|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 2
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
11
|
Download: Gazetka "Wolne Słowo" |
|
|
29.11.2021 Wariant Omikron [O] ? Pod dyktando NWO media rozkręcają histerię i usiłują przestraszyć |
Świat ogarnia właśnie nowa panika z powodu wariantu koronawirusa, który ma być jego najbardziej zmutowaną wersją. Sęk w tym, że jeszcze niewiele o nim wiadomo, a już wygląda to tak, jakby cała ludzkość miała umrzeć za 15 minut.
Ktoś, w sposób świadomy wznieca kolejny poziom koronapaniki wokół wariantu, o którym nadal bardzo niewiele wiemy. Rozsiewanie tego lęku przebija już chyba to, z czym mieliśmy do czynienia przez ostatnie 1,5 roku. To, że Omikron ma [podobno] więcej mutacji, nie oznacza, że musi być groźniejszy. Tylko laboratoria są w stanie stwierdzić jego większą inwazyjność oraz skuteczniejsze unikanie przeciwciał. Póki co nie ma takiej wiedzy, ale media już tworzą swojego pełnego grozy "matrixa". Ci, którym najbardziej zależy na tym, żeby covidowy interes się kręcił, zaczęli już swoją psychologiczną grę z ludzkością, której efektem mogą być różne konsekwencje.
Z powodu wariantu Omikron władze mogą chcieć całkowicie zresetować obecne paszporty szczepionkowe i zmusić do szczepień zupełnie nowymi szczepionkami, z powodu lęku, ze ten wariant może być odporny na obecnie podawane specyfiki. Zrodzi to zapewne nowe formy agresji w wymuszaniu szczepień oraz jeszcze bardziej gwałtowne próby łamania praw człowieka.
Pojawi się też zmasowana nagonka na niezaszczepionych, których będzie się obwiniać za to, że Omikron w ogóle się pojawił. Władze każą pozamykać ich w domach i odciąć od społeczeństwa. Omikronem, podobnie jak deltą, będzie się też przykrywać zgony z powodu "szczepionek".
Osoby odmawiające szczepień w dobie nowego wariantu, mogą zostać oskarżone o świadome zabijanie ludzi i podlegać paragrafom jak mordercy. Masowa histeria mediów głównego nurtu, zmotywuje polityków do wprowadzania lockdownów i blokad, które znowu przerwą łańcuch dostaw, zwiększą inflację i problemy ekonomiczne narodów. Omikron będzie wytrychem, którym rządy będą tłumaczyć swoje błędy w polityce gospodarczej. Wybory w roku 2022 mogą odbywać się korespondencyjnie, co znowu będzie rodziło wątpliwości co do sposobu liczenia głosów.
Ostatecznie może być tak, że wariant omikronowy sprawi, że wojsko pod groźbą wywiezienia do obozu koncentracyjnego, będzie chodziło od domu do domu i szczepiło zbuntowanych. A kiedy to wszystko zostanie już wprowadzone, pojawi się wariant jeszcze groźniejszy niż Omikron. I tak w kółko, aż do skutku.
Media chcą oglądalności, BigPharma ogromnych kontraktów, a Klaus Schwab chce Wielkiego Resetu.
Marcin Kozera - https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/wariant-omikron-media-rozkrecaja-histerie-i-usiluja-przestraszyc-ludzi
----------------------
Czy alfabet grecki jest wystarczająco pojemny? |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 29.11.21 |
Pobrań: 58 |
Pobierz () |
29.11.2021 Malowanie portretu wroga |
Powielanie tego samego portretu wroga staje się nudne. A skutki bestialskie. To samo, co o prezydencie Białorusi, wygadywano niegdyś o Kadafim, Miloszewiczu, Assadzie, Putinie - tak jakby to byli bracia syjamscy. Wrogiem do tej pory jest gen. Jaruzelski, a bohaterami Piłsudski i Wałęsa.
A tak naprawdę to architektów wojny w ogóle nie interesuje naród, ludność zamieszkała dany kraj przeznaczony do 'odstrzału'. Nikt się nie martwi, jaki los czeka dzieci, które będą bombardowane przez 'sprawiedliwe ramię tzw. international community'. Najlepszym przykładem idiotyzmu wszechczasów może być porównanie prezydentów Federacji Rosyjskiej i Stanów Zjednoczonych.
Agresorem jest więc prezydent Rosji, który nie zaczął żadnej wojny, nie wtargnął nielegalnie na teren żadnego państwa, nie bombarduje ludności cywilnej, nie okrada innych narodów i nie stawia baz wojskowych wokół innych państw. Nie miesza się w wybory innych krajach i nie złamał ani jednego prawa międzynarodowego, ani krajowego. Prezydent Rosji nie posiada tzw. executive power, czyli władzy absolutnej i nie może podejmować żadnej decyzji bez Dumy.
A jednak Rosja jest obłożona sankcjami, oskarżona o agresję na Krymie i na Ukrainie, o otrucie osób, które nie zostały otrute. Prezydenta Federacji Rosyjskiej oskarża się o ingerowanie w sprawy wewnętrzne innych państw, o wielkie bogactwa osobiste, o przyjaźń z żydami i oligarchami.
Tu nasuwa się porównanie z każdym niemal prezydentem USA, który kocha wojny, żydów i odwiedza Ścianę Płaczu, słucha tylko oligarchów, urządza ludobójstwo w niepodległych krajach, które są członkami ONZ. 'Organizuje' wybory w każdym niemal kraju i na całej planecie, morduje głowy państw , które nie uznają hegemonii USA i Banku Światowego. Tylko prezydent USA ma prawo do użycia zakazanej broni. Japonię, Wietnam, Jugosławię niszczono przy użyciu broni nuklearnej, napalmu i zubożonego uranu. Na USA nie nakłada się sankcji za ludobójstwo.
Prezydenta Jugosławii oskarżono o ludobójstwo w Srebrenicy, o konflikt etniczny, o prześladowanie islamistów, a nawet o narodowość serbską. Przywódcy armii jugosłowiańskiej, którzy tak naprawdę nie brali dużego udziału w wielkich akcjach obrony kraju, bo unikali przede wszystkim rozlewu krwi, zostali oskarżeni o serbską nienawiść do grup etnicznych i mordowanie islamistów.
Kadafiego oskarżano o walki plemienne, dziwkarstwo, dyktaturę, różne dziwactwa i egzotyczne ubiory. Można jeszcze wspomnieć Chaveza, prezydenta Wenezueli, którego - podobnie jak Miloszewicza - należało otruć, żeby nie przeszkadzał w hegemonii USA i w monopolu naftowym. I należało ukarać te państwa, które dbały o swoich obywateli i nie brały udziału w żadnej wojnie; nie atakowały innych państw i nie mordowały ludności cywilnej ani wojskowej w żadnym kraju.
Z prezydenta Białorusi propaganda hegemonii zrobiła zbira, bandytę, który chce zniszczyć Unię, Polskę i NATO, a w końcu i Stany Zjednoczone. A na razie zagraża ?interesom? USA i za pomocą uchodźców z Bliskiego Wschodu próbuje obalić Unię Europejska. Pewnie ten sam prezydent Białorusi napędza uchodźców z Meksyku do USA, żeby zniszczyć Amerykę.
Wiec należało ukarać takie państwa jak Libia, Jugosławia, Białoruś, które za cholerę nie chciały skorzystać z dobrodziejstw Banku Światowego i propozycji naftowo-gazowych oligarchów.
Ciekawe jest w tej całej 'geopolityce' stanowisko podobno suwerennej Polski. Żołnierz polski własną piersią bronił (i dalej broni) islamskich przestępców z Kosowa i Czeczeni. Polskie media i politycy, łącznie z opinią publiczną na arenie międzynarodowej potępiały dyskryminacje, a nawet depopulacje islamistów z Albanii i Kosowa. Obecna Polska pomaga napadać na inne suwerenne kraje i to bez przyczyny, i bez wypowiedzenia wojny, i bez zgody Rady Bezpieczeństwa ONZ. A jednak to polski rząd oskarża atakowane bezprawnie kraje o agresję.
Z polskich mediów i publicznych wystąpień publicznych wynika, że w Polsce elity polityczne nie mogą się doczekać, by Łukaszenkę spotkał ten sam los co Kadafiego i Miloszewicza czy Chaveza. Dla porównania - obecny prezydent USA jest współodpowiedzialny za napastliwą wojnę w Iraku i za zniszczenie suwerennego państwa, jakim była Jugosławia, i obecny prezydent USA nie pamięta, że bezczelnie wyrzucił z pracy generalnego prokuratora Ukrainy, pomagał organizować kijowski majdan, a także jest odpowiedzialny za 20 lat okupacji Afganistanu. Oczywiście jest to wina Afganistanu, że sprowokował zainteresowanie hegemona.
Napisała: Tiamat
https://zygumntbalas.neon24.pl/
--------------------------------
Operacja "Pandemia" dowiodła, że społeczeństwa są już praktycznie sparaliżowane, otumanione i niezdolne do oporu. Czy świat doszedł już do takiego punktu, że jego dalsze istnienie staje pod znakiem zapytania? A w Polsce? W Polsce "elity polityczne" są tak zestrachane, że chcą tylko doczekać następnego dnia. Ci ludzie bez rozkazu nie potrafiliby nawet stwierdzić, która jest godzina. Oczywiście, jak każą szczekać na Łukaszenkę, to szczekają, ale chyba w głębi ducha to się cieszą, że jeszcze tacy są, bo kiedy znikną, to psychopatyczni panowie wezmą się za nich. W diabelskim porządku ciągle bowiem musi być jakiś wróg do zwalczania. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 29.11.21 |
Pobrań: 59 |
Pobierz () |
29.11.2021 Reforma Unii Europejskiej |
Dalsza integracja kontynentu Europejskiego napotkała na trudności w postaci ofensywy gospodarczej, politycznej i medialnej Rosji. Mam tu na myśli dokończenie po pewnych perturbacjach budowy Nord Stream 2, powstanie 8 listopada ZBiRu, a więc wejście wojsk Rosyjskich na teren Białorusi (przynajmniej lotnictwa) i nagromadzenie dużych ilości wojsk pancernych przy granicy z Ukrainą.
Oprawę artystyczną wydarzeń zapewniają uchodźcy w tym celu sprowadzeni samolotami przez Łukaszenkę.
UE opiera się na dominacji gospodarczej i wywiadowczej Niemiec, które są lokalnym kapo oligarchów bankowych już od zjednoczenia w czasach Bismarcka. Niemcy pozwoliły sobie na bliską współpracę z Rosją, co nie podoba się innym państwom, które jak na kolonie Niemiec przystało siedzą na razie cicho.
Jednocześnie Niemcy i Austria dokonują radykalnego zwrotu w kierunku faszyzmu wprowadzając segregację sanitarną na wzór segregacji rasowej z lat 40' mrocznego XX w. Polskojęzyczne media stręczą nam nachalnie wprowadzenie podobnej segregacji w Polsce.
Naturalnym rozwiązaniem byłby powrót do historycznie sprawdzonych rozwiązań. Niemcy powinny składać się nie z jednego, nie z dwóch czy czterech państw, a z wielu, powiedzmy 250. Kiedyś już tak było, po wojnie były 4 strefy okupacyjne, a potem RFN i NRD. Do czasów Bismarcka Niemcy składały się z dziesiątków państewek i księstw. Przed zjednoczeniem Niemcy rozwijały się kulturalnie, po zjednoczeniu militarnie - różnica zasadnicza.
Podział na 250 państw miast i księstw odciągnie Niemców od imperialnych aspiracji, ale może nie wystarczyć. Podzielić też należy siły zbrojne i to co najważniejsze - zasoby wywiadowcze, pomiędzy państwa ościenne za wyjątkiem Austrii która jak w latach 30' wspólnie z Niemcami kroczy drogą faszyzmu czyli pomiędzy Wielką Brytanię, Francję, Szwajcarię, Czechy, Polskę, Danię, Holandię i Luksemburg.
Dla lepszego efektu każdy z tych państw i księstw powinno być oddane pod zarząd na 90 lat innemu politykowi Europejskiemu, a po jego śmierci osobie wskazanej w testamencie. Np. Berlinem powinna rządzić Marie Le Pen, państewkami Zagłębia Saary różne formacje ekologiczne i komunistyczne, po jednym księstwie powinni przyjąć polscy monarchiści, Korwin-Mikke i Braun. Taka różnorodność wprowadzi konkurencję polityczną i gospodarczą pomiędzy nimi. Dość szybko okaże się gdzie chcą mieszkać ludzie odważni, pracowici i cywilizowani, a gdzie nieroby.
Jednym ruchem demontujemy niemiecki imperializm, odradzający się faszyzm i wprowadzamy pluralizm i konkurencję polityczną, oraz monarchię w księstwach!
Kocham państwa niemieckie! Niech będzie ich 250!
Krzysztof Olędzki
https://konserwatyzm.pl
-----------------------------
Jak podzielić Niemcy, aby nie odrodził się faszyzm?
Link |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 29.11.21 |
Pobrań: 59 |
Pobierz () |
30.11.2021 Zbrodnia i Kara: Dwa dni przed "wykryciem Omicrona", RPA poprosiła J&J oraz Pf |
24 listopada 2021: RPA informuje firmy produkujące "szczepionki anty-Covid", że nie życzy sobie dalszych dostaw owych preparatów.
=================
26 listopada 2021: Światowa Organizacja Zdrowia powiadamia, że 24 listopada 2021, w Republice Południowej Afryki wykryto "wariant Covida-19 nazwany Omicron". Link
Republika Południowej Afryki zwróciła się do firm Johnson & Johnson oraz Pfizer Inc. z prośbą o wstrzymanie dostaw szczepionek anty-Covid-19, tłumacząc się faktem posiadania wystarczających ich ilości: Link
https://babylonianempire.wordpress.com/2021/11/29/zbrodnia-i-kara-2-dni-przed-wykryciem-omicrona-rpa-poprosila-jj-oraz-pfizera-o-wstrzymanie-dostaw-szczepionek-anty-covid-19/ |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 30.11.21 |
Pobrań: 61 |
Pobierz () |
30.11.2021 Prof. GUT wreszcie mówi - mocną część prawdy |
Profesor Gut powiedział część prawdy - link do wypowiedzi poniżej
Link
|
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 30.11.21 |
Pobrań: 61 |
Pobierz () |
30.11.2021 "Smoleńskie ślady" |
To co chcę napisać wydaje mi się - obiektywnie patrząc - jak najbardziej ważne. Otóż analizując dokumentację tzw. smoleńską dotyczącą głównie miejsca fałszywego złomowiska na miejscu fałszywej katastrofy czyli "polanki samosiejek" jak nazwali owe miejsce smoleńscy blogerzy nie sądziłem, że będzie to trwało aż tyle lat.
Dociekanie prawdy, tej ludzkiej która nam wszystkim ludziom się należy, prowadzić może do różnych ustaleń, ale gdy o tym rozmyślam to i tak dochodzę do miejsca tajemnic które zna tylko sam Bóg. Owszem, są zapewne ludzie żyjący którzy wiedzą o wiele więcej o Zbrodni smoleńskiej niż wszyscy blogerzy smoleńscy razem wzięci, może i znają całą prawdę o niej. Jestem pewien, że tacy ludzie w Polsce żyją z wiedzą "jak było naprawdę" - wiedzą o logistyce przygotowań, jaka była celowość takich a nie innych posunięć, o miejscach prawdziwych zdarzeń a nie fikcyjnych, znają szczegóły odnośnie prawdziwych wydarzeń z czasoprzestrzeni choćby udawania się na Okęcie osób z Listy (list) na Uroczystości w Katyniu.
Jako blogerzy pisaliśmy - wiemy z całą pewnością jak nie było, a o tym jak było określono kilka spójnych hipotez. Ślady medialne, czyli informacje oparte przede wszystkim na spreparowanych materiałach prowadziły lub raczej wiodły za nos do lotniska Siewiernyj w Smoleńsku jakoby tam, między ulicą Kutuzowa a murem Zakładów SMAZ (zajmujących się utylizacją złomu lotniczego) spadł polski samolot z Delegacją 96 osób zasłużonych i ważnych dla Polski w różnych obszarach życia społecznego. Powiedzmy sobie to wyraźnie, że nigdy w katastrofach nazwijmy je państwowych nie giną zwykli ludzie ale ważni z różnych względów dla danego kraju. Tak było i 10 kwietnia 2010r. Trzeba to jeszcze raz powiedzieć, to nie byli ludzie bez znaczenia. Choćby tak jak w katastrofie pod Mirosławcem - tu i tu zginęli generałowie - sumując - za rządów Tuska generałów Wojska Polskiego straciliśmy więcej niż w II Wojnie Światowej.
Ślady smoleńskie prowadziły jak napisałem, siłą rzeczy na lotnisko smoleńskie północne używając narracji oficjalnych dokumentów komisji i podkomisji i sugestii mediów wprost w "łapy", jak piszą o nim media, największego wroga Polski czyli Putina. To on i jego służby według oficjalnej narracji z "prawej strony" mieli być sprawcami śmierci Delegacji 10.04.10r. Wydaje się to takie oczywiste. Jeśli zamach, to sprawca musi być tylko jeden, tylko Putin.
Wbijano nam do głów, że jeśli ktoś śmie w to wątpić i myśli inaczej, jest zapewne pracownikiem tychże służb, a więc mówiąc pospolicie, jest na pewno ruskim agentem. Kto zaś nie zgadza się z ustaleniami komisji parlamentarnej i podkomisji afirmowanej osobą pana Przewodniczącego także zasługuje na wykluczenie jako ucieleśniony wróg Polski. Zakładamy w ten sposób, że owe opiniotwórcze źródło ma rację zawsze bez względu na fakty.
To straszne, że dotąd, blisko przez 11 lat nie ujawniono prawdziwych zdarzeń, i prawdziwych przyczyn śmierci tak ważnych dla Polski ludzi. Co się z nimi naprawdę stało? To nie są czasy gen. Sikorskiego i gibraltarskich tajemnic, a ludzi chcących prawdę o "Smoleńsku" poznać stygmatyzowano, oczerniano. Gdy okazywało się, że za dużo wiedzieli, ginęli w nie wyjaśnionych do dziś okolicznościach. Tak się dziwnie składa, że nie ginęli za granicą, w Rosji co by upewniło ostatecznie, że faktycznie "katastrofa smoleńska" to jedynie "sprawka Putina" ale ginęli w Polsce. Jeśli ginęli w Polsce oznacza to dwie rzeczy - albo Putin ma tak długie macki (zapomnijmy o suwerenności) albo, co jest najbardziej realne, była to współpraca dwóch stron z podziałem na role z wiedzą i oczekiwaniami szerszego gremium. Takie swoiste Przymierze ponad podziałami. Całkiem możliwe, że "strony" mają nawzajem na siebie tzw. haki. Dokąd więc prowadzą prawdziwe "smoleńskie ślady"? Jakie są więc fakty? Może dlatego dotąd nikt nie poniósł konsekwencji zaniedbań lub świadomych działań o czym nas, Polaków z powagą wielokroć zapewniano? Czy nie jest to zastanawiające?
Spójrzmy na zabójstwo świętego Kapłana i Męczennika, księdza Jerzego Popiełuszki. Tak jak przy tej zbrodni - ktoś ją zlecał, ktoś wykonywał a ktoś nad przebiegiem czuwał. Zbrodnia smoleńska jest jednym z licznych dowodów, że komunizm w Polsce się nie skończył, że dawny aparat nadal odgrywa kluczową rolę i pisze różne scenariusze, które wdrażane są w życie nawet wtedy kiedy nie zdajemy sobie z tego sprawy. Powstały i powstają tylko nowo-stare twory tzw "ugrupowania partyjne" przykrywające właściwe struktury pod nowoczesnymi nazwami urzeczywistnione słupkami sondażowni. Widz faktów telewizyjnych czyli najzwyczajniej w świecie medium zaczadzania i ogłupiania społeczeństwa traci swój obywatelski instynkt który po równi pochyłej dezinformacji zbliża się do zera i kompletnie nie odróżnia już fikcji od prawdy. A na co najbardziej się nabiera? Na strach. Strach opanował skutecznie wiele milionów ludzi, a media i ich przekazy nie informowania ale zastraszania, mutują się coraz bardziej jak przysłowiowy coronawirus wśród zaszczepionych. Nie łudźmy się więc, że z telewizji coś usłyszymy prawdziwego lub czegoś prawdziwego się dowiemy. Stacje nadawcze i to obojętnie które, stosują te same metody. A Prawdziwe życie toczy się poza telewizorem.
Dla wąskiej grupki "ludzi smoleńskich" - blogerów oraz dla wielu setek tysięcy "cichych", prawych ludzi jest oczywistą oczywistością, że w Smoleńsku nie było "katastrofy smoleńskiej" i że wiele z nią związanych prawdziwych wydarzeń miało miejsce w Polsce. Wiele bowiem "bliźniaczych śladów" o tym mówi. Taki monitoring na przykład. Działa wszędzie, w każdej sferze życia publicznego. I na Okęciu i w Smoleńsku nie zadziałał. Jak tłumaczono - zepsuły się kamery, tu i tu. Czy to nie swoiste kuriozum? Elementów synchronizacji było więcej. Dziewięć satelitów które nagle równocześnie oślepły, też odegrały swoją rolę. Nie zobaczyliśmy więc, jak rodziny żegnają swoich bliskich ale i nie zobaczyliśmy, jak to bywało w wielu przypadkach na świecie, jak rozbija się "prezydencki tupolew". Media światowe dość skwapliwie takie wydarzenia publikują jako newsy które przyciągną jeszcze większą oglądalność. Najwyraźniej, chciano uniknąć fatalnych wpadek przy "zamachu" 9/11. Ówczesne live pokazało z jakim ryzykiem jest powiązane pokazywanie na żywo fałszywych katastrof.
Nie zawsze więc nawet tak skrupulatnie przygotowana mistyfikacja przynosi oczekiwany rezultat. Dlatego w przypadku "Smoleńska", w przypadku "wylotu" oglądalność miała być równo zeru. To samo już w Smoleńsku - zarejestrowanego filmu kamerami czy też telefonami komórkowymi "upadku prezydenckiego samolotu" wykonującego rzekomo ekwilibrystyczne figury i ryjącego dziobem ziemię po przeoraniu gleby skrzydłem - niestety nie ma i wszystko wskazuje, że nie było, tak jak nie było "katastrofy smoleńskiej". bez względu jak ją zalegendowano. Przelatującego samolotu w wyznaczonym czasie "zero" ze wschodu na zachód albo od zachodu na wschód, obojętnie, próbującego lądować w dymie palących się wokół łąk, i w sztucznie wytworzonej mgle, poza Iłem Frołowa mającym takie same silniki jak tupolewy, nikt z oczekujących oficjeli na Delegację nie widział i nie słyszał. Jak pamiętamy, długo bo wiele tygodni, trwało dopasowywanie czasu "zero" do dokumentów MAK. Do wyjaśnienia tutaj pozostaje informacja o Delegacji, która "już tu jest", "przyleciała godzinę temu" - jaki był jej skład i jakie były okoliczności wcześniejszego przybycia (czy od zachodu?), dlaczego "godzinę wcześniej" oraz czy te osoby żyją (?), czy też to właśnie ich ciała zostały podrzucone na smoleńskie błoto z fałszywym złomem. (Fałszywa szachownica lewego skrzydła, fałszywe fotele, burty = fałszywa katastrofa) Logika mówi, że musiała to być nieduża grupa osób. Jak wyglądała odprawa, jeśli ta grupa wylądowała wcześniej np. Jakiem? Czy to im odebrano paszporty i oderwano wojskowe oznaczenia zanim zginęli? Może dokumenty Ofiar wędrowały z Polski do Rosji i z powrotem?
Wracając do Okęcia trzeba zapytać z kolei - kto w feralną sobotę "czuwał" na Okęciu, kto sprawował kontrolę, zabezpieczał teren? Kto miał zadbać o bezpieczeństwo najważniejszych osób w państwie? Sporo tych pytań bez odpowiedzi, ale czas pokaże czy takimi pozostaną.
Yurko
Uroczystość Chrystusa Króla 21.11.2021
Dzięki zmianom - mimo plandemii, książka pt."Kłamstwu na odlew" która trafia do Państwa rąk, jest teraz tańsza.
Zamawianie mojej książki "Kłamstwu na odlew. Nie było katastrofy smoleńskiej", Wydanie II poprawione, 266 stron, pełny kolor (wydana na papierze albumowym, dedykowana "ludziom smoleńskim", mnóstwo fotografii i analiz, dodatkowo plakat A3 dwustronny poglądowy jak fałszowano obraz złomowiska).
książka, + plakat, + wysyłka - razem 60zł.
przekaż wpłatę na konto PLN
SKOK Stefczyka 79 7065 0002 0650 0352 2003 0001
dopisz : darowizna na druk książki
właściciel rachunku: Jerzy Gawryołek |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 30.11.21 |
Pobrań: 61 |
Pobierz () |
30.11.2021 Potężna fala Covid w Niemczech i Europie Środkowej pomimo wysokich poziomów zaszczepieni |
Przeglądając aktualne statystyki dotyczące Covid w Europie, nie można się nie wzdrygnąć. Teraz już jest jasne, że ogromna, rekordowa fala Covid przedziera się przez Niemcy i Europę Środkową. Co zdumiewające, dzieje się tak na kontynencie, gdzie wiele krajów może pochwalić się "wyszczepieniem" na poziomie od 65% do 70% całej populacji.
Niecały rok temu dr Anthony Fauci stwierdził, że wskaźnik szczepień wynoszący od 60 do 70 procent zapewniłby odporność stada. Według raportu firmy Axios Link opublikowanego 25 grudnia ubiegłego roku:
"Dr Anthony Fauci od dawna podawał, że poziom infekcji/szczepień na COVID, którego kraj będzie potrzebował, aby osiągnąć odporność stada, wynosił od 60% do 70% - aby choroba zniknęła, a życie wróciło do normy..."
Obecnie większość krajów w Europie, pod względem liczby szczepień, mieści się już w tym zakresie.
Efekt szczepionek jest dodatkowo wzmacniany przez naturalną odporność, która według niektórych ekspertów może sięgać nawet 50% w niektórych populacjach. Prawie dwa lata po wybuchu pandemii ludzie w wielu miejscach byli intensywnie narażeni na wirusa i w rezultacie posiadają naturalne przeciwciała. Dlatego zaszczepienie, powiedzmy, 65 procent populacji dobrą szczepionką powinno skutkować ogólną odpornością w okolicach 80 procent. Przy takim poziomie odporności należałoby się spodziewać, jeśli nie eliminacji choroby, to z pewnością znacznego spadku jej występowania.
Teraz jednak jest całkiem jasne, że pomimo wysokiego wskaźnika szczepień Europa nie jest nawet bliska osiągnięcia obiecanej ulgi. I nie chodzi tylko o to, bo w rzeczywistości jest znacznie gorzej niż w tym samym czasie w zeszłym roku, kiedy nie było jeszcze żadnych szczepionek.
Chociaż nie znamy dokładnego progu wymaganego do osiągnięcia odporności stada w przypadku Covid 19, to jedno jest pewne: gdyby szczepionki zadziałały, pandemia powinna być teraz w dużej mierze pod kontrolą, biorąc pod uwagę wysoki poziom szczepień w Europie. Niestety jest odwrotnie. Właśnie w tej chwili, Niemcy i Europa Środkowa są w szponach najgorszej fali od początku pandemii. Ta fala prawdopodobnie popłynie dalej i ogarnie inne części starego kontynentu.
Przedstawimy realia sytuacji, prezentując odpowiednie dane w przystępny, prosty sposób. Zrobimy to, zestawiając wykresy przedstawiające wskaźniki szczepień z wykresami przedstawiającymi wskaźniki przypadków w omawianych krajach.
Żadna ze stron debaty na temat szczepionek nie kwestionowałaby prawdziwości danych przedstawionych poniżej. Dane pochodzą z narzędzia Google Coronavirus Statistics, które czerpie materiał z oficjalnych źródeł i rządowych baz danych. Dane są ogólnie i powszechnie dostępne. Jeśli chcesz zweryfikować lub odtworzyć dane użyte w tym artykule, możesz to łatwo zrobić, wchodząc na stronę google i wpisując "koronawirus" oraz nazwę kraju, którego statystyki chcesz zbadać. Gdy pojawią się dane kraju, możesz wybrać w poziomym menu, które pojawia się pod hasłem "Statystyki", jaki rodzaj danych chcesz zobaczyć: "Nowe przypadki" czy "Szczepienia".
Niemcy
Na dzień 25 listopada pełny wskaźnik szczepień w Niemczech wynosił 68,1 procent, podczas gdy ponad 70% populacji otrzymało co najmniej jedną dawkę.
Link
Pomimo osiągnięcia wskaźnika szczepień, który powinien był zapewnić odporność stada w tym kraju, Niemcy odnotowują rekordową liczbę przypadków. 24 listopada kraj zanotował 79 051 nowych przypadków, co stanowi ponad 50% poprzedniego rekordu w liczbie 45 333, ustanowionego 7 stycznia. Jest to o tyle znaczące, że wskaźnik szczepień w kraju wynosił wtedy 0 procent. 70-procentowe "wyszczepienie" w Niemczech nie tylko nie zdołało okiełznać pandemii, ale zbiega się z najgorszą liczbą przypadków od jej początku.
Link
Austria
Na dzień 24 listopada w kraju odnotowano 65,8% pełnych zaszczepień, podczas gdy siedemdziesiąt procent Austriaków otrzymało co najmniej jedną dawkę.
Link
Po podaniu szczepionki prawie dwóm trzecim populacji, Austria, 24 listopada, opublikowała nowy dzienny rekord 15 365 przypadków. To pobiło poprzedni rekord kraju z listopada zeszłego roku o ponad 60 procent. W tamtym okresie nikt w całym kraju nie otrzymał ani jednej dawki. Innymi słowy, prawie 70% "wyszczepienia" nie przyczyniło się do zmniejszenia zachorowalności na tę chorobę w populacji. Wręcz przeciwnie, zbiegło się to z największą liczbą przypadków w historii w tym kraju.
Link
Szwajcaria
Pod koniec listopada Szwajcaria odnotowała 65,7% pełnych zaszczepień w populacji, podczas gdy 67,4% jej mieszkańców otrzymało co najmniej jeden zastrzyk szczepionki.
Link
22 listopada Szwajcaria odnotowała 14 592 nowych przypadków Covid 19. To prawie o 40% więcej od poprzedniego rekordu kraju, który wynosił 10 517 przypadków opublikowanych 3 listopada zeszłego roku. W tym czasie wskaźnik szczepień w kraju wynosił zero procent.
Link
[Uwaga: jeśli spróbujesz odtworzyć rekordową liczbę z listopada na google(.)com, uzyskasz liczbę 21.926 na dzień 2 listopada. Biorąc pod uwagę trend i krzywą wykresu, jest to wyraźnie błąd bazy danych, który naszym zdaniem jest niezamierzony. Aby to poprawić, narysowaliśmy naszą liczbę na 3 listopada ze strony Worldometers(.)com. Proszę zobaczyć link Link]
Republika Czeska
24 listopada wskaźnik pełnych zaszczepień w kraju wyniósł 58,9 procent, podczas gdy 61,8 procent Czechów otrzymało przynajmniej jedną dawkę szczepionki.
Link
24 listopada Czechy zgłosiły 25 949 nowych przypadków. Przekroczyło to o prawie 40% poprzednie maksimum 17 773, ustalone w styczniu br. Chociaż wskaźnik inokulacji w Czechach jest nieco niższy niż u sąsiadów na zachodzie, to 60-procentowy odsetek jest nadal stosunkowo wysoki. W każdym razie jest bardzo zbliżony do poziomu odporności stada, który określił dr Fauci. Czechy nie tylko nie osiągnęły żadnej odporności na dużą skalę, ale ich dzienna liczba przypadków jest znacznie wyższa niż w jakimkolwiek innym momencie tej pandemii. Przy 60-procentowym wskaźniku szczepień można racjonalnie oczekiwać, że choroba zostanie opanowana. Niestety, stało się zupełnie odwrotnie.
Link
Węgry
24 listopada wskaźnik inokulacji w kraju wyniósł 59,7% w pełni zaszczepionych, a 62,3% otrzymało co najmniej jedną dawkę.
Link
W tym samym czasie w kraju odnotowano 27 209 przypadków, co przebiło stary rekord z 27 marca o prawie 300%. W okresie poprzedniego szczytu wskaźnik "wyszczepienia" wynosił 7%.
Link
Wnioski
Przy poziomie zaszczepienia w przedziale od 60 do 70 procent, wirus powinien być - jeśli nie wypędzony - to zdecydowanie pod kontrolą. Zamiast tego, jak widzimy w wielu krajach w całej Europie, wymyka się spod kontroli.
Obserwując te liczby, nie można nie odczuwać głębokiego zaniepokojenia, zwłaszcza że wskaźnik śmiertelności ma tendencję do osiągania szczytu w okresie grudzień-styczeń. Biorąc pod uwagę rekordowo wysokie liczby przypadków w Europie Środkowej, w nadchodzących tygodniach w krajach tych mogą nastać bardzo mroczne czasy.
Wiele narodów europejskich, a także inne silnie zaszczepione kraje w innych częściach świata, biją na alarm i nakładają nową falę lockdownów.
Gdyby szczepionki były choć trochę skuteczne, to nigdy by się to nie wydarzyło na kontynencie, na którym średni poziom zaszczepienia wynosi 65 procent.
Biorąc pod uwagę, że eksplodująca liczba przypadków koreluje z wysokimi wskaźnikami zaszczepiania, rodzi się podejrzenie, że to właśnie szczepionki mogą być odpowiedzialne za rekordową liczbę przypadków.
Dane wyraźnie pokazują, że szczepionki nie wykazują takiego efektu, jaki miały mieć.
Przedstawione powyżej liczby i wykresy dostarczają twardych dowodów na niepowodzenie szczepień.
A Massive Covid Wave In Germany and Central Europe Despite High Vaccination, Vasko Kohlmayer, Nov 27, 2021 |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 30.11.21 |
Pobrań: 59 |
Pobierz () |
30.11.2021 Szczepionki zostały zaprojektowane tak, aby zawiodły |
W tym 10-minutowym filmie dr Sucharit Bhakdi omawia fundamentalną przyczynę obecnej fali "przełomowych infekcji": "należało się spodziewać niepowodzenia szczepionek przeciw covid, ponieważ w ich projektowaniu zignorowano fundamentalne zasady immunologii".
Pierwszym błędem było skupianie się w ocenie skuteczności szczepionki na przeciwciałach, a nie na odporności komórkowej (cytotoksyczne limfocyty T), mimo że odporność komórkowa jest znacznie ważniejsza dla odporności przeciwwirusowej niż przeciwciała.
Drugim błędem było zaniedbanie funkcjonalnego rozróżnienia między dwiema głównymi kategoriami przeciwciał, które organizm wytwarza w celu ochrony przed patogennymi drobnoustrojami:
Pierwsza kategoria (wydzielnicze IgA) jest wytwarzana przez komórki odpornościowe (limfocyty), które znajdują się bezpośrednio pod błonami śluzowymi wyściełającymi drogi oddechowe i jelitowe. Przeciwciała wytwarzane przez te limfocyty są wyrzucane przez i na powierzchnię wyściółki. Te przeciwciała są zatem na miejscu, aby spotkać wirusy przenoszone przez powietrze i mogą być w stanie zapobiegać wiązaniu wirusa i infekcji komórek.
Druga kategoria przeciwciał (IgG i krążące IgA) występuje w krwiobiegu. Te przeciwciała chronią narządy wewnętrzne organizmu przed czynnikami zakaźnymi, które próbują rozprzestrzeniać się przez krwioobieg.
Szczepionki wstrzykiwane domięśniowo - tj. do wnętrza ciała - będą indukować tylko IgG i krążące IgA, a nie wydzielnicze IgA. Takie przeciwciała nie mogą i nie będą skutecznie chronić błon śluzowych przed zakażeniem SARS-CoV-2. Tak więc obserwowane "przełomowe infekcje" jedynie potwierdzają podstawowe wady konstrukcyjne szczepionek. Pomiary przeciwciał we krwi nigdy nie mogą dostarczyć informacji o prawdziwym stanie odporności na infekcje dróg oddechowych.
Dalej dr Bhakdi wyjaśnia straszliwe niebezpieczeństwa związane z projektowaniem szczepionek opartych na genach. Podczas gdy naturalna infekcja SARS-CoV-2 (koronawirusem) u większości osób pozostanie zlokalizowana w drogach oddechowych, szczepionki powodują, że komórki głęboko wewnątrz naszego ciała eksprymują wirusowe białko kolczaste, czego nigdy nie miały robić z natury. Każda komórka, która eksprymuje ten obcy antygen na swojej powierzchni, zostanie zaatakowana przez układ odpornościowy, który będzie obejmował zarówno przeciwciała IgG, jak i cytotoksyczne limfocyty T. Może to wystąpić w każdym narządzie, ale uszkodzenie będzie najpoważniejsze w narządach ważnych. Widzimy teraz jak u wielu młodych ludzi serce jest dotknięte chorobą, co prowadzi do zapalenia mięśnia sercowego, a nawet nagłego zatrzymania akcji serca i zgonu.
Dr Bhakdi przypomina o szkodliwych skutkach wywołanego szczepionką ataku immunologicznego na naczynia krwionośne. Chociaż to uszkodzenie również może wystąpić w dowolnym miejscu w ciele i powodować m.in. udar i zawał serca, w najbardziej bezpośredni i łatwy sposób zaobserwują go okuliści, którzy mogą zauważyć zakrzepy krwi i/lub krwawienie podczas badania siatkówki u pacjentów. Dr Bhakdi wzywa wszystkich okulistów do gromadzenia, dokumentowania i udostępniania takich dowodów.
Link
The COVID vaccines were designed to fail (Nov. 25th 2021), Doctors for COVID Ethics, 27/11/2021 |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 30.11.21 |
Pobrań: 59 |
Pobierz () |
30.11.2021 Dla osób myślących |
Dla osób myślących: militarne rozważania ewentualnej wojny na terytorium Polski.
Link |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 30.11.21 |
Pobrań: 62 |
Pobierz () |
30.11.2021 Komisja Europejska jest przeciwna świętom Bożego Narodzenia |
Z ujawnionych dokumentów wynika, że Komisja Europejska jest przeciwna świętom Bożego Narodzenia, a nawet imionom, które kojarzą się z chrześcijaństwem. To kolejny dowód. że Komisję Europejską opanowali fanatycy religijni, dla których walka z chrześcijaństwem stała się kluczowym celem ich działalności.
Nowy wewnętrzny dokument, do którego dotarł włoski portal Il Giornale nosi nazwę "Union Of Equality". Wynika z niego, że eurokraci w ramach "polityki integracyjnej" zamierzają walczyć z obecnością świąt Bożego Narodzenia w przestrzeni publicznej. W dokumencie wskazano kryteria, jakie powinni przyjąć pracownicy Komisji Europejskiej w komunikacji zewnętrznej i wewnętrznej, aby nikogo nie "dyskryminować".
"Musimy zawsze oferować wszechstronną komunikację, zapewniając w ten sposób, że każdy jest doceniany we wszystkich naszych materiałach, bez względu na płeć, rasę lub pochodzenie etniczne, religię lub wyznanie, niepełnosprawność, wiek lub orientację seksualną" - wskazuje w przedmowie Komisarz ds. Równości Helena Dalli.
Komisja Europejska podkreśla konieczność unikania "uznania kogokolwiek za chrześcijanina". Autorzy dokumentu tłumaczą to faktem, że nie każdy obchodzi święta Bożego Narodzenia.
W imię polityki równości Komisja Europejska atakuje Boże Narodzenie, zachęcając jednocześnie, aby w trakcie rozmów nie używać zwrotów kojarzących się z chrześcijaństwem. I tak np. zaleca się, aby nie używać sformułowania "okres świąteczny może być stresujący", ale "okres wakacyjny może być stresujący".
Komisja posuwa się do tego, że odradza nawet używanie imion chrześcijańskich. "Dlatego zamiast "Maria i Giovanni są parą międzynarodową", musimy powiedzieć "Malika i Giulio są parą międzynarodową"" czytamy na portalu Il Giornale.
Aby spełnić równościowe standardy Komisja zaleca wprowadzenie szeregu kuriozalnych zasad uderzających w międzyludzkie stosunki już na poziomie języka. Np. zabronione jest używanie zwrotu "Panna lub Pani", jak również zabrania się rozpoczynania konferencji od zwrotu w stronę publiczności "Panie i panowie". Ponadto wykluczone jest organizowanie dyskusji z przedstawicielami tylko jednej płci.
Dodatkowo wybierając ?obrazy towarzyszące komunikacji?, należy się upewnić, że obecne na nich kobiety i dziewczęta "nie są pokazane w domu lub w pasywnych rolach, podczas gdy mężczyźni są aktywni i żądni przygód".
dorzeczy.pl
https://www.magnapolonia.org
Polecam przeczytanie tweetów zamieszczonych w oryginalnym artykule... |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 30.11.21 |
Pobrań: 59 |
Pobierz () |
30.11.2021 Żyjący z naszych podatków żydowscy ?intelektualiści? za dychę pouczają Polaków jak mają |
Paru żydowskich cwaniaczków, którzy całe swoje dorosłe życie funkcjonują na naszych podatkach i tylko w Polsce mogą robić za "profesorów" i "intelektualistów" walczących z polskim ciemnogrodem i antysemityzmem, przy okazji migracyjnej inwazji z Białorusi postanowiło nas Polaków nauczyć, jak mamy traktować muzułmańskich imigrantów.
Wszyscy oni żyją z naszej kasy i na nas plują. Z wyżyn swojej pychy i pogardy wobec Polaczków-gojów.
"W badaniach, które Centrum Badań nad Uprzedzeniami przeprowadzało w 2016 i 2017 roku, pytaliśmy o przyzwolenie na brutalne rozwiązania kwestii uchodźczej. O stosunek do deportacji i całkowitego zamknięcia granic dla imigrantów z krajów ogarniętych konfliktem. I tu ponad 60 proc. badanych odpowiadało akceptująco. Nazywamy to w psychologii ?behawioralnymi następstwami braku empatii?. I one dominują" - bzdurzy do okopress wyjątkowa, antypolska szuja niejaki "profesor" Michał Bilewicz (który żadnym profesorem nie jest, choć bardzo chce, że Belweder mu ten tytuł nadał).
"Podlasie to ziemia emigracyjna. Autorzy zauważają - a statystyki dotyczące źródeł dochodów w regionie potwierdzają - że ogromna część rodzin "jakoś" żyje dzięki temu, że ktoś z rodziny - matka, ojciec, brat, ciotka albo szwagier - pracują na Zachodzie. (...) Wykonują prace nisko płatne, stojące najniżej w społecznych hierarchiach. Są lekceważeni i pogardzani, zwykle też słabo objęci opieką prawną i społeczną państw, w których pracują. Na dodatek jednak muszą konkurować o te prace z przybyszami spoza Europy. Zwykle oznacza to - z przybyszami ze świata islamu. W Anglii są to najczęściej Pakistańczycy, ale też Afrykanie. We Francji - mieszkańcy Maghrebu. W Niemczech - Turcy. Choć ostatnie fale imigracji przyniosły nowe fale ? Syryjczyków, Irakijczyków, Afgańczyków - to ciągle są to muzułmanie. Dodajmy do tego, ciemni jacyś, znaczy - o ciemnej skórze, oczach i włosach" - to z kolei "mądrości" "profesora" Andrzeja Ledera.
"W myśleniu mieszkańców przygranicza o kondycji gastarbeiterów i imigrantów uderza jeszcze, uderza boleśnie, całkowity brak lewicowego języka i lewicowej wrażliwości. Nie ma poczucia wspólnoty wyzyskiwanych. Nie ma myślenia, które pokazywałoby społeczne uwarunkowania zachowań muzułmańskich mieszkańców wielkich zachodnich miast" - ciąg dalszy wynurzeń Andrzeja Ledera.
"Powiedziałbym, że to, co się dzisiaj dzieje z uchodźcami, co jest skutkiem brutalności tego rządu, jest dla mnie coraz bardziej przerażające. Uświadamiam sobie powtarzalność mechanizmów historii i nie mogę się oderwać od mojej kompetencji historycznej. (...) Od ponad ćwierć wieku krążę wokół Zagłady, czytam, zastanawiam się, jak to było możliwe, jak sprawnie to było przeprowadzone, jak te wszystkie operacyjne działania, to modus operandi, posunięcia administracyjne doprowadziły do śmieci milionów ludzi. Teraz to wszystko mam za oknem" - to z kolei "profesor" Jacek Leociak.
I jeszcze - "Na granicy państw wydzielono zakazaną strefę - między Polską a Białorusią, stworzono w istocie rzeczy getto otoczone drutem kolczastym. W którym nikt nikogo nie zabija, ale ludzie nie mają tam jedzenia, wody, ciepłych ubrań na zmianę, schronienia, nadziei, więc giną" - dalej bzdurzy Leociak.
Profesura za dychę
Cóż można byłoby stwierdzić, że takie wysrywy to mógłby napisać tylko bezmózgi pseudo-dziennikarz stażysta z okopress. Otóż nie. Michał Bilewicz ma własną katedrę i jest doktorem habilitowanym nauk społecznych, profesorem Uniwersytetu Warszawskiego. Kierownik Centrum Badań nad Uprzedzeniami UW oraz wykładowca na Wydziale Psychologii UW. Andrzej Leder jest profesorem Polskiej Akademii Nauk, absolwentem Akademii Medycznej i Uniwersytetu Warszawskiego. Wykładowcą w Instytucie Filozofii UW. A profesor dr hab. Jacek Leociak to historyk literatury, kierownik Zakładu Badań nad Literaturą Zagłady w Instytucie Badań Literackich PAN, członek założyciel Centrum Badań nad Zagładą Żydów przy Instytucie Filozofii i Socjologii PAN, redaktor rocznika "Zagłada Żydów. Studia i Materiały".
Całą Polską Akademię Nauk trzeba byłoby rozwiązać, bo z żadną nauką nie ma nic wspólnego, za to jest przechowalnią starej żydokomuny. Za nasze pieniądze.
[Można by tu dodać wiele innych nazwisk - Barbarę Engelking, Rafała Pańkowskiego, Jana Hartmanna, Jana Grabowskiego, Pawła Śpiewaka... - admin]
Piotr Stępień
https://prawy.pl
|
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 30.11.21 |
Pobrań: 55 |
Pobierz () |
01.12.2021 Co usunięto ze strony rządowej o SZPRYCY. |
Ze strony rządowej usunięto mianowicie:
"Wyniki skuteczności klinicznej w ochronie przed hospitalizacją i zgonami z powodu covid-19:
100% dla szczepionki mRNA Pfizer/Biontech
100% dla szczepionki mRNA Moderna.
100% dla szczepionki wektorowej Astra Zeneca.
100% dla szczepionki wektorowej Jansen."
A pozostawiono:
Wysoka skuteczność Kliniczna szczepionek przeciw covid-19 jest na bieżąco potwierdzona w kolejnych badania szczepionek stosowanych w masowych programach szczepień [i tak dalej].
Z tej strony https://szczepienia.pzh.gov.pl/najlepsza-szczepionka-przeciw-covid-19-to-ta-ktora-masz-szanse-sie-zaszczepic/ |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 01.12.21 |
Pobrań: 58 |
Pobierz () |
01.12.2021 Dodruk "pieniądza" a rabunek i budżet |
Najważniejszy artykuł 2021 roku
Na początek małe wyjaśnienie. Kiedy wspominamy o "dodruku", mamy na myśli sytuację, w której rząd emituje obligacje, a bank centralny je skupuje. Pojawia się więc dodatkowy, "sztuczny" popyt na dług rządowy. Dzięki temu politycy mogą zaciągać kredyty po niższym koszcie i zadłużać poszczególne kraje na jeszcze większą skalę. Tego typu praktyki stały się popularne zwłaszcza po kryzysie z 2008 roku.
W mediach głównego nurtu działania banków centralnych rzadko opisywane są wprost jako "dodruk". Częściej określa się je jako "skup aktywów przez bank centralny" bądź też z angielskiego "QE - quantitative easing". Skąd wziął się ten termin? Wymyślił go profesor Richard Werner. Niedawno trafiliśmy w sieci na wywiad, w którym ten niemiecki ekonomista opisał jakie były jego założenia dotyczące QE, jak zostały one zmodyfikowane przez polityków oraz jakie mogą być tego konsekwencje.
Historia dodruku
Swoją opowieść Richard Werner zaczął od sytuacji w Japonii na początku lat 90-tych. Profesor pracował wówczas w tym kraju i z uwagą śledził to, co działo się w gospodarce i na rynkach finansowych. A trzeba przyznać, że sytuacja była dość specyficzna - indeks Nikkei akurat notował dość poważne spadki po wspaniałej hossie z lat 80-tych. Jednocześnie gospodarka Japonii wciąż rozwijała się w bardzo dobrym tempie (5,6% wzrostu w 1990 roku), stąd też wielu inwestorów skupowało akcje licząc na rychłe odbicie.
Werner wziął wówczas pod uwagę sytuację japońskich banków. Po szczegółowej analizie stwierdził, że toksyczne aktywa stanowią średnio 25% ich bilansów. Doszedł do wniosku, że jeśli bank centralny nie podejmie zdecydowanych kroków, to wiele banków zbankrutuje, a Japonię nawiedzi recesja. W kolejnych miesiącach Werner wymyślił konkretne rozwiązanie, które miało zapobiec problemom. Zgodnie z jego wizją bank centralny miał odkupić od banków komercyjnych toksyczne aktywa, dzięki czemu mogłyby one ponownie zwiększyć swoją aktywność i udzielać sporą ilość kredytów. Werner wspomniał tutaj o jeszcze jednej różnicy - jeśli bank centralny reaguje, to tak naprawdę skupuje aktywa po koszcie zero. Jeśli reakcji nie ma, to wszystko kończy się tak, że reagować musi państwo, a wtedy koszty są spore.
To, co proponował wówczas niemiecki ekonomista było dla innych kompletną nowością. Nie istniał nawet odpowiedni termin, który określałby takie działania banku centralnego. Kiedy Werner udzielił obszernego wywiadu na ten temat, konieczne było wymyślenie odpowiedniej nazwy. Padło na "quantitative easing", czyli określenie, które po dosłownym tłumaczeniu na polski brzmi "luzowanie ilościowe".
Propozycje Wernera były ignorowane przez Bank Japonii, który prowadził najbardziej typowe luzowanie polityki jakie można wymyślić - po prostu obniżał stopy procentowe. Wielu przedstawicieli BOJ krytykowało Wernera mówiąc, że proponuje rozwiązania, które nigdy wcześniej nie zostały wprowadzone. Sam profesor miał na ten temat inne zdanie i podawał dwa przykłady QE, jakie jego zdaniem miały miejsce w przeszłości.
Pierwszym z nich była właśnie Japonia w 1945 roku. Kraj był wówczas w ruinie po II Wojnie Światowej, a w bilansach banków komercyjnych znajdowały się wyłącznie nic nie warte aktywa. Wszystko zmierzało więc w stronę potężnej recesji, do której władze nie chciały dopuścić. Postanowiono więc, że bank centralny odkupi od banków komercyjnych aktywa znacznie powyżej ceny rynkowej. W ten sposób sektor stanął na nogi. Recesja trwała zaledwie rok, a potem pojawiła się koniunktura gospodarcza. Dla porównania w 1990 roku problem w sektorze bankowym był dużo mniejszy, a skończyło się 20-letnią stagnacją gospodarczą.
Drugim przykładem przytoczonym przez Wernera była Wielka Brytania z 1914 roku. Kiedy tylko stało się jasne, że kraj idzie na wojnę, przedstawiciele banków natychmiast ogłosili rządzącym, że są na skraju bankructwa. Ostatecznie bank centralny (BOE) odkupił od nich śmieciowe aktywa (były to głównie papiery wartościowe pochodzące z zagranicy, które w chwili ogłoszenia wojny stały się praktycznie bezwartościowe).
Nasz komentarz: Należy podkreślić jedną kwestię, o której Werner nie wspomniał. W obu przypadkach banki musiały być ratowane ze względu na to, co przyniosła wojna. Nie mamy tu więc bezpośrednio efektów lekkomyślnej polityki kredytowej tych banków, ale przede wszystkim efekty wojny (większość banków nie miała wpływu na jej przebieg).
Kończąc wątek japoński, tamtejsi bankierzy centralni przez 10 lat odrzucali propozycje Wernera, aż w końcu w 2001 roku postanowili zacząć eksperyment. Cały problem polegał na tym, że chociaż mówiono o QE, to wprowadzone zmiany nie były tym, co proponował niemiecki ekonomista. Zamiast odkupić od banków śmieciowe aktywa, Bank Japonii po prostu zwiększył ich rezerwy, odkupując od nich krótkoterminowe obligacje rządowe. A zatem toksyczne aktywa pozostały w bilansach banków komercyjnych i z ich perspektywy niewiele się zmieniło.
W niedawnym wywiadzie Werner stwierdził, że pierwszym bankiem centralnym, który naprawdę zastosował jego metody była amerykańska Rezerwa Federalna w 2008 roku.
Problem odpowiedzialności
Kiedy dotarliśmy do tego momentu, zaczęliśmy zadawać sobie pytanie czy Werner nie dostrzega faktu, że odkupienie toksycznych aktywów od banków, tak naprawdę zachęca je do kontynuowania dotychczasowej lekkomyślnej polityki. Skoro możemy ryzykować bez odpowiedzialności, to czemu tego nie wykorzystać?
Na szczęście dziennikarz prowadzący wywiad zapytał profesora o tą kwestię.
Zdaniem Wernera ratowanie banków przez bank centralny nie musi wiązać się z "promowaniem nieodpowiedzialności". Można zapobiec podobnym problemom w przyszłości, o ile postawi się odpowiednie warunki. Według Wernera komunikat banku centralnego w stronę zagrożonych banków powinien być następujący: odkupimy od Was śmieciowe aktywa, ale od tej pory każdy udzielany przez Was kredyt musi przekładać się na wzrost produktywności (i przy okazji wzrost PKB).
Innymi słowy: według Wernera, wyratowane banki nie mogłyby udzielać kredytów np. na zakup akcji czy nieruchomości. Tak, hipoteki również nie wchodziłyby w grę. Tutaj Werner postuluje, aby osoby potrzebujące pieniędzy na nieruchomość, zgłaszały się do odpowiednich specjalistów działających w tym obszarze, w celu uzyskania pożyczki (różnica między kredytem a pożyczką jest gigantyczna).
Takie zasady faktycznie bardzo dużo zmieniają, ponieważ ograniczona w ten sposób akcja kredytowa banków:
A) nie przyczynia się do powstawania baniek spekulacyjnych na rynkach,
B) nie przyczynia się do sztucznego powiększania dysproporcji majątkowych między ludźmi,
C) napędza prawdziwy wzrost gospodarczy (znajdują się środki na innowacyjne projekty, rośnie produktywność).
Niestety, oczekiwania i plany Wernera bardzo rozminęły się z rzeczywistością. W 2008 roku, owszem, odkupiono od banków sporo toksycznych aktywów, ale nie postawiono im żadnych wymagań. W efekcie waluta kreowana przez bank centralny uspokoiła sytuację, a banki komercyjne ponownie zaczęły udzielać kredyty na dużą skalę co przyczyniło się do powstania bańki wszechczasów (akcje, obligacje oraz nieruchomości). Bogaci stali się jeszcze bogatsi, a biedniejsi musieli potężnie się zadłużyć, by kupić dom czy mieszkanie. Produktywność praktycznie stanęła w miejscu, co sprawiło, że dług wzrósł mocniej niż PKB. Największe banki pozostały na tyle silne, by wprowadzić przeszkody dla mniejszych banków (swoją drogą, w Europie w ciągu dekady zbankrutowało 5000 takich podmiotów). Stworzono także SIFI, czyli grupę "finansowych instytucji mających kluczowe znaczenie dla funkcjonowania systemu" - w praktyce były to banki, które stały się nie do ruszenia.
Nasz komentarz: Niektórzy pewnie pomyślą, że teraz jest już za późno na wprowadzanie zasad, o których mówi Werner, ponieważ doprowadziłoby to do potężnych spadków cen akcji czy nieruchomości. A jednak Chiny w tej chwili planują schłodzić rynek nieruchomości i nie będziemy zaskoczeni, jeśli w pewnym stopniu zastosują się do sugestii Wernera. Ostatecznie zamiarem Pekinu jest przekierowanie kapitału w taki sposób, aby przyczyniał się on do wzrostu produktywności i realnego rozwoju Chin.
Co teraz?
Począwszy od globalnego lockdownu (marzec 2020 roku) banki centralne jeszcze bardziej zwiększyły swoją aktywność. Dziś, oprócz obligacji rządowych, skupuje się obligacje korporacyjne, akcje czy REIT-y. Tego typu działania nie są już wyłącznie domeną największych banków centralnych, ale także tych z krajów rozwijających się, jak Polska czy Chile.
Richard Werner na bieżąco obserwuje działania banków centralnych w 38 krajach świata. Jego zdaniem działają one w bardzo podobny sposób, co sugeruje ścisłą koordynację. W wywiadzie Werner podkreślił, że w 2020 roku zauważalny był gigantyczny nacisk na wzrost ilości udzielanych kredytów, a dodatkowo więcej niż zwykle wydawały rządy. Jego zdaniem byliśmy na drodze do hiperinflacji, jednak z czasem banki centralne wyhamowały swoje działania.
Według Wernera to, co widzimy obecnie, to dążenie do scentralizowania całego systemu. Ten proces przyspieszy wraz z wprowadzeniem CBDC, czyli cyfrowych walut banków centralnych. W niektórych założeniach (w tym planach FED) mówi się o tym, że zwykli obywatele mieliby posiadać konto bezpośrednio w banku centralnym. W takiej sytuacji banki komercyjne stawałyby się niemal bezużyteczne - już dziś wiele z nich upada ze względu na rosnącą biurokrację, jak i historycznie niskie stopy procentowe. Tymczasem bank centralny, to ten jedyny podmiot, który nie ma potrzeby wypracowywania zysku. W związku z tym jest w stanie przetrwać w każdych warunkach.
Dokąd zmierzamy?
Chociaż dzisiaj ta wizja dla wielu wciąż wydaje się być nierealna, to Werner zgadza się, że zmierzamy do sytuacji, w której jest tylko jeden bank. I jedyne z czym mu się kojarzy taka sytuacja, to Związek Radziecki, w którym jeden centralny podmiot miał kontrolę nad transakcjami finansowymi. W tym miejscu niemiecki ekonomista zaznaczył, że w obecnych czasach taka dyktatorska władza byłaby dużo "ciekawsza", ponieważ decyzyjna osoba (bądź grupa osób) miałaby więcej narzędzi. Przy dzisiejszych możliwościach realne byłoby:
A) Opodatkowanie gotówki.
B) Nałożenie daty ważności na gotówkę bądź też środki na kontach ("musisz wydać środki do dnia...").
C) Określenie na co dany obywatel może wydawać środki.
D) Uruchamianie dodatkowych transferów pieniędzy do osób, które postępują w taki sposób, jakiego życzy sobie rząd.
I żadna z tych decyzji nie podlegałaby demokratycznemu głosowaniu.
W takiej sytuacji rządzący nie musieliby się przejmować wynikami, bo kierowaliby bankiem centralnym, który przecież może cały czas notować straty.
W długim terminie jednak efekt centralizacji byłby taki jak zawsze w przypadku gospodarek centralnie sterowanych. Brak rozwoju. Istniałby jeden bank, mający za zadanie służyć wybranej grupie ludzi, których celem byłoby utrzymanie się u władzy. Wszelkimi decyzjami kierowałby więc interes polityczny, a nie rozsądek. Nie byłoby konkurencji, więc i nie byłoby bodźców, które prowadziłyby do wzrostu produktywności.
W ostatnim akapicie nieco rozszerzyliśmy przekaz Wernera. Tak czy inaczej ? całkowicie zgadzamy się z nim, że ograniczenie bankowości wyłącznie do banku centralnego wręcz cofnęłoby nas w rozwoju.
Czy istnieje alternatywne rozwiązanie?
Warto zadać sobie pytanie: czy możemy odejść od tego pędu w kierunku centralizacji i wybrać lepszy kierunek? Aby tak się stało muszą w ogóle pojawić się alternatywne rozwiązania. W tym zakresie Werner, mający przecież spore doświadczenie w tym obszarze, przedstawił dwie propozycje.
Pierwsza z nich zakłada zwrot w kierunku zdecentralizowanej bankowości i promowanie małych banków, które z kolei wspierają małe firmy, a to one są największymi pracodawcami w większości krajów. Z dużym rozdrobnieniem wewnątrz sektora bankowego mamy do czynienia chociażby w Niemczech, gdzie dużo dzieje się na poziomie lokalnym. Małe firmy nie zgłaszają się po kredyt do potężnych banków, gdyż ich zapytania zostałyby odrzucone. Zamiast tego współpracują z mniejszymi lokalnymi bankami, które z kolei muszą aktywnie wspierać lokalny biznes, aby przetrwać.
Obecnie w Europie wprowadza się regulacje Basel III, które są podobne dla małych i dużych banków, przez co wielu mniejszych graczy nie daje sobie rady. Dochodzi do przejęć, postępuje konsolidacja wewnątrz sektora, zyskują najwięksi. Tymczasem rozwiązanie, o którym wspomina Werner (znacząca decentralizacja) sprawia, że jest odpowiednio duża konkurencja, a rozwój gospodarczy jest na tyle wysoki, że nie ma potrzeby podnoszenia podatków. To właśnie Niemcy mogą pochwalić się ogromną liczbą miliarderów, którzy na co dzień prowadzą małe i średnie przedsiębiorstwa.
Dlaczego? Niemieckie firmy generują gigantyczne przychody z eksportu. Skalę najlepiej oddaje fakt, że pod tym względem Chiny dorównały Niemcom dopiero w 2009 roku! Jak to możliwe? Okazuje się, że ogromna w tym zasługa małych niemieckich firm, które w swoich niszach należą do TOP3. Mowa o przedsiębiorstwach bez marki, tzw. "cichych zwycięzcach". Według Wernera takich firm jest w Niemczech ok. 1500. Jego zdaniem wynika to w dużej mierze ze specyfiki tamtejszego sektora bankowego. Duża liczba małych lokalnych banków wspiera lokalne biznesy. Tylko lokalne! Dzięki temu przedsiębiorstwa mają zapewnione stabilne otoczenie i w razie potrzeby są w stanie szybko wprowadzać innowacje. Nie muszą ich wymyślać, po prostu są w stanie je wprowadzać, co podnosi ich produktywność. Nie jest to tanie, ale prezes firmy udaje się do zaprzyjaźnionego banku i pokazuje w jaki sposób zamierza wydać kasę, udowadnia przy okazji, że jest to przyszłościowa inwestycja. Bank udziela kredyt.
Nasz komentarz: Zauważcie, że w takim systemie nie ma uprzywilejowanych banków, które określa się mianem "zbyt dużych, by upaść". Banki działają na tyle, na ile mogą. Wiedzą, że nie mogą przekroczyć pewnego poziomu ryzyka, bo nikt nie rzuci się im na ratunek - kogo obchodzi kilka małych banków?
Werner podał jeszcze jeden przykład - Chiny. Podkreślił, że jest to kraj, w którym partia komunistyczna ma ogromną władze, ale jednocześnie zwrócił uwagę na zmiany jakie zostały wprowadzone w Państwie Środka pod koniec lat 70-tych. Wówczas władzę objął Deng Xiaoping, który odrzucił podejście ideologiczne, zignorował zasady panujące w ZSRR i zainteresował się wzrostem gospodarczym w Japonii. Okazało się, że działało tam tysiące banków, które udzielały kredytów małym firmom. Bank centralny sprawdzał jedynie czy środki są przeznaczane na projekty, które podniosą produktywność. Ostatecznie Deng Xiaoping postanowił wprowadzić podobny model w Chinach. Przyczyniło się to do niesamowitego rozwoju gospodarczego Państwa Środka - w ciągu kilku kolejnych dekad wyciągnięto z biedy setki milionów Chińczyków.
O swoim drugim pomyśle Werner opowiedział w skróconej formie. Chodzi o emisję tokenów, które dają zwykłym ludziom prawo głosu i możliwość współdecydowania o losach banku (głosowania na temat tego na co pozwoli sobie bank bądź też jaki sektor będzie wspierał w największym stopniu). Najważniejszy warunek: nie chodzi o jeden czy kilka banków, powinno się założyć gigantyczną liczbę takich podmiotów. Jest to rozwiązanie, w którym władza w pewien sposób wróciłaby w ręce zwykłych ludzi. Zupełne przeciwieństwo systemu z jedną centralną walutą cyfrową, w którym bankierzy centralni mogą wpływać na zachowania zwykłych ludzi. Co ciekawe, Richard Werner aktywnie działa w kierunku promowania lokalnych banków, a jeden z jego projektów można znaleźć tutaj Link.
Nasz komentarz: Jeśli tak miałaby wyglądać gospodarka współdzielenia, o której pisali globaliści, to my jesteśmy za. Ostatecznie w takim systemie własność byłaby podzielona na miliony osób, które kierowałyby się różnymi motywami i działały we współpracy z lokalnym firmami. Zdecentralizowany system pozwoliłby uniknąć sytuacji, w której jedna grupa (bankierzy wyłączeni spod prawa) kieruje się wyłącznie żądzą posiadania jak największej władzy.
Na ten moment w skali globalnej zmierzamy mimo wszystko w stronę scentralizowanego systemu bankowego, o czym świadczą postępy w pracach nad CBDC w niemal wszystkich rozwiniętych krajach świata. Aby zakończyć bądź spowolnić ten proces, konieczna jest reakcja ze strony zwykłych ludzi. Mamy tutaj na myśli:
1. Uniezależnienie się od decyzji polityków (rozsądne gospodarowanie oszczędnościami, ograniczanie własnego zadłużenia, sprzeciwianie się wszelkim lockdownom, które prowadzą do wzrostu bezrobocia, sprzeciwianie się wszelkim nowym dotacjom i zasiłkom, które czynią ludzi/firmy zależnymi od państwa).
2. Krytykę wszelkich działań polityków, które prowadzą do uzależnienia kraju od zagranicznych podmiotów (zwiększanie zadłużenia w obcych walutach, przystępowanie do unii walutowych).
3. Krytykę wszelkich działań polityków, które premiują duże firmy (umożliwianie inwestycji na preferencyjnych warunkach, pisanie prawa pod dyktando największych firm, wyłączanie korporacji spod prawa).
4. Promowanie własności prywatnej, jako fundamentu wolnego i przedsiębiorczego społeczeństwa.
5. Promowanie lokalnych projektów w podobny sposób jak zostało to przedstawione w artykule.
P.S. W ostatnich latach w komentarzach regularnie pojawiały się głosy, że działania banków centralnych nie mogą być określane dodrukiem, gdyż te środki nie trafiają do realnej gospodarki. W rzeczywistości środki wykreowane przez bank centralny w pierwszej kolejności trafiają na giełdę i doprowadzają do wzrostu cen akcji, obligacji czy nieruchomości. Mamy więc inflację w obrębie rynków finansowych. Pamiętajmy jednak o tym, że część inwestorów sprzedaje aktywa po "sztucznych" wzrostach, wyciąga środki z konta i wydaje na dobra i usługi już w realnej gospodarce. A zatem część środków wykreowanych przez bank centralny z całą pewnością trafia do realnej gospodarki. Kto ma przywilej ich wydawania? Bogaci i średnio zamożni ludzie. To oni posiadają w portfelu akcje czy obligacje. Biedni ludzie nigdy na tym procesie nie skorzystają.
Jest jeszcze drugi aspekt całej sytuacji. W ostatnich dniach Janet Yellen, była szefowa FED-u, po raz kolejny wspomniała o pomyśle opodatkowania niezrealizowanych zysków. Całość działaby zatem mniej więcej w ten sposób:
1. Bank centralny skupuje obligacje i inne aktywa.
2. W efekcie napływu dodatkowych środków na rynki, rosną ceny akcji, obligacji czy nieruchomości.
3. Rząd opodatkowuje zyski, które pojawiły się na kontach inwestorów (nie ma znaczenia, że inwestorzy jeszcze nie zamknęli tych pozycji).
4. Następnie rządzący wydają te środki i trafiają one do realnej gospodarki.
Mówiąc krótko: już niebawem dodruk ze strony banków centralnych może stać się jeszcze bardziej odczuwalny dla zwykłych obywateli.
Trudno więc nie nazywać tego wszystkiego wprost - to, co robią bankierzy centralni to zwyczajny dodruk.
Independent Trader Team |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 01.12.21 |
Pobrań: 60 |
Pobierz () |
01.12.2021 Cyrk! Zaszczepiony trzema dawkami prezydent Czech ma pozytywny wynik testu i siedzi w pl |
W niedzielę (28.11.2021) prezydent Czech, Milos Zeman, mianował nowego premiera Petra Fialę. Ceremonia wyglądała groteskowo. Zeman siedział w plastikowej klatce, ponieważ ma pozytywny wynik testu na koronawirusa, chociaż jest zaszczepiony trzema dawkami szczepionki na Covid.
Oczywiście wszyscy uczestnicy tego spektaklu wystąpili w bezużytecznych maskach, których zadaniem jest przypominanie o pandemii.
W pałacu w Lanach trwa ceremonia mianowania nowego premiera. Prezydent Milos Zeman jest zakażony koronawirusem, dlatego został oddzielony od Petra Fiali ścianką z plexi. Akt nominacyjny Zeman podpisał już wczoraj, dokument został zdezynfekowany. pic.twitter.com/FdAniWbdE8
- Wojtek Stobba (@w_stobba) November 28, 2021
Rozmowy prezydenta z kandydatami na ministrów mają potrwać do 13 grudnia. Petr Fiala oczekuje, że cały rząd zostanie powołany w połowie przyszłego miesiąca. Do tego czasu władza pozostanie w rękach ustępującego premiera Andreja Babisa i jego gabinetu.
No i powiedzcie, czy oni są normalni?
I pomyśleć, że takie pajace od 1,5 roku meblują nam życie.
- Joanna Czarna (@Joanna_Czarna) November 28, 2021
Trzykrotnie zaszczepiony prezydent Czech siedzący w plastikowej klatce to symbol obłędu, w który wpędzono świat przy pomocy wirusa o śmiertelności na poziomie ułamka procenta. Internauci wyśmiali ceremonię, a w przerobionej wersji zdjęcia Zeman trafił do akwarium.
Całość: wprawo.pl (29 listopad 2021)
https://www.bibula.com |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 01.12.21 |
Pobrań: 57 |
Pobierz () |
01.12.2021 Kombinacja operacyjna "Kalisz" |
Pierwszy napadł Jair Lapid: "Przerażający antysemicki incydent w Polsce przypomina każdemu Żydowi siłę nienawiści, jaka istnieje na świecie". Tego samego dnia wydał wyrok: "Jednoznaczne potępienie przez polskie władze jest ważne i konieczne. Oczekuję, że polski rząd podejmie bezkompromisowe działania przeciwko tym, którzy wzięli udział w tym szokującym akcie nienawiści".
Do Lapida przyłączył się Andrzej Duda: "Barbarzyństwo, którego dopuściła się grupa chuliganów w Kaliszu, stoi w sprzeczności z wartościami, na których oparta jest Rzeczpospolita. A wobec sytuacji na granicy i akcji propagandowych przeciwko Polsce jest wręcz aktem zdrady."
Podobnie sądził inny myśliciel, były prezydent, nie bez podstaw zwany Bredzisławem Komorowskim. I jeszcze jedno - właśnie przed warszawskim Sądem Okręgowym toczy się proces o nazwanie Dudy debilem. Rafał Pankowski, z "Nigdy Więcej" biadolił: "Monitoruję antysemityzm od przeszło 25 lat, ale nigdy nie widziałem czegoś podobnego". W podobnym tonie incydent komentowały media, rządowe i antyrządowe, lewackie i konserwatywne, gazeta "Polska" i "Warszawska" tak, jakby wszystkie miały wspólną redakcję. Wszystkich przebiła "Rzeczpospolita".
Łachudrzyński, czy jakiś tak, pisał:
To nie czas na deklaracje oburzenia w mediach, a na stanowcze działanie organów państwa. Żaden przyzwoity człowiek nie może pozostać obojętnym po tym, co zdarzyło się na kaliskim Rynku. Skrajni nacjonaliści urządzili tam seans nienawiści wobec Żydów. Na polskiej ziemi, która spłynęła krwią milionów Żydów, bestialsko zamordowanych przez nazistowskich Niemców, wznoszenie haseł "Śmierć Żydom!" wyklucza nie tylko ze wspólnoty ludzi przyzwoitych, ale to działanie szkodliwe, historycznie przerażające.
Tenże Łachudrzyński zatrwożył się:
Gdy Polska zmaga się z najpoważniejszym kryzysem granicznym od lat, gdy od wizerunku naszego kraju może zależeć nasze bezpieczeństwo, dochodzi do wydarzenia, które sprawia, że niektórzy nasi sojusznicy mogą uznać, że nie warto Polakom pomagać. Relacje polsko-żydowskie są ważne nie tylko dla naszych sojuszników w Izraelu, ale to czerwona linia w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi. Ostre stanowisko USA po nowelizacji ustawy o IPN, którą świat ochrzcił "Holocaust Law", to dowód, jak krytyczny to temat.
W niemniej trwożny ton uderzył były minister bezpieki, dziś poseł PO Bartłomiej Sienkiewicz:
"Jeśli mamy taki kryzys na wschodniej granicy, jeśli nie jesteśmy pewni, co do intencji Putina, to dopuszczanie do wybryków antysemickich jest tak naprawdę działaniem na pograniczu zdrady stanu. Obrzydliwy pysk polskiego antysemityzmu powinien być wypalony gorącym żelazem. Brak reakcji prokuratury, policji, wzajemne przerzucanie się winą jest strasznym wstydem i upadkiem państwowości polskie. Właśnie w takich momentach powinniśmy tego rodzaju incydenty szczególnie pacyfikować, ponieważ one uderzają w dobre imię Polski".
"Haniebne i skandaliczne" były wydarzenia w Kaliszu dla Mariusza Kamińskiego. Wyraził nadzieję, że "ci, którzy zorganizowali to zawstydzające i skandaliczne wydarzenie poniosą prawne konsekwencje". Jednemu i drugiemu nie przeszkadzało, że w tym samym czasie do więzienia "za poglądy" wsadzał także Łukaszenko.
Od incydentu w Kaliszu odciął się prezes Ruchu Narodowego. Przypadek wariata, który wrzeszczał wczoraj w Kaliszu to nie jest sprawa polityczna tylko psychiatryczna - napisał na Twitterze. Szef Straży Niepodległości nazwał incydent "antysemicką prowokacją".
Kilka dni wcześniej, za pomocą zeznań i donosów byłych współpracowników Olszańskiego, redaktorzy telewizji Media Narodowe zmontowali serię programów na temat "skandalicznej działalności prokremlowskiego aktora" i szkodliwości jego "patostreamów". Jeden z nich mówił: "to, co się tam odbywa, to tragikomedia". Drugi, podpierając się kryteriami norymberskimi, mówił o koneksjach Olszańskiego z rabinem Awramem Olszańskim z Bracławic i o stronie Jewish Gen wskazującej, że osób o nazwisku Olszański jest ponad tysiąc. Trzeci obwiniał Olszańskiego za używanie słowa "kamraci", należącego jakoby do repertuaru Sowietów. Czwarty utrzymywał, że nic mu nie zagraża, bo w swej książce atakuje Żydów w sposób udokumentowany (a ponieważ palnął największe głupstwo, przytoczmy jego nazwisko - Jarosław Patlewicz). Jeszcze inny lansował tezę, że to "ustawka" władz, a nawet Żydów, i że włos Olszańskiemu z głowy mu nigdy nie spadnie. Zaskakiwało szczególne wzmożenie środowisk narodowych, czyli tych, na których antypolska szczujnia najczęściej się wyżywa.
Politycy (?), i to zarówno ci polscy jak i ci z Polski, mają wyrobiony odruch warunkowy, zwany odruchem psa Pawłowa - na dźwięk słowa "antysemityzm" rzucają się do przepraszania, zanim ustalą, o co naprawdę chodzi.
Podczas XI Zjazdu Gnieźnieńskiego, Andrzej Duda połowę swego wystąpienia, mającego w założeniu odnosić się do Gniezna, źródła z którego wypływa historia Polski, poświęcił... "antysemityzmowi i barbarzyństwu pleniącym się w Polsce". - Z ogromnym bólem przyjąłem akt barbarzyństwa, do którego doszło w Gdańsku, kiedy ktoś rzucił kamieniem w okno synagogi. Tak ogromnie boleję, że stało się to u nas, w kraju, w którym przez stulecia była tolerancja religijna. Z pewnością nazwą to aktem antysemityzmu, ale dla mnie to barbarzyństwo, który musimy potępić - powiedział łamiącym się głosem.
Politycy i media o incydencie mówili jak o pogromie Żydów, dopóki nie okazało się, że u sprawcy zdiagnozowano chorobę psychiczną, i że kilka miesięcy wcześniej podobnego czynu dopuścił się względem kościoła. Było to tym bardziej absurdalne, gdy porówna się wybitą szybę do namazania na ogrodzeniu ambasady RP w Tel Awiwie swastyki i napisów "mordercy spieprzajcie", "polskie gówno". Polskiej policji złapanie winnego zajęło jeden dzień. Izraelska milicja nawet nie udawała, że kogoś szuka. No i głosu nie zabrał prezydent Izraela.
W styczniu 2018 r., w ciągu kilku dni, w polskich mediach widzieliśmy więcej swastyk, niż w Niemczech od zakończenia wojny. Nawet w telewizji niemieckiej odbyła się debata o "narastającej w Polsce fali nazizmu". "Warszawa europejską stolicą rasizmu", "Neonaziści świętują Hitlera", "Polska coraz bardziej brunatna" - wyżywali się na Polakach dziennikarze zza Odry. Gdy kilka tygodni wcześniej Merkel przyznała: "wstyd, że żadna żydowska instytucja w Niemczech nie może istnieć bez policyjnej ochrony", Bundestag się tym nie zajmował. W Sejmie natomiast, z inicjatywy PiS, po emisji reportażu TVN o polskich neonazistach wnoszących toast za Hitlera, odbyła się debata o neonazizmie w Polsce. Koordynacją całej akcji zajął się minister koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński. Zapowiedział "szybkie i stanowcze zlikwidowanie faszyzmu w Polsce".
Gdy lektor "Faktów" ogłosiła, że w Polsce odradza się faszyzm, jak nakręcane małpki z pudełka wyskoczyli prezydent, premier, marszałek Sejmu i kilku ministrów, prześcigając się w buńczucznych zapowiedziach, jak to polskich neonazistów będą dusić własnymi rękami. Marginalny incydent stał się sprawą wagi państwowej, wydarzeniem politycznym roku, którym żyła cała Polska, ku rozbawieniu pomysłodawców kombinacji. Biorąc udział w przedstawieniu, odgrywając rozpisane z góry role, dając amunicję zagranicy do atakowania Polski, politycy okazali się idiotami. Zatańczyli tak, jak im zagrała antypolska orkiestra. Przynętę złapali wszyscy, jeden za drugim. Nawet Michnik przecierał oczy ze zdumienia, jak łatwo dali się podpuścić. A zastosował najprostszy chwyt.
[Jakimi "idiotami"? Oni doskonale wiedzą, czego się od nich wymaga i starannie to realizują - admin]
I jeszcze jedno - nawet w sennych koszmarach nie przypuszczaliśmy, że dożyjemy czasów, kiedy najważniejsze osoby w państwie, na jednym wydechu wymówią słowa "naziści" i "polscy". Nawiasem mówiąc, antykomunistycznemu ministrowi przypomnieć trzeba, że w latach 1956-1989 (a więc w latach, do których Olszański nawiązuje) w żadnej szkole nie słyszało się i w żadnej gazecie nie czytało o czymś takimi jak "polscy naziści". Niewspółmiernie groźniejsza jest ideologia żydokomuny (o której mówił Olszański). Bo to żydowscy komuniści i ich potomkowie oskarżają o nazizm naród, który poniósł największe ofiary z rąk okupanta.
Mariuszowi Kamińskiemu przypomnijmy: w styczniu 2018 r. odgrażał się "delegalizowaniem nazistowskich organizacji", i co znamienne listy kandydatów do delegalizacji nie ograniczył do nazistów z krzaków pod Wodzisławiem Śląskim, ale sięgnął do "tych nazioli z Marszu Niepodległości". Przypomnijmy też jego napaść na organizatorów Marszu Niepodległości w 2013 roku, wykonaną w iście kominternowskim stylu. Bo w tradycji i nawykach komunistów przybyłych w taborach armii sowieckiej było donoszenie w ambasadzie ZSRR na polskich "nacjonalistów" i oskarżanie oponentów politycznych o faszyzm. Rozczulając się nad spaloną budką i solidaryzując z ambasadorem Rosji, marsz określił, jako "manifestację elementów skrajnych i faszystowskich". Kamiński nie pamiętał przy tym, jak "Wyborcza" oskarżyła Ligę Republikańską o podpalenie synagogi w Warszawie. Nie pamiętał też, że Kiszczak mówił o antykomunistycznych happeningach Ligi, że miały znamiona faszystowskich wybryków.
I jeszcze jedno - w podsłuchanej knajpianej rozmowie innego łowcy nazistów i, co ważne, serdecznego kolegi Kamińskiego, ówczesnego szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza pojawia się na temat spalonej budki dziwne zdanie: Czy jest to moment na uruchomienie tego rodzaju rozwiązania, czy nie. Bo ja mam poczucie, że jest to wariant OK, World Trade scenario. Czyli montował coś na kształt podpalenia Reichstagu, jako pretekst do spacyfikowania "ekstremistycznej i antysemickiej" opozycji.
Gdy sobie to wszystko przypomnimy, nasuwa się pytanie, co tak naprawdę Kamiński "koordynuje" i z czyjej poręki?
Kilka pytań, retorycznych (tj. takich, na które nie dostaje się odpowiedzi):
- Czy to przypadek, że w Polsce tropią tylko takich, jak Olszański i że "mędrców Syjonu" w Olszańskim interesuje głównie stosunek do jakiegoś XIV-wiecznego tekstu?
- Co robić, żeby rząd był oceniany, a minister bezpieki zadaniowany przez Polaków, a nie przez izraelskiego ministra?
- Czy nie mszczą się zaniechania z bardzo Polsce potrzebną dekomunizacją? Ale nie podpowiadaną przez Komintern, nie z pytaniem, gdzie kto był (bo z każdej pozycji można było walczyć o Polskę) tylko, co robił. Dekomunizacją obejmującą tych, którzy mieli ojca w KPP i dziadka w Wehrmachcie, którzy sądzili w sądach kapturowych, którzy strzelali w potylicę, którzy wynaradawiali i niszczyli polski etos.
- Czy pogromcy happeningu w Kaliszu nie są obrabiani przy pomocy modus operandi, w którym chodzi o nieustanne mielenie tematu antysemityzmu i sprawdzanie, jak daleko można się posunąć w terroryzowaniu i dyscyplinowaniu Polaków?
- Czy przymilanie się Żydom coś daje? Przecież oni nie potrzebują filosemitów (bo tych, i to wyjątkowo namolnych, mają w nadmiarze), ale potrzebuje antysemitów i... 65 miliardów dolarów, które ci antysemici im wypłacą. Przykład "na czasie" - zawiadomienie do prokuratury w sprawie możliwości popełnienia przestępstwa złożył prezydent Kalisza, a zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa niedopełnienia obowiązków przez prezydenta Kalisza złożył Związek Gmin Wyznaniowych Żydowskich.
- Dlaczego w procederze udział wzięli ludzie oskarżani o antysemityzm? Przecież, prędzej czy później, też się za nich wezmą, i też pokażą w telewizjach prowadzonych na posterunek prokuratury w więziennych klapkach, na oczach żydowskiej (i polskiej) gawiedzi. Czy nie wykonali posługi szabesgoja (tj. ubogiego chrześcijanina służącego za niewielkie wynagrodzenie do wykonywania czynności, które są zakazane Żydom podczas szabatu)?
- Gdy na kaliskim rynku palono kartkę, Olszański mówił ze sceny: "My to unieważniamy, likwidujemy prawa żydowskie na tej ziemi! Nie będzie już nigdy Polak Żydowi niewolnikiem!", tłum skandował: "Tu jest Polska, a nie Polin" i śpiewał Rotę. Za co zatem winić Olszańskiego? Za spalenie symbolu Polin? Za sprzeciwianie się, aby był konstytucją Polski? I drugie pytanie: Czy takiego hasła nie powinno było być na Marszu Niepodległości?
- Czy nie widzą, że Olszański, mówiąc o Rosji, atakuje sowiecką żydokomunę i jej przedłużenie na gruncie polskim, czyli ujawnia rodowody tych, którzy Polską faktycznie rządzą? Nawiasem mówiąc nigdy nie słyszeliśmy słowa "żydokomuna" w ustach tych, którzy razem z żydokomuną atakowali i poniewierali Olszańskiego. A swoją drogą trzeba być nie lada mistrzem, aby perorując nieprzerwanie o polskim interesie narodowym nie wymówić ani razu słowa "żyd".
- Dlaczego milczeli, gdy rząd przyjął "definicję antysemityzmu", która w sposób oczywisty ma na celu dorżnięcie watahy i zaciśnięcie pętli nie tylko na szyi Olszańskiego, ale wszystkich, którym nie podobają się przywileje dla jednej mniejszości? Dlaczego milczeli na temat represji prokuratorskich wobec ludzi myślących po polsku? Dlaczego nie protestowali, gdy zasoby archiwalne IPN były wykorzystywane głównie przeciw ludziom o poglądach narodowo-katolickich, gdy służyły akcjom antypolskim i gdy IPN, powołany po to, aby badać zbrodnie na narodzie polskim, zajmuje się w pierwszym rzędzie "zbrodnią Polaków na narodzie żydowskim", oraz teczkami antysemitów prześladujących żydowskich generałów w marcu '68?
I na koniec kilka uwag:
1. Sprawa jest tak groteskowa, że nie trudno odgadnąć, co się za nią kryje, że ciągle obowiązuje rozkaz - "wytropić w Polsce nazistów!". Bo nie wyszedł zamysł z rozwiązaniem Marszu Niepodległości. Bo to dalszy ciąg operacji propagandowej, której częścią stał się reportaż o polskich nazistach świętujących urodziny Hitlera. Bo wyczerpało się medialne paliwo z wybiciem szyby w synagodze. Bo chodzi o pokaz siły, że suwerenem nie są Polacy. I to się udało.
2. W debatach "Czy Polsce zagraża faszyzm" jest i druga strona medalu - przepraszają za wszystko, za rasistów, za antysemitów, za neonazistów. Przy czym każdą z tych przypadłości traktują, jako sprawę wagi państwowej. A ci, którzy sprawy podgrzewają, kalkulują sobie: przepraszajcie, kajajcie się, a my będziemy podrzucać kolejne śmierdzące sprawy, jak nie o rasiście na przystanku we Wrocławiu, to ciemiężycielu sprzątaczki ukraińskiej. A gdyby i oni zawiodą, zawsze "faszystowską" można będzie nazwać procesję Bożego Ciała.
3. W takim "dialogu" obowiązują bezlitosne zasady, które nie przewidują żadnego kompromisu, żadnej linii granicznej, po osiągnięciu której Polacy będą czuli się bezpiecznie. Machinacja operacyjna "Kalisz" i bezradne dreptanie wokół tego tematu były antypolskie, były uderzeniem w polskie interesy i wizerunkowi Polski wyrządziła szkody trudne do oszacowania.
4. Wojciech Olszański zajmował się przywracaniem prawdy o żydokomunie. Rybak został skazany na 10 miesięcy więzienia nie za spalenie kukły pejsatego Sorosa, ale za to, że obnażył w jakim stanie jest polski barak w Auschwitz, że jest symbolem tego, co się stanie z Polską. Wg "Wyborczej", na rynku w Kaliszu oberwało się intelektualistom, Żydom, komunistom, Unii Europejskiej, partiom politycznym, a nawet podały wezwania do unikania szczepień, bo "to eksperyment medyczny". Los Olszańskiego jest zatem ostrzeżeniem, czym Polacy mogą się zajmować, a czym nie.
5. W całej machinacji, oprócz sponiewierania Polski, chodzi o wymuszenie na PiS pokornego przyjmowania największych bzdur wygadywanych przez Żydów (tych z Warszawy, tych z Tel Awiwu i tych z N. Jorku) i wykonywania wydawanych przez nich poleceń. Bo jeśli nie, to Mosad postara się, żeby nie wygrali kolejnych wyborów.
[A to na PIS trzeba coś WYMUSZAĆ? ? admin]
6. Jakaż była wina Olszańskiego? Jakąż popełnił zbrodnię? Przecież nie darł publicznie Biblii. Nie profanował krzyża w teatrze. Nie podpalił kościoła. Nie miał ojca oficera UB, który torturował Polaków. Nie jest synem NKWD-zisty, który mordował żołnierzy niezłomnych. Nie ukradł miliardów. Nie zadłużył Polski i przyszłych pokoleń Polaków na biliony złotych. Nie brał milionowych grantów na badanie polskiego antysemityzmu. Nie nakręcił za polskie pieniądze antypolskiego filmu.
7. Tempo robi wrażenie. Sądownicza machina działa sprawnie. Trzy miesiące za spalenie kartki ze średniowiecznym prawem, a uniewinnienie za spalenie Pisma Świętego. Czy profanowanie katolickich świątyń i nazywanie "mordercami" żołnierzy strzegących granic nie jest większym przestępstwem? Gdzie areszt dla żydowskich złoczyńców szkalujących Polskę? Gdzie cela dla wściekłej żydowskiej baby napadającej na polskich policjantów? Gdzie lochy dla łachudrów zdradzających Polskę jawnie i bez wstydu?
8. Kwestia odszkodowań dla Żydów pozostaje otwarta. Kombinacja operacyjna "Kalisz" będzie spełniać rolę taką samą, jak książka Grossa i alert "Wyborczej" o "60 tysiącach nazistów maszerujących w Warszawie zaledwie 300 kilometrów od Auschwitz".
9. Sprofanowano kartkę z tekstem Statutu Kaliskiego, a co w nim takiego świętego? Pierwsze zdania to: Kiedy jest sprawa przeciwko żydowi, nie może przeciw niemu świadczyć chrześcijanin sam, lecz razem z innym żydem. Kiedy chrześcijanin pozywa na żyda o zastaw, żyd zaś utrzymuje, że żadnego nie wziął, wtedy żyd przysięgą się uwolni. Jest w nim o lichwie, o odsetkach od odsetek, o prawie zatrzymywania przedmiotów zastawu, jeżeli pozostają u żyda dłużej niż rok. Jest zakaz oskarżeń o mord rytualny. Jest, jak Żydzi przy pomocy władzy państwowej mogą przejąć zastawioną nieruchomość w przypadku śmierci dłużnika i pozostawienia w majątku nieletnich dzieci.
10. Nawet nie ukrywają, że Statut obowiązuje nadal, że chodzi o obowiązującą ustawę, że mają go na myśli, gdy wykrzykują na wiecach "Konstytucja". Wszystkich pobił polityk PO Dariusz Grodziński: "U nas w domu #StatutKaliski zajmuje poczesne miejsce. To nasze dziedzictwo, tożsamość, duma. Zdobi nasze ściany. Paląc go, wypala się nasze jestestwo".
I wreszcie - Czy w machinacji operacyjnej "Kalisz" nie chodzi o wkupywanie się w łaski establishmentu i wpuszczenie na salony III RP? A może rację mają ci, którzy podejrzewają, że prezes PiS sypnął groszem na Marsz Niepodległości, żeby jego organizatorzy milczeli na temat finansowania marszu Żydów ku pełnej władzy w Polsce? Przy czym chodzi o finansowanie w proporcji jeden do miliona.
Michnik triumfuje. Zza winkla rechocze Gross. Ale to tylko początek. Oni się dopiero rozkręcają. Wczoraj rozwalili Greniucha, dziś Olszańskiego, jutro zrobią to samo ze Strażą Marszu Niepodległości. I wreszcie - gdy na kaliskim Rynku palono tekst Statutu Kaliskiego, gdy Olszański przekonywał, że nadano Żydom specjalne prawa, które obowiązują do dziś, tłum skandował "hańba". I czy to ostatnie słowo nie odnosi się także do tych, którzy Olszańskiego aresztowali, i do tych, którzy temu przyklaskiwali?
Krzysztof Baliński |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 01.12.21 |
Pobrań: 60 |
Pobierz () |
|
|
|
|
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|