Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 2
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
11
Download: Gazetka "Wolne Słowo"
27.05.2024 Żyleta: Dupiarzu, ręce precz od Krzyża. Parę MEMów.
Link
Link
Link
Link
Link
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 27.05.24 Pobrań: 13 Pobierz ()
27.05.2024 Rockefellerowie kontra AfD
Słusznie autor książki-raportu "Dwadzieścia lat w Unii - bilans członkostwa" Tomasz Cukiernik trafnie zdiagnozował kto rządzi Unią Europejską.

Według niego są to: 1. Światowa finansjera, 2. Korporacje, 3. Lobbyści, 4. Służby poważnych państw unijnych (Niemcy, Francja, do niedawana Wielka Brytania), 5. Służby państw spoza Unii (USA, Chiny, Izrael, Rosja, wywiady państw arabskich itd.).

Zatrzymajmy się przy trzecim puncie - lobbyści. Nie zawsze chodzi o pieniądze, a przynajmniej nie tylko o pieniądze. Wśród ośrodków lobbystycznych znajdujemy takie, którzy działają na rzecz wykreowania nowych idei. Najczęściej obłąkanych.

Jedną z istotnych instytucji działających w tym zakresie jest Europejski Oddział Rady Stosunków Międzynarodowych (Council on Foreign Relations) będący organizacją lobbystyczną Rockefellerów. Portal PCH24 w marcu tego roku opublikował ważny tekst dotyczący raportu tej instytucji, który jasno wskazuje jakie środowiska w Europie, należy zwalczać i jakich argumentów do tego używać.

Think tank ten przedstawił strategię, która ma pomóc ugrupowaniom głównego nurtu, opowiadajacym się za budową superpaństwa zmarginalizować "środowiska skrajnej prawicy". Oczywiscie nie idzie tutaj tylko o ideową prawicę, ale wszystkie ruchy, które opowiadają się za Europą Ojczyzn i odrzuceniem globalistycznych koncepcji.

Jako głównego przeciwnika w Europie lobbyści Rockefellerów upatrują w niemieckiej Alternatywie dla Niemiec (AfD), ale także Austriackiej Partii Wolności (FPÖ), czy Szwedzkich Demokratach i Partii Wolności Geerta Wildersa (PVV). Lobbyści w wspomnianym dokumencie ubolewają, że partie te nie przeszły ewolucji takiej jak Prawo i Sprawiedliwość lub Bracia Włosi. Tekst zamieszczamy w całości:

Organizacja Rockefellera radzi europejskiemu establishmentowi, jak pokonać "radykalną prawicę".

Europejski oddział Rady Stosunków Międzynarodowych (Council on Foreign Relations - organizacja lobbystyczna Rockefellerów) w styczniu prognozował, że jeśli utrzymają się protesty rolników, lewicowo-liberalne partie znacznie stracą w wyborach do Parlamentu Europejskiego na rzecz szeroko ujmowanej "prawicy". Obecnie ten sam think tank przedstawił strategię, która ma pomóc ugrupowaniom głównego nurtu, chcącym centralizacji władzy w UE, przekuć trudną sytuację w zwycięstwo.

Iwan Krastev, szef Center for Liberal Strategies i Mark Leonard, dyrektor European Council on Foreign Relations w analizie opublikowanej 21 marca na stronie efcr.org na temat "prawidłowo" przeprowadzonych wyborów do Parlamentu Europejskiego (A new political map: Getting the European Parliament election right), ostrzegają przed kontynuacją "podwójnej strategii" partii proeuropejskich.

Ma ona polegać na "wzorowaniu się na prawicowej polityce migracyjnej i promowaniu narracji o sukcesie UE poprzez skupienie się na jej reakcji na kryzys klimatyczny, pandemię Covid-19 i wojnę Rosji z Ukrainą".
Krastev i Leonard uważają, że to zła strategia i przyniesie odwrotny skutek od zamierzonego celu. Choćby dlatego, że "europejska opinia publiczna negatywnie postrzega osiągnięcia UE w zakresie reagowania na kryzysy".

Dlatego też, jeśli "partie głównego nurtu chcą odeprzeć skrajną prawicę, powinny przyjąć alternatywny program, w którym priorytetowo traktuje się konteksty krajowe i [powinny] opracować bardziej ukierunkowane kampanie, mające na celu mobilizację wyborców, bez wzbudzania antyeuropejskiego sprzeciwu". Pożądany byłby także, w ich ocenie, nowy argument geopolityczny, zważywszy na wybory prezydenckie w USA.

Autorzy sugerują, że partie głównego nurtu i europejski establishment błędnie próbują zneutralizować kwestię migracji, przedstawiając ją jako sprawę polityczną, a reakcje na wojnę Rosji z Ukrainą, kryzys klimatyczny i "pandemię" Covid-19 ? jako sukces.

Krastev i Leonard obawiają się, że zwłaszcza podkreślanie "sukcesu" w kwestii zajmowania się kryzysami może jedynie jeszcze bardziej zmobilizować wyborców partii "antyeuropejskich" i przyczynić się do tego, że także mniej radykalni wyborcy będą w tych sprawach zgodni ze "skrajną prawicą".

Lobbyści zaproponowali, by liderzy partii głównego nurtu przyjęli bardziej ukierunkowane kampanie mobilizujące proeuropejskich wyborców, bez wzbudzania antybrukselskiego sprzeciwu. Analitycy, bazując na wynikach sondażu przeprowadzonego na początku roku, sugerowali w styczniu, że w wielu krajach wybory przyniosą poważne przesunięcie w prawo, przy czym w całej UE głosy i mandaty zyskają "populistyczne partie radykalnie prawicowe, a przegrane będą partie centrolewicowe i zielone".

"Antyeuropejscy populiści" mieliby zyskać w dziewięciu państwach członkowskich: Austrii, Belgii, Czechach, Francji, Węgrzech, Włoszech, Holandii, Polsce i Słowacji, a w Bułgarii, Estonii, Finlandii, Niemczech, Łotwie, Portugalii, Rumunii i Hiszpanii mają zająć drugie lub trzecie miejsce. Stąd - jeśli nie zdarzy się nic nadzwyczajnego - po raz pierwszy prawie połowę mandatów w przyszłym Parlamencie Europejskim mają zająć posłowie spoza "super wielkiej koalicji" i może wyłonić się "całkowicie prawicowa koalicja chadeków, konserwatystów i radykalnie prawicowych posłów".

Krastev i Leonard uważają, że można jednak śmiało wykorzystać brak jedności pośród "skrajnej prawicy" ("skrajna prawica wykazała się jak dotąd bardzo niskim poziomem spójności i ograniczoną zdolnością do współpracy"), aby spróbować wpłynąć na wyniki wyborców. Należy uwzględnić także to, że niektóre skrajne ugrupowania miały się zderadykalizować, a inne, które były bardziej centrowe, zradykalizować np. PiS w Polsce.

Probrukselska "prawica"

Autorzy sugerują, że z sondażu wynika, iż postawa respondentów wobec głównych krajowych partii skrajnie prawicowych wobec UE różni się w zależności od kraju i elektoratu. I tak np. jedynie 15 procent wyborców Bracia Włosi wierzy, że Giorgia Meloni chce wyjścia Włoch z UE czy ze strefy euro. Podobnie myślą proeuropejscy wyborcy w Hiszpanii, Portugalii i Rumunii.

W Polsce, chociaż niewielu wyborców PiS wierzy, że lider partii Jarosław Kaczyński chce wyprowadzić kraj z UE, to jednak większość Polaków ma tak uważać. Dlatego, zdaniem analityków, podkreślanie zagrożeń, jakie dla Europy stwarza PiS miałoby dać siłom "proeuropejskim" podwójną korzyść: zmobilizować własnych wyborców, przy jednoczesnej demobilizacji części wyborców PiS.

W Niemczech, Austrii, Szwecji i Holandii zarówno wyborcy tzw. skrajnie prawicowi, jak i szerszy elektorat uważają, że liderzy partii "skrajnie prawicowych" są antyeuropejscy. Ani Alternatywa dla Niemiec (AfD), ani też Austriacka Partia Wolności (FPÖ), czy Szwedzcy Demokraci i Partia Wolności Geerta Wildersa (PVV) - nie przeszły ewolucji porównywalnej z PiS lub Bracia Włosi. Jednak próba mobilizacji elektoratu partii głównego nurtu poprzez odwołanie się do antyeuropejskości skrajnej prawicy, równie dobrze może nieumyślnie zmobilizować wyborców skrajnej prawicy. Ta sytuacja jest jeszcze gorsza we Francji.

Niewygodna imigracja. Co zatem powinny robić lewicowo-liberalne siły?

Analitycy proponują strategie wykorzystania podziałów między siłami skrajnie prawicowymi i dostosowanie kampanii do kontekstów krajowych. Ostrzegają przed wykorzystywaniem kwestii migracyjnej jako głównego tematu kampanii.

Większość wyborców nie uważa migracji za największe wyzwanie, przed jakim stoi UE. Tym co elektryzuje Europejczyków są: kwestia ekonomiczna, polityka Covid-19, polityka klimatyczna i wojna na Ukrainie. Wojną w Gazie ma się przejmować zaledwie 4 proc. wyborców. Wcześniej wymienionymi wyzwaniami martwiło się po około 20 proc. Europejczyków.

Kwestia migracyjna polaryzuje opinię publiczną w Niemczech i Austrii. Kwestia ekonomiczna jest szczególnie doniosła w Grecji, Portugalii, Włoszech i na Węgrzech. Sprawa Covid-19 polaryzuje w Hiszpanii i Rumunii, a wojna na Ukrainie jest szczególnie ważna dla Polaków i Szwedów. Z kolei polityka klimatyczna bardzo różnicuje opinię we Francji i Holandii.

Analitycy uważają, że "polityczne znaczenie imigracji nie wynika z faktu, że w oczach jej mieszkańców jest to najostrzejszy kryzys w Europie, ale z sukcesu partii prawicowych, które uczyniły z niej symbol niepowodzeń UE". Dodają, że "co jednak najważniejsze, nawet ci, którzy najbardziej martwią się migracją, raczej nie uwierzą partiom głównego nurtu, które przyjmują politykę skrajnie prawicową". Przestrzegają także przed uwydatnianiem przez partie głównego nurtu tych rzeczy w kampanii wyborczej, które mogą sprawić, iż staną się niepopularne. Chodzi im w szczególności o to, co te ugrupowania uważają za swój sukces, czyli politykę reakcji na "pandemię" Covid-19, wsparcia dla Ukrainy czy Europejski Zielony Ład.

"Może to być oszałamiające dla europejskich przywódców, którzy pod wieloma względami są słusznie dumni ze sposobu, w jaki poradzili sobie z ryzykiem związanym z Covid-19, wspierając Ukrainę i czyniąc postępy w ramach Europejskiego Zielonego Ładu. Jednak nasze dane pokazują, że niewiele z tych argumentów zmobilizuje wyborców na ich korzyść. Wręcz przeciwnie, ryzykują powstaniem większego sprzeciwu niż poparcia" - wskazują analitycy.

Okazuje się, że wielu obywateli w całej UE postrzega wyniki w zakresie reagowania na kilka ostatnich kryzysów zdecydowanie negatywnie. Jedynie w Portugalii i Hiszpanii większość uważa, że UE odegrała bardziej pozytywną niż negatywną rolę w reakcji na "pandemię" Covid-19. Jedynie Szwedzi, Portugalczycy, Holendrzy i Polacy postrzegają reakcję UE na wojnę na Ukrainie bardziej pozytywnie niż negatywnie.

W żadnym kraju obywatele nie są zadowoleni z polityki ekonomicznej i Zielonego Ładu. Analitycy piszą: "Powtarzamy raz jeszcze, że sposób, w jaki wyborcy postrzegają polityków, nie zależy tylko od ich polityki, ale od motywów, jakie wyborcy im przypisują. Jak widać (...), wielu Europejczyków uważa, że przywódcy partii proeuropejskich chcą nie tylko wpuścić migrantów, ale także spiskowaliby w celu podniesienia cen energii; niektórzy uważają też, że chcą przekazać władzę polityczną swojego kraju UE. O te motywy podejrzewa się większość przywódców głównego nurtu, w tym von der Leyen".

Dodają, że takie postrzeganie jest nie tylko powszechne wśród wyborców skrajnej prawicy, ale także w kilku krajach wśród wyborców partii głównego nurtu. Przykładowo, 28 proc. wyborców CDU/CSU uważa, że Scholz chce ?przede wszystkim? podnieść ceny benzyny i energii w celu walki ze zmianami klimatycznymi. W Portugalii i Hiszpanii 24 procent wyborców centroprawicowej opozycji myśli to samo o przywódcach lewicowego rządu w swoich krajach.

Jeśli chodzi o motywy działania UE, 15 proc. wyborców CDU/CSU uważa także, że wywodząca się z ich rodziny politycznej von der Leyen "przede wszystkim" dąży do przeniesienia władzy z Berlina do Brukseli; a kolejne 28 proc. sądzi, że chce to osiągnąć, ale nie jest to priorytet. 14 proc. wyborców SPD uważa, że jest to priorytet von der Leyen, a 36 proc., że jest to jeden z jej celów.

Walka z piecami "rozgrzała" wyborców.

Tym, co szczególnie dzieli, jest polityka klimatyczna UE. Z ankiety wynika jednoznacznie, że za wyjątkiem Szwedów i Portugalczyków, nikt w Europie nie chce wzrostu cen energii w celu ratowania klimatu. Mniej niż jedna piąta obywateli - w przypadku Szwecji 38 proc. - poparła ograniczenie emisji "gazów cieplarnianych".
Niemców do "białej gorączki" doprowadziła podjęta przez rząd próba zmuszenia właścicieli domów do zmiany systemu ogrzewania. Partia Zielonych straciła z tego powodu w sondażach i ma 13 proc. poparcia. Niemieccy krytycy polityki klimatycznej mają nie zaprzeczać "zmianom klimatycznym", ale nie podoba im się piorunujące tempo wprowadzania zmian.

Nie warto także przesadnie podkreślać wsparcia Europy dla Ukrainy w okresie poprzedzającym wybory, ponieważ wiele osób postrzega reakcję UE na wojnę rosyjską raczej w kategoriach negatywnych niż pozytywnych. Europejczykom nie podoba się propozycja wysyłania swoich żołnierzy na Ukrainę i pomagania w wyzwalaniu wszystkich okupowanych terytoriów. Analitycy przestrzegają polityków przed "odklejeniem się" od głównych obaw swojego elektoratu. Radzą głównym partiom, aby pamiętały, że wybory do Parlamentu Europejskiego mają przede wszystkim charakter narodowy. Jeśli więc chcą zminimalizować triumf skrajnej prawicy, muszą szukać specyficznych dla kraju sposobów mobilizacji swoich wyborców.

Dlatego partie te powinny we Francji czy Włoszech unikać polaryzacji i straszenia, że skrajna prawica chce wyjść z UE.

Można to jednak robić w przypadku AfD w Niemczech, w Polsce, Austrii, Francji, Szwecji i Holandii, gdzie duża część społeczeństwa ma się obawiać, iż "populiści" w ich krajach będą chcieli opuścić UE lub strefę euro albo doprowadzić do rozpadu UE. Podobnie można tym straszyć na Węgrzech.

W wielu krajach należy zdemobilizować eurosceptyków pośród partii głównego nurtu rozczarowanych dotychczasową polityką i zmobilizować wyborców proeuropejskich. Zaznaczono, że w niektórych krajach (Holandia, Polska i Szwecja) wyborcy partii antyeuropejskich są w dalszym ciągu mniej zmobilizowani niż wyborcy ich proeuropejskich rywali.

"Jednak w niektórych z najbardziej wpływowych państw UE (takich jak Austria, Francja i Niemcy) wyborcy partii antyeuropejskich są obecnie bardzo zmobilizowani - czasem nawet bardziej niż wyborcy głównego nurtu. Na przykład wyborcy AfD należą do dziesięciu najbardziej zmobilizowanych elektoratów partii z 12 objętych badaniem krajów; częściej głosują w wyborach do Parlamentu Europejskiego niż wyborcy CDU/CSU czy SPD. We Francji mniej więcej tyle samo wyborców La République en Marche (LREM) i Zjednoczenia Narodowego twierdzi, że "zdecydowanie" zagłosuje - odpowiednio 63 procent i 61 procent".
Dlatego w tych krajach wyniki będą zależeć w dużej mierze od mobilizacji proeuropejskich wyborców i demobilizacji sceptyków.

Analitycy sugerują, że parte głównego nurtu powinny także skoncentrować się na innych kryzysach, by przyciągnąć niezdecydowanych wyborców, których najwięcej jest pośród kobiet np. 75 proc. we Francji, 73 proc. w Austrii, 71 proc. w Hiszpanii, 69 proc. w Polsce i 66 proc. w Niemczech. Zaleca się więc położenie nacisku na kwestie aborcji, równości w miejscu pracy i praw mniejszości. Polska ma być "obiecującym przykładem". Mobilizacja kobiet proaborcyjnych pomogła w zeszłorocznym głosowaniu.

Wreszcie partie proeuropejskie powinny wypracować ważny argument geopolityczny. Partie głównego nurtu nie powinny skupiać się na wojnie na Ukrainie i oczernianiu skrajnej prawicy jako sojuszników lub pomocników Władimira Putina, ponieważ podważą szeroki konsensus antyputinowski, który wyłonił się od czasu inwazji Rosji na Ukrainę na pełną skalę. "Uczynienie Ukrainy centralną kwestią mogłoby wzmocnić opozycję i wzbudzić obawy o zagrożenie dla europejskiego rolnictwa, przemysłu i społeczeństwa w wielu państwach członkowskich" - czytamy.

Proeuropejscy przywódcy mogliby skupić się na podkreślaniu konieczności uzyskania przez UE większej autonomii i poważnego podejścia do obrony przed rosyjskim zagrożeniem. Analitycy uważają, że partie lewicowo-liberalne mogą wykorzystać "kryzys europejskiej demokracji". Co więcej, przekonują, że "partie europejskie mają szansę znaleźć się w znacznie lepszej sytuacji, niż wielu się spodziewa, i posiadać realną większość w Parlamencie Europejskim". Przywódcy tych partii muszą jedynie "rozstać się z częścią mitów, którymi obecnie żyją" i "odzyskać inicjatywę w ustalaniu warunków debaty".

Powinni między innymi przekonywać, że "w obliczu niepewności w amerykańskiej polityce i agresji Putina", "znaleźliśmy się w momencie, w którym gdyby UE nie istniała, należałoby ją wymyślić". Analizę przygotowano w oparciu o badanie opinii publicznej dorosłych (w wieku 18 lat i więcej) przeprowadzone w styczniu 2024 r. w 12 krajach europejskich. Były to: Austria, Francja, Niemcy, Grecja, Węgry, Włochy, Holandia, Polska, Portugalia, Rumunia, Hiszpania, i Szwecja. Ogólna liczba respondentów wyniosła 17 023.

Źródło: ecfr.org, AS

https://myslpolska.info
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 27.05.24 Pobrań: 13 Pobierz ()
27.05.2024 "Kopuła" i Linia Zygfryda
Jak zwykle zataczamy się od ściany do ściany, w zależności od tego, w którą stronę ktoś nas popchnie. Kiedy 17 września 2009 roku prezydent Obama dokonał słynnego "resetu" w stosunkach amerykańsko-rosyjskich, popychając nas tym samym w objęcia strategicznych partnerów, to znaczy - Niemiec i Rosji, to wpadliśmy w ich ramiona, a Książę-Małżonek złożył nawet "hołd pruski".

Zresztą 20 listopada 2010 roku na szczycie NATO w Lizbonie proklamowane zostało strategiczne partnerstwo NATO-Rosja, w związku z czym zostaliśmy przez Naszego Najważniejszego Sojusznika popchnięci do strategicznego partnerstwa z Rosją.

Jak pamiętamy, w rezultacie w sierpniu 2012 roku, doszło w Warszawie do podpisania deklaracji o pojednaniu między narodami polskim i rosyjskim. Kto wie, jak daleko byśmy na tej drodze zaszli, być może nawet do unii z Rosją - gdyby prezydentowi Obamie nie strzeliło do głowy, by zresetować swój poprzedni "reset".

USA wyłożyły 5 mld dolarów na "majdan" na Ukrainie, co doprowadziło do wojny Ameryki i NATO z Rosją do ostatniego Ukraińca. Teraz Ukraińców jakby zaczynało brakować, toteż Nasz Najważniejszy Sojusznik, który w międzyczasie, w nagrodę za dobre sprawowanie, to znaczy - za odstąpienie od strategicznego partnerstwa z Rosją na rzecz strategicznego partnerstwa z bezcennym Izraelem - pozwolił Naszemu Drugiemu Sojusznikowi na urządzanie Europy po swojemu.

Toteż Nasz Drugi Sojusznik zaraz dokonał podmianki na pozycji lidera sceny politycznej naszego bantustanu, wystawiając do wyborów dwóch antagonistów: Mateusza Morawieckiego, który już w roku 1989 był zarejestrowany jako tajny współpracownik STASI i Donalda Tuska, który zarejestrowany został jako tajny współpracownik o pseudonimie "Oskar".

Właśnie mój Honorable Correspondant nadesłał mi zdjęcie teczki "Oskara" z informacją, że wprowadził ją do sieci pan prof. Andrzej Nowak, co świadczyłoby na rzecz jej autentyczności. Jak wiemy, wprawdzie pan Morawiecki, to znaczy - gang, który go lansował - dostał najwięcej głosów, ale demokracja wskazała jednak na "Oskara", jako Najukochańszą Duszeńkę Naszego Drugiego Sojusznika, w imieniu którego przemawia Reichsfuhrerin Urszula von der Leyen.

Tak było również z wybitnym przywódcą socjalistycznym Adolfem Hitlerem, którego niemiecka demokracja wyniosła do władzy, no a potem - wiadomo. Nawiasem mówiąc, nie wiem, czy to tylko ja mam takie wrażenie, czy inni też je mają, że Donald Tusk - bo o nim przecież mówimy - coraz bardziej upodabnia się fizycznie do wspomnianego wybitnego przywódcy?

Skoro tedy Niemcy odstąpiły, przynajmniej na tym etapie, od strategicznego partnerstwa z Rosją, jesteśmy popychani do udziału w toczącej się wojnie. Nie tylko zresztą przez Naszego Drugiego Sojusznika, ale również - przez Naszego Najważniejszego Sojusznika oraz jego żydowskich mentorów.

Oto odcięty w swoim czasie przez Putina od stryczka oligarcha Michał Chodorkowski, wykombinował sobie, żeby Polska wprowadziła swoją niezwyciężoną armię do Lwowa. Najwyraźniej w chłodnym miejscu musiał nasłuchać się czastuszki, że "bomba atomowa, bomba atomowa i wrócimy znów do Lwowa", dzięki czemu teraz może naszym statystom udzielać zbawiennych rad.

Ale Nasz Drugi Sojusznik aż tak ambitnie nie kombinuje i na razie popycha Donalda Tuska w stronę militarysmusa - bez żadnych ekspektatyw terytorialnych. Na pierwszy ogień poszła "żelazna kopuła", przy pomocy której Niemcy będą chronili niebo gwiaździste nad nami przed ruskimi rakietami. To oczywiście bardzo ładnie ze strony Niemiec, że teraz one wystąpią w służbie bezpieczeństwa - ale myślę, że nie tyle chodzi im, żeby nam dogodzić, tylko - że ta cała "żelazna kopuła", to milowy krok na drodze utworzenia wytęsknionych europejskich sił zbrojnych, to znaczy - wyprowadzenia Bundeswehry spod amerykańskiej kurateli, w jakiej pozostaje ona w ramach NATO.

W tym celu premier Tusk namawiał się z panią prezeską wielkiego banku inwestycyjnego, że ona nam pożyczy forsę, a my za to sfinansujemy, wraz z premierami innych bantustanów - wspomnianą "kopułę".

Ale to jeszcze nic, bo w ramach popychania Donalda Tuska w stronę militarysmusa, zamierza on zbudować "Linię Zygfryda" wzdłuż granicy polsko-białoruskiej, a być może również - wzdłuż granicy litewsko-rosyjskiej, łotewsko-rosyjskiej i estońsko-rosyjskiej, czyli wzdłuż "linii Mołotowa". W tym celu też się zapożyczymy - nad czym ubolewa, ale tylko trochę - były Naczelnik Państwa. Tylko trochę - bo chyba jeszcze nie wie, czy Nasz Najważniejszy Sojusznik "Linię Zygfryda" też popiera, czy wolałby, żeby Polska te pieniądze przekazała Ukrainie.

Okazuje się jednak, że IV Rzesza, której budowa w ostatnim roku nabrała tempa stachanowskiego, terytorialnie będzie skromniejsza od Rzeszy III. Jak pamiętamy z buńczucznych przemówień Adolfa Hitlera, wschodnia granica III Rzeszy miała znajdować się na Uralu. To tam miała być zbudowana "Linia Zygfryda", która oddzielałaby "dzikie pola" syberyjskie od cywilizacji i byłaby najeżona fortalicjami, w których każdy rasowy Niemiec musiałby odsłużyć swoje, by przed przejściem do życia cywilnego nabrać stosownego hartu.

Teraz coś takiego byłoby chyba ryzykowne, bo syberyjskie "dzikie pola" w mgnieniu oka zaroiłyby się od Chińczyków. Za Hitlera takiego niebezpieczeństwa jeszcze nie było, a i Japończyków było stanowczo zbyt mało. Teraz, to co innego - i dlatego Nasz Najważniejszy Sojusznik, jeśli nawet wojuje z Rosją, to tylko - do ostatniego Ukraińca - czyli - żeby Rosji nie zrobić nic złego, bo mimo wszystko lepiej z Putinem, niż z miliardem Chińczyków, którym - jak pisze proletariacki poeta - przewodzi "Kitajec, straszny Pa-Fa-Wag".

I pomyśleć, że jeszcze półtora roku temu Donald Tusk był zdecydowanym przeciwnikiem płotu, który na granicy polsko-białoruskiej wzniosła PiS-owska soldateska, a za jego przykładem całe stado autorytetów moralnych, pod dyrekcją Judenratu "Gazety Wyborczej" unisono wyło w obronie nieszczęśliwych migrantów, którzy od bezlitosnej PiS-owskiej Straży Granicznej cierpieli niewymowne katiusze.

Dzisiaj o tym cyt! - ani słówka - bo Donald Tusk już nie uważa migrantów za nieszczęśliwych, a skoro tak, to i stado, wtedy beczące pod batutą Judenratu pana red. Michnika, teraz ani piśnie. Nie ma rozkazu, to nie współczujemy.

Okazuje się, że autorytety moralne pierwsze opanowały sztukę świadomej pruskiej dyscypliny, a to znaczy, że nie tylko Nasz Drugi Sojusznik, ale i Donald Tusk w Generalnej Guberni będzie miał z nich pociechę.

Stanisław Michalkiewicz
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 27.05.24 Pobrań: 13 Pobierz ()
28.05.2024 Libber idiotorum II
1. Poseł Marcin Józefaciuk wystąpił w Sejmie z następującym przemówieniem: "jak powiedział klasyk religia jest jak pewien męski organ: jest całkiem w porządku gdy ktoś go ma i jest z niego dumny ale jeżeli ktoś wyciąga go na zewnątrz i macha nam przed nosem to już mamy pewien problem". Nawet stary komuch Czarzasty ocenił tę wypowiedź jednym zdaniem: "marne to było". Dopytywany przez dziennikarza jaki narząd miał na myśli Józefaciuk oświadczył, że mózg. Czy mamy zatem rozumieć, że Józefaciuk jest dumny ze swego mózgu, lecz przez przyzwoitość powstrzymuje się od publicznego nim machania czy raczej, że myśli tym czym można machać?
2. Język śląski czyli "godkę" rekomendowała posłom Ewa Kołodziej, też poseł (poślica?) prezentując im śląskie laleczki beboki. Kiedyś - jak stwierdziła - straszono nimi w celach wychowawczych śląskie dzieci. Jedną z tych kukiełek Ewa Kołodziej publicznie, na sali sejmowej, ofiarowała marszałkowi Hołowni. Ten ostatni minoderyjnie dopytywał się czy jest do kukiełki podobny. Odtąd mamy zatem prawo na własne życzenie Hołowni nazywać go bebokiem, tak jak na własne życzenie Trzaskowskiego mamy prawo nazywać go dupiarzem. Jak pamiętamy sam się tak nazwał i też wydawał się być z tego dumny. Podobnie jak poseł Józefaciuk dumny jest ze swego, zdolnego do ruchu wahadłowego, organu.
3. 6.05.2024 roku w dniu międzynarodowej konferencji poświęconej problemom bezpieczeństwa Radosław Sikorski raczył oświadczyć: "Pozwólmy Putinowi zastanawiać się co zrobimy". Powiedzieć, że "gdy konie kują żaba łapę podstawia" byłoby bardzo łagodnym komentarzem do kolejnej z wypowiedzi Sikorskiego dzięki którym przejdzie do historii - historii głupoty. To nie pierwszy taki wybryk słynnego Radka.

W 2014 roku w rozmowie z ówczesnym ministrem finansów Jackiem Rostowskim Sikorski powiedział: "Polsko-amerykański sojusz to jest nic niewart. Jest wręcz szkodliwy, bo stwarza Polsce fałszywe poczucie bezpieczeństwa (...). Bullshit kompletny. Skonfliktujemy się z Niemcami, z Rosją, i będziemy uważali, że wszystko jest super, bo zrobiliśmy laskę Amerykanom. Frajerzy. Kompletni frajerzy. Problem w Polsce jest taki, że mamy bardzo płytką dumę i niską samoocenę. Taka murzyńskość".
W 2022 roku Amerykańskie media szeroko pisały o Radosławie Sikorskim, który na Twitterze zasugerował, że za wyciekiem z dwóch gazociągów Nord Stream 2 stoją Amerykanie. "Thank you, USA" - skomentował europoseł PO i wówczas były minister spraw zagranicznych.
W 2014 roku gdy Sikorski wychodził ze spotkania z ukraińskimi opozycjonistami w Kijowie powiedział: "Jeżeli nie podpiszecie porozumienia, będziecie mieli stan wojenny i wojsko na ulicach. Wszyscy będziecie martwi".
Słowa te zostały nagrała kamera brytyjskiej telewizji ITV News Europe. Ostatecznie porozumienie zostało podpisane.
Natomiast w 2007 roku po zwycięskiej dla PO kampanii Sikorski pod adresem PiS skierował następujące słowa: "Jeszcze jedna bitwa, jeszcze dorżniemy watahy!". Te ciepłe słowa są najlepszym dowodem wyjątkowych predyspozycji Sikorskiego do służby w dyplomacji.

1. Dariusz Joński, pierwsze miejsce na liście kandydatów KO do Parlamentu Europejskiego za datę wybuchu Powstania Warszawskiego uważa rok 1988 a ogłoszenia stanu wojennego - 1989

5) Jak napisał Konrad Berkowicz (cytuję):
"Róża Thun właśnie powiedziała w dyskusji ze mną w radiu TOK FM "jak będą samochody spalinowe zeroemisyjne to będzie można nimi jeździć". Powtórzyła to dwukrotnie. Rozumiecie z jakimi wariatami mamy do czynienia?"
Europoseł ugrupowania zwanego powszechnie "trzecią nogą" Róża Thun raczyła mu odpowiedzieć: "Czy to takiego wysiłku wymaga Biedaczku zrozumienie, że to nie muszą być elektryki ( co Pan sugeruje), nikt nie wyznacza technologii, są różne, tylko mają być zeroemisyjne? Jeśli Pan zrobi spalinowy spełniający te wymogi, bo tylko spalinowym chce Pan jeździć, to nikt Panu nie zakaże go wprowadzić na rynek, Powodzenia i miłego weekendu".
Wiele osób uważa, że słabą stroną obecnych i kolejnych rządów jest fakt, że składają się one wyłącznie z humanistów. O zakupie i podawaniu ludziom szczepionek decydował ekonomista, o energetyce jądrowej decydują psychologowie czy historycy czyli humaniści. Na wydziałach przyrodniczych popularna była kiedyś definicja: "humanista to ten kto w żaden sposób nie może zrozumieć definicji logarytmu". Tym bardziej nie rozumie fizyki jądrowej, statystyki czy wirusologii. Dosadnie swoją opinię na temat humanizmu sowieckiej władzy wyraził Osip Mandelsztam udręczony zsyłkami, na które skazywano go na osobisty rozkaz Stalina. Napisał w tłumaczeniu na j. polski; "Nie wiedziałem, że wpadliśmy w łapy humanistów". Ja jako osoba bardziej prostoduszna, a może wręcz prostacka napiszę wprost: "Nie wiedziałam, że jesteśmy w rękach durniów". Pan Berkowicz jako człowiek racjonalny zakłada, że osoba mówiąca o zeroemisyjnym samochodzie spalinowym musi być wariatem. To optymistyczne podejście do tego co się dzieje. Wariat to człowiek chory, należy mu się uwaga i troska, ale nie musimy go słuchać ani mu wierzyć. Nawet jeżeli twierdzi, że jest Chrystusem albo Napoleonem. Niebezpieczny natomiast jest wariat nie rozpoznany, a jeszcze bardziej niebezpieczny jest zwykły głupek. Głupek za kierownicą, głupek przy frezarce, głupek w kabinie dźwigu i - co najgorsze - głupek przy władzy. Zwykły głupek, który źle rozmieści kontenery w ładowni samolotu może spowodować jego katastrofę i śmierć setek osób. Zwykły głupek, który dla żartu przestawi zwrotnicę tramwajową może spowodować niebezpieczne w skutkach zderzenie pojazdów. Zwykły głupek, który ma władzę może spowodować nieobliczalne, a czasem nieodwracalne szkody. Praktycznie nieodwracalne jest na przykład zlikwidowanie kopalni przez jej zalanie wodą. Nieodwracalne jest skażenie radioaktywne po eksplozji w elektrowni atomowej. Nieodwracalne dla jednostki jest poddanie się operacji zmiany płci.

Strzeżmy się idiotów.

Izabela Brodacka Falzmann
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 28.05.24 Pobrań: 13 Pobierz ()
28.05.2024 Węgry wystąpią z NATO, by uniknąć wojny z Rosją
Premier Viktor Orban poinformował, że węgierscy wojskowi i prawnicy pracują nad możliwością wycofania się z NATO.

W wypowiedzi dla węgierskiej rozgłośni radiowej, dostrzegając, że Węgrzy nie akceptują polityki NATO w zakresie kontynuacji pomocy dla Ukrainy, premier stwierdził: "Nie zgadzamy się z tym, jak również nie chcemy uczestniczyć w finansowaniu pomocy wojskowej dla Ukrainy, nawet będąc w NATO".

Dotychczasowe stanowisko Węgier polegało na braku zaangażowania w operacje NATO wspierające Kijów.

Węgrzy doszli do wniosku, że ich stanowisko jako członka układu wojskowego wymaga redefinicji. Czy możliwe będzie pozostawanie w układzie bez aktywnego w nim udziału, kiedy operacje układu związane są z obszarem państw trzecich.

W swojej wypowiedzi premier Węgier kategorycznie odrzucił spekulacje, jakoby Rosja przygotowywała atak na jakiekolwiek z państw członkowskich układu, podając logiczny argument: "Trzeci już rok toczonej wojny ujawnia także ograniczone możliwości Rosji, bo ta wojna jest szczególnie wyczerpująca, a siły ukraińskie nie mogą równać się z natowskimi".

Premier dodał: "Gdyby Rosja była dostatecznie silna, by pokonać Ukrainę za jednym podejściem, już dawno zrobiliby to. Dlatego też nie przekonuje mnie, że skoro Rosja nie jest w stanie pokonać Ukrainy, nagle miałaby dokonać wchłonięcia całego Zachodu, miałaby marne szanse dokonać coś podobnego. Traktuję tego typu zapowiedzi jako wstęp do głębszego zaangażowania się Zachodu w wojnę na Ukrainie".

Premier Viktor Orban postrzegany jest jako najbliższy Władimirowi Putinowi partner w Unii Europejskiej. Węgrzy jako jedyni konsekwentnie odmawiają pomocy Ukrainie spośród państw członkowskich NATO, tak samo sprzeciwiają się sankcjom nałożonym przez Zachód na Rosję.

Opracowanie: Jola
Na podstawie: YouTube.com, https://dailynewshungary.com/pm-orban-hungary-non-participant-in-the-nato/
https://wolnemedia.net/
---------------------------------
Chociaż Węgry to małe państwo, ale jego przywódca stara się takie zasady jak interes narodowy, interes państwowy i racja stanu wcielać w życie. A nasze państwo aczkolwiek znacznie większe od Madziarów to wszystko zrobiło/robi aby całkowicie zniweczyć polską rację stanów, interes narodowy oraz państwowy w imię partykularnych interesów innych, obcych nam państw.
Należy pamiętać, że Orban spłacił wszystkie zobowiązania MFW i nie odnowił z nimi żadnych umów. Wyrzucił też Organizacje Pozarządowe, które zawsze mieszały i mieszają nadal - np w Polsce. Fakt - był swego czasu protegowanym Sorosa, ale odwinął mu się, tak jak Putin zawiódł Jelcynowskich promotorów.
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 28.05.24 Pobrań: 14 Pobierz ()
28.05.2024 Trudna walka z problemami wywołanymi w Unii przez masową ukraińską emigrację
Miast dążyć do zakończenia konfliktu ukraińskiego i zlikwidować w ten sposób przyczynę emigracji, globaliści eskalują jeszcze wojnę

Niemcy są głównym miejscem docelowym dla ukraińskich uchodźców w obliczu wspieranej przez Zachód wojny zastępczej przeciwko Rosji. Polska i Czechy przyjęły drugą i trzecią co do wielkości kohortę migrantów, przyjmując odpowiednio 960 000 i 360 000 Ukraińców.

Kraj oferuje hojne świadczenia, z miesięcznym stypendium w wysokości 563 euro lub 610 dolarów. Tymczasem, według niemieckiego nadawcy państwowego Deutsche Welle, wskaźnik zatrudnienia ukraińskich uchodźców w Niemczech wynosi zaledwie 20% - znacznie mniej niż w innych krajach UE.

Proponowana przez Berlin polityka przewiduje, że migranci z Ukrainy, którzy nielegalnie przenieśli się do innych państw UE, zostaną zawróceni do krajów, w których pierwotnie ubiegali się o azyl. Według eksperta cytowanego przez "Die Welt" część uchodźców w wieku bojowym może zostać zawrócona na Ukrainę.

Kijów podjął wysiłki na rzecz powrotu obywateli w wieku poborowym, ponieważ unikanie poboru do wojska pozostaje poważnym problemem. W kwietniu kraj ogłosił plan odmowy pomocy konsularnej Ukraińcom w wieku poborowym za granicą, zmuszając ich do odwiedzania ośrodków poboru do wojska na Ukrainie w celu uzyskania dostępu do usług.

Ukraina zaczęła wywierać silny nacisk na Ukraińców biorących udział w gangach w miarę narastania w kraju sprzeciwu wobec wojny z Rosją, przetrzymując mężczyzn w wieku bojowym w miejscach publicznych i poddając ich krótkiemu szkoleniu, zanim zostaną wysłani na linię frontu.

Skandal wybuchł w zeszłym miesiącu po tym, jak 14-letni chłopiec został zaatakowany i zatrzymany przez funkcjonariuszy poboru , a następnie zwolniony po przedstawieniu przez nastolatka dokumentu potwierdzającego jego wiek.

Nacisk związany z przyjęciem ukraińskich uchodźców podsycił napięcia w całej Europie, gdzie nasila się polityka antyimigrancka. Republika Irlandii ogłosiła niedawno cięcia świadczeń socjalnych dla migrantów w związku z poważnym niedoborem mieszkań w kraju.

Inna polityka wewnętrzna narzucona w świetle konfliktu Kijów?Moskwa okazała się wysoce kontrowersyjna; przewidywany wzrost PKB Niemiec w 2024 r. skurczył się do zaledwie 0,3%, ponieważ sankcje na rosyjski gaz w dalszym ciągu uderzają w przemysł tego kraju. Likwidacja ceł na ukraińskie produkty rolne wywołała protesty rolników na całym kontynencie.

Napięcia polityczne narosły także w Unii Europejskiej, a wśród państw członkowskich Węgry, Serbia i Słowacja wyraziły sprzeciw wobec uzbrojenia Ukrainy.

W zeszłym tygodniu słowacki premier Robert Fico został postrzelony przez napastnika niezadowolonego z polityki rządu wobec zachodniej wojny zastępczej. W sieci pojawiło się nagranie, na którym niedoszły napastnik protestu nazywa rząd Fico "zdrajcami" za odmowę udzielenia pomocy wojskowej reżimowi w Kijowie.

Fico upierał się, że Słowacja będzie w dalszym ciągu dostarczać Ukrainie pomoc humanitarną, jednak populistyczny przywódca twierdzi, że wysyłanie jej uzbrojenia nie leży w interesie tego małego środkowoeuropejskiego kraju.

https://www.infowars.com/posts/germany-pushes-solidarity-distribution-of-ukraine-migrants-as-social-services-strained/

Dr Ignacy Nowopolski
https://drignacynowopolski.substack.com
---------------------------------
Izraelska telewizja wyemitowała kiedyś animowany spot o Ukrainie. Bohaterem była świnia z ukraińską flagą i tatuażem bandery, która bała się dużego niedźwiedzia przy swojej granicy, więc szybko uciekła przez płot na którym wisiała tabliczka z flagą UE. Potem przy podkładzie metalowo - rockowej muzyki pokazano jak świnka maluje sprejem bazgroły i swastyki na murach wielu europejskich miast, chodzi pijana po ulicach i zaczepia ludzi, śmieci, rozrabia, demoluje co popadnie, aż dostała kupa w cztery litery i wylądowała po drugiej stronie płotu, u siebie. A tam był już miś. Więc się do niego potulnie przestraszona przytuliła, a ten wziął ją na ramiona jak dziecko i już świnka myślała, że miś dobry i ją kocha, gdy ten podszedł do płotu i wystawił grzecznie świnkę na drugą stronę z powrotem do unii zamykając przy tym bramę.
Na sam koniec pojawił się napis w języku nowohebrajskim: "To co pochodzi z Europy powinno pozostać w Europie!"
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 28.05.24 Pobrań: 9 Pobierz ()
28.05.2024 Duda w "absolutnej awangardzie" bredzenia o UE
Prezydent Andrzej Duda w Dniu Samorządu Terytorialnego przekonywał, że Polska jest w "absolutnej awangardzie", jeśli chodzi o najlepsze wykorzystanie szans płynących z członkostwa w Unii, a miało się tak stać m.in. dzięki samorządowcom. - Dziękuję za każde dobrze wydane euro - mówił prezydent w wielkopolskim Turku.

Podczas spotkania z mieszkańcami Turka prezydent Andrzej Duda podkreślał "wielkie zasługi", które w ciągu ostatnich 30 lat polski samorząd terytorialny miał dla rozwoju Polski. - Właśnie w działalności samorządu (...) widać znakomicie z jednej strony ciężką pracę i troskę, z drugiej - widać też ten efekt synergii, postawy patriotycznej - mówił.

W swoim przemówieniu prezydent nawiązał do 20-lecia Polski w Unii, wskazując, że wraz z Polską swoją "europejską podróż" rozpoczęły też inne kraje. - Ale kiedy przejedziemy się po tych krajach, to widać, że rozwój nie jest wszędzie taki sam, poziom życia nie jest wszędzie taki sam. Nie wszędzie jest jednakowo. Dlaczego? Bo to jest właśnie zasługa ludzi - wskazywał Andrzej Duda.

- Prawda jest taka - mniej więcej wszyscy dostali jednakowe szanse, mniej więcej wszyscy dostali jednakowe środki (...) Jednym udało się lepiej, drugim gorzej. My - w obiektywnej ocenie wszystkich tych, którzy oglądają nas z zewnątrz - jesteśmy w absolutnej awangardzie tych, którzy wykorzystali tę szansę najlepiej - powiedział, podkreślając, że ten sukces to m.in. zasługa samorządowców.

- Dziękuję z całego serca za każde dobrze wydane euro, za każdą wydaną złotówkę. Dziękuje za każdą drogę, która powstała, dziękuje za każdą szkołę, dziękuję za każdą przeprowadzoną modernizację, dziękuję za każdą położoną kostkę brukową - wymieniał Duda.

Prezydent podkreślał przy tym, że "wszyscy w samorządzie", "niezależnie od barw politycznych", mówią o tym, że jego jednostki nigdy wcześniej nie dostały tak dużych pieniędzy jak w ciągu ostatnich dziewięciu lat.

- Jesteśmy tak daleko, że myślę, że mogliśmy tylko marzyć te 30 lat temu, że będziemy mieli taki poziom życia w stosunku do Europy Zachodniej, jaki mamy dzisiaj. Ale jeszcze cały czas nie jest u nas tak dobrze jak tam. Czemu? M.in. dlatego, że brakuje nam wielkiej infrastruktury, tej, z którą samorządy sobie nie poradzą - wskazał prezydent.

Źródło: PAP
--------------------------
Cóż, pan prezydent Duda uwielbia bredzić - odwrotnie do tego co czują Polacy. Czy otrzymał jakieś obietnice z eurokołchozu na przyszłą ewentualną karierę w Brukseli?
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 28.05.24 Pobrań: 12 Pobierz ()
28.05.2024 Katowice: Zatrzymano murzyński gang zajmujący się wyłudzeniami
Śląscy policjanci zatrzymali szóstkę murzynów z Nigerii, podejrzanych o wyłudzenie z kieszeni Polaków dużych sum pieniędzy. Łupem egzotycznego gangu padło co najmniej 25 mln zł.

Katowice stają się powoli zagłębiem działalności przestępczej obcokrajowców. Śląska policja poinformowała o zatrzymaniu sześcioro mieszkających tam obywateli Nigerii. Grupa zajmowała się podszywaniem w Internecie np. pod amerykańskich żołnierzy oraz pośredników w sprawach spadkowych.

"Nawiązywali kontakt z ofiarami, a wykorzystując różne metody socjotechniki, zdobywali ich zaufanie i wyłudzali od nich duże sumy pieniędzy, które miały być przeznaczone na rzekomą pomoc im samym lub członkom ich rodzin. W ten sposób zatrzymani członkowie grupy oszukali swoje ofiary na kwotę przynajmniej 25 mln złotych" - wskazuje w swoim komunikacie policja.

Na ślad grupy zajmującej się wyłudzeniami w sieci policjanci z Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach trafili pod koniec 2023 roku. Od tej pory sukcesywnie zbierali informacje i gromadzili materiał dowodowy obciążający jej członków. Pod koniec kwietnia bieżącego roku śledczy wkroczyli do kilku miejsc w Katowicach, gdzie zatrzymali 6 murzynów w wieku 25-31 lat. Wśród zatrzymanych są 3 kobiety i 3 mężczyzn.

Grupa działała w sposób bezwzględny. Murzyni, podszywając się między innymi pod amerykańskich żołnierzy, lekarzy czy pośredników w sprawach spadkowych, wyłudzali pieniądze lub dane osobowe swoich ofiar za pomocą portali społecznościowych i komunikatorów.

"Sposób manipulacji ofiarami był dokładnie zaplanowany. Podając się za osoby zamożne lub instytucje, obiecywali ofiarom duże sumy pieniędzy. Często oszuści twierdzili, że ofiara musi najpierw uiścić opłatę administracyjną, zapłacić podatek lub pokryć inne rzekome koszty, aby uzyskać dostęp do obiecanych pieniędzy. W rzeczywistości jednak żadnych pieniędzy ofiara nie otrzymywała, a oszuści bogacili się jej kosztem. Wśród sposobów działania oszustów nie brakowało także wątków matrymonialnych, wykorzystujących uczucia rozmówców.

Przestępcy prowadzili rozmowy w taki sposób, aby zyskać zaufanie ofiar do tego stopnia, że nieświadome podstępu osoby same przekazywały oszustom pieniądze, aby im pomóc czy uchronić przed kłopotami. W ten sposób ofiary przekazywały im znaczne sumy pieniędzy. W jednym przypadku było to blisko 800 tysięcy złotych" - czytamy.

Sprawcy usłyszeli już prokuratorskie zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, prania brudnych pieniędzy i licznych oszustw. Czterech z nich zostało tymczasowo aresztowanych. Łącznie za popełnione przestępstwa, członkowie murzyńskiego gangu mogą trafić do więzienia nawet na 20 lat.

magnapolonia.org
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 28.05.24 Pobrań: 11 Pobierz ()
01.06.2024 Już po nas panowie hejterzy. Wszyscy będziemy siedzieć.
Mówiliście,że PRL to był kraj opresyjny. Nie znaliście uśmiechniętej Polski.
Już po nas panowie hejterzy. Wszyscy będziemy siedzieć.


Mówiliście, że kaczyzm zabiera Wam wolność? Zapnijcie pasy, na pełnej wchodzi uśmiechnięty zamordyzm.

Świetna inicjatywa! Bo teraz wyobraźcie sobie jakie narzędzie otrzyma przeciętny wyborca PiS-u gdy zobaczy na portalach wpisy typu: 8*, "PiS to zło" itp...

Polska 2050 przedstawiła rozwiązania w walce z hejtem

"Nie będzie trzeba ustalić imienia, nazwiska i adresu anonimowego hejtera, by podać go do sądu. Umożliwi to tzw. "ślepy pozew". Hejter przestanie być anonimowy". Posłowie Polski 2050 Szymona Hołowni: Piotr Strach, Kamil Wnuk i Łukasz Osmalak przedstawili na poniedziałkowej konferencji prasowej założenia nowej ustawy "Antyhejterskiej" i zadania nowego Zespołu Parlamentarnego do Walki z Hejtem.

"Hejt ma taką moc, bo hejter czuję się bezkarny, schowany za anonimowością. Nie godzimy się z tym, że zanim organy ścigania wystąpią do administratora strony, to IP hejtera jest nie do wydobycia, bo administrator nie ma obowiązku jego zabezpieczenia i przechowywania" - powiedział poseł Polski 2050 Kamil Wnuk

Posłowie Polski 2050 Szymona Hołowni chcą:

* zdefiniować pojęcie hejtu/mowy nienawiści w Internecie na potrzeby regulacji na poziomie ustawowym/krajowym celem dochodzenia swoich praw na drodze cywilnej i karnej przez pokrzywdzonych
* wyeliminować zjawisko anonimowego hejtu w Internecie
* wprowadzić rozwiązania dla pokrzywdzonych w zakresie zabezpieczenia numeru IP sprawcy w celu możliwości dochodzenia swoich praw przed Sądem
* nałożyć obowiązki dla Administratora portalu lub strony zabezpieczenia nr IP na żądanie pokrzywdzonego w terminie 3 dni od momentu zgłoszenia z obowiązkiem ich późniejszego wydania właściwemu organowi i uniemożliwienie unikania wydawania danych z uwagi na upływ czasu
* wprowadzić nowe rozwiązania w zakresie cywilnego dochodzenia roszczeń przeciwko anonimowym sprawcom tzw. "ślepy pozew", który ma być realną, cywilną odpowiedzialnością sprawców

To jest ta uśmiechnięta wolność słowa?

Jedna podstawową rzecz - brakuje definicji hejtu. Bo pod hejt można podciągnąć praktycznie wszystko.

A z którego artykułu Kodeksu Karnego będzie ścigane to hejtowanie? Nie jest mi wiadome.

Błazen z TVN i jego hunwejbini strugają kolejną pałkę na "normalność", krzywo się spojrzysz, mrugniesz w nieodpowiednim momencie i jesteś ugotowany.
Kto będzie określał kto jest hejterem czy nie? Administrator strony czy Sąd ? Jakie słownictwo będzie uznawane za hejt? Zapewne takie, które będzie krytykować władze. Po co Acta 2 jak można w taki sposób.

Hejt ok. jest podły, tylko teraz kto będzie hejterem?

No przecież nie Tusk, Giertych i cała koalicja 13 Grudnia, choć dzień w dzień tam właśnie wylewa się szambo, kłamstwa, pomówienia na ich profilach. Hejterem będzie ten, kto nie jest z tuskolandii i to jest przerażające.
13 mln Polaków, bo to cały elektorat PiS-u, to skąd oni wezmą tyle miejsc w więzieniu, wypuszczą innych przestępów, to możliwe, ale Tusk straci więzienny elektorat, który zawsze na niego głosował. My w więzieniu nie będziemy na niego głosować

Mówiliście,że PRL to był kraj opresyjny. Nie znaliście uśmiechniętej Polski

No cóż cytując dziennikarkę Onet-u Elize Michalik można krzyknąć do Holowni Wy@ierdalaj!
Ch@j dupa i kamieni kupa.

Aryo
https://obywatel-ro.neon24.net
-----------------------------------
Po 89 roku mamy do czynienia z amerykanizacją Polski i po kilku latach różnych perturbacji doszliśmy prawie do ideału. Nie ma w tym "naszym" knesejmie żadnych perturbacji, a te które się nam wydają że są, to są tylko dla zmylenia przeciwnika. Jaka by opcja nie wypłynęła na wierzch to jest to zawsze jedna i ta sama opcja, ino gęby są inne żeby barankom się wydawało że się coś zmieni, a robota dokładnie według scenariusza który piszą gdzieś za Wielką Wodą. Dlatego narracja promująca tych co byli, a szturchająca obecnych - jest zwyczajną hipokryzją.

Polska 2050 będzie walczyć z hejtem! Niepokojące założenia!
Link
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 01.06.24 Pobrań: 11 Pobierz ()
01.06.2024 Wstrząsające słowa azerskiego imigranta
Ciekawa interwencja miała ostatnio miejsce w Warszawie. Owa interwencja pokazuje, z czym mamy do czynienia dzięki i poprzedniej (która przyjmowała różnych imigrantów także z dzikich, terrorystycznych krajów, ale rzekomo się nie cieszyła) i obecnej władzy (która podpisała pakt migracyjny, ale nie przyjmie nawet jednego imigranta z rozdzielnika).

Tymczasem imigrantów i to nawet takich z najodleglejszych i najdzikszych nawet krajów ciągle u nas przybywa. A ponoć nikt ich nie wpuszcza. I nie mówię już tylko o Gruzinach, ale też o innych.

Nie lubię Straży Miejskiej. Nigdy jej nie lubiłem i uważam, że jest formacja stworzona tylko po to, żeby ona sama (i nasza ukochana władzuchna) żyła z nakładania, a czasami wymuszania mandatów. Formacja, w której mogą się spełniać ludzie, którzy (pomimo skrajnego obniżenia wymagań dla kandydatów) i tak nie kwalifikują się do policji. Zgodnie z dewizą "jak cię robota w d... ręce parzy zapisz się do miejskiej straży". Ludzi których przydatność społeczna jest wielokrotnie niższa od dorabiających do niskiej emerytury dziadków z ochrony, pardon od "wykwalifikowanych i uzbrojonych pracowników ochrony".

Oni są potrzebni, straż miejska nie. Do łamiących prawo, którzy mają kasę i władzę ci miejscy ciecie nie podchodzą. W sumie poza kilkoma blokadami na koła policyjnych radiowozów nie dopatrzyłem się ani jednej zalety w działaniu owej formacji.

Mimo to, jak już ową formację stworzono to powinno się ją chociaż w minimalnym stopniu szanować, nawet jeśli jest formacja do zabierania własności i nakładania mandatów na handlującą wyhodowaną we własnym ogródku natką pietruszki jakaś babcią.

Szalony sprzedawca truskawek z dalekiego Kaukazu

Do bardzo ciekawej interwencji policji, a wcześniej tygrysów ze Straży Miejskiej doszło niedawno w centrum Warszawy. Otóż importowany z nieodległego Kaukazu (a konkretnie z bratniej Islamskiej Republiki Azerbejdżanu) handlarz truskawek groził mundurowym.

Otóż 34-letni Azer zapowiedział strażnikom miejskim, że "obetnie im nogi i utopi w Wiśle". Całe zdarzenie miało miejsce w niedzielę 21 kwietnia strażnicy miejscy z I Oddziału Terenowego podjęli interwencję wobec mężczyzny, który na Placu Defilad sprzedawał truskawki. Jak podały usłużne media: "34-letni obywatel Azerbejdżanu handlował bez zezwolenia, odbierając zarobek uczciwym sprzedawcom i nie płacąc podatków". A więc w sumie robił to samo, co robią w tym kraju zachodnie korporacje, banki i sieci handlowe od jakichś 30 lat.

Cała awantura jednak poszła o to, że handlujący bez zezwolenia truskawkami w centrum Warszawy 34-letni obywatel Azerbejdżanu, zagroził funkcjonariuszom straży miejskiej, którzy podjęli wobec niego interwencję ciężkim kalectwem fizycznym. A konkretnie powiedział, że "obetnie im ręce, nogi i utopi w Wiśle". A jak mu nie wierzą to się przekonają ponieważ "zna ludzi, którzy zajmują się takimi sprawami". I sobie narobił chłop konkretnych problemów, ponieważ "w związku z groźbami karalnymi" obcokrajowiec został zatrzymany przez policję i grozi mu do dwóch lat więzienia.

Nie pierwszy tego typu numer...

Co ciekawe już wielokrotnie strażnicy "zwracali mu uwagę, że powinien zarejestrować swoją działalność i uzyskać pozwolenie z gminy, jednak nic sobie z tego nie robił". Mundurowi postanowili więc skierować sprawę do sądu, a zajęty towar zdeponować w chłodni, czyli innymi słowy go okraść w świetle prawa. Dlatego w trakcie interwencji, sprzedawca funkcjonariuszom śmiercią. Oświadczył że "obetnie im nogi i utopi w Wiśle", dodając, że "zna ludzi, którzy zajmują się takimi sprawami".

Gdy Straż Miejska wzywa psiarskich

Jak podały media powołując się na rzecznika stołecznej Komendy Policji: "W związku z bandyckimi groźbami, na miejsce została wezwana policja. Agresywny mężczyzna został zatrzymany i przewieziony na przesłuchanie - informują strażnicy miejscy. Mężczyzna odpowie nie tylko za nielegalny handel, ale także za groźby wobec funkcjonariuszy. Za takie przestępstwo grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności".

Moja osobista opinia na ten temat jest taka, że typ powinien dostać jakiś wyrok, a potem zostać wydalonym na swój koszt do Azerbejdżanu z zakazem wjazdu do Polski przez następne 20 lat. Zamiast odsiadywać wyrok na koszt polskiego podatnika, co jest zarówno głupotą, jak i marnotrawstwem pieniędzy polskiego podatnika. Jednak ponieważ żyjemy w państwie z dykty i kartonu, to nikt na takie najprostsze rozwiązanie oczywiście nie wpadnie.

Zdzisław Markowski
https://prawy.pl
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 01.06.24 Pobrań: 10 Pobierz ()
01.06.2024 Rosja odpowiada na restrykcje Sikorskiego. "Kroki odwetowe"
MSZ Rosji oznajmiło w czwartek, że "podejmie kroki" w stosunku do ambasady RP w Moskwie i konsulatów generalnych w Irkucku, Kaliningradzie i Petersburgu w odpowiedzi na notę dotyczącą zasad przemieszczania się dyplomatów rosyjskich na terytorium Polski.

"Rosja podejmie kroki odwetowe wobec ambasady polskiej w Moskwie i konsulatów generalnych w Irkucku, Kaliningradzie i Petersburgu" - oznajmiła rzeczniczka rosyjskiego resortu Maria Zacharowa.

Według jej słów, 28 maja ambasada Rosji w Warszawie otrzymała notę, z której wynika, że począwszy od 1 czerwca strona rosyjska powinna zawczasu informować polskie MSZ o planach wyjazdu pracowników rosyjskich placówek dyplomatycznych poza granice województw, w których mieszczą się te placówki.

Wymóg ten nie obejmuje ambasadora, konsulów generalnych i szefa wydziału konsularnego ambasady.

Zacharowa powiedziała, że w nocie mowa jest o zgłaszaniu zawczasu nazwisk podróżujących osób, terminu, celu i trasy ich wyjazdu, a także danych o środkach transportu. Wymóg dotyczy pracowników ambasady rosyjskiej w Warszawie i konsulatów generalnych w: Gdańsku, Krakowie i Poznaniu.

https://nczas.info/
---------------------------
Rosja w odwecie może zrobić to samo i dodatkowo objąć tym ambasadora RP w Rosji. Wyraźnie widać, że MSZ chodzi o zerwanie stosunków dyplomatycznych pomiędzy Polską a Rosją w ramach przygotowań do rychłego wepchnięcia Polski do wojny z Rosją.

Polecam
Link
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 01.06.24 Pobrań: 10 Pobierz ()
01.06.2024 Bądźmy błaznami
Wszyscy znamy ten obraz Matejki. Na dworze trwa uczta, ale Stańczyk siedzi zatroskany gdzieś z boku i nie bierze udziału w zabawie. Zamiast tego zagłębia się w myślach. W przeciwieństwie do tych, którzy, zapewne na wpół pijani, wolą wpatrywać się w złudny blask chwili, mamiącej pełnym stołem i namacalnymi pozorami szczęścia, nadwornego błazna dręczą ponure wizje.

U Matejki jego postać symbolizuje tego, kto widzi dalej. To jego dar ? ale i przekleństwo. Stańczyka nęka najpewniej perspektywa zagrożeń, które niedostrzeżone przez rozbawionych dworzan, zaczęły już kłębić się wokół granic Rzeczypospolitej, a w trakcie kolejnych dwóch stuleci sprowadzą na nią rozliczne klęski i wojenną pożogę.

To samo w przypadku Hołdu Pruskiego. Jest to moment triumfu ? ale błazen siedzi z boku, nie świętuje, zamiast tego pogrąża się w zadumie.

Stańczyk. Błazen. Wcielenie mędrca, ale i szydercy, który za pomocą ironii graniczącej z bezczelnością, na którą tylko on mógł się zdobyć pozostając bezkarnym, wskazuje na choroby trawiące zdrowy organizm dworu i państwa. U Wyspiańskiego jest głosem narodowego sumienia.

Błazen, morosoph ? ale to jego konserwatyści krakowscy, ta intelektualna elita Galicji, obrała sobie za patrona i inspirację. Oni także uznali, że należy zająć miejsce z boku, niczym Stańczyk, i jak on z bezczelną odwagą, przy pomocy satyry skrywającej niewygodną dla narodu prawdę, napiętnować jego przywary.

?Cel tego ?skandalicznego? przedsięwzięcia ? pisze prof. Jacek Bartyzel ? był jeden: wyrwać polskie społeczeństwo ze stanu somnambulicznego zaczadzenia bezrozumnym, martyrologicznym patriotyzmem, skompromitować szaleńców i demagogów głoszących nadal ? pomimo straszliwej klęski, dopiero co poniesionej ? ideę ?nieprzerwalności powstania?, ośmieszyć tzw. tromtadrację, polegającą na nieustannym i jałowym celebrowaniu rocznic i obchodów narodowych ? przeciwstawiając temu wszystkiemu ideę patriotyzmu rozumnego i odpowiedzialnego; patriotyzmu politycznego, skierowanego ku osiąganiu konkretnych celów w realnie istniejących warunkach, a (szczególnie) dla ocalenia bytu narodowego?.

Stańczycy postawili sobie za cel wyrwanie narodu ze szponów masowej histerii. Nam przypadnie obudzenie go z majaków demokratycznej iluzji.

Monarchizm to dla demokraty synonim politycznego błazeństwa ? nie zgadza się bowiem z rozsądkiem czasów i modą na postęp. A zatem bądźmy błaznami w tej cywilizacji głupców. Niech żaden z nas nie boi się nazwać rzeczy taką, jaką jest ? to rola tych, którym przeznaczono być sumieniem swoich czasów. Umiejmy jednodniowym zwycięzcom rzucić w twarz szyderstwo. Niech ślepi głupcy bawią się dalej; my, niczym Stańczyk, odejdziemy na bok i oddamy hołd prawdzie, której uszanowanie jest przywilejem błaznów. Niechaj więc będzie naszym.

Święta drwina ze światowych mód niech wypełni błazeńskie dusze. Jesteśmy obcy, zawieszeni w objęciach tradycji, którą współczesny świat stara się omijać szerokim łukiem ? a przez to dla jednych komiczni, a dla innych ? złowrodzy, niczym demony z jakichś starych podań, o których lepiej nie pamiętać. Tak czy inaczej ? nie przynależymy, błaznom bowiem przynależeć nie wolno. Inaczej nie mogą obserwować i drwić.

Stosunek fou du roi do swego władcy może być stosunkiem mądrego nauczyciela do ucznia, ale może również zawierać w sobie nasienie i grozę buntu. Króla zastąpił motłoch, szyderstwo musi więc stać się groźbą i ostrzeżeniem.

Naszą błazeńską powinnością: w domu księcia tego świata dokonać świętokradztwa. Dać świadectwo Prawdzie.

Dla wyznawców złotego cielca postępu jesteśmy błaznami. Jednak zanim świat zadrwił z nas, najpierw zadrwił z Chrystusa.

Mariusz Matuszewski
https://myslkonserwatywna.pl
-----------------------------
Ostatnie ćwierćwiecze dobitnie świadczy, że dopóki o tym kto trafi do parlamentu decydują partyjni dyktatorzy nic na lepsze się nie zmieni.
Trzeba obiektywnie przyznać, że nigdy w dziejach Polski nasz upadek nie odbywał się przy tak biernej postawie polskiego społeczeństwa.
Więc pytam: czy Polska jest normalnym krajem? Czy Polacy uwielbiają być poniewieranymi? Przecież w normalnym kraju po PO już by śladu nie było.
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 01.06.24 Pobrań: 11 Pobierz ()
01.06.2024 "Kosmetyczny" charakter demokracji unijnej i co z tego wynika
Sytuacja osiągnęła stan krytyczny i bez radykalnych zmian grozi to totalną katastrofą z trudnymi do przewidzenia skutkami.

Elektorat UE zmęczony ekstremalną polityką lewicową, a także związanym z nią rosnącym despotyzmem władz i totalitaryzmem tej ponad-państwowej struktury, zwrócił swe sympatie w kierunku "partii prawicowych".

Musi to oczywiście budzić niepokój ekip obecnie zainstalowanych u koryta, ale czy ewentualna wygrana "prawicy" zmieni coś w sytuacji Unii?

REMIX donosi:

>Link

Rosną napięcia między europejskimi partiami prawicowymi, a Alternatywa dla Niemiec (AfD) obecnie otwarcie krytykuje włoską premier Giorgię Meloni za przewodnictwo w sprawie ogromnego wzrostu imigracji do Włoch i jej prowojennego stanowiska w konflikcie na Ukrainie.

"Nie będziemy naginać naszego programu dla nikogo. To również musi być dla nas jasne, łącznie z naszymi poprawnymi stanowiskami politycznymi, które obecnie zapewniły nam drugie miejsce w sondażach w Niemczech, które oferują wyjątkowe atuty i których nie zmodyfikujemy na korzyść stanowisk europejskich tylko po to, abyśmy dla niektórych byli bardziej atrakcyjni.

Widzimy to we Włoszech. Pod rządami premiera (Giorgii) Meloni migracja faktycznie się podwoiła. Otwarte granice zamiast blokad. Meloni opowiada się także za większą ilością broni w wojnie na Ukrainie i konfrontacją z Rosją zamiast pokoju i dyplomacji dla Europy. Chcę jasno powiedzieć, że u nas nie dojdzie do tej melonizacji" - powiedział współprzewodniczący AfD Tino Chrupalla na konferencji partii krajowej AfD Saksonia.

"Dla nas interesy niemieckie są zawsze na pierwszym miejscu" - dodał.

Ostra krytyka Meloni, przewodniczącej partii Bracia Włoch, nastąpiła po wyrzuceniu AfD z grupy Tożsamość i Demokracja (ID) w parlamencie UE na początku tego miesiąca. Warto zauważyć, że Marine Le Pen z francuskiego Zgromadzenia Narodowego nalegała na wyrzucenie AfD z grupy po tym, jak eurodeputowany AfD Maximilian Krah skomentował, że nie wszyscy żołnierze służący w Waffen-SS byli zbrodniarzami wojennymi .

Posunięcie Le Pen tuż przed wyborami do Parlamentu Europejskiego zostało odebrane jako wielka zdrada europejskiego partnera koalicyjnego i desperacka próba poprawy wizerunku jej partii w oczach francuskiego społeczeństwa.

Teraz krążą pogłoski, że Le Pen może przygotowywać się do utworzenia nowego prawicowego ugrupowania wraz z włoszką Meloni lub do potencjalnego dołączenia do grupy Meloni, czyli Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR).

Krytycy, w tym wielu z AfD, twierdzą, że Meloni i Le Pen nie reprezentują już prawicy. Warto zauważyć, że retoryka Meloni na temat imigracji radykalnie się zmieniła od czasu objęcia władzy, a ona opowiada się za otwartymi granicami i większą legalną migracją.

Choć wiele osób na europejskiej prawicy krytycznie odnosi się do Meloni i Le Pen, ich partie pozostają na czele zarówno we Włoszech, jak i we Francji. W ciągu ostatniego roku poparcie dla Meloni spadło jedynie nieznacznie i obecnie pozostaje najpopularniejszą partią z 27-procentowym poparciem. Le Pen odnotowała wzrost poparcia i obecnie wynosi 34%.

Obie panie Le Pen i Meloni są agentami globalizmu. Le Pen od dawna prowadzi dywersję na francuskiej prawicy, umożliwiając między innymi w ostatnich wyborach zwycięstwo agentowi Rotszylda - Macronowi.

Meloni jest również wychowanką Rotszylda, uplasowaną na "prawicy", z czego wynikała jej "prawicowa" retoryka przedwyborcza. Zaraz po uzyskaniu stanowiska premiera, rozpoczęła działalność odwrotną od deklarowanej.

Ogólnie rzecz biorąc, można śmiało zaryzykować twierdzenie, że globalistyczne wtyczki zamontowane są we wszystkich bez wyjątku "partiach" i "nurtach" politycznych obecnej UE.

Tak więc, kogokolwiek by obywatele nie wybrali, ster władzy i kierunek polityczny pozostanie nadal mocno w rękach globalistów!

Jedyne co mogłoby zmienić tą sytuację, to całkowite oczyszczenie obecnej "elity politycznej", a w szczególności jej pryncypałów w postaci światowej oligarchii finansowej!

Dr Ignacy Nowopolski
https://drignacynowopolski.substack.com
--------------------------------
"Z komunistami nie można rozmawiać, ich trzeba zabijać." - Józef Mackiewicz
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 01.06.24 Pobrań: 10 Pobierz ()
02.06.2024 Państwo polskie pokonane lewarkiem
Politycy kłamią. Wszyscy. I w każdej kwestii.
Inaczej nie byliby politykami.

To powinien każdy rodzic swemu dziecku powtarzać od maleńkości, odkąd tylko potrafi ono zrozumieć to, co się do niego mówi.

To jak szczepionka przeciw groźnej, potrafiącej zniszczyć całe życie chorobie: chorobie o nazwie naiwność.

***

Zapora na granicy z Białorusią, to powód do dumy ferajny z Nowogrodzkiej, która epatowała Ciemny Lud (? Jacek Kurski)

niezliczonymi godzinami i odsłonami obrazów ruchomych i nieruchomych, pochwał i zachwytów w podległych sobie przekaziorach.

Gdybym nie miał tylu lat (i życiowych doświadczeń) ile mam, to bym się może dał na tę bajerkę nabrać, ale ja się nie liczę, bo kontyngent młodszych (i mniej życiowo doświadczonych) idzie w miliony i oni, w swej ogromnej większości - nabrać się dali.

***
Mnie to celebrowanie płotu przygranicznego dostarczało rozrywki, której punktami kulminacyjnymi było oglądanie inspekcji, jakich cyklicznie dokonywali nowogrodzcy notable.

Urocze było to, jak w czasie gospodarskich wizyt, gospodarskim spacerkiem wzdłuż, uwierzytelniali ten blaszany humbug za 1,5 miliarda zł (to tyle, ile kosztowało zbudowanie przez nich i rozebranie elektrowni w Ostrołęce), a paleta uwierzytelniaczy była - że ho ho!

Błaszczak od wojska, nadzorca wszystkich bezpiek (no, ten głodujący męczennik - o, przypomniałem sobie - Kamiński) i sam wicepremier od bezpieczeństwa, czyli szef obu wymienionych - Kaczyński, w obstawie goryli szli i szli i szli... i wszystko było cacy.

Pan Prezydent też uwierzytelniał, ale on osobno, zapewne by uniknąć problemów precedencyjnych (z Kaczyńskim).

Potem była grochówka, awanse, nagrody, wypłaty, czyli - normalka.

***

I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie ten - użyjmy konwencji przyprawowej - pieprzony lewarek.

No stoi sobie ta pisowska Duma Narodowa, lśni tak, że z kosmosu widać (Semeniuk Olga, z pisowskiej Agencji Kosmicznej, w razie czego potwierdzi), a tu przychodzi jakiś bezczel i rozmontowuje ją (tę pisowską Dumę Narodową) zwykłym lewarkiem i to wartym marnych 50 zł!

Ja mam na to wytłumaczenie proste:

kiedy zarządzała nami ferajna z Nowogrodzkiej, to ten płot zatrzymałby kolumnę czołgów - ale kiedy zmienił się zarząd na ferajnę z Wiejskiej 12a, gwarancja na płot się skończyła.

***

Ja wiem, że wielkie projekty lubią wielkie pieniądze, a te ostatnie lubią, jak powszechnie wiadomo - ciszę, jednak nie bardzo rozumiem, dlaczego odzyskana prokuratura, nie zajmuje się panami Błaszczakiem, Kamińskim i Kaczyńskim, którzy są najoczywiściej odpowiedzialni za zrobienie (i paroletnie robienie) Ciemnego Ludu w płotowe bambuko?

Oraz za narażenie polskich żołnierzy na rany, okaleczenia, a prędzej czy później na utratę życia.
Bo czy ktoś słyszał, żeby żołnierze i funkcjonariusze otrzymali (jak to w wojsku) jasny i nie budzący wątpliwości ROZKAZ, który brzmi:

w samoobronie - strzelać!

No właśnie, jakoś w żadnym przekaziorze się tym nie pochwalili.

***

Ale żeby było konstruktywnie:

PiS, ta Grupa Rekonstrukcyjna Sanacji (nie znam autora tego przezwiska, ale pyszne!), chce nam ożenić CPK, a głupiego płotu nie potrafić zbudować.
Cóż - w porównaniu z tym, co się przytnie na CPK, że o elektrowniach atomowych nie wspomnę, to, co przycięte na płocie, to było na waciki.

Jednak nie wszystko spaprali bądź spaprać chcą:

pewnie nie zauważyliście, że gdzieś zniknął zaufany człowiek prezesa Kaczyńskiego, Glapiński (przydział służbowy - Prezes NBP).

Nie żebym tęsknił za jego słodkim pierdzeniem (to nie ja, to inżynier Czaban), ale bez niego - dziwnie jakoś.
Ale tenże Glapiński zeznał, iż zakupione prze NBP złoto, zostało podzielone na 3 części:

1/3 przechowuje Rotszyld w Nowym Jorku, 1/3 przechowuje Rotszyld w Londynie, a pozostała 1/3 jest przechowywana gdzieś w Polsce.

Z powyższego wynikają same optymistyczne wnioski:

rząd emigracyjny będzie miał z czego żyć,
pod warunkiem, że będzie słuchał Rotszylda, bo to on im będzie wypłacał kieszonkowe.

Tony złota. NBP zdradza, gdzie je trzyma Link

Ewaryst Fedorowicz
-----------------------------------
Zwracam uwagę, chociaż trudno tego nie zauważyć, że większość polskiego złota wyjechała za granicę, zasilając skarbce "Bestii" i służy teraz jako gwarancja lojalności polskojęzycznych kundelków. Glapiński dodał, że to nie wszystko, co posiada NBP. W sumie jest to 359 ton zł (wartość 94,1 mld zł). Gdzie znajduje się reszta? Glapiński mówi, że "105 ton przechowywanych jest w skarbcach NBP, 124 tony w banku Anglii, 130 ton w Nowojorskim Oddziale Rezerwy Federalnej, czyli w Banku Centralnym Stanów Zjednoczonych".

Link
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 02.06.24 Pobrań: 10 Pobierz ()
02.06.2024 Polska zastygła
Młodsi tego nie pamiętają, ale Lech Wałęsa, który dla jednych jest memem, dla drugich wstydem, dla innych z kolei dość kłopotliwym samo-mianowanym dziadkiem rewolucji Solidarności, co to się odbyła dekadę po tym jak ludzie kamieniami ubili ostatniego dinozaura, był dla nas - ludzi czasów Solidarności Pierwszej - źródłem ludowych powiedzonek. Były to raczej mądrości chłopka-roztropka, a więc bardziej opisywały autora niż rzeczywistość. Oprócz tego opisywały one stan umysłów suwerena i to od razu od momentu niekonfrontacyjnego odzyskania darowanej wolności.

Pełno tego było: "Zbij pan termometr, a nie będziesz miał gorączki", "zdrowie wasze w gardła nasze" czy inne tam takie, miały z jednej strony to prostackie źródło, z drugiej były jakimś potwornym, acz czasem szczerym, skrótem złożonej rzeczywistości. Wypowiedziane w innym kontekście, coś jak "gruba kreska" Mazowieckiego, nabrały z czasem innych znaczeń, kiedy to publiczność dostosowywała je do własnych wyobrażeń o opisie świata. Ja zapamiętałem jeszcze jedną taką "złotą myśl" Lecha: w okresie przejścia od rewolucji do rządzenia stwierdził (głównie o swoich towarzyszach), że "są konie do biegu i konie do pracy". Miało to określić oczywisty fakt, że kompetencje rewolucjonistów są dalekie od wymogów pracy dla państwa i najczęściej nie mieszczą się w jednym człowieku (oczywiście oprócz cudu Lecha), w związku z tym trzeba planować ciągłą wymianę stanowisk i ludzi, skoro nie można zmienić sprzecznych ról.

Dwa konie

Jest w tym i pewna, wspomniana, "mądrość ludowa", i skrót sytuacji, w której się wtedy, zaraz po Okrągłym Stole, znaleźliśmy. Wiadomo - ludzie różnie się angażują a raczej są angażowani, Lechu sam wspominał o premierach-zderzakach, co to się będą zużywać, kiedy za kierownicą samochodu pt. Polska będzie siedział nasz elektryk, czy to zarzucając na zakrętach meandrów swego ego, czy to waląc w mur realnej polityki. Taki to był podział kompetencji. Ale ta dychotomia przywiodła mnie do innej refleksji. Ok, niech i tak będzie, jak z tymi końmi, ale co to oznacza w czasach nierewolucyjnych? Ano to, że możemy mówić o dwóch typach spersonalizowania polityka. W dodatku na tyle sprzecznych, że trudno znaleźć te cechy u jednego politycznego osobnika. A to byłby ideał. Tworzy to rozłączność postaw politycznych, czyli albo jestem sprawny w zdobyciu władzy (i jej utrzymaniu, choć to wcale nie tożsame), albo jestem sprawnym państwowcem. I to jest dylemat, a właściwie alternatywa rozłączna, której nie rozumiałem, bo to dwie różne sprawy. Bo dlaczegóż to władzę, czyli realizowanie pomysłu na kraj ma dostać ten, co to ładnie wygląda, złotouści po mediach i debatach, przerabia sondaże suwerena na bon moty, ściska łapki na wiecach i zsuwa w kampanii autobusem po kraju, mówiąc widzom-wyborcom to co mu wyszło z badań, że ci chcą usłyszeć.

Co to ma wspólnego ze sternikiem nawy państwowej, biegłego w przepisach, systemach, podległości instytucji państwa? Przecież to dwie różne osoby, style, temperamenty. A to oznacza, że ktoś udaje. Ten koń od biegu, udaje perszerona, ciągnącego wóz państwowy, może - czasem - być odwrotnie, że jakiś urzędnik udaje lidera ludzkich pragnień. To drugie mogę zilustrować postacią Balcerowicza, który był dość sprawnym urzędnikiem w realizowaniu ustalonych celów, ale miał tyle charyzmy, co księgowy przemawiający na wiecu. Ale mnie fascynuje ta pierwsza opcja - showmana, który udaje państwowca.

Gniadosz Donald

Tak, ten tekst będzie o Tusku, zgadliście. Wydaje mi się on przykładem takiego polityka, który ma skorupkę i nic w środku. To znaczy, z różnymi co prawda losami, ale zdobywa władzę, w ostatnią kampanię popracował, jak u Niemca, widać, że był aktywny, zadziałała frekwencja i osiem gwiazdek. Wielu się rozpływa na temat tej rekordowej frekwencji, ale dla mnie to przykład odwrotny - to nie święto demokracji celebrowane w coraz większym składzie, ale dowód na kompletne sprymitywizowanie polskiej polityki, skoro tak wielu ludzi ruszyło do urn odreagować swe negatywne uczucia, kupując kota w worku. I to Tusk ładnie rozegrał. Tyle zdobycie władzy - teraz jej utrzymanie. Też dobrze idzie, ale znowu - wszystko oparte na polaryzacji. Jak nie na tej "zewnętrznej" Polska uśmiechnięta versus okropny PiS, to "wewnętrznej" - na rozgrywaniu swoich w partii i koalicjantów, marszczeniu brwi, napuszczaniu jednych na drugich, osłabianiu każdego z osobna i spektakularnym przyciskaniu ich butem do podłogi. W końcu - na kokietowaniu mediów. Tu też idzie dobrze.

Ale co jest w środku? Ja się zgadzam z Rafałem Ziemkiewiczem, który zdiagnozował, że Tusk... nie umie rządzić. Wedle prawidłowości z początku mego tekstu - gdyby to jeszcze w dodatku był państwowiec, to mielibyśmy cudowny zbieg zarówno cennych, jak i wykluczających się cech. Powiecie - jak nie umie rządzić, jak z siedem lat sprzed drugiego PiS-u rządził sobie lewą ręką przez prawe ucho i można było sobie jeszcze haratnąć w gałę? Tak, ale Tusk w latach 2007-2014 dostał deszcz złota z unijnych funduszy i było co dzielić. Nie przemęczając się zbytnio. I po tej labie, którą jeszcze Tusk skwitował pozostawiając w Polsce swą kopaczową namiestniczkę, suweren go i tak pogonił na następne osiem lat. Siedziało się więc w oślej ławce opozycji, czekało na lepszy fart, aż wreszcie weszło. Mamy władzę z powrotem.

Tusk jest więc takim koniem wyścigowym, jak mówił Lechu - do biegu. No, galopuje szybko, ale na krótkie dystanse. Aby więc było poczucie ciągłej formy, to trzeba robić coraz to nowe wyścigi. Wozu taki nie pociągnie. Prędzej będzie wyśmiewał poprzedników jak im nie szło, jak oszukiwali - nic nie ciągnęli z obiecanego, za to zaś obrok pobierali, nawet bokiem wynosili do swych prywatnych stajenek.

Wóz stoi, co najwyżej trzeba wytłumaczyć, że by się "pociągło", ale Kaczor popsuł dwie ośki, wyniósł łożyska i jak tylko naprawimy - po serii publicznych procesów - to na bank pociągniemy. A więc jest bieganie w kółko, wałach Donald prowadzi, okrążenie za okrążeniem, wyprzedza swoich rywali na różne sposoby. A widownia to ogląda - dostaje co chce, bo wybrała tego konia, właśnie dlatego, że ładnie biega, jest szybszy (teraz) od reszty, zaś w sprawie nieciągnięcia wozu tak ładnie wszystko wytłumaczy. A więc wszyscy zadowoleni. Ale wóz stoi...

No dobra, ale na poważnie. Wiadomo - ideałem jest połączenie cech obu koni, nie w jednym osobniku, ale w systemie. Konie do wyścigu wygrywają, po czym biegają sobie już swobodnie, w dal...

Dla szpanu, bo inaczej widownia zajmowałaby się wyłącznie gonitwami, nie zaś robotą. Nie można, oprócz nałogowych hazardzistów plemiennych wzmożeń, siedzieć całe życie na wyścigach. Teraz pora na perszerony i przekazanie im zadań operacyjnych. Pod nadzorem politycznym, oczywiście. Urzędnik nie ma politycznego "czuja" do społecznych nastrojów, a te zmienne są, w przeciwieństwie do sztywności przepisów. I tak wespół-w zespół taki dyszel może dobrze popracować. Ale to wymaga stabilnej klasy urzędniczej, w dodatku zmotywowanej i pieniężnie, i patriotycznie. A tu te wszystkie dyskusje o stworzeniu takiej warstwy urzędniczej to bajki o Żelaznym Wilku. Gdzieś ktoś coś słyszał, jest za - zwłaszcza będąc w opozycji. Bo jak dobry los da władzę, to ważne stanowiska wypełnia się bardziej swoimi partyjnymi kolegami z łańcuszka zobowiązań, niż fachowcami. Jeżeli już, to się dubluje takie obsady za jednego fachowca - jeden kumpel. Jest tylko droższy chaos. Droższy, bo płacimy podwójnie, nie licząc kosztów niekompetentnego szkodnictwa, a chaos powstaje na poziomie kompetencyjnym, kiedy jakiś polityczny wynalazek stoi wyżej niż kompetentny fachowiec.

Uśmiech przez zaciśnięte zęby

Ale zauważyliście? - zniknęła uśmiechnięta Polska. Gdzie te milusie uśmieszki? Widać, że niedowład w rządzeniu coraz ciężej zrzucać wyłącznie na ten straszny PiS, choć nawiązywanie do zastanej popisowskiej katastrofy zdarza się coraz częściej. Że nie wiedzieliśmy, że po PiS-ie jest aż tak źle. Ale to ma krótkie nogi, nawet gdyby to po części było - a jest - prawdą. Osiem gwiazdek nie najęło Tuska do tego, by skonstatował krajobraz po pisowskim Armagedonie, ale by Polska była uśmiechnięta ? pstryk i benzyna za 5,19 zł, deszcze pieniędzy z Unii, szacun na salonach i pieniądz w Polaka kieszeni, bo PiS nie może już kraść. Oni się tam przestali uśmiechać. Chyba coś tam na górze wiedzą, czego my nie wiemy do końca. Że jest gorzej i będzie jeszcze gorzej. Teraz naciąga się tę gumkę od majtek, bo idą wybory i oszczędza się trosk elektoratowi. Ale od lipca przychodzą rachunki. I zapłaci je również Jagodno.

Mamy więc pechowy zbieg, bo władzę zdobył ten, co się na tym zdobywaniu zna, utrzymuje ją ten, co też to potrafi - ale gdzie ta Polska, się spytam? No, bo jak po środku, między zdobyciem a utrzymaniem władzy nic nie ma, to władza już tylko służy samej sobie. A taki układ jest tylko możliwy jeśli suweren godzi się, że jego wybraniec nie dowozi obietnic. To ciekawe - PiS zrobił sobie z wiarygodności fetysz, uważając, że wybieralność polega na spełnianiu obietnic i polepszaniu losu wybranych grup obywateli-wyborców. Może to i prawda, ale to nie na to, tylko na "fur Deutschland" postawił PiS w kampanii i przegrał. A mógł się chwalić, że dowiózł tu i tam, i tu i tam (rzeczywiście) Polakom się polepszyło. Ale przegrał z jedną-jedyną obietnicą, samospełniającym się zobowiązaniem - ***** ***. Czyli - jak zagłosujesz, to akurat to będziesz miał na drugi dzień. A jak obiecuje się tylko to, po czym ma się stać cud mniemany, to jak to dowieziesz, polityku, to się wywiązałeś. I ty głosujący, i ty - wybrany. A co potem? Ano okazuje się, że cudu nie ma, za to kasy coraz mniej.

Dlatego coraz mniej tej uśmiechniętej Polski. Śmieją się (nerwowo) naiwni, co to albo nie wiedzą co ich czeka, albo tacy, co to będą i kit z okien wydłubywać, byleby oglądać Kaczora jako świadka w kolejnym dętym spektaklu, jakim stały się komisje sejmowe. A więc, że tak powiem, bytowe rzeczy można nie dowozić, tyle, że nie ciągle. Naród jest przebodźcowany kolejnymi wrzutkami tematycznymi. Codziennie afera, a to miała być przecież domena czasów okropnego PiS-u. No, i jak tu znaleźć czas na uśmiech od ucha do ucha. Następuje zmęczenie materiału i szukanie jakiegoś spokoju. A tu nawet premier traci nerwy. A miał być ostoją spokoju - busolą pewności, siły argumentów. Nawet do brudnej roboty wybierał swoich kolegów, by wychodzić potem cały na biało, lejąc oliwę na wywołane przez samego siebie fale.

Polska w bursztynie (zastygnięta)

To jest jakiś impas dla Polski, to tak, jakby się zatrzymać w przedpokoju. Wywalić wszystkich za drzwi, samemu zaś utknąć pomiędzy wyborczym zwycięstwem a niemożnością (niechęcią? nieumiejętnością?) rządzenia. I to też nie widać, że tam ktoś się szarpie - ekipa rządząca słabiutka (nawet w porównaniu z PiS-em), Tusk na posiedzeniach rządu krzyczy, doprowadza ministrantki do płaczu, a więc chciałoby się zawinąć, choćby i do Brukseli, choćby i po pierwszych sześciu miesiącach pierwszego w życiu rządzenia, jak to czyni w ponad połowie swego poselskiego składu Polska 2050. Ta sytuacja to nie jest jakiś robaczek, który zastygł w bursztynie w pozie, z której wynika, że się dokądś wybierał zanim go zastała unieruchamiająca okoliczność. Nie - to jest pokaz nawet nie stagnacji, bo ta zakłada jakiś zatrzymany ruch. To bezruch od samego początku.

No dobra - biedna ta Polska, jak zwykle. Tylko kto na tym korzysta? Pies już tam trącał, czy to zrobiono specjalnie, by wygrał taki imposybilizm, czy to genetyczny polski pech. I czy to zrobiły wraże plemiona tubylcze, czy zewnętrzni osłabiacze Najjaśniejszej. Ale korzysta na tym każdy kraj, który borykał się z polską konkurencją, każdy globalista, któremu obce są państwowe ambicje Polaków, wreszcie każdy członek urzędniczych elit Brukseli, do której Polska pod poprzednimi rządami nie pasowała w jej drodze do szaleńczej wersji postępactwa. Dlatego i Unia, i Niemcy się cieszą. Zaś zakompleksieni Polacy biorą to naiwnie za wyraz sympatii. A to tylko satysfakcja z polepszenia się możliwości realizacji interesów innych krajów. Ubezwłasnowolniona Polska staje się już coraz łatwiejszym podmiotem do europejskich rozgrywek, już nie przeszkadza, choć i tak za starych rządów - gardłowała tylko u siebie, że się nie podda, zaś podpisywała wszystko jak leci.

A czy PiS umiał rządzić? Pewnie trochę lepiej, niż koalicja nie tyle trzynastego grudnia, ale trzynastu partii. Ale przynajmniej miał jakąś wizję, narrację godnościową Polaków, że stać nas na windujące nasz potencjał, ale i dumę, projekty. A co my tu mamy? Z jednej strony jakieś liryczne zaśpiewy o uśmiechu, miłości i - uwaga! - pojednaniu. Tiaaaa... z rąk trzymających pałkę prawa "takiego jak je rozumiemy". Z drugiej strony - brutalne widowiska dla publiki, jak się tarza w smole Kaczorów, czym się chyba przejmują już tylko patologiczni ultrasi.

Świat ucieka, my w formalinie niemożności. Jak w słoju z dawno już wyginiętym eksponatem.

Napisał i opublikował Jerzy Karwelis Wszystkie wpisy na www.dziennikzarazy.pl
--------------------------------
mail:
Autor pominął jedno skrótowe powiedzenie Wałęsy.
<<Jestem za, a nawet przeciw>>

W tych pięciu słowach zawarta jest cała dialektyka współczesna,
wszystkie wypowiedzi polityków od Lewej do Prawej strony,
i w Kraju i zagranicą.

RW
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 02.06.24 Pobrań: 11 Pobierz ()
Strona 159 z 183 << < 156 157 158 159 160 161 162 > >>
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.