|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
11
|
Download: Gazetka "Wolne Słowo" |
|
|
08.05.2023 O tym, w jaki sposób Niemcy padły ofiarą "Zielonej Ośmiornicy" i wspierających |
27 kwietnia 2023, posłanka Alternative fuer Deutschland - Beatrix von Storch przypuściła ostry atak na ogromne interesy finansowe stojące za niemieckimi Zielonymi.
Swoje oskarżenia von Storch wystosowała bezpośrednio z podium Bundestagu, gdzie przemawiała w imieniu grupy parlamentarnej AfD. Posłanka wskazała imiona i nazwiska osób oraz podmiotów, które według niej są częścią misternej kabały Zielonych, która skutecznie zawładnęła polityką kraju.
Instytucje pozaparlamentarne, takie jak Agora Energiewende oraz Instytut Ekologii - które sporządzają projekty dla niemieckiego, zielonego Ministerstwa Gospodarki, są częścią nienieckich fundacji, które działają na smyczy międzynarodowych miliarderów, oświadczyła von Storch w swoim wystąpieniu. https://en.wikipedia.org/wiki/Agora_Energiewende https://www.agora-energiewende.de/en/ https://www.agora-energiewende.de/en/about-us/partners/
Wedug von Storch, funkcjonuje w tym obszarze "zagnieżdżony system fundacji":
"Agora Energiewende finansowana jest przez European Climate Foundation, która finansowana jest przez Children's Investment Fund Foundation finansowana z kolei przez brytyjskiego miliardera Christophera Hohna." https://europeanclimate.org/ https://ciff.org/ https://ciff.org/grant-portfolio/european-climate-foundation/ https://ciff.org/regions/europe/ https://en.wikipedia.org/wiki/Chris_Hohn https://en.wikipedia.org/wiki/The_Children%27s_Investment_Fund_Management
Hohn zarabia 2 miliony euro dziennie i jest głównym sponsorem ekstremistów skupionych wokół Extinction Rebellion. Tak więc wydaje swoje pieniądze na agendę klimatyczną, ale co jest naprawdę interesujące to odpowiedź na pytanie: jak on zarabia swoje pieniądze?? https://en.wikipedia.org/wiki/Extinction_Rebellion
Niemiecka poseł cytuje samoopis funduszu Hohna, który twierdzi, że koncentruje się on na kredytach hipotecznych i drogich nieruchomościach ze szczególnym uwzględnieniem dużych miast w Ameryce Północnej i Europie. "Więc w owych miejscach zwolennik agendy klimatycznej zarabia na kredytach hipotecznych i nieruchomościach. I to jest sedno sprawy" - stwierdziła von Storch, wyjaśniając, że ten fakt posiada ścisły związek z planem Zielonych, by zmusić miliony niemieckich właścicieli domów do wymiany swoich olejowych i gazowych systemów grzewczych na nowe systemy oparte na pompach ciepła, na które większości z nich nie będzie stać.
"Właściciele domów będą musieli zaciągać kredyty hipoteczne na swoje domy, aby zapłacić za drogą pompę ciepła, a jeśli nie będą w stanie tego zrobić, będą musieli sprzedać swoje domy. I w tym momencie pojawią się fundusze hedgingowe pana Hohna, gotowe kupić ich nieruchomości. Co za niesamowity zbieg okoliczności!"
"Niektórzy mówią, że pan Hohn nie jest jedynym, który stoi za Agorą" - dodała von Storch. "Tak, to prawda, są też Stiftung Mercator oraz miliarderzy z Metro, a poprzez Europejski Fundusz Klimatyczny płyną też pieniądze od kanadyjskiego miliardera Johna McBaina. Jest on, podobnie jak pan Hohn, członkiem klubu miliarderów Billa Gatesa - The Giving Pledge. Jak tylko poskrobie się nieco zieloną powłokę... widać miliarderów, miliarderów, miliarderów". https://de.wikipedia.org/wiki/Stiftung_Mercator https://de.wikipedia.org/wiki/Metro_AG https://en.wikipedia.org/wiki/John_McCall_MacBain https://givingpledge.org/
Posłanka AfD posunęła się dalej, stwierdzając: "Biznes nieruchomościowy to jedna strona medalu. Drugą jest biznes pomp ciepła. Amerykańska firma Carrier Global kupuje za 12 mld USD niemieckiego producenta - tj. firmę Viessmann. Kto jest właścicielem Carrier Global? - 86% jest w posiadaniu inwestorów korporacyjnych - cvo oznacza amerykańską branżę finansową: BlackRock, Vanguard, American Star i Capital Group". https://en.wikipedia.org/wiki/Carrier_Global https://en.wikipedia.org/wiki/Viessmann
"W tym samym czasie, gdy minister gospodarki - Habeck zmusza Niemców do kupowania pomp ciepła, globalny finansjera przejmuje niemiecką produkcję pomp ciepła. Kolejny niewiarygodny zbieg okoliczności."
"Za sprawą polityki klimatycznej Zielonych, w tychże kręgach panuje polityczna gorączka złota" - powiedziała von Storch. "75 bilionów euro: tyle muszą zapłacić Niemcy za instalację pomp ciepła, więc BlackRock, Vanguard i Capital Gropup zarabiają szalone pieniądze".
Zieloni są więc "politycznym ramieniem owych globalnych interesów finansowych, a ich polityka klimatyczna sprawia, że globalni super-bogaci stają się znacznie bogatsi, podczas gdy zwykli Niemcy tracą dach nad głową" - oskarżyła von Storch.
"Wasza polityka klimatyczna to nic innego jak ostateczny atak na całe bogactwo narodowe Niemiec i mogę was zapewnić, że nie pozwolimy byście odnieśli sukces" - zakończyła, zapowiadając przeciwstawienie się owej polityce.
Jak donosił portal Renovatio 21, obłąkana polityka Niemiec ery Merkel spowodowała groteskowe katastrofy: nie ma wystarczającej ilości wiatru dla turbin wiatrowych i powrócono do eksploatacji elektrowni na węgiel, czyli surowca, który Niemcy, podobnie jak gaz, importowały z Rosji. Niemiecki regres był tak duży, że w pewnym momencie - jak pisała analiza Deutsche Banku - w kraju mówiło się o zaopatrzeniu w drewno opałowe, by przetrwać zimę.
Podczas gdy zielony minister Habeck mówił o zmniejszeniu ilości pryszniców, ewentualnie faworyzując te zimne, kraj zamykał swoją ostatnią elektrownię atomową, co więcej wtrącając się, jak to miało miejsce ostatnio w przypadku Węgier, w przemysł atomowy krajów sąsiednich.
Rządząca wraz z Scholzem Partia Zielonych - która dyskutowała na temat usunięcia słowa "Niemcy" z własnej nazwy - wyróżniła się pomysłami tłumienia protestów w przypadku braku ogrzewania oraz ślepym i bezwarunkowym poparciem dla Ukrainy, przy czym minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock zadeklarowała, że będzie wspierać Kijów także wbrew opinii własnego elektoratu. Sama Baerbock, która nigdy nie ukończyła studiów w Niemczech, ale spędziła długi czas w London School of Economics, dała do zrozumienia przed Radą Europy, że tak naprawdę prowadzona jest wojna przeciwko Rosji.
Link
https://en.wikipedia.org/wiki/Beatrix_von_Storch https://de.wikipedia.org/wiki/Beatrix_von_Storch
INFO: https://www.renovatio21.com/come-la-germania-e-diventata-vittima-della-piovra-dei-verdi-e-dei-miliardari-che-li-sostengono/ |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 08.05.23 |
Pobrań: 29 |
Pobierz () |
08.05.2023 Majówkowe rozterki |
Od kiedy ludzkość zaczęła walczyć z klimatem, ten najwyraźniej też się zbuntował i w rezultacie nic nie jest takie, jak było poprzednio, kiedy ludzkość z klimatem jakoś się dogadywała. Zimy są ciepłe, z wyjątkiem Ameryki, gdzie na złość klimatowi proklamowano globalne ocieplenie - za to wiosna nie może się przebić przez "bąble zimna", które co i rusz napływają do nas z Arktyki. Ma to przełożenie na sytuację polityczną, bo zapowiadana od miesięcy zwycięska ofensywa na Ukrainie nie może się rozpocząć z powodu błota i w rezultacie zatwierdzone przez prezydenta Bidena ostateczne zwycięstwo nadchodzi z opóźnieniem eee - nieokreślonej długości. Nadzieja w globalnym ociepleniu, które wreszcie powinno nadejść i błoto osuszyć, no ale wtedy znowu może podnieść się kurz, na który tak uskarżał się w przeszłości feldmarszałek Erich von Manstein. A co będzie, gdy zamiast gorącego lata rozpoczną się słoty, niczym w jesieni? Błoto może być od tego jeszcze większe, a wtedy zwycięską ofensywę trzeba będzie przełożyć na jakąś stosowniejszą porę. Jak się okazuje, biednemu wiatr zawsze w oczy, ale nie takie trudności były pokonywane dzięki fanatycznej woli zwycięstwa, które w dodatku zostało już zatwierdzone.
Wszystkie koła kręcą się tedy dla zwycięstwa, do którego pragnie dołożyć się również nasz nieszczęśliwy kraj - jak przystało na mocarstwo światowe. Oto niezależna prokuratura przejęła na własne konto z Santander Banku pieniądze rosyjskiej ambasady w Warszawie, które od początku wojny na Ukrainie zostały zablokowane pod pretekstem, że mogą być wykorzystane do wspierania terroryzmu, albo prania brudnych pieniędzy. Te zwycięską operację nazwano "zmianą formy prawnej", co z pewnością zostanie wykorzystane przez adwokatów, broniących osoby podejrzane przed niezawisłymi sądami. Okazuje się, jak wiele racji miał Józef Stalin, przywiązując taką wagę do językoznawstwa. "Zmiana formy prawnej" - niby drobiazg, a jak ubogaca życie!
Skoro tedy sfery rządowe włączyły się do walki o zwycięstwo, to nieprzejednana opozycja nie mogła czekać bezczynnie, zwłaszcza, że już tylko kilka miesięcy dzieli nas od wyborów. Toteż prezydent Warszawy, pan Trzaskowski, nakazał przeprowadzenie "egzekucji komorniczej", to znaczy - przejęcia budynku przy ulicy Kieleckiej w Warszawie, gdzie dotychczas mieściła się szkoła dla dzieci rosyjskich dyplomatów. Rosyjski ambasador zapowiedział reakcję, ale na razie sprowadziła się ona do wezwania polskiego charge d'affaires w Moskwie do MSZ - jeśli oczywiście nie liczyć tajemniczego obiektu, który spadł na las pod Bydgoszczą, a który Judenrat "Gazety Wyborczej" zidentyfikował, jako ruską rakietę. Nasza niezwyciężona armia na razie jeszcze nie wie, co powiedzieć, a zwłaszcza - jak to się stało, że nikt niczego nie zauważył, aż dopiero przypadkowy przechodzień odkrył zagadkowe znalezisko. Podobno rakietę tę śledziły "samoloty NATO", ale nadal nie wiemy, kto ją wystrzelił, dlaczego była bez prochu, a przede wszystkim - dlaczego spadła na las pod Bydgoszczą? W tej sprawie zabrał głos Książę-Małżonek, najwyraźniej zaniepokojony, że "obiekt" spadł akurat pod Bydgoszczą - a przecież stamtąd już nie tak daleko do Chobielina, w którym Książę-Małżonek ma swój pałacyk. Okazuje się, że nie jest bezpiecznie, chociaż z drugiej strony, skoro jest wojna, to muszą być i ofiary - a nie ma przecież takich poświęceń, których nie można by ponieść dla ostatecznego zwycięstwa i dla Polski.
Tymczasem 1 maja pan prezydent Andrzej Duda i pan premier Mateusz Morawiecki świętowali 19 rocznicę Anschlussu w ramach którego Polska, jak i pozostałe państwa Europy Środkowej, zostały przyłączone do Unii Europejskiej. Nastąpiło to, jak pamiętamy, wskutek referendum akcesyjnego w czerwcu 2003 roku, w trakcie którego Unię Europejską stręczyli Polakom nie tylko przedstawiciele obozu patriotycznego z Naczelnikiem Państwa na czele, ale również - działacze Volksdeutsche Partei z Donaldem Tuskiem. Dziesięć lat przedtem wszedł w życie traktat z Maastricht, który w zasadniczy sposób zmienił formułę funkcjonowania Wspólnot Europejskich, odchodząc od formuły konfederacji, czyli związku państw, ku formule federacji, czyli państwa związkowego. W rezultacie, podobnie jak w rezultacie ratyfikacji traktatu lizbońskiego w roku 2009, Polska z roku na rok wyzbywa się kolejnych atrybutów suwerenności.
O tym, jak daleko na tej drodze zaszliśmy, świadczy fakt, że pan Telus, minister rolnictwa, w apogeum afery z ukraińskim zbożem, które zalega w polskich magazynach odgrażał się, że napisze podanie do Komisji Europejskiej, żeby wprowadziła cła na import rolny z Ukrainy. Ponieważ takie podania napisały też innego bantustany graniczące z Ukrainą, Komisja Europejska wprawdzie nie wprowadziła ceł, ale ustanowiła embargo na ukraińskie produkty rolne, co szalenie zirytowało prezydenta Zełeńskiego, któremu tamtejsi oligarchowie - właściciele latyfundiów po pół miliona i więcej hektarów, musieli w związku z tym natrzeć uszu. Żeby zatrzeć to niemiłe wrażenie, pan prezydent Duda i pan premier Morawiecki zapowiedzieli, że podczas swojej prezydencji w Unii Polska będzie forsowała zacieśnianie współpracy ze Stanami Zjednoczonymi i forsowała przyjęcie do Unii Ukrainy - jeszcze nie wiadomo, czy jako odrębnego państwa, czy też - jako "Ukropolin" - jeśli wcześniej, zgodnie z postulatem sformułowanym przez "Foreign Policy", "zleje" się ona z Polską.
Za to ugrupowania lewicowe po staremu obchodziły "Święto Pracy", domagając się "godnej płacy". Okazuje się, że nic się nie zmieniło od czasów międzywojennych, kiedy to w utworze "Wiosna poety proletariackiego" poeta pisał: "I znowu wiosnę widzą me klasowo nastawione oczy. Precz z rządem! Wiwat KPP - i półgodzinny dzień roboczy!" Lewica na razie domaga się dnia ośmiogodzinnego - i "ani minuty dłużej" - ale do wyborów jeszcze kilka miesięcy, więc myślę, że do października dojdziemy i do półgodzinnego dnia roboczego.
A tu zaraz już 3 maja, kiedy to w Polsce mamy święto podwójne: rocznicę konstytucji, która - jak pamiętamy - ograniczała demokrację, no i kościelne święto Matki Boskiej, Królowej Polski. Szkoda, że to drugie jest tylko świętem kościelnym, chociaż niechęć do obchodzenia go jako święta również państwowego, jest zrozumiała. Skoro Matka Boska jest Królową Polski, to kim w takim razie jest pan prezydent Andrzej Duda? Pan premier Morawiecki mógłby ostatecznie uchodzić za Jej pierwszego ministra, ale bardzo nielojalnego, podobnie jak i nieżyjący prezydent Lech Kaczyński, który ratyfikował traktat lizboński nie tylko bez zapytania o zdanie "narodu", którego był tylko wynajętym przedstawicielem, ale również Królowej, której królestwem tak frymarczył. Toteż nic dziwnego, że nawet wśród Przewielebnego Duchowieństwa widoczna jest tendencja, by Matkę Boską, jako Królowę Polski traktować jedynie symbolicznie, chociaż godność królewską władze Rzeczypospolitej nadały Jej lege artis, a żadna władza polska, ani zaborcza - abstrahując już od jej kompetencji w tej sprawie - nigdy tej decyzji nie uchyliła. Biorąc zaś pod uwagę dogmat o Wniebowzięciu Najświętszej Marii Panny, wyniesienie Jej do godności Królowej Polski nie dotyczyło osoby zmarłej, tylko żyjącej.
Stanisław Michalkiewicz
"Goniec" (Toronto) ? 7 maja 2023 |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 08.05.23 |
Pobrań: 29 |
Pobierz () |
08.05.2023 Tomasz Gryguć na Białorusi, czyli dyplomacja oddolna |
Polak pojechał na Białoruś, spotkał się z przedstawicielami tamtejszej władzy, przemawiał w białoruskim parlamencie, udzielił wywiadów dla czołowych mediów, został zaproszony do fabryki ciężarówek MAZ oraz odbył wiele rozmów ze zwykłymi Białorusinami.
To wszystko miało miejsce w kwietniu 2023 roku, kiedy "niechęć" wobec niegdyś bratniego nam narodu osiąga poziom ocierający się o szaleństwo. Rzecz jasna, nie poinformowano o tym w mediach głównego nurtu, nie rozpisywano się w prasie, nie wspomniano o tym (choćby zdawkowo), nawet na internetowych portalach tzw. drugiego obiegu.
Nie omieszkał jednak we właściwy sobie, prymitywny sposób, skomentować tego wydarzenia niejaki Stanisław Żaryn, minister, który zdaje się już uprawiać własną politykę zagraniczną za pomocą tak wyrafinowanych metod jak alerty twitterowe.
Tak bowiem nasi "wielcy strategoni" prowadzą coś, co sami nazywają "polityką wschodnią" - stanowcze twitty, płomienne przemówienia, groźne miny (niekończące się źródło memów) oraz deklaracje dryfujące coraz dalej ku absurdowi, ze względu na zbliżające się wybory. To wszystko jest oczywiście skierowane do wewnątrz i stanowi ni mniej, ni więcej element coraz bardziej siermiężnej inżynierii społecznej. Przecież absolutnie nikt (nie wyłączając strony ukraińskiej) w obecnej rozgrywce nie traktuje naszej "klasy politycznej" poważnie. Jakież to znamienne. Signum temporis.
W tych oparach absurdu codziennego "psychiatryka" zwanego III RP znalazł się ktoś, kto zrobił coś prawdziwego i można się z nim zgadzać, bądź nie, ale jako obywatel wykonał tę pracę, którą powinna wykonywać skupiona na sobie władza.
Zdobył się na to Tomasz Gryguć, znany również jako Pan Nikt (pod tym pseudonimem pisze książki). Pisarz, poeta, językoznawca, publicysta, analityk stosunków międzynarodowych i historii, a nade wszystko obserwator rzeczywistości, który z właściwą sobie ostrością pióra oraz specyficznym poczuciem humoru dzieli się z czytelnikami efektem swoich obserwacji. Już wkrótce pisarz udzieli nam wywiadu, w którym zapytam o szczegóły wizyty na Białorusi, poniżej zaś zamieszczamy jako pierwsi przemówienie Tomasza Grygucia w parlamencie białoruskim.
Bartosz Iwicki
Przemówienie wygłoszone 19 kwietnia w Mińsku w języku rosyjskim przed Komisją ds. Stosunków Białorusko-Polskich oraz Komisją ds. Stosunków Międzynarodowych w Parlamencie Białorusi
Szanowni Państwo,
Dziękuję za zaproszenie i możliwość wypowiedzenia kilku uwag w parlamencie Białorusi. To odpowiednie miejsce, w którym przedstawiciel sąsiedniego narodu może przemówić do sąsiadów. Dialog, rozmowa, dobre relacje z sąsiadem są niezmiernie ważne w codziennym życiu zwykłego człowieka, jak i w relacjach miedzy państwami.
Jestem polskim pisarzem, analitykiem, poetą i cieszę się, że mój skromny głos, głos Polaka może wybrzmieć tu w Mińsku. Zachowując proporcję i trzeźwo oceniając moją pozycję, myślę, że nie pomylę się, jeśli stwierdzę, że opinie tutaj wygłoszone przeze mnie pokrywają się z opiniami większości realistycznie myślących i oceniających bieżącą sytuację polityczną Polaków.
Pozwalam sobie wyrazić tutaj nadzieję, że mój głos nie jest tylko pojedynczym głosem, ale reprezentuje znaczną część polskiej opinii publicznej, opinii, która jest przemilczana, zepchnięta na margines, bo nie pasuje do "standardów społeczności" Facebooka, Twittera, YouTube, nie mówiąc o zakłamanym oficjalnym systemie informacyjnym, ale mimo to jest ona trwale obecna w tzw. drugim i trzecim obiegu przestrzeni informacyjnej, poza propagandowym mainstreamem i w tym charakterze pozwalam sobie tu wystąpić przed Państwem. To głos rozsądku, realizmu, głos patrioty polskiego, który kocha swój kraj, swoją Ojczyznę.
Przybyłem tu także motywowany tym, aby uzmysłowić sąsiadom białoruskim, że w Polsce nie wszyscy oszaleli, nie wszyscy stracili rozum i umiejętność zdrowej oceny sytuacji, zatracili prawo do podmiotowego myślenia, mówienia i działania.
Przyjechałem tu także, ja: zwyczajny pisarz, Polak, pozdrowić Białorusinów od Polaków. Jechałem tu wprost z Warszawy przez Waszą piękną ziemię i dumny jestem z tego, że mogę przyczynić się, pomóc w budowaniu dobrych relacji między naszymi Narodami i krajami. To moja, nasza odpowiedzialność przed historią. Robimy, co możemy. Co w naszej mocy.
My w Polsce nie chcemy żadnej wojny. My w Polsce nie chcemy walczyć przeciwko sąsiadowi. My w Polsce nie chcemy żadnych murów na granicy. My w Polsce chcemy żyć w spokoju, w zgodzie z innymi. Chcemy rozwijać się z sąsiadami z wzajemnym poszanowaniem interesów.
Tukidydes napisał kiedyś: "Sekretem szczęścia jest wolność. A sekretem wolności jest odwaga". Nam, Polakom, odwagi nie brakuje, choćby po to, aby mówić prawdę i nazywać rzeczy po imieniu.
To nasze dwa kraje poniosły ogromne straty podczas II wojny światowej, to przez nasze ziemie, które nazywam Terytoriami Przemarszu, przewaliła się machina grozy, zniszczenia i śmierci. Miliony ludzi zginęło, miliony domów zniszczono.
Nikogo w Europie, a nas szczególnie - Białorusinów i Polaków - nie stać na powtórkę męki i krwi naszych Narodów. I przerażające jest to, że obecnie wisi nad nami groźba konfliktu.
Na naszych oczach rozpada się dotychczasowy porządek światowy. Powstaje nowa architektura systemu globalnego. Stany Zjednoczone za pomocą bezwzględnych, jednostronnych ruchów, dokonują rewizji ładu międzynarodowego. Trwa walka między Zachodem, Zachodem, który rozpada się, jest w głębokim kryzysie, pogrążony jest w dekadencji, autodestrukcji i dynamicznie traci na znaczeniu, a całym Globalnym Wolnym Światem, na którego czele stoją Chiny i Rosja.
Z tej konfrontacji wyłoni się świat wielobiegunowy, świat z wieloma regionalnymi i ponadregionalnymi centrami przyciągania geopolitycznego, takimi jak: Chiny, USA, Rosja, Indie, Brazylia, ale także Turcja, Iran, Japonia, Europa.
Mówi się, że Waszyngton zaakceptował ten obiektywny proces i pogodził się z tym, że będzie jednym z równorzędnych wiodących globalnych graczy, a nie hegemonem o wyjątkowej pozycji, a to, co się dzieje nad Dnieprem, wokół Tajwanu, Iranu, Zachodnich Bałkanów, Południowego Kaukazu to negocjacje prowadzone przez USA z Rosją i Chinami, także za pomocą, jak w przypadku Ukrainy - narzędzi wojennych. Tak czy inaczej trwamy w bardzo niebezpiecznym czasie, bowiem negocjacje nie wykluczają wojny, a sytuacja w naszym regionie może rozwinąć się w sposób szybki i nieprzewidywalny.
Nasz region jest tylko funkcją w relacjach amerykańsko-rosyjskich, a odległe mocarstwo morskie, jakim jest Ameryka, zawsze traktowała i traktuje interesy krajów europejskich całkowicie transakcyjnie. I widzimy to. Słynne Dark Winter zapowiadane przez Bidena okazało się brutalnym wygaszaniem, dezindustrializacją, zabiedzeniem zwasalizowanej Unii Europejskiej. Amerykanie - jeśli przyjąć, że pogodzili się z osłabieniem swoich wpływów na półwyspie europejskim - niszczą zajmowany przez siebie obcy teren, tak jak niszczy go armia opuszczająca okupowane terytorium.
Amerykanie niszczą konkurencję ekonomiczną oraz dbają o to, aby Europa wstawała na nogi długo, aby przez dłuższy czas nie była atrakcyjna dla Chin i Rosji. Aby odbudowa tej masy upadłościowej obciążała antagonistów w Pekinie i w Moskwie. Przyspieszy to jeszcze bardziej obiektywny proces utraty znaczenia Europy na mapie geopolitycznej świata. Europę czeka peryferyzacja wobec Rosji i Chin.
Ameryka używa Ukrainy jako szpady wymierzonej w serce Rosji; próby Waszyngtonu zniszczenia Rosji skazane są na porażkę, Rosja nie tylko przetrwa tę narzuconą jej przez USA konfrontację, ale wyjdzie z niej silniejsza.
Zmagania nad Dnieprem, które doprowadziły do klęski, upadku i zniszczenia Ukrainy, zsomalizowania jej terytorium, wyludnienia, wybiedzenia sterroryzowanych przez reżim kijowski pozostałych tam ludzi i trwałego przyłączenia części terytorium do Rosji, są także skierowane przeciw Chinom. Powstrzymany został proces budowy chińskiego Jedwabnego Szlaku, który miał m.in. wieść przez terytorium Ukrainy. To wszystko wpisuje się w strategię amerykańską.
Można zakładać, że Waszyngton, choćby z powodu zbliżających się wyborów prezydenckich w USA, nie tylko nie jest gotów do negocjacji z Moskwą, ale jest zainteresowany w dalszej eskalacji wywołanego przez siebie ogromnego kryzysu europejskiego. Tym niemniej, nie można jednocześnie wykluczyć taktycznego zbliżenia między antagonistami.
W Polsce z głębokim niepokojem zauważamy nie tylko wieloletnią, całkowitą, z winy Warszawy degradację relacji z naszymi najważniejszymi sąsiadami na Wschodzie, czyli z Rosją i Białorusią, ale także wywołuje nasze oburzenie i niezgodę fakt, iż warszawscy wykonawcy dyrektyw płynących z Waszyngtonu uczynili z Polski zaplecze frontowe dla amerykańskich działań wojennych na Ukrainie, rezerwuar broni, środków finansowych, paliw, gazu, zaplecze utrzymujące u siebie na koszt podatnika wielomilionową rzeszę osadników ukraińskich, których napływ zmienił trwale układ etniczny naszego kraju.
Koszty tego wszystkiego, koszty nie naszej wojny, w postaci drożyzny, ogromnej inflacji, utraty miejsc pracy, bankructw wielu polskich małych i średnich firm, rosnącej biedy Polaków, ponosimy my - Polacy. Z naszej kieszeni, z naszych podatków utrzymujemy po prostu część narodu ukraińskiego przebywającą na naszym terytorium. ONZ w swoich raportach nazwała ten transfer zasobów największą migracją od czasów II wojny światowej.
Oceniamy to jako element wojny hybrydowej - bez użycia sił zbrojnych, bez jawnego podboju, została podbita, to dobre słowo, adekwatne, właściwie cała Polska. W samym Wrocławiu żyje sobie spokojnie ponad 250 000 Ukraińców. To więcej niż żyje Polaków w całej Gdyni. Jeśli nie jest to podbój, to czym to jest?
Władimir Lenin powiedział: "Trzeba pokazać ludziom na konkretnych przykładach, jak wielką tajemnicą otoczone jest powstawanie wojny ...". My, Polacy, ślepi i głupi nie jesteśmy, widzimy co się dzieje, zatem, idąc krok dalej w analizie - spójrzmy, jak może rozwinąć się sytuacja w Europie Środkowej.
Sądzimy, że Amerykanie w obliczu klęski swojego projektu ukraińskiego, będą chcieli ratować co się da z tej całej katastrofy i spróbują, za pomocą wykonawców swojej polityki w Warszawie i Kijowie, ogłosić powstanie czegoś na kształt geopolitycznej Konfederacji Polsko-Ukraińskiej. Polacy tymi hasłami, tą propagandą o braterstwie, wspólnocie politycznej, wspólnocie interesów polsko-ukraińskich są karmieni co najmniej od roku.
Ten geopolityczny merger, ta geopolityczna fuzja będzie miała na celu ratowanie resztek ruin ukraińskich w postaci Zachodniej Ukrainy i okręgów centralnych, z Kijowem na czele. Cała machina propagandowa użyta zostanie, by wytłumaczyć wszystkim - jakkolwiek by to głupio i naiwnie nie brzmiało - że to połączenie nie odbywa się pod sztandarem ani NATO, ani UE, ale pod sztandarem - uwaga! - nawiązania do tradycji I Rzeczpospolitej, zgodnie z którą Polska i Litwa pomagają swojej trzeciej siostrze, która kiedyś była częścią I RP - Ukrainie.
Waszyngton nie takie głupie konstrukcje tworzył i wmawiał ludziom; ta akcja przyłączenia Ukrainy do Polski pod sztandarem tradycji I RP miałaby potencjalnie nie doprowadzać bezpośrednio do wybuchu wojny światowej. Brzmi to pozornie mało realistycznie, biorąc pod uwagę jakość polityki amerykańskiej, ale jest bliżej jest do realizacji tego, niż myślimy. Do objęcia kuratelą Waszyngtonu całego terytorium byłej I RP potrzebna byłaby obok Pribałtyki - bardzo ważna część składowa tego nowego ciała geopolitycznego: Białoruś.
Byliśmy świadkami próby wywrócenia, majdanizacji Białorusi latem 2020 roku. Mińsk, dzięki poparciu społecznemu dla prezydenta Aleksandra Łukaszenki, a także dzięki wsparciu sojuszników z Moskwy i Pekinu, obronił wtedy swoją niepodległość. Elementem amerykańskiej gry w naszym regionie, nowego rozdania, wraz z ogłoszeniem fuzji polsko-ukraińskiej będzie próba wywołania powstania na Białorusi. Próba wywołania chaosu na Waszych ziemiach z wykorzystaniem agentury, obcych aktorów oraz nielicznych renegatów i zdrajców, co miałoby wsparcie wiodących zachodnich mediów, dzięki któremu małe, lokalne rozruchy urosłyby w oczach zachodnich odbiorców do rangi wielkiego powstania przeciw Łukaszence.
W ramach tej akcji Amerykanie mogliby doprowadzić do aktów dywersji na terenie Elektrowni Atomowej w Ostrowcu, aby nagłośnić światu, że doszło do skażenia nuklearnego, do drugiego Czarnobyla, co w połączeniu z "wybuchem powstania", miałoby udowodnić, że władza w Mińsku nie panuje już nad własnym terytorium. Wszystko to byłoby skrajnie groźne nie tylko dla Białorusi, ale i dla Polski. Polska stanie się po prostu stroną konfliktu (już właściwie jest: biorąc pod uwagę jej zaangażowanie na Ukrainie i skandaliczne wieloletnie antybiałoruskie działania warszawskiego rządu), stroną konfliktu ze wszystkimi konsekwencjami.
Próby destabilizacji Białorusi mogą skończyć się konfliktem regionalnym, europejskim, a nawet światowym. Ani Mińsk, ani Moskwa, nie mogą sobie pozwolić na taki rozwój wydarzeń i to, co wydaje się obecnie szaleństwem, może być w planach Ameryki realnym scenariuszem. Oni mogliby chcieć wyjść z twarzą z całej te katastrofy, dla Waszyngtonu byłaby to dalsza część negocjacji z Moskwą. Dla nas Polaków i Białorusinów - to kwestia przeżycia. Przecież główne zmagania zbrojne będą przebiegały na naszych terytoriach, być może z użyciem taktycznej broni jądrowej. To, co kiedyś byłoby fikcją, obecnie jest poważnie rozpatrywane przez głównych graczy.
Polski interes narodowy, polskie bezpieczeństwo związane jest z Europą. My żyjemy tu. W Europie Środkowej. Prezydent Łukaszenko słusznie stwierdził, że sąsiadów się nie wybiera - są dani od Boga. W polskim interesie jest współtworzenie ponadregionalnego projektu: wolnej od wpływów amerykańskich Wielkiej Przestrzeni Eurazjatyckiej, składającej się z Europy i Azji (dodałbym jeszcze Afrykę). W naszym interesie są jak najlepsze stosunki z krajami naszego regionu, które także posiadają tu swoje żywotne interesy: z Rosją i Białorusią.
Ta wielka przestrzeń posiadałaby kilka silnych centrów przyciągania geopolitycznego; Chiny, Rosję, Indie, Niemcy, Turcję, Iran, Japonię (po uwolnieniu się z wasalnych związków z USA) itd. Natomiast Polska mogłaby być, z racji wielkości i potencjału, liderem naszego regionu, którego obecnie nie ma. Region nasz sterroryzowany jest przez USA. Nie mówi podmiotowym głosem, poza Węgrami.
My Polacy chcemy być podmiotem. Szanującym siebie i innych. Polska na tej platformie, w tej nowej konfiguracji geopolitycznej, która może wyłonić się w wyniku trwającej na naszych oczach rewolucji, czyli Wielkiej Przestrzeni Eurazjatyckiej, musiałaby znaleźć swoje miejsce między Niemcami a Rosją.
Sądzę, że jednym z rdzeni stabilizujących ten nowy układ byłby wojskowo-polityczny sojusz polsko-białorusko-rosyjski. Byłby on przeciwwagą dla aspiracji chińskich oraz niemieckich. Tak. To śmiała wizja, ale jest ona podyktowana rozsądkiem i realizmem z racji łączących nas wspólnych tradycyjnych wartości, związków cywilizacyjnych, etnicznych oraz wspólnej troski o bezpieczeństwo nie tylko naszego regionu, ale i Europy. Jeśli chcemy przetrwać, musimy odrzucić niepotrzebne stereotypy i klisze myślowe.
Teraz rozmrażany jest stary porządek. Po jego ponownym ułożeniu, wejdziemy w okres zamrażania, stabilizacji (nie wiemy jak długiej). Świat się zmienia. Wisi nad nami groźba III wojny światowej. Nasze dzieci będą pytały kiedyś, co zrobiliśmy, aby uczynić go lepszym do życia. Wierzę, że nie wszystko stracone, wierzę, że wygra zdrowy rozsądek i odpowiedzialność, że Białorusini i Polacy podadzą sobie ręce i dane nam będzie wspólne budowanie bezpiecznej i prosperującej przestrzeni dobrosąsiedzkiej, w której na pierwszym miejscu są nasze lokalne interesy i dobro naszych Narodów.
Wielki polski poeta Cyprian Norwid napisał: "Od osiemnastu wieków potężni i możni prowadzą wojny, ale to słabi i uciśnieni je wydają. Historia nie tylko jest wiadomością, ale i siłą nawet". My znamy naszą historię. Wyciągnęliśmy z niej wnioski. Jesteśmy na tyle mądrzy i silni, by wykorzystać to dla zbudowania bezpiecznej i szczęśliwej przestrzeni dla naszych dzieci.
Dziękuję za uwagę.
Tomasz Gryguć
https://myslpolska.info
-----------------------------
Na kanale Pan Nikt na youtube są filmy m.in. z tej wizyty. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 08.05.23 |
Pobrań: 28 |
Pobierz () |
09.05.2023 Mocna i pomocna |
Tak o Polsce powiedziała Celeste Wallander, doradca amerykańskiego sekretarza obrony ds. bezpieczeństwa międzynarodowego. Każda tego rodzaju wypowiedź powoduje fale graniczącego z orgazmem aplauzu polskojęzycznych mediów, szczególnie tych zbliżonych do partii aktualnie rządzącej nad Wisłą.
Wallander, choć pochodzi ze świata akademickiego, jest jedną z najbardziej wyrazistych przedstawicielek tzw. straussistów w administracji Joe Bidena. Kluczową postacią publiczną tego najbardziej prowojennego środowiska za oceanem jest Victoria Nuland. Ta, która rozdawała Ukraińcom ciasteczka na kijowskim Majdanie w 2014 roku. I ta, która po tym jak zjedli ciasteczka dała im wojnę i zniszczenie.
Wallander chwali władze w Warszawie, bo pomagają one jej politycznemu środowisku w realizacji celów frakcji prowojennej w Waszyngtonie. Są w istocie ich narzędziem. Że niezbyt rozgarniętym, a niekiedy tępym? Cóż, w sumie dla straussistów tym lepiej. Wystarczą świecidełka, jakiś komplemencik wypowiedziany publicznie, poklepanie po plecach, wspólne zdjęcie zrobione gdzieś w przelocie. Fundament polskiej polityki zagranicznej jest przegniły i z kilku względów budzić może jedynie obrzydzenie.
Dyskusje są czymś naturalnym, a przynajmniej powinny być. Oznacza to, że w polskiej przestrzeni publicznej jak najbardziej mają prawo głosu zwolennicy atlantyzmu, nawet najbardziej skrajnego i postrzeganego przez realistów jako irracjonalny. Problem polega na tym, że polska polityka zagraniczna została przez nich całkowicie zawłaszczona, a wszelkie inne nurty myślenia o niej są już nie tylko przemilczane, lecz wręcz penalizowane. A przecież orientacja Polski na arenie międzynarodowej zależy wyłącznie od wniosków, do których dojść możemy w spokojnych, rozważnych dyskusjach i rzeczowych polemikach. To właśnie w takich warunkach rodzi się myśl. Myśl, która w intelektualnej kloace III RP całkowicie zanikła.
Wróćmy wszakże do Wallander i jej podobnych pań i panów zza Wielkiej Wody rozdających świecidełka i bibeloty polskiej klasie politycznej.
Urzędniczka Pentagonu mówi wprost: polskie władze są najwierniejszym "sojusznikiem" Stanów Zjednoczonych na Starym Kontynencie. Słowa jej i jej podobnych odmieniają przez wszelkie przypadki kolejni polscy politycy i publicyści. Następne plastikowe świecidełko do ich, tak bogatej już kolekcji tandetnych zabawek i kiczowatych orderów. Choć najcenniejsze prezenty podarowywali niegdyś amerykańscy prezydenci - Donald Trump opowiadając w Warszawie o najgłupszym z polskich powstań, czy Joe Biden zabawnie truchtając pod Zamkiem Królewskim w Warszawie. Nasi krajowi wielbiciele świecidełek i błyskotek zza oceanu stanowią niewątpliwie aberrację intelektualną w skali co najmniej europejskiej.
Ale nie tylko o to chodzi. Chodzi również o godność, tak często wymienianą przez rzekomych zwolenników "wstawania Polski z kolan". Reakcje polskiego establishmentu na kolejne wypowiedzi przedstawicieli amerykańskiej administracji z czysto estetycznego punktu widzenia budzić mogą skrajne obrzydzenie. Podobnie jak legendarne pocałunki Ericha Honeckera z Leonidem Breżniewem, czy równie niesmaczne uściski prezydentów Polski i Ukrainy w ostatnich miesiącach.
- Jesteście naszymi najwierniejszymi sługami, podnóżkami Waszyngtonu, brudną szmatą amerykańskiej partii wojny w Europie - zdają się nam mówić między wierszami duserów kolejni goście zza Atlantyku. - Ale jesteście przy tym "mocni i pomocni" - jak powiedziała ostatnio wspomniana Wallander. I co? I na te słowa polska klasa polityczna podskakuje z radości, pląsa i robi fikołki w kierunku przepaści. Z dziką radością pcha nas w otchłań wojny.
Klasa polityczna w wielu krajach podejmowała nierzadko samobójcze decyzje za pieniądze - to zwykła korupcja, praktyka możliwa jeszcze jakoś do zrozumienia, choć skrajnie nieetyczna. Bywa również tak, że słabsza strona znosi kolejne upokorzenia, przygotowując się po cichu do emancypacji spod obcej dominacji. To realizm. Zdarza się również - choć, wbrew pozorom, bardzo rzadko - że decydenci kierują się ściśle jakąś ideologią, zapominając o racjonalnej kalkulacji. Do annałów historii przejdzie jednak postawa polskiej klasy politycznej gotowej zgodzić się na likwidację własnej państwowości i ryzykującej istnieniem narodu za błyskotki i komplementy od partii wojny z odległego kraju.
Mateusz Piskorski
https://myslpolska.info |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 09.05.23 |
Pobrań: 28 |
Pobierz () |
09.05.2023 Zdobywca Oskara, zachwycił "prawicę" chęcią zwymiotowania na "polityczną |
Eunuchy nazywani w mediach prawicą nabrały przez chwilę wiatru w żagle, gdy nagle rozeszła się wieść, że aktor Richard Dreyfuss, zdobywca Oskara, gwiazdor filmów "Szczęki" i "Bliskie spotkania trzeciego stopnia" oznajmił, że nowe standardy, które zaczną obowiązywać w Hollywood od 2024 roku, przyprawiają go o wymioty. Odpowiedni fragment rozmowy brzmi następująco:
HOOVER: ... począwszy od 2024 roku, filmy będą musiały spełniać nowe standardy włączenia, aby kwalifikować się do Oscara za najlepszy film. Będą musiały mieć pewien procent aktorów lub ekipy z niedostatecznie reprezentowanych grup rasowych i etnicznych. Co sądzisz o tych nowych standardach dla filmów?
DREYFUSS: Doprowadzają mnie do wymiotów.
HOOVER: Dlaczego?
DREYFUSS: (...) Nikt nie powinien mi mówić jako artyście, że mam się poddać najnowszemu, najbardziej aktualnemu wyobrażeniu o tym, czym jest moralność?. A czym ryzykujemy? Czy naprawdę ryzykujemy zranienie ludzkich uczuć? Nie możesz tego zalegalizować. I - musisz pozwolić życiu być życiem. I przykro mi, nie sądzę, żeby istniała mniejszość lub większość w kraju, której trzeba w ten sposób zaspokajać. (...) Czy komuś innemu mówi się, że jeśli nie jest Żydem, nie powinien grać Kupca Weneckiego? Czy jesteśmy szaleni? Czy nie wiemy, że sztuka to sztuka? To takie protekcjonalne. To takie bezmyślne i traktowanie ludzi jak dzieci.
* * *
Jak widać nie ma mowy o lgbt ani tym bardziej o lgbtq+p-k. Aktor przezornie o tym nie wspomniał.
Od 2024 roku filmy muszą spełniać określone wymagania dotyczące "różnorodności", aby kwalifikować się do nominacji do walki o nagrody. Nowe zasady obejmują spełnienie warunków: co najmniej jeden aktor z niedostatecznie reprezentowanej grupy rasowej lub etnicznej powinien odgrywać w scenariuszu znaczącą rolę lub historia musi koncentrować się na kobietach, osobach LGBTQ, grupie rasowej lub osobach niepełnosprawnych.
Na razie grupa etniczna, która (nie)rządzi w Hollywood nie zdecydowała się, ze względu na kontrowersje, na włączenie zoofilów, którzy w nowym nazewnictwie będę nazywani zgodnie z ekologiczną tradycją, miłośnikami zwierząt.
Cały wywiad z aktorem Link
ekspedyt.org |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 09.05.23 |
Pobrań: 29 |
Pobierz () |
09.05.2023 Jak tow. Żukowska ob. Morawieckiego wykamingałtowała |
Moda, jak wiadomo, zmienną jest, dzięki czemu mają z czego żyć (i to dobrze) mód kreatorzy/dyktatorzy:
a to wykreują modę na kropki, a to na szlaczek, raz na barchany, a innym razem na stringi, na dwurzędówkę i na rzędówkę jedno, na czerwony i zaraz potem na czerwony biało, na działkę od kurii i od dilera itd. itp.
Dlatego nic dziwnego, że od jakiegoś czasu mamy modę na kamingałty, to i coraz to się ktoś kamingałtuje, co mu pomaga w życiu, a przynajmniej - w karierze.
Ale co innego kamingałtować się samemu - a co innego wykamingałtowanym być:
ot, w Kraju nad Wisłą, taki jeden, wykamingałtował Wiadomo Kogo, przypisując Mu wiadomo co i w rezultacie przez wykamingałtowanego pozwany został.
Sprawa jest w sądzie i... czeka na nie wiadomo co.
Oj tam, dla kogo nie wiadomo - dla tego nie wiadomo.
Dla mnie wiadomo:
na co?
No jak to na co:
na wynik negocjacji pomiędzy Ambasadami Opiekuńczymi, które zdecydują, czy Wiadomo Kto jeszcze się może przydać, czy też przyszedł czas, by go wymienić na przysłowiowy, nowszy model.
***
Najświeższy przykład wykamingałtowania, to ten sprzed dni kilku, gdy towarzyszka Żukowska wykamingałtowała obywatela Morawieckiego tymi słowy:
Panie Premierze! Przecież jest Pan z pochodzenia Żydem, tak jak ja. Dlaczego Pan jako przykład pomocy Żydom w czasie okupacji niemieckiej podaje akurat wyłącznie polskich nacjonalistów? Co to? JAKO HISTORYK zapomniał Pan o AK? Że już o GL nie wspomnę. Żenada i smutek.
Link
Towarzyszka Żukowska łącząc wyżej wspomniane kropki, dołączyła tym samym do szepcących i piszących, że ob. Morawiecki dzieci do Lauderowej, żydowskiej zamiast polskiej szkoły posłał, co wg mnie świadczyło o zwykłym oportunizmie, ale jak widać na zrzucie z ekranu - nie tylko o tym.
Ob. Morawiecki nigdy nie uznał za stosowne się w kwestii narodowościowej samookreślić (przynajmniej oficjalnie, bo jak tam w knajpach bywało, to ja nie wiem, bo z nim nie piłem), a tu go tow. Żukowska nie dość, że wykamingałtowała, to i jeszcze, w dyskusji pod postem, dookreśliła
***
Ja ob. Morawieckiemu nie współczuję, bo z niego... a, nieważne,
ale rozumiem:
bo ja też zostałem wykamingałtowany i to dokładnie w ten sam sposób:
9 lat temu, na pisowskim blogowisku doglądanym przez staliniątko Targalskiego, Prawdziwy Pisowiec (że prawdziwy, można sądzić po żarliwości, z jaką walczy o sukces umiłowanej partii) funkcjonujący pod pseudonimem JaXY napisał o mnie tak:
"Nie wiem czy jest Pan obrzezanym wyznawcą judaizmu, ale wiem że jest Pan polskim Żydem"
Czyli nie dość, że wykamingałtował, to i na ostro, skoro obrzezanie w pakiecie.
***
Do dziś nic mi nie wiadomo o pozwie ob. Morawieckiego wobec tow. Żukowskiej, w kwestii pomówienia o żydowskość, ale jeśli tow. Żukowska napisała prawdę, to by znaczyło, że w ferajnie z Nowogrodzkiej, Puławianie wzięli górę nad Natolińczykami, czy - jak kto woli żydy nad chamami.
Co akurat dla Nadwiślańskiego Ciemnego Ludu/Suwerena (wersja zależna od tego, czy swobodna, nienagrywana rozmowa - czy oficjalny spicz) nie robi żadnej, ale to żadnej różnicy, bo i chamy i żydy, walą tubylców w rogi równie zawzięcie.
Link
Ewaryst Fedorowicz
|
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 09.05.23 |
Pobrań: 28 |
Pobierz () |
09.05.2023 Dlaczego w Polsce od 30 lat spada liczba urodzin? |
GUS podał, że liczba ludności w Polsce pod koniec lipca 2022 r. wynosiła 37 mln 958 tys., a oznacza to spadek o ponad 78 tys. w stosunku do marca 2021 r.. Wtedy to zgodnie z liczbami Narodowego Spisu Powszechnego w Polsce żyło 38 036 118 osób.
Spadek nastąpił również z powodu dużej liczby zgonów w wyniku pandemii [raczej z powodu "walki" z pandemią - admin]. Ale jak ta tendencja spadkowa nie zostanie zahamowana, to grozi nam wyludnienie. Już prognozy z 2014 r. zakładały, że liczba ludności Polski spadnie w 2050 r. do 34 mln osób, czyli do poziomu z końca 1974 r.. A jedna trzecia tej ludności to osoby powyżej 65 roku życia.
Podstawowa przyczyna to spadający współczynnik dzietności, który w 2021 r. wyniósł 1,32. Oznacza to, że na 100 kobiet w wieku rozrodczym przypadało 132 urodzeń. Aby zapewnić wzrost demograficzny, to na 100 kobiet powinno przypadać co najmniej 210 dzieci. Wtedy to współczynnik dzietności osiągnął by wartość 2,1. Niestety w ub. r. urodziło się u nas ponad 331 tys. dzieci, a oznacza to spadek o prawie 24 tys. mniej niż rok wcześniej.
Nie jest to nowe zjawisko, bo z powolnym spadkiem urodzin mamy do czynienia od 1983 r. Największe załamanie nastąpiło pod koniec lat 90-tych. Już w 2002 r. liczba zgonów przerosła liczbę urodzin. Potem trochę odbiliśmy się od dna, ale na krótko, bo zakończyło się w 2013 r. Wpływ na to mają zarówno warunki ekonomiczne jak i zmiany cywilizacyjne.
Najnowsze badania nad wartościami, którymi hołdują Polacy przynoszą zaskakujące dane.
Otóż aż dla 80 proc. Polaków uważa, że najważniejszą wartością w życiu jest rodzina, która daje szczęście, potem zdrowie (55 proc.), spokój (48 proc), grono przyjaciół (45 proc), szacunek innych ludzi (42 proc). Najważniejsze dla nas są relacje z innymi ludźmi, to ważniejsze niż bogactwo i dobrobyt (9 proc.), wykształcenie (10 proc),, praca zawodowa (36 proc). Dla Polaków wymarzona rodzina to dwoje dzieci, domek na przedmieściu i pies. 22proc. twierdzi, że chciałoby mieć troje dzieci. Prawie połowa Polaków ma mniej dzieci niż chcieliby. Tylko 7 proc. nie myśli o rodzicielstwie.
Średnio chcielibyśmy mieć 2,28 dziecka. Niestety wskaźnik dzietności jest dużo niższy - 1,38. Prawie co czwarta kobieta do 40 lat nie ma dziecka. W badaniach nad bezdzietnością wynika, że tylko ok. 10 proc. kobiet dokonały takiego wyboru. Większość podawała powód niemożności znalezienia życiowego partnera i kwestie zdrowotne. To są rzeczywiste powody niżu demograficznego w Polsce.
Jakie są przyczyny niskiej dzietności w Polsce
Panaceum na ten problem miało być 500+, ale po krótkim wzroście urodzin, tendencja znów zaczęła spadać. Okazało się, że 500+ pomogło rodzinom, które mają dwoje i więcej dzieci, natomiast nie przyniosła wzrostu urodzeń pierwszego dziecka. A ażeby mieć więcej dzieci, trzeba urodzić to pierwsze. Widać z tego, że sprawy ekonomiczne nie mają takiego decydującego wpływu na demografię.
Pozostają zmiany cywilizacyjne. W ostatnich latach zmieniło się pojęcie dobrobytu. Kiedyś o dostatnim życiu świadczył dostęp do żywności, potem jej rodzaj, później mieszkanie i samochód. Teraz to nie wystarcza, aby założyć rodzinę. Trzeba dorobić się dużego mieszkania, dobrego samochodu, musi być zapewniona dobra edukacja dla dzieci, wakacje w ciepłych krajach. Na to jesteśmy jeszcze za biedni.
Z powodu zmian transformacyjnych wzrosło poczucie zagrożenia związanego z pracą. Pamiętamy dobrze, wysokie bezrobocie sięgające 30 proc., liczną emigrację do państw Zachodu. To wszystko tkwi w naszej świadomości i dlatego praca stała się głównym priorytetem dla młodych kobiet. Gdyby bowiem był nim czynnik ekonomiczny to biedne państwa Afryki czy Azji Południowej miały by niż demograficzny, a jest odwrotnie. Chodzi zatem gównie o zmiany kulturowe, a te wskazują o zamieraniu rodziny i prób redefinicji tego pojęcia. Nadal bardzo silny związek zachodzi między dzietnością a małżeństwem.
Czeski model rodziny
W zupełnie innej sytuacji są nasi południowi sąsiedzi. W tej dziedzinie odnieśli sukces. Nie skupiają się na dzietności, ale na poprawie kondycji rodzin, a wzrost liczby urodzin jest efektem szczęśliwej rodziny. Stworzyli oni własny model rodziny. Nie chcą, aby praca kolidowała w budowaniu więzi rodzinnych i wychowaniu dzieci. Tam rodzina i dzieci są bardzo cenione. 48 proc. Czechów twierdzi, że posiadanie i wychowanie dzieci jest obowiązkiem wobec społeczeństwa. W Polsce jedynie 22 proc. tak twierdzi.
Czeszki gdy na kilka lat zawieszają pracę zawodową na rzecz wychowania dzieci, wiedzą że robią coś, co jest tak samo ważne, a może ważniejsze niż praca zawodowa. Tam nie ma negatywnych komentarzy, twierdzących, że wychowanie dzieci to pasożytnictwo społeczne. Oni tego w ogóle nie znają. Ale tam podłoże zmian cywilizacyjnych było inne. Czesi nie byli tak zrujnowani przez wojnę i nie żyli tak potrzebą odbudowy kraju, jak my. Nie przeżyli tak dotkliwie transformacji. Bezrobocie u nich sięgało zaledwie 10 proc. A my byliśmy i jesteśmy biedniejszym krajem niż Czechy, dlatego praca ma dla nas takie znaczenie.
U nas pamięć społeczna o trudnych czasach przekłada się na nasze decyzje. W Czechach zawodowo pracuje 22 proc. matek, które mają dzieci w wieku do sześciu lat, w Polsce jest ich aż 58 proc.. Czeszki gdy odchowają dzieci, wracają do pracy (aż 92 proc.). Taki model jest możliwy dzięki polityce społecznej sprofilowanej na rodziny wychowujące dzieci do lat trzech. Rodziny dostają zasiłek wychowawczy w wysokości ponad 2 tys. miesięcznie do chwili, gdy dziecko pójdzie do przedszkola. Taki zasiłek przysługuje na każde dziecko. Rodzina jest zabezpieczona aż do czasu, gdy dziecko ukończy trzy lata i ten fakt jest kulturowo akceptowalny.
U nas ważne jest jedno, że Polacy chcą mieć dzieci, bo taki jest model szczęśliwej rodziny. Wynika to z najnowszych badań. A państwu powinno zależeć, aby jego obywatele byli szczęśliwi.
Ten tekst ukazał się w miesięczniku Moja Rodzina. Zachęcamy do prenumeraty.
Iwona Galińska
https://prawy.pl/
-------------------------------
Przerażające jest to jak dużo przesiedleńców ma prawo (w istotny dla treści tego artykułu) ingerencji w rynek nieruchomości , wpływając na podaż i cenę mieszkań tym samym blokując Polaków by mogli godnie rozpocząć swoje prywatne życie i założyć rodzinę. Państwo miało zniewalać personalnie jednostkę i ją uspołeczniać, ale ten koszt miał być rekompensowany ochroną Go jako całości (narodu) i praw przysługujących mu z tego tytułu (miedzy innymi, pierwszorzędny i swobodny dostęp do podstawowych dóbr w tym egzystencjalnych) To co obecnie ma miejsce spychając na bok Polaków we własnym Kraju jest czymś nie do przyjęcia co powinno każdemu świadomemu Polakowi kazać iść ewentualnie na front, ale na pewno NIE w kierunku wschodnim, lecz przeciwnym - zachodnim!
W rzeczywistości ten obecny kapitalizm budowany od lat 90-tych w stylu BlackRock to jest anarchia-neoliberalna, gdzie nie ma prawa, tylko ekonomia dyktuje warunki niszcząc jak rakieta kulturę, tradycje, prawo i porządek, a w końcu Naród, Kraj i nieurodzone Dziecko! |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 09.05.23 |
Pobrań: 29 |
Pobierz () |
09.05.2023 Nowy unijny podatek na horyzoncie. Dodatkowa opłata za internet. |
Unia Europejska planuje wprowadzić nowy podatek, który nazywa opłatą. Płacić mają firmy za korzystanie z infrastruktury umożliwiającej prowadzenie e-biznesu.
Przeregulowana UE chce nowej regulacji, w ramach której przedsiębiorstwa mają płacić podatek za dostęp do sieci. Sama opłata za łącze to za mało.
Początkowo podatkiem miałyby zostać objęte tzw. big techy, których biznesy w całości oparte są o internet. Potem pewnie opłata zostałaby rozszerzona na resztę.
UE tłumaczy to tak, że firmy te nie płacą za infrastrukturę rozumianą w klasycznym znaczeniu, więc niech się dorzucą do wspólnej puli za sam fakt korzystania z przepustowości w sieci.
Efekt nietrudno przewidzieć. Usługi oparte w całości o sieć internetową będą po prostu droższe, bo na końcu za wszystkie podatki, opłaty i daniny płaci przecież konsument.
Eksperci zwracają uwagę na jeszcze inne zagrożenia. Wzmocnione zostaną wielkie koncerny, a dla początkujących budowa biznesu przez kolejną regulację i większe opłaty stanie się jeszcze trudniejsza.
Fundacja Startup Poland dodatkowo przestrzega, że po wprowadzeniu tej regulacji "internet przekształciłby się w rynek oparty na podaży i popycie - pierwszeństwo mieliby ci, którzy płacą więcej". Wskazuje, że wizja pakietów, w których niektóre usługi będą działać, a inne nie, oraz istnieją nielimitowane pakiety dla bogatych, z pełnym dostępem do usług, byłaby tożsama z sytuacją selektywnego dostarczania elektryczności, wody lub usług telefonicznych.
https://nczas.com |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 09.05.23 |
Pobrań: 28 |
Pobierz () |
09.05.2023 Katastrofa mieszkaniowa |
Interweniowałam kiedyś w sprawie osoby bezwzględnie wyrzucanej z mieszkania przez złodzieja kamienic, komucha który psim swędem nabył blok wraz z lokatorami i natychmiast zaczął się ich pozbywać wielokrotnie podwyższając czynsz, odcinając prąd i gaz. Podczas spotkania z mieszkańcami domu powiedział: "namieszkaliście się dosyć za taniochę a teraz czas na bruk".
Naiwni znajomi byli zdumieni. "Przecież to znany lewicowiec, powinien być wrażliwy na ludzką krzywdę". Dobrze widać, jak niewiele rozumieli z historycznych prawidłowości. Komuniści nieźle się obłowili na swojej proletariackiej rewolucji natomiast sztandarowy proletariat zawsze mieli w nosie. Rzekomo chcieli bronić ludu pracującego miast i wsi jednak eksploatowali ten lud bezwzględnie i byli przez ten lud szczerze znienawidzeni. Podczas transformacji ustrojowej chcieli tylko zachować swój stan posiadania. Zachować swoje rewolucyjne zdobycze, to co zrabowali. Dlatego bardzo łatwo przeszli na liberalizm, na jego skrajne wydanie, postulujące "święte prawo własności ukradzionej".
Zauważmy, że gdy odbierano horrendalnie wysokie emerytury ubekom zasłużonym zwalczaniem polskiego podziemia niepodległościowego podniosło się larum. "Pacta sunt servanda" - krzyczeli obrońcy komunistycznych bandytów. Jakoś zapominali o tej zasadzie w sprawach lokatorów kwaterunkowych, którzy mieli umowę na bezterminowe zajmowanie przydzielonego im mieszkania i tę umowę jednostronnie zrywano. Bynajmniej nie na korzyść przedwojennego, prawdziwego właściciela lecz na korzyść cwaniaka, który za grosze kupował cudzą własność i złodziejstwo nazywał nie wiadomo dlaczego reprywatyzacją.
A właściwie wiadomo. Zmiana znaczenia słów była podstawową metodą rozbrajania i niewolenia społeczeństwa przez komunistów.
Obecna nowa lewica nieustannie szuka sobie proletariatu zastępczego lecz zaplątuje się w tych poszukiwaniach w sieć sprzeczności. Broni prawa kobiet do mordowania własnych dzieci jednocześnie broniąc dzieci nie tylko przed klapsami lecz nawet przed słownym skarceniem przez wychowawców, które nazywa przemocą psychologiczną. Broni praw dewiantów do praktykowania ich zboczeń przypominając sobie, że należy również bronić dzieci przed dewiantami, lecz wyłącznie przed duchownymi. Jednocześnie postuluje wczesne wciąganie dzieci w praktyki seksualne przez nauczanie w przedszkolach, a być może nawet w żłobkach, masturbacji.
Rezultatem osiągnięć lewicy jest przede wszystkim laksacja prawna niszcząca wiele wartościowych praktyk i obyczajów. Zdjęcie tablicy z nazwiskami lokatorów w bramie mojej kamienicy w ramach troski o utrzymanie w tajemnicy adresów zamieszkujących ją licznych Kowalskich i Nowaków zaowocowało tym, że co pewien czas zdesperowani ratownicy pogotowia walą w nocy w moje okna w poszukiwaniu informacji o miejscu zamieszkania chorego. Nie mogę im pomóc, nie znam większości lokatorów. Nikt rozsądny nie zaprosi obecnie zabłąkanego, zmarzniętego dziecka do swego domu bo boi się być oskarżony o przestępstwa seksualne. Nikt rozsądny nie zabierze również cudzego dziecka na wycieczkę. Nawet na Turbacz, Lubań, Gubałówkę czy Antałówkę wycieczka młodzieżowa musi iść z profesjonalnym, płatnym, licencjonowanym przewodnikiem. Prawie zupełnie upadła instytucja autostopu, a nawet obyczaj podwożenia nieznanych starszych osób do sklepu czy kościoła. Kierowcy boją się odpowiedzialności cywilnej za szkody poniesione w czasie ewentualnego wypadku.
Naukowcy amerykańscy zauważyli (nie trudną przecież do zauważenia) prawidłowość, że ustawy powstające w celu ochrony pewnych grup społecznych po pewnym czasie zaczynają działać na niekorzyść tych grup. Doskonałym tego przykładem jest ustawodawstwo chroniące lokatorów przed eksmisją. Projektanci tych ustaw zawsze mają na myśli ( a przynajmniej tak twierdzą) samotną matkę, żyjącą z zasiłku, którą w zimie chce wyrzucić na bruk bezwzględny kamienicznik. Tymczasem jak się okazało złodzieje kamienic doskonale radzili sobie z wyrzucaniem chorych staruszek i matek z dziećmi, im te ustawy w niczym nie przeszkodziły. Beneficjentami ustawy o ochronie lokatorów są najczęściej wynajmujący mieszkanie cwaniacy, którzy pomimo wypowiedzenia umowy odmawiają wyprowadzenia się, nie płacą czynszu i zadłużają mieszkanie, co zmusza właściciela do ponoszenia za nich opłat. Zamiast zysku z wynajmu właściciel ma zatem same straty. Najczęściej nie jest to żaden kamienicznik lecz właściciel małej kawalerki, który chciał dochodem z odziedziczonego mieszkania wesprzeć domowy budżet. Nic dziwnego, że w większych miastach praktycznie całkowicie upadł wynajem prywatnych mieszkań. Ludzie zamożni, którzy kupowali mieszkania jako formę lokaty kapitału, a nawet niezamożni, którzy odziedziczyli jakieś mieszkanie wolą trzymać je nieużywane i płacić za nie czynsz, niż je stracić.
W Warszawie wszystkie dzielnice są pełne pustostanów. W kamienicach, również kwaterunkowych, wieczorem widać światła tylko w nielicznych oknach. Kamienice z których wyprowadzono lokatorów niszczeją nieogrzewane, a ceny wynajmu mieszkań szybują. Gdyby prywatny właściciel mieszkania miał możliwość pozbycia się w przewidzianym w umowie terminie każdego lokatora, a w trybie natychmiastowym lokatora nie płacącego czynszu albo dewastującego mieszkanie, na rynku pojawiłoby się dużo mieszkań pod wynajem, zadziałaby słynna niewidzialna ręka rynku, ceny wynajmu mieszkań spadłyby i stałyby się one dostępne nawet dla gorzej uposażonych. W najgorszej sytuacji są obecnie ci najbardziej chronieni przez prawo. Nikt przy zdrowych zmysłach nie wynajmie mieszkania inwalidzie czy samotnej matce, a rodziny z dziećmi też są na straconej pozycji. Przy złej woli osoby chronionej przez prawo przed eksmisją mieszkanie jest praktycznie stracone i generuje tylko dodatkowe koszty. Ten stan Piotr Ikonowicz nazwał ostatnio katastrofą mieszkaniową. Żeby wrócić do normalności trzeba odbudować rynek wynajmu mieszkań. A to można zrobić wyłącznie przywracając prawa właścicielom do dysponowania swoją własnością.
Izabela Brodacka
8 maja 2023 |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 09.05.23 |
Pobrań: 27 |
Pobierz () |
09.05.2023 Na zakończenie pandemii plastusiowa tablica pamiątkowa. |
Link
Link
Barbara Piela
W oryginalnej rozdzielczości tu: Link
Na zakończenie pandemii plastusiowa tablica pamiątkowa. Symboliczne reprezentacje środowiska medycznego, dziennikarzy i polityków.
Jeszcze uzupełnię do października, głównie o polityków, i jasną, i ciemną stronę. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 09.05.23 |
Pobrań: 27 |
Pobierz () |
16.05.2023 Większość zmarła na respiratorowe zapalenie płuc, a nie COVID-19 |
Społeczność naukowa odsłoniła niepokojącą prawdę za pandemią COVID-19, która od ponad roku utrzymuje świat w stanie niepewności. Wskazuje się, że znacząca część pacjentów, którzy nie przeżyli hospitalizacji, zmarła nie z powodu bezpośredniego działania wirusa, ale z powodu wtórnej infekcji - respiratorowego zapalenia płuc (VAP).
VAP to bakteryjne zapalenie płuc, które rozwija się, gdy pacjent jest podłączony do respiratora. Ta sytuacja stawia pod znakiem zapytania procedury szpitalne, które polegały na szybkim podłączaniu pacjentów do respiratorów, co media często opisywały jako najskuteczniejszą metodę leczenia.
Badacze z Northwestern University w Illinois przeanalizowali przypadki ponad 500 pacjentów hospitalizowanych z powodu niewydolności oddechowej lub ciężkiego zapalenia płuc. Wykorzystując technologię sztucznej inteligencji, odkryli, że główną przyczyną śmierci nie była tzw. burza cytokin, związana z COVID-19, ale wtórne zapalenie płuc wywołane przez intubację.
Wywołuje to pytania o standardy opieki i procedury szpitalne. Należy zauważyć, że rurka intubacyjna może często prowadzić do szpitalnego zakażenia, co z kolei powoduje zapalenie płuc. Tymczasem lekarze po śmierci pacjentów często wpisywali jako przyczynę COVID-19, co mogło skutkować dodatkowymi środkami finansowymi od rządów, które płaciły za taką opiekę.
Oprócz tego odkrycia naukowcy zwrócili również uwagę na powiązania między pandemią COVID-19, amerykańskimi agencjami wywiadowczymi a rodziną obecnego prezydenta USA. Informacje sugerują, że ??od 2018 roku amerykańscy naukowcy prowadzili badania nad koronawirusem nietoperzy na grant amerykańskiego National Institutes of Health. Ten skandal jeszcze nie został rozliczony, a głównym sprawcą może się okazać apostoł COVID-19 w USA - Antony Fauci.
Wszystko to wskazuje, że przyczyny pandemii ["pandemii"... - admin] COVID-19 wymagają bardziej szczegółowego i przejrzystego zbadania. Te odkrycia podważają powszechne postrzeganie pandemii i wskazują na potrzebę dokładniejszego zrozumienia jej wpływu na praktyki medyczne oraz ewentualne powiązania polityczne i finansowe. Może się okazać, że lekarze celowo - DLA PIENIĘDZY - zabijali pacjentów respiratorami, wpisując w akty zgonu COVID-19, co wiązało się dla nich z gratyfikacjami finansowymi.
Jeśli ludzie mają odzyskać choćby część zaufania do lekarzy, to ten proceder musi zostać zbadany, a winni celowego uśmiercania pacjentów DLA PIENIĘDZY, muszą zostać rozliczeni i skazani na wieloletnie więzienia. Bez tego poważanie zawodów medycznych pozostanie na dnie, jak obecnie.
Na podstawie: JCI.org
Źródło: ZmianyNaZiemi.pl
---------------------------------
Dr.Piotr Rubas już na początku plandemii uświadamiał, że płuca należy wentylować a nie niszczyć respiratorami. To są dwa różne urządzenia. Respirator to ostateczność, tym bardziej że personel nie potrafił (albo im się nie chciało) prawidłowo zsynchronizować go z oddechem pacjenta. Są relacje z sieci ocalałych którzy mówili, że ludzie na sali się krztusili gdy respirator wpychał im powietrze w momencie wydechu. I nikt z białych kitli się tym nie interesował. Za każdego podłączonego dostawali podobno 1000 zł z NFZ nic więc dziwnego, że każdego wpychali pod respirator. Tu sarkastyczna relacja Zmywaka z Anglii Link pokazująca cały szwindel covidowy z ujawnionych korespondencji ministra zdrowia. Jestem pewien, że u nas odbywało się to dokładnie tak samo. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 16.05.23 |
Pobrań: 27 |
Pobierz () |
16.05.2023 Rozpoznanie walką |
Wojna polsko-rosyjska rozwija się wprawdzie powoli, ale się rozwija. Inaczej zresztą być nie może. Skoro na Ukrainie jest wojna, to musi być także i u nas - bo inaczej - co by sobie o nas pomyśleli Nasi Najwięksi Sojusznicy w Waszyngtonie? Mogliby sobie pomyśleć, że my tu niby Ukrainie oddalibyśmy serce, ale tak naprawdę, to coś tu pokątnie kombinujemy.
Tymczasem my nic nie kombinujemy, u nas co w sercu, to na dłoni, ewentualnie - na języku, więc jeśli jest taki rozkaz, żeby Polska włączyła się do wojny z Rosją, to się włączamy.
Jak wiadomo, w ramach działań rozpoznawczych, tak zwanej - jak to nazywają ruscy zbrodniarze - "razwiedki bojem", czyli rozpoznania walką, niezależna prokuratura przejęła pieniądze rosyjskiej ambasady, uprzednio tylko zamrożone w Santander Banku, w ramach "zmiany formuły prawnej". Ponieważ to działanie przypisano rządowi "dobrej zmiany", to nieprzejednana opozycja nie mogła być gorsza. Co by sobie wtedy pomyślał o niej Nasz Najważniejszy Sojusznik?
Toteż pan Rafał Trzaskowski, który w wolnych chwilach sprawuje funkcję prezydenta Warszawy, nakazał przeprowadzenie "egzekucji komorniczej" budynku przy ulicy Kieleckiej w Warszawie, w którym wcześniej mieściła się szkoła dla dzieci rosyjskich dyplomatów. Strony rosyjskiej nie było stać na nic więcej, jak tylko na wezwanie polskiego charge d'affaires w Moskwie, któremu w tamtejszym ministerstwie spraw zagranicznych zrobiono wygowor - ale od tego przecież jeszcze nikt nie umarł.
Tymczasem samolot polskiej Straży Granicznej, który w ramach służby dla "Frontexu" patrolował nad Morzem Czarnym w pobliżu wybrzeża rumuńskiego, był nękany przez ruski myśliwiec, który wykonywał wokół niego manewry, zmuszając do zmiany kursu - ale poza tym nic się nie stało. Ten "Frontex" to taka biurokratyczna struktura Unii Europejskiej, która teoretycznie ma chronić zewnętrzne granice - ale podczas apogeum kryzysu migracyjnego urzędnicy "Frontexu" pochowali się w mysich dziurach i w rezultacie granice Unii Europejskiej sprawiały wrażenie opuszczonych.
Wyjątek stanowiła granica polsko-białoruska, gdzie Straż Graniczna próbowała powstrzymywać napierających migrantów, za co była pryncypialnie krytykowana zarówno przez panią Ochojską, jak i przez panią Barbarę Kurdej-Szatan, która Straż Graniczną strasznie obsobaczyła i nawet została z tego powodu zawleczona przez reżym Jarosława Kaczyńskiego przed niezawisły sąd - ale sąd powinność swej służby zrozumiał i nie pozwolił zrobić pani Basi najmniejszej krzywdy.
Podobnie wesołym oberkiem zakończyła się też operacja niszczenia zasieków granicznych przez "aktywistów" przywiezionych nad granicę przez pana Bartosza Kramka z fundacji "Otwarty Dialog", która pozostaje pod ochroną czyjejś Mocnej Ręki, której istnienia nikt u nas nie śmie się nawet domyślać. Wprawdzie złowrogi Aleksander Łukaszenka, który tych migrantów najpierw na Białoruś zwabił, a potem wypychał nad polską granicę, jest "pies potępiony", jako pogromca pani Swietłany Cichanouskiej, z którą nasi Umiłowani Przywódcy pobawili się trochę w mocarstwowość i jako kolaborant Putina, ale potępienie Łukaszenki to jedna sprawa, a potępienie reżymu Jarosława Kaczyńskiego to sprawa druga - i dlatego Judenrat "Gazety Wyborczej" nieubłaganie stanął po stronie migrantów, a w tej sytuacji pani Ochojska nie miała wyboru, to jasne.
Wróćmy jednak do wojny polsko-ruskiej, która zresztą została proroczo przepowiedziana przez panią Dorotę Masłowską, damę i pisarkę w stosownej powieści, przeznaczonej dla wyrośniętej młodzieży z uwagi na wplecione tam "momenty". Otóż nieubłaganie zbliżał się dzień 9 maja, kiedy to ruscy zbrodniarze tradycyjnie urządzają prowokacje. W ubiegłym roku rosyjski ambasador w Warszawie został oblany czerwoną farbą przez ukraińską aktywistkę, którą zaraz potem pośpiesznie wyekspediowano za granicę, żeby ani nasza ojczysta policja, ani niezależna prokuratura, ani niezawisłe sądy nie musiały doświadczać dysonansów poznawczych.
Ale ambasadora niczego ta nauczka nie nauczyła i ogłosił, że 9 maja złoży kwiaty na cmentarzu-mauzoleum żołnierzy radzieckich. I tym razem do tego nie doszło, a to za sprawą "aktywistów", których tłum ustawił prawdziwy las z ukraińskich flag i wznosił rozmaite okrzyki. W rezultacie ambasador nawet nie zdołał docisnąć się w pobliże i - jak to podsumował poświęcony portal "Fronda" - przestraszył się tłumu.
Ośmielony tym triumfem nad Rosją pan Krzysztof Sobolewski, sekretarz generalny PiS wyraził pogląd, że rosyjskiego ambasadora Polska powinna "wydalić". Pan Sobolewski dotychczas chyba nie zdążył jeszcze zdobyć żadnego doświadczenia heroicznego, w odróżnieniu od pana prezydenta Dudy, któremu prezydent Zełeński wielkodusznie włączył syreny alarmowe podczas jego pobytu w Kijowie, podobnie jak prezydentowi Bidenowi - ale pewnie w swoim tornistrze nosi buławę marszałkowską.
Co innego pani wicemarszałek Sejmu Małgorzata Gosiewska. Ta przeszła chrzest bojowy w słynnym ukraińskim pułku "Azow", co - zgodnie z teorią Janusza Korwin-Mikke - uczyniło z niej nieprzejednaną antyrosyjską egerię, więc jeśli ktokolwiek miałby poprowadzić naszą niezwyciężoną armię na Moskwę, to stawiałbym właśnie na nią. Już na sam jej widok zimny ruski czekista czmychnąłby na Nową Ziemię, albo jeszcze dalej, zwłaszcza, gdyby, swoim zwyczajem, jego też obsobaczyła. W ten sposób nasza niezwyciężona armia powtórzyłaby sukces hetmana Żółkiewskiego ustępując następnie miejsca na Kremlu ukraińskiej załodze - bo to jej, zgodnie z rozkazem prezydenta Bidena, wypowiedzianym w Arkadach Kubickiego w Warszawie - należy się ostateczne zwycięstwo. Polska zaś, jako sługa narodu ukraińskiego, ma to umożliwić, nie tylko udostępniając za darmo Ukrainie zasoby całego państwa, ale nawet - jeśli będzie trzeba - to się z Ukrainą "zleje" - o czym pisał wpływowy amerykański periodyk "Foreign Policy".
Wydawać by się tedy mogło, że żadna chmurka nie mąci świetlanego politycznego horyzontu, ale nie. Kiedy ruska prowokacja się nie udała, to zaraz niemiecki kanclerz Otto Scholz zaczął sypać piasek w szprychy rozpędzonego parowozu dziejów, oświadczając, że 8 maja to rocznica "wyzwolenia Niemiec i świata z tyranii narodowego socjalizmu". Te słowa dlaczegoś wzburzyły akurat panią Beatę Szydło i pana ministra aktywów państwowych Jacka Sasina - żeby Niemcy nie chowały się za placami złych "nazistów".
Ale - jak to w Brzezince powiedział przed wielu laty Jego Świątobliwość Benedykt XVI - Niemcy były "pierwszym krajem, nad którym grupa zbrodniarzy zdobyła władzę", toteż kiedy jeden zbrodniarz się zastrzelił, a inni ? rozpierzchli - Niemcy zostały wyzwolone. Teraz trzeba tylko wyzwolić Rosjan - a potem się zobaczy.
Stanisław Michalkiewicz
-----------------------------------
Patryk Lancaster komentuje na swoim kanale Telegramu:
"Warto zauważyć, że w ukraińskich sieciach społecznościowych szerzą się paniczne doniesienia, że podczas detonacji składu amunicji w Chmielnickim zniszczona została również duża partia brytyjskiej amunicji czołgowej ze zubożonym uranem, którą niedawno przywieziono na Ukrainę wraz z rakietami Storm Shadow. W wyniku potężnej eksplozji cząstki zubożonego uranu mogły zostać rozproszone na terytorium obwodu chmielnickiego, co, biorąc pod uwagę doświadczenia Jugosławii i Iraku, może w średnim okresie doprowadzić do wybuchu chorób nowotworowych.
Już teraz pojawiają się doniesienia, że w Chmielnickim rzekomo wzrosło tło promieniowania. Poczekajmy na rzeczywiste potwierdzenie."
Czyli nic się nie stało Panowie, za daleko do City of Londyn. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 16.05.23 |
Pobrań: 25 |
Pobierz () |
16.05.2023 Twoje samobójstwo uratuje planetę! |
Według piewców zrównoważonego rozwoju człowiek jest elementem zasadniczo zbędnym w ekosystemie planety Ziemia - dlatego najlepiej by się stało, gdyby ludzkość z własnej woli zniknęła z jej powierzchni.
"Dziennik Gazeta Prawna" w marcu bieżącego roku poinformował o pewnym Belgu, ojcu dwójki małych dzieci, który popełnił samobójstwo po kilkutygodniowych rozmowach z chatbotem "Eliza" firmy Chai (najnowszym interaktywnym programem komputerowym imitującym inteligencję). Mężczyzna ten od dwóch lat bardzo przejmował się losem planety i jej klimatu. Zaczął stopniowo izolować się od rodziny; twierdził, że świat może uratować jedynie technologia wraz ze "sztuczną inteligencją".
Belgijska gazeta "Le Libre" pisze, iż w pewnym momencie mężczyzna zasugerował poświęcenie się, jeśli +Eliza+ pomoże ocalić ludzkość za pomocą sztucznej inteligencji. Chatbot zdawał się go do tego zachęcać. Finałem było odebranie sobie życia.
Nie od dziś najwięksi gracze globalni - organizacje międzynarodowe z ONZ i Unią Europejską na czele, wielkie korporacje i tak zwane organizacje pozarządowe - straszą nas nadchodzącą katastrofą: ludnościową i klimatyczną, głodem i nieopanowaną migracją.
Przekaz o czekającej ludzkość zagładzie, od kilkudziesięciu już lat sączący się do powszechnej świadomości, ma swoje korzenie w myśli szkockiego ekonomisty Thomasa Malthusa (1766?1834). To od niego pochodzi idea maltuzjanizmu, czyli przekonanie, że ciągły wzrost liczby ludności Ziemi doprowadzi do katastrofy, gdyż krzywa wzrostu populacji przetnie się z krzywą wzrostu zasobów, co przyniesie katastrofę humanitarną i środowiskową.
Maltuzjanizm poważnie przyczynił się do powstania ideologii i praktyk eugenicznych, a także stał się istotnym składnikiem ideologii zrównoważonego rozwoju. To mgliste hasło najnowszej odsłony Rewolucji wprowadza fundamentalną, epokową zmianę paradygmatu - porównywalną do przejścia od średniowiecznej Christianitas do tak zwanego renesansu, kiedy to obowiązujący powszechnie paradygmat teocentryczny (z Bogiem jako centrum wszechświata) zastąpiono paradygmatem antropocentrycznym ? humanizmem. Ten zorientowany na człowieka wzorzec trwał praktycznie do końca XX stulecia - czyli do ogłoszenia przez oenzetowski Szczyt Ziemi w Rio de Janeiro w roku 1995 koncepcji zrównoważonego rozwoju, popartej proklamowaniem w roku 2000 tak zwanej Karty Ziemi i zapowiedzeniem piętnaście lat później wdrożenia w życie Agendy 2030.
Nowy paradygmat - niezwykle drobiazgowo i skrupulatnie dziś wdrażany na wszystkich szczeblach polityki - jest przede wszystkim ekocentryczny. Człowiek w jego narracji nie jest już koroną stworzenia - bytem stojącym najwyżej w hierarchii bytów ziemskich, ponad światem zwierząt, roślin i minerałów. Człowiek jest zaledwie jednym z elementów ekosystemu planety Ziemia pojmowanej jako żywy organizm, jako "Matka Ziemia - Pachamama". Człowiek liczy się tylko o tyle, o ile nie przeszkadza innym elementom systemu. Czyli praktycznie mogłoby go nie być.
W roku 1972 globalistyczny Klub Rzymski opublikował słynny raport Granice wzrostu (The Limits to Growth). Dokument ów, rozwijając idee maltuzjańskie, niósł uzasadnienie dla postulatów i praktyk zmierzających do drastycznego ograniczenia liczby ludności na świecie. Kolejny raport Klubu Rzymskiego z roku 1974 zatytułowany Ludzkość w punkcie zwrotnym zawierał groźne motto: Świat choruje na raka, a tym rakiem jest człowiek. Wniosek? Im szybciej człowiek zniknie z powierzchni planety, tym lepiej.
Agenci zmiany zarządzający tą gigantyczną operacją dysponują ogromnymi środkami: organizacjami, pieniędzmi, instytutami naukowymi; angażują wybitnych intelektualistów, artystów i celebrytów. A także - co gorsza - ludzi nauki niewahających się głosić niezwykle radykalnych postulatów. Jak choćby Yuan Tseh Lee, laureat Nagrody Nobla, który przemawiając na forum Papieskiej Akademii Nauk, zalecił zmniejszenie liczby ludności, by ułatwić przejście światowej gospodarki na energię odnawialną.
A gdy do powyższego obrazu dodamy jeszcze powszechne na świecie odejście od Kościoła i prawdziwej wiary oraz, co się z tym wiąże, porzucenie prawdy o Bogu i człowieku, to w zasadzie trudno się dziwić, że nowoczesny człowiek, podatny na propagandę i manipulację, słysząc katastroficzne ostrzeżenia o rzekomo grożącej nam już za chwilę zagładzie, może dojść do podobnego wniosku, co ów nieszczęsny Belg - i nawet bez pomocy tak zwanej "sztucznej inteligencji" odebrać sobie życie.
A w skali globalnej - zbiorowe samobójstwo?
Arkadiusz Stelmach
pch24 |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 16.05.23 |
Pobrań: 27 |
Pobierz () |
16.05.2023 500+, 800+ dla obywateli Ukrainy... |
Obywatelom Ukrainy, którzy wjechali legalnie z Ukrainy do Polski po 23 lutym 2022 r. w związku z działaniami wojennymi i chcą pozostać w Polsce, Zakład Ubezpieczeń Społecznych (ZUS) przyznaje i wypłaca świadczenie wychowawcze z programu Rodzina 500+ (tzw. 500+).
Specjalny wniosek o 500+ w języku ukraińskim (formularz SW-U) można składać elektronicznie przez Platformę Usług Elektronicznych (PUE) ZUS, portal Emp@tia lub bank.
Kto może złożyć wniosek o 500+
Wniosek możesz złożyć, jeśli:
* jesteś obywatelem Ukrainy albo małżonkiem obywatela Ukrainy,
Twój pobyt w Polsce jest legalny,
* masz pod opieką dziecko (jesteś jego rodzicem lub opiekunem tymczasowym), które ma ukraińskie obywatelstwo i przybyło z Ukrainy do Polski po 23 lutego 2022 r. w związku z działaniami wojennymi,
* masz pod opieką dziecko (jesteś jego rodzicem lub opiekunem tymczasowym) urodzone w Polsce przez matkę, która jest obywatelką Ukrainy i której pobyt w Polsce jest legalny.
Jest to świadczenie dla rodzica, opiekuna tymczasowego albo osoby sprawującej pieczę zastępczą nad dzieckiem.
Ważne!
Pobyt w Polsce jest legalny przez 18 miesięcy, licząc od 24 lutego 2022 r. , czyli do 24 sierpnia 2023 r., dla obywateli Ukrainy, którzy wjechali legalnie z Ukrainy do Polski po 23 lutego 2022 r. w związku z działaniami wojennymi i chcą pozostać w Polsce.
Opiekuna tymczasowego albo pieczę zastępczą dla dziecka, które przybyło z Ukrainy w związku z działaniami wojennymi i przebywa w Polsce bez opieki, ustanawia polski sąd.
Komu przysługuje świadczenie
500+ przysługuje Ci na dziecko do ukończenia przez nie 18 lat, gdy jesteś:
* obywatelem Ukrainy albo małżonkiem obywatela Ukrainy, który po 23 lutego 2022 r. przybył wraz z dzieckiem z Ukrainy do Polski w związku z działaniami wojennymi,
* obywatelką Ukrainy albo żoną obywatela Ukrainy, która po 23 lutego 2022 r. przybyła z Ukrainy do Polski w związku z działaniami wojennymi, a dziecko urodziło się w Polsce,
* obywatelem Ukrainy albo małżonkiem obywatela Ukrainy, który zamieszkał w Polsce przed 24 lutego 2022 r., ale dziecko, na które ubiegasz się o świadczenie, przybyło z Ukrainy
* [-]
https://www.zus.pl/-/500-dla-obywateli-ukrainy |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 16.05.23 |
Pobrań: 27 |
Pobierz () |
16.05.2023 Mleko w skupie za 1,5 zł, a w markecie za 5 zł. Kto stoi nad przepaścią...? |
Coraz niższa konkurencyjność, wysoka inflacja, podcinająca skrzydła polityka sieci handlowych, a na domiar złego - nowa opłata szykowana przez rząd. Kryzys branży mleczarskiej w Polsce pogłębia się w zawrotnym tempie. Działalność producentów balansuje na granicy opłacalności.
- Sytuacja jest dramatyczna. Od wielu producentów słyszę, że są o krok od działalności poniżej kosztów produkcji - mówi money.pl lider Agrounii Michał Kołodziejczak, który wraz z przedstawicielami ruchu odwiedził w minioną środę jedno z gospodarstw we Władysławowie Popowskim w województwie łódzkim. Podczas spotkania z miejscowymi rolnikami działacze zwracali uwagę na drastycznie niskie ceny mleka, wynoszące nawet 1,5 zł w skupie, przy jednocześnie wysokich, sięgających 5 zł cenach towaru w sklepach. Taka sytuacja - zdaniem Agrounii - prowadzi produkcję mleka w Polsce na skraj opłacalności i w konsekwencji może pozbawić przedsiębiorców środków na spłaty kredytów.
Kryzys zagląda w oczy mleczarzom
- Cykl hodowania krowy jest długi i wymaga pracy każdego dnia. Tu nie da się niczego odstawić, nawet na chwilę. Skala problemu jest duża, jako kraj jesteśmy przecież potentatem mleczarskim - podkreśla Kołodziejczak. Jego zdaniem branży grozi kryzys porównywalny z tym, z którym mierzą się producenci zboża.
W odpowiedzi na pytanie o możliwości rozwiązania problemu, lider Agrounii mówi o powiązaniu za pomocą ustawy początkowej ceny mleka z ceną końcową:
- Jeżeli mleko kosztuje dzisiaj 4,50-5 zł, to powinniśmy wiedzieć, że przynajmniej połowa tej ceny trafia do polskiego rolnika.
Wtedy, przy spadkach cen u rolnika, spadłaby cena w sklepie. U rolnika jest coraz taniej, a w sklepie cena utrzymuje się na wysokim poziomie. To handel dobija dzisiaj nas wszystkich - mówił Kołodziejczak 10 maja we Władysławowie Popowskim.
Markety wymuszają niskie ceny na dostawcach, którzy później też są zmuszeni mało płacić producentom, czyli spółdzielniom mleczarskim. One padają ofiarą polityki grabieżczej marketów.
https://www.money.pl/gospodarka/mleko-w-skupie-za-1-5-zl-a-w-markecie-za-5-zl-mleczarze-stoja-nad-przepascia-6896944247413504a.html
-----------------------------------
Sprawdzam. Tu przykłady z różnych marketów:
MleMleko łaciate 3,2% 1l 4,95zł
Mleko łaciate UHT 3,2% 1 litr 5,03zł
Mleko UHT ŁACIATE 3,2% 1L 5,54zł
Mleko UHT 1l 3.2% Łaciate. 6,19zł
Mleko Łaciate 3,2% 1 litr 5, 25
Mleko UHT 1l 3.2% Łaciate. 6,19zł
Mleko Łaciate 3,2% 1 litr 4,95zł
Mleko łaciate UHT 3,2% 1 litr 5,03zł
Mleko UHT ŁACIATE 3,2% 1L 5,54zł
|
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 16.05.23 |
Pobrań: 25 |
Pobierz () |
|
|
|
|
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|