Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 2
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
11
Download: Gazetka "Wolne Słowo"
17.01.2022 Zdobycze liberalnej demokracji
W Święta o piątej rano awantura rodzinna u sąsiadów i interwencja policji. Policjanci nie mają kodu wejściowego do bramy ani na klatkę schodową. Zmuszeni są dzwonić pod pierwszy lepszy numer i trafiają na mnie. Po prostu mieszkam na parterze. Podobno policjanci nie są uprawnieni do używania kodu. To dziwne bo swobodnie dysponują kodem choćby śmieciarze, dozorca i pracownicy administracji. Za czasów przebrzydłej komuny milicjanci jak pamiętam zawsze używali kodu do bramy. Wolność przyniosła nam zatem przywilej budzenia nas w nocy. W nocy budzą nas zresztą nie tylko policjanci. Za komuny w bramie wisiała lista lokatorów i ich goście nie błąkali się bezradnie po klatkach schodowych. Co ważniejsze bez problemów trafiało do pacjenta pogotowie. Kiedyś o drugiej w nocy obudzili mnie waląc w szybę sanitariusze poszukujący dotkniętej zawałem pani Kowalskiej (autentyczne). Nie mogłam im pomóc choć miałam świadomość, że w tym przypadku liczą się minuty. Nie identyfikowałam osoby o tak rzadkim nazwisku. Nie wiem i nie chcę wiedzieć jak to się skończyło.

Zdjęcie tablicy lokatorów z bramy jest efektem histerycznego stosunku administracji do tak zwanego RODO. W przychodniach zdrowia też nie wolno wywoływać pacjentów po nazwisku. Byłam świadkiem wywoływania przez rejestratorki pacjentów po imieniu co powoduje nieuchronnie konflikty gdy przed gabinetem lekarskim spotka się kilka osób o tym samym imieniu. Alternatywą jest wywoływanie pacjentów według dolegliwości, jak w znanym dowcipie: pierwszy wchodzi pan z kiłą, a następny z rzeżączką.

Skarżyli mi się znajomi, którzy poszukiwali zaginionej starszej osoby, że nie tylko nie chciano im udzielić żadnej informacji w szpitalach lecz jak im powiedziano w komisariacie, szpitale nie udzielają podobnych informacji nawet policjantom. Zdarza się że osoba z demencją utyka na dłuższy czas w jakimś domu opieki podczas gdy rodzina bezskutecznie jej poszukuje.

Ustawa psychiatryczna, która powstała zapewne w dobrych intencjach, również utrudnia rodzinie zaopiekowanie się chorym. Jeżeli chory nie udziela na to zgody rodzina nie może nawet zapoznać się z diagnozą ani otrzymać epikryzy przy odbieraniu go ze szpitala. Przyczyną jest trend w psychologii i psychiatrii zgodnie z którym najchętniej obciąża się odpowiedzialnością za chorobę pacjenta jego rzekomo toksyczną rodzinę. Oczywiście zdarzają się naprawdę toksyczne rodziny, a przeżycia z dzieciństwa mają ogromny wpływ na psychikę dorosłego, lecz odcinanie chorego od rodziny często powoduje zepchnięcie go na margines życia społecznego.

Szpital psychiatryczny nie zapewni przecież pacjentowi utrzymania, nie zapłaci za niego czynszu ani nie opłaci leczenia stomatologicznego. Bez opieki rodziny chory nieuchronnie wyląduje w noclegowni, na dworcu lub w najlepszym przypadku w jakimś domu opieki. Stosowanie wobec chorych demokratycznych zasad i procedur ma dokładnie taki sam sens jak powierzenie pacjentom szpitala psychiatrycznego demokratycznego wyboru ordynatora drogą głosowania.

Nasze zdobyte wraz z niepodległością "prawa i przywileje" to nie tylko prawo do ukrywania swego nazwiska i adresu przed lekarzem pogotowia, prawo do odmowy leczenia psychiatrycznego gdy nam odbija szajba oraz prawo do odmowy pomocy ze strony rodziny, która jedyna chce i może nam pomóc.

Jednostka ludzka uzyskała w katalogu niezbywalnych praw ludzkich również prawo do głupoty. Nie w takim sensie, że każdy ma prawo sobie myśleć co chce - lecz, że głupi ma prawo narzucać swoje głupie poglądy innym. Również nie w sensie, że dla każdego powinno się znaleźć jakieś miejsce w społeczeństwie lecz, że każde miejsce w społeczeństwie powinno być dostępne dla każdego. Rektorzy uczelni są nagminnie nękani skargami studentów, którym nie odpowiadają treści wykładów czy też poglądy wykładowców. Ci młodociani troglodyci twierdzą, że wykładowca sceptyczny w stosunku do dogmatu globalnego ocieplenia lub nie uznający istnienia przeszło pięćdziesięciu arbitralnie wybieranych płci zagraża ich poczuciu mentalnego bezpieczeństwa. Co gorsza utrwala się, a nawet egzekwowany prawnie jest pogląd, że uczelnia to miejsce gdzie każdy powinien czuć się jak w domu i mieć prawo do swobodnej ekspresji. Przykład dają niektórzy wykładowcy (jak pewna pani profesor z uniwersytetu szczecińskiego) raczący słuchaczy słowami nadającymi się wyłącznie do wykropkowania. Natomiast inni profesorowie tacy jak profesor Piotr Nowak z Białegostoku, który ośmielił się żądać usunięcia z zajęć notorycznie zakłócającego ich przebieg awanturnika są przywoływani do porządku przez uczelniane władze, a nawet zagrożeni utratą pracy.

Twierdzenie, że uniwersytet jest właściwym miejscem dla osób zaburzonych psychicznie jest przecież dokładnie realizacją ideałów Lenina, który podobno uważał, że kucharka może rządzić państwem. Niektórzy twierdzą, że wymyślił to i Leninowi przypisał Leszek Kołakowski gdy w intelektualnych konwulsjach rozstawał się z marksizmem. To właśnie Kołakowski (miedzy innymi wraz z Zimandem) usuwali kiedyś profesorów z uczelni. Tyle, że Zimand gorąco tego żałował i uczciwie się do tego przyznawał.

W naszych nie stalinowskich przecież czasach profesor Nalaskowski był zawieszony w prawach wykładowcy na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika za wypowiadanie krytycznych uwag na temat LGBT a profesor Budzyńska z Uniwersytetu Śląskiego była nękana przez uniwersyteckie władze za głoszenie niezgodnych z ideologią gender poglądów na aborcję.

Podsumowując:

pani Lempart ma niezbywalne prawo lżyć przechodniów i policjantów. Profesor akademicki nie ma prawa formułować poglądów niegodnych z obowiązującym ideologicznym paradygmatem.

Możemy tłumnie i bez masek uczestniczyć w politycznych awanturach. Nie wolno nam bez maski wejść do sklepu i tramwaju.

Mamy prawo ukrywać swój adres przed policją i lekarzem pogotowia. Bez potwierdzenia zaszczepienia się eksperymentalną szczepionką tracimy prawa publiczne=nie możemy podróżować, pracować czy studiować.

Oto zdobycze liberalnej demokracji.

Izabela Brodacka
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 17.01.22 Pobrań: 61 Pobierz ()
17.01.2022 Bergoglio - w tajemnicy - dwukrotnie, spotkał się z dyrektorem generalnym firmy Pfizer B
The Register dowiedział się, że papież Franciszek - prywatnie - odbył nieujawnione spotkania z dyrektorem generalnym firmy Pfizer w zeszłym roku, w związku z pytaniami dotyczącymi skuteczności szczepionek, które są obecnie obowiązkowe dla wszystkich pracowników i gości Watykanu.

Według źródeł watykańskich, Ojciec Święty dwukrotnie spotkał się w Watykanie z dyrektorem generalnym firmy Pfizer, Albertem Bourlą, choć dokładne szczegóły nie są znane.

W przeciwieństwie do większości prywatnych audiencji papieskich, spotkania te nie zostały ogłoszone przez Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej, które nie odpowiedziało na wielokrotne prośby o potwierdzenie spotkań.

Rzecznik Pfizera powiedział: "Nie możemy potwierdzić ani zaprzeczyć, ponieważ zgodnie z naszą polityką, ruchy naszych dyrektorów są uważane za poufne."

Watykan był jednym z pierwszych podmiotów, który podał szczepionki, podpisawszy pod koniec roku 2020 umowę z firmą Pfizer na wyłączne oferowanie swoim pracownikom produktu farmaceutycznego Pfizer-BioNTech. Pierwsze szczepienia rozpoczęto na początku roku 2021.

Gorący zwolennik szczepionki w świetle tego, co postrzega jako "kontynuację i pogorszenie obecnego stanu zagrożenia zdrowia", Watykan wprowadził obowiązek szczepienia Pfizer dla wszystkich pracowników i gości od 23 grudnia. (...)

https://www.ncregister.com/blog/pfizer-and-the-vatican

https://babylonianempire.wordpress.com/2022/01/16/bergoglio-w-tajemnicy-dwukrotnie-spotkal-sie-z-dyrektorem-generalnym-firmy-pfizer/
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 17.01.22 Pobrań: 60 Pobierz ()
18.01.2022 26-latek zmarł na zapalenie mięśnia sercowego "nagle" po przyjęciu trzeciej sz
26-letni Joseph Keating z Dakoty Południowej w USA zmarł 12 listopada 2021 roku. Cztery dni wcześniej przyjął dawkę przypominającą szprycy Pfizera. Autopsja wykazała, że przyczyną zgonu było zapalenie mięśnia sercowego. Lekarz zmarłego stwierdził, że stało się to w wyniku przyjęcia preparatu. Sprawą nie chcą się zająć CDC ani amerykański resort zdrowia.

W rozmowie z "The Defender", Cayleen, matka zmarłego 26-latka opisała przypadek swojego syna. Z jej relacji wynika, że młody mężczyzna nie miał żadnych objawów, które by wskazywały, że przechodzi właśnie zapalenie mięśnia sercowego. Uskarżał się tylko na ogólne zmęczenie, bóle mięśni i podwyższone tętno.

Rodzina 26-latka podkreśla, że od śmierci Josepha minęły już dwa miesiące, Centra ds. Kontroli i Prewencji Chorób (CDC) nie przeprowadziły dochodzenia w tej sprawie. CDC nie skontaktowało się także z patologiem, który przeprowadzał sekcję zwłok, ani też nie zażądało dokumentów, które potwierdziły, że śmierć Josepha została spowodowana przez szprycę.

W protokole z sekcji zwłok, dostępnym tutaj Link, zapisano, że przyczyną zgonu 26-latka było "wieloogniskowe zapalenie mięśnia sercowego obejmujące lewą komorę i przegrodę międzykomorową". Jak czytamy, do zgonu "przyczyniła się" przyjęta ostatnio przypominająca dawka szprycy Pfizera.

"Zapalenie mięśnia sercowego po podaniu szczepionki Pfizer przeciw Covid odnotowano u mężczyzn w wieku od 16 do 29 lat, a objawy najczęściej występują po 3 do 5 dni od podania szczepionki. Stwierdzono, że zapalenie mięśnia sercowego po szczepieniu preparatem Pfizer przeciwko Covid może powodować dysfunkcję lewej komory serca" - czytamy w raporcie z sekcji zwłok.

Matka zmarłego powiedziała, że jej syn był "pro-szczepionkowy" oraz że pracował w środowisku, w którym musiał być zaszprycowany. Pierwszą dawkę preparatu Pfizera Joseph przyjął 26 marca 2021 roku, a drugą 16 kwietnia. Szprycę przypominającą otrzymał 8 listopada 2021 roku. Po pierwszych dwóch dawkach mężczyzna nie miał żadnych niepożądanych odczynów poszczepiennych.

Ból gardła, mięśni i ogólne zmęczenie
Joseph przyjął trzecią dawkę w poniedziałek. We wtorek i środę nie miał żadnych objawów. 72 godziny po zaszprycowaniu - w czwartek rano - zadzwonił do matki i powiedział, że boli go gardło. Cayleen przyrządziła synowi gorący cydr jabłkowy, a on sam wziął pastylki na gardło i poszedł do pracy. Jednak w przeciągu kolejnych dwóch godzin zadzwonił do matki, by odebrała go z pracy, ponieważ czuł się zbyt zmęczony, by mógł wypełniać swoje obowiązki zawodowe. Mężczyzna przyznał, że odczuwa bóle mięśni, ból gardła i jest wyczerpany.

[---]

- Kiedy patolog spojrzał na 22 segmenty serca Josepha, okazało się, że szczepionka wywołała stan zapalny i zaatakowała całe jego serce. Było tak wiele uszkodzeń w sercu. Było to pełne wieloogniskowe zapalenie mięśnia sercowego i nie dotyczyło tylko jednej części jego serca, ale atakowało całą przegrodę i komory - wskazała.

- To udokumentowany dowód - mówiła o protokole z sekcji zwłok Cayleen. - Zmarł bezpośrednio z powodu szczepionki przypominającej firmy Pfizer - dodała.

CDC nie reaguje
Zarówno rodzina Josepha, jak i patolog złożyli raport do Vaccine Adverse Event Reporting System (VAERS), ale do dziś CDC nie skontaktowało się z nikim w sprawie śmierci Josepha.

"Według strony internetowej CDC, agencja kontaktuje się z ludźmi, którzy spełniają definicję przypadku dla zapalenia mięśnia sercowego po szczepionce mRNA przeciw COVID i złożyli raport do VAERS. Aby spełnić definicję przypadku, pacjent musi mieć "objawy, takie jak ból w klatce piersiowej, skrócenie oddechu i uczucie szybko bijącego, walącego, trzepoczącego serca, a także testy medyczne potwierdzające diagnozę zapalenia mięśnia sercowego i wykluczające inne przyczyny"."

To wyklucza zgony takie jak Josepha, u którego przed śmiercią nie zdiagnozowano zapalenia mięśnia sercowego i nie wystąpiły objawy, które normalnie mieściłyby się w definicji

[Dalej przerażające obawy obojętności CDC. Niech chcę zbyt razić poczucia sprawiedliwości czytelnika, chętni mogą sami zajrzeć.]

https://nczas.com/wp-content/uploads/2021/08/szczepienie_smierc_koincydencja-533x261.jpg
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 18.01.22 Pobrań: 60 Pobierz ()
19.01.2022 Czeka nas głód, chłód i ubóstwo, bo tylko w ten sposób uratujemy klimat.
Prywatne odrzutowce i jachty zostaną zwolnione z opłat klimatycznych, a biedacy będą płacić za energię kilka razy więcej.
Nadciągające unijne klimatyczne tsunami firmowane frazą Fit for 55, już zaczyna nas atakować cenami energii, ale wciąż słyszymy od unijnych polityków, że to dopiero początek i czeka nas głód, chłód i ubóstwo, bo tylko w ten sposób uratujemy klimat. Okazuje się, że wyrzeczenia będą tylko dla biedaków, bo bogacze zostali właśnie zwolnieni z podatku węglowego od swoich prywatnych odrzutowców.

Komisja Europejska właśnie zaproponowała zwolnienie prywatnych odrzutowców i lotów towarowych, dwóch najbardziej zanieczyszczających form transportu, z planowanego unijnego podatku od paliwa lotniczego.


Wygląda na to, że opodatkowany zostanie tylko biedny plebs. To właśnie plebsowi zakaże się nie tylko latać gdziekolwiek, ale też zabroni się posiadania samochodów osobowych. Można mieć obawy, że to właśnie ten plebs jest tym węglem, który oni chcą zredukować.

Niestety zamiast się buntować, powoli zaczynamy się przyzwyczajać do klimatycznych nonsensów serwowanych nam przez szalonych ideologów z Unii Europejskiej. Dopiero co okazało się, że na skutek bzdurnych unijnych przepisów, linie lotnicze musiały zorganizować dziesiątki tysięcy lotów bez pasażerów, byle tylko utrzymać ilość operacji a tym samym dostęp do lotnisk, a tu nagle dowiadujemy się, że loty Cargo będą ponad prawem klimatycznym.

Za uprawnienia do emisji tony dwutlenku węgla trzeba na rynku ETS zapłacić już trzy razy więcej niż na początku zeszłego roku. Według banku UBS, koszt ETS dla europejskiej gospodarki wyniósł do tej pory 287 miliardów dolarów, a jego wpływ na ograniczenie emisji CO2 był "bliski zeru"!

https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/prywatne-odrzutowce-i-jachty-zostana-zwolnione-z-oplat-klimatycznych-biedacy-beda-placic
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 19.01.22 Pobrań: 59 Pobierz ()
19.01.2022 Luc Montagnier: "To Nie Są Szczepionki, To Są Trucizny" - Przemówienie W Parla
Laureat Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny za odkrycie AIDS, jolog profesor Luc Montagnier, został zaproszony do parlamentu Luksemburga, aby towarzyszyć składającym petycje wypowiadającym się przeciwko obowiązkowym szczepieniom w środę 12 stycznia. Mówił o szczepionkach covidowych, a genetyk Alexandra Henrion Caude również tam była.

Luc Montagnier powiedział w swoim przemówieniu:

"Te szczepionki są truciznami. To nie są prawdziwe szczepionki. MRNA pozwala na transkrypcję jego wiadomości w całym ciele, w niekontrolowany sposób. Nikt nie może powiedzieć za każdego z nas, dokąd te orędzia pójdą. Jest to zatem straszna niewiadoma. I w rzeczywistości dowiadujemy się teraz, że jest to praca opublikowana ponad rok temu, że te mRNA zawierają obszar, który możemy nazwać prionem, który jest obszarem zdolnym do wprowadzania modyfikacji białek w nieprzewidywalny sposób. Jako lekarz znałem 21 osób, które otrzymały 2 dawki szczepionki Pfizer, jest jeszcze jedna osoba, która otrzymała Modernę. 21 zmarło na chorobę Creutzfeldta-Jakoba wywołaną przez priony. 3 szczepionki Pfizer, AstraZeneca, Moderna zawierają sekwencję zidentyfikowaną przez Information Technology jako transformacja w prion. Istnieje zatem znane ryzyko dla zdrowia ludzkiego".

Laureat Nagrody Nobla początkowo podziękował za zaproszenie do udziału w tak ważnym spotkaniu, jak powiedział nie tylko dla Luksemburga i Europy, ale dla całego świata. Dodał, że jako lekarzowi jeszcze ważniejsze jest dla niego "to, że toczy się dyskusja o etyce lekarskiej, że jesteśmy częścią Hipokratesa zasady "Primum non nocere" najpierw, nie szkodzić", związani składaną przez nas przysięgą. Musimy szanować Etykę Medycyny, aby dbać i leczyć, ale to, co dzieje się dzisiaj, jest zupełnie odwrotne.

Link

Jak charakterystycznie zauważył, jest to "masowa kampania z zasadami marketingowymi w celu sprzedaży i narzucania produktów, które zabijają. Na szczęście nie cały świat, ale starsi, a teraz młodsi, sportowcy, a nawet dzieci".

https://www.soulask.com/luc-montagnier-they-are-not-vaccines-they-are-poisons-speech-to-the-luxembourg-parliament/
---------------------------

Wywiad profesora Montagniera z France Soir w listopadzie 2021 r.

Aby dać kredyt naukowcowi z wyższego szczebla, jego przewidywania, że stosowanie nowego rodzaju szczepionki może prowadzić do działań niepożądanych, w tym nieuleczalnej choroby Creutzfeldta-Jakoba, zaczęły się spełniać, a przypadki tej choroby, które rozwinęły się po szczepieniu, zostały już zarejestrowane. Profesor Montagnier narysował również podobieństwa między wirusami covid i HIV, wspomniał o wyspie Majotta i mówił o niebezpieczeństwach związanych z aluminium w szczepionkach.

Panie Profesorze, spotkaliśmy się już z Panem już wcześniej, omawiając pochodzenie wirusa, a następnie Pana obawy dotyczące skutków ubocznych szczepień. Cóż, nie minęło wiele czasu i możemy powiedzieć, że miał pan rację: nowe szczepionki naprawdę nie są doskonałe.

- Tak, a najgorsze jest to, że ludzie umierają. W tym choroba Creutzfeldta-Jakoba. Jest to choroba, w której mózg zamienia się w coś w rodzaju gąbki, specyficzną formę encefalopatii. W normalnych warunkach choroba ta jest niezwykle rzadka ? tak, istnieje genetycznie uwarunkowana postać choroby, ale jeśli wykluczyć czynnik genetyczny, gdzieś na milion osób grozi zachorowanie.

Ale teraz już tak nie jest? Czy ludzie chorują z powodu nowych szczepionek? A ile przypadków choroby Creutzfeldta-Jakoba już odnotowano?

- Co najmniej 5. Są to zupełnie inne osoby i nie ma między nimi nic wspólnego, poza tym, że około kwietnia-maja tego roku zostali zaszczepieni Pfizerem. Wkrótce pojawiły się pierwsze oznaki choroby - początkowo nie tak zauważalne, ale w przypadku Creutzfeldta - Jakoba stan pogarsza się bardzo szybko. Wszystkie te osoby zmarły w ciągu 2-3 miesięcy od zaszczepienia.

Link

Choroba Creutzfeldta-Jakoba nazywana jest chorobą prionową. Czym w ogóle są priony?

- Priony odkryto stosunkowo niedawno, najczęściej badano je w USA, w Anglii i tutaj we Francji.

Prion jest specyficznym rodzajem białka, które może atakować i niszczyć zdrowe komórki, tak że nie mogą już się regenerować.

Czy możemy powiedzieć, że priony są poważnym zagrożeniem dla ludzkości?

- Niestety niewiele o nich wiemy. W tej chwili można jedynie argumentować, że choroby prionowe są śmiertelne i nieuleczalne. Na początku lat 1980. we Francji doszło do potwornego skandalu, kiedy ponad 120 dzieci zmarło na chorobę Creutzfeldta-Jakoba. I zachorowali, ponieważ zostali zaszczepieni zawierający ekstrakt z ludzkiej przysadki mózgowej. Materiał do szczepienia został pobrany od osób starszych, które zmarły w domach opieki, ale oni sami nie mieli choroby Creutzfeldta-Jakoba, ale mieli chorobę Alzheimera lub Parkinsona. Tak więc między wszystkimi tymi chorobami było coś wspólnego, czego nie podejrzewano w tym czasie, a coś takiego jak infekcja wystąpiła na poziomie molekularnym.

Później zapoznałem się z wynikami eksperymentu przeprowadzonego w Hiszpanii na owcach. Tam, w wyniku szczepienia, zwierzęta zaczęły swędzić przez cały czas i tracić sierść. Okazało się, że byli chorzy na świąd, chorobę zwaną również trzęsawką owiec, a to także infekcja prionowa. Następnie naukowcy zastanawiali się, który ze składników szczepionki spowodował powstawanie prionów, a po dodatkowych badaniach doszli do wniosku, że winą jest aluminium, które było stosowane w szczepionkach jako adiuwant.

Twoim zdaniem wystarczy 5 przypadków choroby Creutzfeldta-Jakoba, aby zażądać zaprzestania szczepień?

- Przynajmniej zatrzymaj się, aby przestudiować problem. Nie wiemy nawet, czy aluminium jest stosowane w szczepionce Pfizera, nie ma na ten temat żadnych danych. Jesteśmy zmuszeni wędrować w ciemności i budować hipotezy.

Nie wykluczam, że białko, które jest przekształcane w prion, jest tym, które jest wprowadzane do organizmu wraz ze szczepionką, a mianowicie białko kolca ...

Słynny Spike?

- Jest. Ale aby udowodnić lub obalić tę hipotezę, konieczne jest wykonanie ogromnej ilości pracy w wyspecjalizowanych ośrodkach naukowych, które są zaangażowane w badania nad pracą mózgu.

Tymczasem rząd już zaczął mówić o ponownym szczepieniu ludności.

- Tak, i to jest jakieś szaleństwo - jakby poza szczepionkami nie było lekarstw na choroby wirusowe. Jest to śmieszne, ponieważ wirusy mutują i uczą się omijać szczepionki. Więcej uwagi należy poświęcić leczeniu we wczesnych stadiach choroby, a o antybiotykach nie należy zapominać, ponieważ koronawirus ma wspólnika - bakterię, o której z jakiegoś powodu wolą zapomnieć. Teraz włoscy naukowcy prowadzą badania na ten temat, ale na własną rękę dodam to: kiedyś, podczas badania wirusa HIV, odkryłem, że działa on w tandemie z bakterią. Tak więc w przypadku koronawirusa mamy do czynienia z dokładnie taką samą symbiozą.

Czyli kategorycznie sprzeciwiasz się nowym szczepionkom?

- Posłuchaj, ile poronień wystąpiło już u kobiet w ciąży po szczepieniu, a teraz już mówią o szczepieniu dzieci. Jest to niedopuszczalne, ponieważ nie możemy ocenić, w jaki sposób skutki szczepień wpłyną na przyszłe pokolenia. W końcu istnieje szczepionka BCG, która jest stosowana przeciwko gruźlicy, a także działa przeciwko innym chorobom poprzez stymulowanie odporności komórkowej. Zwykle nie wspomina się o tym, mówią tylko o przeciwciałach, ale odporność komórkowa jest bardzo ważna.
Widzisz, cała ta historia ze szczepionkami nowego typu to czysty handel, nie ma nauki. Ludzie zaczęli gonić za nowomodnymi szczepionkami, zapominając, że można po prostu stymulować odporność komórkową za pomocą tej samej szczepionki BCG. Na przykład na wyspie Majotta (wyspa na Oceanie Indyjskim, terytorium Francji) szczepienie to jest obowiązkowe i było bardzo niewiele przypadków choroby covidowej, dopóki zamówienie na powszechne szczepienie nowymi szczepionkami nie zostało wysłane z metropolii. I tutaj krzywa chorób gwałtownie się wkradła.
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 19.01.22 Pobrań: 56 Pobierz ()
19.01.2022 102 lata temu jednostki Wojska Polskiego przystąpiły do przejmowania Pomorza Gdańskiego
17 stycznia 1920 roku jednostki Wojska Polskiego pod dowództwem gen. Józefa Hallera przekroczyły linię demarkacyjną pod Nieszawą, rozpoczynając przejmowanie Pomorza Gdańskiego.

Na mocy Traktatu Wersalskiego Polska odzyskała dostęp do Morza Bałtyckiego na odcinku 147 km: brzeg Półwyspu Helskiego - 74 km, morze otwarte - 24 km i brzeg Zatoki Puckiej - 49 km. W jej granicach nie znalazł się jednak żaden większy port. Gdańsk, miał być Wolnym Miastem, pozostającym pod protektoratem Ligi Narodów.

W celu pokojowego przejęcia przyznanej Polsce części Pomorza 19 października 1919 roku utworzony został Front Północny, na którego czele stanął gen. Józef Haller. Operację tę jednostki Wojska Polskiego rozpoczęły 17 stycznia 1920 r.

18 stycznia jednostki WP zajęły Toruń, 23 stycznia - Grudziądz, 30 stycznia - Tczew a 10 lutego dotarły do wybrzeża morskiego. Tegoż dnia w Pucku zorganizowano uroczystości symbolicznych zaślubin Polski z Bałtykiem.

Zwracając się do zgromadzonych gen. Haller mówił m.in.: "Oto dzisiaj dzień czci i chwały! Jest on dniem wolności, bo rozpostarł skrzydła Orzeł Biały nie tylko nad ziemiami polskimi, ale i nad morzem polskim. Naród czuje, że go już nie dusi hydra, która dotychczas okręcała mu szyję i piersi. Teraz wolne przed nami światy i wolne kraje. Żeglarz polski będzie mógł dzisiaj wszędzie dotrzeć pod znakiem Białego Orła, cały świat stoi mu otworem".

Głównym punktem zorganizowanych wtedy uroczystości była msza dziękczynna. Nabożeństwo celebrował dziekan polowy Antoni Rydlewski. Kazanie wygłosił Józef Wrycza. W czasie mszy świętej duchowni poświęcili Banderę Polską, czemu towarzyszyło 21 salw armatnich oraz Mazurek Dąbrowskiego. Bandera została wciągnięta na maszt jako znak objęcia przez Polskę Marynarkę Wojenną wachty na Bałtyku. W imieniu dotychczasowych strażników Wybrzeża rybak kaszubski, szyper Jakub Myślisz, przekazał symbolicznie straż w ręce polskiego marynarza.

Po tej ceremonii gen. Haller wjechał konno do morza i wrzucił w fale jeden z dwóch wręczonych mu, a ufundowanych przez polskich Gdańszczan platynowych pierścieni. Drugi założył sobie na palec.

Link

magnapolonia.com
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 19.01.22 Pobrań: 60 Pobierz ()
20.01.2022 Niedzielski musi odejść !! Balcerowicz na "ministra śmierci".
Kto za Niedzielskiego? Karczewski, Piecha, Hoc, Kraska...

Nie wiem co sądzą inni wybitni analitycy, o ile tacy istnieją, ale mój geniusz mi podpowiada, że Niedzielski ministrem zdrowia już nie jest. Złośliwie, ale prawdziwie można powiedzieć, że nigdy nim nie był, bo to grabarz polskiej służby zdrowia i 200 000 ofiar bałaganu, jakiego narobił. Na papierze jeszcze istnieje jako szef resortu, w praktyce go nie ma. Dzisiejsza konferencja prasowa, to kolejny w ostatnim czasie desperacki akt propagandowy służący wyłącznie jednemu - utrzymaniu się na stołku, na co jest za późno.

Niedzielski nie ma żadnych przyjaciół, z wyjątkiem Andrusiewicza, politycznie jest całkowicie bezbronny, nikt w PiS za niego nie będzie umierał. Wizerunkowo to najgorszy minister w rządzie, do niedawna tylko Mejza był gorszy, ale rozstrzygające jest coś innego.

Niedzielski gra pod siebie i wciągnął do tej gry zarówno PiS, jaki i Kaczyńskiego, a takich rzeczy na Nowogrodzkiej się nie wybacza. Spójrzmy na zachowania Niedzielskiego w ostatnich tygodniach. Bez konsultacji zapowiedział restrykcje, których do dziś nie wprowadzono. W wywiadzie oświadczył, że kierownictwo PiS i Kaczyński są za obowiązkiem "szczepień" i to powszechnym, co medialnymi kanałami było prostowane przez Nowogrodzką. Afera z "radą medyczną" też pokazuje, że Niedzielski nie stanął po stronie PiS, ale po własnej. Tajemnicą poliszynela jest, że kierownictwo PiS od co najmniej kilku miesięcy miało dość autonomicznej polityki "rady", która szła na ostry kurs "pandemiczny", wbrew politycznej decyzji o złagodzeniu kursu.

Czarę goryczy przelało spotkanie "rady medycznej" z Tuskiem, wówczas stało się jasne, że PiS wyhodował bestię na własnej piersi i stracił nad nim kontrolę. I tylko Niedzielski był autentycznie zaangażowany w obronę "rady", Morawiecki i Kaczyński przyjęli dymisję z ulgą. Wreszcie wczoraj poszła plotka, że Niedzielski znów zaszantażował PiS i zagroził dymisją, jeśli nie zostanie przegłosowana ustawa segregacyjna.

Co zostało powyżej spisane? Cała lista nielojalnych zachowań Niedzielskiego wobec PiS, z czego najmniej połowa przekłada się na poważne problemy polityczne i sondażowe partii. Innym bardzo ważnym argumentem przemawiającym na rzecz dymisji Niedzielskiego, jest mentalność prezesa PiS. Kaczyński jest za stary, żeby zmieniać swoje przyzwyczajenia i nie od dziś wiadomo, jaką wyznaje kadrową zasadę: "niech będzie idiotą, byle był nasz i robił, co mu powiemy". Znajdziemy wielu takich ministrów w rządach PiS, z litości ich nazwisk nie wymienię. PiS ma na głowie tysiąc problemów, wewnętrznych i zewnętrznych, teraz doszedł problem Niedzielskiego i od razu stał się jednym z ważniejszych.

Dopóki Niedzielski czytał te swoje tabelki i bełkotał w technokratycznym stylu na poziomie odkurzacza, Kaczyński machał na to ręką. Gdy Niedzielski zaczął uprawiać politykę i to taką, którą prezes PiS zawsze i wszędzie bezlitośnie tępił, jego los jest przesądzony. Niedzielski, co najmniej od tygodnia nie byłby ministrem, ale dwie dymisje w jednym kierunku mogłyby zachwiać frakcjami w PiS. O ile z Niedzielskim w PiS nikt się nie liczy, o tyle najmniej połowa klubu chce zamordyzmu. Kaczyński musi jakoś kleić te rozsypane puzzle i na pewno nie chce wzmacniać frakcji Siarkowskiej, która i tak wygrała sporo.

Widzę dwa możliwe tryby pozbycia się Niedzielskiego, w pierwszym PiS stosuje technikę "na Gowina", czyli dotąd będzie upokarzał, aż niechciany minister sam odejdzie albo zgodzi się złożyć dymisję.

W drugim trybie Niedzielski zostanie zdymisjonowany z przytupem, a wcześniej w mediach "niepokornych" pojawią się odpowiednie artykuły. Tak wygląda dobra informacja, zła jest umieszczona w tytule. Po wyrzuceniu Niedzielskiego z całą pewnością Kaczyński będzie chciał mieć w pełni dyspozycyjnego ministra z klucza politycznego i tutaj wybór jest przygnębiający: Karczewski, Piecha, Hoc, Kraska. Mierny, bierny, ale wierny, inaczej cała operacja nie ma większego sensu, no chyba, że znalazłby się jakiś kolejny technokrata pod pełną kontrolą "Pegasusa". Tak, czy inaczej, pozbycie się Niedzielskiego jest mało kosztowne politycznie, natomiast jego trwanie na urzędzie kosztuje PiS coraz więcej, stąd dymisja jest dla mnie kwestią czasu.

Matka Kurka
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 20.01.22 Pobrań: 63 Pobierz ()
20.01.2022 "Polski Ład" w praktyce...

Oto list od administratora budynku.



Dzień dobry,

w związku z nowymi przepisami podatkowymi, które obowiązują od 1 stycznia 2022 (Polski Ład) dozorca zatrudniony w Państwa budynku straci ok 10% wynagrodzenia netto.

W przypadku podwyższenia wynagrodzenia Wspólnota musi ponieść większe koszty związane z obciążeniem na ZUS, ok 17,93% od nadwyżki.

Czy wyrażacie Państwo zgodę na podwyższenie wynagrodzenia dla dozorcy, tak aby otrzymywał taką samą kwotę netto jak w grudniu 2021?
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 20.01.22 Pobrań: 59 Pobierz ()
20.01.2022 "Romantycy", czy agenci?
Najwyraźniej negocjacje Stanów Zjednoczonych z Rosją w sprawie warunków, na jakich Rosja może obiecać Ameryce neutralność w przypadku przystąpienia USA do ostatecznego rozwiązywania kwestii chińskiej, wchodzą w nową fazę. Mam oczywiście na myśli gwałtowne zamieszki w Kazachstanie, dokąd Rosja - oczywiście na prośbę tamtejszych władz - wysyła wojska pokojowe. Nie ulega wątpliwości ("nie ulega wątpliwości, jak mawiała stara niania, lepiej..." - no, mniejsza z tym), że te pokojowe wojska nie tylko przywrócą w Kazachstanie porządek, ale według wszelkiego prawdopodobieństwa, będą już stale nad nim czuwały.

W ten oto prosty sposób rosyjski prezydent Włodzimierz Putin krok po kroku realizuje swoje polityczne marzenie o odtworzeniu ZSRR, którego rozpad zarówno on, jak i słynny rosyjski polityk narodowości prawniczej ("matka Rosjanka, ojciec prawnik"), Włodzimierz Wolfowicz Żyrynowski, uważa za największą klęskę w przyrodzie w wieku XX. Jeszcze nie ochłonęliśmy z wrażenia po wchłonięciu przez Rosję Białorusi, która wprawdzie jeszcze fika nogami, ale już jest w sytuacji żaby w paszczy węża, z której nie ma odwrotu, a tu Kazachstan. Ten Kazachstan nie tylko jest wielokrotnie większy od Białorusi, nie tylko ma wielkie zasoby ropy i rozmaitych surowców strategicznych w rodzaju uranu, ale przede wszystkim na odcinku 1533 kilometrów graniczy z Chinami. Dzięki temu granica chińsko-rosyjska licząca prawie 4200 kilometrów, może wydłużyć się o dalsze półtora tysiąca. To ważna okoliczność, bo - jak pamiętamy z lipca 1939 roku, kiedy to Moskwę odwiedziła delegacja brytyjskiego sztabu imperialnego, żeby namówić Stalina do opowiedzenia się przeciwko Niemcom, Ojciec Narodów nie powiedział: "niet", ale zwrócił uwagę, że ZSRR nie ma wspólnej granicy z Niemcami, więc jakże Armia Czerwona ma wejść w kontakt bojowy z Wehrmachtem? Gdyby tak - rozmarzył się Chorąży Pokoju - Armia Czerwona obsadziła zachodnią granicę Polski - aaa, to co innego!

W przypadku Rosji i Chin wspólna granica istniała zawsze - ale cóż to komu szkodzi wydłużyć ją o dalsze półtora tysiąca kilometrów? Tak, jak Polska nie wie, w jaki sposób w razie czego zachowa się NATO - ale Putin też do końca tego nie wie i to jest, jak dotąd, nasza jedyna korzyść, jaką mamy z uczestnictwa w Pakcie - tak i Chiny nie będą do końca pewne, czy ewentualna deklaracja rosyjskiej neutralności to naprawdę, czy tylko taki zwód, więc w przypadku przystąpienia USA do ostatecznego rozwiązywania kwestii chińskiej, na wszelki wypadek będą musiały przygotować się do konfliktu na dwa fronty, co zawsze bywa kłopotliwe.

Z tego punktu widzenia wkroczenie rosyjskich sił pokojowych do Kazachstanu wcale nie musi być nieprzyjemną niespodzianką dla Ameryki. Przeciwnie - może to być kolejny fragment prezentu, jaki prezydent Józio Biden przygotował, dla rosyjskiego prezydenta Putina. Jak wielokrotnie zwracałem uwagę, taki prezent za żadne skarby nie może przypominać prezentu, bo co by sobie wtedy pomyśleli płomienni szermierze demokracji na całym świecie?. Musi on przybrać postać dopustu Bożego, za który nikt, a już zwłaszcza Stany Zjednoczone, nie ponoszą odpowiedzialności. Czy jednak taka opinia nie jest przejawem nadmiernej, chorobliwej podejrzliwości? Wszystko to oczywiście być może, chociaż z drugiej strony poeta przypomina, że "na tym świecie pełnym złości, nigdy nie dość jest przezorności". A cóż nakazuje przezorność? Przezorność nakazuje brać po uwagę wszystkie, nawet mało prawdopodobne możliwości. Dobrze jednak, gdy podejrzenia można wesprzeć jakimiś dodatkowymi poszlakami.

I oto pan Witold Jurasz w święto Trzech Króli opublikował na portalu "Onet" artykuł pod intrygującym tytułem: "Szybka klęska polskich romantyków w Kazachstanie". Tytuł intrygujący z kilku powodów. Po pierwsze - skąd w Polsce w 2022 roku jacyś "romantycy"? Nie ma takich ani w obozie "dobrej zmiany", gdzie wszyscy patrzą, jakby tu wypić i zakąsić. Nie ma ich też wśród folksdojczów z nieprzejednanej opozycji, bo jakże pogodzić romantyzm z folksdojczyzmem? Tym bardziej nie ma takich w PSL, bo to contradictio in adiecto, czyli sprzeczność sama w sobie.

Po drugie - nawet gdyby w Polsce jacyś romantycy się znaleźli, to cóż im do Kazachstanu? Owszem, były czasy, gdy Józef Stalin polskich romantyków masowo ekspediował do Kazachstanu, ale większość z nich pozostała tam na zawsze, a ci, którym udało się wrócić, o ile jeszcze żyją, nie chcą mieć z Kazachstanem nic wspólnego.

Tymczasem z komentarza pana Jurasza wynika, że romantycy nie tylko w jakiś zagadkowy sposób w Kazachstanie się znaleźli, ale w dodatku - że wdali się tam w jakieś awantury, w których ponieśli "szybką klęskę". Musimy to sobie rozebrać z uwagą tym bardziej, że pan Wiktor Jurasz uchodzi za specjalistę od takich spraw, więc na pewno wie, co napisał.

Wprawdzie wiadomo, że - w odróżnieniu od Ameryki - Rosji wierzyć nie można, ale nawet w takiej sytuacji warto zwrócić uwagę, iż 5 stycznia rosyjskie media oskarżyły Polskę, że "stoi" ona za rozruchami w Kazachstanie. Oczywiście nie dosłownie, co to, to nie; w coś takiego nawet najbardziej łatwowierny wyznawca Putina by nie uwierzył - toteż rosyjskie media oskarżyły o to nie całą Polskę, tylko nadający z Polski "kanał Nexta", który po raz pierwszy objawił się w trakcie zabawy Polski w mocarstwowość na Białorusi. Jak wiadomo, zabawa ta skończyła się nie tylko spacyfikowaniem na oczach całego, bezradnego "wolnego świata" przeciwników prezydenta Aleksandra Łukaszenki, który w ten sposób, razem z całą Białorusią, został wepchnięty w objęcia Putina, który już go z tego uścisku nie wypuści, no i wyaresztowaniem polskich działaczy na Białorusi, którzy już po raz kolejny zostali poderwani do walki z prezydentem Łukaszenką. Jak pamiętamy, taka mobilizacja Związku Polaków w charakterze jedynej opozycji przeciwko białoruskiemu prezydentowi, miała miejsce wkrótce po wizycie w Wilnie pani Kondolizy Rice, która powiedziała, że z tym całym Łukaszenką trzeba zrobić porządek. Wtedy pani minister Adam Daniel Rotfeld w podskokach to zadanie wykonał, podrywając do walki z Łukaszenką Związek Polaków i redukując w ten sposób polskie wpływy na Białorusi do gołej ziemi, bo sprytny prezydent Łukaszenka wykorzystał tę sytuację do oskarżenia Polski o dywersję. Ale dosyć już o tym, bo przecież chodzi o to, co robili "romantycy" w Kazachstanie?

Otóż ruscy szachiści twierdzą, że Nexta jest finansowana przez polskich bezpieczniaków. Oczywiście kłamią, jakże by inaczej - ale z drugiej strony 23-letni pan Sciapan Puciła, "bloger, reżyser, youtuber, muzyk, influencer i osobowość medialna" - jak charakteryzuje go Wikipedia, który ten kanał prowadzi, jest współpracownikiem telewizji "Biełsat". Musi to być prawdziwy człowiek renesansu, ale nie o to chodzi, tylko - skąd ma szmalec, zarówno on, jak i cała telewizja "Biełsat"? Oficjalna informacja jest taka, że jest to część rządowej telewizji, finansowana przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych i "międzynarodowych donatorów". Jeśli chodzi o MSZ to miejmy nadzieję, że już nie przekazuje ono informacji, kto ile dostał, do białoruskiego urzędu skarbowego, a co do "międzynarodowych donatorów", to nie śmiem się nawet domyślać ich tożsamości. Gdybym jednak się ośmielił, to pewnie bym się domyślił, że mogliby to być np. bezpieczniacy amerykańscy, dla których polskie pośrednictwo może być bardzo wygodne, bo pozwala wszelkie podejrzenia kierować w stronę Polski, a nie kogokolwiek innego. Dzięki temu uzgodniony prezent może być jeszcze lepiej zakonspirowany, ku satysfakcji płomiennych szermierzy demokracji na całym świecie.

Pan Jurasz pisze, że Nexta, podobnie jak wcześniej w przypadku Białorusi, teraz też otwarcie wzywała Kazachów do wyjścia na ulice Ałmaty, gdzie doszło do strzelaniny. W związku z tym, "nawet pobieżna analiza" przekazywanych treści wskazuje, że w odniesieniu do wydarzeń w Kazachstanie, kanał "nie zachował żadnej neutralności, czy dziennikarskiego obiektywizmu" - twierdzi pan Jurasz - i ja mu wierzę, bo skoro oglądał on przekaz Nexty, niechby nawet "pobieżnie", to musi na ten temat wiedzieć więcej ode mnie, który Nexty nie oglądałem wcale.

No dobrze - ale co ma wspólnego pan Sciapan Puciła z "polskimi romantykami"? Nazwisko wskazywałoby na to, że jest on Białorusinem, a więc już z tego powodu nie nadaje się na żadnego "polskiego romantyka", a poza tym sprawia wrażenie człowieka bardzo twardo stąpającego po ziemi i wiedzącego, z której strony chleb jest posmarowany. Skoro on nie jest ani Polakiem, ani - prawdopodobnie - "romantykiem", to gdzie tych "polskich romantyków" szukać?

Obawiam się, że pan Witold Jurasz może używać tu pewnego szyfru, w którym pod pojęciem "polskich romantyków" ukrywają się agenci amerykańskiej bezpieki, która zleca im rozmaite zadania, oczywiście nie informując ich o tym, w jakim kierunku one zmierzają i do czego mają doprowadzić. To, że ich nie informują, to oczywista oczywistość, bo wystarczy przecież, że jako "międzynarodowi donatorzy" dają im zadania i szmalec. Jeszcze tego brakowało, żeby taka CIA spowiadała się panu Sciapanowi Pucile ze swoich najskrytszych marzeń. Ale znacznie gorsze jest to, że te cele sprawiają wrażenie, że nie są znane również polskim władzom, które wprowadziły się w tak zwaną "spółkę lwią". Charakteryzuje się ona tym, że jedna strona takiej spółki inkasuje zyski, podczas gdy druga - pokrywa straty. Ale to nie jest wina Amerykanów, że traktują władze naszego nieszczęśliwego kraju w podobny sposób, jak w wieku XVIII traktowały naszych dygnitarzy mocarstwa rozbiorowe. "Zwiódł król pruski marszałków, marszałkowie posłów, a carowa rosyjska targowickich osłów" - głosił anonimowy, niestety spóźniony wierszyk. Jak pamiętamy, w przypadku króla pruskiego chodziło o zaoferowanie Polsce antyrosyjskiego sojuszu. Marszałkowie i posłowie, którzy myśleli, że to wszystko naprawdę, mało jaja nie znieśli z radości. Tymczasem królowi pruskiemu chodziło o to, by Rosja nie połknęła całej Polski, tylko żeby się z nim Polską podzieliła - co też się i stało.

O co chodzi dzisiaj Naszemu Najważniejszemu Sojusznikowi? Obawiam się, że tego nikomu postronnemu on nie mówi, toteż sytuacja naszych Umiłowanych Przywódców jest podobna do recenzji, jaką w swojej piosence Jacek Kaczmarski wkłada w usta ambasadora Repnina: "Rozgrywka z nimi to nie żadna polityka, to wychowanie dzieci, biorąc rzecz en masse".

Stanisław Michalkiewicz

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika "Najwyższy Czas!".
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 20.01.22 Pobrań: 57 Pobierz ()
20.01.2022 Jak pokonać piątą falę, czyli mądrości doktora Zaczyńskiego z Rady Medycznej
We wtorek (18.01.2022) "Rzeczpospolita" opublikowała wywiad z dr. Arturem Zaczyńskim, jednym z czterech członków Rady Medycznej, którzy nie złożyli rezygnacji. Zaczyński jest wicedyrektorem ds. medycznych w Centralnym Szpitalu Klinicznym MSWiA oraz dyrektorem szpitala tymczasowego na Stadionie Narodowym.

Jego wypowiedzi wskazują, że pomimo prawie 200 tysięcy nadmiarowych zgonów nadal nie ma żadnej refleksji i zmiany myślenia wśród osób odpowiedzialnych za tę sytuację. A to oznacza, że śmiercionośny system nie zostanie zmieniony i Polacy nadal będą umierać na potęgę.

Wywiad rozpoczyna się od ataku na lekarzy, którzy mają odwagę przeciwstawiać się oficjalnej narracji. Zaczyński nazywa ich marginesem i porównuje do sprawców zawinionych błędów medycznych: Dopuszczanie do głosu kilku lekarzy, którzy myślą inaczej niż blisko 200 tys. pozostałych, daje społeczeństwu mylne wrażenie, że takie głosy nie są odosobnione. Tymczasem tych kilku lekarzy głoszących tezy antyszczepionkowe czy nawet podważających istnienie Covid-19 stanowi taki sam margines, jak sprawcy zawinionych błędów medycznych. Choć w kwestii szczepień istnieje konsensus świata medycznego, zaczynamy słuchać marginesu.

Nie ma czegoś takiego jak "konsensus świata medycznego" w sprawie szczepionek kowidowych. Najpierw sprzedawano ludziom narrację, że te preparaty uchronią ich przed zakażeniem. Okazało się to nieprawdą. Potem wmawiano ludziom, że dzięki szczepieniu nie trafią do szpitala i nie umrą. I to również okazało się nieprawdą. Zapewniano, że szczepionki są absolutnie bezpieczne. To też okazało się nieprawdą. A obecnie Ministerstwo Zdrowia wmawia Polakom, że trzy dawki uchronią ich przed Omikronem. I to także jest nieprawdą. Najnowsze dane z Izraela pokazują, że przed Omikronem nie chronią nawet cztery dawki. Dobrze byłoby, gdyby dr Zaczyński posłuchał tych lekarzy, którzy domagają się rzetelnej analizy skutków preparatów kowidowych co do ryzyka i korzyści dla różnych grup wiekowych. Pora zacząć kierować się rzeczywistymi danymi, a nie urojonym konsensusem.

Co dr Zaczyński ma do powiedzenia na temat długu zdrowotnego? Obecnie o długu zdrowotnym mówimy w kontekście ograniczenia dostępu do placówek medycznych dla osób z innymi chorobami niż Covid-19. Pacjenci z koronawirusem, często mający choroby współistniejące, które podczas pandemii jeszcze się pogorszyły, blokują miejsca w szpitalach pacjentom "ujemnym", które nie zaraziły się, bo sumiennie przestrzegają zasad dystansowania społecznego lub się zaszczepiły.

Po pierwsze - zaszczepienie nie zapobiega zakażeniu. Zaszczepieni chorują, trafiają do szpitali i umierają. Po drugie - według raportu Ministerstwa Zdrowia w szpitalach przebywa obecnie 14 tys. pacjentów kowidowych na ogólną liczbę prawie 190 tys. łóżek szpitalnych. To nie liczba hospitalizowanych pacjentów z koronawirusem blokuje dostęp do służby zdrowia, ale system izolacji i testowania, który odcina pacjentów od lekarzy. Po trzecie - pogorszenie stanu osób z "chorobami współistniejącymi" to również rezultat wdrożenia śmiercionośnego systemu, który skupia się wyłącznie na jednej chorobie. Gdyby taki system wdrożono do leczenia grypy, efekty byłyby identyczne. Albo służba zdrowia powróci do normalnego trybu leczenia, albo kolejny rok Polska będzie rekordzistą w liczbie nadmiarowych zgonów.

A teraz skandaliczna wypowiedź dra Zaczyńskiego na temat tego, kto spełnia, a kto nie spełnia norm współżycia społecznego: Pomocy medycznej może nie doczekać także osoba zdrowa, zaszczepiona, a więc spełniająca normy współżycia społecznego, która wpadnie pod samochód.

Szczucie na niezaszczepionych przekracza już wszelkie granice. To jest język gadzinówek z III Rzeszy. Teraz dowiadujemy się, że spełnianie norm współżycia społecznego jest uzależnione od przyjęcia szczepionki. Co zatem zrobić z niezaszczepionymi? Może należy wysłać ich na resocjalizację? Najlepiej do jakiegoś obozu, w którym nie będą nikomu zagrażali, prawda?

A teraz fragment, który pokazuje, jak bardzo dr Zaczyński jest oderwany od rzeczywistości: Wiele zależy od lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) i ich pacjentów. Wielu z nich wciąż nie rozumie, że koronawirusa można na wczesnym etapie z powodzeniem leczyć właśnie u lekarza POZ. Jeśli lekarz odpowiednio wcześnie rozpozna covid i w odpowiednim czasie wdroży leczenie, w większości przypadków uda mu się zahamować rozwój ciężkiej postaci Covid-19.

Niniejszym informuję dra Zaczyńskiego, że "leczenie" na wczesnym etapie infekcji wygląda tak: teleporada, test, izolacja, paracetamol, pulsoksymetr i czekanie, czy się pogorszy, czy się nie pogorszy. Nie ma żadnego badania lekarskiego na wczesnym etapie infekcji! Chorzy nie są wpuszczani do przychodni, a lekarze odmawiają wizyt domowych. Mówił o tym rzecznik Ministerstwa Zdrowia podczas dzisiejszej konferencji prasowej. I co? I nic. Śmiercionośny system działa w najlepsze.

Na koniec mądrości dra Zaczyńskiego w sprawie walki z tzw. piątą falą: Najskuteczniejszy byłby kolejny lockdown, który jednak jest decyzją mocno niepopularną. Podkreślam jednak, że w sytuacji zagrożenia jeszcze większą falą zgonów nie będziemy mieli wyjścia. Powiem tu jak lekarz: lepiej pozamykać kraj kosztem gospodarki niż spowodować falę nadmiarowych zgonów.

Od ogłoszenia pandemii minęły już prawie dwa lata. Życie pokazało, że lockdown nie tylko jest nieskuteczny, ale wręcz zabija. A co na to ekspert z Rady Medycznej? "Najskuteczniejszy byłby kolejny lockdown". Ręce opadają. Przy takich ekspertach nie ma szans na wyjście z tego obłędu. Po piątej fali, czyli typowym dla sezonu grypowego wzroście liczby infekcji w lutym i marcu, nadejdzie szósta fala, czyli typowy dla sezonu grypowego wzrost liczby infekcji w październiku i listopadzie. Potem oczywiście będzie siódma fala w lutym i marcu. I ósma fala w październiku i listopadzie. I tak do końca świata!

Co zatem należy zrobić? Po pierwsze - skończyć z testowaniem. Po drugie - znieść nakaz izolacji i kwarantanny. Po trzecie - przywrócić normalne funkcjonowanie służby zdrowia. Po czwarte - teleporady tylko do wypisywania recept. Po piąte - żadnych lockdownów i paszportów kowidowych.

Czy wdrożenie takich rozwiązań jest możliwe? Tak, ale pod jednym warunkiem. Należy odsunąć od władzy rządowych zamordystów sanitarnych i nie dopuścić do władzy opozycyjnych zamordystów sanitarnych. Innej drogi nie ma.

Katarzyna Treter-Sierpińska

Za: wPrawo.pl (styczeń 18, 2022)
https://www.bibula.com
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 20.01.22 Pobrań: 61 Pobierz ()
20.01.2022 "Omikron". Pięć jego objawów.
Najnowsze dane ujawniły, że wyróżnia się pięć najczęstszych objawów wariantu "omikron": katar, ból głowy, zmęczenie, kichanie i ból gardła.

U pacjentów dolegliwości przypominają zwykłe przeziębienie. Dopiero po wykonaniu testu okazuje się, że to COVID-19 - a co te testy są warte jest wałkowane od 2 lat, także przez ich twórcę.

Luc Montagnier - francuski wirusolog, współodkrywca HIV w 1983, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizjologii i medycyny, współtwórca technologii mRNA - na pytanie skąd wzięły się warianty wirusa SARS-COV-2 odpowiedział: To bardzo proste. Warianty wzięły się ze szczepień. Przeciwciała wytworzone przez wirusa pozwalają na to, żeby infekcja była bardziej nasilona. Nazywa się to wzmocnieniem zależnym od przeciwciał. Szczepionka powoduje wytworzenie dużej ilości białka kolca, takiego jak na powierzchni wirusa i to jest bardzo niebezpieczne, bo sprzyja zachorowaniu. Dlatego coraz więcej osób choruje po szczepieniu. Wg uczonego paszporty covidowe to coś haniebnego i skandalicznego. Szczepionka w technologii mRNA jest chimerą. Nie wiadomo jakie będą konsekwencje przyjęcia jej. Odmawiam poddania się szczepieniu - powiedział i zwrócił się do medyków: Zachowujcie się jak lekarze, nie jak barany. Nie bójcie się.

Dr Geert Vanden Bosse - wirusolog. Kierował programami badawczymi w takich firmach jak: Global Health Discovery Fundacji Billa i Melindy Gatesów, GSK Biologicals, Novartis Vaccines, Global Alliance for Vaccines and Immunization (GAVI): - "NIGDY, PRZENIGDY NIE POZWÓL NICZEMU ANI NIKOMU TŁUMIĆ LUB INGEROWAĆ W TWÓJ WRODZONY UKŁAD ODPORNOŚCIOWY.
Ale co jest najgorsze: przeciwciała ze szczepionki, które są wprowadzane przy pomocy obecnych szczepionek, stłumią twoją wrodzoną odporność. Te przeciwciała nie mogą jej zastąpić, bo wiemy, że tracą swoją skuteczność w walce z wirusem, stają się coraz mniej efektywne i jak wiemy w przeciwieństwie do wrodzonej odporności i naturalnych przeciwciał, nie mogą, NIE MOGĄ zapobiec infekcji i nie mogą pozbyć się wirusa. Zatem nie przyczyniają się do odporności stadnej.

To wrodzone przeciwciała chronią dzieci przed wieloma chorobami, więc tłumienie ich wrodzonej odporności, zapobieganie tej naturalnej ochronie przed chorobami i zastępowanie jej przeciwciałami ze szczepionek, które nie maja żadnej, a jeśli już, to niewielką skuteczność przeciw chorobie Covid-19, ostremu jej przebiegowi, ale nie przeciwko wszystkim innym chorobom, to bardzo zła praktyka. Na dodatek, to pewne. Jeśli osłabimy wrodzone przeciwciała u dzieci, może to nawet doprowadzić chorób autoimmunologicznych.
Co mówi nauka? Nauka mówi, że to wrodzona odporność, a nie odporność nabyta przez szczepienia jest tym co nas chroni."
Link
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 20.01.22 Pobrań: 59 Pobierz ()
21.01.2022 Bandy UPA powrócą na Podkarpacie i Lubelszczyznę
Od czasu likwidacji ostatniej banderowskiej sotni na Podkarpaciu, 3 września 1949 roku minęły już prawie 73 lata. I oto jak podał dziennik The New York Times, opisując rodzaje pomocy, jaką administracja USA może udzielić Ukrainie w razie inwazji Rosji na to państwo i jego ewentualnej okupacji. Wedle tych doniesień Polsce może zostać wyznaczona rola bazy szkoleniowej i wypadowej dla bojowników ukraińskiego ruchu oporu.

Link

Tak więc amerykański właściciel Polin, wyznaczył już kundlom rządzącym w Warszawie, że terytorium Polin ma być w razie Rosyjskiej inwazji na banderland, a dokładnie Podkarpacie i Lubelskie mają spełniać rolę baz... dla banderowskich sotni, mających dokonywać wypadów z polskich ziem na Ukrainę, by nękać Rosjan okupujących samostijną.

Jak więc widać historia zatoczyła koło i na ziemiach Rzeszowszczyzny i Lubelszczyzny znowu pojawią się nowe banderowskie kurenie i sotnie, noszące "dumne" nazwy Burłaki, Zaliźniaka, Eneja, Hromenki i innych ludobójców Polaków, a to wszystko za pełną zgodą i wszelkim wsparciem polińskich renegatów. To po to zapłaciło na terenie obu tych województw w latach 1944 - 1949 cenę najwyższą, cenę własnego życia ponad 40 tysięcy naszych rodaków, a z samego tylko województwa Rzeszowskiego tylko w roku 1946 uciekło 140 tysięcy Polaków przed ludobójczym terrorem nazistowskich, ukraińskich band UPA. I trzeba była Operacji Wisła, by to ukraińskie ludobójstwo Polaków na tych terenach wreszcie zakończyć, a dziś historia się powtórzy i to jeszcze za naszą własną zgodą.

Czy ktoś jest jeszcze, aż tak naiwny, że Polacy zamieszkujący dziś województwo Rzeszowskie i Lubelskie, w wyniku obecności tych zbrodniczych formacji w miejscach, w których dzisiaj mieszkają, unikną tragedii, jaka stała się udziałem naszych rodaków przed ponad 70 laty, mieszkających dokładnie na tych samych ziemiach? Jeśli ktokolwiek tak sądzi, ten jest albo skończonym durniem, albo zwyczajnym zdrajcą.

Powiem więcej, że zbrodnicza działalność ukraińskich, faszystowskich bojówek, które jeśli już pojawią się oficjalnie w Polsce, nie ograniczy się z ich strony bynajmniej do ponownego podpalenia przez nich naszych obecnych południowo - wschodnich Kresów Rzeczpospolitej, jakimi są województwa Rzeszowskie i Lubelskie, ale ogień śmierci i zniszczenia, które rozsieją, rozleje się na cały nasz kraj. Albowiem to wcale nie Rosja, ale to my Polacy i nasza Ojczyzna jesteśmy głównym celem tych, którzy dziś podburzają i dozbrajają ukraińskich szowinistów do rozpętania nowej wojny, tak jak wysługiwali się nimi do podobnych celów od ponad 75 lat, w praktycznie wszystkich zakątkach naszej planety, co opisał w szczegółach 45 lat temu śp. prof. Edward Prus w swojej książce pt: Pannacjonalizm. Polityczna działalność emigracyjna byłych kolaboracjonistów z Europy wschodniej i południowo-wschodniej, Śląski Instytut Naukowy, Katowice 1976.

I to czego nie udało się zrealizować hitlerowskim Niemcom, wprowadzą w życie "nasi" alianci, z którymi jesteśmy ponoć "silni w sojuszach".

Osobiście jestem również przekonany, że już dziś w każdym większym mieście w Polsce, działają tajne, zbrojne ukraińskie grupy dywersyjne, które jeśli przyjdzie nam Polakom do głowy pomysł wybicia się na pełną niepodległość i suwerenność, wtedy zostaną bezwzględnie użyte do krwawej pacyfikacji naszego narodu i ostatecznego rozwiązania kwestii polskiej. To nie jest bynajmniej jakaś niedorzeczna fantazja, tylko powielenie niemieckiego wzorca, podobnych działań w stosunku do włoskiego alianta III Rzeszy, czasów drugiej wojny światowej. Otóż latem 1941 roku, minister spraw zagranicznych Włoch, a prywatnie zięć Mussoliniego, hrabia Galeazzo Ciano, otrzymał na swoje biurko raport włoskiego kontrwywiadu wojskowego, meldujący w szczegółach o obecności w każdym większym mieście Italii, niemieckich, tajnych, zbrojnych grup dywersyjnych, które otrzymały rozkaz, że jeśliby włoskim aliantom Hitlera wpadł do głowy pomysł, opuszczenia koalicji państw osi, wtedy wyżej wymienione grupy dywersyjne otrzymały rozkaz, zamienienia całej Italii w krwawą mielonkę i tym samym doprowadzenia do totalnego chaosu w całym państwie, nad którym władze Włoch, nie będą w stanie zapanować.

Jak więc widać pomysł nie nowy, ale zawsze skuteczny, jeśli jakimś państwem zarządza banda skretyniałych idiotów, bez żadnej wyobraźni. Taki właśnie plan użycia ukraińskich, zbrojnych grup dywersyjnych na terytorium naszego kraju, przeciwko nam Polakom, jest również zgodny ze słowami wypowiedzianymi w 2018 roku, przez byłego wiceministra obrony Ukrainy generała Ołeksandra Kuźmiuka, że: wprowadzenie w Polsce ustawy penalizującej banderyzm, może wywołać powstanie ukraińskich imigrantów zarobkowych. Warszawa regularnie przypomina Kijowowi o wydarzeniach rzezi wołyńskiej i o działaniach liderów UPA, Stepana Bandery i Romana Szuchewycza. Jednak Ukraińcom też jest co przypominać ? powiedział Kuźmiuk. Zaznaczył, że odnoszenie się przez Ukraińców i Polaków do kwestii historycznych może tylko pogorszyć sytuację. - Jeśli przypomnieć historię, sprzed 100, 200 lat, nawet króla Bolesława [Chrobrego], 1000 lat temu, to tyle nazbieramy, że te milion dwieście tysięcy Ukraińców, którzy są dziś w Polsce, o których dziś przypomnieliśmy "a może z nimi coś będzie". Tak, to piąty front ukraiński, który poszedł do Polski [nawiązanie do sowieckiego 4. Frontu Ukraińskiego z czasów II wojny światowej - red.]. I niczego z nim nie będzie. Ale on chwyci za kije, jeśli będziemy przypominać o wszystkich Kozakach powieszonych od Lwowa do Kijowa - powiedział ukraiński generał. Tak więc historia zatoczyła koło i ponownie znaleźliśmy się jako Państwo i Naród w tym samym miejscu i w obliczu tego samego, śmiertelnego zagrożenia naszego bytu, zarówno narodowego, a nade wszystko biologicznego, co 80 lat temu.

I na koniec jeszcze taka smutna refleksja, że jako naród nie wyciągnęliśmy absolutnie żadnych wniosków z naszej tragicznej przeszłości, wspierając dziś potomków naszych najbardziej zwyrodniałych katów, którzy bestialsko wymordowali prawie pół miliona naszych braci i sióstr, zamieszkujących Kresy Południowo - Wschodnie, gloryfikujących dziś tych potworów w ludzkiej skórze, jako "niezłomnych" herojów, którymi nigdy nie byli. I co gorsza gotowi jeszcze jesteśmy popełnić w ich obronie zbiorowe, narodowe samobójstwo, chociaż oni nawet nie kryją, jak bardzo nami gardzą.

Czy może istnieć jeszcze większa głupota?

Jacek Boki
Elbląg
18 styczeń 2022 r.

Źródła:
NYT: Polska bazą wypadową dla ukraińskich partyzantów w razie inwazji Rosji na Ukrainę
Link
Były minister obrony Ukrainy grozi Polsce powstaniem ukraińskich gastarbaiterów z powodu penalizacji banderyzmu
Link
Bohdan Piętka - Nacjonalizm Ukraiński - od Bandery do Majdanu - Oficyna Wydawnicza Capital
Mieczysław Dobrzański - Gehenna Polaków na Rzeszowszczyźnie w latach 1939-1948 - Wydawnictwo Nortom
Pamiętniki 1939-1943 Galeazzo Ciano - Rok wydania: 1991

Za: Kresy we krwi (18 stycznia 2022) | http://kresywekrwi.blogspot.com/2022/01/bandy-upa-powroca-na-podkarpacie-i.html?m=0
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 21.01.22 Pobrań: 55 Pobierz ()
21.01.2022 REZERWAT W BUDOWIE
Mam zaszczyt od wielu lat przyjaźnić się z profesorem Mirosławem Dakowskim. Od strony www.dakowski.pl rozpoczynam codzienną "prasówkę". Zawsze znajduję tam trafnie dobrane artykuły, które mówią o rzeczach istotnych, ważnych dla Polaków, a nieobecnych w mediach głównego nurtu. Oprócz autorskich felietonów spora dawka materiałów z przeróżnych, niszowych często, źródeł. Obowiązkowa lektura dla ludzi łaknących informacji, które skrzętnie zbierane, trafiają na ten jeden, szczególny portal.
O jego wadze najlepiej świadczą kolejne ataki hakerskie, próbujące zrujnować dorobek Profesora. Na szczęście, dzięki Bogu i heroicznym wysiłkom właściciela, strona za każdym razem odradza się, niczym mityczny feniks z popiołów. Tam też, parę dni temu, znalazłem przedruk materiału Kamili Szałaj z Tygodnika Rolniczego, zatytułowanego "To musi być straszny przekręt", a dotyczącego planów budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego. Niezwykle przejmujący tekst o ludziach, których krótką decyzją wywłaszczeniową, tak zwaną specustawą, planuje się wyrwać z ich ziemi, za pieniądze niewspółmierne do jej rzeczywistej wartości i wyrzucić poza obręb dotychczasowej społeczności, i bezpiecznego dotąd otoczenia. Takie tragedie zawsze poruszają i muszą budzić zrozumiały sprzeciw, tym bardziej, że wielu z nas pojęcia wywłaszczeń, czy przesiedleń, historycznie kojarzą się, jak najgorzej. Człowiek, w zderzeniu z bezwzględnym aparatem państwa, czuje się bezsilny. Paradoksalnie rząd, czyli reprezentant suwerena, jakim jest naród, swą siłę kieruje przeciw swojemu pracodawcy, dowodząc tym samym absurdu tak zwanej demokracji. Gdyby było inaczej, używano by siły argumentów, a nie argumentu siły.
Sama zasadność budowy ogromnego hubu w tej chwili, jest mocno dyskusyjna, jakkolwiek przed tak zwaną pandemią, można było jej jeszcze bronić wskazując na systematycznie rozwijający się ruch lotniczy. Sprawa musi mieć jednak zupełnie inne podłoże, skoro jeszcze kilka lat temu Minister Infrastruktury wydał zgodę na budowę nowej wieży Kontroli Lotniska na Okęciu, na podstawie której rozpoczęto prace architektoniczne, Port Lotniczy zakładał rozbudowę terminalu o kolejne rękawy dla samolotów, a krótko przed nagłym i niespodziewanym atakiem wrażego wirusa wszystko zostało zarzucone. Warto nadmienić, że całkiem rozsądna koncepcja rozwoju Okęcia, która zakładała budowę trzeciego pasa, równoległego do istniejącego "33", pozwalająca zwielokrotnić przepustowość lotniska w sposób bezkolizyjny z miastem, została wyrzucona do kosza, gdy podjęto pospieszną decyzję o budowie przy-lotniskowego odcinka trasy S8, w jej obecnym przebiegu. Już wtedy zapadł wstępny wyrok na grunty Okęcia, które za chwilę staną się swoistym El Dorado, najpierw dla różnej maści polityków, później urzędników, a na końcu deweloperów, pośród których rdzennie polskich zapewne zabraknie. Kanadyjscy Indianie, oddając we władanie białym, silnym najeźdźcom rodową perłę, jaką jest rejon Niagary, wywalczyli sobie przynajmniej przywilej wyłączności na budowę i zarządzanie powstałymi tam kasynami gry, o dożywotnim zwolnieniu podatkowym nie wspominając. Obserwując arogancję "naszych" polityków obawiam się jednak, że naród tubylczy uzyska co najwyżej prawo do budowy i użytkowania rezerwatu, z dożywotnim i wielopokoleniowym obowiązkiem płacenia podatku katastralnego.

Dowiadujemy się z przywołanego na wstępie artykułu, że sprawa toczy się już 4 lata, a pierwsza łopata zostanie wbita w ziemię w pięciolecie tego pomysłu. Zapewne wynika to z dochowania staranności przez urzędników, którym Załącznik 14 do Konwencji o międzynarodowym lotnictwie cywilnym z Chicago (ICAO), nakazuje uwzględnianie przy planowaniu budowy lotniska, tak zwanego współczynnika użyteczności. Przetłumaczony i wydany przez Urząd Lotnictwa Cywilnego w postaci Dziennika Urzędowego, mówi między innymi, że "w przypadku lokalizacji nowej drogi startowej do lotów (...) należy zwrócić szczególną uwagę na obszary, nad którymi samoloty będą musiały wykonywać loty (...), aby zapewnić, że przeszkody na tych obszarach lub inne czynniki nie ograniczą możliwości wykonywania operacji przez samoloty, dla których droga startowa jest przeznaczona". I z pewnością, zwracają na ten aspekt od tych kilku lat swoją szczególną uwagę.

Nie jest to łatwe, bo przecież dalej zapis mówi, że "usytuowanie i ukierunkowanie pasów startowych na lotnisku powinno w miarę możliwości być takie, aby tory przylotów i odlotów minimalizowały zakłócenia na obszarach zatwierdzonych do użytku mieszkalnego i innych wrażliwych na hałas obszarach w pobliżu lotniska w celu uniknięcia problemów z hałasem w przyszłości". A to już nie jest tylko kwestia tych hektarów zawężonych do samego lotniska, o które władze sprzeczają się z mieszkańcami. Wybór lokalizacji lotniska, jego budowa i późniejsze użytkowanie, to ogromne przedsięwzięcie, z wieloma uwarunkowaniami, które oprócz wspomnianego tu Załącznika, szczegółowo opisują, nierzadko kilkusetstronicowe dokumenty szczegółowe, jak "Podręcznik projektowania lotnisk", "Podręcznik planowania portu lotniczego", "Wytyczne odnośnie metodycznego zarządzania hałasem powodowanym przez statki powietrzne", czy "Podręcznik certyfikacji lotnisk". Obowiązujące w nich zapisy, czy choćby zalecenia, nie mogą stać w sprzeczności z zasadami zawartymi w "Podręczniku planowania służb ruchu lotniczego", czy w dokumencie "Procedury służb żeglugi powietrznej", gdzie dokładnie określone są kwestie dotyczące zarządzania ruchem lotniczym, operacje statków powietrznych i wiele innych aspektów, uwzględniających całą infrastrukturę związaną z samym lotniskiem. Ale to także choćby kwestie zasilania. Nie wszyscy wiedzą, że dotychczasowe lotnisko stołeczne zużywa tyle prądu, ile wystarczyłoby dla zaspokojenia potrzeb kilkudziesięciotysięcznego miasta. Budując lotnisko należy również uwzględnić wszystkie aspekty związane z istniejącym w danym terenie ekosystemem. Pamiętamy przypadek, kiedy dbałość o gatunek małego żyjątka przekreśliła możliwość rozbudowy jednego z lotnisk w Polsce. Port lotniczy potrafi mieć też poważny problem z migrującymi ptakami, które rokrocznie wędrują stałymi trasami, ale część z nich żeruje ciągle w rejonie lotnisk. Tu, żadnych tego typu obaw najwyraźniej nie ma. To nie tylko kwestia doprowadzenia mediów, ale i odprowadzania ścieków, odpadów, utylizacji materiałów niebezpiecznych, jak oleje, płyny do odladzania itp.. To cała złożoność zaplecza technicznego, budynków obsługi, urządzeń energetycznych, radionawigacyjnych, hangarów. To wokół-lotniskowy ruch kołowy, czy kolejowy. To również analiza warunków geologicznych gruntu, możliwości występowania potencjalnie niebezpiecznych zjawisk pogodowych, jak mgła, czy silne porywy/uskoki wiatru. Chcę wierzyć, że nad tym wszystkim pracuje usilnie tych blisko 500 zatrudnionych już w tym projekcie osób, choć obawiam się, że i tak przepłacimy, kupując całość od azjatyckiego dostawcy, który z połową uwarunkowań polskich nigdy się nie zetknął, a za każdą poprawkę przyjdzie nam płacić krocie. Bo zabraknie aneksu. Ale w umowie.

Według tego, co słyszymy od polityków, bo przecież nie ekspertów, hub ma służyć przede wszystkim ogromnym samolotom międzykontynentalnym. Co prawda, żadne dane na ziemi i niebie nie wróżą gwałtownego przyrostu ruchu pasażerskiego w najbliższych latach, mało tego - niektóre kontynenty stają się w zasadzie terytoriami niedostępnymi dla turystów. Ale, urzędnicy pewnie wiedzą, co czynią, bo przecież mają wyraźną wskazówkę we wspomnianym aneksie ICAO, który podpowiada, iż "liczba i ukierunkowanie dróg startowych na lotnisku powinny być takie, aby współczynnik użyteczności lotniska wynosił nie mniej niż 95 % dla samolotów, do obsługi których lotnisko jest przeznaczone". Ano, zobaczymy?

I wreszcie, Załącznik mówi wyraźnie, iż "wybór danych, które mają być wykorzystane do obliczenia współczynnika użyteczności, powinien być oparty na wiarygodnych statystykach rozkładu wiatru, obejmujących możliwie najdłuższy okres, najlepiej nie krótszy niż pięć lat. Wykorzystywane obserwacje powinny być prowadzone co najmniej osiem razy dziennie w równych odstępach czasu". No, ale o tym muszą wiedzieć od tych co najmniej pięciu lat, skoro już się szykują z tą łopatą.https://www.oficyna-aurora.pl/aktualnosci/rezerwat-w-budowie,p1608494512

Sławomir M. Kozak
www.oficyna-aurora.pl 2022-01-21
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 21.01.22 Pobrań: 58 Pobierz ()
21.01.2922 Jaki wybierający, taki wybrany, czyli dojrzałość narodowa
Zdolność do samodzielnego kierowania własnym życiem jest cechą, której wymaga się od ludzi osiągających pewien wiek. Oczekiwanie to można by, a wręcz trzeba, przenieść na podmiot zbiorowy, jakim jest naród. Wówczas musielibyśmy zmierzyć się z pojęciem dojrzałości narodowej.

Czym ona jest? Według mnie to zdolność trzeźwego osądu, logicznego myślenia, zachowania się według elementarnych i ogólnie przyjętych zasad kultury.

Co powinno z owej dojrzałości wynikać? Meandry myślenia mogą bowiem zaprowadzić każdego zupełnie gdzie indziej i nie o jednomyślność tu chodzi. Dojrzały naród winien charakteryzować się jedną tylko rzeczą - postawą gotowości do wybrania swoich reprezentantów w parlamencie. Przedstawicieli na pewnym poziomie.

Mając na uwadze więcej niż trzydzieści lat doświadczenia demokracji (ułomnej, obciążonej postkomunistycznym "dziedzictwem", ale jednak) nie jest to chyba teza górnolotna? Zbyt dobra ocena wystawiona polskiemu społeczeństwu?

Niestety - jest.

Wybierany jest odbiciem wybierającego, jego emanacją, uosobieniem. Gdy taki przedstawiciel stoi przy mównicy to tak, jakby stały tam tysiące, które go wybrały.

Kiedy taki przedstawiciel uprawia groteskowy slalom pomiędzy żołnierzami na polskiej granicy to tak, jakby z polskiej armii drwiły tysiące, które go wybrały. I jeśli przedstawicielka publicznie twierdzi, że Polacy nie pomagają uchodźcom tak samo, jak nie pomagali Żydom - to tak, jakby mówiły to, wbrew prawdzie historycznej, tysiące, które ją wybrały.

To nie wina posłów. Są, jacy są. Ale wystawiają świadectwo własnym wyborcom. Świadectwo niedojrzałości. To wyborcy ulepili ich na swoje podobieństwo. I jest to widok nader przygnębiający ? obraz hańby na urzędzie.

Dojrzały naród nie wybrałby takich ludzi, a w dojrzałej demokracji po tak skandalicznym wybryku i tak podłej wypowiedzi posłowie za to odpowiedzialni złożyliby mandaty. Ale nie składają - bo są uosobieniem niedojrzałego narodu i niedojrzałej demokracji, nie oznaczającej wszak tego, że można popełnić każde bezeceństwo ku uciesze wschodnich satrapii.

Polscy posłowie wystąpili, jak to ponoć mawiał Lenin, w charakterze "użytecznych idiotów". Uczynili dokładnie to, czego oczekiwałby od nich Łukaszenka. Pozostaje mieć nadzieję, że zrobili to nieświadomie. Chociaż z drugiej strony wolałbym, żeby działali na szkodę Państwa Polskiego celowo. Przemyślane działanie można wybaczyć, głupoty - nie.

Skoro polska demokracja nie jest dojrzała, to jak ją nazwać? Zgniłą? Zieloną? Aż tak źle chyba z nami nie jest. Dojrzewanie to powolny proces, wymagający cierpliwości.

Pomylić może się każdy. Ważne, by z błędów wyciągać wnioski. Nie każdy umie się do nich przyznać i je naprawić. A lokal wyborczy to nie kolektura, gdzie skreśla się na chybił trafił. Do przemyślenia i do zobaczenia przy urnie za parę lat. Byśmy z dojrzewających stali się dojrzali.

Ksawery Hajdamowicz
https://myslkonserwatywna.pl
----------------------------------
Czy my - wyborcy ewentualni mamy tak naprawdę możliwość dokonywania własnych wyborów? Absolutnie żadnych. Takie możliwości mają wyłącznie partie z magdalenkowymi gwarancjami. Te partie bywa często, że się dzielą a nawet przepoczwarzają, lecz ich członkami są zawsze ci sami ludzie namaszczeni przez tych, którzy udzielili wspomnianych właśnie gwarancji politycznych. To owi namaszczeni decydują kto może zostać posłem, a to mogą być wyłącznie tzw bmw (bierny, mierny i wierny). I tak jest do dzisiaj. Czy to ma coś wspólnego z tzw demokracją? Absolutnie nie. Czy my Polacy chcemy mieć z Polski żydowski Polin? Nie, nie, nie. Lecz chce tego Andrzej Duda, wybrany przez Polaków prezydentem Polski. Mówi się, że Polak lubi szybko zapominać, ale mówi się też że Polak jest mądry dopiero po szkodzie.
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 21.01.22 Pobrań: 59 Pobierz ()
26.01.2022 Autorytet dla "ministra śmierci" - a dla nas ???
Link
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 26.01.22 Pobrań: 59 Pobierz ()
Strona 24 z 183 << < 21 22 23 24 25 26 27 > >>
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.