|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
11
|
Download: Gazetka "Wolne Słowo" |
|
|
09.02.2024 "Prawica wchodzi do sypialni 15 latek" |
Poszerzmy w takim razie fundusz odszkodowawczy o skutki uboczne "tabletki po"
Ojczyzna nasza schodzi ze sceny dziejowej jako państwo niepodległe i suwerenne, a wy tutaj siedzący rewolucjoniści upieracie się, że najważniejsza rzecz to podać nieletnim pigułeczkę...
W sejmie odbyła się debata nad projektem ustawy umożliwiającej stosowanie ?tabletki po? bez recepty czyli tabletki po "niepewnym stosunku seksualnym" odbytym przez dziewczęta w wieku od 15 lat wzwyż. Niepewność dotyczy prawdopodobieństwa poczęcia dziecka. Według niektórych opinii tabletka może wywołać poronienie ciąży już trwającej.
Zgodnie z projektem 15 latka będzie mogła zakupić i zażyć ten specyfik bez zgody i wiedzy rodziców i bez nadzoru lekarza (bez recepty).
Podczas debaty wskazywano na negatywne skutki uboczne podobnych preparatów. Poseł Braun wskazał, że projekt łamie prawa rodziców w zakresie władzy rodzicielskiej, a posłanka Jachira grzmiała o wchodzeniu do sypialni kobiet.
Na ostatnich sejmach Królestwa Polskiego Kongresowego Wysoką Izbę najbardziej elektryzowała kwestia prawa rozwodowego. Na pożegnanie Ojczyzny taki pocałunek był składany na jej czole. Wysoka Izba nie miała większych zmartwień jak tylko rozwiązywanie małżeństw...
Tak i dzisiaj Ojczyzna nasza schodzi ze sceny dziejowej jako państwo niepodległe i suwerenne, a wy tutaj siedzący rewolucjoniści upieracie się, że najważniejsza rzecz to podać nieletnim pigułeczkę...
Link
Aktualności |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 09.02.24 |
Pobrań: 17 |
Pobierz () |
09.02.2024 Mowa nienawiści i polityczna poprawność jako narzędzia władzy |
Nasza umiłowana władza z nowego rozdania (filantropijne rozdawnictwo wyborcze) pracuje nad dalszą penalizacją tzw. mowy nienawiści.
Ponieważ jako społeczeństwo wchodzimy właśnie w szczytowy okres życia (wiek 35 lat, czyli 35 lat od Okrągłego Stołu) to każdy będący w minimalnym chociaż stopniu istotą myślącą zna już reguły wg których dokonywała się nad Wisłą SELEKCJA NEGATYWNA, która musiała zaowocować krachem instytucji (schizofrenią prawną). Każdy wie już z niezbitą pewnością jaki jest skład zbiorowisk (zbieranin) zatrudnionych jako "elity" polityczne, czyli jakie są kategorie funkcji pełnionych przez tych wyselekcjonowanych.
Najkrócej mówiąc da się istotę tych osobników (z wszystkich partii, choć w różnym stopniu) ująć w kilku kategoriach:
- ajent *)
- były ajent (ajent podwójny lub ajent odwrócony)
- jurgieltnik **)
- tępy karierowicz
- ustawiacz (ustawia siebie, rodzinę i znajomych)
- mięso partyjne (massa tabulettae).
----------------------------------
PRZYPISY DO WSTĘPU
*) ajent (często zwany też "agentem") - osoba prowadząca działalność gospodarczą na zasadzie dzierżawienia od przedsiębiorcy placówki handlowej, usługowej lub podobnej, a także pośrednik w zawieraniu umów na rzecz zleceniodawcy.
**) jurgielt - pensja roczna, od XVIII wieku termin o znaczeniu pejoratywnym, głównie dotyczący kwot wypłacanych przez obce rządy tzw. jurgieltnikom za popieranie ich interesów w Polsce. Zinstytucjonalizowana forma korupcji urzędników przez mocarstwa ościenne.
--------------------------------
I oto te 6 kategorii WYSELEKCJONOWANYCH NEGATYWNIE z umiłowaniem trzyma nas za pysk, zakłada na niego obrożę i tłucze pałami po głowie. Owa obroża i pała są niezwykle ergonomiczne, nie brudzą rąk, pozwalają władać w białych rękawiczkach (za pomocą perwertowanego "prawa"). Są niezwykle skuteczne, bo paraliżują delikwentów dwojako na poziomie najpierwotniejszym, czyli
1. na poziomie wykształcenia pawłowowskich ODRUCHÓW MYŚLOWYCH
2. na poziomie zablokowania prawidłowych procesów myślowych za pomocą zastraszania i penalizacji.
CZĘŚĆ I
Od czasu zakończenia II WŚ cywilizacja łacińska jest w dużej mierze oplątana siatką przeróżnych neomarksistowskich "pseudo-pojęć". Terminy te są produktem zainicjowania procesów rozpadu Zachodu. Powstały mniej więcej w tym czasie, w jakim zaczęły być na świecie rozpowszechniane... pałki teleskopowe, czyli w latach 50. I podobną pełnią funkcję. Służą do rozpędzania zgromadzeń ludzi gromadzących się wokół jasnego widzenia spraw... Używane są przeważnie przez umysłowe służby porządkowe pilnujące reguł bezmyślności w interesie któregoś z lobbies lub ośrodków władzy.
Znajdując się w intensywnej fazie wojny informacyjnej koniecznością jest rozpoznać podstawowe jej techniki i pokusić się o zaatakowanie dwóch głównych przyczółków ośrodków destruujących fundamenty cywilizacji łacińskiej. Są to koncepcje "mowy nienawiści" i "poprawności politycznej"
będące pokłosiem pseudonaukowej działalności Szkoły Frankfurckiej zrzeszającej "myślicieli" żydowskiego pochodzenia.
Najpierw, za Wikipedią, dosłownie cytuję obowiązującą definicję, potem podaję definicję prawidłową opartą na tradycji cywilizacji łacińskiej.
-----------------------------
Mowa nienawiści - neomarksistowska definicja WIKIPEDII
"Mowa nienawiści (ang. hate speech) - negatywne emocjonalnie wypowiedzi, powstałe ze względu na domniemaną lub faktyczną przynależność do grupy, tworzone na podstawie uprzedzeń. Narzędzie rozpowszechniania antyspołecznych uprzedzeń, stereotypów i dyskryminacji ze względu na rozmaite cechy, takie jak: rasa (rasizm), pochodzenie etniczne (ksenofobia), narodowość (szowinizm), płeć (seksizm), tożsamość płciowa (transfobia), orientacja psychoseksualna (homofobia, heterofobia), wiek (ageizm, adultyzm), światopogląd religijny (antysemityzm, chrystianofobia, islamofobia)."
Rada Europy definiuje ten termin jako "wszystkie formy ekspresji, które rozpowszechniają, podżegają, wspierają lub usprawiedliwiają nienawiść rasową, religijną, ksenofobię, antysemityzm lub inne formy nienawiści wynikające z nietolerancji, łącznie z nietolerancją wyrażoną za pomocą agresywnego nacjonalizmu i etnocentryzmu, dyskryminacją i wrogością wobec przedstawicieli mniejszości, imigrantów i osób obcego pochodzenia".
-----------------------------------
Mowa nienawiści - definicja PRAWDZIWA
Mowa nienawiści lub mowa niechęci, mowa odrazy, mowa oceny i osądu (ang. hate speech) - inaczej zwana mową tak-tak, nie-nie, lub mową rozdzielającą prawdę od fałszu. Negatywnie oceniające, emocjonalne wypowiedzi, powstałe ze względu na domniemaną lub faktyczną przynależność osób, wydarzeń i rzeczy do takich kategorii jak prawda-kłamstwo, dobro-zło, szlachetność-podłość, obyczajność-nieprzyzwoitość, mądrość-głupota, piękno-brzydota, obłuda-szczerość, tchórzostwo-odwaga, wierność-zdrada tworzone na podstawie rozpoznań oraz sugestii tradycji mądrościowych. W dawniejszych cywilizacjach (tzw. cywilizacje przedorwellowskie, hasło w przygotowaniu) mowa nienawiści zwana była myśleniem oraz nazywaniem rzeczy po imieniu. Psychiczna władza, której środkiem wyrazu była mowa nienawiści zwana była "rozumem" (gr. noús, pochodzące od czasownika noéin, oznaczające umysł, rozum, intelekt, myśl, myślenie, mądrość).
Mowa "nienawiści" (niechęci, odrazy) to najbardziej naturalne, przyrodzone naturze ludzkiej narzędzie diagnozowania oraz potępiania antyspołecznych zachowań jednostek, grup społecznych i wyznaniowych, narodów i państw, ze względu na rozmaite cechy, takie jak: antyasymilatywność (głównie kultury Bliskiego Wschodu), aintegracyjność, agresywność, amoralność, antyautochtonizm, niezrównoważenie, anomizm, kastowość, kryptoprzestępczość, hiperseksualizm, orgiastyczność, mania wyższości, pobudliwość histeryczna, tajność, infantylizm, plemienność, mściwość, zawiść. Przy tworzeniu hasła "mowa nienawiści" użyto klasycznego triku sofistycznego polegającego na posłużeniu się pojęciem "zbyt szerokim" (mającym zbyt szeroki zakres semantyczny).
Mianem "nienawiść" nazwano wszelkie odruchy nieakceptacji, niechęci i negatywnej oceny, czyli najbardziej naturalne objawy funkcjonowania rozumu praktycznego i reakcji obronnych poszczególnych osób oraz organizmów społecznych przejawiające się jako estetyczne i moralne oceny.
Wprowadzenie pojęcia "mowa nienawiści" jest przebiegłą próbą anihilacji (neutralizacji) estetyki i etyki poprzez sparaliżowanie, zamrożenie fundamentalnej ludzkiej władzy sądzenia.
Antonimem, odwrotnością zrodzonej w klasycznej Grecji mowy rozpoznawania istoty rzeczy (zwanej dzisiaj "mową nienawiści") jest "mowa siły", mowa sprytu zwana przebiegle mową tolerancji (dawniej nosiła miano sofistyki, ignorancji lub faryzeizmu).
Barbarzyńska, pogardzana przez klasycznych Greków mowa tolerancji, to wszystkie formy ekspresji, które rozpowszechniają, podżegają, wspierają lub usprawiedliwiają
1. naiwne i samobójcze zaufanie do ludzi podłego charakteru, ludzi mentalności niewolniczej, ludzi niezdolnych do samokrytyki oraz ludzi wysoce odmiennych tradycji kulturowych, religijnych i politycznych wrogo nastawionych wobec cywilizacji łacińskiej,
2. ojkofobię (niszczenie własnych tradycji, korzeni inaczej zwane suicidophilią, pokrewną tanatofilii),
3. filosemityzm (ang. philoneareastism, zamiłowanie do totalitarnych, ekspansjonistycznych, przedchrześcijańskich opartych na żądzy władzy i życiu stadnym (trybalizm) zwyczajów, instytucji, dzieł pisanych, symboli)
4. lub inne formy źle ukierunkowanego zaufania wynikające z braku zdolności dokonywania rozróżnień, łącznie z entuzjazmem wyrażonym za pomocą agresywnego internacjonalizmu i polikulturalizmu, bezmyślną akceptacją i niczym nie uzasadnioną otwartością wobec przedstawicieli nieznanych bądź znanych z agresywności i aspołecznej postawy i agitacji mniejszości, nieasymilatywnych, roszczeniowych i reprezentujących wojujący ekspansjonizm imigrantów i osób obcego pochodzenia"
Najkrócej rzecz ujmując mowa tolerancji jest mową handlarza niewolników chroniącego swą branżę lub mową niewolnika, który z atencją i rytualnie oraz w podzięce za podstawowy wikt - przejmuje absolutnie bezrefleksyjnie język swego właściciela i ciemiężyciela.
Podstawą prawną częściowej penalizacji mowy nienawiści było prawo kaduka oraz wybuch w powojennej Europie pandemii "czerwonki zakaźnej". Wcześniejsza, bardziej prymitywna forma penalizacji mowy nienawiści zwana była cenzurą lub dyktaturą. Artystyczne ujęcie zjawiska "mowa nienawiści" dał Orwell nazywając organy zarządzające tą techniką manipulacyjną - Ministerstwem Prawdy i Ministerstwem Miłości.
CZĘŚĆ II
Poprawność polityczna - neomarksistowska definicja WIKIPEDII
"Poprawność polityczna ma w zamierzeniu polegać na unikaniu w dyskursie publicznym stosowania obraźliwych słów i zwrotów oraz zastępowaniu ich wyrażeniami bardziej neutralnymi. Obejmuje również samoograniczanie w posługiwaniu się symbolami i określeniami, które potencjalnie mogłyby naruszać uczucia niektórych grup społecznych.
Jej celem jest obniżenie poziomu antyspołecznych uprzedzeń i dyskryminacji danych grup społecznych. Używanie zwrotów bardziej neutralnych może być także motywowane chęcią uniknięcia protekcjonalności i respektowania godności osób, do których odnoszą się pejoratywne określenia.
Poprawność polityczna opiera się na założeniu, że stosowanie obraźliwego, atakującego języka przyczynia się do zwiększenia poziomu uprzedzeń oraz wyrządza krzywdę przedstawicielom dyskryminowanych grup.
Poprawność polityczna nie jest skodyfikowanym ani spójnym zbiorem zasad, których przestrzegania broni jakaś instytucja, lecz zjawiskiem społecznym występującym w dyskursie publicznym."
Poprawność polityczna - definicja PRAWDZIWA
Poprawność polityczna ma w zamierzeniu polegać na unikaniu w dyskursie publicznym stosowania słów i zwrotów jednoznacznych, jasno oceniających osoby (i zdarzenia) w aspekcie ich wyższości lub niższości moralnej, ich postawy pro- lub antyspołecznej, ich zaburzeń psychicznych, takich jak mania wielkości, mania prześladowcza, poczucie misji, obsesje oraz zastępowaniu ich wyrażeniami unicestwiającymi możliwość oceny i wydania racjonalnego osądu lub wyrażeniami dokonującymi całkowitej rewersji (odwrócenia) ocen zdroworozsądkowych, co w rezultacie może skutkować dezorientacją intelektualną lub swoistym socjalnym ubezwłasnowolnieniem, przejawiającym się w osłabieniu zdolności właściwego rozpoznawania rzeczy i zdarzeń. Poprawność polityczna obejmuje również samoograniczanie w posługiwaniu się symbolami i określeniami, które są naturalne a które potencjalnie mogłyby naruszać niczym nie uzasadnione dobre samopoczucie niektórych aspołecznych grup społecznych.
Niejawnym celem politycznej poprawności jest obniżenie poziomu antyprzestępczych uprzedzeń i uzasadnionej dyskryminacji danych grup społecznych oraz osłabianie więzi społecznych tradycyjnych wspólnot (rodzina, płeć, naród). Ubocznym skutkiem języka politycznej poprawności jest to, że używanie zwrotów bardziej neutralnych może implementować u naiwnego użytkownika tego języka niewiedzę, koniunkturalizm, asekurację i nierespektowanie własnej godności.
Poprawność polityczna (JAKO DOGMAT MARKSIZMU
KULTUROWEGO) opiera się na UKRYTYM założeniu, że stosowanie oceniającego, osądzającego, logicznego języka przyczynia się do zwiększenia poziomu niezależności obywatela od manipulującej nim władzy ? dlatego polityczna poprawność napiętnowuje taki język. Świadomy opór wobec języka politycznej poprawności i walka z nim zapobiega problemom i szkodom ponoszonym przez społeczeństwa dyskryminowane we własnych krajach przez wybraną przez siebie władzę i zmuszane do wspierania takiego kierunku rozwoju kraju, na który większość się nie zgadza a który jest w interesie zewnętrznych lobbies. Język poprawności politycznej to odpowiednik policyjnej pałki teleskopowej ("baton") zastosowanej do sfery intelektualnej, sfery wolności słowa, sfery języka i do klasycznej definicji prawdy.
Poprawność polityczna nie jest skodyfikowanym ani spójnym zbiorem zasad, ale mimo to przestrzegania jej bronią instytucje występujące przeciw interesom narodu. Niespójność i nieostrość bezmyślnie rozpowszechnianych terminów z obrębu polit-pop są jednym z warunków dużej skuteczności tej broni umysłowej. Sytuacja staje się poważna, gdy za rezonatory pseudo-pojęć polit-pop służą przewodnicy polityczni i duchowi danego narodu.
Wcześniejsza, bardziej prymitywna wersja poprawności politycznej zwana była cenzurą. W skrócie polegała na założeniu, że zakazane jest krytykowanie władzy (jawnej, niejawnej, wewnętrznej, zewnętrznej, unijnej, związkowej oraz w pewnej mierze głównej ostoi władzy, czyli "proletariatu", tzn. hodowanej przez władzę bezmyślnej masy). Dzisiaj, ponieważ władza zmądrzała, nie występuje jawnie i nie głosi otwarcie swych celów, cenzura nie może polegać na krytykowaniu czegoś, czego nie widać i czegoś co nie prezentuje expressis verbis swoich celów. Dlatego mutację przeszła cenzura. Dziś polega ona na wmówieniu społeczeństwom, że niestosowne (I etap) a później zakazane (II etap) jest jakiekolwiek krytykowanie grup społecznych (mniejszości seksualne, mniejszości etniczne, migranci jako mutacja "proletariatu" etc.) za pomocą których władza sprawuje władzę oraz metod, za pomocą których rządzi (nowomowa, fundacje, propaganda tolerancjonizmu, wojujący ateizm, język antyaksjologiczny, anarchizacja życia społecznego). Ta zmodernizowana, wyrafinowana wersja cenzury i presji potępienia wywieranej na próby niezależnego, klasycznego myślenia okazuje się bardziej efektywna niż tradycyjna cenzura i inne dawne metody socjotechniki, gdyż społeczeństwa dopiero uczą się wytwarzać "antyciała" i właściwe odruchy wobec tej przemyślnej inżynierii społecznej.
POST SCRIPTUM
DYGRESJA
Czyżby z powyższych rozważań wynikał wniosek, iż są tylko dwa rodzaje ludzi? Ludzie dążący do Prawdy i ludzie nienawidzący Prawdy? O tej drugiej grupie - zawsze będącej przyczyną zamieszania i degradacji, w skali lokalnej i globalnej - pisał Orwell i o niej - oraz o "wypuszczanych" bezustannie przez nią nowych "odnóżach" pojęciowych i legislacyjnych - jest także powyższa notka, która mam nadzieję, że choć trochę pomoże "mającym uszy ku słuchaniu" wyrwać się z zaklętego kręgu hipnotycznej, paraliżującej jak wzrok kobry - WAAADZY.
wawel |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 09.02.24 |
Pobrań: 13 |
Pobierz () |
09.02.2024 Jak pokonać logikę LEWAKA ? Toż migracja do UE obciąża klimat! |
Jeśli przesiedlisz osobę z Afryki do takiej Szwecji, jej ślad węglowy wzrośnie kilkuset krotnie - nie tylko będzie trzeba dać jej mieszkanie, ale i je ogrzewać, produkować dla niej więcej ubrań, zaopatrzyć w jedzenie, leki - będzie bardziej eko, jeśli zostanie w Afryce.
---------------------------
Młody mężczyzna siedzi w Afryce - śpi w hamaku, albo na trawie, je to co zbierze. Nie korzysta z lotów, nie ma najnowszego telefonu, nie potrzebuje kurtki i tak dalej. Jego ślad węglowy jest minimalny, nawet jeśli żyje w większym mieście, jednak wszystko zmienia się po przybyciu na teren Europy - nagle sam hamak już nie wystarczy, musi mieć łóżko w solidnym budynku, który przez większość roku trzeba ogrzewać! Dodatkowo potrzebuje znacznie więcej ubrań, jedzenia i leków niż jego rówieśnicy, którzy został w Afryce.
Mało tego - jeśli dostał się do gangu i produkuje narkotyki oraz bierze udział w strzelaninach, to jego ślad węglowy rośnie diametralnie - każdy jeden wystrzelony nabój to całe kilogramy co2! Tak samo każda kradzież i zniszczenie mienia - wszystko to produkuje ogromne ilości co2!
Proklimatyczna migracja powinna być odwrotna - jak najwięcej mężczyzn, szczególnie przestępców oraz "trwale bezrobotnych" powinno się przesiedlać do ciepłych krajów, gdzie mogą spać na trawie i łapać antylopy, a do Europy powinniśmy sprowadzać wyłącznie młode kobiety, bo tak, jak w biednych krajach młode kobiety potrafią mieć i 8 dzieci, tak po sprowadzeniu ich do UE ? oczywiście bez mężczyzn z ich kultury - będą już rodzić może 1-2 dzieci, dzięki czemu zapobiegniemy przeludnieniu ziemi!
Bądź pro eko - walcz z migracją mężczyzn do Europy!
wykop.pl |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 09.02.24 |
Pobrań: 16 |
Pobierz () |
09.02.2024 Emmanuel Todd: "Klęska Zachodu" |
Bestseller Emmanuela Todd`a "Klęska Zachodu" (Paris 2024), obnaża wszystkie błędy i porażki Zachodu. Autor jasno stwierdza, że Zachód przeliczył się wypowiadając Rosji wojnę totalną, bo wierzył w szyderstwa głupiego Johna McCaina, który uznał Rosję "za stację benzynową na gąsienicach".
Tymczasem, jak pisze Todd: od 2000 do 2017 roku, mniej więcej od początku rządów Putina, wskaźnik zgonów z powodu alkoholizmu w Rosji spadł z 25 na 100 000 obywateli do 8; od samobójstwa, 39 do 13; od morderstwa, 28 do 6. Jeśli chodzi o śmiertelność niemowląt, która przez długi czas była głównym wyznacznikiem poziomu rozwoju kraju, pod rządami Putina spadła z 19 na 1000 żywych urodzeń do 4,4. Todd cytuje UNICEF, aby zauważyć, że amerykański wskaźnik wynosi obecnie 5,5 za 1000.
A jak to się stało, że gospodarka rosyjska wytrzymała sankcje? Todd wymienia kilka sektorów, w których Rosja poczyniła oszałamiające postępy w ciągu ostatnich 20 lat (rolnictwo, dostęp do Internetu), po czym spekuluje, jak to się dzieje, że Rosja, przyćmiona przez Stany Zjednoczone w statystykach dochodu na mieszkańca, jest w stanie dotrzymać kroku w czasie wojny i wyprodukować tyle samo uzbrojenia, co Stany Zjednoczone.
Ciekawą wskazówką jest to, że 23 procent Rosjan studiuje inżynierię, w porównaniu z 7 procentami w USA. Rezultat jest taki, że Rosja, ze znacznie mniejszą populacją, produkuje więcej inżynierów niż USA, co pomaga jej dotrzymać kroku Goliatowi.
Wreszcie geopolityka i kwestie ideologiczne. Zachód (USA) nie docenił tego, jak bardzo ze swoją ideologiczną agendą jest znienawidzony na tzw. globalnym Południu. Recenzując na łamach "The American Conservative" książkę "Klęskę Zachodu", amerykański publicysta Scott McConnell pisze:
"Jednym z głównych argumentów Todda jest to, że kierowany przez Waszyngton Zachód po prostu nie ma pojęcia, jak duża część świata odrzuca system wartości współczesnego globalistycznego neoliberalizmu. Z arogancką pewnością siebie, że ucieleśnia międzynarodową moralność, Zachód "nie zrozumiał, że stał się podejrzany dla większej części świata, która jest patrylinearna, homofobiczna i w rzeczywistości sprzeciwia się zachodniej rewolucji moralnej"."
Oskarżanie Rosji o skandaliczne działania anty-LGBTQ jest na rękę Putinowi. Rosja wie, że jej homofobiczna i antytransseksualna polityka "daje jej znaczną miękką siłę" (soft power). Rewolucyjna miękka siła rosyjskiego komunizmu, która kiedyś przemawiała do dużej części europejskiej klasy robotniczej, "ustąpiła miejsca konserwatywnej miękkiej sile ery Putina".
I McConnell kończy:
"Todd śledzi moralny upadek Stanów Zjednoczonych w upadku establishmentu WASP, który je uformował i przewodził mu przez większość jego historii. Protestantyzm ukształtował Amerykę; Todd podąża za Maxem Weberem, przypisując mu dynamizm kapitalizmu. Z jakiegoś powodu zniknął jako dominujący system wierzeń. Nowa amerykańska klasa rządząca, od niedawna zróżnicowana etnicznie, nie czuje szczególnego przywiązania do narodu amerykańskiego.
Jest to argument przypominający tezę nieżyjącego już Christophera Lascha, który pod koniec swojego życia doszedł do wniosku, że amerykańska klasa wyższa zasadniczo odłączyła się od narodu amerykańskiego. W pewnym momencie Todd zastanawia się nad pochodzeniem etnicznym różnych kluczowych amerykańskich decydentów popierających wojnę na Ukrainie - Victorii Nuland, Anthony'ego Blinkena - i wydaje się, że rozkłada ręce w oszołomieniu".
https://myslpolska.info/
----------------------------------
Nieważne, co tam kto odrzuca, czy nie odrzuca. Ważne, czy uda się w danym państwie zainstalować "NASZ" rząd. A potem, to już wystarczy czekać... Demoralizacja i ogłupianie społeczeństwa zrobią swoje... Jednak gołym okiem widać, że system globalnego zarządzania jest tak wynaturzony, że bez zasilania z zewnątrz nie jest w stanie sam istnieć. To jest jak nowotwór, który rośnie jedynie kosztem żywiciela, a kiedy doprowadzi go do śmierci, umiera razem z nim. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 09.02.24 |
Pobrań: 17 |
Pobierz () |
09.02.2024 Donald Tusk też pod kontrolą |
Jak uczył Lenin, trzeba ufać i kontrolować. Ta spiżowa i nieśmiertelna zasada ma zastosowanie uniwersalne, ale zwłaszcza nadaje się do zastosowania w polityce. Niektórzy bowiem powiadają, że w ogóle, a zwłaszcza w polityce, nie można ufać nikomu.
Może to prawda - ale z drugiej strony - jakże prowadzić politykę nie ufając nikomu? Przecież nawet taki tęgi polityk jak Donald Tusk, musi komuś zaufać, bo przecież sam jeden całej polityki prowadzić nie może.
Wyjątkiem był Kukuniek, który - jak sam słyszałem, co mówił w rozmowie z telewizją portugalską, która z okazji śmierci Jana Pawła II nakręciła reportaż z Polski, zamieszczając tam również rozmowę z Kukuńkiem. - Kukuniek mówił po polsku, więc nie było możliwości jakiegoś przekłamania w tłumaczeniu. Powiedział on co następuje: "ja nie miałem ludzi i obaliłem komunizm z żoną i z dziećmi".
Zdaje się, że nawet sam w to uwierzył - ale wiadomo, że Kukuniek, to przypadek osobliwy, który zdarza się raz na tysiąclecie, albo nawet i rzadziej. Nic więc dziwnego, że kiedy generał Kiszczak zobaczył kogoś takiego, to nie mógł się powstrzymać, żeby za pośrednictwem braci Kaczyńskich nie zakpić sobie z Polaków, stręcząc im Kukuńka na prezydenta.
Ale Donald Tusk to nie Kukuniek, chociaż gdyby przyjrzeć się mu bliżej, to jakichś podobieństw byśmy się przecież doszukali. Nie o to jednak chodzi, by doszukiwać się podobieństw, tylko - by pokazać, że bez zaufania żadnej polityki prowadzić się nie da. Nie tylko zresztą polityki.
Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, że bez minimum zaufania do innych nie można by było w ogóle funkcjonować. Na przykład, wsiadamy do tramwaju, czy autobusu. Nie zastanawiamy się wtedy, czy motorniczy, albo kierowca nie jest aby pijany, tylko z pełnym zaufaniem, z góry zakładamy, że nie jest. Inaczej pewnie byśmy nie wsiedli. Jeszcze lepiej to widać w przypadku podróży lotniczych. Czy normalny człowiek wsiadłby do samolotu, gdyby nie zakładał, że za jego sterami siedzą piloci, który nie tylko znają swoje rzemiosło, ale siedzą z pasażerami, jak to mówią - na jednym wózku - więc w razie katastrofy zginąć mogą również i oni?
Pamiętam, jak w 1970 roku po raz pierwszy w życiu wsiadłem w Gdańsku do samolotu lecącego do Warszawy. Akurat siedziałem przy oknie i na skrzydle zauważyłem napis cyrylicą: "agregaty" - bo samolot był oczywiście produkcji rosyjskiej. Pomyślałem sobie wtedy, że przez najbliższe półtorej godziny moje życie będzie zależało od prawidłowego funkcjonowania tych "agregatów", wyprodukowanych przez jakichś nieznanych mi Rosjan.
Czasami jednak zdarzają się sytuacje nieoczekiwane. Jedną z nich opisuje Leopold Tyrmand w swoim "Dzienniku 1954". Oto z lotniska na Okęciu wystartował samolot pasażerski i kiedy już wszedł na wysokość przelotową, z kabiny pilotów wyszedł młody człowiek w ZMP-owskim krawacie i powiedział do pasażerów tak: Obywatele! Gratuluję wam! Ten samolot inżynierowie przeznaczyli do kasacji, ale nasza ZMP-owska brygada w czynie partyjnym go wyremontowała i oto lecimy!
Na pokładzie wybuchł nieopisany lament; kobiety zaczęły jedna po drugiej mdleć, a pewien partyjny dygnitarz wstał i wrzasnął: "dość tych błazeństw! Natychmiast lądować!" Najwyraźniej nie miał on pełnego zaufania do głoszonych przez partię zalet socjalistycznego współzawodnictwa. Zresztą inaczej wyglądają one na poziomie gruntu, a inaczej 10 kilometrów nad ziemią.
Wróćmy jednak na ziemię, a konkretnie - do Donalda Tuska, który musi mieć przynajmniej minimum zaufania choćby do członków swojego vaginetu, że - po pierwsze - będą go słuchali, a po drugie - nawet jak będą sobie to i owo prywatyzowali, to nie byle jak, tylko według stanowiska, czyli - jak to mówią Rosjanie - "po czinu".
Nie inaczej jest na Ukrainie, będącej oligarchią oligarchów. Właśnie Reichsfuhrerin Urszula von der Layen, przy pomocy sfory niemieckich owczarków zmłotowała węgierskiego premiera Wiktora Orbana, by już nie wetował 50 mld euro na finansowanie ukraińskiego gospodarki.
Chociaż każdy wie, że co najmniej połowę tej sumy rozkradną oligarchowie, to jeszcze coś zostanie do podziału między kadrę tamtejszej niezwyciężonej armii i SBU, no a może nawet coś tam kapnie i dla gospodarki. Inna rzecz, że Orban, dzięki swojej asertywności, uzyskał od Ukraińców obietnicę uregulowania sprawę statusu mniejszości narodowej dla Węgrów na Ukrainie Zakarpackiej i dopiero potem dał się zmłotować, podczas gdy Donald Tusk, ani tym bardziej - Książę-Małżonek - nie uzyskał nic, podobnie jak wcześniej - Naczelnik Państwa.
Nie mówię nawet, żeby coś uzyskał dla Polski, bo o nic takiego przecież nawet się nie starał - ale choćby dla siebie. Najwyraźniej jego mocodawcy z Berlina wprawdzie dali mu carte blanche - ale przecież nie na wszystko, a tylko na przerobienie III Rzeczypospolitej na Generalne Gubernatorstwo, który to proces rozwija się zgodnie z planem opracowanym przez BND. Najpierw podmianka na stanowiskach szefów wszystkich bezpieczniackich watah, potem, przy pomocy "silnych ludzi", przejęcie rządowych mediów: radia i telewizji, następnie - pacyfikacja prokuratury, a wreszcie - ostateczne rozwiązanie kwestii sądów i trybunałów - i dopiero potem przystąpienie do rozprawy z opozycją.
W tak zwanym międzyczasie dokona się podmianka we władzach wszystkich spółek Skarbu Państwa, żeby stare kiejkuty, które nad całym tym bałaganem sprawują surveillance, też mogły sobie umoczyć pyski w melasie. Jak mawiał pewien biskup-sybaryta - "azaliż tylko dla grzeszników Pan Bóg stworzył rzeczy smaczne?" Jasne, że nie. Dla porządnych też, zwłaszcza - dla płomiennych szermierzy praworządności.
A kiedy już wszyscy wrogowie demokracji zostaną przykładnie osądzeni przez fagasów, których pan minister Bodnar powsadza do niezawisłych sądów, nie będzie innego wyjścia, jak uruchomić chwilowo nieczynne obozy koncentracyjne - bo ten w Gostyninie już teraz pęka w szwach. W ten sposób w Generalnym Gubernatorstwie wszystko będzie tak, jak powinno być.
Na razie jednak można było odnieść wrażenie, że Donald Tusk cieszy się pełnym zaufaniem zarówno swoich niemieckich mocodawców, jak i tubylczych starych kiejkutów.
Czyżby i jedni i drudzy zapomnieli o spiżowej zasadzie Lenina, żeby nie tylko ufać, ale i kontrolować? Oooo, co to, to nie - a najlepszym tego dowodem jest nagły powrót do vaginetu Donalda Tuska pana Pawła Grasia, który zajął stanowisko szefa gabinetu premiera.
Podobne stanowisko piastował za poprzednich rządów PO, a kiedy Nasza Złota Pani mocną ręką przeniosła Donalda Tuska na brukselskie salony, gdzie zrobiła z niego człowieka, to pan Paweł Graś powędrował tam w jego ślady. Teoretycznie - żeby mu "radzić" - ale tak naprawdę - żeby go pilnować, by nie strzeliła mu do głowy jakaś samowolka.
Stanisław Michalkiewicz
-----------------------------
Pierwsze 15min miasto
Pierwszym "15-minutowym" dużym miastem w Ameryce Północnej będzie kanadyjskie Edmonton, które zostało podzielone na 15 stref
Chociaż 15-minutowe miasto to koncepcja urbanistyczna, która kładzie nacisk na możliwość poruszania się pieszo, tak aby mieszkańcy mogli dotrzeć pieszo do wszystkiego, czego potrzebują do życia w swojej okolicy w ciągu 15 minut, koncepcja została opracowana ze względu na dodatkowe koszty za opuszczenie ich strefy i możliwe przyszłe ograniczenia dotyczące opuszczania przez mieszkańców ich strefy, spotkały się z ostrą krytyką.
Oczekuje się, że ograniczenia będą dość liczne i wejdą w życie wraz ze wzrostem liczby kamer w mieście, pojawieniem się technologii rozpoznawania twarzy i zniesieniem płatności gotówkowych.
Link |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 09.02.24 |
Pobrań: 14 |
Pobierz () |
10.02.2024 Koniecznie! Wywiad Tuckera Carlsona z Putinem. Porządne tłumaczenie z lektorem. |
Link
Link
pokutujący łotr
------------------------------
Niestety, w początkowych fragmentach, gdy Putin mówi o historii państwowości rosyjskiej, nie brak przekłamań i pominięć (trudno się spodziewać, żeby było inaczej...). Nie napomknął słowem o tym, że Warszawa jeszcze w XVII w. zaproponowała Rusi (Ukrainie) status stowarzyszenia w ramach "trójpaństwa" na podstawie Unii Hadziackiej. Została ona zawarta między Królestwem Polskim a Rusią (późniejszą Ukrainą) w 1658 roku. Przewidywała przekształcenie Rzeczypospolitej Obojga Narodów w unię trzech równorzędnych podmiotów prawnych (państw): Korony Polskiej, Wielkiego Księstwa Litewskiego i Wielkiego Księstwa Ruskiego. Był to znakomity, nowatorski pomysł, gdyż taką ideę "trójpaństwowości" z powodzeniem zrealizowała Wielka Brytania, tworząc wspólny organizm państwowy składający się z Anglii, Walii i Szkocji. Unia Hadziacka została zatwierdzona przez Sejm w Warszawie i zaprzysiężona (ratyfikowana) przez króla Jana II Kazimierza Wazę 10 czerwca 1659 r. Ale Chmielnicki nie był w stanie dostrzec tej wyjątkowej historycznej szansy na niezależną ukraińską państwowość i zaczął układać się z Moskwą, która w końcu wzięła go pod swój but na wieki. Z tych to powodów nie wspomniał o tym Putin. A w narracji ukraińskiej, rozwrzeszczanej o rzekomej "historycznej winie polskiej" tym bardziej nie mówi się o tym żenującym szczególe, wskazującym na niedorastanie Ukrainy do samodzielnej państwowości, choć już przed wiekami ze strony polskiej jej to proponowano. Czerń hajdamacka wolała "rezat? Lahiv" niż budować swój byt państwowy.
Temat z linkami pojawił się na portalu od rana, a wraz z nim pierwsze komentarze
1. Tucker Carlson zrobił "fuszerkę" w sensie braku reakcji na kłamstwa o Polsce. Są to zbyt poważne sprawy, aby zbywać je milczeniem. Szanujmy się !!!
2. Poniżej /w linku/ oświadczenie "Ministerstwa Spraw Zagranicznych" tzn. spraw leżących poza granicą możliwości i zasięgów intelektualnych, moralnych i patriotycznych urzędników III RP. Prostują Putina, by za chwilę w kolejnych punktach podać propagandową wersję historii Ukrainy
Komunikat - Link
Prześliczna bransoletka u Tuckera. Widać, że jest bardzo "wierzący" (kabała)
Link |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 10.02.24 |
Pobrań: 17 |
Pobierz () |
10.02.2024 Placówka |
W książce "TerraMar Utopia elit", odwołałem się do jednego z moich ulubionych filmów, który opisałem tak: "W roku 1974, wkrótce po aferze Watergate i dymisji prezydenta Nixona, James Grady wydał nowelę "Sześć dni Kondora". Oba te polityczne wydarzenia spowodowały zarówno upadek autorytetu głowy państwa, jak i załamanie zaufania społecznego do agencji rządowych. Książka doskonale wpisała się w ówczesne nastroje amerykańskiego społeczeństwa. Rok później, na kanwie książki, reżyser Sydney Pollack nakręcił doskonały film, którego akcję skrócił o połowę i zatytułował "Trzy dni Kondora". Obsadził go wybitnymi i uwielbianymi przeze mnie aktorami, jak Robert Redford, Faye Dunaway, Cliff Robertson, Max von Sydow, czy John Houseman. Cały film wart jest najwyższej oceny i po prostu trzeba go obejrzeć. Akcja jest skomplikowana, w jedną z operacji Centralnej Agencji Wywiadowczej, wplątuje się nieświadomie jeden z jej urzędników, który ma ten kłopot, że przeżył zamach na swoją sekcję, w której od lat pracowało siedem osób. Jako jedyny ocalały, i ścigany, jak się wkrótce okaże przez swoją własną firmę, musi dotrzeć do najważniejszych osób w tej grze, i uratować swoje życie. Pod koniec filmu, główny bohater Joe Turner, którego gra Robert Redford, pyta wysokiego rangą pracownika CIA: - Co z was za ludzie? Myślicie, że jeśli nie zostaniecie złapani na kłamstwie, to znaczy, że mówicie prawdę?Jego rozmówca, o nazwisku Higgins (Cliff Robertson), odpowiada: - Nie. To kwestia ekonomii. Dzisiaj chodzi o ropę. A za 15 lat będzie to żywność, pluton. Czego ludzie będą od nas wtedy oczekiwali? (...) Zapytaj ich, kiedy nie będzie w ich domach ogrzewania. Zapytaj, kiedy silniki ich samochodów przestaną działać. Zapytaj, kiedy ludzie nie znający głodu, zaczną głodować. Oni będą chcieli jednego ? żebyśmy to dla nich zdobyli.Turner, nie przekonany do tej odpowiedzi, nie mogąc zrozumieć, w jaki sposób można było dla dobra jednej operacji, doprowadzić do śmierci siedmiu ludzi, informuje Higginsa, że o tajnej akcji Agencji, w której wziął mimowolnie udział, opowiedział już prasie. Kamera ukazuje fronton jednego z nowojorskich wieżowców, na którym widnieje logo The New York Times. Turner odchodzi, gdy nagle Higgins rzuca w jego kierunku pytanie:- Skąd wiesz, że to wydrukują? - Wydrukują.- Skąd wiesz?To retoryczne, otwarte pytanie, nie doczekało się riposty. I ta scena, nie zakończyła się po dzień dzisiejszy. Podobne pytania, z tej kinowej dyskusji, zapewne nadal ktoś komuś, być może sobie samemu, przez ostatnie pół wieku, zadaje. One ciągle wiszą w powietrzu i będą stałym elementem historii. Pozostawione bez odpowiedzi, ukazują potęgę układów i uzależnień, ich przewagę także nad dziennikarzami i wydawcami, którzy pewnych materiałów po prostu nigdy nie opublikują". Przywołuję to zagadnienie w kontekście mojego poprzedniego felietonu dotyczącego powiązań świata mediów ze służbami specjalnymi, czego podwaliny w USA stanowiła operacja CIA pod nazwą "Mockingbird". Nadzorował ją współtwórca tej instytucji Frank Wisner, który zadanie bezpośredniego pozyskiwania wpływów w mediach złożył na barki człowieka o nazwisku Philip Graham. Któż to był? W r. 1940 poślubił on Katharine Meyer, córkę Eugene Meyera, multimilionera, właściciela gazety The Washington Post. W pierwszych latach wojny był asystentem Williama Donovana, szefa OSS, później trafił pod dowództwo gen. George Kenney'a, głównodowodzącego alianckimi siłami powietrznymi na Pacyfiku, błyskawicznie awansując do stopnia majora wywiadu i realizując najbardziej tajne z tajnych zadania na tamtejszym teatrze działań wojennych. Wkrótce po ich zakończeniu, w r.1946, Meyer objął funkcję prezesa Banku Światowego, a wydawnictwo przekazał zięciowi, naturalnie pozostając przewodniczącym zarządu Washington Post Company. Dwa lata później, swój pakiet kontrolny scedował w 70% na Grahama, córce pozostawiając 30% aktywów. W kolejnych latach Post poszerzało swą strefę wpływów, wchodząc w alianse z gigantami typu CBS lub wykupując stacje radiowe i magazyny. Oddziaływało już na miliony osób. Post przejęło gazetę Times-Herald, dominującą na rynku reklam, słynącą z doskonałych felietonistów i ogromnej liczby czytelników. Podobnie stało się z Art News, Portfolio, czy legendarnym Newsweek. Meyer zdążył wprowadzić zięcia w świat finansjery i polityki, był zresztą jego doradcą do końca swych dni, w r.1959. Graham umiejętnie wykorzystywał te koneksje, a jak już wiemy z jego życiorysu, świetnie nadawał się na zaufanego CIA i możemy zakładać, że z powodzeniem realizował zadania powierzone mu przez Wisnera. Zaprzyjaźnił się z takimi ludźmi, jak Warren Buffet, Henry Kissinger, czy J. F. Kennedy, dla którego pisał przemówienia, podobnie zresztą, jak dla jego brata Roberta. Lobbował za objęciem Departamentu Skarbu przez Douglasa Dillon (o polskich korzeniach), a Kennedy'ego przekonał do wyboru na wiceprezydenta Lyndona Johnsona. Prezydent zresztą odwdzięczył mu się, czyniąc go w r.1961 przewodniczącym korporacji łączności satelitarnej COMSAT, która wkrótce stworzyła konsorcjum międzynarodowe INTELSAT, zrzeszające dziś 143 państwa. Życiorys Grahama obfituje w niezwykłe zdarzenia, których nie sposób opisać w krótkim felietonie. Warto jednak wspomnieć, że z czasem jego kariera zaczęła chylić się ku upadkowi. W r.1962 poznał australijską dziennikarkę Robin Webb, z którą miał romans, a przyjaciołom zwierzał się z zamiaru rozwodu z żoną Kathrine, poślubienia nowej wybranki i sprzedaży całej firmy. Niemal w tym samym czasie odkryto u niego objawy depresji i zachowań maniakalnych, kilka dni spędził w szpitalu psychiatrycznym w Rockville, placówce powiązanej z CIA. Dość powiedzieć, że w r.1963 Graham popełnił samobójstwo we własnym domu, strzelając do siebie ze strzelby. Wówczas, niespodziewanie na scenę wkroczyła osamotniona Kathrine Graham, która przy pomocy prawników unieważniła testament swego byłego już męża i w efekcie intensywnych wysiłków przejęła wkrótce całą firmę, co w Ameryce tamtych lat, kierowanej w całości przez męską część społeczeństwa, stało się wydarzeniem niezwykłym. W roku 1972, jako pierwsza kobieta w historii, trafiła na listę Fortune 500, a jej kariera dopiero się rozpoczynała. Na kanwie jej dokonań, skomplikowanych relacji z czołowymi politykami lat 70. i o bezpośrednim wpływie na politykę w ogóle, opowiada film, który w r.2017 wyreżyserował Steven Spielberg, z udziałem Meryl Streep i Toma Hanksa. W Polsce pojawił się pod tytułem "Czwarta władza", jednak tytuł oryginalny, to "The Post". Podkreślam to, ponieważ tytuł, w moim odczuciu, odwołuje się nie tylko do nazwy wydawnictwa. W języku angielskim słowo "post" oznacza także stanowisko, placówkę. Takie placówki tworzyli amerykańscy osadnicy, którzy kolonizując bezkresne połacie kontynentu, budowali na zdobytych rubieżach przyczółki do dalszych wypraw. Systematycznie wypychając z tych ziem rdzennych jej mieszkańców, czyli Indian, wlewali się na te tereny, niosąc swoje wartości, ideologię, zachowania, narzucali swój sposób myślenia i życia, niszcząc to wszystko, co było przeszkodą w ich wyścigu po złote runo. Rozsadnikami tych koncepcji, liderami ciągnącymi za sobą masy ludzi w tym marszu, z pewnością byli twórcy i dowodzący takimi placówkami.
Sławomir M. Kozak |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 10.02.24 |
Pobrań: 17 |
Pobierz () |
10.02.2024 Z serii podzwonne dla III RP; Rola mediów w utrwalaniu globalistycznego porządku w Polsc |
Pośredni demokratyczny wybór przez społeczeństwo Donalda Tuska na gauleitera III RP, można uznać za moment przełomowy, rozpoczynający ostateczny demontaż kolonialnego tworu Unii Europejskiej, pod powyższą nazwą.
Stąd też logicznym wydaje się podsumowanie przyczyn i skutków tego fenomenu historyczno-politycznego. Dokonam tego w zatytułowanej na wstępie serii.
Jak zawsze przy takich okazjach warto zacząć od historycznego punktu porównawczego, jaki w tym wypadku mieni się być PRL.
Przy czym z zażenowaniem muszę przyznać, że w owych czasach PRL-owski punkt odniesienia jawił się jako miara "dna absolutnego", którego nie da się przekroczyć. O jakże naiwny był to punkt widzenia!
W okresie schyłkowym PRLu, na murach miast można było czytać slogany: "media kłamią". Już sama konstatacja tego w społecznej świadomości, była twardym dowodem na to, że media niedostatecznie kłamały. Wydaje się, że prostytutkom medialnym owych czasów, resztki sumienia nie pozwalały rozwinąć się w pełni w roli apostołów szatana (księcia kłamstwa). Nie zaprzeczali strajkom, zwąc jej jedynie "przerwami w pracy", ani ulicznym demonstracjom, nazywając je "wybrykami chuligańskimi".
Dopiero adwent III RP rozwinął ich skrzydła. Zachód, który przejął po bolszewii, rolę okupanta w naszej Ojczyźnie, był już bardzo zaawansowany i wyrafinowany w dziele propagandy. Dziś słusznie jest zwany "Imperium Kłamstwa".
Przy czym powszechne i bezgraniczne kłamstwo jest nie tylko metodą zarządzania motłochem, ale również, formą nabożeństwa do szatana, najwyższego globalistycznego władcy. Stąd też medialne kanalie dzisiejszych czasów kłamią ZAWSZE, kłamią WE WSZYSTKIM i kłamią TOTALNIE, tworząc równoległą wirtualną rzeczywistość, w której funkcjonuje gros społeczeństwa.
Ponieważ, w przeciwieństwie do PRLu, który charakteryzował się posiadaniem mediów państwowych, globalizm szczyci się "pluralizmem", polegającym na dominacji rynku propagandy przez korporacje, z których każda odróżnia się wyraźnie od pozostałych swym unikalnym logo, przekonując tym prostym sposobem pospólstwo o fakcie ich "różnorodności". Tymczasem podlegają one bezwzględnemu reżimowi, wdrażanemu centralnie z samych szczytów globalistycznej władzy.
Nawet jeśli na poboczu "głównego ścieku medialnego" funkcjonują jakieś "niezależne" organizacje, to jak pies, stoją na dwu łapkach prosząc o smakowity kąsek z pańskiego stołu, czyli pieniądze z reklam.
Oczywiście, są też tzw. "media niezależne", utrzymujące się z datek nielicznego grona uświadomionych obywateli, ale i one są mocno spenetrowane przez wszelkiej maści służby specjalne, stając się de facto agenturalnymi tubami "jedynie słusznej optyki".
Oczywiście, nic nie jest na tym padole doskonałe, włączając w to władzę szatana w naszej Ojczyźnie. Dlatego też uparcie trwają na swych posterunkach niezłomni i nieprzekupni głosiciele PRAWDY, bo tylko tego potrzeba do zniszczenia diabolicznej władzy nad nami. Są oni wykluczani z mediów, oczerniani, zastraszani, a niejednokrotnie więzieni.
Przykład ze światowej areny: Assange, dr Reiner Fuellmich, by nazwać dwie najbardziej prominentne ofiary "zachodniej wolności i demokracji".
O ile w jądrze zachodniego totalitaryzmu (USA/UE) można znaleźć powyższe wyjątki, o tyle w III RP stopień społecznego ogłupienia jest tak wielki, że doprowadził Ojczyznę do punktu poza którym jest już tylko przepaść!
Ignacy Nowopolski
https://drnowopolskipolskapanorama.home.blog/
---------------------------------
Jest błyskotliwa szansa dla Tuska miękkiego lądowania wśród eu wygwizdanych gównianych chorągiewek. Fortuna kołem się toczy...
Link |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 10.02.24 |
Pobrań: 13 |
Pobierz () |
15.02.2024 10 powodów, dla których należy zlikwidować Światową Organizację Zdrowia |
Link
Podsumowanie opracowane zostało przez senatora Republiki Włoskiej - Claudio Borghi Aquilini. Link
1) WHO NIE jest potrzebne do NICZEGO. Istnienie organizacji miało sens w roku 1948, kiedy informacje o epidemiach docierały za pomocą telegrafu. Obecnie żyjemy w erze infodemii. Podczas COVID-19, WHO nie dostarczyła ani jednej użytecznej informacji. Jeśli nie służy temu właśnie celowi, jej prawdziwą funkcją jest obecnie coś zupełnie innego.
2) Aby pokryć swoje OGROMNE wydatki, WHO jest w przeważającej części opłacana przez osoby prywatne. Wśród nich głównymi płatnikami są fundacja Billa Gatesa, firmy farmaceutyczne i stowarzyszenia proszczepionkowe, które z kolei są opłacane przez te same podmioty, takie jak GAVI Alliance.
3) W maju WHO będzie próbowała zmusić wszystkie państwa członkowskie do podpisania tak zwanego "traktatu pandemicznego", będącego rodzajem Europejskiego Mechanizmu Stabilizacji Chorobowej, który zapewni organizacji szerokie uprawnienia.
4) Jeśli nie uda się wymusić podpisania traktatu pandemicznego, WHO spróbuje wprowadzić takie same cesje suwerenności poprzez zmiany w "Międzynarodowych Regulacjach Zdrowotnych", wprowadzonych lata temu i już obowiązujących.
5) Jedna trzecia budżetu WHO, ponad miliard dolarów, przeznaczana jest na pensje pracowników WHO zatrudnionych w faraońskich siedzibach organizacji na całym świecie. ŚREDNIA pensja tych, którzy pracują w WHO, w tym kurierów, wynosi 120 000 euro KOMPLETNIE ZWOLNIONA od podatku.
6) Kolejna hojna jedna trzecia budżetu WHO przeznaczana jest na doradztwo, całkowicie nieprzejrzysty sposób opłacania ludzi i organizacji na całym świecie według własnego uznania.
7) Wydatki WHO na podróże dookoła świata wynoszą 160 milionów. Przyszłe świadczenia pracownicze są wartością nieprzewidzianą w budżecie, ale prosta fluktuacja aktuarialna wskazuje na ogromną kwotę.
8) Całkowite wydatki WHO na leki i sprzęt medyczny w Afryce wynoszą zaledwie 45 milionów. Cały ten ogrom organizacji dla sumy mniejszej niż budżet gminy Urbino? - Mniej niż wynoszą koszty podróży przyznane WHO w Afryce (53 miliony).
9) Dyrektor WHO, Etiopczyk wywodzący się z nacjonalistycznej partii komunistycznej, Tedros Ghebreyesus, gdy był ministrem zdrowia w Etiopii, zadzierzgnął stosunki z fundacją Billa Gatesa, zostając powołanym do zarządu GAVI, sojuszu szczepionkowego, który w sumie finansuje WHO kwotą prawie miliarda dolarów.
10) Włochy przekazują bezpośrednio i pośrednio około 100 milionów rocznie maszynce pensji WHO.
Dobrym pomysłem byłoby zaprzestanie płacenia tym ludziom, być może poprzez przeznaczenie tej kwoty na nasz krajowy system opieki zdrowotnej. To niewiele, ale z pewnością posłuży lepiej niż wrzucenie jej do pieca WHO.
W międzyczasie ABSOLUTNIE nie wolno podpisywać traktatu pandemicznego i odrzucić wszelkie zmiany w międzynarodowych przepisach zdrowotnych. Ja i inni koledzy z większości parlamentarnej zaalarmowaliśmy już rząd o ryzyku związanym z byciem nieprzygotowanym na ostateczną datę.
>Link
Źródła:
Budżet WHO: Link
Projekt traktatu pandemicznego: Link
Niektóre z proponowanych zmian w międzynarodowych przepisach zdrowotnych: Link
Dobrze napisany artykuł na temat sponsorów WHO: Link
Wywiad na temat WHO przeprowadzony przez znanego chirurga Roya de Vitę. Szef Instytutu Raka "Regina Elena" w Rzymie: Link
Dochodzenie przeprowadzone przez "Politico" w sprawie wpływu Billa Gatesa na WHO i międzynarodowej strategii walki z COVID-19: Link
W załączeniu, zdjęcia niektórych faraońskich siedzib WHO na całym świecie. Genewa, Waszyngton, Kopenhaga.
Ostatnie przedstawia projekt nowej siedziby w Dehli. Luksus kosztuje. Ten, kto za niego płaci (Gates), szybko staje się zarządzającym. Przestańmy być płacącymi poddanymi.
Link
babylonianempire.wordpress.com
-------------------------------------
11) Brakujący punkt to totalna walka Tedrosa i WHO z dezinformają, czyli cenzura publikacji naukowych, wyników badan preparatów, manipulacji statystycznych danych np. EMA gdzie kasowane są ostanie wielkie masowe przypadki śmiertelne pochodzące bezpośrednio od preparatów zalecanych z wyłącznością na inne sprawdzone lekarstwa przez WHO.
Pracownikom WHO, i podległym krajowym MZ zaleca się zamiast wyjazdów po delegacjach okresowe badania kolonoskopowe odbytów, czy czasami stan odsiadania na stolcach nie wszedł w fazę hemoroidów, jak tez badania okresowe genitalii u skórnych lekarzy wojskowych, zwłaszcza po różnych misjach militarno zdrowotnych podobnych organizacji przy ONZ lub inne ameby. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 15.02.24 |
Pobrań: 17 |
Pobierz () |
15.02.2024 Idioci dyplomatyczni |
Na początek Viktor Orbán: "Małe kraje nie mogą sobie pozwolić na głupich przywódców. To przywilej dużych krajów".
Nieodzownym elementem scenariusza rozbiorowego (copyright Grzegorz Braun) musi być postępująca kompromitacja państwa. Starożytny mędrzec chiński nakazywał tępić idiotów u siebie, ale zdecydowanie popierać ich u sąsiadów. Po tę broń nie wahają się sięgać i Niemcy i sąsiedzi z Jedwabnego, którzy zawsze wspierają u nas najgłupszych, a tępią mądrych.
W Polsce też mieliśmy takiego mędrca - Jakub Berman, w referacie wygłoszonym w kwietniu 1946 r. w Krakowie, na posiedzeniu egzekutywy Komitetu Żydowskiego, nakazywał popierać na odpowiednie stanowiska tylko jednostki mierne. I dziś można odnieść wrażenie, że w całej krzątaninie na polskiej scenie politycznej chodzi wyłącznie o utrzymywanie określonego poziomu głupoty i o wymianę jednych idiotów na drugich.
Minister obrony narodowej nie zna się na wojsku, minister edukacji nie zna się na edukacji, minister zdrowia nie zna się na medycynie, a premier nie zna się na niczym.
Po ujawnieniu nazwisk szefów ministerstw można było odnieść wrażenie, że byli losowani, a nie wybierani według posiadanych kwalifikacji. Chociaż jakaś logika w tym była: Ministrem kultury został podpułkownik, któremu brak kultury i bezpieczniackie nawyki pomogły w szturmie na siedzibę TVP. Ministerstwem sprawiedliwości kieruje b. rzecznik praw anty-Polaków. Kiedyś ministerstwem obrony zarządzał lekarz psychiatra i mógł być z tego jakiś niewielki pożytek. Dziś jest nim pediatra, i wątpić należy, czy ma większe szanse na uzdrowienie armii niż chorych dzieci.
Ale to nie wszystko - ci, którzy kierują się instrukcjami Jakuba Bermana, wyszykowali nam jeszcze większą tragedię. Na czele rządu stanął Donald Tusk, dla którego "Polska to nienormalność", a marszałkiem Sejmu został Szymek Hołownia, którego zidiociały publicysta Onetu Janusz Schwertner powitał: "Bóg faktycznie istnieje i po prostu zesłał posłom Hołownię".
Sytuacja jest niezwykle trudna. Polska potrzebuje mężów stanu. Dyplomacją powinni kierować najlepsi z najlepszych. Tymczasem Radek Sikorski na czele MSZ oznacza tylko jedno powrót "ministerstwa spraw przegranych". Niemcy mieli idiomatyczne określenie na chaotyczną i bezskuteczną robotę - "Polnische Wirtschaft", czyli polska gospodarka. Inni nasi sąsiedzi w czasach przedrozbiorowych "polskim sejmem" nazywali bezładne gadanie. Dziś obiegowe staje się powiedzenie "polska dyplomacja".
To Radek Sikorski, całą nędzą swego intelektu, doprowadził do tego, że Białoruś, spośród sąsiadów na Wschodzie kraj nam najbardziej życzliwy i najlepiej traktujący żyjących tam Polaków, przekształcił się w jeden z najbardziej nam wrogich. Zamiast finezyjnej dyplomacji, mieliśmy partactwo. W nagonce na Łukaszenkę tak się w swym ogłupieniu zapędził, że pozostało mu tylko w zanadrzu wypowiedzenie wojny. Zamiast dogłębnie przemyślanej dyplomacji, mieliśmy ciąg głupich pociągnięć, a sytuację podsumować można było: Dyrektor kołchozu ograł sromotnie absolwenta Oksfordu, a nawet zrobił z niego dupka.
Łukaszenko zdiagnozował Radka, że przydałyby mu się konsultacje u dobrego psychiatry. Tej trafnej diagnozy nic lepiej nie potwierdza, niż fotka Radka w uniformie afgańskiego mudżahedina. Chociaż ten ostatni przypadek tłumaczyć może to, że nawąchał się jakiegoś miejscowego halucynogennego zielska. Chora fizjonomia Sikorskiego to prawdziwy cymes: wybałuszone oczy, nerwowe tiki, głupawe uśmieszki, pokraczne miny, z których wyziera twarz pospolitego głupka. Poziom intelektualny jego wypowiedzi często graniczy z matołectwem. Wszystko na poziomie wójta Chobielina Dworu, czyli osady, której oddzielenie od wsi Chobielin załatwił sobie, "żeby goście z zagranicy nie mieli go za wieśniaka".
A co do mudżahedina, to na obronę intelektu Radka trzeba przypomnieć, że Nagrodę Solidarności w wysokości 1 miliona euro przyznał Mustafie Dżemilewowi, liderowi Tatarów Krymskich, których kontyngent walczy u boku Państwa Islamskiego pod opieką tureckiego wywiadu, tego samego, który logistycznie wspiera przemieszczanie się tzw. uchodźców z Azji do Europy.
To miał być pokaz dyplomatycznych sukcesów. Chodzi o konferencję PO zwołaną w Krakowie. Problemem w tym, że główny mówca przypomniał, że był kiedyś ministrem spraw obcych. Piorunującym dowodem sukcesów miało być objęcie przez Tuska stanowiska "prezydenta Europy". Tymczasem to była klęska, i to dla Polski bardzo kosztowna. Bo warunkiem było wykastrowanie dyplomacji z jakiejkolwiek walki o narodowe interesy. Ukoronowaniem tej bezdennej głupoty była kapitulacja wobec Rosji i wypowiedź dla niemieckiego cajtunga: "Rosja nie powinna być wykluczana z procesu rozszerzania NATO".
W ślad za tym uczynił z Siergieja Ławrowa swego przyjaciela, który doglądał upośledzonego Radka pięć razy w roku. Polsce nic to nie dało, bo nawet dureń wiedział, że o Polsce Putin rozmawia bezpośrednio z kanclerzem Niemiec. Gdy oglądało się migawki filmowe z tych wizyt, mowa ciała pokazywała, kto był mistrzem, a kto rozgrywanym durniem.
Były radykalny antykomunista, a dziś koalicjant żydokomuny, po drodze pełniący (z woli ludu pracującego miast i wsi) zaszczytne funkcje ministra obrony i marszałka Sejmu, ma przydatną przywarę - wprost mówi to, co folksdojcze skrywają.
To on był pierwszym, który otworzył Polakom oczy na powiązania Tuska, i to nie w sposób pokątny, ale w świetle kamer, wzywając Niemcy, by przewodziły Europie.
Zdemaskowała go też inna wypowiedź: Prawica nie przyjmuje do wiadomości, że Niemcy stracili na naszą rzecz 20 proc. swojego przedwojennego terytorium, że reparacji i Kresów pozbawił nas Związek Radziecki, że Niemcy głównie finansują nasze transfery z Unii. I nie chciało się wierzyć, że słowa te wypowiedział polski polityk, bo tezy, że Ziemie Odzyskane to reparacje, nie głoszą nawet neonaziści w Berlinie. W tym miejscy nawiążmy do cytowanego na początku mędrca z Chin. W listopadzie 2012 r. organ amerykańskich trockistów, "Foreign Policy" umieścił Sikorskiego na liście "100 czołowych myślicieli świata"?
W MSZ było - trzymając się stylistyki wieszcza - cymbalistów wielu, ale wszystkich na głowę pobił Radek. Urzędował tam 7 lat, a dyplomacja w jego wykonaniu przyniosła Polsce same straty. Nie było w niej ani ładu, ani składu, a jedynym stałym elementem było - język szybszy niż pomyśli głowa. Wytłumaczeniem było to, że za korzyści osobiste był gotów na wszystko, nie tylko krzewić demokrację na Białorusi, ale robić z siebie idiotę. A co do fizjonomii Radka: "Twarz zwiędła, zuchwała, bezczelna. Oczy nadzwyczaj wypukłe i drapieżne. Gotowy służyć każdemu i nieraz prosty wypadek rozstrzygał, po której stawał stronie. Ojczyzna, wiara, słowem wszystkie świętości, były mu zupełnie obojętne". To słowa Sienkiewicza, ale... Henryka. Bo ten kamrat z rządku to też niezły idiota, i też uzależniony od używek.
Typowy modus operandi Radka: Wyjmuje smartfon i tweetuje: Dać Ukrainie rakiety dalekiego zasięgu. A Rosjanie to z ochotą podchwytują, rozpowszechniając w świecie opinie, że Polacy to podżegacze wojenni i prowokatorzy. A Radek? A Radek się cieszy jak dziecko, że znowu pokazali go w telewizorze.
Wśród europosłów było wielu idiotów, ale na głowę bił wszystkich Radek. Kiedyś zagadał dla niemieckiego portalu: "Trzeba stworzyć europejską jednostkę wojskową, w której mogliby służyć obywatele państw członkowskich i stowarzyszonych z UE. Jak dużą? - Szczebel brygady byłby dobrym początkiem. Wstępnie nazywam to legionem europejskim, co trafnie może się kojarzyć z francuską legią cudzoziemską, która mogłaby nam ten legion wyszkolić. Byłby złożony z ochotników, bo wtedy - wydaje mi się - powstałoby przyzwolenie polityczne do użycia takiej jednostki".
Inny, równie idiotyczny pomysł - utworzenie dla uchodźców "centrum recepcyjnego" w Polsce, na granicy polsko-białoruskiej. Na całe szczęście bezmyślnego "pomysłu" nie podchwycili Anglicy i Włosi. Pierwsi tworzą taki ośrodek w Rwandzie, a drudzy w Kosowie.
Przyznać trzeba, że czasami ma przebłyski inteligencji. 6 bm. w TVP, mówiąc o handlu wizami, powiedział: "To był symptom czegoś znacznie poważniejszego - mianowicie tego, że za rządów poprzedniej koalicji, zmieniono nam skład etniczny naszego kraju bez żadnych decyzji czy to Rady Ministrów, czy Sejmu, czy nawet premiera. Do Polski napłynęło w tych ośmiu latach spoza Europy więcej migrantów, niż w jakimkolwiek porównywalnym okresie tysiącletniej historii Polski".
Szkoda tylko, że był w tym mało wiarygodny, bo niweluje to jego dawne podejście do imigrantów. Kiedyś w Senacie oświadczył: "Proponujemy, aby w miejsce pojęcia Polonia zacząć stosować nowe 'diaspora polska' czy 'diaspora narodowa'. By być jej częścią nie trzeba mieć polskich korzeni. Naszym oddziaływaniem chcemy objąć wszystkich tych, którzy mają sentyment do Polski lub mają związki rodzinne lub historyczne z ziemiami historycznej Rzeczypospolitej. Diaspora polska to wszyscy, którzy Polsce dobrze życzą".
Zdradził też, o kogo chodzi. Nawiązał do USA i żyjącej tam "b. wpływowej, potężnej w mediach diaspory, która dysponuje potężnymi środkami, potrafi wpłynąć na politykę wobec Izraela". Wygadał się także z czymś innym: "Ja uważam, że jeżeli dzisiaj na przykład amerykańscy Żydzi zaczynają się starać o polskie paszporty - wydajemy 25 tysięcy polskich paszportów w Stanach Zjednoczonych - to to jest dobrze, a nie źle".
Oprócz zgryzot, Radek sprawił nam ulgę, gdy oświadczył: "Tym razem nie wystartuję w wyborach prezydenckich. Podjąłem decyzję, że mój start nie przyczyniłby się sprawie wyboru praworządnego i europejskiego prezydenta wolnej Polski".
Tym niemniej jego heroiczny gest nie zapobiegł kandydowaniu innej idiotki - Kidawy-Błońskiej. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. To dobrze, że Radek tak często zabiera głos. Bez jego szczerości lub raczej szczerej do bólu głupoty, trudniej byłoby zrozumieć, na czym polega zagrożenie dla Polski, i że od katastrofy dzielą nas jedne wybory prezydenckie wygrane przez konferansjera żydowskiej TVN. Bo nie zapominajmy - "w bratniej Ukrainie" nie cackali się z idiotami i prezydentem zrobili telewizyjnego komika.
Wiceministrem został Teofil, syn starego dyplomatycznego durnia Władysława Bartoszewskiego, też "profesora" od obowiązującej do dziś doktryny polityki zagranicznej "Polska to panna stara, brzydka i bez posagu".
Już w pierwszych dniach urzędowania Teofil uraczył nas kilkoma cymesami. O sytuacji w Gazie stwierdził: "Żydzi są naszymi braćmi. Musimy się z państwem Izrael identyfikować". Kiedy wojna na wschodzie ma się ku końcowi, podgrzewa do pokonania Moskwy i nawołuje do oddania wszystkiego Ukrainie. Zaprosił też dziennikarzy do swego podwarszawskiego dworku, chwaląc się... luksusową łazienką dla psów.
Pytanie, czy będzie godnym zastępcą swojego szefa, powinno poprzedzić: Czy idiotyzm jest dziedziczny? Nie za bardzo wypada w kontekście Radka i Teofila odwoływać się do filozofów, ale Platon powiedział: "Mądrzy mówią, ponieważ mają coś do powiedzenia. Głupcy mówią, ponieważ muszą coś powiedzieć". Jeszcze lepsze jest powiedzenie: Głupi mówi co wie, a mądry wie co mówi. Niezłe określenie miał też Władek Bartoszewski: "dyplomatołki".
Godnym szefa będzie Teofil także z innego powodu - chorobliwego zainteresowania pieniędzmi. Otóż potomek kresowej rodziny ziemiańskiej, historyk sztuki Andrzej Stanisław Ciechanowiecki, ojciec chrzestny Teofila, opłacił Teofilowi (synowi Władysława primo voto Bartosiak, pochodzącego ze wsi Żaby, gdzie był lokajem na miejscowym dworze) studia w Cambridge. Ciechanowiecki założył fundację swego imienia (która wyposażyła Zamek Warszawski w 3 tysiące dzieł sztuki) oraz prywatną fundację Non Omnis Moriar, do której przekazał swój majątek. Teofil natomiast założył spółkę Max and Max Limited i za pieniądze Ciechanowieckiego, bez jego wiedzy i zgody, zakupił dla spółki kilka apartamentów w Warszawie. Kiedy jego dobroczyńca odkrył oszustwo i zażądał zwrotu pieniędzy, Teofil sprzedał apartamenty, prezesem spółki mianował żonę, przekazał jej wszystkie udziały, spółkę rozwiązał, a Ciechanowiecki zobowiązał fundację do walki o odzyskanie skradzionego majątku, który sąd wycenił na 17 mln. I co ciekawie - o tej sprawie pisała "Gazeta Wyborcza".
Co do dziedziczenia idiotyzmu, to warto wspomnieć o zasługach ojca Teofila w szkalowaniu Polski i Polaków. Przyjął złoty medal Gustawa Stresemanna, kanclerza Niemiec i polakożercy. Mało tego, z owym antypolskim orderem w klapie składał wieniec w czasie uroczystości rocznicy Powstania Warszawskiego, a gdy został za to wygwizdany, nazwał Polaków "ochrzczonym motłochem" i powiedział, że "w czasie okupacji bardziej bał się Polaków niż Niemców". W izraelskim Knesecie bił się w piersi za "antysemityzm Polaków", mówiąc: "Dzisiejsi studenci będą za dziesięć czy piętnaście lat posłami, ministrami, dyrektorami i oni będą określać życie polskie, a nie ta ciemnota, gdzieś tam na zapadłej prowincji, która opowiada jakieś głupstwa, a która dobrze czytać i pisać nie umie". Kiedy kapituła Orderu Orła Białego, której był członkiem, głosowała nad przyznaniem orderu rotmistrzowi Pileckiemu, zgłosił swój sprzeciw. Krótko mówiąc - dyplomacja, jak i cały rząd, wpadła w ręce takich idiotów.
Na koniec kilka faktów z kategorii "idioci dyplomatyczni":
"Kaczyński spowodował wygraną Bidena, żeby odwrócić uwagę od protestów polskich kobiet". Tweet byłego ministra a dziś europosła Dariusza Rosatiego, uznawanego w PO za finezyjnego dyplomatę, który tak skomentował wyniku wyborów w USA, był tak idiotyczny, że wielu uznało go za "fake". Nie był to jednak żart, lecz opinia na serio. Rosatiemu w głupocie sekundował Tusk, który spotkanie Salvini-Urban-Morawiecki określił: "To sojusz proputinowski".
Z głęboko mądrych zagrań "dyplomatycznych" słynął Jacek Czaputowicz. Zorganizował w Warszawie konferencję antyirańską. Rachunek za imprezę wyniósł 2 miliony 233 tysiące złotych, które polski podatnik wydał tylko po to, aby świat dowiedział się z ust sekretarza stanu USA, że polskim i amerykańskim bohaterem narodowym jest Frank Blajchman, bandyta z UB, nadzorca stalinowskich łagrów, herszt komunistycznej bandy rabunkowej. A także po to, aby dać Netanjahu okazję do wygłoszenia antypolskich tyrad i aby dziennikarka NBC mogła napisać "Powstańcy w Getcie walczyli przeciwko polskiemu i nazistowskiemu reżimowi". Obecny przy tym Czaputowicz stał z głupawą miną, trzymając ręce na przyrodzeniu. Zareagował tylko bloger: "To jest k... polski minister spraw zagranicznych?".
Głupota sięgnęła zenitu, gdy okazało się że Polska jest największych zwolennikiem członkostwa Turcji w Unii. Zabrakło elementarnej refleksji, że wprowadzenie do tak osłabionego organizmu dynamicznej demograficznie i religijnie Turcji pogłębi kryzys tożsamości i kulturową dekadencję Europy, że islamistyczna partia Erdogana będzie najsilniejszą partią w Parlamencie Europejskim, że prowadzi w prostej linii do kolejnego miliona imigrantów w Europie, zniesienia kontroli ruchu między obozowiskami Państwa Islamskiego a Brukselą.
? propos - zwolennik członkostwa Turcji w Unii, prezydencki minister Jakub Kumoch obcował wcześniej z genialną doktryną polityczną Bartłomieja Sienkiewicza "ch.., d... i kamieni kupa", założyciela Ośrodka Studiów Wschodnich, w którym pracował, a który analizuje całodobowo Wschód, tak abyśmy mogli zrozumieć różnice pomiędzy dobrymi oligarchami na Ukrainie i złymi oligarchami w Rosji.
Do idiotów dorzućmy Andrzeja Olechowskiego. Będąc ministrem na promowanie Polski i jej interesów nie miał czasu. Promował za to swego pryncypała. Gdy Wałęsę określił mianem "polskiej coca-coli", Herling-Grudziński skomentował: Po takiej wypowiedzi wolno niestety zastanowić się, czy aby nasza scena polityczna nie zmierza wielkimi krokami do przeistoczenia się w ośrodek psychopatologii politycznej.
Zachwalając uroki członkostwa Polski w UE powiedział: "Będziemy współdecydowali o naszych sprawach". Z kolei Zbigniew Rau przyznał medal Bene Merito ("za działalność wzmacniająca znaczenie Polski na arenie międzynarodowej") rabinowi Chabad. Nawiasem mówiąc, Rau to dowód na to, że przy pomocy sztucznej inteligencji można wskrzesić zmarłych, skrzyżować Skubiszewskiego z Geremkiem i wygenerować kanon interesu narodowego polegający na byciu "sługami narodu ukraińskiego".
Sytuacja Polski jest niezwykle trudna i polityka zagraniczna powinna być dziełem dogłębnie przemyślanym. Tymczasem w "polskiej" dyplomacji głupota goni głupotę, groteska groteskę, uderza polityczne dyletanctwo, wdawania się w gry, w których nie wiedzą, o co chodzi. Słuchając "naszych" ministrów (obecnego i poprzednich) można odnieść wrażenie, że największym zagrożeniem dla Polski jest Putin. Brakuje natomiast refleksji, że może lepiej mieć za sąsiadów stabilne państwa, nawet rządzone przez dyktatorów, niż przez "demokratyczne" marionetki od Sorosa. Tak, jak zdiagnozował to prosty, zresztą kresowy, chłop w filmie "Sami swoi": "Zawsze lepszy stary wróg za miedzą".
Stara mądrość głosi, że z idiotą nie należy dyskutować, bo wszystko sprowadza do własnego poziomu. Dyskutować nie, ale pisać tak. Nie dyskutujmy zatem, ale pokazujmy, zwłaszcza gdy sami się o to proszą. I jeszcze jedno - charakterystyczną cechą idiotów jest szczerość, a idiotów dyplomatycznych nieprzestrzeganie zasady: język dyplomatyczny służy do ukrywania myśli, a nie do ich ujawniania. Dawajmy im zatem jak najwięcej okazji i pozwalajmy mówić.
Jeśli Polacy chcą odzyskać swoje państwo, muszą pozbyć się idiotów suflujących tezy, że nie ma wolnej Polski bez wolnej Ukrainy, bez przywództwa Niemiec nad Europą i bez strategicznych stosunków z Izraelem. Bo nawet dziecko wie, że nie ma wolnej Polski bez wymiecenia z urzędów miotłą do gołej ziemi tego całego zidiociałego towarzystwa, notorycznie przegrywających miernot, ludzi nie tylko nie myślących po polsku, ale nie myślących w ogóle.
Jest i inne rozwiązanie: Kiedy pojawiały się klęski żywiołowe, Inkowie i Aztekowie składali bogom - jako przebłagalną ofiarę - swoich wodzów. Nie jest to sugestia złożenia Sikorskiego na ołtarzu boga Chabad. To, po prostu, przypomnienie ładnego zwyczaju i skutecznego. Z tym że w przypadku MSZ nawet gaśnica nie wystarczy, trzeba miotacza ognia.
Nie zapominajmy też o idiotach, którzy idiotów wybierają. Bo to, że ktoś tak głupi wkradł się do Sejmu i rządu to dowód na niezłe zidiocenie elektoratu, który śpi przez 4 lata, a jak się budzi to tylko po to, aby zagłosować na... idiotów. Mamy Radka i mamy Teofila. Prawdziwym dramatem jest jednak to, że mamy wyborców skłonnych na nich głosować. I czy nie mają racji ci, którzy twierdzą, że największymi idiotami są wyborcy idiotów? I czy nie miał racji George Orwell, gdy powiedział: "Ludzie, którzy głosują na nieudaczników, złodziei, zdrajców i oszustów, nie są ich ofiarami. Są ich wspólnikami"?
Autor: Krzysztof Baliński
https://dz.neon24.net
--------------------------------
GWOLI SPRAWIEDLIWOŚCI I PRAWDY...
Już nie tylko C..uy Verhovstadt, ale też niewybieralna przez Europejczyków Urszulka wodę Leję mówiła o "nałożeniu sankcji" na Tuckera Carlsona, zakazując mu wjazdu do UE. To więcej niż śmieszne i pokazuje, jak zdesperowana jest UE - by pójść w ślady Ameryki - ponieważ zarówno UE, jak i waszyngtońscy ?mistrzowie? szybko się rozpadają.
W Stanach Zjednoczonych słychać było głosy wzywające do odebrania Tuckerowi obywatelstwa amerykańskiego, do zakazania mu ponownego wjazdu do USA.
A wszystko to za co ?
Bo Tucker podzielił się swoimi refleksjami zaraz po wywiadzie z Putinem stwierdzając:
"Trzeba być SZALONYM, żeby myśleć, że Rosja zrezygnuje z Krymu".
"Trzeba być IDIOTĄ, żeby myśleć, że Rosja jest potęgą ekspansjonistyczną; Jest już ogromna i nie potrzebuje więcej terytorium".
"Trzeba być IDIOTĄ, żeby myśleć, że Rosja może wjechać czołgami do Wiednia; Nie ma żadnych dowodów na takie intencje".
"Rządzą nami SZALEŃCY" - odnosząc się do pragnienia amerykańskich przywódców zmiany reżimu w Rosji.
A cóż innego ja pisałem przed tygodniem: AMERYKĄ RZĄDZĄ GŁUPCY ! (prof. Marek Chodakiewicz) i NIEMCAMI TEŻ...(Paul Craig Roberts)
Że z litości, o Polsce - nie wspomnę !!!
Bo czyni to fenomenalnie profesor w powyższym felietonie...
Lecz kto nie wierzy, niech sam poczyta:
Link |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 15.02.24 |
Pobrań: 16 |
Pobierz () |
15.02.2024 Wojna od przodu i od tyłu |
Nie wiadomo, co teraz zrobią Amerykanie. Dotychczas migali się z pomocą dla Ukrainy. Republikanie, w odwecie za uparte odmawianie przez prezydenta Józia Bidena zwiększenia wydatków na ochronę południowej granic USA z Meksykiem, blokują budżet federalny, w następstwie czego już po raz trzeci trzeba było uchwalić budżet tymczasowy, który będzie obowiązywał do marca - ale ani w pierwszym tymczasowym budżecie, ani w drugim, ani w tym trzecim nie ma ani centa na pomoc dla Ukrainy.
Wyobrażam sobie, jak prezydent Józio Biden, oczywiście gdy nikt nie widzi, zaciera z radości ręce, że może się w ten sposób wyplątać z ukraińskiej awantury, ale całe odium spadnie na Republikanów.
Teraz jednak ta ustawka może się skończyć, bo właśnie Książę-Małżonek, któremu Donald Tusk za dobre sprawowanie w PE dał w swoim vaginecie fuchę ministra spraw zagranicznych, rozkazał Amerykanom natychmiast wesprzeć Ukrainę.
Skąd ten pospiech? Ano stąd, że prezydent Zełeński, któremu nawet zaczynają szurać ukraińscy wojskowi, potrzebuje wsparcia, jak nie od Amerykanów, to od Reichsfuhrerin Urszuli von der Layen. Alternatywą amerykańskiego wsparcia byłoby bowiem zrealizowanie marzenia prezydenta Zełeńskiego, by wojna z Rosją rozlała się na inne bantustany Środkowej Europy, przede wszystkim - na Polskę.
To Amerykanom może się spodobać, bo skoro na Ukrainie zaczyna brakować Ukraińców do wojowania, to czemu by nie skorzystać również z polskiego mięsa armatniego? To nawet może się udać, bo z niemieckiego punktu widzenia ściągnięcie na Polskę rosyjskiego uderzenia, mogłoby w perspektywie doprowadzić nie tylko do korekty granicy ukraińsko-polskiej, zwanej patetycznie "unią", ale również - do upragnionej korekty granicy niemiecko-polskiej.
Nie jest zatem wykluczone, że podczas niedawnej wizyty ad limina u Reichsfuhrerin Urszuli von der Layen, zleciła ona Donaldu Tusku jeszcze jedno zadanie - bo zaraz potem Książę-Małżonek zaczął bąkać o gotowaniu się do wojny. Ciekaw jestem, czy w ramach tych przygotowań spakował już kufry w Chobielinie, czy może jest uzgodnione, że Chobielina zimny ruski czekista ostrzeliwał w razie czego nie będzie?
Na razie jednak pan prezydent Duda na 13 lutego zwołał Radę Gabinetową. Ta "Rada Gabinetowa" to Rada Ministrów, tyle, że obradująca pod przewodnictwem prezydenta. Żadnych stanowiących kompetencji ona nie ma, więc trudno zgadnąć, po co właściwie pan prezydent to robi.
Pewne światło rzuca na to niedawna rozmowa, jaką pan prezydent odbył z panami redaktorami Mazurkiem i Stanowskim. Wspomniał tam, że "nie wyklucza" możliwości przeprowadzenia "resetu konstytucyjnego", który proponuje Konfederacja. Konkretnie chodzi o to, by ponad podziałami wybrać na nowo Trybunał Konstytucyjny, Krajową Radę Sądownictwa, a może nawet - cały Sąd Najwyższy.
W obecnych realiach politycznych oznaczałoby to całkowitą kapitulację pana prezydenta, bo przecież Volksdeutsche Partei przeforsowałaby w Sejmie w jedno, drugie i trzecie miejsce swoich własnych fagasów, a prawidłowe obsadzenie Sądu Najwyższego zagwarantowałoby jednolitość orzecznictwa zwłaszcza w sprawach "rozliczeniowych", w ramach których można będzie całą opozycję powsadzać do kryminałów i w ten sposób przywrócić nie tylko praworządność, demokratyczne standardy, ale przede wszystkim - jedność moralno-polityczną narodu, jak było za komuny, czy w czasach wybitnego przywódcy socjalistycznego Adolfa Hitlera.
Oczywiście do tego celu, podobnie jak do socjalizmu, można zdążać różnymi drogami. Polska droga, jak dotychczas, polega na stwarzaniu faktów dokonanych, ale idzie to bardzo powoli, bo rozmaite Schwein sypią piasek w szprychy rozpędzającego się parowozu dziejów. Nie jest zatem wykluczone, że i na tym odcinku nastąpi przyspieszenie.
Jak radzi pan Wojciech Hermeliński, co to z niejednego komina wygartywał i za komuny i za demokracji, najlepiej byłoby wydawać sejmowe uchwały. Broń Boże nie o odwoływaniu poszczególnych sędziów, albo nawet według list zbiorowych, tylko stwierdzające, że ci sędziowie wcale nie są sędziami. Takie uchwały nie są co prawda źródłami prawa, ale w procesie przywracania praworządności nie chodzi przecież o to, by trzymać się jakiejś litery prawa, jak pijany płotu, tylko żeby i na użytek krajowych wyznawców, a przede wszystkim - na użytek luksemburskich przebierańców z TSUE - stworzyć pozory legalności.
Alternatywa wydaje się jeszcze gorsza, bo w przeciwnym razie trzeba będzie tych wszystkich neo-sędziów wyriezać. Nie ma rady; gdy chodzi o świętą sprawę demokracji i praworządności, nie ma takich poświęceń, których nie można by było dokonać.
Zatem uchwały mają same zalety, bo ani Trybunał Konstytucyjny nie może się nimi zajmować, ani pan prezydent nie może ich wetować, a wreszcie - nikogo nie trzeba riezać, chociaż w porywach serca gorejącego niejeden by chciał. Jak widzimy, albo reset, albo uchwały, a w ostateczności - również riezanie - doprowadzą do tego, że wymiar sprawiedliwości zacznie chodzić u nas, jak w zegarku.
Wtedy właśnie można będzie przystąpić do kuracji przeczyszczającej w spółkach Skarbu Państwa, żeby umożliwić umoczenie pysków w melasie również szczerym demokratom. Ponieważ prezes Orlenu Daniel Obajtek nie czekał, aż "silni ludzie" wyprowadzą go za fraki z gabinetu, tylko sam zrezygnował, dzięki czemu nawet dostanie sowitą odprawę, do akcji wkroczył prezes NIK, pan Marian Banaś, który ma na pieńku z byłym Naczelnikiem Państwa. Właśnie doniósł na niego, że sprzedał był "Lotos" za całe 5 mld złotych mniej, niż wynosiła wycena.
Jestem pewien, że premier Donald Tusk się oburzy i zapomni, jak to kiedyś-kiedyś, gdy był jeszcze normalnym człowiekiem, głosił spiżowe prawdy, że towar jest tyle wart, ile ktoś za niego zapłaci. Tak było na poprzednim etapie, gdy rządy Jana Krzysztofa Bieleckiego i panny Suchockiej "prywatyzowały" co tam zagraniczni kontrahenci sobie życzyli - ale teraz jest inny etap, etap "rozliczeń", toteż tamte mądrości już zostały uchylone i teraz jak sędzia dostanie rozkaz, żeby sądzić, to będzie sądzić i sypać piękne wyroki na dowód, że praworządność została przywrócona.
Jestem pewien, że zarówno organizacja "Iustitia", co to została utworzona zaraz po rozwiązaniu PZPR w 1990 roku, w związku z czym podejrzewam, że WSI natychmiast się zakręciły wokół stworzenia nowej transmisji bezpieki do wymiaru sprawiedliwości, no i stowarzyszenie sędziów "Themis", które podejrzewam o związki z przeprowadzoną w swoim czasie przez ABW operacją "Temida", której celem był werbunek agentury w środowisku sędziowskim.
Zresztą, czy może być inaczej, skoro ministrem-koordynatorem tajnych służb w vaginecie Donalda Tuska jest pan Tomasz Siemoniak - w cywilu - jak podaje w swojej książce "Ukropolin" pan ambasador Krzysztof Baliński - związany ze Związkiem Ukraińców w Polsce?
Stanisław Michalkiewicz |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 15.02.24 |
Pobrań: 15 |
Pobierz () |
15.02.2024 Czechy znowu kupują rosyjski gaz |
Czechy wznowiły i zwiększają import rosyjskiego gazu. Trend zaczął nabierać tempa w październiku ubiegłego roku, a w styczniu tego roku udział rosyjskiego gazu w imporcie do Czech wyniósł ok. 62%, co kosztowało skarb państwa ok. 120 mln euro.
Pod względem importu do Czech rosyjski gaz wyprzedził w grudniu ubiegłego roku gaz norweski. Pomimo tego, że w połowie 2022 roku Praga oficjalnie całkowicie zrezygnowała z rosyjskiego gazu (wcześniej stanowił on aż 97% importu), odmawiając płacenia za niego w rublach. Czescy politycy wciąż jednak twierdzą, że kraj pozbył się "zależności" od Gazpromu. Jak się ze sobą godzą?
Gaz dociera do Czech przez pośredników
Istnieje kilka źródeł importu gazu - Norwegia, Algieria i wreszcie Rosja. Jednak z trzech największych importerów gazu do Czech tylko jeden, słowacki SPP (jego udział w imporcie wynosi 15%), uczciwie przyznaje, że ma bezpośredni kontrakt z Gazpromem.
Dwaj inni dostawcy, niemiecki RWE Supply & Trade (28% importu) i półpaństwowy ČEZ (25% udziału), zarzekają się i zarzekają, że "nie są brudni" rosyjskim gazem. Czeski Urząd Statystyczny na podstawie swojej metodologii szacowania kraju pochodzenia gazu uważa jednak, że w grudniu to właśnie rosyjski gaz stanowił 58% importu, a w styczniu 62%.
Wydaje się więc, że mamy do czynienia z typową hipokryzją, kiedy to przy pomocy pośredników i na tle rozbudowanej sieci dystrybucji gazu w Europie Środkowej importerzy, "ukrywają" prawdziwe źródło importu "błękitnego paliwa" w celach politycznych, spokojnie dobijają targu. Rosyjski gaz nadal jest obecny na rynku europejskim i tak długo, jak ta sytuacja będzie się utrzymywać, będzie "mieszany" z gazem z innych źródeł.
Jednocześnie należy zauważyć, że dostawy gazu z Rosji nie są objęte żadnymi sankcjami UE, więc wszystkie te "samoograniczenia" i manipulacje źródłami dostaw należą do kategorii "same się kończą". To pozwala nam jednocześnie stwierdzić: "uwolniliśmy się od zależności od Rosji" i nadal kupować jej gaz, przynajmniej za pośrednictwem handlowców na giełdzie, gdzie nie można znaleźć jego pochodzenia, ponieważ handel tam jest anonimowy.
Gdyby Praga wykazała się twardym przywiązaniem do zasad (pytanie tylko?), to mogłaby co do zasady odmówić współpracy z krajami, które nadal bezpośrednio importują rosyjski gaz (Słowacja, Węgry, Austria), ale tego nie zrobiła i nie zrobi.
Jednocześnie, na tle wojny sankcyjnej, a raczej ze względu na polityczne samoograniczenia Europejczyków (gaz nie jest objęty sankcjami), wielkość importu rosyjskiego gazu do UE gwałtownie spadła w ciągu ostatnich dwóch lat. Jeśli w 2021 roku Gazprom dostarczył do Europy 155 mld metrów sześciennych gazu, w 2022 r. - 62 mld m sześc., to w ubiegłym roku - tylko 28 mld. Dawni główni importerzy, tacy jak Niemcy, ponoszą ogromne straty gospodarcze, ponieważ energochłonna gospodarka Niemiec była silnie uzależniona od taniego rosyjskiego gazu rurociągowego. Jednak większość europejskich polityków nie jest jeszcze gotowa przyznać się do błędnych kalkulacji w wojnie gospodarczej.
W 2025 roku nastąpi nowy etap "wojny gazowej"
Ukraina zapowiedziała, że nie przedłuży pięcioletniej umowy o tranzycie rosyjskiego gazu do Europy, która wygasa z końcem tego roku. Dziś ukraiński GTS jest jednym z dwóch szlaków tranzytowych rosyjskiego gazu do krajów europejskich. Druga to odnoga Tureckiego Potoku (jedna z dwóch dostępnych) po dnie Morza Czarnego. Jego przepustowość wynosi 31 mld m sześc. rocznie, z czego aż 16 mld trafia do UE. Nord Stream i gazociąg Jamał-Europa przebiegające przez Białoruś, jak państwo wiedzą, zostały zatrzymane.
Wielkość dziennego pompowania przez Ukrainę oscyluje wokół 40 mln m sześc., co stanowi ok. 40% maksymalnych możliwości przewidzianych w kontrakcie. Niemniej jednak spadek wolumenów pompowania - ponownie w ramach kontraktu - nie wpływa na wysokość płatności Gazpromu za tranzyt. W 2022 roku wyniosły one 1,2 miliarda dolarów, w zeszłym roku mniej więcej tyle samo. Jednocześnie w ubiegłym roku, mimo ogólnego spadku wolumenów i spadających cen gazu, rosyjski koncern zarobił na europejskim eksporcie bardzo przyzwoite 12,5 mld dolarów. Jest wiele do stracenia.
Co się stanie, gdy Kijów wstrzyma umowę tranzytową?
Czy to oznacza, że zaprzestanie się tłoczenia gazu do Austrii, Słowacji i Czech, a także do Mołdawii? Najprawdopodobniej nie, choć nie można całkowicie wykluczyć takiego scenariusza w warunkach, w których celowość ekonomiczna już dawno ustąpiła miejsca względom wojskowo-politycznym. Niemniej jednak jedną z opcji rozwiązania mógłby być zakup gazu od Gazpromu przez Europejczyków na granicy rosyjsko-ukraińskiej. Potem problemy tranzytu przez walczącą Ukrainę staną się ich problemami.
O ile nam wiadomo, o tej opcji mówił podczas wizyty na Ukrainie premier Słowacji Robert Fico. Swoje usługi w tym zakresie oferuje również Kiszyniów, prawdopodobnie licząc na umorzenie długów wobec Gazpromu, szacowanych przez Moskwę na 700 mln dolarów. Nawiasem mówiąc, opcja zakupu przez UE gazu na granicy rosyjsko-ukraińskiej była dyskutowana na początku wieku, szkoda, że nie udało się wtedy dojść do porozumienia.
Plan działania UE na wypadek zaprzestania tranzytu przez Ukrainę zostanie omówiony przez unijnych ministrów energetyki 4 marca. Jednocześnie Rosja znalazła się na drugim miejscu pod względem dostaw LNG do Europy, co oczywiście Stany Zjednoczone chciałyby zdusić, a nawet nałożyły sankcje na projekt Arktyka-2 Novateku. Ponieważ jednak administracja Bidena zawiesiła wydawanie nowych licencji na dostawy LNG do Europy (w ramach "zielonej agendy"), najwyraźniej nie dojdzie jeszcze do całkowitego zablokowania dostaw rosyjskiego LNG. I w końcu mogą zgodzić się na gaz z rurociągów według "czeskiego schematu": zależność od Moskwy przestała istnieć, ale będziemy nadal kupować, udając, że gaz jest "niczyj". Przykład Czech pokazuje również, że "sankcje gazowe" można odwrócić.
Za: rg.ru
https://myslpolska.info/
-------------------------------
A którędy ten gaz z Kremla do Czech płynie? Samolotami jest wożony?
Nie!
Gaz do Czechów płynie gazociągiem - wybudowanym przez "komunistów" z ZSRR - przez obecną UPAdlinę, z którą koszer-Kremliści toczą Wojskową Operację Specjalnej żydowskiej troski...
To tak jakby Stalin w czasie II WŚ sprzedawał Francji-Vichy ropę za pośrednictwem hitlerowskich Niemiec... |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 15.02.24 |
Pobrań: 18 |
Pobierz () |
15.02.2024 Nowy Traktat UE ma być traktatem rozbiorowym Polski ! |
To nie będzie referendum pomiędzy Europą a stepami Azji. To będzie referendum, które będzie Traktatem Rozbiorowym po którym Polska może już na mapę świata nie wrócić.
Ja nie mam cienia wątpliwości, że rząd Donalda Tuska ma jasne zadanie: doprowadzić do tego, by Polacy podpisali się pod Traktatem Rozbiorowym.
- twierdzi Jerzy Kwaśniewski, prezes Instytutu Ordo Iuris podczas rozmowy w PCh24TV
Władza Unii, w praktyce Niemców i ich sojuszników będzie oznaczać większą władzę i dominację niż ma aktualnie Berlin nad swoimi landami lub władza centralna USA nad poszczególnymi stanami.
"Polityka klimatyczna zgodnie z propozycjami traktatowymi ma się stać wyłączną kompetencją UE.
(...) Traktaty wprowadzają jako zasadę UE walkę ze zmianami klimatycznymi. To oczywiście jest zasada, która przyjmuje ideologiczną tezę za pewnik - o tym, że mamy do czynienia z antropogeniczną zmianą klimatu i można ją powstrzymać... ale jednocześnie jest to teza całkowicie sprzeczna z innym założeniem, które dotychczas obowiązywało - UE była po to, aby zapewnić wzrost. Teraz ważniejsze od wzrostu jest to, aby nie zmieniał się klimat..."
Manipulowanie emocjami Polaków
"W ciągu dwóch lat zostanie rozpisane referendum... i stopień rozchwiania Polski... bezprawie, którego teraz doświadczamy ma odebrać Polakom poczucie bezpieczeństwa. My jako naród mamy stanąć na krawędzi przepaści i oczekiwać zbawienia, zapewnienia bezpieczeństwo tylko od międzynarodowych struktur".
Najbliższe dwa lata to czas chaosu, to czas ataku na wszystko co polskie...
Zacznijmy informować siebie nawzajem na spotkaniach rodzinnych, wśród przyjaciół, w pracy co się dzieje, co się święci ? apeluje prezes Ordo Iuris.
To nie będzie referendum pomiędzy Europą a stepami Azji
To będzie referendum, które będzie Traktatem Rozbiorowym po którym Polska może już na mapę świata nie wrócić.
https://www.youtube.com/watch?v=D5EmKrNYWaE&t=713s
Po co nam suwerenność? Raport Ordo Iuris na temat reformy traktatów unijnych
? Procedowane zmiany mogą doprowadzić do znacznego ograniczenia suwerenności Polski w kluczowych obszarach, takich jak polityka międzynarodowa, zdrowie, ochrona granic czy polityka walutowa.
? Skutkiem wdrożenia reformy może być m.in. przejęcie przez Unię dowodzenia nad siłami zbrojnymi Polski, zastąpienie polskich misji dyplomatycznych służbami unijnymi czy oddanie Brukseli kontroli nad przepływem imigrantów.
? Unia Europejska będzie mogła przejąć także nadzór nad kluczowymi gałęziami polskiego przemysłu oraz nabyć wyłączną kompetencję w zakresie zawierania porozumień dotyczących ochrony klimatu.
? Reforma może skutkować również narzuceniem państwom członkowskim akceptacji aborcji, surogacji, eutanazji czy permisywnej edukacji seksualnej.
? Raport został zaprezentowany podczas konferencji prasowej.
PRZECZYTAJ RAPORT ? Link
PCh24TV; Ordo Iuris
------------------------------
Niemcy już grają:
Link
Link |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 15.02.24 |
Pobrań: 18 |
Pobierz () |
15.02.2024 Putina wizja polityki historycznej a polska niemoc medialna |
Nie milkną komentarze do wywiadu amerykańskiego dziennikarza Tuckera Carlsona z Władimirem Putinem.
Oczywistym było, że bez względu na interlokutora Putina oraz oto w jakim kierunku potoczy się rozmowa, wywoła ona powszechne poruszenie, a sam jej fakt uznany zostanie za formę wsparcia dla działań politycznych Putina.
Przebieg rozmów miał jedynie potwierdzać te opinie.
Czy rzeczywiście jednak ten wywiad można uznać za formę wsparcia rosyjskiej propagandy w ramach toczącej się wojny informacyjnej? Uważam, że tak nie jest. Putin nie powiedział w jego trakcie niczego czego nie powiedziałby w ostatnich latach on sam lub Miedwiediew.
Nas Polaków oczywiście najbardziej interesują odniesienia dotyczące Polski. Wśród nich mamy mieszaninę opinii z którymi nam Polakom trudno się pogodzić z tezami absurdalnymi mającymi oczywiście swoje uzasadnienie polityczne. Faktem bowiem jest wspólny rozbiór Czechosłowacji dokonany przez III Rzeszę, Węgry i sanacyjne polskie władze, ale przy zdecydowanym poparciu większości polskiego społeczeństwa.
Oczywiście ta błędna decyzja miała swoje uzasadnienie historyczne, wobec tego co zrobili Czesi dwie dekady wcześniej. Nie zmienia to jednak faktu, że została podjęta.
Zbulwersowanych wypowiedzią Putina Polaków odsyłam do odwiedzenia ekspozycji Muzeum Armii Czechosłowackiej w Pradze, gdzie dobitnie sojusz ten i udział w nim polski został wyeksponowany i z pewnością nie stoi za nim Putin a jedynie władze czeskie.
Oczywiście wbrew oficjalnemu stanowisku Putina decyzja ta nie może być argumentem do uzasadnienia teorii, według której sprawstwo za wybuch II wojny światowej znajduje się po stronie Niemiec i Polski, ponieważ Polska nie ulegająca żądaniom niemieckim nie pozostawiła Niemcom wyboru. Nie usprawiedliwia tym bardziej zachowania ZSRR w dniu 17 września czy paktu Ribbentrop-Mołotow.
Przysłowiowym strzałem w kolano Putina jest stwierdzenie, jakoby zajęcie polskich Kresów Wschodnich przez ZSRR było uzasadnione, ponieważ ziemie te należały historycznie wcześniej do Rosji. Ziemie te należały rzeczywiście przejściowo do Rosji, ale nigdy na tych terenach odsetek narodowości rosyjskiej nie przeważał nad Polakami, ba nigdy się nawet do takiego poziomu nie zbliżył.
A jeśli tak, to jak to się ma do opinii Putina, że wschodnia Ukraina i Krym przynależeć powinny do Rosji, bo przeważają tam Rosjanie, co jest oczywiście prawdą, ale jednocześnie takie uzasadnienie rujnuje opinie usprawiedliwiająca rosyjskie pretensje do polskich Kresów Wschodnich.
Tak jak napisałem na wstępie kontrowersyjne opinie Putina dotyczące Polski to kwestia ostatnich lat są niczym innym jak tylko odwetem za agresywną i bezmyślną politykę Polski prowadzoną względem Rosji za rządów Prawa i Sprawiedliwości.
Przecież Putin rządzi Rosją od blisko ćwierćwiecza i jego stosunek do Polski przez ponad dekadę swoich rządów nie nosił znamion niechęci, nienawiści czy fobii. Czy jeśli rzeczywiście wierzyłby w to co dziś mówi niedouczonemu amerykańskiemu dziennikarzowi, to pojawiłby się swego czasu na Westerplatte, czy komplementowałby Polskę jak to kiedyś czynił?
może po prostu nie był szczery ani wtedy, ani teraz. Może kieruje nim chłodny pragmatyzm, który nakazuje mu w danym momencie mówić, to co uznaje za najlepsze dla interesów państwa, które reprezentuje, państwa, które nie chce pochodzić się ze zmarginalizowaniem jego roli do dostarczyciela surowców naturalnych reszcie świata.
Może gdyby Polska postępowała inaczej względem Rosji takie słowa w ogóle nigdy by nie padły.
Wielu Polaków wypowiedzi Putina dotykają, łatwo jednak zapominają, że w ich własnym państwie padają równie kontrowersyjne opinie polityków mówiące o potrzebie rozbioru Federacji Rosyjskiej, uzasadniających przełączenie obwodu kaliningradzkiego do Polski czy wręcz ksenofobicznych wypowiedzi względem narodu rosyjskiego jako takiego nawołujące do prześladowania Rosjan, dyskryminacji a nawet zabijania ich bez względu na to czy popierają bieżącą politykę Rosji czy nie. Chciałoby się powiedzieć kto mieczem wojuje od miecza ginie.
Bulwersują nas wypowiedzi rosyjskiego przywódcy, ale niemal każdego dnia polskojęzyczne kanały telewizyjne należące do Polsatu czy TVN-u emitują historyczne filmy dokumentalne wyprodukowane we Francji, Wielkiej Brytanii czy Stanach Zjednoczonych, w których to filmach padają również skandaliczne i kontrowersyjne opinie dotyczące historii Polski w XX wieku, niestety żadna z instytucji do tego powołanych w Polsce na te kłamstwa nie reaguje. Nie bulwersuje to Polaków nie zniechęca do Zachodnich "partnerów".
Gdyby instytucje te reagowały a Polska zadbała o stały przekaz, nie bójmy się tego słowa propagandowy w postaci polskiego angielskojęzycznego kanału telewizyjnego nadającego 24 godziny na dobę oraz portalu internetowego w 10 najpopularniejszych językach świata, to prowadzący wywiad amerykański dziennikarz Tucker Carlson nie byłby, aż takim ignorantem historycznym. Może nie musielibyśmy się obawiać komu uwierzy świat, Polsce czy Putinowi.
Bo czy dobrze to świadczy o nas Polakach i państwie Polskim, jeśli obawiamy się w XXI wieku przy takiej łatwości dotarcia ze swoim przekazem do dowolnego zakątka świata, że ludzie łatwiej uwierzą w propagandowe manipulacje Putina niż w prawdę historyczną?
Polskę stać na absurdalne wydatki trącące marnotrawstwem środków publicznych, a nie stać na prowadzenie własnej profesjonalnej narracji reprezentującej polski interes narodowy kierowanej za pomocą Internetu i telewizji satelitarnej.
Arkadiusz Miksa
https://myslpolska.info
------------------------------
Ziętek-Wielomska: Davos 2024 a rewolucja narodowa
Link
Mamy do wyboru 3 główne kierunki działania.
1. Pozostanie w UE.
2. Działanie w kierunku wyjścia z UE i pozostanie w trefie Międzymorza pod panowaniem Izraela, czyli z deszczu pod rynnę.
"Polskę obowiązuje umowa stowarzyszeniowa UE z Izraelem."
Link
3. Wejście do strefy BRIX, ale tu jest konieczna normalizacja stosunków z Rosją i współpraca gospodarcza z Rosją. Jednak prowadzi się usilne działania w kierunku realizacji pkt. 2 i temu służy sianie nienawiści i wrogości do Rosji.
Konieczne jest wyjście z UE najszybciej jak tylko można.
Polska nie ma swojej narracji. Polscy politycy a i dziennikarze to popychadła i mało inteligentne osobniki, które wykonują rozkazy. Gdyby rozkaz był - mordować male dzieci (dla depopulacji), to by wykonali taki rozkaz bez mrugnięcia okiem, po odpowiednio poprowadzonej propagandzie. Niestety politycy to też odzwierciedlenie większości społeczeństwa. Nad tym płaczę, nad tym ubolewam. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 15.02.24 |
Pobrań: 17 |
Pobierz () |
16.02.2024 Młynarze alarmują! Do Polski dotarła tania ukraińska mąka "techniczna" |
Link
Polskie młyny otrzymują propozycje zakupu taniej gotowej mąki pochodzącej z Ukrainy, a następnie przepakowują ją, aby móc ją sprzedawać jako własny produkt, donosi portal Onet. W sieci dostępne są oferty zakupu większych ilości mąki prosto z Ukrainy. Sytuacja ta wywołuje obawy i niepokój wśród właścicieli młynów.
Onet zwraca uwagę, że do Polski nie tylko napływa z Ukrainy surowiec rolny bez wymaganych certyfikatów, ale także gotowa mąka pochodząca z tego kraju. W rezultacie właściciele młynów alarmują, obserwując rozwijającą się sytuację na rynku.
"Właściciele młynów biją na alarm. Okazuje się, że nie tylko transport zboża, przeciwko któremu protestują rolnicy, ale także gotowej już mąki, może trafiać do Polski i zalewać rynek. Ofertę zakupu całych ciężarówek wypełnionych mąką z Ukrainy (po "okazyjnej cenie") można bardzo łatwo znaleźć w internecie" - pisze Onet.
Link
Portal relacjonuje historię właściciela młyna z Dolnego Śląska, który otrzymał propozycję zakupu gotowej mąki z Ukrainy, którą mógłby następnie przepakować i sprzedawać jako własny produkt. Pomimo tego, że młynarz produkuje wysokiej jakości mąkę, która trafia do klientów bezpośrednio lub wysyłkowo, od kilku miesięcy otrzymuje atrakcyjne oferty dotyczące gotowej mąki z Ukrainy, czasem dostarczanej nawet "cysternami". Warto zaznaczyć, że wiele młynów, m.in. z Jeleniej Góry, Poznania, Wielunia oraz okolic Nowego Sącza, otrzymywało podobne propozycje handlowe. Mimo korzystnych cen, oferowana mąka nie posiada certyfikatów potwierdzających brak zawartości pestycydów w surowcach.
Internauci mogą łatwo natrafić na oferty firm zajmujących się "mąką z Ukrainy" w sieci, gdzie cena za tonę wynosi początkowo 1400 zł i jest do negocjacji. Młynarze podkreślają, że sytuacja ta może być poważniejsza niż kwestia samego importowanego zboża, gdyż dotyczy gotowego produktu, który nie spełnia norm unijnych. Z powodu niższych kosztów produkcji na Ukrainie, mąka ta może być oferowana po znacznie niższych cenach niż polska, co stanowi poważne zagrożenie dla polskich rolników.
Dodatkowo, podobne problemy zauważalne są w przypadku gryki. Właściciel jednego z młynów zaznacza, że obecnie gryka nie cieszy się popularnością w Polsce do produkcji kaszy. Kaszarnie na Lubelszczyźnie przyznają bezpośrednio, że nie produkują, a jedynie przepakowują kaszę z Ukrainy czy Kazachstanu, dostarczaną w big bagach po niższej cenie niż kosztowałoby samo ziarno w Polsce, z pominięciem kosztów prądu i robocizny.
Ministerstwo Rolnictwa zostało poinformowane o problemie z mąką z Ukrainy. Minister rolnictwa, Czesław Siekierski, potwierdza w rozmowie z Onetem, że resort jest świadomy sytuacji i pracuje nad sposobami przeciwdziałania temu problemowi.
Daniel Głogowski15 lutego 2024
https://legaartis.pl/blog/2024/02/15/mlynarze-alarmuja-do-polski-dotarla-tania-ukrainska-maka-techniczna/
-----------------------------------------------
Lista firm, które importowały zboże z Ukrainy! Łączna kwota to 5,5 mld zł
Szczegóły tutaj: Link
-----------------------------------
Ponad 100 ton mąki z ukraińskiego zboża technicznego trafiło do polskich piekarni
Szczegóły tutaj: Link
-----------------------------------
Tak wygląda polsko-ukraińska "przyjaźń": "Polska świnio idź do domu" - to hasło towarzyszyło Ukraińcom podczas sobotniego protestu przy granicy
Szczegóły tutaj: Link
---------------------------------
Kupujesz cukier? Uważaj na ten z Lidla, bo jego jakość może być marna jak zboże.
Szczegóły tutaj: Link
|
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 16.02.24 |
Pobrań: 17 |
Pobierz () |
|
|
|
|
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|