|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 2
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
11
|
Download: Gazetka "Wolne Słowo" |
|
|
31.01.2024 Black Rock i inni. Część 1 |
Z oka cyklonu
Notka to mój swobodny przekład najważniejszych fragmentów artykułu Aleksieja Muratowa zamieszczonego z datą 24 styczeń 2024 r.) na portalu PolitNawigator. Autor - jeden z głównych liderów ruchu "Republika Doniecka" oraz działacz partii "Tylko Rosja" w Ludowej (Narodowej) Republice Donieckiej) - jest twórcą ww. portalu. Czyli wiadomości z "oka cyklonu".
Kto stał się bezpośrednim beneficjentem ukraińskiego zamachu stanu z 2014 roku? Kto i dlaczego ciągle podsyca eskalację konfliktu i kto czerpie korzyści z ludobójstwa rosyjskojęzycznych mieszkańców Donbasu? Czy w ogóle można rozpatrywać śmierć tysięcy ludzi w kategoriach ekonomicznych? Okazuje się, że można jak najbardziej, a kalkulowanie opłacalności ludobójstwa czy to Rosjan czy innych narodów, czyli zbrodni przeciwko ludzkości, od dawna jest stosowana przez ekonomistów na Zachodzie i uznawana za skuteczne narzędzie do osiągania zakładanych zysków. Po prostu popełnianie zbrodni przez mocarstwa zachodnie w różnych częściach świata, należy do repertuaru banalnych sposobów dla utrzymania władzy i obrony swojej dominacji w świecie. Jak to się w tych kręgach powiada, że to nic osobistego,bo to tylko business.
W dzisiejszym świecie największa wagę zyskało oddziaływanie globalnych gigantów finansowych w rodzaju BlackRock, Vanguard, Fidelity Investments czy State Street (dalej: Kwartet). Według analityków światowego rynku finansowego, pakiety kontrolne akcji największych korporacji stały się własnością tych kilku "inwestorów instytucjonalnych". Członkowie tych czterech karteli (Kwartet) wzajemnie posiadają swoje akcje.
Większość branż jest kontrolowana przez korporacje Kwartetu, zaś ich aktywa są własnością wymienionej czwórki kartelowej. Posiada ona kontrolę nad przepływem najważniejszych strumieni środków pieniężnych. Co oczywiście oznacza, iż decyduje o tym, ile bilionów dolarów ma zostać dodrukowanych. Jeśli wyobrazimy sobie, że globalny proces polityczny i gospodarczy jest teatrem, to oni piszą doń scenariusz i obsadzają główne role.
Wspomniane korporacje ponadnarodowe stworzyły rozległe sieci firm fasadowych, tak że w praktyce nikt nie jest w stanie określić całości wytworzonych pomiędzy nimi powiązań. Ale nie należy ulegać złudzeniu, że za tym pozornym chaosem nie kryje się z centralizowany i spójny system zarządzania. Przypomina on piramidę schodkowa zbudowaną wg poziomów hierarchii, które z kolei są podzielone wg branż. Umożliwia to posiadanie decydującego wpływu na gospodarkę i politykę państw, które przyjęły lub został im narzucony status wasalny.
Wolumen łącznej puli finansów znajdujących się pod kontrolą kartelu przekracza budżety większości państw UE. Np. Black Rock zarządzał w 2021 r. aktywami o wartości ponad 10 bilionów dolarów.
Dla porównania: całkowity dług publiczny Stanów Zjednoczonych wynosi 31 bilionów dolarów, a PKB Stanów Zjednoczonych za 2023 r. to ok. 23 biliony USD. Czyli ta firma mogłaby z łatwością kupować mniejsze kraje i na dodatek robić to hurtowo.
BlackRock współpracuje również bardzo blisko z bankami centralnymi. Korporacja pożycza pieniądze bankowi centralnemu danego kraju, jak również świadczy mu usługi doradcze. Nie za darmo, rzecz jasna. Może w ten sposób wpływać na działania MFW i MBOiR (Międzynarodowy Bank Odbudowy i Rozwoju). Nie trzeba dodawać, iż aby otrzymać kredyt, należy spełnić zalecenia takich "doradców".
Wielu pracowników BlackRock oficjalnie pracowało w Białym Dom w charakterze doradców. Toteż nie ma większego znaczenia, jak nazywa się każdorazowy nominalny prezydent USA, bo i tak będzie on wykonawcą ich instrukcji. Żeby nie było wątpliwości, kto faktycznie trzyma lejce władzy, jeszcze przed inauguracją swojej prezydentury, Joe Biden mianował w grudniu 2020 r., Briana Deese'a, szefa BlackRock Global, swoim asystentem ds. zrównoważonego inwestowania i dyrektorem Krajowej Rady Gospodarczej. Tenże B. Deese, który kiedyś odegrał kluczową rolę dla Baracka Obamy w tworzeniu paryskiego porozumienia klimatycznego w 2015 r., opracował plan wojny Bidena z branżą kopalnych surowców energetycznych. Poskutkowało to nałożeniem dużych podatków na obrót węglem kamiennym oraz różnymi ograniczeniami na ropę, gaz i węgiel w UE, na długo przed rozpoczęciem operacji wojskowej na Ukrainie w lutym 2022 r. Jest to prosta droga do wywołania najgłębszego kryzysu energetycznego oraz inflacyjnego w historii świata.
Za pięknymi słowami o promowaniu zielonej agendy, czyli "społecznie odpowiedzialnego" biznesu, kryją się faktyczne cele globalnej elity: zmniejszenie światowej populacji, oraz zbudowanie cyfrowego obozu koncentracyjnego i umieszczenie w nim 99% populacji, która ocaleje; zniszczenie małych i średnich przedsiębiorstw; przekazanie zarządzania gospodarczego globalnym korporacjom; likwidacja resztek państw narodowych i zbudowanie na ich gruzach państwa ogólnoświatowego z takim rządem. Czyli plan ten dotyczy ścieżki dojścia do nowego rodzaju światowego systemu niewolniczego.
A jak to się ma do wydarzeń w Donbasie? Otóż niemożliwe jest zrozumienie tych wydarzeń bez uwzględnienia wpływu najpotężniejszych korporacji finansowych - członków wymienionego wcześniej "Kwartetu" - które kontrolują krwiobieg amerykańskiego systemu bankowego.
Np. nie wiadomo, kto personalnie zalicza się do grona głównych właścicieli Vanguard, bo jak dotąd nie udało się tego wiarygodnie ustalić. Według niektórych oznak, znaczna część firmy należy do słynnego amerykańskiego miliardera Warrena Buffetta. Z kolei Larry Fink jest właścicielem BlackRock.
Wśród firm, które wytypowały Ukrainę jako duży potencjalny rynek zbytu dla swoich produktów, znajduje się amerykańska korporacja Monsanto. Wg niektórych oszacowań Monsanto kontroluje nawet 90% światowego rynku nasion transgenicznych. Taka monopolizacja ww. rynku zapewnia korporacji stosowne zyski, toteż może ona przeznaczać znaczne środki na aktywną promocję swoich interesów, poprzez lobbing wśród decyzyjnych urzędników Departamencie Stanu USA, MFW i WTO. Nic zatem dziwnego, że Monsanto wyciągnęło swoje macki po Ukrainę, jako kraj posiadający największy odsetek ziemi uprawnej wysokiej klasy (czarnoziem) oraz który jest głównym areałem zbożowym w Europie. Monsanto uzależniło tutejsze uprawy zbożowe od nasion modyfikowanych genetycznie. Ale oprócz widocznej strony działalności Monsanto na Ukrainie, istnieje także strona ukryta. Od 2014 r. prywatna firma wojskowa Academi (wcześniej znana jako Blackwater oraz Xe Services) odgrywa na Ukrainie rolę prywatnej armii chroniącej plantacje i magazyny korporacji Monsanto.
"Prawy Sektor" i tak zwane bataliony ochotnicze Ihora Kołomojskiego zostały utworzone przy wsparciu instruktorów z Academi. I. Kołomojski to "przykrywka" (tzw. słup), a finansowanie wspomnianych struktur militarnych ma źródło w USA.
Ingerencja globalnych korporacji w wydarzenia na Ukrainie jest najzupełniej jawna. Prezydent W. Zełenski podpisał umowę z funduszem BlackRock w grudniu 2022 r. Oficjalny cel funduszu został w niej określony jako przyciągnięcie prywatnych inwestycji w duże projekty energetyczne, infrastrukturalne i rolnicze na Ukrainie. 29 grudnia 2022 r. , po wideokonferencji Zełenskiego i Larry'ego Finna, amerykański publicysta Kurt Nimmo napisał: "BlackRock planuje wykupić całą Ukrainę".
Umowa przewiduje świadczenie usług prawnych i finansowych, udzielanie konsultacji i wsparcia dla Funduszu Rozwoju Ukrainy, przyciąganie zagranicznego kapitału prywatnego. W praktyce to przekazanie zewnętrznemu podmiotowi zarządzania państwem w zakresie suwerenności gospodarczej.
Ważnym segmentem konfliktu zbrojnego stały się dostawy broni i sprzętu dla sił zbrojnych Ukrainy, rzecz jasna, nie o charakterze prezentów, ale w ramach sprzedaży kredytowej, stosownie oprocentowanej. Na przykład samoloty F-16 i słynne pociski rakietowe Javelin produkowane są przez Lockheed Martin Corporation. Nie będzie niespodzianką, gdy poznamy nazwy głównych udziałowców Lockheed Martin Co. Otóż są to sami starzy znajomi, czyli korporacje State Street, Vanguard oraz BlackRock.
Za pośrednictwem swoich partnerów finansowych, korporacje "Kwartetu" kontrolują również przepływ informacji na świecie. Walec monopolizacja wkrótce pochłonie wszystko co istotne - energię, komunikację, zasoby wody pitnej, nie wspominając o podaży pracy. Konsekwencje tego są łatwe (albo trudne) do wyobrażenia.
cdn
Źródło: https://sniper.neon24.net/post/175034,black-rock-i-inni-czesc-1 |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 31.01.24 |
Pobrań: 15 |
Pobierz () |
31.01.2024 Żydzi zostali wyrżnięci przez Polaków twierdzi żydowski polityk. Co na to Duda i Tusk? |
Najważniejsi politycy III RP mają okazję, aby się wykazać odpowiednią dbałością o dobre imię Polski i Polaków w reakcji na słowa byłego prezydenta Izraela, który oskarżył Polaków o mordowanie Żydów. Nie jest to pierwszy antypolski wybryk żydowskiego polityka. Dokładnie 4 lata temu Reuven Rivlin powiedział:
Jak informuje "Times of Israel", prezydent Rivlin podczas rozmowy z Andrzejem Dudą ponownie oskarżył Polaków o to, że podczas II wojny światowej pomagali Niemcom mordować Żydów.
Skandaliczne słowa miały paść w poniedziałek podczas spotkania z polskim prezydentem.
"Prezydent Reuven Rivlin podczas spotkania ze swoim polskim odpowiednikiem Andrzejem Dudą wystrzelił najnowszą salwę w sporze między dwoma narodami o współudział Polaków ws. przemocy antyżydowskiej podczas i po II wojnie światowej" - czytamy na stronie ?Times of Israel?. /Skandaliczne słowa prezydenta Izraela?Link/
Niestety, sytuacja znów się powtórzyła w tym roku. Z okazji Międzynarodowego Dnia Pamięci o Holokauście twórca podcastu "Jewish State", Jonny Gould przeprowadził wywiad z Rivlinem, który powtórzył swoje oszczerstwa: "Z całym szacunkiem, zostaliśmy tu wyrżnięci również przez Polaków". /kresy.pl/
Reuven Rivlin przypomniał również swoja rozmowę z Dudą...
- "Po polsku powiedziałam do Dudy: Proszę, nie ignorujcie przeszłości, trzeba wiedzieć, co się wydarzyło w przeszłości. Mówienie, że nic się nie stało, że oba narody (Polacy i Żydzi) były ofiarami, jest nie na miejscu." /Link/
Żydzi od dłuższego czasu domagają się od polskich władz zniesienia zakazu szkalowania Polaków. "Podcaster dodał od siebie, że Żydzi mają nadzieję iż przyjęta w 2018 r. ustawa o IPN zostanie całkowicie wycofana przez nowy rząd Donalda Tuska. Przypomnijmy: zakazywała ona propagowania udziału Polaków w Zagładzie". /w polityce.pl/
Aktualności
----------------------------------
Żydzi - są oni dopustem Bożym i będą siać i mieszać tak długo, dopóki będzie istniał świat. Są próbą, wyzwaniem dla tych, których atakują, którym odbierają ich godność i prawa, którzy strzegą prawdy i których przez to nierzadko chcą fizycznie unicestwić. Tak są skonstruowani, taki mają jad. Są testem jakości dla nieudolnych, nieprzygotowanych, nieopancerzonych, zastraszonych królicząt, jak polski prezydent i inni zahukani Polaczkowie. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 31.01.24 |
Pobrań: 17 |
Pobierz () |
01.02.2024 USA na krawędzi |
Powietrze jest gęste od napięcia, a nad horyzontem wisi burza. W sercu Teksasu kształtuje się ruch niepodobny do żadnego innego we współczesnej historii Ameryki. Pod wodzą Zielonych Beretów, symbolu niezachwianego przywiązania do Konstytucji Stanów Zjednoczonych, gromadzi się kolosalna siła.
Link
Na czele tej bezprecedensowej mobilizacji stoi postać ucieleśniająca przysięgę ochrony Stanów Zjednoczonych przed obcą inwazją i ochrony ich ziemi. To nie jest zwykły protest; jest to mobilizacja na pełną skalę obecnego i byłego personelu wojskowego, policji, szeryfów, zastępców funkcjonariuszy i bojówek.
Zdumiewające: 34 000 amerykańskich wojskowych Strażników Przysięgi zebrało się w Teksasie, zjednoczonych wspólnym celem: obroną Konstytucji i buntem przeciwko temu, co postrzegają jako rząd Deep State i jego lalkarzom - Grupie DAVOS, CIA, Carnegie Endowment i pozostałościom administracji Obamy i Bidena.
Ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Ponad 700 000 kierowców ciężarówek i przyczep kempingowych mknie w stronę Teksasu, łącząc siły z Zielonymi Beretami, weteranami wojskowymi i Gwardią Narodową Teksasu. Ich misja? Przeciwstawić się administracji Bidena i agendzie DAVOS/ONZ, która ich zdaniem systematycznie likwiduje granice USA w drodze czynów niekonstytucyjnych, stwarzając wyraźne i aktualne niebezpieczeństwo inwazji.
Front bitwy ma charakter nie tylko polityczny; jest to także sprzeczne z tym, co według nich jest bronią biologiczną należącą do operacji kartelu KPCh/CIA/meksykańskiego. Siły te oskarża się o usprawnienie transportu fentanylu ze środkami uspokajającymi na terytorium USA w celu zorganizowania planowanego ataku z użyciem broni biologicznej.
Stawka jest wysoka - w ciągu ubiegłych dwóch lat przez Stany Zjednoczone pod skorumpowanym przewodnictwem rządu USA i administracji Bidena przemycono ponad 85 000 zaginionych dzieci.
Opór rośnie. Ponad połowa gubernatorów Stanów Zjednoczonych przyłącza się do tej walki przeciwko temu, co uważają za zagraniczną operację przechwyconą przez Grupę DAVOS i WEF (CIA). Ponad 25 stanów USA jednoczy się z Teksasem, wysyłając Wojskową Gwardię Narodową, aby wesprzeć tę sprawę.
Przesłanie Wojskowego Zielonego Beretu jest jasne i rozbrzmiewa w całym kraju: "Przeciwstawiamy się tyranii". To nie jest tylko lokalne powstanie; to ruch globalny. Od Niemiec po Nową Zelandię patrioci powstają przeciwko skorumpowanemu systemowi, po cichu prowadzeni przez tajne operacje wojskowe prowadzone z wykorzystaniem kluczowych informacji wywiadowczych.
Pamiętajcie o utworzeniu przez JFK Zielonych Beretów Sił Specjalnych Armii, zaprojektowanych do walki z krajowym systemem totalitarnym. Dziś Zielone Berety w Teksasie wraz z Gwardią Narodową, policją, szeryfami, byłymi wojskowymi i ponad 700 000 obywateli USA stają w obronie kraju. Na czele oddziału w Teksasie stoi Green Beret "Doc" Pete Chambers, który jest nie tylko dowódcą wojskowym, ale dla wielu ludzi latarnią nadziei.
Doc Chambers w swojej ogólnokrajowej audycji celowo nazywa "GRUPĘ DAVOS" i "ELITES" panami marionetek stojącymi za administracją Bidena. Zwraca także uwagę na operacje kierowane przez wojsko w Europie, sygnalizujące globalne przebudzenie.
Przesłanie jest jasne: nadszedł czas, aby obywatele USA przeciwstawili się WEF, DAVOS, CIA i ich operacjom we wszystkich krajach. Dołącz do lokalnego ruchu, angażuj się w pokojowe protesty i spraw, aby Twój głos został usłyszany.
Ale wśród tego wezwania do broni jest prośba o pokój. Choć tak zwana Klika Głębokiego Państwa jest oskarżana o podżeganie do wojen i konfliktów rasowych na całym świecie, ruch wzywa swoich zwolenników do zachowania pokoju. Media głównego nurtu już snują narracje o wojnie domowej, zarówno w USA, jak i w UE. Wyzwaniem dla tych patriotów jest wsparcie swojego kraju przeciwko globalistycznej tyranii, przy jednoczesnym utrzymaniu pokoju i porządku.
Linie bitwy rysują się nie tylko na ziemi, ale w sercach i umysłach każdego Amerykanina. Pytaniem nie jest teraz tylko to, kto wygra, ale także to, jak będzie wyglądać przyszłość Ameryki, gdy opadnie kurz. Świat z zapartym tchem obserwuje rozwój niewidzianej bitwy o duszę Ameryki.
Rozgrywka w Teksasie, która może zmienić Amerykę na zawsze!
Decyzja Sądu Najwyższego zezwalająca federalnym agentom ochrony granic na demontaż drutu harmonijkowego w poprzek Rio Grande zapaliła beczkę z prochem w Teksasie. Gubernator Greg Abbott, znany ze swojego rozsądnego podejścia, rzucił wyzwanie, oskarżając reżim federalny o zdradę Teksasu poprzez traktowanie fali migrantów jako gry politycznej. Nie przebiera w słowach, nazywając to "inwazją".
Ale Teksas nie jest w tej walce osamotniony. W posunięciu, które wywołało oddźwięk w całym kraju, gubernatorzy 20 stanów poparli gubernatora Abbotta. To nie jest tylko potyczka graniczna; to pełnoprawny bunt narodowy.
W epicentrum tego narastającego konfliktu znajduje się generał Eric M. Smith i rada Białego Kapelusza. Źródło w biurze gen. Smitha ujawnia, że ??szybkie rozmieszczenie konwoju jest taktyczną reakcją na orzeczenie Sądu Najwyższego. Wygląda na to, że Teksas jest gotowy do kontrataku.
Konfrontacja na granicy to coś więcej niż spór o druty i przejścia migracyjne; to zderzenie ideologii. Białe Kapelusze, owiane tajemnicą, są piętnowane jako "gestapo kliki Bidena". To nie jest tylko operacja wojskowa; to krucjata o sprawiedliwość.
Stawka nie może być wyższa. Konflikt pomiędzy Gwardią Narodową Teksasu a siłami federalnymi doprowadził naród na skraj wojny domowej. Ale nie jest to konflikt, do którego dążą Białe Kapelusze ani Gwardia Narodowa Teksasu. Ich misją, jak podaje źródło, jest "przekonanie służb granicznych, aby dotrzymywały, a nie łamały swoją przysięgę konstytucyjną". Nie chcą rozlewu krwi, ale są gotowi stawić czoła siłom federalnym, jeśli zostaną zepchnięci.
Grupa zadaniowa wysłana do Teksasu to potężna mieszanka żołnierzy piechoty morskiej i żołnierzy armii amerykańskiej. Ale poza ich sprawnością militarną wyróżnia się ich niezachwiane zaangażowanie w sprawę. To nie tylko żołnierze; są obrońcami zasady, którą Teksas i jego sojusznicy uważają za świętą.
Ta bitwa dotyczy czegoś więcej niż tylko Teksasu; to decydujący moment dla Ameryki. Działania na Eagle Pass i wzdłuż Rio Grande odbiją się szerokim echem w całym kraju. To sprawdzian władzy federalnej kontra suwerenności stanowej, biurokratycznego nadużycia kontra przestrzeganie konstytucji.
Gdy Gwardia Narodowa Teksasu dostarcza nowy telegram, przesłanie dla rządu federalnego jest jednoznaczne: Teksas będzie bronił swoich granic, swoich obywateli i swoich zasad bez względu na koszty. Ta walka wykracza poza Teksas; dotyczy każdego Amerykanina, który ceni prawa stanowe i obawia się nadmiernych wpływów władz federalnych.
W nadchodzących dniach wzrok narodu będzie skierowany na Teksas. Wynik tego starcia ukształtuje przyszłość stosunków między stanami federalnymi i stworzy precedens dla wewnętrznych konfliktów w Ameryce. Ale jedno jest jasne: Teksas nie ustępuje i Białe Kapelusze też nie. To walka na wieki, walka o samo serce i duszę Ameryki, rozgrywająca się na zakurzonych równinach Eagle Pass w Teksasie. A wynik tej walki będzie miał wpływ na cały świat.
https://globalna.info |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 01.02.24 |
Pobrań: 15 |
Pobierz () |
01.02.2024 Arcybiskup Vigan?: Jak można pokonać globalizm? |
Po ostatnich kilku latach stało się jasne, że stoimy w obliczu doniosłego ataku, którego celem jest ustanowienie synarchii pod przewodnictwem Antychrysta. Rząd światowy, eufemistycznie nazywany "globalnym zarządzaniem".
Poniżej znajduje się przesłanie arcybiskupa Carla Marii Vigan? z 27 stycznia przekazane uczestnikom Congreso Nacional de la Democracia Popular Soberanaj w Rzymie. Rzym, 27 i 28 stycznia 2024 r.
Drodzy przyjaciele,
Pozwolę sobie przede wszystkim podziękować doktorowi Francesco Toscano za zaproszenie do wygłoszenia krótkiej refleksji na tym Kongresie Narodowym, która, mam nadzieję, pomoże ukierunkować wasze działania w służbie dobra wspólnego.
Messaggio di Mons. Carlo Maria Vigan? ai partecipanti al congresso di Democrazia Sovrana Popolare Link
Stoimy teraz w obliczu poważnego zagrożenia w postaci zamachu stanu dokonanego przez globalistyczną elitę. Ten zamach stanu dopiero niedawno wyszedł na jaw, ale niespójne wypowiedzi uczestników zakończonego właśnie forum w Davos są wynikiem wywrotowego projektu, który trwa od dziesięcioleci. Projektu opartego na kłamstwach, szantażu i korupcji.
Kłamstwa. Wszystkie powody podawane przez globalistyczną sieć w celu legitymizacji jej działań są fałszywe, a raczej: są fałszywymi pretekstami, które celowo ukrywają inne niewymowne powody. Nie ma nic naukowego ani racjonalnego w środkach podjętych w celu rozwiązania ostatnich kryzysów. Jest raczej chęć ukrycia przestępczych intencji za wątłymi argumentami, w pogoni za którymi marnujemy tylko czas i energię. Farsa pandemii, kryzysy na Ukrainie i w Palestynie, globalne ocieplenie i wszystko inne, co w teorii ma usprawiedliwiać środki podejmowane przeciwko nam przez rządy, Unię Europejską i ONZ, ma na celu wyłącznie uniemożliwienie jakiegokolwiek sprzeciwu w imię sytuacji kryzysowych, które zostały zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach.
Szantaż. Aby osiągnąć przejście populacji do globalistycznego modelu, w którym wszystko jest w rękach elity, architekci Wielkiego Resetu działają celowo, krok po kroku. Pierwszym krokiem jest umieszczenie ich "produktu" - ponieważ jest to produkt, który sprzedają - obok tego, co już mamy lub możemy mieć własnymi środkami. Może to być kanadyjska pszenica GMO połączona z organiczną pszenicą z małych gospodarstw, prywatna opieka zdrowotna połączona z publiczną opieką zdrowotną, samochody elektryczne dodane do samochodów benzynowych, inteligentna praca zdalna połączona z pracą w biurze.
Wydaje się, że nowa alternatywa - która wiąże się z kosztami ekonomicznymi i ludzkimi dla użytkownika - nie jest narzucana, ale po prostu przedstawiana jako możliwość. Kiedy już uda im się wprowadzić swój "produkt", upewniają się, że pierwsza opcja, którą mieliśmy, jest w rzeczywistości nie do utrzymania, ponieważ stała się zbyt kosztowna lub jest utrudniona przez przepisy UE.
Oczywiście wzrost kosztów jest celowo prowokowany poprzez wykorzystywanie kryzysów i zarządzanych sytuacji kryzysowych jako pretekstu. W ten sposób okazuje się, że nie mamy już, za darmo lub po rozsądnych cenach, towarów i usług, które mieliśmy wcześniej, i jesteśmy zmuszeni zaakceptować, że możemy mieć tylko ich "produkt" - którego cenę i warunki dostawy oni decydują.
Ta transformacja jest oczywiście wymuszona i ma na celu odebranie nam autonomii, którą mieliśmy wcześniej. Nie możemy już wybrać, czy chcemy korzystać z samochodu na benzynę, ponieważ tylko pojazdy elektryczne mogą jeździć po mieście, a europejska zasada zabrania naprawy starych samochodów; nie możemy jeść naturalnej żywności, ponieważ pola zostały wywłaszczone lub gospodarstwa zbankrutowały, lub ponieważ Unia Europejska płaci im, aby nie produkowały, lub ponieważ umowy handlowe zmuszają nas do importu pszenicy z Kanady i mleka z Nowej Zelandii; nie możemy zaplanować testu Narodowej Służby Zdrowia, ponieważ cięcia wydatków publicznych zostały narzucone na rzecz prywatnej opieki zdrowotnej.
Jest to mentalność szantażu: zamknięcie wszystkich możliwych dróg ucieczki z globalistycznego koszmaru, aby zmusić nas do podążania w pożądanym kierunku, w imię wyimaginowanego bezpośredniego zagrożenia (pandemia, zmuszająca nas do szczepień; kryzys ukraiński, zwiększający koszty energii; spadający wskaźnik urodzeń, wykorzystywany do importu taniej siły roboczej z Trzeciego Świata z względną wymianą etniczną).
Globalne ocieplenie, jeśli spojrzymy na sprawy z tej perspektywy, jawi się jako kolosalny (fałszywy) pretekst mający na celu narzucenie Agendy 2030, co przekłada się na transfer pieniędzy z małych i średnich przedsiębiorstw do dużych grup finansowych, zubożenie ludności i nieproporcjonalne zyski dla międzynarodowych korporacji z siedzibą w rajach podatkowych. Jeśli zauważysz, ten schemat jest niezmiennie stosowany, nawet w obszarach, które wydają się wymykać merkantylnej logice, która napędza tych wywrotowców. Jestem pewien, że wszyscy znacie wiele przypadków, w których te zasady są stosowane.
A więc kłamstwa i szantaż. Ale także korupcja: ponieważ bez aktywnej współpracy klasy politycznej, mediów, sądownictwa, policji, nauczycieli, lekarzy, a nawet hierarchii kościelnej, która stała się sługą elity, te kłamstwa i szantaż nie byłyby możliwe. Jeśli spojrzeć na osoby zajmujące stanowiska rządowe i sprawujące władzę na najwyższych szczeblach dzisiejszych instytucji, można znaleźć prawie wyłącznie osoby z Młodych Globalnych Liderów Jutra Światowego Forum Ekonomicznego.
Klaus Schwab otwarcie przyznał: "Udało nam się zinfiltrować wszystkie zachodnie rządy". W jaki sposób? Oczywiście za pomocą pieniędzy, ponieważ tworzą one pieniądze, a nawet je drukują, ponieważ banki centralne są prywatnymi firmami kierowanymi przez kilka znanych funduszy inwestycyjnych, którym przewodniczą członkowie Światowego Forum Ekonomicznego. BlackRock i Vanguard są w posiadaniu długu publicznego wielu krajów, który mogą szantażować za pośrednictwem agencji ratingowych lub nacisków ze strony Banku Światowego, Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Europejskiego Banku Centralnego. A kiedy pieniądze nie przychodzą, dochodzi do oszustw wyborczych, pozorowanych procesów, "samobójstw" i wypadków.
* * *
Można się zastanawiać, dlaczego arcybiskup uważa za konieczne zajmowanie się kwestiami, które najwyraźniej nie są związane z wiarą. Myślę, że po ostatnich kilku latach stało się jasne, że stoimy w obliczu doniosłego ataku, którego celem jest ustanowienie synarchii pod przewodnictwem Antychrysta. Rząd światowy, eufemistycznie nazywany "globalnym zarządzaniem", w którym oni oczywiście będą rządzić, a my będziemy albo posłuszni, albo społecznie lub fizycznie wykluczeni. W tych wywrotowych ramach wszystkie państwa zachodnie, z bardzo rzadkimi wyjątkami, są zakładnikami tej sieci wywrotowców, którzy myślą, że są właścicielami świata i którzy oddali się w służbę "księcia tego świata", którym jest Szatan.
Czego chcą Klaus Schwab, Bill Gates, George Soros i wszyscy ich wspólnicy i poplecznicy? Demonów. Aby sprowadzić na nas zło. Ponieważ rzeczywiście uważają nas za zło planety i aby nas wytępić, zatruwają nas ciałem i duszą, ponieważ widzą w nas, w was, w waszych dzieciach, w starszym pokoleniu, dzieło Boga, na którego Obraz i Podobieństwo zostaliśmy stworzeni.
To właśnie mówi nam Dennis Meadows, członek Klubu Rzymskiego, z którego powstało między innymi Światowe Forum Ekonomiczne, kiedy teoretyzuje na temat zmniejszenia światowej populacji do miliarda ludzi, szczerze przyznając, że 87,5 procent obecnej populacji świata będzie musiało zostać wyeliminowane poprzez wojny domowe, głód, zarazy i bezpłodność ( tutaj ). A gdyby sterylność wywołana lekami i fałszowana żywność nie wystarczyły, istnieje program LGBTQ i ideologia gender, poprzez które elity faworyzują homoseksualizację społeczeństwa i wprowadzają możliwość poddawania dzieci interwencjom zmiany płci od najmłodszych lat, przy współudziale skorumpowanych ustawodawców gotowych odebrać prawa rodzicielskie tym, którzy nie poddadzą się okaleczeniu swoich dzieci.
Nacisk na seksualizację dzieci przez ONZ i WHO, wraz z propozycjami obniżenia wieku przyzwolenia i dekryminalizacji pedofilii, ma niepokojący skutek w postaci dostarczenia nowej paszy dla sieci zboczeńców, wielu gości na weselu Epsteina na wyspie, ludzi, którzy infekują wyższe szczeble wielu instytucji i jako tacy są łatwo szantażowani.
Jest to bitwa, której nie można toczyć wyłącznie ludzką bronią, ponieważ obejmuje ona duchowe moce, które żywią się nienawiścią do Boga, Naszego Pana Jezusa Chrystusa i ludzi, którym zazdroszczą, ponieważ w przeciwieństwie do demonów zasługują na odkupienie przez Wcielenie Przedwiecznego Syna Ojca. Moce te nienawidzą również Stworzenia, które Pan uczynił dla nas swobodnie dostępnym. Jest ono dostępne za darmo, ponieważ dzieło Boga jest darmowe, jest owocem wspaniałości i hojności, podczas gdy wszystko, co pochodzi od diabła, ma swoją cenę, jest towarem, który można wymienić, czymś, co można kupić i sprzedać.
Wy, drodzy przyjaciele, musicie jasno zrozumieć, jaka jest stawka dla naszego społeczeństwa, a przede wszystkim dla świata, w którym będą żyły nasze dzieci. To nie jest kwestia ucieczki z kraju, w którym panuje dyktatura, podczas gdy reszta świata jest wolna, ponieważ teraz cały świat zachodni stał się obozem koncentracyjnym, w którym rządzą niewybrani ludzie, ludzie, którzy powinni zostać zamknięci na zawsze w więzieniu za swoje zbrodnie. Nie możemy uciec gdzie indziej, ale musimy walczyć o nasze własne przetrwanie, tu i teraz.
Jak więc możemy stawić opór, jak możemy skutecznie przeciwstawić się tej odrażającej dyktaturze? Z pewnością nie za pomocą tępej broni, której nasz wróg chciałby, abyśmy używali: byłoby to jak wyjście w pole uzbrojone w strzały przeciwko czołgom. Nie za pomocą starych ideologii stworzonych celowo, ponieważ zawiodłyby, takich jak komunistyczny kolektywizm z jednej strony i liberalny indywidualizm z drugiej. Nie z bożkami fałszywej wolności i demokracji, zepsutymi zabawkami, które pozwoliły lożom masońskim obalić porządek społeczny, sprawiając, że ludzie uwierzyli, że mogą zrezygnować z Boga, deifikując państwo, jednostkę lub jedno i drugie.
Chciałbym tutaj podkreślić element, który moim zdaniem jest bardzo ważny dla zrozumienia skali ataku, którego doświadczamy. "Majstersztyk" Nowego Porządku Świata polega na zjednoczeniu, w piekielnym sojuszu, liberalizmu i komunizmu (dwóch stron tej samej masońskiej monety) dla ich korzyści.
Z jednej strony, poprzez ograniczenie pozytywnej interwencji państwa, które oferuje obywatelom za darmo lub po cenach nierynkowych te usługi, które elity chcą sprywatyzować dla zysku; z drugiej strony, poprzez wykorzystanie siły przymusu ponadnarodowego reżimu socjalistycznego w celu zakłócenia konkurencji z małymi i średnimi przedsiębiorstwami oraz obniżenia kosztów pracy. W pewnym sensie elitom udało się odsunąć państwo od jego naturalnej roli na rzecz superpaństwa, które działa nie w interesie zbiorowości, ale samej elity. Taka jest ostatecznie rola Unii Europejskiej i rządu federalnego USA, które znajdują się w rękach głębokiego państwa.
Walka z wrogiem według jego sfałszowanych zasad jest absurdalna i rujnująca. Walcz z nim, przeciwstawiając kłamstwo prawdzie, nikczemny szantaż woli czynienia dobra, korupcję uczciwości. Paweł mówi nam również: Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj (Rz 12,21). I w tej epokowej walce, w tym starciu Światła z ciemnością, nawet ci, którzy nie są chrześcijanami, mogą być waszymi sprzymierzeńcami, jeśli uczciwie i odważnie zrozumieją, że same podstawy Prawa Natury, szacunek dla świętości życia, obrona naturalnej rodziny, prawo rodziców do wychowywania dzieci oraz ochrona własności, pracy i biznesu są zagrożone.
Nasza pozorna słabość, nasza dezorganizacja, nasze środki, które są nieporównywalnie gorsze od tych dostępnych dla globalistycznej elity, mogą być nawet mocnymi stronami, ponieważ pozwalają nam wymknąć się spod ich kontroli. Musimy działać innowacyjnie, tworząc lokalne, krajowe i międzynarodowe sieci, które pozwolą nam zaprezentować wspólny front przeciwko wspólnemu wrogowi. Musimy na nowo odkryć dumę z naszej cywilizacji, naszej kultury, naszej wiary, naszej zdolności do podnoszenia się w obliczu trudności dzięki naszej pomysłowości i naszej nadziei, dzięki którym nie pozwolimy, by przyszłość została nam odebrana przez tych, którzy próbują zniszczyć naszą teraźniejszość po wymazaniu naszej przeszłości.
Bądźcie silni, drodzy przyjaciele! I nie dajcie się zastraszyć tym, którzy chcieliby, abyście uwierzyli, na podstawie kolosalnego oszustwa, że wszystko jest postanowione i nieodwołalne. Nie jesteśmy laboratoryjnymi królikami doświadczalnymi, które szalony naukowiec obserwuje, jak biegają po labiryncie: to wizja tych, którzy nie wiedzą, jak kochać, nawet tych, którzy wiedzą tylko, jak nienawidzić, tych, którzy nie rozumieją, że człowiek jest zdolny do aktów heroizmu z miłości do Boga i braci; tych, którzy nie chcą uznać, że Pan jest naprawdę wszechmocny i że losy świata i historii są w Jego rękach; historii, w której, nie zapominajmy, Bóg towarzyszy nam i chroni nas jako nasz Ojciec.
Dystopijnego świata niewolnictwa i śmierci, który chce zbudować globalistyczne delirium, można uniknąć, jeśli wiemy, jak zjednoczyć się pod Krzyżem Chrystusa. Ponieważ tylko przed Krzyżem ci złoczyńcy tracą wszelką moc i pokazują się takimi, jakimi są naprawdę.
Ostatnie zalecenie, które kieruję do ciebie jako pastora: nie poddawaj się mentalności świata, który chciałby zawstydzić twoją uczciwość, twoją prawość i twoją religię, tak jakby były to wady, które należy ukryć. To raczej nieuczciwości, moralnego zepsucia, samolubstwa i wad powinieneś się wstydzić. Nie wstydźcie się być ludźmi, którzy kochają Pana, którzy się modlą, którzy się poświęcają, którzy walczą.
Bo to nie Klaus Schwab, George Soros czy Ursula von der Leyen będą was sądzić, ale Pan, który powiedział do nas: "Bądźcie dobrej myśli, Ja zwyciężyłem świat (J 16, 33)".
+ Carlo Maria Vigan?, arcybiskup
27 stycznia 2024 r.
Arzobispo Vigan?: ?Cómo se puede vencer al globalismo?
https://gloria.tv
-----------------------------
Mariusz Dzierżawski: Polską rządzą sataniści Link
WHO Tedros: "Kłamstwa i teorie spiskowe" zagrażają przejęciu władzy
Szef Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) ostrzegł operatorów i zwolenników planowanego przejęcia władzy, że "kłamstwa i teorie spiskowe" wykoleją program niewybranych biurokratycznych elit władzy. Jak powszechnie wiadomo, decyzje dotyczące zmian w Międzynarodowych Przepisach Zdrowotnych i Traktacie Pandemicznym mają zostać ustalone w maju. Widocznie jest coraz większy opór.
Dyrektor generalny WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus wydał ostrzeżenie na konferencji prasowej, na której wezwał światowych przywódców do ograniczenia wolności słowa w miejscach publicznych. Tedros poskarżył się swoim sojusznikom, że przegrywają wojnę informacyjną, gdy krytycy ujawniają ich globalistyczny program.
Szef WHO powiedział, że agencja ONZ ds. zdrowia ma trudności z osiągnięciem swojego celu, jakim jest całkowita kontrola nad wszystkimi kwestiami zdrowotnymi, z powodu sprzeciwu wobec jej polityki w Internecie. Link |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 01.02.24 |
Pobrań: 16 |
Pobierz () |
01.02.2024 Gaza kontra Haga |
Bliżej prawdy
Dziennikarz, publicysta, dla którego prawda - dziś towar deficytowy - jest tym, co może nas wyzwolić. Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości znów zawiódł - sprawa "poprawności politycznej"? - Peter Koenig.
Siedemnastoosobowa izba Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości (MTK) uznała dziś 26 stycznia 2024 r. za "wiarygodne" twierdzenie Republiki Południowej Afryki, że Izrael popełnia ludobójstwo. To oznaczałoby, że Republika Południowej Afryki wygrała sprawę. Niestety, bliższe spojrzenie jest znacznie mniej optymistyczne. Po raz kolejny pokazuje chwiejny wyrok MTK, pomimo wszystkich przesłanek masowego i brutalnego ludobójstwa. Wyrok jest słaby i prawie bez znaczenia, jeśli chodzi o bezpieczne przyszłe życie Palestyńczyków.
Po pierwsze, MTS uznał, że Republika Południowej Afryki ma jurysdykcję w tej sprawie, ponieważ "niektóre rzeczy, które Republika Południowej Afryki twierdzi, z pewnością mają miejsce i mieszczą się w definicji Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie Ludobójstwa z 1948 roku".
Al-Dżazira podsumowała decyzję MTK w następujący sposób:
Sąd uznał, że ma kompetencje do orzekania w tej sprawie.Sąd nakazał Izraelowi podjęcie działań mających na celu zapobieżenie aktom ludobójstwa w Strefie Gazy i musi złożyć sprawozdanie w ciągu miesiąca. Sąd orzekł, że Izrael musi zapobiegać podżeganiu do ludobójstwa i karać je. Sąd orzekł, że Izrael musi zezwolić na dostarczenie pomocy humanitarnej do Strefy Gazy. Trybunał zobowiązał Izrael do podjęcia dalszych działań w celu ochrony Palestyńczyków, ale nie nakazał mu zaprzestania operacji wojskowych w Strefie Gazy. Sąd nie posunął się wystarczająco daleko. Jaki jest pożytek z "zezwolenia na pomoc humanitarną i zapobieżenia śmierci niewinnych obywateli", jeśli Izraelowi wolno nadal mordować setki, jeśli nie tysiące niewinnych i bezbronnych Palestyńczyków? Trybunał Sprawiedliwości nie orzekł o natychmiastowym zawieszeniu broni ani w ogóle o zawieszeniu broni, ani nie wydał wniosku o rokowania pokojowe.Izrael oczywiście nie podporządkowałby się takiej decyzji, a nawet zagorzali zwolennicy Izraela nie zaprzestaliby wspierania izraelskiego zabijania w "samoobronie", ale wysłaliby światu wiadomość, że MTK nie boi się wydawać "politycznie niepopularnych" wyroków i że Izrael i ludobójstwo zostaną zapisane w krótkiej 75-letniej historii Izraela. Argument premiera Netanjahu o "samoobronie", uzasadniony słowami "jesteśmy ofiarami ludobójstwa", jest argumentem psychopatów. Skala okrutnego i bezlitosnego zabijania Palestyńczyków przez Izrael pokazuje światu prawdę.
Minister spraw zagranicznych RPA Naledi Pandor powiedziała: ?Trzy litery 'ICJ' do czasu złożenia pozwu, wielu ludzi w Republice Południowej Afryki nie znało". I dalej: "Naszym celem było i jest zwrócenie uwagi na ciężki los niewinnych w Palestynie" i "zwrócenie uwagi na brak sprawiedliwości i wolności". Dodała, że bez względu na sukces czy porażkę, "prawdziwa analiza i osąd będą należeć do samego sądu".
Rząd Izraela nie akceptuje decyzji Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości. Premier Benjamin Netanjahu oświadczył, że twierdzenie o ludobójstwie Izraela jest "nie tylko nieprawdziwe, ale i oburzające".
Gdzie ten wyrok prowadzi wojnę? Jeśli poparcie Zachodu nie ulegnie gwałtownemu osłabieniu, zarówno pod względem moralnym, jak finansowym i dostaw broni - być może z powodu etyki, którą może obudził wyrok sądu - brutalne ludobójstwo Izraela będzie prawdopodobnie kontynuowane. Premier Netanjahu praktycznie od pierwszego dnia przewidywał, że będzie to długa wojna i zastraszał, że nie będzie to tylko wojna odwetowa za [planowany przez Izrael / Zachód] atak Hamasu na Izrael 7 października 2023 roku, ale wojna, której celem będzie podbicie znacznej części Bliskiego Wschodu i jego bogactw w nadchodzących latach, poprzez stopniowe tworzenie "Wielkiego Izraela" obejmującego 100% Palestyny. 100% Jordanii, 100% Libanu, 70% Syrii, 50% Iraku, 33% Arabii Saudyjskiej, Egiptu i Nilu. Netanjahu oczywiście by tego nie powiedział, ale to było dorozumiane [...] Od 1984 roku Izrael posiada monetę 10 Agrot, na której rewersie znajduje się mapa Wielkiego Izraela. Znak na monecie może również przypominać starożytne królestwo babilońskie z 539 r. p. n. e. 10 Agorot jest monetą z serii Nowy izraelski szekel (NIS), znaną również jako po prostu izraelski szekel (znak: ?, kod: ILS). Agrot i szekel są oficjalną walutą Izraela [...] Obraz na monecie jest pełen kontrowersji. Niektórzy Izraelczycy twierdzą, że wizerunek na tej nowej monecie pochodzi z oryginalnego szekla - i że w rzeczywistości przedstawia on izraelskie dążenie do ekspansji w kierunku Wielkiego Izraela. Izraelczycy są dumni z tego, że noszą "Wielkiego Izraela" w kieszeniach. Nie mówiąc o tym zbyt wiele, większość Izraelczyków popiera wojnę przeciwko Strefie Gazy/Palestyny, ponieważ ma ona utorować drogę do Wielkiego Izraela. Nie ma określonego horyzontu czasowego dla osiągnięcia tego celu. Jednak Wielki Izrael byłby jednym z najbogatszych krajów na świecie, zwłaszcza jeśli chodzi o węglowodory. Obejmuje on również ponad bilion stóp sześciennych gazu odkrytego w latach 90. u wybrzeży Strefy Gazy, która obecnie należy do Palestyny.
Wracając do 26 stycznia 2024 roku słaby wyrok ICJ. Pozostawia Izraelowi pole do dalszego podążania w kierunku Wielkiego Izraela, co niewątpliwie leży w interesie Zachodu. Posiadanie prawie nieograniczonych rezerw ropy i gazu z bezpiecznego źródła - Izraela, pozwoliłoby Zachodowi zerwać wszelkie powiązania energetyczne z Rosją i światem arabskim. To również wyraźnie pokazuje symbiotyczny związek między Izraelem - sztucznym krajem wymyślonym przez zachodnich (brytyjskich) syjonistów, współzależność, która służy przede wszystkim tym, którzy stworzyli Izrael, a z drugiej strony, daje syjonistycznemu Izraelowi wzniosłość narodu wybranego, wyraźnie zapisaną w ich Biblii, Torze.By do niego dotrzeć, musiałby dojść do rozlewu krwi. Rozsądni ludzie MUSZĄ tego unikać i właśnie w tym przypadku Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości może mieć i ma znaczący wpływ - neutralny, nie reagujący na żadne rozkazy przywódców globalistycznych, odwołujący się do sumienia tych, którzy popierają ludobójstwo.
Gaza Versus The Hague: The ICJ Failed Again - A Case of "Political Correctness"? wyszedł 29.1.2024 na Global Reseach.
https://memron.neon24.net/post/175061,gaza-kontra-haga |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 01.02.24 |
Pobrań: 17 |
Pobierz () |
02.02.2024 Jakich mamy bohaterów? - Leszek Żebrowski |
Ile osób w Polsce, zaczepionych przypadkowo, zapytanych o Witolda Pileckiego, potrafiłoby składnie i rzetelnie omówić jego życiorys, jego dokonania? Ile takich osób byłoby? Naprawdę niewiele. To byłby margines.
Kultową postacią stała się swojego czasu Danuta Siedzikówna -Inka'. Jeśli wśród młodzieży był ten pęd, żeby zajrzeć, sprawdzić, dowiedzieć się - to tak. Ale wśród dorosłych, wśród tych, którzy powinni wiedzieć dużo więcej niż młodzież, już tego oczywiście, nie było. I tak po kolei z naszymi bohaterami.
Jakich mamy bohaterów? - Leszek Żebrowski
Link
--------------------------------
Ci, którzy mówią, że jest źle, ale trzeba mieć nadzieję, to wydaje mi się są usypiacze, niszczyciele wrażliwości na rozkradanie Polski. To ostatnie dzwonki, więc wołajmy, alarmujmy głośno do licha... no bo ludzie mądrzy reagowali by, a Polacy jakoś nie bardzo... Więc śpijcie Polacy dalej a przebudzenie będzie cholernie bolesne... |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 02.02.24 |
Pobrań: 17 |
Pobierz () |
02.02.2024 Zadziwiające niepowodzenia arktycznych proroctw Ala Gore'a |
W swoim przemówieniu z okazji wręczenia Pokojowej Nagrody Nobla w 2007 roku Al Gore stwierdził, że "istnieje 75% szans, że cała polarna czapa lodowa stopi się latem w ciągu najbliższych pięciu do siedmiu lat".
Cóż, minęło jedenaście lat, a lód Arktyki ma się dobrze.
Dlaczego politycy tacy jak Gore formułują rażąco fałszywe twierdzenia?
Pokrywa lodowa Arktyki stała się przedmiotem debaty na temat zmian klimatycznych. Do tego stopnia, że ??zarówno alarmiści, jak i sceptycy zmian klimatycznych często mylili się, opierając się wyłącznie na Arktyce w swojej ocenie zmian klimatycznych.
Tak, Arktyka jest ważnym wskaźnikiem zachowania globalnego klimatu. Ale to tylko część większej i znacznie bardziej złożonej układanki klimatycznej. Klimat jest zależny od wielu czynników, z których każdy ma różny wpływ i reakcję ze strony systemu klimatycznego Ziemi.
Żaden czołowy klimatolog (z wyjątkiem samotnego głosu Wiesława Masłowskiego) nie odważył się wysunąć w swoich czasopismach akademickich tych samych dziwacznych twierdzeń, co Gore w swoim przemówieniu noblowskim, przynajmniej nie w oparciu o dostępne wówczas dane dotyczące objętości lodu Arktyki. I dobrze, że tak się nie stało.
Twierdzenia Gore'a okazały się błędne w tym samym roku, w którym je sformułował: lód Arktyki wzrósł do najwyższego poziomu od dwóch lat. W roku 2014, będącym faktycznym rokiem zagłady przepowiedzianym przez Ala Gore'a, jego twierdzenia ponownie okazały się fałszywe.
Dziesięć lat później jego twierdzenia są nadal błędne. Rzeczywiście, coroczne dane dotyczące masy lodu w Arktyce pokazują, że pokrywa lodowa w Arktyce nie zmniejsza się w tempie, o jakim twierdził Gore lub inni alarmiści klimatyczni.
W zeszłym tygodniu objętość lodu w Arktyce osiągnęła trzeci najwyższy poziom od 16 lat, poprzednio w latach 2004 i 2014. Dokładniejsza analiza danych dotyczących objętości lodu w Arktyce w ciągu tych 16 lat nie wskazuje na gwałtowny spadek. Raczej wykazuje cykliczny wzór zmian.
Oscylacyjna cykliczna zmiana objętości lodu Arktyki pomimo stałego wzrostu poziomu stężenia dwutlenku węgla w atmosferze sugeruje, że poziom stężenia dwutlenku węgla w naszej atmosferze nie wpływa bezpośrednio na objętość lodu Arktyki.
Jeśli uważasz, że 16 lat to za mało, aby ocenić topnienie Arktyki, zdziwisz się, widząc długoterminowy trend.
Objętość lodu Arktyki jest obecnie najwyższa od 11 700 lat , z wyjątkiem małej epoki lodowcowej (w XVI i XVII w.), w której ilość lodu była znacznie większa.
We wszystkich pozostałych stuleciach objętość lodu Arktyki była mniejsza. Dzieje się tak pomimo faktu, że od XVIII wieku znajdujemy się w fazie ocieplenia, a od zakończenia małej epoki lodowcowej lody Arktyki nadal topnieją.
Ale dlaczego Gore wysuwał tak nierealistyczne twierdzenia na swoim najlepszym etapie?
Po pierwsze, jest politykiem, a nie naukowcem. Nie oznacza to, że nie może formułować słusznych twierdzeń na temat stanu Arktyki, ale oznacza, że ??jest podatny na błędy. Po drugie, w swoim przypadku wysunął manipulacyjne twierdzenia na temat Arktyki w oparciu o jedną probabilistyczną teorię prognozy zamaskowaną jako prawda naukowa .
Było oczywiste, że Gore wyolbrzymił istniejące zjawisko naturalne (nieznaczny wzrost globalnych temperatur), aby postawić hipotezę, która pasowałaby i wspierała jego narrację o alarmizmie klimatycznym.
Dodaj do tego mieszankę fałszywych liczb na temat śmierci niedźwiedzi polarnych i wody morskiej zalewającej nadmorskie miasta, a otrzymasz doskonały przepis na alarm klimatyczny.
Jak widać w ostatnim czasie, wyolbrzymianie topniejącej Arktyki może wywołać strach w umysłach opinii publicznej. Ta panika związana z upadającym światem daje panikarsom takim jak Gore doskonałą platformę do narzucenia restrykcyjnej polityki energetycznej, która ogranicza działanie tradycyjnych źródeł energii emitujących dwutlenek węgla, takich jak węgiel i ropa naftowa - i faworyzuje niskoemisyjne technologie "odnawialne", w które Gore poczynił duże inwestycje jak słońce i wiatr.
Wygląda więc na to, że program Gore'a w rzeczywistości dotyczy wojny z przemysłem węglowym i naftowym, który konkuruje z jego przemysłem, a nie ratowania Arktyki przed jej wyimaginowanym topnieniem.
W swoim filmie z 2007 roku Gore przewidział także upadek populacji niedźwiedzi polarnych w Arktyce. Obalenie tego twierdzenia nie zajęło ekspertom zbyt wiele czasu. Jak wynika z licznych badań przeprowadzonych w tym regionie, populacja niedźwiedzia polarnego w regionach arktycznych utrzymuje się na stabilnym poziomie .
W ostatnich czasach Gore trzymał się z daleka od swoich przepowiedni dotyczących topnienia lodu i wyludnienia niedźwiedzi polarnych, ponieważ były to stare sztuczki, a próba czasu udowodniła, że ??były błędne.
W rezultacie w jego najnowszym filmie An Inconvenient Sequel: Truth to Power, którego premiera miała miejsce w 2017 roku, nie było zbyt wielu twierdzeń na temat niedźwiedzi polarnych i arktycznych. Film jednak pozostał wierny swojej reputacji dzięki rozpowszechnianiu kolejnych fałszywych twierdzeń na temat stanu naszej planety i jej ekosystemu.
Artykuł pierwotnie opublikowany na Barbwire.com.
Źródło: https://cornwallalliance.org/2018/08/the-astonishing-failures-of-al-gores-arctic-prophecies/
-------------------------------
Gore to bezczelny mizantrop, marzący o depopulacji i o zamianie ludzi w niewolników pod pretekstem ratowania planety. Jego brednie wspaniale wpisują się w tezy raportu z Żelaznej Góry o zarządzaniu strachem.
Jako sceptyk czekam na kolejne proroctwo Gore'a. Może o pingwinach? Tylko prorok wie! Tymczasem naprawdę cieszę się ze stanu zdrowia Arktyki. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 02.02.24 |
Pobrań: 17 |
Pobierz () |
02.02.2024 Kto rządzi dziś na Ukrainie? - update |
Kiryło Budanow - szef wywiadu wojskowego Sił Zbrojnych Ukrainy jest obecnie nie tylko głównodowodzącym, ale i nieformalnym zwierzchnikiem Zełeńskiego. Właśnie ogłosił nowe zbrojne plany
Zacznijmy od ściągawki. Kim jest człowiek, który praktycznie (chociaż jeszcze nie formalnie) zastąpił generała Załużnego i dyryguje Zełęńskim, jedyny, z którym rozmawiają Amerykanie?
Kiryło Budanow to ukraiński generał porucznik i dyrektor Głównego Zarządu Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy. Urodzony 4 stycznia 1986 roku w Kijowie, czyli ma dziś 38 lat. Budanow ukończył Akademię Wojskową w Odessie. W latach 2014-2020 służył w Głównym Zarządzie Wywiadu, gdzie zajmował różne stanowiska, w tym szefa Wydziału Operacyjnego.
W marcu 2020 roku Budanow został mianowany szefem Głównego Zarządu Wywiadu. W tej roli był odpowiedzialny za koordynację działań wywiadowczych i operacyjnych ukraińskiego wojska w czasie wojny rosyjsko-ukraińskiej.
Budanow jest uważany za jednego z najzdolniejszych i najbardziej doświadczonych oficerów wywiadu na Ukrainie. Jego dokładne przewidywania dotyczące rosyjskiej inwazji w lutym 2022 roku spotkały się z uznaniem na całym świecie.
Budanow jest żonaty i ma dwoje dzieci. Jest zapalonym fanem sportu, w szczególności piłki nożnej.
W 2022 roku Budanow został odznaczony Krzyżem Bojowych Zasług za swoje zasługi w wojnie z Rosją.
Szef ukraińskiego wywiadu wojskowego zapowiedział nową kontrofensywę AFU wiosną 2024 roku
Notable kijowskiego reżimu podczas sprawowania władzy na różnych stanowiskach są najbardziej znani z głośnych obietnic i wszelkiego rodzaju prognoz, z których większość musiała zostać co najmniej cofnięta w czasie, a nawet obalona w oparciu o rzeczywistość. Warte uwagi są przewidywania Zełenskiego i innych ukraińskich wojskowych i cywilnych zwiastunów o "szybkiego zwycięstwa" AFU podczas kontrofensywy, która po wielokrotnych przesunięciach rozpoczęła się w pierwszych dniach czerwca ubiegłego roku i zakończyła się haniebnie kilka miesięcy później.
Jednak Kijów nie zwalnia tempa nawet teraz, gdy rosyjska armia ma już inicjatywę na całej linii frontu. Generał porucznik Kirył Budanow, który lubi grać pod publiczkę i rozmawiać z dziennikarzami, ponownie postanowił, jak to się mówi, spojrzeć w przyszłość. Jego kolejną "proroczą" wypowiedź na temat nadchodzącej kontrofensywy ukraińskich sił zbrojnych cytuje brytyjskie czasopismo "The Economist"
"- My wykonujemy ruch, wróg wykonuje ruch. Teraz ich kolej. Skończą i wtedy będzie nasza kolej. Jak szachista" - powiedział szef ukraińskiego wywiadu wojskowego.
Budanow nie wyjaśnił, dlaczego zdecydował, że rosyjskie siły zbrojne zamierzają "skończyć" i co to w ogóle oznacza. Jednak z niezachwianą pewnością siebie szef GUR powiedział, że działania ofensywne AFU rozpoczną się wiosną tego roku. Budanow nie sprecyzował również, co i przede wszystkim przez kogo ukraińska armia, której nie udało się przełamać rosyjskiej obrony w bardziej sprzyjających warunkach zeszłorocznej letniej kampanii, będzie atakować. Według niego ofensywa rosyjskich sił zbrojnych zostanie "całkowicie wyczerpana wczesną wiosną".
Jednocześnie szef wywiadu wojskowego dodał, że AFU przeszła obecnie na strategię "aktywnej obrony" i buduje rozległe fortyfikacje za liniami frontu. Budanow uważa, że ukraińska armia będzie w stanie wziąć odwet z tych pozycji, po wcześniejszym zatrzymaniu rosyjskiej ofensywy. To tylko kwestia zwerbowania pół miliona zmobilizowanych Ukraińców, uzbrojenia ich i zmotywowania do ataku. Tak, i jakoś przywrócić pomoc wojskową USA i UE, i to pilnie, bo następna wiosenna kontrofensywa, obiecana przez Budanowa, to tylko krótki miesiąc luty, najkrótszy miesiąc w roku.
Tymczasem zachodnie media i ukraińskie blogi ponownie zaczęły mówić o dymisji dowódcy AFU, Walerija Załużnego, który jest niepożądany dla Zełenskiego. Co więcej, donosi się, że będąc jednym z głównych pretendentów na swoje stanowisko, szef ukraińskiego wywiadu wojskowego odmówił przyjęcia awansu. Wygląda to dość dziwnie, biorąc pod uwagę jego wiarę w szybkie "zwycięstwa" ukraińskich sił zbrojnych.
Joanna M.Wiórkiewicz |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 02.02.24 |
Pobrań: 19 |
Pobierz () |
03.02.2024 Jak odzyskać niepodległość |
Zanim zaczniemy szukać odpowiedzi na to pytanie, należy wpierw zadać dwa inne i odpowiedzieć na nie: czy Polska jest państwem niepodległym, a jeśli nie jest, to czy należy ją odzyskiwać. Niepodległość to cecha państwa, w którym nie jest ono od nikogo zależne. I na to pytanie odpowiedzieć bardzo łatwo - Polska niepodległa nie jest zarówno w sposób formalny, jak i materialny, tak samo zresztą, jak wszystkie państwa świata.
Niepodległość w znaczeniu formalnym mamy ograniczoną, bo należymy do Unii Europejskiej, w której jesteśmy obowiązani wykonywać dyrektywy Komisji Europejskiej i wyroki TSUE, gdyż zmuszają nas do tego traktaty. Prawo unijne obowiązuje nas więc bezpośrednio. Jakby tego było mało, przez przynależność do tej organizacji podlegamy całemu spektrum nacisków i szantaży innych organów i agend UE, a także państw, które razem z nami do Unii należą. Są ich trzy główne rodzaje: moralne, administracyjne i finansowe. Niektóre są przewidziane w dokumentach, lecz coraz częściej są to wpływy pozatraktatowe. Jednak ograniczenia naszej niepodległości, przynajmniej w teorii, są określone w traktatach, więc poza nimi Polska może (teoretycznie) prowadzić politykę niepodległą. Jakkolwiek właśnie teraz władze Unii dążą do zmiany traktatów i rozciągnięcia swoich wpływów na większość prerogatyw niepodległego państwa, co oznacza, że Unia sama chce zostać państwem.
Drugim przejawem ograniczenia niepodległości są zobowiązania wobec ONZ i organizacji od niej zależnych. Wynikają one głównie z konwencji, mających charakter umów międzynarodowych między niepodległymi i suwerennymi państwami. Oznacza to, że ONZ jest dobrowolnym zrzeszeniem państw świata, czymś w rodzaju organizacji samorządowej, a stronami umów są tworzące ONZ państwa. W praktyce jednak organizacja ta stała się bytem samoistnym, narzucającym swoją wolę państwom. Robi to poprzez konwencje i inne akty, z których najważniejsze to deklaracje i rezolucje. Konwencja ma charakter formalny i po ratyfikacji wiąże państwo, czyli kształtuje jego prawo w ten sposób, że państwo musi dostosować swoje prawo do konwencji. Brak tego dostosowania rodzi konsekwencje, które jednak są mniej dolegliwe, niż w prawie unijnym. ONZ nie ma bowiem władzy bezpośredniej w państwach. Rezolucje kierowane są zasadniczo przeciwko konkretnym państwom w konkretnych sytuacjach, a deklaracje mają charakter aktów dobrej woli i nie nakładają bezpośrednich zobowiązań. Są jednak często podstawą późniejszych konwencji, mają też duże znaczenie propagandowe jako narzędzie do wywierania nieformalnych nacisków politycznych i finansowych. Ma to się zmienić na niekorzyść państw. Jest bowiem procedowany nowy Traktat Przyszłości, zapowiadany na rok 2024, który ma praktycznie wyłączyć niepodległość i suwerenność państw na rzecz ONZ i jej organizacji w postaci globalnego systemu zarządzania. Jest to skorelowane z podobnymi zmianami w UE. ONZ ma więc stać się quasi-rządem światowym, a UE ma być jego europejską emanacją, aby lepiej trzymać w ryzach te państwa, które mają najmocniejsze tradycje własnej niepodległości.
Krótkie omówienie formalnej organizacji Europy i świata pokazuje, że nasze państwo nie jest niepodległe. Łączy się z tym kwestia suwerenności. Oznacza ona rzeczywistą zdolność państwa do wykonywania władzy na swoim terytorium bez nacisków podmiotów wewnątrzpaństwowych i zewnętrznych. Ta jest ograniczona na dwa sposoby - formalny, poprzez zobowiązania wobec wyżej wymienionych organizacji ponadnarodowych, oraz nieformalny. W tym drugim mieszczą się zarówno wymienione wcześniej naciski tych organizacji, a także naciski ze strony innych państw i podmiotów. Nieformalny wpływ jednego państwa na inne jest równie stary, jak państwa. W naszej obecnej rzeczywistości możemy mówić głównie o naciskach ze strony Niemiec, USA i Rosji. Przynajmniej część z nich odbywa się za pośrednictwem opisanych powyżej organizacji, inne polegają na płaszczyźnie powiązań politycznych, finansowych i militarnych, i wchodzą w obszar geopolityki. Współcześnie dochodzi jednak jeszcze jeden ważny czynnik, stający się wiodącym - zależność od międzynarodowych instytucji finansowych, czyli międzynarodowego trustu bankierów. O ile wszystkie poprzednie zobowiązania i naciski są łatwe do uchwycenia, bo albo są formalne, albo uświadomione przez opinię publiczną, ten rodzaj wpływu jest najmniej zauważalny. Jest to coś jakościowo innego. Trust nie ma formalnej organizacji ani ujawnionego własnego prawa. Rządzi się poprzez układ tajnych i półtajnych powiązań, oplatając swymi sieciami cały świat, wpływając na stosunki międzynarodowe i wewnątrzpaństwowe, sięgając aż do prywatnych relacji międzyludzkich.
Siła tych powiązań wynika z tego, że zarówno ludzie, jak i rządy potrzebują pieniędzy do działania. Jeśli człowiek prywatny zamierza dokonać przedsięwzięcia, które przerasta go finansowo, pożycza od rodziny i przyjaciół, albo udaje się do instytucji. Jeśli prowadzi hulaszczy tryb życia, wciąż brakuje mu pieniędzy, a ponieważ nikt rozsądny pożyczyć mu nie chce, musi pójść z pokornie pochyloną głową do lichwiarzy. Ci udzielają mu pożyczki, pod warunkiem przyjęcia dolegliwych warunków spłaty i złodziejskiego procentu. Jeśli utracjusz jest przyparty do muru przez rzeczywistość, godzi się na to, i zazwyczaj już dożywotnio staje się dłużnikiem, czyli niewolnikiem lichwiarzy, co niszczy pomału życie jego samego i jego rodziny, aż do bankructwa włącznie, czyli utraty całego majątku i przysłowiowego pójścia z torbami na poniewierkę.
Tak samo jest z państwami. Jeśli przez politykę rządu zaczęło rozdawać swoim lub obcym obywatelom pieniądze, lub wzięło na swoje utrzymanie zbyt wielu ludzi nieproduktywnych, lub zatrudniło zbyt wielu darmozjadów w administracji i na innych posadach, lub, co najczęstsze, wszystko to razem, może pożyczać na dwa sposoby. Od własnych obywateli, emitując papiery dłużne, lub pójść po wsparcie do lichwiarzy. Zawsze prowadzi to do tego, że państwo, czyli de facto ogół jego obywateli staje się ich niewolnikiem. Różnica polega na tym, że państwo nie może zbankrutować, mogą natomiast pójść z torbami jego obywatele. Globalni lichwiarze wolą jednak, aby ci obywatele, nieświadomi dłużnicy, stali się ich wiernymi, dozgonnymi niewolnikami. Żeby nie mogli się uwolnić, globalny kapitał stara się, aby byli politycznie, gospodarczo, militarnie, organizacyjnie i osobiście niesamodzielni. Ponieważ wszystkie państwa świata siedzą u globalnych lichwiarzy w kieszeni, dążą oni do jego przekształcenia w globalną hodowlę niewolników. Ponieważ jednak państwo mocą wysiłku swoich obywateli jest w stanie wyzwolić się z tych więzów, globalni bankierzy, zrzeszeni w trust, korzystając ze swojej wszechobecnej władzy finansowej używają organizacji ponadnarodowych, aby przejąć od państw ich suwerenność i kontrolę ich polityki, aby mieć trwale na swe usługi ludność państw, zamienioną w uniwersalny zasób homo debilis - ludzi debilnych. Są to jednostki dorosłe, funkcjonujące na umysłowym poziomie dwunastolatków, a emocjonalnym pięcioletnich dzieci. Dopiero to da globalistom satysfakcjonującą ich gwarancję trwałości ich wpływów.
Widzimy więc, że Polska ma ograniczoną zarówno niepodległość, jak i suwerenność, a wszystko wskazuje na to, że po gruntownych zmianach w UE i ONZ obydwa przymioty zostaną nie tyle ograniczone, co odebrane. Przechodzimy więc do drugiego pytania, czy w ogóle warto odzyskiwać niepodległość. Słyszy się bowiem liczne głosy, że pod obcymi rządami technokratów ludność polska skorzysta, bo będzie praworządność, prawa człowieka, kobiet, mniejszości seksualnych, zwierząt, uratowany będzie klimat i planeta, wszystkim będzie się żyć lepiej. My ponoć nic nie potrafimy, Niemcy wiedzą lepiej, wspólnota będzie dbać o wszystkich, więc także o nas. Wreszcie będzie pełna wolność, każdy będzie mógł być, kim chce i żyć, z kim i gdzie mu się podoba. Piękna wizja, obecna w unijno-globalnej propagandzie. Trzeba być jednak rzeczywiście człowiekiem zdebilizowanym, aby wierzyć choć w pół słowa tej propagandy.
Rzeczywistość unijno-globalna będzie nieformalnym imperium kolonialnym, połączeniem najgorszych cech łagru, więzienia, burdelu i psychiatryka. Słynne zdanie Idy Auken, cytowane przez Klausa Schwaba skierowane do przyszłych poddanych imperium "nie będziecie mieli niczego i będziecie szczęśliwi" na końcu nie ma kropki, tylko przecinek. Dalszy ciąg brzmi: "(...) że pozwoliliśmy wam przeżyć ten kolejny dzień". Jest to napisane w rozlicznych źródłach, tyle, że to wiedza gnostycka, nie przeznaczona dla ogółu. Będzie to władza, o jakiej mogli tylko marzyć Stalin i Mao. W mocarstwie tym będzie panował komunizm genderowy, a marksizm-leninizm zastąpi jego udoskonalona formuła, schwabizm-hararizm. Nie trzeba być szczególnie zdolnym, by przewidzieć, jakie skutki będą miały takie programy jak Zielony Ład, Fit for 55, sanitaryzm, Edukacja Włączająca, masowa imigracja. Władcy powstającego właśnie imperium sami o sobie myślą, że są homo deus, czyli ludźmi - bogami. My dla nich już teraz jesteśmy zasobem ludzkim, a nasze dzieci i wnuki mają stać się hodowlanymi niewolnikami - golemami, używanymi do dowolnych celów, pozbawionymi rozumu, woli, rodzin, własności prywatnej, a nawet tożsamości. Nikt nie powinien mieć wątpliwości, że trzeba starać się, aby nie stracić niepodległości, a jeśli ją stracimy, by jak najszybciej ją odzyskać.
Przechodzimy teraz do zasadniczego pytania - jak to zrobić. Musimy mieć na względzie dwa aspekty - formalny i materialny. Aspekt formalny dotyczy bardziej niepodległości, i związany jest z aktami, które może podjąć państwo poprzez swoje władze. Można bowiem w legalny sposób opuścić struktury Unii Europejskiej, co już zrobiła Wielka Brytania. Co do ONZ, można również wystąpić z tej organizacji, co jednak byłoby propagandowo niewłaściwe. Można jednak wypowiedzieć konwencje lub zgłosić do nich zastrzeżenia. Z formalnego punktu widzenia odzyskanie niepodległości jest najmniej problematyczne. Nasze członkostwo w tych gremiach jest bowiem dobrowolne, wystąpienie wymaga więc aktów formalnych, do których kompetencje posiada Parlament i Prezydent.
Pojawia się tutaj pierwsza trudność - wola polityczna. Musi być odpowiednia większość parlamentarna, nawet bowiem sprzeciw Prezydenta można przełamać. Załóżmy, że Polska próbowałaby to zrobić dziś. Jest niejasność ustrojowa, czy wystarczy zwykła większość sejmowa, czy kwalifikowana. Niezależnie od tego, wymagałoby to powszechnej zgody sił politycznych. Dzisiaj nie ma takich sił, jedyna bowiem partia, Konfederacja, która ad hoc mogłaby być za jest stanowczo za słaba. Nie ma więc obecnie woli politycznej, i na razie nie będzie, gdyż wyborcy wciąż myślą, że Unia to dostatek, a większość nie jest zdolna do odważnych działań. Poza tym bardzo silne są u nas siły kolaboracyjne. Obecny układ polityczny uniemożliwia więc odzyskanie niepodległości. Nadchodzący rząd raczej poprze dobrowolne oddanie niepodległości, a PiS pod przewodem premiera Morawieckiego również się nie postawi.
Tu należy uczynić dygresję na temat rządów PiS i pana Premiera. Jest to bowiem podręcznikowy przykład marksistowskiego marszu przez instytucje. Zjednoczona Prawica zdobyła władzę m.in. dzięki "dobrej zmianie" i zapowiadanej polityce narodowo-konserwatywno-katolickiej. Tak było w sferze propagandy. Początek rządów pod premierostwem Beaty Szydło tak się zapowiadał. Jednak od samego początku był tam obecny Mateusz Morawiecki, najpierw jako minister i wicepremier, potem jako premier, co trwa aż do chwili pisania tego artykułu. Cały czas skutecznie budował swoje środowisko wewnątrz PiS. Stopniowo grupa rozrastała się w resortach, aż opanowała rząd PiS, tworząc jakby państwo w państwie. Owo Państwo Wielkomorawskie prowadziło politykę zupełnie inną, niż głosiła większość rządząca. Za parawanem patriotycznych uniesień i prawicowej propagandy były podpisywane kolejne zobowiązania wobec UE, ONZ i innych globalistów. Społeczeństwo nie było informowane lub wprowadzane w błąd. Gdy po pewnym czasie opłakane skutki wychodziły na jaw, Polacy dowiadywali się, jak twardo pan Premier będzie walczył w obronie suwerenności Polski. W ten sposób Wielka Morawa wprowadziła do Polski cały szereg fatalnych uregulowań, kosztownych dla gospodarki i mieszkańców, których skutki dopiero się objawią, a których koszty będziemy jeszcze długo ponosić. Jeśli nowy lewacki rząd będzie wprowadzał marksistowskie przemiany, to dzięki temu, że grunt i strukturę przygotowało wcześniej Państwo Wielkomorawskie.
Z osobą Mateusza Morawieckiego są związane liczne interesujące okoliczności. Między innymi taka, że jako człowiek wybitnie inteligentny potrafi się odnaleźć w każdej sytuacji i w każdym towarzystwie. Przez całe 8 lat był w Rządzie, a przez 6 lat był Premierem. Inni się zmieniali, on twardo dzierżył stery. Wcześniej, w latach 2010?2012 był członkiem Rady Gospodarczej przy rządzie Donalda Tuska. Bywał także w słynnej restauracji, gdzie nagrywano pogaduchy przy ośmiorniczkach. Teraz został desygnowany przez pana Prezydenta do sformowania nowego rządu Zjednoczonej Prawicy. Dwa dni przed tym ogłosił w wywiadzie, że chętnie podjąłby pracę w nowym rządzie zjednoczonej opozycji, czyli u zakamieniałych politycznych przeciwników. Gdybyśmy nie znali tak dobrze sposobów działania globalistów, uznalibyśmy, że nasz znakomity polityk jest bardzo elastyczny i ma idealnie labilne poglądy. My jednak wiemy, że jest raczej na odwrót ? to poglądy rządów stają się elastyczne i płynnie dostosowane. Cóż więc takiego ma w sobie Państwo Wielkomorawskie? Z pewnością to, że jego zapleczem politycznym jest świat globalnej finansjery. Wyobraźmy sobie Bankers World, równoległy świat finansistów, znajdujący się w takiej samej relacji do naszego, jak świat czarodziejów wobec mugolskiej rzeczywistości. Toczy się tam gra na wielkiej szachownicy, wyobrażającej ludzki świat. Niczym figury szachowe przesuwa się tam rządy, władców, strefy wpływów, łańcuchy dostaw. Jeśli w tamtym świecie wydawana jest poczytna gazeta, dajmy na to "The Rothschild Herald", to zapewne w dniu, w którym pan Premier objął stanowisko, ukazał się na pierwszej stronie artykuł z pięknym zdjęciem i tytułem: "Our man in Warsaw".
Pan Mateusz Morawiecki jest z pewnością najzdolniejszym politykiem, działającym w Polsce, a także najbardziej wpływowym. Nikt bowiem nie potrafi w państwie średniej wielkości, mającym tak świetne tradycje niepodległości i walki z komunizmem przeprowadzić rewolucji marksistowskiej tak sprawnie, żeby społeczeństwo się nie zorientowało. Należy spodziewać się świetnego rozwoju międzynarodowej kariery pana Morawieckiego. Wydaje się podobnie ważną postacią w historii świata, jak Józef Retinger, łącznik między rządami i potęgami, przyjaciel wszystkich, założyciel grupy Bilderberg, współtwórca Wspólnoty Europejskiej. Ciekawe, czy obecny pan Premier okaże się podobnie utalentowany.
Powracając do materii, brak jest obecnie woli politycznej, aby w ogóle zacząć odzyskiwanie niepodległości. Politycy nie wiedzą, że robią za marionetki, poza tym i tak są powszechnie skłóceni wokół swoich emocji i pozornych problemów. Przypominają przedszkolaków, którzy właśnie przeszli z grupy maluchów do starszaków, i dlatego uważają się za dorosłych. Nawet więc, gdyby naród zechciał niepodległość odzyskać, nie byłoby komu o nią się starać.
Naród jednak nie chce odzyskiwać niepodległości z powodu dwojakiej niewiedzy: nie wie, że ją utracił, i nie wie, że nie jest narodem. Jak to rozumieć? Wydaje się sprzeczne, jednak pozornie. Musimy wyjść od właściwej definicji narodu. Zakładam, że ci, którzy to czytają uważają się za przedstawicieli narodu polskiego. Tacy ludzie myślą o wszystkich obywatelach Polski w kategoriach narodu, i jest to naiwne i życzeniowe myślenie sentymentalne, oderwane od rzeczywistości. Ostatnie wybory pokazały dobitnie, a kto potrafi patrzeć krytycznie na świat, widział to już po innych symptomach, choćby po tzw. strajku kobiet czy innych lewackich wykwitach, zyskujących masową sympatię ludności. Nie wszyscy ludzie, mieszkający w Polsce, mający polskie obywatelstwo i posługujący się językiem polskim należą do narodu polskiego. Ten ma bowiem swoje interesy narodowe, które łączą ludzi, mieniących się narodem.
Ludność, zamieszkująca Polskę nie stanowi również społeczeństwa. Ono także ma swoje żywotne interesy społeczne, które łącząc ludzi, tworzą społeczeństwo. Czymże jest więc ten zbiór ludzkich istot, mieszkających między Odrą, Bugiem, Bałtykiem i Tatrami? Ludnością, dającą się podzielić na trzy główne grupy. Pierwsza z nich to rzeczywisty naród, czyli ludzie, którzy przyznają się do narodu i państwa polskiego, chcą w nich żyć i pracować, zależy im na ich utrzymaniu, nie szkodzą im, uzgadniają swój interes osobisty z interesem narodu i państwa, są w stanie coś poświęcić dla tych bytów, mają świadomość swojej narodowo-państwowej tradycji, historii i znaczenia. Druga grupa to ludzie obojętni, żyjący z dnia na dzień, zajmujący się sferą swych spraw prywatnych, uważają, że mogłoby im być dobrze wszędzie, ale żyją tu z przyzwyczajenia i powiązań. Tacy są zwykle osadzeni w popkulturze, własna tradycja ich nie obchodzi, nie lubią też myśleć za dużo, zadowalając się uproszczoną wizją rzeczywistości, określaną przez media głównego nurtu. Nie spodziewają się wiele od życia, byle mieć święty spokój. Nie są skłóceni z rzeczywistością, przestrzegają zasad społecznych, starają się nie atakować świętości, czczonych w tym miejscu, ale nie z przekonania, tylko z pragmatyzmu. Tych można nazwać nienarodem. I wreszcie trzecia grupa, wrogo nastawiona do narodu i państwa polskiego i wszystkich tradycji i świętości, znamiennych dla nich. Nienawidzą i gardzą wszystkim, co polskie. Czczą wszystko, co zagraniczne. Są zwykle pod wpływem lewackiej propagandy i smartfona zarazem. Głównie to ludzie młodzi lub dawne komuchy. Ci ostatni mają zadawnione porachunki z Polską jeszcze od czasów KPP, ci młodzi są po prostu głupi. Wyrośli w chowie egotycznym, w którym byli zawsze w centrum jako Piotrusie Pany i Królewny Świata, wychowani na rozwydrzonych sybarytów z roszczeniową postawą. Zwykle nie umieją niczego przydatnego, żyją na garnuszku rodziców i jedzą polski chleb, korzystając z bezpieczeństwa i dobrobytu, który zapewniają im naród i państwo polskie. Nie wiedzą jednak o tym, bo smartfon mówi im co innego. Dla nich jest to "ten kraj", w którym wszystko jest złe, brzydkie, zacofane i brudne. Tu sama przemoc, ciemnota, mrok. Dlatego marzą, aby wyjechać z "tego kraju", ale siedzą tu wciąż jako darmozjady i pasożyty, objadając pracujących współobywateli. Do pracy się nie nadają, dwie lewe ręce mając, zwykle wymyślają sobie jakieś problemy psychiczne, aby samemu się użalać i atencję wymuszać. Zakochani w sobie narcyzowie, narodowi do niczego przydać się nie mogą, ale też narodowi niczego dawać nie chcą. W głowie im wieczna zabawa, marzenie to ekipa Friza lub Warsaw Shore. Rodzin ni dzieci nie planują, co akurat takie złe nie jest, bo gdyby je mieli, to patologia murowana. Do tej właśnie grupy należy większość Julek i Oskarków ze strajku kobiet. Jedyne, co potrafią to rzucać bełkotliwe bluzgi na socjal mediach i słuchać smartfona. I właśnie 15-go października smartfony powiedziały im, że mają wstać i skreślić x w odpowiedniej kratce. I oni to posłusznie wykonali, nie wiedząc za bardzo, po co to robią. Praktyczny skutek debilizacji, zasób biorobotów globalnej władzy, rój androidów do zdalnego sterowania przez algorytmy, materiał na zdrajców, kolaborantów i sabotażystów. Stanowią potencjalne zagrożenie, gdyż globalna władza może ich aktywować jako zombie do zniszczenia narodu i państwa, w których żyją. Tak właśnie wygląda antynaród.
Nasz ustrój polityczny to demokracja liberalna. Każdy ma równy głos, tak samo naród, jak nienaród i antynaród. Jakie są proporcje - nie wiadomo dokładnie, ale można z grubsza założyć, że do narodu należą ci, co głosowali na tych, których uważali za prawicę (PiS pod rządem Państwa Wielkomorawskiego prawicą nie jest, ale tak tą partię kojarzą wyborcy), do nienarodu - wyborcy tych ugrupowań, które kojarzą jako centrowe, a antynaród zasadniczo stanowią ci, co wybierają lewactwo. Nie jest to oczywiście podział kategoryczny, tylko ogólny i z grubsza. Jeśli więc taki mamy skład ludnościowy, to nie można się spodziewać, aby ta ludność była w stanie metodami demokracji liberalnej wybrać władzę, która chciałaby odzyskać niepodległość. Zakładając w ogóle, że pojawiłaby się taka siła polityczna, która rzeczywiście chciałaby tego dokonać.
Można więc starać się budować jakąś siłę polityczną na bazie tej części narodu, która jeszcze jest narodem, co obejmuje około połowy ludności. To i tak dużo i dałoby się na tej podstawie stworzyć dość silną reprezentacje polityczną. Jednak grupa ta, jak każda inna nie jest jednolita i też ma swoje sympatie i antypatie. Poza tym dopóki PiS nie uwolni się od Państwa Wielkomorawskiego nie ma co marzyć o niepodległościowych dążeniach tej części ludności. Jest ona nastawiona zbyt partyjnie, a nie tędy droga do odzyskania niepodległości.
Siła, która mogłaby odzyskać polską niepodległość musiałaby wyjść z żywiołu społecznego. Ten żywioł to powinna być grupa społeczna o stałym składzie i sympatiach. Powinna się powiększać, co wskazuje na rodziny, które mają i właściwie wychowują swoje dzieci. Grupa taka powinna być zrzeszona w sposób nieformalny, by uniknąć działań służb i represji władzy. Powinna pokryć całe terytorium państwa i znajdować się we wszelkich rodzajach osadnictwa - w miastach i na wsiach. Jej członkowie powinni budować lokalne grupy wsparcia, złożone z rodziny bliższej i dalszej, przyjaciół i znajomych; wspierać lokalnych przedsiębiorców i rolników, by mieć własne zaplecze gospodarcze. W ten sposób mogą się tworzyć lokalne sieci wsparcia, łączące się w skali całego kraju. Ludzie ci powinni mieć wspólną wizję przyszłej, odrodzonej Polski i wspólny cel działań. Powinni mieć także świadomość misyjną, czyli przekonywać tych, których się da, także z nienarodu i antynarodu do wspólnej tożsamości. Na co dzień pracować rzetelnie, do innych odnosić się uczciwie i sprawiedliwie, czekać właściwego momentu. Taki czas, jak teraz wiecznie trwał nie będzie. Europa Zachodnia spłynie krwią wylewaną przez islamistów, którzy będą tam toczyć swoją świętą wojnę. Zachód czeka zamęt i przemoc. Unijna władza będzie miała przeciw swojej ludności dwie siły gotowe do użycia: służby i muzułmanów. Zagrożona rzezią, z dwojga złego będzie wolała zaakceptować zamordyzm, niż maczetę.
Mogą wydarzyć się jeszcze inne niespokojne sytuacje, np. upadek dolara jako światowej waluty. Przyszłość jawi się raczej jako pasmo wstrząsów, wywołanych celowo w jednym celu - aby zagnać wszystkich pod władzę globalnego mocarstwa kolonialnego. Autorzy tego przedsięwzięcia popełnili jednak błędy u podstaw swoich koncepcji. Założyli, że da się kontrolować precyzyjnie całą rzeczywistość, a cała podległa ludzkość da się zdebilizować i zaakceptuje swój status hodowlanych niewolników. Najprawdopodobniej już zostały uwolnione takie siły, nad którymi kontroli nie będą mieli nawet globaliści. Dla nas, czyli narodu polskiego wynikają z tego proste wskazania. Przyszłość nie należy do demokracji liberalnej, ale do tych, którzy odważą się być jej aktorami, a nie tylko widzami. W niespokojnej przyszłości trzeba będzie wykorzystać wszelkie sprzyjające okoliczności, nie tylko te, które wynikają z prawa stanowionego. Granicą będzie bowiem prawo boskie. Jeśli właściwym i jedynym sposobem odzyskania niepodległości okaże się walka narodowowyzwoleńcza, trzeba za wszelka cenę nie dopuścić, aby powtórzyło się Powstanie Styczniowe lub Powstanie Warszawskie. Naród powinno interesować jedynie powtórzenie Powstania Wielkopolskiego. Polska wyzwolona nie powinna ograniczyć się stricte do siebie samej. Cała dawna Christianitas będzie jęczeć pod zaborem islamsko-lewackim. Okrutne jarzmo, podobne mongolskiemu uciemięży chrześcijan, i zawsze groźnie będzie łypać na naszą wolność. Jedynym skutecznym sposobem na jego uniknięcie będzie wyzwolenie narodów spod okrutnej, unijnej opresji.
Najpierwszym sposobem, aby odzyskać niepodległość, będzie wyrwanie się spod szatańskich skrzydeł Unii Europejskiej. Będzie to tym łatwiejsze, że władza ta zostanie niechybnie znienawidzona przez zniewolone narody, a społeczeństwa wstrząsane będą tlącym się ciągle i wybuchającym czasem gwałtownym ogniem dżihadem. Następnym krokiem powinno być wypowiedzenie całego szeregu konwencji ONZ i niepodpisywanie nowych. To skutecznie wyrwie nas spod władzy ONZ-u. Nie da się jednak tego wszystkiego zrobić, nie oglądając się na władzę kapitału, która stoi za UE i ONZ. Największym zagrożeniem dla świata jest bowiem Inkluzja - trójgłowa bestia globalizmu. Jedna głowa to UE, druga to ONZ, trzecia to spowity mgłą globalny trust bankierów, Bankers World. Ich pokonać jest bardzo trudno, a oni mają narzędzia do obalania rządów przez finanse. Mogą ponadto doprowadzić do rewolty społecznej. Mają jednak swoje ograniczenia. Pasożytują na państwach, a jednocześnie bez państwa są niczym. Prowadzą więc rozbudowane gry geopolityczne, rozgrywając napięcia między państwami. Od czasu do czasu wybucha też jakaś wojna. Polska jest w strategicznym położeniu geopolitycznym, na przecięciu linii wielu sił. Jeśli polski rząd będzie potrafił to wykorzystać, mając jednocześnie silne i stabilne poparcie społeczne, a nie będzie w kraju zdradzieckich sił politycznych, można podjąć grę z globalnym kapitałem. Oni nas potrzebują, dlatego mamy Morawieckiego. Trzeba wykorzystać jego potencjał we właściwy sposób. Do tej pory Państwo Wielkomorawskie było agenturą Rothschildów, i wszyscy robili wszystko, co musieli, niewiele dostając w zamian. Trzeba odwrócić relacje. Agent musi stać się łącznikiem z globalną finansjerą, w celu ustalania wspólnych przedsięwzięć, które wykonamy, ale wtedy, gdy to się nam będzie opłacać. Zadanie trudne, ale z pewnością wykonalne. Łącznik, aby znów nie stał się agentem musiałby mieć nad sobą kogoś dość inteligentnego, żeby zrozumieć globalną rzeczywistość, a jednocześnie niewrażliwego na błyskotki globalistów. Dziś są to marzenia, ale w przyszłości mogą się urealnić. Okazje na pewno się trafią, abyśmy tylko byli gotowi do spójnego działania. Tak nam Panie Boże dopomóż.
Bartosz Kopczyński, 8 listopada 2023 |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 03.02.24 |
Pobrań: 18 |
Pobierz () |
03.02.2024 Zapędy kobiet w rządzie Tuska? Ogłupiać i zabijać! |
Owładnięcie wykształcenia i wychowania, to jeden z głównych celów, jakie obrały sobie judeo-masońskie kręgi. Bezpośredni wykonawcy tych zadań, to niekoniecznie wysoko wtajemniczeni członkowie rozmaitych lóż, lecz najczęściej ich - łase na posady i profity - bezwzględne narzędzia w ludzkiej skórze.
W dzisiejszych czasach coraz częściej przybierają one postać kobiecą, czego przykładem są Barbara Nowacka i Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Ich dotychczasowa kariera w polskojęzycznej polityce, polegała głównie na tym, że w imię fałszywie pojętej "wolności" wydzierały się na ulicach żądając "prawa" do bezkarnego zabijania nienarodzonych dzieci. Za organizowanie i udział w tzw. czarnych protestach, zostały docenione przez globalistów. W 2016 roku Nowacka i Dziemianowicz-Bąk znalazły się na liście Top 100 Global Thinkers [globalni myśliciele], opracowanej przez amerykański magazyn "Foreign Policy".
Z ulicznych awanturnic awansowały do ministerstw. Teraz biorą się one za nauczanie polskich dzieci i ustawianie życia polskim rodzinom, żeby dobić w nich resztkę normalności.
Barbara Nowacka została nową minister edukacji i już szykuje drastyczne zaniżenie poziomu nauczania. W czasach fałszywej pandemii, jako przewodnicząca parlamentarnego Zespołu ds. Szczepień i Promocji Zdrowia, dociskała ówczesny rząd PiS, by jeszcze bardziej szprycować Polaków. Kilka lat temu, jako posłanka Platformy Obywatelskiej, współtworzyła projekt zakładający liberalizację aborcji. Polega on na tym, aby każda Polka mogła przerwać ciążę [czytaj: zabić dziecko] do 12. tygodnia.
Teraz Nowacka chce stworzyć "lajtową" i "fajową" szkołę dla dzieciaków, których rodzice nie wyskrobali. W związku z tym, ma być od września mniej zajęć z biologii, historii, fizyki, chemii, geografii i języka polskiego. Kolejnym elementem pakietu reform w szkolnictwie ma być likwidacja prac domowych.
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk to nowa minister rodziny, pracy i polityki społecznej. Jeszcze w poprzedniej kadencji, jako posłanka Lewicy, prezentowała pakiet "Bezpieczna Polka", w którym domagała się m.in.: legalnej aborcji, bezpłatnej antykoncepcji czy całkowitej refundacji in vitro. W czasach fałszywej pandemii domagała się restrykcji dla niezaszczepionych na COVID-19.
A kiedy objęła tekę ministra ds. rodziny, ogłosiła, że należy wycofać zapisy o klauzuli sumienia dla lekarzy, którzy odmawiają aborcji z powodów etycznych. Zdaniem Dziemianowicz-Bąk to relikt, który powinien zniknąć.
Przypominam zatem pewną oczywistość. Nauka nie pozostawia wątpliwości, że życie ludzkie zaczyna się w momencie poczęcia. Komórka ludzka - także ta, której po zapłodnieniu in vitro nie daje się szansy rozwinąć i urodzić (np. poprzez wylanie do zlewu) - ma swój kod DNA, który określa płeć dziecka oraz jaki będzie mieć kolor oczu i włosów, a nawet wzrost (przy zapewnieniu odpowiedniego odżywiania).
W związku z powyższym, zarówno aborcja jak i selekcja przy zapłodnieniu pozaustrojowym, to nic innego jak zabicie człowieka. Dotychczas Polska przoduje w europejskich rankingach, jako kraj, w którym największy odsetek osób jest zdecydowanie przeciwnych aborcji. Taki stan rzeczy wynika nie tylko z przesłanek religijnych czy etycznych, ale także z konkretnej wiedzy Polaków w tym temacie.
Zapewne dlatego, że Polacy sporo jeszcze rozumieją, Barbara Nowacka stanowczo odrzuciła pomysł przeprowadzenia referendum ws. liberalizacji prawa aborcyjnego, dekryminalizacji aborcji, kwestii klauzuli sumienia i tabletki "dzień po". Po prostu chce, aby rząd to wszystko wprowadził, bo tak.
Tymczasem planowe zaniżenie poziomu nauczania, ma na celu obniżenie świadomości Polaków do tego stopnia, żeby można było wmówić społeczeństwu każdą bzdurę i do reszty nim sterować.
Jednak trzeba zaznaczyć, że ekipa Donalda Tuska nie robi nic nowego, a jedynie kontynuuje po swoich poprzednikach metodyczne niszczenie narodu polskiego. Trwa to bowiem co najmniej od dziesięcioleci i dokonuje się różnymi pokrętnymi metodami, za pośrednictwem kolejnych rządów. Fragmenty instrukcji przedstawię za chwilę.
Kiedy w latach 90. chodziłam do szkoły, w ramach odrobienia zadania domowego z języka polskiego, mieliśmy napisać krótki utwór liryczny zakończony puentą. W ten sposób stworzyłam swoją pierwszą (i jedyną jak na razie) fraszkę, którą następnie odczytałam przed całą klasą. Brzmiało to tak:
Był sobie Jaś razu pewnego,
był on bardzo dobrym kolegą,
w domu był synem wręcz wspaniałym,
prawie we wszystkim doskonałym.
Szkołę on jednak rzadko odwiedzał,
przez to trzy lata w ósmej klasie siedział.
Kiedy nadszedł dorosłości stan,
gdy z Jasia wyrósł rosły Jan,
dzień w dzień łopatę do ręki brał,
którą z niechęcią doły i rowy kopał.
Mamy z tego morał głównie taki,
że nikt cię nie doceni za wiedzy braki.
Napisałam to wówczas z pewnym przymrużeniem oka, wszak sama należałam do uczniów niechętnie chodzących do szkoły. Na szczęście - mimo nierzadkiej absencji - nigdy nie repetowałam, a nawet udało mi się skończyć potem studia.
Mój ambiwalentny stosunek do nauki wynikał głównie z tego, że szkoła mnie irytowała i nudziła. Nijacy nauczyciele wydawali się być wypaleni zawodowo i pozbawieni powołania. Nie potrafili wzbudzić zainteresowania programem nauczania, nawet z tak ciekawych przedmiotów jak fizyka. Pewne wyjątki stanowili pedagodzy starej daty, ale są już dawno na emeryturze albo odeszli do wieczności.
Głód wiedzy jednak posiadałam. Szkolne niedoskonałości rekompensował mi mój śp. Dziadek - Józef Karol Nowak (1920-2013). Zdążył on uzyskać świadectwo maturalne jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym, dzięki czemu posiadał wiedzę większą niż wszyscy znani mi nauczyciele razem wzięci.
W latach przedwojennych poziom nauczania był tak wysoki, że pod koniec XX wieku, mój Dziadek - już jako sędziwy starzec - udzielał mi korepetycji z różnych przedmiotów, w tym z matematyki. Dysponował on bowiem szeroką wiedzą zarówno z przedmiotów humanistycznych, przyrodniczych jak i ścisłych. Kto dziś tak potrafi?
Myślałam kiedyś, że w moich czasach szkoła była beznadziejna (choć pokornie przyznaję, że niespecjalnie przykładałam się do nauki). Tymczasem od tamtej pory poziom znacznie się pogorszył, o czym dowiadywałam się także od samych nauczycieli. W ten oto sposób, z roku na rok polskojęzyczne szkoły wypuszczają w świat coraz większych głupków.
To smutne zjawisko ogłupiania społeczeństwa świetnie obrazuje popularny na YouTube kanał pt. "Matura To Bzdura". Rozrywkowy program (choć to raczej śmiech przez łzy) polega na przeprowadzaniu ulicznych sond, gdzie przypadkowi przechodnie odpowiadają na proste pytania z wiedzy ogólnej. Ich odpowiedzi najczęściej wołają o pomstę do nieba.
Tymczasem od wspomnianego Dziadka - z zamiłowania etnografa, z wykształcenia inżyniera, z zawodu dyrektora jednego z zakładów INCO, którego budowę nadzorował - dowiedziałam się czegoś, o czym nie usłyszałam w żadnej szkole ani na uniwersytetach.
Mój Mentor opowiedział mi o niecnych zakusach masonerii. Z kolei jego w tym temacie uświadamiali i ostrzegali przedwojenni profesorowe i działacze społeczni o poglądach narodowych, których mój Dziadek był podopiecznym.
W tej sytuacji, nie pozostaje mi nic innego, jak zacytować fragmenty "Protokołów Mędrców Syjonu". Tak, wiem - według oficjalnej narracji, jest to fałszywka, spreparowana przez carską Ochranę w celu wzniecania antysemickich nastrojów. Sęk w tym, że wytyczne zawarte w tym dziele, dziwnym zbiegiem okoliczności są konsekwentnie realizowane. Oto przykłady:
Protokół nr 1 (wybrane fragmenty)
"Polityka a moralność. Polityka nie ma nic wspólnego z moralnością. (...) Kto pragnie rządzić, musi tym samym uciekać się do podstępów i do obłudy. Wielkie cnoty narodu - szczerość i uczciwość - są wadami w polityce (...). Cnoty te powinny być właściwością państw gojów, my zaś w żadnym razie nie powinniśmy powodować się nimi."
"Prawo silniejszego. Prawo nasze polega na sile. Wyraz "prawo" zawiera w sobie myśl abstrakcyjną i niczym niedowiedzioną. Wyraz ten nie oznacza nic innego, jak tylko: dajcie mi, czego chcę, bym w ten sposób posiadł dowód, żem silniejszy od was."
"Waśnie partyjne. Naród pozostawiony samemu sobie, czyli parweniuszom z własnego społeczeństwa, sam siebie doprowadza do ruiny wskutek waśni partyjnych, wywołanych przez ubieganie się o władzę i godności, oraz wskutek wypływających z tego zaburzeń. Czyż możliwe jest, by masy ludowe spokojnie, bez zawiści, rozważyły i załatwiły sprawy kraju, których nie wolno łączyć z widokami osobistymi? Czyż zdolne są masy te do przeciwstawienia się wrogom zewnętrznym? Jest to nie do pomyślenia, bowiem plan, rozbity na tyle części, ile głów liczy tłum, przestaje być całością i wskutek tego staje się niezrozumiałym i niewykonalnym."
Protokół nr 8 (wybrany fragment)
"Dwuznaczne korzystanie z kodeksu praw. Musimy zapewnić sobie wszelkie środki, których przeciwnicy mogliby użyć przeciwko nam. Będziemy musieli w subtelnościach i kruczkach słownika prawnego wyszukiwać usprawiedliwienia w tych wypadkach, kiedy będziemy uważali za odpowiednie powziąć decyzje, mogące wydać się zbyt śmiałymi, lub niesprawiedliwymi, bowiem jest rzeczą ważną ujęcie decyzji tych w takie wyrażenia, które by miały pozór wyższych przepisów moralnych."
Protokół nr 9 (wybrane fragmenty)
"Owładnięcie wykształcenia i wychowania. Wtrąciliśmy się do jurysdykcji, do systemu wyborczego, do prasy, do wolności osobistej, a przede wszystkim do wykształcenia i wychowania, jako do kamieni węgielnych wolnego bytowania."
"Fałszywe teorie. Ogłupiliśmy, odurzyliśmy i zdemoralizowaliśmy młodzież gojów przy pomocy wychowania w zasadach, znanych nam, jako fałszywe lecz wpajanych przez nas."
Protokół nr 10 (wybrane fragmenty)
"Głosowanie powszechne [wybory demokratyczne]. Musimy dopuścić do głosowania wszystkich, bez różnicy klas i cenzusu, aby wprowadzić absolutyzm większości, czego nie można wymusić na klasach inteligentnych, posiadających cenzus."
"Wartość osobista. Przyzwyczaiwszy wszystkich do pojęcia o wartości osobistej, zniszczymy wpływy rodziny u gojów, oraz jej wartość wychowawczą, położymy kres wysuwaniu się rozumów indywidualnych, którym tłum, przez nas kierowany, nie da wysunąć się, ani nawet wypowiedzieć; tłum przyzwyczaił się do słuchania tylko nas, bowiem płacimy mu za posłuch i uwagę. W ten sposób stworzymy potęgę ślepą, niezdolną poruszać się bez kierownictwa agentów naszych. (...)"
"Szczepienie chorób oraz inne podstępy masonerii. Wiecie doskonale, że dla stworzenia możności wyrażenia pragnień podobnych przez wszystkie narody, niezbędne jest mącić we wszystkich krajach stosunki narodowe i rządy, aby przemęczyć ogół nieładem, nienawiścią, walką, a nawet męczeństwem, głodem, szczepieniem chorób, nędzą. Wówczas goje nie będą widzieli innego wyjścia, jak tylko oddanie się zupełne i ostateczne pod władzę naszą. Gdybyśmy dali narodom wytchnienie, wówczas nie wiadomo, czy kiedykolwiek nastąpiłaby chwila upragniona."
Protokół nr 12 (wybrany fragment)
"Pojmowanie masońskie wyrazu "wolność". Wyraz "wolność", który może być pojmowany różnorodnie, my określamy jak następuje: Wolność jest prawem czynienia tego, na co kodeks pozwala. Podobne pojmowanie posłuży nam w chwili odpowiedniej do tego, aby cała wolność była w naszych rękach, bowiem prawa będą tworzyły lub niszczyły tylko to, co w myśl programu powyższego uznamy za właściwe."
Protokół nr 16 (wybrane fragmenty)
"Unieszkodliwienie uniwersytetów. (...) Dla nas było konieczne wprowadzenie do ich wychowania tych wszystkich zasad, które tak świetnie poderwały ich ustrój. Kiedy obejmiemy władzę, wówczas usuniemy z wychowania wszelkie przedmioty, wywołujące zamęt i uczynimy z młodzieży posłuszne dzieci władzy."
"Zastąpienie klasycyzmu. Klasycyzm, oraz wszelkie studia nad historią starożytną, zawierającą więcej złych, niż dobrych przykładów, zastąpimy przez studia nad programem przyszłości. Wykreślimy z pamięci ludzi wszystkie fakty z wieków minionych, niepożądane dla nas, pozostawiając tylko te, które uwydatniają wszelkie omyłki rządów gojów. (...)"
"Skasowanie wszelkiego nauczania wolnego. Skasujemy wszelkie nauczanie wolne. Młodzież ucząca się będzie miała prawo zbierania się wraz z rodzicami w zakładach naukowych niby w klubach. W czasie zebrań tych w dni świąteczne profesorowie będą miewali odczyty, rzekomo wolne, na temat stosunków ludzkich, o zasadach."
"Nauka poglądowa. System ukrócenia myśli jest już czynny w formie tak zwanego systemu nauki poglądowej, mającej zamienić gojów w bezmyślne, uległe zwierzęta, potrzebujące metody poglądowej, by nauczyć się czegoś. (...)"
"Protokoły Mędrców Syjonu" zostały wydane 1903. Przytoczone przeze mnie fragmenty pochodzą z przekładu jaki ukazał się Nakładem Towarzystwa "Rozwój" (Warszawa - 1923).
To nie jest żaden przypadek, że powyżej zacytowane treści jak ulał pasują do tego, co dzieje się dzisiaj na naszych oczach. Problem w tym, że zbyt wielu Polaków nie chce tego dostrzec.
Agnieszka Piwar
Tutaj możesz postawić mi kawę: https://piwar.info/wspieraj-wolne-slowo/
https://piwar.info/
----------------------------
Wierszyk o (p)oślicach
Chcesz skompromitować osła?
Udaj się do pana posła,
poproś grzecznie:
"Panie pośle,
pan tak dużo wie o ośle,
pan pomoże znaleźć haka
na osiołka nieboraka..."
Poseł zdradził tajemnicę:
"Osobiście znam oślicę,
której osioł pożarł wianek,
w polskim ZOO,
przy parkanie..."
I tak powstał wiersz o ośle:
Wielkie dzięki,
panie pośle...
Krzysztof Baliński autor książki "MSZ polski czy antypolski" opisał koszty i pobyt Barbary Labudy w Luksemburgu.
Link
Ambonę zastąpił telewizor, krzyż zastąpił żydowski świecznik.
I mamy "demokratyczne" państwo świeckie. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 03.02.24 |
Pobrań: 18 |
Pobierz () |
04.02.2024 Małe reaktory nuklearne w Rosji |
Nad małymi reaktorami nuklearnymi (SMR - small modular reactors) pracuje cały świat, w fazie projektowania jest ponad 80 konstrukcji. Jednak tylko Rosja przeszła od słów do czynów, czyli od projektów do "żelaza".
Link
Jedyna na świecie elektrownia pływająca...
Jedna instalacja już od czterech lat pracuje - "Akademik Łomonosow", na którym przeprowadzono ostatnio wymianę paliwa nuklearnego. Kiedyś dla Czytelników "Myśli Polskiej" opisałem stan tej najbardziej zaawansowanej gałęzi rosyjskiego kompleksu (Szczęśniak: Rosyjskie SMR-y | Myśl Polska (myslpolska.info).
Było to już rok temu, przyjrzyjmy się więc, co się dzieje u światowego lidera tej technologii. W Rosatomie na różnych etapach rozwoju znajduje się ponad dziesięć projektów. O różnej mocy - od kilkuset kilowatów do 300 megawatów. Różnią się rodzajami paliwa, nośnikami ciepła, wymuszoną lub własną cyrkulacją.
Jednak tutaj konieczne jest zastrzeżenie: ta zaawansowana technologicznie gałąź energii nuklearnej stanowi jedynie margines działalności potentata, zaledwie uzupełnienie jego działalności. I to dość skromne, jeśli mierzyć moc reaktorów.
Rosatom buduje przede wszystkim duże (zwykle 1200 MW) reaktory, i jest to imponująca liczba: 36, z czego 33 za granicą, a 3 w kraju. Rosjanie nie traktują SMR-ów jako panaceum, ale jako techniczne i ekonomiczne rozwiązanie dla izolowanych, wyspowych i trudno dostępnych systemów energetycznych. Tam transport setek tysięcy ton paliwa (węgla, oleju, gazu) niesie ze sobą ogromne koszty. A takich terenów w Rosji jest ponad 70%, i część z nich jest bardzo bogata w skarby ziemi - gaz, ropa, węgiel czy nawet złoto.
Rosatom jest światowym liderem w eksporcie elektrowni jądrowych, ale także w SMR-ach jego plany są imponujące: do 2028 roku (za pięć lat) Rosatom zamierza uruchomić drugą już pływającą elektrownię o dwóch blokach atomowych. W tymże roku chce postawić pierwszy lądowy SMR. Rok później - wyeksportować dwa pływające bloki. W 2030 ma uruchomić super-mały SMR. Na dzisiaj w portfelu Rosjanie mają 30 krajowych i 20 zagranicznych zamówień na energetykę małej mocy. Jednak warto zauważyć, że od pierwszego pracującego reaktora do następnego mija prawie 10 lat...
Ale zanim przejdziemy do konkretnych planów, trochę o historii. Otóż atomistyka radziecka, a teraz rosyjska, nie od dzisiaj jest liderem w małych reaktorach jądrowych. Jeszcze w czasach ZSRR, pół wieku temu (1974-76), zbudowano pierwszą w świecie elektrownię małej mocy dla izolowanego regionu arktycznego - w Bilibino na Czukotce. Składała się ona z czterech bloków po 12 megawatów mocy każdy.
To mikroskopijne moce, porównując z dzisiejszą wielkoskalową energetyką (1200-1500 MWe). Ale było to efektywne rozwiązanie dylematu: czy dowozić każdego roku 200 tysięcy ton surowców energetycznych czy zaledwie 40 ton paliwa nuklearnego (wliczając także opakowanie). Czyli 5 tysięcy razy mniej paliwa każdego roku w piekielnie trudnych warunkach Arktyki. Warto zaznaczyć (żeby mieć pojęcie o skali wyzwania i czasie potrzebnym na opracowanie takich konstrukcji), że prace nad projektem rozpoczęto ponad 10 lat wcześniej - w 1963 roku.
"Akademik Łomonosow", pierwsza pływająca elektrownia jądrowa właśnie zastępuje Bilibino, które już wyczerpuje swój resurs, choć wciąż pracują trzy bloki tego arktycznego SMR-u. Dzięki nowym mocom, bazującym na wodzie, może się rozwijać wydobycie rud metali (ale także i złota) w Baimskiej strefie górniczej zachodniej Czukotki.
Podstawą i zapleczem, z którego wyrasta rosyjska mała energetyka atomowa jest transport morski, przede wszystkim okręty radzieckiej i teraz rosyjskiej floty, na pierwszym miejscu - okręty podwodne. I choć nie tylko to supermocarstwo miało atomowy napęd swojej floty, ale tylko przed Rosją stoi wciąż wielkie wyzwanie pokonania mrozów i lodów, wiecznej zmarzliny, skuwającej 2/3 kraju i zagospodarowanie arktycznych regionów Rosji. Bez utrzymania tam zaludnienia, pracy i wydobycia surowców, te bogate obszary już dawno zostałyby Rosji odebrane.
Rezultatem podjęcia tego wyzwania jest imponująca, unikalna "Arktyczna atomowa flota" lodołamaczy (Szczęśniak: Arktyczna atomowa flota | Myśl Polska (myslpolska.info), na których od dziesiątków lat reaktory jądrowe pracują w niezwykle trudnych warunkach. To one są podstawą bloków SMR, czy to stawianych na statkach czy na lądzie. Zebrane doświadczenia (400 przepracowanych reaktoro-lat) owocują w energetyce. Nie ma w niej tak ogromnych wymagań eksploatacyjnych, za to polepsza się parametry energetyczne i ekonomiczne. Tak jak pierwszy nawodny SMR "Łomonosow" - powstał właśnie na bazie reaktora, pracującego na lodołamaczu, tak i następne, choć już o dużo lepszych parametrach.
O nich już w najbliższym numerze Myśli Polskiej.
Andrzej Szczęśniak
https://myslpolska.info/ |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 04.02.24 |
Pobrań: 18 |
Pobierz () |
04.02.2024 Blokada wszystkich przejść granicznych z Ukrainą |
Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Rolników Indywidualnych "Solidarność", na posiedzeniu Prezydium Związku w dniu 31 stycznia 2024 roku, jednogłośnie podjął uchwałę o ogłoszeniu strajku generalnego rolników na terenie całego kraju.
Strajk rozpocznie się blokadą wszystkich przejść granicznych Polski z Ukrainą wraz z blokadami dróg i autostrad w poszczególnych województwach z dniem 9 lutego 2024 roku o godzinie 10.00.
Nasza cierpliwość się wyczerpała. Stanowisko Brukseli z ostatniego dnia stycznia 2024 roku jest dla całej naszej społeczności rolniczej nie do przyjęcia. Dodatkowo, bierność władz Polski i deklaracje współpracy z Komisją Europejską oraz zapowiedzi respektowania wszystkich decyzji Komisji Europejskiej w sprawie importu płodów rolnych i artykułów spożywczych z Ukrainy nie pozostawia nam innego wyboru jak ogłosić strajk generalny.
Nie ma zgody na wdrażanie "Europejskiego Zielonego Ładu", unijnej strategii "od pola do stołu" i Wspólnej Polityki Rolnej Unii Europejskiej w proponowanym kształcie.
Rząd Polski, musi mieć jasny plan dla produkcji rolnej, opłacalności produkcji, odbudowy polskiego przetwórstwa i polskiego handlu. O to będziemy walczyć aż do skutku. Polskie, rodzinne gospodarstwa rolne są podstawą bezpieczeństwa żywnościowego kraju. Zdrowa polska żywność, którą produkuje polski rolnik to podstawa do wyżywienia i zdrowia obywateli RP. Prezydium NSZZ RI "Solidarność" apeluje o SOLIDARNOŚĆ całej społeczności rolniczej.
Wzywamy naszych członków do wspólnego działania i wyrażenia naszego sprzeciwu wobec obecnej sytuacji. NSZZ RI "Solidarność" apeluje o jedność oraz podjęcie konstruktywnych działań dla dobra całej społeczności rolniczej. W związku z zapowiedzianymi protestami rolniczymi, NSZZ RI "Solidarność" informuje o czasowych blokadach dróg na terenie całego kraju od 9 lutego do 10 marca 2024 roku.
Prosimy rodaków o wyrozumiałość i świadomość sytuacji w jakiej wszyscy się znaleźliśmy. Walczymy o nasze wspólne dobro, jakim jest uchronienie przed upadkiem i bankructwem polskich rodzinnych, niejednokrotnie wielopokoleniowych gospodarstw rolnych.
W ramach możliwości, prosimy o unikanie podróży w każdorazowo wymienionych obszarach. NSZZ RI "Solidarność" apeluje o pokojową formę wyrażania niezadowolenia i współpracę ze związkowymi koordynatorami strajku.
aa: solidarnoscri.pl
https://myslpolska.info/
-----------------------------------
Nas wszystkich globaliści-sataniści chcą wykończyć. Więc pora na poparcie rolniczych protestów. Choćby duchowe i słowne.
UE na razie "proponuje" nam w zamian za likwidację rolnictwa taką alternatywę Link. Euro komuniści mówią "idzie nowe" - po co więc ludziom rolnicy? A to dopiero początek tego na co z wiarą i utęsknieniem czeka spora część Polaków - tylko czy to na pewno prawdziwi Polacy. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 04.02.24 |
Pobrań: 18 |
Pobierz () |
04.02.2024 Modzelewski: "Wykiwani" przez Ukraińców |
Polityczno-prawna dintojra na politycznych przeciwnikach nie jest najlepszym programem politycznym i z zasady jej rachunki płacą obywatele danego państwa.
Tak przynajmniej diagnozują pesymiści, którzy wierzą że dobrze rządzone państwo jest potrzebne obywatelom. Optymiści widzą to inaczej: gdy klasa polityczna zajmuje się sobą i jej głównym (jedynym?) programem politycznym jest wzajemne wyniszczenie, "lud pracujący miast i wsi" korzysta z wakacji od polityków, którzy ponoć szkodzą obywatelom. Ci sami optymiści również twierdzą, że najgorszym wariantem ewolucji systemu politycznego jest właśnie brak "wojny na górze" i zgodnych rządów całości klasy politycznej (POPiS), bo wtedy obywatele będą żyć w złych czasach. W mediach dominować będzie wówczas ton ze wszech miar optymistyczny ("zgoda narodowa", "stabilne czasy", itp.), bo przecież obiektywnie nie istnieją wówczas media opozycyjne.
Ma być jednak zachowany jeden wyjątek od wojny na górze, w którym panować ma zgoda między zwaśnionymi stronami naszej sceny politycznej i właśnie dotyczyć ma polityki wschodniej. Nowa większość deklaruje kontynuację pełnego poparcia dla "walczącej (coraz słabiej) Ukrainy" oraz nieprzejednaną wrogość do Rosji. Część obywateli przyjęła deklarację w sprawie naszego "przywództwa" z nieukrywanym zdziwieniem. Nie dlatego, że przed ponad ośmiu laty "przywództwo" nie eksponowało fobii antyrosyjskich. Wręcz odwrotnie: nie bało się - jak ich prawicowi następcy - "rozmów z Putinem". Ale nie to jest najważniejsze. Przecież w tym roku prawdopodobnie nastąpi pełny zwrot w polityce tym razem "światowego przywództwa" w stosunku do Rosji niezależnie od tego, kto wygra wybory za oceanem. Ani Stany Zjednoczone, a już na pewno Stara Europa nie przestawi swojej gospodarki na tzw. wojenne tory niezależnie od tego, jaka będzie dalsza ewolucja konfliktu rosyjsko-ukraińskiego.
Najbliższe miesiące wypełnią gorączkowe poszukiwania oficjalnego wytłumaczenia fiaska aktualnego wariantu polityki wschodniej, bo cel w postaci "pokonania Rosji" nie zostanie już osiągnięty. Porażką skończył się również poprzedni cel polityki Zachodu w postaci tzw. odstraszania. Rosja miała przestraszyć się groźnych min nie tylko Sojuszu Atlantyckiego, ale również "światowego przywództwa" i nie zaczynać "pełnoskalowej wojny". Stało się inaczej i lepiej nie wspominać tej porażki. Rosji nie "rzuciły na kolana" miażdżące sankcje, nie rozpadła się ze strachu przed "zjednoczonym Zachodem", a prezydent Putin, mimo wielokrotnych przepowiedni, nie został usunięty przez prozachodnich oligarchów rosyjskich. Gdy już Ukraińcy wystrzelają cale zapasy zachodniej amunicji i pójdą z dymem dostarczone przez ówże Zachód czołgi, trzeba wymyślić nową doktrynę, która tę porażkę nazwie sukcesem. Oczywiście nikt nie będzie pytał nas o zdanie na ten temat. My i tak poznamy jako ostatni "prawdę nowego etapu".
Po co więc gorliwie angażować się w poparcie przegranej sprawy? Przecież obywatele naszego kraju dobrze wiedzą, że nasze interesy nie są do pogodzenia z interesami państwa ukraińskiego nie tylko w handlu zbożem i innymi produktami rolnymi oraz transporcie drogowym towarów, lecz również w innych dziedzinach gospodarki. Dziś już wiemy, że wyrzeczenia, do których zmuszano naszych obywateli, nie miały żadnego sensu z perspektywy wyniku konfliktu za naszą wschodnią granicą. Mówię to i piszę od prawie dwóch lat, co przecież wydaje się czymś zupełnie oczywistym.
Czy rządząca większość elastycznie dostosuje się do zmian w polityce "światowego przywództwa"? Zapewne tak, co tylko w pełni potwierdzi jej "demokratyczny charakter" i "przynależność do Zachodu". W sumie nie ma jednak większego znaczenia, bo jesteśmy dość egzotycznym peryferium, któremu tylko wydaje się, że o czymkolwiek współdecyduje. Polityczna dintojra w oczach zachodnich mediów jest czymś zupełnie niezrozumiałym i obcym, bo przypomina ekscesy w bananowych republikach. "Pisowskie rządy" zostały zdradzone przez władze w Kijowie ("wykiwali nas"). Również nowa władza chce mieć tu swoją szansę na sukces.
Witold Modzelewski
|
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 04.02.24 |
Pobrań: 18 |
Pobierz () |
04.02.2024 Atanda przywraca praworządność! |
Kto by pomyślał, że do tego dojdzie, że historia powtórzy się, w dodatku w tak oryginalny sposób?
Sam byłem zaskoczony, gdy się dowiedziałem, że minister sprawiedliwości i Prokurator Generalny, pan Adam Bodnar, opanował Prokuraturę Krajową przy pomocy tak zwanej "atandy", to znaczy - oddziału Służby Więziennej, przeznaczonego do pacyfikowania buntów i wszelkich zamieszek w więzieniach.
Jak wiadomo, wszystko zaczęło się od tego, że pan minister spenetrował, iż prokurator krajowy Dariusz Barski wcale nie jest prokuratorem, bo został mianowany będąc w stanie wiecznego spoczynku. Ale pozostali prokuratorzy Prokuratury Krajowej "nie uznali" dymisji pana Barskiego, w niepozbawionym słuszności przekonaniu, że to jest wstęp do kuracji przeczyszczającej, zabarykadowali się w gmachu Prokuratury Krajowej, który pan minister Bodnar opanował przy pomocy wspomnianej atandy.
Ta sytuacja poruszyła we mnie wspomnienia, bo ja też zetknąłem się z atandą w czerwcu 1982 roku w obozie dla internowanych w Białołęce. Tak się złożyło, że któregoś czerwcowego dnia funkcjonariusze SB wyciągnęli z celi dwóch internowanych kolegów i wywieźli ich do więzienia na Rakowiecką. Na wieść o tym podnieśliśmy coś w rodzaju buntu, polegającego na hałasowaniu w "platery", czyli metalowe talerze i uderzaniu w drzwi celi.
Komenda obozu po jakiejś godzinie sprowadziła atandę - wielkich chłopów ze szturmowymi pałami. Wpadali oni do kolejnych cel i robili wszystkim łomot, wypędzając na korytarz baraku, gdzie czekał już szpaler, który każdemu robił "ścieżkę zdrowia", zaganiając do pustej celi na końcu korytarza, gdzie rozgrywał się ostatni akt łomotu.
No ale my w 1982 roku byliśmy "liszeńcami" i można było każdemu robić z nami, co mu się tylko podobało - ale żeby coś takiego z prokuratorami i to w dodatku - krajowymi? Czy atanda wpadała do poszczególnych gabinetów, wypędzała prokuratorów na korytarz, urządzając im ścieżkę zdrowia, a potem sprawiając im łomot w jakiejś kanciapie?
Chociaż bardzo rzadko - ale takie rzeczy też się zdarzają. Jeszcze za panowania Władysława Gomułki we wczesnych latach 60-tych w Bełżycach koło Lublina zdarzył się cud. To znaczy - komuś się wydawało, że statua Matki Boskiej przy ulicy Lubelskiej się porusza. Wieść o tym rozeszła się po okolicy lotem błyskawicy, zewsząd do Bełżyc ciągnęły tłumy ludzi, a że akurat był maj, to wokół tego posągu odbywały się codziennie nabożeństwa majowe. Trwało to chyba ze trzy tygodnie, ale pod koniec maja pojawiły się skądś duże grupy milicjantów w hełmach, które krążyły po miasteczku, pokazując, że są i że do czegoś zmierzają.
Tak nastał dzień 1 czerwca, a kiedy ludzie jak zwykle zgromadzili się wokół posągu, wieczorem milicjanci ruszyli do ataku, pałując kogo popadnie i rozpraszając tłum. Nie byłoby w tym osobliwego, bo za pierwszej komuny była to rzecz zwyczajna, gdyby nie to, że miejscowi partyjni notable, pewni swojej nietykalności, wyszli z żonami popatrzeć na to widowisko. Ale milicjanci byli zamiejscowi i nikogo z tych dygnitarzy nie znali, a widząc, że nie chcą się oni "rozejść", spuścili im taki łomot, że niektórzy podobno musieli kurować się w szpitalu.
Skoro takie rzeczy zdarzały się w przeszłości, to nic dziwnego, że zdarzają się i teraz, tym bardziej, że ekipa Donalda Tuska wyłazi ze skóry, by zgodnie z zaleceniem Reichsfuhrerin Urszuli von der Layen, przrobić nasz nieszczęśliwy kraj na Generalne Gubernatorstwo, jako nierozerwalne ogniwo IV Rzeszy.
Kierując się sformułowaną przez niemieckiego kanclerza Ottona Von Bismarcka zasadą: "siła przed prawem", nasze Bi-smarki w rodzaju pana ministra-pułkownika Bartłomieja Sienkiewicza, czy pana ministra Adama Bodnara, przy pomocy tak zwanych "silnych ludzi", o których Donald Tusk wspominał już w kampanii wyborczej, stwarzają tak zwane "fakty dokonane".
Skąd ci "silni ludzie" się biorą - tajemnica to wielka. Czy to są rezerwy w służbie BND, czy też WSI zachowały jeszcze sekretne zasoby ludzkie - tego nikt już chyba się nie dowie, ale to nie takie ważne. Ważniejsze jest to, że w polityce fakt, nawet dokonany, to tak, jak w religii dogmat. Nie dyskutuje się z nim, tylko przyjmuje się go do wiadomości.
Niestety były Naczelnik Państwa i grono jego pretorianów najwyraźniej tego nie rozumie. Wprawdzie - o czym cała Polska mogła przekonać się przy okazji pojmania panów Kamińskiego i Wąsika w Pałacu Prezydenckim - żadnych faktów dokonanych nie są w stanie stworzyć, ale też nie chcą przyjąć do wiadomości faktów dokonanych przez Volksdeutsche Partei.
Jakże inaczej rozumieć żałośliwe suplikacje, jakie były Naczelnik Państwa wysyła do Unii Europejskiej, skarżąc się, że dzieje mu się "gewałt"? To już prawdziwa katastrofa, bo - po pierwsze - świadczy o tym, że były Naczelnik uznaje nadrzędność władz IV Rzeszy, skoro do nich właśnie kieruje swoje żałośliwe supliki, a po drugie - do tego stopnia utracił poczucie rzeczywistości, że najwyraźniej nie zdaje sobie sprawy z nieskuteczności tych działań.
Tymczasem, zwłaszcza po rozmowie pana prezydenta Dudy z panią Reichsleiterin Verą Jurovą w Davos, kiedy z wyraźnym szyderstwem poinformowała ona go, że Komisja Europejska i w ogóle nikt inny nie będzie dopuszczał się ingerencji w wewnętrzne sprawy naszego bantustanu, to jest niezbity dowód, że Donald Tusk ma od IV Rzeszy carte blanche na stwarzanie w Polsce faktów dokonanych, więc składaniem akurat do Brukseli żałośliwych suplik, były Naczelnik Państwa tylko się ośmiesza.
No dobrze - ale dlaczego właściwie dochodzi do takich sytuacji, kiedy tubylcze Bi-smarki stwarzają fakty dokonane? Przyczyna tkwi w konstytucji, którą - jak głoszą fałszywe pogłoski - udławił się był Kukuniek tuż przed wizytą w Polsce Elona Muska.
Podejrzewam, że Aleksander Kwaśniewski (TW "Alek"), który - jako prezydent - wśród innych szatanów był przy tym najbardziej czynny, dopuścił do zaprojektowania Polsce takiego ustroju, w który został zaszczepiony zalążek rozkładu państwa. Tak zresztą było i na początku lat 90-tych, kiedy to w "małej konstytucji" ustanowiony został system parlamentarno-gabinetowy, przejęty potem w konstytucji z 1997 roku.
Janusz Korwin-Mikke opowiadał mi, jak to w roku 1991, a może już w 1992 był członkiem sejmowej komisji obrony narodowej i z tego tytułu zdarzało mu się brać udział w posiedzeniach Komitetu Obrony Kraju, gdzie zasiadali ludzie odpowiadający za bezpieczeństwo państwa. Pewnego razu postawił tam pytanie, że gdyby pewnego dnia napadła na Polskę mafia czeczeńska, to kto dowodziłby wojskiem?
I w tym gronie padły cztery kompletnie sprzeczne odpowiedzi. W rezultacie przyjęcia w konstytucji z 1997 roku systemu parlamentarno-gabinetowego, wytworzyła się sytuacja w której Rada Ministrów jest rodzajem komitetu wykonawczego nawet nie Sejmu, tylko aktualnej większości sejmowej. Od Sejmu zaś - poza stanowiskiem prezydenta - bezpośrednio lub pośrednio pochodzą wszystkie instytucje państwowe.
Zatem - kto kontroluje Sejm, ten kontroluje całe państwo. Nic więc dziwnego, że każdorazowa sejmowa większość traktuje państwo jako swoje prywatne żerowisko - co właśnie obserwowaliśmy przez ostatnie 30 lat i obserwujemy obecnie tym bardziej, że - wbrew zasadzie trójpodziału władz - dochodzi do łączenia stanowisk we władzy ustawodawczej i wykonawczej.
Remedium na tę patologię byłoby ustanowienie systemu prezydenckiego, w którym władza wykonawcza spoczywałaby w osobie prezydenta. Nie byłoby żadnej "Rady Ministrów" z jej wszechwładnym prezesem, tylko stanowieniem praw i kontrolą ich wykonania zajmowałby się Sejm, mający jednocześnie klucz do państwowej kasy - ale władza wykonawcza byłaby od niego politycznie niezależna, bo jej podstawą byłby prezydent wybrany w powszechnym głosowaniu. On byłby rzeczywistym zwierzchnikiem Sił Zbrojnych, bez konieczności czekania z każdym krokiem na wniosek ministra obrony - jak jest teraz - i raczej nie mogłoby dojść do sytuacji, kiedy nie jest pewien lojalności nawet swojej własnej ochrony.
No ale Nasi Sojusznicy najwyraźniej nie życzyli sobie takiego rozwiązania w Polsce, bo z ich punktu widzenia lepiej jest, gdy kraj jest rozdzierany przez rozmaite agentury, wskutek czego nigdy nie będzie mógł tu powstać zalążek żadnej siły.
Stanisław Michalkiewicz
-------------------------------
Berlin i UE dała trudny do określenia w tej chwili czas Donaldowi Tuskowi na działanie siłowe "faktów dokonanych". Nie ważna jest jakaś tam demokracja, Konstytucja czy prawo - liczy się akceptowalne przez "zamawiających???" bezprawie, a więc Polska ma lec w służalczych gruzach. Bo przecież idzie nowe. Polacy - idzie nowe... |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 04.02.24 |
Pobrań: 17 |
Pobierz () |
05.02.2024 Synowie żydokomunistów odsłaniają w TVN, przed gojami, sekrety praworządności |
W Polsce czyli w kraju, który na każdym kroku aż się ugina pod ciężarem niemieckich, żydowskich i ukraińskich wpływów poszczególni agenci tegoż wpływu oskarżają się nawzajem o... prorosyjskość. Groteskowość tej sytuacji polega na tym, że w rolach oskarżycieli i oskarżanych występują "ukraińskie onuce".
Innym wiodącym tematem w mediach jest walka z zawartością CO2 w atmosferze, wynoszącym aktualnie 0,04%. Następnym w "kolejności odśnieżania" w porządku ogłupiania jest temat leworządności nazywany, zgodnie z neokomunistyczną narracją, praworządnością.
Dwa dni temu zerknąłem, w aplikacji internetowej (telewizora nie włączam), na kolejny odcinek hagady o praworządności. Moją uwagę przykuły dwie postacie - prowadzącego i zaproszonego.
Gospodarzem programu był, jak zwykle, dziennikarz "żydowskiego pochodzenia" Andrzej Morozowski, syn Mordechaja Mozesa, żydowskiego komunisty. Mordechaj zarabiał na ówczesne konfitury pracując w charakterze skromnego archiwisty w... komunistycznej rzeźni. Rzeźnią w tym przypadku była założona przez sowiecką agenturę - katownia (ministerstwo bezpieczeństwa publicznego) w której torturowano i mordowano walczących o niepodległość Polaków.
Autorytety niemoralne
"Auschwitz nie spadło z nieba" mawia jeden z "autorytetów TVN" Mosze Turbowicz. Stalinizm, który unicestwił więcej ludzi niż niemiecki nazizm również nie spadł z nieba. Na rzecz stalinowskiej praworządności pracowali: wspomniany Mosze nazywający się dziś Marianem Turskim (działacz młodzieżowych struktur założonej przez NKWD, PPR) oraz "pochodzący z rodziny żydowskiej" komunista Zbigniew Safjan, tajny współpracownik sowieckiej agentury - tzw. Informacji Wojskowej.
Dlaczego napisałem o Zbigniewie Safjanie? Fakt, że jest ojcem zaproszonego do TVN, Marka Safjana, jest tylko pretekstem. Chodzi o inny rodzaj pokrewieństwa, ale o tym za chwilę.
"Łączenie historii mojego ojca z moim życiorysem jest ohydne" (...) "ja od trzeciego roku życia nie mieszkałem z ojcem" /Link/
Napisałem dlatego, że Marek Safjan jako były urzędnik Unii Antyeuropejskiej, a konkretnie jako sędzia TSUE poglądami wpisuje się w koncepcję prawa bazującego na lewicowej ideologii (leworządność). TSUE wyklucza w praktyce ze swoich źródeł prawa Boga zastępując go ideologią neomarksistowską. Najzwięźlej wyraził to ks. prof. Tadeusz Guz nazywając prawo unijne - bezprawiem.
Jak rozumieć poglądy Safjana zawarte w jego poniższych wypowiedziach?
Na pewnym poziomie rozstrzygania spraw nie da się oddzielić sfery czysto prawnej od ideologicznie uwarunkowanej aksjologii /Link/
Marek Safjan: Państwo prawa albo Polexit. Pan powiedział o mnie "zagranica". Protestuję! Trybunał Sprawiedliwości UE to nie jest zagranica, to nasza, także polska, instytucja./Link/
Reasumując: nie widzę w prezentowanych poglądach Safjana rozbieżności z neomarkistowską nomokracją nazywaną praworządnością, a to właśnie tutaj leży istota sprawy, a nie w sporze pomiędzy PiS a KO.
PS
Stabilność przekazu TVN jest gwarantowana poglądami prezesa Warner Bros, Discovery, właściciela TVN - Davida Zaslava urodzonego w rodzinie żydowskiej oraz jego deklaracja o tym, że stacji nie sprzeda. Jak wiadomo Zaslav jest przywiązany do "wartości demokratycznych", do "idei inkluzywności". Jest mu również bliska walka z "dezinformacją" na temat której rozmawiał z Dudą podczas spotkania w 2023 roku.
Wspomniany przeze mnie Marek Safjan także wykazuje się stałym kursem. Jest członkiem "Komitetu Wspierania Muzeum Historii Żydów Polskich Polin", nieobojętnego, jak wiadomo, w sposób negatywny, na prawdę historyczną o Polakach i Żydach.
CzarnaLimuzyna
|
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 05.02.24 |
Pobrań: 17 |
Pobierz () |
|
|
|
|
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|