|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
11
|
Download: Gazetka "Wolne Słowo" |
|
|
24.06.2024 SYMBOLICZNE 13 KRAJÓW PODPISAŁO TRAKTAT WEF "PROJEKTU ŚWIATOWEGO GŁODU" |
13 krajów zachodnich, w tym Stany Zjednoczone, podpisało traktat WEF Link mający na celu zaprojektowanie czegoś, co nazywają "etyczną globalną klęską głodu" w ramach celów Agendy 2030 Światowego Forum Ekonomicznego.
Następujące kraje zgodziły się zaaranżować "kontrolowaną likwidację" Link przemysłu rolnego na całym świecie, powodując jednocześnie głód, głód dla ludzkości:
Stany Zjednoczone
Argentyna
Australia
Brazylia
Burkina Faso
Chile
Republika Czeska
Ekwador
Niemcy
Panama
Peru
Hiszpania
Urugwaj
Naturalnews.com Link donosi: Utrata produkcji mięsa w samej Australii, Brazylii i USA wystarczyłaby, aby zagłodzić niezliczoną liczbę ludzi, nie wspominając o całej innej żywności hodowanej i uprawianej w tych trzech krajach.
Powołując się na "zmiany klimatyczne" i "globalne ocieplenie" jako powody, dla których należy podjąć tak drastyczne środki, globaliści stojący za oszustwem klimatycznym forsują pogląd, że rolnictwo, w tym hodowla zwierząt, musi zostać zakończone, aby zapobiec podgrzewaniu środowiska przez wzdęcia zwierząt .
"Cieszę się, że wspólne zaangażowanie społeczności międzynarodowej na rzecz ograniczenia emisji metanu z rolnictwa stanowi środek do osiągnięcia celów, które podpisaliśmy w Porozumieniu paryskim w sprawie klimatu" - powiedział Luis Planas, hiszpański Minister Rolnictwa, Rybołówstwa i Żywności, w oświadczeniu. Marcelo Mena, dyrektor generalny Global Mamine Hub, oczywiście się z tym zgadza.
"Systemy żywnościowe są odpowiedzialne za 60 procent emisji metanu" - wyjaśniła Mena w ogłoszeniu.
Bez gospodarstw nie ma żywności
W weekend wiceprezydent Kamala Harris wydała oświadczenie, w którym wezwała do "zmniejszenia populacji". Można to częściowo osiągnąć poprzez zniszczenie światowych zasobów żywności.
Najnowsza wersja narracji o globalnym ociepleniu głosi, że powoduje je sama żywność. Najwyraźniej cały świat musi wrócić do społeczeństwa łowców i zbieraczy, w którym pozostanie bardzo niewiele ludzi, aby planeta mogła się "ochłodzić" i powrócić do "normalności".
"Ograniczenie emisji metanu to najszybszy sposób na ograniczenie ocieplenia w krótkim okresie" - twierdzi były kandydat na prezydenta John Kerry, który w dalszym ciągu jest jednym z najgłośniejszych propagatorów propagandy globalnego ocieplenia.
"Żywność i rolnictwo mogą przyczynić się do przyszłości nisko-metanowej poprzez poprawę produktywności i odporności rolników. Witamy ministrów rolnictwa uczestniczących w realizacji Globalnej Obietnicy dotyczącej metanu."
Nawiasem mówiąc, część Globalnej Obietnicy dotyczącej Metanu obejmuje przejście świata z jedzenia prawdziwej żywności, takiej jak wołowina i kurczaki, na spożywanie świerszczy i larw owadów.
Jak wyraźnie widać utrzymujący się trend inflacyjny, który w zwolnionym tempie wydaje się być hiperinflacją, dochodzimy do punktu, w którym mięso i żywność w ogóle staną się tak niedostępne dla przeciętnego człowieka, że ??wielu nie będzie miało innego wyjścia, jak tylko spróbować robaków, zakładając, że chcą dalej żyć w takim świecie.
"Na podstawie tego języka możemy przypuszczać, że wśród rozważanych praktyk znajduje się zastępowanie większej części bydła mięsnego i mlecznego, wieprzowiny i kurczaków, z których populacje czerpią białko, larwami owadów, mącznikami, świerszczami itp." - mówi dziennikarz Leo Hohmann o tym, co pociąga za sobą Globalne zobowiązanie dotyczące metanu.
"ONZ, Światowe Forum Ekonomiczne i inne organizacje pozarządowe od lat promują dietę bezmięsną i spożycie białka owadów, a miliarderzy inwestują w ogromne fabryki owadów powstające w stanie Illinois, Kanadzie i Holandii, gdzie mączniki, świerszcze i inne robaki będą przetwarzane jako dodatki dodawane do żywności, często bez wyraźnych etykiet informujących ludzi o tym, co dokładnie jedzą".
Globalna Świadomość
https://globalna.info/ |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 24.06.24 |
Pobrań: 9 |
Pobierz () |
26.06.2024 Fundament Generalnego Gubernatorstwa |
Niezależne media głównego nurtu, wykonując polecenia swoich oficerów prowadzących, od 1989 roku, już w drugim, albo nawet trzecim pokoleniu ubeckich dynastii, pozostających na służbie cudzoziemskich central wywiadowczych, próbują zaczadzić opinię publiczną w Polsce rozmaitymi dyrdymałami w rodzaju szans prezydenckich sezonowego pana marszałka Hołowni, którego pan Kobosko zostawił z Kamyszem w garści, a za tą zasłoną dymną dokonuje się postępująca faszyzacja Polski, która pod przewodnictwem Volksdeutsche Partei, przepoczwarza się w Generalne Gubernatorstwo w ramach IV Rzeszy.
Polega ona, to znaczy - ta faszyzacja - na wprowadzaniu do systemu prawnego państwa specjalnych regulacji, odpowiadających kryteriom ustanowionym przez twórcę faszyzmu, Benito Mussoliniego: "wszystko w państwie, nic poza państwem, nic przeciwko państwu". Z tej formuły wynika, że poza "państwem", a więc poza ramami wyznaczonymi przez polityczne gangi lub gang, nie tylko nie ma życia, ale i być go nie może. W tej sytuacji "państwu" wolno wszystko - i na tym właśnie polega istota faszyzmu, jego najtwardsze jądro.
Faszyzacja postępuje z inicjatywy Komisji Europejskiej, która - obecnie pod dyrekcją Reichsfuhrerin Urszuli von der Leyen, ale i pod dyrekcją poprzednich owczarków niemieckich: Jana Klaudiusza Junckera i Franciszka Timmermansa - zasypuje członkowskie bantustany tak zwanymi "dyrektywami", które nasi suwerenowie sejmowi opisują własnymi słowami i w rezultacie około 80 proc. tubylczego systemu prawnego stanowią już owe dyrektywy, uzupełniane najwyżej korupcyjnymi nowelizacjami w rodzaju "lub czasopisma" - ale i te, żeby w ogóle były procedowane, muszą uzyskać certyfikat zgodności z prawami Reichu.
W ten sposób na przykład przyjęta została faszystowska regulacja w postaci ustawy o ochronie danych osobowych, która wprowadza zasadę, że jeśli jeden człowiek chce coś powiedzieć drugiemu człowiekowi, to musi prosić "państwo" o pozwolenie.
Na straży tych faszystowskich regulacji władze Rzeszy postawiły Gerichty, to znaczy - instytucje zatrudniające poprzebieranych w "śmieszne, średniowieczne łachy" funkcjonariuszy, którzy za pieniądze w podskokach służą każdemu reżymowi. Gerichty bowiem były i w III Rzeszy i w PRL w czasach stalinowskich oraz późniejszych, więc nie ma powodu, by nie miało być ich teraz, gdy właśnie przystępujemy do kładzenia fundamentów pod Generalne Gubernatorstwo.
Ludzie dziwują się niekiedy, jak to się działo, że ci funkcjonariusze, siłą inercji nazywani "sędziami", dopuszczali się tylu zbrodni sądowych, z morderstwami włącznie. Ano właśnie tak; jeszcze trochę faszystowskich regulacji i ani się spostrzeżemy, kiedy trup zacznie ścielić się gęsto, a tysiące zapełnią więzienia.
I niech nas nie zmylą usprawiedliwienia, że np. w czasach stalinowskich wśród tych funkcjonariuszy dominowali Żydowie albo Żydówki w rodzaju niejakiej Gurowskiej (nee Morycówna Zand). Polskie pochodzenie w niczym przed popełnianiem zbrodni sądowych nie chroni, a tym bardziej - płeć - zwłaszcza gdy obecna propaganda Judenratu kładzie nacisk na "siłę kobiet". A w czym ta siła ma się objawiać, jeśli nie w bezwzględnym realizowaniu faszystowskich regulacji?
Toteż i teraz, gdy funkcjonariusze Propaganda Abteilung podsuwają opinii publicznej pod nos wspomniane dyrdymały, właśnie menażeria skupiona w Sejmie i Senacie przyjęła ustawę z 23 maja br. o ochronie sygnalistów. Jest to oczywiście dyrektywa władz IV Rzeszy, które nakazały jej przyjęcie wszystkim bantustanom, co nasi suwerenowie w podskokach wykonali.
Chodzi naturalnie o donosicieli, elegancko nazywanych "sygnalistami", nad którymi szczególną opiekę ma roztoczyć Rzecznik Praw Obywatelskich. W ten oto sposób ta dotychczas operetkowa posada zostanie wkomponowana w system totalnej inwigilacji - w szczególności w ochronę "sygnalistów" przed tak zwanymi "działaniami odwetowymi", a więc każdym zachowaniem, które "może wyrządzić szkodę" sygnaliście - a nawet "próby" lub "groźby" takich zachowań.
Wprawdzie teraz pojedynki wyszły już z mody, ale ciekawe, czy według kodeksu Boziewicza "sygnaliści" mają "zdolność honorową", czy też odmawianie im jej można będzie uznać za "działania odwetowe"?
Ale to nic w porównaniu z przewidzianym przez ustawę zakresem ochrony, która z "sygnalisty" czyni coś w rodzaju świętej krowy. Jeśli, dajmy na to, "sygnalista" gdzieś pracuje, to pracodawca nie może mu nic zrobić, bez narażania się na odpowiedzialność za "działania odwetowe" - przy czym w razie czego to właśnie on musi udowadniać niezawisłemu sądowi, że to nie były żadne "działania odwetowe", tylko pracownik na przykład się wałkonił.
Z doświadczenia wiem, że udowodnienie czegoś takiego niezawisłemu sądowi jest niemożliwe, zwłaszcza, gdy "sygnalista", podobnie jak niezawisły sędzia, jest jednocześnie konfidentem którejś z bezpieczniackich watah. "Sygnalista" w kolei może wszystko, to znaczy - prawie wszystko - bo na przykład nie może przyjąć odpowiedzialności za szkodę powstałą z powodu "zasygnalizowania" - gdyby na przykład ruszyło go sumienie. Poza tym ma zagwarantowaną całkowitą anonimowość - jak to konfidenci - a za ujawnienie jego tożsamości grozi nawet do roku więzienia.
Cóż można o tej ustawie powiedzieć? Czyni ona z "sygnalisty" osobę stojącą właściwie ponad prawem, podobną do niezawisłych sędziów, którzy - jak się przekonałem - naprawdę uważają, że nikt nie powinien mieć prawa komentowania ich orzeczeń.
Przepisy tej ustawy naruszają konstytucyjne zasady np. zasadę swobody zawierania umów - w tym - umów o pracę - bo na przykład pracodawca pod żadnym pozorem nie może pozbyć się "sygnalisty" ze swojej własnej firmy - chyba, że ją zlikwiduje, chociaż kto wie, czy wtedy nie narazi się na odpowiedzialność za "działania odwetowe".
Te regulacje - chociaż expressis verbis o tym nie mówią - stanowią milowy krok na drodze przejmowania władzy przez tajne służby, dla których "sygnaliści" są oczami i uszami.
W sytuacji, kiedy zarówno wobec osób piastujących wysokie funkcje publiczne w konstytucyjnych organach państwa, jak i obywateli kontrolujących kluczowe segmenty gospodarki, funkcjonariuszy organów ścigania, niezawisłych sędziów oraz funkcjonariuszy Propaganda Abteilung z niezależnych mediów głównego nurtu przemysłu rozrywkowego, niepodobna uniknąć podejrzeń o tajną współpracę z bezpieką, która w naszym nieszczęśliwym kraju jest wyjątkowo bogato rozbudowana, ustawa o ochronie "sygnalistów" stanowi rodzaj wisienki na torcie, uzupełniając, a właściwie dopełniając obrazu Generalnego Gubernatorstwa, które właśnie jest budowane pod kierunkiem Volksdeutsche Partei.
Stanisław Michalkiewicz
---------------------------------
Zacznijmy nazywać rzeczy po imieniu: wbrew propagandzie i Paradom Schumana - filarem ideowym IV Rzeszy (unii europejskiej) - jest intersocjalista - włoski komuch Altiero Spinelli i nacjosocjalista, niemiecki nazista Walter Hallstein, pierwszy przewodniczący Komisji EWG w latach 1958?1967 .
Za Hitlera, ujednolicanie prawa nazywało się glajchszaltowaniem, czyli likwidowaniem na siłę różnic w sposobie myślenia i działania ludzi.
EU jest oparta na zasadach komunistycznych, na marksizmie, na talmudystycznym zamordyzmie i żydowskiej idei supremacji nad gojami i innymi głupimi ludźmi.
Krzysztof Karoń ostrzega: Polska jest śmiertelnie zagrożona! Unia Europejska to czysto komunistyczny projekt wg Spinelliego. Cała reszta to kamuflaż.
Link |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 26.06.24 |
Pobrań: 8 |
Pobierz () |
26.06.2024 Witold Pilecki i Maksymilian Kolbe usunięci z muzeum. "Zaburzali charakter narracji |
Jesteśmy w Gdańsku, gdzie nocą z 24/25 czerwca 2024 roku - po cichu, z ponad 5 tysięcy metrów kwadratowych wystawy głównej Muzeum II WŚ zostali usunięci Polscy Bohaterowie: rotmistrz Witold Pilecki, święty Ojciec Maksymilian Kolbe, po błogosławionej rodzinie Ulmów została czarna ściana.
Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej
Zmiany, zmiany, zmiany... Po uzyskaniu nominacji na zarządcę "Polin" Donald Tusk wieloletni unijny aktywista o niemiecko-polskich korzeniach ruszył z kopyta zmieniać kraj nad Wisłą. Zostało to dostrzeżone i wyróżnione specjalną nagrodą: "za pracę na rzecz przywracania demokracji w Polsce"
We are delighted to announce that the Prime Minister of Poland, Donald Tusk, has been awarded this year?s Chatham House Prize for his work restoring democracy in Poland. /Link/
Jednak nie od razu Polin zbudowano i nie od razu zakończy się budowa Ukro-Polin lub czegoś podobnego. Łatwo nie jest, bo jak brzmi ponadczasowa konkluzja samego Donalda "polskość to nienormalność", a za nim rezonują wykrzywieni uśmiechnięci dorzucając od siebie: faszyzm, rasizm, antysemityzm, qrwofobię oraz inne diagnozy stawiane w czasie najwyższej oglądalności przez współczesnych politruków. Właśnie nadarzyła się niepowtarzalna okazja, aby odebrać Polakom wszystko: pamięć, historię, kulturę, religię, resztki państwowych struktur, godność, honor i wszelką własność.
Co mówią sprawcy?
Muzeum pod nowym kierownictwem odniosło się do krytyki, przekonując, że chodzi o "spór o rozumienie polskiego patriotyzmu" oraz "starcie dwóch wizji mówienia o przeszłości: refleksyjnej i apologetycznej".
W tej części wystawy celowo nie zostały wyróżnione kategorie zawodowe, narodowe czy społeczne, nie zostali wyróżnieni np. więźniowie polityczni czy homoseksualiści. Nie bez powodu nie było tam przedwojennych fotografii więźniów ani historii powszechnie znanych osób. (...) Wprowadzenie gabloty poświęconej wyłącznie duchownym rzymskokatolickim oraz zawieszenie w centralnych punktach tej przestrzeni portretów o. Kolbego i rtm. Pileckiego zaburzyło antropologiczny charakter narracji.
Źródła cytatu: PCh24.pl, tysol.pl, muzeum1939.pl
Z polskiej historii podstawowej dotychczas usunięto m.in.: Witolda Pileckiego, św. Maksymiliana Kolbe, Zawiszę Czarnego, Zwycięstwo pod Grunwaldem, Przeora Kordeckiego, Hetmana Czarnieckiego, Inkę, Dokonania Bolesława Krzywoustego i konflikt z Cesarstwem Niemieckim, Wojnę z Krzyżakami, związki Polski z Węgrami, politykę zagraniczną Jagiellonów, wykreślono bohaterstwa Polaków- Obronę Westerplatte i Poczty Gdańskiej, Obronę Wieży Spadochronowej w Katowicach, Obronę Grodna. Usunięto terror żydokomuny w Polsce w okresie stalinowskim, a ukraińskie ludobójstwo na Wołyniu nazwano konfliktem /Link/
Dwa cytaty:
* "W strukturach ideologicznych świata nie ma miejsca na Polskę"
* Najniżej w tej hierarchii w strukturze stworzonej na kształt piramidy, znajduje się tzw. III RP, czyli byt o najgorszych cechach. Ponieważ ta III RP jest już tylko pewną mistyfikacją, która ma udawać suwerenne państwo polskie.
CzarnaLimuzyna
------------------------------
Krzysztof
Poszli po bandzie i już bez cienia wątpliwości wiadomo o co tym wrogom Polski chodzi. Zniszczyć i pochować świadomość kulturową w tym historyczną Polaków, nie mamy szans
na wolną Polskę. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 26.06.24 |
Pobrań: 8 |
Pobierz () |
26.06.2024 "Kto jest właścicielem Niemiec?" |
W 2014 roku dziennikarz i publicysta Jens Berger wyskoczył z pytaniem "Kto jest właścicielem Niemiec?". Było to mocne uderzenie. W jego książce opisano sytuację finansową kraju i zdiagnozowano wyraźną dysproporcję pomiędzy bogatymi i biednymi.
Marzenie o egalitarnym społeczeństwie, pozbawionym zmartwień materialnych, dobiegało końca. Dziesięć lat później Niemcy się budzą, ale są bardzo skacowani. Koronawirus, kryzys ukraiński i energetyczny szczególnie dotknęły klasę średnią. Sytuacja pogarsza się z tygodnia na tydzień. Dla Bergera był to wystarczający powód, aby całkowicie zrewidować swój ówczesny bestseller. Rezultaty są druzgocące: przepaść między bogatymi i biednymi jest tak duża, że ??istnieje pilna potrzeba działania.
Od 1-go do 1-go
Według badań Bergera, 226 najbogatszych Niemców posiada majątek pięciokrotnie większy niż majątek 40 milionów najuboższych Niemców razem wziętych. Na podstawie tych okoliczności dziennikarz demaskuje jeden lub dwa mity, np. o szerokiej klasie średniej. Dziś nawet ci, którzy mają dobre dochody, ogromną ich część muszą wydawać na czynsz. Na koniec miesiąca niewiele zostaje, szczególnie dla tych, którzy mieszkają w dużych miastach. Dlatego klasa średnia, a zwłaszcza klasa niższa, mają trudności ze zdobywaniem bogactwa. Dzieje się tak ze względu na stale rosnące składki na ubezpieczenie społeczne, które wynikają również z faktu, że na przykład świadczenia emerytalne są coraz bardziej prywatyzowane. Zgodnie z tezą Bergera, w przypadku wstrzymania finansowania przy minimalnym zwiększeniu ustawowej stawki składki, standardowa emerytura wzrosłaby. W obecnej sytuacji seniorzy w dużej mierze muszą żyć w ubóstwie, nie mając dostępu do żadnego majątku.
Emerytury kapitałowe
Jednakże świadczenia emerytalne oparte na kapitale mają dziś znaczenie systemowe dla systemu finansowego, pisze Berger: "Gdyby odjąć tylko niewielką część z 2291 miliardów euro, które towarzystwa ubezpieczeniowe i banki są winne niemieckim gospodarstwom domowym za pośrednictwem długoterminowych produktów inwestycyjnych, to wywołałoby to wstrząsy w systemie finansowym" - brzmi odpowiedź na tytułowe pytanie. Berger wymienia właścicieli i superbogatych, warte miliardy dolarów dynastie rodzinne, a także spekulantów wojennych i kryzysowych ostatnich lat. Wyjaśnia, w jaki sposób budowali swoje bogactwo i jak je powiększali. Ale niekoniecznie o tym jest jego książka. Istota leży w związku pomiędzy bogactwem i władzą. Berger wyjaśnia to powiązanie z różnych perspektyw i opisuje, jak wyłania się ono politycznie i społecznie: "Ci, którzy posiadają bogactwo, mają również wpływ na inicjowanie zmian społecznych i kierowanie debatą polityczną".
Dyktat instytucji finansowych
Największą władzę, zarówno ekonomiczną, jak i polityczną, mają zapewne towarzystwa ubezpieczeniowe i grupy finansowe. Nie tylko wyznaczają strategię korporacji, w które są zaangażowane, ale także wywierają ogromny wpływ na parlamenty. Berger wyjaśnia, dlaczego mogą to zrobić: większość krajów jest zadłużona u tych firm i polega na ich pieniądzach, zwłaszcza w przypadku nowych emisji obligacji rządowych. Aby zwiększyć skłonność do zakupów dużych firm ubezpieczeniowych i instytucji finansowych, chętnie dostosowują się one do nich również z politycznego punktu widzenia.
Ukryci dyktatorzy
Wyróżniają się tu trzy firmy: BlackRock, Vanguard i State Street. Berger poświęca im dużo miejsca i ilustruje siłę, jaką zgromadziły na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat. Nie mówiąc już o majątku. W zasadzie ci trzej gracze są zaangażowani we wszystkie duże firmy i zawsze osiągają zysk, niezależnie od tego, czy kraje zostaną zniszczone w trakcie wojen, czy odbudowane po nich, czy zostanie ogłoszona pandemia, czy transformacja energetyczna. "Większość akcji znajdowała się kiedyś w wolnym obrocie" - pisze Berger. "Dopiero koncentracja tego free floatu na inwestorach instytucjonalnych, grupach finansowych, funduszach, firmach ubezpieczeniowych i bankach doprowadziła do podniesienia kwestii władzy w spółkach. Jeśli dziś ponad 80 procent akcji znajduje się w rękach sektora finansowego, kwestia władzy została oczywiście rozstrzygnięta raz na zawsze".
Dać bogatym, odebrać biednym
Podejmowanie decyzji dotyczących procesów gospodarczych nigdy nie było bardziej niedemokratyczne niż obecnie, zauważa Berger. Jednak nie tylko zajmuje się objawami, ale także wskazuje przyczyny. Leżą one w osobie kanclerza Gerharda Schrödera, którego Agenda 2010 utorowała drogę neoliberalnej transformacji. Choć reformy rynku pracy sprawiły, że duża część społeczeństwa ma obecnie coraz mniej swobodnie rozporządzanych dochodów, to jednocześnie systematycznie zmniejszano obciążenia podatkowe osób zamożnych.
Udziałowcy bez prawa głosu
Takie historyczne wycieczki są szczególnie ekscytujące, gdy na przykład Berger opisuje mechanizmy tak zwanej Deutschland AG i porównuje je do teraźniejszości lub gdy śledzi triumf funduszy ETF i wyjaśnia stojącą za nimi kalkulację mocy: "Kupowanie różni się od bezpośredniego nabycia akcji. W przypadku funduszy i ETF-ów prawa głosu związane z posiadaniem akcji nie przechodzą na klienta. To nie Ty, ale Twoja firma inwestycyjna sprawuje władzę związaną z posiadaniem akcji spółki. Chociaż pośrednio posiadasz część spółek poprzez ETF, nie masz nic do powiedzenia w tych spółkach".
Link
Zrozumiale o manipulacjach
Bez wątpienia wiele można się dowiedzieć z nowego wydania. Wem gehört Deutschland? zawiera bogatą wiedzę ekonomiczną. Napisana jest mądrze i jednocześnie zrozumiale, choć autor nie szczędzi terminologii biznesowej i ekonomicznej. Objaśnieniom towarzyszą grafiki i statystyki. Tym samym Berger pokazuje, jak państwo stosuje najróżniejsze sztuczki, aby ukryć lub zniekształcić prawdziwą sytuację finansową, tak że na przykład przeciętna populacja na papierze wygląda na bogatszą niż w rzeczywistości. Jego książka ukazuje się w czasie, gdy społeczeństwo niemieckie jest głęboko podzielone - jak wynika z lektury - nie tylko pod względem politycznym i ideologicznym. Możliwe, że także tutaj jest to ze sobą powiązane.
Eugen Zentner
Jens Berger, Wem gehört Deutschland?, Westend Verlag, Neu-Isenburg 2024, ss. 272.
Źródło: https://apolut.net/buchrezension-wem-gehoert-deutschland/.
Tłumaczył Paweł Jakubas (proszę o jedno Zdrowaś Maryjo za moją pracę). |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 26.06.24 |
Pobrań: 8 |
Pobierz () |
26.06.2024 Generał Rozwadowski. Pierwszy "wyklęty" II RP |
https://pch24.pl/wp-content/uploads/2021/05/rozwad.jpg
Włodzimierz Zagórski, Władysław Sikorski i Tadeusz Rozwadowski
Zrewolucjonizował taktykę wojenną podczas I wojny światowej. Niemal w pojedynkę utrzymał Lwów w polskich rękach. Autor planu ocalenia Warszawy i Polski przed bolszewicką nawałnicą. Za wierność przysiędze i legalnemu rządowi był szkalowany i poniewierany, a w końcu wtrącony do więzienia. Lud Stolicy do dzisiaj nie postawił swojemu wybawicielowi nawet jednego pomnika. Generał Tadeusz Jordan Rozwadowski ? wierny rycerz Rzeczpospolitej, w równym stopniu dla niej zasłużony, co przez nią zapomniany.
W powszechnej świadomości utrzymuje się pamięć wojskowych pierwszych lat niepodległości; Józefa Hallera, Józefa Dowbora-Muśnickiego, Władysława Sikorskiego czy Edwarda Śmigłego-Rydza. Jednak w tym gronie wciąż brakuje jednego, niezwykle dla Polski zasłużonego nazwiska. Zasłużonego do tego stopnia, że nie wiadomo czy bez niego w ogóle istniałaby niepodległa Rzeczpospolita.
To swoista tragedia. Bo w istocie, jak pisał znany przed wojną publicysta Zygmunt Nowakowski: "Całe (...) życie Rozwadowskiego od kolebki prawie aż po wielki finał zgonu zbudowane było jakby na modłę tragedii antycznej", gdzie jedność czasu i miejsca akcji wyznaczała Polska.
Żołnierz z dziada pradziada
Tadeusz Rozwadowski wywodził się z rodziny o bogatych tradycjach wojskowych; wśród jego przodków byli uczestnicy wojny w obronie Konstytucji, insurekcji kościuszkowskiej, dwóch wielkich powstań i wojen toczonych przez państwa zaborcze. Pradziadek Kazimierz i dziadek Wiktor za swoje dokonania otrzymali nawet order Virtuti Militari.
Ojciec Tadeusza, Tomisław walczył po stronie austriackiej z Francuzami, a następnie przeciwko Rosjanom w Powstaniu Styczniowym. Udzielał się też politycznie jako poseł Sejmu Krajowego Galicji V i VI kadencji. Tadeuszowi była więc pisana kariera oficerska.
Z wyróżnieniem przechodził kolejne stopnie wojskowej edukacji. Do 1894 r. dosłużył się stopnia kapitana i został wysłany jako attaché wojskowy do Bukaresztu, gdzie walnie przyczynił się do zacieśnienia stosunków z Austrią. Przejawiał także talenty konstruktorskie: wynalazł armatni aparat celowniczy oraz wybuchający podwójnie granato-szrapnel. Jego miłością były konie i kawaleria.
Już jako generał-major miał swoje pięć minut podczas Wielkiej Wojny; w 1914 r. pod Borowem wcześniej niż inni dowódcy dostrzegł rosyjskie zagrożenie i śmiałym uderzeniem wyprzedzającym ocalił armię przed okrążeniem.
W 1915 r. natomiast, w bitwie pod Gorlicami zastosował autorski manewr natarcia piechoty w połączeniu z niegasnącym, precyzyjnie wycelowanym ogniem artyleryjskim. Taktyka okazała się niezwykle skuteczna, umożliwiła przełamanie rosyjskiego frontu, a wizjonerska strategia od razu stała się także obowiązującym elementem taktyki zarówno w armii austriackiej, jak i w niemieckiej. Pod Jarosławiem, na oczach samego cesarza Wilhelma II samą artylerią rozbił rosyjską dywizję, za co otrzymał z rąk władcy Krzyż Żelazny.
Miłość do ojczyzny sprawiła, że jego drogi z austriacką armią zaczęły się rozchodzić. Za stawanie w obronie polskiej ludności cywilnej naraził się Naczelnemu Dowództwu, a jego talent i sukcesy wywołały zazdrość innych oficerów. Odesłany na przymusową emeryturę, od władz austriackich nie przyjął żadnych stanowisk politycznych, gdyż były sprzeczne z racją stanu odradzającego się państwa polskiego.
Lwowskie dziecię
Nic dziwnego, że Rada Regencyjna właśnie doświadczonemu i gruntownie wykształconemu Rozwadowskiemu powierzyła funkcję Szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Jednak zadanie tworzenia zrębów polskiej armii już od początku okazało się dużo trudniejsze niż przewidywał. Niechętni Rozwadowskiemu byli socjaliści z rządu lubelskiego pod przewodnictwem Daszyńskiego i tamtejszego ministra wojny, Edwarda Śmigłego-Rydza. Nie tylko zatrzymali wysłane przez Rozwadowskiego, idące na odsiecz Lwowa oddziały, ale planowano też aresztowanie (niektórzy mówili nawet o skrytobójstwie) "austriackiego żołdaka".
Zgodnie z decyzją Rady Regencyjnej, oddał zwierzchnictwo nad siłami zbrojnymi przybywającemu z Magdeburga Piłsudskiemu. Wtedy też doszło do pierwszego z wielu konfliktów pomiędzy "Ziukiem", a generałem. Na skutek rozdźwięku w sposobie formowania armii, Rozwadowski złożył swoją rezygnację 15 listopada. Kiedy dotarły do niego wieści o fatalnej sytuacji obleganego przez Ukraińców Lwowa, poprosił Naczelnego Wodza o pozwolenie na wzięcie udziału w walkach. Aby je uzyskać, musiał się jednak uciec do szantażu - zagroził, że jeżeli nie pojedzie jako dowódca, i tak się tam uda - nawet jako zwykły żołnierz.
Warszawa konsekwentnie odmawiała pomocy krwawiącemu miastu. Rozwadowski, który otrzymał rozkaz przebicia się przez okrążenie i wycofanie do Przemyśla, odmówił, tłumacząc się decyzją o "utrzymaniu miasta za wszelką cenę, nawet własnej śmierci". Dopiero nacisk opinii publicznej, wywołany niewiarygodnym poświęceniem obrońców zmusił naczelne dowództwo do interwencji.
Wówczas jednak Rozwadowski, któremu tak naprawdę Polska zawdzięczała obronę miasta do czasu przybycia odsieczy, został pozbawiony dowództwa nad Armią Wschód. W "nagrodę" za ocalenie Lwowa został oddelegowany do Paryża, gdzie objął stanowisko szefa Polskiej Misji Wojskowej przy Naczelnym Dowództwie Wojsk Sprzymierzonych. Historycy zwracają uwagę, że decyzja wynikała z niechęci dowództwa do generała, który swoją nieugiętą postawą pokrzyżował plany Piłsudskiego. Dla niego bowiem, priorytet stanowiła Wileńszczyzna.
Na ratunek Warszawie
Znający go podkreślali, że skromny generał nigdy nie żalił się na swoją sytuację. Nigdy nie dał poznać swojego niezadowolenia przed Piłsudskim. Być może nieco naiwnie sądził, że - jak sugerował jego biograf dr hab. Mariusz Patelski - bardziej przemówią jego czyny i zasługi.
Tymczasem Polsce zagrażały czerwone hordy bolszewickiej zarazy. Błyskotliwy dyplomata, wykorzystał swoje znajomości z gen. Fochem uzyskując niepisaną zgodę na uderzenie wyprzedzające na Kijów. Swoją niezachwianą wiarą w państwową przyszłość Polski - jak pisał gen. Maxime Weygand - "wywierał ogromy, wprost sugestionujący wpływ na najwyższe wojskowe sfery francuskie, pozyskał je dla sprawy waszej".
Zdaniem historyków, decyzja o ponownym powierzeniu w jego ręce szefostwa Sztabu Generalnego była jedną z decydujących o wyniku wojny z bolszewikami. Wraz z gen. Kazimierzem Sosnkowskim przegrupował uciekające w bezładzie wojsko. Jego optymizm i wiara, potwierdzone we wspomnieniach zarówno Piłsudskiego jak i Wincentego Witosa - udzielały się innym i prowadziły do odzyskania morale.
W krytycznych dniach poprzedzających Bitwę Warszawską, u dwóch mężów stanu obserwowano dwie skrajne postawy; przybity i apatyczny marszałek, narzekający na "upadek moralu (sic.)", przekazuje premierowi list ze swoją dymisją, a następnie udaje się - tu według źródeł - albo do kochanki, albo kwatery swojego adiutanta Wieniawy-Długoszowskiego. [Ależ to było to samo: kochanka żyła we dworze Wieniawy-Długoszowskiego md]
W tym samym czasie Rozwadowski do końca wierzy w polskiego żołnierza i stara się w tej wierze potrzymać również Naczelnego Wodza.
Przejawem tej wiary był też sam plan wydania bitwy bolszewikom, uznanej później jako "Cud nad Wisłą". Podczas gdy doradzający naszemu sztabowi gen. Weygand optował za przekształceniem Stolicy w twierdzę, Rozwadowski przekonuje do ułańskiego uderzenia na lewe skrzydło i tyły armii przeciwnika. Wiedział bowiem, że "albo rozbijemy zupełnie dzicz bolszewicką i udaremnimy tym samym zamach sowiecki na niepodległość Ojczyzny i byt Narodu albo ciężka niedola i nowe jarzmo czeka nas wszystkich bez wyjątku". Po wielu burzliwych debatach, zdecydowano się na drugi wariant.
Choć nie możemy w 100 proc. wskazać jednoznacznego autora zwycięskiego planu, to zarówno dokumentacja, wspomnienia postronnych jak i talent militarny skłaniają nas ku Rozwadowskiemu. Zwłaszcza, że wobec informacji o przechwyceniu rozkazu przez obcy wywiad, Szef Sztabu Generalnego w ścisłej tajemnicy zdecydował o rozesłaniu ostatecznej, jeszcze ofensywniejszej wersji znanej jako rozkaz nr 10 000. To m.in. dzięki temu manewrowi udało się przechytrzyć bolszewików i zgotować - parafrazując treść rozkazu - "tej czerwonej hordzie takie przyjęcie, że nic z niej nie zostało".
W Bitwie Warszawskiej 14 polskich dywizji pokonało w walce 30 dywizji armii sowieckiej. W wymiarze militarnym autorem tej wiktorii pozostanie gen. Rozwadowski, natomiast plany przekuli w czyn generałowie; Sikorski, Haller, Latnik i Zagórski. Nie bez znaczenia jest to też zasługa dokonań kontrwywiadu radiowego. Nie zapominajmy jednak, że nawet najchwalebniejsze czyny polskiego oręża nie zdałyby się na nic, gdyby nie szturm modlitewny całego Narodu, wzywający nadprzyrodzonej interwencji.
Arcywróg
W 1921 r. otrzymał stanowisko Generalnego Inspektora Jazdy i przeprowadził modernizację kawalerii. Dostrzegł powstanie na Zachodzie pierwszych wojsk pancernych i doceniając ich przyszły potencjał postulował realizację podobnego pomysłu również w Polsce. Cieszył się niesłabnącym szacunkiem zarówno w wojsku jak i społeczeństwie. I podobnie jak kilka lat temu w armii austriackiej, tak i teraz rosnąca pozycja przysporzyła mu wrogów - tym razem - śmiertelnych.
Piłsudski wiedział, że na drodze do ponownego objęcia władzy stoi nie żaden parlamentarzysta, ale właśnie były Szef Sztabu. Jako legalista i zwolennik apolityczności armii, Rozwadowski nigdy nie stanąłby po stronie spiskowców. Wojsko miało w tej rozgrywce kluczowe znaczenie, dlatego Naczelnik nie mógł pozwolić, by szala przechyliła się na stronę jego oponenta. Efektem tych działań było propagandowe dzieło Rok 1920, w którym dyskredytował Rozwadowskiego, umniejszając jego rolę w ocaleniu Ojczyzny.
Doświadczony dowódca wiedział, że coś się święci. Ostrzegał prezydenta Wojciechowskiego przed rosnącym fermentem w wojsku. Kiedy kolejne apele pozostawały bez reakcji, Rozwadowski nie miał wątpliwości o wiszącej nad rządem konfrontacji z Piłsudskim.
Obaj panowie stanęli z sobą oko w oko w maju 1926 r. Tym razem na ulicach Warszawy polała się bratnia krew, a w toku walk kolejne oddziały dołączały do zamachowców. W obliczu rezygnacji prezydenta Wojciechowskiego, Rozwadowskiemu nie pozostało nic innego jak kapitulacja.
Mimo gwarancji o nieprześladowaniu przeciwników, Piłsudski wtrącił dowódcę wojsk rządowych do więzienia. 61 - letniego generała przetrzymywano w tragicznych warunkach; siedział w jednym bloku z pospolitymi kryminalistami, pozbawiono go kontaktów z rodziną i odmówiono podstawowej opieki zdrowotnej. Na zewnątrz natomiast trwał proces szkalowania generała i oskarżania go o defraudację funduszy publicznych.
Wyszedł na wolność dopiero w następstwie poruszenia opinii publicznej, jaką wywołała broszura Mariana Zdziechowskiego Sprawa sumienia polskiego. W Belwederze spotkał się z Piłsudskim tylko raz, ale nie wiemy co obaj panowie sobie powiedzieli. Pobyt w więzieniu negatywnie odbił się na jego zdrowiu - Rozwadowski zmarł 18 października 1928 r. Pojawiły się pogłoski o jego otruciu. Do takich wniosków doszedł dr Bolesław Szarecki, badający zwłoki generała oraz słynny chirurg lwowski, prof. Tadeusz Ostrowski. Czy tak było w istocie, nigdy się nie dowiemy. Natomiast wymownie brzmi w tym kontekście zakaz przeprowadzenia sekcji zwłok. Wkrótce po wyjściu na wolność w niewiadomych okolicznościach zniknął też przyjaciel Rozwadowskiego, osadzony z nim gen. Włodzimierz Zagórski.
Generał Tadeusz Jordan Rozwadowski został pochowany w ukochanym Lwowie, w obronie którego zdecydowany był zginąć.
Premier Witos, opisując wydarzenia z 1920 stwierdzał, że "od Piłsudskiego różnił się gen. Rozwadowski bardzo silnie tym, że pozostawiając swoją osobę na boku, wierzył w naród i armię i stale to powtarzał. Idąc niezachwianie z tą wiarą naprzód, w bardzo wielkiej mierze przyczynił się też do uchronienia tego narodu od hańby, nie zarobiwszy jak dotąd na jego wdzięczność, gdy inni niezasłużenie hołdy zbierają".
Jego słowa okazały się prorocze. Tadeusz Rozwadowski wciąż czeka na wdzięczność narodu, a "polowanie na generała" trwa do dziś. W 2020 r. warszawscy radni powiedzieli "nie" dla pomysłu postawienia bohaterowi pomnika. Ich zdaniem, "wystarczającym upamiętnieniem (...) będzie planowany pomnik Bitwy Warszawskiej".
Piotr Relich
pch24.pl |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 26.06.24 |
Pobrań: 8 |
Pobierz () |
27.06.2024 Kanada, USA, Niemcy, Szwajcaria wzywają swoich obywateli do opuszczenia Libanu |
Od ataku Hamasu z 7 października, dochodzi niemal codziennie także od wymiany ognia między Izraelem i Hezbollahem. ONZ ostrzegła, że ??rozprzestrzenienie się wojny na Liban będzie "potencjalnie apokaliptyczne".
W ostatnich dniach kilka krajów wezwało swoich obywateli do jak najszybszego opuszczenia Libanu ze względu na ryzyko eskalacji konfliktu między Izraelem a pro-irańskim Hezbollahem. Apel o wyjazd skierowały do swoich obywateli m.in. Niemcy.
"Obywatele Niemiec proszeni są o jak najszybsze opuszczenie Libanu" - brzmi komunikat Ministerstwa Spraw Zagranicznych wydany w Berlinie w środę 26 czerwca. Wyjaśniono, że "obecne napięcie na obszarze przygranicznym z Izraelem może w każdej chwili się rozszerzyć".
Zwraca się uwagę, że w Libanie istnieje również "zwiększone ryzyko ataków terrorystycznych", których celem mogą być obywatele państw zachodnich, a także np. duże hotele.
Podróżowanie do Libanu odradził swoim obywatelom także Federalny Departament Spraw Zagranicznych Szwajcarii (FDFA). Berno także spodziewa się "w każdej chwili znacznego pogorszenie sytuacji bezpieczeństwa".
Dzień wcześniej, we wtorek 25 czerwca, podobny apel do swoich obywateli wystosowała też Kanada.
USA wydały komunikat odradzający swoim obywatelom podróżowanie do Libanu "ze względu na sytuację bezpieczeństwa w regionie".
Niemiecka minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock wyrażała obawy, że może dojść do "wojny totalnej" między Izraelem a Hezbollahem w Libanie i wzywała do "znacznej powściągliwości". Także Martin Griffiths, szef organizacji humanitarnych ONZ, ostrzegł, że jeśli na terytorium Palestyny ??będą nadal trwały bombardowania i walki to może to być "iskrą, która zapali proch" i dodał, że obawia się "nieprzewidywalnych" konsekwencji konfliktu.
Tymczasem prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan oskarżył kraje zachodnie o "wspieranie" izraelskiej ofensywy w Libanie przeciwko Hezbollahowi. "Wygląda na to, że Izrael, który zdewastował Gazę, teraz skupia się na Libanie. Widzimy, że mocarstwa zachodnie wspierają zakulisowo Izrael" - oświadczył turecki prezydent przed deputowanymi swojej partii.
nczas.info |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 27.06.24 |
Pobrań: 8 |
Pobierz () |
28.06.2024 Co z opinią Polaków o Rosji? |
W gronie moich dobrych znajomych toczył się ostatnio spór o rosyjskie wpływy na sytuację Polski. Jeden z wybitnych muzyków zadał serię 12 pytań zaczynających się od słów: Czy to Rosja... i dalej następowało rozwinięcie czy to Rosja ponosi odpowiedzialność za wszystkie bolączki związane z transformacją ustrojową, sytuacją związaną ze wstąpieniem Polski do UE i szkodliwymi dla polskiej gospodarki zarządzeniami KE związanymi z forsowaniem Zielonego Ładu.
Błyskawicznie zareagował inny wybitny muzyk zadając serię sześciu pytań nawiązujących do trudnej historii relacji polsko-rosyjskich, z których do pierwszego, 1. czy to Rosjanie dokonali zaborów Polski i przez 123 lata, eksploatowali Polskę, rusyfikowali dzieci i młodzież postanowiłem się odnieść:
pkt. 1 Odnośnie przypisywania 123 lat ciągłej, jak to napisałeś, eksploatacji Polski, to zachęcam Ciebie do wydzielenia z tego okresu czasu 8 lat Księstwa Warszawskiego i 15 lat Królestwa Polskiego, zwanego Kongresowym 1815-1830.
Wyjaśnię dlaczego uważam, że pierwszy okres historii Królestwa Polskiego od jego utworzenia na wniosek cara Aleksandra I w 1815 r. do wybuchu Powstania Listopadowego w roku 1830, był jednym z najbardziej udanych, w kategoriach gospodarczych, oświatowo-edukacyjnych, artystycznych i naukowych (powstanie Uniwersytetu Warszawskiego), okresów polskiego państwa w całej historii państwowości polskiej. Car Aleksander I w Rosji był ?samodzierżawcą? w Królestwie Polskim królem konstytucyjnym.
Nie jest popularyzowana wiedza o osiągnięciach genialnego ministra skarbu ks. Ksawerego Druckiego-Lubeckiego, którego nieposkromiona wyobraźnia połączona z inteligencją i pracowitością torowała Królestwu Polskiemu drogę do stania się europejską potęgą przemysłową i militarną.
Ks. Ksawery Drucki-Lubecki miał plan dla Królestwa Polskiego, który przedstawił w rozmowie z Ludwikiem hr. Platerem: "Polsce trzech rzeczy potrzeba: 1) szkół, tj. oświaty i rozumu, 2) przemysłu i handlu, tj. zamożności i bogactwa, 3) fabryk broni (...) Mam nadzieję, że z czasem przeprowadzić to zdołam". W realizacji tych celów miał wsparcie obydwu królów Polski, carów Rosji, Aleksandra I i Mikołaja I.
Dziełem ks. Druckiego Lubeckiego był Bank Polski i Towarzystwo Kredytowe Ziemskie pomagające wydźwignąć się z zadłużenia majątkom ziemskim. Ks. Ksawery był organizatorem krajowego przemysłu metalurgicznego, górniczego, włókienniczego, garbarskiego i in., budowniczym nowoczesnej sieci dróg, inicjatorem budowy Kanału Augustowskiego, żeby ograniczyć się tylko do tych przykładów.
Gwarantem przyszłości rozwijającego się przemysłu miało być zapewnienie rynków zbytu. Właścicielami zakładów przemysłowych w Rosji byli arystokraci blisko związani z dworem carskim. Nie byli oni zainteresowani otwarciem granic imperium dla produktów polskich. Lubecki podjął wyzwanie. Udało mu się przekonać cara Aleksandra I i w 1822 r. wyszedł ukaz carski otwierający możliwości wymiany handlowej między Królestwem Polskimi Cesarstwem Rosyjskim na zasadzie otwarcia granic Imperium dla eksportu polskiego i zamknięcia granic Królestwa dla eksportu rosyjskiego. Była to Magna Charta ekonomiczna kraju, którą po śmierci Aleksandra I potwierdził nowy król Królestwa Polskiego i car Rosji Mikołaj I.
Przed krajem otwierał się okres prosperity wypracowany niezmordowanymi zabiegami wizjonerskiego ministra. Śmiertelny cios jego planom zadany został ze strony najmniej spodziewanej. Wybuch Powstania Listopadowego, sprowokowanego przez agenturę angielską, dla uniemożliwienia przemarszu wojsk rosyjskich na tłumienie powstania belgijskiego, to kres Jego wpływów na losy Polski.
Pochłonięty sprawami publicznymi zaniedbywał osobiste. Ten, który zostawił w kasie skarbu państwa 34 mln złp. musiał sprzedać srebra rodowe na pokrycie kosztów wyjazdu z Warszawy. Otrzymałem odpowiedź pytającego o rozbiory i eksploatację Polski przez Rosję: "Jacku, dziękuję za obszerną, merytoryczną i spokojną odpowiedź". Odpowiedź potwierdza, że warto rozmawiać. [zależy z kim... - admin]
Jacek Frankowski
https://myslpolska.info/
----------------------------
Historia którą znamy, ma bardzo zawikłane i najczęściej mało znane podłoże. Znamy wydarzenia dość dobrze, ale czy znamy ich przyczyny? Np. wiemy już, ze Chmielnicki był finansowany przez Imperium Brytyjskie. Ale czy to był z ich strony oportunizm czy tez przyczynili się do wywołania konfliktu? Tak Polska jak i Turcja wyszły z niego osłabione a Perfide Albion wzmocniona, pozbyła się części konkurencji do hegemonii nad Światem... hegemonii, która jest konceptem tak drogim barbarzyńcom z cywilizacji żydowskiej. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 28.06.24 |
Pobrań: 8 |
Pobierz () |
28.06.2024 Zagłosowali za demontażem państwa polskiego na rzecz budowy superpaństwa komunistycznego |
"Nie będę czarował, scenariusz raczej nie jest zbyt optymistyczny". Zgierski o ponurej przyszłości Unii Europejskiej
"Panie Jakubie, dyktatura partii rewolucyjnych ma stworzyć nową demokrację. Za tym zagłosowali Polacy w dużej części. Zagłosowali za demontażem państwa polskiego na rzecz budowy superpaństwa, superpaństwa komunistycznego pod egidą Niemiec. Czy się mylę?" - Tak brzmiało pierwsze pytanie zadane przez Annę Wiejak redaktorowi Jakubowi Zgierskiemu. - "Generalnie diagnoza jest słuszna" - odpowiedział.
Jakub Zgierski wziął udział w rozmowie dotyczącej przyszłości Unii Europejskiej i jej ewentualnej - z jego perspektywy niezwykle niepożądanej - federalizacji. "Nie będę czarował, scenariusz raczej nie jest zbyt optymistyczny" - powiedział. Zasugerował tym samym, że być może jest już za późno na cofnięcie procesów, które miałyby doprowadzić do powstania jednego europejskiego supermocarstwa.
Kto stanowi zagrożenie?
"W warunkach polskich, głosując czy na KO, czy Lewicę, czy Trzecią Drogę, tak czy inaczej głosowało się za tym jednym programem; na tym polega problem" - oznajmił. Wszystkie te partie są bowiem euroentuzjastyczne i w Parlamencie będą działać w ten sam sposób - choć, jak podkreślił, często niezupełnie jawnie. - "Problem jest na tyle głęboki, że tak się buduje państwo totalitarne" - ostrzegł.
Zwracał też uwagę na stronnictwo, które utworzyło się w Parlamencie Europejskim: grupę Spinelli optującą za federalizacją Europy. Podkreślił, że należą do niej wszyscy - nie tylko komuniści - ale także chadecja, Zieloni, liberałowie czy socjaliści. Wszyscy głosują tak samo i wciąż stanowią większość w Parlamencie Europejskim.
Sprzeciwy narastają
Przeciw postulatom takim jak jedna waluta w całej Europie, jedna armia i jedna konstytucja europejska opowiadają się bloki centro-prawicowe i prawicowe. Zgodnie ze słowami Zgierskiego podczas ostatnich wyborów, wbrew zapowiedziom niektórych, "nie doszło do antyunijnej rewolucji", choć w Parlamencie zwiększono liczbę posłów konserwatywnych.
"Polskiej i europejskiej prawicy nie udało się zablokować budowy superpaństwa. Mogą się sprzeciwiać werbalnie, ale w samym głosowaniu przegrają" - przewidywał. - "Gdyby ludzie wiedzieli, z czym to się wiąże, że jest to program komunistyczny, może by inaczej zagłosowali".
Jak podsumował, możemy się temu oprzeć tylko w jeden sposób: konsekwentnie wzmacniając program antyunijny (nie "antyeuropejski"!) i nagłaśniać tę problematykę - problematykę grupy Spinelli.
nczas.info |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 28.06.24 |
Pobrań: 8 |
Pobierz () |
28.06.2024 Powszechne wywłaszczenie. Kataster, "dyrektywa budynkowa"... |
W Polsce kilkakrotnie usiłowano wprowadzić podatek katastralny czyli podatek od wartości nieruchomości. Projektanci tego podatku nie ukrywali swoich intencji. Starzy ludzie - twierdzili - zajmują należące do nich domy i mieszkania o dużym, zbędnym dla nich metrażu. Jeżeli nie będzie ich stać na opłacenie podatku katastralnego będą zmuszeni te domy i mieszkania sprzedać. Z prawa popytu i podaży wynika, że ceny nieruchomości spadną i staną się one dostępne dla młodych rodzin wielodzietnych. Taka była oficjalna - oczywiście kłamliwa - wykładnia tego projektu.
Tak naprawdę beneficjentów Okrągłego Stołu czyli stalinowską grupę interesu drażniło, że niektóre należące do obywateli domy i mieszkania wymknęły im się z rąk. Ich przejęcie miało im zagwarantować wprowadzenie podatku katastralnego. Głosząc na użytek transformacji "święte prawo własności" tak naprawdę zamierzali pozbawić szerokie masy resztek tej własności.
Trzeba pamiętać, że wszelkie struktury totalitarne zawsze miały na celu pozbawienie ludzi własności i sprowadzenie ich - jak twierdzili dla ich własnego dobra - do roli łatwo sterowalnego bydła roboczego. Komuniści mieli to w programie i konsekwentnie realizowali przez długie lata swego panowania. W ZSRR udało im się to przeprowadzić skutecznie, natomiast w Polsce nie udało im się odebrać ziemi chłopom choć udało im się oskubać do gojej skóry (to nie literówka, tak żartobliwie mówił mój ojciec) ziemiaństwo i arystokrację.
To samo mają na celu obecni totalitaryści i wcale tego nie ukrywają. "Nie będziesz miał nic i będziesz szczęśliwy bo wszystkie twoje potrzeby będą zaspokojone". Koncepcje "miasta piętnastominutowego" przypominają dawne utopie takie choćby jak falanster. "Miasto piętnastominutowe to obszar, którego nie będziesz musiał opuścić aby zaspokoić wszystkie swoje potrzeby i załatwić wszystkie swoje sprawy" - głoszą hasła reklamujące tę utopię naiwnym. Początkowo, dla zachęty mówi się, że obywatel nie będzie miał potrzeby opuszczania swojej zagrody czyli obszaru, którego skrajne punkty można osiągnąć maszerując przez kwadrans niezbyt szybkim krokiem. Okazałoby się, że nie ma prawa go opuszczać, a władza zadba o jego dobrostan tak jak dba się o dobrostan bydła. Komuniści posługiwali się w realizacji swego terroru hasłem sprawiedliwości społecznej. Obecni totalitaryści walczą o dobro planety, której rzekomo grozi samospalenie jak pijakowi z opowieści Zoli. To zupełnie obojętne jakim hasłem posługuje się totalitaryzm. Jego celem jest zawsze zniewolenie człowieka.
Tak zwana "dyrektywa budynkowa" UE ma dokładnie ten sam ukryty cel jaki miało wprowadzenie podatku katastralnego. Tym celem jest pozbawienie ludzi własności mieszkań i domów. Jeżeli prawo nakaże modernizację wszystkich budynków tak, żeby były one zero-emisyjne ( cokolwiek to miałoby znaczyć) większości ludzi nie będzie stać na taką modernizację. Co gorsza kryteria totalitarystów spod znaku Zielonego Ładu nieustannie się zmieniają.
Ludzie nakłaniani do zamiany pieców węglowych na ogrzewanie gazowe, którzy w tę zamianę zainwestowali dowiadują się teraz, że gaz już też nie jest w porządku. Teraz trzeba zakładać pompy cieplne i ogrzewanie elektryczne. Każdy pretekst jest dobry do rabunku. Ludzie będą zmuszeni brać na te przebudowy kredyty pod zastaw nieruchomości. Nie będąc w stanie tych kredytów spłacać będą musieli dom czy mieszkanie sprzedać co spowoduje, że na rynku pojawi się wiele nieruchomości będących łatwym łupem dla rodzimych oligarchów. Oczywiście banki też będą przejmować nieruchomości za długi i sprzedawać z licytacji, często ustawionej, wybranym osobom.
Zadziałają wszelkie mechanizmy wywłaszczania społeczeństwa, których nie udało się uruchomić poprzez wprowadzenie podatku katastralnego. W zwalczaniu podatku katastralnego mam swoją znaczącą rolę więc mam prawo tym się przechwalać. Kiedy projekty wprowadzenia tego podatku były już mocno zaawansowane, a dyskutowana była tylko jego stopa, w mediach panowało na ten temat całkowite milczenie. Obowiązywała omerta. To milczenie udało mi się przerwać tylko dzięki ojcu Rydzykowi. Przez dłuższy czas pozwalał mi na antenie Radia Maryja poruszać w ramach "Rozmów Niedokończonych" różne ważne problemy społeczne, bez żadnej z jego strony cenzury. Pierwsza audycja na temat podatku katastralnego trwała do późnych godzin nocnych, jak pamiętam chyba do 3 nad ranem. Dzwoniło wiele osób z różnych krajów uzupełniając podane przeze mnie informacje i wnioski. Szczerze mówiąc dopiero po tej audycji stałam się ekspertem w sprawie podatku katastralnego.
Audycja przerwała omertę. W prasie zaroiło się od artykułów lepiej czy gorzej omawiających tę problematykę, pisałam o podatku katastralnym w "Naszym Dzienniku" oraz w "Ładnym Domu", z którym to pismem wówczas współpracowałam. Umieściliśmy obliczenia symulacyjne, z których wynikało ile musiałby płacić miesięcznie tego podatku właściciel małego domku jednorodzinnego w Warszawie czy Krakowie. Nikogo z pracujących nie byłoby na to stać nie wspominając nawet o emerytach. Pomimo, że powstały rejestry katastralne nieruchomości, projekt upadł. Władze nie odważyły się prowokować buntu społecznego. Ku mojej prawdziwej satysfakcji premier Olszewski wioząc mnie kiedyś samochodem na jakieś seminarium, zacytował co mówiono na ten temat w Ministerstwie Skarbu. Jak powiedział, ktoś z ministerstwa zapytał go czy wie "kim jest to wstrętne babsko, które utrąciło taki wspaniały projekt?" Dodam, że rozmówca pana Olszewskiego zamiast terminu "utrąciło" użył terminu powszechnie znanego, choć bardziej wulgarnego, który Olszewski ku mojej radości zacytował dosłownie.
Innym sposobem przejmowania nieruchomości przez oligarchiczne grupy interesu było złodziejstwo niesłusznie zwane dziką reprywatyzacją. Okradani byli prawdziwi właściciele, a poszkodowani wyrzucani na bruk lokatorzy. Proceder ten firmowała, a także brała w nim osobiście udział Hanna Gronkiewicz Waltz.
"Pakt budynkowy" to kolejne bandyckie działanie mieszkaniowych rabusiów.
Izabela Brodacka |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 28.06.24 |
Pobrań: 8 |
Pobierz () |
28.06.2024 Odwołać Grzesiowskiego! |
Link
Rozszerza się protest w związku z powołaniem przez najsłynniejszą w Polsce panią od polskiego czyli aktualnie minister zdrowia Izabelę Leszczynę, dr. Pawła Grzesiowskiego na stanowisko Głównego Inspektora Sanitarnego. Lekarza tego - nazwanego przez publicystę Stanisława Michalkiewicza Mengelem ("brakuje jeszcze dr. Mengele jako ministra zdrowia" Link) polskie społeczeństwo pamięta jako jednego z najhałaśliwszych i najbardziej złowieszczych heroldów zamordyzmu szczepionkowego podczas tzw. pandemii COVID-19.
Poglądów swych - domagających się wprowadzenia przymusu szczepień lekarzy, nauczycieli, sprzedawców, osób w branży usług a także szczepienia dzieci - ten maniak tzw. testów i noszenia maseczek (publicznie psikał się jakimś sprejem aby dowieść "szczelności" maseczki i chwalił się, że testuje na COVID własną rodzinę, by móc razem zasiąść do karpia na Wigilię) nigdy nie odwołał, mimo potwierdzonych obecnie w poważnych doniesieniach medycznych zwłaszcza na Zachodzie (media reżimowe w Polsce nie są skłonne by wypełniać obowiązek informowania w tej sprawie) powikłań wywołanych nieprzebadanym do końca preparatem zwanym "szczepionką anty-COVID 19".
Na Zachodzie (na razie w dwóch stanach USA: Teksasie i Kansas) rozpoczynają się sprawy sądowe wytaczane przez prokuratorów generalnych firmie Pfizer za dezinformowanie społeczeństwa i zatajanie informacji o szkodliwości produkowanego przez siebie preparatu. Kłopoty sądowe będzie też miał p. Anthony Fauci - podobny do swego kolegi w Polsce fioł szczepionkowy i doradca w tej sprawie nie mniej odklejonego od rzeczywistości prez. Bidena. Już stanął przed komisją na Kapitolu w sprawie "zaginionych" 710 milionów dolarów którymi w czasie plandemii prywatne koncerny farmaceutyczne wspierały podczas plandemii National Institute of Health w USA i do których obecnie nikt - włączając w to odpowiedzialnego za te sprawy Fauciego - się nie przyznaje. Link
Trwanie p. Grzesiowskiego przy tych poglądach, obecnie weryfikowanych przez fatalny dla wielu zaszczepionych postęp wydarzeń (udokumentowane zgony wskutek zakrzepicy, jako powikłanie poszczepionkowe, także doniesienia o mnożeniu się schorzeń nowotworowych w tej grupie) przemawia przeciw tej osobie jako lekarzowi, do tego na tak wysokim stanowisku publicznym, i wróży jak najgorzej o sprawowaniu przez niego tej funkcji.
Co więcej, jeszcze dobrze nie objął urzędu, a już straszy społeczeństwo - zgodnie z wcześniej wypróbowaną metodą - o "nadchodzącym wybuchu kolejnej epidemii w Polsce w lipcu br." Link Skąd p. Grzesiowski - przedstawiciel zawodu, który posługuje się a przynajmniej powinien posługiwać, wiedzą ścisłą, medyczną i empiryczną posiadł informacje o przyszłych wydarzeniach w Polsce? Bo jego twierdzeń o "wyraźnym wzroście zachorowań w Europie Zachodniej i w Stanach Zjednoczonych" żadne poważne źródła medyczne nie potwierdzają? Raz już zasłynął ze swych przepowiedni, gdy w styczniu 2022 wieszczył nadchodzący armageddon zachorowań w Polsce i tysiące czekających nas zgonów. A tu nagle, miesiąc później - przykra niespodzianka, gdy Putin w jednej chwili zakończył "armageddon" w Polsce wkraczając na Ukrainę i powodując masowy eksodus do Polski Ukraińców nie mających żadnego zamiaru się szczepić ani nosić maseczki. Tu pan Grzesiowski nagle zamilkł.
Biorąc powyższe pod uwagę, Ogólnopolskie Stowarzyszenie Wiedzy o Szczepionkach STOP NOP wystosowało do Min. Zdrowia Izabeli Leszczyny petycję o odwołanie tej nominacji. W petycji mówi się też, iż dr. Grzesiowski jako wykładowca, organizator kursów itp. otrzymywał granty od Big Pharmy, w tym m.in. od firmy Pfizer, Solvay, Aventis, Glaxo SmithKline piastując zarazem funkcję Sekretarza Pediatrycznego Zespołu Ekspertów d. Szczepień Ochronnych w Ministerstwie Zdrowa. Link
Do przyjmowania przez Grzesiowskiego pieniędzy od firm Big Pharmy odniósł się też w wystąpieniu poselskim Grzegorz Adam Płaczek z Konfederacji, domagając się udzielenia informacji przez resort zdrowia, czy przeprowadzono badanie ewentualnego konfliktu interesów u powołanego na to stanowisko i czy ministerstwo posiada jego oświadczenie w tej sprawie. Link (2:45)
Jak łatwo się domyśleć, wniosek został przez Izbę odrzucony.
Swój przecież nie będzie sądził swego.
pokutujący łotr |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 28.06.24 |
Pobrań: 8 |
Pobierz () |
01.07.2024 Totalitaryzm powraca |
Francja wpisała prawo do aborcji do konstytucji. Realnie grozi nam wpisanie prawa do aborcji do "karty praw podstawowych". Znaczenie tych faktów jest ogromne i chyba nie doceniane. Jak świat światem kobiety dokonywały aborcji podobnie jak świat światem ludzie mordowali się nawzajem, okradali, oszukiwali i prześladowali. Zawsze było to zło, banalne zło. Wydawało by się zatem, że nic nie różni mordowania Żydów przez Niemców (hitlerowców, faszystów, czy jak kto chce - nazistów) od niezliczonych morderstw w historii ludzkości. A jednak różni! Mordowanie Żydów było ludobójstwem.
Z ludobójstwem mamy do czynienia gdy na podstawie pewnej wyróżniającej cechy wyklucza się jakąś grupę ludzi ze wspólnoty ludzkiej, wyjmuje się ich spod prawa. W przypadku Żydów tą wykluczającą cechą było pochodzenie etniczne.
W przypadku nienarodzonych dzieci jest nią wyłącznie fakt przebywania w łonie matki. Nie jest nią nawet niezdolność dziecka do samodzielnego życia bo w USA dozwolona była w niektórych Stanach tak zwana "późna aborcja" podczas której zdolne do samodzielnego życia dziecko zabijało się wstrzykując trującą substancję do macicy matki.
Zabijanie Żydów w hitlerowskich Niemczech było na mocy ustaw norymberskich obywatelskim obowiązkiem, a ścigani przez hitlerowskie prawo byli ci, którzy się z mordowaniem Żydów nie godzili.
Wpisanie prawa do aborcji do konstytucji czyni z zabijania nienarodzonych dzieci niezbywalne prawo człowieka takie jak - paradoksalnie - prawo człowieka do życia.
Ścigani przez sądy będą i już są - również w Polsce - ci, którzy się temu holokaustowi nienarodzonych przeciwstawiają. Nie bez przyczyny po II Wojnie Światowej proces niemieckich morderców odbywał się właśnie w Norymberdze, a niektórzy z nich zawiśli pokazowo na szubienicy.
Holokaust nienarodzonych też doczeka się - mam nadzieję - swojej Norymbergi. Stalinizm nie miał swojej Norymbergi i dlatego odradza się w konwulsjach jak odrastają obcięte głowy nie dobitego smoka. Nie chodzi tu wbrew pozorom o samych komunistów, ani o ich progeniturę roszczącą sobie prawa do dziedzicznych przywilejów. Stalinizmem nazywam tu każdą formę narzucania ludziom przemocą jakiejś utopii - wszystko jedno czy będzie to sprawiedliwość społeczna czy zielony ład.
Utopia to koncepcja wydumana, z pozorami słuszności czy nawet szlachetności, lecz nie do zrealizowania bez terroru i ludobójstwa. Zupełnie drugorzędną sprawą jest fakt, że twórcy i realizatorzy tych utopii nie stosują się sami do wyznawanych zasad. Komuniści, w tym polscy, lubowali się w niedostępnych dla społeczeństwa luksusach, w brylowaniu w domach wczasowych (domach pracy tfurczej, ortografia celowa ) utworzonych w zrabowanych dworach i pałacach oraz kawiorze kupowanym w sklepach za żółtymi firankami. Jak mówiono: "naród pijał koniak ustami swoich przedstawicieli".
Te wszystkie, ludzkie słabości można by im darować gdyby nie fakt, że ich następcy, ich mutanci, znowu chcą terroryzować ludzi, ograniczać ich wolność przekonań, swobodę wychowywania według tych przekonań dzieci, ograniczać wolność ekonomiczną i swobodę poruszania się. Postulatorzy "zielonego ładu", który jest przecież współczesną formą totalitaryzmu planują zamkniecie ludzi w "piętnastominutowych gettach", zakazanie im poruszania się samochodami, na które tych ludzi stać, oraz drastyczne ograniczenie liczby dozwolonych podróży samolotem, podczas gdy sami latają tam i z powrotem odrzutowcami na nikomu nie potrzebne spotkania i konferencje. Chcą zrujnować obywateli cenami energii, pozbawić przez zbrodnicze regulacje prawne własności mieszkań i domów.
Z marksizmem łączy ich zarówno dogmatyzm propagowanych bredni jak i zapał w niszczeniu wszelkich form swobodnej działalności ludzkiej, niszczeniu życia człowieka. Komunizm zawalił się pod ciężarem własnej nieudolności. Pochłonął jednak miliony niewinnych ofiar. Zielony ład też się zawali lecz nieuchronnie kosztem ofiar, których przypuszczalną liczbę trudno obecnie oszacować. Redukcja CO2 - równie fikcyjny i bezsensowny cel jak światowe rządy proletariatu może doprowadzić do "Wielkiego Głodu" nie tylko w Europie lecz na całym świecie.
CO2 jest gazem życia, jest podstawowym surowcem asymilacji, a asymilacja roślin pierwszym etapem łańcucha pokarmowego czego nie rozumieją sprzedajni jak za czasów komunizmu uczeni. Młodzi aktywiści ekologiczni, nazywający sami siebie "ostatnim pokoleniem" płonącej rzekomo planety przyklejają się w Warszawie do asfaltu aby zablokować ruch samochodowy.
To następna cecha wspólna ekologizmu z komunizmem. Komunistyczni młodociani aktywiści, hunwejbini z czerwonego harcerstwa Kuronia jeździli rozkułaczać polskich chłopów kradnąc im ziarno siewne i zapasy żywności. Opisuje to Anna Bojarska w powieści z kluczem pod tytułem "Czego nauczył mnie August". Bez tych pożytecznych idiotów, (a może były to zwykłe młodociane szuje), sowietyzm byłby w Polsce trudniejszy do zainstalowania. Wracając do CO2 - jak stwierdzono wzrost poziomu dwutlenku węgla w atmosferze przyczynił się do znacznego ożywienia roślinności na dużych obszarach świata, w tym w regionie Sahelu. Jak pokazują badania, w ciągu ostatnich 20 lat odnotowano tam o 14% większy przyrost roślinności, co przyniosło wymierne korzyści dla lokalnej bioróżnorodności i produkcji żywności.
Ale cóż to obchodzi ideologów zielonego ładu, którzy chcą nas zagłodzić i karmić owadami. Zakaz stosowania paliw kopalnych może doprowadzić również do "Wielkiego Chłodu". Ludzie będą umierać z wychłodzenia. Przymiotem wykluczającym, wyjmującym spod prawa, takim jak żydowskie pochodzenie w hitlerowskich Niemczech czy delikatne ręce w Kambodży Pol Pota jest jak widać obecnie samo człowieczeństwo.
P.S. Związek Radziecki jako pierwszy kraj na świecie zalegalizował w 1920 roku aborcję za sprawą komisarz ludowej do spraw społecznych Aleksandry Kołłontaj. Wprawdzie Stalin uchylił na wiele lat to prawo w 1936 roku ale tylko dlatego, że potrzebne mu było mięso armatnie do czynnej walki o pokój, którą miał zamiar dalej prowadzić.
Izabela Brodacka Falzmann
|
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 01.07.24 |
Pobrań: 8 |
Pobierz () |
01.07.2024 Odwrócenie uwagi od panów na literkę "Z" z kropką |
Tytułowe odwrócenie uwagi od panów na literkę "Z" z kropką czyli skąd do kogo płyną dolary
Operacja odwrócenia uwagi od sprawców katastrof i kryzysów ekonomicznych oraz przekierowanie uwagi - oburzenia -aktywności na inne zastępcze obiekty i problemy (najczęściej urojone) została zrealizowana za pomocą finansowania kolejnej fali rewolucji.
Prócz tego o katolickim trenerze Boston Celtics
Dziennikarka: Na meczu była rodzina królewska. Czy miałeś szansę się z nimi spotkać? A jeżeli nie, jakie to było uczucie mieć ich na widowni?
Joe Mazzula: Jezusa, Maryję i Józefa?
Dziennikarka: księcia i księżną Walii.
Joe Mazzula: Nie, znam tylko jedną rodzinę królewską...
Link
Reszta zapowiedzianych odcinków na kanale: Sprawki Okiem katolika Link
ekspedyt.org |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 01.07.24 |
Pobrań: 8 |
Pobierz () |
01.07.2024 Polska odsyła na Ukrainę tony oszukanej żywności - z robalami - i wodą zamiast masła |
Miało być smacznie, tanio i zdrowo, a w rzeczywistości przekręt goni przekręt. Polska odsyła na Ukrainę tony "oszukanej żywności"
Link
IJHARS w Lublinie wydał decyzję o zakazie wprowadzenia do obrotu na teren Polski dwóch partii masła ekstra mrożonego o masie 7 925 kg importowanego z Ukrainy, z powodu zaniżonej zawartości tłuszczu. Decyzji nadano rygor natychmiastowej wykonalności?, poinformował w piątek Główny Inspektorat Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych.
W ostatnich dniach polskie służby zatrzymały dwie partie masła z Ukrainy, które miało niewłaściwe oznaczenia. Chodziło o zbyt małą zawartość tłuszczu w kostce mimo, że na etykiecie znajdowała się informacja, że jest go o kilkadziesiąt procent więcej. Masło zostało cofnięte do producenta.
Jak informuje serwis PolsatNews.pl nie był to odosobniony przypadek. "W czerwcu Główny Inspektorat Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych kilkukrotnie informował o zatrzymaniu na granicy partii produktów, które nie spełniały wymogów. Chodzi m. in. o inspektorat w Gdańsk, który zapobiegł wprowadzeniu na polski rynek ryżu brązowego o masie 50 ton. W środku znaleziono żywe i martwe szkodniki. Znaleziono je także w żółtym prosie sprowadzonym z Ukrainy. Inspektorat z Lublinie wydał decyzję o zakazie wprowadzenia go na polski rynek. Proso ważące ponad 22 ton trafiło ponownie do producenta" - czytamy.
Z kolei Inspektorat w Rzeszowie wydał z kolei 25 decyzji o zakazie wprowadzenia do obrotu na teren Polski 25 partii ekologicznych produktów mlecznych. W śród nich znalazły się m.in. mleko, jogurty, kefiry, śmietana, sery. Ich łączna masa wyniosła cztery tony.
Link
Źródło: PolsatNews.pl |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 01.07.24 |
Pobrań: 8 |
Pobierz () |
01.07.2024 Scena polityczna fermentuje |
Mimo przejścia przez Warszawę i inne miasta kolejnych "Parad Równości" kiedy to sodomczykowie i gomorytki paradowały, eksponując swoje największe zalety anatomiczne no i - jakże by inaczej? - intelektualne, vaginet Donalda Tuska, ku nieutulonemu żalowi feministry od równości, Wielce Czcigodnej Katarzyny Kotuli, nie może przeforsować stosownej ustawy z uwagi na opór Wielce Czcigodnego Władysława Kosiniaka-Kamysza z PSL, który wzajemne dziedziczenie i prawo do otrzymywania informacji medycznych może by jeszcze dopuścił - ale adopcji dzieci, to już nie.
Nawiasem mówiąc, okazało się, że Wielce Czcigodna feministra nie forsuje tego bezinteresownie, bo liczy przy tej okazji na załatwienie po swojej myśli własnej sprawy prywatniackiej. Tak bywa z ambitnymi osobami po przejściach, że nie chcą uznać swojej porażki, tylko pragną przerobić cały świat, żeby wyszło na ich. Taki właśnie jest pan red. Michnik, "Szarik Ambitny", który - w odróżnieniu od Jarosława Kaczyńskiego, widzącego świat w dwu kolorach ("nikt nam nie powie, że czarne jest czarne, a białe jest białe") - zrobiłby cały świat na szaro, żeby tylko usprawiedliwić "heglowskie ukąszenie" komunizmem rodzonej żydokomuny.
Ale prywatniackie uwarunkowania Wielce Czcigodnej Katarzyny Kotuli najwyraźniej nie robią wrażenie, ani na Wielce Czcigodnymi Kosiniaku-Kamyszu, ani na jego kolegach, "chłopach z Marszałkowskiej" w rodzaju pana wicemarszałka Zgorzelskiego, podszytych lękiem, że wtedy definitywnie mogliby utracić poparcie "ludu". A "Ludowcy" bez "ludu", to jak Cygan bez drumli - groteskowe figury bez żadnych perspektyw. Na razie bowiem "Ludowcy" - również ze względu na ich stuprocentową zdolność koalicyjną, a w patriotycznych porywach nawet większą - stanowią mroczny przedmiot pożądania zarówno ze strony Volksdeutsche Partei, jak i Prawa i Sprawiedliwości, które nie traci nadziei, że pewnego dnia w towarzystwie "Ludowców" a może i zneutralizowanej Konfederacji - powracając na białym koniu, wdepce w ziemię znienawidzonego Tuska.
Chodzi o to, że "Ludowcy" jeszcze pod koniec pierwszej komuny ? obsadzili wszystkie możliwe synekury w sektorze publicznym w wiejskich gminach i małych miasteczkach. Osoby piastujące te stanowiska wiedzą, że dopóki PSL jest w Sejmie - wszystko jedno; w rządzie, czy w opozycji - to synekury są bezpieczne. Nie chodzi tu o żadną ideologię - bo tej "Ludowcy" dobrze, jak nie mają, może z wyjątkiem mantry, że "najcięższa jest dola chłopa", co zresztą sprawdza się pod warunkiem, gdy każdy jest chłopem - chyba, że jest babą - tylko o zwyczajną walkę o przetrwanie. Gdy ktoś ma w gminie posadę, a przy tym dom i kawałek pola, to gdzie w razie czego pójdzie? A tu jeszcze w wyższej szkole gotowania na gazie Zosia, Franek, czy Józio właśnie "robią magistra" i trzeba pomyśleć o ich przyszłości. Dlatego też PSL ma niezawodny aparat wyborczy, dzięki któremu zawsze przeczołga się przez klauzulę zaporową i właśnie dlatego stanowi "mroczny przedmiot pożądania" każdego politycznego gangu.
Co prawda, po ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego fascynacja panem Hołownią i jego haremem, zdecydowanie w PSL zmalała, zwłaszcza po rejteradzie pana Kobosko do Brukseli, wskazującej że - przynajmniej na razie - Amerykanie nie wiążą już z panem Hołownią specjalnych nadziei - ale siłą inercji zamierzają podtrzymywać "Trzecią Drogę" przynajmniej do wyborów prezydenckich, w których pan Hołownia uparł się uczestniczyć w charakterze kandydata - no a potem się zobaczy. W ogóle można odnieść wrażenie, że na naszej scenie politycznej największą siłą jest właśnie siła inercji: "Niech sobie człowiek wiarę ma, czy nie ma, ale najgorzej, kiedy się nie trzyma tego, w co już raz wdepnął i próbuje, jaka się wiara lepiej dopasuje" - pisze poeta. Toteż i partia Razem panów Biedronia i Zandberga, wprawdzie czyni Donaldu Tusku gorzkie wyrzuty, że "zawiódł" i "oszukał" w sprawach maciczno-równościowych - ale deklaruje, że w Sejmie będzie go popierała, żeby zrobić "no pasaran" znienawidzonej "prawicy". No to dlaczego Donald Tusk miałby przejmować się panem Zandbergiem czy Biedroniem i ich wariackimi "programami"?
Tym bardziej, że właśnie Komisja Europejska, jakby przechodząc do porządku nad zasługami Donalda Tuska dla IV Rzeszy, wszczęła wobec Polski procedurę w sprawie nadmiernego deficytu. Jużci, nie da się ukryć, że deficyt jest i to rzeczywiście "nadmierny" - a to za sprawą nie tylko programów rozrzutniczych, uruchomionych przez Naczelnika Państwa w ramach strategii przekupywania obywateli ich własnymi pieniędzmi. Jak pamiętamy, do tej strategii akomodował się również Donald Tusk ze swoją Volksdeutsche Partei, co jest jeszcze jedną ilustracją, że każda słuszna, a jeśli nawet niesłuszna, to przynajmniej korzystna myśl, raz rzucona w powietrze, prędzej, czy później znajdzie swego amatora.
Więc nie tylko za przyczyną wspomnianych programów rozrzutniczych, ale również - a może przede wszystkim - w następstwie zaangażowania Polski w służbie Ukrainie. Jak pamiętamy, 2 grudnia 2016 roku pan minister Macierewicz parafował umowę z ukraińskim rządem, a podstawie której Polska zobowiązała się do "nieodpłatnego" udostępniania Ukrainie zasobów całego państwa. I ta umowa, której zawarcie z pewnością nakazał nam Nasz Najważniejszy Sojusznik, nadal obowiązuje, mimo podmianki dokonanej na pozycji lidera sceny politycznej naszego bantustanu. Wielu Czytelników karci mnie w listach i komentarzach, że ta umowa nie jest ważna, bo nie zatwierdził jej Sejm - i tak dalej. Może i nie jest - ale co z tego, skoro - po pierwsze - jej zawarcie nakazał nam Nasz Najważniejszy Sojusznik, a po drugie - że jest realizowana, w następstwie czego coraz to większy deficyt jest już prawdziwy? Jeśli komuś nie przeszkadza odkrycie pana Łukasza Jasiny, że "Polska jest sługą narodu ukraińskiego", to jakże może mu przeszkadzać wspomniana umowa i będący jej następstwem ?nadmierny? deficyt? Jak się powiedziało "a", to trzeba powiedzieć "b" - a przynajmniej nie pyskować, że "b" jest "nieważne", bo Sejm - i tak dalej.
Ten "nadmierny" deficyt trzeba będzie sprowadzić do dozwolonych rozmiarów, w związku z czym Naczelnik Państwa przeżywa Schadenfreude, że Donaldu Tusku zabraknie szmalcu, a pretorianie Naczelnika już przypominają mantrę Vincenta, "Jacka" Rostowskiego, że "piniędzy nie ma i nie będzie". Jakoż pan Ryszard Petru, co to nosił teczkę za Leszkiem Balcerowiczem i stąd uchodzi za wybitnego znawcę ekonomii twierdzi, że "trzeba ciąć" wydatki.
Ale chyba nie na Ukrainę, bo takich cięć nie wybaczyłby nikomu ani prezydent Józio Biden, ani nawet Donald Trump, który wprawdzie sam by Ukrainie już nic nie dał, ale tylko dlatego, że uważa, iż powinni ją futrować europejscy członkowie NATO. No to chyba nie po to Niemcy osadzili na stanowisku tubylczego premiera Donalda Tuska, żeby on ciął wydatki na Ukrainę - bo wtedy musiałyby ponosić je Niemcy - tylko żeby ciął wszystko inne, niechby nawet głowy przedstawicieli "skrajnej prawicy" - ale nie wydatki na Ukrainę.
Tymczasem Naczelnik Państwa, idąc za ciosem, wykombinował sobie, żeby jesienią, jak już wszyscy wrócą z wakacji, urządzić referendum w sprawie Paktu Migracyjnego. To referendum prawdopodobnie nie będzie miało żadnego znaczenia merytorycznego, bo Pakt Migracyjny został zatwierdzony przez UE - ale znakomicie nada się do duraczenia wyznawców obydwu obozów, których polityczne namiętności zostaną rozgrzane do białości.
Stanisław Michalkiewicz
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika "Goniec" (Toronto, Kanada). |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 01.07.24 |
Pobrań: 8 |
Pobierz () |
|
|
|
|
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|