Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
11
Download: Gazetka "Wolne Słowo"
NOWY (19.10.2021): COVID = ZBRODNIA
Komentarze Eleison Jego Ekscelencji Księdza Biskupa Ryszarda Williamsona

Komentarz Eleison nr DCCXLIV (744)

16 października 2021

Ten prawnik doskonale rozumie covidowe zło,

Oby otworzył swój rozum na sprawy Boże.

Niniejsze "Komentarze" nie wstydzą się tego, że tak często wracają do kwestii covidowej, czy raczej covidowego przestępstwa, ponieważ zapowiada się na to, że jeszcze przez pewien czas stanowić będzie ono główne pole bitwy pomiędzy szatanem a Bogiem o ludzkie dusze. Doktor Reiner Fuellmich jest prawnikiem pochodzącym z Niemiec, ale prowadzącym działalność międzynarodową, który z sukcesami pozywał, na zlecenie ofiar oszustw, wielkie niemieckie korporacje, takie jak Volkswagen czy Deutsche Bank. Zaprzecza on temu, że jest człowiekiem religijnym, ale wyraźnie nie lubi on oszustw. Kiedy tylko wyczuł wielkie kłamstwo covidowego nonsensu, wraz z grupą pomocników ruszył do boju. Po przeprowadzeniu rozmów z ponad setką polityków i lekarzy, przygotował podsumowanie wniosków, do których doszła jego ekipa, które w lipcu opublikował na swojej stronie internetowej w formie wywiadu pt. Stop Kontroli Świata. Poniżej streszczenie tych wniosków:

Tzw. covidowa "pandemia" jest zaplanowaną operacją przestępczą, bezprecedensową zbrodnią przeciwko ludzkości. Około 0,000001 % światowej populacji - grupa około 3.000 bardzo bogatych ludzi, do której należy klika Klausa Schwaba z Davos - próbuje zdobyć kontrolą nad resztą świata. Będzie konieczne przeprowadzenie drugiego procesu norymberskiego, by ukarać wszystkich odpowiedzialnych za to przestępców. W rzeczy samej grupa ponad 1.000 prawników oraz ponad 10.000 ekspertów medycznych pod przewodnictwem doktora Fuellmich rozpoczęła postępowania w sprawie zbrodni przeciwko ludzkości, przeciwko amerykańskiemu Centrum dla Kontroli Chorób i Profilaktyki (Centers for Disease Control and Prevention), Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) i grupie z Davos.

Nigdy nie chodziło w tym wszystkim o wirusa czy zdrowie. Istotą problemu są elity, które odbierają ludziom wszelką wolność, by całkowicie od siebie uzależnić. Pragną one zmniejszyć liczbę ludzi poprzez depopulację, by ułatwić sobie kontrolowanie tych, którzy przeżyją. W covidzie nie chodzi o pieniądze, wszak najbogatsi ludzie mają już dużo więcej, niż potrzebują. Niemniej samozwańcze elity polityczne i społeczne wykorzystują pieniądze, aby korumpować lekarzy, pracowników medycznych i polityków. Na przykład prezydent Białorusi ujawnił, że oferowano mu niemal miliard dolarów w zamian za wprowadzenie lockdownu w jego państwie. Elity używają także wszelkich możliwych technik psychologicznych, aby manipulować ludzi oraz całej rozmaitości gróźb, by ustawić w szeregu każdego, kto śmie stawiać im opór.

Tzw. "szczepionka" nie jest żadną szczepionką, ale kilka lat temu tzw. Światowa Organizacja Zdrowia zmieniła definicję "szczepionki", aby ukryć swoją dzisiejszą złowieszczą terapię genową. Podobnie w 2009 roku zmieniono definicję "pandemii", aby móc wywoływać wśród ludzi paniczny lęk przed wielką plagą, która w rzeczywistości wcale nie jest takich rozmiarów.

Covidowa "pandemia" została stworzona w oparciu o dwa kłamstwa. Po pierwsze, testy PCR, z których znaczna część jest fałszywie pozytywna. Za pomocą tego oszustwa uzasadnia się lockdowny, obowiązkowe maseczki czy "szczepionki". Po drugie, "infekcje bezobjawowe", które sprawiają, że w pełni zdrowe osoby mogą rzekomo rozprzestrzeniać chorobę i zarażać innych. Służyło to sprawieniu, że człowiek zacznie się bać innego człowieka.

Winowajcą jest globalizm - prywatne, międzynarodowe organizacje takie jak WHO czy Światowe Forum Ekonomiczne w Davos przejęły kontrolę nad całym światem. W 2019 roku rzeczy dojrzały do wybuchu - covid miał odwrócić od tego uwagę. Europa jest głównym polem walk tej wojny. Europa jest bankrutem. Fundusze emerytalne zostały całkowicie okradzione.

Dlatego właśnie elity pragną przejąć kontrolę nad Europą - nim ludzie pojmą, co się dzieje. W czasie tej wojny nie możemy uratować każdego. Ludzie stracą nie tylko swoje źródła utrzymania, bardzo wiele osób straci życie. Z punktu widzenia duchowego, jeśli przegramy te wojną, będzie do koniec ludzkości.

Kyrie eleison
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 19.10.21 Pobrań: 70 Pobierz ()
NOWY (19.10.2021): BYŁ W PEŁNI ZASZCZEPIONY. Gen. Colin Powell zmarł wskutek powikłań związanych z C
Były szef dyplomacji USA gen. Colin Powell zmarł w poniedziałek rano wskutek powikłań związanych z Covid-19 - podała na Facebooku jego rodzina. Miał 84 lata. Był pierwszym czarnoskórym sekretarzem stanu USA oraz przewodniczącym Kolegium Połączonych Szefów Sztabów.

Powell zmarł w wojskowym szpitalu Walter Reed pod Waszyngtonem. Według rodziny był w pełni zaszczepiony przeciw Covid-19.

https://nczas.com/2021/10/18/byl-w-pelni-zaszczepiony-colin-powell-zmarl-wskutek-powiklan-zwiazanych-z-covid-19/
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 19.10.21 Pobrań: 73 Pobierz ()
NOWY (19.10.2021): Zabrać wszystkim, którzy mają więcej! Kaczyński rusza na łowy
Wywiad, jakiego udzielił Jarosław Kaczyński Krzysztofowi Ziemcowi ukazał nam - niestety - coraz bardziej ponury obraz szefa partii rządzącej. Człowieka oderwanego od rzeczywistości, myślącego kategoriami minionej epoki i czerpiącego wiedzę na temat otaczającej go rzeczywistości jedynie z przeczytanych książek.

Po wysłuchaniu wywiadu Kaczyńskiego dla stacji RMF trudno jest mi wyzbyć się wrażenia, że ta ujmująca staroświeckość prezesa zaczyna odbijać nam się czkawką. Kaczyński nieświadomie ujawnia bowiem, że kompletnie nie rozumie tego, co dzieje się w świecie naprawdę poważnej polityki. Jego światem jest polityka partyjna, bo ta wielka, tocząca się na rządowych korytarzach czy międzynarodowych salonach, nie tylko nigdy go nie pociągała, ale też nie potrafił się w niej odnaleźć. Wiedzę o świecie czerpie bowiem głównie z lektur, które - choć imponująco liczne - nie zastąpią doświadczenia realiów politycznych zmieniającego się gwałtownie świata.

Będą niezadowoleni

Ta wielka słabość Kaczyńskiego uwidoczniła się już w trakcie pierwszych minut rozmowy. Prezes ewidentnie nie rozumie ciągów przyczyno-skutkowych, stojących za dynamicznymi zmianami, jakie zaszły w ostatnich kilku latach. W rolnictwie dostrzega palącą kwestię tworzenia gospodarstw w oparciu o zasady Zielonego Ładu zapominając, że właśnie ów wielki unijny program ideologiczny doprowadzić może do całkowitej destrukcji licznych gospodarstw rolnych. Wystarczy, by porozmawiał na ten temat z doniedawnym oddanym kompanem, Janem Ardanowskim, zamiast tkwić w swoich obsesjach dotyczących piątki dla zwierząt, które poróżniły go zresztą z częścią bardziej zdroworozsądkowych polityków PiS. Tu dodajmy jeszcze, że prezes uznał tamtą katastrofalną ustawę za coś wspaniałego, do czego po prostu Polacy nie dorośli. Nie powiedział tego wprost, ale wyraźnie zasugerował, że tempo zaproponowanych wówczas zmian było zbyt duże w stosunku do zmieniającej się świadomości społecznej.

Podobnie zagubienie Kaczyńskiego widać w kwestii inflacji. Na jej temat wypowiada się tak, jakby rząd tworzony przez jego partię nigdy nie wprowadzał lockdownów ani nie przystawał na szalone propozycje brukselskich eko-oszołomów. Przecież gwałtowne podwyżki cen energii to z jednej strony efekt powrotu gospodarek do popandemicznej rzeczywistości a z drugiej presja na ograniczenie emisji dwutlenku węgla. Trudno zatem wzruszeniem ramion zbyć kwestię kryzysu gospodarczego, który zaczyna trawić nasz kraj, nie dostrzegając błędów, na skutek których do tego kryzysu doszło.

Prezes zdaje się tego kompletnie nie rozumieć, lub co gorsza - jak w przypadku "piątki dla zwierząt" - uważa, że wprowadzenie Zielonego Ładu to nieuświadomiona jeszcze konieczność.

Zacietrzewienie Kaczyńskiego na punkcie wprowadzania centralnych regulacji i wielkich projektów politycznych widać po presji, jaką wywiera na rząd w kwestii wprowadzenia Polskiego Ładu. W rozmowie z Ziemcem ocenił, że to największe wyzwanie, przed jakim stoi dzisiaj premier Morawiecki. Na pytanie, czy w związku z obawami wielu przedsiębiorców nie należałoby opóźnić zmian podatkowych o pół roku, Kaczyński odparł, że w takich sytuacjach zawsze są jacyś niezadowoleni. Brzmi to jak słowa dyrektora niewielkiej firmy, zbywającego pracowników marudzących na jakieś drobne zmiany w dotychczasowym systemie pracy. Dla jasności uzupełnijmy, że w przypadku Polskiego Ładu mówimy o kilkuset stronach regulacji podatkowych, które w dodatku zmieniają się nieustannie. Taki brak przejrzystości prawa podatkowego, przy uwzględnieniu coraz bardziej zacieśniającej się kontroli państwa nad przepływem gotówki, to koszmar.

Zarabiajcie mniej. Po prostu

Najbardziej jednak interesującym wyznaniem prezesa PiS dotyczyło wizji budowania zamożności społeczeństwa przy pomocy redystrybucji środków budżetowych. Nie dostrzega on potrzeby obniżania akcyzy na paliwo, ponieważ, jak wyznał, to kwestia wpływów do budżetu, a te są konieczne "dla dokonania w Polsce pozytywnych zmian dla ogromnej części społeczeństwa". Co jednak zrobić, by mimo szalejącej inflacji, Polakom jednak żyło się lepiej? Prezes odpowiada bez ogródek: "ja bym dochodów państwa nie obniżał, natomiast sugerowałbym, żeby różnego rodzaju podmioty gospodarcze troszkę ograniczyły swoją ekspansję dochodową". Od razu nasuwa się pytanie: dlaczego przedsiębiorstwa mają obniżać swoje aspiracje a państwo wręcz przeciwnie - maksymalizować wpływy?

Ale warto zatrzymać się dłużej nad tymi słowami Kaczyńskiego. Co dokładnie w tej krótkiej wypowiedzi przekazał nam szef PiS? Bardzo wiele. Po pierwsze, że owszem, będziemy się bogacić, ale tylko w takiej skali, na jaką pozwoli nam państwo. Reszta to już - o czym też prezes raczył wspomnieć - zasługa cwaniactwa. Nie jest to żadne novum, wszak Kaczyński od dawna jedyną siłę sprawczą dostrzega właśnie w państwie. Wszystko, co poza nim nie jest godne zaufania. Nic dziwnego, tylko to, co oddycha i żyje dzięki publicznym środkom, jest z punktu widzenia rządu bezpieczne. W każdej chwili istnieje bowiem straszak odcięcia tlenu.

Po drugie, Kaczyński uznaje, że naturalna dla przedsiębiorcy chęć zysku jest czymś złym. Nie możesz mieć więcej, gdy inni mają mniej. Prezes zapomina zupełnie o takim zjawisku jak presja płacowa, która pozwala łagodzić skutki inflacji. Gdyby przedsiębiorcy nie chcieli mieć więcej, nie byliby w stanie robić tego, czym zachwyca się premier tłumacząc nam, dlaczego inflacja nie wyrządza ogromnych szkód w naszych portfelach ? podnosić płace pracownikom. Kłopot w tym, że tłamszeni kolejnymi obciążeniami wreszcie powiedzą "dość". Rynek nie wytrzyma dłużej presji placowej, szczególnie, że rozpędzająca się inflacja uderza mocno właśnie w przedsiębiorców. Wzrost płac w ostatnich tygodniach znacząco wyhamował, co w połączeniu ze wzrostem cen stanowi jednak zwiastun pogarszającej się sytuacji gospodarczej. Co wówczas powie nam prezes? Że państwo udzieli nam specjalnych voucherów na zakupy, ale tylko tyle, ile faktycznie potrzebujemy? Przecież możemy "troszkę ograniczyć" swoje zachcianki, prawda?

Kilka lat temu stary druh Kaczyńskiego, Ludwik Dorn opisywał w jaki sposób ówczesny premier przygotowywał się do jednego ze szczytów w Brukseli. Miał zamknąć się na kilka dni w domu i przeczytać pięć książek o Unii Europejskiej. "Uzbrojony" w taką wiedzę, mógł przystąpić do działań dyplomatycznych. Nie sposób nie zauważyć, że obecne pomysły gospodarcze prezesa PiS to efekt lektur książek Thomasa Pikietty'go. Te komentarze o cwaniactwie i potrzebie pohamowania "ekspansji dochodowej" na kilometr pachną teoriami francuskiego ekonomisty o szkodliwych nierównościach społecznych, które stanowią największą bolączkę współczesnej gospodarki. Recepta jest prosta: państwo jako główny czynnik sprawczy, musi wkroczyć, zabrać tym, co mają i dać tym, którym brakuje. Prezesa taka wizja zachwyca.

Kłopot w tym, że historia zna ludzi i nawet cały system, który miał podobne ambicje.

Tomasz Figura
https://pch24.pl/zabrac-wszystkim-ktorzy-maja-wiecej-kaczynski-rusza-na-lowy-opinia/
--------------------------------
Cóż, pan Kaczyński zawsze był socjalistą, jest nim dzisiaj i będzie jutro.
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 19.10.21 Pobrań: 70 Pobierz ()
NOWY (20.10.2021): "Bardziej nienawidzą PiS niż kochają Polskę".
Z wielkim zażenowaniem i smutkiem słuchałem debaty o Polsce w europarlamencie ? przyznaje prezes Nowej Konfederacji Bartłomiej Radziejwski.

We wtorek rano w Strasburgu odbyła się debata z udziałem przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen oraz premiera Mateusza Morawieckiego o wyroku Trybunału Konstytucyjnego stwierdzającym wyższość prawa krajowego nad unijnym w niektórych obszarach. Dyskusja była bardzo burzliwa i padło w niej wiele mocnych słów. Bartłomiej Radziejewski przyznał, że słuchał jej z wielkim zażenowaniem i smutkiem.

"Elementarna lojalność wobec własnego państwa"

Prezes Nowej Konfederacji odniósł się do debaty za pośrednictwem mediów społecznościowych.

"Można uznawać politykę europejską PiS za klęskę (i zresztą jestem tego właśnie zdania). Można być krytykiem pisowskich zmian w sądach (i zresztą też akurat nim jestem). Można uważać, że to obecna władza w dużej mierze sama na siebie i na nas tę porażkę sprowadziła (i zresztą też tak właśnie sądzę). Można uznawać rządy PiS za fatalne i chcieć ich zmiany. Ale to są nasze wewnętrzne sprawy. Do załatwienia tu" - wskazał Radziejewski, podkreślając że "na forum międzynarodowym obowiązuje elementarna lojalność wobec własnego państwa, czy nam się jego aktualna reprezentacja podoba czy nie". "Zwłaszcza gdy jest 'grillowane', poddawane nagonce i zewnętrznej interwencji" - dodał.

Z tego właśnie powodu - wyjaśnił - niezmiernie smutny był widok polskich europosłów "prześcigających przedstawicieli innych krajów w agresywnej erystyce, wzywaniu UE do kar, obrażaniu naszego premiera". "I powtórzę: doprawdy żal patrzeć, jak niektórzy przedstawiciele elit zachodnich, w tym niemieckich, potrafią się wobec ostatnich wydarzeń wykazać większą rzetelnością (mówiąc najdelikatniej) niż liderzy centrolewicowej opozycji i opinii w Polsce" - napisał. Radziejewski podał tu jako przykład dziennikarza Christopha von Marschalla, bardzo krytycznego wobec pisowskich zmian w wymiarze sprawiedliwości, który na łamach "Tagesspiegel" w związku z wyrokiem TK stwierdził, że "To nie Polska, lecz Bruksela, a dokładniej Komisja Europejska i Parlament Europejski przy asyście TSUE rujnują Unię Europejską przez swoje przekraczające prawo interwencje".

"Oni wami gardzą"

Kończąc prezes Nowej Konfederacji zwrócił się do opozycjonistów, którzy "bardziej nienawidzą PiS niż kochają Polskę". "[...] na ile znam zachodnioeuropejskie elity (a miałem akurat szczęście nieco je poznać), mam pewne głębokie przekonanie co do ich stosunku do was. Mianowicie, oni was publicznie może i pochwalą (a na pewno użyją w swoim interesie, z niewykluczonym zyskiem dla was), ale w głębi duszy wami gardzą, gdy tak jak dziś się zachowujecie. W ich krajach to jest zwyczajnie nie do pomyślenia. Przypomina kompradorskie elity z kolonii" - zakończył swój wpis na Facebooku Bartłomiej Radziejewski.

Źródło: Facebook
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 20.10.21 Pobrań: 71 Pobierz ()
nowy (20.10.2021): Zamordowany za prawdę
Ksiądz Jerzy Popiełuszko jest jednym z najważniejszych symboli oporu wobec komunistycznej władzy PRL. Został zamordowany 19 października 1984 roku przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa.

Link

Mając 23 lata, Alfons Popiełuszko zmienił imiona na Jerzy Aleksander. W 1972 roku otrzymał święcenia kapłańskie z rąk prymasa kardynała Stefana Wyszyńskiego. Mszę prymicyjną Popiełuszko odprawił w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Karpaczu.

Pierwszą parafią księdza Jerzego była parafia pod wezwaniem Trójcy Świętej Ząbkach. Później przeniesiono go do kościoła pod wezwaniem Matki Bożej Królowej Polski w Aninie i do kościoła pod wezwaniem Dzieciątka Jezus w Warszawie, a następnie ? ze względu na zły stan zdrowia ? do kościoła akademickiego św. Anny w Warszawie i dalej do kościoła pod wezwaniem świętego Stanisława Kostki.

Ksiądz Popiełuszko prowadził konserwatoria i rekolekcje dla młodzieży, początkowo głównie dla studentów medycyny i służby zdrowia. W październiku 1981 roku Jerzy Popiełuszko został mianowany diecezjalnym duszpasterzem służby zdrowia i kapelanem Domu Zasłużonego Pracownika Służby Zdrowia.

Link

Na początku lat 80. Jerzy Popiełuszko aktywnie włączył się w działania ?Solidarności?. Organizował pomoc dla ludzi prześladowanych przez komunistów, brał udział w procesach skazanych osób. Popiełuszko, dzięki swojej odwadze i chęci niesienia pomocy potrzebującym, stał się bardzo popularny w Warszawie, a później w całej Polsce. Sławne stały się patriotyczne "Msze za Ojczyznę", które gromadziły tysiące osób. Odprawiano je od lutego 1981 roku w każdą ostatnią niedzielę miesiąca. Dla władz komunistycznych PRL Popiełuszko stawał się coraz bardziej "niewygodny".

19 marca 1983 roku ksiądz Jerzy Popiełuszko odprawił nabożeństwo pogrzebowe Grzegorza Przemyka, śmiertelnie pobitego na posterunku MO. Popiełuszko znajdował się pod stałą obserwacją SB, był notorycznie inwigilowany, był przesłuchiwany, donosiło na niego przynajmniej czterech tajnych współpracowników, zwerbowanych także pośród duchownych (jak ksiądz Michał Czajkowski, TW "Jankowski"). Ksiądz Jerzy otrzymywał listy z pogróżkami, w których pisano, że niedługo zginie.

19 października 1984 roku ks. Jerzy Popiełuszko przebywał w Bydgoszczy, w parafii pod wezwaniem Świętych Polskich Braci Męczenników, gdzie zaprosili go członkowie Duszpasterstwa Ludzi Pracy. Podczas powrotu do Warszawy, niedaleko miejscowości Górsk, samochód został zatrzymany a ksiądz Jerzy uprowadzony.

Uprowadzenia dokonali funkcjonariusze SB z Samodzielnej Grupy "D" Departamentu IV MSW przebrani w mundury funkcjonariuszy Wydziału Ruchu Drogowego MO. Księdza Popiełuszkę wyciągnięto z auta, pobito i wrzucono do bagażnika innego samochodu. Kierowcy księdza Popiełuszki udało się uciec.

Sprawcy porwania podawali różne wersje dalszych wydarzeń. Samochód jechał w stronę Włocławka, a porywacze zatrzymywali się co jakiś czas, aby dalej katować księdza Popiełuszkę. Bito go do utraty przytomności. Około północy tego samego dnia dotarli na zaporę na Wiśle we Włocławku. Tam ciało księdza Jerzego Popiełuszki wrzucono do rzeki. Przywiązano do niego worek wypełniony kamieniami, a ręce skrępowano w taki sposób, że próby poruszania nimi zaciskały pętlę na szyi. Nie wiadomo, czy ksiądz Jerzy w tamtej chwili żył. Niektóre zeznania wskazują, że tak.

Ciało księdza Popiełuszki wyłowiono z Wisły 30 października 1984 roku. Sekcja zwłok wykazała, że był bestialsko torturowany. Pogrzeb księdza Popiełuszki odbył się 3 listopada 1984 roku na terenie kościoła parafialnego św. Stanisława Kostki w Warszawie. Ceremonia pogrzebowa zgromadziła tłumy, tysiące osób pragnęło oddać cześć zmarłemu w ostatnim pożegnaniu.

Ogłoszenie Jerzego Popiełuszki błogosławionym Kościoła katolickiego odbyło się 6 czerwca 2010 w Warszawie.

Popiełuszko zginął zamordowany w bestialski sposób, zabity przez ludzi, którym najpewniej ktoś wydał takie polecenie. Na jakim szczeblu władz PRL zapadła decyzja o zamordowaniu księdza Popiełuszki? Czy kiedykolwiek poznamy prawdę?

Źródło: DoRzeczy.pl
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 20.10.21 Pobrań: 68 Pobierz ()
NOWY (20.10.2021): Bosak: Moment prawdy nadchodzi
"Fałszywe konsensusy, pozorowane dialogi i systemy przemilczeń zaczynają się sypać" - napisał na Twitterze lider Konfederacji Krzysztof Bosak.

W Parlamencie Europejskim odbyła się debata w sprawie sytuacji w Polsce, która została zainicjowana w związku z orzeczeniem polskiego Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził prymat Konstytucji RP nad prawem europejskim.

Debatę poprzedziły wystąpienia przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen oraz premiera Mateusza Morawieckiego. Szef polskiego rządu przedstawił stanowisko Polski w kwestii nadrzędności prawa krajowego nad unijnym, które wywołało zaciętą dyskusję.

"Moment prawdy nadchodzi. Fałszywe konsensusy, pozorowane dialogi i systemy przemilczeń oparte na elitarnych wspólnotach interesów, a nie na prawdzie i dobru wspólnym, zaczynają się sypać na oczach skonsternowanej publiczności. Oby oczyszczenie debaty przyszło jak najszybciej!" - napisał na Twitterze Krzysztof Bosak.

"Nie mam z tym problemu, że prawicowy wyborca chce być w UE. Ale mówmy mu prawdę: pozycja RP jest b. słaba, w UE nie ma solidarności, stale toczy się brutalna gra interesów, dominują najwięksi, nie ma żadnych stałych pisanych reguł gry, planowane są koszmarne wzrosty kosztów życia" - zaznaczał.

"Najbardziej tragiczna postać polskiej demokracji"

Lider konfederacji zareagował też na post Marka Tucholskiego, który napisał: "Po wystąpieniach w PE premier Morawiecki umocni swoją pozycję w elektoracie PiS. Zupełnie niezasłużenie, gdyż to on osobiście jest odpowiedzialny za obecną sytuację godząc się w ub. roku na mechanizm warunkowości".

"Obserwując to wszystko można odnieść wrażenie, że patriotyczny wyborca chcący suwerenności RP i głosujący na PiS to najbardziej tragiczna postać polskiej demokracji. Ogromną winę za to ponoszą liderzy prawicowej opinii, nie mówiący przez lata prawdy ani o UE ani o polityce PiS" - napisał w odpowiedzi Bosak.

"Mówiąc o liderach opinii mam na myśli nie tylko publicystów, dziennikarzy i profesorów, ale także rzesze duchownych, szczególnie wyższego szczebla, uprawiających publicznie latami myślenie życzeniowe w kwestii UE i przemilczających zupełnie zagrożenie Traktatu Lizbońskiego" - dodał polityk.


Źródło: DoRzeczy.pl / Twitter
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 20.10.21 Pobrań: 72 Pobierz ()
NOWY (20.10.2021): Bosak apeluje do Morawieckiego: Nie należy upokarzać Polski
Jak donosi RMF FM po rozmowie z unijnym komisarzem ds. wymiaru sprawiedliwości, Polska będzie musiała wykonać znacznie więcej ustępstw, jeśli chce otrzymać pieniądze z unijnego Funduszu Odbudowy.

Didier Reynders zdecydowanie stwierdził, że Polska nie tylko będzie musiała zlikwidować Izbę Dyscyplinarną SN (co zapowiedział sam premier Morawiecki), ale także wykonać szereg innych działań. - Potrzebne jest jasne wdrożenie orzeczeń unijnego Trybunału Sprawiedliwości - trzeba wstrzymać procedury dyscyplinarne wobec sędziów, a potem przyjrzymy się nowym przepisom, gdy zostaną nam przedstawione - mówił.

Oburzenia sytuacją nie kryje Krzysztof Bosak z Konfederacji, który zwrócił się z apelem do premiera Mateusza Morawieckiego.

"To całe wstrzymywanie funduszy to skrajna bezczelność i działanie bez żadnych podstaw traktatowych. Panie Premierze, proszę wycofać Polskę z programu unijnego eurozadłużenia NGEU! Jeśli nie ma woli współpracy to nie należy upokarzać Polski żebrząc o wspólny kredyt" ? napisał na Twitterze.

Jego apel spotkał się z aprobatą publicysty "Do Rzeczy" Rafała Ziemkiewicza. "Bardzo słuszny apel. W obecnej sytuacji żyrowanie przez Polskę NGEU jest wręcz zbrodnią przeciwko polskiej racji stanu" ? ocenił.

Link

Źródło: DoRzeczy.pl/Twitter
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 20.10.21 Pobrań: 69 Pobierz ()
NOWY (20.10.2021): Skandal w Szpitalu. Braun OSTRO komentuje: "Aż do ostatniego zdrowego i żywe
Podczas konferencji prasowej Konfederacji Korony Polskiej Grzegorza Brauna głos zabrała m.in. mama zastępcza małej Mai, której odmówiono badania przedoperacyjnego, ponieważ pani Adrianna nie przyjęła szprycy. O skandalicznej segregacji sanitarnej mówił także m.in. poseł Grzegorz Braun.

Dramat rozegrał się w szpital przy ul. Kamińskiego we Wrocławiu. O skandalicznej historii pisaliśmy już wcześniej. Teraz kulisy tego, co dzieje się we wrocławskiej placówce, opowiedziała pani Adrianna, mama zastępcza rocznej Mai.

- Chora dziewczynka, która ma guza śródpiersia, torbiele na płucu i ubytek w przegrodzie serca. Pojechałam z nią do szpitala na bardzo ważne umówione badanie, wizytę i zgodę kardiologa na przeprowadzenie tej operacji - relacjonowała.

- Pani doktor wyszła z gabinetu. Pierwsze pytanie, jakie było, to naskoczyła na mnie i na babcię Mai, czy mamy szczepienie przeciwko Covid. Nie było pytania o test, o możliwości położenia na oddziale, czy do izolatki, przeprowadzenie testu, tylko od razu pytanie, czy mamy szczepienie. Nie? To nie. Ona jest po rozmowie z szefem, w takim razie badanie się nie odbędzie - kontynuowała.

- Wyszłyśmy ze szpitala, zapłakane, z dzieckiem pod pachą, wymęczonym. Wróciłyśmy do domu. Badanie się nie odbyło. Operacja się przesunęła, okazało się, że guz się rozrasta w piersi, są potrzebne kolejne badania w kolejnych szpitalach - i tak jest od roku - podsumowała pani Adrianna.

Jak podkreślała, to wszystko działa na szkodę dziecka. Ponadto kobieta ujawniła, że takich przypadków jest znacznie więcej. Jej przypadek został nagłośniony, ponieważ zwróciła się do biura posła Konfederacji Jakuba Kuleszy. - Jest dziewczynka, która czeka na przeszczep serduszka, nie będzie bez tego żyć i jest pod opieką tej samej pani doktor. I po prostu jest pytanie już do mamy dziewczynki, czy jest zaszczepiona - mówiła.

- Apeluję do wszystkich rodziców, piszcie do mnie, tak jak piszecie do tej pory. Zbieram dowody, zapisuję wszystko, drukuję, myślimy o pozwie zbiorowym, bo tak być nie może. Dużo dzieci nie doczekuje na pomoc, są odsyłane ze szpitala do szpitala, a to trwa miesiące, co naprawdę zagraża ich życiu - powiedziała.

Głos zabrał też poseł Konfederacji Grzegorz Braun. - Lepszy przykład niż wykład. Tutaj w mikroskali, która jest przecież całym życiem małej Mai, pani Adrianny, babci, widzimy jak w soczewce patologię walki z mniemaną pandemią, którą prowadzi rząd Rzeczypospolitej Polskiej, wygląda na to, że z determinacją, by tę walkę prowadzić aż do ostatniego zdrowego i żywego Polaka. Kosztem zdrowia, życia, także majętności, zaprowadzany jest reżim segregacji sanitarnej. Odmawia się (...) dostępu do opieki, do usług medycznych, do procedur, do diagnozy i terapii osobom, które nie spełniają narzucanych, ciągle nie dosyć to podkreślać, bezpodstawnie i bezprawnie przez władzę wymogów - zaznaczył.

Grzegorz Braun przypomniał też projekt ustawy Stop Segregacji Sanitarnej, który utknął w zamrażarce sejmowej.
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 20.10.21 Pobrań: 69 Pobierz ()
NOWY (21.10.2021): Półpolacy
Publikujemy artykuł Romana Dmowskiego, który pierwotnie ukazał się w "Przeglądzie Wszechpolskim" (listopad 1902). Naszym zdaniem, postawione nim tezy zachowują aktualność. Podkreślenia pochodzą od redakcji.
Redakcja Nowego Ładu

-----------------------------------

Ostatni rok sprawy ruskiej w Galicji ogromnie się przyczynił do uwydatnienia w całej Polsce rozłamu opinji, występującego od szeregu lat coraz wyraźniej i będącego jednem z najważniejszych, najdonioślejszem może w skutkach zjawiskiem naszego życia. Kwestja ruska stała się niejako kamieniem probierczym poczucia solidarności narodowej w naszem społeczeństwie.

Dopóki stanowisko narodowe naszej opinji wyrażało się w stosunku do ucisku rosyjskiego lub niemieckiego, do ucisku państwowego, na który tradycja zostawiła nam szablonowy pogląd, potępiający ucisk ten wszędzie, zarówno u siebie, jak u obcych, pogląd tedy, nie mający właściwie podstawy narodowej, dopóty zdawało się nam, że silne uczucie narodowe jest właściwością całego ogółu naszego, że narodowa spójność znamionuje nasze społeczeństwo więcej, niż jakiekolwiek inne.

Kiedy natomiast na porządek dzienny przyszła sprawa, w której musieliśmy wystąpić energicznie przeciw żywiołowi, podającemu się za uciśniony przez nas, a dążącemu do wyparcia nas ze stanowiska, zajmowanego przez naszą kulturę i naszą narodową mniejszość, przeciw żywiołowi niepaństwowemu, do którego nie można było zastosować utartych, "ogólnoludzkich" szablonów, kiedy zaszła potrzeba, żeby się wypowiedział nasz zdrowy instynkt, nasze poczucie spójności i przywiązanie do wspólnego narodowego dobra, okazało się, że wśród licznej sfery ten instynkt i to przywiązanie nie istnieje, że znaczna część tzw. inteligencji naszej skłonna jest do zajmowania stanowiska sędziów rozjemczych między Polakami a ich wrogami w Galicji wschodniej, że wielu nawet, bez wahania, z pewną znajomością stosunków, czy z całkowitą w tym względzie ignorancją, staje po stronie wrogów.

To stanowisko uwidoczniło się we wszystkich trzech zaborach i w różnych, daleko od siebie pod innemi względami stojących stronnictwach, poczynając od socjalistów z krakowskiego Naprzodu, a kończąc na zwolennikach Rosji z persburskiego Kraju, z niego też patrzy na sprawę znaczna część inteligencji, politycznie bezbarwnej. I nie było bodaj napaści ze strony obcych, któraby nie znalazła sympatycznego gdzieś echa w naszem społeczeństwie.

Nieraz już zwracaliśmy uwagę na ten nienarodowy sposób myślenia i staraliśmy się wykazać jego źródła, nigdy wszakże dotychczas nie występował on tak wyraźnie, nigdy z taką namiętnością nie rzucał się na zasady narodowe w polityce, i my więc, pragnąc z nim widzieć tylko brak politycznej dojrzałości, przemijające uleganie ujemnym wpływom zewnętrznym i wynikającą stąd niezdolność do realnego pojmowania spraw narodowych, odnosiliśmy się do niego raczej pedagogicznie, usiłując argumentami zwrócić umysły na właściwą drogę.

Coraz oczywistszym atoli jest faktem, że mamy tu do czynienia z istotnym, głębokim rozłamem opinji, nie polegającym na różnicach poglądów w poszczególnych sprawach, ale na zasadniczo odmiennym, na przeciwległym wprost stosunku do społeczeństwa, do jego interesów i aspiracyj, że źródło tego rozłamu - to nie mniejsze lub większe wyrobienie umysłowe, takie lub inne wpływy przemijające, ale głębokie, nie dające się w ciągu jednego życia ludzkiego wygładzić różnice psychiczne, różnice w ustroju moralnym człowieka. Tu już niema mowy o przekonywaniu się wzajemnem - ono nie prowadzi do niczego; tu trzeba się pogodzić z istnieniem pewnego typu, a tylko dążyć do ograniczenia go w rozroście, starać się, ażeby w interesie narodowej przyszłości co prędzej zanikał.

Mamy tu do czynienia z jednej strony z ludźmi, którzy przyjęli język polski i polskie zwyczaje - tyle, ile potrzeba do tego, żeby żyć w polskiem środowisku, ale nie przyjęli obowiązków, jakie to korzystanie z polskiego życia na każdego nakłada, nie zespolili się z dążeniami narodowej całości ku jej samozachowaniu, ku zdobyciu w przyszłości samoistnego bytu i warunków pełnego rozwoju; z drugiej strony idą tu przeciw narodowemu interesowi ludzie bądź zasymilowani przez pierwszych, bądź wynarodowieni moralnie pod zewnętrznemi wpływami, ludzie, którzy zatracili związek z aspiracjami narodu, którzy, uważając się za Polaków, interesy polskie o tyle tylko uznają, o ile nie sprzeciwiają się one interesom innych ludów, którzy w swych uczuciach narodowych do takiej dochodzą rzekomej bezstronności, że w imieniu narodu ze wszystkiego gotowi zrezygnować, do czego ktokolwiek rości pretensję.

Ten gatunek Polaków z imienia i języka licznie się rozrodził w popowstaniowym okresie upadku narodowego ducha, a nawet na krótki czas zapanował w opinji, asymilując szybko młode pokolenie. Ludzie ci przyzwyczaili się do myśli, że miano Polaka nie będzie nigdy nakładało większych obowiązków ponad te, do których oni się poczuwają. Stąd ta namiętność, to zajadłe występowanie przeciw ruchowi odrodzenia narodowych aspiracyj, czyniącemu w ostatnich latach szybkie zdobycze.

Pracując nad zespoleniem narodu na wewnątrz, nad zszeregowaniem go do walki zewnętrznej, nad wzmocnieniem jego mniejszości na zagrożonych kresach, nie łudźmy się, że ci ludzie z nami pójdą. Broniąc się przeciw rozszerzeniu obowiązków narodowych, zajmują oni coraz wyraźniej stanowisko wroga wewnętrznego, dążącego do osłabienia węzłów narodowych, do rozbicia spójności, do zamienienia się w osypującą się kupę gruzu tego, co murem stać musi.

Z tymi ludźmi nie tylko nie pogodzimy się, ale nie zrozumiemy się nigdy. Dla nas Polska - to przede wszystkiem naród polski, ze swą kulturą i tradycją, z odrębną duszą i odrębnemi potrzebami cywilizacyjnemi, to żywy, organiczny związek ludzi, mających wspólne w pewnym zakresie potrzeby i interesy, związek, nakładający ścisłe obowiązki, złączone z poświęceniami osobistemi, nakazujący pracę na rzecz zbiorowych potrzeb i walkę w obronie wspólnych interesów.

Dla nich - to luźne zbiorowisko jednostek, grup lub warstw mających tylko to wspólnego, że żyją na jednej ziemi, że jednym, i to niezawsze, mówią językiem, nie związanych głębszemi węzłami moralnemi, nie mających wspólnych potrzeb, ani wspólnych obowiązków ponad potrzebę sprawiedliwości i obowiązek czuwania nad tem, żeby się ta wszędzie działa; gdy oni we wszystkich starciach narodu naszego z obcemi uważają za możliwe zajmować stanowisko bezstronne, "zgodne ze słusznością", my w stosunkach międzynarodowych znamy rozległą sferę spraw, w których niema ani słuszności, ani krzywdy, jeno współzawodnictwo nie dających się pogodzić interesów, w których staje się po jednej lub drugiej stronie nie z poczucia sprawiedliwości, ale z poczucia solidarności z jedną ze stron walczących; oni chcą zawsze i wszędzie być tylko ludźmi, stojącymi na straży nieistniejącego lub wyszydzanego prawa, my żądamy od każdego, żeby w stosunku swego narodu do obcych czul się przedewszystkiem Polakiem.

Między temi dwoma stanowiskami istnieje przepaść niewyrównana i niema dziś mostu, któryby nad nią można było przerzucić. Antagonizm między niemi - to nie walka o to, czy polityka polska pójdzie w takim lub innym kierunku, czy te lub inne poglądy będą w niej górowały, czy te lub inne warstwy narodu otrzymają przewagę w jego polityce, to sprawa stokroć donioślejsza i głębsza: tu idzie o to, czy mamy być silnym i spójnym narodem, który sam swą przyszłość tworzy i sam usuwa tamy, kładzione na drodze jego rozwojowi, czy pozbawioną cementu moralnego gromadą, o tyle istniejącą razem, o ile ją podtrzymują przyrodzone warunki, szukającą ciągle oparcia na zewnątrz, obrywaną i podmywaną u podstaw przez każdą burzę. To nie kwestja, jaka będzie Polska, ale - czy będzie!

W walce o taką sprawę niema kompromisu, niema tolerancji! Albo ci, co czują potrzebę narodowej spójności i stoją na gruncie obowiązków ściśle narodowych, będą zwyciężeni, ustąpią, otwierając pole rozkładowi narodowego ducha i atomizacji społecznej, albo zwyciężą, i wtedy owi połowiczni Polacy zmuszeni zostaną w sprawach narodowych do milczenia.

Ale narodowy instynkt i narodowa myśl zwycięży. Jej wrogowie są dziećmi okresu, w którym warstwa oświecona narodu szybko pomnożyła się żywiołami obcemi, w którym na miejsce odrzuconych ideałów tradycyjnych importowano ich surogaty z obczyzny, w którym wreszcie wpływy, wynaradawiające myśl i serce, zaczęły działać ze wzmocnionym naciskiem, a naród, w ostatecznej prostracji ducha, nie mógł wytworzyć w sobie sił, zdolnych stawić należyty opór temu wynaradawianiu, zasymilować obce prądy i narzucić obowiązek solidarności wchłoniętym świeżo żywiołom.

Dziś przyszedł okres inny, okres wystąpienia na widownię rdzennie polskiej masy ludowej, która sama, jako masa wpływ już na myśl ogółu wywiera, a jednocześnie szybko zasila swymi synami warstwę oświeconą. Ten ruch ludu odbił się w społeczeństwie obudzeniem śmiałej i żywotnej myśli narodowej, on też, wzrastając, zapewni jej prędkie i niezawodne zwycięstwo nad wszelkiemi próbami rozkładu narodowej siły.

Rasa "półpolaków" musi zginąć.

Roman Dmowski
Roman Dmowski (ur. 9.08.1864 w Kamionku, zm. 2.01.1939 w Drozdowie) - polityk, minister spraw zagranicznych, poseł na Sejm. Jeden z ideowych ojców polskiego nacjonalizmu. Współzałożyciel Narodowej Demokracji. W opublikowanych w 1903 r. "Myślach nowoczesnego Polaka" Roman Dmowski, przedstawił najważniejsze założenia ideowe nacjonalizmu polskiego.

https://nlad.pl
------------------------
"I nie było bodaj napaści ze strony obcych, któraby nie znalazła sympatycznego gdzieś echa w naszem społeczeństwie."

Dmowski zawsze aktualny! Aż trudno uwierzyć, że ten tekst opublikowano w 1902r. Czasami słuchając i czytając dzisiaj rozmaitych zaprzańców, człowiek zadaje sobie pytanie: skąd to się w naszej Polsce wzięło? Tymczasem to cały czas tu żyło i po prostu dochowało się wnucząt oraz prawnucząt. Miał rację Psalmista, że występni plenią się jak zielsko... A Polaków coraz mniej.
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 21.10.21 Pobrań: 71 Pobierz ()
NOWY (21.10.2021): Taniej nie będzie. Rosnące ceny energii się nie zatrzymają
Pandemia, walka o klimat, zielony ład i transformacja energetyczna, redukcja CO2... Gdyby te hasła i polityczno-gospodarcze zamiary przełożyć na bardziej zrozumiały język, czyli naszego portfela, można by je ująć w jednym haśle: "podwyżka". Już doświadczamy skutków wysokich cen paliw, zimą poczujemy podwyżkę cen gazu, a ceny energii elektrycznej nie pozostaną w tyle. Będzie drożej, choć zapewne rząd będzie próbował zaklinać rzeczywistość i łatać ją różnorakimi "programami ratunkowymi".

Dlaczego ceny energii szybują w górę i szybko się nie zatrzymają?

Warto spojrzeć na polski rynek przez pryzmat struktury energetyki. W polskim "miksie" dominuje węgiel, który nie podoba się UE. Zatem naciski na rezygnacje z energetyki konwencjonalnej, opartej na węglu, nie miną i czeka nas transformacja. Kosztowna. W planach dążenia do neutralności emisyjnej CO2 pojawiają się różne pomysły na nowy model energetyczny dla Polski. A to mowa o odnawialnych źródłach, to znów o energetyce jądrowej? Zostawiając już na boku kwestie strategiczne, bezpieczeństwa energetycznego, a pozostając li tylko na sferze kosztów, to taka zmiana oznacza ogromne wydatki inwestycyjne.

A to tylko jedna strona medalu. Bowiem kopalnie najpewniej trzeba będzie zlikwidować, a zatrudnionych tam ludzi... No właśnie! Co? Odesłać na wcześniejsze emerytury, wypłacić odszkodowania, przekwalifikować... Czyli koszty (także społeczne). W zależności od wybranego modelu energetycznego pojawią się też koszty rozbudowy sieci przesyłowych. W tle jawią się już problemy z magazynowaniem energii słonecznej, wytworzonej w przydomowych fermach fotowoltaicznych... Znów koszty. Kto za to zapłaci? Wiadomo. Odbiorca końcowy. I nie ważne czy to prywatna osoba czy koncern - bo ten drugi wszystko sobie zrekompensuje w cenach produktów czy usług. Zatem, jak widać, zdrożeje nie tylko energia elektryczna. Inną drogą jest kupowanie, również drożejących limitów na emisję CO2. To mechanizm bardziej polityczny niż ekonomiczny, więc w całym tym szalonym dążeniu do zeroemisyjności może się okazać znacznie droższym wyjściem. Dość dodać, że koszty polskiej emisji CO2 w roku 2020, to kwota ponad... 20 mld zł. To jak ma być "taniej"?

Niestety, doświadczenia ostatnich miesięcy, w których uśpione koronawirusem gospodarki musiały "nadrabiać węglem" (a to też windowało ceny), niczego decydentów nie nauczyły. Utrwalono tylko pogląd, że większy może więcej, zaś mniejsi są od realizacji celów transformacyjnych. Ot, taka sprawiedliwość dziejowa. Dziś w tym względzie zdrowy ogląd zachowała... Turcja, która wdrożyła klimatyczne porozumienie z Paryża, ale zaznaczyła, że cele będą wdrażane tylko w sytuacji, w której nie zaszkodzą one krajowej gospodarce.

Domostwa mają korzystać z uwolnienia cen energii, ale w praktyce zmiany i tak uderzą nas po kieszeniach, co ma być "zachętą" do budowy przydomowych instalacji Tu wciąż brak pomysłów na regulację odbioru, przechowywania tak wytworzonej energii (i opłat za to). A już pojawiają się w kuluarach pomysły na to, jak "karać" właścicieli przydomowych instalacji za "psucie sieci" - czyli generowanie zakłóceń, produkowanie mocy biernej i niewystarczające jej kompensowanie. No i nie zapominajmy o cenie samego surowca - węgla energetycznego. Ta w ostatnim roku rosła z poziomu ok. 60 USD do ok. 250 USD za tonę. Kto za to zapłaci? Odbiorcy!

Drożeje też błękitne paliwo. Kolejni odbiorcy otrzymują informacje o nowych taryfach, a tam dwucyfrowa (procentowo) podwyżka nie jest niczym dziwnym. To efekt wzrostu cen tego paliwa na rynku globalnym. Sprzyja im większe zapotrzebowanie oraz - co tu dużo ukrywać - polityka Rosji, która cenami paliwa rozgrywa Zachód, chcąc uzyskać akceptację dla projektu Nord Stream2. Oczywiście, Polska ma inne źródła dostaw (choćby gazoport), no ale cóż z tego, gdy ceny paliw idą w górę. W tej perspektywie (znów wracamy do "prądu") słuszne są pytania o przyszłość elektrowni gazowych, a takie projekty w Polsce są obecne (tu chociaż opłata emisyjna nie jest tak dotkliwa jak w przypadku węgla).

Drożyzna panuje także przy dystrybutorach. Cena za LPG przekroczyła 3 zł za litr, a 6 zł za "benzynę" czy "olej", to już nie rzadkość. Tak drogo nie było od ok. ośmiu lat. Niestety, tu prognozy nie są dobre. Zwiększenia wydobycie ropy naftowej raczej nie należy się spodziewać, zatem i korekta cen nie przyjdzie. Prognozowany jest raczej kolejny wzrost ceny baryłki. A eksperci już wieszczą, że wysokie ceny to czekający nas "standard", a jako wytłumaczenie wymieniają m.in. politykę klimatyczną (wprowadzenie w branży systemu efektywności energetycznej) czy podatku od sprzedaży detalicznej. A czeka nas jeszcze efekt polityki "Fit for 55" - czyli dotykający nas szeroko cel redukcji do 2030 roku emisji CO2 o co najmniej 55 proc. w stosunku do tej z roku 1990.

Idąc narracją ideologów klimatycznych, czeka nas polityka "fit" - odchudzania naszych portfeli i coraz mocniejszego zaciskania pasa. Dla planety i klimatu oczywiście, bo gdzieżby tam ktoś chciał wzbogacić się naszym kosztem. Prawda?

Marcin Austyn
pch24.pl
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 21.10.21 Pobrań: 72 Pobierz ()
NOWY (21.10.2021): Papież Franciszek uważa, że uprawomocnienie gigantycznych korporacji do uciszani
Papież Franciszek powołał się na Boga, naciskając na

gigantów z Doliny Krzemowej, aby cenzurowali więcej treści -

w tym "mowę nienawiści" i "teorie spiskowe".

Tak, to fakt.


=============================

Powyższe uwagi papież poczynił podczas Światowego Spotkania Ruchów Ludowych, szemranej organizacji stworzonej w celu promowania "sprawiedliwości społecznej" i walki z rasizmem - we współpracy z przywódcami religijnymi. http://popularmovements.org/

"W imię Boga, proszę gigantów technologicznych, aby w imię zysków przestali wykorzystywać ludzką słabość i ludzką podatność - nie troszcząc się o rozprzestrzenianie mowy nienawiści, uwodzenie, fake news, teorie spiskowe i manipulacje polityczne" - oświadczył Bergoglio.

Przesłanie "Franciszka" po hiszpańsku (z NAPISAMI ANGIELSKIMI) poniżej: Początek bergogliowego kazania do "poetów społecznych" od minuty 46.45 (apel do Silicon Valley - godz. 1.01):

https://www.vatican.va/content/francesco/en/messages/pont-messages/2021/documents/20211016-videomessaggio-movimentipopolari.html

https://youtu.be/XqNsr9cBsXM

=====================

Papież Franciszek przywołał również termin "post-prawda", który został wymyślony przez mass-media establishmentowe po tym, jak po wyborze Donalda Trumpa zaczęły one tracić monopol na kontrolowanie narracji.

Najwyraźniej, katolicki przywódca uważa, że upoważnianie gigantycznych korporacji do wyłączania wolności słowa jest chrześcijańskie i zgodne z intencjami Boga.

Nie jest to zaskoczeniem, biorąc pod uwagę jego wcześniejsze stanowisko w kwestii wolności słowa sformułowane w odpowiedzi na rzeź rysowników Charlie Hebdo, kiedy to Bergoglio retorycznie stanął po stronie terrorystów, którzy zamordowali ich z zimną krwią. Link

================

Jak dokumentujemy w poniższym filmie - którego papież Franciszek z pewnością chciałby zakazać - Pontifex Maximus oczernia swoich krytyków jako realizujących "dzieło diabła".

Link

================

W rzeczywistości, każde działanie i stanowisko Bergoglia służy wspieraniu antychrześcijańskiego, globalistycznego systemu Bestii, na rzecz którego chętnie wypełnia rolę marionetki.

Ale na tego typu twierdzenia, papież bez wątpienia odpowiedziałby, określając je jako "teorie spiskowe" i "mowę nienawiści".

Czy zaczynacie rozumieć jak to wszystko funkcjonuje?

W odpowiedzi na protesty No Green Pass we Włoszech, Bergoglio stwierdza podczas audiencji generalnej: "Wolność jest kwestią wspólnotową, a nie indywidualistyczną".


https://www.tgcom24.mediaset.it/mondo/papa-francesco-laliberta-ecomunitaria-non-individualista_39651136-202102k.shtml

https://babylonianempire.wordpress.com/2021/10/20/bergoglio-w-imie-boga-zada-by-dolina-krzemowa-cenzurowala-mowe-nienawisci-oraz-teorie-spiskowe/

Date: 20 ottobre 2021Author: Uczta Baltazara

Paul Joseph Watson 19 październik 2021
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 21.10.21 Pobrań: 70 Pobierz ()
NOWY (22.10.2021): Dzieci z Michałowa
Pomiędzy Polską a Białorusią Łukaszenki trwa wojna hybrydowa, w której trakcie Białorusini wpychają do Polski migrantów z Bliskiego Wschodu. Należy przyznać - że wojnę tę rozpoczęły władze w Warszawie poprzez jawne działania zmierzające do obalenia władz Białorusi, a w szczególności prezydenta.

Działania te trwają dawno, sponsorowana jest opozycja, przeciwnicy Łukaszenki otrzymują w Polsce wszelkie wsparcie, a nawet lokale (słynna "willa w Warszawie"). Nadają wszelkie szczekaczki, Biełsaty itp.

Łukaszenka postanowił więc upiec kilka pieczeni za jednym zamachem: 1) zemścić się na rządzie polskim, 2) zmusić do rozmów i negocjacji, 3) uzyskać być może zniesienie sankcji w zamian za zastopowanie migrantów, 4) za przykładem Turcji - uzyskać z UE pieniądze na "ochronę granic", 5) no i najzwyklej w świecie zarobić, bo migranci płacą za swą podróż firmie turystycznej kontrolowanej przez syna Łukaszenki tysiące dolarów każdy.

Jak i kiedy ten kryzys migracyjny się rozwiąże - nie wiemy. Jako arabista i politolog jestem często pytany - dlaczego Ci migranci idą z Iraku czy innej Syrii do Europy - a nie do sąsiednich bogatych krajów, w których mieszkają ich rodacy Arabowie i bracia w wierze.

Odpowiedź na to pytanie znam jako arabista doskonale - dlatego podzielę się tą wiedzą z tymi Czytelnikami, którzy znają się na wielu innych rzeczach - ale nie wszyscy znają mentalność islamską, która jest ani gorsza od europejsko-chrześcijańskiej, ani lepsza - ale na pewno jest zupełnie inna.

Dla każdego muzułmanina najważniejsze w świecie są trzy sprawy:
1) Allach,
2) Rodzina,
3) "Umma" - czyli lokalna społeczność wiernych, której ośrodkiem jest najczęściej meczet, a największym autorytetem - duchowny zwany "imamem" - czyli przewodnikiem.

Od samego urodzenia każdy muzułmanin otoczony jest opieką najbliższej rodziny - a gdy jej zabraknie - to dalszej rodziny. Dlatego w wielu islamskich krajach w ogóle nie ma sierocińców, bo w przypadku śmierci rodziców dzieckiem opiekuje się starsze rodzeństwo i/lub krewni. A że rodziny są bardzo liczne - to praktycznie każdy ma bliższych czy dalszych krewnych.

Muzułmańskie dziecko od samego urodzenia otoczone jest rodziną i jej ciepłem, zwykle bardzo liczną, a przede wszystkim religijną. Praktyki modlitewne odprawiane są wiele razy dziennie (zwykle pięć razy), a w określone dni także w meczetach, które w odróżnieniu od świątyń chrześcijańskich nie są budynkami sakralnymi - lecz miejscami modlitw, a poza czasem modlitwy może to być np. ośrodek kulturalny. Meczetem na czas modłów może stać się zwykłe mieszkanie jednego z wiernych. Najważniejsze jest nabożeństwo piątkowe w południe.

Samo słowo "Islam" oznacza "podporządkowanie się" Allachowi i Jego prorokowi Mahometowi. W rodzinie zaś kobieta jest podporządkowana mężowi (wcześniej ojcu), który ma bronić rodziny, dbać o nią i utrzymywać. Zadaniem kobiety jest dbanie o ognisko domowe i rodzenie dzieci.

Tak więc to nie naród czy państwo są kotwicami życiowymi dla muzułmanów - lecz Allach, Mahomet, dom, rodzina i "umma". A Mahomet przez swoje wyjście z Mekki do Medyny - a potem powrót, tzw. "hidżrę" dał przykład - i nawoływał do wędrówek celem rozpowszechniania jedynej prawdziwej wiary. Przy czym każdy sposób jest usprawiedliwiony: od wojny poczynając po zasiedlanie nowych terytoriów i "rozmnażanie się" na nich, jest to tzw. "podbój przez zasiedlenie".

Gdy bojownicy islamscy szli poprzez kraje i kontynenty, podbijając i zasiedlając nowe terytoria - to byli to (jak dzisiaj) w większości młodzi mężczyźni. Dlatego pozwala się, by muzułmanin ożenił się z np. chrześcijanką pod warunkiem jednak - że dzieci będą muzułmanami. Jest to nawet dobrze widziane - że obcym religijnie "odbiera się" kobietę, która zamiast np. chrześcijan będzie rodziła muzułmanów. Dlatego spotkacie Państwo mieszane wyznaniowo małżeństwa - ale będzie to zawsze mężczyzna muzułmanin z nie-muzułmanką. Nigdy natomiast nie spotkacie Państwo muzułmanki wychodzącej za mąż za nie-muzułmanina, jest to zabronione. Gdyby taka sytuacja się wydarzyła (czysto teoretycznie) - to rodzina by tę kobietę zabiła, a w rodzinach bardzo zeświecczonych, mieszkających np. od stu lat we Francji czy Anglii - rodzina się takiej kobiety na zawsze wyrzeknie. Sytuacja, gdy muzułmanka wychodzi za np. Polaka jest możliwa tylko wówczas, jeśli przejdzie on na islam.

Tak więc emigracja jest przez islam mile widziana - o ile jest nakierowana na kraje niemuzułmańskie - gdyż jest krzewieniem wiary na nowych terytoriach. Tłumaczy to, dlaczego po odwołaniu bezpośrednich lotów z Iraku - Irakijczycy latając na Białoruś przez Dubaj - nie zostają w tym arcybogatym kraju należącym do ich arabskich rodaków i braci w wierze.

Poza tym w Dubaju Irakijczyk musiałby pracować - a w takich Niemczech czy Szwecji wystarczy imigrantom, że będą się płodzić - otrzymując na każde dziecko zasiłki wielokrotnie przewyższające ich pensje w ojczystych krajach.

Moi znajomi często pytają mnie, dlaczego imigranci są tak nielojalni wobec nowych swoich ojczyzn - i dlaczego nie tylko, że nie są wdzięczni za socjale, opiekę i pomoc - ale często są wręcz wrogo do nich nastawieni - i do rdzennych mieszkańców tych krajów, czyli "autochtonów" - posuwając się do napaści - od seksualnych po terrorystyczne.

Odpowiedź jest prosta: Bo cały świat i wszystkie jego bogactwa, kraje i pieniądze należą do Allaha. I wszystko dzieje się z Jego woli. Jeśli tacy Niemcy czy Szwedzi są tak głupi, że rozdają pieniądze - to rozdają wiernym pieniądze Allacha - bo taka jest Jego wola. Są jedynie Jego instrumentem.

A dlaczego islamscy imigranci często nie lubią lokalnych narodów, np. Niemców? Bo dla muzułmanina największą wartością są Bóg (Allach) i Rodzina - a Zachód się sekularyzuje, coraz mniej rdzennych białych Europejczyków chodzi do kościoła, rodziny często mają po zaledwie jednym dziecku, czasem w ogóle nie mają dzieci, jest wiele osób samotnych, w niektórych krajach są tzw. "małżeństwa" homoseksualistów itp.

Takie społeczeństwo spotyka się nie tylko z niechęcią - ale wręcz z pogardą ze strony islamskich imigrantów. Chcą zatem jak najszybciej takie społeczeństwo opanować, stać się większością, wprowadzić swoje zasady - a w przyszłości i swoje prawo: szariat. Paradoksem jest, że to tzw. "lewacy" najgłośniej nawołują do nieograniczonego napływu migrantów do Europy - a to przecież oni, lewacy, LGBT i ateiści - są pierwszym ich wrogiem "do odstrzału".

Migranci na granicy z Białorusią nie jadą do Polski - bo za niski socjal. Chcą do Niemiec. Jeśli są zatrzymani przez polską służbę graniczna - to nie chcą występować o azyl - bo nie chcą pozostać w Polsce. Za mało kasy dostaną. Dlatego wolą być odwożeni z powrotem na białoruską granicę - by spróbować powtórnie nielegalnie ją przekroczyć i dotrzeć do Niemiec.

Sytuacje tę wykorzystują wrogowie państw i narodów, którzy dla swoich korporacyjnych interesów i globalizacji chcą skundlić narody, odebrać im patriotyzm, ich kulturę, historię tożsamość i dumę narodową. Lud ma być wymieszany i głupi, od Lizbony po Moskwę grający w te same puste gry komputerowe, kupujący taką samą odzież, komputery, telefony produkowane przez te same korporacje...

Wszelkie tzw. "otwarte" uniwersytety i instytucje produkują tak zwanych szczekaczy i propagatorów "otwartego" świata bez ojczyzn, bez religii, tradycji - gdzie najwyższą wartością jest tzw. "tolerancja" - która z tolerancją nie ma oczywiście nic wspólnego. Bo toleruje tylko swoje poglądy i tzw. "wartości europejskie" A przecież tradycja europejska i wartości europejskie to: 1) filozofia grecka 2) prawo rzymskie 3) chrześcijaństwo. Co ciekawe - kręgi inicjujące i sponsorujące degradację i likwidację europejskich narodów i społeczeństw same ABSOLUTNIE nie mieszają się z innymi (niż swoje) grupami i społecznościami.

Bardzo aktywnie działają i u nas. Znaczna, może nawet większa część ludzi na całym świecie nie jest zbyt mądra - a demokracja to przecież dyktatura większości nad mniejszością. Przekaz jest więc kierowany do tej mniej rozgarniętej większości. Przykładowo brzmi tak: "Biedni uchodźcy są wyrzucani z Polski, marzną i głodują na granicy, a pośród nich waj waj DZIECI Z MICHAŁOWA".

Oczywiście inteligentny człowiek wie, że to nie są uchodźcy (tylko nachodźcy) - a ich dzieci nie są z Michałowa (tylko z Islamabadu czy innego Damaszku lub Bagdadu). Problem w tym, że inteligentnych ludzi jest w każdym społeczeństwie znacznie mniej, niż głupich.

Uchodźcą się jest w pierwszym bezpiecznym kraju. Ogromna większość migrantów na granicy białoruskiej pochodzi z krajów bezpiecznych - dlatego wyrzucają dokumenty, bo azylu nigdy by nie dostali. No, ale powiedzmy - że jeden na tysiąc z nich rzeczywiście jest z kraju, gdzie toczy się wojna. I ucieka, bo nie chce walczyć o ojczyznę. Woli jechać na socjal do Europy robić dzieci, może jeden na stu zostanie taksówkarzem lub kebab otworzy. Ale zgodnie z prawem międzynarodowym nie jest on uchodźcą - bo uchodźcą się jest w PIERWSZYM BEZPIECZNYM KRAJU przybycia - a na pewno i w żadnym przypadku nie jest nim Polska. Wcześniej jest Dubaj, Stambuł czy Mińsk.

A gdzie są DZIECI Z MICHAŁOWA? Odpowiem Państwu, bo wiem: Są w Michałowie. Adaś, Wandzia, Marysia, Jadzia, Tadzio... A te zdjęcia, które Państwo oglądacie... "dzieci z Michałowa" - są zdjęciami dzieci arabskich. Dlaczego rodzice narazili je na trudną podróż? No bo na każde dziecko przynosi ogromny socjal w Niemczech! Jeden Ahmed z innym kombinuje sobie, że jak przewiezie dzieciaki - to na każde dostani e co najmniej 500 Euro socjalu. A jak jeszcze żonę przemyci - to urodzi mu ona z dziesięciu kolejnych Ahmedów - a więc i socjal ogromny - i Allach będzie zadowolony, że "podbijamy świat przez zasiedlenie".

Wiele krajów Europy zachodniej traci swą tożsamość, kulturę. Co najgorsza - tamtejsze narody tracą swą dumę i tożsamość. Anglik to już nie dżentelmen w meloniku - tylko pijany ogolony na łyso kibol. Tracą swoje narody, które są pozbawiane tożsamości, historii, korzeni, dumy narodowej. Wiem na pewno, że bardzo nie chcę, by podobnie stało się z Polską. Komuś podoba się hinduski Londyn, północnoafrykański Paryż, turecko-kurdyjski Berlin... A mnie podoba się polska Warszawa.

Pilnujmy naszych miast i granic - bo w przeciwnym razie za 50 lat nie będą już nasze... Nie tylko kamienice, ale nawet i ulice. Bo ulice w Paryżu francuskimi na pewno już nie są. Ani kamienice.

Niektórzy uważają, że podmiana narodów... starzenie się społeczeństwa polskiego, setki tysiące - a może i miliony imigrantów (nie tylko muzułmanów, oczywiście - ale choćby i Ukraińców czy innych Hindusów) jest dla nas ratunkiem, że to "ubogacenie kulturowe". Czasem przyjemnie jest coś zjeść w knajpce hinduskiej - a kebab powoli staje się polskim daniem narodowym. Niedawno w centrum Łodzi w restauracji ludowej (Gospodzie) nie mieli bigosu ani zsiadłego mleka. Zaproponowali mi kebab i aperitif.

A propos tego ubogacenia:

Mój znajomy, Zbigniew Fietkiewicz, pisze piękne eseje. Pisze je "do szuflady". Obiecałem mu, że spróbuję "zareklamować" jego twórczość w świat. Esej dotyczy właśnie ubogacania kulturowego.

Zapraszam do lektury.

Z poważaniem -
Mariusz Świder

P.S. No i przypominam o mojej najnowszej książce pt. "Jak budowaliśmy Rosję". Znajdziecie w necie bez problemu.

https://konserwatyzm.pl
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 22.10.21 Pobrań: 74 Pobierz ()
NOWY (22.10.2021): Nie byt, ale trzecia dawka określi świadomość społeczną
Rechot historii, w dodatku dość krótkiej, roznosi się coraz głośniej. Gdy rozmaici celebryci, politycy i sami "lekarze" wklejali swoje kwity z "komirnaty" pisałem, że na jesieni będą to gotowe rysunki satyryczne. Najbardziej śmieszni okazali się ci od "pełnej odporności", ale pozostali też nie zachowali powagi. Dziś już wiemy, że wszystkie, powtórzę, wszystkie rodzaje cudownych eliksirów wymagają "dawki przypominającej" i tutaj znów robi się zabawnie.

Pamiętam doskonale, jak w deszczu i w maseczkach na zewnątrz stali chętni do przyjęcia J&J, bo to raz i koniec, człowiek zostaje nieśmiertelny. Wszystko psu na budę i starą metodą salami, najpierw 50+ oddelegowano na trzecią dawkę, a lada chwila będą delegowani wszyscy pozostali.


Tak to wygląda, zaledwie po pół roku od "pełnej odporności" i chociaż "oszołom" Wielgucki cierpliwie tłumaczył, jak dzieciom, że nie ma takiej możliwości, aby przy zakupie 2,4 miliarda "szczepionek" przez samą UE, skończyło się to inaczej niż cyklicznym kłuciem, to w odpowiedzi słyszał kpiny i wyzwiska. Fakty, czy raczej oczywistości, przetrwały próbę czasu, natomiast wszelkie propagandowe gusła roztrzaskały się z hukiem, ale to dopiero początek. Jedną z większych tajemnic rządzących jest liczba osób, które nie zgłosiły się na drugą dawkę. Na początku pion propagandowy z CIR kłamał w swoim stylu i rzucał liczby w okolicach dziewięciu tysięcy. Potem sam Niedzielski skorygował do 40 000, ale to też jest fikcja. Prawdopodobnie kilkaset tysięcy osób na drugą dawkę się nie zgłosiło i nie trzeba zgadywać z jakich powodów. Dane dotyczące trzeciej dawki zatrzymało się w okolicach 300 000 na kilka milionów uprawnionych, czyli medyków i 50+. Szkoda sobie zawracać głowę procentami, ponieważ gołym okiem widać, że zainteresowanie nie przekracza 10% i to w takich grupach, które się "wyszczepiły" najliczniej. Co się stanie po odpaleniu trzeciej dawki dla wszystkich?

Bardzo dobre pytanie, nie chwaląc się, postawiłem. Dojdzie do brutalnej weryfikacji stanu świadomości społecznej. Bronię się jak mogę przed socjologiczną nowomową, jednak trudno znaleźć lepsze określenie dla poziomu percepcji nie pojedynczej osoby, ale całej grupy. Zachowania stadne są faktem nie mitem, to i świadomość społeczna musi istnieć.

W jaki sposób to działa? Odwieczny, z rąk do rąk, szwagierka szwagrowi, ciotka bratankowi, sąsiad sąsiadowi, kolega z pracy kochance, opowiada co o tym wszystkim sądzi. Na podstawie rozmów, w domu, w pracy, przy wódce i na przystanku tramwajowym kształtuje się świadomość społeczna. Współcześnie dochodzą potężne narzędzia w postaci mediów i Internetu. Media wbrew pozorom też mają błogosławiony wpływ na świadomość, z tej przyczyny, że coraz bardziej prymitywny, monotonny i irytujący styl propagandy przynosi odwrotny skutek do zamierzonego.

Internet dla odmiany bezwzględnie koryguje kłamstwa mediów, polityków i "ekspertów". Na załączonym obrazku widać, że Niedzielski i reszta kreatorów histerii mają przed sobą gigantyczną kompromitację.

Przy masowej skali propagandy, 40% Polaków się nie złamało i wtedy ogłoszono porażkę "szczepień", co ważne nie tylko krytycy władzy wystawili taką ocenę, ale sam Horban, szef "rady medycznej". Nie ma takiej możliwości i cienia szansy, aby trzecia dawka pobiła wynik drugiej dawki. Otwartym pozostaje pytanie jaki wynik zostanie osiągnięty i dokładnie ten wskaźnik zdecyduje o kondycji świadomości społecznej. Poziom "wyszczepienia" trzecią dawką odpowie nam na jeszcze jedno pytanie, mianowicie ilu Polaków rzeczywiście jest przestraszonych wirusem? W mojej ocenie wynik maksymalny i jednocześnie mało realny, to 30%, natomiast wszystko poniżej 20% będzie totalną katastrofą na co wskazuje również zachowanie Niedzielskiego i reszty.

Proszę zwrócić uwagę, że nie ma "twarzy kampanii" dla trzeciej dawki, nie ma "ostatniej prostej" dla trzeciej dawki i nie ma chętnych, którzy chcieliby to wziąć na siebie. Wynik tego testu będzie niezwykle ważną informacją dla nas, dowiemy się w jakim miejscu jesteśmy!

MatkaKurka
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 22.10.21 Pobrań: 71 Pobierz ()
NOWY (23.10.2021): Podwyżka cen gazu z 8 na 22. Na razie 60 gmin.
Oburzenie, niedowierzanie, rozpacz i załamanie to emocje, które targają mieszkankami i mieszkańcami gmin dotkniętych podwyżką cen gazu o 170 proc. [Czyli prawie trzy RAZY.].

Dotyczą one ok. 60 gmin w województwie wielkopolskim, dolnośląskim, kujawsko-pomorskim, pomorskim i zachodniopomorskim.

Gminy te zasilane są w zaazotowany gaz przez firmę G.EN. Gaz Energia, ale z tym samym problemem muszą liczyć się odbiorcy gazu dostarczanego przez firmy Anco i Ewe.

[Gaz zaazotowany wydobywa się prosto z ziemi, właśnie w tamtych okolicach... Czemu więc - z 8 na 22 ??]

Trza spytać Grety, czy tej pańci z UE?

Bo nie wolno pytać Mateuszka, Jarka, czy Piotrka [Naimskiego]...]


============

- W zeszłym roku za ogrzanie ocieplonego domu, w najgorszym zimowym miesiącu, gdzie w domu i tak nie było bardzo ciepło, za gaz płaciłam 500 zł miesięcznie. Teraz to będzie ponad 1000 zł - mówi pani Julia, mieszkanka Tarnowa Podgórnego. [Bidula, nie nauczyli jej w szkole czterech działań... Będzie bulić 1400.]

W nowej taryfie, która obowiązuje od 1 października koszt kilowatogodziny (kWh), to 21,77 gr, natomiast przed podwyżką było to ok. 8 gr/kWh.

Pani Irena, również z Tarnowa Podgórnego, mieszka w bloku. Jak mówi, każdy blok ma swoją kotłownię gazową, a mieszkańcy nie mają możliwości zmiany sposobu ogrzewania. - Razem z mężem płaciliśmy ok. 200 zł zaliczki za gaz miesięcznie. Teraz będziemy płacić minimum 400 zł. Za mieszkanie z opłatami płacimy w granicach 800 zł ? wylicza. - Ile będę płacić po podwyżce? W tysiącu złotych się nie zamknę! - denerwuje się kobieta i dodaje, że będzie jej ciężko, ale w domu są dwie emerytury, więc razem z mężem jakoś dadzą sobie radę.

- Co mają zrobić te osoby, które są same i dostają 1600 zł emerytury? To jest tragedia. Znam tych ludzi, bo mieszkamy w jednym bloku. Im już teraz po zapłaceniu rachunków i wykupieniu leków ledwo zostaje coś na życie. A jeżeli w górę poszedł gaz i paliwo, to pójdzie też jedzenie. Kogo na to stać? - mówi pani Irena.

Andrzej Nawrocki, mieszkaniec gminy Kuślin, jest zszokowany drastycznymi podwyżkami. - Wczoraj dokładnie sprawdziłem ile zapłacę. Szacowane koszty zużycia dostałem we wrześniu. Wtedy wynosiło ono 2744 zł, natomiast po sprawdzeniu na koncie mojego nowego planu było to 5421 zł - mówi.

https://gloswielkopolski.pl/podwyzki-cen-gazu-o-170-proc-wojtowie-tlumaczenia-gen-gaz-nazwali-tybetanska-mantra-a-mieszkancy-pytaja-kogo-na-to-stac/ar/c3-15865005
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 23.10.21 Pobrań: 68 Pobierz ()
NOWY (23.10.2021): NIE MA GNIAZDA ? NIE MA PISKLĄT
Gazety wyborcze głoszą: Polska się wyludnia. Aby nie zabrakło rąk do pracy, do 2060 r. musi się u nas osiedlić 5 milionów osób, tj. 100 tysięcy rocznie. Nic nie da polityka prorodzinna, a panaceum jest przygarnięcie "uchodźców" i budowanie "kolektywu otwartego na wielokulturowość".

Propozycja, by sprowadzić do kraju Polaków ze Wschodu jest w tym kontekście zawstydzająca i świadczy o rasizmie. Liczby są porażające. W ciągu 30 lat straciliśmy więcej ludności, niż podczas wojny. Pamiętajmy też o systemowej ekspatriacji Polaków w stanie wojennym, o wyrzuceniu z Polski przez "ludzi honoru" ponad miliona młodych, najbardziej prężnych i odważnych ludzi, z których bardzo niewielu wróciło, i o tym, że to była największa zbrodnia Jaruzelskiego i Kiszczaka.

Skala obecnego wyludniania nie ma precedensu w historii Polski. Tylu Polaków nie ubyło nawet w czasie wojny. Towarzyszy temu osiedlanie w Polsce milionów obcych, w dodatku Polski nienawidzących. Nieprzerwany proces wyludniania nie spędza nikomu snu z powiek. Ostatnimi, którzy się tego obawiali, byli Gomułka i Gierek. Dziś demograficzny pogrom Polaków kojarzy się z innymi nazwiskami, tymi od planu ratowania "tego kraju" importem 5 milionów obcokrajowców.

Według spisu powszechnego z roku 1978, liczba mieszkańców Polski wynosiła 35,1 mln i stale rosła. Prognoza z roku 1980 przewidywała, że w roku 2000 liczba ta wyniesie 41,2 mln i nadal będzie rosnąć.

Tymczasem wyniosła 38,3 mln, a prognoza GUS z roku 2014 przewidywała, że w roku 2030 ludność Polski zmniejszy się do 37,2 mln, a do roku 2050 spadnie poniżej 34,0 mln, czyli że Polaków będzie mniej o ponad 7 mln.

Polska znalazła się na równi pochyłej. Jako naród jesteśmy na drodze do wymarcia. Gdyby nie Berman, Jaruzelski i Kiszczak, to Polaków byłoby 60 milionów. Skąd ta liczba? Mówił o niej prymas Stefan Wyszyński. Ś.p. abp Henryk Hoser wyliczył, że w Polsce w latach 1956-1993, tj. po wprowadzeniu ustawy aborcyjnej, dokonywano 800 tysięcy aborcji rocznie i można założyć, że eksterminowano 30 milionów Polaków.

W tym kontekście przeraża obraz polskojęzycznych suk aborcyjnych wzywających do zabijania polskich dzieci i litujących się nad losem dzieci "uchodźców". Tak, jak porażają potomkowie Bermana domagający się wpuszczenia "uchodźców" do Polski.

Odbierając Polsce Kresy, żydokomuna głosiła: będziemy państwem narodowościowo jednolitym. Tyle że poza granicami pozostawili miliony Polaków, a w obecne granice przesiedlili z Kresów setki tysięcy Ukraińców, w dodatku skrytych pod polskimi nazwiskami. Repatriacja oznacza powrót do Ojczyzny, ale wśród "repatriantów" było 65 procent Żydów, nie mówiących po polsku, z miejsc tak egzotycznych jak Armenia.

U zarania III RP wydawało się, że Polska przypomni sobie o rodakach deportowanych do Kazachstanu, że sprowadzi ich do Macierzy. Stało się inaczej. Opanowane przez żydokomunę struktury nowego państwa uznały ich za "niechcianych Polaków". Na tym polu zawiodły wszystkie rządy. Nie ma znaczenia, kto jest u władzy, bo Jakub Berman pozostawił sobie w MSW i w MSZ godnych następców, których nikt nie kontroluje i nikt nie rozlicza. To oni blokują starania potomków zesłańców o powrót do Ojczyzny. To oni rocznie wydają kilkanaście wiz dla Polaków z Kazachstanu, a 700 tysięcy wiz dla Ukraińców. Po rozpadzie ZSRR Putin ściągnął słowiańską ludność z republik azjatyckich, w tym 20 tysięcy Polaków. I swoistym chichotem historii jest, że dziś najwięcej polskich repatriantów żyje w Rosji. Polak z Kazachstanu (w przeciwieństwie do "Polaka" z Izraela) jeśli nie zna biegle języka polskiego, to nieważne, że ojciec zmarł w bydlęcym wagonie, a brat i siostra z głodu w stepowej lepiance. Prawa powrotu nie ma.

Polska od lat pozostaje liderem unijnych zestawień dotyczących liczby cudzoziemców spoza UE przybywających na teren wspólnoty. Według OECD jesteśmy liderem pod względem migracji zarobkowej na świecie. Polska staje się krajem imigranckim - w styczniu mogliśmy się dowiedzieć od obcej gazety, że Polska wydała najwięcej w Europie pozwoleń dla obcokrajowców na pobyt stały. Niedawno wyszło też na jaw, że podpisała Deklarację z Marrakeszu, w której zobowiązuje się przyjmować imigrantów z Afryki. Przed polską opinią publiczną długo rząd zatajał liczbę "2700", tj. liczbę imigrantów przyjętych z Niemiec. Ujawnił ją nieopatrznie Jacek Czaputowicz.

W sumie, od 2015 r. rząd sprowadził rekordową liczę imigrantów spoza UE - 3 160 000, w tym kilkadziesiąt tysięcy muzułmanów, a nielegalnych ponad milion. Tylko w 2020 roku wydano 625 tysięcy zgód na wjazd i pobyt w Polsce. I tak, od 6 lat, budują po cichu wielokulturowe społeczeństwo.

W sierpniu 2012 r. uchwalili ustawę o obywatelstwie, która jasno stwierdza, że nie dotyczy Polaków, którzy znaleźli się poza krajem po zmianie granic. Jej przepisy preferują tych, którzy mają przodka z polskim obywatelstwem, w tym każdego, kto udowodni, że był w Polsce przejazdem (jak ten handlarz lechickimi niewolnikami z Muzeum Polin). Korzystają z praw, o których nawet marzyć nie mogą rodacy z kazachskich stepów. Żeby zostać repatriantem trzeba spełnić wiele warunków. Potomek Bandery nie musi żadnego. Polskim obywatelem łatwiej jest dziś zostać Tatarowi z Krymu, niż Polakowi. Przy czym mnożą się groteskowe sytuacje, kiedy weterani "obrony" ojczyzny przed Ruskimi żądają azylu w Polsce. Bartłomiej Sienkiewicz, w dzień po aneksji Krymu, oświadczył: "Polska jest gotowa na przyjęcie 20 tysięcy osób", i natychmiast zorganizował ośrodek dla 5 tysięcy z nich. Wkrótce potem powstał problem kilkudziesięciu Polaków z Mariupola, którzy widząc, że ich życie jest zagrożone, zwrócili się o tymczasowe schronienie w kraju przodków. Postawa rządu warszawskiego wprawiła w osłupienie. Wiceszef MSZ - a był nim Rafał Trzaskowski - dywagował, że mogłoby to nie zostać dobrze odebrane przez... Kijów. Publicznie stwierdził: sprowadzanie tych Polaków podważa status Ukrainy, jako państwa silnego i demokratycznego, stąd Polsce trudno sobie na to pozwolić, ponieważ chcemy wzmacniać państwowość ukraińską, a ściąganie Polaków byłoby przyznaniem, że Ukraina sobie nie radzi. "Jeżeli powiemy, że wszyscy Polacy z terytorium suwerennej Ukrainy mogą przyjechać do Polski, to w pewnym sensie będziemy podważać to, czy Ukraina jest silnym, demokratycznym państwem" - stwierdził. Co będzie, jeżeli z innych terytoriów Ukrainy zgłosi się mnóstwo Polaków, którzy powiedzą: "nie żyje nam się dobrze, chcemy być natychmiast ewakuowani do Polski"? - podwyższył poprzeczkę.

Rząd rozpoczyna pracę nad rozwiązaniami, które pozwolą na uproszczenie procedur i możliwości związanych z osiedleniem się w Polsce wszystkich potomków mieszkańców I i II Rzeczypospolitej, którzy deklarują związek z Polską - taką złowieszczą zapowiedź złożył szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk. Wyraźnie mówił o "potomkach obywateli", a nie potomkach obywateli narodowości polskiej. Poza Polakami, Rzeczpospolitą zamieszkiwali Litwini, Białorusini oraz Rusini, nie wspominając o Żydach, Tatarach i Ormianach, i deklaracja "potomkowie mieszkańców" jednoznacznie oznacza, że rząd chce ułatwić, pod pretekstem "deklarowania związku z Polską", masowego osiedlanie się w Polsce niepolskich nacji.

W 2007 r. Sejm uchwalił ustawę o Karcie Polaka z myślą o tych, którzy po wojnie zostali za wschodnią granicą lub w miejscach, dokąd trafili w wyniku sowieckich wywózek. Miała poświadczać ich narodowość, przywiązanie do polskiej tradycji, do polskiego języka, wspierać za to, że chcą być Polakami i ułatwiać kontakty z ojczyzną. Ustawa stanowi jasno i wyraźnie: "Jest to dokument potwierdzający przynależność do Narodu Polskiego". Tymczasem przy jej wydawaniu dochodzi do wielu nadużyć, szczególnie ze strony Ukraińców, których związek z polskością polega na tym, że przodkowie mieli obywatelstwo RP. Powiązany z banderowską partią "Swoboda" portal "Vholos", opisał korupcyjny mechanizm pozyskania Karty. Jedna z ukraińskich stacji radiowych opisała, jak za odpowiednią opłatą zdobyć Kartę, że Karta nazywana jest "książeczką pracy" i że w internecie pełno jest ogłoszeń o możliwości jej kupienia. Sugerowała także, że za geszeftem stoją często funkcjonariusze polskich konsulatów. Według badań przeprowadzonych dla Fundacji Wolność i Demokracja, wśród posiadaczy Karty Polaka ponad 10% oficjalnie deklarowało inną narodowość niż polska, były też osoby odwołujące się do ideologii UPA. Kilka lat temu sześciu studentów Państwowej Wyższej Szkoły Wschodnioeuropejskiej w Przemyślu pozowało do zdjęcia z flagą OUN-UPA. Postępowanie wszczęte przez prokuraturę zakończyło się umorzeniem. Doszła do tego opieszałość konsula, który złoczyńcom Karty nie odebrał, i w rezultacie dwóch z nich otrzymało pozwolenie na pobyt stały w Polsce.

Otwarte przyznanie przez Dworczyka, że nowa ustawa ma służyć jej posiadaczom do opuszczania Kresów i osiedlania się w Polsce, bo "repatriacja nie działa", oznacza premiowanie obywatelstwem jedynie tych Polaków, którzy zdecydują się opuścić polskie terytoria etniczne. Oznacza też, że z Karty Polaka próbuje zrobić narzędzie do ekspatriacji, a w konsekwencji do depolonizacji polskiego terytorium państwowego I i II Rzeczypospolitej i wcielenia w życie podstawowego postulatu nacjonalistów ukraińskich i litewskich. Dworczyk zapowiedział: "Co najmniej połowa środków przeznaczonych na repatriację nie zostanie wykorzystana. W związku z tym zostaną one przeznaczone na realizację nowelizacji ustawy". Z szacunków wynika, że w grę wchodzi kwota 15 mln złotych. Innymi słowy - Polacy w Kazachstanie mają czekać latami, a rząd będzie przesiedlać Polaków z Grodna.

"Będę starał się, by nastąpiło przyjazne zaproszenie kilkuset tysięcy ukraińskich pracowników do Polski" - zadeklarował w 2016 r., na Forum Ekonomicznym w Krynicy, minister rozwoju Mateusz Morawiecki. Zaznaczył przy tym, że będzie to jeden z ważniejszych punktów Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju. "Do 2020 z rynku pracy ubędzie 1,3 miliona osób, czyli ok. 10 procent polskiej siły roboczej i na rzecz uzupełnienia ubytku na rynku pracy należy podjąć intensywne działania. Jeśli Ukraińcy tu przyjadą, to część z nich założy rodziny i zostanie tu" - dodał. Biorący udział w panelu wiceminister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Bartosz Marczuk dorzucił: "Różne prognozy szacują, że aby utrzymać obecny poziom gospodarki, do 2050 roku musimy przyjąć 5 milionów emigrantów". Głos zabrał także prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Cezary Kaźmierczak: "Należy umożliwić legalny, stały pobyt dla około 1 miliona Ukraińców, Białorusinów i Wietnamczyków, by ratować naszą demografię i gospodarkę". W osobnym komentarzu zarzucił polskim placówkom dyplomatycznym i Straży Granicznej utrudnianie Ukraińcom pracy w Polsce. W innym miejscu ostrzegał, że jedyne, co Polska robi źle, to kopiuje modele państwa, które korzystały z pracy cudzoziemców bez osiedlania ich u siebie na stałe. Wypowiedzi ministrów media nie odnotowały. Jedynie bloger odnotował: "Marczuk to nazwisko UPAlińskie".

Czołowym lobbystą, jak najszerszego otwarcia Polski na imigrację, jest biznes związany z transferem i legalizowaniem pobytu siły roboczej. "Ukraińcy na wagę złota. Choć liczba pracowników ze Wschodu bije rekordy, agencje pracy nie są w stanie wypełnić wakatów" - twierdzi Krzysztof Inglot, prezes jednej z agencji zatrudnienia. Tenże Inglot całkiem niedawno dorzucił: Cóż za paradoks: kiedy polscy pracodawcy skarżą się na coraz większy deficyt rąk do pracy, nasz kraj broni się przed falą migrantów chcących przekroczyć wschodnią granicę (...) obrona wschodniego przedmurza unaocznia dramatyczne skutki braku polityki migracyjnej, za co odpowiada nie kto inny jak rząd. Prezes innej agencji, o podobnie imigranckim nazwisku, podgrzewał: "Bardzo sensowne z punktu widzenia gospodarki, ale nie do przyjęcia dla rozgrywającego antyimigrancką kartę rządu. Legalna imigracja zarobkowa - także spoza Europy - jest Polsce potrzebna, bo Ukraina, dotąd ratująca naszą gospodarkę swoimi kadrami, nie jest workiem bez dna. Preferowane zaś przez rząd sprowadzanie naszych rodaków z Kazachstanu i innych byłych republik ZSRR nie ma znaczenia z punktu widzenia rynku pracy. I szerzej otworzyć drzwi do Polski. Może wtedy rząd nie będzie musiał rozkładać drutu kolczastego na przedmurzu, wstydliwie chroniąc się przed oczami społeczeństwa za paragrafem stanu wyjątkowego".

W MSWiA toczą się prace nad nową ustawą o cudzoziemcach, która ma zasadniczo zmienić zasady sprowadzania pracowników zza granicy i zachęcać ich do dłuższego pobytu, a nawet osiedlania się na stałe. Uwagę zwraca, że prace są prowadzone w trybie pilnym, a jego projekt jest ściśle tajny (I tu pytanie: Do czego się tak spieszy i co chce ukryć premier od "Polacy będą zapierdalać za miskę ryżu"?). Zachodzi potrzeba poprawy rozwiązań prawnych dotyczących dostępu cudzoziemców do polskiego rynku pracy w interesie polskich pracodawców, jak również ułatwienie pozyskiwania przez inwestorów strategicznych pracowników zza granicy" - wskazuje MSWiA. "Rewolucja w polskiej polityce migracyjnej. Specjalne prawo dla imigrantów z Ukrainy. Rząd chce ułatwić osiedlanie się na stałe w Polsce. Prawdopodobnie już niedługo Polska stanie się najbardziej liberalnym krajem w kwestii polityki migracyjnej. Rząd przygotowuje zmiany, w wyniku których nawet ćwierć miliona imigrantów na dużo łatwiejszych warunkach niż dotychczas będzie mogło uzyskać prawo stałego pobytu. Rząd chce zachęcać Ukraińców do osiedlania się w Polsce. Chodzi o zachęcanie do uzyskiwania kart stałego pobytu oraz obywatelstwa, a także objęcie ich dzieci programem 500+" - informuje "Dziennik Gazeta Prawna". - Nowa polityka migracyjna ma być nastawiona głównie na Ukraińców. Ułatwi im osiedlania się w Polsce. To oni mają być receptą na demograficzne kłopoty Polski - obwieścił "Dziennik Gazeta Polska".

Z danych ZUS wynika, że już 800 tysięcy obcokrajowców płaci składki emerytalne. To o 127 tysięcy więcej niż przed epidemią. Zdecydowana większość to Ukraińcy. "Wszystko na to wskazuje, że z każdym miesiącem będzie jeszcze lepiej" - mówi prof. Gertruda Uścińska, prezes ZUS. "Historyczny rekord" widać też w wydanych cudzoziemcom w I połowie roku zezwoleniach na pracę, dziesięciokrotnie więcej niż w 2010 r. oraz trzydzieści razy tyle, co w 2004 r. Według danych GUS, w 2020 r. Ukraińcy otrzymali 20 razy więcej pozwoleń na pracę niż w 2010 r. Dotyczy to też innych mniejszości - Białorusinów, Gruzinów, Mołdawian. Rośnie popularność Polski wśród obywateli Rosji, Kazachstanu i Turkmenistanu. Liczba pracowników z Uzbekistanu wzrosła do 6 tysięcy. A tak w ogóle to ciekawa ta nasza gospodarka: wg Uścińskiej 172 tysiące Ukraińców pomaga w emeryturach 38 milionowego narodu, wg Inglota "Cudzoziemcy podnoszą naszą gospodarkę z kryzysu", a wg premiera "Ukraina, ratuje naszą gospodarkę swoimi kadrami". A my naiwnie łudziliśmy się, że cały ten dobrobyt zawdzięczamy geniuszowi Mateusza i jego ferajny.

Dr Cezary Mech zwraca uwagę, że informacje o "ratowaniu ZUS przez Ukraińców" są wyrywkowe, bardzo mylące, budzą zaniepokojenie i dezinformują opinię publiczną. W kwestii składek należy pamiętać, że ich płacenie oznacza jednoczesne nabycie uprawnień emerytalno-rentowych, dlatego nie jest żadnym zyskiem dla budżetu. Ponadto hamowanie wynagrodzeń wszystkich Polaków poprzez sprowadzanie imigrantów ma silnie negatywny wpływ na dochody budżetowe, jak i na poziom wypłacanych rent i emerytur. Niższe wynagrodzenia sprawiają bowiem, że zarówno podatki, jak i wpłacane składki, mają zdecydowanie skromniejszy wymiar. Zwiększenie wpłat podatków ze strony imigrantów odbywa się także kosztem znacznego ich spadku ze strony Polaków. Imigranci wysyłają większą część zarobionych środków do kraju macierzystego, co sprawia, że spadają dochody VAT na równi z innymi podatkami, ponadto transfery obniżają poziom rezerw walut.

Raport ekonomistów NBP wskazuje, że rozwiązaniem nie jest sprowadzanie imigrantów, ale wyższa dzietność i wyższa aktywność zawodowa. Rozwiązaniami są: zwiększenie wydajności pracy, większa liczba żłobków, elastyczne godziny pracy, praca w niepełnym wymiarze godzin dla kobiet wychowujących dzieci, praca na część etatu dla emerytów lub pozwolenie im na dobór zadań. Sytuację mógłby poprawić: powrót do pracy osób w wieku przedemerytalnym i promowanie aktywności wśród uczącej się młodzieży. Autorzy raportu wskazują, że procesy demograficzne i wynikająca z nich coraz mniejsza liczba pracowników sprzyjają wzrostowi wynagrodzeń Polaków. Inny ekspert zaznacza: ?Jeżeli imigranci zostaną, to nieodwracalnie zamykamy drogę do powrotu Polakom z zagranicy, bo poziom naszych wynagrodzeń nie będzie rósł. Ponadto, wiąże się to z dalszą emigracją z Polski, gdyż lekarze czy kierowcy będą wyjeżdżali na Zachód, bo nikt nie będzie podwyższał im pensji, tylko weźmie się tych z Ukrainy. Ukraińcy psują rynek pracy, przyczyniają się do pogorszenia warunków zatrudnienie w wielu gałęziach gospodarki. Polityka opierania "rozwoju" polskiej gospodarki na imporcie taniej siły roboczej jest więc prostą drogą do wpadnięcia w pułapkę średniego dochodu.

Katastrofa demograficzna nie pojawiła się z dnia na dzień. Ostrzeżenia napływały od dawna. Od dawna też były podpowiadane działania dla jej uniknięcia. Opracowany w 2006 w trybie społecznym raport (którego postulaty władze państwowe zignorowały i stanowczo odrzuciły) wskazywał, że zasadniczą przyczyną postępującej zapaści demograficznej jest brak mieszkań, że wszystkie pozostałe przyczyny są bez znaczenia i że liczba mieszkań wybudowanych w danym roku wyznacza z precyzją liczbę dzieci, jakie urodzą się 5 lat później.

Tymczasem prowadzona po '89 polityka państwa doprowadziła do likwidacji wszystkich form budownictwa społecznego (spółdzielczego, komunalnego i zakładowego). Szczególny był zapał w niszczeniu budownictwa spółdzielczego. Jednocześnie postępował proces likwidacji instytucji wspierających budownictwo mieszkaniowe (w tym ministerstwa budownictwa), a problem pozostawiono całkowicie mechanizmowi rynkowemu. Specjaliści zrzeszeni w Polskim Związku Inżynierów i Techników Budownictwa oraz Polskim Towarzystwie Mieszkaniowym przedstawili w Sejmie projekt ustawy stypulującej, że główną przyczyną niedostatecznej liczby urodzeń jest sytuacja mieszkaniowa młodego pokolenia, że rozwiązanie problemu nie jest możliwe bez czynnego zaangażowania państwa, i że kluczową sprawą jest wprowadzenie budownictwa społecznego na wynajem. Osnową projektu była zasada: Nie ma gniazda - nie ma piskląt.

Projekt został przyjęty do programu PIS, ale nigdy nie został skierowany pod obrady Sejmu. Wygląda więc na to, że władze nie chcą żadnej polityki mieszkaniowej, a podejmują jedynie kroki propagandowe dla uśpienia opinii społecznej.

Dla Polaków, którzy pozostali w kraju stworzono ścieżkę "dostępu do mieszkania", wymagającą kredytu bankowego. Przynętą okazały się tzw. kredyty frankowe, które stały się źródłem tragedii dla milionów młodych. ? propos - bankiem, który najwięcej takich kredytów udzielił, czyli bez opamiętania łupił młodych Polaków, był Bank Zachodni WBK, którym w latach 2007-2015 kierował Morawiecki.

W czasie ostatnich wyborów Kaczyński i Duda łasili się do elektoratu "frankowiczów", który przeważył wyniki wyborów i doprowadził PiS do władzy. Dlaczego PiS ich porzucił? Czy nie dlatego, że preferuje mniej autonomicznych intelektualnie i politycznie beneficjentów 500+? Czy nie dlatego, że młodzi, zaradni, aktywni zawodowo, chcący płacić mniej podatków stanowią zagrożenia dla projektu Polin? Najlepiej zatem uprzykrzyć im życie, aby sami opuścili w pośpiechu Polskę.

Gdy rozgorzała dyskusja o Krajowym Funduszu Odbudowy, zakładaliśmy, że kluczowym problemem, jaki Fundusz ma rozwiązać, to zapobieżenie katastrofie demograficznej. Nic bardziej mylnego. Wśród jego komponentów są "Zielona energia", "Transformacja cyfrowa", "Zielona inteligentna mobilność", a nic o katastrofie demograficznej i nic o emigracji Polaków.

Wśród 10 filarów programu Polski Ład znajduje się punkt "Mieszkanie bez wkładu własnego", na który przewidziano 30 mld zł, tj. średnio rocznie 3,4 mld zł. Przy czym kwota ta ma też zapewnić finansowanie 15 innych zadań i nijak się ma do deficytu 2,3 mln mieszkań. Pomysł, aby problem rozwiązać kredytami bankowymi, także nie może być oceniony pozytywnie, bo robi młodych ludzi zakładnikami banków, z wszystkimi konsekwencjami tragedii "frankowiczów". Składane bankom przez Państwo gwarancje spłaty kredytu wpłyną znakomicie na kondycję banków, ale nie zwiększą liczby budowanych mieszkań. Co więcej, stworzą większy popyt na mieszkania budowane przez deweloperów i nie tylko nie obniżą ich ceny, lecz przeciwnie - wywindują je w górę.

Podstawowym beneficjentem rozwiązania Polskiego Ładu będą banki, bo to do nich będą kierowane środki państwowe. Innymi słowy - przyszłość Polski państwo przekazuje w ręce żydowskich deweloperów i banksterów, ignorując oczywistą prawdę, że Ład powinien opierać się nie na "zielonej energii" i "zielonej mobilności", ale na triadzie: Demografia-Szkolnictwo-Gospodarka. I to w takiej kolejności!

Przeraża nieprzerwany proces podmiany ludności Polski, wyganianie z niej Polaków i wyludnianie. Zapoczątkował go Berman, kontynuował Jaruzelski, przyspieszył Geremek i Tusk, a finalizuje Morawiecki. Tylko po to, by stworzyć niejednorodny etnicznie kraj "białych murzynów". Od roku 2005 z Polski, uciekając przed generowaną niskimi płacami "znośną biedą", wyemigrowało 4 miliony Polaków i Polek, a kolejne 3 miliony regularnie wyjeżdża za granicę do prac dorywczych. Wiele mówi to, że premier rządu odwołującego się do katolickiego i konserwatywnego elektoratu, który 6 lat temu pod hasłem obrony ojczyzny przed "obcymi kulturowo uchodźcami" triumfalnie objął władzę, tworzy ustawy dla ułatwienia osiedlania się w Polsce milionów Azjatów, a nic nie mówi o 100 tysiącach rodaków z azjatyckich stepów i milionach Polaków "na zmywaku".

Bronią Usnarza jak Westerplatte, a chyłkiem ściągają miliony cudzoziemców. Rozwinęli kilometry drutu kolczastego, a dają cudzoziemcom miliony pozwoleń na pracę. Mamy patriotyczno-chrześcijańsko-narodowo-konserwatywny rząd, a politykę demograficzną Sorosa.

Ale walka o Polskę trwa. Pytanie tylko o Polskę, dla kogo? Dla Ukraińców, dla "białych murzynów", czy dla Polaków? I czy aby nie czas najwyższy za Onufrym Zagłobą powiedzieć "Hańba, po trzykroć, hańba".

Krzysztof Baliński
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 23.10.21 Pobrań: 73 Pobierz ()
Strona 10 z 183 << < 7 8 9 10 11 12 13 > >>
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.