|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 2
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
11
|
Download: Gazetka "Wolne Słowo" |
|
|
04.09.2023 Straty ludzkie są ogromne, zachodni sprzęt płonie jak zapałki |
Polak, który był na froncie, jest przerażony. Co na to banderofil i "ekspert"?
Wczoraj polski portal wp.pl opublikował wywiad z Polakiem Sławomirem Wysockim, który regularnie podróżuje na Ukrainę.
"Straty w ludziach są ogromne. Zachodni sprzęt płonie jak zapałki. Jest znacznie gorzej, niż się powszechnie wyobraża. Od dłuższego czasu pojawiają się stwierdzenia, że Ukraina bije głową w mur, próbując iść do przodu" - mówi Sławomir.
Sławomir Wysocki odwiedził niedawno Awdijiwkę i opowiedział, jak trudna jest tam sytuacja.
"Gdybyśmy tam nie pojechali, ci ludzie umarliby z głodu. Nie ma tam żadnej innej pomocy. Do 2014 roku w mieście mieszkało ponad 40 000 osób. Znajdowała się tam jedna z największych fabryk koksu w Donbasie. Teraz pozostało tam może 200 osób" - powiedział Polak.
"Miasto nie jest całkowicie zniszczone, ale opuszczone. Starzy ludzie nadal mieszkają w domach jak z horroru. Jedyną pomoc otrzymują od nas" - mówi Wysocki.
"Po raz pierwszy byłem tak blisko Doniecka. Sytuacja jest tam bardzo trudna. Nie ma tam żadnego postępu. Nastroje są złe. Mieli nadzieję, że będą w stanie przeprowadzić skuteczną kontrofensywę. Jednak nie ma żadnego sukcesu. Nie udało im się nawet dotrzeć do pierwszej linii rosyjskiej obrony" - mówi Polak.
"Straty ludzkie po stronie ukraińskiej są ogromne. Zachodni sprzęt płonie jak zapałki. Sytuacja jest znacznie gorsza, niż się powszechnie wyobraża" - dodaje.
Wysocki mówi, że niedawno policzył groby we Lwowie. W starej części cmentarza znajduje się około 100 grobów, niektóre z 2014 roku. W nowej części - ponad 600. Na miasto liczące około 700 000 mieszkańców przypada około 700 pochówków.
"Na wsiach proporcje są kolosalnie inne. Kiedy przez nie przejeżdżam, widzę cmentarze wzdłuż ulic. Na każdym z nich są dziesiątki nowych grobów" - relacjonuje.
"Na jednym z charkowskich cmentarzy jest ponad dwa tysiące grobów. Ponadto, wciąż są zaginieni, w okopach lub pochowani z tymi, którzy również zaginęli. Tych strat nie da się dłużej ukrywać. Wystarczy pojechać i policzyć groby na ukraińskich cmentarzach. Widzą to również ukraińscy wojskowi" - dodał Wysocki.
Wysocki opisuje również spotkanie, które miało miejsce kilka dni temu, które opisał jako emocjonalnie traumatyczne. Rozmawiał z 60-letnim mężczyzną, który był sierżantem piechoty morskiej i znajdował się w piwnicach Azovstal. Przebywał w rosyjskiej niewoli od ośmiu miesięcy, stracił na wadze 30 kg i starał się teraz wyleczyć tak bardzo, jak to możliwe. "Rosyjska armia nauczyła się już wszystkiego i nadrobiła zaległości".
"Dwa miesiące temu byłem pełen optymizmu co do Kupiańska. Ale teraz ledwo możemy się utrzymać. Jak długo? Nie wiem. Wygląda na to, że Rosjanie robią wszystko, aby dotrzeć do Kupiańska, skąd rozpoczną wiosenną ofensywę" - przewiduje Polak.
Jak Ukraińcy walczący na froncie oceniają rosyjski system obronny?
"Są przerażeni" - mówi zwięźle Wysocki.
"Wiedzą, że rosyjska armia przestudiowała wszystko i przewidziała wszystko, są dokładnie przygotowani. Rosjanie mają bardzo dobre wojska inżynieryjne. System obronny został zbudowany przez organizacje budowlane. To nie jest willein [wieśniak - admin], który użył sapera do zbudowania okopu.
Przyjechały całe kompanie, wylały beton, zrobiły fortyfikacje w stylu Linii Maginota. Są trzy lub cztery takie linie" - dodaje.
"Ukraińcy mówią, że na jednym metrze kwadratowym jest pięć min. Nie da się stanąć na nogę, żeby któraś nie wybuchła" - podkreśla.
Czy w obliczu coraz większej liczby ofiar są jeszcze chętni do obrony Ukrainy?
"Nie ma chętnych. Szukają ich nawet na ulicach. We Lwowie organizują "łapanki" w całym mieście, zabierając ludzi z placów budowy, wchodząc do barów itp." - mówi.
"Niedawno byłem świadkiem takiej sytuacji na dworcu autobusowym we Lwowie. Pięciu policjantów stało i sprawdzało każdego, kto chciał wyjechać ze Lwowa. Nie mógł się wytłumaczyć? Na bok. W ten sposób zatrzymano osiem osób z jednego autobusu" - mówi.
"Wiele przyczyn obecnej sytuacji z mobilizacją ma swoje źródło w Bachmucie. To był taki drenaż, taka maszynka do mięsa, że nie było już komu walczyć" - mówi Sławomir.
"Ukraińcy mówią: mamy to, co mamy, ale wkrótce nie będzie nikogo. Tak mówili w maju. I tak się stało - nie ma nikogo" - wyjaśnia Polak.
"To są straty, jak podczas Powstania Warszawskiego" - dodaje w przenośni. I podkreśla: "Giną najbardziej doświadczeni, także ci, którzy walczyli od 2014 roku. Bez doświadczenia, będąc w Bachmucie, można było wytrzymać nie dłużej niż cztery godziny" - mówi Wysocki.
Przytacza przykład swojego znajomego, który pracował jako główny analityk finansowy w największym banku komercyjnym w Kijowie.
"Pierwszego dnia wojny zabrał ze Lwowa żonę i dziecko. Natychmiast zaciągnął się do AFU, chociaż nigdy nie służył. Nie widział ich przez ponad półtora roku. Nie miał ani jednego urlopu. Przez rok siedział w okopach na granicy białorusko-ukraińskiej, a teraz został przeniesiony do Kupiańska, gdzie kopie okopy. Ma nieco ponad 40 lat" - powiedział.
Ukraińcy się nie poddadzą.
"Rosjanie mają nadzieję, że po zeszłorocznej łagodnej zimie, ten rok będzie ciężki. I będą w stanie wycisnąć Ukrainę tak bardzo, że wiosną podejdą do Kijowa i zmuszą Ukrainę do "poddania się"" przewiduje Wysocki. "Ukraińcy mówią, że na jednym metrze kwadratowym jest pięć min. Nie da się stanąć nawet na stopę bez eksplozji jednej z nich" - podkreśla. "Ukraińcy mówią: mamy czym walczyć, ale wkrótce nie będzie kim walczyć. Tak mówili w maju. I tak się stało - nie ma nikogo" - wyjaśnia.
"W takim przypadku wojna potrwa przez kilka następnych lat. Ale jeśli Europa nie pomoże, straty będą jeszcze większe. A już są ogromne" - podsumowuje rozmówca Wirtualnej Polski.
Ps...Myślał, że to gra komputerowa? Ma już dość bzdurnej propagandy i piszczyszczenia z zachwytu.Teraz nadszedł czas, aby sprawić, by nie było nikogo... - przerywając ich linie zaopatrzenia. Bardzo dogodny moment, zanim nadejdzie kolejna partia pocisków kasetowych i zubożonego uranu. "Uderzaj, póki żelazo gorące". Czy Sławomir - o żydowskim nazwisku Wysocki naprawdę nie zdaje sobie sprawy, że celem Jankesów jest walka z Rosją do ostatniego Ukraińca? A potem, być może, wrzucą do pieca polskie mięso armatnie.
kula Lis 70
https://c-z06.neon24.org |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 04.09.23 |
Pobrań: 18 |
Pobierz () |
04.09.2023 Pięć zasad dobrego snu, które mogą się przyczynić do wydłużenia życia nawet o kilka lat |
Według doniesień naukowców zrzeszonych w American College of Cardiology przestrzeganie pięciu zasad dobrego snu może wydłużyć przewidywaną długość życia ludzi nawet o pięć lat. Badacze wyróżnili pięć kluczowych zasad, które są kluczowe dla zdrowia.
W czwartek, 23 lutego, podczas corocznego spotkania zorganizowanego przez American College of Cardiology zaprezentowano wyniki badania. Uwzględniono w nich dane 172 tysięcy osób, które w latach 2013-2018 wypełniały ankiety dotyczące swojego snu, w ramach badań prowadzonych przez państwową organizacje National Health Interview Survey.
Pięć zasad dobrego snu
Respondenci podczas badania oceniali, czy występuje od nich pięć zasad dobrego snu, czyli: łatwe zasypianie, ciągłość snu, przesypianie optymalnej liczby godzin, wstawanie wypoczętym oraz unikanie środków wspomagających zasypianie. Po pięciu latach badacze zestawili zebrane dane z ankiety z informacjami dotyczącymi zgonów wśród respondentów.
"Ci, którzy nie spełniali żadnej lub spełniali tylko jedną z zasad dobrego snu, byli o 30 proc. bardziej narażeni na zgon niż ci spełniający wszystkie warunki" - stwierdzono.
Z kolei u osób przestrzegających wszystkich pięciu zasad dobrego snu "występowało o 21 proc. mniejsze prawdopodobieństwo śmierci z powodu chorób układu krążenia, o 19 proc. mniejsze prawdopodobieństwo śmierci z powodu raka i o 40 proc. mniejsze prawdopodobieństwo śmierci z przyczyn innych niż choroby serca lub rak" - przekazano w oświadczeniu podsumowującym badanie.
Naukowcy ustalili, że dobry sen ma znaczący wpływ na długość życia, szczególnie u mężczyzn. Zgodnie z wynikami badania, mężczyźni, którzy przestrzegają wszystkich pięciu zasad dobrego snu, żyją średnio o 4,7 roku dłużej niż ci, którzy przestrzegają co najwyżej jednej z reguł. W przypadku kobiet ta różnica wynosi mniej niż połowę - 2,4 roku.
Powszechny niedobór snu
- Jeśli ludzie przyswoją wszystkie nawyki prowadzące do idealnego snu, zwiększy się prawdopodobieństwo, że będą mieli długie życie - podkreślił dr Frank Qian z Harvard Medical School, jeden z autorów badania.
- Jeśli uda nam się ogólnie poprawić sen, a w tym procesie szczególnie ważna jest identyfikacja zaburzeń snu, być może uda nam się zapobiec części przedwczesnych śmierci - dodał.
Mimo że wymieniono pięć zasad dobrego snu, naukowcy zacytowani przez CNN uważają, że najważniejszą z nich jest odpowiednia ilość snu, czyli siedem do ośmiu godzin na dobę. Niestety, dane Amerykańskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób pokazują, że jedna trzecia Amerykanów boryka się z problemem niedoboru snu, podobnie jak wiele osób w Europie.
- Istotna jest nie tylko ilość i jakość snu, ale również jego regularność, tak samo dobry sen każdej kolejnej nocy - podsumował niezaangażowany w badanie dr Raj Dasgupta z Southern California?s Keck School of Medicine.
https://dobrewiadomosci.net.pl |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 04.09.23 |
Pobrań: 18 |
Pobierz () |
04.09.2023 Franciszek w Mongolii zachwyca się ludobójcą chrześcijan, szamanami, buddyzmem i ekologi |
Franciszek ponownie wychwala imperializm. Tym razem "przywódca katolików" zrobił to w Mongolii. Ojciec Święty zachwycał się Czyngis Chanem - krwawym tyranem i ludobójcą chrześcijan.
Franciszek niejednokrotnie wprawiał katolików na całym świecie w konsternację swoimi czynami. Już nie raz wygłaszał tezy, które są sprzeczne z nauką chrześcijańską. W obliczu rosyjskiej napaści na Ukrainę wykazywał prorosyjskie sympatie, a podczas spotkań z Indianami brał udział w rytuałach, które można uznać za pogańskie i odprawiane ku czci bożków. Po papieskiej wizycie w Mongolii katolicy znów mogą czuć się zdezorientowani.
Papież znów o ekologii
Podczas wizyty w Mongolii papież Franciszek zachwycał się tradycyjnymi mongolskimi jurtami. Ojciec Święty stwierdził, że są one przykładem dla ludzi w reszcie świata, bo są ekologiczne, czyli "wszechstronne, wielofunkcyjne i mają zerowy wpływ na środowisko".
Franciszek zauważył, że "jurty dzięki swojej zdolności adaptacji do skrajności klimatycznych, umożliwiają życie na bardzo zróżnicowanych terytoriach".
W ogóle papież zaskakująco dużo miejsca w swoim przemówieniu poświęcił właśnie jurtom. Może jednak lepiej byłoby, gdyby przez całe przemówienie trzymał się właśnie tego tematu. Reszta tego, co powiedział, jest bowiem o wiele bardziej kontrowersyjna.
Franciszek zachwyca się szamanami i buddyzmem
W dalszej części przemówienia Ojciec Święty zachwycał się buddyzmem i mongolskimi szamanami. Zdaje się, że przywódca katolików przejawia jakiś rodzaj fascynacji religiami szamanistycznymi, bo to nie pierwszy raz, gdy wyraża tego rodzaju podziw.
W Mongolii Franciszek mówił, że "holistyczna wizja mongolskiej tradycji szamańskiej i szacunek dla każdej istoty żywej wywodzący się z filozofii buddyjskiej, stanowią ważny wkład w pilne zaangażowanie na rzecz ochrony planety Ziemi".
Papież znów chwali imperializm i zachwyca się ludobójcą chrześcijan
Franciszek przypomniał Mongołom, że przybył do nich "w czasie ważnej dla was rocznicy, 860-lecia urodzin Czyngis-Chana". Papież wyraził podziw dla przodków gospodarzy, że "ogarniali przez wieki ziemie tak odległe i zróżnicowane". Zdaniem papieża imperium Czyngis Chana może być przykładem dla dzisiejszej cywilizacji, jak przywrócić pokój i harmonię na świecie naznaczonym przez konflikty.
Franciszek zupełnie pominął fakt, że Czyngis Chan rozszerzał swoje imperium poprzez prowadzenie krwawych podbojów i mordowanie autochtonicznych ludów - najczęściej chrześcijan. W 1240 roku Mongołowie zajęli Kijów, a następnie organizowali najazdy na Polskę, podczas których zginęło ok. 20 tys. mieszkańców ziem polskich, co, odnosząc do mniejszej liczebności ludzi niż obecnie, można uznać za ogromne i krwawe ludobójstwo.
To jednak nie pierwszy raz, gdy Ojciec Święty zachwyca się imperializmem. Nie tak dawno w rozmowie z rosyjską młodzieżą mówił młodym ludziom z Rosji, że są spadkobiercami wielkiej Rosji Piotra I i Katarzyny II i apelował, by nie rezygnowali ze swojego dziedzictwa.
nczas.com
-------------------------
Kim jest autor przemówienia Franciszka? Otóż ów autor bez zbędnego kamuflażu pokazał swój prawdziwy czarci pazur nawiązując do "znanej epopei imperium mongolskiego":
...znanej epopei imperium mongolskiego, o największej rozciągłości terytorialnej w dziejach. Ponadto, przybywam do Mongolii w czasie ważnej dla was rocznicy, 860-lecia urodzin Czyngis-Chana. Ogarnianie przez wieki ziem tak odległych i zróżnicowanych, uwypukliło niezwykłą zdolność waszych przodków do uznania doskonałości ludów, które tworzyły ogromne terytorium imperium i do oddania ich na służbę wspólnego rozwoju.
Do tego dorzucone jest takie zdanie:
Jest to przykład, który należy docenić i ponownie zaproponować w naszych czasach.
|
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 04.09.23 |
Pobrań: 18 |
Pobierz () |
05.09.2023 Idą w zaparte: Bruksela zatwierdziła ulepszoną szczepionkę na COVID-19. "W trybie p |
Zatwierdziliśmy dostosowaną do nowego wariantu wirusa szczepionkę przeciwko COVID-19 w obliczu jesiennych kampanii szczepień w państwach członkowskich UE - poinformowała w piątek Komisja Europejska.
"Komisja zatwierdziła dziś szczepionkę Comirnaty przeciwko COVID-19, dostosowaną do nowego wariantu wirusa - XBB.1.5, którą opracowała firma BioNTech-Pfizer. Szczepionka oznacza kolejny ważny krok w walce z tą chorobą. Nowe warianty COVID-19 wymusiły już tym samym trzykrotne modyfikacje składu preparatu" - podała KE w komunikacie.
"Rygorystyczna ocena"
Szczepionkę "dopuszczono do stosowania u dorosłych, dzieci i niemowląt w wieku powyżej 6 miesięcy". "Zgodnie z wcześniejszymi zaleceniami Europejskiej Agencji Leków (EMA) i Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) osoby dorosłe oraz dzieci w wieku od 5 lat wymagający zaszczepienia, powinni otrzymać pojedynczą dawkę, niezależnie od ich historii szczepień przeciwko COVID-19" - napisano.
KE podała, że przed zatwierdzeniem szczepionkę poddano "rygorystycznej ocenie Europejskiej Agencji Leków w trybie mechanizmu przyspieszonej oceny". Komisja zaznaczyła, że zatwierdziła dostosowany preparat w trybie przyspieszonym, aby państwa członkowskie mogły przygotować się na czas do jesienno-zimowych kampanii szczepień.
Z Brukseli Łukasz Osiński
https://zdrowie.dziennik.pl/aktualnosci/artykuly/9288655,bruksela-zatwierdzila-ulepszona-szczepionke-na-covid-19-w-trybie-prz.html |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 05.09.23 |
Pobrań: 16 |
Pobierz () |
05.09.2023 PSNLiN wzywa rząd do odstąpienia od legalizacji przymusu szczepień ochronnych dzieci. |
Polskie Stowarzyszenie Niezależnych Lekarzy i Naukowców (PSNLiN) wzywa rząd do odstąpienia od legalizacji przymusu szczepień ochronnych populacji dziecięcej. PIS forsuje przymus szczepień dzieci. Zareaguj!!! Pobierz i wyślij pismo do 4.09.2023r. https://psnlin.pl/news,polskie-stowarzyszenie-niezaleznych-lekarzy-i-naukowcow-psnlin-wzywa-do-odstapienia-od-legalizacji-p,200.html
Link |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 05.09.23 |
Pobrań: 17 |
Pobierz () |
05.09.2023 Pamiętajcie - Bóg jest po naszej stronie. |
Dziesięć największych i najniebezpieczniejszych kłamstw i dezinformacji mediów głównego nurtu, jakie opowiadali od początku 2020 r. I pamiętajcie - Bóg jest po naszej stronie.
Dr Vernon Coleman
Od początku tego oszustwa, zwłaszcza od momentu, gdy spiskowcy poważnie podeszli do sprawy i zaczęli oszukiwać i uciskać z wielką powagą, było jasne, że wszystko, co się dzieje, jest ze sobą powiązane. Jak powtarzam od trzech i pół roku, nic nie dzieje się przez przypadek. Wszystko jest połączone. Nie ma przypadków. Musimy stale mieć świadomość, że jesteśmy oblężeni i że stawka w tej wojnie jest wyższa niż kiedykolwiek w jakiejkolwiek poprzedniej wojnie. To nie jest wojna o terytorium lub konkretny towar, taki jak ropa, złoto czy pszenica. To wojna o naszą wolność, naszą niezależność, naszą indywidualność i nasze człowieczeństwo.
Na początku 2020 roku denerwowałem się słowami, którymi mógłbym opisać to, co moim zdaniem się dzieje. Przyznaję, że długo i intensywnie myślałem, zanim nazwałem swój pierwszy film "Koronawirus" - "mistyfikacją stulecia". Bałem się, że ludzie prawdopodobnie uznają mnie za paranoika lub szaleńca. Celowo wybrałem słowo "mistyfikacja", bo tak właśnie czułem.
Coraz więcej ludzi się budzi i nie jesteśmy już tak samotni, jak kilka miesięcy temu. Spiskowcy i, co ważniejsze, współpracownicy - bo jest ich sporo - są teraz wyraźnie szaleńcami. Stworzyli cały słownik dziwacznych terminów, takich jak "zrównoważony rozwój, różnorodność, inkluzywność i przejrzystość" - z których żadnego nie rozumieją - jako wymówkę dla ich chciwości, okrucieństwa, ignorancji, egoizmu i absurdalnego poczucia osobistych uprawnień i błędnego zarozumiałości, które ich zdaniem daje im prawo do zasiadania przed ambulansami i wozami strażackimi, do zakłócania życia ludzi i niszczenia mienia w ramach kampanii na rzecz pseudonauki zbudowanej na śmiesznie nieudolnych i krętych teoriach. Wydaje się, że szaleni członkowie kultu ekoterroryzmu, który powoduje taki chaos, zapomnieli o takich podstawowych zasadach zachowania, jak szacunek, godność i przyzwoitość. Są też oczywiście zbyt ignorantami, zbyt uprzedzonymi, zbyt stronniczymi i zbyt naiwnymi, aby zdać sobie sprawę, że odgrywają role, które zostały dla nich przeznaczone. Nigdy nie będzie wystarczającej liczby spiskowców, którzy mogliby przejąć władzę nad światem.
Kolaboranci, półinteligentni, noszący maski, zaszczepione bufony, którzy brali udział w rewolucji "przebudzonych", są i zawsze byli w takim samym stopniu winni tego, co się wydarzyło i co się dzieje. Jak szalony miliarder bankierzy i globaliści, są zbyt stronniczy i zbyt naiwny, aby zdać sobie sprawę, że odgrywają role, które zostały dla nich przeznaczone. Nigdy nie będzie wystarczającej liczby spiskowców, którzy mogliby przejąć władzę nad światem. Ponieważ wszystko, co nam się przydarzyło, wydarzyło się w izolacji i czasami trudno jest dostrzec, jak to wszystko jest ze sobą powiązane, zebrałem dziesięć największych kłamstw, jakie spiskowcy opowiadali w ciągu ostatnich trzech lat - i pokazałem, jak są one ze sobą powiązane w największym i najgorszym oszustwie w historii ludzkości. Wszystkie te kłamstwa miały na celu zachęcenie do przestrzegania zasad i doprowadzenie nas do Wielkiego Resetu.
Zacznę od pierwszej dziesiątki na samym dole listy - od numeru 10.
A numerem dziesiątym na mojej liście jest sama fałszywa pandemia - mistyfikacja związana z koronawirusem, która uderzyła w świat na początku 2020 roku i która została oczywiście zbudowana na ogromnym kłamstwie. Powiedzieli nam, że wszyscy jesteśmy w wielkim niebezpieczeństwie, choć tak nie było, ale chcieli nas przestraszyć. Prawda jest taka, że infekcja Covid-19, o której niekompetentni matematycy mówili nam, że zabije miliony, to nic innego jak coroczna grypa - i to w dodatku dość skromna wersja grypy. Statystyki rządowe pokazują, że grypa zniknęła, gdy covid rzekomo zagrażał naszemu istnieniu. A liczba rzeczywistych zgonów z powodu covid nie przekraczała liczby zgonów w niektórych całkiem zwyczajnych sezonach grypowych. Co więcej, w marcu 2020 r. rządy wiedziały, że infekcja covidem oficjalnie nie jest gorsza od grypy. Zanim zaczęło się całe zamieszanie, Stopień zagrożenia zakażeniem Covid został oficjalnie obniżony do tego samego poziomu zagrożenia, co w przypadku standardowej grypy. Wszystko to jest zapisane. Natomiast współczynniki umieralności za lata 2020 i 2021 pokazują, że liczba zgonów w tych latach nie była większa niż w pozostałych latach. Pandemia Covida była mistyfikacją.
Numer dziewięć na mojej liście to test PCR, którego użyto, aby oficjalne dane dotyczące covida wyglądały znacznie gorzej niż były. Test PCR oczywiście nigdy nie był przeznaczony do stosowania jako test na Covid i był w tym celu całkowicie bezużyteczny (to była szczepionka donosowa dopow.). Wszyscy to wiedzieli. Albo powinien był to wiedzieć. Niemniej jednak rządy na całym świecie wykorzystywały test PCR do fałszywego oznaczania milionów pacjentów - i milionów zgonów - jako związanych z Covid. Ludzie, którzy zmarli na zawał serca, nowotwór, rabusie, przejechani przez autobusy i Bóg jeden wie, co jeszcze, zostali fałszywie uznani za ofiary covid. Nie wykonano sekcji zwłok - co było bardzo wygodne - ponieważ władze uznały, że przeprowadzanie badań pacjentów, których uznano za umierających na grypę, jest zbyt niebezpieczne. Masowo wprowadzono mordercze programy lecznicze i zakazano skutecznych metod leczenia. Starsi ludzie zostali zabici tysiącami za pomocą zastrzyku zawierającego morfinę i benzodiazepinowy środek uspokajający. Ostrzegałem w marcu 2020 r, że zabijanie osób starszych jest jednym z celów mistyfikacji covid. Pozostałe dwa cele, o których ostrzegałem około dwa i pół roku temu, to plan wprowadzenia programów obowiązkowych szczepień oraz plan wykorzystania rzekomej pandemii do pozbycia się gotówki. Test PCR, niewłaściwie użyty i zastosowany, zawsze był integralną częścią sprawiania, że pandemia wydawała się realna: była istotną częścią kłamstwa.
Numer osiem na mojej liście to blokady, które, jak nam powiedziano, mają nas chronić. Wielkie, wielkie kłamstwo. Oczywiście od samego początku było oczywiste, że blokady nie przyniosą nic dobrego, ale wyrządzą ogromne szkody. Dziś tak zwani eksperci na całym świecie ogłaszają z wyraźnym zdziwieniem, że zamykanie ludzi w domach, izolowanie pacjentów domów opieki i zamykanie szkół spowodowało ogromne szkody psychiczne. Zamknięcie oddziałów szpitalnych (w czasie, gdy pielęgniarki były zajęte kręceniem filmów na TikToku) spowodowało ogromny wzrost liczby chorób i zgonów - wzrost ten będzie trwał przez dziesięciolecia. Dzieci zostały szczególnie poważnie zniszczone, a tysiące ludzi cierpi obecnie na poważną depresję i desperacko potrzebują pomocy, której nigdy nie otrzymają. Wszystko to było do przewidzenia - spójrz na filmy, które nakręciłem, gdy po raz pierwszy zasugerowano blokady. Rząd Wielkiej Brytanii wszczął dochodzenie w sprawie covid, podczas którego lekarze i inne osoby składają zeznania - które w dużej mierze wydają się składać z wymówek. Przedstawiłem dowody potwierdzające, że ostrzegałem o wszystkich problemach - i udowodniłem, że panika covidowa była mistyfikacją - już na początku. Naturalnie jednak nie zostałem jeszcze wezwany do złożenia zeznań. Obawiam się, że śledztwo okaże się farsą, celowo zaprojektowaną, aby uniknąć niefortunnego faktu, że każdy, kto powiedział prawdę, był uciszany i demonizowany. Nawiasem mówiąc, jest teraz zupełnie jasne, że politycy i inne osoby w służbie publicznej wiedzieli, że blokady są zupełnie niepotrzebne i można je rozsądnie zignorować.
Numer siódmy na liście to maski, które wprowadzono i wszędzie stały się mniej lub bardziej obowiązkowe, pomimo wyraźnych dowodów na to, że noszenie masek wyrządza znacznie więcej szkody niż pożytku. Ponadto wyrzucone maski wyrządzają znacznie więcej szkód dzikiej przyrodzie i środowisku niż kiedykolwiek wyrządziły to plastikowe torby. Jak można się było spodziewać, kretyni noszący maski przerażali dzieci i opóźniali rozwój niemowląt . Co więcej, osoby noszące maski były bardziej narażone na infekcje dróg oddechowych. I po raz kolejny udowadniając, że "weryfikatorzy faktów" się mylą, jasne jest, że maski faktycznie przyspieszały rozwój i nawrót nowotworów ze względu na ich wpływ na poziom tlenu we krwi. Zmuszanie ludzi do noszenia masek było częścią procesu zmuszania ludności do przestrzegania zasad, a zatem było dodatek do całkowicie absurdalnego programu recyklingu, który dawno temu okazał się całkowicie marnotrawny i bezcelowy, a także kosztowny, a który obecnie jest uważany za religię przez szalonych i ignoranckich fanatyków - te tragiczne dusze, które z radością segregują śmieci, myją swoje starych kartonów po jogurtach cenną wodą, a potem zamykają oczy na fakt, że surowce wtórne są w większości spalane lub wyrzucane - zwykle po przewiezieniu przez pół świata. Program recyklingu wyrządził ogromne szkody środowisku.
Numerem szóstym na mojej liście kłamstw jest wojna - pozornie między Rosją a Ukrainą, ale w rzeczywistości, oczywiście, między NATO i Rosją. Zachodnie media celowo fałszywie przedstawiają wojnę i ukrywają fakt, że wojna została stworzona, aby podnieść ceny energii i żywności. Szkody wyrządzone Europejczykom są niczym w porównaniu ze szkodami wyrządzonymi w Afryce, gdzie setki milionów głodują i umrą. Jest to część programu kontroli populacji, który spiskowcy uważają za niezbędny. Biden i jego kumple wysadzili rurociąg Nord Stream, aby zmaksymalizować szkody wyrządzone Europie i Afryce, a także zmaksymalizować amerykańskie zyski. Problem ten nie zniknął i przyszłej zimy będzie dziesięć razy więcej zgonów niż było spowodowanych dobrze reklamowaną grypą z lat 2020 i 2021. Wojna pomogła podnieść inflację i stopy procentowe,
Numer pięć na mojej haniebnej liście to kłamstwo, że świat jest przeludniony i brakuje mu żywności. Prawda jest oczywiście taka, że żywności jest mnóstwo, ale duża jej część znajduje się w niewłaściwym miejscu i jest marnowana. Te góry żywności w UE powinny już dawno temu dać jasno do zrozumienia, że na świecie jest mnóstwo żywności. Co więcej, dowody wyraźnie pokazują, że ziemia z łatwością poradzi sobie z zamieszkaniem o wiele większej liczby miliardów ludzi. Nie ma przeludnienia - to tylko jeden z wielu mitów, które dla złych, chciwych globalistów są wygodne.
Numerem czwartym na liście kłamstw jest szczepionka na Covid-19 - najbardziej toksyczny produkt farmaceutyczny, jaki kiedykolwiek wyprodukowano, a także najbardziej przereklamowany i niebezpiecznie przesadnie sprzedawany. Każdy lekarz lub pielęgniarka, którzy zarażali lub promowali Covid, powinni zostać aresztowani, ponieważ złamali niemal każdy istniejący kodeks etyczny. Nie konsultowano się odpowiednio z pacjentami, ignorowano i tłumiono skutki uboczne i oczywiście tak zwane szczepionki były masowo wprowadzane na rynek bez odpowiedniego przetestowania. Widzimy już okropne krótkoterminowe konsekwencje programu masowych szczepień i obawiam się, że długoterminowe konsekwencje będą okropne poza wyobraźnią. Oczywiście establishment medyczny w dalszym ciągu podtrzymuje kłamstwo, a wiele zgonów spowodowanych szczepionką jest błędnie diagnozowanych i przypisywanych. Co więcej, fałszywa choroba długiego covida to: gdy objawy są rzeczywiste, w wyniku programu szczepień.
Należy również podkreślić, że nie tylko szczepionka na Covid-19 - czy tak zwana szczepionka - wyrządza ogromne szkody. Pozornie nieskończona liczba programów szczepień promowanych zarówno wśród dzieci, jak i dorosłych powoduje ogromne uszkodzenia układu odpornościowego i powoduje wiele chorób. Establiszment medyczny i politycy zabronili dyskusji na temat szczepionek, a rok lub dwa lata temu BBC, podła machina propagandowa, dała jasno do zrozumienia, że nie zamierza przeprowadzać wywiadów z nikim, kto kwestionuje szczepionki, "czy mają rację, czy nie". Ich słowa. Rozumiem, dlaczego establishment jest przerażony: szczepionki nigdy nie zostały odpowiednio przetestowane pojedynczo lub razem, dlatego wszelka dyskusja i debata jest zakazana. Dostępne dowody sugerują, że wszystkie one powinny zostać zakazane. Moim zdaniem szczepionki wyrządzają więcej szkody niż pożytku. Ale kłamstwa wciąż napływają.
Dotarliśmy teraz do moich trzech ostatnich kłamstw z ostatnich trzech lat.
Numer trzy na mojej liście to likwidacja gotówki i wprowadzenie walut cyfrowych. Podobnie jak wszystkie inne pozycje z mojej pierwszej dziesiątki, władze twierdzą, że pozbywają się gotówki i wprowadzają cyfrowe waluty na naszą korzyść. Niestety masy zaakceptowały kłamstwo, że dzieje się to dla naszego dobra i entuzjastycznie pobierają aplikacje i płacą za wszystko kartami, smartfonami, głupimi zegarkami i implantami. Zniesienie gotówki umożliwi władzom kontrolowanie wszystkiego, co robimy. Oni mogą i będą decydować na co wydamy nasze pieniądze i ile pieniędzy możemy zaoszczędzić. A jeśli będziemy się źle zachowywać, po prostu odetną nam dopływ pieniądza, dopóki albo nie będziemy się zachowywać, albo umrzemy.
Numer dwa to wprowadzenie kredytu społecznego - co nazwałem "koszmarem na waszej ulicy" - i cyfryzacja każdego aspektu naszego życia. Idą one oczywiście w parze i żadne z nich nie byłoby możliwe bez Internetu - najniebezpieczniejszego i okropnego wynalazku w historii ludzkości - o wiele gorszego i znacznie bardziej zabójczego niż bomba atomowa czy papieros. Wprowadzane są aplikacje, które mają pomóc wrogowi kontrolować wszystko, co robimy, dlatego musimy zachować czujność i ostrożność w akceptowaniu lub korzystaniu z nowych technologii. (Muszę korzystać z Internetu, aby udostępniać moje filmy i artykuły, ponieważ wszędzie mam zakaz.) Powinniśmy też unikać smartfonów - które są główną bronią wroga. Jak zwykle twierdzą, że kredyt społeczny i cyfryzacja są wprowadzane na naszą korzyść. Nic nie może być dalej od prawdy.
Numer jeden to największe kłamstwo ze wszystkich - "zmiany klimatyczne spowodowane przez człowieka". Nie ma kontrowersji co do zmian klimatycznych, ponieważ nie było zmian klimatycznych, dopóki złośliwi idioci o zajęczych mózgach nie zaczęli rozpylać proszków do atmosfery, aby zasłonić słońce i zmienić pogodę.
Zmiany klimatyczne to mit stworzony przez złych ludzi i utrwalany przez kupione i opłacane medialne dziwki - w tym cały personel najbardziej skorumpowanej organizacji propagandowej świata - BBC. Zmiana klimatu to oszustwo, a zero netto to broń używana do kontroli i niszczenia. Wszystkie dowody naukowe dowodzą, że nie nastąpiła niebezpieczna zmiana pogody. Wszystko. Tak zwane dowody produkowane przez media składają się z kłamstw i superkłamstw - opartych na pseudonauce. Zmiany klimatyczne stały się kultem, starannie zarządzanym i kontrolowanym w celu oszukiwania i ucisku.Proszę obejrzeć "Sequel upadku kliki - część 28, Kryzys klimatyczny" w Bitchute. Zawiera wszystkie potrzebne dowody. Przeczytaj także "Pracę domową Grety" Ziny Cohen, która jest zarówno zabawna, jak i edukacyjna.
Zmiany klimatyczne i zero netto można opisać tylko słowem: przestępczość. A ludzie, którzy to promują i sprzedają to wielkie kłamstwo, wszyscy są przestępcami. Oni też są wściekłymi rasistami, podłymi, paskudnymi i samolubnymi, ponieważ celowo próbują zatrzymać Afrykę w ciemnych wiekach. Odmawianie krajom rozwijającym się szansy na postęp w zakresie paliw kopalnych jest czymś więcej niż niegodziwym.
Były też inne kłamstwa i oszustwa, ale dziesięć, które wybrałem, to te, które bezlitośnie prowadzą nas do Wielkiego Resetu.
Cały establishment jest oddany tym kłamstwom. Każdy, kto nie zgadza się z kłamstwami spiskowców lub w jakikolwiek sposób je demaskuje, jest określany jako zdyskredytowany, niebezpieczny i zwolennik teorii spiskowych oraz pozbawiony dostępu do mediów. Nic z tego, co się dzieje, nie byłoby możliwe bez współpracy mediów głównego nurtu i firm internetowych. Tłumienie prawdy i demonizacja uczciwych lekarzy i naukowców jest okrutna i nigdy się nie kończy.
Przez wiele lat miałem zakaz wstępu do wszystkich mediów głównego nurtu i większości Internetu. Likwidacja wolności słowa była celową, zimnokrwistą polityką, która wywodzi się ze służb bezpieczeństwa - CIA, GCHQ i innych - i jest przez nie zarządzana, które mają niemal całkowitą kontrolę nad skorumpowanymi organizacjami, takimi jak Google, YouTube i Wikipedia.
A dowodem ich oszustwa jest to, że spiskowcy i współpracownicy nigdy nie będą debatować na te tematy. Przez lata oferowałem debatę na te tematy na żywo w telewizji z głównymi bohaterami i propagatorami tych kłamstw. Ale stanowczo odmawiają debaty, ponieważ boją się, że zostaną upokorzeni, a ich kłamstwa zostaną zdemaskowane. Powinniśmy bez przerwy powtarzać to wyzwanie, ponieważ dowodzi ono, że wszystko, co mówią, jest kłamstwem, a szersza opinia publiczna to rozpozna, skoro my będziemy debatować, a oni nie, to musimy mieć rację, a oni muszą coś ukrywać.
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na ten temat, przeczytaj moje książki: Nadchodząca apokalipsa, Koniec gry, "Kredyt społeczny - Koszmar na twojej ulicy" i "Oni chcą twoich pieniędzy i twojego życia". Wszystkie są wymienione w sekcjach książek na moich stronach internetowych.
Moja najnowsza książka "Ich przerażający plan" zawiera przegląd i wyjaśnia, dlaczego, jak, kiedy i kto jest odpowiedzialny za to, co się z nami dzieje. Prześledziłem Wielki Reset aż do jego korzeni, a książka zawiera kilka prawdziwych niespodzianek i kilka autentycznych wstrząsów. Dla jasności, każdy grosz, który otrzymuję z tantiem, jest wydawany na zakup egzemplarzy w celu rozdania ich politykom i redaktorom. Udostępnij ten film na Facebooku, Twitterze i gdziekolwiek indziej, co tylko przyjdzie Ci do głowy. Wypróbuj/prześlij na YouTube i zobacz, czy się obudzili. Pamiętaj, że mam zakaz korzystania ze wszystkich mediów społecznościowych i tak jest od początku tego oszustwa. A jednak duzi gracze pozwalają na fałszywe kanały w moim imieniu i nie chcą ich zlikwidować.
Pamiętaj, że choć może się tak wydawać, nie jesteś sam. Coraz więcej ludzi budzi się i po przebudzeniu już nie zasypia.
Nie ufaj rządowi, unikaj środków masowego przekazu i walcz z kłamstwami. Udostępnij ten film wszystkim, których znasz. Moje artykuły można znaleźć na stronach Vernon Coleman - international bestselling novelist and campaigning author i Warnings, Forecasts and Predictions | Dr Vernon Coleman. Jeśli jedno nie działa, po prostu wypróbuj drugie. Dziękuję za obejrzenie starszego mężczyzny na krześle.
I pamiętajcie - Bóg jest po naszej stronie.
Prawa autorskie Vernon Coleman, sierpień 2023 r Vernon Coleman - Author, columnist & leading campaigning journalist
https://gloria.tv/post/ah67PYANv3QH6eSTVAipPY26K |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 05.09.23 |
Pobrań: 18 |
Pobierz () |
05.09.2023 Casus Małgorzaty Zych |
W ciągu kilku dni działaczka społeczna i kresowa z Tarnobrzega stała się znana w całym kraju. Po wykluczeniu jej kandydatury z listy Konfederacji, miała startować do Senatu z rekomendacji PSL w ramach paktu senackiego w okręgu 54 (Stalowa Wola) na Podkarpaciu.
Jednak czujni "obrońcy demokracji" ustalili, że jest zbyt mało entuzjastyczna wobec Ukrainy i potępia zbrodnie UPA na Wołyniu. Dziennikarze próbowali wymusić na niej deklarację uznającą, że Władimir Putin to "zbrodniarz wojenny". Kiedy to się nie udało, zażądał tego Władysław Kosiniak-Kamysz.
Jak podała sama zainteresowana naciski na Kamysza czynił niejaki Jakub Kocjan, "który wywierał presję w czasie Campus na Kosiniaka Kamysza aby usunąć mnie z list do Senatu aktywnie współpracuje z anarchizujacą organizacją Euromajdan Warszawa, która chciała podobnymi metodami jak na Ukrainie, dokonać puczu w Polsce. To wstyd żeby takie środowiska decydowały o listach wyborczych."
Na profilu organizacji Akcja Demokracja znajdujemy potwierdzenie tej informacji. "Aktywiści" chwalą się swoim "sukcesem":
"Do widzenia, nie będziemy tęsknić! Kandydatka, która zamieniła Konfederację na PSL, wyleciała właśnie z list Paktu Senackiego. Małgorzata Zych zasłynęła walką z rzekomą "ukrainizacją Polski", współpracą z Braunem i zbyt długą tolerancją ze strony Kosiniaka-Kamysza i Piotra Zgorzelskiego. Szczęśliwie dla wszystkich przestanie dłużej kompromitować wspólne listy do Senatu. Usunięcie Zych z list to zasługa naszego ruchu i ponad 6000 osób, które podpisały się pod apelem do władz PSL-u. W środę Dominik Puchała i Bogumił Kolmasiak doręczyli go do siedziby partii. We wtorek Jakub Kocjan pytał o kandydaturę Zych samego Kosiniaka-Kamysza na Campusie. Presja ma sens!"
Kim są Kocjan i Kolmasiak łatwo przekonać się zaglądając na ich profile. Nie kryją swoich zażyłych kontaktów z Szymonem Hołownią. To pokazuje tylko, w co "wdepnęło" PSL. Cała sprawa upokorzyła przecież nie tylko Zych, ale także kierownictwo PSL, które potulnie się na to zgodziło.
Kiedy więc Kosiniak-Kamysz, publicznie (!) - zażądał od Zych lojalki i pokajania się, ugięła się i wydała oświadczenie następującej treści: "W odpowiedzi na ponawiające się pytania jednoznacznie potępiam brutalną agresję rosyjską na Ukrainę. Zbrodnie dokonywane przez Rosjan sprawiają, że Władimir Putin, decydujący o tej agresji, jest zbrodniarzem wojennym. Wszystkie zbrodnie do jakich doszło podczas tej wojny muszą zostać rozliczone, a ich autorzy ukarani."
Jak się szybko okazało, ten akt skruchy i ideologiczna lojalka, której obecnie wymaga się od ludzi chcących brać udział w życiu publicznym - nie pomogła, bo Zych i tak została usunięta ze listy kandydatów. Z tej perspektywy oświadczenie potępiające Putina było błędem. Nie dość, że Zych została upokorzona, to w dodatku nic to nie dało.
W kręgach, które o tym decydowały pewnie uznano, że lojalka jest nieszczera, a pani Zych zachowała swoje poprzednie poglądy. Jest to dla PSL tym bardziej kompromitujące, bo tuż po pierwszym oświadczeniu Zych politycy tej partii (m.in. Marek Sawicki) mówili w mediach, że sprawa jest załatwiona a Zych będzie startować, a kilka godzin potem poinformowano, że wykluczenie Zych z listy do Senatu odbyło się w ramach paktu senackiego jednogłośnie.
W tej sytuacji Zych wydała kolejne oświadczenie:
"Nie jest zgodne z wartościami demokratycznego państwa prawa oraz wartościami chrześcijańskimi nazywanie obecnie Prezydenta Rosji Władimira Putina "zbrodniarzem wojennym", gdyż do tej pory nie zapadł wyrok Międzynarodowego Trybunału Karnego, przed którym oskarżony jest o bezprawne deportacje dzieci z okupowanych terenów Ukrainy do Rosji. Nie można także potępiać drugiego człowieka, bo może to zrobić tylko Bóg. Każdy człowiek, dopóki żyje ma prawo do nawrócenia i zbawienia.
Dlatego, aby mieć czyste sumienie przepraszam Prezydenta Rosji Władimira Putina za nazwanie go w swoim oświadczeniu z dnia 30 sierpnia br. "zbrodniarzem wojennym". Jest to podtrzymanie mojego stanowiska z konferencji w Sejmie, kiedy na pytanie dziennikarza: "Czy Putin jest zbrodniarzem wojennym?" wskazałam na bezzasadność tego pytania oraz wyraziłam ubolewanie z powodu toczącej się wojny na Ukrainie, w której zginęło po obu stronach konfliktu setki tysięcy ludzi.
Stanowczo protestuję przeciwko bezpodstawnemu przypisywaniu mi antysemityzmu oraz poglądów antyukraińskich, antyamerykańskich, antyunijnych oraz prorosyjskich. Proszę o natychmiastowe zaprzestanie ich używania. Moje poglądy są propolskie i właśnie z tego powodu jestem teraz pomawiana i znieważana przez środowiska antypolskie."
Media i liczni komentujący uznali je za "szokujące", choć z czysto merytorycznego punktu widzenia jest ono słuszne. Jeśli już, to nasuwa się tylko jeden wniosek - nie trzeba było wydawać pierwszego oświadczenia i podziękować za start.
Powstaje pytanie - co ta sprawa nam mówi o dzisiejszym życiu politycznym w Polsce i panującej atmosferze polowania na "ruskie" czarownice?
Pisaliśmy o tym wielokrotnie, że polskie elity polityczne i medialne opanował proukraiński amok, który przesłania im nie tylko zdrowy rozsądek, ale i polskie interesy. Putin nie napadł na Polskę, tymczasem odnosi się wrażenie, że politycy i media mają na ten temat inne zdanie. Od samego początku konfliktu rozpoczęło się tropienie "niepewnych", piętnowanie "ruskich onuc" i "agentów". Mógłbym coś na ten temat napisać od siebie, ale przyjdzie na to czas.
Bojąc się, że jakiś proukraiński lub wprost ukraiński "aktywista" działający w Polsce lub na Ukrainie obsmaruje kogoś w mediach społecznościowych oskarżając go o "sprzyjanie Rosji" - a nadgorliwi rodacy wywalą go z pracy, oplują w mediach i zepchną w niebyt - sami zaczęli wykazywać się nadgorliwością, a to rugując język rosyjski nawet z festiwalów muzyki i pieśni rosyjskiej, a to usuwając ze swoje biblioteczki książki rosyjskie (znam taki przypadek), itd.
Ci sami ludzie, którzy biorą udział w niekończących się uroczystościach patriotycznych i martyrologicznych, gdzie przekonują się jacy to jako naród jesteśmy niepokorni i dumni - zachowują się niczym spłoszone zające, są gotowi dokonywać rzeczy niegodnych, świadczących o ich tchórzostwie i kundlizmie.
Wróćmy na koniec do Małgorzaty Zych. Jest socjologiem, działaczką społeczną, prezesem Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich klub w Tarnobrzegu. Była wybrana osobowością roku 2020 i 2022 tyg. "Nowiny", mama Ani i Wiktorii. W wyborach samorządowych w 2018 roiku startowała z listy Ruchu Narodowego do Sejmiku Województwa Podkarpackiego. Z kolei w wyborach w 2019 r. startowała z listy Konfederacji. Blisko współpracowała z posłem tego ugrupowania Grzegorzem Braunem, a także m.in. współorganizowała w Tarnobrzegu konferencję "Stop Ukrainizacji Polski".
Nie wiem czy nadawała się do polityki, jak twierdzi Krzysztof Bosak, uzasadniając jej wyrzucenie z list Konfederacji. Wiem tylko, że na listach innych partii jest cały tabun idiotek nie mających pojęcia nie tylko o polityce, ale prezentujących zwyczajny ekstremizm ideologiczny, brak wiedzy i głupotę, kompromitujący poważne, z pozoru, formacje polityczne. Ale tamte panie prezentują idiotyzm uznany za słuszny. Tymczasem poglądy pani Zych uważa się w Polsce za niesłuszne.
Jan Engelgard
------------------------
Cóż, skład Sejmu i Senatu jest ustalany przez biura polityczne poszczególnych zespołów aktorskich rwących się do objęcia materialnie korzystnych funkcji kompradorskich. Tak właśnie wygląda tzw. demokracja - no... pseudodemokracja. Pani Zych dała się wciągnąć w zaplanowaną intrygę i zapłaciła za to cenę wiarygodności. Dobrze chociaż, że zdobyła się na oświadczenie i odszczekała wymuszone pod presją brednie. Który z politykierów zdobyłby się na to? Oświadczenie, że przeprasza Putina w Polsce wymaga nie lada odwagi. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 05.09.23 |
Pobrań: 18 |
Pobierz () |
06.09.2023 Wyborcze myślozbrodnie |
Cogitationis poenam nemo patitur - mawiali starożytni Rzymianie, którzy - w odróżnieniu od innych starożytnych Żymian - każde spostrzeżenie zaraz ubierali w postać pełnej mądrości sentencji. Ta zacytowana wykłada się, że myśli nie podlegają karze.
Tak było w koszmarnych czasach starożytnych, ale kiedy rewolucja francuska zapoczątkowała erę nowoczesności, pojawiły się - jak to nazwał Jerzy Orwell - "myślozbrodnie", które od tamtej pory już nam towarzyszą. Na przykład w Stanach Zjednoczonych za myślozbrodnię uchodzi krytykowanie tamtejszej konstytucji, podczas gdy w Związku Radzieckim amerykańską konstytucję, nie mówiąc już o prezydencie, można było krytykować do woli.
Za to krytyka konstytucji stalinowskiej stanowiła w ZSRR potworną myślozbrodnię, za którą - na podstawie art. 58 kodeksu karnego RFSRR - wędrowało się do dołu z wapnem, a w najlepszym razie - na tak zwaną "ćwiarę", czyli na 25 lat do łagru.
W Polsce za sanacji myślozbrodnię stanowiło demonstrowanie niewiary w tak zwaną "legendę" Józefa Piłsudskiego, którego kult rozwinął się wtedy do rozmiarów jeszcze większych od obecnego kultu prezydenta Lecha Kaczyńskiego - ale w tej sprawie jesteśmy dopiero na początku drogi.
Z kolei za pierwszej komuny w Polsce myślozbrodnię stanowiło krytykowanie ustroju socjalistycznego i sojuszy. Na tym właśnie polegała różnica między dozwoloną krytyką konstruktywną, a myślozbrodniczym krytykanctwem; krytyka konstruktywna musiała stać na nieubłaganym gruncie akceptacji socjalizmu i sojuszy, bo w przeciwnym razie stawała się krytykanctwem.
Transformacja ustrojowa i odwrócenie sojuszy nic tu w zasadzie nie zmieniły; myślozbrodnie nie przestały nam towarzyszyć, z tym, że zyskały zupełnie inną treść. No, może niezupełnie zupełnie inną, bo na przykład krytykowanie socjalizmu spotyka się z niezmiennym odporem i to w dodatku - płynącym z tych samych środowisk, które taki odpór organizowały również za pierwszej komuny. Mówię oczywiście nie tylko o Lewicy, z ramienia której do Sejmu będzie kandydowała moja faworyta, Wielce Czcigodna Joanna Scheuring-Wielgus, ale również - a może przede wszystkim - o Judenracie "Gazety Wyborczej", który przez całe dziesięciolecia znajdował się w awangardzie rewolucji komunistycznej, a zmieniały się tylko tytuły gazet.
Dzisiaj przeciwko myślozbrodniczemu krytykowaniu socjalizmu w wykonaniu pana Sławomira Mentzena, zdecydowany odpór daje pan Ryszard Petru - w okresie dobrego fartu przewodniczący partii Nowoczesna - który obecnie znalazł przytułek w "Trzeciej Drodze", podobnie jak pan Artur Dziambor.
Ale mamy do czynienia nie tylko z myślozbrodniami świeckimi. Zwłaszcza w okresach przedwyborczych pojawiają się też myślozbrodnie o charakterze nadprzyrodzonym, nazywane inaczej grzechami, które - jak wiadomo - można popełnić na trzy sposoby: myślą, mową i uczynkiem. Na przykład podczas kampanii w wyborach prezydenckich w 1995 roku, JE ks biskup Tadeusz Pieronek ogłosił nowy grzech. Grzechem mianowicie miało być powstrzymanie się od uczestnictwa w wyborach, w których trzeba było dokonać wyboru między dżumą a tyfusem, czyli między Lechem Wałęsą, a Aleksandrem Kwaśniewskim.
Już miałem się z tego grzechu wyspowiadać, ale po wyborach, które Lech Wałęsa przegrał, JE ks. biskup Pieronek ten grzech odwołał, w dodatku na łamach "Życia Warszawy" piętnując tych, którzy "w kampanii wyborczej nadużywali religii dla celów politycznych".
Wspominam o tym, bo właśnie wielkie oburzenie w środowiskach zawodowych katolików wywołała myślozbrodnia JŚ. papieża Franciszka, który - zamiast wykląć i ekskomunikować rosyjskich katolików zgromadzonych w Petersburgu - zachęcał ich do kontynuowania dzieła zapoczątkowanego przez Piotra Wielkiego i Katarzynę II. Słów oburzenia nie krył pan red. Terlikowski, podobnie jak pan minister Czarnek, a także oczywiście - władze Ukrainy, którym najwyraźniej nie wystarcza demonstrowanie mocarstwowości wobec Polski, ale chętnie zajęłyby mocarstwową pozycję również wobec Królestwa Niebieskiego.
To, że pan red. Terlikowski najwyraźniej uznaje te ambicje ukraińskich oligarchów za oczywiste, nie powinno nas dziwić, bo od pewnego czasu ma on we wszystkich sprawach poglądy takie, jak trzeba - to znaczy - zatwierdzone przez odpowiednie instancje.
Pewne zaskoczenie natomiast wzbudziły objawy rygorystycznego przestrzegania ukraińskich norm życia partyjnego i w ogóle ukraińskich norm moralnych przez luminarzy tubylczej telewizyjnej publicystyki, np. panią red. Agnieszkę Gozdyrę. Pani red. Gozdyra przyswoiła sobie metodę wprowadzoną do tubylczego dzienjnikarstwa przez resortową ?Stokrotkę?, czyli panią red. Monikę Olejnik, która swoich rozmówców wprawdzie jeszcze nie bije, tylko zwyczajnie przesłuchuje i sztorcuje za udzielanie nieprawidłowych odpowiedzi.
Toteż kiedy zabrała się do przesłuchiwania pani Małgorzaty Zych, która chciała dostać się do Senatu z ramienia PSL, od razu zadała jej "śmiertelnego" w postaci podchwytliwego pytania, czy nazwałaby ruskiego prezydenta Putina "zbrodniarzem wojennym". Pani Zych, zamiast skorzystać z mojej rady i scenicznym szeptem zapytać panią Gozdyrę, jak brzmi poprawna odpowiedź, a potem głośno powtórzyć ją do kamery, zaczęła plątać się w zeznaniach, co pani redaktor Gozdyrze wystarczyło do udowodnienia jej myślozbrodni w postaci wątpliwości, czy Putin jest zbrodniarzem wojennym. Tymczasem żadnych wątpliwości w tej kwestii nikomu mieć nie wolno, skoro nie tylko prezydent Zełeński obdarzył go takim epitetem, ale w dodatku Senat USA tak właśnie go podsumował.
Wprawdzie Rosja nie poddała się jurysdykcji Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze, ale USA też przezornie nie poddały się tej jurysdykcji z obawy, by ich przywódcy nie zostali skazani za zbrodnie wojenne Iraku i Afganistanie - ale kto w Polsce by zawracał sobie głowę takimi głupstwami, kiedy jest rozkaz, że kto głośniej wymyśla Putinowi, ten bardziej kocha nasz nieszczęśliwy kraj?
Pewien dysonans poznawczy może wzbudzić okoliczność, że Polska utrzymuje ze zbrodniczą Rosją stosunki dyplomatyczne, podobnie zresztą, jak Stany Zjednoczone. Ciekaw jestem tedy, czy standardy demonstrowane przez panią red. Agnieszkę Gozdyrę, dotyczą również charge d'affaires Rzeczypospolitej w Moskwie, pana Jacka Śladewskiego, który podczas wręczania listów uwierzytelniających prezydentowi Rosji Włodzimierzowi Putinowi i przy innych okazjach, powinien zwracać się do niego per: "ty s...synu, wojenny zbrodniarzu, podetrzyj się tymi papierami!' - i tak dalej - czy może jednak w sposób trochę bardziej wyszukany?
Ale skoro by się okazało, że pan Śladewski nie ma obowiązku obsobaczać Putina, to dlaczego pani red. Gozdyra uważa, że pani Małgorzata Zych taki obowiązek ma? Byłoby to sprzeczne z konstytucyjną zasadą równości obywateli wobec prawa. Czyżby pani red. Agnieszka Gozdyra tej zasady nie uznawała? To by znaczyło, że i ona dopuściła się myślozbrodni. Ładny interes!
Stanisław Michalkiewicz
https://prawy.pl |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 06.09.23 |
Pobrań: 18 |
Pobierz () |
06.09.2023 Rosjanie i Polacy: bracia Słowianie czy odwieczni wrogowie? |
Białoruski punkt widzenia.
Obecnie stosunki między Federacją Rosyjską i Republiką Białorusi z jednej strony a Polską z drugiej spadły do ??najniższego w historii poziomu. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu granica między Związkiem Radzieckim a PRL nie rozdzielała, lecz łączyła Słowian rosyjskich (wschodnich) i zachodnich.
Obecnie duże obawy budzi możliwość przekształcenia linii granicznych Państwa Związkowego i Polski w linię kontaktu wojskowego. I nie bez powodu, bo wieści napływające z Polski nie mają bynajmniej charakteru pokojowego.
W ostatnich miesiącach w pobliżu granicy z Republiką Białorusi i Państwem Związkowym na terenie miast Białystok i Biała Podlaska Warszawa rozmieściła trzy dywizje wojenne: 12. i 18. dywizję zmechanizowaną oraz 11. dywizję pancerną. Jednocześnie w pobliżu tych miast rozmieszczone są ich zaawansowane stanowiska dowodzenia i polowe centra łączności.
Mówimy więc o rozmieszczeniu w pobliżu granicy z Białorusią grupy uderzeniowej, która może przeprowadzić inwazję w trzech kierunkach: Grodno, Wołkowysk i Brześć.
Warto zaznaczyć, że 18. "Żelazna" Dywizja Zmechanizowana Wojska Polskiego nie bez powodu nosi ten numer. Imię to otrzymała na pamiątkę 18. Dywizji Piechoty Wojska Polskiego, która walczyła z Armią Czerwoną w czasie wojny radziecko-polskiej 1919-1921.
Muszę powiedzieć, że obecne zaostrzenie stosunków między światem rosyjskim (Rosją i Białorusią) a Polską nie jest niczym niezwykłym, wręcz przeciwnie.
Historia tak ułożyła się, że przez wieki świat Ruś-Rosja-Rosyjski Świat i Polska pozostawały w stosunkach jeśli nie wrogich, to nieprzyjaznych. To prawda, że ??po drugiej wojnie światowej wydawało się, że okres wielowiekowej wrogości należy już jednak do przeszłości. Powstała po wojnie Polska Rzeczpospolita Ludowa była bliskim sojusznikiem ZSRR w obozie socjalistycznym oraz aktywnym członkiem obronnego Układu Warszawskiego i Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej. W tamtych latach Rosjan i Polaków łączyło nie tylko przywiązanie do idei socjalizmu, ale także pamięć o wspólnym słowiańskim pochodzeniu.
Rzeczywiście, Rosjanie i Polacy są etnicznie bardzo blisko siebie. Słynna "Powieść minionych lat" wprost stwierdza, że ??rosyjscy Słowianie Wiatycze i Radymicze "przyszli od Polaków". Właściwie przed najazdem tatarsko-mongolskim Ruś i Polska były bardzo podobne. Oczywiście książęta polscy i rosyjscy często ze sobą walczyli, ale były to waśnie feudalne nieodłącznie związane z tamtymi czasami, a nie jakiś rodzaj wrogości na tle narodowościowym i religijnym.
Link
Powieść minionych lat w Latopisie Radziwiłłowskim
Link
Wszystko zmieniło się po słynnych uniach Krewskich (1385), a zwłaszcza Lubelskich (1569, powstanie Rzeczypospolitej), kiedy Ruś Zachodnia znalazła się pod panowaniem królów polskich. Środowiska rządzące Rzeczypospolitą podburzone przez jezuitów niemal bez przerwy prowadziły wrogą politykę wobec swoich rosyjskich poddanych i państwa rosyjskiego, co ostatecznie doprowadziło do zniszczenia królestwa polsko-litewskiego. Choć w historii stosunków polsko-rosyjskich zdarzały się okresy, w których otwierały się możliwości przezwyciężenia już tradycyjnej wrogości, zbliżenia państwa rosyjskiego do Rzeczypospolitej, a nawet zawarcia unii rosyjsko-polskiej.
W związku z tym niewątpliwie interesującym jest plan litewsko-rosyjskiego dyplomaty i męża stanu Lwa Iwanowicza Sapiehy, aby stworzyć mówiąc współczesnym językiem państwo związkowe Rzeczypospolitej i królestwa rosyjskiego. Plan unii rosyjsko-polskiej został wysunięty przez Lwa Sapiehę po wojnie inflanckiej i zakładał wybór syna Iwana Groźnego, cara Fiodora Iwanowicza, na wspólnego władcę Polski, Wielkiego Księstwa Litewskiego i Ruskiego i Królestwa Rosyjskiego.
Następnie w odpowiedzi na propozycję strony litewsko-ruskiej do Wilna przybyło poselstwo Moskwy z następującymi słowami: Wy panowie-rada litewscy i cała ziemia litewska z naszą ziemią jednej jesteście wiary i obyczaju, z tego powodu zażyczyliście sobie naszego pana chrześcijańskiego władcę. A kiedy państwo litewskie zjednoczy się z państwem moskiewskim, jak nasz pan może nie chronić ziemi litewskiej? Jeśli oba państwa wystąpią jednocześnie przeciwko wszystkim wrogom, wówczas ziemia polska zostanie mimowolnie przyłączona do państwa moskiewskiego i litewskiego, a władca będzie zadowolony, że Wielkie Księstwo Litewskie będzie razem z jego państwami.
Następnie z Wilna nadeszła następująca odpowiedź: "Wszyscy chcemy, abyśmy wy i my byli razem na zawsze, aby wasz władca królował i na naszych ziemiach".
Tym samym w roku 1587 otworzyła się niepowtarzalna szansa na zjednoczenie wszystkich ziem ruskich i zjednoczenie Polski i Rusi w potężne państwo słowiańskie. Ale niestety! Taka perspektywa ogromnie przestraszyła Kurię Rzymską i przeciwników jedności Słowian w mocarstwach europejskich. Wykorzystali całą swoją przebiegłość, co w połączeniu z krótkowzrocznością i błędami posłów z Moskwy położyło kres temu wielkiemu i obiecującemu projektowi.
Następny raz możliwość zjednoczenia Rosji i Polski pojawiła się dopiero dwieście lat później, pod koniec XVIII wieku. Był to ostatni okres istnienia Rzeczypospolitej i wtedy ze wszystkich mocarstw europejskich jedynie Imperium Rosyjskie było nie tylko zainteresowane jej zachowaniem, ale także zaproponowało na to realny sposób.
Rząd Katarzyny II starał się wdrożyć projekt "najbardziej wpływowej osoby w Rosji" G.A. Potiomkina, którego realizacja wiązała się z zaprzestaniem wszelkiej dyskryminacji religijnej w Rzeczypospolitej, ustanowieniem silnych stosunków sojuszniczych między Rosją a Rzeczpospolitą, utworzeniem specjalnego polskiego korpusu wojskowego do wspólnych działań wojskowych z armią rosyjską przeciwko Imperium Osmańskiemu. Oprócz tego, Plan Potiomkina przewidywał wprowadzenie wspólnego systemu tworzenia urzędów i rang i "równości urzędów i rang obu państw, tak aby szlachta była jedna". Jednak plany te nie miały się spełnić.
Zaprzestanie wielowiekowej konfrontacji polsko-rosyjskiej i nie tylko konfrontacji militarnej państwa rosyjskiego z Rzeczpospolitą, ale także toczącej się walki pomiędzy partią "polską" i "rosyjską" w tej ostatniej w niczym nie pasowało, ani fanatycznym rusofobom z tzw. "partii patriotycznej", nie mówiąc już o podburzającym "patriotów" jezuitom i mocarstwom zachodnim.
Partia "patriotyczna", naciskana przez zagranicznych doradców, zmusiła niewielką wówczas "partię rosyjską" do odwrotu i sprowadziła Rzeczpospolitą Obojga Narodów na drogę samozagłady.
W historii upadku Rzeczypospolitej jest jedna strona, która mimo odległości lat, które nastąpiły, jest nadal aktualna. Faktem jest, że przeciwnicy integracji Republiki Białorusi i Federacji Rosyjskiej wykorzystują te odległe już wydarzenia do współczesnej propagandy antyrosyjskiej, zarzucając Rosji agresywność i zajmowanie "obcych ziem".
W rzeczywistości państwo rosyjskie (a Imperium Rosyjskie jest jedną z historycznych form państwowości rosyjskiej) w wyniku upadku Rzeczypospolitej odzyskało ziemie zachodnio-ruskie, o czym Katarzyna II pozostawiła dla historii słynne zdanie: "Ani piędzi ziemi "starożytnej", prawdziwej Polski nie wzięłam i nie chciałam zdobyć".
Skutkiem czterystuletniej dominacji polskiej szlachty było nie tylko zacofanie społeczno-gospodarcze i skrajne ubóstwo ludności białoruskiej, ale także niemal całkowity brak jakiejkolwiek warstwy wykształconej wśród Białorusinów. Zachodnia szlachta rosyjska albo zginęła w walce z Polakami, albo przeszła do państwa rosyjskiego, albo uległa polonizacji. Dlatego też Polacy, choć stanowili na Białorusi mniejszość, jednocześnie przeważali wśród warstw posiadających. Ponadto szlachta polska zachowała samorząd klasowy: istniały sejmiki, ziemstwa i sądy miejskie, pozostała część organów wybieralnych, językiem postępowania sądowego nadal był polski.
Chociaż na arbitralność magnacką nałożono ograniczenia. Tym samym pozbawiono magnatów prawa do posiadania prywatnych wojsk i własnych twierdz, a szlachcie zakazano dokonywania "najazdów", tj. napadów rabunkowych na cudzą własność.
Po wejściu ziem zachodnio-ruskich (białoruskich) do państwa rosyjskiego władze stanęły przed problemem obecności na zaborach dużej warstwy klasy uprzywilejowanej. Ogólna liczba szlachty stanowiła 7-8 procent ogółu ludności Białorusi i Litwy. Natomiast liczba szlachty rosyjskiej nie przekraczała 1 procent populacji Rosji. Jednocześnie szlachta posiadała zbyt odmienny status majątkowy i społeczny.
Po wejściu Białorusi do państwa rosyjskiego miejscowa szlachta złożyła przysięgę wierności cesarzowi rosyjskiemu. Ci, którzy spośród Polaków (przedstawiciele białoruskiej, a nawet szlachty polskiej chętnie przyjmowali obywatelstwo rosyjskie) odmówili złożenia przysięgi, po sprzedaży majątku musieli wyjechać za granicę. Aby jednak uzyskać dostęp do przysięgi, wymagane było przedstawienie dokumentów potwierdzających przynależność do stanu szlacheckiego. W tym celu sporządzano kopie "ze spisu wojsk Wielkiego Księstwa Litewskiego, Ruskiego i Żmudzkiego w 1528 r.", które służyły jako dokumenty potwierdzające szlachtę.
Po klęsce powstania polskiego 1830-1831, zgodnie z dekretem z 19 października 1831 r. "O sprawdzaniu dokumentów pochodzenia szlacheckiego...", każdy, kto nazywał się szlachcicem, musiał przedstawić odpowiednie dowody. Miało to związek z dużą liczbą fałszywych dokumentów składanych przez osoby ubiegające się o tytuł szlachecki. Procedurę weryfikacyjną przeprowadzały lokalne zastępcze sejmiki szlacheckie, na czele których stali marszałkowie szlachty. Wobec braku niezbędnych zaświadczeń odpowiednie osoby przenoszono do innej klasy = szlachty zagrodowej na wsi lub obywateli w miastach.
Po powstaniu polskim 1863-1864 wprowadzono nowe zasady potwierdzania stanu szlacheckiego. Aby tego dokonać, należało w ciągu trzech lat dostarczyć dokumenty potwierdzające prawo do posiadania ziemi przez chłopów lub przynależność do stanu szlacheckiego z czasów Rzeczypospolitej. Większość drobnej szlachty nie mogła przedstawić takich dokumentów. W rezultacie około dwustu tysięcy osób zostało przeniesionych do warstwy szlachty zagrodowej i mieszkańców miast.
Większość "byłej szlachty", mającej zachodnio-rosyjskie (białoruskie) pochodzenie, mimo obniżonego statusu społecznego, była szanowanymi poddanymi cesarza rosyjskiego. Ale wśród polskiej "byłej szlachty" było wielu, którzy nie mogli pogodzić się z ich przemianą "z pana na chłopa" i marzyli o powrocie do czasów "złotej Rzeczypospolitej". Dlatego też w czasie powstań polskich kategoria ta brała w nich czynny udział.
Następnie to z tego środowiska wyłoniły się postacie rusofobiczne, które na początku w czasach sowieckich, a następnie w czasach suwerennych były przedstawiane jako przywódcy "białoruskiego ruchu narodowowyzwoleńczego" lub "narodowych demokratów" ("nardemów"). A jeśli któryś z nich miał choć trochę zdolności pisarskich lub poetyckich, to jest przedstawiany jako światło kultury narodowej. Tak więc w tym rzędzie byli tak mało znaczący polscy pisarze, jak Jan Barszczewski, Jan Czeczot, Franciszek Benedykt Boguszewicz, Wincenty Dunin-Marcinkiewicz i inni im podobni.
Warto zauważyć, że początkowo w kulturze kształtującej się na przełomie XIX i XX w. w powstałym wówczas białoruskim języku literackim zrodziły się dwa nurty ideowe: właściwy białoruski (jest to także zachodnio-ruski) i polsko-szlachecki (antyrosyjski w treści ideologicznej, zwany polszczyzną). Wyraźnie widać, że do tego pierwszego nurtu należą prawdziwi klasycy literatury białoruskiej, jak Maksym Bogdanowicz i Janka Kupała (obecnie Iwan Dominikowicz Łucewicz).
Oto, co Maksym Bogdanowicz pisał o ówczesnym świecie rosyjskim i Białorusinach w 1915 roku:
"...Są trzy narody rosyjskie. Wszyscy wywodzą się z tego samego korzenia, ale przez długi czas żyły osobno i dlatego wywodzą się z nich trzy różne narody rosyjskie; każdy ma swoje imię, swoją mowę, swoje zwyczaje, swoje pieśni i swoje stroje. Jeden ruski naród mieszka w pobliżu Moskwy i poza nią; nazywa się wielkoruskim. Drugi mieszka pod Kijowem i nazywa się ukraińskim. Jesteśmy trzecim narodem pochodzenia ruskiego, nazywamy się Białorusinami, a nasz kraj nazywa się Białoruś. Są wśród nas prawosławni, są też katolicy, ale mamy jeden naród, bo każdy ma jedną mowę, jedne zwyczaje, jedną pieśń, jeden ubiór, jeden sposób życia."
Link
Maksym Bogdanowicz
Jak wynika z przytoczonego poglądu, ogólnoruska samoświadomość była nieodłączną cechą Białorusinów, niezależnie od wyznawanej przez nich religii. Obecność w tym czasie ogólnoruskiej świadomości wśród Białorusinów wiary katolickiej odnotował w swoim zasadniczym dziele "Białorusi" wybitny slawista, akademik E.F. Karski: "Cała ta ludność nazywa siebie plemieniem Rusów, używając białoruskiego dialektu".
W Republice Białorusi ponad 95 procent ludności to Słowianie. Są to Słowianie rosyjscy: Białorusini, Wielkorusy (Rosjanie), Ukraińcy (Małorusy) i Polacy. Dlatego najważniejszym zadaniem obecnie jest wzmocnienie ogólnorosyjskiego (wśród Słowian wschodnich) i ogólnosłowiańskiego komponentu samoświadomości narodowej słowiańskiej ludności Białorusi, co jest kluczem zarówno do harmonii międzyetnicznej w republice oraz pomyślna realizacja projektów integracyjnych z Federacją Rosyjską.
Jeśli chodzi o świat rosyjski i Polskę, nie można wykluczyć, że koło historii obróci się ponownie w taki sposób, że dla Rosjan i Polaków ich słowiańskie pokrewieństwo znów stanie się nie tylko "tradycją antyku".
Mikołaj Siergiejew
Za: http://ross-bel.ru/analitika-portala-vmeste-s-rossiey/news_post/nikolaj-sergeev-russkie-i-polyaki-bratya-slavyane-ili-vechnye-nedrugi
(tłum. PZ)
Siergiejew Nikołaj Maksymowicz - pracownik naukowy, przedstawiciel Instytutu Krajów WNP w Republice Białorusi
https://wps.neon24.org/ |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 06.09.23 |
Pobrań: 18 |
Pobierz () |
06.09.2023 Dom Polski w Izraelu obrzucany kamieniami. Władze bezradne. |
Dom Polski w Jerozolimie stał się celem ataków ortodoksyjnych żydów. "Rozbili kamieniem wizjer i obtarli drzwi antywłamaniowe" - podała jedna z zakonnic opiekująca się Domem. Wandale czują się bezkarni, a policja rozkłada ręce.
Atak izraelskich wandali
Na Dom Polski w Jerozolimie dochodzi do coraz częstszych, szowinistycznych ataków. Ostatnio budynek obrzucano kamieniami i rozbito wizjer drzwi antywłamaniowych. Jak stwierdziła s. Róża Pacocha z zakonu elżbietanek, szkody będzie bardzo trudno naprawić. Dodała, że za ataki odpowiadają najczęściej młode osoby.
Rozbili kamieniem wizjer i obtarli drzwi, a są to drzwi antywłamaniowe. Nie wiem, czy uda się je naprawić, czy trzeba będzie wszystko wymieniać - powiedziała siostra.
Na tę chwilę sprawców nie udało się zatrzymać. S. Róża Pacocha stwierdziła, że za zachowanie młodych wandali odpowiadają rodzice wychowujący ich w nienawiści do innych oraz bezradność służb.
Liczne incydenty w przeszłości
Incydent nie jest pierwszym atakiem na instytucję chrześcijańską. W 2017 roku również doszło do aktu wandalizmu, kiedy nieznana osoba wdrapała się na dach kaplicy, zrzucając z niego krzyż. W lutym ortodoksyjny judaista ze Stanów Zjednoczonych przewrócił 3-metrową figurę Chrystusa w kościele Ubiczowania przy Via Dolorosa w Jerozolimie, a w marcu w ogrodzie Getsemani dwaj mężczyźni skatowali księdza metalowym prętem.
Siostry Elżbietanki przybyły do Domu Polskiego z Poznania w 1931 r. na apel kardynała Augusta Hlonda w celu opieki nad licznymi pielgrzymkami. W 1942 roku wzniesiono Nowy Dom Polski, kiedy "stary" nie był w stanie pomieścić więcej pielgrzymów. Znajduje się on w dzielnicy Me'a Sze'arim w Jerozolimie. Jest to jedna z najstarszych dzielnic żydowskich w tym mieście, zamieszkana głównie przez ortodoksyjnych Żydów.
Damian Drozd
Narodowcy.net/gosc.pl
https://narodowcy.net
-----------------------------
Co by się działo, gdyby w Polsce ktoś strzelił żołędziem z procy w jakąś żydowską bożnicę? Ano nie stałoby się nic, prócz pełnych oburzenia artykułów w prasie (domagających się surowych kar), nagonki w TV, wrzasków żydowskiego i amerykańskiego ambasadora, bulgotu amerykańskich kongresmenów, słów potępienia ze strony Bidena i w ogóle tsunami białej gorączki na Zachodzie. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 06.09.23 |
Pobrań: 18 |
Pobierz () |
|
Link
Zmęczeni okradaniem są podobno i jedni i drudzy. Okradani i okradający. Ci drudzy dają sobie z tego powodu nagrody.
Aby nie drażnić gawiedzi w okresie wyborczym wyrażenie "zmęczeni okradaniem" zamieniono na "zmęczeni pomaganiem". Jeden z pracujących dla żydowsko-niemieckiego portalu, politruków, zwolennik "pomagania" napisał (cytuję z pamięci)
Zmęczeni pomaganiem? Proponuję udać się na front. Zmęczenie od razu wam przejdzie.
Można dodać do tego z podobną dozą absurdu: oburzeni okradaniem? Proponuję pretensje skierować pod szyld "Cosa Nostra" lub "Yakuza". Od razu wam przejdzie. Przy okazji, warto zwrócić uwagę, że reketierzy podatkowi w PRL bis mają na pewno więcej ludzi pod bronią niż wyżej wymienione organizacje, a prócz tego całą sieć państwowych urzędów skarbowych, sądów i więzień. Nikogo nie zabijają od razu, lecz okradają przez całe życie, do samego końca: emerytów i rencistów.
Zwykła śmierć nie leży w naszych kompetencjach - tłumaczy urzędnik - my zadajemy ból przedawnienia, karzemy pustką z uwięzionym w środku paragrafem lub krótką odpowiedzią negatywną.
Kampania wyborcza okradających
Nie ma czegoś takiego, jak niektórzy mówią, że są "zmęczeni pomaganiem".
Ambasador Wasyl Zwarycz
Kampania wyborcza okradających polega na licytacji, kto więcej odda z ukradzionego, a górny pułap wyborczej obietnicy osiąga miarę dwóch lub trzech ochłapów. Przez wszystkie kadencje najpierw zabierają z pensji 4 razy za dużo niż powinni, a potem przy każdych zakupach, przy prawie każdym produkcie - VAT i to jeszcze nie wszystko. Na sam koniec z wielokrotnie opodatkowanego uciułanego grosza, z marnych resztek, które się ostały, zabierają emerytom.
- Nie narzekamy, złodzieje nam dają...
Nadchodzą tymczasem niezbyt miłe złego "początki".
Ukraina w UE? "Rolnicy z Polski będą musieli zrezygnować z dopłat" ostrzega dorzeczy.pl
"Dla Ukrainy polskojęzyczne władze ostatecznie zgodzą się na federalizację UE, nie mam co do tego wątpliwości. PL i tak już jest "żywym trupem", przynajmniej fikcja "suwerennej Polski" się wtedy wreszcie skończy..." - wieszczy Magdalena Ziętek-Wielomska.
"Przez 8 lat rządzili nami chłopcy w krótkich majteczkach" - powiedział na wyborczym wiecu Gnom Sromotnik. To było o Platformie. Jak widać kampania skończy się najprawdopodobniej tradycyjnym kopaniem po kostkach. Poważna amunicja nigdy nie zostanie użyta, a mam na myśli 200 tys. Polaków posłanych do piachu podczas tzw. lockdownu. Akurat o tym zgodnie będą milczeć wszyscy wspólnicy. Na tym właśnie polega siła demokracji. Na zmowie milczenia i głębokości zanurzenia we własnych odchodach. Jarosława, Mateusza i Donalda. I bądźmy sprawiedliwi, znajdzie się miejsce dla mniejszych.
Ale ludzie to są tacy głupi...
CzarnaLimuzyna
-------------------------------
"Między rządem, który czyni zło, a ludem który je akceptuje - istnieje pewna haniebna solidarność." - Wiktor Hugo |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 06.09.23 |
Pobrań: 18 |
Pobierz () |
06.09.2023 W 2022 roku w Polsce urodziło się 305 tys. dzieci. To najmniej od zakończenia drugiej wo |
Dramatyczne dane. Tak źle jeszcze nie było w powojennej historii Polski
W 2022 roku w Polsce urodziło się 305 tys. dzieci. To najmniej od zakończenia drugiej wojny światowej. Spada liczba kobiet w wieku rozrodczym, w dodatku coraz później i coraz rzadziej decydują się na macierzyństwo, a wskaźnik dzietności nieznacznie przekracza 1,26.
- Największym problemem w polskiej demografii jest rozpad więzi społecznych. Duży wpływ mają również kwestie ekonomiczne - ocenia Michał Kot, dyrektor Instytutu Pokolenia.
Z opracowania GUS "Sytuacja demograficzna Polski do 2022 roku" wynika, że pod koniec 2022 roku liczba ludności Polski wyniosła niecałe 37,8 mln, o ponad 141 tys. mniej niż rok wcześniej. Stopa ubytku rzeczywistego wyniosła ?0,37 proc., co oznacza, że na każde 10 tys. ludności ubyło 37 osób.
Liczba ludności zmniejsza się od 2012 roku (z wyjątkiem 2017 roku), a pandemia w sposób szczególny pogłębiła niekorzystne trendy obserwowane na przestrzeni ostatniej dekady. Wpływa na nie przede wszystkim przyrost naturalny, który pozostaje ujemny od 10 lat.
- Jeszcze kilka lat temu rodziło się w Polsce około 400 tys. dzieci rocznie, 40 lat temu było to ponad 500 tys., dzisiaj liczba urodzeń oscyluje wokół 300 tys. rocznie i najprawdopodobniej w kolejnych latach będzie spadać - mówi Michał Kot.
W ubiegłym roku urodziło się ok. 305 tys. dzieci. To o niemal 27 tys. mniej niż rok wcześniej i jednocześnie najgorszy wynik w powojennej historii Polski.
GUS - na podstawie trendów z ostatnich 30 lat - określa sytuację ludnościową w kraju jako trudną i ocenia, że w najbliższej perspektywie nie można się spodziewać znaczących zmian gwarantujących stabilny rozwój demograficzny.
- Spadek liczby urodzeń w kolejnych latach jest spowodowany dwoma czynnikami. Po pierwsze, jest mniej kobiet, które mogą urodzić dzieci. Kobiet w wieku 20?39 lat jest około 4,8 mln, ale jeszcze 20 lat temu było to 5,5 mln. Natomiast dziewczynek w wieku od 0 do 19 lat jest w tej chwili 3,7 mln, czyli za 20 lat będziemy mieli jeszcze mniej kobiet, które mogą urodzić dziecko. Liczba kobiet w wieku rozrodczym spadła o około 1/3 - mówi dyrektor Instytutu Pokolenia. - Drugim czynnikiem jest spadek średniej liczby dzieci, którą urodzi kobieta w ciągu swojego życia.
Współczynnik dzietności to miara określająca przeciętną liczbę dzieci, które urodziłaby kobieta w ciągu całego okresu rozrodczego. Aby zapewnić stabilny rozwój demograficzny kraju, w danym roku na każde 100 kobiet w wieku 15?49 lat powinno przypadać średnio co najmniej 210?215 urodzonych dzieci, obecnie jest to ok. 126. Jeszcze w 1990 roku wskaźnik ten wynosił 1,99.
Rodziny coraz później decydują się na dzieci. W 1990 roku średni wiek kobiety w momencie urodzenia pierwszego dziecka wynosił 22,7, a obecnie - 28,8. W latach 1990?2022 udział matek w wieku co najmniej 30 lat podwoił się - w ubiegłym roku stanowiły one 55 proc. kobiet rodzących. Coraz więcej pań decyduje o posiadaniu mniejszej liczby dzieci lub nawet o samotnym życiu.
- Około 30 proc. kobiet w wieku 40 lat nie ma żadnego dziecka, ze względu na wiek i na biologię prawdopodobnie już tego dziecka nie urodzi. Kiedy przyglądamy się badaniom osób bezdzietnych, dlaczego tych dzieci nie mają, to najczęstszym wskazaniem jest to, że kobiety nie znalazły odpowiedniego partnera. Czyli można powiedzieć, że samotność, rozpad więzi społecznych to najważniejszy problem polskiej demografii. Wpływ na to mają też kwestie ekonomiczne - mówi Michał Kot. - Największym wyzwaniem są kwestie mieszkaniowe, zwłaszcza problem "uwięzienia" młodych ludzi w małych mieszkaniach. Często są to mieszkania, na które jest wzięty kredyt, czasami jest to kredyt we frankach szwajcarskich, co utrudnia zmianę tego lokum.
Z ubiegłorocznego sondażu Ipsos dla OKO.press wynika, że według 41 proc. badanych kobiety nie decydują się na macierzyństwo ze względu na lęk przed utratą pracy. Niewiele mniej (39 proc.) wskazuje na wysokie wydatki związane z utrzymaniem dziecka. Trzecim z najważniejszych czynników jest ryzyko związane z zajściem w ciążę. Kobiety obawiają się, że nie będzie ich stać (finansowo i psychicznie), aby podjąć się samodzielnego wychowania dziecka. Co czwarta wskazuje na zbyt małe mieszkanie, a 22 proc. - brak pomocy ze strony ojca dziecka.
- Pojawia się często w debacie publicznej taki argument, że zmiana prawa aborcyjnego dokonana przez Trybunał Konstytucyjny wpłynęła na spadek dzietności, ale pytanie, czy to jest prawda. Nie ma żadnych wiarygodnych badań, które potwierdzałyby tę tezę, natomiast kiedy przyjrzymy się liczbie urodzeń w poszczególnych miesiącach przed wyrokiem i po nim, to widzimy, że nie było istotnego spadku. Nie widać, by liczba urodzeń spadła bardziej, niż wynika to z długoterminowych trendów - podkreśla ekspert. - Badania społeczne pokazują, że Polacy i Polki chcą mieć dzieci, chcą mieć zdecydowanie więcej dzieci, niż mają, według wskazań z różnych badań to jest mniej więcej 2,1?2,2 dziecka na osobę. Gdybyśmy te rodzinne aspiracje mieli zrealizowane, to nie mielibyśmy w ogóle problemu demograficznego, bylibyśmy jedynym krajem europejskim z poziomem dzietności powyżej 2, z zastępowalnością pokoleń.
Eksperci GUS podkreślają, że nie należy oczekiwać powrotu do wysokiego poziomu dzietności sięgającego istotnie ponad wartość 2. Utrzymywanie się przez długi czas niskiej dzietności grozi wejściem w tzw. pułapkę niskiej płodności, z której wyjście jest bardzo trudne. Skoro teraz rodzi się mało dzieci, to gdy to pokolenie dorośnie, nie będzie miało licznego potomstwa.
- Będziemy mieli przez najbliższe dekady do czynienia z takimi trendami, że będzie coraz więcej zgonów i coraz mniej urodzeń. To oznacza spadek liczby ludności, oczywiście bez uwzględnienia migracji, starzenie się ludności. Oznacza to, że więcej osób będzie w wieku emerytalnym czy poprodukcyjnym, mniej osób w wieku produkcyjnym. Ma to konsekwencje dla bardzo wielu zjawisk ekonomiczno-społecznych - ocenia dyrektor Instytutu Pokolenia.
Wyniki "Prognozy ludności na lata 2023?2060" GUS wskazują, że w scenariuszu głównym liczba ludności Polski do 2060 roku spadnie do 30,4 mln osób, jednak w scenariuszu niskim może to być jeszcze głębszy spadek - do 26,7 mln. W dodatku kurczyć się będą zasoby ludności w wieku produkcyjnym. Według wyliczeń ZUS na 1 tys. osób w wieku produkcyjnym w 2023 roku będzie przypadać ok. 390 osób w wieku poprodukcyjnym, w 2061 roku - 806 osób, a w 2080 roku - 839 osób. Zmiany demograficzne przełożą się też na wyższe koszty opieki zdrowotnej.
Zdaniem eksperta powinniśmy czerpać z przykładów krajów, którym udało się odwrócić negatywny trend demograficzny, np. Czech. Raport Instytutu Pokolenia "Czeski sukces demograficzny" wskazuje, że jest to kraj z jednym z najwyższych wskaźników dzietności w UE (1,71), podczas gdy jeszcze 20 lat temu miał jeden z najniższych na świecie - 1,14. W przeliczeniu na 1000 kobiet w wieku rozrodczym rodzi się tam zdecydowanie więcej pierwszych (36 proc. więcej) i drugich dzieci niż w Polsce.
- Przyczynami czeskiego "sukcesu demograficznego" jest przede wszystkim to, że Czesi nie kopiowali innych państw, tylko znaleźli swoją drogę, swoją politykę społeczną, która była zakorzeniona w ich systemie wartości. Czesi w praktyce mocno cenią rodzinę, bardziej niż pracę zawodową i bardziej niż mieszkańcy innych krajów - tłumaczy Michał Kot.
Rodzice w Czechach otrzymują w przeliczeniu 60 tys. zł do wykorzystania na pokrycie kosztów opieki nad dzieckiem od siódmego miesiąca życia dziecka do ukończenia przez nie czwartego roku życia jako zasiłek rodzicielski.
- Czeszki budują więzi, zajmują się dziećmi, a dopiero po ukończeniu przez nie trzeciego roku życia wracają do aktywności zawodowej, czyli przerwa w aktywności zawodowej wśród Czeszek jest elementem, który wyróżnia ich politykę od innych krajów. Czesi są krajem, w którym dzieci od 0 do 3 lat mają najmniejszy odsetek opieki instytucjonalnej i największy odsetek opieki przez rodziców, a jednocześnie kobiety, które wychowują dzieci do lat trzech, mają najniższy wskaźnik aktywności zawodowej spośród wszystkich krajów Unii Europejskiej. Z kolei po ukończeniu przez dzieci trzeciego roku życia mają najwyższy wskaźnik aktywności zawodowej - wyjaśnia ekspert.
W Czechach wskaźnik zatrudnienia matek mających dziecko w wieku 6?14 lat wynosi 92 proc., dla porównania w Polsce jest to 79 proc.
- Na pytanie, czy urodzenie i wychowanie dziecka jest obowiązkiem wobec społeczeństwa, dwa razy więcej młodych Czechów odpowiada twierdząco niż wśród młodych Polaków. Natomiast na pytanie, czy praca zawodowa jest obowiązkiem wobec społeczeństwa, to Polacy częściej odpowiadają ?tak?. Na tym systemie wartości Czesi zbudowali swój system polityki społecznej - podkreśla dyrektor Instytutu Pokolenia.
nczas.com |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 06.09.23 |
Pobrań: 17 |
Pobierz () |
07.09.2023 Kolejny globalny problem z autami elektrycznymi i nie chodzi o ładowarki ani baterie |
Globalny niedobór mechaników i niezależnych warsztatów specjalizujących się w obsłudze pojazdów elektrycznych prowadzić będzie do wzrostu kosztów napraw i wydłużenia ich czasu. Problem jest na tyle duży, że może wpłynąć na cele dotyczące ograniczenia emisji gazów cieplarnianych - alarmuje Reuters.
Organizacje szkolące techników, firmy udzielające gwarancji i osoby zajmujące się naprawami od Mediolanu po Melbourne i Malibu podkreślają, że niezależne warsztaty będą miały istotne znaczenie dla zachowania przystępnych cen pojazdów elektrycznych. Dlaczego? Ponieważ oferują usługi znacznie tańsze niż autoryzowane serwisy, a przez to mają kolosalny wpływ na koszty eksploatacji starszych aut.
Warsztaty boją się nieznanego i... inwestycji
Reuters w swoim najnowszym raporcie twierdzi, że wielu właścicieli niezależnych warsztatów obawia się kosztów związanych z przeszkoleniem techników oraz zakupem sprzętu do napraw pojazdów elektrycznych o wysokim napięciu (400 i 800 V). To jednak nie jedyny problem, serwisy wprost mówią, że naprawa takich aut może być niebezpieczna dla nieprzeszkolonych pracowników. Ponadto wciąż niewielka liczba pojazdów elektrycznych na drogach sprawia, że wiele firm uważa, że dziś inwestycje te wydają się zupełnie nieopłacalne.
Potwierdza to m.in. właściciel niezależnego warsztatu z Mediolanu. Roberto Petrilli z Mediolanu stwierdził w rozmowie z Reutersem, że niechętnie inwestuje w potrzebny sprzęt, szczególnie gdy rynek pojazdów elektrycznych jest wciąż niewielki, a infrastruktura ładowania słabo rozwinięta. Dla niego wydatek 30 tys. euro na nowy sprzęt wydaje się zbędnym ryzykiem.
- Jeszcze siedem lat dzieli mnie od emerytury, dlatego uważam, że nie warto - mówi Petrilli.
Warto też dodać, że wśród mechaników, oprócz ryzyka związanego z pracą przy pojazdach elektrycznych, pojawia się też strach przed pożarami tych pojazdów. Mimo że coraz więcej się mówi, że pożary te nie są aż tak groźne, to w mniemaniu właścicieli niezależnych serwisów stanowią one znacznie większe zagrożenie dla ich firm niż pojazdy spalinowe.
Za kilka lat może brakować już 25 tys. mechaników
Eksperci z Instytutu Przemysłu Motoryzacyjnego (IMI) w Wielkiej Brytanii obawiają się, że do 2032 roku może brakować aż 25 tys. techników specjalizujących się w naprawie pojazdów elektrycznych. W Stanach Zjednoczonych, gdzie prognozuje się zapotrzebowanie na 80 tys. mechaników zajmujących się pojazdami elektrycznymi do 2031 roku, sytuacja jest podobna. Z kolei w Australii do 2030 roku może zabraknąć 9 tys. techników pojazdów elektrycznych.
Eksperci ostrzegają, że niedobór wykwalifikowanych pracowników może skutkować wydłużeniem czasu naprawy, co z kolei prowadzi do wyższych kosztów dla właścicieli i firm ubezpieczeniowych. Dane udostępnione przez firmę Warrantywise pokazują, że już teraz roczna gwarancja na pojazd elektryczny Tesla Model 3 jest ponad trzy razy droższa niż średnia dla porównywalnych modeli spalinowych.
Co prawda niektórzy producenci samochodów, starają się sami szkolić techników. Tesla, lider amerykańskiego rynku, uruchomiła kursy w amerykańskich szkołach wyższych, aby szkolić przyszłych techników. Firma zapewnia także szkolenia z zakresu pojazdów elektrycznych dla niezależnych warsztatów w USA.
Na samo szkolenie potrzebne są setki milionów dolarów
Z kolei Daniel Brown, dyrektor ds. rozwoju produktów motoryzacyjnych w niemieckiej firmie Lucas-Nuelle, która produkuje sprzęt szkoleniowy, obawia się, że niewykwalifikowani technicy mogą znaleźć się pod presją naprawy pojazdów elektrycznych wysokiego napięcia, i dodaje, że "to tylko kwestia czasu, zanim komuś stanie się krzywda".
Problem próbują rozwiązać także niektóre organizacje, jak Fundacja Siemensa, która ogłosiła właśnie programy szkoleniowe o wartości 30 mln dolarów. Jego celem jest właśnie szkolenie przyszłych techników w zakresie instalacji i konserwacji ładowarek do pojazdów elektrycznych. Wielu ekspertów uważa jednak, że to kropla w morzu potrzeb, dlatego konieczne są dalsze inwestycje i działania rządowe, w innym wypadku brak wyszkolonych pracowników "spowolni postęp" przechodzenia na napęd elektryczny - stwierdził dyrektor generalny fundacji, David Etzwiler
Z kolei stowarzyszenie Motor Traders' Association of New South Wales z Australii, w której do 2030 roku pojazdy elektryczne powinny stanowić 50 proc. sprzedaży nowych samochodów, szacuje, że podstawowe szkolenie w zakresie pojazdów elektrycznych będzie kosztować 100 milionów dolarów australijskich (64,7 miliona dolarów amerykańskich). Na tyle wyceniono przeszkolenie prawie 50 000 licencjonowanych techników motoryzacyjnych w ty kraju.
Szef australijskiego stowarzyszenia, Collin Jennings, powiedział wprost, że małe warsztaty będą potrzebowały dotowanych szkoleń w zakresie pojazdów elektrycznych, w przeciwnym razie wiele z nich prawdopodobnie pozostanie wyłącznie przy modelach napędzanych paliwami kopalnymi. W kraju, gdzie odległości między dużymi miastami są tak duże, stanowi to już poważny problem.
Źródło: Reuters
https://moto.pl |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 07.09.23 |
Pobrań: 16 |
Pobierz () |
07.09.2023 Eutanazja 36-letniej kobiety nie powiodła się. Została uduszona poduszką. |
Przeprowadzający eutanazję 36-letniej Alexiny z Oupeye w północnej Belgii udusili ją przy pomocy poduszki - informują portale 7sur7 i RTL Info. Okazało się, że podano kobiecie zbyt małą ilość środków mających zakończyć jej życie.
Szokujący przebieg eutanazji w domu pacjentki
Bulwersująca sprawa dotyczy zdarzenia z ubiegłego roku.
Jak relacjonują media, chora na raka mieszkanka Oupeye zdecydowała się na zakończenie życia. Eutanazja miała zostać przeprowadzona pod koniec marca 2022 roku w mieszkaniu kobiety przez lekarza oraz dwie pielęgniarki.
"Procedura nie przebiegła zgodnie z planem. Produkty do zakończenia życia nie wystarczyły i musiano użyć poduszki" - czytamy w 7sur7. Z informacji portalu wynika, że prokuratura została poinformowana o zdarzeniu dopiero na dwa dni przed pogrzebem.
Stwierdzono oznaki uduszenia
Z doniesień mediów wynika, że lekarz sądowy, który badał zwłoki stwierdził, że ich stan "wskazywał na oznaki uduszenia". Partnerka kobiety złożyła skargę do prokuratury w Liege oraz wystąpiła do sądu przeciwko lekarzowi oraz dwóm pielęgniarkom przeprowadzającym eutanazję.
https://wiadomosci.dziennik.pl
--------------------------------
Czy coś usprawiedliwia to obrzydliwe morderstwo? |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 07.09.23 |
Pobrań: 18 |
Pobierz () |
07.09.2023 Zachód wykorzystuje żydowskie dziedzictwo Zełenskiego, by odwrócić uwagę od nazizmu na U |
Kijów gloryfikuje osoby odpowiedzialne za jedną czwartą Holokaustu, powiedział rosyjski prezydent.
Wykorzystywanie żydowskiego dziedzictwa Władimira Zełenskiego do ukrycia winy ukraińskich nacjonalistów za Holokaust podczas II wojny światowej jest obrzydliwe, powiedział we wtorek prezydent Rosji Władimir Putin, dodając, że zwolennicy Stepana Bandery byli odpowiedzialni za zabicie 1,5 miliona Żydów.
"Myślę, że ważne jest, aby powtórzyć, że zachodni przywódcy umieścili na czele współczesnej Ukrainy etnicznego Żyda, człowieka pochodzenia żydowskiego, o żydowskich korzeniach - w ten sposób, moim zdaniem, ukrywając antyludzkie podstawy obecnego państwa ukraińskiego" - powiedział Putin dziennikarzowi Pawłowi Zarubinowi.
"To czyni całą sytuację tak bardzo obrzydliwą, że etniczny Żyd maskuje gloryfikację nazizmu i tych, którzy przeprowadzili Holokaust na Ukrainie w tym czasie, eksterminując 1,5 miliona ludzi" - dodał rosyjski prezydent. "Zwykli obywatele Izraela zrozumieli to najlepiej. Wystarczy spojrzeć na to, co mówią w Internecie".
Putin właśnie zakończył spotkanie z Komitetem "Zwycięstwo" - organem doradczym odpowiedzialnym za edukację patriotyczną i sprawy weteranów. Prezydent Rosji poruszył tę kwestię podczas rozmowy z jednym z członków komitetu, wskazując, że Moskwa mogła nie zrobić wystarczająco dużo, aby przedstawić fakty dotyczące okrucieństw nazistowskich kolaborantów na Ukrainie i w krajach bałtyckich.
"Kiedy patrzy się na rzeczywiste dokumenty archiwalne, krew w żyłach po prostu się mrozi, nie da się na to patrzeć bez łez i trzeba to wyciągnąć i pokazać. Kogo gloryfikują obecne władze? Ci antyludzie stawiają krwawych morderców na piedestale i niosą transparenty z ich portretami, gdy maszerują głównymi ulicami swoich miast" - powiedział Putin komisji.
Niemieckie wojsko i SS "delegowały" masakry Żydów na lokalnych nacjonalistów i antysemitów, takich jak OUN i UPA Stepana Bandery, podkreślił rosyjski prezydent.
"Nie jestem pewien, czy wszyscy ludzie na Ukrainie o tym wiedzą. Zróbmy więc, co w naszej mocy, aby im to pokazać, dobrze?" - powiedział Putin komisji.
Bandera został uznany za zbrodniarza wojennego zarówno przez Związek Radziecki, jak i Polskę za jego rolę w Holokauście i masowych mordach Polaków na dzisiejszej zachodniej Ukrainie. Proamerykański rząd w Kijowie ogłosił go jednak bohaterem narodowym w 2010 roku, a nacjonaliści od tego czasu honorują go procesjami z pochodniami w głównych ukraińskich miastach, aby uczcić jego urodziny każdego 1 stycznia.
Putin wcześniej wyraził zdziwienie, że Zełenski przyjął gloryfikację Bandery, biorąc pod uwagę jego żydowskie dziedzictwo. Dziadek Zełenskiego, Siemion, również walczył w II wojnie światowej, zdobywając dwa medale Czerwonej Gwiazdy za odwagę i bohaterstwo.
Obecny prezydent Ukrainy był wcześniej aktorem i kandydował na głowę państwa w 2019 r., obiecując pokój z Rosją, ale w ciągu kilku miesięcy od objęcia urzędu całkowicie zmienił kurs i przyłączył się do twardogłowych nacjonalistów.
https://www.rt.com |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 07.09.23 |
Pobrań: 18 |
Pobierz () |
|
|
|
|
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|