Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 2
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
11
Download: Gazetka "Wolne Słowo"
01.08.2022 Czy o Powstaniu Warszawskim wiemy już wszystko?
Leszek Żebrowski - Nie. Warto wiedzieć więcej? Tak.

Link

-----------------------------

Link

Link
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 01.08.22 Pobrań: 41 Pobierz ()
Bill Cooper i historia naszego obecnego ludobójstwa
Do 2000r. lub niedługo po tym nastąpi całkowity upadek cywilizacji i jedyne, co może go powstrzymać, to poważne cięcia w populacji ludzkiej, zaprzestanie rozwoju technologicznego i ekonomicznego, eliminacja mięsa z diety człowieka, ścisła kontrola przyszłego rozmnażania się człowieka oraz całkowite zaangażowanie w ochronę środowiska.

***

W rozdziale 9 przełomowej książki Billa Coopera z 1991 roku "Behold a Pale Horse" Link, autor opisuje genezę i historię naszego obecnego ludobójstwa. Death Shot [śmiertelny zastrzyk] jest kulminacją tego projektu, który ma swoje korzenie w późnych latach 50. i ma bardzo wyraźny ślad w dokumentach.

Wiele innych prognoz [predictions], które Cooper przedstawił w tej książce, sprawdzało się przez całe nasze życie, a przyspieszyło podczas rozwoju plandemii covid i po wypuszczeniu szczepionek.

Zaczęło się od powojennego wyżu demograficznego [Baby Boom] i światowej eksplozji populacji w drugiej połowie XX wieku. Elita była zbulwersowana i musiała coś z tym zrobić. Począwszy od późnych lat 50. zlecili Klubowi Rzymskiemu badania i tworzenie modeli komputerowych, które pokazały, że do 2000r. lub niedługo po tym nastąpi całkowity upadek cywilizacji i jedyne, co może go powstrzymać, to poważne cięcia w populacji ludzkiej, zaprzestanie rozwoju technologicznego i ekonomicznego, eliminacja mięsa z diety człowieka, ścisła kontrola przyszłego rozmnażania się człowieka oraz całkowite zaangażowanie w ochronę środowiska.

Brzmi znajomo?

Dane Klubu Rzymskiego Link zostały wykorzystane w badaniu rządu USA, którego jedną z iteracji był Global 2000 Raport dla Prezydenta Link.

Dr Aurelio Peccei z Klubu Rzymskiego zalecał, aby:

"Wprowadzenie zarazy, która miałaby taki sam efekt jak wcześniej w historii słynna Czarna Śmierć. Głównym zaleceniem było opracowanie drobnoustroju, który zaatakuje układ autoimmunologiczny, a tym samym uniemożliwi opracowanie szczepionki".

Mówi, że zaowocowało to Projektem MK-NAOMI Link i stworzeniem wirusa HIV, co zostało przeprowadzone przez naukowców z Wydziału Operacji Specjalnych (SOD) w Fort Detrick w stanie Maryland pod nadzorem CIA. Jak wiemy, szczepionka przeciw covid zawiera to samo białko kolczaste GP120 co HIV, a jedną z głównych rzeczy, jakie powoduje, to właśnie AIDS.

Cooper kontynuował: "Finansowanie uzyskano z Kongresu USA w ramach HB 15090 (1969), gdzie 10 milionów dolarów przeznaczono na budżet DOD [Department of Defense] na 1970 rok. Zeznania przed komisją senacką ujawniły, że zamierzali wyprodukować "syntetyczny czynnik biologiczny", czynnik, który naturalnie nie istnieje i na który nie można było uzyskać naturalnej odporności. W ciągu następnych 5 do 10 lat byłoby prawdopodobnie możliwe wytworzenie nowego drobnoustroju zakaźnego, który mógłby różnić się w pewnych ważnych aspektach od wszelkich znanych organizmów chorobotwórczych. Najważniejszym z nich jest to, że mógłby być oporny na procesy immunologiczne i terapeutyczne, od których zależy utrzymanie naszej względnej wolności od chorób zakaźnych..."

"Nowy Porządek Świata wyeliminuje zagrożenie populacyjne na kilka sposobów. Pełną kontrolę indywidualnego zachowania można osiągnąć za pomocą implantów elektronicznych lub chemicznych. Nikt nie będzie mógł mieć dziecka bez pozwolenia, a surowe kary czekają na tych, którzy ignorują prawo. Agresywni, starzy, niedołężni, niepełnosprawni i nieproduktywni zostaną zabici. Własność prywatna zostanie zniesiona. A ponieważ religia pomogła stworzyć problem populacji, nie będzie tolerowana, z wyjątkiem zatwierdzonej religii kontrolowanej przez państwo, która będzie ewoluować zgodnie z potrzebami człowieka..."

"Rozwój technologiczny i wzrost gospodarczy zostaną poważnie ograniczone. Człowiek będzie musiał żyć jak jego przodkowie. Ci, którzy nauczą się samowystarczalności i będą potrafili przystosować się do braku wielu rzeczy, które dzisiaj uważamy za oczywiste, takich jak samochody, będą sobie dobrze radzić. Inni będą strasznie cierpieć. Człowiek po raz kolejny podporządkuje się prawu przetrwania najsilniejszych".

"Czy możesz sobie wyobrazić, co się stanie, jeśli Los Angeles zostanie dotknięte trzęsieniem o sile 9.0, Nowy Jork zostanie zniszczony przez podłożoną przez terrorystów bombę atomową, wybuchnie III wojna światowa na Bliskim Wschodzie, załamią się banki i giełdy, istoty pozaziemskie wylądują na trawniku Białego Domu, jedzenie zniknie ze sklepów, znikną niektórzy ludzie, Mesjasz objawi się światu, a wszystko to w bardzo krótkim czasie? Czy możesz to sobie wyobrazić? Światowa struktura władzy może, a w razie potrzeby sprawi, że niektóre lub wszystkie z tych rzeczy się wydarzą, aby doprowadzić do Nowego Porządku Świata".

"PATRIOCI NIE MOGĄ BYĆ W DOMU W ŻADNE ŚWIĘTO NARODOWE W CIĄGU DNIA ANI W NOCY, DOPÓKI NIEBEZPIECZEŃSTWO NIE PRZEMINIE. Zignoruj ??to ostrzeżenie, a znajdziesz się w obozie koncentracyjnym."

"W obozie będziecie leczeni na chorobę psychiczną zwaną nacjonalizmem, typową dla patriotów. Ta choroba nie leży w interesie Nowego Porządku Świata. Ci, których nie można wyleczyć, zostaną eksterminowani." Zapytany, co czeka świat w nadchodzącej dekadzie, Henry Kissinger powiedział: "Wszystko będzie inne. Wielu ucierpi. Pojawi się Nowy Porządek Świata. Będzie to znacznie lepszy świat dla tych, którzy przeżyją. Na dłuższą metę życie będzie lepsze. Świat, którego pragnęliśmy, stanie się rzeczywistością".

***

CHAPTER 9
ANATOMY OF AN ALLIANCE

The Logic for the New World Order

The Glue That Binds the Alliance of Power and the Consequences

Link

[Całość rozdziału książki na stronie źródłowej, tłumaczenie automatyczne - tłum.]


Bill Cooper and the History of Our Current Genocide, Alexandra Bruce, July 31, 2022
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 03.08.22 Pobrań: 39 Pobierz ()
03.08.2022 Ma być odpowiedź od Pfizera
W najbliższych dniach Pfizer ma dać odpowiedź, czy zgadza się zrezygnować z dochodzenia zapłaty za nieodebrane przez Polskę szczepionki przeciwko COVID-19 - podaje "Dziennik Gazeta Prawna".

W sumie nie odebraliśmy już 16 mln dawek, które mieliśmy otrzymać zgodnie z harmonogramem dostaw ustalonych przez KE. Powinniśmy za nie zapłacić ok. 1,5 mld zł.

Proponujemy, aby propagatorzy szczepionek - Simon, Sutkowski, Horban, Niedzielski oraz cała ta reszta hołoty - wykupiła te szczepionki za własne pieniądze i wszystkie wstrzyknęła sama sobie. Przecież są "wypróbowane, bezpieczne i skuteczne". Gdyby nie chcieli tego uczynić, to na siłę im podać!
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 03.08.22 Pobrań: 40 Pobierz ()
03.08.2022 Czy papież Franciszek jest katolikiem? - Komentarz LifeSiteNews
Każdy wie, że ten zwrot to zwykłe pytanie retoryczne, którego odpowiedź ma brzmieć "oczywiście!".

1. Najwcześniejszy zapis tego zwrotu pochodzi z 1959 roku, kiedy to bokser Max Baer Jr został zapytany, czy jego przeciwnik mocno uderza. Odpowiedział: "czy papież jest katolikiem?".

W obecnej sytuacji, pytanie to stało się poważniejsze - powodując kryzys wiary u katolików i przeszkodę dla wielu szukających Chrystusa, ponieważ sprawy stopniowo pogarszały się w związku ze stosunkiem do COVID.

Wielu dołączyło do Kościoła katolickiego od czasu pierwszych lokdałnów. Ale to tak, jakby wielka powódź była powstrzymywana przez chwiejącą się tamę, która przecieka, ale wciąż powstrzymuje napór wody.

Niektórzy są zbulwersowani programem Franciszka, ewidentnie dzielonym z książętami tego świata. Są tacy, którzy chcą Chrystusa, ale dochodzą do wniosku - na podstawie skandalicznego zachowania Franciszka - że Kościół katolicki nie może być Kościołem Chrystusa.

Jak więc powinniśmy się zachować?

Jedną z najważniejszych rzeczy, jakie możemy zrobić dla ewangelizacji i wywyższenia naszej Świętej Matki Kościoła, jest przerwanie tamy.

Musimy odpowiedzieć na pytanie: "Czy Franciszek jest katolikiem?".

Trochę zasad

2. Musimy odrzucić fałszywą ideę "Raz katolik, zawsze katolik". Istnieją jasne, klasyczne i tradycyjne wymagania bycia katolikiem, ostatnio wyrażone przez Piusa XII. Stwierdza on, że członkami Kościoła są ci, którzy:

- są ochrzczeni
- wyznają wiarę
- nie zerwali związku z Ciałem (Encyklika Mystici Corporis Christi - dop. tłumacza)
- nie zostali wykluczeni przez prawowitą władzę (np. przez ekskomunikę nałożoną przez papieża)

Chociaż chrzest jest najbardziej podstawowym kryterium i nadaje znamię wszystkim, którzy go przyjmują, to jednak nie będzie miał skutku w postaci ukonstytuowania człowieka jako członka Kościoła, jeśli nie spełnia on pozostałych kryteriów.

3. Franciszek z pewnością jest ochrzczony i nie ma żadnych podstaw, by wątpić w ważność tego chrztu. Nie został ekskomunikowany przez żadnego papieża rzymskiego. Pominiemy ideę zerwania z Ciałem i rozważymy jedynie wyznanie wiary.

4. Nie spełnia się tego kryterium poprzez "wyznawanie wiary" lub "wyznawanie, że jest się katolikiem". Spełnia się je poprzez faktyczne wyznawanie wiary i manifestowanie swojej uległości wobec magisterium Kościoła.

Kościół jest widzialny i wszystkie jego kryteria przynależności są podobnie widzialne i sprawdzalne. Jest on w sposób widoczny jeden, święty, katolicki i apostolski - to są rzeczywiście kluczowe sposoby, w jakie Kościół jest w ogóle widoczny. Znak jedności oznacza między innymi, że jest on w sposób widoczny zjednoczony w wierze.

Podobnie, kryteria członkostwa są widoczne. Wyznanie wiary jest "widoczne" w tym sensie, że jest zewnętrznie manifestowane. Podobnie znak jedności musi być widoczny w widzialnym wyznaniu jednej wiary.

Ten, kto otwarcie wyznaje coś innego niż magisterium Kościoła - gdy z faktów wynika, że nie popełnia zaledwie pomyłki lub czyni to nieświadomie - odchodzi od przynależności do Kościoła, widzialnej jedności wiary i widzialnej jedności Kościoła.

Przeciwne stanowisko w sposób bezwzględny odrzuca lub zmienia sens samej widzialności Kościoła.

Co to znaczy wyznawać wiarę? Czynimy to 1) przez nasze zwykłe postępowanie, 2) nie zaprzeczając wierze i 3) potwierdzając ją bezpośrednio, gdy jest to wymagane.

5. Wyznajemy wiarę w zwyczajny, niemal domyślny sposób - np. poprzez przestrzeganie przykazań kościelnych, potwierdzanie i obronę wiary wobec innych, prywatnie lub publicznie, a także takie rzeczy, jak uczestniczenie w nabożeństwach publicznych i sakramentach oraz klękanie przed Najświętszym Sakramentem.

Czasami ci, którzy zaniedbują te zwykłe rzeczy, robią to z niewiedzy lub po prostu z lenistwa - i niekoniecznie byłoby to przejawem odrzucenia wiary.

6. Niekiedy takie zaniechania rzeczywiście są przejawem zaparcia się wiary: i w pewnych okolicznościach mogą to poznać i ocenić osoby postronne. W takich okolicznościach możemy wiedzieć z moralną pewnością, że dana osoba zaparła się wiary, a jeśli jest to akt wystarczająco publiczny, sprzeczny z widzialną jednością Kościoła, to znaczy, że odeszła od Kościoła.

Nie jest to orzeczenie prawne, ani nie jest do tego wymagany proces sądowy. Jest to po prostu stwierdzenie faktu - porównywalne z zauważeniem, że ktoś jest mężczyzną lub kobietą, żywym lub martwym, członkiem rodziny lub obcym.

7. Czasami wiara jest bezpośrednio odrzucana, poprzez czyny, słowa lub zaniechania. I znowu, rzeczywistość takiego zaprzeczenia może być określona przez fakty - albo same w sobie, albo przez odmowę wyjaśnienia przez daną osobę, gdy się ją o to pyta, albo coś innego.

Nie mamy obowiązku przypisywać osobom dziwacznego i irracjonalnego zachowania, aby tylko "uratować je przed nieszczęściem". Powinniśmy zakładać to, co najlepsze i korzystać z wątpliwości na ich korzyść, ale nie w sposób absurdalny. Jeśli ktoś przynajmniej wydaje się zaprzeczać wierze, mamy prawo wyciągnąć wnioski z publicznej odmowy wyjaśnienia takiego stanowiska, gdy o takie wyjaśnienie zostanie poproszony.

8. Jest tak zwłaszcza ze względu na nasz obowiązek, wyrażony w Prawie Kanonicznym, ale tak naprawdę wynikający po prostu z natury rzeczy czyli z obowiązku bezpośredniego wyznawania wiary w pewnych momentach. Na przykład, obowiązek ten pojawia się wtedy, gdy jego zaniechanie stanowiłoby domyślne zaprzeczenie wiary, pogardę dla religii, szkodę dla Boga lub zgorszenie dla bliźniego. (Patrz Św. Tomasz z Akwinu St II-II Q3, A2 i CIC 1917 Can. 1325

Franciszek

9. Nie musimy wyliczać wszystkich szczegółów. Aby nawiązać do kilku przykładów, możemy rozważyć:

- Wywiady z Eugenio Scalfari i wypowiedzi z nimi związane.
- Pachamama.
- Amoris Laetitia

Przyjrzyjmy się bliżej trzeciemu z nich.

10. Po promulgacji dokumentu w 2015 r. , z różnych stron domagano się od Franciszka wyjaśnień, czy trzyma się on tradycyjnej wiary w kwestiach poruszonych w Amoris Laetitia.

Próby te obejmowały:

2016, apel 45 naukowców piszących z prośbą o wyjaśnienia, a twierdzących, że dokument zawiera heretyckie lub w inny sposób błędne propozycje.
W 2016 roku czterech kardynałów wystosowało pięć dubiów na temat tego dokumentu. Najpierw prywatne, a następnie dubia te zostały upublicznione, gdy nie otrzymano na nie żadnej odpowiedzi.
W ślad za tym, biskupi Buenos Aires wydali dokument interpretujący Amoris Laetitia jako dopuszczający w pewnych okolicznościach przyjmowanie Komunii Świętej przez osoby rozwiedzione i ponownie "żonate". Franciszek napisał list zatwierdzający go, stwierdzając, że nie ma innych interpretacji. W czerwcu 2017 roku dokument i list zostały promulgowane w Acta Apostolica Sedis. Pod wieloma względami fałszywe jest stwierdzenie, że dubia nie otrzymały żadnej odpowiedzi. To była odpowiedź.
W 2017 roku 62 katolików przesłało Franciszkowi "synowskie napomnienie" za propagowanie herezji.
W 2018 roku Arcybiskupi Peta, Lenga oraz biskup Schneider wydali publiczne "Wyznanie niezmiennych prawd o małżeństwie sakramentalnym", ewidentnie w opozycji do idei wyrażonych w dokumencie papieskim.
W 2019 roku kilku wybitnych duchownych i uczonych wystosowało list otwarty oskarżający Franciszka o "kanoniczny delikt herezji". Po wykazaniu sprzeczności między słowami Franciszka a prawdami, w które należy wierzyć w zgodzie z boską i katolicką wiarą, autorzy wykazali również, na podstawie jego wykształcenia, nie ma mowy o domniemaniu nieznajomości wiary z jego strony. Na zakończenie, autorzy wezwali biskupów świata do publicznego upomnienia Franciszka, aby zmusić go "do odrzucenia herezji, które wyznaje."

11. Czy te argumenty są rozstrzygające? Możemy rozważyć kilka zastrzeżeń.

Zastrzeżenie 1. Czy błędy, które wyznaje, są rzeczywiście sprzeczne z wiarą?
Odpowiedź. 1: Tak, sygnatariusze listu z 2019 roku dowodzą, że są.

Zastrzeżenie 2. Czy jest oczywiste, że odszedł od wiary?
Odpowiedź 2: Ponownie, sygnatariusze listu z 2019 roku zdają się uważać, że tak.

Zastrzeżenie 3. Papież jest ponad prawem kanonicznym, a więc nie jest zobowiązany do wyznawania wiary, gdy okoliczności wymagałyby tego w inny sposób.
Odpowiedź 3. Wymóg członkostwa w Kościele wynika z natury rzeczy, a nie z przepisu prawa pozytywnego.

W każdym razie urząd papiestwa został ustanowiony przez Chrystusa w celu utwierdzenia wiernych i doprowadzenia do jedności Kościoła w wierze i miłosierdziu.

Obdarzając prymatem Św. Piotra, Chrystus Pan nasz nakazał mu: "Paś baranki moje, paś owce moje". Podczas Ostatniej Wieczerzy Pan Nasz powiedział do niego: "Modliłem się za ciebie, aby nie zawiodła cię twoja wiara: a ty, raz się nawróciwszy, utwierdzaj swoich braci".

Absurdem byłoby sądzić, że ze względu na swój prymat jurysdykcyjny, Papież Rzymski nie jest zobowiązany do upewniania i utwierdzania swoich poddanych poprzez wyznawanie wiary, gdy pojawiają się poważne wątpliwości.

Niezależnie od kwestii związanych z prawem kanonicznym, jeśli ktokolwiek mógłby być zobowiązany do wyznawania wiary w takich okolicznościach, to jest to przede wszystkim Papież Rzymski. Waga tego obowiązku wzrasta wraz z wysokością sprawowanego urzędu.

Zastrzeżenie to upada, uznając jednocześnie, że istnieje problem i że ktokolwiek inny miałby obowiązek bezpośredniego utwierdzenia wiernych. Zakłada, że Franciszek jest usprawiedliwiony od zwykłych wymogów członkostwa w Kościele, wpisanych w naturę rzeczy.

Jeśli cokolwiek można nazwać "inflacją uprawnień rzymskiego papieża", jest to właśnie to.

Zastrzeżenie 4. Franciszek nie ma obowiązku odpowiadać ani osobom go lekceważącym ani na uciążliwe skargi: nie możemy więc wyciągać żadnych wniosków z jego milczenia.
Odpowiedź 4. Czy naprawdę milczał? Odpowiedział na skargi - i choć jego odpowiedzi były pośrednie, to jednak jasne. Jego działania, w połączeniu z brakiem bezpośrednich odpowiedzi, dowodzą niezbicie, że zgadza się z postawionymi mu zarzutami.

Co więcej, papież rzymski nie ma nic ważniejszego do roboty niż właśnie utwierdzanie swoich braci w wierze. Twierdzenie, że opisane prośby i pytania były lekceważące albo dokuczliwe, jest irytujące.

Zastrzeżenie 5. Musimy przyjąć, że jest niewinny, dopóki nie udowodnimy mu winy.
Odpowiedź 5. Zgadzamy się, ale tak naprawdę nie jest to rozpatrywane jako kwestia niewinności lub winy. Niegodziwcy pozostają członkami Kościoła, dopóki zewnętrznie wyznają wiarę itd.

Utrata członkostwa - lub wprost brak członkostwa - nie jest sama w sobie żadną karą. Jest to jedynie faktyczny stan odejścia od wyznania wiary.

My tylko stwierdzamy fakty, kiedy mówimy, że Franciszek potwierdził rzeczy sprzeczne z objawioną doktryną; jest świadomy tej sprzeczności i mimo to w niej trwa; wielokrotnie potwierdza błędy pomimo ostrzeżeń, próśb i oskarżeń; że ma obowiązek jako chrześcijanin, nie mówiąc już o jakichkolwiek piastowanych urzędach, wyznawać wiarę w tej sytuacji; i że tego odmawia.

Amoris Laetitia to tylko jeden przykład, nie możemy tracić z oczu obrazu całości jego działalności . Cały obraz pokazuje nam: nie wyznaje on wiary.

Zastrzeżenie 6. "Ale on nadal twierdzi, że jest katolikiem, nadal wyznaje wiarę katolicką!".
Odpowiedź 6. Jest to nieistotne i nie rozwiązuje problemów związanych z widoczną naturą Kościoła. Proszę przeczytać ponownie punkt. 4 powyżej.

Zastrzeżenie 7. Nie macie prawa wydawać takiego wyroku. Ekskomunikujecie go nie mając prawa. Franciszek musi zostać upomniany, a ekskomunika powinna być ogłoszona przez jakiś autorytet.
Odpowiedź 7 i wniosek. Stanowisko takie zdradza postawę pozytywizmu i woluntaryzmu prawniczego, gdy tak naprawdę powinna nas interesować rzeczywistość i świat rzeczy realnych - a tym realnym światem nie jest jakaś teoretyczna sala sądowa.

Po pierwsze, nikogo nie ekskomunikujemy. Ktoś, kto odchodzi od kryteriów członkostwa, sam się usuwa - a ekskomunika ze strony władzy jest karą, potwierdzeniem rzeczywistości, która już się wydarzyła. Także mylenie ekskomuniki z nie-członkostwem wynikającym z omawianych tu przyczyn jest nieumiejętnym użyciem pojęć. Nie są one tożsame.

Jak już powiedziano, utrata członkostwa nie jest sama w sobie karą. Owszem, Św. Paweł, po jednym czy dwóch ostrzeżeniach, mówi Tytusowi aby unikał heretyków, a w prawie kanonicznym jest na to stosowny przepis.

Jeśli chodzi o nas, to nawet słowa Św. Pawła są nakazem zabezpieczającym naszą własną wiarę przed tymi, którzy okazują się być głodnymi wilkami - nie tylko przez ich odmowę poprawy i wyznania wiary.

Zatem mamy nie tylko prawo do zauważenia, że ktoś nie jest katolikiem, lecz czasami mamy taki obowiązek.

Jesteśmy zobowiązani do podporządkowania się papieżowi rzymskiemu i przyjęcia jego nauczania jako bezpośredniej reguły wiary. Nie możemy jednak podporządkować się religijnie komuś, kto nie jest katolikiem.

A jeśli mamy obowiązek unikać rzeczy i osób, które stanowią zagrożenie dla naszej wiary, to o ileż silniejszy jest ten obowiązek wobec tych, którzy twierdzą, że nami w sprawach religii rządzą.

Ale jak możemy wypełnić ten obowiązek, jeśli nie potrafimy rozpoznać, czy ktoś jest, czy nie jest katolikiem?

Jak powiedział Św. Robert Bellarmine: "byłoby najnędzniejszym stanem Kościoła, gdyby był zmuszony do uznania ewidentnie grasującego wilka, za pasterza".[1]

Ale ten sam święty zapytał Kajetana: "Jakże będziemy stronić od naszej Głowy? Jak odstąpimy od członka, do którego jesteśmy przyłączeni?"[2].

To są rzeczywiście kluczowe powody jego innej wypowiedzi:

To Ojcowie Święci nauczają zgodnie, że heretycy nie tylko są poza Kościołem, ale nawet pozbawieni są wszelkiej kościelnej jurysdykcji i godności ipso facto[3].

Ale te kwestie możemy zostawić na boku, bo doszliśmy do pytania, na które trzeba odpowiedzieć:

Biorąc pod uwagę, że jest jasnym, że Franciszek nie wyznaje wiary, i że mamy prawo i obowiązek to uznać.

A biorąc pod uwagę, że wyznawanie wiary jest wymogiem bycia członkiem Kościoła, katolikiem, czy można zasadnie powiedzieć, że Franciszek jest katolikiem?

Przypisy:

1. Św. Robert Bellarmine, O papieżu rzymskim, t. II (księgi 3-5), przeł. Ryan Grant, wydanie drugie, wersja ebook, Mediatrix Press, 2017, s 559.
2. tamże
3. tamże

Tłum. Sławomir Soja
Za: LifesiteNews (Jul 29, 2022) - "Is Pope Francis Catholic?"
https://www.bibula.com
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 03.08.22 Pobrań: 37 Pobierz ()
04.08.2022 W Wielkiej Brytanii przyznano, że panika covidowa doprowadziła do masowych chorób psychi
Jeden z oddziałów służby zdrowia w zachodnim Londynie powiedział, że liczba skierowań do jego usług zdrowia psychicznego dla dzieci i młodzieży (CAMHS) wzrosła o 140%. Stwierdzono, że połączenie pandemii i presji mediów społecznościowych powoduje wzrost problemów ze zdrowiem psychicznym, w tym zaburzeń odżywiania, wśród młodych ludzi.

W sezonie 2020/21 NHS odnotował 83% wzrost zapotrzebowania na pilne usługi związane z zaburzeniami odżywiania i 41% wzrost na usługi rutynowe.

Dane pokazują również, że między kwietniem a październikiem 2021 r. odnotowano 4238 przyjęć do szpitala z powodu zaburzeń odżywiania u dzieci w wieku do 17 lat, czyli o 41% więcej niż w tym samym okresie rok wcześniej.

prawy.pl
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 04.08.22 Pobrań: 38 Pobierz ()
04.08.2022 Czołgi dla pokoju
Putin - oczywiście o ile jeszcze żyje - "traci kontrolę" nad Kremlem, Ukraina zwycięża na wszystkich frontach, więc od razu widać, że jest dobrze, a będzie jeszcze dobrzej. Pan minister Błaszczak w związku z tym kupuje czołgi pęczkami; nie tylko amerykańskie "Abramsy", ale i 1000 innych czołgów z Południowej Korei, które w dodatku będą produkowane w Polsce.

Skąd ma na to pieniądze - tajemnica to wielka, bo czołgi to przecież rzecz wojskowa, a w takie sprawy nosa lepiej nie wściubiać. Przekonał się o tym "handlarz bronią", od którego pan minister Szumowski kupił respiratory w momencie, gdy pandemiczna histeria sięgnęła zenitu.

To znaczy, nie tyle może "kupił", co za nie zapłacił - tak samo, jak pan minister Błaszczak za czołgi. Pan generał Skrzypczak nie posiada się z radości, że teraz to już na pewno zadamy Putinowi bobu, chociaż sytuacja ma też plusy ujemne, a właściwie jeden. Czołgów jest tyle, że nie wystarczy nam czołgistów. Ale to żaden kłopot. Wyjaśnił to jeszcze przed wojną Franciszek Fiszer, zdaniem którego w Polsce nie mogło być dobrze, jeśli najpierw nie rozstrzela się 700 tysięcy łajdaków. Ktoś zwrócił mu uwagę, że łajdaków może zabraknąć, ale Fiszer od razu znalazł rozwiązanie, że w razie czego dobierzemy z uczciwych. Skoro łajdaków można dobrać, to dlaczego nie czołgistów?

Skoro wyjaśniliśmy sobie te trudności wzrostu, to wróćmy do naszego handlarza bronią. Kto w naszym nieszczęśliwym kraju handluje bronią? Albo stare kiejkuty, albo ich konfidenci - to chyba jasne? Dlaczego pan minister Szumowski zapłacił za respiratory akurat handlarzowi bronią?

Najwyraźniej chciał się tego dowiedzieć również pan Marian Banaś, prezes Najwyższej Izby Kontroli, którego Naczelnik Państwa z zagadkowych powodów już od kilku lat próbuje wysadzić w powietrze. Złożył mianowicie skargę w niezależnej prokuraturze, a ów handlarz natychmiast nie tylko taktownie umarł, a poza tym został od razu skremowany tak, że nic już nie powie, ani nawet nie da się stwierdzić jego tożsamości.

Na tym przykładzie wydać, ile racji miał Mikołaj Machiavelli zauważając, że "łatwiej przeżyć śmierć ojca, niż utratę ojcowizny", więc nic dziwnego, że pierwszorzędni fachowcy tak schowali szmal, że żadna siła go już nie znajdzie. W związku z tą zagadkową sprawą znowu pojawiły się fałszywe pogłoski o "seryjnym samobójcy", którego ofiarami padali dygnitarze, zarówno cywilni, jak i wojskowi.

Próbuje tę sprawę wyjaśnić Konfederacja, proponując powrót do spektakularnego samobójstwa pana Andrzeja Leppera, a przecież na panu Andrzeju świat się nie kończył, więc sprawa mogłaby być rozwojowa. Może by i mogła, ale pewnie nie będzie, bo po co rozdrapywać stare rany, co to już zdążyły zarosnąć błoną podłości?

Nie ma na to wielkich szans tym bardziej, że przed przyszłorocznymi wyborami zaostrza się u nas walka klasowa. Właśnie niczym grom z jasnego nieba pojawił się sondaż, według którego na pozycję lidera politycznej sceny naszego bantustanu wysunęła się "Koalicja Obywatelska" z Volksdeutsche Partei na czele.

Jeszcze nie wiadomo, czy to taki fajerwerk, wystrzelony gwoli podtrzymania zapału Donalda Tuska, któremu koncepcje zaczynają mnożyć się w głowie niczym u Kukuńka. Ostatnio wpadł na pomysł wprowadzenia czterodniowego tygodnia pracy, co pryncypialnie skrytykował sam Leszek Balcerowicz.

Ale krytyka - krytyką, a nieubłagane konieczności - swoją drogą. Donald Tusk bowiem czuje na plecach gorący oddech pana Zandberga z Lewicy, który - tylko patrzeć - jak zacznie lansować program wyłożony w "Wiośnie poety proletariackiego": "I znowu wiosnę widzą me klasowo nastawione oczy. Precz z rządem! Wiwat KPP - i półgodzinny dzień roboczy!"

Zanim to jednak nastąpi, Donald Tusk próbuje rozhuśtywać emocjonalnie swoich wyznawców, to znaczy - weteranów walki o demokrację, weteranów walki o praworządność, wściekłe kobiety płci obojga i innych ludzi dobrej woli, napuszczając ich na Naczelnika Państwa, który ruszył w pole, za komuny zwane "terenem", żeby tam, na spotkaniach z obywatelami wybranymi, pokazywać, że jest dobrze, a będzie jeszcze dobrzej.

Obywatele nie dopuszczeni do bliskich spotkań III stopnia z Naczelnikiem Państwa, dają wyraz swoim mieszanym uczuciom. Z jednej strony bowiem prezentują nieprzejednaną nienawiść do Jarosława Kaczyńskiego, ale z drugiej strony pragną "jebać PiS!" Ta ambiwalencja uczuciowa dobrze oddaje emocjonalne rozchwianie, w którym po obydwu stronach uczestniczą pierwszorzędni fachowcy od kreowania masowych nastrojów, ponieważ pod burzliwą powierzchnią zjawiska ukrywa się czytelna intencja, by w ten sposób przyszłoroczne wybory stały się plebiscytem: przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu, czy za nim.

W ten sposób Polska ze swoimi problemami w ogóle znika z pola widzenia, przysłonięta z jednej strony posągową postacią Jarosława Kaczyńskiego, a z drugiej - Donalda Tuska. Nie ma co; dobrze to sobie pierwszorzędni fachowcy, co to 32 lata temu przeprowadzali u nas transformację ustrojową, wykombinowali i wprowadzili w czyn, dzięki czemu nasza młoda demokracja funkcjonuje w sposób absolutnie przewidywalny, to znaczy - że nie może pojawić się ani z jednej, ani z drugiej strony, żadna polityczna alternatywa.

W tej sytuacji wielu płomiennych bojowników o szczęście ludu pracującego miast i wsi próbuje przyprawić sobie jeśli już nie heroiczny, to przynajmniej militarny listek do wieńca sławy. Tak właśnie postąpił pan Sławomir Sierakowski, który zorganizował zbiórkę na tureckiego drona dla Ukrainy i podobno nawet go kupił. Jeśli iustitia nie polegnie w tej wojnie, to pan Sierakowski powinien dostać jakiś ukraiński order i w ten sposób doprowadzić do sytuacji symetrycznej z panem red. Sakiewiczem - również kawalerem ukraińskiego orderu.

W tej sytuacji nikt nie ośmieli się dociekać, jak to zwykły obywatel może kupić tureckiego bojowego drona, bo skoro drona, to dlaczego nie czołgu, a skoro i czołgu, to dlaczego nie baterii armat ? i tak dalej? Krótko mówiąc, pan Sierakowski, niczym Bonaparte, pokazał nam, że i my możemy zostać handlarzami broni i w ten sposób przyczynić się do zapewnienia pokoju światowego. Wprawdzie handel bronią to profesja ryzykowna, ale nie ma polityki bez ryzyka, zwłaszcza pokojowej, więc nie ma rady; kupujmy czołgi i wysyłajmy je na Ukrainę, dzięki czemu nie będziemy musieli martwić się czołgistami.

Stanisław Michalkiewicz
---------------------------------
Mail:
Mam pytanie: czy Polacy nie kochający Ukrainy mają prawo we własnym nieszczęśliwym kraju zorganizować zrzutkę na jakiegoś "Bajraktara"? Tylko dla wojsk ŁRL albo ŁRL, a nie - dla UPA? Wiadomo, rządu Ukropolin nie przebijemy zrzutą społeczną. W końcu nam daleko do kapitałów pozwalających wysyłać UPA całe pociągi czołgów naszej armii. Kupionych kiedyś za pieniądze podatnika. Nawet homolewicy od Sierakowskiego raczej nie przebijemy. Ale jakby taka zrzuta antysystemowa była, chętnie bym poparł. Jako wyraz bezsilnego "k..wa mać" z naszej udręczonej strony. Z każdym dniem od oglądania tego co władze Ukropolin robią co raz bardziej zbiera się mi na wymioty. Od tego co robi inteligencja pracująca - nie lepiej. To jest - nie "dobrzej".
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 04.08.22 Pobrań: 38 Pobierz ()
04.08.2022 Powstanie Warszawskie niczego nas nie nauczyło
Przebieg wydarzeń wynikających z FAKTÓW jest zupełnie inny od tych mających się dziać w wyniku umów oraz paktów. Tak działo się przed II Wojna Światową oraz podczas jej trwania. Tragedia Powstania Warszawskiego była rezultatem, tego o czym niby wszyscy wiemy, zdrady i chwilowego - diabelskiego antypolskiego sojuszu ponad podziałami. Dziś dzieje się podobnie.

Zła historia jest matką złej polityki

Oznacza, że nieznajomość własnej historii i wiara w historyczne mity skazują naród na powtarzanie najgorszych błędów z przeszłości. Od Polski sanacyjnej aż po pozornie niepodległą III RP polityka zagraniczna jest kształtowana przez:

- osiągającą stan głupoty, naiwność
- obcą agenturę wpływu

Odkąd sięgam pamięcią Powstańcy Warszawscy byli dla mnie zawsze uosobieniem bohaterstwa, niezłomności i honoru. Później doszła do tego świadomość dwóch zasadniczych okoliczności.

- Zdrada naszych aliantów (USA i Wielkiej Brytanii)
- Powstanie jako błąd polityczny i wojskowy. W chwili wybuchu nie mieliśmy politycznej gwarancji pomocy oraz wystarczającej ilości broni.

25 lipca 1944 r. gen. Komorowski wysłał do Londynu depeszę skierowaną do Naczelnego Wodza gen. Kazimierza Sosnkowskiego, w której stwierdzał: "Jesteśmy gotowi w każdej chwili do walki o Warszawę. Przybycie do tej walki Brygady Spadochronowej będzie miało olbrzymie znaczenie polityczne i taktyczne. Przygotujcie możliwość bombardowania na nasze żądanie lotnisk pod Warszawą. Moment rozpoczęcia walki zamelduję".
/dzieje.pl Link/

29 lipca Radio Moskwa wezwało Polaków do Powstania. 30 lipca komunistyczna radiostacja "Radiostacja Kościuszko" kilkukrotnie powtórzyła wezwanie, w którym znalazły się słowa: "Ludu Warszawy! Do broni!" Dzień wcześniej kurier z Londynu, emisariusz Jan Nowak-Jeziorański ostrzegał dowództwo AK, że w przypadku wybuchu powstania Polacy nie będą mogli liczyć ani na desant polskiej Brygady Spadochronowej z W. Brytanii, ani na duże zrzuty broni. Podkreślił, że z politycznego punktu widzenia efekt powstania i wpływ na rządy i opinię publiczną na zachodzie stanowić będzie "burzę w szklance wody".

"Burza w szklance wody", a w rzeczywistości bohaterstwo i ogromna danina krwi walczących Powstańców nie przeszkodziły USA i Wielkiej Brytanii dać Rosjanom i obecnym w strukturach NKWD Żydom kilka miesięcy potem międzynarodową licencję na zabijanie Polaków na "Tyłach Armii Czerwonej". "W zakresie zapewnienia bezpieczeństwa, spokoju i porządku" Prezydent Roosevelt zapewnił Stalina, że USA nigdy nie będą popierać tymczasowych władz polskich, które byłyby wrogie jego interesom.

31 lipca po południu dowódca AK gen. Tadeusz Komorowski "Bór" spotkał się z płk. Antonim Chruścielem, który przekazał "Borowi" nieprecyzyjną - jak się potem okazało - wiadomość o tym, że sowieckie czołgi są już na przedmieściach Pragi. Ta niesprawdzona informacja była jednym z powodów, dla którego wahający się jeszcze "Bór" podjął ostatecznie decyzję, że powstanie wybuchnie 1 sierpnia. /dzieje.pl Link/

Brak broni miała zastąpić "furia odwetu" /pułkownik Antoni Chruściel ps. "Monter"/

A jednak trudno było liczyć na sukces militarny i zdobycie stolicy ze wszystkimi najważniejszymi obiektami, skoro Armia Krajowa w Warszawie była właściwie bezbronna. Ilość posiadanej broni - 1 sierpnia 1944 roku - pozwalała na uzbrojenie zaledwie 3500 żołnierzy. Piszący te słowa wyruszył na powstanie, jak większość żołnierzy Armii Krajowej, z opaską, opatrunkiem osobistym i jednym granatem, a karabin i pistolet zdobyłem na Niemcach dopiero po dłuższym okresie walki. Co więcej, zastępca dowódcy mojego zgrupowania kpt. "Tum", Teofil Budzanowski, poszedł na powstanie ze scyzorykiem. /Powstanie Warszawskie...Link/

Rok 2022

W rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego czołowi politycy wspominają o Ukraińcach, podkreślmy: Ukraińcach - sojusznikach Hitlera, biorących udział w pacyfikacji Powstania oraz w mordach popełnianych na ludności cywilnej w Warszawie, a także w walkach jednostki ukraińskiej z polską partyzantką koło Warszawy. Robią to próbując powiązać z wojną na Ukrainie, nie broniąc równocześnie Polski przed inną równolegle dziejącą się inwazją totalitarnego porządku NWO oraz agresją unijnych faszystów pod kierownictwem Niemiec. Politycy "polscy", w rzeczywistości targowica z Nowogrodzkiej oraz tzw. targowica totalna dodatkowo godzą się na zaplanowaną przez naszych nieprzyjaciół operację przesiedlania Ukraińców do Polski, co w przyszłości gwarantuje utworzenie nowego antypolskiego frontu wewnątrz kraju. Narażając każdego dnia nasze bezpieczeństwo, utrzymując w PRAKTYCE stan rozbrojenia Polaków, nie dbając od lat o demografię i adekwatny do potrzeb rozwój polskiej armii. Aktualnie Polska nie ma pod względem liczebności oraz uzbrojenia armii zdolnej do podjęcia skutecznego wysiłku zbrojnego na miarę istniejących zagrożeń.

Supplementum

Przebieg wydarzeń wynikających z FAKTÓW jest zupełnie inny od tych mających się dziać w wyniku umów oraz paktów. Tak działo się przed II Wojna Światową oraz podczas jej trwania. Tragedia Powstania Warszawskiego była rezultatem, tego o czym niby wszyscy wiemy, zdrady i chwilowego- diabelskiego antypolskiego sojuszu ponad podziałami. Dziś dzieje się podobnie. Od 1989 roku USA nie były zainteresowane restytucją państwa polskiego. Przez ponad 30 lat nie powstała silna armia polska. USA od wielu lat sponsorują lub wspierają wojskową pomocą wiele reżimów. Dlaczego nie czynią tak z Polską, strategicznym sojusznikiem w NATO? Na koniec powtórzę: w polskim interesie narodowym leży nie tylko osłabienie Rosji oraz osłabienie banderowskiej Ukrainy, lecz przede wszystkim wzmocnienie Polski w oderwaniu od realizacji cudzych interesów sprzecznych z naszą racją stanu. O to właśnie toczy się propagandowa gra, aby osłabić wolę Polaków do samodzielnego myślenia, osłabić wolę odzyskania niepodległości. Wszystkie warianty scenariusza niezależnie od tego, gdzie powstały, na zachodzie lub w Moskwie, nie przewidują wolności ani dla Polski ani dla Ukrainy.

CzarnaLimuzyna
-----------------------------------
M. Rej "Polak nie mądr, aż po szkodzie", Mączyński "Po szkodzie Polak mądr", J. Kochanowski w "Pieśni o spustoszeniu Podola przez Tatarów" - "Nową przypowieść Polak sobie kupi, że i przed szkodą i po szkodzie głupi" - jest ono przetworzona, specjalna wersja przysłowia antycznego przytaczanego już przez Biernata z Lublina w Żywocie Ezopa Fryga... "Kożdy mędrszy po szkodzie".

Cześć i Chwała bohaterom Powstania Warszawskiego, tym którzy stanęli do walki zdradzeni przez swoich "sojuszników".
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 04.08.22 Pobrań: 37 Pobierz ()
05.08.2022 Wszyscy jesteśmy kowidianami
No, ja już nie mogę. Niby temat kowidowy w zaniku, a tu ultrasi podnoszą poprzeczkę. Tak to jest - wedle klasyków komunizmu w miarę postępów zwycięstwa przodującego ustroju walka klasowa się zaostrza. To ogólna reguła, którą trzeba czytać dialektycznie. Bo klasykom chodziło o coś odwrotnego.

Ich teza dowodzi, że mamy do czynienia z sytuacją, gdzie w miarę zwycięstwa ?nie idzie de facto?, bo postępowy ruch żyje z samego ruchu, zaś pokonanie wszelkich przeszkód jest dla niego zabójcze - eliminacja wroga pozbawia ostatecznego uzasadnienia, bo po wyeliminowaniu ostatnich przeszkód staję się na golasa wobec konieczności realizacji własnego programu. A takiego nie ma, bo wszystko zasadzało się na walce ze starym.

Tak i teraz kowidoentuzjaści. Wirus znika (medialnie), głównie z rejonów, gdzie był najważniejszy, czyli ludzkiej świadomości poganianej stymulowanym strachem. W sensie epidemiologicznym odnieśliśmy sukces, ogłoszono, że podchodzimy doń jak do innych infekcji. Czyli zwycięstwo, bo o cóż innego nam chodziło? Przecież było wiadomo, że jak się wirus pojawił to nie zniknie (chyba, że wierzymy w religię COVIS-Zero), trzeba było go tylko zagonić do konta z grypami sezonowymi.

Ale wedle powyższej reguły ta sytuacja zaostrza walkę, z tym, że już nie klasową, ale sanitarystyczną. Akolici biją na alarm, co prawda ciężko im mówić, że to wszystko przez płaskoziemnych antyszczepionkowców, bo niby wygraliśmy, znika wróg, co go nie było, choć czaił się wszędzie. I, jak komuniści, stajemy z własnymi prawdami naprzeciwko siebie na golasa.

I co widać? Pustkę? Mamy bowiem do czynienia z ciągnięciem na siłę przyczyn, dla których to wszystko się działo, choćby przeczyła temu, nawet nasza własna, logika.

No, bo co ja mam myśleć na przykład o takim naukowym podejściu takiego doktora Sutkowskiego, który, gdyby było stanowisko Głównego Sanitarysty Kraju, powinien je objąć niezwłocznie, o co biedaczek się stara od początku (może mu ktoś powie, że nie ma takiego stanowiska i się uspokoi?). Co prawda dotyczy to Delty, a więc czasów zamierzchłych, ale podstępny Omikron dzisiejszy jest jeszcze bardziej skąpy objawowo:

No przecież kwestia bezobjawowych została już naukowo wyjaśniona i pan doktor gada banialuki. Po co leczyć chorobę, która nie ma objawów? Co ma zrobić zdrowy człowiek? Z takimi "objawami" od razu kłaść się do łóżka czy pędzić do punktu testów? Ale przecież lekarze (jeszcze) mają rekomendację od państwa, żeby testować tylko objawowych. To jak jest? Co zrobić z tą wiedzą niedoszłego Sanitarysty Kraju? Takie wieści mają jedynie znaczenie psychologiczne, służą do straszenia szczerbatych dzieci sucharami. I - przypominam - jesteśmy z tymi wszystkimi bzdurami w obszarze (deklarowanej) medycyny opartej na nauce. I to ja jestem zabobonnym foliarzem, piszącym tu te oczywistości.

Wiadomo już wszem i wobec, że bezobjawowi chorzy chorowali w zasadzie tylko na fałszywie pozytywne testy. Nie zakażali, nie chorowali. Czasami taki wynik powodował, że z objawami prawdziwych chorób, a nie tych kowidowych, lądowali w szpitalu jednak na oddziale kowidowym, po czym umierali na choroby prawdziwe. Tak samo było na poziomie teleporad. Na co i czym leczono chorych zamkniętych w domach, odciętych od diagnozy? Jeżeli nie mieli kowida? Jak im się popsuło ciśnienie, oko, czy nerka? Hę, panie doktorze?

Poszliśmy dalej. Otóż nie tylko masz i nie wiesz, dopóki się nie przetestujesz. Teraz masz kowida nawet jak się przetestujesz i dowiesz się, że nie masz. Masz i tak. Mamy tu do czynienie z medycyną opartą na przekonaniach. I to jest mili państwo lipiec 2022, nie jakieś tam gusła z początków pandemii, kiedy każda bzdura wchodziła na miętko.

Eksperci piszą, że jak masz przekonanie, że masz kowida, to znaczy, że masz. Do płynnej płciowości doszła płynna zdrowotność. Co tam testy. Ba, jak masz przekonanie, to możesz się testować n-razy (są takie masochistyczne przypadki), aż dopniesz swego. Co to musi być za ulga, jak go wreszcie dopadniesz u siebie... Tyle życia w niepewności, a tu ? cyk. I jest pewność. I uwaga - znowu nauki medyczne to potwierdzają i to ja jestem płaskoziemcą.

Eksperyment się udał z tym kowidem. Ale są granice absurdu. Wiem, ze jest wielu ludzi i wiele interesów, by to trwało w nieskończoność. Ale utrzymywanie tego w stanie takiej rozbieżności z logiką wymaga jej kompletnego zaprzeczenia. Stąd te wszystkie fikołki. Może to i by było zabawne tak to obserwować, ale człowiek widzi parę rzeczy przykrych. Pierwsza to taka, że mają cię jednak za debila, druga, że jednak jest na to jakieś zapotrzebowanie, bo nikt by nie mówił takich głupot, gdyby nikt ich nie słuchał. Trzeci aspekt jest najsmutniejszy - powoli to wszystko jedno czy i co mówią, bo jak będą chcieli, to i tak wprowadzą co chcą.

Zwycięstwo dęte się zbliża, walka sanitarystyczna się zaostrza i wymaga włożenia kowida wszędzie i wszystkim. Stąd próby włożenia w głowy, że "wszyscy jesteśmy kowidianami". To dobrze, bo jak dowodzi historia, tego rodzaju wzmożenie to łabędzi śpiew sprawy. I tak trzymać kochani.

Jerzy Karwelis
https://dziennikzarazy.pl
------------------------------
Link

Szwajcaria chciała ujawnienia umów szczepionkowych, jakie rząd podpisał. Dostała te umowy, ale najważniejsze dane zostały zamazane... Koncerny farmaceutyczne w hierarchii są wyżej od państw...
Link

Niemiecka Federacja Szpitali żąda wycofania mandatu na szczepienia po ujawnieniu ogromnych skutków ubocznych
Link
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 05.08.22 Pobrań: 39 Pobierz ()
05.08.2022 O tych co rozkradli Polskę, czyli szybka powtórka z historii
Minęło już ponad 30 lat od rozpoczęcia największej akcji rabunkowej na narodzie polskim. Potocznie nazywa się ją prywatyzacją mienia narodowego jednak w rzeczywistości, jest to największy przewał III RP o którym praktycznie nikt już nie pamięta. Przypomnijmy więc co nieco tym z nas, którzy gubią się w aferach ostatnich lat.

W 2015 roku, ówczesny minister skarbu Włodzimierz Karpiński ogłosił z dumą, że już tylko 3% przedsiębiorstw należy do państwa. Zostały i one wkrótce sprywatyzowane choć często w dość niejasnych okolicznościach. Duża część przedsiębiorstw znalazła się w rękach tak zwanej nomenklatury. Po prostu na państwowym uwłaszczyli się rozmaitej maści komuniści i ludzie służb.

Z pozostałą częścią majątku narodowego zaczęto robić dziwne rzeczy. Zakłady były najpierw doprowadzane do ruiny, a potem sprzedawane za bezcen chętnym, którzy byli przeważnie selekcjonowani przez polityków.

Zapewne to właśnie dlatego odrzucono postulat ówczesnego posła Janusza Korwin-Mikkego aby przedsiębiorstwa sprzedawać z licytacji. Przypomnijmy, że mowa tu o początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Ówczesny minister skarbu Janusz Lewandowski odpowiedział mu tylko, że to XIX wieczna metoda i teraz już się tak nie robi. [sic! ? admin]

Korwin-Mikke proponował też wtedy utworzenie specjalnego funduszu na który przelane miało być 30 procent z sumy sprzedawanych przedsiębiorstw. To również wyśmiano i dzisiaj nikt nie wie gdzie podziały się te pieniądze. Polacy de facto nie mają majątku narodowego i jako obywatele zostali z niczym.

W ciągu 25 lat sprywatyzowano około 8500 państwowych przedsiębiorstw. O dziwo, budżet państwa polskiego, wzbogacił się jedynie o 42 miliardy dolarów. Zresztą i tak nie wiadomo co się stało z tymi pieniędzmi, bo nie zostały zainwestowane w modernizację kraju. Na to przecież zaciągnięto praktycznie niespłacalne kredyty u banksterów. Można więc założyć, że pieniądze się rozpłynęły.

W rezultacie szokowej terapii jakiej została poddana Polska zlikwidowano liczne gałęzie przemysłu. Pracę straciły setki tysięcy osób. Nowi właściciele często kupowali za bezcen polskie zakłady tylko po to, aby wygasić sobie konkurencję. Przykładów takiej dziwnie konsekwentnej niegospodarności prowadzącej do kontrolowanego upadku jest aż nadto.

Oczywiście właściciel prywatny zawsze jest lepszy od państwowego, bo państwowy jest ponoć nieefektywny. Być może część z zakładów po prostu musiała paść bo ich podtrzymywanie nie było racjonalne z ekonomicznego punktu widzenia. Gdyby jednak przeprowadzono prywatyzację licytując majątek z pewnością osiągnięto by lepszy bilans niż 42 miliardy dolarów. Można się tylko domyślić ile poszło na łapówki dla decydentów politycznych.

Majątek narodowy został w dużej mierze sprzeniewierzony. Fakt faktem, podczas prywatyzacji zyskała pewna grupa pracowników, którzy zostali obdarowani akcjami, ale większość z nich potraktowała to jako premię i szybko je sprzedała. Reszta musiała się zadowolić śmiesznej wartości świadectwem udziałowym, co było po prostu propagandową sztuczką odwracającą uwagę od tego co działo się podczas wyprzedaży polskiego majątku.

Powróćmy więc do dzisiejszych realiów 2022 roku. Polacy pozostali bez majątku, bez pieniędzy z jego sprzedaży, z upadającym ZUS-em, z którym nikt nie wie co zrobić i z perspektywą, że jesteśmy biedakami Europy, którzy, o ile nie wyemigrują, najprawdopodobniej będą zmuszeni pracować do śmierci. Dodajmy do tego galopującą inflację i zamrożenie pensji na śmiesznie niskim poziomie i mamy receptę na naród niewolników.

Ponoć nie żyjemy już w komunizmie i mamy "złote czasy", jednak trudno nie odnieść wrażenia, że jest to złoto głupców.

zmianynaziemi.pl
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 05.08.22 Pobrań: 37 Pobierz ()
06.08.2022 CDC: kryminalna agencja cenzuruje samą siebie
O jednej z najważniejszej kryminalnej jednostce działającej w pełni legalnie, pisaliśmy wielokrotnie, bo mowa o CDC, czyli amerykańskiej federalnej agencji "Centrum Kontroli i Prewencji Chorób".

Oficjalnym zadaniem CDC jest zapobieganie chorobom, monitorowanie i zwalczanie zagrożeń, jednak instytucja ta przyczynia się swoimi wytycznymi właśnie do mnożenia chorób, a nie do ich zwalczania, np. poprzez promocję wielu leków, które już w trakcie ich rejestracji, zarówno producent jak i CDC wiedzą doskonale, że są niebezpieczne. CDC ma powiązania finansowe z firmami farmaceutycznymi. Posiada też patenty na wiele lekarstw, czerpiąc z tych patentów profity (czytaj: konflikt interesów).

CDC tak samo jak z lekami, jak z tzw. tradycyjnymi szczepionkami, tak również postąpiła z preparatami mającymi "zapobiegać Covid-19", dla których nawet zmieniono definicję szczepionki.

Oprócz systemowego niszczenia zdrowia, ta mafijna organizacja wielokrotnie - niemal codziennie - wydaje sprzeczne z rzeczywistością komunikaty, przyczyniając się tworzenia atmosfery paniki, podejrzliwości, zakłamania, strachu oraz posługując się - bez tego trudno byłoby to wszystko osiągnąć - narzędziami cenzorskimi.

Oto w najnowszej odsłonie swej przestępczej działalności, CDC ocenzurowała swoje własne wcześniejsze wpisy, zalecenia i zapewnienia.

Na stronie "Zrozumieć szczepionki mRNA przeciwko Covid-19" (Understanding mRNA COVID-19 Vaccines), czytamy dzisiaj (stan na 3 sierpnia 2022 r.) oto takie banialuki:

Fakty o szczepionkach mRNA COVID-19

Szczepionki mRNA COVID-19 nie mogą wywołać u kogoś COVID-19 lub innych chorób.
Szczepionki mRNA nie zawierają żywych wirusów.
Szczepionki mRNA nie mogą powodować zakażenia wirusem wywołującym chorobę COVID-19 ani innymi wirusami.
Nie wpływają one na nasze DNA ani nie wchodzą w interakcje z nim.
mRNA z tych szczepionek nie wchodzi do jądra komórki, gdzie znajduje się nasze DNA (materiał genetyczny), więc nie może zmieniać ani wpływać na nasze geny.

O czym to jednak CDC, na tej same stronie, zapewniało jeszcze niedawno? Ano, ta wyliczanka "korzyści" i "faktów" składała się z trzech, a nie jak dzisiaj z dwóch głównych punktów. Trzeci, usunięty po cichu kluczowy punkt, brzmiał:

MRNA i białko kolca nie utrzymują się długo w organizmie.
Nasze komórki rozkładają mRNA z tych szczepionek i pozbywają się go w ciągu kilku dni po szczepieniu.
Naukowcy szacują, że białko kolca, podobnie jak inne białka tworzone przez nasze ciała, może pozostać w organizmie do kilku tygodni.

Dla dziennikarskiej rzetelności przywołujemy poniżej wycinkowe zrzuty ekranów strony internetowej CDC: pierwszy, to wydobyty z archiwum internetowego, a pochodzący z dnia 22 lipca 2022 r, wycinek ekranu, z pustymi zapewnieniami, oraz ten dzisiejszy, ocenzurowany.

Link
Oto zapewnienia CDC co do białka kolca - miał pozostawać w organizmie "do kilku tygodni". Zrzut ekranu strony CDC z dnia 22 lipca 2022 r.

Link
Na dzień dzisiejszy CDC nie jest już pewne jak długo to śmiercionośne białko kolca ma pozostawać w organizmie. Więc lepiej usunąć to kompromitujące zapewnienie. Zrzut ekranu strony CDC z 3 sierpnia 2022 r.

Jak widać, kryminaliści z CDC próbują teraz zacierać ślady zbrodni, której się dopuścili lansując śmiercionośne preparaty zwane "szczepionkami przeciwko Covid-19" oraz narzucając inne rygory, w tym absurdalne maseczki. Próbują tak zmanipulować rzeczywistością, aby odbiorcy zapomnieli o czym to "naukowcy" zapewniali jeszcze nie tak dawno.

Pomimo tego ewidentnego przyznania się do swojej "pomyłki" w poprzednich wersjach "naukowych dowodów", pomimo jawnej cenzury prowadzonej przez agencje rządowe i media, zdecydowana większość społeczeństwa i tak nie dostrzeże zmiany narracji, gdyż pamięć przeciętnego konsumenta bieżących informacji zaciera się po około dwóch dniach.

Zatem jeśli nie nastąpi przebudzenie i nie zostaną pociągnięte do surowej odpowiedzialności wszystkie osoby lansujące nienaukową, w pełni kłamliwą i wprost diaboliczną dotychczasową narrację "pandemii" oraz "bezpiecznych i skutecznych szczepionek", można będzie po raz kolejny forsować nową wersję tych samych wydarzeń - co przez zbrodniarzy przygotowywane jest na zbliżającą się jesień.

https://www.bibula.com
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 06.08.22 Pobrań: 39 Pobierz ()
06.08.2022 Powstanie Warszawskie oczami narodowca
Powstanie Warszawskie to jedna z wielu tragedii, które dotknęły naród polski podczas drugiej wojny światowej. Polacy byli od początku tej wojny brutalnie eksterminowani przez Niemców. Już w pierwszych miesiącach okupacji doszło do planowych mordów na dziesiątkach tysięcy inteligentów, aktywistów politycznych i społecznych, osób zasłużonych dla Polski w Powstaniach Śląskich i Powstaniu Wielkopolskim.

Jakie miejsce w martyrologii narodu polskiego zajmuje Powstanie Warszawskie? Ogółem na terenach okupowanych przez Niemców w latach 1939-1945 zginęło 3 mln etnicznych Polaków (w tym 1,3 do 1,5 mln w obozach koncentracyjnych) i 2,7-3 mln obywateli polskich pochodzenia żydowskiego[1].

Liczba cywilnych ofiar niemieckiego ludobójstwa w Warszawie jest szacowana na 150-200 tys.[2], 5 do 6,6% ogółu strat polskich. Dla porównania - w zupełnie zamilczanej przez "polskie" władze rzezi Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, dokonanej przez OUN i UPA Ukraińcy zamordowali 100[3]-130[4] tys. osób [prawdopodobnie dużo więcej - admin].

Powyższe zestawienie prezentuję, aby uzmysłowić czytelnikom, jak niewielką cząstkę uwagi poświęcamy pamięci o milionach Polaków pomordowanych przez Niemców - i jak znaczącą częścią świadomości Polaków o ofiarach jest pamięć pomordowanych w Powstaniu Warszawskim. Nie robię tego w celu umniejszenia tragedii Powstania oczywiście - tylko w celu zwrócenia uwagi, że nasze postrzeganie historii staje się wskutek działania mediów punktowe. Polska golgota to lata systematycznego ludobójstwa, śmierci zbyt ciche, by o nich pisać chwytliwe artykuły i filmować reportaże.

Co gorsza - nawet męczeństwo mieszkańców Woli, Mokotowa, Ochoty i Śródmieścia pozostaje w cieniu heroicznych wątków historii Powstania. Jesteśmy uczeni przez media pamiętania o łatwiejszej i przyjemniejszej części naszej historii, cena, którą przyszło zapłacić jednym Polakom za heroizm innych spychana jest na margines oficjalnych obchodów - i zbiorowej pamięci narodu.

Co wyróżnia ofiary Powstania Warszawskiego? To, że wedle wszelkiego prawdopodobieństwa można było tych strat uniknąć. Niemal nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, że o tragedii zadecydowały cztery osoby - Leopold Okulicki, Tadeusz Komorowski, Tadeusz Pełczyński i Antoni Chruściel, zmieniając decyzję podjętą zaledwie trzy godziny wcześniej. Nowa decyzja była całkowicie niezgodna ze starannie przemyślanymi i konsultowanymi z władzami cywilnymi pierwotnymi planami AK:

PIERWOTNE PLANY OPERACYJNE AK

Warszawa z uwagi na wartość gromadzonych od wieków bezcennych dóbr narodowych oraz społecznego aktywu ludzkiego, zgodnie z decyzjami władz II-ej Rzeczpospolitej tak w kraju jak na wychodźstwie ? wyłączona była z planów walki. Generał Sosnkowski, jako Naczelny Wódz dopuszczał - jedynie przy szczęśliwym zbiegu okoliczności - zaatakowanie w Warszawie tylnych straży niemieckich wycofujących się z miasta. Sekundował mu w tym, będący w Warszawie przedstawiciel skonfederowanych stronnictw politycznych Kazimierz Pużak. Dyskusje dotyczyły tylko, czy wycofujące się tylne straże niemieckie zaatakować już w śródmieściu czy dopiero na Ochocie.[5]
(...)
W brzemienny w skutki poniedziałek 31 lipca w godzinach rannych odbyła się ostatnia odprawa Komendy Głównej AK. Wniosek o natychmiastowe wszczęcie walki postawił gen. Pełczyński. Posłużył się bluffem, twierdząc, że Warka jest już zajęta, czyli rozpoczął się manewr okrążający. Chwyt ten odparował płk Pluta-Czachowki powołując się na ostatnie meldunki wywiadu.

Bór zamknął naradę stwierdzeniem, że ani dziś ani jutro nie wyda rozkazu do walki, po czym udał się na naradę z Delegatem Rządu i z przedstawicielami stronnictw politycznych. Na naradzie tej Bór przedstawił niejasną sytuacje na froncie oraz fatalny stan uzbrojenia oddziałów warszawskich. Wywołało to deprymujące wrażenie.

Po referacie Bora i dyskusji, członkowie ówczesnego dyrektoriatu Podziemia jednomyślnie stanęli na stanowisku zaostrzenia rygorów ostrożności przy podejmowaniu decyzji o podjęciu walki. Szczególną ostrożność nakazywał Kazimierz Pużak. Miały obowiązywać ustalenia Szefostwa Operacji, że walkę można podjąć dopiero po stwierdzeniu manewru armii sowieckiej, oskrzydlającego miasto (por. [9]). I miały się ograniczyć tylko do atakowania wycofujących się niemieckich tylnych straży. Narada zakończyła się o godzinie 14-tej.[6]

Z przytoczonego cytatu wynika jasno, że decyzja o rozpoczęciu walk w Warszawie została podjęta w warunkach zupełnie innych, niż sprecyzowane w planach. Zdroworozsądkowe plany, pozwalające zminimalizować liczbę ofiar cywilnych i straty materialne zostały całkowicie zignorowane w niejasnych okolicznościach, podczas narady o godz. 17.

O planowanej akcji nie uprzedzono Anglii, nie podjęto prób zapewnienia pomocy Armii Czerwonej, od której działań zależało powodzenie polskiego powstania. Proszę zauważyć - od narady, na której ustalono, że sytuacja jeszcze nie dojrzała do podjęcia działań, do decyzji diametralnie odmiennej upłynęło zaledwie kilka godzin - w ciągu których sytuacja na froncie nie zmieniła się na bardziej sprzyjającą, nie zmieniła się też w kolejnych dniach [7]. Przed opinią publiczną w kraju ukryto fakt nieskoordynowania działań z sojusznikami (i "sojusznikiem naszych sojuszników"):

Jaką pomoc dowództwo Powstania Warszawskiego zagwarantowało swoim podkomendnym i ludności cywilnej Warszawy?

12 sierpnia 1944 agencja TASS poinformowała:

"W ostatnich dniach, prasa zagraniczna zamieszczała wiadomości, z powołaniem się na gazety i rozgłośnie Polskiego Rządu Emigracyjnego o powstaniu i walkach,które wybuchły w Warszawie 1 sierpnia na rozkaz emigrantów z Londynu i trwają po dziś dzień. Gazety i rozgłośnie Polskiego Rządu Emigracyjnego czynią przy tym aluzję, jakoby powstańcy w Warszawie pozostawali w kontakcie z dowództwem radzieckim, które nie okazało im należytej pomocy.

TASS upoważnione jest do oświadczenia,że te twierdzenia i aluzje prasy zagranicznej są albo rezultatem nieporozumienia albo przejawem oszczerstwa pod adresem dowództwa radzieckiego. TASS jest poinformowana ,że ze strony londyńskich kół polskich,ponoszących odpowiedzialność za wydarzenia w Warszawie, nie czyniono żadnych prób, aby zawczasu zawiadomić i uzgodnić z radzieckim dowództwem wojskowym jakiekolwiek wystąpienia w Warszawie. Wobec powyższego odpowiedzialność za wydarzenia w Warszawie spada wyłącznie na polskie koła emigracyjne w Londynie."

Komunikat TASS wywołał w Warszawie duże poruszenie zwłaszcza wśród ludności cywilnej. W trudnej sytuacji znalazł się Mikołajczyk podkreślający swe sukcesy w ZSRR i wpływy w koalicji. 13 sierpnia po zażądaniu wyjaśnień przez Churchilla musiał przyznać że nie było żadnej uprzedniej koordynacji z ZSRR.

Oświadczenie TASS i rozsiewane w UK pogłoski o jakoby uzgodnionym z rządem JKM powstaniu, które "WB zdradziła" zdopingowało rząd brytyjski do odcięcia się od inicjatorów akcji w Warszawie. W nocie przekazanej 14 sierpnia 1944 ambasadorowi Raczyńskiemu brytyjskie ministerstwo spraw zagranicznych stwierdzało m.in.:
"Decyzja rozpoczęcia generalnego powstania w Warszawie powzięta została bez uprzednich konsultacji z Rządem Jego Królewskiej Mości, który wobec tego znalazł się w niemożności przygotowania z góry planów współpracy(...)

Ogólna strategia sowiecka widocznie nie pozwala na natychmiastowe zaimprowizowanie operacji w okolicach Warszawy, skoordynowanych z powstaniem warszawskim w tym mieście, o którego wybuchu ani rząd Sowiecki ani Rząd JKM nie były z góry przestrzeżone."

Notę tę zatajono przed ośrodkami krajowymi ale w kręgach dyplomatycznych była znana - wiedziano w jak złym świetle stawia ona dowództwo Powstania w Warszawie.
Cyt za: Link

Powstanie wybuchło więc nagle, decyzję zmieniono w ciągu ok. 3 godzin, a wyznaczony termin wykluczał jakiekolwiek uzgodnienia z aliantami. Należy przy tym pamiętać o informacji dostarczonej (30.VII, narada KG AK[8]) przez J. Nowaka-Jeziorańskiego, że na pomoc Wielkiej Brytanii dla ewentualnego powstania nie można liczyć - jedyną nadzieją pozostawała więc odsiecz Armii Czerwonej, nierealna w zaistniałej sytuacji politycznej (i, wedle najnowszych badań - do końca sierpnia również niemożliwa z punktu widzenia militarnego[7]).

O zmianie decyzji, zgodnie z wieloma publikacjami (m. in. "Powstaniem Warszawskim" prof. Ciechanowskiego) miał przesądzić meldunek A. Chruściela, o zaobserwowaniu czołgów Armii Czerwonej na południe od Pragi. Taka wersja wypadków jest mało prawdopodobna, ponieważ dowódcy AK zdawali sobie sprawę z tego, że mosty na Wiśle są zaminowane i zostaną wysadzone, jeśli tylko powstanie zagrożenie zdobycia ich przez Armię Czerwoną.

Wiedzieli również, że lewobrzeżna Warszawa nie będzie zdobywana poprzez bezpośredni desant z Pragi, ponieważ nie jest to zgodne z regułami sztuki wojskowej. Dodatkowo - zdawali sobie sprawę z tego, że dopóki Armia Czerwona nie zdobędzie i nie umocni przyczółków na północ i południe od Warszawy, oraz nie osiągnie minimum ujścia Bugo-Narwi do Wisły - nie ma mowy o tego typu operacji oskrzydlającej miasto[7], o jakiej wspomniano w pierwotnych planach operacyjnych AK powyżej (por. operacja oskrzydlenia Warszawy, ofensywa zimowa 13.I.1945, Przebieg linii frontu pod Warszawą 31.VII.1944). Mimo to na naradzie rozpoczętej ok godz. 17. 31.VII zapadła brzemienna w skutkach decyzja.

Link
Operacja oskrzydlenia Warszawy, ofensywa zimowa 1945

Link
Przebieg linii frontu pod Warszawą 31.VII.1944[7]

Bibliografia

1. Hanna Cieniuszek: Zbrodnie hitlerowskie w Polsce. Warszawa: Państwowe Wydawnictwo Naukowe, 1971, s. 14-19, 53-57.
2. Marek Getter. Straty ludzkie i materialne w Powstaniu Warszawskim. "Biuletyn IPN". 8-9 (43-44), s. 66, sierpień - wrzesień 2004.
3. Grzegorz Motyka, Od rzezi wołyńskiej do akcji "Wisła", Kraków 2011, s.447
4. Ewa Siemaszko, Bilans zbrodni, s. 93; [w:] Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej nr 7-8/2010.
5. Jan Matłachowski, Kulisy genezy Powstania Warszawskiego (skrót) (wyd. Poldom, Londyn, 1978) Opracowanie: Jan Sidorowicz, [w:] KULISY KATASTROFY POWSTANIA WARSZAWSKIEGO. Wybrane publikacje i dokumenty, Warszawa 2009, do pobrania w PDF na stronie http://www.powstanie.pl/), str. 72
6. Jan Matłachowski, op.cit, str 75-76
7. Norbert Bączyk, Zatrzymany front?, Poligon 4 (27) / 2011, str. 13.
8. Jan M. Ciechanowski: Powstanie Warszawskie. Zarys podłoża politycznego i dyplomatycznego. Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy, 1987, s. 380-381.
9. Władysław Pobóg-Malinowski: Najnowsza historia polityczna Polski 1864-1945. T. III. Londyn: 1960, s. 618-619.

Jak narodowcy-uczestnicy powstania oceniali je w dniu kapitulacji?
Wielka Polska, Rok V, Warszawa, Poniedziałek, 2 październik 1944 R.

(Uwaga red.: "Wielka Polska" była organem NSZ. Poniższy tekst jest niewątpliwie trzeźwą i wartościową oceną Powstania Warszawskiego, mimo, że pisaną "na gorąco" i bez informacji znanych współcześnie. Obok tak trzeźwych ocen, jak poniższa, pisywano w "Wielkiej Polsce" teksty zupełnie oderwane od rzeczywistości militarnej oraz politycznej, które zaszkodziły wielu narodowcom i patriotom, pchając ich ku kolejnej katastrofie - skazanej na klęskę [ale bardzo wygodnej dla USA i Anglii] walce z żydokomunistycznym okupantem zainstalowanym przez Stalina.)

Na ulicach Warszawy panuje cisza. Po obu stronach barykad wstrzymano działania wojenne. To ludność heroicznie bronionej w ciągu dwóch miesięcy stolicy opuszcza miasto. W żadnym z mieszkańców stolicy ta cisza nie wzbudza uczucia odprężenia po wielotygodniowym gwarze (?!? - red.) walki. Za ciszą czai się bowiem groźne widmo kapitulacji. Słowa, którego unikaliśmy w naszych rozmowach w ciągu całej walki, słowa, które wzbudza w każdym z nas uczucie grozy (uwaga red.: AK w prawobrzeżnej Warszawie skapitulowała w pierwszych dniach walk, von dem Bach wielokrotnie proponował AK kapitulację w lewobrzeżnej Warszawie:
>Link

Nie byliśmy entuzjastami idei Powstania, wywołanego w dniu 1-szego sierpnia. Decyzja podjęcia każdej walki musi być w naszym pojęciu dyktowana racją polityczną i poczuciem odpowiedzialności za następstwa wszczętych działań. Jesteśmy jednak również żołnierzami i czyniliśmy to, co każdy żołnierz winien czynić z momentem rozpoczęcia walki; staraliśmy się na odcinku naszej pracy przez podtrzymywanie nastrojów stwarzać dla walki najkorzystniejszy klimat.

Słowo kapitulacja zwalnia nas jednak z tego obowiązku, nakłada zaś na nas obowiązek innego rodzaju: przeprowadzenia politycznej oceny Powstania.

Przy naszych mniej niż skromnych możliwościach rozpoczynać powstanie można było tylko w wypadku, gdybyśmy mieli zapewnioną realną pomoc w działaniach sowieckich. Danych tych nie było.

Nawet w wypadku powodzenia, poza jednym atutem, jakim byłoby jeszcze jedno potwierdzenie naszej woli walki, nie zyskiwaliśmy nic politycznie.

Natomiast w wypadku niepowodzenia, które trzeba było brać w rachubę, zyskiwaliśmy jedną sławę więcej, traciliśmy natomiast wszystko to, co straciliśmy. Niepowodzenie stało się faktem, a oto jego skutki:

* Ponieśliśmy olbrzymie straty w sile biologicznej narodu.
* Przysporzyliśmy narodowi polskiemu nowe dziesiątki tysięcy kalek.
* Obróciliśmy w gruzy stolicę Polski.
* Zmarnowalimy wielowiekowy dobytek kulturalny.
* Doprowadziliśmy do nędzy dziesiątki tysięcy ludzi.
* Przekreślilismy pięcioletni dorobek konspiracyjny przez wyniszczenie i rozproszenie aktywu politycznego, wojskowego, kulturalnego i gospodarczego.
* Doprowadzamy do obozów jeńców wojennych kilkadziesiąt tysięcy oficerów i żołnierzy, którzy przetrwali pięć lat okupacji, a teraz do końca wojny będą straceni dla dalszego wysiłku zbrojnego Polski.
* Dostarczamy nieprzyjacielowi kilkaset tysięcy robotnika, którego Niemcy nie potrafili sami wyłowić.
* Zaprzepaściliśmy olbrzymi kapitał heroizmu, wykuwającego się przez 5 lat okupacji, Heroizm ten był jedyną i poważną siła, jaką dysponowaliśmy w dniach Powstania.

W zamian za to nie zyskujemy nawet uznania w oczach świata, ceniącego jedynie polityczny realizm, siłę i równowagę psychiczną, romantyczne gesty narodów od dawna już straciły w świecie wagę atutów politycznych.

Wszystko wskazuje na to, że w najbliższych już może godzinach kapitulacja stanie się faktem.

Pójdziemy na poniewierkę. Pochłoną nas obce miasta i wsie, Wielu z nas nie wróci do stolicy, w obronie której przelaliśmy tyle krwi.

Wszędzie tam, gdzie się znajdziemy, świętym naszym obowiązkiem będzie rozwijać i krzewić te wszystkie wartości, jakie się staną fundamentem pod budowę Wielkiej Polski.

Historycy przyszłych dni ocenią niewątpliwie z perspektywy czasu lekkomyślnie zmarnowany heroizm żołnierza i ludności Warszawy oraz wskażą, jako przestrogę dla przyszłych pokoleń błędy współczesnych.

Niech żyje Wielka, Niepodległa Polska!

Niech żyje Warszawa!

Link
Źródło: Odpis ze skanu: Wielka Polska, Rok V, Warszawa, Poniedziałek, 2 październik 1944 R., str. 1

Czy można było wcześniej przerwać powstanie? Propozycje kapitulacji składane przez von dem Bacha Borowi.

Zgodnie ze swoją koncepcją zlikwidowania powstania poprzez jego kapitulację generał Von Dem Bach wystosował 18 sierpnia 1944 pismo do "komendanta polskich powstańców" w którym zaproponował "złożenie broni i zaprzestanie walki".

Bach użył w tym piśmie (reprodukowanym m.in przez Kirchmayera)następujących argumentów:
a) Powstanie jest dywersją przeciwko Niemcom,którzy bronią Europy przed "nawałą bolszewicką" i dlatego "W źle rozumianym interesie własnym zwraca się ono przeciwko obrońcom naszego kontynentu",
b) Powstanie ściągnęło na ludność Warszawy "Największe cierpienia" należy więc dążyć do "uniknięcia zbytecznego rozlewu krwi niewinnych dzieci i kobiet".,
c) "...w razie dalszej kontynuacji powstania wojsko niemieckie zgodnie z prawem wojny zmuszone będą powstanie na zapleczu frontu niemieckiego wszelkimi środkami stłumić", a teraz właśnie nadeszła chwila, kiedy naczelne dowództwo niemieckie "zmuszone jest użyć najcięższej broni dla złamania oporu".

W konkluzji skierowanego do dowódcy powstania pisma Bach zapewnił ,że kapitulacja nastąpi na prawach kombatanckich. "Pan, jak również wszyscy żołnierze i oficerowie traktowani będą jako jeńcy wojenni w myśl zasady Konwencji Genewskiej".

Pismo Bacha przekazane "Monterowi" w północnym ośrodku śródmiejskim, pozostawione zostało bez odpowiedzi [1] .

Nie zrażony tym Bach kontynuował jednak wysiłki w celu skłonienia powstańców do rokowań kapitulacyjnych. Dnia 20 sierpnia pozycje powstańcze przekroczyło 12 parlamentariuszy (polskich cywili),którzy przynieśli siedmiopunktowe propozycje kapitulacyjne. Gwarantowały one powstańcom w przypadku generalnej kapitulacji m.in. prawa kombatanckie(kapitulację na prawach kombatantów).

26 sierpnia na Śródmieście i Starówkę przeszli 3 wysłani przez Niemców księża polscy z ponowionymi propozycjami kapitulacyjnymi.

Dnia 27 sierpnia Bach próbował się odwołać do pośrednictwa przedwojennego attache wojskowego w Warszawie - dowódcy II Korpusu węgierskiego generała Langyela. Z inicjatywy dowódcy 9 armii generała Von Vormanna podjął się on "nawiązać kontakt z dowódcą AK dla zaprzestania dalszej walki na prawach kombatantów" (Dziennik działań 9 armii str. 101)[2].

Wszystkie te sierpniowe propozycje kapitulacji na prawach kombatantów dowodzący powstaniem "Monter", Delegatura i KG AK pozostawiły bez odpowiedzi. Nie zamierzano przyznawać się do pełnej klęski wojskowej i politycznej i "oddawać pola" w Polsce PKWN. A tym byłoby przyjęcie warunków kapitulacji. [3]
W Polsce mało pisze/wspomina się o sierpniowych propozycjach kapitulacji na prawach kombatantów.

Od 12 sierpnia 1944 "Bór" miał już formalną podstawę/faktyczne upoważnienie z Londynu, podpisane przez NW PSZ generała K.Sosnkowskiego i wicepremiera Kwapińskiego do ewentualnej kapitulacji powstania. Przeciwko któremu jednakże wystąpił Mikołajczyk [4].
____________________________
[1] Generał Jerzy Kirchmayer w swojej pracy "Powstanie Warszawskie" wydanej po raz pierwszy w 1959 (zamieścił m.in. foto tej propozycji Bacha z dnia 18 sierpnia).
[2] B.oficer sztabu 9 Armii Hans Von Kranhals w wykorzystujacej niemieckie archiwalia książce "Der Warschauer Aufstand 1944" wydanej w 1962 roku
[3] Prof. Antoni Przygoński w dwutomowowej pracy swojego autorstwa "Powstanie Warszawskie".
[4] Depesze Sosnkowskiego(m.in. ta z 12 sierpnia zawierająca de facto upoważnienie NW PSZ i wicepremiera Kwapińskiego dla "Bora" do kapitulacji) -z "Powstanie Warszawskie 1944: na tropach tragedii" prof.Jana Ciechanowskiego.
Cyt. za: http://dws.org.pl/viewtopic.php?f=20&t=130552

Wpis z 1 sierpnia 2012 r.
https://myslnarodowa.wordpress.com
------------------------------------
Chwała bohaterom!

Naprawdę warto: Link

Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 06.08.22 Pobrań: 39 Pobierz ()
07.08.2022 Covid - gra w trzy kubki
Oszustwo "covid" było/jest szachrajstwem [shell game], które składa się z trzech części.

1. Rzekomy "nowy wirus"
2. Rzekomy test na "nowego wirusa"
3. Rzekoma "nowa choroba" wywołana przez "nowego wirusa".

Zręczna manipulacja tymi trzema koncepcjami - niczym gra w trzy kubki pod wesołym miasteczkiem - spowodowała, że tak wielu ludzi było przekonanych, iż patrzą na coś niezaprzeczalnie rzeczywistego.

MUSI być nowy wirus - bo jest na niego NOWY test

MUSI istnieć ważny test - ponieważ może zidentyfikować nowego wirusa

MUSI być nowa choroba, ponieważ ma wszystkie te NOWE objawy.

Ludzie widzieli te trzy punkty i rysowali linie łączące je w zgrabny trójkąt.

Link
Wirus ? Test ? Choroba

Niewielu zdawało sobie sprawę, że ten pozorny związek był tylko domniemany, urojony. Rodzaj pareidolii.

Między tymi trzema rzeczami NIGDY nie było żadnego związku. Mówią nam to nawet w oficjalnej narracji - jeśli tylko zwrócicie uwagę.

Iluzja połączenia to po prostu szybkość propagandy oszukującej oko.

Rozbijmy to.

1. NOWY WIRUS

Raz po raz ludzie mówią: "musi być jakaś nowa choroba - ZNALEŹLI TEGO WIRUSA".

Nie. Nie znaleźli.

Znaleźli jakiegoś wirusa. Rzekomo. Potencjalnie "nowego" koronawirusa.

Być może.

Niektórzy wysoko wykwalifikowani ludzie twierdzą, że ten "nowy wirus" istnieje tylko jako teoria. W krzemionce - czyli we wnętrzu komputera. Cyfrowo wyrażona koncepcja myślenia o tym, jak DNA rzekomego nowego koronawirusa SARS mogłoby wyglądać na poziomie genetycznym.

Ale nawet jeśli jest to prawdziwe fizyczne odkrycie, spójrzmy na to z dystansu.

Niektórzy uważają, że znalezienie "nowego wirusa" jest równie niezwykłe i znaczące jak znalezienie nowego gatunku małpy człekokształtnej lub wielkiego kota. Godny uwagi moment. Coś, co warto zauważyć.

Nie, tak nie jest.

Znalezienie nowego wirusa w dowolnym momencie jest równie niezwykłe, jak znalezienie pszczoły w ulu. W ulu zawierającym kilka miliardów pszczół, które nieustannie się rozmnażają i mutują.

Teoria wirusów dyktuje, że "nowe" wirusy pojawiają się każdego dnia w milionach. Dosłownie mówi się, że na planecie jest 10 nonylionów wirusów - to jedynka, po której następuje trzydzieści jeden zer.
[Poza krajami stosującymi tzw. krótką skalę /głównie kraje anglojęzyczne/, to jedynka i 54 zera w zapisie dziesiętnym - tłum.]

Tak więc znalezienie nowego - jeśli go szukasz - powinno być dość częste.

A szansa, że ??coś, co znajdziesz, jest tym samym, co powoduje jakiś nowy objaw u jakiegoś człowieka, jest mniej więcej tak duża, jak twoja szansa na zanurzenie się w miliardowym ulu i wybranie pszczoły, którą wczoraj widziałeś na krzaku lawendy.

Tak więc, nawet jeśli bezwarunkowo zaakceptujesz teorię wirusologii, "nowy wirus" sam w sobie nic nie znaczy, chyba że jest coś, co łączy tego wirusa z możliwą do zidentyfikowania, unikalną chorobą.

I oczywiście w tym miejscu pojawia się test... prawda?

2. TEST

Wiele osób, nawet tych sceptycznie nastawionych do szczepień i całej tej "pandemicznej" narracji, wciąż wydaje się być uzależnionymi od "testu".

W sensie - to jest test. To na pewno coś testuje.

A co więcej - znajduje to!

Ludzie otrzymują "pozytywny test".

Jak możesz uzyskać pozytywny wynik testu na coś, czego nie ma?

Cóż, oczywiście wynalazca PCR, który zginął tragicznie w 2019 roku, mógłby ci dokładnie powiedzieć, jak można uzyskać pozytywny wynik testu na coś, czego nie ma. A gdyby nie umarł, to mógłbyś postawić fortunę, którą wydałeś na maseczki, że mówiłby ci to głośno i często.

My też mówiliśmy.

Mówiąc wprost -

PCR NIE IDENTYFIKUJE OBECNOŚCI DOMNIEMANEGO NOWEGO WIRUSA.

Nie może. Dosłownie nie może. Nawet jeśli wykonano go prawidłowo. A zwłaszcza gdy wykonano go źle - jak było to z większością "covidowych" PCRów.

Test "pozytywny" może oznaczać, że znaleziono fragmenty RNA, które należały do ??nieswoistego koronawirusa. Lub może to oznaczać, że właśnie znaleziono jakieś śmieci w twoim systemie.

To nigdy nie oznaczało, że dosłownie znaleziono SARS-COV-2.

Tak więc założona linia łącząca te dwa punkty trójkąta w rzeczywistości nigdy nie istniała.

Bez testu PCR nie ma dosłownie nic, co łączyłoby rzekomego "nowego wirusa" z rzekomą "nową chorobą".

Ale to tylko takie czepianie się, prawda? To znaczy, jest nowa choroba, więc jest oczywiste, że musi ją wywołać nowy wirus. Nawet jeśli test jest beznadziejnie błędny, a nawet bezużyteczny, to z pewnością sam fakt, że w tym samym czasie pojawia się nowy wirus i nowa choroba, musi oznaczać przyczynę i skutek?

3. NOWA CHOROBA

Choroba jest klasyfikowana jako "nowa", gdy przedstawia unikalny, powtarzający się wzór objawów klinicznych i patologii.

Pomijając wszystko, co przyswoiłeś z mediów i memów, NIE MA żadnych unikalnych objawów klinicznych związanych z "covid".

Jasne, niektóre były kreowane na takowe, ale to było wszystko - szum medialny.

Dwa przykłady -

Utrata smaku i węchu? Dość powszechny objaw wirusa układu oddechowego, w niektórych przypadkach może być długotrwały z powodu uszkodzenia nerwów.

Zacienienia typu matowej szyby? Och, proszę, GGO są powszechnym niespecyficznym rozpoznaniem w patologii płuc. Możesz je mieć z dowolnego powodu, od wdychania substancji drażniącej po zapalenie płuc lub gruźlicę.

Prawda jest taka, że ??każdy rzekomy "objaw choroby" jest również objawem "grypy" lub objawem przeziębienia lub objawem "powszechnej sezonowej infekcji dróg oddechowych" lub objawem męczliwości po chorobie wirusowej.

Niezależnie od tego, z jaką wrzawą medialną miałeś do czynienia, jest to oczywista prawda (którą wkrótce omówimy szczegółowo w naszej zaktualizowanej ściągawce covidowej).

W rzeczywistości jedyną "nową" cechą "covid" jest nazwa.

I związana z tym ogromna machina PR-owa.

Reszta, w rzeczywistości cała percepcja solidnej, wieloogniskowej "rzeczywistości", była tylko tworem, sprytnym kawałkiem manipulacji tą percepcją i wywołała przesunięcie uwagi.

Innymi słowy - sztuczka.

Jak więc teraz wygląda nasz trójkąt łączący?

Cóż, to właściwie tylko trzy niepołączone losowe kropki.

Link

1. "Nowy" wirus, jeden z milionów pojawiających się każdego dnia, który mógł, ale nie musiał, zostać wyizolowany
2. "Test" dla powyższego, który w rzeczywistości go nie wykrywa
3. Kilka starych objawów, które otrzymało nową nazwę...

Dosłownie nic prawdziwego, aby to w ogóle połączyć. W żadnym z tych szybko poruszających się kubków, które oszałamiają twoje oko, nigdy nic się nie znajdowało.

Ci jarmarczni kuglarze po prostu ogrywali wielu z nas jak głupców.


The COVID Shell Game, Catte, Aug 5, 2022
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 07.08.22 Pobrań: 38 Pobierz ()
07.08.2022 Wizerunek Zełenskiego to mit
Wizerunek ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w zachodnich mediach nie jest prawdziwy - powiedział prowadzący Sky News Cory Bernardi.

"Wcale nie jestem pewien, czy prezydent Ukrainy jest naprawdę taki, jakim przedstawiają go zachodnie media" - zaczął dziennikarz.

Jego zdaniem w zagranicznych mediach został wykreowany wizerunek Zełenskiego jako "drugiego Winstona Churchilla" i wielkiego bohatera "ratującego swój naród" przed Rosją.

Zachodnie media przemilczają wszystkie okropności które dzieją się za Zełenskiego z etnicznymi Rosjanami w niektórych częściach Ukrainy. A przecież jest to największa rosyjska społeczność poza samą Rosją - powiedział Bernardi.

dziennikarz wyjaśnił, że Rosjanie, którzy stanowią znaczną część ludności Ukrainy, muszą tam żyć "stłamszeni", będąc przez kilka lat w stanie wojny. Obiecano im referendum w sprawie niepodległości, ale do niego nie doszło. Zełenski zobowiązał się do powstrzymania wojny domowej, ale sobie nie poradził, a presja na Rosjan tylko się zwiększyła - zaznaczył.

"Wspierał Prawy Sektor, którego dowódca chwalił się, że karmił swojego wilka kośćmi rosyjskich dzieci. Oczywiście to żart. Ale Rosjanie tak go nie odebrali. Zwłaszcza ci, którzy są już poniżani przez ukraińskich żołnierzy".

Przypomniał też słowa Zełenskiego o batalionie Azow. Prezydent Ukrainy nazwał tę nazistowską organizację jedną z dywizji Sił Zbrojnych Ukrainy i jak się wyraził, "jest jaka jest".

Dziennikarz uznał chęć przystąpienia Zełenskiego do NATO za prowokację przeciwko Rosji. Reporter oskarżył też prezydenta Ukrainy o próbę wykreowania własnego wizerunku, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.

"Wszędzie występuje w zielonej wojskowej koszulce. To część jego wizerunku - człowieka czynu" - dodał Bernardi.

Dziennikarz przypomniał ponadto Zełenskiemu sabotaż porozumień mińskich, zakaz używania języka rosyjskiego w przestrzeni publicznej, prześladowania polityczne przeciwników i zdjęcia dla magazynów o modzie.

Na podstawie: SKY NEWS
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 07.08.22 Pobrań: 37 Pobierz ()
07.08.2022 Pokój, zdrowy rozsądek i rachunek ekonomiczny, czyli co naprawdę myślimy o wojnie i Ukr
Fakt, że aż 23 proc. ankietowanych przez CBOS polskich respondentów opowiada się za opcją "Pokój nawet za cenę ustępstw terytorialnych Ukrainy" dowodzi, że totalitarna w formie i agresywna w treści propaganda wszystkich głównych mediów i sił politycznych nie jest jednak tak skuteczna, jak sama sobie i innym wmawia.

To szczególnie ważne w sytuacji, gdy w polskim internecie wciąż pokutują wizje "walki aż do (nieuchronnego!) zwycięstwa", a może i wspólnych z Kijowem rozbiorów Rosji.

Nie dowiemy się prawdy?

Jasne, w te niebezpieczne bajki nadal wierzy znacząca większość (60 proc.), jednak wystarczy dzień przeskakiwania z TVP na TVN, z "Gazety Wyborczej" na "Gazetę Polską" by rozumieć, że inaczej być nie może.

Zapewne odsetek ten będzie w dalszym ciągu się zmniejszać wraz z rozwojem sytuacji wojennej, choć równocześnie można też być zupełnie pewnym, że po pierwsze informacje o kolejnych porażkach ukraińskich będą nadal cenzurowane, a po drugie nawet ostateczna przegrana kijowskich władz w tej niepotrzebnej wojnie i tak zostanie przedstawiona jako ich strategiczne zwycięstwo.

Po prostu - dowolny wynik wojny, jakiekolwiek warunki zawieszenia broni czy boku zwyczajnie muszą zostać na gruncie III RP przedstawione jako bezprzykładna klęska rosyjska. Inaczej być nie może i już!

Prawdziwa odwaga

Stąd też znacznie ciekawsza i potencjalnie rozwojowa jest grupa owych 23 proc., którzy już dziś jakoś nie wierzą w hasło "wojny do zwycięstwa i zwycięstwa bez względu na cenę". Oczywiście też niemal na pewno nikim w tym przypadku nie kieruje bynajmniej życzenie zwycięstwa stronie rosyjskiej. Przeciwnie. Opowiedzenie się dziś za pokojem jest właśnie rozsądnym pragnieniem zaprzestania przemocy, a nie jakichś konkretnych politycznych rozstrzygnięć. Tylko tyle i aż tyle i to naprawdę bardzo dużo w sytuacji, gdy od miesięcy samo wspomnienie o pokoju czy choćby poważnych negocjacjach nad przerwaniem walk - jest okrzykiwane zdradą, onucarstwem i chodzeniem na pasku Kremla.

Ta wojna potrwa

Może też zakładać, że deklarujący poparcie dla pokoju to także część tych, którzy w tym samym badaniu wyrazili przekonanie, że "przyjmowanie przez Polskę uchodźców z Ukrainy nie będzie dla niej w dłuższej perspektywie korzystne gospodarczo". I znowu, nie jest to przecież bezpośredni sprzeciw wobec 4-milionowej już ukraińskiej imigracji do naszego kraju. Podejmowanie ich za słuszne nadal uważa 84 proc. respondentów. Dalej więc współczujemy, nieodmiennie chcemy pomóc. Ale już 56 proc. wie, że nie damy rady i nie powinniśmy ich utrzymywać "przez cały okres trwania wojny". A więc do świadomości polskiej dotarło wreszcie, że ta wojna potrwa, a jej koszt robi się coraz uciążliwszy dla codziennego życia Polaków.

Ukraina w UE konkurencją dla Polski

Zapewne więc chęcią podzielenia się kosztami można tłumaczyć aż 88 proc. poparcie dla członkostwa Ukrainy w Unii Europejskiej, która widać wciąż Polakom kojarzy się z dobrą ciocią z darami, ale bardziej jeszcze z bogatym wujkiem, który może przecież do siebie zaprosić biednych Ukraińców i z pewnością finansować ich hojniej niż może sobie na to pozwolić ubogi polski kuzyn na dorobku. Cóż, wiele w tym jest polskiej naiwności i słabej orientacji tak w unijnych relacjach społeczno-gospodarczych, jak i nawet z pozycji w nich państwa polskiego.

Ukraina w UE to bowiem rozwiązanie skrajnie niekorzystne przede wszystkim właśnie... dla Polski. Gdyby bowiem do takiej hipotetycznej akcesji doszło - skończyłyby się np. wykręty, że magazynowane w Polsce ukraińskie zboże przeznaczone jest do dalszego eksportu, a nie dla przejęcia naszego krajowego rynku i wyeliminowania polskich producentów. Podobnie rzecz by się miała z innymi ukraińskimi produktami rolnymi, które zajęłyby miejsce polskich.

I nie, nie łudźmy się, że przynajmniej byłoby taniej i spadłyby ceny żywności w sklepach - bo na zalaniu Europy ukraińskim zbożem czy olejem zyskaliby jak zwykle wyłącznie zagraniczni pośrednicy, a nie ukraiński rolnik czy polski konsument.

Podobnie napływ taniej ukraińskiej siły roboczej na Zachód zapewne nie odciążyłby Polski z dobrowolnie przyjętego obowiązku utrzymywania imigrantów, bo kto wolał się przesiedlić bliżej dawnego domu - to już zrobił i pewnie dalej już się wybierać nie będzie. Za to Polacy pracujący w krajach zachodniej Europy zderzyliby się z konkurencją kolejnych fal przybyszów zarobkowych z Ukrainy. Tymczasem pieniądze przysyłane do kraju, wydawane tu, a nawet inwestowane przez naszych gastarbajterów przez ostatnie kilkanaście lat w istotny sposób uzupełniały luki dochodowe polskich gospodarstw. Z Ukrainą w UE - te pieniądze popłynęłyby do Kijowa. I nie tylko one, bo podobnie unijne środki inwestycyjne skupiłyby się na nowym najbiedniejszym kraju członkowskim tak, by zapewnić z niego jak największą stopę zwrotu zachodnim inwestorom, doradcom i finansistom.

Zamiast więc podzielić się z zachodnią Europą kosztami - zwiększylibyśmy tylko presję konkurencyjną na polską gospodarkę, tracąc nawet te nieliczne profity jakoś tam z trudem wyciągane z naszego własnego trwania w Unii.

Chcemy zatem pomagać, choć nie bardzo już wiemy jak i jak długo. Rozumiemy też, że tak jak jest ni my, ni zwłaszcza Ukraińcy, długo nie wytrzymamy. I w rosnącym odsetku zaczynamy pragnąć, by cały ten koszmar jak najszybciej się skończył. Jak na warunki polskie, jak na ogromną presję medialno-polityczną, cenzurę i nieledwie terror wojennego szaleństwa - to naprawdę potencjał do realnej zmiany.

Konrad Rękas
https://konserwatyzm.pl
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 07.08.22 Pobrań: 35 Pobierz ()
09.08.2022 Wypadek w Chorwacji...
Szanowni, w najbliższych dniach rozpocznie się zmasowana kontrola przewoźnika, do którego należał autobus, który rozbił się w CRO. Oby chłopina miał wszystkie dokumenty na tip top, bo w przeciwnym razie zostanie rozjechany przez medialno-rządowy walec na miazgę. O poważnej randze sprawy niech poświadczy fakt, że nawet sam Pinokio, a zwłaszcza dr Mengele raczył błyskawicznie ruszyć swoją śmierdzącą rzyć do CRO...

Oby chłopina miał dokumenty na tip top, bo stara zasada z czasów słusznie minionych nie przeminęła jednak za rządów obecnych bolszewików, mianowicie "dajcie mi człowieka, a znajdzie się na niego paragraf". Człowiek już jest, a o drobiazgowym śledztwie już poinformował grzmiąc szeryf organów ścigania Polinu, Zbyniu Zerro...

Oczywiście tragedia jest wielka i współczuję rodzinom ofiar, ale zauważam, że cyklicznie i konsekwentnie przy każdej podobnej tragedii notable Polinu próbują zawsze zrobić polowanie na czarownice i aby dostarczyć tłuszczy winnego tragedii, przy okazji ugrzać przy tym ognisku sqrwiały mocno już wizerunek polityczny pod przyszłe plebiscyty dla niepoznaki nazywane "wyborami".

Więc już trzeci raz powtarzam?oby chłopina miał papiery na tip top, choć myślę, że jakby nawet, to marne szanse, aby z tego wyszedł bez szwanku, machina została uruchomiona i nawet wstępne podejrzenie, że kierowca mógł w sposób prozaiczny przysnąć nie będzie miało tu żadnego znaczenia, ani racji bytu...

A teraz meritum.... skoro dr Mengele sam raczył tak błyskawicznie ruszyć śmierdzącą rzyć, to zaraz mi się na tą okoliczność zapaliło czerwone światełko. Czy będzie ciągnięty wątek w kierunku ewentualnego zatoru u kierowcy w wyniku przyjęcia cudownego eliksiru, na wirusa celebrytę? Wszak kierowcy międzynarodowi jestem o tym przekonany są wykeczupowani w całym pakiecie i nie mam złudzeń w tej materii. Pytanie oczywiście z mojej strony retoryczne...

Dlaczego dr Mengele tak błyskawicznie się pojawił na miejscu? Być może po to, aby w zarodku ustawić narrację abyśmy się nie domyślali, albo nasza uwaga została odwrócona od tego co tak naprawdę było przyczyną tej katastrofy...

trybeus
----------------------
Obawiam się, że szczypawka to klucz do całej sprawy. Zasłabnięcie za kółkiem.
Za chwilę będą wylatywać im z gęby różne ropuchy, muchy, nietoperze kłamstw, bo z nieżywym kierowcą można wszystko zrobić, dowolną wersję puścić w eter. Do tego większość pasażerów spała. Pewnie Mengele i jego kanalie siedzą teraz w "zespołach" nad swymi znaczonymi kartami i ustalają wersję oficjalnej ściemy dla mas. A raczej mają ją od początku ustaloną, tylko odczekają minutę ciszy.
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 09.08.22 Pobrań: 37 Pobierz ()
Strona 40 z 183 << < 37 38 39 40 41 42 43 > >>
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.