Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
11
Download: Gazetka "Wolne Słowo"
27.11.2023 Walka Viktora Orbana
W tym roku mija 30 lat, kiedy Viktor Orban siedział w jednej sali wykładowej, a może i nawet w jednej ławce z Angelą Merkel, Tonym Blairem lub Nicolasem Sarkozym. Był jednym ze 190 absolwentów szkolenia przyszłej kadry globalistów.

Należał do pierwszej grupy Global Leaders of Tomorrow (Globalni liderzy jutra), szkolonych w Davos przez kuźnię polityków Klausa Schwaba. Możecie to sprawdzić na liście uczestników Link. Global Leaders of Tomorrow zmieniła w roku 2004 nazwę na Young Global Leaders. Link

Viktor Orban był wtedy (1993 r.) działaczem węgierskiej narodowo konserwatywnej partii Związek Młodych Demokratów (Fidesz). Pozwolę tu sobie na spekulacje, gdyż nie mam dowodów na to, że wykorzystał podobnie jak wielu z tych 190. ?studentów? z Davos swoje kontakty z globalistami, by dostać się na szczyty władzy na Węgrzech.

Łatwo tu wpaść w pułapkę czarno-białego spojrzenia na świat. Skoro przeszedł szkolenie globalistów, to jest jednym z nich. Na szczęście świat nie jest taki prosty. Są jeszcze inne drogi i tą poszedł Viktor Orban.

Jego wyraźnym motywem działania jest dobro własnego narodu ? Węgrów. Nie znajdziemy dzisiaj wielu polityków, którzy rzeczywiście realizują takie właśnie cele. Patriotyzm to nie jest jedynie wyszukiwanie wrogów ojczyzny i walka z nimi. Zdecydowanie mądrzejszym jest szukanie sprzymierzeńców - także wśród przedstawicieli innych narodów i wspólna walka z siłami, które dążą do unicestwienia państw narodowych.

Jest tu najwyraźniej sprzeczność z ideami wpajanymi na szkoleniach w Davos. Oczywiście. Jednak Viktor Orban nie jest marionetką, którą wypełnisz światoburczymi ideami, która potem fanatycznie wspiera te utopie, bo pomogłeś im wznieść się na stanowisko kanclerza, premiera lub prezydenta państwa.

Najgorszy wróg to dawny przyjaciel. Tak z punktu widzenia globalistów jest postrzegany Viktor Orban. Doskonale zna cele i mechanizmy działania kliki ze Światowego Forum Ekonomicznego w Davos.

Link
Viktor Orban odrzuca jakąkolwiek możliwość przystąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej - "dzielą nas lata świetlne".

W środę ukazał się w wiedeńskim Der Status artykuł: Nie jesteśmy niewolnikami długów Sorosa.
Źródło: https://derstatus.at/politik/sind-keine-soros-schuldsklaven-ungarn-verbietet-auslandische-wahl-einmischung-1767.html

Przedstawiony przez rząd projekt ustawy będzie kryminalizował zagraniczne finansowanie kampanii wyborczych. Jednocześnie ma zostać utworzony nowy organ odpowiedzialny za kontrolę organizacji pozarządowych. Krajowa "Ustawa o ochronie suwerenności położy kres wszelkim oszustwom wyborczym i przewiduje karę do trzech lat więzienia dla każdego, kto wykorzystuje w kampanii wyborczej fundusze zagraniczne".

Link
To jest zdjęcie Georga Sorosa. Pamiętaj o tym, kiedy liberalni zwolennicy Sorosa nazwą ciebie rasistą, faszystą lub nazistą.
Źródło: https://twitter.com/thorton685

Autor artykułu: Marek Wójcik
Mail: worldscam3@gmail.com
https://www.world-scam.com
---------------------------------
Niemców nazistów stworzył Bernard Baruch. Pieniądze na uzbrojenie III Rzeszy pochodziły z Ameryki. Amerykanów pozbawiono w tym celu złota i oszczędności.
Czesi swoje złoto zdeponowali w Londynie a Brytyjczycy przesłali je do III Rzeszy.

https://www.theguardian.com/business/2013/jul/31/bank-of-england-and-nazis-stolen-gold

Żydzi amerykańscy i Brytyjczycy mieli za cel pokonać Żydów komunistów i ich ZSRR, bez względu na koszty i ofiary.
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 27.11.23 Pobrań: 20 Pobierz ()
27.11.2023 Polska być dziwny kraj, tu rządzić wykidajło, grzybicza choroba zboża i trzcina...
Kobosko jawnie wypowiada się za zmianami traktatu UE. Hołownia jako główny cel swojej "partii" podaje Zieloną Transformację. Wyjaśnia to całkowicie przyczynę dla której nasz sojusznik zaoceaniczny oraz rozproszone "deep state" kontynentalne zainstalowały pod okrągłym stołem - jak pisze Ewaryst Fedorowicz - zestaw meblowy "Szymek" ("Szymek katolik"), bo meblościanka "Donek" trochę się zużyła.

My to mamy życie... Siedzimy na schodach i wciąż musimy się odsuwać, by zrobić miejsce dla imperialnych ekip remontowych wnoszących i wynoszących kolejne zestawy meblowe.

Polska to dziwny kraj. Kraj którego europosłowie, jak europosłowie żadnego innego kraju, z bezustanną nienawiścią na forum międzynarodowym atakują swoją ojczyznę.

Jaka jest tego przyczyna? Przecież rzeczy mają swoje przyczyny.

Jak spowodować, by o losie ojczyzny nie decydowali ci, którzy jej nienawidzą? Co jest ojczyzną nienawidzących ojczyzny?

Polska to dziwny kraj: troje z niegdysiejszych kandydatów na prezydenta i obecnych czołowych polityków ma cudzoziemskie nazwiska, które znaczą w j.ukraińskim: wykidajło, oszust, aferzysta (kidawa), grzybicza choroba zboża (hołownia) i trzcina (kamysz). Z wykidajłą lepiej się nie zadawać i omijać go jak najdalej. Choroba zboża, która niszczy wnętrze kłosa i ziarna zachowując niezniszczoną zewnętrzną powłokę - to też zły omen, choć... adekwatny nad miarę. Giętkość trzciny zaś wyklucza ją z poważnych materiałów budowlanych.

PS
A propos, "Tokarczuk" = ukr. ????? (tokarz) + ukraiński sufiks nazwiska (-czuk).

wawel
---------------------------
No cóż, wiele wskazuje na to, że czeka nas los: Obodrzyców, Wieletów, Sambów, Natangów etc.
Jak się zdaje to jesteśmy na równi pochyłej która kończy się urwiskiem.
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 27.11.23 Pobrań: 20 Pobierz ()
28.11.2023 List EMA, lekarze niezależni i Sądy Lekarskie czyli problem szczepień nadal aktualny
"Rząd wiedział, że szczepionki nie pomogą chronić przed rozprzestrzenianiem się wirusa, ale nie podzielił się tą informacją z obywatelami, wręcz przeciwnie, kłamstwami narzucił naszym obywatelom obowiązek szczepienia, ukrywał skutki uboczne i w ten sposób spowodował, że wszyscy, którzy taką szczepionkę przyjęli znaleźli się w niebezpieczeństwie. Kampanie szczepień należy jak najszybciej zakończyć, bo jest to po prostu niebezpieczne, nie spełnia wymogów określonych przez EMA."
***
https://ekspedyt.org/wp-content/uploads/2023/11/euparl_konf_ac-768x432.jpgLink

Konferencja prasowa w sprawie listu EMA 21.11.2023r [napisy PL]

Forum na rzecz Demokracji w Parlamencie Europejskim 21.11.2023r.
"Omijając i ignorując kilka przepisów, Komisja Europejska świadomie wprowadziła na rynek potencjalnie śmiertelne zastrzyki. Potwierdziło się, że skutki uboczne zależą od partii szczepionki, podobnie zanieczyszczenie DNA".

Konferencja prasowa UE/FvD 21 listopada 2023 r.

W konferencji prasowej Marcel de Graaff (eurodeputowany FVD), Joachim Kuhs (eurodeputowany AfD), Willem Engel i Vibeke Manniche (lekarz) omawiają szokujące rewelacje wynikające z pisma Europejskiej Agencji Leków (EMA). Pismo to przyszło w odpowiedzi na wniosek Marcela de Graaffa i Joachima Kuhsa o natychmiastowe zawieszenie dopuszczenia na rynek szczepionek przeciwko Covid-19.

"W zeszłym miesiącu wraz z Joachimem Kuhsem i sześcioma innymi kolegami z Parlamentu Europejskiego napisałem list do EMA, europejskiej agencji odpowiedzialnej za dopuszczanie leków na rynek europejski. Poprosiliśmy o wyjaśnienie kilku problemów związanych ze szczepionkami na Covid-19. Problemy te są na tyle duże, że zwróciliśmy się do EMA z prośbą o wycofanie zgody na dopuszczenie do obrotu. W tym miesiącu otrzymaliśmy odpowiedź z EMA, która zawiera szokujące fakty.

Przede wszystkim EMA wyraźnie stwierdza, że ??dopuściła na rynek szczepionki wyłącznie do celów indywidualnych szczepień, a absolutnie nie do zwalczania, zapobiegania czy ograniczania infekcji. To informacja druzgocące dla rządów, które forsowały politykę szczepień dla dobra innych.
W rzeczywistości EMA stwierdza, że ??osoby zaszczepione miały większe ryzyko infekcji. Masowe kampanie rządowe mające na celu zaszczepienie się w celu ochrony rodziców, sąsiadów i słabszych w społeczeństwie były całkowicie bezsensowne i nie oparte na faktach naukowych.

Przypominam, że wciąż jesteśmy świadkami zjawiska gigantycznej i niewyjaśnionej nadmiarowej śmiertelności. Rząd wiedział, że szczepionki nie pomogą chronić przed rozprzestrzenianiem się wirusa, ale nie podzielił się tą informacją z obywatelami, wręcz przeciwnie, kłamstwami narzucił naszym obywatelom obowiązek szczepienia, ukrywał skutki uboczne i w ten sposób spowodował, że wszyscy, którzy taką szczepionkę przyjęli znaleźli się w niebezpieczeństwie. Kampanie szczepień należy jak najszybciej zakończyć, bo jest to po prostu niebezpieczne, nie spełnia wymogów określonych przez EMA. A rząd i wszystkie partie polityczne, które to popierały, powinny zostać pociągnięte do odpowiedzialności za swoje kłamstwa i oszustwa.
Zażądaliśmy od EMA natychmiastowego wycofania zgody na wprowadzenie na rynek szczepionek mRNA ze względu na sygnały o nadmiarowych zgonach, zapaleniu mięśnia sercowego, zapaleniu osierdzia, osobach z niewydolnością serca, którzy padają martwi na boiskach w świetle kamer. To wszystko ma związek z tymi szczepionkami i jest wynikiem decyzji o udzieleniu zgody na tymczasową rejestrację".


Link

***


Pierwsza rozprawa dr Ratkowskiej w Sądzie Lekarskim w Bydgoszczy - Zależni vs niezależni lekarze

Pierwsza rozprawa dr Katarzyny Ratkowskiej w Sądzie Lekarskim w Bydgoszczy, która zakończyła się przerwaniem z powodu konfliktu interesu zarówno skarżącego rzecznika (lekarz Zofia Parszyk) jak całego składu orzekającego, w skład którego wchodzą:

- lekarz Waldemar Cyrankiewicz

- lekarz Małgorzata Barkowska-Czerniak

- dr nauk medycznych Andrzej Chrobot

Pełnomocnicy dr Ratkowskiej wykazali, że osoby wyżej wymienione są finansowane przez koncerny farmaceutyczne, a w przypadku Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej lekarz Zofii Parszyk wykazali, że jest ona na liście płac AstraZeneca.

Wielokrotnie z drwiną zadawano pytania lekarzom i naukowcom z Polskiego Stowarzyszenia Niezależnych Lekarzy i Naukowców PSNLiN od czego są niezależni?

Ten obraz chyba wystarczając wyjaśnia, czym obecnie jest niezależność lekarza i naukowca...
Dr Katarzyna Ratkowska, została oskarżona przez Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej widniejącego na liście płac producenta szczepionek, za to że odważyła się mówić pacjentom o możliwych skutkach ubocznych "szczepionek" przeciw Covid i miała być sądzona przez sędziów Okręgowego Sądu Lekarskiego w Bydgoszczy pracujących w placówce otrzymującej dotacje od producenta tychże szczepionek.
Tu właśnie rysuje się wewnętrzny konflikt w środowisku lekarskim. Konflikt między zależnymi i niezależnymi lekarzami.

Do Ciebie należy decyzja komu zaufasz i kogo wybierzesz na lekarza rodzinnego.

Link

Wydarzenie relacjonowane na Fb - Link

?
Wywiad po rozprawie dr Katarzyny Ratkowskiej przed Okręgowym Sądem Lekarskim

Wywiad na gorąco z dr Katarzyną Ratkowską po dwóch rozprawach w Bydgoszczy. Obie rozprawy zostały przerwane z powodu konfliktu interesów skarżącego rzecznika i całego składu orzekającego.

Link



Skorumpowane przez Big Pharmę izby lekarskie uderzają w uczciwych lekarzy - Konferencja prasowa w Sejmie RP

Konferencja odbyła się 27 listopada 2023 r. w Sejmie RP.

Link

Grafika do rozpowszechniania.

Lekarze zależni vs niezależni
Link


O autorze: Aktualności
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 28.11.23 Pobrań: 20 Pobierz ()
28.11.2023 Zgony poszczepienne c-19. Publikacja badań wstrzymana
Nowe badanie: zgony poszczepienne c-19

Powiedziano mi, że publikacja badania została wstrzymana.

Znajdziesz je tutaj Link.

"Zdarzenia niepożądane po szczepionkach mRNA przeciwko covid-19: systematyczny przegląd powikłań sercowo-naczyniowych, zakrzepicy i trombocytopenii" - PubMed (nih.gov)

Badanie:

Tło i cele: Od czasu opublikowania pomyślnych wyników badań klinicznych szczepionek mRNA na chorobę koronawirusową 2019 (covid-19) w grudniu 2020r. pojawiło się wiele doniesień na temat powikłań sercowo-naczyniowych po szczepieniu mRNA. Badanie to dostarcza szczegółowego opisu różnych zdarzeń niepożądanych ze strony układu sercowo-naczyniowego zgłaszanych po pierwszej lub drugiej dawce szczepionki mRNA, w tym zapalenie osierdzia/zapalenie osierdzia i mięśnia sercowego, zapalenie mięśnia sercowego, niedociśnienie, nadciśnienie, arytmia, wstrząs kardiogenny, udar, zawał mięśnia sercowego/zawał z uniesieniem odcinka ST, krwotok wewnątrzczaszkowy, zakrzepica (zakrzepica żył głębokich, zakrzepica żył mózgowych, zdarzenia zakrzepowe tętnicze lub żylne, zakrzepica żyły wrotnej, zakrzepica wieńcowa, zakrzepica mikronaczyniowa jelita cienkiego) i zatorowość płucna.

Metody: Dokonano systematycznego przeglądu oryginalnych badań zgłaszających potwierdzone objawy sercowo-naczyniowe po szczepieniu mRNA przeciwko covid-19. Zgodnie z wytycznymi PRISMA do stycznia 2022r. przeszukiwano elektroniczne bazy danych (PubMed, PMC NCBI i Cochrane Library). Wyjściową charakterystykę pacjentów i przebieg choroby uzyskano z odpowiednich badań.

Wyniki: W sumie w 81 artykułach przeanalizowano potwierdzone powikłania sercowo-naczyniowe po szczepionce mRNA przeciwko covid-19 u 17 636 osób i zgłoszono 284 zgony po zastosowaniu dowolnej szczepionki mRNA. Spośród 17 636 zdarzeń sercowo-naczyniowych po zastosowaniu dowolnej szczepionki mRNA, 17 192 zaobserwowano po podaniu szczepionki BNT162b2 (Pfizer-BioNTech), a 444 po podaniu mRNA-1273 (Moderna). W przypadku każdej szczepionki mRNA często zgłaszano zakrzepicę (n = 13 936), następnie udar (n = 758), zapalenie mięśnia sercowego (n = 511), zawał mięśnia sercowego (n = 377), zatorowość płucną (n = 301) i arytmię (n = 254). Stratyfikowanie wyników według rodzaju szczepionki wykazało, że zakrzepica (80,8%) była powszechna w kohorcie BNT162b2, podczas gdy udar (39,9%) był częsty w przypadku mRNA-1273 w dowolnej dawce. Czas pomiędzy dawką szczepionki a wystąpieniem pierwszych objawów wynosił średnio 5,6 i 4,8 dnia odpowiednio w przypadku szczepionki mRNA-1273 i BNT162b2. W kohorcie mRNA-1273 odnotowano 56 zgonów w porównaniu z 228 z powodu BNT162b2, a resztę wypisano lub przeniesiono na oddział intensywnej terapii.

Na swoim Substacku, dr Peter McCullough, MD, komentując badanie, pisze:

"Pamiętajcie, że zwykle [mniej niż] 50 zgonów spowodowanych powszechnie stosowanym, nowatorskim produktem powoduje wycofanie go z rynku na całym świecie. Liczba 284 dobrze opisanych zgonów w wyniku powikłań sercowo-naczyniowych i/lub zakrzepowych jest uderzającym odkryciem w literaturze medycznej dotyczącym produktów, które nadal znajdują się na rynku i są promowane przez agencje zdrowia publicznego na całym świecie".

W 1976r., kiedy 25% populacji USA zostało zaszczepione przeciwko rzekomej świńskiej grypie Fort Dix z 32 zgonami w wyniku tej szczepionki - liczba 32 była wówczas niewątpliwie kwestionowana przez CDC jako "zbyt wysoka" - cały program szczepień został wstrzymany a następnie wycofany.

Tradycyjne medyczne podejście do zgonów związanych ze szczepionkami było kiedyś następujące: jeśli widzimy kilka zgonów, oznacza to, że jest znacznie więcej tych, których nie widzimy.

Nie tym razem.

Tym razem jest tak: wstrzyknąć zastrzyk w jak największą liczbę ramion, w jak największym stopniu ukryć powikłania i zgony, nadal twierdzić, że szczepionka jest bezpieczna i skuteczna, oraz cenzurować kontrinformacje. Jeśli to możliwe, nakazać szczepienia.

Dziś większość lekarzy zdaje sobie sprawę, że tak naprawdę pracują dla przemysłu farmaceutycznego, który z kolei kontroluje informacje i współpracuje z rządem federalnym, aby wciskać społeczeństwu jak najwięcej leków i szczepionek. Ci lekarze nie zadają pytań. Łamią przysięgę, że po pierwsze nie będą szkodzić, i odbierają wypłaty.

Powikłania i zgony spowodowane ich produktami są ignorowane. Przez nich, lekarzy.

Można to nazwać kolesiowskim kapitalizmem lub medycyną poprzez socjalizm. Nie ma znaczenia, jak to nazwiesz.

To morderstwo.

New Study: Death Following COVID Vaccination, Jon Rappoport, 20 lis 2023

Tłumaczenie: AlterCabrio
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 28.11.23 Pobrań: 19 Pobierz ()
08.12.2023 Ukraina awaryjnie importuje energię elektryczną z Polski. Już mrozik...
W związku z deficytem mocy w systemie energetycznym Ukrainy, Polska w ramach pomocy doraźnej zaopatrywała ją w energię elektryczną.

W czwartek operator ukraińskiego systemu przesyłowego poinformował, że w związku z brakami mocy w systemie energetycznym Ukrainy tego dnia Centrum Dyspozytorskie "Ukrenergo" skorzystało z pomocy doraźnej trzech krajów. Jak informuje strona ukraińska, pomocy Ukrainie udzieliły systemy energetyczne Rumunii, Polski i Słowacji. Trwało to od godziny 11:00 do godziny 19:00 czasu kijowskiego.

W związku z tym Ukrenergo zaapelowało do Ukraińców o wyłączanie zbędnego oświetlenia w mieszkaniach, nie włączanie naraz kilku urządzeń zużywających relatywnie dużo prądu czy odłączanie ładowarek, jeśli urządzenia zostały naładowane.

"Zużycie przewyższa produkcję, w systemie elektroenergetycznym powstał deficyt energii elektrycznej. Pomoc awaryjna jest doraźnym środkiem mającym na celu przezwyciężenie deficytu" - podkreśla Ukrenergo.

Miesiąc temu informowaliśmy, że Polska przeznaczyła na pomoc Ukrainie około 100 mld złotych, a Ukraina zwraca się do Polski o pilny zakup nadwyżek energii elektrycznej, a Polski operator nadwyżki kupuje. Przykładowo, 6 listopada NPC Ukrenergo zwrócił się do polskiego operatora systemu przesyłowego Polskich Sieci Elektromagnetycznych (PSE) w sprawie pilnego zakupu 900 MWh. nadwyżki energii elektrycznej wyprodukowanej przez stronę ukraińską. Ukraiński operator podał, że strona polska udzieliła Ukrainie pomocy.

epravda.com.ua / Kresy.pl
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 08.12.23 Pobrań: 18 Pobierz ()
10.12.2023 Orban: Amerykanie generują konflikty na świecie
Premier Viktor Orbán udzielił obszernego wywiadu francuskiemu tygodnikowi "Le Point". Odnosząc się do planów akcesji Kijowa do UE, Orbán zwrócił uwagę, że plany akcesyjne nie są wystarczająco przygotowane.

Zaznaczył, że Ukraina jest jednym z najbardziej skorumpowanych krajów na świecie i dlatego nie jest gotowa do negocjacji akcesyjnych.

"Węgry są sąsiadem Ukrainy. Niezależnie od tego, co ludzie myślą w Paryżu, Brukseli i Hadze, wiemy dokładnie, co dzieje się na Ukrainie" - oświadczył. "Powiedzmy, że nie wnosimy nic do sprawy" - oświadczył. "Moim zdaniem jeśli jeden kraj się nie zgadza, nie ma decyzji" - dodał.

Zwrócił uwagę na fakt, że w przypadku przystąpienia Ukrainy do UE inne państwa członkowskie UE również musiałyby płacić więcej pieniędzy, podając jako przykład Francję, gdzie trzeba by zapłacić ponad 3,5 mld euro rocznie. Ale wspomniał też o ukraińskim rolnictwie, które włączone do rolnictwa europejskiego może łatwo zniszczyć rolnictwo w innych państwach członkowskich.

Zamiast tego Orbán proponuje strategiczne partnerstwo z Ukrainą, w ramach którego można zawrzeć z Kijowem różne umowy dotyczące rolnictwa, ceł i bezpieczeństwa. "Zgadzam się z przejściem na wyższy poziom współpracy, ale nie z członkostwem" - podsumował swoje stanowisko premier.

Odnosząc się do mniejszości węgierskiej na Ukrainie, zaznaczył, że prawa mniejszości nie podlegają negocjacjom i Ukraina musi je respektować niezależnie od planów akcesyjnych.

Odpowiadając na pytanie, czy Budapeszt będzie nieugięty w tej sprawie, nawet jeśli UE wypłaci Węgrom zamrożone 10 mld euro, powiedział, że kwestii technicznych i finansowych nie należy mylić z wyzwaniami historycznymi. "Kwestia ukraińska jest kwestią historyczną" - dodał. Podkreślił, że ponad dwie trzecie mieszkańców Węgier jest przeciwnych negocjacjom akcesyjnym, w tym parlament.

Odnosząc się do sankcji wobec Rosji, przypomniał, że nigdy nie popiera sankcji w ogóle, ponieważ "trudno znaleźć choćby jeden przykład w historii Europy, w którym sankcje zadziałały".

Jak powiedział, Europa została zdradzona przez "źle sformułowane i źle wykonane sankcje". "Jak wytłumaczyć to, że mimo że Rosja jest objęta sankcjami, Amerykanie podwoili zakupy paliwa jądrowego? Kiedy mówimy o sankcjach, inni, zwłaszcza Stany Zjednoczone, omijają je i robią udane interesy" - stwierdził.

Odnosząc się do relacji z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, premier powiedział, że "Rosja jest innym krajem historycznie, politycznie i geograficznie" i nie można jej porównywać z Unią Europejską czy kontynentem europejskim, którego wolność jest jedną z podstawowych wartości.

Powiedział, że w Rosji najważniejszą kwestią nie jest wolność, ale zachowanie jedności, spójność ogromnego terytorium, a od Rosji nie można oczekiwać, że będzie taka jak Europa. "Pytanie, czy różnice między Europą a Rosją nie uniemożliwiają współpracy" jest niezasadne, bo, gdyby tak rozumować, to nie byłoby możliwe współdziałanie z dwiema trzecimi planety.

Przypomniał, że odkąd urodził się w kraju komunistycznym, doświadczył dwubiegunowej logiki, zgodnie z którą Zachód jest po jednej stronie, a Związek Radziecki po drugiej, i podkreślił, że nie chce, aby świat powrócił do tego sposobu myślenia. "To jest amerykańska choroba" - powiedział, wyjaśniając, że Stany Zjednoczone są krajem, który wierzy, że istnieją pewne uniwersalne wartości, które powinny być postrzegane tak samo na całym świecie.

"Nie podoba mi się to, podchodzimy do tego inaczej. Istnieje podstawa kulturowa, a ludzie mogą decydować, jakie wartości i struktury polityczne najbardziej im odpowiadają" - wyjaśnił. "To jest amerykańskie, uniwersalistyczne podejście, które powoduje wiele konfliktów na świecie" - powiedział.

Odpowiadając na pytanie o NATO, Orbán powiedział, że potrzebny jest północnoatlantycki sojusz wojskowy, który jest obecnie znacznie silniejszy niż Rosja, która nie była w stanie pokonać Ukraińców. "Istnieje jednak ryzyko, że Amerykanie opuszczą Europę. Dlatego my, Europejczycy, musimy zorganizować własną obronę i dlatego popieram zwiększenie wydatków na obronność" - podkreślił, dodając, że Francja musi odgrywać ważną rolę we wspólnym europejskim przemyśle obronnym.

"Jeśli Europa nie nauczy się bronić, na zawsze pozostanie w cieniu Ameryki" - podkreślił. Przypomniał, że cztery lata temu Węgry rozpoczęły modernizację armii, a wydatki na obronność sięgają dwóch proc. PKB. "Jestem zdecydowanym zwolennikiem wspólnej europejskiej obrony. Nie podoba mi się scentralizowane podejście UE, ale w kwestiach bezpieczeństwa uważam, że powinniśmy być bardziej scentralizowani" - podsumował premier.

Odnosząc się do migracji, premier zaznaczył, że Węgrzy nie chcą podążać drogą innych państw, w tym Francji. "Nie ma gwarancji, że mieszanie kultur da nam coś lepszego niż nasze własne tradycyjne społeczeństwo" - powiedział. "Jeśli chcecie, to róbcie to! Ale nie zmuszajcie nas, żebyśmy za wami podążali" - dodał.

Odpowiadając na pytanie, dlaczego, skoro jest sojusznikiem Giorgii Meloni, odmawia pomocy Rzymowi w kwestii migrantów przybywających do Włoch, premier podkreślił, że choć stara się być jak najbardziej pomocny, to nowy pakt migracyjny jest po prostu zły. "Mam już pewne doświadczenie w kwestiach migracyjnych (...), na Węgrzech nie ma migrantów i jestem z tego dumny. Czasami niektórym udaje się przeniknąć, ale prędzej czy później ich odpychamy" - powiedział.

Powiedział, że celem rządu jest zapewnienie, żeby nikt nie wjechał na Węgry bez zgody węgierskich władz, dodając, że powinno przestrzegać tej zasady każde państwo europejskie. Podkreślił, że zgodnie z prawem osoby ubiegające się o azyl muszą czekać poza granicami Węgier, np. w Serbii, aż ich wnioski zostaną rozpatrzone, wskazując, że jest to jedyny dobry sposób zarządzania imigracją.

"Ostatecznym rozwiązaniem jest to, że nikt nie może wjechać na terytorium Europy bez zgody władz" - oświadczył, ostrzegając, że jeśli migranci dotrą do Europy wcześniej, nigdy nie będą mogli zostać zawróceni. Zapytany, co by zrobił, gdyby Meloni poprosiła Węgry o samolot w celu odesłania migrantów z powrotem do Afryki, premier powiedział: "Sugerowałam jej to już setki razy".

Odnosząc się do kwestii europejskich partii narodowych, premier powiedział, że wiele krajów europejskich zmaga się z "deficytem demokracji", ponieważ ludzie postrzegają politykę jako sprawę wyłącznie elit i uważają, że ich opinie nie są już słuchane ani szanowane. Dlatego zwracają się ku siłom spoza elity.

Podkreślił, że w Europie rozwinęły się dwie tradycje dotyczące suwerenności narodowej: pierwsza to dziedzictwo Cesarstwa Rzymskiego, scentralizowana ścieżka, którą podążają Niemcy i Francja. Drugi model powstał wraz z powstaniem państw po upadku Rzymian, co jest "przeciwne imperialistycznemu podejściu". "Te dwie dynamiki napędzają UE: suwerenność centralistyczna i narodowa; kiedy są w równowadze, UE działa dobrze" - powiedział, dodając, że ta równowaga istniała tak długo, jak długo Wielka Brytania była członkiem UE. Wraz z Brexitem ta równowaga została zakłócona, a secesja Londynu osłabiła Europę Środkową, powiedział, dodając, że jest to powód wzrostu ekstremistycznych elementów, które kwestionują suwerenność narodową.

Dyskutowano również o przystąpieniu Fideszu do frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR) kierowanej przez premier Włoch Giorgię Meloni, w związku z czym Orbán powiedział, że negocjacje trwają i Budapeszt chętnie do niej przystąpi. Zaznaczył jednak, że frakcja Tożsamość i Demokracja (ID), do której należy partia Marine Le Pen, suwerenistyczno-prawicowe Zjednoczenie Narodowe (RN), jest również bliska Fideszowi i wyraził ubolewanie, że EKR i ID nie zgodziły się jeszcze na współpracę. "Jeśli partie prawicowe nie będą współpracowały ze sobą, nigdy nie zdobędziemy większości" - ostrzegł.

Odnosząc się do wyborów do Parlamentu Europejskiego, Orbán powiedział, że może być szansa na zwrot w polityce UE, ponieważ "podstawowe cele UE nie są już reprezentowane przez liberalne elity, elitę rządzącą i brukselskich biurokratów". Przypomniał, że UE jest obietnicą pokoju i dobrobytu. "Teraz nie ma pokoju, a dobrobyt nie rośnie", więc nadszedł czas, aby partie spoza głównego nurtu polityki przejęły przywództwo "w celu przywrócenia pokoju, bezpieczeństwa i zwiększenia dobrobytu".

Za: "Magyar Hirlap"
https://myslpolska.info
-----------------------------------
Zastanawia mnie fakt, że Orbana szanują wielcy tego świata bardziej niż np. liderów Hiszpanii, Niemiec, UK itp. że o Polsce już nie wspomnę. Przecież oni tam za wiele nie mają. Nawet ludzi za wiele nie mają, bo oficjalnie 10mln. a tak naprawdę pewnie niecałe 8, bo te 2 miliony to na emigracji. Może Orban jest od kogoś, od kogo być powinien.
Zastanawia fakt głoszenia poglądów tak jawnych i wyrazistych bez żadnych konsekwencji ubocznych. Trump przecież wyleciał za niesubordynacje w stosunku do możnych tego nędznego świata a Orban, może mówić co uzna za wskazane w obronie narodowych interesów. Po przeczytaniu Cywilizacji Żydowskiej prof. Konecznego, przestałem się dziwić. On w pewnym sensie ten ewenement wyjaśnił. Napisał, że Węgry mają szczęście, że należą do tych tak bardzo nielicznych krajów, w którym żydostwo jest zarażone bakcylem patriotyzmu, autentycznego i być może wspierają Orbana w prowadzeniu własnej polityki.
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 10.12.23 Pobrań: 19 Pobierz ()
10.12.2023 "Nie będziesz miał niczego i nie będziesz miał... gdzie uciec!"
"You'll own nothing and be happy", czyli "Nie będziesz miał niczego i będziesz szczęśliwy" pisała w 2016 r. w magazynie "Forbes" była minister środowiska Danii, przynależąca wówczas do Socjalistycznej Partii Ludowej. Artykuł, który dziś trudno już odszukać w sieci nosił tytuł: "Welcome To 2030: I Own Nothing, Have No Privacy And Life Has Never Been Better", co w wolnym przekładzie znaczy: "Witamy w 2030 roku: nic nie posiadam, nie mam prywatności, a moje życie nigdy nie było lepsze". Jeszcze w tym samym roku ową utopijną wizję duńskiej polityk podchwyciło Światowe Forum Ekonomiczne w Davos, emitując spot video, którego autorzy wskazywali, że tak właśnie będzie wyglądał świat przyszłości. Z ośmiu zaprezentowanych w nim tez najbardziej rzucała się w oczy ta, mówiąca o życiu, w którym zostaniemy pozbawieni własności. I choć autorzy spotu przekonywali, że sami zrzekniemy się prawa do posiadania, bowiem będzie ono tylko kłopotem, który ograniczy nasze możliwości, to jednocześnie wskazali, że pojawią się nowe branże, produkty i usługi. Jeśli jednak nic do nas nie będzie należało, to kto będzie je posiadał?

To oczywiście retoryczne pytanie, bowiem każda utopia ma to do siebie, że zakłada istnienie całej rzeszy bezrozumnej masy, którą ktoś jednak musi sterować. I tak jak w komunizmie zwykli obywatele cierpieli niedostatek, a partyjni sekretarze opływali w luksusach, tak też w wizji przyszłości afirmowanej przez Forum Ekonomiczne z Davos jest jakaś elita ludzkości, która nie tylko ma pełne prawo posiadać co zechce, ale będzie też posiadała większość aktywów całej ludzkości. Doskonale wyjaśnił to Bill Gates, twórca Microsoft, jednej z największych firm na Ziemi, gdy dziennikarze zapytali go, dlaczego lata samolotem na różnego rodzaju szczyty klimatyczne, gdzie dyskutowane są możliwości ograniczenia emisji CO2. Gates powiedział, że on może latać, ponieważ uważa się za część rozwiązania, a nie odpowiedzialnego za problem. Ot taka wybiórcza filozofia na pograniczu machiavellicznego celu, który uświęca środki, oraz moralności Kalego.

Tymczasem może być dokładnie odwrotnie, gdyż zgodnie z założeniem, że socjalizm dzielnie walczy z problemami, które w innych systemach po prostu nie występują, omawiany na forum - co szczególnie warte podkreślenia - EKONOMICZNYM świat, w którym ludzie niczego nie posiadają może doznać gospodarczej zapaści. Przecież fortuny najbogatszych ludzi na Ziemi pochodzą głównie ze sprzedaży produktów, których inni pożądają. Dobrobyt całych państw opiera się o produkcję i sprzedaż tego, co ludzie pragną posiadać. I nawet jeśli są to kopaliny, których przecież nie przechowujemy w domu, służą nam by ten dom ogrzać i przywieźć doń nowe rzeczy zatankowanym do pełna autem.

O ile jednak lewicowy bełkot niemal zawsze da się obalić kilkoma racjonalnymi argumentami, to w procesie zniewalania ludzkości logika działania nie ma najmniejszego znaczenia. Liczy się cel, który globaliści próbują osiągnąć różnymi drogami. Kolejną z nich jest np. eliminacja gotówki, która wpisuje się w plan nie posiadania niczego, bowiem następnym etapem będzie likwidacja oszczędności. Obecnie w Chinach testowany jest system pieniądza wirtualnego naznaczonego terminem ważności. Operując taką walutą rzeczywiście niczego nie będziemy posiadać, bo na nic nie odłożymy. Wówczas wszystko stanie się usługą, a panami naszego świata zostaną ludzie u sterów korporacji oferujących owe usługi. W takim świecie każdy, kto nie przejdzie procesu prania mózgu i nie odnajdzie szczęścia w roli niewolnika, będzie skazany na piekło na Ziemi, bowiem nie będzie też miejsca, do którego można by uciec. Globalna epidemia lat 2020-22 doskonale pokazała bowiem, że rządy wszystkich państw na świecie uczestniczą już w globalnym systemie zniewolenia, czerpiąc z niego duże benefity.

Czy zatem w przyszłości niczego nie będziemy posiadać i będziemy musieli być szczęśliwi, bo jak nie, to system się za nas weźmie? I co możemy już teraz robić, by pokrzyżować plany globalistów-socjalistów? O tym w programie Piotra Korczarowskiego z cyklu "Dokąd Zmierzamy" opowie Bartosz Kopczyński z Towarzystwa Wiedzy Społecznej w Toruniu.

Nie będziesz miał... gdzie uciec!

Link

Z kanału: eMisjaTv
---------------------------
Pan Bartosz zakłada, że ludzie mają podobny próg przyswajania rzeczywistości co on. Tylko są leniwi, mogliby coś zrobić,ale im się nie chce.
Niepoprawny optymizm. Większość ma to w 4 literach. Znowu musimy znaleźć się na krawędzi istnienia aby zacząć walczyć, o co? Kiedyś nasi pradziadowie walczyli o polskość, a teraz walczymy o "święty spokój", fotel, 50 cali przed oczami i dwie zgrzewki taniego piwska z marketu.
Brak strategii i taktyki środowisk opozycyjnych, które w większości biernie obserwują poruszające się wojska przeciwnika, które systematycznie osiągają kolejne cele. Front się przesuwa, a my w wiecznej w defensywie, bojąc się nawet pomyśleć i upomnieć o to co do tej pory straciliśmy. Potrzeba tylko 10% obudzonych i zdeterminowanych Polaków.
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 10.12.23 Pobrań: 18 Pobierz ()
11.12.2023 Komu zależy, aby Amerykanie zaćpali się na śmierć?
USA, Chiny i nowa wojna opiumowa. Komu zależy, aby Amerykanie zaćpali się na śmierć?

Problem chiński to dla USA przede wszystkim problem negatywnego bilansu w handlu z Pekinem; to pośrednie zaangażowanie się Chin w wojnę na Ukrainie; to są przede wszystkim rosnące imperialne ambicje Chin na Pacyfiku, przede wszystkim w okolicy Tajwanu. Kwestia narkotyków na pewno nie jest dla Waszyngtonu tak istotna jak wymienione przeze mnie kwestie. Narkomania to problem dla przeciętnego Amerykanina, który nawet nie wie, kto to jest Xi Jinping. Dla niego tego rodzaju sprawy - sprawy narkotykowe - mogą się wydawać istotne, ale dla administracji Bidena już nie - mówi w rozmowie z PCh24.pl prof. Jakub Polit.
----------------------------------
Ostatnie spotkanie na szczycie dwóch najpotężniejszych ludzi na świecie, czyli prezydenta USA Joe Bidena i przewodniczącego Komunistycznej Partii Chin Xi Jinpinga, według relacji medialnych, zdominował temat fentanylu - syntetycznego opioidu do stu razy silniejszego od morfiny, pięćdziesiąt razy od heroiny. Czy problem narkomanii jest aż tak poważny, że stał się tematem numer jeden rozmów Waszyngtonu z Pekinem?

- Zapewne zdaje Pan sobie sprawę, że to mimo wszystko temat zastępczy. Może to, co powiem, będzie niepopularne, ale ważniejsze jest, przynajmniej dla strony amerykańskiej, że w ogóle doszło do tego spotkania, niż to, o co w tym spotkaniu chodziło.

Jak wiadomo, prezydent Biden kończy swoją kadencję i zaczyna już coraz intensywniej myśleć o kampanii wyborczej. A w takim razie jego zadaniem jest pochwalić się jakimiś sukcesami międzynarodowymi. Wiadomo też, że opozycja będzie mu zarzucała zaangażowanie w sprawy europejskie, głównie w wojnę ukraińsko-rosyjską, i lekceważenie spraw Chin. Biden chce więc pokazać, że tak nie jest, i że wykonuje jakieś istotne ruchy.

Tutaj trzeba podkreślić, że żyjemy w epoce coraz bardziej informatycznej. Dawniej przywódcy spotykali się po to, żeby rozwiązać jakieś ważne sprawy. Obecnie jest odwrotnie: ważne sprawy rozwiązuje się zakulisowo po to, żeby się mogli spotkać przywódcy.

Wydaje się jednak, że problem fentanylu w USA jest poważny. Póki co, w skali roku narkotyk ten zabija około 100 tysięcy Amerykanów. Kolejne setki tysięcy co roku go albo próbują, albo się od niego uzależniają. Wydaje się więc, że dla Chin to złoty interes. Nic, tylko sprzedawać fentanyl...

- W jakiejś mierze ma Pan rację, ale z drugiej strony, nie przesadzajmy.

Nie przesadzajmy dlatego, że na pewno funkcjonowanie Chińskiej Republiki Ludowej nie jest uzależnione od narkotyków, tak samo jak funkcjonowanie Imperium Brytyjskiego w wieku XIX, nawet w dobie ważnych i osławionych wojen opiumowych, nie było uzależnione od przepływu opium. Jest inaczej.

W polityce wewnętrznej Stanów Zjednoczonych wskazuje się, że rząd niewystarczająco walczy z groźbą narkomanii i dlatego "trzeba coś zrobić". W przeszłości wskazywano na "ślad panamski" aż w końcu doszło do inwazji na Panamę w 1989 roku.

Innym razem wskazywano na "ślad kolumbijski". Wtedy dokonywało się rozmaitych nacisków na rząd tego kraju. Niekoniecznie były one istotne, ale sprzedawano je opinii publicznej jako jakieś przełomowe ruchy w walce z narkotykami.

Ponieważ zaś dzisiaj twierdzi się, że narkomania w USA inspirowana jest z Chin, to aby pokazać jak sprawa ta jest niesłychanie ważna, dokonuje się rozmów na ten temat z przywódcą ChRL.

Problem chiński to dla USA przede wszystkim problem negatywnego bilansu w handlu z Pekinem; to pośrednie zaangażowanie się Chin w wojnę na Ukrainie; to są przede wszystkim rosnące imperialne ambicje Chin na Pacyfiku, przede wszystkim w okolicy Tajwanu. Kwestia narkotyków na pewno nie jest dla Waszyngtonu tak istotna jak wymienione przeze mnie. Narkomania to problem dla przeciętnego Amerykanina, który nawet nie wie, kto to jest Xi Jinping. Dla niego tego rodzaju sprawy - sprawy narkotykowe - mogą się wydawać istotne, ale dla administracji Bidena już nie.

Czy Xi Jinping podczas listopadowego spotkania z Joe Bidenem w pewien sposób upokorzył prezydenta USA? Mam tu na myśli zdjęcie przez Stany Zjednoczone sankcji nałożonych na chiński Instytut Medycyny Sądowej Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego za prześladowanie Ujgurów. Jakiś czas temu Amerykanie upominali się o Ujgurów, zapowiadali że są z nimi duchem i myślami, a Pekin zachowuje się w sposób niedopuszczalny, no i co? Ujgurzy już się nie liczą dla Waszyngtonu?

- Ujgurzy nigdy nie liczyli się dla Waszyngtonu. Mogła się liczyć ich sprawa podnoszona okazjonalnie, żeby polepszyć wizerunek prezydenta USA.

Spójrzmy na to w inny sposób. Niestety Chińczycy mają przywilej polegający na tym, że jak już wspomniałem, prezydent Biden ma problemy z reelekcją. W USA będą wybory i Biden będzie się musiał ubiegać o stanowisko. Gdyby nie musiał, bo na przykład dopadnie go jakaś choroba, albo media zdemaskują jego rzekomą czy prawdziwą demencję, albo interesy jego syna Huntera, albo coś jeszcze, to problem przejdzie z Bidena na innego reprezentanta Partii Demokratycznej. Tymczasem Xi Jinping problemu z reelekcją nie ma. Jeżeli przed końcem kadencji odejdzie ze swojego stanowiska, być może na tamten świat, to na pewno nie będzie miało to nic wspólnego z niepowodzeniami wyborczymi. Innymi słowy, już przed pierwszym uściskiem dłoni przywódca Chin miał mocniejszą pozycję niż Amerykanin.

Ponieważ zaś to Amerykanom bardziej zależało na tym spotkaniu, to musiało dojść do jakichś ustępstw. Przypuszczam, że jedną z tych kwestii była właśnie sprawa ujgurska. Tutaj jeszcze jedno wyjaśnienie. Od kilku tygodni mamy do czynienia z wojną na Bliskim Wschodzie, a w każdym razie z quasi-wojną. Hamas nie jest instytucją popularną w USA. W związku z tym sprawy muzułmanów, którymi bez wątpienia są Ujgurzy, można odłożyć na boczny tor.

A co do samych muzułmanów to należy stwierdzić, że chociaż uważani są oni za reagujących spontanicznie i irracjonalnie, to jednak świat islamski jest światem rozumnym. Proszę tylko zobaczyć: w pierwszym lepszym starciu w chińskim Turkiestanie, czyli w Ujgurii, a konkretnie w Sinciangu, może być zastrzelonych w jednym starciu więcej osób niż w XXI wieku w całej wojnie izraelsko-palestyńskiej do 7 października. I co? I nic. Liga Państw Arabskich nic z tym nie robi. Co prawda Ujgurzy nie są Arabami, ale są jednak wyznawcami islamu. Organizacja Współpracy Islamskiej nic nie robi. Nikt do dżihadu przeciwko Chinom nie nawołuje, nawet tak przejmujący się Hamasem rząd w Ankarze. I to pomimo faktu, że Ujgurzy są ludem tureckim. Jest to niewątpliwie wielce roztropne.

Dlaczego więc o Ujgurów miałyby się troszczyć Stany Zjednoczone? To jest tak jak ze sprawą polską pod koniec XIX wieku. Interesowała ona wyłącznie samych Polaków. Jeśli w tej kwestii coś się działo na arenie międzynarodowej, to wyglądało tak, jak na przykład w latach 70. XIX wieku, kiedy Rosjanie przygotowywali wojnę z Turkami pod pretekstem gnębionej mniejszości prawosławnej w Turcji, konkretnie w Bułgarii. Wtedy to prasa brytyjska gotowa była wyciągnąć spod sukna kilka sensacyjnych informacji o prześladowaniu przez Rosjan unitów w Polsce. Kiedy kryzys międzynarodowy mijał, to i prześladowania się kończyły, oczywiście tylko na łamach "Timesa".

Jestem świeżo po lekturze książki prof. Michała Lubiny "Chiński obwarzanek". Autor zwraca uwagę, że sprawa Turkiestanu Wschodniego jest dla Pekinu niezwykle istotna podobnie jak sprawa Tajwanu, Hongkongu, Makau etc...

- Jest Pan krok przede mną, bo w chwili gdy rozmawiamy, ja jeszcze książki prof. Michała Lubiny nie czytałem. Znam jednak jego inne publikacje i sposób myślenia. Oczywiście tutaj - punktowo - prof. Lubina ma absolutną rację...

Bo ja ogólnie zgadzam się z Panem profesorem, że Amerykanie jak prawie zawsze zachowali się w sposób cyniczny i wykorzystali cierpienie Ujgurów do swoich własnych rozgrywek. Odnoszę jednak wrażenie, właśnie po lekturze "Chińskiego obwarzanka", że dla Pekinu jest to sprawa niezwykle ważna, i że odnieśli tutaj wielkie zwycięstwo propagandowe nad USA...

- Oczywiście, że tak, ale tylko na forum wewnętrznym. Chińczycy rzeczywiście mają obsesję, że świat niechiński chce ich okraść ze zdobytego przez nich imperium. Musimy również pamiętać, że chociaż Chiny mają imponującą metrykę historyczną, to jednak ich imperium w Azji Środkowej nie jest znacząco starsze niż Imperium Rosyjskie. Jeszcze za czasów Piotra Wielkiego, który objął władzę w przedostatniej dekadzie XVII wieku, ani do Rosji, ani do Chin Azja Środkowa nie należała.

Wiek XVIII i początek XIX to jest rozbiór Azji Środkowej między Rosję i Chiny. Pojawił się wtedy rosyjski Turkiestan Zachodni, czyli dzisiejsze Kazachstan, Kirgistan, Uzbekistan, Tadżykistan i chiński Turkiestan Wschodni, czyli właśnie Sinciang.

Rosja straciła formalnie, gospodarczo i politycznie swój Turkiestan Zachodni. Wszystkie kraje leżące na jego obszarze są dziś niezależne i coraz bardziej grawitują w stronę czy to Turcji, czy to Chin. Nic więc dziwnego, że Chińczycy obawiają się o losy swojego, wschodniego Turkiestanu zwłaszcza, że sąsiednie kraje, chociażby rząd w Kazachstanie mają tutaj coś do powiedzenia. Stąd również obawa, że mocarstwa, które zabierają głos w sprawie Tajwanu czy Tybetu, mogą się odezwać głośniej w kwestii ujgurskiej. Przy czym Xi Jinping jest tutaj w pewnym sensie cyniczny, bowiem prowadzi działania utwierdzające w przekonaniu część jego partyjnych kolegów, czy też rozgrzanych nacjonalistycznie mieszkańców Chińskiej Republiki Ludowej, że Amerykanie dybią na Ujgurię. I co? I teraz czytamy, że dzięki geniuszowi przewodniczącego Xi zdecydowanie się wycofali.

Natomiast dla Bidena na pewno sprawa Ujgurów sama w sobie w ogóle nie była ważna. Ona być może jest ważna o tyle, o ile ktoś tak (jak my w naszej rozmowie) zakonkluduje: "Patrzcie, prezydent Biden poniósł porażkę". Biden poniósł porażkę tylko w tym sensie, jeśli jego elektorat uzna, że tak się stało.

Pozwolę sobie wrócić jeszcze na moment do kwestii fentanylu. Niektórzy sugerują, że mamy do czynienia z nową wojną opiumową z tą różnicą, że to nie Wielka Brytania i Francja wypowiedziały wojnę Chinom, tylko Chiny wypowiedziały wojnę Anglosasom. Zgadzałoby się to z jedną z zasad prowadzenia wojny mistrza Sun Zi, który twierdził, że przed klasyczną bitwą - walką żołnierzy - trzeba zdezintegrować przeciwnika wewnętrznie. Czym lepiej zdezintegrować przeciwnika, jeśli nie narkotykami?

- Chińczycy mają bez wątpienia ułatwione zadanie, ponieważ Stany Zjednoczone są społeczeństwem demokratycznym zajmującym się przede wszystkim własnymi problemami. Prezydent Biden nawet gdyby chciał skupić uwagę rodaków na sprawach zewnętrznych, na przykład na wojnie prowadzonej dziś przez Rosję, na Ukrainie, to nie wszyscy zechcą się tym zająć. Chińczycy z kolei nie mają tego problemu. U nich o sprawach wewnętrznych - tych naprawdę istotnych - rozmawiać nie wolno i nie warto. Można skierować całą złość i energię gdzieś na zewnątrz, na przykład na USA.

Natomiast porównanie do wojen opiumowych, które Pan przywołał, na pewno jest efektowne, ale w pewnym sensie mylące. Po pierwsze, dla Wielkiej Brytanii sprawa mącenia kijem w chińskim stawie w XIX wieku była trzecio-, a nawet czwartorzędna. W Wielkiej Brytanii w latach 40. XIX wieku martwiono się ekspansją Rosji w kierunku cieśnin czarnomorskich; zastanawiano się nad tym, co knuje francuski rząd Ludwika Filipa; trochę się przejmowano, czy Stany Zjednoczone będą atakować Meksyk, czy jednak będą chciały rewizji granicy z brytyjską Kanadą. Sprawy Dalekiego Wschodu nie były zbyt ważne. Były one istotne dla Chin, które nagle zdały sobie sprawę, że nie są supermocarstwem i że kilka pułków indyjskich sipajów potrafi dać im w skórę.

Owszem, podobieństwo polega na tym, że już wtedy istnieli wpływowi dziennikarze i oba kraje - to znaczy Stany Zjednoczone w XXI wieku i Imperium Brytyjskie w wieku XIX ? były państwami parlamentarnymi i sterowanymi przez media. Więc oczywiście można było napisać kilka artykułów, że w Państwie Środka rozwija się flagę brytyjską w celu ochrony haniebnego handlu. Wskazywano, że społeczeństwo chińskie jest narkotyzowane, chociaż było to wielce przesadzone. Odsetek Chińczyków uzależnionych w XIX w. od opium był z grubsza podobny do liczby narkomanów w obecnej Wielkiej Brytanii - w obu wypadkach mniej niż 1% populacji. Wszak nie wszyscy zażywający opium (a była to jednak mniejszość poddanych Wielkiego Cesarstwa Qing) uzależnili się od tego narkotyku, tak jak nie wszyscy Polacy, którzy "strzelają sobie kielicha" są nałogowymi alkoholikami. Ponieważ tego rodzaju figury retoryczne łatwo się sprzedają, to w takim razie można wytoczyć pewną paralelę: tak jak Brytyjczycy w osobie cnotliwego lorda Palmerstona chcieli w podły sposób znarkotyzować chiński naród i zmiękczyć go, ażeby stanął on otworem przed brytyjską inwazją, tak dziś prawdopodobnie Xi Jinping i jego Chińczycy zamierzają podrzucać narkotyki mieszkańcom USA.

Nie mam najmniejszego powodu występować tutaj jako adwokat rządu w Pekinie, który oczywiście robi pewne interesy na fentanylu. Niemniej wydaje mi się, że lokalne mafie - Kolumbijczycy, Meksykanie, Kubańczycy - robią interesy porównywalne, mimo że nie mogą się aż tak bardzo tym chwalić. Wizja upokorzonych Amerykanów, którzy "biorą prochy", a ich prezydent musi w związku z tym dokonywać strategicznych odwrotów, na pewno dobrze się sprzedaje w mediach chińskich.

A może po prostu chodzi o zwykłą, ludzką zemstę, na którą Chińczycy czekali prawie 200 lat. Zacytuję fragment książki prof. Michała Lubiny:

"Od początku siłą napędową rozwoju Hongkongu był handel opium, dający niemal połowę oficjalnych wpływów do budżetu i tworzący fortuny kupieckie tajpanów, wielkich przedsiębiorców, dalekowschodnich burżujów. Najsłynniejszy z nich, William Jardine, sportretowany w powieści Clavella, jako Dirk Struan, zbił majątek na znarkotyzowaniu milionów ludzi, czym się szczególnie nie przejmował: z prawdziwie anglosaską hipokryzją głosił, że opium jest dla Chińczyków pocieszycielem. Wtórował mu John Stuart Mill, znany liberalny filozof, dowodzący, że Chińczykom należy się wolność do nabywania narkotyku".


- Profesor Michał Lubina - i to jest komplement z mojej strony - ma ten sam talent, jakim obdarzony jest skądinąd bardzo od niego różny Norman Davies. Jest to talent do efektownych bon motów i paradoksów, które czasami są trochę przesadne.

Jestem przekonany, że te cytaty są prawdziwe. Tylko w takim razie należy się zastanowić, jacy to imperialiści sprzedawali luminal i morfinę mieszkańcom Anglii, Szkocji i Walii. Specyfiki te były wówczas nie tylko całkowicie legalne, ale uchodziły za znakomite lekarstwo na wszelkiego rodzaju problemy. A kiedy się okazało, że morfina jest niezbyt w porządku, to znaleziono "o wiele lepszy" od niej środek, a mianowicie heroinę, która miała być absolutnie bezpieczna i nie powodująca uzależnień.

Imperium Brytyjskie było liberalne, przez znaczny okres, na zmianę z torysami, rządzili tam liberałowie. Rzeczywiście twierdzili oni, że chcącemu nie dzieje się krzywda. Wobec tego, jeśli się w aptekach sprzedaje morfinę, tak samo jak się sprzedaje opium w Chinach, to właściwie, jaki w tym problem? Argumentowano tak, jak dziś odpowiadają liberałowie przeciwnikom aborcji: jesteś przeciw, to nie rób tego, ale nie zabraniaj innym.

To jednak było prawie 200 lat temu i dziś sposób myślenia ówczesnych dżentelmenów może się nam wydawać szokujący. Bynajmniej nie staję w jego obronie. Ale tak rozumowali panowie William Jardine i James Matheson, sprzedający narkotyki w Chinach i na Wyspach Brytyjskich.

Rozmawiał Tomasz D. Kolanek
https://pch24.pl/usa-chiny-i-nowa-wojna-opiumowa-komu-zalezy-aby-amerykanie-zacpali-sie-na-smierc/
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 11.12.23 Pobrań: 17 Pobierz ()
12.12.2023 Nie jest za wcześnie, aby nazwać tę dekadę: Straszne lata dwudzieste
Czasy są straszne, nie z powodu bezosobowych sił historii, jak chciałby Hegel, ale dlatego, że niewielka mniejszość zdecydowała się na niebezpieczne gry z podstawowymi prawami, wolnościami i prawami. Zniszczyli świat, a teraz plądrują to, co pozostało.

Zapowiada się, że pozostanie złamany i splądrowany, dopóki ci sami ludzie albo będą mieli odwagę przyznać się do swoich złych uczynków, albo - jak starzy ludzie, którzy rządzili imperium sowieckim w jego ostatnich dniach - ostatecznie znikną z powierzchni ziemi.

Link

"The New Yorker" ogłasza konkurs. Jak nazwać naszą erę? Kilku możliwych kandydatów: straszne lata dwudzieste, epoka stanu nadzwyczajnego, II zimna wojna, Omniszambo, pisze Jeffrey A. Tucker .

Tylko tego ostatniego nie rozumiem. Niezależnie od tego, prawdą jest, że wydarzenia i nasze życie przyjęły dramatyczny obrót. I to nie tylko amerykańskie. Mają one charakter globalny i niszczycielski.

Przeniosę się w Straszne Lata Dwudzieste.

Wydaje się, że wszyscy zgadzają się, że nazwa ta ma zastosowanie niezależnie od klasy czy przynależności politycznej. Do wyboru masz objawy: zły stan zdrowia, inflacja, podział polityczny, cenzura, nadmierna władza państwa, biedni kandydaci na stanowiska polityczne, wojna, przestępczość, bezdomność, presja finansowa, uzależnienie, utrata wiedzy, samobójstwa, nadmierna śmiertelność, skrócona długość życia, brak pewności siebie, wstrząsy demograficzne, czystki dysydentów, zagrożenie autorytaryzmem, masowa niekompetencja, szerzenie idiotycznych ideologii, brak kultury, fałszywa nauka, korupcja na wszystkich poziomach, zanik klasy średniej i tak dalej.

Złóż to wszystko razem, a będziesz miał okropne czasy.

Szukamy rozrywki i znajdujemy ją w podróżach, filmach, sztuce, napojach i innych substancjach, religii i medytacji. Bez względu na to, co zrobimy, kiedy wrócimy z tymczasowego wytchnienia, nie da się zaprzeczyć, że otacza nas straszna rzeczywistość. A im bardziej straszliwie się mnoży, rozprzestrzenia i okopuje, tym mniej jest oczywistych rozwiązań. Centrum przestało działać kilka lat temu i jest coraz mniej widoczne. Musimy postarać się przypomnieć sobie stare dobre czasy 2019 roku. Wydają się odległym wspomnieniem.

Pamięć i nostalgia wydają się być wszystkim, co nam pozostało. Z satysfakcją oglądamy "Wiek pozłacany" i "Opactwo Downton". Oppenheimer, Barbie, Napoleon, wszystko, co historyczne jest dobre. Uśmiechamy się na samą myśl, że Dolly Parton i Cher nadal występują, ponieważ daje nam to komfort. Zawsze są powtórki Seinfelda, które nas zachwycają.

Tak czy inaczej, wszystko wydaje się być przeszłością, co zawsze wydaje się korzystnie wypadać w porównaniu z teraźniejszością.

Tak naprawdę przeszłość wypada korzystnie w porównaniu z każdą wyimaginowaną przyszłością, jaką możemy sobie wyobrazić. Karuzela Postępu w Disney World przypomina teraz makabryczny żart. Tak naprawdę prorocy naszej przyszłości zdają się wymyślać jedynie dystopie: nie posiadać niczego, jeść owady, obywać się bez, rowery zamiast samochodów na paliwo, inwigilacja, kasowanie miast na 15 minut, szpryca za szpryca z powodu dziwnych infekcji, komunikacja przez Zoom i brak elegancji w ubiorze, jedzeniu i podróżach, z wyjątkiem oczywiście elit, które żyją jak Dystrykt Pierwszy w Igrzyskach Śmierci.

Dzieje się tak dlatego, że piekło, które na nas spuszczono, jest znacznie gorsze niż wszystko, co przewidywali nawet pesymiści w marcu 2020 r. Przyglądaliśmy się ówczesnej skrajnej polityce i przewidywaliśmy bezrobocie, rosnącą desperację wśród społeczeństwa, utratę zaufania do zdrowia publicznego i ekspertów, a także długi okres zakłóceń gospodarczych.

Ale nie wiedzieliśmy, że dwa tygodnie zamienią się w dwa miesiące, a następnie w dwa lata i więcej. To było tak, jakby całe społeczeństwo było torturowane pod okiem autokratycznej biurokracji, która jedynie zmyślała to, co zrobiła i usprawiedliwiała to wszystko dwuznaczną nauką i uśmiechami w mediach społecznościowych.

Wszystko, czemu kiedyś ufaliśmy, nagle wydało się częścią systemu. Gdzie byli burmistrzowie i sędziowie? Oni się bali. Gdzie byli pastorzy, księża i rabini? Mówili to samo, co prezenterzy telewizyjni i nadawcy publiczni. Gdzie byli pracownicy naukowi? Byli zbyt zaniepokojeni awansem, stażem pracy i dotacjami, aby zabierać głos. Gdzie byli libertarianie obywatelscy? Zniknęli ze strachu, że nie odejdą zbyt daleko od panującego konsensusu, niezależnie od tego, jak zostały wyprodukowane.

Gdziekolwiek pójdziemy i wszystko, co teraz robimy, wiąże się z czymś cyfrowym i przez większość czasu chodzi o weryfikację tego, kim jesteśmy. Jesteśmy skanowani, oznaczani kodami QR, śledzeni, identyfikowani, rozpoznawane są twarze i siatkówki, monitorowani i przesyłani gdzieś do jakiejś dużej bazy danych, która jest następnie wykorzystywana do celów, których nie wspieramy.

Nie możemy nigdzie się ruszyć bez naszych urządzeń monitorujących, które kiedyś nazywano telefonami. Bez RealID nie możemy podróżować ani nawet wysyłać paczek. Co jakiś czas rząd głośno puka do naszych kieszeni, abyśmy nie zapomnieli, kto tu rządzi. Zniknęła linia podziału między sektorem publicznym a prywatnym, dotyczy to wszystkiego: nie jesteśmy już pewni, czym jest handel, a czym rząd.

Najdziwniejszą częścią tego wszystkiego jest brak uczciwości w tej kwestii. Tak, straszna prawda o naszych czasach jest obecnie powszechnie uznawana. Ale źródło wszystkich problemów? Kto nam to zrobił i dlaczego? To wszystko nadal tabu. Nie było otwartej dyskusji na temat blokad, oszustw ?maseczek?, trujących zastrzyków i inwigilacji. Jeszcze mniej otwarcie mówi się o ludziach i władzach stojących za tym wszystkim, co zrujnowało nasze życie, co kiedyś uważaliśmy za oczywiste w kwestii naszych praw i wolności. Czy można się dziwić, że skutkują sprzecznościami domowymi, a nawet wojnami?

Chcemy wiedzieć, kto lub co złamało system, ale odpowiedzi opieramy na tych, którzy ich nie udzielą (aparacie terroru). Dzieje się tak dlatego, że wszyscy ludzie, którzy w przeciwnym razie mogliby powiedzieć nam prawdę, poszli na kłamstwa. Nie mają innego wyjścia, jak tylko je powtarzać, bo od tego zależy dostęp do żłobu. Wydaje się, że dotyczy to wszystkich mediów głównego nurtu, rządu i "nauki" i biznesu. Zaangażowani eksperci raczej nie są w stanie nas z tego wyciągnąć.

Staramy się znaleźć jak najlepsze rozwiązanie. Przez jakiś czas bojkoty działały przeciwko złym charakterom, aż stało się ich zbyt wiele, by je zapamiętać. Jasne, Pfizer i Bud Light plus Target, ale teraz są to WalMart, Amazon, Facebook, Google, CVS, Eventbrite, CNN i kto wie co jeszcze. Czy powinniśmy być także przeciwni Home Depot i Krogerowi? Trudno zapamiętać. Nie możemy bojkotować wszystkich.

Nasze zwycięstwa nad tą czy inną marką, taką czy inną polityką, dobrą decyzją sądu, która została przegrana w apelacji, spiskowcy uważają za to nic innego jak chwilowe niepowodzenia. Ta straszna rzecz jest jak wielka lawina błotna, która płynie i wypełnia świat, niezależnie od tego, jak bardzo szorujemy, sprzątamy i ratujemy.

Chcemy wspierać lokalne restauracje - to wszystko ich dotknęło - ale to jest za drogie. Odkryliśmy więc na nowo domową kuchnię, ale nawet to wywołuje u nas szok w postaci naklejek w supermarkecie.

Poza tym w dobrych czasach u każdego rozwinęła się jakaś ekscentryczność kulinarna. Bez mięsa, bez węglowodanów, bez glutenu, bez ryb (rtęci), bez olejów z nasion, bez syropu kukurydzianego, nic nieorganicznego, a do tego wszelkiego rodzaju ograniczenia religijne, ale to nie pozostawia zbyt wiele do jedzenia. Moglibyśmy urządzić przyjęcie, ale nie ma sposobu na osiągnięcie konsensusu, a nasze umiejętności gotowania i tak są osłabione. Zostanie kucharzem domowym nie wchodzi w grę.

Osoby posiadające młodsze dzieci nie mają o tym zielonego pojęcia. Ludziom poniżej 18 roku życia wpaja się wiarę, że szalony świat, w którym żyjemy - maski, zamknięte szkoły, zajęcia na Zoomie, uzależnienie od mediów społecznościowych, wszechobecna złość - to najbanalniejsza norma!. Próbujemy wyjaśnić inaczej, ale nie możemy tego zrobić z całą pewnością, ponieważ być może tak działa świat.

A jednak nie możemy uciec od rzeczywistości, w której nikt nie ma pojęcia prawie o niczym: o historii, naukach społecznych, literaturze, a co dopiero o czymś naprawdę naukowym. Młodzież nigdy nie czyta książek. Nikt z ich rówieśników nawet się tym nie przejmuje. Ich aspiracje zawodowe polegają na zostaniu osobą wpływową, co stawia rodziców w niezręcznej sytuacji, gdy muszą polecić coś innego w czasach, które wydają się drastycznie zmienione od czasu, gdy dorastaliśmy.

Ucz się pilnie, ciężko pracuj, mów prawdę, oszczędzaj pieniądze, przestrzegaj zasad: to starożytne zasady, które zapewniały udane życie. Znaliśmy je, praktykowaliśmy i zadziałały. Ale czy nadal obowiązują? Wydaje się, że sprawiedliwość i zasługi zniknęły, zastąpione przez przywileje, pozycję, tożsamość i bycie ofiarą jako sposób na zdobycie głosu i oparcia. Decorum i pokora są przyćmione przez brutalność i agresję.

Nowemu pokoleniu codziennie wmawia się, że obiektywna rzeczywistość w ogóle nie istnieje. Bo skoro mężczyźni mogą dowolnie zmieniać swoją tożsamość płciową, a nawet odniesienia do "kobiecego sportu" są postrzegane jako beznadziejnie binarne, to na co tak naprawdę możemy liczyć jako autentyczne, niezmienne i niezaprzeczalnie prawdziwe? Czy naprawdę istnieje coś takiego jak "cywilizacja", czy jest to pojęcie rasistowskie? Czy możemy podziwiać Ojców Założycieli, czy samo określenie jest obraźliwe? Czy demokracja jest naprawdę lepsza od innych systemów? Co właściwie rozumiemy pod pojęciem wolności słowa? Wszystko zostało otwarte.

Można do tego dodać własne obserwacje, ale wydaje się jasne, że upadek zaszedł znacznie dalej, niż przewidywali nawet prorocy roku 2020. Kiedy rządy zamykały nasze szkoły, firmy, kościoły i siłownie pod pozorem kontrolowania królestwa drobnoustrojów, byliśmy pewni, że nadchodzą trudne czasy. Nie mieliśmy jednak pojęcia, jak źle będzie.

Takie "środki zdrowia publicznego" nie były możliwe nawet poza najgorszą fikcją dystopijną. A jednak wszystko to wydarzyło się w mgnieniu oka, a wszystko to z pewnością, że Nauka tego wymagała.

Żadna z instytucji, na których polegaliśmy w kwestii powstrzymywania takich szalonych eksperymentów, nie podjęła działań, aby to powstrzymać. Sądy zostały zamknięte, tradycje wolności zapomniane, kierownictwu naszych instytucji zabrakło odwagi, a wszystko i wszyscy pogrążyli się we mgle dezorientacji i zamętu.

Liberałowie z epoki wiktoriańskiej ostrzegali nas, że cywilizacja (jest takie słowo) jest bardziej krucha, niż nam się wydaje. Trzeba w to wierzyć i walczyć o to, bo inaczej można to w mgnieniu oka utracić. Raz utraconego nie da się łatwo odzyskać. Dziś sami to odkrywamy. Płaczemy z głębin, ale dziura staje się coraz głębsza, a uporządkowane życie, które uważaliśmy za oczywiste, staje się coraz bardziej definiowane przez anomię i przerażające zaskoczenie nie do pomyślenia.

Gdzie jest nadzieja? Gdzie jest wyjście z tego bałaganu?

Tradycyjna odpowiedź na te pytania polega na szukaniu i mówieniu prawdy. To z pewnością nie jest zbyt wiele, o co proszę, a jednak jest to ostatnia rzecz, jaką dzisiaj dostajemy. Co powstrzymuje nas od usłyszenia prawdy? Zbyt wielu ludzi jest zbyt zaangażowanych w kłamstwo, aby zapewnić sprawiedliwe wysłuchanie.

Czasy są straszne, nie z powodu bezosobowej siły historii, jak chciałby Hegel, ale dlatego, że niewielka mniejszość zdecydowała się na niebezpieczne gry z podstawowymi prawami, wolnościami i prawami. Zniszczyli świat, a teraz plądrują to, co pozostało. Zapowiada się, że pozostanie złamany i splądrowany, dopóki ci sami ludzie albo będą mieli odwagę przyznać się do swoich złych uczynków, albo - jak starzy ludzie, którzy rządzili imperium sowieckim w jego ostatnich dniach - ostatecznie znikną z powierzchni ziemi.

Dr Ignacy Nowopolski
https://drnowopolskipolskapanorama.home.blog
-----------------------------------
1 godzina 17 minut. 1921 rok. Nansen w Rosji i rzad U.S.A. pomaga w walce z kanibalizmem i głodem. Miliony zmarło... Dokumentalny film ze zdjęciami Nansena. Film warto obejrzeć. Nawet Lenin ich wpuścił bo wyjścia już nie miał...

Link
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 12.12.23 Pobrań: 19 Pobierz ()
12.12.2023 DPI - tak nazywa się światowy cyfrowy obóz koncentracyjny
W minionym roku 2023 jednym z najczęściej używanych skrótów anglojęzycznych w rosyjskich mediach był CBDC.

Za nim kryje się termin Central Bank Digital Currency - "cyfrowa waluta banku centralnego". Nasze szczególne zainteresowanie tematem CBDC wynikało z faktu, że latem tego roku przyjęto ustawę o rublu cyfrowym, a Bank Rosji rozpoczął stopniowe wprowadzanie tego cyfrowego rubla w nasze życie.

Nie wykluczam, że w przyszłym roku, 2024, na pierwszym miejscu popularności zajmie inny anglojęzyczny skrót - DPI, co oznacza Digital Public Infrastructure - "cyfrowa infrastruktura publiczna".

Dla większości naszych obywateli temat DPI jest nadal terra incognita. Jednak realizacja projektu DPI może przebiegać tak szybko, że w przyszłym roku obywatele mogą stracić sen i spokój z powodu tego tajemniczego DPI. Może wywołać u ludzi taki sam szok, jak na przykład tak zwana pandemia covida, która w 2020 roku ogarnęła cały świat, w tym Rosję.

Projekt wprowadzenia DPI został zainicjowany na samej górze. Jest realizowany pod patronatem Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP), Fundacji Billa i Melindy Gatesów, Fundacji Rockefellera przy wsparciu Unii Europejskiej, MFW oraz Światowego Forum Ekonomicznego (WEF) w Davos.

W Przewodniku Organizacji Narodów Zjednoczonych (UNDP) po cyfrowej infrastrukturze publicznej (DPI) stwierdza się , że projekt składa się z trzech głównych elementów: "Ogólnie rzecz biorąc, istnieją trzy główne typy protokołów ułatwiających cyfrową infrastrukturę publiczną: tożsamość cyfrowa, płatności cyfrowe i wymiana danych". Jeśli chodzi o pierwszy element (identyfikacja cyfrowa), mówimy o cyfrowym dowodzie osobistym.

A dalej na stronie UNDP czytamy: "Te trzy protokoły są zwykle wymagane przy większości transakcji w zakresie usług cyfrowych, takich jak wydawanie zezwoleń, wydawanie licencji czy udostępnianie ewidencji, które często wymagają weryfikacji tożsamości użytkownika, zapewnienia wymiany danych pomiędzy agencjami i użytkownikami, czy wreszcie autoryzację płatności online."

Oto kilka kolejnych fragmentów ze strony internetowej UNDP: "Nadając priorytety tym trzem protokołom, samorządy lokalne mogą przygotować grunt pod pomyślny rozwój całego ekosystemu usług cyfrowych w celu zaspokojenia unikalnych potrzeb ich społeczności".

W kwestii tożsamości cyfrowej stwierdza konkretnie: "Ta tożsamość cyfrowa określa, do jakich produktów, usług i informacji możemy uzyskać dostęp - lub odwrotnie, co jest dla nas zamknięte".

Wszystko jest całkiem szczere. Dostęp do dóbr publicznych będzie zróżnicowany. Biorąc pod uwagę status społeczny osoby. Prawdopodobnie w duchu powieści O. Huxleya "Nowy wspaniały świat", gdzie wszyscy mieszkańcy "Nowego wspaniałego świata" podzieleni są na kasty (wyższa: "alfa", "beta"; niższa: "gamma", "delta", "epsilony"). A także prawdopodobnie biorąc pod uwagę zachowanie każdej osoby. Konkretnie za pomocą przypisanych każdemu osobnikowi ocen społecznych (największy postęp w tym kierunku poczynili chińscy towarzysze).

O takim komponencie DPI jak CBDC pisałem już sporo. Niedawno opublikowałem książkę na ten temat: "Waluty cyfrowe: od Bitcoina do CBDC. "Władcy pieniądza" chcą zostać "panami świata"" (M.: Tion, 2023).

Jeszcze zanim pojawił się projekt DPI, powiedziałem, że CBDC jest ważną częścią bardziej globalnego, ogólnego projektu budowy globalnego cyfrowego obozu koncentracyjnego i że wszystkie szczegóły całego projektu są nadal nam nieznane. Wydaje się, że teraz wreszcie widzimy, jak z pojedynczych elementów składa się puzzle zwane "globalnym cyfrowym obozem koncentracyjnym". Nazywa się DPI.

Jeśli chodzi o CBDC, to w ostatnich miesiącach również zaczynają wychodzić na światło dzienne niektóre tajemnice tego projektu. Banki centralne kilkudziesięciu krajów na całym świecie już w zeszłym roku ogłaszały, że rozpoczynają przygotowanie i realizację projektów związanych z walutami cyfrowymi. Ale jednocześnie powiedzieli, że mówimy wyłącznie o krajowych walutach cyfrowych. I że CBDC to tylko dodatek do dwóch istniejących form pieniądza - gotówkowej i bezgotówkowej.

Jednak w tym roku wiele wskazuje już na to, że z czasem powstanie jedna globalna waluta cyfrowa. I że CBDC nie jest trzecim rodzajem pieniądza, ale jedynym, który docelowo zastąpi zarówno gotówkę, jak i tradycyjny pieniądz bezgotówkowy.

W listopadzie 2023 roku w Singapurze odbył się Międzynarodowy Festiwal Fintech. Wypowiedziała się w tej sprawie dyrektor zarządzająca Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) Kristalina Georgiewa. Wezwała państwa, aby "w dalszym ciągu przygotowywały się do wdrożenia" CBDC i powiązanych platform płatniczych w przyszłości.

Dyrektor wykonawczy zauważył, że CBDC są w stanie lepiej niż gotówka i tradycyjne przelewy bankowe zapewnić zrównoważony rozwój w gospodarkach rozwiniętych i poprawić dostęp do usług finansowych w społecznościach niedostatecznie ubankowionych. Bardziej otwarcie mówią o przyszłości CBDC w Chinach: nie ukrywają, że cyfrowy juan nie tylko może, ale powinien w przyszłości zastąpić tradycyjne rodzaje pieniądza, przede wszystkim juana gotówkowego.

W ostatnich miesiącach różne strony internetowe poświęcone tematyce DPI i faktycznie reklamujące nowy projekt zaczęły pojawiać się jak grzyby po deszczu. Oto na przykład witryna o nazwie CDPI. To jest źródło informacji dla programistów DPI zwane Centrum Cyfrowej Infrastruktury Publicznej. Strona ma głównie charakter reklamowy. Nie da się z tego wywnioskować, kim są twórcy projektu, kim są klienci, kto finansuje rozwój.

Na stronie internetowej wyjaśniono, czym jest DPI: "Cyfrowa infrastruktura publiczna to podejście do rozwiązywania problemów społeczno-gospodarczych na dużą skalę, łączące minimalistyczne interwencje technologiczne, zarządzanie publiczno-prywatne i dynamiczne innowacje rynkowe. Typowe przykłady obejmują Internet, sieci komórkowe, GPS, weryfikowalne systemy tożsamości, interoperacyjne sieci płatnicze, spójną wymianę danych, sieci wykrywania i wykonywania w otwartej pętli, podpisy cyfrowe i nie tylko."

Jak widać projekt DPI ma na celu zintegrowanie wszystkiego, co zostało opracowane i może być nadal rozwijane w różnych sferach życia publicznego i jest związane z technologiami cyfrowymi i informacją cyfrową.

Na stronie CDPI "wyróżnione" są tylko dwie osoby, które najwyraźniej są głęboko zanurzone w tematyce DPI.

Jednym z nich jest Nandan Nilekani, indyjski przedsiębiorca i miliarder blisko związany z amerykańskim miliarderem Billem Gatesem. Światową sławę zyskał dzięki temu, że w 2017 roku przekazał połowę swojej fortuny na rzecz Fundacji Charytatywnej Billa i Melindy Gatesów. Indyjski miliarder tak zachwala projekt: "Cyfrowa infrastruktura publiczna polega na stworzeniu modelu wzrostu opartego na technologii, który będzie oparty na współpracy, sprawiedliwy i demokratyzuje możliwości w skali populacji. Centrum DPI może pomóc krajom przyspieszyć tę podróż?.

A drugą postacią jest sam Bill Gates. Najwyraźniej jest on główną postacią w tej małej przejrzystej organizacji CDPI. Na stronie głównej witryny zwraca się do użytkowników inspirującymi słowami: "Tak jak budowaliśmy drogi, autostrady i lotniska w XX wieku, tak teraz musimy budować infrastrukturę cyfrową, która będzie otwarta, dostępna i dająca każdemu siłę."

Sądząc po wielu znakach, nieco zapomniany Bill Gates otrzymał dzisiaj rozkaz od świata zza kulis (głębokiego stanu), aby promować temat DPI na całym świecie. I usłyszymy o nim w 2024 roku równie często, jak słyszeliśmy o nim na przykład w latach 2020-2021, kiedy z całych sił forsował na całym świecie ideę powszechnego szczepienia ludzkości, a szczepienia wraz z cyfrowa identyfikacja każdego mieszkańca planety.

Wielu obserwatorów i ekspertów DPI nazywa głównymi motorami projektu ONZ (UNDP) i Billa Gatesa (Fundację nazwaną jego imieniem). I projekt ten otrzymał nieoficjalną nazwę "50 na 5". Oznacza to, że ONZ i Bill Gates planują stworzyć w ciągu pięciu lat pełnoprawną cyfrową infrastrukturę publiczną w 50 krajach.

Oznacza to, że jeśli liczyć od 2023 r., to w 2028 r. w pięćdziesięciu krajach świata powinny powstać pełnoprawne cyfrowe obozy koncentracyjne. A w dłuższej perspektywie z pojedynczych cyfrowych obozów koncentracyjnych powstanie jeden świat.

Kiedy rozpoczęła się kampania "50 na 5"? Na stronie UNDP podana jest dokładna data rozpoczęcia - 8 listopada 2023 r. Społeczność światowa nie zdała sobie jeszcze w pełni sprawy z tego historycznego wydarzenia.

O szczegółach projektu dowiadujemy się z ONZ. Kampania Fundacji Gatesa "50 na 5", której celem jest wdrożenie cyfrowej infrastruktury publicznej w 50 krajach do 2028 r., opublikowano pod koniec października. Wdrożenie cyfrowej infrastruktury publicznej w 50 krajach do 2028 r. ?).

Częściowo zauważa się w nim, że "kampania 50 na 5 to wynik współpracy Fundacji Billa i Melindy Gatesów, Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju, Sojuszu na rzecz Cyfrowych Dobra Publicznego i spółki Co-Develop".

Następnie autor artykułu podaje informacje o niektórych uczestnikach kampanii. W szczególności firma Co-Develop została założona przez Fundację Rockefellera, Fundację Billa i Melindy Gatesów, Nilekani Philanthropies i Omidyar Network. Digital Public Goods Alliance obejmuje fundacje Gatesa i Rockefellera, a także inne organizacje i rządy kilku krajów.

Takie szczegóły prowadzą do wniosku, że kluczową postacią w projekcie jest Bill Gates. Uczestniczy w projekcie nie tylko pod szyldem fundacji noszącej jego imię, ale także za pośrednictwem innych organizacji, w których posiada pakiet kontrolny.

W projekcie DPI są jeszcze inni uczestnicy. I tak na sierpniowym szczycie B20 (Biznes-20) w Indiach przemawiał wspomniany już przedsiębiorca i miliarder Nandan Nilekani. Uważany jest za czołowego indyjskiego architekta tożsamości cyfrowej. Na szczycie biznesmen pochwalił się, jak daleko zaszły Indie w budowie cyfrowej infrastruktury publicznej. Oraz aby inne kraje mogły pójść w ich ślady i stosować DPI do wszystkiego, od paszportów szczepionkowych, poboru podatków i opłat drogowych, po przystosowanie się do zmiany klimatu i przejście na gospodarkę o obiegu zamkniętym.

A na wiosennej (2023) sesji MFW i Banku Światowego ten indyjski miliarder powiedział, że aby zbudować "poprawne społeczeństwo" w Nowym Świecie wystarczą tylko trzy narzędzia: każdy członek takiego społeczeństwa powinien posiadać tożsamość cyfrową karta; Każdy powinien posiadać konto bankowe; Każdy powinien mieć smartfona. To wystarczy, aby zbudować całą cyfrową infrastrukturę społeczeństwa, czyli w tłumaczeniu na mniej poprawny politycznie język cyfrowy obóz koncentracyjny.

Mocny wkład w budowę DPI ma także Światowe Forum Ekonomiczne (WEF), o którym zaczęto niezasłużenie zapominać po gwałtownym zakończeniu tzw. pandemii covida. W listopadzie tego roku WEF zaproponowało swój plan wprowadzenia "cyfrowych dowodów osobistych". Co więcej, zagrożenie gwałtownym ociepleniem planety, oczekiwania nowych pandemii, zbliżający się głód na świecie i inne globalne zagrożenia nie pozostawiają czasu na eskalację. WEF wierzy, że cyfrowa identyfikacja wszystkich mieszkańców planety powinna zakończyć się do 2030 roku.

Obserwatorzy i eksperci, którzy rozpoczęli monitorowanie tematu DPI, zauważają, że jeśli realizacja projektu zacznie się potykać, to organizatorzy kampanii najprawdopodobniej sięgną po sprawdzony już środek: Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosi rozpoczęcie jakiejś nowej "pandemii". Ze wszystkimi wynikającymi z tego konsekwencjami dla praw i wolności człowieka.

Ps. Autor jednej z niedawnych publikacji krajowych na temat DPI zaproponował nadanie projektowi innej, trafniejszej nazwy - GDCC (Global Digital Concentration Camp) - "globalny cyfrowy obóz koncentracyjny".

Kula Lis 70
https://c-z06.neon24.org/
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 12.12.23 Pobrań: 18 Pobierz ()
13.12.2023 Ale jaja ! Dziewięcioramienne! Koniec Chanuki w Sejmie. Grzegorz Braun zgasił gaśnicą ży
Poseł Konfederacji i szef Konfederacji Korony Polskiej, Grzegorz Braun, użył w Sejmie gaśnicy do zgaszenie żydowskiego świecznika chanukowego tzw. Chanukii.

W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie, na którym widać zamglony sejmowy korytarz. Z informacji podawanych przez Patryka Michalskiego z Wirtualnej Polski wynika, że to poseł Konfederacji, Grzegorz Braun, użył gaśnicy przeciwpożarowej do zgaszenia dziewięcioramiennego świecznika żydowskiego zapalanego podczas święta Chanuka.

"Niebywały skandal. Poseł Grzegorz Braun zgasił gaśnicą menorę hanukową" - pisze na X (dawniej Twitter) Michalski.

- Dlaczego pan to zrobił? - zapytała polityka Dominika Sitnicka z Oko.Press.
- Wstyd powinno być tym, którzy uczestniczą w aktach satanistycznego kultu - odpowiedział Braun, który najprawdopodobniej nie usłyszał dokładnie pytania dziennikarki.

Marszałek Sejmu Szymon Hołownia podjął decyzje o wykluczeniu z udziału w posiedzeniu Sejmu posła Konfederacji Grzegorza Brauna "w związku z uniemożliwieniem prowadzenia obrad". Obrady zostały przerwane.

"Na podstawie art. 175 ust 5 podejmuje decyzję o wykluczeniu pana z posiedzenia Sejmu. Zgodnie z regulaminem Sejmu proszę opuścić salę posiedzeń" - zwrócił się do Brauna Marszałek Sejmu Szymon Hołownia.

Hołownia poinformował, że wobec posła Grzegorza Brauna zostanie skierowany wniosek do prokuratury w związku z zakłóceniem przez niego "obrzędu religijnego" na terenie Kancelarii Sejmu.
----------------------------
Braun: Dziki kult na terenie Sejmie RP

Poseł Konfederacji Grzegorz Braun w trybie sprostowania zabrał głos.

Nie może być miejsca na akty rasistowskiego, plemiennego, dzikiego kultu na terenie Sejmie RP. Jak rozumiem przez zebranych przemawia ignorancja. Nie jesteście państwo świadomi przesłania treści tego aktu zwanego niewinnie "świętami chanuka" - wyjaśnił.

Przypisano mi tutaj pobudki rasistowskie, gdy tymczasem ja właśnie przywracam stan normalności i równowagi kładąc kres aktom satanistycznego, rasistowskiego triumfalizmu, ponieważ takie jest przesłanie tych świąt - powiedział.

Wyzywam państwa na dysputę teologiczną. Chętnie podzielę się informacjami - podsumował.
--------------------------

Link

-------------------------------
W Sejmie odbywała się uroczystość poświęcona żydowskiemu świętu Chanuki. Grzegorz Braun postanowił położyć kres tej kolonizacji polskiego parlamentu.

Poseł Grzegorz Braun chwycił za gaśnicę i zgasił żydowską Chanukiję. Z powodu incydentu korytarze Sejmu zostały zasnute proszkiem z gaśnicy.

nczas.com
----------------------------
maile:

Tuż po incydencie Grzegorz Braun wyszedł na mównicę sejmową, w garniturze przyprószonym proszkiem gaśniczym. Nie może być miejsca na akty rasistowskiego, plemiennego, dzikiego, talmudystycznego kultu na terenie Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej. Jak rozumiem, przez zebranych przemawia ignorancja. Nie jesteście państwo świadomi treści tego aktu, przesłania, zwanego niewinnie świętami Chanuka - podkreślił polityk Konfederacji.

"Żydostwo ma swój Kneset i swoje bożnice, wara mu od naszego Sejmu. I jeszcze jedna uwaga, po cmentarnym expose, pełnym mgieł, rojeń i widów, dym w Sejmie jest doskonałym uzupełnieniem tego expose, i wróżbą jaki to nam się kroi rząd, kto wie czy nie przyszłość. Ja się nie śmieję, chcę się mylić, ale widzę dym, widzę idiotów u władzy, widzę ciemność..."

"Lewica nie wie, co czynić, bo Braun ukradł im podstawowy postulat, czyli rozdział kościoła od państwa. I co teraz?"

"Oczywiście w knesecie święcą wszystkie chrześcijańskie święta a krzyże i gromnice to tam codzienność."

"Rozdział Państwa i Synagogi."

"Pejsaci, jarmułki, żydowskie świece w POLSKIM parlamencie!
Brawo p. poseł Braun! Dość - bo wynika z tego, że rządzą u nas sługusy narodów wszelakich, z wyjątkiem ludzi w służbie Narodu Polskiego. Koniec i kropka.
Murem za Braunem!"

"A największe aj waj z powodu ataku na symbol żydowskiego kultu robią ci, którzy ataki na polskie kościoły wręcz wspierali."

"Tak się boją żydków. Polski sejm to nie kneset! Rosyjskie zbrodnie /rzeczywiste czy urojone/ wywoływały wielkie wzmożenie. A zbrodnie izraelskie na palestyńskich dzieciach nie przeszkadzają???"
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 13.12.23 Pobrań: 20 Pobierz ()
14.12.2023 Hołd Chanukowy - czyli o żydowskiej ważności narodowej w Polsce
Hołdy są częścią polskiej tradycji (jak na ten przykład - zdrada)

Za komuny (czyli niemal połowy mojego życia) najbardziej promowany (wina Matejki) był (nie wiem, jak będzie za Tuska)
Hołd Pruski.

Równolegle, komuniści, jak i wcześniejsi zdrajcy, tępili/zamilczali Hołd Ruski (winni Dolabella i recydywista Matejko).

Troszkę się dziwię, że za socjalistów żoliborskich, Hołd Ruski nie był jakoś wyjątkowo celebrowany, ale oni woleli celebrować pomniki.

Ale że tradycja zobowiązuje, no to teraz mamy Hołd Chanukowy.

Inicjatorem tego hołdu był wiele lat temu prezydent Lech Kaczyński i potem, to już pooooszłoooo...

***

Dlaczego akurat Lech Kaczyński?

Bo najwyraźniej uznał, że może w ten sposób zadowolić żydowską ważność narodową.

Już tłumaczę dlaczego ważność:

żyjemy w czasach prostackich, gdy do wszystkiego przykłada się tzw. miarę ilościową, stąd i (przestarzałe) pojęcie mniejszość narodowa.
Przestarzałe, bo co z tego, że jakaś nacja liczy sobie nawet znaczny procent populacji danego terytorium, a nie znaczy nic?

O, sztuka polega na tym, by (przynajmniej oficjalnie) ilościowo stanowiąc margines marginesu wspomnianej populacji na wspominanym terytorium, opanować wszelkie jego instytucje!

Stad pojęcie ważności narodowej, które niniejszym wprowadzam do obiegu.

***

Po wczorajszym bestialskim zachowaniu (? Marszałek Chucky)

nastąpiło taśmowe meldowanie się mniej i bardziej śmiesznych ludzi, którzy prześcigali się w epitetowaniu Brauna,

a którzy mogą tylko marzyć o zasięgach (to miara komunikacyjna) jakie uzyskał Braun nie tylko w najbardziej istotnym światowym medium, jakim jest Internet.

Oni mogą liczyć jedynie na poklepanie po ramieniu przez kolejnego sowieckiego Żyda na stanowisku ambasadora Izraela w III RP.

Zgorzelski: "ten bandyta"

Ryś: (przydział służbowy kardynał) "jest mi wstyd i przepraszam całą społeczność Żydów w Polsce"

Magierowski: (nie wiem co, bo alfabetem kraju, w którym został, jako ambasador III RP opluty, napisał - ale się tylko obtarł i dostał fuchę w USA)

Link

Błaszczak:
"Konfederacja ma wykluczyć Brauna z klubu
Jak nie, to odebrać Konfederacji miejsce w prezydium sejmu"

Marszałek Chucky
"Konfederacja z Braunem na pokładzie nie powinna mieć miejsca w Prezydium Sejmu"

Ale mnie zaimponował Dudek Antoni:

1. Brauna na przymusowe badania psychiatryczne
2. Pozbawić go immunitetu, osądzić w pół roku = POZBAWIĆ MANDATU POSŁA

No, sowieciarskie szydło wyszło z worka:

"w psychuszku jewoooo!"

Ale nie ma to jak archiwalia:

tu mamy wytłumaczenie i tego, Dudkowego zamiłowania do zamykania w psychuszkach (a może i kariery w IIIRP?)

Link

a zdjęcie się zachowało w archiwum internauty Obiboka

Link

Ech życie... (wygodne).

***
Ponoć bestialskie zachowanie (to Marszałek Chucky) Brauna zostało już potępione jak świat długi i szeroki.

Mim zdaniem, to dość ograniczona konstatacja, bo świat w tempie przyspieszonym stał się wielowektorowy, ale gdyby ktoś tej zmiany nie dostrzegł, to pozwolę sobie zauważyć (to chyba wolno - jeszcze wolno), że

w świecie arabskim i szerzej - islamu, potępione nie zostało, a wręcz spotkało się tam z aprobatą (eufemizm).
Swoją drogą, ciekawe, jak (i czy w ogóle) Marszałek Chucky wytłumaczy, jak się ma do tzw. BHP zezwolenie na otwarty ogień w pomieszczeniu zamkniętym i pełnym ludzi, że o stanowiącej zagrożenie dla tzw. środowiska emisji spalin, nie wspomnę,

skoro drony straży gminnych, pasjami polują na funkcjonujące w polskich domach kominki?

O uniewinnianiu przez wolne sądy sprawców napaści na kościoły - nie wspomnę też, bo "to się nie mieści żadna rubryka"
***

Ale wracając do Hołdu Chanukowego:

chanuka upamiętnia rzeź dokonaną przez Żydów na Grekach - taka to ichnia, tradycja.

Z zainteresowaniem obejrzałem, jak w przerwie pomiędzy rzezią palestyńskich dzieci i kobiet w Gazie, żołnierze izraelscy ze szczerym wzruszeniem zapalali chanukowe świece.

O co więc taki raban ze zgaszeniem raptem paru świeczek w jakiejś Warszawie, skoro płonąca Gaza to jedna, wielka, radosna chanukija?*

*(świecznik chanukowy)

Ewaryst Fedorowicz
--------------------------------
Hołd zostanie powtórzony, bo każdy dobry i skuteczny hołd wymaga wielokrotnych powtórzeń, które wpisują się w historię życia niewolnika jak bat na jego grzbiecie.

Prezydent RP Andrzej Duda weźmie w czwartek udział w uroczystości zapalenia świec chanukowych w Sejmie - poinformował prezydencki minister Wojciech Kolarski

Należy czytać ze zrozumieniem: Prezydent belwederski Duda będzie pełzać... w każdym kierunku, który mu wskażą


Cóż, jesteśmy określani jako najbardziej antysemicki kraj z ?polskmi obozami? do holokaustowania Żydów.
Nasz największy sojusznik w osobie ambasadora Brzezińskiego wzmógł się niemiłosiernie jakby ktoś mu flagę amerykańską podeptał. Widać utożsamia hagadę żydowska z racją stanu USA. Pewnie wie co robi.
Z eurokołchozu nie wywalą tylko wzmocnią presję ideologiczną i edukacyjną. Na przykład Tusk zainstaluje na stałe menorę w Urzędzie Rady Ministrów a muzeum Polin otworzy specjalną ekspozycję poświęcono temu wydarzeniu.

Myślę, że teraz dla Żydów gaśnica stanie się jak swastyka symbolem prześladowań i martyrologii.
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 14.12.23 Pobrań: 17 Pobierz ()
14.12.2023 "Żałuję, że nie trafiłem na gaśnicę pianową". Wywiad z Braunem w telewizji wRe
Chanuka czyli święto ludobójstwa żydowskiego na nieżydach

- Żałuję, że nie trafiłem na gaśnicę pianową - mówi Grzegorz Braun w studiu telewizji wRealu24

...ale nie roszczę sobie prawa do monopolu - dodaje wyrażając nadzieję, że za rok inni spróbują rozwiązać problem i zaradzą złu. Problem polega na celebrowaniu rytuału satanistycznego.

Chanuka to święto ludobójstwa żydowskiego na nieżydach. Taki jest program tego święta. Ono odsyła do ksiąg machabejskich? czasy Powstania braci Machabeuszy, którzy pokonali, zatriumfowali i wyrżnęli odstępców - Żydów, którzy się zgreczyli się... stali się niekoszerni.

Fasada, front, witryna wystawowa to jest właśnie zapalanie światełek, a w tle jest mroczny, krwawy kult wywyższenia własnego plemienia.

Nie wiedzą tego zwłaszcza naiwni zjudaizowani, modernistyczni katolicy.

Tego nie godzi się tolerować i nie godzi się celebrować.


Grzegorz Braun opowiada również o innych żydowskich świętach nawiązujących do zabicia różnych wrogów. Talmud jest rdzeniem żydowskiej duszy.

Tradycje, program ideowy i praktyka talmudyzmu są straszne

***
O chanuce w Sejmie, Izraelu, Tusku, PiS, Konfederacji, ukrainizacji RP i proteście na granicy

Link

Film może się jeszcze "nie odpalać" przez najbliższą dobę.
-----------------------------------
Czego dowiedzieliśmy się dzięki jednej odpalonej gaśnicy?
- że najważniejszą religią dla POPiS-u i lewicy jest judaizm
- że wszyscy politycy tych partii boją się Żydów, jak ognia i gotowi są przed nimi poniżyć przekraczając granice skrajnego upodlenia
- że w polskim sejmie od lat odprawiane są jakieś dzikie gusła i tylko jeden człowiek się temu procederowi sprzeciwia, a te gusła są oczywiście niczym innym, jak zaznaczaniem zdobytego terytorium, dokładnie tak samo, jak to się dzieje przy ekspansji islamu (polecam przy okazji "Światy islamu" Chodakiewicza, tam ten proces wasalizacji elit jest szczegółowo opisany)
- że na jedno gwizdnięcie na kolana przed Panami padają prezydent RP Duda, biskup Ryś, wszyscy mainstreamowi dziennikarze i publicyści, a wesołek Hołownia posuwa się tak daleko, że szantażuje wicemarszałka Bosaka, próbując go zmusić do udziału w żydowskich obrzędach (czego jeszcze w historii Polski chyba nie było)
- że nawet duża część Konfederacji wykazała się kręgosłupami miękkimi, jak plastelina
- że, i to jest w sumie najsmutniejsze, ci wszyscy ludzie zawsze będą służyć Unii, Żydom, agenturom do których są w danym momencie przypięci i w nosie zawsze będą mieli jeden kraj: Polskę.
Podziękujmy wszyscy Grzegorzowi Braunowi, że jedną gaśnicą znegliżował tę żałosną sytuację.

Sommer/TT

-------------------------------
Jakiś ortodoksyjny żyd tłumaczy, dlaczego Grzegorz Braun zrobił dobrze i naprawdę jest to satanistyczne święto judaistycznej sekty Chabad Lubawicz

adar blumenstein

facebook.com/adarblumenstein.vlog/videos/744754314163253/

do obrzędu Chanukki należy śpiew hymnu praktykowany zwłaszcza przez żydów aszkenazyjskich, czyli wschodnioeuropejskich - tzw chazarów.

Ostatnia jego zwrotka rzeczywiście zawiera "modlitwę", która jest właściwie przekleństwem tych, którzy są uważani przez żydów talmudycznych za bałwochwalców, czyli także chrześcijan - katolików:

Robocze tłumaczenie brzmi:

Obnaż swoje święte ramię i przynieś koniec zbawienia.

Dokonaj zemsty na (krwi) niegodziwego narodu, w imieniu Twoich wiernych sług.

Bo wybawienie było zbyt długo opóźnione; A złe dni nie mają końca.

O, odrzuć wroga w cień bałwochwalstwa i postaw nam siedmiu pasterzy.
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 14.12.23 Pobrań: 19 Pobierz ()
15.12.2023 Atrakcje i pułapki judaszyzmu
Czy ktoś wyobrażał sobie coś podobnego? Tu pan marszałek Szymon Hołownia, najwyraźniej będący pod wrażeniem oszałamiającej kariery Włodzimierza Zełeńskiego, który wcześniej grywał - albo w każdym razie, udawał że grywa - penisem na fortepianie, bryluje na tle sejmowej zgrai, podobnie, jak Donald Tusk, który właśnie wygłasza expose, jak to będzie przychylał nam nieba ("Będę dążył do dobra powszechnego" mówił premier Mateusz Bigda w książce Juliusza Kadena-Bandrowskiego) - a tu w sejmowych kuluarach poseł Grzegorz Braun proszkową gaśnicą gasi chanukowe świeczki na ustawionej tam chanukiji.

Od razu przyćmił i pana marszałka, który na wszelki wypadek się oburzył, żeby nie padło na niego podejrzenie o myślozbrodnię, podobnie jak Donald Tusk, a za nimi - jak za jakąś jednopłciową parą - swoje oburzenie w podskokach wyrazili wszyscy - bo wiadomo, że Wielki Brat patrzy, więc jakże tu się nie oburzyć, czy nie potępić? Oczywiście potępić, a kto pierwszy potępi, ten będzie miał większe fory u starszych i mądrzejszych, bez zgody których żadna kariera nie jest dzisiaj możliwa.

Za pierwszej komuny było inaczej: "W Poroninie na jedlinie wiszą gacie po Leninie. Kto chce w Polsce awansować, musi gacie pocałować." - a dzisiaj inaczej: "Tam na Czerskiej, na patyku, wiszą gacie po Michniku. Kto chce w Polsce..." - i tak dalej. Jak widzimy, różnice między pierwszą komuną a obecną wprawdzie są, ale nie takie znowu duże.

Więc wszyscy posła Brauna potępili - ale właściwie za co? Przecież ta sama zgraja, która teraz na wyścigi go potępia, jeszcze kilka tygodni temu pyskowała o potrzebie przestrzegania konstytucyjnych zasad, ze szczególnym uwzględnieniem zasady rozdziału Kościoła od państwa. Tak się ta zasada nazywa, ale wiadomo, że chodzi w niej nie tylko o Kościół katolicki, ale o wszystkie uznane prawnie wyznania, z judaizmem włącznie.

Jak ta zasada przekłada się na praktykę? Między innymi tak, że w gmachach publicznych nie powinny odbywać się żadne nabożeństwa. O ile w Pałacu Namiestnikowskim, gdzie rezyduje, czyli mieszka pan prezydent, może on w swoim mieszkaniu robić co chce; palić chanukowe świece, czy odprawiać nabożeństwa ku czci Phallusa Uskrzydlonego i nikomu nic do tego - to taki na przykład Sejm niczyim mieszkaniem nie jest, tylko gmachem publicznym, a skoro tak, to zgodnie z zasadą rozdziału Kościoła od państwa, nie powinny odbywać się tam żadne nabożeństwa.

Tymczasem Żydowie, jak-gdyby-nigdy-nic, wtaszczyli do sejmowych kuluarów menorę, która w judaizmie stanowi obiekt kultu religijnego i zapalili chanukowe świeczki, co jest liturgią. Ta liturgia odprawowana jest na pamiątkę odzyskania, a właściwie nie tyle odzyskania, co odczyniania uroków w Świątyni Jerozolimskiej po tym, jak Antioch, pragnąć zaszczepić Judejczykom kulturę hellenistyczną, umieścił tam posąg Zeusa.

Ale Żydowie o żadnym Zeusie nie chcieli słyszeć, wszczęli powstanie kierowane przez Machabeuszy, świątynię odzyskali, no a potem, skoro została strefiona, musieli odczynić w niej uroki, polegające m.in. na zapaleniu lamp. Ale było tam bardzo mało oliwy, tylko na kilka godzin do jednej lampy. I co się okazało? Okazało się, że Najwyższy zrobił cud, to znaczy - rozmnożył oliwę tak, że mnóstwo lamp się paliło przez cały czas i uroki zostały odczynione. Taka to ci teologia.

Nawiasem mówiąc, Najwyższy już taki cud zrobił i wcześniej, w przypadku Eliasza który trafił do pewnej wdowy, co nie miała już nic do jedzenia, tylko trochę mąki i oliwy. Eliasz kazał jej zrobić dla siebie placek, a kiedy zrobiła, okazało się, że ani mąki, ani oliwy wcale nie ubywa. Słowem - flaszka niewypitka i bułka niedojadka. Nawiasem mówiąc, chanuka jest świętem stosunkowo mało kontrowersyjnym, w porównaniu choćby do takiego radosnego święta Purim, które - jak zaświadcza biblijna Księga Estery ? obchodzone jest na pamiątkę ostatecznego rozwiązania.

Czytamy tam, jak niejaki Haman, obrzydliwy antysemitnik, zaplanował sobie ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej i już przekonał do tej operacji króla Aswerusa. Ten król miał nałożnicę, Żydówkę Esterę, która utrzymywała sekretne kontakty z niejakim Mardocheuszem, który według wszelkiego prawdopodobieństwa był rodzajem agent provocateur. Powiadomiony przez Esterę Mardocheusz przekabacił króla, że to nie Żydowie, tylko Haman uknuł przeciwko niemu straszliwy spisek.

Król przestraszył się, niczym pan poseł Sławomir Mentzen na wieść o akcji posła Brauna i pozwolił Żydom na zlikwidowanie nie tylko Hamana, ale około 70 tysięcy jego potencjalnych zwolenników. Jestem pewien, że jak już wszystkie narody miłujące pokój pogodzą się z ostatecznym rozwiązaniem kwestii palestyńskiej przez bezcenny Izrael, to na pewno na pamiątkę tego ludobójstwa też zostanie ustanowione jakieś radosne święto, najlepiej ekumeniczne, żeby liturgię mógł celebrować również Jego Eminencja Grzegorz kardynał Ryś.

On stoi na czele dialogu z judaizmem i wprawdzie na judaizm jeszcze nie przeszedł, ale przecież wszystko dopiero przed nami. Tedy - jak już pisałem w książce "Ulubiony ustrój Pana Boga", księgi biblijne, a już Księga Estery w szczególności, to gotowe scenariusze na sensacyjny kryminał, w dodatku - z "momentami". To wielka literatura, której do pięt nie dorastają powieści pana Jakuba Żulczyka, chociaż na ich podstawie kręcone są jakieś gnioty.

Ale dość już tych dygresji, bo teraz wszyscy przyzwoici, mądrzy i roztropni, co to rozpoznają się po zapachu, zachodzą w głowę ("zachodzim w um z Podgornym Kolą..."), co tu zrobić z posłem Grzegorzem Braunem. Na razie Konfederacja go "zawiesiła" i zabroniła mu przemawiania w Knesejmie, co jak na formację prezentującą się jako nonkonformistyczna i wolnościowa wygląda dość osobliwie.

W tym przypadku incydent z Grzegorzem Braunem i gaśnicą jest rodzajem felix culpa, bo dzięki niemu już wiemy, że jak przychodzi co do czego, to Konfederacja z podkulonym ogonem ćwierka, jak cała reszta zgrai, więc nie widać żadnej różnicy, a skoro nie widać różnicy, to po co przepłacać? Można by tylko zapytać, czy jest ona za konstytucyjną zasadą rozdziału Kościoła od państwa, czy jednak dopuszcza jakieś wyjątki?

Ale dopuszczenie jakiegoś wyjątku oznaczałoby złamanie zasady równouprawnienia wszystkich wyznań. Jak się okazuje, i tak źle i tak niedobrze ("nie na naszą głowę, Eminencjo" - powiedział Stanisław, kamerdyner kardynała Kakowskiego, kiedy ten mu zakomunikował, że został członkiem Rady Regencyjnej i z księciem Lubomirskim oraz panem Ostrowskim ma rządzić krajem).

Na razie Judenrat "Gazety Wyborczej" jeszcze nie wie, co z posłem Braunem zrobić, niczym ci Murzyni, co na pustyni złapali grubasa. Nie wiedzieli, co mu zrobić, ucięli - no, mniejsza z tym. Kto jednak wie, czy wkrótce Judenrat, rada w radę uradzi, by posła Brauna tradycyjnie ukamienować? W końcu faryzeusze właśnie tak robili.

Stanisław Michalkiewicz
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 15.12.23 Pobrań: 18 Pobierz ()
15.12.2023 To jest prawdziwa twarz Polin. P.rezydent i rabin.
Chanuka ponownie zapalona w Sejmie.

Link

Po raz pierwszy w historii na uroczystości zapalenia świec chanukowych razem pojawili się prezydent RP i marszałek Sejmu.

Link

nczas.info
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 15.12.23 Pobrań: 18 Pobierz ()
Strona 131 z 183 << < 128 129 130 131 132 133 134 > >>
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.