Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 4
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
11
Download: Gazetka "Wolne Słowo"
04.09.2024 Polka złożyła wniosek w sprawie rzezi wołyńskiej
Karolina Romanowska jako jedna z pierwszych w Polsce złożyła prywatny wniosek o ekshumację ofiar rzezi wołyńskiej.

Z prośbą o godny pochówek dla 18 osób, w tym członków jej rodziny, zamordowanej we wsi Ugły w obecnym obwodzie rówieńskim, zwróciła się do prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, a także do ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej - donosi onet.pl.

Polski IPN już dziewięć razy składał prośby o ekshumacje ofiar rzezi wołyńskiej, ale za każdym razem odpowiedź Ukrainy była negatywna. Ukraina w tym samym czasie wyraziła np. zgodę na ekshumację 74 żołnierzy Wehrmachtu.

- Wniosek o ekshumację składamy razem. Polacy i Ukraińcy, w ramach naszego Stowarzyszenia Pojednanie Polsko-Ukraińskie. Staramy się o ekshumację nie tylko Polaków pomordowanych, ale także Ukraińców, którzy również zginęli z rąk Ukraińskiej Powstańczej Armii.

Zginęli razem z Polakami - tłumaczy Romanowska - Polski rząd i polski IPN niejednokrotnie składały takie wnioski, próbowały i za każdym razem dostawały odmowę. Z tego, co wiem, to jeden z pierwszych tego typu wniosków złożony przez osobę prywatną. Czy poskutkuje? Nie wiem - przyznaje Polka.

- 18 osób z mojej rodziny zostało zamordowanych we wsi Ugły. Na pewno więc jest to dla mnie też osobista misja, żeby ekshumacje na Wołyniu odblokować. Zwłaszcza że żyją jeszcze wciąż te osoby, które tam się urodziły, i chciałyby przed swoją śmiercią godnie pożegnać bliskich. Mieć pewność, że nie leżą gdzieś na polu i że to miejsce w końcu jest oznaczone.

- W mojej rodzinie nigdy nie było żadnej nienawiści do narodu ukraińskiego. Jak tylko zaczęła się wojna w 2022 r., to od razu ruszyliśmy z pomocą i do dziś stoimy po stronie Ukrainy. Wiemy, że UPA w latach 40. XX w. była jedynie niewielkim procentem całego społeczeństwa ukraińskiego - twierdzi Karolina Romanowska.

źródło: onet.pl
https://nczas.info

----------------------------------

Jak nisko musi upaść godność i poczucie sprawiedliwości, aby łasić się do morderców własnej rodziny...

Jak wygląda godność i poczucie sprawiedliwości Polaków, którzy wybierają sobie polityków, nakazujących - w cudzym interesie - uważać potomków i czcicieli tych morderców za sojuszników. Który przedstawiciel pomagdalenkowych "władz" pofatygował się do Domostawy? Co ta biedna kobieta miała zrobić, skoro jej rodacy entuzjastycznie witali na naszej ziemi US Army i amerykańskiego prezydenta, który popiera w wojnie Banderland i nawet zamierza pójść w tym jeszcze dalej, skoro w polskim Internecie zrobiło się niebiesko-żółto od miniaturek banderowskich flag, a nasze ulice, parki i szkoły rozbrzmiewają banderowskim dialektem? W gruncie rzeczy zabiła im tzw. klina - sprawa stała się głośna, skoro doniosły o niej reżymowe onety. Co teraz zrobi Zełenski (o ile w ogóle coś zrobi)? Będzie wmawiał tej biedaczce, że żadnej zbrodni nie było, bo to putinowska propaganda, czy może stwierdzi, że to ofiary zawiniły swoim oprawcom? Postawi bandytom nowy pomnik ? W końcu to całe ich państwo opiera się na kulcie banderyzmu i szowinistycznej wściekliźnie. Co zrobią ogłupiali Polacy? Czy wreszcie zaczną rozumieć, co się dzieje i jak są traktowani?

Do pilnowania i ujadania potrzebny jest ostry wściekły pies, i takie
zadanie wzięli na siebie banderowcy, zresztą innego nie znają, tak żyją od wieków!!! No i ktoś nie będący Ukraińcem musi nimi kierować, inaczej zrobią wręcz przeciwnie i zazwyczaj krzywdę innym. Ukraińcy dzisiaj to zasadnicza część Goga i Magoga, ponieważ tak Biblia określa hybrydowych Żydów, pseudo Hebrajczyków, który w czasie końca zaatakuje chrześcijan, czyli lud Boży. Wcześniej aby powstrzymać ataki Scytów (poprzedzają Chazarów, wtopili się w nich), Aleksander Wielki zbudował mur wokół dwóch gór, ponieważ niszczyli cywilizację śródziemnomorską, a my wpuszczamy ich do Polski, niektórzy są tu od wieków. Nie zmieniło się nic, genom zawsze determinuje działanie!!
"Po owocach ich poznacie"
Nie wiem czy ten mur przetrwał chociaż fragmentarycznie i gdzie był zlokalizowany, miał powstrzymywać dzicz ze stepów centralnej Azji, północnych rejonów M. Czarnego (dzisiejsza Ukraina) i spoza Kaukazu na wschód.
Pisał o tym Herodot, jak również o ogromnym mieście Gelonus w północnej części Scytii: "Są dużym i potężnym narodem: mają wszyscy ciemnoniebieskie oczy i jasne rude włosy" - to potomkowie Ezawa (rudy), Edom, (Esau), Scytowie to Chazarowie i mieszańcy, min. Ukraińcy, ludzie całkowicie zepsuci moralnie, być może bez sumienia. To pobratymcy "polskich" Żydów, z tego powodu współpracują, oficjalna historia kłamie na ich temat lub przemilcza fakty!

Szanowny myślący Polaku, jeśli zapomnimy o tych biednych naszych braciach, prostych ludziach, mordowanych bestialsko jak pierwsi chrześcijanie, nie zasługujemy na wolność, więc napluj w twarz tym, którzy zakłamują Wołyń jako symbol zbrodni ukraińskiej, zdziczałej hordy stepowej. Rozwinięty wschód Ukrainy to Ruski. Prawienie morałów tym sługom zła to strata czasu, dla nich liczy się brutalna siła, której nam dzisiaj brak? Katyń pamiętamy, czy Wołyń mamy zapomnieć bo pomordowani nie byli elitą? Pomagasz Ukraińcom, jesteś... no kim, ogłupiony ignorancie? Czy dziadek Dudy był banderowcem? Czy Gozdyra jest Ukrainką? W policji sporo ich, to jest celowy projekt preparowany od lat, tak jak Żydy przejęli episkopat i władzę polityczną. Wymiana elit! Przed napływem nowych Ukraińców, po akcji Wisła było ich ponad 400 tys. dlatego jest w czym wybierać, szczególnie dzisiaj, to oni są w większości najemnikami na wojnie jako Polacy. Taka wymiana elit ma miejsce w innych białych krajach!
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 04.09.24 Pobrań: 3 Pobierz ()
04.09.2024 Cud istnienia Polaków ...
Minister Spraw Zagranicznych Dmytro Kułeba nazwał tereny Lubelszczyzny, Podkarpacia i Małopolski ukraińskimi. Wyobraźcie sobie gdy podobnych słów użył szef rosyjskiego Siergiej Ławrow, lub szef niemieckiego MSZ Annalena Baerbock.

To oczywiście jest nierealne, bo Ławrow jest do bólu profesjonalny, a Baerbock jest głu..., znaczy z Zielonych. Ale możemy na potrzeby tekstu przyjąć taką hipotezę.

Co by się wydarzyło. Od rana do nocy wszystkie przekaziory wyłyby o bezczelności i upokorzeniu Polski. Trzaskowski usłyszawszy o rosyjskim Białymstoku, by się tak mocno zesrał, że "Czajka" znów by się zatkała na tydzień. Kaczyński zaś, po wysłuchaniu niemieckiej "ministry" z przyklejonymi wąsami Piłsudskiego na sowim kocie pognałby na granicę do Gubina.

Pisząc poważnie - ambasador Rosji lub Niemiec zostałby wezwany na dywanik MSZ-towski w trybie natychmiastowym. I w tym wypadku byłoby to zupełnie słusznie.

Inne jednak reguły obowiązują Ukraińców. Dzięki temu, że walczą z Federacją Rosyjską wolno im więcej, bardziej i bezczelniej. Ukraińscy politycy plują Polsce prosto w twarz, a ci mówią o letnim deszczyku (chociaż bywało, ze był to Deszczyca). Sam nie wiem czy jest to bardziej żałosne czy obrzydliwe.

Jesteśmy rządzeni od dawna dwoma fałszywymi kompleksami: niższości wobec USA i Europy Zachodniej i wyższości wobec Rosji i w jakimś sensie Białorusi. Wszystko to co jest u nas nawet towarzysko zakazane i karane wobec USA, Wielkiej Brytanii lub Izraela jest milcząco pochwalane jeśli dotyczy "ruskich".

Polecam wszystkim wątpiącym wykonanie prostego doświadczenia. Zmieńcie słowo Rosja i Rosjanin w tekście z "Gazety Polskiej" lub "Newsweeka" na dowolne zachodnie państwo i narodowość. Potem przeczytajcie to na głos. To dopiero uzmysławia, gdzie się znajdujemy.

Teraz do tych dwóch zgubnych kompleksów doszedł trzeci - zazdrości Ukrainie. A czego możemy zazdrościć Ukrainie? Wojny z Rosją! Znaczna część moich rodaków z prawdziwą zazdrością patrzy na Ukraińców i marzy im się w tych pustawych łbach, by być na ich miejscu. By znów konspirować, nucić durne piosnki o szabelkach i konikach, wyszywać na sztandarach napisy "Za wolność naszą i waszą".

Oczami wyobraźni widzą beznadziejna walkę bez broni w obcej sprawie. Szczytem ich uniesienia patriotycznego jest walka z Moskalem. W mundurku, w rogatywce, z opaską, ryngrafem i skrzydłami husarskimi. Walka z Rosją (a przynajmniej wyobrażenie o niej) to przeżycie dające im ten rodzaj tak intensywnego orgazmu, że są gotowi poświecić życie swoich rodaków i istnienie swojego państwa.

Gdzieś w zaświatach, na to wszystko patrzy Wielopolski, Dmowski, Popławski, Balicki, Bocheński, Wyszyński - być może również Piasecki, Stomma, Kisielewski i Walicki.

Patrzą na te hurraoptymistyczne durnoty wygadywane przez polityków w Polsce oraz powtarzane antyrosyjskie XIX-wieczne ramoty przez licznych komentatorów/dziennikarzy i z niedowierzaniem kiwają głowami - jakim cudem nasz naród jeszcze istnieje?

Przecież tendencje samobójcze i głupota w Polsce od stuleci rośnie niczym oczekiwania finansowe byłego prezydenta Ukrainy Zełenskiego. Jakim cudem? Chyba rzeczywiście nas ma w opiece jakaś siła nadprzyrodzona ...

Łukasz Jastrzębski
https://myslpolska.info

----------------------------------

Mamy skuteczne pranie naszych mózgów. Cały czas odbywa niezwykle skuteczne karmienie nas papką medialną. Mózgi karmione od dekad fałszywymi informacjami nie są zdolne do samodzielnej analizy i odsiania ziarna od plew. Dotyczy to i Rosjan i Polaków i Ukraińców. Na razie Polacy wychodzą na tym najlepiej, rznięci od tylca ekonomicznie, a głupcy ujadają na Rosję bo ich kiszka piecze z jankesko-niemieckim ogonem.
To, że jeszcze istniejemy z taką głupotą narodową to chyba tylko dzięki opiece Matki Bożej.
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 04.09.24 Pobrań: 4 Pobierz ()
04.09.2024 Ambitny program się załamuje
Jeśli ktokolwiek jeszcze miał wątpliwości, czy Volksdeutsche Partei Donalda Tuska i jej działacze ("iluż wielkich działaczów wyjrzało z rozporka" - zastanawiał się poeta), ma jakiś pomysł na państwo, to po ostatnim Campusie "Polska przyszłości", musiał się ich wyzbyć.

Jak wskazuje nazwa tej cyklicznej imprezy, organizowanej przez prezydenta Warszawy, pana Rafała Trzaskowskiego za pieniądze Fundacji Adenauera, ambicją organizatorów jest ukazanie jakiejś wizji przyszłości Polski.

Nawiasem mówiąc, ta Fundacja Adenauera, to rodzaj listka figowego - a jak głosi popularna opinia, nie ma większego rozczarowania, kiedy po uchyleniu listka figowego, zobaczy się pod spodem figę.

Chodzi o to, że według sprawozdania finansowego tej Fundacji, 95 procent środków, którymi ona dysponuje i przeznacza między innymi na finansowanie spędów urządzanych przez pana prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, pochodzi z subwencji rządu Republiki Federalnej Niemiec.

Oczywiście na pieniądzach nie jest napisane, że pochodzą z niemieckiej centrali wywiadowczej BND - ale też nie jest napisane, że stamtąd nie pochodzą - więc wszystko jest możliwe.

Nie to jest jednak najbardziej istotne, chociaż warto się zastanowić i nad tym, dlaczego rząd RFN drenuje swoich podatników, żeby panu prezydentowi Trzaskowskiemu sfinansować te wszystkie "campusy", ale na razie rzućmy na to zasłonę litości.

Chodzi bowiem o to, że na tym całym Campusie został zaprezentowany prawdziwy program vaginetu Donalda Tuska. Zebrana tam młodzież przedstawiła bowiem prawdziwy program rządu w postaci piosenki, w której jak refren powtarzała się fraza, żeby "J...ć PiS!"

Z jednej strony jest to program bardzo uproszczony, z którego w dodatku nie wynikają żadne widocznie korzyści dla polskiego państwa, ale z drugiej - nie można powiedzieć, żeby był to program mało ambitny. Rzecz w tym, że PiS to całkiem spora partia, licząca wiele tysięcy, a z sympatykami może nawet wiele milionów członków.

Żeby tedy wszystkich wy....ć, trzeba się bardzo postarać - a nie wiadomo, czy młodzi ludzie, którzy pod batutą pana ministra Nitrasa dali wyraz swoim pragnieniom, przypadkiem nie przeceniają swoich w tym zakresie możliwości. Ciekawe, czy przed Campusem skonsultowali się z jakimiś doświadczonymi jebakami, czy też po staremu tylko mierzą siły na zamiary?

Nie jest to wcale takie oczywiste, bo już wcześniej z podobnym programem wystąpiła pani profesor Inga Iwasiów, nauczająca na Uniwersytecie Szczecińskim swoich studentów literatury. Habilitowała się ona z prozy Leopolda Tyrmanda, który w "Dzienniku 1954" rzeczywiście opisywał różne bliskie spotkania III stopnia z damami i to nie tylko wprowadzanymi przezeń w tak zwane "życie" panienkami, ale również - z damami doświadczonymi, w rodzaju pani Nuny, z którymi skrupulatnie przestrzegał form towarzyskich: "pani pozwoli" - i tak dalej.

Jakie są praktyczne doświadczenia w tej dziedzinie pani prof. Ingi Iwasiów - tego, ma się rozumieć, nie wiem - ale na podstawie fotografii wykonanej przez panią Agatę Zbylut odnoszę wrażenie, że te sprawy zna ona raczej z literatury. Nic więc dziwnego, że formułuje programy polityczne trudno wykonalne, które ludzie młodzi - jak to młodzi - traktują jako propozycje do realizacji.

W tej sytuacji hasło rzucone przez młodzież zwabioną na Campus "Polska Przyszłości" przez pana prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego i pana ministra Nitrasa spotkało się z rozmaitymi wątpliwościami, a nawet z krytyką.

Bardzo możliwe, że pod wpływem tych krytycznych głosów zarówno pan Trzaskowski, jak i pan minister Nitras trochę się zreflektowali i oceniając bardziej realistycznie swoje możliwości, zaczęli się z tego ambitnego programu wycofywać. Czym innym jest bowiem penetrowanie torebek damskich, pozostawionych przez posłanki na sali plenarnej Sejmu - z czego w swoim czasie zasłynął pan Sławomir Nitras - a czym innym - penetracja w sensie dosłownym, a ramach bliskich spotkań III stopnia, w dodatku nie tylko z damami, ale i z działaczami PiS, co to z niejednego rozporka wyglądali.

Tymczasem, ku powszechnemu zaskoczeniu, Donald Tusk wcale się od tego ambitnego programu nie odciął, chociaż i on skomentował tę inicjatywę wymijająco, cytując piosenkę Jerzego Stuhra, że "śpiewać każdy może trochę lepiej lub trochę gorzej", a w ogóle to "czasami człowiek musi, inaczej się udusi".

Ciekawe, skąd Donald Tusk może wiedzieć takie rzeczy, skoro wcześniej nie było słychać, żeby - w odróżnieniu od pana Stefana Niesiołowskiego, któremu fałszywe pogłoski przypisywały jakieś korupcyjne doświadczenia z damami ("A Kostuś z pyskatą żonaty jest flądrą i romans ma z tkaczką z Pabianic" - głosił mową wiązaną dedykowany właśnie jemu poemat "Pan Karol i Kostuś", autorstwa Janusza Szpotańskiego) - był bohaterem jakichś skandali obyczajowych. Finansowe, w rodzaju Amber Gold, to przecież zupełnie co innego.

Jaka w tej sytuacji będzie ?"olska Przyszłości" - tego nie wiemy ? bo widać, że ambitny program Volksdeutsche Partei na naszych oczach się właśnie załamuje i kto wie, czy w tej sytuacji Donald Tusk nie zostanie upokorzony przez samą Reichsfuhrerin Urszulę von der Leyen, która może upodobać sobie w kimś bardziej jednak jurnym, niechby nawet i w panu ministrze Nitrasie, który przynajmniej dobrze chciał?

Ja wiem, że byłaby to ilustracja porzekadła, że "zamienił stryjek siekierkę na kijek", ale któż może przewidzieć, co zrobi rozczarowana kobieta?

Jak pisał Karol Olgierd Borhardt, jeśli ktoś chce przez życie przejść spokojnie, to powinien unikać irytowania trojga osób: kobiety, kucharza i człowieka z nożem.

Tymczasem w obliczu rozporządzenia feministry od edukacji w vaginecie Donalda Tuska, Wielce Czcigodnej Barbary Nowackiej, od nowego roku szkolnego liczba lekcji religii w rządowych szkołach ma się radykalnie zmniejszyć, co podcina finansowe podstawy egzystencji nie tylko świeckich katechetów, ale i wielu księży z niewielkich parafii, których głównym źródłem dochodu jest pensja nauczycielska.

W związku z tym Episkopat zwrócił się o pani prezes SN Manowskiej, by wniosła stosowną skargę do Trybunału Konstytucyjnego. Chodzi o to, że w myśl konkordatu, wszelkie zmiany w zakresie nauczania religii powinny dokonywać się w porozumieniu obydwu stron to znaczy - strony rządowej i kościelnej.

Pani feministra Nowacka swoje rozporządzenie wydała bez jakiegokolwiek porozumienia, w poza tym - ma ono rangę niższą niż konkordat, który - jako umowa międzynarodowa - ma rangę ustawy. Pani Nowacka buńczucznie lekceważy te pogróżki i stwierdza, że "Episkopat wyje za kasą" - ale ciekawe, z jakiego klucza będzie ćwierkać, kiedy ktoś na oczach całej :Polski, a nawet - całej Europy - ściągnie jej desusy?

Stanisław Michalkiewicz
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 04.09.24 Pobrań: 4 Pobierz ()
04.09.2024 Ambasada Niderlandów - Holandii promuje kurewstwo w Lublinie. Jawnie !
Od 6 do 8 września w lubelskim Centrum Kultury organizowany będzie festiwal środowiska "queer". W ramach imprezy zaplanowano panel dot. prostytucji.

"Celebracja, różnorodność, platforma do wspólnego doświadczania siebie, inspiracji i stymulacji oraz wielogłos różnych środków wyrazu - tym zawsze było i będzie Queerz Get Loud. Camera Femina queeruje Lublin kolejny rok, a nasze miasto stało się ważnym punktem na queerowej mapie Polski" - tak brzmi opis festiwalu.

W ramach 5. edycji wydarzenia odbędą się warsztaty, spotkania, dyskusje, premiera zina, projekcje filmowe, spektakl teatralny, koncerty, dragowe i burleskowe show. Jednym z punktów programu jest panel dyskusyjny dot. "pracy seksualnej", czyli prostytucji.

Promocja prostytucji za pieniądze samorządu

Już z samej zapowiedzi panelu wynika, że prostytucja zostanie ukazana w sposób wyłącznie pozytywny. "W historii walki o prawa osób LGBT istotną rolę odgrywały osoby trans, niebiałe, które zajmowały się pracą seksualną. Ten aspekt często zostaje pominięty w narracjach głównego nurtu. Estetyka queerowa zawsze czerpała z kultury pracy seksualnej i seksualności. Ponadto, społeczność osób pracujących seksualnie często była bardziej inkluzywna dla osób queer i zapewniała bezpieczniejsze środowisko w porównaniu wrogiego świata zewnętrznego. W trakcie dyskusji, odbywającej się z udziałem osób mających doświadczenie pracy seksualnej, skupimy się również na temacie ekonomicznego wykluczenia osób queer, dla których praca seksualna często stanowi jedyną drogę do uniknięcia ubóstwa. Dla osób trans, jest to niejednokrotnie jedyna dostępna opcja, aby zdobyć środki niezbędne do rozpoczęcia procesu tranzycji. W obliczu ograniczonych perspektyw, praca seksualna może być sposobem na godne życie" - czytamy.

Do udziału w rozmowie zaproszono cztery osoby, które zajmują się prostytucją. Wśród nich ?osoba pracująca seksualnie online oferującx usługi takie jak seks telefon, sexting oraz sprzedaż filmów? oraz "sex worker, cam boy pracujący na serwisach internetowych z kamerkami".

Festiwal finansują miasto Lublin oraz Ambasada Niderlandów.

dorzeczy.pl
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 04.09.24 Pobrań: 4 Pobierz ()
04.09.2024 MEMy środowe i leszczynowe
Link
Link
Link
Link
Link
Link
Link
Link
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 04.09.24 Pobrań: 3 Pobierz ()
04.09.2024 JAK PRZETRWAĆ III RP
JAK PRZETRWAĆ III RP

Celowo nie piszę: "jak przetrwać w Trzeciej RP", ale: "jak przetrwać Trzecią RP". Na to pierwsze pytanie każdy znajduje sobie jakoś odpowiedź i radzi sobie lepiej lub gorzej w zastanej rzeczywistości. Wynika z niego naturalne pytanie kolejne - "jak poprawić sytuację w Trzeciej RP na tyle, aby zwykłym ludziom żyło się lepiej", ale na nie odpowiedź została już udzielona w poprzednich dwóch częściach - nie da się poprawić III RP metodami III RP, będzie coraz gorzej dopóty, dopóki będzie istniał ten twór, a rzeczywista poprawa będzie możliwa dopiero w niepodległym, suwerennym, narodowym państwie polskim, którym III RP nigdy nie będzie, nie była i nie zamierzała być.

Dziś pytanie o przetrwanie oznacza, jak odnaleźć się w możliwych kryzysach, które mogą spotkać III RP, a które doprowadzą do zakończenia jej bytu. Przy czym część kryzysów jest fakultatywna - mogą się zdarzyć, ale nie muszą, a część jest obligatoryjna - zdarzą się na pewno. Do kryzysów fakultatywnych należą: działania wojenne na terytorium państwa polskiego oraz kryzys federalny - generalny kryzys UE po jej przymusowym zjednoczeniu i wchłonięciu państw członkowskich. Do kryzysów obligatoryjnych należy zaliczyć zapaść demograficzną, oraz kryzys państwowy, który może ogarnąć III RP zanim jeszcze zostanie całkowicie wchłonięta przez UE. Kryzys ten będzie bezpośrednim następstwem polityk UE oraz niesuwerenności państwa polskiego. Będzie on dotyczył nie tylko Polski, ale wszystkich państw członkowskich - w mniejszym lub większym stopniu. Głębokość kryzysów państwowych zależeć będzie od uwarunkowań indywidualnych poszczególnych państw oraz od części wspólnych każdego kryzysu państwowego: stopnia realizacji polityk Zielonego Ładu oraz ilości przyjętych nachodźców. Wszystkie wymienione kryzysy, poza swoimi unijnymi uwarunkowaniami mają jeszcze źródło globalne - jawną i tajną politykę elit, zarządzających Zachodem za pomocą Anglosasów, a której generalnym celem jest zniszczenie Zachodu z powodu jego chrześcijańskich źródeł.

KRYZYS WOJENNY

Na chwilę obecną jedyną możliwością wojny w Polsce jest rozszerzenie obecnego teatru działań na Ukrainie. Jest wielce wątpliwe, że Rosja sama z siebie chciałaby atakować Polskę lub jakiekolwiek państwo NATO. Nawet, gdyby w swoich strategicznych planach miałaby dalszą ekspansję terytorialną, obejmującą Polskę, w obecnej sytuacji strategicznej byłoby to głupotą z rosyjskiego punktu widzenia. Poza tym według rosyjskich planów strategicznych Polska leży poza bezpośrednią strefą wpływów. Co innego bowiem działania agentury, destabilizacja sytuacji wewnętrznej i wpływy polityczne - to jak najbardziej należy do arsenałów polityki czasu pokoju, stosowanych przez mocarstwa, w tym Rosję. Nie oznacza to jednak wysyłania wojsk czy pocisków.

Zainteresowanie wprowadzeniem polskiej armii, a co za tym idzie państwa i narodu do wojny pomiędzy Rosją i Ukrainą można raczej zaobserwować z naszej zachodniej stron. Znamienne była tu inicjatywa prezydenta Macrona w marcu 2024 r. Nie możemy mieć pewności, czy Polska nie stanie się jedną ze stron tego konfliktu. Gdyby do tego doszło, byłaby największym przegranym. Sytuację wojenną możemy podzielić na dwie sytuacje:

na nasze terytorium spadają pociski rakietowe i bomby lotnicze bez angażowania sił lądowych. Wówczas poza bezpośrednim zagrożeniem wojennym należy spodziewać się paniki, chaosu, niepewności, trudności w zaopatrzeniu, poważnych zakłóceń działania wszelkich systemów, inflacji, poważnego kryzysu ekonomicznego. Zapewne nastąpiłoby też wzmożenie cenzury i ograniczenie swobód obywatelskich, przy czym w sytuacji ogólnego chaosu i rozprzężenia państwa byłoby to skuteczne jedynie częściowo. W zależności od długości trwania ataków, kryzys ekonomiczny zamieniłby się w humanitarny. Pierwszą reakcją paniczną będzie ucieczka za granicę, najczęściej do Niemiec. Wydaje się to kuszącą perspektywą, jednak świadomym Polakom należy to odradzać. Żadne państwo ani żaden naród nie będzie tak gościnny, jak są Polacy dla Ukraińców. Każda propaganda w każdym kraju natychmiast ustawi się przeciwko Polakom, jako tchórzom, opuszczającym swoją ojczyznę. Nie moglibyśmy liczyć na żadne szczególne względy nigdzie. Nie będą chcieli nas przyjmować ani dzielić się tym, co mają. Powiedzą nam, że mają już u siebie dość imigrantów, a skoro my wcześniej się wzbranialiśmy przed ich przyjmowaniem, to teraz odbieramy sprawiedliwość. W takiej sytuacji należy pozostać na miejscu i unikać miejsc, narażonych na ostrzał. Należy zawczasu zaopatrzyć się w niezbędne zapasy oraz zbudować prywatną sieć powiązań, co zostanie rozwinięte dalej. Ucieczka za granicę pozbawi poza tym Polaków wpływu na sytuację w kraju, w sytuacji, gdy wreszcie pojawi się szansa dokonania zmiany.
_
To samo, co powyżej, wraz z inwazją armii lądowej. Możemy od razu założyć, że nasi wierni sojusznicy będą nas gorąco zachęcać do walki do ostatniego Polaka. Jest to jedyna nasza aktywność, którą oni skwapliwie poprą. Byłby to najtrudniejszy dla Polski i Polaków moment od czasu II Wojny Światowej. Mielibyśmy bowiem dylemat ? w którym momencie kończy się walka o niepodległą Polskę, a zaczyna obrona III RP i jej sojuszników. Każda sytuacja i indywidualny przypadek musiałby być rozpatrywany indywidualnie, we własnym sumieniu. Można tu jedynie udzielić ogólnych wskazówek. Nie należy powtarzać błędów naszych nieudanych powstań narodowych i Kampanii Wrześniowej. Państwa nie dałoby się uratować, natomiast bezsensowna walka naraziłaby Polskę na zniszczenie armii, straty ludności, infrastruktury, finansów, majątków prywatnych. Liczebność Polaków w Polsce spadłaby nie tylko z powodu strat bezpośrednich, ale także emigracji. Nasi wrogowie otrzymaliby też niepowtarzalną okazję do wykrwawienia odradzającej się elity narodu polskiego. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia naturalnie wybiera się ucieczkę, należy to jednak traktować jako rozwiązanie ostateczne. W takiej sytuacji przychylność obcych państw i narodów i ich skłonność do przyjmowania uchodźców z Polski byłaby tylko nieznacznie większa, niż w sytuacji nr 1. Gdyby doszło do inwazji armii lądowej, działania wojenne zostałyby rozstrzygnięte w krótkim czasie i część lub całość terytorium Polski znalazłoby się pod okupacją. Po ustaniu walk ludność stałaby się zależna od polityki okupanta. Nie miałby on raczej powodów do przeprowadzania czystek etnicznych, jest również mało prawdopodobne, że chciałby bezpośrednio okupować terytorium Polski na stałe. Raczej należałoby się spodziewać sformowania jakiegoś marionetkowego rządu w rodzaju PKWN i powtórki z PRL. Po ustabilizowaniu się sytuacji zapewne znaleźlibyśmy się w sytuacji niewiele różniącej się od dzisiejszej, z tą różnicą, ze zamiast pod Zielony Ład podlegalibyśmy pod Ruski Mir. Wówczas interes narodowy sprowadziłby się do takiego ułożenia stosunków z okupantem, aby naród tracił jak najmniej swojej substancji i zasobów. Taka quasi - okupacja byłaby jednak docelowo mniej korzystna, niż unijna, ponieważ Federacja Rosyjska jest bytem politycznym znacznie bardziej stabilnym, niż Unia Europejska i nie moglibyśmy liczyć na jej szybki rozpad. Okupacyjny status Polski zostałby więc zabetonowany na dłuższy czas. Tworzenie własnej sieci powiązań prywatnych w tym wariancie jest równie pożądanie, jak w powyższym przypadku. Wydaje się jednak, że sytuacja gorącej wojny na naszym terytorium staje się coraz mniej prawdopodobna, choć nie można jej wykluczyć. Wiele będzie tu zależało od wyników wyborów prezydenckich w USA na jesieni 2024 r.

KRYZYS FEDERALNY

Wydarzy się, jeśli zostaniemy głęboko wchłonięci w struktury federalne UE. Wówczas ogarną nas wszystkie "ekologiczne" polityki europejskie, które u nas będą wprowadzane ze szczególną zajadłością. Wielka jest bowiem nienawiść tamtych ludzi do Polski i Polaków. Możemy więc być pewni każdego sposobu upokorzenia i wyzysku, jaki zdołają zastosować. Eksploatacja z czasem stanie się podobna do tej, znanej z Generalnej Gubernii. Generalplan Ost, opracowany w RSHA pod kierunkiem Reichsfuhrera Heinricha Himmlera pozostał w mocy i jest realizowany konsekwentnie od 1989 r. Poza wyzyskiem ekonomicznym, zakłada on wymianę ludności. Nowym Herrenvolkiem dla unijnych elit są masy ludności przesiedlanej z Afryki, Bliskiego Wschodu, Azji i Ukrainy. Zostało to dokładnie opisane w projekcie Paneuropy, spisanym przez Richarda Koudenhove - Kalergi, który jest drugim, nieoficjalnym programem integracji europejskiej. Tym pierwszym, oficjalnym jest manifest z Ventotene komunisty Altiero Spinelliego. Gdy Polska utraci nawet tą namiastkę suwerenności, którą zapewnia jeszcze III RP, magistratury unijne nie będą się już musiały niczym krępować. Przekonamy się wówczas boleśnie, czym naprawdę jest Unia, i jak bardzo samotni jesteśmy. Należy się również spodziewać wzrostu restrykcyjności władz unijnych, Utracimy nie tylko wolność polityczną, opinii i wypowiedzi. Władze federalne będą dynamicznie wprowadzać coraz bardziej absurdalne regulacje, obejmujące wszelkie aspekty życia, także prywatnego. Niezależna działalność gospodarcza i rolnicza będą szczególnie monitorowane i zwalczane, a rodziny i dzieci zostaną upaństwowione w ramach Europejskiego Obszaru Edukacyjnego. Oznacza to, że relacje pomiędzy żoną i mężem oraz rodzicami i dziećmi zostaną objęte ścisłą kontrolą służb.

Na szczęście wariant ten jest wielce niepewny, z uwagi większe prawdopodobieństwo kryzysu państwowego, o czym będzie dalej. Gdyby jednak stan ten się zdarzył, nie trwałby długo, z powodu ogólnego upadku Zachodu oraz wewnętrznego rozpadu UE. Jednakże wtedy już zostaniemy pozbawieni własnych struktur władzy i sterowania społecznego, system prawny będzie zdezorganizowany, gospodarka zrujnowana, a kraj zasiedlony unijnym Herrenvolkiem. Wówczas nasz poziom życia cofnie się do początku lat 90-tych - utracimy bezpieczeństwo ekonomiczne i fizyczne, nie tylko ich poczucie. Szereg naszych obecnych problemów rozwiąże się sam, z powodu braku podstawowych dóbr i usług oraz obecności band obcych agresorów. Wyjazd z kraju na Zachód nie byłby fortunnym pomysłem, gdyż w tym wariancie tam będzie jeszcze gorzej. Przetrwanie będzie wówczas polegało na posiadaniu sieci powiązań prywatnych, o czym będzie dalej.

KRYZYS PAŃSTWOWY

Obejmuje wybrane państwo członkowskie UE, przed jego pełnym wchłonięciem przez federację. Wydaje się obecnie najbardziej prawdopodobną przyszłością państw białego człowieka, w tym państw członkowskich UE. Wystąpi w mniejszym lub większym stopniu w każdym z nich, a jego długość i głębokość będzie zależała od wewnętrznej sytuacji konkretnego państwa, kondycji psychicznej jego narodu oraz stopnia wejścia w polityki UE. Dwie z nich są szczególnie destrukcyjne - Zielony Ład i imigracja. Im dłużej i bardziej państwo będzie wystawione na radioaktywne promieniowanie tych pierwiastków, tym głębszy będzie upadek państwa i dłuższy czas podnoszenia się. Nałoży się na inne kryzysy - zadłużenia państwa, inflację, demografię. Będzie on mniej dotkliwy niż kryzys federalny, ale i tak jego wymiar będzie na tyle duży, że nie będzie się opłacało podtrzymywać istniejących struktur zarządzania państwem. Będzie to tzw. punkt polifurkacyjny - czyli taki, w którym możliwe są różne rozwiązania, podobnie jak w listopadzie 1918 r. Zamiast podtrzymywać stare, dysfunkcyjne i patologiczne struktury, narzucone przez zewnętrznych organizatorów, narody będą mogły wybrać swoje własne rozwiązania i na nowo zorganizować struktury zarządzania państwem. Nas, czyli Towarzystwo Wiedzy Społecznej interesuje najbardziej ten właśnie moment i to, co będzie działo się potem.

SIEĆ POWIĄZAŃ PRYWATNYCH

Jest to coś, co Polacy mieli zawsze, aż do lat 90-tych. Były to powiązania rodzinne, sąsiedzkie i wspólnotowe, głównie w ramach wspólnot zawodowych i religijnych. Pozwalały organizować się i prezentować stanowisko narodu wobec władzy, co zawsze było skuteczną formą ograniczania absolutum dominium. Pod koniec istnienia I Rzeczypospolitej, na skutek oddziaływań agentur zagranicznych i zepsucia moralnego szlachty część tych powiązań została wykorzystana przeciwko państwu polskiemu do jego dezorganizacji i przygotowania do rozbiorów. Potem jednak sieć społeczna pozwalała przetrwać w różnych okolicznościach. Jej podstawą jest wspólna etyka i wspólny interes. Gdy Polacy zapominali, że jadą na jednym wózku stawali się skłóconą bandą warchołów i trafiali w niewolę, gdy odzyskiwali przytomność i rozum, odzyskiwali też z czasem wolność. Ostatecznie sieć ta została porwana na skutek różnorodnych operacji na narodzie polskim, przeprowadzanych po 1989 r. Ich omówienie znajdzie się w innym artykule.

Na skutek działań antynarodowych ludność Polski jest obecnie rozbita i zdezorganizowana. Większość oddolnych organizacji społecznych została przejęta przez systemy, rozdzielające fundusze, i wykonuje wolę swoich sponsorów. Nie można więc liczyć na władze tych organizacji, można natomiast wykorzystać ich struktury, o czym będzie dalej. Na chwilę obecną nawet struktury Kościoła Katolickiego zostały częściowo przejęte lub zneutralizowane. Trwa obecnie próba wrogiego przejęcia struktur i możliwości organizacyjnych Kościoła przez siły globalne, dążące do budowy państwa światowego. Służy do tego herezja modernizmu, tocząca Kościół jak nowotwór od Soboru Watykańskiego II, ekumenizm oraz proces synodalny. W tym projekcie Kościół ma stać się strukturą administracyjną, podległą Mózgowi Świata, a jego praktyki religijne mają upodobnić się do magicznych obrzędów uświęceniowych. Kościół czeka taka sama walka o niezależność od globalnej władzy, jak państwa narodowe. Wskazana byłaby współpraca elit zarządzających państwami i Kościołem przeciwko wspólnemu wrogowi, niestety, zgodnie z hermetycznym prawem Kybalionu, tak samo jest na górze, jak na dole. Tak samo, jak władze większości państw są przejęte lub podstawione, również Kościół zmaga się z tym problemem. Zanim pewna ilość biskupów i księży nie znajdzie w sobie dość wiary, nadziei i miłości, narody będą musiały toczyć walkę o wolność bez wsparcia pasterzy. Będzie raczej odwrotnie ? to narody, jeśli te cnoty odnajdą w sobie, mogą pomóc pasterzom wydźwignąć Kościół. Nie wolno pomijać tego aspektu, duchowość i wiara są ważniejsze, niż się to większości ludzi wydaje. Świadomy trud narodu, polegający na zrzuceniu obcej władzy i odzyskaniu wolności powinien objąć też pomoc dla Kościoła. Świadome narody mogą walnie przyczynić się do tego, że Kościół znów stanie się katolicki.

Sieć powiązań prywatnych częściowo istnieje, zachowana w formie szczątkowej, i tam należy ją za wszelką cenę zachować i rozbudować. Tam, gdzie jej nie ma, znajdują się ludzie, żyjący samotniczo i egoistycznie, zajmujący się swoimi sprawami, w większości nie wiedzący, co się dzieje. Sieć ta jest w istocie pozostałością struktur rodowych. Jej podstawą są bowiem stosunki pokrewieństwa pośród rodziny bliższej i dalszej, a nadbudową ? relacje przyjaźni, sąsiedztwa, zawodu, współpracy. Przez ostatnich 35 lat Polacy byli tresowani, że każdy ma żyć sam, bez naturalnej rodziny, pośród płynnie zmieniających się przelotnych relacji międzyludzkich. Rodziny, dawniej liczne i zwarte w dużej mierze dziś już nie istnieją, relacje niegdyś bliskie, dziś znikające nie dadzą się już odtworzyć. Teraz, aby przetrwać, należy kultywować, podtrzymywać i rozwijać bliskie relacje rodzinne tam, gdzie jeszcze istnieją, a tam, gdzie ich już nie ma, należy tworzyć od podstaw. Każdy młody człowiek, wchodzący w życie dorosłe, powinien mieć to jako swój nadrzędny cel, aby dobrać odpowiednią osobę płci przeciwnej jako partnera życiowego do założenia rodziny. Najlepiej sprawdza się sakramentalne małżeństwo katolickie jako struktura z założenia najtrwalsza, bo nierozerwalna, dozgonna i nastawiona na prokreację. Sam bowiem związek dwojga ludzi to za mało, aby samemu przetrwać w płynnej nowoczesności, i by odtworzyć naród. Związek ten powinien mieć potomstwo, i to na tyle dużo, aby co najmniej zapewnić zastępowalność pokoleń. Z uwagi na malejącą dzietność polskich kobiet, te rodziny, które chcą przetrwać, powinny nastawiać się na więcej niż dwoje dzieci.

Rodzina nuklearna, czyli ojciec, matka i dzieci powinna być wzmocniona poprzez bliskie związki pokrewne z podobnymi rodzinami. Należy unikać konfliktów, wybierać miejsce zamieszkania niezbyt odległe od krewnych, kontaktować się często, wspierać się w potrzebie. Dzieci spokrewnionych małżeństw powinny często spędzać czas ze sobą, aby od urodzenia nawiązywać silne relacje. Jeśli małżeństwo, nastawione na dzieci nie ma takich krewnych, z którymi może mieć takie relacje, powinno odnaleźć w swojej okolicy inne małżeństwa, aby zapewnić wzajemne kontakty dorosłych i dzieci. Do takiej grupy należy dołączyć relacje przyjacielskie oraz lokalne kontakty sąsiedzkie i gospodarcze. Należy mieć znajomych rolników, lekarzy, mechaników, handlowców. Należy wspierać lokalnych przedsiębiorców. W tym celu trzeba zmienić zwyczaje konsumenckie, ograniczyć zakupy w zagranicznych sieciach handlowych i Internecie na korzyść rynku lokalnego. Potrzeba takich naturalnych relacji będzie coraz większa, a korzyści są wielorakie:

- pomoc przy opiece i wychowaniu dzieci;
- pomoc przy opiece nad osobami starczymi i chorymi;
- wspólne wyjazdy i imprezy rodzinno - towarzyskie;
- zapewnienie dzieciom stosownego towarzystwa do zabaw;
- łatwiejsza kontrola procesu wychowawczego przez rodziców i - mniejsze ryzyko deprawacji dzieci;
- oparcie w razie pandemii i lock-downów;
- oparcie w razie kryzysów ekonomicznych i wojennych;
- grupa wsparcia, zapewniająca bezpieczeństwo wobec coraz liczniejszych agresywnych nachodźców;
- grupa wsparcia, pomagająca obronić się przed coraz bardziej restrykcyjnym i totalitarnym prawem;
- grupa wsparcia, pozwalająca ominąć systemy i prowadzić niezależne interesy;
- łatwiejszy dostęp do niezależnych informacji;
- łatwiejsza możliwość ucieczki lub znalezienia ukrycia.
W kontaktach tego rodzaju nie rządzi prawo, lecz etyka. Spory powinny być uśmierzane, zanim się rozwiną, a jeśli już powstaną, nie mogą wyjść poza grupę. Kto nie potrafi żyć według norm etycznych, nie może należeć do takiej grupy. Jeśli prośby i napomnienia nie pomagają, należy dystansować się od takich i usuwać z grupy. Wywleczenie wewnętrznych spraw grupy powoduje w najlepszym razie postawienie takiej osoby i jej najbliższych poza grupą, w najgorszym - unicestwienie grupy. Należy brać przykład z Romów. Oni mają Romanipen, natomiast grupy oddolne, odtwarzające naród polski mogą z całą pewnością stosować zasady katolickie. Jeśli ktoś odrzuca to z samej zasady, lepiej nie wchodzić z takim w bliższą komitywę. Tak samo, jeśli ktoś kwestionuje ideę wolnego narodu i suwerennego państwa polskiego. Szkoda czasu i zawiedzionych nadziei dla tych, którzy odrzucają naród i moralność katolicką. Z nimi na dłuższą metę nie uda się nic trwałego.

Zasada przewodnictwa w grupie nie ma żadnej uniwersalnej zasady, poza jedną. W normalnej, funkcjonalnej rodzinie do załatwiania spraw na zewnątrz najlepiej nadaje się mąż i ojciec w jednej osobie. Nieformalna grupa oddolna o charakterze rodowym nie musi mieć formalnego kierownictwa. Dojrzali mężczyźni, kierujący się katolicką etyką potrafią się zawsze tak porozumieć, aby było dobrze.

Należy wykorzystać istniejące przepisy, aby nabyć broń i nauczyć się jej używać. Umiejętności strzelania sportowego przydają się do ćwiczenia precyzji, skupienia, dokładności, cierpliwości, wytrwałości. Umiejętności bojowe z kolei mogą okazać się najważniejsze, szczególnie w sytuacji napaści band nachodźców lub maruderów po przejściu frontu, w sytuacji chaosu bez władzy. Należy mieć wciąż w umyśle dewizę bractw kurkowych - "ćwicz oko i dłonie w Ojczyzny obronie". Trzeba raz na zawsze pozbyć się ze swego serca i umysłu pacyfizmu. To modernistyczny jad i trucizna, czyniąca narody bezbronnymi. Sivis pacem, para bellum. Inni zaczną nas szanować dopiero wtedy, gdy zobaczą, że kto na matkę pluje, z miejsca dostaje od nas po mordzie. A matki każdy Polak ma trzy, nawet, gdy o nich nie pamięta - swoją własną, Ojczyznę i Kościół - Ecclesię.

NOWE PAŃSTWO

Nowe państwo polskie, które powstanie po zakończeniu niesławnego żywota III RP musi być państwem narodowym, opartym na moralności katolickiej. Jest to jedyna, podkreślam z całą mocą, jedyna formuła organizacji narodu i państwa, która w naszych warunkach daje możliwość przetrwania narodu i państwa. Nie mamy tradycji autorytarnych, dlatego każda silna władza typu turańskiego lub bizantyjskiego szybko się zdegeneruje i upadnie, ponownie pozostawiając naród bez przywództwa. Tylko bowiem katolicyzm oparty jest na filozofii realistycznej, dającej narzędzia zrozumienia i opisania rzeczywistości, oraz etyce wychowawczej, kształtującej cnoty wszelkiego rodzaju, niezbędne do osiągnięcia dojrzałości psychicznej, etosu pracy i sprawności wykonywania obowiązków. Zawiera w sobie naukę społeczną, zdatną do wprowadzenia realnej sprawiedliwości i nadaje się do zarządzania dużymi społecznościami z minimalnym użyciem przymusu. Wyznacza jednocześnie cele życia dla jednostek i całej społeczności narodowej. Ze względu na swoje przymioty katolicyzm wraz z ideą narodu jest najbardziej zwalczanym systemem myślowym przez globalistów oraz wszystkie ich struktury podległe. Świadczy to o skuteczności połączenia tych idei oraz ich użyteczności dla odbudowy narodu i państwa.

CO ROBIĆ

Jest to coraz częściej zadawane pytanie, a problem jest taki, że nie bardzo wiadomo, komu je zadać. Elity opiniotwórcze narodu są sfałszowane, elity polityczne agenturalne, elity naukowe podstawione. Kościół uwikłany w proces synodalny sam potrzebuje wsparcia, organizacje społeczne albo nieświadome, albo przejęte. Media wrogie i chaotyczne, rodziny rozbite, ludzie zagubieni, skupieni na sobie.

Otóż więc sytuacja idealna dla nowej elity - najpierw narodu, a potem państwa polskiego. Trzeba budować ją od podstaw, i nastawić się na długi marsz, który zacząć należy od podniesienia się z wygodnego fotela i opuszczenia własnej strefy komfortu - od siebie.

Nie należy teraz szukać wyzwolicielskich partii czy politycznego lidera, nie ma takich jeszcze. Nie ma gotowej organizacji, do której można się zapisać, gdzie mędrcy - wizjonerzy poprowadzą. Jedyne, co jest teraz, to ludzie - Polacy, żyjący w kraju i diasporze, szczerze marzący o wolnym narodzie i silnym państwie, o odzyskaniu należnej nam pozycji w świecie i sięgnięciu jeszcze wyżej, niż nasi wielcy przodkowie. To, co można robić od teraz, to budować swoją tożsamość nowej elity. Nie mogą to być ludzie, którzy myślą, że im się coś więcej należy, ale tacy, którzy więcej od siebie wymagają, niźli od innych. Nie tacy, którzy mają roszczenia do świata, że im da, ale tacy, którzy ze światem wezmą się za bary, aby wyrwać, co im należne. Swój trud kierują, by mieć dzieci, nie dać zepsuć, wychować na porządnych ludzi, a wszystkim, którzy są w stanie przyjąć, przekazują swoją wiedzę, wiarę i wolę. Każdy człowiek, który uzna, że powinien przyłączyć się do tego ruchu, powinien zadbać o swoje otoczenie tak, jak opisano to powyżej. Następnie w miarę swoich możliwości powinien przyswoić wiedzę, niezbędną nowej elicie polskiej do prowadzenia narodu i odbudowy państwa. Następnie powinien tą wiedzę przekazywać innym. Najlepiej niech każdy wyznaczy sobie cele mierzalne - nabycie minimalnej niezbędnej wiedzy będzie trwało przeciętnie około 0,5 roku. Wiedzę przekazuje Towarzystwo Wiedzy Społecznej, i jest to kondensat tego, co sami zdobywamy, badając źródła i przeprowadzając szerokie analizy intelektualne. Zacząć więc można od przeczytania wszystkich artykułów na portalu www.wtowarzystwie.pl, poradników praktycznego życia, które będą się pojawiać w najbliższym czasie, śledzić kolejne publikacje. Kolejny cel mierzalny, po własnym nabyciu wiedzy to przekazać tą wiedzę innym. Najlepiej to zrobić, inicjując rozmowę, pobudzić zainteresowanie rozmówcy, skierować go do naszego portalu, aby dowiedział się prawdy, a potem namówić, aby przekazywał pałeczkę wiedzy i świadomości dalej.

Rozwijamy cały czas, bezustannie naszą refleksję i zasób wiedzy. Już niedługo zaprezentujemy bibliotekę źródeł, z których korzystamy. Oprócz nas coraz więcej jest podobnych, oddolnych grup, pracujących nad kształtem nowego państwa polskiego i przekazujących dalej tą wiedzę.

Osoby świadome, mające już cel, jakim jest przyjęcie na siebie obowiązków nowej elity narodu, mogą z łatwością wykorzystać istniejące struktury społeczne, administracyjne, a nawet polityczne. Należy wchodzić w działające organizacje społeczne, nawet te, które są zależne od grantów. Należy w ich strukturach przekonywać ludzi, którzy mają potencjał do świadomości narodowej. Można wówczas wykorzystać możliwości, zasoby i kontakty tych organizacji do przeprowadzania inicjatyw, korzystnych dla świadomości narodowej. Tak samo można wykorzystać samorządy i administrację państwową. Te struktury są co prawda przejęte przez decyzyjność sił zewnętrznych, ale one nie są w stanie kontrolować, co się dzieje wewnątrz. Im bardziej te struktury są skomplikowane, im więcej zadań dostają, tym łatwiej grupa zaufanych ludzi wewnątrz może przejmować kierunki ich działań.

Podobnie należy traktować partie polityczne. Nie można mieć nadziei na ich nawrócenie, ale można przekonywać poszczególnych ludzi, aby po pierwsze mieć źródło informacji, po drugie wpływać nieformalnie na procesy. Nie da się tak co prawda zmienić polityki partii na narodową, ale można przeprowadzić ograniczone działania sektorowe, korzystne dla narodu i państwa, w dodatku zgodne z prawem.

Wszystkie powyżej opisane rodzaje działań można wykonywać samodzielnie tudzież z grupą wiernych przyjaciół, i nie trzeba być częścią jakiejkolwiek formalnej struktury. Dopóki nie uda się sformować dość dużej liczby ludzi, mających narodową tożsamość i wiedzę, należy działać nieformalnie. Dopiero gdy liczebność nowej, narodowej elity będzie odpowiednia, można będzie formalizować swoje uczestnictwo. Każda bowiem inicjatywa patriotyczna, narodowa czy inna tożsamościowa jest śledzona i monitorowana przez służby, w celu jej rozłamu, marginalizacji lub represji.

Jest jeszcze jeden typ aktywności, którą każdy, kto chce zostać ozdrowieńczą elitą narodu, może i powinien podjąć już teraz - od dziś. Chodzi nam o wychowanie i edukację dzieci, wspomniane już wcześniej. Teraz pokrótce jeno wzmiankuję, jest to bowiem rzecz ważna, i trzeba jej poświęcić niejedno osobne opracowanie. Pierwsze z nich już istnieje - Poradnik świadomych rodziców, dostępny tutaj:

Poradnik świadomych rodziców. Całość do pobrania

W tym artykule ujmę rzecz niezwykle skrótowo. Rola wychowania własnych dzieci nie tylko prawem jest, ale wręcz obowiązkiem - wobec samych dzieci, narodu, ludzkości, a nade wszystko, samego Boga, który stworzył ich dusze i powierzył nowe istoty ludzkie rodzicom, aby w świat wypuścili ludzi jak najlepszych. Poglądy dorastającego młodego człowieka głównie od ojca zależą, i on szczególnie nie ma prawa z roli tej zrezygnować. Tą świadomość, wiedzę i mądrość, którą rodzice w życiu nabyli, przekazać muszą dzieciom. Od razu widać, że głupcy się tu nie sprawdzą, bo oni jeno głupotę mają na zbyciu. Należy wychowywać swoje dzieci świadomie - na dobrych katolików i narodowców. Wskazać cel ich życiu - zbawienie w życiu wiecznym, w doczesnym - sukces osobisty - trwała, dzietna rodzina, uczciwa praca, zachowanie honoru i godności; sukces publiczny - prężny naród i silne państwo. Wychować synów na twardych mężczyzn, dzielnych wojowników, niezłomnych jak skała wobec zła, giętkich jak wierzba wobec dobra. Wychować córki na panny roztropne, posłanniczki trwałej miłości, dzielne strażniczki domowego ogniska, dumne kariatydy społecznego gmachu, mądre przewodniczki nowych pokoleń.

Wolność Polski zależy od tego, jak swoje dzieci wychowają dzisiejsi i przyszli rodzice. Jeśli wychowają, jak należy - wtedy możemy być spokojni. Jeśli pozwolą z synów zrobić tchórzy i eunuchów, a z córek wariatki i prostytutki - wtedy Polska się skończy. Dzisiejsi nastolatkowie w dużej części są już straceni na progu życia i nie nadają się do niczego, więc ta funkcjonalna część narodu będzie musiała wykonać pracę za nich. Będą potrzebować dużo rozsądku, logiki, refleksji, wydajnej pracy, i zwycięskiej walki. Jeśli nie stchórzą i wytrwają - wygrają.

Na zwartą organizację przyjdzie więc czas, a najpierw ? wiedza. Koncepcja nowej organizacji państwa i zarządzania narodem jest już zaczęta, i będzie rozwijana. Jest to TWIERDZA KULTUROWA, czyli taka rzeczywistość, w której każdy może żyć bezpiecznie, i realizować cele swoje i narodu. Przeczytać o tym można tutaj:

Gdy zbudzi się naród, cz. 2. Twierdza kulturowa-program pozytywny-struktury

To koniec trylogii o III RP. W następnym minicyklu napiszemy o ludziach Wolnej Polski - kto ma predyspozycje, aby stać się elitą narodu i państwa, kto się nada, kto się nie nada. Polecamy czytać i przekazywać dalej.

Bartosz Kopczyński, 4 września 2024
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 04.09.24 Pobrań: 3 Pobierz ()
05.09.2024 Polska potrzebuje pasterzy, a nie pastuchów. Sławomir M. Kozak na Targach Książki Patrio
Szanowni Czytelnicy,

Zbliża się kolejna rocznica wydarzeń nazywanych, dla zmylenia przeciwnika, czyli nas wszystkich, zamachami na Amerykę. Tym, co ja nazywam od kilkunastu już lat "atakami 9/11". To był rzeczywiście zamach, ale nie na Bogu ducha winnych przypadkowych turystów i pracowników wież World Trade Center, a na wszystkich obywateli Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, a także w dalszej konsekwencji, co widzimy chyba wreszcie dobitnie dzisiaj, na wszystkich obywateli wolnego świata.

Nie raz pisałem, że zburzenie trzech budynków w Nowym Jorku i poważne zdewastowanie jednego w Waszyngtonie, miało na celu daleko dalej idące konsekwencje, aniżeli śmierć ponad 3000 osób i nie miało prawa być postrzegane przez ludzi myślących, jako zamach świata islamskiego na chrześcijaństwo, czy - swoiście pojmowaną - demokrację. Mam nadzieję, że zrozumieli to moi Czytelnicy już dawno, iż skłócenie islamu z chrześcijaństwem było elementem znacznie szerszego planu wrogów obu tych religii, co zresztą wyraźnie można było dostrzec podczas ostatnich wydarzeń w Anglii i części Północnej Irlandii. Te same ośrodki rujnowały starożytną kulturę Syrii, Afganistan, Libię, Irak, zamierzają zniszczyć Iran i Liban. Są obecne w Sudanie, Somalii i równają z ziemią Strefę Gazy.

Ten tekst nie ma być rozwinięciem moich siedmiu już książek na ten temat, co najwyżej ich przypomnieniem, dla tych zwłaszcza, którzy obudzili się dopiero wczoraj lub nadal śpią w swoich kokonach dobrobytu. Czas Waszych przodków odszedł w zapomnienie, to Wy dzisiaj odpowiadacie przed sobą, Waszymi dziećmi i Historią, za własne uczynki. Od tego, co zrobicie zależy przyszłość następnych pokoleń Polaków.

Do każdej walki musimy stawać dobrze uzbrojeni, w innym przypadku będziemy skazani na wyniszczenie. Musicie się dobrze uzbroić, aby wiedzieć nie tylko z kim walczyć, ale i o co się bić. Za motto mojego wydawnictwa wziąłem sobie, już 17 lat temu, słowa Arcybiskupa Marcela Lefebvre, które z uporem Wam dedykuję: "Musicie dużo czytać. By poznać prawdę. By dostrzec korzenie zła".

Niechaj będą one dla Was drogowskazem zwłaszcza dzisiaj, ponad dwie dekady po 11 września 2001 roku, kiedy wykluwa się na gruzach dziesiątków podbitych państw zatruty owoc tej zbrodni założycielskiej Nowego Porządku Świata. Nie dajcie sobie wmawiać, że "nie będziecie mieli nic i będziecie szczęśliwi". Zobaczcie, jak już jesteście nieszczęśliwi, a to dopiero początek tego świata, który Wam zaprojektowali bandyci, wyjątkowe kanalie i niedouczeni osobnicy, którzy okłamują Was, że nadal żyjecie w państwie prawa i dobrobytu.

Dziś, w przededniu 23 rocznicy 9/11 zachęcam Was do spotkania z ludźmi, którzy od lat mówią Wam prawdę - rzeczy, o których nie chce się słuchać, ale które kiedyś usłyszeć trzeba.

Nie słuchajcie wrogów swoich, osobników bez dorobku i kręgosłupa moralnego, a ludzi mających do przekazania rzeczywiste wartości. Dlatego, zapraszam do udziału w Targach Książki Patriotycznej, które będą się odbywały cyklicznie, w każdą sobotę, w innym mieście, nie tylko zresztą naszego kraju. W najbliższą sobotę, 7 września, zachęcam do przybycia, w godzinach od 10 do 20, do Ośrodka Kultury "Zodiak" w Rzeszowie (ul. Mieszka I 48/50), gdzie spotkacie wielu patriotów, polskich twórców, osoby zasługujące w tych trudnych czasach na miano prawdziwych przewodników. Ich dorobek mówi sam za siebie. Przybywajcie!

Nawiązując do tytułu jednego z moich ostatnich felietonów, przypominam dobitnie, że w tym szczególnie dramatycznym okresie swojej historii, jak może nigdy wcześniej, Polska potrzebuje pasterzy, a nie pastuchów.

Sławomir M. Kozak
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 05.09.24 Pobrań: 3 Pobierz ()
05.09.2024 Szokujące słowa generała Skrzypczaka
Polska jest krajem rozlicznych geniuszy. Niestety są to przeważnie geniusze, na których nie zasługujemy.

Począwszy od Tuska, Hołowni, Żukowskiej i Jachiry w polityce, Grzesiowskiego, Simona, Sutkowskiego w medycynie, Gizy, Jankowskiego, Gozdyry, Olejnik i pomniejszych i... intelektualistek w mediach, po generałów Polko, Skrzypczaka i Kraszewskiego w wojskowości.

Ich geniusz z pewnością bardziej przydałby się gdzie indziej, ponieważ Polska może nie przetrwać myśli, która o lata świetlne przekracza zdolności obliczeniowe najnowocześniejszych komputerów Pentagonu.

Złowrogi cień marszałka

Ciekawe, że w polskiej historiografii najlepiej oceniało się nie tych władców, którzy zrobili dużo, dobrych rzeczy dla kraju, tylko tych co chlali, bawili się, łajdaczyli, a państwo popadało w ruinę.

Polacy kochali obu Sasów - Augusta II Mocnego i Augusta III Sasa, chociaż to oni doprowadzili państwo na skraj upadku. Polacy też do dzisiaj kochają nieodpowiedzialnych bandytów, których dziełem były powstania: listopadowe, krakowskie, styczniowe i warszawskie.

Kochają również marszałka Piłsudskiego - socjalistę i człowieka odpowiedzialnego za wojskowy zamach stanu. Przy okazji człowieka nic nie umiejącego, nic nie potrafiącego, poza zakulisowymi rozgrywkami, jątrzeniem, krecią robotą oraz braniem kasy od obcych wywiadów. Mającego zerową wiedzę z wojskowości i ekonomii.

Antywiedza generała od wszystkiego

Trudno więc się dziwić medialnej popularności ludzi, których wiedza z własnej, uprawianej przez dziesiątki lat dziedziny nie jest nawet zerowa, tylko ujemna. A tak oceniam między innymi generała Waldemara Skrzypczaka.

Otóż były dowódca Wojsk Lądowych nazwał atak Iranu na Izrael (po tym jak to drugie państwo celowo zbombardowało irańska ambasadę w Damaszku), podczas której wystrzelonych zostało 300 dronów i pocisków rakietowych "kompromitacją".

Co jeszcze pan generał powiedział? Cytuję: "Operacja obronna była doskonale przygotowana przez Izraelczyków, Amerykanów i Brytyjczyków. Wszystko było monitorowane przez rozpoznanie satelitarne. Amerykanie i Izraelczycy wiedzieli, skąd startują rakiety, o której godzinie i jakie są mniej więcej ich tory lotu. Rakiety i drony jeszcze podczas ich przelotu nad terytorium Iraku, Syrii i Jordanii były przechwytywane przez lotnictwo myśliwskie."

Jak powiedział generał Skrzypczak, "bezpieczeństwa Izraela strzegło ponad 200 samolotów. Moim zdaniem zniszczyło to około 30-40 proc. wszystkich rakiet i dronów, które wysłali Irańczycy. Amunicja, która przeleciała przez linię obrony lotnictwa, trafiła w trójwarstwowy system obrony powietrznej Izraela. Pierwsza warstwa to system dalekiego zasięgu Arrow, który zniszczył rakiety manewrujące. W następnej kolejności zadania przejęła Proca Dawida (David's Sling), czyli systemem średniego zasięgu. Dzieła zniszczenia dokonała Żelazna Kopuła (Iron Dome), która zatrzymała rakiety krótkiego zasięgu".

Kompromitacja tak, ale...

Dla równowagi zacytuję doktora Wojciecha Szewkę, który to ekspert od stosunków międzynarodowych jest lepszym specem od wojskowości od emerytowanego generała w dziedzinie na której to ten drugi powinien się znać:

"Ten ostatni atak był kompromitacją. Jakby nie było te 9 do 15 rakiet, które przeleciały przez te wszystkie systemy. Proszę zobaczyć ten ostatni atak pomimo tego, że był taki bardzo operetkowy, to mieliśmy okręty amerykańskie z systemem Aegis przy samym Iranie. Mieliśmy bazy amerykańskie w Katarze i Iraku gdzie samoloty zestrzeliwały. Potem nad Syrią. Potem Saudyjczycy z Patriotami, potem Jordańczycy, którzy ponoć najwięcej zestrzelili dronów i rakiet nad swoją przestrzenią.

Potem cztery warstwy tej obrony przeciwdronowej i przeciwrakietowej nad Izraelem. I te kilkanaście rakiet jednak trafia w cele wojskowe. One są dobrze chronione, ale nie ma takiej takiej bazy, czy takiego systemu który by wytrzymał. Hezbollah ma 150 000 rakiet. Jak szybko można ładować tę kopułę. Ile tam naprawdę jest tych antyrakiet? 10 000? 15 000? Na pewno nie 100 000. A co najmniej tyle mają. Liban będzie w stanie wystrzeliwać do 10 000 tysięcy dziennie. Dopiero potem po wtargnięciu lądowym ta liczba może spaść do 5 000, ale żaden system antyrakietowy tego nie wytrzyma". Kto chce może wysłuchać całego wywiadu z panem doktorem:
>Link

Podsumowanie generała

"Iran nie ma możliwości odpowiedzi skuteczniejszej niż ta dzisiejszej nocy, zatem pozostaje bez szans. Gdyby miało dojść do odwetowego uderzenia, Iran się nie obroni, bo nie ma tak skutecznych systemów Zbrojna reakcja Izraela byłaby uzasadniona Lepiej jednak, by nie następowała eskalacja konfliktu (Izrael chce eskalacji i zniszczenia Iranu przez Amerykanów).

Wydaje się, że Irańczykom po tym zimnym prysznicu pozostaje deeskalacja i polityczne ataki, bo nie mają potencjału, żeby atakować Izrael. Ten atak to policzek dla Iranu, któremu wydawało się, że ma nieograniczone możliwości ataku. Okazuje się, że są słabi" - stwierdził jeszcze Skrzypczak.

Każdy kto ma rozum niech sam sobie wyrazi zdanie, kto ma rację. Nie bez powodu w Ludowym Wojsku Polskim poborowych nazywano "Szwejami", a zawodowych wojskowych "trepami". Ponieważ często, gęsto mieli potencjał intelektualny wojskowego obuwia.

Zdzisław Markowski
prawy.pl

-------------------------------

Naczelny czołgista - obywatel Waldemar "Skrzypczuk", najlepiej by zrobił, zamykając za sobą dekiel swojego czołgu i ruszył do swoich banderowskich ziomków. Pytanie tylko czy ostał się choć jeden którym mógłby tam pomknąć.
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 05.09.24 Pobrań: 4 Pobierz ()
05.09.2024 Ostatni zgasi światło...
W czasie gdy konflikt na Ukrainie przeobraził się w wojnę, prowojenne pomysły rządu Prawa i Sprawiedliwości były hamowane przez zachodnie struktury, które de facto prowadzą wojnę z Federacją Rosyjską.

Podobnie jest dzisiaj z rządem koalicyjnym Tuska i wypowiedziami jego ministrów. To przedstawiciel NATO gasi gorącą głowę szefa MSZ w Polsce Radosława Sikorskiego.

W wywiadzie dla "Financial Times" Radosław Sikorski stwierdził: "Polska i inne kraje graniczące z Ukrainą mają obowiązek zestrzelić nadlatujące rosyjskie pociski, zanim wejdą w ich przestrzeń powietrzną". O to apelował były prezydent, a obecnie przywódca Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

W imieniu Paktu Północnoatlantyckiego Sikorskiemu odpowiedział wysokiej rangi urzędnik Kwatery Głównej w Brukseli: "NATO ma obowiązek zapobiec dalszej eskalacji wojny Rosji. NATO nie jest stroną konfliktu i się nią nie stanie. Uznajemy prawo każdego sojusznika do ochrony jego własnej przestrzeni powietrznej, jednak to, co poszczególni sojusznicy robią na rzecz Ukrainy, może mieć znaczenie również dla NATO jako całości. Dlatego sojusznicy muszą nadal ściśle się konsultować".

Tragedia III RP polega na tym, że tutejsze elity polityczne są głęboko agenturalne, zaprzedane i zaczadzone euroatlantyzmem. Ten proces poszedł tak daleko, że dzisiaj międzynarodowe organizacje, które nam odebrały większość suwerenności hamują zapędy hunwejbinów euroatlantyzmu.

Paradoksalnie to te struktury dzisiaj ratują Polskę przed utratą pozostałej szczątkowej niepodległości, a być może nawet istnieniem biologicznym naszego narodu. W znacznej części politycy w Polsce już przebierają nóżkami, by wejść do wojny z Rosją u boku ich bratniej Ukrainy.

Nie mam złudzeń. Taka rola była nam zapewne zapisana i taka ewentualność była brana pod uwagę, gdy nas do tych struktur zapraszano. Niewielu nas wtedy chciało słuchać, chociaż mówiliśmy jakie będą efekty wejścia do NATO i UE. Elity III RP dzisiaj zachowują się jak karpie w wannie 20 grudnia domagające się przyśpieszenia kolacji wigilijnej.

Tak jak rząd Prawa i Sprawiedliwości zawsze powinien się kojarzyć z wiernopoddańczą deklaracją rzecznik MSZ Łukasza Jasiny: "Jesteśmy tutaj sługami narodu ukraińskiego", tak koalicyjny rząd PO powinien być kojarzony z haniebną wypowiedzią Donalda Tuska: "Dzisiaj nie powiemy - nigdy więcej wojny".

Rząd PiS-u słowa dotrzymał i staliśmy się sługami Ukrainy. Czy rząd PO dotrzyma słowa? Obawiam się, że w tej nielicznej kwestii tak.

Karol Marks jest autorem słów: "Hegel powiada gdzieś, że wszystkie wielkie historyczne fakty i postacie powtarzają się, rzec można, dwukrotnie. Zapomniał dodać: za pierwszym razem jako tragedia, za drugim jako farsa".

Miał całkowitą rację. Powtarzamy przedwrześniowe błędy sanacyjnych rządów. To co się dzieje dzisiaj w Polsce jest farsą, a raczej tragifarsą. Unia Europejska i NATO, czyli struktury międzynarodowe, które pozbawiły nas w dużym stopniu podmiotowości i suwerenności, paradoksalnie dzisiaj bronią jej pozostałych strzępków.

Rok temu ambasador RP we Francji Jan Emeryk Rościszewski powiedział: "Jeśli Ukraina nie obroni swojej niepodległości, nie będziemy mieli wyboru, nie będziemy mieli innego wyjścia, jak przystąpić do wojny".

Takie głosy wypływają co jakiś czas. Myślę, że takie właśnie są plany euroatlantyckich elit. Oswajają Polaków z myślą o nieuniknionym zderzeniu świata euroatlantyckiego z światem rosyjskim. Jest to dla nas jako narodu informacja straszliwa. Konsekwencje zaś będą tragiczne.

Nie obraliśmy drogi dzielnych Węgier czy zdystansowanej Słowacji. Ludzie w większości dalej nie widzą zagrożenia, wierząc w siłę i skuteczną pomoc zachodnich aliantów niczym nasi rodacy przed wrześniem 1939 roku.

W tej czarnej tragifarsie jest coś jeszcze bardziej przerażającego od błędnej oceny sytuacji i braku wyobraźni naszych rodaków - to wspominana wola "naszych elit" politycznych. Gdyby to zależało od nich, to już dzisiaj Polska walczyłaby z Rosją. To my, nasze dzieci i wnuki masowo umierałyby w okopach na Ukrainie.

Jestem głęboko przekonany, że gdyby dzisiaj żył Aleksander Bocheński, to właśnie by powstawała druga część "Dziejów głupoty w Polsce". Nieliczni by przeczytali i zapłakali, liczni by rechotali i wpisali jego nazwisko na listę onuc.

A potem... ostatni zgasi światło.

Łukasz Jastrzębski
https://myslpolska.info/

--------------------------------

Pan Jastrzębski się myli. Sikorski nie jest tym, który wychodzi przed szereg i musi być hamowany przez zachodnie struktury zarządzające NATO. On pełni rolę dawnego harcownika na przedpolu przed ostatecznym starciem. Gdyby tak nie było, już dawno przestałby być ministrem. Zastanawiające jest, czy Sikorski robi to całkiem świadomie, czy też rozdęte ego odebrało mu resztki rozumu, które mimo wszystko musiał jakieś mieć.
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 05.09.24 Pobrań: 4 Pobierz ()
05.09.2024 KE chce wprowadzić w rolnictwie system ETS. "Produkcja żywności stanie się nieopłac
Produkcja żywności stanie się w UE nieopłacalna, tak jak produkcja np. samochodów - pisze Beata Szydło. Polityk alarmuje ws. zmian w unijnym prawie.

"Czy Europa zostanie - dosłownie - zagłodzona? Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen z wielką radością ogłosiła dziś przyjęcie raportu, którego treść wkrótce może stać się unijnym prawem. Raport dotyczy nowych regulacji dla europejskiego rolnictwa i został przygotowany przez - wybrane całkowicie niedemokratycznie - gremium nazwane Strategicznym Dialogiem na rzecz Rolnictwa" - napisała Beata Szydło na portalu X.

Link

Europoseł dodaje, że "przypadkiem" szefem tego gremium został kolega szefowej KE Peter Strohschneider. Efektem prac tych ludzi jest dokument sugerujący wprowadzenie szeregu drastycznych rozwiązań, które w efekcie "zniszczą europejskie rolnictwo".

ETS w rolnictwie

Szydło wskazuje, że szczególnie groźny jest pomysł wprowadzenia w rolnictwie systemu ETS, czyli opłat za emisję. "Rolnicy mają płacić zarówno za emisję wytwarzaną przez ich sprzęt, jak i przez... zwierzęta hodowlane. Wiadomo, do czego to doprowadzi. Produkcja żywności stanie się w UE nieopłacalna, tak jak produkcja np. samochodów" - napisała.

Dalej była premier przekonuje, że to z kolei oznacza, że po kraje będące dużymi producentami i eksporterami żywności, jak np. Polska, przestaną nimi być.

dorzeczy.pl
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 05.09.24 Pobrań: 3 Pobierz ()
05.09.2024 Głowę swą hardą przed Żydem skłoń!
W imię przyszłości choć z nas dziś kpi

Głowę swą hardą przed Żydem skłoń

Im mniej rozumu tym więcej płci

Niech żyje postęp, trojański koń.


Idziem weseli z uśmiechem twarzy,

Względność i gender to nasza broń,

Zawsze gotowi, gdy się wydarzy

Podać nachodźcom pomocną dłoń.

/inspiracja i parafraza jednej zwrotki - pewna harcerska piosenka/

Link
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 05.09.24 Pobrań: 3 Pobierz ()
06.09.2024 Franciszek całował dłoń imama. "Różnimy się od siebie jak dwie krople czystej wody&
[W kilku miejscach zamieniłem słowo Papież na Franciszek. Bo wstyd. md]

Link
Papież Franciszek całuje dłoń Wielkie Imama z Meczetu Niepodległości w Dżakarcie Fot. . EPA/ADITYA AJI / POOL Dostawca: PAP/EPA.

Podczas wizyty w Dżakarcie Franciszek m.in. pocałował w dłoń Wielkiego Imama Meczetu Niepodległości i cytował wiersz polskiej noblistki.

Organizacja wizyty papieża Franciszka w tak gigantycznej metropolii, jaką jest stolica Indonezji Dżakarta, gdzie codziennością są olbrzymie korki i chaos na ulicach, to nadzwyczaj trudne wyzwanie logistyczne. Miliony mieszkańców miasta, w którym przebywa papież, żyją swoim życiem; w tłoku i pośpiechu.

Link

Wokół miejsc, do których przyjeżdża Franciszek, gromadzą się setki osób. Tak jest w rejonie nuncjatury apostolskiej, gdzie papież nocuje. W środę wieczorem Franciszka wracającego po całym dniu intensywnych spotkań witały tam tłumy. Papież pozdrawiał i błogosławił zebranych. Jeszcze większe tłumy zebrały się wcześniej przed stołeczną katedrą, gdzie papież spotkał się z indonezyjskim duchowieństwem.

W czwartek rano setki ludzi stały przed Meczetem Niepodległości- miejscu spotkania międzyreligijnego z udziałem papieża. Także tam zastosowano nadzwyczajne środki bezpieczeństwa. W dziesięciomilionowej stolicy o wizycie papieża przypominają watykańskie flagi na trasie jego przejazdu oraz jego zdjęcia wyświetlane na wielkich telebimach na placach między kolejnymi reklamami.

Papież całuje w dłoń imama

Papież Franciszek, składający wizytę w Indonezji, odwiedził w czwartek Meczet Niepodległości w Dżakarcie, największy w Azji. Podczas spotkania międzyreligijnego apelował: "Niech nikt nie ulega fascynacji fundamentalizmem i przemocą, niech wszyscy będą zafascynowani marzeniem o wolnym, braterskim i pokojowym społeczeństwie i ludzkości".

W przemówieniu wygłoszonym w meczecie Istiqlal przy placu Merdeka Franciszek zwrócił uwagę na to, że konkurs na projekt świątyni, mieszczącej 120 tysięcy osób, wygrał chrześcijanin Friedricha Silaban. Jak dodał, świadczy to o tym, że w historii narodu Indonezji i jego kulturze meczet, podobnie jak inne miejsca kultu, "jest przestrzenią dialogu, wzajemnego szacunku, zgodnego współistnienia religii i różnych wrażliwości duchowych".

Franciszek, zachowując się w charakterystycznym dla siebie stylu, ucałował dłoń Wielkiego Imama. Wydarzeniem o mocnej symbolicznej wymowie była wizyta papieża i wielkiego imama w podziemnym, zbudowanym niedawno Tunelu Przyjaźni, łączącym Meczet Niepodległości ze stojącą naprzeciwko katedrą Najświętszej Maryi Panny Wniebowziętej.

Franciszek cytuje Szymborską

Franciszek w Dżakarcie zacytował słowa wiersza Wisławy Szymborskiej: "różnimy się od siebie jak dwie krople czystej wody".

Franciszek powiedział, że "głoszenie Ewangelii nie oznacza narzucania lub przeciwstawiania swej wiary wierze innych, ale dawanie i dzielenie się radością spotkania z Chrystusem, zawsze z wielkim szacunkiem i miłością braterską do wszystkich".

Franciszek przytoczył także słowa św. Jana Pawła II wypowiedziane w Dżakarcie 35 lat temu, w których zachęcał on indonezyjskie duchowieństwo, aby "nawet najbardziej odległe wyspy mogły ?radować się? słysząc Ewangelię, której jesteście prawdziwymi głosicielami, nauczycielami i świadkami". - Ja również ponawiam to wezwanie i zachęcam was do kontynuowania waszej misji mocni w wierze, otwarci na wszystkich w braterstwie i bliscy każdemu we współczuciu - powiedział Franciszek.

nczas.com
----------------------------------

mail:
Kościół, który kleci Franciszek, nie jest Kościołem katolickim. Te ?krople? nie są czyste !
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 06.09.24 Pobrań: 3 Pobierz ()
06.09.2024 Japońskie badania łączą szczepionki przeciwko Covid z "bezprecedensowym" globa
Iniekcje mRNA przeciwko COVID-19 "wpływają na każdy możliwy aspekt ludzkiej patologii" - wynika z ustaleń dużej japońskiej metaanalizy, która łączy eksperymentalne zastrzyki z "nagłym i niespodziewanym" globalnym wzrostem zachorowań na ponad dwieście chorób.

Niepokojące odkrycia przedstawiono opinii publicznej podczas konferencji prasowej , na której czołowi japońscy naukowcy zajmujący się medycyną przedstawili "tysiące prac badawczych" wiążących szczepionki mRNA przeciwko Covid-19 z wieloma skutkami ubocznymi, w tym gwałtownym wzrostem liczby rzadkich i agresywnych form raka.

Naukowcy przeanalizowali 3071 prac naukowych na temat skutków ubocznych szczepionki przeciwko COVID-19 i odkryli, że 201 chorób jest obecnie znacznie bardziej rozpowszechnionych wśród zaszczepionej grupy niż przed wprowadzeniem szczepionki.

Kazuhiro Haraguchi, były minister spraw wewnętrznych, oficjalnie przeprosił naród japoński, oświadczając Link: "Miałeś rację, szczepionki zabijają miliony naszych bliskich".

Japonia rozumie jednak, że przeprosiny nie wystarczą i rząd zlecił tysiącom naukowców zbadanie szczepionek pod każdym możliwym kątem.

Podczas konferencji prasowej grupa badawcza Vaccine Issues Study Group, złożona z czołowych japońskich naukowców zajmujących się medycyną, przedstawiła szczegółowo ustalenia oparte na systematycznym przeglądzie najważniejszych prac naukowych.

Emerytowany profesor Masanori Fukushima z Uniwersytetu w Kioto stwierdził, że zakres i skala szkód wyrządzonych przez szczepionki przeciwko COVID-19 są "bezprecedensowe" w historii medycyny.

"Systematyczny przegląd literatury ujawnił szokujące informacje" - powiedział Fukushima reporterom.

"W tysiącach artykułów opisano skutki uboczne po szczepieniu, wpływające na każdy możliwy aspekt ludzkiej patologii, od okulistyki po psychiatrię" - powiedział.

"Na przykład, skorygowany o wiek współczynnik umieralności z powodu białaczki wzrósł. I są znaczące odkrycia dotyczące raka piersi, raka jajnika itd. Zaburzenia psychiczne, objawy psychiatryczne, depresja, mania, lęki, pojawiały się w dużych ilościach, ale to nie ma końca" - powiedział.

Szczepionki na COVID-19 są obecnie oficjalnie najniebezpieczniejszym lekiem w historii medycyny Link, ale nikomu w świecie zachodnim nie wolno o tym mówić bez narażenia się na zarzut bycia teoretykiem spiskowym.

Profesor Fukushima, który opublikował 208 prac naukowych, ostrzega, że ??lekarze chcący ujawnić tajne informacje są uciszani przez wielkie koncerny farmaceutyczne.

Fukushima ma też przesłanie dla globalistycznych baronów (Billa Gatesa, Klausa Schwaba i Anthony'ego Fauciego), którzy promowali szczepionki.

Wzywając do gruntownego przeglądu wiedzy biologicznej, stwierdził: "Szczerze mówiąc, muszą wrócić i powtórzyć egzaminy z biologii w szkole podstawowej, a następnie przejść do egzaminów wstępnych do szkoły średniej i na studia".

Ta drastyczna rada sugerowała, że ??osoby odpowiedzialne za podejmowanie decyzji nie posiadały niezbędnej wiedzy biologicznej, aby zrozumieć pełne spektrum skutków szczepień.

Profesor Yasufumi Murakami z Uniwersytetu Naukowego w Tokio nazwał szczepionki "toksycznym genem" i wezwał do pilnego zakazu stosowania szczepionek mRNA na całym świecie.

"Bardzo jasne jest, co się dzieje, gdy poda się człowiekowi toksyczny gen"
- powiedział, zanim wyraźnie przedstawił długoterminowe czynniki ryzyka.

Naukowcy, należący do najbardziej poważanych na świecie, twierdzą również, że organizacje międzynarodowe, takie jak ONZ, a także wiele rządów świata, biorą udział w zakrojonych na szeroką skalę działaniach tuszujących, mających na celu ukrycie prawdziwej skali tej katastrofalnej utraty życia.

DR IGNACY NOWOPOLSKI SEP 5
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 06.09.24 Pobrań: 3 Pobierz ()
06.09.2024 "Wolne media" pod nadzorem tajnych służb
Od redakcji: Węgierski portal bennfentes.net ujawnił powiązania czołowych mediów środkowoeuropejskich z fundacjami Georga Sorosa i anglosaskimi służbami specjalnymi. Zespół redakcyjny "Gazety Wyborczej" opublikował oświadczenie, w którym uznał to za insynuację, jednak nie zaprzeczył faktom poddanym przez Węgrów.

"Projekt TEFI, czyli The Eastern Frontier Initiative stworzyli pod koniec 2023 r. czołowi wydawcy z Polski, Słowacji, Węgier i Rumunii, wśród których znalazły się "Wyborcza", SME, 444.hu i PressOne oraz holenderski portal śledczy Bellingcat.

Celem konsorcjum, współzałożonego przez Komisję Europejską, jest regionalny sojusz dziennikarski skupiający się na wyzwaniach związanych z bezpieczeństwem w regionie. Materiały tworzone w ramach inicjatywy pozwolą milionom odbiorców oraz międzynarodowym analitykom i specjalistom ds. bezpieczeństwa lepiej zrozumieć perspektywę Europy Środkowo-Wschodniej na tę kwestię" - czytany na stronie TEFI.

A jak jest naprawdę?:

"Jednym z beneficjentów projektu medialnego finansowanego przez Komisję Europejską jest klejnot w koronie węgierskich mediów Sorosa: The Eastern Frontier Initiative (TEFI), działająca na stronie 444.hu. To konsorcjum wydawnicze, które zrzesza "niezależne" media z krajów Europy Środkowej i Wschodniej na Węgrzech, Słowacji, w Rumunii i Polsce.

Koordynatorem projektu TEFI jest 444 media, którego współwłaścicielem jest fundusz medialny George'a Sorosa, a polskimi, słowackimi i rumuńskimi beneficjentami są również media Sorosa lub media wspierane przez George'a Sorosa.

Portal Bellingcat, kluczowy międzynarodowy partner projektu TEFI, który jest również beneficjentem dotacji ze strony Komisji Europejskiej, roi się od oficerów wywiadu i szpiegów, a sam Bellingcat jest finansowany bezpośrednio i pośrednio przez łańcuch brytyjskich i amerykańskich agencji rządowych, przemysłu obronnego i podwykonawców tajnych służb lub firm-przykrywek tajnych służb.

Zgodnie z podziałem pracy, w projekcie TEFI oficerowie wywiadu i szpiedzy pracujący dla Bellingcat szkolą również śmietankę węgierskich i środkowoeuropejskich mediów dolarowych, dziennikarzy zaangażowanych w projekt TEFI. Innymi słowy, Komisja Europejska współfinansuje media Sorosa, w których dziennikarze są szkoleni przez brytyjskich i amerykańskich specjalistów wywiadu pracujących dla Bellingcat.

Wszystko to przyczynia się do zrozumienia wojny informacyjnej prowadzonej przez węgierskie "niezależne, obiektywne" media dolarowe: coraz więcej dowodów wskazuje na to, że pieniądze, wskazówki i szkolenia pochodzą również z zagranicy, a zatem służą zagranicznym wpływom i interesom wielkich mocarstw, tak jak każda operacja informacyjna zakorzeniona w tajnych służbach.

Celem Inicjatywy Wschodnie Pogranicze (TEFI) jest zasadniczo promowanie dialogu na temat polityki bezpieczeństwa w krajach wschodnich. Komisja Europejska wesprze inicjatywę kwotą 1.076.718 euro ze środków publicznych europejskich podatników w ciągu dwóch lat.

Zgodnie z oficjalnym komunikatem TEFI, "Inicjatywa Wschodnia Granica zrzesza niezależnych wydawców z Europy Środkowo-Wschodniej w celu (...) wzmocnienie dyskursu publicznego na temat europejskiej obronności i bezpieczeństwa. Projekt (...) zwalcza rosyjską i chińską dezinformację, a ostatecznie przyczynia się do zwiększenia odporności demokracji europejskiej."
Wschodnią granicę UE reprezentują polska "Gazeta Wyborcza" (współwłasność George?a Sorosa), słowackie SME (wspierane przez gazetę medialną George?a Sorosa), węgierską 444 (fundusz medialny George'a Sorosa jest współwłaścicielem) i rumuńska PressOne (nie można wykryć żadnych śladów bezpośrednich powiązań z Sorosem, ale 60% budżetu składa się z dotacji i wszyscy wiedzą, co to oznacza).

Holenderska agencja Bellingcat jest światowym liderem w stosowaniu innowacyjnych technik OSINT w dziennikarstwie publicznym skoncentrowanym na bezpieczeństwie. Uczestnicy będą współpracować w celu stworzenia treści skoncentrowanych na bezpieczeństwie narodowym, obronności, bezpieczeństwie energetycznym i surowcowym, bezpieczeństwie gospodarczym i cyberbezpieczeństwie, indywidualnej odporności i gotowości na sytuacje kryzysowe w swoim języku narodowym (PL, SLK, HU, RO - co najmniej 350 treści w ciągu 24 miesięcy) oraz uruchomią wspólną anglojęzyczną stronę internetową skierowaną do międzynarodowej publiczności (co najmniej 85 treści w ciągu 24 miesięcy).

Konsorcjum (we współpracy z GLOBSEC) stworzy CEE Threat Report, publikację cyfrową i drukowaną (co najmniej 20 000 egzemplarzy), która będzie prezentowana i promowana podczas wydarzeń na żywo (6 wydarzeń) oraz dystrybuowana bezpłatnie w szkołach i na uczelniach. Bellingcat rozwinie możliwości OSINT we wszystkich newsroomach (przeszkolimy co najmniej 14 reporterów) i stworzy centrum takiej działalności w regionie. Opracowujemy program nauczania OSINT dla studentów szkół dziennikarskich w regionie".

Jednak, jak wynika z raportu polskiego portalu signs.pl, za współpracą wydawniczą kryją się także inne cele informacyjne: "Rosyjska inwazja na Ukrainę w lutym 2022 r. jest prawdopodobnie najważniejszym wydarzeniem od czasu upadku muru berlińskiego w 1989 r., który zmienił geopolityczne status quo i wstrząsnął światową gospodarką. Uczestniczący w projekcie wydawcy uznali, że ich zadaniem jest teraz wyjaśnienie czytelnikom obecnej sytuacji w szerszym kontekście oraz zwrócenie uwagi na zagrożenia, przed którymi stoi Europa Środkowo-Wschodnia. Dlatego zdecydowali się wykorzystać doświadczenie i know-how ekspertów Bellingcat, aby rozwinąć swoje umiejętności w zakresie OSINT (open source intelligence)".

Innym partnerem TEFI jest GLOBSEC, think tank z siedzibą w Bratysławie, który otrzymuje setki tysięcy dolarów rocznie od fundacji George'a Sorosa. Jednym z dyrektorów organizacji jest jedna z głównych postaci w finansowaniu węgierskiej lewicy dolarowej, były premier Gordon Bajnai.

Inni dyrektorzy GLOBSEC pracują w niepełnym wymiarze godzin dla fundacji George'a Sorosa. Rozwój węgierskich sił zbrojnych i rząd propokojowy na 444: zły, błędny, bezużyteczny, zostaliśmy wydaleni z NATO, ponieważ służymy marzeniom Putina.

Po wywiadzie Pétera Kreko, w którym zainaugurowano aneks TEFI, 444 nagłówki takie jak: "Kijów spełni węgierskie żądania, Orbán nie popiera już z zasady przystąpienia Ukrainy do UE?, "Nie jest pewne, czy wojsko weźmie udział do niebezpiecznej misji w Czadzie", "Tak zbroi się węgierski rząd pokojowy", "Niemieckie fabryki broni zalewają Węgry", "András Rácz: Porażka Ukrainy jest całkowicie sprzeczna z najbardziej podstawowymi interesami bezpieczeństwa UE i NATO", "Szef biura prezydenta Ukrainy powiedział 444, dlaczego nie popierają zawieszenia broni", "Jest tak wiele problemów z bronią wojskową produkowaną w Kiskunfélegyházie, że dyskutuje się nawet o jej wycofaniu", "Jesteśmy członkami NATO od 25 lat, ale świętujemy zupełnie inaczej niż ci, z którymi się przyłączyliśmy", "Na swoim ciele nosi ślady rosyjskiej propagandy: historia Ołeksija Anulyi, ukraińskiego żołnierza, który spędził dziesięć miesięcy w rosyjskiej niewoli", "Péter Buda: Węgierska strategia polityki zagranicznej została dostosowana do rosyjskich celów", "Orbán próbuje teraz zablokować NATO, Węgry mogą zostać wydalone ze współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa w Europie Wschodniej".

Patrząc przez nagłówki gazet, można zauważyć, że w praktyce projekt TEFI nie jest wiarygodnym przedstawieniem węgierskiego członkostwa w NATO czy rozwoju wojskowego i starannym opisem zmienionej sytuacji bezpieczeństwa na Wschodzie, ale raczej wywieraniem kwalifikowanej presji informacyjnej i rozpowszechnianiem zamierzonej dezinformacji na temat Węgier (np. pogłoski o wykluczeniu Węgier z NATO w zakresie bezpieczeństwa wschodniego czy oskarżenia o podporządkowanie węgierskiej polityki zagranicznej celom rosyjskim i spełnianie marzeń Putina).

Międzynarodowi partnerzy

Polska spółka wydawnicza "Gazeta Wyborcza" i jej rozgłośnia radiowa należą w 40-60 proc. do czeskiego miliardera i szwajcarskiej spółki George'a Sorosa Media Development Fund, do której należy również 444. Zakup został dokonany w 2019 roku za łączną kwotę 30 milionów euro.

Wszystko to wpisuje się w budowę przez Sorosa przyczółków na polskim rynku medialnym. W 2022 r. nabyła 40% udziałów w Gremi Media, a w 2023 r. spółka z siedzibą w Amsterdamie ogłosiła, że skorzystała z opcji zakupu dodatkowych akcji, zwiększając swój udział do 52%.

Oprócz polskiej "Rzeczpospolitej" wydawca ten wydaje również gazetę biznesowo-finansową "Parkiet". Pluralis "przejął tym samym kontrolę nad Gremi Media i może w pełni podejmować decyzje dotyczące zarządzania zarządem i radą redakcyjną" - powiedział PAP redaktor naczelny "Rzeczpospolitej" Bogusław Chrabota. "Rzeczpospolita" jest drugą co do wielkości gazetą w Polsce wśród dzienników nietabloidowych.

Innymi słowy, George Soros jest pośrednio właścicielem zarówno trzeciej, jak i czwartej najbardziej poczytnej polskiej gazety, z których jedna jest również członkiem konsorcjum TEFI. Brytyjska i amerykańska redakcja i szpiedzy finansowani przez wywiad szkolą śmietankę mediów dolarowych. Partnerem szkoleniowym konsorcjum TEFI jest, zgodnie z oficjalnym opisem, holenderski portal śledczy Bellingcat. Ta redakcja udaje niezależną, ale ten starannie budowany wizerunek został już poważnie nadszarpnięty.

Bellingcat, choć wcześniej zaprzeczał, przyjmuje fundusze od zachodnich firm wywiadowczych, a także fundusze od podwykonawców tajnych służb i agencji rządowych, a także pieniądze od National Endowment for Democracy (NED), jednego z głównych amerykańskich sponsorów węgierskiej lewicy dolarowej i dolarowych mediów. Co więcej, w przypadku Bellingcat można prześledzić finansowanie ze strony tajnych służb, ale Bellingcat ma również oficerów wywiadu i szpiegów pracujących pod przykrywką dziennikarzy. W ramach partnerstwa TEFI zapewniają edukację i szkolenia dla "niezależnych dziennikarzy" z konsorcjum TEFI.

Innymi słowy, najlepsze media w świecie Zachodu są szkolone przez zachodnich oficerów wywiadu, aby rozpowszechniać w kraju narracje, które idealnie pasują do oczekiwań mocarstwowych zachodnich rządów, czy to w kwestii pokoju, czy wojny, polityki energetycznej czy bezpieczeństwa narodowego.

Jednak dowody zebrane w wyniku dogłębnego śledztwa pokazują, że Bellingcat jest daleki od niezależności i neutralności, ponieważ jest finansowany przez zachodnie rządy, ma w swoich szeregach byłych oficerów wojska i wywiadu państwowego, powtarza oficjalne narracje o sile przeciwko wrogim państwom i odgrywa kluczową rolę na trasie, którą można opisać w następujący sposób: "kanał propagandowy od szpiegów, przez Bellingcat, po oficjalne, mainstreamowe media", który przedstawia narracje zachodnich rządów jako niezależne badania.

Spora liczba pracowników i współpracowników Bellingcat ma bardzo podejrzaną przeszłość. Na przykład główny śledczy Nick Waters spędził trzy lata jako oficer w armii brytyjskiej, w tym w Afganistanie, gdzie wspierał cele państwa brytyjskiego. Wkrótce po odejściu ze służby został zatrudniony przez Bellingcat do prowadzenia rzekomo bezstronnych śledztw na Bliskim Wschodzie.

Cameron Colquhoun ma jeszcze bardziej podejrzaną przeszłość. Colquhoun spędził dekadę na wysokich stanowiskach w GCHQ (brytyjskiej wersji NSA, najwyższego organu wywiadu USA), gdzie kierował operacjami terrorystycznymi w cyberprzestrzeni i na Bliskim Wschodzie. Szkot specjalizuje się w bezpieczeństwie na Bliskim Wschodzie i posiada również kwalifikacje Departamentu Stanu USA. Bellingcat nie ujawnił jednak tego swoim czytelnikom, stwierdzając jedynie, że Cameron jest dyrektorem wykonawczym prywatnej firmy wywiadowczej, która "prowadzi etyczne dochodzenia" dla klientów na całym świecie.

Na liście Bellingcat znajduje się również wielu byłych amerykańskich szpiegów. Były współpracownik, Chris Biggers, który napisał ponad 60 artykułów na stronie w latach 2014-2017, pracował dla Narodowej Agencji Wywiadu Geoprzestrzennego przed pracą w Bellingcates. Jest to jednostka rozpoznania satelitarnego wsparcia bojowego, podlegająca Ministerstwu Obrony i szerszej społeczności wywiadowczej.

Biggers jest obecnie dyrektorem firmy wywiadowczej z siedzibą w Wirginii, na przedmieściach Waszyngtonu (w pobliżu innych półprywatnych grup biznesowych, takich jak Booz Allen Hamilton). Firma Biggersa chwali się, że w jej zarządzie zasiadają emerytowani generałowie armii i sił powietrznych. Bellingcat nie ujawnił żadnej z tych informacji: biografia Biggersa stwierdza jedynie, że jest on "doradcą sektora publicznego i prywatnego w Waszyngtonie".

Dan Kaszeta, agent ds. broni jądrowej w Bellingcat, był agentem U.S. Secret Service specjalizującym się w broni chemicznej, biologicznej i nuklearnej przez sześć lat, zanim przez kolejne sześć lat pełnił funkcję kierownika programu w biurze wojskowym Białego Domu. W Bellingcat dostarczył część amunicji do syryjskiego programu broni chemicznej i otrucia Siergieja Skripala.

Kaszeta pracuje również dla Royal United Services Institute (RUSI), think tanku finansowanego przez wiele zachodnich rządów i dostawców broni, takich jak Airbus, Lockheed Martin i Raytheon. Na czele instytutu stoi brytyjski feldmarszałek (najwyższy dostępny stopień wojskowy), a jego starszym wiceprezesem jest David Petraeus, emerytowany amerykański generał i były szef CIA. Prezydentem jest lord Hague, który w latach 2010-2015 był ministrem spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii.

Wszystko to ma znaczenie tylko dlatego, że Bellingcat przedstawia się jako całkowicie niezależny - i jest tak regularnie określany przez węgierskie "niezależne, obiektywne" media dolarowe - podczas gdy w rzeczywistości ich poglądy niemal idealnie pokrywają się z poglądami rządów, agencji i tajnych służb lub podwykonawców tajnych służb, którzy je finansują.

Kaseta, na przykład, jest opisywany przez Bellingcat jedynie jako dyrektor zarządzający firmy ochroniarskiej z 27-letnim doświadczeniem w bezpieczeństwie i walce z terroryzmem. Inni pracownicy Bellingcat mają podobną przeszłość. Nour Bakr pracował wcześniej dla brytyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Wspólnoty Narodów, podczas gdy Karl Morand z dumą służył w dwóch oddzielnych misjach w Iraku w ramach amerykańskiej 82 Dywizji Powietrznodesantowej.

Kto płaci na Bellingcat?

Finansowanie Bellingcat jest tak samo oszałamiające, jak sam personel. Jej założyciel, Eliot Higgins, odrzucił w 2016 r. jako absurdalną teorię spiskową, że jego organizacja otrzymała pieniądze rządu USA z National Endowement for Democracy (NED). Ale Higgins otwarcie przyznał w 2017 roku, że to prawda. Od tego czasu dostępny raport finansowy Bellingcat potwierdza, że nadal otrzymują wsparcie finansowe od NED.

NED został specjalnie stworzony przez administrację Reagana jako przykrywka dla operacji CIA mających na celu zmianę reżimów wrogich USA. "Wiele z tego, co robimy dzisiaj, 25 lat temu, CIA robiła w tajemnicy" - powiedział kiedyś z dumą współzałożyciel organizacji, Allen Weinstein.

W latach 2016-2019 Higgins był starszym członkiem Atlantic Council, quasi-oficjalnego think tanku NATO, nawet po utworzeniu "niezależnego" Bellingcat. W skład rady dyrektorów Atlantic Council weszli najważniejsi przedstawiciele władzy państwowej, w tym Henry Kissinger, Condoleezza Rice i Colin Powell, a także emerytowani generałowie, tacy jak James "Mad Dog" Mattis (sekretarz obrony w latach 2017-2019, były szef USCENTCOM) i H.R. McMaster. W skład panelu wchodzi również siedmiu byłych dyrektorów CIA.

Nie jest jasne, dlaczego Higgins nie miał konfliktu interesów, podejmując płatną pracę w Atlantic Council, będąc jednocześnie założycielem i twarzą Bellingcat, otwartego, niezależnego i rzekomo wpływowego medium.

Dlaczego ci dziennikarze nie ujawniają opinii publicznej, że mają kontakty z tajnymi służbami, instruktorami, a za ich pośrednictwem uczestniczą w szkoleniach, które przygotowują ich do prowadzenia wojny informacyjnej, która jest typową operacją wywiadowczą, a nie dziennikarską? Dlaczego nie powiedzą swoim czytelnikom, że ich strategiczna organizacja partnerska zapewniająca szkolenia jest finansowana przez służby wywiadowcze wielkich mocarstw?

Węgierskie powiązania Bellingcat

Na podstawie strzępów informacji można teraz wywnioskować, że jest to projekt informacyjny, mający na celu przejęcie kontroli nad kwestiami obronności w Europie Środkowej i Wschodniej oraz na Węgrzech, podważenie zaufania do rozwoju węgierskich sił zbrojnych i szerzenie dezinformacji w delikatnych i trudnych czasach wojny, kiedy wzmożona wojna informacyjna sama w sobie stała się integralną częścią wojny kinetycznej.

Obecnie wiadomo, że 444 jest okrętem flagowym - koordynatorem - konsorcjum TEFI, a także wiadomo, że partnerem "śledczym" projektu jest Bellingcat, którego wywiad i szpiedzy, specjaliści ds. cyberbezpieczeństwa i zwiadu satelitarnego prowadzą szkolenia dla dziennikarzy zajmujących się kwestiami wojskowymi, bezpieczeństwa narodowego, bezpieczeństwa i energetyki.

Nie było jednak jasne, kto, oprócz węgierskiej osoby kontaktowej - Lili Takács - został oddelegowany z Bellingcat do konsorcjum TEFI w celu przeprowadzenia szkolenia dla śmietanki mediów Sorosa.

To nikt inny jak Ross Higgins, brat założyciela Bellingcat Eliota Higginsa, który wszystkiemu zaprzecza, a potem się do wszystkiego przyznaje. Ten ostatni jest twarzą Bellingcat, który po jego założeniu, "niezależnego portalu śledczego", nadal był płatnym pracownikiem Atlantic Council. Eliotowi przypisuje się kontrowersyjną historię zestrzelenia holenderskiego MH-17 nad Donieckiem we wschodniej Ukrainie (dzięki niemu świat zna wersję, że rosyjscy separatyści zestrzelili samolot pasażerski - w tej historii jest wiele znaków zapytania).

Higgins jest również powiązany z historią rzekomego użycia broni chemicznej przez reżim Assada, a także z faktem, że później ujawniono, że otrzymał informacje od syryjskiego oddziału ISIS, jednej z wielu islamistycznych organizacji walczących ze sobą podczas syryjskiej wojny domowej. Jak podaje portal dezwijger.nl brat założyciela Eliota, Ross Higgins i Takács wspólnie zaprezentowali się w programie "Fighting Disinformation: Cross-border Journalistic Initiatives", który również został sfinansowany przez Komisję Europejską.

Holenderski portal tak opisuje wspólny występ Takácsa i Rossa: "Ross Higgins z Bellingcat i Lili Takács z 444 węgierskich platform informacyjnych [przybyli] w ramach Inicjatywy Wschodnia Granica. Wraz z niezależnymi platformami informacyjnymi na Słowacji, w Rumunii i Polsce połączyły siły w walce z rosyjską i chińską dezinformacją. Ostatecznym celem jest przyczynienie się do budowy odpornej demokracji europejskiej".

Holenderski portal tak opisuje brata Eliota, specjalistę, który szkoli niezależne media Sorosa: "Ross Higgins jest starszym badaczem Bellingcat w Wielkiej Brytanii i kieruje zespołem śledczym zajmującym się badaniami finansowymi. Przed dołączeniem do Bellingcat Ross przez ponad dekadę pracował w sektorze upadłościowym w sektorze publicznym i prywatnym. (...) Ross działa również jako instruktor w Bellingcat, regularnie prowadząc warsztaty i pojawiając się na wydarzeniach w całej Europie, które dotyczą wszystkich aspektów śledztw open source, zwłaszcza w Europie Środkowej i Wschodniej. Ross jest liderem zespołu Bellingcat w inicjatywie Wschodnia Granica".

W 444 Lili Takács, międzynarodowa osoba kontaktowa i koordynatorka projektu TEFI, jest autorką materiałów prezentujących węgierski sektor wojskowy w jednostronny sposób. Raporty te przedstawiają Węgierskie Siły Obronne jako żałośnie słabą organizację, w której nic się nie udaje, gdzie wszyscy się rozbrajają, gdzie panuje totalne zamieszanie, a w każdym razie, poprzez przeniesienie niemieckiego przemysłu zbrojeniowego do kraju, propokojowe Węgry, które służą planom Putina, a tym samym są całkowicie odizolowane, ponieważ misja pokojowa Orbána jest kompletną porażką.

Kiedy piszą o bezpieczeństwie narodowym Węgier, naszym członkostwie w NATO, polityce zagranicznej Węgier, o przemyśle obronnym czy krajowej polityce energetycznej, całkowicie odkrywają się i zaprzeczają tezie, wedle której media dolarowe są wolne od jakichkolwiek wpływów, "niezależne-obiektywne" i służą tylko czytelnikom.

Nie jest ona ani niezależna, ani przeznaczona dla czytelników. Misją istnienia mediów dolarowych nie jest informowanie, ale wywieranie wpływu. Kontakty śmietanki mediów dolarowych obejmują specjalistów wywiadu i szpiegów z czarnym pasem, którzy zapewniają "szkolenie" najlepszych "dziennikarzy" w celu rozpowszechniania niezakłóconych zachodnich i wielkich mocarstw pragnień i oczekiwań węgierskich czytelników, którzy są oszukiwani, by uwierzyli, że ich praca jest wolna od jakichkolwiek wpływów".

Redakcja
https://myslpolska.info
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 06.09.24 Pobrań: 3 Pobierz ()
07.09.2024 Przywódcy, Sojusznicy i Jabłoneczka
Nie ulega wątpliwości [jak mawiała stara niania], że proces oczyszczania terenów Polski pod Generalne Gubernatorstwo nabiera przyspieszenia.

Kiedy ślamazarne i groteskowe postępowania przez sejmowymi komisjami śledczymi nie przynosiły żadnych rezultatów, kiedy "bull-terrier" Donalda Tuska, czyli pan mecenas Roman Giertych ? ma się rozumieć, "Wielce Czcigodny" - w towarzystwie czasowo odciętych od stryczka, podobnie zresztą, jak i on - "sygnalistów", co to powiedzą i podpiszą wszystko, co każą im powiedzieć i podpisać bodnarowcy, dostarczał jakichś pojedynczych oskarżeń, centrala BND najwyraźniej zniecierpliwiona, nakazała Donaldu Tusku przyspieszyć "rozliczenia" hurtowo. Toteż Państwowa Komisja Wyborcza w ramach koordynacji dostała zadanie podcięcia PiS-owi finansowych korzeni egzystencji. Początkowo naiwnie myślałem, że PKW rzeczywiście natrafiła na jakieś malwersacje, ale szczęśliwie wyprowadził mnie z błędu pan sędzia Wojciech Hermeliński. Dał on do zrozumienia, że tak naprawdę nie chodzi o żadne malwersacje, chociaż oczywiście nikt nie jest bez grzechu wobec Boga, ani bez winy wobec cara - tylko PiS najpierw posiał wiatr, a teraz zbiera burzę.

Chodziło o to, że w swoim czasie PiS, najwyraźniej przekonane o trwałości amerykańskiej protekcji, nawiasem mówiąc, drogo przez Polskę opłacanej, w 2018 roku przeforsowało wybór 7 członków PKW przez Sejm. No i wybrani w 2023 roku nowi członkowie PKW przesądzili o odrzuceniu sprawozdania finansowego PiS. Gdyby po staremu zasiadali tam tylko niezawiśli sędziowie, to wszystko zakończyłoby się wesołym oberkiem, chociaż pan prof. Ryszard Balicki z obecnej PKW twierdzi, że działania PiS w kampanii w 2023 roku nie mogłyby pozostać bez reakcji bez względu na skład PKW, ale - powiedzmy sobie szczerze - co ma mówić? Pan sędzia Hermeliński to co innego; nie jest już przewodniczącym PKW, więc może pozwolić sobie na luksus szczerości.

A wszystko to dlatego, że PiS postawiło wszystko na Amerykanów. Tymczasem łaska pańska na pstrym koniu jeździ i - jak już dzisiaj wiemy - w marcu ub. roku amerykański prezydent Józio Biden, w nagrodę za dobre sprawowanie - a kto wie, czy również nie za rekompensatę za wysadzenie bałtyckich gazociągów - pozwolił Niemcom na urządzanie Europy po swojemu, Niemcy przeprowadziły podmiankę na pozycji lidera sceny politycznej naszego bantustanu, tak samo, jak USA, które taką podmiankę przeprowadziły w roku 2015. Gdyby zarzuty, kierowane pod adresem PiS przez Volksdeutsche Partei Donalda Tuska, że partia Jarosława Kaczyńskiego tak naprawdę jest ruską agenturą, były przynajmniej częściowo prawdziwe, to przeprowadzenie przez Niemcy takiej podmianki mogłoby być znacznie trudniejsze, a poza tym Polska nie musiałaby przez całe lata udostępniać Ukrainie za darmo zasobów całego państwa, wskutek czego nie tylko jest objęta procedurą nadmiernego deficytu przez UE, ale w dodatku deficyt przewidziany na rok 2025 w projekcie ustawy budżetowej jest rekordowy, na poziomie 290 mld złotych. Niestety te oskarżenia nie są prawdziwe. Niestety, bo - jak widzimy - bezkrytyczne stawianie tylko na jednego Sojusznika, wprowadza jeśli nie całe państwo, to w każdym razie ekipę, która takie głupstwo robi, w sytuację bezalternatywną, to znaczy taką, w której inicjatywa należy do wspomnianego Sojusznika, który w dodatku nie wiadomo, co zrobi. A tacy właśnie są Amerykanie - o czym mogliśmy przekonać się nie tylko w Wietnamie, ale również - w Iraku, Afganistanie i innych państwach sojuszniczych - no a teraz - również w Polsce.

Ale nie bez kozery Franciszek książę de La Rochefoucauld twierdził, że tylko dlatego Pan Bóg nie zesłał na ziemię drugiego potopu, bo przekonał się o bezskuteczności pierwszego. Mimo, że katastrofalne skutki podporządkowania się jednemu Sojusznikowi wychodzą właśnie na jaw, Volksdeutsche Partei jakby nie przyjmowała tego wszystkiego do wiadomości i z duszą i ciałem oddaje się Niemcom, w podskokach realizując ich polecenia, zmierzające do niwelacji terenu III Rzeczypospolitej pod zainstalowanie na jej miejsce Generalnego Gubernatorstwa. Ponieważ nadal nie wiadomo, komu amerykańska ulica powierzy stanowisko prezydenta w listopadowych wyborach, Niemcy przestają już zachowywać jakiekolwiek pozory, co przychodzi im tym łatwiej, że fakty dokonane forsują polscy tubylcy z Volksdeutsche Partei Donalda Tuska, który z kolei w brudnej robocie posługuje się panem Bodnarem i jego bodnarowcami - a jednych i drugich Niemcy w razie potrzeby będą mogli spuścić z wodą, więc dlaczego miałyby się hamować? Wcale bym się nie zdziwił, gdyby nawet urządziły im na koniec coś w rodzaju procesu norymberskiego, żeby pokazać, że w IV Rzeszy praworządność jest uber alles.

Wszystko jednak może rozstrzygnąć się w całkiem innych kategoriach, zwłaszcza gdyby w Ameryce jednak coś poszło nie tak, to znaczy - nie po myśli Berlina. Czyż nie na taką właśnie ewentualność Judenrat "Gazety Wyborczej" ogłasza z przytupem odkrycie pani Anny Applebaum, naszej Jabłoneczki, małżonki Księcia Małżonka?. Odkrycie polega na tym, że "skrajna prawica" w Polsce jest "dziełem Rosji i Zachodu". Najwyraźniej naszej Jabłoneczce nie może pomieścić się w główce, że nasz mniej wartościowy naród tubylczy, mógłby wydać z siebie "skrajną prawicę" bez ruskiej, czy niemieckiej pomocy, tylko własnymi siłami. Domyślam się w tym stanowisku nie tylko żydowskiej pogardy dla głupich gojów, ale również - anglosaskiego i niemieckiego poczucia wyższości wobec mniej wartościowych narodów środkowo-europejskich, które owszem - można, a nawet należy wydymać, bądź nawet eksterminować - ale Boże broń nie dopuszczać do konfidencji.

Ale nie tylko o to chodzi, chociaż co nam szkodzi zauważyć również i to? Ta opinia to rodzaj "razwiedki bojóm", rozpoznania walką, na ile oskarżenia "skrajnej prawicy" w Polsce - cokolwiek by to miało oznaczać - o ruską inspirację, a może nawet - agenturę - mogą być przydatne dla nowej administracji amerykańskiej, jaka wyłoni się nie tylko po listopadowych wyborach, ale i po spotkaniach prezydenta-elekta z ważnymi generałami z Pentagonu, wysokimi rangą bezpieczniakami z CIA i FBI, z Goldmanami-Sachsami z Wall Street i wpływowymi Żydami z mediów oraz przemysłu rozrywkowego, którzy prezydentowi-elektowi będą przywracali poczucie rzeczywistości informacjami, że my tu, panie prezydencie, prowadzimy takie to a takie tajne operacje o takim to a takim stopniu zaawansowania, więc żeby świat się nie zawalił, to trzeba będzie zrobić to, potem jeszcze tamto, a później - nawet owamto.

Stanisław Michalkiewicz
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 07.09.24 Pobrań: 3 Pobierz ()
Strona 176 z 183 << < 173 174 175 176 177 178 179 > >>
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.