 |
Nawigacja |
 |
 |
Użytkowników Online |
 |
 |
Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
 |
 |
 |
 |
|
11
 |
Download: Gazetka "Wolne Słowo" |
 |
 |
14.12.2022 Biedaszybnik: opłaca się odsiedzieć swoje i wrócić do kopania |
Biedaszyby pod Wałbrzychem od miesięcy są w reaktywacji. Osoby, które zarabiają na takim wydobyciu węgla, mówią bez ogródek: my po prostu bierzemy swoje. Nielegalny proceder wydobycia węgla nie ustaje, choć Straż Miejska próbuje z tym walczyć.
Komendant Straży Miejskiej w Wałbrzychu, Kazimierz Nowak, w rozmowie ze SmogLabem stwierdził, że dziś problemu z biedaszybami już praktycznie nie ma, ponieważ Straż Miejska wraz z Policją codziennie sprawdza okolice i przy użyciu specjalnie do tego przeznaczonego samochodu terenowego nadzoruje miasto, lokalizuje oraz zasypuje nielegalne szyby. Jak dodał, ten proceder w największej skali miał miejsce na początku lat 2000.
Wybraliśmy się więc do Wałbrzycha, żeby to sprawdzić. Porozmawialiśmy z jednym z tych, którzy, choć ryzykują zdrowie i życie oraz wysoką karę, regularnie ruszają do biedaszybów. Pan Paweł*, który z oczywistych względów pragnie pozostać anonimowy, opowiedział SmogLabowi, jak wygląda i co mu daje codzienne schodzenie pod ziemię.
Klaudia Urban, SmogLab: Proszę opowiedzieć, jak od kuchni wygląda praca biedaszybnika.
Pan Paweł: Schodzimy pod ziemię około 4:00, żeby nikt nas jeszcze nie widział. Wychodzimy, jak jest już całkiem ciemno, zwykle o 18:00. Kopiemy na głębokości od 10 do nawet 20 m. W zależności od wielkości otworów są dwa-cztery poziomy. Pracujemy w grupach pięcio - maksymalnie dwunastoosobowych. Wydobycie ma oczywiście etapy.
Mamy specjale sondy wydobywcze, tzw. rury. Wbijamy je w ziemię i sprawdzamy, na jakiej głębokości jest węgiel. Jak pokład jest dobry, to z jednego otworu można uzyskać 30 ton surowca.
Czym zajmowaliście się wcześniej?
Do biedaszybów chodzą bezrobotni. Prawie każdy z nas ma problemy zdrowotne, przez co nie możemy dostać normalnej pracy. Pośrednictwo pracy szuka chyba ludzi 20-letnich z 30-letnim doświadczeniem. Zawsze w dobrym zdrowiu.
Wielu z nas to byli pracownicy kopalń - sztygarzy. Jeśli ktoś nie jest byłym górnikiem, to wiedzę o tym, jak kopać, przekazywał mu jeszcze ojciec, czy dziadek. Robimy to z pomyślunkiem. Nie ma u nas seniorów, najstarsi to 60-latkowie. Ale są z nami też kobiety. One oczywiście nie schodzą pod ziemię ani nie noszą worków do ciężarówek, ale czerpią sznurkami wiadra z węglem.
Rozumiem, że zarobki kuszą? To, ile jesteście w stanie zarobić, rekompensuje wam codzienne podejmowanie ryzyka?
Kilku jest tam tylko po to, żeby wydobyć miał, sprzedać go i po prostu się napić. Ale druga część, jak ja, utrzymuje z tego swoje, często wielodzietne rodziny. My ryzykujemy. Schodzimy po kilkanaście-dwadzieścia metrów w dół. Zarobek jest bardzo dobry. Nasz zasiłek dla bezrobotnych to śmieszna kwota w porównaniu do tego, ile wyciągamy z biedaszybów w jeden dzień wydobywczy.
Kierowcy przyjeżdżający po węgiel muszą kombinować, żeby dobrze zaparkować. Wszystko po to, żeby służby ich nie znalazły. Samochód, który przyjeżdża po węgiel, zabiera dziennie od 6 do 15 ton. Później ślady są zacierane. Jednak dwa miesiące temu, po materiale, który puszczono w telewizji, straż miejska zasypała nam głęboką, dużą dziurę. Z niej zdążyliśmy wybrać jakieś 70 ton.
Nasze dniówki są różne. Wahają się od 300 zł na osobę, ale bywa i tak, że po kilkunastu godzinach kopania, jesteśmy w stanie zarobić nawet 2,5 tys. zł.
Cena za miał to 450 zł za tonę. Za groszek 600 zł. Ogółem po znajomości tona węgla kosztuje 1100 zł. A bez znajomości 1500 zł.
Im więcej dziur bliżej siebie, tym więcej węgla jest w danym miejscu. Znajdują się tacy, którzy wątpią. Ale my wiemy, że Wałbrzych na węglu leży. Tak naprawdę, gdzie się nie ruszyć, gdzie nie poszukać, to się ten węgiel znajdzie. Znajomi kopią swoje własne ogródki, czy działki w nadziei, że znajdą tam węgiel. Moi koledzy, byli górnicy, twierdzą, że mamy zasoby na co najmniej 100 lat. Między innymi niedaleko Mauzoleum kiedyś rzeczywiście ludzie kopali bardzo dużo. To w tym miejscu wszystko się zaczęło. Była tam dosłownie dziura obok dziury. Słyszałem, że teraz też niektórzy tam szukają, bo podobno jest tam sporo surowca. Mogę Pani powiedzieć, że największy pokład węgla jest niedaleko Hotelu Qubus. Tam "ściana" ma wymiary 20×20 m. To jakieś 150 ton węgla.
Było też na pewno wydobycie w okolicy Dworca Wałbrzych Miasto. A klienci znajdą się zawsze. Dziś zapotrzebowanie na węgiel jest wielkie.
To wiemy. Ale kto do was przyjeżdża? Ci klienci są raczej z okolic Wałbrzycha, czy z daleka?
Wszyscy. W większości okoliczni, ale byli nawet spod Poznania. Klienci są zadowoleni z jakości węgla. Daje ciepło, a przecież o to im chodzi. Polecają nas znajomym. Jakość tego węgla nie jest gorsza od sprzedawanego na składach. Jeśli chodzi o grupy społeczne, to przyjeżdżają ci ubożsi, ale i bogaci, nielubiący przepłacać.
Wracając do zapotrzebowania. Czy rzeczywiście boom na biedaszyby pojawił się dopiero w związku z kryzysem na rynku paliw i rosnącymi cenami energii? Przecież w Wałbrzychu kopalnie działały jeszcze w latach 90. Kiedy je zamknięto, mieszkańcy, zmuszeni bezrobociem i biedą, również ruszyli do biedaszybów.
To podziemie w Wałbrzychu działa rzeczywiście od X lat. Pamiętam, że byłem jeszcze nastolatkiem, kiedy ludzie poszli kopać. Wtedy dość często zdarzały się wypadki, sporo osób nawet zginęło. Strach było nawet wejść do lasu na spacer, czy z psem, bo dziury miały 30 m głębokości. Teraz też trzeba uważać.
Chociaż po ostatnim głośnym incydencie, kiedy, lata temu, przez biedaszyby, a raczej kopanie w nich, zginął następny człowiek - młody chłopak, którego przysypało chyba 1,5 tony, nie słyszałem już o takiej śmierci w okolicy Wałbrzycha. Od tamtej pory mam wrażenie, że wszyscy, którzy się na to decydują, są ostrożniejsi.
Czy decyzja o zejściu pod ziemię i zarabianiu na biedaszybach to ciągła "zabawa w kotka i myszkę" ze służbami? Kary za ten proceder są wysokie.
Zdarza się, że straż miejska i policja nam te biedaszyby zasypują, oczywiście. Tylko to nie przerywa naszego wydobycia, a każe nam przenieść się gdzieś indziej. Np. w okolicach Poniatowa - niby wszystko jest pozasypywane, ale i tak ludzie dalej kopią.
To jest nasza praca. I to się nie skończy, bo nie możemy żyć godnie, kiedy "pośredniaki" nie są w stanie nam pomóc znaleźć zatrudnienia. Niektórym zwyczajnie się opłaca dostać karę, odsiedzieć swój wyrok i po nim wrócić do kopania. W tamtym roku mój znajomy dzięki biedaszybom zarobił na kopaniu 25 tys. zł w ciągu jednej zimy. Skoro rząd defrauduje nasze pieniądze, to my z tym węglem po prostu bierzemy swoje.
*Imię zostało zmienione
Źródło: smoglab.pl |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 14.12.22 |
Pobrań: 38 |
Pobierz () |

14.12.2022 Co było gorsze - stan wojenny czy stan covidowy? |
Od samego rana słyszymy dzisiaj wspomnienia na temat rocznicy Stanu Wojennego w Polsce. Media przedstawiają wspomnienia i przytaczają historyczne fakty takie jak pacyfikacje zakładów pracy. Wspominane są też dziesiątki ofiar śmiertelnych brutalnych operacji służb specjalnych PRL. Przedstawiane jest to jako największa powojenna trauma narodu polskiego. Czy aby na pewno? Gdy porówna się to co władza wyczyniała z Polakami w latach 1981 - 1982 r. do tego co działo się w Polsce za rządów PiS w latach od 2020 do 2022, gdy obowiązywał stan covidowy, można odnieść wrażenie że stan wojenny był w porównaniu do tego co nas spotkało tylko niewiele znaczącym epizodem naszej historii.
Dzisiaj praktycznie wszystkie media rozpisują się na temat czterdziestej pierwszej rocznicy stanu wojennego, który został wprowadzony w Polsce 13 grudnia 1981 r. Można usłyszeć bardzo wiele wspomnień przedstawiających atmosferę grozy jaka panowała przed czterema dekadami. Przekazy medialne wskazują na to że było to coś najstraszniejszego w nowożytnej historii, co przygotowali wobec Polaków rządzący Polską.
Jednak konstruktorzy stanu wojennego z PZPR przy konstruktorach stanu cowidowego z PiS to ledwie amatorzy. Ilość ofiar obu stanów nadzwyczajnych jest nieporównywalna na skutek stanu wojennego zginęło raptem 41 osób a liczba zabitych przez stan covidowy dobija już do 300 tysięcy jeśli policzymy zarówno zgony nadmiarowe oraz zgony w szpitalach, które niemal przestały leczyć inne choroby obsesyjnie poszukując wirusa grypopodobnego u każdego pacjenta. Zarówno służby pacyfikujące Polaków w stanie wojennym jak i służby działające w stanie covidowym, były dobrze opłacane i stały zwarte przeciwko ludziom wykonując chętnie wszelkie nielegalne obostrzenia.
W okresie trwania stanu wojennego, zostało internowanych 10131 osób, a w trakcie pandemii np. 27 stycznia 2022 r. na kwarantannie przebywało ponad milion osób - dokładnie to 1 010 761. W czasie stanu wojennego nikt nie ograniczał Polakom praktyk religijnych, mimo, że kościół był oficjalnie wrogiem komunistów z PZPR. Nikt nie zamykał nielicznym prywaciarzom ich działalności gospodarczej, komuniści z PZPR w przeciwieństwie do komunistów z PiS nie odwołali żadnych świąt w trakcie stanu wojennego i nie zabraniali organizacji ślubów czy sylwestrowej zabawy.
Skala represji jakie wtedy dotknęły Polaków w wyniku stanu wojennego jest zatem absolutnie nieporównywalna ze skalą represji w związku ze stanem covidowym PiS. W obu przypadkach wszystko działo się nielegalnie i w obu przypadkach winni nie zostali osądzeni. Trauma narodu polskiego z powodu stanu wojennego rzekomo trwa do dzisiaj a co z traumą z powodu stanu covidowego? Czy Polacy już odpuścili rządzącym dwa lata obrzydliwej tresury z maskami i tworzenia dyskryminacji z powodu przyjęcia lub nie podejrzanych procedur medycznych? Czy nie powinniśmy obchodzić każdej rocznicy covidka jako największej tragedii narodu polskiego po II wojnie światowej domagając się ukarania sprawców?
zmianynaziemi.pl |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 14.12.22 |
Pobrań: 38 |
Pobierz () |

15.12.2022 Zapieczętowane ulotki czyli świadoma zgoda 'w ciemno' |
Tłumaczenie artykułu z serwisu RAIR Foundation USA omawiającego wystąpienie pediatry dr Renaty Moon, na konferencji dotyczącej szczepień przeciw covid, zorganizowanej przez amerykańskiego senatora Rona Johnsona.
---------------------------------------------
Pediatra ostrzega: ulotki informacyjne w ?szczepionkach? przeciw covid celowo pozostawiono puste (wideo)
"To właśnie uchodzi za "świadomą zgodę" pod przywództwem covidowego kartelu" - senator Ron Johnson
Amerykański senator Ron Johnson poprowadził w środę forum na temat "szczepionek" przeciw covid. Rozmawiał z czołowymi ekspertami medycznymi i lekarzami na temat produktów będących szczepionkami mRNA, ich działania i możliwych przyczyn powikłań. Ponadto jedna z ekspertek, pediatra Renata Moon, ujawniła, że brakuje odpowiedniej świadomej zgody na szczepionki przeciw covid.
Pediatra wyjaśniła, że ??kilka miesięcy temu wyciągnęła ulotkę z opakowania produktu mRNA, który zamierzała podać dziecku. Ku jej zaskoczeniu było zapieczętowane, wyjaśniła dr Moon. Następnie pokazała zebranym puste wkładki, które firmy farmaceutyczne umieszczają w pudełkach ze "szczepionkami" na covid.
Senator Johnson był zbulwersowany, gdy dowiedział się, że ta pusta ulotka to "dane, z którymi spotykają się farmaceuci i lekarze, wykonując zastrzyki poza zaleceniami mediów głównego nurtu". Senator zapytał: "dlaczego firmy farmaceutyczne nie drukują tego po prostu na kartce papieru wielkości znaczka pocztowego? Po co ten cały teatr składania tego w taki wielki kawał papieru?
Niewiarygodne.
Dr Renata Moon, dyplomowana pediatra, znalazła ulotkę celowo pustą, w opakowaniu szczepionki mRNA, którą planowała podać dziecku.
To właśnie uchodzi za "świadomą zgodę" pod przywództwem covidowego kartelu. Link
- Senator Ron Johnson (@SenRonJohnson) 7 grudnia 2022r
"Coś jest bardzo nie tak"
"Jak mogę poprosić rodziców o świadomą zgodę na tej podstawie?" zapytała. "Mój rząd wymaga ode mnie stwierdzenia, że ??szczepionki są bezpieczne i skuteczne. Jeśli tego nie zrobię, moja licencja będzie zagrożona".
"Obserwujemy wzrost zachorowań na zapalenie mięśnia sercowego. Obserwujemy wzrost liczby działań niepożądanych. Ufałam tym agencjom regulacyjnym przez całą moją karierę aż do teraz. Coś jest bardzo nie tak" - powiedziała pediatra.
Link
Agencje regulacyjne
Znany kardiolog i były promotor szczepionek, dr Aseem Malhotra, niedawno zwrócił uwagę na korupcję medycyny przez organy regulacyjne, Big Pharmę, polityków, instytucje akademickie i czasopisma medyczne.
"Ale prawdziwy skandal", wyjaśnia dr Malhotra, "polega na tym, że organy regulacyjne, takie jak amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA), nie zapobiegły niewłaściwemu postępowaniu przemysłu oraz temu, że lekarze, instytucje akademickie i czasopisma medyczne zmawiają się z przemysłem w celu uzyskania korzyści finansowych". Na przykład zwraca uwagę, że "FDA otrzymuje 65% swoich funduszy z branży farmaceutycznej, co stanowi ogromny konflikt interesów. W Wielkiej Brytanii nasz regulator, MHRA [Agencja Regulacyjna ds. Leków i Produktów Opieki Zdrowotnej], otrzymuje 86% swojego finansowania z branży farmaceutycznej". Co więcej, "w FDA, w latach 2006-2019, dziewięciu z 10 komisarzy FDA, kiedy opuścili FDA, przeszło aby uzyskać bardzo lukratywne prace w przemyśle farmaceutycznym. To drzwi obrotowe" - mówi dr Malhotra.
Pediatrician Sounds Alarm: Information Leaflets in Covid 'Vaccines' Left Deliberately Blank (Video), Amy Mek, December 9, 2022 |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 15.12.22 |
Pobrań: 36 |
Pobierz () |

15.12.2022 Nierozliczone zbrodnie prawdziwych ruskich onuc |
Ruska onuca to pogardliwe określenie osób, które pełnią rolę rosyjskiej agentury wpływu, "ruskich trolli" lub użytecznych idiotów. W Polsce ruskie onuce pojawiły masowo pod koniec II Wojny Światowej przybywając ze wschodu razem z Armią Berlinga będącą przybudówką Armii Czerwonej.
Temat tabu: prawdziwe ruskie onuce i ich nierozliczone zbrodnie
Z chwilą oddania pierwszych strzałów ze strony LWP do żołnierzy Wojska Polskiego (m.in. AK i NSZ) dokonał się kolejny akt zdrady narodowej. Wykrwawiona w walce z Niemcami podziemna Armia Polska nie była w stanie przeciwstawić się jednostkom sowieckim i oddziałom ruskich onuc (LWP, MO, UB, KBW).
Według najnowszych szacunków siły nowego, komunistycznego porządku z wydatnym udziałem tzw. żydokomuny represjonowały, zabiły w walce i zamordowały w UBeckich kazamatach 200 tys. Polaków, w tym największych bohaterów II Wojny Światowej z Witoldem Pileckim na czele. Warto też wiedzieć, że Stan Wojenny, którego rocznicę obchodzimy 13 grudnia został wprowadzony przez ruskie onuce, które po 8 latach zorganizowały również fikcyjne obalenie komuny.
Po 1989 roku większość ruskich onuc porzucając Moskwę przewerbowała się na nowsze wersje zachodniego marksizmu. Niektórzy z nich, w ramach nagrody za kolejne akty zdrady, otrzymali synekury w strukturach instytucji pełniących rolę agend NWO. W przeszłości zdarzało się też tak, że "onuca ukraińska" narodowości żydowskiej zostawała potem ?onucą ruską?. Tak było z ojcem redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej", Ozjaszem Szechterem, członkiem Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, dążącej do oderwania od Polski części jej wschodnich ziem oraz przyłączenia ich do Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej.
Problem onuc jest wciąż aktualny
Najbardziej znana, "onuca rosyjska" jest dziś onucą najrzadziej spotykaną. Nie należy oczywiście mylić stygmatyzacji środowisk patriotycznych z rzeczywistą liczbą sympatyków putinowskiej Rosji. Te zbiory łączą się tylko w propagandowych przekazach. O wiele liczniejsze i szkodliwsze są onuce unijne i ukraińskie z których składa się polityczny mainstream w Polsce.
W tym sensie problem onuc w Polsce jest boleśnie aktualny. Unia posteuropejska to nie tylko toksyczna agenda neomarksizmu, ale najbardziej szkodliwa agenda NWO na kontynencie europejskim wykonująca dyspozycje WEF. Prounijni separatyści z KO optują za oderwaniem Polski od jej cywilizacyjnych korzeni likwidując przy okazji ostatnie resztki suwerenności. Podobnie postępują "Słudzy Ukrainy", którzy wbrew wyborczej retoryce niszczą Polskę w przerażającym tempie wpisując się w największe straty w obszarze polskiej racji stanu od 1989 roku.
Przegrywamy, przegrywaliśmy w PRL, w czasie II Wojny Światowej, ale obawiam się, że straty polskiej racji stanu od 1989 roku są być może największe w całej pod tysiącletniej historii. I to z tego głównego powodu, że nie potrafimy się dogrzebać, dokopać do sfery naszego naturalnego rozumu. /Ks. prof. Tadeusz Guz/
CzarnaLimuzyna
----------------------------
Leszek Żebrowski: "Bandy pozorowane to były oddziały udające podziemie niepodległościowe. Tworzono je w LWP, MO, UB, KBW, ale także w aparacie partyjnym poprzez cywilne bojówki. Oni szli w teren i dokonywali rzeczy niegodziwych, które przypisywano potem antykomunistycznym partyzantom. Jedna z instrukcji partyjnych mówiła o stosowaniu odpowiedzialności zbiorowej, rabowaniu dobytku, a nawet paleniu całych wsi."
Link
1944. Jeden z dowódców w randze kapitana - trzeci od prawej trzeci od prawej w drugim od dołu rzędzie Alef Gutman ps. Bolek syn Izaaka. W latach 1934?1938 studiował prawo na Uniwersytecie Warszawskim. Od 1928 członek Haszomer Hacair, a od 1936 OMS "Życie". W latach 1936?1938 redaktor w agencji prasowej "Żagos", a w latach 1938?1939 sekretarz Komitetu Pomocy Uchodźcom z Niemiec w Zbąszyniu. Wieloletni współpracownik NKWD.
Kariera "ruskiej onucy"
W 1945 został wyznaczony na stanowisko szefa Oddziału Spraw Zagranicznych Sztabu Generalnego WP. W latach 1946?1947 przeszedł roczny kurs lotniczy w Stanach Zjednoczonych. Od marca 1946 do kwietnia 1948 zastępca attaché wojskowego w Waszyngtonie, od 15 sierpnia 1948 do 15 września 1949 attaché wojskowy w Belgradzie. 16 września 1949 skierowany do dyspozycji Komitetu Centralnego PZPR. W latach 1955?1956 był dyrektorem gabinetu wicepremiera w Urzędzie Rady Ministrów. W latach 1956?1958 pracował jako przedstawiciel PRL w Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Kambodży i Laosie. Od 18 grudnia 1958 do 10 listopada 1964 szef Oddziału Propagandy w Głównym Zarządzie Politycznym WP.
Wziął udział w filmie Claude'a Lanzmanna Shoah. Pochowany na Cmentarzu Komunalnym na Powązkach!
|
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 15.12.22 |
Pobrań: 36 |
Pobierz () |

15.12.2022 W Komendzie Głównej Policji eksplodował prezent [z granatnika-panc...] od jednego z szef |
W Komendzie Głównej Policji eksplodował prezent [z granatnika-panc...] od jednego z szefów ukraińskich służb. Komendant Główny Policji w szpitalu [na obserwacji].
https://www.magnapolonia.org/komunikat-mswia-eksplodowala-paczka-ktora-gen-szymczyk-otrzymal-od-jednego-z-szefow-ukrainskich-sluzb/
Jak już informowaliśmy, w budynku Komendy Głównej Policji miała miejsce eksplozja. Ranny został Komendant Głównej Policji gen. insp. Jarosław Szymczyk, który przebywa na obserwacji w szpitalu. Komunikat w tej sprawie wydało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji:
Wczoraj o godz. 7:50 w pomieszczeniu sąsiadującym z gabinetem Komendanta Głównego Policji doszło do eksplozji. Eksplodował jeden z prezentów, które Komendant otrzymał podczas swojej roboczej wizyty na Ukrainie w dn. 11-12 grudnia br., gdzie spotkał się z kierownictwami ukraińskiej Policji i Służby ds. sytuacji nadzwyczajnych. Prezent był podarunkiem od jednego z szefów ukraińskich służb. W wyniku eksplozji Komendant doznał lekkich obrażeń i od wczoraj przebywa na obserwacji w szpitalu. Lekkich obrażeń nie wymagających hospitalizacji doznał też pracownik cywilny Komendy Głównej Policji. Strona polska zwróciła się do strony ukraińskiej o złożenie stosownych wyjaśnień. Sprawą od początku zajmuje się prokuratura i odpowiednie służby.
W czwartek Radio ZET podało, że w budynku Komendy Głównej Policji w Warszawie doszło do eksplozji. Rzecznik Komendanta Głównego Policji insp. Mariusz Ciarka przekazał, że do uszkodzenia stropu doszło w "pomieszczeniu służby ochronnej". Później radio RMF podało, że w wyniku zdarzenia do szpitala trafił Komendant Główny Policji gen. insp. Jarosław Szymczyk.
------------------------
Nieoficjalna informacja głosi, że przyczyną wybuchu na komendzie było wystrzelenie pocisku z granatnika, który trafił do Polski z Ukrainy. Pocisk miał uderzyć w ścianę gabinetu komendanta.
----------------------
O tej samej porze, o której doszło do wybuchu (ok. godz. 8 w środę), przed gmachem komendy interweniowało pogotowie. 50-letni robotnik, który prowadził tam prace remontowe, trafił do Szpitala Południowego. "Prawdopodobnie coś spadło mu na głowę"
[Komendant Główny] Szymczyk doznał zadrapań i skaleczeń, był opatrywany. Bezpośrednio po wybuchu miał też stracić słuch, były podejrzenia, że na stałe. Ale po kilku godzinach odzyskał go.
-----------------------------
"Prezent" przywiózł z Ukrainy sam komendant |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 15.12.22 |
Pobrań: 34 |
Pobierz () |

15.12.2022 Faszyzm w Unii Europejskiej |
"Wij zijn de zwarte soldaten, want wij strijden voor vrijheid en voor recht!"
(Jesteśmy czarnymi żołnierzami, bo walczymy o wolność i o sprawiedliwość)
Tak brzmiał marsz NSB, holenderskiej partii narodowo-socjalistycznej (1932-1945). Oczywiście czerń odnosiła się do koloru ich mundurów, a nie do koloru ich skóry.
Jakimś dziwnym trafem, ta stara piosenka, podobnie jak ludzie, którzy ją śpiewali i idee, które za nią stały, odzyskała w Europie drugie życie. Przyglądając się bliżej UE, rzuca się w oczy, że mundury policyjne na ogół są również czarne, może nie zawsze te noszone przez funkcjonariuszy na zwykłej służbie, ale na pewno te, które noszą policjanci z oddziałów prewencji. Policja w pełnym rynsztunku to dosłownie czarni żołnierze. Ubrani w ten sposób, już od ponad dziesięciu lat brutalnie tłumią pokojowe demonstracje.
Szczególnie szokująca była brutalność policji, godna państw "Trzeciego Świata", wobec ruchu Żółtych Kamizelek we Francji.
W tym samym czasie, również inny rodzaj czarnych żołnierzy opanował ulice starej Europy. Nie są ubrani w czarne mundury, ale mają czarną skórę. Nie działają w szyku zwartym i nie są dowodzeni, ale ci czarni żołnierze również prowadzą wojnę przeciwko spokojnym obywatelom krajów UE. Upatrzyli sobie szczególnie kobiety, molestując je, gwałcąc, zabijając, zastraszając ich mężów i rodziny. Ci czarni żołnierze działają niejako za linią frontu, za policją. Krótko mówiąc, toczy się prawdziwa wojna przeciwko ludności UE.
Najwyższe dowództwo znajduje się w rękach rządów UE. Mimo że w większości krajów UE podział władzy jest zapisany w konstytucji, w praktyce ten podział nie jest już oczywisty. Rządy UE są w stanie wykorzystać kombinację często jawnie nadużywanych działań policji i systemu sądowniczego (sędziowie również są ubrani na czarno!) do podporządkowania sobie obywateli oraz kontrolowania opinii publicznej i debaty publicznej. Media, czyli tzw. wolna prasa, zarówno prywatna, jak i publiczna (z rzekomymi gwarancjami jej bezstronności, jak w Niemczech), również odgrywa kluczową rolę w kontrolowaniu opinii publicznej. Mówiąc w kategoriach wojskowych, rządy UE cieszą się "dominacją nad całym spektrum" domeny publicznej.
W tych warunkach nie było trudno zakazać rosyjskim mediom dostępu do UE, już w kilka dni po rozpoczęciu rosyjskiej specjalnej operacji wojskowej na Ukrainie 24 lutego 2022 roku. Nieliczne głosy podnoszone w proteście przeciwko tej masowej i bezprecedensowej cenzurze, zostały z łatwością uciszone i stłumione.
Nie jest chyba przypadkiem, że unijną cenzurę zadekretował Niemiec, a konkretnie Niemka, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Niemcy to naród europejski, który dotknięty jest ciągłą cenzurą i ścisłą kontrolą mediów od czasu, gdy Hitler zlikwidował wolność prasy w 1933 roku; Niemcy żyją w warunkach kontroli medialnej i ograniczania wypowiedzi. Wolność słowa jest w Niemczech zakazana od prawie stu lat! Dziś, polityka zastosowana po raz pierwszy przez nazistów stała się normą i standardem w całej UE.
Zasadniczym narzędziem zarządzania i kontrolowania debaty publicznej jest ośmieszanie i wrabianie opozycji. Tym sposobem, każdy, kto nie wpisuje się w oficjalną narrację, zostaje nazwany "nienawistnikiem", "negacjonistą" lub "teoretykiem spiskowym". Już tylko z tego powodu, sugeruje się, że tacy ludzie nie nadają się do udziału w debacie publicznej. Jeśli mimo to, nadal to robią, używa się ostrzejszej broni. W takim przypadku stwierdza się, że sprawca ma "niebezpieczne pomysły" lub że jest "potencjalnym terrorystą". Jako taki musi być załatwiony, na przykład wtrącony do więzienia lub poddany leczeniu psychiatrycznemu. Liczni unijni dziennikarze i inni głoszący niepożądane prawdy, zostali postawieni w stan oskarżenia, wtrąceni do więzienia lub zamknięci na oddziale psychiatrycznym. Jeśli ktoś okaże się szczególnie trudnym przypadkiem, jest eliminowany w drodze wypadku samochodowego, przez jakiegoś "samotnego wilka" lub samobójstwa.
Na szczęście, aż tak brutalne metody raczej rzadko muszą być stosowane. Państwowa cenzura z pomocą policji i sądów kapturowych, załatwia większość takich spraw. Zapobiega temu również utrzymywanie "standardów społecznościowych" w mediach społecznościowych takich jak Facebook, Apple (I-phone), Google, Youtube, Instagram, Amazon (do niedawna także Twitter) i innych platformach, filtrujących zdecydowaną większość "zbrodniomyśli".
Jednak dla władz UE nie byłoby dobrym rozwiązaniem, gdyby wszyscy obywatele przyłączyli się do marszowego kroku w kierunku faszystowskiego nieba. Bez umiarkowanej, ale kontrolowanej i kierowanej "zbrodniomyśli", nie byłoby większego pożytku z tych wszystkich czarnych żołnierzy, których szeregi codziennie powiększają się o całe łodzie "azylantów" sprowadzanych na tajne unijne rozkazy. Stara maksyma "dziel i rządź" została odkurzona i kieruje polityką większości rządów UE i Komisji Europejskiej.
Rządy UE stosują sprytną taktykę zwiększania niepokojów społecznych i zastraszania, aby tą drogą promować program całkowitej kontroli nad ludnością. Metoda ta opiera się na kryminalizacji "mowy nienawiści" i potajemnym ułatwianiu wszelkiego rodzaju przestępstw "czarnym", zagranicznym żołnierzom.
W Amsterdamie, 80% przestępstw popełnianych jest przez młodych Marokańczyków. Kiedykolwiek sprawcy są aresztowani, zazwyczaj są szybko wypuszczani bez postawienia zarzutów. Jeśli już dochodzi do postawienia zarzutów i skazania, to kary zazwyczaj są śmiesznie niskie w porównaniu z popełnionym przestępstwem. W takim przypadku, media skrupulatnie przestrzegają instrukcji, aby w swoich relacjach nie podawać pochodzenia ani narodowości sprawców. Są oni zatem opisywani jako "nastolatkowie", a nie "młodzi Marokańczycy". W rezultacie, gdy media mówią o "nastolatkach", opinia publiczna wie, że są to w rzeczywistości Marokańczycy. Mimo to, jeśli ktoś publicznie odważy się nazwać czarne czarnym, jest natychmiast oskarżany o "zbrodnię nienawiści". Z pewnością nie ma lepszego sposobu na podsycanie podziałów społecznych.
Rdzenni Europejczycy czują się zdradzeni, niepewni i sfrustrowani, ale nie wolno im dać upustu swoim uczuciom. W ten sposób można w nieskończoność utrzymywać kontrolowany poziom napięcia, ponieważ w tym samym czasie społeczeństwo jest zmuszane do uległości za pomocą codziennych dawek pornografii strachu: o wojnie nuklearnej, dziurach w warstwie ozonowej, kwaśnych deszczach, zmianach klimatycznych, podnoszeniu się poziomu oceanów, topnieniu czap lodowych, emisji węgla i azotu oraz śmiertelnych pandemiach. W mediach paradują niekończące się rzędy "ekspertów", którzy wyjaśniają i ilustrują przerażające szczegóły każdego zagrożenia, apelując przy tym o "podążanie za nauką". Eksperci o przeciwnych poglądach nigdy nie są zapraszani do debaty na temat czających się nad nami niebezpieczeństw, zamiast tego, nazywani są rutynowo "negacjonistami". Uczestnicząc w tym procesie, rządy i media pomagają zniszczyć ostatnie ślady uczciwości naukowej.
Zawsze jest tylko jedno wyjście, jedno rozwiązanie danego problemu. Jest nim posłuszeństwo wobec rządu i robienie dokładnie tego, co nam każą. Zatem, prawie rok po rozpoczęciu rosyjskiego SMO na Ukrainie, teraz, gdy UE zaangażowała się w odcięcie dostaw energii dla Europy i zniszczenie europejskiej bazy przemysłowej, obywatelom każe się ograniczyć zużycie wody i energii. Wyłącz grzejnik, jeździj mniej samochodem, myj się rzadziej, załóż dodatkowy sweter, kupuj mniej, jedz mniej mięsa i przerzuć się na owady!
W międzyczasie, media, stojące na straży systemu, prawie nie donoszą o prawdziwym niebezpieczeństwie załamania finansowego.
Rządy UE stosują cenzurę na pełną skalę, terroryzują swoich obywateli oddziałami policji przypominającymi SS i imigrantami (często nielegalnymi) o skłonnościach przestępczych, wtrącają dysydentów do więzień, likwidując ich w razie potrzeby, a jednocześnie wspierają reżim na Ukrainie, który otwarcie gloryfikuje ideologię nazistowską.
Należałoby się w tej sytuacji zastanowić, nad niekończącym się i wszechobecnym lamentem na temat tego, jacy rzeczywiście źli byli ci naziści? Opowieści o II wojnie światowej, dyktaturach wojskowych w Ameryce Łacińskiej, okropnościach reżimów komunistycznych i wszelkich innych wrogach dalekich i dawnych, są kamieniem węgielnym ideologii poprawności politycznej.
Kolejnym epitetem, którym rządy UE i ich najbardziej fanatyczni zwolennicy, tacy jak Zieloni, Liberałowie i Socjaldemokraci, lubią obrzucać każdego, kto się z nimi nie zgadza, jest "faszysta". Brzmi to trochę jak skamielina, pozostałość sprzed wieku, kiedy lewica była atakowana przez umundurowane gangi uliczne, takie jak SA w Niemczech i Fasci di combattimento we Włoszech. Rzeczywiście, można nazwać takich ludzi nazistami lub faszystami, choćby dlatego, że tak sami siebie nazywali.
Ale w bardziej obiektywnym sensie, jakie są cechy wyróżniające faszyzm jako system polityczny? Są to: bezwzględny ucisk opozycji, cenzura i kontrola każdego aspektu życia obywateli. UE bardzo ładnie pasuje do tego opisu. Ale najważniejszą cechą jest to, że w faszyzmie zarówno państwo, jak i społeczeństwo podlegają dyktatowi monopolistycznego kapitalizmu, innymi słowy - wielkich korporacji, w tym banków. Tak się też dzieje w UE. Podczas gdy w nazistowskich Niemczech i faszystowskich Włoszech te korporacje nazywały się Krupp, IG Farben, FIAT, Ansaldo i tak dalej, dziś nazywają się Blackrock, Vanguard, Amazon i Microsoft.
Od wielu lat prawodawstwo UE, mające pierwszeństwo przed przepisami uchwalanymi przez parlamenty krajowe, jest pisane i przygotowywane do uchwalenia przez istną armię lobbystów opłacanych przez monopolistyczny kapitał. Tych najemników jest więcej niż urzędników w stolicy UE, Brukseli. Zamiast stawiać temu opór, eurokraci oraz członkowie Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej koncentrują się na zapewnianiu sobie kolejnych podwyżek płac, dając przykład swoim kolegom w państwach członkowskich UE. Można więc stwierdzić, że UE i jej państwa członkowskie są rządzone nie tylko przez faszystów, ale przez skorumpowanych faszystów. Przynajmniej, przy całym swoim złu i wadach, nazistowskie Niemcy i faszystowskie Włochy miały znacznie niższy poziom korupcji.
Rosyjska SMO na Ukrainie przyczyniła się do tego, że pewne sprawy ujrzały światło dzienne. Faszystowski charakter UE i ogólnie "Zachodu" (w zasadzie imperium USA), staje się coraz bardziej widoczny. Dzieje się tak dlatego, że podstawowe prawdy zwykle wychodzą na jaw podczas kryzysów i wojen.
Jedną z tych prawd jest to, że UE jest faszystowska do szpiku kości.
Hans Vogel
Źródło: The Saker (December 10, 2022) - "Fascism in the EU"
Tłum. Sławomir Soja
https://www.bibula.com
------------------------------
Symbole totalizmu: bezgraniczna wiara społeczeństwa w to co głosi państwo, zgoda na to co głosi propaganda, zgoda obywateli państwa na upadek służby zdrowia, zgoda na aborcjonalizm, zgoda kłamstwo, zgoda na brak etyki ze strony władzy, zgoda na zło, itd. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 15.12.22 |
Pobrań: 36 |
Pobierz () |

16.12.2022 Abp Vigan?: Z jednej strony mamy Miasto Boże, a z drugiej, miasto diabła |
Wystąpienie Arcybiskupa Vigan? skierowane do uczestników międzynarodowej konferencji Lekarze i Etyka w czasach Covid
Drodzy i dostojni przyjaciele.
Pozwolę sobie przede wszystkim podziękować doktorowi Stephenowi Frostowi za zaproszenie, jakie do mnie wystosował, aby z Państwem porozmawiać. Na ręce doktora Frosta składam również podziękowania Wam wszystkim. Wasze zaangażowanie w walkę z psycho-pandemiczną propagandą jest godne pochwały. Jestem w pełni świadomy trudności, z jakimi musieliście się zmierzyć, aby pozostać w zgodzie z waszymi zasadami, i mam nadzieję, że szkody, jakich doznaliście, mogą być zrównoważone przez tych, którzy was dyskryminowali, pozbawiając Was pracy i wynagrodzenia oraz szufladkując Was jako niebezpiecznych anty-szczepionkowców.
Cieszę się, że mogę zabrać głos i podzielić się z Państwem moimi przemyśleniami na temat obecnego kryzysu. Kryzysu, którego początkiem była pandemią, ale o którym wiemy, że był planowany od dziesięcioleci przez znane osobistości. Skupienie się wyłącznie na pandemii byłoby poważnym błędem, ponieważ nie pozwoliłoby nam na rozważenie wydarzeń w ich pełnej spójności i wzajemnym powiązaniu, uniemożliwiając nam tym samym ich zrozumienie, a przede wszystkim zidentyfikowanie stojących za nimi przestępczych zamiarów.
Wy również - każdy z Was, posiadający własną wiedzę z zakresu medycyny, nauki, prawa czy innych dziedzin - zgodzi się ze mną, że ograniczanie się do własnej dyscypliny, która w niektórych przypadkach jest niezwykle szczegółowa, nie wyjaśnia w pełni uzasadnienia pewnych wyborów dokonywanych przez rządy, organy międzynarodowe i agencje farmaceutyczne. Na przykład znalezienie materiału "grafeno-podobnego" we krwi osób, którym podano eksperymentalne surowice, nie ma sensu dla wirusologa, ale ma sens dla eksperta od nanomateriałów i nanotechnologii, który rozumie, do czego można wykorzystać grafen.
Ma to również sens dla eksperta od patentów medycznych, który natychmiast rozpoznaje treść wynalazku i odnosi go do innych podobnych patentów. Ma to też sens dla eksperta od technologii wojennych, który wie o badaniach nad wzmocnieniem człowieka (dokument brytyjskiego Ministerstwa Obrony nazywa to w terminach trans-humanistycznych "człowiekiem rozszerzonym") i dlatego jest w stanie rozpoznać w nanostrukturach grafenowych technologię umożliwiającą zwiększenie sprawności bojowej personelu wojskowego. Ekspert od tele-medycyny będzie w stanie rozpoznać w tych nanostrukturach urządzenie, które wysyła parametry biomedyczne do serwera sterującego pacjentem, a także odbiera od niego określone sygnały.
Ocena sytuacji z medycznego punktu widzenia powinna uwzględniać konsekwencje prawne pewnych decyzji, takich jak obowiązek masek lub, co gorsza, masowe "szczepienia", dokonywane z naruszeniem podstawowych praw obywateli. Jestem pewien, że w dziedzinie zarządzania zdrowiem publicznym pojawią się również manipulacje kodami klasyfikacyjnymi chorób i terapii, które zostały zaprojektowane tak, aby uniemożliwić wykrycie szkodliwych skutków działań podejmowanych przeciwko COVID-19, od umieszczania ludzi pod respiratorami na intensywnej terapii po reguły obserwacji pacjenta, nie mówiąc już o skandalicznych naruszeniach przepisów przez Komisję Europejską, która - jak państwo wiedzą - nie ma umocowania Parlamentu Europejskiego w dziedzinie zdrowia, i która nie jest instytucją publiczną, ale raczej prywatnym konsorcjum biznesowym.
Zaledwie w ostatnich dniach, podczas szczytu G-20 na Bali, Klaus Schwab instruował szefów rządów - prawie wszystkich wywodzących się z programu Młodzi Światowi Liderzy dla Jutra - na temat przyszłych kroków, jakie należy podjąć w celu ustanowienia rządu światowego. Prezydent bardzo potężnej organizacji prywatnej o ogromnych środkach ekonomicznych, sprawuje nienależną mu władzę nad rządami światowymi, którą otrzymał od ludzi, którzy nie mają żadnego mandatu społecznego, a wszystko to, celem poddania całych narodów urojeniom elit. Jest to fakt o bezprecedensowym znaczeniu.
Klaus Schwab powiedział: "W czwartej rewolucji przemysłowej zwycięzcy wezmą wszystko, więc jeśli jesteś w awangardzie Światowego Forum Ekonomicznego, to jesteś zwycięzcą". Te bardzo poważne stwierdzenia mają dwie konsekwencje. Pierwsza jest taka, że "zwycięzcy wezmą wszystko" i będą "zwycięzcami" - nie wiadomo w jakim charakterze i za czyim przyzwoleniem. Druga jest taka, że ci, którzy nie dostosują się do tej "czwartej rewolucji przemysłowej", znajdą się na wygnaniu i przegrają - stracą wszystko, łącznie z wolnością.
Krótko mówiąc, Klaus Schwab grozi szefom rządów dwudziestu najbardziej uprzemysłowionych państw świata, aby w swoich państwach realizowali punkty programu Wielkiego Resetu. Wykracza to daleko poza pandemię. Jest to globalny zamach stanu, przeciwko któremu ludzie koniecznie muszą zareagować, a jeszcze zdrowe organy państwowe rozpocząć międzynarodowy proces prawny. Zagrożenie jest bliskie i poważne, ponieważ Światowe Forum Ekonomiczne jest w stanie zrealizować swój wywrotowy projekt, a ci, którzy rządzą państwami są albo zniewoleni, albo szantażowani przez tę międzynarodową mafię.
W świetle tych wypowiedzi - oraz wypowiedzi innych, nie mniejszych urojeniowców niż Yuval Noah Harari, doradca Schwaba - rozumiemy, że farsa pandemiczna posłużyła jako balon próbny do narzucenia kontroli, środków przymusu, ograniczenia wolności jednostki oraz zwiększenia bezrobocia i ubóstwa. Kolejne kroki będą musiały zostać przeprowadzone za pomocą kryzysów gospodarczych i energetycznych, które są instrumentem do ustanowienia synarchicznego rządu w rękach elity globalistycznej.
I tutaj, drodzy Przyjaciele, pozwólcie mi mówić jako biskupowi. Ponieważ w tej serii wydarzeń, których jesteśmy świadkami i będziemy nadal świadkami, Wasze zaangażowanie może być narażone na ryzyko storpedowania lub ograniczenia przez fakt, że nie jesteście w stanie dostrzec jego głęboko duchowej natury. Wiem, że dwa wieki myśli oświeceniowej, rewolucji, ateistycznego materializmu i antyklerykalnego liberalizmu przyzwyczaiły nas do myślenia o wierze jako o sprawie osobistej, do tego, że nie istnieje obiektywna Prawda, do której wszyscy musimy się dostosować.
Jest to owoc indoktrynacji, która miała miejsce na długo przed tym, co dzieje się dzisiaj, i byłoby głupotą wierzyć, że antychrześcijańska ideologia, która napędzała tajne sekty i grupy masońskie w XVIII wieku, nie ma nic wspólnego z antychrześcijańską ideologią, która dziś napędza ludzi takich jak Klaus Schwab, George Soros i Bill Gates. Zasady napędzające tę ideologię są takie same: bunt przeciwko Bogu, nienawiść do Kościoła i ludzkości oraz destrukcyjna furia skierowana przeciwko Stworzeniu, a zwłaszcza przeciwko człowiekowi, ponieważ został on stworzony na obraz i podobieństwo Boga.
Jeśli skupimy się na tych dowodach, zrozumiemy, że nie można udawać, że to, co dzieje się na naszych oczach, jest wyłącznie wynikiem pogoni za zyskiem lub władzą. Z pewnością nie można pominąć elementu ekonomicznego, biorąc pod uwagę, jak wiele osób współpracowało ze Światowym Forum Ekonomicznym. A jednak, poza zyskiem, istnieją niewypowiedziane cele, które wynikają z wizji "teologicznej", która choć postawiona na głowie, ciągle jest wizją teologiczną i widzi dwie przeciwstawne strony: stronę Chrystusa i stronę Antychrysta.
W tej sytuacji nie może być mowy o neutralności, bo gdy dochodzi do starcia dwóch armii, ci, którzy decydują się odstąpić od walki, również dokonują wyboru, który wpływa na wynik bitwy. Z drugiej strony, jak to możliwe, aby w Waszych szlachetnych i poważnych zawodach z jednej strony dostrzegać godny podziwu porządek, jaki Stwórca umieścił w przyrodzie (od konstelacji gwiazd do cząstek atomu), a z drugiej zaprzeczać, że człowiek również jest częścią tego porządku, ze swoim zmysłem moralnym, swoimi prawami, swoją kulturą i swoimi odkryciami? Jak człowiek, który jest Bożym stworzeniem, może przypuszczać, że sam nie podlega odwiecznym i doskonałym prawom?
Nasza walka nie jest skierowana przeciwko stworzeniom z krwi i kości, ale przeciwko księstwom i mocom, przeciwko władcom świata ciemności, przeciwko duchom zła, które mieszkają w niebiosach (Ef 6,12).
Z jednej strony mamy Miasto Boże, o którym pisze Św. Augustyn - a z drugiej, miasto diabła. Możemy powiedzieć, że w obecnych czasach, miasto diabła jest wyraźnie dostrzegalne w neo-maltuzjańskim globalizmie, Nowym Porządku Świata, Organizacji Narodów Zjednoczonych, Światowym Forum Ekonomicznym, Unii Europejskiej, Banku Światowym, Międzynarodowym Funduszu Walutowym i we wszystkich tych tak zwanych "fundacjach dobroczynnych", które podążają za ideologią śmierci, chorób, zniszczenia i tyranii. Także w tych siłach, które przeniknęły do instytucji, które nazywamy głębokim państwem i głębokim kościołem.
Musimy stwierdzić, że Miasto Boże jest trudniejsze do zidentyfikowania. Wydaje się, że nawet autorytety religijne zdradziły swoją rolę dawania wskazówek wiernym, woląc służyć władzy i propagować jej kłamstwa. Ci sami ludzie, którzy powinni chronić i uświęcać dusze, rozpraszają je i gorszą, nazywając dobrych chrześcijan sztywnymi fundamentalistami. Jak widać, atak odbywa się na kilku frontach, a więc stanowi śmiertelne zagrożenie dla ludzkości, uderzając zarówno w ciało, jak i w duszę.
A jednak, właśnie w czasach, gdy trudno jest znaleźć wiarygodne punkty odniesienia - zarówno w sferze religijnej, jak i doczesnej - widzimy coraz większą liczbę tych, którzy rozumieją, otwierają oczy i rozpoznają zbrodniczy zamysł stojący za rozwojem wydarzeń. Jest już teraz jasne, że wszystko jest ze sobą powiązane i nie ma potrzeby dyskredytowania tych, którzy o tym mówią, jako "teoretyków spiskowych".
Spisek już ma miejsce. My go nie wymyślamy, po prostu go potępiamy, mając nadzieję, że ludzie obudzą się z tej samobójczej narkozy i zażądają, aby ktoś położył kres globalnemu zamachowi stanu. Operacje inżynierii społecznej i masowej manipulacji wykazały ponad wszelką wątpliwość, że zbrodnia ta została dokonana z premedytacją, oraz że jest zgodna z ?duchową? wizją konfliktu, który się teraz rozgrywa. Trzeba zająć stanowisko i walczyć, nie poddając się.
Prawda - która jest atrybutem Boga - nie może być unieważniona przez błąd, a Życie nie może być pokonane przez śmierć. Pamiętajmy, że Pan, który powiedział o sobie: "Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem", już pokonał Szatana, a to, co pozostało z tej walki, służy jedynie temu, by dać nam możliwość dokonania właściwego wyboru, by zdecydować się na te działania, które umieszczą nas pod sztandarem Chrystusa, po stronie Dobra.
Ufam, że to wielkie dzieło, które podejmujecie, przyniesie wkrótce oczekiwane owoce, kończąc czas próby, w którym widzimy, jaki będzie świat, jeśli nie zwrócimy się do Chrystusa, jeśli nadal będziemy myśleć, że można współistnieć ze złem, kłamstwem i samouwielbieniem. Miasto Boże jest przecież wzorem tych, którzy żyją w Bożej miłości, samokontroli i pogardzie dla świata; miasto diabła jest wzorem tych, którzy żyją w miłości własnej, upodabniając się do świata i gardząc Bogiem.
Dziękuję i Błogosławię wszystkich.
+ Carlo Maria Vigan?, Arcybiskup
Tłum. Sławomir Soja /bibula.com/
Źródło: Lifesitenews (Nov 22, 2022) - "Abp. Vigan?: The COVID pandemic farce served as a trial balloon for the New World Order"
|
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 16.12.22 |
Pobrań: 38 |
Pobierz () |


17.12.2022 Ostatnia tajemnica Marszałka Józefa Piłsudskiego |
Prof. Andrzej Garlicki w przedmowie do pamiętników kpt. Mieczysława Lepeckiego, adiutanta Józefa Piłsudskiego, stwierdza: "wbrew zamierzeniom autora rysuje się tu dziś przerażający obraz powolnego rozpadu osobowości. Była to jedna z najściślej strzeżonych tajemnic obozu rządzącego [1]".
Natomiast oficjalne rozpoznanie choroby poprzedzającej śmierć Komendanta to rak wątroby. Rzecz w tym, że przy tej chorobie rozpada się wszystko, za wyjątkiem osobowości. Poza tym raka wątroby nie było sensu do ostatniej chwili wręcz paranoicznie utajniać. Osobowości - owszem.
Wiarygodność oficjalnego komunikatu
Artykuł "O chorobie poprzedzającej zgon pierwszego Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego" opublikowano w dwutygodniku "Lekarz Wojskowy" 1 września 1935 r. Ukazał się on pod nazwiskiem płk. dr. Stefana Mozołowskiego, ale da się tutaj stosunkowo łatwo zidentyfikować wkład "cenzora-korektora" [2].
Publikacja zajęła cztery strony. Ograniczę się tu do opisu stanu obecnego przedstawionego 24 kwietnia 1935 r. przez dr. Mozołowskiego wezwanemu z Wiednia prof. Karelowi Wenckebachowi.
"Stan obecny przedstawiłem następująco: na pierwszy plan wybijają się objawy ze strony układu naczyniowego: 1) ogólna zdolność do pracy fizycznej - zła; wstawanie z łóżka łączy się z dużym wysiłkiem; po kilku krokach całkowite wyczerpanie.; 2) zastój - duży; obejmuje obie kończyny dolne i brzuch; wątroba sięga do pępka, w jamie brzusznej gromadzi się płyn; 3) wymiarów serca nie da się stwierdzić wskutek znacznej rozedmy płuc; 4) tętno jest miarowe, do 84 w spokoju, do 100 przy wstawaniu z łóżka lub przy irytacji; tętno przed chorobą - stale poniżej 60 na minutę; 5) zastawki prawidłowe; 6) zakażenia żadnego nie stwierdzam; 7) naczynia ? miażdżyca tętnic, ciśnienie 170 max /105 min.; 8) etiologia - nieustalona. W płucach rozedma w znacznym stopniu i rozlany nieżyt oskrzeli. W moczu poza śladami białka, obfitymi moczanami i czasem kilkoma krwinkami w preparacie - zmian nie było; raz tylko w moczu z dnia 17 IV stwierdzono ponadto w preparacie 2-3 wałeczki szkliste i drobnoziarniste".
Pierwsze zasadnicze wątpliwości budzi punkt 6. Zakażenie można stwierdzić albo wykluczyć wyłącznie ze wskazaniem konkretnego układu bądź narządu. Zakażenia - zwłaszcza "żadnego" - u chorego w tak ciężkim stanie klinicznym wyeliminować nie sposób. Chyba że chodziło o zakażenie ledwie wydolnego układu krążenia. Jeśli tak, to wtrącenie to, choć medycznie niezrozumiałe, byłoby wytłumaczalne politycznie, jako że wtedy układ krążenia "zakażał" się głównie za sprawą kiły sercowo-naczyniowej (Lues cardiovascularis).
Natomiast zupełnie bez sensu jest punkt nr 8, czyli "etiologia - nieustalona". Nie ma wątpliwości, że jest to wynik nieudolnej ingerencji cenzora, który wykreślił opis kłopotliwej obserwacji klinicznej, nie przedłużając kreski za "8)" i komentarz "etiologia - nieustalona".
Po "nieustalonej etiologii" mamy opis płuc, po którym powinno nastąpić badanie brzucha, zwłaszcza że właśnie tam znajdował się oficjalny rak wątroby.
A tu o brzuchu ani słowa, nie mówiąc o szczegółowym badaniu wątroby, której powiększenie napomknięto mimochodem jako miernik niewydolności krążenia. Nie ma też obowiązkowego badania neurologicznego, mimo że Marszałka badał i referował jego stan prezes Polskiego Towarzystwa Neurologicznego.
Natomiast ni to z gruszki, ni z pietruszki mamy rozwlekły opis praktycznie normalnego moczu. Wygląda na to, że cenzor dosłownie w ostatniej chwili się zorientował, że informacje obejmujące prawie 22 proc. "stanu obecnego" podważają końcowe rozpoznanie bądź zdradzają prawdziwe. Tak więc kłopotliwe kwestie bezceremonialnie wykreślił, przeoczywszy "8) - etiologia nieznana", a powstałą dziurę po prostu wypełnił informacjami o moczu.
Sekcja i balsamowanie zwłok
W niedzielę 12 maja 1935 r. o 20:45 umiera Marszałek. Przez kolejne cztery godziny następują pożegnania. Następnie odbywa się sekcja zwłok i ich balsamowanie, co wymagało wymiany krwi na konserwujący roztwór, "odrzucenia" organów wewnętrznych za wyjątkiem serca i mózgu, i wykąpania pozostałości w mieszance glicerynowo-octowej.
W normalnych okolicznościach dokonano by tego w prosektorium, chociażby niedalekiego Szpitala Ujazdowskiego. Ale tu chodziło o jedną z najściślej strzeżonych tajemnic obozu rządzącego. Dlatego już w trzy godziny po śmierci rozpoczęto sekcję i balsamowanie na stole belwederskiej sali konferencyjnej.
Bez odpowiedniego oświetlenia, wentylacji, specjalnego stołu i hydrauliki umożliwiającej utrzymanie choćby minimalnej higieny i estetyki, nie mówiąc o szacunku dla zwłok i wrażliwości obecnych w ich wciąż jeszcze wspólnym domu żony i córek. W sekcji uczestniczyli wszyscy zajmujący się chorym lekarze. Oficjalnie protokołował dr Czyż, nieoficjalnie zaś dyżurujący adiutant, rotmistrz Hrynkiewicz, któremu pozwolono pozostać na sali. W nieoficjalnym protokole znalazło się stwierdzenie: "Serce: normalne, tylko aorta niegdyś owrzodzona ma nieliczne zwapnienia, kształtu i wyglądem podobne do podobnych oznak spotykanych u drzew niektórych jak łozina, wierzba, lipa" [3].
Proszę zwrócić uwagę, że aortę główną opisano jako niemalże część serca. Jest to o tyle istotne, że lokalizuje opisane zmiany w aorcie wstępującej. Słowo "tylko" ma tu podkreślać zdrowie serca i bagatelizować owrzodzenie oznaczające nic innego jak kiłowe zapalenie aorty, główną składową kiły sercowo-naczyniowej. W tamtych czasach pofałdowanie powierzchni pierwszych kilku centymetrów aorty było dla patologów niemalże codziennością.
Czy komendant miał zapalenie mózgu?
Powyższa obserwacja rozstrzyga jednoznacznie kwestię rozpoznania choroby Piłsudskiego jako późną kiłę naczyniową. Rzecz w tym, że zwykle kiła późna atakowała co najmniej dwa albo i trzy układy. Podstawowym jest zatem pytanie, czy miał on również kiłę układu nerwowego, zwaną porażeniem postępującym.
A. Hrynkiewicz zapisał: "Mózg waga 1460 g, normalny o pięknych zwojach silnie uwydatnionych. W tym momencie, kiedy ponad wszelki wyraz straszna i grozą przejmująca kończyła się funkcja wydobywania mózgu z oskalpowanej czaszki i opiłowanej przy niesamowitym odgłosie zgrzytu piły, młotka i innych narzędzi użytych do tego celu, vice minister Piestrzyński, b. lekarz przyboczny Komendanta z pierwszych lat powojennych, zadaje głupie pytanie: "Czy Komendant nie miał zapalenia mózgu?". Gen. Wieniawa-Długoszowski oburzył się na to bez sensu i taktu zapytanie byłego lekarza Komendanta" [4].
Dr Piestrzyński [5] bez wątpienia od dawna był świadomy istoty zdrowotnych problemów Piłsudskiego, zresztą takich pytań nie zadaje się bez konkretnego podejrzenia. Wygląda na to, że zapytał on o coś, co wszystkich nurtowało, mianowicie, czy od lat postępujący powolny rozpad osobowości był spowodowany podejrzewanym zapaleniem mózgu.
A rozpad ten rzeczywiście był przerażający. Oto jego przykłady z trzech niezależnych źródeł: M. Lepecki (styczeń 1932): "O trzeciej poszedłem do sypialni i zajrzałem przez drzwi do gabinetu. Marszałek siedział w tej samej pozie, w jakiej pozostawiłem Go przed godziną. Tylko wyraz twarzy miał jakiś inny i gniewny. W pewniej chwili szepnął coś sam do siebie, jakby robiąc komuś wyrzut, po czym, niby w odpowiedzi na niedostatecznie wyjaśnienie spraw, złożył rękę w pięść i uderzył nią z całej siły w stolik (...) Marszałek wciąż rozprawiał z jakimś niewidocznym przeciwnikiem, Groził mu, to znów szydził lub bił pięścią w stolik. Zrobiło mi się nieswojo." [6].
Anthony Eden (2 kwietnia 1935): "Z trudnością usiłowałem nawiązać kontakt z tą uświęconą i zaledwie wymawiającą słowa postacią" [7].
A. Hrynkiewicz (23 kwietnia 1935): "Stałem przez cały czas nieposkromionego wybuchu złości na tarasie z Panią Marszałkową w drzwiach (...). Na zakończenie tej sceny, jak gdyby obudzony z oszołomienia do rzeczywistości, patrząc na Komendantową badawczo, jakie to czyni na niej wrażenie, usłyszałem: - "Chcecie mnie zamęczyć tą ciągłą swoją opieką !!! Chcecie mnie zabić!! ... parszywcy!!..." [8].
Powyższe sytuacje to niemalże podręcznikowe opisy umysłowego aspektu porażenia postępującego. Wyłącznie na ich podstawie można by z dużym prawdopodobieństwem rozpoznać to schorzenie. Kiłowe zmiany w aorcie i pytanie dr. Piestrzyńskiego redukują prawdopodobieństwo innej etiologii opisanych zachowań praktycznie do zera.
Tak więc co najmniej od stycznia 1932 r. Józef Piłsudski chorował na porażenie postępujące, chorobę mogącą według obowiązującego tak wtedy, jak i dziś prawa, stanowić podstawę sądowego uznania niepoczytalności [9].
Z tym, że Piłsudski był wtedy w Polsce ponad wszelkimi prawami. Poza jednym. Prawem biologicznej śmiertelności.
Marek Kamiński
Przypisy:
1. A. Garlicki, przedmowa do:, M. Lepecki , "Pamiętnik adiutanta Marszałka Piłsudskiego", Warszawa, 1987.
2. Moim zdaniem był to gen. dr Sławoj Składkowski. Z wykształcenia lekarz, który decydował o ostatecznej formie tak ważnego doniesienia w bezpośrednio podlegającym mu periodyku "Lekarz Wojskowy".
3. A. Hrynkiewicz, "Dziennik adiutanta Marszałka Józefa Piłsudskiego", "Zeszyty Historyczne", Paryż, 1988, 85, s. 75-138.
4. A. Hrynkiewicz, op. cit., s. 135.
5. Dr Eugeniusz Piestrzyński był nie tylko lekarzem Komendanta, ale także jego bliskim przyjacielem i świadkiem na jego ślubie z Aleksandrą, za: A. Garlicki, "Piękne lata trzydzieste", Pruszyński s S-ka, Warszawa 2008, s. 196.
6. M. Lepecki, op.cit., s. 100.
7. A. Garlicki, "Józef Piłsudski 1867?1935", Kraków, 2012, s. 1041.
8. A. Hrynkiewicz. op. cit., s. 113.
9. J. Bafia, Kryspin Miodulski, Mieczysław Siewierski, "Kodeks karny. Komentarz", Wydawnictwo Prawnicze, 1977, teza 20, s. 104.
https://gazetalekarska.pl
-------------------------------
Link |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 17.12.22 |
Pobrań: 36 |
Pobierz () |

17.12.2022 Groteskowe sukcesy |
Coraz więcej sukcesów rządu "dobrej zmiany" zaczyna ocierać się o niezamierzone efekty komiczne, a ściślej - groteskowe. Groteska, jak wiadomo, zawiera w sobie pomieszane elementy komiczne i tragiczne - i taką właśnie naturę mają sukcesy rządu "dobrej zmiany".
Żeby nie zagłębiać się zbyt daleko w mroki historii, popatrzmy tylko na sukces ostatni w postaci "wynegocjowania" przez pana ministra Szynkowskiego (vel Sęka) odblokowania środków dla Polski z tzw. funduszu odbudowy. Treść "porozumienia" dowodzi, że Komisja Europejska po prostu podyktowała panu ministrowi formułę bezwarunkowej kapitulacji Polski, a on zwyczajnie przyjął ją do wiadomości, chyba nawet nie zdając sobie sprawy, że niektóre żądania Komisji Europejskiej są ewidentnie sprzeczne z konstytucją naszego bantustanu.
Ale takie są skutki, gdy stanowiska ministerialne obejmują ludzie, może nie dosłownie z ulicy, ale bez przygotowania do pracy w służbie zagranicznej państwa. Inna sprawa, że jeśli negocjacyjnym partnerem pana ministra ze strony unijnej była pani Vera Jurova, to można powiedzieć, że trafił swój na swego, bo - o ile pamiętam - w jej życiorysie poczesne miejsce zajmuje epizod kryminalny, natury podobnej do tego, o który została oskarżona zastępczyni przewodniczącej Parlamentu Europejskiego.
Ale panu premierowi Morawieckiemu, któremu pan red. Szymowski właśnie wyciągnął casus pascudeus w postaci tajnej współpracy z NRD-owską STASI, której aktywa po zjednoczeniu Niemiec przejęła BND, sukces był potrzebny bez względu na koszty. Ponieważ Naczelnik Państwa ostatnio zakochał się - oczywiście politycznie, to chyba jasne - w premierze Morawieckim, pani kierowniczka Sejmu dostała rozkaz, żeby sukces przekuć w żelazne ramy ustawy jeszcze przed świętami, a więc - w tempie stachanowskim - co w podskokach wykonała.
"Lecz tymczasem na mieście inne były już treście", a konkretnie okazało się, że ośmieszony został pan prezydent Andrzej Duda. On też robi różne dziwne rzeczy, ale mniejsza w tej chwili o to. Rzecz w tym, że panu ministrowi Szynkowskiemu (vel Sękowi) Komisja Europejska przykazała surowo, żeby w podyktowanej Sejmowi regulacji znalazło się też tak zwane "testowanie niezawisłości". Polega ono na tym, że jedni niezawiśli sędziowie mieliby prawo podważania legalność innych niezawisłych sędziów, co pośrednio skutkowałoby chyba koniecznością uchylania orzeczeń zapadłych z ich udziałem.
Solidarna Polska zwróciła uwagę, że doprowadziłoby to do całkowitej anarchizacji wymiaru sprawiedliwości, który zamieniłby się w zwyczajny "burdel i serdel" - jak mawiał marszałek Piłsudski. Myślę, że wielu niezawisłym sędziom, zwłaszcza zwerbowanym w charakterze konfidentów jeszcze przez WSI, albo przez ABW w ramach "operacji Temida", taka sytuacja bardzo by odpowiadała, bo stwarzałaby znakomitą okazję do korumpowania się na cały regulator.
Muszą być bowiem jakieś przyczyny, dla których niezawisły sąd we Wrocławiu skazuje sprawców podpalenia kukły "podobnej do Żyda" (ciekaw jestem, w jakimi sposobami tamtejszy niezawisły sąd dopatrzył się takiego podobieństwa?) na więzienie, podczas gdy niezawisły sąd w znanym na całym świecie z niezawisłości Poznaniu, puszcza wolno jegomościa z rozdziwaczoną płcią, który kukle opatrzonej zdjęciem abpa Jędraszewskiego przed kamerami poderżnął gardło. Wyobrażam sobie, że gdyby abp. Jędraszewski był rabinem, to Judenrat "Gazety Wyborczej" podniósłby klangor aż pod sam nos Najwyższego, a wtedy niezawisły poznański sąd, na samą myśl o uniewinnieniu owego jegomościa, ze strachu splamiłby togę.
"Stąd nauka jest dla żuka", że konstytucyjną zasadę równości obywateli wobec prawa, podobnie jak inne konstytucyjne zasady, możemy śmiało włożyć między bajki. Pan prezydent Duda, który sprawuje swój urząd już drugą kadencję, nie może o tym nie wiedzieć, w czym nie byłoby nic dziwnego, bo jaki pan - taki kram - ale tym razem nieugięcie stanął na nieubłaganym gruncie porządku konstytucyjnego, bo przyjęty do wiadomości przez ministra Szynkowskiego (vel Sęka) unijny dyktat ośmieszał go bezpośrednio. Chodzi o to, że wszystkich tych sędziów, również tych, którzy w tamach "testowania" mogliby zostać uznani za "nielegalnych", przecież mianował on osobiście. Krótko mówiąc, uznał się za bezczelnie wydymanego zarówno przez pana ministra Szynkowskiego (vel Sęka), pana premiera Morawieckiego i wreszcie - przez Naczelnika Państwa - w związku z czym postanowił pokazać im wszystkim "gest Kozakiewicza", stwierdzając, że będzie nieugięcie stał na nieubłaganym gruncie porządku konstytucyjnego, co wymaga szerokich konsultacji, w związku z czym o żadnym stachanowskim tempie mowy być nie może. Na takie dictum pani kierowniczka Sejmu uzyskała zgodę Naczelnika Państwa na zdjęcie w podskokach projektu ustawy o Sądzie Najwyższym z porządku dziennego i teraz wszyscy przez parę tygodni będą nad nim wydziwiali. No dobrze - ale co będzie, jak pani Jurova i pani Urszula von der Layen powiedzą, że albo Sejm przyjmie ustawę w brzmieniu podyktowanym panu ministrowi Szynkowskiemu (vel Sękowi), albo prędzej Polska zobaczy ucho od śledzia, niż chociaż centa z funduszu odbudowy? Co wtedy zrobimy, to znaczy - co zrobi pan prezydent - i co wtedy swoim wyznawcom powie Naczelnik Państwa? Przedstawienie bohaterskiej obrony suwerenności będzie musiało się przecież kiedyś skończyć i nastąpi bolesny powrót do rzeczywistości.
Tymczasem, jakby było mało tragedii w Przewodowie, to omal nie doszło do nieszczęścia w Komendzie Głównej Policji. Oto pan komendant dostał od swojego ukraińskiego przyjaciela w prezencie granatnik załadowany ostrą amunicją. I kiedy tak się w swoim gabinecie tym prezentem bawił, granatnik wystrzelił, "naruszając strop" i wyrządzając inne szkody, ale ofiar w ludziach na ołtarzu przyjaźni polsko-ukraińskiej tym razem na szczęście udało się cudem uniknąć.
Czy jednak nie należałoby potraktować tego wydarzenia, jako kolejnego poważnego ostrzeżenia ze strony Pana Boga, żeby z tą całą przyjaźnią polsko-ukraińską jednak nie przesadzać? "Timeo Danaos et dona ferentes" - pisał Wergiliusz w "Eneidzie" - co się wykłada, że boję się Greków nawet jak przychodzą z darami. Okazuje się, że ukraińskie podarunki niekoniecznie muszą wychodzić nam na zdrowie, w odróżnieniu od Ukraińców. Świat wyłazi ze skóry by podsyłać im i pieczone i smażone, w związku z czym z Paryża dobiegają fałszywe pogłoski, że pani Ołena Zełeńska w luksusowym sklepie przy Avenue Montaigne w ciągu godziny wydała na dobry początek 40 tysięcy euro.
"Korzystajcie z wojny, bo pokój będzie straszny" - twierdzą militaryści i okazuje się, że mają trochę racji.
Stanisław Michalkiewicz 16.12.2022 |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 17.12.22 |
Pobrań: 37 |
Pobierz () |

17.12.2022 Elity globalne i polska miękka eksterminacja |
Globaliści jasno pokazali, że dla nich ludzie są równi i równiejsi. Są kasty uprzywilejowane, wartościowsze, uważane przez siebie za nosicieli cywilizacji, tolerancji i kultury. Są również wybrane państwa i narody oraz takie, którym wmawia się wyjątkowość by wykorzystać je w swoich celach.
Najbardziej krnąbrnych się morduje, tych mniej poddaje stopniowemu wyniszczeniu. Musimy pamiętać że my, Polacy (i ogólnie Słowianie) jesteśmy w większości narodów przeznaczonych w przyszłości do miękkiej eksterminacji. Elitom zależy na tym abyśmy nie mieli dostępu do rzetelnej wiedzy, stałej i pewnej pracy, realnej własności, moralnych zasad, tradycji, rodziny i ojczyzny.
Trzeba sobie uświadomić rzecz najważniejszą i najbardziej przerażającą, którą wielu nazwie teorią spiskową - globalizm i jego elity świadomie i strategicznie zakładają regres ludzkości. System ten i jego wierni wyznawcy planowo zmierzają do radykalnego zmniejszenia "mniej wartościowej" ludności świata. Traktują większość ludzi jak bydło, które się hoduje i czerpie z niego zyski.
Otwarcie i bezkarnie głosi się rasizm i ksenofobię wobec tych, którzy odrzucają zachodni styl życia. Oficjalnie się mówi, że nie ma dla nich miejsca na ziemi. Czyni się to mediach obrośniętych w legendy "postępowych i liberalnych".
Wpływowe kręgi elit w Ameryce i całym świecie atlantyckim są głównym nośnikiem globalizmu i liberalnego kapitalizmu. Kasta ta narzuca swoje wartości innym. Gardzi państwami, narodami, religiami i kulturami. Dla ludzi normalnych ta ich cywilizacja w znacznej części jest chora, wykoślawiona i obrzydliwa. Czynią to poprzez ekspansje kulturową i ekonomiczną, a tak gdzie napotykają na radykalny opór poprzez najazdy rozbójnicze pod pretekstem obrony praw człowieka. Kasta ta prowokuje i wznieca wojny bo w nich ma intratny interes.
Czasem Przeciwnikowi militarny podbój jest zbędny. Wystarczy swój plan wdrażać za pomocą usłużnych rządów w danych państwa ? tak jest w przypadku Polski. Wroga ideologia jest pompowana pod flagą narodową, pod godłem, w dymie kadzideł i ryku pieśni patriotycznych. Rząd i opozycja robią to pod rękę z Episkopatem Polski. Poprzez ich działania Polak stał się obywatelem drugiej kategorii.
W obecnym ustroju - globalnym liberalizmie - nie chodzi już nawet o rozwój kosztem ludzi pracy, ponieważ ogólnie nie chodzi o pracę, ani o rozwój. Jesteśmy ofiarami i świadkami ustroju, który pracuje na rzecz globalnej oligarchii, i jej przyszłych pokoleń - gdyż to one mają być dziedzicami i przyszłymi władcami świata.
Celem globalistów jest depopulacja i dezindustrializacja świata, tak aby ziemi starczyło tylko dla wybrańców. Dlatego główne ostrze globalizmu jest skierowane przeciwko Azji, Afryce i społeczności muzułmańskiej. Przeciwnik chce złamać ten jeszcze nieuchwycony przez niego świat ideologicznie i demograficznie. Bo wie, że tam jest główny ośrodek sprzeciwu.
Żyjemy w świecie absurdów. Dziś przedstawia się kobietę z zasłoniętą twarzą lub prawosławnego duchownego jako kogoś nienormalnego, normalnością jest styl Sama Brintona.
[Por.:Niebinarna katastrofa jądrowa w USA... Minister - pedał - złodziejaszek. Jądra ma na piersi [foto].
Link
Ale nie przemogą!
Łukasz Marcin Jastrzębski |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 17.12.22 |
Pobrań: 34 |
Pobierz () |

18.12.2022 Na dodatki covidowe dla lekarzy oraz personelu medycznego przekazano 10 mld. |
W czasach, nie tak dawnego, covidowego szaleństwa kasa od podatników dla medyków z racji dodatków płynęła strumieniami. Wydano ponad 10 miliardów złotych. Rekordziści kasowali po kilka tysięcy złotych za pół godziny pracy. Tak wygląda koronawirusowe złodziejstwo, które zapewne nigdy nie zostanie rozliczone. Winni temu szaleństwu - z Niedzielskim na czele - powinni ponieść odpowiedzialność.
Media głównego nurtu dopiero teraz zaczęły się przyglądać, jak wydawano pieniądze w ramach tzw. dodatków covidowych podczas ogłoszonej pandemii koronawirusa. Reportaż na ten temat opublikował portal wp.pl.
Resort Niedzielskiego ustalił, że maksymalna kwota dodatku mogła wynieść 15 tys. zł za miesiąc. Lekarze brali więc dyżury w kilku szpitalach i w ten sposób omijali górne limity. Oczywiście mowa o dodatkach, bo pensja podstawowa i tak wpływała na konto.
Jak się okazuje, w szpitalach obowiązywały także różne reguły w kwestii wypłaty dodatków covidowych.
- To efekt fatalnej konstrukcji przepisów i braku jakiejkolwiek weryfikacji - zgodnie konkluduje dziewięciu lekarzy, z którymi rozmawiał portal wp.pl.
W związku z tym zdarzało się, że ktoś miał jeden dyżur w miesiącu w danym szpitalu i kasował za to dodatek covidowy. Cały, a nie proporcjonalny do aktywności w danej placówce.
NIK alarmował niedawno, że system ten sprawiał, iż można było zarobić nawet 15 tys. zł za pół godziny pracy w miesiącu. Według wp.pl rekordzista wyciągnął "tylko" 8 tys. zł za pół godziny.
Dochodziło też do sytuacji, gdy lekarze w dokumentacji wykazywali, iż w danym miesiącu pracowali wyłącznie z pacjentami covidowymi. W praktyce wiadomo, że wykonywali też inne obowiązki (np. zarządzenie administracyjne szpitalem, wykłady na uczelniach itp.), ale rozliczali to jako pracę z pacjentem covidowym, bo tak się bardziej opłacało finansowo. Jeden z lekarzy za miesiąc pracy wystawił rachunek w sumie na 110 tys. zł. Z dokumentacji wynikało, że dzień w dzień po 14h leczył pacjentów covidowych.
"Wielu dyrektorom szpitali wypłacanie dodatku przychodziło lekko. Powód? Oni podejmowali decyzje, ale pieniądze pochodziły z państwowego Funduszu Przeciwdziałania COVID-19. Innymi słowy: szef placówki nie wydawał pieniędzy szpitala" - czytamy.
W ten sposób narodziła się lekarska turystyka covidowa. Medycy chętniej pracowali w placówkach, które przyjęły korzystniejsze zasady obliczania wysokości dodatku. To z jednej strony zrozumiałe. Z drugiej, szpitale, które początkowo nie chciały szastać pieniędzmi, musiały w końcu to zrobić, bo personel uciekał i groziło ryzyko, że w tym szpitalu lekarzy w ogóle zabraknie. I tak pieniądze płynęły strumieniami, bo taki system stworzył resort dowodzony przez Adama Niedzielskiego. Inni korzystali, bo mieli taką możliwość.
Podobne wnioski w kwestii wydawania publicznych pieniędzy jako dodatków za pracę z pacjentami covidowymi płyną z kontroli NIK w czterech placówkach w województwie zachodniopomorskim.
Na dodatki covidowe dla lekarzy oraz personelu medycznego w trakcie ogłoszonej pandemii przekazano łącznie 10,3 mld zł.
Patryk Słowik, autor artykułu, zapytał o nieprawidłowości zarówno Ministerstwo Zdrowia, jak i Narodowy Fundusz Zdrowia. Co ciekawe, obie instytucje odpowiedziały bliźniaczo podobnie, całe akapity wyglądały kropka w kropkę tak samo. Podpisały się tylko inne osoby. Dlatego tych odpowiedzi, jakiekolwiek by nie były, nie można traktować poważnie.
Bulwersującą sprawę skomentował Krzysztof Bosak z Konfederacji.
"Wszystkie partie głosowały za tym poza jedną - Konfederacją. Za naszą ostrożność dwa lata kpin i wyzwisk. A teraz zdziwienie, że kasa szła bokami. A czego się spodziewaliście, pozwalając im na wszystko bez żadnej kontroli?" - napisał Bosak.
nczas.com |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 18.12.22 |
Pobrań: 36 |
Pobierz () |

18.12.2022 Sierakowski, Bartosiak, Błaszczak - w kamasze! "Dobić Rosję!" |
Po ogłoszeniu przez MON nowego projektu ustawy o ćwiczeniach wojskowych i podkręceniu tego przez media, w polskim internecie nastąpiło wielkie poruszenie.
Niektórzy zaczęli panikować, zaś inni mają niezły ubaw. Bawi ich to, że wkrótce wszelkiej maści krzykacze wołający: "za wolną Ukrainę!" i "dobić Rosję!", będą mogli wykazać się w praktyce na froncie. Internetowi prześmiewcy najchętniej widzieliby w kamaszach Sławomira Sierakowskiego z "Krytyki Politycznej" oraz Jacka Bartosiaka z "Strategy&Future".
Ten pierwszy od lat żyje sobie wygodnie w lewackiej bańce, a ostatnio zasłynął z tego, że naciągnął naiwnych Polaków na grube miliony, by sprezentować drona dla Ukraińców. Ten drugi to wykreowany przez mainstream "ekspert" od geopolityki i geostrategii. Kilka miesięcy temu powiedział on w rozmowie z PAP, że w interesie Polski i państw Międzymorza jest "wykończenie Rosji". Zdaniem Bartosiaka "to największa szansa od czasów panowania cara Piotra Wielkiego do zniszczenia rosyjskiego projektu imperialnego".
Niektórzy internauci z pewną ulgą przypomnieli też deklarację ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka, który w 2021 roku obwieścił na Twitterze: "Antyszczepionkowi terroryści nie mogą udawać żołnierzy Wojska Polskiego. Zakończyliśmy prace nad przepisami, które jednoznacznie zakażą noszenia mundurów przez tego rodzaju grupy i wprowadzą sankcje. Stosowne rozporządzenie kierujemy do uzgodnień międzyresortowych.".
To akurat całkiem dobra wiadomość. Dlaczego? Otóż, jeśli zdrowy mężczyzna w sile wieku - zakładam, że właśnie takich biorą do wojska - nie uległ pandemicznej histerii nakręcanej przez polityków i media, to znaczy, że jest odważny i kieruje się własnym rozumem. Szkoda więc by było, aby taki żołnierz miał pójść na zmarnowanie w walce za banderowską Ukrainę, gdyż wiele wskazuje na to, że polskojęzyczni decydenci szykują się właśnie na wojnę przeciw Rosji. Takie przypuszczenia nie wzięły się znikąd. Wystarczy przytoczyć niedawne słowa wiceszefa MON. Marcin Ociepa powiedział wprost, że "prawdopodobieństwo wojny, w której będziemy brać udział, jest bardzo wysokie". Pozostaje więc mieć nadzieję, że Błaszczak dotrzyma słowa w kwestii "antyszczepionkowych terrorystów". Lepiej niech samodzielnie myślący Polacy pozostaną w kraju i przysłużą się Polsce, zamiast ginąć na froncie w imię obcych interesów.
Nobel dla Putina
W czasach apogeum szczepionkowego szaleństwa w mediach społecznościowych krążył wymowny mem. Przełożony pyta: ? Poddasz się szczepieniu, żołnierzu? Podwładny odpowiada: ? Nie poddam! Przełożony dopytuje: - Dlaczego? Podwładny wyjaśnia: - Żołnierz nigdy się nie poddaje!
Mem ten powstał w oparciu o Deklarację, która również krążyła w polskim internecie. Na świstku papieru mundurowy miał się określić czy podda się szczepieniu w momencie rozpoczęcia dobrowolnych szczepień żołnierzy Wojska Polskiego w ramach I etapu Narodowego Programu Szczepień. Należy przy tym wyjaśnić, że de facto nie chodziło tu o prawdziwe szczepionki, które są wielkim osiągnięciem medycyny, lecz o eksperyment z preparatami genetycznymi mRNA.
I pewien odważny oraz kumaty przedstawiciel polskiej armii zadeklarował, że nie podda się szczepieniu, a w uzasadnieniu wyjaśnił odręcznym pismem: ŻOŁNIERZ NIGDY SIĘ NIE PODDAJE !!!
Wygląda więc na to, że Błaszczakowi pozostaje uformować armię przeciwko Rosji z uległych mięczaków, którzy nie mają własnego zdania i rozumu. Przecież nie wyśle na Ukrainę twardzieli, którzy nie nabrali się na medialne kłamstwa o rzekomym dobrodziejstwie eksperymentalnych szpryc, jakże nachalnie wciskanych przez globalne koncerny farmaceutyczne, które zbijały na tym fortunę. No bo skoro ktoś nie nabrał się na tamtą ściemę, to znaczy, że w przypadku wojny na Ukrainie również może mieć własne zdanie. A to jest już zbyt ryzykowne dla polskojęzycznych decydentów wykonujących wolę Wuja Sama z Ameryki, by na Ukrainę mieli wysłać żołnierzy myślących trzeźwo.
Przyszło nam żyć w czasach kultury obrazkowej, więc przytoczę kolejne dwa memy, które w polskim internecie zrobiły furorę po 24 lutego 2022 roku. Pierwsza grafika, to rysunek z podobizną słynnego majsterkowicza Adama Słodowego, który pokazuje, jak covidową maseczkę przerobić na flagę Ukrainy. Mem ten idealnie oddał nastroje polskiego społeczeństwa, gdzie w zaledwie kilka godzin jedna histeria została zastąpiona przez inne szaleństwo.
Drugi obrazek, to rysunkowa scenka dziennikarki rozmawiającej z ministrem zdrowia. Przedstawicielka mediów mówi: "Możemy już chodzić bez masek. Czyżby to koniec pandemii?". Adam Niedzielski odpowiada: "Nie. Chodzi o naszych gości z Ukrainy, którzy masek nie używają. Nie chcemy, aby czuli się niekomfortowo". Mem ten obrazuje obłudę decydentów terroryzujących Polaków pandemicznymi obostrzeniami, bo jak się okazało, covidowe maski były psu na budę.
Uściślając. Kiedy w lutym 2022 roku rozpoczęła się specjalna operacja wojskowa Rosji na Ukrainie (przypominam: wojna trwa tam od 2014 roku), władze RP rozpoczęły zorganizowaną akcję przesiedleńczą. Zaczęto wpuszczać do Polski miliony przybyszów z Ukrainy, z których zaledwie garstka ma status uchodźcy. Co znamienne, wielu Ukraińców przybyło do Polski z terenów nieobjętych działaniami zbrojnymi. Uchodźcy z takich miejsc, gdzie toczą się najcięższe walki - np. z Mariupola - najczęściej zostali ewakuowani do Rosji.
Warto mieć świadomość, że obywatele Ukrainy nie garnęli się w swoim kraju do masowych szczepień przeciw COVID-19 (co osobiście pochwalam), a wielu z nich kupowało fałszywe zaświadczenia o przyjęciu szprycy, tylko po to, by móc pracować zagranicą. Tymczasem po 24 lutego miliony Ukraińców przybyło do Polski bez kwarantanny, bez ważnych paszportów covidowych, bez przymusu szczepień, bez testów, bez masek. A jeszcze chwilę wcześniej obywateli Polski terroryzowano tymi wszystkimi bezsensownymi nakazami.
Nie bez przyczyny zaczęły więc krążyć po internecie dowcipy o tym, że Władimir Putin powinien otrzymać Nagrodę Nobla z dziedziny medycyny, bo zlikwidował w ciągu jednego dnia pandemię. Dlatego jeśli przy okazji uruchomienia akcji przesiedleńczej komuś w Polsce nie otworzyły się jeszcze oczy, to nie ma już raczej nadziei dla tych ogłupionych naiwniaków. A jest ich niestety bardzo dużo. Łatwo ich rozpoznać na portalach społecznościowych, szczególnie po profilowym zdjęciu. W czasach rzekomej pandemii wklejali sobie nakładki ze strzykawką i maską, a od czasu odpalenia "operacji specjalnej", zamieścili na profilówce flagę Ukrainy.
Na pewną śmierć
Memy i dowcipy okazują się być czasem pomocne w rozładowaniu napięcia. Jednak sytuacja jest już na tyle poważna, że żarty odłóżmy na bok. Wiele bowiem wskazuje na to, że rządzący Polską szaleńcy szykują naszym Rodakom niewyobrażalną rzeź, gdyż zamarzyło im się włączenie Polski do wojny przeciwko Rosji. Nie dziwi więc poruszenie Polaków, kiedy media podgrzały temat, że resort obrony przygotował projekt ustawy, według którego w 2023 r. przewiduje się powołanie do 200 tysięcy osób na ćwiczenia wojskowe, które mają trwać 30 dni.
Każdy myślący wie, że nie da się dobrze wyszkolić żołnierza na łapu-capu, w tak krótkim czasie. Warto też mieć na uwadze fakt, że obecne pokolenie Polaków w wieku poborowym, dorastało w zdecydowanie bardziej beztroskich czasach w porównaniu do naszych dziadów, pradziadów. Nie chcąc nikogo obrażać, muszę odnotować, że dzisiejsi młodzi mężczyźni, to niestety często tak naprawdę zniewieściali chłopcy. O ile same ćwiczenia wojskowe dobrze by im zrobiły, o tyle mam podstawy żywić obawę, że owi nieszczęśnicy z łapanki, którzy wcześniej potulnie zakładali maseczki, teraz mogą być szykowani na mięso armatnie.
Tymczasem trzeba mieć świadomość, że prawdziwa wojna to nie zrzutki w internecie na drona, flagi na profilówkach, wpisy na portalach społecznościowych czy szumne deklaracje w rozmowie z Polską Agencją Prasową. Sierakowski, Bartosiak czy Błaszczak nie mają najmniejszego pojęcia co to znaczy iść na wojnę. I zapewne nigdy się o tym nie przekonają, bo nie przypuszczam, aby mieli odwagę zmienić swoje ustawione i wygodne życie na okopy pod ostrzałem.
Mój kolega, korespondent wojenny red. Piotr Jastrzębski, napisał kiedyś: "Wojna, to nie romantyczny zapach prochu. To swąd palonych ciał i wszechobecny pył, tak nieznośny i charakterystyczny, że nie da się go pomylić z innym. Wiele razy widziałem różne wojny, konflikty, rebelie. Zwykle ci, którzy strzelają słowami i prężą muskuły ? uciekają pierwsi, a ci których nikt o bohaterstwo nie podejrzewa, zbierają rannych. Bo herosi dawno uciekli."
Gdyby, nie daj Boże, doszło do sytuacji, że rządzący Polską szaleńcy wyślą polskich żołnierzy na ukraiński front, to oni żywi z tego nie wrócą. Zmuszeni do walki na cudzej wojnie nie mają szans na przetrwanie, ponieważ w przeciwieństwie do Ukraińców (którzy i tak masowo giną), polscy żołnierze nie będą mieli motywacji do walki. Bo czyż może być coś bardziej upokarzającego od zmuszania ludzi do walki w obronie cudzej ideologii? W tym przypadku ideologii banderowskiej, jakże wrogiej Polakom.
Oczywiście mówiąc o polskich żołnierzach - WP, WOT, etc. - nie mam na myśli obywateli Polski, którzy już poszli walczyć na Ukrainę jako płatni najemnicy. Skoro motywacją tych drugich są korzyści materialne i/lub zwyrodniała potrzeba zabijania, to niech sobie giną na cudzej wojnie. Zresztą, niedawno zginął kolejny z nich.
Uderzyły mnie nagłówki medialne po śmierci tego najemnika: "Przyjaciel polskiego ochotnika zabitego na Ukrainie: nigdy nie usłyszałem z jego ust, że się boi." W ten sposób z płatnego najemnika polskojęzyczne media chciały zrobić bohatera. Tymczasem trzeba być świadomym, że każdy normalny człowiek odczuwa czasem lęk i strach, a na wojnie to już szczególnie. Jest jednak pewna grupa osób, która nigdy się nie boi - są to psychopaci. Oto jacy ludzie dobrowolnie poszli walczyć na Ukrainę za grubą kasę.
Tymczasem to nie jest nasza wojna! Jedynie - i aż - czym Polska mogłaby się tutaj przysłużyć, to podjęcie się roli mediatora i wzywanie do rozmów pokojowych. Jednak aby mogło dojść do tego historycznego aktu, trzeba najpierw obalić polityczną sitwę rządzącą Polską nieprzerwanie od czasów Okrągłego Stołu.
Agnieszka Piwar
Źródło: Myśl Polska, nr 51-52 (18-25.12.2022) |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 18.12.22 |
Pobrań: 37 |
Pobierz () |

18.12.2022 Blokada informacyjna jako forma przemocy |
Słowo "przemoc" to zlepek dwóch słów: "przewaga" i "moc". Bo przemoc to działanie wykorzystujące przewagę i siłę do narzucenia komuś swojej woli, zmuszenia do działania krzywdzonej strony wbrew interesom danej osoby czy grupy społecznej.
Najbardziej charakterystycznymi cechami przemocy są intencjonalność - bo jest to działanie zamierzone - oraz nierównowaga sił. W takiej relacji jedna strona ma wyraźną przewagę nad drugą.
Władze państwowe zarządzają strukturami siłowymi, finansowymi, propagandowymi itp. posiadając potężną przewagę nad poszczególnymi obywatelami. W społeczeństwach demokratycznych, np. w Szwajcarii, władze reprezentują swoich obywateli i ich interesy. Demokracja to rządy większości, a mniejszość szuka kompromisu i dąży do uzyskania większości.
W państwach quasi-demokratycznych władza narzuca swoim obywatelom swoją wolę, zmusza ich nie tylko do postępowania zgodnie z narzuconymi przez państwo zasadami, ale także blokuje swobodę wypowiedzi poprzez cenzurę, zwaną często bezczelnie "walką z mową nienawiści" oraz blokadę dostępu do innych niż "jedynie słuszne" źródeł informacji.
W państwach quasi-demokratycznych władza narzuca jedyną słuszną narrację - kto jest przyjacielem, a kto wrogiem - i jak powinno się interpretować wydarzenia polityczne. Główne programy telewizyjne mają mówić jednym głosem i siać jednostronną propagandę. Krytyka czy próba obiektywnej wypowiedzi są blokowane, nie dopuszczane do szerokiego przekazu, a często są nawet karalne. Największe polskojęzyczne portale internetowe piszą to samo, jednakowo i subiektywnie interpretując wydarzenia. Często artykuły zamieszczane są w obcym języku, jesteśmy epatowani obcymi interesami, barwami narodowymi. Wprowadza się dwujęzyczność, wspiera obce kultury (np. niemiecką czy ukraińską) - choć prawa mniejszości polskiej na Ukrainie są sukcesywnie ograniczane - a Niemcy w ogóle przestali oficjalnie uznawać Polaków za mniejszość narodową w ich kraju. Tymczasem w Polsce setki milionów złotych wydano na wspieranie kultury niemieckiej, naukę języka, a mniejszość niemiecka ma swojego przedstawiciela w Sejmie.
Jeszcze trzy lata temu polscy czytelnicy mogli na największych portalach internetowych pisać pod artykułami swoje komentarze i przemyślenia, dyskutować z autorami artykułów czy z innymi czytelnikami. Mniej więcej dwa lata temu wprowadzono cenzurę. Cenzorzy zwani "niezależnymi weryfikatorami" wyrzucali niezależne wypowiedzi, niezgodne z "linią rządową" i poprawnością polityczną. A od mniej więcej roku i taka możliwość ograniczonej wypowiedzi jest likwidowana. Pod subiektywnymi, często kłamliwymi artykułami o kontrowersyjnej treści i na kontrowersyjne tematy nie można na największych portalach w ogóle umieszczać komentarzy, nie ma takiej technicznej możliwości. Należy czytać i przyjmować jedyną prawdę objawianą nam przez władzę czy zagraniczne instytucje.
W krajach quasi-demokratycznych często środki masowej komunikacji należą do obcych, zagranicznych korporacji. Reprezentują najczęściej interesy innych państw, instytucji czy koncernów. Przykładowo - w naszym kraju dwie największe telewizje posługują się tą samą monetą, którą możemy nazwać "interesem Zachodu". Ale jedna strona monety to interesy przede wszystkim amerykańskie, a druga strona - niemieckie (czytaj: "unijne").
Od ponad pół roku blokowana jest strona internetowa najstarszego polskiego tygodnika politycznego "Myśl Polska". Blokowany jest dostęp do informacji. Na przykład platforma Canal Plus usunęła kilka miesięcy temu wszystkie rosyjskie programy telewizyjne, by widz polski w trakcie konfliktu rosyjsko-ukraińskiego nie miał dostępu do alternatywnych źródeł informacji. Widz ma oglądać tylko to, na co władza pozwala - i ma myśleć tak, jak władza rozkazuje. Zadzwoniłem do Canal Plus, gdzie w nagrywanej rozmowie poinformowano mnie, że to rząd nakazał im usuniecie programów rosyjskich.
Kilka miesięcy temu w ministerstwie sprawiedliwości powstały projekty, by karać wypowiadających się niezgodnie z rządową propagandą. Karze mieliby podlegać nawet ci, którzy NIEŚWIADOMIE przekażą jakieś informacje mogące być przydatne WROGOWI. Przy czym to władze wtłaczają do głów i wymuszają na obywatelach swoje pojmowanie, kto tym wrogiem jest - a kto przyjacielem.
Co ciekawe - wrogami ogłoszono dwa państwa, które żadnych roszczeń wobec Polski nie mają (Białoruś, Rosja), a za najbliższych przyjaciół uważa się państwa, które roszczenia wobec nas głoszą (USA, Izrael czy Ukraina).
Nawet gramatyka języka polskiego jest sztucznie zmieniana i dostosowywana do anglosaskiej. Już nie jeździmy na Słowację, na Węgry, na Ukrainę... no bo po "hamerykańsku" jest "to Ukraine" - a więc jeździmy do Ukrainy, do Węgrzech, do Słowacji... Rzezie na Polakach miały zatem miejsce nie "na Ukrainie" - tylko "in Ukraine" (w Ukrainie). Bo tak nie po polsku każą nam mówić nasi bossowie zza oceanu.
Na zakończone parę dni temu targi książki historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie nie dopuszczono do uczestnictwa kilku patriotycznych wydawnictw, na przykład wydawnictwa "Wektory" z Wrocławia. Uniwersytety jeden za drugim za swoją najważniejszą rolę dziejową uważają propagowanie gender i studiów z tym powiązanych. Otwartość dyskusji i poglądów jest likwidowana, wszyscy mają mieć jednakowy światopogląd: neoliberalny i lewacki.
Wybitni uczeni wyrażający odmienne zdanie w sprawach politycznych, gospodarczych, światopoglądowych - inne, niż oficjalna linia - są szykanowani, zawieszani w prowadzeniu zajęć. Można tu wymienić profesorów Bielenia, Cimka, Zapałowskiego. Jest to nie tylko działanie przeciw nim, nauce, narodowi. Jest to nie tylko prześladowanie tych uczonych - ale także zastraszanie innych, by nie wychodzili poza szereg.
Zakłamywana jest nauka. Nawet medycyna. Lekarzom mówiącym inaczej (np. w sprawie covid) niż oficjalna propaganda - zamyka się usta, odbiera licencje, wytacza procesy. Największe media społecznościowe służą antynarodowej ideologii, stosują cenzurę, blokady, zamykają konta osób myślących i piszących niezależnie. Youtube regularnie likwiduje kanały osób mówiących niezależnie, Facebook blokuje czy likwiduje konta, na przykład zlikwidował konto jednego z najbardziej znanych i niezależnych polskich polityków - mimo że miał on na tym koncie prawie milion osób go "obserwujących". Fałszowana jest historia. Wychwala się wrogów, pluje na sojuszników. Wymazywani z niej są bohaterowie, na przykład polscy żołnierze wyzwalający nasze miasta i wsie w końcu II wojny światowej. Gloryfikowani często są ci, którzy strzelali do innych Polaków.
Na samym początku niniejszego referatu napisałem, że przemoc to działanie wykorzystujące przewagę i siłę do narzucenia komuś swojej woli czy punktu widzenia, zmuszenia do działania krzywdzonej strony wbrew interesom danej osoby czy grupy społecznej. Czy wciąganie Polaków do nie swojej wojny, zmuszanie ich (nas) do nabywania węgla czy gazu po horrendalnych cenach, darowanie obcym państwom przeogromnych sum pieniędzy uzyskanych od polskich podatników... dziesiątków miliardów złotych... osłabianie obronności poprzez pozbywanie się uzbrojenia (np. sto kilkadziesiąt czołgów) przy odmowie przyjmowania uzbrojenia od członka NATO (rakiety Patriot oferowane przez Niemców)? budowa hubów wojennych, utrzymywanie i sponsorowanie opozycji z krajów ościennych, finansowanie obcojęzycznych telewizji zwalczających władzę w swoich państwach... Czy to jest w interesie Polski?
Poprzez treść mojego niniejszego wystąpienia staram się wykazać, że blokada i manipulacja informacyjna ze strony władz państwowych jest formą przemocy stosowaną wobec polskiego społeczeństwa. Uważam, że "nawigatorzy polskiej polityki" (tak rządzących w Warszawie nazywa jeden z najlepszych geopolityków Leszek Sykulski) działają przede wszystkim w interesach tzw. Zachodu, tamtejszych rządów, korporacji i koncernów. Przy czym władze poprzedniej kadencji były bardziej powiązane z Niemcami i UE, zaś obecne - ze Stanami Zjednoczonymi. Tam zostały potworzone specjalne organizacje, banki (Bank Światowy), fundacje (Sorosa, Rockefellera itp). Amerykański Bank Centralny FED jest prywatną firmą należącą do kilku rodów.
Ludzie stojący za tymi instytucjami finansowymi decydują na terenach swoich wpływów o prezydentach państw, premierach, kanclerzach, ministrach, przywódcach partii, innych decydentach. Działają przez swoich reprezentantów, a następnie przez finanse, referencje polityczne, obietnice, groźby, a głównie przez media - które są prawie w większości w ich rękach.
Łączna fortuna trzech najbogatszych Amerykanów: Elona Muska, Jeffa Bezosa i Billa Gatesa, przez dwa lata pandemii urosła ponad dwukrotnie i jest teraz warta ok. 1 biliona dolarów.
Poszczególne zachodnie, przede wszystkim amerykańskie korporacje międzynarodowe są bogatsze od większości krajów świata. Największą przeszkodą w ich działaniu są państwa, ich granice, narody pilnujące interesów swoich krajów - a więc patriotyzm. Stąd sponsorowanie "otwartych" uniwersytetów, fundacji, szkoleń itp. Mają one zniszczyć tradycyjne wartości, patriotyzm, tradycje, korzenie, religie. Stąd wielkie migracje do Europy z Afryki i Azji, stąd wypychanie ekonomiczne Polaków z Polski (emigracja) i sprowadzanie milionów imigrantów, którym daje się większe przywileje - niż mają polscy obywatele, teoretycznie gospodarze we własnym kraju.
Narody mają zostać wymieszane, ma powstać jednorodna papka składająca się z ludzi myślących jednakowo, grających w te same gry komputerowe, kupujących te same telefony, słuchających jednakowej muzyki etc. Wtedy nie będzie patriotyzmu państwowego, egoizmów narodowych, konkurencja chińska wobec Zachodu zostanie zniwelowana.
Na Zachodzie przemoc w postaci blokady informacyjnej stosowana jest od wielu lat. I standardy te narzucane są Polakom przy jednoczesnym wmawianiu nam, że ponieważ jesteśmy częścią Zachodu - to powinniśmy się do nich dostosowywać. Wmawia się nam, że obecny neoliberalny Zachód to wzorzec i ostoja wolności. Ale to są tylko żałosne pozory wolności bazujące na kłamstwie, manipulacji i blokadzie informacyjnej.
Próbujmy się bronić choćby po to, by - jako ogniwo międzypokoleniowe - mieć czyste sumienie wobec naszych Rodaków, tych z przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Dlatego założyliśmy Stowarzyszenie PATRIA.
Mariusz Świder
Politolog, arabista, publicysta, b. radca w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.
Referat wygłoszony przez niego 1 grudnia 2022 w Nałęczowie na Konferencji "Przemoc i pozory wolności" zorganizowanej przez: Pedagogium Wyższa Szkoła Nauk Społecznych w Warszawie (rektor prof. dr hab. Maria Szyszkowska), Stowarzyszenie PATRIA, Wszechnica Polska Akademia Nauk Stosowanych, Pacyfistyczne Stowarzyszenie Wolnej Myśli
https://myslpolska.info/ |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 18.12.22 |
Pobrań: 36 |
Pobierz () |

20.12.2022 Dr Zbigniew Martyka skazany! Lekarz krytykujący testy na COVID i przymus szczepień z zak |
"Wyrokiem Okręgowego Sądu Lekarskiego w Krakowie z dn. 19.12.2022 r. odebrano dr. n. med. Zbigniewowi Martyce prawo wykonywania zawodu na 1 rok", poinformował w mediach społecznościowych dr Paweł Basiukiewicz.
- Jawność została wyłączona, możemy tylko powiedzieć, że zapadł wyrok negatywny dla pana doktora Zbigniewa Martyki. Zawieszenie w prawie wykonywania zawodu przez rok, czekamy na uzasadnienie i będziemy się odwoływać - przekazała prawniczka prześladowanego lekarza.
Dr Martyka na początku grudnia informował o swoim procesie. "Zostałem wezwany jako obwiniony przez Sąd Lekarski. Rozprawa odbędzie się 19 grudnia 2022 roku o godzinie 11.00 w siedzibie Okręgowej Izby Lekarskiej w Krakowie przy ul. Krupniczej 11a w Krakowie", napisał wówczas na swojej stronie internetowej.
Postępowanie przed Sądem Lekarskim zostało wszczęte w związku z donosem, jaki złożył na lekarza Michał Biedziuk. "Wg wniosku o ukaranie, przekazując Państwu w okresie między 8 września 2020 roku a 5 grudnia 2021 roku informacje na temat tzw. pandemii koronawirusa, pisał, że "publikowałem treści niezgodne z aktualną wiedzą medyczną"" - przekazał dr Martyka.
Przed budynkiem, w którym miał miejsce proces, zgromadziło się kilkudziesięciu protestujących w obronie dr. Martyki. Do środka usiłowali się dostać także posłowie Konfederacji z interwencją poselską. Nie obyło się bez przepychanek. Parlamentarzystom nie umożliwiono wejścia do środka.
pch24.pl
---------------------------
Czy to są ostatnie podrygi tego skompromitowanego systemu? Echa skandalu Izby Lekarskiej w Krakowie. Pikieta w obronie dr Martyki. Pitoń: "Teraz już wiemy, że to wszystko było lipą".
W poniedziałek [19. XII. ] w Krakowie odbyła się rozprawa przed Sądem Lekarskim. W charakterze obwinionego został wezwany niepokorny [znaczy: uczciwy i odważny] lekarz dr Zbigniew Martyka. Sprawę ostro skomentował Sebastian Pitoń.
- Przecież wiadomo, że to jest lipa już w tej chwili. Wiadomo, że ci lekarze, którzy stanęli po stronie prawdy, oni mieli rację. Oprócz tego, że się wykazali odwagą, to mieli rację - powiedział Pitoń w rozmowie z Marcinem Rolą.
- Teraz już wiemy, że to wszystko było lipą, że zabito 200 tys. Polaków, przez to, że bezczelnie odmawiano im po prostu pomocy - wskazał.
- Oni śmią się teraz barykadować i sądzić człowieka, który w tych trudnych czasach, jako absolutnie jeden z niewielu, stanął po stronie prawdy - dodał.
Pitoń zastanawiał się też, "jak oni sobie spojrzą w twarz?".
- To się kończy, już nikt w to nie uwierzy. Wszystkie karty się rozsypały, a oni cały czas robią takie rzeczy - podkreślił.
- Nie mówię, że mi ich szkoda, ale zastanawiałem kiedyś czy stać nas na to, żeby 90 procent służby zdrowia zamknąć do więzienia? (...) odpowiedź jest taka, że nie bardzo, ale jest rozwiązanie: wyroki w zawiasach - powiedział.
- Wyroki w zawiasach dla tych wszystkich ludzi, którzy nam to zrobili, którzy doprowadzili do śmierci 200 tys. Polaków, bo ci Polacy nie umierali w łóżkach, umierali cierpiąc i nie była im pomoc żadna oferowana - przypomniał.
- Moim zdaniem wszyscy ci ludzie powinni mieć jakieś pokutne tabliczki z napisem: "robiłem źle i teraz odpokutowuję" po prostu i jeszcze raz przysięga Hipokratesa i tyle - skwitował.
Dodał też, że "polskie państwo zainwestowało w nich" (w lekarzy - przyp. red.). - Często są to ludzie, którzy mają tę wiedzę, w związku z tym - no niestety taka sytuacja jest, że nie wsadzimy ich wszystkich, bo nas nie stać, żeby rozbudować więziennictwo - wskazał.
Pitoń odniósł się także do fizycznego ataku na posła Konfederacji Grzegorza Brauna, który prowadził interwencję poselską.
- To jest skandal. Ja liczę, że to całe państwo, ono zmierza do bankructwa, do kompletnego bankructwa i teraz chodzi o to, żeby zbudować je na nowo, jeszcze raz, lepiej, ponieważ wydaje mi się, że to państwo osiągnęło taki poziom absurdu, jakiejś dysfunkcyjności, to już w żaden sposób nie jest państwo obywatelskie, to już nie jest nasze państwo - ocenił.
- My sobie spokojnie zbudujemy to państwo oddolnie, w sposób obywatelski, polski i nareszcie będziemy sobie żyli w wolnej Polsce, a to, to są ostatnie podrygi tego skompromitowanego systemu - wyraził nadzieję Pitoń.
https://nczas.com/2022/12/19/pikieta-w-obronie-dr-martyki-piton-teraz-juz-wiemy-ze-to-wszystko-bylo-lipa/
-------------------------------
Gubernator Florydy Ron DeSantis ostrzegł, że globalistyczne elity używają szczepionek COVID, aby wyludnić planetę.
DeSantis pojawił się we wtorek w "The Ingraham Angle" Fox News, aby wyjaśnić, w jaki sposób Floryda będzie domagać się odpowiedzialności przestępczych producentów szczepionek i urzędników państwowych forsujących niebezpieczne i eksperymentalne szczepienia.
"Robisz zastrzyk mRNA i sposób, w jaki to widzisz, jest OK, jakie są korzyści? A jakie są szkody? I wygląda na to, że nasz establishment medyczny nigdy nie chciał być szczery z ludźmi w sprawie potencjalnych szkód" - powiedział DeSantis.
Infowars.com donosi: Gubernator Florydy wyjaśnił, w jaki sposób inne kraje już zaczynają wycofywać szczepionkę COVID z rynku wśród pojawiających się danych pokazujących, że "szkody przeważają nad korzyściami".
"Słuchaj, na koniec dnia, to, czego szukamy, to przekazanie prawdy, dostarczanie dokładnych danych i dostarczanie dokładnych analiz. I mieliśmy świetnego badacza z Danii.
Laura z Danii nie zezwala osobom poniżej 50 roku życia, chyba że mają wcześniej istniejące schorzenia, na otrzymywanie zastrzyków mRNA, ponieważ przeanalizowali je i stwierdzili, że szkody przeważają nad korzyściami" - powiedział.
"Ale przyjrzeli się także śmiertelności z jakiejkolwiek przyczyny.
Badacz odkrył, że owszem, w niektórych grupach wiekowych nastąpił spadek śmiertelności z powodu COVID-19 po ich zażyciu, ale potem nastąpił wzrost innych rodzajów śmiertelności".
"Dlaczego więc nie zaobserwowaliśmy dużych spadków nadmiernej śmiertelności od czasu wprowadzenia tych rzeczy?" - kontynuował. "I tak mamy teraz panel, który stworzyliśmy na Florydzie, który będzie skutecznie funkcjonował tak, jak powinno funkcjonować CDC, i zasadniczo zajmuje się medycyną opartą na dowodach, poważnie traktuje badania, które przeciwdziałają narracji i jest gotów zadać pytania i idź tam, gdzie prowadzą dane".
DeSantis podkreślił również, w jaki sposób Floryda przygotowała oskarżenie przeciwko wezwaniom rządu federalnego i grup globalistycznych do wprowadzenia nakazu szczepień.
"Totalitarni byli tymi, którzy chcieli narzucić ludziom szczepionkę, chroniłem ludzi przed tym i upewniłem się, że mieszkańcy Florydy mogą dokonać własnego wyboru" - powiedział.
"Autorytarianie chcieli ustanowić system paszportów szczepionek, prawie jak system kredytów społecznych. Aby ludzie, którzy się z tym nie zgadzali, zostali całkowicie zmarginalizowani ze społeczeństwa. Odrzuciliśmy to i tego zakazaliśmy".
"Tak więc od samego początku pomagaliśmy ludziom w podejmowaniu ich własnych decyzji i nie korzystaliśmy ani z przymusowej siły państwa, ani nie pozwalaliśmy dużym korporacjom zmuszać do tych wyborów" - dodał.
Firma DeSantis zorganizowała we wtorek okrągły stół z udziałem szerokiej gamy ekspertów medycznych, aby złożyć zeznania na temat ryzyka związanego ze szczepionkami COVID, skoordynowanych wysiłków cenzury mediów społecznościowych i Rządu - w celu uciszenia sprzeciwu wobec propagandy COVID, oraz szkodliwych skutków blokad i masek w czasie pandemii.
Źródło:
newspunch.com/gov-desantis-globalist-elites-using-covid-jabs-to-depopulate-the-planet |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 20.12.22 |
Pobrań: 34 |
Pobierz () |
|
 |
 |
 |
 |
|
 |
Logowanie |
 |
 |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
 |
 |
 |
 |
 |
Shoutbox |
 |
 |
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
 |
 |
 |
 |
|