|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
11
|
Download: Gazetka "Wolne Słowo" |
|
|
03.04.2024 Widowiska folklorystyczne |
No proszę! - Jeszcze nie minął tydzień od zamachu w Krasnogorsku, a tu już zaczął się festiwal kremlowskich kłamstw, które mają podważyć jedynie słuszną ukraińską prawdę. Jak pamiętamy, niektórzy uczestniczy zamachu zostali schwytani, podobno w trakcie ucieczki "w stronę Ukrainy". Za taki kierunek ucieczki wybrali, to rzecz oczywista. Na Ukrainę było najbliżej, chociaż jeszcze bliżej było na Białoruś, no ale na Białorusi nie było bezpiecznie, podczas gdy na Ukrainie... - no właśnie.
Czy na Ukrainie było bezpiecznie? Tego na pewno nie wiemy, ale schwytani uczestnicy zamachu prawdopodobnie tak właśnie myśleli, bo w przeciwnym razie mogliby uciekać w kierunku, dajmy na to, Archangielska. No, a co myślano na ten temat na Ukrainie? Tego też nie wiemy, bo pan prezydent Zełeński nam się nie zwierza, ale to i owo można wydedukować z jego zachowania po zamachu. O ile w innych przypadkach jest opanowany, o tyle w tym przypadku był jakiś nadzwyczajnie pobudzony, zdenerwowany - co wyrażało się w postaci wymyślania złemu ruskiemu czekiście Putinowi.
Czyżby z tym zamachem coś poszło nie tak? Czyżby według pierwotnych założeń wszyscy uczestnicy zamachu mieli co do jednego zginąć? Tego wykluczyć nie można, zwłaszcza w sytuacji, gdy pojawiły się podejrzenia, jakoby zamachu dokonał Putin. W takiej sytuacji wszystko by się zgadzało, bo patron wszystkich konfidentów i prowokatorów, żydowski rewolucjonista, inżynier Jewno Azef, będąc jednocześnie agentem carskiej Ochrany, wprawdzie organizował zamachy na rozmaitych dygnitarzy, ale potem wydawał żandarmerii tych wykonawców, którzy nie zginęli.
Ale o Azefie mogli słyszeć również Ukraińcy, na przykład szef tamtejszego wywiadu, więc zbyt daleko idących wniosków z tego wysuwać nie można.
Toteż nie na tym budowany jest festiwal kremlowskich kłamstw, który ma obnażyć i przygwoździć ukraińską prawdę. Chodzi o to, że schwytanych uczestników zamachu rosyjscy specjaliści natychmiast podłączyli do prądu, a wiadomo, że człowiek podłączony do prądu przyzna się do wszystkiego. Muszę powiedzieć, że rosyjskie procedury podłączania do prądu muszą różnić się od amerykańskich, czy izraelskich. Amerykanie i Żydowie wprawdzie też podłączają delikwentów do prądu, ale nie pokazują tego w telewizji, podczas gdy Rosjanie - pokazali.
Oczywiście delikwenci do wszystkiego się przyznali, to znaczy - za pierwszym razem do wszystkiego jeszcze nie zdążyli, bo konfesaty zostały zaplanowane dwuetapowo. Dopiero w drugim etapie od delikwentów oczekiwano, że powiedzą, kto im zamach zlecił. I co Państwo powiecie? Okazało się że zamach został dokonany za wiedzą i zgodą USA i Wielkiej Brytanii, przy udziale Ukrainy, która miała się z zamachowcami rozliczyć. Tak właśnie powiedział już po wszystkich konfesatach wysoki dygnitarz FSB.
W ten sposób kremlowskie kłamstwa nawet trzymałyby się kupy, bo ta ostatnia okoliczność wyjaśniałaby przyczynę, dla której zamachowcy uciekali w stronę Ukrainy. Ale to tylko teoria, bo wiadomo, że kremlowskie kłamstwa mogą sobie trzymać się kupy, ale i tak nikt w nie nie uwierzy, zwłaszcza gdy jest taki rozkaz. A rozkaz chyba padł, bo żadne z niezależnych mediów głównego nurtu już nie komentuje tej sprawy.
To znaczy - rozkazu mogło nawet nie być, bo funkcjonariusze Propaganda Abteilung z niezależnych mediów głównego nurtu takie rzeczy wiedzą sami, w ramach świadomej dyscypliny. Bo tylko świadomą dyscypliną możemy tłumaczyć zdumiewającą zgodność przekazu medialnego w sprawie przeszukań w domu Zbigniewa Ziobry i innych działaczy Polski Suwerennej.
Wprawdzie Reichsfuhrerin Urszula von der Leyen nie wymieniła Polski Suwerennej wśród ugrupowań zagrażających niemieckiemu dziełu odbudowy w Europie, tylko Konfederację, ale może nie wymieniła jej przez roztargnienie.
Jednak pan minister Adam Bodnar musiał opierać się na bardziej miarodajnych i konkretnych wskazówkach, niż publiczne wystąpienia Reichsfuhrerin Urszuli von der Leyen, bo fanatycznie wymierzył precyzyjne uderzenie właśnie w złowrogą Suwerenną Polskę, która w dodatku ośmieliła się sprzeciwiać, a nawet krytykować pana Mateusza Morawieckiego.
Z drugiej strony wiele wskazuje na to, że Reichsfuhrerin również i jego, a nie tylko Donalda Tuska uważa za swoją duszeńkę, tylko na razie stara się unikać niepotrzebnej ostentacji, dzięki czemu również Naczelnikowi Państwa łatwiej jest utrzymywać swoich wyznawców w nieświadomości co do prawdziwego stanu rzeczy.
A prawdziwy stan rzeczy jest taki, że skoro już przystąpiliśmy do zastępowania III RP przez Generalne Gubernatorstwo, to Reichsfuhrerin uruchomiła wszystkie Moce - a więc nie tylko Donalda Tuska, który za pośrednictwem pana ministra Adama Bodnara robi swoje na swoim odcinku, podczas gdy pan Mateusz Morawiecki na swoim odcinku frontu też robi swoje. Ponieważ pan Morawiecki formalnie nie dysponuje bezpieczniakami, to ten odcinek zagospodarowuje Donald Tusk, podczas gdy pan Morawiecki ogranicza się do polemiki i wymyślania.
To jest proste, jak budowa cepa i nie zasługiwałoby w ogóle na uwagę, gdyby nie charakterystyczny rys najnowszej fazy przywracania praworządności w naszym bantustanie. Jak wiadomo, momentem przełomowym, świadczącym o odstąpieniu od konstytuującej III Rzeczpospolitą zasady: my nie ruszamy waszych - wy nie ruszacie naszych - była sprawa panów Kamińskiego i Wąsika. Stanowiła ona nieomylny znak, że etap III RP przechodzi do historii. Ale to był dopiero początek, a właściwie - jak powiedziałby Winston Churchill - "początek początku".
Teraz, w związku z włamaniem, jakie na polecenie, a w każdym razie za wiedzą i zgodą pana ministra Adama Bodnara, przeprowadzili funkcjonariusze ges... to jest pardon - oczywiście nie żadnego "gestapo", bo chociaż - jak pisał Gałczyński - "każdy kraj ma gestapo" - bo u nas gestapo ma inną nazwę: Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Ale nie o to chodzi, że się włamali, chociaż to też jest charakterystyczne dla nowego etapu. Istotna jest, podana przez funkcjonariuszy Propaganda Abteilung informacja, że nie tylko Zbigniew Ziobro będzie miał kłopoty, ale również jego żona, pani Patrycja Kotecka.
To coś nowego, bo w Generalnym Gubernatorstwie wprawdzie stosowana była zasada odpowiedzialności zbiorowej, ale nie w tym zakresie, jak w Sowietach za Stalina. Tam żony wrzucane były do dołów z wapnem razem z mężami, podczas gdy w GG zdarzało się mnóstwo wyjątków - tak dużo, że można by nawet mówić o zasadzie. Najwyraźniej jednak nowa Generalna Gubernia będzie swego rodzaju hybrydą - mieszanką niemieckiej Generalnej Guberni z elementami folkloru sowieckiego, a nawet - banderowskiego.
Stanisław Michalkiewicz |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 03.04.24 |
Pobrań: 13 |
Pobierz () |
04.04.2024 Przypadek Macieja Rybusa |
Temat Macieja Rybusa za sprawą durni pokroju panów Stanowski i Pol znów powraca. Przypomnieli sobie o piłkarzu po wywiadzie jaki ukazał się na stronie TVP Sport.
Zarówno dwaj wymienieni wyżej panowie, jak i przeprowadzający wywiad z Maciejem Rybusem dziennikarz, do dzisiaj nie mogą przeboleć decyzji piłkarza o pozostaniu w Rosji. Decyzji rozsądnej i dojrzałej. Wszakże rodzina jest najważniejsza.
Chciałbym tutaj przypomnieć artykuł mojego autorstwa, który ukazał się na łamach Myśli Polskiej w 2022 r. zaraz po wybuchu "afery Rybusa". Od tego czasu, dużo się zmieniło w życiu Macieja Rybusa. Polak gra już w innej drużynie, a status zagranicznych piłkarzy grających wtedy w Rosji, nie jest mi na tą chwilę znany.
Powracam do swojego artykułu, bo w jednej kwestii nadal nic się nie zmieniło. Nadal podjudzani i szczuci przez media oraz wrogie siły Polacy, potrafią być sukinsynami. Przepraszam, ale szlag mnie trafia, gdy czytam te wypociny dziennikarskich (tfffu) autorytetów.
Zachęcam do lektury i zachęcam też do zapoznania się ze "świeżym" wywiadem z Maciejem Rybusem.
"Nasz nowy, narodowy sport"
Wojna na Ukrainie stała się w Polsce pretekstem do obrzucania ludzi "błotem". Można rzec, że jest to nowy, narodowy sport. Czytając różne informacje, artykuły czy komentarze, dochodzę do smutnego wniosku, że uwielbiamy babrać się błocie i grzęznąć w nim po samą szyję. Polacy rzucają "błotem" na prawo i lewo. Bez opamiętania czy jakiekolwiek refleksji.
Z bezwzględnością obrzuca się każdego, kto myśli inaczej, postępuje inaczej i kto nie płynie nurtem z większością. Ofiarę takiego "obrzucania błotem", piętnuje się, dyskryminuje, wyklucza społecznie i upokarza do granic możliwości. Stało się to normą. Wydarzenia ostatnich tygodni związane z piłkarzem reprezentacji Polski - Maciejem Rybusem, są tego dobitnym dowodem.
Maciej Rybus podpisał kontrakt z nowym pracodawcą. Od 1 lipca 2022 r. będzie grał w zespole Spartak Moskwa. Poinformowały o tym polskie media początkiem czerwca, uruchamiając ogromną falę hejtu i festiwal nienawiści wszelkiej maści moralistów.
Czy słusznie? Od 2012 r. Rybus jest graczem zespołów występujących w rosyjskiej lidze z krótkim - zupełnie nie udanym - rocznym epizodem we Francji. Po wyjeździe z Polski występował w Tereku Groznym i w Lokomotiwie Moskwa, skąd, po wypełnieniu kontraktu przeszedł na zasadzie wolnego transferu, do jednego z najbardziej utytułowanych rosyjskich klubów piłkarskich - Spartaka Moskwa. Piłkarz po parafowaniu umowy, nie krył radości.
W informacji opublikowanej na oficjalnej stronie klubu można przeczytać: "Bardzo się cieszę, że podpisałem kontrakt z tak dużym klubem, o wspaniałej historii. Mam pozytywne wrażenia (...) Wszyscy gracze, którzy grają w rosyjskiej Premjer-Lidze, chcieliby trafić do Spartaka. Dlatego jestem bardzo szczęśliwy, moja rodzina też. Jestem w Rosji, więc od razu rozważyłem tę opcję, nawet nie pomyślałem o odmowie". "Moja żona też chciała zostać w Rosji, tu jest wygodnie, nasze dzieci chodzą do przedszkola". W pełni zrozumiała i odpowiedzialna decyzja sportowca, męża i ojca dwójki małych dzieci.
Niestety, wybór polskiego piłkarza nie spotkał się w Polsce ze zrozumieniem. Dziennikarze sportowi, byli piłkarze, kibice i oczywiście politycy, nie hamowali się w swoich zapędach. Wrogo nastawieni zaatakowali piłkarza, jego rodzinę i samego menedżera, w osobie byłego piłkarza Mariusza Piekarskiego w sposób dotychczas niespotykany.
Trudno doprawdy zrozumieć całe zamieszanie wywołane prywatną decyzją człowieka, który swoją grą, kilka lat wcześniej, cieszył niejednego polskiego kibica. W drużynie Adama Nawałki, która wywalczyła awans do finałów Mistrzostw Europy w 2016 r., był jedną ze znaczących postaci. Nagle z wielkim hukiem upadły na ziemię wszelkie zachwyty, pochwały i wyrazy wdzięczności za zaangażowanie na boisku oraz grę z orzełkiem na piersi. To wszystko pękło w jednej chwili, jak bańka mydlana i rozpoczęły się mistrzostwa w "obrzucaniu błotem" Rybusa.
Widząc, z jakim zapałem i zaangażowaniem Polacy uprawiają nowy sport, zadałem sobie pytanie - cóż takiego zrobił Maciej Rybus i dlaczego stał się obiektem ataków? Odpowiedź jest prosta - ośmielił się grać w lidze rosyjskiej. Ośmielił się iść za głosem rozsądku i w zgodzie z własnym sumieniem podjął najlepszą decyzję, o kontynuowaniu kariery piłkarskiej w znienawidzonej Rosji. Postanowił tam zostać, kierując się troską o los najbliższych mu osób.
Nie ma się co temu dziwić. Wszakże żona - Lana Baimatova jest Rosjanką, a dzieci uczone są języka rosyjskiego. Cała szczęśliwa rodzina, mieszka w Moskwie już od 5-ciu lat i byłoby czymś niezrozumiałym, gdyby opuściła stolicę Rosji w obecnych warunkach.
Okazało się jednak, że trudno jest to zaakceptować Polakom. Tak po ludzku. Trudno jest niektórym pismakom i samym "wiernym" kibicom to zrozumieć i zamiast tego w swojej niepohamowanej złości wolą "rzucać błotem".
Przytoczę niektóre, te łagodniejsze wypowiedzi: "Miał wybór i wybrał hańbę", "Niech dalej zarabia w rublach, skoro mu dobrze w Rosji", "Co z niego za Polak!", "Zdrajca!", "Nie jest godny gry w reprezentacji", "Poszedł za kasą"
Stając w obronie piłkarza i popierając jego decyzję, nie pozostaje mi nic innego, jak przytoczyć kilka faktów. Zarzut w kwestii zarobków jest nietrafiony. Jak informuje rosyjski dziennikarz Iwan Karpow, 32-letni Polak w nowym klubie otrzyma gażę dwukrotnie niższą od tej, na którą mógł liczyć w poprzednim klubie. Zdaniem dziennikarza, Rybus będzie zarabiał 500 tysięcy euro za jeden sezon gry. W Lokomotiwie zarabiał około jednego miliona euro.
Jeśli nie "lepsza kasa" to może oskarżenia o "zdradę"? I w tym przypadku, okazuje się, że są one "kłaków warte". W lidze rosyjskiej prócz Macieja Rybusa kontrakty mają podpisane także dwaj inni polscy piłkarze - Sebastian Szymański, który jest graczem Dynama Moskwa i Grzegorz Krychowiak z FK Krasnodar. Oni - póki co - nie stali się ofiarą nowej dyscypliny. Nikt o nich nie mówi, że są zdrajcami. Chociaż powoli słyszalne jest małe zniecierpliwienie, tych, co chętnie "rzuciliby błotem". Pojawiają się pytania: "dlaczego oni są jeszcze w Rosji?"
Jak jestem już przy innych rosyjskich klubach. Postanowiłem przeanalizować składy drużyn Premjer Ligi pod kątem występów obcokrajowców, by zadać kłam oskarżeniom o zdradę. Było to trudne zadanie, gdyż sezon ligowy zakończył się końcem maja br. i znaczna część piłkarzy wyjechała już z Rosji, zawieszając kontrakty lub je rozwiązując. Analizę oparłem na danych, zawartych na oficjalnej stronie internetowej ligi.
Tak więc, oprócz wspomnianych Polaków, w lidze rosyjskiej występuje - a raczej posiada obowiązujące kontrakty ? 50-ciu sportowców z innym paszportem niż rosyjski. Przy ich nazwiskach nie ma żadnej informacji, czy dany piłkarz zerwał umowę, bądź czy klub/pracodawca wystawił go na listę transferową. I tak ilościowo największą siłę stanowią Brazylijczycy, w większości grający w drużynie mistrza kraju - Zenit Sankt Petersburg. Dalej mamy: Kolumbijczyków, Urugwajczyków, Paragwajczyków i Argentyńczyków. Reprezentantów "Czarnego lądu": Iworyjczyków, Angolczyków, Zairczyków, Kameruńczyk, Gambijczyk oraz gracz Ghany. To duże grono uzupełniają Europejczycy: Chorwaci, Serbowie, Rumunii, Francuzi i Holendrzy. Reprezentant Słowenii, Belgii, Włoch, Bośni, Albanii, Bułgarii, Czech i Luksemburga. A także piłkarze z Japonii, Jamajki, Turcji, Iranu i Uzbekistanu.
Na szczególną uwagę zasługuje fakt zakontraktowanych dwóch piłkarzy z Ukrainy. Powtórzę. Jeśli wierzyć informacjom zawartym na stronie internetowej ligi, kontrakty wymienionych z narodowości zawodników, nie zostały do tej pory zerwane, co prawnie oznacza, że pozostają aktualnie, zawodnikami rosyjskich drużyn. W takim razie, kto tu jest zdrajcą i z jakiego powodu oskarża się o nią tylko Rybusa?
Dlaczego w większości wymienionych wyżej krajach, chociażby w krajach zachodniej Europy, nie rozpętała się burza, związana z grą piłkarzy w rosyjskich klubach? A w szczególności co z Ukraińcami, którzy zostali w Rosji? Dlaczego nie zerwali do tej pory kontraktów? Pytania te pozostają bez odpowiedzi.
Uczciwość nakazuje, by wspomnieć o ważnej kwestii. Należy pamiętać, że nie wiadomo ostatecznie, jaki "status zawodnika" będą mieli piłkarze z zagranicy, przed rozpoczęciem nowego sezonu, który startuje 17 lipca? Ilu z nich zdecyduje się na kontynuowanie kariery w rosyjskich drużynach? To jest jedna, wielka zagadka. Niemniej jednak jakaś część z nich z pewnością pozostanie w swoich obecnych klubach, z uwagi na obowiązujące ich kontrakty, czy chociażby ze względów osobistych. Ci piłkarze też mają rodziny i przyjaciół w Rosji. Nie wydaje mi się, żeby tak liczna kolonia zagranicznych piłkarzy nagle drastycznie się skurczyła, tylko do jednego zawodnika. Co ciekawe, może nawet zdarzyć się tak, że Rybus nie będzie jedynym Polakiem, który zostanie w "ojczyźnie zbrodniarzy". Wszystko jest jeszcze możliwe. Czas pokaże.
Wracam już do zamieszania wywołanego decyzją Rybusa. Na szczęście - co warto zauważyć - nie brali w nim udział obecni reprezentanci naszej narodowej drużyny. Przyjaciele piłkarza z boiska. Powściągliwość w ich wypowiedzi, a w większości przypadków zachowanie milczenia, świadczy o tym, że piłkarze trzymają się razem i wiedzą najlepiej, z jak trudnymi wyborami muszą się mierzyć w swojej karierze i ile ich to zdrowia kosztuje.
Nasz bramkarz - Wojciech Szczęsny, zapytany podczas konferencji prasowej reprezentacji o swoją ukraińską żonę i żonę Rybusa, zbył szybko wścibskiego i nachalnego dziennikarza krótką ripostą. Jedynym, który wypowiedział się na temat, był Piotr Zieliński, i była to prawdziwie dojrzała i mądra wypowiedź: "Wiemy, że Maciek jest Polakiem, ma żonę Rosjankę, ma z nią dzieci. To jak postąpił, to jest jego decyzja. Nie mam żadnego problemu ze zrozumieniem tej decyzji. Nie ma co chłopaka krytykować". Brawo! Takie podejście godne jest pochwały.
Widać, że nasz nowy, narodowy sport ma się całkiem dobrze i prawdopodobnie zostanie z nami na bardzo długo. Temat decyzji Macieja Rybusa nie schodził z pierwszych stron gazet, serwisów internetowych i portali społecznościowych przez dłuższy czas. Zrobili Polacy ze sprawy jedno, ogromne bagno. Nic lepiej nam nie wychodziło. Udowodniliśmy, że jesteśmy mistrzami w tej nowej dyscyplinie.
Tymczasem trener reprezentacji Polski - Czesław Michniewicz, zakomunikował kilka dni temu, że "w związku sytuacją klubową nie powołam Maćka na wrześniowe zgrupowanie reprezentacji oraz nie będę brał pod uwagę przy ustalaniu składu kadry, która pojedzie na mistrzostwa świata w Katarze". Tą wypowiedzią selekcjoner zamknął temat. Piłkarz nie powróci do gry w reprezentacji i nie założy już więcej biało-czerwonego trykotu. Jestem co do tego pewien. Szkoda. Długo był na piedestale, ale spadł z niego brutalnie, bo cześć rodaków uwielbia pławić się we wspólnym łajdactwie.
I jak się ma do całego zdarzenia, sztandarowe, dumnie brzmiące i funkcjonujące od 7 lat hasło Polskiego Związku Piłki Nożnej - "Łączy nas piłka?" Chyba już bardziej polityka niż piłka i bardziej zawody o największą podłość niż sam sport, który ma łączyć ludzi, a nie dzielić.
Dariusz Piechaczek
(Klub Myśli Polskiej - Katowice)
https://myslpolska.info
----------------------------
Swego czasu żyd Wojewódzki zorganizował w swoim programie wsadzanie polskiej flagi w psie odchody. Wojewódzki ma nadal program, reklamował sieć Play - widocznie reklamodawca uznał, że Polakom to nie przeszkadza. Co innego mieć żonę Rosjankę i mieszkać w Rosji. To już śmierć cywilna.
Czasem sobie wmawiam, że tylko 15% to Polacy a reszta to Poliniacy itd, ale przecież to sztuczny podział. Skoro zdecydowana większość taka jest, to i naród taki po prostu jest. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 04.04.24 |
Pobrań: 12 |
Pobierz () |
04.04.2024 Lepszopolacy na traktory! |
To niemal przełom w najnowszej historii gospodarczej III RP! Lepszopolacy zorientowali się, że w Polsce produkowane były traktory!
A teraz przez złych rolników, którzy nie chcą kupować rodzimej produkcji - polski Ursus pada! Lepszopolacy są oburzeni takim brakiem patriotyzmu konsumenckiego! To naprawdę, bardzo wzruszające, tylko odrobinę spóźnione i zupełnie nietrafne.
Dwie dekady za późne żale
Fakty są znane. Zakłady Przemysłu Ciągnikowego URSUS SA upadły w 2003 roku, po kilkunastoletniej walce ze skutkami balcerowiczowskich reform, przez Lepszopolaków cały czas bezwarunkowo popieranych.
POL-MOT Holding SA, który w celach marketingowych wykupił prawo do używania historycznego znaku towarowego dla jednej ze swoich spółek-córek, upadł w 2022 roku po serii nietrafionych decyzji biznesowych, wirtualnych kontraktów, złych kredytów, przejedzeniu państwowych dotacji oraz wyczerpaniu zdolności dalszego mydlenia oczu podejrzanie niedowidzącym mediom.
Tzw. Ursus SA, czyli faktycznie Pol-Mot Warfama SA w upadłości naprawczej był już wówczas od roku, gdy nie udało się sfinalizować sprzedaży do Afryki ciągników montowanych już głównie z chińskich i indyjskich części. Przy oklaskach, a w najlepszym razie obojętności Lepszopolaków na długo wcześniej rozwalono niemal cały polski przemysł maszynowy pracujący na rzecz krajowego rolnictwa, a dobito go odcinając możliwość rozwoju na rynkach wschodnich.
Odlewnia na żyletki
Dzisiejsze krokodyle łzy przypominają również, jak na przełomie wieków celowo doprowadzono do upadku prawdziwy zakład URSUSA w Lublinie - Odlewnię, z której nowoczesne maszyny i całe linie technologiczne wywożono w cenie złomu do Belgii, gdzie pracowały jeszcze długie lata.
W dobiciu fabryki swój udział miała zresztą także ursuska nomenklatura solidarnościowa, która kosztem Lublina chciała przedłużyć agonię stołecznej centrali, na własne posadki oraz fundacyjki, którymi obudowano firmę zgodnie z najlepszymi wzorami kapitalizmu III RP. Tymczasem Lepszopolacy-lubelacy zniknięcie całego wielkiego zakładu zauważyli dopiero pół dekady później, gdy na złom cięto resztki hali produkcyjnej i dwie grupy lokalnych byznesmenów pożarły się o te resztki.
Cargo neoliberalizm
Wszystko to były logiczne następstwa założenia przyjętego wraz z programem Sachsa-Balcerowicza i jego przekazu dla Lepszopolaków, sprowadzającego się do "Polskie fabryki są przestarzałe, polscy robotnicy to nieroby i homosowietikusy, polscy rolnicy to ciemnota, nikt nie rozumie koniecznych reform, trzeba słuchać ekspertów - a w końcu przybędą Zachodni Inwestorzy, otworzą Nowe Fabryki, dla Nowych, światłych Fachowców a rolnicy... Rolnicy nadal będą podejrzaną polską ciemnotą".
Lepszopolacy wierzyli i powtarzali to Credo przez dobrze ponad półtorej dekady. Jeszcze na początku XXI wieku powszechnie oczekiwano kiedy wreszcie przybędą ci Zachodni Inwestorzy z Walizkami Pieniędzy, żeby odtworzyć zlikwidowane miejsca pracy. W ramach kultu cargo pod nich na kartofliskach stawiano tablice specstref ekonomicznych, nawet lotniska regionalne budowano właśnie po to, żeby Zachodni Inwestorzy mieli gdzie się objawić.
Traktorologia ćwierćinteligencji
A potem przyłączono nas do UE, miejsca pracy się znalazły, ale w Irlandii, UK i Niemczech, z polskiego przemysłu zostały montownie oraz mała i średnia wytwórczość, homosowietikusy wyjechały i tylko po staremu Lepszopolacy mogą przywalać się do rolników, o których pracy wiedzą mniej niż o pochodzeniu żywności w swoich dyskontach.
Dlatego właśnie, drodzy przedstawiciele Lepszopolski, ćwierćinteligencka elitko III RP, wyborcy najświatlejszych, wyznawcy telewizyjnej nauki i internetowych euroekspertów - zapamiętajcie raz w końcu na zawsze: to dzięki waszym głosom przez 35 lat zlikwidowano polski przemysł, ograniczono rolnictwo i zdeformowano rynek pracy.
Wypchajcie się więc teraz waszą traktorologią dla lepszoidiotów.
Konrad Rękas
https://myslpolska.info
-------------------------------
Obecnie polskie społeczeństwo znajduje się w "czarnej dziurze", która jako przewidywanie teorii fizycznej nie ma żadnych podstaw merytorycznych, jednak sytuacja w Polsce daje doświadczalny dowód na sensowność takiego pojęcia.
Nie pozostaje nic innego niż zaczynać wszystko od początku. Tylko niestety oprócz tego, że wszystko co istotne zdaniem Hipolita Cegielskiego, czyli ziemia, produkcja i handel znajduje się w rękach Obcych. A co gorsza również szkolnictwo, w zasadzie sparaliżowane "systemem Bolońskim", czyli produkujące nienadających się do wykonywania jakiegokolwiek sensownego zawodu nieudaczników. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 04.04.24 |
Pobrań: 12 |
Pobierz () |
05.04.2024 Żydowski prawnik kpi z Tuska przypominając mu o rachunku do uregulowania |
Arsen Ostrovsky określający się mianem "dumnego syjonisty" znany prawnik z organizacji The International Legal Forum (ILF) globalnej sieci prawników stojących w obronie Izraela i walczących z terroryzmem, antysemityzmem i BDS
napisał na Twitterze
Link
Czym jest ów rachunek ?
Czy poznamy jego wysokość z najnowszej wersji historii Polin, której polskich gojów będzie douczać muzeum Polin za niemieckie pieniądze? Być może dowiemy się wkrótce, bo Donald, w tym przypadku Tusk jest znany z ciętego języka, szczególnie w czasie kampanii wyborczej i na pewno coś napisze w odpowiedzi.
Projekt "Pamięć, Edukacja, Dostępność" zyskał dofinansowanie od rządu Niemiec w formie skromnego jednego miliona euro - nie tylko na nauczanie Polaków historii. "...nie chodzi jednak wyłącznie o lekcję historii - chcemy uczyć empatii..." - czytamy na stronie Polin Link
Celem projektu jest:
- upowszechnianie dziedzictwa polskich Żydów (co to znaczy upowszechnianie dziedzictwa?)
- przeciwdziałanie przejawom antysemityzmu i dyskryminacji
- kształtowanie postaw wzajemnego zrozumienia i szacunku poprzez innowacyjne programy edukacyjne i kulturalne
Zaplanowaliśmy setki warsztatów edukacyjnych dla szkół (w muzeum, online i w szkołach), szkolenia dla nauczycieli i innych grup zawodowych, działania skierowane do społeczności ukraińskiej i innych mniejszości, a także programy dla szerokiej publiczności, takie jak "Muzeum na kółkach", które odwiedzi 10 miejscowości w całej Polsce, czy letnie spotkania z kulturą na łące wokół POLIN.
Niemców trzeba chwalić, dlatego niemiecki dziennik dla Polaków (dziennik.pl) napisał: "Milion euro od rządu Niemiec dla... polskiego muzeum" Link
W uroczystości przekazania niemieckiego grantu uczestniczył przewodniczący Rady Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, Marian Turski (Mosze Turbowicz), który zdobywał doświadczenie podczas realizacji innego projektu znanego jako "Stalinizacja Polski".
Tymczasem nie tylko Donald Tusk wypowiada się w kontekście tragicznej śmierci Polaka, zamordowanego w Gazie. Zrobił to również Jarosław Kaczyński, który bez pardonu wygarnął, że Ambasador Izraela byłby wydalony, gdyby PiS był u władzy... Link
Kto nie wierzy prezesowi? Pytanie oczywiście retoryczne. Gdyby rządził PiS nie byłoby likwidacji przemysłu wydobywczego i energetycznego w Polsce. Nie byłoby wprowadzania czerwonego ładu nazywanego zielonym. Przeprowadzono by ekshumacje w Jedwabnem, nie byłoby wycofania ustawy IPN po naciskach żydowskich, pomnik Bieruta, agenta NKWD i mordercy zniknąłby z Cmentarza Wojskowego na Starych Powązkach. Morawiecki nie zostałby doradcą Tuska, a potem premierem. Gdyby rządził PiS.
Na uwagę zasługuje również lament Roberta Mazurka, który skarży się w koszulce ze specjalnym wizerunkiem, że zły ambasador nakrzyczał, a nawet "nawrzeszczał" na niego po programie. Swoje trzy grosze dorzucił Stanowski ubolewając, że dzięki żydowskiej hucpie Grzegorz Braun stał się mężem stanu i zyskał w oczach opinii publicznej. Nie przeceniajmy Stanowskiego, zamiast "żydowska hucpa" użył bezpiecznego słowa "Ambasador".
Skąd się wzięło aż tylu bohaterów? Prosto z serca chanukowej koalicji.
CzarnaLimuzyna
--------------------------------
Bezczelne te polaczki. Są nam winne 250 mld zł a o jakieś odszkodowanie za jednego goja się upominają.
Link
|
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 05.04.24 |
Pobrań: 12 |
Pobierz () |
05.04.2024 Ucieczka z... albo kto nami rządzi |
Nie czytają dokumentów, nie chcą wiedzieć, co się dzieje w Polsce, w Europie i na świecie, dopóki micha pełna, ciepła woda w kranie, grzejnik grzeje, a na ekranie ulubiona rozrywa.
Potomkowie zwycięzców spod Grunwaldu, Kłuszyna, Chocimia, Wiednia, Racławic, Stoczka, Radzymina, Komarowa, Monte Cassino leżą dziś obżarci na kanapach, wyciągnęli swe członki leniwe, uśpili gnuśne umysły. Nie zachciało im się zadbać nie tylko o wychowanie własnego potomstwa, ale nawet o jego spłodzenie.
Dlatego dzisiejsi sybaryci niedługo już, gdy sił im zbraknie, zdychać z głodu będą w samotności, wyjąc z boleści bezsensu swej egzystencji, patrząc z przerażeniem na swe życie jak na portret Doriana Greya.
Ucieczka z burdelu, albo kto nami rządzi
Docierające do opinii publicznej wieści o tym, co się dzieje i co ma się dziać przyprawiają tych, co już wiedzą o dreszcz niepokoju, przeradzającego się stopniowo w przerażenie. Wiedza ta dociera do ludzi stopniowo i powoli, w takim tempie, w jakim dotyczy ich osobistej sytuacji.
Wiele już pisaliśmy o obojętności większości na przyszłość ich własną i ich dzieci. Większość ludu bowiem nie obchodzi wcale los Ojczyzny, co z państwem, co z narodem, dopóki im samym jest znośnie i nie dostrzegają istotnych braków.
Nie czytają dokumentów, nie chcą wiedzieć, co się dzieje w Polsce, w Europie i na świecie, dopóki micha pełna, ciepła woda w kranie, grzejnik grzeje, a na ekranie ulubiona rozrywa. Potomkowie zwycięzców spod Grunwaldu, Kłuszyna, Chocimia, Wiednia, Racławic, Stoczka, Radzymina, Komarowa, Monte Cassino leżą dziś obżarci na kanapach, wyciągnęli swe członki leniwe, uśpili gnuśne umysły.
Nie zachciało im się zadbać nie tylko o wychowanie własnego potomstwa, ale nawet o jego spłodzenie. Dlatego dzisiejsi sybaryci niedługo już, gdy sił im zbraknie, zdychać z głodu będą w samotności, wyjąc z boleści bezsensu swej egzystencji, patrząc z przerażeniem na swe życie jak na portret Doriana Greya.
Globalno - unijne elity obmyśliły swe plany, które opisały, a teraz realizują. Lud ich nie poznał, bo mu się nie chciało, wolał też brać dotacje i karmić się euro na kredyt. Wszak każdy taki leniwy sybaryta jest zarazem wyborcą, swym głosem decyduje, czy wybrać Jarka, czy Donka. Powinien więc dojść do prawdy, że różnice między dwoma skrajnymi wyborami mają charakter jeno przypadłościowy, nie zmieniając istoty. Żeby jednak umieć to rozróżnić, należy mieć choć podstawową wiedzę z propedeutyki filozofii i logiki, a tego przeciętny wyborca dzisiejszy nie zna ni w ząb, ani też nie uważa, ze powinien wiedzieć coś więcej, niż wie, a wie tyle, co nic, lub gorzej jeszcze - wie źle.
Leniwi sybaryci, uznający się za speców, syci jadła, napoju i głupoty opróżnili więc swe dzbany z mądrości, jaką umieściły w nich poprzednie pokolenia, lubo też nie starali się ich napełnić wcale. Puste czeluście wypełnili globaliści, posługując się lewackimi pompkami, wlewając do dzbanów swoje własne ciecze. Następnie tak przemyślnie zaczęli huśtać sybarytami, że ich dzbany wpadły w skorelowany ruch wirowy, przez co ciecze, wlane uprzednio zmieniły stan skupienia w plazmę, kotłującą się w dzbanach jak w plazmotronach.
Wielu naszych rodaków ma więc wir plazmowy w dzbanie, i jest to na tyle duża grupa, że wywiera znaczący wpływ na wybory polityczne, co prowadzi do takiego skutku, że Polska nie prowadzi swojej własnej polityki. W warunkach ziemskich nie da się bowiem utrzymać równowagi termicznej z otoczeniem, dlatego dzbany wypełnione wirem plazmowym zderzają się wciąż z innymi dzbanami plazmowirowymi, co stwarza chaos społecznych atomów, które wciąż nie mogą się zestalić w jakieś konsekwentne ciało polityczne.
Analogia chemiczno - fizyczna jest tu jak najbardziej na miejscu. Jedną z głównych zasad masońskich jest przejęta z alchemii formuła: solve et coagula, co znaczy: "rozpuszczaj i zestalaj". Najpierw więc należy prawdę rozwodnić, następnie zamieszać i wymieszać, aby ustalić nową substancję, pożądaną przez alchemika. Globaliści umyślili sobie skorzystać z tego receptu, aby zbudować nowy ład światowy wedle innej gnostycko - masońskiej zasady: ordo ab chao - porządek z chaosu.
Najpierw więc tam, gdzie istnieje porządek, wprowadzają chaos, aby z niego wyprowadzić swój własny, upragniony nowy ład. Najlepszym więc sposobem jest ludziom zamieszać w głowach, aby mieli plazmowy wir w dzbanie, bo dzięki temu ani się nie dogadają, ani tez nie zrozumieją, dokąd i do czego są popychani. Wirujące, zderzające się nieustannie dzbany nieuchronnie oscylują w jednym kierunku - tam, gdzie ściąga ich pole grawitacyjne czarnej dziury globalno - unijnej.
Nie dałoby się jednak ludu w ten stan wprowadzić, gdyby globaliści nie mieli narzędzi do tego. Pierwotną ich siłą jest panowanie nad ludzkimi żądzami i pragnieniami, poprzez przejęcie środka, dzięki któremu można je zaspokajać. Środkiem tym jest pieniądz, a rządzi nim od wieków zwarta grupa gnostyków. Mogli oni tak się wybić na pieniądzu, gdyż chrześcijan obowiązywał niegdyś zakaz lichwy, a gnostyków nie, dlatego w miarę jak chrześcijanie odrzucali swoją wiarę, a wraz z nią etykę, cnotę, mądrość i wiedzę, puste miejsce wypełnił wir plazmowy w dzbanie, napędzany dłużnym pieniądzem gnostyków.
Najpierwsze postępy zrobili wśród elit rządzących narodami i wskazujących, co robić należy, a czego nie wypada. Ci zostali wciągnięci w korowód grzechu, zdrady i kłamstwa, w ten sposób kupieni już na zaś. Ci więc, którzy winni narody chronić przed złymi myślami i zgubnymi ideami wpuścili wrogów ukrytych za pięknymi słowami. Jedni udali, że niczego nie wiedzą i niczego nie widzą. Drudzy rzeczywiście nie wiedzieli i nie widzieli, chociaż ich obowiązkiem było wiedzieć i widzieć, ci więc popełnili grzech ignorancji, co nie usprawiedliwia ich wcale. Trzeci wreszcie z rozmysłem wzięli pieniądze i z lubością zgodzili się na to, co wróg ukryty chciał z ludem uczynić.
Tak więc zhańbili się wielce politycy, artyści, uczeni i niektórzy kapłani, zamiast bonum publicum wybrali bowiem pulsowanie swych trzewi, trawiących nadmiar dóbr, którymi gnostycy brzuchy im wypełnili. Z nich największą hańbę ponoszą ci, którzy szczególnie lud winni chronić przed zgorszeniem, a dusze przed drogą do piekła. Ci, co dumnie wciąż twierdzą, że są kapłanami Kościoła, wierzącymi katolikami, sługami Pana.
Rozpleniło się więc plemię wężowe modernistycznych księży, fajnokatolików, dobroludzistów, otwartych na wszystkich, a najbardziej na demony. Modni postępowi księża, a nawet niektórzy biskupi, co prawdziwą naukę katolicką porzucili, gęby swe kłamliwe fałszywie szczerzą, a co drugie zdanie to łeż i kłamstwo. Ci, co tak dziś w Judaszu zakochani, sami judaszowe imię przybrali i już udali się w mrok, do tych samych arcykapłanów, aby za srebrniki zdradzić Pana, a przy tym Ojczyzną swoją i naród. Ci na dwie kategorie się dzielą: na tych, którzy już zapłatę otrzymali i srebrniki swe przeliczyli, oraz na tych, co na zapłatę dopiero liczą, wiernie służąc tym, którzy im ją obiecali.
Gdy Polacy zwiedzeni, oszukani, ogłupieni, opętani próbują coś zmienić, zakładają partyjkę i myślą, że gdy do wyborów staną, zaraz Polskę zmienią. Ci są jeno pożywką gnostyków, zwiększając chaos, z którego wyłonić się ma nowy, masoński porządek. Inni, zawiedzeni tymi, o których myślą, że rządzą, w kolejnych wyborach wybierają ich przeciwników. Oni w równym są błędzie. Ci bowiem, co z ekranów się puszą, nie rządzą państwem, a jedynie sterują plazmowymi wirami w dzbanach.
Jeśli przeanalizuje się kolejne ekipy, formujące rządy w Polsce po 1989 r. ujrzymy ciekawą prawidłowość. Jest to z grubsza stały garnitur nazwisk, aktywnych prze Okrągłym Stole i wokół niego. Wówczas grupa znajomych, zarządzających PRL-em, korzystając z układu gnostyków globalnych, europejskich i sowieckich dogadała się z tzw. "demokratyczną opozycją". Lud myślał, że byli to ludzie z przeciwnych barykad, gdy w rzeczywistości obu grupom było bliżej do siebie, niż każdej z nich do ludu. Obie sitwy spotkały się więc z Magdalence, gdzie omówili interes, kręcący się do dziś.
Nie można odmówić im pewnej finezji - nazwa Okrągłego Stołu nawiązuje zarówno do Króla Artura i jego rycerzy, jak i do jednej z najważniejszych lóż, rządzących światem, anglosaskiej grupy "The Round Table". Per analogiam można więc zaryzykować twierdzenie, że w Polsce rządzi nieprzerwanie i niepodzielnie Loża Okrągłego Stołu, w skrócie LOST. Jeśli więc ktoś ma nadzieję na zmiany istotowe, bazując na obecnie istniejących siłach politycznych w Polsce, to może co najwyżej spodziewać się zmiany frakcji lożowej. W ten sposób zmienić się mogą przypadłości naszego obecnego stanu, ale nie zmieni się jego istota - wszyscy lożowcy zgodnie godzą się na podległość Polski i dryfowanie w stronę unijno - globalnego burdelu.
Inaczej nie można nazwać rzeczywistości, kreowanej przez gnostyckie elity unijno - globalne. Cóż bowiem dzieje się w burdelu - chędożenie i kradzież. Chędożone są prostytutki przez klientów. Panienki są jednocześnie okradane ze swej ludzkiej godności i dużej części przychodów z nierządu. Tego zawłaszczania dokonują alfonsi i burdelmamy, i w takim charakterze występują unijno - globalni urzędnicy, naganiacze i politycy, nie wyłączając lożowców LOST-u.
Klienci też są okradani - korzystając z ich nieuwagi, podbierane są portfele, a oni sami, zwabieni do burdelu uciechami, czyli grantami i dotacjami, poniewczasie orientują się, że nie są tam klientami, lecz prostytutkami, i że nie oni będą chędożyć, lecz sami będą chędożeni. Zaiste, mają za swoje ci wszyscy, którzy zgodzili się odrzucić to, co własne i wzięli to, co obce. Nie byłoby bowiem unijno - globalnego burdelu, nie byłoby burdelmam i alfonsów, gdyby sam lud nie oddał się powszechnemu nierządowi.
Nierząd powszechny polega na tym, że większość narodu godzi się na konszachty rodzimych lożowców i machinacje unijno - globalnych gnostyków, stawiając wszelako jeden warunek: taki owaki chce mieć przyzwolenie, aby sam mógł kraść i chędożyć, i to bez żadnych wyrzutów sumienia. Taki nierządnik życzy sobie takiego ładu, w którym każdy będzie mógł robić, co mu się podoba, być tym, kim tylko zechce, i dostawać za to socjal od państwa, zarządzanego przez lożowców.
I tu właśnie objawia się obietnica judaszowych srebrników, składana przez współczesnych arcykapłanów i uczonych w piśmie. To właśnie obiecują nierządnikom, że będą mogli do woli kraść i chędożyć i nikt im nie powie nic takiego, co mogłoby wyrzuty sumienia sprowadzić, mało tego, jeszcze będą przez prawo chronieni, a na to wszystko zawsze znajdą się pieniądze, wyczarowywane przez budżet lub fundusze unijne. Za te obietnice rozkoszy trzeba oczywiście coś zdradzić - rację stanu, interes narodu, tożsamość kulturową, wiarę ojców. Nierządnikom zdaje się, że niewielka to cena za obietnicę kradzieży i chędożenia, dlatego, że oni te wartości już wcześniej odrzucili, i teraz tylko chuć burdelu nimi kieruje.
W oczekiwaniu na wejście do unijno - globalnego zamtuza zdążyli już zburdelizować swoje własne życie, zamieniając swoje domy i rodziny w mikroburdele, gdzie zamiast zasad chrześcijańskich prawa Sodomy obowiązują. Najważniejsze z nich brzmią: "czyń wedle woli swojej, jedyne prawo" oraz "bóg i moje prawo". Każdy sobie takie tabliczki w mosiądzu obstalował i na drzwiach swego mikroburdelu, czyli Sodomy domowej dumnie zawiesił.
Ponieważ jednak wraz z chrześcijaństwem odrzucili i rozum, i wiedzę, nie wiedzą przeto, że pierwsze prawo pochodzi z Ordo Templi Orientis, a drugie jest dewizą Masonerii Rytu Szkockiego. A wysoko wtajemniczeni bracia wiedzą, że inne zasady są dla swoich, inne dla profanów. Wszelako oszukani, ogłupieni i opętani Polacy z wirem plazmowym w dzbanie wierzą, że kierując się wyłącznie swoim interesem i własnym prawem osobistym zmienią rzeczywistość na lepszą dla siebie, chociaż nie wykazują żadnego wysiłku, aby zrozumieć to, co chcą zmienić. Nie widzą przede wszystkim tego, że jeśli chcą zmienić Polskę, wpierw muszą zmienić siebie.
Zmiana na lepsze, zaczęta od siebie, pociągnie za sobą zmianę w rodzinie i miejscu pracy. Zmiana, dokonana na znaczną skalę spowoduje polepszenie stanu dużej części społeczeństwa, co będzie promieniować i pociągać za sobą resztę. Lepiej żyjące społeczeństwo wyłoni z siebie siłę polityczną, złożoną z ludzi, którzy będą pragnęli lepiej żyć nie tylko w domu, ale i wobec świata. Taka dopiero siła może odsunąć od wpływów Lożę Okrągłego Stołu i sprawić, że wreszcie stanie się LOST i więcej już nie powróci.
Wszelkie dążenie do poprawy sytuacji Polski i Polaków musi bezwzględnie przyjąć trzy założenia.
Pierwsze, że trzeba uwolnić się od smyczy, na której trzyma nas globalna finansjera.
Drugie, że należy zerwać więzy zależności wobec ONZ i jej lucyferycznych projektów społeczno - politycznych.
Trzecie, że Unia Europejska jest wrogiem wobec Polski, Polaków i wszystkich pozostałych narodów europejskich, należy więc bez wątpliwości dążyć do wyjścia Polski z tej organizacji, a także popierać jej rozpad.
Tak należy zdefiniować podstawy polskiej racji stanu AD 2024. Każdego polityka należy pytać, jaki ma pomysł na realizację tych trzech celów. Jeśli odpowie, że cele są inne, lub będzie kluczyć, lub nie odpowie wcale, to nie będzie polityk wolnej Polski, lecz co najwyżej funkcjonariusz zarządu okupacyjnego, by nie rzec: naganiacz i alfons unijno - globalnego burdelu.
Możemy go scharakteryzować krótko, jako połączenie trzech elementów: psychiatryk, lager, zamtuz. Tworzyć go będzie synergiczne współdziałanie porządku unijnego i globalnego. Porządek unijny określany jest przez UE i jej organy, porządek globalny przez ONZ, jej agendy oraz organizacje ponadnarodowe.
Opis tych mechanizmów można przeczytać tutaj: Zrozumieć globalną władzę Link
Jeśli więc jako Polacy nie zdecydujemy się na zerwanie tych zależności, czeka nas wciągnięcie do unijno - globalnego burdelu, czyli psycho - łagro - zamtuza. Zerwanie z nim i odzyskanie wolności wymaga zgodnego współdziałania jak największej ilości ludzi, którzy są Polakami lub mogą nimi być.
Do tej drugiej grupy zaliczam również tych, którzy byli z naszego narodu, ale zrezygnowali z bycia Polakami dla wolności kradzieży i chędożenia. Jeśli więc my, Polacy nie zdecydujemy się na ucieczkę z burdelu, to czeka nas wolność przymusowej prostytutki - do bycia chędożonymi i okradanymi przez alfonsów i burdelmamę, za pomocą rosnących regulacji, przepisów, podatków, opłat, nakazów, zakazów, obowiązków, ograniczeń. Bezwzględnie jednak należy pamiętać o tym, że aby skutecznie uciec z psycho - łagro - zamtuza, wpierw trzeba zreformować nasze własne, prywatne sprawy, tak, aby nasze progi były twierdzami, a nie Sodomami.
Bartosz Kopczyński, 3 kwietnia 2024 |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 05.04.24 |
Pobrań: 15 |
Pobierz () |
06.04.2024 Zielone staje się brunatne |
Przypominam dziecięcą zgadywankę: "Co to jest? Czarna jagoda. A dlaczego czerwona? Bo jeszcze zielona". Trująca zielona jagoda jaką jest terroryzujący społeczeństwa "zielony ład" dojrzewając bynajmniej nie staje się czerwona lecz jak dobrze widać staje się czarna, brunatna.
Do siedziby wydawnictwa 3DOM, którego właścicielem jest Tomasz Stala weszła ABW, policja i prokuratura. Łącznie było to przeszło 20 osób. Przeszukane zostało również prywatne mieszkanie wydawcy i jego działka letniskowa. Pretekstem do najścia były książki Dariusza Ratajczaka. Zarekwirowano również książki Radosława Patlewicza i Stanisława Trzeciaka. Były wśród nich "Pogrom w Krakowie", "Mord rytualny w Rzeszowie" oraz "Protokoły mędrców Syjonu ze wstępem krytycznym".
Łatwo zauważyć według jakiego klucza były wybierane te książki. Wątpię czy chciałbym obecnie kupować i czytać książki, które zostały zarekwirowane przez ABW. Sprzed lat pamiętam spór z pewnym znajomym, który opierając się na tezach Ratajczaka wmawiał mi, że w Oświęcimiu nie było prawdziwych komór gazowych, bo budynki tych komór były nieszczelne i gaz uciekałby nie spełniając swojej morderczej roli. Kiedy argumentowałam, że mój ojciec, który był więźniem karnej kompanii w Oświęcimiu potwierdzał gazowanie ludzi, odparł: "wybacz większym autorytetem jest dla mnie Ratajczak niż twój świętej pamięci ojciec" co mocno mnie rozjuszyło i wyraziłam się brzydko na temat - również już wówczas świętej pamięci - pana Ratajczaka. Mogę przytaczając z pamięci jego tezy coś przekłamać bo nie chciało mi się wówczas nawet zajrzeć do jego książek i z nim polemizować.
Nie przyszłoby mi jednak do głowy, żeby postulować ich zakazanie czy zniszczenie. Jak pisze w "Warszawskiej Gazecie" pan Srokowski istnieją instytucje, których zadaniem jest polemizowanie z niesłusznymi poglądami. Istnieją krytycy, historycy, naukowe gremia i również prywatne światłe osoby. Kto ma decydować o wartości książek? Straż Pożarna, Pomoc Drogowa, czy Koło Gospodyń Wiejskich? A może urząd cenzora z ulicy Mysiej w Warszawie, który część z nas dobrze pamięta, a ci którzy z racji wieku nie mogą pamiętać, powinni się o nim uczyć. To co uczyniła koalicja "!3 grudnia" jest moim zdaniem o wiele gorsze niż gdyby reaktywowała urząd cenzorski.
Pozwolono aby o poziomie i przeznaczeniu książek decydowali prości niewykształceni funkcjonariusze, nie posiadający żadnych poglądów na ich temat. A gdyby nawet mieli poglądy, to powinni zachować je dla siebie, albo zaprezentować u cioci na imieninach, albo pisać listy do redakcji, założyć stowarzyszenie walczące z tezami Ratajczaka czy wygłaszać przeciwko tym tezom filipiki z ławki w najbliższym parku. Cała władza w ręce mas - to czasy stalinowskie gdy młodociani hunwejbini jeździli po wsiach rozkułaczać chłopów zabierając im według swego widzi mi się sprzęty rolnicze i ziarno siewne. Nawet jeżeli mieli jakieś wytyczne od partyjnych władz nic nie może usprawiedliwić ich zbrodniczej, a wcale nie młodzieńczej aktywności, choć prześladowanie niewinnych ludzi umożliwił im system. Podobnie teraz to system umożliwia prześladowanie książek i poglądów podobnie jak system umożliwia czy inspiruje bicie na ulicach niewinnych spokojnych ludzi i wycieranie sobie butów polską flagą. Od tego jest już tylko jeden krok do palenia książek na placach. Pamiętamy jaki system to inspirował i przeprowadzał.
Wybieranie książek przeznaczonych do zniszczenia czy tylko aresztowania przez prostych funkcjonariuszy prawa (a raczej bezprawia) przypomina mi zabawne wydarzenia sprzed trzydziestu bodajże lat. Otóż w Instytucie naukowym imienia Nenckiego, zajmującym się badaniami w dziedzinie fizjologii mózgu, niezwykle istotnymi dla leczenia ludzi, specjalna komisja etyki naukowej, na mocy ustawy o zwierzętach, którą wówczas spłodzono, miała zajmować się przyznawaniem naukowcom określonej liczby szczurów do badań laboratoryjnych. Ponieważ żaden z naukowców nie chciał wejść do tej idiotycznej komisji zmuszono do tego bodajże portiera i dwie sprzątaczki i oni odtąd decydowali o przydziale zwierząt laboratoryjnych. Nic nie ujmując portierowi i sprzątaczkom - niech każdy robi to co potrafi i się tego trzyma - jak jednak pamiętamy to Pol Pot zmuszał prostych rolników do przeprowadzania operacji chirurgicznych, a chirurgów do kopania rowów. Operowani przez rolników umierali w męczarniach, a chirurdzy, gdy zbyt wolno kopali rowy, byli zabijani motyką. Jest to najczarniejszy okres w dziejach Kambodży.
Wracając do koalicji "13 grudnia". Usłyszałam na własne uszy jak ktoś zachwalając niejakiego Majchrowskiego jako męża opatrznościowego Krakowa powiedział, że ma on niebieskie oczy oraz - nie pamiętam - habsburską, nordycką czy teutońską szczękę i dlatego jest najlepszym kandydatem na wieczne sprawowanie urzędu prezydenta miasta. Osłupiałam. Czy to znaczy, że czekają nas znowu ustawy norymberskie?. Oczy czarne i piwne są już znowu w niełasce? A o czym ma właściwie świadczyć habsburska szczęka? O przynależności do rasy nordyckiej?
Dobrze widać, że wraca stare. Zapanowała cywilizacja śmierci likwidująca osoby chore pod pretekstem ich własnego dobra. Przecież to nie tylko postulował, lecz zrealizował Hitler każąc zabijać chorych psychicznie i upośledzone dzieci. Od aresztowania czy internowania książek prezentujących niewłaściwe zdaniem rządzących poglądy już blisko do palenia książek na stosach co robili hitlerowscy siepacze. Od bicia na ulicach niewinnych ludzi i likwidowania siłą różnych instytucji publicznych może być blisko do "nocy długich noży". Podobnie groźne jest tworzenie przez rządzących własnego prawa czyli bezprawia.
Naiwni uważali, że trująca zielona jagoda jaką jest "zielony ład" dojrzewając poczerwienieje. To znaczy, że zielony ład grawituje w kierunku komunizmu. Jest o wiele gorzej. Trująca zielona jagoda na naszych oczach staje się brunatna. U bram Europy stoi prawdziwy faszyzm, a nie straszak faszyzmu, którym nas faszerowano przez wiele lat w ramach pedagogiki wstydu.
Izabela Brodacka |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 06.04.24 |
Pobrań: 7 |
Pobierz () |
06.04.2024 NATOwskie bomby dla pokoju |
Rozmowa z dr. George'm Szamuely'm
Jestem właśnie po lekturze Pana książki "Bombs for Peace", chyba najważniejszej pozycji na temat agresji NATO przeciw Jugosławii. Przypada właśnie 25-ta rocznica tej tragedii, chciałbym zatem zapytać o interesy i motywy ataku NATO na Jugosławię w 1999 roku, stanowiącego pierwszą z wielu tego typu napaści. Co przeważyło o podjęciu decyzji o nalotach na Belgrad?
- Zadecydowała potrzeba ekspansji NATO, w jej wczesnym stadium. Pakt znajdował się wówczas w trudnej sytuacji, spowodowanej rozwiązaniem Układu Warszawskiego i rozpadem Związku Sowieckiego. Tymczasem od swego powstania w 1949 roku NATO deklarowała, że jest sojuszem obronnym, co zresztą nigdy nie było prawdą, niemniej powoływano się właśnie na konieczność obrony przed ZSSR i Układem Warszawskim, jakoby zdeterminowanymi, by dokonać zbrojnej inwazji na Europę Zachodnią.
Czym więc miało się NATO zajmować, gdy Blok Wschodni zniknął? Musieli coś wymyślić naprawdę szybko, wskazać nową misję, aby uzasadnić swoją politykę ekspansji, z którą nie zwlekali ani chwili, rozpoczynając od razu po rozwiązaniu Układu Warszawskiego, przyjmując kolejnych nowych członków spośród dawnych sojuszników Związku Sowieckiego.
W ciągu kilku lat wymyślono zatem odpowiednie uzasadnienia, jak konieczność interwencji humanitarnych. Po raz pierwszy zastosowano je wobec sytuacji w Bośni, gdzie (jak uznano) dokonywane było ludobójstwo i inne okrutne zbrodnie, oczywiście w znacznej mierze wymyślone, przy czym ignorowano, że to, co rzeczywiście złego dzieje się w Bośni i Hercegowinie, jest bezpośrednim skutkiem zachodnich działań zmierzających do nielegalnego i pozakonstytucyjnego rozbicia Jugosławii.
Ukryciu tych faktów służył slogan "interwencji humanitarnej". Agresja 1999 roku nie była pierwszym przypadkiem użycia siły przez NATO poza własnym terytorium, już w 1995 roku Pakt przeprowadził bombardowania pozycji Serbów bośniackich. NATO prowadziło politykę najpierw antyjugosłowiańską, a następnie antyserbską co najmniej od 1991 roku, natomiast w 1999 roku podjęto próbę racjonalizacji istnienia i działań Paktu, na zasadzie: "Potrzebujemy NATO, bo bez niego następstwa będą straszne, nastąpi destabilizacja, klęski humanitarne, masowe okrucieństwa. NATO jest jedyną organizacją, która może to powstrzymać!".
Jak zapewne pamiętacie, równolegle z rozpoczęciem nalotów NATO obchodziło swoje 50-te urodziny, połączone z powitaniem trzech nowych członków: Polski, Węgier i Czech. Było to idealne połączenie: "Zobaczcie, nie tylko nadal jesteśmy niezbędni, ale rozszerzamy się, możemy sami sobie złożyć najlepsze życzenia urodzinowe powodzenia w nowej misji, której się podjęliśmy!".
Pamiętamy to znakomicie, bo była to pierwsza operacja NATO zaraz po przystąpieniu m.in. Polski do Paktu, w dodatku bardzo symptomatyczna dla określenia pozycji Polski w ramach NATO, bowiem przywódcy państwa polskiego o rozpoczęciu nalotów na Belgrad dowiedzieli się z CNN, a nie od zachodnich partnerów. Już wtedy tak podrzędna była pozycja Polski w NATO.
- Równie zabawne jest, że Węgry, które zostały przyjęte do NATO wraz z Polską były wówczas rządzone przez... Viktora Orbana. Był to jego pierwsze poważne wyzwanie jako premiera, bardzo młodego i niedoświadczonego. Orban oczywiście poparł bombardowania, ochoczo brał udział w antyserbskiej propagandzie i jeśli dziś sięgniemy do zapisów z 1999 roku, to naśladował wszystkie zachodnie klisze na temat Serbów.
Oczywiście wiele się od tego czasu zmieniło i dziś Orban ma bardzo dobre stosunki tak z Serbią, jak i Republiką Serbską w Bośni. W tamtym okresie był jednak szalenie dumny z udziału w NATO, nie spodziewał się, jak przypuszczam, że nowy sojusz będzie znacznie gorszy od Układu Warszawskiego, w ramach którego niewiele było do roboty. Po prostu się należało, a całą resztą zajmował się Związek Sowiecki. Tymczasem w NATO masz obowiązek uczestniczyć w operacjach Paktu, niezależnie od tego czy ci odpowiadają, czy nie. Viktor Orban musi już mieć tego świadomość, gdy Węgry stały się zakładnikiem bardzo niebezpiecznej sytuacji międzynarodowej, której ofiarą pada Ukraina, ale następnymi poszkodowanymi mogą być jej sąsiedzi, w tym Węgry. Wówczas dołączywszy do NATO - dziś znajdujemy się na jego pierwszej linii i łatwo możemy zostać zgnieceni w przyszłej wojnie.
To samo oczywiście dotyczy Polski. Wróćmy jednak do Pana książki, w której sporo miejsca poświęca Pan na rozwinięcie hasła "interwencji humanitarnych" i koncepcji "Obowiązku Ochrony". Czy uważa Pan, że NATO wciąż potrzebuje tego typu ideologicznych usprawiedliwień swoich działań, czy też ten etap zostawiło już za sobą, w latach 90-tych?
- Bardzo dobre pytanie, a odpowiedź jest złożona. Tak, to była ideologia lat 90-tych, poza "interwencjami humanitarnymi" nie mieli niczego innego, by uzasadnić swoje istnienie, następnie jednak po atakach 11 września pojawiła się "wojna z terroryzmem", w którą NATO od razu się zaangażowało: w Iraku, a potem w Afganistanie.
Mieliśmy więc nowe hasło dnia, "wielką globalną wojnę z terroryzmem", przy okazji której wymyślano kolejne slogany, na przykład "obronę praw kobiet", którą uzasadniano okupację Afganistanu i walkę przeciw talibom z ich prymitywną, jak twierdzono, koncepcją islamu. Nową racjonalizacją stało się więc... zapewnianie kobietom prawa do edukacji.
I wreszcie po wojnie z terroryzmem przyszła kolej na Rosję. Pierwsze symptomy pojawiły się już w 2010-2011 roku, po powrocie do władzy Wiktora Janukowycza, kiedy po raz pierwszy pojawiły się hasła "to przez Rosję, Rosja jest zagrożeniem!". Wymyślając więc kolejne slogany, NATO wróciło do swoich początków ogłaszając, że będzie bronić świata przed Rosją.
Po drodze jednak pojawiły się i nowe hasła, jak "międzynarodowa sprawiedliwość", czyli obecne - "musimy postawić Rosję przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym", co z kolei nawiązuje do ideologii lat 90-tych i wezwań do "wymierzania sprawiedliwości tym złym przywódcom".
NATO wymyśla zatem kolejne slogany adekwatne do swoich potrzeb, z których największą jest potrzeba ekspansji. Od 1999 roku do NATO zostały wciągnięte kolejne państwa dawnego Układu Warszawskiego, trzy dawne republiki sowieckie, cztery z sześciu republik Jugosławii, która była poza blokiem sowieckim i miała z nim raczej złożone relacje. Rumunia, która zachowała wyjątkową, odrębną pozycję wobec Układu Warszawskiego nie uzyskała podobnych warunków wstępując do NATO.
Cały kontynent stał się twierdzą NATO, co z punktu widzenia każdego państwa spoza Paktu może stanowić poważne zagrożenie. Dotyczy to nie tylko Rosji, ale także Serbii, no i Bośni i Hercegowiny, a dokładniej jej serbskiej części, bo Federacja Chorwacko-Muzułmańska chętnie do NATO by przystąpiła. Rośnie także presja na Austrię i Szwajcarię, by wyrzekły się swojej neutralności wstępując do Paktu i oczywiście stały jest też nacisk na Serbów, oskarżanych wciąż o szykowanie kolejnej wojny na Bałkanach i próby destabilizacji regionu, powstrzymywane wyłącznie przez NATO. W Europie nie może więc pozostać ani centymetr terytorium poza NATO-wską kontrolą.
Serbia pozostaje małą wyspą na morzu NATO-wskim...
- Tak to dziś wygląda patrząc na mapę: Serbia oraz Bośnia i Hercegowina są enklawami otoczonymi przez ziemie NATO.
Badał Pan także działalność Międzynarodowego Trybunału Karnego dla Byłej Jugosławii, a także motywy jego powołania, świadczące, że instytucje tego rodzaju są tylko narzędziami polityki NATO. Jakie jest Pana zdanie na temat tak zwanej "międzynarodowej sprawiedliwości"? Czy choćby teoretycznie byłoby możliwe stworzenie takiego sądu, który nie byłby obiektem nacisków ze strony NATO, ani żadnych innych, będąc prawdziwym trybunałem, a nie instrumentem politycznym, czy też jest to wizja zupełnie oderwana od realiów?
- To zupełnie nierealne, skoro Stany Zjednoczone zdecydowanie odrzucają własną odpowiedzialność przed takimi sądami. Nie miałyby one zatem jurysdykcji nad żadną z akcji amerykańskich. To po prostu niemożliwe, by w USA pojawiła się administracja akceptująca, że jacyś cudzoziemcy mogliby sądzić Amerykanów. The American Service-Members? Protection Act z 2002 roku, przyjęty w czasach George?a W. Busha (nazywany ?wyzwoleniem od Hagi?) stwierdza wyraźnie, że jeśli jakiś obywatel amerykański zostanie aresztowany poza granicami USA w celu postawienia przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym - stanowić to może dla Stanów wystarczającą podstawę do zbrojnej interwencji.
Oczywiście USA nie ma nic przeciwko wdrażaniu postępowań Trybunału przeciw obywatelom innych państw, bo stanowią one wygodne narzędzia propagandowe. Pod rządami Obamy Amerykanie byli bardziej niż zadowoleni ze śledztwa Trybunału przeciw Kaddafiemu i jego współpracownikom, będącego następstwem ataku NATO na Libię w roku 2011.
Przypomnijmy sobie tamtą sytuację: NATO wszczęło wojnę przeciw Libii, nie odwrotnie, Libia nikogo nie zaatakowała. Klasyczny przykład "Obowiązku ochrony", jak w latach 90-tych. Czy Międzynarodowy Trybunał Karny rozważał wówczas aresztowanie któregoś z liderów NATO za rozpoczęcie tej wojny? Nie, pomagali jedynie produkować propagandę, śledztwo dotyczyło Kaddafiego, jego szefa wywiadu, jego syna, ale nikogo z NATO, czyli ze strony agresywnej.
Trudno więc sobie wyobrazić, że jakikolwiek tego typu sąd lub trybunał mógłby być czymś innym niż narzędziem zachodnich mocarstw. Nie wspominam już nawet Międzynarodowego Trybunału Karnego dla Byłej Jugosławii, wyjątkowo pod tymi względami obrzydliwego. Formalnie powołała go Rada Bezpieczeństwa ONZ, w tym i Rosja (co było jej powodem do wstydu), dlatego trudniej go było krytykować niż obecny Trybunał Haski, nie mający formalnych związków z ONZ.
Jeśli jednak prześledzimy protokoły MTK ds. Byłej Jugosławii - widać wyraźnie, że był on skierowany jednoznacznie i wyłącznie przeciw Serbom. Tylko okazjonalnie oskarżano innych, jak chorwackiego generała Ante Gotowinę, jednego z dowódców Operacji "Burza" przeciw serbskiej Krajinie. Został on wprawdzie początkowo uznany winnym, co wywołało masowe protesty w Chorwacji, a w efekcie sprzeciw Niemiec jako chorwackiego protektora, w związku z czym Trybunał go ostatecznie uwolnił. Winni mogli być więc tylko Serbowie. Oskarżenia o ludobójstwo kierowano wyłącznie wobec Serbów.
Jedynymi skazanymi przywódcami państwowymi byli Serbowie, siedmioro serbskich liderów z Serbii, Republiki Serbskiej w Bośni oraz Chorwacji. Nikomu poza tym nic się nie stało. Chorwacki przywódca, Tuđman - bez winy. Alija Izetbegović, lider bośniackich Muzułmanów - tak samo. Cały wysiłek był skierowany przeciwko Serbom, takie były intencje twórców Trybunału, w tym Madelaine Albright oraz polityków brytyjskich. Jest więc zupełnie nie do wyobrażenia, żeby powstał jakiś rodzaj międzynarodowego sądu, który nie byłby manipulowany przez mocarstwa zachodnie.
Kolejną interesującą kwestią, którą Pan porusza, jest rola międzynarodowych organizacji praw człowieka i ich raportów. Ich znaczenie widać nie tylko na przykładzie Jugosławii, ale także obecnie, w przypadku konfliktów takich jak na Ukrainie. Czy w Pana opinii to również tylko narzędzia w rękach sponsorów, głównie Stanów Zjednoczonych i tzw. Zachodu? Jakby opisał Pan ich rolę w stosunkach międzynarodowych i ich kryzysie?
- Tego typu organizacje mają bardzo bliskie powiązania z zachodnimi mocarstwami, a także z zależnymi od nich międzynarodowymi trybunałami.
Weźmy przykład Human Rights Watch, zaangażowanych w przygotowywanie aktów oskarżenia przeciw serbskim przywódcom, na czele z Miloševićem. Przyznał się do tego w swojej książce Fred Abrahams, który jak się okazało jednocześnie był świadkiem w sprawie Miloševića, i współuczestniczył w formułowaniu aktu oskarżenia wobec serbskiego prezydenta. Wiele z tych organizacji jest finansowanych przez George'a Sorosa, pudrując doktryną praw człowieka politykę zachodnich mocarstw. Dzięki temu mogą one udawać jak bardzo zależy im na humanitaryzmie, równocześnie zyskując usprawiedliwienie dla działań przeciw wrogom Stanów Zjednoczonyych, którzy oczywiście "zawsze" prawa człowieka naruszają.
Nie ma przy tym żadnej równowagi, nawet pokazywania jawnych naruszeń ze strony NATO i USA prowadzi najwyżej do zniecierpliwienia: "No może, przypadkowo, gdzieś, kiedyś z tej strony też doszło do jakiegoś pogwałcenia praw człowieka, ale nie możemy być tego pewni, nie znamy wszystkich okoliczności..." itd. W takich przypadkach nie może być mowy o żadnym ludobójstwie, nie pojawiają się w ogóle żadne sformułowania ze zwyczajowego arsenału oskarżeń, stosowanych wobec przeciwników USA.
Brygady praw człowieka służą zatem NATO, dodając Paktowi całego tego oszukańczego uzasadnienia jego działań. Weźmy sytuację na Ukrainie, Amnesty International opublikował raport obciążający Rosję, w którym wspomniano jednak m.in. jak Ukraińcy wykorzystują cywilów jako tarcze przy atakach na Rosjan. Wywołało to tak negatywne reakcje, że AI musiała wycofać to opracowanie. Dlaczego? Bo bano się utracić sponsorów. Bo dotacje pochodzą od bogaczy, od bogatych fundacji i organizacji blisko powiązanych z rządem USA. Wysocy urzędnicy amerykańscy byli niezadowoleni z raportu, co momentalnie odbiło się na postawie sponsorów. W trosce o fundusze raport trzeba było więc szybko wycofać, chociaż Amnesty International nie zaprzeczyła faktom, które zostały w nim opisane.
Spójrzmy też na Human Rights Watch, ustalmy co to za ludzie. Okazuje się, że byli wysocy urzędnicy administracji USA, czołowe postaci amerykańskiej i zachodnioeuropejskiej finansjery. Wszelkie raporty muszą zatem odpowiadać ich oczekiwaniom i interesom, ze Stanami Zjednoczonymi po stronie dobra przeciw tym wszystkim okropnym ludziom, którym trzeba dać nauczkę.
Chciałbym skupić się na kilku historycznych analogiach. Kiedy mówimy o instrumentalnym traktowaniu praw człowieka, nie sposób nie wspomnieć o jednym z najbardziej niesławnych polityków zaangażowanych w oskarżanie Serbów o zbrodnie wojenne, to jest o Tadeuszu Mazowieckim, który wziął bezpośredni udział w kreowaniu czarnej legendy rzekomej masakry w Srebrenicy. W swojej książce opisał więcej takich przypadków, jak ostrzały artyleryjskie Sarajewa akurat podczas negocjacji na temat pokojowego uregulowania statusu Bośni czy "odkrycie" w Kosowie masowego grobu mającego kryć albańskie ofiary kolejnej masakry dokonanej rzekomo przez Serbów. Trudno nie zauważyć, że taki sam mechanizm zastosowano na Ukrainie, w Buczy, a wcześniej także w Syrii, w Libii, wszędzie, gdzie okazywało się to niezbędne dla usprawiedliwienia akcji "Odpowiedzialność za Ochronę". Czy dostrzegasz więcej takich podobieństw między napaścią NATO na Jugosławię a zaangażowaniem Paktu w konflikt ukraiński?
- Zgadzam się całkowicie. Przykłady, o których wspomniałeś są tym bardziej interesujące, że w Sarajewie trzykrotnie dochodziło do takich samych ataków, niemal w tym samym miejscu, za każdym razem w krytycznych momentach, gdy tylko pojawiała się szansa pokojowego zakończenia konfliktu w Bośni.
Pierwsza eksplozja miała miejsce tuż przed posiedzeniem Rady Bezpieczeństwa ONZ, na którym sekretarz generalny ONZ miał przedstawić informację, że Serbowie realizują ustalenia dotyczące wycofania ich wojsk z Bośni i Hercegowiny. Pomimo tego, mocarstwa NATO były zdeterminowane, by wdrożyć sankcje przeciw Jugosławii, a zamach na targowisku 27 maja 1992 roku okazał się znakomitym pretekstem, by raport ONZ wrzucić do kosza. Serbów natychmiast obarczono pełną odpowiedzialnością za ten akt akurat, chociaż nawet znajdujące się na miejscu siły ONZ, na czele z generałem McKenzie miały poważne wątpliwości odnośnie winy serbskiej. Nie miało to już jednak żadnego znaczenia i sankcje przeciw Jugosławii weszły w życie.
Drugi atak wysadził z kolei plan pokojowy Owena?Stoltenberga, w wyniku którego Bośnia i Hercegowina miała stać się konfederacją trzech niezależnych podmiotów. Muzułmanie nie byli zachwyceni tą propozycją, jednak w negocjacjach zaczęli skłaniać się do porozumienia. Wybuch, w którym zginęło ponad 60 osób, oczywiście przerwał wszelkie rozmowy. Misja była wykonana?
I wreszcie trzeci ostrzał targu Markale, który stał się bezpośrednim pretekstem do ataku NATO w roku 1995. Obecny na miejscu rosyjski inspektor ONZ, Demorenko, który prowadził niezależne dochodzenie kategorycznie wykluczył możliwość, że ostrzału dokonali Serbowie, jednak rozkazy były już widocznie wydane, bo już dwa dni po wybuchach w Sarajewie siły NATO rozpoczęły operację Deliberate Force, dokonując nalotów na pozycje serbskie w Bośni.
W Kosowie z kolei chodzi o rzekomą masakrę w Raczaku, też z odpowiednio spreparowanymi ciałami ofiar. Raporty potwierdzają, że faktycznie doszło tam do wymiany ognia siłami jugosłowiańskimi i Armią Wyzwolenia Kosowa; widzieli to obserwatorzy Misji Weryfikacyjnej OBWE, zostało odnotowane jako serbski atak na bazę UÇK, której istnienia w Raczaku nikt nie zaprzeczał. Już po walce zabitym zdjęto buto, ich ciała upozowano i gdy na miejscu pojawił się szef Misji OBWE,
William Walker, zawodowiec z Departamentu Stanu, mógł już spokojnie potwierdził, że są to dowody masakry ludności cywilnej. Leżały tam tylko trupy młodych mężczyzn, bojowników, ale spirala kłamstw już narastała. Następnie Clinton opowiadał już o kobietach i dzieciach, którym kazano kłaść się na ziemi, po czym rozstrzeliwano z karabinów maszynowych. Absolutne kłamstwa z ust kłamcy, wiemy bowiem dokładnie, że Raczak był inscenizacją - i dokładnie taki sam scenariusz zrealizowano w Buczy. Nikt tam nie widział żadnych dowodów, żadnych śladów dokonanej rzekomo przez Rosjan masakry. Potrzebne było tylko trochę czasu, by zaaranżować ciała, zrobić zdjęcia i pokazać zagranicznym dygnitarzom, by ci mogli od razu stwierdzić "Tak, nie ma wątpliwości. To rosyjska zbrodnia wojenna!".
Za każdym razem jest to więc ten sam schemat prowokacji, mającej na celu uniemożliwienie rozmów pokojowych. To był właśnie sens Buczy, która została odegrana, gdy Rosja i Ukraina były już blisko porozumienia podczas negocjacji w Stambule. Wtedy wybuchł skandal z rzekomą masakrą i Ukraińcy wstali od stołu stwierdzając, że nie mogą podpisać układu pokojowego, tak samo jak było w Kosowie i Bośni. Taka sama jest bowiem polityka NATO, taka była w Jugosławii, gdy za każdym razem wybuchały bomby, spadały pociski, odkrywano masowe groby ofiar - byle tylko nie było mowy o pokoju. I to samo przydarzyło się negocjacjom Rosji i Ukrainy w Stambule.
Ponieważ jest Pan na Węgrzech, moje ostatnie, bardzo krótkie pytanie: czy Viktor Orban rozumie to, o czym rozmawiamy? Widzimy jego politykę zagraniczną, wyraźnie różną od prowadzonej przez państwa NATO...
- To bardzo interesujące pytanie, bo oczywiście ma Pan rację: Orban stara się zajmować odrębną pozycję, ale bardzo trudno jest ustalić co naprawdę pojmuje z całej tej sytuacji. Jego stanowisko sprowadza się do "Ja dbam tylko o Węgry! Cokolwiek dzieje się gdziekolwiek indziej jest dla mnie całkowicie nieważne, realizuję wyłącznie interesy węgierskie, dlatego chcę, żeby wojna dobiegła końca".
Ale czego chce więcej? Chce trwać w NATO i Unii Europejskiej. To zdecydowanie ogranicza pole manewru. Jeśli nie masz zamiaru opuścić NATO, a Orban zdecydowanie tego nie chce, jeśli chcesz nadal być w Unii - wówczas tak czy inaczej musisz realizować ich politykę. Widać to podczas tych wielkich szczytów: Orban kontra reszta! Po czym Orban słyszy: "Musisz się podporządkować naszej linii, bo nas jest trzydziestu, a ty jesteś sam". Tak samo było w grudniu 2023 roku, kiedy Orban oświadczył, że nie zgadza się na wart 50 mld euro pakiet dla Ukrainy i w odpowiedzi usłyszał, że sam nie dostanie ani grosza, a fundusze dla Węgier zostaną zablokowane. Dostał 10 mld euro, zamiast 30 mld, które powinien, ale i tak się miał z tego cieszyć, bo zrobił to, czego Unia Europejska od niego zażądała.
Podobnie było z akcesem Szwecji do NATO. Najpierw opór, bo "Szwecja krytykowała Węgry, więc Węgry nie zgodzą się na jej przyjęcie do Paktu!", potem Orban usłyszał "wiecznie tego tolerować nie będziemy, jesteście małym krajem, 10 milionów mieszkańców. My wszyscy chcemy, żeby Szwecja przystąpiła do NATO i masz się dostosować, bo cię wyrzucimy!". Więc oczywiście musiał się zgodzić.
To jest podstawowe ograniczenie polityki, którą możecie odbierać, jako prowadzoną w najlepszym interesie narodowym Węgier. Z jednej strony bowiem słyszymy sprzeciw wobec wojny, z drugiej jednak jest niechęć do wyłamania się z NATO i UE. W każdej zatem sprawie Orban przechodzi fazę deklarowania jak bardzo jest przeciw, po czym zawsze ustępuje, nie chcąc wykonać oczywistego kroku, jakim byłoby opuszczenie NATO. A jeśli należysz do tego Paktu - to robisz co ci każą.
Rozmawiali Mateusz Piskorski i Konrad Rękas
Dr George Szamuely (ur. 1954) - absolwent London School of Economics i London Metropolitan University, analityk Global Policy Institute. Publicysta szeregu mediów brytyjskich i amerykańskich (m.in. Counterpunch, The Observer), autor kilkunastu książek, m.in. monografii Bombs for Peace: NATO's Humanitarian War on Yugoslavia (2014). Obecnie mieszka na Węgrzech.
Nagranie całości rozmowy w języku angielskim dostępne jest na kanale YouTube Without Censorship.
https://myslpolska.info/ |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 06.04.24 |
Pobrań: 7 |
Pobierz () |
07.04.2024 POLEXIT. Czy to jedyny ratunek? |
W dalszym ciągu w naszym kraju, ale i Europie, trwają protesty rolników. Dziesiątki tysięcy polskich chłopów buntuje się przeciwko zamordystycznej polityce marksistowskiej Unii Europejskiej.
Nadal nie milkną echa po gigantycznych protestach rolników; zwłaszcza po tym największym, który odbył się 6 marca w Warszawie. Odnotowano dziesiątki prowokacji, najprawdopodobniej na polityczne zamówienie. Dochodziło też do starć z policją. W pewnym momencie prewencja nie patrzyła w kogo - czy w kobiety, w rolników, dziennikarzy, czy w posłów z immunitetem - waliła gazem i pałami równo po wszystkich. Ewidentnie funkcjonariusze mieli od początku za zadanie spacyfikować legalny i pokojowy protest rolników. Dziwnym trafem, gdy 6 marca z operatorem kamery dochodziliśmy pod Sejm, odbywał się tam wiec poparcia PSL-u. To właśnie ten moment uznaję za początek prowokacji...
Protesty rolników a Unia Europejska
Wróćmy jednak do samego protestu i całego tego Zielonego Ładu. Sam dokument liczy ponad trzy tysiące stron, więc nie będę go streszczał, bo to w istocie bełkot. Chodzi w nim o jedno: zniszczyć niezależność i własność w Europie. Dlatego najpierw chcą wyeliminować przewoźników, rolników, wszystkie branże, gdzie w grę wchodzi jeszcze jakaś własność prywatna. Następnie biorą się za nas.
Chodzi więc o totalne zaoranie wolnych narodów Europy dyrektywą budynkową, która w istocie jest wywłaszczeniem z własności. Kogo będzie stać na to, by wydać kilkaset tysięcy euro na remonty domostw, tak jak to sobie życzą biurokraci z Brukseli?
Gdy pokazałem mojemu znajomemu Amerykaninowi, który jest jednocześnie przewoźnikiem i rolnikiem, mieszka w Teksasie, te unijne plany, to mało nie spadł z krzesła ze śmiechu, mówiąc: "Przecież Was już nie ma, jeśli się na to zgodzicie". To koniec Europy i jej konkurencyjności. Pokazał mi zdjęcie swojego trucka mówiąc: "Widzisz, Marcin, to auto ma blisko 40 lat i nadal dla nas zarabia".
To jest doskonały przykład tego, jak inne kraje podchodzą do tzw. klimatyzmu, a właściwie już możemy śmiało rzec: terroru klimatystów na normalnych ludziach, bo z klimatem ma to mało wspólnego. Chodzi zwyczajnie o grabież własności i wywłaszczanie ludzi z ich majętności. Tym bardziej, że cały świat się śmieje z Europy. Chiny, Rosja, USA czy Indie mają głęboko gdzieś te bzdury, budują kopalnie, fedrują węgiel, a przemysł działa aż miło popatrzeć.
Europa ma zbawić cały świat przed zmianami klimatu, które - jak pamiętamy - zmieniają się co kilkaset lat
Uważam, że nie ma możliwości zreformowania tego chorego, de facto komunistycznego tworu, jakim jest obecnie UE.
Przypominam początki. Najpierw była wspólnota węgla i stali, dziś węgiel chcą wyeliminować. Potem Europejska Wspólnota Gospodarcza, czyli twór nastawiony głównie na handel międzynarodowy i to, trzeba przyznać, miało ręce i nogi. Niestety skrajni marksiści wykonali po 1968 roku tzw. marsz przez instytucje, przejmując większość najważniejszych dziedzin współczesnego świata zachodu i zaczęli je wyniszczać od środka.
Cały obecny plan federalizacji UE opisał w 1942 roku komunista Spinelli w swoim słynnym Manifeście z Ventotene, na bazie którego powstała Biała Księga Unii Europejskiej z 2018 roku. Są to oficjalne dokumenty i plany budowy jednego superpaństwa zarządzanego przez nikogo niewybranych komisarzy z Brukseli. Eurokołchoz to najlepsze możliwe określenie tego, co się dzieje.
Wracając do tematu, uważam, że jedynym sensownym obecnie wyjściem jest POLEXIT. Inaczej nas po prostu nie będzie. Po likwidacji rolnictwa wezmą się za wywłaszczanie Polaków z domów pod pretekstem wyimaginowanej walki o klimat. To się już dzieje i wszystkie traktaty zostały dawno temu podpisane.
Tylko od nas zależy, czy przetrwamy, czy oddamy się jako naród całkowicie w łapy brukselskich komunistów, którzy będą nam mówili, co mamy myśleć, w co wierzyć, co jeść i czym jeździć. To już naprawdę przestało być zabawne, a stało się bardzo groźne. Dlatego dobrze, że przy okazji masowych protestów rolników w Polsce już mocno to hasło wybrzmiewa: Polexit! Natychmiast!
Niegdyś był Związek Radziecki, a teraz chcą, byśmy trwali w Związku Socjalistycznych Republik Europejskich. Myślę, że już czas powiedzieć DOŚĆ.
Marcin Rola
https://nczas.info
--------------------------------
Komunizm Żydów niemieckich jest penalizowany przez Żydów amerykańskich. Twórcę ZSRR Lwa Dawidowicza Bronsteina zamordowała żydowska banda, którą kierował Żyd Naum Eitingon. Jego kuzyna Iona Jakira, który ukończył wraz z Uborewiczem berlińską Akademię Sztabu Generalnego, zamordowano wraz?z wyszkolonymi przez nich oficerami Armii Czerwonej a dokonała tego kolejna banda żydowska kierowana przez Żyda Lwa Zacharowicza Mechlisa.
Żydów europejskich wymordowano nie dlatego, że byli Żydami. Wymordowano ich dlatego, że byli komunistami zdolnymi stworzyć potężna i bezpieczną dla siebie Europę. Dzisiaj nie jest kontynuowane ich dzieło. Ci co ich wymordowali, znowu zjawili się w Europie i znowu mordują, dokańczając to co nie udało im się osiemdziesiąt lat temu.
Po przegranej wojnie, naukowcy niemieccy pracujący nad bombą atomową, zabrali ze sobą 200 kg uranu i udali się do Suchumi w ZSRR. Manferd von Ardenne skonstruował w Suchumi pierwszą bombę atomową dla Europy. Kto rozumie dlaczego niemieccy naukowcy udali się do ZSRR i tam u wroga, który ich pokonał, zbudowali mu bombę atomową.
Manfred von Ardenne powinien dzisiaj dostać pokojową nagrodę Nobla.?To dzięki niemu Żydzi amerykańscy atakują drugą połowę Europy dopiero po osiemdziesięciu latach. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 07.04.24 |
Pobrań: 9 |
Pobierz () |
07.04.2024 Kryzys zaufania do nauki: czy COVID-19 i klimatyzm zniszczyły wiarygodność naukowców? |
Jeszcze do niedawna nauka cieszyła się ogromnym prestiżem i powszechnym zaufaniem społecznym. Odkrycia naukowe, takie jak wynalezienie antybiotyków, lądowanie człowieka na Księżycu czy rozwój technologii cyfrowych, budowały pozytywny wizerunek naukowców jako ludzi, którym możemy w pełni zaufać.
Niestety, pandemia COVID-19 oraz kontrowersje wokół sposobu jej zwalczania mocno nadszarpnęły tę reputację.
Według badań Pew Research Center, odsetek Amerykanów uważających, że nauka ma ?w większości pozytywny" wpływ, spadł z 79% w 2018 roku do zaledwie 57% w 2022 roku. To oznacza, że aż 43% populacji uważa, że nauka szkodzi nam równie mocno, jak pomaga - lub wręcz więcej. Tak dramatycznego spadku zaufania do nauki nie obserwowano od ponad 40 lat.
Jedną z kluczowych osób, które przyczyniły się do erozji tego zaufania, jest dr Anthony Fauci, główny doradca medyczny prezydenta USA. To on wielokrotnie powtarzał hasło "zaufaj nauce", a następnie sam pokazał, jak bardzo zawodna może być wiedza naukowa.
Przykładem mogą być chociażby sprzeczne informacje na temat pochodzenia wirusa SARS-CoV-2 - najpierw Fauci kategorycznie zaprzeczał, że mógł on wydostać się z laboratorium, by później przyznać, że taka możliwość jest realna. Podobnie było z efektywnością szczepionek - początkowo deklarowano, że są one w 95% skuteczne, ale w rzeczywistości niemal każdy zaszczepiony i tak zachorował na COVID-19.
Zdaniem ekspertów, taki stan rzeczy to efekt nie tylko błędów popełnianych przez naukowców, ale także celowego wykorzystywania ich autorytetu do realizacji partykularnych interesów. Dobre imię nauki, zbudowane przez dwa pokolenia dzięki antybiotykom, satelitom i lądowaniu na Księżycu, zostało wykorzystane do promowania dziwacznych ideologii jak genderyzm czy klimatyzm, a także do uzasadniania covidowego zamordyzmu.
Zdaniem wielu obserwatorów, czasy, gdy "eksperci" i "konsensus naukowy" wystarczały, by przekonać społeczeństwo, już minęły. Ludzie coraz częściej podchodzą krytycznie do oficjalnych komunikatów, domagając się rzetelnych, kontekstowych informacji. Jak pokazują badania Pew Research Center, zaufanie do nauki jest silnie powiązane z orientacją polityczną - osoby o poglądach konserwatywnych są znacznie bardziej sceptyczne niż wyborcy lewicy, którzy to co naukowe przyjmują przeważnie bezrefleksyjnie.
Czy zatem nauka bezpowrotnie straciła swój prestiż i autorytet? Zdaniem wielu ekspertów, aby odzyskać zaufanie społeczne, środowisko naukowe musi podjąć energiczne działania na rzecz większej przejrzystości, rzetelności i otwartości w komunikowaniu wyników badań. Tylko w ten sposób naukowcy będą mogli na nowo stać się wiarygodnymi doradcami, którym ludzie będą skłonni zaufać.
Jednak nie będzie to proste, bo prawdziwi naukowcy narażają się na ostracyzm większości, która po prostu chce brać granty, a to wszystko prowadzi do tego, że nauka przestaje być nauką, a staje się uzasadnieniem dla totalitaryzmów.
https://zmianynaziemi.pl/
------------------------------
90% społeczeństwa opiera swoje poglądy na ?ciężkości? kieszeni. Jeżeli coś ich będzie kosztować to z miejsca są nieufni i nieprzychylnie nastawieni. Jeżeli dostaną coś za darmo to łatwiej to przyjmą. Dlatego szczepionki były darmowe, ocieplenie klimatu przedstawiane jest jako niższe rachunki za prąd z energii odnawialnej. Za genderyzm nie trzeba płacić, więc jest olewany przez większość. Pamiętajmy, że 70% ludzi w społeczeństwie prowadzi swoje życie wegetacyjnie i jak najmniejszym kosztem - fizycznym lub intelektualnym, lub obojgiem. Nie obchodzi ich nic poza dniem dzisiejszym. Swoje plany dalekosiężne opierają na trzy miesiące w przód, lecz najczęściej jest to kilka dni. Media głównego ścieku to dla nich wyrocznia, nawet jeśli informacje tam zawarte są pozbawione jakiegokolwiek sensu.
Ich zaufanie do nauki nie ma najmniejszego znaczenia, ponieważ uwierzą w kolejny duży "wstrząs" medialny bez najmniejszej refleksji (np. U). Można też postawić kolejnego aktora naukowca?który powie?ze tamci przed nim się mylili i od razy będzie uznany za proroka. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 07.04.24 |
Pobrań: 9 |
Pobierz () |
08.04.2024 Żydowscy naziści zamordowali w Gazie już ponad 14 tys. dzieci |
Według szacunków ONZ oraz struktur administracyjnych Strefy Gazy, zdecydowaną większość ofiar izraelskich ostrzałów stanowią kobiety i dzieci.
Żydowscy naziści zamordowali w Gazie już ponad 14 tys. dzieci. Rzecznika struktur administracyjnych Palestyńczyków w Strefie Gazy podał nowe szacunki na temat ofiar żydowskiego reżimu. Według nich zginęło 14 500 dzieci i 9560 kobiet. Ogólna liczba zabitych Palestyńczyków to 39,5 tys. Szacunki te wskazują więc, że większość ofiar działań zbrojnych Izraela, który sam przyznał, że wyeliminował około 9 tys. bojowników Hamasu, stanowią właśnie kobiety i dzieci.
Rannych zostało w Strefie Gazy 75 577. Jak podaje turecki portal "Yeni Safak" na tym jednak bilans spisany przez Palestyńczyków się nie kończy. 7 tys. osób to liczba osób znajdujących się pod gruzami zniszczonych budynków lub uważanych za zaginione. Zginęło także 484 pracowników opieki zdrowotnej, 140 dziennikarzy i 65 pracowników obrony cywilnej.
17 tys. dzieci jest pozbawionych obydwu lub jednego rodzica. W sytuacji pogarszającej się sytuacji zaopatrzeniowej "Yeni Safak" podał w środę dane o 30 dzieciach, które zmarły z powodu odwodnienia lub głodu. Siły izraelskie zatrzymały 310 pracowników służby zdrowia i 12 dziennikarzy. Co najmniej 2 miliony osób w Strefie Gazy uciekło ze swoich domów tworząc rzeszę uchodźców wewnętrznych.
Kompletnie zniszczonych zostało 70 tys. lokali mieszkalnych różnej klasy. 290 tys. jest uszkodzonych. Armia izraelska uszkodziła 297 meczetów w Gazie, z czego 229 zostało całkowicie zniszczonych, a także trzy kościoły. Celem ataku było także 159 instytucji opieki zdrowotnej w Gazie. 53 ośrodków zdrowia i 32 szpitali przestało funkcjonować. Zniszczonych zostało 126 karetek pogotowia.
magnapolonia.org |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 08.04.24 |
Pobrań: 8 |
Pobierz () |
08.04.2024 Niejawny sąd kapturowy nad lekarką z Białegostoku! Ośmieliła się ostrzegać dzieci przed |
Producenci preparatów "przeciw Covid-19" przekazali na rzecz Izby Lekarskiej, której sąd prześladuje obecnie doktor Sienkiewicz... prawie pół miliona złotych (483 420)!
Jeżeli komuś wydawało się, że prześladowanie "nieprawomyślnych" lekarzy za to, że kierowali się nauką, a nie rządową propagandą w sprawie "pandemii koronawirusa" mamy za sobą, to przypadek dr hab. Doroty Sienkiewicz zburzy jego spokój... Sytuację opisuje Jan Pospieszalski na platformie X.
Wczoraj przed Sądem Naczelnej izby Lekarskiej w Warszawie miała miejsce rozprawa pani dr hab. Dorota Sienkiewicz, która odpowiada za to, że podczas tzw walki z pandemią, ośmieliła się nagrać apel do uczniów, by dobrze rozważyli poddanie się szczepieniom - podaje Pospieszalski.
Doktor Sienkiewicz utraciła prawo do wykonywania zawodu na mocy decyzji sądu lekarskiego w Białymstoku, od której właśnie się ona odwołała. Jedyną "winą" lekarki było to, że zgodnie z ustaleniami medycznymi informowała, że dzieci rzadko chorują na COVID-19, a przebieg choroby jest łagodny, natomiast eksperymentalny preparat, który im się wciska, jest niewystarczająco przebadany i nieznane są konsekwencje szczególnie w tej grupie wiekowej - pisze Pospieszalski
Obecna rozprawa przed lekarskim "sądem kapturowym" odbyła się w trybie niejawnym. Lekarze odpowiedzialni za tę hucpę postanowili ukryć przed oczyma publiczności i mediów bezeceństwo swoich uznaniowych decyzji na temat represjonowania kolegów i koleżanek po fachu, którzy nie zechcieli bezrefleksyjnie powtarzać nienaukowej propagandy rządu w Warszawie i Światowej Organizacji Zdrowia.
Okazuje się, że producenci preparatów "przeciw Covid-19" przekazali na rzecz Izby Lekarskiej, której sąd prześladuje obecnie doktor Sienkiewicz... prawie pół miliona złotych (483 420)! Czy zatem lekarz - podsądny, który krytykuje procedury związane z tymi profilaktycznymi preparatami ma szansę na sprawiedliwy proces? - pyta autor wpisu.
Co więcej, jak wynika z dochodzenia przeprowadzonego przez mec. Arkadiusza Tetelę, który broni doktor Sienkiewicz, wszyscy "sędziowie" owego "sądu" są obciążeni przyjmowaniem grantów, dotacji lub honorariów od karteli farmaceutycznych - czytamy we wpisie Jana Pospieszalskiego. Dlatego adwokat złożył wniosek o wyłączenie z rozprawy całego składu sędziowskiego.
Pospieszalski dokładnie opisuje korupcję w białostockiej Izbie Lekarskiej, podając przykłady dotyczące osób obecnie orzekających w sprawie dr hab. Doroty Sienkiewicz. Publicysta podaje także inne przykłady skandalicznych działań kliki lekarskiej przeciwko uczciwym lekarzom, którzy nie poddali się presji środowiska.
pch24.pl |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 08.04.24 |
Pobrań: 9 |
Pobierz () |
08.04.2024 Łachudry |
Czy nazwanie kogoś łachudrą jest przejawem "mowy nienawiści"? Zależy kogo. Łachudry, łajdaki i łotry są pod specjalną ochroną, natomiast ci, którzy ośmieli by się tak ich nazywać, "podpadają automatycznie pod paragraf".
Ekipa koalicji 13 grudnia nie spocznie, póki nie wymieni miejscami przestępców, wpakowanych do więzień, na tych, którzy ich tam wsadzili. Putin takich rzezimieszków wysyła na front. Jeśli uda im się przeżyć, to wygrywają los na loterii.
W "postępowej i praworządnej" Polsce rzezimieszki wrócą po prostu do procederów sprzed odsiadki. Już "swój wymiar sprawiedliwości" znajdzie, albo nie, na to jakiś paragraf. Wystarczy przecież, że łachudrę skazał jakiś tam nieprawomyślny sędzia spoza "nadzwyczajnej kasty". 20 tys. łotrów wypuszczonych z więzień już będzie wiedziało jak i komu się odwdzięczyć. Taka dziejowa zamiana miejsc.
A może jest to zwyczajny etap na drodze torowania nowego, globalnego systemu totalnego zniewolenia? Bądźmy czujni, na ile jest to możliwe i jeszcze nie zakazane. Wytresowanie "nowego człowieka", czyli po prostu łachudry, nie powiedzie się bez naszego przyzwolenia.
Jako ludzkość, zdaliśmy egzamin z tchórzostwa śpiewająco, dając sobie wmówić nieistniejącą pandemię. Przed nami kolejne wyzwania. Kto nie wykaże się zadowalającym poziomem głupoty i lenistwa, w tym umysłowego, nie ma czego tu szukać po roku 2030. Eutanazję ma zapewnioną na życzenie, albo i bez życzenia.
Idźcie na wybory i postarajcie się, żeby nie wybrać żadnej łachudry!
Małgorzata Todd |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 08.04.24 |
Pobrań: 7 |
Pobierz () |
08.04.2024 Polska. Nadchodzi przesilenie... Marek T. Chodorowski |
"Powrót Polaków do korzeni. Powrót Polaków do polskości. Ale będzie to pewien proces i prawdę powiedziawszy, trudno jest przewidzieć jak długo potrwa. Co to znaczy? Jest to powrót Polaków do stanu psychofizycznego, mniej więcej z XVII, XVI i XV wieku. Musimy dokonać mentalnego przeskoku przez ten okres ponad 300 lat demoralizacji i potężnej "pracy nad Polakami", żeby wyprzeć z Polaków polskość."
"Widać było, że to się nie udało w okresie międzywojennym. Natomiast po roku 1945 przystąpiono do tego samego zadania z niesamowitą siłą. A po roku 1989, czyli w tzw. III RP, demoralizacja i rozkład polskiej świadomości jeszcze przyspieszył, co wydaje się dziwne i zaskakujące w porównaniu z czasami komunistycznymi. Czyli demoralizacja idzie pełną parą."
"Wykonano ten sam manewr, który był wykonany przez Stalina, tzn. zastąpiono elity elitami w cudzysłowie. W miejsce elit wprowadzono najczęściej agenturę. I to agenturę Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, ale też często agenturę bezpośrednio moskiewską, która później przewerbowywana była, przynajmniej w pewnej części, do rozmaitych służb zachodnich."
Polska. Nadchodzi przesilenie... Rozmowa NISS z Markiem Tomaszem Chodorowskim - Salon Ludzi Wolnych
Premiera: 18 lutego 2024r.
Link
AlterCabrio |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 08.04.24 |
Pobrań: 10 |
Pobierz () |
08.04.2024 Zakazana historia |
Nowa podstawa programowa nauczania historii zbulwersowała Polaków. Trudno pozostać Polakiem, skoro najważniejsze wydarzenia i postaci, które nas ukształtowały, mają być usunięte z pamięci. Tak czyniły w przeszłości władze zaborcze/okupacyjne, zakazując uczenia historii na drodze do anulowania Polski i narodu polskiego. Podczas okupacji komunistycznej historia co prawda była nauczana, a nawet mobilizowano do jej poznawania, argumentując: "Czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał", ale historia była tak zafałszowana na potrzeby instalacji najlepszego z systemów, że jak Jaś się zbyt dobrze jej nauczył, to Jan ma trudności, aby się jej oduczyć. Stąd ze znajomością historii Polacy mają problemy, a obecne postępowe władze polityczne same zamierzają pogłębić jej nieznajomość.
Nie stworzono w III RP należytego systemu edukacji, i to na wszystkich szczeblach, stąd mała odporność systemowa i kadrowa na dewiacje edukacyjne nowej władzy politycznej. W dziedzinie historii najnowszej wiele zrobił IPN, z imponującymi wydawnictwami wcześniej zakazanej historii, ale nie bez zaniedbań. Na anulowanie w historiach akademickich istnienia komunizmu i jego skutków nawet najlepsi historycy nie zdołali odpowiednio zareagować.
Na Uniwersytecie Jagiellońskim trwa kolejna już, XXVIII edycja "Konkursu wiedzy o Uniwersytecie Jagiellońskim", którego laureaci mogą sobie wybrać dowolny kierunek studiów na UJ. Warto mieć taką wiedzę, którą należy posiąść na podstawie lektur obowiązkowych, w których szczególne miejsce mają "Dzieje Uniwersytetu Jagiellońskiego" (wyd. 2000 r). Ale w nich nie ma takiego słowa jak komunizm czy stan wojenny, o czym pisałem wielokrotnie, domagając się od historyków wycofania takiego dzieła z obiegu edukacyjnego. Bez skutku! Takiej historii nie zakazano, mimo że jest fałszywa.
Nawet ci historycy, którzy krytykują ostro i słusznie antypolskie podstawy programowe, na fałszywe podstawy programowe tego konkursu nie reagują. Do tryumfu zakłamanej historii wystarczy tylko, aby dobrzy historycy milczeli.
O autorze: Józef Wieczorek
W XX w. geolog z pasji i zawodu, dr, b. wykładowca UJ, wykluczony w PRL, w czasach Wielkiej Czystki Akademickiej, z wilczym biletem ważnym także w III RP. W XXI w. jako dysydent akademicki z szewską pasją działa na rzecz reform systemu nauki i szkolnictwa wyższego, założyciel i redaktor Niezależnego Forum Akademickiego, autor kilku serwisów internetowych i książek o etyce i patologiach akademickich III RP, publicysta, współpracuje z kilkoma serwisami internetowymi, także niezależny fotoreporter - dokumentuje krakowskie ( i nie tylko) wydarzenia patriotyczne i klubowe. Jako geolog ma wiedzę, że kropla drąży skałę.
|
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 08.04.24 |
Pobrań: 11 |
Pobierz () |
09.04.2024 Ukraińcy sprzedawali Polakom podrabiane leki |
Funkcjonariusze Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej zatrzymali trzech obywateli Ukrainy podejrzanych o przechowywanie i wprowadzanie do obrotu znacznych ilości produktów leczniczych bez pozwolenia, czyniąc z tego stałe źródło dochodu. Ogółem zabezpieczono kilkadziesiąt rodzajów leków na potencję, których ilość szacuje się w milionach tabletek.
Ukraińcy sprzedawali Polakom podrabiane leki. W sprawie zatrzymano trzech obywateli Ukrainy w wieku od 26 do 30 lat. Wobec podejrzanych "uchodźców" zastosowano tymczasowe areszty.
Do ujawnienia i zabezpieczenia nielegalnych farmaceutyków oraz zatrzymania trzech Ukraińców stojących za procederem doszło w 20 lutego. To efekt trwającego ponad rok śledztwa nadzorowanego przez Prokuraturę Rejonową Warszawa-Ochota.
?Funkcjonariusze z Placówki Straży Granicznej Warszawa-Okęcie przeszukali trzy lokale mieszkalne należące do podejrzanych, gdzie ujawnili ponad 700 000 sztuk tabletek zawierających w swoim składzie substancje chemiczne takie jak - sildenafil, tadalafil czy vardenafil, które nie zostały dopuszczone do obrotu na terytorium RP. Czarnorynkowa wartość tych środków szacowana jest na ponad 8 mln złotych" - poinformowała Straż Graniczna.
W trakcie przeszukań w mieszkaniach sprawców funkcjonariusze Straży Granicznej znaleźli dokumentację związaną z wynajmem na terenie Warszawy kontenera morskiego. W nim dodatkowo ujawnili kilkadziesiąt rodzajów leków na potencję, liczoną w milionach tabletek. Czynności procesowe w zliczaniu i szacowaniu ich wartości trwają.
Zatrzymanym Ukriańcom przedstawiono zarzuty o czyn określony w art. 124 ustawy Prawo farmaceutyczne w zw. z art. 65 § 1 Kodeksu Karnego. Sąd zastosował wobec nich środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na okres trzech miesięcy.
magnapolonia.org |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 09.04.24 |
Pobrań: 8 |
Pobierz () |
|
|
|
|
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|