|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
11
|
Download: Gazetka "Wolne Słowo" |
|
|
28.07.2023 Reklama dźwignią... prania mózgów |
"Masoneria polska 2023. Ostatni etap" - książka Stanisława Krajskiego, str. 60
Nie są to zatem tylko tradycyjne reklamy, ale również dziesiątki postaci kryptoreklamy, tego, co można by określić jako przedłużenie reklamy, jej wzmocnienie czy kontynuację w różnych dziedzinach.
Ogrom i wszechobecność reklamy ilustrują liczby i zakres jej działania. Obecnie wydaje się na reklamę na świecie miliardy dolarów rocznie, a tylko jedna, największa w tej dziedzinie firma brytyjska Saatchi&Saatchi działa w ponad 80 krajach. Przykładem może tu być również Pepsi Cola, której kampania reklamowa trafiła ostatnio do 40 krajów i oddziaływała na 20% mieszkańców Ziemi.
B. R. Barber twierdzi, że zręby McŚwiata zbudowały właśnie te firmy i że podjęły one działalność w tym kierunku kilkadziesiąt lat temu, gdy jeszcze nikomu (poza masonerią) nie śniło się, że taki świat mógłby faktycznie powstać. To powstawanie McŚwiata było wprost związane ze zwiększającymi się wciąż nakładami na reklamę, które rosły o jedną trzecią szybciej niż wynosiło tempo wzrostu światowej gospodarki, a ponad trzy razy szybciej niż przyrost ludności na świecie.
Nakłady te od 1950 do 1990 r. wzrosły siedmiokrotnie, co daje, w przeliczeniu na jedną osobę wydatki od 15 dolarów (w 1950 r.) do 50 dolarów (obecnie). W samym USA wydatki te wyniosły ponad 500 dolarów na mieszkańca.
Doradca Clintona twierdzi, że w nazwach firmowych i w przekazach reklamowych "zaszyfrowane są skojarzenia i symbole" dotyczące różnych dziedzin ludzkiego życia, związane często w sposób wyraźny z rozwiązłością, homoseksualizmem, śmiercią, ale o takim charakterze, że trudno określić o co istotnie chodzi i jakie będą tego społeczne skutki. Podaje też przykład prowadzenia przez te koncerny wprost kampanii lansujących styl życia.
Pisze np. o tym, w jaki sposób American Express prowadziła kampanie z udziałem wielu detalistów przedstawiającą zakupy jako "działanie społeczne", co "w rzeczywistości jednak sprowadzało zaangażowanie społeczne do robienia zakupów". jedna z takich reklam podkreślała, że klienci, którzy kupują odżywkę do włosów w Body Shop ratują lasy tropikalne i wspomagają Indian Kayapo.
Zauważmy, że tego typu reklam jest coraz więcej w wielkich polsko-języcznych mediach.
Przodują tu wyraźnie TVN i POLSAT. "Pomagamy" zatem, kupując różne towary, głodnym dzieciom, mieszkańcom Afryki itd. Reklamodawcy wkraczają, i pozwala im się na to, dosłownie we wszystkie możliwe sfery. Reklam słucha się oczekując na połączenia telefoniczne, ogląda się je jadąc środkami komunikacji miejskiej i pociągiem, taksówką, w USA pojawiają się one już nawet na lekcjach w szkole i zasłaniają nocą gwiazdy (wielkie elektroniczne tablice na niebie).
Reklama przenika do programów rozrywkowych, a nawet informacyjnych w telewizji przybierając często postać "niezależnych komentarzy", tak że widzowie często nie zdają sobie sprawy z tego, że mają do czynienia z reklamą.
Pojawia się też w postaci "sponsorowanych" artykułów i programów telewizyjnych, pojawia się w tle w filmach lub w wypowiedziach ich bohaterów, w grach komputerowych. Produktem reklamy u nas jeszcze w zasadzie nie znanym są tzw. parki tematyczne, w których rozrywka, reklama, "elementy dydaktyczne i wychowawcze" stanowią jedno. Wszystko to w istocie nie jest już wcale reklamą, a tylko czymś co jedynie, i to niekiedy na marginesie, zawiera elementy reklamy. Pojawia się informacja o towarze, ale cel przekazu jest w istocie religijny (pogański), moralny, światopoglądowy. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 28.07.23 |
Pobrań: 26 |
Pobierz () |
28.07.2023 Igraszki zastępcze |
Ponieważ nasi Umiłowani Przywódcy, a tym bardziej ? Wielce Czcigodni Parlamentarzyści - uprawianie prawdziwej polityki mają surowo zakazane, to muszą sobie wynajdywać jakieś zajęcia, którymi mogliby wypełnić sobie czas i zabić nudę.
Niektórzy ludzie nie wierzą, żeby nasi Umiłowani Przywódcy mieli surowo zakazane uprawianie prawdziwej polityki, więc żeby nie być gołosłownym, podam kilka przykładów. 3 maja ubiegłego roku, przemawiając z okazji rocznicy Konstytucji, pan prezydent Duda, zupełnie na trzeźwo i bez pistoletu przy głowie, zadeklarował intencję przeprowadzenia unii polsko-ukraińskiej.
Jestem przekonany, że chciał dobrze, to znaczy - że chciał podlizać się Naszemu Najważniejszemu Sojusznikowi, odgadując jego życzenia, a nawet je uprzedzając. Myślę, że spodziewał się, iż Nasz Najważniejszy Sojusznik poklepie go po plecach i powie "nu Duda, maładiec!" - a potem, jak już przestanie być tubylczym prezydentem, obieca mu trafikę. Aliści musiał spotkać się z reprymendą, bo w kilka dni później już tylko powiedział, że granica polsko-ukraińska powinna "łączyć", a nie "dzielić".
Ale żeby nawet "łączyła" - cokolwiek miało by to znaczyć - to musi najpierw istnieć. A skoro musi istnieć, to znaczy, że o żadnej "unii" nie ma mowy.
Co się mogło stać? Ano prawdopodobnie to, że ktoś przypomniał panu prezydentowi przysłowie: "co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie!". Rzecz w tym, że o tym, czy Polska będzie nadal istniała, czy też dostanie rozkaz, by "zlać się" z Ukrainą, nie będzie decydował pan prezydent Duda, tylko Nasz Najważniejszy Sojusznik. Tym razem reprymenda była jeszcze dyskretna, ale w rok później Nasz Najważniejszy Sojusznik dyskrecję w stosunku do pana prezydenta Dudy porzucił.
Kiedy pan prezydent w podskokach podpisał ustawę o nadzwyczajnej komisji do badania ruskich wpływów w naszej - pożal się Boże! - polityce, w przekonaniu, że podpisując "lex Tusk", znowu odgadnie najskrytsze życzenia Naszego Najważniejszego Sojusznika i zostanie przez niego pochwalony, Sojusznik, ustami pana ambasadora Marka Brzezińskiego, który pełni u nas obowiązki ambasadora Lebiediewa, a w każdym razie - Aristowa - obsztorcował pana prezydenta, że to niby jest "zaniepokojony".
A czym? Przecież nie komisją, która - nie dość, że nie może powstać, to w dodatku przez kilka przedwyborczych miesięcy zajmowałaby się biciem piany - tylko samowolką pana prezydenta Dudy. "Wiecie, rozumiecie, Duda, jak coś macie podpisać, to najpierw zapytajcie starszych i mądrzejszych, czy wam wolno. Żadnych mi tu samowolek - bo inaczej będzie z wami brzydka sprawa." Toteż obsztorcowany pan prezydent dwa dni po podpisaniu ustawy, zawetował potulnie własny podpis.
A żeby obsztorcować pana premiera Morawieckiego, to Nasz Najważniejszy Sojusznik nawet się nie fatyguje osobiście, tylko zleca to zadanie ukraińskiemu premierowi Denysowi Szmyhalowi, a nawet jego zastępczyni Julii Swyrydenko, która samowolkę pana premiera Morawieckiego w sprawie embarga na ukraińskie "zboże techniczne" nazwała "niedopuszczalną". Toteż pan premier zaraz odzyskał poczucie rzeczywistości, dając do zrozumienia, że Polska nadal jest "sługą narodu ukraińskiego" i tłumacząc się tylko, że został źle zrozumiany, bo przecież "tranzyt" ukraińskiego "zboża technicznego", nadal będzie możliwy - jak to było przedtem.
Dodajmy do tego powściągliwość ministra rolnictwa, pana Telusa, który od miesięcy nie ośmiela się podać nazw firm, które tym "tranzytowym" zboże zasypały polskie magazyny. Pewne światło na tę powściągliwość rzuca okoliczność, że zboże to zostało wyprodukowane przez trzy koncerny, które na Ukrainie mają latyfundia o ogólnym obszarze 17 mln hektarów.
Dwa z nich: Cargill i DuPont - to koncerny amerykańskie, a trzeci, Monsanto, też był amerykański, ale przed kilkoma laty został wykupiony za 63 mld dolarów przez niemiecki Bayer. Wszystkie one mają swoje polskie oddziały, więc nic dziwnego, że pan minister Telus nie spełnia swoich obietnic, bo wie, że zaraz by mu przypomniano, skąd wyrastają mu nogi.
Skoro tedy najwięksi nasi dygnitarze uprawianie samodzielnej polityki mają surowo zakazane, to cóż dopiero mówić o dygnitarzach drobniejszego płazu, czyli o Wielce Czcigodnych Parlamentarzystach? W ich przypadku o żadnej polityce nie może być mowy, ale z drugiej strony trzeba suwerenom urządzić od czasu do czasu pokazuchę, jeśli nie głębokiego sporu politycznego, to przynajmniej pochylenia się nad losem obywateli.
Toteż parlamentarny Zespół do Spraw Kobiet urządził przestawienie z udziałem pani Joanny Parniewskiej z Krakowa, która od tygodnia znalazła się na czele orszaku męczenników faszystowskiego reżymu, dystansując nawet pana sędziego Igora Tuleyę. Inna sprawa, że pan sędzia Tuleya do takiego przedstawienia nie bardzo się nadaje. Pani Joanna, to co innego: najsampierw zaszła w ciążę, potem najadła się jakiś wczesnoporonnych pastylek, od czego zrobiło się jej niedobrze.
Próbowała kurować się winkiem, ale winko jakoś tym razem nie pomagało, więc zadzwoniła do doktora, a pani doktor doszła do wniosku, że ma do czynienia z próbą samobójczą i zawiadomiła policję. Policja - i odtąd już nie ma wątpliwości, co naprawdę się zdarzyło - zrobiła pani Joannie rewizję osobistą w poszukiwaniu cyjanku potasu. Rewizja osobista polega m.in. na tym, że trzeba zdjąć majtki, a nawet zrobić przysiad.
Wiem, co mówię, bo za komuny takie przyjemności mnie spotykały. Tymczasem pani Joanna takiej siurpryzy najwyraźniej się nie spodziewała, a miała w majtkach podpaskę, w dodatku z kleksem. Obciach straszny - no i właśnie Parlamentarny Zespół do Spraw Kobiet uznał, że musi się tym zająć, by położyć kres samowoli policji. Najwyraźniej Wielce Czcigodni członkowie Zespołu muszą uważać, że propozycję zdjęcia majtek może złożyć kobiecie albo jej aktualny dobiegacz - oczywiście za zgodą wyrażoną w akcie notarialnym, albo "siostra" w ramach siostrzanych baraszkowań - ale w żadnym razie policja, nawet przy rewizji osobistej!
Co z tego wyniknie, czy Zespół zgłosi jakieś propozycje de lege ferenda - tego jeszcze nie wiemy - ale z pewnością się wzruszył, bo i pani Joanna przykładnie się rozbeczała, podobnie jak kiedyś Wielce Czcigodna Beata Sawicka, którą agent Tomek podstępnie rozkochał, chociaż do sprokurowania ciąży już się nie posunął.
Jak tam będzie, tak tam będzie - ale już nie ulega wątpliwości, że dzięki tym traumatycznym przeżyciom, pani Joanna Parniewska zostanie dokooptowana do grona autorytetów moralnych, a poza tym - "stając się damą i pisarką" - napisze książkę, na podstawie której na przykład pani reżyserowa Agnieszka Holland nakręci film z wyeksponowaniem "momentów", który oczywiście dostanie Oskara, od czego wzbogaci się kultura światowa i tubylcza.
Stanisław Michalkiewicz |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 28.07.23 |
Pobrań: 23 |
Pobierz () |
28.07.2023 Kijowskiego reżimu wojna z Panem Bogiem |
Przemoc wobec duchowieństwa i wiernych, siłą przejmowane świątynie, profanacje i powszechna agresja, która nie ominęła nawet najważniejszego przybytku religijnego na Ukrainie, kijowskiej Ławry Pieczerskiej.
W kwietniu 2023 roku ukraińska policja usunęła z niej mnichów i wiernych jedynej kanonicznej Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej (Patriarchatu Moskiewskiego), zaś zwierzchnika klasztoru, metropolitę Pawła umieszczono w areszcie domowym poza stolicą.
Beneficjentem akcji stał się powołany jeszcze przez poprzedniego prezydenta, Petra Poroszenkę niekanoniczny Kościół Prawosławny Ukrainy, dla którego dzięki wsparciu amerykańskiemu uzyskano tomos Patriarchy Ekumenicznego Bartłomieja.
22 lipca 2023 roku Center for Geostrategic Studies zorganizowało w Wiedniu międzynarodową konferencję na temat prześladowań religijnych na Ukrainie. Jak stwierdził w otwierającym spotkanie wystąpieniu Patrick Poppel, austriacki ekspert Centrum, celem obrad było zapoznanie środowisk zajmujących się problematyką religijną, a także obrońców praw człowieka, ze stanem łamania praw religijnych i prześladowań duchowieństwa i wyznawców ukraińskiego prawosławia.
Dechrystianizacyjna akcja Zachodu
Antychrześcijańska akcja na Ukrainie wpisuje się w szerszy kontekst prześladowań religijnych, doświadczanych przez wiernych na całym świecie - wskazał Anton Eggendorfer, austriacki teolog i religioznawca. Jak zauważył, nieprzypadkowo represyjną politykę wdrażają reżimy wspierane przez zachodnie ośrodki władzy, co znamy choćby z Bliskiego Wschodu.
Na tę samą analogię zwrócił również uwagę prof. Dan Kovalik, który porównał działania armii ukraińskiej, atakującej i niszczącej kościoły i klasztory, do podobnych akcji wspieranych przez Zachód dżihadystów w Syrii (gdzie w obronie chrześcijan występował m.in. Hezbollah).
- Mamy do czynienia z wojną na globalną już skalę, toczoną przeciw historii, kulturze i tradycji, a jej przejawy na Ukrainie noszą już znamiona ludobójstwa, nie tylko przeciwko rosyjskojęzycznej grupie etnicznej, ale i przeciw prawowiernym wyznawcom prawosławia - podkreślił prof. Kovalik.
Spalone cerkwie Kosowa i Metochii
Jak dodał protojerej Slađan Vasić władze kijowskie dopuściły się jawnej uzurpacji, dążąc do likwidacji jedynej kanonicznej Cerkwi i promując w zamian w pełni przez siebie kontrolowaną organizację polityczną, upozowaną jedynie na związek wyznaniowy.
- Jeśli mówimy o aspekcie prawnym, Ukraina łamie własną konstytucję i prawa, ponieważ jest zobowiązana do zapewnienia wolności religijnej w kraju. Ukraina łamie także Europejską Konwencję Praw Człowieka, mimo że aspiruje do członkostwa w UE - nie miał wątpliwości mec. Arnaud Devaley, prawnik, francuski ekspert w dziedzinie prawa międzynarodowego.
Zdaniem Dragany Trifković, dyrektor Centrum Studiów Geostrategicznych, konflikt ukraiński wpisuje się w ciąg historyczny i geopolityczny, a atak na Ukraińską Cerkiew Prawosławną przywodzi skojarzenia z wcześniejszymi próbami dekompozycji prawosławia w Serbii i całej byłej Jugosławii.
? We wszystkich tych działaniach łatwo rozpoznajemy interesy globalistycznych ośrodków władzy, kontrolujących m.in. NATO. Władze Ukrainy, pod bezpośrednim zarządem Waszyngtonu, brutalnie usiłują skonfiskować majątek Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej, terroryzują duchowieństwo, a także wiernych. USA konsekwentnie próbują pogłębić schizmę w całym świecie prawosławnym, a patriarcha Bartłomiej bardzo im w tym niestety pomaga. Jako przykład niszczenia prawosławia przez globalistyczne ośrodki władzy należy napiętnować w szczególności los ponad 150 serbskich średniowiecznych kościołów i klasztorów w Kosowie i Metochii, które zostały zniszczone przez albańskich terrorystów od czasu, gdy kontrolę nad tą częścią Serbii przejęło NATO - przypomniała Trifković.
Święcenie Bandery
Daniele Perra, analityk geopolityczny włoskiego magazynu "Eurasia" zauważył, że istnieje wiele aspektów ukraińskiego konfliktu, całkowicie ignorowanych przez Zachód.
- Kiedy mówię o Zachodzie, nie mam na myśli ram geograficznych, ale ideologicznych. Cały Zachód znajduje się pod hegemonią Stanów Zjednoczonych i to przestrzeń, w której nie ma miejsca na nic świętego. Uważam, że przyczyna konfliktu na Ukrainie jest związana z westernizacją, w której tolerancja jest tylko maską ukrywającą głębokie formy kulturowego rasizmu. Dzisiaj Europa jest peryferiami, Zachód został podbity nie tylko militarnie przez daleki Zachód, ale także metafizycznie. Dzieje się tak również na Ukrainie, ale widzieliśmy to wcześniej w Serbii, która jest oddzielona od swojego metafizycznego rdzenia, Kosowa i Metochii.
Zachód faktycznie wspiera narkoprzestępcze państewko, sztucznie stworzone na Bałkanach, miejscu będącym jednym z duchowych centrów prawosławia. To samo dzieje się na Ukrainie, gdzie prawdziwa Ukraińska Cerkiew Prawosławna jest nieustannie gwałcona w celu zapewnienia dominacji tzw. Kościoła Prawosławnego Ukrainy, która znów jest tylko tworem Zachodu, stworzonym za amerykańskie dolary - podsumował Perra. Zwrócił uwagę, że najlepszym symbolem całego procesu jest cerkiew w Tarnopolu, pobłogosławiona przez zwierzchnika KPU, na której murach powieszono portrety Stiepana Bandery i symbole batalionu Azow.
O nawrócenie Ukrainy
Konieczne jest kontynuowanie akcji informacyjnej, alarmowanie międzynarodowych środowisk praw człowieka i organizowanie pomocy dla prześladowanych ukraińskich chrześcijan - uznali uczestnicy konferencji. Niestety, władze w Kijowie skutecznie cenzorują i ograniczają dostęp niezależnych mediów, także do przejmowanych świątyń, starają się też ukrywać zbrodnie wojenne i niszczenie dóbr kultury prawosławnej, jakich dopuszczają się kijowskie wojska i bataliony ochotnicze podczas operacji na zapleczu frontu.
Dzisiejsza Ukraina, na zlecenie bezbożnego, antyreligijnego Zachodu, prowadzi zatem wojnę z samym Panem Bogiem, a więc jednoznacznie określa własne miejsce w konflikcie o wymiarze już nie tylko geopolitycznym, ale i eschatologicznym. Oby zatem jak najszybciej na nieszczęsnych Ukraińców poddanych takiej presji, przyszło opamiętanie i nawrócenie.
Konrad Rękas
https://myslpolska.info |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 28.07.23 |
Pobrań: 23 |
Pobierz () |
31.07.2023 Światowe Dni Młodzieży promują zielony komunizm |
Osoby odpowiedzialne za organizację sierpniowych Światowych Dni Młodzieży w Lizbonie wezwali uczestników, aby powstrzymali się od jedzenia mięsa. Zawarty w karcie pielgrzyma apel ma rzekomo służyć "walce ze zmianami klimatycznymi".
Tegoroczne Światowe Dni Młodzieży odbędą się pod patronatem zielonego komunizmu? Jak się okazuje, organizatorzy wydarzenia uznali priorytet najnowszych mądrości globalistów nad doktryną katolicką.
Wydany przez nich tzw. "Podręcznik Pielgrzyma" zawiera wskazówki i propozycje dla młodzieży dotyczące "działań na rzecz obniżenia zawartości gazów cieplarnianych w atmosferze" (sic!). W dokumencie napisano, że aby zrekompensować ślad węglowy po podróży samolotem do i z Lizbony, młodzi powinni przez rok zaprzestać jedzenia produktów mięsnych.
Na apel organizatorów ŚDM, odbywających się co kilka lat w jednym z miast na świecie, odpowiedziała w czwartek Konfederacja Rolników Portugalii (CAP). Instytucja nazwała zalecanie młodzieży zaprzestania konsumpcji mięsa "absurdem". Rolnicy uznali to także za atak na tradycyjne rolnictwo, które przecież nie może obyć się bez hodowli zwierząt. W przypadku jego braku, nie będzie bowiem naturalnego obornika, pełniącego rolę nawozu. Cała wytwarzana żywność oparta będzie wyłącznie o nawozy sztuczne.
Wśród innych postulatów, które wywołały kontrowersje i nieprzychylne opinie różnych środowisk, głównie konserwatywnych i tradycjonalistycznych jest m.in. deklaracja szefa komitetu organizacyjnego wydarzenia, biskupa Americo Aguiar'a. Tenże w swym wywiadzie dla telewizji stwierdził, że celem imprezy nie jest nawracanie młodych na Chrystusa. [I pewnie za to Franciszek zrobił go kardynałem.]
NASZ KOMENTARZ [Magna Polonia ] : Kościół modernistyczny stacza się coraz bardziej. Ciekawe co zrobią hierarchowie pokroju Americo Augiar'a, gdy możni tego świata stwierdzą, że należy całkowicie porzucić naukę Chrystusa. Dlaczego? Bo na przykład według nich jest szkodliwa. Zaprą się Zbawiciela w imię pojednania ze "światem", czy nagle obudzą się z ręka w nocniku by wyjąkać cichutko jakieś non possumus?
https://www.magnapolonia.org/swiatowe-dni-mlodziezy-promuja-zielony-komunizm/ |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 31.07.23 |
Pobrań: 30 |
Pobierz () |
31.07.2023 Dramatyczne zmiany osobowości u ?szczepionych? osób |
Podobieństwa między wpływem mRNA na ludzki mózg a skutkami lobotomii
Dyskusja odbyła się podczas sesji Międzynarodowego Komitetu Śledczego ds. Przestępstw ("ICIC") w zeszłym miesiącu. Adwokat dr. Reiner Fuellmich przeprowadził wywiad z profesorem dr. Sucharit Bhakdi, profesor dr. Karina Reiss, dr. Naomi Wilk i Dr. Peter R. Breggin.
Prof. Bhakdi i jego żona prof. Reiss mówił o skutkach nowej technologii "szczepionki" mRNA, którą plan zwolenników - Globalistów - stanie się jedyną dostępną w przyszłości "szczepionką", która zastąpi konwencjonalne szczepionki - np. na odrę, grypę itp.
Pisarz i dziennikarz dr. Naomi Wolf wyjaśnia, jak łamanie woli ludzi po szczepieniach wygląda w prawdziwym życiu.
A psychiatra dr. Peter Breggin opisuje niepokojące podobieństwa między wpływem mRNA na ludzki mózg a skutkami lobotomii, czyniąc kampanię "szczepień" bez wątpienia jedną z najbardziej brutalnych, a nawet brutalnych zbrodni przeciwko ludzkości, jakie kiedykolwiek popełniono.
Większość ludzi wie o lobotomii tylko z filmu "Lot nad kukułczym gniazdem", chociaż kryzys Covid ujawnił, że nic nie jest zbyt ponure ani przerażające, aby Big Pharma projektowała i włączała produkty przeznaczone do masowego wprowadzania na rynek w populacjach. pod etykietą "szczepionka".
Dylemat osoby zaszczepionej - Ed Dowd i Phinance Technologies używają narzędzia do analizy nadmiernej śmiertelności
Ten film zawiera szczegóły i obrazy, z którymi niektórzy widzowie mogą się nie czuć komfortowo. Ale bardzo ważne jest, abyśmy wszyscy wiedzieli i rozumieli, co ten zastrzyk mRNA robi z ciałem i umysłem tych, którzy go otrzymali.
Tylko wtedy będziemy w stanie zrozumieć, dlaczego tak wielu ludzi, którzy otrzymali te zastrzyki, nie może już kontaktować się efektywnie z nami - niezainfekowanych mRNA.
Powyższy film jest osadzony z Rumble, lub Link
https://drnowopolskipolskapanorama.home.blog/2023/07/29/dramatyczne-zmiany-osobowosci-u-szczepionych-osob/ |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 31.07.23 |
Pobrań: 23 |
Pobierz () |
1.07,2023 Kib3ice Śląska Wrocław walczą o prawdę: "Ukraińcy mordowali dzieci na Wołyniu", |
Link
"Ukraińcy mordowali dzieci na Wołyniu", "80 lat haniebnego milczenia za nami. Wołyń '43" - takie i jeszcze ostrzejsze transparenty pojawiły się na trybunach podczas meczu Śląska Wrocław z Zagłębiem Lubin. To nie pierwszy raz, kiedy wrocławscy kibice wznoszą antyukraińskie hasła.
----------------------------------
Kibice Śląska Wrocław znów o sobie przypomnieli. W marcu tego roku Komisja Ligi ukarała klub grzywną w wysokości 15 tys. zł za to, że pod koniec lutego podczas meczu z Lechem Poznań kibice z Wrocławia wywiesili transparent z napisem: ?To nie nasza wojna?. Wcześniej w październiku zeszłego roku na trybunach stadionu Tarczyński Arena pojawiło się hasło: ?Stop ukrainizacji Polski?. Teraz kibice z Wrocławia poszli o kilka kroków dalej. Wywiesili cały szereg ?antyukraińskich? transparentów, w tym jeden ogromny, nawiązujący do zbrodni na Wołyniu.
----------------------
Narodowy Lublin
@narodowylublin
Śląsk Wrocław dzisiaj bez ogródek.
"UKRAIŃCY MORDOWALI DZIECI NA WOŁYNIU"
"STOP UKRAINIZACJI POLSKI"
"JEBAĆ BANDEROWCÓW"
"JEBAĆ UPA"
Link
10:07 PM ? 29 lip 2023
https://www.sport.pl/pilka/7,64946,30024071,skandal-na-meczu-ekstraklasy-kibice-rozwiesili-antyukrainskie.html#e=RelArtLink(2 |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 31.07.23 |
Pobrań: 22 |
Pobierz () |
31.07.2023 Oni mają już mało czasu - elity przyspieszają swoje działania |
Światowe Forum Ekonomiczne (WEF), kierowane przez Klausa Schwaba, zapowiedziało przyspieszenie realizacji Agendy 2030. Za planami Agendy stoi budowa reżimu kontroli, w którym nie ma ani prawa, ani wolności. Czy plany te to rzeczywiście tylko teoria spiskowa?
Jeśli chcesz zrozumieć tajemnicę stojącą za agendą, musisz po prostu przyjrzeć się bliżej kulisom polityki. Tutaj całe szaleństwo jest właśnie prezentowane przed naszymi oczami jak rozwinięty dywan, ponieważ polityka oparta na gadze jest częścią planu - jakkolwiek ciekawie by to nie brzmiało.
Chodzi o zniszczenie systemu federalnego, aby zastąpić go systemem rządu światowego - świata bez granic, o którym pisze założyciel Fundacji Społeczeństwa Otwartego, George Soros, w swojej książce "Wiek błędu". Klaus Schwab ze Światowego Forum Ekonomicznego również dzieli się tymi fantazjami w swojej książce Covid-19: The Great Upheaval, opublikowanej w 2020 roku.
Dwie książki nie mogą kłamać. Nawet jeśli plany są różnie oceniane i interpretowane - pozostają te same. Nawet ładnie pokolorowane słowa nie mogą tego zmienić. Przytłaczająca większość nadal nie może nic zrobić z terminem Agenda 2030, ponieważ plany stają się przejrzyste tylko krok po kroku, aby powoli przyzwyczajać ludność do dramatycznych i bardzo ograniczających wolność zmian.
Według europosłanki Christine Anderson, sfałszowana pandemia Covid była tylko próbą dla systemu kredytów społecznych, który ma być zintegrowany z planowanymi 15-minutowymi miastami. Przemawiając do Epoch Times, Andersson powiedziała:
"Przepustka Covid była balonem próbnym, aby skłonić ludzi do wygenerowania jakiegoś kodu QR. Chcieliśmy tylko przyzwyczaić ludzi do tego. (...) Teraz uderzają z tymi 15-minutowymi miastami. Nie popełnijcie błędu, nie chodzi o wygodę. Chodzi o to, żeby mieć wszystkie potrzebne miejsca w bliskiej odległości. I nie chodzi też o ratowanie planety, tak przy okazji. 15-minutowe miasta muszą mieć (kody QR), zanim będą mogły cię zablokować."
Anderson przytacza cytaty z nowego brytyjskiego prawa, które kładzie podwaliny pod blokadę klimatyczną jako kolejny krok w planie WEF dla Wielkiego Resetu. Oznacza to, bez żadnych wątpliwości, że 15-minutowe miasta są niezbędne do zablokowania populacji.
Covid byylko próbą generalną
Covid pokazał, że trzydzieści, może czterdzieści procent, jest gotowych przeciwstawić się likwidacji praw podstawowych i demokracji. To dobry znak, bo należy mieć nadzieję, że plany się załamią. Klaus Schwab przynajmniej przyznał się do nieprzewidywalnych komplikacji w realizacji agendy z powodu pandemii Corony, bo oczywiście nikt w jego szeregach nie spodziewał się tak wielkiego oporu.
To, czego wielu jeszcze nie zrozumiało, to fakt, że Wielki Reset to nie tylko wojna z ludnością, ale także z tymi, którzy wciąż są u władzy, którzy, że tak powiem, kopią sobie grób, do którego pewnego dnia zostaną wepchnięci.
W prostym języku oznacza to, że dla WEF elity rządzące są w zasadzie niczym innym jak pożytecznymi idiotami, którzy przez własną głupotę nie tylko niszczą swój kraj, ale także piłują gałąź, na której siedzą, bo według planów Agendy 2030 w przyszłości nie będzie już granic państwowych, przynajmniej nie na poziomie UE. Kolejną ważną kwestią jest dehumanizacja w ramach Agendy, która wyraźnie nabrała tempa wraz z pandemią Corony. Zasadniczo chodzi tu o łamanie psychiki ludzi. Używane środki są podobne do tych stosowanych w obozach więziennych i ośrodkach reedukacyjnych. W rzeczywistości częścią strategii Covid było złamanie psychiki i woli ludności, aby uczynić ją zgodną z planami przyszłej agendy, bez nadawania pozorów państwa autorytarnego, ponieważ według oficjalnego oświadczenia, pozornym celem było zapobieżenie globalnej katastrofie.
Myślę, że nie ma lepszego sposobu na ukrycie złych intencji, dlatego metoda pogotowia kryzysowego, czy to pandemicznego, czy klimatycznego, jest szczególnie atrakcyjna dla rządów państw demokratycznych. Izolacja, ciągłe noszenie masek, wydawanie poleceń z groźbą kary, to techniki tortur, które stosowano już w Guantanamo.
Łamanie psychiki i woli
Wszystkie te działania są elementem dehumanizacji, mającej na celu stworzenie amorficznej populacji o słabej woli. Często niestety jest tak, że wiele osób poddaje się systemowi, bo nie widzi innej szansy i dlatego, że są jeszcze tysiące, które robią podobnie. Innym ważnym punktem, o którym już wspomniano, jest stworzenie cyfrowej waluty w połączeniu z wprowadzeniem systemu kredytów społecznych, aby w przyszłości móc lepiej kontrolować i karać obywateli, którzy sprzeciwiają się zarządzeniom i prawom, takim jak noszenie masek czy nieprzestrzeganie godzin policyjnych.
Ponadto planowane jest powszechne obniżenie poziomu edukacji, tak aby w przyszłości tylko uprzywilejowane dzieci z elitarnych kręgów miały dostęp do wszechstronnej edukacji. Celem tego jest zniewolenie pozostałych osiemdziesięciu procent ludności świata, która nie będzie miała już żadnych praw ani własności.
Większość ludzi nie jest poinformowanych o tym, jak poważne skutki będzie miała dla nich ta agenda - przyczyny tego mogą być różne. Zdecydowanie najważniejszym powodem jest to, że - jak już wspomniano - realizacja odbywa się w bardzo sprytny sposób, a mianowicie poprzez inscenizację wymyślonych kryzysów, takich jak Corona & Klimat, oraz szerzenie propagandy strachu.
Skonstruowanie hipotetycznej sytuacji ekstremalnej jest, jak widzieliśmy na przykładzie Corony, bardzo łatwe do przeprowadzenia przy pomocy garstki dobrze opłacanych naukowców.
Nieważne czy jest to symulowana pandemia, kłamstwo klimatyczne CO2 czy pozorowanie skażenia nuklearnego - ludzie poprzez szerzenie propagandy kryzysowej wpadają w stan szoku, w którym racjonalne myślenie przestaje być praktycznie możliwe. Oznacza to, że ludność jest w worku tak czy inaczej, ponieważ jest rozregulowana i przytłoczona sytuacją. Daje to elitom idealną okazję do skutecznej realizacji swoich planów. Najważniejszym warunkiem jest to, że mass media i wybrany krąg ekspertów i naukowców są w gotowości, co jest oczywiście łatwe, ponieważ są dobrze opłacani za to.
Jak już dobrze wiadomo, pieniądze Corony płynęły jak wodospad Niagara, co w sytuacji prawdziwej katastrofy nie byłoby możliwe, ponieważ prawdziwi eksperci, naukowcy i dziennikarze informują i relacjonują uczciwie z własnej woli.
Zamaskowana depopulacja
W przypadku opowieści wysokiego lotu sprawa wygląda inaczej, bo przecież najpierw trzeba skłonić naukowców i dziennikarzy do zniszczenia ich dobrego imienia, reputacji, która okazuje się szczególnie zła, gdy sprawy idą źle. Kolejnym punktem, który często jest wymieniany w związku z Agendą 2030, jest redukcja populacji. Oczywiście brzmi to absurdalnie, bo przecież nikt nie wyobraża sobie, że rządy są w stanie świadomie pozwolić ludziom wejść pod otwarty nóż. Ale co jeśli jest to robione pod fałszywym pretekstem, jak np. w przypadku Corony? Czy to robi jakąś różnicę?
Mówiąc przesadnie, mamy do czynienia z quasi-maskowaną depopulacją, bo mają do czynienia z wątpliwą i niesprawdzoną szczepionką, rzekomo opracowaną w bardzo małym oknie czasowym, stosowaną na tle śmiertelnej epidemii, którą wszyscy ogarnięci strachem przed śmiercią przyjmują z podziękowaniem, nie zastanawiając się głębiej nad ewentualnymi konsekwencjami. Ponieważ liczba obywateli chętnych do szczepień okazała się najwyraźniej niższa niż oczekiwano, pojawiły się groźby przymusowych szczepień i utraty pracy.
A teraz robi się naprawdę ciekawie, o czym już tutaj informowałem, że planowany traktat pandemiczny Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) ma w przyszłości regulować, jakie środki muszą być podejmowane w poszczególnych krajach w przypadku ogłoszenia pandemii. Oznacza to, że w przyszłości władza będzie należała do WHO.
Oto najważniejsze kluczowe punkty traktatu w skrócie: W dniach 5-7 grudnia 2022 r. przedstawiciele państw członkowskich WHO spotkali się w celu wypracowania globalnego porozumienia pandemicznego, które m.in. przewiduje obowiązkowe szczepienia przeciwko koronawirusowi oraz przeciwko wszystkim innym planowanym typom wirusów.
Porozumienie ma zostać podpisane w maju 2024 roku. Dyrektor generalny WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus powiedział na konferencji poświęconej porozumieniu pandemicznemu:
"Pandemia Covid 19 pokazała, że globalne bezpieczeństwo zdrowotne nie może być pozostawione dobrowolnym mechanizmom lub dobrej woli. Naszym zdaniem nowy instrument może być skuteczny w ochronie przyszłych pokoleń przed pandemiami tylko wtedy, gdy będzie wiążącym porozumieniem chroniącym wolności indywidualne i suwerenność państw."
Zatrzymać traktat o pandemii
Jeśli więc wszystko pójdzie zgodnie z planem, traktat powinien zostać podpisany najpóźniej w maju przyszłego roku. Każdy może sobie wyobrazić, co to oznacza: po podpisaniu traktatu świat znajdzie się pod rządami Światowej Organizacji Zdrowia, ewentualnie już innej nowo powstałej organizacji w ramach Agendy 2030.
Aby temu zapobiec, swoim podpisem tutaj mówisz "nie" dla planowanego traktatu pandemicznego.
Jak widzicie, realizacja Wielkiego Resetu jest już w pełnym toku, bez Waszego zauważenia czegokolwiek, ponieważ informacje te są celowo zatajane przed Wami przez media. Porozumienie o przyspieszeniu realizacji Agendy 2030 zostało już podpisane przez Klausa Schwaba i Sekretarza Generalnego ONZ António Guterresa w maju ubiegłego roku. Do dziś prawdziwe plany Agendy leżą w mgle bogatych w frazy słów z ust Klausa Schwaba, według którego celem Wielkiego Resetu jest stworzenie bardziej sprawiedliwego i zrównoważonego społeczeństwa. Schwab w swoim dziele Covid-19: The Great Reset pisze:
"Czwarta rewolucja przemysłowa zmieni nie tylko to, co robimy, ale kim jesteśmy. Wpłynie na naszą tożsamość i wszystkie związane z nią kwestie: nasze poczucie prywatności, nasze pojęcie własności, nasze wzorce konsumpcji, czas, jaki poświęcamy na pracę i wypoczynek, oraz sposób, w jaki rozwijamy nasze kariery."
Ze zdań jasno wynika, że są to wkroczenia w wolność każdego obywatela. Innymi słowy, w przyszłości nikt nie będzie mógł samodzielnie decydować o swoim życiu, ponieważ wszystko będzie regulowane z centralnego komitetu. Dalej Schwab pisze:
"Świat nie będzie już taki sam, kapitalizm przyjmie inną formę, będziemy mieli zupełnie nowe rodzaje własności obok własności prywatnej i publicznej. Największe międzynarodowe korporacje wezmą na siebie większą odpowiedzialność społeczną, będą aktywniej uczestniczyć w życiu publicznym i wezmą odpowiedzialność za dobro wspólne."
Tak więc w tej agendzie nie chodzi tylko o stworzenie nowego systemu gospodarczego, chodzi o zniesienie własności prywatnej i prywatności. W przyszłości duża część ludności świata będzie mieszkała w jakimś komunalnym mieszkaniu, bez własnej kuchni i łazienki. Potwierdza to między innymi duńska polityk Ida Auken w artykule z 2016 roku, który został opublikowany równolegle z dorocznym spotkaniem Światowego Forum Ekonomicznego.
Głowy za głowami
Interesujące pozostaje pytanie, czy głowy takie jak Klaus Schwab i George Soros są faktycznie inicjatorami agendy, czy też są jedynie ustami znacznie bardziej wpływowych osób z szeregów Deep State. Faktem jest, że prawdziwi prowodyrzy dystroficznych planów sami nie wystąpią publicznie. Pozostaną w cieniu, jak to zwykle bywa w przypadku mafii.
Nikt nie zna ich twarzy ani nazwisk. Wszystko, co mają do powiedzenia społeczeństwu, mówią poprzez ludzi takich jak Schwab i Soros, co prowadzi nas prosto do kolejnego pytania, a mianowicie, kim jest ukryta w głębi siła cienia, której nikt tak naprawdę nie zna. Możliwych odpowiedzi może dostarczyć wydana w 1980 roku książka pod tytułem The American Establishment, autorstwa politologów Leonarda i Marka Silka, którzy przyjrzeli się bliżej mechanizmom podejmowania decyzji przez państwo.
Duetowi autorów udało się rzucić światło na pięć największych instytucji, przez które rządzone są Stany Zjednoczone: Są to Uniwersytet Harvarda, New York Times, Fundacja Forda, think thank Brookings Institution oraz Council on Foreign Relations, prywatna instytucja, która w zasadzie ustala politykę zagraniczną USA. Rada Stosunków Zagranicznych jest ściśle powiązana z niesławną "Komisją Trójstronną", rodzajem klubu, który skupia największych bankierów i korporacje, a także światowych przywódców w celu poszukiwania rozwiązań dla palących problemów światowych.
Kto jednak stoi za tymi tajemniczymi organizacjami. Jest takie stare powiedzenie, że ten kto ma pieniądze, określa tego kto ma władzę. W tym przypadku chodzi o trzy wielkie rodziny, których nazwiska są powszechnie znane opinii publicznej, ale mało kto kojarzy je z wpływaniem na światową politykę. Ich nazwy to Rockefeller, Rothschild i Morgan.
Rodziny te nie tylko kontrolują przepływy finansowe, ale są również właścicielami ogromnych firm - a szczególnie Rockefellerowie mają duży wpływ na światowe wydarzenia polityczne, ponieważ walnie przyczynili się do założenia "Klubu Rzymskiego" i Komisji Trójstronnej. Dla niewtajemniczonych środowisk często trudno jest prześledzić szlak pieniężny w splocie kapitału bankowego i przemysłowego Wymiar samych tylko firm pod kontrolą dynastii Rockefellerów jest gigantyczny.
Są to Exxon Mobil, Chevron Texaco, BP Amoco, Marathon Oil, Freeport McMoRan, Quaker Oats, ASARCO, United Delta, Northwest, ITT, International Harvester, Xerox, Boeing, Westinghouse, Hewlett Packard, Pfizer, Motorola, Monsanto i wiele innych.
W ciągu wielu dekad imperium Rockefellera stało również za usunięciem i mianowaniem licznych głów państw w banalnych rewolucjach kolorystycznych na całym świecie. Nelson Rockefeller, który w latach 1974-1977 był wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych, w wywiadzie dla Playboya opisał "credo" swojej rodziny w następujących słowach:
"Wierzę w planowanie: ekonomiczne, społeczne, polityczne, wojskowe i globalne."
Nadszedł czas, aby uświadomić sobie, że rzeczywiście istnieje coś takiego jak globalny rząd cieni, który nie planuje niczego dobrego dla przyszłości ludzkości. Nie jest jeszcze za późno, aby działać. Jeśli zrobi to pięćset osób, to nie wystarczy, ale jeśli zrobi to pięćset milionów lub miliard osób, to wystarczy, aby na zawsze zrujnować plany tych władców.
https://inny.info/
--------------------------------
Cały witz na tym właśnie polega, że takich rzeczy ma już nie być. Tu nie chodzi o stary kredyt konsumpcyjny czy mieszkaniowy. To bezpowrotnie minęło i takiej oferty już ma nie być. Według rojeń globalistów, każdy niewolnik ma dostać niewielki przydział cyfrowej waluty na zaspokojenie podstawowych potrzeb - np. na dwie garście suszonych robali, miarkę ryżu, jedno jajko tygodniowo i pół litra mleka miesięcznie - i będzie mógł wydać otrzymane środki tylko na takie cele, do tego w ściśle określonym terminie. Na tym ma polegać ten ich kredyt społeczny i CBDC. Cyfrowa waluta umożliwi ścisłą kontrolę, zresztą w 15 - minutowych koncentrakach nie będzie już salonów samochodowych ani biur nieruchomości. Nie będzie też żadnego mieszkania z rodzicami, bo każdy dostanie minimalistyczną, jednoosobową celę albo pryczę w baraku, a dzieciaki zabiorą do ośrodków tresury. Bardzo wątpię, czy ludzie tego właśnie chcą. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 31.07.23 |
Pobrań: 24 |
Pobierz () |
31.07.2023 Jak nie Covid, to UFO |
Wygląda na to, że znajdujemy się w przededniu uruchomienia nowej kampanii duraczenia i tresury całej populacji ludzkiej - tym razem już nie pod pretekstem epidemii zbrodniczego koronawirusa, która - nie można powiedzieć, by nie przyniosła rezultatów oczekiwanych przez promotorów komunistycznej rewolucji - co zachęciło ich do przejścia do następnego etapu, który w skutkach może okazać się znacznie groźniejszy od etapu poprzedniego, kiedy to pretekstem był Covid-19.
Organizatorzy postawili wtedy na instynkt samozachowawczy, co okazało się strzałem w dziesiątkę, a przy okazji mogli się przekonać, że przy pomocy współczesnych instrumentów propagandy, wspartych łagodnym terrorem, można bez specjalnego wysiłku osiągnąć cele, które w innych okolicznościach mogłyby być znacznie trudniejsze do osiągnięcia.
Mam na myśli przejęcie przez rządy z dnia na dzień władzy dyktatorskiej, bez oglądania się na żadne konstytucyjne dyrdymały, a także - przejście z dnia na dzień na ręczne sterowanie gospodarką przez biurokratyczne gangi.
Tymczasem za sprawą zimnego ruskiego czekisty Putina, epidemię Covidu trzeba było niemal z dnia na dzień odwołać, co było szczególnie widoczne u nas, gdy to po 24 lutego ubiegłego roku, każdego dnia przez przejścia graniczne Ukrainy z Polską przewalało się po 100 tysięcy "uchodźców", których ani nikt nie badał, ani nikt nie szczepił, ani nawet nie egzekwował posiadania "maseczek" - a mimo to świat wcale się nie zawalił, zaś zbrodniczy koronawirus, najwyraźniej powinność swej służby zrozumiawszy - z dnia na dzień przestał się srożyć.
W tych warunkach podtrzymywanie poprzednich, rzekomo nieodzownych restrykcji, było już niemożliwe, więc nasi obrońcy-dobroczyńcy machnęli na Covid ręką i w ten sposób nastąpił powrót do normalności - oczywiście jak na garbatego.
Tymczasem już w maju, zaraz po odwołaniu epidemii, w amerykańskim Kongresie, w podkomisji Izby Reprezentantów do spraw wywiadu, odbyło się po raz pierwszy od 50 lat przesłuchanie poświęcone niezidentyfikowanym obiektom latającym czyli UFO.
Dotychczas przybyszami z Kosmosu zajmowali się amatorzy, jak np. szwajcarski hotelarz Erich von Daniken, albo członkowie rozmaitych sekt, na przykład - sekty Antrovis, do której należała - a może nadal należy - pani Barbara Labuda, piastująca w Kancelarii prezydenta Kwaśniewskiego obowiązki ministra stanu w sposób nie zwracający niczyjej uwagi. Członkowie tej sekty utrzymują regularną komunikację z Wenus i podobno pani minister też odbywała bliskie spotkania III stopnia z Wenusjanami. Jak się z nimi spotykała - tajemnica to wielka - w związku z czym po mieście krążyły fałszywe pogłoski, jakoby podróżowała tam na miotle - ale oczywiście nikt z mądrych i roztropnych nie wierzył w tak prosty środek lokomocji.
Toteż majowe przesłuchanie w Kongresie USA wzbudziło w tak zwanych "kołach" szalone zainteresowanie, również z tego powodu, że o ile podróże pani minister Labudy specjalnie nikomu szkodzić nie mogły, to okoliczność, że nad takimi sprawami zupełnie serio debatuje organ najwyższej władzy ustawodawczej mocarstwa trzymającego palec na atomowym cynglu, wzbudził na świecie zaniepokojenie. Wprawdzie wielu ludzi czuje, że w coraz większym stopniu dostajemy się pod władzę wariatów, ale co innego mieć przeczucia, a co innego - nabrać całkowitej pewności.
A tymczasem media doniosły, że 26 lipca Kongres USA wysłuchał "w skupieniu cnotliwem" złożonych pod przysięgą zeznań Dawida Grusha, byłego oficera wywiadu Departamentu Obrony, służącego w specjalnej jednostce do badania UFO. Powiedział on m.in, że rząd USA "przez dziesięciolecia" pozyskiwał ?częściowo lub w pełni nienaruszone" UFO "egzotycznego pochodzenia", w następstwie czego rząd USA korzysta z rozmaitych rozwiązań technologicznych wymyślonych przez kosmitów.
Wprawdzie pan Grush twierdził, że te rewelacje uzyskał "z drugiej ręki", ale jednocześnie złożył solenne zapewnienie, że można będzie je zweryfikować. Wygląda tedy, że na jednym przesłuchaniu się nie skończy i że Kongres Stanów Zjednoczonych zaangażuje się również w weryfikowanie dostarczonych mu w ten sposób informacji.
Do jakich rezultatów to wszystko doprowadzi - tego oczywiście jeszcze nie wiemy, ale nie ulega wątpliwości, że w odpowiednim czasie zostaną nam one objawione. Oczywiście nie bezpośrednio, co to, to nie. Najprawdopodobniej dowiemy się o nich w sposób pośredni, kiedy już bezpieczniacy, pod pretekstem bliskich spotkań III stopnia z UFO, przystąpią do tresowania szerokich mas ludowych. Oczywiście tresurze tej będą z pewnością towarzyszyły rozmaite ograniczenia, być może jeszcze surowsze, niż przy Covidzie, bo koronawirus wprawdzie jest politycznie wyrobiony, ale gdzie mu tam do kosmitów, dysponujących zapierającą dech technologią?
Skoro ci kosmici przez "dziesięciolecia" tak sprawnie się ukrywają, to na pewno mają coś do ukrycia, a skoro tak, to obowiązek wzmożonej czujności i to na znacznie wyższym poziomie, niż w przypadku wroga klasowego, jawi się jako oczywista oczywistość. Jak to się przełoży na życie codzienne - tego też na razie nie wiemy - ale jest wysoce prawdopodobne, że bezpieka, nie tylko amerykańska, ale również każda inna, nie tylko roztoczy nad obywatelami demokratycznych państw prawnych surowy nadzór, ale również wprowadzi obowiązek meldowania o wszystkich podejrzanych kontaktach z kosmitami w swoim najbliższym otoczeniu. "Wiecie, rozumiecie, obywatelu; jak tylko spotkacie kosmitę, albo zdobędziecie wiadomość, że spotyka się nimi ktoś inny, to natychmiast meldujcie za pośrednictwem tajnego telefonu, którego numer macie tu razem z pseudonimem operacyjnym - bo inaczej będzie z wami brzydka sprawa."
Ale wspomniane przesłuchanie w Kongresie może mieć jeszcze inne, znacznie poważniejsze konsekwencje, niż rozbudowa agentury, czy totalna inwigilacja. Jeśli prezydent Józio Biden otwartym tekstem informował, że amerykańskie wybory prezydenckie zmanipulował Putin, to jakże można wykluczyć, że amerykańską demokracją manipulują kosmici, których techniczne możliwości ingerencji są przecież znacznie większe, niż Putina?
Taka ingerencja jest sprawą więcej niż pewną, a w tej sytuacji nasuwa się pytanie nie tylko o autentyczność amerykańskiej demokracji, ale przede wszystkim - czy kosmici nie podstawiają Amerykanom swoich agentów w charakterze kandydatów na prezydenta. Czy taki na przykład prezydent Biden nie jest przypadkiem Marsjaninem, albo w ogóle nie pochodzi gdzieś spod ciemnej gwiazdy?
Stanisław Michalkiewicz
https://prawy.pl/ |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 31.07.23 |
Pobrań: 23 |
Pobierz () |
01.08.2023 Elektromobilna katastrofa ekologiczna. 500 "zielonych bomb" dryfuje sobie po m |
Początkowo informowano, że na statku transportowanych było 3 tysiące samochodów, w tym 25 tak zwanych elektryków. [Po co tak kłamać, jeśli PRAWDA nie da się ukryć?]
W czwartek okazało się jednak, że pojazdów na pokładzie jest nie 3 tysiące, tylko 4 tysiące, a aut elektrycznych nie 24 tylko 497! To właśnie na skutek zapalenia się jednego z nich miał powstać ogromny pożar na frachtowcu.
Niderlandzkim służbom udało się uratować 22 z 23 członków załogi. Jedna osoba zginęła.
Istnieje realne niebezpieczeństwo, że na pokładzie frachtowca może dojść do eksplozji pojazdów elektrycznych, co grozi katastrofą ekologiczną - ostrzegają eksperci.
Link
https://pch24.pl/elektromobilna-katastrofa-ekologiczna-plonacy-u-wybrzezy-holandii-frachtowiec-transportowal-497-samochodow-elektrycznych/
----------------------------------------
mail:
200-metrowy specjalny statek do przewozu samochodów płynął z niemieckiej Bremy do Egiptu i zapalił się w nocy z 25 na 26 lipca, gdy znajdował się na Morzu Północnym ok. 30 km na północ od holenderskiej wyspy Ameland.
Płonący statek dryfuje w kierunku zachodnim; 28 lipca rano znajdował się on około 17 km na północ od wyspy Terschelling.
----------------------------
31 lipca:
Wciąż nie udało się go ugasić. Statki gaśnicze musiały przerwać swoją akcję ze względu na przechył frachtowca - dalsze polewanie go wodą mogłoby skutkować zatopieniem.
Ogień uszkodził boczne ściany kadłuba, pęknięcia mogą się powiększać i spowodować rozerwanie konstrukcji.
Fremantle Highway ma w swoich zbiornikach 1600 ton mazutu. Ich rozszczelnienie oznaczałoby dla nabrzeża Holandii i Niemiec katastrofę naturalną.
|
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 01.08.23 |
Pobrań: 24 |
Pobierz () |
01.08.2023 Ordynat, który współtworzył niepodległą |
Popularna świadomość historii Polski bywa niesprawiedliwa, szczególnie dla jednostek wybitnych. Nie dziwi zatem, choć powinno, że jeden ze współtwórców odrodzenia Rzeczypospolitej, faktyczny budowniczy polskiej służby dyplomatycznej, bez którego osamotnienie międzynarodowe młodego państwa byłoby jeszcze poważniejsze i potencjalnie śmiertelnie zabójcze - wspominany bywa współcześnie niemal wyłącznie z powodu zupełnie marginalnego epizodu swego wielkiego życiorysu.
Link
Maurycy Zamoyski, w imieniu Komitetu Narodowego Polskiego, wręcza Józefowi Hallerowi nominację na Wodza Wszystkich Wojsk Polskich (Paryż, 4.10.1018)
Maurycy hrabia Zamoyski, XV ordynat na Zamościu, członek Komitetu Narodowego Polskiego, poseł RP w Paryżu i minister spraw zagranicznych, kojarzony jest dziś głównie jako kandydat w tragicznych wyborach prezydenckich 1922 r. Człowiek, dzięki któremu mamy w Warszawie pomnik Fryderyka Chopina - sam nie może doczekać się godnego upamiętnienia, choć przecież mozolnie, ale jednak udaje się znaleźć w przestrzeni publicznej stolicy miejsca pod pomniki innych, niekoniecznie tak zasłużonych jednostek.
Lider narodowy
Był jednym z inicjatorów i fundatorów Towarzystwa Oświaty Narodowej w 1899 r., działającej na rzecz repolonizacji szkół i edukacji szerokich mas ludowych i robotniczych. W lutym 1905 r. dzięki pieniądzom Zamoyskiego endecji udało się przejąć kontrolę nad stołecznym "Gońcem Porannym i Wieczornym", a w grudniu 1906 r. formalnie stanął na czele "Gazety Warszawskiej", głównego odtąd organu politycznego endecji.
Tym samym należy uznać Zamoyskiego za ojca narodowej prasy polskiej. Dalej, w marcu 1906 r. z listy polskiej został wybrany deputowanym do I Dumy, a w styczniu 1907 roku stanął na czele Klubu Demokratyczno-Narodowego ziemi lubelskiej, gdzie niestety także nie jest wciąż odpowiednio uhonorowany, nawet w ukochanych Zwierzyńcu i Zamościu.
Człowiek niezbędny Rzeczypospolitej
Co warte podkreślenia nikt, nawet zawzięci przeciwnicy obozu politycznego, z którym związany był ordynat, nigdy nie mieli najmniejszych nawet zastrzeżeń do jego osobistej postawy. Całe swe życie walczący z endecją Władysław Studnicki, obserwując podczas Wielkiej Wojny aktywność Zamoyskiego, jednoznacznie wiążącą sprawę polską ze zwycięstwem nad Niemcami, przyznawał, że ziemianinem kierują wyłącznie patriotyzm i dążenie do niepodległości. Podobnie podczas nieszczęsnych wyborów prezydenckich nikt nie kwestionował przymiotów kandydata prawicy, a atakowano wyłącznie jego pozycję społeczną, odziedziczoną wszak po tak zasłużonych dla Rzeczypospolitej przodkach.
Zamoyski czuł się dziedzicem wielkiego nazwiska, ale też rozumiał je właśnie jako szczególną odpowiedzialność, jako obowiązek dawania od siebie więcej, co można uznać za historyczny wyróżnik całej tej rodziny, wymiernie odróżniający ją od pełnych politycznych i obyczajowych potknięć dziejów polskiej magnaterii i arystokracji.
Poseł i minister Zamoyski był wreszcie człowiekiem niezbędnym odrodzonej Rzeczypospolitej, państwu bez kadr dyplomatycznych, bez najmniejszego nawet doświadczenia w materiach międzynarodowej codzienności, bez obycia na dyplomatycznych salonach, z ogółem politycznym do dziś nie odróżniającym tapetu od tapety.
O niepodległość i granice
Jeszcze stosunkowo najlepiej opisany jest okres paryski działalności ordynata, w tym fakt, że bez jego prywatnych pieniędzy, zwłaszcza w początkowym okresie, nie byłoby w ogóle mowy o żadnej aktywności polskiej po stronie Ententy, a Roman Dmowski miałby znacznie utrudniony, jeśli nie wręcz niemożliwy dostęp zwłaszcza do francuskich kół decyzyjnych.
Jednak udział Zamoyskiego w KNP znacznie wykraczał poza pozycję sponsora. Faktycznie od współsygnowanej m.in. wraz z Dmowskim Deklaracji Lozańskiej z 11. listopada 1916 r., głoszącej iż "Naród polski jest jeden i niepodzielny. Aspiracje jego do własnego państwa obejmują wszystkie trzy części Polski i bez ich zjednoczenia zaspokojone być nie mogą. Zjednoczenia przede wszystkim oczekują Polacy od obecnej wojny - wojny, która podniosła hasło wolność i niepodległość narodów" - Zamoyski występował jako jeden z czołowych liderów Komitetu, nie tylko częstokroć zastępując Dmowskiego (np. podczas oficjalnego powołania generała Józefa Hallera na Naczelnego Dowódcę Wojsk Polskich, a następnie na Naczelnego Wodza zjednoczonego Wojska Polskiego), ale także występując samodzielnie, zwłaszcza w końcowym okresie działalności KNP jako jego p.o. prezes.
Na ten okres właśnie przypadają szczególne wysyłki Zamoyskiego na rzecz jak najpilniejszego wysłania armii Hallera do Polski celem zabezpieczenia polskości Wielkopolski, Pomorza, Śląska, Lwowa i całych Kresów Wschodnich, a także zjednoczenia wszystkich oddziałów polskich pod jednym dowództwem, celem skutecznej walki o granice. Temu służyć miała również podpisana przez Zamoyskiego oraz premiera George'a Clemenceau polsko-francuska konwencja wojskowa z 28. września 1918 r. Te wszystkie lata publicznej aktywności ordynata bardzo wyraźnie stawiają go w szeregu współtwórców niepodległości, każąc zarazem postawić kwestię jego godnego upamiętnienia.
Otwierał drzwi przed Polską zamknięte
Jedną z lokalizacji przyszłego pomnika Maurycego hr. Zamoyskiego mogłoby być otoczenie dawnego pałacu Brühla, w uznaniu zasług położonych w charakterze posła w Paryżu, a następnie ministra sprawa zagranicznych. Jak trafnie zauważał m.in. Stanisław Cat-Mackiewicz - Zamoyski reprezentując w Paryżu Polskę w najtrudniejszym okresie wojen o granice otwierał drzwi, które dla każdego innego Polaka pozostawałyby zamknięte. Naturalna klasa starej arystokracji umiejętnie łechtała francuski snobizm i znowu, to ordynacja często utrzymywać musiała placówkę, na której II RP po prostu nie starczało pieniędzy, choć przecież była najważniejszą na dyplomatycznej mapie ówczesnej Europy.
Link' target='_blank'>Link' target='_blank'>Link
Wersal 28 czerwca 1919. Maurycy Zamoyski i Roman Dmowski udają się na uroczystość podpisania traktatu pokojowego z Niemcami.
Dzięki współpracy z marszałkiem Fochem Zamoyski osłaniał Wielkopolskę przed planami niemieckiej kontrofensywy, wspierał walkę o polski Górny Śląsk i całość Małopolski Wschodniej w granicach Polski. W istocie więc był obok Dmowskiego i Paderewskiego trzecim współautorem polskich sukcesów w Wersalu. Był także niestrudzony w zabiegach o pomoc w walce o Kresy i o uznanie polskiej granicy wschodniej, własnym majątkiem gwarantując zakup i wysyłkę materiałów wojskowych do Polski w wojnie z bolszewikami.
Twórca służby dyplomatycznej
W przeciwieństwie jednak do dwóch wymienionych Zamoyski nie nużył się codziennością Polski odrodzonej i nie uchylił się od dalszej służby, gdy równała się ona budowaniu podstaw organizacyjnych państwa. W pamiętnym bon mocie Kajetan Morawski trafnie podsumował, że nie można sobie było wyobrazić dyplomacji II RP bez "Żydów i hrabiów", mając na myśli Szymona Aszkenazego (znanego historyka, delegata Polski przy Lidze Narodów) i właśnie Zamoyskiego.
To właśnie Zamoyski, jeszcze w KNP zainaugurował stosunki polsko-rumuńskie, co z czasem doprowadziło do zawarcia jednego z pierwszych i kluczowych układów sojuszniczych młodego państwa. Na okres ministrowania Zamoyskiego przypadał także okres licznych konferencji rozbrojeniowych i pacyfikacyjnych, zmierzających do stworzenia systemu gwarancji granicznych, niestety przeważnie z pominięciem Europy Środkowej, czemu dyplomacja polska z całych sił starała się przeciwdziałać. Przede wszystkim jednak konieczne było szkolenie kadr, tworzenie placówek i zapewnianie im odpowiedniej obsady i tu gospodarska ręka ordynata przydała się najlepiej.
Niestety jednak, jak to w Polsce, gdy komuś idzie za dobrze, wówczas zbyt wielu znajduje się chętnych, by przejąć splendor, choć niekoniecznie obowiązki, a za niespożyte wysiłki podziękowano Zamoyskiemu dymisją z MSZ, mającą zresztą fatalny wpływ dla spoistości rządzącej wówczas krajem koalicji polskiej wspierającej rząd Władysława Grabskiego.
W służbie Ojczyźnie
Ordynat Zamoyski jednak nie obrażał się na ojczyznę, przyjmując z godnością wszelkie zadania, które w jego sumieniu służyły dobru Rzeczypospolitej. Podobnie zresztą traktował i swój wcześniejszy udział w wyborach prezydenckich, o który bynajmniej nie zabiegał, znowu zgodnie z tradycją własnego rodu, który wszak i "archiduków więźniami w swym Zamościu miewał", a więc urzędami i tytułami się nie ekscytował.
Kandydatura człowieka kryształowo uczciwego, zawsze gotowego do poświęceń dla ojczyzny, a przy tym godnego i rozpoznawalnego w świecie - wydawała się wyborem optymalnym, który niestety nie został dokonany, w rezultacie partyjniackich gierek i kuluarowych zabiegów.
Warto zresztą przy okazji sprostować popularny, a niesłuszny pogląd o stosunku Wincentego Witosa do poparcia Zamoyskiego. Wbrew obiegowej opinii, przed finalnym głosowaniem lider PSL "Piast" miał apelować do swego klubu o głosy na Zamoyskiego i odtworzenie w ten sposób większości polskiej, jednak został przegłosowany, przegrywając z niedocenionym widać wpływem niejawnych układów na jego własne stronnictwo. Nie ma wprawdzie potwierdzenia znanej potem pogłoski, jakoby Gabriel Narutowicz faktycznie chciał zaproponować swemu niedawnemu konkurentowi premierostwo rządu jedności narodowej, jednak sam fakt, że taka plotka powstała potwierdza, że nawet w tamtej dramatycznej atmosferze nazwisko Zamoyskiego mogło raczej łączyć niż dzielić Polaków.
Maurycy hr. Zamoyski był człowiekiem osobiście skromnym, nie okazującym wyższości, powszechnie znanym ze szlachetności charakteru i przymiotów intelektu, ale godnie stojącym nieco w cieniu, nie pchając się po ordery i wyróżnienia. Również i dziś pozostaje więc nieco zapomniany, odsunięty na bok narodowej pamięci. Najwyższa pora, by go jej przywrócić.
Konrad Rękas
https://myslpolska.info |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 01.08.23 |
Pobrań: 22 |
Pobierz () |
01.08.2023 Wstrzymanie demokratycznych procesów w Polsce przez Władimira Putina, versus polskie, po |
Link
Cała Polska żyje obecnie zbliżającym się plebiscytem, który wyłoni komendanta obozu Polin. Jest to plebiscyt, a w sumie to raczej inscenizacja plebiscytu, którą zdrowo myślący człowiek aby być zgodny ze swoim sumieniem musi odrzucić i potępić. Najśmieszniejszy jest fakt politycznego pi3rdolenia o jakiejś demokracji (rządach ludu), kiedy scenariusz jest zawsze taki sam i de facto zawsze rządzi z tylnego siedzenia jakiś... pierwszy sekretarz/partyjny kacyk/prezes/dyktatorek* (*niepotrzebne skreślić)Przy okazji tzw kampanii wyborczej, którą można by zaliczyć do jankeskiego wrestlingu, gdzie wszystko jest zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach, a ktoś jeśli się wyłamie i będzie traktował walkę na serio zostanie zdyskwalifikowany, to tu można zastosować starą metodę kija i marchewki. Tutaj mamy do czynienia z pokazywaniem rzekomego kija, który jak grom z jasnego nieba uderzy w każdą polską rzyć, jeśli ta nie wybierze jedynie słusznej politycznej hałastry...
Obecnie rządząca kamaryla z pierwszym sekretarzem Jarosławem na czele straszy ciemny, nadwiślański motłoch jakąś Grupą Wagnera, która rzekomo miałaby spacyfikować kraj, zgwałcić wszystkie młode, polskie dziewice, młodych, krewkich młodzieniaszków wziąć w jasyr, a staruszków wybić na miejscu... i co gorsza zagrozić postępowym demokratycznym procesom...
Otóż, gdyby tak było, to właśnie ta strasząca formacja polityczna już by siedziała na skrzydłach naprędce wyczarterowanych do Zaleszczyk samolotów, niczym taliby, które ponoć w popłochu opuszczały Kabul w Afganistanie, których obrazy nie tak dawno dostarczyły nadwiślańskim gojom niezawodne media...nie muszę dodawać, że przy okazji i w pierwszej kolejności tylne skrzydełka samolotu obsiadłaby niczym wonne gówno "niezależna" partyzantka rebe Sakiewycza, pastora Pereiry i rabina Dejwida Wildsztajna?
Jeszcze nie tak dawno straszono ciemny lud "zielonymi ludzikami", dziś wchodzimy na wyższy level i "zielone ludziki" nie są już anonimowe?to realne najemne wojsko, które czyha na prezesa Jarosława, aby go wypatroszyć i wypchać sianem i postawić na biurku Władimira Władimirowicza...
Ale, wypchanie sianem prezesa wszechczasów nie jest jeszcze najokrutniejsze, najgorszy jest fakt, że procesy demokratyczne mogłyby zostać w Polsce wstrzymane, przesunięte, odwleczone wniwecz, obrócone w perzynę, o czym grzmią od niedawna medialne przekaźniki?
Nie martwy się jednak...prezes Jarosław oznajmił, cytuję: "My to zagrożenie uważamy za rzeczywiście poważne, ale to nie oznacza, że mamy z tego powodu zamiar zatrzymać nasze demokratyczne procesy. Wybory, niezależnie od tego, co tam się będzie działo - chyba żeby wybuchła wojna, ale nie wybuchnie, nie obawiajcie się - otóż wybory odbędą się w terminie. Chcę to jasno powiedzieć: odbędą się w terminie" - powiedział prezes wszechczasów...
Ja mu wierzę, spokojnie popijam zimne piwko i zakąszam laskowymi orzeszkami w bujanym fotelu...no chyba, żeby wybuchła wojna, ale nie wybuchnie, bo prezes Jarosław, jeśli zajdzie potrzeba sam stworzy Grupę, powoła najokrutniejsze polińskie demony wojny, które odeprą ewentualny, potencjalny atak, który mógłby zakłócić najważniejsze w Polinie Święto Demokracji...i wszelkie procesy demokratyczne oczywiście...noo
trybeus
----------------------------------
1.Popierając JOW, przypominam równocześnie, że demokracja bezpośrednia wybrała swego czasu Barabasza.
2. Demokracja bezpośrednia działa w przypadku wyborów prezydenckich, a efektem jest to, że ani jeden z dotychczasowych rezydentów nie okazał się godny miana polskiego Prezydenta
- Jaruzelski: ruski pachołek i komunistyczny zbrodniarz.
- Wałęsa: kapuś komunistycznych służb najpierw tajny, a potem jawny współpracownik, zwolennik utworzenia wspólnego państwa z Niemcami.
- Kwaśniewski: komunistyczny aparatczyk.
- Lech Kaczyński: zdrajca lizboński i rzecznik środowisk żydowskich
- Komorowski: polityczny dybuk.
- Duda: tutaj zacytuję łaskawie (dla Dudy), Brauna - "idiota w starożytnym rozumieniu tego słowa".
- Kto następny do kolekcji?
Demokracja bezpośrednia teoretycznie jest wyższym stopniem demokracji, ale według mnie powinno być tak jak powtarzam od lat: Monarchia w państwie, merytokracja na urzędach, demokracja (JOW) w gminach.
Głupcy, niezależnie od sytemu, zawsze głosują tak samo. Na koniec rzecz zasadnicza. Mainstream, który w zasadniczej części składa się z folksdojczów i bolszewików ma być usunięty demokratycznie? Nie znam żadnego precedensu.
Co do demokracji bezpośredniej w wyborach prezydenckich. Jest to jej atrapa, która ma skłonić ludzi do negowania jej sensu w Polsce. Analogicznie jak z senatem. Chodzi o to, że tzw. "społeczeństwo" jest odpowiednio sformatowane przez wyniki wyborów do sejmu i kto tworzy sejm, ten i wystawia kandydatów do senatu i na prezydenta. W świadomości ludzi nie mieści się, ze istnieje jakakolwiek realna możliwość wyboru kogoś spoza tzw. mainstream'u. To są skutki - prostej w istocie do zdiagnozowania - socjotechniki. Poza tym, rażąca dysproporcja środków na kampanię, co widać mediach i w drugiej turze. Po to zresztą ona jest, by całkowicie wyeliminować ludzi niezależnych. Ilu tzw. "niezależnych" senatorów zasiada w każdej kadencji senatu. To tyle jeśli chodzi o JOW-y w naszej polskiej praktyce. Nie będę tu oceniał ich istoty, bo to jest temat, dla św. pamięci prof Przystawy.
|
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 01.08.23 |
Pobrań: 24 |
Pobierz () |
02.08.2023 Kanikularne zawirowania i dramaty |
W tydzień po zakończeniu wiekopomnego szczytu NATO w Wilnie, gdzie - zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami - nie doszło do "wypracowania jednolitej strategii" wobec Ukrainy, ani nawet do rozwinięcia czerwonego dywanu, po którym prezydent Zełeński triumfalnie wszedłby do grona członków Paktu, Rosja zerwała umowę zbożową z Ukrainą, oświadczając, że odtąd wszystkie statki wychodzące z ukraińskich portów będą traktowane jako "cele wojskowe".
Przy okazji, z oświadczenia rosyjskiego mogliśmy poznać kremlowskie kłamstwa [uwaga! sarkazm! - admin], że głównymi beneficjentami tej umowy były trzy zagraniczne koncerny, posiadające w sumie na Ukrainie latyfundia o powierzchni 17 mln hektarów. Dwa z nich to koncerny amerykańskie: Cargill i DuPont, a trzeci, Monsanto, też był amerykański, ale przed kilku laty został kupiony przez niemiecki Bayer za 63 mld dolarów.
Wszystkie te koncerny mają swoje odziały również w Polsce i kto wie, czy nie właśnie dlatego minister rolnictwa, pan Robert Telus, wbrew swoim wielokrotnym obietnicom, od miesięcy nie może podać do publicznej wiadomości nazw firm, które zasypały polskie magazyny ukraińskim "zbożem technicznym". Wcale bym się nie zdziwił, gdyby ktoś starszy i mądrzejszy powiedział mu: "wiecie, rozumiecie, Telus, wy lepiej nie kłapcie niepotrzebnie dziobem, bo inaczej będzie z wami brzydka sprawa".
W dodatku rosyjska decyzja o zerwaniu umowy nadeszła akurat teraz, kiedy w Polsce zbliżają się wybory, a z tej okazji również pan premier Mateusz Morawiecki chciałby pokazać, jak własną piersią zasłania nasz nieszczęśliwy kraj przed zasypaniem amerykań... to znaczy pardon - oczywiście ukraińskim "zbożem technicznym".
Jak bowiem pamiętamy, 5 czerwca Unia Europejska dała się uprosić i wprowadziła embargo na ukraiński eksport - ale tylko do 15 września. Tylko do 15 września - a tymczasem wybory mają się odbyć prawdopodobnie dopiero 15 października! Toteż wszystkie państwa graniczące z Ukrainą znowu wysłały do Unii suplikę, by to embargo przedłużyła - ale kiedy odpowiedź nie nadchodziła, pan premier Morawiecki uznał, że dłużej czekać nie może i swoim zwyczajem wygłosił szalenie tromtadrackie oświadczenie, że w takim razie Polska "i tak" zamknie granicę przed ukraińskim zbożem. Wprawdzie rzecznik rządu pan Muller od razu wyjaśnił, że to nie odnosi się do "tranzytu" przez polskie terytorium, ale to nic nie pomogło, chociaż - jak pamiętamy - "zboże techniczne", które Polskę zasypało, też miało przejeżdżać przez nasz nieszczęśliwy kraj tylko "tranzytem".
Nic to ? jak powiadam - nie pomogło, bo zaraz ukraiński premier Denys Szmyhal obsztorcował premiera Morawieckiego za to "nieprzyjazne i populistyczne posunięcie". Skonfundowany premier Morawiecki na takie dictum dał do zrozumienia, że Polska po staremu pozostaje "sługą narodu ukraińskiego" i że ukraiński premier, a także tamtejsza pani wicepremier i minister gospodarki, Julia Swirydenko, która uznała postępowanie Polski za "niedopuszczalne", został zrozumiany "nie do końca we właściwy sposób", bo przeciwko "tranzytowi" Polska nic nie ma. Słowem - jak zwykle podkulił pod siebie ogon, jak zresztą wszyscy nasi Umiłowani Przywódcy, którzy - jak to bywa ze sługami - jeśli nawet chwilowo się zapomną, to przecież powinność swojej służby rozumieją.
Tymczasem szef Volksdeutsche Partei Donald Tusk, skwapliwie skorzystał z okazji, by w sprawie zboża siedzieć cicho, bo trafił mu się prawdziwy dar niebios w postaci pani Joanny Parniewskiej z Krakowa. Pani Joanna, która zajmuje się tam rozmaitymi przedsięwzięciami, głównie na niwie kobieco-płciowej, po kilkudniowym namyśle podniosła larum, jak to została boleśnie skrzywdzona przez policję. Twierdzi ona, że najadła się pigułek wczesnoporonnych, żeby przerwać niepożądaną ciążę ("Pierwsza ciąża - pal ją sześć, ile to już lat" - śpiewał Bułat Okudżawa), po których zrobiło się jej niedobrze. Próbowała kurować się winem, ale to nic nie pomagało, więc w desperacji zadzwoniła do doktora - zdaje się, że należącego do płci żeńskiej, chociaż w dzisiejszych czasach niczego nie można być pewnym. Doktor, w przekonaniu, że ma do czynienia z osobą, która zamierza popełnić samobójstwo, zawiadomił policję, a gdy pani Joanna znalazła się już w szpitalu, policjanci w poszukiwaniu cyjanku potasu przeprowadzili u niej rewizję osobistą, w trakcie której musiała ściągnąć majtki, co było dla niej niewymowną katuszą, jako że miała tam schowaną podpaskę z kleksem.
Niestety tak bywa przy osobistych rewizjach, co pamiętam jeszcze z czasów pierwszej komuny, gdy na Okęciu musiałem nie tylko ściągnąć majtki, ale nawet zrobić przysiad. Toteż kiedy pani Joanna, kiedy tylko jako-tako ochłonęła i poszła wypłakać się do mediów, Judenrat "Gazety Wyborczej", co to nie przepuszcza żadnej okazji by "wyzwalać" kobiety z "piekła", w jakie wtrąca je faszystowski reżym Jarosława Kaczyńskiego, natychmiast podniósł klangor, zaś Donald Tusk, co to już dał się poznać jako posiadacz do spraw kobiecych specjalnego nosa, przewąchał, że ten kleks to znakomita okazja, by pod tym pretekstem urządzić 1 października "marsz miliona serc". Chodzi oczywiście o serca złamane. Takiej okazji tuż przed wyborami nie można zmarnować, toteż w czynie społecznym podpowiadam by przedsięwzięciu patronował doktor Mengele.
Jednak w tej sprawie mnożą się rozmaite znaki zapytania, podobnie jak doniesienia o dotychczasowych występach pani Joanny, która na przykład sfotografowała się z emblematem opatrzonym inskrypcją "Chuj z wami, aborcja z nami!", albo odgrywając scenę rodzenia urny wyborczej. Skłaniają mnie one do podejrzeń, że żadnej "aborcji farmakologicznej" mogło nie być, a pani Joanna została zwyczajnie wynajęta czy to przez sztab wyborczy Volksdeutsche Partei, czy może Judenrat, żeby odegrać historyczną rolę i w ten sposób przyczynić się do zrobienia "no pasaran" złowrogiemu Jarosławowi Kaczyńskiemu.
Bo wrogiem postępowej ludzkości numer 1 pozostaje tradycyjnie Jarosław Kaczyński, do którego wszyscy przedstawiciele postępowej ludzkości nie tylko się przyzwyczaili, ale nawet - jeśli można tak powiedzieć - z którym się zaprzyjaźnili, jako swoim ulubionym przeciwnikiem, natomiast obok niego pojawił się wróg postępowej ludzkości numer 2 w postaci Konfederacji. Jest ona intensywnie obsrywana nie tylko przez warszawski Judenrat, ale również przez rządową telewizję, a nawet niemieckie pismo "Der Sturmer", czy może "Der Spiegel" - bo nie znam niemieckiego - że nie lubi Żydów, sodomczyków ani Unii Europejskiej.
W obliczu nagromadzenia aż tylu myślozbrodni trudno pojąć, że w miarę obsrywania, notowania Konfederacji, mimo to, a może właśnie dlatego - rosną, dzięki czemu wysunęła się w sondażach na trzecią pozycję. "Gdzie tu Wylizuch, Felczak gdzie tu!?" - chciałoby się zawołać za autorem nieśmiertelnego poematu "Towarzysz Szmaciak" - bo jakże tolerować takie nieporządki na scenie politycznej naszego bantustanu?
Stanisław Michalkiewicz |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 02.08.23 |
Pobrań: 23 |
Pobierz () |
|
Dziennikarze ukraińskiego kanału śledczego ujawnili szereg przykładów korupcji przy odbudowie zniszczeń w obwodzie kijowskim na Ukrainie.
Korupcja przy odbudowie wyzwolonego z rąk Rosjan obwodu kijowskiego. Setki milionów hrywien przeznaczonych na odbudowę północnych krańców obwodu, które na początku zeszłego roku ucierpiały w wyniku rosyjskiej inwazji na pełną skalę, zostały przekazane podejrzanym wykonawcom. O sprawie informuje ukraiński kanał dziennikarski na YouTube Bihus.info Link.
Z raportu wynika, że odbudowa obwodu kijowskiego pogrążyła się w chaosie i nadużyciach, ponieważ kontrakty z wykonawcami podpisywane były bezpośrednio, bez przetargów, a same kontrakty często nie były upubliczniane.
Do najbardziej uderzających przykładów należy rekonstrukcja ulicy Wokzalnej w miejscowości Bucza, która słynie z dużej kolumny rosyjskiego sprzętu wojskowego zniszczonego tam na początku wojny na pełną skalę. Kontrakt o wartości 200 mln hrywien (5,4 mln dolarów) na remont ulicy wygrała bez przetargów rodzina biznesmena Serhija Cybulskiego z obwodu rówieńskiego.
Cybulski powiedział, że po wyzwoleniu Buczy jego rodzina przywoziła do miasta chleb, spotykała się z lokalnymi władzami i proponowała pracę przy odbudowie. Nie potrafił podać dokładnej liczby obiektów, które Bucza powierzyła mu do renowacji, a brak niektórych umów w systemie Prozorro tłumaczył tym, że ustnie uzgadniał je z miejskimi urzędnikami.
- W Kodeksie cywilnym jest artykuł, który pozwala nam zawierać ustne umowy - powiedział dziennikarzom biznesmen.
Inne przykłady wątpliwych umów związanych z odbudową obwodu kijowskiego to:
- Firma z błędem w nazwie prawnej, której przyznano 40 mln UAH (1,08 mln USD)
- Spółka powiązana z otoczeniem Ołeksija Kuleby, byłego szefa kijowskiej obwodowej administracji wojskowej i obecnego zastępcy szefa Kancelarii Prezydenta, która otrzymała 250 mln UAH (6,74 mln USD),
- Firma, która może być częścią programu zamówień publicznych, 40 mln UAH,
- Uwikłana w postępowanie karne spółka należąca do syna byłego wiceprezydenta Sewastopola, który w 2014 roku stanął po stronie rosyjskich okupantów, 240 mln UAH (6,47 mln USD),
- Firma powiązana z deweloperem Andrijem Wawryszem, która mogła udaremnić naprawę dachu wielopiętrowego budynku w miejscowości Borodyanka,
- Wójtowie niektórych rad miejskich i wiejskich w ogóle nie chcieli rozmawiać z dziennikarzami Bihus.info o odbudowie.
Władze miejskie Buczy tłumaczą chaos towarzyszący przetargom i ich dokumentowaniem jako wynikiem wojny na pełną skalę i pośpiechu. Z kolei szef obwodu Ołeksij Kuleba powiedział dziennikarzom, że organy ścigania powinny zająć się kryminalnymi tropami kontrahentów.
Zapewnił, że kierowana przez niego administracja regionalna nie była świadoma udziału wątpliwych firm; wykonawców wybrano spośród lokalnych przedsiębiorców. Osobiście miał nie prowadzić z nikim negocjacji ani nie podpisywał umów.
Według niedawnego badania przeprowadzonego na zlecenie Transparency International Ukraina, 73 procent Ukraińców i 80 procent przedstawicieli biznesu uważa, że korupcja jest głównym zagrożeniem dla odbudowy Ukrainy.
https://www.magnapolonia.org/gigantyczna-korupcja-przy-odbudowie-obwodu-kijowskiego/ |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 02.08.23 |
Pobrań: 23 |
Pobierz () |
02.08.2023 Fachowiec od zamrażarek potrzebny od zaraz :) |
Notka nie dotyczy tzw. zamrażarek sejmowych; te trzymają się dobrze, są szczelne i długo pilnowane przez ważne osoby w państwie - nawet kilka kadencji.
Chodzi o zamrażarki, które nazwałam specjalnymi... pod specjalnym nadzorem.
Każdorazowo przed kolejnymi wyborami, mamy wysyp afer, aktów oskarżenia, podejrzeń o korupcje, co "dopiero wykrytych" przestępstw, "nieznanych" dokumentów etc.
Ja jednak domyślam się nieśmiało, że to towar wyjmowany stopniowo z zamrażarek specjalnych, odmrażany i odświeżany na użytek temperatury barwnych kampanii; na długi finisz właśnie.
Jak to wg. mnie działa?
Normalnie jest tak: czas przechowywania mrożonek różni się w zależności od rodzaju produktu i posiadanej zamrażarki.
W zamrażalkach specjalnych jest inaczej, bo towar inny.
Produkty, towar: donosy, zarzuty prokuratorskie, haki, haczyki itp.
Czas przechowywania: od wyborów do wyborów albo dłużej.
Zamrażarka to wypróbowany od lat model specjalny
Co by się stało, gdyby znalazł się jakiś niezależny od polityków fachowiec od zamrażarek i odmroziłby ten trefny towar natychmiast i hurtowo?
Kampania utraciłaby impet zbyt wcześnie...
Byłby wtedy straszny jazgot w telewizorniach a kilku lub kilkuset "działaczy społecznych" spędziłoby jakiś czas "w odosobnieniu".
A'propos; ktoś jeszcze pamięta "złotą klatkę" -w Arłamowie?
Po takich wakacjach ścigani powróciliby na widok publiczny z braku dowodów lub po dokonaniu samokrytyki...
Kampania wyborcza straciłaby chwilowo swój urok i bohaterów a zwycięskie władze zmuszone byłyby szybko gromadzić nowy towar, by zdążyć przed tzw. ciszą:)
Tak więc rozmrażanie towaru następuje stopniowo, w zależności od potrzeb i sondaży.
W razie potrzeby towar nadaje się do powtórnego zamrożenia.
Istnieje też towar zamrożony na "wieczne nierozmrożenie"; tego pilnują wszyscy - afera covidowa, sprawcy lockdown'ów, spece z ministerstwa cichej śmierci.
Tej sprawy nie wolno zamrozić!
Tu potrzeba odważnych fachowców, o których w tytule notki.
p.s.
Z wiarygodnych, wysoko ustawionych źródeł wiem, że to, co opisałam jest wysoce prawdopodobne.
Cisza |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 02.08.23 |
Pobrań: 26 |
Pobierz () |
02.08.2023 Kaczyński i 100 wagnerowców |
Tuż po ukazaniu się mojego tekstu "Wojna i wybory" machina propagandowa głównego nurtu przyśpieszyła. Zaktywizowali się wszyscy antyintelektualni publicyści i niewydarzeni politycy, by przekonać obywateli, że 100 wagnerowców zagraża Polsce. A jeśli wkroczą oni na nasze terytorium, to nastąpi "Finis Polaniae".
Oczywiście wagnerowcy działają na rozkaz "Imperatora, Gosudaria wsieja Rusi". Tego samego Imperatora, którego według naszych "dziennikarzy / ekspertów", owi wagnerowcy chcieli miesiąc temu obalić, a Rosję rozczłonkować.
Chcieli go obalić, bo nie sprawdziły się przewidywania naszych "dziennikarzy / ekspertów" i Imperator nie umarł na któryś z trzydziestu nowotworów, które trawią jego organizm. Do oceny stanu psychicznego naszych dziennikarzy / ekspertów najbardziej kompetentny byłby doktor Strawiński z Mistrza i Małgorzaty. Jednak nie można nie ustosunkować się do negatywnych efektów działalności tych ludzi i tu już psychiatra nie jest potrzebny.
Wróg, i basta!
Według oficjalnej, kanonicznej doktryny propagandowej należy zawsze i wszędzie pokazywać zagrożenia ze strony Rosji, nawet gdy ich w rzeczywistości nie ma, a także wyolbrzymiać zagrożenia rzeczywiste do absurdalnych rozmiarów. To cały czas uznawane jest za postawę patriotyczną i działalność propaństwową, która poprzez permanentne wzmożenie czujności wzmacnia naszą obronność.
Oczywiście nikt z tych propagandystów nie potrafi racjonalnie tego uzasadnić. Niektórzy próbują irracjonalnie, twierdząc, że Rosja jest naszym największym wrogiem i dlatego tak trzeba. Ale tu też pojawia się problem, bo na pytanie czy Rosja ma wobec nas jakieś roszczenia, czy przejęła za bezcen jakieś polskie fabryki, czy posiada znaczny udział w polskim sektorze bankowym i dzięki temu może kreować negatywną dla nas finansową rzeczywistość itp., ci propagandyści milkną.
U kresu wytrzymałości
Dlatego nikt normalny nie kupi bajki, że 100 facetów może zagrozić sporemu państwu będącemu członkiem NATO. Nikt normalny też nie wierzy, że po tamtej stronie (Władimir Putin i Aleksandr Łukaszenko) to idioci i szaleńcy, którzy są gotowi do wydania takiego rozkazu, mimo że od dawna mainstream próbuje to wszystkim nam wmówić.
Jeśli tego rodzaju brednie docierają do opinii publicznej w ilości umiarkowanej, to ludzie sobie z tym poradzą i przejdą do porządku dziennego. Jeśli jednak ilość tych bredni zwiększa się wielokrotnie, to zaczyna się kłopot, bo skala propagandy staje się czynnikiem destabilizującym społeczeństwo. Rzecz dotyczy m.in. wytrzymałości psychiczno-emocjonalnej przeciętnego obywatela na tle organizacyjnym, bytowym / egzystencjalnym. Jeśli ta wytrzymałość zostanie nadwyrężona nastąpi maksymalny brak zaufania do administracji i, co gorsze, w relacjach międzyludzkich. W takiej sytuacji państwo zacznie funkcjonować znacznie gorzej niż dotychczas.
Komu na tym zależy?
Należy zadać podstawowe pytanie. Kto w 2023 roku chce destabilizacji Polski? Kto ma w tym interes?
Wykluczam dwie strony wojny "polsko?polskiej", bo im chodzi tylko o dorwanie się do tego państwa, a czym sprawniej to państwo będzie funkcjonowało, tym więcej z niego będą mogli wycisnąć dla siebie. Z tego samego powodu należy także wykluczyć partie mniejsze.
Możliwość wprowadzenia stanu wyjątkowego i w rezultacie przełożenie wyborów jest dla Jarosława Kaczyńskiego ostatecznością, ale braną pod uwagę. Coś jest na rzeczy, bo na 16 / 17 sierpnia Sejm wyznaczył specjalne posiedzenie. Oczywiście Kaczyński wolałby wygrać normalnie, ale jeśli normalnie się nie da, to będzie musiał wykorzystać wsparcie tych 100 wagnerowców.
Jedyną siłą zewnętrzną której zależy na destabilizacji polskiego państwa i która posiada stosowne siły i środki, by tego dokonać jest oczywiście Federacja Rosyjska. Polska jako główny hub przeładunkowy broni na Ukrainę i państwo które ponadnormatywnie angażuje się w pomoc dla kijowskich władz, jest bez wątpienia ważnym kierunkiem działań wojskowego i cywilnego wywiadu Rosji. Destabilizacja Polski to w efekcie osłabienie Ukrainy, zatem Rosja ma w tym wymierny interes. Wprowadzenie w Polsce stanu wyjątkowego i przełożenie wyborów wywoła wielkie napięcia społeczne i polityczne. One znacznie pogorszą jakość współpracy między naszym i ukraińskim rządem, a to jest dla Rosji bezcenne.
Wywiad działa tam, gdzie realny wpływ
Główne aktywa rosyjskiego wywiadu w Polsce muszą znajdować się w szeroko pojętych strukturach władzy i mediach będących tubą propagandową rządzących. Czyli w środowiskach mających realny wpływ na funkcjonowanie państwa. To oczywiście nic odkrywczego, bo tak robią wszyscy od zawsze. Ostatnie wzmożenie dziennikarzy / ekspertów tworzących Kaczyńskiemu alibi dla wprowadzenia stanu wyjątkowego, czyli instrumentalnego potraktowania prawa, zsynchronizowane z pojawieniem się 100 wagnerowców, jest więcej niż podejrzane.
Wygląda to na scenariusz pisany cyrylicą. Oczywiście znakomita większość tych dziennikarzy / ekspertów to "polieznyje idioty", ale mniejszość niekoniecznie. Ciekawe czy dziewczęta i chłopcy z naszego kontrwywiadu już to analizują? Media, które tymi wagnerowcami prokurują Kaczyńskiemu możliwość utrzymania władzy, jeśli sondaże będą niekorzystne, działają przeciwko Polsce w interesie Rosji i PiS. Nie ma znaczenia czy robią to z głupoty czy z zewnętrznej inspiracji. Nawet jeśli pogorszenie współpracy między Warszawą a Kijowem może w minimalny sposób wpłynąć na zakończenie tej wojny, co jest jedynym, dość iluzorycznym pozytywem, to nie powinno odbywać się z inspiracji zewnętrznej i za cenę trwania władzy Kaczyńskiego.
Oby tylko się nie okazało, że ci "wagnerowcy" to wędkarze którzy chcą łowić ryby w białoruskiej części granicznego jeziora Szlamy. Jedni i drudzy wyglądają podobnie, chodzą w mundurach maskujących. Dla naszych dziennikarzy / ekspertów nie do odróżnienia.
Cezary Michał Biernacki
https://myslpolska.info/
------------------------------
Strachy na lachy, my mamy grupę Mozarta, my się nie boimy. Jesteśmy zwarci (przy korycie), gotowi (w każdej chwili do ucieczki) no i nie oddamy ani guzika (bo mamy zamki błyskawiczne). A rząd, rząd jak w 1939 na Zaleszczyki, a teraz dla odmiany Lotem przez Okęcie.
Po za tym w razie czego, Krzysztof Jackowski nas uprzedzi. Jednego możemy być pewni, niezależnie co i jak wyprorokuje, to włos mu z głowy nie spadnie.
Mam przeczucie, że komentarz jest adekwatny do sezonu ogórkowego.
Oby tylko zamiast wesołego oberka, pisząc Michalkiewiczem, sytuacja nie zakończyła się polonezem Kleofasa Ogińskiego. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 02.08.23 |
Pobrań: 24 |
Pobierz () |
|
|
|
|
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|