|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 4
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
11
|
Download: Gazetka "Wolne Słowo" |
|
|
19.11.2021 Masowa hipnoza prowadzi do masowej psychozy - Kult Covida |
Kontrolerzy NWO (Nowego Porządku Świata) wiedzą, że narracja jest wszystkim. Kontrolowanie informacji i kontrolowanie sposobu, w jaki ludzie ją interpretują, to absolutna moc kontrolowania percepcji. Jak myślisz, dlaczego Klaus Schwab właśnie zorganizował kolejne wydarzenie WEF (Światowe Forum Ekonomiczne) na temat wprowadzenia Wielkiej Narracji? Naprawdę skuteczna narracja działa hipnotyzująco. W tym artykule przyjrzymy się dokładniej, w jaki sposób oficjalna narracja COVID była w stanie wprowadzić ludzi w stan strachu, pozbawienia władzy, uległości, posłuszeństwa i masowej hipnozy - i jak to się nadal dzieje - w sposób identyczny z propagandą prania mózgu kultu.
Nadal kupują oficjalną narrację...
Rozejrzyj się. Czy widzisz wielu ludzi, w tym rodzinę, przyjaciół i kolegów, którzy wciąż kupują oficjalną narrację - nawet na tym etapie gry, kiedy było tak wiele informacji, które mogłyby ją zniszczyć?
Nawet kiedy wielka farma przyznała, że szczepionka nigdy nie została zaprojektowana, aby zatrzymać transmisję?
Nawet jeśli ostatnie statystyki z VAERS (stan na 12 listopada 2021 r.) pokazują 875.653 zdarzeń niepożądanych po szczepionkach na COVID i 18 461 zgonów spowodowanych szczepionką COVID?
Musimy przypomnieć, że badanie przeprowadzone w 2010 r. przez Harvard Pilgrim Health Care wykazało, że mniej niż 1% zdarzeń niepożądanych lub skutków ubocznych związanych ze szczepionką nie jest kiedykolwiek zgłaszanych; idąc za tym, oznaczałoby to 87 milionów obrażeń spowodowanych szczepionką COVID i 1,8 miliona zgonów spowodowanych przez szczepionkę COVID w USA - narodzie liczącym 330 milionów (ponad 1/4 kraju rannych). Masowe morderstwo z pewnością nie jest przesadą.
Profesor psychologii klinicznej wyjaśnia formację masową
W tym wywiadzie, Mattias Desmet, profesor psychologii klinicznej na Uniwersytecie belgijskiej Gandawy, wyjaśnia psychologiczny powód, dlaczego tak wielu jeszcze tkwi w narracji.
Nakreśla 4 warunki, które muszą być obecne, aby ludzie zakochali się w absurdalnej oficjalnej narracji, zostali zahipnotyzowani i wpadli w to, co nazywa formacją masową. Formacja masowa (znana również jako psychologia masy lub psychologia tłumu) bada wpływ dużych grup ludzi na ludzkie zachowanie.
Ten krótki opis daje jej przegląd. Gustave Le Bon, Zygmunt Freud, Leon Festinger i Philip Zimbardo przyczynili się do zrozumienia tego pojęcia. Zasadniczo, kiedy ludzie stają się częścią tłumu, deindywiduują się. Ludzie mają tendencję do oddawania swojej tożsamości, odpowiedzialności za siebie, samoświadomości, poczucia winy, empatii i innych indywidualnych postaw i zachowań związanych z moralnością. Mentalność mafii może przejąć kontrolę.
Desmet wymienia następujące 4 warunki jako niezbędne prekursory masowej hipnozy:
1. Brak więzi/połączeń społecznych
2. Brak sensu/sensu
3. Unoszący się niepokój i niezadowolenie psychiczne
4. Unosząca się frustracja i agresja
Kiedy masz społeczeństwo, w którym jest już dużo ogólnego niepokoju i gdzie ludzie są wykorzenieni psychicznie i duchowo, ponieważ są oderwani od swojej istoty i celu (a także od innych ludzi), są gotowi na wyzysk. Kontrolerzy NWO połączyli ten swobodny niepokój ze strachem przed wirusem (strach przed chorobą/śmiercią).
Zachęcam wszystkich czytelników do zapoznania się z planem NWO, który ujawnił w 1969 roku dr Richard Day. Mówi o tym, jak świat zostałby społecznie zaprojektowany, aby wszystko było chaotyczne i w ciągłym stanie zmian, a ludzie byliby zachęcani do opuszczenia swoich rodzinnych miast i rodzin, aby ludzie byli bardziej od siebie oddzieleni i czuli się. mniej uziemiony.
Desmet opisuje, jak tacy ludzie z tymi czterema schorzeniami rozwijają bardzo małe pole uwagi, zarówno mentalnie, jak i emocjonalnie, i wydają się niezdolni do rozszerzenia go, nawet w obliczu faktów. Podaje przykłady z historycznych reżimów totalitarnych, mówiąc, że zwykle tylko około 30% populacji ulega hipnozie. Kolejne 40% nie jest zahipnotyzowanych, ale jest tchórzliwych, zbyt boi się mówić. Właśnie dlatego ludzie muszą nadal mówić teraz podczas scamdemii COVID. Historycznie rzecz biorąc, gdy opozycja zostaje uciszona lub zniszczona, dyktator staje się jeszcze bardziej potworny, metaforycznie pożerając własne dzieci (zabijając własnych ludzi/zwolenników), tak jak zrobili to zarówno Hitler, jak i Stalin.
Masowa hipnoza prowadzi do masowej psychozy
Masowa hipnoza nie jest nawet ostatecznym celem. Może posunąć się jeszcze dalej w psychozę masową, gdzie cała populacja zostaje zarażona szaleństwem i traci zdolność jasnego i racjonalnego myślenia. Brzmi znajomo? Ten film After Skool/Akademia Idei świetnie wyjaśnia masową psychozę ? epidemię szaleństwa, która pojawia się, gdy duża część społeczeństwa traci kontakt z rzeczywistością i popada w złudzenia. Z niepokojem już obecnym w dużych ilościach w populacji, fundamenty już tam były, aby wywołać pandemię zgodności - bo tym właśnie jest Operacja Coronavirus, pandemią zgodności. Z dziesięcioleciami, a nawet stuleciami nieustępliwej propagandy, ogólna populacja była podatnym gruntem dla zasiania i uprawy nasion kolektywizmu i autorytaryzmu.
Rytuał koronacji i kult COVID
Poza masową hipnozą i masową psychozą, możemy nawet posunąć tę analizę o krok dalej - w sfery podświadomości i okultyzm. Nagranie wideo o masowej psychozie dotyka pokrótce tego, w jaki sposób ludzie mogą być skuteczniej zepchnięci pod piętę totalitaryzmu poprzez izolację. To jest coś, co podkreśliłem w artykule z lipca 2020 r. zatytułowanym Exposing the Occult Corona-Initiation Ritual, gdzie przedstawiłem, w jaki sposób blokady, kwarantanny, maski, dystans społeczny i inne ograniczenia COVID naśladowały dokładne elementy rytuału. W późniejszym artykule zatytułowanym Kult COVID i 10 etapów ludobójstwa zasugerowałem, że tak naprawdę mamy do czynienia ze zjawiskiem kultu - kultem COVID.
Spójrz na poniższą listę cech kultu na tej stronie i zadaj sobie pytanie - ile z nich dotyczy kultu COVID?
Pomyśl o całym niewytłumaczalnym uwielbieniu, które zostało napełnione Gatesem, Faucim i szczepionką.
Pomyśl o całym nadmiernym fanatyzmie i zaangażowaniu w ustanowienie (całkowicie fałszywego) dogmatu, że SARS-CoV-2 i COVID są odpowiednio najgroźniejszymi wirusami i chorobami - wszechczasów.
Pomyśl o całej cenzurze, która miała miejsce w próżnej próbie zniszczenia sprzeciwu. Pomyśl o wszystkich wysiłkach włożonych w promowanie podziału, separacji i mentalności "my kontra oni".
Pomyśl o tym, jak cele uświęcają środki (urazy i zgony spowodowane szczepionką COVID nie mają znaczenia, ponieważ musimy zatrzymać wirusa za wszelką cenę).
Pomyśl o całym wstydzie i poczuciu winy, jakie padają na tych, którzy opowiadają się za autonomią cielesną (brudnych, samolubnych antyszczepionkowców, którzy zabiją babcię).
Grupa wykazuje nadmiernie gorliwe i niekwestionowane oddanie swojemu przywódcy i (niezależnie od tego, czy żyje, czy nie) traktuje swój system wierzeń, ideologię i praktyki jako Prawdę, jako prawo.
Pytania, wątpliwości i sprzeciwy są zniechęcane, a nawet karane.
Praktyki odmieniające umysł (takie jak medytacja, śpiewy, mówienie językami, sesje donosu lub wyniszczające rutyny pracy) są stosowane w nadmiarze i służą do tłumienia wątpliwości dotyczących grupy i jej przywódcy (przywódców).
Przywództwo dyktuje, czasami bardzo szczegółowo, jak członkowie powinni myśleć, postępować i czuć się (np. członkowie muszą uzyskać pozwolenie na randkowanie, zmianę pracy lub zawarcie małżeństwa - lub przywódcy określają, w co się ubrać, gdzie mieszkać, czy mieć dzieci, jak karcić dzieci i tak dalej).
Grupa jest elitarna, rości sobie specjalny, wzniosły status dla siebie, swojego przywódcy (przywódców) i swoich członków (np. Lider jest uważany za Mesjasza, specjalną istotę, awatar - lub grupa i/lub lider jest na specjalną misję ratowania ludzkości).
Grupa ma spolaryzowaną mentalność "my kontra oni", co może powodować konflikty z szerszym społeczeństwem.
Przywódca nie jest odpowiedzialny przed żadnymi władzami (w przeciwieństwie na przykład do nauczycieli, dowódców wojskowych czy ministrów, księży, mnichów i rabinów głównych wyznań religijnych).
Grupa naucza lub sugeruje, że jej rzekomo wzniosłe cele usprawiedliwiają wszelkie środki, jakie uzna za konieczne. Może to skutkować uczestnictwem członków w zachowaniach lub czynnościach, które przed dołączeniem do grupy uznaliby za naganne lub nieetyczne (np. okłamywanie rodziny lub przyjaciół lub zbieranie pieniędzy na fałszywe cele charytatywne).
Przywództwo wywołuje poczucie wstydu i/lub winy w celu wpływania na członków i kontrolowania ich. Często odbywa się to poprzez presję rówieśników i subtelne formy perswazji.
Podporządkowanie się liderowi lub grupie wymaga od członków zerwania więzi z rodziną i przyjaciółmi oraz radykalnej zmiany osobistych celów i działań, które mieli przed dołączeniem do grupy.
Grupa jest zajęta przyjmowaniem nowych członków.
Grupa jest zajęta zarabianiem pieniędzy.
Oczekuje się, że członkowie poświęcą nadmierną ilość czasu grupie i czynnościom związanym z grupą.
Członkowie są zachęcani lub zobowiązani do życia i/lub kontaktów towarzyskich tylko z innymi członkami grupy.
Najbardziej lojalni członkowie ("prawdziwi wierzący") uważają, że poza kontekstem grupy nie może istnieć życie. Wierzą, że nie ma innej drogi, i często boją się odwetu dla siebie lub innych, jeśli opuszczą lub nawet rozważą opuszczenie grupy.
Kolejna strona ma 6 kluczowych cech kultowych. Ponownie, rozważcie, że pasują one do obecnego kultu COVID:
- Autorytarne Przywództwo
- Ekskluzywizm
- Izolacjonizm
- Sprzeciw wobec niezależnego myślenia
- Strach przed byciem "wykluczonym"
- Zagrożenia satanistycznym atakiem
Następnie, po przejściu ostrej fazy kryzysu, hipnoza pozostaje. Ludzie (którym brakowało znaczenia przed powstaniem kultu) znajdują nowe znaczenie, łącząc się ze sobą nad (fałszywymi) szczegółami narracji, np. "wszyscy jesteśmy w tym razem", abyśmy mogli "lepiej odbudować".
Końcowe myśli: implikacje masowej hipnozy/psychozy dla osób spoza kultu
Cała "operacja" COVID była gigantycznym rytuałem okultystycznym. Dzieje się tak, ponieważ siły rządzące światem są przesiąknięte czarną magią, starając się kształtować świat po sobie. Ludzie uczestniczą w rytuałach, aby pokazać, że należą do grupy. Im bardziej absurdalny jest rytuał, tym lepiej funkcjonuje jako rytuał - staje się unikalny dla tej grupy. O każdym pod wpływem rytualnego zaklęcia można dokładnie powiedzieć, że jest członkiem Kultu COVID. Wyjaśnia to zdumiewająca łatwość, z jaką ludzie zapomnieli o swoim szacunku do samego siebie, zdrowym rozsądku, wrodzonym systemie odpornościowym i niezbywalnych, suwerennych, wrodzonych, danych przez Boga prawach człowieka... i rzucili je wszystkie do rynsztoka z powodu rzekomego "nagłego zagrożenia". Co jeszcze mogłoby to wyjaśnić?
Jakie są więc konsekwencje tego wszystkiego dla tych, którzy poza kultem zachowali zdrowy rozsądek? Cóż, musimy traktować członków kultu COVID jak pod wpływem złudzenia, traumy i kontroli umysłu. Musimy znaleźć najlepsze sposoby na ich przeprogramowanie. Tymczasem musimy pozostać ugruntowani w naszym własnym zdrowiu psychicznym i przyrodzonych prawach, gdy kontrolerzy NWO próbują zwiększyć presję na tych na całym świecie, którzy są poza kultem.
Autor Makia Freeman jest redaktorem alternatywnych mediów/niezależnego serwisu informacyjnego The Freedom Articles, autorką książki Rak: kłamstwa, prawda i rozwiązania oraz starszym badaczem w ToolsForFreedom.com.
Źródło: globalresearch.ca/how-masses-hypnotized-covid-cult/5762017 |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 19.11.21 |
Pobrań: 58 |
Pobierz () |
20.11.2021 DEMOKRACJA CZY DYKTAT (1) JAKA POLSKA? |
Gdyby zapytać naszych rodaków - jak obalić III RP, jak odbudować Niepodległą - pewnie większość odpowiedziałaby według poprawnego schematu i jako narzędzia wskazała "walkę parlamentarną", "procesy polityczne" oraz "zwycięstwo wyborcze".
Nie popełnię błędu twierdząc, że gros ludzi prawych, którzy widzieliby Polskę wolną od spuścizny komunizmu, od obecności tutejszych Obcych i dyktatu euro-terrorystów, tylko w owych ?narzędziach demokracji? chce dostrzegać nadzieję.
Ta zaś część "patriotycznej prawicy", która obecny status III RP postrzega przez pryzmat "wpływów zewnętrznych", dodałaby do tego katalogu - "zmianę sytuacji zagranicznej", "kryzysy ekonomiczne i polityczne", "grę mocarstw".
Nie od dziś, ośmielam się twierdzić, że żadna z takich odpowiedzi nie zasługuje na poważne traktowanie, a udzielający je, nie odrobili lekcji historii i niewiele zdają się rozumieć z realiów obecnego państwa.
By nie powielać dziesiątków argumentów, znanych już stałym bywalcom bezdekretu (wyłożyłem je obszernie m.in. w cyklu tekstów "PO CO DEMOKRACJA?"), przypomnę jedynie, że państwa realnego socjalizmu nie upadają pod "ciosami demokracji". Jak łatwo dostrzec, na przykładzie III RP, państwa takie anektują fasadę demokratyczną, by ukryć własne draństwa i umożliwić władzę beneficjentom systemu, nigdy zaś po to - by oddać ją obywatelom.
Dlatego farsa demokracji - w wydaniu III RP - jest bronią wymierzoną w społeczeństwo, jest mitem, który ma nas zniewolić i znieprawić. Ten mit, podniesiony do rangi przymusu konstytucyjnego i obwołany niekwestionowanym bożkiem, jest podstawową przeszkodą w obaleniu III RP.
Na straży tej niby-państwowości stoi bowiem system ustanowiony w latach 1989-91, gdy zainicjowano kontrolowany przez bezpiekę proces "pluralizmu politycznego" i w miejsce jednej, "przewodniej siły narodu", stworzono szereg rozmaitych partii i partyjek - zwykle przy udziale kapusiów i agentury. Łączył je wspólny mianownik - wyrażały akceptację dla układu powstałego w Magdalence i deklarowały uczestnictwo w "mechanizmach demokracji". Ten, kto nie wyrażał takiego akcesu i nie godził na "wspólnotę" z komunistami, znalazł się na marginesie życia publicznego i został wykluczony z dobrodziejstw "procesów demokratycznych".
Wiedza o podwalinach mitu demokratycznego, musi prowadzić do wniosku, że wpływ na państwo, można odzyskać tylko w taki sposób, w jaki narzucono nam historyczne kagańce i systemowe ograniczenia. Skoro Polacy utracili wolność na drodze zdrady, zbrodni, kłamstw i przemocy - w zgodzie z tą logiką, należy przyjąć, że tylko rozwiązania siłowe i kroki radykalne, mogą doprowadzić do sanacji państwa.
To oznacza, że upatrywanie nadziei w "wyborach powszechnych", które od roku 1991 obracają się wokół tych samych osób i środowisk, lub stawianie na systemowe "partie polityczne" - jest oczywistym nonsensem.
Żadna "Konfederacja", "Kukiz", czy inna pseudo-opozycja, nie może mieć wpływu na obalenie III RP.
Po pierwsze dlatego,że wcale do tego celu nie dążą, po drugie, że są częścią układu, który pozwala im na wygodne i dostatnie życie, po trzecie - bo uczestnicząc w mistyfikacji "pluralizmu politycznego" (robili to też komuniści, dozwalając na "stronnictwa demokratyczne", czy "ludowców") skazują się na rolę folkloru i "planktonu" politycznego.
Te partie, jak i obecni w nich "działacze", są przeznaczeni do tworzenia dowolnych konfiguracji i najbardziej egzotycznych "sojuszy", do wykonywania zaskakujących wolt i przepoczwarzeń. Głównie po to, by tumanić ludzi młodych, zapobiegać potencjalnym zagrożeniom, kanalizować emocje i odruchy sprzeciwu.
Gdyby demokracja, wybory, czy działania partii politycznych miały zagrozić władzy beneficjentów, nie byłoby ich w Rosji i w III RP- państwach, w których mit o "śmierci komunizmu" wykorzystano do zbudowania fundamentów kolejnej sukcesji komunistycznej.
Nie można również utrzymywać, że "następne wybory coś zmienią", bo taki przypadek nigdy nie miał miejsca w 30-letniej historii tego państwa. Żadna zmiana rządów nie wyrugowała, choćby jednej patologii IIIRP, nie uwolniła tego państwa z ludzi służących okupantowi, nie zniszczyła esbeckich fortun, nie przywróciła poczucia sprawiedliwości, nie doprowadziła do ujawnienia zbrodni i skazania zbrodniarzy.
Podobnie, jak komunizm był kompletną niedorzecznością - nawet w swojej strukturze formalnej, tak jego hybryda, zwana III RP, jest niedorzecznością w obszarze zjawisk politycznych, etycznych, bądź prawnych. Nie da się ich zdefiniować przy pomocy racjonalnej metodologii, bo przedstawiciele tego państwa traktują demokrację, moralność i prawo, w taki sposób, jak złodziej używa wytrychu do otwarcia zamkniętych drzwi, a morderca korzysta z noża do zadźgania ofiary. Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie jednak twierdził, że złodziej sięgając po wytrych staje się ślusarzem, a używający noża bandyta, wykonuje zawód kucharza.
Jeśli dla kogo, 30 lat to za mało, by zrozumieć bezużyteczność mitu demokracji - pora uznać swoje ograniczenie umysłowe i nie narzucać błędu innym.
Druga z fałszywych odpowiedzi wymaga głębszej refleksji.
Ludzie hołdujący przekonaniu, że jakiekolwiek zmiany w polskiej rzeczywistości, są możliwe tylko na drodze "globalnych przemian" i zewnętrznego oddziaływania obcych mocarstw, nie prezentują nowatorskiej wizji.
Na początku XX wieku, dość popularne były "koncepcje polityczne", których twórcy dostrzegali tylko jedną szansę na odzyskanie niepodległości. Ich rachuby opierały się na zapewnieniu sprawie polskiej przychylności Francji, Niemiec, czy Rosji, na wyczekiwaniu "światowego kryzysu" lub "wielkiej wojny", z których - z woli i za przyzwoleniem mocarstw, postanie państwo polskie.
Prawda - doszło do kryzysu i wybuchła wielka wojna - i nietrudno było je przewidzieć.
Nie one jednak, i nie wola mocarstw zdecydowały o Niepodległej. Kluczowa była postawa "garstki szaleńców", którzy wbrew owym koncepcjom i wbrew mocarstwowym interesom, zbudowali siłę militarną, stworzyli polskiego żołnierza i polską armię, z którymi wielcy gracze musieli się liczyć.
Wolna Polska nie powstała w ciszy europejskich gabinetów, nie dała nam jej Francja, Anglia czy Rosja. Ówczesną Europę - jak zawsze niechętną obecności Polski na mapie świata, postawiono wobec faktów dokonanych i zmuszono do uznania państwa, o którym nie myślał żaden z przywódców tamtego świata.
Analogia z czasami współczesnym - jest w pełni uprawniona.
Dzisiejszy status III RP - jako państwa zależnego od brukselskich kołchoźników, wydanego na wpływy Niemiec i Rosji, podległego obcym interesom ekonomicznym i kaprysom wielkich mocarstw - odpowiada światowym graczom i wypełnia model "porządku" po-jałtańskiego.
Opinia Józefa Mackiewicza zawarta w "Zwycięstwie prowokacji": "Polityka Zachodu podczas wojny kierowała się względami narzuconymi jej przez sojusz z Sowietami; polityka Zachodu po wojnie kieruje się względami narzuconymi jej przez chęć pokojowej koegzystencji z Sowietami." - celnie wyraża stosunek owego Zachodu do sprawy polskiej i kwestii naszej zależności.
Polska słaba i uległa - stanowi ucieleśnienie marzeń dawnych zaborców, a z uwagi na globalne interesy ekonomiczne, jest tworem pożądanym przez wszystkich.
Tym bardziej pożądanym, im mocniej w tym uzależnieniu współdziałają ludzie III RP, im gorliwiej narzucają nam "procesy integracyjne", im solidniej wiążą iluzorycznymi "sojuszami" i uciekają od prowadzenia polityki zagranicznej.
Ci którzy uważają,że jakiekolwiek państwo - bez wizji korzyści ekonomiczno-politycznych, będzie zabiegało o uwolnienie nas od komunistycznego garba, lub ten garb zniknie, z woli zagranicznych sojuszników, nalezą do grona szczególnie groźnych mitomanów.
W takiej koncepcji, zawiera się bowiem, mniej lub bardziej ukryta sugestia, że my sami - własną wolą, staraniem i walką, nie możemy wybić się na niepodległość, że jesteśmy zbyt słabi, zbyt głupi i ułomni, by obalić peerelowskiego bękarta.
To przekonanie - w latach poprzedzających Niepodległą, towarzyszyło zblazowanym bywalcom europejskich salonów, którzy gardząc widokiem "szarych mundurów", z niewiarą w siłę polskiego oręża, gięli się w ukłonach przed politykami Ententy.
Taką wiarę wykazywali również samozwańczy "reprezentanci narodu" z "demokratycznej opozycji", gdy ratując okupacyjne truchło PRL, siadali do stołu z czerwonymi bandytami.
Tak uważają dzisiejsi "stratedzy", spod znaku "prawa i sprawiedliwości", którzy w obawie o utratę iluzorycznej władzy i podważenie "spokoju społecznego", uśmiercili sprawę zamachu smoleńskiego, a nienawistną zgraję Obcych każą nazywać "opozycją".
Trzeba jeszcze słowo wyjaśnienia, odnośnie koncepcji, w których pojawia się wizja "wielkiej wojny". Ta wizja musi przerażać.
Również dlatego, że wybuch takiej wojny byłby całkowicie niezależny od naszych intencji. Ludzie rozumni powinni jednak wiedzieć, że kierunek, w jakim zmierza współczesny "świat", może zostać odwrócony tylko poprzez wydarzenie o skali globalnej, ale też tragicznej. Droga "umiarkowanego postępu" wiedzie dziś w przepaść.
Należy więc zakładać, że tylko potężny wstrząs może nas otrzeźwić i zwrócić ludzkości elementarny instynkt zachowawczy.
Nie mogę jednak przyjąć, że kreślony na tym blogu ideał wolnej Polski, wymaga wojny totalnej.
Taka wizja, byłaby utopią, o tyle groźną, że pozbawioną elementu przewidywalności i nadziei.
Dlatego trzeba szukać rozwiązań, które nie zdejmują z nas obowiązku realnych działań i nie odwołują do wydarzeń całkowicie od nas niezależnych.
Gdy odrzucimy błędne koncepcje i raz na zawsze rozstaniemy z mitologią demokracji, odpowiedź na pytanie zadane na początku tekstu, musi brzmieć "kontrowersyjnie": realiów magdalenkowego potworka, nie da się zmienić narzędziami demokracji.
A nie tylko nie da, ale są one główną przeszkodą w odzyskaniu Polski.
Na tej drodze, nie można też liczyć na "korzystną koniunkturę" lub wsparcie ze strony innych państw.
To mrzonki, niegodne ludzi walki - a tylko tacy mogą podążać w długim marszu.
Jest zatem oczywiste, że odzyskanie państwa suwerennego i uwolnienie mojego kraju od komunistycznych patologii, wymaga rządów żelaznej ręki i twardego dyktatu.
W miejsce bełkotu zakładników demokracji: "Musimy walczyć, by demokracja dobrze funkcjonowała" (J. Kaczyński), trzeba nowej zasady: musimy walczyć, by mit demokratyczny nie zastąpił niepodległości.
W miejsce "walki o demokrację", trzeba twardej walki o polskość, bo to ta, nadrzędna wartość, jest dziś zagrożona.
Nie jest również prawdą, że "demokracja" w III RP jest chora. Chore jest państwo, które z owej "demokracji" uczyniło oręż przeciwko obywatelom.
Nie jakąś "demokrację trzeba naprawiać", ale obalić system powstały przy "okrągłym stole", który z fałszywego bożka owej pseudo-idei uczynił narzędzie zniewolenia Polaków.
Józef Mackiewicz, którego słowa wielokrotnie przywoływałem, nakreślił kiedyś "metodę walki" z komunizmem. W tekście z 1936 roku napisał:
"My musimy komunizm wyniszczyć, wyplenić, wystrzelać! Żadnych względów, żadnego kompromisu! Nie możemy im dawać forów, nie możemy stwarzać takich warunków walki, które z góry przesądzają na naszą niekorzyść. Musimy zastosować ten sam żelazno-konsekwentny system. A tym bardziej posiadamy ku temu prawo, ponieważ jesteśmy nie stroną zaczepną, a obronną!"
Te mocne słowa są echem tradycji, którą utraciliśmy w czasie hańby komunizmu.
Są echem polskiej dumy - z posiadania wolnej ojczyzny i narodowych świętości. Nie nawołują do nienawiści, lecz mają źródło w zrozumieniu grozy komunizmu i jego antypolskich celów.
CDN.
Autor: Aleksander Ścios |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 20.11.21 |
Pobrań: 58 |
Pobierz () |
20.11.2021 Zamieszki w Holandii. Policja strzelała do protestujących |
Holenderska policja raniła co najmniej dwie osoby po tym, jak w Rotterdamie wybuchły zamieszki w związku z wprowadzeniem nowych obostrzeń covidowych.
Link
Link
Na filmach zamieszczonych w mediach społecznościowych widać spalone radiowozy i uczestników zamieszek rzucających kamieniami i fajerwerkami w policję na głównej ulicy handlowej miasta. Służby prewencyjne użyły armatki wodnej, padły też strzały.
Rzecznik policji potwierdził w rozmowie z agencją Reutera, że funkcjonariusze strzelali do protestujących, ponieważ "sytuacja zagrażała ich życiu". Dwie osoby zostały ranne od policyjnych kul, a 20 aresztowano.
Z powodu zamieszek w Rotterdamie wprowadzono stan wyjątkowy i zamknięto główny dworzec kolejowy.
Źródło: BBC / PAP
|
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 20.11.21 |
Pobrań: 59 |
Pobierz () |
20.11.2021 "W PiS narasta bunt". Kontrowersyjny projekt wywołał burzę w partii |
Projekt ustawy pozwalający pracodawcy na zweryfikowanie, czy pracownik jest zaszczepiony przeciwko COVID-19 wywołał olbrzymie poruszenie w PiS.
------------------------------
Posłowie PiS Czesław Hoc i Paweł Rychlik poinformowali w środę, że do Sejmu trafi poselski projekt ustawy pozwalający pracodawcy na zweryfikowanie, czy pracownik jest zaszczepiony przeciwko COVID-19.
Hoc, pytany przez PAP w czwartek rano, czy projekt trafił już do Sejmu, odparł, że zostanie on złożony do laski marszałkowskiej "niebawem". Na pytanie, dlaczego nie został jeszcze złożony, odparł: "Myślę, że to jakieś względy proceduralne".
Senator PiS Marek Martynowski powiedział w czwartek, że według jego informacji niektórzy posłowie wycofują swoje podpisy pod projektem ustawy umożliwiającej sprawdzenie przez pracodawcę, czy pracownik jest zaszczepiony. "Co będzie dalej, nie wiem" - zaznaczył.
Portal Onet opisuje, że ustawa może w ogóle nie trafić pod obrady Sejmu. "W klubie partii rządzącej narasta bunt przeciw inicjatywie firmowanej przez posła Prawa i Sprawiedliwości Czesława Hoca. Do władz klubu trafił nawet specjalny list protestacyjny" - przekonuje serwis.
Podpisy pod listem protestacyjnym zbierała poseł Anna Maria Siarkowska, która jest powszechnie znana ze swojej krytyki obostrzeń pandemicznych.
Onet twierdzi, że w PiS "coraz bardziej daje się odczuć klimat podobny do tego sprzed ponad roku, gdy obóz władzy próbował przeforsować tzw. piątkę dla zwierząt". Wówczas doszło do poważnego rozłamu, czy teraz może nastąpić podobny kryzys?
Kamil Dziubka, autor artykułu, przekonuje, że najmniej zaszczepionych jest na wschodzie i południu Polski tam gdzie PiS ma największe poparcie i - zdaniem dziennikarza - właśnie dlatego rządzący nie chcą ryzykować radykalnych restrykcji i segregacji sanitarnej. Takie zagranie mogłoby spowodować wzrost znaczenia Konfederacji, która od początku pandemii sprzeciwia się jakimkolwiek obostrzeniom.
Źródło: Onet.pl
|
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 20.11.21 |
Pobrań: 62 |
Pobierz () |
21.11.2021 Manifest z Ventotene (1) |
"Dziś otwarcie się przyznaje, że budowane są Stany Zjednoczone Europy, a przywództwo sprawuje kilka najsilniejszych państw. Reszta ma słuchać i się podporządkować. Grupa wielkich, trzymająca władzę, sprawuje ją za pomocą zhierarchizowanej, upolitycznionej Komisji. I ona, i inne instytucje unijne zostały zawłaszczone, uprowadzone przez europejskie mocarstwa" - powiedział Jacek Saryusz-Wolski, poseł do Parlamentu Europejskiego w wywiadzie opublikowanym na łamach tygodnika "Sieci".
Dalej stwierdził:
- "To przejmowanie władzy nad resztą przez kilka państw i kilka wybranych nurtów politycznych. Kosztem uszczuplenia lub wręcz likwidacji realnie działającej wspólnoty suwerennych państw i mechanizmów demokracji."
- "Brytyjczycy wyszli z UE, oczywiście m.in. także ze względu na ustrojowe uzurpacje Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. W końcówce opinia publiczna w tamtej debacie koncentrowała się na kwestiach migracyjnych, one także były dla Londynu ważne, podobnie niemożność zablokowania wyboru Junckera na przewodniczącego Komisji, ale w gruncie rzeczy przeważyły kształt i ewolucja ustroju UE. Brytyjczycy czuli się wypychani, kiedy inni - naginając traktaty - przejmowali coraz więcej władzy. Stała się w efekcie rzecz zła, brexit, który dramatycznie osłabił Unię, zmienił w niej układ sił, naruszył równowagę polityczną i instytucjonalną, a nam, Polsce, bardzo zaszkodził."
[Polsce najbardziej zaszkodziło samo wejście do UE - admin]
- "Nie ma kraju bardziej niż Polska obiektywnie zainteresowanego, by prawdziwa Unia, rozumiana jako pokojowa wspólnota, trwała. Gdyby jej nie było, to my, ze względu na nasze miejsce na mapie i naszą historię, byśmy ją wymyślili. (...) Pierwowzorem takiej wspólnoty była unia lubelska, o czym mówił nasz Ojciec Święty. Dziś integracja europejska, która wyrosła z chrześcijańskich korzeni i motywacji i która była wielkim darem dla naszego kontynentu, jest niszczona przez Niemcy, na spółkę z Francją i akolitami typu Holandia, Belgia".
[Typowy euroidiota. Widzi, że plują mu w twarz, ale i tak upiera się, by być razem z nimi - admin]
Nie ulega wątpliwości, że od lat następują poważne przemiany ustrojowe Unii Europejskiej, które wbrew literze traktatów europejskich prowadzą do jej federalizacji. Docelowo z ograniczeniem roli państw narodowych, a nawet ich likwidacją. Poważna dyskusja na ten temat jest tłumiona przez tzw. media głównego nurtu. Każdego kto próbuje taką dyskusję podjąć media te stygmatyzują jako wroga integracji europejskiej, który chce wyprowadzić Polskę z UE.
Dlatego obecny kryzys w stosunkach Polska-UE i takie wypowiedzi jak ta powyżej, autorstwa Jacka Saryusz-Wolskiego, uruchomiły histerię mediów głównego nurtu, które niemal codziennie alarmują, że PiS chce podobno wyprowadzić Polskę z UE. "Polexit", "PiS-exit" - straszą te media, żerując na fakcie, że 80% obywateli polskich opowiada się za członkostwem w UE i odwracając w ten sposób uwagę opinii publicznej od meritum sprawy.
A to meritum wygląda tak jak to opisał powyżej Jacek Saryusz-Wolski - próbuje się odgórnie wymusić federalizację i unifikację ideologiczno-prawną UE oraz pacyfikuje potencjalnych tego przeciwników. Takie jest właśnie podłoże konfliktu rząd polski - Komisja Europejska.
Dlaczego tak się stało? Dlaczego integracja europejska poszła w takim kierunku? (Przed czym zresztą ostrzegano w różnych kręgach już 20, a nawet więcej lat temu).
Żeby to zrozumieć trzeba się cofnąć do tzw. manifestu z Ventotene - czyli dokumentu zatytułowanego "O wolną i Zjednoczona Europę", który sporządzili w czerwcu 1941 r. Altiero Spinelli i Ernesto Rossi podczas internowania na wyspie Ventotene i ogłosili trzy lata później. Ventotene to gmina we Włoszech, w regionie Lacjum, w prowincji Latina. Gmina ta obejmuje m.in. wyspę pochodzenia wulkanicznego o tej samej nazwie, znaną w starożytności pod nazwą Pandataria lub Pandateria. To właśnie na tej wyspie w okresie faszystowskich rządów Mussoliniego znajdował się obóz internowania jego przeciwników politycznych, w którym więzieni byli Spinelli i Rossi.
Odwoływanie się do manifestu z Ventotene, jako genezy obecnych tendencji federalistycznych UE, nie jest z mojej strony bynajmniej przejawem głoszenia jakiejś teorii spiskowej. W 2017 r. Komisja Europejska opublikowała "Białą Księgę w sprawie przyszłości Unii Europejskiej". W dokumencie tym to właśnie manifest z Ventotene został wymieniony jako jedyny fundament ideowy Unii Europejskiej. Nie wymieniono tam ani traktatu paryskiego z 18 kwietnia 1951 r. (ustanawiającego Europejską Wspólnotę Węgla i Stali), ani traktatów rzymskich z 25 marca 1957 r. (ustanawiających EWG), ani traktatu z Maastricht z 7 lutego 1992 r. (ustanawiającego UE), ani traktatu nicejskiego z 26 lutego 2001 r., którym skuszono Polskę do wstąpienia do UE, ani traktatu lizbońskiego z 13 grudnia 2007 r., będącego poważnym krokiem w kierunku eurofederalizmu Odwołano się wyłącznie do manifestu z Ventotene - czyli twórczości trockisty (marksisty ortodoksyjnego) Altiero Spinellego i wojującego ateisty Ernesto Rossiego.
Dlatego właśnie tzw. manifest z Ventotene wymaga dokładnego przeanalizowania. Tylko w ten sposób będziemy bliżej zrozumienia do czego zmierza odwołująca się do niego oficjalnie od 2017 r. biurokracja brukselska. Analizy tej dokonali autorzy (Tymoteusz Zych - red., Jacek Bartyzel, Konrad Dyda, Filip Ludwin, Dobromir Sośnierz, Bartosz Zalewski) publikacji pt. "Altiero Spinelli - Ernesto Rossi. Manifest z Ventotene wraz z przedmową E. Colorniego. Tekst - Tłumaczenie - Komentarz", wydanej w 2019 r. w Brukseli przez Fundację Ośrodek Analiz Prawnych, Gospodarczych i Społecznych im. Hipolita Cegielskiego (80 stron). Będę się opierał wyłącznie na tej publikacji, gdyż jest to jedyna taka analiza w języku polskim, a nie wiem czy dotąd powstały analizy historyczno-doktrynalno-ustrojowe manifestu z Ventotene w innych językach i innych autorów.
Już we wstępie wspomnianej publikacji Dobromir Sośnierz tak pisze o manifeście z Ventotene: "A o co chodzi w tym całym Manifeście? No cóż, nie zawsze wiadomo, bo dokument po wszystkich autorskich przeróbkach jest trochę niespójny i to co w nim uderza na pierwszy rzut oka, to przede wszystkim ideowy eklektyzm. Niby marksizm, a jednak bez rewolucji, niby demokracja, a jednak dyktatura, niby komunizm, a jednak własność prywatna..."
No cóż, zaczyna się ciekawie. Dalej Sośnierz pisze: "To co jest jednak wyraźne, to wrogość wobec idei państw narodowych. Zniesienie podziału Europy ma być według Manifestu receptą właściwie na wszystkie bolączki, na czele w widmem wojny między państwami, które z natury do takiego konfliktu dążą i bez zjednoczenia są na niego skazane.
Co więcej, zjednoczenie Europy jest tylko półśrodkiem. Bo zjednoczona Europa nadal mogłaby się przecież pokłócić na śmierć ze zjednoczoną Azją, a to raczej nie byłoby dla nas dobrym pomysłem. Więc dopiero rząd światowy może zaradzić temu problemowi, przynajmniej do czasu odkrycia życia na innych planetach...
Co bardzo razi w Manifeście, to niefrasobliwa powierzchowność wywodów, ignorujących wszelkie ostrzeżenia które niewypowiedziane kłębią się między wierszami tak intensywnie, że autorzy bali się tam zajrzeć z obawy, że coś wrednego boleśnie ich ugryzie. Bo przecież opowiadając o tym, jak zjednoczenie Włoch czy Niemiec doprowadziło do dwóch krwawych wojen, aż się proszą o pytanie, do jakiej wojny może doprowadzić zjednoczona Europa.
O ile potyczki małych księstw niemieckich nie należały wcale do bezkrwawych, to jednak pozostawały niegroźne dla stabilności kontynentu i egzystencji krajów sąsiednich, a zjednoczone Niemcy w ciągu 40 lat podniosły problem na wyższy poziom. Skąd więc niewzruszone przekonanie, że zjednoczona Europa będzie zawsze miłującym pokój imperium (...). To prawda, że docelowy rząd światowy już nie będzie miał komu wypowiedzieć wojny, ale etapy pośrednie mogą się przecież okazać bardziej niebezpieczne niż problemy, którym mają zaradzić."
Następnie Sośnierz stwierdza: "Kolejne zagrożenie, które Spinelli z Rossim zupełnie ignorują, to tyrania wewnątrz utopijnego superpaństwa. Im dalej jest do granicy, tym trudniej uciec spod władzy despotycznego rządu - a nic w Manifeście nie przemawia za tym, że zjednoczona Europa miałaby być w jakiś cudowny sposób zaimpregnowana na despotyzm.
Jeśli wystarczy się przeprowadzić 10 km dalej, żeby w sąsiednim księstwie zapłacić niższe podatki albo korzystać z nieocenzurowanego internetu, to konkurencja wymusi łagodne traktowanie poddanych, nawet w sytuacji pewnych deficytów demokracji. A ostateczny rząd światowy nie będzie się już musiał martwić żadną konkurencją. Czy to na pewno bezpieczniejsza wizja dla obywateli?
To co jednak chyba najbardziej zaskakuje, to że Manifest nie kryje się z antydemokratyzmem i że UE, która sztukę deklinacji słowa ?demokracja? opanowała w stopniu nie mającym sobie równych w całym cywilizowanym świecie, nie miała jakoś kłopotu, żeby na kolanach pielgrzymować (na kolanach swoich najznakomitszych przedstawicieli) do grobu autora, żeby wyciąć go z tektury i postawić na honorowym miejscu i żeby powiesić jego nazwisko nad drzwiami..."
We wprowadzeniu do tekstu manifestu z Ventotene dr Tymoteusz Zych zauważył, że Spinelli i Rossi "widzieli w fakcie istnienia państwa narodowego źródło najważniejszych problemów swoich czasów - totalitaryzmu i militaryzmu", a co za tym idzie tragedii drugiej wojny światowej.
I tutaj muszę dodać od siebie, że Spinelli i Rossi - tak jak i inni poszukiwacze złotego środka zbawienia ludzkości - zaprezentowali tym samym uproszczoną wizję rzeczywistości, czyli wyszli z fałszywej przesłanki. Mogli zatem dojść tylko do fałszywej konkluzji. Świat jest bowiem skomplikowany w stopniu przekraczającym wszelkie wyobrażenia różnej maści doktrynerów, a jego problemów nie można sprowadzić do faktu np. istnienia państw narodowych (wrogich klas społecznych, sprzeczności rozwojowych etc.).
Spinelli i Rossi nie znaleźli żadnego złotego środka uszczęśliwienia ludzkości. Wdepnęli w te same koleiny utopii, tylko z innej strony, w jakie przed nimi weszło wielu znanych ideologów lewicowych i prawicowych, których nazwisk nie trzeba wymieniać. Koleiny utopii stworzenia wspaniałego świata.
W doktrynerstwie Spinellego i Rossiego brakuje - jak zauważa Tymoteusz Zych - "głębszej refleksji nad rzeczywistymi, dużo głębszymi przyczynami tych zjawisk czy nawet oczywistymi intelektualnymi podobieństwami pozornie bardzo różnych totalitarnych ideologii. Nawet, gdy w manifeście mowa o Związku Sowieckim, okazuje się, że to kraj, który jedynie realizuje swoje "interesy narodowe". Na szczególne potępienie zasługuje fakt, że Sowieci "instrumentalizują komunistów". Ten uproszczony obraz rzeczywistości prowadzi do przekonania, że wraz z likwidacją suwerennego państwa narodowego niczym za pociągnięciem czarodziejskiej różdżki znikną podstawowe problemy nowoczesnej cywilizacji".
Dokładnie tak samo jak miały zniknąć dzięki likwidacji "antagonistycznych klas społecznych" u Lenina i Stalina, "mniej wartościowych narodów" u Rosenberga i Hitlera etc. To jest ten sam sposób myślenia, tylko inna utopia. Tym razem jako środek do prowadzący do idealnego świata proponuje się nie walkę klas, ale walkę z państwem narodowym i wszystkim co go konstytuuje - tradycyjną kulturą, świadomością historyczną, religią - czego jesteśmy przecież świadkami.
W wywodach Spinellego i Rossiego widać wpływy zwulgaryzowanego trockizmu i marksizmu.
Jak pisze T. Zych: "Nie ma znaczenia, jeżeli ich przekonania nie odpowiadają rzeczywistym przekonaniom obywateli - zdaniem Spinellego i Rossiego masy ludowe ?pragną przywództwa, a nie plebiscytów?. Paternalistycznie dodają, że ?społeczeństwo ma co prawda podstawowe potrzeby, które musi zaspokoić, ale nie umie określić dokładnie, czego chce i co powinno robić?. "Prawdziwą demokrację? ma stworzyć dopiero ?dyktatura partii rewolucyjnej" [brzmi znajomo? - BP].
Nie przeszkadza to Spinellemu i Rossiemu zapewniać, że "reżim rewolucyjny" nie "stanie się nowym despotyzmem" [Lenin też tak twierdził - BP]. Autorzy Manifestu zarysowują strategię, która ma pozwolić na wdrożenie ich ideologii. Aby zakładane cele mogły zostać skutecznie zrealizowane, musi powstać szeroka koalicja obejmująca przedstawicieli różnych odległych sobie sił politycznych [coś w rodzaju nowego Frontu Ludowego - BP], a izolująca jedynie "reakcjonistów" wyraźnie opowiadających się po stronie państwa narodowego.
Wkrótce po wydaniu Manifestu jego autorzy zaczęli precyzować konkretne rozwiązania, które ich zdaniem cementowałyby "europejską federację" - wspólny rząd, bezpośrednio wybieraną reprezentację parlamentarną, wspólną walutę i siły zbrojne".
Bohdan Piętka
https://myslpolska.info
-------------------------------
Temu trzeba zaprzeczyć !
"integracja europejska, która wyrosła z chrześcijańskich korzeni i motywacji"
Zarówno korzenie UE
- Link
jak i motywacja UE (najlepiej zrobić download):
- Link
nie mają absolutnie nic wspólnego z chrześcijaństwem. Co prawda jesteśmy świadomi, że autorowi chodziło o figurę retoryczno-propagandową, ale tym nie mniej należy temu zaprzeczyć.
Prof. Schachtschneider, specjalista prawa międzynarodowego, ten, który zaskarżył konstytucję UE a przedtem umowę z Maaststrich z pewnym sukcesem, określał UE jako tyranię nie bez racji. UE, niezależnie od tego jakie egzorcyzmy wyczynia z tzw. "parlamentem" UE, nie jest żadną strukturą demokratyczną. UE nie jest też żadnym parlamentem, żadną władzą ustawodawczą, legislatywa,
- Link
to jedynie inscenizacja oszustów z licznych krajów, których zadaniem jest udawać, że są parlamentem. EU jest organizacją antydemokratyczną w efekcie, kto tego nie rozumie, najwyraźniej nie pojął o co w demokracji chodzi i nie zrozumiał, że celem UE jest centralnie kontrolowany system totalitarny. Zależność UE od największego kapitału
- Link
leży u podstaw tego systemu i jego idei, której elementy powstały przed 100 laty, pewne idee UE, jak n.p. przemiana Eutopejczyków w mieszańców afrykańsko-muzułmańskich podjęto realizować przed niewielu laty:
- Link
nie widzimy tu żadnego śladu chrześcijaństwa. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 21.11.21 |
Pobrań: 59 |
Pobierz () |
21.11.2021 Manifest z Ventotene (2) |
23 maja 1986 r. zmarł trockista (marksista ortodoksyjny) Altiero Spinelli (1907-1986) - śmiertelny wróg państwa narodowego i czołowy ideolog eurofederalizmu.
Nieco wcześniej - 17 lutego 1986 r. w Luksemburgu i 23 lutego 1986 r. w Hadze - państwa członkowskie EWG podpisały Jednolity Akt Europejski, otwierający drogę do powstania Unii Europejskiej (co stało się 1 listopada 1993 r. na mocy traktatu z Maastricht z 7 lutego 1992 r.).
Był to - czego głośno jeszcze nie mówiono - wybór takiego modelu integracji europejskiej, jakiego chciał Spinelli, tzn. prowadzącego docelowo do powstania jednolitego federalnego państwa europejskiego.
W latach 1987-1989 przeprowadzono demontaż obozu socjalistycznego, czyli tzw. bloku wschodniego, a w latach 1989-1991 demontaż ZSRR i Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii. Przypadek?
W 2017 r. Komisja Europejska ustanowiła nagrodę im. Altiero Spinellego "za propagowanie wiedzy o Unii Europejskiej". Nie imienia Schumana, nie Adenauera, nie De Gasperiego, ale imienia Spinellego - działacza Włoskiej Partii Komunistycznej, wyrzuconego z niej za trockizm, zwolennika likwidacji państw narodowych w Europie i zastąpienia ich europejskim państwem ponadnarodowym rządzonym przez "partię rewolucyjną".
Od razu zwrócę w tym miejscu uwagę, że u Lenina najpierw powstała partia rewolucyjna, a potem Związek Radziecki, w którym panowała. U Spinellego ma być odwrotnie. Najpierw powstanie federacja europejska, a na samym końcu rządząca w niej partia rewolucyjna. Czyli najpierw bajdurzenie o wolności i demokracji bez granic, a totalitaryzm na końcu.
Pierwszym polskim laureatem Nagrody im. Altiero Spinellego stała się Fundacja "Krzyżowa" dla Porozumienia Europejskiego. Prawie w tym samym czasie, kiedy Spinelli tworzył manifest z Ventotene, w Krzyżowej (wówczas Kreisau) spotykali się członkowie tzw. Kręgu z Krzyżowej - czyli naziści drugiego garnituru, niemieccy konserwatyści, a nawet socjaldemokraci, którzy dostrzegli, że Hitler prowadzi Niemcy do klęski. Także i w tym gronie pojawił się pomysł odejścia po wojnie od państwa narodowego. "Nie wspólnota niezależnych państw narodowych była celem, lecz europejskie państwo federalne" - napisał Frederic Stephan o ukształtowanej w Kreisauer Kreis wizji powojennej Europy.
Współcześni liderzy UE coraz częściej odwołują się już tylko do dziedzictwa autorów manifestu z Ventotene. Kiedy 25 marca 2017 r. obchodzono 60-lecie traktatów rzymskich, przywódcy państw członkowskich Unii Europejskiej spotkali się tego dnia w Rzymie, gdzie podpisali wspólnie "Białą Księgę w Sprawie Przyszłości Europy". W dokumencie tym ani razu nie wspomniano o Adenauerze, Schumanie czy De Gasperim. Jedyne nazwiska, jakie się w nim pojawiły, to Altiero Spinelli i Ernesto Rossi - autorzy manifestu z Ventotene.
Kim zatem były te osoby, tak wysoko cenione przez obecne elity polityczne Zachodu?
Spinelli i Rossi należeli do drugorzędnych postaci opozycji antyfaszystowskiej we Włoszech. Spinelli od 17 roku życia (od 1924 r.) był członkiem Włoskiej Partii Komunistycznej, ale w czasie długoletniego pobytu w więzieniach zaczął oddalać się od ówczesnej stalinowskiej linii partii i ostatecznie został z niej wydalony w 1937 r. za krytykę Stalina i sympatie trockistowskie. Natomiast Rossi był ochotnikiem podczas pierwszej wojny światowej i dosłużył się stopnia oficerskiego. Po wojnie podjął studia prawnicze i zafascynował się myślą socjologiczną Vilfredo Pareto (1848-1923). Przypomnijmy zatem, że Pareto uważał, iż właściwym źródłem równowagi społecznej jest konflikt i walka pomiędzy przeciwstawnymi siłami społecznymi. Był też autorem tzw. teorii krążenia elit.
Aż do przewrotu faszystowskiego w 1922 r. ("marsz na Rzym") Rossi współpracował z redagowanym przez Mussoliniego organem prasowym ruchu faszystowskiego "Il Popolo d'Italia". Dopiero później Rossi, rozczarowany do faszyzmu, związał się z antyfaszystowskim ugrupowaniem Giustizia e Liberta (Sprawiedliwość i Wolność), a jego nowym mentorem został socjalliberalny historyk Gaetano Salvemini (1873-1957) - jeden z najważniejszych oponentów politycznych Benita Mussoliniego.
Sprawiedliwość i Wolność powstała w 1929 r. i była ruchem niekomunistycznej lewicy. Organizacja głosiła poglądy liberalno-socjalistyczne. Jej członkowie brali udział w hiszpańskiej wojnie domowej, a od 1943 r. współtworzyli partyzantkę antyfaszystowską we Włoszech. W 1942 r. z części Sprawiedliwości i Wolności wyłoniła się Partitio d'Azione (Partia Czynu).
W szeregach tej eklektycznej i krótko po drugiej wojnie światowej wpływowej partii odnajdziemy naszych dwóch bohaterów. Spinelli i Rossi, po zetknięciu się w więzieniu, podążali już tą samą drogą polityczną i ideologiczną. Ich środowisko więzienne składało się głównie z osób o poglądach marksistowskich i anarchistycznych, co nie pozostało bez wpływu na treść i charakter manifestu z Ventotene. Obaj współzakładali 28 sierpnia 1943 r. Europejski Ruch Federalistyczny.
Marzenia Spinellego i Rossiego o utworzeniu federacji europejskiej ożyły, kiedy w 1947 r. - w związku z realizacją Planu Marshalla - utworzona została Komisja Gospodarcza dla Europy. Spinelli odniósł się do Planu Marshalla na I Kongresie Unii Europejskich Federalistów, gdzie przestrzegał zarówno przed amerykańskim, jak i sowieckim imperializmem. Zaporą przeciwko nim miała być właśnie sfederalizowana Europa.
Spinelli wespół z Rossim wzięli również udział w tzw. kongresie haskim w maju 1948 r., w którym nie uczestniczyli jednak przedstawiciele chadeckiego rządu włoskiego premiera De Gasperiego. W następstwie ustaleń kongresu haskiego powstał Ruch Europejski, a w 1949 r. utworzono Radę Europy. Wiosną 1950 r. ogłoszono plan Schumana, zaś jesienią tego samego roku premier Rene Pleven zaprezentował na forum francuskiego Zgromadzenia Narodowego projekt wspólnej obrony europejskiej, którego deklarowanym celem było zapobieżenie odrodzeniu się siły militarnej Niemiec.
Powstanie Europejskiej Wspólnoty Obronnej byłoby kolejnym - po powołaniu w 1951 r. Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali - sukcesem federalistów, zwłaszcza że premier De Gasperi wystąpił (pod wpływem Spinellego) również z propozycją utworzenia Europejskiej Wspólnoty Politycznej. Plany te zakończyły się jednak niepowodzeniem, albowiem koncepcję Europejskiej Wspólnoty Obronnej odrzucono w 1954 r., a wraz z nią upadła wizja Wspólnoty Politycznej.
Ta dotkliwa porażka eurofederalistóww spowodowała, że w połowie lat 50-tych XX w. rozeszły się drogi autorów manifestu z Ventotene. Rossi, rozczarowany brakiem sukcesów idei europejskiego federalizmu, powrócił do polityki krajowej i związał się z antykatolicką Partią Radykalną. Od tego czasu do śmierci w 1966 r. zajmował się publicystyką i opublikował kilkanaście opracowań jednoznacznie krytycznych wobec Kościoła katolickiego.
Natomiast Spinelli, krok po kroku, cierpliwie budował struktury przyszłej Unii Europejskiej. Długie lata zdobywał wpływy jako ekspert różnych wpływowych osobistości w EWG i doprowadził do utworzenia Instytutu Spraw Międzynarodowych w Rzymie. Od 1970 r. był członkiem Komisji Europejskiej (wówczas jeszcze w ramach EWG), odpowiedzialnym za politykę przemysłową. Z funkcji w Komisji Wspólnot Europejskich zrezygnował w 1976 r., ponieważ nie zdołał tam przeforsować swoich pomysłów federalistycznych. Doszedł wtedy do wniosku, że sposobem na ich przeforsowanie będzie wzmocnienie roli Parlamentu Europejskiego i że to będzie najlepsze forum walki o federalną Europe.
Dlatego w 1979 r. Spinelli został deputowanym do Parlamentu Europejskiego (były to pierwsze powszechne wybory w ramach państw EWG do Parlamentu Europejskiego). Kandydował - co trzeba podkreślić - z listy Włoskiej Partii Komunistycznej jako kandydat niezależny. W Parlamencie Europejskim stworzył wpływową, ponadpartyjną grupę nacisku o nazwie Klub Krokodyli lub Klub Krokodyla (od nazwy restauracji "Au crocodile" w Strasburgu, gdzie 9 lipca 1980 r. odbyło się spotkanie założycielskie, a potem odbywały się spotkania członków grupy).
Klub Krokodyla opowiadał się za intensyfikacją integracji europejskiej, aż do zbudowania federacji europejskiej. Opowiadał się też za zwiększeniem uprawnień Parlamentu Europejskiego, który miał stać się organem konstytucyjnym (do dzisiaj się nim nie stał). Liczba członków Klubu Krokodyla w Parlamencie Europejskim szybko wzrosła po kilku miesiącach z dziewięciu (założyciele) do 60, a następnie po roku do 180. Liderem tej struktury i autorem jej inicjatyw był Spinelli.
Największym sukcesem Klubu Krokodyla (czyli Spinellego) było doprowadzenie do powołania przez Parlament Europejski komitetu ds. reform instytucjonalnych Wspólnot Europejskich. Komitet ten, pod przewodnictwem Spinellego, przygotował wstępny Traktat o Unii Europejskiej. Miało to być - zgodnie z duchem tzw. Planu Spienellego - państwo federalne. Ale wtedy - w pierwszej połowie lat 80-tych XX w. - społeczeństwa Europy Zachodniej i część jej elit politycznych nie były na to jeszcze przygotowane.
Co prawda propozycja federalistycznego traktatu europejskiego została przyjęta przez Parlament Europejski większością głosów 14 lutego 1984 r., ale parlamenty narodowe państw EWG odmówiły jego ratyfikacji.
"Krokodyle" tym się nie zraziły. Spinelli i jego zwolennicy doprowadzili do dalszych negocjacji, które zakończyły się przyjęciem przez państwa EWG w 1986 r. Jednolitego Aktu Europejskiego, a w 1992 r. Traktatu z Maastricht - rozpoczynającego proces likwidacji suwerenności państw członkowskich Wspólnot Europejskich. Po śmierci Spinellego w 1986 r. jego zwolennicy w Parlamencie Europejskim utworzyli specjalny komitet, mający na celu kontynuowanie prac Klubu Krokodyla. Dzisiaj funkcjonuje on jako Spinelli Group - najbardziej wpływowa, zakulisowa grupa polityczna w Unii Europejskiej.
Jednym z największych sukcesów Altiero Spinellego było całkowite pominięcie wartości chrześcijańskich w przeforsowanych przez "Krokodyli" podstawowych aktach wspólnotowego prawa europejskiego. Było to widoczne już w projekcie Traktatu ustanawiającego Unię Europejską z 1984 r., który w żaden sposób nie odnosił się do jakiejkolwiek religii, a tym bardziej nie wspominał o znaczeniu chrześcijaństwa dla rozwoju cywilizacji europejskiej.
Echa manifestu z Ventotene i późniejszych koncepcji politycznych Spinellego pobrzmiewały w licznych rozwiązaniach instytucjonalnych Parlamentu Europejskiego. Dotyczyło to przede wszystkim roli i znaczenia samego Parlamentu Europejskiego, który początkowo był gremium opiniodawczym składającym się z delegatów parlamentów narodowych. W szerszej perspektywie samo przejście od Wspólnot Europejskich do jednolitej Wspólnoty, a następnie do Unii wyposażonej w osobowość prawną i podmiotowość w sferze prawa międzynarodowego, było wyrazem koncepcji federalistycznej, która legła u podstaw manifestu z Ventotene.
Warto zwrócić uwagę na to, że sposób działania Spinellego i "Krokodyli" był później powielany przez zwolenników federalizmu europejskiego za każdym razem, gdy napotykali trudności na swojej drodze. Kiedy wyborcy w Danii odrzucili w 1992 r. Traktat z Maastricht, biurokracja brukselska doprowadziła do powtórzenia referendum. Jego wynik, z 18 maja 1993 r., był pozytywny. Zapisy Traktatu z Maastricht zostały zmienione w podpisanym 2 października 1997 r. w Amsterdamie Traktacie ustanawiającym Wspólnoty Europejskie oraz niektóre związane z nimi akty. Był to kolejny krok w kierunku federalizmu. Następnym krokiem była tzw. Konstytucja dla Europy - podpisana 29 października 2004 r. w Rzymie przez liderów państw członkowskich UE - przekształcająca Unię Europejską w quasi-federację.
Gdy 29 maja i 1 czerwca 2005 r. wyborcy we Francji i Holandii odrzucili Traktat ustanawiający Konstytucję dla Europy, federaliści się tym nie zrazili. Przemycili część idei z Konstytucji dla Europy do podpisanego 13 grudnia 2007 r. traktatu lizbońskiego, zwanego też traktatem reformującym Unię Europejską. Oficjalna nazwa to Traktat z Lizbony zmieniający Traktat o Unii Europejskiej i Traktat ustanawiający Wspólnotę Europejską.
Od tego czasu federaliści europejscy zmierzają do celu nawet wbrew ustanowionym traktatom. Zawsze krok po kroku, cierpliwie powracając po napotkaniu oporu do punktu wyjścia, by znowu wystąpić z tym samym projektem politycznym w zmienionej dekoracji, stosując to nacisk, to perswazję, zawsze konsekwentnie do celu. Tak jak czynił to ich mistrz - Altiero Spinelli.
Bohdan Piętka
Myśl Polska, nr 47-48 (21-28.11.2021)
https://myslpolska.info |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 21.11.21 |
Pobrań: 61 |
Pobierz () |
21.11.2021 Jałta genewska? |
Już gdzieś o tym pisałem, cytując fragment piosenki popularnej w czasach mojego dzieciństwa: "Kto wesół, ten się śmieje, plon zbierze, kto zasieje, zwycięży kto najmocniej chce". Przypomniało mi się to na wiadomość, że - po pierwsze - Unia Europejska zaoferowała Aleksandrowi Łukaszence 700 tys. euro, w zamian za co on zapakuje część swoich egzotycznych turystów w samolot i odeśle tam, skąd przybyli.
Ale na tym nie koniec, bo - jak podała strona białoruska - podczas drugiej rozmowy Aleksandra Łukaszenki z Naszą Złotą Panią miał on jej zaproponować utworzenie "korytarza humanitarnego", przez który 2000 egzotycznych turystów przedostałoby się do Niemiec.
Co na to Nasza Złota i czy w ogóle taka propozycja rzeczywiście padła - tego na razie nie wiemy - ale gdyby padła, a zwłaszcza - gdyby została przyjęta, to by oznaczało, że Aleksander Łukaszenka osiągnął wszystko, na czym mu zależało.
Na oczach bezradnych czcicieli demokracji rozgromił tych swoich obywateli, którzy zaufali zachętom ze strony Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, by na jego miejsce wsadzili panią Swietłanę Cichanouską, uzyskał uznanie de facto swojej prezydentury przez Naszą Złotą Panią, która już nie mogła wytrzymać, żeby do niego nie zadzwonić, prawdopodobnie dostanie od Unii Europejskiej - a więc również od Polski - forsę, której w jego imieniu zażądał rosyjski minister spraw zagranicznych Ławrow - a być może zmusi jeszcze Niemcy do przyjęcia prezentu w postaci 2 tysięcy egzotycznych turystów, których niemieccy podatnicy będą musieli utrzymywać - bo jakże tu pozostawić ich samych w ich nieszczęściu?
Czy ten "korytarz humanitarny" przez który egzotyczni dostaną się tam, gdzie chcieli, będzie prowadził przez Ukrainę, skąd Niemcy będą wyłuskiwały tych, których uznają za przydatnych - bo taki pomysł w pewnym momencie się pojawił - czy też przez nasz nieszczęśliwy kraj - tego jeszcze nie wiemy, podobnie jak nie wiemy, czy ów "korytarz" nie jest aby pułapką, w którą mogą wpaść kraje o miękkim sercu, jeśli tylko zaufają swoim sojusznikom, którzy potem się rozmyślą i w ten sposób wymuszą przyjęcie "kwot", jakie Nasza Złota wykombinowała sobie jeszcze w 2015 roku. Przysłowie powiada, że co się odwlecze, to nie uciecze - więc wszystko jest możliwe.
Oczywiście nic nie jest za darmo, bo te wszystkie sukcesy Aleksander Łukaszenka osiągnął dzięki temu, że dostał się w ramiona rosyjskiego prezydenta Putina, który zarówno jego, jak i Białorusi, już ze swoich czułych objęć nie wypuści. Bo te osiągnięcia Alesander Łukaszenka zawdzięcza właśnie temu, że w swoich objęciach mocno trzyma go prezydent Putin.
No dobrze, ale dlaczego właściwie prezydent Putin tak mocno chwycił w objęcia prezydenta Łukaszenkę wraz z całą Białorusią, stawiając w ten sposób milowy krok na drodze odbudowy ZSRR, którego likwidacji nie może przeboleć?
Według mojej ulubionej teorii spiskowej, stało się to możliwe dzięki zmianie na stanowisku prezydenta Stanów Zjednoczonych. Jak wiadomo, objął je Józio Biden, który postanowił odkręcić to, co w polityce międzynarodowej nakręcił Donald Trump.
Jak pamiętamy, Donald Trump prowadził politykę konfrontacyjna zarówno wobec Rosji, jak i Unii Europejskiej, chociaż oczywiście - w takich samych granicach, w jakich funkcjonowała założona przez Jarosława Haszka, autora "Przygód dobrego wojaka Szwejka", Partia Umiarkowanego Postępu (W Granicach Prawa).
Tymczasem Józio Biden w czerwcu przyjechał do Europy, gdzie spotkał się nie tylko z Naszą Złotą Panią, ale również - i to dwukrotnie: w czerwcu i lipcu) z rosyjskim prezydentem Putinem. O czym tak rozmawiali - tego oczywiście nie wiemy, ale podobnie nie wiedzieliśmy, co właściwie zostało ustalone w Jałcie dopóty, dopóki nie zostało nam to objawione w całej straszliwej postaci.
Skoro tedy możliwa była jedna Jałta, czarnomorska, to dlaczego powinniśmy z góry wykluczać inną Jałtę, dajmy na to - genewską? Jesteśmy skazani na domysły, ale skoro już jesteśmy skazani, to nie żałujmy sobie i się domyślajmy. Ja na przykład domyślałem się, że skoro prezydent Józio Biden uznał - bo chyba uznał? - że największym wyzwaniem dla USA są dzisiaj Chiny, to prawdopodobnie postanowił wygasić konflikty na innych frontach. Ale żeby je wygasić, trzeba coś niedawnemu nieprzyjacielowi podarować.
To jest proste, jak budowa cepa, natomiast skomplikowane muszą być formy tego podarunku. Nie można dawać prezentu, dajmy na to, prezydentowi Putinowi zwyczajnie, tak, żeby wszyscy widzieli, że oto na oczach całego świata frymarczy się losami całych państw i narodów. Mogłyby się wtedy pojawić wzruszające wątpliwości, czy ta cała demokracja nie jest aby pięknie haftowanym parawanem, za którym książęta tego świata podpisują cyrografy z diabłem? ("O północy, przy zielonych stolikach, modliły się diabły do cyfr. Były szarfy i ordery i muzyka i stukał tajny szyfr" - wspomina poeta pierwszą Jałtę). Takie wątpliwości mogłyby zachwiać fundamentami wielu państw, zwłaszcza takich, których obywatele myślą, że z tą całą demokracją, to wszystko naprawdę - więc każdy rozumie, że nie można do tego dopuścić.
Ale w takim razie - w jaki sposób darować komuś takie prezenty, żeby nikt nie popadł w zgubne wątpliwości? Żeby nikt nie popadł w zgubne wątpliwości, należy stworzyć wrażenie, że nie było żadnego prezentu, przeciwnie - że trochę się zagapiliśmy, a tymczasem konkurencja skorzystała z okazji, żeby sobie wziąć, co tam chciała. Czyż przypadkiem nie dlatego Rosja, pod osłoną granicznej awantury białorusko-polskiej, na której skupia się uwaga opinii publicznej, a wrażliwe serca krają się w talarki, koncentruje wojska, żeby potem, w zamian za obietnicę ich wycofania, druga strona umowy - nie z łajdactwa, uchowaj Boże! - tylko w imię zachowania pokoju światowego, uzna rozbiór, a może nawet - zhołdowanie całej Ukrainy?
Skoro prezydent Putin właśnie połknął i trawi Białoruś, to dlaczego nie mógłby połknąć i strawić Ukrainy? Czy takim balonem próbnym, gwoli przetestowania opinii międzynarodowej nie było aby wysunięcie pomysłu, by to właśnie na Ukrainie utworzyć obozy koncentracyjne dla egzotycznych turystów prezydenta Łukaszenki? Zdaje się, że ukraiński rząd dowiedział się o tym pomyśle z gazet, podobnie jak rząd polski, który na wschodniej granicy własną piersią zasłania Unię Europejską od zalewu bisurmańskiego, z gazet dowiedział się i o rozmowach Naszej Złotej Pani z prezydentem Putinem i z prezydentem Łukaszenką - bo podobno francuski prezydent Macron zawiadomił Warszawę, że będzie do Moskwy dzwonił.
Pan prezydent Duda buńczucznie oświadczył, że żadne ustalenia ponad naszymi głowami nie będą zaakceptowane - ale tak samo mówił Winstonowi Churchillowi premier Stanisław Mikołajczyk, dodając nawet, że Polska takich ustaleń nie zaakceptuje "nigdy". Churchill mu na to odparł, że nikomu nie można zabronić wymawiania słowa "nigdy". Zwłaszcza, gdy cyrograf z diabłem został już po cichu podpisany.
Stanisław Michalkiewicz
https://www.magnapolonia.org |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 21.11.21 |
Pobrań: 56 |
Pobierz () |
21.11.2021 Trzaskowski, Nycz, Schudrich... napisali list |
Ostatnio prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski wraz z metropolitą warszawskim Kazimierzem Nyczem, naczelnym rabinem Polski Michaelem Schudrichem i z przedstawicielami innych Kościołów i wspólnot religijnych z wielką troską pochylili się nad losem "biednych i przez Polskę niechcianych" imigrantów atakujących polsko-białoruską granicę. W swoim liście postanowili "w sposób zdecydowany okazać współczucie i solidarność wobec potrzebujących migrantów i uchodźców".
Nie obchodzi mnie, że ten list podpisał nienawistnik Polski i polskości oraz skrajny lewacki demoliberał R. Trzaskowski. Podobnie nie mam zamiaru rozpisywać się o rabinie Polski, bo jest to osoba, którą traktuję jako żydowskiego namiestnika na Polskę niepotrzebnie zaogniającego stosunki polsko-żydowskie (patrz: m.in. kłamstwa o mordzie w Jedwabnym), choć ciekawe, czy też tak bardzo żałuje atakowanych przez Izrael Palestyńczyków i się z nimi identyfikuje? Natomiast - jako katolik - jestem po raz nie wiem już który zszokowany - nie pierwszy raz - postawą metropolity warszawskiego Kazimierza Nycza. Wyraźnie widać, ze podąża drogą papieża Franciszka, a więc drogą nie budującą naszą wiarę i Kościół Katolicki.
BK
-------------------------
Charakterystyczne cechy żydostwa:
1. Boją się ujawnienia prawdy o sobie samych: ich skrajnego szowinizmu, rasizmu, pogardy dla innych narodów, ich antyludzkich celów i łajdackich metod działania.
2. Zieją nienawiścią do innych ludzi (goje to tylko zwierzęta z ludzka twarzą). Judaizm i wywodzący się z niego syjonizm są najskrajniejszymi formami rasizmu, jakie zna historia człowieka.
3. Niemal nigdy (wyjątki są jednostkowe) nie działają dla dobra ludzkości i nie przyczyniają się do rozwoju świata, a jedynie żerują na innych. Nie produkują - wolą pośredniczyć w sprzedaży i kupnie.
4. Znaczna część żydów to ateiści, zachłanni jedynie na dobra materialne, zdolni dla nich nawet do zdradzenia swoich.
5. Są tchórzliwi i przekupni - ale w razie przewagi stają się od razu aroganccy, bezczelni i mściwi. Nie znają pojęć lojalność ani wdzięczność.
6. Zawsze trzymają z silniejszym, a gardzą słabymi. Widać to było wyraźnie, gdy Wehrmacht, jak i Czerwona Zaraza, były owacyjnie witane przez polskich żydów, którzy natychmiast i niemal bez wyjątków przechodzili na stronę okupanta.
----------------
Dlaczego żydzi praktycznie bez przerwy obrzucają obelgami Polskę i Polaków? To są efekty złej polityki rządu, który zezwala na to, ba rząd PIS wydaje ciężkie miliony na żydowskie dziedzictwo. Troszczy się o nie bardziej niż o dziedzictwo polskie a nawet uważa to za polską rację stanu. Wystarczy posłuchać samego ministra Glińskiego:
"Z każdym rokiem jesteśmy świadkami coraz większej liczby instytucji, organizacji i ich cennych projektów poświęconych pamięci, życiu i kulturze Żydów w Polsce. Polska ma wiele zrealizowanych zobowiązań i obietnic, takich jak zrewitalizowane miejsca pamięci, nowe muzea, ekspozycje i centra dla zwiedzających, takie jak Muzeum Getta Warszawskiego, nowe muzeum w Sobiborze, Treblince, Gross-Rosen, Płaszowie i Auschwitz-Birkenau. [...] wdrożyliśmy bardzo rozbudowany program identyfikacji i oznakowania 1200 cmentarzy żydowskich na terenie Polski. W ciągu ostatnich czterech lat polskie Ministerstwo Kultury zainwestowało dużo w projekty związane z historią, życiem i kulturą Żydów. Wystarczy wspomnieć: 100 mln dolarów na dotacje dla muzeów i instytucji kultury; ponad 25 milionów dolarów na wsparcie ochrony największego cmentarza żydowskiego w Polsce przy ul. Okopowej w Warszawie; ponad 41 milionów dolarów wydanych na produkcje filmowe, filmy dotyczące historii Zygielbojma, Nowaka-Jeziorańskiego czy Pileckiego; także setki koncertów, spektakli, spotkań, publikacji były możliwe dzięki wsparciu Państwa Polskiego".
Ponadto żydzi otrzymali 150 milionów dotacji na rewitalizację i adaptację kamienicy przy ul. Próżnej 14, która stanie się siedzibą Teatru Żydowskiego. Na Muzeum Polin polski podatnik wyłożył już 400 milionów. Otrzymuje ono rokrocznie od ministra kultury dotację podmiotową w wysokości 8,9 miliona oraz liczne dotacje celowe. Do dziś w formie takich dotacji Muzeum dostało przeszło 200 milionów. W ciągu ubiegłych 70 lat polski podatnik wydał na utrzymanie muzeum Auschwitz-Birkenau 1 miliard złotych. Do tego należy dodać przekazanie majątku przedwojennych gmin żydowskich o wartości 5 miliardów. W takiej sytuacji słowa Szewacha Weissa, że żydzi w Polsce prawie nic nie otrzymali brzmi jak dobry żart. Skandalem jest, że Gliński sięgnął nawet po pieniądze Polskiej Fundacji Narodowej, by wydać je na film o żydowskim aktywiście! Wygląda na to, że duża część budżetu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego jest wydawana na projekty, związane z kulturą żydowską. Może dlatego w nazwie ministerstwa jest mowa o dziedzictwie narodowym a nie dziedzictwie polskim, bo gros środków idzie na propagowanie dziedzictwa innego narodu. Ciekawe komu zależało na tym żeby info na temat warszawskiej '13' tki, organizacji żydowskich szpicli pod batutą nijakiego Gancwajcha donoszącej Niemcom na temat ukrywających żydów Polaków i ukrywających się żydów zniknąło z polskiej wersji z Wikipedii?
|
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 21.11.21 |
Pobrań: 57 |
Pobierz () |
22.11.2021 Jak Żydzi wpływają na polskie organy ścigania |
11 listopada AD 2021 w Kaliszu doszło do pewnego wydarzenia, które samo w sobie szybko odeszłoby w niepamięć, gdyby nie czujność wszelkiej maści donosicieli. Pod wodzą aktora Wojciecha Olszańskiego vel Aleksandra Jabłonowskiego na kaliskim rynku zorganizowano swoisty performance. Głównym punktem programu było spalenie kopii statutu kaliskiego, który w XIII wieku nadał Żydom przywileje, jakich nie mieli nigdzie indziej w Europie.
Ot, widowiskowe show z elementami ulicznego teatru i historii. Być może nie zwróciłabym na to uwagi, gdyby nie fakt, że chwilę później organizatorzy happeningu trafili do aresztu, tylko dlatego, że ktoś doszukał się w ich przedstawieniu "mowy nienawiści" i "antysemityzmu".
Sytuacja przypomniała mi o pewnym wydarzeniu sprzed lat, kiedy Policja wezwała mnie na przesłuchanie w charakterze świadka. Powód? Jakiś Żyd poczuł się urażony pewnym incydentem, do którego doszło na jednej z demonstracji (na której akurat byłam), więc podkablował na prokuraturze. Ostatecznie sprawa rozeszła się wtedy po kościach, choć okazało się (nie po raz pierwszy zresztą), że to właśnie Żydzi są strasznymi ksenofobami. Dlatego chcę naszym Czytelnikom opowiedzieć dziś o tej historii.
Lato 2014 roku. Na Strefę Gazy spadają izraelskie bomby, giną niewinni cywile, w tym kobiety i dzieci. Jak to w takich sytuacjach bywa, ktoś w Warszawie zorganizował protesty przed ambasadą Izraela. Sezon ogórkowy w pełni, więc wybrałam się tam z aparatem fotograficznym i notesem, w nadziei na zdobycie ciekawego materiału do artykułu. W sumie żadnej sensacji nie było, a moja krótka relacja została opublikowana na jednym z portali.
Minęło przeszło pół roku. Dzwoni telefon z Komendy Policji. Zostaję wezwana na przesłuchanie w charakterze świadka. Na miejscu dowiaduję się o szczegółach. Otóż, na demonstracji przed ambasadą Izraela był podobno transparent z napisem: "syjonizm = nazizm". Jakiś Żyd uznał, że to go obraża i poskarżył się na prokuraturze. Prokuratura z urzędu musiała coś z tym zrobić, więc Policja musiała kogoś przesłuchać. Trafiło na mnie. Pewnie dlatego, że byłam chyba jedyną dziennikarką, która pod własnym nazwiskiem napisała relację z tamtej demonstracji.
Przez Policję zostałam potraktowana bardzo grzecznie, zwykłe standardowe przesłuchanie. Ostatecznie prokuratura i tak umorzyła sprawę. Ciekawsze jest jednak to, czego przy okazji się dowiedziałam, już tak mniej oficjalnie. Otóż okazało się, że niemałą bolączką dla organów ścigania w Polsce są ciągłe skargi środowisk żydowskich (i dewiantów z LGBT, ale o tym innym razem). Chodzi o to, że w momencie, kiedy do prokuratury wpłynie zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, zgodnie z polskim prawem oficjalnie muszą być wykonane dalsze procedury.
Dało mi to do myślenia. Przecież tego typu skargi powodują pewne ograniczenia, tj. zużywa się zasoby i energię funkcjonariuszy państwowych do reagowania na te donosy. A skoro policja i prokuratura musi z urzędu wszczynać postępowania w sprawach o rzekomym antysemityzmie czy ksenofobii Polaków, to zabiera im się cenny czas. W ten sposób niejako odciąga się polskie organy ścigania od znacznie poważniejszych spraw. A więc poniekąd zmusza się ich do ganiania za mitycznym antysemityzmem, podczas gdy w tym czasie mogliby łapać prawdziwych przestępców, np. złodziei rozkradających Polskę.
Dowiedziałam się wtedy, że prym w tego typu skargach i donosach wiedzie organizacja "Otwarta Rzeczpospolita. Stowarzyszenie Przeciw Antysemityzmowi i Ksenofobii". Sytuacja wydała mi się na tyle ciekawa, że postanowiłam zamieścić wpis o moim przesłuchaniu, które musiało się odbyć, bo jakiemuś Żydowi nie spodobało się porównanie dwóch zbrodniczych ideologii. Przeczytała to znajoma muzułmanka, która również była na wspomnianej demonstracji. W reakcji na moją publikację koleżanka szyitka podesłała mi link do artykułu z portalu izraelczyk.pl, gdzie opisano pikiety pod ambasadą Izraela. Moim oczom ukazał się żydowski paszkwil, z którego dobitnie wynika, że to sami Żydzi są ksenofobami, a nawet antysemitami (sic!).
Chodzi o artykuł pt. "14, 15 i 17 lipca Allah przybrał postać polskiej wieprzowiny". W tekście szyderczo opisano demonstracje w obronie Palestyńczyków z bombardowanej Strefy Gazy. W wydarzeniu obok Polaków uczestniczyli mieszkający w naszym kraju muzułmanie. Pełen kpin i obelg artykuł żydowskiego portalu opatrzono podsumowaniem: "W taki oto sposób niespożywający wieprzowiny Allah stał się podobny do polskich warchlaków".
Po pierwsze, mamy tutaj do czynienia z bluźnierstwem i nienawiścią na tle religijnym. Polskiemu Czytelnikowi pragnę wyjaśnić, że arabskie słowo Allah jest używane na określenie Boga nie tylko przez muzułmanów ale także chrześcijan z Bliskiego Wschodu. A zatem, obrażono Boga, którego na żydowskim portalu porównano do nieczystego mięsa świni.
Po drugie, autorzy artykułu uderzyli w godność drugiego człowieka, który w ich mniemaniu jest gorszy. W tym konkretnym przypadku ksenofobii mamy do czynienia z uprzedzeniem wobec Polaków, chrześcijan i muzułmanów, których połączyła empatia z prześladowaną i mordowaną ludnością palestyńską.
Po trzecie, publikacja żydowskiego autorstwa jest skrajnie antysemicka, bo Semitami są przecież także sami Palestyńczycy, których cierpienie zostało w tekście wyszydzone. I wreszcie, artykuł z portalu izraelczyk.pl ma charakter antyżydowski, ponieważ jego rynsztokowy poziom, okraszony nienawiścią względem osób innego wyznania, narodowości i posiadających odmienne poglądy, w konsekwencji prowokuje do spotęgowania niechęci względem samych Żydów.
Powyższe wnioski zebrałyśmy z koleżanką we wspólnym liście otwartym do: Stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita. Dodałyśmy do wiadomości: Związek Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP, Gmina Wyznaniowa Żydowska w Warszawie, Ambasada Izraela w Polsce, Media. Reakcja na skandaliczną publikację żydowskiego portalu była zerowa.
Wspominam o tym przy okazji wydarzeń kaliskich nieprzypadkowo. Otóż aresztowanie organizatorów kaliskiego zgromadzenia dobitnie pokazuje kto w naszym państwie pociąga za sznurki. Oto bowiem mamy sytuację, że za kratki idą obywatele Polski, którzy nieprzychylnie wypowiadali się na temat Żydów, podczas gdy podobne, a nawet gorsze zachowania wobec innych narodowości czy mniejszości nie spotykają się z taką reakcją.
Wystarczy wspomnieć ostatni Marsz Niepodległości, podczas którego podpalono niemiecką flagę, co zbagatelizowano. Nikt również nie podniósł konsekwencji za transparenty z napisem "jebać islam", podczas antyimigranckich manifestacji sprzed kilku lat. Szokuje też brak reakcji za permanentne szkalowanie i obrażanie Rosjan, które z każdym kolejnym rokiem dramatycznie przybierają na sile. Prześladowań w przestrzeni publicznej doświadczają także Polacy wyznający tradycyjne i katolickie wartości, które na każdym kroku są deptane i wyszydzane. Jakoś słynny celebryta-satanista nie trafił za kratki za publiczne podarcie Biblii i nazwanie świętej dla chrześcijan księgi "gównem".
Jednak najbardziej szokuje fakt, że bezkarne pozostały osoby, które na ulicach polskich miast domagały się legalizacji mordowania nienarodzonych polskich dzieci, przeklinając przy tym na całe gardło.
Doszło w Polsce do sytuacji przerażającej. Otóż, z jednej strony na polecenie żydowskich środowisk aresztuje się organizatorów happeningu ze spaleniem kopii jakiegoś dokumentu sprzed kilkuset lat. Z drugiej strony nikt nie trafił do aresztu za nawoływanie do zabójstwa na tle ksenofobicznym - bo właśnie tym jest domaganie się "prawa" do likwidacji dzieci z Zespołem Downa.
Co się zaś tyczy samego zachowania organizatorów kaliskiej imprezy. Moim zdaniem liderzy Kamratów popełnili podstawowy błąd. Nie dlatego, że zadarli z Żydami, ale dlatego, że nie skorzystali z instrukcji działania zawartej w Nowym Testamencie, która brzmi: "Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie." (Mt 10,16-23).
Zabrakło czystego serca oraz sprytu. I to jest największa bolączka wszelkich ruchów patriotycznych, narodowych i antysystemowych w Polsce.
Agnieszka Piwar
https://myslpolska.info |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 22.11.21 |
Pobrań: 55 |
Pobierz () |
22.11.2021 157 państw przeciwko Izraelowi. Stany Zjednoczone rozczarowane. |
Drugi Komitet Zgromadzenia Ogólnego ONZ stosunkiem głosów 157 do 7 zatwierdził projekt rezolucji, wzywającej Izrael do zaprzestania eksploatacji palestyńskich zasobów naturalnych w Strefie Gazy, na Zachodnim Brzegu i we Wschodniej Jerozolimie - podał dziennik "Jerusalem Post".
Rezolucja jest częścią pakietu złożonego z 16 uchwał, które jeszcze w tym roku zostaną zatwierdzone przez Zgromadzenie Ogólne ONZ.
Wszystkie państwa Unii Europejskiej poparły zapisy projektu. Siedem państw, które sprzeciwiły się rezolucji, to Kanada, Stany Zjednoczone, Izrael, Wyspy Marshalla, Mikronezja, Nauru i Palau. 14 państw, w tym Australia, wstrzymało się od głosu.
?Stany Zjednoczone pozostają rozczarowane faktem, że przyjęto (...) rezolucję, która jest niesłusznie krytyczna wobec Izraela, demonstrując wyraźną i uporczywą stronniczość instytucjonalną, skierowaną przeciwko jednemu państwu członkowskiemu" - powiedział amerykański przedstawiciel w Zgromadzeniu.
Natomiast przedstawiciel Palestyny skomentował wynik głosowania słowami:
"Rezolucja jest jasnym sygnałem międzynarodowego poparcia dla narodu palestyńskiego (...) i stanowi wezwanie do Izraela, by zaprzestał haniebnej eksploatacji naszej ziemi i zasobów wodnych oraz niszczenia naszych gruntów rolnych i szkodzenia naszemu środowisku, m.in. poprzez usuwanie własnych odpadów na okupowane terytorium Palestyny".
Reprezentant Izraela oświadczył, że świat, który walczy z pandemią Covid-19 i głodem "nie powinien marnować czasu na takie dokumenty jak ostatnia rezolucja". (PAP)
https://nczas.com
---------------------------
Walka z żydowskim rasizmem i bandytyzmem powinna być na planie pierwszym, zamiast wyimaginowanej "pandemii" wirusa, którego nikt jeszcze nie widział.
"Siekiera, motyka, covid, kaczka"
Link |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 22.11.21 |
Pobrań: 58 |
Pobierz () |
22.11.2021 Pandemia = terror |
Nie ma żadnej pandemii a cel tego terroru jest zupełnie inny - zbankrutować/obrabować i zabić jak największą liczbę ludzi.
CATHERINE AUSTIN FITTS - WYWIAD "PLANET LOCKDOWN" (NAPISY PL / POLSH SUBTITLES)
Link |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 22.11.21 |
Pobrań: 61 |
Pobierz () |
22.11.2021 Holandia w ogniu! Starcia z policją. |
Od piątku na ulicach holenderskich miast, m.in. Rotterdamu trwają regularne zamieszki i walki pomiędzy przeciwnikami reżimu sanitarnego a policją.
W nocy z soboty na niedzielę w Hadze demonstranci próbowali zaatakować siedzibę holenderskiego rządu. Doszło do starć z policją - funkcjonariusze zostali obrzuceni kamieniami i kostką brukową. Demonstranci wzniecali pożary, wybijali szyby w witrynach sklepowych, a nawet niszczyli znaki drogowe. W odpowiedzi policja użyła armatek wodnych oraz broni z ostrą amunicją.
Link
Link
Do zamieszek doszło także w kilku innych miastach, m.in. Roermond na południu Holandii i Urk w centrum kraju. W obu miejscowościach zaatakowano policjantów fajerwerkami.
Protesty to reakcja na zamordystyczną politykę władz kraju, które wprowadziły nowe obostrzenia sanitarne w związku z "pandemią koronawirusa". Według premiera Marta Rutte reżim sanitarny pozwoli "zahamować gwałtownie rosnącą liczby zakażeń koronawirusem".
Źródło: Interia
----------------------------
Pandemia w Holandii? Toż tam podobno akcja "wyszczepienia" osiągnęła 75,89% na 31 października tego roku, przy ogólnej liczbie mieszkańców 17,74 mln. A więc o co chodzi? Dlaczego publicznie władza kłamie i wprowadza zamordyzm? Czy Europą ma rządzić niepodzielnie strach? |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 22.11.21 |
Pobrań: 58 |
Pobierz () |
23.11.2021 Sprawa Kyle?a Rittenhouse?a |
Dnia 19 listopada 2021 ława przysięgłych uznała Kyle'a Rittenhouse'a za niewinnego. Natychmiast w Nowym Jorku zostały wzmocnione patrole policji a sam Joe Biden odniósł się do wyroku zachęcając do pokojowego wyrażania zdania. Sprawa obiła się echem po całym świecie, co wskazuje na jej charakter.
Żeby się odnieść do wydarzenia należy spojrzeć na całą otoczkę medialną, społeczną oraz moralną, które mimo niewinności nastolatka mogły wywołać zupełnie inny bieg wydarzeń.
Przed komentowaniem tego, co miało miejsce w Stanach Zjednoczonych należy zapoznać się z sytuacją. Kyle Rittenhouse w wieku 17 lat wyjeżdża do Kenoshy w Wisconsin by tam - jak sam twierdzi - pomóc w ochronie mienia. W tym czasie trwają zamieszki "Black Lives Matter" po śmierci George'a Floyda. Młody człowiek nie spodobał się uzbrojonym protestującym, którzy zaczęli go gonić. Kyle w samoobronie zastrzelił 2 ludzi oraz zranił jednego.
Mówiąc o sprawie Rittenhouse'a nie sposób odciąć się od reakcji komentatorów. Opinie były od początku skrajnie podzielone. Przeciwnicy ruchu Black Lives Matter od początku wyrażali się o nim przychylnie. Chłopca poparli także republikanie oraz zwolennicy liberalizmu gospodarczego. Ciekawszym jednak aspektem jest krytyka Kyle'a oraz pobudki za tym idące.
W dzień, w którym wydano wyrok młodzieżówka lewicy "Młoda Lewica" umieściła tweeta o treści "Kyle Rittenhouse uniewinniony, mimo jasnych dowodów na morderstwo dwóch czarnoskórych osób w czerwcu 2020. Wziął karabin, pojechał do sąsiedniego stanu i zaczął mordować ludzi. Nie trafi za to do więzienia. Rasizm ma się dobrze. Przypominamy więc, że #BlackLivesMatter".
Portal Noizz podał informację opatrując ją nagłówkiem "Kyle Rittenhouse uniewinniony. Gdyby nie był biały być może nie dożyłby procesu". W Internecie z kolei trwała zawzięta dyskusja, czy 17latek jest biały, czy jest Latynosem. Pojawiają się także domysły pt "gdyby był czarny nie zostałby uniewinniony" na co przywoływany jest podobny przykład czarnoskórego Andrew Coffee IV, również uznanego za niewinnego.
Tweet Młodej Lewicy zniknął, gdyż zawierał fake-newsa: zabici byli biali (notabene jeden z nich był pedofilem). Podobnie niedostępny stał się artykuł portalu Noizz. Oprócz manipulacji poprzez nieuwzględnianie odległości między Kenoshą a domem Kyle'a (35 km) wyjątkowo niepokojąca jest dyskusja o rasie. De facto nie dało się jej ominąć, głównie ze względu na to, że wydarzenia były powiązane z protestami wokół śmierci George'a Floyda.
Niepokojące jest nasilenie tego tematu wokół kwestii, która w domyśle powinna skupiać się na problemie samoobrony ze skutkiem śmiertelnym. Problem rasizmu stale się pojawia - nazywamy rasistą Henryka Sienkiewicza a rasistowskim wierszykiem Murzynka Bambo (w którym nie pada żadne pejoratywne określenie). O rasizm oskarżono w Polsce zespół Big Cyc za "Makumbę" i późniejszą zbiórkę dla Afryki. W zagranicznych wytwórniach filmowych wplata się coraz więcej (wręcz nieproporcjonalnie do realiów) czarnych bohaterów, a czasem nawet zamienia białych aktorów grających postacie historyczne na aktorów czarnoskórych.
Mamy do czynienia ze swoistym szaleństwem. O ile kwestia postaci historycznych jest absurdalna - wyobraźmy sobie ukazać za 20 lat w filmie o rządach SLD Leszka Millera, jako 2 metrowego Latynosa albo przedstawić Mao Zedonga, jako blondyna o niebieskich oczach - o tyle dopatrywanie się rasizmu w dziełach kultury napisanych 100 lat temu stanowi inny rodzaj rasizmu, ze strony rzekomych abolicjonistów XXI wieku.
Po przeczytaniu Murzynka Bambo dochodzimy do wniosku, iż nie ma on w sobie nic wrogiego. Natomiast czytając po raz kolejny można zauważyć coś, co feministki, gdybyśmy mówili o mizoginii nazwałyby "seksizmem życzliwym". Jako biali ludzie czujący się winni za przodków (odnoszący się do najbardziej krwawych przypadków, jak Belgijskie Kongo, czy też mający wyrzuty o nazwanie ich aryjczykami) mamy tendencje do stałego przesuwania retoryki pro-ludzie kolorowi.
W momencie, w którym zmiana prawa nie przyniosła równości we wszystkich dziedzinach (jak np. ilość czarnych studentów, prezydentów, milionerów czy też prawników) popadliśmy w wyrównywanie w stronę takich samych wyników. Wymaga to - porównując do zdania radykalnych feministek stawiając w miejscu czarnych kobiety - zmniejszania wymagań. Zaczynamy zachowywać się rasistowsko w oryginalnym tego słowa znaczeniu - możemy śmiać się, że francuski chłopiec rano wcina żabę, ale nie możemy śmiać się, że kilkuletni Afrykańczyk boi się, że się wybieli. Tworzymy podwójne zasady, do tego stopnia, że podkreślamy rasę osób zamieszanych w strzelaninę, co w tym wypadku (gdzie żadna strona nie miała pobudek separatystycznych rasowo) prowadzi do sprowadzenia sprawy do koloru skóry, co w myśl egalitaryzmu wyznawanego przez środowiska lewicowo-liberalne jest niedopuszczalne.
Kolejną kwestią, którą należy podnieść jest sprawa ławników dyskutujących od wtorku. Na wyrok czekali ludzie z całego świata, a po werdykcie sędziowie zostali okrzyknięci rasistami. Mimo braku winy Kyle'a nie można było go przewidzieć. Prawda jest taka, że już pojawiają się ostre słowa protestujących. Nikt nie zdziwiłby się, gdyby sądzący umyli ręce. Ludzie pracujący w imię sprawiedliwości zostali "apologetami białego chłopaka z suburbii".
Odchodząc od koloru skóry, werdykt podniósł kwestię samoobrony i polityki pro-gun. Mówiąc o obronie własnego życia, na pewno możemy przyjrzeć się coraz większemu zezwoleniu na obronę konieczną. Swego czasu głośna była sprawa sióstr Chaczaturian, które zabiły z tego powodu gwałciciela. 30 stycznia 2020 prokuratura rosyjska zmieniła klasyfikację czynu z zabójstwa na obronę konieczną.
Sprawa Kyle'a była w swoim rodzaju precedensem. Werdykt może zmienić także podejście ludzi do broni - gdyby nie uzbrojenie 17-latek mógłby ponieść śmierć z rąk protestujących.
Mimo ewidentnego upadku znaczenia Stanów Zjednoczonych, jak i wewnętrznego upadku porządku w tym kraju, możemy cieszyć się z rozwiązania sprawy Kyle?a. Przykry jest fakt, iż zapewne spotka się on z pogróżkami a być może nawet atakami fizycznymi ze strony fanatyków. Nie można jednak bagatelizować znaczenia tego wydarzenia ? sprawiedliwość zatryumfowała.
Hanna Szymerska
https://konserwatyzm.pl
--------------------------
Wartym odnotowania symptomem jest nadobecność a dzisiaj już prawie wyłączna obecność murzynów subsaharyjskich we wszystkich reklamach i ogłoszeniach high-tech. Szukamy programisty specjalistycznych urządzeń? Z ogłoszenia szczerzy wielkie zęby, czarny jak umysł żymianina, Murzyn. Na początku dobierano jeszcze takich o rysach europejskich, obecnie im bardziej cofnięte czoło, większe usta i szerszy nos, tym bardziej nadaje się na inżyniera.
To przemyślana taktyka, podobnie jak tysiące fotek czarnoskórego samca z białą kobietą. Stanowiących zagrożenie dla żymiańskiej dominacji białych mężczyzn praktycznie całkowicie "zniknięto". Tak panowie, żymianie przeznaczyli nas do odstrzału. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 23.11.21 |
Pobrań: 60 |
Pobierz () |
23.11.2021 Gdy ?foliarze? mają rację |
Słowo "foliarz" jest jedną z najczęściej obecnie używanych obelg. Cóż ono jednak znaczy? Słownik Miejski wyjaśnia to tak:
"Pogardliwie o kimś, kto wierzy w teorie spiskowe, interesuje się ufologią, totalną biologią, medycyną alternatywną, nie ufa lekarzom i farmaceutom, a wiedzę czerpie z youtubowych filmów z żółtymi napisami.
Słowo wzięło się od folii aluminiowej, z której zrobione czapki mają rzekomo chronić przed takimi zagrożeniami, jak broń psychotroniczna, kontrola umysłu czy promieniowanie generowane przez sieć 5G.".
Fanatycy szczepień przeciw COVID 19 uznali za "foliarzy" wszystkich tych którzy nie podzielali ich entuzjazmu. W ten sposób "foliarzem" został m. in profesor Luc Montagnier, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie wirusologii. Jego wypowiedzi zmanipulowano tak, by pasowały do wizerunku ?oszalałego oszołoma?. Można się o tym dowiedzieć tutaj Link. W rzeczywistości Montagnier twierdził. że masowe szczepienia podczas pandemii mogą spowodować pojawienie się nowych groźnych mutacji wirusa oraz:
"Wielu epidemiologów o tym wie i milczy na temat problemu znanego, jako "wzmocnienie zależne od przeciwciał" - dodał Montagnier. "To przeciwciała wytwarzane przez wirusa umożliwiają nasilenie się infekcji" - stwierdził w wywiadzie dla Pierre Barnérias z Hold-Up Media na początku tego miesiąca.".
Minął już prawie rok od rozpoczęcia akcji szczepień i coraz wyraźniej widać, że to właśnie "foliarze", a nie "entuzjaści" mieli rację. Dziś na blogu Jerzego Karwelisa ukazał się tekst "21.11. Powiedz Gibraltar" Link. Autor napisał:
"A więc dziś zajmiemy się Gibraltarem (kurcze, nawet jak się pisze, to ciężko). Jest to mała brytyjska enklawa na Półwyspie Pirenejskim. Ma swoją administrację, nieliczną ludność upchaną na niewielkim terytorium. Idealna retorta do badań kowidowych. No i co my tam mamy? Ano, po pierwsze - fenomen, zaszczepionych jest tam 113% populacji (wszyscy miejscowi plus przyjezdni z Hiszpanii do roboty). Jednym słowem marzenie ministra Niedzielskiego. Kowida tam właściwie nie było, coś tam im podskoczyło w sierpniu, a teraz hop. Krzywa zakażeń wystrzeliła w niebiosa. No i rząd wprowadził obostrzenia i nici ze Świąt.".
Przytacza też później podobne dane z Czech, Danii, Irlandii oraz z Singapuru. Od siebie dodam, że najwcześniej takie zjawisko zaobserwowano w Izraelu. Jeśli zaszczepi się powyżej 60% populacji - to ilość zachorowań gwałtownie zaczyna rosnąć. Karwelis stwierdza:
"No, bo wychodzi z badań, że akcja szczepienna sobie, a wirus sobie. Opublikowano właśnie w European Journal of Epidemiology artykuł, z którego po badaniach przeprowadzonych (bagatela!) w 68 krajach i 2947 hrabstwach USA nie dopatrzono się żadnego wpływu na transmisję wirusa oraz intensywność przechodzenia tej choroby. No, ale gdyby tak było, to wykresy byłyby płaskie, a rosną i to w wykonaniu zaszczepionych. Pojawiają się naukowe podejrzenia, że dochodzi do zadziałania mechanizmu ADE czyli... lepszej penetracji wirusa z powodu poddanie chorego szczepieniu [o tym właśnie mówił Montagnier]. Wtedy te wzrosty zdawałyby się logiczne.".
Na koniec wyzłośliwia się:
"No i teraz mamy tak. Twarde, niepokojące dane leżą na stole, ale nie masz bracie szans zobaczyć debaty na ten temat. Eksperci walą głupa i coraz bardziej dostarczają jakichś niesamowitych wygibusów do mediów, by wytłumaczyć niewytłumaczalne, niż próbują dociec źródła tych niepokojących zjawisk. Sam remanent tych stawań na antylogicznej głowie przysparza o jej ból, bo aż zęby zgrzytają, gdy się tego słucha lub to czyta. Ale niech się wiją. Tu zwycięża u mnie sadyzm nabyty. Widzieć tych wszystkich profesorów, którzy udają, że nie widzą tego słonia stojącego w rogu salonu. I próbując w dodatku dokonać tego szpagatu z pozycji (para)naukowych. I wyzywając swych zakneblowanych przecież antagonistów od zabobonnych foliarzy.".
Główny problem to - co dalej? Akcja szczepień coraz wyraźniej zawodzi. Niektóre spanikowane rządy państw europejskich próbują powrócić do zeszłorocznej polityki lockdownów i obostrzeń. Wywołuje to jednak gwałtowne protesty społeczne [np. w Austrii, Holandii, Czechach czy Belgii], a skuteczność będzie wątpliwa. W kółko powtarzam, że trzeba przestać walczyć z pandemią, uznać COVID 19 za zwykłą chorobę i starać się ją leczyć.
Elig |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 23.11.21 |
Pobrań: 60 |
Pobierz () |
24..11.2021 Anglia: Wskaźnik umieralności zaszczepionych w sile wieku ? dwa razy wyższy niż niezasz |
Opublikowane przez brytyjskie rządowe Biuro Statystyk dane dotyczące Anglii pokazują, że śmiertelność osób zaszczepionych w wieku poniżej 60 lat jest dwa razy wyższa niż śmiertelność w tej samej grupie wiekowej osób niezaszczepionych.
Tendencja ta utrzymuje się od niemal pół roku i "nikt nie potrafi wyjaśnić" tej charakterystyki statystycznej, zresztą nikt z oficjalnych mediów nie próbuje nawet zainteresować się tymi danymi i prosić o ich interpretację przedstawicieli rządowych, naukowców czy też tzw. ekspertów regularnie występujących w programach telewizyjnych.
Jak podaje Alex Berenson, amerykański dziennikarz śledczy (autor 15 książek, ostatnio specjalizujący się w wyjaśnianiu tzw. pandemii), trudno jest to zjawisko wyjaśnić inaczej, jak skutek działania tzw. szczepionek przeciwko Covid-19.
Wskaźnik śmiertelność osób w wieku 10-59 lat, według statusu zaszczepienia
Link
Pomarańczową linią zaznaczono śmiertelność (na 100 tysięcy) osób zaszczepionych dwiema dawkami, w wieku 10-59 lat
Niebieską linią zaznaczono śmiertelność (na 100 tysięcy) osób niezaszczepionych w wieku 10-59 lat
Pic. source: https://alexberenson.substack.com/p/vaccinated-english-adults-under-60
Oficjalne dane opublikowane przez Office for National Statistics, "Deaths by vaccination status, England",
Anglia na dzień 17 listopada 2021 r. może "poszczycić" się tzw. wyszczepialnością wynoszącą: 88% osób w wieku powyżej 12 lat zaszczepiło się jedną dawką, a 80% - dwiema dawkami. [dane z BBC]. Nieco bardziej myślący (ale niewiele)są Irlandczycy (85%/79%), a najbardziej ulegli obrzydliwej propagandzie Szkoci (91%/82%).
Konieczność otwartej, rzetelnej, pozbawionej cenzury dyskusji naukowej
Wbrew obecnej sytuacji z ocenzurowaniem dyskusji naukowej, zamknięciem periodyków naukowych, nawet dla najwybitniejszych naukowców wskazujących nierzetelności, kłamstwa, manipulacje i bezprecendensową cenzurę, trzeba prowadzić niezależnymi kanałami solidną i rzetelną debatę nad przyczynami tych anomalii i dążyć do odwrócenia nienaukowych teorii, na podstawie których wprowadzono na całym świecie barbarzyńskie restrykcje.
W przypadku wskazanej wyżej sytuacji w Anglii, można w ramach naukowej debaty np. rozbijać dane na poszczególne podgrupy wiekowe, porównywać z innymi grupami wiekowymi, brać pod uwagę tzw. Paradoks Simpsona (kiedy efekt jest inny gdy rozłącza się połączone grupy), porównywać z podobnymi danymi z innych krajów, oraz oczywiście rozpatrywać wszystkie po kolei przypadki śmierci (tzw. Covid? choroby współistniejące? samobójstwa?, wypadki losowe? szczepionka?), ale póki co fakt końcowy pozostaje zawsze ten sam jak pokazywany na wykresie - osoby zaszczepione umierają dwa razy częściej niż osoby niezaszczepione.
Zresztą, nikt z oficjalnych przedstawicieli oraz opłacanych przez firmy farmaceutyczne tzw. ekspertów nie jest zainteresowany interpretacją tego typu danych, nikt ich nie wyjaśnia słuchaczom, telewidzom, nikt nie przestrzega przed unikaniem przyczyn (chcesz uniknąć pożaru w domu - nie rozpalaj ogniska w pokoju; chcesz uniknąć komplikacji poszczepiennych - unikaj szczepionek, które nie chronią przed niczym, poza poszczepionkowym kalectwem i śmiercią), lecz dalej straszą, wprowadzają restrykcje i brną w pseudonaukowe spiski.
Nadmiarowe zgony - jaka przyczyna?
Przy tego typu analizach należy brać pod uwagę również tzw. nadmiarowe zgony, które w każdej grupie wiekowej, niemal we wszystkich wysoko wyszczepionych krajach, wyglądają podobnie. Dla przykładu podajemy dane z USA, gdzie notuje się niespotykany wzrost nadmiarowej śmiertelności (wykres poniżej).
Link
Wykres przedstawiający nadmiarowe zgony w USA, w okresie od stycznia 2020 do chwili obecnej [ciągła linia do połowy września 2021 r.]
Dla szybkiej interpretacji: niebieska ciągła linia przedstawia wszystkie zgony osób w wieku 25-44 lat, zaś zielony pas pokazuje normalny zakres śmiertelności
Szczególnie niepokojące są dane dotyczące ostatniego okresu, od połowy lipca do połowy września 2021.
(Strona us.mortality nie daje możliwości wyszczególnienia na osoby zaszczepione/niezaszczepione w grupie wiekowej porównywalnej do cytowanej sytuacji w Anglii.)
Link
Powiększenie wykresu dla miesięcy: styczeń 2021 - listopad 2021, czyli w czasie gdy rozpoczęło się i trwało wyszczepianie Amerykanów (kliknij na wykres aby powiększyć)
Pics. source: us.mortality.com Link
Dane ze wszystkich krajów pokazują jednoznacznie, że tzw. szczepionka przeciwko Covid-19 jest najbardziej niebezpiecznym preparatem oferowanym jako szczepionka, w całej historii szczepienia ludzkości wszystkimi do tej pory znanymi szczepionkami.
Właśnie nadeszły dane z Niemiec (raport po niemiecku - Link) i innych krajów Link, opublikowane przez Steve'a Kirscha, które pokazują trend nadmiarowych zgonów w 16 krajach, właśnie tych z wysokim wskaźnikiem wyszczepienia. Gdyby mowa była o jednym obszarze, jednym kraju, malkontenci, nieucy i różni medialni "eksperci", mogliby zasłaniać się "jednostronnymi badaniami", jednak gdy te same tendencje mają miejsce naraz w wielu krajach, a jedynym ich wspólnym mianownikiem jest "szczepionka przeciwko Covid-19", to nie może być innej interpretacji. Gdybyśmy zaczęli karmić jakimś roztworem arszeniku ludność kilkunastu krajów, zanotowali nagle nadmierną śmiertelność, a później zaprzeczali związkowi trucizny ze zgonami, to tylko osoba nieuczciwa, przekupna bądź po prostu głupia dalej brnęłaby w iluzję.
W Stanach Zjednoczonych najnowsze wyliczenia, opierające się na oficjalnych danych z systemu VAERS (który sam w sobie gromadzi od 1% do maksymalnie 10% wszystkich przypadków), pokazują, że "szczepionka przeciwko Covid-19" jest 800 razy bardziej niebezpieczna (chodzi o śmiertelność, nie licząc przypadków kalectw i innych chorób) niż szczepionka przeciwko polio (chorobie Heinego-Medina). Podobnie można porównywać "szczepionkę przeciwko Covid-19" do innych szczepionek, przy czym - z przyczyn oczywistych - nie można w pełni oszacować wszystkich skutków preparatów genetycznych zwanych "szczepionkami", które zaowocują przewlekłymi chorobami immunologicznymi, mniejszą odpornością organizmu, itp.
Na to przyjdzie poczekać, lecz złowrogi zegar tyka coraz głośniej dla zaszczepionych. Każda podjęta decyzja ma swoje skutki. W przypadku tzw. szczepionki przeciwko Covid-19 - nieuchronne i nieodwołalne. Nie możesz już nigdy "odszczepić się". Twój organizm nie funkcjonuje już jak kiedyś. Każda podjęta decyzja ma swoje skutki. Przyjdzie płacić najcenniejszym - zdrowiem.
Oprac. www.bibula.com
2021-11-22 |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 24.11.21 |
Pobrań: 63 |
Pobierz () |
|
|
|
|
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|