|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 5
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
11
|
Download: Gazetka "Wolne Słowo" |
|
|
07.09.2024 "Nieoficjalne nazwy" w Breslau AD 24 |
Transformacja III RP w generalną gubernię, pod rządami gauleitera tuska, nabiera coraz większego rozpędu i coraz bardziej szokujących zawirowań.
Jednym z architektonicznych perełek Wrocławia, jest Wzgórze Partyzantów, z odnowionym niedawno kompleksem architektonicznym.
Link
Ku memu zaskoczeniu, według OFICJALNYCH informacji, Wzgórze Partyzantów zmieniło nazwę na "bastion sakwowy":
Bastion Sakwowy (niem. Taschenbastion) - fragment dawnych fortyfikacji miasta Wrocławia, w południowo-wschodnim ich narożniku. W latach 1948?2024 wzgórze nosiło nazwę Wzgórze Partyzantów. Jednak była to nazwa nieoficjalna i w 2024 roku urzędowo zmieniono ją na Bastion Sakwowy.
Według powyższego OFICJALNEGO obwieszczenia, Wzgórze Partyzantów, po 76 LATACH zmieniło nazwę na swą dawną hitlerowską! W okresie Festung Breslau, mieściły się tu bunkry dowództwa jego obrony.
Co najciekawsze dopiero teraz dowiedziałem się, że używaliśmy tej nazwy "bezprawnie"! Na szczęście gauleiter Tusk i jego kohorty z Breslau, skorygowali ten karygodny błąd!
Teraz, wypływa jednak poważny problem.
Jeśli Taschenbastion, był bezprawnie zastąpiony nazwą Wzgórze Partyzantów, to co będzie z setkami polskich "nieoficjalnych" nazw ulic?!
Mało tego, co będzie z "nieoficjalną nazwą miasta Breslau: "Wrocław"?!
To retoryczne pytanie zadaję milionom volksdeutsch-ów, którzy głosowali na Tuska i resztę koalicyjnego gangu w ostatnich wyborach!
DR IGNACY NOWOPOLSKI SEP 6 |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 07.09.24 |
Pobrań: 4 |
Pobierz () |
07.09.2024 Czy kandydat Mentzen zgasi tegoroczną Chanukę w Sejmie? |
Link
Ludzie mówią, że jestem uparty, że zawzięcie po trupach dążę do celu. Mają rację.
Start kampanii prezydenckiej Mentzen 2025
Czy będą to, w takim razie, trupy wszystkich naszych wrogów?
Link
Bez gaśnicy w klapie i bez "Szczęść Boże"
Po przesileniu "Konfederacja" mogłaby powstać na nowo, ale jako demokratyczno-liberalna partia bez gaśnicy w klapie, bez Konfederacji Gietrzwałdzkiej i "Szczęść Boże". Bez antysemickiego i konfrontacyjnego charakteru, bez ambicji sięgania po realną władzę, powyżej poziomu synekur. Być może zostaną zachowane siły umiarkowane, takie jak Mentzen i Wipler. Po zmianach można będzie kontynuować bardziej zaawansowane procesy przekształceń własnościowych w Polsce wraz z przyśpieszeniem integracji unijnej.
Czy ktoś poznaje, pamięta cytat z którego wyłania się powyższa parafraza?
W 2011 roku Jan Pospieszalski na antenie TVP Info zaprezentował za sprawą Grzegorza Brauna treść depeszy ambasadora komunistycznych Niemiec (NRD) wysłany w 1981 roku do kierownictwa partii komunistycznej.
Fragment:
"Odbyłem właśnie osobliwą rozmowę z szefem sztabu ekspertów "Solidarności" Geremkiem (bliskie związki z międzynarodówką socjaldemokratyczną, osobiste kontakty z Krayskim i innymi). Nie wierzyłem własnym uszom. Geremek oświadczył, że dalsza pokojowa koegzystencja pomiędzy "Solidarnością" w obecnej formie i realnym socjalizmem [jest] niemożliwa. Konfrontacja siłowa nieunikniona. Wybory do rad narodowych muszą zostać przesunięte. Organy władzy państwowej muszą zlikwidować aparat "Solidarności". Po konfrontacji siłowej "Solidarność" mogłaby powstać na nowo, ale jako rzeczywisty związek zawodowy bez Matki Boskiej w klapie, bez programu gdańskiego, bez politycznego charakteru i bez ambicji sięgania po władzę. Być może - kontynuował Geremek - zostaną zachowane siły umiarkowane, takie jak Wałęsa. Po konfrontacji nowa władza państwowa mogłaby w oparciu o odmienną sytuację polityczną kontynuować określone procesy demokratyzacji".
Bronisław Geremek to Benjamin Lewertow, cr?me de la cr?me - lewicowy polityk wywodzący tzw. żydokomuny, członek wielu komunistycznych organizacji zakładanych po II Wojnie Światowej przez sowiecką agenturę na terenie Polski. On i jemu podobni przeniknęli w struktury Solidarności w 1980 roku, stając się po 1989 roku głównymi animatorami "nowej" politycznej sceny. Telegram niemieckiego ambasadora powstał tuż przed wprowadzeniem przez komunistów stanu wojennego. Po pacyfikacji Solidarności dominującą władzę w ruchu przejęła frakcja lewicowa:
- Wałęsa mający za sobą kolaborację z komuną w charakterze tajnego agenta SB, twierdzący po latach, że to nie on, a oni (komuniści) z nim współpracowali
- przyznający się do ideowej przynależności do żydokomuny, Michnik
- opisany powyżej Geremek
Z komunistycznym generałem, Kiszczakiem odpowiedzialnym za wyrafinowane morderstwa i inne ofiary, które zostały zabite przez milicję i SB, wódkę pił także Lech Kaczyński (przy okrągłym stole). "Pił, ale się nie upijał".
Do znajomości i kontaktów edukacyjnych z Geremkiem przyznaje się, chwaląc się nimi w mediach społecznościowych, Rafał Trzaskowski.
O co chodzi ?
- Nie sugeruję podobieństwa osobowego Mentzena do Geremka, ale przypominam mechanizm działający skutecznie od 1989 roku.
- Alegoria gaszenia Chanuki jest gaszeniem wyjątkowo perfidnych i nikczemnych obcych wpływów.
- Braun czy Mentzen?
Braun, znając jego dotychczasowe deklaracje, odpowiedziałby zapewne "Ja i Mentzen". A Mentzen? Obawiam się, że w dalszej perspektywie Mentzen nie widzi Brauna jako lidera Konfederacji.
Wiele wypowiedzi Mentzena et consortes różni się zasadniczo od "bogoojczyźnianej" narracji Brauna. Przy okazji co to znaczy "bogoojczyźniana"? Uznająca nadrzędność... nie tylko ważność, ale nadrzędność Boga i związanego z nim dobra w kontekście Ojczyzny /w hierarchii wartości/. Mentzen lawiruje gdzieś pomiędzy Polską a demokracją - demonokracją, która stała się ostatnio światłem przewodnim dla urobionych przez media, idiotów.
Na jesieni odbędzie się wyczekiwany przez wielu kongres Konfederacji. Wybierzemy Radę Liderów, jestem przekonany, że Grzegorz Braun nie wystartuje w wyborach prezydenckich, bo to oznaczałoby wyjście z Konfederacji
- powiedział niedawno Przemysław Wipler
Prawda czy mądrość etapu? Prezydent państwowej atrapy?
Link
Chciałbym, aby przyszły prezydent podporządkowywał politykę prawdzie, a nie odwrotnie. Natomiast Mentzen, prezes "nowej nadziei" (na czym polega jej nowość?) według mojego subiektywnego wrażenia podporządkowuje prawdę polityce.
Wyszło mi, że Sławomir Mentzen nie nadaje się na żaden urząd publiczny, bo jest miglanc, czyli śliski piskorz. Śliska wydra, bez kręgosłupa, taki oszuścik
Paweł Lisicki: Nie chcę wchodzić w te rozgrywki partyjne, ale chciałem porozmawiać o Mentzenie jako o kandydacie na prezydenta. Być może odegra znaczącą rolę, czego oczywiście nie wiemy. Na razie obejrzałem krótki i zgrabny klip z jego udziałem. Pan zrobił z nim przed rokiem długą rozmowę i z tego, co pamiętam, to nie był pan specjalnie zadowolony
Wojciech Cejrowski: O nie, rozmowa była doskonała, bo wyszło mi, że ten gość się nie nadaje na prezydenta, ani nawet na ministra. Z Bosakiem zrobiłem rozmowę pod kątem, czy nadaje się na prezydenta i wyszło mi, że nie. Z Mentzenem rozmawiałem trochę pod innym kątem, ale z tej rozmowy wyszło mi, że nie nadaje się na żaden urząd publiczny, bo jest miglanc, czyli śliski piskorz. Śliska wydra, bez kręgosłupa, taki oszuścik /Link/
Link
Jak ostatecznie ułożą się relacje pomiędzy dwoma politykami, nie wiadomo. Różnice są duże. Braun sprzeciwia się ukrainizacji Polski i banderyzacji polskiej racji stanu. Mówi o ochronie polskich dzieci przed zboczeńcami i wyraża oburzenie, czynnie protestując próbom ingerencji w polską historię przez Niemców i Żydów. Poseł Korony Polskiej nie wierzy, aby można było, w tym momencie historycznym, zreformować eurokołchoz.
Mentzen dopiero od niedawna włączył do retoryki Niemców i Ukraińców w kontekście antypolskiej narracji historycznej. Jak do tej pory omija starannie towarzyszy amerykańskich, żydowskich i brytyjskich. Tak jak pisałem, podporządkowuje "bulwersującą" prawdę taktyce politycznej, która polega na pozyskaniu jak największej liczby nowych sympatyków.
Szanując prawo Czytelnika do samodzielnej refleksji dołączam również film z inauguracji kampanii Link
źródło cytatów: Rzeczpospolita
źródło grafiki: YouTube, Twitter/X
CzarnaLimuzyna |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 07.09.24 |
Pobrań: 3 |
Pobierz () |
07.09.2024 Bardzo krótkie ławki i pizza wyborcza |
W tekście pod tytułem: "Wystrugani z banana" próbowałam opisać miałkość polskiej klasy politycznej. Skutkiem tego stanu rzeczy jest krótkość ław politycznych wszelkich partii.
Aby nie być stronniczą zacznę od PiS. Na kandydata na burmistrza Konstancina w ostatnich wyborach samorządowych PiS zaproponowało Marka Skowrońskiego, który jako były burmistrz Konstancina odegrał niechlubną rolę w aferze Łąk Oborskich.
Wprawdzie Skowroński licząc zapewne na krótką pamięć obywateli kraju i wybiórczą pamięć obywateli Konstancina podobno twierdzi, że to on uratował łąki od przejęcia przez grupę inwestorów popieranych przez ówczesne Ministerstwo Skarbu Państwa jednak fakty są niepodważalne. Skowroński wybory przegrał co potwierdza, że ta kandydatura była nietrafiona.
PiS premierem uczynił swego czasu ( w 2005 roku) Kazimierza Marcinkiewicza bardziej zajętego relacjonowaniem swoich kolejnych sukcesów i klęsk miłosnych niż losami kraju. Jego imponująca kariera - od belfra do premiera - została zamieniona na brylowanie w różnych Pudelkach i innych równie opiniotwórczych mediach. Z męża stanu stał się postacią humorystyczną.
W szeregach PiS byli również Radek Sikorski, Michał Kamiński, i wielu innych, którzy zmieniając ugrupowania stali się zaciekłymi wrogami tej partii. Czy wśród wielu światłych ludzi. Których w Polsce nie brakuje nie mogli znaleźć się lepsi kandydaci do sprawowania odpowiedzialnych funkcji w rządzie? A przede wszystkim bardziej lojalni i konsekwentni w swoich poglądach i wyborach.
Słuchając pana Kamińskiego ziejącego ogniem jak smok wawelski przeciwko PiS trudno uwierzyć, że był on kiedyś zaufanym członkiem tej partii. Aż się prosi aby trawestując poetę powiedzieć: "o polityku! ty puchu marny! ty wietrzna istoto".
Według niesprawdzonych pogłosek PiS nie ma właściwie kandydata który mógłby wygrać zbliżające się wybory prezydenckie. Jednym z proponowanych kandydatów tej partii jest podobno nie znany szerokiej publiczności Zbigniew Bogucki, były wojewoda zachodniopomorski. Do Sejmu z listy PiS Bogucki dostał się po raz pierwszy w ostatnich wyborach po dwóch porażkach poniesionych w ubiegłych latach. W ubiegłym roku przegrał również w pierwszej turze wybory na prezydenta Szczecina uzyskując około 27%.
Nic nie ujmując panu Boguckiemu (możliwe, że byłby doskonałym prezydentem kraju) trzeba mieć świadomość, że w wyborach prezydenckich największą rolę odgrywa PR, nawet kiepski. Wygrywają ludzie znani, wielokrotnie pokazywani w mediach. Jak ktoś złośliwie powiedział - główka kapusty na kiju od miotły wielokrotnie pokazywana w telewizji miałaby duże szanse na wygraną prezydenckich wyborów.
Podobno PiS wystawiając nieznanych kandydatów chce uniknąć rywalizacji we własnych szeregach. Nazywajmy rzeczy po imieniu- chce uniknąć przepychania się kandydatów na bardzo krótkiej partyjnej ławce. Przepychaliby się zapewne Mateusz Morawiecki, Beata Szydło, oraz bardziej rozpoznawalny od Boguckiego Tobiasz Bocheński.
Mateusz Morawiecki był premierem i sygnatariuszem bardzo niepopularnych w społeczeństwie decyzji. Mam na myśli politykę covidową, aprobatę kamieni milowych, wprowadzenie zielonego ładu, czy zadekretowanie ukrainofilii. Nie pamiętam aby Morawiecki zdementował skandaliczne sformułowanie rzecznika MSZ Łukasza Jasiny - "wszyscy jesteśmy sługami narodu ukraińskiego".
Nie czuję się sługą żadnego narodu (jak zapewne większość społeczeństwa polskiego) i nie życzę sobie aby ktoś w moim imieniu składał takie deklaracje. Beata Szydło nie uczestniczyła w tych wszystkich nietrafnych posunięciach, nie opatrzyła się, nie zużyła jako członek rządu. Jest jednak zapewne zbyt mało przebojowa. W niczym nie przypomina znanych w polityce kobiet. Dla mnie to wielka zaleta ale nie wiem czy podobnie odbiera to opinia publiczna.
Jaki jest Tusk i jego ferajna chyba już każdy widzi. A jeżeli jeszcze nie widzi to wkrótce zobaczy. Przepychanki tych wszystkich hunwejbinów na politycznej ławie są jedyną nadzieją, że ich ławka się wreszcie załamie.
Aby skomentować ewentualną rywalizację Tuska z Trzaskowskim powiem za Stalinem. Obaj gorsi a właściwie najgorsi. Przypomnę ? Stalin zapytany czy gorsze jest prawicowe czy lewicowe odchylenie w partii odpowiedział krótko i rzeczowo: "oba gorsze".
W odniesieniu do obu panów T nawet cytowanie Stalina nie wydaje mi się niestosowne. Na siłę do tej ławki chcą się przysiadać Kołodziejczak , którego rolnicy podczas dożynek po prostu wygwizdali, Kosiniak Kamysz który uważa, że każda koalicja musi zawierać PSL, a więc on jest zakładnikiem i zwornikiem koalicji i Hołownia usiłujący zdobyć popularność zamieniając Sejm w prywatny kabaret. Wszyscy jak jeden mąż najgorsi.
Poza tym mam nadzieję, że obywatele naszego kraju wreszcie zauważą, że to wszystko co naobiecywał im Tusk w kampanii wyborczej to tylko pizza wyborcza. Dotychczas używaliśmy terminu kiełbasa wyborcza na określenie obietnic przedwyborczych, których obiecujący nie mają zamiaru spełniać.
Ten związek frazeologiczny powstał za czasów realnego socjalizmu gdy przed wyborami rzucano do sklepów kiełbasę zwyczajną aby dobrze nastawić wyborców do głosowania na jedyną przecież listę PZPR. Obecnie bardziej trafne byłoby używanie terminu "pizza wyborcza" odkąd dopuszczono, że właściciele wrocławskiej Pizzerii Mania Smaku dostarczyli około 300 pizz do lokalu wyborczego we wrocławskiej dzielnicy Jagodno.
Lokal wyborczy w Jagodnie był najdłużej otwartym punktem wyborczym - ostatni wyborca opuścił lokal o 2:45 nad ranem. Nie wiem czy ktoś raczył zauważyć, że to wydarzenie, o którym entuzjastycznie rozpisywała się cała prasa i trąbił T (tak proponuję go nazywać) było podstawą do unieważnienia wyborów. Lokal wyborczy powinien być zamknięty dokładnie o określonej w ordynacji godzinie i w lokalu nie wolno przeprowadzać żadnych akcji propagandowych i reklamowych.
To nie jedyne i nie najważniejsze bezprawne działanie rządzącej koalicji. I nawet pizza wyborcza nie pomoże gdy ława polityczna jest taka krótka.
Izabela Brodacka Falzmann
------------------------------
Czyż ci ludzie pojawili się na scenie politycznej wczoraj? Otóż doskonale ich znamy i to w pełnej krasie. Wyborcy doskonale wiedzieli z kim mają do czynienia. No i co z tego? Wyniki wyborów mówią same za siebie. Przecież ktoś (nawet i bez pizzy) głosował na Tuska i Kosiniaka - Kamysza, i na na te wszystkie sejmowe "damy" i "pany". Jakość tzw klasy politycznej została wytyczona już w Magdalence i oni się tego do dzisiaj trzymają. My - obywatele - nie mamy nic do gadania. Tak było w peerel i jest teraz, w nowympeerel. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 07.09.24 |
Pobrań: 4 |
Pobierz () |
08.09.2024 Nie wolno żartować z Jurka Owsiaka. Barbara Piela skazana na pięć miesięcy ograniczenia |
W uśmiechniętej Polsce Tuska i Bodnara obowiązkowo trzeba się uśmiechać, ale najwyraźniej nie wolno śmiać się ze "świętych ludzi" obecnego reżimy.
Link
Znana i lubiana autorka plastelinowych animacji Barbara Piela została skazana za satyrę z Jurka Owsiaka.
"Uśmiechnięta Polska. Zostałam skazana na 5 mies. OGRANICZENIA WOLNOŚCI i 25 tys. na WOŚP - za SATYRĘ - animację z HGW (Hanna Gronkiewicz-Waltz - przyp. red.) i J. Owsiakiem" - poinformowała Barbara Piela na portalu X.
"Wyrok nie jest prawomocny, ale to, że w ogóle taki zapadł, po 5 latach i po 2 wcześniejszych umorzeniach, jest KURIOZALNE! Totalitaryzm?" - dodała.
Skandaliczny jest nie tylko wyrok, ale także to, że Piela nie miała możliwości obronić się podczas decydującej rozprawy ponieważ w ogóle nie wiedziała, że takowa się odbędzie.
"O rozprawie, na której został ogłoszony wyrok, w ogóle nie zostałam powiadomiona... Sędzia - Krzysztof Ptasiewicz - proszę sobie wygooglać. Bez komentarza" - dodała w kolejnym wpisie Barbara Piela.
Wyrok skomentował krótko redaktor naczelny "Najwyższego CZASu!" Tomasz Sommer.
"Uśmiechnięci skazują za żarty ze Świętego Jurasa!" - napisał Sommer. W uśmiechniętej Polsce są świętości, z których nie wolno się śmiać. Ciężko nie odnieść wrażenia, że to także forma cenzury, która ma ustawić do pionu wszystkich, którym przez myśl przejdzie robienie sobie żartów z orszaku świętych postaci uśmiechniętej Polski Tuska.
Absurdalności całej sytuacji dodaje fakt, że materiał za który skazano Pielę, zamówiła i wyprodukowała Telewizja Polska, a w takich przypadkach odpowiedzialność za publikację ponosi także wydawca, na co zwrócił uwagę niezależny publicysta Rafał Otoka Frąckiewicz.
"Materiał zamówiło, wyprodukowało, wyemitowało i zarobiło na nim TVP. Jak rozumiem powinni się teraz bać aktorzy występujący w nieprzychylnym komuś rolach?" - napisał Frąckiewicz na portalu X.
"Fajne to państwo prawa. Oby tak dalej panowie Donald Tusk i Adam Bodnar. Radość Owsiaka i tłumu jego klakierów na jego Buniu (Facebooku - przyp. red.) i rolę w tym cyrku Hanny Gronkiewicz-Waltz pominę chwilowo milczeniem" - dodał Rafał Otoka Frąckiewicz.
https://x.com/baspiela
https://nczas.info/
-----------------------------------
Sędzia zapewne aż się ugiął pod swoją niezależnością...
Naprawdę wszystko już było. Podobne "państwo prawa" mieliśmy za niemieckiej okupacji. Wtedy też z pewnych spraw i osób żartować nie było wolno i groziły za to surowe kary. Okupacyjne reżymy nie mają poczucia humoru, nawet jeśli oferują tubylcom jakąś formę legalnej rozrywki. Dawni Polacy byli wybredni, a Ich stosunek do hitlerowskiej oferty wyrażał popularny wówczas dwuwiersz: "tylko świnie siedzą w kinie a Polacy w Oświęcimie". Współcześni potomkowie tamtych Polaków uparli się wierzyć, że jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej. Potulnie więc łykają wszystko, co im podsuną kolejne reżymy i beztrosko rżą, kiedy na nich plują. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 08.09.24 |
Pobrań: 5 |
Pobierz () |
08.09.2024 A co jeśli Rosja wygra? |
Rzadko odnoszę się do militarnego aspektu wojny na Ukrainie. Poza tym, że jestem cywilem, nawet fachowe przygotowanie napotyka tu na spore ograniczenia w postaci nasilonej wojny informacyjnej, jaka toczy się równolegle z fizycznymi bojami w terenie.
Ujawnia to zresztą szerszą właściwość naszej epoki cywilizacji informacyjnej.
Pojawienie się globalnej, kosmopolitycznej sieci informacyjnej, możliwych do obsługi przez każdego portali społecznościowych, interaktywnego połączenia z nią 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu za pomocą smartfona, przepustowości pozwalającej komunikować nie słowami, ale obrazami na żywo - wszystko to wcale nie zwiększyło stopnia poinformowania, wiedzy większości ludzi.
Wprost przeciwnie - gdy wybuchła lemowska "bomba megabitowa", nadmiar informacji i "informacji" sprawia, że wiemy o rzeczywistości coraz mniej. I jest to skutek zarówno naturalnie powstającego po wybuchu "bomby megabitowej" chaosu, jak i świadomych zabiegów ośrodków politycznych i ich aparatów wykonawczych, próbujących ukierunkować ten chaos i wlewać go do głów.
Z perspektywy ponad 900 dni wojny na Ukrainie na dużą skalę (bo wiele wskazuje, że nie na pełną skalę) widać, że strona ukraińska osiągnęła wysoki kunszt prowadzenie wojny informacyjnej.
Przyszłość i pracujący w przyszłości historycy być może odpowiedzą na pytanie, w jaki sposób Ukraińcom udało się osiągnąć taki kunszt. Czy prowadzili wojnę informacyjną samodzielnie, czy jednak i w tym zakresie mogli liczyć na wsparcie "państw rozwiniętych". A może nie dowiemy się tego nawet od nich. Ileż wątków gier politycznych, operacji specjalnych, czy po prostu intrygujących zdarzeń z czasów drugiej wojny światowej ciągle skrywanych jest w szafach, w teczkach z gryfem "tajne".
Obserwując jednak stan rosyjskiej armii, która ciągle funkcjonuje w trybie zaciągu kontraktowego, a nie mobilizacji, a także stan rosyjskiego społeczeństwa, aktywnie popierającego, lub co najmniej, w swojej masie, biernie przyzwalającego na prowadzenie inwazji, widać, że to nie Rosjanie padli ofiarą ukraińskiej wojny informacyjnej.
Z perspektywy 2,5 roku coraz wyraźniej widać, że prowadzona przez Ukraińców wojna informacyjna w większym stopniu niż na Rosjan okazała się oddziaływać na państwa zachodu. Sądząc zresztą po jej narzędziach - retoryce i symbolice, tak właśnie została zaplanowana - by grać na strunach dusz ludzi Zachodu, ich poglądach ideologicznych, preferencjach kulturowych, emocjach. Niestety, po ponad 900 dniach tej wojny można chyba stwierdzić, że największymi ofiarami tej wojny informacyjnej padli Polacy.
Nigdzie bezkrytyczna wiara i reprodukowanie jeden do jeden narracji ukraińskich na temat militarnych i politycznych aspektów konfliktu nie były i nie są tak silne jak w Polsce. Można powiedzieć, że aż do bieżącego roku naszym kraju, wśród polityków, dziennikarzy, publicystów powszechny był komunikat, że Ukraina wojnę wygrywa. Wbrew temu, że to Rosja okupowała około 20 proc. ukraińskiego terytorium, a nie na odwrót. Moment, w którym 6 sierpnia Ukraińcy rozpoczęli swoją operację w obwodzie kurskim, fakt zajęcia kilkuset kilometrów kwadratowych rosyjskiego terytorium natychmiast odpalił w Polsce te same odruchy.
Ukraińcy kierując do ataku kilka brygad wspieranych z powietrza szybko przełamali słabe w obwodzie kurskim, rosyjskie linie obrony obsadzone pogranicznikami i niedoświadczonymi poborowymi. Zeszłoroczne rajdy sił ukraińskich wymierzone były w sąsiedni obwód biełgorodzki. Rosjanom stabilizowanie sytuacji zabrało tydzień. Władze regionalne zmuszone były do ewakuacji ponad 100 tys. rosyjskich cywilów. Obecnie Ukraińcy okupują około jednej trzydziestej obszaru obwodu kurskiego, w tym jedno miasto szczebla rejonowego (powiatowego), kilkadziesiąt wsi i nie wygląda na to, by Rosjanie mogli łatwo ich stamtąd wybić.
Jakie jest znaczenie tej operacji? Nie osiągnęła ona spowolnienia postępów Rosjan w Donbasie. Ich siły kontynuowały ataki w obwodzie donieckim. Zbliżanie się ich do Pokrowska, węzła logistycznego subregionalnego ma znaczenie i atak z rejonu Bachmutu to żmudne, powolne budowanie sobie perspektywy do podejścia na Kramatorsk i Słowiańsk, bez których rosyjskie hasło "wyzwolenia Donbasu" rzucone przez Kreml na przełomie marca i kwietnia 2022 r. pozostaje puste.
Nie wydaje się, by operacja Ukraińców w obwodzie kurskim, utrąciła plan rosyjskiej koncentracji i uderzenia w innym miejscu frontu, bądź, by na odwrót, odwracała uwagę Rosjan od koncentracji sił ukraińskich do niespodzianego ataku w nieznanym dla nas miejscu. Brak poszlak wskazujących, by jedni bądź drudzy posiadali takie zasoby, możliwości.
Bardziej prawdopodobne, że Ukraińcom chodziło o ludzi (jeńców) i ziemię jako żetony do negocjacyjnej wymiany. To kolejny sygnał, że polityczne kierownictwo ukraińskie godzi się z tym, że perspektywa siadania z Rosjanami do stołu rokowań nie jest już dla niej odległa. Inna sprawa czy tak to widzą na Kremlu. Ostatnie komunikaty Kremla zdają się temu przeczyć.
Zyski terytorialne Ukraińców są bardzo umiarkowane, symetryczne mniej więcej do skrawków obwodu charkowskiego, które rosyjskim siłom z trudem udało się zająć i tylko częściowo utrzymać po majowym ataku. Moskwie łatwiej z nich rezygnować, bo nigdy nie ogłaszała ich formalnej aneksji.
Okupacja fragmentów obwodu kurskiego nie podważyła morale Rosjan i stabilności społecznej ich kraju. Wprost przeciwnie - rosyjski aparat medialny zużył ją udatnie dla swojej narracji, że w tej wojnie to tak naprawdę to Rosja się broni. Okupacja rosyjskiej ziemi wywołała raczej konsolidację Rosjan "wokół flagi", deklaracje szoku i lojalizmu padły nawet ze strony niektórych emigracyjnych opozycjonistów rosyjskich.
Odnoszę wrażenie, że głównym celem tego ukraińskiego ruchu militarnego było ponowne przykucie uwagi społeczeństw zachodnich, zmęczonych lub coraz rzadziej zwracających uwagę na wojnę na Ukrainie, w tym oczywiście polskiego.
Podobnie jak zeszłoroczne próby ofensywy w obwodzie zaporoskim, operacja militarna została przeprowadzona z powodów stricte politycznych i jest przede wszystkim elementem wojny informacyjnej. Ma przekonać i zmobilizować elity oraz społeczeństwa państw zachodnich do zwiększenia wsparcia, od którego zależy już funkcjonowanie każdego sektora państwa ukraińskiego, nie tylko militarnego, ale i cywilnego - budżet Ukrainy jest pod stałą finansową kroplówką jego zachodnich partnerów.
Jak się okazuje ten, niemały przecież, wymiar wsparcia, już nie wystarcza, a Ukraina powoli pęka pod naciskiem Rosji. Ukraińska operacja w obwodzie kurskim ma przekonać, także nas, że jeszcze nic straconego, a Kijów może osiągnąć swoje cele. Tym razem Ukraińcy byli o tyle mądrzejsi, że nie próbowali jednocześnie uczynić ataku faktyczną ofensywą militarną przez co nie narazili się na straty tak dotkliwe, jak te, które na Zaporożu odnieśli, które wszakże długo przykrywała ich propaganda i papugujące za nią polskie środki masowego przekazu.
Zbyt wcześniej, by ostatecznie ocenić reakcje Zachodu. Pierwsze sygnały sugerują, że Kijów nie osiągnął swojego celu. Ani USA, ani żaden z jego sojuszników nie ogłosił niczego, co oznaczałoby wyraźne zwiększenie wsparcia materiałowego czy operacyjnego. Joe Biden nadal nie zgodził się na używanie amerykańskich pocisków rakietowych do rażenia celów na międzynarodowo uznanym terytorium Rosji. Waszyngton zablokował nawet użycie w tym celu brytyjskich pocisków Storm Shadow, mimo przyzwolenia Londynu, ponieważ są w tych pociskach amerykańskie komponenty. Być może musimy czekać na wybory i zmianę lokatora w Białym Domu. Wydaje się jednak, że bez znaczących ruchów nowego prezydenta USA i skokowego wzrostu wymiaru pomocy dla Ukrainy, będzie ona kruszeć, szybciej lub wolniej.
Zadajmy w końcu fundamentalne pytanie. A co jeśli Rosja wygra? Wygra nie w tym sensie, że zajmie całą Ukrainę i rosyjskie czołgi pojawią się pod kolejnym odcinkiem granicy Polski, bo przecież na innym odcinkach z Rosją graniczymy bezpośrednio (obwód królewiecki), bądź pośrednio (Białoruś).
Nie w tym nawet sensie, że Rosjanie zajmą Kijów i na reszcie ukraińskiego terytorium ustanowią satelicką republikę. To nie wydaje się możliwe w przewidywalnej perspektywie, także ze względu na sposób w jaki wojnę prowadzi Władimir Putin - nie chcąc, czy nie mogąc, to materiał na inny tekst, ogłaszać generalnej mobilizacji, od jesieni 2022 r. nie przeprowadzając nawet mobilizacji częściowej.
Co jednak jeśli Rosja wygra w tym sensie, że zrealizuje swój cel ogłoszony już po fiasku pierwotnej formuły Specjalnej Operacji Wojskowej, wielkiej miskalkulacji Putina, któremu zdawało się, że zmiana władz w Kijowie faktycznie wymaga jedynie demonstracji siły, operacji bardziej policyjnej niż wojennej, co jeśli "wyzwolenie Donbasu", to jest zajęcie przez Rosję reszty obwodu donieckiego stanie się faktem? Dalej będziemy uważać, że takie siłowe potwierdzenie sprawczości Moskwy w naszej części Europy jest jej przegraną?
Uważam wprost przeciwnie - zajęcie całości terytorium obwodu donieckiego będzie rosyjskim zwycięstwem, znacznie wzmacniającym legitymizację rządów Władimira Putina, a więc trwałości i spoistość rosyjskiej elity i jej aparatu władzy, umacniającym Rosję wewnętrznie.
Będzie jednak przede wszystkim sygnałem odebranym przez wszystkich na świecie (przynajmniej pozostających poza wpływem propagandy, którą tak szeroko reprodukujemy w Polsce), sygnałem rosyjskiej sprawczości i potwierdzeniem wiarygodności jej polityki, jej dyplomacji odwołującej się do siły.
Taki sygnał zostanie z pewności odebrany w świecie niezachodnim, który w zasadzie wykoleił próby USA i ich obozu izolowania Rosji i który zapewnił funkcjonowanie jej gospodarki. Mimo tego, do wielu w Polsce nadal nie dociera, że stało się tak ponieważ nie-Zachód tworzy już tak dużą przestrzeń cyrkulacji kapitału, dóbr i technologii, że można wystać na nogach i toczyć wojnę nawet przy ograniczeniu relacji z Zachodem.
Prawdopodobne zdobycie przez Rosję Donbasu i ewentualne zamrożenie konfliktu w tej formie utrzyma Moskwę w roli nie dającego się pominąć uczestnika stosunków międzynarodowych w Europie. Bez względu na ewentualne podtrzymanie przez blok zachodni obecnych mechanizmów jej politycznej, ekonomicznej i społecznego izolacji oraz strategicznego odstraszania.
Przy czym trzeba brać pod uwagę i to, że zamrożenie wojny w takiej konstelacji uruchomi kalkulacje na odprężenie relacji z Rosją, także w NATO. Począwszy od USA, które stojąc wobec konieczności zmierzenie się z wyzwaniem, jakiego w historii nie miały - Chinami, grzęzną właśnie w politycznym trzęsawisku Bliskiego Wschodu, po raz kolejny zasysającego amerykańską uwagę, zasoby i emocje społeczne i które już przeżywają objawy "imperialnego przeciągnięcia".
Właśnie dochodzi do sytuacji, w której Waszyngton, wysyłając grupę lotniskowcową USS Abraham Lincoln ku wybrzeżom Półwyspu Arabskiego zostaje bez jednego lotniskowca w regionie Indo-Pacyfiku, pierwszorzędnym teatrze geopolitycznym.
Jeśli kalkulacje na traktowanie Rosji jak partnera mogą pojawić się w USA, cóż dopiero pisać o państwach Europy Zachodniej. I nie tylko Zachodniej. Wszak w trend nowych realiów geopolitycznych jako pierwszy zaczął wpisywać się Viktor Orbán, a i jego słowaccy sąsiedzi, po odzyskaniu władzy przez Roberta Fico, prowadzą już wobec Ukrainy znacznie bardziej ambiwalentną politykę.
Co z Niemcami, Francją czy Włochami? Nawet obecnie główne państwa europejskie nie są wstanie poświęcić zasobów budżetowych, a tym samym obecnej stabilizacji społeczno-politycznej i w imię zbrojenia się i mobilizowania, co zresztą dla Waszyngtonu jest, w moim przekonaniu, warunkiem dalszego zaangażowania w politykę odpychania w Europie Wschodniej. Mimo to w Polsce wierzymy, że zrobią to w sytuacji, gdy Rosja osiągnie na Ukrainie swoje ogłoszone cele, potwierdzając tym swoją siłę i sprawczość.
Co będzie jeśli Rosja wygra w tym sensie? Tego pytania w Polsce, największej ofierze wojny informacyjnej, nie zadaje nikt w elitach politycznych i opiniotwórczych, co dopiera pisać o rozważaniach odpowiedzi na tak postawione pytanie. I cała polska polityka i debata toczy się w ten sposób, jakby wspomniana opcja była kompletnie niemożliwa.
Definicja strategicznych interesów i polityka bezpieczeństwa państwa polskiego została tak bardzo utożsamiona z interesami i zwycięstwem Ukrainy, że w końcu Polska zaczęła być postrzegana w ten sposób także przez innych aktorów tej gry. Przez Rosję, nie muszę chyba wspominać jakie to rodzi konsekwencje, ale też i przez główne państwa Zachodu, łącznie z USA, dystansujące się i utrącające inicjatywy bardziej bezpośredniego zaangażowania się w wojnę na Ukrainie, wysuwane przez kolejnych polskich polityków, którym się zdaje, że mogą toczyć i wygrywać wojny na rachunek potęgi innego państwa.
To też ma swoje konsekwencje w postaci marginalizacji dyplomatycznej naszego państwa - nikt, także mocarstwa zachodnie, nie potrzebują w procesie politycznej aktora, który wciela się w rolę drugiej Ukrainy. Wystarczy ta oryginalna. Na obecnych koleinach polityki bezalternatywnej pozostaniemy na marginesie i bez sprawczości, dokładnie w taki sam sposób, jak zostaliśmy zmarginalizowani dyplomatycznie w 2014 r., gdy zaczynał się ukraiński dramat. Prędzej kupony, choćby i drobne, od swojej polityki odetną Węgry niż Polska.
Co będzie jeśli Rosja wygra i pozostanie w Europie? To pytanie pozostaje poza spektrum polskiej polityki i debaty.
Krystian Kamiński
Autor jest członkiem Zarządu Głównego Konfederacji, był posłem na Sejm RP IX kadencji.
https://myslpolska.info/
----------------------------------
Nadmiar informacji? Nazwijmy to po imieniu - to zalew kłamstwa i dezinformacji. Jest tylko prawda i kłamstwo, i nic więcej. Po za tym nie można zapominać, że tzw polscy politycy to są w trzech na cztery przypadkach osoby pochodzenia ukraińskiego. Mamy dzisiaj ogromną medialną manipulację dezinformacyjną na temat walk na Ukrainie, a więc na temat niezwyciężonej banderowskiej armii gromiącej Rosjan. A jaka jest prawda? Wojska rosyjskie zajmują co raz to dalsze terytoria ukraińskie, gdy tymczasem media głoszą zupełnie co innego, coś odwrotnego. Człowiek rozumny powinien zadać sobie pytanie: co się dzieje - jaka jest prawda?. Dlaczego jesteśmy ogłupiani? Dlaczego PiS za swoich rządów rozbroił naszą armię a PO chce tworzyć na naszym terytorium legion z wrogich nam Ukraińców? Podobnych pytań jest mnóstwo, tylko, że my Polacy (ci prawdziwi) nawet nie dociekamy gdzie jest prawda. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 08.09.24 |
Pobrań: 3 |
Pobierz () |
08.09.2024 Kilka lat temu wyremontowali kapliczkę. Niespodziewany atak. |
W nocy z 2 na 3 września br. zdewastowana została kapliczka Matki Boskiej Niepokalanej przy ul. Chrobrego w Otwocku. Trwają poszukiwania sprawców.
Link
O sprawie poinformowała pani Adriana Jakubowska, która w 2021 roku wraz z mężem dokonała remontu kapliczki, dzięki wsparciu darczyńców zbiórki publicznej, a także Rycerzy Maryi.
Kobieta nie załamuje się i zapowiada, że tym razem także odnowią kapliczkę. Za pośrednictwem mediów społecznościowych apeluje o pomoc w ujęciu sprawcy/sprawców.
"Będziemy wdzięczni za jakiekolwiek informacje dotyczące sprawcy wydarzenia. Kapliczka ma duże znaczenie dla lokalnej społeczności, zarówno jako miejsce kultu religijnego, jak również zabytek - powstała jako wotum wdzięczności w rocznicę "Cudu nad Wisłą" - przekazała.
Jedno jest pewne - sprawa już zyskała szersze zainteresowanie. Głos zabrał nawet jeden z posłów.
"Opiłowywania katolików ciąg dalszy. W Otwocku doszło do zniszczenia kapliczki Matki Boskiej Niepokalanej przy ul. Chrobrego. Nie ma zgody na niszczenie naszych świętych symboli. Niech sprawa nabierze rozgłosu, aby sprawcy ponieśli konsekwencje" - napisał poseł Piotr Uściński z PiS na portalu X.
Jak podają lokalne media, otwocka kapliczka pochodzi z początku II Rzeczypospolitej. To już nie pierwszy raz, gdy jest niszczona. Podobnie zdarzało się w latach 90. i 2000., a także w 2021 roku. Okoliczni mieszkańcy zawsze jednak ją odbudowywali. Tak też będzie tym razem.
"Wraz z mężem odnowimy kapliczkę własnym sumptem. Prosimy "jedynie" o jakiekolwiek informacje o sprawcy tego podłego czynu!" - apeluje Adriana Jakubowska.
Źródła: facebook.com, x.com, niedziela.pl, halootwock.pl |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 08.09.24 |
Pobrań: 5 |
Pobierz () |
09.09.2024 Wojna reżimu z gotówką może zniszczyć gospodarkę |
Według niektórych "ekspertów" Link istnieje pilna potrzeba usunięcia gotówki z gospodarki. Uważa się, że gotówka wspiera "szarą strefę" i umożliwia unikanie płacenia podatków. Innym uzasadnieniem jej usunięcia jest to, że w czasach wstrząsów gospodarczych, które popychają gospodarkę w recesję, tzw. run na gotówkę pogłębia recesję - staje się czynnikiem przyczyniającym się do niestabilności gospodarczej. Ponadto twierdzi się, że we współczesnym świecie większość transakcji można rozliczać za pomocą elektronicznego transferu środków. Pieniądze we współczesnym świecie są rzekomo abstrakcją.
Pojawienie się pieniędzy
Pieniądze pojawiły się, ponieważ barter nie mógł utrzymać gospodarki rynkowej. Rzeźnik, który chciał wymienić mięso na owoce, mógł nie być w stanie znaleźć sadownika, który chciałby jego mięsa, podczas gdy sadownik, który chciał wymienić owoce na buty, mógł nie być w stanie znaleźć szewca, który chciałby jego owoców. Cechą charakterystyczną pieniądza jest to, że jest on ogólnym środkiem wymiany. Ewoluował jako najbardziej rynkowy towar. Na temat tego procesu Mises Link napisał:
"...nieuchronnie wystąpiłaby tendencja do odrzucania mniej zbywalnych towarów używanych jako środek wymiany, aż w końcu pozostałby tylko jeden towar, który byłby powszechnie używany jako środek wymiany. Jednym słowem - pieniądze."
Podobnie Rothbard uważał, że
"Tak jak w naturze istnieje wielka różnorodność umiejętności i zasobów, tak też istnieje różnorodność w zbywalności towarów. Niektóre towary są bardziej pożądane niż inne, niektóre łatwiej dzielą się na mniejsze jednostki bez utraty wartości, niektóre są trwalsze przez długi czas, niektóre są łatwiejsze w transporcie na duże odległości. Wszystkie te zalety przyczyniają się do większej zbywalności. Oczywiste jest, że w każdym społeczeństwie najbardziej zbywalne towary będą stopniowo wybierane jako środki wymiany. W miarę jak są coraz częściej wybierane jako środki, popyt na nie wzrasta z powodu tego wykorzystania, a więc stają się jeszcze bardziej zbywalne. Rezultatem jest wzmacniająca się spirala: większa zbywalność powoduje szersze wykorzystanie jako środek wymiany, co powoduje większą zbywalność itd. Ostatecznie jeden lub dwa towary są używane jako środki powszechne - w prawie wszystkich wymianach - i są nazywane pieniędzmi."
Ponieważ powszechny środek wymiany wyłonił się z szerokiej gamy towarów, pieniądz jest towarem. Ponownie, według Rothbarda,
"Pieniądze nie są abstrakcyjną jednostką rozliczeniową, oderwaną od konkretnego dobra, nie są bezużytecznym żetonem, który jest jedynie dobrem do wymiany, nie są ?roszczeniem wobec społeczeństwa?, nie są gwarancją stałego poziomu cen. Są po prostu towarem."
Co więcej, jak mawiał Mises, "...przedmiot nie może być użyty jako pieniądz, chyba że w momencie rozpoczęcia jego używania jako pieniądza posiada już obiektywną wartość wymienną opartą na innym użyciu". Dlaczego tak musi być? Rothbard wyjaśnia dalej,
"W przeciwieństwie do bezpośrednio używanych dóbr konsumenckich lub produkcyjnych, pieniądz musi mieć już ustalone ceny, na których można oprzeć popyt. Ale jedynym sposobem, aby tak się stało, jest rozpoczęcie od poziomu użytecznego towaru w ramach wymiany barterowej, a następnie dodanie popytu na środek do poprzedniego popytu na bezpośrednie użycie (np. na ozdoby w przypadku złota)."
Stąd pieniądze są tym, za co wymienia się wszystkie inne dobra i usługi. Poprzez trwający przez tysiące lat proces selekcji ludzie zdecydowali się na pieniądz w postaci złota. W dzisiejszym systemie monetarnym podaż pieniądza nie jest już realizowana złotem, ale monetami i banknotami emitowanymi przez rząd i bank centralny. Ten pieniądz fiducjarny [fiat-money] nadal ma wartość wymienną ze względu na jego wcześniejsze powiązanie z prawdziwymi pieniędzmi i bezwładność spowodowaną faktem, że jest już akceptowany jako ogólny środek wymiany. W związku z tym monety i banknoty nadal stanowią pieniądz, znany jako gotówka, który jest wykorzystywany w transakcjach. Towary i usługi są wymieniane na gotówkę.
Ludzie trzymają swoje pieniądze albo w portfelach, pod materacami, w skrytkach depozytowych, albo przechowują je - deponują - w bankach. Deponując pieniądze, osoba nigdy nie rezygnuje z ich własności. Kiedy Joe przechowuje swoje pieniądze w banku, nadal ma nieograniczone prawo do nich i jest uprawniony do przejęcia ich w dowolnym momencie. W konsekwencji, te depozyty - określane jako depozyty na żądanie - stanowią część pieniędzy.
W każdym momencie część zapasu gotówki jest przechowywana, to znaczy deponowana w bankach. Tak więc w gospodarce, jeśli ludzie posiadają 10 000 dolarów w gotówce, podaż pieniądza w tej gospodarce wynosi 10 000 dolarów. Ale jeśli niektórzy ludzie zgromadzili 2000 dolarów w depozytach na żądanie, całkowita podaż pieniądza pozostanie na poziomie 10 000 dolarów - 8000 dolarów w gotówce i 2000 dolarów w depozytach na żądanie w bankach. Gdyby wszyscy ludzie zdeponowali cały swój zapas gotówki w bankach, wówczas całkowita podaż pieniądza pozostałaby na poziomie 10 000 dolarów - wszystko to utrzymywane jako depozyty na żądanie.
Należy to porównać z transakcją kredytową. Kredyt zawsze wiąże się z zakupem przez wierzyciela dobra przyszłego w zamian za dobro obecne. W rezultacie w transakcji kredytowej pieniądze są przekazywane od pożyczkodawcy do pożyczkobiorcy. Takie transakcje obejmują depozyty oszczędnościowe. Są to w rzeczywistości pożyczki dla banku. W przypadku tych depozytów pożyczkodawca pieniędzy zrzeka się na rzecz banku swoich roszczeń do pieniędzy na czas trwania pożyczki. Te transakcje kredytowe (tj. pożyczki) nie zmieniają jednak podaży pieniądza w gospodarce. Jeśli Bob pożycza Joe 1000 dolarów, pieniądze są przekazywane z depozytu na żądanie Boba lub z portfela Boba do posiadania Joe.
Pieniądze elektroniczne
Czy pieniądz elektroniczny to zmienia? Pieniądz elektroniczny nie jest pieniądzem jako takim, ale szczególnym sposobem wykorzystania istniejących pieniędzy. Na przykład, za pomocą urządzeń elektronicznych Bob może przelać 1000 $ do Joe. Może również przelać 1000 $ za pomocą czeku wystawionego na jego depozyt w Banku A. Joe z kolei może umieścić czek w swoim banku - Banku B. Po rozliczeniu pieniądze zostaną przelane z depozytu na żądanie Boba w Banku A do depozytu na żądanie Joe w Banku B. Należy zauważyć, że wszystkie te przelewy - zarówno elektroniczne, jak i za pomocą czeków - mogą mieć miejsce, ponieważ 1000 $ w gotówce fizycznie istnieje. Bez istnienia 1000 $ nic nie może zostać przelane.
Teraz, jeśli Bob płaci za zakupy kartą kredytową, w rzeczywistości pożycza od firmy obsługującej karty kredytowe, takiej jak MasterCard. Na przykład, jeśli kupuje artykuły spożywcze o wartości 100 USD za pomocą MasterCard, MasterCard płaci sklepowi 100 USD. Bob z kolei spłaca swój dług wobec MasterCard. I znów, wszystko to nie mogłoby się wydarzyć bez wcześniejszego istnienia gotówki. W końcu, co dokładnie zostało przelane?
Fakt, że gotówka sama w sobie nie została użyta w powyższym przykładzie, nie oznacza, że ??nie jest nam już potrzebna. Wręcz przeciwnie, fakt, że istnieje, umożliwia przeprowadzanie różnych form transakcji za pośrednictwem zaawansowanej technologii, takiej jak przelewy cyfrowe. Te różne formy przelewów nie są pieniędzmi jako takimi, ale po prostu określonym sposobem przekazywania pieniędzy. Środkiem wymiany jest nadal gotówka - w świecie cyfrowym różnią się jedynie sposoby przekazywania tej gotówki.
Co z wprowadzeniem waluty cyfrowej przez bank centralny? Czy mogłoby to zastąpić gotówkę? Można by argumentować, że nie uczyniłoby to waluty cyfrowej akceptowanym środkiem wymiany. Aby stać się pieniądzem, rzecz musi przejść proces selekcji rynkowej. Nie może stać się pieniądzem, ponieważ tak powiedział bank centralny. Gdyby władze miały narzucić jednostkom walutę cyfrową, jednostki prawdopodobnie wykorzystałyby inne rzeczy jako pieniądze. Gdyby rząd miał stosować jakieś nikczemne regulacje, prawdopodobnie zniszczyłoby to gospodarkę rynkową.
Wyeliminowanie gotówki zaszkodzi gospodarce rynkowej
Każda próba usunięcia gotówki - pieniędzy - oznacza zniesienie wybranego przez rynek środka wymiany i ostatecznie gospodarki rynkowej. Wprowadzenie pieniędzy nastąpiło, ponieważ barter był nieefektywny. Stąd też, w przypadku braku pieniędzy (tj. środka wymiany), gospodarka rynkowa nie mogłaby powstać. Komentatorzy, którzy opowiadają się za wycofaniem gotówki, nieświadomie opowiadają się za zniszczeniem gospodarki rynkowej i skierowaniem ludzkości w stronę ciemnych wieków.
Argument, że usunięcie gotówki wyeliminuje unikanie podatków i przestępczość, jest wątpliwy. Uchylanie się od płacenia podatków zmniejszyłoby się, gdyby usunięto wywołujące to bodźce - wysokie podatki oparte na wszechobecnym rządzie. Fakt, że podczas kryzysu gospodarczego ludzie biegną do banków, aby wypłacić pieniądze, wskazuje, że prawdopodobnie stracili wiarę w bankowy system rezerw cząstkowych i chcieliby odzyskać swoje pieniądze.
Wnioski
Niezależnie od poziomu zaawansowania technologicznego gospodarki, pieniądze są tym, za co wymieniamy dobra i usługi. Dlatego każda polityka, której celem jest wycofanie gotówki, wiąże się z ryzykiem zniszczenia gospodarki rynkowej.
The Regime's War on Cash Could Destroy the Economy, Frank Shostak, Mises Institute, 03/09/2024
----------------------------
Każdy, nawet najlepszy system mogą zniszczyć... tylko ludzie. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 09.09.24 |
Pobrań: 5 |
Pobierz () |
09.09.2024 Kto odbije Watykan z rąk satanistów? |
Przybyliśmy, zobaczyliśmy, Bóg zwyciężył. Tymi słowami, a ściślej po łacinie Venimus, vidimus, Deus vicit Jan III Sobieski poinformował papieża Innocentego XI o zwycięstwie nad muzułmanami pod Wiedniem. Król Polski powtórzył słowa Karola V wypowiedziane po zwycięstwie nad protestantami w bitwie pod Mühlbergiem w 1547 r.: Veni, vidi, Deus vicit - Przybyłem, zobaczyłem, zwyciężył Bóg.
Sytuacja dzisiejsza jest gorsza pomimo że wróg wcale nie mocniejszy - ani ziemski ani ten piekielny, lecz Watykan złożony niemocą, a w całej Europie, wśród władców, na próżno szukać katolickiego wodza. Jedynie nieliczni stają przeciw Anty-Europejskiej Unii utytłanej w łajnie Bestii.
A Bergolio... Co zrobił tym razem Namiestnik okupowanego Watykanu?
Postanowiłem nie komentować tego co zrobił heretyk Franciszek. Uważam, że nie ma to już sensu. Nie ma sensu pisać o tym co zrobił lub czego nie zrobił "ziemski awatar antykościoła".
Kościół katolicki wraz z depozytem wiary jest największym skarbem ludzkości. Niestety, diabelska koteria opanowała Watykan i trzeba ją stamtąd orężem danym od Boga wypędzić.
Odpowiedź na tytułowe pytanie jest prosta. Mogą to zrobić tylko ludzie oddani Bogu. Wierzący w zwycięstwo Boga oznajmione tradycyjnym Deus vicit.
Tymczasem nie dajmy się już zwodzić kolejnymi dziełami prof. Diabelskiego w Kościele katolickim - coraz częstszymi dniami bez Jezusa i Maryi, dniami judaizmu i innymi bezeceństwami rozpoczętymi za sprawą sączonej trucizny Nostra aetate Link.
CzarnaLimuzyna |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 09.09.24 |
Pobrań: 3 |
Pobierz () |
09.09.2024 Czym naprawdę jest Światowe Forum Ekonomiczne w Davos i dlaczego jest tak groźne?! |
Nie milkną echa po gigantycznej aferze ze słynnym Klausem Schwabem w roli głównej. Czyżby jak zwykle "szury i foliarze" mieli rację wobec tych ludzi? Co planują ci niebezpieczni globaliści wobec nas, zwykłych, wolnych ludzi, którzy chcą po prostu normalnie żyć?
Sex afera z Klausem Schwabem w roli głównej? Czyżby najciemniej było pod latarnią?
O szokującej sprawie poinformował dziennik ?Wall Street Journal?. Sześć pracownic organizacji przekazało, że były molestowane przez menedżerów wyższego szczebla. Dwie inne miały być molestowane przez tzw. gości VIP. Kilka źródeł słynnej amerykańskiej gazety podało, że molestowania wobec niemal każdej kobiety, z którą współpracował, miał dopuszczać się sam Klaus Schwab. Szef Forum Ekonomicznego miał notorycznie wygłaszać komentarze na temat wyglądu kobiet z seksualnym podtekstem. Czytamy również, że co najmniej sześć pracownic zostało zwolnionych lub w inny sposób ukaranych za zajście w ciążę i udanie się na urlop macierzyński. Gazeta pisze też o rzekomym rasizmie panującym w organizacji. Ponoć grupa czarnoskórych pracowników złożyła skargę, w której zarzucają, że wyższe szczeble menadżerskie miały zwracać się do czarnoskórych pracowników, używając słowa "czarnuch" (angielski odpowiednik nigger). Według skarżących czarnoskórzy pracownicy nie mogli liczyć na awans zawodowy. Jak już wiemy Schwab przestał być zarządzającym słynnym spędem globalistów z Davos. Czyżby to nie koniec jego kłopotów?
Czym jest globalistyczny szczyt Światowego Forum Ekonomicznego w Davos?
Ano właśnie, czym naprawdę jest, bo niby to zwykłe, niepisane, nawet nie międzynarodowe i nieoficjalne spotkanie, a trudno nie odbierać go jako jakiegoś globalnego spędu najważniejszych ludzi na świecie, którzy ten świat nam układają. Tak właśnie w rzeczywistości jest, bo zauważmy, że wszystko, o czym mówią tam zgromadzeni, praktycznie po czasie się ziszcza.
Od kwestii mniemanej pandemii po wojny, kończąc na likwidacji gotówki, samochodów spalinowych czy globalnych szczepień, wszystko to było omawiane na tym globalistycznym spędzie, zazwyczaj zanim te wszystkie sprawy się wydarzyły, więc możemy domniemywać - a ja jestem totalnym zwolennikiem tej teorii - że tam właśnie pisze się scenariusze na kolejne lata. Przypominam, że to, co wydarzyło się w 2020 roku ws. tzw. pandemii, było dokładnie opisane jeszcze przed rokiem 2010 w specjalnym raporcie fundacji Gatesa. Jak wiemy, Bill Gates ostro koleguje się od lat z Klausem Schwabem, twórcą Forum w Davos.
Zauważmy, kto bierze udział w tym zlocie - najważniejsi ludzie na świecie: prezydenci, premierzy, ministrowie, miliarderzy, światowy biznes - po prostu PANOWIE ŻYCIA I ŚMIERCI. Od nas byli Mateusz Morawiecki, gdy ten był jeszcze premierem za rządów PiSu i Andrzej Duda. Panowie oczywiście chwalili się tym, że rozbroili polską armię. Prezydent Duda, jak widzieliśmy, z uśmiechem na ustach mówił publicznie, że jest dumny z rozbrojenia polskiej armii oraz jak to cudownie, że zabrali żołnierzom sprzęt (bo zabierali aktualnie funkcjonujący, z którego obecnie korzystają polscy żołnierze), bo nie mamy żadnych rezerw. Wybaczcie, ale jak dla mnie to jest kryminał, by rozbrajać własne państwo, nie mając ze sprzętu nic w zamian.
Przypomnijmy, że to właśnie w Davos najprawdopodobniej zapadały wszystkie antynaukowe i bezprawne kwestie a propos mniemanej pandemii CYMBAŁA-19. Pamiętacie dyrektora generalnego gigantycznego koncernu farmaceutycznego Pfizer, który bredził na temat słynnej szczepionki, która miała być panaceum na wszystko, a wyszło jak zwykle.
Nowy Porządek Świata wg. Klausa Schwaba
Konkludując, spęd w Davos jest bardzo niebezpiecznym, groźnym zjawiskiem, które w mojej opinii zagraża światowemu ładowi i porządkowi. Właśnie zauważmy, że przez wszystkich non stop odmieniany jest tam przez wszystkie przypadki Nowy Porządek Świata. Czym on jest? Ano właśnie tym, że czeka nas CHOROBA, WOJNA, GŁÓD i ŚMIERĆ, jak w Czterech Jeźdźcach Apokalipsy, jeśli nie powstrzymamy tych szaleńców spod znaku Schwaba czy Harariego, którzy bredzą o tym, że depopulacja to zbawienie dla świata. Miejmy nadzieję, że jednak afera seksualna ze Schwabem w roli głównej pozwoli wielu ludziom inaczej spojrzeć na tych zboków.
https://nczas.info/author/marcin-rola/ |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 09.09.24 |
Pobrań: 5 |
Pobierz () |
09.09.2024 Dialogi na dwie nogi i pół główki |
Szanowni Państwo!
Dzisiaj zamiast felietonu mini teatrzyk.
BEZMIAR OCEANU
występują: Matka i Córka
Matka: Odnoszę wrażenie, jakby z telewizora zalewał nas ocean bzdur. Płeć to nie biologia, a imaginacja; klimat można zmienić przenosząc produkcję do Chin?
Córka: Nie rozumiesz na czym polega dbałość o środowisko.
Matka: Na umocowaniu nakrętek do plastikowych butelek?
Córka: Chociażby.
Matka: Rzeczywiście taka zakrętka mogłaby się zawieruszać i nie trafiać razem z butelką do oceanu.
Córka: Oj, co tam środowisko, kiedy zepsuła nam się właśnie pralka.
Matka: Znowu!?
Córka: Jak to znowu? Poprzednia popsuła się po dwóch latach, a ta dopiero po pięciu.
Matka: Bo wykupiłaś ekstra gwarancję na pięć lat, pamiętasz?
Córka: Rzeczywiście. A tak, swoją drogą, jak oni umieją to wyliczyć, że zawsze psuje się akurat w momencie wygaśnięcia gwarancji?
Matka: Pomyśl lepiej, co by było, gdyby trzeba było prać pieluszki ręcznie.
Córka: Tego, to chyba najstarsi górale nie pamiętają.
Matka: Twoja córka może nawet pralek nie będzie pamiętała.
Córka: Dlaczego? Co chcesz przez to powiedzieć?
Matka: Jak postęp utrzyma dotychczasowe tempo, to kiedy ona dorośnie będą wyłącznie jednorazówki w użyciu. Co się zabrudzi, to się wyrzuci. Oceany przyjmą wszystko, nie tylko niezniszczalne plastikowe butelki z nakrętkami, lub bez.
KURTYNA
Pozdrawiam
Małgorzata Todd |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 09.09.24 |
Pobrań: 3 |
Pobierz () |
09.09.2024 Najpierw przychodzą po prawosławnych... |
Ukraina, Kosowo, Palestyna - pola walki w obronie chrześcijaństwa.
"Zabrońcie Siłom Zbrojnym Ukrainy i innym formacjom wojskowym ostrzału cerkwi prawosławnych, a także organizowania w nich stanowisk ogniowych. Uwolnijcie biskupów i księży Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego (zwłaszcza metropolity Arsenija, przełożonego Świętogorskiej Łarwy Zaśnięcia Bogurodzicy), którzy zostali zatrzymani pod fałszywymi zarzutami.
Zapewnijcie bezstronne i obiektywne rozpatrzenie spraw sądowych prawosławnych duchownych, ścisłe poszanowanie ich praw jako obywateli Ukrainy. Zaprzestańcie realizacji ludobójstwa religijnego wobec UKP(PM) ze względu na jej duchowe związki z Rosyjskim Kościołem Prawosławnym, co w szczególności objawia się niszczeniem wizerunków rosyjskich świętych, wyrzucaniem ikon i naczyń kościelnych na śmietnik, konfiskacie i przemianowywaniu cerkwi nazwanych na cześć świętych lub ikon związanych z duchową historią Rosji itp." - napisali w liście otwartym do władz kijowskich uczestnicy Międzynarodowego Forum Prawosławia, zorganizowanego 26. sierpnia 2024 r. w Sofii,
Prześladowania polityczne
Metropolita Zaporoża i Melitopola, Łukasz podkreślił, że na Ukrainie nie mamy do czynienia z konfliktem religijnym, ale z represjami politycznymi.
- Wobec konfliktu z Rosją kwestie tożsamości religijnej stały się na Ukrainie szczególnie dotkliwe. Kwestia religijna jest obecnie maksymalnie upolityczniona. Ukraiński Kościół Prawosławny stała się przedmiotem ostracyzmu i dyskryminacji ze strony elit politycznych, w tym zwłaszcza liderów partii Europejska Solidarność Petra Poroszenki. Formacja ta i jej lider odgrywają wiodącą rolę w kształtowaniu opinii publicznej, w oczach której UKP(PM) jest przestrzegany jako agentura rosyjskich wpływów i zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego.
Ta retoryka, która często przeradza się w agresywne wystąpienia i działania, tworzy w społeczeństwie negatywne nastawienie wobec naszego Kościoła i wiernych, co przyczynia się do podsycania nienawiści międzyreligijnej i stwarza realne zagrożenia dla praw i wolności obywateli Ukrainy.
Represje SBU
- Ponad 1.500 świątyń Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego zostało siłą przekazanych nowoutworzonemu Prawosławnemu Kościołowi Ukrainy, w całości kontrolowanemu przez władze. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy od 2022 r. przeprowadziła 41.000 dochodzeń przeciwko UKP(PM) w związku z domniemaną współpracą z Rosją. Funkcjonariusze przeprowadzili ponad 350 rewizji w pomieszczeniach kościelnych.
Ostatecznie zaś przyjęta właśnie ustawy 8371 praktycznie zakazuje istnienia i działalności Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego, a skutki nadchodzącego pogromu duchowieństwa i wiernych będą tragiczne - przestrzegał ojciec Michaił Kowaczew, reprezentujący Bułgarski Kościół Prawosławny.
Jak Bułgarska sędzia, prokurator i obrończyni praw człowieka Rumjana Czenałowa przypomniała, wezwanie patriarchy Antiochii i Całego Wschodu abp. Jana X, który w liście do zwierzchnika UKP(PM) metropolity Onufrego określił ustawę jako "zbiorową karę dla milionów chrześcijan, których jedynym grzechem jest pozostanie wiernymi wierze prawosławnej", proponując zwołanie soboru powszechnego w celu kompleksowego rozwiązania kwestii ukraińskiego Kościoła.
Kosowo, Ukraina, Palestyna...
Sytuacja na Ukrainie niebezpiecznie przypomina tragedię prawosławnego Kosowa, które w wyniku agresji NATO i albańskiej irredenty stało się obszarem intensywnej dechrystianizacji ? zwróciła uwaga Dragana Trifkowicz, dyrektor generalna serbskiego Center for Geostrategic Sudies. Podobna tragedia staje się dziś udziałem chrześcijan w Palestynie, padających ofiarą ludobójczej agresji syjonistów.
Nawiązując do konfliktów na Ukrainie i Bliskim Wschodzie arcybiskup Sebastii Teodozjusz (Grecki Prawosławny Patriarchat Jerozolimy) wezwał wszystkie wspólnoty prawosławne na całym świecie, by nie bacząc na wzajemne spory i animozje wystąpiły wspólnie przeciw prześladowaniom wiernych, na rzecz pokoju i dialogu.
AntyKościół w natarciu
Uczestnicy Forum wskazywali, dechrystianizacja terenów poddawanych zachodniej inwazji antykulturowej i zbrojnej - odbywa się etapami. Na Ukrainie, obok powołanej przez władze państwowe i działaczy nazistowskich neo-Cerkwii aktywne są także nowe związki wyznaniowe, wspierane przez ośrodki anglosaskie. Sekty zachowują wprawdzie zewnętrzne cechy protestanckie czy liberalnego katolicyzmu, w istocie jednak, podobnie jak w przypadku "Kocioła Prawosławnego Ukrainy" są to w całości jaczejki sorosyzmu i praktycznego antychrześcijaństwa. Właśnie dlatego dla obrony wartości tradycyjnych tak potrzebna jest współpraca nie tylko całej wspólnoty prawosławnej, ale wszystkich wiernych chrześcijan.
Bo zaczynają od prawosławnych, ale zniszczyć chcą Wiarę chrześcijańską jako taką. Tak, by ludzkość stanęła wobec Nowego Porządku osamotniona i pozbawiona Nadziei.
Konrad Rękas
https://chart.neon24.net
------------------------------
Dawno temu przeczytałem taką sentencję. Kiedy przyszli po Palestyńczyków, nie protestowałem. Nie byłem przecież Palestyńczykiem. Kiedy przyszli po nacjonalistów, nie
protestowałem. Nie byłem przecież nacjonalistą. Kiedy przyszli po rewizjonistów, nie protestowałem. Nie byłem przecież
rewizjonistą. Kiedy przyszli po antyglobalistów, nie protestowałem. Nie byłem przecież antyglobalistą. Kiedy przyszli po mnie, nikt nie protestował. Nikogo już nie było. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 09.09.24 |
Pobrań: 4 |
Pobierz () |
12.09.2024 "Demokracja walcząca" wedle Tuska |
Osławiona już wypowiedź Donalda Tuska o ?demokracji walczącej?, która dla ratowania demokracji liberalnej wręcz zmusza do działań niezgodnych z prawem, dowodzi:
Po pierwsze, że jacyś jego doradcy zapoznali go ze starym politycznym konceptem żydo-niemiecko-amerykańskiego politologa Karla Loewensteina (u nas dziś odświeżanego raczej pod nazwą "demokracji opancerzonej"); po drugie, że ekipa Tuskowców-Bodnarowców jest przeświadczona, że musi się spieszyć w "poszukiwaniu podstaw prawnych", aby wyeliminować wszelką opozycję zdolną zagrozić jej monopolowi władzy (a raczej zarządzania z ramienia Brukseli/Berlina prowincją polską UE) w nieskończoność; po trzecie, ujawnia, "dialektyczne zaostrzenie" w mentalności demoliberałów, którzy uważają, że w narzucaniu społeczeństwu agendy liberalnej, i to w jej najskrajniejszej postaci, dozwolone są wszystkie środki, bo cel tak "szczytny" je "uświęca".
Tymczasem przypominam, że jeśli chodzi o konstytucję (skądinąd oczywiście fatalną), to nie ma w niej najmniejszej wzmianki o tym, iż demokracja ma być liberalną; nie ma zatem także w tej konstytucji żadnego oparcia ani usprawiedliwienia dla ?ratowania? czy "przywracania" demokracji liberalnej - jest to cel stricte ideologiczny a pozakonstytucyjny.
Wprost przeciwnie, art. 2 tej konstytucji sugeruje coś przeciwnego (choć też niemądrze, ale to inna sprawa), a mianowicie demokrację "socjal-demokratyczną" (bo "urzeczywistniającą zasady sprawiedliwości społecznej".
Oczywiście nie o to powinniśmy się bić, niemniej ujawnione przez D. Tuska zamiary "demokracji walczącej" są na tyle groźne, że usprawiedliwiają wszelkie godziwe i legalne środki oporu i nacisku na rządzących, aby zmusić ich do zaniechania tych działań.
W tym głupim ustroju, jakim jest demokracja, politykę robi się na ulicach, przez demonstracje, wiece itp., więc trzeba ją tak robić. Opór musi być widoczny, oni muszą czuć oddechy ludzi na swoich plecach. Najbliższą ku temu okazją winien być kolejny Marsz Niepodległości 11 listopada, który musi przejść!
Prof. Jacek Bartyzel
https://myslpolska.info
---------------------------------
Tusk swego czasu napisał: "POLSKOŚĆ TO NIENORMALNOŚĆ. PIĘKNIEJSZA OD POLSKI JEST UCIECZKA OD POLSKI TEJ ZIEMI KONKRETNEJ, PRZEGRANEJ, BRUDNEJ I BIEDNEJ". |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 12.09.24 |
Pobrań: 2 |
Pobierz () |
12.09.2024 Bodnar chce, żeby sędziowie składali samokrytykę |
Premier Donald Tusk i minister Adam Bodnar przedstawili 6 września założenia projektu ustawy regulującej status tzw. neosędziów, czyli po prostu sędziów wybranych bez zgody kasty sędziowskiej i zaprzysiężonych przez prezydenta. Szczegóły projektu porażają.
Środowisko kasty sędziowskiej, a więc sędziowie wywodzący się często z PRL-u, którzy nie przeszli żadnej lustracji i byli często nominowani przez gen. Wojciecha Jaruzelskiego, nie uznają setek sędziów wybranych lub awansowanych za rządów Zjednoczonej Prawicy. Twierdzą, że powodem jest to, że zreformowana Krajowa Rada Sądownictwa, która odpowiada za zmiany personalne w sądownictwie, została wybrana przez polityków, a nie sędziów.
Tymczasem Konstytucja nic nie mówi o sposobie wybierania sędziów, a jedynie o tym, że to prezydent ostatecznie decyduje o tym, kim jest sędzia. Ponadto w wielu krajach jak Niemcy, politycy też wybierają KRS.
Wielu komentatorów wprost mówi o rokoszu sędziów i anarchii, jaka w Polsce powstała. Część sędziów kwestionuje status innych sędziów, co jest całkowicie niedopuszczalne. Nawet więcej, nie uznaje ich wyroków, co prowadzi do chaosu i wypuszczania z więzień groźnych przestępców.
Nowy projekt Adama Bodnara powstał z inspiracji, a prawdopodobnie nie tylko, został wręcz napisany przez sędziów z Iustitii, czyli najbardziej zacietrzewionego stowarzyszenia sędziów. W konferencji premiera i ministra sprawiedliwości wzięli udział najsłynniejsi przedstawiciele kasty: przewodniczący Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, sędzia Krystian Markiewicz, Prezes Stowarzyszenia Prokuratorów "Lex Super Omnia" Robert Kmieciak oraz wiceprezes Stowarzyszenia Sędziów "Themis" Waldemar Żurek.
Trzy grupy sędziów
Bodnar na konferencji prasowej podzielił sędziów, powołanych po 2018 r., których nazwał "neosędziami", na trzy grupy. Pierwsze "skończyły Krajową Szkołę Sądownictwa i Prokuratury, zrobiły asesurę i nie miały do wyboru innej Krajowej Rady Sądownictwa, zostały poddane ocenie KRS i zostały sędziami". Chodzi o 1600 sędziów, których ustawa ma uznać za sędziów konstytucyjnych i legalnych. Represjom zostaną jednak poddani sędziowie, którzy zgodzili się na awans po 2018 r.
Tu pierwszą grupą są "osoby, które łączy tzw. wspólne przedsięwzięcie. One w sposób być może świadomy, być może nie, tak naprawdę brały udział w budowie porządku niedemokratycznego w Polsce. Nie tylko ze względu na to, że przyjęły awans, ale ze względu na to, że obejmowały później różne funkcje w wymiarze sprawiedliwości: zostawali prezesami sądów, rzecznikami dyscyplinarnymi, przewodniczącymi wydziałów, zasiadali w SN". Ich awans, trzy miesiące po wejście w życie ustawy, zostanie cofnięty. Takich sędziów ma być około 500.
Praktyka rodem z PRL-u
Trzecią grupą są w końcu osoby, "które dostały ten awans, ale tylko dlatego, że miały nieprzepartą wolę awansowania w strukturze sądownictwa".
Minister sprawiedliwości wobec nich przewiduje wprowadzenie prawa rodem ze Związku Radzieckiego. Mają one złożyć samokrytykę, albo zostaną napiętnowane i stracą przywileje: "W tym przypadku przewidujemy wprowadzenie instytucji "czynnego żalu". Jeśli złożą oświadczenie i powiedzą, że to był ich błąd życiowy, to dobrowolnie wracają do sądu, w którym wcześniej orzekali, ale w stosunku do nich nic więcej się nie dzieje, mogą od następnego dnia startować w nowych konkursach i ubiegać się o funkcjonowanie na nowych zasadach. W pewnym sensie uznajemy ich, że są rozgrzeszeni." Tych sędziów jest około 900.
Ta pseudoreforma w istocie niczego nie zmienia w sądownictwie, poza roszadami personalnymi, czyli żeby w sądach było tak, jak było. Do władzy w sądach mają wrócić ludzie ze starego układu, a nowi, nazywani dotąd z pogardą "neosędziami", mogą stać się zwykłymi sędziami, o ile uznają władzę starych.
Ci, którzy awansowali, muszą złożyć samokrytykę, odrzucić jakiekolwiek wizje reformy sądownictwa, przyjąć, że sędziowie z PRL-u będą rządzić dożywotnie i będzie wszystko OK. "Reforma" ta jest w istocie próbą złamania sumień setek sędziów, którzy dla stanowisk i pieniędzy mają wyzbyć się poglądów i okazać bezwzględne posłuszeństwo kaście sędziowskiej.
Źródło: BusinesInsider
---------------------------------
W 1989 pojawiło się na murach "Komuno wróć" i "Wrócę, wrócę" i dopiski "Ja ci q...a wrócę". I patrzcie, wróciła z pełnym rynsztunkiem czekisty. Wot, jewo mać. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 12.09.24 |
Pobrań: 2 |
Pobierz () |
13.09.2024 |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 13.09.24 |
Pobrań: 2 |
Pobierz () |
13.09.2024 Bill Gates straszy, że świat stoi przed dwiema opcjami: "Kolejna pandemia lub wielk |
Globalistyczny miliarder Bill Gates, znany ze swojej niezwykłej zdolności przewidywania wydarzeń typu "czarny łabędź", którą wykorzystuje do powiększania swojego bogactwa i wpływów, ostrzegł, że świat stoi teraz w obliczu dwóch nieuchronnych zagrożeń: "kolejnej pandemii lub wielkiej wojny".
Gates wskazał na "wiele niepokojów" na świecie, powtarzając groźbę Klausa Schwaba o "bardziej wściekłym świecie" i zasugerował, że ta niestabilność może doprowadzić do "wielkiej wojny".
Ale nawet jeśli uda się uniknąć tego konfliktu, "tak, wybuchnie kolejna pandemia, najprawdopodobniej w ciągu najbliższych 25 lat" - obiecał Gates w programie CNBC Make It.
Współzałożyciel Microsoftu powiedział również w wywiadzie dla CNBC, że nie zrobił na nim wrażenia globalny odzew na pandemię COVID, ponieważ państwa narodowe nie zastosowały się ściśle do jego "rad". Według Gatesa, zignorowano istotne lekcje, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych.
Krytycznie odniósł się do reakcji Ameryki na kryzys, mówiąc: "Kraj, od którego świat oczekiwał, że będzie liderem i wzorem do naśladowania, nie sprostał tym oczekiwaniom. Chociaż wyciągnięto pewne wnioski z pandemii [koronawirusa], [było to] o wiele mniej, niż bym się spodziewał, niestety" - dodał globalista eugenik. RaportFortune Link :
Groźby wojny światowej
Gates, którego majątek według indeksu miliarderów Bloomberga wynosi 157 miliardów dolarów, nie jest jedynym wpływowym globalistą mówiącym o potencjalnym globalnym konflikcie.
Dyrektor generalny JPMorgan Chase, Jamie Dimon, powiedział już wcześniej, że napięcia geopolityczne stanowią największe zagrożenie dla światowej gospodarki, wypowiadając się w wywiadzie dla stacji CNBC TV-18:
"Mieliśmy już wcześniej do czynienia z inflacją, mieliśmy do czynienia z deficytami, mieliśmy do czynienia z recesjami i tak naprawdę nie widzieliśmy czegoś takiego od czasów II wojny światowej" - powiedział indyjskiemu kanałowi informacyjnemu.
"Myślę, że Ameryka traktuje [rosyjską inwazję na Ukrainę] bardzo poważnie, nie jestem pewien, jak reszta świata to odbiera. Masz europejski demokratyczny naród napadnięty pod groźbą szantażu nuklearnego. Myślę, że to była dobra odpowiedź, ale wpłynie to na wszystkie nasze relacje, dopóki wojna nie zostanie w jakiś sposób rozwiązana".
DR IGNACY NOWOPOLSKI SEP 10 |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 13.09.24 |
Pobrań: 2 |
Pobierz () |
|
|
|
|
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|