Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 2
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
11
Download: Gazetka "Wolne Słowo"
05.08.2023 A jednak placebo? - szczepionki na kowid były globalnym eksperymentem medycznym
Niemieccy naukowcy znaleźli zaskakujące dowody na to, że znaczna część wprowadzonych do obrotu na terenie Unii Europejskiej partii szczepionki Pfizer-BioNTech przeciwko COVID-19 mogła stanowić placebo - o czym niemiecki organ regulacyjny wiedział i dlatego nie poddał tych partii testom kontroli jakości.

Gerald Dyker, profesor chemii organicznej na Uniwersytecie w Bochum, oraz Jörg Matysik, profesor chemii analitycznej na Uniwersytecie w Lipsku, należą do grupy pięciu niemieckojęzycznych naukowców, którzy przez ostatnie półtora roku publicznie podnosili kwestie jakości i bezpieczeństwa szczepionki BioNTech (pod taką nazwą jest ona znana w Niemczech).

Obaj panowie pojawili się niedawno w internetowym programie niemieckiej dziennikarki Mileny Preradovic, aby porozmawiać o różnicach w partiach szczepionki.

Ich punktem wyjścia było opublikowane niedawno duńskie badanie wykazujące ogromne różnice w reakcjach niepożądanych związanych z różnymi partiami szczepionki Pfizer-BioNTech (inaczej BNT162b2).

Link

Poniższa grafika, zaczerpnięta z duńskiego badania, ilustruje tę zmienność:

Link

Grafika pokazuje, że partie używane w Danii, reprezentowane przez kropki na wykresie, zasadniczo dzielą się na trzy grupy:

Zielone partie zgrupowane wokół zielonej linii są związane z umiarkowanym lub umiarkowanie wysokim poziomem zdarzeń niepożądanych. W dyskusji z M. Preradovic Gerald Dyker posłużył się przykładem najbardziej wysuniętej na prawo zielonej kropki. Jak wyjaśnia - jest to partia, która była najczęściej stosowana w Danii i zawierała nieco ponad 800 000 dawek. Te 800 000 dawek wiąże się z około 2000 przypadków podejrzeń NOP-ów, co daje wskaźnik zgłaszania jednego NOP-u na każde 400 dawek. Według obliczeń G. Dykera, zielone partie stanowią ponad 60% duńskich próbek. Naukowiec stwierdza: "Nie jest to mało w porównaniu z tym, co wiemy o szczepionkach przeciw grypie".

Następnie mamy zgrupowane wokół niebieskiej linii niebieskie partie, które są wyraźnie związane z wyjątkowo wysokim poziomem zdarzeń niepożądanych.Jak zauważa G. Dyker, w Danii podano nie więcej niż 80 000 dawek jednej z niebieskich partii, co sugeruje, że te wyjątkowo szkodliwe partie mogły zostać po cichu wycofane z rynku przez organy zdrowia publicznego.

Niemniej jednak, partie te zostały powiązane z przynajmniej 8 000 przypadków NOP-ów. Osiem tysięcy dawek na 80 000 dawałoby wskaźnik zgłaszania jednego podejrzewanego działania niepożądanego na każde 10 dawek. Według obliczeń G. Dykera, niebieskie partie stanowią mniej niż 5% całkowitej liczby dawek uwzględnionych w duńskim badaniu i są one powiązane z prawie 50% z 579 zgonów odnotowanych w próbie.

Pozostają żółte partie, zgrupowane wokół żółtej linii, która, jak widać powyżej, znajduje się tuż poza osią x. Według obliczeń G. Dykera, żółte partie stanowią około 30% całości. Naukowiec zauważa, że są to partie zawierające około 200 000 podanych dawek, z którymi nie powiązano żadnych NOP-ów. Cytując G. Dykera, "złośliwi" obserwatorzy mogliby stwierdzić, że tak właśnie wyglądałyby placebo. I złośliwi obserwatorzy mogą mieć rację.

Rzeczywiście, G. Dyker i J. Matysik porównali numery partii z duńskiego badania z publicznie dostępnymi informacjami na temat partii, które zostały zatwierdzone do obrotu, i dokonali zaskakującego odkrycia - prawie żadna z nieszkodliwych partii, w przeciwieństwie do bardzo złych i niezbyt złych partii, nie została poddana testom kontroli jakości.

Niemiecka agencja regulacyjna, Instytut Paula Ehrlicha (PEI), jest zasadniczo odpowiedzialna za kontrolę jakości wszystkich szczepionek Pfizer-BioNTech dostarczanych do UE. Odzwierciedla to fakt, że rzeczywistym legalnym producentem szczepionki, a także posiadaczem pozwolenia na dopuszczenie do obrotu w UE, jest niemiecka firma BioNTech, a nie jej bardziej znany amerykański partner Pfizer.

G. Dyker i J. Matysik odkryli, że IPE przetestował i zatwierdził wszystkie bardzo szkodliwe niebieskie partie, przytłaczającą większość mniej szkodliwych zielonych partii, ale prawie żadnej z nieszkodliwych żółtych partii - tak jakby IPE wiedział z góry, że te partie nie stwarzają żadnych problemów. Pokazuje to zaczerpnięty z prezentacji G. Dykera podczas wywiadu z Preradovic poniższy slajd zatytułowany: "Które partie z duńskiego badania zostały przetestowane i zatwierdzone do obrotu przez Instytut Paula Ehrlicha?".

W kolumnie PEI każdej z tabel ja oznacza, że partia została przetestowana, nein, że nie została. Należy zwrócić uwagę, że tylko pierwsza partia w żółtej tabeli została przetestowana:

Link

Komentarz pod tabelą brzmi: "IPE nie uznał za konieczne testowanie nieszkodliwych żółtych partii". Potwierdziłoby to początkowe podejrzenia, że w rzeczywistości mogą one być czymś w rodzaju placebo.

Podsumowując i parafrazując ustalenia niemieckich naukowców dotyczące zmienności partii Pfizer-BioNTech, wydaje się, że dobre były złe, złe były bardzo złe, a bardzo dobre były solą fizjologiczną.

Źródło: https://geopolitique-profonde.com/articles/scientifiques-vaccins-placebos

Anna Chrołowska
https://konserwatyzm.pl
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 05.08.23 Pobrań: 24 Pobierz ()
05.08.2023 Gadowski: Ukraina nie stała się państwem przyjaznym. Problem z ukraińskimi bandytami
Ukraina nie stała się państwem przyjaznym. Mamy do czynienia z dużą ukraińską armią, wytrenowaną na wojnie, która w momencie, gdy zajdzie pokój będzie wracała do domów, rozczarowana, bo żadne obietnice wobec żołnierzy nie zostaną spełnione... sfrustrowana, agresywna. Jak sobie z tym poradzimy, z syndromem ogromnej armii ukraińskiej, która będzie rozpuszczona do domów.
Jak sobie poradzi nasza policja (...) z wytrenowanymi bandytami z Ukrainy. Mówmy o tym wreszcie głośno, bo nadszedł czas.


Witold Gadowski i Łukasz Warzecha byli gośćmi programu Łukasza Karpiela "Prawy prosty. Plus". Obydwaj publicyści poruszyli wątki, które z premedytacją są cenzurowane w mediach głównego nurtu. Prezentujemy krótkie streszczenie w formie wybranych cytatów oraz polecamy zapis filmowy całej rozmowy.

Zełensky jest postacią totalnie wykreowaną

"Zełensky jest postacią totalnie wykreowaną. Nie jest samodzielną figurą, jest postacią od A do Z wykreowaną czyli od serialu "Sługa narodu" poprzez odrywanie roli bohaterskiego prezydenta Ukrainy. Nawet najsłynniejsze zdanie: ?nie potrzeba mi taksówki, potrzeba mi amunicji? jest zdaniem napisanym przez CIA. Potem został wystylizowany na żołnierza. To co robi pan Zełensky jest przygotowywane przez całą grupę oligarchów ukraińskich, którzy mają interes w tym, aby rabunkowo traktować polska gospodarkę i polskie państwo" - powiedział na wstępie Witold Gadowski.

Naszym postępowaniem dotychczas tuczyliśmy ukraińską oligarchię. Ustami oligarchów jest pan Zełensky, który sam ma na koncie okrągłą sumkę.

Łukasz Warzecha zaczął od kwestii "ukraińskiego rolnictwa"

Istnieje ok. 300 firm, takich holdingów słupów, które są w gruncie rzeczy ogniwami, ogniskami korupcji w państwie ukraińskim.

W tym kontekście Warzecha zwrócił uwagę na polskie postacie życia publicznego, które reprezentują interesy ukraińskie w Polsce. Wymienił dwa nazwiska: Pawła Kowala i Cezarego Kazimierczaka, który stwierdził, że Polska powinna przestać blokować ukraiński import. W dalszej części rozmowy redaktor Warzecha zaznaczył, że problem dotyczy nie tylko zboża, ale także owoców.

Trwanie w proukraińskim stuporze nie daje się usprawiedliwić

Według Warzechy nastąpiło przesuniecie środka ciężkości polityki ukraińskiej z Polski na Niemcy. Niestety, w polityce polskiej nie nastąpiła refleksja strategiczna. Polscy politycy stoją jak słupy soli.

Witold Gadowski zwracając uwagę na poważne zagrożenia związane z pobytem Ukraińców w Polsce, zauważył, że mają oni więcej praw niż obywatele polscy.

"Polacy są zdenerwowani, Polacy są zawiedzeni, Polacy są rozczarowani, a goście zachowują się jak gospodarze. I co więcej nie będzie możliwości ich stąd wyrzucić, jak się skończy wojna, bo oni będą chcieli tutaj urządzać się po swojemu. "Po swojemu" nie możemy im pozwolić...

Ukraina nie stała się państwem przyjaznym. Mamy do czynienia z dużą ukraińską armią, wytrenowaną na wojnie, która w momencie, gdy zajdzie pokój będzie wracała do domów, rozczarowana, bo żadne obietnice wobec żołnierzy nie zostaną spełnione... sfrustrowana, agresywna. Jak sobie z tym poradzimy, z syndromem ogromnej armii ukraińskiej, która będzie rozpuszczona do domów.

Jak sobie poradzi nasza policja (...) z wytrenowanymi bandytami z Ukrainy. Mówmy o tym wreszcie głośno, bo nadszedł czas".

Opisując postawę polityków Gadowski stwierdził: "Dziś mamy elitę (polityczną), którą kreuje ambasada amerykańska ambasada. Zamiast dbać o interesy państwa polskiego dbaliśmy o interesy wyimaginowanej Ukrainy".

"Nie ma takiego państwa jak Ukraina ze snów pana Dudy"

Gadowski i Warzecha zwrócili również uwagę na wzrost przestępczości z udziałem Ukraińców i Gruzinów, których do Polski wpuścił PiS.

Duda jest tchórzem niewrażliwym na polskie losy

- określił w kontekście Wołynia postawę Andrzeja Dudy, Witold Gadowski

Oceniając postępowanie Dudy redaktor Warzecha powiedział:

Nie wiem jakie znaleźć słowa, aby nie narazić się na ściganie z kodeksu karnego z artykułu dotyczącego znieważenie głowy państwa.

Na końcu rozmowy pojawił się wątek wyborczy z Konfederacją i nowym ugrupowaniem Polska Jest Jedna (PJJ), Rafała Piecha. Witold Gadowski wspomniał także o braku finansowania przez Ministerstwo Kultury... i TVP, dobrego jego zdaniem, polskiego filmu "Łuna".

Link

ekspedyt.org
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 05.08.23 Pobrań: 26 Pobierz ()
05.08.2023 Wakacje czyli skąd oni się biorą
Większość ofiar programu CIA kontroli umysłu opartego na traumie - MK Ultra, pochodzi z rodzin z historią wykorzystywania dzieci, ponieważ wielopokoleniowe wykorzystywanie dzieci czyni dziecko bardziej podatnym na kontrolę umysłu. (...) Rodziny te postrzegają posiadanie dzieci jako sposób na zdobycie władzy i bogactwa. Uważają własne dzieci za własność. Jako niewolnicy wykonujący polecenia rodziny. Ale może to bardziej sekta niż rodzina.
---------------------------------------------------
Klaus Schwab i pochodzenie Iluminatów

Jedynym sposobem, w jaki te rodziny nas kontrolują, jest podzielenie nas. A gdybyśmy my, ludzie, mogli to zmienić, moglibyśmy zmienić wszystko.

Link

TRANSKRYPCJA

Poznajcie Olivera Schwaba. Jest dyrektorem zarządzającym Światowego Forum Ekonomicznego. Jego siostra Nicole jest członkiem Komitetu Wykonawczego Światowego Forum Ekonomicznego. W lipcu 2021 roku stwierdziła, że covid to ogromna szansa na ich Wielki Reset. Ich ojciec Klaus Schwab jest założycielem Światowego Forum Ekonomicznego. Siedem lat temu ogłosił plany rozpoczęcia śledzenia całej populacji i połączenia wszystkich z centralną maszyną. To, co teraz nazywa Wielkim Resetem. Rodzina Schwab współpracuje z innymi rodzinami, ponieważ tak działa ten Team Evil. Możesz ich nazywać "Illuminati" [oświeconymi], jeśli chcesz, ale oni nie mają oficjalnej nazwy. I nie są oświeceni. Nie wiadomo, ile rodów [family bloodlines] jest zaangażowanych, ale ?trzymają to w rodzinie? z trzech głównych powodów. I wszystkie mają coś wspólnego z władzą.

Po pierwsze i najprostsze, jako sposób na zdobycie i utrzymanie fortuny. Po drugie, dla realizacji długoterminowych tajnych celów. Te rodziny korzystają z firm ubezpieczeniowych i prywatnych trustów, aby chronić swoją fortunę przed systemem opartym na długu fiducjarnym, który stworzyły, i generować pieniądze potrzebne na stuletni plan. Starsze pokolenie zdelegalizowało medycynę naturalną, wprowadziło petrochemiczne farmaceutyki i zanieczyściło środowisko. A teraz młodsze pokolenie jest tutaj, aby to naprawić swoim totalitarnym Wielkim Resetem. To wielopokoleniowy plan, który działa dzięki lojalności rodzinnej, a także z trzeciego powodu, dla którego 'trzymają to w rodzinie'. Kontrola umysłu oparta na traumie.

Większość ofiar programu CIA kontroli umysłu opartego na traumie - MK Ultra, pochodzi z rodzin z historią wykorzystywania dzieci, ponieważ wielopokoleniowe wykorzystywanie dzieci czyni dziecko bardziej podatnym na kontrolę umysłu. A większość postaci, które postrzegamy jako światowych liderów, to nie tylko aktorzy na scenie. Są to osoby nieświadome, ponieważ przez całe życie cierpiały z powodu wykorzystywania [abuse] i kontroli umysłu. W przytłaczającej większości ludzie z Team Evil nie całkiem ?w tym siedzą?. Po prostu robią to, co im się każe. Wykonują polecenia i nie zadają pytań.

Rodziny te postrzegają posiadanie dzieci jako sposób na zdobycie władzy i bogactwa. Uważają własne dzieci za własność. Jako niewolnicy wykonujący polecenia rodziny. Ale może to bardziej sekta niż rodzina.

Pod koniec osiemnastego wieku międzynarodowe tajne stowarzyszenie zwane Oddfellows rozprowadziło prawie milion sierot w całej Ameryce i Wspólnocie Narodów [Commonwealth]. Dostarczone głównie pociągiem, wiele z tych sierot urodziło się w prywatnych domach należących do Oddfellows oraz ich odgałęzienia pod nazwą Córki Rebeki. W pełni kobiecej organizacji masońskiej, którą cechowały symbole masowej hodowli i płodności. Philip Eugene de Rothschild mówi, że sama rodzina Rotszyldów wydała na świat [produce] ponad sto tysięcy dzieci w tych tajnych programach hodowlanych.

Większość prezydentów USA w tym czasie była masonami. Czterech z nich należało do Oddfellows. I na koniec, trzydziestu czterech prezydentów USA jest bezpośrednio spokrewnionych z Karolem Wielkim. Królem Franków, który uważany jest przez te rody Illuminatów za pochodzącego z linii Merowingów, zestawu genetycznego, który bardzo cenią. A Team Evil zawsze miał obsesję na punkcie genetyki. Więc naprawdę nie jest to aż takie dziwne, aby wskazać podobieństwa między Justinem Trudeau i Fidelem Castro.

foto 1 Link

Angelą Merkel i matką Adolfa Hitlera.

foto 2 Link

Barbarą Bush i Aleisterem Crowley?em.

foto 3 Link

czy nawet Barackiem Obamą i Echnatonem.

foto 4 Link

Jedynym sposobem, w jaki te rodziny i ich wykorzystywane, poddawane kontroli umysłu sługusy są w stanie panować nad resztą z nas, jest wywoływanie podziałów między nami. A gdybyśmy my, społeczeństwo, mogli to zmienić, moglibyśmy wtedy zmienić wszystko.

Klaus Schwab and the Bloodlines of the Illuminati, Greg Reese, August 2, 2023
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 05.08.23 Pobrań: 25 Pobierz ()
06.08.2023 I kto to mówi?
Wysłuchałam wypowiedzi byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego na temat podpisania przez prezydenta Dudę ustawy o powołaniu komisji badającej wpływy rosyjskie w Polsce zwanej potocznie "Lex Anty Putin", albo "Lex Anty Tusk". Prezydent Kwaśniewski wieszczył katastrofę wizerunkową prezydenta Dudy wynikającą z faktu podpisania tej ustawy. Uważa, że ten czyn tak kompromituje Dudę, że oznacza koniec jego politycznej kariery. Jak rozumiem Kwaśniewskiemu nie chodziło o kompromitację w tradycyjnym, właściwym znaczeniu tego słowa. Chodziło mu raczej o to, że po zakończeniu kadencji prezydenta nikt nie będzie chciał wypłacać Dudzie, jak wielu innym byłym politykom, judaszowych srebrników w postaci honorariów za wykłady czy stypendiów i nagród różnych antypolskich fundacji i stowarzyszeń.

Mówi to człowiek, który po pijanemu wsiadał na oczach publiczności do bagażnika samochodu, który był pijany również podczas wizyty w Charkowie, na cmentarzu pomordowanych w Katyniu oficerów polskich, który ku radości ukraińskich studentów bredził jak potrzaskany podczas wykładu w Kijowie tłumacząc im co oznacza jego zdaniem termin: "savoir-vivre". Na własne oczy widziałam jak w liceum imienia Batorego wepchnął królową brytyjską do sali ujmując ją za łokieć, czego stanowczo zabrania protokół dyplomatyczny, a potem nie znoszącym sprzeciwu tonem rozkazał jej jak psu: "sit down" co królowa skwapliwie wykonała. Z prawdziwym rozbawieniem wspominam jak upominał Ludwika Dorna i jego psa słowami: "Ludwiku Dornie, psie Sabo nie idźcie tą drogą". To wszystko było naprawdę zabawne więc nic dziwnego, że Kwaśniewski króluje jako bohater licznych dowcipów, lecz nie jest to zachowanie godne męża stanu, prezydenta czy w ogóle polityka.

To zresztą typowe, że skompromitowani w tradycyjnym sensie tego słowa politycy są gratyfikowani po zakończeniu kadencji przez różne mniej czy bardziej formalne gremia. Wiluś Clinton nie przestrzegający zasad BHP przy używaniu cygara stał się wysoko opłacanym specjalistą od globalnego ocieplenia zwanego słusznie globalnym ocipieniem. Lech Wałęsa łamiący prawa statystyki sumami wygranymi w popularnego totka, w którym prawdopodobieństwo najwyższej wygranej jest jak jeden do około czternastu milionów, stał się wysoko opłacanym specjalistą od wszystkiego. Od historii Solidarności, historii własnej rodziny z naciskiem na elementy współżycia z żoną Danuśką, a ogólnie rzecz biorąc od historiozofii.

Trudno uwierzyć, że ktokolwiek chciałby wysłuchiwać tych bredni i jeszcze za to płacić. Widać, że dla polityka "życie po życiu" rządzi się zupełnie innymi niż prawa rynkowe zasadami. Jak wiemy w reklamie istnieje rynek gadających głów, a nawet taryfikatory honorariów za udział w reklamach. Każdy sportowiec, aktor czy celebryta ma swoją cenę, swoje miejsce w rankingu, te cenniki bywają publikowane więc każdy może poznać swoje zmieniające się notowania i starać się swoją pozycję poprawić. Nie dotyczy to jednak byłych polityków. Oni są opłacani z innej puli niż zyski ze sprzedaży szamponu czy pasty do zębów. A jaka to pula można się tylko domyślać. Fundacja Batorego futrowała, a nawet zatrudniała w Polsce intelektualistów zaangażowanych w duraczenie (jak to nazywa Stanisław Michalkiewicz) naszego społeczeństwa.

Jak inaczej można wytłumaczyć fakt, że znany nie żyjący już intelektualista Marcin Król w niewybrednych słowach nawoływał swego czasu do obalenia rządów PiS, nawet niedemokratycznymi metodami. Ostatnio podobny seans nienawiści zaprezentował znany aktor Andrzej Seweryn. Nie sposób bez zażenowania zacytować przesłania, które skierował podobno zupełnie prywatnie do swego wnuka.

Natomiast we wrześniu ubiegłego roku inny znany aktor Adam Ferency podczas spotkania z fanami w Świdnicy najpierw nieskładanie nawoływał, aby w wyborach nie głosować na Jarosława Kaczyńskiego, a po upływie pół godziny przerwał spotkanie. Ferency przyznał potem szczerze, że był po prostu nietrzeźwy.

Gdyby szukać wspólnego mianownika tych wydarzeń jako pierwsza nasuwa się tak zwana "choroba filipińska", która dotknęła zarówno Kwaśniewskiego jak i Ferencego. Ale to chyba zbyt proste. Wszystkich ich łączy również to, że byli znani już za czasów PRL. Ferency wsławił się rolami milicjantów oraz wrednych ubeków, do których to ról miał predyspozycje, że tak powiem, zewnętrzne i był tego całkowicie świadom. Rolą życia była jednak dla niego, moim zdaniem, rola cynicznego kamerdynera w serialu "Niania". Choć wytrzymałam tylko pół godziny tego wybitnego serialu mogę stwierdzić - to właściwe emploi Ferencego. Nie dociekając jakie były mechanizmy kariery w PRL można zauważyć pewien ich specyficzny rys. Za dawnych dobrych czasów aktor w społecznym odbiorze miał miejsce pokrewne jarmarcznemu kuglarzowi. Miał służyć rozrywce i tylko rozrywce. Rola aktora zmieniła się, przede wszystkim na zachodzie ze względu na wysokie zarobki pracowników fabryki marzeń. Ale dopiero w czasach PRL-bis aktor awansował w Polsce do roli proroka, wręcz wieszcza. Koniec komunizmu obwieściła społeczeństwu niejaka Szczepkowska. Bez niej nikt by nie zauważył zachodzących zmian.

Na temat czy komunizm naprawdę się skończył zdania są podzielone. Uważam, że po czerwonym komunizmie nadchodzi zielony, o wiele groźniejszy, grawitujący do czerni. Mający ambicie do władania całym życiem obywateli włącznie ze sposobem odżywiania się i poruszania. Komuniści zabraniali nam wyjazdów za granicę, lecz nie usiłowali jak ekologiści, a właściwie globaliści zamknąć nas w piętnastominutowych gettach. Co gorsza etapy rozwoju komunizmu są mylne i dla wielu trudne do rozpoznania. Tak w dziecięcej zagadce: "Co to jest? Czarna jagoda. A dlaczego czerwona? Bo jeszcze zielona".

Do udziału w marszu organizowanym przez Tuska nakłaniał Olbrychski, do eliminowania Jarosława Kaczyńskiego nakłaniał Ferency, a Andrzej Seweryn dał popis osobistej rynsztokowej kultury. Podobno w marszu brała udział elita. Faktycznie elita, rozpoznawalna po prawdziwie elitarnych hasłach pod którymi szła.

Izabela Brodacka-Falzman
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 06.08.23 Pobrań: 23 Pobierz ()
06.08.2023 Rosyjska ropa wygrywa starcie
Wyniki globalnego polowania na rosyjską ropę naftową nie powalają na kolana. Rosja zwiększyła sprzedaż ropy, odniosła kolosalne zyski i w ciągu roku całkowicie zmieniła rynki zbytu. Teraz naprawia szkody, wyrządzone przez sankcje i wraca do sterowania światowym rynkiem.

W artykule "Jak rosyjska ropa umknęła nagonce" (Jak rosyjska ropa umknęła nagonce | Myśl Polska) opisałem, jak rosyjskie firmy naftowe radziły sobie z problemami i pułapkami, które zastawił na nie Zachód. Dziś warto podsumować wyniki tego starcia. Bowiem Zachód uważa, że Rosja poniosła naftową porażkę. Tak ogłasza Międzynarodowa Agencja Energetyczna, ale jakże by inaczej, to ona zmuszała Europę do sankcji energetycznych przeciwko Rosji, trudno, żeby teraz chwaliła się porażką.

Bo rzeczywiście - rosyjska ropa wyszła zwycięsko z tego starcia. Choć ciosy były mocne - odebranie europejskiego rynku, grabież aktywów, ściganie ropy po całym świecie "sufitem cenowym". Odniosły skutek, odbierając Moskwie duże pieniądze, ale mimo to rosyjska ropa ma się świetnie, przynosi ogromne zyski i zdobywa nowe rynki, a dzisiaj zaczyna grać na ograniczenie strat, to znaczy obniżenie upustów, które wymuszał nacisk Zachodu.

Na początek pieniądze. Ubiegły rok nie zadusił finansowo Rosji, nie odebrał jej podstawowego źródła dochodu. Wręcz przeciwnie - w 2022 r. eksport zwiększył się tonażowo o 7%, a dochody wzrosły o 43%, co przyniosło 384 miliardy dolarów (to 2/3 polskiego PKB).

Rzecz jasna, można było zarobić więcej, bo za wszystko trzeba było płacić frycowe ? od tańszej o 30 USD ropy, po dużo wyższe opłaty za fracht czy ubezpieczenie. Ale Rosjanie zacisnęli zęby, przetrwali najgorszy okres.

Eksport rosyjskiej ropy po nałożeniu sankcji EU mocno spadł bowiem w dostawach rurociągami, które zamarły (jak "Przyjaźń" przez Polskę) lub ograniczyły znacząco przesył (Słowacja, Węgry, Czechy). Jednak eksport morzem rósł jak na drożdżach. Ropa popłynęła zamiast do Europy - do Indii i Chin, które teraz kupują aż 80% rosyjskiego eksportu (Chiny 2,3 mln a Indie 2,2 mln b/d w kwietniu). W obu tych krajach Rosja zajmuje pierwsze miejsce wśród dostawców. Rozszerza sprzedaż na Afrykę, Amerykę Południową (szczególnie paliwa), zawiązuje strategiczny sojusz energetyczny z Pakistanem.

W maju ?23 eksport rosyjskiej ropy osiągnął historyczny rekord, co w końcu doprowadziło, że frycowe, które Rosjanie zmuszeni byli płacić - zniżyło się. Dane z Indii i Chin mówiły o gwałtownym spadku upustów. Od początku nie były w rzeczywistości tak wysokie, jak to ogłaszały agencje, ich notowania nie zgadzały się z danymi statystycznymi importerów. Zarobili na tym jednak nie tylko zachodni traderzy czy importerzy, ale też rosyjscy potentaci. Umożliwiły to podatki, naliczane od międzynarodowych notowań. Jeśli wynegocjowało się lepszą cenę na rosyjską ropę, niż to wskazywały zachodnie agencje... zysk był ogromny. Także rosyjski biznes, za imponujący zwrot logistyczny na wschód uzyskiwał bardzo wymierne korzyści. Publicznie ogłosił o tym Rosnieft, który świetnie zarabiał na syberyjskim gatunku ropy ESPO, eksportowanym do Azji, gdyż dyskont na nim był niewielki, a podatki liczono od agencyjnych notowań Urals. Ale Kreml tolerował to, gdyż niezwykle wysokie zyski świetnie motywowały rosyjski biznes do poszukiwania nowych rynków, zmiany kierunków eksportu i radzenia sobie z przeszkodami mnożonymi przez Zachód.

Przez rok, aż do lata 2023 rosło wydobycie, a co ciekawsze, zwiększono o kilkanaście procent ilość odwiertów, co prowadzi do otwierania nowych złóż. O kilkadziesiąt procent zwiększyły w ubiegłym roku inwestycje w przemyśle surowcowym - tak w branży naftowej jak i węglowej.

Generalnie Rosja straciła wiele przez sankcje, nie płacono jej za ropę, węgiel, tyle, ile innym. Ale i tak były to rewelacyjne ceny, gdyż w 2022 r. spekulacja wyniosła ceny bardzo wysoko, dochody, szczególnie z ropy, były potężne. Dość powiedzieć, że Rosja w tym właśnie sankcyjnym roku ?22 miała oszałamiające rewelacyjne saldo wymiany: do Rosji wpłynęło 227 miliardów dolarów netto - najwięcej w całej jej historii.

Oczywiście rosyjskie dochody w tym roku spadły znacząco, prawie o połowę. Ale warto przypomnieć, że i w 2019, i 2020 i 2021... dochody były niższe niż dzisiejsze. Jeśli chodzi o ropę naftową. Rzeczywisty problem jest z gazem ziemnym, ale cóż, gdy wybuchają rurociągi...

Andrzej Szczęśniak
https://myslpolska.info/
--------------------------------
Przemówienie Łukaszenki na ceremonii otwarcia II Igrzysk krajów WNP

Drodzy przyjaciele,
Drodzy sportowcy, trenerzy, sędziowie, organizatorzy i oczywiście widzowie!
Witam wszystkich, którzy są tutaj w Mińsk Arena. Każdy, kto śledzi ceremonię otwarcia online.

Na ziemi białoruskiej odbywają się Igrzyska Wspólnoty Niepodległych Państw.

Po raz kolejny uwaga milionów fanów na całym świecie jest na nas przykuta. Tak jak cztery lata temu, kiedy na naszych stadionach rozbrzmiewały zwycięskie fanfary II Igrzysk Europejskich.
Ich ogień, rozpalony w Mińsku, nie zgasł. Płonie wiarą w olimpijskie ideały, prawdziwą sprawiedliwość i sportowe braterstwo. Łączy prawdziwych przyjaciół, lojalnych i niezawodnych - ludzi o żelaznym charakterze.
Połączył nas.
Jest tu świetna atmosfera. Tworzysz ją swoimi emocjami, otwartością, życzliwością.
Dziękuję bardzo.

https://www.belta.by/president/view/vystuplenie-lukashenko-na-torzhestvennoj-tseremonii-otkrytija-ii-igr-stran-sng-580611-2023/

5 sierpnia, Mińsk/Corr. BELTA/. Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka uważa restrykcje i sankcje w sporcie międzynarodowym za oznakę słabości i strachu przed "światowymi szefami". Powiedział to podczas ceremonii otwarcia II Igrzysk krajów WNP, dowiedział się BiełTA.

"Będziemy prowadzić to forum sportowe z godnością. Ma przed sobą wspaniałą przyszłość. I ta przyszłość jest w naszych rękach. Bez względu na to, jak bardzo władcy świata próbowali go odebrać - zgorzkniali i bezsilni. Jestem przekonany, że oni też nas dzisiaj widzą" - powiedział szef państwa.

Zapraszał takich ludzi do oglądania, słuchania i wyciągania wniosków. "Próbujesz wyeliminować silnych konkurentów z międzynarodowych sportów. Chcecie odebrać nam zwycięstwa sportowe. Zabijacie ducha i znaczenie ruchu olimpijskiego. Jest to oznaka słabości i twojego strachu. To próba ukrycia się za żelazną kurtyną przed prawdą życia. Jest to uznanie siły naszych najgłębszych wartości, które są podzielane przez przytłaczającą większość ludzi na świecie, w tym zwykłych Europejczyków i Amerykanów" - zwrócił się do nich Aleksander Łukaszenka.

"Popatrzcie. Zgromadziły się tu tysiące ludzi. Transmisję oglądają miliony. Każdy zobaczy nie tylko naszą piękną Białoruś, ale także kulturę tych 20 krajów, które są reprezentowane przez czołowych sportowców. Zobaczysz tradycje, heroiczną historię Białorusi, która jest charakterystyczna dla wszystkich krajów Rzeczypospolitej. Przekonasz się, że Białoruś ma wspaniałą czarującą przyrodę. Każdy zobaczy nowoczesne areny, silnych sportowców, jasne walki i nowe rekordy, a co najważniejsze - wielkie międzynarodowe zainteresowanie tymi igrzyskami. Przyjechało do nas ponad dwa tysiące sportowców z ponad dwudziestu krajów różnych kontynentów. Żadne sankcje, żadne intrygi polityczne nie pozbawią nas tego święta. To niemożliwe. Świat jest mały, współzależny, wzajemnie połączony. I tylko szaleńcy próbują zerwać te więzi" - podkreślił białoruski przywódca.
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 06.08.23 Pobrań: 23 Pobierz ()
06.08.2023 Dwanaście niezaprzeczalnych oznak zaplanowanego przez globalistów planetarnego ludobójst
1) Terraformują planetę poprzez zmiany atmosferyczne na skalę planetarną. - Obecnie podejmowane są na dużą skalę wysiłki mające na celu zmianę chemii planety Ziemi, aby uczynić ją niegościnną dla życia ludzkiego, poprzez usuwanie CO2 z atmosfery poprzez wysiłki "sekwestracji węgla". Ponieważ CO2 jest niezbędny do całej fotosyntezy - która napędza sieć życia na planecie Ziemi - wysiłek ten doprowadziłby do upadku wszystkich upraw żywnościowych, lasów deszczowych, ekosystemów morskich i nie tylko, ostatecznie zabijając praktycznie wszystkie zwierzęta i ludzi na planecie, jeśli nie zostanie powstrzymany. Bez CO2 w atmosferze zasadniczo nie ma rozpoznawalnego życia na planecie Ziemia, a jednak cała machina "kultu klimatycznego" (i prawie wszyscy Demokraci, propagandziści medialni, regulatorzy rządowi, globaliści itp.) toczą wojnę z CO2 i próbują do całkowitego wyeliminowania go z atmosfery ziemskiej.

2) Rozpoczęła się biometryczna inwentaryzacja rasy ludzkiej (WorldCoin), a wszyscy ludzie zostaną "inwentaryzowani", aby globaliści mogli właściwie śledzić swoje kamienie milowe wyludnienia - Wysiłek WorldCoin mający na celu zeskanowanie gałek ocznych wszystkich i utworzenie klucza szyfrującego na podstawie ich danych biometrycznych jest w rzeczywistości schemat "inwentaryzacji ludzi" mający na celu cyfrowe rejestrowanie wszystkich istot ludzkich, o których wiadomo, że istnieją na planecie. Ten krok jest niezbędny, aby śledzić kamienie milowe wyludniania się ludzi i zidentyfikować każdego, kto nie został zinwentaryzowany przez system... "Niemożliwe do przeskanowania!" innymi słowy z Idiokracji .

3) Zrezygnowali z edukacji młodych ludzi, aby byli przygotowani na produktywną przyszłość - Zauważ, że rządowe szkoły nie uczą już niczego, co przypominałoby praktyczne umiejętności, niezależne myślenie czy nawet podstawową wiedzę potrzebną do wykonywania pracy w produktywnym społeczeństwie. Dzieje się tak dlatego, że nie ma planu wykorzystania młodszych pokoleń istot ludzkich do jakiejkolwiek działalności produkcyjnej. Plan polega na ich eksterminacji, a kiedy planujesz eksterminację populacji, nie musisz zawracać sobie głowy nauczaniem ich umiejętności lub wiedzy. Rezygnacja z edukacji - program obecnie w pełni popierany przez związki zawodowe nauczycieli - jest zastępczym przykładem porzucenia jakiejkolwiek nadziei na przyszłość rasy ludzkiej.

4) Kontrolowane niszczenie infrastruktury energetycznej, która napędza ludzkie gospodarki - Jak omówiono powyżej, planowany demontaż infrastruktury energetycznej ma na celu spowodowanie zarówno załamania gospodarczego, jak i niedoboru żywności prowadzącego do masowego głodu. Bez niedrogiej, dostępnej w dużych ilościach energii żadna cywilizacja nie może się rozwijać. Gdy energia jest celowo odcinana, cywilizacje implodują i umierają. Mimo że żyjemy w świecie obfitującym w energię, faszystowskie rządy świata - tj. krajów zachodnich, takich jak USA, Kanada, Niemcy, itd. - celowo zabraniają dostępu do tej energii. Wynik tego nie podlega dyskusji: upadek zachodniej cywilizacji.

5) Rządy finansują, opracowują i rozmieszczają genetyczną broń biologiczną wymierzoną w człowieka - Jakby zaprojektowany głód i upadek gospodarczy same w sobie nie wystarczały, zachodnie rządy, takie jak Stany Zjednoczone Ameryki, nadal finansują genetyczną broń biologiczną, której celem jest rasa ludzka. Białko kolczaste jest jedną z takich broni i zostało wkomponowane zarówno w szczepionki covid-plandemiczne, jak i mRNA, które mają na celu okaleczenie i zabicie jak największej liczby ludzi. Departament Obrony USA jest inicjatorem tej broni biologicznej i ma długą historię prowadzenia nielegalnych laboratoriów broni biologicznej w krajach takich jak Ukraina (a także różne kraje afrykańskie), jednocześnie aktywnie rozwijając samoreplikującą się broń biologiczną które obejmują kierowanie etniczne w oparciu o różnice genetyczne w biologii.

https://www.lewrockwell.com/2023/08/no_author/twelve-undeniable-signs-globalists-are-engineering-the-end-of-humanity/
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 06.08.23 Pobrań: 26 Pobierz ()
07.08.2023 "Wielu boi się prawdy o śmierci Leppera do dziś"...
Andrzej Lepper, lider Samoobrony, zmarł 12 lat temu w tajemniczych okolicznościach. O tej rocznicy przypomniał na Twitterze poseł Konfederacji Krystian Kamiński. Polityk zaznaczył również, że parlamentarzyści nie chcieli powołania specjalnej komisji, która miałaby zbadać okoliczności zgonu Leppera. "Wielu boi się prawdy" - skwitował.

"W tej kadencji sejmu, z mojej inicjatywy, @KONFEDERACJA_ próbowała powołać komisję śledczą ds. ustalenia przyczyn śmierci wicepremiera Andrzeja Leppera. Uznałem, że to konieczne, by wreszcie dojść do prawdy w tej niejasnej, tajemniczej i pełnej znaków zapytania sprawie" - napisał.

"Niestety wniosek, żeby taka komisja powstała nie został podpisany przez odpowiednią ilość posłów. Poza naszym kołem dokument podpisało jedynie kilku niezależnych parlamentarzystów, a posłowie PiS-PO-PSL-Lewica nie dostali zgody swoich liderów partyjnych! Jak widać wielu boi się prawdy o śmierci Leppera do dziś" - ocenił.

"12. rocznica śmierci Andrzeja Leppera to dobry moment, żeby przypomnieć o tym, że w przyszłym sejmie, gdy ideowa prawica będzie mieć odpowiednio duży klub poselski taką komisję powołamy. O to będziemy walczyć i to Wam obiecuję!" - zapewnił poseł.

"Domagamy się prawdy w sprawie śmierci Andrzeja Leppera! Prawda zawsze zwycięży!" - skwitował Kamiński.

nczas.com
---------------------------
"nie dostali zgody" - a więc kto w tym pseudo-sejmie jest rzeczywistym reprezentantem narodu? A może nie jesteśmy już Narodem? A więc kim?
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 07.08.23 Pobrań: 24 Pobierz ()
07.08.2023 Szczecin musi być polski!
Poniżej przedstawiamy niezwykły dokument dotyczący przyszłej zachodniej granicy Polski. W latach 1940/1941 w ramach prac rządu Władysława Sikorskiego funkcjonowała komórka mająca za zadanie przygotowanie polskich postulatów na konferencje pokojową po klęsce Niemiec.

Pracami tej komórki kierował Marian Seyda (1979-1967), działacz Narodowej Demokracji. Biuro, którym kierował Seyda, a w którym pracował m.in. młody Antoni Dargas (1915-1991), przyszły red. naczelny "Myśli Polskiej", przybierało różne nazwy - od Biura Celów Wojny do Ministerstwa Prac Kongresowych. Prace Biura były utajnione, gdyż nie chciano nagłaśniać daleko idących polskich postulatów granicznych przed zakończeniem wojny.

Jesienią 1940 roku w Londynie powstał tajny dokument pt. "Projekt zarysu nowych granic Rzeczpospolitej" (datowany 17.10.1940). Został on rozesłany do kilku osób z prośba o opinię. Jedną z tych osób był wiceadmirał Jerzy Świrski (1882-1959), szef Kierownictwa Marynarki Wojennej. W dokumencie tym Świrski mocno stawia sprawę konieczności przyłączenia do Polski miasta Szczecin. Był to jeden z pierwszych dokumentów postulujący takie rozwiązanie. Jak się okazało, postulat ten został spełniony, choć w zupełnie innych okolicznościach, których ani Świrski, ani nikt inny w tym czasie nie mogli przewidzieć. Dokument znajduje się w teczce dotyczącej granicy zachodniej Polski, która jest w zasobie Archiwum Stronnictwa Narodowego (własność Fundacji Narodowej im. Romana Dmowskiego):

M.S. Wojsk.

KIEROWNICWTO MARYNARKI WOJENNEJ

51, New Cavendish Street,
London, W.1.
L.dz. 149/tjn.
Dnia 4 marca 1941 r.

PM MINISTER SEYDA,

/do rąk własnych/

W odpowiedzi na tamt. pismo L.dz.15/41/D. z dnia, 15.I.1941 r. uprzejmie donoszą:

I.a./ W przesłanym mi do wglądu projekcie zarysowanych granic - w sprawach morskich - wymie­nia się /str.16./ że Polska posiadałaby pięć większych portów: Królewiec, Piławę, Elbląg, Gdańsk i Gdynię.

Dla celów handlowych Piława-Królewiec są nie­dogodnymi portami - te dwa mogą być brane pod uwagę tylko jako jeden port.

Elbląg natomiast nie jest prawie wogóle portem do użytku żeglugowego. Miał on znaczenie przed wiekami, jako leżący przy ujściu Nogatu, gdy Gdańsk robił trudności i zachodziło pytanie, czy nie udałoby się skierować nurtu Wisły na Elbląg. Do tego nie doszło. Jest tam obecnie tylko duża stocznia, a raczej jej odłam /Schichauwerft/ budujący o ile wiadomo, nie ka­dłuby a tylko maszyny i motory.

Liczbę 5-ciu. portów należy zatem na str.16. zredukować do 3-ch /Gdańsk, Gdynia, Królewiec/

b/ Ze spraw ogólnych-zagadnień ludności niemieckiej po doświadczeniach na naszym wybrzeżu - jestem optymistyczniej nastawiony.

Jeżeli tylko po klęsce Niemiec i ruchu socjalistyczno-narodowego Polska wykaże energię i odpowiednią organizację, to ludność, która będzie posiadała jakiekol­wiek prawa do przyznania się do pochodzenia polskiego, napewno to zrobi i następne pokolenie wychowane w duchu polskim, będzie polskim. Dlatego myślę, że liczba osób, która obecnie wykazuje pewien indyferentyzm w ich dzia­łalności politycznej i partyjnej z chwilą przyłączenia do Polski, zadeklaruje polskość i władze nasze ją zaaprobują, będzie większa niż to memoriał przewiduje.

Na postawione mi pytania konkretne, mam zaszczyt zakomunikować moje zdanie następujące:

a/ Kanał Kiloński - jest dziełem niemieckim, którego celem była możność niekontrolowanego przez czynniki zewnętrzne przesuwania floty wojennej Niemiec z Bałtyku na Morze Północne i odwrotnie.

Dla obcej żeglugi handlowej było to skróceniem drogi, ale z tego korzystali niemcy, którzy czerpali stąd korzyści materialne.

Przez postęp techniki okrętowej, komunikację lotniczą, zagadnienie "skrócenia drogi" nie jest sprawą zasadniczą.

Zatem Kanał Kiloński najwięcej potrzebny jest właściwie tylko Niemcom, ich flocie wojennej.

Zdemilitaryzowanie Kanału i jego bliskiego zaplecza, miało już miejsce w postanowieniach Traktatu Wersalskiego z 1919 r.

Zostało ono przekreślone ze strony Trzeciej Rzeszy, jak i inne postanowienia tego traktatu.

Obsadzenie strefy Kanału wojskiem międzysojuszniczem, angielskim czy polskim - nie rozwiąże również skutecznie i definitywnie sprawy Kanału.

Odrodzenie, nie wiem jak obciętej w przyszłym traktacie pokojowym siły Niemiec, - nie da się nigdy przewidzieć. Jed­nym z jej pierwszych wysiłków o ile nie uda się już wpierw prośbą i groźbą wytargować powrotu Kanału pod władzę Niemiec - będzie jego zdobycie.

Dlatego jedynym definitywnem załatwieniem sprawy Kana­łu i zabezpieczeniem przed wszelkiemi ewentualnościami na przyszłość - a zarazem jednym z poważnych atutów wytrącenia możności odbudowy siły militarnej Niemiec - jest zniszczenie Kanału Kilońskiego.

Jego zasypanie będzie jednym z łatwych sposobów zatrud­nienia masy niemieckich rąk roboczych, zajętych obecnie w służbie wojskowej lub w służbie w przemyśle wojennym Rzeszy.

b/ Oczywiście, trzeba będzie dla przejścia na Bałtyk i z Bałtyku ciężkich okrętów wojennych, już chociażby w na­szym i angielskim interesie, zapewnić inną dogodną drogę - która byłaby wolna od kontroli niemieckiej, która byłaby daleką od ich brzegów.

Link

Obecnie są trzy drogi: Mały Bełt, Wielki Bełt i Sund. Jedynie Wielki Bełt zapewnia możność drogi na Bałtyk dużych okrętów wojennych.

Jest on nawigacyjnie niedogodny i prowadzi za blisko wybrzeży niemieckich. Dlatego trzeba pogłębić Sund do co naj­mniej 12-tu metrów. /Obecnie ma głębokość pozwalającą na przepłynięcie tylko mniejszych okrętów i lekkich krążowników włącznie/.

Danja albo Danja i Szwecja muszą się na to zgodzić.

Robotę tą należałoby nałożyć również na Niemców, którzy posiadają na to i odpowiednie siły fachowe i od­powiedni tabor pogłębiarski. Oczywiście pod kontrolą Sprzymierzonych.

c/ Kontrola i opieka nad tą drogą nawigacyjną powinna na zawsze pozostać w ręku Anglików i Polaków, a również zabezpieczenie militarne - najlepsze przez wojskowe obsadzenie garnizonami i artylerią polską i an­gielską wyspy Zelandii.

d/ Jednym z punktów przyszłego traktatu pokojo­wego powinno być zniszczenie wszelkich fortyfikacyj i artylerji na niemieckim wybrzeżu i wyspach.

e/ Niezbędnem jest zapewnienie dla Polski za­gwarantowanej traktatem bazy morskiej na Morzu Północnem dla rybołówstwa.

Potrzebę tą odczuwało się już przed wojną. Chodzi o małą przystań dla statków rybackich, możności przeładunkowe, magazynowe i tp.

Nie chodzi o polskie prawa suwerenne, lecz o zagwarantowanie użytkowości pod kontrolą sojuszniczą. Byłyby najlepsze okolice lub jakiś zakątek na wyspie Sylt lub Helgoland, które jak wiadomo służą obec­nie głównie niemieckim celom wojskowym.

f/ Na wyspie duńskiej Bornholm powinna być stworzona baza lotnicza i morska dla Polski i W.Brytanii.

g/ Sprawa granic zachodnich.

W odniesieniu do spraw morskich, żadna z propo­nowanych linji granicznych nie jest dobrą.

Do Polski musi być włączony Szczecin z całą zatoką i wyspami Uznań i Wołyń, oraz pewne zabezpiecze­nie od zachodu - a więc gdzieś po Gryfję.

Bez względu na to która, prócz zielonej, linja graniczna byłaby przewidywana.

Każda z nich winna być odchylona na tyle na zachód, aby spełnić przedstawiony przeze mnie warunek przyłączenia Szczecina do Polski. Choćby nawet nasza granica zachodnia ze względów populacyjnych w swej północnej części miała nienaturalne, wojskowo-strategicznie niekorzystne wygięcie na zachód.

Jest to niezbędne ze względów polityczno-gospodarczych.

Szczecin leżąc przy ujęciu Odry, jest natural­nym zapleczem nawet przedwojennych ziem polskich: Górnego Śląska i dorzecza Warty. /Nawet w 1939 r. cukier z Wielkopolski szedł drogami wodnemi do Szczecina./.

Szczecin jest najdogodniejszym portem dla Cze­chosłowacji, któraby w nim miała odpowiednią wolną strefę.

Szczecin w rękach Niemców tworzy groźną kon­kurencję dla portów: Gdynia i Gdańsk.

Szczecin jest portem, połączonym już z Duna­jem /Kanał Odra-Dunaj koło Komieryża - Przechowa/ i stąd naturalnem portem dla tranzytu z Czechosłowacją, Węgier, Rumunii, Jugosławii - z Morza Czarnego i ewentualnie Adriatyku.

Szczecin jest potężnym gospodarczym i przez to politycznym czynnikiem, - który powinien być w ręku Polski a nie Niemiec.

h/ Okrojenie granic Polski do uwidocznionej na mapie linji zielonej, musiałoby być uważane jako osta­teczna granica ustępstw przy niepomyślnej konjunkturze.

Gdyby tak być miało - nie można wówczas dzielić na połowę jeziora Łeba, obecnie /względnie w 1939/ wiel­kiej bazy i szkoły dla wodnosamolotów niemieckich - lecz z odpowiedniem zapleczem winno to jezioro należyć do Polski!

Proszę Pana Ministra w sprawach morskich o dalszy łaskawy kontakt ze mną.

SZEF KIEROWNICTWA MARYNARKI WOJENNEJ

ŚWIRSKI, wice-admirał.

3 zał. - zwracam

https://myslpolska.info
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 07.08.23 Pobrań: 23 Pobierz ()
07.08.2023 Pośpiech papieża Franciszka, nowi kardynałowie: Przygotowanie jego sukcesji?
Czy zamierza uczynić swoim następcą - swojego protegowanego i autora-"murzyna", arcybiskupa Víctora Manuela Fernándeza, mianując go prefektem Dykasterii do spraw Nauki Wiary. Czy spodziewa się, że tak jak kard. Ratzinger został następcą Jana Pawła II po objęciu tego urzędu, tak samo może stać się z argentyńskim arcybiskupem, który ma zastąpić go na Stolicy św. Piotra?

-------------------------------------

"Konsystorz papieża w pośpiechu"

Gdy jego pontyfikat dobiega końca, papież Franciszek, pragnąc całkowicie zmienić Kościół katolicki, zanim zda rachunki przed Stwórcą, przyśpiesza reformy i mianuje prałatów zgodnych ze swoją ideologią religijną. Tak więc zbliżający się konsystorz, który ma wynieść do jego składu kolejnych dwudziestu jeden kardynałów, wskazuje na pośpiech, z jakim działa.

Jak to ujął komentator religijny, konsystorz z 30 września to "konsystorz spieszącego się papieża".

"Synod" mający na celu przekształcenie Kościoła

Synod o Odsączalności przyspiesza zmiany instytucjonalne, doktrynalne, dogmatyczne i moralne, które Franciszek wprowadził podczas swojego pontyfikatu. Sam papież Franciszek oświadczył, że poprzez Synod zamierza przekształcić Kościół monarchiczny, taki jaki założył go Nasz Pan, w demokrację bezpośrednią, w której zamiast hierarchii decydują wierni.

"Synod o Sodomii"

Nominacja ks. Jamesa Martina na członka Synodu, a także obecność kardynała Jean-Claude Hollericha SJ na czele wydarzenia jako wyznaczony przez papieża relator generalny spowodowały, że wydarzenie to zostało nazwane "Synodem o Sodomii".3.

W wywiadzie dla niemieckiej [formalnie md] katolickiej agencji prasowej KNA kardynał Hollerich stwierdził, że nauczanie Kościoła potępiające ten grzech przeciw naturze jest błędne i musi zostać zmienione: "Uważam, że socjologiczno-naukowe podstawy tego nauczania nie są już poprawne. . . . Myślę, że nadszedł czas na gruntowną rewizję doktryny"4

W tym samym duchu rewizji doktryny katolickiej papież Franciszek 1 lipca mianował arcybiskupa Víctora Manuela Fernándeza, uważanego za jego autora-widmo[murzyna md] 5, na szefa watykańskiego urzędu doktrynalnego, Dykasterii ds. Doktryna Wiary. Jest także przewodniczącym Papieskiej Komisji Biblijnej i Międzynarodowej Komisji Teologicznej. Po mianowaniu arcybiskupa Víctora Manuela Fernándeza następcą kardynała Ladarii, papież Franciszek napisał do arcybiskupa Fernándeza list przedstawiający jego koncepcję dykasterii:

"Dykasteria, której będziesz przewodniczył w innych czasach, zaczęła stosować niemoralne metody. Były to czasy, kiedy zamiast promować wiedzę teologiczną, tropiono możliwe błędy doktrynalne. . . . To, czego oczekuję od ciebie, jest z pewnością czymś zupełnie innym"6.

Link

Jak wyjaśnia arcybiskup Fernández, papież obiecał 1 lipca list informujący, co ma robić w dykasterii. Oczywiście całkowicie zgadza się z treścią listu i uważa, że ??dawne Święte Oficjum i Inkwizycja stosowały niemoralne metody prześladowania teologów7.

Komentując rzekome "niemoralne metody" dawnego Świętego Oficjum w wywiadzie dla argentyńskiej stacji radiowej, arcybiskup wspomina reakcje postępowego teologa, który dokonał aktu zemsty na byłym Świętym Oficjum. Nawiasem mówiąc, ten czyn był nikczemny, bardziej przystający przestępcy niż teologowi. Arcybiskup Fernández mówi: "W czasie Soboru Watykańskiego II było wielu wielkich teologów, których ta instytucja prześladowała. I jest znany przypadek wielkiego teologa, który pewnej nocy oddał mocz [na] drzwi Świętego Oficjum w geście pogardy w obliczu tej metodologii prześladowań"8.
Tym "postępowym teologiem" [szczunem] był ks. Yves Congar OP, jeden z głównych autorów tekstów Vaticanum II. Dziennikarz Robert Blair Kaiser, były nowicjusz jezuicki wysłany przez magazyn Time w celu relacjonowania soboru, opowiada epizod10, który prof. Roberto de Mattei potwierdza, pisząc: "Sam Congar dwukrotnie, w 1946 i 1954 r., oddał mocz na drzwi Świętego Oficjum na znak pogardy dla najwyższej instytucji Kościoła"11.

"Uzdrów mnie ustami. Sztuka całowania"

Aby lepiej poznać nowego Prefekta dawnego Świętego Oficjum, warto przypomnieć, że jako młody ksiądz w 1995 roku abp Fernández napisał erotyczno-mistyczną książkę zatytułowaną Sáname con tu boca. El arte de besar (Uzdrów mnie ustami. Sztuka całowania)12.

Książkę ilustrują rzeźby przedstawiające całujących się nagich mężczyzn i kobiety. Na stronie 10 rozdziału otwierającego rzeźba przedstawia całkowicie nagą kobietę, z głową przechyloną na bok, całowaną przez również nagiego mężczyznę. Strona 18 przedstawia kolejną rzeźbę przedstawiającą najwyraźniej parę, również nagą, obejmującą się i całującą.

Wraz z erotyczno-mistycznymi rozważaniami na temat całowania udziela praktycznych rad, jak całować i wymienia przeszkody, które utrudniają tę praktykę, takie jak nieświeży oddech (którego radzi unikać), nieprzycięte wąsy i tak dalej.

Cielesny pocałunek, akt mistyczny?

Autor zdaje się nadawać zmysłowemu pocałunkowi kobiety i mężczyzny nutę mistyczną, fuzję osobowości. "Cała twoja istota, a nie tylko usta, jest oddana w pocałunku. . . . Pocałunek to spotkanie dwojga w chwili, gdy nic poza nimi nie istnieje i nic innego nie jest warte"13.

Dalej pisze: "Jeśli brakuje tych powolnych, niespiesznych, drżących pocałunków, może to oznaczać, że miłość przestało być spotkaniem dwojga, którzy się podziwiają, kontemplują i adorują"14. "Pocałunek jest termometrem miłości. Dlatego, kiedy między nimi coś nie wychodzi, trzeba podążać ścieżkami, które prowadzą do pocałunku, zamiast udawać, że naprawiamy to w łóżku".

Czym mogą być te ścieżki?

Najważniejszych jest pięć: mów, patrz, dotykaj, twórz, szukaj
15.

Dla niego zmysłowy pocałunek tak łączy osobowości, że "ponieważ one to rozumieją, wiele prostytutek poddaje się wszelkiego rodzaju zabawom seksualnym, ale one nie dajcie się pocałować byle komu"16. Bierze metaforyczny pocałunek używany w Piśmie Świętym i przez mistyków dla wskazania zjednoczenia duszy z Bogiem, jako cielesny pocałunek między mężczyzną a kobietą. Pyta: "Czym jest ten nieskończony pocałunek odbity od Boga w naszych pocałunkach?"17.

Ostatni rozdział książki nosi tytuł: "Nadmistyczny pocałunek".18

Poeta?

Arcybiskup Fernández również uważa się za poetę. Jednak niektóre z jego wierszy w książce pozostawiają wątpliwości, jak ten fragment: "Nie zdajesz sobie z tego sprawy / nieświadomy [rozproszony] / Twoje mordercze usta / A twoje oczy nie ostrzegają / Wędrujące oczy / Które pozostają zatrzymane / przed boskim pokarmem / twoich ust. ... Jak Bóg był tak bezwzględny/ Dać ci te usta.../ Nie ma nikogo, kto by się oparł/ czarował/ ukrywał?19.

Jest to księga wyjątkowa, tym bardziej, że - jak informuje arcybiskup - napisał ją dla swoją pracę duszpasterską z młodzieżą. Jaki wpływ wywarła ta "duszpasterska" praca na tych młodych ludzi, zwłaszcza w dobie religijnej ignorancji i ubóstwienia przyjemności seksualnych?

Arcybiskup nie wyjaśnił też, jakimi normami moralnymi należy się kierować w tej poważnej sprawie.

Negowanie Humanae Vitae

Ma błędne pojęcie moralności - normatywnej nauki, która kieruje ludzkimi czynami, zakazując tego, co złe, a dopuszczając to, co dobre - uznając ją jedynie za wyraz miłosierdzia. Można to wywnioskować z jego artykułu "Trynitarny wymiar moralności II: Pogłębienie aspektu etycznego w świetle Deus caritas est"20.

W imię miłosierdzia przyjmuje środki antykoncepcyjne, wbrew niezmiennemu nauczaniu Kościoła przez encyklikę Humanae vitae. Arcybiskup Fernández mówi, że kiedy para stosuje okresową abstynencję w celu kontroli urodzeń, a żona stanowi duże pożądanie dla jej męża, "[w] takim przypadku bezkompromisowe odrzucenie wszelkiego używania prezerwatyw spowodowałoby, że przestrzeganie zewnętrznej normy pierwszeństwo przed poważnym obowiązkiem troski o miłującą komunię i stabilność małżeńską, których miłość bardziej bezpośrednio wymaga"21.

Obecnie Humanae vitae stwierdza kategorycznie: "Dlatego opieramy nasze słowa na pierwszych zasadach ludzkiej i chrześcijańskiej nauki o małżeństwie, kiedy są zobowiązane ponownie oświadczyć, że bezpośrednie przerywanie już rozpoczętego procesu rodzenia, a przede wszystkim wszelkie bezpośrednie przerywanie ciąży, nawet ze względów terapeutycznych, mają być bezwzględnie wykluczone jako zgodne z prawem środki regulacji liczby dzieci"22.

"Małżeństwo" osób tej samej płci

Arcybiskup Fernández jest również niejednoznaczny w kwestii grzechu homoseksualnego. O błogosławieństwie związków homoseksualnych mówi, że nie można ich utożsamiać z małżeństwem. "Teraz, jeśli udzielono błogosławieństwa, aby nie powodować tego zamieszania, trzeba będzie to przeanalizować i potwierdzić. Jak zobaczysz, w pewnym momencie wychodzisz z właściwie teologicznej dyskusji i przechodzisz do raczej roztropnej lub dyscyplinarnej kwestii".

Czy papież Franciszek wyznacza swojego następcę? Można się zastanawiać, czy papież Franciszek zamierza uczynić swoim następcą - swojego protegowanego i autora-widmo, arcybiskupa Víctora Manuela Fernándeza, mianując go prefektem Dykasterii do spraw Nauki Wiary. Czy spodziewa się, że tak jak kard. Ratzinger został następcą Jana Pawła II po objęciu tego urzędu, tak samo może stać się z argentyńskim arcybiskupem, który ma zastąpiż go na Stolicy św. Piotra?

To gwarantowałoby ciągłość jego przemiany Kościoła.

Luiz Sérgio Solimeo
https://www.tfp.org/pope-franciss-haste-preparing-his-succession/?PKG=TFPE3130
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 07.08.23 Pobrań: 21 Pobierz ()
07.08.2023 Od partii profesorów do partii protestu...
Przez dekady niemiecka demokracja stawiana była jako wzór stabilności, dziś podobne opinie o Niemczech są już nieaktualne. Oto w ostatnich tygodniach na drugie miejsce w sondażach wysunęła się prawicowa Alternatywa dla Niemiec (AfD) notując poparcie przekraczające 20 proc. Ustępuje dziś miejsca tylko chadeckiej CDU/CSU. Wyprzedziła centrolewicową SPD.

AfD powstała 10 lat temu. W 2013 roku była to jednak inna partia: jej głównym tematem był sprzeciw wobec ratowania euro. Chciała jego likwidacji. Reprezentowała w swoich poglądach neoliberalizm i konserwatyzm. Krytykowała CDU za skręt w polityce na lewo oraz wyrażała ostry sprzeciw wobec "otwartych drzwi" kanclerz Niemiec dla emigrantów z Azji, bliskiego wschodu i Afryki.

W 2017 roku, AfD weszła do Bundestagu, zdobywając w wyborach 12,6 proc. poparcia. Od 2020 partia krytykowała a nawet kwestionowała rządową politykę kowidową i pandemiczną. Jej radykalizm jednak nie przeszkadza Niemcom a wręcz odwrotnie, bo coraz to bardziej czują rozczarowanie do obecnego systemu politycznego. Za znaczny wzrost cen w Niemczech obwiniają złą politykę rzadu na wschodzie Europy a szczególnie za wojnę na Ukrainie, za konflikt z Rosją, za upadki wielu przedsiębiorstw oraz haniebny program klimatyczny.

W kwestiach klimatycznych AfD uważa, że nie ma żadnego związku między emisjami dwutlenku węgla ze spalania paliw kopalnych a wzrostem temperatury, że te zmiany mają charakter naturalny i nie ma żadnego sensu, by płacić olbrzymie pieniądze, by je zatrzymać. Uważają wręcz, że dwutlenek węgla jest gazem życia i zdaniem polityków Alternatywy - stymuluje wzrost roślin, a jego wzrost zmniejszy w ten sposób liczbę obszarów pustynnych i zazieleni planetę.

AfD odrzuca też Unię Europejską w jej obecnym kształcie. Program partii głosi, że Unię trzeba radykalnie zreformować, a jeśli się to nie uda, to konieczny jest Dexit, lub kontrolowane rozwiązanie Unii Europejskiej i zastąpienie jej nową wspólnotą gospodarczą suwerennych państw. Jedno jest pewne - poparcie wśród Niemców dla partii rośnie.

A co my Polacy na to? Czy stać nas na taki realizm polityczny?

KJ
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 07.08.23 Pobrań: 24 Pobierz ()
08.08.2023 Kościele śpiący, obudź się! Królowa Polski wzywa do Świętej Warmii!
Link

"Gietrzwałd to wieś leżąca na Warmii Polskiej będącej częścią Królewskich Prus. Prusy bowiem dzieliły się na lenne, czyli stare, albo Wschodnie posiadane przez Krzyżaków z prawem lennem względem Polski, i Prusy Królewskie czyli Zachodnie, które należały do Korony, a której od roku 1466 w traktacie toruńskim zostały przez Krzyżaków oddane. Otóż Warmia, chociaż z położenia swego zdawała się więcej należeć do Wschodnich, jednak razem z innymi częściami Prus Zachodnich była do posiadłości Króla Polskiego przydzielona." /bł. o. Honorat Koźmiński "Przesłanie z Gietrzwałdu"/

Kościele śpiący, obudź się! Władza zaatakowała naszą Królową!
Link
Link

"Tak więc Gietrzwałd stanowi prawdziwą warownię na tym cyplu katolickiej Polski, sięgającym Bałtyku i graniczącym z innowiercami, strzeżonym cudownie przez Matkę Bożą. Jest jakby przedmurzem niedopuszczającym, aby ościenna herezja, a dzisiaj już prawie pogaństwo nie mogły wkroczyć w granice naszej ziemi". /bł. o. Honorat Koźmiński "Przesłanie z Gietrzwałdu"/

Link

Opinia: Marek Jać - urbanista i architekt - "Wszystko w rękach wojewody"

/Nie należy abstrahować/od treści petycji do wojewody (z dnia 12 lipca 2023 r.) zawierającej elementy, niestety jedyne i ostatnie na obecnym etapie, mogące skutecznie zablokować całe dotychczasowe wysiłki lokalizacyjne inwestycji Lidla. Uważam, że każde kolejne "opinie w temacie" są "mnożeniem bytów bez konieczności", co w opisywanym przypadku powoduje nie tylko zamazywanie rzeczywistości ale ją znacząco zniekształca. Takim podstawowym "zamazaniem" jest całkowite pominięcie (istotnej) roli i związanej z nią odpowiedzialności wojewody w całej procedurze lokalizacyjnej: od uchwały rady gminy o przystąpieniu do zmiany studium, poprzez kolejne uchwały tej rady: o uchwaleniu zmiany studium, o przystąpieniu do sporządzeniu planu miejscowego do uchwały o uchwaleniu tego planu przez radę gminy.

Cztery razy wojewoda miał okazję zapoznać się, co w Gietrzwałdzie się planuje i cztery razy miał okazję zareagować jako organ sprawujący nadzór nad działalnością samorządów gminnych w zakresie zgodności z prawem tej działalności. (...) I na koniec najistotniejsza kwestia: Wojewoda na obecnym etapie posiada kompetencje (i obowiązek) złożenia skarg na obie uchwały (vide petycja) do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który w przypadku uznania zarzutów (opisanych w petycji a powtórzonych przez wojewodę w skardze) za zasadne, a naruszenia prawa za istotne, powinien unieważnić te uchwały usuwając tym sposobem podstawę do wydania pozwolenia na budowę - bez konieczności wnikania w kwestie: legalności decyzji ministra rolnictwa w sprawie zgody na zmianę przeznaczenia gruntów rolnych I-III klasy na cele budowlane i kwestie (nie)poprawności i zgodności z prawem projektu na budowę inwestycji Lidla i wydanego przez starostę pozwolenia na budowę.

Co to znaczy, że wojewoda mógł co najmniej cztery razy zapoznać się z procedowanym zamierzeniem lokalizacyjnym (co do zasady z każdym, w tym przypadku Lidla)?

Obowiązujące przepisy planistyczne bardzo precyzyjnie regulują sposób postępowania, w jaki gmina jest zobowiązana dokonać: sporządzenia zmiany oraz uchwalenia studium gminy (dokument określający politykę przestrzenną) oraz sporządzenia i uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego - mając przy tym na uwadze, że zgodnie z przepisami prawa plan miejscowy musi być zgodny ze studium, a pozwolenie na budowę zgodne z ustaleniami planu miejscowego.

Każdy proces sporządzania w/w dokumentów planistycznych (studium gminy, plan miejscowy) musi być nie tylko zgodny z procedurą zapisaną w ustawie, musi być dokumentowany w postaci tzw. dokumentacji planistycznej, która jest obowiązkowo przesyłana do wojewody jako załącznik do uchwały rady gminy zatwierdzającej zmianę studium i plan miejscowy.

To w tej dokumentacji powinny znajdować się wszelkie dokumenty powstałe w toku procedury planistycznej, takie jak: wystąpienia do instytucji i urzędów opiniujących i uzgadniających te projekty (tj. zmianę studium gminy, planu miejscowego), odpowiedzi tych urzędów, uwagi i wytyczne jakie należy uwzględnić w sporządzanym projekcie. Należy w tym miejscu podkreślić, że ustawa określa precyzyjnie katalog instytucji i urzędów, z którymi gmina jest zobowiązana współpracować, i które to instytucje są również ustawowo zobowiązane do współpracy z gminą. Ten dość długi wywód jest potrzebny do sformułowania jednej ogólnej zasady procedur planistycznych ? wszystkie kroki tej procedury, wszystkie etapy, wszystkie elementy warstwy merytorycznej i formalno-prawnej, wszyscy uczestnicy zobligowani do udziału (współtworzenia dokumentu) ? wszystko to jest precyzyjnie określone w ustawie planistycznej - nie ma tu żadnej dowolności. I to wojewoda jako organ nadzoru po otrzymaniu kompletu materiałów do oceny zgodności z prawem (uchwały i dokumentacji planistycznej) jest zobligowany do ich oceny formalno-prawnej w powyższym zakresie.

Stąd prosty wniosek, że JEDYNYM urzędem, który ma wszystkie dokumenty niezbędne do takiej weryfikacji, (oczywiście poza gminą) jest jedynie wojewoda. I te dokumenty w formie uwierzytelnionych kopi cały czas (nawet po latach) są w jego dyspozycji. Także dzisiaj. Jedyne czego wojewoda obecnie nie posiada, to kompetencji do stwierdzenia nieważności uchwał we własnym zakresie - na to miał tylko 30 dni od wpłynięcia uchwały do urzędu. Ustawodawca przewidując problemy (oczywiście niezawinione prze wojewodę) z oceną uchwał w ciągu miesiąca (wszystkie uchwały rad gminnych, także pozaplanistyczne, podlegają jego kontroli) w ustawie o samorządzie gminnym wyposażył wojewodę w kompetencję sprawowania (kontynuacji) tego nadzoru w sposób pośredni tj. w dowolnym czasie po upływie 30 dni, poprzez zaskarżanie wadliwych uchwał do sądu administracyjnego. I tego zaskarżenia żądają i oczekują autorzy petycji z 12 lipca 2023.

Parafrazując znaną łacińską sentencję: "omnes viae Romam ducunt" (Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu) na potrzeby opisania aktualnego miejsca, w jakim znajduje się postępowanie lokalizacyjne inwestycji Lidla, można to miejsce określić jednym zdaniem: wszystko w rękach wojewody. Można jedynie uzupełnić to stwierdzenie o dookreślenie, że "wyłącznie w rękach wojewody".

Uzasadnieniem dla tego twierdzenia jest utrwalony w orzecznictwie sądowo-administracyjnym następujący pogląd:

Orzeczenie sądu stwierdzające nieważność miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego ma charakter rozstrzygnięcia deklaratoryjnego wywołującego skutek "ex tunc."

Nieważność ex tunc (łac. od teraz) - to nieważność czynności prawnej od momentu jej orzeczenia przez kompetentny organ. Skutki prawne wywołane przez czynność prawną przed wydaniem orzeczenia zachowują ważność, natomiast nieważne są wszystkie skutki prawne takiej czynności po wydaniu orzeczenia.

Automatyczna nieważność pozwolenia na budowę, wydanego przez starostę, to nie jedyny możliwy skutek usunięcia przez sąd administracyjny planu miejscowego z obiegu prawnego - to również (oczywiście potencjalne) koszty, które w konsekwencji może ponieść gmina z tytułu roszczeń inwestora za nieprawidłowe przygotowanie planistycznej lokalizacji inwestycji i narażenie w ten sposób tego inwestora na straty finansowe związane m.in. z opracowaniem dokumentacji projektu budowlanego do pozwolenia na budowę. Warto w tym miejscu jeszcze raz podkreślić, że zasada nieważności ex tunc (łac. od teraz) dotyczy również skutków usunięcia z obiegu prawnego zmiany studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy Gietrzwałd, w której to zmianie wprowadzono jedynie lokalizację terenów usługowo-składowych przy ul. Szkolnej.

Sąd administracyjny w tym przypadku ma ułatwione zadanie ? nie musi sięgać do utrwalonego orzecznictwa sądowo-administracyjnego - nieważność ex tunc (łac. od teraz) wynika wprost z przepisów ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, które stanowią co następuje:

Art. 15 ust.1. Wójt, burmistrz albo prezydent miasta sporządza projekt planu miejscowego, zawierający część tekstową i graficzną, zgodnie z zapisami studium oraz z przepisami odrębnymi, odnoszącymi się do obszaru objętego planem, wraz z uzasadnieniem.

Jeśli zmiana studium będzie nieważna, to automatycznie plan miejscowy (niezależnie od tego czy dobrze, czy źle sporządzony) staje się nieważny i przestaje istnieć podstawa do wydania pozwolenia na budowę.

Jeśli gmina chce mimo to zlokalizować inwestycję na swoim terenie, musi zacząć wszystko od początku: zmiana studium (poprawnie sporządzona), plan miejscowy (poprawnie sporządzony). Całe konfliktowe postępowanie lokalizacyjne inwestycji Lidla, może stwarzać wrażenie (i takie przeważnie stwarza) bardzo skomplikowanego, szczególnie dla osób spoza "branży", a tym samym staje się niezwykle trudne do jednoznacznej oceny.

Wieloetapowość (gmina, starosta, wojewoda, sąd administracyjny), złożoność formalno-prawna procedur (zmiana studium, plan miejscowy, pozwolenie na budowę) wielość organów administracji (i ich kompetencji) zobowiązanych do uczestnictwa w tych procedurach (konserwator zabytków, minister rolnictwa, RDOŚ itp.), skomplikowana warstwa prawna (przepisy proceduralne, "sektorowe" przepisy prawa materialnego, takie jak ochrona gruntów, zabytków, przyrody, środowiska itp.), wszystko to powoduje, że zamaz(yw)ana jest istota przebiegu całego procesu lokalizacyjnego.

W "odmazaniu" tego obrazu może okazać się pomocnym "przeniesienie" procedury lokalizacyjnej na schemat budowy budynku:

* fundamenty budynku zaprojektowano bez obliczenia (sprawdzenia), czy przeniosą obciążenia całego budynku (zmiana studium gminy wprowadzająca lokalizację m.in. Lidla);
* parter budynku zbudowano z błędami projektowymi i wykonawczymi, ponadto w oparciu o wadliwe fundamenty (bez wymaganych zbrojonych ław fundamentowych),
* przyszły użytkownik zaproponował prace adaptacyjno-wykończeniowe, które wykraczają poza dopuszczalny zakres takie, jak: naruszenie funkcji, konstrukcji, zmiana bryły i elewacji budynku itp. (obecny etap pozwolenia na budowę).

Na koniec powyższych rozważań urbanistyczno-prawnych jedna uwaga - NAJWAŻNIEJSZA:

Każdy sprzeciw społeczny (w tym także animowany przez Komitet Obrony Gietrzwałdu), powinien mieć za główny cel obronę otoczenia Sanktuarium przed JAKIMIKOLWIEK INWESTYCJAMI, których lokalizacja w tym sąsiedztwie dewastuje tę przestrzeń w sposób brutalny i jednocześnie nieodwracalny.

Ograniczenie tego sprzeciwu wyłącznie do blokowania pozwolenia na budowę dla inwestycji Lidla nie załatwia tej ochrony definitywnie - odkłada tylko problem w czasie. Nie będzie Lidla, to jego miejsce zajmie inny inwestor, równie brutalnie dewastujący tę przestrzeń działalnością podobną do lidlowskiej (a może identyczną, tylko pod innym szyldem).

Zagrożenie takie istnieć będzie dopóty, dopóki w dokumentach planistycznych gminy (w studium gminy i w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego) istnieć będzie zgoda na tego typu działalność.

Należy więc w tym sprzeciwie skupić się na żądaniu realizacji postulatów petycji skierowanej do wojewody z dnia 12 lipca 2023 tj. o zaskarżenie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Olsztynie uchwał Rady Gminy w Gietrzwałdzie:
I. Uchwały Nr XXIX/209/2020 Rady Gminy Gietrzwałd z dnia 15 grudnia 2020 r. w sprawie uchwalenia zmiany Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy Gietrzwałd;
II. Uchwały Nr XLIII/314/2021 Rady Gminy Gietrzwałd z dnia 30 grudnia 2021 r. w sprawie uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego terenów usługowych położonych w południowej części obrębu Gietrzwałd, gmina Gietrzwałd (Dz. Urz. Woj. Warmińsko-Mazurskiego z 2022 r. poz. 888).

Zwracam uwagę, że wyłącznie plan miejscowy zagospodarowania przestrzennego jest podstawą do wydania pozwolenia na budowę - a nawet plan w sposób skandaliczny naruszający prawo, obowiązuje, dopóki jest w obiegu prawnym.

Przestaje obowiązywać w dwóch przypadkach: jeśli zostanie zastąpiony przez gminę nowym planem (co oczywiście nie nastąpi) lub zostanie stwierdzona jego nieważność przez sąd administracyjny.

W aktualnej sytuacji prawnej nie ma znaczenia, czy Pan Minister stwierdzi nieważność swojej zgody na "odrolnienie" terenu pod inwestycję Lidla, czy tego nie zrobi - żaden minister nie ma uprawnień do unieważniania planu miejscowego. Panowie posłowie, nawet ci deklarujący osobistą pomoc, nie mogą zastąpić wyroku sądu administracyjnego. Jeśli plan miejscowy zagospodarowania przestrzennego nie zostanie unieważniony, to inwestycja Lidla najprawdopodobniej zostanie zrealizowana. Jeśli wojewoda nie zaskarży Uchwały Nr XXIX/209/2020 i Uchwały Nr XLIII/314/2021, to konsekwencją będzie ponowne, tym razem skuteczne wydanie pozwolenia na budowę inwestycji Lidla.

Wniosek o stwierdzenie nieważności decyzji Ministra Rolnictwa w przedmiocie odrolnienia działki w Gietrzwałdzie dla Lidla
Link

Negatywne opinie architektów w sprawie inwestycji Lidla w Gietrzwałdzie

Polemika architekta Zbigniewa Maciejewskiego z ks. dr hab Tomaszem Szałandą n.t. obrony Gietrzwałdu - Duchowej Stolicy Polski

Wielebny Księże. Z niedowierzaniem przeczytałem Księdza tekst o proteście w Gietrzwałdzie. Nie jestem teologiem aby odnosić się do teologicznego rozumienia tronu Maryi. Natomiast jestem architektem i bardzo proszę wielebnego Księdza aby popatrzył na Gietrzwałd z wyobraźnią przestrzenną.

Dawniej osoby duchowne nie miały z tym kłopotów. Obowiązywało prawo przestrzenne, które odzwierciedlało w krajobrazie hierarchię wartości poszczególnych obiektów. Widać to szczególnie w krajobrazie katolickich miast średniowiecznych. Tak było w starożytności, tak było w wiekach średnich, to dlaczego teraz nie miałoby tak być?

W Gietrzwałdzie najwyższe miejsce w hierarchi wartości zajmuje Sanktuarium Objawień Matki Bożej. Co do tego chyba się wielebny Ksiądz ze mną zgodzi? A jeśli tak to proszę sobie odpowiedzieć na pytanie czy taka hierarchia wartości będzie odzwierciedlona w krajobrazie Gietrzwałdu, jeśli zostanie wybudowane te tzw. centrum Lidla?

Otóż nie ulega dla mnie najmniejszych wątpliwości, że inwestycja ta w sposób nieodwracalny i brutalny zniszczy krajobraz Sanktuarium. Od tego zniszczonego krajobrazu nie będzie już ucieczki. Jeśli znajdzie się Wielebny Ksiądz na drodze krzyżowej, którą wybudowano na zboczu północnego wzgórza, i spojrzy Ksiądz na Bazylika Narodzenia NMP to zobaczy Ksiądz olbrzymią bryłę hali Lidl, górującą nad Bazyliką. Naprawdę chciałby Wielebny Ksiądz takiego widoku?

A jeśli pielgrzymowałby Ksiądz do Sankturium w Gietrzwałdzie szlakiem św. Jakuba to jaki widok przywitałby Wielebnego Ksiądz w Gietrzwałdzie? Oczywiście gigantyczna kubaturowo hala Lidl oraz szeroka arteria komunikacyjna z dużą ilością wielkich samochodów ciężarowych. Taki widok Gietrzwałdu w niczym by nie przypominał ani obecnego szlaku pielgrzymkowego św. Jakuba ani obecnego, pięknego krajobrazu Gietrzwałdu.

Naprawdę chciałby Wielebny Ksiądz takiego zniszczenia krajobrazu? Pyta się Ksiądz o odległość wyznaczającą strefę ochronną krajobrazu Sanktuarium? Odpowiadam, że w tym przypadku nie ma znaczenia czy będzie to 80 czy 800 m. Chodzi o to jak dany obiekt będzie oddziaływał w krajobrazie Sanktuarium. Czy będzie niewidoczny czy też będzie stanowił rażącą dominantę.

Planowana inwestycja Lidl została właśnie pomyślana jako nieznośna dominanta, która ma się głęboko kodować w psychice odwiedzających Sanktuarium Matki Bożej. Proszę tylko spojrzeć na załączony szkic widoku z istniejącej drogi krzyżowej. Czy naprawdę Wielebny Ksiądz chciałby doświadczyć takiego zniszczenia krajobrazu Sanktuarium Matki Bożej?

/Zbigniew Maciejewski, architekt/
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 08.08.23 Pobrań: 22 Pobierz ()
08.08.2023 Pazerne państwo - legalizacją studni 5000
Niestety, ale prawda jest taka że człowiek jest właścicielem gruntu tylko formalnie - jako osoba przypisana do płacenia podatku. Władza ludowa może zawsze użyć monopolu na przemoc, np za korzystanie z wody ze studni.

Link
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 08.08.23 Pobrań: 21 Pobierz ()
08.08.2023 Opodatkowanie domów podatkiem od emisji CO2 około 1600 zł rocznie
Jeszcze z 2-3 lata temu, palenie gazem było EKO, w Krakowie zakazano kominków czy palenia węglem. Teraz nadchodzi nowa mądrość etapu - Eurokołchoz opodatkuje budynki od emisji CO2

Podatek a bardziej wprowadzenie wyższych opłat od ogrzewania związane jest z implementacją systemu ETS 2 i opłat za emisję dwutlenku węgla w UE. Unia właśnie zatwierdziła ETS 2 rozszerzając handel emisjami o sektor budownictwa i transportu. To oznacza dla nas wyższe rachunki za ogrzewanie i jazdę samochodami spalinowymi.

Obowiązują już przepisy Unijne wprowadzające sektory budownictwa i transportu drogowego do ETS 2 co wiąże się z ograniczaniem emisji gazów cieplarnianych w UE w ramach Fit for 55.
Zgodnie z danymi z Centralnej Emisyjności Budynków ponad 3,2 mln gospodarstw domowych ogrzewanych jest gazem zaś węglem ok. 4,6 mln gospodarstw domowych. To oni poniosą dodatkowe koszty związane z roszczeniem ETS 2 i emisją gazów cieplarnianych i dwutlenku węgla do atmosfery najpóźniej od 2028 r.
Właściciel ogrzewający dom węglem, ekogroszkiem, gazem olejem opałowym będzie musiał zapłacić ok. 45 euro za 1 tonę emisji, przy czym gospodarstwo domowe średnio zużywa 6 ton na rok co daje ok. 270 euro. W sumie zapłaci więc minimum ok. 1200 zł za rok. Jednak jak podają eksperci te opłaty mogą wzrosnąć nawet do ponad 1600 zł rocznie w 2030 r.
Opłata za emisję gazów cieplarnianych i CO2 będzie wliczana w cenę węgla, ekogroszku, oleju opałowego lub gazu oraz paliwa do aut spalinowych i ponoszona przy zakupie od 2027 r. lub 2028 r.

reszta pod:

Link
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 08.08.23 Pobrań: 26 Pobierz ()
08.08.2023 Wątpliwa opłacalność pomp ciepła
* Dopłaty od państwa idą w dziesiątki tysięcy, samemu trzeba wyłożyć mniej niż połowę i już ma się ekologiczny prąd i ogrzewanie. Do tego obiecują, że będzie taniej niż przy piecu na ekogroszek
* Rzeczywistość weryfikuje to negatywnie. Ceny prądu po przekroczeniu limitu 2000 kWh rocznie są bardzo wysokie, więc ogrzewanie pompą też
* Do tego fotowoltaika produkuje prąd w lecie, kiedy ten jest tańszy, a ogrzewać trzeba, kiedy prąd jest droższy
* Według wyliczeń czytelnika po zainwestowaniu 64 tys. zł oszczędność w porównaniu z ekogroszkiem jest 1,9 tys. zł rocznie. Gdyby jednak kupił ekogroszek taniej niż założył, oszczędności nie byłoby w ogóle. A niemałe odsetki od kredytu trzeba spłacać, więc inwestycja jest na minusie
* A to jeszcze nie wszystkie atrakcje, jakie system zapewnia "ludziom eko".


więcej tutaj:

https://businessinsider.com.pl/technologie/nowe-technologie/rachunki-ostro-w-gore-mimo-fotowoltaiki-i-pompy-ciepla-rzad-wystawil-nas-do-wiatru/jr4bnrw
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 08.08.23 Pobrań: 23 Pobierz ()
08.08.2023 Demokracja, najbardziej niebezpieczna religia
Chiny to nie Zachód

Chiny różnią się tym, że mają jednopartyjny rząd, który Amerykanie uważają za herezję religijną, ale system ten ma ogromne zalety. Tutaj nie ma wymuszonej separacji urzędników na podstawie ideologii politycznej.

Całe spektrum społeczne Chin jest reprezentowane w rządzie w taki sam sposób, jak w chińskim lub jakimkolwiek innym społeczeństwie. Nie ma walk partyjnych. W przeciwieństwie do Zachodu, chiński system dąży raczej do konsensusu niż konfliktu. Podejmowanie decyzji przez rząd nie jest sportem, w którym moja drużyna musi wygrać. Jest to po prostu grupa ludzi o różnych punktach widzenia współpracujących ze sobą w celu uzyskania konsensusu w sprawie polityki i działań dla ogólnego dobra narodu.

Chiński system jednopartyjny jest praktycznie pod każdym względem lepszy od tego, co mamy na Zachodzie, a jak może być inaczej, skoro urzędnicy państwowi nie tracą czasu na toczenie młodzieńczych ideologicznych bitew z partiami opozycyjnymi.

Jednym z najważniejszych czynników decydujących o wzroście Chin jest brak wojowniczego środowiska politycznego ze względu na brak polityki wielopartyjnej. Chiński jednopartyjny rząd działa w perspektywie długoterminowej; nie podejmuje krótkoterminowych decyzji ze względu na polityczną celowość. Chiny podejmują decyzje dla dobra całego kraju, a po ich podjęciu wprowadzają je w życie. Nie ma partyjniactwa, nie ma lobbystów ani grup specjalnych interesów, które mogłyby wypaczać ważne decyzje i okradać ludność z tego, co mogłaby mieć.

Korzyści płynące z tego systemu można dostrzec w jego wynikach. Chiny już znacznie przewyższyły nierozwinięte narody, które przyjęły zachodnie rządy demokratyczne i prawdopodobnie mają świetlaną przyszłość w stosunku do większości z nich. Dlaczego Zachód jest tak chętny, by Chiny porzuciły wielowiekowy system, który najwyraźniej działa dobrze, na rzecz systemu zaprojektowanego z myślą o ideologicznych bitwach, konfliktach i krzykliwych wojnach?

Chiński system jednopartyjny jest jedyną rzeczą, która ratuje Chiny przed zniszczeniem i Chiny muszą przestać za niego przepraszać. To właśnie dzięki tak zwanemu "autorytarnemu" systemowi w Chinach tylko najmądrzejsi i najbardziej kompetentni mogą dostać się na stanowiska kierownicze. To tylko dzięki jednopartyjnemu systemowi w Chinach 800 milionów ludzi wyszło z ubóstwa, a chiński PKB wzrósł o 1700%, czego nigdy w historii nie osiągnęła żadna tak zwana demokracja. I choć nie chcę być niemiły, jeśli jesteś Chińczykiem, jak wyobrażasz sobie, że twoje "demokratyczne uczestnictwo" poprawiłoby powyższe wyniki? Moja rada brzmi: bądź wdzięczny za to, co masz, bo naprawdę nie wiesz, ile masz szczęścia.

Chińscy przywódcy rządowi zarządzają poprzez konsensus, a nie poprzez władzę, autorytet czy zastraszanie. Ich zadaniem jest tworzenie porozumienia i zjednoczonego, chętnego uczestnictwa w polityce kraju, aby osiągnąć jego cele. Na tym poziomie nie ma dzieci i nie ma jednej osoby, która mogłaby rozpocząć wojnę tylko dlatego, że kogoś nie lubi, lub która mogłaby zrazić do siebie inne narody na podstawie jakiejś ślepej osobistej ideologii.

W Chinach wiele osób i branż może przedstawiać swoje racje, ale prywatne lub krótkoterminowe interesy nie zwyciężą w tym systemie. Twoje propozycje otrzymają wsparcie i odniosą sukces tylko wtedy, gdy przyniosą długoterminową korzyść całemu krajowi - największe dobro dla narodu i ludności. W systemie amerykańskim korporacje kontrolują rząd; w chińskim rząd kontroluje korporacje. A firmy te często nie mogą osiągnąć swoich celów, nawet jeśli są własnością rządu.

Po wprowadzeniu HSR (High-Speed Rail) w Chinach, niektóre chińskie linie lotnicze (zwłaszcza te państwowe) narzekały jak diabli i nie bez powodu, gdyż wiele z nich musiało drastycznie ograniczyć swoje rozkłady lotów, ponieważ wiele osób woli pociąg. Szeroka sieć HSR była jednak postrzegana jako leżąca w najlepszym interesie całego kraju i została zrealizowana. Dlatego też Chiny mają zdecydowanie najlepszy i najtańszy system telefonii komórkowej na świecie.

Pewien Amerykanin próbował przekonać niektórych moich chińskich przyjaciół o wielkich korzyściach płynących z tego, że nieświadomi wybierają niekompetentnych, twierdząc, że demokracja w stylu amerykańskim "daje ci więcej możliwości wyboru". Jakich wyborów? Zrównywał zadanie wyboru kierownictwa wyższego szczebla jednego z największych i najważniejszych krajów na świecie z zakupem szamponu w supermarkecie. "Mogę dać ci większy wybór".

Wielu wyższych urzędników chińskiego rządu to jedyni ludzie, którzy naprawdę i całkowicie rozumieją wyzwania stojące przed Chinami, zarówno od wewnątrz, jak i od zewnątrz, i którzy znają rodzaj i jakość ludzi potrzebnych do kierowania narodem. Są to jedyni ludzie, którzy są kompetentni do oceny i osądzania tych, którzy najlepiej nadają się do przewodzenia Chinom przez następne dziesięciolecia. Nikt spoza tych centralnych departamentów nie wie, jak zidentyfikować i wybrać tych, którzy są w stanie przewodzić i chronić Chiny. Chiny mają dziś przywódców o kompetencjach niespotykanych nigdzie indziej na świecie, mężczyzn i kobiety, którzy poświęcili swoje życie trudnej magii uczynienia Chin krajem pierwszego świata w ciągu zaledwie jednego lub dwóch pokoleń, doprowadzając ten wspaniały kraj do międzynarodowego znaczenia, które kiedyś miał i będzie miał ponownie. Zbyt wielu Amerykanów, w tym cały rząd USA, bardzo chciałoby temu zapobiec, ponieważ jest to wyzwanie dla ich światowej dominacji.

W październiku 2013 r. Qiushi opublikował jeden z najbardziej doskonałych i inteligentnych artykułów, jakie kiedykolwiek czytałem na temat demokracji i polityki wielopartyjnej. Nie znam nazwiska autora, ale jest on profesorem na Uniwersytecie Fudan w Szanghaju, w Szkole Stosunków Międzynarodowych i Spraw Publicznych. Napisał on, że: "Punkt odniesienia dla oceny demokracji" jest w całości określany przez niewielką garstkę krajów, które miały "kontyngent działaczy opłacanych przez różne fundacje, aby jeździć po całym świecie, wygłaszając przemówienia i sprzedając argumenty za demokracją". Tak więc demokracja, wraz z naukami społecznymi opartymi na jej podstawach, jest bardziej narzędziem propagandowym stosowanym przez Zachód niż czymkolwiek innym, a wynikająca z tego bańka wiedzy jest daleka od małej.

Zgodnie z zachodnimi mechanizmami oceny demokracji, istnieje tylko jeden warunek wstępny, który musi zostać spełniony, aby kraj rozwijający się mógł zostać uznany za "demokrację" lub "ukończyć" klasę krajów autorytarnych: kraj ten musi okazać posłuszeństwo krajom zachodnim i zrezygnować z niezależnej polityki zagranicznej i wewnętrznej. Każdy kraj, który to zrobi, jest natychmiast nagradzany "międzynarodową" pochwałą.

Ostrzegł również Chińczyków, podobnie jak ja sam, aby przestali przepraszać za chiński system rządów, ponieważ jest on w rzeczywistości jednym z najlepszych na świecie. A Amerykanom nie musi się to podobać.

Amerykanie wypełniają swoje media artykułami na temat chińskiego systemu rządów, często stawiając nieszczere, ale rzekomo przemyślane pytania, takie jak "Co demokracja doda do wydajności Chin?". Jest to sprytna propaganda, ponieważ pytanie z góry określa stanowisko, że system wielopartyjny jest naturalnie lepszy i bardziej wydajny, tym samym kształtując naszą dyskusję i ograniczając ją do bezużytecznej debaty opartej na opiniach. Prosta prawda, dostępna dla każdego, kto patrzy, jest taka, że chiński system jednopartyjny jest prawie nieskończenie bardziej wydajny i responsywny niż jakikolwiek zachodni model, a nawet częściowa próba naśladowania systemu zachodniego, zwłaszcza amerykańskiego, automatycznie ograniczyłaby dalszy postęp w Chinach i prawdopodobnie wyeliminowałaby już osiągnięte korzyści.

Moim zdaniem najpoważniejszym błędem, jaki mogą popełnić Chińczycy, jest przypisywanie choćby krzty wiarygodności twierdzeniom o wyższości lub korzyściach płynących z wielopartyjnego systemu politycznego. Zamiast poczucia niższości, Chińczycy powinni być dumni z ram politycznych swojego kraju i przestać przepraszać za jego wielki sukces.

Ponownie, musimy tylko spojrzeć na wyniki, aby zdać sobie sprawę z prawdziwości tego stwierdzenia. Żaden naród w historii świata nie osiągnął tak oszałamiającego poziomu postępu i rozwoju Chin, co jest w dużej mierze zasługą chińskiego systemu rządowego oraz selekcji i szkolenia przywódców. To prawda, że system musi się dostosować, aby wyeliminować wady, ale podstawowe ramy są niepodważalne.

To nie Chiny zamknęły połowę swojego rządu z powodu braku funduszy. To nie są Chiny, w których 30% populacji straciło domy w wyniku oszustwa bankierów. To nie są Chiny, w których miliony wykształconych bezrobotnych i bezdomnych śpią w miasteczkach namiotowych lub w kanałach ściekowych pod Las Vegas, a 25% ludzi żyje poniżej granicy ubóstwa i jest uzależnionych od pomocy rządowej w zakresie żywności. To nie są Chiny, gdzie 70% rodziców wierzy, że życie ich dzieci będzie gorsze niż ich własne, ani nie są to Chiny, gdzie ludzie stracili wszelką nadzieję na lepszą przyszłość. Te niepokojące warunki, a także wiele innych, występują w Ameryce i należy je przypisać w całości skorumpowanemu i dysfunkcyjnemu wielopartyjnemu systemowi demokratycznemu, który Amerykanie nauczyli się czcić, podczas gdy on wykrwawia ich do sucha.

Wielu zagranicznych obserwatorów przyznaje teraz (w końcu) otwarcie, że chińska forma rządu wykazuje wiele oznak wyższości nad systemami zachodnimi i że jest ona w dużej mierze odpowiedzialna za wydajność Chin, ich szybki rozwój i szybkość reakcji w obszarach takich jak trzęsienie ziemi w Syczuanie oraz planowanie i wdrażanie systemu kolei dużych prędkości. Zachód mógłby się wiele nauczyć od chińskiego systemu rządowego. Działa pięknie. Przekształcił gospodarkę, wydobył setki milionów ludzi z ubóstwa i sprawił, że dochody wzrosły trzykrotnie lub więcej tylko w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Chiny wysłały ludzi w kosmos, zbudowały najszybsze na świecie pociągi, najdłuższe podmorskie tunele, najdłuższe na świecie mosty i największe tamy. Przez 30 lat odnotowywały wzrost na poziomie ponad 10% rocznie, w porównaniu do 3% na Zachodzie.

Amerykanie uwielbiają dyskredytować chiński rząd jako autorytarny, ale ten "autorytarny" rząd prawie całkowicie wyeliminował analfabetyzm, wyzwolił chińskie kobiety i wydłużył średnią długość życia dla wszystkich z 41 lat w 1950 r. do 76 lat i nadal rośnie. Stworzył system edukacyjny, który ma niewiele do przeproszenia, a jego system opieki społecznej wkrótce będzie przedmiotem zazdrości wielu narodów. Szybko tworzy największą na świecie prawdziwą klasę średnią. A to dopiero początek.

Chińczycy nie interesują się "polityką"

W każdym zachodnim kraju dyskusje polityczne często dość szybko stają się emocjonalnie gorące, ponieważ większość ludzi ma swoje zdanie, a wielu z nich ma bardzo silne opinie. Jedyną niespodzianką jest to, że gwałtowne emocje nie prowadzą częściej do przemocy fizycznej. Ponieważ jednak w Chinach nie ma polityki, a jedynie rząd, dyskusje są zwykle wyciszone. Nie każdy ma swoją opinię, niewiele z tych opinii wywołuje emocje, a debaty są najczęściej racjonalne. Co więcej, debaty te rzadko mają miejsce, ponieważ niewiele osób w jakiejkolwiek populacji ma wystarczającą wiedzę, aby inteligentnie dyskutować o działaniach rządu krajowego. A jeszcze mniej jest zainteresowanych, chyba że rząd wydaje się źle funkcjonować.

Większość ludzi w Chinach bez wahania przyzna, że brakuje im wiedzy o rządzie, głównie dlatego, że jest to poza obszarem ich studiów i zatrudnienia, i nie mają złudzeń co do swojej zdolności wpływania na rządy krajowe lub lokalne w pozytywny sposób. "Uczestniczą" tylko wtedy, gdy coś faktycznie idzie nie tak. A czasami rzeczy, przynajmniej na poziomie lokalnym, idą źle i wtedy "uczestnictwo" jest dość głośne. I w każdym takim przypadku, jeśli władze lokalne nie podejmą szybkich działań, rząd krajowy wkroczy i wymusi naprawę. W Chinach "błędy" popełniane przez rząd rzadko są tolerowane i często wiążą się z karą więzienia.

Dla ludzi Zachodu, zwłaszcza Amerykanów, zawsze szokiem jest to, że niektóre kraje nie pozwalają "ludziom" mieszać się w rządzenie, chyba że mają poważne referencje i wiedzą, co robią. W niedawnym artykule w "New York Timesie" stwierdzono, że Chińczycy zazwyczaj uważają, że chłopi (Amerykanie z małych miasteczek) "są zbyt niewykształceni, aby inteligentnie wybierać przywódców narodu". Nie wiem, jak możemy uniknąć wniosku, że mają rację.

Niewielu wykształconych Chińczyków postrzega zachodni wielopartyjny model demokratyczny jako szczególnie atrakcyjny, ponieważ nie utożsamiają polityki z rządem - jak robią to ludzie Zachodu - ani nie widzą rozsądku w wyborze przywódców krajowych jako sportu zespołowego. Chińczycy postrzegają Zachód jako system, w którym każdy, nawet osoba bez wykształcenia, szkolenia, wiedzy, doświadczenia, zdolności - a nawet inteligencji - może zostać prezydentem lub premierem, a wysokie stanowisko rządowe nie wymaga żadnych referencji poza popularnością. Patrzą na to z interesującą mieszanką niedowierzania i pogardy.

Zdają sobie również sprawę, że system wielopartyjny wymaga przymusowego podziału społeczeństwa na ideologicznie różne grupy o gwałtownie przeciwstawnych interesach. Chiny nie dokonały takich podziałów społecznych, a kultura przeciwstawiałaby się im, ponieważ z konieczności prowadziłyby one do konfliktów i stronniczych programów ideologicznych, lekceważąc dobro kraju jako całości. Podziały tego rodzaju są anatemą dla Chińczyków, tak jak powinny być dla nas, ludzi Zachodu. Jak zauważyłem w innym miejscu, liczba obywateli Chin zainteresowanych wielopartyjną demokracją w stylu amerykańskim jest mniej więcej taka sama, jak liczba Amerykanów zainteresowanych komunizmem.

Z kolei ludzie Zachodu często zauważają, że Chińczycy są apolityczni, a nawet apatyczni, nie interesując się polityką. To prawda, ale odzwierciedla to fundamentalną ignorancję, ponieważ Chiny ani nie mają, ani nie chcą "polityki" i traktują rząd jako "rząd". Chińczycy postrzegają rząd jako zawód, karierę jak każdą inną. Nie postrzegają rządu przez chromatyczne i w inny sposób zniekształcone soczewki politycznego sportu drużynowego, jak robią to ludzie Zachodu. Niektórzy ludzie w każdym kraju mogą być przyciągani lub kuszeni perspektywą potężnego stanowiska w rządzie lub przemyśle, ale jest to niewielka mniejszość. Większość Chińczyków, podobnie jak prawdopodobnie większość ludzi w każdym kraju, chce stabilności i szansy na poprawę swojego życia. Tak długo, jak rząd jest w stanie stworzyć środowisko, które oferuje nadzieję i stabilną platformę do poprawy, nie są oni zainteresowani funkcjonowaniem rządu i chętnie pozostawiają to tym, którzy rządzą.

Niewielu Chińczyków interesuje się również rządem

Chińczycy mają znacznie bardziej dojrzałe i realistyczne podejście do rządu niż ludzie na Zachodzie, ponieważ patrzą na rząd jako rząd, a nie przez prymitywną psychologiczną maskę polityki partyjnej. A kiedy patrzą na rząd, nie łudzą się, że prowadzenie kraju jest tak proste, jak myślą zwykli ludzie z Zachodu. Zdają sobie sprawę, że stanowisko rządowe z konieczności oznacza przyjęcie wielkiej odpowiedzialności. Wiedzą, że zrozumienie i radzenie sobie z kwestiami polityki społecznej, populacji, handlu międzynarodowego i finansów, gospodarki krajowej i międzynarodowej, polityki przemysłowej kraju, polityki zagranicznej, spraw wojskowych, sporów granicznych, tarć z imperializmem amerykańskim i dziesiątkami innych ważnych i poważnych tematów wymaga wysokiego poziomu wiedzy specjalistycznej.

Ostatecznie, większość Chińczyków nie czuje, że ma wiedzę lub doświadczenie, by wpłynąć na losy swojego kraju w jakikolwiek pozytywny sposób - i oczywiście mają rację. Zdają sobie sprawę, że ich urzędnicy państwowi poświęcili swoje życie na edukację i szkolenia, aby zdobyć wiedzę i umiejętności do zarządzania i kierowania krajem i społeczeństwem, i słusznie zdają sobie sprawę z własnych osobistych niedociągnięć. W Chinach kariera rządowa jest zobowiązaniem wymagającym pełnego uczestnictwa, ale osoby nie zajmujące się zawodowo zarządzaniem krajem nie są do tego zachęcane, ponieważ mogą być niedoinformowane. Nie możemy twierdzić, że jest to złe i wydaje się, że jest to bardziej inteligentny i realistyczny sposób myślenia o rządzie.

Zagraniczna niechęć do jednopartyjnego rządu Chin

Powodem, dla którego Amerykanie i europejska mafia żydowska nienawidzą chińskiego systemu jednopartyjnego, nie jest to, że jest to zły system, ale dlatego, że nie może być kontrolowany przez siły zewnętrzne. Chiński system jednopartyjny jest doskonałą formą rządu, co jest oczywiste ze względu na wyniki, jakie przyniósł, ale Amerykanie i Żydzi nie mogą w nim maczać palców. Jeśli w Chinach nie ma partii politycznych i wyborów publicznych, jak mogę kupić kandydatów? A jeśli nie mogę kupić kandydatów, jak mogę kontrolować rząd?

Ci ludzie są gotowi wydać ogromne sumy pieniędzy, aby kupić kontrolę nad rządem Chin, a następnie mieć moc wpływania na całą jego politykę, inicjowania ustawodawstwa i powolnego przejmowania kontroli nad rządem. Ale w Chinach nie mogą nic zrobić. Wybór chińskich przywódców odbywa się po cichu, prywatnie. Nie wiem nawet, jak działa system, a jeśli go nie rozumiem, nie mogę nim manipulować.

To dlatego Amerykanie tak głośno krzyczą, że Chiny potrzebują większej "przejrzystości" w wyborze swoich przywódców. Dlaczego miałoby ich obchodzić, w jaki sposób Chiny wybierają swoich przywódców? To nie ich sprawa. Chiny nie krytykują sposobu, w jaki Amerykanie wybierają swoich przywódców. Amerykanie proponują swoją "przejrzystość" w kategoriach moralnych, tak jakby Chiny popełniały grzech, nie będąc bardziej ?otwartymi?, ale chodzi o to, że muszą zrozumieć, jak to działa, aby mogli spróbować znaleźć sposób na manipulowanie tym. Prawda jest taka, że jednopartyjny rząd Chin jest głównym pancerzem chroniącym kraj przed zniszczeniem przez ludzi Zachodu po raz kolejny.

Amerykanie i ich europejscy bankierzy-marionetki doskonale wiedzą, że przywódcy Chin rozumieją ich zamiary i nigdy nie będą współpracować, więc amerykańska machina propagandowa zwraca się do Chińczyków. "Potrzebujesz demokracji. Potrzebujecie wielopartyjnej polityki. Zasługujecie na "wybór", ponieważ wybór prezydenta jest tym samym, co zakup szamponu w supermarkecie. Powinniście być tacy jak my, z "wolnością" wyboru szamponu. Zaufaj nam. Zrób rewolucję i obal swój rząd. To jest to, co Bóg chce, abyście zrobili".

Należy tutaj zauważyć, że Amerykanie, jako podstawową część ich nieustannej ingerencji w wewnętrzne sprawy Chin, dokładają wszelkich starań, aby kultywować postawy w Chinach, które będą sprzyjać i wspierać rozwój lewicowo-prawicowego podziału politycznego w chińskim społeczeństwie, ponieważ naturalny konflikt nieodłącznie związany z tym podziałem ideologicznym jest warunkiem wstępnym dla tego rodzaju zmian politycznych, które Amerykanie chcą narzucić Chinom. W rzeczywistości Amerykanie posunęli się tak daleko, że przeprowadzili szeroko zakrojone badania nad regionalnymi strukturami społecznymi Chin, aby określić, gdzie w kraju mogą znaleźć największe skupiska osób, które można uznać za ?konserwatywne? lub "prawicowe", i tam właśnie szukają marionetek i "demokratycznych dysydentów", których mogą wykorzystać do sprowokowania chińskich przywódców. Stąd pochodzą Ai Weiwei, Chen Guangcheng, Liu Xiaobo i wielu innych. Amerykanie podżegają tych ludzi do prowokowania i prowokowania, aż rząd nie będzie miał innego wyjścia, jak tylko działać, a następnie zalewają międzynarodowe media historiami o "rozprawieniu się" Chin z "dysydentami politycznymi". To wszystko jest wielkim oszustwem, rodzajem gry, w którą Amerykanie uwielbiają grać.

W rzeczywistości jednak w każdym kraju zawsze można znaleźć kilka niezadowolonych osób o słabych umysłach i podżegać je do prowokowania swoich rządów, zwykle z wielką osobistą szkodą, ale wtedy te osoby są zawsze zbędne. Przykładem może być mały amerykański ulubieniec Joshua Wong w Hongkongu, zainspirowany przez amerykański konsulat w Hongkongu do przekroczenia granic swojego szczęścia i spędzenia 20 lat w więzieniu w nagrodę. Ale, jak już powiedziałem, te marionetki-idioci są zbędne.

Istnieje jedna zbawienna łaska, która może uchronić Chiny przed chorobą zwaną "demokracją", która wydaje się być całkowicie nieznana na Zachodzie. Zamiast przyjmować nową politykę i mieć nadzieję, że zadziała zgodnie z zamierzeniami, rząd przeprowadzi małe próby w wybranych obszarach, być może czasami przez lata, aby poznać rzeczywiste skutki dla wszystkich segmentów społeczeństwa, dostosowując się w miarę upływu czasu, aż uwierzą, że mają coś, co może działać w całym kraju. Dopiero po tak ukierunkowanych próbach zostaną obrane nowe kierunki. Mam gorącą nadzieję, że robią to wraz z wprowadzeniem wyborów lokalnych urzędników wiejskich.

Jedną z części "demokracji z chińską charakterystyką" jest również to, że istnieje i było wiele propozycji politycznych, w których chińscy przywódcy nie są pewni zakresu przyjęcia takiego ustawodawstwa przez ogół społeczeństwa lub potencjalnych skutków gospodarczych lub innych skutków konkretnego nowego ustawodawstwa. W pierwszym przypadku, przed zaproponowaniem jakichkolwiek przepisów, rząd utworzy dosłownie tysiące zespołów, które będą krążyć wśród ludności w całym kraju, aby omówić nowe proponowane przepisy i uzyskać jasny obraz poglądów i preferencji ludzi. Rząd zdecydowanie słucha woli ludzi, dokładając wszelkich starań, aby wyjaśnić powody różnych propozycji i znaleźć rozwiązanie zgodne z ogólnymi celami narodu, ale takie, które będzie miało poparcie ludzi. Jeśli to nie jest "demokracja", to nie wiem, co by nią było.

W wywiadzie opublikowanym w "Huffington Post" kilka lat temu, Helmut Schmidt, były kanclerz Niemiec, miał do powiedzenia na temat wielopartyjnego systemu wyborczego ("demokracji") w Chinach: "Demokracja nie jest celem ludzkości. Demokracja ma wiele poważnych wad. Na przykład, musisz być wybierany co cztery lata i musisz być ponownie wybrany po kolejnych czterech latach. Próbuje się więc mówić ludziom to, co chcieliby usłyszeć. System wielopartyjny nie jest koroną postępu. Nie sprzedałbym go Chińczykom. Brytyjczycy sprzedali go Hindusom i Pakistańczykom, a Holendrzy próbowali sprzedać go Indonezyjczykom. Demokracja tak naprawdę nie działa w Indiach. Nie powiedziałbym Egipcjanom, by wprowadzili demokrację, ani nie proponowałbym jej innym krajom muzułmańskim, takim jak Malezja, Iran i Pakistan. To zachodni wynalazek. Nie została wynaleziona przez Konfucjusza. Nie działała w starożytnym Rzymie [ani w Atenach], a potem nie funkcjonowała w żadnym innym kraju na świecie. A to, czy staniemy się demokracją, czy nie, dopiero się okaże. Mam wrażenie, że [Chiny] nie staną się demokracją".

Jak zauważyłem w innym miejscu, rozbieżność między jakością wybranych polityków w krajach zachodnich a analogicznymi urzędnikami w chińskim rządzie, zwłaszcza na szczeblu krajowym w rządzie centralnym, jest tak duża, że porównania są w dużej mierze bez znaczenia. Lee Kuan Yew, ojciec-założyciel Singapuru, chwalił chińskiego prezydenta Xi Jinpinga jako "człowieka o wielkim zasięgu" i umieścił go w "klasie osób Nelsona Mandeli", mówiąc, że "ten człowiek ma żelazo w duszy", a Xi był powszechnie chwalony (z wyjątkiem USA) jako człowiek, który "stanie się pierwszym prawdziwie globalnym przywódcą". Nie są to komplementy, które słyszymy od zachodnich polityków. Dlaczego Chiny miałyby chcieć się zmienić?

Kompradorzy

Mimo to amerykański projekt ingerencji jest dziś bardzo aktywny w Chinach, a rząd USA wydaje (jak sam przyznaje) ponad 300 milionów dolarów każdego roku w Chinach, poszukując i szkoląc "dysydentów" i "działaczy demokratycznych", a także innych kompradorów, którzy chcą "zrestrukturyzować" chiński rząd, aby umożliwić większą kontrolę z zagranicy.

Często dyskutowałem na różne tematy związane z rządem, polityką, Zachodem z grupami ludzi w Chinach - głównie młodymi profesjonalistami, absolwentami uniwersytetów - i często byłem zaskoczony postawami niektórych, którzy byli pod silnym wpływem zagranicznych źródeł. Wyrażane postawy, a nawet używane słowa i zwroty, były zbyt podobne, niemal dosłowne, wydawały się pochodzić z jakiegoś amerykańskiego źródła, które wymieniało wszystkie zalety "demokracji" w stylu amerykańskim. Słyszałem wiele komentarzy w stylu "Chiny potrzebują dwóch partii politycznych" lub "Zachód jest tak bogaty, ponieważ ma demokrację i lepszy system edukacji". I wiele innych, wyciętych z tego samego materiału, wszystkie wyidealizowane i fałszywe amerykańskie propagandy, bezpodstawne i niedoinformowane, pełne amerykańskiej wyższości moralnej i poobijane listą porównawczych wad Chin.

Ale kiedy wyjaśniłem na przykład, że Zachód jest bogaty głównie dzięki kolonializmowi, eksterminacji ludności i grabieży zasobów, ludzie ci zaniemówili. Wydawało się, że nikt nie ma pojęcia, że Stany Zjednoczone otaczają Chiny propagandą, wojskiem, próbując infiltrować i załamać zarówno chiński rząd, jak i gospodarkę. Nikt nie rozumiał, że forma chińskiego rządu sprawia, że jest on zamknięty na obcą ingerencję, co jest głównym powodem, dla którego USA chce, aby Chiny otworzyły się i przyjęły wiele partii politycznych. Większość ludzi, z którymi rozmawiałem, była naiwna, niewinna i niebezpiecznie nieświadoma otaczających ich sił politycznych. Ludzie ci byli oczarowani, gdy przedstawiałem im wiele z tych kwestii; po prostu nie mieli o tym pojęcia.

W pełni zgadzam się ze spostrzeżeniem Jamesa Petrasa, że "ci chińscy yuppies naśladują najgorsze zachodnie konsumpcyjne style życia, a ich polityczne poglądy są napędzane przez te style życia i zachodnie tożsamości, które wykluczają jakiekolwiek poczucie solidarności z ich własną klasą robotniczą". Wiele z tych osób jest teraz osadzonych w chińskich systemach gospodarczych lub innych i jest w stanie wyrządzić prawdziwą krzywdę. Wielu z nich, zwłaszcza "dysydentów" lub "aktywistów", jest wspieranych i finansowanych przez amerykańskie organizacje pozarządowe, ale w swojej ignorancji nie dostrzegają oni żadnego zagrożenia.

W zakresie, w jakim ci ludzie zdobywają wpływy, odwracają uwagę i osłabiają Chiny, podobnie jak ich zdradzieccy odpowiednicy 150 lat temu, skutecznie będąc pośrednikami dla własnych kolonizatorów. Jak ponownie zauważył Petras, cała ostatnia grupa tych chińskich kolaborantów została całkowicie zdyskredytowana przed chińskim narodem i to samo musi się powtórzyć dzisiaj.

Prezydent Xi ostrzegł przed koniecznością wykorzenienia "wywrotowych prądów płynących przez chińskie społeczeństwo", a także przed niebezpieczeństwami związanymi z finansowanymi przez Amerykanów organizacjami pozarządowymi w Chinach, cytując rządowy dokument stwierdzający, że "zachodnie siły wrogie Chinom i dysydenci w kraju nadal nieustannie infiltrują sferę ideologiczną" i "wywołują kłopoty" w wielu wrażliwych obszarach. Nie mógłbym się bardziej zgodzić.

Autorstwo: Larry Romanoff
Tłumaczenie: FmforLXM (Bitomat)
Źródło zagraniczne: BlueMoonOfShanghai.com
Źródło polskie: Bitomat.wordpress.com

https://wolnemedia.net
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 08.08.23 Pobrań: 22 Pobierz ()
Strona 109 z 183 << < 106 107 108 109 110 111 112 > >>
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.