Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
11
Download: Gazetka "Wolne Słowo"
06.04.2023 Osoby pozostające na utrzymaniu. MEMy.
Link
Link
Link
Link
Link
Link
Link
Link
Link
Link
Link
Link
Link
Link
Link
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 06.04.23 Pobrań: 30 Pobierz ()
06.04.2023 Poklepani po plecach
Skromnie zauważę, że:

- rzecznik sił powietrznych sąsiedniego państwa obejrzał nasze, polskie, wysłane tam darmo samoloty bojowe, skrzywił się i orzekł, że stare... Polsko, kup lepsze i wyślij, a tamte zezłomuj. Bo wstyd.

- niewysoki prezydent w dresie wygłosił przemówienie, na które polskie elity zareagowały tak, jak przez całe dekady reagowały jedynie na klepanie po plecach przez różnych "klintonów" czy innych "bajdenów".

Zachwytem pomieszanym z euforią. Proszę, wystarczyło na kilka lat oddać TVP w ręce Kurskiego, któremu "krwawy Maciej" mógłby sznurówki wiązać, a jaki piorunujący efekt...

- w "historycznym" przemówieniu mnożyły się zaimki: "my" i "nasze". Zwiastuje to rychłą próbę stworzenia czegoś na kształt unii czy konfederacji dwóch państw, z których jedno bankrutem na amerykańskim garnuszku już jest, a drugie chyżo do tego celu zmierza.

Dwóch bankrutów razem to jedynie większy kłopot dla wierzyciela. Ale co tam... Gdy PAD pomysł ten zrealizuje, pozostaną pewne kwestie do uzgodnienia. Stolica w Kijowie czy Warszawie? Pomnik Bandery tylko w Przemyślu czy może i w Szczecinie? Ukraiński w miejsce angielskiego? Pierwszy język? Drugi? No i kto powalczy z "wrogiem" w pierwszej kolejności: ukraińscy rezerwiści rozproszeni po Europie czy absolwenci szkoły wojskowej z np. Piły?

Do diabła, trochę problemów jest... No i co z tym zbożem? A te czołgi, co posłaliśmy, to jeszcze całe i zdrowe?

Ech, się człowiek czepia...

Małgorzata Bratek
https://myslpolska.info
-------------------------------
- Leszek Miller skomentował środową wizytę prezydenta Ukrainy w Warszawie w studiu Radia Zet. "Rozczarowujące dla mnie było to, że pan prezydent [Zełenski] nie wspomniał o rzezi wołyńskiej" - powiedział były premier. "Pomyślałem sobie, że to jest wspaniała okazja żeby prezydent Zełenski przeprosił za tę zbrodnię - jakże okrutną" - powiedział Miller podkreślając, że "kości tych okrutnie pomordowanych leżą na polach pszenicy, w lasach i nawet nie ma zgody władz ukraińskich na ekshumacje".
Miller zadeklarował, że gdyby był premierem nie podnosiłby tej sprawy publicznie "ze względu na kontekst wojenny", jednak "w rozmowach prywatnych, owszem, zwracałbym się dosyć stanowczo, żeby nie przemilczać tej kwestii".
https://kresy.pl/wydarzenia/regiony/polska-regiony/leszek-miller-rozczarowany-ze-zelenski-nie-wspomnial-o-ludobojstwie-na-wolyniu/
Skromnie zauważę, że Leszek Miller był już premierem... Daniela

- Juda,pinokio,kaczor donald to te same gnidy tylko w innym opakowaniu.Wspólnym mianownikiem ich jest rozpieprzyć Polskę ku chwale swoim mocodawcom.I niestety ich działania trafiają na podatny grunt poliniactwa. Odnośnie orderowania komika, śmiem stwierdzić, że każdy menel na to odznaczenie bardziej zasługuje, bowiem kupując trunek płaci akcyzę zasilającą budżet i pośrednio oczywiście banderszczyznę. Irmina
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 06.04.23 Pobrań: 28 Pobierz ()
07.04.2023 Nowa mapa geopolityczna świata w rok po wybuchu wojny na Ukrainie
Wielcy i mali amerykańscy szachiści

Jak już dowodziłem w innym tekście, wybuch wojny rosyjsko-ukraińskiej 24 lutego 2022 roku postrzegam jako przejaw "pęknięcia geopolitycznego" pomiędzy światem atlantyckim a Eurazją, czyli Chinami i Rosją, a tym samym za koniec procesów globalizacji i ideologii globalizmu.

Na naszych oczach świat właśnie dzieli się na dwie wielkie przestrzenie: anglosaską i chińsko-rosyjską, które będą charakteryzowały się dwoma niewspółpracującymi ze sobą gospodarkami, oddzielnymi systemami ideologicznymi i kulturowymi, a nawet będą funkcjonować we własnych - jak to się mówi kolokwialnie - bańkach informacyjnych, ponieważ służby specjalne będą świadomie odcinać dostęp do kanałów informacyjnych z drugiej części świata.

Jeszcze do niedawna naśmiewano się z chińskiej cenzury Internetu i koncepcji rosyjskiego Runetu jako wyrazów polityki państw autorytarnych, które boją się wolności słowa w świecie informacji. Dziś służby specjalne w liberalno-demokratycznej Polsce bez jakichkolwiek decyzji sądowych odcinają nas nie tylko od mediów rosyjskich, lecz także polskich stron internetowych, oskarżanych o propagowanie "rosyjskiej narracji".

Mamy tutaj na myśli na przykład strony internetowe dwóch polskich tygodników - "Myśli Polskiej" i "Najwyższego Czasu!", aby wymienić dwa największe polskie media, które padły ofiarą liberalnej cenzury o profilu antyrosyjskim.

Jest to świadectwo załamania się konstytuującej ideologię globalizmu wiary w samoistną wartość wolnego obiegu informacji, dzięki czemu czytelnik z Polski będzie miał swobodny dostęp do wiadomości z całego świata. Równocześnie ekonomiści, a szczególnie teoretycy ekonomii, piszą o dziejącym się na naszych oczach procesie załamywania się światowych "łańcuchów dostaw" na rzecz na wpół-autarkicznej gospodarki regionalnej.

Rosyjski atak na Ukrainę nie jest przyczyną tego geopolitycznego pęknięcia na świat atlantycki i euroazjatycki, lecz raczej jego wyrazem i katalizatorem. Analitycy stosunków międzynarodowych już dawno dostrzegali niemożność globalnej koegzystencji Stanów Zjednoczonych i Chin jako supermocarstw i konieczność wybuchu konfliktu między nimi. Nawet nie dlatego, że któraś ze stron będzie świadomie dążyła do takiego konfliktu. Wskazywano, że wynika to z samej natury ludzkiej, gdzie sytuacja pojawienia się dwóch wielkich i silnych mocarstw prowadzi do wojny ze strachu przed tym drugim, nawet jeśli owe drugie państwo nie zrobiło jeszcze nic, co wskazywałoby na jego agresywne zamiary. Sam fakt, że staje się równe siłą dotychczasowemu najsilniejszemu jest źródłem poczucia zagrożenia dotychczasowego hegemona, który nie ufa nowemu wielkiemu graczowi.

Z kolei nowy gracz nie dowierza, że dotychczasowy hegemon bez walki posunie się i podzieli wpływami. Dlatego konflikt równych potęg - w tym wypadku Chin i Stanów Zjednoczonych - które nie uznają władzy tej drugiej nad sobą, naprawdę był nieuchronny[4].

O ile konflikt ten już od dawna przewidywano, o tyle zaskoczeniem okazał się układ sił i sojuszy, który powstaje, czy nawet już powstał, na naszych oczach. Najwybitniejsi amerykańscy analitycy stosunków międzynarodowych byli przekonani, że wzrost potęgi ekonomicznej, a co za tym idzie militarno-politycznej Chin doprowadzi do naturalnego powstania sojuszu antychińskiego, złożonego ze wszystkich czujących się zagrożonych sąsiadów Państwa Środka.

W 2014 roku John Mearsheimer był przekonany, że powstanie antychiński sojusz Rosji, Japonii, Korei Południowej, Tajwanu, Wietnamu i Indii przeciwko Pekinowi (tzw. sojusz równoważący), który będzie wspomagany przez Stany Zjednoczone, gdyby wspólna siła tych sprzymierzonych państw okazała się niewystarczająca. Innymi słowy, Mearsheimer był przekonany, że dojdzie do zbliżenia, a nawet nieformalnego sojuszu Moskwy z Waszyngtonem przeciwko Pekinowi. Taką też linię polityczną prezentował za swojej prezydentury Donald Trump, uważający za główne zagrożenie dla pozycji Waszyngtonu Chiny, a nie Rosję. Stąd jego delikatna, ale stanowcza odmowa budowy w Polsce Fortu Trump i dobre stosunki osobiste z Władimirem Putinem.

Trump nie pochwalał amerykańskiego zaangażowania na Majdanie w 2013-2014 roku, dlatego tonował konflikt rosyjsko-ukraiński, a nawet cofnął się przed eskalacją konfliktu w Syrii, aby nie drażnić Moskwy. Na Zachodzie poczytywano mu to za słabość lub nawet oskarżano go o agenturalne relacje z Rosją, szczególnie w kręgach hołdujących w stosunkach międzynarodowych doktrynie neokonserwatyzmu. Odbiciem tej demagogii były liczne prymitywne i prostackie artykuły w prasie polskojęzycznej, zwykle należącej do zachodnich wielkich korporacji medialnych, sympatyzujących z neokonserwatystami.

Wygrane przez Joe Bidena wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych oznaczały dojście w Białym Domie do władzy tzw. jastrzębi, propagujących tę samą politykę co neokonserwatyści w partii republikańskiej. Jest to polityka konfrontacji motywowana specyficznie rozumianym amerykańskim nacjonalizmem, przechodzącym w imperializm.

Ufundowana jest ona na imperialnej pysze, której źródłami są: 1/ subiektywne judeo-purytańskie poczucie wybraństwa i misyjnego charakteru Stanów Zjednoczonych, które mają prawo urządzać cały świat na swoje podobieństwo i ku swojemu interesowi; 2/ przekonanie o amerykańskiej dominacji militarno-polityczno-ekonomicznej nad całym światem, nawet gdyby Waszyngton musiał walczyć sam przeciwko wszystkim[8].

W wyniku dominacji tych kręgów w Białym Domu doszło do radykalnego przewartościowania amerykańskiej polityki zagranicznej. Biden zdecydował się na kontynuację konfrontacji z Chinami, aby nie dopuścić do ich dalszego wzrostu. Równocześnie prawdopodobnie podjął działania o których mało w tej chwili nam wiadomo, dotyczące amerykańskiego i NATO-wskiego zwiększenia zaangażowania na Ukrainie, czyli na kierunku antyrosyjskim.

Prawdopodobnie z amerykańskiej inspiracji Kijów zaczął nagle zgłaszać nie tylko aspiracje do integracji z Unią Europejską, lecz także wejścia do NATO. Na konferencji międzynarodowej w Monachium na pięć dni przed wybuchem wojny prezydent Ukrainy Wołodymyr Żelenski publicznie i otwarcie zgłosił akces do Paktu licząc, że odwołując się do art. 5, państwa zachodnie pomogą zbrojnie Ukrainie, już jako państwu członkowskiemu, w odzyskaniu Krymu i Donbasu.

Skoro pięć dni później wojska rosyjskie atakują Ukrainę, to wprost trudno nie dostrzec koincydencji tych dat. Dodajmy, że przywoływany wcześniej Mearsheimer w jednej ze swoich książek już w 2018 roku stwierdził, że w momencie w którym Ukraina zgłosi akces do NATO, Rosja po prostu musi uderzyć.

W ten sposób - świadomie lub nieświadomie (w tej chwili tego nie da się stwierdzić) - Stany Zjednoczone sprowokowały Rosję do wywołania otwartej wojny, acz konflikt ten tlił się już od 2014 roku, gdy Moskwa nie zaakceptowała zmian politycznych w wyniku rewolucji na kijowskim Majdanie, zresztą sfinansowanej przez wywiady amerykański i niemiecki (ok. 5 miliardów dolarów).

W momencie wybuchu tej wojny Waszyngton stanął przed następującym dylematem: czy należy sprzedać Putinowi Ukrainę w zamian za sojusz przeciwko Chinom? Czy też należy wspomagać Kijów w celu przedłużania wojny i wyczerpywania Moskwy?

Wbrew informacjom docierającym do Polski, w Stanach Zjednoczonych były wpływowe kręgi polityczne, które chciały zawrzeć z Putinem takie porozumienie. I nie byli to tylko trumpiści. Wprost wyraził to stanowisko liczący 98 lat Henry Kissinger w swoim głośnym wystąpieniu w Davos w 2022 roku, proponując, aby Zachód uznał aneksję Krymu i Donbasu przez Rosję, a także przyjął rosyjskie żądania uznania Ukrainy za państwo neutralne, stanowiące (obok Białorusi) bufor trwale oddzielający Rosję od NATO.

Koncepcja ta nie zyskała jednak poparcia ani w Waszyngtonie, ani w Brukseli, Londynie czy w Berlinie. Wiemy, że w marcu 2022 roku, czyli w miesiąc po wybuchu wojny, na stole Żelenskiego leżało porozumienie pokojowe z Rosją. Na jego mocy Krym i Donbas miały przypaść Rosji, a Ukraina miała ogłosić wieczystą neutralność. W zamian wojska rosyjskie miały się wycofać z zajętych terenów. Innymi słowy, Putin domagał się uznania prawnego realnie istniejącego status quo w zamian za pokój. Z dostępnych informacji wynika, że prezydent Ukrainy odrzucił wynegocjowany tekst porozumienia za namową zachodnich polityków, którzy obiecali mu wielkie dostawy broni i środków finansowych.

Joe Biden i przywódcy Unii Europejskiej zdecydowali się na rozwiązanie siłowe wobec Rosji, będąc przekonanymi, że sankcje gospodarcze szybko tak ją osłabią, że usiądzie do pertraktacji pokojowych. Tak się jednak nie stało, a zmiany polityczne na świecie poszły w nieprzewidzianym przez Zachód kierunku. W tej sytuacji i Kissinger po pół roku wycofał się ze swojego planu pokojowego, gdyż wydarzenia polityczne na świecie nabrały nowego wymiaru. Co się stało? Czy było coś, co przeoczyli zachodni analitycy?

Oś rosyjsko-chińska

Jeszcze przed wybuchem wojny na Ukrainie, na początku lutego 2002 roku, Władimir Putin gościł w Chinach. Efektem tej wizyty było podpisane 4 lutego dokumentu pod nazwą Wspólne oświadczenie Federacji Rosyjskiej i Chińskiej Republiki Ludowej odnośnie do rozpoczynającej się nowej ery stosunków międzynarodowych oraz globalnego zrównoważonego rozwoju. Dokument ten należy potraktować jako manifest osi Moskwa-Pekin, dlatego należy poddać go szerszej analizie.

Cały tekst stanowi wielki manifest rosyjsko-chiński przeciwko hegemonii amerykańskiej i na rzecz budowy świata wielobiegunowego, który postrzegany jest jako istota demokracji na poziomie globalnym. We wspólnej deklaracji Putina i Xi Jinpinga słowa demokracja i demokratyzacja pojawiają się w sumie aż 19 razy. Dlatego, z punktu widzenia doktrynalnego, należy ten dokument odczytywać jako próbę odebrania Amerykanom i Unii Europejskiej monopolu na definiowanie, co jest, a co nie jest demokracją; które państwa są, a które nie są demokratyczne. A co za tym idzie, pouczania, co to jest demokracja i jakie muszą być spełnione "standardy". Z tego też powodu Rosjanie i Chińczycy bardzo mocno deklarują, że w sferze ideologicznej wypowiadają posłuszeństwo zachodnim standardom w tej dziedzinie i definicjom:

Demokracja nie jest zbudowana na szablonach. W zależności od struktury społeczno-politycznej, historii, tradycji i cech kulturowych danego państwa, jego mieszkańcy mają prawo wyboru takich form i metod wdrażania demokracji, które odpowiadają specyfice tego państwa. Tylko jego obywatele mają prawo osądzać, czy państwo jest demokratyczne. (...) Podejmowane przez poszczególne państwa próby narzucenia innym krajom swoich 'standardów demokratycznych', przyznania sobie monopolistycznego prawa do oceny poziomu zgodności z kryteriami demokracji, wytyczenia linii podziału na gruncie ideologicznym, m.in. poprzez tworzenie bloków wąskoformatowych i sojuszy doraźnych, stanowią w istocie przykład deptania demokracji i odejścia od jej ducha i prawdziwych wartości.

Takie próby działania w roli hegemona stanowią poważne zagrożenie dla globalnego i regionalnego pokoju i stabilności oraz podważają stabilność porządku światowego. Strony są przekonane, że ochrona demokracji i praw człowieka nie powinna być wykorzystywana jako instrument nacisku na inne kraje. Strony sprzeciwiają się nadużywaniu wartości demokratycznych, ingerencji w wewnętrzne sprawy suwerennych państw pod pretekstem obrony demokracji i praw człowieka, a także próbom prowokowania podziałów i konfrontacji na świecie. Strony wzywają wspólnotę międzynarodową do poszanowania różnorodności kultur i cywilizacji oraz prawa narodów różnych krajów do samostanowienia.

W sumie, jak już to pokazywałem przy innej okazji, istotą demokracji w zaproponowanym tutaj ujęciu jest jej utożsamienie z prawem danego ludu/narodu do samostanowienia. Jeśli lud sam sobie ustanowił demokrację, to miał do tego prawo; jeśli sam u siebie przeprowadził rewolucję i ustanowił dyktaturę, to też miał takie prawo. Każdy rząd ustanowiony przez sam lud/naród, bez obcej ingerencji, należy uznawać za "demokratyczny". W tym sensie demokracją jest nie tylko Rosja (uważana na Zachodzie za pół-dyktaturę), ale i oficjalnie monopartyjne Chiny. I nic do tego ludziom z Zachodu!

Następnie w dokumencie tym znajdujemy uznanie przez Rosję spraw istotnych dla Chin: 1/ poparcie dla budowy Nowego Jedwabnego Szlaku; 2/ sprzeciw wobec protekcjonizmu UE zawoalowanego jako tzw. cło węglowe; 3/ sprzeciw wobec przypisywaniu Chinom winy za pandemię koronawirusa; 4/ poparcie ich praw do zjednoczenia z Tajwanem; 5/ sprzeciw wobec rozbudowie amerykańskich baz i sojuszy na Pacyfiku (AUKUS).

W zamian za to Chiny poparły dwie sprawy ważne dla Rosji: 1/ sprzeciw wobec ekspansji NATO w Europie na wschód ("Strony sprzeciwiają się dalszej ekspansji NATO, wzywają Sojusz Północnoatlantycki do porzucenia ideologicznych podejść epoki zimnej wojny, poszanowania suwerenności, bezpieczeństwa i interesów innych krajów"); 2/ sprzeciw wobec rehabilitacji ideologii nazistowskiej ("Aby nie dopuścić do powtórzenia się tragedii wojny światowej, Strony będą zdecydowanie potępiać działania mające na celu zniwelowanie odpowiedzialności za okrucieństwa faszystowskich agresorów, militarystycznych najeźdźców i ich wspólników, zbezczeszczenie i splamienie honoru zwycięskich krajów").

Jeśli połączymy chińskie poparcie dla rosyjskiego sprzeciwu wobec ekspansji NATO na wschód z proklamacją przeciwko rehabilitacji "faszystowskich agresorów", to już z tego tekstu uważny analityk powinien się domyśleć, że obydwa te kryteria spełnia wyłącznie jedno państwo, a mianowicie Ukraina - szczególnie w kontekście coraz głośniej wyrażanej chęci akcesu do atlantyckiego paktu wojskowego ze strony Kijowa i jawnie propagowanej tutaj ideologii banderyzmu (w zachodniej części) czy to rasistowskiej ideologii Azova (we wschodniej części) i innych niedawnych organizacji paramilitarnych nie tylko jawnie działających na Ukrainie, ale przekształconych w oficjalne elitarne jednostki wojskowe.

Nic tedy dziwnego, że gdy po podpisaniu rosyjsko-chińskiego porozumienia dwadzieścia dni później zaczyna się rosyjska "operacja specjalna", to Chiny są wobec niej niezwykle wstrzemięźliwe, odmawiając nawet uznania jej za wojnę, ponieważ prowadzenie wojen jest zakazane przez obecnie obowiązujące prawo międzynarodowe i ten, kto ją prowadzi jest automatycznie winien w obliczu tego prawa. Pekin konsekwentnie mówi o "kryzysie" i o "konflikcie".

W połowie marca 2023 roku, czyli po roku wojny, Xi Jinping przyjechał do Moskwy. Światowe media dużo uwagi poświęciły temu wydarzeniu. Zwrócono szczególnie uwagę na pożegnanie chińskiego gościa na lotnisku i ostatnie słowa chińskiego przywódcy do Putina: "Zachodzą obecnie zmiany, jakich nie widzieliśmy od stu lat. To my razem napędzamy te zmiany". O czym dokładnie rozmawiali Xi Jinping z Putinem wiedzą tylko oni sami, a nasze wnuki (być może) przeczytają odtajnione na ten temat dokumenty. Warto jednak zauważyć - co w Polsce przeoczono - że w przeddzień przylotu do Moskwy chiński przywódca opublikował w rosyjskiej prasie tekst W przededniu otwarcia nowego rozdziału chińsko-rosyjskiej przyjaźni, współpracy i wspólnego rozwoju.

W swoim tekście Xi Jinping, omówiwszy różne sprawy z historii obydwu państw czy wspólnej walki z kowidem, dokonuje w pewnym momencie istotnej konkluzji:

Obydwa mocarstwa ściśle koordynowały swoje działania na arenie międzynarodowej i wypełniały nasze obowiązki mocarstwowe. Chiny i Rosja są mocno zaangażowane w ochronę systemu międzynarodowego skoncentrowanego w ONZ, porządku międzynarodowego opartego na prawie międzynarodowym oraz podstawowych normach stosunków międzynarodowych opartych na celach i zasadach Karty Narodów Zjednoczonych. Pozostaliśmy w ścisłej komunikacji i koordynacji w ONZ, Szanghajskiej Organizacji Współpracy, BRICS, G20 i innych wielostronnych mechanizmach oraz pracowaliśmy razem na rzecz wielobiegunowego świata i większej demokracji w stosunkach międzynarodowych. Aktywnie praktykujemy prawdziwy multilateralizm, promujemy wspólne wartości ludzkości i opowiadamy się za budowaniem nowego rodzaju stosunków międzynarodowych i wspólnoty o wspólnej przyszłości dla ludzkości.

Ze słów tych wynika jednoznacznie, że sojusz chińsko-rosyjski nadal jest podtrzymywany przez Pekin, rozwija się i posiada wspólny cel w postaci wzmacniania świata wielobiegunowego, w języku dyplomacji chińsko-rosyjskiej nazywanego znanym nam już pojęciem "demokracji w stosunkach międzynarodowych" (w domyśle: przeciwko amerykańskiej "tyranii"). Przeciwko dominacji Waszyngtonu nad światem skierowane są dwa następujące po sobie fragmenty w tekście chińskiego męża stanu:

Dominujące trendy światowej wielobiegunowości, globalizacji gospodarczej i większej demokracji w stosunkach międzynarodowych są nieodwracalne. Z drugiej strony nasz świat stoi w obliczu złożonych i powiązanych ze sobą tradycyjnych i nietradycyjnych wyzwań w zakresie bezpieczeństwa, niszczących aktów hegemonii, dominacji (...). Społeczność międzynarodowa uznała, że żaden kraj nie jest lepszy od innych, żaden model rządzenia nie jest uniwersalny i żaden pojedynczy kraj nie powinien dyktować porządku międzynarodowego.

Następnie Xi Jinping wypowiedział się w sprawie stanowiska Chin wobec wojny na Ukrainie, konsekwentnie określanej mianem kryzysu, pisząc:

Od zeszłego roku mamy do czynienia z powszechną eskalacją kryzysu ukraińskiego. Chiny przez cały czas podtrzymywały obiektywne i bezstronne stanowisko oparte na meritum tej kwestii i aktywnie promowały rozmowy pokojowe. Przedstawiłem kilka propozycji, tj. przestrzeganie celów i zasad Karty Narodów Zjednoczonych, poszanowanie uzasadnionych obaw bezpieczeństwa wszystkich krajów, wspieranie wszelkich wysiłków prowadzących do pokojowego rozwiązania kryzysu (...). Niedawno opublikowaliśmy stanowisko Chin w sprawie politycznego rozwiązania kryzysu na Ukrainie, które uwzględnia uzasadnione obawy wszystkich stron i odzwierciedla najszersze wspólne rozumienie kryzysu przez społeczność międzynarodową. Konstruktywnie chcemy łagodzić skutki uboczne kryzysu i ułatwić jego polityczne rozwiązanie.

We fragmencie tym zwraca uwagę brak określenia rosyjskiej "operacji specjalnej" mianem wojny, a mowa jest o "kryzysie", co stanowi podtrzymanie nazewnictwa tego konfliktu zbrojnego jako "nie-wojny", zakazanej przez prawo międzynarodowe.

Jak wiadomo, plan Chin był na tyle ogólnikowy, że zarówno Moskwa, jak i Kijów uznały go za poparcie dla siebie, gdyż mówił o prawie międzynarodowym (co spodobało się w Kijowie), jak i o konieczności zaspokojenia rosyjskich pretensji, nie nazywając niczego wojną i agresją. Jednak, o czym w Polsce się nie pamięta, stanowisko rosyjskie także jest uzasadniane prawem międzynarodowym, konkretnie prawem narodów do samostanowienia, które w rosyjskiej interpretacji ma znaczenie prymarne w stosunku do utrzymania istniejących granic państw. Dlatego trudno stanowiska Chin nie uznać za poparcia dla Rosji.

Sojusz państw komplementarnych

Gdy wojska rosyjskie wkroczyły na Ukrainę 24 lutego 2022 roku, to na zachodzie Europy spodziewano się, że po tygodniu lub dwóch Kijów skapituluje. Tak się jednak nie stało, gdyż dzięki fikcji porozumień mińskich Ukraina dostała kilka lat na budowę własnej armii i podniesienie jej morale, zapewne z wielką pomocą amerykańskich specjalistów i broni (o czym mało jeszcze wiemy), a co ostatnio przyznała Angela Merkel, którą podeszli rosyjscy tzw. pranksterzy w rozmowie telefonicznej. Myśląc, że rozmawia z Petro Poroszenką, była kanclerz RFN rzekła, że porozumienia mińskie nie miały zaprowadzić pokoju, lecz "dać Ukrainie więcej czasu".

Gdy Rosjanie zostali zatrzymani przez armię ukraińską, Zachód był przekonany, że dał Ukrainie dostatecznie dużo czasu, ta jakiś czas stawi skuteczny opór i teraz krok należy do Zachodu, który rzuci Rosję na kolana kolejnymi transzami sankcji ekonomicznych. Przekrzykiwano się procentami i dziesiątkami procent PKB, który miał spaść w Rosji w ich wyniku.

Tak się jednak nie stało ze względu na współpracę Rosji z państwami należącymi obok niej do BRICS, głównie z Chinami i Indiami. Państwa te zaczęły, po obniżonych względem rynków światowych, cenach kupować od Rosji tzw. węglowodory, których wstrzymanie importu przez Unię Europejską miało doprowadzić do załamania się rosyjskiej gospodarki, przegrania wojny, wywołania rewolucji i może nawet do wygnania Putina.

Nie znamy dziś skali współpracy Rosji z BRICS-em, a szczególnie z Chinami. Media podają, że Pekin kupuje rekordowej ilości rosyjskiej ropy i gazu, chińskie banki pomagają rosyjskim w obchodzeniu skutków wyrzucenia ich z systemu SWIFT, etc. Trwają spekulacje dotyczące chińskiego wsparcia w elektronice, a może i w zaawansowanych systemach broni.

Prawdę mówiąc mamy w tej kwestii tylko plotki, z których wiele może być fake-newsami rozpowszechnianymi przez Rosjan (aby pokazać chińskie poparcie dla siebie) lub Amerykanów (aby w złym świetle pokazać Chiny stojące po stronie agresora). Zapewne najważniejsze autentyczne aspekty tej współpracy są utrzymywane w tajemnicy, a jeśli np. CIA posiądzie na ten temat informacje, to z pewności nie pochwali się tym w środkach masowego przekazu. Dlatego nie dajemy wiary żadnym plotkom, nie mogąc ich w żaden sposób zweryfikować - wyjąwszy sam fakt takiej rozwijającej się współpracy.

W rzeczywistości gospodarki Rosji i Chin są - jak to czasami określają ekonomiści - komplementarne. Rosja posiada nieprzebrane morze surowców. Syberia zawiera chyba wszystkie, może z wyjątkiem aluminium (boksyt). Tymczasem Chiny posiadają tylko węgiel kamienny i tzw. metale rzadkie. Były więc trwale uzależnione od importu surowców zza granicy: z Zatoki Perskiej (ropa i gaz ziemny), z Afryki, z całego świata. Transport tych surowców drogą morską zawsze był ryzykowany.

Jakkolwiek w ostatnim czasie Chiny rozbudowują swoją flotę wojenną, to na dobrą sprawę nikt nie wie jaka jest jej wartość bojowa, gdyż nie brała jeszcze udziału w rzeczywistej wojnie. Dlatego Pekin próbuje obejść niepewny dlań handel morski za pomocą lądowych szlaków handlowych, włącznie z projektem Nowego Jedwabnego Szlaku.

Prawdę mówiąc dostęp do surowców syberyjskich właściwie rozwiązuje wszystkie problemy surowcowe chińskiej gospodarki: izolowana Rosja musi sprzedawać węglowodory w miarę tanio, gdyż nie posiada alternatywnych rynków (poza Indiami) i za pomocą dogodnych (bezpiecznych) i krótkich szlaków lądowych. W sojuszu Pekinu z Moskwą ta ostatnia przemienia się w gigantyczną "stację benzynową" dla Chin.

Z drugiej strony ta sama Rosja - technologicznie mocno opóźniona - staje się idealnym importerem dla chińskiej techniki i elektroniki. Wyroby te są w miarę tanie, z roku na rok coraz wyższej jakości i z pewnością są w stanie zapełnić lukę powstałą z powodu zachodnich sankcji. W dodatku w pakiecie Rosja dodaje jeszcze swoją potęgę nuklearną (7.700 głowic), gigantyczną w porównaniu z chińską (280). W stosunkach międzynarodowych pozycję obydwu mocarstwom daje także wspólne zasiadanie w Radzie Bezpieczeństwa ONZ w charakterze stałych członków, więc posiadających prawo veta.

Powstanie komplementarnej ekonomicznie Eurazji często nadal nie jest dostrzegane. W Polsce nadal żywe są mity Chińczyków wydzierających Rosjanom Syberię. Bajki te opowiadają nie tylko tik-tokerzy i amatorzy w Internecie, ale nawet zdawałoby się poważni europosłowie.

Problem tej komplementarności dostrzeżono jednak w Niemczech. Od czasów nowej Ostpolitik Willy'ego Brandta Niemcy przyzwyczaili się, że ich gospodarka i rosyjska są komplementarne: Berlin przez dziesięciolecia dostarczał Rosji wyroby zaawansowane technicznie i maszynowe w zamian za węglowodory[30]. Najprawdopodobniej w Berlinie uznano - po krótkich wahaniach, gdyż wybuch wojny wyraźnie niemieckie elity zaskoczył - że powolne postępy armii rosyjskiej pozwolą, za pomocą ostrych sankcji, przydusić rosyjską gospodarkę i zmusić Moskwę do większej ekonomicznej spolegliwości, koniecznej przynajmniej do przejścia tzw. zielonej rewolucji (Fit for 55), czyli do 2035 roku, gdy gospodarka unijna miałaby uniezależnić się od węglowodorów, szczególnie zaś ropy naftowej (z gazem sytuacja jest trudniejsza).

Polityka sankcyjna przyniosła Niemcom efekt odwrotny od zamierzonego: Rosja nie tylko wytrzymała sankcje, lecz trwale przestawiła swój eksport węglowodorów do Chin i Indii, całkowicie uniezależniając się od Berlina jako importera i dostawcy wyrobów technicznych.

W efekcie, to niemiecka gospodarka straciła swoją bezpieczną i sprawdzoną od kilkudziesięciu lat bazę surowcową, czyli partnera o komplementarnej gospodarce. Gdyby nawet Berlin chciał wrócić po wojnie do kooperacji to nie tylko nie wiadomo czy Moskwa byłaby nią jeszcze zainteresowana, ale utracono też główny kanał transportowy w postaci Nord Streamu (prawdopodobnie) wysadzonego przez amerykańskie oddziały specjalne.

Niemieckie elity polityczne podzieliły się w swoich poglądach co należy teraz robić. Opozycyjna prawica z Alternative für Deutschland za cenę powrotu do komplementarności z Rosją ogłosiła już gotowość do akceptacji podziału Ukrainy na wschodnią (niepodległą i związaną z Zachodem) i rosyjskojęzyczną wschodnią, która miałaby zostać włączona do Rosji. Tymczasem rząd Olafa Scholza poszedł w innym kierunku, podejmując szereg hałaśliwych działań antyrosyjskich na Ukrainie (przyśpieszone w ostatnim czasie dostawy broni), w Mołdawii i w Gruzji, a także rozpoczynając gwałtowną agitację antychińską. Jest to logiczne, skoro w polityce i ekonomii rosyjskiej Chiny zajęły dotychczasowe miejsce Niemiec.

Podsumowanie nowego układu geopolitycznego na świecie

Agresja rosyjska na Ukrainę całkowicie zmieniła układ sił polityczno-ekonomicznych na świecie, wywołując liczne dyskusje na ten temat, włącznie z poglądem wyrażonym nie tak dawno przez Magdalenę Ziętek-Wielomską, że mamy koniec tradycyjnej geopolityki na rzecz myślenia "sieciowego" o świecie.

Jednak autor tego tekstu z tak radykalnym postawieniem sprawy nie zgadza się, widząc w powstaniu bloku rosyjsko-chińskiego właśnie zwycięstwo klasycznych kategorii geopolitycznych, co zresztą jest wyrazem naszego szerszego poglądy, że natura polityki światowej zawsze była, jest i będzie taka sama. Zmieniają się tylko gracze i układ sił pomiędzy nimi.

Nie mając możliwości, aby nakreślić w tak krótkim tekście wszystkie aspekty powstającego na naszych oczach nowego układu światowego, pragniemy zwrócić uwagę na zjawisko odwrócenia się kilku sojuszy:

1/ Stany Zjednoczone dla dość wątłego sukcesu jakim byłaby obrona Ukrainy przed zmianą rządu i okrojeniem jej o wschodnie, rosyjskojęzyczne terytoria - który to sukces stoi zresztą pod wielkim znakiem zapytania i wydaje się nam mało prawdopodobny - zdecydowały się pchnąć Rosję w objęcia Chin. W ten sposób nieudolna amerykańska polityka, przepełniona imperialną pychą, sama sprokurowała powstanie zjednoczonej potęgi lądowej Eurazji. Co więcej, wyłonienie się tej skonfliktowanej z Zachodem potęgi nie tylko spowodowało upadek globalizacji jako zjawiska ekonomicznego i globalizmu jako ideologii, to nowo powstała potęga zdaje się nie ustępować Waszyngtonowi potencjałem ekonomiczno-nuklearno-politycznym, stając się alternatywą geopolityczną wobec hegemonii amerykańskiej dla całego świata.

2/ Najbliższy tradycyjnie od wielu lat europejski sojusznik Stanów Zjednoczonych, a mianowicie Niemcy, utraciły wszystkie korzyści wynikłe z komplementarności swojej gospodarki i gospodarki rosyjskiej. Trudno nam powiedzieć jak to przełoży się długofalowo na niemiecki PKB i konkurencyjność tej gospodarki, będącej drugim eksporterem na świecie. Wszystko jednak wskazuje na trwałą utratę przez Berlin dostępu do tanich i pewnych syberyjskich surowców, szczególnie tzw. węglowodorów. Najprawdopodobniej spowolni to wzrost siły ekonomicznej Berlina w stosunku do innych mocarstw. Niemcy próbują te straty rekompensować przez rzucane raz za razem projekty federalizacji Unii Europejskiej, aby zarządzać większą masą demograficzną i potencjałem ekonomicznym.

3/ W Azji narodził się sojusz jak dotąd uważany za "niemożliwy", a mianowicie oś Moskwa-Pekin. Przyciśnięte równocześnie, przez Waszyngton, dwie potęgi wspięły się ponad tradycyjne niechęci i urazy, tworząc gigantyczny blok ekonomiczno-polityczny o komplementarnych gospodarkach. Na naszych oczach blok ten rzuca dziś wyzwanie Zachodowi, a szczególnie hegemonii Stanów Zjednoczonych.

Adam Wielomski
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 07.04.23 Pobrań: 28 Pobierz ()
07.04.2023 Greenwashing czyli ekościema
WEF to nienawidzący życia kłamcy

Byłem zachwycony, że mogłem po raz pierwszy od trzech lat znów pojechać do Anglii i wziąć udział w zorganizowanej 25 marca w Londynie przez Real Left [Prawdziwa Lewica] konferencji, w ramach której uczestniczyłem w panelu prezentującym "ekologiczne zarzuty przeciwko WEF". Oto tekst mojego wystąpienia, wygłoszonego do około 100 osób.

Argumentem ekologicznym przeciwko WEF jest dla mnie po prostu to, że ta organizacja reprezentuje wszystko, czemu sprzeciwiają się prawdziwi ekolodzy.

Jej pozorne zainteresowanie środowiskiem istnieje wyłącznie w sferze tego, co lubi nazywać swoją "narracją" - jej szef Klaus Schwab w zeszłym roku opublikował nawet książkę zatytułowaną "The Great Narrative" [Wielka Narracja].

Prawdziwe znaczenie tego terminu, mówiąc wprost, to kłamstwa. Uderzająco wielkie kłamstwa. WEF i ich przyjaciele w tak zwanym Globalnym Partnerstwie Publiczno-Prywatnym wiedzą, że nie chcemy tego, co dla nas szykują, więc muszą nas okłamywać na temat tego, co robią i dlaczego to robią, aby oszustwem sprawić, abyśmy zgodzili się na to wszystko.

Ich głównym celem, w całym spektrum ich aktualnego programu - pod różnymi nazwami - jest przepchnięcie nas do nowej fazy centralnej kapitalistycznej kontroli przy aktywnym wsparciu lewicy. Dlatego ta konferencja jest tak ważna. Musimy przerwać to wsparcie.

Ubierając swój podstępny faszystowski program w szaty czegoś dobrego i wartościowego, mają nadzieję, że zajmą moralne wyżyny, często kojarzone z lewicą, i z tej wzniosłej pozycji będą mogli szydzić z przeciwników jako samolubnych, zacofanych prawicowców.

Widzieliśmy to wyraźnie w przypadku covid, a teraz przy okazji 15-minutowych miast i tak dalej, i myślę, że ta sama sztuczka kryje się za całym programem "przebudzenia" ["woke" agenda], dlatego tak wielu instynktownie wyczuwa leżącą u jego podstaw hipokryzję.

To, o czym mówimy, jest kontynuacją, ad absurdum, bardzo starego kłamstwa w używaniu terminów "postęp" i "postępowy" do opisania ekspansji przemysłowego kapitalistycznego raka.

Język i ogólny ton lewicy są nastawione przeciwko wartościom, których lewica historycznie miała bronić - wolności od centralnej kontroli i wyzysku, silnemu poczuciu wspólnoty, sposobowi życia opartemu na samorealizacji wielu a nie samowzbogacaniu się nielicznych.

W dziedzinie ochrony środowiska to oszustwo nie jest trudne do zidentyfikowania. Bądź co bądź, jednocześnie będąc orędownikiem tak zwanego zrównoważonego rozwoju, WEF definiuje swoją ogólną misję jako "ustanowienie podstaw niezbędnych do rozwoju kapitalizmu interesariuszy".

Jeśli weźmiemy pod uwagę, że wśród partnerów WEF znajdują się takie firmy jak Coca-Cola, Nestlé, Procter and Gamble, Google, Bayer, Unilever, Volvo, Volkswagen, Lockheed Martin, Boeing, BP, ExxonMobil, Shell, Rio Tinto i Heathrow Airport... możemy śmiało przewidzieć rzeczywiste znaczenie, jakie WEF przywiązuje do ochrony świata przyrody.

Słyszymy mnóstwo gadania na temat "odnawialnej" technologii ze strony WEF i ich przyjaciół, ale jak wskazuje wielu krytyków, wcale to tak nie wygląda. To po prostu kolejna forma ekościemy [greenwashing].

Na przykład samochody elektryczne nie powstrzymują zanieczyszczeń, a jedynie przenoszą je gdzie indziej, nie tylko do elektrowni wytwarzających energię elektryczną, ale także do kopalń, które dostarczają lit i kobalt potrzebny do akumulatorów.

Produkcja, transport i utylizacja narzędzi "odnawialnej" energii, takich jak turbiny wiatrowe i panele słoneczne, wiąże się z potworną dewastacją środowiska, nie mówiąc już o ludzkim cierpieniu, a także z ogromnymi ilościami paliw kopalnych, które mają zastąpić, ale których tak naprawdę zastąpić nigdy nie zdołają.

Inspirująca "środowiskowa" wizja Klausa Schwaba, ujawniona w jego książkach, obejmuje instalowanie gigantycznych luster w stratosferze w celu odchylania promieni słonecznych, chemiczne zasiewanie atmosfery w celu zwiększenia opadów i walkę ze zmianami klimatycznymi za pomocą nanocząsteczek.

Według niego "czysta" energia obejmuje syntezę jądrową i nie może się doczekać dnia, w którym satelity "pokryją planetę szlakami komunikacyjnymi".

Schwab również bardzo ubolewa nad "całą tą biurokracją", która uniemożliwia nieskrępowany marsz genetycznie zmodyfikowanej żywności, ostrzegając, że globalne bezpieczeństwo żywnościowe zostanie osiągnięte jedynie poprzez poluzowanie przepisów dotyczących produktów GMO.

W końcu to tylko kolejny sposób na zarabianie pieniędzy. Schwab marzy o "dochodowych obiektach wychwytujących i wykorzystujących dwutlenek węgla" oraz o przekształceniu dwutlenku węgla z substancji zanieczyszczającej środowisko w atut [asset].

Rzeczywiste stanowisko WEF w sprawie ekologii oczywiście potwierdza również sam fakt, że jawnie promuje tzw. Czwartą Rewolucję Przemysłową Link - Schwab napisał na ten temat dwie książki.

Promowanie transhumanizmu i budowa wszechstronnego wirtualnego "metaświata" [metaverse], w którym nasze życie jest odtwarzane cyfrowo, samo w sobie jest przeciwieństwem "zielonego" podejścia - wystarczy pomyśleć o elektryczności potrzebnej do zasilania tej matrycy i surowcach potrzebnych do jej budowy.

Ale jest jeszcze gorzej.

Agenda forsowana przez WEF i reprezentowany przez nią szerszy globalny system finansowy nie ma na celu ochrony przyrody, ale jej utowarowienie, wykorzystanie jej jako nowego rynku, na który gospodarka może dokonać ekspansji, przekształcenie jej w jeszcze jedno źródło finansowych spekulacji i zysku.

WEF wspiera tak zwany New Deal for Nature, znany również jako NaturePositive lub 30×30, którego widoczny cel ?ochrony i przywracania przyrody? sprowadza się do zawłaszczania ziem wartości bilionów dolarów, szczególnie w Afryce. Poleciłbym ludziom przyjrzeć się kampanii No Deal For Nature Link, aby dowiedzieć się więcej na ten temat.

Inny aspekt tego utowarowienia można dostrzec w obligacjach środowiskowych [Environmental Impact Bonds Link], będących częścią szerszego kapitalizmu wpływu [impact capitalism], zapoczątkowanego publicznie przez inwestora venture capital Sir Ronalda Cohena, przyjaciela Tony'ego Blaira i Gordona Browna.

Oszustwo to wykorzystuje brak funduszy wśród pozbawionych gotówki, zadłużonych rządów, aby jeszcze bardziej przyspieszyć opłacalną prywatyzację funkcji tradycyjnie będących w gestii sektora publicznego. Podejście to zostało opisane jako "monetyzacja przyszłych oszczędności kosztów".

W przypadku obligacji środowiskowych [Environmental Impact Bonds] inwestorzy mają nadzieję na uzyskanie znacznego zwrotu ze swoich pieniędzy poprzez finansowanie tak zwanych "rozwiązań" problemów środowiskowych w modelu "płatności za sukces" opartym na wynikach.

To, czy te "rozwiązania" są naprawdę pomocne w dłuższej perspektywie, nie jest tak ważne - jeśli mogą odhaczyć "wynik osiągnięty" i zgarnąć gotówkę, kogo obchodzi, że setki zasadzonych drzew usychają i umierają w letnie upały, bo nikt nie przyszedł ich podlać?

Sukces dla środowiska, w tym bardzo wąskim kontekście, można nawet zdefiniować jako pomoc firmom w znalezieniu tańszych sposobów przestrzegania przepisów rządowych lub omijania ich w jakiś legalny, ale za to etycznie wątpliwy sposób.

Prawdziwym celem tych "możliwości finansowania ochrony", ich swoistym raison d'?tre, z punktu widzenia kapitalisty wpływu, jest to, że "mają sens ekonomiczny".

Oznacza to, że zarabiają pieniądze i mogą okazać się bardzo lukratywne, zwłaszcza że obligacjami można handlować.

Dlatego nie tylko sukces, ale także porażka tych środowiskowych "rozwiązań" ma znaczną potencjalną wartość dla zręcznego spekulanta.

Ogólnie rzecz biorąc, sam termin "zrównoważony rozwój", za którym opowiada się WEF, jest celowo mylący. To nie naturalny świat ma być równoważony, ale rozwój, który go niszczy.

Termin ten jest oczywiście podstawą UNSDGs, które WEF oficjalnie promuje i które zapewniają strukturę tematyczną dla całego zakresu inwestycji wpływu [impact investing].

"Zrównoważony rozwój" oznacza kontynuację i przyspieszenie programu rozwoju, który od dawna jest promowany przez ONZ wraz z siostrzanymi organizacjami, takimi jak Bank Światowy i Wspólnota Narodów.

Nawet termin "rozwój" stanowi część zwodniczej narracji, którą opisałem wcześniej. Niesie ze sobą implikację bycia czymś łagodnym, a nawet dobrym, czymś nieuniknionym i związanym z koniecznym marszem "postępu".

Ale kryje się za tym celowy program mający na celu przepchnięcie ekspansji systemu kapitalistycznego, a tym samym bogactwa i władzy tych, którzy są na szczycie piramidy.

Pierwsza oficjalna ?dekada rozwoju? ONZ przypadła na lata 60. XX w., a już w 1986r. ONZ publikowała Deklarację o Prawie do Rozwoju [Declaration on the Right to Development] z absurdalnym stwierdzeniem, że "prawo do rozwoju jest niezbywalnym prawem człowieka" (kolejny przykład tego, jak potrafią zawłaszczyć polityczny język lewicy, aby służył ich własnemu programowi kapitalistycznemu).

Stwierdzono w niej, że celem jest doprowadzenie do "nowego międzynarodowego ładu gospodarczego" i podkreślono, że "państwa mają obowiązek współpracować ze sobą w zapewnianiu rozwoju i usuwaniu przeszkód dla rozwoju".

ONZ i stowarzyszone organizacje są "publiczną" częścią globalnego partnerstwa publiczno-prywatnego, zapewniając infrastrukturę prawną, dzięki której ich partnerzy z sektora prywatnego mogą czerpać zyski kosztem ludzkości i natury.

Jeśli wyobrazimy sobie kapitał przemysłowy jako lokomotywę, buchającą dymem i parą, pędzącą bez końca w kierunku jeszcze większego "dobrobytu", zaczniemy postrzegać tę globalną infrastrukturę administracyjną niczym szyny, po których pojazd się porusza.

Te szyny, ta dostrzegana "potrzeba" ciągłego rozwoju, wbudowane założenie, że społeczeństwo musi się organizować w interesie wzrostu kapitału, istnieją tylko po to, by nieść lokomotywę.

A lokomotywa nie byłaby w stanie dotrzeć tam, dokąd ma jechać, gdyby nie ułożono dla niej torów i nie usunięto wszystkich przeszkód na jej drodze, co w rzeczywistości jest nie tyle "partnerstwem" publiczno-prywatnym, ale całkowitym przejęciem sfery publicznej dla prywatnych interesów.

Kapitałowa lokomotywa nie jest "zrównoważona", "przyjazna dla środowiska" ani "zielona".

Jest to proces wywłaszczania, grabieży i niszczenia w wąskim interesie socjopatycznych właścicieli.

Żywi się ciałem natury, wysysa życie i wypluwa śmierć.

Pomalowanie jej na zielono i udrapowanie jej piekielnych maszynerii tęczowymi chorągiewkami niczego nie zmienia.

The WEF are life-hating liars, Paul Cudenec, April 4, 2023

Tłumaczenie: AlterCabrio
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 07.04.23 Pobrań: 29 Pobierz ()
07.04.2023 Mówią, że w Brukseli nic nie załatwiliśmy dla Polski. MEMy.
Link
Link
Link
Link
Link
Link
Link
Link
Link
Link
Link
Link
Link
Link
Link
Link
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 07.04.23 Pobrań: 31 Pobierz ()
07.04.2023 Bielmo na polskich oczach
Czasy określane mianem słusznie minionych powracają.

Żyją jeszcze w Polsce ludzie pamiętający coś, co w żargonie politycznym nazywało się umacnianiem i pogłębianiem, coś co u normalnych osób wywoływało odruch obrzydzenia i skojarzenia z drugim najstarszym zawodem świata. W owych czasach pogłębianie stosunków pomiędzy "Polską" a "Związkiem Zdradzieckim" należało do rytuałów dnia codziennego. Dziś media z takim samym bezwstydem relacjonują podobne pogłębianie: z posteuropejską Unią lub Stanami Zjednoczonymi i tu nikt normalny nie ma wątpliwości kto kogo bardziej ... i w jaki sposób. Ostatnio na topie propagandowym są stosunki z banderowską Ukrainą, która walczy z postsowiecką Rosją nie tylko we własnym, ale także w imieniu słusznych interesów narodów wybranych na przewodnie. Polska na tym odcinku spełnia jakże ważną rolę płatnika i pojemnika (na ukraińskie produkty jakości "technicznej"). Jest to stara, 80 letnia tradycja nieprzerwana techniczną zmianą, gdy insygnia realnej władzy czyli "kijek i marchewka" opuściły Moskwę i zostały wywiezione, ku uciesze gawiedzi, na zachód. Od tamtej pory ten sam kijek i marchewka pełnią wciąż tę samą tradycyjną rolę.

Order, listy i całuski

Link
Zdjęcie: Twitter/Kancelaria Prezydenta

Zacznę od listu trybuna chłopskiego, Kołodziejczaka, który skrobnął parę zdań do prezydenta kraju zwanego ukraińskim, którego mieszkańcy, wedle najnowszych odkryć, wynaleźli koło i założyli Kraków. List dotyczy produktów ukraińskich jakości "technicznej", które zablokowały polskie magazyny powodując milionowe straty u polskich rolników. Pana Kołodziejczaka odsyłam tu: Przemyt Plus. Myślę, że po przeczytaniu będzie musiał zmienić adresata listu, ale samą treść może zostawić. Innych listów i westchnień nie będę cytować.

Żadnych granic

Link

- napisał prezydent Ukrainy na swoim koncie.

Link

Jak można to skomentować? "Pan każe sługa musi" z zaznaczeniem, że ten jest panem, kto dzierży kijek i marchewkę czyli akurat nie prezydent Zelensky. Natomiast rola sługi jest obsadzona w sposób niezmienny od 1943 roku aż do dziś. I to jest przyczyną, dla jednych, dumy, dla innych, upokorzenia.

Głos dumnych i upokorzonych

Głos dumnych i upokorzonych rozbrzmiewał wczoraj na Twitterze tuż pod udekorowaniu najwyższym polskim odznaczeniem Orderem Orła Białego prezydenta bratniego kraju za wyżej opisane pogłębianie. Ubolewali głównie ci, którym żal, że nie mają już własnego państwa tylko atrapę oraz narzekający na nagły upadek prestiżu polskiego odznaczenia. Niesłusznie. Można przecież sięgnąć po pierwsze z brzegu przykłady: Adama Michnika syna Ozjasza Szechtera, członka komunistycznej partii Zachodniej Ukrainy notabene uznanego przez Sąd II RP za przestępcę, można także dorzucić do kompletu Szewacha Weissa. Czarę słodyczy dopełnił niezawodny w takich sytuacjach Duda, który w porywającej recytacji wydobył z ostrego cienia mgły hymn polsko-ukraiński.

Link

Lech, Czech i Rus czy Lech, Żyd i Ukr?

Nowa historyczna legenda, którą się raczy w mediach ogłupiałe społeczeństwo przypomina do złudzenia starą ględę o odwiecznej i gorącej przyjaźni z Rosją Carską, a potem ze Związkiem Zdradzieckim (ZSRR).

Mamy jak najlepsze wspomnienia, powinniśmy mieć we współpracy z Ukraińcami. Tworzyliśmy jedno państwo, mamy wspólną tożsamość (...) Te groby powinny nas łączyć, a nie dzielić.

Link

CzarnaLimuzyna

Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 07.04.23 Pobrań: 29 Pobierz ()
08.04.2023 Świąteczny komitet obrońców dobrego imienia Judasza Iskarioty...
Szanowni, no grubo się dzieje w tym Wielkim Tygodniu w delegaturze judeo-katolickiej. Piąta, koszerna kolumna działająca na odcinku judeo-katolickim wylazła z podziemia i jawnie stanęła murem za... Judaszem.

Kiedyś pisałem, że coroczny festiwal obijania kijami i wieszania Judasza w Pruchniku został brutalnie przerwany 19 kwietnia 2019 roku. Trwał 200 lat, aż w końcu za pruchnickim Judaszem stawił się nie kto inny jak sam... biskup Rafał Markowski, przewodniczący Rady ds. Dialogu Religijnego i Komitetu ds. Dialogu z Judaizmem Konferencji Episkopatu Polski.

Biskup Rafał Markowski wstawił się za kukłą Judasza, ale są szanowni szpece, które stanęły murem za samym Judaszem z krwi i kości (jakby tego nie nazwał), niczym znana celebrytka stająca murem za wszystkim, co stoi obok muru. Otóż ojczulek Kramer, oraz publicysta wszechczasów, który najgłośniej krzyczał, aby wydać abp Wielgusa pisowskiej kohorcie na medialne ukrzyżowanie, czyli imć Terlikowski.

Ojczulek Kramer jak zwykle nie zawiódł, nazwał Judasza "naszym przyjacielem" - ?przyjacielem tej części w nas, która jest tragiczna, miotana różnymi motywacjami, która nie widzi rozwiązania", nawet wysupłał zuchwałą tezę, że Judasz nie jest symbolem potępienia, ale symbolem przeżywających tragedię... to tylko krok, aby obwołać uroczyście Judasza patronem od spraw trudnych i beznadziejnych...

Jeszcze lepszy jest Tomasz Terlikowski, który znowu stwierdził, że to w sumie apostołowie zawinili Judaszowi, bo go zawiedli, skazali i osądzili... przecież wicie, rozumicie mogli wybiegnąć za Judaszem, pilnować go, choćby zabrać mu sznur, pilnować na zmiany przez całe Triduum, coby se chłopina ino krzywdy nie zrobił.

No wiecie Szanowni, podejrzewam, że sprawa mocno rozwojowa jest i kto wie, czy za rok, albo dwa nie usłyszymy nieśmiałego zawołania "Judasz santo subito!" z ust domorosłych teologów płodzących pierdolety oderwane od rzeczywistości o zabarwieniu beletrystycznym, a mające uchodzić za prawdę objawioną.

Święty Michale Archaniele wspomagaj nas w walce (...) chroń od "starszych braci w wierze", bo z wrogami sami sobie poradzimy...

Autor: Kogut Dyrektor
http://trybeus.blogspot.com
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 08.04.23 Pobrań: 29 Pobierz ()
08.04.2023 Niech Polska pozostanie Polską, a Ukraina - Ukrainą
Pan Marek Ławrynowicz, pisarz, prywatnie - sprawdzony przyjaciel, napisał w kwestii połączenia Polski i Ukrainy w jedno "mocarstwo" tak: "Ja tam myślę matematycznie. Polska + Ukraina to 90 milionów ludzi i sześćsettysięczna dobrze uzbrojona armia. Po drugiej strony zdegenerowane masy, pogrążone w alkoholizmie, narkotykach, masowo tłukące swoje żony, porzucające dzieci, skłonne do każdej zbrodni.

Razem naprawdę możemy powstrzymać tę armię barbarzyńców. Ale obawiam się, że Polacy jak zwykle zmarnują swoją szansę. Będą wybrzydzać, szukać dziury w całym, a potem celebrować klęskę. Tak mamy."

Tekst wymaga namysłu, bo odzwierciedla stan umysłu warszawskich elit, do których p. Marek niewątpliwie należy. Zatem do dzieła.

1. Z jakich elementów składowych ten tekst utkany?

Z matematycznego równania, gdzie po jednej stronie jest - ho, ho - 90 milionów ludzi (nieprawda, oblicza się, że na Ukrainie pozostało niecałe 30 milionów ludzi, co razem z ludnością Polski - 38 milionów - nie daje jednak 90 milionów, a znacznie mniej). No i gdzie ta 600-tysięczna, świetnie uzbrojona armia? Amerykańskie uzbrojenie dzień po dniu szlag trafia, naszą armię 300-tysięczną minister zwany "płaszczakiem" ma póki co jedynie w głowie. Po drugiej stronie równania są natomiast blisko niedookreślone masy pijaków, gwałcicieli, bijaczy żon... Czyli - Rosjan.

Poważnie, Marku? To Polacy, jak ten z Częstochowy, co to pasierba posadził na rozgrzanym piecu i polał płynem łatwopalnym, wszyscy jak jeden mąż są jedynie rycerzami Maryi, niepijącymi nawet od święta, biegnącymi na komisariat zaraz w chwilę po tym, jak natkną się na dilera kokainy? Że o braciach-Ukraińcach nie wspomnę?

Gdzieś Ty, Marku, nabrał takiej to wiedzy o wszystkich, powtarzam - wszystkich Rosjanach? No chyba z podle tendencyjnych reportaży dziennikarki Włodarczyk, bo skąd by indziej... Z których to reportaży - wbrew oczywistym zamiarom autorki - nieodmiennie wynikało, że nawet okrutny ruski oligarcha "k...mi" nie rzuca i ma całkiem rozsądne przemyślenia.

No, ale jak się postawi "złego ruska" poddanego ogólnemu kwantyfikatorowi naprzeciw czystego jak łza Polaka i Ukraińca, to kwestia oddania suwerenności wydaje się oczywista.

2. Matematyka słabo nadaje się do postulowania zmian w polityce. Znacznie bardziej przydatna jest geografia. Popatrzmy na globus. Między Polską a Chinami, z ich zamordyzmem, kredytem społecznym, "lokdałnami" w milionowej skali leży Rosja i Ukraina. Gdy my chojrakujemy i miłośnie tulimy się z Ukrainą, Rosja wpada w objęcia Chin, które odwzajemniają te uściski miarkując jednak ich natężenie. Raz są za Rosją, a raz - nie.

W pierwszym wariancie dwa połączone państwa frontowe: Polska i Ukraina, z jankeskim niedźwiedziem w tle, a po drugiej - Rosja i Chiny. Na początek. Czy wielkie 90-milionowe państwo z 600-tysięczną armią da tamtym radę?

W drugim wariancie, gdzie Chiny mając dość rosyjsko-ukraińskiej awantury, co im psuje interesy, zwrócą się przeciw Rosji, która osamotniona może okazać się nieobliczalna, a wtedy... No wtedy nie damy już rady podyskutować.

Dlatego warto szukać ?dziury w całym? i nie wybierać więcej nikomu nieznanych prawników na urząd prezydenta. Co tak łatwo wpadają w zachwyt, z zachwytu przechodzą do stanu euforii, a dalej to już tylko droga do szaleństwa. No i przypominam, że red. Giedrojć umarł i nie żyje, a my nie musimy czuć się jego spadkobiercami.

Małgorzata Bratek
https://myslpolska.info
----------------------------
- Czy to aby niestety nie jest tak, że Polakom nie zależy na tym, aby Polska pozostała Polską?

- Mocne podsumowanie zbeszczeszczenia Orderu Orła Białego poprzez Dudę.
Link

-Link

- Link

- Link

- Link
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 08.04.23 Pobrań: 29 Pobierz ()
08.04.2023 Na pokładzie tonącego statku! W naszym kraju dobrze żyje się tylko politykom i Ukraińcom
Nie ustaje debata na temat oficjalnej wizyty ukraińskiej pary prezydenckiej Wołodymyra i Ołeny Zełenskich w Polsce. W ramach spotkania omówiony był cały spektrum relacji polsko-ukraińskich, począwszy od polityki bezpieczeństwa, sytuacji na Ukrainie oraz powojennej odbudowy jego kraju.

PiS obnosi się z Ukrainę jak kura z jajkiem, ponieważ chce złapać dwie sroki za ogon. Z jednej strony poradzić sobie ze swoimi historycznymi kompleksami i zdobyć kontrolę nad tym, co pozostanie na Ukrainie po zakończeniu specjalnej operacji wojskowej. A z drugiej strony, by po raz kolejny spróbować wykazać się lojalnością wobec rządu USA. Z tego powodu od samego początku kryzysu ukraińskiego partia rządząca zajęła pozycję "dobrego anioła, który pomaga biednemu ukraińskiemu bydłu pokonać Moskwę".

Szkoda tylko, że od 2014 roku zabrakło czasu, aby nasi politycy zrozumieli, że rusofobia może być kosztowna! Próbując zadzierać z Rosją, Polska poparła 10 pakietów sankcji przeciwko Federacji Rosyjskiej i Białorusi. Nałożono 11 tys. nowych sankcji, a łączna liczba restrykcji sięgnęła 13,7 tys. Co z tego wynikło? Polska straciła historyczną szansę, aby stać się jedną z największych gospodarek UE. Ekonomiści prognozowali, że do 2030 roku PKB Polski z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej wzrośnie z 813 mld USD do 1,4 bln USD... Ale ambicje gangu Kaczyńskiego były ponad interesami Polaków!

Jednak najlepszym dowodem na sukces sankcji jest fakt, że wbrew wprowadzeniu sankcji na Rosję, poszczególne biznesy i całe branże handlują rosyjskimi i białoruskimi towarami, omijając embargo? i nadal bogacą się na handlu towarami zza wschodniej granicy Polski. Mimo nałożonych przez Europę sankcji działające od lat i świeżo założone firmy zarabiają na imporcie z Rosji i Białorusi (np. produktów z drewna i ropy - sklejkę, pellet, masę bitumiczną). Wszystko pod nosem polskich władz!

Jeżeli w przypadku sankcji można znaleźć rozwiązanie trudnej sytuacji, to sytuacja z bezczelnym kijowskim reżimem staje się z dnia na dzień trudniejsza! Imperialne ambicje Kaczyńskiego doprowadziły do tego, że Polska stała się dla ukraińskiego reżimu prawdziwą dojną krową. A na to, niestety, nasz rząd nie był przygotowany.

Już od dłuższego czasu nie jest tajemnicą, że politycy w Kijowie są zajęci tylko wykładaniem własnych kieszeni. Zełenski jest najlepszym przykładem tego. Przed kryzysem ukraińskim fortuna ukraińskiego prezydenta wynosiła w styczniu 2022 roku 650 milionów dolarów! Ale już w grudniu 2022 roku - 1,5 mld dolarów! W wyniku tej polityki doprowadzono m.in. do tego, że 50% gospodarki właściwie legło w gruzach. Państwo działa dzięki dotacjom. Europa przeznacza na Ukrainę około 2,1 mld dolarów miesięcznie.

Polscy stratedzy nie przewidzieli również faktu scenariusza udzielania długoterminowego wsparcia, oraz ograniczonych możliwości finansowych naszego kraju! Warszawa i Waszyngton liczyły na błyskawiczne zakończenie działań bojowych, dlatego udzieliły ukraińskim uchodźcom wszelkich możliwych przywilejów (m.in. darmowa opieka medyczna, edukacja, 500+ i inne). Łącznie udzieliliśmy wsparcia na kwotę więcej niż 11,92 mld euro. Wśród których 8,36 mld euro to pomoc dla uchodźców, 2,4 mld euro - to pomoc w postaci sprzętu wojskowego. I to w czasie, gdy w kraju rośnie inflacja (Polska w czołówce inflacyjnej w UE). Rosnące ceny żywności i paliw obciążają budżety zwykłych rodzin do granic wytrzymałości.

Niestety, sytuacja gospodarcza w Polsce przypomina tonący statek, który został już spisany na straty. Może dlatego nasz rząd wciąż pomaga ukraińskim nazistom, ignorując problemy i potrzeby własnego narodu. Ukraina staje się kulą u nogi dla Polaków. Chyba już się pogubili sami politycy próbując policzyć, ile pomocy udzielono kijowskiemu reżimowi! Jeśli podobna polityka będzie kontynuowana, wtedy w naszym kraju będą żyli tylko emeryci i ukraińscy naziści, bo cała młodzież wyjedzie za granicę w poszukiwaniu lepszych warunków życia. Nie będzie jednak w tym nic dziwnego: aby godnie żyć w naszym kraju - należy być albo Ukraińcem albo politykiem!

HANNA KRAMER
neon24.org
--------------------------
- Czy Polakom nie jest już potrzebna Polska?
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 08.04.23 Pobrań: 28 Pobierz ()
09.04.2023 Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego 2023
Onego czasu: Maria Magdalena i Maria Jakubowa, i Salome nakupiły wonności, aby pójść i namaścić Jezusa. I bardzo rano w pierwszy dzień tygodnia przyszły do grobu, gdy już wzeszło słońce. A mówiły do siebie: "Któż nam odsunie kamień od drzwi grobowca?" I spojrzawszy, ujrzały kamień odsunięty. Był bowiem bardzo wielki.

A wszedłszy do grobowca, ujrzały młodzieńca siedzącego po prawej stronie, ubranego w szatę białą, i zdumiały się. Ale on rzekł im: "Nie lękajcie się, szukacie Jezusa Nazareńskiego, ukrzyżowanego: powstał, nie masz Go tu, oto miejsce, gdzie Go złożono. Ale idźcie, powiedzcie uczniom Jego i Piotrowi, że was uprzedza do Galilei: tam Go ujrzycie, jako wam powiedział".

Link

Niech radość i pokój, jakie płyną z usłyszanej
wiadomości o zmartwychwstaniu naszego Pana,
Jezusa Chrystusa, będą także naszym udziałem.
Bądźmy w dzisiejszym świecie świadkami Tego,
który jest Zwycięzcą śmierci, piekła i szatana.

Ogarnijmy myślą i sercem naszych bliskich, przyjaciół, świat cały i wołajmy wspólnie w tej modlitwie, której nauczył nas Pan Jezus?

* * *

Błogosławionych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego 2023.
Chrystus Zmartwychwstał.

Prawdziwie Zmartwychwstał.
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 09.04.23 Pobrań: 29 Pobierz ()
11.04.2023 Prawda przeciw kłamstwu
Rafał Ziemkiewicz twierdzi, że historia II Wojny Światowej to stek kłamstw produkowanych na użytek tezy, że było to zwycięskie starcie dobra ze złem. Nawet daty rozpoczęcia i zakończenia II Wojny zależą od tego kto je podaje. Historycy grzebią się w szczegółach nie próbując stworzyć spójnej historii tych wydarzeń. Moim zdaniem choć synkretyczna wersja historii jest niemożliwa i tak należy walczyć z wszechobecnym kłamstwem.

Pozwoliliśmy na przykład stopniowo zmniejszać odpowiedzialność Niemców za jedną z dwóch największych zbrodni XX wieku - za wywołanie II Wojny Światowej, ludobójstwo i całkowite zniszczenie Polski. Wymierają ostatni świadkowie tych wydarzeń, wymiera już drugie pokolenie. Znaleźli się idioci, tak zwani rewizjoniści, którzy twierdzą, że w niemieckich obozach koncentracyjnych nie stosowano do mordownia ludzi gazu bo komory były nieszczelne i gaz uciekałby.

Pozwoliliśmy żeby w świadomości zbiorowej Zachodu bohaterski antyniemiecki zryw jakim było Powstanie Warszawskie został wyparty przez powstanie w getcie. Pozwoliliśmy również sfałszować wydarzenia z marca 1968 roku. Dla jednostek podlegających prześladowaniom była to niewątpliwie tragedia, a antysemickie działania władz spotkały się z oporem różnych antykomunistycznych środowisk korzystających z każdej okazji do buntu. Tak naprawdę jednak marzec 68 był rozgrywką miedzy Chamami i Żydami jak to określił Witold Jedlicki. Inaczej mówiąc pomiędzy natolińczykami i puławianami czyli dwiema frakcjami tego samego komunistycznego gangu. Owocem tej hucpy była możliwość opuszczenia Polski z całym majątkiem przez ubeckich i partyjnych prominentów żydowskiego pochodzenia.

W demoludach była to rzecz niespotykana, ludzie tracili życie usiłując uciec za granicę, usiłując pokonać choćby słynny berliński mur. Turyści mogli wykupić 5 dolarów, które nie wystarczały na dojazd z lotniska. Ludzie opuszczali znienawidzony system jadąc na osiach pociągu, płynąc kajakiem przez morze, skacząc za burtę Batorego. Cała historia marca 1968 roku została celowo zmitologizowana, sprowadzona do filmowych scen pożegnań na Dworcu Gdańskim. Solidarnościowa rewolta też ma w tle grę komunistycznej nomenklatury, która zapragnęła bogactwa i zrujnowała kraj w procesie uwłaszczania się.

To nie jest tak, że prawda jest względna, że zależy od osoby, od punktu widzenia, że każdy ma swoją prawdę jak w słynnym filmie "Rashonom czyli prawda przeciw prawdzie" Kurosawy. Nawet w tym filmie prawda jednych okazała się pospolitym kłamstwem innych. Prawdę historyczną piszą zwycięzcy, ale też nie zawsze i nie do końca. "Prawda nie leży po środku - prawda leży tam gdzie leży" - twierdził Władysław Bartoszewski i tak zatytułował jedną ze swoich książek. Czy sam się do tego stosował? Nie jestem pewna.

Idioci nasładzają się słynnym powiedzeniem księdza Tischnera że "są trzy prawdy: świento prawda, tys prawda i gówno prawda".

Tischner był to bystry i dowcipny góralik, który dał się wciągnąć w orbitę michnikowszczyzny (jak nazwał tę grupę wzajemnej adoracji Rafał Ziemkiewicz) i tańczył tak jak mu zagrali. Michnikowszczyzna miała swoich, takich jak Tischner, piętaszków czyli ludzi z zupełnie innych środowisk, w tym również z niedobitków arystokracji, którzy całkowicie się jej podporządkowali.

Jednym z ciekawych aspektów przegrywania prawdy z kłamstwem są działania tak zwanych "dziennikarzy śledczych". Wielu z nich pozwala się prowadzić jakiemuś ubekowi w mylnym przekonaniu, że to on, dziennikarz, jest prowadzącym. To co ubek im dyktuje nie są to zwykłe głupoty, zwykły szum informacyjny. To celowa akcja. Ubek sprzedaje takiemu dziennikarzowi stek kłamstw, a w powodzi tych kłamstw pojawia się od czasu do czasu jakaś ważna informacja, co utwierdza tego dziennikarza w przeświadczeniu, że trafił na autentyczne źródło wiedzy tajemnej.

Otóż w jednej ze swych licznych książek dyktowanych przez skruszonego, odwróconego czy nawróconego gangstera "Masę" Wojciech Sumliński napisał, że mego męża łączyła przyjaźń z Wiktorem Kubiakiem i to podtrzymywało go na duchu wobec braku poparcia z wszystkich innych stron. Faktem był brak poparcia i faktem jest, że nie jest znana do końca lista beneficjentów FOZZ. Natomiast jakakolwiek forma znajomości męża z Kubiakiem jest wymysłem i wierutnym kłamstwem. Nigdy dotąd nie korzystałam z mediów dla poruszania spraw prywatnych, ale nie mam wyjścia. Przecież nie będę wytaczać sprawy sądowej byłemu gangsterowi, ani Sumlińskiemu, którego uważam za poczciwego naiwniaka.

Otóż mój mąż Michał Falzmann współpracował z chłopcami wydającymi pismo bezdebitowe "Głos Wolnego Robotnika". Pewnego dnia na ich prośbę poszedł z nimi do hotelu Mariott na rozmowę z jakimś zupełnie mu nieznanym, rzekomo szlachetnym sponsorem wydawnictw bezdebitowych. Kim naprawę był Kubiak wiemy z IPN, poza tym jak wiadomo sponsorował "Aferałów" czyli Kongres Liberalno-Demokratyczny Tuska. Kubiak sfinansował też wystawienie musicalu "Metro". W hotelu Mariott zajmował ogromny apartament. Mój mąż nie był człowiekiem zbyt uprzejmym. Powiedział do chłopców: "dlaczego przyprowadziliście mnie do jakiegoś ubola" i wyszedł nie podając Kubiakowi ręki. Świadkami tego byli i mogą to potwierdzić Marek Koźbiał i Krzysztof Wolf. Trzeci obecny czyli Edward Mizikowski już nie żyje.

Dlaczego Masa zrobił z mego męża przyjaciela Kubiaka, co jest po prostu kłamstwem, nie wiem. Dlaczego co gorsza firmuje to kłamstwo Sumliński, tym bardziej nie wiem. Mam nadzieję, że nieświadomie. Już sama znajomość z Kubiakiem byłaby w moich oczach kompromitująca. Tyle że mąż wcale go nie znał. Widział go raz w życiu - wtedy gdy go obraził odmową podania mu ręki. Zapis w książce Sumlińskiego żyje jednak własnym życiem. Nie chcę pozwolić na utrwalenie się ewidentnego kłamstwa. Ktoś kiedyś może powołać się na książkę Sumlińskiego. Nie koniecznie w złych intencjach, może to być jakiś rewizjonista historyczny. Zmuszona więc jestem napisać to co napisałam. To nie jest prawda przeciw prawdzie. To prawda przeciw kłamstwu.

Izabela Brodacka 8 kwietnia 2023
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 11.04.23 Pobrań: 28 Pobierz ()
11.04.2023 "The Times": "Tajna" klęska ukraińskich sił specjalnych przy Zaporos
Klęska ukraińskich sił specjalnych, czyli nieudana operacja Ukraińców odbicia z rąk Rosjan największej elektrowni atomowej w Europie.

"The Times" - wysokonakładowy brytyjski dziennik społeczno-polityczny, jeden z największych dzienników w Wielkiej Brytanii opublikował artykuł o kulisach nieudanej operacji wojsk ukraińskich, które próbowały w październiku 2022 odbić z rąk armii rosyjskiej Zaporoską Elektrownię Atomową w Energodarze.

Pamiętacie Państwo serię wystąpień polityków ukraińskich informujących o tym, że świat stoi na krawędzi katastrofy atomowej, większej niż awaria w Czarnobylu, bo "nieodpowiedzialni Rosjanie bombardują z dział Zaporoską Elektrownię Atomową". Nieliczni pukali się w czoło, wskazując że absurdem jest, aby rosyjskie wojsko samo siebie ostrzeliwało z dział na terenie elektrowni atomowej, którą zajęło wiosną 2022. Inspektorzy MAEA przybyli jesienią 2022 na inspekcję potwierdzali zniszczenia na elektrowni, ale twierdzili, że "nie wiadomo czyje to pociski".

I oto brytyjscy dziennikarze ujawnili, że w październiku 2022 to wojska ukraińskie przeprowadziły wielką operację desantową sił specjalnych, wspartą artylerią w tym rakietową i dronami, próbując forsując rzekę Dniepr zająć elektrownię atomową w Energodarze.

W artykule "The Times", podkreśla się, że to była jedna z najbardziej tajnych operacji armii ukraińskiej, której koordynacja wywołała spór na szczycie ukraińskiego establishmentu. W sumie w operacji wzięło udział około 600 żołnierzy ukraińskich sił specjalnych z przeciwległego brzegu Dniepru.

W założeniach "specjalsi" których gros stanowili żołnierze 73 Centrum Morskich Operacji Specjalnych z Oczakowa, w małych grupach mięli zinfiltrować rosyjskie wybrzeże na 30 szybkich łodziach (dostarczonych przez USA), błyskawicznie wybić rosyjskich żołnierzy i przejąć kontrolę nad elektrownią. Kijów planował, że zadając precyzyjne ataki rakietowe z wyrzutni HIMARS oraz za pomocą dronów, na zidentyfikowane pozycje Sił Zbrojnych FR, w boju strzeleckim ukraińscy specjalsi rozbiją ochronę elektrowni atomowej czyli broniących jej żołnierzy rosyjskich. Jednak, co podkreślają autorzy artykułu, operacja nie powiodła się ze względu na dobrze zaplanowaną obronę i zaciekły opór ze strony rosyjskiej armii.

"Chodziło o to, aby narzucić Rosjanom tylko walkę z użyciem broni strzeleckiej. Zakładaliśmy, że nie użyją przeciwko nam artylerii, bo to obszar elektrowni jądrowej. W operacji wzięli udział funkcjonariusze Głównego Zarządu Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy" - powiedział ukraiński oficer.
"Wszyscy byli bardzo doświadczeni, ale nikt nie spodziewał się oporu, jaki napotkali w elektrowni... Rosjanie zbudowali silną obronę, minując wszystko. Kiedy chłopaki się zbliżyli, ściągnęli nawet czołgi i artylerię i zaczęli do nas strzelać".

Podczas gdy ukraińskie wojsko próbowało zbliżyć się do lewego brzegu Dniepru na szybkich łodziach, Rosjanie znaleźli się pod ciężkim ostrzałem artylerii i wyrzutni rakietowych HIMARS, dane lokalizacji rosyjskich pozycji na terenie elektrowni dostarczyły Stany Zjednoczone. "Mieliśmy dużo łodzi motorowych, atakowaliśmy ich pozycje, artyleria i "himary" działały, ale w odpowiedzi Rosjanie nadal do nas strzelali. Ogień obrońców był bardzo potężny."

Link

Niewielkiej grupie ukraińskich żołnierzy sił specjalnych udało się dotrzeć do rosyjskiego wybrzeża, ale spotkały się tam z silnym ogniem tak rosyjskich spadochroniarzy jak i czołgów oraz artylerii, a strzelanina trwała ponad trzy godziny. "Główne siły nie nadeszły. Infiltrowaliśmy w małych grupach, ale dla dużej grupy było to niemożliwe, spotkaliśmy się ze zbyt gęstym ogniem. Dowódca zdecydował się na odwrót..." - podsumował ukraiński oficer, rozmówca The Times

W formie ciekawostki, mogę dodać, że Zaporoskiej Elektrowni Atomowej broniły oddziały rosyjskich Sił specjalnych (SSO) oraz spadochroniarze z 83 Gwardyjska Brygada Desantowo Szturmowa z Ussurijska, a opisywane przez Ukraińców "czołgi" to bojowe maszyny desantu BMD-2 i BMD-4 , działa zaś to samobieżne szybkostrzelne moździerze 2S9 "Nona" kalibru 120 mm oraz brygadowa artyleria - haubice 122 mm D-30 i wyrzutnie BM-21 "Grad".

83 Brygada Desantowo Szturmowa zwana jest często "białogardzką", gdyż została sformowana w Białogardzie w Polsce w roku 1989 wchodzą w skład Zachodniej Grupy Wojsk Radzieckich. Mieliśmy jako mieszkańcy Białogardu, a nim wówczas byłem, możliwość częstego oglądania nad miastem widowiskowych desantów spadochronowych ze śmigłowców i intensywnego szkolenia tej elitarnej jednostki. Brygada w/g planów za pomocą śmigłowców stacjonujących na lotnisku Bagicz k. Kołobrzegu miała desantować się na wyspie duńskiej Bornholm w przypadku III Wojny Światowej. Na co dzień jej żołnierze chronili odległy od Białogardu o ok. 7 km magazyn ładunków jądrowych w Podborsku czyli obiekt o kryptonimie Magazyn 3001.

KP za facebook Za: Mysl Polska - myslpolska.info (8-04-2023) | kleska-ukrainskich

bibula.com
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 11.04.23 Pobrań: 28 Pobierz ()
11.04.2023 Nie tylko zboże. Wkrótce może załamać się rynek drobiu i jaj.
Nie tylko zboże: rolnicy wkrótce mogą mieć bardzo poważne kłopoty w innej sferze produkcji. Chodzi o drób z Ukrainy, który za\lewa polski rynek. Eksperci obawiają się prawdziwej katastrofy. Import od naszego wschodniego sąsiada rośnie, a konkurencja jest - nierówna.

Według wyliczeń organizacji AVEC, która reprezentuje drobiarstwo w UE, także w 2024 roku import drobiu z Ukrainy ma być utrzymany na wysokim poziomie. Tymczasem w pierwszych ośmiu tygodniach 2023 roku import z tego kraju wzrósł o 94 proc. w skali rok do roku. Według prezesa Krajowej Federacji Hodowców Drobiu i Producentów Jaj, konkurencja z Ukraińcami jest bardzo nierówna.

- W czerwcu Unia Europejska zniosła kontyngenty na mięso i jaja z Ukrainy. W efekcie nasz rynek został dosłownie zalany mięsem drobiowym i jajami produkowanym za wschodnią granicą. Tam nie muszą przestrzegać norm jakościowych i "dobrostanu" zwierząt nałożonych na producentów unijnych. W efekcie mogą produkować żywność zdecydowanie taniej niż my - powiedział.

Problemy mogą mieć także rolnicy z innych państw, jak Węgry, Hiszpania, Holandia, Niemcy czy Francja.

Według prezesa Krajowej Rady Drobiarstwa, Dariusza Goszczyńskiego, możliwym rozwiązaniem byłoby przekierowanie drobiu z Ukrainy na przykład do Afryki.

Przed możliwym wielkim kryzysem w branży drobiarskiej przestrzega też były minister rolnictwa Jan K. Ardanowski.

Źródła: Money.pl, PCh24.pl
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 11.04.23 Pobrań: 28 Pobierz ()
11.04.2023 Szwajcaria wycofuje wszystkie zalecenia dotyczące szczepień Covid
Szwajcaria wstrzymuje szczepienia Covid: wszystkie zalecenia dotyczące szczepień zostały wycofane, lekarze mogą podawać kontrowersyjne szczepionki tylko w indywidualnych przypadkach pod pewnymi warunkami ? ale wtedy [to oni] ponoszą ryzyko odpowiedzialności za szkody spowodowane szczepieniem.

Chociaż to niefortunne, że jako główną motywację podaje się wysokie rozpowszechnienie naturalnej odporności i niski poziom cyrkulacji wirusów, a nie całkowitą nieskuteczność i szkody spowodowane przez "szczepionkę", nadal jest to najbardziej odważny akt władz zdrowia publicznego.

Niemniej jednak wciąż wspominają o tych dwóch ostatnich faktach. To postęp. Zrzucanie odpowiedzialności na lekarzy jest bardzo mile widziane. Może zastanowią się trochę nad rolą, jaką odgrywają w tym ludobójstwie rządowym [democide].

Ciekawi mnie również, jak wpłynie to na inne agencje zdrowia publicznego, które nie pójdą w ich ślady. Zwłaszcza te, które teraz forsują tę toksynę dla dzieci.

O dziwo, mainstreamowe media przegapiły tę aktualizację...

Federalny Urząd Zdrowia Publicznego (FOPH) i Federalna Komisja ds. Szczepień (EKIF) podają na dzień 3.04.23 w swoich zaleceniach dotyczących szczepień (można je znaleźć na tej stronie internetowej):

Federal Office of Public Health Link

Strategia szczepień przeciw Covid-19

Strategia szczepień na Covid-19 została opracowana i zaktualizowana przez Federalną Komisję ds. Szczepień (EKIF) i Federalne Biuro Zdrowia Publicznego (BAG). Strategia określa cele szczepień i stanowi podstawę zaleceń dotyczących szczepień na Covid-19 w Szwajcarii.

Zalecenia dotyczące szczepień

Zalecenia dotyczące szczepień opracowuje EKIF we współpracy z BAG. Gdy tylko Swissmedic wyda zgodę na szczepionkę, EKIF opracowuje zalecenia dotyczące szczepień na podstawie wyników badań klinicznych i innych dostępnych dowodów.

W zaleceniach dotyczących szczepień uwzględniono najnowsze wyniki badań naukowych oraz uwzględniono aktualną sytuację epidemiologiczną. W rezultacie rekomendacje mogą częściowo odbiegać od zatwierdzenia.

Oprócz szczegółowych informacji na temat docelowych grup szczepień i schematów szczepień, zalecenia dotyczące szczepień zawierają również informacje na temat skuteczności i bezpieczeństwa szczepionek, a także ważne informacje dotyczące podawania szczepionek.

Zalecenia dotyczące szczepień przeciwko Covid-19 w okresie wiosna/lato 2023

Dane dotyczące seroprewalencji Corona Immunitas (czerwiec/lipiec 2022r.) pokazują, że ponad 98% szwajcarskiej populacji ma przeciwciała SARS-CoV-2. Ze względu na sytuację odpornościową, dominujące obecnie warianty wirusa oraz spodziewany niski poziom cyrkulacji wirusa wiosna/lato 2023r. można założyć, że osoby bez czynników ryzyka mają bardzo niskie ryzyko ciężkiego zachorowania na Covid-19 wiosną/latem 2023r.

Z tego powodu nie sformułowano zaleceń dotyczących szczepienia przeciwko Covid-19.

FOPH i EKIF zalecają szczepienie osób szczególnie wysokiego ryzyka (BGP) od 16 roku życia tylko wtedy, gdy lekarz prowadzący uzna to za medycznie wskazane, w indywidualnym przypadku, ze względu na sytuację epidemiologiczną i gdy można oczekiwać przejściowo zwiększonej ochrony przed poważnymi chorobami.

W przypadku pojawienia się fali SARS-CoV-2, dla BGP zalecane byłoby szczepienie przeciwko Covid-19. W takim przypadku BAG i EKIF odpowiednio zaktualizują rekomendacje.

Zalecenia obowiązują niezależnie od rodzaju i liczby otrzymanych już dawek szczepionki oraz liczby zakażeń SARS-CoV-2, które wystąpiły.

W miarę możliwości zaleca się szczepienie dwuwalentnymi szczepionkami mRNA lub Nuvaxovid?. Szczepionki te, podobnie jak monowalentna szczepionka mRNA, są generalnie odpowiednie i zalecane do zapobiegania poważnym infekcjom. Należy zachować minimalny odstęp 6 miesięcy od ostatniego szczepienia przeciwko Covid-19 lub znanego zakażenia SARS-CoV-2.

Informacje o grupach osób o zwiększonym ryzyku ciężkiego przebiegu z powodu chorób przewlekłych lub określonych schorzeń znajdują się w dokumencie w sekcji 'Kategorie osób szczególnie wysokiego ryzyka'.

Odmienne zalecenia dotyczące szczepień dotyczą osób niezaszczepionych w wieku od 5 lat z ciężkim niedoborem odporności.

Szczegółowe informacje na temat zalecanych sytuacji i wyjątków: zob. Załącznik 1 do zaleceń dotyczących szczepienia przeciwko Covid-19.

Zalecane szczepienia są bezpłatne dla osób z grup docelowych. Szczepienia, które nie są zalecane, ale są przeprowadzane na przykład w celach podróży, są dostępne za opłatą.

Takie szczepienia są przeprowadzane bez dodatkowej odpowiedzialności ze strony rządu federalnego.

Zgodnie z tym (nie z mediów głównego nurtu) raportem, informacje z pełnego dokumentu wskazują, że odpowiedzialność spoczywa teraz całkowicie na lekarzu:

"Odszkodowanie od rządu federalnego dla osób poszkodowanych z tytułu szkód spowodowanych szczepieniami może być brane pod uwagę tylko w przypadku szczepień, które zostały oficjalnie zalecone lub nakazane (patrz art. 64 EpG)."

Epimetheus czyni podobne komentarze w tej sprawie:

Switzerland No Longer Recommends Covid Link

Switzerland withdraws all Covid vaccination recommendations, Joel Smalley, Apr 8, 2023
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 11.04.23 Pobrań: 28 Pobierz ()
11.04.2023 Złocą nam rogi
No proszę! Z okazji Świąt Wielkanocnych Nasz Najważniejszy Sojusznik pomyślał o prezencie dla nas. W ostatnią niedzielę w piśmie "Foreign Policy" ukazał się publikacja, w jaki sposób przychylić nieba nie tylko Ukraińcom, ale również nam, to znaczy - Polsce.

Przybrała ona postać tego, co przed kilkunastoma laty Aleksander Smolar na łamach żydowskiej gazety wyborczej dla Polaków nazwał "postajegiellońskimi mrzonkami". Konkretnie chodzi o to, by Polska utworzyła wspólne państwo z Ukrainą.

Kiedyś ziemie ukrainne wchodziły w skład Rzeczypospolitej, ale - jak pamiętamy - skończyło się to antypolskim powstaniem Chmielnickiego, w następstwie którego, po niebywałym spustoszeniu tych terenów przez Kozaków i Tatarów, tereny leżące na wchód od Dniepru zostały przez Bohdana Chmielnickiego w Perejasławiu podarowane Rosji.

Potem Rosja wzięła sobie również wiele dalszych części Rzeczypospolitej, dzieląc się nią z Prusami i Austrią, co pewien wykładowca Szkoły Morskiej w Tczewie skomentował następująco: "Otczizna nasza została podielona na tri czensti. Jedną wzięli Giermańcy, drugą - Awstryjcy, a trzecią - my!"

Po I wojnie światowej i wojnie polsko-bolszewickiej, część utworzonej podczas wojny przez Niemców i Austriaków Ukrainy znalazła się w granicach Rzeczypospolitej Polskiej. Skończyło się to tzw. rzezią wołyńską, to znaczy - okrutnym wymordowaniem przez UPA około 200 tysięcy Polaków, żeby w ten sposób na tych terenach zapewnić Lebensraum Ukraińcom.

Jak widzimy, nie są to doświadczenia zachęcające do ponawiania takich eksperymentów. Oczywiście amerykański redaktor naczelny niekoniecznie musi o tym wiedzieć. Jemu wystarczy wiedza o Polsce, że to "kraj bałkański, co miał króla Kościuszkę, co wynalazł kluski i że Wiedeń wyzwolił pianista Pedriuski" - żeby mógł myśleć o tym, jak najlepiej nas urządzić, to znaczy - jaką suwerenną decyzję w tej sprawie powinniśmy podjąć.

Potem z takich pomysłów biorą się wielkie nieszczęścia, ale Amerykanom wcale to nie przeszkadza pławić się w pierwotnej niewinności, że przecież chcieli jak najlepiej, jak ten niedźwiedź, co to na czole zaprzyjaźnionego zająca zabił gryzącą go muchę, ale jednocześnie roztrzaskał mu łeb.

W kręgach w Polsce, które onanizują się myślą o "rozczłonkowaniu" Rosji, ten artykuł wzbudził ogromne podniecenie tym bardziej, że 5 kwietnia w naszym bantustanie zapowiedział gospodarską wizytę ukraiński prezydent Zełeński, który ma przemówić do nas, jak ma być. Jestem pewien, że pan prezydent Duda w żadnej sprawie nie ośmieli mu się sprzeciwić, więc tak zwane "rozmowy" będą miały charakter raczej jednostronny.

Prezydent Zełeński, podobnie zresztą jak inni politycy ukraińscy, podczas zagranicznych wizyt prezentuje bowiem radykalną postawę roszczeniową. Oto niedawno Polska podarowała Ukrainie za darmo wszystkie swoje samoloty marki MiG-29 [to nie Polska podarowała, nie Polacy a władze, słudzy Ukrainy} - a już na Ukrainie podnoszą się głosy, że to maszyny przestarzałe i w ogóle scheiss, więc tak naprawdę Polska powinna podarować Ukrainie swoje samoloty F-16 - oczywiście za darmo, no bo jakże inaczej?

Myślę, że pan prezydent Duda to mu też obieca, w przekonaniu, że to przecież wszystko jedno, czy te samoloty ma Ukraina, czy Polska, bo 3 maja ubiegłego roku sam przecież głosił potrzebę utworzenia unii Polski z Ukrainą. Potem co prawda ktoś starszy i mądrzejszy musiał go zreflektować, bo mówił tylko, że granica Polsko-ukraińska powinna "łączyć", a nie "dzielić" - ale jeśli nawet miałaby "łączyć" - cokolwiek by to miało znaczyć, to przede wszystkim musi istnieć, Skoro jednak Amerykanie puszczają takie śmierdzące dmuchy w "Foreign Policy", to tylko patrzeć, jak podejmiemy suwerenną decyzję o jej zlikwidowaniu - być może jeszcze przed Świętami Wielkanocnymi, żeby udelektować prezydenta Zełeńskiego?

Tak naprawdę jednak Naszemu Najważniejszemu Sojusznikowi chodzi o co innego. Jak wiadomo, prowadzi on na Ukrainie wojnę z Rosją do ostatniego Ukraińca. Podobno na Ukrainie Ukraińców jest jeszcze całkiem sporo, zwłaszcza żołnierzy, którzy wcale nie giną, bo jeśli ktoś tam ginie, to tylko cywile, a zwłaszcza dzieci, na które Putin z jakiegoś zagadkowego powodu jest szczególnie zawzięty, podobnie jak zawzięty na dzieci, tyle, że koreańskie, był prezydent Truman, którego z tego powodu Wanda Odolska na "Fali 49" Polskiego Radia z upodobaniem nazywała "mordercą koreańskich dzieci".

Dzisiaj tę chlubną tradycję w telewizji rządowej podtrzymuje pani red. Danuta Holecka, a w telewizji nierządnej - pani red. Anita Werner. Wyobrażam sobie, jak Wanda Odolska musi się w zaświatach radować z tej podwójnej reinkarnacji!

Ale mniejsza już z tymi gwiazdami dziennikarstwa, bo tu idzie o życie. Chodzi o to, że tak naprawdę, to nie wiemy ilu jeszcze Ukraińców na Ukrainie zostało. Amerykanie jednak mogą wiedzieć lepiej, bo w końcu coś tam muszą wiedzieć - i dlatego właśnie z "Foreign Policy" wyszły wspomniane śmierdzące dmuchy na temat wspólnego, polsko - ukraińskiego państwa.

Nawiasem mówiąc, jak przypuszczałem, ambasador Polski we Francji musiał chyba na ten temat coś już wiedzieć, skoro powiedział, że jeśli Ukraina nie zdoła obronić swojej niepodległości, to Polska nie będzie miała innego wyjścia, jak włączyć się do tego konfliktu. A cóż bardziej ułatwiłoby wkręcenie Polski w maszynkę do mięsa, jeśli nie ogłoszenie unii polsko-ukraińskiej?

Popatrzmy: Polska włącza się do konfliktu, chociaż nie była obiektem zbrojnej napaści - a tylko zbrojna napaść uruchamia procedury przewidziane w art. 5 traktatu waszyngtońskiego. Jeśli natomiast państwo członkowskie Sojuszu, z własnej inicjatywy włączy się do konfliktu formalnie toczonego przez państwa nie będące w Sojuszu Północnoatlantyckim, to żadne procedury przewidziane w art. 5 nie muszą być uruchamiane, dzięki czemu Stany Zjednoczone nadal mogłyby pławić się w pierwotnej niewinności i najwyżej współczuć nam w nieszczęściu na antenie "Głosu Ameryki" albo czegoś podobnego.

Co tu ukrywać; nieźle to sobie Nasz Najważniejszy Sojusznik wykombinował, najwyraźniej licząc, że jak przy pomocy słowackiego "eksperta" podbije nam bębenka, to będzie mógł z nami zrobić wszystko i w każdą formę ulepić. Czy nie przypadkiem dlatego wspomniana publikacja ukazała się w Niedzielę Palmową, kiedy było już wiadomo, że prezydent Zełeński zaszczyci nas swoją obecnością i swoimi słowami powie nam, co i jak ma być?

Kiedy w starożytnym Rzymie kapłani już wytypowali byka na ofiarę dla Jowisza Najlepszego i Największego, to zanim go zaszlachtowali, najpierw złocili mu rogi. Kto wie, czy byk nie był z tego powodu szalenie dumny i wiele sobie po tych złotych rogach nie obiecywał ? ale wszystkie te ceremonie kończyły się dekapitacją byka i jego holokaustowaniem na ołtarzu. Nasz Najważniejszy Sojusznik najwyraźniej próbuje tej samej sztuczki z nami.

Stanisław Michalkiewicz
-----------------------------
- Kogo w Polsce obchodzi dzisiaj jakaś tam wolność i demokracja ? Propaganda odwołująca się do wartości niematerialnych na publiczność już nie działa. Teraz ludziska pragną wartości materialnych. Poliniackie masy marzą o dularach, a ponieważ są trochę zacofane, wyobrażają sobie, iż wciąż trwa casting na naszych sukinsynów, w którym najbardziej obiecujący pretendent otrzyma wielki worek srebrników. Banderowcy zresztą nie są mądrzejsi. Jedni liczą, że im Wuj Sam zafunduje Międzymorze i "nasz Lwów", a drudzy chcą mieć Samostijną od Saratowa do Krakowa. Siła urojeń jest tak potężna, że sama się nakręca i Waszyngtońscy propagandziści nie muszą się nawet specjalnie wysilać. - wiwa
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 11.04.23 Pobrań: 27 Pobierz ()
Strona 86 z 183 << < 83 84 85 86 87 88 89 > >>
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.