|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 2
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
11
|
Download: Gazetka "Wolne Słowo" |
|
|
16.02.2023 Abp Vigan?: Jak długo Boży Majestat może tolerować ohydę ludzi? |
Homilia arcybiskupa Carlo Marii Vigan? na Niedzielę Sześćdziesiątnicy
Pan zaś, widząc, że wielka jest niegodziwość ludzi na ziemi i że usposobienie ich jest wciąż złe, żałował, że stworzył ludzi na ziemi... (Rdz 6,5)
W Niedzielę Sześćdziesiątnicy zbliżamy się do czasu pokuty i postu w przygotowaniu na Wielkanoc. Już w ciągu tygodnia Alleluja ucichło w liturgii zastąpione we Mszy poprzez Tractus. A w tę niedzielę, która jest quasi-pokutna, Kościół - wraz z czytaniami z Wezwania - towarzyszy nam w rozważaniu grzechu, który doprowadza Boga do zniszczenia buntowniczej rasy ludzkiej Potopem, oszczędzając jedynie rodzinę Noego.
Pismo Święte mówi o niegodziwości ludzi: usposobienie ich jest wciąż złe. Trudno uwierzyć w to, że ludzkość mogłaby popełnić w przeszłości zło, które widzimy dzisiaj: w żadnej starożytnej kulturze otchłań zła nie była tak głęboka, jak ta, w którą - jak widzimy - zapada się współczesny świat. Masakry, przemoc, wojny, perwersje, kradzieże, rabunki, rzezie, profanacje, świętokradztwa popełniane nie tylko przez osoby indywidualne, ale narzucane prawem przez głowy państw, wysławiane przez media, zachęcane przez nauczycieli i sędziów, tolerowane, a nawet aprobowane przez kapłanów.
Pytamy samych siebie, czy współczesny człowiek nie zasługuje na kary nawet gorsze od potopu, z powodu niegodziwości, która motywuje każde jego działanie przeciwko jego bliźnim, przeciwko Stworzeniu; a kontemplując widoczny triumf mysterium iniquitatis, widząc, jak powszechne i głęboko zakorzenione jest zło w naszym zepsutym i odszczepieńczym świecie, pytamy sami siebie: Jak długo Boży Majestat może tolerować ohydę ludzi. Niemal trudno nam uwierzyć w obietnicę Pana: Nie będę już więcej złorzeczył ziemi ze względu na ludzi, bo usposobienie człowieka jest złe już od młodości. Przeto już nigdy nie zgładzę wszystkiego, co żyje, jak to uczyniłem (Rdz 8,21).
To, co wprawia nas w dezorientację, to nie tyle milczenie, w którym zostajemy pozostawieni samym sobie i na pastwę naszych zgryzot, co fakt, że bezkarność obecnych przestępstw i grzechów może być sama w sobie karą, która jest nawet potężniejsza i surowsza niż ta, którą mógłby nam zesłać Odwieczny Ojciec.
Spoganizowana nowoczesność, pogrążona w barbarzyństwie, przygotowuje swoimi własnym rękami plagę, która jest bardziej katastrofalna niż starożytny Potop, jest dużo większą destrukcją rasy ludzkiej, w którą wierzy, a która może zmieść z powierzchni ziemi nie niegodziwych, ale dobrych: tych, którzy pozostają wierni Panu i Jego świętemu prawu. A podczas gdy gromadzą się chmury burzowe ? ciemne i groźne - które ich zatopią, nasi współcześni szydzą z tych, którzy przygotowują swoją własną duchową Arkę, dążąc do ocalenia siebie i swych ukochanych bliskich; w rzeczy samej robią wszystko, by powstrzymać ich przed jej ukończeniem.
Pismo Święte i Ojcowie uczą nas, że Arka jest typem Kościoła świętego, dzięki któremu wybrani mogą ocalić siebie przed wspólną katastrofą ludzkości.
H?c est arca - śpiewamy w Prefacji na poświęcenie Kościoła - qu? nos a mundi ereptos diluvio, in portum salutis inducit. "To jest arka, która ocalona z potopu świata, wiedzie nas do portu zbawienia".
Ale czy możemy odnaleźć Arkę Zbawienia? Jak możemy odróżnić ją od jej podróbek, które muszą zatonąć pod ciężarem tych, którzy na niej zasiadają? Od jej imitacji, wykorzystywanych do ocalenia niegodziwców, gdy sternik zapobiega, by nie weszli na nią dobrzy, a nawet odpycha swoje własne dzieci, określając je nielegalnymi imigrantami, niegodnymi ocalenia przed wodami potopu?
Ta przygnębiająca myśl nie jest bezzasadna, kiedy weźmiemy pod uwagę, kto dziś zasiada na tronie św. Piotra. Wydaje się, że Arka Kościoła chce przyjmować każdego, z wyjątkiem tych, którzy tak naprawdę mają prawdo do zbawienia. W istocie wydaje się, że jest ona bezużyteczna, gdyż nie będzie żadnego potopu, przed którym należałoby uciekać. Albo gorzej: potężny potop wywołany nie gniewem Bożym, ale falą ludzkich nieprawości uważa się w rzeczywistości za moment odrodzenia, możliwość zredukowania światowej populacji zgodnie z urojonymi planami Wielkiego Resetu.
Tak jak na Titaniku, na którym załoga i pasażerowi tańczyli, upojeni i beztroscy, gdy statek z pełną prędkością pędził na górę lodową przed nim, mającą zatopić go - arogancki pomnik pychy tych, którzy wierzyli, że byli zwolnieni z Bożej sprawiedliwości. Człowiek, który powinien wzywać nas do wchodzenia na pokład tej Prawdziwej Arki, także wstąpił na pokład tego potwornego transatlantyckiego liniowca i widzimy go wraz z niegodziwcami, wznoszącym toast na cześć możnych ziemi, nieprzyjaciół Boga.
Ale jeśli z jednej strony te ludzkie okoliczności mogą wywołać u nas rozpacz i wywołać lęk o samo nasze przetrwanie, to z drugiej strony potrafimy rozpoznać Prawdziwą Arkę Zbawienia, gdyż widzimy ją gotową na górze Kalwarii, gdzie została zbudowana i na mistycznej Kalwarii ołtarza, gdzie czeka na nas każdego dnia.
Niewiele znaczy to, że wskazują nam inną arkę - nawet ludzie, w których pokładamy naszą ufność i którzy nie powinni nas oszukiwać - lub że są i tacy, którzy uważają ją za bezużyteczną i z tego powodu śmieją się z nas lub traktują nas tak, jakbyśmy byli szaleńcami. Niewiele znaczy to, że są tacy, którzy kwestionują zbliżający się potop, nawet jeśli sami są jego bluźnierczym architektem w swym głupim mniemaniu, że są nawet zdolni kontrolować zjawiska atmosferyczne swą geoinżynierią.
Wiemy, że Prawdziwą Arką, Jedyną Arką, jest Kościół święty. A dzięki słowom naszego Pana, Bożego Sternika, który mocno trzyma ster, wierzmy, że Arka ta przepłynie przez potop nieuszkodzona, a w końcu odnajdzie suchą ziemię, na której spocznie.
Z tego powodu jesteśmy zdecydowani nie pozwolić na to, by nas oszukiwano, łudząc nas, że możemy zbawić się na zewnątrz tej Arki albo budując własną dla siebie.
Św. Paweł w swoim liście na dzisiejszą Mszę wylicza wszystkie próby, wobec których będziemy musieli stanąć siejąc Słowo Boże, idąc za przykładem przypowieści o Siewcy, która dana jest nam w Ewangelii. Lecz mi powiedział: "Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali" (2 Kor 12,9). W uznaniu naszej słabości, w świadomości naszej niemocy i naszej nicości moc Boża staje się dostrzegalna w jeszcze większy sposób, im większa nasza pokora i wiara w Niego. Sufficit tibi gratia mea: Wystarczy ci mojej łaski. Ponieważ to poprzez Łaskę stajemy się godnymi, by znaleźć schronienie na Arce i poprzez Łaskę możemy tam pozostać w czas Potopu, i poprzez Łaskę dotrzemy do portu Nieba.
Nie traćmy zatem łaski Bożej. Wejdźmy na mistyczną górę, na której czeka na nas Arka; Arka, w której także znajdujemy pożywienie dla naszych dusz: Chleb Aniołów.
I oby tak było.
12 lutego 2023
Dominica in Sexagesima
Arcybiskup Carlo Maria Vigan?
Źródło: LifeSiteNews.com Tłum. Jan J. Franczak |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 16.02.23 |
Pobrań: 35 |
Pobierz () |
16.02.2023 Będziemy was zabijać i będziecie szczęśliwi |
Tytuł jest parafrazą znanego sloganu globalistów. Jeszcze kilka lat temu można byłoby powiedzieć, że degeneraci powoli odkrywają karty. Dziś już nie. Dziś odkrywają je w sposób szybki i zdecydowany, zaskakując bezradną i po części ogłupioną opinię światową. Po fazie "Nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi?" nastąpił kolejny etap. Stowarzyszenie C40 Cities w ramach socjotechniki nazwanej oknem Overtona zaprezentowało publicznie rekomendacje dla nowoczesnego obozu koncentracyjnego zwanego "15 minutowym miastem". Cała akcja ma na celu oswajanie opinii publicznej z procesem zbydlęcenia ludzkiej populacji do poziomu hodowanych zwierząt.
Kolczykowanie "ludzkiego bydła" nazywanego w literaturze satanistycznej "homo deus" będzie się odbywać na początku za pomocą odpowiedniej aplikacji w smartfonie, a potem obowiązkowych i dobrowolnych implantów oraz czipów, bez których nie można będzie ani sprzedać ani kupić, a także przemieszczać się z jednego obszaru do drugiego. Próbę generalną przeprowadzono za pomocą aplikacji pod nazwą: "Unijny Certyfikat COVID nazywany również paszportem covid". Przepustka obowiązuje już w Chinach i w różnym stopniu w krajach unijnych.
Ludzie normalni versus "nienormalni"
Osoby świadome wiedzą, że każda psychopandemia podobnie jak bardzo popularny ostatnio "nadmierny ślad węglowy" są tylko pretekstem do wprowadzania systemu cyfrowego niewolnictwa. A dlaczego chcą zlikwidować gotówkę? M.in. po to, aby każdy niewolnik miał swojego elektronicznego pastucha.
Najpierw zabawa w formie promocji z bonusami, potem obowiązek, a na końcu blokada zakupów z powodu wyczerpania limitu "CO2".
Będzie można zmierzyć ślad węglowy i wodny swoich zakupów. Wkrótce nowa aplikacja BNP Paribas i Doconomy.
Link
Wbrew propagandowym konwulsjom PiS realizuje ten program w sposób wybitnie nadgorliwy w formie wprowadzanej od 2016 roku Agendy 2030. "Zbrodniarze zza biurka" mają też na sumieniu ponad 200 tys ofiar lockdownu. Nie zraża to jednak partyjnych politruków, którzy tumanią swój lud wyborczy podobnymi wpisami:
Link
Program z Davos programem PiS
Zwalanie winy na "niunię europejską", czepianie się neokomucha Trzaskowskiego, którzy zaakceptował rekomendacje C40 w sytuacji nadgorliwego obłędu którym codziennie wykazuje się PiS przy wdrażaniu celów klimatycznych jest miarą hipokryzji tego zdegenerowanego środowiska.
Link
Za komuny mięsne limity były większe od rekomendowanych
Link
CzarnaLimuzyna
------------------------------
Grafika z oryginalnego raportu:
Link |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 16.02.23 |
Pobrań: 36 |
Pobierz () |
17.02.2023 Lubisz rosół z domowej kury? Zapamiętaj ten smak, bo niedługo może on być rarytasem dla |
Aby mieć jedną kurę, kaczkę lub gąskę, trzeba zarejestrować ją w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Właściciele zwierząt muszą zgłosić swoje zwierzęta do 6 kwietnia br. Nowa ustawa z 4 listopada 2022 roku nakłada na właścicieli obowiązek rejestracji każdego zakładu drobiu w ARiMR.
"Uważamy, że taka regulacja jest zbędna i zbyt uciążliwa dla drobnych hodowców. Rejestrowanie kilku kur, kaczek czy gęsi w ARiMR to dodatkowe obowiązek, który może zniechęcić wiele osób do tego typu hodowli. To jest szkoda, ponieważ tradycyjne, rodzinne chowy drobiu są częścią naszej kultury i historii. Prosimy o interwencję i rozważenie możliwości odstąpienia od tej regulacji".
Zdaniem Krajowej Rady Izb Rolniczych, zapisy ustawy są zbyt rygorystyczne i nieodpowiednie dla hodowli domowych, a takie obowiązki powinny dotyczyć wyłącznie dużych gospodarstw rolnych i ferm drobiu.
Prezes Wiktor Szumielewicz zwrócił się do wicepremiera i ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka o interwencję:
Osoby utrzymujące drób przyzagrodowo powinny być zwolnione z obowiązku rejestracji zakładu drobiu w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Wprowadzenie obowiązku rejestracji "zakładu drobiu" niezależnie od posiadanej liczby drobiu jest dużym zaskoczeniem i wydaje się absurdalne. Zgodnie z rozporządzeniem (UE) 2016/429, które wymaga rejestracji zakładów, w których utrzymywane są zwierzęta lądowe, w tym drób, odstępstwa od tego obowiązku są możliwe w przypadku zakładów stwarzających nieistotne ryzyko dla zdrowia zwierząt lub zdrowia publicznego
Zwolnienie osób utrzymujących drób przyzagrodowo z tego obowiązku jest uzasadnione ze względu na fakt, że utrzymywanie drobiu w małych ilościach we własnych gospodarstwach rolnych czy przy domostwach nie stanowi zagrożenia dla zdrowia zwierząt ani zdrowia publicznego. Takie działania pozwolą na uwolnienie rolników od dodatkowych obciążeń administracyjnych i pozwolą skupić się na głównych działaniach związanych z prowadzeniem swoich gospodarstw.
Naszym zdaniem przepisy tej ustawy godzą w prawo wolności i własności i nienaruszalności tej własności przez państwo, jakie gwarantuje obywatelom Konstytucja RP. Jednak ustawodawca tego nie zauważa.
Warto w tym miejscy dodać, że zgodnie z art. 25 ustawy oraz wydanym do tej ustawy rozporządzeniem ustawodawca określił również sztywne terminy zgłoszenia narodzonego zwierzęcia. Jednak ustawa i rozporządzenie w tym zakresie pozostają sprzeczne co powoduje, że ciężko jest dociec do tego, w jakim właściwie terminie należy takie zwierzę zarejestrować. Z przepisów tych można jedynie w sposób niebudzący wątpliwości ustalić, że w przypadku wywozu zwierzęcia za granicę UE narodzonego zwierzaka, osoba wywożąca ma na dokonanie tej czynności tylko 5 dni. Organ po otrzymaniu takiego zgłoszenia w trzech dniach musi wydać jej paszport dla takiego zwierzaka.
W przypadku niewykonania tego obowiązku ustawodawca przewidział kary, które wynoszą w przypadku zwierzęcia z rodziny koniowatych karę do 30-krotnosci średniego wynagrodzenia miesięcznego a w przypadku zwierząt pozostałych do 30 tys. złotych.
Jeśli chcesz dowiedzieć się jak ominąć tego rodzaju przepisy zamów u nas płatną poradę prawną. Poradę możesz zamówić pisząc na nasz adres @: kontakt@legaartis.pl
https://legaartis.pl
-----------------------------
Biurokraci ue pozostawiają wprowadzanie takich przepisów w kwestii krajów członkowskich. Oczywiście nic nie usprawiedliwia tych bzdur, ale nadgorliwe ich wprowadzanie zawdzięczamy..., no proszę zgadnąć - tzw politykom krajowego chowu. I tu jest cały ambaras, bo niejaki Morawiecki - premier, robi wszystko by przypodobać się komunistom z Brukseli. Czy PiS rzeczywiście to akceptuje? |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 17.02.23 |
Pobrań: 32 |
Pobierz () |
17.02.2023 Roman Dmowski o kwestii ukraińskiej |
Prezentujemy niepublikowany dotychczas tekst autorstwa Romana Dmowskiego poświęcony Ukrainie. Materiał pochodzi z archiwum Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
[Przenikliwy, miejscami wręcz proroczy tekst Romana Dmowskiego sprzed ponad 80-ciu lat zasługuje na dokładne zgłębienie - admin]
--------------------------------------
Jak Niemcy stworzyli Ukrainę i w jakim celu.
I. Wyzwolenie narodowości
Jednym z ważniejszych zagadnień naszej polityki zarówno wewnętrznej, jak i zewnętrznej - jest kwestia ukraińska. Pojmuje się ją powszechnie jako jedną z kwestii narodowości, które się obudziły do samoistnego życia w dziewiętnastym stuleciu, podniosły swą mowę z narzecza ludowego do godności języka literackiego, a w końcu osiągnęły niezawisły byt państwowy. W tym pojęciu, na mapie Europy - zjawienie się odrębnego państwa ukraińskiego - jest tylko kwestią czasu i to niedalekiego. Jest to pojęcie zbyt proste. Kwestia ukraińska w obecnej swojej postaci daleko wykracza poza granice miejscowego zagadnienia narodowości: jako kwestia narodowości - jest ona o wiele mniej interesująca i mniej doniosła, niż jako zagadnienie gospodarczo-polityczne, od którego rozwiązania zależą wielkie rzeczy w przyszłym układzie sił nie tylko Europy, ale całego świata. To jej znaczenie trzeba przede wszystkim rozumieć, ażeby móc w niej zająć jakiekolwiek świadome własnych celów stanowisko. Nie licząca się z nim polityka ukraińska będzie niepoczytalną.
O kwestiach narodowości, których cały szereg historia dziewiętnastego i początku dwudziestego stulecia wysunęła i rozwiązała, trzeba w ogóle powiedzieć, że nie są one ani tak proste, ani tak podobne wszystkie do siebie, jak to się przy powierzchownym patrzeniu wydaje.
Klasyczny przykład odrodzenia narodowego i wzór dla innych narodowości przedstawiali Czesi. W kraju, w którym tylko lud wiejski mówił po czesku, a wszystkie inne warstwy były niemieckie, rozpoczął się w początku XIX w. ruch narodowy czeski, który wykształcił sobie język literacki i stworzył w nim bogate piśmiennictwo, szczycące się szeregiem dużej miary poetów i uczonych; zorganizował się świetnie w dziedzinie gospodarczej, osiągnął przewagę w wytwórczości kraju, na tej drodze zdobył miasta i wytworzył przewodnie warstwy społeczne; zorganizował się sprawnie do walki o swe prawa i interesy i poprowadził niezwykle energiczną, świadomą swych celów politykę, która dała Czechom pierwszorzędną rolę w monarchii habsburskiej; wreszcie przy rozbiorze tej monarchii nie tylko zdobył dla Czech niezawisły byt państwowy, ale osiągnął przyłączenie do nich Słowacczyzny, Rusi Węgierskiej i części ziem polskich.
Taka wszakże imponująca historia odrodzenia zniszczonego nie tylko politycznie, ale i cywilizacyjnie narodu jest wyjątkowa. Drugiego podobnego przykładu nie znajdziemy. Zrozumieć ją można tylko przypomniawszy sobie, że Czesi jako naród samoistny, mieli długą, prawie tysiącletnią historię, że cywilizacja czeska została zniszczona dopiero w XVII stuleciu, że jeszcze w wieku szesnastym, w złotym wieku naszej cywilizacji, pisarze nasi stwierdzali, że język czeski, jako starszy cywilizacyjnie, jest bogatszy i wyżej rozwinięty od polskiego. Taka długa i tak niedawno przerwana tradycja własnego, i to wysokiego życia cywilizacyjnego, której inne budzące się narodowości nie miały, dała czeskiemu ruchowi narodowemu treść bogatą i stała się główną podstawą jego potęgi.
W nawiasie trzeba dodać, że Czesi swego czasu odegrali dużą rolę w walce z Rzymem, biorąc wybitny udział w reformacji i w stojących za nią tajnych związkach. Tradycję tych związków politycy czescy odnowili w ostatnich czasach, co im dało ścisłe stosunki z wpływowymi żywiołami w Europie i Ameryce, oraz energiczne poparcie ich sprawy przez tajne organizacje. Odbiło się to jednak silnie na ich młodym państwie i na duchu jego polityki, i przyszłość dopiero pokaże, czy nie pociągnie to za sobą wielkich dla niego trudności.
Sprawa narodowości wyrosła zarówno wśród ludów odradzających się narodowo, jak w opinii publicznej Europy, pod wpływem trzech głównie czynników:
1) rewolucji francuskiej, która wyprowadziła na widownię dziejów naród, istniejący niezależnie od państwa i biorący w swe ręce władzę nad państwem;
2) zajmującej w pierwszej połowie XIX w. uwagę całej Europy sprawy polskiej, sprawy narodu historycznego, cywilizacyjnie samodzielnego i posiadającego bogatą ideologię polityUkraina stanęłaby od pierwszej chwili wobec wielkich zagadnień wielkiego państwa. Przede wszystkim stosunek do Rosji. Rosjanie musieliby być najniedołężniejszym w świecie narodem, żeby łatwo pogodzić się z utratą olbrzymiego obszaru, na którym znajdują się ich najurodzajniejsze ziemie, ich węgiel i żelazo, który stanowi o ich posiadaniu nafty i o ich dostępie do Morza Czarnego. Następnie eksploatacja tego węgla i żelaza z wszystkimi jej konsekwencjami w ustroju i w życiu gospodarczym kraju. Wielkie zagadnienie przedstawia pobrzeże czarnomorskie, etnicznie nie będące ukraińskim, stosunek do ziem dońskich, do nieukraińskiego Krymu, a nawet do Kaukazu.
Naród rosyjski, ze swymi tradycjami historycznymi, z wybitnymi instynktami państwowymi, stopniowo do uporania się z tymi zagadnieniami dochodził i na swój sposób je rozwiązywał. Nowy naród ukraiński musiałby od razu znaleźć swoje sposoby sprostania tym wszystkim zadaniom i niezawodnie dowiedziałby się, że jest to nad jego siły.
Co prawda, znaleźliby się tacy, którzy by się tym zajęli, ale tu właśnie występuje tragedia.
Nie ma siły ludzkiej, zdolnej przeszkodzić temu, ażeby oderwana od Rosji i przekształcona na niezawisłe państwo Ukraina stała się zbiegowiskiem aferzystów całego świata, którym dziś bardzo ciasno jest we własnych krajach, kapitalistów i poszukiwaczy kapitału, organizatorów przemysłu, techników i kupców, spekulantów i intrygantów, rzezimieszków i organizatorów wszelkiego gatunku prostytucji: Niemcom, Francuzom, Belgom, Włochom, Anglikom i Amerykanom pośpieszyliby z pomocą miejscowi lub pobliscy Rosjanie, Polacy, Ormianie, Grecy, wreszcie najliczniejsi i najważniejsi ze wszystkich Żydzi. Zebrałaby się tu cała swoista Liga Narodów...
Te wszystkie żywioły przy udziale sprytniejszych, bardziej biegłych w interesach Ukraińców, wytworzyłyby przewodnią warstwę, elitę kraju. Byłaby to wszakże szczególna elita, bo chyba żaden kraj nie mógłby poszczycić się tak bogatą kolekcją międzynarodowych kanalii.
Ukraina stałaby się wrzodem na ciele Europy; ludzie zaś marzący o wytworzeniu kulturalnego, zdrowego i silnego narodu ukraińskiego, dojrzewającego we własnym państwie, przekonaliby się, że zamiast własnego państwa, mają międzynarodowe przedsiębiorstwo, a zamiast zdrowego rozwoju, szybki postęp rozkładu i zgnilizny2czną, a pozbawionego własnego państwa; wreszcie 3) romantyzmu w literaturze, zwracającego się ku bogactwu duchowemu własnej rasy, wynoszącego wartość tradycji ludowej jako źródła poetyckiego natchnienia i duchowej siły narodu.
Jednakże nie można powiedzieć, żeby z tych źródeł wyrosły spontaniczny ruch narodowości był główną przyczyną ich emancypacji, ich, że tak powiemy, politycznej kariery.
Z chwilą, kiedy idea narodowości zdobyła sobie swe stanowisko w Europie XIX w., dyplomacja wielkich mocarstw zrozumiała, że w wielu wypadkach można ją znakomicie wyzyskać w walce z przeciwnikiem. Wyzyskano też ją przede wszystkim w kwestii wschodniej, przeciw Turcji. Narody bałkańskie zawdzięczały swoje wyzwolenie przede wszystkim temu, że potężne państwa dążyły do zniszczenia stanowiska Turcji w Europie.
Mocarstwa, które rozebrały Polskę spostrzegły też w XIX w., że budząc kwestię narodowości na obszarze dawnej Rzeczypospolitej można ogromnie osłabić Polaków i potężnie zredukować obszar narodowy polski. Zaczęły one wytwarzać ruchy narodowości planowo, własnymi środkami.
Klasyczny w tym względzie przykład stanowią początki ruchu litewskiego. Po stłumieniu powstania [18]63-4 r. słynny Milutinowski plan organizacji oświaty w Królestwie Kongresowym miał na celu wydobycie spod wpływu polskiego wszystkich możliwych żywiołów w kraju, wszystkiej ludności mówiącej po rusku, po litewsku, nawet po niemiecku i po żydowsku. Do tego prowadziło grupowanie tych żywiołów w oddzielnych możliwie szkołach średnich, które zresztą wszystkie były rosyjskie.
W tym planie gimnazjum w Mariampolu przeznaczone zostało dla synów mówiących po litewsku włościan północnej części guberni suwalskiej. Istniejąca w szkołach dla Polaków dodatkowa nauka języka polskiego, w tej szkole została zastąpiona przez naukę języka litewskiego, którego pierwsze podręczniki zostały opracowane na rozkaz rządu. Następnie utworzono przy uniwersytecie moskiewskim dziesięć stypendiów dla Litwinów, wychowańców gimnazjum mariampolskiego. Wszyscy pierwsi działacze narodowi litewscy wyszli z owych stypendystów. Znacznie później dopiero (już bez poparcia i wbrew widokom rządu rosyjskiego) przenieśli oni ruch z Królestwa do Kowna, propagując go przede wszystkim w seminariach duchownych.
Austria wcześniej już to samo mniej więcej robiła wśród ludności ruskiej we wschodniej Galicji.
Prusy w swoim czasie nawet próbowały w swej statystyce urzędowej opatentować wynalazek narodowości kaszubskiej i mazurskiej; wynalazku tego wszakże w następstwie się zrzekły.
Na każdą tedy kwestię narodowości trzeba patrzeć z dwóch punktów widzenia:
1) co dana narodowość przedstawia jako odrębna jednostka etniczna, pod względem językowym, cywilizacyjnym, tradycji historycznych? jaka jest jej spójność?
2) kto, przeciw komu, w jakim celu dąży do jej zorganizowania w nowe państwo?
Z obu tych punktów widzenia kwestia ukraińska przedstawia się jako przedmiot bardzo skomplikowany, a tym samym bardzo interesujący.
II. Ukraina jako narodowość
Wyraz "Ukraina", który do niedawna jeszcze oznaczał ziemie kresowe na południowym wschodzie Polski, w języku politycznym ostatnich czasów przybrał nowe znaczenie. W dzisiejszym postawieniu kwestii ukraińskiej przez Ukrainę rozumie się cały obszar, którego ludność mówi w większości narzeczami małoruskimi, obszar, na którym mieszka blisko pięćdziesiąt milionów ludzi.
Narzecza wschodniosłowiańskie, zwane ruskimi, z początku mało się między sobą różniące, liczebnie się bardzo rozrosły przez kolonizację słabo zaludnionych obszarów od Karpat aż do Pacyfiku, i przez asymilację ich ludności. Wyraźne zróżnicowanie ich na odłamy wielko- i małoruski - dodać jeszcze trzeba trzeci, białoruski ? nastąpiło dopiero po zniszczeniu i spustoszeniu Wielkiego Księstwa Kijowskiego przez koczowniczych Połowców. Język wielkoruski, rosyjski kształtował się na leśnym obszarze między Wołgą i Oką, na którym osadnicy słowiańscy zlewali się stopniowo ze szczepami fińskimi i który przez dwa stulecia pozostawał pod jarzmem mongolskim. Stał się on językiem państwa moskiewskiego, późniejszej Rosji, i wydał wielką, bogatą i oryginalną literaturę.
Natomiast mowa małoruska stała się mową południowego zachodu, który wchodził coraz bardziej w sferę panowania polskiego. Była ona mową Podkarpacia, które przez krótki czas tworzyło własne państwo, Królestwo Halickie, oraz mową osadników posuwających się pod osłoną potęgi polskiej coraz głębiej w step, coraz dalej na wschód, za Dniepr, od Czerwonej Rusi przez Podole, Kijowszczyznę, województwo czernihowskie i połtawskie, i wchłaniających w siebie żywioły stepowe. Po utracie tych województw przez Polskę i następnie po rozbiorze Polski posuwanie się tych osadników na wschód, poza Don, i na południe, ku Morzu Czarnemu, nie ustało i nie ustało dalsze szerzenie się mowy małoruskiej. Stąd olbrzymi obszar, jaki ona obecnie zajmuje.
Ludność małoruska różni się od wielkoruskiej nie tylko mową. Już sam fakt, że ostatnia kolonizowała obszary leśne i mieszała się ze szczepami fińskimi, gdy pierwsza szerzyła się na stepie, wchłaniając w siebie jego wędrownych mieszkańców, musiał wytworzyć dużą różnicę. Jeszcze większa wynikła z różnicy w losach dziejowych. Gdy tamta, pozostając długo w sferze panowania mongolskiego, urabiała się pod jego wpływami, ta uległa silniejszym lub słabszym wpływom zachodnim, polskim, a nawet w znacznej swej części przez unię kościelną wciągnięta została w sferę wpływu Kościoła Rzymskiego. Można nawet powiedzieć, że różnice charakteru, psychologii są większe, niż różnice mowy.
Trzeba wszakże stwierdzić, że pomiędzy poszczególnymi ziemiami, na których rozbrzmiewa mowa małoruska, a jak dziś się mówi ukraińska, istnieją ogromne różnice warunków przyrodzonych i większe jeszcze różnice w losach dziejowych.
Zaczynając od ziem podkarpackich, które już blisko tysiąc lat temu należały do Polski, a od Kazimierza Wielkiego do pierwszego rozbioru bez przerwy stanowiły integralną część Korony, które wreszcie nigdy nie były pod panowaniem rosyjskim, a kończąc na pobrzeżu czarnomorskim i późno kolonizowanych ziemiach na wschód od Połtawszczyzny, które nigdy nie widziały panowania polskiego, można podzielić obszar mowy małoruskiej na jakie siedem czy osiem odrębnych całości, z których każda miała inną historię. Stąd głębokie różnice duchowe, kulturalne i polityczne między poszczególnymi odłamami ludności mówiącej po małorusku, i ogromnie ubogi zapas tego, co jest wszystkim odłamom wspólne. Kwestia ukraińska stoi w przeciwieństwie do kwestii wszystkich innych odradzających się narodowości. Tam w każdym wypadku jest to sprawa paru lub kilku milionów ludności względnie jednolitej, gdy tu chodzi o dziesiątki milionów, za to rozpadające się na bardzo różnorodne grupy terytorialne. Przy tej różnorodności mówić o istnieniu narodu ukraińskiego można tylko z wielką licencją.
Niemniej przeto sam fakt istnienia ludu odcinającego się wyraźnie od sąsiednich lub zamieszkujących z nim te same ziemie mową, zwyczajami, charakterem, wreszcie religią lub obrządkiem, już rodzi kwestię, która w sprzyjających warunkach zjawia się na terenie politycznym, bądź na skutek dążeń działaczy wychodzących z tego ludu, bądź też przez machinację państw usiłujących wygrać ją w swoim interesie. To było nieuniknione i na obszarze mowy małoruskiej.
Kwestia narodziła się jednocześnie, w połowie dziewiętnastego stulecia, w dwóch odległych od siebie punktach. Ruch samorzutny, podjęty przez ludzi czystych i bezinteresownych, szukających odrębnego kulturalno-literackiego wyrazu dla odrębnego ducha swego ludu, zjawił się w tym czasie na Ukrainie Zadnieprzańskiej. Głównym jego przedstawicielem był poeta Szewczenko.
Nie było to przypadkiem, że kolebką jego była ta właśnie ziemia. Dawne województwa czernihowskie i połtawskie to była najbardziej stylowa Ukraina, najpiękniejsza rasowo i najbujniejsza duchowo. Ta ziemia wydała w pierwszej połowie XIX stulecia wielkiego pisarza Hohola (Gogola), który, choć pisał po rosyjsku, wyrażał w swej twórczości ducha Ukrainy. Ona też pozostała ogniskiem ruchu ukraińskiego w państwie rosyjskim.
Rząd rosyjski nie stawiał przeszkód tej pracy kulturalno-literackiej, choć patrzył na nią niezbyt chętnym okiem. Traktował on ten ruch jako regionalistyczny. Natomiast Polacy, ze zrozumiałych względów, darzyli go sympatią oraz zachęcali do przekształcenia się na polityczny. Ich pragnieniem było wygrać go przeciw Rosji. Było to dążenie całkiem logiczne. W państwie, w którym żywioł rosyjski usiłował zalać wszystko, należało dla własnej obrony podsycać wszelkie dążenia do narodowego przeciwstawienia się Rosji. Zaczynając od powstania 1863 r., na którego sztandarach obok Orła i Pogoni umieszczono św. Michała, a kończąc na Dumie rosyjskiej, w której za przykładem Koła Polskiego powstała autonomiczna grupa ukraińska, stale istnieje pewien związek sympatii między polityką polską w państwie rosyjskim a ruchem ukraińskim.
Drugim punktem, w którym kwestia się zjawia, jest zabór austriacki, Wschodnia Galicja. Tam początki są całkiem inne. Tam rząd austriacki wytwarza kwestię ruską w celu osłabienia Polaków. Jak mówiono w Galicji, "hrabia Stadion wynalazł Rusinów". Stąd kwestia tego ruchu stanęła tam od razu jako kwestia polityczna, praca zaś nad odrodzeniem kulturalnym była traktowana raczej jako zabieg pomocniczy do polityki.
Była to kwestia czysto miejscowa, kwestia państwa austriackiego, obejmująca wschodnią Galicję i północną Bukowinę, Rusini (Ruthenen) stali się prawnopolitycznie jedną z narodowości austriackich. Nie wszyscy się za takich uznali: obok nielicznych żywiołów, uważających się za Polaków (gente Ruthenus, natione Polonus), silny odłam (starorusini) uważał się za Rosjan i posługiwał się w życiu kulturalnym językiem rosyjskim, uważając mowę małoruską jedynie za gwarę ludową. Ten kierunek był podsycany i zasilany przez Rosję, która aż do wojny 1914 r. patrzyła na Galicję Wschodnią jako na przyszłą swą zdobycz.
Dopiero pod koniec ubiegłego stulecia zaczęto mówić o narodowości "ukraińskiej", zaludniającej zarówno Galicję Wschodnią, jak południe państwa rosyjskiego, i zjawiła się kwestia "ukraińska" jako zagadnienie przyszłości politycznej ziem przez tę narodowość zaludnionych. Od tego czasu w austriackim języku politycznym wyraz "Rusini" szybko jest wypierany przez nowy termin "Ukraińcy".
III. Ukraina w polityce niemieckiej
Łatwość, z jaką sfery polityczne wiedeńskie z miejscowego, wąskiego pojęcia Rusinów (Ruthenen) przeskoczyły na szerokie pojęcie Ukraińców i wewnętrzną austriacką kwestię ruską zamieniły na międzynarodową ukraińską, była zadziwiająca. Byłaby ona wprost niezrozumiałą, gdyby nie głęboka zmiana, która zaszła współcześnie, pod koniec ubiegłego stulecia w położeniu monarchii habsburskiej.
Związane od kilkunastu lat z Niemcami przymierzem Austro-Węgry zamieniły pod koniec stulecia to przymierze na związek głębszy, ściślejszy, prowadzący z jednej strony do tego, żeby Niemcom i Węgrom monarchii, zagrożonym w swym panowaniu przez inne narodowości, dać silne oparcie w Niemcach Rzeszy, z drugiej zaś do podporządkowania dyplomacji austro-węgierskiej polityce zewnętrznej cesarstwa niemieckiego. Już wtedy dla poruszeń polityki austriackiej, których nie można było zrozumieć w Wiedniu, znajdowało się wyjaśnienie w Berlinie.
Otóż w owym czasie literatura polityczna wszechniemiecka zaczęła się żywo zajmować wypracowywaniem koncepcji nowego państwa - Wielkiej Ukrainy. Jednocześnie utworzono konsulat niemiecki we Lwowie, nie dla obywateli niemieckich, których we wschodniej Galicji właściwie nie było, ale do współpracy politycznej z Ukraińcami, co zresztą publicznie zostało ujawnione.
Ujawniono też żywą akcję na terenie spraw ruskich Związku Obrony Kresów Wschodnich (Ostmarkenverein), założonego w Niemczech do walki z polskością. Okazało się, że z chwilą zamiany kwestii na ukraińską środek ciężkości polityki w tej kwestii przeniósł się z Wiednia do Berlina.
Pytanie teraz, dlaczego Niemcy, nie posiadające ludności ruskiej w swym państwie, tak żywo się tą kwestią zajęły. Nie mogła to być idealistyczna, bezinteresowna chęć popierania odradzającej się narodowości, ile że zainteresowanie kwestią wychodziło od rządu i od sfer reprezentujących zaborczą politykę niemiecką. Było to wygrywanie kwestii w interesach niemieckich. Przeciw komu?
W okresie poprzedzającym wojnę światową Niemcy patrzyły na Rosję jako na pole swej eksploatacji ekonomicznej i sferę swych wpływów politycznych. Nawet poza granicami Niemiec czasami traktowano Rosję jako część szerszego imperium niemieckiego. Z tego stanowiska dążyli oni do osłabienia jej zarówno politycznego, jak gospodarczego: chodziło im o to, żeby nie była ona zdolna do przeciwstawienia się im na żadnym polu.
Pod koniec właśnie ubiegłego stulecia Rosja, która głównie bogactwo ziem małoruskich widziała w ich niesłychanie urodzajnym czarnoziemie, zaczęła energicznie eksploatować znajdujące się tam obficie pokłady żelaza i węgla kamiennego i na nich budować swój własny przemysł, obliczony nie tylko na zapotrzebowanie krajowe, ale i na obce rynki wschodnie. Dla Niemiec oznaczało to nie tylko zmniejszenie w przyszłości rynku rosyjskiego dla ich wwozu, ale także nowe współzawodnictwo na rynkach azjatyckich.
Z drugiej strony, Niemcy pod koniec ubiegłego stulecia umocniły się w Turcji i zaczęły prowadzić dzieło całkowitego jej opanowania. Tu wielką przeszkodą dla nich była pozycja Rosji na Morzu Czarnym i dostęp jej do Bałkanów. Wszystkie te niebezpieczeństwa i te trudności usuwał śmiały pomysł utworzenia niepodległej, wielkiej Ukrainy.
Nadto, uważawszy słabość kulturalno-narodową żywiołu ukraińskiego, jego niejednolitość, obecność na pobrzeżu morskim różnorodnych żywiołów etnicznych, nic wspólnego nie mających z ukrainizmem, obfitość w kraju ludności żydowskiej, wreszcie dość znaczną ilość osadników niemieckich (w Chersońszczyźnie i na Krymie) - można było mieć pewność, że nowe państwo uda się wziąć pod silny wpływ niemiecki, ująć w ręce niemieckie jego eksploatację i całkowicie pokierować jego polityką. Niepodległa Ukraina zapowiadała się jako gospodarcza i polityczna filia Niemiec.
Natomiast Rosja bez Ukrainy, pozbawiona jej zboża, jej węgla i żelaza pozostałaby państwem wielkim terytorialnie, ale niesłychanie słabym gospodarczo, nie mającym żadnych widoków na gospodarczą samodzielność, skazanym na wieczną zależność od Niemiec. Odcięta zaś od Morza Czarnego i od Bałkanów, przestałaby wchodzić w rachubę w sprawach Turcji i państw bałkańskich. Teren ten pozostałby całkowicie domeną Niemiec i ich pomocnicy, monarchii habsburskiej.
Z punktu widzenia celów polityki niemieckiej względem Rosji największym niewątpliwie dziełem tej polityki byłaby wielka Ukraina. Był wszakże jeszcze ktoś, przeciw komu Niemcy uważały plan ukraiński za zbawienny.
Gdy kwestia polska w drugiej połowie XIX w. zeszła z porządku dziennego spraw międzynarodowych i zamieniła się w wewnętrzną kwestię trzech mocarstw rozbiorczych, polityka niemiecka była jedyną, która miała otwarte oczy na całość tej kwestii. Nie podzielała ona optymizmu Rosji i Austrii i nie przestała się obawiać powrotu tej kwestii na grunt międzynarodowy. Nie ukrywał tego Bismarck, a i Bülow otwarcie mówił, że Niemcy walczą nie tylko ze swymi Polakami, lecz z całym narodem polskim.
Niemcy rozumieli, iż odbywający się szybko postęp ich polityki na terenie światowym prowadzi do wielkiego konfliktu. Chwile zaś wielkich starć między mocarstwami mają to do siebie, że wtedy tłumione w czasie pokoju kwestie wdzierają się na teren międzynarodowy. Kwestia polska nie była tak zduszona, żeby już nigdy wypłynąć nie mogła; przeciwnie pod koniec XIX stulecia rozpoczął się w Polsce ruch odrodzenia politycznego, tworzył się we wszystkich trzech zaborach jeden wielki obóz narodowy, świadczący, że nowe pokolenia polskie czegoś się nauczyły, przemawiający językiem naprawdę politycznym, którego od dawna już w Polsce nie słyszano.
Wystąpienie Polski na widownię międzynarodową, jako wielkiego narodu, byłoby dla polityki niemieckiej wielką klęską. Jeżeli nie można było tego narodu zniszczyć, trzeba go było zrobić małym. Na to zaś najprostszym sposobem było stworzenie państwa ukraińskiego i posunięcie jego granic w głąb ziem polskich tak daleko, jak daleko sięgają dźwięki mowy ruskiej.
Plan ukraiński tedy był sposobem zadania potężnego ciosu jednocześnie Rosji i Polsce.
Ten plan na papierze urzeczywistniono. Tym papierem był traktat podpisany w r. 1918 w Brześciu Litewskim przez skleconą ad hoc delegację Rzeczypospolitej Ukraińskiej z jednej strony, przez Niemcy, Austro-Węgry, Turcję i Bułgarię z drugiej. Pozostał on na papierze, bo potężne do niedawna Niemcy w owej chwili zdolne były już tylko papiery podpisywać. Pozostał on jako testament cesarskich Niemiec, w trudnej powojennej dobie czekający na wykonawców.
IV. Ukraina w polityce światowej
Po rewolucji rosyjskiej kwestia ukraińska weszła w nową fazę. Przy ustroju federalistycznym państwa sowieckiego, ta część jego terytorium, na której większość ludności używa mowy małoruskiej została republiką ukraińską, ze spornym zakresem samodzielności i z urzędowym językiem ukraińskim. Jednocześnie, po odbudowaniu Polski na skutek wojny światowej część ziem dawnej Rzeczypospolitej z ludnością mowy ruskiej, a wśród nich dawna Galicja Wschodnia, będąca ważnym ogniskiem ruchu ukraińskiego, weszła w skład naszego państwa.
W tym stanie rzeczy kwestia ukraińska nie została uznana za rozstrzygniętą ani przez Ukraińców, ani przez te czynniki, które się ich sprawą z tych czy innych względów opiekowały. Fermentacja na jej gruncie nie ustała i nie ustały zabiegi, skierowane ku oderwaniu ziem ruskich zarówno od Rosji sowieckiej, jak od Polski. Te zabiegi wywołały nawet słynną wyprawę na Kijów ze strony polskiej w 1920 r., której powody i cele polityczne nie zostały dotychczas należycie wyjaśnione. Nie zmieniła ona nic zasadniczo w stanie kwestii ukraińskiej, tylko tyle, że pokój ryski, który po niej nastąpił, ustalił granice Ukrainy sowieckiej na zachodzie, usuwając Polskę ze znacznej części terytorium, które przedtem siłą faktu zajmowała. W tych pierwszych latach po wojnie światowej i rewolucji rosyjskiej nie przewidywano jeszcze, że kwestia ukraińska w krótkim czasie nabierze znaczenia światowego.
Jak już wszyscy dziś wiedzą, wojna 1914?18 r., która we wschodniej Europie sprowadziła przede wszystkim głębokie przewroty polityczne, dla pozostałego świata, a zwłaszcza dla zachodniej Europy, stała się wielkim przewrotem ekonomicznym. Tę rolę odegrała ona nie tylko przez to, że zniszczyła znaczną część bogactwa narodów i zdezorganizowała istniejący przed nią układ stosunków gospodarczych, ale także, i to w większej o wiele mierze, iż znakomicie przyśpieszyła postępujący już przed nią proces, który polega przede wszystkim na decentralizacji przemysłowej świata. Ten proces niesie katastrofę państwom, w których przemysł dotychczas się centralizował.
Te skutki wojny, nie docenione z początku należycie - zdawało się bowiem, że niedomagania gospodarcze są tylko czasowe - dają się czuć coraz silniej, im dalej jesteśmy od wojny. Coraz widoczniejsze jest, iż rządy państw nie są zdolne na nie zaradzić, i sfery bezpośrednio zainteresowane, przedstawiciele wielkiego kapitału, wykazują coraz większą energię i coraz większą pomysłowość w szukaniu środków ratunku.
Ulubioną ideą, nad którą pracuje dziś wiele tęgich umysłów, nie tyle politycznych, ile finansowych, jest dystrybucja, na drodze umowy pokojowej, wytwórczości pomiędzy państwami świata, prowadząca do tego, żeby jedne pozostały producentami, inne zaś zgodziły się pozostać konsumentami tego czy innego towaru. Ten, kto by z konsumenta chciał zaawansować na producenta, byłby uznany za wroga ustalonego porządku na świecie. Chodzi o to, żeby przodujące dziś gospodarczo i politycznie państwa, produkujące coraz drożej, były zabezpieczone od współzawodnictwa innych państw, które mogąc wytwarzać taniej, zaczęły rozwijać swój przemysł w ostatnich czasach.
Urzeczywistnienie wszakże tej niepospolitej idei, pomimo istnienia Ligi Narodów i całego szeregu innych pomocy, nie jest łatwe. Za jedną z największych przeszkód stojących mu na drodze, uważana jest sowiecka Rosja. Wyraźnie drwi sobie ona z wysiłków kapitalistycznej Europy i Ameryki ku ratowaniu ustalonego porządku handlowego na świecie, jak o tym świadczy chociażby ostatnia mowa Stalina w Moskwie. Te drwiny mogłyby pozostać słowami bez treści, gdyby Rosja została pozbawiona węgla i żelaza, które posiada w obfitości właśnie na terytorium ukraińskim. Oderwanie tedy Ukrainy od Rosji byłoby wyrwaniem jej zębów, zabezpieczeniem się od jej współzawodnictwa i skazaniem jej na rolę. wiecznego konsumenta wytworów obcego przemysłu.
W związku z tamtą pierwszorzędne miejsce na porządku dziennym spraw światowych zajmuje dziś druga wielka idea.
Znaczenie, jakie dziś zdobył automobil i aeroplan w pokoju i w wojnie, oraz coraz szersze zastosowanie motorów naftowych, przede wszystkim na okrętach, sprawiło, że skromna do niedawna nafta wysunęła się na czoło surowców wydobywanych z wnętrza ziemi. Jeżeli państwa, panujące dotychczas w układzie gospodarczym świata, zdołają skupić w swych rękach wszystką, albo prawie wszystką naftę, panowanie ich mogłoby być zabezpieczone na długo, o ile, ma się rozumieć, jaki przewrót techniczny nie odebrałby nafcie jej dzisiejszego znaczenia.
Stąd idea podzielenia świata na skombinowanych między sobą nielicznych posiadaczy nafty, tym samym uprzywilejowanych, i na upośledzoną resztę, która to cenne paliwo może otrzymywać tylko od tamtych, albo nie otrzymywać wcale, np. w razie wojny.
Nawet ta skromna ilość nafty, która znajduje się na naszym Podkarpaciu, była główną przeszkodą w załatwieniu sprawy wschodniej Galicji na konferencji pokojowej.
Przeważna ilość znanej dziś nafty znajduje się w Ameryce. Stany Zjednoczone produkują przeszło 69% wszystkiej nafty na świecie. Poza tym drugie miejsce w produkcji światowej zajmuje Wenezuela, czwarte Meksyk, wreszcie spore ilości wytwarzają Kolumbia, Peru i Argentyna. Na tej wszystkiej nafcie spoczywa lub ma nadzieję spocząć ręka amerykańska.
W naszym starym świecie naftę posiada w mniejszych ilościach Europa (przede wszystkim Rumunia, potem Polska) i Azja. Persja (eksploatacja w angielskich rękach) zajmuje piąte miejsce w produkcji świata, Indie Holenderskie - siódme, mniejsze ilości wydobywane są w Indiach Brytyjskich, w Japonii i w Chinach. W ostatnich latach Anglicy odkryli naftę w Iraku i rozpoczęli jej eksploatację.
Najbogatsze wszakże źródła nafty w starym świecie, przedstawiające blisko połowę produkcji całej Europy i Azji, a mogące produkować znacznie więcej, znajdują się na Kaukazie (Baku). Dzięki nim Rosja zajmuje dziś trzecie miejsce w świecie w produkcji nafty. Tym sposobem druga wielka idea dzisiejszego programu urządzenia świata rozbija się o Rosję sowiecką.
Ukraina nie posiada nafty - mogłaby jej mieć trochę, gdyby do niej zostały przyłączone ziemie polskie z Drohobyczem i Borysławiem - ale, jeżeli dość szeroko pojąć jej obszar, sięgnąć aż do Morza Kaspijskiego, jak to się zaczyna robić, wtedy oderwanie Ukrainy od Rosji pociąga za sobą odcięcie ostatniej od Kaukazu i wyzwolenie nafty kaukaskiej spod jej panowania.
To wiąże kwestię ukraińską z najbardziej aktualną dziś kwestią światową - kwestią nafty.
V. Perspektywy państwa ukraińskiego
Kwestii tedy ukraińskiej nie można tak traktować, jak się traktuje kwestię pierwszej lepszej narodowości, obudzonej do życia politycznego w XIX stuleciu. Znaczeniem swoim przerasta ona wszystkie inne ze względu na liczbę ludności mówiącej po małorusku, jak na rolę obszaru przez nią zajmowanego i jego bogactw naturalnych w zagadnieniach polityki światowej.
Już pod koniec ubiegłego stulecia zajęła ona poczesne miejsce w planach polityki Niemiec, pod których patronatem została tak szeroko postawiona. Odbudowanie państwa polskiego nie zmniejszyło, ale raczej zwiększyło jej znaczenie w widokach polityki niemieckiej: z jej rozwiązaniem wiążą się nadzieje na zmianę granicy niemiecko-polskiej i na zredukowanie Polski do obszaru, na którym byłaby państewkiem nic nie znaczącym, od Niemiec całkowicie uzależnionym.
Ekonomiczna zaś strona kwestii tak wielką rolę grająca w widokach mocarstwa Hohenzollernów, dla dzisiejszych Niemiec, przy ich potężnych trudnościach gospodarczych, jest jeszcze donioślejsza. Niewątpliwie miał ją między innymi na myśli szef rządu niemieckiego, gdy niedawno w swej mowie wskazywał główne źródło finansowych i gospodarczych kłopotów niemieckich w układzie rzeczy politycznych na wschód od Niemiec. W ostatnich latach, dzięki węglowi i żelazu Zagłębia Donieckiego oraz nafcie kaukaskiej, Ukraina stała się przedmiotem żywego zainteresowania przedstawicieli kapitału europejskiego i amerykańskiego i zajęła miejsce w ich planach gospodarczego i politycznego urządzenia świata na najbliższą przyszłość.
Do tego trzeba dodać - co nie jest wcale najmniej znaczącym - rolę, jaką Ukraina obok Polski odgrywa w zagadnieniach polityki żydowskiej.
Dzięki temu i dzięki szeregowi jeszcze innych pomniejszych przyczyn, jak interesy dawnych wierzycieli Rosji oraz tych, których majątki przemysłowe i rolne pozostały na terytorium obecnej Ukrainy sowieckiej, wreszcie nadzieje pewnych sfer katolickich na zaprowadzenie unii kościelnej na Ukrainie, o kwestii ukraińskiej nie można powiedzieć, żeby cierpiała na brak sympatii w świecie.
Na pewno też, o ile by doszło do oderwania Ukrainy od Rosji, potężne sfery użyłyby wszelkich swoich wpływów i środków na to, ażeby rzecz się nie zakończyła utworzeniem jakiegoś względnie małego państewka. Tylko wielka, możliwie największa Ukraina mogłaby prowadzić do rozwiązania tych zagadnień, które nadały kwestii ukraińskiej tak szerokie znaczenie.
Ukraina, oderwana od Rosji, zrobiłaby wielką karierę. Czy zrobiliby ją Ukraińcy??
Młode, budzące się do roli dziejowej narodowości, skutkiem ubogiego zapasu tych tradycji, pojęć, uczuć i instynktów, które tworzą z gromady ludzkiej naród, oraz skutkiem braku doświadczenia politycznego i wyćwiczenia w rządzeniu własnym krajem, dochodząc do samodzielnego bytu państwowego, stają oko w oko z trudnościami, z którymi nie zawsze sobie umieją radzić. Nawet my, którzy nie przestaliśmy być wielkim narodem historycznym, na skutek względnie krótkiej przerwy w naszym bycie państwowym, po odbudowaniu państwa wykazaliśmy wielki brak doświadczenia i wielką nieudolność w uporaniu się z zadaniami, które na nas spadły. Na szczęście, zazwyczaj nieliczne i zajmujące niewielki obszar, tworzą one małe państewka, w których mają do rozwiązania zagadnienia mniejszego kalibru.
Ukraina wszakże to nie jest jakaś Litwa Kowieńska z dwoma i pół milionami mieszkańców, w której najtrudniejsze zagadnienia tkwią w jej finansach i dają się rozwiązywać na razie przez wyprzedawanie z góry poręb leśnych.
Ukraina stanęłaby od pierwszej chwili wobec wielkich zagadnień wielkiego państwa. Przede wszystkim stosunek do Rosji. Rosjanie musieliby być najniedołężniejszym w świecie narodem, żeby łatwo pogodzić się z utratą olbrzymiego obszaru, na którym znajdują się ich najurodzajniejsze ziemie, ich węgiel i żelazo, który stanowi o ich posiadaniu nafty i o ich dostępie do Morza Czarnego. Następnie eksploatacja tego węgla i żelaza z wszystkimi jej konsekwencjami w ustroju i w życiu gospodarczym kraju. Wielkie zagadnienie przedstawia pobrzeże czarnomorskie, etnicznie nie będące ukraińskim, stosunek do ziem dońskich, do nieukraińskiego Krymu, a nawet do Kaukazu.
Naród rosyjski, ze swymi tradycjami historycznymi, z wybitnymi instynktami państwowymi, stopniowo do uporania się z tymi zagadnieniami dochodził i na swój sposób je rozwiązywał. Nowy naród ukraiński musiałby od razu znaleźć swoje sposoby sprostania tym wszystkim zadaniom i niezawodnie dowiedziałby się, że jest to nad jego siły.
Co prawda, znaleźliby się tacy, którzy by się tym zajęli, ale tu właśnie występuje tragedia.
Nie ma siły ludzkiej, zdolnej przeszkodzić temu, ażeby oderwana od Rosji i przekształcona na niezawisłe państwo Ukraina stała się zbiegowiskiem aferzystów całego świata, którym dziś bardzo ciasno jest we własnych krajach, kapitalistów i poszukiwaczy kapitału, organizatorów przemysłu, techników i kupców, spekulantów i intrygantów, rzezimieszków i organizatorów wszelkiego gatunku prostytucji: Niemcom, Francuzom, Belgom, Włochom, Anglikom i Amerykanom pośpieszyliby z pomocą miejscowi lub pobliscy Rosjanie, Polacy, Ormianie, Grecy, wreszcie najliczniejsi i najważniejsi ze wszystkich Żydzi. Zebrałaby się tu cała swoista Liga Narodów?
Te wszystkie żywioły przy udziale sprytniejszych, bardziej biegłych w interesach Ukraińców, wytworzyłyby przewodnią warstwę, elitę kraju. Byłaby to wszakże szczególna elita, bo chyba żaden kraj nie mógłby poszczycić się tak bogatą kolekcją międzynarodowych kanalii.
Ukraina stałaby się wrzodem na ciele Europy; ludzie zaś marzący o wytworzeniu kulturalnego, zdrowego i silnego narodu ukraińskiego, dojrzewającego we własnym państwie, przekonaliby się, że zamiast własnego państwa, mają międzynarodowe przedsiębiorstwo, a zamiast zdrowego rozwoju, szybki postęp rozkładu i zgnilizny.
Ten, kto przypuszcza, że przy położeniu geograficznym Ukrainy i jej obszarze, przy stanie, w jakim znajduje się żywioł ukraiński, przy jego zasobach duchowych i materialnych, wreszcie przy tej roli, jaką posiada kwestia ukraińska w dzisiejszym położeniu gospodarczym i politycznym świata, mogłoby być inaczej - nie ma za grosz wyobraźni.
Kwestia ukraińska ma rozmaitych orędowników, zarówno na samej Ukrainie, jak poza jej granicami. Między ostatnimi zwłaszcza jest wielu takich, którzy dobrze wiedzą, do czego idą. Są wszakże i tacy, którzy rozwiązanie tej kwestii przez oderwanie Ukrainy od Rosji przedstawiają sobie bardzo sielankowo. Ci naiwni najlepiej by zrobili, trzymając ręce od niej z daleka.
VI. Rosja i Ukraina
Z tego, co tu powiedziano o kwestii ukraińskiej nie wynika, ażeby lud ukraiński i wszystko, co z niego wychodzi dążyło do oderwania się od Rosji. Co do ludu, trzeba powiedzieć, że przy poziomie kultury, na którym znajduje się ludność tej części Europy, jedyną prawie jej troską są jej sprawy gospodarcze, a stosunek jej do państwa zależy od sposobu traktowania tych spraw przez władzę państwową. Zresztą, nawet w najbardziej cywilizowanych krajach, dążenia polityczne narodu są przede wszystkim dążeniami jego warstw oświeconych. Gdy chodzi o inteligencję, wychodzącą z ludu małoruskiego na południu Rosji, to niemała jej część uważa się po prostu za Rosjan: nie tylko zaspakaja w języku rosyjskim swe potrzeby kulturalne, ale posiada rosyjską ideologię polityczną: na mowę zaś małoruską patrzy jako na narzecze rosyjskie. Inni - a tych liczba dziś szybko rośnie - uważają się za Ukraińców, dążą do rozwinięcia ukraińskiego języka literackiego i bronią jego praw urzędowych, ale w większości uważają Ukrainę za integralną część państwa rosyjskiego. Stosunek do obecnej Rosji zależy od tego, kto jest bolszewikiem, a kto nim być nie chce, lub ma do tego drogę przeciętą.
Gdy chodzi o Rosjan, to z wyjątkiem chyba samobójczych doktrynerów, nie ma wśród nich takich, którzy by przyznawali Ukrainie prawo do oderwania się od Rosji i utworzenia własnego, niezawisłego od niej państwa. Jedni uważają ludność małoruską za takich samych Rosjan jak oni; drudzy patrzą przyjaźnie na kultywowanie przez nią swego języka literackiego; trzeci wreszcie przyznają jej prawo do takiego, czy innego stopnia odrębności politycznej, ale wszyscy uważają Ukrainę za część państwa rosyjskiego, na zawsze z nim związaną.
Nie znaczy to, żeby kwestia ukraińska, przy wszystkich czynnikach, które ją tworzą i popierają, nie była dla Rosji kwestią poważną i niebezpieczną. Ukraina, jako najpoważniejsza pod względem gospodarczym część państwa rosyjskiego, jest ziemią, od której zależy cały jego rozwój w przyszłości. Nie mniejsze znaczenie ma posiadanie jej w wojnie.
Obecna Rosja sowiecka, tak samo jak dawna Rosja carska, jest najbardziej militarnym państwem na świecie. Na jej armię często się patrzy przede wszystkim jako na Armię Czerwoną, przeznaczoną do współdziałania z rewolucją światową. Zdaje się, że sam rząd sowiecki lubi, żeby tak się na jego militaryzm zapatrywano. Tymczasem, gdy się bliżej rzeczom przyjrzymy, musimy stwierdzić, że to jest przede wszystkim armia rosyjska, której istnienie i rozmiary wywołane są potrzebą utrzymania całości państwa i obrony jego granic.
W rozmaitych swych częściach Rosja jest zagrożona powstaniami. Niedawno widzieliśmy powstanie w Azerbejdżanie, kraju z ludnością właściwie turecką. Było to powstanie nie pierwsze i nie ostatnie. Azerbejdżan to Baku, a Baku to nafta; nafta zaś dzisiaj, o ile nie znajduje się w rękach angielskich lub amerykańskich, nabiera własności silnego fermentu politycznego. Coraz częściej w ślad za nią ukazuje się na powierzchni ziemi inny dziwny płyn ? krew. Nawiasem mówiąc, obok Amerykanów i Anglików, są i inne narody, a głównie Niemcy, które uważają, że umiałyby sobie z naftą poradzić. Z tymi szczególnymi właściwościami nafty spotykamy się i my na naszym Podkarpaciu, gdzie ferment polityczny jest bardzo silny w stosunku do ilości nafty. Na tym terenie naftowym mamy do czynienia z zagranicznymi przedsiębiorcami, nie tylko przemysłowymi, ale i politycznymi: ci, tak samo jak tamci, ożywiają ruch przy pomocy obcego kapitału.
Zresztą, nie tylko naftowy Azerbejdżan gotów jest w sprzyjających okolicznościach przyprawić Rosję sowiecką o niemałe trudności wewnętrzne.
Sprawa obrony granic przed wrogiem zewnętrznym najpoważniej się przedstawia na Dalekim Wschodzie, w dalszej zaś przyszłości zapowiada się groźnie. Nawiązany z Chinami kontakt, bez porównania bliższy, niż to było za carskiej Rosji, nie pozwala już w sprawach chińskich na zastój: trzeba albo robić bolszewizm w Chinach, albo z Chinami wojować. Z chwilą, kiedy Kuomintang, czy jakikolwiek inny rząd chiński, poradzi sobie na wewnątrz ze swoimi komunistami, zacznie on niewątpliwie naciskać na Rosję, ażeby ją wyprzeć z jej stanowisk na Dalekim Wschodzie. Sowiety, zdaje się, dobrze to rozumieją: stąd Chiny zajmują pierwsze miejsce wśród ich zainteresowań.
Nie tu miejsce na dłuższe zatrzymywanie się nad Chinami. Wystarczy tylko wskazać przede wszystkim, że Chińczycy, mając kraj najbardziej przeludniony na świecie, należą do najenergiczniejszych kolonizatorów. Ta energia ich wzmogła się ostatnimi czasy: w ostatnich wprost kilku latach posunęli oni kolonizację tzw. Wewnętrznej Mongolii - co dla Rosji nie jest obojętne - tak znakomicie, że zamieniła się ona w kraj chiński. Jeszcze ważniejsze dla Rosji jest, że to samo się robi w Mandżurii. Rosja sowiecka już miała niedawno ostry konflikt z Chinami w Mandżurii i na nowy w krótkim czasie musi być przygotowana. Wojna zaś z Chinami coraz mniej zapowiada się jako zabawka, nie tylko dlatego, że przyswajają one sobie europejską sztukę wojenną i ćwiczą się wojskowo w swych wojnach domowych, ale także, i to przede wszystkim, ze względu na ich ewolucję gospodarczo-techniczną ostatnich czasów.
Chiny są wielkim krajem rolniczym. Są jednak również i były zawsze wielkim krajem przemysłowym. Tylko, odcięte od świata, zapatrzone w siebie, ugrzęzły w starych chińskich metodach produkcji. Obecnie przechodzą one z ogromną szybkością na metody europejskie. Mając wszystkie najważniejsze surowce w wielkiej ilości, w coraz szerszym zakresie przerabiają w zbudowanych według ostatnich wymagań techniki europejskiej fabrykach ziarno na mąkę, włókno bawełniane i jedwabne na tkaninę, rudę na żelazo i stal, piasek na szkło itd. Ułatwia im to fakt, że są jednym z najbogatszych w węgiel krajów na świecie. Wojna tedy z Chinami będzie coraz bardziej wojną z państwem przemysłowym, a to brzmi bardzo poważnie.
Gdyby Rosja została pozbawiona Ukrainy, a przez to węgla, żelaza i nafty została pozbawiona - jej widoki na przeciwstawienie się Chinom w wojnie stałyby się wkrótce znikome. Historia bliskiej przyszłości byłaby historią posuwania się państwowego i kolonizacji chińskiej ku Bajkałowi, a potem niezawodnie dalej. Byłaby to zguba Rosji, z punktu widzenia niejednej polityki pożądana. Przyszedłby wszakże czas, i to może dość rychło, kiedy narody europejskie spostrzegłyby i nawet odczuły, że Chiny są za blisko. To położenie sprawia, że Rosja, jakikolwiek rząd w niej będzie rządził, musi bronić Ukrainy jako swej ziemi, w poczuciu, że strata jej byłaby dla niej ciosem śmiertelnym.
VII. Widoki realizacji
Przy całym znaczeniu Ukrainy dla Rosji i przy najdalej idącej gotowości Rosji do jej obrony, wreszcie przy całym militaryzmie tejże Rosji, można sobie wyobrazić oderwanie od niej tego cennego kraju. Siła militarna Rosji nie wystarczyłaby na prowadzenie pomyślnej wojny jednocześnie na dwóch frontach, i silne natarcie na nią z zachodu w razie jej wojny na Dalekim Wschodzie, która nawet w bliskiej przyszłości jest bardzo możliwa, musiałoby się dla niej skończyć fatalnie. Wtedy program ukraiński mógłby się stać rzeczywistością.
Na to wszakże, ażeby mogło nastąpić zajęcie Ukrainy przez nieprzyjaciela, tym nieprzyjacielem musi być Polska i Rumunia. Żeby największe potęgi świata chciały oderwać Ukrainę od Rosji i gotowe były na to wiele poświęcić, ich chęci pozostaną tylko dobrymi chęciami, jeżeli głównymi wykonawcami ich woli nie będą Polacy i Rumuni, a przynajmniej sami Polacy.
Tu dopiero występuje cała trudność realizacji programu ukraińskiego.
Rumuni dobrze rozumieją, że za budowanie państwa ukraińskiego zapłaciliby co najmniej Besarabią. Wiedzą oni dobrze, iż wszelkie apetyty na Besarabię, które się ujawniają od czasu do czasu ze strony Sowietów, mają swoje źródło nie w Moskwie, ale w Charkowie i Kijowie. Gdyby nie hamulec moskiewski, sytuacja w tej sprawie byłaby o wiele ostrzejsza. Dla Rumunii bezpieczniej jest mieć za sąsiada wielkie państwo, którego polityka z musu przenosi swój środek ciężkości coraz bardziej do Azji, niż państwo mniejsze, które ześrodkuje swe interesy nad Morzem Czarnym. Stąd obudzenie w Rumunii zapału do odrywania Ukrainy od Rosji nie jest rzeczą łatwą.
Jeszcze ważniejsza w tej sprawie jest sytuacja, nie chcemy powiedzieć polityka, Polski. Jedno bowiem z największych nieszczęść Polski tkwi w tym, że dziesięciolecie, które upłynęło od jej odbudowania, nie wystarczyło jej do wytworzenia programu wyraźnej, konsekwentnej polityki państwowej, odpowiadającego jej położeniu i jej interesom. Jej rozdwojenie polityczne, które wystąpiło tak jaskrawo podczas wojny światowej, nie skończyło się jeszcze, aczkolwiek zbliża się szybkimi krokami ku końcowi. Polityczny absurd, który polegał na związaniu się z państwami centralnymi i na nagięciu całego programu polityki polskiej do ich widoków, nie zlikwidował się od razu. Obóz, który ten absurd reprezentował, związał ze sobą na gruncie polityki wewnętrznej różnorodne żywioły, które mu dały poparcie w sprawach polityki zagranicznej, nie rozumiejąc ich lub uważając je za mniej ważne. To mu dało siły do narzucenia krajowi swej polityki zewnętrznej, w której nie wiadomo, co było świadomym programem, a co po prostu przyzwyczajeniem z ubiegłych czasów, od którego nieruchawa myśl uwolnić się nie umiała.
Stąd w polityce państwa polskiego widzimy ciągły opór przeciw temu, co się narzucało, co wynikało z logiki położenia, ciągłe próby wykolejenia jej, nawrócenia jej na drogi, po których szła dawniej w związku z państwami centralnymi. Odbiło się to fatalnie na pozycji międzynarodowej państwa polskiego i nawet wywarło ujemny wpływ na politykę naszego sojusznika, Francji.
Na szczęście, doświadczenie dziesięciu lat i dojrzewanie polityczne żywiołów, które do niedawna dla spraw polityki zewnętrznej nie miały komórek w mózgu, sprawia, że myśl polska szybko się w tych sprawach ujednostajnia; na szczęście, powiadamy, bo żadne państwo dwóch kierunków polityki zewnętrznej długo nie zniesie, i prędzej czy później za taki luksus drogo musi zapłacić.
I w stosunku do zagadnienia ukraińskiego opinia polska bliska jest zupełnego ujednostajnienia.
Położenie nasze w tej sprawie jest bardzo wyraźne. Choćbyśmy mieli najmętniejsze pojęcie o dążeniach ukraińskich, to przecie posiadamy pisany dokument, będący oficjalnym programem państwa ukraińskiego. Jest nim traktat brzeski. Konspirujący z naszymi konspiratorami Ukraińcy mogą nawet szczerze dziś deklarować wiele rzeczy, ale zdrowo myśląca polityka nie może się przecie opierać na deklaracjach pojedynczych ludzi czy organizacji, czy nawet urzędowych przedstawicieli całego narodu. Musi ona patrzeć przede wszystkim na to, co tkwi w instynktach, w dążeniach ludów i w logice rzeczy. Jakiekolwiek byłoby państwo ukraińskie, zawsze musiałoby ono dążyć do objęcia wszystkich ziem, na których rozbrzmiewa mowa ruska. Musiałoby dążyć nie tylko dlatego, że takie są aspiracje ruchu ukraińskiego, ale także dlatego, że chcąc się ostać wobec Rosji, która by się nigdy z jego istnieniem nie pogodziła, musiałoby być jak największym i posiadać jak najliczniejszą armię. Polska tedy o wiele większą od Rumunii zapłaciłaby cenę za zbudowanie państwa ukraińskiego. To wszakże jest tylko jedna strona rzeczy.
Niepodległa Ukraina byłaby państwem, w którym dominowałyby wpływy niemieckie. Tak by było nie tylko dlatego, że dzisiaj działacze ukraińscy konspirują z Niemcami i mają ich poparcie; i nie tylko dlatego, że o tym marzą Niemcy i że mają na obszarze ukraińskim Niemców i Żydów, którzy byliby dla nich oparciem; ale także, i to przede wszystkim, dlatego, że całkowite zrealizowanie programu ukraińskiego kosztem Rosji, Polski i Rumunii, ma naturalnego, najpewniejszego protektora w Niemczech i musi Ukraińców wiązać z nimi. Polska przy istnieniu państwa ukraińskiego, znalazłaby się między Niemcami a sferą wpływów niemieckich, można powiedzieć, niemieckim protektoratem. Nie ma potrzeby unaoczniać, jakby wtedy wyglądała.
Wreszcie, jak to wyżej powiedzieliśmy, zbudowana dziś wielka Ukraina nie byłaby w swych kierowniczych żywiołach tak bardzo ukraińska i nie przedstawiałaby na wewnątrz stosunków zdrowych. To byłby naprawdę wrzód na ciele Europy, którego sąsiedztwo byłoby dla nas fatalne.
Dla narodu, zwłaszcza dla narodu jak nasz młodego, który musi się jeszcze wychować do swych przeznaczeń, lepiej mieć za sąsiada państwo potężne, choćby nawet bardzo obce i bardzo wrogie, niż międzynarodowy dom publiczny. Z tych wszystkich względów program niepodległej Ukrainy nie może liczyć na to, żeby Polska za nim stanęła, a tym mniej, żeby zań krew przelewała. I to polska opinia publiczna już dziś bardzo dobrze rozumie. My możemy być niezadowoleni z linii granicznej pokoju ryskiego, ale to nie odgrywa w naszej polityce wielkiej roli. Możemy żałować i niewątpliwie serdecznie żałujemy naszych rodaków, którzy nawet w większych skupieniach dziś żyją w granicach Ukrainy sowieckiej, i dobra polskiego, które inni tam pozostawili, ale te uczucia nie mogą nas wykoleić z drogi, którą nam dyktuje dobro Polski jako całości, i jej przyszłości.Możemy nawet współczuć wierzycielom francuskim Rosji, ale im powiemy, że ich rewindykacje, chociaż najbardziej uprawnione, nic nie mają wspólnego z wielkimi celami nie tylko Polski, ale i Francji.
Zdaje się, że na kwestię ukraińską w naszej polityce zewnętrznej już niema miejsca. Tym samym, wobec naszej pozycji jako sąsiada Rosji, a w szczególności Ukrainy sowieckiej, realizacja programu ukraińskiego przedstawia się więcej, niż wątpliwie. Ostateczne wykreślenie kwestii ukraińskiej z programu naszej polityki zewnętrznej pociągnie za sobą dla naszego państwa jeden przede wszystkim doniosły skutek. Ustali się traktowanie kwestii ruskiej w państwie polskim jako jego kwestii wewnętrznej, i tylko wewnętrznej. Zniknie pokusa do podpalania swego domu po to, żeby się od niego zajął dom sąsiada.
Tekst pochodzi z 1930 roku. Źródło: Archiwum MSWiA, sygn. K-458.
|
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 17.02.23 |
Pobrań: 35 |
Pobierz () |
18.02.2023 ..."Szablą odbierzemy !" - Gdzie ta szabla? |
Wystąpienie na IV Kongresie Polski Suwerennej, Warszawa, 18. XII. 2004
Na wstępie naszego spotkania śpiewaliśmy "co nam obca przemoc wzięła, szablą odbierzemy". Przez całe spotkanie przewijał się temat, CO nam wzięto, tak w dziedzinie materialnej, jak kulturowej i duchowej. Prezentowano również różne, zwykle uzupełniające się poglądy na to, KTO nam to wszystko odbierał i odbiera.
Prezentowano również propozycje i postulaty, jaki Komitet Wyborczy powołać, z jakimi programami gospodarczymi i społecznymi i jaki powinien być podział wpływów między różne Porozumiewające się Strony. Jak dotąd nie zauważyłem jednak, by przedstawiono realistyczne sposoby, jak ten nurt patriotyczny mógłby na najbliższych wyborach zaważyć. Bo przy obecnej, partyjniackiej ordynacji szansa na wprowadzenie choć jednego posła jest równa zero. Wskazują na to tak obliczenia, jak i dotychczasowe wieloletnie doświadczenia.
Stąd uzasadnione wydaje się pytanie postawione na początku:
Gdzie ta szabla?
Gdy czytamy gazety, lub oglądamy telewizor, zauważamy, że wśród parlamentarzystów jest ogromny procentowy udział mafiozów, ściślej - żołnierzy konkretnych gangów mafijnych krajowych i zagranicznych, także pospolitych przestępców, kłamców czy wreszcie zboczeńców. I to całe towarzystwo jest bezkarne, dalej, nawet po ujawnieniu, prowadzące swoje "interesy". Udział ten jest zdecydowanie wyższy, niż wśród ludzi, którzy by zostali wzięci z zaskoczenia, z łapanki z ulicy i przeniesieni do rządzenia nami na ul. Wiejską. Nadreprezentacja. Również udział ludzi stawiających interesy Polski ponad osobiste lub partyjne, wydaje się niższy w Parlamencie, niż wśród "ludzi z łapanki".
Czy świadczy to jednak o tym, że "Polacy nie dorośli do demokracji", że należy jeszcze wiele lat (a może dziesięcioleci) "nimi" porządzić? Tak przecież przedstawiają sytuację różne "autorytety".
NIE, widzimy i wykazujemy, że te patologie powoduje raczej sposób doboru ludzi do Parlamentu. Ten sposób to ordynacja partyjniacka, zwana oficjalnie, a z pogwałceniem logiki i faktów "proporcjonalną". Sposób ten jest jeszcze gorszy, niż znany za komuny sposób kreowania działaczy partyjnych, powodujący powstanie kasty działaczy BMW (bierny, mierny ale wierny). Obecnie, sposób nam niemiłościwie panujący, dobiera rzeczywiście miernych i biernych, ale już nawet nie wiernych. Dowodem mogą służyć statystyki zmian barw partyjnych, czy klubowych w paru ostatnich kadencjach sejmowych. Te zmiany idą w setki na kadencję, powstają też różne kluby-efemerydy, czy partie-efemerydy, na które jako żywo NIKT nie głosował.
Te cztery warianty ordynacji, według których mieliśmy "dać głos" w wyborach (hau-hau!), są poza tem jawnie sprzeczne z Konstytucją: wybory nie są równe, ani powszechne, ani - to oczywisty skandal - nie są proporcjonalne. Konstytucjonaliści mówią nam na to, iż nie są istotne argumenty matematyczne, logiczne, czy wynikające z powszechnego rozumienia pojęć: istotne i decydujące jest zdanie eksperta-profesora-konstytucjonalisty (SIC!). Czyli inaczej i dalej - "wola polityczna" grup będących u koryta (pardon, u władzy).
O ordynacji mogącej złamać ten zaklęty krąg samopowielania się kasty politycznej głośno mówimy już od 12-tu lat. Jest to ordynacja oparta o Jednomandatowe Okręgi Wyborcze (JOW). Otóż zmiana ordynacji nie powinna być CELEM, do którego różne nurty polityczne dążą. Tu, na sali, są przedstawiciele co najmniej paru takich nurtów. Dla nas musi to być środek, sposób, wreszcie ta poszukiwana Szabla, dzięki której wywalczymy suwerenną Polskę.
T. zw. Oni wiedzą, jak groźną bronią w demokracji jest powszechne żądanie, by wybierać swych przedstawicieli tak, jak robią to Brytyjczycy, Amerykanie czy Hindusi, czy wreszcie obywatele 60-ciu innych krajów.
1. I dlatego osoba zajmująca Pałac Namiestnikowski i stanowisko prezydenta mówi nam, że na razie Polacy nie dojrzeli do Demokracji, że rozważymy wprowadzenie JOW za parę, może paręnaście lat...
2. I dlatego długie szeregi dyżurnych (bo przecie nie samozwańczych) Autorytetów m-oralnych występują z gorącym apelem do prezydenta, by wprowadzić JOW. Wśród tych ludzi są tacy, którzy jeszcze dwa dni wcześniej, przy wódeczce naśmiewali się z pomysłu JOW. I pare tygodni później - również.
3. I dlatego co sprytniejsze partie polityczne stawiają jako "swój cel" mówienie o JOW. By jednak tego nie wprowadzić skutecznie, niektóre mieszają ten postulat ze zmniejszeniem sejmu (co znacznie utrudniłoby wejście do sejmu działaczy naprawdę niezależnych oraz będących bez pieniędzy). I chcą koniecznie... w dwóch turach, bo druga tura umożliwiłaby im machlojki między turami, jak to ma miejsce np. we Francji. Ich propozycja ma jeszcze parę nieistotnych dla wyborcy i dla Polski zmian. Nic dziwnego, że prości ludzie mówią o nich "ślepaki": bo uśmiech jest, a jakże, ale... oczków brak.
4. I dlatego, gdyby demonstracja Ruchu JOW po marszu z Jasnej Góry na Warszawę liczyła nie 200 osób skandujących pod Pałacem Namiestnikowskim "chcemy posła, a nie osła", lecz 20 tysięcy, to od razu wszystkie wymienione wyżej Siły stanęłyby naprawdę na czele ruchu JOW - i błyskawicznie wprowadziły ten postulat. Bo to są "zwierzęta polityczne", czują, która sprawa zwycięża. I staną na jej czele. Daj nam to, Panie Boże, bo przed ich manipulacjami i oszustwami będzie nam się wtedy łatwiej bronić.
Summę żądań ruchu JOW (przyszpilającą wszystkie machinacje "poprawiaczy") umieściliśmy przed rokiem na znaczkach pocztowych JOW: "Żądamy 100% Jednomandatowych Okręgów Wyborczych do Sejmu". Ludzie dopisują na niektórych kopertach: "Do Sejmu, Kwachu, nie do Senatu!".
I w jednej turze! To ostatnie - dla Kaczorów. Schodząc do poziomu sloganów dla owieczek z Farmy Zwierząt Orwella: Zamiast mętnych "4*TAK", żądamy "3*1": 1 okrąg, 1 poseł, 1 tura.
Więc gorący apel: potraktujmy postulat zmiany ordynacji na JOW jako środek, jako tę poszukiwaną szablę, a o programy gospodarcze będziemy mogli spierać się w sejmie. W sejmie, w którym posłowie są odpowiedzialni przed Narodem, przed swymi wyborcami, a nie przed prezesem partii czy szefem grupy mafijnej.
Właśnie teraz mamy ogromną szansę, gdy obok, w t.zw. "polityce", sypią się pokruszone post-komunistyczne betony, a równocześnie rozlegają się patetyczne jęki i dziewicze przysięgi kolejnych ujawnianych styropianowych agentów. Czas więc, by wymusić sposób wprowadzania do sejmu ludzi, których w naszym małym okręgu znamy, którym ufamy - i którym, dzięki prostocie JOW, będziemy mogli patrzeć na ręce.
Mirosław Dakowski |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 18.02.23 |
Pobrań: 33 |
Pobierz () |
18.02.2023 Już prawie 10 milionów Ukraińców wjechało do Polski. |
"W czwartek 16.II. z Ukrainy do Polski przyjechało 22,4 tys. osób, a z Polski na Ukrainę wyjechało 18,4 tys. osób", podała w piątek Straż Graniczna. Od 24 lutego ub. roku, czyli dnia ataku Rosji na Ukrainę, SG odnotowała 9,876 mln wjazdów do Polski i ponad 8 mln wyjazdów na Ukrainę.
Jak dodała, z Polski na Ukrainę odprawionych zostało 18,4 tys. osób. Od 24 lutego 2022 r. - ponad 8 mln osób.
pch24.pl
--------------------------------
ZAMIAST UZBROJENIA WYŚLIJMY NA UKRAINĘ... UKRAIŃCÓW
Link
Link |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 18.02.23 |
Pobrań: 30 |
Pobierz () |
18.02.2023 Izraelska firma wpływała na wyniki wyborów w wielu krajach? |
Zachodnie media przeprowadziły śledztwo w sprawie nieznanej dotąd izraelskiej firmy "Team Jorge". Przedsiębiorstwo założone między innymi przez byłych oficerów wywiadu miało wykorzystywać nowoczesne technologie, aby wpływać na wybory w blisko 33 krajach.
Działania spółki z Tel Awiwu obejmowały zakrojone na dużą skalę kampanie dezinformacyjne i ataki hakerskie.
Nad sprawą pracowało konsorcjum kilkudziesięciu dziennikarzy pracujących dla niemieckiego tygodnika "Der Spiegel" oraz dzienników "El Pais" z Hiszpanii i "Le Monde" z Francji. Wstępne wyniki śledztwa zostały opublikowane przez brytyjski "The Guardian?, a całe przedsięwzięcie wspierała francuska organizacja Forbidden Stories.
Trzech reporterów udawało więc potencjalnych klientów firmy "Team Jorge", dzięki czemu w okresie od lipca do grudnia 2022 roku udało im się nagrać blisko sześć godzin rozmów z przedstawicielami przedsiębiorstwa. W ich trakcie chwalą się oni swoimi usługami, które pozwalają na nie pozostawiające śladu wtrącanie się w przebieg kampanii wyborczych.
Jest to możliwe dzięki nowoczesnym technologiom dostępnym głównie dla agencji wywiadowczych, prywatnych przedsiębiorstw i sztabów wyborczych. Potajemne manipulowanie opinią publiczną miało zaś mieć miejsce w 33 krajach w Afryce, Ameryce Południowej i Środkowej, Stanach Zjednoczonych oraz w Europie.
Działania "Team Jorge" obejmowały chociażby zakładanie tysięcy fałszywych kont w mediach społecznościowych. Przedstawiciel izraelskiej firmy chwali się też, że w przypadku jednego z polityków wysłano do jego domu przesyłkę z zabawkami erotycznymi, aby wywołać jego konflikt z żoną.
Dziennikarze prowadzili rozmowy między innymi z Tal Hananem, szefem "Team Jorge" i byłym oficerem izraelskich służb wywiadowczych. Obecnie nie chce on jednak komentować medialnych doniesień, zaprzeczając jakimikolwiek oskarżeniom o manipulowanie wyborami.
Prowadzący śledztwo reporterzy podkreślają jednocześnie, że nie byli w stanie zweryfikować wszystkich informacji podawanych przez firmę z siedzibą w Tel Awiwie. Nie wiadomo więc, czy miejscami jej przedstawiciele nie podkoloryzowali rzeczywistości, chcąc w ten sposób przyciągnąć nowych klientów. Z drugiej strony w niektórych przypadkach ujawniono relacje "Team Jorge" z zagranicznymi kontrahentami.
Niektóre media społecznościowe zdążyły usunąć już boty zarządzane przez izraelską firmę. Spora część z nich wykorzystywała w swoich profilach zdjęcia innych użytkowników, aby się w ten sposób uwiarygodnić.
Na podstawie: theguardian.com
http://autonom.pl
----------------------------
"Polska mianuje na premiera byłego bankiera o żydowskich korzeniach"
Link
Szefowa YouTube Susan Wojcicki zrezygnowała ze stanowiska. Decyzję ogłosiła wczoraj (16.02.2023 r.). Na czele YouTube stała od dziewięciu lat, zaś w koncernie Google pracowała ćwierć wieku. W czasie jej urzędowania blokowano konta prawicowych serwisów, z wRealu24 mającym ponad pół miliona subskrypcji na czele. Była szefowa YouTube to kuzynka premiera Mateusza Morawieckiego.
Link |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 18.02.23 |
Pobrań: 33 |
Pobierz () |
18.02.2023 Koty mogą uchronić przed chorobami. Zaskakujące efekty mruczenia i głaskania. |
Koty to zwierzęta udomowione, które zyskują coraz większe grono zwolenników, ale są również i tacy, którzy uważają, że miejsce kota jest poza domem czy mieszkaniem. Okazuje się, że regularny kontakt z kotem zmniejsza ryzyko zachorowania na takie choroby jak zawał serca czy udar mózgu, ale zapobiega również alergii i wspomaga terapię osób z autyzmem.
Osoby posiadające kota rzadziej dotykają choroby sercowo-naczyniowe, a ryzyko zawału zmniejsza się o 37 proc.
Posiadanie kota a wpływ na zdrowie
Przeciwnicy posiadania kota w domu podnoszą argumenty dotyczące przede wszystkim pasożytów przenoszonych przez te zwierzęta (wywołujących toksoplazmozę), a także alergii, która może być bardzo dotkliwa dla osób wrażliwych na ślinę kota, bowiem to właśnie ślina zawierająca substancje uczulające, jest przyczyną dolegliwości alergików, a nie bezpośrednio sierść zwierzęcia.
Zwolennicy z kolei powołują się na aspekty zdrowia psychicznego - kot może wpływać na poprawę nastroju, wspomagać walkę z depresją, a także wspierać osoby w poczuciu osamotnienia. Uważa się, że mruczenie kota ma działanie antystresowe oraz relaksujące. Jakie jednak faktyczne korzyści zdrowotne niesie ze sobą posiadanie tego futrzaka w domu.
Mruczenie kota obniża ciśnienie tętnicze krwi
W 2009 roku na łamach Journal of Vascular and Interventional Neurology naukowcy opublikowali wyniki swoich badań, w których zaobserwowano, że posiadacze kotów są znacznie mniej narażeni na zawał mięśnia sercowego, a także inne choroby sercowo-naczyniowe, w tym nadciśnienie tętnicze. Ryzyko to było niższe aż o 37 proc. w porównaniu z osobami, które nie posiadały kota z uwzględnieniem innych czynników niekorzystnie wpływających na układ krążenia.
Posiadanie kota obniża poziom stresu i poprawia nastrój
Bezpośrednie obcowanie z kotem sprawia, że w organizmie człowieka zachodzi wiele mechanizmów. Przede wszystkim kontakt z miękkim futrem oraz wyjątkowo plastycznym ciałem zwierzęcia pobudza układ nerwowy, a także stymuluje wydzielanie serotoniny. Ten neuroprzekaźnik odpowiedzialny jest nie tylko za dobry nastrój, ale również odpowiada za procesy związane z zasypianiem. Głaskanie, a także wsłuchiwanie się w mruczenie kota hamuje również wydzielanie kortyzolu, czyli hormonu stresu.
Sposób zachowywania się kota również korzystnie wpływa na stan emocjonalny człowieka oraz jego nastrój. Swoim nienarzucającym się sposobem bycia oraz spokojem, wpływa kojąco na właściciela, co przekłada się również na umiejętność radzenia sobie ze stresem, łagodząc stany napięcia nerwowego.
Bliski kontakt z kotem zmniejsza wydzielanie się kortyzolu, a co za tym idzie obniża poziom stresu i napięcie nerwowe
Koty wspomagają terapię osób z autyzmem
Koty to zwierzęta biorące udział w felinoterapii, czyli jednej z form zooterapii, mającej na celu poprawę zdrowia zarówno fizycznego jak i psychicznego pacjentów. Felinoterapia przede wszystkim korzystnie wpływa na sferę emocjonalną, bowiem przynosi ona efekt uspokajający, uczący bliskości oraz opiekuńczości.
Kot, będący zwierzęciem bardziej zdystansowanym do człowieka niż pies, przede wszystkim wykorzystywany jest w terapiach osób ze spektrum autyzmu. Określany jest jako pomost pomiędzy zamkniętym światem chorego, a światem otaczającym go. W felinoterapii nie liczy się bezpośredni kontakt fizyczny ze zwierzęciem, ale możliwość obserwowania go, bowiem zarówno osobę w spektrum autyzmu jak i kota nie można do niczego nakłonić.
Zarówno kot, jak i osoba cierpiąca na autyzm nie przepadają za kontaktem fizycznym, hałasem oraz nadmiarem innych bodźców zewnętrznych, dlatego ta forma zooterapii odnosi duże sukcesy w przypadku osób zamkniętych na otaczający ich świat.
Kot nie tylko przyczyną alergii, ale również lekarstwem na nią
Reakcje alergiczne pochodzenia odzwierzęcego zazwyczaj pojawiają się u dzieci w wieku przedszkolnym, w okolicy 3. roku życia. Do rozwinięcia alergii można nie dopuścić, jeśli dziecko od najmłodszych lat będzie regularnie wystawione na kontakt z alergenem. Wzmacnia to odpowiedź układu immunologicznego, rozwijając na niego odporność.
Nie sierść, a związki zawarte w ślinie kota powodują reakcje alergiczne, jednak biorąc pod uwagę fakt, że ślina znajduje się na całym ciele zwierzęcia, często wydaje się, że to właśnie futro wywołuje niepożądane reakcje. Przyzwyczajenie młodego organizmu do tych związków powoduje, że reakcje alergiczne nie występują w późniejszych latach życia.
Mechanizm ten nie działa wówczas, gdy dziecko (lub dorosły) silnie reagują na obecność kota. Wówczas przebywanie w towarzystwie zwierzęcia "na siłę" może skończyć się tragicznie dla alergika, włączając to możliwość wystąpienia wstrząsu anafilaktycznego.
Kot przenosi pasożyty i wywołuje toksoplazmozę
Prawdą jest, że koty są nosicielami pierwotniaka Toxoplasma gondii, wywołującego u człowieka tokspolazmozę, czyli odzwierzęcą chorobę pasożytniczą. Jest ona szczególnie niebezpieczna u kobiet w ciąży, bowiem prowadzi ona do licznych powikłań związanych z rozwojem płodu.
Sama choroba może mieć postać węzłową, płucną czy oczną. Rzadko daje ciężkie powikłania i najczęściej dotyczą one osób z niedoborem odporności.
Aby uchronić się przed zarażeniem, czyszcząc kuwetę kota należy mieć nałożone rękawice ochronne a po zakończonych czynnościach dokładnie umyć ręce. Na toksoplazmozę jesteśmy również narażeni spożywając zarażone mięso, czy wykonując prace w ogrodzie bez rękawic. Zawsze należy zatem zachować szczególną ostrożność w sytuacjach, w których ryzyko zarażenia jest zwiększone
https://zdrowie.interia.pl |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 18.02.23 |
Pobrań: 34 |
Pobierz () |
18.02.2023 Upadające Imperium Amerykańskie |
Dla imperium wojskowo-przemysłowego, które utrzymuje około 800 baz wojskowych na całym świecie i które wydaje więcej na swoje wojsko, niż siedem kolejnych krajów (a także 144 inne kraje) razem wzięte, globalne hegemoniczne imperium Stanów Zjednoczonych wyraźnie się dzisiaj rozpada na naszych oczach, po dziesięcioleciach powolnego rozkładu.
Ostatnią wojną, którą Stany Zjednoczone jednoznacznie wygrały, była II wojna światowa - a zwycięstwo to było możliwe tylko dzięki walkom Związku Radzieckiego, Wielkiej Brytanii i innych sojuszników oprócz Ameryki. Ta wielka wygrana miała miejsce prawie 80 lat temu.
Od tego czasu kompleks wojskowo-przemysłowy Stanów Zjednoczonych miotał się od jednej militarnej klęski do drugiej w niemal ciągłym stanie wojny, a każdy konflikt charakteryzował się albo ostateczną porażką, albo w najlepszym przypadku niejednoznacznymi wynikami.
Niemniej jednak liczne geopolityczne bałagany stworzone przez te amerykańskie interwencje wojskowe były bardzo opłacalne finansowo dla elitarnej klasy podżegaczy wojennych. A przecież Stany Zjednoczone rzekomo są "wyjątkowe" wśród narodów, więc mają samozwańcze prawo do wtrącania się, gdziekolwiek i kiedykolwiek chcą, bez względu na negatywne konsekwencje.
Wkrótce po II wojnie światowej wybuchła wojna koreańska, w której komuniści zdobyli północną część tego kraju pomimo wysiłków militarnych USA. Potem była wojna w Wietnamie, z wieloletnimi zniszczeniami spowodowanymi przez Stany Zjednoczone, które zakończyły się wycofaniem wojsk amerykańskich, sromotnie pokonanych przez komunistów, którzy zajęli cały kraj.
A potem, po kilku latach, nastąpiło bardzo chwalone szybkie zwycięstwo sił dowodzonych przez Amerykanów w wojnie w Zatoce Perskiej - "zwycięstwo", które w niewygodny sposób pozostawiło u władzy "złego faceta", co doprowadziło do paskudnych kpin z amerykańskiego prezydenta. Tak więc, po kolejnych kilku latach, syn tego prezydenta rozpoczął wojnę w Iraku, opartą na rażących kłamstwach o nieistniejącej broni, aby mógł w końcu unicestwić tego złego faceta i oczyścić imię tatusia. Saddam Husajn został zlinczowany w telewizji na żywo, a Bush junior ogłosił "misję wykonaną".
Ale co właściwie osiągnięto w Iraku? Setki tysięcy zabitych cywilów, masowe zniszczenia i dewastacja społeczna, a także znacznie pogłębiająca się destabilizacja całego Bliskiego Wschodu, prowadząca do wzmocnienia potęgi Iranu, wzrostu islamistycznego terroryzmu i kolejnego haniebnego wycofania się USA.
I jakby to nie spowodowało wystarczającego chaosu w regionie, Stany Zjednoczone zniszczyły kolejny naród i jeszcze bardziej zdestabilizowały Bliski Wschód kilka lat później, zabijając kolejnego rzekomego złego faceta w Libii .
Oczywiście najbardziej haniebna klęska i wycofanie się Ameryki w ostatnim czasie nastąpiło pod koniec najdłuższej wojny amerykańskiej w Afganistanie. Po 20 latach amerykańskich ingerencji wojskowych i masakr w Afganistanie złoczyńcy, których Stany Zjednoczone rzekomo rozpoczęły wojnę, aby obalić, powrócili do władzy . Z pozoru kolejna spektakularna klęska imperium USA, jednak ten skazany na niepowodzenie konflikt został celowo zakończony, aby amerykańskie środki militarne mogły zostać skierowane gdzie indziej, a mianowicie na nową bezsensowną walkę w Europie Wschodniej.
Oprócz tych dobrze znanych amerykańskich wojen od lat 50. lub różnych innych form wtrącania się, USA zarówno jawnie, jak i potajemnie, wszędzie - od Ameryki Środkowej i Południowej po Bliski Wschód i Afrykę Północną i Subsaharyjską po Azję Południową, Środkową i Wschodnią po Europę Środkową i Wschodnią - prowokowało, wywoływało lub były wmieszane w konflikty zbrojne. Zarówno bezpośrednio w walki, jak i dostarczanie pieniędzy, broni, specjalistów itp.
Głównymi rezultatami tych konfliktów było w zasadzie piekielnie dużo zabójstw, chaosu i zniszczenia oraz ogólne pogorszenie problemów w obcych krajach, bez absolutnie żadnych korzyści dla narodu amerykańskiego (chyba że pracujesz dla Pentagonu lub jesteś dyrektorem lub dużym wykonawcą dla sektora obronnego).
I tak oto jesteśmy dzisiaj. Kiedy piszę te słowa, machina wojskowa Stanów Zjednoczonych jest najwyraźniej o krok od kolejnej spektakularnej klęski - tym razem przeciwko siłom rosyjskim na Ukrainie. Ten gorzki fakt został ukryty przez amerykańskie i zachodnie media korporacyjne głównego nurtu, ale został fachowo wyartykułowany przez kilku uczciwych komentatorów, takich jak Douglas Macgregor.
Kolejna wojna wszczęta i prowadzona przez Stany Zjednoczone, za pośrednictwem pełnomocnika, przeciwko wyimaginowanemu wrogowi - bez żadnych innych powodów, niż zysk finansowy i złudne poczucie utrzymania wyraźnie okaleczonej i szybko malejącej światowej hegemonii. Marnowanie cennych zasobów na niszczenie innego kraju, forsowanie jakiegoś chorego neoliberalnego programu, nawet jeśli wydaje się, że Ameryka załamuje się we wszystkich obszarach swojego społeczeństwa u siebie w domu. Błyskotliwie spostrzegawczy Chris Hedges nazwał to szaleństwo "przebudzonym imperializmem".
Wyraźnie wyczuwając - choć wciąż odmawiając publicznego przyznania się - nieuniknionej zbliżającej się klęski z Rosją, oszalali, sklerotyczni i/lub zdesperowani elitarni "przywódcy" USA szerzą teraz bardziej histeryczne kłamstwa (tak jak to zrobili z Rosją i Ukrainą, Irakiem, Wietnamem itp.), gdy zaczynają przenosić swoje podżeganie na wojnę z Chinami i Tajwan. Tak, jakby to miało być dla nich lepsze niż ich szalona sprowokowana wojna zastępcza przeciwko Rosji!
I, na przyszłość, nie zapominajcie, że zawsze istnieje wojna, którą można popchnąć przeciwko Korei Północnej, Iranowi lub jakiemukolwiek innemu niezależnemu krajowi, który odmawia uznania hegemonii USA.
Dla normalnego, racjonalnie myślącego człowieka, niekończące się amerykańskie podżeganie do wojny na całym świecie, które zawsze kończy się żenującymi i upokarzającymi stratami oraz jeszcze większym chaosem i szaleństwem, wydaje się skrajnie nielogiczne. Ale ukryta logika amerykańskiego kompleksu militarno-przemysłowego leży w bardzo realnych zyskach finansowych, które nadal zgarnia, gdy na próżno stara się utrzymać upadające imperium amerykańskie, niezależnie od strat militarnych na ziemi. O to w tym wszystkim chodzi. O to zawsze chodziło. Pieniądze. Chciwość. Moc. Kontrola. Nie zwracajcie uwagi na śmierć i zniszczenie.
Nie trzeba dodawać, że ta urojeniowa, samobójcza sytuacja nie może trwać wiecznie. Ostatecznie imperium amerykańskie wyczerpie się i ostatecznie całkowicie upadnie. A wtedy spekulanci wojenni po prostu zmienią strony, prawdopodobnie przenosząc się do Chin. Ale w międzyczasie upadające imperium amerykańskie będzie nadal zachowywać się w sposób, w jaki upadające imperia zwykle zachowywały się w całej historii, od imperium rzymskiego po brytyjskie. . .
Ponieważ gówno uderza w wentylatory w coraz bardziej śmierdzący sposób, Stany Zjednoczone będą nadal próbowały pokazać swoją "siłę", wzniecając więcej gówna i chaosu za granicą, w desperackich, bezsilnych próbach ukrycia faktu, że ich rzekoma "wyjątkowość" to wszystko bzdury.
Pewnego dnia w przyszłości obecne amerykańskie szaleństwo sprawi, że dzieci w szkole będą miały oszałamiające lekcje historii.
Fragment z https://www.unz.com/article/time-for-another-humiliating-failure-for-the-fading-american-empire/
Nad. "Carlos"
----------------------------------
Gdyby Ameryka nie sfinansowała uzbrojenia III Rzeszy a w 1937 r. nie doszłoby do zamordowania dowództwa Armii Czerwonej, którą stworzyli Żydzi niemieccy: Trocki i jego kuzyn Iona Jakir to dalej by istniało Imperium Brytyjskie.
Link
Link
Obaj studiowali na Uniwersytecie Harvarda. Kilka osób z tego uniwersytetu brało udział w powstaniu III Rzeszy. Plany na pewno mieli inne niż to co się stało.
Niemiecka rodzina Rockefellerów i jej spec od public relations Ivy Ledbetter Lee (zmarł na raka mózgu) tworzyli fundament III Rzeszy. Rockefeller dowoził swoimi tankowcami, które z chwilą wybuchu wojny zostały zarejestrowane w Panamie, paliwo dla III Rzeszy na Teneryfę. Rockefeller finansował i finansuje stypendia zdolnym Żydom, też z Europy. To co spotkało Żydów na pewno nie ma nic wspólnego z twórcami III Rzeszy. Rockefeller finansował też eugenikę w III Rzeszy.
Ich wielkie plany ogrania Brytyjczyków skończyły się w 1937 r. ludobójstwem w ZSRR. To co stworzyli w ZSRR, Brytyjczycy obrócili przeciwko nim. Pomogli im w tym Żydzi sowieccy. Stalin miał najlepsze układy z ambasadorem ZSRR w USA Aleksandrem Antonowiczem Trojanowskim. W 1913 r. był zameldowany jako kamerdyner w jego mieszkaniu w Wiedniu.
Link
Syn Trojanowskiego Alieksiej przebywał non stop na Kremlu ze Stalinem, jako tłumacz.
Żydzi niemieccy gardzili Żydami rosyjskimi i to wykorzystali Brytyjczycy w 1937 r. Wtedy wymordowano Żydów i komunistów przybyłych do ZSRR. Przykład, z Polski przybył Żyd Adolf Warski a z Niemiec komunista Willy Leow w 1937 r. zostali rozstrzelani. Takich jak oni rozstrzelano koło tysiąca. Tych co rozstrzeliwali po wykonaniu zadania też rozstrzelano.
Niemcy i cała Oś Berlin Rzym Tokio przegrali walkę z Anglosasami w 1937 r. Gdyby Anglosasi nie dowozili broni i paliwa przejętej Armii Czerwonej Niemcy by tą walkę wygrali. Miejsca dostawy uzbrojenia i paliwa, drogi i kanały wodne zaczęto budować w ZSRR w 1930 r.
Rosjanie na pewno liczyli się z tym, że Anglosasi będą dowozić uzbrojenie banderowcom, których stworzyli. Polacy, jak za Napoleona, przyłączyli się do napaści na Rosję.
Co obiecał nam Napoleon po zdobyciu Rosji ?? |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 18.02.23 |
Pobrań: 35 |
Pobierz () |
19.02.2023 Klaus o AI: działajcie szybko, bo uciekną spod naszej władzy |
Arcyglobalista Klaus Schwab wezwał elity na całym świecie do zjednoczenia się w celu "opanowania" zaawansowanych technologii, ostrzegając je, że jeśli nie będą działać szybko, świat może "umknąć naszej władzy".
Schwab wskazał na "technologie czwartej rewolucji przemysłowej" i stwierdził: "Kto opanuje te technologie - w jakiś sposób - będzie panem świata".
------------------------------------------------
Wideo: Klaus Schwab wzywa globalny rząd do "opanowania" technologii sztucznej inteligencji
"Kto opanuje te technologie - w jakiś sposób - będzie panem świata"
Arcyglobalista Klaus Schwab wezwał elity na całym świecie do zjednoczenia się w celu "opanowania" zaawansowanych technologii, ostrzegając je, że jeśli nie będą działać szybko, świat może "umknąć naszej władzy".
Tak. Naprawdę facet nie potrafi się powstrzymać.
Założyciel Światowego Forum Ekonomicznego przemawiał na spotkaniu w Dubaju, które niezbyt subtelnie nazwano Szczytem Rządu Światowego.
Schwab wskazał na "technologie czwartej rewolucji przemysłowej" i stwierdził: "Kto opanuje te technologie - w jakiś sposób - będzie panem świata".
Link
"Za dziesięć lat będziemy zupełnie inni" - powiedział Schwab, dodając: "Moim głębokim zmartwieniem jest to, że [w przypadku] technologii Czwartej Rewolucji Przemysłowej #4IR, jeśli nie będziemy współpracować w skali globalnej, jeśli nie sformułujemy, wspólnie nie ukształtujemy niezbędnej polityki, te technologie wymkną się naszej władzy."
Link
Schwab ma obsesję na punkcie sztucznej inteligencji i innych zaawansowanych technologii i już wcześniej przewidywał, że "Czwarta Rewolucja Przemysłowa doprowadzi do połączenia naszej fizycznej, cyfrowej i biologicznej tożsamości".
Klaus Schwab: Wielki reset "doprowadzi do połączenia naszej tożsamości fizycznej, cyfrowej i biologicznej"
Klaus Schwab: Great Reset Will "Lead to a Fusion of Our Physical, Digital and Biological Identity" Link
Schwab również otwarcie popiera coś, co według mediów wciąż jest domeną dyskusji zwolenników teorii spiskowych, a mianowicie "aktywne wszczepialne mikroczipy, które przełamują barierę skórną naszego ciała".
World Economic Forum Suggests There Are "Solid, Rational" Reasons For Children to Be Microchipped Link
Klaus Schwab mówi na Szczycie Rządu Światowego, że ludzkość musi opanować sztuczną inteligencję, w innym przypadku 'my stracimy naszą władzę'
Podczas Szczytu Rządu Światowego globalista Klaus Schwab zwrócił się do elit o zjednoczenie się w celu opanowania zaawansowanych technologii sztucznej inteligencji, ostrzegając, że jeśli nie będą działać szybko, ludzkość "ucieknie spod naszej władzy".
Założyciel Światowego Forum Ekonomicznego przemawiał na Szczycie Rządu Światowego 2023 w Dubaju, który w tym roku koncentruje się na "Kształtowaniu przyszłych rządów".
(...)
Fourth industrial revolution could 'escape our power to master': Klaus Schwab to World Government Summit Link
The Bugs That Keep Me Up at Night: Greenwashing Insects for Food Link
The World Government Summit is told by Klaus Schwab that humanity must master AI or we will lose our power, Sikh For Truth, February 15, 2023
AlterCabrio
---------------------------------
Schwab to teoretyt, dysponujący jednak ukształtowanymi przez siebie kadrami młodych ludzi chętnych do przejęcia władzy nad światem. W Polsce ma również swoich wykonawców - wiernych służalców wykonujących Schwaba zalecenia. To kabareciarz Duda i praktyk Morawiecki.
Klimatyści ukazują swoje oblicze! Uderzą w nasz dobrobyt?
Link
|
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 19.02.23 |
Pobrań: 34 |
Pobierz () |
20.02.2023 Ogon pod marynarką, pazury w lakierkach |
1.
W amerykańskim stanie Ohio doszło do katastrofy - wykoleił się pociąg wiozący m.in. tlenek winylu. Wybuch widziany był z daleka, chmura przypominała grzyb atomowy. Mieszkańców ewakuowano. Ku zgrozie zauważone jednak, że nie dalej jak w 2022 roku Netflix wyprodukował film, przedstawiający taką właśnie katastrofę, w tej samej okolicy. Ba, jeden ze statystów nie tylko mieszka w rejonie katastrofy, ale i ostatnio dołączył do ewakuowanych.
Tak, że na jego oczach filmowy sen przeistoczył się w jawę.
Coś się zmieniło. Bo kiedyś najpierw tonął "Titanic" a dopiero później realizowano film będący rekonstrukcją tragedii.
To bardzo wygodna wymiana skutku z przyczyną. Teraz sobie najpierw obejrzymy, a potem przeżyjemy.
Albo - nie.
2.
Na nieboskłonie krainy, nad która słońce nigdy nie zachodzi, pojawiły się balony (kosmici okazali się "fejkiem"). I takiego jednego wartego podobno 180 dolarów prezydent Biden, określany przez lekarza Białego Domu, jako "bystry, energiczny 80-letni mężczyzna", nakazał strącić rakietą wycenioną na 400 000 dolarów.
Tym samym pojawiła się wizja krótkiej, bo co najwyżej tygodniowej wojny napastniczej na kraj Bidena: różni kupują w sklepie papierniczym balony, nadmuchują i wysyłają w przestworza. Następuje wielkie bum i kraj zostaje raz-dwa ogołocony z rakiet.
No a wyrzutnie można zamienić na fotele do opalania.
3.
Polska właśnie jedną stopą dołączyła do wojny zgadzając się na uformowania Ochotniczego Legionu, złożonego z polskich chłopaków, który oddany zostanie za zgodą i błogosławieństwem MON pod dowództwo ukraińskie.
W nagrodę przyjedzie "bystry, energiczny 80-letni mężczyzna" z USA i poklepie po ramieniu.
No nie, nie, nie Jarosława Kaczyńskiego. Z nim odmówił spotkania. Widocznie uznał go za zbyt leciwego i za mało energicznego.
4.
W krainie, przed którą co drugi Polak od lat padał na twarz, pewien czarnoskóry obywatel, któremu przed rokiem umarła mamusia, poszedł wieczorem do tzw. kampusu uniwersyteckiego i zastrzelił Bogu ducha winnego studenta oraz dwie studentki. Inna piątkę ciężko zranił.
Następnie pospacerował i taktownie się zastrzelił, oszczędzając sądom mitręgi.
Z kolei w innej części tej samej uroczej krainy białoskóry 19-latek zastrzelił dziesięciu obywateli czarnoskórych. Zanim ogłoszono wyrok dożywocia, chciał ... przeprosić.
Polityka "rozdrapywania ran", przepraszania za to, co zdarzyło się tak dawno, że nie można już tego odwrócić, daje interesujące skutki depopulacyjne.
5.
A i na koniec: polityka Wielkiego Resetu dotarła już do Polski. Oto miła memu sercu koleżanka z pracy, dumna posiadaczka kilku kurek, koguta i gąsek, zbladła, gdy powiedziałam, że do 7 kwietnia musi w jakiejś tam agencji rolnej zarejestrować swoje "stado". Sąsiad także nie chce temu wierzyć?
No i miejscowe samorządy zaprotestowały przeciwko wyłączeniu kolejnych hektarów z możliwości prowadzenia hodowli i upraw rolniczych. Jak wiadomo, Polska ma zalać wodą 400 000 ha w imię bioróżnorodności. W Warszawie zatem sprytnie wymyślono, aby tereny te wyszukać nad rzekami, bo tam i tak zalewa.
Oczywiście, Bruksela co nieco słyszała o delcie Nilu i o tym, że właśnie nad rzekami najłatwiej prowadzić hodowlę i uprawy. Wie, ale przecież celem nie jest produkcja żywności, a wprost przeciwnie - sprowokowanie głodu, którego nie będzie można na terenach wiejskich uniknąć przy pomocy "własnej świnki, krówki ewentualnie kurek". Rejestracja zawsze jest pierwszym krokiem w stronę likwidacji.
Źli ludzie zabrali się za przemianę świata.
A że w nienagannych garniturach i z buźką w doskonałej angielszczyźnie, to mało kto w to wierzy. A przecież wystarczy się przypatrzeć - ten ogon schowany pod marynarką, te pazury ukryte w lakierkach.
Małgorzata Bratek
Facebook |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 20.02.23 |
Pobrań: 34 |
Pobierz () |
20.02.2023 Kiedy okręt tonie musisz być czujnym! |
Rosja jako pierwsza uciekła z tonącego okrętu. Reszta jeśli będzie zbyt długo zwlekać, będzie miała mniej szczęścia.
Co się obecnie dzieje, i jakie bardziej globalne zadania stawia przed sobą Rosja, niż walka z nowymi zarodkami nazizmu. I dlaczego, skoro Rosja zaczęła rozwiązywać te problemy wcześniej niż inni, będzie później łatwiej jej, a wielu innym krajom będzie znacznie trudniej niż Rosji teraz.
Zapewne słyszeliście o tym, czym jest piramida finansowa.
Pierwsi uczestnicy piramidy zwykle osiągają dobre zyski, ale ci ostatni, którym nie udało się wyciągnąć pieniędzy, z reguły tracą wszystko. Dla wielu osób staje się to dosłownie katastrofą, zwłaszcza dla tych, którzy niemądrze zainwestowali tam mieszkanie i wszystkie swoje oszczędności. Niektórzy zostają dosłownie na ulicy, a ktoś inny z masą kredytów i długów.
Większość ludzi nawet nie zdaje sobie sprawy, że uczestniczy w piramidzie, dopóki nie stracą pieniędzy. Ale są tacy, którzy wiedzą, że podejmują ryzyko, ale uważnie monitorując sytuację, spodziewają się wyskoczyć na czas.
Piramida amerykańska. Na razie nie można powiedzieć, że jutro dolar się załamie, bo jutro się nie załamie.
Gospodarka USA ma jeszcze pewien margines bezpieczeństwa, ale sytuacja z każdym dniem się tylko pogarsza, a wyjście z systemu dolarowego, amerykańskich aktywów i generalnie spod wpływu Stanów Zjednoczonych, nie następuje już tak szybko i tak łatwo.
O tym, że sytuacja w amerykańskiej gospodarce poważnie się pogarsza, świadczą wydarzenia z 2020 roku, kiedy to Stany Zjednoczone wydrukowały rekordową liczbę dolarów i rozproszyły rekordową od wielu lat inflację.
Nigdy tyle nie drukowali i takiej inflacji nie mieli od dawna.
Dług publiczny USA w stosunku do PKB niedawno przekroczył poziom z czasów drugiej wojny światowej. Zasoby ropy również zostały wyczerpane do najniższego poziomu w historii, ponieważ w ten sposób administracja Bidena utrzymuje ceny gazu na niskim poziomie.
Przypomnę, że amerykański gaz jest pochodną produkcji ropy łupkowej.
Sama ropa łupkowa jest też marnej jakości, nie nadaje się np. do produkcji oleju napędowego.
W tym roku Amerykanie będą musieli wydrukować kilka bilionów więcej.
A to ponownie spowoduje kolejną rundę inflacji na świecie. Wszystko znów podrożeje, bo żyjemy w systemie dolarowym.
Kiedy Amerykanie wydrukowali miliardy, dla reszty świata było to do zniesienia. Teraz sytuacja w ich gospodarce pogorszyła się i muszą drukować biliony. Stąd porównanie z piramidą.
Rosja jako jedna z pierwszych wyszła z tej piramidy. W 2018 roku Rosjanie zaczęli zmniejszać swoje udziały w długu rządu USA. Ze 100 miliardów dolarów do mniej niż 1 miliarda w grudniu 2022 roku.
Od 2021 roku zaczęła zmieniać się również struktura rosyjskiej skarbonki (NWF).
Początkowo wyglądało to tak: 45% dolara, 45% euro, 10% funta szterlinga. Potem zaczęli tam dodawać juana i zmniejszać udział dolara. Później dolar został całkowicie wyłączony z FNB, a zamiast niego dodano złoto. W 2023 roku zdecydowano się wykluczyć euro, zastępując go juanem i złotem.
Tu trzeba powiedzieć, że rząd rosyjski nie miał czasu wyrzucić wszystkich aktywów w dolarach i euro, więc część rosyjskich rezerw została zamrożona. Ale wtedy czas uciekał i trzeba było dosłownie uciekać z płonącego domu, chwytając paszport i najcenniejsze rzeczy. Być może taki pośpiech był spowodowany wynikiem wyborów w USA, kiedy Biden nie całkiem uczciwie doszedł do władzy, a niezadowoleni z tego Amerykanie omal nie zorganizowali rewolucji i wojny domowej, udając się na Kapitol.
Bidenowi udało się wtedy stłumić zamieszki, ale jako prezydent zrobił wiele innych głupich rzeczy i ryzyko niekontrolowanego załamania amerykańskiej gospodarki nadal istnieje.
A wyrwanie się spod wpływu Stanów Zjednoczonych, jak można zauważyć, wymaga dużo czasu i wysiłku. W każdym razie trzeba działać szybko, aby się uratować.
Chińczycy, na przykład, zdali sobie sprawę dopiero niedawno. Chiny miały ponad bilion dolarów w amerykańskich papierach. Chińczycy zaczęli je wyrzucać, ale problem w tym, że tak dużego wolumenu nie da się szybko wyrzucić, a spróbujcie znaleźć głupka, który kupi te opakowania po cukierkach i to za taką sumę.
Dlatego Chiny mają jeszcze 867 miliardów amerykańskich papierów wartościowych.Nawet jeśli Amerykanie nie zamrożą tych pieniędzy, są one amortyzowane przez inflację(tracą na wartości). mogą też łatwo je zamrozić, aby wydrukować taką samą kwotę dla siebie pod swoim zabezpieczeniem - to jest sposób na wydrukowanie pieniędzy bez napędzania inflacji.
A żeby dostać pretekst do zamrożenia tych pieniędzy, zorganizują jakąś prowokację, obwiniając za to Chińczyków. Choćby wydarzenia z balonami, mogły posłużyć jako pretekst do zamrożenia prawie biliona dolarów.
Ale Amerykanie wymyślą coś poważniejszego w dającej się przewidzieć przyszłości.
Ponieważ Stany Zjednoczone mają deficyt budżetowy i nikt nie jest chętny do kupowania ich papierów dłużnych, to Amerykanie muszą poświęcić nawet swoich sojuszników, aby jeszcze trochę opóźnić swój koniec.
Próbują więc rozpalić kolejny wielki konflikt w Europie, popychając niektórych swoich sojuszników (Kijów) i innych (Europa) na rzeź, zmuszając ich do rezygnacji z broni i zamówienia nowej z USA, wspierając w ten sposób amerykańską gospodarkę. Również Amerykanie zmusili UE do kupowania większej ilości ich gazu i po wyższych cenach, ponownie opóźniając swój koniec.
Kolejnym sojusznikiem USA jest Japonia. Ciekawostka: Japonia jest największym posiadaczem długu publicznego USA (ponad bilion dolarów).
To tym bardziej Amerykanie drukują pieniądze, tym bardziej dewaluują oszczędności Japończyków.
Nawiasem mówiąc, trzecie miejsce należy do innego sojusznika Stanów Zjednoczonych - Wielkiej Brytanii. Między innymi w Wielkiej Brytanii dochodzi do masowych strajków robotniczych, ponieważ Amerykanie wciągnęli Brytyjczyków w swoje awantury, które są zbyt kosztowne dla brytyjskiej gospodarki.
Wysyłając broń, władze brytyjskie nie są w stanie tak naprawdę podnieść płac robotników, bo mnóstwo pieniędzy wpływa do czarnej dziury - tego samego koloru co czarna kurtka żebraka podróżującego z wyciągniętą ręką przez zachodnie stolice. Nie bez powodu w krótkim czasie w Wielkiej Brytanii wymieniono już trzech premierów. Dzieje się tak dlatego, że Wielka Brytania wpadła w polityczny ślepy zaułek. Nie mogą też nic zrobić z Rosją, a na AUKUS - sojusz przeciwko Chinom nie ma już zasobów, pieniędzy i broni.
Inne kraje aktywnie zaczęły przenosić rozliczenia z dolara na narodowe waluty. Robią to Rosja, Chiny, Indie. Doszło do tego, że Brazylia i Argentyna ogłosiły decyzję o stworzeniu własnej waluty, aby nie być tak bardzo zależnym od rozliczeń w dolarach. Arabia Saudyjska rozmawia z Chinami o przejściu na płatności za ropę w juanach. W BRICS dyskutują o swojej walucie.
Ale wracając do Rosji. Widząc bezradność Europy wobec grabieżczych zachowań Stanów Zjednoczonych, Rosja spieszy się z przeniesieniem swojego handlu do innych krajów, mimo że Rosjanie muszą przy okazji udzielać jakiś rabatów na ropę. Ale tak jest lepiej, bo czas ucieka. Europa jest przecież poświęcana przez rosnące problemy Ameryki, a Rosja musi działać, aby skutki upadku Europy, nie przeszły na rosyjską gospodarkę, dlatego nastąpiła tak szybka i gwałtowna odbudowa handlu ze Wschodem. A tak na marginesie, całkiem nieźle Rosja sobie radzi, mimo pewnych kosztów i strat.
Jeśli weźmiemy na przykład Chiny, nadal są one w dużym stopniu uzależnione od rynków zagranicznych, dla swoich towarów w USA i Europie. Chińskie władze oczywiście też próbują przebudować swój handel, ale znalezienie tak dużych rynków zbytu, jest problemem i trzeba polegać głównie na rynku krajowym, bo Chińczyków jest ponad miliard i ma kto wewnątrz kraju kupować swoje towary. Ale i tak Chiny zaliczą większy upadek niż Rosja.
Ale najgorsze będzie z sojusznikami Waszyngtonu, ponieważ brakuje im woli politycznej do zrzucenia długu USA i zrobienia czegoś w ich narodowym interesie. W związku z tym zostaną one silniej dotknięte, niż pozostali.
Szczególnie interesujące jest obserwowanie zachowania polityków takich jak Erdogan i innych jemu podobnych. Turcy chcieli czegoś w Unii Europejskiej, gdzie przez pół wieku stali w kolejce i pluli na sankcje wobec Rosji, nie zaczynając ich przestrzegać. Jakoś ucichli też Gruzini, i wielu innych najróżniejszej maści, nawet Ormianie aż 2,5-krotnie zwiększyli eksport do Rosji, podobno też tak jak Turcy handlują zakazanymi towarami. A jak zmienił się Łukaszenka, nie wiadomo.he he.
Już tylko ci politycy, jak też ich kraje, jak widać, trzymają nos w kierunku z którego wiatr wieje, więc ich zachowanie mówi samo za siebie. Ale jeśli ktoś nadal jest sceptyczny, a nawet śmieje się z informacji o upadku USA i dolara, to zadaj sobie proste pytanie: gdzie się podziało Imperium Brytyjskie w swoim czasie, nad którym "słońce nigdy nie zachodziło"? Gdzie wcześniej znajdowały się imperia rzymskie lub osmańskie? Po co iść daleko, wielu do ostatniego dnia nie wierzyło w rozpad ZSRR. A gdzie on jest dzisiaj?
Nie bez powodu na początku porównałem Stany Zjednoczone do piramidy finansowej. Osobliwością piramid jest to, że wiele osób w nich uczestniczących nie wierzy aż do samego upadku, że to wszystko się zawali, i dają się na to złapać.
Inteligentni ludzie wszystko rozumieją i próbują wyskoczyć z wyprzedzeniem.
Czy Erdogan lub Łukaszenka zaczęliby się tak zachowywać, gdyby czegoś nie wiedzieli i rozumieli?
Problem polega na tym, że nie wszyscy ludzie na tym świecie są mądrzy lub mają polityczną wolę zrobienia czegoś odważnego.
Lot Stanów Zjednoczonych z Afganistanu był sygnałem dla bystrych, jeśli ktoś tego nie słyszał, nie widział lub postanowił nic z tym nie zrobić, wkrótce nikt nie będzie im zazdrościł: czy Stany Zjednoczone mają wystarczająco dużo broni, aby chronić swoich sojuszników, gdy gdzie indziej się zacznie?
Ale to, jak to mówią, nie jest Rosji problemem. Rosja w znacznie mniejszym stopniu niż inne kraje jest uzależniona od przyszłego stanu rzeczy w Stanach Zjednoczonych. W 2021 r. udział Rosji w handlu ze Stanami Zjednoczonymi wynosił zaledwie 4%, a w 2022 r. spadł o połowę i wyniósł zaledwie 2%.
Rosja pozbyła się też aktywów dolarowych, szybko przeorganizowała swój handel na Wschód, i nie jest w sojuszach ze Stanami Zjednoczonymi.
A tym, którzy nie zdążyli ukryć swoich pieniędzy, przebudować handlu i zmienić sojusznika, dla nich skończy się to wszystko znacznie gorzej. Skończą z niczym.
Jak widać, Arabowie też coś wiedzą, skoro odmawiają Bidenowi ropy, planują przejść na juana, proszą o wstąpienie do BRICS i przyglądają się z bliska rosyjskiej broni?
Teraz, jak sądzę, chyba dla wszystkich staje się coraz bardziej klarowna logika działań rosyjskich władz, które wprawdzie nie idealnie, ale dość szybko zrywają więzi z Zachodem, by nie znaleźć się pod jego gruzami.
Patrząc na to wszystko, nie tylko Rosjanie uciekają z tonącego statku, zabierając ze sobą najcenniejsze rzeczy.
Ale Rosja zaczęła to robić przed innymi, a niektórzy dopiero teraz zaczynają zgadywać, co się tak naprawdę dzieje.
Szczególnie uparci nadal nic nie rozumieją - będą więc cierpieć bardziej niż reszta.
Mietek |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 20.02.23 |
Pobrań: 33 |
Pobierz () |
20.02.2023 Prawdziwy cel robaków w jedzeniu |
Coś, co jeszcze kilka lat temu byłoby nie do pomyślenia, dziś staje się rzeczywistością. Unia Europejska daje zielone światło dla dodawania owadów do jedzenia. Nie oznacza to oczywiście, że od teraz będziemy znajdować w produktach insekty.
https://marucha.files.wordpress.com/2023/02/screenshot-33-1200x5913-1.png?w=500&h=246
Najczęściej będą to sproszkowane domieszki owadów. Jak rozpoznać, że dany produkt zawiera w sobie składniki owado-pochodne? Dowiemy się tego oczywiście z etykiet, jednak niekoniecznie będzie to opisane w niezakamuflowanej formie.
Owady obecne w kuchniach niektórych egzotycznych krajów już mogą gościć na stołach w krajach Unii Europejskiej, która niedawno dopuściła wykorzystywanie kolejnych insektów w żywności. W terminologii unijnej możemy znaleźć owadzie "przysmaki" pod hasłem "Nowa żywność".
Wbrew pozorom nie jest to nic nowego. Unia Europejska dopuściła stosowanie owadów w żywności już w 1997 roku, kiedy powstały i weszły w życie pierwsze przepisy, dot. tzw. "nowej żywności". Pod tym terminem kryją się produkty pozyskiwane z nowych źródeł, np. przy użyciu technologii, oraz żywność tradycyjna, obecna w krajach poza UE.
Unia wydała zgodę. Kolejne owady w sklepowych produktach. Mogą być dodawane do pieczywa, słodyczy a nawet mięsa!
Jakie insekty możemy znaleźć już dzisiaj w składzie produktów, które kupujemy? Najgłośniej jest ostatnio o świerszczach, a dokładniej o mące ze świerszczy. Ten składnik mąko-podobny ma być wykorzystywany jako domieszka do składników pieczywa, słodyczy, zup a nawet wyrobów mięsnych. Świerszcze to jednak nie jedyne owady, które znalazły się na liście "nowej żywności".
"Na tej liście znajdują się także mącznik młynarek (Tenebrio molitor) - suszone larwy, szarańcza wędrowna (Locusta migratoria) - mrożona, suszona i sproszkowana, świerszcz domowy (Acheta domesticus) - mrożony, suszony i sproszkowany" - pisze "Super Express".
Od 5 marca 2023 roku do żywności będzie można legalnie dodawać także larwy pleśniakowca lśniącego (Alphitobius diaperinus) - mrożone, w postaci suszonej pasty oraz proszku.
Nie wiadomo jeszcze, jaki symbol na opakowaniu będzie skrywał obecność insektów. Od dawna na produktach możemy znaleźć nic nie mówiący symbol E120. To koszenila - proszek ze zmielonych i wysuszonych owadów Dactylopius coccus. E120 jest naturalnym barwnikiem, np. do jogurtów truskawkowych, choć nie występuje we wszystkich tego typu produktach.
Komisja Europejska już dopuściła do obrotu jako nową żywność cztery gatunki owadów a w kolejce czeka dalszych siedem i coraz natarczywiej nam się proponuje i promuje owadzio-robaczaną dietę. Co gorsza w wypadku świerszcza domowego etykietowanie jest wymagane tylko przy produktach z całymi lub rozdrobnionymi owadami a nie dotyczy maki czy proszku.
Wkrótce trudno będzie uniknąć tego typu dodatków w całej gamie wyrobów sprzedawanych w polskich sklepach. W tej sytuacji musimy się skrzyknąć i zorganizować własna dystrybucje zdrowej, bezpiecznej żywności. O tym, ze jest to możliwe i jak się w ten sposób zaopatrywać już od dziś w materiale. Albo robaki, albo oddolna samoorganizacja... Damy radę!
Dr Jerzy Jaśkowski
https://inny.info
------------------------------
Światowa żydowsko-anglosaska finansjera, będąca właścicielem banków i korporacji, walczy z ociepleniem klimatu i zabiega o ochronę środowiska - środowiska bez ludzi, ma się rozumieć, których większość zostanie wyeliminowana przy pomocy "zrównoważonego rozwoju". Ten "zrównoważony rozwój" popiera Watykan - encyklika "Laudato si" - Link .
I taką politykę dyktuje wasalnym, syjonistycznym reżimom, głównie na Zachodzie, choć nie tylko tam, Międzynarodowy Żyd - żydowsko-anglosaska światowa finansjera.
Uczcie się jeść robaki - tym będziecie się żywić - to nam dyktuje syjonistyczna awangarda "demokratycznego" Zachodu - zaczynamy od przedszkoli: Link |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 20.02.23 |
Pobrań: 30 |
Pobierz () |
20.02.2023 Polska dostępuje łaski |
Hosanna! Hosanna! Dostąpiliśmy jako Polska wyjątkowego zaszczytu, żeby nie powiedzieć - łaski. Nie spadła ona na nas niespodziewanie, co to, to nie.
Może nie była "niebieskim oznajmiona cudem", bo Niebo w tym czasie miało inne zmartwienia z synodalnym synodem w Pradze - ale za to z pewnością "poprzedzona głuchą wieścią", może nie tyle "między ludem", bo "lud" do takiej konfidencji nie bywa dopuszczany - co między naszymi Umiłowanymi Przywódcami.
Chodzi oczywiście o przybycie do Polski z gospodarską wizytą prezydenta Stanów Zjednoczonych Józia Bidena, który zstąpi do Warszawy w dniach 20-22 lutego.
Gdyby nie ten fajny facet, który wynalazł elektryczność, oglądalibyśmy telewizję przy świecach.
Jak w rządowej telewizji podkreślił pan ambasador Marek Brzeziński, Polskę spotyka zaszczyt wyjątkowy, bo prezydent Biden rzadko, albo nawet nigdy nie nawiedza jakiegoś kraju dwukrotnie w odstępie roku. Wyraził w związku z tym nadzieję, że nasz kraj ten zaszczyt doceni i że prezydenta Bidena będą w Warszawie witały "tłumy".
No, to akurat da się załatwić, bo żyją jeszcze ludzie, którzy takie rzeczy organizowali jeszcze za panowania Leonida Breżniewa. Wtedy zwyczajnie spędzano na trasę przejazdu "strzelców i federastów, słowem - całe miasto" - jak pisał poeta, a skoro coś takiego możliwe było wtedy, to możliwe będzie i teraz. Od czego bowiem są ormowcy i konfidenci, jak nie od tego, by w razie potrzeby tworzyli wiwatujący tłum?
Miejmy tedy nadzieję, że prezydent Biden będzie ukontentowany tymi dowodami miłości tym bardziej, że u siebie narażany bywa na rozmaite zgryzoty - ostatnio w związku z niezidentyfikowanymi obiektami latającymi, które - jak wyjaśniła rzeczniczka Białego Domu - nie pochodziły "od kosmitów". Od kogo w takim razie pochodziły - tajemnica to wielka, tym większa, że po ich zestrzeleniu dlaczegoś nie można ich znaleźć.
Ale niech nas o to głowa nie boli, bo - jak już wielokrotnie przypominałem - oficjalna nieobecność jest tylko wyższą formą obecności. Dla przykładu - w Polsce "nie ma" "Wojskowych Służb Informacyjnych" a w Izraelu - broni jądrowej - ale wszyscy i tak skądś wiedzą swoje.
"Zachodzim w um z Podgornym Kolą", czegóż to prezydent Biden może od Polski chcieć. Przecież nie tego, byśmy oddali zasoby całego państwa bezcennej Ukrainie - bo to przecież od roku robimy - tylko czegoś jeszcze innego.
Pewne światło na tę sprawę rzucił amerykański generał, były szef CIA, Dawid Petraeus, którzy przestrzegł Rosję, że utrzymanie wojny w granicach Ukrainy może się nie udać. Czy miał na myśli dostarczenie Ukrainie amerykańskich rakiet dalekiego zasięgu, czy może coś innego? Chyba nie chodzi o rakiety ATAMCS, bo właśnie Ameryka oświadczyła, że chyba ich Ukrainie nie da, bo ma ich zbyt mało, a nie chce osłabiać swoich zdolności obronnych, więc być może o coś innego? Ale o co?
Prezydent Zełeński od początku wojny nie ukrywa pragnienia, by działania wojenne rozlały się poza granice Ukrainy - więc dlaczego nie na kraje Europy Środkowej? Czy nie w tym właśnie kierunku zmierza "ofensywa dyplomatyczna" pana prezydenta Dudy, który dąży do utworzenia niezależnej od NATO "małej koalicji", na której czele by stanął?
Z punktu widzenia USA taka "mała koalicja" to jakieś wyjście, bo dzięki niej można by stworzyć wrażenie, że samo NATO w całości, w bezpośrednie działania militarne przeciwko Rosji się nie angażuje, że to tylko "suwerenna decyzja" krajów narwanych, więc być może prezydent Biden po to właśnie przybędzie do Warszawy, by udzielić panu prezydentowi Dudzie swego błogosławieństwa? Obawiam się, że nie musiałby zarówno jego, jak i pana premiera Morawieckiego specjalnie do tego zachęcać, bo obydwaj sprawiają wrażenie, jakby już nie mogli się tego doczekać.
Tymczasem pan prezydent Duda skierował uchwaloną przez Sejm nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym do Trybunału Konstytucyjnego, żeby ten "niezwłocznie" orzekł, czy jest ona zgodna z konstytucją, czy nie. Że jest niezgodna, to oczywista oczywistość, bo jej postanowienie, by sprawy dyscyplinarne sędziów sądów powszechnych rozstrzygał Naczelny Sąd Administracyjny, jest ewidentnie sprzeczne z art. 184 konstytucji, który takich uprawnień dla NSA w ogóle nie przewiduje.
Czy jednak Trybunał Konstytucyjny będzie mógł coś takiego "niezwłocznie" - jak oczekuje od niego pan prezydent - rozstrzygnąć? To nie jest takie pewne, nie tylko, żeby "niezwłocznie", ale w ogóle, ponieważ w Trybunale Konstytucyjnym ukształtowały się dwie sędziowskie frakcje. Jedna stoi na nieubłaganym stanowisku, że prezesem Trybunału jest nadal pani Julia Przyłębska, podczas gdy druga frakcja stoi na podobnie nieubłaganym stanowisku, że prezesem ona już nie jest.
Tymczasem w sprawie zgodności ustawy z konstytucją przed jej podpisaniem przez prezydenta - a z taką sytuacją właśnie mamy do czynienia - Trybunał zgodnie z art. 37 stosownej ustawy - powinien orzekać w "pełnym składzie", na posiedzeniu zwołanym przez prezesa. Jeśli jednak pani Przyłębska zwołałaby posiedzenie Trybunału w pełnym składzie, to czy 6 sędziów zbuntowanych przeciwko niej tego wezwania usłucha? Jeśli nie, to Trybunał się nie zbierze i orzeczenia nie wyda.
Skoro my to wiemy, to pan prezydent wie to jeszcze lepiej i chyba właśnie dlatego przed podpisaniem skierował nowelizację, od której podobno zależy odblokowanie środków dla Polski z funduszu odbudowy, do Trybunału. W ten sposób może zaprezentować się w charakterze nieubłaganego strażnika porządku konstytucyjnego, a jednocześnie uniknąć oskarżenia, że działa "na szkodę Polaków" - co wzajemnie zarzucają sobie obydwa obozy; obóz "dobrej zmiany" i obóz zdrady i zaprzaństwa. Tak czy owak, Komisja Europejska nie będzie w tej sytuacji musiała wymyślać żadnych nowych pretekstów, żeby pieniądze dla Polski nadal blokować, co może być w przyszłości panu prezydentowi Dudzie przez nią policzone.
A tu niczym grom z jasnego nieba gruchnęła wieść, że renomowany amerykański dziennikarz śledczy Seymour Hersh ustalił, iż gazociągi NordStream1 i NordStream2, na polecenie Białego Domu, wysadziła CIA, a operację przy pomocy Norwegów wykonali amerykańscy nurkowie pod przykrywką ćwiczeń wojskowych NATO. Biały Dom oczywiście wszystkiemu zaprzeczył, a na Seymura Hersha rzucili się z ujadaniem tamtejsi niezależni dziennikarze, że jest "nierzetelny" i tak dalej.
Czy to nie gwoli przykrycia tego śmierdzącego dmucha nad Ameryką pojawiło się UFO, które trzeba było "zestrzeliwać"? W każdym razie Książę-Małżonek zyskał nieoczekiwane wsparcie w swoim męczeństwie, do którego wykonania zostali dlaczegoś wyznaczeni akurat niezależni dziennikarze holenderscy.
I na koniec coś optymistycznego. Pan Owsiak ogłosił wyniki licytacji największych atrakcji, jakie zaoferowała potencjalnym darczyńcom Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy - inicjatywa bardzo podobna do niemieckiej Winterhilfswerke, czyli Akcji Pomocy Zimowej, do tego stopnia, że nawet serduszka są takie same.
Jedną z tych atrakcji było spotkanie z Donaldem Tuskiem, za które jakiś nabab zapłacił ponad 300 tysięcy złotych. Natychmiast pojawiły się fałszywe pogłoski, że żadnego nababa nie było, a tylko Donald Tusk, w obawie przed kompromitacją, sam wziął potajemny udział w licytacji. Oczywiście w tych fałszywych pogłoskach nie ma ani słowa prawdy, chociaż z drugiej strony nic nie wskazuje na to, by przed wyborami nieprzejednana opozycja poddała się pod komendę Volksdeutsche Partei.
Stanisław Michalkiewicz
http://michalkiewicz.pl |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 20.02.23 |
Pobrań: 31 |
Pobierz () |
20.02.2023 "Wreszcie". "Lancet" przyznaje, że naturalna odporność jest lepsza |
Według badań opublikowanych w czwartek w The Lancet, odporność nabyta w wyniku przebytej infekcji COVID-19 zapewnia silną, trwałą ochronę przed poważnymi skutkami choroby na poziomie "równie wysokim, jeśli nie wyższym", niż ten zapewniany przez szczepionki mRNA.
Naukowcy przeprowadzili systematyczny przegląd i metaanalizę 65 badań na całym świecie, dostarczając przytłaczających dowodów na poparcie tego, co wielu naukowców, lekarzy i badań mówiło od początku pandemii COVID-19.
"The Lancet w końcu potwierdza to, za co lekarze i naukowcy byli od lat ganieni - że naturalna odporność zapewnia lepszą ochronę niż eksperymentalne szczepionki" - powiedział Robert F. Kennedy Jr., przewodniczący i główny konsultant prawny w Children's Health Defense.
"Tylko tsunami propagandy i cenzury ze strony farmaceutycznego/rządowego kartelu biobezpieczeństwa i kontrolowanych mediów przekonało opinię publiczną, że Pfizer i Moderna lepiej chronią ludzki układ odpornościowy niż Bóg i ewolucja" - dodał.
Badanie wykazało, że odporność nabyta w wyniku infekcji była często znacznie silniejsza i konsekwentnie zanikała wolniej niż odporność po dwóch dawkach szczepionki mRNA.
Naukowcy odkryli, że naturalna odporność miała co najmniej 88,9% skuteczność przeciwko ciężkiej chorobie, hospitalizacji i śmierci dla wszystkich wariantów COVID-19, dziesięć miesięcy po zakażeniu.
Zapewniał również 78,6% ochronę przed ponowną infekcją dla wszystkich wariantów z wyjątkiem omicron BA.1, dla którego ochrona wynosiła 45,3%.
W październiku 2022r. na posiedzeniu Komitetu Doradczego Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorób (CDC) ds. praktyk szczepień, CDC przedstawiło dane pokazujące, że odporność nabyta przez szczepionkę po dwóch lub trzech wstrzyknięciach spadła do zera sześć miesięcy po wstrzyknięciu, a następnie stała się ujemna.
W badaniu dla The Lancet stwierdzono, że "chociaż ochrona przed ponowną infekcją wszystkimi wariantami maleje z czasem, nasza analiza dostępnych danych sugeruje, że poziom ochrony zapewnianej przez poprzednią infekcję jest co najmniej tak samo wysoki, jeśli nie wyższy niż poziom zapewniany przez szczepienie dwudawkowe przy użyciu wysokiej jakości szczepionek mRNA (Moderna i Pfizer-BioNTech)."
Badanie zostało częściowo sfinansowane przez Fundację Billa i Melindy Gatesów. Wśród autorów znaleźli się dr Christopher Murray, dyrektor The Institute for Health Metrics and Evaluation, instytutu finansowanego przez Gatesów, który był "w dużej mierze odpowiedzialny za notorycznie przesadzone obliczenia śmiertelności, które przeszacowały 20-krotnie liczbę zgonów z powodu COVID na początku pandemii COVID", według Kennedy'ego.
Autorzy argumentowali, opierając się na swoich ustaleniach, że naturalna odporność powinna być uznawana wraz ze szczepionkami, gdy władze rozważają ograniczanie podróży, dostępu do miejsc i pracy w oparciu o status szczepień.
Komentując te wnioski, dr Meryl Nass, internistka i epidemiolog, powiedziała:
"Uznając to za potwierdzenie, że naturalna odporność zapewnia ochronę, jednocześnie zapewnia milczącą zgodę, że narzucone przez rząd zasady ograniczające podróżowanie są dopuszczalne. Ponadto zapewnia milczącą zgodę na paszporty szczepionkowe".
Wojna "kartelu" z odpornością naturalną
W październiku 2020r. The Lancet opublikował artykuł - "Konsensus naukowy w sprawie pandemii COVID-19: musimy działać natychmiast" - autorstwa m.in. dyrektor CDC Rochelle Walensky, który był szeroko omawiany w prasie głównego nurtu. Stwierdzono, że "nie ma dowodów na trwałą odporność ochronną na SARS-CoV-2 po naturalnej infekcji" oraz że "konsekwencja zanikania odporności stanowiłaby zagrożenie dla wrażliwych populacji na nieokreśloną przyszłość".
Jednak w listopadzie 2021r., zapytanie na mocy ustawy o wolności informacji (FOIA) zmusiło CDC do przyznania, że ??nawet nie zbierali danych na temat naturalnej odporności.
Następnie, w styczniu 2022r., CDC zostało zmuszone do zrewidowania swojego stanowiska w sprawie naturalnej odporności, przyznając w raporcie, że naturalna odporność na COVID-19 była co najmniej trzy razy skuteczniejsza w zapobieganiu zakażeniu u ludzi wariantem Delta niż szczepienie.
Firmy farmaceutyczne były również świadome korzyści płynących z naturalnie nabytej odporności, chociaż ukrywały tę informację, co ujawniono w dokumentach.
W październiku 2021r. Project Veritas ujawnił, że trzej urzędnicy firmy Pfizer twierdzili, iż przeciwciała zapewniają równą, jeśli nie lepszą ochronę przed wirusem w porównaniu ze szczepionką, poinformował The Defender.
Później, w kwietniu 2022r., dokumenty firmy Pfizer przechowywane przez amerykańską Agencję ds. Żywności i Leków (FDA) i ujawnione na mocy orzeczenia sądowego potwierdziły, że firma Pfizer wiedziała, że ??naturalna odporność jest równie skuteczna, jak firmowa szczepionka COVID-19 w zapobieganiu ciężkim chorobom, poinformowała dziennikarka Kim Iversen.
Niedawno dokumenty Twittera [TT files] ujawniły, że członek zarządu firmy Pfizer, który kierował FDA, lobbował na Twitterze, aby podjąć działania przeciwko wpisowi precyzyjnie wskazującemu, że naturalna odporność jest lepsza niż szczepienie przeciwko COVID-19, jak donosi The Epoch Times.
Wnioski z zapytań na mocy ustawy o wolności informacji (FOIA) ujawniły również, że dr Anthony Fauci i jego szef, dyrektor National Institutes of Health, Francis Collins zmówili się w celu stłumienia Deklaracji z Great Barrington, która twierdzi, że naturalna odporność odgrywa ważną rolę w łagodzeniu szkód wśród społeczności spowodowanych przez COVID-19, poinformował The Defender.
Szczepionki zawodzą, co oznacza, że ??potrzebujemy więcej szczepionek
Media, które poinformowały o badaniu, w tym NBC, ABC i US News & World Report, nadal opowiadają się za szczepieniami jako ważniejszym sposobem ochrony przed ciężką chorobą i zgonem z powodu COVID-19.
Dzieje się tak pomimo faktu, że nawet zwolennicy szczepionek, Bill Gates i Fauci, przyznali, że szczepionki przeciwko COVID-19 działają słabo.
W artykule opublikowanym w zeszłym miesiącu w Cell Host and Microbe, Fauci oraz współautorzy potwierdzili, że wirusy układu oddechowego, w tym grypa, koronawirusy, syncytialny wirus oddechowy [RSV] oraz przeziębienia ?do tej pory nie były skutecznie kontrolowane przez licencjonowane lub eksperymentalne szczepionki?.
Doszli do wniosku:
"Szczepionki o trwałej ochronie przeciwko nieogólnoustrojowym wirusom układu oddechowego o wysokim wskaźniku śmiertelności jak dotąd wymykały się wysiłkom na rzecz opracowania szczepionki".
Nass powiedział, że chociaż dla The Lancet dość istotne jest opublikowanie tych ustaleń dotyczących naturalnej odporności, sformułowanie autorów, podobnie jak przyznania Gatesa i Fauciego, "ma na celu ciche, bez przeprosin, odejście od obecnych szczepionek przeciwko COVID, jednocześnie sugerując że potrzeba więcej pieniędzy na opracowanie nowych rodzajów szczepionek. Nikt nie popełnił żadnego błędu. Nikt nie przyjmuje żadnej winy. Chris Murray nigdy nie mylił się w swoich dziwacznych szacunkach. Nie, po prostu wyślij pieniądze i pozwól nam zająć się nauką".
'Finally' The Lancet Acknowledges Natural Immunity Superior to mRNA COVID Vaccines, Brenda Baletti, February 17, 2023
-------------------------------
Tak naprawdę to nie chodziło o walkę z jakimś tam "covidem". Rzecz w tym, że tacy ludzie jak Bill Gates zamierzali spełnić swoje marzenia o depopulacji ludności na całej naszej ziemi. Miało dojść do światowego ludobójstwa - taką rolę miała spełnić szczepionka antycovidowa i co się lipą okazało. To po pierwsze, a po drugie - co się czerwonym globalistom już udało - bilionowe zyski na sprzedaży tego badziewia im przyniosło. Ale depopulacyjni hazardziści jeszcze nie odpuścili, bo już teraz bezczelnie ogłaszają, że wkrótce mogą się pojawiać nowe nawet typu covidowego pandemie. Globaliści czekają już gotowi na nowe okazji a nam pozostaje zachować wyjątkową czujność. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 20.02.23 |
Pobrań: 35 |
Pobierz () |
|
|
|
|
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|