|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
11
|
Download: Gazetka "Wolne Słowo" |
|
|
26.03.2023 Raport ONZ: Ukraina naruszała prawa jeńców wojennych |
Misja Obserwacyjna ONZ ds. Praw Człowieka na Ukrainie przedstawiła dwa nowe raporty - dotyczące traktowania jeńców wojennych oraz ogólnej sytuacji w zakresie praw człowieka na Ukrainie za okres sześciu miesięcy do 31 stycznia 2023. W pierwszym z dokumentów misja ONZ wskazała m.in. na naruszenia praw rosyjskich jeńców wojennych przez stronę ukraińską.
Raport opiera się na wywiadach z około 400 jeńcami wojennymi, z których połowa to Ukraińcy, którzy zostali zwolnieni, a druga połowa to Rosjanie przetrzymywani w niewoli na Ukrainie. Obserwatorzy z ramienia ONZ udokumentowali dziesiątki doraźnych zabójstw jeńców wojennych dokonanych zarówno przez siły rosyjskie, jak i ukraińskie, a także stosowanie tortur, żywych tarcz i innych nadużyć wobec jeńców wojennych.
Jak podaje agencja UNIAN Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy uznało, że Misja Monitorująca Prawa Człowieka ONZ postąpiła niedopuszczalnie, decydując się na zrównanie Ukrainy jako ofiary z Rosją, która jest agresorem.
Zgodnie z oświadczeniem resortu, wziął on pod uwagę raporty przygotowane przez Misję Obserwacyjną ONZ, "Jesteśmy wdzięczni misji obserwacyjnej za jej pracę, w szczególności dokumentowanie naruszeń prawa międzynarodowego w zakresie praw człowieka i międzynarodowego prawa humanitarnego popełnionych przez Federację Rosyjską w kontekście zbrojnej agresji na Ukrainę. Jednocześnie uważamy, że niedopuszczalne jest zrzucanie odpowiedzialności na ofiarę agresji. Zgodnie z Kartą Narodów Zjednoczonych Ukraina ma prawo do samoobrony" - stwierdzono w oświadczeniu.
Głos w sprawie zabrał także Rzecznik Praw Obywatelskich Rady Najwyższej Ukrainy Dmytro Lubinets. Wyraził on zdziwienie, że "przedstawiciele ONZ ani razu nie mówili na osobistych spotkaniach o rzekomych naruszeniach praw rosyjskich więźniów na Ukrainie".
https://myslpolska.info
----------------------------------
Ukraińcy dostają sygnały z których wynika, że ich mocodawcy od nich się odwrócą. Polskojęzyczna agentura CIA robi teraz prowokację przy granicy z Kaliningradem.
Polskojęzyczny "dyplomata" Adam Hałaciński rozbija inicjatywy pokojowe w OBWE. Anglosasi pakują nas do wojny jak dziewięćdziesiąt lat temu.
Sprawy jeńców są ciekawe dla historyków. Tutaj mamy wykaz poszczególnych narodowości wziętych do niewoli w ZSRR.
https://historyancient.ru/sv/the-life-of-hitler/secrets-of-the-third-reich-jews-in-the-service-of-the-wehrmacht-of-the-third-reich/
O udziale poszczególnych narodowości w II wojnie światowej przeciwko Związkowi Radzieckiemu przekonująco świadczy liczba jeńców wojennych w Związku Radzieckim według składu etnicznego w okresie od 22.06.1941 do 02.09.1945.
Sowieci wzięli do niewoli łącznie 3 770 290 żołnierzy w tym:
Niemcy 2 389 560, Japończycy 639 635, Węgrzy 513 767, Rumuni 187367, Austriacy 156682, Czesi i Słowacy 69 977, Polacy 60280, Włosi 48 957, Francuzi 23136, Jugosłowianie 21830, Mołdawianie 14129, Chińczycy 12928, Żydzi 10173, Koreańczycy 7785, Holendrzy 4729, Mongołowie 3608, Finowie 2377.
W niemieckiej armii w ZSRR walczyło co najmniej 10 173 Żydów, tyle wzięto do niewoli.
O tym historia milczy. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 26.03.23 |
Pobrań: 30 |
Pobierz () |
26.03.2023 Amunicja ze zubożonym uranem podgrzewa groźnie wojnę na Ukrainie |
Brytyjskie ogłoszenie, że dostarczy Ukrainie amunicję ze zubożonym uranem (DU) do swoich czołgów Challenger 2 nie jest jednorazowe. Zostało ono uzgodnione ze Stanami Zjednoczonymi. USA znalazły sposób na przyspieszenie dostaw czołgów Abrams M-1 do Rosji poprzez wykorzystanie starszych modeli.
Pociski przeciwpancerne przeznaczone dla Ukrainy zawierają zubożony uran.
Link
Działo gładkolufowe Abrams 120 mm, podobnie jak Challenger, używa amunicji ze zubożonym uranem, gdy strzela pociskami przeciwpancernymi. Czołgi Abrams wysłane na Ukrainę będą uzbrojone w amunicję ze zubożonym uranem "rozwalającą czołgi".
Amunicja, o której mowa, jest amunicją penetrującą typu long dart: wykorzystuje specjalny pręt penetrujący wykonany z DU z dodatkiem tytanu i molibdenu.
Jest on bardzo ceniony przez wojsko, ponieważ penetrator DU jest samo-ostrzący (co oznacza, że nie ulega deformacji) i powodujący pożar. Jest bardzo skuteczny przeciwko czołgom uderzonym z boku, z tyłu lub z góry, ale mniej z przodu, gdzie może być odbity przez pochylony pancerz.
Penetratory APFSDS mogą być wykonane z materiałów innych niż DU, takich jak tytan. Rosjanie nazywają amunicję DU "brudną" bronią.
Zubożony uran jest bardzo ciężkim metalem, pozostającym z wirówek wzbogacających rozszczepialny U-235 dla broni jądrowej.
Broń DU zawiera mniej materiału rozszczepialnego niż naturalny uran. JDU jest używany w bardzo zwartej formie, zazwyczaj w celu ułatwienia penetracji pancerza i innych utwardzonych struktur.
Przeciwnicy amunicji twierdzą, że fragmenty metalu DU w glebie i pył DU w powietrzu mogą powodować liczne problemy zdrowotne, w tym raka.
Aerozol wytwarzany podczas uderzenia i spalania amunicji ze zubożonym uranem może skazić szerokie obszary wokół miejsc uderzenia i może być wdychany przez cywilów i personel wojskowy.[Groźne jest promieniowanie alfa, wysoko-energetyczne [ok 5 MeV].
Amunicja DU odegrała rolę w tzw. syndromie wojny w Zatoce Perskiej, a także wpływa na gęstość szpiku kostnego u żołnierzy trafionych fragmentami DU.
USA jest światowym mistrzem wagi ciężkiej w używaniu amunicji DU w Iraku, Syrii, Afganistanie, Bośni i Kosowie. 782 tys. naboi DU zostało wystrzelonych podczas wojny w Iraku w 1991 roku. Ponad 300 000 pocisków DU zostało wystrzelonych w Iraku w 2003 roku.
Zarówno USA jak i Wielka Brytania odrzuciły wezwania do zakazania broni ze zubożonym uranem.
Oprócz pocisków do czołgów penetrujących pancerz, USA używa amunicji DU do 30-milimetrowego działa GAU-8 Avenger Gatling w myśliwcu A-10 Warthog. A-10 odgrywały znaczącą rolę w wojnach w Iraku i Afganistanie.
Ostatniej zimy Ukraina "zażądała" od Stanów Zjednoczonych 100 odrzutowców A-10 i potajemnie szkoliła się w używaniu tych samolotów w walce. Jeśli dojdzie do ofensywy na Krymie, A-10 mogą zostać przeniesione na Ukrainę i pilotowane przez kombinację ukraińskich pilotów i być może ochotników, byłych pilotów US Air Force.
USAF od jakiegoś czasu próbuje pozbyć się A-10, które uważa za relikt zimnej wojny i mało prawdopodobne, by przetrwały w gęstym środowisku obrony powietrznej. W najnowszym opracowaniu USAF powiedziało, że chce jak najszybciej pozbyć się wszystkich swoich A-10. Z perspektywy USAF przesunięcie ich na Ukrainę uwalnia je od niechcianego ciężaru.
USA stara się również zrównoważyć przewagę Rosji w artylerii, wysyłając nowe haubice 155 mm, które mają zastąpić artylerię utraconą w wyniku rosyjskich ataków lotniczych i artyleryjskich.
Ukraińska armia toczy obecnie walki w Bachmucie, Awdijiwce, Vuhledarze i w okolicach Zaporoża. Bachmut jest dla wojny istotny, ponieważ jest tam zabunkrowana duża liczba ukraińskich żołnierzy, niektóre elitarne jednostki.
Szacunki mówią o zaangażowaniu aż pięciu ukraińskich brygad, reprezentujących być może nawet 15 tysięcy żołnierzy, choć brygady te poniosły wysokie straty i część żołnierzy, ale nie sprzętu, została wywieziona z miasta. Rosyjskie siły paramilitarne Grupy Wagnera twierdzą obecnie, że kontrolują około 70% miasta i wznowiły walki po krótkiej przerwie.
USA straciły 14 marca drona MQ-9 Reaper, działającego zaledwie 37 mil od Krymu w rosyjskiej strefie zamkniętej. Reaper jest nie tylko dronem myśliwskim, ale posiada zaawansowane czujniki, które bez wątpienia były wykorzystywane do zbierania informacji o celach, ale także do zbierania ELINT (elektroniczne przechwytywanie) rosyjskich jednostek wojskowych.
Złapany na gorącym uczynku przez dwa rosyjskie Su-27, dron rozbił się w morzu. [...]
Wprowadzając DU na Ukrainie, NATO zwiększa ryzyko, że odpowiedzią Rosji może być taktyczna broń jądrowa. NATO, jak widzą to Rosjanie, otwiera atomową puszkę Pandory.
Na podstawie: https://asiatimes.com/2023/03/depleted-uranium-ammo-raises-nuclear-stakes-in-ukraine/ |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 26.03.23 |
Pobrań: 28 |
Pobierz () |
26.03.2023 E-lektyki dla E-ludków. |
Są tzw "egzemplarze ludzkie", dla których przekonującym argumentem do zasadności stosowania samochodów z silnikami elektrycznymi jest to, że "jednak wielu ludzi te E-lektyki kupuje i są z ich użytkowania zadowoleni".
Kupują te śmieszne E-lektyki (rozkraczające się masowo na autostradach z powodu rozładowania akumulatorów) ludzie nowocześni, mający pieniądze na wyrzucenie, ale za to potrafiący pokazać się innym jacy to są... no właśnie nowocześni i postępowi. A wychodzą na pospolitych postępaków. Akumulatory po 5, 6 latach eksploatacji w tych śmiesznych pojazdach tracą połowę swojej pojemności (na jednym ładowaniu można przejechać już nie np. 150 km, a tylko 75 km). Wymiana tychże akumulatorów kosztami dorównuje połowie nowej E-lektyki. Do gaszenia tych E-lektyk potrzebny jest specjalny kontener z tysiącami litrów wody, a po ugaszeniu neutralizacja tej mocno skażonej wody jest bardzo problematyczna i słono kosztuje. Samo gaszenie tego mocno toksycznego pożaru trwa od kilku do kilkunastu godzin. Są w sieci www stosowne relacje kompetentnych strażaków. W zasadzie nikt nie chce podejmować się serwisu tych E-lektyk, bo to jest dość skomplikowane i mocno ryzykowne. Po prostu jak coś się popsuje to trzeba wozić do serwisu setki... jeśli nie tysiące km.
E-lektyki dla E-ludków - śmieszny pojazd dla jeszcze śmieszniejszych ludzi. Nie jest mi żal tych ludzi w rozkraczonych swoich E-lektykach na autostradach i stacjach benzynowych czekających godzinami na doładowanie. Szkoda, że nie szarych komórek. Nie żal mi ich, ponieważ są w awangardzie tego oszukańczego światowego geszeftu dla... E-ludków.
Bardzo obrazowo cały bezsens stosowania E-lektyk przedstawia żart [to nie żart, sprawdziłem...] pokazujący ten egzemplarz samochodu ze spalinowym agregatem prądotwórczym na bagażniku rowerowym z tyłu samochodu.
Link
Oczywiste wnioski nasuwają się same. Zastępowanie samochodów z silnikiem spalinowym samochodami z silnikiem elektrycznym to zabieg czysto marketingowy, podrzucany przez cwaniaków od tzw. geszeftu mało wykształconym ludziom, lub ludziom (jak mawia Stanisław Michalkiewicz) wykształconym w "akademiach gotowania na gazie".
Emisja z samochodów osobowych to jaka część ogólnej emisji z transportu ? Niewielka. Wybuch jednego wulkanu równa się emisji całej EU przez wiele lat ? Człowiek ze swoją emisją jest jeszcze za "mały", by móc wpływać globalnie na klimat na Ziemi => ponad 2/3 powierzchni naszej przepięknej planety to woda, czasami głębsza od najwyższej góry. Ale oświeceni oszuści wmawiają nam, że ta 1/3 i to kiepsko - jednak zaludniona ma globalny wpływ na resztę - O trochę logiki... jest taka prośba.....
Ten oszukańczy ekologizm nie jest oparty na żadnej logice i nauce. To czysty [no, bardzo brudny, panie Optymisto...] geszeft w wielu wymiarach. A o odwiertach Duńczyków w wiecznej zmarzlinie na Grenlandii i oczywistych wnioskach z tego płynących... cisza. Te ekologiczne indywidua rozkazały nawet dwukrotnie zrobić te odwierty, bo z tych pierwszych były niezadowolone. Te drugie zrobione w innych miejscach potwierdziły pierwotne wnioski, że na przestrzeni mln lat na Ziemi jeśli idzie o temperaturę i zawartość gazów cieplarnianych było wielokrotnie "gorzej", lub podobnie jak dzisiaj, a człowieka przecież wtedy na Ziemi nie było.
Przyczepili się tylko jak "pijany do płota" do wyników z ostatnich kilkudziesięciu tyś. lat historii i nazwali to nawet "efektem kija hokejowego". To wszystko nie ma nic wspólnego z nauką. Tacy krętacze zawsze na pytanie ile jest 2 x 2 odpowiedzą bezczelnym pytaniem "a ile ma być ?". A absolwenci tzw. "akademii gotowania na gazie", których jak widać trochę jest, łykają te "mądrości" bez jakichkolwiek intelektualnych oporów.
mgr inż. Zbigniew Dworakowski 2023.03.24
Słyszałem z grona wiarygodnych wynalazców, że opatentowano ogniwo paliwowe na wodór i tlen z powietrza. Sprawność jego wynosiła około 80%. Jednak musieli sprzedać patent firmie, która produkuje obecne baterie elektryczne. A ona oczywiście ten patent schowała. Jednak mam nadzieję, że rozwiązania racjonalne oraz prawda zwyciężą. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 26.03.23 |
Pobrań: 30 |
Pobierz () |
26.03.2023 Grabienie grantów |
Szanowni Państwo!
Czy 2+2 to tyle samo, co 2×2, czyli 4? Matematyk odpowie twierdząco i doda, że jest to jedyne zestawienie cyfr, których suma jest tożsama z ich iloczynem. Humanista będzie zastanawiał się nad punktem widzenia problemu, albo czymś podobnym. Prawnik wyłączy komórkę i zapyta, patrząc ci w oczy "a ile chcesz, żeby było"? Która z tych postaw jest dla społeczeństwa najkorzystniejsza?
Kiedyś informacja prowadziła do wiedzy, a ta z kolei do mądrości. Dlaczego używam czasu przeszłego? Bo taka zasada przestała obowiązywać w natłoku internetowych sensacji, z których trudno wyłowić ziarno prawdy. Takiego zagracenia przestrzeni medialnej zbędnym balastem nikt przy zdrowych zmysłach nie wytrzymuje, a co dopiero wydobywanie z tego ścieku rzetelnej wiedzy! Teraz wiedza, kojarzy się raczej z wiedźmą, jak przed wiekami, kiedy to stare wiedźmy wiedziały najlepiej, udzielały porad wszelakich, bo w ciągu długiego życia mogły zebrać więcej informacji, niż młodzież. Współczesnej młodzieży mądrość, kojarzy się zapewne z wymądrzaniem się różnych dupków na dowolne tematy.
Naukowcy poszukiwali jednak od zawsze prawdy o otaczającym ich świecie, a przynajmniej czynili to przez dwadzieścia ostatnich wieków. W wieku XXI zaniechali zbędnego wysiłku. Obecni "naukowcy" poszukują już wyłącznie grantów, a tych za dociekanie prawdy sponsorzy przecież nie dają.
Przeróżne wynalazki leżą sobie opatentowane w sejfach, żeby nie psuć interesów tym przy żłobach. Tu należałoby przytoczyć jakichś spektakularny przykład, ale pojawia się sprzeczność wewnętrzna, bo gdybym taki przykład mogła przytoczyć, to by znaczyło, że ktoś żłobu nie dopilnował i tajemnica wyciekła, przestałby być tajemnicą. Przed wojną opowiadano sobie taką anegdotkę, że ktoś wynalazł zapałkę wielokrotnego użytku, ale monopol zapałczany zniszczył projekt, który by go zrujnował.
Do sprawy warto by podejść od innej strony. Zamiast demaskować "zamrażaczy" patentów, należałoby patenty objąć bezwzględnym prawem polegającym na tym, że ten, kto patent kupi, musi go wdrożyć do produkcji i to w konkretnie przewidzianym terminie. Jeśli nie, to patent wraca do pierwotnego właściciela, który może go ponownie sprzedać. Proste? Zbyt proste, żeby mogło doczekać się realizacji. Już prawnicy, odpowiednio wynagradzani, przez kogo trzeba, do tego nie dopuszczą.
Z pozdrowieniami
Małgorzata Todd |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 26.03.23 |
Pobrań: 27 |
Pobierz () |
26.03.2023 zielone ludziki |
W polskich mediach szerokim echem odbił się raport przygotowany dla organizacji C-40, która zrzesza największe miasta świata, w tym Warszawę. Czytamy w nim, że w imię walki ze zmianami klimatu należy do 2030 r. drastycznie ograniczyć konsumpcję mięsa i nabiału, dostęp do prywatnych samochodów, zakupy ubrań i loty samolotem. Programom pozornej dbałości o środowisko towarzyszy zdecydowana propaganda antynatalistyczna. Badacze ze szwedzkiego Uniwersytetu w Lund i kanadyjskiego uniwersytetu w Vancouver obliczyli, że każde dziecko obarcza planetę rocznie liczbą 58,6 ton CO2, samochód to tylko 2,4 tony CO2 rocznie, a mięso w diecie to tylko 0,82 tony CO2 rocznie na osobę. Wnioski nasuwają się same.
Jednocześnie inicjatorzy radykalnych, globalnych projektów środowiskowych przyznają wprost, że te wszystkie ograniczenia ich samych nie dotyczą. Bill Gates, ojciec czwórki dzieci i promotor aborcji w Afryce, zapytany przez BBC, czy nie powinien zrezygnować z latania prywatnymi odrzutowcami, z rozbrajającą szczerością odpowiedział, że "nie jest częścią problemu", a "częścią rozwiązania", bo przeznacza miliardy na ekologiczne technologie. W podobnym tonie wypowiedział się poseł Platformy Obywatelskiej Sławomir Nitras, który zapytany o to, czy jako wyznawca i realizator programu C-40 nie powinien ograniczyć liczby lotów samolotem, których tylko w latach 2019-2020 odbył ponad 260 odpowiedział, że "lata do pracy", bo "traktuje swoje obowiązki bardzo poważnie".
Wielokrotnie przypominałam, że utopię od programu odróżnia się sprawdzając jakie miejsce w tej utopii widzi dla siebie jej twórca. Na ogół twórcy utopii widzą siebie w roli wodza czy przewodnika duchowego, nigdy w roli szeregowego członka zaprojektowanej przez siebie, rzekomo idealnej, społeczności.
To bardzo typowe, że absurdalne rojenia jakiegoś psychopaty takiego jak Hitler czy Stalin przez dłuższy czas traktowane są jako nieszkodliwe brednie, których nikt nie będzie wcielał w życie. Gdy zaczynają być wcielane w życie jest już za późno żeby się wycofać. Zwykli ludzie uczestniczą więc, często mimo woli, w zbrodniczym systemie i wcale tego nie chcąc uczestniczą w zbrodni. Jedni są zwykłymi oportunistami, których interesuje tylko osobista korzyść, inni są tchórzami, jeszcze inni nie chcą się przyznać do swego błędu, do swojej głupoty i krótkowzroczności. Rojenia Gatesa choć wyjątkowo głupie, też nie są nieszkodliwe, są niezwykle groźne. Co gorsza stoją za nim ogromne pieniądze co oznacza dużą liczbę akolitów. Akolici podlegają wspomnianym mechanizmom psychologicznym a poza tym są przekonani, że ze względu na bliskość centrum przemian sami, podobnie jak ich guru, nie będą podlegać proponowanym drastycznym ograniczeniom. Przykładów można mnożyć tysiące. Komuniści ograniczali powierzchnię budowanego przez obywatela za własne pieniądze domu do 110 metrów kwadratowych. Tylko naiwni mogliby sądzić, że partyjni aparatczycy stosowali się do narzucanych społeczeństwu ograniczeń. Partyjnicy bez żenady okupowali ogromne, kilkusetmetrowe, dodajmy zrabowane przedwojennym właścicielom, mieszkania i domy. W towary luksusowe zaopatrywali się w sklepach za żółtymi firankami, podczas gdy społeczeństwo w ogromnych kolejkach zdobywało żółty ser i papier toaletowy. Leczyli się w rządowej lecznicy przy ulicy Hożej w Warszawie, gdzie na czas kuracji otrzymywali dwupokojowe apartamenty gdy nieustosunkowani chorzy umierali na korytarzach szpitali. To wszystko robili tak zwani ideowi komuniści, nie tylko zwykli komunistyczni bandyci, którzy w gmachu KC rozdrapywali dla swoich żon i kochanek zrabowane w Niemczech precjoza. Natychmiast po wybuchu elektrowni jądrowej w Czarnobylu w nocy z piątku na sobotę 25 kwietnia 1986 roku w klinice przy Hożej podawano rodzinom prominentów płyn Lugola. Zakazywano mówić o tym komukolwiek, rzekomo dla uniknięcia paniki. Dodajmy, że płyn Lugola nie jest to żaden rarytas, ani drogi preparat. To zwykły roztwór jodku potasu o odpowiednim stężeniu. Od jodyny różni go tylko stosowany rozpuszczalnik. W przypadku płynu Lugola rozpuszczalnikiem jest woda destylowana podczas gdy jodyna to roztwór jodku potasu w alkoholu etylowym. Płyn Lugola potrafi wykonać każdy farmaceuta, można go także bez trudu sporządzić w domu. Dzieciom w warszawskich przedszkolach podano płyn Lugola dopiero w następną środę. Piszę o tym tak szeroko, bo to najlepszy przykład bezmyślnej komunistycznej zbrodni wynikającej wyłącznie z przeświadczenia, że partyjny aparat i jego akolici podlegają zupełnie innym prawom niż reszta społeczeństwa. Jak pisał Orwell: "Wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre są równiejsze od innych". A Max Scheler zapytany dlaczego nie realizuje propagowanych przez siebie ideałów odpowiedział: "Nikt nie oczekuje od drogowskazu aby podążał w kierunku, który wskazuje". To zabawne, że w publicystyce nadużywano tego hasła w czasach tak zwanego "festiwalu Solidarności". Wtedy gdy naiwnym wydawało się, że Solidarność wygrywa. Widać, że przygotowywano grunt do wcielenia w życie zasad całkowicie sprzecznych z głoszonymi.
Kiedy posłanka Spurek publicznie rozczulała się nad losem krów gwałconych w celu otrzymywania od nich mleka słuchacze tych bredni zastanawiali się w jaki sposób tak niezrównoważona osoba wydostała się z Tworek. Nie rozumieli , że jest to klasyczna "podgotowka", oswajanie publiczności z idiotyzmem, który stanie się wkrótce oficjalną agendą Unii Europejskiej, zatem również agendą rządową.
Podobne działania można porównać do znanej metody leczenia alergii jaką jest odczulanie czyli immunoterapia swoista polegająca na podawaniu systematycznie rosnącej dawki alergenów, na które pacjent jest uczulony. Po wypowiedziach Spurek, Jachiry i innych przedstawicieli swoistego panopticum jakim jest nasz Sejm, przeciętny obywatel przestaje reagować grozą na wypowiedzi Billa Gatesa czy na propagowany "zielony ład". Tymczasem wyznawcy i głosiciele "zielonego ładu" są równie groźni jak rosyjskie zielone ludziki .
Izabela Brodacka Falzmann
|
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 26.03.23 |
Pobrań: 29 |
Pobierz () |
27.03.2023 Dwa wrogie plemiona czyli Polska jako abstrakt |
90 procent albo więcej obywateli państwa zwanego III RP - nieprawidłowo, bo to nie jest któraś tam z kolei, to jest Polska Rzeczpospolita Ludowa, tylko nieco przemalowana - i tak tego nie rozumie. Woda jest? Jest. Ciepło jest? Jest. Sklepy otwarte? Otwarte. Telefony działają? To co ich jakaś spółka obchodzi...
***
Zamienili nas w dwa wrogie plemiona
Rozmowa Edyty Paradowskiej z Leszkiem Żebrowskim i Markiem Skowrońskim.
Leszek Żebrowski:
[O Polsce jako spółce zarejestrowanej w USA]
Wszystko jest 'prawidłowo'. Tak jak powinno być. Spółka to jest określona struktura, która ma władzę, ma zarząd, ma prezesa, ma radę nadzorczą, ma jakiś statut jawny, albo jak w naszym przypadku może mniej jawny, bo my nie wszystko wiemy. I, oczywiście, 90 procent albo więcej obywateli państwa zwanego IIIRP - nieprawidłowo, bo to nie jest któraś tam z kolei, to jest Polska Rzeczpospolita Ludowa, tylko nieco przemalowana - i tak tego nie rozumie. Woda jest? Jest. Ciepło jest? Jest. Sklepy otwarte? Otwarte. Telefony działają? To co ich jakaś spółka obchodzi, jak to jest zarejestrowane, nie wiedzą. A co można zrobić ze spółką? Można część sprzedać, można sprzedać całą, można rozwiązać. Ze spółką można zrobić wszystko. Można ją zadłużyć. A później ci, którzy do tej spółki wchodzą, nawet o tym nie wiedząc, przez pokolenia, i ich następcy, będą to spłacali. Tak, jak my teraz jesteśmy zadłużeni na cztery pokolenia na przód. To idzie w bardzo przerażającym tempie. Ale olbrzymiej większości ludzi, to nie interesuje. Do takiego stanu się doprowadziliśmy, że ludzie nie żyją sprawami publicznymi. Żyją tytułami w internecie. Jedni są 'za', a drudzy są 'przeciw'. I te podziały są już od niepamiętnych czasów takie same. Połowa jest za Jaruzelskim, a połowa przeciw Jaruzelskiemu. Połowa jest za Wałęsą, a połowa przeciwko. Z odchyleniami 40-60 procent. W tych granicach to się wszystko mieści. A wiedza o tym wszystkim jest do niczego niepotrzebna.
Tak samo jak wiedza o Polsce. Dzisiaj mamy taki stan, że wychowali nam kolejne roczniki młodych ludzi, które weszły już w życie, mają prawo głosu, dla których Polska to jest jakiś abstrakt. Ich to po prostu nie obchodzi, albo jest czymś do wyśmiania. Oni są Europejczykami, obywatelami świata, kosmosu, nie wiadomo czym jeszcze, ale na pewno nie są Polakami. I za takich nawet nie chcą się uważać.
(...) Media mogą zrobić z tymi ludźmi wszystko. Tak jak właściciele spółki mogą zrobić wszystko ze spółką, czyli z nami włącznie, bo my jesteśmy ich własnością.
Link
AlterCabrio
------------------------------
Dla rządzących nie ma już Narodu Polskiego, traktują nas przedmiotowo i dbają tylko o swoje interesy wypełniając rozkazy z zagranicy. Nie widzę w tym czasie innej opcji jak przewrót gdyż nic innego nie zaskutkuje. Potrząsnąć ludźmi tak aby obudzili się i wyszli z tego matrixa. - Krzysztof
Kolejny przykład jak władza traktuje nas przedmiotowo, kościół zresztą nie lepiej.
Ks Guz o zakazie wydobycia węgla, porównanie do ideologii nazistowskiej III Rzeszy.
Link |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 27.03.23 |
Pobrań: 29 |
Pobierz () |
27.03.2023 Fauci kłamał a dzieci umierały: Tajne dokumenty CDC potwierdzają, że 120 tys. dzieci, na |
Fauci kłamał a dzieci umierały: Tajne dokumenty CDC potwierdzają, że 120 tys. dzieci, nastolatków i młodych dorosłych "zmarło nagle" w USA do października 2022 roku po "awaryjnym" dopuszczeniu do użytku "szczepionek" Covid
***
Link
Raz po raz w ciągu 2021 roku, dr Anthony Fauci, stał na podium, jasne światła reflektorów dodawały mu prawdomówności,, gdy stawał przed narodem. Pewną ręką trzymał fiolkę ze szczepionką Covid-19 firmy Pfizer, obiecując, że będzie ona kluczem do ochrony Ameryki i jej dzieci przed "śmiertelną" chorobą Covid-19, która rzekomo miała spustoszyć kraj.
Jednak mało kto wiedział, że prawda o bezpieczeństwie szczepionki Covid została zakopana głęboko w kłamstwach i oszustwach Fauci?ego oraz w poufnych dokumentach rządu USA i firmy Pfizer.
Fauci używał propagandy, kłamstw i manipulacji, aby zmusić rodziców do zaszczepienia swoich dzieci.
Jednak ciężar utraconych istnień szybko spadł na niego i na naród, ponieważ tajny raport Centrum Kontroli Chorób (CDC) ujawnił, że prawie pół miliona dzieci i młodych dorosłych zmarło w ciągu roku od jego fatalnego ogłoszenia, a ponad 118 000 z tych zgonów podejrzewa się jako niebezpieczne skutki uboczne szczepionki Covid.
Raport CDC powinien wywołać powszechne oburzenie i znaleźć się na pierwszej stronie każdej większej gazety. Zamiast tego jednak, spotkał się i nadal będzie spotykał z głuchym milczeniem. Pomimo oszałamiającej liczby zgonów, raport zostanie pogrzebany i zamieciony pod dywan.
Media głównego nurtu, pochłonięte pracą w nadgodzinach, aby odwrócić uwagę opinii publicznej propagandą na temat wojny na Ukrainie, rzekomych zmian klimatycznych i kryzysu kosztów życia, nie zwróciły i nie zwrócą uwagi na niszczące konsekwencje oszustwa dr Anthony'ego Fauci.
Opinia publiczna będzie nadal utrzymywana w niewiedzy, a rząd Stanów Zjednoczonych będzie się zwijał, aby ukryć swój własny udział w tragedii. Dr Fauci po cichu ogłosił przejście na "emeryturę" w sierpniu 2022 roku.
To wszystko jest biznes jak zwykle i po prostu kolejny dzień w biurze. Ale jest to również szokująca porażka przejrzystości i odpowiedzialności, a mieszkańcy Stanów Zjednoczonych powinni być na zawsze prześladowani przez życie utracone w wyniku skandalu ze szczepionką Covid.
W porównaniu z innymi krajami rząd Stanów Zjednoczonych był fatalny w publikowaniu odpowiednich i aktualnych danych, które pozwoliły nam przeanalizować konsekwencje wprowadzenia zastrzyków Covid.
W końcu jednak udało nam się na nie natknąć dzięki instytucji znanej jako Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OEC).
OEC to organizacja międzyrządowa zrzeszająca 38 krajów członkowskich, założona w 1961 roku w celu stymulowania postępu gospodarczego i światowego handlu. I z jakiegoś powodu przechowują one bogate dane na temat nadmiernej liczby zgonów. Dane te można znaleźć dla siebie tutaj.
Poniższy wykres został stworzony na podstawie danych znalezionych w bazie OEC. Dane te zostały dostarczone do OEC przez amerykańskie Centra Kontroli Chorób (CDC). I pokazuje nadmiar zgonów wśród dzieci i młodych dorosłych w wieku 0-44 lat w całych Stanach Zjednoczonych według tygodnia w 2020 i 2021 roku.
Link
Oficjalne dane ujawniają, że nastąpił niewielki wzrost nadwyżki zgonów wśród dzieci i młodych dorosłych, gdy domniemana pandemia Covid-19 uderzyła w USA na początku 2020 roku.
Jednak wraz z wprowadzeniem zastrzyku Covid, można było oczekiwać, że zgony znacznie spadły wśród tej grupy wiekowej w 2021 roku. Zamiast tego jednak stało się coś zupełnie odwrotnego.
Nadmiar zgonów wśród dzieci i młodych dorosłych był znacznie wyższy w każdym tygodniu w 2021 roku niż w 2020 roku, z wyjątkiem tygodni 29 i 30. Ale potem, w tygodniu 31, stało się coś drastycznego, co spowodowało, że nadmiar zgonów znacznie wzrósł wśród dzieci i młodych dorosłych.
A oficjalne dane przedstawione przez CDC, niestety pokazują, że trend ten utrzymał się w 2022 roku.
Link
Najnowsze dane udostępnione przez CDC obejmują do 40 tygodnia, czyli tygodnia kończącego się 9 października, przy czym należy zaznaczyć, że ostatnie tygodnie danych mogą ulec zmianie. Ale jak widać z powyższego, 2022 był również znaczącym rokiem dla nadmiaru zgonów wśród dzieci i młodych dorosłych.
Dla porównania, oto jak dotychczasowe dane za rok 2022 mają się do danych do 40 tygodnia w roku 2020 i 2021.
Link
Dane źródłowe.
CDC potwierdziło, że w 2022 roku było do tej pory o 7 680 więcej nadwyżkowych zgonów wśród dzieci i młodych dorosłych, niż w tym samym przedziale czasowym w 2020 roku w szczycie rzekomej pandemii Covid-19.
Rok 2021 był jednak zdecydowanie najgorszy, z 27,227 większą liczbą nadmiernych zgonów do 40 tygodnia po wprowadzeniu zastrzyku Covid, niż to, co miało miejsce w 2020 roku w szczycie rzekomej pandemii Covid.
Poniższy wykres przedstawia oficjalne dane CDC dotyczące wszystkich zgonów i nadmiaru zgonów wśród dzieci i młodych dorosłych w całych Stanach Zjednoczonych przed wprowadzeniem szczepionki Covid-19 oraz po wprowadzeniu szczepionek Covid-19 14 grudnia 2020 roku.
Link
Powyższe dane ujawniają, że w roku 2022 do tej pory odnotowano jedynie 1 352 mniej nadwyżkowych zgonów wśród osób w wieku 0-44 lat w 40. tygodniu niż to, co miało miejsce w 51. tygodniu 2022 r., mimo że rok 2020 był rzekomym szczytem pandemii COVID i obejmował również dodatkowe 11 tygodni zgonów.
Jednak najbardziej niepokojące liczby ujawnione na powyższym wykresie to ogólna liczba zgonów i nadwyżki zgonów wśród dzieci i młodych dorosłych od czasu wprowadzenia zastrzyków Covid-19.
Prawie pół miliona osób w wieku od 0 do 44 lat niestety zmarło od 51 tygodnia 2020 roku, a to spowodowało zdumiewającą liczbę 117 719 nadmiarowych zgonów w stosunku do średniej pięcioletniej 2015-2019.
Średnia długość życia w USA od 2020 roku wynosiła 77,28 lat. Jeśli mamy wierzyć oficjalnej narracji, że Covid jest śmiertelną chorobą to być może moglibyśmy się zgodzić, że 231 987 dzieci i młodych dorosłych w wieku do 44 lat umierających w 2020 roku skutkujących 40 365 nadwyżkami zgonów było straszną konsekwencją tej choroby.
Ale jeśli mamy wierzyć oficjalnej narracji, że zastrzyki Covid są bezpieczne i skuteczne, to jak można wyjaśnić dalszy wzrost liczby zgonów wśród dzieci i młodych dorosłych zarówno w 2021 jak i 2022 roku?
Wiemy, że miliony Amerykanów zostało zmuszonych do otrzymania zastrzyków i wiemy, że miliony rodziców zostało zmuszonych do zmuszenia swoich dzieci do otrzymania tych samych zastrzyków.
Odpowiedź leży w fakcie, że oficjalna narracja jest jawnym kłamstwem. Szczepionki Covid nie są ani jednym, ani drugim.
Dane dostarczone przez CDC, które niewiarygodnie trudno było znaleźć, dają nam jedynie wskazówki, że tak wiele zgonów wśród młodych Amerykanów miało miejsce. A dalsze dane opublikowane przez rząd Wielkiej Brytanii potwierdzają to.
Jednym z dowodów potwierdzających to jest raport opublikowany 6 lipca 2022 roku przez brytyjski Office for National Statistics, który jest agencją rządową Wielkiej Brytanii.
25.03.2023 https://expose-news.com/2023/03/25/fauci-lied-120k-children-died-pfizer/ |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 27.03.23 |
Pobrań: 31 |
Pobierz () |
27.03.2023 Nie tylko Wyklęci walczyli o Polskę... |
1 marca 2010 roku Prezydent Lech Kaczyński, złożył na ręce Marszałka Sejmu projekt ustawy o ustanowieniu Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych, jako święta państwowego, które miało być odtąd obchodzone w dniu 1 marca każdego roku.
Jak napisano w ówczesnym projekcie ustawy dotyczącej tego święta:
"Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych ma być wyrazem hołdu dla żołnierzy drugiej konspiracji za świadectwo męstwa, niezłomnej postawy patriotycznej i przywiązania do tradycji niepodległościowych, za krew przelaną w obronie Ojczyzny. Święto to ma zarazem służyć upowszechnianiu, w szczególności wśród młodzieży, wiedzy o bohaterach, którzy nie pogodzili się z komunistycznym zniewoleniem Polski i z bronią w ręku walczyli o suwerenną i niepodległą Rzeczpospolitą. Ten Dzień, to także wyraz czci dla licznych społeczności lokalnych, których patriotyzm i stała gotowość ofiar na rzecz idei niepodległościowej pozwoliły na kontynuację oporu przez długie lata."
Taką właśnie treść miał projekt ustawy wniesiony do Sejmu 1 marca 2010 roku przez Lecha Kaczyńskiego, który to szkic w/w wyższego aktu prawnego, po śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego, prezydent Bronisław Komorowski podtrzymał bez żadnych zmian i 3 lutego 2011 roku Sejm uchwalił ustawę o ustanowieniu dnia 1 marca Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych, w nie zmienionym brzmieniu.
I dzięki tej ustawie przyjętej w takiej właśnie formie, osiągnięto cel bezcenny, na którym najbardziej skorzystały państwa odwiecznie wobec nas wrogie, takie jak Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Izrael, Niemcy, Francja, włącznie z obecną banderowską Ukrainą, jak również wiele innych. A straciliśmy wszystko, jako naród tylko my Polacy. Bo wszystko to co się stało od tego momentu na przestrzeni tych wszystkich lat i czego obecnie ponosimy bolesne konsekwencje, było możliwe dzięki naszemu wrodzonemu, genetycznemu, narodowemu defektowi, któremu na imię... frajerstwo, dzięki czemu nasi wrogowie zyskali bezcenny dla siebie efekt, nie tylko trwałego podziału i skłócenia polskiego społeczeństwa, ale nade wszystko to, że skoczyliśmy sobie z tego powodu nawzajem do gardeł i w tym stanie upadku trwamy do dnia dzisiejszego. Jak zwykle zresztą w takich przypadkach, gdy zamiast kierować się zdrowym rozsądkiem i realizmem, daliśmy się wpuścić w kanał emocjonalnych manipulacji nami do woli tym, którzy dzięki temu prostemu zabiegowi, mogą sprawować nad nami całkowitą kontrolę, bez obawy, że kiedykolwiek zerwiemy im się z łańcucha i tym samym mogliby stracić nad nami władzę. A my nawet tego nie widzimy, zaślepieni jak w 1939 fałszywą propagandą mocarstwowości, której nie mamy za przysłowiowy psi grosz, tak jak wtedy. Dlatego mogą w wyznaczonym, dogodnym dla siebie czasie, skierować nas, jako naród w dowolnym kierunku i celu, który będzie zgodny z ich interesami, poświęcając nas bez wahania, bez reszty i jakichkolwiek wyrzutów sumienia, że jako naród zostaniemy raz na zawsze wytraceni do ostatka. I jak zwykle dostrzegli to co z nami się obecnie robi już wszyscy dookoła, oczywiście z wyjątkiem nas samych. Tak jak to było 24 sierpnia 1939 roku, gdy o postanowieniach Paktu Ribbentrop - Mołotow wiedzieli wszyscy tzw, nasi sojusznicy i nawet najbliżsi, graniczący z nami sąsiedzi, a jedynymi, którzy byli w tej kwestii zupełnymi ignorantami, byliśmy my Polacy. Historia znowu się powtarza, co widzą już wszyscy wokół, tylko jak zwykle nie My sami. Ale cóż, to widać taka nasza narodowa przypadłość, wyciągać zawsze z ogniska cudze kasztany, naszymi własnymi rękami.
I tak to już od ponad dwunastu lat na podstawie w taki, a nie inny sposób pokrętnie skonstruowanej ustawy, o takiej, a nie innej treści, by pasowała ona do ideologicznych założeń i celów jej autorów, no i rzecz jasna nowej mądrości etapu, wdrukowuje się kolejnym rocznikom młodego pokolenia historię żywcem wziętą z bajek z mchu i paproci, będącą wyłącznie zbiorem półprawd, czyli odpowiednio dobranych przez obecnych inżynierów dusz treści, które pasowały do ich propagandowych koncepcji i założeń, ale z rzeczywistością tamtych czasów, nie miały i nie mają z nią zgoła nic wspólnego. Jak napisał o tych goebbelsowskich propagandystach i fałszerzach historii, z obecnych agend stojących na straży jedynie słusznych prawd obecnego układu władzy, i o tych wytworach ich bujnej wyobraźni na ten właśnie temat, śp. profesor Jacek Edward Wilczur, doskonale podsumowując w swojej książce pt. "Raport Wilczura", te wszystkie brednie, jakie od ponad dekady sprzedaje się bez cienia najmniejszego nawet zażenowania całemu pokoleniu współczesnych Polaków, jako prawdy objawione, które z jakimkolwiek objawieniem nie mają nic wspólnego, a tym bardziej z rzetelnym przedstawieniem tej kwestii, który byłby również uczciwym ukazaniem tego tematu, a nie cyniczną realizacją propagandowego zamówienia.
"Kłamliwe są głoszone dziś twierdzenia przedstawicieli prawicy i skrajnej prawicy, fałszerzy historii - tych nawiedzonych, wierzących w swoje kłamstwa - oraz fałszerzy cyników, znających prawdę i ukrywających prawdę o tym, kogo rozstrzeliwano i wieszano dniami i nocami. Według ich wersji ofiarami stalinowskich oprawców byli wyłącznie ludzie prawicy, chrześcijanie wierni Bogu i Ojczyźnie. W rzeczywistości tracono - inaczej mówiąc: mordowano na podstawie bandyckich wyroków sądowych ogłaszanych przez sądy wojskowe i powszechne - ludzi z prawa i z lewa: żołnierzy Armii Krajowej, Narodowych Sił Zbrojnych, Batalionów Chłopskich, oficerów i podoficerów Ludowego Wojska Polskiego, komunistów oddanych polskiej sprawie narodowej, mordowano oficerów, podoficerów i szeregowych żołnierzy Brygad Międzynarodowych w Hiszpanii i z francuskiego, czerwonego ruchu oporu, członków byłej Komunistycznej Partii Polski i Polskiej Partii Socjalistycznej, syndykalistów i byłych żołnierzy Gwardii i Armii Ludowej. Funkcjonariusze aparatu bezpieczeństwa i Informacji Wojskowej, prokuratorzy i sędziowie, często ludzie słabo znający język polski, emigranci z Francji i Belgii, ( a także Żydzi przywiezieni z ZSRR na sowieckich tankach - dopisek mój J.B.) realizowali bowiem cele nie polskich komunistów, nie przedwojennej Komunistycznej Partii Polski zgładzonej przez NKWD na polecenie Stalina, a cele strategiczne mongolsko - rosyjskiego ( czytaj chazarskiego ) modelu komunizmu i imperializmu, modelu zagłady europejskiej cywilizacji.
Rugowano z życia publicznego, przenoszono w stan niebytu i mordowano na mocy wyroków stalinowskich sądów wszystkich bez wyjątku, tych z prawa i tych z lewa, którzy zachowali tożsamość narodową, wierność tradycjom i lojalność wobec swego narodu."
Jednym z najgłośniejszych przykładów tych faktów, o których wspomina w powyższym tekście śp. profesor Jacek Wilczur, który obecna IPN-owska propaganda skrzętnie pomija i nie nagłaśnia, z oczywistych dla niej przyczyny, którą jest strach przed faktem, iż cała zbudowana przez tą agendę legenda o "Żołnierzach Wyklętych", jako tych jedynych walczących z wrażą komuną o wolność Polski, mogłaby się tym samym rozlecieć jak domek z kart i cała ta budowla wzniesiona na fundamencie kłamstwa runęłaby z hukiem, obracając się w kupę gruzu i co stałoby się wtedy z nimi samymi i instytucją, której są funkcyjnymi kapo?
Przejdźmy więc do przedstawienia krótkiego szkicu zadającemu kłam baśniom z mchu i paproci stręczonym od ponad 12 lat przez obecnych propagandystów Czeciej Erpe, o wyjątkowości "Żołnierzy Wyklętych", oraz, że byli oni jedynymi i niepowtarzalnymi, którzy walczyli rzekomo z komunistycznym zniewoleniem. A oto niewygodne dla tych kłamców fakty na ten temat, że i wśród żołnierzy LWP i tzw. komunistów, było bardzo wielu takich, którzy myśleli po polsku, tak samo, jak ci, których dziś sprzedaje się nam jako tych jedynych i słusznych ideowo.
Sygnałem do rozpoczęcia kolejnego etapu umacniania władzy komunistów. Jednym z jej przejawów miały być sfingowane procesy pokazowe oficerów Ludowego Wojska Polskiego o międzywojennym rodowodzie. Pierwszym krokiem było usunięcie z Biura Politycznego KC PZPR gen. Mariana Spychalskiego i oskarżenie go o "ślepotę" wobec rozwoju zachodniej agentury.
"Warto w tym kontekście zauważyć, obok koniecznych stwierdzeń o absurdalności oskarżeń i sfingowanych dowodach, dostrzec niedostrzegalne jak widać dla obecnego pokolenia propagandystów z IPN, ziarenko prawdy kryjące się gdzieś na dnie, a mianowicie że, oskarżeni generałowie i oficerowie, wywodzący się z przedwojennej armii II RP, w naturalny sposób, bez żadnych spisków i w dobrej wierze, liczyli na nadanie "ludowej" armii możliwie polskiego charakteru. (...) Byli też zainteresowani ściąganiem do niej fachowców: lojalnych wobec ustroju, ale niekoniecznie godzących się na dominację sowieckich dowódców w polskim (choć komunistycznym) wojsku", jak pisał o tym fakcie prof. Patryk Pleskot w książce "Sądy bezprawia. Wokół pokazowych procesów politycznych organizowanych w Warszawie (1944-1989)".
Stalinowska czystka jaka rozpoczęła w Wojsku Polskim legendarnym procesem czterech generałów - Tatara, Hermana, Kirchmayera i dowódcy "Operacji Wisła", która zakończyła ukraińskie ludobójstwo narodu polskiego, czyli Stanisława Mossora, którzy w procesie trwającym od 31 lipca do 13 sierpnia 1951roku, któremu towarzyszyła brutalna kampania propagandowa wymierzona przede wszystkim w środowiska, z którymi mieli być związani ci oficerowie. Przebieg tej farsy procesu transmitowało radio, pisano o nim agresywne artykuły w prasie, a kronika filmowa pokazywała twarze rzekomych "spiskowców", z równie odpowiednią nawałnicą zawoalowanej nienawiści, skierowanej wobec oskarżonych oficerów.
W przypadku procesu czterech generałów należy podkreślić, że z największą brutalnością ze strony stalinowskich oprawców spotkał się były dowódca "Operacji Wisła", chyba nieprzypadkowo, generał Stefan Mossor:
Link
Generał dywizji Stefan Mossor - dowódca Grupy Operacyjnej Wisła
"13 maja 1950 aresztowany pod zarzutem antypaństwowego "spisku w wojsku" (m.in. wraz ze gen. Stanisławem Tatarem i Jerzym Kirchmayerem). Oskarżano go o to, że w czasie II wojny światowej działał na szkodę państwa i narodu polskiego, sporządzając memoriały, w których "nakreślił projekt faszystowskiej Polski pod protektoratem hitlerowskich Niemiec", a po 1945 prowadził - wraz z gen. Tatarem, gen. Kirchmayerem, gen. Hermanem, płk. Utnikiem, płk. Jureckim, płk. Nowickim oraz kmdr ppor. Wackiem - działalność szpiegowską skierowaną przeciwko państwu ludowemu. 13 sierpnia 1951 w tzw. "procesie generałów" Najwyższy Sąd Wojskowy, w składzie ppłk Roman Waląg, ppłk Roman Bojko i mjr Teofil Karczmarz, uznał go winnym zarzucanych czynów i skazał na dożywotnie więzienie i degradację. W 1951 wszystkie jego prace zostały wycofane z polskich bibliotek oraz objęte cenzurą. W więzieniu poddawany brutalnym torturom, jednak śledczym nie udało się go złamać i zmusić do obciążenia zarzutami innych, przede wszystkim gen. Wacława Komara i marsz. Żymierskiego. Głównym oprawcą generała Stefana Mossora, który torturował go nawet osobiście, był jego zastępca z czasów "Operacji Wisła", d/s wojsk KBW generał Juliusz Hibner, w późniejszych latach sześćdziesiątych wykładowca fizyki na jednym z uniwersytetów w Paryżu i Warszawie, a także o ironio autor kilku traktatów filozoficznych. Takiej to "duchowej przemiany" doznał ten przyjemniaczek, gdy chazaria po 1956 roku utraciła władzę w Polsce) Karę Mossor odbywał w Zakładzie Karnym we Wronkach. 10 grudnia 1955 Rada Państwa skorzystała z prawa łaski i zamieniła karę dożywocia na 15 lat więzienia. Najwyższy Sąd Wojskowy udzielił Mossorowi rocznej przerwy w odbywaniu kary i 13 grudnia 1955 opuścił więzienie. 24 kwietnia 1956 jego sprawa została wznowiona, w efekcie czego postępowanie zostało umorzone, a generała prawnie zrehabilitowano."
Generałowie Tatar, Herman, Kirchmayer i Mossor zostali skazani na dożywocie, Jurecki, Utnik i Nowicki dostali po 15 lat więzienia, a Roman oraz Wacek usłyszeli wyrok 12 lat więzienia. Wyroki uchylono na fali odwilży w 1956 roku. Nie doczekał tego gen. Herman, który zmarł w mokotowskim więzieniu w 1952 roku na zawał serca.
Dlaczego oficerowie skazani w procesie generałów uniknęli najwyższego wymiaru kary?
- Można postawić tezę, że jeśli zasądzono by najwyższy wymiar kary, to ubyłyby osoby, które można było wykorzystać w przygotowywanym procesie Gomułki i Spychalskiego - oceniał prof. Rafał Habielski.
W latach 1950-1953 Informacja Wojskowa zatrzymała pod zarzutem szeroko rozumianej wrogiej działalności 2115 żołnierzy różnych stopni oraz pracowników cywilnych wojska. Od 1949 do 1954 roku zwolniono z wojska około 10 tysięcy oficerów uznanych za "wrogich" komunistycznej Polsce. W procesach politycznych w Wojsku Polskim pod sfałszowanymi zarzutami komuniści skazali łącznie 94 oficerów. Wydano 40 wyroków śmierci, z których 20 wykonano.
Zdrajcy ojczyzny przed sądem
Link
Ale o tych ŻOŁNIERZACH WYKLĘTYCH wywodzących się z Ludowego Wojska Polskiego, nigdy nie usłyszycie w oficjalnym przekazie reżimowych mediów, jak również w tych mieniących się patriotycznymi, które ponoć strasznie prześladuje obecna władza. Sami domyślcie się Państwo, dlaczego ci ostatni milczą o tych faktach jak zaklęci? Ich nazwiska nigdy też nie zostaną wymienione w żadnym z Apeli Pamięci w tzw. Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych 1 marca, choć byli takimi samymi wyklętymi, jak ci z leśnych ostępów.
No bo jak widać z powyższych dowodów, nie tylko wyklęci byli poddani zbrodniczym prześladowaniom w czasach bierutowsko - stalinowskiego terroru. I nie tylko oni walczyli o wolną, niepodległą i suwerenną, od obcego dyktatu Polskę.
Jacek Boki - 25 Marzec 2023 r.
Źródła:
Inicjatywa Prezydenta: Narodowy Dzień Pamięci "Żołnierzy Wyklętych"
Link
Narodowy Dzień Pamięci "Żołnierzy Wyklętych"
Link
Prof. Jacek Edward Wilczur - Raport Wilczura - Wydawnictwo Technol - Kraków 2010 r. str 42 ? 43
70 lat temu zakończył się tzw. proces generałów
Link
Proces generałów. Tak zaczęła się stalinowska czystka w Wojsku Polskim
Link
Stefan Mossor
Link
-----------------------------------
Tym tekstem kończę swoja działalność. Pozdrawiam Wszystkich.
Jacek BOKI |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 27.03.23 |
Pobrań: 28 |
Pobierz () |
27.03.2023 Być sprytnym jak Kaczyński... |
Od 20 lat na scenie politycznej wszystkich ogrywa starszy jegomość z kotem, mieszkający na Żoliborzu.
Jarosław Kaczyński. To dzisiaj pewien archaiczny typ gracza - stary kawaler, oczytany, uznający wyższość tego co mówi od tego jak wygląda, będący przekonany o swojej misji, żyjący tylko sprawami społecznymi, złośliwy i inteligentny intrygant.
Mógłby być nieprzerwanie od wielu lat premierem, gdyby nie jego zamiłowanie do gabinetowych intryg i chęć rozgrywania ludzkiej szachownicy.
Był czas gdy Kaczyński, jak inni chciał kopiować stare wzorce. Miał ochotę spełniać rolę chadecji z nadania jakiegoś Sorosa. Popełniał ten sam błąd, co politycy obijający się niczym ćmy w kloszu lampy. Pragnął być jak niemiecka chadecja. Przypomniał to ostatnio w celnym tekście kol. redaktor Konrad Rękas. Kaczyński był już na obrzeżach polityki. Wydawało się, że pozostała mu tylko rola bycia weteranem pierwszych lat III RP. Ale w odróżnieniu od innych polityków, on się cały czas uczył, wyciągał wnioski i myślał jak dotrzeć szerzej do wyborców.
W czasach powszechnej miernoty wykazał się diabelsko dobrym instynktem politycznym i stworzył Prawo i Sprawiedliwość. Formacja ta latami przejmowała kontrolę nad całym aparatem władzy w Polsce. Zdobył zaufanie zaoceanicznego hegemona, co na początku nie było wcale pewne. Zapewne pomogła mu w tym bezwzględność i szczera niechęć do Rosji.
Zrozumiał on pewną zasadę, którą trudno było i dalej trudno jest pojąć innym graczom. Chodzi o to, że poglądy polityczne osób głosujących w Polsce, trudno umiejscowić na archaicznej osi prawica-lewica. Ten synkretyzm polityczny dawał mu kolejne zwycięstwa.
Lider PiS-u potrafił umiejętnie połączyć najbardziej nośne społecznie postulaty z obu stron barykad politycznych.
Gdy grzmiał o surowych karach dla bandziorów, walce z korupcją i mówił o obronie normalnej struktury rodziny - brzmiał niczym Artur Zawisza.
Gdy mówił o zabezpieczeniu socjalnym, prawach pracowniczych i nie miał problemu z tezą, że państwo ma prawo ingerować w procesy gospodarcze, był jak Ryszard Bugaj.
Wyborcy chcieli nieistniejącego Artura Bugaja lub Ryszarda Zawiszę. I w taką rolę wcielił się właśnie Lech Kaczyński. Ta synteza odrzucająca klasyczne ale zupełnie archaiczne schematy dała wartość poszukiwaną przez Polaków czyli bezpieczeństwo. Gdy już Polacy poczuli się bezpiecznie - co oczywiście było to złudne - rozpoczął się drugi etap czyli zarządzanie strachem.
Oczywistością jest to, że nie udałoby się mu to bez budzącego powszechną sympatię Lecha Kaczyńskiego. Na długo przed tym jak stał się bożkiem i męczennikiem, był wykreowany na "dzielnego szeryfa". Działo się to w czasach ministra sprawiedliwości a potem prezydenta Warszawy.
Prezydent, który zginał w wypadku lotniczym był oczywiście tylko wykonawcą dalekosiężnych planów politycznych swojego brata. Każdy zorientowany człowiek wie, że jego poglądy były bliższe Unii Wolności, niż poglądom deklarowanym w tym czasie przez swojego brata.
Kaczyński znakomicie zrozumiał, że fikcyjny podział na lewicę i prawicę odszedł do lamusa historii. Zauważył, że wykuwają się nowe kryteria programowe i to wykorzystał. Do dzisiaj, chociaż jego instynkt się trochę stępił, jest chyba wciąż najsprytniejszym graczem na scenie politycznej. Wartość, którą wypracował jest pewną stało i dzisiaj już nawet najbardziej absurdalne wypowiedzi nie mają większego znaczenia.
Ten manewr w radykalniejszej i nowocześniejszej formie powinien zostać powtórzony w najbliższym czasie. Niestety dzisiaj ludzie uczciwi umiejscawiający się po lewej i prawej stronie sceny politycznej - a są tacy - nie potrafią w odróżnieniu od Kaczyńskiego zrzucić narzuconych więzów definicyjnych. Zamiast wykorzystać patent Kaczyńskiego dla dobra narodu polskiego, obwarowują się w swoich twierdzach wystawiając transparenty poprzedniej epoki.
Czy znów przeciwnik okaże się sprytniejszy i zagospodaruje to, co mogło by się stać fundamentem uczciwszej i bardziej polskiej polityki? Obawiam się, że niestety tak...
Łukasz M. Jastrzębski
https://myslpolska.info
-----------------------------
Kim są Kaczyńscy...? Fakty, mity i wątpliwości.
Link
Jarosław Kaczyński do swej roli był przygotowywany od małego. To aktor, jak oni wszyscy. Czy Biden, czy Bergoglio, Macron... Kaczyńskich ukształtował przyjaciel rodziny, przedwojenny socjalista Jan Józef Lipski. To ten człowiek sprawił, że w żyłach Lecha i Jarosława płynęła socjalistyczna krew. Jarosław do dzisiaj jest przesiąknięty socjalizmem. Widać to w każdym jego postępowaniu, w jego decyzjach - choćby np w akceptacji tych wszystkich złych i czerwonych decyzji komunistycznej UE. Taki jest PiS. Prezes PiS wykreowany został przez Lejbę Fogelmana, kolegę szkolnego, który teraz pisze umowy zakupu uzbrojenia u rodaków zza oceanu... Jest to temat rzeka. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 27.03.23 |
Pobrań: 30 |
Pobierz () |
28.03.2023 Cejrowski o Franciszku: "Moim zdaniem, jest satanistą". |
Cejrowski OSTRO o papieżu Franciszku. "Ta konkretna osoba na tym stołku, moim zdaniem, jest satanistą"
? Komunizm został ekskomunikowany nie dlatego, że ktoś go nie lubi, tylko dlatego że był systemem jak najbardziej szatańskim i zbrodniczym. I zawsze prowadzi do zbrodni, każda zabawa z komunizmem. Tak, jak każda zabawa z demonem zawsze prowadzi do nieszczęścia
----------------------------------------------
W programie "Antysystem" Paweł Lisicki i Wojciech Cejrowski rozmawiali m.in. o wypowiedziach papieża Franciszka i komunizmie.
Lisicki stwierdził, że "złe duchy (...) najwyraźniej obsiadły nasz Kościół". Dalej redaktor naczelny tygodnika "DoRzeczy" wskazał, że chodzi o "kolejne wypowiedzi papieża Franciszka".
- Ja już pomijam tę jego wypowiedź sprzed paru tygodni, mówiącą o tym, że on się w ogóle czuje komunistą i że Pan Jezus był komunistą i że pierwsi apostołowie byli komunistami, chrześcijaństwo to była taka wczesna wersja komunizmu, jakieś bardzo dziwne gesty, jakieś bardzo dziwne zachowania, ale to co robi ostatnio, niemal już wspierając ruchy LGBT, błogosławiąc sodomię itd., to są rzeczy absolutnie koszmarne i po prostu nie do wytrzymania - podsumował.
- Ja się z kolei nie wsłuchuję w papieża Franciszka, szanuję instytucję, natomiast ta konkretna osoba na tym stołku, moim zdaniem, jest satanistą - odparł Cejrowski.
- Wcześniej mogliśmy mieć wątpliwości, kim on tam jest, że robi takie rzeczy kontrowersyjne, zwyczajne, niektórzy mówili rewolucyjne. Co jakiś czas był jakiś papież albo ważna postać w Kościele, tak jak św. Franciszek z Asyżu - nie zachowywał się standardowo, gdy na golasa latał po okolicy. No więc to były takie usprawiedliwienia wobec przeróżnych lapsusów, które wcześniej popełniał Franciszek - dodał.
- Natomiast konkretne działania i dokumenty, które podpisuje, oświadczenia, które zgłasza oficjalnie i z urzędu, a nie gdzieś tam przy okazji, jak na lody pójdzie, są groźne, zwyczajnie groźne. Przynoszenie bożka pogańskiego i stawianie na ołtarzu na Watykanie (Paczamama), potem jakiś biskup czy kardynał to wynosi, wrzuca do rzeki [to byli dwaj chłopcy...] , a Franciszek dba o to, żeby wróciło na swoje miejsce - wyliczał.
- Pochwała komunizmu? Komunizm jest obłożony ekskomuniką w Kościele katolickim .
Jak przypomniał Lisicki, "była przecież oficjalna encyklika, oficjalna ekskomunika, lata 30. XX w.".
- Nie przypominam sobie, by kiedykolwiek, ktokolwiek cofnął tę ekskomunikę, bo system (komunistyczny - przyp. red.) jest zbrodniczy jak najbardziej. (...) W Laosie czy w Kambodży gdzieś tam pola śmierci były, to taki przykład, który każdego poruszy, nawet największego lewaka. Koreę sobie proszę obejrzeć, Rosję za czasów stalinowskich, zsyłki do Gułagów itd. - wskazał Cejrowski.
- Komunizm został ekskomunikowany nie dlatego, że ktoś go nie lubi, tylko dlatego że był systemem jak najbardziej szatańskim i zbrodniczym. I zawsze prowadzi do zbrodni, każda zabawa z komunizmem. Tak, jak każda zabawa z demonem zawsze prowadzi do nieszczęścia - wyjaśnił.
- A Franciszek się bawi z demonami, więc ja się nie wsłuchuję, wracając do początku, w jego wypowiedzi od pewnego czasu, gdyż egzorcyści uczą, by się nie wsłuchiwać np. w obrzędy satanistyczne, żeby nawet z ciekawości nie pójść na to, co oni nazywają mszą diabelską, gdzie są poodwracane do góry nogami krucyfiksy itd.
W oryginale video.
https://nczas.com/2023/03/27/cejrowski-ostro-o-papiezu-franciszku-ta-konkretna-osoba-na-tym-stolku-moim-zdaniem-jest-satanista-video/ |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 28.03.23 |
Pobrań: 30 |
Pobierz () |
28.03.2023 Jak rosyjska ropa umknęła nagonce |
Zachód przystąpił do polowania na grubego zwierza. Na największego światowego eksportera ropy i paliw. Chciał uczynić Rosję naftowym pariasem, którego nie przyjmuje się na salonach. I któremu przede wszystkim odbiera się pieniądze.
Po wybuchu ukraińskiej wojny, Ameryka przystąpiła do wojny handlowej z Rosją. Wprowadziła błyskawicznie embargo na import rosyjskiej ropy, to samo zaleciła Europie. Ta wykonała polecenie, choć szło to boleśnie i długo. Później nastąpił kolejny etap odbierania Moskwie dochodów z eksportu. Zachód wprowadził "pułap cenowy" - zakaz kupowania i transportu ropy rosyjskiej powyżej pewnej ceny (na początek ustalono ją na 60 USD). Głównym wykonawcą tego zlecenia były europejskie floty tankowców, banki, ubezpieczyciele. Tak rozpoczęło się polowanie na rosyjską ropę po całym świecie. Miało ono zagłodzić niedźwiedzia, a jakie przyniosło efekty?
Warto wspomnieć, że podczas polowania na grubego zwierza: w 2021 r. Rosja wydobyła 13% światowej ropy (536 mln ton), więcej wydobyły tylko Stany (711 mln). Wyeksportowała z tego 264 mln ton ropy (13% globalnego eksportu), a produktów 150 mln ton (12%).
Rosja na samym początku została uderzona finansowo, po pierwsze zabraniem jej pieniędzy złożonych w zachodnich bankach, po drugie rosyjska ropa była wyceniana o 25-35 USD na baryłce taniej niż Brent. To dla budżetu rosyjskiego miesięczne straty rzędu 2 miliardów dolarów. Wszyscy chcieli zarobić na zagonionym do narożnika eksporterze. Rosyjska strategia utrzymania rynku i dochodów miała swoją cenę i kazali ją sobie płacić tak nabywcy - obniżając cenę zakupu, jak i wszyscy po drodze - transport, podwyższający piekielnie opłaty za przewóz, i ubezpieczyciele, którzy windowali w górę stawki, o ile w ogóle chcieli ubezpieczyć cargo. A bez tego - nie wejdziesz do żadnego portu. A wcześniej, latami różnica między rosyjską ropą a globalną ceną Brent wynosiła zaledwie 1,5 dolara.
Jedną ścieżką ucieczki niedźwiedzia przed nagonką były układy państwowe z państwami Azji, gdzie Rosja przekierowała dostawy, głównie do Indii i Chin. Zachód naciskał, by nie kupowali, ale te nie podporządkowały się. Jak zadeklarował Hardeep Singh Puri, minister ds. ropy, "Indie są suwerennym państwem i egzekwują swoje prawo zaopatrywania się w ropę tam, gdzie ceny są najkorzystniejsze".
Ten model się rozwija - właśnie ruszają rosyjskie dostawy do Pakistanu, gdzie można dostarczyć kilka milionów ton ropy rocznie, a rozliczane będą w walutach "krajów zaprzyjaźnionych". W ten sposób powstanie jeszcze jedna drobna kreska na diamentowej kolumnie dominacji dolara w światowym handlu, dającej bogactwo i władzę Ameryce.
Ale nie tylko państwa, także biznes. Ktoś mający wystarczająco dużo odwagi i sprytu, no i zasobów oczywiście, może w takiej sytuacji niezwykle się wzbogacić. I właśnie w szarej strefie globalnego ładu, mieści się pewna część odpowiedzi na pytanie, jak to się stało, że ten potężny Zachód, skupiający ponad 60% światowego bogactwa przeciwko Rosji, nie mógł zagonić niedźwiedzia do narożnika tam, gdzie to najważniejsze - w światowym handlu ropą?
Jak tylko zaczęto mówić o sankcjach, rozpoczął się ruch w interesie w handlu tankowcami. Kupowali je Rosjanie (nie zawsze rejestrowani w Rosji), ale także Emiraty, Indie, Bliski Wschód i Azja, nie kryjąc nawet, że to dla przewozu rosyjskiej ropy. Run na tankowce był potężny, szybko sprzedawano Suezmaxy, Aframaxy, tankowce klasy MR.
Przed wojną 70% morskiego eksportu rosyjskiej ropy było obsługiwanych przez kraje zachodnie (dzisiaj: ???????????????), a niecałe 20% obsługiwały rosyjskie statki i instytucje. Teraz krajobraz wygląda zupełnie inaczej: kraje nieprzyjazne dalej obsługują 40% przewozów, Emiraty 15% i Chiny 13%.
Reszta (jedna trzecia) to firmy rosyjskie albo nieznanej własności. To oczywiście zwiększa koszty transportu i eksportu, ale przy coraz większej własnej flocie, coraz więcej też zarabiają na tym Rosjanie, a coraz mniej - Zachód. Floty europejskie, które przewoziły wcześniej 2/3 rosyjskiej ropy, biorąc udział w tej nagonce, utraciły już prawie połowę przewozów.
Malowniczą, taką prawie piracką, ścieżką wyślizgiwania się niedźwiedzia z obławy jest szmuglowanie rosyjskiej ropy i produktów. Zaczynało to się zwykle od wyłączenia transpondera systemu AIS, umożliwiającego lokalizację tankowca. Potem odbywała się operacja STS (ship-to-ship), czyli przeładunek towaru na morzu. Przy rosyjskich portach eksportowych po wejściu w życie sankcji utworzyły się huby przeładunków morskich.
Ekspansja zjawiska jest zaskakująca, jeśli na Morzu Śródziemnym jesienią nie przeładowywano jeszcze nic, a w lutym '23 przeładunki przekroczyły 22 miliony baryłek. To 20 dużych Aframaxów, to 15% całego rosyjskiego eksportu. Takie centra przeładowcze utworzyły się błyskawicznie przy wybrzeżach Grecji, Malty, Gibraltaru, tak jak kilka lat wcześniej dla obsługi szarego eksportu wenezuelskiej i irańskiej ropy powstały przy emiratach, Omanie czy Malezji.
Sprawność rosyjskich nafciarzy zadziwiła, o jej efektach już w najbliższym numerze Myśli Polskiej.
Andrzej Szczęśniak
https://myslpolska.info |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 28.03.23 |
Pobrań: 30 |
Pobierz () |
28.03.2023 Xi Jinping: "Zachodzą dziś zmiany, jakich nie widziano od stu lat". Chiny, Ros |
Żegnając się z Władimirem Putinem, Xi Jinping powiedział: "Zachodzą dziś zmiany, jakich nie widziano od stu lat". Wiele już napisano (niestety, przeważnie nie w Polsce) o globalnych konsekwencjach sojuszu Moskwy i Pekinu, ale najważniejszym pozostaje pytanie co układ ten może oznaczać dla Europy, w tym zwłaszcza dla Polski i Ukrainy.
W istocie rozstrzygnięcie owego dylematu zależy od tego czy Polska, Ukraina, a przede wszystkim Europa Zachodnia odnajdą swoje naturalne miejsca wśród sił reorganizujących porządek światowy, czy też wbrew własnym interesie będą próbowały spowalniać i utrudniać nieuniknioną transformację.
Inicjatywa Pasa i Drogi, która Anglosasi starają się zablokować wywołując kolejne wojny, jest przecież klasycznym przykładem strategii win-win, korzystnej obustronnie dla wszystkich partnerów: Chin, jako zaplecza przemysłowego i kapitałowego, Rosji z jej potencjałem energetycznym, Europy, której model konsumpcyjny zbliża się obecnie do kresu, ale która jednak nadal pozostaje atrakcyjnym wielkim rynkiem, o znaczących możliwościach również kapitałowych.
Sojusz rosyjsko-chińsko jest zatem porozumieniem z gruntu pro-europejskim, szczególnie jednak korzystnym dla podmiotów najbardziej pokrzywdzonych w ramach obecnego globalnego układu sił, czyli także Europy Środkowo-Wschodniej.
Kto straci na kapitalistycznym Transformismo
Na naszych oczach realizowana jest wizja zamrożenia kapitalizmu, jego przejścia w formę staży, z zerowym wzrostem gospodarczym, przy ponownym ograniczeniem konsumpcji dla ogółu i przy wręcz jej wzroście dla klas wyższych. Realizacja tego scenariusza jest wymuszana ograniczeniem możliwości dalszego rozwijania akumulacji kapitalistycznej.
Dzięki strategii Transformismo (wg terminologii Gramsciego), czyli formalnej adaptacji treści i metod zmiany, utrwalającej zastany porządek rzeczy - interesy dotychczasowych beneficjentów świata jednobiegunowego, globalizmu, neoliberalnego ładu światowego będą zabezpieczone. Oczywiście ma to być cios w gospodarki i społeczeństwa skutecznie odbudowujące się i aspirujące dzięki własnym kluczowym niszom Systemu-Świata, chodzi bowiem o odprawienie Rosji z jej surowcami i Chin z ich produkcją.
Oba te organizmy półperyferyjne są jednak w stanie przetrwać nawet wbrew całemu Zachodowi, tak stopniowo odtwarzając własne rynki wewnętrzne, jak i operując poza 13 procentami ludzkości, do których ogranicza się rdzeń anglosaskiej hegemonii.
Znacznie gorsze perspektywy mają jednak średnie i małe narody wyspecjalizowane dotąd jako dostarczyciele taniej siły roboczej i wykonawcy półproduktów dla gospodarki kapitalistycznej. Pomijając już, że wizja "doścignięcia Zachodu" jest od początku do końca propagandową fikcją, kółkiem, w którym biegają chomiki i marchewką wieszaną przed oczami osłów - mamy do czynienia ze zdjęciem dekoracji.
Nie, będąc peryferiami anglosaskiego systemu ani Polska, ani Ukraina, ani żadne inne społeczeństwo aspirujące nigdy nikogo nie dogoni, pozostaniemy na zawsze w pułapce średniego wzrostu, a z czasem nasza sytuacja będzie się pogarszać, bo przestaniemy być potrzebni już nawet jako rolnicy, sprzątaczki czy robotnicy.
Wybór więc wydaje się oczywisty. Nieodmiennie, Europa może być albo zaatlantycką kolonią USA, albo organiczną częścią Eurazji, ze wszystkimi jej składowymi, tj. Rosją. Chinami, Indiami, Pakistanem, Iranem. Niestety, równie oczywiste jest to dla ludzi postawionych u władzy w naszych państwach właśnie po to, byśmy korzystnych dla Polaków czy Ukraińców wyborów nie dokonywali.
Nowy Jedwabny Szlak szansą dla Polski
Z polskiego punktu widzenia warto zauważyć, że nasz kraj pozostaje jednym z ważnych elementów Nowego Jedwabnego Szlaku, to właśnie przez granicę polsko-białoruską przechodzi większość tranzytu kolejowego z Chin do Europy. Pytanie o zagrożenia dla tego ruchu jest więc dla nas kwestią naszego umiejscowienia w nowym ładzie transkontynentalnym.
Niestety też oczywistym jest, że prędzej czy później tranzyt ten MUSI zostać zablokowany. Czy to w drodze jednostronnych decyzji politycznych, czy też poprzez wyłączenie Białorusi, w drodze kolorowej rewolucji, zamachu stanu albo wojny. Tak jak do wojny z Rosją Zachód musiał się przygotować wychładzając gospodarkę w czasie COVIDa, szykując infrastrukturę do przyjmowania częściowej substytucji energetycznej ze strefy amerykańskiej, ograniczając potrzeby konsumpcyjne, w tym zwłaszcza paliwowe - tak potrzebny jest pewien okres przejściowy dla odcięcia się od Azji. Nie można jednak mieć wątpliwości, że taka próba zostanie podjęta, rzecz jasna ze szkodą przede wszystkim dla Polski i całej Europy.
Warto przy okazji zastanowić się jednak kto na tym może skorzystać. Samonarzucająca wydaje się kandydatura Turcji, która już przecież zadeklarowała gotowość przejęcia roli pełnowymiarowego hubu gazowego dla południowej Europy. Ponieważ ze względu na dotychczasowe próby destabilizowania Ankary i Stambułu, w tym właśnie kontekście należy rozumieć powtarzające się próby eskalacji na Zakaukaziu, w Gruzji i na pograniczu ormiańsko-azerskim, a także uparte dążenie już to do kolorowej rewolucji w Iranie, już do izraelsko-amerykańskiej bezpośredniej agresji na to państwo.
Analizując złożoność globalnej szachownicy musimy też jednak być świadomi fundamentalnego spostrzeżenia, które niegdyś za Antonio Gramscim rozwinął prof. Robert W. Cox: jeśli dla obrony hegemonicznego ładu światowego hegemonia coraz częściej odwołuje się do siły militarnej, wówczas słabnie globalne posłuszeństwo wobec hegemonii, a świat staje się tym samym coraz mniej hegemoniczny. I to, mimo wszystko, pozostaje naszą szansą.
Konrad Rękas
https://chart.neon24.org |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 28.03.23 |
Pobrań: 30 |
Pobierz () |
28.03.2023 Zanim padną salwy |
Marzec powoli dobiega końca, a wybory do Sejmu i Senatu odbędą się jesienią; albo w październiku, albo na początku listopada. Wbrew pozorom czasu zostało niewiele, bo zanim suwerenowie oddadzą swoje głosy, jest do przerobienia bardzo dużo pracy, od której zależą... - w pierwszym odruchu chciałem napisać, że losy naszego nieszczęśliwego kraju, ale to przecież nieprawda, bo losy naszego nieszczęśliwego kraju nie zależą od żadnych tubylczych wyborów, tylko od Naszych Sojuszników - tego Najważniejszego i tego Mniej Ważnego.
Jak nam Nasz Najważniejszy Sojusznik każe włożyć rękę do ognia, to znaczy - wdać się w wojnę z Rosją, jaką USA prowadzą w tej chwili na Ukrainie do ostatniego Ukraińca - to się wdamy bez gadania, nawet jak trzeba by tradycyjnie pójść "w bój bez broni" - bo przecież całą broń oddaliśmy za darmo Ukrainie.
Miałoby to nawet tragiczne plusy dodatnie, bo taka wojna długo by nie trwała, tym bardziej, że art. 5 traktatu waszyngtońskiego mógłby nie mieć do niej zastosowania. Ma on bowiem zastosowanie w przypadku "zbrojnej napaści" na państwo członkowskie NATO, ale nie w sytuacji, gdy państwo członkowskie NATO samo napadnie na inne państwo, na przykład - na Rosję.
A właśnie o takiej sytuacji wspomniał niedawno ambasador Rzeczypospolitej we Francji, pan Jan Emeryk Rościszewski, że "nie będziemy mieli innego wyjścia", jak "przystąpić do wojny". Nie dlatego, że Rosja napadnie na nas, tylko dlatego, że "Ukraina nie obroni swojej niepodległości".
Podobno pan ambasador chciał powiedzieć coś zupełnie innego, ale co z tego, skoro zaraz po nim odezwał się ambasador RP na Ukrainie, pan Bartosz Cichocki, że "upadek Ukrainy oznacza wojnę w Polsce". Jestem pewien, że pan ambasador naprawdę tak uważa, bo - podobnie jak wielu innych - uwierzył w rządową propagandę, że Ukraina walczy za naszą wolność.
Tymczasem Ukraina za żadną naszą wolność nie walczy. Nie walczy nawet o swoją, tylko o "osłabienie Rosji" - jak z rozbrajającą szczerością wyjaśnił podczas swego pobytu w Kijowie amerykański sekretarz obrony Lloyd Austin.
Z punktu widzenia Naszego Najważniejszego Sojusznika taka sytuacja to prawdziwy dar Niebios, bo USA nie tylko mogą prowadzić wojnę z Rosją bez fatygowania własnych żołnierzy, tylko do ostatniego Ukraińca, ewentualnie - do ostatniego Polaka, a w dodatku na tym zarabiać - jak zresztą wszystkie państwa poważne.
Najwyraźniej panowie ambasadorzy muszą już wiedzieć coś, czego my jeszcze nie wiemy, chociaż możemy się domyślać, choćby obserwując naszych mężyków stanu, którzy na rozkaz Pana Naszego z Waszyngtonu gotowi są na wszystko, ponieważ wiedzą, że w przeciwnym razie zostaliby zdmuchnięci w jednej chwili na przykład na rzecz pana Szymona Hołowni, który zostałby nam objawiony w charakterze jasnego idola, w jakim nasz mniej wartościowy naród tubylczy powinien się zakochać tak samo, jak w 2015 roku zakochał się w panu Andrzeju Dudzie, a wcześniej - w panu Aleksandrze Kwaśniewskim.
Słowem - nasze losy będą się ważyć aż do listopada przyszłego roku, kiedy to Nasz Najważniejszy Sojusznik będzie u siebie urządzał demokratyczne przedstawienie zwane wyborami prezydenta. Wtedy się wyjaśni, czy wygra Józio, czy też jego przeciwnik, na przykład - Ron DeSantis, który się odgraża, że nie będzie pomagał Ukrainie. Zatem - w przypadku wygranej Józia prawdopodobieństwo wepchnięcia nas do wojny z Rosją do ostatniego Polaka gwałtownie wzrośnie, podczas gdy w przypadku wygranej Józiowego przeciwnika - raczej spadnie, chociaż Ukraina może wtedy zostać - jak mówił Santino Corleone - z fiutem w garści.
No a jeśli zostalibyśmy popchnięci do wojny, to mogłaby się ona zakończyć w ten sposób, że Niemcy dokończyłyby dzieła zjednoczenia, a na pozostałej części Prywiślińskiego Kraju zostałaby zainstalowana Judeopolonia i w ten sposób zrealizowany zostałby cel, dla którego amerykańscy twardziele przygotowali ustawę 447.
Zwracam uwagę, że bieg tych wypadków wcale nie zależy od żadnych wyborów do tubylczego Sejmu i Senatu. Tymczasem nasi mężykowie stanu zachowują się tak, jakby żadnych Naszych Sojuszników nie było - ani tego Najważniejszego, ani tego Mniej Ważnego, chociaż i on jest Ważny, bo kiedy my z nienawiścią wpatrujemy się w Putina, on cały czas sprawnie zachodzi nas od tyłu i obraca bez przerywania snu.
Tedy Donald Tusk wałęsa się po Polsce, przekonując swoich wyznawców, żeby go poparli, bo jak go poprą, to on nie tylko powyrzuca, ale w dodatku - powsadza do kryminału i - jak to Wałęsa - że puści w skarpetkach wszystkich pretorianów Naczelnika Państwa. Taktownie nie wspomina, że na każde zwolnione w ten sposób miejsce trafi pretorianin Volksdeutsche Partei i to nie byle jaki, tylko taki, którego Donaldu Tusku wskażą stare kiejkuty - ale to się rozumie samo przez się, więc po co o tym wspominać?
Z jakichś zagadkowych powodów szalone zainteresowanie taką podmianką objawiają wybitni przedstawiciele wyższych szkół gotowania na gazie, w osobach pana prof. Rycharda, pana prof. Markowskiego, czy wreszcie - w osobie mego faworyta, pana prof. Wojciecha Sadurskiego. Wszyscy oni, podobnie zresztą, jak Donald Tusk oraz Judenrat "Gazety Wyborczej" już nie mogą wytrzymać, żeby opozycja wreszcie zlała się na jednej liście, to znaczy - żeby poszła pod komendę Volksdeutsche Partei.
Tymczasem mężykowie stanu z partii opozycyjnych ani myślą poddawać się rozkazom Volksdeutsche Partei, słusznie obawiając się, że jak tylko się poddadzą, to Volksdeutsche Partei ich wydyma, wstawiając we wszystkich okręgach wyborczych na pierwsze miejsca swoich nepotów, a nie nepotów z partii stowarzyszonych. Tedy Szymon Hołownia woli zlać się z PSL-em, a PSL - z Szymonem Hołownią.
Próżno Judenrat "Gazety Wyborczej" straszy, że na tym dzielnicowym rozbiciu skorzysta tylko Konfederacja, a wtedy nastąpi finis Poloniae. Judenrat - Judenratem - a mężykowie wiedzą swoje. Sondaże pokazują bowiem, że obóz "dobrej zmiany", który - mówiąc nawiasem - wyciągnął z naftaliny panią Beatę Szydło, może wprawdzie uzyskać najlepszy wynik wyborczy, ale nie wystarczający na samodzielne utworzenie rządu. W takiej sytuacji będzie potrzebował kolaboranta, którego skaptowanie będzie - jak wiadomo - bardzo drogo kosztowało.
W tej sytuacji syrenie śpiewy Donalda Tuska nie robią wrażenia, bo każdy kombinuje, że takim kolaborantem Naczelnika Państwa mógłby zostać on. Na przykład PSL ma stuprocentową zdolność koalicyjną, a w patriotycznych porywach, to nawet większą, więc w ramach programu pilotażowego już nawiązało łączność z "dobrą zmianą" w sprawie uchwały sprzeciwiającej się kampanii obsrywania Jana Pawła II.
Nawet Lewica może sobie przypomnieć, jak to w roku 2021 sam Naczelnik Państwa wezwał ją na pomoc przy przepychaniu przez Sejm ratyfikacji ustawy o zasobach własnych UE, więc precedens jest. I tylko Konfederacja, której sondaże ostatnio dają nawet prawie 10 procent poparcia, wydaje się skazana na długi marsz.
Stanisław Michalkiewicz
----------------------------------
W Polsce od 1945 roku nie było wyborów tylko głosowania
Jedynym wyjściem jest zorganizowanie prawdziwych wyborów parlamentarnych, w których wybierani będą posłowie polskiej ziemi i miast. Miasto lub ziemia liczące 38 000 000 : 460 = 82609 mieszkańców powinno mieć w każdym parlamencie swego posła. Nie może być tak, że zawsze musimy głosować na jakiegoś głupka z zewnątrz, którego mi ta lub inna partia przywiezie w teczce. Będziemy wybierali jednego posła, ale będzie to nasz sąsiad lub sąsiadka.
Tymczasem to, co dzieje się od 34 lat w Polsce trudno nawet nazwać wyborami, przypomina to raczej komunistyczne głosowania, które miały tylko jeden cel; - uzyskać formalne potwierdzenie faktu sprawowania władzy przez określony układ. Czyżby Polak ma prawo tylko głosować, a wyborów dokonują "programiści" poza krajem lub daleko od naszego miejsca zamieszkania.
W tych okolicznościach nie dziwi niska frekwencja w wyborach parlamentarnych, ludzie po prostu nie wierzą, że mają one jakikolwiek wpływ na faktyczną władzę.
Na dziesięciokrotne wybory parlamentarne począwszy od roku 1989 tylko cztery razy udało się nieco przekroczyć 50 % udziału. Każde wybory wygrała zdecydowanie partia "NIE-GŁOSUJĄCYCH" udowadniając tym samym potrzebę natychmiastowej zmiany prawa wyborczego w Polsce.
Są kraje i pewne rodzaje wyborów, które wymagają dla ważności przekroczenia 50% frekwencji, przy zastosowaniu tej zasady okazałoby się, że w 6 na 10 przypadków mamy do czynienia z nieważnymi wyborami.
I pomyśleć, że w wyborach do pierwszego parlamentu niepodległego państwa polskiego w 1919 roku frekwencja wynosiła około 85%, mimo że toczyła się jeszcze wojna o granice i warunki obiektywne były nieporównywalnie gorsze. Ale wtedy istniała powszechna świadomość, że mamy do czynienia z rzeczywistą niepodległością i że wynik tych wyborów zadecyduje o kształcie państwa polskiego.
Kampania wyborcza do jesiennych wyborów trwa już od dawna i polega ona głównie na obrzydzaniu przez "polskie" media jakichkolwiek prób zmiany istniejącego układu rządzącego Polską, tego rodzaju akcja trwa już od 34 lat i nic się w niej nie zmienia. Szykuje się zatem prolongatę władzy w rękach obecnej edycji reżimowego partnera, czyli PIS, lub tradycyjne przejęcie pałeczki przez PO(KO) przygotowującej już sobie drogę do następnej zmiany warty.
I pomyśleć, że ten kontredans trwa już 34 lat przy praktycznie biernej postawie społeczeństwa polskiego objawiającej się jedynie w pogardliwym stosunku do wyborów. Każde wybory wygrywa zdecydowanie partia "NIE-GŁOSUJĄCYCH". A przecież wystarczyłoby zmienić prawo wyborcze oraz podnieść poziom frekwencji nawet nie owych 85 % z roku 1919, ale choćby do 75 % ażeby raz na zawsze obalić skutki spisku ?czerwonych z różowymi? z 1989 roku, lub obecnej zmowy PIS z PO(KO).
W celu podniesienia poziomu informacji należy zadbać aby portal Marucha w każdym tygodniu powracał do sprawy wyborów w Polsce, lub wprowadzić codzienny post "Zostało tylko ... do głosowania lub prawdziwych wyborów".
Do roku 2010 węgierskie prawo wyborcze było podobne do obecnie obowiązującego prawa wyborczego w Polsce. W roku 2010 nowy rząd węgierski zwrócił się do wszystkich obywateli o propozycje nowego prawa wyborczego. Po rozpatrzeniu i przyjęciu wielu wniosków Parlament węgierski ustalił nowe prawo wyborcze.
Mieszkam w węgierskim mieście, które liczy około 20 tysięcy mieszkańców. Miasto podzielono na 8 obwodów wyborczych. Ostatnie wybory trwały od godz 5.00 do godz 20.00. O godz 21.00 w portalach internetowych miasta pojawiły się już pierwsze nieoficjalne wyniki niektórych obwodów. O godz 22.00 z internetu poznałem już wszystkie nieoficjalne wyniki 8 obwodów wyborczych mojego miasta. O godz 23.00 podano już wstępne (95% opracowania) nieoficjalne wyniki całego województwa, w którym mieszkam. O godz 24.00 do 2.00 stale dostępna w internecie - bezabonamentowa węgierska TV państwowa podawała już na bieżąco wstępne nieoficjalne wyniki z całych Węgier (90-95% opracowania). Wyłączyłem komputer i poszedłem spać.
W poniedziałek o godz 9.00 na tablicy ogłoszeń Rady Miejskiej mojego miasta wywieszono dokładne listy wyników wyborów z wszystkich 8 obwodów wyborczych naszego miasta. Na każdej liście widniały nazwiska i podpisy członków komisji wyborczych. Każdy zainteresowany miał możliwość otrzymania kopii listy. Ze względu na prawo do rewizji wyników wyborów wyniki te jeszcze były nieoficjalne.
Węgierskie państwowe środki masowego przekazu kilka miesięcy przed wyborami mają obowiązek poinformowania każdego obywatela, że może zostać wybranym na radnego lub posła zapoznając szczegółowo społeczeństwo z prawem wyborczym.
Sondaże-szantaże to skuteczny środek manipulowania opinią
Popularne w Polsce przedwyborcze sondaże-szantaże są traktowane na Węgrzech jako skuteczny środek manipulowania opinią publiczną i jako jeden z głównych narzędzi fałszowania wyników wyborów.
W polskim prawie wyborczym zastanawia mnie tylko jedno: Czy te wszystkie dotychczasowe fałszerstwa i manipulacje wyborcze, to są jeszcze sondaże, czy to już są po prostu szantaże?. Odpowiedź wydaje mi się znana, zatem póki co nie będę zwracał uwagi na te słupki w polskich mediach, bo o ile "sondażować" mnie jeszcze można, to szantażować nigdy.
Węgrzy sądzą, że rząd polski, aby miał silną legitymację społeczną powinien na wzór Węgier zmienić konstytucję, prawo wyborcze, powołać polski system informacji publicznej, wywalić MFW, opodatkować banki, korporacje, hipermarkety oraz przestać na zawsze być kukłą USA i Unii Pieniężnej (po polsku Unii Europejskiej) walcząc bardziej skutecznie o sprawy kraju i wszystkich Polaków.
Sondaże sterowane z byłej ojczyzny Indian i z Ziemi Świętej oraz system wyborów zniechęcają Polaków do głosowania.
Dnia 13.10.2019. miał miejsce kolejny Cud nad Wisłą: W niedzielę po godzinie 21 jeszcze nie otworzono w Polsce żadnej urny wyborczej a już polskojęzyczne media podały zaplanowane wcześniej wirtualne wyniki wyborów. Do Sejmu dostali się niektórzy wirtualni posłowie nieznani oraz takie wirtualne partie, na których większość nie głosowała. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 28.03.23 |
Pobrań: 29 |
Pobierz () |
28.03.2023 Udało się! Po 8 latach Ziobro ujawnia sprawców likwidacji polskich kopalń |
Trwa kampania wyborcza. Jak grzyby po deszczu wyrastają codziennie pikiety, wiece i stanowiska prasowe. Wśród uczestników, w ostatnim czasie wyróżnił się Zbigniew Ziobro, minister, który wraz z europosłem Patrykiem Jaki potwierdzili pojawiające się do dłuższego czasu sensacyjne plotki o sprawcach zamknięcia 14 kopalń za kadencji PiS. Okazuje się, że najbardziej winni są: Donald Tusk i Władimir Putin.
Jak to się mogło stać? Zbigniew Ziobro demaskując Tuska powiedział wprost, że ten przebiera się w "owczą skórę". To by częściowo tłumaczyło w jaki sposób Tusk przeniknął do gremium decyzyjnego PiS. Komentatorzy wskazują nie tylko wyjątkową przebiegłość, ale również bezczelność polityka PO, który pomimo, że nie jest już premierem podjął decyzję o całkowitej likwidacji polskiego górnictwa do 2049 roku.
Zwróćmy jednak uwagę, że Tusk w swoim przebraniu owcy wszedł do identycznie wyglądającego grona, zlewając się z otoczeniem. Każdy polityk PiS ma przecież na sobie owczą lub oślą skórę. Trudno było w takim tłumie wypatrzyć ubranego tak samo, Tuska.
Tymczasem w mediach, prawie codziennie odbywa się gorąca dyskusja
Link
* * *
Będziemy bronić górnictwa jako strategicznej gałęzi polskiego przemysłu.
- zapowiedział minister Ziobro, nie podając niestety dokładnej daty rozpoczęcia obrony. Kolega partyjny ministra, Patryk Jaki, jak wiemy, ma już na koncie podobne doświadczenie związane z obroną ustawy IPN i pamiętne spotkanie w tej sprawie z ambasador Azari.
Kampania rozkręca się. Myślę sobie, że jak tak dalej pójdzie, to wkrótce zobaczymy Tuska apelującego o wyjście z Unii, a politycy PiS zaczną protestować przeciw ukrainizacji Polski.
Link
Kończę ponadczasowym wierszykiem Janusza Szpotańskiego
Albowiem w kraju tym zaczarowanym,
gdzie - jak w złej bajce - ludźmi rządzą osły,
jakież tu mogą być właściwie zmiany?
Tu tylko szpiclom coraz większe uszy
rosną, milicji - coraz dłuższe pałki,
i coraz bardziej pustka rośnie w duszy,
i coraz bardziej mózg się staje miałki.
Tu tylko może prosperować gnida,
cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel -
niewielki wybór, jak sami widzicie,
choć niejednemu kuszącym się wyda.
CzarnaLimuzyna |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 28.03.23 |
Pobrań: 29 |
Pobierz () |
|
|
|
|
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|