|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
11
|
Download: Gazetka "Wolne Słowo" |
|
|
29.09.2024 Globalny bałagan |
Nazywają to "globalnym porządkiem". Grupa wybrańców w ONZ zatwierdziła pakt, który tworzy nowy porządek globalny i obejmuje wszystkie obszary działalności człowieka, m.in. na rzecz realizacji Celów Zrównoważonego Rozwoju.
Link
... każdy powinien poświęcić czas na przeczytanie tego dokumentu, ponieważ nasi przywódcy właśnie zobowiązali nas do realizacji niezwykle podstępnego globalnego programu, który dosłownie obejmuje niemal każdy możliwy obszar ludzkiej działalności. Cytat z artykułu The Expose: Globaliści osiągnęli to, czego chcieli: nowy globalny porządek z ONZ w centrum.
Źródło Link
Uchwalono globalne nieporozumienie, któremu nie poświęciliśmy wystarczającej uwagi, pomimo że dotyczy wszystkich krajów świata. Zatwierdzony w poniedziałek 22 września w ONZ "Pakt na rzecz przyszłości", tworzy ramy NWO - Nowego Porządku Świata i dotyczy wszelkiej działalności człowieka. Czym są cele Zrównoważonego Rozwoju? Tym, co zawsze: piękną nazwą dla brzydkich zamysłów.
Trzy filary Narodów Zjednoczonych według globalistów to są: zrównoważony rozwój, pokój i bezpieczeństwo oraz prawa człowieka. Brzmi świetnie - nieprawdaż? W tym właśnie rzecz, że globaliści diagnozują problemy współczesnego świata, obciążając winą za nie nas, czyli ludzkość i proponują jako jedyne możliwe rozwiązanie - przekazanie władzy nad światem odpowiednim, globalnym instytucjom.
Link
Tłumaczenie "Paktu dla przyszłości" z języka globalistów na angielski.
Można włączyć polskie napisy.
Ile energii kosztowało zapobieżenie traktatowi WHO! Globaliści nie dali za wygraną. Nie kijem go, to pałką - właśnie osiągnęli swój cel. Jedyną różnicą jest to, że to nie terrorysta, szef z WHO, ale Sekretarz Generalny ONZ - gorący zwolennik klimatycznej histerii - może narzucić światu nowe plandemie, choćby dla ochrony zrównoważonego rozwoju paniki klimatycznej.
W czasach walki z dezinformacją made in NY Times, CNN i reszty doborowego towarzystwa blagierów, najważniejszym zadaniem jest umożliwianie ludziom dostępu do ukrywanych przez system informacji. Tylko w ten sposób można samemu zdecydować, co sądzić o "postępowych" tendencjach globalistów. Jeśli jesteście zainteresowani, kim są ci globaliści, możecie o tym przeczytać choćby tutaj.
Link
Mam już gotowy elektroniczny paszport szczepionki klimatycznej.
Autor artykułu Marek Wójcik
Mail: worldscam3@gmail.com
https://www.world-scam.com
---------------------------------
Dokument przyjęty na szczycie w Nowym Jorku zawiera wiele stwierdzeń, które mogą być wykorzystane jako pretekst do ponadnarodowej kontroli i ingerencji w wewnętrzne sprawy państw.
W dokumencie końcowym zatytułowanym "Pakt dla Przyszłości, Global Digital Compact i Deklaracja Przyszłych Pokoleń" zadeklarowano 56 "działań" w 5 głównych kierunkach: "Zrównoważony rozwój i finansowanie rozwoju", "Międzynarodowy pokój i bezpieczeństwo", "Nauka, technologia i innowacje, współpraca cyfrowa", "Młodzież i przyszłe pokolenia" oraz "Transformacja globalnego zarządzania". Sekcje "Global Digital Compact" i "Deklaracja przyszłych pokoleń" przedstawiają cele, kluczowe zasady, zobowiązania i działania.
Link
Czyli - "Big Brother".
"... Nazwa programu pochodzi od imienia jednego z bohaterów antyutopii George'a Orwella zatytułowanej Rok 1984, gdzie przedstawiony został obraz państwa totalitarnego, w którym Wielki Brat kontrolował całe życie mieszkańców..." (Wikipedia)
Grupa wybrańców? Przedstawiciele państw tworzących ONZ? Próbowałem znaleźć kto personalnie w czasie "projektu" i jego dogrywania reprezentował Polskę i nie udało mi się. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 29.09.24 |
Pobrań: 4 |
Pobierz () |
30.09.2024 O tym, jak Rothschildowie spieniężyli Ukrainę od czasu neonazistowskiego zamachu stanu w |
Od czasu zamachu stanu w roku 2014, słynna żydowska rodzina bankierska głęboko angażuje się w sprawy Ukrainy, pomimo tego, że Ukraina uznaje neonazistowskich kolaborantów za swoich bohaterów narodowych.
Według zachodniej prasy, w lipcu 2024 roku, międzynarodowa firma inwestycyjna Rothschild & Co odegrała kluczową rolę w restrukturyzacji ukraińskiego długu przekraczającego 20 miliardów dolarów.
Według doniesień, firma była zaangażowana w organizowanie bezpośrednich spotkań między Ukraińcami a firmami zarządzającymi aktywami, w tym Black Rock i Amundi, niecałe dwa miesiące przed wygaśnięciem dwuletniego moratorium na płatności 1 sierpnia.
Rothschildowie podobno zaangażowali w rozmowy ekspertów MFW, podczas gdy na stole leżał również plan przejęcia zamrożonych rosyjskich aktywów państwowych. Uważa się, że klan zarabia na wschodnioeuropejskim państwie poprzez różne programy, w tym przyszłe "odbudowanie Ukrainy".
Ówczesny prezydent Ukrainy Petro Poroszenko zwrócił się do Rothschild & Cie w sprawie sprzedaży swoich aktywów w 2014 roku. Później okazało się, że firmy nie zostały sprzedane, ale przekazane grupie Rothschild Trust.
Po raz pierwszy Rothschild zaoferował pośrednictwo w rozmowach Ukrainy z wierzycielami w sprawie restrukturyzacji zadłużenia kraju w roku 2015.
W roku 2017, Rothschild S.p.A. wygrał przetarg na usługi inwestycyjne i bankowe dla ukraińskiej spółki naftowo-gazowej Naftogaz.
W tym samym roku, rada nadzorcza ukraińskiego państwowego pożyczkodawcy PrivatBank zwróciła się do konsorcjum firm Rothschild, EY i FinPoint o restrukturyzację swoich funduszy. W roku 2019, ukraiński potentat Ihor Kołomojski również zwrócił się do Rothschildów z prośbą o odzyskanie 25% udziałów w jego dawnym przedsiębiorstwie PrivatBank.
W lipcu 2017, ówczesny premier Ukrainy Volodymyr Groysman odbył prywatne spotkanie z Nathanielem Jacobem Rothschildem w Londynie. Były ukraiński deputowany ludowy Oleg Tsarev zasugerował wówczas, że Groysman chciał, aby Rothschild uczynił go następnym prezydentem.
W lipcu 2023 roku, rosyjscy żartownisie Vladimir Kuznetsov (Vovan) i Alexey Stolyarov (Lexus) oszukali Alexandre?a de Rothschilda, prezesa wykonawczego Rothschild & Co, który powiedział im, że klan bankowy współpracuje z reżimem w Kijowie od 2017 roku.
"Mieliśmy doskonałe relacje z ludźmi w waszym rządzie. Byliśmy zaangażowani głównie w przyciąganie funduszy pożyczkowych" - powiedział de Rothschild Vovanowi i Lexusowi, myśląc, że rozmawia z Wołodymyrem Zełenskim.
De Rothschild powiedział żartownisiom, że rodzinna firma zamierza wziąć udział w "odbudowie Ukrainy", w tym w sektorze energetycznym, budownictwie mieszkaniowym i logistyce. "Wyraziłeś potrzebę finansowania odbudowy w łącznej wysokości ponad 750 miliardów dolarów, począwszy od 2023 roku przez okres około dziesięciu lat, i to jest całkiem odpowiednie" - powiedział bankier.
INFO: https://sputnikglobe.com/20240910/how-the-rothschilds-sashed-in-on-ukraine-since-neo-nazi-coup-in-2014-1120100282.html
Uczta Baltazara |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 30.09.24 |
Pobrań: 3 |
Pobierz () |
30.09.2024 WEF o Covidzie: "To był test posłuszeństwa wobec nadchodzącego Nowego Porządku Świa |
Chcieli wiedzieć, ile osób zgodzi się na całkowite przeorganizowanie swojego życia, nie opierające się na jakiejkolwiek podstawie naukowej, a jedynie na przypadkowych poleceniach, z których część graniczyła z absurdem.
Od dawna mówiłem, że projekt Covid 19 został wdrożony przez niewielką liczbę osób należących do globalistycznej klasy łupieżców z tylko jednego powodu - jako test beta dla nadchodzącego technokratycznego nowego porządku świata.
Obecnie, Światowe Forum Ekonomiczne przyznaje, że "pandemia" Covid-19 musiała się wydarzyć z tego właśnie powodu.
WEF, na stronie "My Carbon" swej witryny internetowej, z radością zamieścił następujący fragment, w którym promuje tak zwane inteligentne miasta, co jest po prostu kolejnym określeniem dla miast 15-minutowych.
Pierwszym z trzech "wydarzeń", które według WEF musi nastąpić, zanim świat będzie zdolny do ewolucji w kierunku utopijnej wizji "inteligentnych i zrównoważonych miast", jest zgoda na ograniczenia naszej wolności.
WEF pisze:
"1. COVID-19 był testem odpowiedzialności społecznej - miliardy obywateli na całym świecie zaakceptowały ogromną liczbę niewyobrażalnych ograniczeń na rzecz zdrowia publicznego. Na całym świecie odnotowano liczne przykłady utrzymywania dystansu społecznego, noszenia masek, masowych szczepień i akceptacji aplikacji do śledzenia kontaktów w celu zapewnienia zdrowia publicznego, co wykazało trzon indywidualnej odpowiedzialności społecznej."
Testowali nas. O to właśnie chodziło w Covidzie. Chcieli zobaczyć, jak wielu z nas zrezygnuje z indywidualnej wolności i niezależności, stosując się do "nowej normalności", która składała się z ograniczeń graniczących z absurdem. Dlaczego, na przykład, "bezpieczne" było robienie zakupów w Lowe's lub Home Depot, ale niebezpieczne było robienie zakupów w małych firmach lub uczęszczanie do kościoła? Dlaczego w Michigan można było chodzić do klubów ze striptizem, ale nie można było kupić nasion ogrodowych?
WEF sugeruje w swoim powyższym oświadczeniu, że aby być "zrównoważonym", ludzie i społeczeństwa będą musieli podporządkować się nowemu, bardziej autorytarnemu globalnemu porządkowi. Nie należy zadawać pytań. Nie odwoływać się do logiki. Po prostu należy podporządkować się.
Czy będziemy posłuszni w obliczu idiotycznych nowych praw i przepisów, takich jak noszenie pieluch na twarzy, aby powstrzymać to, co podobno jest wirusem w aerozolu, i stać sześć stóp od siebie w miejscach publicznych oraz poddawać się nigdy wcześniej nieużywanym, nielicencjonowanym zastrzykom opartym na genach mRNA? Powiedzieli, że to jest dobre dla was, więc podwińcie rękawy. Nie zadawajcie pytań. Jeśli to zrobisz, możesz stracić pracę i być traktowany jak wyrzutek społeczny. Wiele osób utraciło przyjaciół, a nawet bliskich członków rodziny w wyniku tego potwornego "testu" naszej gotowości do bezdyskusyjnego robienia tego, co nam każą.
Prawie pięć lat później, prawdopodobnie najpotężniejsze partnerstwo publiczno-prywatne non-profit na świecie, WEF, przyznaje, że wszystko to było sprawdzianem naszej woli i świętuje fakt, że większość z nas oblała test (lub zdała go śpiewająco, w zależności od tego, jak na to spojrzeć).
Chcieli dowiedzieć się, ilu z nas udowodni swoją służalczość wobec bezprawnego, faszystowskiego systemu bestii, przestrzegając "niewyobrażalnych ograniczeń", z których wiele zostało stworzonych z powietrza, bez absolutnie żadnych dowodów naukowych na ich poparcie jakoby przyczyniały się do zdrowia publicznego.
Najwyższy biurokrata rządu USA ds. zdrowia, dr Anthony Fauci, przyznał niedawno, że za jego decyzją, by wymagać od Amerykanów dystansu społecznego sześciu stóp od siebie, nie stoi żadna nauka.
Link
Chcieli tylko zobaczyć, ilu z nas udowodni swoją lojalność wobec "władz", ludzi w białych kitlach lub garniturach i krawatach.
Test beta znany jako Covid-19 po raz kolejny udowodnił wiarygodność Eksperymentu Milgrama. Eksperyment ten został przeprowadzony w latach 1961-1962 przez profesora Uniwersytetu Yale, Stanleya Milgrama. Wykazał on, że przytłaczająca większość Amerykanów byłaby posłuszna prawu lub poleceniu, o którym wiedzieliby, że jest złe, gdyby polecenie pochodziło od oficjalnego autorytetu. Alarmujące 65% Amerykanów z oporami pogwałciłoby własne sumienie i wykonało rozkaz, nawet jeśli wiedzieliby, że doprowadzi to do śmierci niewinnej osoby.
Z Wikipedii :
Począwszy od 7 sierpnia 1961 r., seria eksperymentów z zakresu psychologii społecznej została przeprowadzona przez psychologa z Uniwersytetu Yale, Stanleya Milgrama, który zamierzał zmierzyć gotowość uczestników badania do posłuszeństwa wobec autorytetu, który poinstruował ich do wykonywania czynności sprzecznych z ich osobistym sumieniem. Uczestnicy byli przekonani, że pomagają w niemającym związku z badaniem eksperymencie, w którym musieli zadawać wstrząsy elektryczne "uczniowi". Te fałszywe wstrząsy elektryczne stopniowo wzrastały do poziomów, które byłyby śmiertelne, gdyby były prawdziwe.
Eksperymenty nieoczekiwanie wykazały, że bardzo wysoki odsetek badanych w pełni zastosował się do instrukcji, przy czym każdy uczestnik osiągnął poziom 300 woltów, a 65% osiągnęło pełny poziom 450 woltów. Milgram po raz pierwszy opisał swoje badania w artykule z 1963 roku w Journal of Abnormal and Social Psychology[1]. Link
Poniżej znajduje się krótki film na temat eksperymentu Milgrama.
Link
Na wypadek, gdyby WEF zdecydowało się usunąć ten obciążający link o tym, że Covid jest testem publicznej zgody na tyranię medyczną Link, wstawiam zrzut ekranu poniżej.
Link
INFO: https://leohohmann.substack.com/p/world-economic-forum-finally-tells |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 30.09.24 |
Pobrań: 2 |
Pobierz () |
30.09.2024 Rozmowy niekontrolowane |
Szanowni Państwo!.
Czym różniła się stara komuna od tej dzisiejszej? W stanie wojennym, komunikat nagrany w telefonie traktował każdego rozmówcę, jako potencjalnego przestępcę, któremu mogą zostać postawione zarzuty braku miłości, do jedynej słusznej władzy.
Trzaskowski obiecał, że po ponownym dojściu do władzy, jego tęczowa "sekta" zadba, żeby nikt nie zadawał niewygodnych pytań i jak widać słowa dotrzymał. Na konferencje prasowe wpuszczani są tylko dziennikarze zadający wygodne pytania.
Komuniści od początku próbowali wyhodować "nowego człowieka" i udało im się to, niestety. Są wśród nas. Kasta sędziowska kpi ze sprawiedliwości. Brak kompetencji stał się najważniejszym atutem przy obsadzie strategicznych stanowisk. Każda bzdura jest do przyjęcia dla "kochających inaczej", czyli przy pomocy pięści.
A jak to jest teraz z kontrolą rozmów? Gdzie by człowiek nie zadzwonił, słyszy komunikat, że rozmowa jest nagrywana. Dlaczego więc w tytule znalazły się jakieś "rozmowy niekontrolowane"?
Dlatego, że każdy plecie, co mu ślina na język przyniesie. Niekontrolowany i bezsensowny potok bzdur jest warunkiem koniecznym, żeby zostać uznanym "ekspertem", zapraszanym na fora przeróżne.
Z pozdrowieniami
Małgorzata Todd |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 30.09.24 |
Pobrań: 2 |
Pobierz () |
30.09.2024 Była dyrektor generalna YouTube Susan Wojcicki zginęła z bronią w ręku podczas stawiania |
Była dyrektor generalna YouTube Susan Wojcicki zginęła w wypadku z bronią palną podczas stawiania oporu przy aresztowaniu w zeszłym miesiącu.
Michał Baxter-27 września 2024 r.
Była dyrektor generalna YouTube Susan Wojcicki zginęła w wyniku "wypadku z bronią palną" podczas stawiania oporu aresztowaniu w Palo Alto w Kalifornii w zeszłym miesiącu, jak poinformowały źródła JAG w Real Raw News. Do incydentu doszło, gdy agenci JAG egzekwowali wojskowy nakaz aresztowania, oskarżając ją o umyślne rozpowszechnianie wrogiej propagandy, zdradę i mniejsze przestępstwa.
Opowieść JAG o tym wydarzeniu różni się od głównego nurtu, który twierdzi, że Wojcicki zmarła 9 sierpnia 2024 r. w wieku 56 lat po dwóch latach życia z niedrobnokomórkowym rakiem płuc. Chociaż mogła mieć raka, nie odebrał jej życia, powiedziało nasze źródło, zamiast tego nalegając, że sąsiedzi Deep State często ukrywają prawdę, więc ich pochlebczy wyborcy pozostają w błogiej nieświadomości, że wojsko sprzeciwia się reżimowi Bidena/Harris.
Nasze źródło podało, że JAG napisało zapieczętowany akt oskarżenia przeciwko Wojcicki pod koniec 2022 r. po tym, jak wykorzystała swój autorytet na YouTube do promowania treści pro-szczepionkowych i pro-COVID-19, jednocześnie blokując, a w niektórych przypadkach zamykając kanały, które kwestionowały bezpieczeństwo i skuteczność szczepionek. Wojcicki selekcjonowała treści na podstawie rozkazów reżimu Bidena. Jej totalitaryzm rozpoczął się jednak natychmiast po przejęciu kontroli nad YouTube w 2014 r.; systematycznie tłumiła głosy opowiadające się za konserwatywnymi wartościami, ale wzmacniała postępowe zasady, takie jak program LGBQT+. Podczas gdy Wojcicki miała męża i dzieci - jedno z nich zmarło z powodu przedawkowania narkotyków w lutym 2024 r. - White Hats mówią, że była samo-uwielbiającą się lesbijką, której rodzina była dla optyki.
JAG twierdzi również, że Wojcicki była głęboko zaangażowana w działalność swojej siostry Anne, 23AndMe, amerykańską firmę zajmującą się genomiką osobistą i biotechnologią, najlepiej znaną z generowania raportów na temat pochodzenia klientów i predyspozycji genetycznych do tematów związanych ze zdrowiem. Podobno Wojcicki miała nieograniczony dostęp do próbek genetycznych klientów, zazwyczaj śliny, które niezgodnie z konstytucją przekazała FBI, aby mogli przechowywać je w Federal DNA Database Unit.
"Była najgorszym typem przestępcy, ale mamy tak wiele zapieczętowanych aktów oskarżenia, a lista rośnie każdego dnia, że zajmuje dużo czasu, aby je ogarnąć. W sierpniu odtajniliśmy akt oskarżenia Wojcicki i mogę powiedzieć, że jak na osobę, która rzekomo miała raka, wydawała się być w dobrym zdrowiu, gdy śledczy podjęli jej ogon w Palo Alto w Kalifornii" - powiedział nasz informator.
7 sierpnia śledczy JAG zauważyli Wojcicki w Palo Alto, gdzie miała wziąć udział w konferencji antydyskryminacyjnej. Nie pojawiła się na konferencji, ponieważ śledczy postanowili skonfrontować się z nią wkrótce po tym, jak jej czarterowy lot wylądował na lotnisku w Palo Alto tego popołudnia.
JAG, jak twierdzi nasze źródło, uzyskało plan podróży Wojcicki, w tym usługę transportu wahadłowego, którą wynajęła, aby zawieźć ją z lotniska do pobliskiego hotelu. Śledczy przechwycili limuzynę, zanim dotarła na lotnisko, uspokoili i usunęli szofera, składając jego nieprzytomne ciało w rowie melioracyjnym i zastępując go jednym ze swoich.
Wojcicki stała niecierpliwie przy wejściu, gdy limuzyna przyjechała z dziesięciominutowym opóźnieniem. Zganiła kierowcę za spóźnienie, mówiąc, że może go zwolnić, po prostu pstrykając palcami lub wykonując jeden telefon. Oskarżyła go o symulowanie, gdy umieścił jej bagaż, pojedynczą torbę podróżną, z tyłu i nalegała, aby przyspieszył podróż, ponieważ musiała wziąć prysznic przed kolacją.
Po wejściu do pojazdu podniósł szklaną przegrodę i gestem poprosił ją o podniesienie słuchawki przymocowanej do siedzenia. Umożliwiało to komunikację między pasażerami a kierowcą.
"Mam złe wieści" - powiedział kierowca. "Będziemy trochę spóźnieni, zanim dotrzemy do hotelu".
"Czemu jesteś taki powolny?" - jęknęła Wojcicki. "Już niedługo porozmawiam z twoim szefem".
"Nie ma lepszej chwili jak teraz" - powiedział kierowca.
"Nigdy już nigdzie nie będziesz pracować" - powiedziała, sięgając po telefon do torebki.
Odkryła, że jej komórka nie działa.
"Przeszkadzamy w sygnalizacji" - powiedział kierowca. "Masz spotkanie dziś wieczorem, ale nie na kolacji".
Zażądała wyjaśnień.
"Wyjaśnienie jest proste: zostałaś aresztowana" - powiedział kierowca.
Wojcicki sięgnęła po wyjęty z torebki pistolet małego kalibru i przystawiła lufę do tyłu głowy kierowcy.
"Sprytne. Ale niewskazane. Szkło jest nietłukące, a jeśli wyjrzysz przez tylną szybę i zobaczysz, że ten van nas śledzi, to będzie nas tam jeszcze pięć osób" - ostrzegł ją kierowca.
Wojcicki zaryzykowała. Szkło zatrzymało pierwszy pocisk, ale drugi go roztrzaskał.
Kierowca wcisnął hamulce i szarpnął kierownicą, nagły wstrząs rzucił Wojcicki jak szmacianą lalką i spowodował, że przypadkowo wystrzeliła z broni. Niestety dla niej lufa była skierowana w jej głowę, gdy pistolet wystrzelił.
"Ona nie przeżyła" - powiedziało nasze źródło. "Miała mnóstwo energii, jak na osobę rzekomo śmiertelnie chorą na raka. Nie spodziewaliśmy się, że będzie uzbrojona; wywiad powiedział, że nie miała przy sobie broni. A to był czarterowy lot, więc mogła jakoś mieć niesprawdzoną broń palną. Otrzymałaby sprawiedliwy sąd, ale wybrała swoją drogę".
Na zakończenie powiedział, że Białe Kapelusze trzymają jej ciało w lodzie.
https://gloria.tv/post/37TpoyeApBTZA6fTm7WewGMS8 |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 30.09.24 |
Pobrań: 3 |
Pobierz () |
01.10.2024 Nowa wojna na Bliskim Wschodzie. Jak pokonać Izrael? |
Bierność świata na ludobójczą masakrę w Strefie Gazy, rozochociła Izrael do wszczęcia kolejnej wojny. Wkrótce po zdetonowaniu pagerów należących do członków Hezbollahu i tym samym osłabieniu organizacji, syjoniści zaatakowali Liban, zrzucając nań śmiercionośne rakiety.
Mój skrajnie negatywny stosunek do zbrodniczego państwa okupującego Palestynę nie jest tajemnicą. Nie zmienia to faktu, że pomysłowość i skuteczność izraelskich specsłużb robią na mnie piorunujące wrażenie. O zmyślności tychże czytam nie tylko w prasie. Od lat uważnie śledzę izraelskie filmy i seriale, których scenariusze oparto na rzeczywistych akcjach zorganizowanych przez Mosad czy Szin Bet.
Intryga z wysadzeniem urządzeń elektronicznych, które wskutek podstępu weszły w posiadanie Hezbollahu, to istny majstersztyk. Dowództwo szyickiej organizacji, świadome inwigilacji telefonów komórkowych, zarządziło zaopatrzyć się w pagery w celu usprawnienia komunikacji wewnątrz struktury. Izrael wykorzystał sytuację i przygotował operację przebijającą najsłynniejsze thrillery szpiegowskie. Według niezdementowanych przekazów medialnych wyglądało to następująco.
Na Węgrzech stworzono fikcyjną firmę o nazwie BAC Consulting. Wymyślona spółka zanęciła atrakcyjną ofertą na zakup pagerów wyprodukowanych na licencji tajwańskiej marki Gold Apollo. Członkowie Hezbollahu dali się podejść, do czego najpewniej przyczyniła się infiltracja organizacji. Szyici zakupili z podstawionego źródła tysiące urządzeń, w których syjoniści ukryli miniaturowe ładunki wybuchowe.
Bomby zostały zdetonowane z zaskoczenia i w krótkim czasie. Po pagerach w Libanie eksplodowały również krótkofalówki, telefony i laptopy. Oprócz zabitych i rannych bojowników Hezbollahu, przy okazji zginęli niewinni cywile, w tym dzieci. Jednak w Izraelu nie przejmują się takim obrotem sprawy. Przecież "Talmud", na którym oparto syjonizm, daje konkretne wytyczne: żyd może zabić goja bezkarnie.
PAJĘCZYNA ZŁA
W Libanie powstał wielki chaos, co wykorzystali syjoniści organizując naloty rakietowe. W ten sposób zaczęła się nowa wojna na Bliskim Wschodzie, w której bezwzględnym agresorem po raz kolejny jest Izrael. Zbrodniarze czują się bezkarni, gdyż nie reagują należycie międzynarodowe organizacje i większość państw.
Żydowskie macki mają potężne zasięgi na całym świecie, z mediami włącznie. Wpływają nie tylko na instytucje, ale także umysły ludzkie. Pomagają im przekupni dziennikarze siejący propagandę i dezinformację. W mediach głównego nurtu nie mówi się o ludobójstwie na Palestyńczykach. Dla przykładu, zabijanie niewinnych cywilów dziennik "Rzeczpospolita" nazywa "pacyfikacją Strefy Gazy".
Zdruzgotana medialnymi kłamstwami, postanowiłam dać głos prześladowanym. Kilka miesięcy temu poprosiłam o wywiad Ambasadora Państwa Palestyny w Warszawie. Dr Mahmoud Khalifa opowiedział mi o tragedii umęczonego narodu palestyńskiego. Publikacja wywiadu pt. "Gaza odzwierciedla słabość systemu międzynarodowego" natychmiast została zauważona.
Wkrótce potem napisał do mnie tajemniczy mężczyzna, reprezentujący jeszcze bardziej tajemniczą organizację. Bodźcem do nawiązania kontaktu - jak sam przyznał - był mój wyważony wywiad z palestyńskim dyplomatą oraz fakt, iż urodziłam się w Pyskowicach. Tak się bowiem dziwnie złożyło, iż ów facet mieszka (od niedawna) w tym samym małym miasteczku.
Z ostrożności procesowej nie podam do wiadomości publicznej nazwiska i nazwy organizacji, wszak nie mam namacalnego dowodu, iż mężczyzna skłamał w kwestii swoich intencji, bo działa na zlecenie specsłużb. O jego nieczystych zamiarach wiem dzięki dedukcji, lecz to za mało, by dać się ciągać po sądach. Niemniej jednak, streszczę cóż to była za dziwna podpucha.
Facet w pierwszej wiadomości deklarował, iż jego organizacja (z siedzibą w niewielkich Pyskowicach) ma możliwość wdrożenia projektu niosącego pomoc humanitarną z Unii Europejskiej do Strefy Gazy oraz Libanu. Pierwszy z przedstawionych projektów zakładał wykorzystanie nadwyżek zbożowych, powstałych w dużej mierze w wyniku konfliktu na Ukrainie i zgromadzonych w krajach europejskich, w tym w Polsce.
Nadwyżki zboża miały trafić do potrzebujących populacji z Bliskiego Wschodu - Palestyńczyków i Libańczyków. Projekt nazwano "Zbożowy Most". Zaintrygowana zgodziłam się na spotkanie w jednej z pyskowickich kawiarni. Facet przyprowadził świadka (oficjalnie żonę), ja o takim zabezpieczeniu operacyjnym nie pomyślałam. Zadałam jednak kilka pytań, które były niezbędne do rozeznania sytuacji.
W najlepszym przypadku miałam do czynienia z mitomanem. Facet miał wzniosłe pomysły, jednak w odpowiedzi na moje szczegółowe pytania żadnego sensownego konkretu nie usłyszałam. Dlatego sądzę, iż kryło się za tym coś więcej. Mój rozmówca określał się jako polski patriota (choć miał chazarski typ urody), który jednocześnie kocha Izrael (mieszkał tam 1,5 roku w latach 90.), ale chciałby też pomóc Palestyńczykom odbudować Stefę Gazy. Czego nie rozumiecie?
No dobrze, ale jaka w tym wszystkim miała być moja rola? Facet zapewniał, iż jego (ich?) intencją jest to, by dać Palestyńczykom narzędzia i możliwości, żeby sami mogli odbudować Gazę. Oczekiwał więc ode mnie, że przygotuję listę znajomych Palestyńczyków z diaspory w Polsce, którzy są inżynierami z odpowiednimi kwalifikacjami bądź mają jakiekolwiek inne zdolności do tego, by podnieść Palestynę z ruiny. W duchu pomyślałam: czyżby chodziło o listę do eliminacji?
Po naszym spotkaniu (pierwszym i ostatnim), otrzymałam od faceta maila z załącznikiem pod nazwą "Projekt Odbudowy Strefy Gazy". Kiedy to przeczytałam, utwierdziłam się w przekonaniu, iż miałam do czynienia co najmniej z prowokacją. Otóż w mienianiu autorów niniejszego projektu, Gazę należy odbudować pod dyktando globalistów czyli zgodnie z wytycznymi Agendy na rzecz zrównoważonego rozwoju.
Przejrzałam też stronę internetową organizacji, którą reprezentował ten mężczyzna. Faktycznie jest ona zarejestrowana w moim małym miasteczku na Górnym Śląsku. Ponadto, widnieją tam numery telefonów zagranicznych oddziałów, w tym z Izraela. W oczy rzuca się też promocja zideologizowanego "zielonego ładu", którym globaliści terroryzują mieszkańców Unii Europejskiej.
SZATAŃSKA SIEĆ
O perfidii syjonistów miałam okazję posłuchać bezpośrednio, z samego źródła. Kilkanaście lat temu spotkałam w pociągu człowieka przedstawiającego się jako Robert (nomen omen) Satanowski. Tym razem nie przemilczę nazwiska, bo facet dał się później poznać publicznie - jako prowokator przy okazji manifestacji na ulicach Warszawy, co jest udokumentowane na nagraniach dostępnych w Internecie.
Niekiedy funkcjonuje pod podwójnym nazwiskiem Góral Satanowski, a na LinkedIn jako Robert Góral, dyrektor zarządzający w Wolfs Development Group.
Satanowski nie miał pojęcia, że siedzi w przedziale z przyszłą dziennikarką. W tamtym czasie niczego jeszcze nie opublikowałam i byłam totalnie anonimowa.
Nie pytając pozostałych podróżnych czy są zainteresowani rozmową, zaczął ostentacyjnie obgadywać kobietę, która odprowadziła go na peron. Mówił, że to jego kochanka, kpił z jej ubioru, słabości do alkoholu i rozwiązłego sposobu bycia. Z satysfakcją podkreślał, że całkowicie ją od siebie uzależnił.
Następnie zaczął opowiadać, że ma podwójne obywatelstwo ? polskie i amerykańskie. Po czym z dumą podkreślił, że jest żydem. Chwilę później z pogardą zaczął mówić o gojach. Inni współpasażerowie nie byli zainteresowani rozmową, ale ja dałam się sprowokować.
Po pierwszej wymianie zdań wręczył mi wizytówkę. Okazało się, że rozmawiam z dyrektorem Global University System na Europę Środkowo-Wschodnią i Afrykę. Siedziba główna "uczelni" mieści się w Londynie. Na wizytówce Satanowskiego widniał warszawski adres przy pl. Defilad 1 (Pałac Kultury i Nauki). Było tam wtedy biuro jednej z filii, ale dziś polski Internet jest już z tej informacji wyczyszczony.
Na moje pytanie - czym zajmuje się konkretnie - bez najmniejszej krępacji przyznał, że werbuje niewolników. Proces "rekrutacji" polegał na tym, że jechał do danego kraju z przydzielonego mu obszaru, gdzie wyszukiwał młodych ludzi, którym obiecywał wyrwanie z zacofanej dziury i świetlaną karierę.
Kurs na wspomnianym "uniwersytecie" był drogi i figę warty, ale absolwent i tak musiał potem spłacać potem dług wdzięczności. Lądował w jakiejś tam firmie podpiętej pod Global University System, gdzie miał tyrać, by zarabiać na swych żydowskich panów. Mój rozmówca śmiał się przy tym szyderczo, że podstępem wyciągał tych ludzi z ich ojczyzny, a następnie przerabiał na dojne krowy.
Z największą pogardą mówił o Arabach, porównując ich do psów. Z Murzynów kpił, że w Afryce żyją w lepiankach razem z kurami. Z kolei chrześcijan określał jako największych frajerów - szczególnie tych, którzy przestrzegają przykazań o miłowaniu bliźniego i wybaczaniu. Nie mam wątpliwości, że rozmawiałam z socjopatą, który szukał sposobu, aby sprawiać mi przykrość.
Przechwalał się, że oni mogą wszystko, bo w rękach żydowskich są banki i korporacje. Przekonywał, że dzięki pieniądzom są w stanie kupić każdego, robić na świecie okrutne rzeczy, krzywdzić innych ludzi i pozostać bezkarnym. Po czym zaczął sypać przykładami, w tym przestępczymi działaniami syjonistów. Gdy zapytałam czy nie obawia się ujawniać tych okrucieństw, odrzekł że jestem nikim, więc i tak nic z tym nie mogę zrobić.
Po wielokroć powtarzał nakręcony, że oni mogą robić ze światem wszystko, bo mają nieograniczony dostęp do pieniędzy. Przyznaję, że brakowało mi argumentów. Jednak w pewnym momencie pojawiło się w mojej głowie proste zdanie, które w spontanicznym odruchu wypowiedziałam patrząc mu prosto w oczy. - Nie możecie mieć najważniejszego: Miłości!
Satanowski jakby dostał obuchem w łeb. Z pewnego siebie faceta momentalnie zmienił się w furiata, który zaczął krzyczeć jak opętany i wyzywać mnie od smarkuli co za dużo sobie pozwala. Generalnie tamta rozmowa w nocnym pociągu relacji Gdynia-Warszawa-Kraków-Zakopane, była dla mnie dość traumatycznym przeżyciem, dlatego znaczne jej fragmenty wyparłam z głowy.
Myślami wróciłam do tamtej rozmowy niedawno, w trakcie lektury książki "Tajemna wojna. Judeo-masoński plan podboju świata" (Wydawnictwo 3DOM). Autor hrabia Emanuel Małyński przeanalizował wydarzenia na świecie z ich udziałem - w tym rewolucje, wojny, przewroty - i odkrył, że im nie chodzi w pierwszej kolejności o pieniądze ani władzę, które są jedynie narzędziem.
Najważniejszym motorem ich działania jest bezinteresowna nienawiść, będąca przeciwieństwem bezinteresownej Miłości, której przykład dał Jezus Chrystus.
Wreszcie zrozumiałam dlaczego Satanowski (Góral) wpadł wtedy w taką furię. Zaczęło do mnie docierać coś jeszcze. Skoro napędza ich nienawiść i tak wiele dzięki temu mogli osiągnąć, to jakaż by to była wielka siła, gdyby po przeciwnej stronie napędzała ludzi miłość.
Musimy sobie uświadomić, że każdy z nas może wykazać się bezinteresownym gestem dobroci wobec ofiar izraelskiej agresji. Jak? Żydzi na swoje operacje, działalność specsłużb i zabójczą armię potrzebują ogromnych funduszy. Wystarczy więc przykręcić syjonistom kurek ze źródłem pieniędzy.
Źródła ich finansowania to tysiące firm, których produkty na co dzień używamy. Ich listę można zweryfikować w wyszukiwarce disoccupied.com.
Żeby powstrzymać zbrodniczą armię Izraela i ochronić niewinnych ludzi, powinniśmy zrezygnować z kupna np. ulubionych perfum, sportowego obuwia znanej marki czy popularnego napoju, który można przecież zastąpić zamiennikiem. Tylko tyle i aż tyle.
Agnieszka Piwar
Tutaj można postawić mi kawę: https://piwar.info/wspieraj-wolne-slowo/
https://piwar.info/ |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 01.10.24 |
Pobrań: 2 |
Pobierz () |
01.10.2024 Poszukując winowajcy |
Wygląda na to, że Donald Tusk jest zadowolony z powodzi, to znaczy - nie tyle może z powodzi jako takiej, bo ujawniła ona rozmaite wstydliwe zakątki jego vaginetu, które teraz trzeba będzie zręcznie, a może nawet i ręcznie odkręcać - co z powodzi, jako tła, na którym Donald Tusk zaprezentował się jako energiczny przywódca narodu, który samym swoim pojawieniem się na miejscu katastrofy przywraca naruszony porządek i właściwą hierarchię.
Z tego właśnie powodu naraził się nawet na krytykę i to ze strony pana red. Jacka Żakowskiego, który przez Judenrat ?Gazety Wyborczej? uważany jest za tzw. "proroka mniejszego".
Pan red. Żakowski mianowicie porównał pana premiera Tuska do? Putina - bo Putin podobno tak samo, publicznie, przed kamerami, beszta ministrów, generałów i innych dygnitarzy, a ci - zwłaszcza generały - cicho siedzą i liczą, ile dni zostało im jeszcze do emerytury.
W demokracji tak nie ma - dowodził pan red. Żakowski. W demokracji nikt nikogo publicznie nie ruga, tylko wszyscy, rada w radę, radzą, jakby tu wybrnąć z sytuacji i nikogo nie urazić. Warto dodać, że te słowa padły w rządowej telewizji, budząc zrozumiały popłoch wśród tamtejszych funkcjonariuszy Propaganda Abteilung. Zrozumiały - bo po panu red. Żakowskim nikt się czegoś takiego nie spodziewał.
W tej sytuacji pani redaktor wyraziła przypuszczenie, że może naszemu mniej wartościowemu narodowi tubylczemu, taki właśnie energiczny przywódca się spodoba? Narodowi - jak narodowi - ale że takie emploi spodobało się Donaldu Tusku, to rzecz pewna. Neron też nie widział niczego złego w tym, że zorganizował sobie swój występ wokalny na tle płonącego Rzymu.
Ale w obronie Donalda Tuska odezwał się czujny pan mecenas Roman Giertych, któremu nie mogło pomieścić się w głowie, jak można porównywać Donalda Tuska do "zbrodniarza wojennego". Wprawdzie pan mecenas ma dużą głowę, ale gdyby miał jeszcze trochę większą, na przykład - taką jak prawdziwy koń - to może by mu się zmieściło, że porównywać można, a nawet trzeba wszystko ze wszystkim. W przeciwnym razie skąd byśmy wiedzieli, że pan premier Donald Tusk jest lepszy od zimnego ruskiego czekisty, zbrodniarza wojennego, Putina? A jak porównamy, to od razu możemy spenetrować prawdę.
Ale mniejsza z tym, bo muszę ze smutkiem donieść, że żadna z moich ulubionych teorii spiskowych, przedstawionych w poprzednim felietonie, się nie potwierdziła. Chodziło oczywiście o to, komu zostanie przypisana odpowiedzialność za powódź.
Wydawało mi się, że najpoważniejszym kandydatem na winowajcę jest właśnie Putin, bo jest on przecież winien wszystkiemu, a skoro tak, to dlaczego nie powodzi? Widocznie jednak premier Tusk i jego doradcy uznali to za pójście na łatwiznę tym bardziej, że nawet gdyby Putin został uznany za winnego powodzi, to cóż by z tego wynikało? Nie wynikałoby z tego nic, a przecież chodzi o to, żeby z winowajcy wycisnąć korzyści polityczne.
Z tego samego powodu upadła również kolejna teoria spiskowa, że powódź stanowiła pierwsze poważne ostrzeżenie ze strony Nieba, z powodu rozporządzenia wydanego przez panią Barbarę Nowacką w sprawie ograniczenia nauki religii w rządowych szkołach. Ale chyba powódź byłaby dla niej zastawką zbyt poważną, a poza tym - to nie ona zostałaby uderzona w czułe miejsce, tylko mnóstwo niewinnych obywateli - więc sam zacząłem nabierać wątpliwości do tej teorii.
W dodatku tak zwane "życie" przyniosło potwierdzenie, że chyba moje przypuszczenia są trafne. Oto Krajowa Rada Sądownictwa, której pani Nowacka wprawdzie "nie uznaje" - niemniej jednak - zauważyła, że pani Nowacka, podobnie, jak pani Kotula wcale nie są ministrami rządu premiera Tuska. Chodzi o to, że składając ślubowanie, zniekształciły jego rotę mówiącą o "obejmowaniu urzędu ministra", a nie jakiejś "ministry", czy jeszcze gorzej - "feministry".
Zdaniem KRS powoduje to, iż ślubowanie jest nieważne, a zatem - obydwie panie nie są żadnymi "ministrami". Jeśli zatem miało miejsce jakieś pierwsze poważne ostrzeżenie ze strony Nieba, to możliwe, że właśnie takie.
Jeśli chodzi o trzecią teorię, to ona jakby się potwierdziła, ale oczywiście częściowo. Wskazywałem tam, że współczesne powodzie, a zwłaszcza ich rozmiary i niszczycielski charakter, są następstwem przeprowadzonych w latach 50-tych i 60-tych melioracji, która doprowadziła do zniszczenia naturalnej i sztucznej retencji.
Potwierdziła się ona, ale tylko jakby i tylko częściowo, bo premier Tusk właśnie zapowiedział bezlitosną walkę z... bobrami. Okazało się bowiem, że podstępne bobry - jak to bobry - bobrują również, a może nawet zwłaszcza - w wałach przeciwpowodziowych. Co rząd usypie jakiś wał przeciwpowodziowy, to bobry zaraz go rozkopują, no a potem powódź taki wał bez trudu przerywa, zupełnie nie zwracając uwagi na zaklęcia, którymi sztaby kryzysowe próbują ją powstrzymać. Więc już wiemy, kto się przyczynił do powodzi i w którą stronę ma się kierować gniew zagniewanego ludu.
Ale to dopiero początek, bo właśnie odezwał się niezawodny pan Marian Banaś, prezes Najwyższej Izby Kontroli. Okazało się, że bobry oczywiście swoją drogą, ale że w dodatku inwestycje przeciwpowodziowe, które miały zostać ukończone jeszcze w roku 2023, a więc za rządów "dobrej zmiany", z zagadkowych przyczyn ukończone nie zostały, a w tej sytuacji powódź miała ułatwione zadanie.
Warto dodać, że ustalenia NIK mają charakter rozwojowy i dzięki kolejnym kontrolom, po nitce do kłębka dojdziemy do prawdziwego winowajcy, a nieubłagany palec zagniewanego ludu wskaże wtedy wprost na samego Jarosława Kaczyńskiego. "On źle poradził, powódź sprowadził, on czas rozziębił, on zasiew zgnębił" - pisał proroczo jeszcze w XVIII wieku pozbawiony wszelkich złudzeń ksiądz biskup Ignacy Krasicki.
Co prawda chodziło mu o koguta, który został wytypowany na winowację klęski żywiołowej, ponieważ piał w niewłaściwych momentach - ale nie trzymajmy się niewolniczo literatury, tylko próbujmy na zadany temat kreatywnie improwizować.
Skoro po nitce do kłębka pan prezes Banaś doprowadzi do Jarosława Kaczyńskiego, to czegóż chcieć więcej? Z taką oceną będzie musiała zgodzić się również Reichsfuhrerin Urszula von der Leyen, która złożyła gospodarską wizytę na terenach objętych powodzią, samą obecnością swoją zatwierdzając działania premiera Donalda Tuska, a nawet obiecując rozmaite rekompensaty.
To znaczy - nie tyle może będzie "musiała", bo nie ma w Polsce nikogo takiego, kto by ją do czegokolwiek zmusił - co ulegając nieodpartemu impulsowi, po prostu zgodzi się z ustaleniami dokonanymi przez pana prezesa Mariana Banasia.
Stanisław Michalkiewicz |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 01.10.24 |
Pobrań: 3 |
Pobierz () |
01.10.2024 Powodziowa odpowiedzialność |
Bez żadnej tragedii trwa zacięta walka dwóch stron politycznych. A teraz powódź na terenach południowo-zachodnich przyniosła nowe paliwo.
Koalicja 13 grudnia stara się jak może, aby winę za fatalne zarządzanie i spóźnione ostrzegania zminimalizować. Jak zawsze w takich wypadkach sięga się do minionych lat, gdy rządziła prawica i to jej przypisuje się wiele nieszczęść związanych z katastrofą.
Chodzi o dane statystyczne dotyczące budowy wałów przeciwpowodziowych i zbiorników retencyjnych. Dla kogoś kto opiera się jedynie na cyfrach, nie analizując ich, wyniki są jednoznaczne. Winny jest PiS. Ze statystyk wynika, że w 2016r. nastąpiła zapaść w budowie wałów. W 2015r. wybudowano 239 km wałów, to w 2016r. już tylko 27 km. Wynika ze statystyk, że za rządów PO/PSL wybudowano ich ponad 1750 km, a za PiS jedynie 300 km.
Nie wszyscy jednak wiedzą, że w GUS-ie zmieniło się raportowanie. Wcześniejsze informacje dotyczyły wałów remontowanych i budowanych. Jeżeli remont zajmował np. trzy lata, to ten sam kilometr wałów był umieszczany trzykrotnie w statystykach. Wały są najpilniej realizowane zaraz po katastrofie powodziowej. W 2010 r. przyszła duża powódź i wały trzeba było szybko odbudować. Trzeba zwrócić również uwagę, w jaki sposób buduje się wały. Mogą być tanie i łatwe do uszkodzenia, albo takie, które powinny chronić maksymalnie.
Taka sama statystyka dotyczy zbiorników retencyjnych. W latach 2008-2015 oddano do użytku 66 zbiorników, a za rządów PiS w latach 2016-2022 - 24. Ale to właśnie PiS wybudował największy zbiornik Racibórz Dolny, który ma pojemność trzykrotnie większą niż wszystkie zbiorniki wybudowane za czasów PO/PSL. I to on teraz uratował przed wielką wodą Opole i Wrocław. Wprawdzie budowa zbiornika rozpoczęła się za poprzednich rządów Tuska, ale po pewnym czasie ugrzęzła, bo hiszpański wykonawca zaprzestał budowy. I impas trwał kilka lat. Gdy prawica doszła do władzy, wyrzuciła Hiszpanów z budowy, która rozpoczęła się całą parą. Pierwsze piętrzenie przeciwpowodziowe odbyło się na niej w 2020r.
Niestety woda zalała górne części dorzecza Odry. I znów winnym okazał się PiS. Do tej pory była lansowana teza, że PiS jest zwolennikiem regulacji rzek, teraz okazało się, że jest on tego zajadłym przeciwnikiem.
Aby to zrozumieć, trzeba się cofnąć do kampanii wyborczej z roku 2019 do europarlamentu. Wówczas Kotlina Kłodzka była bardzo aktywna w proteście: "NIE dla zbiorników na Ziemi Kłodzkiej". To wtedy spółka Wody Polskie planowała budowę dziewięciu zbiorników na tych ziemiach. Były to jednak zbiorniki suche, które napełniałyby się dopiero podczas gwałtownych opadów. Dlatego przez lata mogą nie być wykorzystywane. I chronią one tereny poniżej miejsca usytuowania.
Wynika z tego, że lokalna ludność nie miała żadnej korzyści z ich budowy. Trzeba było również przesiedlić około 1200 gospodarstw domowych. Dlatego wystarczyło odpowiednio podburzyć mieszkańców tych terenów, aby zaczęli protestować. Protesty były bardzo rozlegle i gwałtowne. Koalicja przeciwko budowie zbiorników w 2019r. wysłała petycję do Banku Światowego, który miał udzielić rządowi promesy finansowania programu. Pisano jakie zagrożenie niosą suche zbiorniki. To zagrożenie dla iluś tam gatunków drzew, zwierząt. Petycję podpisało ponad 3,6 tys. osób.
Apel ten opracowała Elżbieta Wierzchowska z PO. Dowodziła o niewielkim prawdopodobieństwie wystąpienia takich opadów jak w 1997r. Do protestów przyłączyli się natychmiast samorządowcy i politycy z PO. Pisano donosy do Banku Światowego i Komisji Europejskiej. W końcu PiS wycofał się z tego pomysłu. Skupił się na budowie małej retencji i mniej kontrowersyjnych inwestycji. Wybudowano cztery zbiorniki, które jednak nie mogły uratować Kotliny Kłodzkiej.
Trzeba do tego dodać, że w 2020r. w UE rozpoczęły się prace nad Zielonym Ładem, a tam broniono bioróżnorodności. Debatowano także na odbudowaniu siedlisk przyrodniczych, czyli mokradeł. Mało, że unia Europejska nie zamierzała budować zbiorników retencyjnych, ale zamierzała rozbierać tamy i wały przeciwpowodziowe, wszystko po to, aby przywrócić rzekom ich swobodny nurt.
W tym czasie w Niemczech wzmocniła się Partia Zielonych, wzmogły się naciski, aby na Odrze nie prowadzić żadnych inwestycji. Wspierali ich nasi Zieloni: Urszula Zielińska, Małgorzata Trach, Klaudia Jachira i Tomasz Aniśko.
W 2021r. podpisano wspólny dokument pt. "Wspólna deklaracja wzywająca Polskę, Niemcy, Komisję Europejską, Bank Rozwoju Rady Europy i Bank Światowy do ZAPRZESTANIA określania rozbudowy Odry, realizowanej w interesie ekonomicznym, jako ochronę przeciwpowodziową, WSTRZYMANIA środków na realizację projektu, prowadzącego do pogorszenia ochrony przeciwpowodziowej i naruszającego prawo ochrony środowiska UE; ZATRZYMANIA przebudowy Odry".
W wyniku tej deklaracji Polska ma nie mieć żeglownej rzeki. Na tych terenach miałby powstać Park Narodowy Dolna Odra. A na terenach takich jak Kotlina Kłodzka ludzie nie powinni mieszkać.
Uważano, że na tych terenach mieszka tak mało ludzi, że ich kosztem nie można niszczyć ekosystemu. Stało się modne hasło "renaturyzacja rzek". Tegoroczna powódź musiała zweryfikować te wszystkie bajdurzenia o ekosystemach. Tylko, że ofiarami nieodpowiedzialnych działań posłów i działaczy PO stali się zwykli ludzie. A dokumenty mówią same za siebie - to nie PiS, ale PO i akolici odpowiadają za tę katastrofę.
Maria Górzna
https://prawy.pl |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 01.10.24 |
Pobrań: 3 |
Pobierz () |
01.10.2024 Dlaczego Polacy płacą najwięcej za energię w Europie? Skandaliczne fakty ujawnione. |
Ceny energii elektrycznej w Polsce biją rekordy, a Polacy zastanawiają się, dlaczego rachunki za prąd są tak wysokie. Wzrost kosztów energii to temat, który budzi ogromne emocje, zwłaszcza w kontekście inflacji i rosnących cen produktów oraz usług.
Dlaczego mieszkańcy Polski płacą jedne z najwyższych rachunków w Europie? Jakie są tego przyczyny i czy można spodziewać się poprawy w przyszłości?
Ceny energii w Polsce na tle Europy
Według najnowszych danych Eurostatu, w pierwszej połowie 2024 roku ceny energii elektrycznej dla gospodarstw domowych w Polsce były jednymi z najwyższych w Unii Europejskiej. Choć w wielu krajach Europy ceny energii również wzrosły z powodu kryzysu energetycznego, Polska znalazła się w czołówce państw o najdroższej energii.
Średnia cena 1 kWh w Polsce przekroczyła 1 zł, podczas gdy w Niemczech, które także borykają się z wysokimi cenami, wynosiła około 1,5 zł, a w niektórych krajach, takich jak Bułgaria czy Węgry, była nawet o połowę niższa. Dla wielu Polaków, którzy już teraz zmagają się z rosnącymi kosztami życia, to ogromne obciążenie finansowe.
Główne przyczyny wysokich cen energii
1. Zależność od węgla
Polska wciąż opiera swoją energetykę na węglu, który jest jednym z najdroższych surowców energetycznych [czyżby? ? admin]. Choć rząd podejmuje działania na rzecz transformacji energetycznej, w tym rozwoju OZE (Odnawialnych Źródeł Energii), to nadal około 70% energii w Polsce pochodzi z elektrowni węglowych. Koszty produkcji energii z węgla są wysokie, co w połączeniu z unijnymi opłatami za emisję CO2 powoduje, że ceny energii dla konsumentów są wyższe niż w krajach, które postawiły na bardziej ekologiczne źródła.
2. Wysokie koszty emisji CO2
Unia Europejska narzuca krajom członkowskim opłaty za emisję dwutlenku węgla, które mają na celu zmniejszenie zanieczyszczenia powietrza i walkę ze zmianami klimatu. Polska, jako jeden z największych emitentów CO2 w Europie, musi płacić ogromne sumy za prawa do emisji. Koszty te są w dużej mierze przenoszone na konsumentów, co winduje ceny energii elektrycznej.
3. Opóźniona transformacja energetyczna
Podczas gdy wiele krajów Europy Zachodniej od lat inwestuje w rozwój odnawialnych źródeł energii, takich jak wiatr, słońce czy energia geotermalna, Polska dopiero zaczyna intensywnie rozwijać ten sektor. Brak inwestycji w OZE w poprzednich latach sprawił, że kraj wciąż pozostaje zależny od tradycyjnych, droższych źródeł energii.
4. Monopolizacja rynku
Kolejnym czynnikiem wpływającym na wysokie ceny energii w Polsce jest ograniczona konkurencja na rynku. Państwowe giganty energetyczne, takie jak PGE, Tauron czy Enea, mają dominującą pozycję, co ogranicza możliwości obniżania cen. Monopolizacja rynku energetycznego skutkuje mniejszą elastycznością cenową oraz ograniczonym wyborem dla konsumentów.
Wpływ na gospodarstwa domowe i firmy
Wysokie ceny energii dotykają nie tylko gospodarstw domowych, ale także przedsiębiorstwa, zwłaszcza te energochłonne. Przemysł ciężki, producenci żywności oraz firmy usługowe zmagają się z rosnącymi kosztami, które w wielu przypadkach prowadzą do podnoszenia cen towarów i usług. To z kolei jeszcze bardziej obciąża konsumentów, którzy muszą płacić więcej nie tylko za energię, ale także za codzienne zakupy.
Czy jest szansa na obniżenie cen energii?
Rząd zapewnia, że pracuje nad rozwiązaniami, które mają na celu stabilizację cen energii. W planach jest m.in. dalszy rozwój odnawialnych źródeł energii oraz budowa elektrowni atomowej, która mogłaby dostarczać tańszą energię w przyszłości. Jednak proces transformacji energetycznej wymaga czasu i nakładów finansowych, co oznacza, że na obniżkę cen Polacy będą musieli jeszcze poczekać.
W krótkiej perspektywie czasu, jednym z działań mogących złagodzić sytuację, jest wprowadzenie programów wsparcia dla najuboższych, którzy mają największe problemy z opłacaniem rachunków za energię. Rząd wprowadził już tzw. tarcze antyinflacyjne, które mają na celu zamrożenie cen energii na określony czas, jednak są to rozwiązania tymczasowe, które nie rozwiązują problemu u źródła.
Wysokie ceny energii elektrycznej w Polsce to skomplikowany problem, który wynika z wielu czynników - od zależności od węgla, przez unijne opłaty za emisję CO2, po opóźnioną transformację energetyczną.
Choć rząd podejmuje kroki w kierunku zmniejszenia kosztów energii, Polacy będą musieli jeszcze długo czekać na realne obniżki cen. W międzyczasie gospodarstwa domowe i firmy muszą zmierzyć się z rosnącymi rachunkami, co budzi niepokój o przyszłość polskiej gospodarki.
Ignacy Michałowski
https://legaartis.pl
-----------------------------
Płacimy najwyższe ceny w Europie za energię, ponieważ nadajemy się doskonale do strzyżenia. Trochu pomarudzimy, ponarzekamy a potem i tak zapłacimy z grymasem na ustach ale zapłacimy.
A tak gdyby wyszło ze 2 mln niezadowolonych konsumentów jak to ma czasami miejsce w Czechosłowacji lub w Rumunii to by inaczej nieco podeszli do tematu "nasi" ciemiężyciele.
Zamiast "podejmować kroki w kierunku zmniejszenia kosztów energii" rząd powinien zrobić jeden krok w kierunku wyjścia z kołchozu. Koszty energii same wtedy spadna. Niestety, czy to prawica, czy to lewica, słówko POLEXIT jakoś nie chce przejść przez gardło. Nawet najkoszerniejsze ze wszystkich Ordo Iuris na kołchoz narzeka i go podobno nie trawi, ale żeby raz wziąć i wyjść to odwagi brak. A ten brak potencji w tym względzie to chyba tylko urokiem hegemona można wyjaśnić.
Polacy tak bardzo chcą być "Zachodem", że chętnie przyjmą wszystko: niemieckie ceny energii, szwedzkie kary za śmieci, francuskie nastawienie do imigrantow, londyńką inwigalację. Wszystko, byle by było zachodnie, a nie ruskie. Nawet ta kula w łeb z amerykańskiego karabinu, by mniej bolała, niż ta z rosyjskiego.
Każde źródło energii można uczynić drogim przy pomocy systemu dodatkowych opłat na nie narzuconych. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 01.10.24 |
Pobrań: 2 |
Pobierz () |
01.10.2024 Jak zobaczycie niemieckich żołnierzy, nie wpadać w panikę! To jest pomoc! |
Link
Link |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 01.10.24 |
Pobrań: 2 |
Pobierz () |
02.10.2024 Osamotniona Polska |
Ukraiński parlamentarzysta, były szef Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej (UINP) Wołodymyr Wiatrowicz niedawno oświadczył, że polscy politycy wykorzystują temat ludobójstwa i pochówku ofiar rzezi wołyńskiej do celów politycznych.
Wiatrowicz w zasadzie zawsze zaprzeczał ludobójstwu Polaków, gloryfikował OUN-UPA, a rzeź wołyńską nazywa "drugą wojną polsko-ukraińską". To właśnie za jego zwierzchnictwa UINP zablokował prace poszukiwawczo-ekshumacyjne polskich specjalistów na Ukrainie.
Duda ramię w ramię z Wiatrowiczem
Odpowiadając na zapotrzebowanie polskiego społeczeństwa odnośnie wznowienia prac poszukiwawczo-ekshumacyjnych, wypowiedzieli się polscy politycy. Informując, że jeśli Ukraina nie rozwiąże z Polską historycznych sporów, a w szczególności nie pozwoli na ekshumację pomordowanych w czasie II wojny światowej przez UPA Polaków, wtedy Warszawa zablokuje jej wejście do Unii Europejskiej. Kilkukrotnie mówił o tym wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz, a niedawno także premier Donald Tusk.
Prezydent RP udzielając we wrześniu br. wywiadu dla Polsat News, na pytanie dziennikarki dotyczące tej sprawy odparł: "jeżeli ktoś mówi w związku z tym, że będzie blokował dostęp Ukrainy do Unii Europejskiej, to tym samym wpisuje się w politykę Władimira Putina. Nie wiem, czy taka jest intencja obecnie rządzących".
Czaputowicz o "polskiej hienie"
Wcześniej, były minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz ostro skrytykował politykę polskiego rządu wobec Ukrainy, nazywając ją "polityką hien". Według prof. Czaputowicza, przejawem takiej "polityki hien" ma być polskie ultimatum dla Kijowa w sprawie Wołynia.
Zdumiewające jest to, że nawet tak skromne, słuszne żądanie obecnych władz, odpowiadające na zapotrzebowanie Polaków, potrafi wywołać tego typu wypowiedzi! Dowodzi również tego, jakiego typu ludźmi politycy PiS się posługiwali. Sprowadzających Polaków do roli sług Ukrainy. Obsadzali nimi ministerstwa i najwyższe urzędy.
Europosłowie przeciwko pamięci o ofiarach Wołynia
Poseł do Parlamentu Europejskiego Stanisław Tyszka z Konfederacji Wolność i Niepodległość poinformował, iż grupa Europa Suwerennych Narodów wprowadziła poprawkę do rezolucji Parlamentu Europejskiego w sprawie dalszego wsparcia finansowego i wojskowego dla Ukrainy przez kraje UE.
"Poprawka sugeruje, że jeden z akapitów wskazywał na 'przypomnienie' o masakrach na Wołyniu i w Galicji Wschodniej w latach 1943-1945 dokonanych przez członków Ukraińskiej Powstańczej Armii, a także zawiera klauzulę stwierdzającą, że 'Ukraina jest zobowiązana do pełnych przeprosin za te okrucieństwa, zezwalając na ekshumację wszystkich ofiar i zakazując honorowania postaci historycznych odpowiedzialnych za te okrucieństwa'.
Podczas głosowania 142 posłów głosowało za, 395 było przeciw, a 66 wstrzymało się od głosu. Warto zauważyć, że wśród tych, którzy głosowali "przeciw" poprawce, było 4 polskich europosłów - Robert Biedroń, Krzysztof Śmiszek, Joanna Scheuring-Wielgus i Michał Kobosko".
W słowniku ludzi kulturalnych nie ma adekwatnych słów do nazwania tychże czterech europosłów z Polski. Każdy Polak, który uważa się za polskiego patriotę, powinien zapamiętać nazwiska tych europosłów oraz ich stosunek do spraw związanych z ekshumacją ofiar rzezi na Wołyniu i w Galicji Wschodniej dokonanych przez UPA.
Sikorski o Krymie
Wyniki tego głosowania skomentowało Międzynarodowe Radio Białoruś w audycji Dlaczego polscy posłowie głosowali na banderowców?.
W międzyczasie minister Radosław Sikorski wypowiedział się w sprawie Krymu podczas przeprowadzonej 13 i 14 września br. konferencji Jałtańskiej Strategii Europejskiej w Kijowie. Jak podała agencja Interfax-Ukraina, Sikorski podczas konferencji w Kijowie, powiedział między innymi, że "Krym jest symbolicznie ważny dla Rosji, a zwłaszcza dla Putina, ale i strategicznie ważny dla Ukrainy. Nie widzę więc możliwości osiągnięcia porozumienia bez demilitaryzacji Krymu. Moglibyśmy przekazać go pod mandat ONZ z misją przygotowania uczciwego referendum po zweryfikowaniu, kto jest legalnym mieszkańcem i tak dalej? I moglibyśmy odłożyć to na 20 lat" - stwierdził zuch z Polski, Radek Sikorski, cytowany przez Interfax-Ukraina.
Anglosaskie interesy
W odpowiedzi deputowany do Dumy Państwowej Leonid Iwliew zaproponował przekazanie pod mandat ONZ części terytorium Polski. Jak podkreślił parlamentarzysta, Krym jest historycznie i słusznie terytorium rosyjskim, czego nie można powiedzieć o wielu ziemiach polskich. "Niech Sikorski przypomni sobie ziemie Prus, Śląska, Pomorza, Wschodniej Brandenburgii, Wolnego Miasta Gdańska przekazane Polsce decyzją Stalina. Może nadszedł czas, aby oddać ziemie należące niegdyś do Niemiec najpierw pod mandat ONZ, a następnie przeprowadzić tam referendum" - powiedział.
Obecnie uprawiana, sepleniąca dyplomacja i infantylnie, amatorsko prowadzona polityka przywodzą na myśl instrumentalne wykorzystywanie Polski i Polaków, tak jak to było w ubiegłych wiekach, do realizacji obcych interesów. Tym razem anglosaskich.
Czas pracuje na naszą korzyść
Filipiki i pohukiwanie polityków obecnie reprezentujących Polskę, pod adresem Rosji, żądania od Niemiec finansowych odszkodowań, to tematy zastępcze. One są jak stare szmoncesy w wykonaniu orwellowskiej nowomowy, wszelkiej maści liberastów.
Naiwne, grzeczne upraszanie się u Ukraińców, o możliwość realizacji, naszych obowiązków wobec pomordowanych na Kresach Wschodnich Polaków, godnego ich pochówku, nie przynosi oczekiwanych rezultatów. Jedynie powrót tych ziem do macierzy (notabene odebranych Polsce i przekazanych przez Stalina Ukrainie), zagwarantuje realizację naszych słusznych żądań ekshumacji pomordowanych Polaków i ich godny pochówek.
Wbrew naszym wewnętrznym wrogom i fałszywym przyjaciołom Polski i Polaków, czas pracuje na naszą korzyść. Na naszych oczach rozpada się świat jednobiegunowy. Jego koniec oznacza nowy podział świata i stref wpływu. Nową Jałtę.
Eugeniusz Zinkiewicz
https://myslpolska.info
-------------------------------
Skąd ten optymizm? Dlaczego to nowa Jałta miałaby być lepsza od tej starej? Przed wojną Polska tak samo jak i obecnie poszukiwała przyjaciół na Zachodzie. Byli oni tak samo fałszywi jak teraz, a wewnętrznych wrogów to mamy chyba nawet jeszcze więcej. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 02.10.24 |
Pobrań: 2 |
Pobierz () |
02.10.2024 "To jest absolutnie niestandardowym i pro-klienckim działaniem": Tylko 85 tys |
Tylko 85 tys zł po powodzi z polisy na milion? "To był szok". PZU wyjaśnia
"Warto było się ubezpieczyć" - pomyślała pani Maria, kiedy jej dom niedaleko Lądka-Zdroju został kompletnie zalany przez powódź. Jej polisa opiewa na 1 mln zł. Potem przyszedł mail z PZU. "Szok i niedowierzanie" - mówi właścicielka. Kwota odszkodowania opiewała na 85 tys. zł. W obszernym wyjaśnieniu PZU tłumaczy, że to nie jest ostateczna wycena, a jedynie zaliczki i wstępne kwoty odszkodowania.
Link
Lądek Zdrój, 15 września 2024 r. | Foto: Tomasz Pietrzyk / Agencja Gazeta
Historię Marii Łukaszewskiej i jej rodziny opisuje "Gazeta Wyborcza". Kiedy wylała Biała Lądecka, dom pani Marii, położony we wsi Stójków, niedaleko Lądka-Zdroju, został zalany do wysokości pierwszego piętra, co spowodowało znaczne uszkodzenia konstrukcji oraz wnętrza budynku.
Odszkodowanie po powodzi. "Szok i niedowierzanie"
Zdjęcia pokazujące katastrofalne skutki powodzi w okolicy robił m.in. fotoreporter "Wyborczej" Tomasz Pietrzyk. Widać na nich zalany do pierwszego piętra dom pani Marii. Woda zabrała wiatę, bramę z murowanymi słupkami, kostkę brukową. Oderwana od podłoża szopa została całkowicie zniszczona i zniknęła w nurcie.
Polisa opiewa na 1 mln zł. Ubezpieczyciel wysłał najpierw informację o kwocie 40 tys. zł. Następnie przyjechał rzeczoznawca. Na początku pani Maria myślała: "Warto było się ubezpieczyć". Ale później przyszedł mail z decyzją PZU, że odszkodowanie wyniesie niespełna 85 tys. zł.
"To był szok i niedowierzanie, próba doczytania, czy gdzieś drobnym druczkiem nie jest dopisane, że to tylko jakaś druga transza" - wspomina właścicielka domu, cytowana przez "Wyborczą".
Poszkodowani w powodzi chcą dochodzić swoich praw od ubezpieczycieli
Pani Maria jest zdeterminowana, by dochodzić sprawiedliwości, planuje zaangażować niezależnego eksperta do przeprowadzenia kosztorysu oraz współpracuje z kancelarią prawną, która zaoferowała pomoc pro bono.
Jej komunikacja z ubezpieczycielem odbywają się obecnie za pośrednictwem pełnomocnika prawnego. Rodzina nie traci nadziei, że ich sytuacja zostanie potraktowana z należytą powagą i otrzymają adekwatne do strat odszkodowanie.
Odszkodowanie po powodzi. PZU odpowiada na zarzuty
Jak pisze PZU: "Nie wchodząc w szczegóły opisanej sprawy (objętej tajemnicą ubezpieczeniową), chcielibyśmy wyjaśnić, że:
- kwoty, które są wymienione w artykule to zaliczki i wstępne kwoty odszkodowania;
- nasza decyzja w sprawie wypłaty zaliczki nastąpiła już dwa dni po zgłoszeniu szkody - 14 września szkoda powstała, 17 września została zgłoszona, a już 19 września wypłacono zaliczkę. Tego samego dnia rzeczoznawca przeprowadził oględziny na miejscu zdarzenia w celu oszacowania wstępnej kwoty odszkodowania, co jest absolutnie niestandardowym i proklienckim działaniem;
- PZU skontaktował się z poszkodowaną, która nie uczestniczyła osobiście w oględzinach, by jeszcze raz wytłumaczyć status postępowania;
- w poniedziałek 30 września będzie na miejscu kolejna wizyta rzeczoznawcy, aby ostatecznie ocenić wartość odszkodowania."
30 września 2024
businessinsider/woda-siegala-do-pietra-dostana-od-pzu-tylko-85-tys-zl-z-polisy-na-milion |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 02.10.24 |
Pobrań: 3 |
Pobierz () |
02.10.2024 "Izrael dokonuje ludobójstwa Palestyńczyków". Dwaj chirurdzy amerykańscy przed |
"Izrael dokonuje ludobójstwa Palestyńczyków". Mocne oskarżenia dwóch Amerykanów
Link
Zniszczone przez wojska Izraela Chan Junis Źródło: PAP / MOHAMMED SABER
Dwaj chirurdzy, którzy pracowali w szpitalu w Strefie Gazy w czasie izraelskiej ofensywy, oskarżają władze Izraela o ludobójstwo Palestyńczyków.
Dr Feroze Sidhwa i dr Mark Perlmutter to amerykańscy chirurdzy, którzy w marcu tego roku na ochotnika udali się do Strefy Gazy, aby zajmować się rannymi w wyniku izraelskiego ostrzału. Obaj specjaliści w ostrych słowach określili działania izraelskiej armii, stwierdzając, że dokonuje ona ludobójstwa narodu palestyńskiego.
- To, co znaleźliśmy w Gazie, to społeczeństwo, które zostało całkowicie zniszczone - powiedział Sidhwa dodając, że "każdy, kogo spotkaliśmy, od noworodków po osoby starsze, jest niedożywiony".
Wstrząsające zeznania
Dr Perlmutter jest prezesem World Surgical Foundation i byłym prezesem sekcji Stanów Zjednoczonych International College of Surgeons. W niezwykle szczerym wywiadzie dla CBS News z 21 lipca Perlmutter stwierdził, że podczas 40 podróży misyjnych w ciągu 30 lat nigdzie nie widział takiej rzezi, jakiej był świadkiem w ciągu zaledwie pierwszego tygodnia w Strefie Gazy.
- Widziałem więcej spalonych dzieci niż kiedykolwiek w życiu. Więcej poszarpanych ciał dzieci w ciągu zaledwie pierwszego tygodnia. Brakujące części ciała, zmiażdżone przez budynki lub wybuchy bomb - mówił.
Według Perlmuttera "90 procent pacjentów przybywających na noszach to były dzieci - maluchy, nastolatkowie i niemowlęta. Rzadko dorośli". Na "czterech noszach mieliśmy od 12 do 15 dzieci", przy czym na każdym z nich znajdowało się do czterech ciał.
- Jedna trzecia nie żyła, jedna trzecia umierała przed nami, a jedna trzecia docierała na salę operacyjną - wskazał chirurg. Perlmutter powiedział wówczas, że 80 procent osób, które zabrał na salę operacyjną, stanowiły dzieci, w większości małe dzieci lub niemowlęta. Perlmutter wielokrotnie podkreślał, że dzieci były również rutynowo zabijane przez snajperów.
Po powrocie z Gazy Perlmutter i Sidhwa opublikowali list otwarty skierowany do przywódców USA, w którym wezwali do zaprzestania dostaw broni do Izraela, "dopóki będzie trwało to ludobójstwo, dopóki nie zostanie zakończone izraelskie oblężenie Gazy i dopóki nie zostaną wynegocjowane warunki zakończenia okupacji".
W specjalnym apelu do ONZ obaj lekarze przedstawili świadectwo naocznych egzekucji dzieci i personelu medycznego przez wojska Izraela. Jak się jednak okazało, funkcjonariusze służb bezpieczeństwa odebrali delegatom ONZ ulotki zawierające zeznania Perlmuttera i Sidhwy. W materiałach znajdował się również link do film, na którym obaj lekarze opowiadają o przerażających praktykach izraelskich żołnierzy wobec dzieci i osób starszych.
Aktywista Jose Vega pyta, dlaczego władze chciałyby zakazać dostępu do tych informacji decydentom ONZ. Jego zdaniem, dowody przedstawione przez dwóch chirurgów są tak wstrząsające, że ktoś podjął decyzję o ich ukryciu.
dorzeczy/izrael-dokonuje-ludobojstwa-palestynczykow-mocne-oskarzenia |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 02.10.24 |
Pobrań: 2 |
Pobierz () |
03.10.2024 Procedura śmierci |
Wielokrotnie zwracaliśmy uwagę na to, że w Polsce zabija się nienarodzone dzieci m.in. przez wstrzyknięcie im chlorku potasu do serca. Niektórzy pytają, skąd mamy te informacje i jak to w ogóle możliwe. Pora wyjaśnić te kwestie i przedstawić jak wygląda aborcja.
Dziecku będącemu w macicy podaje się zastrzyk z trucizną wprost do serca. Substancją czynną jest najczęściej chlorek potasu. Dziecko dostaje zawału i umiera w ogromnym bólu. W chwili agonii gwałtownie się rzuca, a jego ruchy są odczuwalne dla matki. Następnie martwe ciało dziecka wydobywane jest na zewnątrz.
Taki sam zastrzyk podawany jest m.in. skazanym na karę śmierci w USA. Działanie chlorku potasu na organizm jest tak bolesne, że mimo okoliczności egzekucji uznaje się za konieczne podanie środka znieczulającego. Nie stosuje się jednak analogicznych środków przeciwbólowych podczas aborcji. I to pomimo dowodów na to, że nienarodzone dziecko jest zdolne do odczuwania bólu i cierpienia już od piątego tygodnia życia płodowego. Dla porównania - nienarodzone dzieci przed np. operacją rozszczepu kręgosłupa otrzymują znieczulenie.
Czy płód odczuwa ból?
Dotyk jest pierwszym zmysłem, który rozwija się w mózgu płodu i jest niezwykle ważny zarówno u ludzi, jak i zwierząt. W pierwszych momentach życia dotyk odgrywa kluczową rolę, ponieważ jest pierwotnym zmysłem. Może być jednak niedojrzały. Co to oznacza? Niedojrzały zmysł ? którykolwiek - jest bardzo wrażliwy. Każde dotknięcie czy bodziec dotykowy może powodować silną reakcję w mózgu. (...). Dziecko w czasie aborcji bardzo cierpi właśnie ze względu na niedojrzały dotyk. Nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić tego bólu, ponieważ my, ludzie dorośli, którzy przeszliśmy różne etapy rozwoju, nie pamiętamy naszych pierwszych odczuć. Nasza świadoma pamięć nie sięga tych chwil, choć mamy również pamięć podświadomą. Natomiast wiedza naukowa pokazuje, że takie maleństwo przechodzi przez tzw. okres krytyczny w piątym tygodniu życia płodowego. Wtedy wszystko odczuwa bardzo silnie, znacznie bardziej aniżeli my, dorośli. - mówi dr Beata Głodzik.
Zabijanie dzieci chlorkiem potasu stosuje się także dzisiaj w Polsce. Przyznaje to wprost Gizela Jagielska, wicedyrektor szpitala w Oleśnicy w wywiadzie dla Gazety Wyborczej 17.06.2023:
My dzisiaj na oddziale na przykład mamy trzy kobiety, które są w trakcie terminacji ciąży z powodu trisomii 21 i zagrożenia zdrowia psychicznego. (...) Przed chwilą przeszły zabieg wstrzyknięcia chlorku potasu, zatrzymały się serca ich dzieci. (...) aborcji wczesnych mamy bardzo mało, do nas trafiają głównie pacjentki, które są na końcu pierwszego trymestru, w drugim albo trzecim, czyli te wyższe ciąże. I wtedy, w zależności od wysokości ciąży, stosuje się albo sam misoprostol, albo preindukcję cewnikiem Folleya, czyli mechanicznie, albo oba. Do szyjki macicy wkłada się cewnik, który ją rozszerza, a potem, powyżej 22. tygodnia, podaje się oksytocynę, bo to jest już jak poród. W wyższych ciążach też wstrzykuje się dosercowo chlorek potasu, żeby dziecko nie urodziło się żywe.
Śmiercionośny zastrzyk do zabijania niewinnych przywołuje najbardziej koszmarne skojarzenia z czasu II Wojny Światowej. Św. Maksymilian Kolbe po nieudanej dwutygodniowej egzekucji przez zagłodzenie, został ostatecznie dobity dosercowym zastrzykiem fenolu. Podobne praktyki zostały jednoznacznie potępione przez Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze.
Naziści też zabijali zastrzykami w serce
W III Rzeszy lekarze w obozach nie ratują chorych. Jeśli robią zastrzyk, to w strzykawce jest trucizna. Jeśli się "troszczą", to tylko o przedmiot używany do własnych celów, królika doświadczalnego - pisała Joanna Lamparska w książce "Lekarze od zabijania", dając świadectwo podejścia pseudolekarzy do więźniów obozów koncentracyjnych. I kontynuuje:
W opanowanym epidemią tyfusu Gross-Rosen, ("lekarz" SS) Karl Babor dostał nieograniczone uprawnienia. Wykorzystywał je, by doskonalić procedurę śmiertelnych zastrzyków w serca więźniów. Swoim "pacjentom" podawał też "krople nasercowe". Działały błyskawicznie - chorzy sinieli z braku powietrza, dostawali skurczów mięśni i umierali w ciągu kilkudziesięciu sekund. W rzeczywistości bowiem Babor dawał im cyjanek.
Gdy czytamy te okropieństwa, rodzi się pytanie: jak bardzo trzeba być zaślepionym, by nie widzieć analogii do aborcji w dzisiejszej Polsce? Czy po kilku pokoleniach musimy tę lekcję przerabiać na nowo?
Konrad Sadowski
RatujŻycie.pl |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 03.10.24 |
Pobrań: 3 |
Pobierz () |
|
|
|
|
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|