|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
11
|
Download: Gazetka "Wolne Słowo" |
|
|
24.05.2024 Cudzoziemcy stanowią aż 40 % poszukiwanych w Polsce za zabójstwo. Najwięcej Ukraińców. |
Cudzoziemcy stanowią aż 40 proc. poszukiwanych przez policję w Polsce w związku z artykułem 148. KK (zabójstwo) - wynika z danych Komendy Głównej Policji przekazanych portalowi Kresy.pl. Wśród nich najwięcej jest obywateli Ukrainy, a na drugim miejscu znajdują się ob. Rosji.
W ostatnich tygodniach w mediach pojawiały się rzekome listy osób, poszukiwanych za zabójstwo listami gończymi przez policję w Polsce. Wskazywały na wysoki udział cudzoziemców wśród ściganych na podstawie art. 148. KK. Nie pokrywały się jednak z informacjami na stronach polskiej policji. W związku z powyższym portal Kresy.pl zwrócił się do Komendy Głównej Policji z następującymi pytaniami: "ile osób w całej Polsce poszukuje obecnie policja w związku z artykułem 148 Kodeksu karnego, oraz jakiej są narodowości?".
W poniedziałek KGP poinformowała, że według stanu na dzień 14 maja 2024 r. polska policja poszukuje 116 osób na podstawie listów gończych. Wśród nich jest 47 obcokrajowców. Oznacza to, że cudzoziemcy stanowią aż 40 proc. poszukiwanych przez policję w Polsce za zabójstwo.
Wśród nich najwięcej jest obywateli Ukrainy (22), a na drugim miejscu plasują się ob. Rosji (9). W zestawieniu znalazło się także 4 Gruzinów, 2 Białorusinów i 2 ob. Mołdawii. Odnotowano także pojedyncze przepadki obywateli innych państw.
Ponad 17 tys. przestępstw popełnili w ubiegłym roku przebywający w Polsce cudzoziemcy. Problemem jest głównie jazda po pijanemu i związane z tym łamanie zakazów sądowych. Zdaniem ekspertów, niektórzy imigranci czują się u nas bezkarnie.
Według danych z KGP, w 2023 roku przestępstwa w Polsce popełniło łącznie 17 278 przybyszów z zagranicy. To wzrost o 2,4 tys. w stosunku do 2022 roku, a zarazem pięć razy więcej niż dekadę temu. Statystyki pokazują, że przestępstw najczęściej dopuszczali się Ukraińcy (ponad 50 proc. obcokrajowców z zarzutami), a dalej Gruzini (ponad 2,7 tys.) i Białorusini (ponad tysiąc osób).
Kresy.pl
------------------------------
Szef CBŚP Cezary Luba twierdzi, że po zakończeniu wojny na Ukrainie Polska może stać się krajem docelowym jak i tranzytowym przemytu broni.
Cezary Luba to komendant Centralnego Biura Śledczego Policji od lutego br. Wcześniej był on zastępcą szefa Misji Unii Europejskiej w zakresie praworządności w Kosowie.
Szef CBŚP podkreśla, że na razie służba nie obserwuje trendu wzmożonego napływu nielegalnej broni z Ukrainy do Polski.
"Natomiast staramy się przygotować na to, co się wydarzy, gdy ten konflikt się zakończy. Liczymy się z tym, że może dochodzić do takich samych sytuacji, jak po zakończeniu wojny na Bałkanach, czyli ta broń zapewne gdzieś trafi. A gdzie może trafić broń po zakończeniu konfliktu zbrojnego? Zazwyczaj na czarny rynek. Wtedy my jako państwo, które graniczy bezpośrednio z Ukrainą, będziemy zarówno krajem docelowym jak i tranzytowym na szlaku tego przemytu. I na to musimy być przygotowani" - mówił Cezary Luba w rozmowie z infosecurity24.pl
Poinformował on także, że liczba wakatów w CBŚP to ok. 17 proc, dlatego też służba planuje wdrożenie naboru kandydatów z cywilna - w pierwszej kolejności do komórki organizacyjnej, której zadaniem jest wsparcie podczas realizacji spraw operacyjnych.
Jesteśmy najbardziej rzetelnymi mediami w Polsce
Jak informowaliśmy, w ub. roku o wyzwaniu związanym z napływem nielegalnej broni z Ukrainy mówił poprzedni komendant Centralnego Biura Śledczego Policji nadinsp. Paweł Półtorzycki.
- Jeśli chodzi o przestępczość kryminalną, to dla nas priorytetem w tej chwili jest przygotowanie do zakończenia wojny na Ukrainie, ponieważ zakładamy, że możemy mieć wtedy do czynienia ze zwiększonym napływem broni palnej do Polski. Nasycenie bronią - która stanie się zbędna - na terenie Ukrainy będzie duże i może ona rozlać się na całą Europę. Chcemy zapobiec temu, co stało się po wojnie na Bałkanach, kiedy to broń trafiła do wielu krajów europejskich" - mówił.
Wcześniej rzecznik Europolu Jan Op Gen Oorth w rozmowie z niemiecką agencją prasową dpa powiedział, że Europol ma informacje o przemycie broni z Ukrainy, w tym broni ciężkiej. "Istnieje ryzyko, że wpadnie ona w ręce zorganizowanych grup przestępczych lub terrorystów" - powiedział rzecznik. Według niego zaobserwowano osoby wyjeżdżające z Ukrainy z bronią palną. Miała istnieć również obawa, że ??broń i amunicja są składowane wzdłuż granicy w celu przemytu do UE.
Słowa Jana Op Gen Oortha nie spodobały się w Kijowie. Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy (RNBO) Ołeksij Daniłow napisał na Twitterze, że oczekuje iż Europol przedstawi dowody na kontrabandę i handel bronią z Ukrainy na czarnym rynku. Daniłow zasugerował, że doniesienia o rzekomym przemycie broni z Ukrainy są częścią rosyjskiej kampanii dezinformacyjnej.
Europol wydał oświadczenie "o współpracy z Ukrainą", w którym nie potwierdził doniesień swojego rzecznika.
Kresy.pl / infosecurity24.pl
|
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 24.05.24 |
Pobrań: 13 |
Pobierz () |
24.05.2024 KŁAMSTWO kamieniem węgielnym Globalizmu |
Czy są w Twoim życiu ludzie, którzy decydują się na życie poza sferą rzeczywistości?
Przyjaciele i członkowie rodziny, którzy nie chcą wierzyć w to, co pokazują ich własne oczy i uszy? Czy wydaje ci się, że 99,9% populacji postradało zmysły? Nie wyobrażasz sobie tego, to prawda.
Libtardowie [libertarians] krzyczący o prawo do mordowania własnych dzieci i śliniący się [z zadowolenia] na myśl o okaleczeniu seksualnym swoich dzieci i przekształceniu ich w trans.
Konserwatyści wiwatujący w związku z rzezią niewinnych dzieci w Palestynie i pobiciem pokojowych demonstrantów przez policję.
Fałszywi chrześcijanie wymachujący swoimi małymi izraelskimi flagami i głupio wierzący, że pójdą do nieba, ponieważ są "zbawieni".
To są chorzy ludzie z urojeniami. Opętanie przez demony przyczynia się do ich stanu psychicznego.
Ale są jeszcze dwa inne powody, dla których prawie wszyscy w twoim życiu cierpią na choroby psychiczne.
Aby odnieść sukces we współczesnym społeczeństwie, człowiek musi kłamać
Aby społeczeństwo mogło funkcjonować na poziomie szaleństwa, wszyscy w nim muszą powstrzymać się od mówienia prawdy i zamiast tego wierzyć w kłamstwa. Nie mogą powstrzymywać się od mówienia prawdy i zamiast tego wierzyć w kłamstwa, muszą także atakować i uciszyć każdego, kto mówi prawdę i nie chce wierzyć w kłamstwa. Innymi słowy, każdy członek takiego społeczeństwa musi przestrzegać kodeksu milczenia, jeśli chodzi o prawdę.
Dzieje się tak dlatego, że aby utrzymać pracę w tym kraju, człowiek jest zmuszony akceptować kłamstwa.
Aby zostać lekarzem, trzeba wierzyć - lub udawać, że wierzy się - w szeroko obaloną teorię chorób o zarazkach. W ten sposób cała kariera człowieka zależy od kłamstwa. Jeśli lekarz nie kłamie i staje w obronie prawdy, ma miejsce jedna z dwóch sytuacji. Albo jest wyśmiewany i publicznie oczerniany przez media, co wypycha go z interesu. Albo zostaje zabity.
Do lekarzy zaliczają się pielęgniarki, farmaceuci, dentyści, pracownicy szpitali, administratorzy medyczni i wszyscy inni pracownicy branży medycznej na dowolnym szczeblu. Wszyscy muszą wierzyć lub udawać, że wierzą w ogromne kłamstwo, w przeciwnym razie stracą pracę.
Aby być nauczycielem, trzeba wierzyć - lub udawać, że wierzy się - w setki kłamstw historycznych, naukowych i społecznych, których uczy się dzieci. W ten sposób cała kariera człowieka zależy od mnóstwa kłamstw. Jeśli nauczyciel nie kłamie i staje w obronie prawdy, zostaje natychmiast zwolniony i nie może uczyć.
Do nauczycieli zaliczają się pracownicy administracyjni, dyrektorzy, urzędnicy związkowi i wszyscy inni, którzy w jakikolwiek sposób są zatrudnieni w "edukacji". Wszyscy muszą wierzyć lub udawać, że wierzą w kłamstwa, bo inaczej stracą pracę.
Widzimy, że większość ludzi jest dziś zmuszona wierzyć w kłamstwa, aby zarobić na życie. A im bardziej prestiżowa i lepiej płatna praca, tym większe kłamstwa muszą przełknąć.
Aby pracować w przemyśle rozrywkowym na jakimkolwiek poziomie, trzeba zaakceptować - lub udawać, że akceptuje - każde lewicowe stanowisko, jakie można sobie wyobrazić, w tym aborcję, homoseksualizm, transseksualizm, okaleczanie seksualne dzieci i nie tylko. Jeżeli odmówisz, będziesz miał odmienne zdanie lub odważysz się sprzeciwić któremukolwiek z tych obrzydliwych stanowisk, po prostu nie zostaniesz dopuszczony do pracy. Nikt Cię nie zatrudni..
Być może myślisz, że możesz być konserwatystą w branży rozrywkowej, kimś, kto ma przeciwne zdanie, ale milczy, aby pracować. Prawdopodobnie ujdzie ci to na sucho, ale wtedy okłamujesz samego siebie. Nie pokazałbyś światu swojego autentycznego "ja". Pokazałabyś światu uległą, oszukańczą stronę siebie. Całe twoje życie byłoby kłamstwem.
Co więcej, wykorzystałbyś swoje talenty do realizacji tych samych celów, którymi gardzisz, ponieważ wszystko, co pochodzi z przemysłu rozrywkowego, w tym filmy, telewizja, muzyka, sport zawodowy i tradycyjnie publikowane książki, jest celowo zaprojektowane, aby propagować te porządki. Tylko śliniący się debil mógłby temu zaprzeczyć.
Jest jeszcze kwestia kontroli. Kiedy uwierzysz w jedno kłamstwo, znacznie łatwiej będzie uwierzyć w inne. Prowadzi to do tego, że ludzie mają poglądy na świat oparte wyłącznie na kłamstwach i błędnych wyobrażeniach. Jeśli chcesz wiedzieć, dlaczego tak wiele osób dało się oszukać, przyjmując fałszywą szczepionkę, jest to jeden z powodów.
Drugim powodem jest to, że ludzie nie chcą przestać grzeszyć.
Czy jesteś niewolnikiem grzechu?
Z jakiegoś powodu ludzie po prostu nie chcą porzucić swoich grzechów. Kobiety chcą nadal czytać romanse, pożądać seryjnych morderców i mordować własne dzieci. Mężczyźni chcą w dalszym ciągu zdradzać swoje żony, walnąć konia, oglądając pornografię i zachowywać się jak kompletni tchórze w obliczu przeciwności losu. Nikt, ani mężczyzna, ani kobieta, nie chce przestać grzeszyć.
Dr Ignacy Nowopolski
May 23, 2024 |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 24.05.24 |
Pobrań: 14 |
Pobierz () |
24.05.2024 Dlaczego popieram Roberta Fico? Wiem, że w Polsce to pogląd zupełnie abstrakcyjny. |
Piszę te słowa w dzień po zamachu na premiera Słowacji Roberta Fico i, prawdę mówiąc, nie wiem, czy ten polityk będzie jeszcze żył, gdy będą Państwo czytali te słowa. Osobiście mam nadzieję, że nie tylko przeżyje, lecz i powróci do polityki, i nadal będzie premierem Słowacji.
Gdy na wiadomość o przeprowadzonym przez "uśmiechniętego" zamachowca akcie terroru politycznego zacząłem w swoich mediach społecznościowych zamieszczać posty z sympatią dla Roberto Fico, pojawiły się trzy rodzaje komentarzy:
1) wyrażające solidarność z ciężko rannym, czy to ze względu na ludzkie współczucie, czy też z powodu sympatii dla prowadzonej przezeń polityki zagranicznej;
2) pełne nienawiści wpisy "uśmiechniętych" demoliberałów, którzy nawet nie kryli swojej radości z możliwej śmierci "wroga Ukrainy" i "onucy Putina";
3) wpisy w stylu: "Dlaczego popiera Pan Roberta Fico, skoro to socjalista?".
O ile pierwszy typ wpisów jest po prostu ludzki, drugi świadczy o demoliberalnym odczłowieczeniu, to trzeci wymaga poszerzonej odpowiedzi. Szczególnie, że już wielokrotnie pytano mnie, dlaczego popieram "socjalistów", takich jak Fico, Orban i Marine Le Pen.
Wyznam, że kompletnie nie interesują mnie poglądy gospodarcze wspomnianych powyżej Fico, Orbana, Marine Le Pen czy kogokolwiek innego, o ile tylko nie próbują tych poglądów na sprawy ekonomiczne narzucać Polsce. To zresztą różni wyżej wymienionych od Ursuli von der Leyen czy Olafa Scholza, pragnących narzucić nam formuły niemieckiego tzw. zorganizowanego kapitalizmu, czyli miksu państwowego interwencjonizmu i oligopolizacji gospodarki przez wielkie korporacje.
Generalną zasadą mojej oceny poszczególnych polityków i partii politycznych w Unii Europejskiej jest ich przydatność lub szkodliwość dla polskiego interesu, dla polskiej racji stanu. Rację stanu Polski w chwili obecnej zdefiniowałbym zaś w kilku następujących punktach:
1) Anihiliacja, rozbicie imperium niemiecko-europejskiego w postaci ciążącej ku federalizacji Unii Europejskiej. Najlepiej, aby UE w ogóle się rozpadła, ale póki istnieje, to należy ją maksymalnie dekoncentrować, wzmacniając państwa narodowe.
2) Emancypacja spod panowania anglosaskiego, nieformalnie, lecz skutecznie dominującego nad polską polityką za pomocą naszej autochtonicznej, jak to nazywam, "elitki infantylno-agenturalnej". Polski rząd ma realizować cele ustalane w Warszawie, a nie w Waszyngtonie lub w siedzibie CIA w Wiedniu. Nie oznacza to wyjścia z NATO, ponieważ znajdująca się pomiędzy mocarstwami Polska musi być w jakimś sojuszu wojskowym, aby nie stać się polem bitwy mocarstw, jak to się stało z Ukrainą. Przykłady Francji, Turcji, Węgier i Słowacji, dowodzą dobitnie, że można być członkiem tego paktu, nie stając się amerykańską marionetką.
3) Zapobieżenie wciągnięcia Polski w wojnę na Ukrainę i zmniejszenie ponoszonych przez nas w związku z tą wojną kosztów finansowych. Odesłanie do domów uchodźców obciążających polskiego podatnika. Blokowanie wejścia Ukrainy do UE, gdyż stałoby się to na koszt europejskiego, a więc i polskiego podatnika.
4) Ustabilizowanie pogranicza NATO-Rosja poprzez szybkie zawarcie pokoju Moskwy z Kijowem, w wyniku którego Ukraina stanie się państwem buforowym (neutralnym) oddzielającym granicę NATO (czyli także Polski) od Rosji. Ukraina winna znajdować się między blokami, czyli bez rosyjskich i amerykańskich baz na swoim terytorium, przy czym delimitacja granic między Rosją i Ukrainą ma dla nas znaczenie trzeciorzędne i powinna nastąpić w wyniku zawarcia traktatu pokojowego.
5) W związku z wyraźnym zmierzchem potęgi Zachodu na rzecz szybko rosnącej w siłę Azji, nawiązanie możliwie dobrych relacji politycznych i handlowym z państwami BRICS, wykorzystując dogodne położenie geograficzne jako stacji przekaźnikowej w handlu między Europą Zachodnią a Chinami, które w XXI wieku najprawdopodobniej zdobędą pozycję homogeniczną nad Eurazją, wypierając Stany Zjednoczone.
Na ile sprawy widzę z Polski, rząd Roberta Fico wpisuje się mniej więcej we wszystkie te pięć punktów, które uważam za priorytety polskiej racji stanu.
I zadacie pytanie: "No i cóż z tego, skoro Robert Fico jest socjalistą"? A niech sobie będzie. Dla realizacji wskazanych przeze mnie pięciu postulatów wypełniających polską rację stanu jest mi kompletnie wszystko jedno, jakie sojusznik w tym dziele ma zdanie na temat podatku progresywnego, obniżki VAT-u czy prywatyzacji hut na Słowacji, Węgrzech czy we Francji.
Nie będąc socjalistą, nie mam nic przeciwko wspólnym profanowaniu zwłok Unii Europejskiej wespół ze słowackimi czy portugalskimi socjalistami, jak również wraz z francuskimi nacjonalistami i włoskimi anarchistami.
Wiem, że jest to stanowisko w Polsce kompletnie odosobnione, ale w polityce międzynarodowej mnie interesuje tylko i wyłącznie Polska i jej interes. Nie walczę o demokrację na Białorusi, o obniżkę podatków na Słowacji, prawa kobiet w Indonezji, etc.
Oczywiście, w każdej z tych kwestii mam swoje zdanie i nie zawaham się go wyrazić, gdy ktoś mnie o to spyta, lecz nie ma to najmniejszego znaczenia przy zawieraniu sojuszy międzynarodowych. Wiem, że w Polsce to pogląd zupełnie abstrakcyjny, lecz sojusze międzynarodowe wynikają z interesów państw, a nie z podobieństwa poglądów na podatki. I to nie tylko na podatki, lecz także ze względu na wyznawaną ideologię, a nawet religię.
Przypomnę, że katolicka Francja w XVI wieku najpierw zawiązała sojusz z islamską Turcją przeciwko katolickim Habsburgom (tzw. sojusz bezbożny), a stulecie później kardynał katolicki Armand de Richelieu w Wojnie Trzydziestoletniej poparł niemieckich protestantów, obawiając się zjednoczenia przez Habsburgów Rzeszy i przekształcenia jej w mocarstwo niemieckie.
Dlaczego Richelieu tak uczynił, choć we Francji wysyłał protestantów na galery, traktując jako stronnictwo heretyków i buntowników w jednym? Ponieważ taka była racja stanu Francji w XVIII wieku. Racja stanu to jedyna uznawana przeze mnie polityczna "bogini", a z Fico jest nam akurat po drodze.
Prof. Adam Wielomski
https://nczas.info |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 24.05.24 |
Pobrań: 14 |
Pobierz () |
24.05.2024 Ukraina chce, by sąsiedzi zestrzeliwali rosyjskie rakiety. Co na to MSZ? |
"To jest kwestia do dyskusji, wiąże się z wieloma uwarunkowaniami" - tak Paweł Wroński z Ministerstwa Spraw Zagranicznych komentuje dla RMF FM wypowiedź szefa ukraińskiej dyplomacji.
Dmytro Kułeba powiedział, że "Ukraina prosi partnerów o rozważenie możliwości zestrzelenia z ich terytorium pocisków rakietowych wystrzelonych przez Rosję na teren Ukrainy".
Wroński dla RMF FM: Kwestia do dyskusji, wiąże się z wieloma uwarunkowaniami
Strona ukraińska przedstawia taki postulat, aby polskie wojsko, polska obrona przeciwlotnicza zestrzeliwała pociski lecące nad terytorium Ukrainy - potwierdził Paweł Wroński z MSZ w rozmowie z dziennikarką RMF FM Magdaleną Grajnert.
Przyznał, że jest to kwestia do dyskusji i zaznaczył, że wiąże się z wieloma uwarunkowaniami.
Na przykład technicznymi, dotyczącymi zasięgu tych pocisków, a także kwestiami prawnymi. Co się stanie, jeśli szczątki takiej rakiety zniszczą czyjąś własność czy spowodują czyjąś śmierć, bo przecież ta rakieta nie rozpływa się w powietrzu - mówił.
Kułeba: Ukraina prosi partnerów o rozważenie możliwości zestrzelenia z ich terytorium pocisków rakietowych wystrzelonych przez Rosję
Temat już w poniedziałek wywołał prezydent Ukrainy. Zachodnia pomoc napływa na Ukrainę zbyt powoli, sojusznicy mogą nam pomóc bardziej bezpośrednio, np. sami strącając rosyjskie rakiety nad ukraińską przestrzenią powietrzną - powiedział Zełenski w wywiadzie dla agencji Reutera.
Rosjanie używają nad Ukrainą 300 samolotów. My do obrony naszego nieba potrzebujemy co najmniej 120-130. Nie możecie nam tego teraz dostarczyć, tak? Ok. (...) Odnosząc się do samolotów, które macie na terytoriach sąsiednich państw NATO: podnieście je, (...) niech zestrzeliwują cele i chronią cywilów - oświadczył Zełenski.
Słowa te powtórzył w rozmowie z amerykańskim dziennikiem "The New York Times". Podkreślił, że nie rozumie, dlaczego kraje NATO nie mogą zestrzeliwać rosyjskich rakiet, skoro i tak podnoszą swoje samoloty do śledzenia toru lotu rosyjskich pocisków.
We wtorek temat ten poruszył szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułeba. Powiedział, że Ukraina prosi partnerów o rozważenie możliwości zestrzelenia z ich terytorium pocisków rakietowych wystrzelonych przez Rosję na teren Ukrainy.
Nie ma ani jednego argumentu prawnego, z zakresu bezpieczeństwa lub moralnego, który stałby na przeszkodzie naszym partnerom w zestrzeliwaniu rosyjskich rakiet na Ukrainie z ich terytorium. Ci, którzy twierdzą, że takie działania byłyby eskalacją, manipulują - stwierdził Kułeba.
Prosimy naszych partnerów o rozważenie możliwości, w których rosyjskie rakiety - nie rosyjskie samoloty z pilotami na pokładzie, ale kawałki żelaza, które niosą śmierć z Federacji Rosyjskiej na Ukrainę - byłyby przechwytywane z terytorium krajów naszych partnerów - dodał.
https://www.rmf24.pl
-------------------------------
Co jeszcze sobie banderssyny zażyczą?
Jeśli dla osobnika Wrońskiego to w ogóle jest "kwestia do dyskusji", to znaczy, iż rzeczony Wroński nie nadaje się do polskiego MSZ. Bo nie o zestrzeliwanie Ukraińcom chodzi a o wciągnięcie na front Polski i Rumunii. I... III wojna światowa gotowa. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 24.05.24 |
Pobrań: 14 |
Pobierz () |
25.05.2024 Jaki jest nasz patriotyzm? - Leszek Żebrowski |
Czy mamy w Polsce jeszcze patriotyzm? Wydawałoby się, że to dziwne pytanie, ale sam się bardzo często zastanawiam, czy jeszcze coś z tego zostało. Nigdy nie było tak, że wszyscy Polacy, czy wszyscy mieszkańcy Rzeczpospolitej byli patriotami. Byli zdrajcy, byli odstępcy, byli ludzie bierni, ale jednak ten zasób patriotyzmu był na tyle pokaźny, na tyle wielki, że Polska się na tym w jakiś sposób trzymała.
???
Odpowiedzi na poniższe pytanie i ich konsekwencje - Leszek Żebrowski
Link
-------------------------------------
Żądanie wyjścia Polski z WHO. Czy sejm ratyfikuje tajny traktat pandemiczny?
Konferencja prasowa pod Kancelarią Prezesa Rady Ministrów w Warszawie, zorganizowana przez Stowarzyszenie Nauczycieli i Pracowników Oświaty "Nauczyciele dla Wolności". Sprzeciw Polaków wobec planów Światowej Organizacji Zdrowia (WHO).
Stowarzyszenie "Nauczyciele dla Wolności" we współpracy z Fundacją CitizenGo zrealizowało kampanię społeczną - Apel o zatrzymanie groźnych planów Światowej Organizacji Zdrowia. Powstała petycja - podpisana przez ponad 33 700 Polaków - która wraz z "Listem do Prezesa Rady Ministrów" została przekazana po konferencji.
W liście żądają odrzucenia groźnych zmian w międzynarodowym prawie zdrowotnym - "porozumienia pandemicznego" i poprawek do Międzynarodowych Przepisów Zdrowotnych IHR (2005). Procedowanie przez WHO tych zmian przebiega bez rzetelnej informacji dla opinii publicznej, bez debaty, a jego efekt może być zagrożeniem dla wolności i suwerenności ludzi.
???
Cztery organizacje za 10 mld $ manipulowały pandemią. Czy sejm ratyfikuje tajny traktat pandemiczny? - NISS TV
Link |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 25.05.24 |
Pobrań: 13 |
Pobierz () |
25.05.2024 Judenrat w służbie Rzeszy |
Niby wiemy, że historia się powtarza, ale za każdym razem, kiedy się o tym przekonujemy, czujemy się zaskoczeni, zwłaszcza, gdy historia nie tylko się powtarza, ale w dodatku w tych powtórkach uczestniczą jeśli nawet nie te same osoby, to członkowie tych samych starych rodzin - oczywiście już w kolejnych pokoleniach.
Żyją jeszcze ludzie pamiętający, jak to każdego, komu nie podobała się polityka PZPR Naszej Partii, ówczesne niezależne media głównego nurtu oskarżały o powiązania, albo nawet gorzej - o pozostawanie na żołdzie zachodnioniemieckich rewizjonistów i odwetowców, a konkretnie - Hupki i Czai - bo ci byli najlepiej znani ówczesnym paniom Werner, czy Olejnik, więc nie było się co namyślać, tylko walić z grubej rury tym bardziej, że tego właśnie oczekiwali oficerowie prowadzący - bo z wrogami ludu, wiadomo - ceregielić się nie można. Tę metodę przyswajali sobie również inni funkcjonariusze i na przykład kiedy w marcu 1968 roku nasza 3 kompania zmotoryzowana Studium Wojskowego UMCS w Lublinie odbywała na tamtejszym poligonie ostre strzelanie, dowodzący ćwiczeniami podpułkownik Hipolit Kwaśniewski, mający zwyczaj mówienia przez zaciśnięte zęby, tak nas podsumował: "to cała kompania nie wykonała strzelania, mimo, że karabinki były przystrzelane, warunki widoczności dobre. Ja tu podejrzewam waszą złą wolę i każden jeden żołnierz, który nie wykona strzelania, będzie uważany za agenta Bundeswehry". Bo w 1968 roku Bundewehra uchodziła za najgorszego wroga, będącego zbrojnym ramieniem rewizjonistów i odwetowców Hupki i Czai.
Minęły lata, zmieniło się - jak pisze poeta - oblicze świata - a zmieniło się w taki oto sposób, że dotychczasowi wrogowie, to znaczy - Bundeswehra, Niemcy, a Hupka i Czaja w szczególności, nie mówiąc już o NATO - stali się naszymi serdecznymi druhami, podobnie jak kiedyś naszymi druhami byli Rosjanie, to znaczy - Sowieci. Teraz wprawdzie Sowietów już nie ma, ale Rosjanie są jak najbardziej i nie tylko że wojują z bratnią Ukrainą, to jeszcze dybią również na nasz nieszczęśliwy kraj. Co prawda, zanim doszło do tych wszystkich paroksyzmów, to w tak zwanym międzyczasie Rosja była nawet naszym strategicznym partnerem. Mam na myśli okres po 20 listopada 2010 roku, kiedy to na szczycie NATO w Lizbonie proklamowane zostało strategiczne partnerstwo NATO-Rosja, w ramach którego w sierpniu 2012 roku przyjechał do Warszawy Patriarcha Moskwy i Wszechrusi Cyryl, z którym JE abp Józef Michalik, ówczesny przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, podpisał deklarację o pojednaniu między narodami polskim i rosyjskim.
Ale potem amerykańskiemu prezydentowi Obamie coś się w głowie odmieniło i w 2014 roku wysadził to całe strategiczne partnerstwo w powietrze, wykładając 5 mld dolarów na zorganizowanie na Ukrainie ?majdanu? od którego wszystko się zaczęło, to znaczy - wojna Rosji z Ameryką i NATO do ostatniego Ukraińca. Od tamtej pory o żadnym "pojednaniu" nikt nie chce nawet słyszeć, bo w przeciwnym razie Judenrat "Gazety Wyborczej" pana red. Michnika zrobiłby z niego marmoladę, tak, jak za pierwszej komuny marmoladę robiła "Trybuna Ludu" i "Żołnierz Wolności" z każdego, na kogo padło podejrzenie, że sympatyzuje z Hupką, albo Czają.
Nie tylko nikt nie chce słyszeć o żadnym "pojednaniu", ale w dodatku, wiodące siły polityczne naszego bantustanu, z których jedna rotacyjnie udaje władzę, a druga - opozycję, zaczęły od pewnego czasu licytować się między sobą, kto jest ruskim agentem. Jak pamiętamy, pod koniec dobrego fartu obozu "dobrej zmiany", to znaczy - dopóty, dopóki Nasz Najważniejszy Sojusznik w nagrodę za dobre sprawowanie, tzn. - za odstąpienie od strategicznego partnerstwa z Rosją na rzecz strategicznego partnerstwa z bezcennym Izraelem, nie pozwolił Niemcom na urządzanie Europy po swojemu. Wtedy Niemcy nie mieli wyjścia, tylko musieli dokonać podmianki na pozycji lidera tubylczej sceny politycznej, w następstwie której ekspozytura Stronnictwa Amerykańsko-Żydowskiego przeszła do opozycji, podczas gdy administrowanie naszym bantustanem zostało przydzielone Donaldu Tusku, jego Volksdeutsche Partei z satelitami. Więc pod koniec dobrego fartu ekipy "dobrej zmiany" Naczelnik Państwa wykombinował sobie, że jak będzie demaskował ruskich agentów w obozie zdrady i zaprzaństwa, to może uchowa się na pozycji lidera. Powstała specjalna komisja, która wstępnie wytypowała kilku agentów, odradzając powierzanie im stanowisk państwowych. Na tej liście znalazł się m.in Donald Tusk.
Nic to nie pomogło, bo siekiera była już do pnia przyłożona, a kiedy Donald Tusk 13 grudnia ub. roku złożył na ręce pana prezydenta Dudy krzywoprzysięstwo z całym swoim rządem, to już bodaj następnego dnia tę komisję rozgonił i zapowiedział powołanie swojej, która już tam nieubłaganym palcem wszystkich ruskich agentów wskaże co do jednego. I właśnie 21 maja taka komisja została utworzona,a na jej czele stanął... - o nie, wcale nie pan generał Marek Dukaczewski, któremu taki zaszczyt teoretycznie należał się z wieku a przede wszystkim - z urzędu - jako ostatniemu szefowi Wojskowych Służb Informacyjnych, których już "nie ma", bo w 2006 roku rozwiązał je złowrogi Antoni Macierewicz. Więc chociaż taka satysfakcja należała się panu generałowi Dukaczewskiemu, to jednak, gwoli uniknięcia zbytniej ostentacji, na czele komisji stanął inny stary kiejkut w osobie szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego, która - podobnie jak Służba Wywiadu Wojskowego, z WSI wypączkowała.
W tej sytuacji nietrudno sie domyślić, że jako pierwszy nieubłaganym palcem zostanie wskazany jako ruski agent złowrogi Antoni Macierewicz, któremu rzeczywiście sporo się nazbierało. Nie tylko w 1992 roku ujawnił konfidentów, nie tylko rozwiązał WSI, nie tylko anulował kontrakt na śmigłowce i to gdy pod stołem zakończyły się już rozliczenia, ale w dodatku zafundował kurację przeczyszczającą naszej niezwyciężonej armii. No a potem trup będzie ścielił się gęsto, dostarczając żeru paniom Werner i Olejnik, nie mówiąc już o panu Czyżu i jego komandzie. Ale to są tylko wyrobnicy zbawiennych idei, podczas gdy od wymyślania zbawiennych idei po staremu jest żydokomuna, czyli nasz dobry znajomy Judenrat - tym razem nie "Trybuny Ludu" tylko oczywiście - "Gazety Wyborczej".
I oto Judenrat wzniósł już nieubłagany palec, którym wskazał najgroźniejszego agenta Putina w Postaci komitetu Wyborczego "Polexit", który ośmielił się wystawić kandydatów w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Nie ulega wątpliwości, że szef SKW na sygnał znajomej trąbki od razu zerwie się na równe nogi, w związku z czym polowanie na ruskich agentów zatoczy możliwie najszersze kręgi.
Stanisław Michalkiewicz |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 25.05.24 |
Pobrań: 14 |
Pobierz () |
25.05.2024 SYGNALIŚCI Z PFIZERA - "PANDEMIA BYŁA POCZĄTKIEM DEPOPULACJI" |
To nie tylko kolejny skandal korporacyjny. To opowieść o zdradzie, manipulacji i masowym morderstwie na skalę, którą trudno pojąć, chyba że usłyszy się ją od tych, którzy pracowali wewnątrz jednej z największych firm farmaceutycznych na świecie i rozumieli rolę Big Pharma we wdrażaniu Agendy 2030 w imieniu globalna elita.
Pfizer jest wstrząśnięty decyzją byłego wieloletniego personelu wysokiego szczebla o wystąpieniu i nagłośnieniu morderczego programu elity.
Doktor Yeadon, który wcześniej pełnił funkcję wiceprezesa i głównego naukowca firmy Pfizer, jako pierwszy przełamał szeregi i ujawnił prawdę, wyjaśniając, że pandemia Covid-19 i późniejsza kampania szczepień mRNA to "operacja ponadnarodowa", nad którą pracowano latami i która przeznaczone "do ranienia ludzi, okaleczania i umyślnego zabijania".
Jak wyjaśnia dr Yeardon: "jesteśmy w centrum największej zbrodni w historii. Ma charakter globalny, ma na celu kontrolę i będzie obejmować zabicie kolejnych milionów, jeśli nie miliardów ludzi".
Były wiceprezydent dr Yeardon nie jest jedyną osobą znającą firmę Pfizer, która ujawnia przestępstwa popełniane przez "elity", a media głównego nurtu robią wszystko, co w ich mocy, aby zatuszować tę wiadomość.
Melissa McAtee pracowała w dziale produkcji i jakości w firmie Pfizer przez pięć lat, w tym podczas wdrażania mRNA, i podjęła odważną decyzję o opuszczeniu firmy i ujawnieniu prawdy o tym, co naprawdę wydarzyło się za kulisami.
Nie ma złudzeń co do niebezpieczeństw związanych z ujawnieniem Wielkiej Farmy.
Jak wyjaśnia Melissa, firma Pfizer ukrywa prawdę o tym, co naprawdę znajduje się w fiolkach z produktem terapii genowej mRNA Covid, które podczas pandemii wpompowano w ramiona miliardów ludzi na całym świecie.
To nie przypadek, że lekarze i drogerie nie pozwalają zapoznać się z ulotkami dołączonymi do szczepionek przed podjęciem decyzji o zaszczepieniu.
Według Melissy podczas pracy w dziale produkcji i jakości w firmie Pfizer dowiedziała się, że jedna trzecia szczepionek firmy Pfizer zawiera tlenek grafenu, który został opracowany do stosowania jako hematologiczna broń biologiczna na krótko przed pandemią.
Link
Melissa przekazała swój dowód mediom głównego nurtu i była zszokowana odkryciem, że nie tylko odmówiły one publikacji informacji, ale aktywnie próbowały ukryć je, aby nigdy nie ujrzały światła dziennego.
Choć odkrycie Melissy mogło być szokujące, najbardziej niepokojącym elementem tej historii jest poziom powiązań między Big Pharma, Światową Organizacją Zdrowia i światową elitą w centrali, w tym ONZ i Davos.
Dzięki wewnętrznym sygnalistom firmy Pfizer wiemy, że wszyscy o tym wiedzieli i wszyscy są zamieszani w spisek mający na celu wyludnienie świata.
Pfizer nie jest jedyną organizacją, której pracownicy zgłaszają się, aby nagłośnić złe praktyki swoich przełożonych i trującą zawartość szczepionek mRNA.
Na poniższym filmie sygnalistka Światowej Organizacji Zdrowia, dr Astrid Stuckelberger, wyjaśnia, dlaczego nie może dłużej zgodzić się z antyludzkim programem swojego szefa Tedrosa - i jego szefa Billa Gatesa.
Doktor Stuckelberger została potępiona przez media głównego nurtu za stwierdzenie, że mRNA zawiera nanotechnologię. Jednak jej wybuchowe twierdzenia zostały poparte niedawnymi ustaleniami opublikowanymi przez People's Voice.
Głębokie zagłębienie się w mętną historię firmy Pfizer ujawnia, że ??nawiązała ona współpracę z Izraelczykiem w celu opracowania programowalnych nanorobotów Link, które można wstrzykiwać ludziom w celu zmiany ich DNA, nadania im adresu IP i połączenia z Internetem.
Może to brzmieć jak szalona fantastyka naukowa, ale kiedy zobaczysz niezbite dowody, staje się jasne, że to, co brzmi jak horror, nagle dla zaszczepionych wygląda na żywy koszmar.
W 2015 roku firma Pfizer nawiązała współpracę z Uniwersytetem Bar-Ilan w Izraelu, który opracowywał te programowalne nano-boty.
Czy to może być powód, dla którego dyrektor generalny firmy Pfizer, Albert Bourla, wielokrotnie odmawiał przyjęcia własnej szczepionki?
Bourla nie był jedynym twórcą szczepionki, który odmówił przyjęcia własnego produktu.
Doktor Ugur Sahin, dyrektor generalna BioNTech, firmy, która współpracowała z firmą Pfizer przy opracowaniu pierwszej na świecie szczepionki na Covid, przyznała przed kamerą, że ona również nie została zaszczepiona.
https://globalna.info/2024/05/24/sygnalisci-z-pfizera-pandemia-byla-poczatkiem-depopulacji/ |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 25.05.24 |
Pobrań: 14 |
Pobierz () |
25.05.2024 Sędzia Szmydt? Coś mi tu śmierdzi! |
Od kilku tygodni Polaków rozgrzewa "ucieczka" Tomasza Szmydta na Białoruś. Tymczasem facet wyjechał tam legalnie. Na miejscu poprosił jednak o azyl polityczny i wybuchła sensacja.
Z tej okazji były już sędzia założył sobie konta w mediach społecznościowych, gdzie relacjonuje jaka Białoruś jest cacy. Dla przykładu, zachwala białoruskie sklepy, w których jest pełen asortyment towarów świetnej jakości w przystępnych cenach. Buduje przy tym taką narrację, jakoby tylko za Bugiem można było mówić prawdę, bo w Polsce jest totalitaryzm.
Dziwny ten wywód "sędziego-uciekiniera". Przecież w Polsce można głosić takie poglądy, czego jestem dobitnym przykładem. Wielokrotnie pozytywnie mówiłam i pisałam o Białorusi, gdyż uważam, że to ciekawy, zadbany i bezpieczny kraj. Miałam nawet okazję spotkać się w Mińsku z Aleksandrem Łukaszenką podczas Wielkiej Rozmowy z Prezydentem. Spotkanie trwało osiem godzin, a odpowiedź na moje pytanie cytowały polskie i białoruskie media. Kilka miesięcy później białoruski przywódca wysłał mi pocztą dyplomatyczną życzenia na Dzień Kobiet. Od tamtej pory regularnie udzielam komentarzy w białoruskiej telewizji. Chwalę się tym wszystkim w mediach społecznościowych w Polsce i... jakoś przetrwałam.
[Taki Mateusz Piskorski miał jednak mniej szczęścia... - admin]
Owszem, za głoszenie moich poglądów miałam wiele różnych nieprzyjemności, z czego nigdy nie robiłam tajemnicy. Bezpieka zablokowała Czytelnikom dostęp do mojego bloga. Założyłam więc sobie nową stronę internetową, a jeśli też ją zablokują, to założę kolejną. Oczerniono mnie w ogólnopolskich mediach, skazując tym samym na śmierć cywilną. Ku przestrodze wytoczyłam więc Agnieszce Romaszewskiej proces karny za zniesławienie. Po tym jak otrzymałam akredytację prasową na Białoruś, była już dyrektor telewizji Biełsat nazwała mnie "opłacaną moskiewską najmitką", za co później musiała publicznie przeprosić. Mam więc kwit, że to co wcześniej o mnie powiedziała jest nieprawdą.
Decydując się na głoszenie niewygodnych dla władzy poglądów, wzięłam na klatę fakt, że nie mam w Polsce szans na dobrą pracę, muszę żyć na bardzo skromnym poziomie, jestem traktowana jak trędowata, obcinają mi zasięgi w internecie, zalewa mnie hejt, etc.
Ale fakty są takie, że ja te poglądy nadal mogę głosić i nie muszę wymykać się za granicę, żeby powiedzieć publicznie, że mamy w Polsce szaleńców przy władzy, którzy chcą nas wepchnąć do wojny z Rosją. W tej sprawie od dawna krytykowałam zarówno PiS jak i PO, wszak polityków tych partii uważam za totalnych szkodników.
Takich niezależnych osób, które mówią co myślą i stanowczo krytykują władzę, jest w Polsce więcej, a niektórzy z nich mają w internecie znacznie lepsze ode mnie zasięgi. Im też często przypinają łatki "ruskich agentów" choćby za to, że nie zgadzają się na zaangażowanie Polski w pomaganie Ukrainie i wpychanie naszego kraju do wojny z Rosją. Ale oni nadal te niewygodne poglądy głoszą i przebijają się do znacznej części polskiego społeczeństwa, mimo iż im również obcinają zasięgi.
W związku z tym, że mam bardzo rzadkie nazwisko i nie ma na świecie drugiej Agnieszki Piwar, moja matka często otrzymuje telefony od znajomych / rodziny. Wydzwaniają przerażeni, bo przeczytali coś o mnie w "Gazecie Wyborczej", "Gazecie Polskiej" czy innym szmatławcu. Z kłamliwych relacji funkcjonariuszy medialnych (zwanych dla zmyłki "dziennikarzami") wynika, że należę do czołówki agentów Kremla w Polsce. W artykule "Mroczni siewcy Putina" opublikowanym w organie prasowym Adama Michnika, uplasowano moją fotografię na drugiej pozycji - między Grzegorzem Braunem i Antonim Macierewiczem.
Co ciekawe, przed laty Braun złożył sam na siebie donos do Prokuratury. Powód? W mediach sugerowano, że jest "ruskim agentem". To bardzo poważne przestępstwo, więc Prokuratura powinna zbadać nie tylko Brauna, ale zainteresować się też "dziennikarzami", którzy rzekomo uzyskali takie informacje, ale nie powiadomili o tym odpowiednich organów ścigania. Po donosie Brauna Prokuratura nie widziała podstaw, by wszcząć podstępowanie przeciwko niemu. Innym razem, podczas konferencji prasowej w Sejmie, Braun - już jako poseł - w obecności kamer zadzwonił do ABW z podobnym auto-donosem. Taki mamy klimat.
Czasem bywam świadkiem telefonów do mojej matki. Słyszę, jak ze stoickim spokojem odpowiada znajomym / rodzinie: "Agnieszka jest dorosła. Zdecydowała się na taką drogę, więc ponosi konsekwencje swoich wyborów". Nie krytykuje przy tym, ani nie pochwala. Po prostu akceptuje wybór swojego dorosłego dziecka. Moim zdaniem to najlepsza reakcja rodzica.
O jaki wybór chodzi? Wiele lat temu postanowiłam, że jako dziennikarka zainteresuję się Wschodem, a w szczególności Rosją i Białorusią. Dlatego zaczęłam tam jeździć, pisałam reportaże, przeprowadzałam wywiady, nawiązywałam kontakty, szukałam dialogu. Niczego nie ukrywałam, wszystko relacjonowałam w mediach społecznościowych i moich publikacjach. Zawsze podkreślałam, że w naszym interesie jest mieć pokojowe relacje z tymi państwami.
Wiedziałam przy tym, że namiestnicy sprawujący władzę w Polsce mają za zadanie prowadzić wrogą politykę wobec Rosji i Białorusi. Wiedziałam więc, że za moją aktywność, w tym stanowczy sprzeciw wobec zapędów rządów III RP, spotkają mnie pewne nieprzyjemności. Świadomie podjęłam to ryzyko i z pełną odpowiedzialnością ponoszę tego konsekwencje. Pokłosiem moich wyborów jest fala hejtu, blokada, zniesławiające mnie artykuły, ostracyzm w środowisku, etc. Uważam, że nie zasłużyłam na to, ale zdaję sobie sprawę z tego, dlaczego to nastąpiło.
Konsekwencji swoich wyborów nie chciał najwyraźniej ponieść Tomasz Szmydt. Przed laty wybrał, że zostanie sędzią. To wspaniały i piękny zawód, który niesie za sobą ogromną odpowiedzialność oraz pewne konkretne zobowiązanie. Sędzia w przestrzeni publicznej powinien pozostać apolityczny.
Tymczasem nasz "uciekinier" nie chciał podporządkować się tym oczywistym zasadom. Zboczył na bardzo złą drogę, bo w czasach rządów Zjednoczonej Prawicy zaangażował się politycznie i wziął udział w tzw. aferze hejterskiej, polegającej na gnojeniu i niszczeniu sędziów niewygodnych dla ówczesnej władzy. Fakt, że tamci sędziowie też najczęściej byli politycznie zaangażowani i trzymali z ówczesną opozycją, nie usprawiedliwia obrzydliwego sposobu walki z nimi.
Sędzia nie jest od tego, by babrać się w politycznych brudach. Ba, sędzia nie powinien nawet wygłaszać publicznie swoich poglądów politycznych. Jeśli Tomasz Szmydt miał takie zapędy, to mógł sobie zostać politologiem, politykiem czy publicystą. Skoro jednak wybrał bycie sędzią, to jego obowiązkiem było zajmować się bezstronnym rozpatrywaniem spraw sądowych.
Tymczasem Szmydt obwieszcza w białoruskich i rosyjskich mediach: "Jak zrzekłem się urzędu, to już mogę powiedzieć o swoich poglądach publicznie". Do jasnej ciasnej, przecież nie od tego są sędziowie, by obwieszczali światu swoje poglądy.
Przypominam, że na początku zawodowej drogi Tomasz Szmydt złożył przysięgę o treści:
"Ślubuję uroczyście jako sędzia sądu powszechnego służyć wiernie Rzeczypospolitej Polskiej, stać na straży prawa, obowiązki sędziego wypełniać sumiennie, sprawiedliwość wymierzać zgodnie z przepisami prawa, bezstronnie według mego sumienia, dochować tajemnicy prawnie chronionej, a w postępowaniu kierować się zasadami godności i uczciwości"; składający ślubowanie może dodać na końcu zwrot: "Tak mi dopomóż Bóg".
Trzeba ponosić konsekwencje swoich wyborów. Zakładając najbardziej optymistyczną wersję, że Tomasz Szmydt nie jest agentem obcego wywiadu, to i tak wybrał źle, bo przed laty uczestniczył w niegodnej i nieuczciwej aferze hejterskiej wymierzonej w innych sędziów. Co więcej, zaangażował w to swoją ówczesną żonę Emilię, która na Twitterze szkalowała innych sędziów pod pseudonimem "Mała Emi". A potem najwyraźniej nie chciał ponieść konsekwencji swoich działań.
Czyżby właśnie dlatego wymyślił sobie, iż czmychnie z Polski, wyjedzie na Białoruś, poprosi o azyl, zrzeknie się urzędu, a następnie ogłosi wszem i wobec, że postąpił tak w ramach protestu, bo władze w Polsce chcą nas wepchnąć do wojny z Rosją i Białorusią?
Sorry, ale ja tego nie kupuję. Przecież uczestnicząc w aferze hejterskiej Tomasz Szmydt robił przysługę kaczystom i ziobrystom - zagorzałym rusofobom i antyłukaszenkowcom. To dorosły i inteligenty facet, dlatego doskonale wtedy wiedział w jakie cuchnące szambo wchodzi.
Agnieszka Piwar
https://piwar.info |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 25.05.24 |
Pobrań: 14 |
Pobierz () |
26.05.2024 UE grozi Gruzji konsekwencjami jakie poniósł premier Słowacji, jeśli przyjmą ustawę o za |
Szef gruzińskiego rządu Irakli Kobachidze oświadczył, że został ostrzeżony przez jednego z unijnych komisarzy, że jeśli jego rząd przeforsuje kontrowersyjną ustawę o "zagranicznych agentach", powinien "bardzo uważać" w związku z niedawną próbą zamachu na słowackiego premiera Roberta Fico.
Kobachidze nie podał nazwiska unijnego komisarza, który miał go zastraszyć, ale później 23 maja komisarz ds. rozszerzenia Unii Europejskiej Oliver Varhelyi stwierdził, że rozmawiał telefonicznie z gruzińskim premierem na temat tej ustawy, a Kobachidze zinterpretował jego słowa w niewłaściwy sposób.
Według Kobachidze, unijny urzędnik podczas wymieniania tych środków powiedział: "Widzieliście, co stało się z Fico i powinniście bardzo uważać'". Fico został postrzelony cztery razy podczas powitania obywateli w środkowej Słowacji, ale jego stan określany jest jako stabilny.
Varhelyi w swoim oświadczeniu zaprzeczył, że groził Gruzinom. Powiedział, że ostrzegał Kobachidze, że przyjęcie ustawy "mogłoby prowadzić do dalszej polaryzacji i nieprzewidywalnych sytuacji na ulicach Tbilisi".
"W związku z tym ostatnie tragiczne wydarzenia na Słowacji zostały przywołane jako przykład i odniesienie do tego, do czego może prowadzić wysoki poziom polaryzacji w społeczeństwie, nawet w Europie" - tłumaczył.
"Ubolewam, że jedna część mojej rozmowy telefonicznej została nie tylko całkowicie wyjęta z kontekstu, ale także przedstawiona opinii publicznej w sposób, który mógłby prowadzić do całkowitego niewłaściwego zinterpretowania pierwotnego zamierzenia mojej rozmowy telefonicznej" - podkreślił komisarz.
Kobachidze w swoim oświadczeniu oskarżył "wysokich rangą zagranicznych polityków" o "otwarte szantażowanie gruzińskiego narodu i jego wybranego rządu". Według niego, próba zamachu na Fico to przykład "globalnej wojny partii", która chce "wprowadzić chaos do Gruzji".
W ostatnich tygodniach relacje UE i USA z Gruzją są ściśle powiązane z przyjęciem tej ustawy. Jeśli wejdzie ona w życie, Stany Zjednoczone mogą nałożyć sankcje na gruzińskich urzędników za to. Jednocześnie, jeśli ustawa zostanie uchylona, Gruzja może liczyć na większą pomoc gospodarczą i łatwiejszy dostęp do wiz amerykańskich.
[Ciekawe, że USA od dawna już ma niemal identyczną ustawę... - admin]
https://zmianynaziemi.pl/
-------------------------------
Cóż, są jak widać równi i równiejsi. Ciekawe, a nas kiedy ostrzeżono? |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 26.05.24 |
Pobrań: 14 |
Pobierz () |
26.05.2024 Amerykanie chcą nałożyć sankcje na Międzynarodowy Trybunał Karny, bo ośmielił się oskarż |
Stany Zjednoczone rozważają nałożenie surowych sankcji na pracowników Międzynarodowego Trybunału Karnego (MTK) w odpowiedzi na wniosek prokuratora o wydanie nakazów aresztowania izraelskich przywódców.
Ta decyzja MTK wywołała ostrą reakcję Kongresu i administracji Bidena, którzy bronią sojusznika, Izraela.
Republikańscy senatorowie, tacy jak Lindsey Graham, zapowiadają wprowadzenie ustawodawstwa mającego na celu zakazanie wydawania wiz oraz zamrożenie aktywów pracowników MTK i ich rodzin. Demokratyczni senatorowie, w tym Ben Cardin, również popierają te wysiłki, podkreślając konieczność ochrony Izraela przed "nadmiernymi" działaniami Trybunału.
Stany Zjednoczone mają długą historię niechęci wobec MTK, co widać w uchwaleniu American Servicemembers' Protection Act (ASPA) w 2002 roku. Mimo to, USA współpracowały z Trybunałem w niektórych sprawach, takich jak Darfur i Libia.
Administracja Bidena zdecydowanie potępiła wniosek prokuratora, określając go jako "haniebny" i odrzucając jurysdykcję MTK w tej kwestii.
Debata w Senacie odzwierciedla napięcia między USA a MTK oraz silne poparcie Ameryki dla Izraela. Proponowane sankcje mają na celu powstrzymanie Trybunału przed podejmowaniem działań przeciwko amerykańskim sojusznikom, a tym samym chronić interesy i personel Stanów Zjednoczonych.
Rozwój tej sytuacji może mieć daleko idące konsekwencje dla międzynarodowych relacji i polityki zagranicznej USA.
https://zmianynaziemi.pl/ |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 26.05.24 |
Pobrań: 13 |
Pobierz () |
26.05.2024 Basic Polish - język niewolników? |
Trwają postępy postępu w budowie Basic Polish. Nadal są jednak za wolne!
Rada Języka Polskiego, będąca jak wiadomo właścicielką polszczyzny, pominęła wszak tak wyczekiwane społecznie zmiany, jak "ubieranie butów", nie mówiąc już o zalegalizowaniu "poszłem" i "wziąść".
Zatwierdzone zmiany (?) wychodzą jednak przynajmniej naprzeciw zapotrzebowaniu programów korekty (nie z imiesłowami - żadna AI nie odróżnia przecież ich znaczenia w zdaniu!) oraz przybliżają do anglicyzacji używania wielkich liter.
Krzykliwość ćwierćinteligencji
Tak zwane uproszczenia pisowni wychodzą też naprzeciw oczekiwaniom ćwierćinteligenci III RP, a więc najbardziej obecnie widocznej grupy społecznej, nadającej ton polityce, kulturze (?) i temu, co we współczesnej Polsce udaje dyskurs publiczny.
Osoby, które nie potrafią zapamiętać wpajanych jeszcze w podstawówce zasad ortografii, gramatyki i składni (nie mówiąc o interpunkcji) znalazły właśnie oficjalne poparcie dla zwyczajowych dotąd okrzyków w obronie błędów: "To takie nasze... regionalizmy!" (przy czym przez region rozumie się w takich przypadkach kałużę w rogu podwórka dla tych mniej lotnych). "A docent z profesorem mówili w telewizji, że można!". Oraz "Każdy błąd będzie kiedyś nową zasadą, a w ogóle nie o tym był post, więc jak nie masz nic do powiedzenia, to nie poprawiaj!".
"W Ukrainie", czyli cham w natarciu
Co gorsza, działa to w obie strony. Nie tylko schamienie języka ma być nową normą, nie tylko korekta staje się obraźliwa, ale prymitywiści językowi tropią wszystkie zwroty, których nie znają i nie rozumieją, jako gwarowe, wprost wsiowe. I znowu kłaniają się opcje autokorekty, które nie tylko nadużywają kategorii archaizmów, ale i traktują ją jako bardzo bliską błędom językowym.
Osławione "w uniwersytecie", od którego doszliśmy do ostatnich potworków geojęzykowych w stylu "wUkrainy", ma zdaje się takie właśnie źródło: panienkom z TV wydawało się, że na uniwersytecie - to jakoś tak za potocznie brzmi, na pewno trzeba to jakoś mądrzej wyrażać (jak to w TV...).
No i cr?me de la cr?me: pamiętajmy, że współcześnie "Ukrainiec, Żyd i Murzyn brzmią jakoś obraźliwie". Zamiast zamartwiać się o etnogenetyczne skutki uznania języka śląskiego - jako Polacy zacznijmy się wreszcie przejmować polityczną deformacją całej polszczyzny! Narzucenie własnego języka jest jednym z podstawowych przejawów - i jedną z podstawowych metod uzyskania dominacji, w tym zwłaszcza hegemonii kulturowej.
Wykluczenie przez język
Według teorii konstytuujących współczesny kształt neoliberalizmu fakty społeczne są w istocie przede wszystkim zjawiskami językowymi. Z tego właśnie punktu widzenia, używany język (la langue) wywodzący się z pokładów "nieświadomej działalności ludzkiego umysłu" okazuje się być czynnikiem pierwotnym i kreatywnym dla kultury danej zbiorowości etnicznej[1].
Język objawia się jako dyskurs, czyli system ludzkich wypowiedzi, których zawartość jest regulowana zarówno przez ustanowione władze, jak i uznawane normy kulturowe. Dyskurs w naturalny sposób staje się zatem wykładnią prawdy i to prawdy ekskluzywnej, chronionej system wykluczeń, obejmujących m.in. pojęcia zakazane[2].
Wbrew intencjom samych teoretyków takiego podejścia do języka, staje się on więc znów narzędziem doktryny, a nie wyzwolenia i samoświadomości[3].
Nie trzeba jednak być ani strukturalistą, ani uczniem Foucault, ani nawet zwolennikiem nazywania neoliberalizmu "marksizmem kulturowym" by uchwycić znaczenie języka nie tylko dla opisu świata, ale i dla tworzenia jego obecnego kształtu. Mamy zaś coraz więcej przesłanek potwierdzających, że postulowaną formą świata ma być prymitywizm utrzymywany także, a może przede wszystkim tyranią zideologizowanego dyskursu dla starających się jeszcze myśleć i porozumiewać oraz łagodną tolerancją dla staczania się reszty w stronę miarowego pochrząkiwania.
Schamienie językowe polszczyzny jest tylko jednym z wielu kroków mających doprowadzić nasz kawałek ludzkości do zbydlęcenia.
Konrad Rękas
[1] C. Lévi-Strauss, Antropologia strukturalna, Warszawa 1970, str. 130?131.
[2] M. Foucault, Orders of discourse Inaugural lecture delivered at the College de France, "Social Science Information", 1971, nr 10 (2), str. 12.
[3] Op. cit. str. 19, 21.
https://chart.neon24.net/ |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 26.05.24 |
Pobrań: 15 |
Pobierz () |
26.05.2024 Makagigi |
Dzisiaj chyba mało kto pamięta przysmak dla dzieci, znany jeszcze w czasach mojego dzieciństwa, za Józefa Stalina i potem - za wczesnego Gomułki. Nazywał się on "makagigi" i sprzedawany był w postaci pasków podobnych do gumy do żucia, o której wtedy w Polsce tylko słyszeliśmy, a która w Ameryce była w powszechnym użyciu, podobnie, jak Coca Cola, która w Polsce pojawiła się dopiero za Gierka w ramach pozornej okcydentalizacji naszego bantustanu.
Makagigi jednak zniknęło bezpowrotnie, chociaż jego produkcja nie wymagała zakupu żadnych kosztownych technologii - a może właśnie dlatego - bo co za pożytek z towaru, którego produkcja nie wymagała zakupu żadnych kosztownych, zachodnich technologii, na których można było się na boku obłowić?
Tak czy owak, makagigi jako przysmak dla dzieci zniknął całkowicie, wyparty - jak słyszymy - przez rozmaite narkotyki, którymi dzieci i postępowa młodzież faszeruje się na potęgę, a potem ma halucynacje - że na przykład "planeta" płonie i trzeba ją ratować, powstrzymując się przed emitowaniem zbrodniczego dwutlenku węgla i innych gazów cieplarnianych.
Dopiero na tym tle możemy ocenić, jak daleko posunęliśmy się na drodze nieubłaganego postępu.
Jeszcze przed wojną, w koszmarnych czasach sanacji, opinią publiczną wstrząsnęła wiadomość, że Franciszek Fiszer, ten sam, co to twierdził, że nie będzie w Polsce dobrze, dopóki nie rozstrzela się 700 tysięcy łajdaków, odmówił wypicia bruderszaftu z Mieczysławem Grydzewskim z "Wiadomości Literackich", ponieważ ten twierdził, że ludzkość powstała z gazów, wobec czego przyjaźnić się z nim nie może.
Nawiasem mówiąc, ktoś słysząc opinię Fiszera, że nie będzie w Polsce dobrze, dopóki - i tak dalej - zwrócił mu uwagę: ale panie Franciszku, może nie ma w Polsce aż tylu łajdaków - na co niestropiony Fiszer zagrzmiał: to nic nie szkodzi; w razie czego dobierzemy z uczciwych!
Wracając do makagigi, to wprawdzie w handlu już od dawna tego przysmaku nie ma, za to pojawił się w polityce, zwłaszcza w ostatnich dziesięcioleciach, kiedy to budujemy w naszym bantustanie naszą młodą demokrację. Przybiera on postać tak zwanych "tematów zastępczych", które na rynek polityczny rzucają panujące nam miłościwie gangi.
One - jak wielokrotnie twierdziłem - uprawianie prawdziwej polityki mają od Naszych Sojuszników surowo zakazane - toteż rekompensują sobie ten zakaz rzucaniem na polityczny rynek różnego rodzaju makagigi, żeby opinia publiczna mogła sobie czymś wypełnić ustne jamy, dostępując w ten sposób iluzji uczestnictwa w polityce, nawet światowej. Przoduje w tym zwłaszcza koalicja 13 grudnia, która wprowadziła do rządu wyjątkowo liczną reprezentację wariatów.
A wariaci - jak to wariaci - nie mają pojęcia o kierowaniu państwem, ani też żadnego pomysłu na nie, zastępując tę impotencję swoimi wariactwami, którym usiłują nadać rangę obowiązującego prawa. Dopóki pan prezydent Duda dysponuje prawem wetowania tych niewydarzonych pomysłów, to jeszcze z Bogiem sprawa - ale co będzie, jak w 2025 roku skończy mu się druga kadencja, a suwerenowie demokratycznie wybiorą sobie kogoś innego - ot na przykład pana Rafała Trzaskowskiego, którego uważam za zarozumiałego blagiera - a jest to opinia chyba najbardziej uprzejma?
Wtedy już nic nie będzie chroniło nas przed wariatami i pewnie dlatego część opinii publicznej tak kurczowo trzyma się Unii Europejskiej w nadziei, że taka na przykład Reichsfuhrerin Urszula von der Leyen uchroni nas przed nami samymi. Obawiam się jednak, że to też iluzja, bo wystarczy przyjrzeć się dotychczasowemu składowi Parlamentu Europejskiego, by przekonać się, że oprócz filutów, którzy chcą sobie uzbierać na luksusową emeryturę, oprócz łajdaków, których według opinii Franciszka Fiszera, należałoby natychmiast rozstrzelać, resztę stanowią wariaci w sensie medycznym.
Oczekiwanie tedy, że wariaci cudzoziemscy uratują nas przed naszymi rodzimymi wariatami, jest kolejnym złudzeniem, z którym natychmiast powinniśmy się pożegnać. Nie jest to jednak łatwa sprawa, bo ludzie chcą w coś wierzyć, zwłaszcza w tak zwanych "ciekawych czasach". Kiedy alianci w 1945 roku cofnęli uznanie rządowi Rzeczypospolitej w Londynie, w kręgach emigracyjnych zapanowała desperacja i pewna inteligentna pani powiedziała, że ludzie kurczowo chwytają się nawet cienia nadziei.
Wierzą na przykład - mówiła - w generała Kazimierza Sosnkowskiego - bo znał on marszałka Piłsudskiego, albo w ówczesnego premiera londyńskiego rządu, pana Tomasza Arciszewskiego - bo ma brodę.
Tymczasem premier Donald Tusk, który - jak tylko Niemcy odstąpiły od strategicznego partnerstwa z Rosją na rzecz strategicznego partnerstwa z bezcennym Izraelem, za co zostały przez prezydenta Józia Bidena wynagrodzone pozwoleniem urządzania Europy po swojemu, czyli budowy IV Rzeszy - zaczął z gołąbka pokoju przepoczwarzać się w krwiożerczego jastrzębia i militarystę.
Nie tylko zapowiedział objęcie naszego bantustanu niemiecką "żelazną kopułą", która według wszelkiego prawdopodobieństwa stanowi milowy krok na drodze ustanowienia "europejskich sił zbrojnych".
Chodzi o wyprowadzenia Bundeswehry spod amerykańskiej kurateli - ale ogłosił pragnienie zbudowania "Linii Zygfryda" nie tylko na granicy polsko-białoruskiej, ale również na granicach litewsko-rosyjskiej, łotewsko-rosyjskiej i estońsko-rosyjskiej i w tym celu już namawiał się z bankierową inwestycyjną na pożyczkę, żeby to sfinansować - to jeszcze 21 maja wydał zarządzenie powołujące czerezwyczajną komisję do badania ruskich i białoruskich wpływów w naszym bantustanie.
Taka komisja była powołana przez poprzedni rząd, z tym, że to była komisja parlamentarna, w związku z czym została przez Donalda Tuska rozpędzona bodaj już 14 listopada, zaraz po krzywoprzysięstwie jego rządu. Teraz ma to być komisja "pozaparlamentarna", czyli złożona ze starych kiejkutów, którym będzie przewodził szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Jak pamiętamy, SKW wypączkowała z "rozwiązanych" Wojskowych Służb Informacyjnych.
Na dobrą sprawę na czele komisji powinien tradycyjnie stanąć pan generał Marek Dukaczewski, bo któż lepiej potrafi naprawić zegarek, jak nie ten, co go zepsuł - ale byłaby to chyba zbyteczna ostentacja. Tak czy owak, nie ulega wątpliwości, że stare kiejkuty zdemaskują u nas tylu ruskich i białoruskich agentów, że nie będzie można nawet splunąć, żeby w jakiegoś nie trafić. W ten sposób cały świat, a już Europa w szczególności dowie się, że Polska to jedno bagno, przeżarte przez agenturę, jak nie ruską, czy białoruską, to niemiecką, jak nie niemiecką, to żydowską - i tak dalej.
Dla każdego tedy stanie się oczywiste, że z takim krajem nie można wchodzić w żadne konfidencje, a najlepszym wyjściem z sytuacji byłby jego ponowny rozbiór. Ja rozumiem, że Donald Tusk wykonuje takie zadanie - co zresztą jest przypuszczeniem uprzejmym - ale otaczająca go hałastra chyba nie zdaje sobie sprawy do czego przykłada rękę. Kto by pomyślał, że porażone polityką makagigi może być taką silną trucizną?
Stanisław Michalkiewicz |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 26.05.24 |
Pobrań: 12 |
Pobierz () |
26.05.2024 Żądanie wyjścia Polski z WHO. Czy sejm ratyfikuje tajny traktat pandemiczny? |
Konferencja prasowa pod Kancelarią Prezesa Rady Ministrów w Warszawie, zorganizowana przez Stowarzyszenie Nauczycieli i Pracowników Oświaty "Nauczyciele dla Wolności". Sprzeciw Polaków wobec planów Światowej Organizacji Zdrowia (WHO).
Stowarzyszenie "Nauczyciele dla Wolności" we współpracy z Fundacją CitizenGo zrealizowało kampanię społeczną - Apel o zatrzymanie groźnych planów Światowej Organizacji Zdrowia. Powstała petycja - podpisana przez ponad 33 700 Polaków - która wraz z "Listem do Prezesa Rady Ministrów" została przekazana po konferencji.
W liście żądają odrzucenia groźnych zmian w międzynarodowym prawie zdrowotnym - "porozumienia pandemicznego" i poprawek do Międzynarodowych Przepisów Zdrowotnych IHR (2005). Procedowanie przez WHO tych zmian przebiega bez rzetelnej informacji dla opinii publicznej, bez debaty, a jego efekt może być zagrożeniem dla wolności i suwerenności ludzi.
Cztery organizacje za 10 mld $ manipulowały pandemią. Czy sejm ratyfikuje tajny traktat pandemiczny? - NISS TV
Link |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 26.05.24 |
Pobrań: 13 |
Pobierz () |
27.05.2024 Początek upadku Bestii, Unii Europejskiej i nieudolnej III RP - Marek Tomasz Chodorowsk |
Warto podkreślić słowo "scenarzysta", czyli ten, kto pisze scenariusz. Dlatego, że jest to rola kluczowa dla operacji tak złożonej i tak wielopoziomowej, jak ta, która została w 2020r. uruchomiona. Brało w tym na pewno udział wielu reżyserów i mnóstwo, wręcz nieprzeliczona ilość aktorów. Wśród aktorów były wszystkie rządy na świecie. Na pewno zarządy i nie tylko zarządy, wszystkich służb specjalnych na świecie. Także gremia eksperckie, zwłaszcza z branży medycznej, z branży sanitarnej, z branży farmaceutycznej. Tutaj trzeba było zatrudniać ogromne rzesze ludzi, którzy co najmniej nie przeszkadzali w wykonywaniu tej operacji, ale część też aktywnie się włączyła. Tak jak w przypadku tych tzw. ekspertów III RP. Oni się wyraźnie włączyli do akcji dezinformacyjnej i do tej gigantycznej psychomanipulacji(...)
Identyczne zjawiska działy się we wszystkich krajach na świecie, więc sprawiało to wrażenie, że scenariusz powstał w jednym miejscu...
Początek upadku Bestii, Unii Europejskiej i nieudolnej III RP - Marek Tomasz Chodorowski
Wywiad udzielony Wojciechowi Dobrzyńskiemu (NISS i NISS TV) 25 maja pod koniec pierwszego dnia konferencji "Poszukiwacze prawdy".
Link
BONUS
Kiedy Polacy się obudzą?
Na to pytanie jest bardzo prosta odpowiedź: zdecydowana większość - nigdy. I nie jest to do niczego potrzebne. Z badań socjologicznych podobno wynika, że 80-85 procent społeczeństwa nie bierze udziału aktywnego, a czasami nawet mniej aktywnego, w życiu społecznym. (...)
W życiu politycznym i bardziej aktywnym życiu społecznym zdolnych jest do uczestnictwa około 15 procent społeczeństwa, ale z tego mniej więcej 10 procent to są ludzie o silnym nastawieniu oportunistycznym, to znaczy, oni dołączą do zwycięzcy. Czyli dopóki do końca nie widać na czym ta zmiana ma polegać, to 10 procent będzie się dosyć długo przyglądać. Potencjalnie, zdolnych do wykonania zmiany przy maksymalnej aktywności może być około 5 procent społeczeństwa.
Mnie się wdaje, że jeżeli strona w tej chwili kontestująca obecną rzeczywistość osiągnie jedno-, góra dwuprocentową aktywność, to dojdzie już do bardzo głębokich zmian. W związku z tym możemy liczyć na jeden do dwóch procent. Ale znowu, do tego trzeba dojść. A więc na pytanie kiedy uda się obudzić 1-2 procent, na to pytanie jest dosyć prosta odpowiedź: wówczas, kiedy się na tyle zorganizujemy i będziemy rozwinięci organizacyjnie, że będzie do czego dołączyć.
"Wystarczy 400 do 800 tysięcy" - Marek Tomasz Chodorowski
Sesja Q&A dla kanału Polityka w serwisie rumble. Prowadzący Jakub Kuśpit, Bractwo Ludzi Wolnych.
Link
AlterCabrio
--------------------------
Całkowicie zgadzam się z tezą, że to Mała Reszta dokona Wielkich Rzeczy. Ta Reszta jest zresztą dokładnym odwzorowaniem Małej Świętej Reszty, o której wiele razy jest mowa w Piśmie Świętym.
Dlatego owszem, trzeba przeprowadzać akcję "ewangelizacyjną", aby z tej ciemnej biomasy może czasem udało się wyłuskać jednego lub dwóch zdatnych do włączenia się do tej Reszty. Ale na razie - to wszystko.
Większych niespodzianek należy się spodziewać po cudzie Oświetlenia Sumień. Wtedy ta ciemna biomasa może sprawić nam wielkie niespodzianki. Gdzieś w polskich duszach przecie wciąż tli zarzewie Wiary, jaką u wielu wszczepili rodzice, dziadkowi, może jakiś kapłan. Tego na Zachodzie już prawie nie ma, wygasło, i to więc w Polsce - jak mówię - mogą okazać się wielkie radosne wydarzenia, tak wśród świeckich jak i kapłanów, zgodne z Bożym Planem. I może to być właśnie ta polska iskra, od której na nowo rozgorzeje płomień wiary w Świecie. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 27.05.24 |
Pobrań: 14 |
Pobierz () |
|
|
|
|
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|