|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 4
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
11
|
Download: Gazetka "Wolne Słowo" |
|
|
19.04.2023 O bierności polskiej biedy - w kraju i na emigracji. |
Tak to mniej więcej widzi większość Polaków (zwłaszcza tych na Zachodzie): Nie muszę wybierać - zjeść, ubrać się czy za energię zapłacić, mogę pójść do pubu, a nawet na wczasy starcza - zatem jestem klasą średnią! Ba, Carringtonem!
W Polsce za klasę średnią masowo uważają się ludzie pracy najemnej, a już w szczególności ci wypchnięci na prekariat, zmyleni pozornym posiadaniem swoich środków produkcji. Nie mamy, in gremio, ani świadomości klasowej, ani, co gorsza, nawet samozrozumienia własnego ubóstwa. Nawet, jeśli w końcu wypędza nas ono na emigrację zarobkową?
Środki na przeżycie
Polska bieda jest faktem, do którego wciąż, po blisko 34 latach tak zwanej transformacji ustrojowej nie umiemy się sami przed sobą przyznać. W latach 90-tych wypierana ze świadomości jako akceptowalny margines, dotykający wyłącznie jakichś post-sovieticusowskich patologii, w drugiej dekadzie XXI wieku została pokryta pozorem wzrostu i już, już prawie osiągalnej stabilizacji "polskiej zielonej wyspy", będącej faktycznie napływem pieniędzy bynajmniej nie od mitycznych "zachodnich inwestorów", ale od rodziców i krewnych na tymże Zachodzie zasuwających na zmywakach i budowach za tamtejsze minimum.
Rzeczywiście bowiem zostawało z niego tyle, że dało się zasilać zdychającą krajową konsumpcję (oczywiście zresztą głównie dóbr pochodzących z importu, a więc w obiegu nieomal zamkniętym). By ją jednak choć trochę podtrzymać, konieczny był krok kolejny, czyli pojawienie się namiastki redystrybucji, w postaci chaotycznych i niespójnych, ale przynajmniej jakichś programów socjalnych wprowadzanych przez rządy PiS-u.
Oczywiście, bez żadnych trwałych podstaw wzrostu, zbyt wysokich kosztów stałych i zwykłego partyjno-państwowego marnotrawstwa i złodziejstwa, a obecnie wobec nieuchronnej już chyba perspektywy recesji ? były to tylko środki na przeżycie, nie dające szans nawet na podstawowe zabezpieczenie bytowe w postaci oszczędności.
Dlaczego nie oszczędzamy
Właśnie rzekomy brak skłonności Polaków do oszczędzania jest dyżurnym chłopcem do bicia dla wszystkich pomstujących na transfery socjalne jako takie i krytykujących objawy choroby, jednak, złoty broń, bez dotykania jej prawdziwych przyczyn. Tymczasem nie jest tak, że "polskie cebulactwo" ino by przeżerało innych ciężko zapłacone podatki, zamiast choćby coś odłożyć, a w domyśle z czasem pewnie i zainwestować.
Tak się nie da i nie dzieje nigdzie na świecie, bowiem w ogóle na myślenie o oszczędnościach pozwala dopiero osiągnięcie pewnego poziomu dochodów, bez których taka perspektywa jest nie tylko nie do pomyślenia, ale i zupełnie nierealna. Nie jest to zresztą żadna wiedza tajemna, ni spisek komucholewactwa, ale łatwo zauważalne zjawisko, odmierzane dwiema wartościami: krańcową skłonnością do konsumpcji i krańcową skłonnością do oszczędzania, których zgrabne wzory, a nawet przedstawienia graficzne można znaleźć w dowolnym głównonurtowym podręczniku ekonomii, jak najbardziej zresztą prawilnej, bo keynesowskiej ekonomii:
Zbiorowi indywiudaliści
Czy zatem fakt, że nasza sytuacja bytowa różni się tak istotnie w zależności od tego czy decydujemy się (?) na pracę w kraju czy poza nim - nie powinien w jakiś sposób wpływać także na nasze wybory polityczne, zarówno prowadząc do redukcji w Polsce tych nierówności i dysproporcji, przed którymi faktycznie uciekamy, jak i aktywizując naszych na emigracji?
Jak się okazuje - niekoniecznie... Zwłaszcza w tym drugim przypadku, w porównaniu z rosnącym zaangażowaniem innych grup imigranckich/mniejszościowych coraz bardziej widocznych w ramach społeczeństw zachodnich - polska bierność aż rzuca się w oczy. I nie jest to zaniechanie przypadkowe, a przeciwnie, opiera się na szeregu utrwalonych w polskiej świadomości mechanizmach.
Po pierwsze śmiem twierdzić, że znacząca część naszych rodaków na emigracji zarobkowej nie uważa się za... imigrantów. Imigrant to ten na łodzi, wiadomo kto! Przypływa nielegalnie, zabiera pracę i jednocześnie żyje z zasiłków! To też bariera świadomościowa i choć pozornie groteskowa, to nie pozwalająca odnaleźć się także w społecznym aspekcie emigracji. Nieprzypadkowo pewna część badaczy zwłaszcza polskich zarobkowych ruchów ludności proponuje, by widzieć je raczej jako ogromną sumę indywidualnych decyzji, nawet pomimo wspólnych doświadczeń. Pogląd ten wydaje się błędny, jednak odpowiada nastawieniu samych zainteresowanych, którzy uciekając za pracą z jednego miasteczka (np. z modelowej niegdyś pod tym względem Sokółki) i budując swoją nową przyszłość właśnie na sieci powiązań rodzinnych, koleżeńskich i sąsiedzkich ze starego kraju - nadal widzą się w sobie kowali własnego losu, bez związku z tym co spotkało innych, niemal dokładnie w takiej samej sytuacji.
Alienacja, deklasacja, samooszukiwanie się
Po drugie nawet po kilkunastu latach niektórzy naprawdę nie wyjechali. Nie tylko dlatego, że całe zakupy robią w "polskich sklepach", nie tylko przez stale rozbudowywany dom w Polsce, w którym nikt nie mieszka, ale który całe otoczenie ma zadziwić swoją wspaniałością. Alienacja powoduje, że nie jesteśmy ani tu, ani tam. Ani u siebie na grillu na polskiej wizycie sentymentalnej, ani stabilni wobec Gefüllter Kohlkopf i haggisu. Jednocześnie zaś w Polsce nie głosujemy, bo to wszystko złodzieje, a zagranicą, bo to przecież nie nasze sprawy. No i jeszcze trzeba by jakąś ulotkę choćby spróbować przeczytać, a z tym, to wiadomo...
Po trzecie wielu polskich emigrantów ma poczucie deklasacji, a zarazem dokonuje łatwej, a często pozornej identyfikacji klasowej w górę wraz z awansem zawodowym. Polscy menedżerowie wracający w ramach transferów korporacyjnych do kraju często stanowią niestety naturalne zaplecze dla kompradorstwa III RP. Również zagranicą jednak awans do czegoś nazywanego na pocieszenie niższą klasą średnią tworzy armię zajadłych kapo liberalizmu.
No i wreszcie zaszłości ideologiczne. Na Zachodzie wszyscy w istocie jesteśmy uchodźcami z paradygmatu neoliberalnego, nadal świecie wierzącymi, że uciekamy przed "pozostałościami komuny" i "socjalizmem". Nawet płacąc wyższe podatki w państwach dobrobytu upieramy się, że... to w Polsce są najwyższe! Z fanatyzmem bronimy wszystkich miazmatów liberalizmu i łatwo, nader łatwo jeśli w ogóle dajemy się wciągnąć miejscowej polityce, to przeważnie po stronie... skrajnie antyimigranckiej, rasistowskiej prawicy. Oczywiście, we współczesnej Polsce prowadzenie aktywności politycznej również nie jest łatwe, ale warto też dostrzec, że bierność polityczna polskiej diaspory to znaczący przykład marnowania posiadanego kapitału społecznego.
Polska bierność
Polska bieda jest bierna, niczym w czasach pańszczyźnianych, gdy zamiast znanych z innych części Europy buntów chłopskich, nasi przodkowie doprowadzeni do ostateczności co najwyżej sprawdzali, czy pan dziedzic w sąsiednim folwarku nie jest choć trochę lepszy, a już zupełnym maksimum była ucieczka na Dzikie Pola.
W III RP również więc się nie buntujemy, nasza emigracja jest objawem rezygnacji raczej niż oporu, osiągnięcie najpierw pewnego poziomu dochodu, a następnie często także kapitału społecznego (awans w pracy, zakup domu, wykształcenie dzieci, poczucie odzyskania wartości własnej, a nawet prestiżu w środowisku pozostałym w kraju) działają tyleż stabilizująco, co i demobilizująco, bo przecież o nic więcej nie chodzi samozwańczej klasie średniej z awansu. I odpowiednio - zwłaszcza, jeśli na emigracji kapitał społeczny nie zostaje odpowiednio odbudowany i zabezpieczony, jeśli poczucie alienacji i deklasacji narasta, wówczas odpowiedzią jest kolejna zmiana folwarku, czyli powrót do Polski, niemal zawsze okraszony samopocieszaniem się, że na pewno już się tu poprawiło?
Tak jak bowiem nadal nie widzimy polskiej biedy, tak nie chcemy przyjąć do wiadomości naszych własnych ograniczeń psychologicznych i społecznych, które nie pozwalają nam opuścić naszej starej szuflady. Faktycznie bowiem to nie z Polski uciekamy, tylko z krępujących ją ograniczeń peryferyjności. Naszym wyzwaniem pozostaje więc nie stałe pakowanie walizek w niekończącej się wędrówce polskiej biedy - na emigrację, z emigracji, dalej na emigrację itd. To całą Polskę musimy ze sobą spakować i wyprowadzić poza paradygmat neoliberalizmu, w którym ugrzęzła wraz z nami. I naszymi w kraju, i tymi zagranicą.
Konrad Rękas
----------------------------
Mentalne niewolnictwo Polaków. Nie dotyczy ono wyłącznie osławionego pańszczyźnianego chłopa, ale również pseudoelit, aspirujących do wyższych sfer. I do tego to zakłamanie. Polak, który dotąd słynął z narzekania, teraz zaciska zęby i robi dobrą minę do złej gry, bo głupio mu się przyznać, że dał się ograć jak dziecko. A przecież tylko prawda (choćby gorzka) może nas wyzwolić. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 19.04.23 |
Pobrań: 28 |
Pobierz () |
20.04.2023 Osoby z zaburzeniami tożsamości dokonują kolejnych masakr |
Do wstrząsających wydarzeń doszło niedawno w chrześcijańskiej szkole w Nashville w USA. Do budynku wtargnęła "transpłciowa" kobieta i zaczęła strzelać do niewinnych dzieci, mordując troje 9-latków. Wkrótce potem w Kolorado policja aresztowała "transpłciowego" mężczyznę, który planował serię krwawych zamachów na kościoły i szkoły. Niedoszły zamachowiec był w trakcie tzw. "tranzycji", czyli procesu "zmiany płci", podczas którego często zażywa się środki hormonalne. Ogromnie destabilizuje to psychikę człowieka, co może prowadzić do niewyobrażalnych tragedii.
"Tranzycja" to makabryczna procedura, która na zachodzie, zwłaszcza w USA, stała się już prawdziwą plagą. Od jakiegoś czasu jest ona intensywnie promowana w Polsce przez aktywistów LGBT, w szczególności wśród dzieci. Polacy nie zdają sobie sprawy z powagi zagrożenia, które jest śmiertelnie niebezpieczne dla całego naszego społeczeństwa. Każdy powinien się tym natychmiast zainteresować i podjąć działania. Poniżej wyjaśniamy jak bardzo poważna jest sytuacja.
Osoby z zaburzeniami tożsamości dokonują kolejnych masakr
28-letnia Audrey Hale z Nashville cierpiała na zaburzenia tożsamości płciowej. Identyfikowała się jako osoba "transpłciowa". Media donoszą, że jej rodzice nie wyrażali zgody na to, aby mieszkając w ich domu przebierała się w męskie ubrania. 27 marca br. Hale wtargnęła z bronią do chrześcijańskiej szkoły podstawowej. Za ofiary wybrała sobie bezbronne dzieci i ich nauczycieli. Na miejscu zamordowała troje 9-letnich dzieci i trzech pracowników szkoły. Wedle relacji medialnych, zamach nie był spontaniczny, a dobrze zaplanowany od dłuższego czasu. Niedługo potem policja w Kolorado aresztowała 19-letniego mężczyznę Williama Whitwortha, posługującego się kobiecym imieniem "Lilly". Planował on zamach na szkołę oraz pobliskie kościoły. W jego domu znaleziono szczegółowe plany budynków, a także nazwiska ofiar planowanych do zamordowania i szkice budowy ładunków wybuchowych. Odkryto także zeszyt pełen mrocznych, samobójczych myśli. Jak poinformowały prowadzące sprawę Whitwortha służby, mężczyzna jest w trakcie procesu tzw. "tranzycji", czyli "zmiany płci", w trakcie którego bardzo często zażywa się preparaty hormonalne. To nie pierwsze tego typu przypadki.
W 2018 roku w Aberdeen 26-letnia Snochia Moseley przyszła rano do pracy. Jednak zamiast normalnie wykonywać swoje obowiązki, wyjęła pistolet i zaczęła strzelać do niewinnych ludzi. Zamordowała trzy osoby, po czym popełniła samobójstwo. Wcześniej Moseley miała dokonać tzw. "coming outu" i ujawnić przed swoją rodziną, że jest "transpłciowa". Jej przyjaciele mówili, że zmagała się z problemami psychicznymi. Na jakiś czas przed zamachem Moseley pisała do jednego z przyjaciół, że rozważa rozpoczęcie "tranzycji" połączonej z "kuracją hormonalną." W 2019 roku 16-letni Alec McKinney, określający się jako osoba "transpłciowa", wszedł do budynku swojej szkoły razem z 18-letnim kolegą, po czym obaj wyjęli broń i zaczęli strzelać. Zamordowali jedną osobę i ranili 6 innych. "Transpłciowy" McKinney powiedział, że chciał, aby inne dzieci w szkole musiały cierpieć z powodu traumy, tak jak on musiał to robić w swoim życiu. W lipcu 2022 roku w Highland Park 21-letni mężczyzna Robert Eugene Crimo zaczął strzelać do tłumu przypadkowych osób w trakcie parady z okazji Święta Niepodległości USA. Crimo zamordował 7 osób i ranił 48 innych. Na nagraniach udostępnionych w mediach widać, jak Crimo przebierał się za kobietę i farbował sobie włosy na różowo zaplatając warkocze. W listopadzie 2022 roku 22-letni Anderson Lee Aldrich, określający się jako osoba "niebinarna" (czyli taka, która nie czuje się ani mężczyzną ani kobietą), wszedł do nocnego klubu LGBT w Colorado Springs i zaczął strzelać do przypadkowych ludzi, mordując 5 osób i raniąc kilkanaście kolejnych. Panie Kazimierzu, tego typu wstrząsające przypadki mnożą się. Sprawców zamachów często łączy jedno - mają oni poważne problemy duchowe i psychiczne, coraz częściej szczególnie w zakresie własnej tożsamości. Jaki wpływ na to może mieć ideologia LGBT, którą od wielu lat bombardowane jest społeczeństwo amerykańskie? Proszę przeczytać dalej.
Link
Tak wygląda jeden ze sprawców ataku
"Nie wiadomo kim jesteś" - mówi człowiekowi propaganda LGBT. Może mężczyzną? Może kobietą? Może każdym po trochu? A może... nikim? Albo przedstawicielem jakiejś zupełnie innej "płci" (w ideologii LGBTQ+ jest ich już kilkadziesiąt, a ich liczba wciąż rośnie)? Jak w związku z tym powinieneś się zachowywać? Jak ubierać? Co powinieneś robić? Z kim się spotykać? Co czuć i co myśleć? Człowiek, szczególnie młody, poddany tego typu indoktrynacji, zaczyna cierpieć na poważne zaburzenia tożsamości płciowej, co powoduje jego rozregulowanie psychiczne. Media od wielu lat donoszą o pladze samobójstw, depresji i chorób psychicznych wśród osób zainfekowanych propagandą LGBT. Zdaniem tęczowych aktywistów, jest to spowodowane takimi czynnikami jak brak tolerancji, "homofobia" czy brak akceptacji społecznej. Tyle tylko, że najwięcej problemów psychicznych u osób LGBT notowanych jest w krajach, które już dawno przyjęły i wdrożyły u siebie postanowienia ideologii LGBT, gdzie większość społeczeństwa popiera i akceptuje "różnorodność" oraz gdzie w mediach można usłyszeć same pochwały na temat LGBT i homoseksualnego stylu życia. Skąd więc zaburzenia, problemy, samobójstwa, depresje i rozchwianie emocjonalne? To konsekwencja odrzucenia podstawowych faktów biologicznych i antropologicznych na temat człowieka, porzucenia wiary i moralności, zainfekowania swojego umysłu ideologią LGBT oraz oddawania się praktykom homoseksualnym i transseksualnym. To jednak nie koniec. Aktywiści LGBT chcą iść dalej. Nie wystarczają im jedynie zmiany mentalne u ludzi, którzy są poddani ich propagandzie. Chcą również fizycznych zmian w ciałach i umysłach swoich ofiar. Stąd właśnie silnie reklamowana przez nich procedura "tranzycji". Co to takiego? "Tranzycja" polega na "zmianie płci" poprzez przyjmowanie preparatów hormonalnych, mających na celu wywołanie w organizmie człowieka konkretnych zmian w cechach płciowych w zależności od tego, czy chce się "zostać" mężczyzną czy kobietą. Szczególnie niebezpieczne są tzw. "blokery hormonalne", które hamują proces dojrzewania płciowego u dzieci i młodzieży. Tego typu środki są już szeroko rozpowszechniane wśród najmłodszych w krajach takich jak USA. A w Polsce? "Tranzycja" jest coraz silniej reklamowana w mediach ukierunkowanych na docieranie do dzieci i młodzieży. Organizacje aktywistów LGBT tworzą kolejne internetowe poradniki dotyczące "zmiany płci" i zachęcające do zażywania "blokerów hormonalnych". Wystarczy wpisać w wyszukiwarce słowo "tranzycja" aby zobaczyć, jak silnie promowane jest w Polsce to zjawisko. Równolegle, w ostatnich latach nasilają się napady i ataki aktywistów LGBT na wolontariuszy naszej Fundacji, a w całej Polsce mnożą się przypadki wandalizmu i terroru wobec kościołów, kapliczek, przydrożnych krzyży czy pomników świętych.Niezwykle agresywni aktywiści LGBT w biały dzień napadają na naszych działaczy i kierowców furgonetek. Używają niebezpiecznych narzędzi aby sterroryzować członków naszej Fundacji. Kładą się na ruchliwej jezdni lub torach tramwajowych, aby zablokować przejazd naszych pojazdów. Wskakują pod maskę naszych aut aby uniemożliwić dalszą jazdę furgonetek ujawniających prawdę o LGBT. Dewastują billboardy, niszczą plakaty, uszkadzają megafony. Są tak zuchwali, że wielu ataków dokonują na oczach kamer. Często wydaje się, że są w jakimś amoku i nie kontrolują swoich zachowań. W tym samym czasie media donoszą o kolejnych atakach na kościoły, a także o prowokacjach takich jak zakłócanie Mszy Św. Tzw. "tranzycja", połączona z zażywaniem niebezpiecznych preparatów hormonalnych, może powodować totalną destabilizację psychiki człowieka, i tak bardzo już zniszczonej na skutek propagandy LGBT. Zaburzenia związane z "tranzycją" stanowią poważne zagrożenie dla zdrowia i życia człowieka, a konsekwencje społeczne tolerowania "tranzycji" mogą być nieobliczalne. Świadczą o tym przerażające statystyki samobójstw, depresji i chorób psychicznych u młodzieży LGBT oraz kolejne przypadki masakr urządzanych w miejscach publicznych przez osoby z zaburzeniami własnej tożsamości. Kolejne stany USA, rządzone przed konserwatywnych i chrześcijańskich polityków, pracują już nad zakazami "tranzycji". Wspieranie tego procederu ma skutkować m.in. utratą licencji lekarskiej i surowymi karami. "Tranzycję" udaje się w Ameryce ograniczać pomimo ogromnej presji ze strony rządu USA i prezydenta Joe Bidena, który aktywnie wspiera i dotuje działalność aktywistów LGBT. O zakaz "tranzycji" apelują kolejni ludzie, w tym takie osoby jak np. Elon Musk, który powiedział ostatnio, że każdy rodzić lub lekarz, który sterylizuje dziecko przed osiągnięciem dorosłości powinien dostać dożywocie. Sterylizacja jest wynikiem stosowania "blokerów hormonalnych" oraz innego rodzaju preparatów hormonalnych używanych w procesie "tranzycji". Tymczasem w Polsce promocja i reklama "tranzycji" wśród dzieci i młodzieży rozwija się w najlepsze. Aktywiści LGBT i "edukatorzy seksualni" cieszą się pełną swobodą działania i namawiają młodych Polaków do "kuracji hormonalnych" i "zmiany płci". Większość rodziców nie ma pojęcia, że tego typu treści wyświetlają się ich dzieciom na ekranach smartfonów i komputerów.
Tranzycja to okaleczanie dzieci
Musimy działać już TERAZ, zanim będzie za późno. Kluczową kwestią jest budowa świadomości społecznej Polaków i ostrzeganie przed "tranzycją", "edukacją seksualną" oraz innymi konsekwencjami ideologii LGBT. Tym zajmuje się nasza Fundacja. W całym kraju organizujemy niezależne akcje informacyjne, za pomocą których docieramy do Polaków z ostrzeżeniem. W najbliższym czasie chcemy uruchomić kampanię na temat niebezpieczeństwa "tranzycji". Zamierzamy użyć m.in. wielkoformatowych billboardów, furgonetek, bannerów i plakatów. Możemy dotrzeć do tysięcy osób, potrzebujemy jednak ok. 16 000 zł na przygotowanie akcji i zakup niezbędnych materiałów.
Dlatego zwracam się do Pana z prośbą o przekazanie 35 zł, 70 zł, 140 zł, lub dowolnej innej kwoty, aby wesprzeć organizację niezależnej kampanii informacyjnej, za pomocą której ostrzeżemy Polaków przed ogromnym zagrożeniem jakim jest "tranzycja".
Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro - Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Dla przelewów zagranicznych - Kod BIC Swift: INGBPLPW
Mariusz Dzierżawski
pomagam@stopaborcji.pl |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 20.04.23 |
Pobrań: 28 |
Pobierz () |
20.04.2023 Jest interes do zrobienia. Dla wielkich rolników. Ratujmy Polskę!! Uś, jaki interes... |
Mirosław Dakowski. 19 kwietnia 2023
Właśnie dostałem maila o następującej treści:
Link
Szanowny profesorku,
Teraz jest dobry interes do zrobienia. Powstał przecież Państwowy Bank Rolny, który ma świetnego Prezesa.
Można więc zrobić następującą transformację - i to - dla obniżenia kosztów - jedynie "w dokumentach".
W magazynach w Polsce jest ok. 4 mln ton ukraińskiego zboża.
Dokumenty mówiące skąd zboże pochodzi, możemy łatwo dostać. I można je troszkę zmienić. To tanio wypada.
Mogę tam dostać po 1000 za tonę. Oczywiście - hurtem. Otóż szukam pilnie Wielkich Rolników, którzy kupią zboże po 1200 za tonę.
Oni już łatwo sprzedadzą to zboże, jako wyhodowane ciężką krwawicą Bartosza - do Banku Rolnego Prezesa Dyzmy, i zainkasują po 1400.
Dla zmniejszenia kosztów transportu będzie to tylko operacja na dokumentach. Zboże zostanie tam gdzie jest, a tylko trochę się usunie te trupki myszy i podobne. A pestycydy? Mam znajomego weterynarza, niedrogi.
Link
A jak trafią się jakieś robale - to napiszemy, że to zgodnie z rekomendacjami Unii Europejskiej. Ku chwale Zielonej Rewolucji!!
Mamy już gotowe tabliczki do przybicia na magazynie, że to "zboże jest własnością Państwowego Banku Zbożowego". Ku chwale Ojczyzny!!
No co, profesorku, git?
Dobrze pomyślane, no nie?
Z poważaniem
Leon Kunicki vel Leon Kunik [dla bliskich - Dmitruś Firtxxx]
=====================
Patrioci, pomożecie? !!! Ratujmy Polskę !! Ku chwale Ojczyzny!
============================
mail:
Minister Kowalczyk ewidentnie rozżalony dzień przed dymisją powiedział, że on wie, kto zarobił na tym nielegalnie wprowadzonym na polski rynek zbożu, ale że on tego nie powie, ponieważ to są takie delikatne sprawy ? mówił Dziambor. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 20.04.23 |
Pobrań: 30 |
Pobierz () |
20.04.2023 Obsrywanie Konfederacji |
Jak z pewnością Państwo zauważyli, w kampanii obsrywania Jana Pawła II zarządzona została pieriedyszka. Przyczyna pewnie tkwi w tym, że kampania obsrywania okazała się dla PiS, do, którego, w ramach programu pilotażowego przyszłej koalicji, w podskokach przyłączyło się PSL, prawdziwym darem Niebios. Najwyraźniej przeceniamy Judenrat "Gazety Wyborczej", któremu w ogóle nie przyszło do głowy, że w ten sposób wyrządza Donaldu Tusku niedźwiedzią przysługę. Toteż miota się on teraz od ściany do ściany i jednego dnia próbuje licytować się z Naczelnikiem Państwa, proponując "babciowe", a drugiego, najwyraźniej pozazdrościwszy pannie Grecie Thunberg doktoratu honoris causa z teologii, ogłasza, że prawdziwy Polak-katolik w żadnym razie nie może głosować na Konfederację, nie popadając w sprośne błędy Niebu obrzydłe. Bo kiedy zarządzono pieriedyszkę w obsrywaniu Jana Pawła II, to jednocześnie zarządzona została kampania obsrywania Konfederacji. Donald Tusk tedy obsrywa ją na odcinku teologicznym, z kolei uchodzącemu we Wrocławiu za "eksperta" od "ekstremizmu" panu doktorowi Przemysławowi Witkowskiemu "nie mieści się z głowie", jak można domagać się wprowadzenia "małżeństw nierozerwalnych", o których wspomniał pan Sławomir Mentzen. Jak przystało na naukowca i eksperta, pan dr Witkowski ani pomyśli nad tym, żeby zwiększyć pojemność głowy, żeby zmieściło mu się w niej trochę więcej - ale może w tej powściągliwości tkwią motywy osobiste. Rzecz w tym, że pan dr Witkowski zawarł był "małżeństwo humanistyczne" według rytu Polskiego Towarzystwa Racjonalistów, które w krótkich abcugach mu się rozleciało. Podejrzewam, że to całe Towarzystwo może skupiać byłych urzędników Wydziału Obrzędowości Świeckiej przy KC PZPR, bo to właśnie stamtąd pochodziły te wszystkie "humanistyczne" liturgie, w rodzaju wręczania "dowodziku" i "nadawania imienia" - no i oczywiście - ubowniczków, którzy musieli te liturgie pod nadzorem POP odprawować. Gdyby nie te traumatyczne doświadczenia, może i pan dr Witkowski by zrozumiał, że propozycja, by ten, kto chce, mógł zawrzeć małżeństwo nierozerwalne, raczej poszerza możliwości wyboru, niż je zawęża, bo przecież nie przekracza to możliwości umysłu ludzkiego. Inna sprawa, że od ekspertów zbyt wiele wymagać nie można, bo wielu z nich reprezentuje tzw. ciemnotę oświeconą. Ciemnota oświecona tym się różni od zwyczajnej, że ta zwyczajna zdaje sobie sprawę ze swoich ograniczeń, jest ciekawa świata i chętnie się uczy, podczas gdy ciemnotę oświeconą cechuje pycha, oparta na tytułach uzyskanych w wyższych szkołach gotowania na gazie, związku z tym uważa ona, iż zjadła wszystkie rozumy i nikt niczego nowego nie może im już powiedzieć. Po lekturze publikacji dopuszczonych do druku przez Judenrat "Gazety Wyborczej" podejrzewam, że tam właśnie znajduje się główne, faszystowskie legowisko ciemnoty oświeconej. Uprzedzając ewentualne pozwy informuję, że jest to cytat z socrealistycznej aż do bólu książki sowieckiego autora Edwarda Kazakiewicza, który najpierw pisał w jidysz, a potem przerzucił się na rosyjski, zatytułowanej: "Wiosna nad Odrą". Opisuje on tam m.in, jak dowódca baterii artylerii wydaje patetyczne rozkazy, np: "W legowisko faszystowskie - ognia!", a już cudowny jest opis rozmowy, co prawda jednostronnej, "rudowąsego żołnierza" sowieckiego z członkiem Rady Wojennej, generałem Sizokryłowem, który intensywnie myśli i milczy. To intensywne milczenie zbija rudowąsego żołnierza z pantałyku i w celu zakończenia kłopotliwej sytuacji powiada: "Stalinowi dzięki!" - a wtedy generał Sizokryłow intensywnie myśli następująco: "Tak, jemu należą się dzięki..." - tak dalej. Trochę się obawiam, czy te cytaty nie zainspirują Wielce Czcigodnego Artura Dziambora do rozszerzenia krytyki Konfederacji, z której niedawno został wyrzucony. Przyłączył się on bowiem do kampanii obsrywania tego ugrupowania, ale na odcinku agenturalnym - że to legowisko ruskich onuc, nie ćwierkających zgodnie z zaleceniami pierwszorzędnych fachowców z ukraińskiego Sztabu Generalnego, którzy co i rusz podają nam do wierzenia rozmaite zbawienne prawdy. Mam nadzieję, że ktoś zauważy tę ochotniczą gotowość i odpowiednio ją doceni podczas układania list wyborczych.
I kiedy wydawało się, że już nikt tych oskarżeń nie przelicytuje, bo to i na odcinku teologicznym i obyczajowym i agenturalnym, rusko-onucowym - ni z tego, ni z owego odezwał się Wielce Czcigodny Robert Biedroń. Jak wiadomo, został on zesłany na polityczną emeryturę do Parlamentu Europejskiego, gdzie odsetek wariatów w sensie medycznym jest znacznie większy od średniej europejskiej i coś mu tam musiało zaszkodzić, bo zaatakował Konfederację na odcinku bzykania. Zaproponował mianowicie, by wszystkie szanujące się damy odmówiły udostępniania swoim dobiegaczom słodyczy swojej płci, o ile będą oni głosować na Konfederację, a przynajmniej z nią sympatyzować. Słowem - podporządkował bzykanie polityce. Ciekawe, że pan Biedroń zwraca się w tej sprawie, którą nazywa "strajkiem seksualnym", wyłącznie do dam. Najwyraźniej musi uważać, że politycy Konfederacji są pod względem seksualnym normalni, w odróżnieniu na przykład od niego, a zwłaszcza - od osób transpłciowych, które są pod tym względem całkowicie - ja mawiał marszałek Piłsudski - "rozdziwaczone". Ale i pan Robert na tym odcinku nieźle dokazuje, o czym się przekonałem, uczestnicząc w audycji telewizyjnej z udziałem jego i pana Jacka Poniedziałka, w towarzystwie pana doktora Janusza Majcherka. Pan Biedroń i pan Poniedziałek zaprezentowali tam swój ideał życia towarzyskiego w postaci tzw. "darkroomu". Do ciemnego choć oko wykol pomieszczenia wchodzą grupy "miłości głodnych płeciów" i rżną się tam z kim popadnie - raz paciakując w popielnik, a zaraz potem - w czyjeś spragnione pieszczot usta. Tym ekstazom towarzyszy oczywiście woń cudna, a podejrzewam, że gonokoki, krętki blade i wirusy AIDS latają tam jak chrabąszcze. Jak widać, Wielce Czcigodny pan Biedroń najwyraźniej z udziału w tych misteriach polityków i sympatyków Konfederacji by "wykluczył", a kto wie, czy nawet nie "stygmatyzował" - bo jakże inaczej traktować jego apel do dam, by wzięły udział w "strajku seksualnym"? Ciekawe, z jakim to wezwanie spotka się odzewem, bo przypuszczam, że do Konfederacji natychmiast zgłoszą się rzesze łamistrajków, od czego notowania, a w związku z tym - również wyniki wyborcze tego ugrupowania mogą tylko wzrosnąć, bo - jak zauważył Janusz Korwin-Mikke - damy z reguły przyjmują za własne poglądy mężczyzn, z którymi akurat się bzykają. Najwyraźniej ekscytowane przez Judenrat "Gazety Wyborczej" i rozmaitych ochotników kampanie obsrywania okazują się przeciwskuteczne.
Stanisław Michalkiewicz
|
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 20.04.23 |
Pobrań: 27 |
Pobierz () |
20.04.2023 Fikcyjne państwo, bierni obywatele... |
Chyba wracam do zdrowia. Za mniej więcej tydzień będę wiedział czy wróciłem na pewno, czy też jestem wrak, ruina, złom. Chciałoby się jeszcze jakiś czas chociaż spróbować i choćby w lokalnym wymiarze powalczyć o trochę normalności w życiu politycznym.
Normalność w życiu politycznym - czy jeszcze rozumiemy co to znaczy? Normalność, to normalność, czyli codzienna uczciwość, powszechna troska o dobro wspólne, szukanie i obrona prawdy w życiu publicznym. Zapewne katalog tego, co kształtuje normalność w życiu politycznym jest o wiele dłuższy.
Problem w tym, że w Polsce doszliśmy do punktu, w którym to, co normalne stało się ideałem, czyli czymś z natury nieosiągalnym. Za normalne uznajemy złodziejstwo, korupcję i inną wszelkiego rodzaju nieuczciwość, niszczenie dobra wspólnego w imię osobistych i partyjnych interesów oraz wszechobecne kłamstwo w życiu publicznym. Polityka zwyrodniała do tego stopnia, że sprawność w okłamywaniu obywateli jest miarą skuteczności i wielkości polityka, zaś odwaga mówienia prawdy, to synonim naiwności i politycznej nieporadności.
Ogarniając patologie życia politycznego od początków obecnej formy polskiej państwowości do dzisiaj, to spinają się one dwoma wydarzeniami pokazującymi, że od czasów przełomu ustrojowego do obecnego kształtu państwa nic się nie zmieniło na lepsze. III RP zaczęła się od afery nazwanej alkoholową. Dzisiaj można ją nazwać chrztem systemu polityczno - gospodarczego ówczesnej i współczesnej Polski.
Wtedy, na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku, nurtem szerokim jak Amazonka u ujścia, wjechały do Polski setki jeśli nie tysiące TIR-ów z nielegalnym alkoholem, przeważnie ze spirytusem podłej jakości. Proceder dostępny był dla ludzi ze sfer politycznych zarówno rządzących, jak i nie rządzących. Mówiono, że powstały wtedy fortuny, które do dzisiaj trzęsą życiem politycznym i gospodarczym. Nikt nigdy nie poniósł za to żadnej odpowiedzialności.
Ta klamra spina się współczesną aferą z przywozem nie nadającego się do spożycia zboża z Ukrainy, której mechanizm jest chyba identyczny z tą sprzed ponad trzydziestu lat. Wiele wskazuje, że i za tę aferę nikt nigdy nie poniesie odpowiedzialności.
Najbardziej wyróżniającymi cechami takich afer jest po pierwsze to, że bardzo nieliczni i uprzywilejowani przez układy polityczne, zarabiają na nich gigantyczne kwoty i takie gigantyczne pieniądze traci na nich państwo, czyli ogół obywateli, zwłaszcza płacących podatki. Po drugie takie afery pokazują, że państwo, którego odpowiedzialne instytucje dopuszczają do takich afer, jest państwem fikcyjnym.
To fikcyjne państwo jest jednocześnie strukturą wrogą dla obywateli, których bezpieczeństwo powinno gwarantować. Jest nawet gorzej. W normalnym państwie tam, gdzie struktury tego państwa nie chcą albo nie potrafią gwarantować bezpieczeństwa obywatelom, mają oni prawo zadbać o nie sami. Na przykład mogą się zorganizować, a i uzbroić i odsunąć od władzy oraz ukarać ludzi odpowiedzialnych za narażenie ich bezpieczeństwa. Sytuacja z "technicznym zbożem" z Ukrainy wypełnia wszystkie powyższe przesłanki. I co? I nic!
Od czasu ograniczeń wprowadzonych pod pretekstem epidemii koronawirusa wiadomo, że Polacy nie są wolnym, świadomym i choćby jako tako zorganizowanym społeczeństwem. Są bezwolną masą, którą w zależności od potrzeb albo się zastrasza, albo przekupuje. Co zrobiłoby wolne, świadome i choć trochę zorganizowane społeczeństwo, gdyby dowiedziało się, że odpowiedzialni za ich bezpieczeństwo politycy, dopuszczają by podtruwano obywateli niezdatną do spożycia żywnością, a dodatkowo zarabiają miliony na tym procederze? Pewnie dni takiej władzy byłyby policzone. Jednak po tym, co w tej mierze dzieje się w Polsce można śmiało stwierdzić, że jak to w starym dowcipie z zającami i pewnym kołem myśliwskim, nikt nikogo nie zastrzeli, a nawet nie obrzyga.
I co dalej? I w chorobie trzeba kupić coś do jedzenia. Byłem w sklepie. Kupiłem chleb i bułki. Czy mają w sobie "techniczne zboże"? Nie wiem. Wiem, że jeśli wrócę do zdrowia, wrócę do napier...nia się ze złodziejami. Widać, że są coraz bardziej zuchwali, silni świadomością, że ci, którymi rządzą zeżrą każde podsunięte im gówno i jeszcze podziękują zamiast pogonić ich do wszystkich diabłów. A ja z kolei mam świadomość, że każdy, kto się temu nie przeciwstawi jest jak wrak, ruina, złom.
A Państwo rozumiecie, że trzeba tych, którzy trują i pozwalają truć pogonić w diabły? I nie chodzi tylko o trucie "technicznym zbożem".
Andrzej Szlęzak
https://myslpolska.info |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 20.04.23 |
Pobrań: 27 |
Pobierz () |
20.04.2023 Powstanie w getcie warszawskim |
Powstanie w getcie to najważniejsze, kultowe, wydarzenie w dziejach świata - oczywiście palmę pierwszeństwa dzierży niepodzielnie słynny już holokaust, który przebija wszystkie zbrodnie ludobójstwa na pozostałych nacjach. Bo też każdy w otwartym społeczeństwie wiedzieć powinien, że:
Link
Oto żydowski internacjonalizm i język braterskiej miłości.
------------------------------------
Tadeusz Bednarczyk pseudonim "Bednarz", "Tadeusz" (1913-2002). W 1936 r. ukończył Szkołę Główną Handlową i został powołany do wojska. Skierowano go do dywizyjnej szkoły podchorążych piechoty przy 13. pułku piechoty w Pułtusku. W czasie okupacji niemieckiej był żołnierzem Organizacji Wojskowej, a następnie Armii Krajowej. Pracował w getcie warszawskim do wybuchu powstania jako przedstawiciel Urzędu Skarbowego, pełniąc jednocześnie funkcję koordynatora Korpusu Bezpieczeństwa oraz AK do pomocy dla powstających konspiracyjnych wojskowych oddziałów żydowskich. Za jego pośrednictwem Korpus Bezpieczeństwa przekazywał broń dla Żydowskiego Związku Wojskowego.
(...)
Autor wspomnień dotyczących getta warszawskiego. Wspomnień gorzkich i mocno odbiegających od oficjalnej narracji: "Walka i pomoc. OW-KB a organizacja ruchu oporu w getcie warszawskim", "Obowiązek silniejszy od śmierci: wspomnienia z lat 1939-1944 o polskiej pomocy dla Żydów w Warszawie" czy "Życie codzienne warszawskiego getta".
Nie miał łatwo - Marek Edelman i ludzie wokół niego skupieni, kwestionowali nie tylko jego działania na terenie getta, ale ogólnie czyn zbrojny Żydowskiego Związku Wojskowego (ŻZW). Działo się tak zapewne z powodu bardzo krytycznego stosunku Bednarczyka do działań wielu Żydów w Polsce Ludowej. Dzisiaj trochę się to zmienia, i historycy zaczynają już pisać o działaniach ŻZW. Odwagi by bronić Bednarczyka już niestety wszystkim brakuje.
Bednarz wspominał:
"Getto miało swoją autonomię, swój zarząd i swoją żydowską policję, która szybko zyskała sobie wyjątkowo złą sławę. Ogromne wrażenie robiła bieganina "za interesami", za groszem, za podstawowymi artykułami spożywczymi. Rzucała się w oczy ogromna liczba żebraków. To przesiedleni do getta Żydzi z podwarszawskich miejscowości, którym pozwolono zabrać tylko to co mogli wsiąść do ręki - i to oni najszybciej pozostali bez środków do życia. Marli z głodu na ulicy. W getcie warszawskim mordowali głodem. Wieczorem zmarli leżeli na ulicy jeszcze w ubraniach, rano już byli nadzy, przykryci papierami lub gazetami. Ubrania zdzierano potajemnie nocą, na sprzedaż lub po prostu na szmaty. Zwłoki zbierały co rano odkryte wozy z zakładu pogrzebowego Pinkerta i ulicą Gęsią wywoziły na kirkut (...)
Najekskluzywniejszym był Palaise de Dance przy ulicy Niecałej należący do braci Frontów. Widzę to jak dzisiaj: lśniący parkiet, doskonała orkiestra Lopka Rubinsteina, nastrojowy półmrok, przyciemnione światła, stoliki. Na stołach autentyczne koniaki i szampany francuskie. Na antresoli loże i gabineciki już dla konkretnych uciech cielesnych. To wszystko było przeznaczone dla ludzi majętnych, tych którzy tutaj w getcie na nędzy i szmuglu robili kolosalne majątki".
Łukasz Marcin Jastrzębski |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 20.04.23 |
Pobrań: 30 |
Pobierz () |
21.04.2023 Czy Partia PJJ zawrze koalicję z inną siłą polityczną? |
Czy Partia PJJ zawrze koalicję z inną siłą polityczną zasiadającą obecnie w sejmie?
Nie! Ruch Polska Jest Jedna nie bierze pod uwagę takiej możliwości. Niezależnie od wyniku wyborów nie będzie rozważał koalicji z żadną z partii obecnie zasiadających w sejmie. Nie oznacza to, że zamykamy się na ludzi posiadających przeszłość polityczną. Jeżeli zaakceptują nasze wartości i udowodnią, że dobro Polski jest dla nich nadrzędną wartością zapraszamy ich do wspólnego działania. Nasz udział w wyborach, traktujemy jako konieczny aby uzyskać realny wpływ na to co dzieje się z Polską. Nie mamy żadnego, prywatnego interesu w starcie w wyborach, naszą nadrzędną sprawą jest interes Polski. Nie jesteśmy przez nikogo finansowani ani przez nikogo sterowani. Jesteśmy ruchem oddolnym, dla którego największą wartością jest dobro Polski i Polaków (obywateli?). Zapraszamy do współpracy wszystkich, którym przyświecają te same wartości.
Rafał Piech - Prawda umocowana w najwyższych wartościach
Link
Program PJJ
Rozwiązania PJJ dla Polski
Filarem polskiej gospodarki ma być mała i średnia przedsiębiorczość, a nie korporacje.
Podstawą polskiej energetyki powinny być krajowe złoża surowców i ich nowoczesna eksploatacja.
Czas powstrzymać systemowe wykańczanie małego biznesu oraz cichy gospodarczy rozbiór Polski trwający od 1989 roku. Odkryj prawdę i dołącz do ruchu tworzonego przez prawdziwych patriotów
(...)
Kliknij i przeczytaj całość Link
|
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 21.04.23 |
Pobrań: 29 |
Pobierz () |
21.04.2023 Nie będzie Unii Polsko-Ukraińskiej |
Pomysł utworzenia konfederacji czy nawet federacji polsko-ukraińskiej pojawił się w "opiniotwórczych" mediach (tak same siebie nazywają) ponad pół roku temu. Jego jawnymi orędownikami jest również kilku polskich polityków, którzy swego czasu nieopatrznie przyznali się do związków etnicznych z ukraińską diasporą.
Lobby ukraińskie w Polsce jest obecnie wyjątkowo silne dzięki uległości wobec "wielkiego protektora", ale tym razem być może nieco wyszło przed szereg. Jednak nie sądzę, że ludzie ci odważyliby się lansować tak "kosmiczny" pomysł bez wiedzy owego protektora, który - w jednym z możliwych wariantów - chce w ten sposób doprowadzić do "niekontrolowanego" wciągnięcia Polski w ten konflikt lub bierze to pod uwagę.
Nie trzeba być znawcą spraw wojskowych żeby dostrzec, że zdolności mobilizacyjne w sile żywej państwa ukraińskiego wyczerpują się definitywnie i niedługo zabraknie chętnych do obsługi dostarczanego z zagranicy uzbrojenia.
Masowa ucieczka za granicę oraz krwawe straty są już ogromne. Rzeczywistym amerykańskim celem tej wojny (rzeczywistym celem jest ten, który zostanie osiągnięty) jest osłabienie Rosji cudzymi rękami (żołnierze z prawdziwego Zachodu nie będą marznąć w nieogrzewanych okopach pod Chersoniem): tę zaszczytną misję powierzono Ukraińcom i najemnikom (przepraszam: ochotnikom), ale straty bojowe ograniczają z każdym dniem ich zdolność do "obrony Europy przed imperium zła".
Być może więc naiwni jak dzieci Polacy (semper fidelis) dadzą się tu wykorzystać, a jedną z dróg prowadzących do tego celu jest miraż unii polsko-ukraińskiej (oni umierają za nas, my powinniśmy umierać za nich).
Jesteśmy prawdopodobnie jednak świadkami upadku tej koncepcji, bo wiemy, że otwarcie granic między Polską a Ukrainą jest dla nas kompletną i już nieodwracalną katastrofą ekonomiczną. Nasz sąsiad jest przecież definitywnym bankrutem i już wyprzedaje za bezcen swoje aktywa, czyli zalewa nas tani import zwłaszcza produktów rolnych. Ów zalew niszczy już polskie rolnictwo a chłopi stanowią w naszym kraju jedyną grupę społeczną, która kieruje się i potrafi bronić swoich (czyli naszych) interesów.
Gdyby doszło do polityczno-prawnego zintegrowania tych dwóch państw, nasze straty mogłyby sięgnąć rocznie setek miliardów złotych, bo zdegradowany lecz dużo większy terytorialnie kraj, w dodatku wciąż liczący się producent płodów rolnych, po prostu do cna może wyniszczyć polskie rolnictwo, bo mamy gorsze warunki glebowe i - po prostu - produkujmy dużo drożej.
Byłby to faktycznie koniec naszego członkostwa w Unii Europejskiej, bo na reakcję obronną innych państw tej organizacji nie trzeba by było długo czekać. Nastąpiłby znany efekt domina: ich działania obronne godziłyby również w nasze interesy, a przecież dotychczasowy stan naszych stosunków z tą organizacją jest dostatecznie zły.
Ale nie kreślmy katastrofalnych scenariuszy, bo jest już źle i nie musi być jeszcze gorzej. Musimy (wreszcie) zacząć kierować się naszymi interesami, a te stoją w historycznej kolizji z koncepcją politycznej i prawnej integracji z państwem Ukraińskim, ale obecnie również z aktualną polityką wschodnią Unii Europejskiej.
Przecież bezcłowy import produktów rolnych z Ukrainy jest pomysłem Brukseli, a my mamy ponieść jego koszty. Może trzeba ustalić, czy jest to w rzeczywistości jakaś tam "pomoc dla walczącej Ukrainy", które - jak nam się to na co dzień powtarza - "walczy w naszej obronie", czy też napychanie kieszeni kilku oligarchom (na wskroś zachodnich), którzy przejęli miliony (tak, tak) hektarów ziemi ukraińskiej.
Wielkość tych latyfundiów szokuje: ponoć największy z owych oligarchów dysponuje nawet kilkuset milionami hektarów a za zarobione pieniądze prawdopodobnie od dawna transferuje do swoich metropolii.
Jeśli to tylko "wpisuje się w kremlowską propagandę" (notabene uprawianą przez zachodnie media), to z chęcią usłyszą dementi, że kupując ukraińską pszenicę dajemy tylko zarobić bohaterskim ukraińskim chłopom, którzy - tak jak w naszej historii - "żywią i bronią" samostijnej Ukrainy.
Sądzę, że jesteśmy świadkami - co prawda zagłuszanego przez cenzurę, ale najgłębszego od roku przewartościowania naszych ocen konfliktem na wschodzie. Płacimy już zbyt dużo i już dobrze wiemy, że nie ma to żadnego pozytywnego wpływu na wynik tego konfliktu. Są takie państwa, które od wielu dziesiątków lat zarabiają na doprowadzeniu do ekonomicznego i politycznego upadku innych państw. My byliśmy (jesteśmy?) ofiarą tej polityki. Teraz również tylko na tym tracimy.
Witold Modzelewski |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 21.04.23 |
Pobrań: 29 |
Pobierz () |
21.04.2023 Polska znów z sukcesem!! Minister rolnictwa [Telus] zachwycony. Transporty bohaterskiego |
Po rozmowach z przedstawicielami rządu Ukrainy polski rząd zdecydował o dopuszczeniu tranzytu ukraińskiego zboża przez terytorium Polski. Transporty będą jednak specjalnie kontrolowane, plombowane elektronicznymi plombami z GPS a także objęte systemem SENT. Wprowadzony w sobotę zakaz importu towarów żywnościowych z Ukrainy jest utrzymany.
Z sukcesem zakończyliśmy rozmowy ze stroną ukraińską w sprawie tranzytu produktów z Ukrainy przez Polskę [dokąd tego nie zdradził - oj jadą z nami...] - powiedział minister rolnictwa Robert Telus po zakończeniu roboczego spotkania przedstawicieli rządu RP i Ukrainy w tej sprawie. Ze strony ukraińskiej w konferencji wzięli udział - pierwsza wicepremier Ukrainy, minister gospodarki Yuliia Svyrydenko oraz minister rolnictwa Mykoła Solski, a ze strony polskiej - obok ministra rolnictwa i rozwoju wsi Roberta Telusa, minister rozwoju i technologii Waldemar Buda.
- W wyniku naszych negocjacji, zdecydowaliśmy, że tranzyt ukraińskich towarów przez Polskę będzie odblokowany z czwartku na piątek - potwierdziła pierwsza wicepremier Ukrainy, minister gospodarki Yuliia Svyrydenko. Dodała, że polska strona poinformowała o technicznych aspektach tranzytu ukraińskich produktów przez teren Polski. - Jesteśmy pewni, że ukraińscy eksporterzy odpowiedzialnie będą podchodzić do tych wymagań - przekazała.
- Udało się doprowadzić do takich mechanizmów, które spowodują, że żadna tona zboża nie zostanie w Polsce, że towary będą przewożone tranzytem przez Polskę. Przede wszystkim przez pewien czas będzie konwój, konwój każdego transportu przez Polskę - powiedział szef MRiRW. Zapowiedział też, że do lipca, cała nadwyżka zbóż, czyli ok. 4 mln ton - wyjedzie z Polski, by zrobić miejsce dla zbóż z nowych żniw.
Minister rozwoju i technologii Waldemar Buda poinformował, że od piątku od północy zostanie uruchomiony przejazd produktów rolnych z Ukrainy przez Polskę. Dodał, że wprowadzony zostanie zapis, który zabezpieczy przed pozostawaniem tych towarów w Polsce; nie będzie można ich wycofać z tranzytu [ale może do nas wrócić jako nie ukraińskie]. - Uruchomimy przejazd przez Polskę tych towarów, które są w załączniku do rozporządzenia, od północy od piątku. Ten czas, do tego momentu, jest potrzebny na wydanie dwóch rozporządzeń ministra finansów i aktualizację mojego rozporządzenia. Wprowadzimy plomby elektroniczne i system SENT dla tych towarów. To będzie podstawą do zmiany mojego rozporządzenia - oświadczył.
https://www.prawo.pl/biznes/import-zboza-z-ukrainy-utrzymany-bedzie-tranzyt,520878.html
-----------------------------
Tranzyt - do jakiego kraju? Czy wjadą te śmieci do Niemiec i już jako niemieckie wrócą do Polski? Tak to załatwili? Boże chroń Polskę przed jej zdrajcami i naszą własną głupotą.
Możemy tylko zazdrości mądrości Czechom, Słowakom, Węgrom Rumunom i Bułgarom. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 21.04.23 |
Pobrań: 28 |
Pobierz () |
21.04.2023 Fit for 55, czyli gotowość Unii na głód 2055. Droga do katastrofy. |
Polska nie może uczestniczyć w unijnych szaleństwach "Fit for 55". Te nazwę należy tłumaczyć jako "szkieletowaty, zagłodzony w roku 2055". Równie zmyślne co Hołownia 2050.
Unia Europejska jest jedynym regionem świata, który jako całość niemal się nie rozwija. PKB takich krajów jak Francja, Hiszpania, Włochy, Grecja, Portugalia, Finlandia jest niższe niż w 2008 roku. 15 zmarnowanych lat. W 2007 roku PKB Szwajcarii było o 20 miliardów dolarów wyższe niż Belgii. Dziś jest o ponad 200 - 800,6 miliardów dolarów Szwajcarii vs 594 miliardy Belgii. Prawdziwą skalę zniszczeń jakich na gospodarce dokonuje Unia widać dopiero jak policzy się zakumulowane straty Belgów względem Szwajcarów na przestrzeni lat 2007-2021. Sięgają one astronomicznej kwoty 2,2 biliona dolarów. Podobnie Szwecja, w 2007 - PKB takie samo, co w Szwajcarii - 490 miliardów, a dziś o 165 miliardów dolarów niższe niż u Helwetów.
Co oznacza "Fit for 55"?
Przytaczam te statystyki, bo one pokazują, że przewidywane w Polsce koszty owego głodzenia się na rok 2055 - "Fit for 55", to nie jest abstrakcja. W 2022 roku wydaliśmy ponad 30 miliardów złotych na zakup ETS za granicą. Bank Pekao obliczył, że Polska na głodowanie 2055 wyda 190 miliardów euro do 2030 roku. Zamiast sfinansować rozwój infrastruktury, edukację, zdrowie etc., to my zmarnujemy miliardy na handel ETS i na cła za importowane spoza Unii towary. Do tego trzeba doliczyć koszty spowolnienia rozwoju gospodarki, a może nawet zwijania się jej, jak w przypadku wielu krajów Unii. Wejście w szaleństwo oznacza, że nie osiągniemy dobrobytu. Zatrzymamy się na takim poziomie jakim jesteśmy, a potem z roku na rok, jak inne kraje Unii będziemy chudnąć do szkieletu.
Nie ma takich korzyści jakie byłaby w stanie dać nam Bruksela, które zrekompensowałyby koszty uczestnictwa w tym samobójstwie na raty. Określenie transformacja energetyczna jest całkowicie nietrafne, zakłamujące rzeczywistość. Istotą tego co chcą zafundować eurokraci jest transformacja życia. Obłożenie opłatami ETS choćby transportu nie oznacza tylko podrożenia wszystkich towarów, ale także to, że milionów Europejczyków nie będzie stać choćby na wyjazd na wakacje, na weekend. Uwięzienie ich w miastach i wioskach. To brednie, że mieszkaniec mazowieckiego Węgrowa pojedzie komunikacją zbiorową na weekend do Kadzidłowa na Mazurach, czy Ustrzyk Dolnych w Bieszczady. Dziesiątki tysięcy tych, którzy zbudowali całą infrastrukturę polskiej agroturystyki mogą zacząć pakować swe biznesy. Na wakacje też nie polecimy do taniej Tunezji, bo szaleńcy z Brukseli to uniemożliwią nakładając ETS na transport lotniczy.
Obszar Unii już jest najdroższą strefą życia na świecie. Darujmy sobie porównania do jakichś miejsc punktowych jak Genewa, Singapur, Tel Awiw. A będzie jeszcze drożej. Bo wszystko co wyprodukujemy, zbudujemy, każda usługa obciążone będą sztucznymi kosztami energii. Eufemistyczny zwrot "spadek konkurencyjności gospodarki Unii", to nic innego jak wielkie bezrobocie - bo nie będzie opłacała się produkcja w Europie, i bieda.
Podobnie podrożeje to, co do Europy będzie importowane. Wyroby ze stali, aluminiowe, nawozy, energia elektryczna, wodór zostaną bowiem obłożone "cłem klimatycznym" tzw. CBAM - Carbon Border Adjustment Mechanism, co spowoduje wzrost cen kolejnych towarów jak choćby żywności. To co jest dziś dostępne dla przeciętnego Europejczyka, stanie się po obłożeniu cłami luksusem. Cłowy rewanż ze strony Chin, czy północnoamerykańskiej strefy UMSCA może też sprawić, że Unia wyląduje na peryferiach globalnego handlu.
Nawet pobieżne opisanie konsekwencji gospodarczych i społecznych zaprowadzenia reżimu "fit for 55" to praca na wielki raport. Nie będzie dziedziny gospodarki, ale też życia, która nie zostanie dotknięta szaleństwem klimatycznym. To będzie transformacja życia, kultury, obyczajów, edukacji, zdrowia, kuchni, a nie energetyczna. Osobnicy którzy nam to fundują doprowadzili do wielkiego kryzysu energetycznego, do tego, że Europa rzęzi, przestaje się globalnie liczyć, są jak narkoman, jak nałogowiec, który tkwi w destrukcyjnym szaleństwie i chce więcej, więcej. To są ludzie niebezpieczni, sfanatyzowani, albo oportunistyczne, bezmyślne miernoty jak ci z polskich wysłańców do Brukseli, którzy głodzenie 55 poparli. W większości nie mają nawet bladego pojęcia nad czym głosują i nie wiedzą choćby tego, że smog nie ma nic wspólnego z CO2. Silniki spalinowe niemal w ogóle nie przyczyniają się do jego powstawania i mają zupełnie pomijalny wpływ na ilość CO2 w atmosferze. A mimo to dziesiątkom, jeśli nie setkom milionów ludzi w Europie chce się je odebrać, choćby windując ceny paliw. Nie ma takiej możliwości, by 250 milionów samochodów w Unii zastąpiono elektrycznymi, zwłaszcza, że na świecie nie skonstruowano jeszcze ani jednej ciężarówki zdolnej na dużym dystansie, w rozsądnym czasie przewieźć tyle towaru co tradycyjny TIR.
W czwartek przyjeżdża do Polski eurokrata Virginijus Sinkeviczius, unijny komisarz ds. środowiska, by łzy nam otrzeć i bzdury opowiadać.
Oznacza to (rozmowy w Polsce) również omówienie stanu wdrażania Europejskiego Zielonego Ładu, naszego planu budowy silniejszej Europy (...). Nie mogę się doczekać bardziej szczegółowego omówienia naszych ambicji środowiskowych z polskim rządem i zainteresowanymi stronami, aby lepiej zrozumieć ich stanowisko i móc uwzględnić obawy. Zielony Ład przyniesie wiele korzyści polskiej gospodarce i całemu społeczeństwu.
To zwykły propagandowy bełkot jest, a my nawet nie mamy mocy, by go z bredni rozliczyć.
Jeśli wszystkie środki zaproponowane przez Komisję zostaną wdrożone przez UE, liczba przedwczesnych zgonów z powodu zanieczyszczenia powietrza spadnie w2030 roku o ponad 70 proc. w porównaniu z 2005 rokiem.
To są jakieś rojenia, on powtarza jakieś tam zmyślenia z raportów pod gotową tezę. Nie ma bladego pojęcia jaka w ogóle jest liczba tzw. przedwczesnych zgonów i jaka będzie i ile ludzi umrze od tego, że tacy jak on do nędzy Europę doprowadzą. Ile będzie przedwczesnych zgonów z powodu tego, że ludzie nie wypoczną na wakacjach, z biedy będą jedli tanie, więc podłe jedzenie, albo stres z powodu długów, niespłaconych rachunków ich zabije.
Brak logiki
Tacy ludzie nie byli w stanie niczego przewidzieć, ale cały kontynent naprawią. Eurokraci są jak ci w Niemczech, którzy zamknęli elektrownie atomowe, by następnego dnia sprowadzać z Francji prąd z elektrowni atomowych. Trzeba sobie uwiadomić, że ma się do czynienia z zupełnymi ignorantami, którzy bzdury jak Stuhr o polskich dzieciach pod Cedynią, albo Joński o Powstaniu Warszawskim z 1989 roku opowiadają. Typ ludzi jak u nas niesławnej pamięci były minister klimatu Janusz Kurtyka, który karierę z SLD w Unii zaczynał, a potem wsławił się u nas promowaniem szwedzkiej idiotki Thunberg i ścieżkę do międzynarodowych instytucji sobie wydeptał.
Ludzie od "Fit for 55" niczego nie policzyli, niczego nie przewidzieli, tylko zmyślają, manipulują, okłamują nas swymi opowieściami. Litwin przyjeżdża do Polski też, by kombinować jak odebrać Polsce władztwo nad polskimi lasami i Brukseli je przekazać. Dokładnie to oznaczają jego słowa:
Zaproponujemy nową ustawę o monitoringu lasów, aby dostarczać szczegółowych i dokładnych informacji o lasach UE.
Ronald Reagan mawiał, że każdy rozsądny obywatel po spotkaniu z kimś z władzy sprawdza czy ma portfel i zegarek, a najlepiej to wcześniej je dobrze chowa. Tak powinna być traktowana każda unijna inicjatywa. Była premier Beata Szydło wychwala utworzenie w 2026 roku unijnego Społecznego Funduszu Klimatycznego. Ma on służyć "zapewnieniu sprawiedliwej i nastawionej na włączenie społeczne transformacji klimatycznej".
Konieczne było stworzenie Społecznego Funduszu, który ma pomóc i wesprzeć przedsiębiorstwa i gospodarstwa domowe.
Pani premier w swej dobroci się myli. To szykowana pułapka, oszustwo, przynęta. Kolejne ogniwo łańcucha do pętania nas. Narzędzie do szantażowania, wymuszania posłuszeństwa, kreowania polityki w Polsce. Dokładnie tak jak KPO - czyli pożyczka na niby na odbudowę gospodarki po pandemii. Jak im się coś w tej Brukseli nie spodoba, to grosza z tego klimatycznego funduszu nie zobaczymy, choć wpłacimy na niego miliardy.
To część tajemnicy szaleństwa "fit for 55". To dodatkowe ogromne pieniądze choćby z opłat ETS ale, też ceł klimatycznych. Środki z CBAM w całości trafią do brukselskich sejfów i może nam z nich łaskawie grosz do kapelusza wrzucą, a może nie, a my prosić się będziemy. I to kolejny cel owego "fit for 55". Klimatyczny reżim ma służyć jeszcze większemu podporządkowaniu państw, odebraniu im kolejnych kompetencji, całkowitemu uzależnianiu ich gospodarek od Brukseli. Poddając się temu będziemy całkowicie ubezwłasnowolnieni. Każdy krok za unijnymi reżimowcami pogłębia nasze uzależnienie, ogranicza naszą suwerenność zdolność do stanowienia o sobie. Im bardziej będziemy uzależnieni, tym na większe szaleństwa za rok 5 lat będziemy musieli się zgodzić.
Po wyborach musi nastąpić wielkie otwarcie dyskusji o Unii i warunków naszej obecności w niej. Polska musi być gotowa na poprowadzenie europejskiej rebelii przeciwko Brukseli. Nie możemy oglądać się na inne państwa. Musimy być gotowi na samotną "wyprawę" jak bohater filmu Sidneya Luneta "12 gniewnych ludzi" - historii o mądrym ,odważnym przysięgłym sądu, który wbrew wszystkim miał rację i przekonując wrogo, sceptycznie nastawionych pozostałych 11, uratował niewinnego człowieka, którego chcieli skazać na śmierć. I tak nie mamy wyjścia. Unia to chory człowiek Europy. Ona umiera. Wystarczy tak jak lekarz, który czyta wyniki badań krwi pacjenta, sprawdzić roczniki statystyczne Eurostatu, by przekonać się w jak beznadziejnym jest stanie.
Dariusz Matuszak
wpolityce.pl/-fit-for-55-czyli-gotowosc-unii-na-glod
-----------------------------------
Denker #10192
Jedyna rozsądna droga jaka nas czeka to wyjście z UE. UE nie da się reformować , jak nie dało się reformować socjalizmu. Ludzie muszą zrozumieć, ze to nie darmowa skarbonka, ale okupant o rasistowskich zapędach traktujący państwa Europy jak łatwy łup a ludzi w niej mieszkających jak pariasów mogących dostawać tylko ochłapy z pańskiego stołu. Tego nikt nie kryje. Trzeba sobie zadać pytanie czy o to chodziło. Dalsze pozostawanie w UE Polski to bieda, hamulec rozwoju i dyskryminacja. Czas na referendum. Czas na opamiętanie i walkę o naszą przyszłość bez UE.
Żądajmy REFERENDUM w sprawie DALSZEGO NASZEGO BYTU W UE. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 21.04.23 |
Pobrań: 30 |
Pobierz () |
22.04.2023 Co jedzą świerszcze, które później przerabiane są na mąkę. "Każdy powinien to przec |
Włoski portal "ilParagone" opublikował artykuł ekspertki od hodowli owadów, która omówiła zagrożenia dla zdrowia wynikające z jedzenia owadów. Artykuł dotyczył głównie mąki ze świerszczy domowych i informował o możliwości występowania wirusów, bakterii oraz zanieczyszczeń chemicznych w takim produkcie.
Specjalistka wyjaśniła również, w jaki sposób hodowane są insekty, które mają trafić na talerze mieszkańców Unii Europejskiej.
W styczniu 2023 roku Unia Europejska dopuściła mąkę ze świerszcza domowego do obrotu spożywczego, co zwiększyło liczbę owadów jadalnych, które są dopuszczone do spożycia na terenie UE, do trzech. Dodanie mąki ze świerszcza domowego do listy produktów żywnościowych z owadów jadalnych odbyło się po zezwoleniu na dodawanie do żywności larw mącznika młynarka i szarańczy wędrownej w 2021 roku.
Owady jadalne są uważane za dobre źródło białka, kwasów tłuszczowych, witamin i minerałów, jednak hodowcy owadów zwracają uwagę, że masowa hodowla owadów niesie ze sobą ryzyko wystąpienia chorób i zanieczyszczeń chemicznych, co może wpłynąć na zdrowie konsumentów. W swoim artykule opublikowanym na łamach portalu "ilParagone" kilka dni temu, Marina Brusadelli, psycholog kliniczna i amatorska hodowczyni owadów, omówiła kwestię możliwych zagrożeń dla zdrowia związanych z jedzeniem owadów.
Marina Brusadelli w swoim artykule na łamach portalu "ilParagone" odniosła się do zatwierdzenia przez Komisję Europejską świerszczy domowych jako żywności odpowiedniej dla ludzi. Zaznaczyła, że do tej pory insekty były sprzedawane głównie do karmienia niektórych gatunków zwierząt owadożernych lub ssaków. Brusadelli zwróciła również uwagę, że hodowla tych owadów jest bardzo kosztowna.
Brusadelli wyjaśniła, że owady rozmnażają się w wysokich temperaturach, zazwyczaj między 25 a 30 stopniami Celsjusza, i potrzebują bardzo drogich podłoży do życia. Hodowle insektów gromadzą w jednym miejscu tysiące okazów, które jedzą i wydalają nieustannie. Ekspertka zauważyła, że insekty często zjadają siebie nawzajem, co prowadzi do gromadzenia się na dnie pojemnika pozostałości po martwych owadach. Część odchodów i szczątków martwych owadów może trafiać do produktów końcowych, w tym do mąki z owadów. Aby zmniejszyć ilość odchodów, właściciele dużych hodowli głodzą insekty przez kilka dni, zanim zostaną one przetworzone na mąkę.
Bakterie, wirusy i antybiotyki w mące ze świerszczy
Włoski ekspert zwraca uwagę, że dla hodowców owadów najbezpieczniejszym i najłatwiejszym sposobem kontroli skażenia bakteryjnego wśród owadów jest podawanie antybiotyków, tych samych, które są kwestionowane w rzeźniach zwierząt.
Marina Brusadelli zauważa, że badania przeprowadzone na kale świerszczy hodowlanych wykazały obecność dziesiątek tysięcy bakterii i wirusów, które w warunkach hodowlanych mają korzystne warunki do szybkiego namnażania się ze względu na wysoką temperaturę. Ekspertka uważa, że spożywanie insektów stanowi poważne zagrożenie dla ludzi i innych zwierząt. Ponadto, ze względu na koszty produkcji, koszt mąki ze świerszczy wynosi około 70 euro za kilogram, co utrudnia uzyskanie zezwolenia na hodowlę insektów do celów spożywczych.
Obecnie, monopol na hodowlę świerszczy domowych ma tylko jedna firma z Wietnamu, gdzie nie ma przepisów dotyczących bezpieczeństwa żywności równorzędnych z europejskimi.
"Problem reakcji alergicznych jest kwestią fundamentalną, która powinna wzbudzić w nas lęk przed tymi nowymi przepisami, które de facto zaburzają równowagę (mikrobiota/mikrobiom) przekazywaną i utrzymywaną przez pokolenia. Nie należy ponadto lekceważyć psychologicznego wpływu nowych przepisów na życie osób cierpiących na alergie oraz dla ich rodzin. Ze względu na wprowadzenie na rynek w UE żywności z mąką z owadów, osoby te będą żyły w strachu przed dalszymi problemami zdrowotnymi i staną się niewolnikami czytania etykiet (na których nota bene dodatek insektów jest ukryty pod nazwami łacińskimi lub trudnymi do rozszyfrowania akronimami)" - pisze Brusadelli.
Inne zagrożenia
Zdaniem Brusadelli należy unikać wprowadzania żywności na bazie owadów do codziennej diety Europejczyków. Oprócz wspomnianych wcześniej zagrożeń dla zdrowia, podkreśla ona również, że hodowla owadów generuje znaczne zanieczyszczenie środowiska, nie tylko pod względem emisji dużych ilości CO2, ale również ze względu na stosowane w hodowli antybiotyki.
"Czy jesteśmy gotowi poświęcić naszą tradycję, znaną na całym świecie kuchnię włoską oraz nasz sposób jedzenia i życia w imię rzekomo bardziej ekologicznego odżywiania? Mówi się nam, że powinniśmy promować żywienie w krajach trzeciego świata... za 70 euro za kilogram? Po raz kolejny nie jesteśmy o nic proszeni, to jest nam narzucane' - kończy Brusadelli swój artykuł o hodowli owadów.
https://legaartis.pl
----------------------------------
Zwróć uwagę na ten kod. Po nim rozpoznasz, że w produkcie są robaki
Wiele mediów w Polsce i za granicą ostatnio porusza temat robaków w jedzeniu. Warto zauważyć, że spożywanie owadów było powszechne jeszcze przed tym, zanim stało się to modne. Wiele produktów spożywczych zawiera spreparowane ciała robaków, a istnieją sposoby, dzięki którym można to rozpoznać.
Suszone świerszcze i mąka z nich przygotowana są tematem na czasie, który budzi obrzydzenie u wielu osób. Jednak warto zauważyć, że spożywanie robaków w jedzeniu jest praktykowane od bardzo dawna. Dawniej robaki nie były jednak dostępne w takiej formie, jak produkty, które obecnie są dopuszczone do użytku przez Unię Europejską. Najczęściej występują w postaci spreparowanych ciał owadów i innych zwierząt, które są popularnymi konserwantami.
Faktycznie, konserwanty są powszechnie stosowane w produktach spożywczych, aby przedłużyć ich trwałość i zapobiec zepsuciu. W celu wykrycia obecności robaków w jedzeniu, warto dokładnie czytać etykiety produktów i zwracać uwagę na symbole danych konserwantów. Szczególną uwagę warto zwrócić na daty ważności produktów oraz na sposób ich przechowywania, aby uniknąć zepsucia. Należy też uważnie czytać skład produktu i poszukiwać nazw robaków lub innych owadów w języku łacińskim, np. "Tenebrio molitor" (mącznik), "Gryllotalpa" (kretowina) czy "Locusta migratoria" (szarańcza). Warto również zwrócić uwagę na symbole dotyczące alergenów, ponieważ niektóre osoby mogą mieć uczulenie na składniki pochodzenia owadziego.
Konserwanty są oznaczane literą "E" i kodem, który umożliwia ich rozpoznanie. Poniżej przedstawiam krótką ściągawkę, która może okazać się pomocna przy zakupach:
E200-E299: konserwanty
E300-E399: przeciwutleniacze
E400-E499: emulgatory, stabilizatory, zagęszczacze
E500-E599: regulatory kwasowości, środki spulchniające, przeciwzbrylające
E600-E699: wzmacniacze smaku i zapachu
E900-E999: zagęszczacze, substancje słodzące, nośniki aromatów
E1000-E1599: substancje dodatkowe, takie jak skrobia, wosk pszczeli, kwas cytrynowy
Należy jednak pamiętać, że nie wszystkie konserwanty są robakami. W przypadku podejrzeń co do zawartości owadów w produkcie, zawsze warto sprawdzić dokładnie etykietę i poszukać informacji o składnikach pochodzenia owadziego.
Poniżej przedstawiamy listę dobrych konserwantów oraz tych, na które trzeba uważać. Lista zawiera również wykaz robali, jakie dodawane są do żywności.
1. Nieszkodliwe dodatki:
E100, E101, E103, E104, E105, E111, E121, E126, E130, E132, E140, E151, E152, E160, E161, E162, E170, E174, E175, E180, E181, E200, E201, E202, E203, E236, E237, E233, E260, E261, E263, E270, E280, E281, E282, E290, E300, E301, E303, E305, E306, E307, E308, E309, E322, E325, E326, E327, E331, E333, E334, E335, E336, E337, E382, E400, E401, E402, E403, E404, E405, E406, E408, E410, E411, E413, E414, E420, E421, E422, E440, E471, E472, E473, E474, E475, E480
2. Podejrzane dodatki:
E125, E141, E150, E153, E171, E172, E173, E240, E241, E477
3. Niebezpieczne dodatki:
E102, E110, E120, E124
E120 = owad z gatunku Chonille scale (karminowy)
E904 = wydzieliny owadów łuskowców lakieru (szelaku).
4. Zaburzenie zdrowia:
" Zaburzenia jelitowe: E220, E221, E223, E224.
* Niestrawność: E338, E339, E340, E341, E450, E461, E463, E465, E466, lody E407.
* Zaburzenia skóry: E230, E231, E232, E233
* Zniszczenie witaminy B12: E200
* Cholesterol: E320, E321
* Wrażliwość nerwów: E311, E312
* Gnicie ust: E330 jest najbardziej niebezpieczne (rakotwórcze) (zawarte np. w SCWEPPES LEMON, AROMASENF, MEZZO MIX, CRABBLE MEAT, BONBEL CHEES, MUSHROOMS w puszce)
5. Dodatki rakotwórcze:
E131, E142, E210, E211, E213, E214, E215, E216, E217, E239
UWAGA: E123 jest bardzo REAKTYWNY NA RAKA!!! Zakazany w USA i krajach WNP.
Zwróć szczególną uwagę na te dodatki w następujących produktach spożywczych: E123/E110, UWAGA!
(Gummi bears, TREETS, SMARTIES, żelki HARIBO, czekoladowe lentilki, budyń śmietankowy ZOTT, paluszki rybne IGLO, KRAFT dorahm z creme fraiche, KRAFT salami, serki do smarowania, budyń waniliowy E102, E110, gotowe sosy wszelkiego rodzaju).
6) UWAGA!!!
Z guanylanem i glutaminianem z serii E600, E605 - trucizna dla układu nerwowego
7. Aluminium:
E173 (barwnik - aluminium), E520 (stabilizatory - siarczan glinu), E521 (siarczan sodu - aluminium), E523 (siarczan amonu - aluminium), E554 (antykrzemionkowy krzemian glinu - sodu), E555 (krzemian glinu - potasu), E556 (krzemian glinu - wapnia), E598 (glinian wapnia).
Aluminium w wodzie pitnej: wodociągi stosują aluminium jako flokulant.
Ważne uzupełnienie:
NutraSweet, aspartam, a obecnie sprzedawany pod nazwą "AminoSweet", jest bardzo niebezpieczny, a zwłaszcza w prawie wszystkich produktach light i napojach light! Dla własnego dobra unikaj spożywania tych produktów!
https://legaartis.pl/blog/2023/03/13/zwroc-uwage-na-ten-kod-po-nim-rozpoznasz-ze-w-produkcie-sa-robaki/ |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 22.04.23 |
Pobrań: 28 |
Pobierz () |
22.04.2023 Tu nie ma co "rozważać" |
Afera z ukraińskim zbożem zatacza coraz szersze kręgi i wygląda na to, że może stać się motywem przewodnim kampanii wyborczej. Jest to prawdopodobne tym bardziej, że zapowiadana na wiosnę miażdżąca ukraińska ofensywa jakoś nie może się rozwinąć, a w dodatku z Pentagonu wyszły jakieś fałszywe pogłoski o dużych ukraińskich stratach i zużyciu amunicji, którego nie mogą uzupełnić pośpieszne dostawy z Zachodu.
Oczywiście winni są jacyś hakerzy, którzy albo zostali przez pierwszorzędnych amerykańskich twardzieli wynajęci, żeby przy pomocy tych fake-newsów zdezorientować Putina i wciągnąć go w zasadzkę, albo nie zostali wynajęci przez żadnych twardzieli, tylko produkują fałszywe pogłoski w tak zwanym czynie społecznym.
Chodzi o to, że w tych pogłoskach nie ma ani słowa prawdy, bo prawda wygląda tak, że niezwyciężona armia ukraińska codziennie rozgramia jakiś ruski batalion i jeśli tak dalej pójdzie, to do lipca nie będzie tam już ani jednego rosyjskiego żołnierza i w ten sposób zostanie osiągnięte ostateczne zwycięstwo, o którym w proroczym natchnieniu mówił podczas wizyty w Warszawie amerykański prezydent Józio Biden - że mianowicie Ukraina "musi" wygrać.
Wyraziłem wtedy przypuszczenie, że prezydent Biden najwyraźniej związał swoje osobiste losy z losem Ukrainy, w związku z czym wojna musi potrwać co najmniej do listopada przyszłego roku, kiedy to w Stanach Zjednoczonych odbędą się wybory prezydenckie. Muszę się pochwalić - bo jak sam się nie pochwalę, to któż mnie pochwali? - że i mnie w tym wypadku wspierały proroctwa, bo właśnie prezydent Biden powiedział, że "chyba" będzie w tych najbliższym wyborach kandydował. Najwyraźniej musi uważać się za męża opatrznościowego dla Ameryki, podobnie jak Konrad Adenauer, który został pierwszym powojennym kanclerzem Niemiec w wieku 73 lat.
Prezydent Biden jest trochę starszy, bo ma już, chwalić Boga, 81 lat, ale teraz ludzie żyją długo i szczęśliwie, zwłaszcza w Ameryce, której nie deptała stopa żadnego agresora. W takiej sytuacji jest szansa, że prezydent Biden pobije rekord Guinessa, bo Donald Trump miał zaledwie 70 lat, a Ronald Reagan - 69. Byłby to jeszcze jeden liść do wieńca sławy - jednak pod warunkiem, że Ukraina do listopada 2024 roku wygra. Bo jeśli przegra...? Ach lepiej nawet nie rozważać takiej myślozbrodni, która w dodatku mogłaby być gwoździem do trumny prezydenckiej kariery Józia Bidena. Jest rozkaz, że Ukraina wygrać musi - i tego się trzymajmy.
"Toteż i baba w piecu drożdżowa puchnie..." - ach co ja tu plotę o jakiejś babie drożdżowej, co to puchnie w piecu, podczas gdy należy skomentować poświąteczną wyprawę pana premiera Morawieckiego do Ameryki, gwoli odbycia bliskiego spotkania III stopnia z panią Kamalą Harris. Z komunikatu wynika że stosunki się zacieśniają, z czego możemy się tylko cieszyć, bo nie ma nic gorszego, niż stosunki rozluźnione.
Tedy, jeśli można tak powiedzieć - idąc za ciosem - pan premier Morawiecki uprosił panią Kamalę, żeby zwiększyła kontyngent wojska amerykańskiego w Polsce. Pani Kamala się zgodziła, więc esperons, że wkrótce wojska amerykańskie w Polsce nie będą stacjonowały w granicach dawnego zaboru pruskiego i częściowo - austriackiego - tylko również na terenie Kongresówki - żeby Putin przypadkiem sobie nie pomyślał, że się go boimy.
Tymczasem my się wcale Putina nie boimy, bo nie o Putina tu chodzi, tylko o rozważenie alternatywy, jaka się rysuje przed naszym nieszczęśliwym krajem. Jeśli kontyngent wojska amerykańskiego w Polsce jeszcze się powiększy, to myślę, że nie ma co czekać, tylko trzeba przyłączyć Polskę do Stanów Zjednoczonych. Jest tu wprawdzie jeden plus ujemny, że w ten sposób zrezygnowalibyśmy z niepodległości państwowej - ale, powiedzmy to sobie otwarcie i szczerze - że i tak zostały z niej same strzępy, a i z tymi mamy tylko same zgryzoty.
Tymczasem lista plusów dodatnich jest znacznie dłuższa i bogatsza. Po pierwsze, w takim przypadku Stany Zjednoczone nie popychałyby nas do bezpośredniej wojny z Rosją, bo same wolą wojować z Putinem do ostatniego Ukraińca. Gdyby Polacy stali się obywatelami USA, to rząd amerykański nie wpychałby nas w maszynkę do mięsa, bo zaraz byśmy zagłosowali na opozycję. To po pierwsze primo.
Drugie primo jest takie, że nie musielibyśmy płacić Stanom Zjednoczonym za dostawy broni, bo przecież ta broń stacjonowałaby na terytorium USA, a rząd musiałby instalować ją u nas za darmo, podobnie jak za darmo uzbrajać te 200 tysięcy dodatkowych żołnierzy, o których Naczelnik Państwa pragnie powiększyć naszą niezwyciężoną armię. Stałaby się ona integralną częścią niezwyciężonej armii USA i kto wie, czy w rezultacie polskie oddziały nie zostałyby wysłane do Niemiec, z czego mogłoby wyniknąć wiele korzyści również dla pana wiceministra Mularczyka, który w tej chwili prowadzi tylko ożywioną działalność epistolarną, niczym panna de Lespinasse, z tą różnicą, że ona podobno na swoje listy otrzymywała niekiedy odpowiedzi.
Po trzecie primo - i to wydaje się w perspektywie najważniejsze - w takim przypadku Stany Zjednoczone musiałyby uchylić ustawę nr 447, bo przecież ze swego własnego terytorium żadnych roszczeń by Żydom nie wypłacały.
Jak widzimy, plusy dodatnie przeważają nad plusem ujemnym, a przecież to tylko przykładowa wyliczanka. W takiej sytuacji przyjrzyjmy się drugiemu członowi alternatywy - żeby Polska została przyłączona do Ukrainy. To, że w piśmie "Foreign Policy" pojawiają się takie pomysły, to nie dlatego, że mają one jakikolwiek sens, tylko dlatego, że Stany Zjednoczone przy pomocy takich balonów próbnych sondują, w jakim stopniu na wyobraźnię Polaków oddziałują "postjagiellońskie mrzonki" i czy można ich oduraczyć, żeby wkręcić w maszynkę do mięsa na wypadek, gdyby zabrakło ostatniego Ukraińca.
Gdyby Polska została przyłączona do USA, tego rodzaju publikacje nigdy by się w "Foreign Policy" nie pojawiły, a gdyby nawet jakimś cudem się pojawiły, to można by tylko zapytać redaktora naczelnego, od kiedy ma te objawy.
W takiej sytuacji staje się oczywiste, że pomysł przyłączenia Polski do Ukrainy przyniósłby nam tylko krew, pot i łzy. Dlatego ktoś powinien to wytłumaczyć panu prezydentowi Dudzie, żeby się opamiętał, no i panu ministrowi Zbigniewowi Rau, żeby się nie narkotyzował rządową propagandą, tylko odzyskał poczucie rzeczywistości i rozważył nakreśloną powyżej alternatywę. Piszę, żeby ją "rozważył", ale tylko przez grzeczność, bo liczę na to, iż pan minister Rau jest na tyle dużym chłopczykiem, żeby wiedzieć, że tu nie ma co "rozważać", tylko załatwić sprawę, bo w przeciwnym razie ukraińscy oligarchowie zasypią nasz nieszczęśliwy kraj "zbożem techniczym" z robalami, które będą ponad podziałami obgryzały zarówno Donalda Tuska, jak i Jarosława Kaczyńskiego.
Stanisław Michalkiewicz |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 22.04.23 |
Pobrań: 32 |
Pobierz () |
22.04.2023 Historia Szmula Zygielbojma |
Przy okazji 80. rocznicy powstania w getcie warszawskim.
Historia pewnego Żyda, Szmula Zygielbojma, który 11.05.43 r, w Londynie na oczach ludzi popełnił samobójstwo.
Jak bardzo Żydzi są przewrotni i szkodliwi w swym fałszu niech świadczy autentyczny fakt historyczny z okresu II wojny światowej. Polak, Tadeusz Bednarczyk wyprowadził z getta Żyda, którego Żydzi wybrali jako delegata do władz Anglii.
Był to, jak zapewniał Bednarczyk, Żyd wykształcony i nowoczesny jak na tamte czasy. Ponieważ Żydzi w getcie mówili, że świat chyba nie wie, co czynią Niemcy z Żydami, to zgodzili się wysłać do Anglii delegata, któremu zaufali, że powie tam całą prawdę o zagładzie Żydów.
Udało się temu Żydowi przy pomocy Polaków dostać do Londynu. Tam zwołał ile tylko mógł dziennikarzy i dobijał się do najwyższych władz Anglii, a szczególnie do Żydów, którzy byli najbardziej znani w Anglii.
Nie mógł tego zrozumieć, że jego rodacy w Anglii odnoszą się do sprawy, z jaką on tam przyjechał, więcej niż chłodnie. A władze angielskie w ogóle nie chciały się z im spotkać. Prasa też nie napisała tego, o czym on mówił dziennikarzom.
Zaskoczony takim przyjęciem i brakiem zainteresowania losem Żydów w Polsce i to tak przez Żydów żyjących w Anglii, jak i przez władze angielskie, ponownie zwołał dziennikarzy, złożył oświadczenie i zostawił list, w którym napisał:
"Poprzez moją śmierć chcę wyrazić najgłębszy protest przeciwko indyferencji i pasywności ze strony państw zachodnich jak i moich rodaków Żydów wobec masowej eksterminacji ludności żydowskiej przez nazistów niemieckich w Polsce".
Na oczach Londyńczyków, dziennikarzy i fotoreporterów cały oblał się benzyną i podpalił. Spalił się żywcem w proteście na brak reakcji świata zachodniego i swoich rodaków.
Żydzi po jego samobójstwie napisali, i do tej pory to utrzymują, że Zygelbojm był umysłowo chory. Tadeusz Bednarczyk, który znał go osobiście, zaręczał, że to kłamstwo. Po prostu chodziło o to, że Żydzi na Zachodzie przymknęli oczy na zbrodnie Hitlera, gdyż, jak to oni mówili, Żydzi w Polsce i w Rosji przynoszą hańbę Żydom na świecie. Określili swych rodaków w okupowanej przez Niemców Polsce, jako motłoch niegodny istnienia.
Jacek Mędrzycki
Facebook |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 22.04.23 |
Pobrań: 29 |
Pobierz () |
22.04.2023 Jak władza siłą eliminuje gotówkę i wprowadza CBDC. Czy Polska to Nigeria-bis ??. |
Atmosfera w tłumie była bardzo napięta. Narastała ogromna wściekłość wśród ludzi. Dookoła wszędzie słychać było gniewne krzyki zrozpaczonych osób stojących w tłumie. Jeszcze przed świtem niezadowoleni klienci zaczęli się zbierać przed wejściem do lokalnego banku. A ludzie ci chcieli tylko odzyskać swoje pieniądze, które znajdowały się na ich kontach albo też zamienić stare, nieaktualne już banknoty na nowe.
W pewnym momencie placówka bankowa została otwarta. Tłum wdarł się szybko do środka, mimo kilkuosobowej ochrony starającej się utrzymać porządek. Większość ludzi nie była w stanie wejść do budynku. Pracownicy banku zaczęli wypłacać pierwszym osobom gotówkę. Po chwili jednak okazało się, że pieniędzy zabrakło.
Niezadowoleni ludzie wpadli w szał. Zaczęli demolować placówkę. Doszło do bójek. Zniszczyli też bankomat przylegający do budynku. Po chwili przyjechał patrol policji, ale rozgniewanego tłumu nie dało się już uspokoić. Fala gniewu zaczęła się rozprzestrzeniać...
Likwidacja gotówki
Jeśli myślisz, że przedstawiona wyżej historia, jest fikcją literacką, to się grubo mylisz. Takie dantejskie sceny miały masowo miejsce w tym roku w naprawdę dużym państwie, którego powierzchnia (923 tys. km2) jest nieomal 3 razy większa niż obszar Polski. Ten kraj to Nigeria.
Społeczeństwo wyszło tam na ulicę dlatego, iż rządzący nakazali wymianę pieniędzy, doprowadzając do braku gotówki. Powodem tej sytuacji były problematyczne decyzje kończącego kadencję prezydenta Muhammadu Buhari oraz Banku Centralnego Nigerii. Dotychczasowe banknoty (naira) anulowano z początkiem lutego tego roku, a jednocześnie nowe banknoty świadomie wydrukowano w zbyt małej ilości. Społeczeństwo nie mogło więc podjąć swoich pieniędzy z banków i bankomatów, a wiele firm ze względu na brak gotówki już zbankrutowało.
Co gorsza, w Nigerii już w 2021 roku wdrożono cyfrową walutę banku centralnego (tzw. CBDC), która nie została zaakceptowana przez społeczeństwo. Przez dwa lata obywatele tego państwa chętnie korzystali z kryptowalut, ale nie dali się nabrać na cyfrową walutę promowaną przez bankierów.
Z kolei na początku 2023 roku dziesiątki milionów Nigeryjczyków pozbawiono dostępu do gotówki. W całym kraju rozlały się protesty.
Czym jest CBDC?
Część z Was być może nigdy dotąd nie słyszała o CBDC. Pod tym pojęciem rozumieć należy pieniądz cyfrowy emitowany przez banki centralne, powszechnie znany jako cyfrowa waluta banku centralnego (z ang. CBDC - Central Bank Digital Currency). Jest to nowa forma cyfrowego pieniądza na rachunkach prowadzonych w banku centralnym, emitowana wyłącznie przez bank centralny danego państwa po to, aby służyć jako legalny środek płatniczy.
CBDC nie ma nic wspólnego z gotówką i pieniądzem elektronicznym, dostępnym dziś na kontach w bankach komercyjnych. Cyfrowa waluta jest też czymś całkowicie odmiennym od kryptowalut.
Podobnie jak dziś gotówka, CBDC ma być powszechnie dostępne i akceptowalne w płatnościach detalicznych oraz ma służyć głównie jako środek wymiany. Od pieniądza fizycznego różni go nie tylko forma cyfrowa, lecz także możliwość programowania (np. na co konsument może wydać takie środki, do kiedy, itd.), dzięki zastosowaniu tzw. smart contracts.
Co istotne, CBDC nie może być emitowane przez banki komercyjne, lecz wyłącznie przez bank centralny w danym państwie (taki jak np. Narodowy Bank Polski, Bank Anglii, Bank Japonii, czy też Europejski Bank Centralny w przypadku państw Strefy Euro). Ponadto ma on zawsze formę elektroniczną, a nie gotówkową.
W skrócie: CBDC ma być następcą gotówki.
Cyfrowe waluty banków centralnych przedstawia się jako uproszczenie i przyśpieszenie płatności. W rzeczywistości chodzi jednak o zamianę gotówki na "cyfrowy pieniądz", co umożliwiłoby rządowi totalną inwigilację całego społeczeństwa. Dzięki CBDC państwo może bowiem na bieżąco śledzić wszystkie nasze transakcję, wpływać na nasze zakupy i ograniczać okres, w którym możemy skorzystać z naszych środków. Ponadto, może także łatwo zablokować dowolne konto (np. gdy ktoś jest niewygodny politycznie dla władzy). A to prosta ścieżka do zamordyzmu.
eNaira - nigeryjska odmiana CBDC
I właśnie taką cyfrową walutę banku centralnego (CBDC) wprowadzono w Nigerii. Nazwano ją eNaira, gdyż tamtejsza tradycyjna waluta to naira. Dodano zatem do niej literkę "e", aby podkreślić, że jest to jej elektroniczny następca.
Pojawiła się w dniu 25 października 2021 roku i od tego czasu ma ona status prawnego środka płatniczego w tym kraju. Nigeria jest zatem pierwszym krajem w Afryce, który wprowadził u siebie cyfrową walutę banku centralnego (tzw. CBDC).
eNaira jest to więc cyfrowa waluta banku centralnego emitowana i regulowana przez CBN (Central Bank of Nigeria, czyli Bank Centralny Nigerii). Co istotne, zasiłki dla osób potrzebujących już teraz są tam wypłacane w tej formie.
"Reforma" walutowa i stopniowe ograniczanie gotówki
CBDC w Nigerii zdecydowanie nie została przyjęta pozytywnie przez tamtejsze społeczeństwo. Mniej niż 1 osoba na 200 korzystała z eNairy.
Dlatego też władza zdecydowała się w inny sposób "zachęcić" ludzi do nowego systemu. Pierwszym krokiem ku temu było ogłoszenie "reformy walutowej" przez Centralny Bank Nigerii (CBN) w październiku 2022 roku. Zgodnie z zapowiedzią CBN - reforma ta miała polegać na wymianie pieniędzy. Innymi słowy, obowiązujące dotąd banknoty miały zostać unieważnione na początku lutego 2023 roku, gdyż w ich miejsce miały wcześniej pojawić się nowe banknoty.
Kluczowe jest tu słowo: "miały". Zapowiedź banku centralnego tylko w połowie okazała się prawdą. Rzeczywiście dotychczasowe banknoty utraciły wówczas ważność. Jednak nowej gotówki, która miała je zastąpić, celowo wydrukowano za mało. Jeszcze na 3 dni przed anulowaniem starych banknotów mało która placówka bankowa w ogóle otrzymała nowe pieniądze. Tłumaczono przy tym społeczeństwu, że ograniczenie ilości gotówki ma na celu likwidację korupcji.
Krótko mówiąc, bank centralny umyślnie wydrukował za mało nowych banknotów, aby obywatele sami przeszli na CBDC.
Jednocześnie - na podstawie rozporządzenia z października 2022r. - BCN nałożył ograniczenia wypłat gotówkowych z oddziałów bankowych i bankomatów. Były one następujące:
- limit dzienny wypłat gotówkowych - 20.000 naira (około 45 USD),
- tygodniowy limit wypłat gotówkowych - 100.000 naira (około 225 USD),
- tygodniowy limit wypłat gotówkowych dla firm - 500.000 naira (około 1.125 USD).
Tak żałośnie niskie limity miały zmusić Nigeryjczyków do porzucenia gotówki i używania CBDC, bankowości elektronicznej i płatności bezgotówkowych. Co warte podkreślenia, aby utrudnić ludziom życie, bankomaty wypłacały tylko banknoty o nominale 200 naira.
Otoczenie polityczne
W tym miejscu warto zwrócić uwagę na osobę prezesa Centralnego Banku Nigerii (zwanego tam gubernatorem) - Godwina Emefiele. Jest to postać nader kontrowersyjna. Emefiele w przeszłości był dyrektorem zarządzającym Zenith Bank, pod którego nadzorem bank ten został ukarany ogromną grzywną przez ówczesnego prezesa banku centralnego - Lamido Sanusi za całkowite łamanie polityki fiskalnej oraz zasad ustalanych przez CBN.
Co istotne, Nigeryjczycy i liczne organizacje społeczne w tym kraju wniosły już wiele spraw do sądu, domagając się usunięcia Emefiele ze stanowiska i oskarżając go o naruszenie wielu przepisów ustawy o banku centralnym. Niestety okazało się, że osoba ta jest nietykalna. Z punktu widzenia przeciętnego mieszkańca tego kraju, efekty jego kadencji na tym stanowisku są wręcz katastrofalne. Najpierw słaba naira, dwucyfrowa inflacja i olbrzymie zadłużenie kraju, a potem fatalne skutki ekonomiczne związane z jego "reformą walutową" i wprowadzaniem CBDC, wzrost bezrobocia, upadek wielu firm, a także tłumy protestujące na ulicach.
Emefiele to bankier, a nie ekonomista. Co warte podkreślenia, jest on uczestnikiem Światowego Forum Ekonomicznego (WEF) kierowanego przez Klausa Schwaba, które co roku odbywa się w Davos.
I taka właśnie osoba pełni funkcję prezesa Centralnego Banku Nigerii już od 2014 roku, a ponadto (za "zasługi") została powołana przez Prezydenta tego kraju na swoją drugą kadencję.
Kolejną osobą odpowiedzialną za obecną sytuację w tym kraju jest (były już) prezydent Nigerii - Muhammadu Buhari. Niedawno dobiegała do końca jego druga kadencja i wiadomo było, że nie będzie on już kandydował w kolejnych wyborach zaplanowanych na dzień 25 lutego 2023 roku, czyli w trakcie całego tego zamieszania związanego z wymianą pieniędzy starych na nowe.
Co istotne, "reformę" walutową zaplanowano w ten sposób, że całą winą za zamieszanie zostanie obciążony ustępujący prezydent, który ze względu na swój podeszły wiek odejdzie na emeryturę. Natomiast wybory prezydenckie wygrał Bola Tinubu - kandydat rządzącej Nigerią partii Kongres Wszystkich Postępowców (APC, All Progressives Congress), kolega partyjny Muhammadu Buhari. Warto dodać, że w trakcie wyborów doszło do znacznych nieprawidłowości, zaś opozycja twierdzi, że zostały one sfałszowane.
Brak nowych banknotów i odcięcie ludzi od gotówki
Od lutego 2023 roku w całym kraju praktycznie niemożliwe stało się zdobycie gotówki. Dotychczasowe banknoty zostały unieważnione, zaś nowych - które miały je zastąpić - ciągle brakuje. Społeczeństwo zostało nagle pozbawione dostępu do gotówki. Ludzie wyszli na ulice. Z tego też powodu w kraju, w którym nigeryjska CBDC nie została zaakceptowana, a 220 milionów jego mieszkańców płaciło najczęściej pieniądzem fizycznym, wybuchły ogromne protesty.
W tej sytuacji na ulicach pokazali się spekulanci. Wymieniali oni stare pieniądze na nowe, ale po bardzo niekorzystnym kursie. Zabrakło też benzyny na stacjach, a przecież Nigeria to ważny eksporter ropy naftowej. Choć ludzie już od świtu ustawiali się w kolejkach po paliwo, to ledwie dla kilku z nich wystarczyło benzyny.
Do protestów dołączyły się różne organizacje i związki zawodowe. I tak przykładowo, Nigeryjski Kongres Robotniczy zagroził ogólnokrajowym strajkiem, jeżeli Bank Centralny Nigerii nie dodrukuje więcej nowych banknotów. Na skutek tego BCN pozwolił bankom komercyjnym na otwarcie placówek w weekendy, aby te mogły rozdzielać nowe pieniądze obywatelom. Wkrótce jednak wyszło na jaw, że bank centralny ciągle ogranicza gotówkę.
Dlatego też sytuacja jeszcze bardziej zaostrzyła się. Cały naród wyszedł na ulicę i protestował. W wielu miejscowościach rozjuszone tłumy ludzi podpaliły placówki bankowe i niszczyły bankomaty. Doszło do walk na ulicy, zginęli ludzie. Zapanowała anarchia.
Z powodu braku dostępu do nowych banknotów tysiące małych przedsiębiorstw stało się niewypłacalne. Firmy handlujące szybko psującymi się towarami (np. żywnością, owocami), nie mogły ich sprzedać, bo społeczeństwo nie miało czym im za nie zapłacić. Z tego też powodu ich produkty zgniły i trzeba je było wyrzucić.
W kraju tym przeważa transport samochodowy. Także i ten sektor wpadł w poważne tarapaty finansowe. Z jednej strony klienci nie mieli czym zapłacić, a z drugiej - firmom brakowało benzyny.
Z powodu braku gotówki i paliwa doszło też do poważnych niedoborów w zaopatrzeniu w zakresie podstawowych produktów.
W całym państwie zapanował zamęt, zaś osoba, którą obciąża się za jego powstanie - prezydent Muhammadu Buhari, odszedł na "zasłużoną" emeryturę.
Orzeczenie Sądu Najwyższego
Przepisy dotyczące "reformy" walutowej zaskarżyło do Sądu Najwyższego 16 stanów Nigerii. W skardze podniosły one, że przeważająca część społeczeństwa została ze starymi banknotami, które przestały być prawnym środkiem płatniczym od lutego 2023 roku, i potrzebowała ona więcej czasu, aby zamienić je na nowe pieniądze.
Na wysokości zadania stanął Sąd Najwyższy Nigerii, który orzeczeniem z dnia 3 marca 2023 roku nakazał Bankowi Centralnemu przedłużenie ważności starych banknotów do końca roku. W uzasadnieniu wskazał, że unieważnienie starych banknotów spowodowało niedobory gotówki, powszechne trudności w obrocie i olbrzymie niezadowolenie społeczne.
Niestety, nie zmieniło to specjalnie położenia Nigeryjczyków. Mimo pozytywnego orzeczenia Sądu Najwyższego, nowych banknotów ciągle brakuje, a społeczeństwo ciągle demonstruje na ulicy...
Podsumowanie
Niektórzy być może pomyślą, że sytuacja w Nigerii nas nie dotyczy: - To jakieś tam państewko w Afryce, czyli gdzieś daleko.
Nic bardziej mylnego. W kraju tym obecnie testuje się, jak sprawnie wyeliminować gotówkę i wdrożyć CBDC. W Polsce także stopniową likwidację pieniądza fizycznego uzasadnia się walką z korupcją i praniem pieniędzy.
Nie dajmy się więc na to nabrać.
Dziś eliminuje się gotówkę i narzuca CBDC w Nigerii, a w niedalekiej przyszłości może to spotkać także i nas. Nie możemy się na to zgodzić, w interesie naszym i przyszłych pokoleń.
Książka pt. "Gotówka to wolność"
Powyższy tekst jasno pokazuje, jak będzie wyglądał świat bez gotówki i jak realne jest to zagrożenie. W praktyce argumentów za jej obroną jest znacznie więcej. Nie można też zapominać, że gotówka jest wyjątkowo niewygodna dla polityków i bankierów. Dlatego nie mogą oni doczekać się już przejścia na CBDC w Europie. Najlepiej w połączeniu z jednoczesną likwidacją gotówki.
W obronie gotówki nie wystąpią żadne korporacje i żaden wielki kapitał. Wręcz przeciwnie - będą one zachęcać do płatności elektronicznych. Obrona gotówki pozostaje więc w naszych rękach, czyli zwykłych ludzi.
Dlatego też jeden z członków Independent Trader Team napisał książkę, w której wyjaśnił, dlaczego warto bronić gotówki i ograniczać korzystanie z płatności elektronicznych.
Książkę o obronie gotówki będziecie mogli nabyć taniej w przedsprzedaży już w tę niedzielę (23.04.2023r.) od godziny 20.00. Przedsprzedaż potrwa do 12 maja do godz. 23.59 - więcej szczegółów pojawi się na blogu już w niedzielę. Mamy nadzieję, że ta publikacja pomoże dotrzeć z wartościową wiedzą do dużej liczby osób.
Independent Trader |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 22.04.23 |
Pobrań: 30 |
Pobierz () |
22.04.2023 Sukces Morawieckiego i PiS: FitFor55: Koszt 527 miliardów euro do 2030r. Potem wzrośnie! |
W piątek (21.04.2023) odbyła się konferencja prasowa eurodeputowanych Prawa i Sprawiedliwości Anny Zalewskiej i Tomasza Poręby. Tematem konferencji było przyjęcie przez Parlament Europejski przepisów wdrażających pakiet FitFor55. Za tymi przepisami głosowali eurodeputowani z tzw. opozycji totalnej, czyli Magdalena Adamowicz, Bartosz Arłukowicz, Marek Balt, Marek Belka, Robert Biedroń, Jerzy Buzek, Włodzimierz Cimoszewicz, Jarosław Duda, Tomasz Frankowski, Andrzej Halicki, Krzysztof Hetman, Danuta Hubner, Adam Jarubas, Jarosław Kalinowski, Łukasz Kohut, Janusz Lewandowski, Elżbieta Łukacijewska, Leszek Miller, Jan Olbrycht, Radosław Sikorski, Sylwia Spurek i Róża Thun.
Europosłowie PiS wskazali, że jest to lista osób, które głosują przeciw Polakom, ponieważ wdrożenie pakietu FitFor55 oznacza drastyczne podwyżki cen energii, wzrost kosztów transportu oraz budowy i utrzymania domów. Likwidacja darmowych uprawnień do emisji CO2 w już istniejącym systemie ETS spowoduje podniesienie cen prądu i ogrzewania, a także zlikwiduje tanie przeloty. Wzrosną też koszty transportu gazu, który jest przewożony do Polski drogą morską. Natomiast nowy system ETS II, którym objęty zostanie transport drogowy i budownictwo, to po prostu gigantyczny podatek nałożony na właścicieli aut oraz domów i mieszkań. Będą oni musieli płacić podatek od emisji CO2, tak jak obecnie płacą go wytwórcy energii. Nikt nie wie, jaka faktycznie będzie wysokość tych opłat. Ale na pewno nie będzie tanio. W systemie ETS II cena ma początkowo wynosić 45 euro za tonę. Dla porównania: w istniejącym już systemie ETS ceny uprawnień wzrosły z 5 euro za tonę w 2017 roku do 100 euro za tonę w 2023 roku. Do jakiej kwoty dojdziemy?
Gdyby nie było systemu ETS, ceny energii w Polsce byłyby dziś niższe o ok. 60%. Skutkiem wdrożenia FitFor55 będzie dalszy wzrost cen energii plus haracz od domów i samochodów. System skonstruowany jest tak, że najbardziej uderzy w państwa najbiedniejsze, a w tych państwach - w ich najbiedniejszych obywateli. System ETS to po prostu handel powietrzem, dzięki któremu bogaci stają się jeszcze bogatsi, a biedni jeszcze biedniejsi. Dlatego europosłowie PiS mają rację, gdy krytykują europosłów z opozycji totalnej za to, że głosowali za przyjęciem przepisów wdrażających FitFor55. Ale jest jedno "ale", które eurodeputowani Zalewska i Poręba strategicznie przemilczeli podczas dzisiejszej konferencji. O czym zatem nie usłyszeliśmy ani słowa? O tym, że w grudniu 2020 roku premier Mateusz Morawiecki zgodził się na przyjęcie "ambitnego celu klimatycznego", czyli 55 proc. redukcji emisji CO2 do 2030 roku. To właśnie jest FitFor55. Morawiecki mógł zawetować FitFor55 już na starcie, ale zrezygnował z weta i machina ruszyła. Ówczesny minister klimatu z ramienia PiS, Michał Kurtyka, zapewniał, że dzięki decyzji premiera Morawieckiego "mamy porozumienie, które z jednej strony pozwala realizować cel unijny, a z drugiej tworzy warunki do sprawiedliwej transformacji polskiej energetyki i gospodarki".
Nie zapominajmy też, że w grudniu 2019 roku premier Morawiecki zgodził się na Zielony Ład, czyli tzw. zero-emisyjność do 2050 roku. To też mógł zawetować, ale tego nie zrobił. Zielony Ład dostał zielone światło, a Morawiecki tradycyjnie ogłosił sukces zapewniając, że Polsce nic nie grozi, bo kanclerz Merkel zapewniła go, że będziemy mogli dochodzić do zeroemisyjności "w swoim tempie". Dziś zbieramy owoce tych sukcesów negocjacyjnych Morawieckiego, które mają nas kosztować 527 miliardów euro do 2030 roku. To są cztery roczne budżety Polski! I to jest wspólna "zasługa" rządu PiS oraz opozycji totalnej. Dlatego uśmiałam się do łez, gdy usłyszałam, jak europoseł Poręba zapewnia, że Prawo i Sprawiedliwość "nigdy nie zgodzi się na tego typu rozwiązania, które pod płaszczykiem walki o klimat, mają de facto uderzać w ludzi, mają doprowadzić do tego, żeby żyło się gorzej, żeby pogorszyły się standardy życia, żeby było coraz większe ubóstwo".
Panie Poręba, wy już się na to zgodziliście! Zgodziliście się w 2019 roku i w 2020 roku. Chyba, że premier Morawiecki nie jest premierem, tylko szefem opozycji totalnej. O ile jednak mi wiadomo, Morawiecki jest członkiem PiS i stoi na czele rządu, tak jak stał, gdy godził się na Zielony Ład i FitFor55. Wtedy PiS był za, a teraz jest przeciw? Czy wy jesteście nienormalni, czy po prostu tak samo cyniczni i bezczelni, jak cyniczny i bezczelny jest Donald Tusk?
Gdyby ktoś uważał, że Morawiecki działał wbrew PiS, to przypominam, co Jarosław Kaczyński powiedział o Zielonym Ładzie w maju 2021 roku. Zapytany w Programie I Polskiego Radia, czy Polska w kontekście transformacji energetycznej będzie "sojusznikiem, czy niewolnikiem" europejskiego Zielonego Ładu, Kaczyński odpowiedział: Musimy przyjmować pewne realia i dzisiaj ta tendencja do tego, co można określić jako budowa nowego ładu jest taka, że odrzucanie jej oznaczałoby ustawienie się na marginesie i innego rodzaju różne kłopoty. (...) Ten plan jest czymś, w czym warto uczestniczyć nawet za pewną cenę.
Ta cena to systemowe zubożenie społeczeństwa polskiego. Ta cena to haracz nakładany na produkcję energii, transport i budownictwo. Ta cena to drenowanie kieszeni Polaków w imię kuriozalnej ideologii klimatyzmu. Prezes PiS Jarosław Kaczyński zapewniał, że warto w tym uczestniczyć, a dziś dowiadujemy się od europosłów PiS, że uczestniczyć w tym nie należy i to, co się stało, jest wyłącznie winą europosłów z PO, PSL i SLD.
Nie! To jest wspólna wina polityków partii rządzącej i polityków opozycji totalnej. Wespół w zespół wpakowali nas w to nieszczęście, jakim jest Zielony Ład i FitFor55. Różnica polega na tym, że opozycja totalna otwarcie popiera ten projekt, a rządzący udają, że nas przed nim bronią. Gdy przyszło do podejmowania decyzji szkodliwych dla Polski, to PiS był za, ale gdy nie da się już dłużej ukrywać, jakie są konsekwencje tych decyzji, to PiS jest przeciw.
Ale to jest cyrk!
I jeszcze jedno. Gdyby ktoś chciał usprawiedliwiać Morawieckiego argumentując, że nie wiedział, do czego doprowadzi zgoda na Zielony ład i FitFor55, to przypominam, że w 2019 roku wielokrotnie pisałam w moich felietonach, do czego to doprowadzi.
W felietonie pt. "Dziewczynka wraca na drzewo" z czerwca 2019 roku napisałam:
Należy w końcu zdać sobie sprawę z grozy sytuacji. Realia wyglądają następująco: jesteśmy celem klimatycznych gangsterów, którzy łupią nas na potęgę. Opłaty za emisje CO2 to haracz, który ci gangsterzy nakładają na każdego wytwórcę energii z paliw kopalnych. Przekłada się to nie tylko na wzrost cen prądu i produktów, ale prowadzi również do ucieczki przemysłu z Europy, a więc skutkuje likwidacją miejsc pracy. Apetyty klimatycznych gangsterów rosną. Już szykują się do wprowadzenia zakazu hodowli zwierząt, co musi skończyć się drożyzną, a nawet głodem, o którym Europa zapomniała. No to sobie przypomni. A kolejnym krokiem będzie zakaz używania samochodów na benzynę, ropę i gaz. Jeśli klimatyczni gangsterzy dopną swego, będziemy siedzieć o głodzie w nieogrzewanych domach przy świeczce, a uciec z tego "raju" nie będzie jak, bo środki transportu będą tylko dla wybranych.
Natomiast w felietonie pt. "Klimatyczna egzekucja na raty", opublikowanym w grudniu 2019 roku pisałam:
Produkcja wszystkich dóbr materialnych będzie stopniowo wygaszana, a na produkty wytwarzane poza UE zostanie nałożony podatek klimatyczny. Krótko mówiąc: wracamy na drzewo, a ten powrót będzie kosztował europejskich podatników 3 biliony euro. (...) Zapis wynegocjowany przez Polskę to po prostu klimatyczna egzekucja na raty. Tak, czy siak, Polska zobowiązała się do neutralności klimatycznej, czyli dekarbonizacji gospodarki i wdrażania całego pakietu legislacji, który niedługo rzuci na stół Komisja Europejska.
Jeśli ja wiedziałam, czym skończy się zgoda na to zielone szaleństwo, to jakim cudem Morawiecki tego nie wiedział? Do jasnej cholery! Przecież to on jest premierem, a nie ja. To on ma do dyspozycji cały sztab ludzi analizujących sytuację, a nie ja. Jak to możliwe, że ja wiedziałam, a on nie wiedział? Otóż musiał wiedzieć! Morawiecki musiał wiedzieć, jakie będą konsekwencje zgody na Zielony Ład i FitFor55. I wszyscy politycy PiS, którzy zajmowali się tą kwestią, też musieli o tym wiedzieć. I byli za. A teraz są przeciw?
Dzisiejsza konferencja prasowa eurodeputowanych PiS to jest teatrzyk dla "ciemnego ludu". Celem tego teatrzyku jest wmówienie Polakom, że PiS broni nas przed czymś, w co sam nas wpakował. A dlaczego nas w to wpakował? Prawdopodobnie dlatego, że Kaczyński i Morawiecki sądzili, iż dostaną wielką kasę z UE i będą mogli rozdawać ją kupując sobie poparcie, żeby rządzić przez kolejne kadencje. Ale kasy nie ma i nie będzie. Jest natomiast Zielony Ład i FitFor55, czyli zielona bieda z nędzą. Sprawy zaszły już tak daleko, że nie wiem, czy kiedykolwiek się z tego wyplączemy. Ale nie dajmy sobie wmówić, że PiS nie przyłożył do tego ręki.
Katarzyna Treter-Sierpińska |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 22.04.23 |
Pobrań: 28 |
Pobierz () |
|
|
|
|
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|