Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 4
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 969
Najnowszy Użytkownik: TomiGaw2023
11
Download: Gazetka "Wolne Słowo"
Jak zastraszani są lekarze w USA
Poniżej można to wszystko przeczytać:

Link

Oto tłumaczenie tego oświadczenia ABEM dotyczące lekarzy z certyfikatem ABEM, którzy podają opinii publicznej niby wprowadzające w błąd i niedokładne informacje.

-----------------------------------------------

26 sierpnia 2021

Amerykańska Rada Medycyny Ratunkowej (ABEM) wspiera działania służb zdrowia publicznego, które zmniejszają rozprzestrzenianie się COVID-19 i zmniejszają ryzyko wystąpienia ciężkiego przebiegu, takich jak odpowiednie stosowanie masek na twarz i szczepień uprawnionych osób.

Kodeks profesjonalizmu ABEM wymaga, aby lekarze "powstrzymywali się od postępowania, które Rada według własnego osądu uważa za na tyle rażące, że jest to niezgodne z etyką lekarską".

Dostarczanie opinii publicznej wprowadzających w błąd i niedokładnych informacji może być rażące i niezgodne z wymogiem etycznego zachowaniem lekarza, od którego oczekuje się, że nie wyrządzi krzywdy.

ABEM zdaje sobie sprawę, że istnieje wiele problemów medycznych, co do których lekarze będą mieli uzasadnione różnice zdań - oraz że lekarze certyfikowani przez ABEM mają pełne prawo do wyrażania swoich opinii w tych kwestiach.

Jednak składanie publicznych oświadczeń, które są bezpośrednio sprzeczne z powszechnymi dowodami medycznymi, może być uznane za nieprofesjonalne zachowanie i może podlegać kontroli przez ABEM.

Jeśli ABEM ustali, że lekarz podaje niedokładne informacje, które są sprzeczne z interesem pacjentów i negatywnie wpływają na bezpieczeństwo publiczne, ABEM może cofnąć lub odmówić certyfikacji tego lekarza.

Lekarzy ubiegających się o nadanie certyfikatu ABEM i lekarzy posiadający certyfikat ABEM zachęcamy do przeczytania i oczekujemy od nich przestrzegania Kodeksu Profesjonalizmu ABEM.

------------------------------------

Dodać należy, że w/w strona internetowa zawiera już formularz dla kapusiów:

Link

Dobrze by było, gdybyśmy wiedzieli czy polscy lekarze ulegają bardziej zastraszaniu czy przekupstwu.
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 11.09.21 Pobrań: 67 Pobierz ()
USA: Obowiązkowe szczepienia nie dotyczą? członków Kongresu i sędziów
Okupant Białego Domu ogłosił 9 września br. "Ścieżkę wyjścia z pandemii", który to plan ma polegać głównie na wprowadzeniu obowiązkowych szczepień dla pracowników dużych firm oraz pracowników medycznych.

Joe Biden przeczytał z telepromptera tekst wprowadzający w błąd społeczeństwo amerykańskie w szerokim zakresie ochrony zdrowia i praw obywatelskich. Biden ogłosił szereg decyzji, w tym przepisy nakazujące firmom zatrudniającym powyżej 100 pracowników wprowadzenie obowiązku szczepienia "szczepionką przeciwko Covid-19", lub przynajmniej cotygodniowe testowanie "na Covid".

Nagonka na osoby niezaszczepione, zaplanowana przez szerokie lobby dążące do przemiany ludzkości w ramach "resetu" społeczeństw i gospodarki światowej, oraz zorganizowana i prowadzona przez rząd federalny wespół z firmami farmaceutycznymi, nie przebierając w środkach manipuluje faktami i prowadzi brutalną cenzurę, celem zmuszenia połowy niezaszczepionego amerykańskiego społeczeństwa do przyjęcia niebezpiecznego preparatu.

Jak powszechnie wiadomo, ani "szczepionka" nie chroni przed tzw. koronawirusem, ani nie spowalnia tzw. transmisji, ani nie zmniejsza przebiegu choroby (zwanej wcześniej grypą), gdyż jej prawdziwa skuteczność wyrażona w ARR wynosi 1 procent (a nie propagandowe 99% RRR, jak podaje producent). Ponadto, testy PCR nie wykrywają tzw. koronawirusa, lecz dowolny patogen, np. sezonową grypę. Natomiast tzw. szczepionki, będące eksperymentalnymi preparatami o groźnych składnikach chemicznych i jeszcze groźniejszym głównym elemencie, czyli genetycznej manipulacji mRNA, powodują horrendalne skutki uboczne oraz nieobliczalne skutki w przyszłości. Będą one dotyczyły każdej zaszczepionej osoby. Każda zaszczepiona osoba ma zmieniony nieodwracalnie genetyczny kod - całkiem prawdopodobne, że również kod DNA - co objawi się w postaci szeregu chorób autoimmunologicznych.

Biden, strasząc nieistniejącą "pandemią", powołując się na sztucznie wykreowane statystki i stosując psychologiczne środki (np. mówiąc o absurdalnych i nieistniejących "przenośnych kostnicach"), oczywiście nie wspomniał o prawdziwych ofiarach produktów reklamowanych jako "szczepionki przeciwko Covid-19", czyli o setkach tysięcy osób poszkodowanych i dziesiątkach tysięcy ofiar śmiertelnych i kalekach.

Rewolucja jest wielotorowa i w tym samym dniu, Kamala Harris, czarna rasistka zwana "wice-prezydentem", wygłaszając przemówienie w Kongresie w proteście przeciwko wprowadzeniu nowego prawa w Teksasie chroniącego życie dzieci nienarodzonych, mówiła, że prawo teksaskie jest ograniczaniem praw kobiet do "wolnego wyboru". Cynicznie, nie pozostawiła jednak kobietom wolnego wyboru odrzucenia groźnych preparatów zwanych "szczepionkami". Widocznie "wolny wybór" rozumiany jest zawsze jako obowiązek zabijania, czy to poprzez aborcję, czy też poprzez wyszczepianie.

Jednak prawdziwie wolny wybór pozostawiono członkom Kongresu i osobom pracującym dla Kongresu lub federalnego systemu sądowniczego. Osoby te są wykluczone z przymusowego zaszczepienia się, gdyż rozporządzenie Bidena dotyczy pracowników federalnej władzy wykonawczej, natomiast Izba Reprezentantów i Senat należą do odrębnej władzy ustawodawczej, a sądy do władzy sądowniczej rządu federalnego, które wykluczono z obowiązku - podał The New York Times.

Innymi słowy: wyszczepić parobków, w spokoju pozostawić panów. W ramach tzw. demokracji ktoś przecież musi tym motłochem zarządzać.

Oprac. www.bibula.com 2021-09-10
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 11.09.21 Pobrań: 65 Pobierz ()
Wzór Pandemii ? jak zbudowana jest iluzja
Ten artykuł jest oparty na moich badaniach i prowadzonych dochodzeniach na temat tak zwanych epidemii w ciągu ostatnich 30 lat.

W przypadku covid-19 napisałem co najmniej jeden artykuł szczegółowo opisujący każdy z głównych elementów tej iluzji. Tutaj prezentuję jedynie wzór. Jest praktycznie taki sam w przypadku każdej fałszywej epidemii.

1: Dzięki wielu spotkaniom, ćwiczeniom, sesjom planowania, scalana jest struktura, która ma promować i wprowadzać POMYSŁ na epidemię. W spotkaniach tych uczestniczą Światowa Organizacja Zdrowia, CDC, wpływowi urzędnicy ds. zdrowia publicznego związani z rządami na całym świecie.

2: Dochodzi do zaistnienia rzekomego incydentu, jakiegoś wybuchu. Najbardziej oczywista przyczyna jest celowo pomijana. Na przykład straszliwe zanieczyszczenie powietrza lub groteskowe zanieczyszczenie ekskrementami na gigantycznej komercyjnej fermie trzody chlewnej. Zamiast tego świat dowiaduje się, że znaleziono nowego wirusa. Lokalni badacze, jeśli istnieją, są wspomagani przez naukowców z CDC i WHO.

3: Nie ma ścisłego łańcucha dowodów wyjaśniających dokładnie, w jaki sposób odkryto rzekomego nowego wirusa. Z opublikowanych szczegółów nie wynika żaden dowód na to odkrycie. W rzeczy samej, konwencjonalne metody izolacji wirusów są fałszywymi wymysłami.

4: Ale WHO/CDC mówi światu, że to epidemia w trakcie powstawania, spowodowana nowym wirusem. Aparat promocyjny i propagandowo-medialny wchodzi na wyższy bieg. Pojawiają się złowieszcze wypowiedzi.

5: Wprowadzane są testy diagnostyczne dla fikcyjnego nowego wirusa. Wypluwają fałszywe "dowody infekcji", tak jak monety z automatu z jackpotem. Te fałszywie dodatnie wyniki są nieodłączną cechą testów.

6: W ten sposób wszystkie liczby przypadków i liczby zgonów oparte na testach, są pozbawione znaczenia. I... były od początku bez znaczenia, ponieważ rzekomy "poddawany testom" nowy wirus nigdy nie został odkryty.

7: Niemniej jednak te testy (plus bezużyteczna diagnoza gałki ocznej) są wykorzystywane do tworzenia oficjalnych raportów na temat liczby przypadków. Przez cały czas trwania "epidemii" napływają doniesienia, a eskalacja liczb jest nagłaśniana. W zasadniczo bezsensownej strukturze tych raportów można zauważyć majstrowanie przy podsumowaniach, aby uczynić je jeszcze bardziej imponującymi i przerażającymi.

8: Prawdziwi ludzie naprawdę chorują i umierają, ale w większości są to ludzie, którzy umierają z powodu tradycyjnych i przewlekłych chorób - chorób grypopodobnych, zapalenia płuc, innych infekcji dróg oddechowych itp. Ci ludzie są "przepakowani" pod nową etykietą epidemii - np. "COVID". Oficjalny opis "epidemii nowej choroby" - objawów klinicznych - jest wystarczająco ogólny, aby łatwo pozwolić na takie przepakowanie.

9: Jeśli pojawi się nowa choroba, można to wyjaśnić przyczynami nie mającymi nic wspólnego z rzekomym nowym wirusem. Na przykład kampania toksycznych szczepionek. Wysoce destrukcyjny lek. Wysoce toksyczne pestycydy.

10: Z biegiem czasu definicja epidemii jest arbitralnie poszerzana, aby objąć więcej objawów, cech klinicznych oraz wyniki testów, w celu zawyżenia liczby przypadków.

11: Kontrola informacji o "epidemii" jest zaostrzona na górze. Gadające głowy z prasy i agencji zdrowia publicznego wiedzą o rzeczywistej nauce tyle samo, co króliki o atakach dronów. Ale oni "kierują". Informacje przeciwne oficjalnej narracji są atakowane i cenzurowane.

12: Leki i procedury medyczne (np. respiratory) stosowane w leczeniu pacjentów są potwornie szkodliwe. Jeśli szczepionka zostanie wprowadzona na rynek, również jest toksyczna. Choroby i zgony wynikające z tych i innych ataków medycznych są liczone jako "przypadki epidemii spowodowane przez wirusa".

13: PONAD WSZYSTKIMI INNYMI ILUZJAMI głównym oszustwem jest: "epidemia to jedna choroba lub zespół wywołany przez jeden bakcyl". Sprzedaje się to z pomocą nieustannej propagandy. Większość ludzi się na to nabiera. Będą nawet sprzeczać się między sobą, co jest tą jedyną przyczyną choroby na "to". Nie ma żadnej przyczyny "tego", ani choroby na "tamto".

14: Społeczeństwu sprzedaje się kłamstwo za kłamstwem na temat zarażania i "rozprzestrzeniania się" "tego".

15: Społeczeństwo skanduje (jakby nikt nigdy wcześniej nie umarł): "Ludzie umierają, to musi być wirus".

16: Bajka o wirusach zawsze działa jako przykrywka dla przestępstw rządowych, korporacyjnych lub medycznych. Osłania i ukrywa te zbrodnie. Na przykład duża fabryka wyrzuca straszliwe zanieczyszczenia do gruntu i wody na danym obszarze, a ludzie chorują i umierają? Chwileczkę, twierdzą naukowcy, w rzeczywistości przyczyną jest nowy wirus, którego nikt wcześniej nie widział.
Link
Jak pisałem na początku iluzji COVID, tym razem jedyną różnicą jest waga kłamstw - ponieważ doprowadziły one do lockdownów i dewastacji gospodarczej. To jest ewidentnie Wirus Zachodniego Nilu, SARS, świńska grypa, Zika. I oczywiście ogromnie destrukcyjna szczepionka COVID.

Nie trzeba dodawać, że osoby i grupy odpowiedzialne za uruchomienie tych iluzji muszą jakoś ukrywać swoje zbrodnie.

Przestępcy mają broń. Do najpotężniejszych należą: kontrola prasy i tajemny język techniczny, który udaje, że ma znaczenie. To język tak hermetyczny, że niewtajemniczeni nie mają szans go przeniknąć.

Na przykład naukowcy mogą godzinami bełkotać o swoim osławionym teście diagnostycznym PCR. Jednak prosta prawda jest taka, że ??test ten nigdy nie został zweryfikowany. Test nigdy nie był sprawdzany w realnym świecie poza laboratorium.

Pisałem o tym obszernie. Stosując małą wskazówkę o nazwie NAUKA, można "przetestować test", ustawiając, powiedzmy, tysiąc pacjentów, niektórych zdrowych, a niektórych chorych na domniemany wirus. Od każdego pacjenta zostałyby pobrane próbki.

Specjaliści od PCR przepuszczaliby te próbki przez swój sprzęt, informując, którzy pacjenci wykazują to, co nazywają wysokim "obciążeniem wirusem".

Oznaczałoby to, że ci konkretni pacjenci mają miliony wirusów aktywnie replikujących się w ich ciałach i będą bez wątpienia i w sposób widoczny chorzy.

Książęta PCRów ogłosiliby wtedy: "Pacjenci 3,45,65,76,132... wszyscy są zdecydowanie chorzy".

Teraz odsłaniamy badanie i widzimy, kto jest kim. Czy ci wskazani pacjenci są chorzy, czy biegają w maratonach? To się nazywa prosta metoda naukowa. Nie techniczne bzdury.

Ta część badań nigdy nie została przeprowadzona. To się nigdy nie stanie. To zbyt prawdziwe. Zbyt uwidaczniające. Zwolennicy PCR mieliby zbyt wiele do stracenia, gdyby ich oceny, kto jest zdrowy, a kto chory, okazały się absurdalnie błędne, a ich tajemna techniczna retoryka na temat PCR okazałaby się bezużytecznym bełkotem.

Załączam ten opis, aby wskazać, że rzeczywiście istnieją sposoby na ujawnienie zawodowych kłamców, jeśli zmienisz podejście do nich, jeśli użyjesz zdrowego rozsądku, jeśli wyjdziesz poza ich samozwańcze świątynie mistycznego pozoru i zaobserwujesz, jak wyglądają ich kłamstwa kiedy sprowadzisz je do ludzkich terminów...

COVID to oszustwo od góry do dołu. Od początku do końca.

The Pandemic Pattern - how the illusion is built, Jon Rappoport, September 8, 2021

Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 11.09.21 Pobrań: 64 Pobierz ()
Początek przetasowań
Mości panowie, proroctwa mnie wspierają! Tak napisałby z pewnością pan Zagłoba, gdyby był na moim miejscu. Od dawna zapowiadałem, że już jesienią rozpoczną się przetasowania na scenie politycznej naszego bantustanu. Bantustanu - bo hierarchia na naszej scenie politycznej zależy od państw poważnych, to znaczy - co tam w naszej świętej sprawie postanowią.

Toteż przetasowania rozpoczęły się nawet wcześniej, bo w początkach lata, a konkretnie - w czerwcu - kiedy do Europy przyjechał amerykański prezydent Józio Biden, żeby poprawić stosunki z Unią Europejską, czyli Niemcami i z zimnym ruskim czekistą Putinem.

Przyczyna jest taka, że - jak ujawnił jeden z ważnych amerykańskich generałów - Chiny mają większy budżet wojskowy, niż USA, zwłaszcza gdy wziąć pod uwagę poziom tamtejszych cen. Toteż USA muszą jakoś przygotować się do ostatecznego rozwiązania kwestii chińskiej, a w ramach tych przygotowań ? wysondować stanowisko Rosji - czego mianowicie mogłaby zażądać za obietnicę zachowania neutralności w momencie owego ostatecznego rozwiązywania kwestii chińskiej.

Jest to możliwe, bo zbytnia potęga Chin nie jest dobra również dla Rosji i dlatego prezydent Biden zdecydował się na rozmowy z Putinem. Rozmowy - bo rozmawiał z nim nie tylko w czerwcu, ale w lipcu - chociaż już bez takiego rozgłosu.

Jest rzeczą oczywistą, że zimny ruski czekista za obietnicę neutralności zażąda rozmaitych rzeczy, kto wie, czy nie takich, które w konsekwencji doprowadzą do kolejnych przetasowań na scenie politycznej naszego bantustanu i jego sytuacji międzynarodowej. Jeśli natomiast chodzi o Unię Europejską, to jest ona najważniejszym partnerem gospodarczym Chin, które tutaj właśnie kierują większość swego eksportu.

Jak wiadomo, Unia, a konkretnie Niemcy - zmusiły członkowskie bantustany do rezygnacji z nośników energii, którymi dysponują u siebie, na rzecz nośników energii, którymi nie dysponują. Chodzi oczywiście o to, by zmusić Europę do kupowania rosyjskiego gazu od Niemiec.

Prezydent Józio Biden tego zmienić już ani nie chce, ani nie może, ale wykorzystując ekologiczną histerię, w której na pierwszą linię frontu zostało rzucone gówniarstwo, może przekonać Niemcy, by za jakieś amerykańskie przysługi wykorzystały tę histerię do dławienia chińskiej gospodarki. Gdyby tak Nasza Złota Pani wymusiła na unijnych bantustanach rygorystyczne przestrzeganie limitów "śladu węglowego", to zaraz mogłoby się okazać, że w chińskich kalesonach ten "ślad" przekracza dopuszczalne normy i nie można ich do Europy sprowadzać, bo europejsy się strefią.

Nawiasem mówiąc, ta ekologiczna histeria to prawdziwy majstersztyk ze strony lichwiarskiej międzynarodówki. Przy pomocy takich rekwizytów, jak niestabilna emocjonalnie panna Greta, międzynarodówce udało się popchnąć młodych ludzi do walki o "planetę", dzięki czemu lichwiarze nie tylko zeszli z linii strzału, ale nawet mogą na tym nieźle zarobić, jak np. izraelska firma Mashav Energia, która wtrynia Polsce wiatraki i słoneczne baterie z jednej strony, a z drugiej - niewątpliwie przyczynia się do rozdmuchiwannia histerii w sprawie straszliwego "smogu", z którym walka wymaga zlikwidowania w całej Polsce "kopciuchów", czyli pieców i kuchni węglowych.

W rezultacie oduraczeni absolwenci wyższych szkół gotowania na gazie myślą, że to wszystko naprawdę i napędzają Rosji i Niemcom klientów na rosyjski gaz.

Ale żeby namówić Nasza Złotą Panią na uczestnictwo w dławieniu chińskiej gospodarki, jako wstępie do ostatecznego rozwiązania kwestii chińskiej, to trzeba było coś i jej obiecać. Toteż zaraz po europejskiej wizycie prezydenta Józia Bidena, zamiar powrotu na ojczyzny łono ogłosił faworyt Naszej Złotej Donald Tusk, co pokazuje, że Nasza Złota Pani postawiła przed nim zadanie zagospodarowania tej części wpływów w Polsce, jaką przekazał jej jej amerykański gość.

Dodatkową poszlaką, jaka na to wskazuje, jest spadek notowań ruchu pana Szymona Hołowni, który wcześniej wysunął się był w sondażach na drugie miejsce, jako alternatywa dla polskich wyborców na wypadek, gdyby PiS-owi powinęła się noga w trwającej od 2017 roku wojnie z Niemcami o praworządność.

Właśnie Komisja Europejska ogłosiła, że wstrzyma przekazanie Polsce pieniędzy na fundusz odbudowy pod pretekstem, że nasz nieszczęśliwy kraj nie chce uznać wyższości prawa kołchozowego nad tubylczym. Pobożny poseł Gowin, który po wywaleniu go z rządu zachowuje się obecnie jak świadek koronny kabluje, że w tej sytuacji Naczelnik Państwa musi wykonać manewr ucieczki do przodu. Polega on na tym, że Naczelnik najpierw rozpęta wojnę z Naszymi Sojusznikami przy pomocy takich rekwizytów jak nowelizacja kodeksu postępowania administracyjnego, czy "lex TVN", no i oczywiście - podtrzymywania Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.

Chociaż z jednej strony przeforsował ratyfikację ustawy o zasobach własnych UE, która wyposaża Komisję Europejską kosztem suwerenności krajów członkowskich w nowe, ważne uprawnienia, to z drugiej - pokaże swoim wyznawcom, jak próbował własną piersią bronić suwerenności Polski, ale wobec herkulesowego naporu Naszych Sojuszników, chwalebnie w tej walce poległ, zasługując w ten sposób na nostalgiczne wspomnienia w nocnych rodaków rozmowach.

Pisałem o tym, że tak będzie, już przed bodajże dwoma laty w publikacji "Exegi monumentum aere perenius", co się wykłada, że wznoszę pomnik trwalszy od spiżu.

W tej sytuacji w siłę rośnie polityczny kierownik obozu zdrady i zaprzaństwa, czyli PO i jej Umiłowany Przywódca, no a teraz pobożny poseł Gowin najwyraźniej to potwierdza. Niech się z coraz większym długiem publicznym, inflacją i niemieckim szantażem finansowym borykają inni - ot na przykład, pan Rafał Trzaskowski, którego dotychczas uważałem za zarozumiałego blagiera, ale po Campusie Polska muszę dodać do tego skłonność do jurgieltu. Pan Trzaskowski tak się rozdokazywał w swoich ambicjach, że wbrew ustaleniom Naszej Złotej Pani, próbuje podgryzać samego Donalda Tuska i chyba nawet nie zauważa, że może wpaść w zasadzkę zastawioną na takich ambicjonerów przez Naczelnika Państwa.

Z kolei pan Hołownia zachowuje się, jakby też nie zdawał sobie sprawy z wygaszania go przez Naszego Najważniejszego Sojusznika, któremu kreowanie takiej alternatywy nie jest już potrzebne w świetle ustaleń z Naszą Złotą Panią. Właśnie urządził zjazd swojej partii na którym zapowiedział, że będzie rósł w siłę, niczym Polska w przemówieniach Edwarda Gierka, a jego program jest skierowany na to, by "nasze dzieci" i w ogóle wszyscy, mieli "więcej miejsca" na "planecie".

Myślę, że takiego celu nie można osiągnąć inaczej, niż przez radykalną depopulację świata - o czym zresztą mówił na sympozjonie zorganizowanym przez Papieską Akademię Nauk pan prof. Ehrlich, wprawdzie z Pensylwanii, ale z pierwszorzędnymi korzeniami. Realizacji takiego programu sprzyja proklamowanie pandemii zbrodniczego koronawirusa i propaganda szprycowania, do której włączył się nie tylko papież Franciszek, ale również JE prymas Polski Wojciech Polak. Zmobilizowani szprycownicy wyzywają sceptyków od "foliarzy" i zapowiadają ich prześladowanie w ramach sławnej "dobrowolności przymusowej", wynalezionej jeszcze za pierwszej komuny.

Paradoksalnie, w tej wojnie z Naszymi Sojusznikami, w sukurs PiS-owi przyszedł białoruski prezydent Aleksander Łukaszenka. Mszcząc się na Litwie i Polsce za zabawę w mocarstwowość przy udziale pani Swietłany Cichanouskiej, nasprowadzał z Iraku i innych azjatyckich bantustanów egzotycznych filutów, których następnie przerzucał na granicę z Litwą i Polską, najwyraźniej licząc na to, że obydwa te kraje staną się zakładnikami własnych humanitarnych frazesów, w czym ogromnie pomocna byłaby głupota i zacietrzewienie obozu zdrady i zaprzaństwa w Polsce, który gotów byłby nawet połknąć truciznę, jeśli miałoby to zaszkodzić Naczelnikowi Państwa.

Toteż pan red. Michnik, na łamach żydowskiej gazety dla Polaków taką truciznę im sączy. Tymczasem stało się odwrotnie; Litwa postawiła na granicy płot, a Polska nie dała filutom przejść, wskutek czego, koczują tam oni pod opieką białoruskich służb, które ich karmią i poją aż do czasu, gdy ktoś podejmie decyzję o ostatecznym rozwiązaniu kwestii uchodźczej.

Ponieważ każdy normalny człowiek rozumie, że nie można pozwolić, by granicę państwa przekraczał kto chce, gdzie chce i kiedy chce, słabnące wcześniej notowania PiS zaczęły piąć się w górę, z czego rząd wyciągnął wniosek, że skoro tak, to awantura na granicy z Białorusią powinna ciągnąć się jak najdłużej. Wystąpił do pana prezydenta Dudy o wprowadzenie w pasie przygranicznym stanu wyjątkowego na razie na 30 dni, ale z możliwością przedłużenia go do dni 90. W ten sposób może się to przeciągnąć aż do Bożego Narodzenia, być może nawet do prawosławnego, co może pomóc PiS-owi bezpiecznie przetrwać aż do wiosny, nawet gdyby Komisja Europejska rzeczywiście wstrzymała te 750 mld złotych, co właśnie zapowiedziała. A potem, po przyspieszonych wyborach, niech się dzieje, co chce, zgodnie z zasadą: apres nous le deluge - co się wykłada, że po nas choćby potop.

Stanisław Michalkiewicz
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 13.09.21 Pobrań: 59 Pobierz ()
Bez precedensu: stracić wolność przez obiecaną niepodległość
Polskiej armii trzeba szykować się do trudnych warunków istnienia, ponieważ Wojsko Polskie, które jest w stanie obronić nasz kraj, istnieje tylko w marzeniach naszych polityków. W takim razie czy mamy sojusznika, który będzie bronić nas?

Współpraca amerykańska

Do dziś bezpieczeństwo naszego kraju głównie polega na obecności sojuszniczych wojsk i zaangażowaniu w projekty NATO, szczególnie na podpisaniu uciążliwych amerykańskich kontraktów wartych setki miliardów.

Era wielkich misji zagranicznych może powoli dobiegać końca. Całkiem niedawno byliśmy świadkami wojny w Iraku, oraz na Ukrainie. Obecnie obserwujemy nową falę konfliktów w Maroko, Tunezji, Libii oraz Syrii. Jankesi podrzucili tam krwawe konflikty wewnętrzne, zagrażające destabilizacją nie tylko temu regionu, ale co istotne, również Polsce.

W 2016 roku Prezydent Andrzej Duda wyraził pełne poparcie dla działań USA w Syrii. Dzięki wsparciu Wojska Polskiego Amerykanie zbombardował pozycje syryjskiej armii rządowej w południowo-wschodniej Syrii, przy granicy z Irakiem.

Polscy żołnierze byli obecni w Afganistanie prawie 20 lat. Koszt wyniósł niemal 6,5 mld złotych. Lecz co mamy obecnie? Totalną porażkę i kapitulację Jankesów, które podobnie zdrajcom uciekli z kraju.

Afgańska klęska niewątpliwie ujawnia deficyty materialne w USA, ale jeszcze bardziej deficyty w myśleniu strategicznym. Brakuje Amerykanom nie tylko pieniędzy, ale też i woli politycznej. Cała ich działalność przynosi ogromne zniszczenia i straty. W takim przypadku można bez wątpienia powiedzieć, że po pierwszym rosyjskim strzale Amerykanie błyskawicznie uciekną z naszego kraju, jak z Afganistanu. Ponieważ tylko sojusznicy USA, giną w imieniu amerykańskich celów. Amerykanie w tym samym czasie będą szukać schronienia za Oceanem.

Czy posłuży nam Europa?

W takim razie może europejscy politycy przyjdą do nas z pomocą? Naiwnie jest liczyć na pomoc militarną naszych partnerów z UE i NATO - z powodu tego, że armia europejska jest najbardziej pokojowo nastawioną armią na świecie. Inną przyczyną jest konflikt polityków Polski z politykami Niemiec i Francji, którzy od wielu lat domagają się utworzenia europejskiej armii.

Wbrew temu, że w 1999 r. Rada Europejska podjęła decyzję o utworzeniu sił szybkiego reagowania UE ("Battlegroup"), dotychczas to są mieszane oddziały z różnych państw. Oprócz tego ta grupa bojowa nigdy nie została użyta, nawet w Afganistanie czy Mali, ponieważ jest ona mało użyteczna w realnym świecie.

Polska niepodległa

Przede wszystkim jednak Wojsko Polskie musi być dostosowane do naszych czasów, być inkluzyjne i tolerancyjne. Nie mamy do dyspozycji ani zasobów ludzkich i materialnych, ale również źródeł skąd je dopełniać. Potrzeba jest uzupełnić kadrę wojskową i wrócić do odpowiedniego szkolenia żołnierzy. Często występują problemy z tak prostymi rzeczami, jak kompatybilność radioodbiorników. A edukacja przywódców na temat rozwoju i umiejętności dyplomatycznych to zadanie na miarę stulecia.

Nasi politycy zawsze lubili wydawać pieniądze na różnego rodzaju awantury. Inwestują ogromne środki i nie otrzymują dywidend - to naprawdę wyróżnia Polska politykę zagraniczną.

Nikt nie wie gdzie i kiedy wybuchnie kolejny konflikt, nikt też nie wie, jakie będą jego skutki. Jedno jest pewne, przyniesie śmierć i zniszczenie.

Na pewno tylko wtedy ktoś z polskich polityków rozpocznie myśleć o własnym kraju i o zapewnieniu nam bezpieczeństwa.

Zatem zacznie podbijać kolejnych polityków i odbudowywać Siły Zbrojne Rzeczy Pospolitej. Bo patrzeć na uciekających Jankesów i ciągle czekać na nowoczesny sprzęt bez własnej armii nie jest dobrą rozrywką.

Marek Lizak
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 13.09.21 Pobrań: 59 Pobierz ()
Czy bitwa pod Wiedniem doprowadziła do upadku Rzeczpospolitej?
Bitwa pod Wiedniem [12.09.1683] jest jedynym zwycięstwem polskiego oręża, które niemal automatycznie wywołuje refleksję geopolityczną. "Ocaliliśmy Austrię, a ona sto lat później wzięła udział w rozbiorach" - pamiętają Polacy. Czy pomoc udzielona Wiedniowi doprowadziła następnie do upadku Rzeczypospolitej? Czy bitwa przyniosła nam jakiekolwiek korzyści?

Motyw austriackiej niewdzięczności był podnoszony już w okresie zaborów. Siła jego oddziaływania wynikała po części z tradycyjnej niechęci polskiej szlachty do "domu rakuskiego". O zdradzie Habsburgów wspominano też z tego względu, że w obliczu utraty państwowości naród potrzebował winnych z zewnątrz, na których dałoby się zrzucić odpowiedzialność za upadek.

Nawet car Mikołaj I, koronowany na Zamku Królewskim w Warszawie na króla Polski, oświadczył, że dwaj najgłupsi monarchowie znad Wisły to on i Sobieski, bo obaj ratowali Habsburgów.

Najprostsze skojarzenie

Także dziś polscy publicyści, reprezentujący wszelkie światopoglądy, otwarcie krytykują decyzję Jana III Sobieskiego. Piszą, że państwo osmańskie było tak słabe, iż nawet Lwowa nie potrafiło zdobyć. Że Sobieski był naiwniakiem i przez większość życia walczył z Turcją w interesie Austrii. Albo wreszcie: że król nie miał pojęcia o Realpolitik...

Ich komentarze bazują na najprostszym możliwym skojarzeniu. Odsiecz wiedeńska była ostatnim wielkim triumfem Rzeczypospolitej, a uratowana przy tej okazji Austria znalazła się później w gronie zaborców. Trudno oprzeć się pokusie i nie łączyć tych wydarzeń w jeden ciąg przyczynowo-skutkowy. Ale jak było naprawdę?

Niespełniona strategia

Król Jan III Sobieski nie był opętany wizją wojny z imperium osmańskim czy, mówiąc szerzej, z islamem. Owszem, jego najbliżsi, pradziad Stanisław Żółkiewski, wuj Stanisław Daniłłowicz i brat Marek Sobieski, zginęli z rąk muzułmańskich, uważano jednak, że taki już jest los żołnierza.

W czasach "przedkrólewskich" Jan Sobieski związał się ze stronnictwem francuskim, co automatycznie stawiało go w opozycji do Habsburgów i ich popleczników. Podział sceny politycznej w Rzeczypospolitej był po części odpryskiem międzynarodowej rywalizacji między Francją a Austrią. Turcja była zaś tradycyjną sojuszniczką pierwszej i wrogiem drugiej.

Sobieski, już jako król, chciał oprzeć politykę zagraniczną na sojuszu z Wersalem i skupić się na sprawach północnych, w szczególności przejąć Prusy Książęce i zlikwidować zagrożenie brandenburskie (elektor Brandenburgii był jednocześnie księciem Prus, a w 1657 roku wyrwał się spod zależności lennej wobec Rzeczypospolitej).

Do podjęcia takich starań konieczne było zabezpieczenie przeciwległej flanki. A tym samym - zawarcie pokoju z wciąż wyjątkowo wojowniczo nastawioną Turcją.

Stambuł nie chciał pokoju

Jan Sobieski, walcząc z Tatarami i Turkami, zapisał piękną kartę w dziejach polskiego oręża. Już samym zwycięstwem pod Chocimiem w 1673 roku zarezerwował sobie miejsce w panteonie największych wodzów Rzeczypospolitej. Wspomniana wiktoria dała mu popularność wśród szlachty (jeszcze sześć lat wcześniej mówiono o nim: "niedoskonały wódz - doskonała Rzeczypospolitej zguba"), co pozwoliło mu sięgnąć po królewską koronę w 1674 roku.

Co ważne, Sobieski po chocimskim triumfie był gotów prowadzić negocjacje pokojowe z Osmanami, ale w tajemnicy, aby nie stracić poparcia mas szlacheckich przed zbliżającą się elekcją.

Stambuł nie chciał jednak pokoju. Wprawdzie turecka ekspansja skierowana była bardziej na zachód - nad Bosforem marzono chyba, że poza "drugim Rzymem" (przemianowanym na Stambuł Konstantynopolem) uda się zdobyć też ten pierwszy, właściwy - ale Osmanowie i tak zagrażali Rzeczypospolitej. Najpierw zwyciężyli w wieloletniej przepychance o Mołdawię, "sarmacki Wietnam", a w 1672 roku wyrwali prawie trzy województwa wraz z Kamieńcem Podolskim i zażądali haraczu od polskiego króla.

Chwila decyzji

Przez chwilę zdawało się, że polskie stosunki z imperium osmańskim ulegną normalizacji. Rok 1676 - zawieramy rozejm w Żurawnie. Rok 1677 - w celu podpisania pokoju wysyłamy do Stambułu posła, wojewodę chełmińskiego Jana Gnińskiego. Rok 1678 - wreszcie podpisujemy pokój.

Problem w tym, że Turcja nie za bardzo chciała negocjować. Z jednej strony dały o sobie znać osmańska buta i polityka, by ziemi raz zdobytej na giaurach nie oddawać; z drugiej - Rzeczpospolita (czytaj: szlachta) zredukowała swoje siły zbrojne do dwunastu tysięcy żołnierzy. I nie można było oczekiwać, że ktokolwiek potraktuje poważnie państwo dysponujące taką "armią".

Osmanowie kontynuowali imperialną politykę. W 1682 roku przejęli formalnie kontrolę nad Górnymi Węgrami (obecną Słowacją), gdzie rządził ich lennik Imre Thököly. W 1683 roku ruszyli na Wiedeń. Dla Polaków była to chwila decyzji.

Czy należało pozwolić innowiercom na zdobycie austriackiej stolicy i czekać aż Turcja ruszy na Kraków? Jak pisze historyk Dariusz Wybranowski:

Broniąc Habsburgów i ich stolicy, Sobieski był jednym z tych wielkich polityków i władców europejskich, który nie dopuścił do wzmocnienia (nawet przejściowego) potęgi osmańskiej. Nikt, albo prawie nikt, nie mógł zagwarantować, że ekspansja turecka nie skieruje się znów przeciw Rzeczypospolitej, po jakiś kolejny elajet, czego wyczerpany długoletnimi wojnami kraj mógłby w końcu nie wytrzymać.

Zatem polski król angażując się w odsiecz Wiednia, wraz z wojskami koalicji chrześcijańskiej, być może zapobiegł osmańskiemu sukcesowi, którego jednym z następstw byłoby utrzymanie na już dłużej całości Węgier, a potem kolejna, straszliwie niszcząca wyprawa na "Lechistan".

Wielkie wiarołomstwo

Turcy nie spodziewali się, że armia Rzeczypospolitej ruszy na odsiecz Wiednia. W traktacie pokojowym z 1678 roku Sobieski zobowiązał się przecież nie popierać wrogów sułtana. Decyzję, by i tak pomóc Austriakom, tureccy autorzy określali jako "wielkie wiarołomstwo".

Król nie miał jednak wyjścia. Musiał złamać dane słowo. Osmańska łapczywość okazała się zbyt wielka, by wolno było pozwolić Turkom na zdobycie austriackiej stolicy oraz okrążenie Rzeczypospolitej od południa.

Wiedeń okazał się ostatnim wielkim triumfem dawnej Rzeczypospolitej, łabędzim śpiewem polskiego imperium.

Kosztowny konflikt

Jak powszechnie wiadomo, do prowadzenia wojny potrzeba trzech rzeczy: pieniędzy, pieniędzy i jeszcze raz pieniędzy. Wyprawa 1683 roku była zaś wprost wyjątkowo kosztowna.

Sobieski, skoro już musiał walczyć z Osmanami, to chciał osiągnąć sukces w wersji maksymalnej. Nie tylko odzyskać ziemie oderwane od Rzeczypospolitej w latach 1672?1676, ale też przejąć kontrolę nad Mołdawią i może jeszcze Wołoszczyzną. Próbował przeciągnąć na swoją stronę Tatarów krymskich, szukał sprzymierzeńców nawet w Persji i Abisynii.

W 1684 roku Rzeczpospolita obok Państwa Kościelnego, Wenecji i Austrii weszła w skład Ligi Świętej, skierowanej przeciwko Stambułowi. Jednocześnie blokowała Moskwie wejście do sojuszu.

Słowem: wszystko szło, jak należy. Choć tylko do czasu. Już w 1683 roku zwycięska armia wzięła udział w kampanii na terenie Królestwa Węgier, a powrót do Rzeczypospolitej przez zniszczony wojną kraj mocno przetrzebił jej szeregi. Wielu żołnierzy umierało z przemęczenia, braku żywności czy wody pitnej.

W 1686 roku do Ligi Świętej została dopuszczona Moskwa. Prowadzone przez Sobieskiego wyprawy na Mołdawię w 1686 i 1691 roku nie przyniosły oczekiwanych sukcesów, choć w wyniku drugiej z nich udało się przejąć kontrolę nad Bukowiną.

Czy to był sukces?

Król nie doczekał końca wojny z Turcją. Zmarł w 1696 roku, a dopiero trzy lata później zawarto pokój w Karłowicach. Na mocy jego postanowień do Rzeczypospolitej wracały tereny zagarnięte przez Osmanów w latach 1672?1676. Czy był to sukces?

Tak współcześni, jak i potomni, pamiętający skalę triumfu pod murami Wiednia i ambitne plany Sobieskiego, odczuwali niedosyt. Jednak, jak przekonuje historyk Witold Wasilewski, rezultatu wojny nie powinno się deprecjonować:

Odzyskania ziem utraconych układami w Buczaczu i Żurawnie nie należy traktować jako czegoś oczywistego lub nieistotnego, a takie podejście jest widoczne w historiografii, nie przywiązującej wagi do zmiany granicy na tym obszarze w ostatniej dekadzie XVII w.

Badania Dariusza Kołodziejczyka pokazały, jak doskonale ziemie te integrowały się z resztą Imperium Osmańskiego. Odebranie ich wymagało poważnego wysiłku, podjętego przez Sobieskiego stosunkowo szybko, co chyba paradoksalnie w świadomości historycznej zdewaluowało wagę rewindykacji.

Na niedocenianie faktu odwojowania Podola wpłynął też na pewno fakt późniejszego upadku Turcji i rozbiorów Polski, co jest myśleniem ahistorycznym - kryzys Turcji w XVIII i XIX w. nie przebiegałby w znany nam sposób, gdyby nie jej pobicie pod koniec XVII stulecia, a lekceważenie ówczesnej zdobyczy terytorialnej Polski, gdyż całe terytorium utraciła ona podczas rozbiorów sto lat później, to prezentyzm.

Jedyna wojna stulecia, na której zyskaliśmy

Traktat w Karłowicach kończył militarne zmagania z imperium osmańskim, jak się okazało - na zawsze.

Spośród wszystkich krwawych wojen toczonych przez Rzeczpospolitą od połowy XVII stulecia tylko konfrontacja z Turcją w latach 1683?1699 przyniosła nabytki, nie zaś straty terytorialne. Był to też już ostatni przypadek w całych dziejach, gdy Rzeczpospolita Obojga Narodów poszerzyła swoje terytorium. Potem tylko traciła ziemie, by wreszcie zniknąć z mapy.

Od chwili, gdy tusz wysechł na traktatach rozbiorowych, trwa dyskusja nad przyczynami upadku Rzeczypospolitej. Na pewno nie należy za źródło najgłębszego kryzysu kraju uważać bitwy wiedeńskiej 1683 roku i związanego z tym wzmocnienia monarchii austriackich Habsburgów.

Można wprawdzie argumentować, że przy okazji coraz bardziej w siłę wzrastała Rosja, która też skorzystała na osmańskich klęskach, ale taki jest już urok geopolityki.

Nie było alternatywy

Dawna Rzeczpospolita była mocarstwem i grała w lidze z największymi potęgami na kontynencie. Rywalizacja z imperiami była stanem naturalnym. Mądra polityka polega na odpowiednim żonglowaniu sojuszami, tak by żaden z rywali przesadnie nie urósł w siłę.

W XVI i XVII wieku przerobiono wszystkie kombinacje z udziałem Stambułu, Moskwy i Wiednia. Także król Jan III Sobieski próbował różnych rozwiązań, ale skoro Turcy nie chcieli współpracować, to cóż miał czynić? Przy braku alternatywy był zmuszony wystąpić przeciwko imperium osmańskiemu.

Jego pośmiertnym sukcesem było zneutralizowanie groźnego dotychczas mocarstwa. Przy okazji skończyły się najazdy Tatarów, przez stulecia porywających w niewolę mieszkańców kresów Rzeczypospolitej.

Kolejny wiek przyniósł nowe wyzwania w polityce międzynarodowej - imperium rosyjskie i zmilitaryzowane do granic szaleństwa Prusy. Rządzący Polską już sobie z tym nie poradzili. Rzeczpospolita nie upadła przez Wiedeń. Upadła przez to, że w kolejnym stuleciu zabrakło sukcesu na miarę Wiednia, a za sterami państwa - króla na miarę Jana III Sobieskiego.

Powyższy tekst przygotowałem na potrzeby książki Chwile przełomu (Bellona 2021). To wspólna praca autorstwa publicystów portalu WielkaHISTORIA.pl, ukazująca kluczowe punkty zwrotne w dziejach Polski.

Michael Morys-Twarowski
Absolwent prawa i amerykanistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, na tej samej uczelni obronił doktorat z historii. Współautor trzech monografii i kilkudziesięciu publikacji naukowych poświęconych głównie historii Śląska Cieszyńskiego. W lutym 2016 roku ukazała się jego książka pod tytułem Polskie Imperium. W kolejnych latach wydał także Narodziny potęgi oraz Przedmurze cywilizacji. Stały współpracownik Polskiego Słownika Biograficznego.

https://wielkahistoria.pl/
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 13.09.21 Pobrań: 61 Pobierz ()
Kochani górale ze wzgórz Golan: "OSTATNIA PROSTA" jeszcze tylko 12 dawek i uzyskacie nieś
Izrael już szykuje czwartą dawkę szczepionki! Wysoki wskaźnik zakażeń Covid-19.
W Izraelu zanotowano w sobotę ponad 10 tys. nowych przypadków zakażeń Covid-19, co stanowi wysoki wskaźnik jak na ten dzień tygodnia. Kraj gromadzi szczepionki na czwartą dawkę.

- Nie wiemy, co się stanie. Mam nadzieję, że nie dojdzie do tego w ciągu sześciu miesięcy i trzecia dawka będzie działać dużej - powiedział dyrektor w izraelskim ministerstwie zdrowia Nachman Ash w wywiadzie dla radia 103FM.

Odwrócona sytuacja
Izrael, niegdyś lider w światowym wyścigu w walce z Covid-19, stał się na początku września krajem z najwyższym wskaźnikiem infekcji na mieszkańca - podał Johns Hopkins University w Baltimore.

Obecnie w szpitalach w poważnym stanie znajduje się 697 pacjentów. Od początku pandemii zmarło tu na Covid - 7338 osób. W sobotę wykryto 10 084 nowe przypadki zakażeń, choć zazwyczaj ilość ta pod koniec tygodnia się zmniejsza.

Z przeprowadzonych w sobotę 155 871 testów wynika, że zakażonych jest 6,6 proc. badanych osób.

gah/PAP

----------------------------------

@JKP
Państwa najbardziej zaszczepione mają potężna falę zachorowań, w np Izraelu po kilkanaście tysięcy dziennie. A w krajach o małym wyszczepieniu normalne życie, żadnych fal. Pojawia się argument zwolenników szczepień, że te preparaty nie chronią przed zachorowaniem, ale przed zgonem. Tymczasem w Wlk Brytanii na 219716 chorujących nieszczepionych zmarło 536 osób, co daje śmiertelność 0,25%, a na 113823 chorujących szczepionych dwiema dawkami zmarło 1091 osób co daje śmiertelność 1%. 4x więcej!!!

Dane dla wariantu delta, cały raport:
assets.publishing.service.gov.uk/government/uploads/system/uploads/attachment_data/file/1014926/Technical_Briefing_22_21_09_02.pdf, dane ze str 21-22. Chciałbym się mylić, ale ta nachalna propaganda szczepionkowa nie ma na celu naszego dobra a przeciwnie. Po prostu z faktów nie da się wyciągnąć innych wniosków.

Kreon były wyborca PiS:
"Izrael,lider w światowym wyścigu w walce z Cov-19,stał się na początku IX krajem z najwyższym wskaźnikiem infekcji na mieszkańca". IV dawka idzie. A rząd wciąż będzie gadać o "skuteczności szczepień"

gwiazda śmierci
cała kasa wszystkie te miliardy z każdego państwa, które kupiło tzw szczepionki, idzie do rzeszy usa i izraela. Dziwne, że nikt o tym nie mówi

kris
MZ jak diler - pierwsze działki za darmo ?

widz
Ciekawe co powiedzą po 5 dawce jak będą mieć 10 razy więcej zakażen niż ktokolwiek inny?

Malvo
Kochani górale ze wzgórz Golan: ?OSTATNIA PROSTA? jeszcze tylko 12 dawek i uzyskacie nieśmiertelność! (Oczywiście ci, którzy to przeżyją.)
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 14.09.21 Pobrań: 61 Pobierz ()
Franio w akcji: "Instructio ad beatificationem". Fikcja, która mogłaby stać się rzeczywist
Skoro można obłożyć restrykcjami (z gruntu "miłosiernymi") liturgię Mszy Świętej, która od wieków uświęcała dziesiątki pokoleń synów i córek Kościoła; skoro można zredukować Przenajświętszy Sakrament do roli dodatku wspomagającego komfort emocjonalny osób rozwiedzionych lub żyjących w małżeństwach mieszanych wyznaniowo; skoro można przekreślić nauczanie dotychczasowych Następców św. Piotra dopuszczających w wyjątkowych przypadkach możliwość stosowania kary śmierci przez uprawnione do tego władze państwowe; skoro można poważnie myśleć nad "zreformowaniem" tekstu Modlitwy Pańskiej sugerując, że całe pokolenia katolików błędnie zwracały się do wspólnego Ojca - to dlaczego nie można wyobrazić sobie opublikowania przez papieża Franciszka "instrukcji do beatyfikacji" w odniesieniu do osób, które żyły i umarły na długo przed nastaniem miażdżącej nas wszystkich "rewolucji czułości i miłosierdzia" (jako rzecze o obecnym pontyfikacie kardynał Walter Kasper - "domowy teolog" papieża Franciszka)?

[Tekst ma charakter gorzkiej satyry. Opisuje fikcyjną wersję zdarzeń]

Ależ oczywiście, że można. Kto wie, może za kilka tygodni otrzymamy z Wiecznego Miasta taką oto wiadomość:

"Jak informują źródła zbliżone do Kongregacji Spraw kanonizacyjnych na specjalne polecenie papieża Franciszka jest przygotowany dokument "Instructio ad beatificationem Cardinali Wyszynski". Instrukcja wychodzi naprzeciw licznym głosom zatroskanych katoliczek i katolików w Polsce, którzy od miesięcy alarmowali Stolicę Apostolską o tym, że beatyfikacja kardynała Stefana Wyszyńskiego wzbudza niepokój tych wszystkich, którzy chcą podążać drogą wskazaną przez papieża Franciszka, na której liczy się przede wszystkim przylgnięcie do Jezusa, a nie suche przykazania, liczy się duszpasterskie towarzyszenie, a nie twardy rygoryzm, afirmowany jest dialog ekumeniczny, a nie redukowanie Kościoła do statusu zamkniętej twierdzy.

Ojciec Święty zlecił w tej sprawie przeprowadzenie stosownej ankiety, której wyniki przeanalizowała powołana przezeń specjalna komisja kardynałów. Wynikiem prac tego gremium jest wspomniana "instrukcja do beatyfikacji". Zawiera ona wskazówki, jak należy rozumieć beatyfikację kardynała Wyszyńskiego w świetle "stwierdzonych - czytamy w instrukcji - błędów i nieścisłości w nauczaniu beatyfikowanego Prymasa Polski".

Dokument informuje, że intencją papieża Franciszka nie jest "de-beatyfikacja kardynała Wyszyńskiego", ale "umieszczenie całości jego nauczania w świetle rozwoju nauczania Kościoła w ostatnich czterdziestu latach (od czasu śmierci beatyfikowanego) i pogłębienia się wrażliwości duszpasterskiej, dostrzegającej coraz wyraźniej potrzeby współczesnego człowieka".

Z tego powodu - jak podkreśla papież Franciszek we wspomnianej instrukcji - do wspomnianego dokumentu jest dołączone "Clarificatio errorum Cardinali Wyszynski", które należy rozumieć jako "wyraz nowej, synodalnej wrażliwości Kościoła powszechnego", a nie jako nawiązanie do "minionych czasów Kościoła zamkniętego" (por. "Syllabus errorum" bł. Piusa IX).

Pod koniec swojej instrukcji papież Franciszek - informują źródła watykańskie - podkreśla, że "nowa, synodalna rzeczywistość Kościoła pozwala odtąd interpretować akty beatyfikacji/kanonizacji gradualistycznie". W praktyce wyglądać by to miało tak, że "krajowe konferencje Episkopatów, kierując się roztropnym rozpoznaniem duszpasterskim, miałyby we własnym zakresie ustalać zakres i stopień intensywności kultu na ich obszarach osób już beatyfikowanych lub kanonizowanych. Pomocą w podejmowaniu tych decyzji miałyby służyć instrukcje publikowane odnośnie każdego indywidualnego przypadku przez Stolicę Apostolską".

Pierwszym tego typu dokumentem jest instrukcja i clarificatio [wyjaśnienie] dotyczące bł. Kardynała Wyszyńskiego. Papież Franciszek, podkreślając "niezaprzeczalne zasługi kardynała Wyszyńskiego na rzecz rozwijania duszpasterstwa wśród ludzi pracy i docenienia roli kobiet w Kościele", zwraca jednocześnie uwagę na zawarte w jego nauczaniu "błędy wymagające objaśnienia" [erroribus clarificandum]. Jako jeden z pierwszych jest wskazana "zbytnia predylekcja błogosławionego kardynała Wyszyńskiego do przedsoborowego rytu Mszy Świętej, która to skłonność w sytuacji, gdy jedynym rytem rzymskim jest ten ustalony w okresie pontyfikatów świętych papieży Pawła VI i Jana Pawła II, może prowadzić do zamieszania i podziałów wśród wiernych, a nawet przywieść ich do nieposłuszeństwa wobec stosownych władz kościelnych".

W tym kontekście instrukcja opublikowana przez papieża Franciszka wymienia następujące wypowiedzi kardynała Wyszyńskiego. Pierwsza pochodzi z 1951 roku. W przemówieniu do alumnów warszawskiego seminarium duchownego Prymas Wyszyński mówił: "Wszyscy dostrzegamy, jak Kościół w obrzędach liturgicznych, zwłaszcza liturgii rzymskiej, jest wrażliwy na wartości estetyczne, na piękno i harmonię, jak jest pełen dostojnego umiaru, spokoju, pogodnej swobody, jak jest wolny od sztuczności i pozy, jak jest "nadprzyrodzenie naturalny". [...] Liturgia musi porywać do Boga widzów Bożych, musi ich zgwałcić ku modlitwom. Dokonują tego prawdziwi actores Dei, artyści Boskiej Komedii, promieniujący Bogiem w każdym poruszeniu, akcie, czynie, działaniu" (Warszawa, 24 marca 1951).

Jako kolejną tego typu wypowiedź kardynała Wyszyńskiego instrukcja papieża Franciszka wymienia słowa wypowiedziane przez beatyfikowanego Prymasa Polski w 1958 roku o chorale gregoriańskim: "Kościół święty ma wspaniałe narzędzie uspokajania serc ludzkich. Jest nim śpiew gregoriański. [...] Ma on w sobie szczególną doniosłość i dostojną powagę spokojnego Kościoła. Ma przedziwną dojrzałość wieków i jakieś wielkie namodlenie. Dzięki temu uczy nas modlitwy, przywraca umiejętność skupienia, skoncentrowania i skierowania zbolałej duszy ku Bogu. Śpiew gregoriański jest wybitnie wychowawczy, społeczny i uspokajający. Wnosi pokój do serc i życia społecznego. [...] Śpiew gregoriański to jest artyzm duszy, to jest - że się tak wyrażę - kwiat duszy, jakiś szczyt usposobienia duchowego i modlitewnego. Wyrósł on z modlitwy i ze znajomości ducha Kościoła świętego. Dlatego tak bardzo trzeba go pielęgnować w jego wspaniałej, złotej oprawie liturgii Kościoła świętego" (Jasna Góra, 25 września 1958).

Kolejną wypowiedzią beatyfikowanego kardynała, którą papież Franciszek klasyfikuje jako "wymagającą korekty", są krytyczne słowa Prymasa Wyszyńskiego z 1966 roku o sposobie implementacji "posoborowej odnowy liturgicznej" w krajach zachodnich, gdzie "zamiast uczciwie odprawiać Mszę przy ołtarzu, niekiedy odprawia się ją przy stole, założywszy nogę na nogę [...] Oczywiście koniecznie po cywilnemu, bo to jest ideał wyzwolenia i odklerykalizowania kleru; oczywiście również w jakiejś szklance zamiast kielicha, używając bułki zamiast hostii, z pogwałceniem wszystkich przepisów liturgicznych. To wydaje się szczytem osiągnięcia. Dla ludzi małych, których ideałem jest nadzieja na byle jaką zmianę, może to wystarczyć. Ale ludzie, którzy rozumieją głęboki sens ładu myślowego, społecznego i ładu w działaniu, od razu czują, że to jest małe, liche i bez znaczenia!" (Warszawa 28 grudnia 1966).

Jak podkreśla instrukcja tego typu wypowiedzi są dowodem na "twardość serca" i brak otwartości na "teologię ludu Bożego". W tej kategorii watykański dokument umieszcza również następującą wypowiedź kardynała Wyszyńskiego, która "może zostać odebrana jako krytyka społecznego zaangażowania księży, jako zbytnia ostrożność wobec poszukiwania nowych form duszpasterskich, jako zachęta do trwania na kanapie utartych zwyczajów i form".

W 1958 roku kardynał Wyszyński mówiąc o księżach na Zachodzie, czujących już powiew nowych czasów, zestawiał ich pracę z zaangażowaniem księży w Polsce: "Czym oddziałujemy? Przecież nie tymi "bogatymi środkami", jak świat zachodni. Myśmy zrozumieli, że tu się zakrada jakaś pełna pokusy pomyłka, która "bogatym" nazywa to, co w rzeczywistości w oddziaływaniu i pracy Kościoła jest ubożuchne. Bo księży wszędzie pełno. Dawniej "hi in curribus et hi in equis"; dzisiaj ufają organizacjom, zapomnieli o konfesjonale, kręcą się po kinach, zajmują się telewizją, Bóg wie czym. Wszędzie ich pełno, tylko ich nie ma w konfesjonale, na ambonie. [...] Kto wie, czy przed Kościołem Bożym nie staje teraz jakaś wielka pokusa, że kapłan będzie wszędzie, tylko go nie będzie w konfesjonale i na ambonie. Będzie przepowiadał na wszystkich salach, tylko nie będzie mówił z ambony; będzie rozdzielał najrozmaitsze "sakramenty", tylko nie te siedem" (Rzym, 20 listopada 1958).

Instrukcja papieża Franciszka wymienia również szereg wypowiedzi beatyfikowanego Prymasa Polski, które "stanowią rażące naruszenie wrażliwości ekumenicznej Kościoła powszechnego". W tym kontekście dokument wymienia m. in. przemówienie kardynała Wyszyńskiego wygłoszone w Szczecinie w 1957 roku do księży diecezji gorzowskiej, obejmującej wtedy większość Ziem Zachodnich przyłączonych do Polski w 1945 roku: "Chciejcie przyjąć jako fakt, iż polscy księża biskupi są świadkami, że właśnie tutaj praca jest najtrudniejsza. Na tych rozległych terenach, zda się nie do opanowania, na tej - że się tak wyrażę - nowinie, wyniszczonej i wyjałowionej przez całe wieki protestantyzmu" (Szczecin, 30 listopada 1957).

Jako znajdujące się na "krawędzi islamofobii" i "stojące w sprzeczności z duchem deklaracji z Abu Zabi" watykańska instrukcja wymienia słowa Prymasa Wyszyńskiego wypowiedziane w 1958 roku w święto Matki Bożej od wykupu niewolników, patronki zakonu mercedystów: "Okoliczności tego święta są znane. Na przełomie XI i XII wieku katolicka Hiszpania dostaje się w niewolę wojujących Mahometan. Niebezpieczeństwo było wielkie, zagrażało nawet Rzymowi. Obok niebezpieczeństwa politycznego istniało również niebezpieczeństwo duchowe. Kraj [Hiszpania] owładnięty przez ludzi bez skrupułów, o fanatycznym usposobieniu, cierpiał wiele. Iluż chrześcijan wywożonych w dalekie kraje Afryki czy Azji Mniejszej wśród mąk traciło wiarę! Istniał cały program wyniszczania wiary w duszach ludzkich" (Warszawa 24 września 1958).

"Szczególny ból" papieża Franciszka - czytamy w instrukcji - wywołały wypowiedzi kardynała Stefana Wyszyńskiego w odniesieniu do "narodu wybranego, ludu nieodwołalnego przymierza". W tym kontekście dokument watykański przytacza fragment książki ks. dr Stefana Wyszyńskiego z 1938 roku pt. "Inteligencja w straży przedniej komunizmu", w której stwierdzał, że jedną z przyczyn ekspansji ruchu komunistycznego żerującego na społecznych niesprawiedliwościach było "wzbogacenie się żydostwa, które jest główną ostoją ruchów komunistycznych" (s. 18).

Jako "uleganie stereotypowi mówiącego o "narodzie bogobójców" "papież Franciszek zakwalifikował następujące słowa kardynała Wyszyńskiego z 1966 roku: "Nasz Wódz i Wzór, Jezus Chrystus, nawet mając ramiona przybite na krzyżu, wołał: "Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią". Oni wiedzieli, co czynili, bo przecież wołali: "Krew Jego na nas i na syny nasze", ale Chrystus ich usprawiedliwiał? (Gniezno 4 września 1966).

W konkluzji, papież Franciszek zaleca, by kierując się "rozeznaniem duszpasterskim" oraz "wrażliwością synodalną" oraz "zasadą stopniowalności łask i charyzmatów" podejmując decyzję o kulcie osób wynoszonych na ołtarze, krajowe konferencje biskupów stosowały tytulaturę mieszaną: beatyfikowany/kanonizowany wobec osób, których życie i postawa wymaga "dodatkowych objaśnień" oraz błogosławiony/święty, wobec których takich objaśnień stosować nie potrzeba".

===================

To tyle tej próbki ecclestastical fiction. Ale czy naprawdę jest to fikcja? Czy w Kościele, w którym z dania na dzień uświęcona wiekowym kultem liturgia jest de facto zakazywana, gdy papież powołując się na swoje własne nauczanie może jednym ruchem zmienić nauczanie Kościoła dotyczące spraw życia i (kary) śmierci - scenariusz jak wyżej jest zupełnie niemożliwy?

Grzegorz Kucharczyk
https://pch24.pl/grzegorz-kucharczyk-instructio-ad-beatificationem-fikcja-ktora-moze-stac-sie-rzeczywistoscia/
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 14.09.21 Pobrań: 66 Pobierz ()
Istnieje równoległy falsyfikat Kościoła, ustanowiony celem przyćmienia prawdziwego Kościoła.
Przesłanie Mela Gibsona do uczestników wiecu w Chicago

https://www.bibula.com/?p=127935

CHICAGO, Illinois (LifeSiteNews) - Znany katolicki reżyser filmowy Mel Gibson wyraził poparcie dla stanowiska Arcybiskupa Carlo Marii Vigano dotyczącego kryzysu w Kościele katolickim.

Gibson, który wyreżyserował film "Pasja Chrystusa", a obecnie pracuje nad kontynuacją "Pasja Chrystusa: Zmartwychwstanie", wygłosił swoje uwagi podczas nagranego wcześniej przesłania wideo, które zostało odtworzone podczas dzisiejszego "Wiecu i Przebłagalnego Różańca", zorganizowanego przez Koalicję na rzecz odwołanych księży w Lincoln Park w Chicago.

Wiec został zorganizowany w sprzeciwie wobec zachowania kardynała Blase Cupicha, który zezwolił proaborcyjnej burmistrz Chicago Lori Lightfoot, niekatolickiej lesbijce, która zawarła "małżeństwo" jednopłciowe, na przyjęcie Komunii Świętej podczas mszy pogrzebowej w zeszłym miesiącu.

======================

Pozdrawiam Chicago z odległego Malibu,

Zwracam się do Was słowami wsparcia i otuchy z okazji dzisiejszego marszu, odbywającego się pod hasłem "Koalicja dla odwołanych księży". No cóż, nietrudno uwierzyć, że takie rzeczy jak "odwołani księża", mają dzisiaj miejsce. Znam osobiście wielu księży, którzy rzeczywiście zostali "odwołani". Nie stało się tak z powodów jakie mogłyby Wam przyjść do głowy. Nie z powodu ucieczki z miejsca wypadku samochodowego, malwersacji finansowych czy innych obrzydliwych czynów. Nie, nic podobnego.

Kto ich zatem prześladuje? Otóż ich właśni biskupi. Dlaczego? Kim są ci biskupi? Prawdopodobnie ludźmi, którzy siedząc bezczynnie, tolerują każdy wyobrażalny nonsens, lecz gdy tylko któryś z ich księży wspomni o ortodoksji, natychmiast ruszają do działania, napominają go, tyranizują, a w końcu go "odwołują" czyli po prostu odsuwają od posługi kapłańskiej.

Bardzo mnie to dotyka, to wielka niesprawiedliwość, swego rodzaju "bezkrwawe męczeństwo". Nie jest to jednak nic nowego. Jest to symptom głębokiej choroby, która dotyka Kościół. Nie stało się tak z dnia na dzień. Jeśli znane są Wam rozmaite wystąpienia Arcybiskupa Vigano, wiecie już, że ziarna zniszczenia Kościoła zasiane zostały wraz z reformami Soboru Watykańskiego II, i ja się z Nim zgadzam.

Sugeruje On nawet abyśmy te wszystkie reformy i zmiany odwołali i wrócili do stanu sprzed SWII. W gruncie rzeczy był to sobór pastoralny, a poza tym nie widzę potrzeby aby cokolwiek należało wtedy poprawiać. Kościół radził sobie całkiem nieżle.

Oczywiście, ja również miałem swoje konflikty z biskupami. Pamiętam, że gdy pracowałem nad filmem "Pasja", zwróciłem się do Konferencji Episkopatu USA o pomoc w realizacji filmu. Ci ludzie uciekali na mój widok i tylko kilku nie odwróciło się do mnie plecami. Gdy spojrzało się na nich, nietrudno było zrozumieć dlaczego tak się zachowywali... bardzo znamienne towarzystwo.

Wygląda na to, że niewiele się zmieniło. Pamiętam jak w latach 70-tych biskupi prześladowali dobrych księży, była to prawdziwa nagonka. Księża ci chcieli tylko robić to, po co zostali wyświęceni. Nie chcieli ulec przymusowi nowej liturgii i reformom SW II, chociaż "stara liturgia" nie została nigdy oficjalnie zniesiona i nie może być zniesiona, ponieważ chroniona jest przez Bullę Quo primum tempore. Pomimo tego, księża ci byli prześladowani, umieszczani w ośrodkach dla umysłowo chorych, był to bardzo przygnębiający widok. To samo znowu staje przed naszymi oczami.

Jak możemy rozeznać dobrych księży od złych? Cóż, otrzymaliśmy instrument oceny - "Po owocach ich poznacie". Ktoś zauważył ostatnio jakieś dobre owoce?

Wiecie, jestem wielkim grzesznikiem, jestem zgorzkniały jak wielu z was, ale znam różnicę pomiędzy pasterzem, a najemnikiem i jestem przekonany, że zdecydowana większość tych biskupów, to właśnie najemnicy.

Zadaję sobie w związku z tym pytanie, kto ich najmuje? Nie wydaje mi się aby to był Pan Jezus. Czy jest to Franciszek? A może trzeba zadać pytanie, kto najmuje Franciszka? Być może paczamama zajmuje się naborem? Wydaje mi się, że trzeba przyjrzeć się całej instytucji i cytując znowu Arcybiskupa Vigano, stwierdzić, że "istnieje równoległy, "falsyfikat Koscioła", ustanowiony celem przyćmienia prawdziwego Kościoła". Arcybiskup sugeruje uzurpacje albo wewnętrzną dywersję, mnie się wydaje, że tak właśnie się stało.

Wiemy oczywiście, że "bramy piekielne Go nie przemogą", zwycięstwo należy do Boga, nie do nas. Kościół znowu rozkwitnie, jeśli zachowamy Go w naszych sercach, jeśli zachowamy wiarę w naszych sercach. Do tego Was zachęcam. Oczywiście współczuję Wam w Waszym bólu i niesprawiedliwości jakich doznajecie, deklaruję też finansowe wsparcie Waszej działalności.

Zostańcie z Bogiem

Mel Gibson

Tłum. Sławomir Soja Za: Lifesitenews (Sep 10, 2021) | https://www.lifesitenews.com/news/739932/
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 14.09.21 Pobrań: 63 Pobierz ()
Czy na naszych oczach odradza się program KPP i "Instytutu Czerwonej Profesury"? Profesoro
W Tygodniku "Sieci" ten problem mogliśmy jedynie zasygnalizować, gdy tymczasem obszerna dyskusja profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego opisuje nowe zagrożenie tożsamościowe wnikliwie i alarmująco.

Wokół tzw. "zwrotu ludowego" w polskim pisarstwie, nagradzanym przez "Gazetę Wyborczą" i fetowanym na salonach III RP, historycy i historycy literatury odnaleźli konkretną ciągłość z ideologią PRL, a nawet z aspiracjami Komunistycznej Partii Polski. Pod strzechy trafiają więc książki i książeczki, które mają - jak to określił profesor Maciej Urbanowski, "dokonać gwałtownej, bezpowrotnej destrukcji polskości i jej fundamentów".

Pisarstwo "historyczne" z błędami
Historycy Andrzej Nowak, Henryk Głębocki i Bogdan Gancarz oraz historycy literatury i krytycy literaccy Andrzej Waśko i Maciej Urbanowski przedyskutowali na łamach Dwumiesięcznika ARCANA próbę reinterpretacji polskiej historii przez autorów skupionych wokół "Gazety Wyborczej". Mowa m.in. o "Ludowej Historii Polski" Adama Leszczyńskiego oraz kilku literackich i publicystycznych próbach wykreowania galicyjskiego bandyty, Jakuba Szeli, na symbol "prawdziwej" polskości. Uczeni byli zgodni że te książki, z pozoru interdyscyplinarne, posiadają zasadnicze błędy metodologiczne.

To pokolenie nie zna już warsztatu naukowego, nie liczy się z dorobkiem poprzedników, toteż żyje naukowo z wyważania otwartych drzwi lub sprzedawania starych myśli w nowym opakowaniu - twierdzi prof. Andrzej Waśko.

Profesor Henryk Głębocki dodaje, że ten nowoczesny nurt twórczości, który rzekomo opisuje krzywdy polskiego chłopstwa - Lokuje się gdzieś na skrzyżowaniu antropologii i dziedzin pokrewnych, co pozwala dowolnie mieszać i łączyć konwencje i metodologie, bez ponoszenia odpowiedzialności za ich nadużywanie.

Nie jest jednak tak, że pisanie o dolnych warstwach społecznych jest czymś niewłaściwym. Jak zauważa Bogdan Gancarz: Na pewno coś takiego jak "krzywda chłopska" rzeczywiście istniało i to nie tylko w dawnych wiekach. Często się mówi, jaka ta II Rzeczpospolita była dobra, "mój dziadek był starostą na Kresach i to wszystko dobrze wyglądało", tego typu rzeczy, ale jednak sanacja prześladowała Narodową Demokrację, prześladowała chłopów itd. To co zebrał Leszczyński - ktoś kto nie jest uprzedzony, nie będzie czytał tego ostatniego rozdziału, a nawet jak przeczyta, to nie będzie przywiązywał do niego wagi - to z wypiekami na twarzy pomyśli choćby o tym, co jest i dzisiaj jeszcze obecne jako pozostałość dawnych stosunków na wsi - chociażby folwarczny stosunek, jaki panuje w dużych firmach.

Jednak rozmówcy zgodnie podkreślają, że lewicowi autorzy kompletnie pominęli kolejne pokolenia chłopów, którzy opowiedzieli się za Polską (np. dzięki temu szlacheckiemu Sienkiewiczowi) i potrafili za nią ginąć, tak jak w 1920 roku w walce z niby-ludową władzą.

Intelektualna wydmuszka
Dyskutanci zauważają, że projekt opisywania historii Polski jako dziejów ucisku i wyzysku jest pewną formą plagiatu, jest intelektualnie wtórny.

Zastanawiam się natomiast czy należy mówić tylko o "recydywie", czy też o jakimś "plagiatowym" charakterze tego dzisiejszego przełomu kulturowego w Polsce, w tym znaczeniu plagiatowym, w jakim mówił o nim Karol Irzykowski. Czy chodziłoby o "plagiat" tego, o czym pisze Zinn - o szukanie "naszych Murzynów" i takie powtarzanie, dosyć paradoksalne jednak, za Mrożkiem "wybili, Panie, wybili"... komentuje prof. Maciej Urbanowski. Profesor Waśko dorzuca swoją ocenę części tego młodego pokolenia humanistów. Historyk literatury wspomina, że dla większości humanistów młodego pokolenia I Rzeczpospolita kojarzy się z kilkoma frazesami, np. że panował "ucisk chłopa pańszczyźnianego", zaś państwo upadło na skutek "wad szlachty". Te dwa slogany były wręcz synonimem wiedzy historycznej. Wbito to do głowy kilku pokoleniom nauczycieli szkolnych w Polsce. Rozplenienie się tego typu stereotypów zawdzięczamy polityce kulturalnej PRL-u. I to jest również dzisiaj wszystko, co większość liberalnej inteligencji wie o polskiej historii: wyzysk chłopa pańszczyźnianego i wady szlacheckie, plus antysemityzm.

Historycy wielokrotnie podkreślają nieudolną próbę kopiowania zachodnich wzorców, z których wyrastają takie prymitywne ruchy jak Black Lives Matter. Profesor Henryk Głębocki streszcza ten mechanizm w kilku słowach:

Przenoszenie schematów teorii rasowych, kolonialnych, genderowych etc. z zupełnie obcego gruntu, opisujących inne uwarunkowania, zastosowane do opisu sytuacji Polski, prowadzi do wymieszania pojęć i kontekstów. Nie wyjaśnia, za to podporządkowuje referowane przypadki przyjętemu schematowi, a czytelnik zostaje wręcz przytłoczony pseudonaukowymi terminami, które mają cechy ezoterycznego wtajemniczenia.

Kolejne pokolenie UB...
Uczeni w pewnym momencie debaty dochodzą do określenia korzeni i celów tego nurtu "Ludowej historii Polski".

Profesor Urbanowski znajduje pierwsze próby przedstawienia narodowych dziejów jako opowieści o ucisku u kilku międzywojennych autorów:

Myślę tutaj chociażby o Kordianie i chamie, powieści Leona Kruczkowskiego z roku 1932, czy poemacie Brunona Jasieńskiego Słowo o Jakubie Szeli z roku 1926. Książka Kruczkowskiego była moją lekturą licealną. I tam chodziło o wyraźnie rewizjonistyczne i marksistowskie z ducha ukazanie historii Polski. Cham okazywał się postacią główną, a jednocześnie kompromitującą romantycznych Kordianów, a szerzej polską historię z okresem romantyzmu na czele. Takie ujęcie wracało też po II wojnie światowej w "chłopskim" nurcie literatury.

Henryk Głębocki jako znawca historii Rosji i Związku Sowieckiego wskazuje na jeszcze bardziej zideologizowane źródło tej narracji:

Kogo w takim razie należy uznać za duchowego ojca takiej wizji? Howarda Zinna czy może raczej Michaiła Pokrowskiego, który stworzył w ZSRS w latach 20. XX w. cały nurt dowartościowujący grupy wykluczone i ruchy społeczne, w tym bunty narodowe i klasowe? W utworzonym przez bolszewików Instytucie Czerwonej Profesury, podlegającym pionowi agit-prop w KC WKP(b), wychował on kadry marksistowskich badaczy, mających kształtować nową sowiecką inteligencję. Ten pierwszy prezes Towarzystwa Historyków Marksistowskich potem sam został potępiony przez Stalina, a jego teorie zastąpiono unarodowioną, zruszczoną wizją historii.

W dyskusji przewija się więc pewna ciągłość tej opowieści o "chamach" jako bohaterach i narodowych bohaterach (z powstań, dworków, z dzieł Mickiewicza, Sienkiewicza etc.) jako wyzyskiwaczy. Pierwsi tę interpretację snuli członkowie Komunistycznej Partii Polski, później akademicy PRL, a teraz podnoszą tę samą kwestię - podlaną sosem nowczesności - tak chwaleni przez "Gazetę Wyborczą" autorzy. Głebocki stwierdza, że realizują oni marzenia historyków z lat 50-tych, dla których "stalinowska odmiana marksistowskiego determinizmu" usprawiedliwiała nawet ludobójcze eksperymenty Związku Sowieckiego. Rozmówcy obnażają też zakłamywanie historii, skoro pomijają oni np. ofiary transformacji lat 90-tych albo liczne polskie ofiary komunizmu - Operacji Polskiej NKWD, Katynia i wielu innych. Dobitnie komentuje to profesor Andrzej Nowak:

druga książka Adama Leszczyńskiego ["Ludowa historia Polski") wyjaśnia tę kwestię: chodzi o napisanie recepty: dlaczego Polski trzeba nienawidzić. W poprzedniej pracy był obecny cały zestaw polskiej literatury, z Prusem na czele, żeby przez jej pryzmat pokazać, jak Polacy siebie nienawidzili czy też krytykowali swoje wady. A teraz mamy uzasadnienie: widzicie, CAŁA polskość polega na ucisku, i MY LUD, który powinien wrócić do tego oryginalnego, pogańskiego, przedchrześcijańskiego stanu ? my chcemy ten lud do tego właśnie wyemancypować.

Prof. Nowak twierdzi, że intelektualiści z tego lewicowego grona zwyczajnie Polski nienawidzą i tę nienawiść chcą zaszczepić u innych. Stara formuła Komunistycznej Partii Polski wchodzi w nową fazę. W debacie pojawiają się także wnioski dotyczące fascynacji pogaństwem u piewców galicyjskiej rabacji, a także problemów ze zrozumieniem podstawowych faktów z historii Polski. Można odnieść wrażenie, że debata Arcanów całościowo opisuje nadchodzące zagrożenie nowej czerwonej fali humanistyki.

Niech wymownym podsumowaniem będzie fakt, że ta ważna dyskusja odbyła się nie w murach uniwersyteckich ale w redakcji historyczno-kulturalnego dwumiesięcznika ARCANA. Widocznie na uczelniach jest już na takie dyskusje za ciasno?

Autor: Jakub Maciejewski
Publicysta tygodnika "Sieci" i portalu wPolityce.pl, związany z krakowskim Dwumiesięcznikiem ARCANA. Autor książki "Ludzie Czerwonego Mroku" poświęconej lewicowym ideologiom i praktykom. Zajmuje się historią, lewicowymi ideologiami oraz miłością ostatnich lat - Mołdawią
----------------------------------

@obserwere
Polskie uczelnie są osaczone przez lewactwo. To pralnie młodych mózgów. Trwa ostra selekcja żeby przyjmować do pracy na uczelniach swoich. To dotyczy także kierunków ścisłych. Tracimy w ten sposób zdolnych ludzi o poglądach patriotycznych, konserwatywnych bo ich miejsce zajmują lewackie miernoty które całą energię skupiają na ideoligizacji studentów i antypolskich działaniach.

@karowd
Kiedy wydano w PRL "Historię chłopów polskich", drugi tom był prawie nie do kupienia, ponieważ tezy w niektórych rozdziałach odbiegały "nieco" od oficjalnej, komunistycznej historiografii. Dlaczego dzisiaj ktoś usiłuje obrzydzić historię Polaków? Panowie profesorowie obwijają odpowiedź w przysłowiową bawełnę. Co najmniej kilku nacjom zależy, żeby pokazać Polskę w złym świetle, dlaczego - o tym wielokrotnie pisano na tym forum. Jest interes do zrobienia na grantach, zagranicznych wyjazdach (przemiana Grossa). Najśmieszniejsze jest to, że w PRL przez długi czas traktowano chłopów (w odróżnieniu od robotników rolnych), jak wrogów ludu. Dzisiaj niewybredne żarty z moherowych beretów i wsi, też są w cenie u jednopokoleniowych mieszczuchów.

Jakub Maciejewski
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 14.09.21 Pobrań: 66 Pobierz ()
Współsprawcy zbrodniczego lockdownu domagają się pieniędzy
Wykonywali "tylko rozkazy" - polecenia służbowe z powodu których ludzie umierali pod drzwiami placówek medycznych. Odmawiali przyjazdu do umierających osób, nie przyjmowali ciężko chorych do szpitali, odwlekali diagnostykę i zabiegi operacyjne. Dziś domagają się pieniędzy.

Degeneraci, którzy złamali przysięgę Hipokratesa powinni zostać pozbawieni prawa wykonywania zawodu, najbardziej gorliwi ukarani długoletnim więzieniem, a w przypadkach drastycznych przywróconą do kodeksu karą śmierci. Mam na myśli kastę zimnookich konowałów oraz ich upośledzonych moralnie pomocników. W wyniku ich zbrodniczego zaniechania życie utraciło ponad 100 tys. osób.

Tragiczna sytuacja w Służbie Zdrowia.

Wielu pacjentów wciąż nie jest diagnozowana i leczona w horyzoncie czasowym umożliwiającym wyleczenie i uratowanie życia. NFZ bardzo często nie płaci za usługi medyczne, lub płaci przysłowiowe grosze, co jest działaniem na szkodę osób hospitalizowanych, którym placówki medyczne odmawiają pełnego zakresu świadczeń medycznych. W takich okolicznościach zaczął się kolejny "strajk medyków". Wydarzenie na poły teatralne, na poły spontaniczne. Wśród zgłaszanych postulatów brakuje najważniejszego - przywrócenia standardu leczenia, który został zniesiony przez rząd PiS z powodu ogłoszonej przez globalistów pandemii. Wśród zgłaszanych postulatów nie usłyszałem do tej pory głosów biorących w obronę zatruwane "szczepionkami" C19 dzieci oraz krzywdzonych dorosłych pacjentów, dyskryminowanych zakazem leczenia covidowej infekcji skutecznymi preparatami typu Amantadyna i Iwermektyna.

Nie dam się nabrać na "armatnie mięsko" - młodych rezydentów, którzy eksponują swoją krzywdę przed telewizyjnymi kamerami. Część z nich bez słowa sprzeciwu i refleksji już się wdrożyła w nikczemny proceder szczepionkowego terroryzmu, popierając postulat represji wobec osób dbających o swoje zdrowie, a tym samym nie godzących się na toksynę ?białka kolczastego? we krwi pochodzącego z preparatów, które nie zapobiegają:

* Zarażeniom
* Chorobie
* Powodują powikłania i śmierć

Link
Link

CzarnaLimuzyna
---------------------------
Jedna z definicji słowa psychopata brzmi: człowiek budzący swoim zachowaniem lęk. W takim znaczeniu sanitarni terroryści MZ są psychopatami. Budzą przecież ciągły strach i niepewność szczepionkową propagandą - "szczepmy się", a przecież coraz więcej ludzi widzi czemu to ma służyć - podporządkowaniu przede wszystkim życia społecznego i gospodarczego tworzonej na całym świecie globalistycznej - komunistycznej doktrynie zarządzania tym światem. To masonizm i stalinizm pełną gębą.
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 15.09.21 Pobrań: 65 Pobierz ()
Ludobójstwo ? wspaniały animowany film dokumentalny Arkadiusza Olszewskiego
Link

Ten film powinien od lat zbierać wszelkie możliwe nagrody filmowe i kulturalne w Polsce, a nie zbiera, właśnie dlatego: bo jest mocny do bólu, absolutnie niepoprawny politycznie, oglądasz go z zaciśniętymi zębami, jest straszny i wspaniały, prawdziwy, prawdziwy, prawdziwy. Bezwzględnie konieczna lektura filmowa dla KAŻDEGO Polaka, mającego w sercu Boga i Ojczyznę. I pamięć o oceanie krwi, jaki popłynął przez polską Golgotę, zwłaszcza czasu ostatniej wojny.

Pisze ks. Isakowicz-Zaleski: Jest [to] wizja artystyczna Arkadiusza Olszewskiego, oparta o dokumenty historyczne i ukazująca martyrologię polską w czasie II wojny światowej, w tym ludobójstwo dokonywane przez Niemców, Rosjan i Ukraińców. Link godny rozprowadzenia, zwłaszcza wśród młodzieży...

Autor (pochodzący z Pabianic, gdzie też powstał w 2015 r. ten film) o sobie: Nazywam się Arkadiusz Olszewski, urodziłem się w lipcu 1987 roku - jestem rysownikiem, grafikiem oraz producentem gier komputerowych i filmów animowanych. Od jakiegoś czasu skupiam się przede wszystkim na pracach związanych z polską historią. Oprócz "Ludobójstwa" produkuję również krótki film animowany o Żołnierzach Wyklętych?

O swym filmie: Wrzuciliśmy wiązkę granatów do składu amunicji - mówią autorzy. - Łagodną wersję historii znamy od lat, teraz przyszedł czas na zmierzenie się z okrutną prawdą. Film ma za zadanie przypomnieć i odkłamać wiedzę o gehennie, jaką przeżyli nasi rodzice i dziadkowie, przedstawiając najbardziej dramatyczne z wydarzeń jakie dotknęły naród polski w okresie II wojny światowej. (dla Radia Łódź 18.01.2016 https://www.radiolodz.pl/posts/21705-ludobojstwo-brutalna-historia-polski-w-animowanym-dokumencie )

Jeśli nadal powstają w Polsce tak bezwzględnie prawdziwe dzieła, nie lękające się politpoprawnego terroru i ich autorzy, gotowi dla prawdy na banicję z mainstreamu, to znaczy, że wciąż jest nas trochę, również w młodszym pokoleniu. I że będzie z czego (i z kogo) odbudowywać kiedyś Wolną Polskę.

Na CDA (tylko po polsku): Link

Na You Tube: (wersja z napisami również w językach obcych)

Pokutujący Łotr
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 15.09.21 Pobrań: 63 Pobierz ()
Naturalna ochrona immunologiczna czyli jak zdewastować paszporty
Epidemiolog z Harvardu mówi, że sprawa paszportów szczepionek przeciw COVID została właśnie zdemolowana. Nowe badania wykazały, że naturalna odporność zapewnia w sposób wykładniczy większą ochronę niż szczepionki przeciw COVID-19.

Nowo opublikowane badanie medyczne wykazało, że zakażenie COVID-19 zapewnia znacznie trwalszą i silniejszą ochronę przed wariantem Delta wirusa niż szczepionki.

"Naturalna ochrona immunologiczna, która rozwija się po zakażeniu SARS-CoV-2, zapewnia znacznie większą ochronę przed wariantem Delta pandemicznego koronawirusa niż dwie dawki szczepionki Pfizer-BioNTech - jak pokazuje duże izraelskie badanie, któremu niektórzy naukowcy chcą przykleić etykietę 'Nie próbuj tego w domu'" - poinformował w czwartek magazyn Science. "Nowo opublikowane dane pokazują, że osoby, które kiedyś przechodziły infekcję SARS-CoV-2, posiadały znacznie mniejsze prawdopodobieństwo zakażenia Deltą, rozwinięcia objawów lub hospitalizacji z poważnym COVID-19 niż osoby zaszczepione".

Innymi słowy, zaszczepione osoby były 27 razy bardziej narażone na objawowe zakażenie COVID niż osoby z naturalną odpornością na COVID.

In Israel, vaccinated individuals had 27 times higher risk of symptomatic COVID infection compared to those with natural immunity from prior COVID disease [95%CI:13-57, adjusted for time of vaccine/disease]. No COVID deaths in either group. https://t.co/hopImCD1D0 - Martin Kulldorff (@MartinKulldorff) August 25, 2021

Czy to śmiertelny cios dla paszportów szczepionkowych?

Ustalenia pojawiają się wraz z tym jak wiele rządów na całym świecie domaga się, aby obywatele nabywali "paszporty szczepionkowe" w celach podróżnych. Nowy Jork, Francja oraz kanadyjskie prowincje Quebec i Kolumbia Brytyjska należą do tych, które niedawno przyjęły paszporty szczepień.

Tymczasem Australia przedstawiła pomysł, aby wyższe wskaźniki szczepień były warunkiem zniesienia lockdownów w poszczególnych jurysdykcjach, podczas gdy prezydent Joe Biden rozważa uznanie za nielegalne podróży międzystanowych dla osób, które nie zostały zaszczepione na COVID-19.

Paszporty szczepionek są moralnie wątpliwe z wielu powodów, z których tym nie najmniej ważnym jest swoboda przemieszczania się, co stanowi jedno z podstawowych praw człowieka. Jednak niektórzy twierdzą, że paszporty szczepionkowe stają się jeszcze bardziej bezsensowne w świetle nowych odkryć z Izraela i rewelacji ogłoszonych przez CDC.

Profesor z Harvard Medical School, Martin Kulldorff, powiedział, że badania wykazują, iż naturalna odporność zapewnia wykładniczo większą ochronę niż szczepionki. Oznacza to, że ??paszporty szczepionkowe są zarówno nienaukowe, jak i dyskryminujące, ponieważ nieproporcjonalnie wpływają na osoby klas pracujących.

"Wcześniejsza choroba COVID zapewnia lepszą odporność niż szczepionki, więc nakazy szczepień są nie tylko naukowym nonsensem, ale są także dyskryminujące i nieetyczne" - zauważył na Twitterze Kulldorff, biostatystyk i epidemiolog.

A badania z Izraela nie są jedynymi. Doniesienia mediów pokazują, że nie mniej niż 15 innych badań akademickich wykazało, że naturalna odporność zapewnia ogromną ochronę przed COVID-19.

"Among the most fraudulent messages of the CDC's campaign of deceit is to force the vaccine on those with prior infection, who have a greater degree of protection against all versions of the virus than those with any of the vaccines."

15 studies show... https://t.co/oXaI3L0Y3S
- Thomas Massie (@RepThomasMassie) August 26, 2021

Co więcej, badania CDC pokazują, że zaszczepione osoby nadal zarażają się COVID-19 i niosą tyle samo wirusa w gardle i przewodzie nosowym, co osoby niezaszczepione.

"Wysokie miano wirusa sugeruje zwiększone ryzyko transmisji i budzi obawy, że w przeciwieństwie do innych wariantów, zaszczepione osoby zakażone Deltą mogą przenosić wirusa" - zauważyła dyrektor CDC Rochelle Walensky po wybuchu epidemii na Cape Cod [Provincetown], który objął głównie osoby zaszczepione.

Dane te sugerują, że osoby zaszczepione nadal rozprzestrzeniają wirusa, podobnie jak osoby niezaszczepione.

Podsumowując

Paszporty szczepionkowe byłyby niemoralne, a rządowe działania masowo przesadne, nawet przy braku tych ustaleń. Po prostu nie ma historycznego odpowiednika dla rządów próbujących w ten sposób ograniczyć przemieszczanie się zdrowych ludzi w związku z wirusem układu oddechowego.

Link

"Wasze posłuszeństwo przedłuża ten koszmar"

Jednak uzasadnienie dla paszportów szczepionkowych jawi się nie tylko jako błędne, ale i absurdalne w świetle tych nowych odkryć.

Osoby, które przeszły COVID, mają już znacznie lepszą ochronę przed wirusem niż osoby, które zostały zaszczepione. Tymczasem osoby, które nie przechorowały COVID i nie zdecydowały się na szczepienie, mogą podejmować nierozsądne decyzje lub nie. Ale jeśli tak, to na ryzyko narażają głównie siebie.

Harvard Epidemiologist Says the Case for COVID Vaccine Passports Was Just Demolished, Jon Miltimore, August 30, 2021
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 15.09.21 Pobrań: 60 Pobierz ()
Lekarze, którzy przez ostatnie półtora roku normalnie leczyli chorych, dzisiaj nie protestują.
Nie mają czasu.

Muszą jeździć do Izb Lekarskich i tłumaczyć się, czemu
leczyli ludzi. Są szykanowani.

W przeciwieństwie do swoich kolegów, którzy bohatersko udzielali teleporad lub podłączali do respiratorów.

Smutny paradoks.


Joanna Czarna
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 15.09.21 Pobrań: 61 Pobierz ()
Podpisz Stop1449! NIE dla pisowskiej policji sanitarnej, segregacji i przymusu szczepień!
Link

RZĄD KPI Z POLSKICH PACJENTÓW, POSZKODOWANYCH PRZEZ NIEPOŻĄDANE ODCZYNY POSZCZEPIENNE! NIE MA NASZEJ ZGODY NA USTAWĘ 1449! ŻĄDAMY DYMISJI MINISTRA NIEDZIELSKIEGO!

Projekt pisowski nie przewiduje możliwości wypłaty odszkodowań za zgon pacjenta, jeżeli stanowi on niepożądaną konsekwencję zaszczepienia [ kowid ]!

Ten projekt to koń trojański! Przemyca kilka niebezpiecznych mechanizmów.

Wprowadza policję sanitarną, która będzie karać za brak donosu na osoby, z którymi się spotkaliśmy.

Wprowadza również szczepienia przez osoby niemające wykształcenia medycznego.

Pracodawca będzie mógł kontrolować stan zaszczepienia swoich pracowników!

https://www.sejm.gov.pl/Sejm9.nsf/druk.xsp?nr=1449

http://stop1449.pl/

https://www.eswinoujscie.pl/2021/09/14/podpisz-stop1449-nie-dla-policji-sanitarnej-segregacji-i-przymusu-szczepien/
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 16.09.21 Pobrań: 63 Pobierz ()
Strona 4 z 156 < 1 2 3 4 5 6 7 > >>
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.