|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
11
|
Download: Gazetka "Wolne Słowo" |
|
|
16.07.2023 Wyjaśnienie Prokuratury : Morawiecki i Niedzielski "nie podlegają orzecznictwu pols |
A art. 198 konstytucji?
Art. 198 konstytucji :
1. Za naruszenie Konstytucji lub ustawy, w związku z zajmowanym stanowiskiem lub w zakresie swojego urzędowania, odpowiedzialność konstytucyjną przed Trybunałem Stanu ponoszą: Prezydent Rzeczypospolitej, Prezes Rady Ministrów, Prezes Najwyższej Izby Kontroli, członkowie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, oraz członkowie Rady Ministrów, Prezes Narodowego Banku Polskiego, osoby, którym Prezes Rady Ministrów powierzył kierowanie ministerstwem, oraz Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych.
-----------------------------------------------
Wielki "odlot" warszawskiej Prokuratury Rejonowej Śródmieście.
Przedsiębiorcy chcieli ścigania premiera Mateusza Morawieckiego i Ministra Zdrowia Adama Niedzielskiego za bezprawne zamknięcie gospodarki, przy pomocy nielegalnych rozporządzeń.
Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście 12 kwietnia 2021 r. odmówiła wszczęcie sprawy uzasadniając, że "sprawcy nie podlegają orzecznictwu polskich sądów karnych".
Link
Opozycja powinna jak najszybciej zażądać od Prokuratura Generalnego informacji jakim sądom podlegają sprawcy.
Wyznawcy PiSu może mi wytłumaczą, na jakiej podstawie wierzą że PiS to polska partia?? Budźcie się, Polską nie rządzą Polacy, a mafia która rządzi nawet przed polskim prawem nie odpowiada...
Link
https://twitter.com/tom_wysi/status/1398217531031179264 |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 16.07.23 |
Pobrań: 25 |
Pobierz () |
16.07.2023 Wilno-NATO i Cyrk a w nim światowej sławy główny klaun, oraz starzec, błazny i marionetk |
Cyrk XXI wieku.
Dwa dni trwał taniec szatana w Wilnie i chór gołębiów pokoju z dziobami sępów i ze szponami pełnymi ludzkiej krwi.
O cyrku wileńskim i kijowskim klaunie.
Jedną z kultowych atrakcji show-biznesu XIX wieku był cyrk Phineasa Taylora Barnuma. Właściwie stał się sławny bardziej jak cyrk dziwaków. Wesela liliputów, mężczyzna o psiej twarzy, "syreny z Fidżi", bliźnięta syjamskie, córka indiańskiego wodza, brodata kobieta - Barnum nie gardził niczym. W swojej pracy Barnum z powodzeniem stosował metody, które są aktywnie wykorzystywane we współczesnej reklamie i marketingu.
Minęło półtora wieku, a postacie niczym z eksponatów cyrku Barnuma stały się elementem codzienności: brodate kobiety, mężczyźni przemienieni w kobiety, kobiety przemienione w mężczyzn, hermafrodyci udający normalnych ludzi. I to już nie jest cyrk. To bohaterowie artykułów prasowych, bohaterowie reportaży telewizyjnych, w końcu nasi sąsiedzi. Żyją obok nas, mówi się o nich, pisze, pokazuje, a marketing Barnuma zupełnie blednie przy PR tych osób. Ale oni, pomimo wszystkich wysiłków mediów, są wynaturzeniem, dziwactwem a niektórzy wręcz obrzydliwi i niebezpieczni mimo, że cześć z nich wygląda na zewnątrz normalnie jednak w głowach ich mózgi są zdegenerowane a tym samym są to psychopatyczne potwory.
Dziś najmodniejszą rozrywką jest cyrk politycznych dziwaków. Jego główna różnica w stosunku do cyrku Barnuma polega na tym, że poszczególne zwierzaki przedsiębiorczego przedsiębiorcy zawsze pracowały jako jeden zespół, chociaż koncertowały po całym świecie. Obecni wynaturzeni, maniacy działają zarówno indywidualnie, jak i w zespole zwanym NATO. Z osobna każdy z nich pracuje w swoim kraju, razem zbierają się na tzw. szczytach i konferencjach. Trzeba przyznać, że te dwa cyrki łączy jedno - szczyt ich aktywności przypadł na czas wielkich działań wojennych.
? Barnum's Circus występował w czasie, gdy doszło do brutalnej eksterminacji Indian, Stany Zjednoczone zaanektowały terytoria będące obecnie stanem Teksas; a także w czasie gdy było ? powstanie w Polsce, rewolucje we Francji, Cesarstwie Austriackim, Niemczech, państwach włoskich, księstwach naddunajskich, powstania w Chinach, wojna krymska i wiele innych wojen, które pociągnęły za sobą liczne ofiary.
Cyrk NATO, w przeciwieństwie do cyrku Barnuma, nie stara się szczególnie odwrócić uwagę opinii publicznej od okropności wojny, wręcz przeciwnie, stara się zwiększyć, rozszerzyć, przenieść te okropności na skalę globalną. W Wilnie właśnie odbył się występ cyrkowy. Stolica regionu litewskiego. W rzeczywistości od 1569 r. Wilno należało do Polski, a wcześniej na prawie magdeburskim było wolnym miastem. Stało się stolicą, gdy Związek Radziecki po wojnie przekazał te ziemie nowo powstałej Litewskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej.
A po rozpadzie ZSRR Litwini podobnie jak naziści w karłowatych republiczkach przybałtykach i na banderowskiej Ukrainie rozpoczęli dekomunizację nie rozumiejąc, że Wilno otrzymali w darze od komunistów. Dlatego dekomunizację Litwy trzeba było rozpocząć od powrotu Wilna do Polski. Taki prezent od komunistów dla nazistów na Litwie im się kompletnie nie należy, Tak jak banderowcom na Ukrainie nie należy się polski Lwów, Kresy i rosyjski Donbas, Małorosja i Noworosja i Krym podarowany przez komunistów w czasie trwania ZSRR.
Muszę powiedzieć, że przedstawienie cyrkowe w Wilnie było udane. Organizatorom udało się zgromadzić niemal wszystkich politycznych krasnoludków, klaunów i dziwaków. Punktem kulminacyjnym programu był występ z USA sklerotyka, otępionego starca, który w końcu popadł w szaleństwo. Dwa dni przed wyjazdem do Europy pokazano go ludziom na plaży z książką w dłoniach. Zostało to sfilmowane specjalnie z daleka, aby nie było widać, jak trzyma książkę (być może do góry nogami) i że rzekomo czyta. Starego denata pokazano ludziom półnagiego, ale sylwetka dziadka Joe wyglądała delikatnie mówiąc, bardzo słabo.
Nawiasem mówiąc, jedną z reakcji na cyrk Barnuma były słowa "Co minutę rodzi się frajer". To dokładny opis zarówno zdjęcia z amerykańskim prezydentem, jak i tego całego, jak to się mówi, "cyrku z rźącymi jednym głosem wytresowanymi końmi" w Wilnie. Wszyscy mówcy powiedzieli to samo, podczas gdy ich słowa nie miały żadnego znaczenia. Tak więc wcześniej statyści marionetki w tym teatrze tworzyli hałas w tłumie - każdy aktor mówił: "By coś powiedzieć, kiedy nie ma nic do powiedzenia". Z różnymi głosami, z różną intonacją i szybkością - niesamowite! Tylko tym razem treść dodatków była inna: i powtarzająca się "kiedy są ku temu warunki", "gwarancje bezpieczeństwa" i tym podobne.
Od czasu do czasu zgłaszał się ktoś z marionetek, statystów i mówił: "Będziemy wspierać Ukrainę, dopóki nasza własna gospodarka nie stanie się taka jak ukraińska, dlatego wysyłamy wam całą naszą broń". Potem ten marionetkowy pionek wrócił do szeregu marionetek statystów i obowiązkowo nadal śpiewał w chórze ogólnym piosenkę "Dlaczego, dlaczego, nie wiem, dlaczego jesteśmy jak stado bydła które ryczy..." w chórze ogólnym, a jednocześnie każdy z tego stada patrzył na partnerów w chórze czy ryczą ten sam tekst.
Osobno chciałbym podkreślić przemówienia byłego centrum-lewicowego premiera Stoltenberga. Teraz jest szefem cyrku NATO. Chudy i długi, trochę podobny do Hipolita Matwiejewicza Worobianinowa, ["Z dwunastu krzeseł" a nawet do porownania do wspólnika - Ostap Bendera: to kanciarz i oszust, a może raczej - jak sam siebie określa - "wielki kombinator", poszukuje diamentowego skarbu, ukrytego w jednym z dwunastu zabytkowych krzeseł. Pomaga mu w tym wspólnik, Hipolit Matwiejewicz Worobianinow, który ma też własny interes do załatwienia...] bo ten Stoltenberg za każdym razem, gdy wchodzi na mównicę, albo mówi kompletne bzdury, których nikt nie może zrozumieć, albo buduje swoją mowę w taki sposób, że każde parzyste zdanie obala każde nieparzyste. Jedyne, co powtarza z uporem maniaka, to: "A Kreml trzeba zniszczyć". Pamiętacie? - był taki Rzymianin, Mucius Scaevola, który nawet gdy Kartagińczycy spalili mu rękę, powtarzał: "A Kartaginę trzeba zburzyć". I ten Stoltenberg to taki sam fanatyk.
Ale ponieważ wszyscy byliśmy w cyrku, doskonale wiemy, że cały program zawsze prowadzi błazen. Tak poprawnie nazywa się klauna. W Wilnie tak właśnie było.
No właśnie w ostatnich czasach, rolę tę doskonale odgrywa Zielony klaun. Nawiasem mówiąc, jest to nowe słowo (zielony klaun) w sztuce cyrkowej. Wcześniej było tylko dwóch klaunów - Czerwony (alias August) i Biały. Teraz jest ich trzech. Ponadto Zeleny, w przeciwieństwie do innych klaunów, odszedł od stereotypów.
Po pierwsze, nie zmienia swoich nawyków × że-bractwa ×, które są niezwykle natrętne i monotonne: "Daj mi pieniądze. Daj mi broń ! Daj, daaj, daaaj" !!!
Po drugie, on ma obrzydliwy "garnitur" - T-shirt w kolorze ciemnozielonej zgnilizny. Można o nim powiedzieć: "Krowa przeżuła go przed nałożeniem językiem". Albo można powiedzieć, że w prasowaniu jego T-shirt "garnituru" brała udział inna, dokładnie przeciwległa część ciała krowy. Bo jest wyprasowane, wylizane - widać, że nad każdą koszulą pracowała co najmniej jakaś wynajęta specjalnie do tego firma krów. Ale ten paskudny kolor sam w sobie nie jest khaki, ani nie jest zielony, ale zostawmy przykre...
Po trzecie, w przeciwieństwie do starych klaunów, Zielony już dawno stracił poczucie własnej wartości. Dla okrzyku "Brawo" z balkonu wypełnionego lumpenem i protekcjonalnego klepnięcia jego po ramieniu przez kolegów marionetek z tego cyrku, on nawet bez wciągnięcia porcji konopi (którą osobiście zalegalizował na UPAdlinie) jest gotów skoczyć z spod kopuły cyrku bez żadnego ubezpieczenia.
Ale to (w POLSKIM) Wilnie cyrkowe przedstawienie marionetek się odbywało i się skończyło. Niektórym to się podobało, a innym nie. Po zjedzeniu wykwintnych posiłków, spaniu z elitarną eskortą, drzemkach i głośnych chrapaniach na zebraniach, te wszystkie demokratyczne idealne nieskazitelne gołębie pokoju zaczęły odlatywać do swoich od dawna zbrukanych przez nich samych zanieczyszczonych gniazd.
Bo tak naprawdę to te z NATO potwory mają szpony i dzioby we krwi milionów niewinnych ludzi w Północnej Afryce Libii na Bliskim Wschodzie w Iraku, Afganistanie, Syrii, w Europie, Jugosławii i od 8 lat na Ukrainie. A ich zwolennicy w Europie i w Polsce gadają jak zwykle, że ... jesteśmy zwarci i gotowi czyli (wszystko po staremu z tą różnicą, że teraz do tej agresywnej bandy dołączyła Finlandia i Szwecja). Szatan znowu powiększył swoje posiadanie by móc niszczyć i mordować tych którzy walczą o swoją suwerenność z United Szatanem Amerca i NATO.
Na samym końcu mimo tylu deklaracji, szczególnie niezadowolony z występu w cyrku klaunów był uważający się sam za geroja Zielony klaun.
Najpierw przed szczytem szczytowania w Wilnie szantażował i dąsał się.
Następnie. Błagał o członkostwo w NATO.
A to znowu żądał gwarancji bezpieczeństwa.
A jego wygląd i spojrzenie pokazywało żywą mękę,
A na dodatek po zakończeniu tej cyrkowej parady został zrugany przez poirytowanych sponsorów jego i jego banderowskiej junty, że powinien okazywać im wdzięczności bo inaczej odetną jemu i jego bandzie infusion w euro / dolarach i w sprzęcie.
Wiec po powrocie do swojej ukrytej nory powrócił do swoich codziennych czynności, terroru ludności, bombardowania miast i eletrowni atomowej tej która od lutego 2022 jest na wyzwolonym przez Rosję terenie Energodaru i dwa dni temu dokonał ataku dronami na elektrownię atomową w pobliżu Kurska.
Uwaga.
Ten Zelony-klaun jest nie tylko błaznem i marionetką ale zbrodniarzem zdolnym do wywołania katastrofy nuklearnej i zagłady świata.
Zełenski jest odpowiedzialny za dziesiątki aktów terroru na Ukrainie i w Rosji i śmierć niewinnych ludzi.
A będąc w narkotycznym amoku pod wpływem codziennej dawki narkotyków uważa się za nowego Napoleona i Hitlera, który ze zgrają najemników z unii europejskiej i Ukraińcami z ulicznych łapanek przy pomocy zachodniej palącej się jak słoma broni pokona Rosję nuklearną potęgę i największy kraj na świecie.
Monaco, sobota, 15 lipca 2023
---------------------------------
Ukraina "nasz Brat wg pana Dudy - wprowadza zakaz importu drobiu i jaj z całej Polski
W związku z wystąpieniem w województwie podlaskim ?gniska rzekomego pomoru drobiu?, władze Ukrainy decyzją z dnia 13 lipca 2023 r. wprowadziły zakaz importu z całego terytorium Polski jaj wylęgowych, żywego drobiu oraz produktów i surowców pochodzących z drobiu.
Link
Wyjątek stanowią produkty wojenne...
|
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 16.07.23 |
Pobrań: 23 |
Pobierz () |
17.07.2023 Czy Polacy chcą być w Unii Europejskiej? |
W najnowszym badaniu sondażowym przeprowadzonym przez pracownię Social Changes na zlecenie portalu wPolityce.pl pytano polskich obywateli, czy chcą pozostać w Unii Europejskiej.
- Czy popiera Pani/Pan członkostwo w Unii Europejskiej? - pytali respondentów ankieterzy z sondażowni Social Changes.
Okazuje się, że za pozostaniem w Unii Europejskiej jest 74 proc. polskich obywateli. Przy czym "zdecydowanie za" jest mniej niż połowa, bo 47 proc.
Przeciwnych pozostaniu we Wspólnocie było zaledwie 14 proc. uczestników badania sondażowego.
Okazuje się, że za pozostaniem w UE są wyborcy wszystkich największych partii politycznych - w tym również Konfederacji.
"Członkostwo w Unii popiera 72 proc. wyborców Zjednoczonej Prawicy, 62 proc. wyborców Konfederacji, 99 proc. wyborców Koalicji Obywatelskiej oraz 98 proc. wyborców Polski 2050" - czytamy w opisie badania.
Badanie zostało zrealizowane metodą CAWI (Computer Assisted Web Interview) w dniach od od 7 do 10 lipca 2023 roku, na panelu internetowym, na ogólnopolskiej, reprezentatywnej (pod względem: płci, wieku, wielkości miejsca zamieszkania) próbie Polaków. W badaniu wzięło udział N=1076 osób.
nczas.com
------------------------------------------
I to by było na tyle odnośnie stanu umysłowego naszego dzielnego, kochającego wolność Narodu.
Cóż, nasz naród nie jest już dzielny ani nie ceni sobie wolności. Polak wcale nie chce być wolny, chce tylko mieć dobrego pana, który pochwali i napełni miskę. Różnice polityczne w Polin (chociaż sondaż zdaje się przeczyć ich istnieniu) sprowadzają się do tego, czy taki dobry pan rezyduje w Brukseli czy w Waszyngtonie. Trzeba jednak przyznać, że odkąd w Białym Domu zagościł Biden, to niejeden rodak mógł się troszkę pogubić. Trump ze swoją patriotyczną retoryką zapewniał lepsze złudzenie wyboru.
Wolność, to bardo kosztowny przywilej. Wolność, to nie mal codzienne ponoszenie odpowiedzialności za działanie na rzecz swoją, swojej rodziny, narodu i państwa. Większości na to nie stać. Ba, większości jest to zupełnie do szczęścia niepotrzebne. Im do szczęścia wystarczy sobotni grill i piwo, a że pracując na Zachodzie mogą kupić więcej piwa, to czemu nie mają być za Unią, skoro ona im to umożliwia. To, że nie maja nic dopowiedzenia w krajach, w których pracują, a co to za różnica, w Polsce też nie mają. To może elitom zależy na wolności, bo przecież elity realizują swoje aspiracje przez tworzenie odrębnej kultury, niezależną politykę zagraniczną i gospodarczą. Wszystko to umożliwia jedynie posiadanie suwerennego i silnego państwa. Wolne żarty, suwerenność myślenia polskie elity utraciły na długo przed rozbiorami w XVIII wieku. Po za nielicznymi wyjątkami mentalność niewolnicza naszych elit jest już genetyczna. Są jeszcze idealiści, którym bezinteresownie zależy na Polsce i starają się działać dla jej dobra. Ale kto by przejmował się idealistami, bo co oni z tego mają? Ani dodatkowych piw, jeśli należą do pospólstwa, ani wysokich apanaży, jeżeli należą do "elit" wysługującym się zachodnim korporacjom.
Orzeczenie TSUE ws bitwy pod Grunwaldem
Po Grunwaldzie, gdzie dzieła Matejki schować łącznie z Hołdem Pruskim?
Link |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 17.07.23 |
Pobrań: 23 |
Pobierz () |
17.07.2023 Kamala Harris: Jeżeli zredukujemy populację, będziemy oddychać czystym powietrzem |
"Inwestując w elektryczne pojazdy, czystą energię i redukując populację spowodujemy, że więcej naszych dzieci będzie oddychać czystym powietrzem" - powiedziała wiceprezydent Stanów Zjednoczonych, Kamala Harris. Rządowe media ruszyły prostować rzekomą gafę, tłumacząc, że demokratycznej polityk chodziło o "redukcję zanieczyszczeń" (ang. pollution).
W piątek Harris wygłosiła przemówienie na Coppin State University w Baltimore w stanie Maryland, w którym opisała plany Demokratów dotyczące ograniczenia emisji gazów cieplarnianych o połowę do 2030 r. i osiągnięcia zerowej emisji netto do 2050 r.
W pewnym momencie polityk stwierdziła, że celem zeroemisyjnych strategii jest również... redukcja populacji. "Inwestując w elektryczne pojazdy, czystą energię i redukując populację spowodujemy, że więcej naszych dzieci będzie oddychać czystym powietrzem" - powiedziała.
W oficjalnym transkrypcji przemówienia Białego Domu słowo "populacja" (ang. population) zostało przekreślone i zastąpione słowem "zanieczyszczenie" (ang. pollution), które chciała powiedzieć Harris. Waszyngton konsekwentnie odmawia komentarza w sprawie.
Nagranie zrobiło furorę w sieci. "Czy należysz do populacji, którą [Harris - red.] chce zredukować?" - pytał kongresmen Thomas Massie, republikanin z Kentucky. Z kolei niedoszła gubernator Georgii, Marjorie Taylor Greene, zapytała: "Co rozumiesz przez zmniejszenie populacji? Aborcję? Wspomagane samobójstwo? Lub jakie inne środki sugerujesz, aby pomóc zdrowiu publicznemu?".
Republikański senator z Missouri, Eric Schmitt, dodał: "Wiceprzewodnicząca Kamala Harris mówi na głos to o czym szepczą podobni jej alarmiści klimatyczni, promotorzy antyludzkich ideologii".
Nie rozsądzając kwestii ew. pomyłki wiceprezydent USA, należy jednakowoż zauważyć, że administracja Joe Bidena jest jednym z największych promotorów radykalnej polityki aborcyjnej w historii. Obecna administracja daje zielone światło aborcjom do 9 miesiąca, pozwala pracownikom poczty dostarczać pigułek poronnych, staje w obronie precedensu aborcyjnego Roe vs. Wade, grozi odebraniem funduszy placówkom medycznym odmawiającym przeprowadzania dzieciobójstwa, używa narzędzi administracyjnych do prześladowania środowisk pro-life, a także uzależnia zagraniczną pomoc humanitarną od zawarcia w jej programach zapisów pro-aborcyjnych.
Źródło: neewsweek.com / dailymail.co.uk / Twitter.com |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 17.07.23 |
Pobrań: 23 |
Pobierz () |
18.07.2023 Bp Strickland: Nadeszły czasy prześladowań wewnątrz Kościoła. Musimy być gotowi na męcze |
"Ignacemu, Ireneuszowi oraz wielu innym męczennikom mówiono: bądź cicho lub zmień swoje nauczanie albo stracisz życie. Nie mogli zmienić swojego nauczania, podobnie jak ty i ja" - podkreśla biskup Joseph Strickand z Tyler w Teksasie, przekonując, że podobne nastawienie - choć nie wyrażone tak drastycznie - panuje dzisiaj wewnątrz Kościoła.
Amerykański hierarcha w rozmowie z serwisem LifeSiteNews odniósł się do pozytywnego nastawienia wielu katolików do trwającej "reformy" doktrynalnej i duszpasterskiej w Kościele. Jak zauważył, z afirmacją przewrotnej nauki idzie w parze pogarda wobec osób, które sprzeciwiają się zmianom zgodnym z "duchem tego świata". Jako najdobitniejszy przykład omawianego procesu biskup wymienił Drogę Synodalną, a więc heretycki plan niemieckiego episkopatu, polegający m.in. na zmianie podejścia do ludzkiej seksualności i sposobu zarządzania Kościołem czy też pozorach udostępnienia posług kapłańskich kobietom.
- Często ludzie zarzucają mi bycie radykalnym tradycjonalistą, podczas gdy ja tylko czytam im na głos Katechizm - wyjaśnił bp Strickland. - Ci sami ludzie z reguły przekonują, że trzeba ponownie zinterpretować Pismo Święte, że Katechizm w wielu miejscach się myli, że tego wymaga rozwój - zauważył, podkreślając jednocześnie, że prawda "się nie zmienia".
- Prawda nie przekształca się w jakiś nowy podmiot. Prawdą jest Jezus Chrystus. W tym co głoszę tylko to mnie obchodzi: mówić Kim jest i czym jest światło, które przynosi na ten świat - podkreślił. Wyjaśniając dzisiejsze zamieszanie doktrynalne wewnątrz Kościoła, a co za tym idzie, głębokie podziały wewnątrz samych katolików, bp Strickland przywołał przykład św. Ireneusza z Lyonu, Ojca i Doktora Kościoła z II wieku, który napisał dzieło Przeciw herezjom.
- Nic się w zasadzie od tamtych czasów nie zmieniło - przekonywał hierarcha, porównując walkę Kościoła starożytnego z herezją gnostycką z obecnymi kryzysami w Kościele. - Zmieniają się etykiety, zmienia się taktyka. Ale prawda się nie zmienia. Nie zmieniają się również błędne nauki, choć przedstawia się je dzisiaj jako coś zupełnie nowego - dodał.
Św. Ireneusz wierność Chrystusowi przypłacił życiem. Podobnie amerykański biskup podkreślił gotowość poniesienia męczeństwa również w dzisiejszych czasach. Hierarcha zaznaczył, że choć nie spodziewa się konieczności dosłownego oddania życia za Chrystusa, to jego zdaniem "wszystko może się zdarzyć w tym szalonym świecie".
- Jeśli będę musiał, umrę jak Ireneusz za głoszenie [prawdy o Jezusie Chrystusie] (...) Ignacemu, Ireneuszowi oraz wielu innym męczennikom mówiono: bądź cicho lub zmień swoje nauczanie, albo stracisz życie. Nie mogli zmienić swojego nauczania, podobnie jak ty i ja - podkreślił. - Wszyscy musimy być gotowi na odrobinę białego męczeństwa - dodał.
Biskup Strickland słynie z piętnowania błędnej nauki wewnątrz Kościoła. Otwarcie sprzeciwiał się m.in. homoagendzie o. Jamesa Martina SJ, wytykał herezje Drogi Synodalnej, bronił świętości życia i nierozerwalności sakramentu małżeństwa, a także przestrzegał Watykan przed współpracą z globalistycznymi agendami, w tym agendą "szczepionkową". Ostatnio prowadził szturm modlitewny i protest przeciwko bluźnierczej organizacji LGBT+ "Sisters of Perpetual Indulgence", której członkowie szydzą z katolickich wartości (szczególnie cnoty czystości) oraz przebierają się w stroje przypominające habity.
Niedługo po tym wydarzeniu, Watykan ogłosił przeprowadzenie "wizytacji apostolskiej" w diecezji zarządzanej przez bp Stricklanda.
Źródło: lifesitenews.com |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 18.07.23 |
Pobrań: 23 |
Pobierz () |
18.07.2023 Polwska zmierza w stronę kolonii na poziomie Afryki |
Konwent prawicowego ugr://wupowania Polska Jest Jedna (PJJ) w Warszawie był jedynym konwentem ocenzurowanym przez partyjne media typu TVP i TVN. Podczas wystąpienia programowego Rafał Piech, lider ugrupowania przedstawił główne idee konkretnie zanurzone w ekonomicznej rzeczywistości. Jednak na pierwszym miejscu, zgodnie z wieloma deklaracjami, ugrupowanie stawia Jezusa Chrystusa. Wracamy do źródeł ? podkreśla prezydent Siemianowic Ślaskich.
Przedsiębiorcy! Od 1989 roku cały czas dajecie się zwodzić. Głosujecie albo na jedną stronę albo na drugą. (...) Dla nas jesteście solą tej ziemi, będziemy o was walczyć.
Link
Lider PJJ mówił również o energetyce opartej na węglu i o rolnictwie.
Link
Nie uratujemy, nie zbawimy świata, ale możemy zawalczyć o Polskę. Ona może być tą wyspą, którą się wyrwie ze szponów zła.
Rafał Piech uzyskał poparcie m.in. Wojciecha Sumlińskiego, a dr Lucyna Kulińska wygłosiła podczas konwentu apel o wzbudzenie historycznej wrażliwości.
Link
Wystąpienie dr Lucyny Kulińskiej
Link
ekspedyt.org
----------------------------------------
Gdzieś na przełomie 80/90 (p-bnie po "zwycięskich" wyborach 1989) Andrzej Gwiazda (jeden z autorów sukcesu Polskiego Sierpnia i rzeczywistych liderów zrywu, w odróżnieniu od podstawionego przez bezpiekę Bolka) zapytał ambasadora USA:
"co teraz z nami będzie?"
- "Będziemy musieli stopniowo i metodycznie rozmontować Waszą gospodarkę, inaczej zdestabilizujecie rynki światowe".
Brzmi jak fragment kiepskiego komiksu political-fiction, ale nie mam powodu nie wierzyć słowom bezpośredniego uczestnika tej rozmowy. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 18.07.23 |
Pobrań: 24 |
Pobierz () |
18.07.2023 Hipokryzja i bezsilność |
Kiedy to piszę, szczyt NATO w Wilnie jeszcze się nie zakończył, ale już wiadomo, iż nadzieje prezydenta Zełeńskiego, że Amerykanie rozwiną przed nim czerwony dywan, żeby przeszedł po nim do NATO, oddalają się w mglistość. Ciekawe, że wszyscy spodziewali się sprzeciwu ze strony Niemiec, czy Francji, a tymczasem głównym szlabanowym okazał się amerykański prezydent Józio Biden.
Z pozoru to zaskakujące, bo przecież Ameryka nie tylko futruje Ukraińców, dzięki czemu - jak podały tamtejsze władze - rezerwy walutowe Ukrainy osiągnęły "rekordowy poziom" ponad 30 mld dolarów. Wyobrażam sobie, jak zacierają na ten widok ręce tamtejsi oligarchowie, a przecież nie tylko Amerykanie Ukrainę futrują.
Pod pretekstem wojny USA złapały mocno za mordę wszystkich swoich wasalów, którzy ze zgrzytaniem zębów muszą też Ukrainę futrować - a tu taka siurpryza! No tak - ale przed szczytem NATO pojawiły się w mediach skrzydlate wieści, że jacyś "byli dyplomaci" amerykańscy prowadzą poufne rozmowy z rosyjskim ministrem Ławrowem. Skoro tak, to nieomylny to znak, że Amerykanie, którzy w 2014 roku kupili sobie Ukrainę za 5 mld dolarów i wkręcili ją w maszynkę do mięsa, teraz kombinują, jakby tu korzystnie ją sprzedać. O tym oczywiście nie trzeba głośno mówić, więc szczyt NATO na pewno gorzką pigułkę, którą prezydent Zełeński będzie musiał przełknąć, opakuje w jakiś efektowny, kolorowy celofan, na przykład w postaci "zapewnień" o strategicznym partnerstwie i "mapie drogowej".
Warto w związku z tym przypomnieć, że "zapewnienia" to Ukraina miała już w 1994 roku i tyle z tego ma, że zamiast zgody na autonomię w dwóch obwodach: donieckim i ługańskim - jak było to ustalone w porozumieniach mińskich z 2014 i 2015 roku - prawdopodobnie utraciła bezpowrotnie cztery obwody przyłączone do Rosji: doniecki, ługański, zaporoski i chersoński - nie licząc oczywiście Krymu, no i dewastacji państwa, również w sensie demograficznym.
Jeszcze raz okazuje się, że kto ufa "zapewnieniom", ten sam sobie szkodzi - jak to miało miejsce w przypadku Polski w roku 1939, czy Jugosławii w roku 1941 - ale władze polskie najwyraźniej o tym nie pamiętają.
"Nesweek" właśnie doniósł, że na Ukrainie "tajną wojnę" prowadzi nie żadna Ukraina, tylko CIA, a Polska jest w nią umoczona po same uszy. Okazuje się, że my jak nie z KGB, to z CIA - bo przecież w tajnej wojnie u boku CIA uczestniczyły już dawno stare kiejkuty - te same, co kiedyś wojowały u boku KGB. Tym razem stały na świecy, podczas gdy w Starych Kiejkutach pierwszorzędni amerykańscy fachowcy oprawiali na żywca delikwentów zwożonych samolotami z bazy w Guantanamo - za co dostały od Wuja Sama 15 mln dolarów w gotówce.
Ciekawe, co dostanie pan prezydent Duda, który dla Amerykanów ? no i oczywiście - Ukraińców - gotów jest na wszystko, włącznie z wkręceniem w maszynkę do mięsa również Polski? Tymczasem w Ameryce w przyszłym roku odbędą się wybory na prezydenta, w których Józio Biden zamierza uczestniczyć, najwyraźniej upierając się, że będzie przewodził Ameryce i światu do upadłego - w związku z czym ktoś starszy i mądrzejszy musiał mu powiedzieć: "wiecie, rozumiecie Biden, wy kończcie tę awanturę na Ukrainie najlepiej jeszcze w tym roku, bo inaczej będzie z wami brzydka sprawa".
I dlatego wileński szczyt - zgodnie z przewidywaniami pana Andersa Rasmussena, który coś tam przecież musiał wiedzieć - nie wypracuje "jednolitej strategii" wobec Ukrainy - oczywiście jeśli nie liczyć "zapewnień". Tego gówna NATO nikomu nie żałuje, podobnie jak prezydent Zełeński nie żałuje żadnemu gościowi alarmowych syren w Kijowie.
Tymczasem w Polsce akurat 11 lipca przypada 80 rocznica rzezi wołyńskiej, w ramach której OUN i UPA zaplanowały i przeprowadziły masowy mord na Polakach z Wołynia i Małopolski Wschodniej, żeby w ten sposób oczyścić teren pod przyszłe ukraińskie państwo. Ta rocznica jest szalenie niewygodna dla naszych Umiłowanych Przywódców, zarówno kościelnych, jak i państwowych. Z jednej strony bowiem społeczeństwo, a przynajmniej spora jego część, coraz wyraźniej się niecierpliwi na widok ukraińskiej buty i nieustępliwości, którą niedawno, w krótkich żołnierskich słowach wyraził pan Drobowycz z tamtejszego IPN - że mianowicie nie będzie żadnej zgodny na ekshumację ofiar, nie mówiąc już o zgodzie na ich upamiętnienie, dopóki Polska wcześniej nie odbuduje na swoim terytorium wszystkich pomników UPA.
Jestem pewien, że nie jest to ostatnie słowo, bo gdyby Polska się na to zgodziła, to zaraz pojawi się warunek następny - żeby przed odbudowanym Pałacem Saskim w Warszawie, stanął pomnik Stefana Bandery, uważanego na Ukrainie za świątka zarówno przez władze państwowe, jak i tamtejszy, grekokatolicki kościół narodowy.
Przed wyborami, w które hierarchia kościelna ostentacyjnie angażuje się po stronie rządu "dobrej zmiany", trzeba było jednak wykonać jakiś gest pod publiczkę, chociaż z drugiej strony Nasz Najważniejszy Sjusznik surowo przykazał naszym Umiłowanym Przywódcom: "primum non nocere", co się wykłada, żeby przede wszystkim nie szkodzić - oczywiście amerykańskim interesom na Ukrainie. Toteż zarówno Episkopat, jak i pan prezydent Duda z całym rządem, miotają się między tą Scyllą i Charybdą, co powoduje, niezamierzone zapewnie, efekty groteskowe.
Episkopat urządził w Warszawie i Łucku przedstawienie ociekające hipokryzją. JE abp Stanisław Gądecki wygłosił w ramach tej imprezy buńczuczne przemówienie, w którym domagał się m.in. "nazwania sprawców po imieniu" - ale sam nie ośmielił się ich nazwać. Od kogo w takim razie się tego domagał - tajemnica to wielka. Ale nie tak znowu wielka, bo wiadomo, że ukraińska polityka historyczna stoi na nieubłaganym stanowisku, iż w 1943 roku na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej trwała "wojna domowa", a w tej sytuacji o żadnych "sprawcach", których trzeba by nieubłaganym palcem wskazać, nie może być mowy.
Toteż grekokatolicki hierarcha, arcybiskup większy Światosław Szewczuk, spokojnie wysłuchał tyrady abpa Gądeckiego, ze swej strony wtrącając passus o obopólnych ranach. Znawcy przedmiotu powiadają, że prawdopodobnie miał na myśli podobno autentyczny przypadek, kiedy jakiś rezun z UPA, zarzynając Polaka, przypadkowo skaleczył się w rękę.
Wprawdzie we wspólnym oświadczeniu obydwu dygnitarzy znalazł się passus o "potrzebie ekshumacji", ale sęk w tym, że arcybiskup Szewczuk nie ma w tej sprawie nic do gadania, więc zgoda na takie sformułowanie nic go nie kosztuje.
Tymczasem w Łucku, gdzie odbył się drugi akt tego przedstawienia, prezydent Zełeński wprawdzie wspomniał o "niewinnych ofiarach" - widocznie oprócz nich były też ofiary "winne" - ale o ekshumacji - ani słowa, podobnie jak o upamiętnieniu ofiar w miejscach, gdzie znajdowało się ponad tysiąc wymordowanych, spalonych i startych z powierzchni ziemi polskich wsi,
A pan prezydent Duda, ograny jak dziecko, już tylko statystował w tym żałosnym pokazie bezsilności Polski. Toteż pan prof. Grzegorz Motyka, wspierający gdzie to tylko możliwe, ukraiński punkt widzenia, z wyraźnym uczuciem ulgi zakomunikował w żydowskiej gazecie dla Polaków, że sprawę "Wołynia" możemy już "zdjąć z politycznej agendy".
Stanisław Michalkiewicz |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 18.07.23 |
Pobrań: 24 |
Pobierz () |
19.07.2023 Brutalna lekcja Realpolitik |
W Wilnie w dniach 10-11 lipca miały miejsce obrady szczytu NATO. Największym zawiedzionym okazał się prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełeński, który łudzony przez polskiego prezydenta i przez szefa NATO Jensa Stoltenberga uwierzył, że NATO już szykuje bramę powitalną dla Ukrainy w sojuszu.
Od dawna było wiadomo, że przeciwnikami przyjęcia Ukrainy do NATO są Stany Zjednoczone i Niemcy, czyli faktyczni decydenci w tej strukturze, co warto podkreślić, gdyby Jens Stoltenberg stracił orientację co do swojej decyzyjności sekretarza generalnego NATO.
Pięć krajów najbardziej zaangażowanych we wspieranie natowskich ambicji Ukrainy: Polska, Litwa, Dania, Estonia i Wielka Brytania wystosowały nawet misję dyplomatyczną do Waszyngtonu z zadaniem przekonania prezydenta Bidena do poparcia członkostwa Ukrainy w NATO. O marnej skuteczności tych wysiłków świadczyła odpowiedź prezydenta Bidena na pytanie dziennikarza zadane niecały miesiąc przed wileńskim szczytem, czy Joe Biden ułatwi Ukrainie wejście do NATO. - "Nie" - zdecydowanie odpowiedział Biden, i po chwili dodał, że Ukraina musi spełnić te same standardy, co inne kraje.
Prezydent kontynuował wyjaśnienie powodów powściągliwości w kwestii Ukrainy w NATO: "Myślę, że zrobili wszystko, aby zademonstrować zdolność do koordynacji wojskowej, ale jest wiele innych zagadnień. Czy ich system jest bezpieczny? Czy nie jest skorumpowany? Czy spełnia wszystkie standardy, które obowiązują inne kraje w NATO? Myślę, że tak. Ale to nie jest automatyczne".
Prezydent Biden wykazując troskę o to, czy ukraiński system nie jest skorumpowany wie o czym mówi. Niebotyczna korupcja w Ukrainie jest powszechnie znanym tematem. Jakiś czas temu holenderscy deputowani zwrócili się do Zełeńskiego z wnioskiem o wyjaśnienie źródeł ponad 800 mln dolarów majątku. Odpowiedzi się nie doczekali, chociaż Zełeński mógłby posłużyć się przekonywującym argumentem, że po prostu oszczędzą na ubraniach. Dresy przecież nie są drogie.
W połowie stycznia organy władzy USA zaangażowane w udzielanie pomocy Ukrainie powołały specjalną grupę roboczą, która ma zadanie badać nieprawidłowości przy dystrybucji amerykańskiej pomocy sprzętowej i finansowej na Ukrainie.
Lista skorumpowanych urzędników przedstawiona przez amerykańską stronę Zełeńskiemu obejmowała także najbliższych współpracowników prezydenta w resorcie obrony. Najpierw zapowiedziano dymisję ministra obrony Ołeksija Reznikowa, po czym ją zdementowano. Poleciały głowy pomniejszych urzędników. Nie było możliwości zdymisjonowania wszystkich z listy skorumpowanych w resorcie obrony bliskich prezydentowi, gdyż Zełeński musiałby sam bronić Ukrainy. No, może niezupełnie sam, z pewnością zdalnie wspierałby go prezydent Duda, którego uściski i pocałunki wymieniane z Zełeńskim nie wyglądają na zdawkowe.
Polskie doktrynerstwo
Warto zastanowić się skąd rodzi się tak niezwykłe zaangażowanie prezydenta Andrzeja Dudy w dążeniu do ponad racjonalnego unifikowania relacji polsko ukraińskich? W Polsce zadziwiający wpływ na współczesne koncepcje polityczne mają odniesienia historyczne. Czas płynie a my wciąż tkwimy między politycznymi koncepcjami epok Piastów i Jagiellonów. Przypomnijmy, Koncepcja Piastowska opierała zdolność do przeciwstawienia się presji ze strony rosnącej siły sąsiadów ze wschodu, na współpracy z cesarstwem niemieckim. Lokowało to państwo piastowskie w sferze cywilizacji łacińskiej ze wszystkimi dodatnimi i negatywnymi skutkami bycia państwem granicznym, przedmurzem chrześcijaństwa rzymskiego.
Koncepcja Jagiellońska odwracała zachodnie priorytety polityki piastowskiej i dokonywała zmiany politycznych wektorów otwierając Rzeczpospolitą na współpracę z sąsiadami ze wschodu, w celu zdobycia sojuszników w przeciwstawieniu się realizowanej przez Krzyżaków germańskiej ekspansji na wschodnie obszary Europy.
W sytuacji powojennego podziału stref wpływów między Wschodem zdominowanym przez Sowietów i Zachodem zdominowanym przez USA, w analizach optymalnych dla Polski wariantów koncepcji politycznych, ponownie sięgnięto do doświadczeń historycznych. Swoisty wkład intelektualny w dyskusji nad powojenną optymalizacją zasad polskiej polityki wniósł publicysta emigracyjny Jerzy Giedroyć tworząc doktrynę polityczną mającą odniesienia do koncepcji jagiellońskiej, głoszącą ideę pojednania między krajami Europy Środkowej i Wschodniej.
Novum doktryny Giedroycia i jej aktualnych realizatorów ma być rezygnacja z dążeń do dominacji (Polska od morza do morza) w imię współpracy państw niepodległych. Ceną realizacji tej doktryny przez Polskę ma być zapomnienie o imperialnej potędze I Rzeczypospolitej, panującej niegdyś nad obszarami będącymi obecnie terytoriami państw sąsiadujących, z którymi układanie dobrych relacji jest polską racją stanu. Polskość Kresów w tej doktrynie jest tematem tabu. Odpryskiem doktrynerstwa fanów doktryny giedroyciowskiej jest objęcie tematu Ofiar Ludobójstwa na Wołyniu nakazem milczenia.
Doktryna Giedrycia wzywała Polskę do zaakceptowania powojennych zmian granic, wspierania niepodległości Ukrainy, Litwy i Białorusi, z czego wywodzi się inna, równolegle stosowana nazwa "doktryna ULB".
Dla współczesnych doktrynerów czerpiących inspirację z Doktryny Giedroycia nie ma znaczenia, że realia polityczne czasów dominacji sowieckiej uległy zmianie. Rosja to nie ZSRR, a Ukraina, Litwa i Białoruś po rozpadzie Związku Sowieckiego uzyskały już status państw niepodległych.
Polscy doktrynerzy spod znaku "DG" wciąż tkwią na pozycji konfrontacyjnej z Rosją, pozbawiając Polskę możliwości budowania rangi znaczącego negocjatora między Wschodem i Zachodem. O słabości aktualnej międzynarodowej pozycji Polski świadczy fakt pominięcia w negocjacjach rosyjsko ukraińskich w formacie mińskim po 2014 r., w których obok stron skonfliktowanych uczestniczyły Niemcy i Francja.
Fatalnym błędem, uderzającym w pozycję Polski, było przyjęcie przez premiera Morawieckiego roli lidera w próbie obalenia białoruskiego prezydenta Aleksandra Łukaszenki w 2020 r. Próbie, która posłużyła Putinowi do pogłębienia militarnego uzależnienia Białorusi, przed czym Łukaszenka, lawirując przez lata miedzy Moskwą, Warszawą i Brukselą, bronił się skutecznie do czasu próby przewrotu.
Budzenie się Ukrainy ze złudzenia prowadzenia walki o wolność
Są sygnały, że do Ukraińców powoli zaczyna docierać świadomość, że płacą ofiarę życia najlepszych przedstawicieli młodego pokolenia w wojnie Stanów Zjednoczonych z Rosją, rozgrywającą się na terytorium Ukrainy.
Emerytowany generał Sił Zbrojnych Ukrainy Serhij Kriwonos, były zastępca dowódcy Ukraińskich Sił Operacji Specjalnych, zarzucił prezydentowi Wołodymyrowi Zełeńskiemu brak odpowiedniej oceny możliwości armii rosyjskiej.
- Błędne obliczenia zdolności rosyjskich wojsk ze strony Wołodymyra Zełenskiego doprowadziły do katastrofalnych skutków dla Ukrainy [...] Nie wolno nam zapominać, że Moskwa ma przewagę techniczną i ilościową, a jej wojska są dobrze wyszkolone - powiedział Kriwonos.
W wojnę z Rosją na terytorium Ukrainy zaangażowane jest 51 krajów z USA na czele. Same Stany Zjednoczone do 15.01.2023 wyasygnowały na militarne wsparcie Ukrainy 46,6 mld USD i co najgorsze dla wojennych podżegaczy możliwości kontynuacji finansowego wspierania wojny zbliżają się do przyznanego przez Kongres limitu wydatków. Trzeba sięgać do metod kreatywnej księgowości, żeby przeszacować dotychczasowe wydatki obniżając wartość zapisów księgowych dotychczasowej pomocy.
Jednak to co budzi prawdziwy niepokój Białego Domu to niepowodzenia kontrofensywy ukraińskiej.
Doprowadzenie do negocjacji pokojowych w obecnej sytuacji militarnej dawałoby przewagę stronie rosyjskiej w utrzymaniu większości zajętych terytoriów w tym połączenia lądowego Rosji z Krymem. Byłaby to klęska wysiłków wojennych USA mających rzucić Rosję na kolana za cenę blisko 50 mld USD. W desperacji Biden podjął decyzję o przekazaniu Ukrainie amunicji kasetowej, której stosowanie jest zakazane przez 123 kraje świata.
Zapamiętane są słowa Zełeńskiego, że Ukraina będzie walczyć do ostatniego Ukraińca. Tymczasem ukraińskie bogactwa Zełenski rozdysponował już pomiędzy trzy potęgi światowej finansjery, najbogatszy fundusz inwestycyjny BlackRock i nieco mniej bogate Goldman Sachs i JP Morgan. To w interesie tych potęg finansowych Ukraińcy mają ginąć do ostatniego wierząc, że ponoszą ofiarę życia w walce o wolność.
Budzące się na Ukrainie nastroje pacyfistyczne są brutalnie tłumione w stylu działania bezwzględnych rezunów pod pretekstem zwalczania agentury prorosyjskiej. To osobny rozdział zbrodni wojennych dokonywanych na ludności cywilnej przez nacjonalistyczne bojówki ukraińskie. ONZ gromadzi dokumentację tych zbrodni.
Ukraińskie złudzenia i polskie rozczarowania
Ukraińcy od czasu obalenia w 2014 r. legalnie wybranego prezydenta Wiktora Janukowycza propagandowo byli pompowani wmawianiem, że są wzorcem wolnościowych dążeń, co miał ich uzdatnić do ponoszenia ofiar w przygotowywanej prawdziwej konfrontacji USA z Rosją. Propagandowy wzorzec Ukrainy jako państwa, które na Majdanie wywalczyło "prawdziwą" wolność miało w długofalowym planie amerykańskich neokonserwatystów oddziaływać także na sąsiadującą Białoruś, będącą kolejnym państwem skazanym na "wyzwalanie".
Przewidując przyszłe starcie USA z Rosją, zarządzający Polską zawarli 2.12.2016 r. z rządem Ukrainy umowę, sygnowaną przez stronę polską tajemniczą literą M, wiele wskazuje, że był to podpis min. Antoniego Macierewicza, w sprawie wzajemnej współpracy w dziedzinie obronności.
Patrz umowa artykuł 12, ust. 1, pkt 2, ppkt 1) nieodpłatne przekazania uzbrojenia, produktów podwójnego zastosowania i mienia niebojowego pochodzącego z zasobów sił zbrojnych jednej ze Stron
No i przekazujemy wyposażenie rozbrajając polskie wojsko, z entuzjazmem przekazujących godnym aktywistów pacyfistów.
Jednak, bez względu na intensywność dostaw sprzętu Ukraińcy demonstrują niezadowolenie a to z jakości, a to z ilości, bo przecież nasi rządzący upewniają ich, że walczą za naszą wolność więc mają prawo narzekać a my powinniśmy jedynie przesyłać sprzęt i wyrażać wdzięczność.
Taka roszczeniowa postawa Ukraińców zbulwersowała nieco brytyjskiego ministra obrony Bena Wallac'a - Ukraina powinna pamiętać, że kraje przekazujące jej broń, oddają ją z własnych zapasów i dobrze byłoby, by widziały wdzięczność, a nie tylko kolejne żądania - stwierdził min. Wallace w Wilnie i dodał, "sojusznicy nie są Amazonem".
Wallace jest wyraźnie zniechęcony efektami swojego zaangażowania w militarne wspieranie Ukrainy, oraz zakwestionowanie przez Bidena jego kandydatury na stanowisko sekretarza generalnego NATO na miejsce kończącego kadencję Jensa Stoltenberga, zapowiedział rezygnację ze stanowiska ministra obrony, a nawet całkowity rozbrat z polityką. Przypadek Bena Wallace pokazuje się, że wojna rodzi ofiary także poza bitewnymi polami
Pomimo zapewnień polskich mediów głównego nurtu, specjalizujących się w przekazywaniu półprawd, że drzwi do NATO stoją otworem przed Ukrainą, zaczęły się pojawiać sygnały, że nie tylko USA i Niemcy są przeciwne włączeniu Ukrainy w struktury natowskie. Stało się jasne, że Francja drażniąca Stany Zjednoczone samodzielnością w podejmowaniu rozmów z Chinami, będzie chciała zachować autonomię decyzyjną w trakcie szczytu NATO.
Emmanuel Macron podjął się roli przygotowania Zełeńskiego na złe wieści czekające go w trakcie szczytu w Wilnie. Najpierw, niezaproszonemu Zełeńskiemu zorganizował podwózkę na Szczyt G7 w Hiroszimie dając mu poczucie ważności. Gdy Macron zaczął łudzić Zełeńskiego nadzwyczajnymi militarnymi gwarancjami Francji, my Polacy dobrze wiemy jakie znaczenie mają francuskie gwarancje, stało się jasne, że możliwość obecność Ukrainy w NATO pozostaje w sferze mirażu. Później do gwarancji francuskich dołączyły gwarancje Stanów Zjednoczonych, Niemiec i Wielkiej Brytanii jako głównych rozgrywających w NATO, mające osłodzić Zełeńskiemu gorycz porażki w staraniach o członkostwo w NATO.
Pominięcie w komunikacie Polski jako gwaranta bezpieczeństwa Ukrainy jest dowodem niskiej pozycji Polski w natowskiej strukturze, pomimo prężenia mięśni przez prezydenta Dudę.
Duda, który liczył na traktowanie Polski przez Zełenskiego jako głównego sojusznika Ukrainy, doświadczył srogiego zawodu. Widocznie uściski i gorące pocałunki robiły na Zełeńskim mniejsze wrażenie niż wydawało się Dudzie. Zełeński, kalkulując w kategoriach komu warto wyrazić wdzięczność, uznał, że najlepiej temu kto ma większy potencjał, nazwał więc Niemcy "prawdziwym przyjacielem i sojusznikiem, na którym można polegać, który w walce o obronę wolności i demokratycznych wartości stoi zdecydowanie po stronie narodu ukraińskiego".
Niemcy są w rzeczywistości drugim co do wielkości dostawcą broni dla Ukrainy, po Stanach Zjednoczonych. Kanclerz Olaf Scholz na szczycie NATO w Wilnie obiecał nowy pakiet zbrojeniowy o wartości 700 mln euro, w tym dodatkowe czołgi, amunicję i systemy obrony powietrznej Patriot, stawiając Niemcy na czele wsparcia wojskowego dla Ukrainy.
Po co Zełeński miałby wspominać o Polsce, która już przekazała Ukrainie to co miała. Szkoda słów. Co by nie mówić o klasie prezydenta Zełeńskiego, to ma on swoiste poczucie humoru, które przejawia w trakcie kontaktów z polskim prezydentem. Podczas dekoracji Orderem Orła Białego Zełeński wystąpił w czarnej bluzie, natomiast jego żona w bordowej sukni. Eleganckie zestawienie kolorów docenione wcześniej przez bojowników UPA. To takie kolorystyczne poczucie humoru Zełeńskiego.
I jeszcze kolejne rozczarowanie, które czeka Ukraińców to kwestia członkostwa w UE. Hasłem do zorganizowania puczu przeciwko prezydentowi Wiktorowi Janukowyczowi była rezygnacja w listopadzie 2013 z podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE. Jednocześnie Kijów zaproponował bardzo sensowne stworzenie trójstronnej komisji Ukraina?UE?Rosja, której celem byłoby zniesienie barier we wzajemnej współpracy gospodarczej oraz liberalizacja handlu. Janukowycz zapowiedział również powrót do dialogu z Unią Celną. Rezygnacja przez Janukowycza z podpisania umowy z UE, propagandowo wykorzystana przez przeciwników jako kres europejskich perspektyw Ukrainy, wywołała największe od 2004 roku protesty społeczne, w organizację których zaangażowała się Victoria Nuland asystentka sekretarza stanu USA wydatkując tylko ok. 5 mld USD.
Ukraińcy nie wiedzieli wówczas, że w rzeczywistości nie mają szans na zostanie członkiem UE, a umowa stowarzyszeniowa jest tylko propagandowym wabikiem i elementem gry politycznej mającej odciągnąć Ukrainę od zacieśniania związków gospodarczych z Rosją. Nie mieli szans na stanie się państwem członkowskim UE wówczas i nie mają obecnie chociaż są łudzeni perspektywą włączenia w struktury UE.
Czy Szanowny Czytelniku pamiętasz co było największą przeszkodą w negocjacjach akcesyjnych Polski i UE? Jeśli nie, to przypomnę. Był to potencjał polskiego rolnictwa, którego obawiali się rolnicy niemieccy, włoscy, francuscy i hiszpańscy, a wraz z nimi politycy zależni od głosów wyborców. Wymuszone na Polsce zostało ograniczenie potencjału ilościowego rolnictwa, pamiętne kary za przekroczenie limitów produkcji wyznaczonych przez UE i ukierunkowanymi dotacjami przeprowadzono taka przebudowa struktury gospodarstw wielotowarowych, że pozbawiono polskie rolnictwo istniejącego wówczas potencjału produkcji żywności ekologicznej opartej na nawozie naturalnym.
Jeśli potencjał polskiego rolnictwa był przeszkodą w wieloletnich zabiegach o przyjęciu Polski do UE, to co można powiedzieć o potencjale produkcyjnym ukraińskich czarnoziemów?
Chyba nie trzeba wyjaśnień.
Wasz KO Mentator
myslpolska.info
--------------------------------------
Szczegółowe zestawienie briefingu (Link' target='_blank'>Link) Igora Kiriłłowa, szefa rosyjskich oddziałów RCBZ na temat amerykańskich działań biologiczno-wojskowych na Ukrainie z dnia 18 lipca 2023 r:
1.Autorytatywne międzynarodowe publikacje The Times, The Guardian, The New York Post i kanał telewizyjny Sky News opublikowały materiały na temat naruszeń bezpieczeństwa w amerykańskich biolaboratoriach, wzmocnionych funkcji patogenów na Uniwersytecie Bostońskim oraz transferu niedokończonych ukraińskich projektów do innych krajów.
2.Departament Stanu USA rozpoczął kampanię informacyjną i propagandową w celu zneutralizowania oskarżeń Rosji o naruszenie przez amerykańskich biologów wojskowych postanowień Konwencji o zakazie broni biologicznej i toksycznej.
3.Międzynarodowe Centrum Nauki i Technologii (ISTC) finansuje internetowe wysiłki mające na celu zwalczanie informacji o amerykańskich biolaboratoriach na Ukrainie i tworzenie pozytywnego postrzegania projektów Waszyngtonu w byłym Związku Radzieckim. ISTC podpisało umowę z amerykańską firmą konsultingową Wooden Horse Strategies.
4. kandydat na prezydenta USA Robert Kennedy Jr. skrytykował działania rządu USA w zakresie wojny biologicznej. Podkreślił rolę CIA w operacjach z użyciem broni biologicznej, z których pierwszą była operacja Paperlip.
5.Organizacje badawcze Departamentu Obrony USA badają główne gatunki komarów i kleszczy, które przenoszą infekcje epidemiczne, takie jak gorączka doliny Rift, gorączka Zachodniego Nilu i denga. Zakłady produkcyjne "podwójnego zastosowania" Oxitec, firmy biotechnologicznej finansowanej przez Fundację Billa i Melindy Gatesów, mogą być wykorzystywane do produkcji wektorów.
6.Według Europejskiego Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób w 2022 r. w Europie było więcej osób zarażonych dengą niż w poprzedniej dekadzie. Odnotowano również szczyt zachorowań na gorączkę Zachodniego Nilu, z ponad tysiącem przypadków, z których 92 były śmiertelne.
7.Praca amerykańskich biologów wojskowych ma na celu stworzenie "sztucznie zarządzanych epidemii" i nie jest monitorowana w ramach BTWC i mechanizmu Sekretarza Generalnego ONZ do badania użycia broni biologicznej.
8.Instytut Badawczy Walter Reed armii amerykańskiej jest "dostawcą" patogenów o znaczeniu epidemicznym. Przedstawiono materiały dokumentalne potwierdzające udział pracowników instytutu w zbieraniu biomateriałów od ludności ukraińskiej i żołnierzy AFU podczas działań wojennych w Donbasie w latach 2014-2020.
9 Spośród 7 laboratoriów US Naval Biological Warfare Laboratories (NAMRU), 3 znajdują się poza Stanami Zjednoczonymi: we Włoszech, Kambodży i Peru. Organizacja NAMRU opiera się również na ustanowieniu wzajemnie powiązanego systemu oddziałów i przedstawicielstw zlokalizowanych w obszarach zagrożonych epidemią.
10.US Army Medical Research Institute of Infectious Diseases (USAMRIID) planował utworzenie jednostki szybkiego reagowania w celu testowania nowych leków w lokalizacjach wojsk amerykańskich na całym świecie.
11. Pentagon planował wykorzystać Siły Zbrojne USA do testowania niezarejestrowanych leków medycznych na lokalnych populacjach i ich późniejszego zatwierdzania przez agencje regulacyjne w interesie tak zwanej "Big Pharma".
12.Agencja Redukcji Zagrożeń Departamentu Obrony USA (DTRA), Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Amerykańska Agencja Rozwoju Międzynarodowego i szereg agencji Unii Europejskiej były zaangażowane w badania patogenów w krajach afrykańskich.
13.Potwierdzono zaangażowanie firmy Metabiota, powiązanej z synem prezydenta USA Hunterem Bidenem, w badanie wirusa ptasiej grypy H7N9, a także jej wiodącą rolę w realizacji projektu PREDICT, w ramach którego badano nowe gatunki koronawirusa i schwytano nietoperze przenoszące je w środowisku naturalnym. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 19.07.23 |
Pobrań: 23 |
Pobierz () |
19.07.2023 Parę kwaśnych uwag o jakości broni "dla Ukrainy" |
[---] Czy chodziło o to, że NATO skończyła się broń i amunicja do przekazania Ukraińcom? Ponownie, nie - wciąż jest sporo na wpół przestarzałego złomu, który mógłby zostać przekazany Ukraińcom.
Co więc takiego zrobili Ukraińcy, że tak nagle wzbudzili gniew Pentagonu i w bezpośredniej konsekwencji popadli w niełaskę NATO?
Krótko mówiąc, Ukraińcy zademonstrowali, że broń NATO to badziewie. Dowody na to narastały powoli wraz z upływem czasu. Po pierwsze, okazało się, że różne elementy amerykańskiej broni odpalanej z ramienia - przeciwlotnicze Stingery, przeciwpancerne Javeliny itp. - są raczej gorsze niż bezużyteczne, w nowoczesnej walce. Następnie okazało się, że haubica M777 i kompleks rakietowy HIMARS są raczej kruche i nie nadają się do utrzymania w terenie.
Kolejną "cudowną bronią" rzuconą na ukraiński front była bateria rakiet Patriot. Została ona rozmieszczona w pobliżu Kijowa, a Rosjanie szybko sobie z niej zażartowali. Zaatakowali ją swoimi super tanimi "latającymi motorowerami" Geranium 2, powodując włączenie aktywnego radaru, tym samym demaskując jego pozycję, a następnie wystrzeliwując [Patriot] cały ładunek rakiet - wart milion dolarów! - po czym po prostu usiadł tam, zdemaskowany i bezbronny [Patriot], i został zlikwidowany pojedynczym rosyjskim precyzyjnym uderzeniem rakietowym.
To z pewnością poważnie wkurzyło sekretarza obrony USA Lloyda Austina, którego główną osobistą dojną krową gotówkową jest Raytheon, producent Patriota.
Tak, Patriot okazał się bezużyteczny podczas pierwszej wojny w Zatoce Perskiej, gdzie nie zdołał ochronić Izraela przed starożytnymi irackimi pociskami Scud; i okazał się bezużyteczny później, gdy nie zdołał ochronić saudyjskich instalacji naftowych przed starożytnymi jemeńskimi pociskami Scud... ale nie powinieneś reklamować tego faktu. A teraz to!
Na domiar złego, niemieckie czołgi Leopard 2 i amerykańskie bojowe wozy piechoty Bradley, nie wspominając o głupich francuskich czołgach kołowych, spisały się absolutnie żałośnie podczas ostatnich ukraińskich prób zbliżenia się do pierwszej linii obrony Rosji, nie mówiąc już o jej penetracji.
Żeby jeszcze bardziej dopiec, Putin zauważył, że zachodnie pancerze palą się łatwiej niż te stare, radzieckie.
Najnowszym desperackim posunięciem byłoby przekazanie ukraińskim siłom powietrznym (które, nawiasem mówiąc, już nie istnieją) niektórych starszych myśliwców F-16. Mogą one mieć nawet 50 lat i charakteryzują się wlotem powietrza, który znajduje się bardzo blisko ziemi, co czyni je bardzo skutecznymi odkurzaczami pasów startowych podczas startu. Nie mogą operować z brudnych i dziurawych pasów startowych, które są typowe na Ukrainie, ponieważ gruz zostałby wessany do silnika i zniszczyłby go.
Gdyby Ukraińcy próbowali utworzyć dla nich nowe pasy startowe, Rosjanie natychmiast zauważyliby to z satelity geosynchronicznego, który jest stale skierowany na terytorium Ukrainy. Zamiast umieszczać kilka świeżych kraterów po bombach na tych nowych pasach startowych, mogliby zrobić coś bardziej subtelnego: użyć jednego ze swoich super-tanich Geranium 2 do rozrzucenia metalowych goleni, które silniki F-16 mogłyby odkurzyć... wciągnąć - i spalić w locie. A ponieważ są to samoloty jednosilnikowe, nie ma możliwości powrotu do domu na pozostałym silniku: pilot musiałby się katapultować i samolot by się rozbił.
Ale jest jeszcze ważniejszy powód, dla którego pomysł przekazania F-16 Ukrainie jest niewykonalny: samoloty te są zdolne do przenoszenia bomb jądrowych, a Rosja już ogłosiła, że uzna ten krok za eskalację nuklearną. Ale prowokowanie konfliktu nuklearnego z Rosją jest zabronione, więc F-16 nie wchodzą w grę.
Dlaczego porażka bezlitośnie propagowanej zachodniej broni jest ważniejsza niż cokolwiek innego, w tym coraz większe ryzyko dla Rosji?
Dlaczego porażka nieustannie propagowanej zachodniej broni jest ważniejsza niż cokolwiek innego, w tym coraz bardziej fatalny stan zachodnich finansów, absurdalna porażka antyrosyjskich sankcji, nieprzyzwoicie ogromna liczba ukraińskich ofiar lub ogólne zmęczenie Zachodu wszystkim, co ukraińskie, a zwłaszcza zalewem ukraińskich uchodźców, z którymi Zachód nie może sobie już poradzić?
Powód jest prosty: NATO nie jest organizacją obronną (pamiętajmy, że ZSRR nie ma już od ponad 30 lat); nie jest też organizacją ofensywną (cóż, zbombardowało Serbię i kilka innych stosunkowo bezbronnych krajów, ale nie może myśleć o stawieniu czoła Rosji lub jakiemukolwiek innemu dobrze uzbrojonemu narodowi).
NATO jest raczej zniewolonym klubem nabywców broni wyprodukowanej w USA. O to właśnie chodzi w osławionych "standardach NATO", których Ukraina musi przestrzegać, zanim zostanie uznana za godną zaproszenia do NATO: aby spełnić te standardy, twoja broń musi być w większości wyprodukowana w USA.
Taki jest też powód wszystkich wojen z wyboru, od Serbii przez Irak po Afganistan, Libię i Syrię: były to projekty demonstracyjne dla amerykańskiej broni, których dodatkowym celem było zużycie broni i amunicji, tak aby Pentagon i reszta NATO musiały je ponownie zamówić. Geopolityczne uzasadnienia tych konfliktów zbrojnych to zwykłe racjonalizacje.
Na przykład w latach 1964-1973 Stany Zjednoczone zrzuciły na Laos ponad 2,5 miliona ton bomb podczas 580 000 lotów bombowych - co równa się zrzutowi bomb co osiem minut, 24 godziny na dobę, przez dziewięć lat. Jakie było geopolityczne uzasadnienie? Nikt nawet nie pamięta, czy kiedykolwiek istniało. Ale te bomby miały wkrótce wygasnąć [tj musiały być wcześniej użyte] i musiały zostać zrzucone i ponownie zamówione, aby utrzymać przepływ pieniędzy.
W odpowiedzi na takie dziwne zachęty, broń produkowana w USA jest zwykle nadmiernie złożona (aby jej twórcy mogli pobierać więcej opłat za bezużyteczne dodatkowe funkcje) i raczej krucha (nigdy nie testowana przeciwko równorzędnemu przeciwnikowi, takiemu jak Rosja czy Chiny, a nawet przeciwko Iranowi), opracowywana powoli (aby oczyścić fundusze na badania i rozwój), budowana powoli (bo po co się spieszyć?) i bardzo wymagająca w utrzymaniu (aby amerykańscy kontrahenci obronni mogli się jeszcze bardziej wzbogacić, dostarczając części zamienne i usługi).
Broń ta miała być testowana co jakiś czas, dając piekło zacofanym plemionom uzbrojonym w stare kałasznikowy i RPG.
Ukraina to zupełnie inna historia. Tam Ukraińcy, ze swoją niedopasowaną zachodnią bronią, zostali poproszeni o spenetrowanie trzech linii zahartowanej rosyjskiej obrony. Po około miesiącu wysiłków i oszałamiających stratach w ludziach i sprzęcie, nie udało im się jeszcze dotrzeć do pierwszej linii obrony.
Widok płonącego zachodniego uzbrojenia nie jest dobrą reklamą.
W związku z tym amerykańscy kontrahenci z branży obronnej muszą być bardzo chętni do zatrzymania tego stałego strumienia negatywnej reklamy swoich produktów w tej chwili - zanim ich reputacja zostanie całkowicie zrujnowana; stąd też niestosowny pośpiech, z jakim cały ukraiński projekt jest osierocony.
Alternatywą dla aktywnych działań wojennych jest to, co na Zachodzie zwykle nazywa się "negocjacjami", ale w rzeczywistości wiązałoby się z przystaniem na rosyjskie żądania z listopada 2021 r. (które obejmują wycofanie broni NATO do poziomu z 1997 r.), a także nowsze wymagania, takie jak denazyfikacja, demilitaryzacja i neutralność tego, co pozostało z Ukrainy, uznanie nowych granic Rosji (które obejmują Krym, Chersoń, Zaporoże, Donieck i Ługańsk) oraz ściganie wszystkich ukraińskich zbrodniarzy wojennych, w tym wszystkich tych, którzy torturowali jeńców wojennych i ostrzeliwali cywilów od 2014 roku.
Aha, i zniesienie wszystkich mdłych sankcji byłoby również wymagane.
Z większego tekstu, czy analizy: July 18, 2023 dmitry-orlov/the-incredible-shrinking-nato [To po spotkaniu 11 lipca w Wilnie]
----------------------------------
mail:
Ruski punkt widzenia - ale chyba i gorzka prawda.
Jakiś czas temu oceniałem bardzo prosty co do zasady działania czujnik poziomu płynu hydraulicznego w zbiorniku tegoż płynu samolotu Dash 400. (Niedawno LOT się ich pozbył). Źle zaprojektowany, żle testowany, niedziałający. Renomowana firma odmówiła korekcji (na moim niskim poziomie władzy) posługując się argumentem, że tenże zawór sprawdza sie w jakiejś wyrzutni rakietowej. Tak s\obie pomyślałem (i nadal myślę), czy aby te amerykańskie śmiercionośne zabawki sa wiele warte. (wide ocena F16, Patriot).
Płk. D. Macgregor (d-ca wojsk pancernych podczas inwazji na Irak) wspomniał w jednym z wywiadów, że uwagi wojskowych dotyczące wysokiej temperatury pracy silników czołgu Abrams zostały zignorowane. Wojacy chcie===li silników Diesla ale wpływy i interesy polityków zaważyły...
-------------------------------------
mail od oficera: Teraz Abrams ma turbinę, która zżera ok. 350 litrów paliwa na 100 km. Czołg PT 91 Twardy zużywa nawet 500 litrów oleju napędowego na 100 km. W przypadku Leoparda 2 wynik jest bliższy 800 litrom na 100 km. Zużycie paliwa to jednak nic, w porównaniu do tego jak kształtuje się całkowity koszt pokonania jednego kilometra czołgiem : czołg Leopard 2A4 - 82 550 951 zł
Oczywiście przytoczone kwoty były aktualne na rok 2008,. Nikt o zdrowych zmysłach nie ma jednak wątpliwości, że potem sytuacja mogła ulec zmianie tylko w jedną stronę... |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 19.07.23 |
Pobrań: 23 |
Pobierz () |
20.07.2023 Fed uruchamia pierwszą fazę swojego CBDC w tym miesiącu |
Nadszedł ogólnoświatowy system kredytu społecznego Wielkiego Resetu
Link
Transkrypcja
W niedawnym artykule w magazynie Time, Ray Dalio z funduszy hedgingowych Bridgewater Associates ostrzegł, że świat stoi na krawędzi katastrofy. Doszedł do tego wniosku na podstawie bieżących wydarzeń, które nie miały miejsca od lat trzydziestych XX wieku. Największe zadłużenie i inflacja. Największe różnice w zamożności i wycenach skutkujące wzrostem populizmu zarówno na lewicy, jak i na prawicy przeciwko elitom. I największy międzynarodowy konflikt między mocarstwami światowymi, przede wszystkim między USA a Chinami.
Peter Onge pisze, że dla elit łatwym wyjściem z tego bałaganu byłoby proaktywne zmniejszenie zaangażowania. Odciąć rząd od gospodarki, inżynierii społecznej i propagandy dla dzieci. Ale to się oczywiście nie stanie.
Zdrowy rozsądek i prosta obserwacja podpowiadają, że tak zwane elity będą kontynuować swoją drogę ku ekonomicznej destrukcji i wojnie światowej. Co jest prawdopodobnie tym, co międzynarodowi bankierzy planowali przez cały czas. Nie zapominajmy, że szybko rozwijający się system monetarny BRICS narodził się w 2001 roku w Goldman Sachs.
W 1971 roku prezydent Nixon oficjalnie zakończył standard złota i zastąpił go petrodolarem, w którym OPEC zgodził się wycenić swoją ropę w dolarach amerykańskich w zamian za ochronę wojskową USA. Ta umowa o krwawe pieniądze zachowała kontrolę USA nad światową gospodarką. Ale kiedy Stany Zjednoczone użyły systemu płatności SWIFT przeciwko Rosji, BRICS stał się jedynym realnym rozwiązaniem dla reszty świata.
Reuters w New Delhi poinformował, że w maju Państwowy Bank Indii odrzucił planowaną przez Indian Oil Corp płatność za rosyjską ropę w dolarach amerykańskich. Poszli więc do prywatnego banku i uregulowali swoje płatności za rosyjską ropę, płacąc w juanach do Bank of China. I od tego czasu wciąż tak postępują.
Niedobór dolarów amerykańskich w Argentynie spowodował, że banki komercyjne dopuściły chińskiego juana jako formę waluty na rachunkach oszczędnościowych i bieżących. Argentyna emitowała już papiery wartościowe w chińskim juanie i dokonała wpłaty 2,7 ??miliarda dolarów na rzecz Międzynarodowego Funduszu Walutowego za pomocą chińskiej waluty BRICS.
FedNow Banku Rezerw Federalnych ma zostać uruchomiony do końca lipca. FedNow to oficjalnie aktualizacja systemu przetwarzania i rozliczania płatności Rezerwy Federalnej. I wydaje się być tylnym wejściem do stworzenia cyfrowej waluty banku centralnego. Prywatny operator blockchain Tassat nawiązał współpracę w ramach nowego systemu płatności Rezerwy Federalnej i będzie służył jako interfejs dla FedNow.
FedNow połączy się również z Metal Blockchain, którego dyrektor generalny i założyciel twierdzi, że pozwoli bankom przygotować się na ewentualną walutę cyfrową banku centralnego, wraz z emitowanymi przez banki monetami typu stablecoin.
Pomysł waluty cyfrowej banku centralnego [CBDC] jest już bardzo niepopularny wśród większości Amerykanów. Ale według Dale'a Housera jest on tworzony w celu zniszczenia alternatywnych rozwiązań blockchain, takich jak Ripple i Stellar. A jeśli władzom uda się zniszczyć amerykańską gospodarkę, to jedyną inną opcją zaakceptowania CBDC byłaby jakaś rewolucja. Co byłoby prawie niemożliwe, biorąc pod uwagę, jak bardzo podzielony jest ruch populistyczny w paradygmacie lewica/prawica.
W zeszłym tygodniu w Chinach Światowe Forum Ekonomiczne ogłosiło, że cały świat musi przejść na cyfrową walutę banku centralnego z datami wygaśnięcia i ograniczeniami dotyczącymi niepożądanych zakupów. Zaproponowali wykorzystanie sztucznej inteligencji do cenzurowania mowy nienawiści i dezinformacji w internecie. Jak również wykorzystanie sztucznej inteligencji do kontrolowania globalnego systemu kredytu społecznego, który będzie obejmował urządzenia do noszenia z czujnikami do monitorowania działań wszystkich osób.
Jeśli my, ludzie, nie zjednoczymy się przeciwko istniejącym siłom, to ich rozwiązaniem z pewnością będzie wojna światowa, wyludnienie i całkowita kontrola. I to wszystko dzieje się właśnie teraz.
The Fed Launches Phase One of Their CBDC This Month, Alexandra Bruce, July 06, 2023
Tłumaczenie: AlterCabrio - ekspedyt.org |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 20.07.23 |
Pobrań: 22 |
Pobierz () |
20.07.2023 Szef WHO ?z dumą? zapowiada wprowadzenie cyfrowego nadzoru nad obywatelami świata. |
Materiał z konta PSNLiN w serwisie rumble. [zachowana pisownia oryginalna - AC]
--------------------------------
Były komunista z zarzutami ludobójstwa, stojący na czele najbardziej skorumpowanej organizacji świata, po całkowitej klęsce siłowo forsowanych i tragicznych w skutkach obostrzeń antypandemicznych z nieskrywaną dumą ogłasza wdrożenie razem z UE globalnego certyfikatu szczepień.
Oznacza to, że szef WHO Tedros Ghebreyesus kontrolowany całkowicie przez producentów szczepionek, będący jednocześnie poza jakąkolwiek kontrolą demokratycznych narodów świata, będzie nadzorował wyszczepianie wszystkich ludzi na globie, podczas już zapowiedzianych i oczekiwanych pandemii.
Co więcej, po podpisaniu Traktatu Pandemicznego WHO przez 196 narodów świata, to właśnie szef Światowej Organizacji Zdrowia jednoosobowo będzie ogłaszał nadejście i zakończenie pandemii. Co jeszcze ciekawsze, podczas trwania pandemii będzie miał absolutną władzę nad 196 narodami, które ratyfikowały Traktat Pandemiczny WHO. W tym czasie będzie mógł zadecydować o przymusowym wyszczepieniu całego globu eksperymentalnymi szczepionkami w fazie początkowych testów.
Jak myślisz, czyje interesy będzie reprezentował nowy imperator globu? Czy były komunista z zarzutami ludobójstwa, posiadający absolutną władzę nad Ziemią, oprze się "urokowi" bilionowych fortun producentów szczepionek sponsorujących w 80% WHO (oczywiście z pobudek wyłącznie altruistycznych), czy jednak skłoni się ku obywatelom, którzy zostali pozbawieni jakiejkolwiek nad nim kontroli?
Tak na wszelki wypadek, warto przypomnieć, że amerykańscy prokuratorzy federalni prowadzący kolejne procesy przeciwko firmie Pfizer, nazwali tą firmę "notorycznym przestępcą"... (Link)
GLOBALNE "DOBRO" PUBLICZNE...
- Budując na sukcesie systemu Unii Europejskiej, WHO z dumą uruchamia dzisiaj globalną sieć cyfrowych certyfikatów! Bardzo dziękuję Unii Europejskiej za doskonały system certyfikatów, który nam przekazaliście, dzięki czemu mamy możliwość rozbudowania go. Światowa Organizacja Zdrowia dziś wdroży operacyjnie tę sieć, z zastosowaniem istniejących certyfikatów C19 - jako globalne dobro publiczne - wyjaśnia Tedros Ghebreyesus.
- Już wkrótce zaczniemy rozszerzać tę infrastrukturę, poprzez włączenie innych zastosowań, takich jak międzynarodowy certyfikat cyfrowy szczepienia, karta standardowej immunizacji oraz międzynarodowe podsumowanie pacjenta - zaznacza.
Link
|
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 20.07.23 |
Pobrań: 25 |
Pobierz () |
20.07.2023 Dialog dziada z obrazem |
Z okazji 80 rocznicy rzezi wołyńskiej, podczas której Ukraińcy z niespotykanym okrucieństwem, któremu dziwowali się nawet Niemcy, wymordowali co najmniej 100, a być może 150, lub nawet 200 tysięcy Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej - bo nie było przy tym księgowego, który by te ofiary policzył - odbyły się przedstawienia z udziałem JE abpa Stanisława Gądeckiego oraz pana premiera Mateusza Morawieckiego.
Przedstawienie z udziałem Ekscelencji odbywało się według formuły "przemawiał dziad do obrazu - a obraz do niego ani razu".
Ekscelencja zaprezentował bowiem swemu rozmówcy grekokatolickiemu arcybiskupowi Światosławowi Szewczukowi listę polskich oczekiwań w ramach "dążenia do prawdy" i "pojednania". Tamten spokojnie wysłuchał tej tyrady, po czym udzielił przewielebnemu arcybiskupowi Gądeckiemu odpowiedzi wymijającej. Wspomniał tam o "obustronnych ranach", mając pewnie na myśli podobno autentyczny przypadek, kiedy to ukraiński rezun, zarzynając kolejnego Polaka, skaleczył się w rękę - a poza tym nietrudno sobie wyobrazić, jakie katiusze musieli przeżywać biedni Ukraińcy, wyrzynając całe polskie wsie? "Ulitujcie się nad nami, biednymi zbirami" - czytamy u Dostojewskiego.
Jednym słowem - pełna symetria, w całkowitej zgodności z podstawową tezą ukraińskiej polityki historycznej, według której, w 1943 roku na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej trwała "wojna domowa". Jest to teza oczywiście fałszywa, bo żeby można było mówić o "wojnie", wszystko jedno - domowej, czy nie - muszą być przynajmniej dwie strony wojujące. Tymczasem tam niczego takiego nie było. Była jedna strona mordująca i druga - mordowana, a celem tego przedsięwzięcia było stworzenie narodowi ukraińskiemu odpowiedniej przestrzeni życiowej, z której, mówiąc nawiasem - korzysta do dnia dzisiejszego, zaświadczając przed światem, że zbrodnia jednak popłaca.
Krótko mówiąc, Ukrainiec nie cofnął się nawet o krok - bo jak inaczej ocenić sformułowanie, że pojednanie "wymaga wzniesienia się ponad zwykłą miarę sprawiedliwości, zwłaszcza ze strony tego, który w większym stopniu - często w sposób uzasadniony - czuje się ofiarą."
Najwyraźniej ukraiński hierarcha oczekuje, że Polacy, którzy "czują się ofiarami", łaskawie dodając, że "często w sposób uzasadniony", "wzniosą się ponad zwykłą miarę sprawiedliwości" - a skoro tak, to kto wie, czy nie będą musieli przyzwyczaić się do kultu Stefana Bandery? Jak pisze Stanisław Lem w "Głosie Pana" - "nawet konklawe można doprowadzić do ludożerstwa, byle postępować cierpliwie i metodycznie".
Pewne światło na tę sprawę rzuca spostrzeżenie abpa Światosława Szewczuka, który wspominał o "balsamie Ducha Świętego", który ma być "dialog i przebaczenie". Tym razem wygląda na to, że dysponentem wspomnianego "balsamu" jest amerykański prezydent Józio Biden - bo nietrudno się domyślić, że przedstawienie w warszawskiej katedrze w ogólnych zarysach wyreżyserowali pierwszorzędni fachowcy z Departamentu Stanu - o czym świadczy deklaracja we wspólnym "orędziu", że Ukraińcy tym razem walczą za wolność "naszą i waszą".
Ta podawana do wierzenia teza ukraińskiego Sztabu Generalnego stanowi znakomity pozór moralnego uzasadnienia dla prezentowanej przez Ukraińców wobec całego świata postawy roszczeniowej, a wobec Polski - nawet mocarstwowej - o czym przekonaliśmy się z wystąpień ambasadora Zwarycza i szefa ukraińskiego IPN pana Drobowycza.
Inna sprawa, że przecież nie można głośno mówić, iż Stany Zjednoczone w roku 2014 kupiły sobie Ukrainę za 5 miliardów dolarów, żeby wkręcić ją w maszynkę do mięsa i w ten sposób "osłabiać Rosję" - jak w niepojętym przypływie szczerości zeznał amerykański sekretarz obrony Lloyd Austin. No a teraz pojawiły się skrzydlate wieści, że Amerykanie prowadzą dyskretne rozmowy z Rosją - prawdopodobnie, jakby tu tę całą kłopotliwą Ukrainę jakoś korzystnie sprzedać. I co będzie, co Ekscelencje napiszą w kolejnym pojednawczym orędziu, jak już sprzedadzą?
Z kolei pan premier Morawiecki, jak przystało na polityka szykującego się do wyborów, pojechał na Ukrainę, gdzie odwiedził miejsca po dwóch wsiach wymordowanych i zrównanych z ziemią przez UPA: Ostrówki i Puźniki, gdzie zaćwierkał zgodnie z potrzebą chwili: "Nie możemy na to (to znaczy - na wbijanie przez Putina klina między Ukraińców i Polaków - SM) pozwolić szczególnie w tym czasie kiedy ukraińscy żołnierze walczą o swoją wolność i niepodległość, ale także o nasze bezpieczeństwo i naszą przyszłość".
Brzmi to niepokojąco, bo skoro Ukraińcy tak się poświęcają dla naszego bezpieczeństwa i przyszłości, to jak już kurz opadnie, pewnie przedstawią nam rachunek. A jeśli kurz nie będzie chciał opaść, to pewnie będziemy musieli dotrzymać im towarzystwa - zwłaszcza gdy na szczycie NATO w Wilnie nie dojdzie do wypracowania "jednolitej strategii wobec Ukrainy" - o czym wspominał wcześniej były sekretarz generalny NATO, a obecnie - doradca prezydenta Zełeńskiego, pan Anders Rasmussen.
Pan premier Morawiecki oświadczył też, że "nie spocznie", dopóki "ostatnia ofiara zbrodni wołyńskiej nie zostanie odszukana". Gdybyśmy przywiązywali wagę do tego, co mówi pan premier Morawiecki, musielibyśmy obawiać się o jego zdrowie, a nawet życie - bo trudno sobie wyobrazić, żeby pan premier wytrzymał bez odpoczynku następne 80 lat. Na szczęście nie musimy do takich deklaracji przywiązywać wagi, bo po wyborach wszystkie te zaklęcia zostaną zapomniane, podobnie jak została zapomniana deklaracja o pojednaniu między narodami polskim i rosyjskim, podpisana w sierpniu 2012 roku w Warszawie, z jednej strony przez JE abpa Józefa Michalika, a z drugiej - przez partiarchę Moskwy i Wszechrusi Cyryla.
Nawiasem mówiąc, również tamta deklaracja była rezultatem słynnego "resetu", jakiego 17 września 2009 dokonał amerykański prezydent Barack Obama, który już wtedy musiał dysponować "balsamem Ducha Świętego" i posmarował nim gdzie i kogo było trzeba. Ale potem zmienił zdanie, posmarował pięcioma miliardami dolarów Ukrainę, dzięki czemu dzisiaj "balsam Ducha Świętego" smaruje Ukraińców, a kto wie, czy również nie JE abpa Stanisława Gądeckiego?
Coś może być na rzeczy, bo kiedy ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski - jak piszą niezależne media głównego nurtu - "wtargnął" do Domu Arcybiskupów Warszawskich, gdzie JE abp Stanisław Gądecki i JE abp Światosław Szewczuk, po trudach przedstawienia w katedrze pili sobie z dzióbków, podpisując deklarację o pojednaniu, by następnie zaprezentować ją wspomnianym niezależnym mediom głównego nurtu, wezwano policję, która księdza Isakowicza-Zaleskiego i towarzyszące mu grono osób wylegitymowała. Spiritus flat ubi vult - powiadali starożytni Rzymianie, co się wykłada, że "Duch tchnie, kędy chce" - więc dlaczego miałby nie chcieć "natychać" prezydenta Józia Bidena, który z kolei inspiruje Ekscelencje, a za ich pośrednictwem - również policjantów?
Stanisław Michalkiewicz
------------------------------
Jakże symboliczny upadek hierarchii Kościoła w Polsce, oto ksiądz katolicki proszący o godny, katolicki pochówek swoich przodków, pomordowanych przez ukraińców, jest w pałacu, siedzibie wielu polskich prymasów osobą wrogą, niepożądaną, na którą abp Gądecki wzywa policje aby usunęła kapłana z jego siedziby.
A drugi jeszcze bardziej groźny symbol, oto władzę polską i jej aparat ucisku ? policję, reprezentuje ktoś kogo symbolem jest głowa z rogami, wytatuowana na celowo odsłoniętej ręce. Dla mnie jednoznaczna służka szatana. I ta sługa diabła wypędza z katolickiego pałacu kapłana za aprobatą przewodniczącego Episkopatu.
Czy trzeba szukać innych symboli komu służy hierarchia niby katolicka, i jakich panów ma ta władza. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 20.07.23 |
Pobrań: 22 |
Pobierz () |
20.07.2023 Neutralność jako podstawa suwerenności. Doświadczenie irlandzkie. |
Pamiętacie, jak to szło? "Cała Galia została podbita przez Rzymian... Cała? Nie! Jedna, jedyna osada, zamieszkała przez nieugiętych Galów, wciąż stawia opór najeźdźcom!". No więc teraz jest całkiem podobnie.
Gdy w Europie NATO ogarnia ostatnie już ostoje neutralności - mała celtycka wyspa jak zwykle okazuje krnąbrność, nijak nie chcąc się dostosować do żądań anglosaskiego imperium. Debata o neutralności Irlandii, a dokładniej o możliwości jej wyrzeczenia się może być szczególnie pouczająca dla narodów, które same (?) wyrzekły się tej formy ochrony własnego bezpieczeństwa.
"Prawdziwa moja miłość nazywa się Ajrisz!"
Polska i Irlandia bywają często porównywane, przede wszystkim ze względów historycznych (wieloletnia / wielowiekowa utrata niepodległości, wielokrotne zbrojne próby jej odzyskania), kulturowych (zrośnięcie się tradycji narodowej i katolickiej, dotychczasowa pozycja Kościoła katolickiego), a także ekonomicznych, choć to raczej w wymiarze propagandowym ("Polska Zieloną Wyspą UE", "Wilkowyje - nasza mała Irlandia!") lub dla skontrastowania irlandzkiego wzrostu gospodarczego z lat 1995-2007 ("Celtycki Tygrys") z polską stagnacją tego samego okresu (i późniejszą).
Irlandia jest wreszcie Polakom szczególnie miła jako pierwszy z nowych gospodarzy przyjmujących masowo polskich gastarbajterów po naszej akcesji do Unii Europejskiej. To z tego okresu pochodzą żarty o przemianowaniu głównej arterii Dublina na Aleję Marszałka Piłsudskiego, do dzisiaj zresztą na stałe mieszka tam i pracuje co najmniej 120 tys. Polaków, którzy przodują także wśród ubiegających się o obywatelstwo irlandzkie.
Republika jest także popularnym krajem drugiego wyboru dla polskich imigrantów decydujących się na wyjazd z UK (szczególnie po Brexicie). To, co dzieje się w Irlandii, nie pozostaje więc bez znaczenia także dla Polski i Polaków, zaś kwestia polityki zagranicznej i obronnej tego kraju dotyczy również kwestii dotyczących nas bezpośrednio, jak pozycja i aktywności NATO, militaryzacja Unii Europejskiej czy w ogóle poziom zagrożenia wojennego w Europie na i świecie.
Nie być igraszką mocarstw
Już pierwsze władze wyzwalającej się spod okupacji brytyjskiej Irlandii zdecydowanie postawiły na neutralność, a stanowisko to dobitnie podtrzymał podczas II wojny światowej ówczesny Taoiseach (premier) Éamon de Valera, ostrzegając, że małe narody powinny trzymać się z dala od konfliktów wielkich mocarstw, jeśli nie chcą stać się tylko zabawkami w ich rękach.
Zasadzie tej Irlandia pozostała wierna, przynajmniej co do litery, jednocześnie prowadząc politykę neutralności aktywnej, tj. przede wszystkim wyraźnie życzliwej ruchom wyzwoleńczym, antyimperialistycznym i dekolonizacyjnym na całym świecie, co jest tłumaczone szczególnym doświadczeniem historycznym wynikającym z blisko tysiącletniej kolonizacji angielskiej.
- Neutralność jest czymś więcej niż wyborem geopolitycznym. To fundament naszej suwerenności i ważny element irlandzkiej tożsamości - tłumaczy ten fenomen Clare Daly, posłanka do Europarlamentu z ramienia Independents 4 Change. Jej opinia, podzielana zresztą powszechnie w irlandzkim społeczeństwie i w tamtejszym dyskursie naukowym, pozwala zrozumieć dlaczego tak dużą wagę nadano publicznej debacie o zmianie statusu międzynarodowego Republiki.
Neutralność aktywna (i zbrojna)
Neutralność w rozumieniu irlandzkim definiowana jest trojako: jako nieangażowanie się w konflikty zbrojne w charakterze strony, pozostawanie poza międzynarodowymi organizacjami wojskowymi oraz podejmowanie wszelkich innych decyzji wiążących się z użyciem Irlandzkich Sił Obronnych (Óglaigh na hÉireann) poza granicami kraju na zasadzie tzw. potrójnego rygla (Triple Lock).
W skrócie, zagraniczna akcja żołnierzy irlandzkich musi być zatwierdzona przez rząd, parlament oraz posiadać mandat Organizacji Narodów Zjednoczonych. To dlatego właśnie Irlandczycy są w ścisłej czołówce zaangażowania w misje pokojowe ONZ, przy jednoczesnej, a znaczącej absencji w agresywnych operacjach spod znaku NATO (jak Afganistan, Irak czy Libia).
Nie oznacza to jednak, że Irlandia pozostaje całkowicie wolna od militarnych skutków globalnej hegemonii amerykańskiej. Przetrwawszy szczęśliwie zimną wojnę między USA a ZSSR bez konieczności opowiadania się po żadnej ze stron, w warunkach jednobiegunowych Dublin uległ naciskom Waszyngtonu, godząc się na militarne wykorzystywanie międzykontynentalnego lotniska Shannon, które w praktyce znalazło się pod całkowitą kontrolą amerykańską, stając zarazem zapleczem dla agresji i ekspansji Wuja Sama zwłaszcza na Bliski Wschód i Bałkany. To właśnie za protesty przeciw temu jawnemu naruszeniu neutralnego statusu Wyspy w 2015 roku aresztowano ówczesnego posła (a dziś europosła) Micka Wallace'a, w Irlandii zasłużenie zwanego Człowiekiem-Lwem. Wallace i Daly pozostają nadal czołowymi oponentami wyrzeczenia się neutralności, organizując opozycję podczas trwających oficjalnych Zgromadzeń Publicznych.
Irlandzki POPiS
Irlandzki ustrój chętnie nawiązuje do tradycji celtyckich, zatem wywołanie mechanizmu jakby wprost wziętego z celtyckiego wiecu miało dodać wiarygodności propozycji głównych irlandzkich partii politycznych. Warto przy okazji zauważyć również i to podobieństwo między naszymi krajami. Oto bowiem obie najsilniejsze na Wyspie formacje: Fianna Fáil oraz Fine Gael są klasyfikowane jako centro-prawica, wywodzą się zaś z jednego pnia, tj. z dwóch nurtów ruchu niepodległościowego (republikańskiego), czyli nieco podobnie do dwóch gałęzi post-Solidarności. Co więcej, choć u zarania patroni obu stronnictw, Éamon de Valera i Michael Collins walczyli nawet przeciw sobie w krótkiej, acz brutalnej wojnie domowej - dziś Irlandią rządzi coś na kształt PO-PiSu, koalicji zgodnej tak co do lansowania w Irlandii progresywnej platformy transgender, jak i w kwestii podporządkowania Wyspy poleceniom z Waszyngtonu i polityce NATO. W Polsce, póki co, oficjalna jest tylko ta druga zbieżność, jednak można zakładać, że wraz z nowymi instrukcjami premier Mateusz Morawiecki nie będzie mniej chętny od wspierania Parad Dumy (dawnie Równości) niż swój irlandzki odpowiednik, Leo Varadkar.
Sukces antynatowskiej opozycji
Oficjalnie, rzecz jasna ani Fianna Fáil, ani Fine Gael nie domagają się wprost wstąpienia do NATO, a jedynie drobiazgu: zniesienia Triple Lock, czyli faktycznie umożliwienia rządowi posyłania irlandzkich wojaków na wojny Paktu. Oczywistym jest też, że podnosząc kwestię umożliwienia przystąpienia Irlandii do bloków wojskowych - głównonurtowi politycy niemal na pewno nie mają na myśli Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, ani nawet Szanghajskiej Organizacji Współpracy.
W grę wchodzić może wyłącznie wstąpienie do Paktu Północnoatlantyckiego, przy czym nawet życzliwe rządowi sondaże wskazują jak bardzo Irlandczycy są pod tym względem podzieleni. 38% ankietowanych już po zakończeniu publicznych zgromadzeń w Cork, Galway i Dublinie oponuje przystąpieniu, 34% deklaruje poparcie, zaś 28% nie ma w tej sprawie zdania. Władze irlandzkie dołożyły wszelkich starań, by podczas oficjalnych spotkań nie pojawiły się głosy krytyczne wobec NATO i nawet dobór ekspertów naukowych dokonany został spośród badaczy i analityków wprost finansowanych przez agendy związane z NATO, rządami irlandzkim i... brytyjskim, a nawet z koncernami zbrojeniowymi (na co podczas kampanii sprzeciwu zwrócił uwagę brytyjski aktywista No2NATO, Lowkey), taki wynik można zatem uznać za mocno poniżej oczekiwań. Zwłaszcza, że wszystkie trzy oficjalne Zgromadzenia zostały mocno skontrowane otwartymi debatami niezależnymi, a także protestami przeciw negatywnej selekcji uczestników i ograniczaniu prawa głosu zwolenników neutralności.
Unia Europejska - cichy agent NATO
Miałem możliwość obserwować zarówno oficjalne, jak i opozycyjne obrady (podczas dublińskiej tury dzięki uprzejmości organizatorów mogłem również zabrać głos, opowiadając o rosnącym zagrożeniu wojennym dla Polski całej Europy Wschodniej oraz naszych tragicznych doświadczeniach z ukraińskim nazizmem).
W Galway spotkaliśmy się przy zabytkowym Spanish Arch, bowiem wcześniej wynajęta sala została wypowiedziana, zaś inne możliwości najmu skutecznie blokowano, strasząc "rosyjskimi agentami wpływu". Tymczasem, zapewne wbrew oczekiwaniom przeciwników, o Rosji, a nawet o wojnie rosyjsko-ukraińskiej podczas tego (chcąc nie chcąc...) prawdziwego wiecu było mniej niż niewiele. Właściwie nic, poza powtórzeniem zdroworozsądkowej zachęty do rozpoczęcia negocjacji pokojowych bez żadnych warunków wstępnych oraz do natychmiastowego zaprzestania wysyłania broni do Kijowa.
Z polskiego punktu widzenia za co najmniej równie ciekawe można uznać obszerne wystąpienia na temat militaryzacji Unii Europejskiej. Jak podnosiła była europosłanka Zielonych Patricia McKenna (opuściła ugrupowanie jako liderka jego frakcji eurosceptycznej) większość europejskich podatników nie jest świadoma, że już Traktat Lizboński skutecznie przemycił zgodę na docelowe powołanie armii europejskiej, czyli narzędzie stopniowego podporządkowywania Wspólnot Europejskich celom wojskowym NATO (nawet, jeśli część polityków niemieckich widziałoby w takim Europäische Wehrmacht element własnych zwiększonych wpływów w obrębie scentralizowanego państwa europejskiego).
Jak pamiętamy, w Irlandii odbyły się dwa referenda, w 2008 roku przegrane przez zwolenników przemianowanej konstytucji europejskiej, rok później po intensywnej kampanii w końcu wygrane przez eurokratów. - Irlandczycy zostali oszukani, gdy kazano nam po raz drugi głosować nad Traktatem. Ze wszystkich przedreferendalnych materiałów skrupulatnie usunięto wszystkie zapisy mówiące o militaryzacji UE i jej związkach z NATO czy łączącą amerykańskich sojuszników Unią Zachodnioeuropejską, wciąganą stopniowo w struktury UE - wyjaśniała McKenna. Nie było to trudne w sytuacji, gdy - jak zauważała dr Karen Devine - niemal wszyscy pracownicy akademiccy wydziałów europeistyki, stosunków międzynarodowych itp. są finansowani za pośrednictwem instytucji europejskich lub fundacji od nich zależnych. Czy inaczej jest z dyskursem naukowym w III RP, nie tylko zresztą na te tematy?
Militaryzacja UE pociąga za sobą konkretne rezultaty. Wojska europejskie (bo takowe już istnieją, na razie delegowane przez poszczególne państwa członkowskie) uczestniczą już m.in. w misji w Sahelu, północno-zachodniej Afryce, gdzie rzekomo krzewiąc demokrację i tolerancję w istocie strzegą stabilności dostaw rudy uranu do francuskich elektrowni jądrowych. Z kolei kolejna "misja treningowa" unijnych wojaków, tym razem w Mozambiku, tyle ma wspólnego z "wartościami unijnymi", że szkoli wojska rządowe do walki z rebeliantami protestującymi przeciw burzeniu ich wiosek i zajmowaniu pastwisk przez francuskie i brytyjskie koncerny energetyczne, zainteresowane tamtejszymi złożami gazu i ropy.
- Kwestia neutralności nie jest więc tylko zagadnieniem naszego sprzeciwu wobec NATO, ale także przewartościowania stosunku do Unii Europejskiej w jej obecnym kształcie - podkreślał europoseł Wallace.
Nie dajmy się zwariować
Wsparcie dla Irlandczyków, którzy jako jedni z ostatnich mają potencjał, by obronić własną neutralność, a z nią i własną tożsamość - płynie z całego świata. W Dublinie do zgromadzonych przemawiały niemiecka posłanka Die Linke Sevim Da?delen, amerykańskie aktywistki pacyfistyczne Ann Wright i Medea Benjamin oraz Yanis Varoufakis, były grecki minister finansów i lider europejskiej partii progresywnej DiEM-25.
Konkluzja obrad, jak i ulicznych protestów, była jak najbardziej wspólna i oczywista.
- Nie możemy dać się zwariować propagandzie o Rosjanach pod każdym łóżkiem! - wołała europosłanka Daly. - Media lubią karmić nas takimi tytułami: "Podejrzane manewry rosyjskich statków u naszych brzegów!", a potem okazuje się, że jakiś drobnicowiec sobie spokojnie przepływał albo przez sankcje musiał tankować na pełnym morzu. Potem nam mówią, że Irlandia ma obowiązek wyrzec się niepodległości, bo musi bronić centrów danych i kabli transkontynentalnych biegnących przez naszą Wyspę. Rozumiecie?! My "mamy obowiązek" bronić interesów jakichś międzynarodowych prywatnych koncernów, które nie tworzą miejsc pracy, prawie nie płacą podatków, czerpią gigantyczne ilości naszej energii i przypadkowo wygodnie sobie funkcjonują w naszym kraju?! Na świecie jest kilkaset takich strategicznych połączeń, co chwila sto z nich jest uszkodzonych i świat się jakoś nie kończy, ale my dla sześciu z nich mamy się wyrzec bycia Irlandczykami?! - wołała Daly przy ogromnym aplauzie zwolenników neutralności, a więc i niepodległości Irlandii.
Neutralna Polska
Polska debata o neutralności umarła zanim miała szansę na dobre się rozpocząć w pierwszej połowie lat 1990-tych. Tymczasem postulat, by Europa Środkowa znalazła wówczas (i teraz) własną wizję i strukturę bezpieczeństwa poza blokami wojskowymi i jako wyraźna siła równowagi pomiędzy Zachodem i Wschodem - pozostaje aktualny do dzisiaj.
I nie jest też prawdą, że "neutralność nie jest możliwa w naszym miejscu na mapie". Dokładnie przeciwnie. Tylko neutralność w naszym przypadku jest szansą na bezpieczeństwo. Przyłączenie się do którejkolwiek ze stron jest zaproszeniem do konfrontacji i tak się zawsze w przeszłości kończyło. Tylko polityka niezaangażowania, tylko poparte siłą własną gwarancje, że ani nie pójdziemy z Zachodem na Rosję, ani nie staniemy się rosyjskim punktem rozwinięcia natarcia na Zachód - mogą dać nam upragniony spokój w stosunkach międzynarodowych. Inni mogą sobie pozwolić na komfort neutralności. My musimy być neutralni; to dla nas, Polaków, kwestia narodowego przetrwania.
Dlatego uczmy się od Irlandczyków, że na takie tematy warto i trzeba rozmawiać.
Link
Konrad Rękas
myslpolska.info |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 20.07.23 |
Pobrań: 25 |
Pobierz () |
21.07.2023 Polska groźnie kiwa palcem w bucie |
Zarówno Episkopat Polski, jak i władze państwowe w mig uwinęły się z odfajkowaniem 80 rocznicy rzezi obywateli Rzeczypospolitej, jaką OUN i UPA zaplanowały i przeprowadziły w roku 1943 na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, żeby zdążyć przed rozpoczęciem szczytu w Wilnie, na którym Polska bezskutecznie próbowała przekonać pozostałych członków Paktu, by "zaprosili" Ukrainę do NATO. Myślę, że gdyby nie zbliżające się jesienne wybory parlamentarne, to i tego odfajkowania by nie było - no ale wybory się zbliżają, więc ze strachu przed nieprzychylną reakcją części opinii publicznej, coś trzeba było zrobić - ale tak, żeby nikogo nie urazić; zarówno Ukraińców, jak i przede wszystkim - Naszego Najważniejszego Sojusznika, dla którego w tym sezonie Ukraina jest najukochańszą duszeńką.
Toteż podczas pierwszego aktu przedstawienia pod tytułem "Sodomia pojednania polsko-ukraińskiego" JE abp Stanisław Gądecki wygłosił wprawdzie buńczuczne przemówienie, w którym między innymi wezwał, by "sprawców nazwać po imieniu", ale sam się na ten krok nie odważył, toteż "sprawcy" ostatecznie nie zostali nazwani. Widząc, jak Ekscelencja przestraszył się własnej odwagi, reprezentujący Ukraiński Kościół Grekokatolicki JE abp Światosław Szewczuk wysłuchał spokojnie tej buńczucznej tyrady i w odpowiedzi zwrócił tylko uwagę na "obopólne rany". Ani na krok nie odstąpił od zasadniczej oceny, jaką podtrzymuje w tej sprawie strona ukraińska, według której w roku 1943 na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej trwała "wojna domowa", więc o żadnych "sprawcach" mowy być nie może. W tej sytuacji opowieści o "obopólnych ranach" spotkały się ze złośliwym komentarzem, że Ekscelencji pewnie chodziło o podobno autentyczny przypadek, kiedy jeden z rezunów, zarzynając Polaka, przypadkowo skaleczył się w rękę.
W drugim akcie przedstawienia, który odbywał się w Łucku, było jeszcze gorzej. Pan prezydent Andrzej Duda asystował prezydentowi Zełeńskiemu, który ani słowem nie zająknął się o żadnych "ekshumacjach", nie mówiąc już o upamiętnieniu ofiar tej masakry, rzucając polskiemu prezydentowi ochłap w postaci deklaracji o potrzebie uczczenia "niewinnych ofiar". Co to za "ofiary", skąd się wzięły i co się z nimi stało - na ten temat - ani słowa. Inna rzecz, że prezydent Zełeński, podobnie jak inni członkowie ukraińskich władz, nie uważa, że powinien czynić pod adresem Polski, a zwłaszcza - pana Prezydenta Dudy - jakieś gesty. I on wie i my wiemy, że bez względu na to, co on zrobi, czy czego nie zrobi, Polska, a pan prezydent Duda w szczególności, będzie mu nadskakiwać.
Na tym przedstawienie pod tytułem: "Sodomia pojednania polsko-ukraińskiego" się zakończyło, w związku z czym pan Grzegorz Motyka mógł z ulgą poinformować na łamach "Gazety Wyborczej", że "sprawę Wołynia" można już zdjąć z "politycznej agendy". Jednak niezupełnie, bo pozostała jeszcze opinia publiczna z księdzem Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim, który wcześniej został przez pana prezydenta Dudę obsztorcowany, że zamiast czynnościami kapłańskimi, zajął się "polityką". Kiedy to usłyszałem, zaraz przypomniała mi się nie tylko recenzja pana Zagłoby o Rzędzianie: "zobacz, jak chleb bodzie! Ożeń się, mości starosto, to będziesz jeszcze lepiej bódł!" - ale również przemówienie Władysława Gomułki z marca 1968 roku: "Studenci do nauki, literaci do pióra, syjoniści do Syjamu!"
Okazuje się, że po 33 latach od sławnej transformacji ustrojowej, kontynuacja jest większa, niż nam się wydaje. Wprawdzie Sejm i nawet Senat podjęły w tej sprawie "uchwały", ale jakieś takie bezzębne, mające charakter groźnego kiwania palcem w bucie. Trudno się dziwić, skoro Umiłowanych Przywódców zaczyna już ogarniać amok związany z tworzeniem list kandydatów do Sejmu i Senatu, który usuwa na plan dalszy wszystkie inne sprawy. Owszem, trzeba jak najszybciej spełnić patriotyczne rytuały (bodaj je...!), ale co tu zajmować się jakimiś nieboszczykami, jakimiś ekshumacjami, kiedy przecież rozpoczyna się dzielenie konfitur władzy, a w dodatku nie ma pewności, czy Nasz Najważniejszy Sojusznik nie zmarszczy brwi ze zniecierpliwienia tymi polskimi martyrologiami, kiedy wiadomo, komu przysługuje monopol na takie rzeczy.
Toteż kiedy 11 lipca przed Grobem Nieznanego Żołnierza w Warszawie, gdzie spoczywa młody żołnierz, Orlę Lwowskie, przewieziony tu z "polskich Termopil" czyli cmentarza w Zadwórzu pod Lwowem, grupa obywateli reprezentujacych organizacje kresowe i patriotyczne zebrała się by złożyć wieńce i kwiaty, Komenda Garnizonu naszej niezwyciężonej armii, wbrew wcześniejszym zapewnieniom, odmówiła delegowania kompanii honorowej i orkiestry. No jasne; honory wojskowe to można oddawać pod pomnikiem Stefana Bandery, który - tylko patrzeć - jak stanie przed odbudowanym Pałacem Saskim, a nie podczas "nielegalnych", "samowolnych" zebrań obywateli, których nie wiadomo, czy przypadkiem nie inspiruje Putin, co to nieustannie próbuje sypać piasek w szprychy rozpędzonego dziejowego parowozu "pojednania".
Tego samego dnia wieczorem, w Domu Dziennikarza przy ul. Foksal odbyła się promocja książki przygotowanej przez pana Pawła Zdziarskiego pod tytułem "Wołyń bez mitów", z wyjątkowo licznym udziałem publiczności. Wśród prelegentów był ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, jak również Leszek Żebrowski, który zwrócił uwagę na charakterystyczny element tego masowego mordu. Wprawdzie masowo mordowali również Niemcy i Sowieci - ale tylko mordowali - natomiast raczej nie pastwili się nad ofiarami, zanim zadali im śmierć. W przypadku rzezi ludności polskiej na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej w 1943 roku pastwienie się nad ofiarami było regułą, którą wyrażało hasło: "muczit" (męczyć). To okrucieństwo charakteryzowało nie tylko ten masowy mord, ale również podobne zbrodnie wcześniejsze, więc może lepiej nie upajać się szczebiotaniem o wzajemnym przebaczeniu, zwłaszcza w sytuacji, gdy nie ma komu przebaczać, bo nikt nie odczuwa żadnej skruchy?
Przemawiając przed Grobem Nieznanego Żołnierza poseł Grzegorz Braun powiedział, że "państwo polskie zawiodło". To prawda, ale warto dodać, że nie tylko w tej sprawie. Kończy się właśnie 8-letni okres rządów "dobrej zmiany", które nie potrafiły, a raczej - nie ośmieliły się nakłonić władz ukraińskich do zgody na ekshumację, nie mówiąc już o upamiętnieniu ofiar.
A przecież można było w umowie z 2 grudnia 2016 roku, w której polski rząd, na podstawie art. 12, zobowiązał się do nieodpłatnego udostępniania Ukrainie zasobów całego państwa zapisać, że owszem - ale dlaczego "nieodpłatnie", a po drugie - że pod warunkiem, iż rząd ukraiński wyraża zgodę na ekshumację i upamiętnienie ofiar - bo jak nie, to Polska nie tylko nic Ukrainie nie da, ale w dodatku zamknie granicę dla transportów broni i amunicji, a będzie - tak, jak to zrobił Wiktor Orban - przepuszczała tylko konwoje z pomocą humanitarną. Warto zwrócić uwagę, że Węgry też są w NATO i Unii Europejskiej, ale tamtejszy premier nie uważa się za niczyjego sługę, dzięki czemu węgierskie interesy państwowe są respektowane, podczas gdy polskie - niestety nie.
Stanisław Michalkiewicz
prawy.pl |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 21.07.23 |
Pobrań: 22 |
Pobierz () |
21.07.2023 Wejście Szwecji do NATO - Co Erdogan dostał za swoją zgodę ? |
Członkostwo w UE w zamian za przyjęcie Szwecji do NATO. Co wiadomo o umowie między Turcją a Zachodem.
Rosyjska agencja informacyjna TASS podsumowała to, co wiadomo o umowie w sprawie przystąpienia Szwecji do NATO, a ja (Thomas Röper| ) przetłumaczyłem to podsumowanie
Początek tłumaczenia:
Członkostwo w UE w zamian za przyjęcie Szwecji do NATO. Co wiadomo o umowie między Turcją a Zachodem [prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan, sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg i premier Szwecji Ulf Kristersson].
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan zgodził się ratyfikować protokół zezwalający Szwecji na przystąpienie do NATO. W zamian Sztokholm zobowiązał się przyspieszyć proces przystąpienia Turcji do UE i pomóc temu krajowi w modernizacji unii celnej ze wspólnotą.
USA zaznaczyły jednak, że kwestie członkostwa Szwecji w NATO i członkostwa Turcji w UE nie są ze sobą powiązane. USA popierają przystąpienie Turcji do UE, ale kwestia ta powinna zostać rozstrzygnięta przez same strony i nie może stać się przeszkodą dla wejścia Sztokholmu do sojuszu. Jednocześnie negocjacje w sprawie członkostwa Turcji w UE powinny również dotykać kwestii reform.
Decyzja Turcji.
Przed lotem do Wilna na poniedziałkowy szczyt NATO Erdogan powiedział, że zgodzi się na przystąpienie Szwecji do NATO, jeśli droga Turcji do UE zostanie otwarta.
Erdogan spotkał się następnie z premierem Szwecji Ulfem Kristerssonem, sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem i szefem Rady Europejskiej Charlesem Michelem. Efektem tych rozmów było zobowiązanie Turcji do jak najszybszej ratyfikacji Protokołu o przyjęciu Szwecji do NATO i jak najszybszego przedłożenia odpowiedniego dokumentu Parlamentowi do ratyfikacji.
Według tureckich źródeł Sztokholm spełnił żądania Ankary, w tym najważniejsze, związane z walką z terroryzmem. [Chodzi o Kurdów w Szwecji]
Co obiecano Turcji
W zamian Szwecja obiecała ?podjąć działania? w celu modernizacji unii celnej Turcji z UE. Szwecja przyspieszy również proces przystąpienia Turcji do UE i negocjacje w sprawie ruchu bezwizowego. Sztokholm zgodził się pomóc w zniesieniu sankcji i usunięciu przeszkód dla kompleksu wojskowo-przemysłowego i inwestycji Ankary.
Szwecja zobowiązała się również nie wspierać zadeklarowanych przez Turcję organizacji terrorystycznych. Dotyczy to Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) i organizacji FETÖ, która jest oskarżana o przygotowanie zamachu stanu z 15 lipca 2016 r. A NATO stworzy specjalny mechanizm i stanowisko specjalnego wysłannika do walki z terroryzmem.
Z oświadczeń nie wynika, czy Szwecja, UE i NATO zobowiązały się do przekazania Ankarze konkretnego potwierdzenia wyników działań w tych kwestiach.
Przystąpienie Szwecji do NATO
Wielkie Zgromadzenie Narodowe Turcji może ratyfikować ofertę do końca przyszłego tygodnia, donosi CNN Türk. Jednak legislatura Republiki udaje się w tym tygodniu na letnią przerwę, więc Parlament mógłby przyjąć protokół już na sesji jesiennej, która rozpocznie się 1 października.
Zgodnie z prawem tureckim protokół jest najpierw rozpatrywany przez Komisję Spraw Zagranicznych Parlamentu, a dopiero potem przekazywany Zgromadzeniu Ogólnemu Parlamentu. Po zatwierdzeniu i opublikowaniu w dzienniku rządowym Resmi Gazete z podpisem Prezydenta proces jest zakończony.
Stoltenberg oczekuje rozwiązania kwestii przystąpienia Szwecji do NATO, gdyż Węgry już zapowiedziały, że nie będą ostatnim krajem, który ratyfikuje protokół. Węgry podkreśliły też, że rząd popiera wejście Szwecji do NATO, a ratyfikacja umowy to kwestia czysto techniczna.
Odpowiedź na decyzję Turcji
Kristersson powiedział, że Sztokholm ustanowi nowy dwustronny dialog na temat bezpieczeństwa i jakąś formę współpracy z Ankarą. Powiedział, że jest to długoterminowe zobowiązanie Szwecji, które wspiera bliższą współpracę między Turcją a UE.
Szwedzki premier uważa też, że Węgry nie będą zwlekać z ratyfikacją propozycji.
Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen również z zadowoleniem przyjęła decyzję Turcji, ale nie skomentowała zobowiązań wobec Ankary. Jednocześnie rzeczniczka Komisji Europejskiej (KE) Dana Spinant powiedziała dzień wcześniej, że rozszerzenie NATO i UE to dwa różne, odrębne procesy.
Turecka gazeta Aydinlik napisała, że ??Erdogan poddał się prośbom Zachodu i wycofał się z kwestii przystąpienia Szwecji do NATO. A Utku Reyhan, wiceprzewodniczący partii politycznej Ojczyzna, powiedział, że decyzja była hańbą i że Turcja uległa zachodniemu szantażowi.
Tureckie media rządowe podały, że Ankara wyszła zwycięsko z tej sytuacji, ponieważ otrzymała liczne gwarancje walki z terroryzmem i wsparcia członkostwa w UE.
Prezydent USA Joe Biden z zadowoleniem przyjął decyzję Erdogana. Biden powiedział, że jest gotowy do współpracy z Turcją w celu wzmocnienia obrony i odstraszania w regionie euroatlantyckim.
Jednocześnie kwestie członkostwa Turcji w UE i przystąpienia Szwecji do NATO nie są ze sobą powiązane, powiedział asystent prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan. USA popierają członkostwo Turcji w UE i będą ją wspierać w tej sprawie.
Negocjacje między UE a Turcją powinny dotyczyć reform niezbędnych do utrzymania demokracji, przez które przechodzi każdy potencjalny członek UE.
Dostawy F-16 do Ankary
Według Sullivana Biden opowiada się za dostarczeniem Turcji 40 myśliwców F-16 Block 70 i 80 zestawów modernizacyjnych Block 70 dla istniejących samolotów. Ten krok leży w interesie narodowym Stanów Zjednoczonych.
Robert Menendez, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Senatu USA, jest jednym z tych, którzy blokują dostawę myśliwców. Powiedział, że prowadzi rozmowy z administracją prezydenta w sprawie wycofania weta i może podjąć decyzję w ciągu najbliższego tygodnia.
Stoltenberg podkreślił jednak, że Turcja dała jasno do zrozumienia, że ??kwestia dostaw myśliwców nie jest częścią umowy ze Szwecją, ale ograniczenia w dostawach broni do Ankary zostały zniesione na mocy tych umów.
Thomas Röper|
Tłumaczył Paweł Jakubas, proszę o jedno Zdrowaś Maryjo za moją pracę.
Tekst ukazał się 15 lipca 2023 roku na stronie https://apolut.net/schwedens-nato-beitritt-was-erdogan-fuer-sein-okay-bekommen-hat-von-thomas-roeper/
Źródła: https://tass.ru/mezhdunarodnaya-panorama/18242859 |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 21.07.23 |
Pobrań: 23 |
Pobierz () |
|
|
|
|
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|