|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 6
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
11
|
Download: Gazetka "Wolne Słowo" |
|
|
06.08.2024 Unia Europejska w perspektywie koncepcji instytucji totalnych Ervinga Goffmana. Analiza |
Samo pojęcie instytucji totalnej pochodzi od kanadyjskiego socjologa E.Goffmana, którego książka "Presentation of Self" (pol. "Człowiek w teatrze życia codziennego") była tematem mojej pracy magisterskiej.
Goffman znany jest bardziej jako twórca socjologicznej koncepcji ?dramaturgizmu" jednak dziś zajmiemy się tylko zagadnieniem instytucji totalnej.
Pojęcie to, wg. Goffmana, oznacza taki rodzaj każdej organizacji społecznej, w obrębie której istnieje zamknięta, kontrolowana przez tzw. "personel zarządzający" tej instytucji, grupa osób, społeczność, której reguły całego funkcjonowania w życiu, określają trzy podstawowe, formalne zasady:
1 - całością życia zarządza ściśle określona formuła instytucjonalno - prawna, na podstawie przyjętych w tej organizacji zasad prawnych, przepisów wewnętrznych, regulaminów, kodeksów i wszelkich innych regulacji przyjętych w danej instytucji;
2 - życie w organizacji oznacza wspólne, zbiorowe i zunifikowane uczestnictwo członków organizacji we wszystkich aspektach zbiorowego funkcjonowania, co może też oznaczać uniformizację zachowań, języka, wzorców kulturowych, a czasem nawet wyglądu zewnętrznego;
3 - zarządzanie organizacją ma charakter dwuczłonowy, są tu:
a) "zarządzający" (personel)
b) "zarządzani"
Goffman jednak podkreśla, że żeby personel miał posłuch u "zarządzanych", musi on stosować odpowiednie do sytuacji metody dyscyplinujące. Mogą nimi być np - odbieranie atrybutów określających ich tożsamość (np. numer zamiast nazwiska), odbieranie przedmiotów osobistych, żądanie ujawnianie informacji intymnych na swój temat, nakaz noszenia jednolitego stroju, a nawet wyrażanie zgody na każdą, powszechną czynność życiową.
Innym sposobem może być kontrola wszelkich lub wybranych informacji, jakie mogą przychodzić do organizacji, manipulacja nimi w celu osiągnięcia określonych skutków przez personel.
Może dojść również do stworzenia przepisów zabraniających możliwość opuszczenia organizacji, ale także do zabraniania poruszania się w jej obrębie.
Oznacza to, de facto ubezwłasnowolnienie członków organizacji, pozbawienie ich możliwości subiektywnej oceny sytuacji wewnątrz i na zewnątrz organizacji, natomiast personel zaczyna traktować siebie i procedury przez siebie utworzone jak Prawdę Objawioną.
Dla porządku podkreślmy, że E. Goffman wyróżniał 3 podstawowe typy instytucji totalnych, a mianowicie
- więzienie
- wojsko jako całość
- szpital psychiatryczny .
Oprócz tego pomniejsze typu dom starców, klasztor, obozy pracy itp.
Spróbujmy przenieść zasady instytucji totalnej wg. Goffmana na strukturę Unii Europejskiej i organem jej zarządzania - mianowicie Komisja Europejską, z zastrzeżeniem że Goffman nigdy nie myślał w swojej koncepcji o bycie globalnym, jakim jest UE.
Ad 1 - "całością życia zarządza ściśle określona formuła instytucjonalno - prawna etc." Tutaj organem zarządzającym jest Komisja Europejska. To z niej wychodzą wszystkie te oderwane od życia, patologiczne regulacje typu "Zielony Ład", "Polityka klimatyczna", "ETS 1", "ETS 2", "ślad węgłowy", likwidacja walut narodowych, polityka migracyjna i wiele za tym idących absurdów, które powodują, że Europa staje się jednocześnie skansenem gospodarczym i tykającą, imigracyjna bombą.
To w sposób oczywisty uderza w nasz byt i nasze samostanowienie. Jeśli chodzi o metody dyscyplinujące w UE, to są nimi np. wstrzymywanie dopłat bezpośrednich pod pozorami "nieprzestrzegania zasad demokracji", ujawnianie intymnych informacji, mogących zaszkodzić "nieposłusznym" politykom, blokowanie inwestycji mających usamodzielnić państwa członkowskie (np. CPK, elektrownie jądrowe), masowe wykorzystanie mediów do dezinformacji ludności, w tym głównie posługiwanie się tzw. "ekspertami i naukowcami".
Ad 2 ? "życie w organizacji oznacza wspólne, zbiorowe i zunifikowane uczestnictwo członków organizacji we wszystkich aspektach zbiorowego funkcjonowania". W UE oznacza to, że wszelkie zachowania zbiorowe maja być zunifikowanie, ujednolicone, co oznacza przeniesienie prawa UE
nad prawa narodowe, koncepcja wspólnej armii europejskiej, a nade wszystko likwidacja Prawa Weta. Oznacza to też narzucanie wzorców kulturowych atakujących chrześcijaństwo jako "nowoczesne, liberalne i postępowe".
Ad 3 - w wypadku UE organem zarządzającym (przynajmniej formalnie) jest Komisja Europejska, a zarządzanymi są państwa członkowskie, naturalnie oprócz Niemiec i w drugim planie Francji, gdyż to właśnie z Berlina idą dyrektywy do KE. W przypadku braku zgody państwa członkowskiego KE zawsze może zastosować metody dyscyplinujące, wymienione wyżej, lub każde inne, dowolnie dobrane do zaistniałej sytuacji.
W tej sytuacji, w mojej ocenie, możemy, posługując się terminologią E. Goffmana, nazwać Unię Europejską TOTALITARNĄ PANEUROPEJSKĄ INSTYTUCJĄ GLOBALNĄ .
Uważam też, że w tej instytucji, w bliższej i dalszej perspektywie nie ma dla nas życia .
Bogdan Tomaszewski
https://konserwatyzm.pl
-----------------------------
"TOTALITARNA PANEUROPEJSKA INSTYTUCJA GLOBALNA" - inaczej - NOWY PORZĄDEK ŚWIATA. Tak, to totalitaryzm - jak to się potocznie mówi - pełną gębą. Łudziliśmy się - referendum 2003 - Unia Europejska miała nam dać prawdziwą wolność, gdy tymczasem krok po kroku tracimy ją. Berlin, Bruksela to są dzisiaj nasi władcy. Czas porzucić wszelkie ułudy o polityce jagielońskiej (tzw.UKROPOL albo odbudowa I RP) - wszystkie te scenariusze są jawnie antypolskie bo nie wyszły spod piór polskich. Pozostaje Nam organizować się do walki o referendum - POLEXIT. Słowacy i Węgrzy są od nas o milę do przodu. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 06.08.24 |
Pobrań: 5 |
Pobierz () |
07.08.2024 Osobliwy sposób na wymuszenie "ekologiczności". Idą zmiany w cenniku zużycia w |
Minister infrastruktury w rządzie warszawskim D. Tuska przedstawił osobliwy pomysł na skłonienie Polaków do pokłonienia się ideologii ekologizmu. Jak ogłosił wiceszef tego resortu, woda ma być na początku tańsza, a przy większym zużyciu droższa i ma to być sposób na zmuszenie nas do picia wody z kranu... zamiast butelkowanej. Wiceminister Przemysław Koperski poinformował o międzyresortowych konsultacjach pomysłu, w myśl którego pierwszy metr sześcienny zużytej wody miałby kosztować złotówkę, dwa kolejne mniej, natomiast później cena miałaby już rosnąć. Poprzez zapewnienie "bezpłatnej" wody "pitnej" (mówimy o wodzie z kranu) rząd Tuska chce przyczynić się do wdrożenia globalistycznej ideologii ekologizmu, która próbuje wyrugować użycie plastiku.
- Tysiąc litrów to gwarancja dostępu do bezpłatnej wody pitnej dla każdego Polaka. Chcemy, żeby nie było bariery ekonomicznej dla nikogo, a jest różnie. Niektórzy z nas zużywają wody więcej, a niektórym jej brakuje. Chcemy zachęcić Polaków, żeby korzystali z wody z kranu zamiast butelkowanej. (...) Chcemy też, żeby w hotelach, restauracjach, kawiarniach był dostęp do bezpłatnej wody pitnej, tak jak to się dzieje w Europie - mówił Koperski w rozmowie z Polskim Radiem 24.
Wiceminister, jak widać po jego wypowiedzi, jest pełen wiedzy na temat optymalnego standardu zużycia wody, który ma zapewnić komfort wszystkim Polakom. ? Jeżeli ktoś zużywa powyżej trzech metrów sześciennych na osobę - musi być przygotowany na wyższe rachunki, bo cały system musi się bilansować. Ci, którzy nie podchodzą w sposób oszczędny do korzystania ze wspólnych zasobów wodnych, będą musieli zapłacić więcej. 3 metry na osobę to standard, w którym każdy może komfortowo funkcjonować - przekonywał.
Polityk nie podał żadnych szczegółów co do kwot powyżej wskazanego przez rząd warszawski "optymalnego" zużycia wody. Powiedział jednak, że kompetencja w tej sprawie zostanie przywrócona samorządom. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 07.08.24 |
Pobrań: 6 |
Pobierz () |
07.08.2024 Dlaczego zwalnia gospodarka - ceny prądu |
Jak kogoś interesuje więcej szczegółów to tutaj:
Link
Przyczyną tego stanu rzeczy była zgoda na handel emisjami ETS, a skoro ludzie zgodzili się płacić to będzie coraz drożej.
https://dakowski.pl/wp-Link |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 07.08.24 |
Pobrań: 5 |
Pobierz () |
07.08.2024 TVN wzburzone. Rydzyk i Kaczyński twierdzą, że "2+2=4" |
Tadeusz Rydzyk, podobnie jak Jarosław Kaczyński, twierdzi, że "2+2=4".
To ta sama retoryka, którą od miesięcy słyszymy od polityków Prawa i Sprawiedliwości - w trakcie i po kampanii... Można się zastanawiać, czy to Tadeusz Rydzyk jest ideologiem Jarosława Kaczyńskiego czy odwrotnie...
- zwraca się do czytelników na swoim portalu, redaktor TVN24 i aby bardziej zaniepokoić odbiorcę, dodaje, cytując uśmiechniętego polityka w randze ministra:
Jest to partia, która jeśli dojdzie do władzy kiedykolwiek w Polsce, będzie nas na pewno wyciągała z bagna... - ocenia minister edukacji narodowej z Polski-2050-Trzeciej Drogi Do Przepaści.
W oryginale, na stronie TVN24, sparodiowany przeze mnie tytuł, brzmi: Tadeusz Rydzyk, podobnie jak Jarosław Kaczyński, twierdzi, że "Zachód umiera".
Jest to prawda. Zachód nie tylko umiera, ale jest zabijany. Prawda banalna i prosta jak 2+2=4.
W oryginale redakcja TVN użyła słowo minister w dopełniaczu (kogo, czego), pisząc "ministra". A może był to biernik (kogo, co). Kogo widzimy? Babsztyla, asystentkę ministra czy może panią minister?
Redaktor TVN napisał też o antyniemieckiej i antybagiennej retoryce PiS, cytując kobietę nazwaną "posłanką". Dlaczego posłanką?
Jeszcze 10 lat temu "Rzeczpospolita" zastanawiała się: "Posłanka, posełkini, a może poślina"? Od siebie dodam - dlaczego nie poślica? Jest osioł i oślica, a posłanka kojarzy się ze służącą od ścielenia łóżek. Słowo posłanko jest mianownikiem i oznacza zdrobnienie od słowa posłanie (ale fajne posłanko), czyli wcale nie od posłowania. Z kolei posłanek kojarzy się z chłoptasiem na posyłki. Ale kto chciałby robić jako posłanek? Znaleźliby się i tacy skoro już są: aktywiszcze i kurwiszcze.
- A zdziel go parasolką przez łeb i kopnij w piszczel - powiedziała pewna niewiasta na widok szkaradnej postaci. Dziś już samo słowo niewiasta obraża mało czcigodne poślice.
Po tej niespodziewanej dywagacji należy wrócić do początku czyli do oddzielenia prawdy i kłamstwa w komunikacie TVN24.
To prawda. Od czasu kampanii i przegranych wyborów PiS zmieniło retorykę i zaczęło mówić banalne prawdy z kategorii 2+2=4. Prawdą jest też, że cywilizacja zachodu umiera. Natomiast, jest kłamstwem, że PiS w jakikolwiek sposób ma zamiar wyciągać Polskę z unijnego bagna, którego było niezaprzeczalnym orędownikiem.
Prawdą jest też, że w przypadku przeforsowaniu nowego traktu unijnego, a będzie on traktem rozbiorowym Polski, III RP stanie się, będzie od tej pory, tylko i wyłącznie częścią euro kołchozu. Nadmieniam o eurokołchozie ponieważ redaktor TVN24 zacytował:
Polska będzie po likwidacji częścią państwa Unii Europejskiej
A kto był cytowaną osobą? Powyższe słowa wypowiedział ktoś doszczętnie skompromitowany w powszechnym odbiorze, a tym samym u czytelnika, słuchacza miał powstać emocjonalny dystans do cytowanej treści. Na czym polega manipulacja? Wymienienie nazwisk Kaczyński, Rydzyk, Macierewicz powoduje wzbudzenie negatywnych emocji, które w założeniu mają się przenieść na treść wypowiadanych przez nich zdań niezależnie od tego czy są prawdziwe czy nieprawdziwe. Ich nazwiska pełnią rolę czerwonej żarówki wywołującej Odruch Michnika-Pawłowa (złość i słowotok). Po takiej tresurze komunikaty, które określiłem mianem 2+2=4 będą wywoływać u Olaków odruch złości i zaprzeczenia.
Autorem notki na stronie TVN24 jest Jakub Sobieniowski, który podał jako źródło... "Fakty TVN".
CzarnaLimuzyna |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 07.08.24 |
Pobrań: 7 |
Pobierz () |
07.08.2024 Zwolennik mordowania dzieci aż do narodzin wiceprezydentem u boku Kamali Harris? |
Link
"We have to stay woke. Like everybody needs to be woke."
Kamala Harris
Tim Walz Gubernator Minnesoty, kandydat de...ratów Demokratów zostanie wiceprezydentem USA, jeżeli Kamala Harris wygra listopadowe wybory prezydenckie.
Walz mający opinię osoby opętanej należy do Kościoła Ewangelicko-Luterańskiego.
Gubernator Minnesoty Tim Walz podpisał ustawę, która legalizuje aborcję przez cały okres ciąży. Ustawa pozwala na aborcję na żądanie nawet w późnym okresie ciąży, kiedy nienarodzone dziecko jest zdolne do życia i w pełni odczuwa ból. /Opoka.org/Link
Link
ekspedyt.org |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 07.08.24 |
Pobrań: 7 |
Pobierz () |
07.08.2024 Francja ściągnęła dessous |
W dniach ostatnich (chyba rzeczywiście zbliżają się zapowiadane w rozmaitych proroctwach "dni ostatnie"), światem wstrząsnęła inauguracja Igrzysk Olimpijskich w Paryżu.
Nawet nie dlatego, że nie odbywała się na żadnym stadionie, tylko na Sekwanie, tylko dlatego, że była bardzo podobna do inauguracji Igrzysk Olimpijskich w 1936 roku w Berlinie - chociaż ta odbywała się na stadionie.
Podobieństwo polega na tym, iż zarówno tamta, jak i ta, zostały zdominowane przez propagandę. Oczywiście oprócz tego podobieństwa jest i różnica.
O ile inauguracja Olimpiady w 1936 roku w Berlinie została zdominowana przez propagandę hitlerowską, to tegoroczna paryska - przez propagandę komunistyczną. Powiem nawet więcej; najwyraźniej Józef Goebbels miał trochę więcej oleju w głowie od swojego francuskiego odpowiednika, bo jednak powstrzymał się od pokazania na stadionie batożenia więźnia obozu koncentracyjnego w Dachau.
Tymczasem w Paryżu reżyser widowiska umieścił hasło "Liberte" na tle gmachu Conciergerie. Może nie wszyscy to wiedzą, ale Conciergerie podczas rewolucji francuskiej w 1789 roku i później, pełniła w Paryżu funkcję Majdanka, w którym dokonywało się ludobójstwo. Tymczasem podczas ceremonii otwarcia Igrzysk pokazano w Conciergerie królową Marię Antoninę, jak trzyma w rękach swoją odciętą głowę.
Ale to jeszcze nic - bo wkrótce ze wszystkich otworów Conciergerie wypłynęły stylizowane strumienie krwi. Najwyraźniej francuski odpowiednik doktora Goebbelsa musiał uważać tę niewinną krew za "sang impur" (krew nieczystą) - bo czy w przeciwnym razie umieściłby na jej tle napis "Liberte", czyli wolność? Zaiste, pomysł godny Józefa Stalina, który podobno miał właśnie takie specyficzne poczucie humoru.
Potem było jeszcze gorzej. W ramach promowania sodomczyków i gomorytek, którzy - jak wiadomo - uważani są przez promotorów komunistycznej rewolucji za proletariat zastępczy, pokazana została parodia "Ostatniej wieczerzy" Leonarda da Vinci. W centrum reżyser umieścił tłustą bajzel-mamę, otoczoną przez zgraję sodomczyków, gomorytek i innych odmieńców, którzy poza tym tańcowali na jednym z mostów nad Sekwaną.
Ta parodia wywołała nieprzyjemny rezonans na całym świecie, toteż paryski odpowiednik doktora Goebbelsa wyjaśniał, że to nie była "Ostatnia wieczerza", tylko całkiem inny obraz, przedstawiający "ucztę bogów". No dobrze - ale dlaczego w takim razie w centralnym punkcie uczty umieszczona została wspomniana tłusta bajzel-mama, która w dodatku okazała się żydowską lesbijką? Czyżby to miała być jakaś piekielna aluzja do najbliższej przyszłości Francji a może i świata, czy może pokaz "tolerancji"?
To też nie jest wykluczone, bo według francuskiego autora z epoki przedrewolucyjnej i rewolucyjnej, Restifa de La Bretonne, burdele miały nazywać się "Les maisons de tolerance".
Kropkę nad "i" reżyser widowiska postawił puszczając piosenkę Lennona "Imagine", w której ten liverpoolski prostaczek daje wyraz swoim tęsknotom za lepszym światem. Ma w nim nie być ani Boga, ani religii, ani narodów, ani państwa, ani wreszcie - własności, a ludzie mają żyć "dniem dzisiejszym" Znaczy - bez przeszłości i bez przyszłości - wegetacja na poziomie zwierzęcym - jak to w komunizmie.
W tej sytuacji nic dziwnego, że wśród słynnych kobiet francuskich nie pokazano świętej Joanny d'Arc, chociaż na nią mogłyby powoływać się nawet feministki. Jak w "Balladzie o paniach minionego czasu" pisał francuski średniowieczny poeta Franciszek Villon, "Johanna, co w mężczyźńskiej szacie Anglików gnała precz szeregi - gdzie są, my mówcie, jeśli znacie - ach, gdzież są niegdysiejsze śniegi?"
W sumie Francja podczas inauguracji paryskiej olimpiady, zaprezentowała światu swoje najbardziej odrażające, rynsztokowe, syfilityczne oblicze, co każdemu, kto, tak jak ja - lubił Francję - musiało sprawić ogromną przykrość i rozczarowanie. Niestety widowisko to stało się jeszcze jednym potwierdzeniem profetycznej wizji upadku Europy i Francji, nakreślonej w roku 1972 przez francuskiego autora Jana Raspaila, w powieści "Obóz świętych".
To obrzydliwe widowisko uderzyło rykoszetem w sportowego komentatora rządowej telewizji polskiej, pana Przemysława Babiarza. Komentując wspomnianą piosenkę Lennona wyraził opinię, że zarysowana tam wizja przyszłości to "komunizm, niestety". Powiedział prawdę, ale wiadomo, że nic tak nie gorszy, jak prawda, toteż totalniacy, wprowadzeni na stanowiska kierowników rządowej telewizji przy pomocy "silnych ludzi" przez pułkownika Bartłomieja Sienkiewicza, natychmiast go "zawiesili" i odsunęli od komentowania Olimpiady.
Decyzja ta z jednej strony spotkała się z aplauzem ze strony innych totalniaków, zgrupowanych w rozmaitych "lewicach" i w Volksdeutsche Partei, ale i z krytyką ze strony środowisk zaniepokojonych tak ostentacyjnym tłumieniem swobody wypowiedzi.
Jestem pewien, że totalniacy, którzy od pułkownika Sienkiewicza dostali fuchy prezesów rządowej telewizji - jak to bywa z prymitywami - w ogóle "nie wiedzą, co czynią", ale Donalda Tuska, którego, znałem od 1 lipca 1989 roku jako zwolennika wolności, coś takiego obciąża i dyskredytuje. Skoro jednak tyle już lat kracze tak samo, jak brukselskie, totalniackie wrony, więc nic dziwnego, że się w końcu stotalniaczył.
Na razie szef Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji pan Swirski nakazał przeprowadzenie postępowania wyjaśniającego, czy przypadkiem nie doszło do złamania konstytucyjnej zasady swobody wypowiedzi, zaś Konfederacja zapowiedziała złożenie wniosku o odwołanie uzurpatorskiego kierownictwa rządowej telewizji.
Wydawało się , że "dobrej zmiany" w rządowej telewizji już nic nie będzie w stanie przelicytować, ale okazuje się, że można, jak najbardziej. Na tym tle można nakreślić różnicę między pesymistą i optymistą. Pesymista powiada: "już gorzej być nie może" - na co optymista wesoło woła: "może, może!"
Przekonał się o tym i Donald Tusk, któremu jakaś Schwein wyciągnęła posiadanie "asystentki". Ta "asystentka" jest Ukrainką, ale z korzeniami ruskimi i do niedawna znana była przede wszystkim z fotografii, które określiłbym jako "zachęcające" do bliższych spotkań III stopnia. Podobno "obrazowana jest głuboko" niczym Caryca Leonida z nieśmiertelnego poematu Janusza Szpotańskiego, ale w Polsce zajmowała się kosmetyką, ze szczególnym uwzględnieniem wyszczypywania brwi.
Zaraz pojawiły się fałszywe pogłoski, że te brwi to tylko taka przenośnia, bo tak naprawdę chodzi o depilację "okolic bikini", ale to z pewnością nieprawda, bo gdyby to była prawda, to "dałaby świekra ruletkę mu!" "Mu" - czyli Donaldu Tusku, który i tak musi mieć w domu z tego powodu wystarczające zgryzoty. Skoro jednak on dostarcza nam tylu zgryzot, to dlaczego sam miałby być od nich uwolniony? Dobrze mu tak!
Stanisław Michalkiewicz |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 07.08.24 |
Pobrań: 7 |
Pobierz () |
07.08.2024 Wojsko będzie zabierać Polakom samochody i domy? MON opublikowało rozporządzenie. |
Ministerstwo Obrony Narodowej (MON) opublikowało nowe rozporządzenie, które wywołało falę dyskusji na temat granic ingerencji państwa w prywatną własność obywateli.
Podpisany przez ministra Władysława Kosiniaka-Kamysza dokument może wpłynąć na życie wielu Polaków, budząc kontrowersje oraz obawy dotyczące ewentualnych przejęć majątku przez wojsko. Co dokładnie przewiduje nowe rozporządzenie, a jakie są jego praktyczne konsekwencje?
Co przewiduje nowe rozporządzenie?
Według rozporządzenia, które ukazało się na stronie Rządowego Centrum Legislacji, w roku 2025 może dojść do przejęcia do 400 nieruchomości, 50 pojazdów samochodowych, 10 przyczep lub naczep oraz 5 maszyn na potrzeby wojska. Rozporządzenie, które jest kontynuacją zapisów wcześniej wprowadzonych w ustawie o obronie Ojczyzny, budzi niepokój i rodzi pytania o skalę i częstotliwość takich działań.
"Przewidziane nieruchomości mogą być wykorzystane przez organy administracji publicznej na potrzeby kwalifikacji wojskowej" - można przeczytać w treści dokumentu. Każdego roku powoływanych jest około 400 powiatowych komisji lekarskich przeprowadzających kwalifikacje wojskowe, co wskazuje na potencjalne potrzeby lokalowe.
Jakie są realne zagrożenia dla obywateli?
Przede wszystkim, warto podkreślić, że przejęcia mają charakter sporadyczny i mają na celu wsparcie działań wojskowych, a także zarządzanie kryzysowe i reagowanie na klęski żywiołowe. W rzeczywistości, "ta forma zabezpieczenia lokali jest jednak sporadycznie wykorzystywana" - zapewnia Ministerstwo Obrony Narodowej.
Rozporządzenie przewiduje możliwość wykorzystania prywatnych nieruchomości do celów związanych z kwalifikacją wojskową, a pojazdów i maszyn do przeprowadzania ćwiczeń wojskowych.
"Do wykonania obowiązku świadczeń rzeczowych dla wyżej wymienionego celu mogą zostać przeznaczone pojazdy - przede wszystkim samochody ciężarowe i specjalne, w tym z przyczepami (naczepami), jak również furgony, autobusy oraz samochody osobowe. Ponadto przewiduje się możliwość przeznaczenia do wykonania świadczenia maszyn samobieżnych i niesamobieżnych - w szczególności do prac ziemnych (np. koparki, spycharki, równiarki) i przeładunkowych (np. dźwigi, żurawie, podnośniki spalinowe i elektryczne)" - zaznacza projekt.
Jakie są procedury i środki odwoławcze?
Decyzje dotyczące przejęcia mienia będą podejmowane przez lokalnych urzędników, takich jak wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast. Istnieje możliwość odwołania się od takiej decyzji w ciągu dwóch tygodni, co daje obywatelom pewne środki ochrony.
Warto zauważyć, że mimo obaw o skale przejęć, zapisy rozporządzenia są zgodne z wcześniej wprowadzonymi regulacjami i mają na celu wzmocnienie bezpieczeństwa oraz efektywność działań w sytuacjach kryzysowych. Przewidziane działania są jedynie środkiem doraźnym i stosowane w uzasadnionych przypadkach, a nie normą.
Podsumowanie
Nowe rozporządzenie Ministerstwa Obrony Narodowej wywołało kontrowersje i niepokój wśród obywateli, jednak warto zrozumieć, że przewidziane w nim procedury mają charakter wyjątkowy i doraźny. Polacy nie muszą obawiać się masowych przejęć majątku, a zapisy dotyczące odwołań i decyzji lokalnych władz zapewniają dodatkowe zabezpieczenia. Rozporządzenie wpisuje się w ramy dotychczasowych regulacji i jest odpowiedzią na potrzeby związane z zarządzaniem kryzysowym oraz obronnością kraju.
Daniel Głogowski
Ekspert w swojej dziedzinie - Publicysta, pisarz i działacz społeczny. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku dla międzynarodowych wydawców. Przez ponad 30 lat zdobywa swoje doświadczenie dzięki współpracy z największymi redakcjami. W swoich artykułach stara się podejmować kontrowersyjne tematy i prezentować oryginalne punkty widzenia, które pozwalały na głębsze zrozumienie omawianych kwestii.
https://legaartis.pl |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 07.08.24 |
Pobrań: 7 |
Pobierz () |
08.08.2024 O "supłach" masona Bergoglio |
Link
Od kilkudziesięciu lat, Bergoglio nosi na piersi dziwny, srebrny krzyż pektoralny, przedstawiający Dobrego Pasterza ze skrzyżowanymi ramionami. Co ciekawe, jedynym istniejącym wizerunkiem tego rodzaju jest Dobry Pasterz Różokrzyżowców - zakonu ezoterycznego/masońskiego - z całym prawdopodobieństwem posiadającego kontakty z dewiacyjnymi kręgami jezuickimi - który z pewnością nie ma wiele wspólnego z katolicyzmem. Wydaje się, że istnieje coś w rodzaju "Kodu "Bergoglio"", z którego aktualny papież korzysta z determinacją i który służy mu do przesyłania swoistych komunikatów. Zauważmy, że symbole masońskie są zapożyczone en bloc z symboliki chrześcijańskiej, chociaż ich znaczenie - o czym wiedzą wtajemniczeni - jest odwrotne.
Link
Książka "Byłem masonem. Od ciemności Loży do światła Chrystusa" - autor: M. Caillet (wyd. w roku 2013), ujawnia szokujące i jednoznaczne szczegóły dotyczące krzyża używanego przez Bergoglio. A oto jak Caillet opisuje ordynację na 18 stopień Księcia Różanego Krzyża: "Następnie przyswoiłem sobie znak porządku, postawę Dobrego Pasterza: stojącą, z rękami skrzyżowanymi na piersi". "Esonet" - portal ezoteryki opowiada: "Również w przypadku modlitwy stojącej przedramiona są skrzyżowane na klatce piersiowej. W szkole Różanego Krzyża znana jest ona jako "pozycja Dobrego Pasterza" i była tą, którą przyjmowali faraonowie siedzący na swoich tronach".
Faktycznie, towarzystwa ezoteryczne czerpią obficie z wierzeń przedchrześcijańskich, takich jak egipskie i żydowskie. Co znamienne, przysięga 18 stopnia, jaką składa Książe Różanego Krzyża cytuje egalitaryzm religii i robi to przy pomocy formuły, która łączy w sobie Chrystusa, Baala, Javeha, Brahmę, słońce, ogień, a nawet drewniane totemy (w przypadku Bergoglia - Pachamama?). Czy jest więc przypadkiem, że podczas audiencji 24 czerwca 2020 roku - uroczystości św. Jana, ale także masonerii - Bergoglio wspomniał o Dobrym Pasterzu?
Przychodzi też na myśl "rosa", niedawno włączona do drugiej modlitwy eucharystycznej nowego mszału. Tekst został zmieniony z: "Uświęć te dary mocą (wylaniem) Twojego Ducha" na: "Uświęć te dary "rosą" Twojego Ducha". Chrześcijanie mówili o "rosie" w III wieku, czyli prawie sto lat przed teologicznym "skodyfikowaniem" Ducha Świętego. Po co przywracać ową prastarą, nieaktualną metaforę? - "Rosa" nie miałaby sensu, gdybyśmy nie odkryli, że rosa - ważny pierwiastek ezoteryczny - jest tzw. "Nektarem Różokrzyżowców" i była zbierana przez alchemików na prześcieradłach.
Problem polega na tym, że bóg różokrzyżowców jest nie do pogodzenia z wiarą chrześcijańską: Jezus jest wg. nich duchem będącym częścią ludzkiej ewolucji, a Duch Święty promieniem kosmicznym, który wszedł w Jego ciało. Nic dziwnego, że dziś różokrzyżowcy są zwolennikami ekologizmu, synkretyzmu i tzw. braterstwa ludzi, któremu Bergoglio poświęcił encyklikę "Fratelli tutti" ("Wszyscy braćmi"), wzbudzając entuzjazm w lożach masońskich całego świata. Przypomnijmy, że były Wielki Mistrz Wielkiego Wschodu Włoch, Gustavo Raffi, oświadczył zaraz po "wyborze" "Franciszka": "Prawdopodobnie, nic w Kościele już nigdy nie będzie takie samo jak wcześniej. Prosty krzyż, który (Bergoglio) założył na swoją białą szatę, daje nadzieję, że Kościół powszechny odkryje na nowo zdolność do dialogu ze wszystkimi ludźmi dobrej woli, a także z masonerią".
Przejdźmy jednakże do kwestii ?supłów?, albo węzłów, zasygnalizowanych w tytule artykułu.
31 maja 2021 roku, "Franciszek" powierzył pięć swych intencji dotyczących tzw. "post-pandemii" - "Maryi, która rozwiązuje węzły".
Link
Zakładając, że, że szczere i pełne miłości oddanie wierzących ? z punktu widzenia wiary ? może zostać wysłuchane i uwzględnione przez Matkę Bożą, niezależnie od tego, czy jest Ona przedstawiona w ten, czy inny sposób, istnieją pewne obiektywne fakty, które należy poznać - pisze historyk sztuki Andrea Cionci.
?Franciszkowi? często zarzuca się, że nie grzeszy gorliwością jak chodzi o jego pobożność maryjną. Odmówił Matce Bożej tytułu "Współodkupicielki"; ma skłonność do nazywania Jej wyłącznie "matką i uczennicą" - co jest pewnym asonansem z luteranizmem; uchylił święto Przeniesienia Świętego Domu do Loreto - praktycznie deklasując nadprzyrodzony fakt przeniesienia domu Maryi przez aniołów (czego świadkiem był św. Mikołaj z Tolentino) do zwykłej legendy i tradycji. Często też odnotowywana jest jego jawna, pro-protestancka niechęć do mówienia o podstawowych dogmatach maryjnych, takich jak wieczyste dziewictwo Matki Bożej.
Istnieje jednak pewien obraz maryjny, którym Bergoglio jest szczególnie zafascynowany. Nie jest nim ani wizerunek Matki Bożej z Lourdes, ani Matki Bożej z Fatimy (o której mówił, że woli Maryję z Ewangelii), ani Matki Bożej z Pompei, czy też Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Bergoglio ignoruje wszystkie cudowne podobizny, które uzdrawiały nieuleczalnie chorych, były protagonistami objawień i innych nadzwyczajnych zjawisk nadprzyrodzonych uznanych przez Kościół i czczonych przez osoby wierzące.
"Franciszka" zachwyca obraz maryjny całkowicie nietypowy, którzy uderza nieobecnością Dzieciątka Jezus. W oryginale, Maryja przedstawiona jest jako piękna dziewczyna bez welonu, która może wydawać się zbyt wydekoltowana z powodu obszycia jej sukni tkaniną w kolorze ciała.
Link
Natomiast reprodukcja wizerunku, która wisi w gabinecie Bergoglia, przedstawia postać Maryi z - niespotykanym dotąd - obnażonym ramieniem.
"Avvenire" relacjonuje, że kiedy w roku 1986, ówczesny ojciec Bergoglio ujrzał ex-voto Matki Bożej Rozwiązującej Węzły - obraz znajdujący się w jezuickim kościele św. Piotra w Augsburgu, w Niemczech, poczuł się "uderzony piorunem": kazał wydrukować setki pocztówek z tymże wizerunkiem i rozpowszechnił go w całej Argentynie oraz Ameryce Południowej; jedna z jego reprodukcji znajduje się także w sanktuarium Matki Bożej z Guadalupe. Dodajmy, że proboszcz z Buenos Aires, Juan Ramón Celeiro ułożył nowennę do "Marie Knotloeserin" - odmawianą przez dziewięć dni, po jednym wersie na dzień.
Oto geneza owego obrazu, o którym mowa.
W roku 1700 roku, niemiecki kanonik Hyeronimus Ambrosius Langenmantel zamówił u malarza Schmidterna obraz jako ex voto, aby upamiętnić łaskę, jaką otrzymał jego dziadek - szlachcic Wolfgang, miał poważne problemy małżeńskie ze swoją żoną Sophie. By pamiętać o wszystkich kłótniach z mężem, Sophie, za każdym razem robiła węzeł na używanej wówczas przez Niemców wstędze ślubnej (której zaciśnięcie symbolizowało więź małżeńską). Wolfgang Langenmantel, znajdując się w obliczu separacji, zaniósł wstęgę z węzłami jezuicie, ojcu Jakobowi Rem, który ofiarował ją Maryi. Matka Boża, w cudowny sposób, rozwiązała wszystkie węzły obecne na wstędze oraz przywróciła pokój i miłość między mężem i żoną.
Cóż, w porównaniu z nadzwyczajnymi cudami, jakie miały miejsce w przypadku innych wizerunków maryjnych, ten z Augsburga wydaje się być dość skromny, a jednak "Franciszek" otoczył go wszechogarniającym kultem. Jak to możliwe? Dlaczego ten obraz ma być wyjątkowy?
Odpowiadając na to pytanie, należy stwierdzić, że nie można nie zauważyć, że istnieją pewne wyraźne zbieżności pomiędzy symbolem wstęgi z węzłami i światem alchemiczno-ezoterycznym.
Wstęga lub sznur pełen węzłów jest w rzeczywistości symbolem masońskim o pierwszorzędnym znaczeniu, znanym już w średniowiecznych związkach masońskich: łączy on Jakina i Boaza - dwie rozbite kolumny Świątyni Salomona. Węzły na wstędze, typu "Savoia", podobnie jak te na obrazie Matki Bożej, symbolizują "węzły miłości", które łączą braci, jednocząc ich w jedną rodzinę globalną.
Kim był zleceniodawca obrazu ex voto?
Otóż Hyeronimus Ambrosius Langenmantel był człowiekiem wykształconym; należał do "Fruchtbringenden Gesellschaft" - Link, które miało cel edukacyjny, a mianowicie nienaganne posługiwanie się językiem niemieckim.
Historycy masonerii Ludwig Keller i Wolfstieg twierdzą, że owa akademia wyznaczyła linie wpływu na masonerię, która miała powstać wkrótce potem, tj. w roku 1717 . "Fruchtbringende Gesellschaft" było więc czymś więcej niż tylko towarzystwem językowym. Cytujemy za encyklopedią masońską: "Było to raczej stowarzyszenie, które realizowało pewne interesy religijne lub przynajmniej te moralne i społeczne, zwłaszcza realizację penetracji Niemiec tolerancją i pokojem, oraz zajmowało się kwestią edukację dorosłej młodzieży. Członkowie stowarzyszenia kultywowali tajniki mające na celu stworzenie chrześcijaństwa pacyfistycznego, synkretycznego oraz "inkluzywnego", jako że do stowarzyszenia przyjmowano wielu protestantów, ale także katolików "dialogujących"."
Członkiem towarzystwa i przyjacielem Langenmantela był jezuita Athanasius Kircher, wielki uczony, egiptolog i alchemik. Jest więc faktem, że ex voto - obraz "Marie Knotloeserin" powstał w jezuickim, katolicko-protestanckim, proto-masońskim, synkretycznym kontekście kulturowym, któremu bynajmniej nie były obce zainteresowania alchemiczne i ezoteryczne.
I tak wizerunek Maryi rozwiązującej jeden z "dodanych" węzłów (lub też wiążącej poluzowany węzeł małżeński) nieuchronnie przywołuje alchemiczną dewizę "SOLVE ET COAGULA" - cykl śmierci i odrodzenia, który stanie się drogi masonom. Ale to nie wszystko. Robienie węzłów na sznurach lub wstążkach w celach czysto magicznych jest bardzo dawne ? tak bardzo dawne, że pojawia się nawet na mezopotamskich tabliczkach klinowych poświęconych magii. Dodajmy, że istnieje także rytuał ?9 Węzłów?: codziennie, przez dziewięć dni, należy zawiązać węzeł w ściśle określonym miejscu sznurka. Czyżby "Nowenna do Matki Bożej Rozwiązującej Wezły" miała z nim coś wspólnego?
Na podstawie: https://www.liberoquotidiano.it/news/personaggi/28842588/papa-francesco-caso-strana-croce-travolge-pontefice-simbolo-massonico-pubblico-cosi.html,https://www.liberoquotidiano.it/articolo_blog/blog/andrea-cionci/25354748/nuovo-messale-bergoglio-domenica-prossima-in-vigore-politicamente-corretto-contro-teologia-san-tommaso-rugiada-massoneria-al.html, https://www.liberoquotidiano.it/articolo_blog/blog/andrea-cionci/27452309/papa-francesco-strano-culto-maria-scioglie-nodi-risvolti-esoterico-massonici.html
Uczta Baltazara |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 08.08.24 |
Pobrań: 7 |
Pobierz () |
08.08.2024 CBDC - totalitarne narzędzie władzy, które ma zastąpić gotówkę |
Rozmaite media na całym świecie starają się przedstawiać społeczeństwu eliminację gotówki jako rzekomo naturalne zjawisko związane z szybkim rozwojem technologii. W dużej części jest to nieprawda.
Wiele osób nie zdaje sobie bowiem sprawy z tego, że stopniowa likwidacja tradycyjnego fizycznego pieniądza jest bardzo dobrze przemyślanym i świetnie zorganizowanym procesem narzucanym nam odgórnie w sposób sztuczny. Odbywa się on jednocześnie na wielu płaszczyznach, np. medialnej, prawnej, czy też bankowej.
Za procesem stopniowej likwidacji gotówki stoją potężne siły i gigantyczny kapitał.
Wśród zwolenników jej eliminacji można m.in. wskazać największe banki na świecie, rządy większości państw, Bank Rozrachunków Międzynarodowych, Unię Europejską, banki centralne, wielkie koncerny wytwarzające karty płatnicze, organizacje międzynarodowe, firmy z branży IT, czy też inne globalne korporacje.
Z kolei za obroną gotówki nie stoi żadna wielka instytucja lub kapitał, lecz tylko świadomi obywatele. Istnieje bowiem pewna część społeczeństwa, która używa banknotów i monet nie tyle ze względu na podeszły wiek, lecz z tego powodu, że specjalnie chce nią płacić. Jest to najbardziej zorientowana część narodu, która z reguły ma większą wiedzę ekonomiczną, realną ocenę rzeczywistości i widzi ryzyko wynikające z eliminacji gotówki.
Co ma zastąpić likwidowaną gotówkę?
Absolutna większość ludzi w Polsce i na świecie nigdy nie słyszała o cyfrowych walutach banków centralnych, zwanych w skrócie CBDC. To bardzo niepokojące, bo to właśnie one mają zastąpić gotówkę.
Warto bowiem wiedzieć, że w listopadzie 2023 roku około 130 państw na całym świecie było na mniej lub bardziej zaawansowanym etapie prac nad wprowadzeniem własnej cyfrowej waluty. Już te dane świadczą o tym, że prace nad wdrożeniem CBDC są obecnie daleko posunięte. Tymczasem temat ten jest skrzętnie pomijany w mass mediach i pojawia się co najwyżej w specjalistycznych portalach finansowych - których większość osób nawet nie czyta.
Chcę wyraźnie podkreślić, że głównym zamierzeniem wspomnianych wyżej instytucji nie jest likwidacja gotówki. Tak naprawdę to tylko pierwszy, choć na pewno kluczowy, krok w kierunku, w którym one podążają.
Natomiast tym priorytetowym celem jest właśnie obligatoryjne wprowadzenie cyfrowych walut banku centralnego na całym świecie.
Czym są cyfrowe waluty banków centralnych?
Czym w ogóle jest CBDC? Skrót ten pochodzi z języka angielskiego od słów: Central Bank Digital Currency, co oznacza: cyfrowa waluta banku centralnego.
Oficjalną definicję tego pojęcia wskazał m.in. Międzynarodowy Fundusz Walutowy, według którego: CBDC to nowa forma pieniądza, emitowana cyfrowo przez bank centralny po to, aby służyć jako legalny środek płatniczy.
Z definicji tej wynikają jedynie trzy podstawowe cechy CBDC. Pierwsza z nich jest taka, że cyfrowe waluty są emitowane i kontrolowane przez bank centralny danego kraju (np. Narodowy Bank Polski, Bank Japonii itp.). Druga zaś mówi o tym, że CBDC ma zawsze formę cyfrową. Oznacza to, że nie występuje w postaci fizycznej, tak jak gotówka. Z kolei trzecia cecha wskazuje nam, że cyfrowe waluty będą legalnym środkiem płatniczym w państwie.
W rzeczywistości jednak definicja ta niewiele tłumaczy, a przede wszystkim - ukrywa przed nami najważniejsze właściwości cyfrowych walut.
Jakie właściwości CBDC są ukrywane przed społeczeństwem?
Być może niektórzy pomyślą: Co to za różnica, przecież już dziś posługujemy się pieniądzem elektronicznym, który nie ma formy fizycznej, a który posiadamy na kontach bankowych? Przecież już od co najmniej kilku lat uiszczamy przelewem należności za prąd, płacimy kartą za zakupy w sklepie, zaś BLIK-iem przesyłamy pieniądze znajomym.
Myślenie takie jest błędne. Musimy sobie to wyraźnie uświadomić: pieniądz elektroniczny a cyfrowa waluta to są dwie zupełnie różne sprawy. Wynika to z ukrywanych przed społeczeństwem dalszych właściwości CBDC. Są one następujące:
a) programowalność
Przede wszystkim, cyfrowe waluty są programowalne. CBDC może być więc zaprogramowane w sposób dowolnie określony przez rządzących. Da się to uczynić na setki rozmaitych sposobów.
I tak przykładowo, dzięki możliwości zaprogramowania CBDC władza może
- wskazać, co można za nie kupić (np. wyłącznie artykuły żywnościowe i środki czystości),
- wyłączyć możliwość nabywania za nie określonych kategorii towarów lub usług (np. za CBDC nie można kupić: mięsa, benzyny, biletów lotniczych, alkoholu, papierosów),
- wprowadzić limity przy nabywaniu określonych dóbr (np. do 3 sztuk ubrań rocznie, do 7 kg nabiału miesięcznie),
- ograniczyć obszar terytorialny możliwości używania CBDC, np. do granic miasta Wrocławia (w końcu po co masz wyjeżdżać ze swojej miejscowości?),
- ograniczyć zakres osobowy używania CBDC (np. nie możesz płacić cyfrową walutą tym osobom, które zostały uznane przez władze za niepoprawne politycznie).
Innymi słowy, możliwość zaprogramowania cyfrowych walut przez rządzących oznacza jednocześnie radykalne ograniczenie naszej wolności i swobody w zarządzaniu własnymi środkami pieniężnymi. Nie możemy się na to zgodzić.
b) data ważności
Z możliwością programowania cyfrowych walut przez rządzących wiąże się kolejna, bardzo negatywna cecha CBDC, którą władze aktualnie wolą ukrywać przed społeczeństwem. Chodzi tu oczywiście o możliwość wprowadzenia daty ważności takich cyfrowych środków. Z tego powodu niektórzy nazywają CBDC pieniądzem czasowym.
Polega to na tym, że do wskazanej daty można za pomocą cyfrowych walut w pełni płacić, zaś po tym terminie waluta ta przestaje istnieć lub ulega stopniowej redukcji. Przykładowo, emeryt dostaje 2.000 cyfrowych złotych emerytury od państwa, tyle że musi je wydać w ciągu 30 dni, bo w przeciwnym razie środki te przepadną.
Oznacza to, że CBDC zostanie pozbawione kluczowej funkcji pieniądza, jaką jest tzw. funkcja środka tezauryzacji. Polega ona na tym, że pieniądz powinien przechowywać swoją wartość w czasie (przynajmniej w okresie niskiej inflacji lub jej braku).
Przeciwko wprowadzeniu cyfrowych walut z datą ważności powinniśmy ostro zaprotestować, i to z kilku zasadniczych powodów.
Po pierwsze, jest to okradanie obywateli z ich majątku, który wypracowali swoją ciężką pracą.
Po drugie, cyfrowe waluty ograniczone datą ważności wyłączają możliwość oszczędzania. Tymczasem regularne odkładanie pieniędzy jest bardzo mądrym nawykiem, dzięki któremu stopniowo budujemy swój majątek.
I po trzecie, wprowadzenie cyfrowych walut z datą ważności w sposób sztuczny przymusi ludzi do szybszego wydawania swoich środków, co automatycznie zwiększy inflację.
Co prawda nie każda waluta w formie CBDC musi mieć datę ważności. Jednak władze Chin (które są na zaawansowanym etapie pilotażu cyfrowej waluty) już teraz zapowiadają, że w przypadku e-juana na pewno ją wprowadzą. Ponadto, nawet sama tylko możliwość dodania terminu ważności cyfrowej waluty powinna nas mocno zaniepokoić. Nietrudno wyobrazić sobie, że państwo najpierw wprowadzi datę ważności np. dla świadczeń socjalnych, a następnie rozszerzy ją na inne kategorie obywateli.
c) totalna kontrola wszystkich obywateli
Rządzący zamierzają wprowadzić cyfrowe waluty na świecie z tego powodu, że są one znakomitym narzędziem służącym kontroli całego społeczeństwa.
CBDC to w istocie warunkowalny algorytm komputerowy, który będzie w stanie obserwować każdy nasz ruch w czasie rzeczywistym.
Taka kontrola jest niemożliwa w przypadku gotówki, która jest anonimowa. Jeśli zatem płacisz tradycyjnymi banknotami, to władza nie wie, że np. w dniu 6 sierpnia 2024 roku o godz. 15.39 kupiłaś w sklepie przy ul. Sienkiewicza 7 we Wrocławiu test ciążowy i preparat na wszy. I bardzo dobrze, bo to Twoja prywatna sprawa.
Tymczasem CBDC zostawia ślad w systemie, dzięki któremu władza jest w stanie bezbłędnie ustalić dokładną drogę takiej cyfrowej waluty na każdym etapie jej obiegu w gospodarce. Innymi słowy, rządzący będą dokładnie wiedzieć, kto, co, kiedy i gdzie kupuje. A takie uprawnienie jest wyraźnie zbyt daleko idące.
Tyle że samo śledzenie każdego naszego ruchu to jeszcze za mało. Najistotniejsze jest bowiem to, że - poprzez dowolne programowanie cyfrowej waluty - CBDC umożliwi władzy sterowanie naszymi zachowaniami, tak jak kieruje się kukiełkami w teatrze lalek. I nie chodzi tu jedynie o samo wpływanie na nasze nawyki zakupowe, lecz o całkowite podporządkowanie władzy naszych zachowań w każdym aspekcie. Mamy też posłusznie poddać się odgórnie narzuconemu nam sposobowi myślenia, np. w kwestiach światopoglądowych, politycznych, społecznych, czy też religijnych.
d) zintegrowanie z innymi cyfrowymi systemami
Transakcje gotówkowe są samodzielne, a zatem niezależne od jakichkolwiek innych systemów.
Tymczasem bardzo poważnym zagrożeniem związanym z CBDC jest możliwość jego automatycznego zintegrowania z różnymi innymi cyfrowymi systemami, często o charakterze ideologicznym i zamordystycznym. Chodzi mi tu np. o występujący już w Chinach system punktów społecznych (Social Credit System), czy też o wprowadzany w Unii Europejskiej system liczenia śladu węglowego.
Powinniśmy bardzo też obawiać się różnych cyfrowych systemów przygotowywanych np. przez resort cyfryzacji, z których (na razie jeszcze) dobrowolnie korzystamy pod pretekstem wygody. Mam tu na myśli np. program mObywatel, Europejską Tożsamość Cyfrową, system e-faktur, cyfrowy dowód osobisty, czy też jakąkolwiek inną aplikację instalowaną na smartfona.
Moim zdaniem, już w niedalekiej przyszłości systemy te staną się obowiązkowe dla każdego obywatela i zostaną automatycznie zintegrowane z CBDC. Przypominam, że nie tak dawno temu rząd w trakcie "najsłynniejszej choroby świata" nakazywał ludziom instalację aplikacji "Kwarantanna domowa", której rzeczywistym celem była totalna kontrola obywatela.
e) możliwość zintegrowania z naszym ciałem
Jeszcze kilkanaście lat temu pewnie pomyślałbym, iż jest to jakaś futurystyczna wizja rodem z filmu science-fiction. Niestety, obecnie to rzeczywistość.
Technologia implantów płatniczych wszczepianych pod skórę już dzisiaj istnieje i jest stosowana, a zatem teraz wystarczy połączyć ją z CBDC. Przykładowo, w ciągu ostatnich kilku lat tysiące ludzi, m.in. w Szwecji, zgodziło się na wszczepienie sobie mikroczipów pod skórę, aby mieć dostęp do płatności w każdym miejscu bez konieczności noszenia ze sobą portfela i telefonu. Zresztą CBDC można połączyć bezpośrednio z naszym ciałem także za pomocą innych technologii, np. nanotechnologii rozproszonej w naszym organizmie, czy też biometrii.
Warto zauważyć, że w lipcu 2023 roku znany ekonomista - prof. Richard Werner z Uniwersytetu w Oxfordzie ujawnił, że banki centralne planują stworzenie cyfrowych walut także w postaci mikroczipów wszczepianych pod skórę. Jest to technologia, która umożliwi absolutną kontrolę rządu nad obywatelami i ich finansami osobistymi.
Dziś przy płatnościach elektronicznych zazwyczaj używamy karty płatniczej, telefonu, zegarka czy też smartfona. Jednak może okazać się, że to jest tylko faza przejściowa, po której będą nam obowiązkowo np. wszczepiane pod skórę implanty płatnicze.
f) narzędzie do automatycznego karania obywateli
Nie ulega dla mnie wątpliwości, że władza będzie chciała zastosować CBDC do automatycznego egzekwowania narzucanych nam norm i limitów. Co gorsza, będzie mogła także w czasie rzeczywistym karać ludzi i egzekwować nakładane na nich grzywny, podatki i inne należności.
Przykładowo, jeśli przejdziesz przez ulicę na czerwonym świetle, to automatycznie zostanie ściągnięta z Twojego cyfrowego portfela należność z tytułu mandatu. A jeżeli urząd skarbowy uzna, że powinieneś zapłacić dwa razy wyższy podatek, to po prostu Ci tę kwotę zablokuje na koncie.
Świadomość na temat zagrożeń związanych z CBDC
Cyfrowe waluty banków centralnych to rewolucja, która na naszych oczach zmienia oblicze światowych finansów.
Zrozumienie ich mechanizmów, implikacji i potencjalnych niebezpieczeństw jest kluczowe dla każdego, kto chce świadomie uczestniczyć w kształtowaniu przyszłości gospodarki. Wprowadzenie CBDC niesie ze sobą liczne zagrożenia dla naszej prywatności, niezależności, a przede wszystkim - wolności. W niniejszym artykule przedstawiłem jedynie drobny zarys tej złożonej tematyki.
* * *
Chcąc lepiej zrozumieć ten fascynujący, a jednocześnie niepokojący fenomen, serdecznie zapraszam Państwa do sięgnięcia po moją nową książkę poświęconą cyfrowym walutom banków centralnych, która ukaże się już wkrótce.
Jest to pierwsza publikacja polskiego autora poświęcona w całości cyfrowym walutom banku centralnego. W sposób kompleksowy i przystępny omawia ona tematykę CBDC.
Na kartach tej książki znajdą Państwo odpowiedzi na pytania, które nurtują dziś wielu ekspertów i obywateli. Czym są cyfrowe waluty banków centralnych? Jakie są ich rodzaje i właściwości? Czym różnią się od kryptowalut? Dlaczego rządy i korporacje dążą do likwidacji gotówki? Jakie zagrożenia niesie ze sobą wprowadzenie CBDC? Książka zawiera szczegółową analizę globalnych trendów związanych z cyfrowymi walutami, w tym przykłady wdrożeń CBDC w różnych krajach oraz opór społeczny i polityczny wobec tych rozwiązań, np. w USA. Szczegółowo opisałem też w niej planowany kształt cyfrowego euro oraz to, co my możemy zrobić, aby nie dopuścić do wprowadzenia u nas cyfrowej waluty.
Książka ta to nie tylko suche fakty i liczby, ale także głęboka refleksja nad konsekwencjami wprowadzenia CBDC dla naszej prywatności, wolności i suwerenności. Pokazałem w niej, dlaczego tak ważne jest, abyśmy zrozumieli mechanizmy działania tych nowych systemów płatniczych i jakie zagrożenia ze sobą one niosą.
Jeśli chcą Państwo zdobyć wiedzę konieczną do świadomego uczestnictwa w dyskusji na temat przyszłości pieniądza i roli, jaką w niej odegrają cyfrowe waluty banków centralnych, gorąco zachęcam do sięgnięcia po moją książkę. To publikacja niezbędna dla wszystkich, którzy interesują się finansami, ekonomią, polityką i przyszłością naszego świata.
Zapraszam do lektury mojej książki, która już wkrótce (tj. za około miesiąc) będzie dostępna na rynku. Szczegóły znajdą Państwo na mojej stronie Podróże ku wolności.
Rafał Ganowski
Podróżnik, pisarz, bloger, podcaster, obrońca gotówki, a z zawodu prawnik. Autor m.in. pierwszej polskiej książki o obronie gotówki pt. "Gotówka to wolność" (gotowkatowolnosc.pl).
Twórca blogów: "Podróże ku wolności" (podrozekuwolnosci.pl) oraz "Krótki poradnik prawnika" (krotkiporadnikprawnika.pl). Odwiedził prawie 50 państw na 4 kontynentach. Podróżuje w poszukiwaniu trzech wartości, tj. wolności, dobrego prawa oraz prorynkowej gospodarki i chętnie dzieli się swoimi obserwacjami na ich temat w innych krajach".
https://instytutsprawobywatelskich.pl |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 08.08.24 |
Pobrań: 7 |
Pobierz () |
09.08.2024 Sting sprzedał Zelenskiemu swoją toskańską posiadłość |
Link
Były frontman zespołu "The Police" - Gordon Sumner, znany również jako Sting, sprzedał niedawno swoją toskańską posiadłość o nazwie "Il Palagio" Wołodymyrowi Zełenskiemu, prezydentowi Ukrainy. Sądzi się, że cena sprzedaży wyniosła około 75 000 000 euro. Link
Posiadłość "Il Palagio", wraz z ówcześnie zrujnowaną willą z XVI wieku, została kupiona przez słynnego brytyjskiego piosenkarza i jego żonę, producentkę filmową i reżyserkę Trudie Styler, w roku 1997. W kolejnych latach udało im się zrekonstruować nie tylko willę, ale także całą posiadłość i zrewitalizować podupadłe winnice. Zgodnie z oficjalnymi dokumentami z włoskiego katasteru, Gordon Sumner sprzedał swoją posiadłość winiarską w Toskanii w czerwcu 2024 roku. Nowym właścicielem posiadłości jest włoska firma San Tommaso S.R.L. Dokładna cena sprzedaży nie została ujawniona, ale uważa się, że wyniosła ona około 75 000 000 euro.
ARVE Error: need id and provider
ociaż San Tommaso S.R.L. jest spółką zarejestrowaną we Włoszech, jej właścicielami są obywatel Ukrainy Volodymyr Zelensky i jego żona Olena Zelenska. Faktycznie, San Tommaso S.R.L. jest wymieniona wśród aktywów Wołodymyra Zełenskiego Link. Firma trafiła na pierwsze strony gazet w 2019 roku, kiedy to Zełenski, wówczas kandydat na prezydenta Ukrainy, nie zadeklarował posiadania willi w włoskim kurorcie morskim Forte dei Marmi Link.
Link
Według włoskiego katasteru, "Il Palagio" stała się własnością firmy Zełenskiego 28 czerwca, czyli dwa tygodnie po wizycie Zelenskiego z okazji szczytu G7 we Włoszech, gdzie europejscy przywódcy zgodzili się pożyczyć Ukrainie 50 miliardów dolarów gwarantowanych przez zyski z rosyjskich zamrożonych aktywów ? w celu ułatwienia działań wojennych w tym kraju. Nie jest jasne, jakie są plany nowego właściciela wobec winnicy. Według ukraińskich mediów nie jest tajemnicą, że Wołodymyr Zełenskij uwielbia czerwone wino Link. Oczywiście wiadomo też, że były ukraiński komik, a obecnie prezydent, przepada także za innymi używkami, zdecydowanie mniej legalnymi niż wino.
Link
Link
dorzeczy.pl |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 09.08.24 |
Pobrań: 8 |
Pobierz () |
09.08.2024 Bułgarski parlament przeciwny promocji LGBT w szkołach |
Przegłosowana właśnie ustawa bułgarskiego parlamentu zakazuje wszelkiej popularyzacji "idei i poglądów związanych z nietradycyjną orientacją seksualną".
Za przyjęciem ustawy głosowało 135 deputowanych z 240 -miejscowego parlamentu, podczas gdy 57 było przeciw, a 8 wstrzymało się od głosu.
Impulsem do pilnego wniesienia noweli stała się ankieta przeprowadzona w szkołach na temat stosunku uczniów w wieku od 14 do 18 lat do osób LGBT. Inicjatywa, zorganizowana przez pozarządową fundację, spotkała się z dużym poruszeniem i negatywnymi reakcjami społecznymi.
Kilka dni po upublicznieniu ankiety, nowelizacja została wniesiona do parlamentu i szybko procedowana. Dwa czytania odbyły się w środę.
Kategoryczny zakaz promocji LGBT i podziały w parlamencie
Nowelizacja wprowadza całkowity zakaz popularyzowania "idei i poglądów związanych z nietradycyjną seksualną orientacją lub określaniem odmiennej od biologicznej płciowej tożsamości" w bułgarskich szkołach i przedszkolach.
Za nowelizacją głosowali posłowie prawicowej partii Wazrażdane, lewicowej BSP, tureckiego Ruchu na Rzecz Praw i Swobód, partii Jest Taki Naród oraz część centroprawicowego GERB. Przeciw nowelizacji opowiedział się cały klub centrowej koalicji Kontynuujemy Zmiany-Demokratyczna Bułgaria.
Zdecydowane stanowisko przeciwne przyjęciu ustawy podkreśla głębokie podziały polityczne w bułgarskim parlamencie dotyczące kwestii LGBT.
Wieczorem, po przegłosowaniu nowelizacji, przed budynkiem parlamentu odbył się protest zorganizowany przez zwolenników koalicji Kontynuujemy Zmiany-Demokratyczna Bułgaria. Demonstranci wyrazili swój sprzeciw wobec ustawy, podkreślając "konieczność ochrony praw człowieka i równości".
Źródło https://afirmacja.info/2024/08/08/bulgarski-parlament-przeciwny-promocji-lgbt-w-szkolach/?fbclid=IwZXh0bgNhZW0CMTEAAR0BJw3OmFzxfJt9OjIRxvEVaetStfxkAa_vxx3vmfoUHaZSqfPKD1n0-dQ_aem_QC6Z-80tGH9xjavJNilzlw |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 09.08.24 |
Pobrań: 7 |
Pobierz () |
09.08.2024 Anglia zdradzona potrójnie |
Link
Oto rozpoczął się kolejny już etap cywilizacyjnego upadku Zachodu - etap buntu kontrolowanego. To tylko kwestia czasu aż płonąca Anglia przekaże "olimpijską" pochodnię postępu kolejnym zachodnioeuropejskim narodom.
Przypomnijmy, że 29 lipca siedemnastolatek pochodzenia rwandyjskiego brutalnie zamordował trójkę niewinnych dzieci i ranił 9 innych osób, w większości także dzieci. Zdarzenie to sprowokowało falę społecznych protestów dobitnie pokazujących, że państwo brytyjskie stoi dzisiaj w opozycji do własnych obywateli. Wielka Brytania pod wodzą nowego laburzystowskiego premiera Keira Starmera wkroczyła w zaawansowaną fazę samounicestwienia, której symbolem powinna stać się podświetlona na różowo w solidarności z ofiarami rezydencja premiera przy 10 Downing Street - podświetlenie to było najbardziej "doniosłym" działaniem rządu w obliczu tej ogromnej tragedii.
Jaka jest prawdziwa natura protestów, które rozlały się na terytorium całej Anglii? Otóż trzeba na nie patrzeć przede wszystkim jako na społeczną reakcję na gwałtowną, zbiorową utratę poczucia bezpieczeństwa. Po pierwsze doszło do brutalnego mordu w przestrzeni publicznej - w lokalnym domu kultury. Po drugie dopuszczono się mordu na najbardziej niewinnych istotach - małych dzieciach. Ciężko wyobrazić sobie okoliczności, które mogłyby jeszcze bardziej spotęgować wrażenie, że społeczny ład uległ totalnej destabilizacji. Ciężko wyobrazić sobie okoliczności, które jeszcze bardziej mogłyby rozbudzić emocje zszokowanego społeczeństwa.
Zwyczajni Anglicy, mający dość politpoprawnego terroru, który szerzy się w Anglii od czasów premierostwa Tony?ego Blaira oraz odczuwający coraz większe poczucie zagrożenia i anarchii spowodowane kompletną cywilizacyjną dezintegracją państwa, wyszli na ulicę, by bardzo szybko dowiedzieć się, że to właśnie państwo jest ich największym wrogiem, a oni największym wrogiem państwa.
Potrójna zdrada
Społeczeństwo brytyjskie zostało zdradzone potrójnie. Po pierwsze zdradził je rząd, który wykorzystując pełną moc aparatu propagandowo-mundurowego opowiedział się przeciwko swoim własnym obywatelom. I należy w tym miejscu wspomnieć, że przedstawiciele laburzystowskiego establishmentu, ze Starmerem włącznie, zupełnie inaczej wypowiadali się, kiedy 4 lata temu angielskie ulice płonęły przy okazji barbarzyńskich wybryków pod hasłem Black Lives Matter. Wówczas to laburzyści stali za protestującymi murem, potępiając wszelkie interwencje służb i stosując niewiarygodną słowną ekwilibrystykę, by usprawiedliwiać łamanie prawa.
Po drugie zdradziły je media, tworzące fałszywy obraz rzeczywistości i nastawiające bierną część społeczeństwa przeciwko części czynnie protestujących. Aby uzyskać ten efekt, media zastosowały ulubioną (bolszewicką) strategię współczesnych zachodnich aparatów propagandowych - obłożenia wszystkich pałą "faszyzmu". Oto epitety, jakimi antybrytyjskie media określają protestujących: faszyści, neonaziści, rasiści, islamofobi, skrajnie prawicowi ekstremiści oraz biali suprematyści. Media mainstreamowe całkowicie milczą na temat przyczyn protestów, jak gdyby wzięły się one z powietrza. Milczą też na temat wszelkich zajść, które mogłyby w negatywnym świetle ukazać postawę mniejszości muzułmańskiej, choć - na nieszczęście mainstreamu - od nagrań takich roi się w internecie, dzięki czemu demaskowana jest hipokryzja i obłuda głównego nurtu.
Czy wśród protestujących Anglików nie dochodzi do aktów bezmyślnej i niepotrzebnej agresji? Bez wątpienia dochodzi. Każdy, kto był kiedyś na proteście lub masowym spędzie wie, że pojawiają się tam także ludzie, którzy dążą jedynie do bezmyślnej destrukcji. Nie jest to jednakże powód, dla którego wszystkich wzburzonych Anglików można nazywać faszystami i rasistami. To niebotyczny absurd, który wynika z całkowitego braku obiektywności i złej woli - cech charakterystycznych mediów XXI wieku. Podobnie jak w przypadku polityków należałoby cofnąć się pamięcią do burd ulicznych pod szyldem BLM, kiedy to reżimowi dziennikarze gimnastykowali się usprawiedliwiając bezmyślną demolkę przestrzeni publicznej i dziedzictwa kultury.
Po trzecie społeczeństwo brytyjskie zostało zdradzone przez własne służby mundurowe. Niegdyś, kiedy Anglia przypominała jeszcze tolkienowski Hobbiton, policjanci cieszyli się tam ogromnym szacunkiem i społecznym zaufaniem. Policjanci angielscy byli integralną częścią lokalnej społeczności - swój obowiązek postrzegali nie tylko w kategoriach pilnowania porządku, lecz także czynnego wspierania społeczności w jej potrzebach. Tymczasem dzisiaj służby mundurowe w Anglii występują w takiej samej roli jak dobrze pamiętane przez Polaków ZOMO - występują przeciwko swoim współobywatelom, rodakom, z którymi łączą ich wspólne narodowe interesy.
Ta potrójna zdrada brytyjskiego społeczeństwa nie pozostanie bez konsekwencji. Ten frontalny atak antybrytyjskich mediów na zwykłych Anglików stworzy potężną wyrwę pomiędzy systemem a społeczeństwem. System bowiem aktualnie przemienia się w narzędzie prześladowcze dla tego społeczeństwa - państwo, które już od wielu lat przypomina pod wieloma względami swoimi standardami państwo faszystowskie, odwraca kota ogonem i faszystami nazywa obywateli, którzy mają dość faszyzmu reprezentowanego przez system.
Wbrew pozorom społeczeństwo angielskie nie jest wcale tak ogłupione propagandą, jak mogłoby się wydawać, patrząc na stan, w jakim znajduje się aktualnie Zjednoczone Królestwo. Skala protestów jest ogromna i gdyby uznać, że wszyscy protestujący są faktycznie faszystami, okazałoby się, że lada moment jakaś "faszystowska" partia przejmie w Anglii władzę w demokratycznych wyborach. Tymczasem w angielskim społeczeństwie odezwał się zwyczajny instynkt samozachowawczy. Nagle okazuje się, że jest tam ciągle wielu niewykastrowanych przez system mężczyzn, którzy rozumieją swój moralny obowiązek obrony kobiet i dzieci. To oni dzisiaj stają się dla tego systemu największym zagrożeniem, dlatego reakcja Starmera jest tak stanowcza i zarazem paniczna.
Rząd Starmera ma bowiem wbrew pozorom żałośnie niski mandat społeczny do sprawowania władzy. W niedawnych wyborach parlamentarnych Partia Pracy otrzymała 9,7 mln głosów, co przełożyło się na wynik 33,7%. Jednakże ze względu na to, że w Wielkiej Brytanii obowiązują słynne, kukizowskie JOWy przełożyło się to na aż 411 mandatów, czyli 63,2% ogółu (Platforma Obywatelska z wynikiem ponad 35% ma w polskim Sejmie 42% mandatów). Brytyjskim wyborom warto przyjrzeć się jeszcze bliżej z innych względów. To właśnie te osławione JOWy stanowią ostatnią deskę ratunku dla konserwatywno-laburzystowskiego duopolu i pozwalają mu zachować hegemoniczny status w brytyjskiej polityce, podtrzymując fikcję systemu dwupartyjnego. Partia Pracy i Partia Konserwatywna otrzymały bowiem zaledwie 57,4% głosów. Dla porównania Platforma Obywatelska i Prawo i Sprawiedliwość w zeszłorocznych wyborach parlamentarnych otrzymały łącznie 66,08%! Czyż to nie swoisty paradoks?
Paradoksów jest jednakże więcej. Prawicowo-eurosceptyczna partia Reform UK Nigela Farage'a pomimo ograniczonego dostępu do mediów uzyskała aż 4,1 mln głosów (14,3%), co dało jej... 5 mandatów, czyli tyle samo ile uzyskała Demokratyczna Partia Unionistyczna z wynikiem... 0,6%. Z kolei Liberalni Demokraci, którzy dostali 3,5 mln głosów (12,2%) zdobyli 72 mandaty. To już nawet nie paradoksy, lecz niedorzeczności!
Ku przestrodze
Pomimo powszechnie panującego w polskim społeczeństwie kompleksu niższości względem Zachodu, Polacy bardzo często lubią chełpić się tym, że nie dopuściliśmy i nie dopuścimy, by z naszym krajem stało się to samo co z krajami Europy Zachodniej. W swojej ślepocie nie zauważamy, że w naszym kraju proces implementowania multikulturalizmu, identyczny jak ten, który na Zachodzie rozpoczął się kilkadziesiąt lat temu, został już de facto zainicjowany za rządów Prawa i Sprawiedliwości, które w tajemnicy przed swoimi obywatelami zaczęło do Polski sprowadzać setki tysięcy migrantów z państw o całkowicie odmiennym kodzie kulturowym.
Jesteśmy więc na tym samym etapie, na którym kilkadziesiąt lat temu znajdowali się Anglicy, nomen omen być może najbardziej nacjonalistyczny naród w Europie. Nacjonalizm Anglików charakteryzuje się ich przeświadczeniem o własnej kulturowej wyższości i - co za tym idzie - moralnym prawem do pouczania wszystkich wokół w kwestiach tego co słuszne, a co nie. Stosunek społeczeństwa angielskiego do imigrantów ? także tych z Europy Środkowo-Wschodniej - nigdy nie był szczególnie entuzjastyczny.
Jak więc doszło do tego, że szowinistyczni Anglicy dopuścili, by ich państwo na przestrzeni kilku dekad zamieniło się w multikulturowy, wrzący kocioł? Otóż można to wyjaśnić bardzo łatwo. Wszystkie procesy implementacji multikulti na terytoriach państw zachodnich przed rokiem 2015 były zaplanowanymi, rozłożonymi na dekady procesami. Konsekwencją było to, że demograficzne i kulturowe przemiany w społeczeństwach zachodnich były początkowo przez te społeczeństwa całkowicie bagatelizowane, a nawet gołym okiem niedostrzegalne, zwłaszcza na prowincji. Jakkolwiek mijały lata i Anglicy, Francuzi, Holendrzy czy Szwedzi, na co dzień zajęci swoimi własnymi sprawami, pracą i rozrywką, zaczęli dostrzegać, że kiedy wychodzą na ulicę, nie jest to już ta sama ulica, po której chodzili 10 czy 20 lat wcześniej. Społeczeństwa Zachodu postawiono przed faktem dokonanym.
Partie antyimigranckie na Zachodzie powstały dopiero wtedy, gdy multikulturalizm był już stałym, nieodzownym elementem nowej rzeczywistości. Natomiast w momencie, w którym nowa, długofalowa polityka migracyjna była w tych państwach wdrażana, społeczeństwo w swojej masie nie posiadało nawet cienia świadomości tego, jakie będą jej skutki za 20 czy 30 lat. Nie powinniśmy więc być tak pewni, że nigdy nie doszlusujemy do "zachodnich standardów", bo może to nastąpić o wiele szybciej, niż się spodziewamy. Już dzisiaj można zaobserwować, że ta ogromna część społeczeństwa żyjąca na wsi oraz w małej i średniej wielkości miejscowościach, bardzo często nie ma zielonego pojęcia o tym, jak gruntownie zmieniła się struktura demograficzna dużych polskich miast.
Płomień olimpijski
Tak jak zasugerowałem na wstępie, na wydarzenia z Southport i ich konsekwencje należy patrzeć znacznie szerzej niż na zjawisko jednostkowe. Sytuacje tego typu mają na Starym Kontynencie miejsce od kilkunastu lat, ale rzadko kiedy spotykały się z aż tak żywotną reakcją ludności tubylczej, by władza musiała wykorzystywać pełną moc aparatu propagandowo-mundurowego do zdławienia i skompromitowania protestujących. Stąd też możemy zakładać, że nadszedł moment, w którym każde kolejne tego typu zdarzenie, będzie potęgować stan społecznego wzburzenia. Jest to kolejny etap społeczno-kulturowej rewolucji, która obejmuje cały świat Zachodu. To etap otwartego społecznego buntu.
Reakcja na tego typu zajścia nie jest (jak wmawiają niemyślącym samodzielnie pelikanom media) pochodną rasizmu, faszyzmu czy innego rodzaju ?izmu, nawet jeżeli wśród protestujących faktycznie znaleźli się jacyś rasiści lub faszyści, co jest oczywiście możliwe. Tego typu reakcje mają tło przede wszystkim czysto psychologiczne. Społeczeństwa zachodnie coraz bardziej odczuwają utratę poczucia bezpieczeństwa, jednej z absolutnie podstawowych potrzeb ludzkich na poziomie zarówno indywidualnym, jak i zbiorowym. Ludzie żyjący w strachu nie mogą funkcjonować normalnie, a im wyższe natężenie strach przybiera, tym bardziej nieprzewidywalne stają się ludzkie reakcje.
Zachód nie ucieknie od konsekwencji takiego stanu rzeczy, gdyż zmiany demograficzne zaszły już za daleko i eskalacja jest jedynie kwestią czasu. Ten swoisty "płomień olimpijski", którym płonie dzisiaj Anglia, może więc w każdym momencie rozlać się na resztę Europy, do czego wystarczy zaledwie iskra uwalniająca wrażenie utraconego bezpieczeństwa. Wówczas i inne europejskie narody zobaczą ? tak jak i dziś widzą to Anglicy - że dla państw, które teoretycznie są ich państwami, to oni są wrogiem, a cały aparat propagandowy, który stanowią rzekomo ?wolne i niezależne? media jest skierowany przeciwko nim.
Dominik Liszkowski, 7 sierpnia 2024
źródło https://wtowarzystwie.pl/anglia-zdradzona-potrojnie/ |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 09.08.24 |
Pobrań: 7 |
Pobierz () |
09.08.2024 Zielona transformacja czy finansowa iluzja? Czyli jak brukselscy biurokraci chcą nas skr |
Wprowadzenie przez Unię Europejską nowego mechanizmu ETS2 (Emissions Trading System 2) w ramach pakietu Fit for 55 budzi już nawet nie tyle wiele kontrowersji, co jest oczywistym naciągactwem i usilną próbą łatania dziurawego budżetu - można śmiało już tak powiedzieć - komunistycznego tworu, jakim staje się niedawna jeszcze wspólnota wielu ojczyzn.
Oficjalnie, mechanizm ten ma na celu redukcję emisji gazów cieplarnianych i promowanie odnawialnych źródeł energii.
W rzeczywistości jednak jest to jedno z narzędzi do łatania budżetowych dziur w unijnej kasie, które ma także służyć wzmocnieniu kontroli nad gospodarkami państw członkowskich, w tym Polski. Z tej perspektywy zielona transformacja to tak naprawdę kosztowna iluzja narzucona przez brukselską biurokrację.
ETS2 ma objąć opłatami emisje, które do tej pory były zwolnione z podobnych obciążeń. To znaczy, że koszty ogrzewania, paliw i codziennych zakupów wzrosną, co bezpośrednio dotknie przeciętnych Polaków. Wzrost cen paliw o 40?50 groszy na litrze i podwyżki rachunków za gaz i węgiel o 25% to nieuniknione skutki tego mechanizmu.
Koszty te nie wynikają jedynie z rzeczywistych działań na rzecz ochrony środowiska, lecz są również efektem politycznych decyzji, które nakładają dodatkowe obciążenia finansowe na obywateli.
W efekcie Polska, ze względu na duże uzależnienie od paliw kopalnych, odczuje skutki ETS2 bardziej dotkliwie niż inne kraje UE. Wzrost kosztów produkcji i transportu wpłynie na zmniejszenie konkurencyjności polskich produktów na rynkach międzynarodowych.
Niektórzy krytycy twierdzą, że mechanizmy takie jak ETS2 faworyzują silniejsze gospodarki UE, takie jak Niemcy i Francja, kosztem mniej zamożnych krajów członkowskich. Wynika więc z tego, że ETS2 to kolejny krok w kierunku marginalizacji gospodarek krajów takich jak Polska, które - jeśli to szaleństwo wejdzie w życie - staną się mniej konkurencyjne na globalnym rynku.
Małe i średnie przedsiębiorstwa (MŚP) stanowią trzon polskiej gospodarki, ale mogą być szczególnie narażone na negatywne skutki ETS2. Wzrost kosztów operacyjnych związany z koniecznością dostosowania się do nowych regulacji może doprowadzić do zwiększenia liczby upadłości w sektorze MŚP. Firmy, które nie mają dostępu do znacznych zasobów finansowych, będą zmuszone do ponoszenia dodatkowych kosztów inwestycyjnych związanych z wymianą technologii, co w wielu przypadkach może być nie do udźwignięcia.
Mimo że Ministerstwo Klimatu i Środowiska w Polsce pracuje nad wdrożeniem ETS2, brak jasnych strategii i działań mających na celu złagodzenie jego skutków jest alarmujący. Rząd zapowiada dodatkowe środki wsparcia, ale krytycy wskazują, że takie programy jak "Czyste Powietrze" czy "Mój Prąd" są niewystarczające w obliczu skali wyzwań, przed jakimi staną polskie gospodarstwa domowe i przedsiębiorstwa.
Tym bardziej, że obecny rząd ? jak widać to doskonale ? jest nie tylko spolegliwy, ale wręcz służalczy wobec woli Brukseli czy Berlina. Unijne obietnice wsparcia są tym samym jedynie iluzją, mającą na celu uspokojenie społeczeństwa, podczas gdy rzeczywiste działania są i pozostaną jednie - cytując klasyka - "opium dla ludu".
Krytycy twierdzą ponadto, że ETS2 oraz inne działania UE na rzecz "zielonej energii" mają na celu przede wszystkim zwiększenie kontroli nad gospodarkami krajów członkowskich i łatanie dziur budżetowych Unii. Wzrost dochodów z opłat emisyjnych może być postrzegany jako sposób na finansowanie ambitnych planów UE, które przeważnie są realizowane w sprzeczności z interesami wielu państw członkowskich.
To rodzi pytanie, czy UE rzeczywiście dąży do neutralności klimatycznej, czy też wykorzystuje ekologiczne argumenty jako narzędzie polityczne do realizacji własnych celów finansowych.
W efekcie czy to w perspektywie krótko- czy długoterminowej transformacja energetyczna i ETS2 niechybnie będą prowadzić do poważnych zakłóceń gospodarczych. Polska, podobnie jak inne kraje o mniej rozwiniętej infrastrukturze energetycznej, może stać się ofiarą polityki, która nie uwzględnia różnorodności potrzeb i możliwości państw członkowskich.
Reasumując, ETS2 i "zielona transformacja" to zdecydowanie szkodliwe kroki. Ich wpływ na gospodarkę i społeczeństwo Polski może być znaczący poprzez bardzo wątpliwe korzyści zarówno ekologiczne jak i ekonomiczne.
Jerzy Mróz
https://prawy.pl |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 09.08.24 |
Pobrań: 7 |
Pobierz () |
10.08.2024 Iran broni chrześcijan i potępia szyderstwo z Chrystusa |
Link
Oczy całego świata zwrócone są na Iran w oczekiwaniu na stanowcze uderzenie w zbrodniczy Izrael. Przypuszczam, że kiedy syjoniści dostaną wreszcie zasłużoną nauczkę, zachodnie media rozkręcą na całego antyirańską nagonkę. Zapewne po raz enty uruchomią wyświechtaną propagandę, jakoby Irańczycy łamali prawa człowieka i rzekomo prześladowali chrześcijan.
Tymczasem państwo ajatollahów stanęło właśnie w obronie chrześcijańskich wartości, co oczywiście - a jakże by inaczej - zostało przemilczane przez mainstream. Przykładem godnym odnotowania jest reakcja irańskich władz na zakpienie z wizerunku Chrystusa podczas ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu.
W odpowiedzi na obrazoburcze sceny znad Sekwany, najwyższy duchowy przywódca Iranu ajatollah Chamenei napisał na portalu X (dawniej Twitter): "Szacunek dla Jezusa Chrystusa (pokój z Nim) jest niepodważalną i oczywistą sprawą dla muzułmanów. Potępiamy te obelgi skierowane do świętych postaci religii boskich, w tym Jezusa Chrystusa (pokój z Nim)."
Stanowczo zareagował też Mohammad Hossein Mokhtari, ambasador Islamskiej Republiki Iranu w Watykanie. Przesłanie irańskiego dyplomaty przy Stolicy Apostolskiej można przeczytać m.in. na stronie "Hawzah News Agency".
Ambasador Mokhtari szydzenie z wizerunku Chrystusa określił jako "haniebne" i "niewybaczalne". Dyplomata zauważył, że "Plac Olimpijski, który zgodnie ze swoją filozofią powinien być uosobieniem i osią solidarności i jedności ludzi oraz przyjazną areną rywalizacji, tym razem w Paryżu stał się miejscem, w którym można było pokazać wielki podział między monoteistami a wyznawcami satanizmu."
W dalszej części oświadczenia podkreślono, że "Ambasada Islamskiej Republiki Iranu w Watykanie stanowczo potępia zniewagę obrazu Ostatniej Wieczerzy przedstawiającego Jezusa Chrystusa, który niewątpliwie jest wyryty w sercach i umysłach miliardów chrześcijan na całym świecie (...)."
Ceremonię w Paryżu potępił także ajatollah Ali Reza Arafi, przewodniczący Hawzah Ilmiyyah (seminariów islamskich) w mieście Kom. Przedstawiciel najbardziej prominentnej uczelni w świecie szyizmu wezwał do utworzenia zjednoczonego frontu, aby z całą mocą przeciwdziałać takim zniewagom.
"Dziś zapraszamy naszych chrześcijańskich braci i siostry oraz ludzi religijnych świata, aby połączyli siły i nie pozwolili ateistom na powtarzanie takich czynów (...)" - zaapelował szyicki duchowny.
Jako ciekawostkę można też odnotować, że X (dawniej Twitter) obiegło zdjęcie baneru ze słynnym obrazem Leonarda da Vinci, podpisanym w języku arabskim: "Zaprawdę Mesjasz, Jezus Chrystus, Syn Marii, jest posłańcem Boga". Na profilu "Globe Eye News" napisano, że to billboard w Teheranie (stolicy Iranu), zamieszczony w odpowiedzi na kpiny z Ostatniej Wieczerzy podczas Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Nie mam potwierdzenia czy fotografia jest autentyczna, ale zyskała ogromną popularność w mediach społecznościowych i jest licznie udostępniana.
Link
Jak znam życie (i moich hejterów, którzy w obronie chrześcijan nie zrobili nic) za niniejszą publikację posypią się na mnie kolejne gromy. Antyirańska propaganda zrobiła swoje, w związku z tym, wiele osób nie jest w stanie pojąć faktów. Tymczasem mogę poświadczyć, że jako chrześcijanka wielokrotnie doświadczyłam ogromnego szacunku ze strony Irańczyków.
Ewentualnym niedowiarkom polecam wybrać się na wakacje do Iranu. A jeśli perska gościnność dostatecznie ich nie przekona, to niech zapoznają się z irańskim prawem. Tak się bowiem składa, że konstytucja Iranu gwarantuje, iż bez względu na wyniki wyborcze chrześcijanie mają zapewnione specjalne miejsca w irańskim parlamencie.
Agnieszka Piwar
Fot.: khamenei.ir, X (dawniej Twitter)
|
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 10.08.24 |
Pobrań: 7 |
Pobierz () |
10.08.2024 Paroksyzmy zachodniej "demokracji" przechodzą już w czkawkę! |
Link
Agenci federalni i policja stanowa przeszukali w środę dom byłego żołnierza piechoty morskiej USA i inspektora broni ONZ, Scotta Rittera, w stanie Nowy Jork.
Policja stanowa i agenci FBI wkroczyli na ulicę Bethlehem Township, na południe od Albany, około południa, według lokalnego punktu sprzedaży Times-Union. Wynieśli "ponad dwa tuziny pudeł" z domu tuż przed godziną 17:00 czasu lokalnego.
Nakaz przeszukania został wykonany "w związku z obawami, jakie najwyraźniej ma rząd USA dotyczącymi naruszeń Ustawy o ograniczeniach dotyczących agentów zagranicznych (FARA)" - powiedział Ritter reporterom zgromadzonym przed domem po wyjściu agentów.
Zaprzeczył jakimkolwiek zarzutom popełnienia przestępstwa i stwierdził, że rząd federalny próbował go zastraszyć.
Rzecznik FBI potwierdził "działania organów ścigania w związku z trwającym śledztwem federalnym", ale nie powiedział nic więcej.
Ritter jest byłym majorem Korpusu Piechoty Morskiej USA, który w latach 90. pełnił funkcję inspektora broni ONZ w Iraku. Sprzeciwiał się inwazji USA w 2003 r., twierdząc, że rząd Saddama Husseina nie posiadał broni masowego rażenia, jak twierdził wówczas Waszyngton.
Gdy w czerwcu próbował wziąć udział w Międzynarodowym Forum Ekonomicznym w Sankt Petersburgu, rząd USA skonfiskował mu paszport.
Jim Hoffman, sąsiad Rittera mieszkający po drugiej stronie ulicy od dwóch dekad, powiedział Times-Union, że były inspektor unika rozgłosu.
"Kiedy na początku XXI wieku wystąpił przeciwko wojnie w Iraku, wszędzie go oczerniano" - powiedział Hoffman. "Szczerze mówiąc, miał rację. Powiedział, że w Iraku nie ma broni masowego rażenia".
Sam Ritter nie opublikował niczego na temat nalotu w mediach społecznościowych. Jego ostatni wpis na X (dawniej Twitter) pochodził ze spotkania we wtorek z niezależnym kandydatem na prezydenta Robertem F. Kennedym Jr.
Administratorzy jego kanału w Telegramie opublikowali zdjęcia z nalotu i poinformowali, że również nie mają od niego żadnych wieści.
Ignacy Nowopolski
https://drignacynowopolski.substack.com/ |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 10.08.24 |
Pobrań: 7 |
Pobierz () |
|
|
|
|
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|