Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
11
Download: Gazetka "Wolne Słowo"
15.01.2024 BRICS przeciwko Stanom Zjednoczonym
Od 1 stycznia 2024 r. oficjalnie dołączyły do niego Zjednoczone Emiraty Arabskie, Etiopia, Iran, Egipt i Arabia Saudyjska, zaproszone do BRICS na 15. szczyt BRICS.

W ten sposób liczba członków grupy wzrosła do dziesięciu. Oczywiście będzie się to wiązało z szukaniem nowej nazwy dla bloku. Na pierwszym etapie prawdopodobnie zostanie użyta nazwa "BRICS+".

Co oznacza rozszerzenie BRICS?

Ekspansja BRICS poszerza ekspansję oporu wobec obecnego, amerykańsko-centrycznego porządku światowego. Stowarzyszenie, które ucieleśnia poszukiwanie bardziej sprawiedliwego i wielobiegunowego porządku świata, wraz z przyjmowaniem nowych członków, zwraca się ku szerszej politycznej, kulturowej i ekonomicznej przestrzeni geograficznej.

W krajach BRICS, po rozszerzeniu, znaczenie Afryki i Bliskiego Wschodu znacznie wzrosło. W tym sensie regiony te staną się nowym centrum globalnych wyzwań geopolitycznych.

Jednym z krajów zaproszonych do BRICS była Argentyna. Podczas gdy były lewicowy prezydent Alberto Fernández, którego kadencja wygasła 10 grudnia 2023 r., pozytywnie odniósł się do członkostwa kraju w BRICS, nowy prezydent Javier Miley, który pozycjonuje się jako anarchokapitalista, przyjął odwrotne podejście i zadeklarował, że Argentyna nie przystąpi do stowarzyszenia.

Przykład Argentyny pokazuje, że ewentualna zmiana układu sił może wpłynąć na ekspansję BRICS. W przypadku radykalnych zmian na politycznym Olimpie w nowo przyłączonych państwach, członkostwo w BRICS może zostać zawieszone lub zakończone. Jest to znak, że BRICS potrzebuje ponadrządowej i bardziej instytucjonalnej struktury.

Co BRICS i nowi członkowie mogą sobie nawzajem dać?

Wraz z dodaniem nowych członków, całkowita populacja w krajach bloku osiągnęła 3,5 miliarda ludzi, czyli prawie połowę światowej liczby. Oznacza to, że BRICS rzeczywiście staje się stowarzyszeniem globalnym.

Jedną z uderzających cech nowych członków jest to, że są to kraje produkujące ropę naftową. W obecnej strukturze BRICS odpowiada za co najmniej 40% światowego wydobycia ropy naftowej i od tej pory jest graczem, z którym należy się liczyć na rynku węglowodorów. Całkowita wielkość gospodarek BRICS (28,5 biliona dolarów) również znacznie wzrosła, odpowiadając za około jedną trzecią światowej produkcji.

Rosnące znaczenie BRICS w gospodarce światowej może doprowadzić do tego, że system z Bretton Woods, który napędza eksport amerykańskiego kapitału, w dłuższej perspektywie straci swoje wpływy. BRICS może dać nowym członkom szansę na uzyskanie przeciwwagi w polityce zagranicznej. W szczególności kraje, które chcą zrównoważyć wpływy USA, mogą czerpać siłę z członkostwa w BRICS. Nowi członkowie bloku, prowadzący pewniejszą politykę zagraniczną, będą zmotywowani do minimalizowania problemów między sobą i zdobywania "siły pochodnej" w relacjach z konkurentami spoza BRICS.

Czy akcesja Turcji jest możliwa?

Wiadomo, że Turcja jest pozytywnie nastawiona do współpracy z BRICS. W 2017 r. wicepremier Mehmet Şimşek powiedział, że Turcja rozważa przystąpienie do Nowego Banku Rozwoju utworzonego przez BRICS, aby czerpać korzyści z jego projektów. W 2018 r. prezydent Recep Tayyip Erdo?an, który uczestniczył w 10. szczycie BRICS, opowiedział się za instytucjonalną współpracą między Turcją a blokiem. Ostatecznie ogłoszono, że członkostwo Turcji w stowarzyszeniu będzie omawiane na szczycie BRICS w 2022 r., wraz z Egiptem i Arabią Saudyjską.

Staje się jasne, że decyzja o zaproszeniu Turcji do BRICS nie została podjęta, a grupa nie była w stanie osiągnąć konsensusu w tej sprawie. Ponadto Turcja nie znalazła się również wśród 22 państw, które zadeklarowały chęć przystąpienia do BRICS w 2023 roku. To prawda, że Turcja prowadzi w ostatnim czasie najbardziej wielowymiarową i wyważoną politykę zagraniczną, budując bliskie relacje zarówno ze światem zachodnim, jak i z czołowymi graczami BRICS, takimi jak Rosja i Chiny, ale może nie być tak łatwo państwu członkowskiemu NATO dołączyć do grupy antynatowskiej, jak się wydaje.

Co z dedolaryzacją?

Przystąpienie pięciu nowych krajów, w tym największych światowych eksporterów ropy naftowej, do bloku BRICS może przyspieszyć spadek znaczenia dolara w światowym handlu. Prezydent Chin Xi Jinping podczas wizyty w Arabii Saudyjskiej w grudniu 2022 r. zaprosił kraje Zatoki Perskiej do handlu ropą i gazem ziemnym na giełdzie w Szanghaju w juanach, a kilka miesięcy po tej wizycie China National Offshore Oil Corporation po raz pierwszy zastosowała juana w handlu międzynarodowym i sprowadziła 65 tys. ton skroplonego gazu ziemnego ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

Ponadto saudyjski minister finansów Muhammed el-Cedan powiedział, że Arabia Saudyjska jest ?otwarta na negocjacje w sprawie handlu przy użyciu walut innych niż dolar". To stwierdzenie oznacza coś więcej niż koniec systemu petrodolara, ponieważ dedolaryzacja oznacza, że cały handel międzynarodowy, w tym dostawy ropy, może być prowadzony w innych walutach. Niedawna decyzja Brazylii i Chin o prowadzeniu dwustronnej wymiany handlowej w walutach narodowych jest początkiem kroków w tym kierunku.

Na szczycie BRICS w 2023 r. mówiło się o stworzeniu grupy roboczej do stworzenia własnej waluty, zaznaczono, że członkowie BRICS będą zawierać umowy w oparciu o swoje waluty narodowe. Ponadto planowane jest opracowanie niezbędnych systemów płatności, aby zapewnić tani i bezpieczny przepływ pieniędzy między uczestnikami. W tym kontekście na szczycie BRICS, który odbędzie się w Rosji w 2024 r., priorytetem będą trzy kwestie: wzmocnienie roli BRICS w międzynarodowym systemie finansowym; zacieśnienie współpracy między bankami BRICS i wykorzystanie walut BRICS; promowanie współpracy podatkowej i celnej między państwami członkowskimi BRICS.

Ponieważ gospodarki krajów BRICS mają swoją własną charakterystykę, wspólna waluta może nie być tak praktyczna na tym etapie, ale kryptowaluta lub waluta oparta na złocie, która mogłaby być używana w handlu międzynarodowym, może stać się potencjalnym konkurentem dla dolara.

Kraje BRICS dyskutują obecnie nad wykorzystaniem walut cyfrowych, które pozwolą im na wymianę danych finansowych i transakcji poza globalnym systemem SWIFT. Jako innowacyjne rozwiązanie w tej chwili możemy zauważyć cyfrowy dirham emitowany przez bank centralny Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Chiński system płatności transgranicznych oferuje usługi rozliczeniowe dla transakcji w juanach między bankami w różnych krajach. Indyjski Single Payment Interface, system szybkich płatności cyfrowych Pix opracowany przez bank centralny Brazylii oraz pieniądz mobilny (M-Pesa) używany w wielu krajach afrykańskich to przykłady, które mogą przyczynić się do rozwoju systemów płatności cyfrowych BRICS.

Waluty cyfrowe ułatwiają dostarczanie i kontrolowanie pieniędzy, umożliwiają szybki transfer pieniędzy i pozwalają na ich pełną identyfikowalność. Wspólna waluta cyfrowa może być zatem ważnym krokiem w kierunku dedolaryzacji przewidywanej przez BRICS, a także użytecznym narzędziem do ograniczenia korupcji.

Autorem artykułu jest Mürsel Bayram, profesor nadzwyczajny, doktor habilitowany, kierownik Katedry Studiów Afrykańskich Uniwersytetu Nauk Społecznych w Ankarze.

https://www.aa.com.tr/tr/
https://myslpolska.info
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 15.01.24 Pobrań: 16 Pobierz ()
15.01.2024 Niemcy destabilizują Polskę
Wprawdzie Niemcy borykają się z trudnościami, bo i rolnicy blokują Berlin i notowania kanclerza Scholza pikują, niczym nurkujące Stukasy, a państwo obleźli migranci, z którymi nie bardzo wiadomo, co właściwie zrobić, jakie by tu znaleźć dla nich ostateczne rozwiązanie - ale to są jedne sprawy, podczas gdy na budowie IV Rzeszy roboty idą pełną parą, zwłaszcza na odcinku przerabiania III Rzeczypospolitej w Generalne Gubernatorstwo.

Już nikt nie pamięta o zaliczce w kwocie 5 mld euro, jakiej Donaldu Tusku udzieliła Reichsfuhrerin Urszula von der Layen, ale to akurat słusznie, bo to pieniądze mają pójść na zakup wiatraków u Siemensa, który akurat ma 4 mld euro manka, więc co to komu szkodziło, żeby dać Polsce te 5 mld, a za jednym zamachem pokryje się manko u Siemensa, a za resztą sfinansuje pełzający zamach stanu?

Mamy bowiem do czynienia z kulminacją walki o praworządność, rozpoczętej zaraz po pamiętnej, gospodarskiej wizycie Naszej Złotej Pani Anieli Merkel 7 lutego 2017 roku. Przeprowadziła ona osobisty rekonasans, po którym kazała zaprzestać walki o demokrację, a w zamian za to kazała wszcząć walkę o praworządność.

Toteż zaraz w marcu 2017 roku wszystkie organizacje broniące na świecie praw człowieków zwróciły się do Komisji Europejskiej, żeby zrobiła z Polską porządek, bo poziom ochrony praw człowieków w naszym bantustanie urąga wszelkim standardom. Ile za to wspomniane organizacje dostały od BND - tajemnica to wielka - ale niemieckim owczarkom z Komisji Europejskiej nie trzeba było dwa razy tego powtarzać. Zaraz tedy, przy pomocy swoich kanałów, na pierwszą linię frontu walki o praworządność, rzucili niezawisłych sędziów - jak przypuszczam - najpierw tych zorganizowanych, do których później przyłączyli się również wolontariusze, podjudzeni do walki o praworządność przez Judenrat "Gazety Wyborczej", która na tym etapie ściśle koordynuje swoją propagandę z aktualnymi niemieckimi potrzebami.

Organizacją stojącą w awangardzie walki o praworządność jest założona już w roku 1990 - jak tylko wyprowadzony został sztandar PZPR - organizacja "Iustitia", zwana również "Iniurią". Jak wielu tajnych współpracowników SB ze środowiska sędziowskiego ta organizacja skupiła - tego nikt dokładnie nie wie, ponieważ środowisko położyło lachę na opowieści naiwnego pana Adama Strzembosza, któremu się wydawało, że ono samo się "oczyści".

Ale po co ono miało się "oczyszczać" i z czego, jak tu Wojskowe Służby Informacyjne od razu zaczęły werbować agenturę w tymże środowisku, a potem w ślady WSI poszła ABW. Ilu konfidentów zwerbowanych zostało przez nią w ramach operacji "Temida" tajemnica to wielka, podobnie, jak i ta, jaki jest ich udział we wspomnianej organizacji.

Wspominam o tym wszystkim, bo bohaterami dzisiejszej kulminacji walki o praworządność, która zaczyna już wstrząsać fundamentami naszego bantustanu, prowadząc do całkowitego jego obezwładnienia, jak to było w wieku XVIII, są właśnie sędziowie będący funkcjonariuszami wspomnianej organizacji.

Oto Sąd Rejonowy dla dzielnicy Warszawa-Śródmieście. Jak tylko vaginet Donalda Tuska został 13 grudnia ub. roku zakrzywoprzysiężony przez pana prezydenta Dudę, zaraz sąd ów wziął i skazał panów Kamińskiego i Wąsika - za rządów "dobrej zmiany" - ministra i wiceministra spraw wewnętrznych na 2 lata więzienia za to, że w roku 2007 agenci CBA, montując "aferę gruntową", która miała pogrążyć wicepremiera Andrzeja Leppera, spreparowali fałszywą decyzję administracyjną o "odrolnieniu" jakiejś działki na Mazurach.

Bezpieczniakom wprawdzie wolno preparować fałszywe dokumenty i posługiwać się nimi - ale tylko takie, które uniemożliwiają ich zdemaskowanie jako agentów: fałszywe dowody osobiste, fałszywe prawa jazdy, fałszywe dowody rejestracyjne samochodów itp. Nie wolno im natomiast fałszować tytułów własności, czy decyzji administracyjnych - a to właśnie zrobili.

Wprawdzie pan prezydent Duda obydwu dygnitarzy w 2015 roku ułaskawił, ale zrobił to jeszcze przed uprawomocnieniem się wyroku skazującego, co skłania niektórych skorumpowanych, a utytułowanych ekspertów do podważania legalności tego aktu.

Wszelako inni utytułowani eksperci - bo czegóż to utytułowany ekspert nie stwierdzi za pieniądze - utrzymują, że podważanie legalności ułaskawienia jest bezzasadne, bo prezydent jak tylko chce, to może delikwenta ułaskawić w każdej fazie postępowania karnego. Zatem - niby ułaskawieni, ale skazani.

Na podstawie tego stachanowskiego wyroku, sezonowy pan marszałek Hołownia obwieścił, że mandaty poselskie obydwu szubieniczników "wygasły" Wszelako szubienicznicy, za pośrednictwem sezonowego pana marszałka odwołali się do Sądu Najwyższego - i tu się zaczyna prawdziwy kryminał. Otóż totumfacki pana marszałka, niejaki pan Zakroczymski, miał się namawiać z prezesem Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego, panem Prusinowskim, że tę karną sprawę pan marszałek skieruje właśnie do tej Izby, a pan Prusinowski już się uwinie wedle tego, żeby obydwa odwołania oddalić.

Czy jakiś oficer prowadzący to panu Zakroczymskiemu doradził, czy też on sam został wyznaczony do opieki nad sezonowym panem marszałkiem - to nieważne - bo tak się składa że pan Prusinowski też jest funkcjonariuszem organizacji "Iustiutia". To są te kwalifikacje. Wszystko to działo się przy otwartej kurtynie, ale najwyraźniej nad panem Prusinowskim i panem Zakroczymskim czyjaś Mocna Ręka trzyma parasol ochronny, bo żaden z nich nie został dotąd aresztowany - a myślę, że za samo tak ostentacyjne usiłowanie przestępstwa przeciwko wymiarowi sprawiedliwości powinni być aresztowani obydwaj.

Aliści wmieszał się w ten burdel prezes Izby Karnej SN, który sprawę skierował do Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN, która postanowienie sezonowego pana marszałka Hołowni uchyliła. Natychmiast utytułowani eksperci, a za nimi - wszystkie panienki z vaginetu Donalda Tuska i okolic, wśród nich - moja faworyta, Wielce Czcigodna Anna Maria Żukowska z pierwszorzędnymi korzeniami - zaczęły ćwierkać, że to wszystko nieważne, bo tej właśnie Izbie SN luksemburscy przebierańcy na żądanie niemieckiej BND, na wszelki wypadek, jeszcze przed Bożym Narodzeniem odmówili statusu sądu.

W tej sytuacji funkcjonariusz "Iustitii" z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia, pan Piotr Maksymowicz, kazał policji obydwu szubieniczników aresztować i wsadzić do kryminału. Policja dostała stosowne papiery 9 stycznia i już-już przystąpiłaby do aresztowania - ale pan prezydent Duda akurat zaprosił był obydwu szubieniczników do Pałacu swego na uroczystość i nawet się z nimi oficjalnie sfotografował. Tedy policyjne radiowozy otoczyły Pałac Namiestnikowski przy Krakowskim Przedmieściu, kontrolując wszystkie wyjeżdżające stamtąd samochody i otwierając ich bagażniki - ale widocznie Wielce Czcigodny minister spraw wewnętrznych w vaginecie premiera Tuska, pan Kierwiński, zwany przez złośliwców "Kurwińskim", jeszcze nie wydał im rozkazu wtargnięcia do Pałacu Prezydenckiego i zrobienia tam rewizji w poszukiwaniu Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.

Tymczasem za dwa dni, to znaczy - 11 stycznia - Sąd Najwyższy, a konkretnie - wspomniana Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN, która - według luksemburskich przebierańców wcale nie jest sądem - ma orzec, czy wybory 15 października ub. roku były ważne, czy nie. Jeśli orzeknie, że były ważne - to czy vaginet Donalda Tuska zakwestionuje to orzeczenie, jako nie wydane przez żaden sąd - czy hipokryzja mu podpowie, by skorzystać z okazji i siedzieć cicho? Jeśli natomiast orzeknie, że nie były ważne to już dzisiaj, to znaczy - 9 stycznia - były prokurator z czasów pierwszej komuny, a potem - były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej , pan Wojciech Hermeliński - otwartym tekstem zapowiada, że wtedy będzie "rewolucja". A podczas rewolucji, wiadomo - "głos ma towarzysz Mauzer".

Stanisław Michalkiewicz
--------------------------------
To zrobił PiS
Link
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 15.01.24 Pobrań: 17 Pobierz ()
16.01.2024 PiS wchodzi w targowickie buty PO
Zastępcy Prokuratora Generalnego skierowali list do Przewodniczącej Komisji Europejskiej i Europosłów o podjęcie działań mających zapobiec łamaniu polskiego prawa

Zastępcy Prokuratora Generalnego skierowali list do Przewodniczącej Komisji Europejskiej i Europarlamentarzystów, w którym wskazali, że w ostatnich latach przedstawiciele Komisji Europejskiej wielokrotnie zwracali uwagę na kwestie związane z przestrzeganiem praworządności w Polsce, natomiast jak podkreślili Komisja milczy w sytuacji gdy ta praworządność jest ostentacyjnie łamana.

"Działania Prokuratora Generalnego Adama Bodnara mogą zagrażać interesom ekonomicznym Unii Europejskiej związanym z zasadą swobodnego przepływu kapitału między krajami wspólnoty, a także znacznym zaangażowaniem krajów wspólnoty w przedsięwzięcia gospodarcze na terenie Polski. Prokuratura w Polsce zajmuje się aktywnym ściganiem przestępstw popełnionych na szkodę UE, w tym wyłudzeniom środków z budżetu unijnego oraz oszustwom w podatku VAT, związanym z wewnątrzwspólnotową dostawą towarów i usług."

Zastępcy Prokuratora Generalnego zwrócili się z apelem do przedstawicieli społeczeństw wspólnoty europejskiej oraz organów wykonawczych Unii Europejskiej o podjęcie stosownych działań mających na celu zapobieżenie naruszeniom przepisów prawa w Polsce.
Zastępcy Prokuratora Generalnego podkreślili, że w każdym demokratycznym kraju, rząd ma prawo do podejmowania inicjatyw ustawodawczych zmieniających kształt i skład organów państwa, jednak musi się to odbywać zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa.
Działania podjęte przez Ministra Sprawiedliwości Prokuratora Generalnego Adama Bodnara, będące próbą usunięcia ze stanowiska I Zastępcy Prokuratora Generalnego Prokuratora Krajowego Dariusza Barskiego wbrew przepisom prawa - art. 14 par 1 ustawy Prawo o prokuraturze, przewidującego zgodę Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na odwołanie Prokuratora Krajowego i zastąpienie go nieistniejącą ustawowo funkcją "pełniącego obowiązki Prokuratora Krajowego" wytwarzają stan destabilizacji pracy prokuratury w Polsce. Zastępcy Prokuratora Generalnego zwrócili uwagę, że takie działanie, może bardzo istotnie obniżyć poziom ochrony prawnej obywateli Polski przebywających na terenie Unii Europejskiej, obywateli Unii Europejskiej przebywających na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, a także poziom bezpieczeństwa wewnętrznego kraju i jego obywateli.
Zastępcy Prokuratora Generalnego podkreślili, że zamach na jedną z najważniejszych instytucji w państwie, jaką jest prokuratura, godzi w podstawy demokratycznego państwa prawa i niezależność prokuratorów oraz prowadzi do chaosu i paraliżuje funkcjonowanie tej instytucji w okresie napiętej sytuacji międzynarodowej, gdy przedmiotem ważnych postępowań są akty sabotażu i działalność obcych wywiadów.

Dział Prasowy
Prokuratura Krajowa
https://twitter.com/PK_GOV_PL/status/1746801062894342326
----------------------------
Gdy PO skarżyła się do Brukseli na działania PiS, ludzie Kaczyńskiego krzyczeli o Targowicy. Teraz scenariusz się powtarza, tylko główni aktorzy zamienili się miejscami, co potwierdza, że oba obozy mają konotacje antypolskie.
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 16.01.24 Pobrań: 18 Pobierz ()
16.01.2024 Poważna wada ustrojowa, która niszczy Rzeczpospolitą, osłabia państwo, stanowiąc mechani
Do Uczestników Ruchu JOW

Od 30 lat Ruch na rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych zwraca uwagę na fundamentalną wadę założycielską ustroju konstytucyjnego III Rzeczypospolitej: patologiczną ordynację wyborczą do Sejmu, która odbiera Polakom podmiotowość, uniemożliwiając milionom obywateli indywidualne ubieganie się o mandat poselski. Tylko liderzy partii politycznych mają przywilej decydowania, kto ma większe, a kto mniejsze szanse zostania posłem. Jest to poważna wada ustrojowa, która niszczy Rzeczpospolitą, osłabia państwo, stanowiąc mechanizm negatywnej selekcji elit. Działanie tej negatywnej selekcji i ciągłe pogarszanie się kultury życia publicznego obserwujemy niezmiennie od czasu pierwszych wyborów do Sejmu III RP 27 października 1992 roku aż do ostatnich wyborów, które odbyły się 15 października 2023 roku. Było już tych wyborczych rund 10. Po każdej z tych rund następowała karuzela wymiany obsady tysiąca dobrze płatnych stanowisk, które po wyborach obsadzane są ludźmi lojalnymi wobec partii władzy, bez względu na ich umiejętności i kompetencje.

Polska stała się sienkiewiczowskim "postawem sukna", które przykrawane jest według prywatnych interesów w sposób nieodpowiedzialny, bez obawy o konsekwencje.

A konsekwencji nie ma, bo Polacy nie posiadają możliwości rozliczenia każdego polityka indywidualnie i usuwania skompromitowanych osób z życia publicznego. Ordynacja wyborcza odbiera im to prawo.

Sytuacja po ostatnich wyborach skłania do bardzo głębokiej refleksji. Widać jak na dłoni skutki zaniku kultury debaty, braku wymiany myśli i braku spokojnej dyskusji nad kierunkami naprawy i rozwoju. W życiu publicznym głównie toczy się kłótnia o stanowiska. Zanika poczucie wspólnoty w stopniu, który staje się groźny dla dalszego funkcjonowania państwa.

Zmiana wymaga odwagi. Miejmy więc odwagę ciągłego, uporczywego dopominania się o realizację podstawowych praw Polaków, które zawarte są w postulatach Ruchu JOW. Wymaga tego szacunek choćby dla naszej własnej historii. Konstytucja 3 Maja oddaje hołd pamięci "przodków naszych jako fundatorów rządu wolnego" i odwołuje się do wielosetletniego dorobku Polaków w tworzeniu pionierskich i skutecznych instytucji parlamentarnych.

Im bardziej niestabilna staje się sytuacja polityczna w Polsce, tym mocniej trzeba domagać się zmiany sposobu wybierania posłów. Klasa polityczna będzie wymyślać tysiące powodów, dla których tego się nie da zrobić. Dlatego wykażmy się determinacją, bo innej drogi nie ma.

III Rzeczpospolita musi wreszcie wejść na drogę przestrzegania swobodnego prawa do kandydowania. Wybory muszą zostać zdecentralizowane, gdzie 460 posłów wybiera się w 460 okręgach wyborczych, gdzie sami, wskazani przez kandydatów, obywatele liczą głosy na dole w okręgach i to publicznie przy udziale kamer i gdzie zamiast absurdalnej liczby tysięcy podpisów, prawo kandydowania uzyskuje się przedstawiając tych podpisów 10.

Życzę wszystkim w Nowym Roku 2024 realizacji ich prawa do wolnego, nieskrępowanego, indywidualnego kandydowania w wyborach do Sejmu. Tak, jak było w Polsce przez wieki i jak jest teraz w wiodących demokracjach świata.

Tomasz J. Kaźmierski
Prezes Stowarzyszenia JOW
www.jow.pl

31 grudnia 2023 r.
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 16.01.24 Pobrań: 18 Pobierz ()
16.01.2024 Tragedia Gazy
W ferworze wojny każda ze stron bezpośrednio lub pośrednio zaangażowanych na polu walki zarzuca drugiej lub stronom trzecim brak woli zawieszenia działań wojennych i przystąpienia do rokowań, najczęściej na warunkach dla nich nie do przyjęcia.

Gdy świat zachodni obojętnieje wobec wojny na Ukrainie i mało kogo obchodzi poświęcanie kolejnych roczników ukraińskich mężczyzn zdolnych do walki na froncie, na plan pierwszy wysuwa się krwawy odwet Izraela w Gazie.

Ze względu na eksterminację ludności cywilnej tego obszaru oraz groźbę eskalacji konfliktu na sąsiednie państwa, mamy do czynienia z niebezpieczną odsłoną konfrontacji. Do wielu komentatorów zaczyna docierać prawda o wyjątkowo podłym traktowaniu tej części Autonomii Palestyńskiej, którą Izrael uczynił największym na świecie więzieniem pod gołym niebem.

Strefa Gazy to obszar ok. 360 km kw. powierzchni (nieco więcej niż zajmuje Kraków), zrujnowany gospodarczo i uzależniony całkowicie od pomocy zewnętrznej. Największej dostarczają jej Stany Zjednoczone, a od Izraela zależą dostawy i dystrybucja. Donatorami dla Palestyńczyków z Gazy są także państwa zachodnioeuropejskie, sąsiedzi arabscy i muzułmańscy. Kilka miliardów dolarów rocznie decyduje o egzystencji ok. 2,3 mln ludności, skazanej na okrutną wegetację (bez możliwości legalnego wyjazdu czy osiedlenia za granicą).

Większość mieszkańców Gazy stanowią potomkowie uchodźców, którzy opuścili swoje ziemie podczas wojny izraelsko-arabskiej 1948 roku. Źródła konfliktu sięgają wszak czasów biblijnych. Legenda "ziemi obiecanej" i "narodu wybranego" dała podstawy podboju przez starożytnych Izraelitów krainy Kanaan.

Powołując się na "wolę boską", przy pomocy gwałtu i grabieży dokonano pierwszej kolonizacji "ziemi świętej". Po blisko 19. wiekach od upadku starożytnego Izraela (lata 34-70 n.e.), z woli Brytyjczyków (Deklaracja Balfoura z 2 listopada 1917 roku) odbudowano "Dom Narodowy" Żydów w Palestynie, ale wtedy znów zderzyły się ze sobą dwa żywioły etniczne i religijne. Dążenia autochtonicznych Arabów palestyńskich były sprzeczne z aspiracjami żydowskich syjonistów. Wielka Brytania ostatecznie zrezygnowała z zarządzania terytorium mandatowym Palestyny, przyznanym jej przez Ligę Narodów. Proklamowanie Państwa Izraela w 1948 roku oznaczało przejście do fazy "wrogiej koegzystencji", która trwa do dzisiaj.

Znaczenie Strefy Gazy

od czasów najdawniejszych (od kilku tysięcy lat) było określone przez strategiczne położenie na szlaku handlowym Via Maris, łączącym Afrykę Północną z krajami Lewantu na północy. Ten najważniejszy szlak transportu towarów we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego wpływał na relacje w ramach całego Bliskiego Wschodu. Bogata historia rozmaitych zależności i imperialnych dominacji dowodzi niezwykłej wagi, ale i żywotności tego obszaru wraz z zamieszkującą go ludnością.

Na podstawie rezolucji nr 181 Zgromadzenia Ogólnego ONZ z 29 listopada 1947 roku Palestyna jako mandat brytyjski została podzielona na dwa państwa: żydowskie i arabskie. Gaza miała znaleźć się w państwie arabskim, gdyby nie proklamowanie Izraela i wybuch wojny izraelsko-arabskiej. W jej następstwie Gaza znalazła się pod kontrolą Egiptu do 1967 roku. Ten traktował ją jako swoisty bufor i bazę wypadową dla popieranych przez siebie bojowników palestyńskich (fedainów), prowadzących wojnę partyzancką przeciw Izraelowi.

Izrael okupował Gazę od wojny sześciodniowej do 1994 roku, kiedy utworzono Autonomię Palestyńską. W jej ramach sprawował jednak całkowitą kontrolę nad przestrzenią powietrzną oraz granicami. Miało to sprzyjać nie tylko wzajemnemu bezpieczeństwu, ale także konsolidacji surogatu państwowości palestyńskiej. Tymczasem nieudolność zarządzania, korupcja i skłócenie polityków palestyńskich stały się przyczyną napięć społecznych. Dało to asumpt powstaniu palestyńskiemu w 2000 roku (Intifada Al-Aksa), na fali którego urosły w siłę antyizraelskie formacje zbrojne Hamas i Islamski Dżihad.

W wyniku wyborów parlamentarnych w 2006 roku mandat do rządzenia w Gazie otrzymał niespodziewanie Hamas, który mimo braku uznania prawa do sprawowania rządów w Autonomii Palestyńskiej (przez Izrael, USA i Unię Europejską), stał się siłą dominującą w kontrze do al-Fatah. Faktycznie doszło wtedy do utworzenia dwu rządów: dla Strefy Gazy i dla Zachodniego Brzegu Jordanu. Po stronie drugiego stanęły m.in. Egipt, Jordania i Arabia Saudyjska.

Strefa Gazy znalazła się odtąd w całkowitej izolacji międzynarodowej i w permanentnym konflikcie z Izraelem. Oprócz blokad w dostawach zaopatrzenia władze izraelskie wielokrotnie organizowały przeciw Hamasowi rozmaite "ekspedycje karne".

Hamas uznaje siebie za polityczno-wojskową reprezentację Strefy Gazy. Jego pełna nazwa to Muzułmański Ruch Oporu (Harakat al-Mukawamma al-Islamija). Powstał w 1987 roku, głosząc hasła islamizmu, palestyńskiego nacjonalizmu i antysyjonizmu. W kontekście notorycznej presji ze strony Izraela przyjął strategię radykalnego upominania się o swoje interesy, sięgając do zbrodniczych zamachów, gwałtów i porwań. Musiało to skończyć się jednoznaczną reakcją Izraela. Jednocześnie pociągnęło za sobą atak na ludność cywilną.

W odczuciach rodzin ofiar rodzi żądzę zemsty i zaszczepia w kolejnych pokoleniach Palestyńczyków nienawiść jako siłę napędową odwetu. Zastanawia więc, dlaczego obrońcy racji Izraela nie są w stanie wyperswadować rządzącym tym państwem, że jest to droga donikąd. Prędzej czy później wojna wciągnie państwa stające w obronie niepodległej Palestyny. Odmawianie jakichkolwiek racji istnienia drugiej stronie grozi klęską samemu Izraelowi.

Brutalne rozprawianie się wojsk izraelskich z Hamasem w następstwie ataku na Izrael z 7 października 2023 roku ma służyć przywróceniu "kruchego pokoju". Na razie wielu wątpi w powodzenie tej akcji, która pociągnęła za sobą ok. 23 tys. ofiar.

Przy tym mało kogo obchodzi dziwna kwalifikacja tej wojny. Nie jest to bowiem wojna symetryczna między państwami, lecz starcie uzbrojonego po zęby państwa z organizacją, stanowiącą podporę egzystencji części narodu palestyńskiego. Radykalne ugrupowanie islamskie, kontrolujące od 2007 roku Strefę Gazy, a właściwie organizujące całe życie tej społeczności, w imię prawa swojego narodu do życia w godności, sięga do wszystkich możliwych środków, w tym do terroryzmu. Jest to więc "wojna sprawiedliwa" w imię prawa do samostanowienia Palestyńczyków jako narodu we własnym państwie (zgodnie z Kartą Narodów Zjednoczonych).

Na oczach całego świata...

naruszane są powszechne reguły prowadzenia wojny, w tym podstawowe konwencje dotyczące traktowania ludności cywilnej i jeńców wojennych. Poza papieżem Franciszkiem milczą lokalne kościoły, a niektóre wręcz nawołują do eskalacji. Gdzie są "błogosławieni, którzy wprowadzają pokój?". Gdy słyszę przy okazji świąt Bożego Narodzenia o przyjściu na świat w Betlejem "Księcia Pokoju", to mierzi mnie hipokryzja religijnych i świeckich podżegaczy wojennych. Milczą - poza jednostkami - intelektualiści, świat akademicki, partie polityczne, związki zawodowe. Nastał czas paradoksu "budowania pokoju przez wojnę". Dziennikarze - o wciórności! - ścigają się w predykcjach, kto wygra proroctwo, że rok 2024 przyniesie wybuch trzeciej wojny światowej.

Groza sytuacji polega na tym, że kolejny raz zastosowano zasadę kolektywnej odpowiedzialności za działania ekstremistów islamskich. Zatem, czy izraelskie działania odwetowe "aż do skutku" oznaczają całkowite zrównanie z ziemią Strefy Gazy i wypędzenie ludności? Czy rzeczywiście na naszych oczach urzeczywistnia się "syjonistyczna wizja kolonialna", zakładająca radykalny transfer ludności i zmiany demograficzne w celu wykreślenia nowych granic polityczno-terytorialnych? Dlaczego poszukiwanie odpowiedzi na te pytania nie rodzi szerokiego sprzeciwu opinii międzynarodowej? Jak długo można namyślać się w kręgach decydentów zachodnich, ale i wielu państw arabskich nad podjęciem skutecznej inicjatywy dyplomatycznej na rzecz przerwania rozlewu krwi?

Odnosi się wrażenie, że Zachód jest sparaliżowany nie tylko dziwną niemocą, ale i "poprawnościowym" stosunkiem do Izraela, któremu - jak się okazuje - wolno znacznie więcej, niż innym państwom. Dzięki przyzwoleniu amerykańskiego patrona, roli diaspory żydowskiej i misjonizmowi fundamentalistów religijnych w USA, Izrael przez lata realizował politykę zbrojnego odpierania presji ze strony bliższych i dalszych sąsiadów, stroniąc od kompromisu. Izraelska polityka "dziel i rządź" prowadziła do skutecznego rozbijania jednolitego frontu Autonomii Palestyńskiej. W ten sposób Jerozolima unikała rozmów pokojowych, powołując się na skłócenie przywództwa palestyńskiego.

Konflikt izraelsko-palestyński pokazuje od kilkudziesięciu lat, że brak woli pojednania i podzielenia się suwerennością nad ziemią palestyńską jest w dużej mierze rezultatem bezwarunkowego poparcia USA dla jednej tylko strony. Izrael arbitralnie wskazuje swoich wrogów i znajduje akceptację państw Zachodu dla swojej determinacji w ich eliminowaniu. Wymyka się też potępieniom moralnym, co jest usprawiedliwiane tragicznymi losami narodu żydowskiego, który był ofiarą największych zbrodni w historii.

Nie jest to pierwszy przypadek, kiedy w wojnie narodowowyzwoleńczej stosowane są środki ekstremalne. Wystarczy wspomnieć kontrowersyjną postać Jasira Arafata, który stworzył i kierował Palestyńskim Ruchem Wyzwolenia Narodowego al-Fatah i nie stronił od terroryzmu. Izrael zresztą odpowiadał "pięknym za nadobne". Przyjmując strategię zbrojnego przetrwania we wrogim środowisku międzynarodowym, umocnił swoją pozycję na Bliskim Wschodzie poprzez zwycięskie wojny, dzięki przemożnemu wsparciu USA. Wszystko to prowadziło do nakręcania ekstremizmów i permanentnego konfliktu na wielu frontach.

Problem palestyński sprowadza się obecnie nie tylko do zakończenia krwawej wojny, ale uruchomienia wszystkich możliwych dźwigni, które doprowadziłyby do zmiany orientacji politycznych po obu stronach - z konfrontacyjnych na rozjemcze i koncyliacyjne. W istocie sprawa rozbija się o zmianę kierownictwa politycznego tak w Izraelu, jak w Autonomii Palestyńskiej. Jeśli chodzi o Izrael, to prawicowy rząd Benjamina Netanjahu podzielił społeczeństwo izraelskie, a wielu obywateli tego państwa postrzega premiera obecnego gabinetu wojennego (rządu jedności) jako odpowiedzialnego za tragedię. Koniec wojny, a może tylko dłuższe zawieszenie broni będą zapewne końcem jego kariery politycznej.

Porażka w zapobieżeniu październikowemu atakowi Hamasu wyraża się nie tylko w niezmierzonym bólu po stracie ponad 1400 cywilów i żołnierzy, ale także w poderwaniu reputacji państwa izraelskiego jako gwaranta bezpieczeństwa. Przede wszystkim ucierpiał wizerunek systemu odstraszania. Zostało nadszarpnięte morale armii i sił specjalnych, co wywołało głęboką traumę i szok w społeczeństwie. Dotknęło także gospodarki i funkcjonowania infrastruktury krytycznej.

Wszystko to sprzyja myśleniu o zmianie przywództwa i powrocie do takiej orientacji politycznej, która zapobiegnie dalszej degradacji stosunków z Palestyną, ale i przywróci wiarę w możliwość normalizacji z najważniejszymi graczami sceny bliskowschodniej.

Niemal 18-letnie rządy Netanjahu przyczyniły się do erozji systemu demokratycznego w Izraelu i pozbycia się szans na pokojową regulację stosunków z Palestyńczykami. Przełomem stało się ubiegłoroczne przebudzenie izraelskiego społeczeństwa w proteście przeciw próbom wprowadzenia rządów autorytarnych. Obrona niezależności systemu sądownictwa (w tym Sądu Najwyższego) oraz gwarancji swobód obywatelskich okazała się sukcesem. Ten proces może wpłynąć także na kwestię palestyńską.

Jeśli bowiem wychodząca z apatii większość społeczeństwa pojmie, iż nie można zbudować stabilnej demokracji we własnym państwie, gdy jednocześnie uciska się miliony Palestyńczyków, pozbawia ich praw i dyskryminuje poprzez akcje osadnictwa na ziemiach okupowanych, to otworzy się droga do dialogu i kompromisu.

Podstawowe pytanie...

brzmi jednak, czy strona przeciwna będzie gotowa do jakichkolwiek negocjacji. Wszak Hamas odmawia uznania prawa do istnienia Państwu Izraela. Wojna obnażyła niezwykłą słabość projektu jednolitej Autonomii Palestyńskiej (utworzonej na podstawie porozumień z Oslo o wzajemnym uznaniu Izraela i Organizacji Wyzwolenia Palestyny, podpisanych 13 września 1993 roku w Waszyngtonie). 4 stycznia 2013 roku formalnie zostało proklamowane Państwo Palestyny, na podstawie dekretu prezydenckiego, ale istniejąca dwuwładza Gazy i Zachodniego Brzegu Jordanu podważa jego podmiotowość.

Paradoksem sytuacji jest to, że radykałowie stali się faktycznie jedynym reprezentatywnym głosem Palestyńczyków. Według badań Arab World for Research and Development (AWRAD) z 14 listopada 2023 roku, aż 59% mieszkańców Strefy Gazy i Zachodniego Brzegu popiera Hamas, a tylko 8% opowiada się za przywództwem prezydenta Mahmouda Abbasa.

Ścieranie się orientacji konfrontacyjnej (Hamas) i pojednawczej ("stara gwardia" al-Fatah) nie sprzyja utworzeniu jednolitego frontu politycznego do rozmów z Izraelem. Wiele wskazuje na to, że przy udziale Stanów Zjednoczonych zostanie wypracowana formuła podziału odpowiedzialności za Strefę Gazy między Izrael i cywilną reprezentację Palestyńczyków. W obecnej sytuacji politycznej trudno jednak sobie wyobrazić, aby jakikolwiek palestyński przywódca zyskał w najbliższym czasie powszechne poparcie dla podjęcia rozmów pokojowych z Izraelem.

Obserwatorzy z Chatham House wskazują na b. sekretarza generalnego Fatahu Marwana al-Barghusi (Barghouti), który spędził w więzieniu 21 lat i cieszy się dużą popularnością. Przypisuje się mu atut południowoafrykańskiego Nelsona Mandeli, tj. charyzmy prześladowanego przywódcy, który może wystąpić w roli "męża opatrznościowego". Na razie jednak przeważają spekulacje i nie wiadomo, który scenariusz sprawdzi się w praktyce. Tym bardziej, że zdeterminowane dowództwo polityczne i wojskowe Izraela póki co nie bierze w ogóle pod uwagę opcji rozjemczej.

Na problem przyszłości Gazy można spojrzeć z geopolitycznego i prawnomiędzynarodowego punktu widzenia. Problem geopolityczny sprowadza się do utrzymania za wszelką cenę zachodniej supremacji i dominacji Zachodu w regionie Bliskiego Wschodu. Nie bez znaczenia są ambicje koncernów zachodnich dotyczące pól gazowych u wybrzeży Gazy i Libanu, a także kontrola szlaków transportowych w regionie. Najważniejsze natomiast zadanie "aktywnego" powstrzymywania Arabów spoczywa na Izraelu, jako forpoczcie wpływów amerykańskich.

Ponieważ wolę zmiany istniejącego porządku demonstrują państwa w bezpośrednim sąsiedztwie Izraela, jak Egipt, Iran, Turcja, Arabia Saudyjska, a do gry włączają się także Rosja i Chiny, zatem rodzą się naturalne przesłanki do rewizji zachodniego dziedzictwa kolonialnego. Gerontokratyczna administracja w Waszyngtonie nie jest w stanie podjąć żadnych skutecznych kroków na rzecz rozwiązania dwupaństwowego. W ten sposób stopniowo dojrzewa idea międzynarodowej konferencji wielostronnej, ale ta będzie możliwa jedynie po głębokich przewartościowaniach w polityce i strategii amerykańskiej.

Izraelczycy i Amerykanie muszą zgodzić się na to, że uznając prawo narodów do samostanowienia, nie mogą dłużej arbitralnie rozporządzać losem narodu palestyńskiego, który dąży do samodzielnego wypowiadania się w swoich sprawach wewnętrznych i stosunkach z innymi. Prawo międzynarodowe zna pojęcie prawa do własnej ojczyzny (niem. Recht auf die Heimat). Można je uznać za prawo warunkujące korzystanie przez Palestyńczyków z przywileju samostanowienia, a także do zabezpieczenia konstytutywnych warunków tożsamości grupowej.

Przypadek dążeń narodu palestyńskiego do samostanowienia należy jednak do szczególnie konfliktogennych. Na podłożu pretensji historycznych, racji geograficznych, demograficznych i religijnych, trwa endemiczny konflikt o zasięgu strategicznym, którego zakładnikami są dwie wspólnoty narodowe o rodowodzie semickim. Łączy je w dużej mierze wymiar społeczny i kulturowy, ale rozdziela przepaść emocjonalna i ideologiczna. Wydaje się zatem, że obie skonfliktowane strony nie są w stanie poradzić sobie same z rozwiązaniem tego dramatu w przewidywalnej przyszłości. Tym bardziej, że bliskowschodnie pandemonium konfliktów obejmuje dezintegrację i wojnę domową w Syrii, chaos wewnętrzny w Iraku, aktywność proirańskiego Hezbollahu na południu Libanu, prowokacje bojowników Huti z Jemenu, rywalizację między Iranem a Arabią Saudyjską i Turcją.

Potrzebne jest więc, przy słabnącej pozycji Stanów Zjednoczonych i blokowaniu przez nie Rady Bezpieczeństwa ONZ, ustanowienie swoistego "podziału pracy" w sensie rozłożenia wysiłków między różne państwa w celach akceptowanych przez każde z nich. W takim wielostronnym podejściu udałoby się być może uzgodnić kolektywne zarządzanie konfliktem oraz odpowiedzialność zespołową państw zaangażowanych w regionie Bliskiego Wschodu. Dyplomacja amerykańska, unijna, turecka, egipska, saudyjska, irańska, rosyjska i chińska mogłyby odegrać ważną rolę w ustaleniu modus vivendi, jako punktu wyjścia dla nowego status quo.

Oba narody - izraelski i palestyński - mają prawo do korzystania z prawa do własnej ojczyzny, jako wspólnoty, przestrzeni i tradycji, na zasadzie określenia i poszanowania swoich odrębności. Być może warunkiem pokojowego współistnienia w przyszłości jest wzajemne zdystansowanie się, zbudowanie za obopólną zgodą instytucji pojednawczych, moderacyjnych i normalizacyjnych. Sprowadzenie konfliktu na niższy poziom emocji pozwoliłoby na zmianę wzajemnych nastawień i postrzegania. Czas najwyższy, aby notable dyplomacji międzynarodowej zaczęli myśleć o nowych mechanizmach, ułatwiających realizację prawa Palestyńczyków do własnego państwa, z poszanowaniem wspólnego dziedzictwa "domu rodzinnego" (terra nativitatis mea).

Prof. Stanisław Bieleń
https://myslpolska.info
--------------------------
Od zakończenia II wojny światowej Izrael zbombardował, najechał i okupował więcej krajów Bliskiego Wschodu i Afryki niż poprzednie imperia kolonialne, z wyjątkiem USA. Lista izraelskich ofiar obejmuje: Palestynę, Syrię, Liban, Egipt, Irak, Jordanię, Sudan i Jemen. Jeśli uwzględnimy kraje, w których Izrael przeprowadził quasi-tajne ataki terrorystyczne i zabójstwa, lista znacznie się poszerzy o kilkanaście krajów Europy i Azji - w tym USA poprzez działającą tam sieć syjonistycznego terroru.

Sile wojskowej Izraela, jego zdolności do toczenia wojen zaczepnych wedle woli, towarzyszy niemal całkowita bezkarność. Pomimo wielokrotnego naruszenia prawa międzynarodowego, w tym zbrodni wojennych, Izrael nigdy nie stanął przed międzynarodowym trybunałem, ani nie został poddany sankcjom gospodarczym, ponieważ rząd USA wykorzystuje swoją pozycję do wetowania rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ i wywierania nacisków na swoich sojuszników w NATO-UE.
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 16.01.24 Pobrań: 18 Pobierz ()
16.01.2024 Na bezrybiu i rak ryba
Była rzecznik praw obywatelskich, była sędzia NSA oraz TK Ewa Łętowska zapytana czy użycie Kodeksu Spółek Handlowych do przejęcia i likwidacji TVP, PR i PAP było zgodne z prawem odpowiedziała: "Z braku laku dobry i opłatek".

Mój komentarz na temat takich jak pani Łętowska autorytetów też pochodzi ze skarbca ludowych mądrości: "Na bezrybiu i rak ryba". Jak przewiduje kodeks tłumacza przysłów i związków frazeologicznych nie tłumaczy się dosłownie i lepiej niech tak zostanie.

W tym rzecz, że w większości zagadnień społecznych i prawnych społeczeństwo polskie ma do dyspozycji jako ekspertów tylko takie jak pani Łętowska słowiki zastępcze, a właściwie ryby zastępcze czyli jak ja to mówię "wyroby czekoladopodobne".

Taki też jest skład obecnego (nie)rządu. Minister edukacji nie zna się na edukacji, minister obrony narodowej nie zna się na wojsku, minister zdrowia nie zna się na medycynie, a premier nie zna się na niczym. Sam kiedyś mówił, że gdyby nie wejście w politykę uczyłby historii w szkole podstawowej w Kościerzynie. Dlaczego w Kościerzynie nie pamiętam choć słyszałam to na własne uszy.

Przyjaźniłam się z niektórymi chłopcami ze "Świetlika" gdy nikt w najśmielszych marzeniach nie przypuszczał, że którykolwiek z tych zwykłych robotników wysokościowych będzie rządził krajem i uczestniczyłam czasem w ich firmowych imprezach. Tusk w "Świetliku" odgrywał rolę marginalną i jego praktycznie nie znałam. Być może nie docenialiśmy jego prawdziwej roli.

Jak podała Rzeczpospolita szefem Orlenu ma zostać Elżbieta Bieńkowska. Bieńkowska zasłynęła komentarzem: "ale jaja, ale jaja, ale jaja" do uzyskanej od Pawła Wojtunika (szef CBA za rządów PO-PSL) informacji o dokonanym na polecenie obecnego ministra kultury Sienkiewicza prowokacyjnym podpaleniu budki pod rosyjską ambasadą w czasie marszu Niepodległości w 2014 roku. Twierdziła też, że "za 6 tys. złotych pracuje tylko idiota albo złodziej".

Informacja o zatrudnieniu Bieńkowskiej na tym stanowisku to kolejne posunięcie mające na celu obniżenie wartości Orlenu. Ustawa o utrzymaniu zamrożenia cen energii, na które ma się złożyć jedynie Orlen w kwocie 15 miliardów złotych i do której w niejasny sposób dołączono część dotyczącą wiatraków spowodowała obniżenie rynkowej wartości spółki o 5,5 miliarda złotych. Informacja, że prezesem spółki ma zostać taka potęga intelektu jak Elżbieta Bieńkowska może dla wartości Orlenu okazać się katastrofalna.

Rząd Tuska znów obrał sobie za cel obniżanie wartości największych polskich aktywów i spółek, aby było łatwiej je sprzedać. To było już przerabiane w latach 90-tych poprzedniego wieku i za rządów PO-PSL w naszym stuleciu. Można by to traktować jak postępowanie głupiego Jasia, który zarzyna kurę znoszącą złote jajka lecz niestety jest jeszcze gorzej. Zarżnięcie kury jest właściwym zadaniem głupiego Jasia, któremu wrogowie gospodarza wypłacą za to kilka judaszowych srebrników. Do zarżnięcia kury, czy podpalenia stodoły głupi Jaś najlepiej się przecież nadaje.

Natomiast sam Sienkiewicz prezentujący się w rozmowach nagranych przez kelnerów jak prawdziwy menel ma najlepsze w tym rządzie kwalifikacje na ministra kultury. Polecenie podpalenia budki też potwierdza jego wysokie kwalifikacje moralne i zawodowe.

Idąc dalej tym tropem - komendantem głównym policji powinna zostać babcia Kasia znana z szacunku do polskiego munduru a stanowisko komendanta straży granicznej powinna objąć Barbara Kurdej Szatan, wyjątkowo lubiana przez funkcjonariuszy tej straży.

Ten ponury żart jest bardzo bliski prawdy. Ministrem spraw zagranicznych został Radosław Sikorski, który zasłynął kilkoma niezwykle dyplomatycznymi wypowiedziami. Między innymi określając relacje polsko amerykańskie jako robienie Amerykanom przez Polaków laski oraz dziękując Amerykanom za wysadzenie gazociągu Nord Stream.

Godnym swojego szefa wiceministrem spraw zagranicznych został Władysław Teofil Bartoszewski syn Władysława Bartoszewskiego. Teofil Bartoszewski nie oczyścił się nigdy z zarzutu obrabowania swego ojca chrzestnego, potomka kresowej rodziny ziemiańskiej, historyka sztuki Andrzeja Stanisława Ciechanowieckiego (herbu Dąbrowa). Ciechanowiecki zapłacił Teofilowi za studia w Cambridge, chciał go nawet usynowić. Ciechanowski założył dwie fundacje - Fundację Zbiorów im. Ciechanowskich, która wyposażyła Zamek Warszawski w ponad 3000 dzieł sztuki, oraz prywatną fundację Non Omnis Moriar do której przekazał swój własny majątek.

Władysław Teofil Bartoszewski założył swoją spółkę Max &Max Limited i za pieniądze Ciechanowieckiego bez jego wiedzy i zgody zakupił dla tej spółki kilka apartamentów w Warszawie. Kiedy jego dobroczyńca odkrył oszustwo i zażądał zwrotu mieszkań Bartoszewski sprzedał je obcym osobom. Prezesem spółki została żona Bartoszewskiego, przekazał jej wszystkie udziały a w 2019 roku spółkę rozwiązano. Ciechanowiecki umarł w 2015 roku zobowiązując przed śmiercią fundację imienia Ciechanowieckich do walki o odzyskanie skradzionego majątku, który sąd wycenił na 17 milionów złotych. Co ciekawe obszernie pisała o tej sprawie Gazeta Wyborcza z dnia 21 czerwca 2021 roku.

Nadmieniam o tym przez tak zwaną ostrożność procesową. O zasługach ojca Teofila w szkalowaniu Polski i Polaków nie warto nawet wspominać. Za niemieckie pieniądze Władysław Bartoszewski gotów był twierdzić, że w czasie okupacji bardziej bał się Polaków niż Niemców, poza tym zasłynął jako autor bon motu, w którym nazwał Polskę "brzydką panną bez posagu".

4 stycznia 2024 roku chór zastępczych autorytetów (czyli zastępczych słowików) w liczbie 23 sztuk wystąpił do nowych władz z apelem o utrzymywanie prawdziwej ich zdaniem wersji historii. Właściwej to znaczy takiej, w której bohaterem narodowym ma nadal być donosiciel Wałęsa, a żołnierze wyklęci mają być zapomniani. Podpisani chcieliby żeby nowe władze potwierdziły ich bohaterstwo być może specjalną uchwałą. Nie warto wymieniać ich nazwisk. Jaki pan taki kram.

Izabela Brodacka Falzmann
-----------------------------
Skład obecnego (nie)rządu: minister edukacji nie zna się na edukacji, minister obrony narodowej nie zna się na wojsku, minister zdrowia nie zna się na medycynie, a premier nie zna się na niczym. Sam kiedyś mówił, że gdyby nie wejście w politykę uczyłby historii w szkole podstawowej w Kościerzynie. Dlaczego w Kościerzynie nie pamiętam choć słyszałam to na własne uszy...
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 16.01.24 Pobrań: 17 Pobierz ()
17.01.2024 Uwięzili nas w Wielkim Teatrze
"to, z czym mamy od lat do czynienia, to Wielki Teatr:

- reżyserem jest Układ, trzymający za pysk 36 (taka smutna prawda nie żadne 38, a 36) milionowy, europejski kraj Unii Europejskiej,
- największej partii opozycyjnej przypadła rola aktora, który jest gotów wykonać każde polecenie reżysera, nawet jeśli reżyser każe mu rżnąć głupa.
- ci, którzy zanęceni (w najlepszym razie bezsensownym) apelem Prezesa poszli na 2 rundę skręconych wyborów są na samym końcu teatralnego rankingu, gdyż pełnią funkcje statystów.

No dobrze - a tacy jak ja, co na apel Prezesa wzruszyli ramionami i zostali w domu?

Cóż - my jesteśmy widzami, co też nie jest wcale miłe, bo widzowie płacą za spektakle, a w naszym przypadku płacimy za to przedstawienie pod przymusem.

Ale przynajmniej nie kolaborujemy (jak aktorzy i statyści) z reżyserem."

to jest fragment tekstu sprzed 9 lat, zamieszczonego na portalu blogmedia24.pl Link

***

Minęło 9 lat, a Teatr (Wielki) ma się dobrze, a nawet - świetnie.
11 stycznia mieliśmy okazję obejrzeć (a kilkadziesiąt tysięcy nawet wziąć udział) jego kolejny spektakl pt. "Protest Wolnych Polaków".

I okazało, się, że mimo upływu 9 lat, wszystko zostało po staremu (choć trzeba było wiele zmienić) (cytat z "Lamparta" autorstwa Tomasiego de Lampedusy).

reżyser - ten sam
aktor - ten sam
statyści - ci sami
no i widz (czyli ja, bo konsekwentnie, zostałem w domu) - ten sam.

***

Co mnie jednak zainteresowało, to nowa fabuła, a konkretnie jej główny bohater.

A bohater to przez "duże B" sam Prezes zaświadczy.

Miks Zawiszy Czarnego ze Skrzetuskim Janem, doprawiony Żołnierzami Niezłomnymi, a posadzony - za niewinność.

No rycerz bez skazy (przynajmniej w wersji oficjalnej), dlatego nie ma co pisać o Lepperze czy Pegasusie, bo zaraz się trollowanie zacznie, ale for the historical truth (miało się nauczycieli angielskiego!) posłużę się dwoma tylko przykładami, z innej (nomen omen) parafii.

***

W najświeższym przestawieniu Wielkiego Teatru zaintrygował mnie wątek włamu milicji (bo policja, to była przed wojną) do Pałacu Prezydenckiego, co wywołało oburzenie oraz reakcje fizjologiczne (kobiety płakały), gdy Bohaterem jakiś milicjant o futrynę - proszę wybaczyć właściwą mi precyzję - pyrgnął.

Tak, to przykre, ale włam do Pałacu Prezydenckiego, to w pisowskich ustach nie przymierzając, jak targnięcie się na sacrum!

Ale ponieważ, mimo już senioralnego wieku, pamięć wciąż mam doskonałą, podpowiedziała mi ona pewną, jak by to delikatnie określić, niekonsekwencję przekazu:

otóż niecałe 4 lata temu, podległa Bohaterowi milicja dokonywała regularnych najść na kościoły, sprawdzając czy na mszy nie ma więcej niż 5 osób, co opisałem tu: Link

?do tego kościoła (w Dąbrowie Białostockiej - przyp. mój) podczas mszy weszła milicja (nie poprawiać - policja, to była przed wojną), bo jakaś (proszę wybaczyć właściwą mi precyzję) menda doniosła, że w świątyni znalazła się liczba wiernych przekraczająca narzucony przez socjalistyczną władzę limit.

Funkcjonariusze naliczyli kilkadziesiąt osób i w związku z tym prowadzone będą czynności wyjaśniające - mówi nadkom. Tomasz Krupa, rzecznik podlaskiej policji.
Link

Podobny numer wycięła milicja w Ostrem, na Żywiecczyźnie

Jak poinformowała Mirosława Piątek, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Żywcu, w czwartek po południu policjanci otrzymali zgłoszenie, że w kościele w Ostrem uczestniczy 16 osób plus osoby odprawiające mszę. Link

Zgroza! 11 ponad normę! Hał der ju! !!! (to nie ja - to taka jedna Greta).

***

Ja rozumiem, że nalot milicji na jakiś tam prowincjonalny kościół nie umywa się do nalotu na Pałac Prezydencki, gdzie mieszka Prezydent, ale mnie, na lekcjach religii uczyli porządni księża i takież siostry zakonne, że kościół (nawet prowincjonalny) to jest Dom Boży i że w nim mieszka Bóg.

No, to kto dla hurrapatriotów i hurrakatolików z Nowogrodzkiej ważniejszy? Bóg czy Prezydent?

Ale to jeszcze nic:

otóż ledwie 3,5 roku temu, milicja Kamińskiego, nie uszanowała nawet pielgrzymki na Jasną Górę!
Po prostu rozgoniła ludzi.

O takim numerze Kamiński musiał wiedzieć i zaaprobować.

Teraz jakieś pretensje, że milicja Kierwińskiego nie uszanowała Pałacu Prezydenckiego?

A propos: pod zaborem rosyjskim, pielgrzymki na Jasną Górę, inwigilowane, szykanowane - odbywały się Link

podobnie, jak pod okupacją niemiecką w czasie II Wojny Światowej. Link

No tak, ale jeszcze parę lat temu, można było przeczytać, że Kamiński to agresywny ateista, który odmawiał przekroczenia progu kościoła.

https://ekspedyt.org/wp-content/uploads/2024/01/Jasna-Gora-rozbicie-pielgrzymki-przez-policje-e1705345554450.png

Kryształowy charakter Bohatera uwieczniony został na stronie milicji (powtarzam: bo policja, to była przed wojną).

Nie wiem, jaki pijarowiec mu to podpowiedział, ale musiał być fachman, może nawet zagraniczny, bo ukazał Bohatera Kamińskiego bez (nomen omen) maski:
samym generałem Moczarem, a nawet Kiszczakiem zaleciało!

Czekistowska szczerość wobec zwykłych Polaków na pełnej (...) - tu każdy może sobie wstawić stosowne słowo.

https://ekspedyt.org/wp-content/uploads/2024/01/Kaminski-grozi-niezaszczepionym-Polakom-e1705345622350.jpg

I kiedy czytam te bezprawne pogróżki, tak sobie myślę, że może to jednak dobrze, jeśli Bohater sobie posiedzi w jednoosobowej celi i na własnej skórze doświadczy ułamka tego wszystkiego, co zwykłym Polakom w czasie pic-demii szykował, trzymając ich nawet milion (!) dziennie bez wyroku sądu w aresztach domowych patentem o kryptonimie "kwarantanna"?

https://web.archive.org/web/20221223095353/http://www.blogmedia24.pl/node/69859

https://ewaryst-fedorowicz.szkolanawigatorow.pl/5-minus-czyli-dzis-w-kosciele-jest-apanka

https://pch24.pl/policja-przerwala-pielgrzymke-na-jasna-gore/

https://www.zyciezakonne.pl/wiadomosci/kraj/jasna-gora-pod-zaborami-12950/

http://pielgrzymka.lodz.pl/lpptest/?page_id=65

https://www.policja.pl/pol/aktualnosci/186907,Policja-egzekwuje-przestrzeganie-zasad-w-zwiazku-z-epidemia-koronawirusa.html

Ewaryst Fedorowicz
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 17.01.24 Pobrań: 18 Pobierz ()
17.01.2024 Influencerzy, eksperci, politycy, presstytutki ...
Osoby wpływowe: influencerzy, eksperci, politycy, presstytutki ...

Pełnią rolę dyrygentów opinii publicznej. Każdy na swoim odcinku, każdy przed swoją własną publicznością. Celebryci, często pełniący rolę błaznów, dożywotnio lub rotacyjnie, wyróżnieni przez gawiedź, nagradzani przez medialnych alfonsów, pełnią mniej lub bardziej świadomie rolę agentów wpływu, liderów opinii. Przeciętny degenerat zazwyczaj już po kilku latach wie gdzie znajdują się konfitury czyli na czym można zarobić. Jedni promują zboczenia seksualne, inni rozsiewają fake newsy o dwutlenku węgla, inni grają rolę przerażonych szalejącym "antysemityzmem" i narzekają na groźną qrwofobię.

Czemu to służy i jak to uporządkować?

Czemu służą "dni judaizmu" w Kościele katolickim, chanuka sekty Chabad Lubowicz?

Czy depopulacja i wpuszczanie barbarzyńców nazywanych uchodźcami są działaniami obliczonymi na konkretny efekt?

Komu przyda się piąta kolumna Ukraińców w Polsce?

Czy przewrót ideologiczny i zapowiedziana likwidacja Polski może udać się bez zniszczenia edukacji i religii katolickiej?

Po tym wstępie proponuję obejrzeć samodzielnie lub w gronie przyjaciół polecany nowy film. Oceniam go jako dobry w sensie wyjaśnienia zachodzących procesów i planowanych celów. Film bazuje m.in. na wiedzy prawdziwego agenta KGB, a przedstawione w nim wątki są znane wybiórczo wąskiej opinii publicznej. Proszę go obejrzeć, odsłuchać, nie na wyrywki, lecz w wolnym czasie, cały i najlepiej w towarzystwie sympatycznego leminga z rodziny lub z "towarzystwa".

* DEMORALIZACJA
* DESTABILIZACJA
* KRYZYS
* NORMALIZACJA - "ratunek" w formie totalitarnego porządku

Link

CzarnaLimuzyna
---------------------------
Filmu nie komentuję bo sprawa oczywista. Problemem jest dotarcie do leminga i tu powinna rozwinąć się dyskusja, pomysły.
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 17.01.24 Pobrań: 17 Pobierz ()
17.01.2024 Ani lewica, ani prawica
"Poza lewicą i prawicą, przeciwko globalizmowi" - to ostatnio coraz bardziej popularne hasło w środowiskach antyglobalistycznych.

Hasło to wyraża dążenie do przezwyciężenia klasycznej dychotomii prawica - lewica we współczesnych społeczeństwach zachodnich, ale także wolę zaproponowania nowej, gruntownie antyimperialistycznej alternatywy dla status quo.

Globalna sprzeczność

Dlaczego mnie ono przekonuje? Pozwólcie, że opowiem tu o moim własnym doświadczeniu politycznym. Polityka fascynowała mnie od najmłodszych lat; przez lata aktywny byłem w ruchach lewicowych, szczególnie tych marksistowskich. To właśnie tam zacząłem analizować międzynarodowe wydarzenia polityczne oraz dziedzinę znaną jako geopolityka.

Agresja NATO przeciwko Libii oraz jej katastrofalne następstwa skłoniły mnie do skoncentrowania się na badaniu imperializmu będącego najwyższym stadium kapitalizmu, by posłużyć się słowami Władimira Lenina; a także kontrastu pomiędzy imperializmem a jego ofiarami jako najważniejszej na poziomie globalnym sprzeczności.

Analizując i oceniając zmagania różnych krajów i kultur o samodzielność i suwerenność, często natrafiałem na osobliwą różnicę pomiędzy społeczeństwami zachodnimi a Globalnym Południem. W większości tych krajów podtrzymywanie i obrona własnej kultury uznawana jest za coś istotnego i oczywistego. W krajach, takich jak Belgia, sytuacja wygląda inaczej. Pojawia się w nich nawet pytanie o to, czym miała by być nasza własna kultura. Często nie ma zbyt wielu zasadniczych różnic pomiędzy społeczeństwami na przykład Belgii, Niemiec, Anglii, a nawet Stanów Zjednoczonych.

Jałowa prawica, jałowa lewica

Globalizacja, w której kluczową rolę odgrywały Stany Zjednoczone, utworzyła ponad naszymi społeczeństwami rodzaj nadbudowy: konstrukcję złożoną z liberalnych wartości wolnorynkowych oraz kosmopolitycznego myślenia zbiorowego. Idea obrony wartości tradycyjnych została w Europie zmonopolizowana przez tzw. prawicę, która prowadzi ją zazwyczaj w sposób bardzo płytki.

Po prawej stronie barykady politycznej występuje nierzadko przesadny strach przez "obcymi", obcokrajowcami, tymi o innym kolorze skóry, języku oraz wyznaniu. Brakuje tu zrozumienia istoty: faktu, że nasze tradycje niszczone są przez kosmopolityczny, liberalny system kapitalistyczny oraz przemiany socjokulturowe, które mu towarzyszą.

Z drugiej strony, na lewicy najczęściej całkowicie bagatelizowany jest aspekt kulturowy. Ugrupowania lewicowe mają wprawdzie odwagę zadawania pytań o ekonomiczne podstawy systemu oraz ich antyspołeczne konsekwencje, choć na przestrzeni ostatnich trzydziestu lat robią to coraz rzadziej. Bagatelizują przy tym całkowicie związek pomiędzy tożsamością kulturową a społeczeństwem. Samo nawet zastanawianie się nad wartościami tradycyjnymi, sprawami etyki i suwerenności narodowej państw uznawane jest za niedopuszczalne, najzwyczajniej w świecie dlatego, że sprawy tego zostały uznane za tematykę "prawicową".

Globalizm "prawicowo-lewicowy"

W większości krajów świata takie zaszufladkowanie tematyczne nie istnieje. Kubańscy zwolennicy Castro są zwykle bardzo patriotyczni; chińscy komuniści odwołują się to twardych wartości tradycyjnych, odnosząc się z szacunkiem do tradycji konfucjańskich i buddyjskich swojego kraju; zaś konserwatywni politycy muzułmańscy, na przykład w Malezji, nierzadko mają programy gospodarcze bardziej lewicowe od przeciętnego europejskiego socjaldemokraty.

Uparte trzymanie się restrykcyjnego podziału na lewicę i prawicę, wywodzącego się z XVIII wieku, przeszkadza nam w prawidłowym zdefiniowaniu problemów społecznych i poszukiwaniu ich rozwiązania.

Wspomniane przykłady to jedynie pewna ilustracja. Nie nawołuję do kopiowania jakichś systemów, traktowania ich jako wzorców dla społeczeństwa belgijskiego. Chodzi o to, że walka toczy się na dwóch frontach: realizowane są jednocześnie koncepcje "prawicowe", takie jak liberalny wolny rynek, cięcia budżetowe, obsesyjna prywatyzacja i imperialistyczne interwencje zagraniczne, i "lewicowe" dogmaty, takie jak eliminacja religii z życia publicznego, wszechobecna ideologia gender, nadmierne przywiązywanie wagi do tożsamości LGBT oraz idea "obywatelstwa świata", bez żadnego zakorzenienia czy fundamentów narodowych.

Globalistyczna hybryda

W rzeczywistości, wszystko jest oczywiste. Wątki "prawicowe" i "lewicowe" łączone są w jedno i promowane przez propagandystów liberalnego kapitalizmu i globalizmu.

Jak mawiają, "liberalni społecznie, lecz konserwatywni gospodarczo"; łączą nieograniczony kapitalizm z indywidualną swobodą poszukiwania zbawienia w narkotykach, seksie i innych formach zboczeń. W społeczeństwie takim zezwala się na wszystko, pod warunkiem, że nie naraża to na szwank zysków najzamożniejszych. To, co obecnie nazywamy prawicą, najczęściej wiąże się z "postępowym", liberalnym programem, z krytyką tradycyjnej tożsamości i zorganizowanej religii. Z drugiej zaś strony, koncepcja "wyższości modelu zachodniego", który trzeba rozpowszechniać na całym świecie nawet wbrew woli miejscowych narodów, jest dziś wyraźnie obecna na lewicy.

Porzucić przesądy

Odpowiedzią na te zjawiska musi być przekroczenie starej dychotomii lewica - prawica. To nie imigranci są rzeczywistym problemem, lecz system, który z migracji uczynił dla siebie wart miliardy dolarów biznes. Problemem nie jest biały, heteroseksualny obywatel pochodzenia flamandzkiego, lecz system, który pozbawia go bezpiecznego miejsca pracy, praw emerytalnych, a nawet podstawowego bezpieczeństwa osobistego. Istniejące zarówno na lewicy, jak i na prawicy przesądy stanowią przeszkodę na drodze do rozwiązania najistotniejszych problemów społecznych.

Połączenie sprawiedliwości społecznej i ludzkiej ekonomii z zachowaniem i obroną tradycyjnych wartości i suwerenności narodowej każdego kraju jest możliwe. Tak naprawdę, to właśnie na tym gruncie stała przez dekady lewica, zanim uległa agendzie drugorzędnych tematów postępowych w ostatnich latach.

Koniec hegemonii

Żyjemy w świecie wyjątkowo szybkich zmian. Dezintegracji ulega model polityki światowej, który powstał po zakończeniu zimnej wojny. Ład jednobiegunowy, zarządzany przez Stany Zjednoczone i wspierany przez NATO, zastąpiony został porządkiem wielobiegunowym, w którym każda cywilizacja ma prawo do rozwoju zgodnego z jej tożsamością, normami i wartościami. Przed taką możliwością stoją również kraje europejskie: mogą powrócić znów do swej suwerennej tożsamości, zrywając z wizją wykorzenionego społeczeństwa narzuconą przez neoliberalne elity. Kapitalistyczne społeczeństwo konsumpcjonistyczne i kosmopolityczny indywidualizm to wartości obce mojemu krajowi, a nawet całemu naszemu kontynentowi. Stanowią one nadbudowę narzuconą nam z góry, konstrukcję, która może i powinna zostać zdemontowana.

Dlatego przychylnie odnoszę się do hasła "ani lewica, ani prawica". Najważniejszą sprzecznością na poziomie politycznym jest sprzeczność pomiędzy imperializmem, obecnie występującym jako globalizm, a resztą świata. Walka ta wykracza poza nieaktualne już spory, w których wciąż zbyt często pogrążone są nasze systemy polityczne.

Brecht Jonkers
Źródło: https://www.arktosjournal.com/p/beyond-left-and-right-the-future
https://myslpolska.info
------------------------------
Co to jest prawica a co to jest lewica?

Prawica: udaje patriotyzm. Trzyma z klerem udając religijną, a w innych krajach ma w swoich szeregach jakichś tam pastorów czy ludzi odwołujących się do miejscowej religii przez to nawet, gdy udaje, to coś tam częściowo chociaż dla omamienia elektoratu musi być konserwatywna. Dawniej rzeczywiście taka była... Klasycznie kapitalistyczna ale dziś często bywa jednak też prosocjalna. Ochronę przyrody, cennych lasów i krajobrazów uważa za zagrożenie dla gospodarki i w ogóle zacofanie, ciemnotę. Ma wręcz awersję do drzew i zwierząt. Częściej niż lewica odwołuje się do nacjonalizmu ale często bywa to dziś tylko jedna z metod do zgarnięcia elektoratu. Wśród prawicowców będzie więcej zwolenników militaryzmu, monarchii, silnej rodziny i silnej roli jednostki, odwołań do tradycji oraz historii ojczyzny i narodu. Jest najczęściej proamerykańska, antyrosyjska i proizraelska. Interes i byt niższych warstw społecznych jej nie interesuje. Często popiera oligarchów system kastowy i układy. Jest surowa wobec przestępców. Przynajmniej taką dawniej była. I tak w wielu krajach. Patriarchalna.

Lewica: klasycznie prosocjalna, nastawiona na pomoc uboższym warstwom społecznym i na wyrównanie różnic, przy czym to "wyrównywanie" zachodzi często (coraz częściej) do zmuszania czy wręcz wymuszania na ludziach akceptacji różnych wynaturzeń, zboczeń, dziwactw itp. typu promocja homoseksualizmu, transwestytów itp. Nie jest religijna i tutaj są różne rodzaje lewic: jedna będzie tolerować religię ale nie będzie się utożsamiać z klerem i to wszystko, inna będzie dyskryminować zarówno duchownych jak i wiernych, jeszcze inna tylko czeka na okazję aby ludzi religijnych utopić w morzu krwi. Większość (ale nie wszyscy) lewicowcy nie wierzy w istnienie Boga, stąd w ogóle nie przejmuje się Jego prawem i obyczajowymi nakazami religii tworząc swoje prawa uderzające w prawo naturalne np. aborcja na życzenie, operacje płci. Lewica jest pozytywnie nastawiona do ochrony przyrody. Zdarza się, że popiera też bzdury globalistów typu zakaz aut spalinowych, walka z globalnym ociepleniem itp. lecz można u niej także zaobserwować ruchy realnie nastawione na ochronę dzikiej przyrody, mające rację w sporze z prawicą na ten temat i posiadające na tym polu liczne sukcesy ale i tak są one wrzucane do jednego wora ze zwolennikami globalizmu.
Kolektywistyczna, czasami (ale nie zawsze) matriarchalna. Rola rodziny jest u niej ważna tylko w przypadku tej nieradykalnej obyczajowo lewicy ale nie tak ważna jak u konserwatywniejszej części prawicy. Lewica czasami bywa nacjonalistyczna ale rzadziej niż prawica i raczej w biedniejszych krajach oraz w minionych już czasach. Współcześnie dominuje u niej częściej trend do wpuszczania masowo obcokrajowców w granice i państw wieloetnicznych. W biedniejszych częściach świata jest antyamerykańska i antysyjonistyczna. W Europie zazwyczaj nie różni się pod tym względem od prawicy, wyjątek może stanowić lewica w Skandynawii, która czasami bywa propalestyńska. Nie popiera prawa do ogólnodostępnej broni dla obywateli. Jest często prowizorycznie demokratyczna i proobywatelska rzadziej militarystyczna jak prawica (wyjątek bojówki w Ameryce Łać.) i nie popiera monarchii. Mimo socjalu ciśnie społeczeństwo wysokimi podatkami i głupimi nakazami i zakazami.

Tak więc są różne lewice i prawice. Istnieją w nich pewne frakcje i podziały lecz inteligentnemu człowiekowi od razu w oczy rzuci się, że obie mają wady nie do zaakceptowania w dzisiejszym świecie, zwłaszcza w świecie gdzie w każdej partii bez przeszkód mogą panoszyć się żydzi, masoneria, różne tajne czy półjawne podejrzane organizacje, agenci służb itp. A poza tym różnice między nimi często się zacierają. Prawica na zachodzie przypomina już obyczajowo lewicę, a chińska partia komunistyczna rządzi ChRL jak kapitaliści.

Przeciwnik NWO powinien wyjść poza ramy prawica - lewica. Ważne, żeby być w każdej z osobna sprawie po stronie prawdy. I to ma odniesienie również do naszego polskiego podwórka i niech nikt nie myśli, że Konfederacja czy PiS uratuje go przed nowym porządkiem bo one też są w to utopione tak jak lewica tylko od innej strony.
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 17.01.24 Pobrań: 17 Pobierz ()
18.01.2024 Generalplan Ost - uzupełniony i poprawiony
Po 3 miesiącach od wyborów parlamentarnych 15 października ubiegłego roku, można już powiedzieć, w jakim kierunku tak naprawdę zmierzają poczynania "Koalicji 13 grudnia" pod przewodnictwem Volksdeutsche Partei Donalda Tuska.

Jak już wcześniej wielokrotnie pisałem, Niemcy są państwem poważnym, które - chociaż niekiedy robi głupstwa - to jednak z zadziwiającą konsekwencją realizuje projekty, które wcześniej uznały za zgodne ze swoim interesem państwowym i niemieckim interesem narodowym.

Tak właśnie było w 1990 roku, kiedy to Niemcy odzyskały w Europie swobodę ruchów i natychmiast przystąpiły do wysadzania w powietrze Heksagonale ? porozumienia 6 państw Europy Środkowej, którego celem było odzyskanie politycznej samodzielności po ewakuacji imperium sowieckiego z tej części Europy.

Jak pamiętamy, sygnatariusze Heksagonale zamierzali wykorzystać pojawienie się w Europie środkowej politycznej próżni dla stworzenia systemu reasekuracji niepodległości. Ale Niemcy natychmiast przystąpiły do wysadzania tego porozumienia w powietrze, inicjując rozpad Jugosławii, zawsze będącej solą w niemieckim oku, co doprowadziło do pogrążenia tego kraju w otchłani krwawej wojny domowej.

W ten sposób Niemcy stworzyły warunki polityczne do reaktywowania swego planu "Mitteleuropa" z roku 1915, którego celem było zainstalowanie na obszarze Europy Środkowej niemieckich protektoratów o gospodarkach niezdolnych do konkurowania z gospodarką niemiecką, tylko peryferyjnych i uzupełniających. Ta operacja zakończyła się całkowitym sukcesem 1 maja 2004 roku, kiedy to państwa Europy Środkowej zostały przyłączone do Rze... - to znaczy pardon - na razie nie do żadnej "Rzeszy", tylko do Wspólnot Europejskich - bo 2004 rok to jeszcze etap umizgów.

Przy pomocy traktatów oraz orzecznictwa Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który zawsze orzeka zgodnie z niemieckim interesem państwowym, Niemcy od 30 lat systematycznie wypłukują z przyłączonych do Unii Europejskiej środkowo-europejskich bantustanów, polityczną suwerenność, w czym skwapliwie pomagają im skorumpowane polityczne gangi, administrujące poszczególnymi bantustanami.

Ale plan "Mitteleuropa", chociaż z powodzeniem realizowany, najwyraźniej nie wystarczał niemieckim ambicjom, które coraz widoczniej zmierzały do zbudowania na gruzach III Rzeszy - Rzeszy IV - w stosunku do swego pierwowzoru uzupełnionej i poprawionej. Polityczne warunki do przyspieszenia zaistniały po wizycie w marcu ub. roku niemieckiego kanclerza w Waszyngtonie, kiedy to amerykański prezydent Józio Biden, w nagrodę za dobre sprawowanie, to znaczy - za odstąpienie od strategicznego partnerstwa z Rosją na rzecz strategicznego partnerstwa z bezcennym Izraelem, pozwolił Niemcom na urządzanie Europy po swojemu.

W tym momencie zaistniała polityczna sposobność do przystąpienia do realizacji kolejnego projektu, którego nie udało się zrealizować wybitnemu przywódcy socjalistycznemu Adolfowi Hitlerowi, mianowicie do Generalplan Ost, czyli Generalnego Planu Wschodniego. Ten projekt został opracowany pod kierunkiem Reichsfuhrera Henryka Himmlera w roku 1941 i zakładał rozciągnięcie niemieckiej hegemonii na całą Europę, od Portugalii po Ural. Wymagało to rozmaitych przygotowań, spośród których pewne elementy zostały zrealizowane, na przykład - ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej. Inne były w różnym stopniu zaawansowania, ale na skutek militarnych niepowodzeń III Rzeszy, a wreszcie - na skutek całkowitego jej rozgromienia i nawet przejściowej likwidacji państwa niemieckiego, które zostało odtworzone w roku 1949, ich realizacja została przerwana.

Ale jak wiemy, słuszna myśl raz rzucona w przestrzeń, prędzej czy później znajdzie swego amatora, toteż nic dziwnego, że porywające założenia Generalnego Planu Wschodniego też znalazły amatorów, między innymi w osobie obecnej Reichsfuhrerin, która wszelako wyciągnęła wnioski z niepowodzeń poprzedniej fazy realizacji i teraz postępuje ostrożniej, unikając niepotrzebnej - jak mawiał Adolf Hitler - "fanatycznej" brutalności. Inna rzecz, że nie zawsze udaje się uniknąć pewnych niezręczności, zwłaszcza w sytuacji zmuszającej do pośpiechu - bo Niemcy chcą zdążyć przynajmniej ze wstępną fazą budowania IV Rzeszy przed tegorocznymi, listopadowymi wyborami w Ameryce.

I właśnie wskutek tego pośpiechu, który ma oczywiście swoje plusy ujemne, ale również - plusy dodatnie, możemy już zorientować się w jakim kierunku zmierzają poczynania "Koalicji 13 grudnia".

Wiele wskazuje na to, że stanowią one wstępną fazę realizacji Generalnego Planu Wschodniego. Na przykład feministra od edukacji w vaginecie Donalda Tuska, Wielce Czcigodna Barbara Nowacka, właśnie ogłosiła nie tylko, że odtąd uczniowie nie będą odrabiali żadnych prac domowych, ale że w ogóle - zakres edukacji ma zostać zredukowany o około 20 procent. Jeśli wierzyć rządowym funkcjonariuszom Propaganda Abteilung w niezależnych mediach głównego nurtu, nauczyciele są niemal w euforii, bo nie będą już usieli się tak wysilać, jak poprzednio, a za to dostaną podwyżki.

Te plany można z dużym prawdopodobieństwem potraktować jako wstęp do realizacji Generalplan Ost, który - jak pamiętamy - też przewidywał drastyczne obniżenie poziomu edukacji ludności tubylczej - z tym, że wtedy nieostrożnie opublikowano to od razu, podczas gdy teraz, program rozłożony jest na etapy. Ale jeśli nawet, to docelowo może być tak samo, jak i w roku 1941, kiedy to przewidywano, by przedstawiciele mniej wartościowych narodów tubylczych potrafili n a r y s o w a ć swoje imię i nazwisko, rozeznawać się w znakach drogowych i umieć liczyć do 500. Jestem pewien, że wielu nauczycieli podejdzie do tego programu edukacyjnego z entuzjazmem, oczywiście pod warunkiem stałego podnoszenia zarobków.

Ale oprócz marchewki mamy również kij, a właściwie - wiele kijów. Oto kolejna feministra w vaginecie Donalda Tuska, Wielce Czcigodna Katarzyna Kotula ogłosiła, że - po naradzie ze środowiskiem sodomczyków i gomorytek - do ustawy o tak zwanych związkach partnerskich, jaki - mówiąc nawiasem - ona sama zmierza zarejestrować w urzędzie stanu cywilnego w pierwszej kolejności - zamierza też wprowadzić nowelizację kodeksu karnego, poprzez wpisanie doń penalizacji "mowy nienawiści".

A co to jest mowa nienawiści? To proste, jak budowa cepa; to każda opinia niezgodna z aktualną linią partii. Może to być bardzo podobne w skutkach do dekretu Generalnego Gubernatora o zwalczaniu zamachów na niemieckie dzieło odbudowy w Generalnym Gubernatorstwie - bo tym razem niemieckie dzieło odbudowy w Generalnym Gubernatorstwie może zostać potraktowane jeszcze szerzej, niż wtedy tym bardziej, że sodomczykowie i gomorytki, podobnie jak postępowe kobiety, są proletariatem zastępczym na obecnym etapie komunistycznej rewolucji i z tego tytułu mogą zostać objęci jeszcze surowszą ochroną, niż za pierwszego Generalnego Gubernatorstwa linie kolejowe i mosty.

Krótko mówiąc, jeśli tylko organizacje delatorskie imienia Pawła Morozowa nie będą się leniły, to już wkrótce nienawistników znajdzie się u nas tyle, że trzeba będzie ponownie uruchomić chwilowo nieczynne ośrodki odosobnienia - bo przecież obóz koncentracyjny w Gostyninie nie wystarczy.

Zmiany nastąpią też na odcinku demokracji. Jak wiadomo, mikrocefale są bardziej szczerzy niż pozostali ludzie, toteż nic dziwnego, że uskrzydlony powstaniem vaginetu Donalda Tuska Kukuniek przedstawił swoją wizję rozwoju wypadków na odcinku demokracji. Jeśli - powiada - już się załatwimy, to trzeba będzie zwyczajnie zakazać takich partii, jak Konfederacja.

Co Kukuniek ma na myśli mówiąc o "załatwieniu się" - tajemnica to wielka, ale poza tym wszystko jest jasne. Z punktu widzenia starych kiejkutów Konfederacja była rodzajem wypadku przy pracy, który nie miał prawa się zdarzyć, toteż gdy się wyjaśniło, że ten wypadek wykazuje znamiona trwałości, stare kiejkuty zorganizowały operację obezwładniania tej formacji, żeby - jeśli nawet by przetrwała - już nie zagrażała demokratycznemu porządkowi, ustalonemu z udziałem Kukuńka i innych autorytetów moralnych w Magdalence.

Najwyraźniej jednak Kukuniek jest bardziej nieufny, niż stare kiejkuty starsze i mądrzejsze, więc na wszelki wypadek wolałby urządzić na odcinku demokracji porządek - jak to mówią - "na rympał", to znaczy - przejść na demokrację kierowaną - jak to było za pierwszej komuny. Tedy dzięki szczerości Kukuńka już wiemy, w jakim kierunku będą zmierzały również przemiany demokratyczne.

Stanisław Michalkiewicz
--------------------------------
Ameryka, wybory, Trump i świat...

Dopiero początek roku, a wydarzenia biegną jak szalone, powodując zamieszanie tak wśród obserwatorów, jak i wśród komentatorów. Powoli dogasa wojna na Ukrainie. Rosjanie ufortyfikowali swoje zdobycze, nie dając większych szans Ukraińcom na odzyskanie swoich południowo-wschodnich obszarów. Gospodarka i infrastruktura codziennie bombardowanego kraju leży praktycznie w gruzach i wymaga ciągłej zachodniej finansowej kroplówki i dostaw sprzętu i amunicji. Prezydent Żeleński pojawił się w USA z prośbą o dalszą pomoc, ale niewiele wskórał. Teraz może tylko liczyć na pomoc z UE (a tu blokada Orbana). 27 grudnia amerykański rząd wysupłał zaskórniaki tylko w wysokości 250 mln dolarów, natomiast oczekiwane 61 mld dolarów zablokowali w Kongresie Republikanie. Chcą je przyznać, podobnie jak pomoc Izraelowi, ale pod warunkiem, że zostanie zabezpieczona otwarta granica z Meksykiem. Przez nią przepływa dziennie nawet 12 000 nielegalnych imigrantów! Szacuje się, że za kadencji Bidena do USA nielegalnie przedrze się powyżej 12 mln imigrantów ze 160 krajów świata. Skala i wielowymiarowe konsekwencje tego stymulowanego przez Demokratów zjawiska może zdestabilizować Państwo. Przecież podobne zjawiska destabilizują dziś Europę Zachodnią, a niebawem odczują to też Polacy.

Na Bliskim Wschodzie w strefie Gazy trwa wyniszczająca wojna Izraela z Palestyńczykami, wojnę Izraelowi wypowiedział szyicki Jemen, który atakuje statki zmierzające przez Morze Czerwone do Kanału Sueskiego. Ostatnio agresywni rebelianci Huti są bombardowani przez siły US w ramach odwetu za zakłócanie bezpiecznej żeglugi. Netanjahu kolonizuje resztę Palestyny, wypychając z Gazy Palestyńczyków, trwają bezowocne nawoływania o zaprzestanie walk. Dużą aktywność w wielu miastach zachodu przejawiają palestyńscy imigranci, organizując częste i głośne protesty, skierowane nie tylko przeciwko lokalnym Żydom.

W Polsce mamy niepokoje wzbudzone pozaprawnymi metodami nowego rządu Tuska, który podejmuje dzikie dyktatorskie decyzje, które mają na celu dalsze podporządkowanie Kraju biurokratom z UE. Jakie świadectwo daje Tusk UE, w której pełnił wysoką funkcję, czy mamy oczekiwać podobnego traktowania Polaków po ewentualnej reformie centralizacji UE? Sprawia wrażenie, jakby nie był premierem polskiego rządu, ale unijnym komisarzem, czy w najlepszym wypadku przerośniętym podwórkowym łobuzem wynajętym przez Berlin do oczyszczenia Polski z resztek suwerenności praktycznie w każdej dziedzinie. Polacy głosowali za dołączeniem do Unii wolnych narodów, bez gwałtu na polskiej suwerenności, gospodarce, kulturze i edukacji, a tu plan Mitteleuropa: "wot zasadzku Germańcy zdjełali"...

Wydaje się, że dziś elity traktują swoje narody, swoich wyborców jak arystokracja traktowała swoich poddanych, integrując się dziś ponad pospólstwem z elitami z Davos. To oni podkreślają, że Ziemia jest przeludniona, dlatego tyle mówią o depopulacji, czy to przez genderyzm, rozbijanie rodzin, czy przez niebezpieczne zabawy z groźnymi wirusami i szczepionkami. Rząd Tuska może wyrządzić Polsce wiele nieodwracalnych szkód i doprowadzić do porzucenia, niestety, naszej "polskości", tożsamości narodowej w celu szybkiej integracji z berlińską wież Babel.

Co do sytuacji międzynarodowej to można przypuszczać, że wojna na Ukrainie ze strony USA miała za zadanie zdestabilizowanie zacieśniającego się porozumienia rosyjsko-niemieckiego, którego celem byłoby wypchnięcie Ameryki z Europy i zbudowanie euroazjatyckiego imperium. Wydaje się, że właśnie dlatego Wielka Brytania, bliski sojusznik USA wycofała się z UE. To bardzo kosztowne przedsięwzięcie wyniszczające i wyludniające Ukrainę niedługo skończy się niekorzystnym dla niej kompromisem, a jego prawdziwym celem będzie rozdzielenie wspólnych interesów Rosji i Niemiec/UE. W zamian za porzucenie Rosji rządzące dziś w USA lewactwo (oficerowie prowadzący administrację Bidena) mogą dać Niemcom pozwolenie na dalszą konsekwentną centralizację UE.

Ten plan może pokrzyżować dojście do władzy Trumpa, którego celem nie jest stworzenie jednego wielkiego światowego kibucu, on dba o interesy swojego państwa narodowego. Czyli przeciwdziała planom światowych banksterów, co stawia Trumpa po stronie liderów dbających o interesy własnych państw (Kaczyński, Orban, Netanjahu, Xi, Putin, itp.). Narasta fala niezadowolenia z polityki elit niszczenia krajowych ekonomii w imię globalnego ocieplenia, czy teraz zmian klimatycznych, ograniczania wolności obywatelskich przez sprzyjanie napływowi imigrantów, którzy nie chcą się integrować, niszczenia tożsamości narodowej, wprowadzania zamętu wokół płci, itd. Rok 2024 jest rokiem wyborczych szans dla ok. połowy populacji Ziemi, przy powoli umacniającym się trendzie wzrostu sił patriotycznych, konserwatywnych partii. Niestety w Polsce doznaliśmy tendencji zwrotnej i dzięki trikowi z "trzecią nogą" pozwoliliśmy eurokratom na sukces.

Spójrzmy jednak na początek roku wyborczego w USA, na sytuację i szanse poszczególnych kandydatów z obydwu partii. Partia Demokratyczna dalej stawia na ledwo powłóczącego nogami najstarszego w historii kandydata, jakim jest urzędujący prezydent Joe Biden. Przypomnijmy, że Biden przez 8 lat był na stanowisku wiceprezydenta w administracji Obamy i m.in. był odpowiedzialny za Ukrainę. Uchodzi za najbardziej skorumpowanego prezydenta w ostatnich dekadach. Polityka, który bez żadnych skrupułów sprzedawał wpływy wynikające z jego pozycji dla wzbogacenia siebie i klanu swojej rodziny. Tuż przed wyborami w 2020 r. wybuchł skandal z zagubionym słynnym laptopem jego syna Huntera, na którym Hunter rejestrował nie tylko swoje narkotyczne i seksualne orgie, ale i podejrzane wątki korupcyjne rodziny Bidenów. Dziś Kongres analizuje finansowe przekręty Bidena i hojne wpłaty (ok. 30 mln dolarów) na konto jego rodzinnego klanu z Chin, Ukrainy, Rumunii, itd. i powoli buduje impeachment prezydenta Bidena.

W 2020 r. w debatach Trump podniósł ten korupcyjny wątek, co spotkało się ze stanowczym zaprzeczeniem ówczesnego kandydata Bidena. Niestety stanowisko Bidena poparło 51 byłych szefów agencji wywiadowczych USA. Kłamliwie przyrzekli oni, że laptop Huntera jest misterną fałszywką Putina, który w ten sposób chce pomóc wyborczym szansom Trumpa. Później okazało się jednak, że laptop i jego zawartość są autentyczne. Była to jedna z wielu zagrywek i przekrętów Deep State (obok impeachmentów) mających doprowadzić do przegranej Trumpa.

Deep State również kontroluje mainstream media w USA generujące stały zogniskowany na zwalczaniu Trumpa program. Nie ma się co temu dziwić kiedy zauważymy, że wg sondy Newhouse z 2022 r. 36% amerykańskich dziennikarzy należy, bądź sympatyzuje z Partią Demokratyczną, a jedynie 3,4% określa się Republikanami. Dlatego podczas politycznych debat prowadzący je dziennikarze często "debatują" z Republikanami chroniąc Demokratów. Przypomnijmy, że 50 lat temu podobna sonda wykazała, że 35,5% dziennikarzy identyfikowało się z Demokratami, 25,7% z Republikanami, a 32,5% było niezależnych. W 2013 r. sonda wykazała 7,1% dziennikarzy Republikanów, 28,1% Demokratów i 50,2% niezależnych.

Podobna sytuacja jest z niszczeniem Trumpa sądami. W czterech wytoczonych procesach lewicowi aktywiści w czarnych togach postawili mu 91 zarzutów, często absurdalnych, ale angażujących jego pieniądze i czas potrzebny dla kampanii wyborczej. Dla przykładu posiedzenie sądu w Dystrykcie Columbii wyznaczono Trumpowi dzień przed bardzo ważnymi prawyborami w "Super Tuesday". Do zapoznania się Trump i jego prawnicy mają ponad 11 mln stron dokumentów, tysiące godzin nagrań audio i wideo i zeznań świadków. Ciągany po sądach Trump po to, aby osłabić jego pozycję, zaskakująco zdobywa przez to większe poparcie, nawet wśród czarnoskórych i Latynosów, którzy też widzą tę niesprawiedliwość. Pamiętają też, że za prezydencji Trumpa żyło się lepiej i zasobniej. Według sondażu Bankrate, aż 50% sondowanych przyznało, że od 2020 r. ich sytuacja finansowa znacznie się pogorszyła, dla 21% sytuacja się polepszyła, a u 26% pozostała taka sama. Ponadto 45% z niezadowolonych uważa, że to wina polityki ekonomicznej Bidena, 35% obciąża Kongres, a 27% obarcza winą Rezerwę Federalną.

Już dziś można spokojnie powiedzieć, że Trump wygra republikańskie prawybory w wielkim stylu, podobnie będzie z wyborami prezydenckimi, tym bardziej jeśli Demokraci będą reprezentowani przez Bidena. Najlepszym potwierdzeniem powyższego niech będą wyniki republikańskich prawyborów w stanie Iowa, w którym w siarczystym mrozie Trump zwyciężył z 51%, drugi był gubernator Florydy Ron DeSantis 21%, dalej Nikki Haley 19% i Vivek Ramaswamy, który następnie zawiesił swoją kampanię, 7,7%.

Lewacy z mainstream mediów (MSM) są w rozpaczy. Rachel Maddow z MSNBC nazywała Trumpa faszystą, dodając, że jego wyborcy są jeszcze gorsi, pewnie myśląc o tym, że w sondażu 68% Iowan wyznało, że nie wierzy w to, że Biden uczciwie wygrał wybory prezydenckie w 2020 r.! W przeszłości funkcjonował model, w którym MSM uparcie lansował słabszego republikańskiego kandydata na prezydenta, dając mu dużo czasu na antenie, aby uczynić, zbudować jego popularność wśród odbiorców. Tak było z budowaniem kandydatury z John McCain (2008), czy Mitt Romney (2012) tak zbudowany medialnie kandydat zwykle nie "porywał" republikańskich wyborców i kiedy zbliżał się czas debat z demokratycznym kontrkandydatem do prezydentury, taki kandydat był rozszarpywany, niszczony przez te same MSM, które go wcześniej wylansowały. Trump ich kompletnie zaskoczył, facet bez politycznego doświadczenia i ławki wygrał swoim programem i osobowością ze starymi mocno osadzonymi wygami. Dlatego jego pierwsza kadencja ubiegała w ciągłej walce z Deep State, wymyślano afery, przeprowadzano impeachmenty, kasowano mu ludzi, którym mógł ufać i obstawiano go swoimi współpracownikami. Dobrze przygotowano też wybory - sam Mark Zuckerberg z "Facebooka" wydał ponad 400 mln dolarów, aby tylko zmieść Trumpa.

Teraz Trumpa czeka wielki ciężki bój, Deep State rzuca mu pod nogi kolejne kłody, usiłując zatrzymać jego pochód do prezydentury. Teraz Demokraci wspierani przez republikańskich NeverTrumpers i neocons mocno finansują kampanię Nikki Haley (b. gub. Karoliny Południowej i b. amb. US w ONZ), aby w jakiś sposób zatrzymać Trumpa. Jednak tym razem republikańscy wyborcy mają dość gier Deep State, 61% wyborców ze stanu Iowa potwierdziło, że zostaną przy Trumpie nawet jeśli sądy go skażą, a 20% powiedziało, że w razie wyroku skazującego będą popierać go jeszcze bardziej. Krajowe sondaże wskazują na 61% poparcia wśród Republikanów i 44% w stanie New Hampshire gdzie wkrótce odbędą się następne prawybory. Sondaże krajowe wskazują kompletną klapę poparcia dla Bidena, zostawiając go tylko z 33% poparcia dla jego osiągnięć. Sondaż ABC News ukazuje, że jedynie 28% Amerykanów uważa, że Biden jest w pełni sił fizycznych i mentalnych.

Kończę, aby nie przedłużać. Trump idzie jak burza. Im bardziej jest prześladowany przez Deep State, tym bardziej odbiera Demokratom argument reprezentowania i stawania w obronie słabszych i prześladowanych niesprawiedliwie niszczonych przez wielki układ możnych. Dlatego Trump zyskuje coraz więcej poparcia od czarnoskórych i latynoskich Amerykanów, ale o tym następnym razem.

Jacek K. Matysiak z Kalifornii
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 18.01.24 Pobrań: 18 Pobierz ()
18.01.2024 "Dezinformacja na skalę przemysłową" czyli priorytety elit z Davos
Wideo: Przewodnicząca UE wzywa do globalistycznej kontroli nad wszystkimi informacjami

Mówi elicie Davos, że ich najwyższym priorytetem powinna być "dezinformacja na skalę przemysłową"


We wtorek przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zwróciła się do elit na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos, wzywając do nadrzędnej globalistycznej kontroli nad przepływem wszystkich informacji w epoce cyfrowej.

"Głównym zmartwieniem na najbliższe dwa lata nie są konflikty ani klimat, lecz dezinformacja" - oznajmiła von der Leyen, dodając: "Granica między byciem ?online? a ?offline? staje się coraz cieńsza, a jest to jeszcze ważniejsze w erze generatywnej sztucznej inteligencji".

Zwracając się do elity per "Ekscelencje" i we wstępie osobiście zwracając się per "drogi" do Klausa Schwaba, von der Leyen wezwała ponadto do opracowania "nowych globalnych ram dotyczących zagrożeń związanych ze sztuczną inteligencją" i obietnicy "przyspieszenia globalnej współpracy", aby zapobiegać rozpowszechnianiu "dezinformacji" (informacji, o których nie chcą, abyś wiedział).

Link

Kontynuowała: "Wiele rozwiązań leży nie tylko we współpracy krajów, ale, co najważniejsze, we współpracy przedsiębiorstw i rządów, przedsiębiorstw i demokracji", dodając, że ??"Chociaż rządy dysponują wieloma środkami nacisku pozwalającymi stawić czoła wielkim wyzwaniom naszych czasów, ale to przedsiębiorstwa [sic] dysponują innowacjami, technologią i talentami, aby dostarczać rozwiązania, których potrzebujemy, aby walczyć z zagrożeniami, takimi jak zmiany klimatu czy dezinformacja na skalę przemysłową".

Link

Ponadto von der Leyen stwierdziła, że ??rok 2024 to "największy rok wyborczy w historii" i wyraziła obawę, że "wolność wiąże się z ryzykiem".

"Zawsze znajdą się tacy, którzy będą próbowali wykorzystać naszą otwartość, zarówno od wewnątrz, jak i od zewnątrz. Zawsze będą próby wytrącenia nas z właściwej ścieżki. Na przykład dezinformacją" - dodała.

Zachwalała także unijną ustawę o usługach cyfrowych [EU Digital Services Act], która pod pozorem zapobiegania "mowie nienawiści" ustanawia kontrolę nad wszystkimi informacjami na platformach mediów społecznościowych.

"W naszej ustawie o usługach cyfrowych zdefiniowaliśmy odpowiedzialność dużych platform internetowych za treści, które promują i propagują" - przechwalała się von der Leyen.

Na koniec wnioskowała, że "nie ma wątpliwości, że stoimy przed największym w epoce powojennej ryzykiem dla porządku światowego. Jednak moim zdaniem nie ma także wątpliwości, że możemy iść naprzód z optymizmem i determinacją".

Nie ma wątpliwości, że celem numer jeden tych niewybranych technokratów jest Elon Musk i X [TT], biorąc pod uwagę, że mają już w kieszeni wszystkie inne główne platformy.

Link

Podczas zeszłorocznej konferencji WEF Věra Jourová, posiadająca niesamowicie orwellowski tytuł wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej ds. Wartości i Przejrzystości, skomentowała, że ??"absolutyzm wolności słowa" Muska nie współgra z nowymi przepisami UE dotyczącymi Internetu.

"Nasz przekaz był jasny: mamy zasady, których należy przestrzegać, w przeciwnym razie zostaną nałożone sankcje" - oświadczyła Jourová, dodając: "Czas Dzikiego Zachodu się skończył" i miała jeszcze czelność oznajmić, że my także "wolności słowa".

Link

W tym roku w Davos Jourová spotykała się między innymi z szefami Meta i YouTube, aby upewnić się, że "przestrzegają zasad":

Link

Link

Video: EU President Calls For Globalist Control Over All Information, Steve Watson, 17th January 2024

AlterCabrio
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 18.01.24 Pobrań: 16 Pobierz ()
18.01.2024 Grzegorz Braun pozbawiony immunitetu. Sabat czarownic
Reprezentujący normalnych Polaków, Grzegorz Braun został pozbawiony immunitetu przez "front chanukowy" w Sejmie następującym stosunkiem głosów:

Link

Przeprowadzono siedem głosowań w sprawie siedmiu zarzutów. Jednym z nich było "chanukowe oskarżenie" - zarzut prokuratora z wątkiem świadomego uderzenia Żydówki w obojczyk, która atakowała Brauna fizycznie.

Podczas debaty jeden z posłów PSL-u nawiązał ogólnie do słów Żyda Mosze Turbowicza (Mariana Turskiego), komunisty popierającego stalinowski reżim w Polsce, co dodatkowo zwiększyło poziom absurdu. Poseł skrajnej lewicy, Zandberg podczas wystąpienia nazwał Brygadę Świętokrzyską hitlerowskimi kolaborantami, a poza tym:

Koledzy pana Brauna wzywają, aby strzelać do bezbronnych ludzi szukających tu azylu

Patrzę na pana Mentzena w kampanii pan się zarzekał, że nie jest pan ksenofobem

Nie będzie przyzwolenia na bicie ludzi na tej Sali


"Przywróciłem powagę sejmu i sądu. Sąd został przyozdobiony przez pederastów, eurofederastów ich choinką z ich emblematami"

Link
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 18.01.24 Pobrań: 17 Pobierz ()
19.01.2024 Przerywam zmowę milczenia, czyli czego Krwawa Luna szukała w Laskach?
Pierwsza publikacja: 26 maja 2019 r.

Po opublikowaniu pierwszej części z planowanego cyklu artykułów poświęconych spiskowi trawiącego od wewnątrz Kościół katolicki w Polsce dotarło do mnie wiele komentarzy, wśród których przeważały takie, których celem było wybicie mi z głowy chęci do publikowania kolejnych treści.

Jako że nadzwyczaj strachliwy nie jestem, to proponuję dziś Czytelnikom tekst, który kilka miesięcy temu ukazał się w zamkniętej grupie facebookowej - Konfraternia Białych Marianów, a dotyczący miejsca kluczowego dla eklezjalnych spiskowców, czyli podwarszawskich Lasek.

Od razu przepraszam, że materiały zamieszczane w tym cyklu będą ukazywały się nieregularnie i z pominięciem chronologii wydarzeń. Logiczna całość, jeśli tylko "okoliczności" pozwolą, ukaże się w formie książkowej.

Historycy koncesjonowani przez panujący w Polsce system dezinformacji wprost stają na głowach, by wymyślić w miarę wiarygodną historyjkę wyjaśniającą powody, dla których Julia Brystiger stała się bywalczynią ośrodka zakonnego w podwarszawskich Laskach. Jak dotąd okazują mało oryginalni w tych swoich staraniach i przekonują nas, że ta okrutna bestia z Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego zapragnęła zaznać religijnego ukojenia w klasztornych podwojach. Uwierzymy im?

Bohaterki niniejszego artykułu nie trzeba specjalnie przedstawiać: żarliwa komunistka zwalczająca wszystko co polskie i katolickie, skazywana na więzienie przez II RP, po 17 września 1939 roku aktywnie współpracująca z sowieckim okupantem; członkini Zarządu Głównego Związku Patriotów Polskich, a w latach 1944-56 wysokiej rangi urzędniczka Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, brutalnie przesłuchująca więźniów politycznych. To tyle w bardzo wielkim skrócie.

A Laski? Tutaj sprawy nie mają się tak prosto. Tylko z pozoru mamy tu do czynienia ze zwykłą placówką edukacyjno-wychowawczą prowadzoną przez siostry zakonne. Wszak jako jeden z nielicznych (jedyny?) tego typu ośrodków powstałych w czasach II RP Laski w doskonałej kondycji przetrwały II wojnę światową, czasy stalinowskie, burzliwe dzieje PRL i - sponsorowane przez potężne podmioty gospodarcze (państwowe i prywatne, krajowe i zagraniczne) - wręcz rozkwitają w III RP. Co może być tego przyczyną?

Aby odpowiedzieć na to pytanie wystarczy prześledzić historię tego miejsca i kariery ludzi z nim związanych. Sporo materiału na ten temat zamieściliśmy w naszej Konfraterni (warto skorzystać z grupowej wyszukiwarki).

Teraz tylko w największym skrócie przypominamy, że Laski to skupisko osób głównie narodowości żydowskiej (duchownych i świeckich) oficjalnie wyznających wiarę katolicką. Laski to także matecznik wszelkich nurtów dokonujących dekompozycji Kościoła katolickiego. To tutaj, jeszcze przed Soborem Watykańskim II, odbywały się eksperymenty liturgiczne, to stąd emanował (i wciąż emanuje) błędnie rozumiany ekumenizm. To tym miejscem zarządzał x. Władysław Korniłowicz, ten sam, który ni stąd ni zowąd dokonał ostatniego namaszczenia na... zwłokach Józefa Piłsudskiego (trwa jego proces beatyfikacyjny; zresztą nieprzypadkowo mawia się, że najkrótsza droga na ołtarze wiedzie przez... Laski). To wreszcie stąd na nieoczekiwany podbój Kościoła w Polsce wyruszył x. Stefan Wyszyński.

W Biuletynie IPN z listopada 2005 roku ukazał się artykuł Jana Żaryna pt. "Córka marnotrawna, czyli Luna w Laskach". Autor publikacji opiera się w głównej mierze na wyrywkach z notatek służbowych sporządzanych przez agentów Służby Bezpieczeństwa ulokowanych w Laskach (zatrudnieni byli na podrzędnych stanowiskach gospodarczych, więc niewiele widzieli i wiedzieli). Raporty te dotyczą co najmniej kilku-kilkunastu pobytów Julii Brystigerowej w tym ośrodku.

Według Żaryna Krwawą Lunę do Lasek sprowadziła (po roku 1956) poznana w szpitalu siostra Bonifacja Goldman (tak naprawdę poznały się wiele lat wcześniej we Lwowie), choć chwilę później sam przyznaje, że już w 1949 roku Brystigerowa co najmniej raz spotkała się z... prymasem Wyszyńskim.

Zresztą przedstawia ją jako osobę zmęczoną życiem, osamotnioną, biedną, żyjącą o chlebie i wodzie. Nic z tego nie było prawdą! Po usunięciu z ministerstwa szybko znalazła pracę w partyjnym archiwum (to ulubione przez masonów i Żydów miejsce), jej stalinowska przeszłość na wniosek Gomułki nie została objęta śledztwem prokuratorskim, a po Polsce poruszała się nowiutkim samochodem marki Moskwicz!

Dlaczego Żaryn nazmyślał? Otóż tylko po to, by zbudować sugestywny grunt pod swoją bajeczkę o religijnym charakterze wizyt Luny w Laskach. Żaryn przekonuje czytelnika: Atmosfera Lasek, w której wygrywała wiara w dobroć człowieka, pozwalała niejednemu zagubionemu odnaleźć Boga. A jeszcze wcześniej: Zmieniła się.

Niektórzy sądzą, że pod koniec życia przyjęła chrzest - umarła jako katoliczka. Żeby przypieczętować to przeświadczenie, przytacza słowa jednego z księży: Ona teraz uświadomiła sobie, ile zła i nieszczęścia wielu ludziom swym nieludzkim postępowaniem sprawiła i stara się obecnie nowym chrześcijańskim życiem jeszcze wiele naprawić.

Oprócz relacji osób ze środowiska Lasek nie ma innych, choćby najskromniejszych przesłanek, by uwierzyć w duchową przemianę Krwawej Luny. A jej świecki pogrzeb i cmentarny nagrobek zadają się świadczyć o czymś zgoła innym.

Jaki zatem był rzeczywisty powód obecności Julii Brystigerowej w podwarszawskich Laskach? Na pewno nie przyjeżdżała tam, by się modlić. Zamknięty ośrodek klasztorny to najlepszy z możliwych punktów kontaktowych. Z kim się zatem tam spotykała? Czy z jakimś mieszkańcem ośrodka? A może z kimś z zewnątrz?

Skądinąd wiadomo, że ze starej stalinowskiej ekipy nie tylko Lunę widywano Laskach. Bywali tam tzw. puławianie i komandosi, czyli dwa pokolenia żydowskich działaczy syjonistycznych. Istnieje hipoteza mówiąca, że korzystając z kurateli klasztornego miru omawiano tam przygotowania czynione w celu powrotu do władzy (zakończone wydarzeniami roku 1968).

Z kolei inne źródła mówią o istnieniu tajnej organizacji zajmującej się nielegalną emigracją stalinowców do Izraela, zbudowanej na wzór słynnej niemieckiej "Odessy", a także o istnieniu tam tajnego archiwum, na które złożyła się dokumentacja zdeponowana przez Krwawą Lunę (jej istnieniem szantażowała ona Służbę Bezpieczeństwa).

Jakkolwiek by nie było, to i tak historycy IPN o tym nie napiszą. Prawdę musimy odkrywać sami.

Krzysztof Zagozda
https://www.zagozda.info
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 19.01.24 Pobrań: 15 Pobierz ()
19.01.2024 Co nam szykuje WHO? (2)
Rozmowa z Magdaleną Trojanowską - prawnikiem, dziennikarką, wiceprezesem Stowarzyszenia Rodzice Chronią Dzieci

W mediach głównego nurtu niewiele słyszymy na temat traktatu pandemicznego WHO, a na temat Międzynarodowych Przepisów Zdrowotnych (IHR) zupełnie nic. A tym czasem w obu przypadkach szykują się zasadnicze zmiany. O co w tym procesie chodzi?

- Rzeczywiście, media milczą, milczał rząd i właśnie to jest doskonałym obrazem tego jak arbitralnie władze traktują społeczeństwo - jako nie mające nic do powiedzenia w tak ważnych i fundamentalnych dotyczących go kwestiach. Do międzynarodowego ośrodka decyzyjnego po cichu przekazywana jest władza i kontrola w kluczowych sprawach dotyczących naszych wolności, godności, zdrowia i praw oraz finansowej suwerenności i Polacy nic o tym nie wiedzą. Nikt nie zamierza ich pytać o zdanie. A jest o co!

Różnica pomiędzy Traktatem WHO, a zmianami w IHR 2005 polega głównie na tym, że IHR to regulacje, a nie umowa traktatowa, choć samo WHO traktuje te regulacje jako prawne, obligujące państwa porozumienie międzynarodowe. Państwa realizują wytyczne tegoż porozumienia i składają z postępów ich wdrażania relacje. Z publikowanych corocznych raportów wynikają systematyczne postępy we wdrażaniu aktualnych IHR 2005. Nie można liczyć na to, że zobowiązując się do obligatoryjnego realizowania IHR państwa prowadzić będą obstrukcję - a tak sugerują niektórzy prawnicy wykazując sprzeczność IHR z polskim prawem. Zmiany mają wejść w życie po przegłosowaniu większością połowy państw członkowskich i jak pisze Radca Prawny WHO Derek Walton we wstępie do pierwszych przegłosowanych już 5 poprawek: mają one pominąć instrument renegocjacji! To oznacza, z kolei, że kwestie wagi traktatowej i podlegające z racji swojej rangi ratyfikacji, w tym przypadku mają "ze zrozumieniem" (to jak puszczenie oka do rządów państwa) ominąć nie tylko tryb traktatowy, ale nawet negocjację porozumienia!

Oba dokumenty IHR 2005 oraz WHO CA+ zawierają podobne postulaty i mają być głosowane podczas kolejnego Światowego Zgromadzenia Zdrowia w maju 2024 roku. Z przyjęciem traktatu może być problem, wymaga on ratyfikacji, więc trafi do Sejmu, Senatu, Prezydenta RP, z pewnością jednak nie będzie tak w przypadku przegłosowania zmian do IHR, mało prawdopodobne by większość państw odrzuciła wszystkie 307 poprawek. A problem będzie poważny nawet wtedy, gdy zaakceptowanych zostanie choćby część z nich. Poprawki IHR i ich odrzucenie jest więc dla nas aktualnie najwyższym priorytetem.

A na czym polegają same poprawki?

- Przede wszystkim zmienia się obligatoryjność realizacji zaleceń. WHO staje się organem nie doradczym, ale zarządzającym stanem pandemicznym i potencjalnie pandemicznym, co daje szeroki obszar kompetencji także w okresach, w których nie istnieje "stan zagrożenia zdrowia publicznego o zasięgu międzynarodowym" (PHEIC).

Zmiana w art.1 IHR z definicji terminów "stałe rekomendacje" oraz "tymczasowe rekomendacje" usuwa słowo "niewiążące". Oznacza to, że Międzynarodowe Przepisy Zdrowotne, mają stać się wiążące i taką intencjonalność poprawki potwierdza opinia w raporcie Komisji Recenzyjnej IHR.

Postępy we wdrażaniu podjętych przez WHO rozwiązań w system prawa oraz poziom ich realizacji przez państwa strony miałby nadzorować Krajowy Punkt Centralny IHR (art. 4), który z kolei podlegałby specjalnie powołanemu do tego celu tzw. Punktowi Kontaktowemu IHR działającemu przy WHO. Przekazywałby on obligujące wytyczne do Krajowego Punktu Centralnego IHR oraz zwrotnie pozyskiwał dane dotyczące realizacji. Art. 42 zobowiązuje państwa do niezwłocznego zainicjowania i zakończenia przez wszystkie Państwa-Strony wszystkich zaleceń wydanych na mocy art. 15 i 16 - ostatecznie to Dyrektor Generalny WHO będzie organem wydającym te dyspozycje.

Artykuł 13A (podobnie art.16 i art.17) obliguje państwa do przekazania kierownictwa i koordynacji w zakresie międzynarodowego zdrowia publicznego. Państwa-Strony "podczas stanu nadzwyczajnego zdrowia publicznego o zasięgu międzynarodowym zobowiązują się do przestrzegania zaleceń WHO w swoich działaniach w zakresie międzynarodowego reagowania w zakresie zdrowia publicznego", a "na żądanie WHO" udostępnią własne zasoby produktów zdrowotnych, przy okazji nadając szerokie kompetencje kontrolera i dyspozytora państwowych dóbr Dyrektorowi Generalnemu WHO. W punkcie 7a tego przepisu państwa zobowiązują się również do przestrzegania mechanizmu alokacji, przekazania procentu swojej produkcji, deponowania linii komórkowych i dzielenia się technologiami, know-how, a przede wszystkim wszystkimi pożądanymi przez WHO informacjami, gromadzonymi kolejno w bazach danych.

Nie ma więc mowy o dowolności, ale przeciwnie; o daleko idących zobowiązaniach wobec nadzoru, kontroli, dyspozycji, udostępniania, wymagań i roszczeń finansowych, przekazywania materiału genetycznego pobranego od obywateli i budowania baz danych!

Art. 43 pkt. 6 omawia procedurę wdrożenia wskazanego przed Dyrektora Generalnego WHO środka zdrowotnego - "Zainteresowane Państwo-Strona może zwrócić się do WHO w ciągu 7 dni od daty zaleceń wydanych na mocy ustępu 4 niniejszego artykułu, aby ponownie rozpatrzyć takie zalecenia. Komitet ds. Sytuacji Nadzwyczajnych rozpatruje wniosek o ponowne rozpatrzenie w terminie 7 dni i podejmuje decyzję w sprawie wniosku, ponowne rozpatrzenie jest ostateczne".

Komitet ds. Sytuacji Nadzwyczajnych posiadałby więc prawo do unieważnienia decyzji podejmowanych przez suwerenne narody w odniesieniu do środków zdrowotnych, a wydane przez niego decyzje są ostateczne i nie podlegają dowolnej interpretacji!

Ogromne znaczenie ma tworzenie kompetencji WHO w zakresie zapobiegania, wstępnego przygotowania systemów opieki zdrowotnej, kontroli "wszystkich zagrożeń zdrowia publicznego" i "mogących mieć potencjalny wpływ na zdrowie publiczne" (all risks with a potential to impact public health) (art.2). Interpretacja, zatem tych potencjalnych zagrożeń i ryzyk, potrzeb kontroli i tworzenia systemów ochrony stwarza ogromne możliwości ingerowania WHO i Dyrektora Generalnego (art.50) praktycznie w każdą związaną ze zdrowiem i życiem dziedzinę.

Tym bardziej, że Traktat w art. 2 pkt 14 przybliża nam koncepcję jednego zdrowia (one health) zdrowia zwierząt, zdrowia człowieka, zdrowia planety, a więc nawiązuje do ideologii zrównoważonego rozwoju Agendy 2030 ONZ. WHO w oczywisty sposób tworzy kompetencje do ingerowania i pełnej kontroli wszystkich sfer naszego życia włącznie z dążeniem do "zeroemisyjności dwutelenku węgla" przeciwdziałania ociepleniu klimatu i katastrofom klimatycznych jako potencjalnych zagrożeń ludzkiego dobrostanu. Idea "jednego zdrowia? zawarta w projekcie zerowym globalnego traktatu antypandemicznego zakłada "działania wielosektorowe i transdyscyplinarne" = podobne wątki znajdujemy w IHR - stan potencjalnie pandemiczny dotyczył będzie "zintegrowanego i ujednolicającego podejścia w celu trwałego, zrównoważenia i optymalizacji zdrowia ludzi, zwierząt i ekosystemu. W tym między innymi poprzez zwrócenie uwagi na zapobieganie epidemiom spowodowanym patogenami odpornymi na środki przeciwdrobnoustrojowe i chorobom odzwierzęcym".

Z art. 3 przepisu IHR usuwa się "poszanowanie godności, praw człowieka i podstawowych wolności ludzi". Zamiennie wprowadza się pojęcia zasady równości, inkluzywności, spójności. Brakuje w przepisach wyjaśnienia, co miałyby one oznaczać - możemy tylko się upewnić, że realizacja owych równości, inkluzywności i spójności wyklucza podstawowe wolności, godności i prawa ludzi. W Załączniku 6 (Szczepienia, profilaktyka i odpowiednie zaświadczenia) WHO dopuszcza w przypadku ogłoszenia stanu zagrożenia zdrowia publicznego o zasięgu międzynarodowym scenariusz szczepień z wykorzystaniem produktów znajdujących się w fazie badań. Oznacza to, że społeczeństwa staną się przymusowo podmiotem eksperymentów biologicznych.

W art. 18 mamy zarysowany obszar wytycznych kierowanych przez WHO do państw w odniesieniu do osób fizycznych. Są to: przegląd historii podróży, wymaganie badań lekarskich, dowodu szczepienia lub innej profilaktyki, nakaz izolacji i kwarantanny wobec "podejrzanych", nakaz izolacji i leczenia chorych, śledzenie kontaktów podejrzanych lub chorych, odmowa wyjazdów, konieczność przedstawienia planu podróży w punkcie wyjazdowym, wymagane oświadczenie o stanie zdrowia podróżnego, kontrola wjazdowa i wyjazdowa, inspekcje bagażowe, zniszczenie podejrzanego lub skażonego bagażu, ładunków, środków transportu.

Kolejno kwestie te regulują artykuły 23, 24, 27, 28, 31, 35, 36 i 44, a załączniki 6 i 8 dostarczają wzory dokumentów w formie papierowej, z kodem QR pozwalającym na bezpośredni dostęp do bazy o wszystkich aspektach zdrowia danej osoby. Tak, każdy z nas będzie posiadał stronę, wczytywaną kodem QR z dokumentu, którego obowiązkowo będziemy posiadaczami, na której z kolei będą dostępne wszystkie dotyczące nas informacje łącznie z genotypem (to jest w fazie dyskusji czy on też ma się tam znaleźć). Do tej bazy praktycznie dostęp będzie miało każde państwo i jego urzędnicy.

Wolność słowa, określona w Art. 54. Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej to jedna z tych wolności, którą wykreśla się z art. 3 IHR. Podczas gdy Konstytucja głosi, że: "Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane" To z załącznika 1, New 7 e, str 36, dowiadujemy się, że na poziomie globalnym WHO wzmocni zdolności do przeciwdziałania błędnym informacjom i dezinformacji! Z zaangażowania w ten proceder rozliczać się będzie każde państwo! Jest to roszczenie całkowicie sprzeczne z naszym porządkiem prawnym!

Artykuł 6 pkt.2 i 3 (także Załącznik 1, New 7 c, str 36) włącza w udostępniane przez państwa WHO informacje pozyskane od obywateli, materiały genetyczne, dane epidemiologiczne i kliniczne, a także dane mikrobiologiczne i dotyczące genomu osoby oraz dane dotyczące sekwencjonowania genomu. Mowa jest o bazie danych i równym dostępie oraz sprawiedliwym podziale korzyści państw wynikających z przetwarzania i wykorzystania zgromadzonych danych, a także możliwości udostępniania ich podmiotom prywatnym. Nie trzeba chyba wyjaśniać jak wielkim polem nadużyć mogą być przekazane dane biologiczne obywateli i ich gentotypu! Tak naprawdę już podczas minionej pandemii zrobiono to bez pytania o zgodę osób testujących się! WHO twierdzi, że dane te zostały zanonimizowane, co niekoniecznie jest prawdą, ponieważ osoby musiały przekazywać swoje dane identyfikacyjne. Zrobiono to z naruszeniem aktualnie obowiązującego prawa w zakresie dysponowania własną informacją genetyczną.

Artykuł 44A nowych proponowanych przepisów umożliwiają przekierowanie nieokreślonych miliardów dolarów do kompleksu farmaceutyczno-szpitalnego bez jakiejkolwiek mechanizmu ponoszenia odpowiedzialności finansowej i przejrzystości oraz konieczności zarządzania pozyskanymi środkami. W Załączniku 10 MPZ mowa jest również o obowiązku państw do budowania, udostępniania i utrzymania infrastruktury IHR w punktach wjazdu. Także wspomniany już powyżej art. 13A wzywa do dzielenia się środkami zdrowotnymi, środkami produkcji poprzez "plan przydziału produktów zdrowotnych", co nakłada obowiązek dla rozwiniętych państw do dostarczania produktów reagowania na pandemię zgodnie z zarządzeniami.

Jakie są prawne przesłanki do odrzucenia Międzynarodowych Przepisów Zdrowotnych?

- Kwestie ograniczenia w zawieranej umowie międzynarodowej konstytucyjnych wolności, praw i narzucenia nowych poza konstytucyjnych obowiązków obywatelskich, a także jeżeli umowa dotyczy znacznego obciążenia państwa pod względem finansowym, lub spraw wymagających uregulowań w ustawie lub w których Konstytucja wymaga ustawy, powinny według art. 89 Konstytucji RP być ratyfikowane!

Przekazanie "organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencji organów władzy państwowej w niektórych sprawach" również na mocy art. 90 pkt.1 Konstytucji powinno zostać uregulowane ratyfikowaną umową, a nie "regulacjami". WHO proceduje równocześnie dwa dokumenty o tożsamym zakresie i podobnej treści, z których jeden stara się ominąć polski porządek prawny w zakresie przekazania kompetencji wymagających decyzji narodu! Skandalem jest fakt, że polskie Ministerstwo stara się po cichu przeprowadzić tak ważne dla Polaków i naruszające ich wolności zmiany.

Czy polski obywatel może się z tymi dokumentami zapoznać i wyrazić swoje zdanie? Jeżeli tak to w jaki sposób? Czy Polska jest w tych negocjacjach podmiotem, czy też w naszym imieniu negocjuje ktoś inny? Jakie jest stanowisko polskich urzędników odpowiedzialnych za negocjowanie tych dokumentów?

- Oczywiście dokumenty są dostępne na stronach internetowych WHO. Nie zostały przetłumaczone na język polski. Na stronie Ministerstwa Zdrowia pojawiły się dwie, może trzy entuzjastyczne i enigmatyczne notatki. Zapytanie o przeprowadzenie publicznej debaty skierowało do MZ Stowarzyszenie Nauczycieli dla Wolności i uzyskało odpowiedź, że nie ma planu przeprowadzania publicznej debaty w tej kwestii. Decyzję za społeczeństwo podejmie więc dwu, może trzyosobowy skład "specjalistów" pod osłoną medialnej ciszy. Tzn. ostatecznie procedowanie IHR przekazano UE w zakresie kompetencji Unii zgodnie z Traktatami, wyłącznie po uzgodnieniu wspólnego stanowiska między wszystkimi państwami członkowskimi. W imieniu państw członkowskich Unii Europejskiej negocjacje nad poprawkami do IHR, w ramach Grupy Roboczej ds. Międzynarodowych Przepisów Zdrowotnych (Working Group on International Health Regulations - WGIHR), prowadzą przedstawiciele UE na podstawie Decyzji Rady (UE) 2022/451.

Państwa mogą jednak równolegle zabierać głos i zgłaszać swoje zastrzeżenia indywidualnie. Jak więc podaje ministerstwo: w pierwszej połowie 2022 r. treść poprawek była przekazana do ewentualnych uwag ekspertom jednostek podległych MZ, a ich opinia została przekazana do WHO. Polscy eksperci podzielają opinię ekspertów i ciał doradczych WHO, iż pandemia COVID-19 pokazała, że aktualizacja IHR-ów i dostosowanie ich do obecnych realiów jest konieczna. Oznacza to, że raczej nie powinniśmy się spodziewać sprzeciwu polskiej reprezentacji rządowej.

Ewa Nowacka, która od niedawna w WHO zajęła stanowisko w Regionalnej Grupie Ewaluacyjnej (REG WHO) potwierdza to również odpisując Nauczycielom w imieniu Ministerstwa Zdrowia: "Polscy eksperci podzielają opinię ekspertów i ciał doradczych WHO, iż pandemia COVID-19 pokazała, że aktualizacja IHR-ów i dostosowanie ich do obecnych realiów jest konieczna" i również "polska delegacja na WHA75 nie sprzeciwiła się przyjęciu zaproponowanych wówczas poprawek". Natomiast na stronie internetowej Ministerstwa aktualna Dyrektor Departamentu Współpracy Międzynarodowej w MZ Katarzyna Drążek-Laskowska, która również niedawno została wybrana do Rady Wykonawczej WHO (Executive Board - EB WHO) deklaruje, że priorytetem jej działania jest "zdrowie cyfrowe". Programowi wdrażanego aktualnie projektu e-zdrowia warto poświęcić osobną publikację - to już realizacja wielkiego projektu nowych IHR.

1 grudnia br. pod Ministerstwem Zdrowia odbyła się demonstracja przeciwko wprowadzeniu pierwszych poprawek, jakie będą kolejne etapy obywatelskich działań? Jakie organizacje je koordynują i co każdy z nas powinien i może zrobić, żeby zatrzymać te groźne zmiany?

- Sądzę, że najpilniejszym aktualnie zadaniem jest uświadamianie Polaków w zakresie zagrożeń i daleko sięgających aspiracji WHO do zarządzania państwami w niemal wszystkich dziedzinach życia obywateli. To naprawdę się dzieje na naszych oczach i za naszych czasów! Musimy stworzyć siłę nacisku zmuszającą organy państwowe do odrzucenia wszystkich poprawek IHR, a kolejno projektowanego Traktatu WHO. Całkowicie! Najpierw powinno dokonać się rozliczenie z minionej pandemii, lockdownów, nadmiarowej ilości zgonów, zatajania informacji o skutkach ubocznych i prowadzenia eksperymentów na dzieciach i dorosłych, łamania praw podstawowych, godności i wolności Polaków - jak się okazuje bezprawnie ludzi zaszczepiono preparatami o nieznanych skutkach ubocznych, zanieczyszczonymi DNA itp.

Organizacje same się mobilizują i mam nadzieję, że będzie ich coraz więcej, ale potrzebne jest pospolite ruszenie - działanie każdego Polaka. Stowarzyszenie Rodzice Chronią Dzieci stara się informować na stronie internetowej stop-seksualizacji.pl o problemie poprawek, są strony stop-who.pl i stopwho.pl. To ważne, żeby informacje docierały do szerokich środowisk, a nie zostały przypisane wąskiej grupie "radykałów". W parlamencie europejskim udało się zorganizować konferencję poświęconą planom WHO, dobrze byłoby zorganizować taką w Polsce - w polskim Parlamencie, Senacie.

Im bardziej zagadnienie jest na świeczniku i w dyskusji tym większe szanse, że w końcu waga problemu przedrze się do świadomości Polaków, a czas jest krótki i biegnie nieubłaganie. Są państwa, które otwarcie wypowiedziały się już przeciwko Traktatowi i zdeklarowały, że nie poprą żadnych poprawek. Ogromne znaczenie ma tutaj głos środowiska niezależnych lekarzy, które wyłoniło się w trakcie minionej pandemii. W Szwecji i Włoszech są lekarze i pielęgniarki, które domagają się rozliczenia covidowych zbrodni i są oni słyszani. Polecam uwadze ruch europarlamentarzystów Trust and Freedom: Challenging the Pandemic Treaty.

Bardzo dziękuję za rozmowę

Rozmawiał Olaf Swolkień
https://myslpolska.info

Pierwsza część: część: Link

------------------------------------

WEF i WHO - to prywatne bestie, to garstka psychopatów mająca całe bogactwo świata w swoich rękach. Wyciągają łapska po naszą wolność, po nasze zdrowie. Mało powiedziane - sięgają już nawet po nasze dusze. Mamy być robotami a więc bez ludzkiej osobowości. Gdy to osiągną, będziemy sterowalni na odległość. I tak bez duszy, wiary i Boga uczynią nas niewolnikami sterowanymi za pomocą sztucznej inteligencji... Już dzisiaj służą tym zbrodniczym zamysłom skorumpowane władze wielu państw. Ktoś zapyta a Polska? Cóż - nie odstaje...
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 19.01.24 Pobrań: 17 Pobierz ()
19.01.2024 Zełenski w Davos - śmiać się czy płakać
Kanonizacja egoistycznego mizantropa

Czołowi politycy rozmawiali na WEF w Davos o planie pokojowym na Ukrainie przy aplauzie prawie 3000 superbogatych ludzi z całego świata - z Zełenskim, ale bez Rosji przy stole.

Mało kogo w szwajcarskich górach interesował fakt, że Zełenski odwołał zaplanowane na marzec 2024 wybory prezydenckie na Ukrainie - chce pozostać jedynym władcą Ukrainy w stanie wojennym - oraz dekretem zakazał negocjacji pokojowych z Putinem.

Własny plan pokojowy Zełenskiego już pokazuje, że żyje on daleko od rzeczywistości i jest gotowy poświęcić setki tysięcy kolejnych Ukraińców bez perspektyw na zwycięstwo.

Wystarczy przyjrzeć się bliżej 10-punktowemu planowi pokojowemu Zełenskiego, aby przekonać się, że przez pokój ma on na myśli całkowitą porażkę Rosji, co jest nierealne. Coraz więcej ekspertów wojskowych w kierownictwie NATO i w USA, zwraca uwagę, że ukraińska tzw. kontrofensywa całkowicie się nie powiodła i nie można już oczekiwać militarnego zwycięstwa Ukrainy nad Rosją.

Tzw. plan pokojowy Zełenskiego - opublikowany na stronie internetowej ukraińskiego rządu - wygląda następująco:

1. Ochrona radiologiczna i bezpieczeństwo nuklearne ze szczególnym uwzględnieniem przywrócenia bezpieczeństwa wokół największej w Europie elektrowni jądrowej, Zaporoża na Ukrainie, obecnie znajdującej się pod administracją rosyjską.
2. Bezpieczeństwo żywnościowe, w tym ochrona i zabezpieczenie eksportu zbóż Ukrainy do najbiedniejszych krajów świata.
3. Bezpieczeństwo energetyczne, ze szczególnym uwzględnieniem kontroli cen rosyjskich zasobów energetycznych i pomoc Ukrainie w odbudowie infrastruktury elektroenergetycznej, z której połowa została zniszczona w wyniku rosyjskich ataków.
4. Zwolnienie wszystkich więźniów i deportowanych, w tym jeńców wojennych i dzieci deportowanych do Rosji.
5. Przywrócenie integralności terytorialnej Ukrainy i potwierdzenie Rosji zgodnie z Kartą Narodów Zjednoczonych, która zdaniem Zełenskiego 'nie podlega negocjacjom'.
6. Wycofanie wojsk rosyjskich i zaprzestanie działań wojennych, przywrócenie dawnych granic państwowych Ukrainy z Rosją.
7. Powołanie specjalnego trybunału do ścigania rosyjskich zbrodni wojennych.
8. Niezbędna ochrona środowiska ze szczególnym uwzględnieniem rozminowywania i rekultywacji stacji uzdatniania wody.
9. Zapobieganie eskalacji konfliktu i budowa architektury bezpieczeństwa w obszarze euroatlantyckim, obejmującą gwarancje dla Ukrainy.
10. Potwierdzenie zakończenia wojny, łącznie z dokumentem podpisanym przez zainteresowane strony.

Wystarczy spojrzeć na punkty 5 i 6: przywrócenie granic Ukrainy z Rosją. Krym już nigdy nie będzie częścią państwa ukraińskiego ? dbają o to nie tylko wojska rosyjskie, ale także mieszkańcy Krymu. Każdy, kto był na Krymie przed i po 2014 roku, wie, że zdecydowana większość ludności Krymu chciała w 2014 roku ponownie zjednoczyć się z Rosją. Referendum wiosną 2014 roku pokazało to bardzo wyraźnie - bez nacisków ze strony Rosji i bez użycia siły zbrojnej.

A po tym, jak Angela Merkel i François Hollande przyznali, że zgodzili się jedynie na porozumienia mińskie, aby dać Ukrainie czas na dalsze zbrojenie się, Donbas - Donieck i Ługańsk również pozostaną terytorium Rosji. Większość tamtejszej ludności też tak chciało.

Tak zwany 10-punktowy plan pokojowy Zełenskiego odpowiada bezwarunkowej kapitulacji Rosji - a Rosja nie ma absolutnie żadnego powodu, aby się na to zgodzić, zwłaszcza biorąc pod uwagę obecną sytuację militarną.

Publiczne wystąpienie Zełenskiego w Bernie i Davos jest efektem gigantycznego przeceniania siebie. A sposób, w jaki jest to relacjonowane w mediach głównego nurtu, jest wręcz absurdalny i świadczy o katastrofalnej nieznajomości prawdziwej sytuacji na Ukrainie.

Rosja dała jasno do zrozumienia, że ??wezwania do negocjacji są bezcelowe, dopóki Zachód będzie dostarczać Ukrainie broń. Żądanie to jest całkowicie zrozumiałe, gdyż ukazuje absurdalne podwójne standardy ze strony Zachodu w zakresie dostarczania Ukrainie broni i amunicji wojennej, i jednocześnie wzywania do rozmów pokojowych.

Jeżeli Szwajcaria, jak ogłosił jej rząd w Davos, zamierza odgrywać rolę mediacyjną w wojnie zastępczej Ukrainy pomiędzy USA i Rosją, to musi porzucić dotychczasową politykę zbliżenia z NATO i uczciwie powrócić do neutralności. Ma wówczas realną szansę spełnić pożądaną przez obie strony rolę mediacyjną, co z sukcesem praktykowano w licznych konfliktach w różnych regionach świata na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci.

PS: W wywiadzie mówi Zełenski ponownie: "Myślę, że stworzyliśmy dobrą podstawę w formule pokojowej i skonsolidowaliśmy ją czterema spotkaniami na szczeblu doradców ds. bezpieczeństwa narodowego". Po raz kolejny potwierdza, że żyje w innej rzeczywistości. Jego własna formuła pokojowa, równoznaczna z bezwarunkową kapitulacją Rosji, jest czystą bzdurą. NATO i Ukraina ściśle współpracowały, aby sprowokować atak Rosji i nawet zachodnie media głównego nurtu nie mogą zamieść tego pod dywan.

>https://globalbridge.ch/lachen-oder-weinen-die-heiligsprechung-eines-egomanen-menschenveraechters-und-demokratie-killers-am-wef-in-davos/

Opracował: Zygmunt Białas
https://zygumntbialas.neon24.net
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 19.01.24 Pobrań: 17 Pobierz ()
Strona 138 z 183 << < 135 136 137 138 139 140 141 > >>
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.