Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 2
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
11
Download: Gazetka "Wolne Słowo"
08.08.2023 Czy premier Orbán wie coś, czego my nie wiemy?
Informuje, że duże europejskie firmy nie opuściły Rosji. "Z 1,400 tys. największych firm zachodnich 8,5 proc. wycofało się z Rosji - 8,5! Z przemysłu farmaceutycznego pozostało 88 procent"

Link

Czy UE jest na skraju rozpadu? Czy Orbán wie więcej?

Premier Węgier Viktor Orban wygłosił niedawno przemówienie na 32. festiwalu młodzieży Bálványos w Transylwanii, dawniej austriacko-węgierskiej, a obecnie rumuńskiej, który ponownie dostarczył materiału wybuchowego. Istnieje oficjalny angielski zapis przemówienia wygłoszonego w języku węgierskim. Nadal istnieją bardzo interesujące aspekty dotyczące możliwego rozwoju UE.

W związku z przemówieniem TKP poinformowała o pierwszych oznakach Huxitu, o czym mówił były prezes Narodowego Banku Węgier. Na Substack Alex Krainer podkreślił kilka innych fragmentów przemówienia Orbana i powiązał je z wydarzeniami na Ukrainie.

Przede wszystkim krytykuje UE, która "ma błyszczącą fasadę (...) zgniła do szpiku kości". Byłaby "zarządzany przez biurokrację rozwiązłych, niekompetentnych i całkowicie skorumpowanych aparatczyków". Zauważa "rosnącą falę populizmu w coraz większej liczbie państw członkowskich, z których niektóre otwarcie pokazują, że mają dość całej farsy i prawdopodobnie przygotowują się do wyjścia w najbliższej przyszłości".

Zachodnie wartości: migracja, LGBT i wojna?

W swoim przemówieniu Viktor Orbán poruszył m.in. następujące punkty:

"Jeśli spojrzysz na politykę europejską tak jak ja, dzisiejsze ?zachodnie wartości? oznaczają trzy rzeczy: migrację, LGBT i wojnę. Unia Europejska odrzuca dziedzictwo chrześcijańskie. Angażuje się w wymianę ludności poprzez migrację i prowadzi ofensywę LGBT przeciwko przyjaznym rodzinie narodom europejskim.
?
Możemy nawet powiedzieć, że nie podjęliśmy złej decyzji, ale dobrą, ponieważ od tego czasu uderzył nas kryzys migracyjny, którym wyraźnie nie da się zarządzać na liberalnych zasadach. A potem mamy ofensywę LGBT i gender, która, jak się okazuje, może być odparta tylko na podstawie ochrony społeczności i dzieci.

Cóż, musimy powiedzieć, że dzisiaj Europa stworzyła własną klasę polityczną, która nie jest już odpowiedzialna i nie ma już chrześcijańskich ani demokratycznych przekonań. I musimy powiedzieć, że federalistyczne rządy w Europie doprowadziły do nieokiełznanego imperium. Nie mamy innego wyjścia. Z całą naszą miłością do Europy, ze wszystkim, co do nas należy, musimy walczyć."

Wkrótce otworzą się drzwi stodoły regionu naddunajskiego

Najciekawszym aspektem wystąpienia Orbána może być jednak geopolityczny kamień milowy. Miało to miejsce podczas jego wizyty w Rumunii i jako takie byłoby trudne do zignorowania przez rumuńskie media. Węgry są krajem śródlądowym, który może łatwo zostać ukarany sankcjami i blokadami - chyba że ich sąsiedzi w dorzeczu Dunaju przyłączą się do sprzeciwu Węgier wobec dyktatu UE. Oczywiście rumuński sojusz byłby mało pomocny, gdyby ujście Dunaju do Morza Czarnego było pod kontrolą USA/NATO i ich lojalnej Ukrainy.

Orbán zrobił coś, co nazywa "dygresją informacyjną" na temat wojny. Informuje, że duże europejskie firmy nie opuściły Rosji.

"Z 1,400 tys. największych firm zachodnich 8,5 proc. wycofało się z Rosji - 8,5! Z przemysłu farmaceutycznego pozostało 88 procent; 79 procent europejskiego przemysłu wydobywczego nadal znajduje się w Rosji, podobnie jak 70 procent firm energetycznych i 77 procent firm przetwórczych. I nigdy nie zgadniesz: w zeszłym roku, w 2022 roku, zachodnie firmy, które pozostały, wpłaciły łącznie 3,5 miliarda dolarów do rosyjskiego budżetu państwa."

Ale jest jeszcze jedno mocne stwierdzenie, którego kwestie z pewnością poruszają coraz więcej osób w UE, a mianowicie stopniowe przejmowanie władzy przez niewybieralną Komisję Europejską, która działa przeciwko interesom ludzi.

"Innym europejskim wydarzeniem, na które Węgrzy będą musieli się ustawić w nadchodzących latach, jest walka między federalistami a suwerenistami. Imperium czy narody? Tutaj doznaliśmy poważnego ciosu w dolną klatkę piersiową, gdy Brexit zmusił naszych brytyjskich przyjaciół do opuszczenia Unii Europejskiej. Zachwiało to równowagą między suwerenistami a federalistami w UE. W przeszłości Francuzi i Niemcy byli federalistami z jednej strony, a Brytyjczycy i my ? V4 [Wyszehrad 4] ? z drugiej. ...
Czesi w zasadzie zmienili strony, Słowacja się trzęsie, a tylko Polacy i Węgrzy się trzymają. Oczywiście mamy szansę zwiększyć liczbę suwerenistów. Widzę tę szansę, ponieważ taki rząd powstał we Włoszech, jest też ruch w tym kierunku w Austrii, a jutro odbędą się wybory w Hiszpanii. Nie miejmy złudzeń: federaliści próbują nas wyprzeć; otwarcie powiedzieli, że chcą zmiany rządu na Węgrzech. Wykorzystali wszystkie środki korupcji politycznej, aby finansować węgierską opozycję. Robią to samo w Polsce i pamiętajcie, jak próbowali zapobiec zwycięstwu prawicy Meloniego we Włoszech."

Czy Orbán wie coś, czego my nie wiemy?

Krainer uważa, że Viktor Orbán mógł odważyć się wygłosić to przemówienie, ponieważ wie coś, co nie jest jeszcze publicznie znane, ale jest oczekiwane przez wielu obserwatorów: że Rosja "wyzwoli" ukraińskie miasto portowe Odessa i przejmie pełną kontrolę nad ukraińskim wybrzeżem Morza Czarnego, gdzie Dunaj połączy Europę Środkową i Wschodnią z rosyjskim NSTC (Międzynarodowy Korytarz Transportowy Północ-Południe) w przyszłości i zwiększy handel z Rosja, Turcja, basen Morza Kaspijskiego, Iran i Indie.

Serbia jest w jeszcze gorszej sytuacji niż Węgry. Są pod ciągłą presją ze strony UE i USA, aby zareagować na sankcje. Ponieważ UE i USA zdołały odłączyć ją od Czarnogóry w 2003 r., Serbia nie ma już dostępu do morza. I podobnie jak Węgry, Serbia nie ma żadnego związku lądowego z etnicznie i językowo powiązaną Rosją. Niemniej jednak Serbia trzyma się i nie ugięła się pod presją. Co wie Vucic?

Jak widać na powyższym obrazku, Dunaj jest największym dorzeczem w Europie i łączy wiele krajów Europy Środkowej i Wschodniej z Morzem Czarnym. Już sam ten czynnik może wywołać lawinę emigracji, która dotknie nie tylko Węgry, ale także Czechy, Słowację, Rumunię, Bułgarię, Słowenię, Chorwację, a nawet Austrię.

Ściślejsza współpraca Austrii i Węgier prześladuje środowiska NATO jak straszak. Austro-Węgry miały przydomek "monarchii naddunajskiej" i to właśnie tam znajdowały się najważniejsze i największe części imperium Habsburgów."

Zbigniew Jacniacki
https://zbigniew1108.neon24.org
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 08.08.23 Pobrań: 23 Pobierz ()
09.08.2023 Pieniądz cyfrowy - nowy pomysł światowych szatanów
Jakiś czas temu "The Wall Street Journal" donosił o niecodziennym rozwiązaniu kontroli ludzkości. Gazeta donosiła o już zaawansowanym projekcie cyfrowego, programowalnego pieniądza banku centralnego na świecie.

Już dzisiaj Ludowy Bank Chin testuje kilka wersji e-portfeli i eksperymentuje z pieniądzem o określonej "dacie przydatności do użycia".

Projekt cyfrowego juana jest bacznie obserwowany na świecie z wielu względów. Po pierwsze, stoi za nim gospodarcza potęga, która myśli także o globalnym zastosowaniu CBDC (Central Bank Digital Currency, cyfrowy pieniądz banku centralnego). Po drugie, prace, w odróżnieniu od tych prowadzonych przez wiele banków centralnych na świecie, są bardzo zaawansowane. Przeprowadzono już m.in. pilotaże z udziałem konsumentów-płatników. Po trzecie, nie jest wykluczone, że Chińczycy zdecydują się wkrótce na szerokie wdrożenie innowacji.
Jednostki pieniądza mogłyby mieć określoną "datę ważności" - emitent mógłby umarzać je po minięciu daty "przydatności do spożycia". Z nieoficjalnych informacji dziennika wynika, że taka funkcja została już przetestowana w praktyce.

Opcja wprowadzenia określonego okresu życia jednostek pieniądza może zostać wykorzystana np. w programach bezpośredniego stymulowania popytu. Beneficjenci musieliby szybko wydać otrzymane środki, zamiast przeznaczać je np. na oszczędności.
Projekt BLC jest w stanie odegrać kluczową rolę w stymulowaniu gospodarki. Bank mógłby ogłosić wygaszanie pieniądza w czasach dekoniunktury, wymuszając na obywatelach i podmiotach posiadających e-juany konsumpcję i inwestycje, tym samym podbijając popyt zagregowany. Pieniądz z datą ważności ma zatem zastosowanie w polityce antycyklicznej. Oprócz tego cyfrowa waluta umożliwiłaby państwu bardzo łatwy wgląd w obieg pieniądza.

Natomiast w Polsce niejaki Marek Dietl uspakajająco ściemnia iż:

"Cyfrowa Waluta Banku Centralnego to elektronicznie wyemitowany pieniądz bez fizycznej formy. Jego celem nie ma być zastąpienie gotówki, lecz jej uzupełnienie w roli środka płatniczego (czyżby?). Wedle bieżących założeń, pieniądz cyfrowy będzie w pełni programowalny i przypisany do osoby posiadającej indywidualne konto u emitenta, którym będzie bank centralny.
- Cyfrowa waluta oparta na technologii blockchain wcale nie musi wiązać się z większą kontrolą wydatków obywatela - wszystko w tej kwestii zależy od indywidualnego podejścia rządów i banków centralnych.
- Szybkość i bezpieczeństwo zawierania transakcji mają być głównymi zaletami cyfrowego pieniądza, który ma być też impulsem rozwoju gospodarki cyfrowej."

Innymi słowy: "Przeciętny Kowalski" otrzymując 1 stycznia wynagrodzenie w formie elektronicznego złotego, będzie mógł je wydać do 1 lipca tego samego roku. Dla większości ludzi, którym ledwie wystarcza pieniędzy do końca miesiąca, nie będzie to pewnie miało większego znaczenia, ale dla oszczędzających już tak. Nie ma sensu trzymać pieniędzy "w domu", więc trzeba je trzymać w banku, który na pewno znajdzie sposób na obracanie tymi środkami w taki sposób, żeby ich ważność się "odświeżała". Należy przy tym wskazać, że zrobi to oczywiście za odpowiednią opłatą. Przy obecnych trendach w bankowości i praktycznie zerowych zyskach z lokat bankowych nasze środki będą konsumowane przez opłaty bankowe szybciej niż kumulowane. Pewnie będziemy je tracić wolniej, ale o oszczędnościach nie ma mowy. Więc może złoto lub obce waluty? Jak już wiemy, obce waluty też będą miały daty ważności.
A złoto? Sztabka złota o wadze 1 uncji obecnie jest warta ponad siedem tysięcy złotych, więc to nie jest inwestycja dla przeciętnego "zjadacza chleba". To samo się tyczy ziemi, sztuki czy metali ziem rzadkich. Więc może kryptowaluty? Raczej jednak mało prawdopodobne, żeby rządy pozwoliły na wprowadzenie do obiegu konkurencję dla oficjalnych, państwowych elektronicznych walut.

Co nam pozostaje? Chyba tylko wymiana pieniądza elektronicznego na papierowy. Jednak trzeba mieć przy tym na uwadze fakt, że już dziś jego produkcja jest coraz mniej opłacalna (w szczególności monet o wartości poniżej 1 zł), a patrząc na zmiany społeczne, pieniądz papierowy raczej odejdzie razem z pokoleniem "millenialsów", które coraz rzadziej korzysta z papierowego pieniądza. Możemy więc się spodziewać, że za kilka lat pieniądz papierowy będzie stanowił mniej niż 15 % rynku, a każda większa transakcja tymi środkami będzie przyciągała uwagę instytucji państwowych.

W tej sytuacji zostaniemy zmuszeni do ciągłej konsumpcji i zaciągania kredytów na wszystko, na co dotychczas mogliśmy zaoszczędzić. Czy to oznacza, że oszczędzanie straci sens? Każdy zarabiający więcej niż średnią krajową i chcący odłożyć na swoją przyszłość lub "czarną godzinę", będzie zmuszony do korzystania z produktów finansowych, których dziś jako społeczeństwo unikamy jak ognia. Polisy inwestycyjne czy lokaty spowodują, że będziemy uzależnieni od instytucji finansowych jeszcze bardziej niż ma to miejsce dzisiaj. Pieniądz namacalny straci na znaczeniu tak bardzo, że praktycznie stanie się zjawiskiem marginalnym. W obrocie międzybankowym waluty narodowe stracą na znaczeniu, stąd powstanie cyfrowa wspólna waluta, a czy będzie nazywać się eurodolar, yuanjen czy inaczej nie będzie miało już żadnego znaczenia.

Czarna wizja przyszłości?

https://www.google.com/url?sa=t&source=web&rct=j&opi=89978449&url=https://si.lodzkie.pl/chinska-rewolucja-wyplata-z-terminem-waznosci/&ved=2ahUKEwjM0rrdhc6AAxU_JhAIHU-8CTIQFnoECBoQAQ&usg=AOvVaw1fpodGETGkC-J_8jtaA11e

Chyba nie muszę ekstra zaznaczać, że z chwilą wejścia na świecie owego iście szatańskiego zamysłu staniemy się stuprocentowymi niewolnikami, bez jakiejkolwiek wolności i decydowaniu o sobie nawet z półrocznym wyprzedzeniem. Co więcej, dojdzie do całkowitego wyeliminowania oszczędności i odkładania na tak zwaną "czarną godzinę" - nawet mogą wyeliminować dziedziczenie, zupełną likwidację klasy średniej a na dłuższą metę pozbawienie własności majątkowej.
Tragedia, wręcz armagedon, gdyż ogólna bieda i skrajne ubóstwo oraz totalitaryzm zapanuje nad światem a system bankowy będzie zmuszać do konkretnych zachowań i je całkowicie kontrolować.
Link
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 09.08.23 Pobrań: 23 Pobierz ()
09.08.2023 Niedzielski ocalony! Odejdzie w bezpieczny cień, unikając kary
Znany szubienicznik, oskarżony publicznie o "zbrodnie zza biurka" został zdjęty z szachownicy z pozycji pionka. Jego dymisja wzbudziła wiele komentarzy.

"Nawet nie wiem, jak to skomentować. Szkodnik Niedzielski poleciał nie z powodu swoich wyczynów z czasów pandemii, gdy robił rzeczy haniebne, przyczyniał się do łamania prawa, rozmontował de facto system opieki zdrowotnej. Poleciał, bo nastąpił na odcisk jednemu lekarzowi i lekarski establishment się wzburzył. Banda hipokrytów" - napisał Łukasz Warzecha

Czy określany mianem szczepionkowego terrorysty, kontynuator "strategii zdrowotnej" a tym samym współodpowiedzialny za ponad 200 tys. ofiar lockdownu, zasługuje na wdzięczność? Zdaniem głównego sprawcy, Mateusza Morawieckiego, tak.

Chcę podziękować panu Adamowi Niedzielskiemu, ponieważ podjął się tej arcytrudnej funkcji w momencie, kiedy wybuchła światowa pandemia

"Światowa pandemia" a gwoli ścisłości pandemia fałszywa, wrzucająca prawie wszystkie infekcje wirusowe do fake newsów z napisem "covid", sama nie wybuchła, a aplikowane covidowe szpryce okazały się, w ocenie wielu, nieskutecznymi i szkodliwymi wynalazkami. Nie były błędem ani pomyłką. Tak miało być od samego początku. Największe korzyści odniosły koncerny zarabiając na indukowanej psychozie strachu miliardy dolarów.

Byłego już "ministra zdrowia" ma zastąpić koleżanka z sąsiedniego boksu, Katarzyna Sójka

Link

W polskich szpitalach wciąż umierają pacjenci, którzy nie byli z powodu lockdownu diagnozowani i leczeni, którzy ugrzęźli w kolejkach do "specjalistów". Liczba ofiar wciąż rośnie, a osoby odpowiedzialne za ten stan rzeczy bawią się na koszt głupców podczas kampanii wyborczej.

CzarnaLimuzyna
-------------------------------
To celowa i zaplanowana prowokacja, mająca na celu schowanie tego osobnika przed wyborami, aby ludek zapomniał o tej całej rzezi z lat 2020-2022. Dziś podano datę wyborów i dziś dymisja. Nie zapomnijmy, że w ministerstwie zdrowia był jeszcze zgrany morderczy covidowy tandem Waldemar Kraska i Wojciech Andrusiewicz. To Waldemar Kraska i Wojciech Andrusiewicz ciągnęli przez Polskę karawany ze zmarłymi w podłych okolicznościach Polakami - śmierć w samotności i bez najbliższych a potem do czarnego wora i do komory pieca krematoryjnego. Szumowski i Niedzielski odpowiadają za nadmiarowe zgony Polaków i covidowy terror ale nie zapominajmy o Waldemarze Krasce i Wojciechu Andrusiewiczu, osobną sprawa jest odpowiedzialność za covidowe bezprawie Mateusza Morawieckiego i jego covidowego grona doradczego z Andrzejem Horbanem na czele, nie zapominamy o lekarzach, którzy wykonywali ministerialne polecenia covidowe, Nie zapominamy o policjantach terroryzujących obywateli, o pracownikach sanepidu, szacuję, że zgraja ponad pół miliona urzędników i funkcjonariuszy państwowych terroryzowała Polaków covidem. Nie można zapomnieć o sejmie - głuchym i ślepym.
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 09.08.23 Pobrań: 23 Pobierz ()
10.08.2023 Igraszki zastępcze
Ponieważ nasi Umiłowani Przywódcy, a tym bardziej - Wielce Czcigodni Parlamentarzyści - uprawianie prawdziwej polityki mają surowo zakazane, to muszą sobie wynajdywać jakieś zajęcia, którymi mogliby wypełnić sobie czas i zabić nudę.

Niektórzy ludzie nie wierzą, żeby nasi Umiłowani Przywódcy mieli surowo zakazane uprawianie prawdziwej polityki, więc żeby nie być gołosłownym, podam kilka przykładów.

3 maja ubiegłego roku, przemawiając z okazji rocznicy Konstytucji, pan prezydent Duda, zupełnie na trzeźwo i bez pistoletu przy głowie, zadeklarował intencję przeprowadzenia unii polsko-ukraińskiej. Jestem przekonany, że chciał dobrze, to znaczy - że chciał podlizać się Naszemu Najważniejszemu Sojusznikowi, odgadując jego życzenia, a nawet je uprzedzając. Myślę, że spodziewał się, iż Nasz Najważniejszy Sojusznik poklepie go po plecach i powie "nu Duda, maładiec!" - a potem, jak już przestanie być tubylczym prezydentem, obieca mu trafikę.

Aliści musiał spotkać się z reprymendą, bo w kilka dni później już tylko powiedział, że granica polsko-ukraińska powinna "łączyć", a nie "dzielić". Ale żeby nawet "łączyła" - cokolwiek miało by to znaczyć - to musi najpierw istnieć. A skoro musi istnieć, to znaczy, że o żadnej "unii" nie ma mowy. Co się mogło stać? Ano prawdopodobnie to, że ktoś przypomniał panu prezydentowi przysłowie: "co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie!".

Rzecz w tym, że o tym, czy Polska będzie nadal istniała, czy też dostanie rozkaz, by "zlać się" z Ukrainą, nie będzie decydował pan prezydent Duda, tylko Nasz Najważniejszy Sojusznik. Tym razem reprymenda była jeszcze dyskretna, ale w rok później Nasz Najważniejszy Sojusznik dyskrecję w stosunku do pana prezydenta Dudy porzucił. Kiedy pan prezydent w podskokach podpisał ustawę o nadzwyczajnej komisji do badania ruskich wpływów w naszej - pożal się Boże! - polityce, w przekonaniu, że podpisując "lex Tusk", znowu odgadnie najskrytsze życzenia Naszego Najważniejszego Sojusznika i zostanie przez niego pochwalony, Sojusznik, ustami pana ambasadora Marka Brzezińskiego, który pełni u nas obowiązki ambasadora Lebiediewa, a w każdym razie - Aristowa - obsztorcował pana prezydenta, że to niby jest "zaniepokojony". A czym? Przecież nie komisją, która - nie dość, że nie może powstać, to w dodatku przez kilka przedwyborczych miesięcy zajmowałaby się biciem piany ? tylko samowolką pana prezydenta Dudy.

"Wiecie, rozumiecie, Duda, jak coś macie podpisać, to najpierw zapytajcie starszych i mądrzejszych, czy wam wolno. Żadnych mi tu samowolek - bo inaczej będzie z wami brzydka sprawa."

Toteż obsztorcowany pan prezydent dwa dni po podpisaniu ustawy, zawetował potulnie własny podpis.

A żeby obsztorcować pana premiera Morawieckiego, to Nasz Najważniejszy Sojusznik nawet się nie fatyguje osobiście, tylko zleca to zadanie ukraińskiemu premierowi Denysowi Szmyhalowi, a nawet jego zastępczyni Julii Swyrydenko, która samowolkę pana premiera Morawieckiego w sprawie embarga na ukraińskie "zboże techniczne" nazwała "niedopuszczalną". Toteż pan premier zaraz odzyskał poczucie rzeczywistości, dając do zrozumienia, że Polska nadal jest "sługą narodu ukraińskiego" i tłumacząc się tylko, że został źle zrozumiany, bo przecież "tranzyt" ukraińskiego "zboża technicznego", nadal będzie możliwy - jak to było przedtem.

Dodajmy do tego powściągliwość ministra rolnictwa, pana Telusa, który od miesięcy nie ośmiela się podać nazw firm, które tym "tranzytowym" zboże zasypały polskie magazyny. Pewne światło na tę powściągliwość rzuca okoliczność, że zboże to zostało wyprodukowane przez trzy koncerny, które na Ukrainie mają latyfundia o ogólnym obszarze 17 mln hektarów. Dwa z nich: Cargill i DuPont - to koncerny amerykańskie, a trzeci, Monsanto, też był amerykański, ale przed kilkoma laty został wykupiony za 63 mld dolarów przez niemiecki Bayer. Wszystkie one mają swoje polskie oddziały, więc nic dziwnego, że pan minister Telus nie spełnia swoich obietnic, bo wie, że zaraz by mu przypomniano, skąd wyrastają mu nogi.

Skoro tedy najwięksi nasi dygnitarze uprawianie samodzielnej polityki mają surowo zakazane, to cóż dopiero mówić o dygnitarzach drobniejszego płazu, czyli o Wielce Czcigodnych Parlamentarzystach? W ich przypadku o żadnej polityce nie może być mowy, ale z drugiej strony trzeba suwerenom urządzić od czasu do czasu pokazuchę, jeśli nie głębokiego sporu politycznego, to przynajmniej pochylenia się nad losem obywateli.

Toteż parlamentarny Zespół do Spraw Kobiet urządził przestawienie z udziałem pani Joanny Parniewskiej z Krakowa, która od tygodnia znalazła się na czele orszaku męczenników faszystowskiego reżymu, dystansując nawet pana sędziego Igora Tuleyę. Inna sprawa, że pan sędzia Tuleya do takiego przedstawienia nie bardzo się nadaje. Pani Joanna, to co innego: najsampierw zaszła w ciążę, potem najadła się jakiś wczesnoporonnych pastylek, od czego zrobiło się jej niedobrze. Próbowała kurować się winkiem, ale winko jakoś tym razem nie pomagało, więc zadzwoniła do doktora, a pani doktor doszła do wniosku, że ma do czynienia z próbą samobójczą i zawiadomiła policję.

Policja - i odtąd już nie ma wątpliwości, co naprawdę się zdarzyło - zrobiła pani Joannie rewizję osobistą w poszukiwaniu cyjanku potasu. Rewizja osobista polega m.in. na tym, że trzeba zdjąć majtki, a nawet zrobić przysiad. Wiem, co mówię, bo za komuny takie przyjemności mnie spotykały. Tymczasem pani Joanna takiej siurpryzy najwyraźniej się nie spodziewała, a miała w majtkach podpaskę, w dodatku z kleksem. Obciach straszny - no i właśnie Parlamentarny Zespół do Spraw Kobiet uznał, że musi się tym zająć, by położyć kres samowoli policji.

Najwyraźniej Wielce Czcigodni członkowie Zespołu muszą uważać, że propozycję zdjęcia majtek może złożyć kobiecie albo jej aktualny dobiegacz - oczywiście za zgodą wyrażoną w akcie notarialnym, albo "siostra" w ramach siostrzanych baraszkowań - ale w żadnym razie policja, nawet przy rewizji osobistej! Co z tego wyniknie, czy Zespół zgłosi jakieś propozycje de lege ferenda - tego jeszcze nie wiemy ? ale z pewnością się wzruszył, bo i pani Joanna przykładnie się rozbeczała, podobnie jak kiedyś Wielce Czcigodna Beata Sawicka, którą agent Tomek podstępnie rozkochał, chociaż do sprokurowania ciąży już się nie posunął.

Jak tam będzie, tak tam będzie - ale już nie ulega wątpliwości, że dzięki tym traumatycznym przeżyciom, pani Joanna Parniewska zostanie dokooptowana do grona autorytetów moralnych, a poza tym - "stając się damą i pisarką" - napisze książkę, na podstawie której na przykład pani reżyserowa Agnieszka Holland nakręci film z wyeksponowaniem "momentów", który oczywiście dostanie Oskara, od czego wzbogaci się kultura światowa i tubylcza.

Stanisław Michalkiewicz
-----------------------------------

Poniższego przesłania Trumpa do Polaków nie trzeba komentować.
Link
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 10.08.23 Pobrań: 22 Pobierz ()
10.08.2023 Demografia-emigracja-imigracja.
Kraje słowiańskie są jednymi z najszybciej wyludniających się na świecie. Wielu świadomych patrzy na to ze zgrozą, że Ziemia Ojców Naszych może już nie być Ziemią Naszych Wnuków.

Dziś przedstawię podstawowe przyczyny i postaram się odnaleźć pozytywne przykłady, bo na szczęście nie wszystkie kraje zamieszkałe przez Słowian podążyły tą drogą ku upadkowi. Bynajmniej nie będzie to kolejny tekst o zwiększeniu 500+, czy "kobietach dających w szyję", jednak zajmę się na poważnie demografią.

Jak doszło do tego, że przez ostatnie 30 parę lat, dobijająca do 40 mln ludności Polska, ma obecnie około 36 mln (bo emigrantów, o ile nie zmienią obywatelstwa, nadal się wlicza). Dawniej, najbogatsza w zasoby ludzkie Rosja ma ich niecałe 140 mln, z których rodowitych Rosjan jest 110. Na Ukrainie z dawniej 60 mln obecnie na terenie państwa przebywa około 29 mln. Nie jest to tylko wynik obecnej wojny, ale proces ten postępuje od dziesięcioleci.

W państwach Słowian Bałkańskich nie wygląda to lepiej. Do tego dochodzi starzenie się tych wszystkich społeczeństw. Fatalny znacznik dzietności, nie gwarantuje prostej zastępowalności pokoleń (pożądany wskaźnik 2,1 dziecka na parę, gdzie obecnie w Polsce mamy 1,38). Tragiczne skutki takiego stanu rzeczy widać też w rdzennie serbskim Kosowie. Tam nie tylko bandyckie NATO, islamscy fundamentaliści i albańska mafia spowodowały ten stan rzeczy. Popierając słuszną walkę Serbów o swą kolebkę, nie sposób pominąć, iż cały ten proces rozpoczął się już w Jugosławii i`podglebiem dzisiejszego oderwania się Kosowa, była właśnie demografia. Niższa dzietność u Serbów, wyższa - mimo złych warunków i niższej kultury u kosowskich, napływowych Albańczyków.

Jakie są przyczyny tego stanu rzeczy? Przecież ziemie słowiańskie to jedne z najbardziej przyjaznych miejsc do życia. Żyzne gleby z umiarkowanym klimatem, brakiem wielkich klęsk żywiołowych. Wydaje się logicznym, że takie tereny powinny rodzić wielu, zdrowych ludzi. Dlaczego tak nie jest? Dlaczego słowiańskie plemiona stoją u progu wymarcia?

Przyczyny ekonomiczne.

Te wspaniałe niegdyś ludne ziemie, po krachu komunizmu, opanowały niestety sępy z zachodnich pazernych korporacji, które przy pomocy krajowych zaprzańców narzuciły nam swoje transformacje, programy, reformy, pozbawiając kraje słowiańskie niezależności gospodarczej, tworząc miliony bezrobotnych oraz wykupując za bezcen ziemie rolne, bo swoje dawno zniszczyły chemicznymi nawozami.

Przyczyny kulturowe.

Usłużne, względem obcych ośrodków, media sponiewierały wizerunek Słowianina i jego przywiązanie do ziemi, tworząc szczególnie z młodych pokoleń wykorzenionych nomadów, zapatrzonych w zachodni blichtr.

Przyczyny zdrowotne.

Słowa Prezesa o "dawaniu w szyję" stały się memem, jednak problem śmieszny nie jest. Wiele młodych kobiet tonie w nałogach, sztucznej antykoncepcji (co utrudnia zajście w ciąże nawet, gdy już czują się gotowe na macierzyństwo). Bezmyślne propagowanie pseudopsychologii, która każe przejmować się wszystkim i ograniczać naturalne reakcje w imię utopijnej doskonałości, co zamiast pomagać, pogłębia stany lękowe, depresyjne i ucina relacje międzyludzkie. Zamiast tworzyć silne i stabilne jednostki, mamy zakompleksione tabuny, nieradzących sobie z emocjami młodych dorosłych i młodzież.

Przyczyny obyczajowe.

Wyśmianie wizerunku matki-Polki, matki-Słowianki. Odwiedzenie młodych od dzietności, pokazujące jako priorytet karierę w korporacjach i długoletnią edukacje. Jakby stawianie nowych słupków w excelu, było bardziej wartościowe niż wychowywanie młodego człowieka. Szydzenie z ojcostwa, jako formy opresyjnego patriarchatu. Stawianie na radykalny feminizm, proponowanie młodym mężczyznom luźnego, rozpustnego życia wśród nałogów.

Na tle wszystkich słowiańskich krajów, oznaczają na plus Czechy i pogardzana przez wielu Białoruś. W obu tych państwach wskaźniki dzietności zbliżają się do pożądanego 2. Dlaczego? Te kraje charakteryzuje stabilność gospodarcza, nie zaś piramida społeczna, gdzie są obrzydliwie bogate jednostki i masa biedoty. Pewna praca w przemyśle i krajowym rolnictwie przyśpiesza inicjacje i usamodzielnianie się młodych oraz wczesne zakładanie rodzin już u dwudziestolatków. Niebagatelną sprawą jest też przyjazna sytuacja na rynku mieszkaniowym oraz celowe programy pomocowe dla rodzin, zamiast bezmyślnego kupowania głosów wyborczych pustym pieniądzem.

Emigracja.

Jak to się stało, że ponad 3 mln Polaków porzuciło wywalczoną krwią i potem Ziemię Ojców i ruszyło na zmywaki do GB lub na służbę do starych Niemców? Dlaczego posiadający najżyźniejsze ziemie w Europie Ukraińcy wolą być parobkami u obcych?

Słowiańscy emigranci często wynaradawiają się już w drugim pokoleniu. Straty z powodu tego zjawiska są nie do odrobienia w krótkim czasie i nie zmieni tego płytki sentymentalizm. Czyż nie żałośnie wyglądają polskie flagi na meczu kadry narodowej z napisem "emigracja"? Czy rodzimowiercy nie powinni czcić dawnych Bogów na rodzimej ziemi? Oczywiście 3-miesięczny kontrakt do pracy za granicą (co robią np. Białorusini) nie czyni z nas emigrantów. Zwłaszcza jeśli pozwala wzbogacić się rodzinie. Jednak większość już nie wraca. Przyjeżdżają tylko na rodzinne święta. A los wielu jest godny politowania.

Imigracja.

Historia nie znosi próżni. Na nasze przyjazne, żyzne ziemie, na skutek "nowoczesnej pustki osadniczej" już chętnym okiem patrzą miliony imigrantów z obcych kulturowo krajów, dzietnych, pełnych młodych mężczyzn z wojowniczą pasja. Czy pozwolimy aby ziemia naszych Przodków została przez nich opanowana, a sami chcemy widzieć sceny rodem z Paryża?

Wojny między Słowianami.

Już od lat 90? kolektywny zachód nie ustaje w wysiłkach, aby skłócić i wyniszczyć Słowian, wzniecając bratobójcze wojny. Pomyślmy kto odnosi największe korzyści? Przejmuje nasze zasoby, drenując z wybitnych umysłów, bądź wysyłając do piachu naszych Słowiańskich Braci. Dotyczy to zarówno krajów powstałych po upadku Jugosławii, jak i dawnego ZSRR. Zachód albo wprost interweniuje, jak w Serbii, bądź ochoczo dostarcza broń i wysyła jako mięso armatnie w swoim proxy war na Ukrainie. Czy czyni to z miłości do Słowian i w trosce o demokrację?

W kontynuacji tej myśli, w kolejnym artykule zastanowimy się jak tym wszystkim procesom zaradzić. Napiszę o rozwoju kultury i przywiązaniu do ziemi, alternatywach dla emigracji, zastopowaniu imigracji, zdrowym stylu życia oraz promocji rodzinności. Czy mamy szansę? Tak, póki stoimy na Ziemi Przodków i czerpiemy z niej siłę i moc!!!

Jan Antoni Goliński
https://myslpolska.info
------------------------------------
Podczas II wojny Serbowie zostali wysiedleni przez Włochów z Kosowa i wtedy napłynęli tam Albańczycy popierani przez włoskich faszystów. Po wojnie chorwacki komunista Tito (który nienawidził Serbów) zabronił im powrotu do Kosowa. To są czynniki, o których też należy pamiętać.
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 10.08.23 Pobrań: 23 Pobierz ()
10.08.2023 Idzie kominiarz, łap się za... portfel
Pamiętam, że gdy szedł kominiarz to miałem łapać się za guzik, teraz za portfel.

W domach na terenie całej Polski ruszą wkrótce kontrole przeprowadzane przez kominiarzy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że inspekcja będzie dotyczyć m.in. grubości ścian czy liczby pokoi. Samorządy za takie przedsięwzięcie będą musiały wyłożyć około miliarda złotych z własnej kieszeni.

Ruszą szczegółowe kontrole. Wszystko przez nowy urząd

Dlaczego kominiarze będą sprawdzać grubość ścian? W zeszłym roku powstała Centralna Ewidencja Emisyjności Budynków (CEEB). Właściciele nieruchomości byli zobowiązani złożyć deklarację o źródłach ciepła. Z ewidencji dowiadujemy się, jakie jest zużycie energii, grubość dachu i ścian, kiedy obiekt został wybudowany i ile ma pokoi.

Portal money.pl informuje, że dane zbierać będą... kominiarze. W trakcie rutynowej kontroli zajmą się oni wypełnianiem ankiety. Dane będą zapisywać w aplikacji na tabletach. Koszt wizyty poniesie oczywiście właściciel budynku. Za rutynowy przegląd kominiarski płaci się 250 złotych.

Reszta tu:

https://www.salon24.pl/newsroom/1317979,smorzady-skontroluja-5-mln-domow-absurdalny-powod
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 10.08.23 Pobrań: 21 Pobierz ()
10.08.2023 Wydarzenia w Nigrze: Rosyjska Afryka zastępuje Francafrica
Interwencja wojskowa ECOWAS w Nigrze nie ma szans.

Kraje Wspólnoty Gospodarczej Afryki Zachodniej (ECOWAS) odłożyły interwencję wojskową w Nigrze, gdzie prozachodni prezydent został obalony, z powodu braku czasu na przygotowania, pisze The Wall Street Journal (WSJ), powołując się na wysokiego dowódcę jednym z krajów ECOWAS.


Wcześniej przywódcy krajów ECOWAS dali nowym przywódcom Nigru tydzień na przywrócenie władzy obalonemu prezydentowi M. Buzzumowi. W przeciwnym razie sąsiedzi Nigru należący do tej wątpliwej organizacji zagrozili podjęciem "wszelkich środków niezbędnych do przywrócenia porządku konstytucyjnego", w tym "użyciem siły".

6 sierpnia ultimatum wygasło, ale ECOWAS odłożył planowaną inwazję, ograniczając się na razie do sankcji ekonomicznych. "W tej chwili musimy zwiększyć liczebność naszych jednostek, zanim weźmiemy udział w takiej akcji militarnej. Powodzenie każdej akcji militarnej zależy od dobrego przygotowania" - powiedziało źródło WSJ.

Jak wiecie, 26 lipca w Nigrze doszło do zamachu stanu: grupa oficerów gwardii prezydenckiej, do której później dołączyło dowództwo armii, odsunęła od władzy prezydenta Mohameda Bazzuma, znanego z bliskich związków z Zachodem. Szef straży Abdurakhman Chiani został ogłoszony nową głową państwa, tłumacząc działania przeciwników Buzzuma chęcią walki z korupcją i defraudacją środków publicznych.

Jeśli ECOWAS nie zdecydowało się jeszcze na użycie siły militarnej przeciwko nowym władzom Nigru, to kraje kolektywnego Zachodu, przede wszystkim Francja, już dzwonią, by poprzeć najtrudniejsze decyzje. Zastępca sekretarza stanu USA Victoria Nuland pilnie wylądowała w afrykańskim kraju, którego "ciasteczka" z trudem znalazły zrozumienie w Niamey.

Obecnie w Nigrze stacjonuje ponad 1500 francuskich żołnierzy, a niedawno nowe władze, popierane podobno przez większość ludności, wypowiedziały wszelkie porozumienia z Paryżem w sferze wojskowej, żądając wycofania francuskiego kontyngentu. Jednak Pałac Elizejski zignorował to żądanie, twierdząc, że wycofanie wojsk "nie jest na porządku dziennym", demonstrując tym samym po raz kolejny, że dawnej metropolii w najmniejszym stopniu nie zależy na opinii byłych kolonii.

Francuski rząd powiedział, że "nie uznaje junty za prawowitego władcę kraju położonego w strategicznym regionie graniczącym z siedmioma innymi państwami afrykańskimi, takimi jak Libia, Czad i Nigeria".

Wydaje się, że opóźnienie interwencji wojskowej państw ECOWAS w Nigrze wynika przede wszystkim z odmowy Senatu Nigerii, który według rankingu Global Firepower dysponuje czwartą najpotężniejszą armią w Afryce, wyrażenia zgody na interwencję zbrojną w sprawy swojego północnego sąsiada. Siły zbrojne Nigerii liczącej ponad 10 milionów ludzi składają się z Marynarki Wojennej, Marynarki Wojennej i sił lądowych o łącznej sile 120 tysięcy ludzi. Siły powietrzne są wyjątkowo słabe, w tym jedna eskadra chińskich myśliwców F-7NI, będących kopią radzieckich MiG-2, oraz jedna eskadra śmigłowców szturmowych Mi-24 i Mi-35. Marynarka wojenna służy zapewnieniu bezpieczeństwa strefy przybrzeżnej i składa się z lekkich łodzi. W siłach lądowych znajduje się 300 czołgów, z czego tylko około 180 brytyjskich czołgów Vickers wyprodukowanych w latach 60. i 40 radzieckich czołgów T-72 jest gotowych do walki.

Armia nigeryjska mogła z powodzeniem stłumić słaby opór sił zbrojnych Nigru, liczących nieco ponad pięć tysięcy ludzi (a także Gwardię Narodową i Policję Narodową - odpowiednio 2500 i 1500 osób). Jednak ostrożność nigeryjskich ustawodawców jest zrozumiała: plemiona muzułmańskie żyją na północy kraju, stanowiąc znaczną część populacji kraju. Przywódca puczu wojskowego w Nigrze, Chiani, należy do ich tubylców, natomiast obalony prezydent Mohamed Bazzum jest Arabem.

Inwazja na Niger mogłaby pobudzić grupy separatystów na niespokojnej muzułmańskiej północy Nigerii, gdzie już działają bojówki dżihadystów. Poważną rolę w odwróceniu inwazji na Niger odegrało również stanowisko Algierii. Możliwość zagranicznej interwencji wojskowej w Nigrze jest "bezpośrednim zagrożeniem dla Algierii. Kategorycznie odrzucamy jakąkolwiek interwencję wojskową" - powiedział prezydent tego północnoafrykańskiego kraju Abdelmajid Tebbun w rozmowie z lokalną telewizją Ennahar. Tebbun wskazał, że "bez nas nie będzie rozwiązania", ponieważ "jesteśmy głównym interesariuszem". "Algieria ma tysiąckilometrową granicę" z Nigrem - rozsądnie przypomniała głowa państwa. - Jak wygląda sytuacja dzisiaj w krajach, w których doszło do interwencji zbrojnych? Spójrzcie, co się dzieje w Libii, w Syrii".

Ewentualna zagraniczna interwencja wojskowa "może doprowadzić do zaostrzenia napięć w całym regionie Sahelu", ostrzega prezydent kraju z drugą co do wielkości armią w Afryce. Siły lądowe Algierii mają 110 tysięcy personelu i półtora tysiąca czołgów produkcji rosyjskiej (572 T-90, 325 T-72M1 / M1M, 300 T-62, 270 T-54/55). Algierskie Siły Powietrzne dysponują głównie rosyjskimi samolotami i śmigłowcami: 77 myśliwców (11 MiG-25, 23 MiG-29, 43 Su-30MKA), 33 samoloty szturmowe Su-24M/MK, 7 samolotów rozpoznawczych (4 MiG-25, 3 Su-30MKA). -24 ), 6 TZS (Ił-78), 44 śmigłowce szturmowe (30 Mi-24, 14 Mi-28).

Brak w szeregach hipotetycznych najeźdźców drugiej i czwartej co do wielkości armii Afryki sprawia, że ??jakiekolwiek plany inwazji na Niger, opracowane w ECOWAS, stają się nierealne.

Ale mogą zapytać - co jeśli Francja weźmie udział w inwazji?

Podstawową strukturą zwartego francuskiego kontyngentu dawnej metropolii w Nigrze jest elitarny 1 Pułk Spadochronowy Piechoty Morskiej, wzorowany na brytyjskim 22 Pułku Sił Specjalnych SAS.

Półtora tysiąca francuskich marines w Nigrze strzeże kopalni uranu francuskiej firmy wydobywczej Orano Mining SA, która od wielu lat pasożytuje na nigeryjskim przemyśle uranowym .

Francuska piechota morska wraz z oddziałami osławionej Legii Cudzoziemskiej brała udział w antyterrorystycznych operacjach "Diuna" i "Serwal" w Sahelu i nie była w stanie pokonać nawet partyzantów w kapciach, którzy nie mieli ani samolotów, ani pojazdów opancerzonych. Reputacja francuskiej armii po tym fiasku okazała się beznadziejnie nadszarpnięta, dlatego Macron nawet nie jąka się na temat bezpośredniego udziału Paryża w interwencji, zamierzającego zgarniać "ciepło" uranu niewłaściwymi rękami.

Jednak ręce innych ludzi nie zawsze są dobrze kontrolowane, co zrozumieli nawet francuscy ustawodawcy. Tak więc 94 francuskich senatorów wystosowało list otwarty, ubolewając nad upadkiem Paryża w Afryce: "Dzisiaj Niger, wczoraj Mali, Republika Środkowoafrykańska, Burkina Faso odrzuciły Francję, siły francuskie, francuskie przedsiębiorstwa", cytuje go Le Figaro, wymieniając je wśród tych które stały się dla Paryża problematyczne, ma również Wybrzeże Kości Słoniowej, Senegal, Algierię, Tunezję i Maroko.

Po niepowodzeniu operacji Barkhan grupa Wagnera przybyła do tych krajów afrykańskich, których przywódcy jednoczą swoją ludność przeciwko "byłej potędze kolonialnej", czytamy w liście.

"Wczorajsza francuska Afryka jest zastępowana przez militarną Afrykę Rosyjską, ekonomiczną Afrykę Chińską, a także dyplomatyczną Afrykę Amerykańską... Afryka, przyjazny kontynent, nie rozumie już Francji i coraz bardziej kwestionuje jej rolę i obecność" - senatorowie w przenośni opisują klęskę polityki paryskiej .

Tymczasem francuski minister obrony Sebastien Lecornu stwierdził wcześniej, że nie ma żadnych oznak zaangażowania PKW Wagnera w rebelię w Nigrze. Bojownicy kompanii oficjalnie operują w sąsiednim Mali, są też obecni w graniczącym z Nigrem Burkina Faso. Wszystkie trzy kraje są byłymi koloniami francuskimi i we wszystkich doszło do wojskowych zamachów stanu. Według niepotwierdzonych informacji Associated Press nowe władze Nigru zwróciły się już o pomoc do PMC Wagner.

Francuzi mają rację co do jednego - rosyjska pomoc wojskowa może pomóc Afryce zrzucić kolonialne jarzmo Francji Macrona i jej globalistycznego smrodu.

https://www.fondsk.ru/news/2023/08/09/sobytiya-v-nigere-na-smenu-fransafrike-prikhodit-rossiyskaya-afrika.html

kula Lis 70
https://c-z06.neon24.org
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 10.08.23 Pobrań: 23 Pobierz ()
11.08.2023 Gnojówka Macierewicza. To odpowiedź na słowa Wiplera
Sensowniej byłoby taktycznie dogadać się na głębokie zmiany w Polsce po tych ośmiu latach, na chwilę, na techniczne wyczyszczenie państwa, z obecną opozycją, bez lewicy

- powiedział w "Onet rano" Przemysław Wipler, kandydat Konfederacji do Sejmu

Zareagował Krzysztof Bosak:

W strategii politycznej Konfederacji absolutnie nic się nie zmieniło. Idziemy do wyborów po to, żeby dać Polakom alternatywę i od PiS-u, i od Platformy. Nie wyobrażamy sobie koalicji z żadną z tych partii

Z prezentu w postaci wypowiedzi Wiplera skorzystali politrucy PiS m.in. Antoni Macierewicz:

Formacja niemiecko-rosyjska staje się w Polsce coraz silniejsza, łączy swoje działanie, żeby zniszczyć formację niepodległościową, żeby wyeliminować formację patriotyczną, czyli PiS. Konfederacja pokazywała się jako formacja narodowa, a jest formacją tak samo zdradziecką jak PO.

"Czym jest tak naprawdę Konfederacja? To nie jest formacja narodowa. To nie jest formacja niepodległościowa" - pełna wypowiedź Antoniego Macierewicza [Link]

Link

ekspedyt.org
-----------------------------------
To "oburzenie" jest ustawką celem kolejnego wbicia w korę mózgową polactwa, że Pis to rogatywka i honor a Konfederacja - ruska onuca. I nie ma co dochodzić "co Wipler miał na myśli" bo mleko już się rozlało i takie być może miał zadanie.
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 11.08.23 Pobrań: 22 Pobierz ()
11.08.2023 Jak to władza broni Polski przed imigracją ...
Oglądając wiadomości można by sądzić, że Polska broni się przed imigracją. Setki agencji pośrednictwa pracy za granicą szuka chętnych do pracy w Polsce i sprowadza ich tysiącami.

Jedną z nich jest od 2021 jest JOB Hiring Poland z Doha, Doha, Qatar

tel +974 7713 1001

link:

Link

Link

dla osób nie mających facebooka:

Link
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 11.08.23 Pobrań: 23 Pobierz ()
14.08.2023 Nie płakałem po Robercie Winnickim
Robert Winnicki zrezygnował z ubiegania się o mandat poselski w przyszłej kadencji Sejmu. Tym samym zakończyła się kariera polityczna tego działacza, którego sposób postępowania stanowić powinien memento dla kolejnych kandydatów na liderów narodowców.

Samemu Winnickiemu należy się przy tym uczciwe podsumowanie jego kariery, co niniejszym uczyńmy wspólnymi siłami.

Zaznaczmy przy tym - wbrew oficjalnie rozpowszechnianym wersjom, Winnicki nie miał żadnego "zawału", zaś prawdziwe przyczyny jego odejścia z polityki są doskonale znane zarówno Krzysztofowi Bosakowi, jak i Grzegorzowi Braunowi, a także najprawdopodobniej Sławomirowi Mentzenowi oraz Januszowi Korwinowi-Mikke. Muszą bowiem Państwo wiedzieć, że niżej (czy też wyżej, bo w tytule) podpisany zalicza się do osób bardzo dobrze poinformowanych w tej kwestii przez kilka niezależnych źródeł. Nieprawdą jest zarazem istnienie nagrań, mających być dla Winnickiego kompromitującymi.

Niżej/wyżej podpisany zalicza się jednak także do osób, które nie chcą robić Robertowi Winnickiemu krzywdy - mimo bycia "ofiarą" (słowo na wyrost, ale o inne w tym wypadku trudno) jego małostkowości. Nie dowiedzą się więc Państwo z tego tekstu, dlaczego Robert Winnicki naprawdę odszedł z polityki. Jeśli wspomniany były polityk to czyta - to niech ta dyskrecja będzie dla niego dowodem, że da się obyć bez mściwości i małostkowości, a zwalczanie go nigdy nie miało wymiaru osobistego. W ten właśnie sposób podsumujmy zakończoną już karierę Winnickiego. Niech każdy przy tym sam przeanalizuje, który z liderów Konfederacji życzył Winnickiemu "powrotu do zdrowia", a który taktownie milczał. Wszystko jest dostępne w Internecie.

Robert Winnicki był tym z działaczy, który "oszukał przeznaczenie" i wprowadził do Sejmu narodowców po katastrofie Ligi Polskich Rodzin w 2007 roku. Było to wydarzenie tak spektakularne, że ówczesny lider LPR i również będący dziś byłym politykiem Roman Giertych do dziś odchodzi od zmysłów na wspomnienie o sprawcy swojej klęski, którego ma on w osobie samego Jarosława Kaczyńskiego. Dość dodać, że z tamtej ekipy LPR-u do parlamentu udało się wrócić jedynie Bosakowi i Chruszczowi, przy czym tego drugiego od 2019 w Sejmie już nie ma i pewnie nie będzie. Najwyraźniej Chruszcz to umysłowość zbyt skomplikowana, by powtórzyć drogę Andruszkiewicza, stąd brak szans na reelekcję choćby z list PiS-u, co już raz przecież skończyło się niepowodzeniem.

Winnicki ominął w międzyczasie różne rafy i wykorzystał szansę, jaką była popularność Pawła Kukiza, któremu narodowcy byli potrzebni do zbierania podpisów, ale i do wypełnienia list nazwiskami. Tym samym w 2015 roku Winnicki, wraz z kilkoma innymi osobami rekomendowanymi przez Ruch Narodowy, został posłem na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej.

Powyższe świadczy przy tym o dużych umiejętnościach organizacyjnych i mobilizacyjnych Winnickiego. Jako wieloletni współtwórca Marszu Niepodległości wykorzystał rozpoznawalność tej marki, by przekuwać słowa rzucane na wiecach w parlamentarny czyn. Ruch Narodowy z Pawłem Kukizem łączył przynajmniej do wyborów parlamentarnych klasyczny układ win-win.

Pierwsza kadencja Winnickiego to dość konsekwentne trzymanie się pryncypiów, czego nie można powiedzieć o pozostałych "narodowcach". Mimo że po operetkowym stowarzyszeniu "Endecja" nie został ślad, to jego twórcy wcale nie utonęli, w większości rozbiegając się różnymi ścieżkami do PiS-u. Wówczas prezes Ruchu Narodowego pozostał sam, choć już wtedy pod znakiem zapytania stanęła zdolność Winnickiego do dobierania sobie politycznych towarzyszy o minimalnym choćby poczuciu lojalności.

Chwalenie pierwszej kadencji Winnickiego to nie tylko zachwalanie własnej pracy przez niżej/wyżej podpisanego, bowiem dotychczas w tajemnicy utrzymywane było autorstwo części interpelacji poselskich Winnickiego przez piszącego te słowa. Zaliczała się do nich między innymi ta głośna o ogłoszonej publicznie pożyczce wysokości 4 mld złotych dla jednego ze wschodnich sąsiadów Polski, a dokładniej tego południowo-wschodniego, do niedawna opiewanego przez niemal wszystkie większe media.

Podsumowując, można ogólnie przyjąć, że z perspektywy kogoś, kto chciał przesuwać granice debaty publicznej w pewnych obszarach, współpraca z Winnickim układała się naprawdę dobrze. Pozostałe - samodzielne lub realizowane z kimś innym działania - były kompatybilne ze wspomnianymi wspólnymi aktywnościami politycznymi. Pojawiały się jednocześnie jakieś nieśmiałe kroki ku zmianie wektora debaty publicznej w stronę wniosku, że parcie do dającego się uniknąć konfliktu z Federacją Rosyjską jest brnięciem w ślepy zaułek. Winnicki planował bowiem powołanie polsko-rosyjskiego zespołu parlamentarnego, a jego twarzą miał być nieżyjący już Kornel Morawiecki.

Sytuacja zmieniła się po odnowieniu mandatu parlamentarnego z list Konfederacji. Nie chodzi tu jednak o to, że podpuszczał on - jak można wywnioskować - do internetowej wendetty przeciwko "skrajnie prorosyjskiemu Skalskiemu", gdy ów Skalski opisał proces ideowego podporządkowywania Ruchu Narodowego libertarianizmowi ówczesnej partii KORWiN. Problemem było samo nawrócenie Winnickiego na religię "prostych i niskich podatków", czym zatarł on ideowe oblicze Ruchu Narodowego, czyniąc zeń libertariańską przystawkę pod niezmienionym szyldem RN. Proste i niskie podatki wcale nie zbawią Polski - i Winnicki ze swoimi prawdziwymi poglądami musiał sobie zdawać z tego sprawę, ale to temat na osobny tekst.

Niemniej, dyskredytowanie dla obrony własnego interesu poglądów kogoś, czyje zapatrywania na dany temat Winnicki podzielał, świadczy o dość dużej małostkowości kandydata na lidera politycznego. Dziś nie ma potrzeby się rozwodzić nad meritum sprawy, gdy właściwie mamy już do czynienia z nieodwracalnym bankructwem linii politycznej tego typu oskarżycieli - bo i sprawy historyczne, i sprzeczność interesów gospodarczych, w tym interesów rolników, ujawniły prawdziwy stan relacji z południowo-wschodnim sąsiadem.

Publicystykę na odcinku ukraińskim można sobie więc raz na zawsze odpuścić, bo co jeszcze nie runęło w gruzy w idyllicznym obrazie wzajemnych stosunków, to lada chwila samoistnie i tak się zawali. Było to zresztą od początku do przewidzenia, wystarczyło trzymać się pewnych pryncypiów i metodologii suflowanej przez klasyków myśli narodowej. Dość dodać, że "wagnerowcy" na Białorusi i nerwowe ruchy wokół należącego do Federacji Rosyjskiej obwodu królewieckiego zweryfikowały nawet i tę niedorzeczną tezę o Ukrainie jako "buforze" od Rosji.

Jednak nawet w powyższym Robert Winnicki się nie popisał. Był on odpowiedzialny za linię piętnowania - tutaj posłużmy się parafrazami jego wpisów na Twitterze z lutego 2022 i późniejszych - "wołyńskich skurwysynów", asekuranckiego zaznaczania, że "polskie interesy są ważne, ale Rosja musi przegrać", podkreślania znaczenia "prawdy o Wołyniu, ale wspierania Ukrainy". Jeśli bowiem coś innego wynika z linii Winnickiego, niż wymienione parafrazy, to polemika jest mile widziana.

Niemniej - jak niezbicie dowiodła tego rzeczywistość - wspomniane "ale" rozdziela za każdym razem dwa sprzeczne ze sobą postulaty. Nie da się "pomagać Ukrainie" i dbać o polski interes (bo jest jedynie alternatywa: albo - albo), a teoretycznie zwycięska Ukraina wcale nie poszłaby przecież Polsce na rękę w jakiejkolwiek kwestii. Obecnie, w sierpniu 2023 roku, nie ma potrzeby tego udowadniać w świetle powszechnie znanych faktów. Co więcej, wbrew polskim interesom jest nie tylko wsparcie bezwarunkowe, nie tylko wsparcie warunkowe, ale w ogóle jakiekolwiek wsparcie Ukrainy. Możliwe, że swego czasu było inaczej jeszcze przed sierpniem bieżącego roku, ale teraz mamy do czynienia jedynie z ogromnym trwonieniem własnych zasobów, na czele z tymi militarnymi. Te zaś mogą Polsce się na własne życzenie przydać, chyba że rządowa propaganda straszenia "wagnerowcami" na Białorusi to typowe strachy na lachy. Zostawmy już jednak nieszczęsną Ukrainę i wróćmy do Winnickiego.

Winnicki poszedł wobec przewidywanego i ziszczającego się teraz biegu wypadków po linii najmniejszego oporu, nie przesuwał granic debaty publicznej w sposób uwzględniający partykularny polski interes. W efekcie Ruch Narodowy pod jego przywództwem stał się "narodową" odnogą atlantyzmu. Krzysztofowi Bosakowi pozostawił zaś partię nijaką, bez żadnej wyrazistej linii, do której nawet nie ma sensu się zapisywać, bo o "proste i niskie podatki" można walczyć u boku Mentzena, a dla realnie ideowych narodowców nie ma innej alternatywy, niż mająca swe wady, jak i zalety, "Korona" Grzegorza Brauna.

Ruch Narodowy nie jest nikomu do niczego potrzebny, a mimo zastępów działaczy nie wysuwa on do Sejmu niemal żadnych wyrazistych i charyzmatycznych kandydatów. Sam Winnicki zaś wyświadczył choćby taką przysługę niejakiemu Bąkiewiczowi, że zdefiniował on ruch i ideę narodową szeroko i nieostro na tyle, że wspomniany były szef Stowarzyszenia Marsz Niepodległości również może narodowcem się nazywać, a jednocześnie iść ramię w ramię z PiS-em. Dzięki takim jak Winnicki niektórzy nadal mogą wierzyć, że jedno z drugim nie jest sprzeczne. Najzabawniejsze przy tym, że w ramach ?"odpartyjniania Marszu Niepodległości" w miejsce nominatów Bąkiewicza w zarządzie stowarzyszenia usadzono między innymi działaczy... partii Ruch Narodowy. Było to tym samym ostatnie polityczne zwycięstwo Winnickiego, które pokazuje przy okazji, jak bezwartościowym, zbędnym i wręcz szkodliwym teraz przedsięwzięciem jest sam odbywający się rokrocznie 11 listopada marsz. Właściwie - po co on komu?

Robert Winnicki nie jest już szefem Ruchu Narodowego i nie będzie posłem na Sejm RP. Jest to dobra wiadomość, choć chciałoby się, by towarzyszyły jej zupełnie inne okoliczności. Prawdopodobnie bowiem gdyby nie to, o czym wiedzą już liderzy jego partii, to Winnicki kontynuowałby karierę parlamentarzysty. Stało się inaczej, dlatego życzmy mu wszelkiej pomyślności w życiu rodzinnym oraz zawodowym, ale już poza polityką.

Marcin Skalski
https://konserwatyzm.pl
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 14.08.23 Pobrań: 22 Pobierz ()
14.08.2923 Dlaczego Ukraina przegrywa wojnę?
Przegrywa mimo ogromnego bezpośredniego wsparcia z Zachodu... w postaci coraz bardziej niszczycielskiej broni, amunicji, szkolenia wojskowego dla ukraińskich żołnierzy i wysokich kredytów finansowych? - Czeski ekspert wojskowy Jaroslav Štefec odpowiada:

Zdolność do wygrywania wojen leży nie tyle w wyrafinowanej technologii wojskowej, w chwalonej przez media superbroni, czy w produkcji hitów filmowych, w których 'nasz' bohater zawsze triumfuje nad złoczyńcami i istotami pozaziemskimi. Oprócz dobrego przywództwa podstawą zwycięstwa jest silna i zmotywowana armia, ideologiczna jedność większości populacji, wydajna gospodarka, sprawna logistyka i silna baza przemysłowa.

A także umiejętność szybkiego uczenia się i stosowania nowej wiedzy w warunkach współczesnej wojny, począwszy od poziomu taktycznego dowodzenia wojskami, a skończywszy na strategii politycznego przywództwa państwa.

Choć może się to wydawać sprzeczne z logiką, stałe wsparcie Zachodu dla walczącej Ukrainy tak naprawdę nie pomaga, ale systematycznie ją niszczy. Zarówno pod względem humanitarnym, poprzez masową emigrację i utratę znacznej części co najmniej dwóch pokoleń ludzi aktywnych zawodowo na polach wojennych, jak i ekonomicznie, finansowo, poprzez zakup ogromnych ilości broni i amunicji oraz liczne kredyty powodujące zadłużenie Ukraińców przez następne dziesięciolecia.

Także ekologicznie: toczące się walki prowadzą do niszczenia rozległych obszarów pól uprawnych i rodzimej roślinności oraz skażenia gleby metalami ciężkimi i innymi silnie toksycznymi substancjami uwalnianymi w wyniku eksplozji amunicji lub całych magazynów, w których jest przechowywana. Nie mówimy tu nawet o pociskach zawierających zubożony uran. Ani o pożarach i emisji z setek tysięcy litrów oleju napędowego i benzyny spalonych podczas eksploatacji sprzętu operacyjnego. Również my, ludzie Zachodu, mamy dość konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Szczególnie wtedy, gdy nasza 'pomoc' odbija się negatywnie na naszej jakości życia.

Z drugiej strony Rosja, walcząc w zasadzie bez namacalnego militarnego czy ekonomicznego wsparcia 'z zewnątrz' z ogromną potęgą gospodarczą i militarną całego NATO, doprowadziła do śmierci dziesiątek tysięcy [może jednak setek tysięcy! - przypis ZB] Ukraińców na polach bitew. Ta Rosja, która powinna była zapaść się gospodarczo pod ciężarem setek sankcji wszelkiego rodzaju, zdołała wspiąć się na piąte miejsce na świecie i pierwsze w Europie pod względem PKB, według obliczeń Banku Światowego i MFW.

Miesięcznie produkuje Rosja i modernizuje więcej czołgów, niż cała armia ukraińska ma obecnie do dyspozycji i wbrew wszelkim prognozom wielu zachodnich 'ekspertów', opartych zwykle na ?potwierdzonych? informacjach ukraińskich służb wywiadowczych, Rosji wyraźnie nie brakuje nowoczesnej broni - ani dronów, ani amunicji, ani rakiet czy pocisków samosterujących. I nie brakuje ludzi.

Oczywiście, podobnie jak Ukraina, Rosja jest niepokojona społecznymi, gospodarczymi i środowiskowymi konsekwencjami wojny. Jej obywatele również próbują uciec przed wojną, uciekając za granicę, wielu też ginie na polach bitew. Jednak potęga gospodarcza i militarna Rosji stale rosła wraz z postępem wojny, podobnie jak jej popularność i poparcie na całym świecie. Marzenia Zachodu o ekonomicznej zagładzie i politycznej izolacji rosyjskich przywódców wreszcie się rozwiały.

Rosja jest postrzegana przez coraz więcej krajów Afryki, Azji i Ameryki Południowej jako lider w walce z zachodnią hegemonią i nowymi formami kolonializmu, podczas gdy rola NATO w tych regionach planety (i nie tylko) jest coraz bardziej negatywnie postrzegana. Co więcej, nadużywanie przez USA kluczowej dla sankcji pozycji dolara wzmacnia konkurencyjne kraje BRICS i zmusza wielu kluczowych graczy, w tym Chiny i Indie, do szukania sposobów na przekształcenie globalnego systemu gospodarczego.

Co na to nasz 'zbiorowy Zachód'? - Brak reakcji. Defetyzm, ciągłe 'zielone szaleństwo', poparcie dla samobójczej wielokulturowości i nieokiełznanych praw człowieka, indywidualizm i inercja psychiczna i fizyczna ludzi bez pomysłów i wizji na przyszłość, nieudolne kierownictwo policji, błędny system edukacji niezdolny do wykształcenia wystarczającej liczby wykwalifikowanych pracowników. Do tego przestarzały, nieefektywny przemysł i armie, które od trzydziestu lat lub więcej szczycą się 'nowoczesną' techniką bojową, sztaby generalne uśpione pozorną przewagą technologii informatycznych, która stopiła się w ciągu jednego roku jak śnieg na słońcu. To są główne przyczyny faktycznej klęski NATO i całego Zachodu w wojnie proxy prowadzonej przez Ukrainę z Federacją Rosyjską.

Całość przypomina biologiczny rozwój motyla. Jeśli pomożemy mu wydostać się z poczwarki gąsienicy, motyl nie może rozwinąć skrzydeł, więc zginie. Ale jeśli pozwolimy mu samemu walczyć z tymczasowym więzieniem, uwolni się, jego skrzydła wzmocnią się i po chwili odleci. Panie i panowie, którzy udają politycznych przedstawicieli Republiki Czeskiej i entuzjastycznie kibicują zwycięstwu Ukrainy, wspierając ją naszymi pieniędzmi i bronią, również powinni pamiętać o tej przypowieści.

>https://globalbridge.ch/warum-verliert-die-ukraine-den-krieg-trotz-der-ueberwaeltigenden-unterstuetzung-des-westens/

Napisał: Jaroslav Štefec
Opracował: Zygmunt Białas
https://zygumntbialas.neon24.org/
---------------------------------------
Po pierwsze: Rosja nie przegra z prostego powodu: bo nie może przegrać - i to w każdym możliwym znaczeniu. Pierwsze znaczenie jest takie, że nie może sobie pozwolić na klęskę, bo przestanie istnieć, bo amerykańskie rakiety nie mogą stać pod Charkowem, itp., itd. Po drugie znaczenie: nie może przegrać mocarstwo nuklearne i surowcowe, z tak bogatym zapleczem. Amerykanie zresztą to wiedzą, że co najwyżej mogą razem z Rosją pójść do piekła...

Brytyjska armia będzie rekrutować osoby z autyzmem i ADHD
Brytyjskie wojsko rekrutuje personel dotknięty autyzmem i ADHD, aby zróżnicować zestawy umiejętności w siłach zbrojnych.

Link

Brytyjskie wojsko rozważa rozszerzenie zakresu rekrutacji poprzez zatrudnianie większej liczby osób neuroróżnorodnych, w tym osób cierpiących na autyzm, a także podniesienie limitu wieku, aby poszerzyć zakres możliwości sił zbrojnych.

Andrew Murrison, parlamentarny podsekretarz stanu ds. obronności, w wywiadzie dla "Financial Times" powiedział, że brytyjska armia, marynarka wojenna i siły powietrzne muszą przyjąć bardziej "elastyczne" podejście, aby wypełnić luki w zatrudnianiu inżynierów, szefów kuchni i psychiatrów. "Nie jestem zadowolony z rekrutacji i nie jestem zadowolony z retencji" - powiedział, zapewniając jednocześnie, że sytuacja nie jest "katastrofalna".

Tymczasem brytyjskie siły zbrojne zatrudniają już dziś osoby neuroróżnorodne, w tym osoby z dysleksją i dyspraksją. Murrison stwierdził, że chce rozszerzyć rekrutację na osoby z autyzmem, zespołem Aspergera i ADHD, które mogą "posiadać umiejętności i cechy, których inni ludzie nie mają".

Zdjęcie: ResoluteSupportMedia (CC BY 2.0)
Na podstawie: FirstPost.com, Forces.net
Źródło: BabylonianEmpire.wordpress.com
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 14.08.23 Pobrań: 18 Pobierz ()
15.08.2023 Dno piekła
Ludowe przysłowie mówi, że dobrymi intencjami wybrukowane jest dno piekła. Niezwykle szlachetną wydaje się na przykład zasada żeby pod żadnym pozorem nie dzielić ludzi. Każdy podział na uczniów bardziej zdolnych i mniej zdolnych jest przecież zwykłą dyskryminacją.

Zgodnie z tą zasadą wielu pedagogów postuluje obecnie całkowite zlikwidowanie w Polsce szkół specjalnych i włączenie dzieci z problemami intelektualnymi do klas integracyjnych szkół zwykłych. Wydają się nie rozumieć, że w ten sposób robią krzywdę przede wszystkim właśnie dzieciom z problemami psychologicznymi, mało zdolnym czy wręcz upośledzonym.

W szkole specjalnej miałyby one szanse nauczyć się niezbędnych w codziennym życiu umiejętności, które pozwoliłyby im potem na samodzielne funkcjonowanie w społeczeństwie. W klasie integracyjnej przeszkadzają innym dzieciom w nauce, są na marginesie życia towarzyskiego i nawet jeżeli nie są wyśmiewane i prześladowane, funkcjonują w najlepszym przypadku jako maskotki.

Tymczasem trzeba sobie uświadomić, że w życiu społecznym selekcja jest nieuchronna. Każdy przetarg, konkurs pianistyczny, rekrutacja do pracy wiąże się z odrzuceniem jednych i wygraną drugich. Udawanie, że można się kierować innymi zasadami jest zwykłą hipokryzją i przynosi efekt przeciwny do zamierzonego. Klasy integracyjne powinny być wyjątkiem, eksperymentem, wzorcem. Upowszechnienie ich przyniosłoby szkody wszystkim, a przede wszystkim dzieciom z problemami.

Inny ważny przykład. Wielkoduszny gest Angeli Merkel zapraszającej do kraju wszystkich chętnych przyniósł problemy, których nie potrafią rozwiązać nie tylko Niemcy i Francuzi lecz władze całej Unii Europejskiej. W Niemczech, Francji i Szwecji szerzy się przemoc ze strony wpuszczonych bez żadnej selekcji do kraju kryminalistów, imigranci nie chcą się integrować ani pracować, pustoszą budżety socjalne goszczących ich krajów. W wielu miastach są strefy no go do których nie wchodzi policja. Obecnie UE usiłując rozwiązać problemy, które sama stworzyła, wprowadza przymusową relokację uchodźców z Afryki i krajów dalekiego wschodu.

Takich przykładów jest wiele. Działacze ochrony zwierząt odbierają na przykład znanej mi starszej osobie żyjące w jej ogrodzie, czyli na swobodzie koty i dla ich własnego dobra je usypiają lub umieszczają w klatkach w schronisku. Kot jest zwierzęciem hierarchicznym i obecność innego kota nad jego głową jest dla niego torturą. Koty mogą przebywać w klatce tylko w razie bezwzględnej konieczności, na przykład w szpitalu dla zwierząt.

Obrońcy koni nie pozwalają w przypadku kolki podnieść leżącego konia batem, po czym koń zdycha w męczarniach. Taka scena miała miejsce na szosie do Morskiego Oka gdy zaprzężony do bryczki przewożącej turystów koń dostał kolki, a zidiociałe paniusie nie pozwoliły młodemu góralikowi podnieść go z użyciem bata. co mogło uratować mu życie. Koń zdychał na oczach zrozpaczonego właściciela a paniusie podłożyły mu pod głowę torebkę. To wszystko sprawy znane mi z autopsji.

Dla jego własnego dobra sąd umieścił przymusowo w domu opieki starego sąsiada bo kurator sądowej nie przypadły do gustu zakurzone książki w jego pokoju. Po dwóch miesiącach sąsiad zmarł na gangrenę. Zgodnie z opinią lekarki domowej przy jego, związanych z wiekiem, dolegliwościach mógł żyć jeszcze wiele lat w swoim bałaganie. W domu opieki ściany były zmywane myjką ciśnieniową ale nikt nie kontrolował cukrzycowych ranek na nogach staruszka, co doprowadziło go do gangreny i przedwczesnego zgonu.

W fałszywej, bo czysto formalnej, trosce o klimat wprowadzono ostatnio obowiązek załączania świadectwa energetycznego budynku do każdego aktu notarialnego i każdej umowy związanej z mieszkaniem. Utrudnia to dodatkowo obrót mieszkaniami i likwiduje rynek wynajmu mieszkań i tak istniejący w postaci szczątkowej ze względu na przepisy chroniące dzikich lokatorów przed wyrzuceniem ich z bezprawnie zajmowanego lokalu. W rezultacie ceny wynajmu szybują, więc wynajęcie mieszkania jest całkowicie niedostępne dla rodzin niezamożnych, których nie stać na zakup mieszkania na wolnym rynku.

Kredyt nisko oprocentowany może okazać się dla niezamożnych rodzin pułapką gdyż gwarancje oprocentowania na poziomie 2%państwo daje tylko na 10 lat, a poza tym nawet przy tym niskim oprocentowaniu rata kredytu jest rzędu 3 tysięcy. W rezultacie troski o dzikich lokatorów i biednych wiele mieszkań stoi pustych. Niszczeją i nie przynoszą dochodu ich właścicielom. Ustawa dotycząca świadectw energetycznych nie przynosi nikomu korzyści z wyjątkiem być może firm specjalizujących się w sporządzaniu i wydawaniu takich świadectw. Niektóre z tych firm oferują dostarczenie świadectwa w ciągu 24 godzin co musi być fikcją.

Kuzynka wróciła niedawno z RPA. Jak powiedziała nigdy więcej tam nie pojedzie. W tym gorącym klimacie prąd wyłącza się codziennie na 8 godzin. Ludzie boją się wyjść na ulicę gdyż w miastach rządzą gangi. W 1990 roku Republika Południowej Afryki była najbogatszym krajem afrykańskiego kontynentu - dziś jest państwem trzeciego świata. Bezrobocie wynosi 30%, średnia długość życia jest poniżej 65 lat, a 10% mieszkańców cierpi na HIV. Po likwidacji apartheidu nowy socjalistyczny rząd (Afrykański Kongres Narodowy) rozmontował gospodarką wolnorynkową i wprowadził ogromne przywileje socjalne. Jak wskazuje jednak tak zwany współczynnik Giniego, po upadku apartheidu nierówności społeczne zamiast zmaleć poważnie wzrosły.

Jak napisał kiedyś Stefan Kisielewski: "Socjalizm jest to ustrój, w którym bohatersko pokonuje się trudności nieznane w żadnym innym ustroju" co należy rozumieć, że socjalizm z najwyższym trudem rozwiązuje problemy, które sam stwarza.

Jak się okazuje dotyczy to nie tylko socjalizmu. Dotyczy to wszelkich systemów w których państwo za bardzo troszczy się o obywateli. Za komuny krążyło trafne hasło: "Przestańcie się troszczyć o nasze dobro, bo tak mało nam już go pozostało". Ja natomiast jako pointę wolę zacytować znane ludowe porzekadło: "co się polepszy - to się... popsuje".

Izabela Brodacka Falzmann
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 15.08.23 Pobrań: 19 Pobierz ()
15.08.2023 WSTYDLIWY RODOWÓD POPLECZNIKÓW PLATFORMY - LIST OTWARTY
Coraz więcej osób zadaje sobie pytanie dlaczego, mimo serii kompromitujących wpadek, wciąż spora liczba potencjalnych wyborców zamierza głosować na partię, która nie potrafi rządzić.

Otóż odpowiedź jest prosta. Ze strachu.

Przed Kaczyńskim!!! - dopowiadacie Państwo chórem.

I tu się Państwo mylicie!!! Bo oni głosują za Tuskiem nie tyle ze strachu przed samym Kaczyńskim, co z obawy przed ujawnieniem PRAWDY, którą może zdemaskować prawica! A mówiąc dokładniej głosują tak ogarnięci lękiem, że narodowcy, jeśli przejmą władzę, zdemaskują ich prawdziwy rodowód. Rodowód zakłamywany od wielu pokoleń.

Bo oni się boją jak ognia, by nie wyszło na jaw, że ich pradziadowie byli analfabetami, złodziejami, bandziorami spod ciemnej gwiazdy, wyzutymi z ludzkich uczuć oprawcami, którzy z zimną krwią mordowali każdego, kto się przeciwstawił ogarniającej Polskę pandemii komuny. Chodzi o to by się nikt nie dowiedział, iż władza Platformy oparta jest na kultywowanej z pokolenia na pokolenie ideologii przemocy, kłamstwa, fałszu i obłudy.

Poza tym poplecznicy platformy doskonale wiedzą, że ich partia właśnie przekroczyła granicę bezkarności i jeśli utraci władzę, zostanie rozliczona za te wszystkie draństwa, na jakie naraziła Polskę. Dlatego zagłosują choćby na samego diabła, byleby tylko ukryć tę wstydliwą prawdę.

UWAGA! To co napisałem wyżej nie odnosi się do przyzwoitych ludzi, którzy stali się sympatykami Platformy przez przypadek, gdyż dali się nabrać na te wszystkie brednie, jakie obiecywał Premier. Bo tacy też są w partii Tuska, lecz na szczęście ostatnio, co widać w sondażach, poszli po rozum do głowy. Proszę mi teraz pozwolić, że przypomnę jak to było.

Pieta polska rozpoczęła się w Jałcie, kiedy w wyniku zdradzieckich ustaleń Wielkiej Koalicji, okupację hitlerowską Polski zastąpiono aneksją sowiecką. W efekcie, nasze społeczeństwo zostało po wojnie podzielone na hołdującą polskiej tradycji mniejszościową frakcję patriotyczno-narodową oraz większościowy i bezideowy trzon komuszo-ubecki, zaprzedany bez reszty rodzącej się pro-sowieckiej władzy.

W tym układzie, w czasach stalinowskich (lata 40/50) władza w Polsce przeszła w ręce analfabetów przerzucanych masowo z zacofanej wsi do miasta celem wyniszczenia resztek inteligencji o korzeniach przedwojennych. Tym samym rozpoczęto trwający de facto do dnia dzisiejszego proces sowietyzacji Polski realizowany metodą konsekwentnej demoralizacji polskiego społeczeństwa. Brano głównie niepiśmiennych wykolejeńców, bandziorów i degeneratów, bo prawdziwi chłopi mielili swoją godność, która wykluczała przejście na stronę czerwonych.

UWAGA! W tym miejscu chciałbym podkreślić, że w żadnym razie nie zamierzam deprecjonować en mass ludzi pochodzących ze wsi. Wieś polska, także w tamtym czasie, wydała wielu wspaniałych Polaków. Byli to jednak synowie starych chłopskich rodów walczących o polskość pod hasłem BÓG HONOR OJCZYZNA wyhaftowanym na swoich sztandarach. Niestety ta wierna Polsce część społeczności wiejskiej stanowiła jedynie znikomy procent masy chłopskiej, która, nie ma, co ukrywać, zdemoralizowana okupacją hitlerowską, bez skrupułów przeszła na współpracę z czerwonymi. Ja pisząc notkę nie miałem Broń Boże na myśli kultywujących tradycję Bartosza Głowackiego, Michała Drzymały, Klemensa Janickiego i wielu im podobnych wielkich i zasłużonych Polaków, którzy w czasach pokoju byli ciężko pracującymi gospodarzami a w czasie wojny przelewali krew za Polskę.
Ja mam na myśli tych, którzy czas pokoju przesiadywali w karczmie, a w czasie wojny kolaborowali z okupantem, żeby mieć na wódkę. Mnie chodzi o tak zwany "desant z czworaków", obiboków i nierobów, którzy okradali dwory gdy władza ludowa wyganiała z nich właścicieli. Tych, którzy z dziada pradziada byli parobkami, bądź pastuchami mając nieróbstwo zakodowane w genach. Mnie chodzi o bandę drobnych złodziejaszków, którzy za okupacji gwałcili żony tych, którzy się bili za Polskę, którzy kradli kury po wsiach. Tych którzy wydawali w ręce wroga partyzantów, a po wojnie nowa władza robiła z nich "bojowników o wolność i demokrację". Mnie chodzi o wiejskich renegatów i alkoholików, których nikt nie chciał zatrudnić bo tylko "wódę chlali, kradli i narzędzia psuli".
Bo to właśnie takich ludzi władza ludowa przerzucała po wojnie do miasta, bo jak już wspomniałem prawdziwy chłop ziemi by nie opuścił.
I nie okłamujmy siebie i młodych pokoleń Polaków, że było inaczej.

W miastach pobudowano dla tego motłochu bloki, które się motłochowi zdały pałacami. Potem umożliwiono motłochowi ukończenie szkoły podstawowej, co ten uznał za awans społeczny. Z czasem, ta z grubsza okrzesana w hotelach robotniczych hałastra o mózgach przeżartych bimbrem i syfilisem przepoczwarzyła się w coś w rodzaju "przyzakładowych wierchuszek". To wtedy powstała rządząca ówczesną Polską klasa renegatów bez określonego rodowodu i moralnego kręgosłupa nazwana "władzą ludową". Jednocześnie czerwona propaganda tłukła tej gawiedzi do głowy, że swój awans zawdzięcza dbającej o jej interesy pro-sowieckiej władzy, co się zakodowało w mózgach tych wykolejeńców w formie bezwolnego oddania i ślepej wdzięczności dla komuny.

To ci właśnie ludzie stanowili wierny Stalinowi pierwszy rzut Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. To ich mianowano trzęsącymi krajem sekretarzami, ministrami podległego Moskwie rządu, rektorami wyższych uczelni, dyrektorami przedsiębiorstw, komendantami milicji i współpracownikami Urzędu Bezpieczeństwa. To oni mordowali w nierównej walce ?żołnierzy wyklętych? poddając ich przed śmiercią straszliwym prześladowaniom i torturom. To oni wydawali wyroki śmierci na akowców dopilnowując by je wykonano.

W następnym pokoleniu nazywanym okresem gomułkowskim (lata 60-te), dzieci zdegenerowanej komuszej wierchuszki zrobiły już maturę, co dało zaczyn tak zwanej "nowej inteligencji", drastycznie odmiennej kulturowo od inteligencji przedwojennej. Tu skłaniałbym się ku zastąpieniu terminu "nowa inteligencja" określeniem "klasa ludzi wykształconych w pierwszym pokoleniu" charakteryzujących się atawistycznym parciem do kariery bez żadnych hamulców natury moralno etycznej, a także wypływającą z kompleksów nienawiścią do ludzi kultury wysokiej.

W epoce Gierka (lata 70-te) "nowa inteligencja" dzięki komuszym układom pokończyła studia i objęła praktycznie wszystkie kluczowe stanowiska w Państwie. W ten sposób powstała kasta "komuszej arystokracji" wyraźnie uprzywilejowanej w stosunku do pauperyzowanej reszty społeczeństwa, która odmawiała kolaboracji z komuną. Już wtedy można było zauważyć oznaki buty intelektualnie nowobogackich arogantów, których Ludwik Dorn wyjątkowo trafnie nazwał "klasą wykształciuchów". To wtedy powstały komusze koterie, które nieprzychylnych komunie zepchnęły na margines egzystencji. To wtedy ukonstytuowała się doktryna, że lewactwo to cnota i sposób na życie.

W kolejnym pokoleniu "Solidarności i Okrągłego Stołu" (lata 80/90), skażeni genetycznie sentymentem dla komuny wnukowie służalców Stalina stworzyli podwaliny Trzeciej RP. To spośród nich formowano szeregi Zmotoryzowanych Oddziałów Milicji Obywatelskiej (ZOMO), to nimi obsadzano struktury WSI i służb specjalnych, spośród nich werbowano tajnych współpracowników SB, to oni poparli wprowadzenie stanu wojennego ogłaszając generała Jaruzelskiego mężem stanu. To oni po "upadku komuny" zablokowali lustrację. To spośród nich wyrósł Adam Michnik, który wziął na siebie kontynuację procesu demoralizacji i niszczenia tożsamości narodowej Polaków przy pomocy Gazety Wyborczej, by się ostatecznie przy pomocy Geremka, Kuronia i Mazowieckiego dogadać z komunistami przy okrągłym stole. To wtedy postała zabójcza dla Polski oś Czerska - Ordynacka. To wtedy Adam Michnik wespół z Cimoszewiczem przekonali Polaków by wybrali Prezydentem Aleksandra Kwaśniewskiego stawiając tym samym post-komunistów u władzy de facto do dnia dzisiejszego. To wtedy Polska znów pękła na pół, rozpadając się na "lewacko" post-komunistyczną i "prawicowo" patriotyczno-solidarnościową.

Aż nadeszły nasze czasy (pokolenie lat 2000/2010) naznaczone przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej pod rządami SLD, krótkim okresem rządów braci Kaczyńskich zwanym Czwartą RP, a w ostatnim pięcioleciu zdominowane przez rządy Platformy Obywatelskiej pod wodzą Donalda Tuska, namazanego przez post-komunistów na "wiecznego premiera".

Po czasie wyszło na jaw (OFE, refundacja leków, ACTA, sport, autostrady, kolejnictwo, reforma emerytalna...), że mamy rząd, który nie potrafi rządzić.

A mimo to Platforma Obywatelska nadal prowadzi w sondażach. Dlaczego? Bo, jak już wspomniałem, ma za sobą głosujący wbrew logice post-komuszy elektorat, który jak diabeł święconej wody boi się każdej nowej władzy, która mogła by zdemaskować ich rzeczywiste korzenie.

Ale nawet ich trzeba było jakoś przekonać do coraz bardziej nieudolnych poczynań Platformy. I znowu do akcji wkroczył rezydujący przy ulicy Czerskiej redaktor gazety nie bez powodu nazwanej Wyborczą. Sprytny guru mentalnie nowobogackich snobów "różowego salonu III RP" doskonale znał odbierającą rozum moc utwierdzenia "wykształciucha" w przekonaniu o przynależności do "ELITY". Pan redaktor wiedział, że jak takiemu powie, że należy do creme de la creme III RP, to on nie dość, że w to głęboko uwierzy, to jeszcze będzie owego wyróżnienia bezkrytycznie bronił do upadu. Więcej, że taki delikwent zrobi dosłownie wszystko, byle się świat nie dowiedział, co sobą reprezentuje naprawdę.

Jednocześnie doktrynerzy Platformy rozpętali gigantyczną nagonkę na opozycję prawicową, a Gazeta Wyborcza wyprodukowała tysiące artykułów mających przekonać Polaków, że: prawicowiec to oszołom; historia to zbytek; narodowa tożsamość to antysemityzm; polska tradycja to ksenofobia; honor to przeżytek; moralność to frajerstwo; wiara to ciemnogród; rodzina to anachronizm... i tak dalej.

W efekcie, choć gospodarczo poszliśmy do przodu, w post-komuszej Polsce nastąpiła dramatyczna cofka kulturowa, a "intelekt" modelowych popleczników Tuska niewiele się już różni od opisanego w "Malowanym Ptaku" Kosińskiego. A obłuda wyzutej z wrażliwości Platformy sięgnęła niedawno przysłowiowych szczytów, kiedy ta załgana partia bez cienia skrupułów przywłaszczyła sobie chwałę za usankcjonowanie "Narodowego Dnia Żołnierzy Wyklętych". Czy można sobie wyobrazić podlejszą obłudę niż wylewanie krokodylich łez nad losem żołnierzy zamordowanych przez przodków tych, którzy te łzy ronią??? Toż to już nie chichot historii, ale historyczna paranoja!!! I tylko patrzeć, jak potomkowie oprawców zaczną stawiać pomniki wymordowanym przez ich dziadów ofiarom.

Wielu przyzwoitych ludzi zadaje sobie pytanie, czy ludziom Platformy nie wstyd, że gnębiąc opozycję prawicową zdeptali polityczny obyczaj. Że w dążeniu do partyjnej hegemonii sięgają do przestępczych metod. Że wprowadzili w Polsce prawo dżungli. Że kto silniejszy, ten lepszy. Że cham chama chamem pogania. Że znowu wpędzono Polskę w monstrualne długi. Że śledztwo smoleńskie bez zmrużenia oka oddano sowietom. Że Polaków protestujących pod stocznią nazwano wyjącym bydłem. Że bezczeszczono modlących się ludzi. Że usunięto wszystkich niewygodnych, choć byli genialnymi fachowcami... długo można by wymieniać.

Więc pytam. A czegoż można się było spodziewać po prawnukach renegatów stalinowskiej władzy??? Czegoż można było oczekiwać po potomkach popleczników Bieruta, Gomułki, Gierka, Moczara, Jaroszewicza, Rakowskiego, Jaruzelskiego, Urbana, Michnika, na Donaldzie Tusku kończąc??? Co ci ludzie mogli wynieść z domu prócz prostactwa i służalczości wobec Moskwy? Poza wrodzoną żyłką do cwaniactwa, złodziejstwa, opilstwa i nieróbstwa??? Siła genów jest ogromna!!! Wciąż rządzą nami osobnicy wyzuci z wrażliwości i poczucia przyzwoitości. Ja znam tę kategorię ludzi, gdyż pamiętam, jakimi metodami zaszczuto na śmierć mojego ojca w latach pięćdziesiątych. A potem obserwowałem jak dzieci, wnuki i prawnuki tych oprawców przekazywały sobie z pokolenia na pokolenie co lukratywniejsze stanowiska w Państwie.

Ale wróćmy, jeszcze do czasów powojennych. Otóż prawie wcale nie mówi się o tym, że wtedy, obok Żołnierzy Wyklętych, którzy stanęli do walki z komuną pod bronią, do walki z czerwoną zarazą stanęli także Polacy, których orężem zamiast karabinów była ich uczciwość i postawa życiowa wyrosła z tradycji tysiącletniej Rzeczpospolitej. Mam na myśli tych, których w czasach stalinowskich nazywano "zaplutymi karłami reakcji", za Gierka "wichrzycielami", po okrągłym stole "oszołomami", "nieudacznikami" i "ksenofobami", kończąc na tych, których już w naszych czasach premier Tusk nazwał pogardliwie "moherowymi beretami", czytaj ludźmi gorszej kategorii.

Chodzi mi o szeroko pojętą prawicę, albo, jak kto woli kilka milionów przyzwoitych ludzi, którzy nie dali się zgnoić komunie, ludzi mających poczucie godności, którzy poświęcili kariery i zbytki w służbie Polsce. Tych, którzy do dnia dzisiejszego nie ustali w walce z pogrobowcami komuny. Tych bezimiennych, skromnych, cichych bohaterów, których walka z czerwonym łajdactwem polegała na tym, że nigdy nie wstąpili do PZPR, za żadną cenę nie dali się zwerbować bezpiece, nie dali się kupić za talon na meblościankę, nie zdradzili ideałów Solidarności, a potem, w imię wartości wyniesionych z domu, jak od zarazy stronili od zawłaszczających Polskę różowych siewców nowego porządku.

Długo się zastanawiałem, jakimi słowy można by uhonorować i wyrazić wdzięczność dla tych wspaniałych Polaków i pięknych umysłów.Pisałem, kreśliłem, odkładałem zmięte kartki i próbowałem od nowa. Ale wciąż czegoś brakowało, wciąż było za mało.Aż mi Pan Bóg podsunął refren ballady Reinharda Mey'a:

Błogosławieni ci Nadłamani, ale Nieugięci
Poplątani, w siebie wpełznięci,
Ci Odrzuceni, Przygnębieni, Przygarbieni.
Do ściany Przyciśnięci.
Błogosławieni ci Szaleni.

Moim zdaniem słowa tego pięciowiersza wiernie oddają stan ducha milionów uczciwych Polaków, którzy nie bacząc na szykany, krzywdy i ostracyzm ze strony post-komuszych rządów nie ustali w walce z czerwoną pandemią do dnia dzisiejszego.

Błogosławieni ci Nadłamani, ale Nieugięci
W czasach stalinowskich nadłamywano ich terrorem władzy ludowej i Urzędu Bezpieczeństwa, za Gierka próbowano skruszyć skazywaniem na pauperyzację, w czasie Solidarności, a później stanu wojennego zastraszano ich oddziałami ZOMO i ścieżkami zdrowia, w czasie okrągłego stołu kuszono konfiturami za przejście na stronę różowych, a za rządów Tuska dyskryminowano ich szantażem poprawności politycznej.

Lecz mimo to ci odważni ludzie byli nieugięci, choć już w "wolnej" Polsce przychodzi im za to płacić statusem obywateli drugiej kategorii. I to nie są, jak się błędnie sądzi, tylko ludzie Kaczyńskiego i Ziobry, których ogarnięta paniką Platforma chce wyłączyć z polityki stawiając przed Trybunałem Stanu. To jest wielomilionowe, prawicowe, patriotyczno-solidarnościowe skrzydło polskiego społeczeństwa, które w imię wartości wyniesionych z domu nigdy się zbratało z czerwonymi.

Poplątani, w siebie wpełznięci
Tak. Ale czyż można się temu dziwić? Przecież tylko ucieczka w siebie mogła być ratunkiem dla kochających Polskę uczciwych i wrażliwych ludzi, gdy patrzyli na to wszystko, co się działo z Polską.

Bo choć kraj wypiękniał, choć żyje się lepiej i wygodniej, choć sklepy są pełne i za pieniądze można dostać wszystko, coś się stało złego z naszą polską duszą. Polska krwawi, mimo, że jest wolna. Dlaczego? Bo wciąż kilka milionów Polaków czuje się pod rządami Tuska intruzami we własnej Ojczyźnie.

A jak patrzę na te wszystkie świństwa, które od pięciu lat wyrządza Polsce obóz władzy, coraz częściej myślę, że chyba nawet za komuny nie było aż tak źle. Tę samą opinię coraz częściej słyszę od moich znajomych.

Gorzkie to stwierdzenie, ale trzeba sprawiedliwie przyznać, że czerwoni przynajmniej stwarzali pozory, że liczą się z ludźmi. Natomiast arogancja, bezczelność i buta Platformy sprawiają, iż coraz częściej dochodzę do wniosku, iż ta partia w pomiataniu ludźmi i oszukiwaniu społeczeństwa posuwa się znacznie dalej, niż niegdyś Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. A tylko patrzeć jak do nich dołączy Alibaba Palikot i jego czterdziestu zdegenerowanych rozbójników.

Przygnębieni, przygarbieni, do ściany Przyciśnięci
A jacy mogą być wrażliwi i prawi ludzie wobec otaczającego ich zewsząd prostactwa, draństwa, chamstwa, bezguścia i coraz powszechniejszego odmóżdżenia??? Bo modelowy zwolennik Platformy to przebrany w szaty kultury wysokiej euro-burak, albo lepiej jamochłon, któremu do życia wystarcza otwór gębowo-odbytowy, karta kredytowa, plazmowy telewizor na ścianie i świadomość, że jest "lepszy" od "gorszej" reszty. To tacy jak on nie zdejmują nogi z gazu, gdy na zebrę wchodzi matka z dzieckiem, a na "wytwornych" rautach salonu III RP łokciami się przepychają do żarcia, jakby po raz pierwszy w życiu zobaczyli szynkę. Tylko tyle Polska odziedziczyła w spadku po komuszo-ubeckich antenatach kasty, która dziś pomiata uczciwymi Polakami!!!

Czastuszki (Bierut), pieśni o Stalinie (Gomułka) - Festiwal Piosenki Radzieckiej (Gierek) - subkultura disco polo (Kwaśniewski) i zagnieżdżone w wielkich miastach napływowe "towarzystwo" wzajemnego zachwytu nad samymi sobą, vide: blog RRK i "Drugie śniadanie mistrzów" (Tusk et consortes). Oto "kulturowy" dorobek post-komuszych "elit".

I choć nie ma już wojsk sowieckich w Polsce, choć mamy już, przynajmniej na papierze wolność i demokrację, to komuna w Polsce nie do końca upadła.

W efekcie ludzie znów boją się politykować na głos w kawiarni, w pracy, ba, nawet przy rodzinnym stole. Boją się, bo wiedzą, że jedno krytyczne zdanie o Tusku i jego Platformie grozi ostracyzmem, towarzyską banicją, odsunięciem od konfitur, z wyrzuceniem z pracy włącznie. W czasach stalinowskich ludzie bali się słuchać Radia Wolna Europa. A dzisiaj ich prawnuki lękają się przyznać w pracy, że czytają prasę prawicową, żeby ich mianowany przez Platformę szef nie pozbawił premii. Gorzej! Mediom niepokornym wobec rządu zabiera się prawo do emisji. Więc pytam. Gdzie ta wolność??? Gdzie ta demokracja??? A potem rządzący się dziwią, że ludzie wciąż śpiewają: "Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie!".

Znowu powróciła konspiracja. Do dzisiaj pamiętam jak w latach pięćdziesiątych mama przysłaniała okna i obijała ściany kilimami, bo ubecy byli wszędzie, jak w czasie Solidarności z duszą na ramieniu nosiłem ulotki, jak w stanie wojennym robiłem po kryjomu paczki dla internowanych. A dzisiaj? Gdy mowa o polityce, w kawiarniach ludzie znowu przyciszają głos i przysłaniają dłonią usta podając sobie pod stołem odbite na ksero wycinki z prasy politycznie niepoprawnej. Nie o taką Polskę walczyli uczciwi Polacy! Nie o taką!

Błogosławieni, ci Szaleni
Ostatnio coraz częściej się słyszy opinię, że odkąd Tusk przejął władzę, skończyła się Polska. Że już wszystko przepadło, bo piarowcom Platformy udało się wszczepić w polskie mózgi przeświadczenie, iż na platformerskie rządy nie ma siły, a ci, którzy nadal walczą o prawdziwie wolną Polskę to ludzie szaleni.

Otóż, nie dajmy się zwieść tym komuszym podszeptom. Bo gdyby tak na to patrzeć, to trzeba by uznać, że powstańcy warszawscy byli nieodpowiedzialnymi wariatami, co nam nota bene przez całe dekady próbowali wmówić komuniści. A jednak mamy Muzeum Powstania Warszawskiego zbudowane jako symbol bohaterstwa i mądrości powstańców, którzy stanęli do walki o Polskę zdawało się w beznadziejnych i nie wartych ofiar okolicznościach.

Podobnie było, kiedy się rodziła Solidarność. Czerwona propaganda też wmawiała wtedy ludziom, że strajkujący Polacy to nieodpowiedzialni szaleńcy, którzy się porywają z motyką na słońce, bo Moskwa nigdy nie da zgody na upadek komunizmu w Polsce. I co? ?Niemożliwe? po raz wtóry stało się możliwym.

I podobnie jest teraz. Po raz trzeci wyniszczająca Polskę post-komusza szajka tłucze Polakom do głowy, że tylko Platforma może nam dać szczęście, a ci, którzy są odmiennego zdania to oszołomy i szaleńcy.

I znowu, właśnie ci "błogosławieni szaleńcy" są ostatnią nadzieją na prawdziwie wolną Polskę. Bo tylko oni, z pomocą mądrej części społeczeństwa, mogą nas wyzwolić z post-komuszych szponów.

I trzeba to zrobić niezwłocznie! Nim będzie za późno! Czy pamiętacie jeszcze słowa refrenu hymnu Polski Podziemnej??? Nie? Więc przypominam:

Do broni! Jezus Maryja! Do broni!!!

Bo Palikot obrasta w piórka, za węgłem Ordynackiej już się czai do skoku odchudzony Kwaśniewski, a na Czerskiej, Michnik od rana do nocy główkuje nad nową receptą na uległą wobec Moskwy Polskę.

Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 15.08.23 Pobrań: 20 Pobierz ()
15.08.2023
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 15.08.23 Pobrań: 19 Pobierz ()
15.08.2023 Żydowski antypolak z loży B'nai B'rith i zwolennik kazirodztwa, jedynką na liści
Antypolski i antyklerykalny publicysta, prof. Jan Hartman, ma wystartować z pierwszego miejsca na liście Lewicy w okręgu wyborczym Nowy Sącz.

Żydowski antypolak z loży B'nai B'rith Jan Hartman nie pozwala o sobie zapomnieć. W ciągu ostatnich lat wywołał kilka skandali. Między innymi wyzywał cały Naród Polski w związku z tym, że ktoś dokuczył jego zwierzakowi. Zdarzyło mu się też publicznie promować i bronić kazirodztwa a także pedofilii. Aktualnie ma wystartować z pierwszego miejsca dyzmokratycznej listy wyborczej Lewicy w okręgu nr 14 (Nowy Sącz).

Prawdopodobnie w tym samym okręgu, z list PiS wystartuje wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki.

- Bardzo liczę na to, że marszałek Terlecki nie będzie przede mną uciekał - skomentował Hartman w rozmowie z Onetem Link. Dodaje, że w poprzednich wyborach sądeckiej ?jedynce? Lewicy (był nią Jakub Bocheński, tragicznie zmarły we wrześniu ubiegłego roku) zabrakło około tysiąca głosów, by zdobyć mandat. - Teraz zdobycie mandatu przez Lewicę jest absolutnie możliwe. Musimy potraktować kampanię bardzo na poważnie, a nie na zasadzie odrobienia zadania domowego - przekonywał kontrowersyjny komentator.

Przypomnijmy kilka nagłówek gazet z udziałem tego człowieka:
Link
Link
Link

magnapolonia.org
------------------------------------

Kazirodztwo i gwałcenie dzieci są dla sejmowej Lewicy w porządku i biorą na swoje listy degeneratów popierających takie praktyki. Inaczej jest gdy chodzi o katolickich księży. Wówczas zamieniają się w obrońców uciśnionych przez niemoralny kler. No cóż, nie od dziś wiadomo, że lewica to stan umysłu.
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 15.08.23 Pobrań: 16 Pobierz ()
Strona 110 z 183 << < 107 108 109 110 111 112 113 > >>
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.