|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
11
|
Download: Gazetka "Wolne Słowo" |
|
|
09.07.2023 Zielona Energia - co to jest? Mit czy prawda? |
Zielona Energia - co to jest, czy jest projektem realnym, opłacalnym, możliwym do realizacji - pełen wpis tu Link ale poniżej wynotuję najważniejsze punkty. Opieram się na książce pod tytułem "The False Promise of Green Energy" której jednym z autorów jest Prof. Andrew Morriss - link do książki - Link
Nikt o zdrowych zmysłach nie ma żadnych wątpliwości, że środowisko naturalne jest powszechnym dobrem - wszyscy w nim żyjemy, wszyscy lubimy cieszyć się pięknymi krajobrazami, nie lubimy smogu i degradacji otaczającej nas przyrody - nie ma partii która popiera niszczenie środowiska.
Ale w narracji dotyczącej szkodliwości emisji CO2 oraz możliwości przestawienia się wyłącznie na energię zieloną jest więcej mitów niż prawdy. Obietnica zielonej energii to fałsz, zielona energia to nierealistyczna wizja, której wynikiem jest drastyczny wzrost kosztów energii, znaczne ograniczenie jej zużycia oraz obniżenie poziomu życia ludzi.
1. Szkodliwość emisji CO2: wykres norm emisji lotnych związków organicznych z samochodów osobowych i ciężarowych od roku 1965 - wtedy wprowadzono pierwsze normy w USA - pokazuje, że krzywa w zasadzie zbliża się do zera, a można by narysować ten sam wykres dla każdej z głównych substancji zanieczyszczających. Emisja spalin samochodów czy autobusów w latach 50-60 nie ma żadnego porównania do emisji dzisiejszej - i to jest prawdą dla całego przemysłu. W 2021 roku pojazdy drogowe w USA wyemitowały milion ton LZO, co stanowi spadek o około 90 % w stosunku do poziomu z 1990 roku. Do pojazdów drogowych zalicza się pojazdy osobowe, ciężarowe i autobusy oraz motocykle.
Źródło: Vehicle Emissions and Urban Air Quality: "60 Years of Progress" Link
2. Tania energia sprzyja bogaceniu się obywateli. Powszechny dostęp do taniej energii doprowadził do niewyobrażalnego wzbogacenia się społeczeństw, dał nam styl życia, który tak sobie cenimy - i nie chodzi tylko o powszechny dostęp do dóbr materialnych, chodzi o koszt życia, gdyż energia jest wbudowana w koszt wszystkiego z czego korzystamy: decyduje o cenach leków, pieczywa, ubrań. Np. około połowa kosztów farmaceutyków pochodzi z kosztów energii potrzebnej do ich wyprodukowania. Oznacza to, że wraz ze wzrostem wydajności energetycznej w produkcji, koszt krańcowy zużycia energii na jednostkę produkcji spada, stymulując w ten sposób popyt na energię, ponieważ koszt produkcji spada (dla wielu towarów), a dochody konsumentów rosną wraz ze wzrostem gospodarczym. Jeśli więc koszty energii wzrastają z powodu wymuszenia stosowania droższej energii odnawialnej, wzrosną nie tylko ceny energii elektrycznej, ale także ceny żywności, leków i dóbr konsumpcyjnych.
Dodatkowo te wzrosty cen nieproporcjonalnie dotykają ludzi najbiedniejszych. Stosunek pośrednich wydatków na energię do dochodów jest cztery do pięciu razy większy w przypadku 10% najbiedniejszych w porównaniu do 10% najbogatszych przedstawicieli naszej populacji.
Historia świata zamkniętą w jednym wykresie dotyczącym dochodu na głowę od roku 1000 r.n.e. pokazuje, że do 1800 r. niewiele się zmienia jeśli chodzi o zasoby materialne ludzkości. Wtedy, najpierw w Wielkiej Brytanii i Holandii, a stopniowo gdzie indziej wydarzyło się coś, co zmieniło w znacznym stopniu położenie ekonomiczne ludzi - coś co nazywamy rewolucją przemysłową. Kraje rozwinięte cieszą się 16-krotnie wyższym dobrobytem w stosunku do tego, jaki mieli wszyscy ludzie na świecie w 1800 roku, co jest olbrzymim postępem. Ta zmiana była możliwa m.in. dzięki dostępowi do taniej energii.
3. Mity zielonej energii - potencjalne nowe źródła zielonego zatrudnienia przy budowie, obsłudze i konserwacji nowych urządzeń energetycznych, takich jak turbiny wiatrowe i panele fotowoltaiczne, zarówno jako źródła zatrudnienia, jak i sposób na ekologizację przemysłu wykorzystującego energię - założenie nierealistyczne: w 2010 r Amerykanie pozyskiwali zaledwie 0,6 % energii z wiatru i słońca. Dodając do tego energię wodną, mimo że wielu ekologów sprzeciwia się wielu konwencjonalnym projektom hydroelektrycznym, odsetek ten wzrasta do 3 %, co i tak stanowi niewielki ułamek amerykańskiego zapotrzebowania na energię.
Koszt: energia produkowana przez wiatr i słońce jest nadal znacznie droższa niż energia wytwarzana z węgla, gazu ziemnego czy energii jądrowej. Konwencjonalna energia elektryczna wytwarzana z węgla kosztuje zwykle 25 % energii pochodzącej z ogniw fotowoltaicznych i 66 % z lądowej energii wiatrowej.
Stabilność produkcji: elektrownie węglowe, gazowe, wodne i jądrowe mogą pracować niemal bez przerwy, dostarczając energię w dzień i w nocy, w wietrzne i bezwietrzne dni, niezależnie od tego, czy świeci słońce, czy pada deszcz. Ani wiatr, ani słońce nie są wytwarzane w sposób ciągły lub za pomocą jednego przycisku - musi wiać wiatr lub świecić słońce. W związku z tym zarządzanie dostawami energii elektrycznej staje się bardziej złożone. Energia elektryczna wytwarzana z wiatru i słońca będzie prawdopodobnie wytwarzana daleko od istniejącej sieci przewodów rozprowadzających energię elektryczną na terytorium całego kraju, co wymaga kosztownych inwestycji w nowe linie. Każda strategia, która opiera się na dramatycznym wzroście produkcji energii elektrycznej z wiatru lub słońca, musi uwzględniać te problemy - a zwolennicy zielonych miejsc pracy w większości nie traktują tej złożonej (tj. kosztownej) kwestii poważnie.
Kontrowersje dotyczące "zielonej" energii: farmy wiatrowe i pola fotowoltaiczne nie są pozbawione kontrowersji, zwłaszcza gdy ktoś planuje ich budowę na czyimś podwórku. Wiatraki mogą powodować "migotanie cienia", zabijać ptaki i powodować zanieczyszczenie wizualne i hałas, który denerwuje sąsiadów. Pola fotowoltaiczne mogą zakłócać siedliska gatunków zagrożonych wyginięciem. Obydwa rodzaje energii wymagają budowy wielu nowych linii przesyłowych, które będą musiały przebiegać przez prywatne nieruchomości. W rezultacie rozbudowa takich obiektów jest znacznie trudniejsza, niż sugerują zwolennicy zielonej energii.
Czy energia jądrowa jest "zielona"? Wiele grup zielonych sprzeciwia się wszelkiej energii jądrowej. Większa liczba elektrowni jądrowych bez wątpienia zmniejszyłaby emisję dwutlenku węgla, co jest kluczowym celem dla większości zielonych. Jednak energetyka jądrowa ma swoje minusy środowiskowe, takie jak składowanie odpadów radioaktywnych. Energia jądrowa nie jest jednak jedyną formą energii, która wiąże się z kompromisami. Produkcja paneli fotowoltaicznych może wiązać się z powstawaniem znacznych ilości niebezpiecznych odpadów, które wymagają utylizacji; większy obszar zajmowany przez farmy paneli słonecznych zwiększa ich wpływ na środowisko; a słoneczne regiony, które najlepiej nadają się do pozyskiwania energii słonecznej, są często wrażliwymi ekologicznie pustyniami. Podobnie złożone są kompromisy związane z wykorzystaniem biopaliw i energii wodnej.
4. Wzrost kosztów życia. Wszystkie dane sugerują, iż zwolennicy zielonej energii przedstawiają nierealistyczną wizję produkcji i wykorzystania energii, i proponują działania, które będą wymagały albo drastycznego zwiększenia kosztów energii, albo znacznego ograniczenia jej wykorzystania. W obu przypadkach oznaczałoby to obniżenie poziomu życia. Skutki w skali globalnej byłyby jeszcze gorsze, ponieważ zwiększenie zużycia energii w ogóle - a w szczególności zwiększenie zużycia energii elektrycznej - jest ważnym sposobem poprawy jakości życia ludzi w gospodarkach rozwijających się. Największym źródłem zanieczyszczenia powietrza na świecie, nie są elektrownie spalające węgiel, lecz obornik czy biomasa spalana w domach trzeciego świata, która powoduje zanieczyszczenie powietrza w pomieszczeniach, co dotyka przede wszystkim kobiety i dzieci, ponieważ to one przebywają w domu, podczas gdy mężczyźni wychodzą do pracy w polu pozostając z dala od zanieczyszczeń powietrza. Gdyby zastąpić piece w ich domach piecami elektrycznymi lub gazowymi, cokolwiek, poprawiłoby to jakość powietrza, a co za tym idzie jakość życia.
5. Zielona Utopia. Czemu wizja zielonej energii jest utopijna? Pokazuje to analiza wykorzystania energii w gospodarce. Różne zastosowania energii zależy od różnych jej rodzajów. Np. transport jest prawie całkowicie uzależniony od ropy naftowej, 95 % energii w transporcie pochodzi z ropy naftowej, a tylko 3 % ze źródeł odnawialnych. Z kolei energia elektryczna jest w dużej mierze wytwarzana z węgla (51 %), energii jądrowej (21 %) i gazu ziemnego (17 %).
Link
"Nieekologiczne" źródła energii (ropa naftowa, gaz ziemny i węgiel) dostarczają 97% energii w transporcie, 91% energii w przemyśle, 93% energii w budynkach mieszkalnych i komercyjnych oraz 69% energii elektrycznej. Jeśli uwzględnimy energię jądrową jako "nie-zieloną", jak robi to większość zwolenników zielonej energii, odsetek nie-zielonej energii elektrycznej wzrasta do 91%. Biorąc pod uwagę przytłaczający udział energii nieekologicznej we wszystkich tych obszarach, nawet niewielka zmiana zużycia energii na "zieloną energię" będzie wymagała ogromnych inwestycji w nową infrastrukturę. A ponieważ połowa obecnej energii odnawialnej (prawie w całości wodnej) jest przeznaczana na wytwarzanie energii elektrycznej, zmiana miksu w pozostałych trzech sektorach jest jeszcze trudniejszym zadaniem.
59,6 % naszej obecnej podaży energii pochodzi z dwóch najmniej ekologicznych źródeł, węgla i ropy naftowej, a źródła te są skoncentrowane w transporcie (95 %) i energetyce (52 %). Te obszary, które zwolennicy zielonej energii często wymieniają jako gotowe do radykalnej transformacji, są jednymi z najtrudniejszych do zmiany, ponieważ wymagają ogromnej infrastruktury. Dystrybucja paliw transportowych wymaga ogromnej sieci rurociągów, barek, cystern, terminali, zbiorników magazynowych i stacji benzynowych, aby dostarczyć paliwo z rafinerii do naszych pojazdów. Ponieważ etanol, podstawowe biopaliwo w użyciu, nie może być mieszany z benzyną do ostatnich etapów dystrybucji lub być transportowany istniejącymi rurociągami, a także dlatego, że jest on w dużej mierze rafinowany w innych miejscach niż rafinacja ropy naftowej, rozszerzenie wykorzystania etanolu wymaga stworzenia nowej infrastruktury dystrybucyjnej. Ponieważ elektrownie wiatrowe, słoneczne i nowe lokalizacje wodne nie są obsługiwane przez linie przesyłowe, podłączenie ich do systemu dystrybucji energii elektrycznej będzie wymagało ogromnych inwestycji w nowe linie.
Przykład Wielkiej Brytanii:
Brytyjscy konsumenci płacą setki milionów funtów za wyłączanie turbin wiatrowych, ponieważ sieć nie jest w stanie poradzić sobie z ilością wytwarzanej przez nie energii elektrycznej w najbardziej wietrzne dni. Szacuje się, że Wielka Brytania marnuje rocznie około 1 miliarda funtów energii, ponieważ infrastruktura National Grid nie jest w stanie obsłużyć ilości czystej energii, która jest obecnie produkowana. Inną kwestią jest to, że niektóre z najpotężniejszych farm wiatrowych znajdują się w najbardziej odległych lokalizacjach, z dala od ruchliwych centrów miast, takich jak Londyn czy Manchester. Ze względu na brak infrastruktury energetycznej, te potężne farmy wiatrowe nie są w stanie przesyłać tam energii elektrycznej (Link)
Przykład Kalifornii:
Z 30.398.249 pojazdów silnikowych w Kalifornii zaledwie 1,9% (563.070) to pojazdy elektryczne. Według szacunków Kalifornijskiej Komisji Energetycznej, stan będzie potrzebował minimum 5,5 GW energii elektrycznej, aby zasilić 7,5 mln pojazdów elektrycznych. Zatem, aby zasilić 29 mln (i więcej) samochodów elektrycznych, potrzeba by było minimum ~17 GW dodatkowej mocy, a prawdopodobnie znacznie więcej - i to przy założeniu braku wzrostu populacji i braku wzrostu zużycia energii elektrycznej, w tym do gotowania i ogrzewania (Link). Elektrownia atomowa Diablo Canyon, którą stan próbował zamknąć, to 2,3 GW. Tak więc, aby Kalifornia miała wystarczającą ilość energii elektrycznej do zasilenia 30 mln pojazdów elektrycznych, będzie musiała zbudować 20 nowych, pełnowymiarowych elektrowni jądrowych o wielkości tej, którą stan chce zamknąć. Nie da się do tego wykorzystać energii z paneli słonecznych, ponieważ ludzie chcą ładować akumulatory w nocy. Wyprodukowanie takiej samej ilości energii elektrycznej z energii słonecznej i wiatrowej jak z energii jądrowej wymagałoby odpowiednio 379 i 421 razy więcej ziemi. Nie jest to możliwe, ponieważ projekty te zabiłyby - i tak wiele już zagrożonych - gatunków ptaków i żółwi pustynnych.
6. Tanie źródła czystej energii, które mamy obecnie, są oparte na gazie ziemnym. Jeśli dodamy do tego węgiel, energię jądrową i ropę naftową (które mają swoje minusy, żadne ze źródeł energii nie jest doskonałe), jeśli dodamy do tego te źródła, to będzie to praktycznie całe nasze zapotrzebowanie na energię w przyszłości, chyba że ktoś wymyśli jakąś niesamowitą, nową technologię. Znacznie lepszym rozwiązaniem dla poprawy gospodarki energetycznej jest umożliwienie działania rynku poprzez oddanie władzy w ręce konsumentów. Ale ekologiczne grupy nacisku preferują rządowe nakazy zmiany zużycia energii. Innymi słowy, zwolennicy "zielonej pracy" wiedzą, że wciskają zły produkt - zamiast pozwolić, aby rynek ujawnił złą ekonomikę zielonej energii, wykorzystują siłę rządu, aby wymusić kosztowne i niepotrzebne przekształcenia.
7. Fałsz polityki "net zero" - CO2 stanowi 0,04% atmosfery. Przy poziomie 0,02% zaniknie życie na ziemi, bo CO2 jest pożywieniem dla świata roślin. Hodowcy roślin szklarniowych doskonale wiedzą, że tylko jeśli dopuszczą do szklarni CO2 do poziomu nawet 1200 ppm (w atmosferze to ok 45 ppm) to zwiększą plony, a rośliny będą potrzebowały mniej wody. Największymi emitentami CO2 są Indie i Chiny - w jaki sposób UE chce ochronić planetę zubażając swoich obywateli, skoro Europa emituje mały procent wytworzonego CO2? ? tu warto sprawdzić ile emitują poszczególne kraje...
William Happer: nie widzę żadnego powodu, by ograniczać emisję CO2. Podwojenie lub czterokrotne zwiększenie obecnego poziomu CO2 będzie dobre dla świata. Obciążenia ekonomiczne, o których mówisz, to cały ból bez zysku dla większości świata. Nasze istnienie zawdzięczamy zielonym roślinom, które przy pomocy światła słonecznego przekształcają cząsteczki dwutlenku węgla (CO2) i wody (H2O) w węglowodany. Na każdą cząsteczkę CO2 włączoną do węglowodanów uwalniana jest jedna cząsteczka tlenu (O2). Duża ilość tlenu jest dobrodziejstwem dla większości zwierząt. Ale z powodu obecnych niskich poziomów CO2, tlen poważnie ogranicza wydajność fotosyntezy roślin C3, które obejmują wszystkie drzewa i wiele ważnych roślin rolniczych.
Nie ma żadnego ryzyka związanego z klimatem spowodowanego przez paliwa kopalne i CO2. Sztywna polityka Net Zero doprowadzi do ogromnego spadku standardu życia, który nieproporcjonalnie dotknie biedniejszych członków społeczeństwa. Przystępne cenowo, obfite paliwa kopalne dały zwykłym ludziom ten rodzaj wolności, dobrobytu i zdrowia, które w minionych wiekach były zarezerwowane dla królów. Czemu chcemy to zmienić?
Zacytował Jerzy Karwelis |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 09.07.23 |
Pobrań: 23 |
Pobierz () |
10.07.2023 Ostatnia tercja |
Zdaniem mediów i polityków - rosyjska agentura jest w III RP wszechobecna. Oplata całą gospodarkę i sądownictwo, sięga najwyższych poziomów władzy państwowej, steruje wszystkimi głównymi partiami, dyktuje programy telewizyjne i programy wyborcze.
Tymczasem sukcesy kontrwywiadu w walce z tą ośmiornicą sprowadzały się w ostatnich latach do zatrzymania jednego pracownika archiwum Urzędu Stanu Cywilnego, schwytania kilku miłośników kolei, oskarżenia i skazania całkiem sporej grupy internetowych krytyków napływu do Polski ukraińskich osiedleńców, a ostatnio do próby niesportowego wygrania meczu hokejowego poprzez posadzenie Maksima Sergiejewa, bynajmniej nie na ławce kar, ale w areszcie ABW.
Odważny rząd bojaźliwej Polski?
Jako Polacy chyba nigdy nie sądziliśmy się, że jesteśmy tak strachliwi. Przed kilku laty baliśmy się Nocnych Wilków, którzy chcieli spokojnie przejechać przez nasz kraj. Tak przynajmniej uznały polskie władze, które zablokowały granice, jakby zbliżał się do nich co najmniej Aleksander Suworow, a nie Aleksandr Załdastanow.
Ponadto, zdaniem rządu, straszliwe zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa stanowią rosyjskie media, w tym zwłaszcza Sputnik i RT, przy czym z polskimi niezależnymi portalami internetowymi, jak Myśl Polska czy Najwyższy Czas! wcale nie jest lepiej, więc wszystkie ciupasem należało zablokować, byle tylko ustrzec naród przed tą straszliwą zarazą.
Już od paru lat wiadomo też, że Polakom szczególnie szkodzi sprzedawanie polskich towarów w Rosji i na Białorusi, za to znakomicie nam się poprawia, gdy w Polsce swoje produkty, np. zanieczyszczone zboże, sprzedają ukraińscy oligarchowie.
Słowem - rząd ręce sobie po łokcie urabia, bo to i szpiegów musi łapać (i to jak perfidnie poukrywanych, w pierwszoligowej drużynie hokejowej!), i media cenzurować, i jedną (białoruską) granicę zamykać, by drugą (ukraińską) otwierać na oścież. I możemy być pewni, że nie jest to koniec dokonań obecnych władz!
Pełzający stan wyjątkowy
Bo chociaż surrealizm akcji Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego jest ewidentny, a minister sprawiedliwości i genprokurator, Zbigniew Ziobro, jako komik przebija już Borata, Carreya i Keatona razem wziętych - to przecież skutki prawne (a dokładniej bezprawne) są jak najbardziej poważne i realne.
Histeria "Rosjanie pod każdym łóżkiem" to nie jest tylko zagrywka wyborcza czy zasłona dymna dla braku autentycznych sukcesów obecnej ekipy (np. w walce z korupcją czy ewidentnie powiązaną ze światem polityki zorganizowaną przestępczością, zajmującą się przemytem przez Polskę z Ukrainy narkotyków, ludzi, broni i wszystkiego, co drogie i zabronione, z bronią biologiczną i substancjami promieniotwórczymi). Obsesja łapania ludzi robiących zdjęcia lokomotywom (railfanów) czy wydzielenie "strefy ochronnej" wokół gazoportu w Świnoujściu, paraliżującej życie miasta i ruch turystyczny - to przecież stopniowe wyłączanie kolejnych części polskiego terytorium spod ogólnie obowiązującego prawa, choćby i tak stawało się ono martwą literą.
Przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi w coraz głośniejsze są obawy, że Prawo i Sprawiedliwość może wykorzystać eskalację rzekomego kryzysu imigranckiego na granicy z Białorusią do wprowadzenie stanu wyjątkowego, odłożenia głosowania i oficjalnego już zawieszenia nawet pozorów demokracji. Tymczasem na terenie państwa polskiego już funkcjonują enklawy, w których decyduje prawa wojskowe i samowola bezpieki. Obecnie przyspiesza jedynie legalizowanie tej likwidacji praworządności, m.in. w formie daleko idących zmian legislacyjnych, podciągających pod "działalność na rzecz obcego wywiadu" właściwie dowolną formę wyrażania krytyki wobec porządku politycznego, społeczno-ekonomicznego i (bez)prawnego III Rzeczypospolitej.
Nowowymyślone przestępstwo "szerzenia dezinformacji", prezentowane w Sejmie przez szalenie zasłużonego dla dezinformowania polskiego społeczeństwa ministra Stanisława Żaryna sprowadza się do zatwierdzenia cenzury represyjnej i likwidacji środków przekazu innych niż głównonurtowe, także w mediach społecznościowych, a nawet w zwykłych rozmowach. Ludzie nie będą też mogli rejestrować bezprawnych działań organów ścigania, a łatwo sobie wyobrazić, że zaraz po lokomotywach zakaz robienia zdjęć w myśl nowych przepisów może objąć zarówno wille polityków, jak i spichrze pełne brudnego ukraińskiego zboża.
Przede wszystkim zaś formuła "nieświadomego szpiegostwa", którą Prawo i Sprawiedliwość właśnie wprowadza do kodeksu karnego jest przepisem likwidacyjnym i represyjnym wobec każdej próby podjęcia aktywności autentycznie niezależnej i opozycyjnej. Nieprzypadkowo też w tej akurat sprawie PiS i cała Zjednoczona Prawica, Platforma Obywatelska, PSL-Polska 2050 i "Lewica" są jednomyślne. W końcu chodzi o zachowanie ich monopolu na zarządzanie III RP w interesie zachodnich mocodawców.
Szlakiem Zełeńskiego
Rządy junty Zełeńskiego jak zwykle są pod tym względem o kilka kroków do przodu. Partie opozycyjne już rozwiązano, zabroniono ich odtwarzania, a przeciwników reżimu aresztowano bądź zamordowano. Nie istnieją prawo pracy, prawa związkowe, a prawo własności chronione jest tylko, gdy odnosi się do oligarchów, państwowych kapitalistów i zagranicznego kapitału.
Tymczasem w Polsce Kaczyńskiego ludzie jeszcze nie znikają bez śladu, najwyżej są bezprawnie przetrzymywani w areszcie, jak przez trzy lata Mateusz Piskorski, były poseł, winny próby założenia antyamerykańskiej partii politycznej, a od dwóch lat Janusz Niedźwiecki, działacz praw człowieka, który zwrócił uwagę opinii międzynarodowej na represje wobec Piskorskiego.
Piszący, że Polski nie stać na utrzymywanie milionów ukraińskich osiedleńców i podnoszący, że wojna na Ukrainie nie jest polską sprawą, jeszcze nie idą siedzieć na 10 lat (jak chcieliby minister Żaryn i polska prokuratura), ale muszą podjąć prace społeczne (np. na rzecz tychże Ukraińców) albo dostają wyroki w zawieszeniu.
Wszystko jednak dopiero przed nami, a zapełnianie aresztów kolejnymi obywatelami Rosji i Białorusi to tylko przetarcie szlaku. Najpierw przyszli po nich.
Samodzielnie myślący Polacy będą następni.
Konrad Rękas "Chart"
https://chart.neon24.org
---------------------------------
Ruska agentura - a żydowska, a banderowska, a angielska, a niemiecka, a amerykańska - to nie agentury? |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 10.07.23 |
Pobrań: 26 |
Pobierz () |
19.07.2023 Bisurmanie i banderowcy |
Stare kiejkuty - kiejkutami, tak samo, jak CIA - ale nie da się ukryć, że Naczelnik Państwa Jarosław Kaczyński musi być w czepku urodzony. Jak tylko ten cały pan Żalek, co to zanim trafił do PiS na posadę sekretarza stanu, to z niejednego komina wygartywał, zaczął chlapać, że pan Adam Bielan, słynny republikanin w łączności z PiS-em, utworzył organizację przestępczą i się nakradł, zaraz w podparyskim Nanterre policjant zastrzelił jakiegoś egzotycznego złodziejaszka, co to próbował uciec ukradzionym "mercedesem" - nawiasem mówiąc - na polskich numerach. Na taki sygnał inne egzotyczne złodziejaszki, co to zamieszkują przedmieścia Paryża, Marsylii i innych miast, gdzie cierpią straszliwe katusze z powodu "wykluczenia" oraz "stygmatyzacji", aż francuski rząd, nie mogąc patrzeć na takie cierpienia, obsypuje ich socjalem, zaraz zaczęły palić samochody, rozbijać sklepy, rabować przechodniów - słowem - oddały się swoim ulubionym rozrywkom. Rząd - jak to rząd - w którym we Francji, od śmierci generała de Gaulle'a, zasiadają same eunuchy, bo jedynym mężczyzną w tym towarzystwie, jest pani Maryna Le Pen, najpierw strasznie się nasrożył i na ulicę wypuścił policję i wojsko - ale złodziejaszkowie myśleli, że będzie, jak zawsze - kiedy kurz opadnie policjanci zostaną oskarżeni o "przemoc", a skruszony rząd powiększy im socjal - i tak, aż do następnego razu. Dodatkowej rozrywki dostarczą najwyżej "marsze przeciw przemocy", kiedy to francuskie eunuchy, które na to wszystko muszą zarobić, wychodzą na ulice i maszerują, a złodziejaszkowie wszystkich możliwych odcieni przyglądają się temu z chodników i zataczają się ze śmiechu.
Prawdopodobnie złodziejaszkowie mają rację, skoro nawet pan Bernard Marqueritte, Francuz od lat mieszkający w Polsce twierdzi, że "Francji już nie ma", bo "została skolonizowana" przez Arabów, Senegalczyków i wszystkich innych, kto tylko chciał. Może to prawda, bo odkąd generał Raul Salan został w 1962 roku aresztowany i skazany na dożywotnie więzienie, nikt we Francji nie wie, jak takie sprawy rozwiązywać. Generał Salan natomiast twierdził, że wystarczy zrzucić na Paryż dywizję, albo i dwie dywizje komandosów i zaraz wszyscy odzyskają poczucie rzeczywistości. Teraz jednak może być inaczej, bo złodziejaszkowie zaatakowali dom z burmistrzem w środku, a skoro piorun strzelił tak blisko, to może i eunuchowie wyzwolą się z zaczadzenia własną propagandą i każą policji i wojsku strzelać bez ostrzeżenia do każdego, kto po godzinie policyjnej znajdzie się na ulicy? Ale to zbyt piękne, żeby było prawdziwe, a poza tym - co nas to obchodzi? Sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało!
Wróćmy tedy a nos moutons, czyli do Naczelnika Państwa, który do spółki z premierem Morawieckim właśnie demonstruje, jak to własną piersią zasłania Polskę przez bisurmanami. Polska, podobnie jak Węgry, nie wyraziła zgody na przymusową "relokację" migrantów, to znaczy - na przydzielanie każdemu państwu odpowiedniego kontyngentu bisurmanów i Murzynów. Nie wiadomo jednak, czy z tego powodu Polska i Węgry nie zostaną obciążone obowiązkiem zapłacenia Unii za każdego łebka, którego do siebie nie wpuszczą, jakichś pieniędzy. Pan red. Szymowski wyliczył, że może to Polskę kosztować jakieś 600 mln euro rocznie. Ładny interes! Jak jednak jest naprawdę - nie wiadomo - a nie wiadomo, bo ani rząd "dobrej zmiany", ani też Volksdeutsche Partei Donalda Tuska, nie potrafią wyjaśnić, do czego właściwie Polska zobowiązała się wobec Unii w ratyfikowanych traktatach, a do czego nie. Jak bowiem pamiętamy, Donald Tusk jako premier tubylczego rządu oraz Książę-Małżonek, jako tubylczy minister spraw zagranicznych, 13 grudnia 2007 roku podpisali traktat lizboński bez czytania.
Czy przeczytał go przynajmniej prezydent Lech Kaczyński, który w 2009 roku ten traktat w imieniu Polski ratyfikował? To wcale nie jest takie pewne - bo że posłowie, którzy 1 kwietnia 2008 roku głosowali za ustawą upoważniającą go do ratyfikacji tego traktatu go nie czytali, to wydaje się pewne. Kto by tam czytał takie rzeczy, skoro starsi i mądrzejsi przeczytali? Toteż Naczelnik Państwa, któremu Francuzi przed jesiennymi wyborami zrobili taki prezent, natychmiast postanowił to wykorzystać i zapowiedział przeprowadzenie referendum w sprawie migrantów - czy ich chcemy, czy nie chcemy.
Jak większość, a może nawet wszystkie inicjatywy Naczelnika Państwa, to referendum jest typowym przedwyborczym działaniem pozornym. Jeśli bowiem Polska w traktatach zobowiązała się do tak zwanej "solidarności" we wszystkich głupstwach, które brukselscy wariaci wymyślą, to przeprowadzenie referendum niczego w prawno-międzynarodowej sytuacji Polski przecież nie zmieni. Zatem organizowanie tej hucpy nie ma żadnego merytorycznego uzasadnienia. Jeśli natomiast Polska w traktatach do niczego takiego się nie zobowiązała, to urządzanie referendum nie jest potrzebne, bo niby po co? Nie jest zatem potrzebne tak czy owak, ale na pewno zostanie przeprowadzone, bo znakomicie nadaje się ono do uwodzenia wyznawców Jarosława Kaczyńskiego i PiS.
Jak się okazuje - nie tylko ich. Oto szef Volksdeutsche Partei Donald Tusk, który do tej pory podlizywał się dobrym paniom w rodzaju pani Janiny Ochojskiej, która bardzo brzydko się starzeje i w zasadzie nie ośmielał się sprzeciwiać uszczęśliwianiu Polski migrantami, nagle, ni stąd, ni zowąd zadekretował, że "Polacy" muszą "odzyskać kontrolę nad swoim państwem i jego granicami", bo Jarosław Kaczyński planuje sprowadzić tutaj mnóstwo bisurmanów. To może być prawda, bo mimo sprzeciwu w sprawie "relokacji migrantów", do Polski po cichu napłynęły tłumy Pakistańczyków, Hindusów, Bengalczyków. Uzbeków, Tadżyków, nie mówiąc już o Ukraińcach, którzy zostali w dodatku obdarowani socjalem i emeryturami. Pakistańczycy, Bengalczykowie i inni wprawdzie pracują - co widać na ulicach miast, po których rozwożą pizzę. Jednak obrazki ze scen myśliwskich w Paryżu, które rządowa telewizja pokazuje na okrągło, działają odstraszająco, toteż nie można wykluczyć, że ktoś starszy i mądrzejszy powiedział Donaldu Tusku: "wiecie, rozumiecie, Tusk. Wy się opamiętajcie, bo będzie z wami brzydka sprawa". Na takie dictum natychmiast przypomniał on sobie o granicach. Zaraz tedy pryncypialnie skrytykowała go moja faworyta, Wielce Czcigodna Joanna Scheuring-Wielgus, która z bisurmanami wiąże chyba jakieś zagadkowe nadzieje. Z tego powodu perspektywa jednej listy Volksdeutsche Partei, na której znaleźliby się kandydaci innych partii drobniejszego płazu, chyba w odległą przyszłość się oddala.
Tymczasem na 7 lipca, tuż przed 80 rocznicą rzezi wołyńskiej, Episkopat Polski razem z episkopatami ukraińskimi, to znaczy - grekokatolickiego ukraińskiego kościoła narodowego, prawosławnej cerkwi i rzymskich katolików, planuje podpisanie deklaracji o pojednaniu pod hasłem "przebaczamy i prosimy o przebaczenie". Jest to formuła w stu procentach zgodna z fałszywą tezą ukraińskiej polityki historycznej, że w 1943 roku na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej trwała "wojna domowa". Jest to teza fałszywa, bo żeby mówić o wojnie, wszystko jedno - domowej, czy nie - muszą być przynajmniej dwie strony wojujące. Tymczasem UPA nie była żadną stroną wojującą, tylko stroną mordującą Polaków, których ówczesne władze Rzeczypospolitej, ze strachu przed Churchillem, pozostawiły na pastwę okrutnych morderców. Nie było zatem "stron wojujących", tylko strona mordująca i strona mordowana.
Skoro zatem Episkopat Polski zdecydował się ostentacyjnie żyrować ten oczywisty fałsz, to musimy postawić pytanie - którego właściwie Pana słucha - czy tego z Nieba, czy tego z Waszyngtonu?
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika "Goniec" (Toronto, Kanada). |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 10.07.23 |
Pobrań: 24 |
Pobierz () |
10.07.2023 USA jako żydokomunistyczny przyczółek Moskwy. Dedykowane dzisiejszym pisiorskim miernoto |
Kolejny pasjonujący odcinek dr. Leszka Pietrzaka z filmowej serii Zakazane Historie, publikowanej (wciąż jeszcze) na You Tube:
Link
Tezy, które przytacza znakomity polski publicysta historyczny były wcześniej ogłaszane przez nieależnych autorów anglosaskich, jak Antony C. Sutton ("Roosevelt - człowiek Wall Street" i "Wall Street a rewolucja bolszewicka"), Douglas Reed ("Strategia Syjonu" t.1 i 2) czy Carroll Quigley ("Sekretna władza"). Wszystkie te publikacje są dostępne po polsku w księgarniach internetowych i każdy niezależny intelektualnie Polak winien się z nimi zapoznać. Dr. Pietrzak przytacza najważniejsze tezy z nich, dotyczące prawdziwych intencji i tajnych uwikłań prez. F. Delano Roosevelta i jego otoczenia pogrążonego w kolaboracji z Sowietami lub w regularnej prokomunistycznej pracy agenturalnej.
Link
Link
Nawet w dziedzinie ulicznej propagandy ikonografia rooseveltowska bliźniaczo przypominała stalinowską.
Biedne pisiorskie dudopłaszczaki albo tej lekcji historii nie znają, albo nie chcą znać. Na jedno wychodzi. I tak jedyną ich "polityczną rolą" jest wisieć u pańskiej klamki tak długo, aż ich w końcu ktoś nie strzepnie i nie rozdepcze.
pokutujący łotr
--------------------------------
Olacy (tak nazywam dużą grupę współczesnych Polaków) są coraz częściej postrzegani jako zbiorowisko zniewolonych idiotów. Nie tylko Delano Roosvelt, ale wielu zdrajców, w tym przedstawicieli żydokomuny (żyjących i nieżyjących) jest dziś hołubiona. Na Wojskowych Powązkach jest utworzona nowa "aleja zasłużonych" z Lewertowem (Geremkiem), a obok, w głębi stoi nienaruszony pomnikowy grobowiec agenta sowieckiego, Bieruta.
USA nie były i wciąż nie są naszym przyjacielem. Przeciętny idiota słysząc to reaguje odruchem Pawłowa - Michnika dorzucając: Nie? A Rosja jest?
Nikt nie lubi USA tak bardzo, jak Polacy. "Aż 93 proc. Polaków ma pozytywny stosunek do Stanów Zjednoczonych - wynika z analizy Pew Research Center. Na drugim miejscu, jeśli chodzi o proamerykańskość znalazł się Izrael".
Link |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 10.07.23 |
Pobrań: 26 |
Pobierz () |
11.07.2023 Rok 2023 to 80. rocznica "Rzezi Wołyńskiej" |
11 lipca jest Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP. W tym roku przypada 80. rocznica krwawej niedzieli, apogeum "Rzezi Wołyńskiej", gdy na Wołyniu doszło do największej fali mordów na Polakach - głównie kobiet, dzieci i starców.
Propaganda UPA nawoływała do antypolskich czystek, zarzucając Polakom udział "w niemieckich rzeziach i katowaniu ludności ukraińskiej" oraz współpracę z partyzantką sowiecką. Część z ukraińskich chłopów dała się przekonać propagandzie i wzięła udział w zbrodni ludobójstwa.
Nie przypadkowo na dzień akcji wybrano niedzielę 11 lipca, ale tak, żeby jak największą liczbę Polaków móc zaskoczyć w kościołach. Do tego typu ataków doszło w kościołach w Chrynowie, Krymnie, Kisielinie, Porycku i Zabłoćcach.
W Chrynowie Ukraińcy ustawili karabin maszynowy w drzwiach świątyni i otworzyli ogień w modlący się tłum ludzi. W innych miejscowościach do napadów doszło już w nocy z 10 na 11 lipca ( np. Dominopol). Zbrodnie na Polakach dokonywane były niejednokrotnie z niebywałym okrucieństwem, palono żywcem, wrzucano do studni, używano siekier i wideł, ofiary wymyślnie torturowano przed śmiercią, gwałcono kobiety. Polskie chaty najpierw ograbiono, a następnie spalono.
Jak podają Siemaszkowie: tego dnia Ukraińcy wymordowali 99 polskich wiosek w powiatach włodzimierskim, horochowskim, kowelskim oraz łuckim. Ataki były kontynuowane w następnych dniach. W lipcu 1943 roku celem napadów stało się 520 wsi i osad, zamordowanych zostało około 10-11 tysięcy Polaków. Zarządzona przez "Kłyma Sawura" (Dmitro Klaczkiwskij) operacja miała charakter zorganizowany. Była jedną z najkrwawszych zbrodni na ludności cywilnej popełnionych w czasie II wojny światowej. Bez żadnych wątpliwości spełnia wszystkie przesłanki, żeby móc ją nazwać ludobójstwem.
Ogółem zbrodni na Polakach dokonano w 1865 miejscach na Wołyniu. Największych masakr dokonano w Woli Ostrowieckiej, gdzie zamordowanych zostało 628 Polaków, w kolonii Gaj ? 600, w Ostrówkach - 521, Kołodnie - 516. Święto "11 lipca" zostało ustanowione 22 lipca 2016 r. uchwałą Sejmu. Oddano w niej hołd ofiarom mordów - wszystkim obywatelom Polski (Nie tylko Polakom ale również: Żydom, Ormianom, Rosjanom, Czechom, Romom, Słowakom, Węgrom i reprezentantom innych mniejszości narodowych), zamordowanych w latach 1943-1947 przez ukraińskich nacjonalistów z szeregów OUN (banderowcy), UPA, SS-Galizien i innych formacji.
W/w dokumencie wyrażono też wdzięczność tzw. "Sprawiedliwym Ukraińcom", którzy odmawiali udziału w atakach i ratowali Polaków. Równocześnie Sejm upamiętnił żołnierzy Armii Krajowej, Samoobrony Kresowej, Batalionów Chłopskich, którzy stanęli w obronie zagrożonej atakami ludności cywilnej.
W 79. rocznicę prezydent Andrzej Duda, jak i premier Mateusz Morawiecki zapowiedzieli, że będą domagać się od Ukrainy godnego upamiętnienia ofiar [ha ha! widzieliśmy fotki - admin]. Prezydent stwierdził, że rzeź wołyńska była w istocie ludobójstwem. Dodał też, że Polakom nie chodzi o zemstę, a o prawdę i chcemy grobów dla naszych ofiar. Tego, co jest po prostu normalne w naszej cywilizacji. Prawda o rzezi wołyńskiej, tym ludobójstwie, musi być jasno i mocno wypowiedziana.
Dzięki Bogu i działalności Kresowian, nie ma już dzisiaj Polaków, którzy nie wiedzą, co to była rzeź wołyńska, a mimo wszystko przyjmują Ukraińców pod swój dach, niosą pomoc całemu narodowi i państwu.
Jak by nie patrzeć tegoroczne obchody rzezi wołyńskiej, organizowane będą w cieniu wojny na (nie "w") Ukrainie. W bezwzględnych liczbach i w przeliczeniu na PKB Polska jest w gronie krajów najbardziej zaangażowanych w pomoc Ukrainie. Według danych ONZ od czasu rosyjskiej inwazji Ukrainę opuściło ponad 7,7 mln osób. W Polsce - gdzie chociażby przejazdem pojawiło się ponad 7 mln osób - zarejestrowano oficjalnie 1,47 mln uchodźców. Polska pod względem pomocy od początku znajduje się w czołówce przekazujących najwięcej (2,94 mld zł).
W pomocy udzielanej bezpośrednio przez obywateli Polacy nie mają sobie równych. W pierwszym półroczu 2022 r. ponad 70 proc. polskich gospodarstw domowych zaangażowało się w pomoc uchodźcom. Najwięcej tuż po wybuchu wojny, w pierwszym kwartale tego roku. Najczęściej przekazywaliśmy dary rzeczowe (80 proc.) i pieniądze (67 proc.).
Warto także dodać, że ok. 6 proc. gospodarstw domowych zaangażowało się w pomoc dla Ukraińców, która polegała na znalezieniu uchodźcom pracy, załatwianiu ich spraw codziennych i opiece nad bliskimi. W 3 proc. gospodarstw domowych znalazło się miejsce dla uchodźców. (za: GUS).
https://ksi.btx.pl
-----------------------------------
Warzecha OSTRO o Dudzie. "Czegoś takiego nawet postkomuna nie odstawiała". Publicysta Łukasz Warzecha w mocnych słowach skomentował złożenie zniczów przez prezydentów Polski i Ukrainy w kościele w Łucku, co określono jako hołd złożony "wszystkim niewinnym ofiarom Wołynia". - Czegoś takiego nawet postkomuna nie odstawiała - pisze Warzecha.
Prezydenci Polski i Ukrainy, Andrzej Duda i Wołodymyr Zełenski, wzięli w niedzielę udział w nabożeństwie ekumenicznym w katedrze w Łucku, oddając hołd "niewinnym ofiarom Wołynia" w 80. rocznicę Rzezi Wołyńskiej. W wyniku ludobójczych działań na Wołyniu zginęło ok. 100 tys. Polaków. "Razem oddajemy hołd wszystkim niewinnym ofiarom Wołynia! Pamięć nas łączy! Razem jesteśmy silniejsi" - możemy przeczytać na Twitterze Kancelarii Prezydenta. Internauci zwracają uwagę na to, jakich słów użyto, by poinformować o oddaniu hołdu.
Po pierwsze we wpisie znalazły się słowa o "niewinnych ofiarach". "A były jakieś winne ofiary Wołynia?" - pyta jedna z komentujących osób. Drugi aspekt, to stwierdzenie, że były to "ofiary Wołynia", zamiast napisania wprost, że chodzi o ludobójstwo ukraińskie dokonane na Polakach.
"Zły, niedobry Wołyń"
"Żarty z pogrzebu: Ludzie żyli sobie spokojnie, aż przyszedł Wołyń i pozamiatał. Zły, niedobry Wołyń" - kpi publicysta Rafał Otoka-Frąckiewicz.
"Co to za kpiny?"
Dwa wpisy, w odpowiedzi na zdjęcie opublikowane przez Kancelarię Prezydenta, zamieścił na Twitterze publicysta Łukasz Warzecha. ""Ofiarom Wołynia"? Co to za kpiny? Pan prezydent postanowił się skompromitować do reszty? Co z ekshumacjami? PiS protestuje, gdy jest mowa o ?ofiarach nazistów?, a tu używa jeszcze bardziej ordynarnego eufemizmu" - pisze Warzecha. W drugim z wpisów publicysta stwierdza, iż "to jest nawet na swój sposób zabawne, gdyby nie było tak cholernie smutne. Poziom zakłamania pana prezydenta, lawirowanie, unikanie powiedzenia wprost, o co chodzi - czegoś takiego nawet postkomuna nie odstawiała".
"A zatem są ofiary tajemniczego Wołynia (pewnikiem pseudonim jakiegoś rosyjskiego zbrodniarza), a w dodatku ofiary "niewinne". Czyli pewnie był też winne" - kontynuuje Warzecha. "Pamięć nas łączy. Niby jak? Jaka pamięć? Gdzie to połączenie, skoro przez gardło żadnemu z panów nie przejdzie nawet, że Polaków mordowali Ukraińcy? I jeszcze ten rytualny okrzyk "razem jesteśmy silniejsi" - dodaje publicysta.
Zdaniem Warzechy "władza próbuje coś dać domagającym się godnej pamięci zbrodni Ukraińców na Polakach, ale im bardziej próbuje, tym bardziej okazuje się żałośniejsza, żenująca i godna pogardy".
"Proszę mi wierzyć, widząc ten cyrk naprawdę bardzo mocno się powstrzymuję, żeby nie rzucić grubym słowem wobec głowy państwa. Powstrzymuje mnie jedynie szacunek dla urzędu. Bo nie dla człowieka. Ten straciłem całkowicie" - podsumowuje Łukasz Warzecha.
https://nczas.com/2023/07/09/warzecha-ostro-o-dudzie-czegos-takiego-nawet-postkomuna-nie-odstawiala/?fbclid=IwAR19QwwXG662anD5WgBi3hwAAMR5GJw7phseBS_dtH2aHOzpuG7ptZUy2fc
-----------------------------------
Poliniacy - to jest neologizm stworzony w emocji, to są w uproszczeniu mówiąc na przykład - Polacy opętani"arktofobią". To są ci, którzy przyjmują za aksjomat wszelkie treści zamieszczane na szajsmediach głównego rynsztoka, inne doniesienia uważając za fejki (cokolwiek ma to oznaczać). Ich jest wśród nas przeważająca większość i dlatego nas Polaków jest już niewielu, zgodnie z założeniami wielkiego świata.
*arktos to po starogrecku niedźwiedź, w domyśle ten ruski. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 11.07.23 |
Pobrań: 25 |
Pobierz () |
11.07.2023 Nowy kardynał Franciszka: Nie chcemy nikogo nawracać ! Ateizm, islam, inne religie - to |
Bp Americo Aguiar, którego papież Franciszek mianował kardynałem, nie chce nawracać młodych na Chrystusa. Celem Światowych Dni Młodzieży, które przygotowuje, jest budowanie powszechnego braterstwa.
Jak mówił w wywiadzie, ateizm, islam oraz inne religie są ubogaceniem; ta różnorodność to coś, co trzeba szanować i rozwijać, aby budować lepszy świat.
Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego - powiada Pan Jezus w Ewangelii św. Mateusza.
"Na początku swojego pontyfikatu papież Franciszek powtórzył to wezwanie w adhortacji apostolskiej Evangelii gaudium. Jednak rezultaty wysiłków ewangelizacyjnych podczas pontyfikatu Franciszka są delikatnie mówiąc rozczarowujące. W rodzimej Ameryce Południowej Franciszka katolicyzm traci wielkie rzesze wiernych na rzecz pentekostalizmu. Ojczyzna Franciszka, Argentyna, doświadczyła ogromnego upadku - udział katolików zmniejszył się w ciągu ostatniej dekady z 76 do 49 procent. Niemcy, które tak gorliwie przyjęły Franciszkową synodalność i odrzuciły istotę nauczania Kościoła, odnotowały rekordowe ponad 500 000 wystąpień z Kościoła w minionym roku. W związku z trudnościami finansowymi i niekompetentną administracją Watykan nie może też finansować działalności misyjnej. Nie pomaga też fakt, że nauczanie papieża Franciszka coraz bardziej podkreśla religijny indyferentyzm" - czytamy na Rorate-Caeli.
Portal zwraca w tym kontekście uwagę na postać 49-letniego biskupa pomocniczego Lisbony, Americo Aguiara, którego Franciszek mianował kardynałem. Decyzja Franciszka jest znacząca: bp Augiar ma dopiero 49 lat, jest tylko biskupem pomocniczym, co więcej Lizbona ma w tym momencie aż dwóch kardynałów. Augiar był w młodości socjalistą - w latach 90. angażował się w krajową politykę z ramienia partii socjalistycznej. Niestety, choć porzucił tę linię polityczną, nadal głosi poglądy, które każą zapytywać o charakter jego katolicyzmu. "Mówiąc o Światowych Dniach Młodzieży, które pomaga organizować, bp Aguiar zaprzeczył, jakoby celem tego wydarzenia było nawracanie dusz ku Kościołowi: "Nie chcemy nawracać młodych ludzi do Chrystusa albo do Kościoła katolickiego czy coś w tym rodzaju" - powiedział. Zamiast tego, jak stwierdził, ?wielkim przesłaniem? wydarzenia ma być: "Myślę inaczej, czuję inaczej, inaczej organizuję sobie życie, ale jesteśmy braćmi i zamierzamy zbudować razem przyszłość". Skonkludował, że ateizm jest częścią kulturowego "bogactwa", które promuje wydarzenie. Połączył to przesłanie z tym, co mówi papież Franciszek i co pisał w encyklice Fratelli tutti" - kontynuuje Rorate-Caeli.
"W ten sposób pontyfikat, który rozpoczął się od deklarowania potrzeby ewangelizacji, kończy się przyjęciem czegoś, co jest niepokojąco bliskie "dyktaturze relatywizmu" demaskowanej przez kardynała Ratzingera" - podkreśla Rorate-Caeli.
Co dokładnie powiedział biskup? W rozmowie z telewizją RTP stwierdził:
"Przyjdźcie do Portugalii, spotkajcie innych młodych, z Afryki, Azji, Ameryki, bogatych i biednych, z Zachodu, katolików, niekatolików, religijnych, niereligijnych, wierzących i niewierzących. Najpierw: zrozumcie, że to jest bogactwo, ta różnorodność. Cokolwiek to jest, jest to bogactwo. Dajcie się poznać, poznawajcie się nawzajem, troszczcie się o siebie i kochajcie się. Cieszcie się byciem razem. Ostateczności, zjednoczymy ręce i powiemy: "Myślę inaczej, czuję inaczej, inaczej organizuję sobie życie, ale jesteśmy braćmi i zbudujemy razem przyszłość". To jest najważniejsze przesłanie spotkania z żywym Chrystusem, które papież chce zaoferować młodym ludziom. Nie chcemy nawracać młodych ludzi na Chrystusa albo do Kościoła katolickiego czy coś w tym rodzaju. Absolutnie. Chcemy, żeby dla młodych ludzi było normalne powiedzieć i zaświadczyć, że są, że młodzi muzułmanie, żydzi czy inne religie też nie mają problemu z mówieniem, że są i ze świadczeniem o tym. I że młodzi ludzie, którzy nie wyznają żadnej religii, czują się z tym dobrze i nie czują się dziwnie, bo jest tak albo inaczej, że wszyscy rozumiemy, że ta różnorodność jest bogactwem i że świat będzie obiektywnie lepszy, jeżeli będziemy mogli umieścić to przesłanie w sercach wszystkich młodych ludzi. To pewność Fratelii tutti, Wszyscy braćmi, którą papież uczynił wielkodusznym wysiłkiem, żeby nagłośnić to w sercach wszystkich. W naszych i każdego".
Źródła: rorate-caeli.blogspot.com Pach |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 11.07.23 |
Pobrań: 24 |
Pobierz () |
11.07.2023 Leszek Żebrowski: Nie będzie żadnego przełomu. Polaków mordowała ukraińska czerń |
Ukraina będzie się rozpadać i konając, do ostatniej chwili, wzywać Banderę
Wołyń bez mitów...
Przerażający opis ukraińskich zbrodni. Jeden z Ukraińców poczekał jak ciężarna Polka zacznie rodzić... gdy dziecko pojawiło się, w chwilę po urodzeniu, rozdeptał je na posadce kościoła w którym ukryła się rodząca matka.
Link
Polacy byli w pułapce...
Link |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 11.07.23 |
Pobrań: 24 |
Pobierz () |
12.07.2023 "Pojednanie" z krzewicielami kultu UPA |
Przedwczoraj pisałem o konferencji w Cieszanowie poświęconej osiemdziesiątej rocznicy ukraińskiego ludobójstwa na Polakach [tekst będzie opublikowany w najnowszym numerze MP - red.]. W konferencji brał udział Marian Buczek (na zdjęciu), emerytowany biskup ordynariusz diecezji charkowsko - zaporoskiej.
Link
Wystąpienie biskupa Buczka było interesujące, ponieważ przekazał wiedzę o aktualnej postawie ukraińskiego duchowieństwa greko-katolickiego wobec ludobójstwa nas Wołyniu. To duchowieństwo pełni w tej sprawie szczególnie haniebną rolę. W 1943 roku wielu duchownych greko-katolickich było podżegaczami i kierownikami w bestialskim mordowaniu przez ukraińskich chłopów polskich sąsiadów. To greko-katolicka Cerkiew dawała moralne uzasadnienie ludobójstwa i rozgrzeszała za nie. W tym wymiarze ten Kościół, jego duchowni i hierarchia są w pełni odpowiedzialni za udział w ludobójstwie.
Współcześnie Cerkiew greko-katolicka jest bodaj największą instytucją na Ukrainie podtrzymującą i krzewiącą kult ludobójczej OUN-UPA, a w szczególności personalnie przywódców tych organizacji. Podobne nastawienie reprezentuje zdecydowana większość kleru tej cerkwi w Polsce.
Zasadniczą sprawą jest, że wśród najwyższych hierarchów tej cerkwi nie ma żadnej woli do przyznania się i rozliczenia swojej kluczowej roli w ludobójstwie. I co na to hierarchia Kościoła katolickiego w Polsce? Nadmienić wypada, że na skutek postawy ukraińskiego kleru, mordowano również rzymsko-katolickich księży Polaków.
Nazwać zachowanie w tej sprawie hierarchii kościelnej w Polsce haniebnym, to określić je dość łagodnie. Od przełomu lat 80. i 90. kiedy w Polsce można było o tym w miarę swobodnie mówić, nigdy żaden biskup wprost nie powiedział o tym publicznie. Nie zrobił tego nawet papież Jan Paweł II, będąc we Lwowie. Może okoliczności w danej chwili na to nie pozwalały, ale jego pobyt na Ukrainie powinien skłonić go przynajmniej do przypomnienia Ukraińcom, że na ich narodowej Cerkwi ciąży zbrodnia ludobójstwa.
Nie zrobił tego. Za to od kilku lat pojawia się dążność do zacierania ostrości tego problemu poprzez organizowanie imprez z cyklu "przebaczamy i prosimy o przebaczenie". Jak podał na wspomnianej konferencji biskup Buczek, takich "pojednań" było już dwanaście. Kolejne miało miejsce przed paru dniami w Warszawie i w Łucku. W Łucku towarzyszyły im wręcz żenujące występy Andrzeja Dudy i Włodzimierza Zełeńskiego w rolach prezydentów Polski i Ukrainy. Podobnie kolejny list podpisany w ostatnich dniach przez zwierzchników Kościoła w Polsce i Cerkwi na Ukrainie, to takie niby zmierzanie do wyjaśnienia ludobójstwa i stanięcia w prawdzie, ale w gruncie rzeczy, to kolejne żałosne ślizganie się po problemie bez chęci dotarcia do jego istoty.
Istotą problemu jest to, że ukraińska Cerkiew greko-katolicka zaakceptowała i przyjęła za swoje posłannictwo ludobójczą ideologię OUN-UPA. Ta ideologia jest pokrewna ideologii niemieckiego nazizmu, a gdy studiuje się jej kanoniczny tekst, którym jest "Nacjonalizm" Dymitra Doncowa, to nabiera się przekonania, że "Mein Kampf" Adolfa Hitlera, to jednak łagodniejsza wersja.
Jeśli uznać, że ukraińska cerkiew greko-katolicka opiera się na nauczaniu, tradycji, doktrynie, misji czy jak to jeszcze określić, ukształtowanej przez chrześcijaństwo - mówiąc symbolicznie - powstałe w Rzymie i w Bizancjum, to akceptowanie ideologii OUN-UPA jest totalnym zaprzeczeniem tego, czym ta cerkiew powinna być. Nie może być mowy o pojednaniu, wybaczeniu ani jakimkolwiek dialogu dopóty ukraińska Cerkiew greko-katolicka nie uzna swojej winy, nie odetnie się i nie potępi tej z gruntu antychrześcijańskiej i ludobójczej ideologii. Bez tego wszelkie "przepraszamy i prosimy o przebaczenie" będzie pustym gestem nie tworzącym żadnej nowej jakości zarówno w wymiarze teologicznym, moralnym jak i politycznym, bo i taki wymiar mają kościelne akcje "przebaczamy i prosimy o przebaczenie".
Ta sprawa ma szerszy kontekst. Wiele wskazuje na to, że ideologia OUN-UPA staje się ideowym fundamentem państwa ukraińskiego. Wojna z Rosją ten proces przyspiesza. Być może jest już za późno, żeby ten proces powstrzymać. Jednak ciągle nie jest za późno, by oficjalni przedstawiciele kościoła katolickiego w Polsce oraz oficjalni przedstawiciele władz obecnej formy polskiej państwowości, postawili jasno tę sprawę ukraińskim władzom państwowym i cerkiewnym. Bez wyrzeczenia się i potępienia ideologii OUN-UPA nie będzie normalnych stosunków polsko - ukraińskich ani na płaszczyźnie relacji między państwami, ani Kościołami.
Obawiam się jednak, że najważniejsze stanowiska w państwie i Kościele w Polsce, obsiadły miernoty tych rozmiarów, że nigdy się na to nie zdobędą. Bo niby czego oczekiwać od Andrzeja Dudy i Mateusza Morawieckiego albo współczesnej czołówki Episkopatu? Takie postawienie sprawy wymaga mądrości i odwagi męża stanu. Próżno takiego szukać w szeregach największych partii w Polsce, jak i episkopatu.
Andrzej Szlęzak
https://myslpolska.info
------------------------------------
Tzw "pojednanie? Kk w Polsce z Cg-k na Ukrainie - którego księża w latach 40-tych ub. wieku nawoływali do mordowania Polaków i święcili kosy, siekiery, noże tudzież inne narzędzia zbrodni; zaś obecnie święcą pomniki ludobójców - to hańba, świętokradztwo i bluźnierstwo!!! To jakby opluwanie ofiar ukraińskiego ludobójstwa! O wyczynach pełniącego funkcję (bo przecież nie obowiązki!) prezydenta RP szkoda nawet mówić.
Jak CIA chroniła nazistowskich morderców
Z historii współpracy amerykańskich służb specjalnych z ukraińskimi nazistami
Cywilizacja faryzejska chroni banderowskich zbrodniarzy
Z historii współpracy amerykanów z ukraińskimi zbrodniarzami z OUN - UPA
Link
Wołyń. Szokujący wywiad, drastyczne sceny
Link
Wojciech Smarzowski "Wołyń" (2016) - scene
Link
WOŁYŃ - zapomniane ludobójstwo
Link
Wołyń 1943 polskie dzieci, ofiary OUN UPA
Link
KALENDARZ HISTORYCZNY 11.VII "KRWAWA NIEDZIELA" - UKRAIŃSKIE BESTIALSTWO NA WOŁYNIU
Link |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 12.07.23 |
Pobrań: 23 |
Pobierz () |
15.07.2023 Ekoterroryści znaleźli sobie nowe "hobby". Teraz przyklejają się do... samolot |
Kilku ekoterrorystów z organizacji "Przyszłość Roślinna" wtargnęło w piątek rano "w geście protestu" [??] na pas startowy lotniska na turystycznej wyspie Ibiza na Balearach w Hiszpanii. Spryskali farbą prywatny samolot i przykleili się do niego, policja zatrzymała cztery osoby - poinformowała hiszpańska agencja informacyjna EFE.
Link
Jak powiadomiono, ekoterroryści "protestowali" przeciwko "bezczynności instytucji publicznych w obliczu kryzysu klimatycznego" i żądali "zmian w branży rolno-spożywczej".
Eko-aktywiści krytykują udzielanie przez rząd Hiszpanii dotacji hodowhttcom bydła i opowiadają się za skierowaniem środków finansowych na "promowanie odpowiedzialnych społecznie i ekologicznie alternatyw związanych z warzywami".
Ekoterroryści poinformowali, że w wyniku protestów lotnisko na Ibizie zostało zmuszone do całkowitego wstrzymania ruchu lotniczego przez kilka godzin. Informację zdementowało później państwowe przedsiębiorstwo zarządzające lotniskiem Aena, podkreślając, że protesty nie wpłynęły na ruch lotniczy ani na zaplanowane loty.
Organizacja Przyszłość Roślinna grzmiała w mediach społecznościowych, że "kryzys klimatyczny pociąga za sobą głód, przymusowe przesiedlenia i cierpienie" i opowiedziała się za "dostosowaniem branży rolno-spożywczej do realiów kryzysu".
Akcja "protestacyjna" jest częścią kampanii "Odrzutowce, jachty - koniec imprezy" zainicjowanej przez organizacje ekoterrorystyczne z archipelagu Balearów, które żądają m in. zakazu korzystania z prywatnych samolotów w celu wyeliminowania "luksusowych emisji (zanieczyszczeń)".
Ekoterroryści grzmią, że "utrzymywanie stylu życia bardzo bogatych osób i walka z kryzysem klimatycznym nie są możliwe do pogodzenia".
----------------------------------
mail:
Pewnie terroryści chcieli się przelecieć za darmo. Jeśli klej jest dobry, to może wystarczy na jeden lot? Ach ta Ibiza. Jacy ci "eko" opaleni i te czupryny... |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 15.07.23 |
Pobrań: 24 |
Pobierz () |
15.07.2023 Jak Ameryka hołubi swych pupilków...Torva jego mać... MEMy. |
https://dakowski.pl/wp-content/uploads/2023/07/image-125.png
Link' target='_blank'>Link
Link' target='_blank'>Link
Linkki.pl/wp-content/uploads/2023/07/image-129-1024x805.png' target='_blank'>Link
Link
https://dakowski.pl/wp-content/uploads/2023/07/image-130-1024x652.pngLink
Link
Link
Link
Link' target='_blank'>Link
W Estonii pojawił się pomnik Wołodymyra Zełenskiego wykonany z piasku w formie Statuy Wolności, zdjęcie rzeźby zamieściła na Twitterze premier Kaja Kallas.
---------------------------------
14 lipca: Estońska policja zatrzymała mężczyznę, który staranował samochodem piaskowy pomnik prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego w mieście Torva. Samochód najpierw ominął instalację, by chwilę później wrócić i z "dużą siłą" uderzyć w figurę
---------------------------------
Uwaga : 14 lipca 2023:
Australia zmaga się obecnie z piątą falą COVID-19
Mieszkaniec Australii obsesyjnie obawiający się zakażenia koronawirusem zamieszkał w "hermetycznym" namiocie z filtrem powietrza po tym, gdy jego partnerka zrezygnowała ze środków ostrożności... |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 15.07.23 |
Pobrań: 23 |
Pobierz () |
15.07.2023 Wizje tytanów myśli |
"Nie temu bowiem system służy,
by prolet gnuśniał w dobrobycie
lecz aby wizje gigantyczne
tytanów myśli wcielać w życie"
- pisał w nieśmiertelnym poemacie "Towarzysz Szmaciak" Janusz Szpotański.
No dobrze - ale jakich tytanów? Na przykład Józefa Stalina, co to wynalazł "naukę przodującą", która w postaci nieco zmodyfikowanej właśnie przeżywa renesans na uniwersytetach. Mówię oczywiście o studiach genderowych, które w swoich założeniach są bardzo podobne do rewelacji wybitnego przedstawiciela "nauki przodującej" Trofima Łysenki.
Ten Łysenko twierdził, że dzięki swoim pracom w zakresie genetyki udało mu się wyhodować pszenicę z perzu. Perzu w Związku Radzieckim było bardzo dużo, znacznie więcej, niż pszenicy, podobnie, jak kiszonek na Ukrainie: "Bywa, że mija za dzionkiem dzionek, a tam nic nie ma oprócz kiszonek" - twierdził wybitny ukraiński poeta Taras w "Rozmowie w kartoflarni", prowadzonej z udziałem "Gnoma", czyli Władysława Gomułki, który też był tytanem myśli, podobnie jak Kukuniek, chociaż ten czuł się trochę nieswojo w gronie "mędrców Europy", gdzie został skierowany przez Donalda Tuska, aby reprezentował nasz nieszczęśliwy kraj.
Toteż Gnom wypytywał Tarasa o różne rzeczy, na przykład - o makuchy, czy one też są na Ukrainie, czy ich tam nie ma. Bo makuchy miały dźwignąć na niespotykanie wysoki poziom zarówno rolnictwo, jak i hodowlę, które były oczkiem w głowie Gnoma. Na Ukrainie makuchów było pod dostatkiem, podczas gdy w Polsce ich brakowało, co strasznie martwiło Gnoma.
"Ach te makuchy, ach te makuchy!
Toż socjalizmu, są wprost złe duchy!
Gdy tylko w Polsce obejmę władzę,
szereg surowych ustaw wprowadzę.
Za krowobójstwo, za świniobicie,
będę odbierał mienie i życie!"
Więc "nauka przodująca" bardzo się Józefowi Stalinowi spodobała i kto nie wierzył w Łysenkę narażał się na poważne nieprzyjemności, znacznie poważniejsze od tych, którzy dzisiaj nie wierzą, dajmy na to, w panią Agnieszkę Graff. Toteż członek Polskiej Akademii Nauk, prof. Kazimierz Petrusewicz na wszelki wypadek wierzył w Łysenkę jeszcze w roku 1964, w 11 lat po śmierci Stalina, aż ktoś życzliwy mu wytłumaczył i uspokoił, że już nie musi.
Jak widzimy, z gigantycznymi wizjami tytanów myśli nie ma żartów, bo w ich głowach lęgną się, jedna za drugą, podobnie jak "koncepcje" w głowie Kukuńka, wielkie idee, o których Aldous Hyxley pisał, że właśnie z nich rodzą się wielkie nieszczęścia. Wspólnym mianownikiem tych wielkich idei jest oczywiście pragnienie przychylania nam nieba. Jak mówił opisywany w "Towarzyszu Szmaciaku" sekretarz Partii w Pcimiu, niejaki Wardęga, co to miał Żydówkę żonę i syna Aleksa wyposażonego w "mózgowe zwoje" -
"Tu, gdzie się teraz pasą owce,
zbuduję Pewex i wieżowce,
siłownię-gigant, port, lotnisko,
muzea, uniwersytet - wszystko!
Ja chcę Pcim podnieść, uszczęśliwić,
ja chcę nim cały świat zadziwić!"
Nietrudno się domyślić, że takie ambitne programy, którym, mówiąc nawiasem, hołduje również rząd ?dobrej zmiany?, muszą kosztować - ale "gdy władzę twórczy szał ogarnie, to nie ma dla niej rzeczy trudnej" - no a potem, kiedy tytanowie myśli spoczywają już w pokoju w alejach zasłużonych, trzeba spłacać zaciągnięte przez nich długi przez dwa, a nawet trzy pokolenia.
A tymczasem czytamy, że Unia Europejska od roku 2030 zamierza zlikwidować na swoim terenie sprzedaż papierosów. Już teraz rozmnożyły się zakazy palenia, również na wolnym powietrzu, jeśli tylko jest to przystanek autobusowy, czy peron kolejowy. Skoro tedy od 2030 roku nie będzie można w Rze... to znaczy - pardon - w Unii Europejskiej sprzedawać papierosów, to z całą pewnością będzie to wstęp do całkowitego zakazu ich palenia.
Najwyraźniej wśród wariatów w sensie medycznym, którzy opanowali Unię Europejską, zapanowało pragnienie długiego życia. Jest w tym pewna logika, bo skoro coraz więcej ludzi pod wpływem komunistycznej propagandy, przestaje wierzyć w życie wieczne, to nic dziwnego, że chcieliby przynajmniej żyć długo. Wskutek tego wpadają w szpony rozmaitych szarlatanów, którzy stręczą im różne "cudowne diety", albo - co gorsza - zaczynają obdarzać nieograniczonym zaufaniem doktorów, a doktorzy - jak to doktorzy - też mają swoje ideały zdrowego życia i chętnie by je narzucili każdemu człowiekowi - oczywiście dla jego dobra - żeby umierał zdrowszy.
Dopóki nie wychodzi to za próg gabinetu lekarskiego, to nie ma wielkiego, albo nawet żadnego niebezpieczeństwa, bo w takiej sytuacji nikt nie musi stosować się do wskazówek doktora. Problem zaczyna się w momencie, gdy doktorzy, na przykład w postaci gangu pretensjonalnie nazywającym się "Światową Organizacją Zdrowia", przekształcają się w tytanów myśli i zaczynają rozmaite swoje wynalazki wymuszać. Jest to też rodzaj "nauki przodującej", jako że we wspomnianym gangu decyzje podejmowane są przez głosowanie. Tak na przykład gang w tym właśnie trybie zadekretował, że dotychczasowe zboczenia płciowe przestały być zboczeniami, a stały się szlachetnymi "orientacjami".
Tymczasem przez głosowanie żadnego faktu ustalić niepodobna, bo głosowanie dostarcza nam wyłącznie informacji o tym, co myślały, albo czego chciały osoby głosujące - a nie tego, jak jest naprawdę.
To, jak jest naprawdę, możemy tylko zbadać i stwierdzić - a nie ustalić przez głosowanie. Toteż przyzwolenie na działanie tego gangu jest wyjątkowo niebezpieczne, bo wskutek uprawianego tam szamaństwa, czyli "nauki przodującej", cała ludzkość zostaje poddawana tyranii, w porównaniu z którą asyryjska despotia, czy wyczyny Stalina, albo Hitlera wyglądają na łagodne.
A skoro już wspomniałem o wybitnym przywódcy socjalistycznym Adolfie Hitlerze, to wypada przypomnieć, że w kwestii palenia tytoniu, czy w ogóle diety, miał on poglądy bardzo zdecydowane, a jeśli powstrzymywał się z ich narzucaniem zarówno Niemcom, jak i narodom podbitym, to ze względu na toczącą się wojnę. Ale po wojnie... Ten przykład pokazuje, że nawoływania militarystów, by korzystać z wojny, bo pokój będzie straszny, wcale nie są tak całkiem pozbawione podstaw.
Wróćmy jednak do Hitlera, który podczas rozmowy przy stole, datowanej 22 stycznia 1942 roku wieczorem, powiedział, co następuje:
"Nie udałoby nam się skutecznie wprowadzić w Niemczech narodowego socjalizmu, gdybym zabronił spożywania mięsa. (...) Dopóki jadłem mięso, ogromnie się pociłem. Na jednym z zebrań wypiłem cztery miary piwa, a i tak straciłem dziewięć funtów! Potem wypiłem jeszcze sześć butelek wody.
Odkąd stałem się wegetarianinem, potrzebuję tylko łyk wody od czasu do czasu. Jeżeli położyć przed dzieckiem mięso i ciasto albo jabłko, nigdy nie sięgnie po mięso - to atawizm! Tak samo nie zaczęłoby pić wina czy piwa albo palić, gdyby nie widziało, jak to robią dorośli! (...) Kiedy przychodzę do lokalu, w którym ktoś pali, za godzinę - półtorej, dostaję kataru. Bakterie rzucają się na moje ciało, dym je pociąga, rozkoszują się ciepłem!"
No to teraz już wiemy, z inspiracji którego tytana myśli Unia Europejska zamierza wprowadzić wspomniany zakaz sprzedaży papierosów. Jest już przecież dawno po wojnie, a IV Rzesza nie może i nie powinna w jakiś istotny sposób różnić się od Rzeszy III. Wyobrażam sobie, jak Adolf Hitler zaciera ręce z uciechy.
Stanisław Michalkiewicz |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 15.07.23 |
Pobrań: 23 |
Pobierz () |
15.07.2023 Wysoka cena multikulturowości |
Społeczeństwo wielokulturowe trzeszczy w szwach. Konflikty z rodzimych krajów imigrantów przenoszą się do Europy. Tym razem od zamieszek doprowadzili imigranci z Erytrei. 28 rannych policjantów, 131 aresztowań to bilans po kontrowersyjnym Festiwalu Erytrei w Giessen (Niemcy) - podają media.
Burmistrz Frank-Tilo Becher jest wstrząśnięty. Prasa pisze o dantejskich scenach. Miasto Giessen chciało zablokować imprezę, ale sąd administracyjny nie znalazł ku temu podstaw. Burmistrz Becher (SPD), wyraził wątpliwość, czy biorąc pod uwagę zamieszki, kontrowersyjny festiwal w Erytrei może się odbyć ponownie. "Obrazy, które obiegły świat z naszego miasta w weekend, są nie do zniesienia" - powiedział polityk.
Link' target='_blank'>Link
Przewodniczący związku zawodowego policji w Hesji, Jens Mohnherr, również jest wstrząśnięty zamieszkami. "Normalne funkcjonowanie w mieście udało się przywrócić jedynie dzięki wsparciu sił policyjnych z innych krajów związkowych" - mówi funkcjonariusz. Na szczęście policjanci zdołali zabezpieczyć urządzenia zapalające i broń na wczesnym etapie i zapobiec dalszej eskalacji przemocy.
Demonstranci rzucali kamieniami i bombami dymnymi w policjantów. Policja użyła gazu łzawiącego i armatek wodnych. Nad centrum miasta krążył policyjny helikopter. Później ponad 100 osób próbowało wspiąć się na ogrodzenie Hessenhalle, gdzie odbywał się festiwal.
W pierwszym dniu festiwalu policja odesłała do aresztu 131 agresywnych przestępców, którzy protestowali przeciwko festiwalowi i próbowali siłą mu zapobiec. Wszczęto 125 postępowań przygotowawczych, między innymi o uszkodzenia ciała. Według raportu policji, niektórzy z podejrzanych pochodzą z innych niż Niemcy krajów europejskich. 28 policjantów doznało obrażeń.
Funkcjonariusze odnieśli obrażenia głównie od rzucanych w ich stronę kamieni. Osoby postronne nie ucierpiały w wyniku gwałtownych zamieszek. Minister spraw wewnętrznych Hesji Peter Beuth (CDU) zaapelował do rządu federalnego, by ten w związku z zamieszkami wezwał ambasadora Erytrei. "Trzeba jasno powiedzieć rządowi Erytrei, że erytrejskie konflikty nie mogą być prowadzone na niemieckiej ziemi" - powiedział Beuth.
Było do przewidzenia, że w Giessen może dojść do zamieszek między Erytrejczykami. Festiwal odbywał się tam już kilka razy. W 2012 r. rada miasta zwróciła się do magistratu o podjęcie działań przeciwko wydarzeniu; następnie tymczasowo festiwal odbył się we Włoszech, po czym wrócił do Niemiec.
W ubiegłym roku przeciwnicy reżimu w Erytrei zaatakowali gości koncertu organizowanego przez konsulat żelaznymi prętami, pałkami, nożami i kamieniami. Rannych zostało wówczas 26 osób, a także siedmiu policjantów. W związku z tym miasto próbowało uniemożliwić organizację festiwalu. Heski Sąd Administracyjny odrzucił jednak wniosek władz, których obawy uznał za niewystarczające. W tym kontekście miasto chciało zakazać tegorocznego festiwalu, zwłaszcza że spodziewano się zamieszek wśród turystów.
Władze lokalne wprowadziły zakaz posiadania broni w niektórych częściach miasta, w tym w rejonie dworca kolejowego i na terenach festiwalowych. Jeszcze przed rozpoczęciem imprezy zatrzymano 60 osób.
W mediach społecznościowych krąży informacja, że jeden z uczestników protestów został rzekomo zabity. Policja oświadczyła, że nie posiada żadnych informacji na ten temat. "Apelujemy o nierozpowszechnianie takich fałszywych doniesień" - czytamy w oświadczeniu policji na Twitterze. Według służb, niektóre osoby doświadczyły problemów zdrowotnych podczas interwencji, dlatego wezwano do nich ratowników medycznych.
Festiwal w Giessen organizowany jest przez Radę Centralną Erytrejczyków w Niemczech. Krytycy, w tym uchodźcy z Erytrei, postrzegają tę imprezę jako wydarzenie propagandowe reżimu erytrejskiego.
Ponad 18 tysięcy z 82 tysięcy Erytrejczyków przebywających w Niemczech mieszka w Hesji; Land ten od dziesięcioleci prowadzi Centralny Ośrodek Wstępnego Przyjmowania Uchodźców w Giessen. Ponadto w mieście znajduje się uniwersytet, gdzie studiują również Erytrejczycy.
Uchodźcy z Erytrei przybyli w dwóch falach. W latach dziewięćdziesiątych wielu z nich uciekło przed wojną domową i wojną graniczną z Etiopią po tym, jak Erytrea ogłosiła niepodległość. Wielu z ówczesnych uchodźców nadal sympatyzuje z niepodległościowym Erytrejskim Frontem Ludowym, którego następca rządzi obecnie krajem samodzielnie.
Jednak autokratyczna partia rządząca przez lata prześladowała i nadal prześladuje wielu działaczy opozycji, dlatego uciekają oni z kraju, w którym prawa człowieka są lekceważone, nie ma parlamentu, a system opieki zdrowotnej jest dysfunkcyjny.
Ta druga fala uchodźców trwa już od kilku lat. Wielu z nich to chrześcijanie (około połowa wszystkich Erytrejczyków jest wyznania chrześcijańskiego), którzy nie znajdują wsparcia w muzułmańskich państwach Afryki Północnej. Erytrejski dyktator również pochodzi z chrześcijańskiej rodziny, ale uważa się za marksistę i zwolennika Mao Tse-tunga.
Link
Na podstawie: FAZ.net, WP.pl
Źródło: Euroislam.pl |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 15.07.23 |
Pobrań: 24 |
Pobierz () |
15.07.2023 "Sukcesy" antyrosyjskiej krucjaty |
Mamy jednak pewne sukcesy: udało się zubożyć większość konsumentów i spada wolumen sprzedaży, ceny detaliczne oczywiście dalej rosną, ale już trochę wolniej, bo kupujemy mniej towarów i usług.
To nie koniec naszych osiągnięć: mamy być za to regionalnym mocarstwem, które na kredyt kupuje zagraniczny sprzęt i musimy być dumni, że będziemy mieli "najsilniejszą armię w Europie". Boso ale w ostrogach: tu nad Wisłą niewiele się zmienia. Będziemy dalej bezwarunkowo wspierać obecne władze w Kijowie aż do ostatecznego ich zwycięstwa, czyli "wyzwolenia wszystkich okupowanych terytoriów Ukrainy". Za darmo i bez jakichkolwiek zobowiązań ze strony obdarowanych.
Będziemy również dalej przyjmować nieograniczone ilości płodów rolnych z tego kraju nie oglądając się na upadek polskiego rolnictwa, które nie może konkurować z tanią produkcją kraju o nieporównywalnie lepszych warunkach glebowych. Skoro z tego kraju wyjechało już ponad 10 mln ludzi, to powstała gigantyczna nadwyżka żywności, którą można sprzedać za bezcen. Najlepiej w Polsce, bo nie broni ona swoich interesów.
Czy powyższe sukcesy będą dostatecznie silnym paliwem wyborczym, aby wygrać na jesieni? Tu przecież nie ma jakiejkolwiek różnicy między PiSem i AntyPiSem: obie najważniejsze formacje polityczne zgodnie popierają stosowaną dziś terapię antyinflacyjną oraz politykę antyrosyjską i nie mogą obwiniać się za jej porażkę. Być może jedna formacja, która nie licytowała się w rusofobii i chcę bronić naszych interesów, faktycznie wygra wybory, bo dla większości elektoratu powyższe sukcesy są bardzo gorzkie: ostatecznie zadecyduje wieś, bo do tej pory była bastionem rządzących. Na pewno nie zagłosuje na AntyPiS, zarówno ten liberalny jak i lewicowy (i "ludowy") co świadczy już o marginalizacji tego ruchu.
Sprawdziły się już prawie wszystkie prognozy z lutego i marca zeszłego roku. Przypomnę te najważniejsze:
* polityka "odstraszania" nie przestraszyła Rosji,
* "miażdżące sankcje" nakładane na Rosję przez zjednoczony Zachód najbardziej zaszkodziły ich autorom,
* największą ofiarą tej wojny jest pomajdanowa Ukraina, która straciła prawie połowę ludności, jest w całości utrzymywana z obcych pieniędzy, a gdy już nie będzie chętnych do wojaczki w jej obronie, wojna przejdzie w stan chroniczny: dopóki trwa i wykrwawia siły Zachodu, Ukraina nie będzie przecież przyjęta do NATO,
* destrukcja polskiej gospodarki jest już faktem, którego nie da się ukryć: zalegają miliony ton zaimportowanego bez sensu węgla, co doprowadzi do upadku cały sektor górniczy, ukraińskie płody rolne sprzedawane za bezcen niszczą polskie rolnictwo i przemysł rolno-spożywczy.
Aby zdusić w zarodku wszelkie głosy wypowiedziane w obronie naszych interesów ogranicza się prawa obywateli, wprowadza cenzurę i zastrasza każdego, kto nie chcę powtarzać "prawd etapu".
Jedna z prognoz nie sprawdziła się.
Sądziłem, że nasz instynkt samozachowawczy i chęć uniknięcia katastrofy skłoni nas do wyplątania się z tej wojny i podjęcia się roli orędowników pokoju. Zabrakło jednak wyobraźni a przede wszystkim umiejętności przewidywania: teraz już cały AntyZachód będzie podtrzymywał ten konflikt, bo on zużywa siły całego Zachodu, osłabia go i marginalizuje.
Nie będzie również żadnego planu odbudowy Ukrainy po tej wojnie, bo będzie trwać długo (tak jak w Afganistanie czy Iraku). Gdy wyjedzie z Ukrainy kolejne pięć milionów ludzi (których cały "wolny świat" przyjmie z otwartymi ramionami) Zachód nie będzie miał żadnego planu odbudowy tego kraju. Zresztą za co? Jedyną szansą jest zmiana władzy po wyborach w "światowym przywództwie". A jak będzie? Zobaczymy.
Prof. Witold Modzelewski
https://myslpolska.info |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 15.07.23 |
Pobrań: 22 |
Pobierz () |
15.07.2023 UKROPATHOS ANTE PORTAS (ukropatologia u wrót), czyli NIC NIE JEST TAKIE, NA JAKIE WYGLĄD |
W horyzoncie pamięci większości z nas, jest rok 1991, kiedy upadł Związek Sowiecki, rozwiązano RWPG, oraz Pakt Warszawski.
Nastąpił koniec dotąd nam znanej historii, upadło "imperium zła", dobiegła końca 46 lat trwająca "zimna wojna", ze wschodu powiał wiatr zmian: demokracji i wolności.
Od tamtej pory, niepodzielnie nad światem zapanowała Ameryka i jej $. Lecz czy mimo upływu 32 lat tego monopolu władzy i pieniądza coś się w świecie zmieniło?
Owszem: NATO z atlantyckiego stało się sojuszem globalnym, i choć dziś po licznych kooptacjach liczy 32 członków, na "szczycie" w Wilnie pojawili się przedstawiciele już 48 państw.
Przeciw komu lub czemu wymierzona jest ta ekspansja?
Trochę przypominająca międzykontynentalny pakt stalowy Hitlera z Mussolinim i cesarzem Japonii, poszerzony na potrzeby operacji Barbarossa o Rumunię, Węgry, Włochy, Słowację i Finlandię, przy zapewnieniu neutralności Hiszpanii, Portugalii, Vichy, Szwajcarii i Szwecji.
Nie muszę przypominać, że Niemcy tę konfrontację z Rosją - przegrały.
Dzisiaj jesteśmy świadkami "proxy war" na Ukrainie, nazwanej przez Rosję specjalną operacją wojskową, a wywołaną przez Amerykę prowokacją gruzińską Saakaszwilego, później "rewolucją godności" czyli puczem antyprezydenckim na kijowskim majdanie za 5 miiardów $ i ciasteczka nijakiej Victorii Nuland.
A skoro wojna jest zastępcza, to kim są strony konfliktu???
Ta wojna jest implikacją przegrywanej przez Amerykę rywalizacji z Chinami i konsekwencją nieudanego manewru "odwróconego Kissingera", by wzorem wietnamskiego powojnia, i po jej przegranej - wyłuskać Chiny z bloku państw socjalistycznych, za pomocą inwestycji, kapitałów oraz technologii, na czym Chiny jak wiadomo skorzystały wyrastając do roli "fabryki świata" i realnego konkurenta Ameryki w hegemonii nad ziemskim globem. Lecz ten numer z Rosją po doświadczeniach skoku departamentu stanu w dobie moczymordy Jelcyna nie wyszedł, Rosja wraz z Putinem od dna się odbiła, więc rozpoczęto wojnę do "ostatniego Ukraińca", w celu osłabienia Rosji (Lloyd Austin).
Ale wojna ta, jest także wymierzona w Europę, jako że i tu, w sferze deklaratywnej, poczynając od Jacques'a Delors'a - od 1985 do 1995 przewodniczącego trzech kolejnych Komisji Europejskich, zrodziła się idea Stanów Zjednoczonych Europy, jako trzeciego filara w szeregu światowych mocarstw.
Uderzenie w Europę poszło w kierunku odcięcia od surowców Rosji, decouplingu dostaw wyrobów gospodarki chińskiej, wprowadzeniu protekcjonistycznej IRA i drenażu gospodarki do Ameryki, oraz zastąpieniu ? przez $ w rozliczeniu narzuconych Europie surowców z Ameryki.
Słowem jeden ukraiński ogień, a dwie równoczesne pieczenie : Europa i Chiny.
Sprytne, nieprawdaż?
A powracając do wspomnianego już Kissingera: ta wyrocznia amerykańskiej polityki onegdaj zapowiedział, że w roku 2022 nie będzie Izraela.
Czyżby geniusz intelektu - choć wątpliwy - bo to on poprzez Chiny sprowadził na Stany utratę hegemonii, a termin proroctwa już minął.
A może profeta tej co Nostradamus - miary? Lecz i w to wątpię.
Z prawdopodobieństwem bliskim pewności skłonny jestem założyć, że ten inicjator i członek kilku prestiżowych gremiów i think tanków o światowym zasięgu, w swym pokrętnym i zbrodniczym umyśle (vide wojna Jom Kippur i ratowanie dolara), wykoncypował dla Ukrainy ogłoszony przez Bidena w przededniu szczytu NATO w Wilnie - status Izraela, z niekończącymi się konfliktami i wojnami od momentu powstania, stałą wielomiliardową kroplówką na cele militarne i w celu podtrzymania napięcia w regionie. Wszystko w celu osłabienia Rosji i destabilizacji wrażliwego - jak wcześniej Bliski Wschód - regionu, oraz militarnego odstraszania Putina.
Że nie wspomnę o czarnoziemiu i metalach ziem rzadkich.
Ale może też leżeć w tej koncepcji rewizjonistyczna idea wielkiej Chazarii, a może po prostu marzenie o krymskiej Kalifornii.
I związane z tym przesiedlenie Żydów Izraela.
Rosja, z tego punktu widzenia w swej powojennej historii, przeżywała dwa przełomowe momenty :
Gdy umarł Stalin, a władzę nad partią i rządem samozwańczo przejął Beria, w świecie Żydów na zachodzie zapanowała euforia, gdyż otwarła się droga do zapanowania nad największym imperium świata i jego niezmierzonymi bogactwami..
Wówczas to wkroczył marszałek Żukow, Berię aresztował i zabił, a na moskiewskie garnizony NKWD posłał armię, w pień wybijając bezpieczniaków.
Gdy zaś nastał Putin i pogonił rozgrabiających w ramach skoku departamentu stanu na Rosję "geniuszy biznesu" pokroju Abramowicza, Bieriezowskiego, Chodorkowskiego czy Gusińskiego, ostatnią nadzieją "wolnego świata", stała się nazistowsko-banderowska Ukraina, twór jednak tak patologiczny i przesiąknięty korupcją oraz nepotyzmem i destrukcją, że za drobne 4 miliardy $ rocznie będzie równocześnie i osłabiał i destabilizował Rosję i Europę.
Dlatego nie widzę Ukrainy ani w UE, ani w NATO.
Niech sobie szczeka u wrót "wroga". Do ostatniego Ukraińca...
Waldemar Bartosik |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 15.07.23 |
Pobrań: 22 |
Pobierz () |
16.07.2023 Globaliści sugerują "szok finansowy" i kontrolę klimatu, aby rozpocząć Wielki |
Pod koniec czerwca przywódcy rządów i szare eminencje z think tanków z całego świata spotkali się na Szczycie Nowego Globalnego Paktu Finansowego w Paryżu [Summit for a New Global Financing Pact]. Wśród uczestników znaleźli się sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres, sekretarz skarbu USA Janet Yellen, dyrektor zarządzająca MFW Kristalina Georgieva i prezes Banku Światowego Ajay Banga.
Rzekomym celem szczytu było znalezienie finansowych rozwiązań dla celów walki z ubóstwem przy jednoczesnym ograniczeniu "emisji powodujących ocieplanie planety". Podobnie jak w przypadku wszystkich wydarzeń związanych ze zmianami klimatycznymi, dyskusja w Paryżu nieuchronnie skierowała się w stronę międzynarodowej centralizacji władzy i utworzenia globalnego konsorcjum w celu rozwiązania problemów, których, jak twierdzą, suwerenne narody nie mogą lub nie chcą rozwiązać.
Jednakże to, co widzę coraz częściej w ciągu ostatnich kilku lat, to zbieżność narracji - banki centralne i banki międzynarodowe są teraz bardziej zainteresowane opodatkowaniem emisji dwutlenku węgla i globalnym ociepleniem niż stagflacją i załamaniem gospodarczym. Prawdopodobnie dlatego, że taki był cel przez cały czas, a załamanie gospodarcze jest częścią tego planu.
Globaliści łączą teraz kwestię zmian klimatu z międzynarodowymi finansami i władzą monetarną. Innymi słowy, nie ukrywają już faktu, że agenda zmian klimatycznych jest częścią programu "Wielkiego Resetu". Sugerują nawet, że groźbę zmian klimatycznych należy wykorzystać jako trampolinę do nadania globalnym bankom większej władzy w zakresie dyktowania obiegu bogactwa i dekonstrukcji istniejącego systemu, aby można go było zastąpić czymś innym.
Prezydent Francji Emmanuel Macron powiedział delegatom na szczycie w Paryżu, że "świat potrzebuje szoku w finansach publicznych", aby walczyć z globalnym ociepleniem, jednocześnie tworząc "sprawiedliwość" dla mniej zamożnych krajów. Stwierdził również, że obecny system nie jest dobrze przystosowany do sprostania wyzwaniom świata.
Prowadzący dyskusję zauważyli, że międzynarodowe ramy gospodarcze zostały zniszczone przez szereg kryzysów, w tym pandemię i wojnę na Ukrainie, ale skupili się na "rosnących kosztach katastrof pogodowych nasilonych przez globalne ocieplenie" jako przyczynie trwającej destabilizacji systemów finansowych.
Jest to oczywiście nonsens, ale pasuje do narracyjnego programowania, które globaliści próbują opracować, łącząc spadki gospodarcze ze zmianami klimatycznymi. W rzeczywistości nie ma ŻADNEGO dowodu na to, że globalne zjawiska pogodowe są dziś gorsze niż ponad sto lat temu, zanim rozpowszechniły się gałęzie przemysłu produkujące dwutlenek węgla. Nie ma udowodnionego związku między emisją dwutlenku węgla a jakimkolwiek konkretnym zjawiskiem pogodowym. To twierdzenie jest oszustwem. Nie ma kryzysu klimatycznego spowodowanego przez człowieka, jak to nakreśliłem i udowodniłem w poprzednich artykułach.
Ale ilu ludzi da się oszukać, myśląc, że jest kryzys klimatyczny i do czego można wykorzystać ten histeryczny strach?
Premier Barbadosu Mia Mottley (podobnie jak wielu globalistów) opowiadała się za wyobrażeniem sobie na nowo roli Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego w dobie zagrożeń klimatycznych. Argumentując: "To, czego się od nas teraz wymaga, to absolutna transformacja, a nie reforma naszych instytucji..."
Przywódca ONZ Antonio Guterres powiedział, że globalny system finansowy, który powstał pod koniec II wojny światowej na mocy porozumienia z Bretton Woods, nie jest w stanie sprostać współczesnym wyzwaniom i teraz "utrwala, a nawet pogłębia nierówności". Innymi słowy, szuka nowego obudzonego [woke] Bretton Woods.
"Możemy podjąć kroki już teraz i zrobić gigantyczny skok w kierunku globalnej sprawiedliwości" - powiedział, dodając, że zaproponował bodziec [stimulus] w wysokości 500 miliardów dolarów rocznie na inwestycje w zrównoważony rozwój i działania na rzecz klimatu. Przedstawiono również plan wykorzystania koszyka Specjalnych Praw Ciągnienia MFW jako mechanizmu zwiększenia globalnej płynności.
Należy pamiętać, że fiducjarne środki stymulacyjne banków centralnych i polityka stóp procentowych światowych bankierów spowodowały początek obecnego kryzysu gospodarczego. To nie był covid, to nie była wojna na Ukrainie i na pewno nie były to zmiany klimatu. To banki i stosowanie przez nie manipulacji monetarnych wywołały najwyższą od 40 lat inflację, a to spowodowało podnoszenie stóp procentowych przez banki centralne aż do osłabienia gospodarczego. Strategia ta konsekwentnie powodowała w przeszłości implozję zadłużenia i katastrofy giełdowe. To bankierzy i globaliści są źródłem problemu, więc nie powinni być odpowiedzialni za jego naprawianie.
A jednak są tutaj, próbując przejąć kontrolę i wprowadzić szeroko zakrojony plan Resetu dla katastrofy, którą stworzyli. Ale dokąd to wszystko prowadzi?
W zeszłym roku ONZ zasugerowała, że ??rozwinięte i wschodzące gospodarki, takie jak Stany Zjednoczone i Chiny, będą musiały płacić coś w rodzaju podatku od majątku/emisji w wysokości co najmniej 2,4 biliona dolarów rocznie na fundusz przeciwdziałania zmianom klimatycznym, a bogactwo to zostanie przekazane biedniejszym narodom. A redystrybuowane przez kogo? Oczywiście, że przez globalistów.
Inne pomysły na stole obejmują opodatkowanie zysków z paliw kopalnych i transakcje finansowe w celu pozyskania funduszy klimatycznych. Oznacza to, że planują opodatkować ropę i gaz, dopóki ceny nie staną się tak wysokie, że społeczeństwa nie będą mogły sobie na nie pozwolić.
Macron w szczególności poparł pomysł międzynarodowego podatku od emisji dwutlenku węgla z żeglugi, rzekomo w celu podniesienia kosztów frachtu zagranicznego w celu zmniejszenia popytu produkcyjnego. To rozszerza surowe przepisy dotyczące emisji dwutlenku węgla, które są już wdrażane w europejskim rolnictwie.
Wszystko to wydaje się chaotycznymi planami, aby po prostu zawyżyć ceny poprzez różne formy opodatkowania i zmusić społeczeństwo do mniejszej konsumpcji towarów, ale tutaj mamy do czynienia ze znacznie większym planem. Ważne jest, aby zrozumieć, że zmiany klimatu to nic innego jak narzędzie do stworzenia w pełni scentralizowanego globalnego systemu gospodarczego, prawdopodobnie pod kontrolą MFW, BIS, Banku Światowego i ONZ.
Coroczne wpłaty dokonywane przez bogatsze narody do globalnych kas instytucjonalnych są aktem hołdu, wyrazem wierności. Jest to również sposób dla grup takich jak MFW na stworzenie systemu o większej współzależności. Jeśli ogromne sumy pieniędzy przepływają przez globalistyczne instytucje i one stają się arbitrami redystrybucji tego bogactwa, mogą również zbudować system nagród i kar. Mogą ukarać kraje, które nie przestrzegają ich nakazów, i mogą dać przewagę krajom, które się do nich zastosują.
Jeśli chodzi o nowy Bretton Woods, podejrzewam, że kulminacją tego wszystkiego będzie kryzys walutowy, który globaliści wykorzystają jako okazję do ostatecznego wprowadzenia swojego modelu CBDC (Central Bank Digital Currency). A kiedy CBDC zostaną wdrożone, ich zdolność do dominacji nad społeczeństwem będzie pełna. System bezgotówkowy bez prywatności w transakcjach i możliwością dowolnego blokowania siły nabywczej jednostek i grup? To wymarzony scenariusz dla systemu totalitarnego.
To nie pomyłka, że ??opinia publiczna jest obecnie nieustannie bombardowana propagandą globalnego ocieplenia - będący u władzy potrzebują egzystencjalnego kryzysu jako generatora strachu. Kiedy ludzie się boją, nie myślą racjonalnie i często zwracają się o pomoc do najgorszych możliwych przywódców. A globalne zagrożenie wymaga globalnej reakcji, prawda?
Narracje o katastrofach związanych ze zmianą klimatu (jeśli opinia publiczna zaakceptuje tę propagandę) pozwolą na szeroki wachlarz zmian systemowych, które nie mają nic wspólnego ze środowiskiem, a jedynie z dominacją finansową.
Opodatkowanie majątku narodowego i redystrybucja. Narzucenie MFW i Banku Światowego jako mediatora dla funduszy globalnych. Wykorzystanie koszyka SDR MFW jako de facto globalnego parasola walutowego. Wprowadzenie CBDC i społeczeństwo bezgotówkowe. Żadna z tych rzeczy nie miałaby żadnego wpływu na zmiany klimatu, nawet gdyby stanowiły one uzasadnione zagrożenie.
Ale co z modelem spalonej ziemi? Jeśli ostatecznym zamiarem jest zniszczenie gospodarki do tego stopnia, że ??większość przemysłu umrze, handel się cofnie, a populacja gwałtownie spadnie, ponieważ przetrwanie stanie się nie do udźwignięcia, to ktoś mógłby argumentować, że globaliści "ratują planetę", pozbywając się ludzi. Suponuję, że jeśli sądzisz, że utrzymywanie populacji na poziomie trzeciego świata uratuje nas przed globalnym ociepleniem, to możesz poprzeć taki program.
Niezależnie od tego, czy celem jest po prostu mikrozarządzanie gospodarcze, czy też przymusowa likwidacja produkcji, rezultatem byłoby więcej władzy dla internacjonalistów i mniej wolności i dobrobytu dla wszystkich innych.
Mogą tym kręcić, jak chcą, ale kiedy elity wzywają do "szoku finansowego", tak naprawdę wzywają do dramatycznego zdławienia systemu, aby nie mógł on dłużej utrzymywać istniejącej populacji. Kiedy wzywają do globalnego opodatkowania i daniny w imię "równości", nie próbują uczynić wszystkich równie bogatymi, chcą, aby wszyscy byli równie biedni. A kiedy wzywają do scentralizowanego nadzoru nad narodami w celu ratowania planety, tak naprawdę chcą globalnego zarządzania.
Globalists Suggest 'Finance Shock' And Climate Controls To Launch Their Great Reset, Brandon Smith, July 14, 2023
------------------------------------
Co raz więcej ludzi widzi fałsz tych wszystkich posunięć. Finansjera zachodnia z chciwości opracowała system kradzieży za pomocą pieniądza bez pokrycia. Po dziesiątkach lat przestępczy system się wali. Trudno kamuflować faktyczny upadek dolara. Aby nie dostać się za kraty za niszczenie światowych finansów, gospodarki i systemu monetarnego chcą przejąć władzę. Zasłoną dymną są ideologiczne wymysły, są niebezpieczni bo wpakowali do rządów swoich wasali. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 16.07.23 |
Pobrań: 23 |
Pobierz () |
|
|
|
|
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|