Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 4
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
11
Download: Gazetka "Wolne Słowo"
10.08.2024 Państwo demoliberalne jako struktura antynarodowa
Demoliberalne państwa zachodnie zatraciły charakter państw narodowych, gdyż nie służą już swoim narodom i nie reprezentują ich interesów. Po ostatnich wydarzeniach w Anglii coraz dobitniej widać, że tradycyjne role uległy odwróceniu - naród stał się dla demoliberalnego państwa największym wrogiem. Nadeszła era państw antynarodowych.

Radykalny wzrost znaczenia instytucji ponadnarodowych oraz innych czynników międzynarodowych (globalna finansjera, wielkie korporacje, rozmaite fundacje) w okresie po II wojnie światowej doprowadził do dezorganizacji dotychczasowej architektury politycznej świata. Czynniki ponadnarodowe uzyskały nad państwami narodowymi przewagę na tyle dużą, że zaczęły wykorzystywać państwa do realizacji swoich własnych interesów. Idealną ilustracją tego stanu rzeczy jest, chociażby realizacja przez państwa Agendy na rzecz zrównoważonego rozwoju ONZ, pakietu Fit for 55 oraz szeregu innych, radykalnych ekologicznych programów, stojących w sprzeczności z interesami narodowymi, a jednocześnie napędzających ogromne zyski ekonomiczne wielkich korporacji i globalnej finansjery, jak i zyski polityczne dla forsujących je organizacji jak ONZ czy Unia Europejska.

Procesy te, które na naszym portalu wielokrotnie dokumentowaliśmy innego rodzaju przykładami, charakteryzują się tym, że zachodzą na przestrzeni dekad, co czyni je niedostrzegalnymi dla przeciętnych Europejczyków - zarówno tych zainteresowanych sprawami życia publicznego, jak i tych obojętnych, wytresowanych przez aparat propagandowo-rozrywkowy do poświęcania swojego czasu na rzeczy nieistotne i autodestrukcyjne. Stąd też sytuacje, w których okazuje się, że zachodnie rządy podejmują działania ewidentnie sprzeczne z interesami swoich obywateli, u większości z nich wywołują albo niedowierzanie, albo niezrozumienie. Tymczasem taki stan rzeczy nie powinien dziwić nikogo.

Współczesne państwa demoliberalne podtrzymują jedynie iluzję kontynuacji tradycji państw narodowych, ponieważ pozwala im to zapewnić sobie lojalność społeczeństw je zamieszkujących. Zachowane zostają więc tradycyjne formy ustrojowe, a kluczową rolę odgrywa fasada demokracji, stwarzająca wśród demosu wrażenie, że to on decyduje o tym, kto sprawuje rządy. W licznych tekstach krytycznie opisujących demokrację liberalną wykazywaliśmy już, dlaczego takie myślenie rozmija się z prawdą, stąd też zainteresowanych tym, dlaczego wybory demokratyczne w dzisiejszym świecie zachodnim są jedynie iluzją, pozwalającą na łatwiejsze sterowanie masami, odsyłam do tych właśnie tekstów:

Tymczasem prawda jest taka, że współczesne państwa demoliberalne w świecie zachodnim są w zaawansowanej fazie procesu, za sprawą którego przyjmują coraz bardziej widoczne cechy państw antynarodowych. Poniżej postaram się ten czteroetapowy proces przybliżyć.

Proces transformacji państwa narodowego w państwo antynarodowe

Etap 1. Zdrada elit

Warunkiem wstępnym przekształcenia państwa narodowego w aparat antynarodowy jest zdrada elit, przede wszystkim polityków wysokiego szczebla. W dzisiejszych warunkach proces ten ma charakter korupcji moralnej - przypomina on bowiem klasyczną korupcję, lecz dokonywany jest w sposób, który nie jest jednoznacznie sprzeczny z prawem. Proces ten w dużym skrócie polega na tym, że politycy oddają swoje usługi czynnikom zewnętrznym, dbając o realizację ich interesów. Wyróżniamy pięć takich czynników:

a) organizacje ponadnarodowe - posiadające możliwość oferowania politykom intratnych posad w rozmaitych instytucjach o charakterze międzynarodowym, co wiąże się zazwyczaj z nieporównywalnie większymi zarobkami i możliwościami dalszej kariery w porównaniu do tych, stwarzanych przez państwo narodowe;

b) fundacje, instytuty oraz inne organizacje formalnie apolityczne o globalnym zasięgu działania - oferujące wyselekcjonowanym przez siebie jednostkom wielkie stypendia i radykalne ułatwienia na ścieżce kariery (m.in. Fundacja Open Society George'a Sorosa, Fundacja Rockefellera, Fundacja Rotschildów, Fundacja Klausa Schwaba). To, co cechuje polityków, zawdzięczających w dużej mierze swoje kariery protekcji takich instytucji to podwójna lojalność - fundacje te nie dotują bowiem młodych ludzi tylko po to, by tym żyło się lepiej, lecz oczekują w przyszłości zwrotu długu wdzięczności w postaci promowania oczekiwanych rozwiązań, postaw, ideologii;

c) globalna finansjera i wielkie korporacje - ze względu na nieograniczone zasoby finansowe i kontrolę nad mediami będące w stanie wykorzystywać opłacanych lobbystów i innych rzeczników swoich interesów poprzez kreowanie ich na "ekspertów", forsujących określone - pożądane przez mocodawców - rozwiązania;

d) obce państwa - wpływające na politykę wewnętrzną i zewnętrzną państwa docelowego za pośrednictwem ukrytej w systemie agentury.

Etap 2. Zdrada instytucji zaufania publicznego

W dzisiejszym świecie kluczową rolę na tym etapie odgrywa przejęcie mediów, pozostających w zdecydowanej większości pod kontrolą następujących czynników:

a) wspomnianych wyżej skorumpowanych elit pod postacią tzw. telewizji publicznych;

b) wielkich korporacji, które kreują linię propagandową zbieżną z linią propagandową instytucji ponadnarodowych (wspólnota interesów);

c) w przypadku Polski kapitału zagranicznego, który wykorzystuje aparat propagandy do dezinformacji i dezorientacji społeczeństwa docelowego, przy jednoczesnej promocji rozwiązań prawnych oraz ideologii korzystnych z własnego punktu widzenia.

Ponadto istotną rolę na tym etapie odgrywa przejęcie innych obszarów mających znaczący wpływ na kształtowanie świadomości społecznej. Są to system szkolnictwa wyższego i edukacji oraz szeroko rozumiana sfera kultury (włącznie z przemysłem rozrywkowym). Antynarodowy aparat państwowy jest bowiem w stanie wykorzystywać wszystkie te narzędzia do wpajania społeczeństwu świadomości fałszywej oraz kształtowania postaw pożądanych z punktu widzenia systemu.

Etap 3. Zdrada służb mundurowych

Kolejnym warunkiem ustanowienia państwa antynarodowego jest wykorzystanie służb mundurowych przeciwko społeczeństwu, co niszczy naturalne i niezbędne dla właściwego funkcjonowania państwa poczucie wspólnych interesów i celów między służbami a narodem. Tradycyjnie zarówno siły zbrojne, jak i organy ochrony bezpieczeństwa i porządku publicznego powinny stać na straży bezpieczeństwa państwa i społeczeństwa. Może być jednakże tak ? i dzieje się to dzisiaj w świecie zachodnim - że służby stoją na straży bezpieczeństwa samego państwa, ale nie społeczeństwa, które z punktu widzenia systemu zaczyna być postrzegane jako wróg i zagrożenie tego bezpieczeństwa (wracamy do casusu angielskiego).

Kluczową rolę odgrywa w tym aspekcie armia oraz policja, ale równie istotna jest postawa służb specjalnych, których działalność na co dzień jest przez społeczeństwo niedostrzegalna. W przypadku służb tajnych istnieje dodatkowe niebezpieczeństwo - możliwości ich działania na rzecz obcego wywiadu.

Etap 4. Zdrada wymiaru sprawiedliwości

Etap 4 zostaje zrealizowany, kiedy to wymiar sprawiedliwości przestaje egzekwować prawo takim, jakie ono jest, a zaczyna egzekwować je tak, jak oczekuje tego władza. Wówczas, ze względu na zapanowanie bezprawia, obywatel zostaje pozbawiony ochrony prawnej, którą zdrowy wymiar sprawiedliwości może zapewnić np. w przypadku nadużyć ze strony aparatu politycznego lub aparatu siłowego.

Po ostatecznym dopełnieniu się etapu 3. państwo antynarodowe wchodzi w stan demoliberalnego autorytaryzmu. Natomiast po domknięciu etapu 4. państwo antynarodowe wchodzi w stan demoliberalnego totalitaryzmu (choć na pozór brzmi to jak oksymoron, w obu przypadkach chodzi o demoliberalną fasadę dla autorytarnej/totalitarnej formy rządów).

Gdzie jesteśmy i dokąd zmierzamy?

III Rzeczpospolita znajduje się aktualnie na 3. etapie powyżej opisanego procesu, jako że doszło w naszym przypadku do definitywnej zdrady interesu narodowego przez elity oraz zdrady dużej części instytucji publicznego zaufania - z kluczową rolą mediów.

Jeśli chodzi o elity, zdrada dotyczy całej sceny politycznej. Dwa główne obozy od 19 lat dokonują ogromnych szkód na poziomie zarówno politycznym (realizując w pierwszej kolejności interesy państw obcych, instytucji ponadnarodowych oraz swoich własnych partii), jak i społecznym (celowo napędzając w społeczeństwie prymitywną, plemienną nienawiść dla własnych, partykularnych korzyści politycznych). W procesie destrukcji państwa polskiego jak najbardziej czynną i haniebną rolę odegrały wszelkiego rodzaju media mainstreamowe, służące jako prostytutki konkretnych obozów politycznych, czy też - w przypadku mediów z obcym kapitałem - do promocji i realizacji interesów państw obcych, co doprowadziło do tego, że - jak ująłem to niegdyś w innym tekście - ogromna część Polaków myśli dzisiaj kategoriami niemieckiego (lub amerykańskiego) interesu narodowego, zwalczając przy okazji wszelkie inicjatywy, które mogłyby pozytywnie przyczynić się do wzmocnienia pozycji państwa polskiego.

Pełne domknięcie etapu 3. i 4. na szczęście zdaje się na dzień dzisiejszy niewykonalne. Choć w ostatnich latach nie brakowało sytuacji, w których policja zachowywała się względem społeczeństwa w sposób haniebny (zwłaszcza w czasach tzw. lockdownów, lecz także m.in. w trakcie Marszu Niepodległości 2020, raniąc gumowymi kulami przypadkowych ludzi, czy tłukąc pałami rolników w trakcie niedawnych protestów), to mimo wszystko nie mamy dzisiaj powodów, by wierzyć, że przeciwko nam samym mogłaby obrócić się nasza armia.

Wręcz przeciwnie - to właśnie na przykładzie naszej armii możemy zobaczyć, jak wyglądają powyżej opisane przeze mnie procesy w praktyce. Zaprzedane elity, zaprzedane media i zaprzedane instytucje publiczne w ostatnich latach niejednokrotnie urządzały seanse nienawiści względem Wojska Polskiego i naszych żołnierzy. Pokazuje to, że z punktu widzenia zaprzańców, armia broniąca polskich granic i polskich interesów stanowi fundamentalny problem. Dlatego tym bardziej jako społeczeństwo musimy stać po stronie naszej armii i naszych żołnierzy, a każdą kanalię plującą na polski mundur, traktować jak kogoś, kto pluje w twarz nam samym.

Z niepokojem należy obserwować wszelkie próby dalszego upolitycznienia wymiaru sprawiedliwości, zarówno przez jeden, jak i drugi obóz polityczny, których nazw przez obrzydzenie, wymieniać nie będę. Widzimy, że nowa, autorytarna wykładnia mówiąca o stosowaniu ?prawa tak, jak my je rozumiemy? jest dziś obecna w mentalności najwyższych kręgów władzy. Możemy więc zakładać, że polityczna presja na wymiar sprawiedliwości będzie z czasem wzrastać. Klucz to nie dopuścić do skrajnej ideologizacji prawa, do czego prą dzisiaj lewackie części składowe rządu, gdyż na przykładzie państw zachodnich możemy zaobserwować, jak kończy się wprowadzanie do systemu prawnego pojęć takich jak "mowa nienawiści" (w Szkocji liczba zgłoszeń tego "przestępstwa" doprowadziła do paraliżu pracę policji). Ideologizacja prawa prowadzić może jedynie do terroru poprawności politycznej i kneblowania ust ludzi, którzy nie zginają karku przed fałszywym, demoliberalnym bożkiem.

Co z Zachodem? Demoliberalizm autorytarny to dzisiaj na zachód od Wisły norma, a niektóre z państw zaczynają balansować na granicy demoliberalizmu totalitarnego. Wolność słowa w krajach takich jak Wielka Brytania, Francja, Niemcy czy Hiszpania istnieje już tylko w formie skrajnie ograniczonej, a więc wolnością słowa nie jest. Jest to iluzja wolności słowa, którą można dostrzec za każdym razem, gdy deszcz medialnej siarki spada na kogoś, kto przypadkowo powiedział o jedno słowo za dużo. Terror poprawności politycznej paraliżuje ludzi Zachodu do tego stopnia, że cenzura zaczyna okazywać się zbędna - ludzie sami nakładają na siebie autocenzurę. Czyż to samo nie dzieje się w naszym kraju, gdzie coraz więcej ludzi stosuje logikę - nie zgadzam się, ale...?

Teoretycznie jesteśmy w sytuacji o tyle komfortowej, że to, co dzieje się w naszym kraju - praktycznie na każdym poziomie - to procesy, które wcześniej miały już miejsce na Zachodzie. Możemy analizować to, co działo się w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Francji, Hiszpanii czy w Niemczech 10, 20, 30 lat temu i wyciągając wnioski nie dopuszczać do powielania błędów, które tam popełniono. Tymczasem w praktyce postępujemy całkowicie wbrew tej logice - robimy dokładnie te same błędy, po czym dziwimy się, że świat wokół nas zaczyna przypominać jeden wielki psychiatryk, w którym człowieka ogarnia paranoiczny strach przed powiedzeniem tego, co naprawdę myśli.

Państwo demoliberalne jako struktura antynarodowa, Dominik Liszkowski, 9 sierpnia 2024
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 10.08.24 Pobrań: 8 Pobierz ()
11.08.2024 "Bestia, lesby i dziecko"
Link

Piekło dzieci powstaje z udziałem ludzi chorych psychicznie, mających opinię osób zaburzonych, uważanych często za "zboczeńców".

Neoliberalny świat jest dla nich łagodny, a nawet, w niektórych przypadkach, obdarowuje przywilejami. Dość często pojawia się argument na poziomie ćwierć inteligencji: "normalni też mordujom i gwałcom".

Zanim nauka nie uległa konsensusom oraz skokom i susom za pieniędzmi, było wiadome, że dzieci są bezpieczne w normalnych rodzinach. Ryzyko dysfunkcji i krzywdy dziecka wzrastało po rozwodach, z matką samotnie wychowującą dziecko, co dziwne z "wyższym wykształceniem", w konkubinatach oraz o czym się coraz częściej dowiadujemy, w parach homoseksualnych.

Ostatniego przypadku nie udało się ukryć.

4-letni chłopczyk padł ofiarą długotrwałej przemocy ze strony pary lesbijek - jego biologicznej matki i jej konkubiny. (...)Kobiety są w areszcie, usłyszały zarzut znęcania się nad dzieckiem. Malutki Ignaś uciekł z domu w samych butkach i błąkał się po ulicy. Miał na ciele ślady długotrwałej, sadystycznej przemocy. Osoba postronna odnalazła go i zaprowadziła na komendę Policji. /ratujzycie.pl/ Link

Nie będę przytaczać innych drastycznych przypadków. Kto chce może zapoznać się ze szczegółami pod powyższym linkiem. Dodam jeszcze, cytując:

"W sprawie z Gliwic pojawiają się nowe, szokujące informacje. Okazuje się, że Ignaś ma dwie przyrodnie siostry - biologiczne córki Patrycji J. Lesbijki nie znęcały się nad dziewczynkami, a wręcz przeciwnie: dbały o nie i zapewniały im wszystko, czego potrzeba. Ofiarą sadystycznych praktyk padał tylko chłopczyk. Przypominają się sprawy z zagranicy, gdzie schemat był identyczny: przemoc ze strony lesbijek wobec chłopca. Trudno nie dopatrzeć się tutaj wpływu ideologii, która wywodzi się z głoszonej przez feministki walki płci. W myśl tej ideologii męskość jest złem i należy z nią walczyć.

Co więcej, Ignaś był dzieckiem z niepełnosprawnością. Cierpiał na wrodzoną łamliwość kości i już w wieku czterech lat był po kilku operacjach. Mimo to lesbijki biły go, rzucały nim o ścianę i katowały fizycznie i psychicznie w wymyślny sposób. Co za patologia!."

Dzieci są krzywdzone niezależnie od płci. Reakcje na doniesienia o prawdziwych przestępstwach wobec dzieci często spotykają się ze strony lewicy z reakcją typową dla poniższego komentarza osoby mającej przy zdjęciu 5 wymownych flag i symboli. Część lewicy walczy o "przysposobienie dzieci" dla środowisk lgbt+p. Słowo przysposobienie jest również używane w środowiskach przestępczych i oznacza przysposobienie porwanej kobiety do prostytucji lub przysposobienie dziecka dla pedofilów.

Link

A w Bułgarii się udało...

Link

CzarnaLimuzyna
-------------------------------
Gazeta Michnika oprawiła tą wiadomość grafiką sugerującą, że tragedia dokonała się w rodzinie katolickiej.
Link
"Na czym polega manipulacja "GW"? Tekst został zilustrowany zdjęciem drzwi, na których można przeczytać napis "C+M+B 2024 r.", czyli katolicki symbol przyjmowania kapłana "po kolędzie". Pod napisem zaś widzimy sympatyczne obrazki ?świętego Mikołaja?, płatków śniegu i prezentów. Sugestia jest więc jednoznaczna: zbrodni na dziecku dokonywali KATOLICY! Każdy czytelnik "GW" wie bowiem, że "postępowy", "nowoczesny", "wyzwolony" obywatel "tego kraju" nie przyjmuje księdza po kolędzie. Robią to tylko "przedstawiciele katolickiego ciemnogrodu" - jak w kręgach lewicowo-liberalnych określa się Polaków - wyznawców Chrystusa.

Użytkownicy platformy X podkreślają, że 4-letniego chłopca katowały dwie lesbijki. Jednak w artykule "GW" to słowo nie pada. Mało tego - w tekście wykonano więcej szpagatów demagogicznych, żeby tylko nie użyć słów "lesbijka", "homoseksualistka", "para LGBT", "związek LGBT", "tęczowa rodzina" etc. Zamiast tego w ostatnim akapicie czytelnicy otrzymali coś takiego:

"Czy kobiety były w związku? - W tej sprawie najważniejsza jest tragedia dziecka, a słowo partnerka zostało użyte w takim rozumieniu, że kobiety wspólnie prowadziły gospodarstwo domowe i wychowywały dzieci. Nie odnosi się to określenie do związku romantycznego czy powiedzmy konkubenckiego - powiedziała nam prokurator Spruś". Tutaj tekst "GW" się kończy" Link
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 11.08.24 Pobrań: 8 Pobierz ()
11.08.2024 Politycy się nudzą czyli wojna czy pandemia?
"- Od 2 do 4 października w Waszyngtonie zaplanowano międzynarodową konferencję poświęconą ptasiej grypie. W programie m.in. zarządzanie masowymi ofiarami śmiertelnymi, prowadzenie masowych szczepień, kontrolowanie niepokojów społecznych. Jednocześnie rząd Stanów Zjednoczonych przeznaczył miliony dolarów na prace nad szczepionką na ptasią grypę. Czy to wszystko znaczy, że bez względu na to, który aktor zostanie obsadzony w roli prezydenta USA, to i tak będzie realizowany scenariusz, który jest już napisany?"

"- Jakby nie było ptasiej grypy, to trzeba by było ją wymyślić. Kiedyś się śpiewało, że "W czasie deszczu dzieci się nudzą", a teraz politycy w trakcie posuchy, gdy się nic nie dzieje, też się nudzą i wymyślają: jak nie ptasia grypa, to będzie jakaś inna grypa, albo nie grypa tylko coś innego. To się wszystko musi kręcić. To wszystko jest potrzebne, żeby gawiedź miała coś rzucane na żer, żeby się bała, przede wszystkim, i żeby realizowała plany odgórne. Czyli jakie? Np. szczepienia. No, jak to? Nie poddasz się szczepieniu? Później nie mnie będą łowić na ulicy i ścigać, tylko tzw. "sąsiedzi", "koledzy", "towarzysze broni", wszystko jedno kto, oni pierwsi na mnie napadną. Jak kraczemy, to wszyscy razem. Kto nie kracze, ten nie z nami. I to jest bardzo przykre zjawisko myślenia zbiorowego. Ludzie są oduczenia racjonalnego myślenia, są oduczeni weryfikacji tego, co słyszą. Dzisiaj żyjemy w świecie nierzeczywistym. Oglądamy telewizję, siedzimy w Internecie, czytamy tytuły, fascynujemy się wpisami na TikToku czy gdzieś tam jeszcze i to jest świat. Gdyby ten świat został zabrany z dnia na dzień, gdyby im wyłączyć prąd i zabrać baterie, to większość ludzi ginie. Będzie bezradna. Nie będą wiedzieli co z tym zrobić. I z sobą nie będą wiedzieć co zrobić. I z wolnym czasem..."

Wojna czy pandemia? A może obie? Co szykują? ? cz. 1

Rozmawiają: Edyta Paradowska, Leszek Żebrowski, Sławomir M. Kozak

Link

Wojna czy pandemia? A może obie? Co szykują? - cz. 2 t

Link
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 11.08.24 Pobrań: 8 Pobierz ()
11.08.2024 Polacy muszą przygotować się na kontrole przy większych płatnościach gotówkowych u niekt
Poprzednia władza wycofała się z dodatkowych ograniczeń w płatnościach gotówkowych, w tym wprowadzenia limitu płatności w transakcjach między konsumentem a przedsiębiorcą.

Nie zmienia to jednak faktu, że ograniczenia szykuje Unia Europejska, co sprawi, że Polska i tak będzie musiała się do nich dostosować. Jednym z nich ma być dodatkowa weryfikacja transakcji gotówkowej powyżej pewnej kwoty.

Kontrole przy większych płatnościach gotówkowych. UE szykuje ograniczenia.

Rada Unii Europejskiej już jakiś czas temu przyjęła pakiet nowych regulacji dotyczących przeciwdziałania praniu pieniędzy; w ich ramach wprowadzony zostanie m.in. limit płatności gotówkowych w wysokości 10 tys. euro. Limit jest zatem dość wysoki - znacznie wyższy od tego, który jakiś czas temu był proponowany przez poprzednią władzę (w transakcjach między konsumentem a przedsiębiorcą miał on wynieść 20 tys. zł).

Nowe regulacje będą musiały zostać wdrożone we wszystkich państwach członkowskich; ograniczenia mają pomóc w walce z praniem pieniędzy i finansowaniem terroryzmu.

Limit płatności gotówkowych to jednak tylko jedna ze zmian, które dotkną konsumentów bezpośrednio. Kolejną, jak przypomina Interia, jest kontrola i nadzór przy płatnościach gotówkowych przekraczających 3 tys. euro - czyli obecnie ok. 12 tys. zł.

Sprzedawcy dóbr luksusowych, takich jak m.in. biżuteria czy luksusowe samochody mają być zobowiązani do identyfikacji klientów, którzy dokonują zakupów na taką kwotę lub wyższą i zdecydują się zapłacić gotówką. Sprzedający (i konsumenci) będą mieli jednak nieco czasu na dostosowanie się do nowych przepisów; mają one zacząć obowiązywać od 2027 r., a niewykluczone, że ostatecznie i tak zostaną wdrożone później.

Warto jednak zauważyć, że nowe ograniczenia nie powinny mieć większego wpływu na codzienne zakupy zwykłych konsumentów; limit ustalony przez UE jest dość wysoki, natomiast kontrola transakcji gotówkowych dotyczy tylko niektórych zakupów.

Polacy są przywiązani do gotówki

Nie zmienia to jednak faktu, że nowe ograniczenia prawdopodobnie nie spodobają się wielu osobom. Polacy nadal są przywiązani do gotówki, a szef NBP jeszcze trzy lata temu chciał zagwarantować ustawowo możliwość płacenia gotówką niezależnie od sytuacji.

Z drugiej strony Narodowy Bank Polski podaje jednocześnie w raporcie z 2023 r., że 50,9 proc. Polaków preferuje płatności bezgotówkowe; tym samym coraz więcej osób nie posługuje się gotówką na co dzień. Można się też spodziewać, że ten trend będzie się pogłębiać.

Edyta Wara-Wąsowska
https://bezprawnik.pl
-------------------------------
W temacie dotyczącym "banków" warto obejrzeć film:
"Pajęcza Sieć - Drugie Imperium Brytyjskie. Raje Podatkowe. Skorumpowani politycy"
Link
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 11.08.24 Pobrań: 7 Pobierz ()
12.08.2024 Szatan spadający na Ziemię na plakacie zamknięcia "Macroniady"...
Link

31 stycznia 2024 - czyli na długo zanim stał się sławny podczas Igrzysk Olimpijskich jako "kobieta" - Imane Khelif został mianowany ambasadorem UNICEF, wybranym jako "wzór do naśladowania" - jeśli chodzi o prawa dzieci Link.

Jest to znaczący dowód na to, że Khelif już wcześniej stał się częścią systemu, który funkcjonuje w wymiarze daleko wykraczającym poza sport. Zatem to, co wydarzyło się w Paryżu, jest czymś zdecydowanie mniej przypadkowym, niż może się wydawać.

Link

Stanowcza determinacja MKOl oraz bohaterów afery bokserskiej, by nie wyjaśniać wątpliwości co do płci Imane Khelif oraz Lin Yu-ting'a z Tajwanu ma stać się skutecznym narzędziem służącym zmianie powszechnego sposobu myślenia na temat tożsamości indywidualnej - sprowadzając definiowanie płci do aspektu drugorzędnego, tym samym mało ważnego. Link

Mamy do czynienia z przygotowaniami podobnymi do uroczystości otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Londynie, które były zapowiedzią koronawirusa oraz prób zaprowadzenia Wielkiego Resetu.

Link

----------------

Na plakacie zamykającym olimpiadę, prawosławny arcybiskup Savva widzi wizerunek diabła

Link
Przedstawiciel Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, arcybiskup Savva (Tutunov) z Zelenogradu, skomentował oficjalny plakat ceremonii zamknięcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu, przedstawiający świetlistą, męską postać spadającą na Ziemię umieszczoną na czarnym tle.

Na swoim kanale Telegram, duchowny zacytował wersy ze starotestamentowej księgi proroka Izajasza dotyczące Szatana spadającego z nieba (Księga Izajasza, 14, 12): "Jakże to spadłeś z niebios, Jaśniejący Synu Jutrzenki? - Jakże runąłeś na ziemię, ty, który podbijałeś narody?".

Według arcybiskupa Savvy, plakat olimpijski:"Reprezentuje sobą obraz upadłego światła - obraz diabła". Link

Uczta Baltazara
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 12.08.24 Pobrań: 8 Pobierz ()
12.08.2024 W cieniu ryzyka konfliktu globalnego
W ostatnich trzech dekadach od zakończenia "zimnej wojny" zaobserwowano deficyt myślenia teoretycznego w nauce o stosunkach międzynarodowych.

Przede wszystkim zabrakło pomysłu na nową wizję ładu międzynarodowego, która pomogłaby w odwróceniu kumulacji negatywnych trendów i zjawisk kryzysowych w świecie.

Zastosowano stare koncepcje, wyprowadzane z tradycji realistycznej i praktyki zimnowojennej, które nie pasowały do wyzwań transformacji systemu międzynarodowego. Sytuację pogarszali neoliberalni globaliści i konstruktywistyczni neofici, którzy uwierzyli, że mocarstwo realizujące politykę liberalnego hegemonizmu poprzez bezpośrednią ingerencję w życie polityczne innych państw ograniczy konfliktogenność w stosunkach międzynarodowych. Stało się akurat odwrotnie.

Przede wszystkim ulegano ciągle starym schematom traktującym system międzynarodowy albo w prymitywnych kategoriach geopolitycznych walki i rywalizacji, albo przez pryzmat nieograniczonej globalizacji, wymuszającej kooperację i kosmopolityzację (na warunkach amerykańskich).

Skutki rozpadu międzynarodowego ładu gospodarczego i politycznego, ukształtowanego po II wojnie światowej, iluzoryczne "zwycięstwo" Zachodu w "zimnej wojnie", wreszcie utrata cywilizacyjnego przywództwa przez najbogatsze państwa kapitalistyczne, zostały spotęgowane nie tylko przez trudną do opanowania [? - admin] pandemię Covid-19, ale także kryzys elit -tak politycznych, jak intelektualnych.

W jego rezultacie występują liczne błędy w kierowaniu polityką w stosunkach międzynarodowych, a przede wszystkim w diagnozowaniu źródeł zagrożeń. Potrzebne stało się gruntowne przemyślenie modeli rozwojowych współczesnego kapitalizmu i zdolności do przywrócenia równowagi międzynarodowej.

Ze względu na pychę i nieustanną potrzebę dowodzenia przewagi Zachodu nad innymi mamy do czynienia w skali niespotykanej dotąd w historii z utratą instynktu samozachowawczego, która wyraża się nie tylko w pazerności eksploatacyjnej planety, ale także w niszczeniu życiodajnego środowiska przyrodniczego i intensyfikacji wyścigu zbrojeń, grożącym totalną anihilacją ludzkości. Narastająca wojowniczość ze strony najsilniejszych państw i ugrupowań, kamuflowana ideologicznymi hasłami "posłannictwa dziejowego" prowadzi do narastania zagrożeń w postaci wojny globalnej.

Co jest obecnie najbardziej niepokojące, to to, że ideologia "internacjonalizmu demokratycznego", oparta na przekonaniu, iż wartości zachodnie mają charakter uniwersalny i zasługują na szerzenie nawet przy użyciu siły, determinuje wszystkie procesy decyzyjne. Pomimo znacznego ryzyka katastrofy decydenci wielkich potęg są skłonni grozić użyciem siły lub do niej sięgać, co świadczy o zmianie priorytetów - utrzymanie hegemonii USA i Zachodu stało się ważniejsze niż przetrwanie planety w swym integralnym kształcie.

Środowisko międzynarodowe nigdy nie było łatwe do zrozumienia, ze względu na swój poliarchiczny i policentryczny charakter. Jest to sfera życia społecznego o dużym stopniu niepewności i nieprzewidywalności, zmienności i wieloznaczności. Ogromne zróżnicowanie uczestników i trudności w rozpoznawaniu kodów kulturowych prowadzą często do tworzenia wizerunków ułomnych i fałszywego odczytywania ich intencji.

Poza tym, najbardziej utrudniającym poznanie istoty zjawisk i procesów jest ograniczony dostęp do obiektywnej informacji, zakłócenia poznawcze i świadome wprowadzanie swoich i obcych w błąd. W tej sferze szczególnie negatywną rolę odgrywają media masowe, służebne wobec wielkiego kapitału, posłuszne służbom specjalnym i układom oligarchicznym. Ze względu na kłamstwa, manipulacje, oszustwa i iluzje potęguje się uczucie strachu i nieprzewidywalności.

Niestabilna Ameryka

Wystarczy spojrzeć na sytuację w Stanach Zjednoczonych, kiedy przez długi czas wprowadzano opinię społeczną w błąd, broniąc prawidłowego wizerunku urzędującego prezydenta, jako osoby sprawnej i świadomej podejmowanych decyzji. Po debacie Bidena z Trumpem 28 czerwca 2024 roku okazało się nagle, że na czele mocarstwa stoi człowiek w stanie ciężkiej demencji. Ileż niepewności i ryzyka wiązało się i wiąże z decyzjami czy wpływem na nie takiego polityka!

Co ciekawe, nikt dotąd w Ameryce nie pokusił się o rzetelną i jawną analizę, jak wygląda nie tyle zdrowie ciągle będącego u sterów władzy przywódcy, ile jego faktyczna kontrola nad sprawami strategicznymi, kto naprawdę koordynuje politykę mocarstwa, odpowiadającego za stabilność całego systemu międzynarodowego.

Podobnie nic pewnego nie rokuje wybór Donalda Trumpa czy Kamali Harris na urząd prezydenta USA w jesiennych wyborach 2024 roku. Klasyczni realiści, od Hansa Morgenthaua począwszy, pokładali nadzieje - tak jak niegdyś Niccolo Machiavelli - w roztropności mężów stanu i dyplomatów. W historii przywódcy byli zawsze sądzeni po tym, czy potrafili stawić czoła największym problemom ludzkości, czy ich decyzje wychodziły naprzeciw wyzwaniom i zagrożeniom, zanim udało się przewidzieć ich rezultat.

Ani po Trumpie, do którego już dawno przylgnęło określenie, że jest nieprzewidywalny, ani po Harris, o której mówi się w Ameryce, że jest absolutną ignorantką w sprawach międzynarodowych, nie można się spodziewać, że sprostają zadaniom, jako przywódcy największego mocarstwa.

Każda aktywność państw - i ta o znaczeniu kooperacyjnym, i ta o charakterze rywalizacyjnym - jest z natury sprawą ryzykowną. Decydenci dokonują wyborów spośród możliwych wariantów rozwiązania problemów zanim jeszcze uda im się zebrać całą pożądaną wiedzę i zyskać pewność. Działania oparte są na rachunku prawdopodobieństwa. Byłyby one nierozsądne, gdyby cofały się przed podejmowaniem ryzyka. Są natomiast rozsądne tylko w tej mierze, w jakiej z owym ryzykiem się liczą.

Być może świat został obecnie postawiony w sytuacji takiej niepewności i ryzyka, że naprawdę wszystko może się zdarzyć, łącznie z wojną domową w USA. Taki obrót spraw może okazać się zaskoczeniem na miarę "czarnego łabędzia". To miano nadał konsekwencjom przypadkowych i nieprzewidywalnych zdarzeń Nassim N. Taleb w książce okrzyczanej bestsellerem ("Czarny Łabędź. Jak nieprzewidywalne zdarzenia rządzą naszym życiem", Poznań 2020). Nikt nie wie, jakie mogą być konkretne następstwa takich zdarzeń. Wiadomo jednak, że mogą mieć charakter katastrofalny, pod wieloma względami nietypowy, szokowy i masowy.

Z tych względów procesy decyzyjne w państwach uległy skomplikowaniu. Relacje między przyczynami a skutkami stały się słabo rozpoznawalne. Poszukiwanie regularności czy prawidłowości, a także budowanie predykcji i prognoz jest z góry skazane na niepowodzenie. Dzieje się tak z powodu subiektywizmu ocen stanów wyjściowych, aksjologizacji i ideologizacji oraz rozmaitych aberracji poznawczych (błędów percepcyjnych i atrybucyjnych), ale także konsekwencji przypadków i zdarzeń losowych.

Przyszłość ładu międzynarodowego, podlegającego dekompozycji, jest determinowana przede wszystkim przez ryzyko wybuchu globalnego konfliktu, warunkowanego w dużej mierze przez nieokiełznany wyścig zbrojeń, zwłaszcza proliferację broni jądrowej i utratę kontroli nad jej użyciem. Katastrofalne następstwa takiego starcia - mimo obniżania się progu strategicznej wstrzemięźliwości przed użyciem broni masowej zagłady - byłyby tak wielkie, że decydenci wszystkich stron posiadających broń jądrową wciąż starają się swoje wojownicze zapędy utrzymać w ryzach.

Dlatego wielu analityków podtrzymuje tezę, że wojna jądrowa pozostaje jedynie straszakiem, zwłaszcza po stronie rosyjskiej, a zmasowane ataki przy użyciu tej broni są mniej prawdopodobne niż w czasach "zimnej wojny" w fazie największych kryzysów, na przykład karaibskiego z 1962 roku.

Przede wszystkim to Stany Zjednoczone czują się najbardziej zagrożone ze względu na rosnącą potęgę Chin. Same zresztą pomogły w obudzeniu "drzemiącego smoka". Ponieważ strategicznym wyzwaniem jest także dla nich "rosyjski niedźwiedź", stąd przyjęcie tzw. sekwencjonowania strategicznego (Wess Mitchell), polegającego na koncepcyjnym rozdzieleniu w czasie zbrojnej konfrontacji - najpierw z Rosją, a potem z Chinami.

W USA nie brakuje diagnoz globalnego bilansu sił. Okazuje się, że potencjalni przeciwnicy i aktualni rywale dysponują potęgą większą niż kiedyś III Rzesza i Japonia razem wzięte, przeciwko którym stanęła potęga aliantów z czasów II wojny światowej.

Przebieg wojny na Ukrainie pokazuje po dwóch latach wspierania Kijowa, że scenariusz zaangażowania by proxy wyraźnie rozminął się z oczekiwaniami decydentów amerykańskich. Chiny bowiem odgrywają coraz większą rolę w powstrzymaniu USA na Ukrainie, a zatem przejmują inicjatywę w regulowaniu problemów bezpieczeństwa międzynarodowego.

Jeśli USA nie pogodzą się z takim obrotem spraw, może dojść - zgodnie z logiką tzw. pułapki Tukidydesa - do zbrojnej konfrontacji amerykańsko-chińskiej, przy udziale Rosji po stronie Państwa Środka. Powstaje jednak pytanie, czy przy braku czytelnej koncepcji w samych Stanach Zjednoczonych ze względu na kryzys przywództwa, administracje amerykańskie są gotowe do podjęcia tak radykalnych działań?

Powstrzymywanie Chin...

jest przedmiotem ponadpartyjnego konsensusu w USA. Polem bitwy jest suwerenność technologiczna każdej ze stron i skracanie dystansu wojskowej potęgi dzięki wzrostowi bogactwa strony chińskiej. "Czerwoną linię" konfrontacji amerykańsko-chińskiej wyznacza złamanie prymatu USA właśnie w dziedzinie wojskowej - na morzach i w powietrzu. Z tych powodów jesteśmy świadkami nasilonej konfrontacji amerykańsko-chińskiej, co wcale nie musi oznaczać wzrostu ryzyka konfliktu globalnego.

Perspektywiczne dołączenie ChRL do pierwszej "ligi jądrowej" w skali planety będzie bowiem oznaczać globalną rewolucję geostrategiczną, która radykalnie zmieni kalkulacje ryzyka pierwszego ataku jądrowego. Jeśli zostanie przywrócony znany z czasów "zimnej wojny" mechanizm wzajemnego gwarantowanego zniszczenia (mutually assured destruction) w trójkącie USA-Rosja-Chiny, to ryzyko takiego konfliktu wyraźnie spadnie, gdyż wzrośnie wiarygodność ukarania każdego z potencjalnych agresorów przez dwu pozostałych. Inne "potęgi" nuklearne w tym starciu nie będą miały większego znaczenia.

W szacowaniu ryzyka konfliktu globalnego warto wziąć także pod uwagę czynnik niewymierny, ale niezwykle istotny z punktu widzenia mobilizacji społecznej. Jest to determinacja rządzących i motywacje społeczne do udziału w wojnie "aż do zwycięstwa". Otóż i Rosja, i Chiny mają nieprzebrane rezerwy mobilizacyjne dla "wojen ojczyźnianych, wojen świętych", w imię obrony interesów egzystencjalnych. W podzielonym i skłóconym społeczeństwie amerykańskim trudno o taką mobilizację, zwłaszcza że w doktrynie strategicznej USA nie znajdujemy odpowiedzi, jak to mocarstwo broniące swojej hegemonii poradziłoby sobie z kontrolą i podporządkowaniem setek milionów ludzi i niezmierzonych terytoriów.

W grę wchodzą także współzależności gospodarcze między USA a Chinami, których nie było między Ameryką a ZSRR w okresie "zimnej wojny". Zerwanie więzi kooperacyjnych spowodowałoby we współczesnym systemie międzynarodowym zapaść nie tylko walczących stron, ale i całego świata. Suma produkcji tych dwóch gigantów - USA i Chin, stanowi ponad 40 procent wytwórczości całej planety. Trudno zatem wyobrazić sobie rozmiar strat, gdyby te dwie największe gospodarki znalazły się w stanie wielkiej wojny.

Nadzieje należy wiązać przede wszystkim z chińską kulturą strategiczną, która opiera się na "długim trwaniu" i niezwykłej cierpliwości w dochodzeniu do swoich celów. Chińczycy doskonale zdają sobie sprawę, że mogą "zdetronizować" Amerykę bez sięgania do globalnej wojny. Jeśli same nie zostaną zaatakowane, to będą dążyć do "zwycięstwa bez walki", zgodnie z doktryną Sun Tzu, ukształtowaną w długim procesie historycznym.

Patrząc z perspektywy chińskiej, rywalizacja potęg wcale nie musi przybierać charakteru wielkiego militarnego zwarcia. W obecnej fazie konfrontacji większa niepewność i ryzyko towarzyszą ofensywie amerykańskiej niż chińskiej. To Stany Zjednoczone ze wszystkimi swoimi przewagami poddają się weryfikacji w konfrontacji z Rosją i Państwem Środka i wiele wskazuje na to, że nie podołają skuteczności podejmowanych ryzykownych wypraw.

Obłędna logika eskalacji...

wojny na Ukrainie pokazuje, że USA nie osiągają swoich strategicznych celów "osaczenia" Rosji, a strategia nastawiona na "pokonanie Kremla i zwycięstwo Ukrainy" prowadzi donikąd. Sprowokowanie Rosji do wojny było wynikiem błędnej kalkulacji i zignorowania ryzyka, że USA nie będą w stanie wojować na odległość i na dużą skalę. Z kolei popieranie tej wojny przez sojuszników USA okazało się niebezpiecznym ryzykanctwem.

Widać wyraźnie, że największą cenę zapłacą państwa gorliwie zaangażowane we wspieranie Kijowa, takie jak Polska, które nie mają żadnej mocarstwowej "polisy ubezpieczeniowej" nie tylko na wypadek odwrócenia sojuszy Ameryki (kolejnego resetu z Rosją), ale przede wszystkim klęski Ukrainy, jej rozpadu i kryzysu humanitarnego na wielką skalę.

Refleksja nad upadkiem myśli strategicznej w Polsce zasługuje na odrębną uwagę. Odnosi się wrażenie po dotychczasowych obserwacjach, że mamy do czynienia z "szaleńcami u władzy". Rządzący nad Wisłą nie tylko nie rozumieją zaangażowania Chin w wielką eurazjatycką strategię z udziałem Rosji, a nawet Białorusi, ale także tego, że sami Ukraińcy poszukują wsparcia Państwa Środka, aby uratować cokolwiek w ostatniej fazie wyniszczającej wojny.

Polska ze swoją "polityką wojny", niezależnie od zmieniających się rządów, wejdzie do historii jako naiwny i krzykliwy podżegacz wojenny, działający przede wszystkim na własną szkodę, zarówno ze względu na emotywną aberrację wobec Ukrainy, jak i na irracjonalne kalkulacje ryzyka.

"Prowincjonalny" punkt widzenia na wojnę na Ukrainie traktuje ją, jakby była ona "zapalnikiem" konfliktu globalnego. Tymczasem w obiektywie wielu państw Azji, Afryki i Ameryki Łacińskiej jest ona źródłem peryferyjnego konfliktu, gdzieś na obrzeżach "wielkiej Rosji". W Polsce politycy i media narzuciły postrzeganiu wojny na Ukrainie perspektywę globalnego "zderzenia cywilizacji", manichejskiego i metafizycznego starcia Dobra i Zła, ponadczasowej konfrontacji dwóch wrogich światów. Tymczasem w Unii Europejskiej opinie są zróżnicowane, a zdania podzielone. To nie tylko Węgrzy pokazują drogę zdroworozsądkowego i realistycznego spojrzenia na konfrontację rosyjsko-ukraińską. To także duża część elit państw "Starej Europy" widzi bezsens dalszego wykrwawiania Ukrainy, na obszarze której Ameryka i Rosja pozostawią na długie lata "dzikie pola".

Państwa, które ze względu na agenturalność elit rządzących utraciły zdolność samodzielnego diagnozowania istoty konfliktów, padają ofiarą ukraińskiego "makiawelizmu". Ukraina bowiem poszukuje obecnie jakiegoś sposobu na przetrwanie, nie liczy się z moralnymi i heroicznymi hasłami zwycięstwa "za wszelką cenę". Najważniejsza jest racja przetrwania (reason d'?tre), nawet za cenę "zgniłych kompromisów" i dogadania się z agresorem.

Do państw "przegranych" należy niewątpliwie Polska i republiki bałtyckie, łącznie z Finlandią, spacyfikowaną przez amerykańskie służby specjalne, które z posłuchu atlantyckiemu hegemonowi uczyniły istotę swojego poświęcenia i zaangażowania.

Mało komu we współczesnej Europie zależy na przekształceniu kontynentu w strefę wojny. Tym bardziej państwom pozaeuropejskim nie zależy na ryzyku eskalacji konfliktu, który mógłby przynieść katastrofę globalną. Należałoby zatem wezwać elity rządzące w państwach podżegających do kontynuowania wojny na Ukrainie za wszelką cenę, w tym w Polsce, aby ograniczyły swoją absurdalną retorykę i zachowały choć odrobinę reputacji istot rozumnych.

Biorąc pod uwagę złożone uwarunkowania obiektywne i subiektywne środowiska międzynarodowego, mimo napiętej sytuacji w wielu regionach, można dojść do wniosku, że w przewidywalnej perspektywie raczej nie zanosi się na wielką wojnę między USA a Chinami i Rosją. Każda ze stron dostrzega na szczęście ryzyko niekontrolowalnej eskalacji otwartych konfliktów na Ukrainie czy na Bliskim Wschodzie, a to daje mimo wszystko nadzieję, że niestabilność "na peryferiach" nie przeniesie się do "centrum" geopolitycznej rywalizacji.

Jest niemal pewne, że wojny lokalne, ograniczone i prowadzone by proxy pozostaną endemicznym zjawiskiem w systemie międzynarodowym przez długie lata. Nie będzie to jednak oznaczać katastrofy na skalę globalną. Każda ze stron zdaje sobie bowiem sprawę, że w starciu globalnym nie byłoby jednoznacznego rozstrzygnięcia ani zakończenia.

Największe wyzwania stoją przed geopolityką Stanów Zjednoczonych. Borykając się z kryzysami wewnętrznymi, które niosą ryzyko katastrofalnego załamania ich samych, muszą odpowiedzieć sobie na pytanie, czy w imię ideologicznej misyjności warto dźwigać na swoich barkach odpowiedzialność za całość ładu międzynarodowego. Może trzeba powrócić do dawnego modelu "podzielonej odpowiedzialności" międzymocarstwowej? To niewątpliwie jedno z pierwszych zadań nowego prezydenta Ameryki.

Oznaczałoby ono powolne schodzenie z pozycji hegemona, czemu towarzyszyłaby dekoncentracja amerykańskiej potęgi na rzecz Chin, bez których gospodarka USA nie będzie mogła się rozwijać.

Powstrzymywanie Chin i Rosji już dzisiaj skłania Amerykę do bardziej "transakcyjnego" traktowania jej sojuszników, a nasilający się wyścig zbrojeń po każdej ze stron świadczy o tworzeniu się nowej równowagi międzynarodowej, gwarantującej "zimny i zbrojny pokój" na najbliższe dekady.

Prof. Stanisław Bieleń
https://myslpolska.info
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 12.08.24 Pobrań: 8 Pobierz ()
13.08.2024 Porażające słowa Franciszka: Jestem komunistą i był nim też Jezus
Przypominam... zapominalskim.
---------------------------------------
Porażające słowa Franciszka: jestem komunistą i był nim też Jezus

"Kiedy patrzę na Ewangelię tylko z socjologicznego punktu widzenia, tak, jestem komunistą i był nim też Jezus" - powiedział papież Franciszek w wywiadzie dla America Magazine, czasopisma wydawanego przez jezuitów w Stanach Zjednoczonych.

Franciszek w nawiązaniu do tego, że niektórzy uważają go za socjalistę bądź nawet komunistę odparł: "Staram się podążać za Ewangelią. Osiem Błogosławieństw to fragment, który bardzo mnie oświeca, ale przede wszystkim wyznacza normę, według której będziemy sądzeni: Mt 25. Byłem spragniony, a daliście mi pić. Byłem chory, a odwiedziliście mnie, byłem w więzieniu a przyszliście do mnie. Czy zatem Jezus jest komunistą?".

Zdaniem papieża, problem polega na redukowaniu przesłania Ewangelii wyłącznie do wymiaru społeczno-politycznego. - Kiedy patrzę na Ewangelię tylko z socjologicznego punktu widzenia, tak, jestem komunistą i był nim też Jezus - przyznał.

"Komuniści ukradli nam trochę chrześcijańskich wartości. Inni uczynili z nich katastrofę" - stwierdził.

28 listopada 2022 pch24.pl/franciszek-jestem-komunista-i-byl-nim-tez-jezus
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 13.08.24 Pobrań: 8 Pobierz ()
13.08.2024Korzenie współczesnej Francji. Zbezczeszczenie królewskich grobów Saint-Denis, 12-25 paźdz
Bunt Szatana objawia się w odwróceniu porządku stworzonego przez Stwórcę, piękno zastępuje brzydotą, zmienia znaczenie znaczeń, wartości - wszystko na przeciwieństwo Bożego porządku. Sprowadza człowieka do aktu nie posłuszeństwa - wypowiedzenia przyjaźni z Bogiem. Ponieważ Stwórca szanuje wybór człowieka, akt wypowiedzenia posłuszeństwa musi być świadomy. Widać, że Francja jako kraj upadła - jednym z punktów zwrotnych w historii tego kraju, prowadzących do tego czym się stała, jest wspaniale opisana w powieści Sire przez Jean Raspail'a, zbezczeszczenie grobowców w Saint-Denis.

Książkę można nabyć tu: Jean Raspail, KRÓL ZZA MORZA, Klub Książki Katolickiej , ul. Dąbrówki 7, 62-006 Dębogóra e-mail: klub@kkk.com.pl

-----------------------------------

Oto zatem odczytujemy znamienną kartę naszej rewolucji ? zbezczeszczenie grobów Saint-Denis, dokonane z rozkazu Konwentu, w dniach 12-25 października 1793 roku. Trzynaście dni hańby. W śród zachęcających okrzyków podnieconego tłumu rozpoczęto w pobliżu bazyliki kopanie dwóch kwadrato­wych dołów. Pierwszy był przeznaczony na kości Bur­bonów, drugi zaś na szczątki Walezjuszy i Kapetyngów oraz innych królów spokrewnionych z tymi dwoma roda­mi, o ile by takowych znaleziono. Potem taranem wywa­żono drzwi krypty, w której na kilku różnych poziomach rzędami leżały trumny królów. Pierwszym "tyranem" wyrwanym z wiecznego odpoczynku był dobry król Henryk IV. Kiedy odbito wieko trumny, jego ciało zdało się niemal nietknięte. W rozrzedzonym powietrzu krypty rozszedł się silny, aromatyczny zapach. Pięknie pachniał ten król. Czego nie można powiedzieć o pozostałych. Jego twarz zachowała się w niemal idealnym stanie ­broda śnieżnobiała, rysy niezmienione. Trupa wywle­czono z trumny i postawiono - niczym manekina ­opierając go o kolumnę. Otaczający go tłum z wrażenia wstrzymał oddech. Czy upadnie na kolana na znak na­leżnego władcy szacunku? Ale prawo tłumu nie zna wyjątków - ton nadaje zawsze najpodlejszy z podłych. Przepchnąwszy się do pierwszego rzędu, jakiś zuchwały żołdak ciągnął z pochwy szablę i odciął pukiel kró­lewskiej brody, po czym - przy wtórze śmiechów i oklasków - uczynił z niej sobie sztuczne wąsy. Po nim do króla zbliżyła się jakaś megiera, która z całej siły spo­liczkowała władcę i ciało upadło na ziemię. Po kilku go­dzinach obelg i poniewierki, doprowadzone do niewy­obrażalnego stanu zwłoki króla bez ceremonii wrzucono - jako pierwsze - do przeznaczonego dla Burbonów dołu.

Ludwik XIII trafił doń nie poczęstowany nawet obelgą - za bardzo cuchnął. Za to z Ludwikiem XIV lud miał swoje porachunki. Jego ciało zostało rozprute nożem ­z brzucha wydostały się pakuły, którymi zastąpiono wnętrzności. Potem oprawca, tym samym nożem, siłą otworzył królowi usta, rozwierając zaciśnięte od siedem­dziesięciu lat szczęki. Wyrwawszy stamtąd spróchniały pieniek zęba, ukazał go tłumowi niczym trofeum. Tym ra­zem, obojętny na wydostający się z królewskich ust smród, lud zawył z rozkoszy. Do dołu wrzucono też kró­lową Marię Teresę - małżonkę Ludwika XIV i córkę Filipa IV Hiszpańskiego. Wpadła tam z głową wykrę­coną do tyłu i rozrzuconymi, uniesionymi ku górze no­gami ? ona, tak cnotliwa za życia - co tłum powitał wulgarnym rechotem.

Nie lepiej potraktowano Marię Medycejską. Ciśnięto ją do dołu bardzo szybko, ponie­waż jej ciało miało konsystencję starego, lejącego się sera. Patrioci wydzierali sobie z rąk kilka włosów, które unosiły się na powierzchni tej smrodliwej mazi. Anna Austriaczka, dumna Anna, królowa płaszcza i szpady, została wrzucona do dołu w wielkim pośpiechu. Jej członki nie trzymały się już ciała, a zgromadzony wokół cuchnących jam motłoch zatykał sobie nosy.

Do dołu zwalono Burbonów, delfinów, następców tronu - doj­rzałych i małoletnich, dorosłe i niepełnoletnie królewny, kilku Orleańczyków, paru książąt Burgundii, Andega­wenii, Akwitanii, Bretanii i Montpensier, kilkoro zmar­łych przy narodzinach, których oklaskiwały zgromadzo­ne megiery, bowiem "ci przynajmniej długo nie pożyli", jedną zabłąkaną tutaj księżniczkę z rodu Stuartów, księż­ne Parmy, Artois, Berry, Palatynatu i Turenne, Wielkie­go Kondeusza, a także wiele cór Francji, noszących imiona Maria, Maria Zefiryna, Maria Adelajda, Ludwika Maria, Maria Elżbieta, Maria Anna, których ciała wy­pływały z ołowianych trumien niczym zdroje śmierci. W bazylice trudno już było oddychać. Motłoch dyszał wściekle. Wtedy odkryto ciało Ludwika XV.

Bóg jeden wie, jak bardzo na niego czekano, by poka­zać, jak ów "umiłowany" król straszliwie był znienawi­dzony! Czyż nie mówiono, że umarł na syfilis, że zgnił za życia, a po śmierci nie został nawet zabalsamowany, gdyż balsamiści padali jak muchy, ledwie-się go dotknę­li? Wszystkich rozczarował. Jego trumna nawet nie cuchnęła. Ciało było dobrze zakonserwowane, skóra biała i świeża - zupełnie jakby dopiero go pochowano. Można by rzec, że król bierze kąpiel, gdyż ciało jego unosiło się na powierzchni obficie wypełniającego trum­nę roztworu morskiej soli. Gdy jednak wodę wylano, stała się rzecz straszna. Ciało "Umiłowanego" zaczęło się błyskawicznie rozkładać, aż został z niego jakby cień na dnie trumny, z której unosił się obłok potwornego smrodu. Podpalono mnóstwo prochu, wystrzelono nawet kilka salw w nadziei na oczyszczenie powietrza - jak podczas epidemii dżumy. Tak oddano hołd królowi Lu­dwikowi XV. Było to dnia 16 października 1793 roku, dokładnie w godzinie, w której na rozklekotanym wózku wieziono na szafot królową Marię Antoninę, stojącą tyłem do konia, z rękoma związanymi za plecami i wło­sami luźno opadającymi na kark. . .

Czy mam mówić dalej, Miłościwy Panie? Przyznaję, że to bardzo nieprzyjemny sposób wspominania dziejów Twego rodu w tamtych dniach 1793 roku, gdy Francja i Francuzi przestali kochać swoich królów. A może ta nienawiść ludu była tak naprawdę rodzajem hołdu zło­żonego sponiewieranemu Majestatowi? Znienawidzono was tak bardzo, bo tak długo byliście wszystkim. Wasza kaźń była ceną za dobro, które kraj był wam winien, i wielkość, którą mu zapewniliście. Gdy dnia 21 stycznia 1793 roku, o dziesiątej dwadzieścia dwie, głowa Ludwi­ka XVI spadła do wiklinowego kosza, nad Paryżem, aż po ogrody Tuileries, zawisła wielka cisza i spoczęła na nieprzebranym tłumie. Nienawiść na chwilę zwolniła biegu i dokonała się ostateczna komunia Francji i jej kró­lów. Tej komunii już nie ma, Miłościwy Panie. Jej miej­sce zajęły obojętność i ignorancja, a w najlepszym razie - u tych Francuzów, którzy wiedzą o Twoim istnieniu (powinienem napisać: o tym, że przeżyłeś) - ta odrobi­na współczucia i wzruszenia, które wywołują sprawy z góry spisane na niepowodzenie. Sprawy przegrane. Czy to Ci wystarczy na całe życie?

Ale wróćmy do bezczeszczenia grobów Saint-Denis. Może właśnie stamtąd mógłbyś czerpać siły i wolę bycia czymś więcej niż tylko wspomnieniem... Kiedy dół Burbonów się zapełnił, zajęto się tym prze­znaczonym dla Walezjuszy. W tej samej upiornej atmo­sferze przez dwa dni wrzucano doń ciała, których stos rósł tak szybko, że jeden z robotników zauważył, iż "zabrak­nie miejsca dla wszystkich". Potem sprawy się skompli­kowały. By znaleźć wejście do grobowca Franciszka l, potrzeba było wielu próbnych wykopów i kreciego pełzania. Twórca College de France spoczywał tam wraz ze swą rodziną - matką, królową Ludwiką, żoną Klau­dią i trójką spośród ich dzieci. W zetknięciu z powie­trzem ich ciała zmieniły się w kleistą i cuchnącą maź, którą wiadrami - niczym ekskrementy - przeniesiono do dołu. To był ostatni władca, który śmierdział i wielu bardzo tego żałowało, gdyż smród podżegał do niena­wiści.

Ale od XVI wieku nie robiono już ołowianych trumien, zastępując je kamiennymi sarkofagami. Ciała zmarłych obracały się w nich w proch. Niektóre zostały wygotowywane, by w ten sposób oddzielić kości od mię­sa i pochować tylko szkielety obciągnięte skórą. Teraz kości i czaszki zagęszczały tę zupę w nieokreślonym ko­lorze, zmieszaną z gaszonym wapnem, niemal przele­wającą się przez brzegi dołu i będącą swego rodzaju kon­centratem, kwintesencją naszych królów. Przedstawiciele ludu pluli do niej, gdyż łup w postaci drogocennych przedmiotów nie spełnił ich oczekiwań. Nasi książęta często chowani byli w samej koszuli, bez biżuterii ani in­sygniów władzy królewskiej - na znak chrześcijańskiej pokory. Wraz z nimi do dołu wrzucono cały tłum dygni­tarzy, opatów, ministrów, konetabli, szambelanów, se­neszala de Beaucaire, kawalera de Barbazan, wielkiego Sugera, opata Saint-Denis, Bernarda Duguesclin i Leona de Lusignan, ostatniego frankońskiego króla Armenii i pierwszego z długiej listy chrześcijańskich uchodźców we Francji... Nigdy nie odnaleziono grobu Ludwika Świętego, także pochowanego w Saint-Denis. Łatwo sobie wyobrazić, jak gorliwie szukano tego króla ? znienawidzonego podwój­nie: jako władca i jako święty ? drążąc tunele z jednej krypty do drugiej. Na próżno. Jego wielki, opiekuńczy cień wciąż pochylał się nad starą, plądrowaną bazyliką. A najeźdźcy nie przestawali kopać. Było coś przerażająco świętego - jakaś świętość ludu, która przeciwstawia się świętości Boga i każe w Niego wątpić - w tym zapamię­taniu rabusiów cmentarnych, ryjących niczym termity w fundamentach pierwszych wieków, jakby nad prze­szłością panowało teraz nowe prawo życia i śmierci­, prawo wynikające w sposób naturalny z Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela.

Wyczerpani, plujący i dławiący się padlinożercy zaczęli przekopywać tunel ku najstar­szym poziomom nekropolii. Szło im ciężko. Dnia 21 paź­dziernika 1793 roku, załatwiwszy się z grobowcem zmar­łego w 1223 roku Filipa Augusta, natrafili na teren zupełnie nieznany, po którym poruszali się bez planu i punktów orientacyjnych, kopiąc tunele, które trzeba było stemplo­wać i napowietrzać. Być może, prócz ciężaru wieków, za­częli czuć na swych barkach ciężar wstydu. Trudno im od­mówić zadziwiającej odwagi. Na światło dnia wywleczono i ciśnięto do dołu króla Ludwika VII Młodego i jego ojca, Ludwika IV Grubego, z którego została jedynie garstka jasnego prochu, potem Henryka I i jego małżonkę Annę, córkę króla wikingów z Kijowa, i jeszcze wielu innych, aż po Roberta II Pobożnego, drugiego z Kapetyngów, urodzo­nego w roku 970. Wraz z nim łupieżcy grobów przekroczy­li próg tysiąclecia, zmieniając jednocześnie dynastię, i za­puścili się w labirynt wąskich i pochyłych korytarzy nekropolii, leżących pod płytami chóru bazyliki.

Tutaj na wielu poziomach tłoczyli się Karolingowie i Merowingowie. Napisy na grobach były zatarte. W ka­miennych korytkach odnaleziono stosy kości, których anonimowość nie uchroniła przed wylądowaniem w dole Walezjuszy. Zidentyfikowano natomiast szczątki Karo­la Łysego, odnalezione wewnątrz małego, drewnianego i świetnie zachowanego kuferka, na którym widniał wy­raźny monogram. Wszystko to spoczywało wewnątrz kamiennego sarkofagu. Karol II Łysy, król Francji, sy­gnatariusz słynnego traktatu z Verdun podpisanego w 843 roku, być może prawdziwy twórca Twojego kró­lestwa po podziale cesarstwa Karola Wielkiego... Jego kuferek pływał przez kilka chwil na powierzchni wypełniającej dół mazi, wśród wielkich i smrodliwych bąbli, po czym zakołysał się niczym tonący okręt i znik­nął w odmętach królewskiej magmy.

Jednak ostatecznym tryumfem podłości stało się odna­lezienie szczątków Dagoberta I. Nareszcie! Zniszczono opactwo, zdewastowano bazylikę, unicestwiono nekropo­lię - wszystko po to, by teraz móc radośnie rozprawić się z despotą, który dał ternu wszystkiemu początek, twórcą opactwa podniesionego do rangi królewskiego grobow­ca, Dagobertem, Salomonem Franków! Gdy po długiej, podziemnej harówce synowie ludu dotarli wreszcie do jego sarkofagu, ze zdurnieniem stwierdzili, że nie spo­czywał tam samotnie. Jego małżonka, królowa Nantylda, którą w tak romantycznych okolicznościach porwał z kla­sztoru, leżała obok niego w dwudzielnej skrzyni, teraz już będąc tylko małą kupką kości zawiniętych w kawałek jedwabnej tkaniny. Na skrzyni dało się jeszcze odczytać dwie wyryte inskrypcje: Hic jacet corpus Dagoberti oraz Hic jacet corpus Nantildis. Tryumf szybko przerodził się we frustrację, gdyż ten lubujący się w zbytku władca Me­rowingów kazał się pochować jak ostatni żebrak. Kości obojga rozłożono na kamiennych płytach posadzki. Ani jednego klejnotu, ani jednego złotego pierścienia! Ło­patą i miotłą połączono Dagoberta z Nantyldą i bez cere­monii wrzucono do dołu.

Dół Burbonów został zasypany dnia 16 października 1793 roku. Dół Walezjuszy i innych władców - dnia 25 tego samego miesiąca. W ten oto sposób dokonała się druga śmierć naszych królów, druga śmierć, Miłościwy Panie, wszystkich władców, których jesteś potomkiem. Oba doły wypełniono po brzegi. Oba zasypano ziemią. Oba starannie udeptano. Po obu przejechały ciągnięte przez konie walce. Przy obu postawiono straże, by unik­nąć ewentualnych manifestacji niewczesnej ludowej żar­liwości. Niepotrzebnie. Lud utracił pamięć. I do tej pory jej nie odzyskał. Na skutek licznych i przemyślanych za­machów na ciągłość historii Francji, po przeszło stu la­tach walczącego laicyzmu republikańskiego i gorliwego niszczenia wszystkiego, co święte, pamięć ludu zapadła w ciemną otchłań, skąd wydobyć ją może jedynie cud. Czy wierzysz w cuda, Miłościwy Panie?
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 13.08.24 Pobrań: 8 Pobierz ()
13.08.2024 MEMy sierpniowe
Link
Link
Link
Link
Link
Link
Link
Link
Link
Link
Link
Link
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 13.08.24 Pobrań: 8 Pobierz ()
13.08.2024 JAKI JEST KOSZT DOBRYCH RELACJI MIĘDZY POLSKĄ A USA?
Według ministra spraw zagranicznych Sikorskiego, rząd wydał ponad 50 miliardów dolarów na zakup broni od USA. Jednocześnie zawarto nowe kontrakty o wartości 12 miliardów dolarów, w tym 821 rakiet JASSM-ER o zasięgu do tysiąca kilometrów. Później okazało się, że Departament Stanu zatwierdził plan sprzedaży 1700 rakiet, w tym 821 rakiet o zasięgu prawie 1000 km, 745 rakiet średniego zasięgu i 232 taktycznych rakiet krótkiego zasięgu. Wynegocjowano również nabycie prawie stu śmigłowców AH-64 Apache. Tak duży zakup śmigłowców Apache oznacza, że Polska będzie posiadała drugą co do wielkości flotę tego typu na świecie po Stanach Zjednoczonych. USA zamierzają również udzielić Polsce pożyczki w wysokości 2 miliardów dolarów na sfinansowanie kosztów nabycia amerykańskiego uzbrojenia.

Amerykanie czerpią z takiej współpracy dziesiątki razy większe korzyści niż my. Wykorzystują swój kompleks wojskowo-przemysłowy, uzupełniają budżet, pompują broń do Europy i tworzą dodatkowe punkty zapalne w regionie. Ponadto wojna na Ukrainie, rozpętana na polecenie wujka Joe, znacząco przyczynia się do tych procesów. W końcu wszystkim krajom europejskim mówi się: "Musicie wzmocnić swoją armię, kupić od nas samoloty, rakiety, czołgi...". I widzimy, że to działa. W szczególności gdy nasz rząd aktywnie kupuje amerykańską broń wartą miliardy dolarów. Jednocześnie stare uzbrojenie jest przekazywane AFU praktycznie za darmo...

Nasz rząd powinien był rozważyć za i przeciw przed podpisaniem kontraktów z Amerykanami, zwłaszcza w tak trudnych warunkach. Nasi politycy są żywym zaprzeczeniem kartezjańskiego "myślę, więc jestem": nie myślę, a mimo to jestem.

Nasz (nie) rząd nie ma nic do gadania - pan karze sługa musi.
A podatnik też nie ma nic do gadania i musi grzecznie i potulnie bulić na kaprysy innej nacji.

ndp
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 13.08.24 Pobrań: 8 Pobierz ()
13.08.2024 Aktywność Dmowskiego
W chwili otwarcia obrad konferencji pokojowej pierwszy delegat Polski Ignacy Paderewski był nieobecny. Do czasu jego przybycia głównym reprezentantem polskich interesów na arenie międzynarodowej pozostawał samodzielnie Roman Dmowski. 29 stycznia 1919 r. został wezwany przed Radę Dziesięciu, przed obliczem której zaprezentował kwestię polską. Kilkugodzinne przemówienie, wygłoszone symultanicznie w językach francuskim i angielskim, przyniosło mu uznanie nawet w oczach politycznych adwersarzy. Niechętny Dmowskiemu David Lloyd George przyznał:

"29 stycznia Dmowski wygłosił długą i niezwykle zręczną przemowę na forum konferencji. Najpierw czystą i idiomatyczną francuszczyzną, a następnie znakomitą angielszczyzną zaprezentował sprawę polską".

Ostateczny bilans traktatu wersalskiego był wielkim zwycięstwem Polski i dyplomacji Romana Dmowskiego. Polska wracała na mapę Europy, miała swobodny dostęp do morza i znalazła się równocześnie w gronie państw-zwycięzców I wojny światowej. W jej imieniu podpisy pod dokumentem złożyli Roman Dmowski i Ignacy Paderewski.

Roman Dmowski to był wielki SAMOUK. Takie osobowości "rodzą się na kamieniu" albo raz na 200 lat. Podobno Piłsudski odbił mu Marię Juszkiewiczową, piękną i inteligentną rozwódkę. Uporczywie powtarzana do dziś legenda mówi, że rywalizowali o nią, a zwycięzcą okazał się Piłsudski. I przez to m.in. panowie nie darzyli sympatią, prócz wyraźnych różnic politycznych oraz wizji niepodległościowej Polski. A Dmowski pozostał w stanie kawalerskim do końca życia.

Obaj zgadzali się przynajmniej w jednym: Polaków cechuje bierność, bezczynność, "zabójczy pasywizm niewolników" jak mówi Piłsudski, a Dmowski dorzuca, że wygrać walkę o wolność można jedynie przełamując polskie "jakoś to będzie", trzeba też "iść w zawody w pracy cywilizacyjnej", szerzyć oświatę wśród ludu.

BK
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 13.08.24 Pobrań: 8 Pobierz ()
14.08.2024 Kiedy wymiana szpiegów z Niemcami; mamy dość Rudego. MEMy.
Link
Link
Link
Link
Link
Link

Feliks Koneczny zdefiniował to jako stan a-cywilizacyjny, delirium maximum

Link
Link
Link
Link
Link
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 14.08.24 Pobrań: 5 Pobierz ()
14.08.2024 Covid-19, największy skandal sanitarny w historii - dlaczego (najprawdopodobniej) nigdy
Szczepienia p. Covid-19 miały zapobiegać transmisji wirusa - na tej podstawie wiele krajów wprowadziło paszporty sanitarne i szczepionkowe, obowiązek szczepień dla pewnych grup społecznych, szczepienia dzieci (czyli populacji, dla której wirus nie stanowił zagrożenia), po to by chronić babcię i dziadka itd.

Dzisiaj wiemy, że twierdzenie to było kłamstwem.

A zatem jak to możliwe, że wszystkie agencje ds. leków w krajach zachodnich zatwierdziły fakt, że szczepionki przeciwko Covid-19 zapobiegają transmisji wirusa i pozwoliły, by to publicznie głoszono? Agencje ds. leków, które przecież nie zajmują się polityką, a jedynie kwestiami zdrowotnymi i których zadaniem jest sprawdzanie jakości wyrobów medycznych, ich użyteczności i bezpieczeństwa?

Wystawiając swoją opinię na temat leku dopuszczonego do obrotu, agencje opierają się przede wszystkim na danych pochodzących od wytwórcy, czyli firmy farmaceutycznej. W ramach procedury uzyskania pozwolenia na wprowadzenie produktu leczniczego na rynek, firma farmaceutyczna musi złożyć wniosek o wydanie pozwolenia na dopuszczenie do obrotu (MAA) wraz z pełnym dossier, obejmującym: informacje o jakości produktu, wyniki badań klinicznych oraz dane dotyczące bezpieczeństwa i skuteczności produktu. Jeżeli firma farmaceutyczna twierdzi, że jej produkt leczy raka piersi, to dowód na takie twierdzenie musi znajdować się w badaniach klinicznych zawartych w dossier. Firma nie może twierdzić, że jej lek działa także na raka prostaty, jeżeli nie przeprowadziła badań w kierunku raka prostaty. W związku z tym, jeżeli agencja ds. leków wydaje dla takiego produktu autoryzację w kierunku leczenia raka prostaty, oczywistym jest, iż nie opiera się w swojej decyzji na danych przedstawionych przez firmę farmaceutyczną.

Taka sytuacja miała miejsce w przypadku wszystkich szczepionek p. Covid-19 dopuszczonych do obrotu na terenie Unii europejskiej (Astra Zeneca, Johnson & Johnson, Moderna i Pfizer). Agencje ds. leków nie posiadały żadnych danych od firm farmaceutycznych potwierdzających wpływ szczepionek na transmisję wirusa.

Innymi słowy: firmy farmaceutyczne nie złożyły wniosku o wydanie pozwolenia na dopuszczenie do obrotu swoich produktów, podpartego twierdzeniem, że zapobiegają one transmisji - ta kwestia nie została w ogóle ujęta w badaniach klinicznych. Celem firm było wyprodukowanie szczepionki, która chroniłaby przed śmiercią i rozwinięciem ciężkiej postaci choroby. Nigdy nie chodziło o kwestię zatrzymania transmisji wirusa. Potwierdzili to przedstawiciele firm farmaceutycznych podczas przesłuchań min. przed specjalną komisją w Parlamencie Europejskim (Link). Agencje ds. leków NIGDY NIE MIAŁY W RĘKACH DOKUMENTU, który by potwierdzał, że szczepionki p. Covid-19 zapobiegają rozprzestrzenianiu się wirusa. Nie możemy zatem oskarżać firm farmaceutycznych o jakiekolwiek oszustwo w tej kwestii, gdyż od samego początku ich stanowisko było jasne.

A zatem jak to możliwe, że agencje ds. leków rozpowszechniły informację, że szczepionki p. Covid-19 zapobiegają transmisji wirusa? Jak to możliwe, że politycy, naukowcy mogli rozpowszechniać taką informację, podpierając nią wprowadzanie wszelkiego rodzaju paszportów sanitarnych i szczepionkowych? Prawda jest taka i będzie dla wielu szokująca: tak naprawdę polityka sanitarna jest dziś fikcją, a agencje ds. leków, wspaniały wynalazek XX wieku, przestały spełniać swoją rolę - gorzej: pacjenci byli bezpieczniejsi, gdy agencje te nie istniały.

Agencje ds. leków są dzisiaj okupowane przez lobbystów i to oni prowadzą faktyczną politykę sanitarną. W dużej mierze renomowani naukowcy opierają się na zasłyszanych opiniach, badaniach dobrej albo wątpliwej jakości, i prezentują hipotezy jako prawdę objawioną tylko po to, żeby zaistnieć w mediach i zyskać chwilową sławę. Dlaczego komisje, które w różnych krajach próbują zbadać sprawę "pandemii" napotykają na wiele przeszkód i ciągną się niemiłosiernie? Dlatego, że odkrycie prawdy, iż NIE POSIADAMY W KRAJACH ZACHODNICH ODPOWIEDNIEJ OCHRONY ZDROWOTNEJ byłoby ogromnym skandalem, prawdy, że mamy do czynienia z aferą korupcyjną na ogromną skalę. Że mamy do czynienia z największym skandalem sanitarnym w historii!

Anna Chrołowska

źródło: wypowiedź Fabrice Di Vizio, włoskiego prawnika specjalizującego się w sprawach dotyczących zdrowia publicznego (Link)

Link
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 14.08.24 Pobrań: 5 Pobierz ()
14.08.2024 Zalew kłamstwa w rządzących mafiach, w "wiodących" mediach
Chciałem dać poniższy tytuł, ale jednak... postawiłem na szczerość.

Rosnąca blokada informacyjna w najważniejszych sprawach.

Mirosław Dakowski 12 sierpień 2024

Omówię parę problemów, pytań wymagających, a właściwie żądających konkretnych, zgodnych z Prawdą, odpowiedzi. Skupię się tylko na tych kilku sprawach, w rozwiązywaniu czy wyjaśnianiu których sam uczestniczyłem. Jest ich oczywiście wielokrotnie więcej.

Czarnobyl, Fukushima.

Ukrywana jest już od 40 prawie lat wiadomość, że ilość ofiar śmiertelnych w Czarnobylu zdecydowanie przekroczyła milion osób. Sprawy te były opisane m. inn. przez profesora Aleksieja W. Jabłokowa i jego zespół w wielu publikacjach oraz w książce, ale spotkały się z całkowitym milczeniem panującym w mediach. Można powiedzieć że jest to cisza cmentarna. Por.: Dziś rocznica: Poprawna ocena ofiar Czarnobyla: półtora miliona (jak dotąd)

W sprawie wybuchu trzech czy czterech reaktorów Fukushima 1 w 2011 roku zasłona tajemnicy jest porównywalnie wielka. Przyczyny tych wybuchów podawane oficjalnie, to znaczy fale tsunami, które zniszczyły podobno [od strony lądu!] linie energetyczne oraz zabezpieczające agregaty diesla, są ewidentnie nieprawdziwe. Ale nawet władze Japonii zakazały publikowania istniejących badań wskazujących na prawdziwe przyczyny tych wybuchów. Pisaliśmy o tym.

Sprawa Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego

- została również ujawniona przez Michała Falzmanna na początku lat 90-tych zeszłego stulecia. Zrabowane Polsce tym sposobem miliardy stały się podstawą wielkich fortun, które posłużyły między innymi jako narzędzie indoktrynacji, w postaci [ciągle kwitnących] centrów telewizyjnych i informatycznych. Istnieje porażająco pełna informacja i dokumentacja rabunku - ale rabusie i ich "interesy" kwitną.

Zielony komunizm

Wprowadzany w ostatnich dziesięcioleciach w skali światowej zielony komunizm jest odwrotnością naturalnych kierunków poszanowania energii i wykorzystania energii odnawialnych które zaproponowaliśmy - a narzucały się one w sposób naturalny - już przed laty ponad 30-tu. Mianowicie można było uzyskać szybkie i pozytywne zmiany w energetyce, więc i w konkurencyjności gospodarki, korzystając z aktywnych i światłych przedsiębiorczych ludzi, pojedynczych osób, bez narzucania "procedur" i nakazów od góry. Obecny przymus prowadzi do katastrofy, na pewno Europę, więc i bierną Polskę.

Bajki Darwina i darwinistów

Od co najmniej 100 lat wiadomo, udowodniono, że naciągane bajki darwinistów i Darwina, trwające ciągle jako "naukowa teoria", są sprzeczne z nauką, szczególnie z biologią, logiką i z matematyką. Omówiłem to m. inn. w pracy: CZY EWOLUCJONIZM JEST NAUKĄ. MATEMATYKA EWOLUCJI A LOGIKA EWOLUCJONISTÓW Link. I nic! Z uporem tego uczą.

WTC - oszustwo w czasie rzeczywistym

Pierwsze wielkie oszustwo na skalę planetarną w czasie rzeczywistym, to było zniszczenie dwóch, a przecież w rzeczywistości trzech wież w New Yorku 9/11 2001. Są dostępne dziesiątki czy setki dowodów inscenizacji, oraz przejrzyste ukazanie dowodów realnego przebiegu długo planowanej i przygotowywanej zbrodni. Ale setki milionów telewidzów uwierzyło w wersję ukazywaną im na ekranach.

Zbrodnia smoleńska

Drugie oszustwo w czasie rzeczywistym to była inscenizacja tak zwanej "katastrofy" smoleńskiej, a w rzeczywistości Zbrodni Smoleńskiej. Prawdziwa wersja, logicznie wynikająca z ukrywanych, ale jednak dostępnych faktów, ukazuje kłamstwa i fałsze obu wersji oficjalnych, to jest tej rosyjskiej, z generalszą Anodiną i w Polsce z jakimś Millerem z ekipy Tuska, jak i wersje grupy Macierewicza z pseudo-naukowymi symulacjami. Tam sygnalizowano kilkanaście razy kolejne "odkrycia", z których nic nie wynikało. Dlaczego oni kłamali ??

W rzeczywistości była to nieporadna, kulejąca inscenizacja w czasie rzeczywistym, właśnie na wzór 9/11 i WTC. Por.: Zbrodnia Smoleńska a Zło Absolutne Link

Covid - plandemia.

I tutaj ilość jednoznacznie udowodnionych kłamstw i sprzecznych wzajemnie wersji oficjalnych jest ogromna. Miliardowe zyski koncernów są faktem. Na łapówki dla marionetek "rządzących" poszły zapewne jedynie miliony. Ale podrzędni sprawcy i wykonawcy są ciągle bezkarni i bezczelnie awansowani.

Zastanawiające jest, skąd u nich ta pewność bezkarności??

Skąd bierze się ta bierność ludzi, którzy by mogli lawinę kłamstwa powstrzymać? Skąd to tchórzostwo, ślepota badaczy, których z definicji powinna cechować ciekawość - jak jest naprawdę?

Parę przykładów.

We wszystkich chyba krajach cywilizowanych, w których prowadzi się statystyki, udokumentowano ogromną ilość nadmiarowych zgonów. Czemu medycy, naukowcy nie publikują prac omawiających przyczyny tego zjawiska? Takie prace pojawiają się tylko w internecie, a nie [o ile wiem], w czasopismach medycznych. A te nieliczne, które tam opisują prawdę, są przemilczane.

Fascynujące jest przecież prześledzenie skutków tej plandemii czyli pandemii zaplanowanej - np. dla demografii.

Medykom, uczonym w Danii udało się zbadać korelację między partiami szczepionek covidowych a ilością objawów szkodliwych, "ubocznych".

Narzuca się, by takie analizy przeprowadzić we wszystkich krajach. Narzuca się, by rozszerzyć je o szczegółowe dane: Wiek, płeć ofiar, czy ich oddalenie od ośrodka władzy. Przecież to fascynujące! Kowid - jednak świadoma zbrodnia ludobójstwa. Statystyka wykazuje, że są trzy klasy ofiar. KONIECZNE takie badania w Polsce. Link

Link

Ani w Polsce, gdzie próbowaliśmy do takich badań zachęcić, ani w innych krajach - wyników badań nie ma, w każdym razie ja ich nie znalazłem w dostępnej mi części internetu. Czytamy jedynie, że lekarze alarmujący i piszący o tym są surowo karani. Przecież aż narzuca się, by znów standardowo podzielić takie przypadki pod względem wieku, płci, przebytych innych chorób, i wielu innych parametrów.

Czemu świat medyczny zgodził się bez słyszalnego szemrania, by krew do transfuzji nie była oznaczona od jakiego dawcy pochodzi? Ile dawca przyjął szpryc kowidowych i jakie? Ludzie chcący otrzymać krew dawcy nieszczepionego nie mają do tego prawa!! Wprowadzono jednak zakaz takiego oznaczania!Pacjent obawiający się skutków krwi zmienionej genetycznie [wszystko jedno, czy słusznie] jest bezradny.

Raki turbo

W wielu artykułach w internecie sygnalizuje się, że w ostatnich latach wzrosła ilość nowotworów atakujących błyskawicznie, są to tak zwane nowotwory turbo.

Przecież można opracować statystyki, odpowiadające na pytanie czy turbo-raki wzrosły 200 czy 800 razy.

A może nowe badania wykażą, że wcale nie wzrosły? Byłby to wynik uspokajający.

Przecież na przykład dwóch młodych a ciekawskich mogłoby się zainteresować, statystyką na temat Turbo. I znaleźć, że - może - to nie jest wzrost o kilkaset razy, a odwrotnie - naprawdę ich jest np. 17 razy mniej niż 20 lat temu? Jakżeż byłoby to optymistyczne. Tymczasem czytamy jedynie, że lekarze alarmujący i piszący na ten temat - są surowo karani.

Aż narzuca się, by znów, standardowo, podzielić przypadki pod względem ilości przyjętych szczepień, wieku, płci, przynależności do "klasy panującej" i podobnych parametrów. Nikt tego nie robi.

A przy okazji może mogliby znaleźć chemikalium YZ, tanie, które na przykład raz zażyte eliminuje tendencję do nowotworów 50 razy. Cóż to byłoby za ulga dla ludzi - ale klęska dla koncernów farmaceutycznych.

Za komuny, przy całej nędzy i zacofaniu medycyny, gdy chory jednak dostał się do szpitala, to go naprawdę leczyli, człowieka, a nie tylko - jakoś może i czasem błędnie zdiagnozowaną - chorobę. Bardzo wielu lekarzy, szczególnie starszej daty, znało zioła i ich działanie. Chyba dopiero w latach 80 ubiegłego wieku usunięto ziołolecznictwo z wykładów na akademiach medycznych. Zapanowała za to [narzucona przez kogo??] mania "procedur". Dzieciak wypisany i usunięty ze szpitala umiera na rękach rodziców w drodze do domu. Ordynator pytany, jak coś takiego mogło się stać - tłumaczy spokojnie, że "wszystko odbyło się zgodnie z procedurami".

A taki Grzesiowski, jeden z głównych propagandystów szpryc covidowych, jeden z najbardziej odpowiedzialnych za ponad 200 000 nadmiarowych zgonów w Polsce, zamiast iść na długo do więzienia, awansowany jest na stanowisko Głównego Inspektora Sanitarnego.

Czy badacze stracili ciekawość naukową, a medycy - w tym wypadku onkologowie - sprzeniewierzają się podstawowym celom swojego zawodu? Oraz pozwalają, by zniesławiać i tępić lekarza, który o tym ośmieli się mówić i pisać ?? Czy to możliwe, by oni wszyscy przyszli na stronę Ojca kłamstwa i zbrodni?

A propagandyści nie mają żadnych argumentów, tylko oklejają uczciwych badaczy i uczciwe badania inwektywami i pomówieniami.

Nie są to pytania retoryczne, naprawdę oczekujemy na nie odpowiedzi.
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 14.08.24 Pobrań: 6 Pobierz ()
14.08.2024 Propaganda
"Pierwszą ofiarą każdej wojny, jest prawda" - banał, ale jak najbardziej prawdziwy. Na terenie Ukrainy trwa wojna. Prowadzona jest ona na lądzie, morzu i powietrzu. Osobnym frontem jest ten informacyjno-propagandowy.

Link

Media informują nas ciągle o tym, że strona rosyjska dezinformuje i łże. Druga strona zaś jest prawdomówna niczym konsekrowana dziewica.

To oczywiście bujda dla naiwnych. Prawda jest taka, że obie strony, co jest zrozumiałe manipulują informacjami. My jednak z racji strategicznego dla Zachodu położenia, sojuszy wojskowo-gospodarczych w których jesteśmy, własności mediów w naszym kraju i wszechobecnej rusofobii jesteśmy poddani praktycznie tylko na oddziaływanie jednostronnej proukraińskiej narracji (propagandy).

Formacje operacji informacyjnych i psychologiczne Sił Zbrojnych Ukrainy były szkolone przez znakomitych i zblatowanych z zachodnimi mediami specjalistów NATO-wskich (głównie amerykańskich i brytyjskich).

Amerykanie od czasu wojny w Wietnamie zdają sobie sprawę z wagi tego problemu, i zapewne oni wyczulili i wyszkolili Ukraińców. Propaganda ukraińska działa na ogół Polaków. Przez wiele miesięcy podawane przez media informacje były przez moich rodaków w większości przyjmowane bezrefleksyjnie jako prawda objawiona. Nawet jak dotyczyły tak kuriozalnych spraw jak strącenie drona kiszonymi ogórkami. Dzisiaj Polacy są zapewne bardziej ostrożni, ale daleko im do krytycznego i analitycznego myślenia w tej kwestii.

Opis rosyjskiej propagandy znamy z mediów. Jest on omawiany przez licznych ekspertów i komentatorów.

Natomiast kto nas dez(informuje) z drugiej strony? Odpowiedź daje nam fachowe pismo Nowa Technika Wojskowa, na które powołuje się pan Jerzy Igniatowski na portalu "Myśl Polska". Są to Jednostki Informacyjno-Psychologicznych Operacji (tzw. IPSO), które są składową Sił Operacji Specjalnych Ukrainy. NTW wymienia następujące oddziały:

72. Centrum Informacyjno-Psychologicznych Operacji (miejscowość Browary, obwód kijowski);
74. Centrum Informacyjno-Psychologicznych Operacji (Lwów);
83. Centrum Informacyjno-Psychologicznych Operacji (Odessa) - wraz z centrum lwowskim ma za zadanie zbieranie i analizowanie informacji, rozpowszechnianie propagandy oraz opracowywanie odpowiedzi na wydarzenia polityczne;
16. Centrum Informacyjno-Psychologicznych Operacji (osada Hujwa, obwód żytomierski).

NTW w 2023 roku potwierdziła udział Amerykanów i Brytyjczyków w szkoleniu tych formacji. "Wiadomo, że bezpośredniej pomocy w organizacji pracy ośrodków IPSO w praktyce stale udzielali specjaliści z amerykańskiej 4. Grupy Operacji Informacyjno-Psychologicznych oraz brytyjskiej 77. Brygady Oddziałów Informacyjnych."

Warto więc pozostawać krytycznym wobec tego co czytamy i oglądamy. Na Ukrainie krzyżują się różnorakie interesy. Narracja mediów głównego nurtu o tym, że całościowo interesy Polaków i Ukraińców są tożsame jest bzdurą.

Nas Polaków powinno interesować wyłącznie to, co jest korzystne dla naszego narodu. Niestety w dalszym ciągu niewielu to rozumie. Ciągle wielu naszych rodaków daje się terroryzować samozwańczej inkwizycji, która uzurpuje sobie prawo do tego by decydować kto jest "ruską onucą", "dezinformatorem" lub "pożytecznym idiotą Kremla". Najśmieszniejsze jest w tym to, że często ten hunwejbin ścigający onucyzm jest stypendystą lub pracownikiem instytucji opłacanej przez sorosowskie fundacje i inne zachodnie organizacje pozarządowe.

Łukasz Jastrzębski
https://myslpolska.info
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 14.08.24 Pobrań: 5 Pobierz ()
Strona 171 z 183 << < 168 169 170 171 172 173 174 > >>
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.