|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
11
|
Download: Gazetka "Wolne Słowo" |
|
|
20.12.2022 Chabad a sprawa ukraińska. Analiza z 2014 roku. Związki z obecną Polską. |
Poniższy artykuł pochodzi z 2014 roku i jest autorstwa K.F. Ipatiewa, majora GRU w stanie spoczynku. Tłumaczenie: Piotr Bein.
Czytając go z perspektywy czasu i obecnej wojny lepiej widzimy mechanizmy jakie do niej doprowadziły oraz faktyczne czynniki sprawcze, o których mówi się najrzadziej czyli o chasydzkiej sekcie Chabad Lubawicz mającej swoje korzenie w historycznej Chazarii. Mając to na uwadze oraz śledząc coroczne palenie chanukowych świec wspólnie z jej przedstawicielami w polskim parlamencie łatwiej zrozumieć niezwykły serwilizm polskiego rządu i prezydenta w stosunku do władz oraz tego co dzieje się obecnie na Ukrainie.
----------------------------------------
"Radykalna sekta syjonistów Chabad pragnie przenieść się na Ukrainę z USA, które oskubała już do ostatniego piórka. Chcą budować dla siebie "miasto na górze", niszcząc miejscową ludność na wszelki wypadek oczywiście... 6 maja 2014 r.[ cztery dni po masakrze w Domu Związkowym w Odessie] wiceszef Dniepropietrowska, B. Filatow ogłosił projekt "Żydowski Kijów":
"Co zrobić z tymi, którzy szczerze pragną śmierci mojego kraju - z rosyjskimi idiotami naprawdę nie rozumiejącymi, dlaczego jesteśmy gotowi ich zabijać? Co zrobić z podłymi rosyjskimi dziennikarzami, których nie można nazwać ludźmi? Z tym wszystkim złem? Jutro jest nowy dzień i słońce wzejdzie. A co zrobi wszystko to zło? Będziemy musieli zbudować nowe państwo. "Miasto na wzgórzu", Nowy Syjon. Ziemię Obiecaną."
Oligarcha Kolomojski przez swego podwładnego wyraził ostateczny cel swój i Chabadu w Dniepropietrowsku: Na Ukrainie zbudować nowe państwo, ziemię obiecaną, nowy Syjon.
Czy Bóg obiecał nową ziemię obiecaną? Ona już istnieje - Izrael; innej ziemi obiecanej być nie może, lecz próbuje ją zrobić z Ukrainy sekta Chabad Dniepropietrowsk i Kołomojski, który finansuje i przewodzi (a nie szef bezpieki SBU, Naliwajczenko) faszystowską karną kampanią w regionach Donieck i Ługańsk.
Ponadto, w Purim 16.3.2014 r. podczas referendum na Krymie ws. autonomii (data wybrana, przez Rosję aby uderzyć w ukraińską sektę Chabad), rabin Dniepropietrowska Szmuel Kaminiecki powiedział: "Żyjemy razem z Ukraińcami już 1000 lat. Ukraina - nasza Ziemia. Dziś czytamy księgę Estery, jak już tysiące lat na Purim. A dziś czytanie ma szczególne znaczenie - nowy Aman [ Haman], nasz wspólny wróg z Ukraińcami, jest bardzo blisko".
Zabawna wzmianka o życiu z Ukraińcami od 1000 lat blaknie przy wzmiance o Amanie. W szerokim znaczeniu, Aman to Rosja i Rosjanie, a konkretnie - prezydent Putin interweniujący w plany sekty lubawiczerów chabadzkich ustanowienia Nowej Chazarii na Ukrainie.
Strata Krymu zabolała Kolomojskiego i jego zwolenników w USA - znaną i najbardziej wpływową wspólnotę Chabad-Lubawicz w Nowym Jorku. Jeszcze bardziej bolesny jest proces separacji republik Donieck i Ługańsk, a następnie całej płd-wsch. Ukrainy. Słaby dom, "miasto na wzgórzu", nowa Jeruzolima zaczęła się rozpadać, bo od początku budowniczowie kłamią i zdradzają, szokująco poświęcając Ukraińców z okrucieństwem niebywałym na XXI wiek.
Budowniczowie nowej Chazarii rozpętali całą swą nienawiść do Rosji i Rosjan, do Putina i jego zespołu, nazywając prezydenta Rosji nowym Amanem. Tym samym podkreślili jego patriotyzm i jego zrozumienie ogromnego zagrożenia planami Kolomojskiego i ukraińskiego Chabadu.
[Historia i teraźniejszość]
Jeszcze ważniejsze dla zrozumienia głębokich przyczyn rewolucji kijowskiej Kolomojskiego było uznanie przez rabina Kaminieckiego wspólnych 1000 lat, bez znajomości historii Rusi Kijowskiej i jej ludu. Rabin mówi o zupełnie innej historii - dot. kaganatu chazarskiego. W IX w. Chazarzy zajmowali ogromny obszar, od Astrachania i M. Kaspijskiego po Dniepr, w tym Krym, od północnego posterunku Biała Wieża (stąd nazwa Puszczy Białowieskiej), dokąd przenieśli się żydzi uchodzący w X w. po klęsce Kaganatu Chazarskiego [ zadanej w 965 r. przez księcia Światosława I Igorowicza].[Współcześni chabadnicy wywodzą się z małej rosyjskiej wioski Lubavicze leżącej na pograniczu Białoruśi i Rosji, niedaleko Smoleńska.]
Obecne odrodzenie Chazarów przesunęło centrum do Dniepropietrowska. Ukraina ma dać miejsce "miastu na wzgórzu" - Nowej Jerozolimie, tzn. lubawiczery chcą się przenieść z Nowego Jorku do nowej stolicy, Dniepropietrowska. Naruszają tym samym naturalny bieg historii, ponieważ w Jerozolimie w państwie Izrael należy odbudować Trzecią Świątynię na tron Króla [mesjasza], którego przyjścia tak oczekują żydzi na całym świecie.
Ale lubawiczery mają własną perspektywę historyczną. Ich rabin zmarły w Nowym Jorku w 1994 r., Menachem Mendel Schneerson jest uznawany za Mosziacha [Mesjasza - PB] , który zmartwychwstanie w swoim czasie. W Dniepropietrowsku jest świątynia Schneersona, gdzie powinien zasiąść na tronie, jest też największy w Europie kompleks chabadu "Menora". Lubawiczery już nie oczekują na Mosziacha w Izraelu, tylko na ukraińskiej ziemi i nie chcą mieć nic wspólnego z prawdziwą Ziemią Obiecaną.
W pracy "Zygzak historii", akademik Rosyjskiej Akademii Nauk Przyrodniczych L.N. Gumilew dokładnie przewidział wydarzenia na Ukrainie. W przewrocie w Chazarii na początku IX w., drugim człowiekiem po kaganie (książę, król) był żyd Abadiasz, syn dagestańskiego wodza wojskowego, Bulana, który przeszedł na judaizm. Kolejny zamach Gumilew opisuje tak:
1. Okoliczności przewrotu nie były tak religijne, jak polityczne. Jednak pokryto je licznymi legendami w celu ukrycia prawdziwej historii. To samo mamy dziś na Ukrainie, gdy zwycięstwo Majdanu 22.2.2014 r. wykorzystali ci, którzy wywołali gniew ludu do prezydenta Janukowycza i jego skorumpowanej kliki. Wszyscy, którzy wezwali ukraiński lud do buntu, do działań przeciw policji i Berkutowi, przejęli władzę prawem zwycięzcy. Wszyscy oni należą do Chabad-Lubawicz, mają dużo wsparcia w USA [ 5 mld $ przywiezione przez Viktorię Nuland] i UE. Rewolucję na Ukrainie wygrał Chabad, jego cele były głęboko ukryte, a wyszły tylko dzięki błyskawicznej akcji na Krymie; okazało się, którzy nie są obojętni na los narodu ukraińskiego. Cele te to odtworzenie na Ukrainie nowej Chazarii z tronem Schneersona.
2. Abadiasz był inteligentny, powiązany z żydowską diasporą. "Mędrcom Izraela" nie pożałował chazarskiego "srebra ani złota", żeby tylko zgodzili się [na jego plan? - PB]. Do przewrotu politycznego potrzeba pieniędzy i organizacji, więc jest oczywiste, z jakimi kręgami połączył się Abadiasz. Na przewrocie wygrali nie Chazarzy, ani żydzi chazarscy, tylko przyjezdni Judejczycy i żydostwo jako całość. To oni zorganizowali zamach stanu, zachowując zasadę: wszystkie urzędy przypadły Żydom. Abadiasz dostał tytuł Bej - w jęz. arabskim malik tj. król]. Czyli stanął na czele rządu przy nominalnym Chanie (Kaganie, tj. władcy) przebywającym pod strażą i pokazywanym ludowi raz do roku.
Niewątpliwie, Kołomojski pretendujący do tytułu króla nowej Chazarii kieruje rządem w Kijowie, zmuszając ich do wykonania zleceń Chabadu, zwłaszcza jego nowojorskiej części, mającej ogromny wpływ na administrację Obamy. Turczynow, Jaceeniuk, Awakow i Naliwajczenko to tylko zbiorowy "nominalny chan" w służbie Kołomojskiego, który rozdziela role i mianuje swych przedstawicieli na urząd publiczny. Pieniądze i wpływy polityczne Chabad-Lubawicz pomogły rewolucji Majdanu [spowodowały ją. md] - i planowaniu transformacji Ukrainy dla bogatych Żydów, wypatrywanej dla przesiedlenia do nowej Chazarii po krachu USA i wobec zbliżającej się wojny na Bliskim Wschodzie. Ale zwykłe gminy żydowskie (inne niż chabad) nie chcą tego potwora polityki międzynarodowej, [w obawie, że] ich biznesy nieuchronnie zniszczą "profesjonalne" działania MFW i EBC, wycelowane w zmianę stref wpływów w gospodarce Ukrainy. Wygrają oligarchowie, od dawna członkowie chabadu, zainwestowawszy w Majdan.
3. W latach 20-ych XXI wieku, nowy porządek Chazarii zwyciężył, z niewielką stratą terytorium. Prawosławny Krym dołączył do Bizancjum.
Przyłączenie Krymu do Rosji było wywołane ogromnym wpływem półwyspu na całą Ukrainę, na cały naród ukraiński. Ponadto, Krym ma ogromne znaczenie geostrategiczne w regionie M. Czarnego i na Bliskim Wsch. Doskonale wiedzą to organizatorzy neo-Chazarów w Waszyngtonie i Dniepropietrowsku, ale Putin wszystkich błyskawicznie ubiegł, nie pozostawiając żadnych szans kijowskiej juncie Kołomojskiego ani przywództwu chabadu. Utratę Krymu musiały zaakceptować Ukraina jak i USA, lecz wynikła konfrontacja dwóch ideologii "niepodległości". Stosunek do Rosji i Rosjan stał się papierkiem lakmusowym dla dziesiątków milionów obywateli Ukrainy. Ci, co uważali się za Rosjan, zrozumieli cel junty i przeciwstawili się niemu. Ci, co uważają się za "szarych" Ukraińców nienawidzących Rosji i Rosjan, bronią faszyzmu junty, nawet wbrew własnemu dobru; jako zakładnicy zgodzili się na ożywienie Chazarii, w przeciwieństwie do tych, co sprzeciwili się Nowej Chazarii. Z tej konfrontacji wynikła [cicha] wojna domowa.
4. Przewrót Abadiasza wymierzył w plemienną arystokrację wszystkich grup etnicznych w Chazarskim Chanacie przyjaznych turańskiej dynastii, wywołując wojnę domową, w której po stronie rebelii walczyli Węgrzy, a po stronie Żydów najemnicy Pieczyngowie. Ta wojna była bezwzględna, ponieważ, zgodnie z Talmudem babilońskim nie-Żyd wyrządzający zło Żydowi robi to samemu Panu [...] zasługując na śmierć. Zagłada wszystkich przeciwników była częsta w starożytności. Abdiasz tez tak zrobił.
Junta kijowska wysłała na płd. wschód Ukrainy wojska z zach. Ukrainy i desantową brygadę z Dniepropietrowska, ale nie ufała, że będą strzelać do swoich. W tylnej formacji Kołomojski umieścił [Azov] a więc bandytów Prawego Sektora Jarosza - członka Chabadu, i własne wojska szturmowe, najęte tak jak Prawy Sektor za spore pieniądze. Oczywiście, kosztów nie poniósł Kołomojski, tylko podporządkowany mu rząd Jaceniuka, walcząc z narodem za pieniądze tegoż narodu. Zdrada jest w duchu Chabadu, który tłumi ekspresję obywateli Ukrainy pragnących wolności - od junty, od dyktatu oligarchów Chabadu, od oszołomów Majdanu bezkarnie dla pieniędzy mordujących starców i młodzież, kobiety i dzieci. Ta krwiożerczość upadłych nie-ludzi, podgrzewana nienawistną propagandą Chabadu, doprowadziła do strasznej tragedii w Odessie 2-go maja.
Ponad setkę osób zastrzelono lub spalono żywcem w Domu Związków Zawodowych. Bandyci z zimną krwią wylewali napalm na głowy ofiar i podpalali je, aby następnie sfilmować pędzące korytarzami żywe pochodnie [są filmiki, autentyczne. md] - epilog faszyzmu Kołomojskiego, po którym Ukraina stała się inna. Od tej chwili ci, którzy podzielili radość oprawców ze spalonych ludzi, nie mogą być obywatelami wolnego kraju, lecz stali się niewolnikami Chabadu.
5. Po tej wojnie, której początku ni końca nie da się dokładnie określić, Chazaria zmieniła swój wizerunek. Z systemowej integralności przekształciła się w nienaturalne połączenie amorficznej masy poddanych z klasą rządzącą, obcą narodowi krwią i religią. Wynikłej sytuacji nie można nazwać feudalizmem. Bo nie można sklasyfikować tej etnospołecznej chimery.
Zaiste, po 2 maja 2014 r. Ukraina utraciła swą państwowość w uprzedniej formie, nawet z rządem anty-narodowym. Całopalenie w Odessie złożył Chabad na ołtarzu, tak jak rozstrzelanie milicjantów w Mariupolu 9 maja 2014 r., za odmowę strzelania do cywilów pokojowo obchodzących Dzień Zwycięstwa. W końcu zniszczono nazwę "Ukraina" i kulturę ukraińską, która teraz stała się uosobieniem horror-faszyzmu, wyrosłego z przymusowej ukrainizacji populacji.
Nie dziw, że po referendum ws. niepodległości regionów Donieck i Ługańsk, których wyniki zdumiały wielu analityków, samoobrona "Noworosji" zaczęła operacje mające na celu całkowite zniszczenie faszystowskich oddziałów szturmowych Kołomojskiego. Walka o wolność, wspierana przez miliony współobywateli na Ukrainie, teraz już nie zatrzyma się w granicach Donbasu, ale przeniesie się na zachód kraju, do Kijowa.
Pomny tego, Kołomojski zaczął pompować strategiczne rezerwy ropy naftowej Ukrainy i sprzedawać do krajów UE. Pierwsza transza kredytu MFW nie poszła na opłacenie rosyjskiego gazu ? niemożliwość w świetle antyrosyjskiej retoryki junty - tylko została podzielona między wierchuszkę Chabadu Dniepropietrowska i oligarchami Ukrainy. Amorficzna Ukraina wali się, przekazując swój los w ręce Nowej Rosji i jej zagorzałych zwolenników i obrońców.
Tak to próby wskrzeszenia Chazarii na Ukrainie zawiodły całkowicie i stało się jasne, że powrotu do dawnego życia nie będzie, a junta drży przed ucieczką jak Janukowycz, tylko że na Zachód. Chabadnicy w Kijowie tworzą jednostki samoobrony, ale nie dla ochrony junty Kolomojskiego, tylko dla zapewnienia sobie ucieczki i kupienia czasu potrzebnego na wywóz swoich oszczędności za granicę.
Zbiry faszystowskie, oddziały karne nadal represjonują niezależny Donbas, strzelając w plecy do żołnierzy z Kijowa i wykańczając rannych, ale to już nie tak niebezpieczne, jak tydzień temu. Rubikon został przekroczony, a obrońcy wolnych republik słusznie planują marsz na Kijów i Dniepropietrowsk, by ostatecznie zniszczyć legowiska faszystowskich zdrajców i ciemiężycieli wolnych ludzi - teraz już Noworosji.
Pamięć o ofiarach w Odessie nie pozwoli pułkom wolnościowców zatrzymać się na granicy Donbasu. Poprowadzi je dalej, zwiększając szeregi o tych, którzy nigdy nie zapomną, nigdy nie wybaczą. Upadek reżimu Kołomojskiego i Chabadu jest blisko - co dalej? Na jakich warunkach będą budować nową państwowość zwycięzcy nad faszyzmem Dniepropietrowska i Kijowa?
To jest główne pytanie, na które należy odpowiedzieć dziś, inaczej protest przeciw obecnej władzy w Kijowie będzie wyglądać jak zmiana warty. Na czym ma się oprzeć gospodarka Noworosji, głównego właściciela ogromnego majątku, w tym ziemi i zasobów naturalnych?
Należy rozważyć, że regiony zachodnie znacznie różnią się od wschodnich co do własności i kolektywizacji pracy. Toteż trzeba opracować zasadę, że przedsiębiorstwa strategiczne staną się własnością narodu, ziemia przechodzi na własność w budownictwie i rolnictwie do tych, którzy nie są pośrednikami, ale chcą ją używać. Zasobów naturalnych nie można dać w ręce prywatne, skoncesjonować ani powierzyć kartelom obywateli, tylko uczynić własnością narodową. System polityczny należy zmienić z list partyjnych na powiaty, miasta i regiony w utworzonej Wierchownej Radzie jako organie przedstawicielskim wszystkich grup ludności Nowej Rosji.
Te i wiele innych kwestii ustroju politycznego należy rozpatrzyć natychmiast, żeby cały naród ukraiński zrozumiał cele Noworosji. A oznajmić te cele powinien lider antychazarskiej rewolucji narodowej!" - tyle major Ipatiew.
Podobną analizę można znaleźć w artykule pakistańskiej dziennikarki prasowej i telewizyjnej Shabany Syed, mieszkającej w Wielkiej Brytanii, publikującej m.in w The Express Tribune. Link
Kilka dygresji końcowych:
1. Nie ulega wątpliwości, że organizatorom draki na Ukrainie marzyłaby się powtórka z księgi Estery. Niestety, problem w tym, że znienawidzony Haman i Król Aswerus postrzegany w osobie Władimira Putina to jedna i ta sama osoba, co jest przeszkodą nie do obejścia ze względu na oczywiste sprzeczności interesów.
2. Autor pisze: "zniszczono kulturę ukraińską, która teraz stała się uosobieniem horror-faszyzmu, wyrosłego z przymusowej ukrainizacji populacji. Najlepszym tego przykładem była niezwykła popularność piosenki "Baćko nasz Bandera", którą w okresie poprzedzającym SOW śpiewano w całej krainie-U od przedszkola po koła emerytów."
3. Autor nie tylko rozważa sytuację ale na koniec podaje konkretne wskazówki co robić aby słowiańska część Rusi stanęła na nogi i nie była problemem dla sąsiadów. Może ktoś rozumny skorzysta z tych rad. Jak twierdzi - oznajmić je powinien lider antychazarskiej rewolucji narodowej. OK. Tylko problem w tym, że z perspektywy minionych ośmiu lat na razie takiego nie widać, a rolę narodu w polityce wewnętrznej oraz na arenie międzynarodowej reprezentuje "naród wybrany". Nawet w sensie dosłownym, bo "sługę ludu" wybrali sami.
4.
Link
Link
Menora Center
Link
W Dniepropietrowsku jest świątynia Schneersona,
Menora Dniepro nocą.
Link
Link
Link
Otrzymałem mailem - M. Dakowski
|
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 20.12.22 |
Pobrań: 30 |
Pobierz () |
20.12.2022 "Ja jestem drogą i prawdą, i życiem... |
"Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie" (J 14, 6)
Link |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 20.12.22 |
Pobrań: 31 |
Pobierz () |
20.12.2022 Po skandalicznym wyroku na doktora Martykę Polska oficjalnie dołącza do krajów trzeciego |
Pięć dni przed wigilią Bożego Narodzenia 2022 roku etyka lekarska została oficjalnie anulowana przez skorumpowany establishment korporacji medycznej w Polsce.
Podczas gdy w Stanach Zjednoczonych coraz głośniej mówi się o sądzeniu covidowego "guru" dr. Fauciego, nad Wisłą zapada wyrok na lekarza, którego jedyną winą jest to, że nie złamał przysięgi, zachował uczciwość intelektualną i... sumienie.
Jeżeli nie ma winy, to i kara jest moralnie nieprawomocna. Ale, jak uczy nas życie, dura lex sed lex i pomimo moralnej słuszności można zostać pokonanym przez nieuczciwy system. Dr Zbigniew Martyka ma jeszcze możliwość odwołania się od skandalicznej decyzji tzw. Okręgowego Sądu Lekarskiego i oby wygrał. Niemniej sam fakt, że taki wyrok zapadł pokazuje, że etyka lekarska została w Polsce instytucjonalnie przekreślona, a standardy debaty publicznej i postępowania prawnego plasują nas w niechlubnym gronie "republik bananowych".
W państwie prawa nie może być mowy o uznaniowym cenzurowaniu debaty pod dyktando przestępczych karteli farmaceutycznych. W państwie prawa sędzia może całym sercem nienawidzić podsądnego, ale nie może go skazać, jeżeli nie znajduje dowodów winy. Jeżeli winą lekarza jest dzielenie się z opinią publiczną ustaleniami naukowymi sprzecznymi z polityczno-biznesową narracją, to możemy już tylko postawić znicz na grobie państwa prawa, któremu na imię Polska?
Czy dr. Martyce udowodniono wyrządzenie choć jednej konkretnej szkody na rzecz pacjentów? Czy powołano na świadka choć jedną osobę, która poszedłszy za jego radą straciła zdrowie bądź naraziła życie?
Chcielibyśmy poznać odpowiedzi na te pytania, ale z jakiegoś powodu lekarski sanhedryn uznał, że rozprawa ma być tajna. Proces za rzekome wprowadzanie w błąd opinii publicznej w debacie publicznej jest... niepubliczny? A jakże, logika republiki bananowej w pełnej krasie! Jeszcze, nie daj Boże, ta przebrzydła opinia publiczna mogłaby sama zobaczyć i ocenić, że proces jest sfingowany, a jak się sprawę wyciszy, to nic nie stoi na przeszkodzie, by potem uznać ją za niebyłą.
Cui bono? - zapytajmy. Co zyskuje establishment lekarski na takim wyroku? Choć wydaje się, że posunięcie jest desperackie, to w tym szaleństwie jest metoda. Skoro skazany, to może choć trochę winy miał - ma teraz myśleć przeciętny człowiek. A gdyby czasem przyszło mu do głowy zapytać: "a czemu to GUS podał w zeszłym roku ponad 200 tysięcy więcej zgonów", to zawsze można mu powiedzieć: "Gdyby nie ci wstrętni pandemiczni negacjoniści, to wszyscy przyjęliby eliksir szczęścia i zgonów byłoby mniej".
Odpowiedź na pytanie cui bono? dotyczy oczywiście nie tylko awangardy karteli farmaceutycznych (z różnych powodów wciąż nazywającej się środowiskiem medycznym), ale także samych tych przestępczych organizacji, odpowiedzialnych za co najmniej setki tysięcy oficjalnie raportowanych powikłań po tzw. szczepieniach przeciw COVID-19...
Święte krowy Rockefellera, od dekad robiące biznes kosztem ludzkiego zdrowia, daj Boże, już wkrótce mogą utracić niezachwiane przekonanie o swojej bezkarności. Gubernator Florydy powołuje właśnie specjalną ławę przysięgłych przy stanowym Sądzie Najwyższym. Zadaniem tego gremium będzie pociągnięcie karteli farmaceutycznych do odpowiedzialności za kłamstwa na temat rzekomej nieszkodliwości eksperymentalnych preparatów oraz za szkody na zdrowiu i życiu obywateli Florydy.
Na szczęście kropla drąży skałę. Jakikolwiek promyk nadziei ze Słonecznego Stanu - nie mówiąc już o ewentualnym skazaniu globalnego szamana covidowego, Fauciego - może sprawić, że skorumpowani sprawcy pohańbienia zawodu lekarskiego nie będą mogli już tak łatwo ferować wyroków na tych, dla których przysięga Hipokratesa ma jeszcze jakieś moralne znaczenie.
Tymczasem jednak wysocy funkcjonariusze tzw. służby zdrowia (istotnie jest to służba, jeżeli potraktujemy ją jako przedłużenie aparatu represji), napawają się swoim łajdackim tryumfem, tym bardziej, że jest on dla nich symboliczny. Nie tylko przenosi ciężar winy z rządowego systemu, który rujnował opiekę zdrowotną polityką lockdownów i absurdów "sanitarnych", ale przede wszystkim znajduje wyrazistego kozła ofiarnego, którego można złożyć na ołtarzu branżowych interesów. Jak można się domyślać, intencją tych dzierżących urzędową władzę sługusów koncernów farmaceutycznych jest przykładne ukaranie właśnie takiego lekarza, którego niewinność jest najbardziej oczywista.
Tzw. Okręgowa Izba Lekarska w Krakowie, która wydała wyrok na dr. Zbigniewa Martykę, pomijając jego osobistą krzywdę, w sumie oddała wszystkim Polakom przysługę. Wobec jawnej niesprawiedliwości, łatwiej ocenić moralną zgniliznę i zerowy autorytet takiego gremium. Niestety, wciąż posiada ono moc odebrania licencji na wykonywanie zawodu. Widzimy jednak przynajmniej, że celem jego działalności nie jest dobro pacjenta, lecz wysługiwanie się władzy i dochowywanie wierności narzucanym z Warszawy narracjom - z pogwałceniem prawdy, etyki i misji zawodowej. Niech ta granda będzie kolejnym punktem zapalnym na ropiejącym cielsku polskiej "służby zdrowia", a odrobina nowego smrodu z otwartej rany, którą musi teraz znieść uczciwy lekarz, niech będzie reszcie Polaków na otrzeźwienie i uświadomienie, że ten chory twór o nazwie NFZ (ze wszystkimi przyległościami) nie może istnieć wiecznie.
Filip Obara
19 grudnia 2022 https://pch24.pl/po-skandalicznym-wyroku-na-dr-martyke-polska-oficjalnie-dolacza-do-krajow-trzeciego-swiata/ |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 20.12.22 |
Pobrań: 32 |
Pobierz () |
20.12.2022 Odpowiedzialny za kłamstwo jedwabieńskie, Schudrich przyjęty z honorami przez Dudę |
Prezydent Duda znów przyjmuje z honorami antypolaka Schudricha odpowiedzialnego za kłamstwo jedwabieńskie. Człowiek powinien być w Polsce persona non grata. Ale nie. Odpala Chanukę z prezydentem. Tomasz Sommer TT
Link
Podczas obchodów żydowskiego święta Chanuka Andrzej Duda nazwał Żydów współgospodarzami oraz podziękował im za przyjęcie do Polski, do swoich wspólnot Żydów z Ukrainy oraz Ukraińców.
Ja przemawiam, ale jesteśmy tutaj tak naprawdę współgospodarzami i zawsze to jest nasze wspólne święto i wspólne spotkanie z Państwem
Czy to Żydzi ukraińscy, których przyjęliście w swoich domach, w swojej wspólnocie tutaj, w Polsce, czy to po prostu Ukraińcy nie?Żydzi, których też przyjęliście. Z całego serca za to dziękuję jako Prezydent Rzeczypospolitej i jako gospodarz tej ziemi z tego państwowego nadania przez nas wszystkich, którzy tutaj mieszkamy i bierzemy udział w wyborach.
Po raz pierwszy Chanuka w Pałacu Prezydenckim odbyła się z inicjatywy śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w grudniu 2006 r. . /Kancelaria Prezydenta/ całość przemówienia Link/
Chanuka 22 |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 20.12.22 |
Pobrań: 32 |
Pobierz () |
20.12.2022 Polski rząd zatrzyma import używanych samochodów i wprowadzi podatek zniechęcający do ic |
Nadchodzi ten moment, że w ramach rekonstrukcji Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej - PRL, którą wzmocnioną na sterydach przywrócono nam w ostatnich latach, będziemy wszyscy jeździć rowerami i pekaesami, ewentualnie pociągami. Samochody spalinowe są oficjalnie wrogiem klasowym Unii Europejskiej. Stają się narzędziem stosowanym przez wyzyskiwaczy, który szkodzi nowemu proletariatowi, którym w tej wersji Marksizmu jest Matka Ziemia vel Pachamama jak nazywa ją niejaki Bergoglio, podający się za papieża Franciszka.
Pomijając jednak ideologiczne uzasadnienie dla zielonego samobójstwa Unii Europejskiej trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie co to oznacza dla nas, normalnych ludzi. Nie potrzeba Sherlocka Holmesa, aby zrozumieć, że to oznacza wielkie kłopoty i biedę.
Aby sprostać oczekiwaniom dyktatorów z Brukseli polski rząd będzie musiał wyhamować napływ na polski rynek starych samochodów. Co zabawne dzieje się to niemal jednocześnie z propagandową akcją zwaną "walką z wykluczeniem komunikacyjnym". Zieloni marksiści wymyślili sobie, że zamiast jeździć samochodami zapędzą nas wszystkich do autobusów i pociągów. Już teraz głupi aktywiści miejscy zachwalają jazdę rowerami po zaspach śnieżnych, a to dopiero początek eko szaleństwa.
Żeby komunistom klimatycznym udało się przeprowadzić swój demoniczny plan pozbawienia nas samochodów nie wystarczy słodkie pierdzenie propagandowe. Ludzie już zaczynają rozumieć jakie konsekwencje niesie za sobą tolerancja dla ekoterroryzmu, który nagle staje się obowiązującym prawem. Jak zatem politycy mają zamiar oduczyć nas korzystania z samochodów?
Zgodnie z tak zwanymi kamieniami milowymi już za dwa lata w Polsce ma się pojawić wysoka opłata rejestracyjna od samochodów używanych, a za cztery lata wejdzie celowo dolegliwy podatek od posiadania pojazdu z silnikiem spalinowym. Stanie się to wraz z wprowadzeniem "kartek na powietrze", czyli planowanego już teraz limitu produkcji CO2 przez każdego z nas, na poziomie 2000 kg rocznie. Nasze CO2 będą liczyć banki, które też w razie potrzeby odłączą cyfrowe pieniądze CBDC niepokornym obywatelom, którzy wyprodukują za dużo CO2.
Niestety nadal większość ludzi myśli, że jakoś to będzie, a jakoś nie będzie. Niektórzy nadal naiwnie wierzą, że po prostu przesiądą się ze swoich samochodów na elektryki i martwią się jak dzieci gdzie naładują autka na parkingach pod blokowiskami. Odpowiedź jest prosta. W d**ie! Już teraz w Szwajcarii mówi się o potrzebie zakazania ładowania elektryków zimą bo destabilizują sieć energetyczną. Podobne problemy są w Wielkiej Brytanii gdzie planowane jest wprowadzenie zakazu ładowania pojazdów elektrycznych w określonych godzinach. Gdy do tego weźmie się pod uwagę to, że mamy mieć więcej niestabilnego OZE i brak energetyki węglowej, to braki prądu na skalę kontynentu są czymś oczywistym, co obnaża elektromobilność jako oczywisty nonsens.
Oburzające jest też to w jaki sposób likwidacja motoryzacji w Polsce jest przedstawiana przez komunistów z rządu PiS. Z jednej strony rząd lekką ręką wydają dziesiątki miliardów na pomoc dla Ukrainy, zapowiadają zakupy tysięcy czołgów i samolotów, a z drugiej strony przekonują nas, że leżymy na plecach jak chrząszcz i bez KPO ani rusz. Robią z ludzi idiotów, a media im w tym pomagają, a przypomnijmy, że mityczne pieniądze z KPO to kredyt, który już spłacamy, nie widząc z niego ani złotówki za to widząc mnożące się dyktaty brukselskie.
Logika lewaków jest więc taka, aby opodatkować biednych ludzi ze starymi autami jednocześnie gardłując jak to walczą z wykluczeniem komunikacyjnym, podczas gdy właśnie je konstruują opowiadając bajki o kolektywnym transporcie i pedałowaniu na rowerach zimą. Plan jest taki, że plebs ma się przesiąść do transportu publicznego. Celem jest ograniczenie podróży prywatnych w ogóle. Elektryki są tylko jednym ze środków do tego celu.
Zresztą to, że celem polityki klimatycznej jest skasowanie własności prywatnej samochodów i dramatyczne ograniczenie podróży to nie żadna dedukcja lub teoria spiskowa. Zostało to przytoczone w wielu raportach think tanków. Złoczyńcy ze Światowego Forum Gospodarczego WEF zapowiadali to już w 2016 roku. W dalszej kolejności czekają nas lockdowny klimatyczne i zakaz poruszania się samochodem dalej niż 15 minut od domu i bramki na drogach to weryfikujące. W Wielkiej Brytanii w mieście Cunterbury już się to zaczyna.
Proces zrobienia ze zwykłego człowieka niewolnika nabiera tępa i u nas. Niewolnik nie będzie nic mieć. Będzie mieszkał w klatce i całe życie spędzi nie oddalając się bardziej nuż kilkanaście km od swojej obowiązkowo małej klitki, która produkuje niewiele CO2. A gdy ktoś spróbuję podskoczyć naciśnięcie jednego klawisza sprawi że nawet z domu nie wyjdzie, co już zresztą widzieliśmy w postaci kwarantanny nakładanej SMSem. Świat z dystopijnych filmów fantastycznych staje się naszą rzeczywistością.
Kierowcy powinni, bez oglądania się na propagandę partyjną "podziękować" przy wyborach, wszystkim zwolennikom tego zamordyzmu. Może to by sprowadziło niektórych na ziemię. Jednak gdyby wybory mogły coś zmienić, dawno by ich zakazano, a Klaus Schwab i tak mówił publicznie, że bez względu na wynik wyborów i tak wygrywa wychowanek WEF...
zmianynaziemi |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 20.12.22 |
Pobrań: 33 |
Pobierz () |
21.12.2022 Iluminacja Bożego Narodzenia w Warszawie, pod Pałacem im. Stalina 19 grudnia 2022. Kolej |
Kolejny dar - na Boże Narodzenie. Nie, to nie piękna świąteczna choinka, ale to coś...
Link
Jakie to tradycyjnie polskie - nieprawdaż? Wiele to mówi kto tak naprawdę rządzi w naszym kraju, tylko czy na pewno jeszcze on nasz?
Link
Link
Link
Link
Link
Link |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 21.12.22 |
Pobrań: 31 |
Pobierz () |
21.12.2022 Bezwarunkowa kapitulacja Polski |
Wydawało się, że Naczelnik Państwa ze swoimi pretorianami brnie od sukcesu do sukcesu. Głosowanie w Sejmie nad złożonym przez Wielce Czcigodnego posła Pupkę wnioskiem o wotum nieufności wobec ministra Zbigniewa Ziobry zostało przez stronnictwo rządowe wygrane, podobnie jak powtórne głosowanie nad uchwałą, że Rosja "sponsoruje terroryzm", do której - jako akt rosyjskiego terroryzmu - włączona została również katastrofa smoleńska. Zwłaszcza to musiało szczególnie spodobać się Naczelnikowi, bo pogląd, iż prezydent Lech Kaczyński "poległ" w Smoleńsku w następstwie zamachu, jest wszak podstawą kultu, ubarwianego opowieściami o jego proroctwach, które spełniają się jeszcze dokładniej, niż przepowiednie Nostradamusa.
Czy to jednak była droga ku świetlanej przyszłości, czy też - jak mawiał Witkacy - "los ultimos podrigos"? Pewności niestety nie ma, bo jakby na zakończenie tego pasma sukcesów przyszedł "kompromis" z Unią Europejską w sprawie praworządności.
Jak pamiętamy, walka o praworządność w naszym bantustanie rozpoczęła się w marcu 2017 roku, po gospodarskiej wizycie Naszej Złotej Pani w Warszawie. Przedtem Unia walczyła w Polsce o "demokrację", co zakończyło się "ciamajdanem" w grudniu 2016 roku i chociaż wcześniej w obronie demokracji kicał nawet pan mecenas Roman Giertych, to mimo tych poświęceń Nasza Złota Pani zdecydowała, że lepiej będzie walczyć o praworządność. Toteż już w marcu 2017 roku wszystkie organizacje broniące praw człowieków zażądały od Komisji Europejskiej, kierowanej podówczas przez dwa niemieckie owczarki: Jana Klaudiusza Junckera i Franciszka Timmermansa, by zrobiła z Polską porządek, bo poziom ochrony praw człowieków w naszym bantustanie urąga wszelkim standardom. Tedy na pierwszą linię frontu walki o praworządność zostali wypchnięci niezawiśli sędziowie, przede wszystkim ci zwerbowani w charakterze konfidentów jeszcze przez WSI, podobnie jak ci zwerbowani przez ABW w ramach operacji "Temida", no i rozmaici ambicjonerzy, co to ? jak powiedziałby Józef Ozga Michalski - "w dymach bijących z wojny o praworządność, zamierzali uwędzić swoje półgęski" - nie tyle "ideowe", co w postaci karier - bo jeśli w ramach walki o praworządność pojawił się pomysł, by jedni niezawiśli sędziowie mogli testować niezawisłość innych niezawisłych sędziów - to nieomylny to znak, że w efekcie nieuchronnych ruchów kadrowych, szanse na awanse wzrastają w postępie geometrycznym.
Pojawiły się tedy dwa stronnictwa polityczne; sędziów rządowych i sędziów nierządnych, popieranych przez instytucje Unii Europejskiej, opanowane przez niemieckie owczarki. W maju 2017 roku wprawdzie rząd przeforsował w Sejmie ustawy regulujące ustrój sądowy w Polsce, ale już w lipcu pan prezydent Duda, po 45-minutowej rozmowie telefonicznej z Naszą Złotą Panią zapowiedział ich zawetowanie, a potem je zawetował. W tej sytuacji rząd uznał, że najlepiej będzie jeśli ustrój sądowy zaprojektuje pan prezydent - i tak się stało. Pomysły pana prezydenta, a przynajmniej - przez niego firmowane - Sejm przyklepał i dopiero się zaczęło. Okazało się bowiem, że te wszystkie wynalazki są sprzeczne z zasadami praworządności ludowej, co Polsce wytknął nie tylko Europejski Trybunał Sprawiedliwości, "srogie głosząc kary", ale i Komisja Europejska, wykorzystując ten pretekst do rozmaitych szantażów, spośród których najskuteczniejszy okazał się szantaż finansowy. Nawiasem mówiąc, do skuteczności tego szantażu przyczyniła się również Polska, to znaczy - pan premier Morawiecki - lekkomyślnie - co jest przypuszczeniem chyba nazbyt uprzejmym - godząc się na tzw. mechanizm warunkujący, to znaczy - uzależniający przekazywanie środków finansowych od swobodnej oceny praworządności.
Wskutek tego pieniądze z funduszu odbudowy, a być może również i inne, zostały przez Komisję Europejską zablokowane. Tymczasem zaczęły dawać o sobie znać finansowe skutki prowadzonej przez rząd "dobrej zmiany" polityki rozrzutności. W tej sytuacji pan minister Szynkowski vel Sęk rozpoczął w Brukseli "negocjacje", które właśnie zakończyły się bezwarunkową kapitulacją Polski. Oczywiście zostało to otrąbione jako jeszcze jeden wielki sukces, ale natychmiast ujawniły się plusy ujemne. Chodzi m.in. o to, że Komisja Europejska, za pośrednictwem pana ministra Szynkowskiego (vel Sęka), nie tylko kazała Polsce zlikwidować Izbę Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego, ale w dodatku kazała przekazać rozpoznawanie spraw dyscyplinarnych sędziów sądów powszechnych Naczelnemu Sądowi Administracyjnemu.
Tymczasem konstytucja naszego bantustanu wyposażyła NSA tylko w uprawnienie badania zgodności z prawem decyzji organów administracji publicznej, natomiast nie przyznała mu żadnych kompetencji w zakresie dyscyplinowania sędziów sądów powszechnych. Poza tym Komisja Europejska nakazała utrzymanie możliwości wzajemnego testowania się niezawisłych sędziów pod kątem ich niezawisłości.
Premier Morawiecki niemal nie dostał zawrotu głowy od tego sukcesu, przekonując nieprzejednaną opozycję, że została postawiona pod ścianą: krytykowała rząd, że nie potrafi przełamać blokady środków, no to teraz - proszę! - przełamał, więc nie ma innego wyjścia, jak przyłożyć rękę do sukcesu, czyli - bezwarunkowej kapitulacji. Tedy Wielce Czcigodny poseł Pupka oświadczył, że owszem - przyczynią się do tego z radością - ale rząd powinien procedować w tej sprawie nie po stachanowsku, tylko dbając, by nieprzejednana opozycja mogła to zrobić "z godnościom osobistom". Pojawiły się wszelako niespodziewane trudności z innej strony. Oto Solidarna Polska, której przywódca, minister Ziobro, dzięki poparciu Zjednoczonej Prawicy wygrał głosowanie nad wnioskiem o wotum nieufności, oświadczyła, że "kompromisu" w postaci nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym nie poprze, z obawy przed całkowitą anarchizacją wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Rzeczywiście - wprowadzenie wzajemnego testowania się sędziów przekształciłoby wymiar sprawiedliwości w - jak to mawiał marszałek Piłsudski - "burdel i serdel". Pomruk niezadowolenia wydał z siebie także pan prezydent Duda, który z kolei utwardził się na odcinku obrony porządku konstytucyjnego, najwyraźniej wyręczając płomiennych obrońców konstytucji, którym oficerowie prowadzący chyba jeszcze nie zdążyli przekazać instrukcji, co myślą i co mają robić.
Na tym tle znakomitym pendant jest informacja podana przez pana red. Szymowskiego, że w roku 1989 Mateusz Morawiecki został zarejestrowany pod dwoma pseudonimami: "Student" i "Jakub", w charakterze tajnego współpracownika NRD-owskiej STASI. Ponieważ po zjednoczeniu Niemiec aktywa STASI, łącznie z agenturą, zostały przejęte przez BND, to casus pascudeus pana Mateusza Morawieckiego mógł mieć swój dalszy ciąg, a może ma go nadal. W takich podejrzeniach utwierdza mnie również zagadkowa cisza, jaka w tej sprawie zapanowała zarówno w mediach i środowiskach rządowych, jak i nierządnych. Tylko Konfederacja podczas specjalnej konferencji prasowej domagała się wyjaśnienia tej sprawy przez odpowiednie organy naszego bantustanu, ale na razie głuche milczenie było jej odpowiedzią. Zatem jest prawdopodobne, że ta sprawa będzie miała podobny przebieg, jak oskarżenie o zdradę stanu, rzucone w 1992 roku przez Krzysztofa Wyszkowskiego wobec ministra spraw zagranicznych Krzysztofa Skubiszewskiego. Wtedy też wszyscy, ponad podziałami, udali, że nie słyszą, wskutek czego sprawa nie mogła nawet zakończyć się wesołym oberkiem, bo w ogóle się nie zaczęła.
Stanisław Michalkiewicz
20 grudnia 2022 http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5303 |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 21.12.22 |
Pobrań: 33 |
Pobierz () |
22.12.2022 Olbrzymie straty polskich rolników z powodu polityki PiS |
Rozumiem lęki i obawy, szczególnie w kontekście przywozu zboża z Ukrainy, bo to był główny powód rozpoczęcia tej akcji protestacyjnej, ale też musimy pamiętać o tym, że też mamy pewne obowiązki wobec Ukrainy, obowiązki pomocowe
- oświadczył wicepremier i minister rolnictwa Henryk Kowalczyk w kontekście zapowiadanego na 17 stycznia 2023 r. ogólnopolskiego protestu /Rzeczpospolita/
Polscy rolnicy tracą miliony złotych!
"Nie pomagamy zwykłym rolnikom, zwykłym biednym ludziom na Ukrainie, tylko pomagamy wielkim oligarchom, wielkim koncernom zachodnim, wielkim bankom światowym, bogatym państwom, które mają tam wielkie biznesy, dziesiątki tysięcy hektarów"...
Link
* Ziarno z Ukrainy wykańcza polskich rolników. "Już straciłem 30 tys. złotych"
* Zboże techniczne z Ukrainy odsprzedawane będzie jako zboże konsumpcyjne lub paszowe?
--------------------------------
Pod koniec filmu Rolnik zadaje pytanie: "My nie rozumiemy, co to jest za rząd, co to jest za partia, co ona z nami wyprawia?"
Odpowiedź nie jest trudna. Śmierdzące ukraińskie onuce. Śmierdzące tak samo jak ruskie, pruskie, żydowskie i jakiekolwiek inne. Targowica na miarę swoich poprzedników. Głupi ten kto upatruje w tym jakąkolwiek korzyść dla Polski, jakąkolwiek korzyść poza związaną z oportunizmem prywatą.
Nie tylko polscy rolnicy tracą miliony złotych!
Link
|
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 22.12.22 |
Pobrań: 28 |
Pobierz () |
22.12.2022 Największy na świecie system podatku od emisji dwutlenku węgla właśnie nałożony przez UE |
Nowe zasady klimatyczne narzucone przez Parlament Europejski w celu zwalczania "wycieku emisji" [carbon leakage] grożą dalszym zubożeniem państw Trzeciego Świata poprzez nakładanie na najbiedniejsze kraje dodatkowych podatków od emisji dwutlenku węgla za ich eksport.
Carbon Border Adjustment Mechanism, czyli CBAM, jak się go nazywa, tworzy nowy system "wyrównywania" podatku węglowego dla produktów z Unii Europejskiej, działający w ramach Systemu Handlu Emisjami (ETS) dotyczącego towarów importowanych.
Firmy importujące do UE będą teraz zobowiązane do zakupu tzw. "certyfikatów" CBAM, aby zapłacić różnicę między ceną emisji dwutlenku węgla płaconą w kraju produkcji a ceną uprawnień do emisji dwutlenku węgla w ramach unijnego ETS.
"CBAM obejmie żelazo i stal, cement, aluminium, nawozy i energię elektryczną, zgodnie z propozycją Komisji, i rozszerzy się na wodór, pośrednie emisje pod pewnymi warunkami, niektóre prototypy, a także niektóre produkty niższego szczebla, takie jak śruby i wkręty oraz podobne artykuły z żelaza lub stali" - wyjaśniają raporty.
"Przed końcem okresu przejściowego Komisja oceni, czy rozszerzyć zakres na inne towary zagrożone ucieczką emisji, w tym chemikalia organiczne i polimery, aby do 2030r. objąć wszystkie towary objęte systemem ETS".
CBAM działa również na niekorzyść amerykańskich małych firm i producentów, którzy są również związani przepisami ustawy o czystym powietrzu [Clean Air Act]
Nawiasem mówiąc, CBAM jest częścią unijnego pakietu "Fit for 55 in 2030", którego celem jest ograniczenie emisji gazów cieplarnianych w całej Unii o co najmniej 55 procent do 2030r. zgodnie z europejskim prawem klimatycznym.
Rezultatem tych zmian będzie na przykład zmniejszenie światowego handlu. Skutkiem czego będzie jeszcze większa inflacja, która jest ostatnią rzeczą, jakiej świat teraz potrzebuje w dobie trwającego kryzysu gospodarczego.
Faten Aggad, starszy doradca w African Climate Foundation (ACF), napisał na Twitterze, że kraje afrykańskie, najbardziej narażone na ten nowy program UE, "są zarówno krajami o średnich, jak i niskich dochodach".
Dodała, że ??Mozambik, który odpowiada za 7 procent całego importu aluminium do UE, ale dla którego eksport UE stanowi 25 procent jego dochodów z eksportu, "może stracić do 1% swojego PKB", według Center for Global Development (CGD).
"#Egypt i #Algeria, które reprezentują odpowiednio 21 i 20% importu nawozów do UE, również mocno ucierpią" - wyjaśniła Aggad w innym tweecie.
"Algieria (6% całkowitego importu UE), Maroko (5%) i Tunezja (3%) również eksportują cement. Poważny wpływ odczuje również Republika Południowej Afryki. Nigeria, Kamerun, Kongo i Ghana również".
Nie jest jasne, czy najbiedniejsze kraje rozwijające się otrzymają jakiekolwiek odstępstwa czy zwolnienia z programu, ale Aggad podejrzewa, że ??tak się jednak nie stanie, ponieważ UE już zasugerowała, że ??byłoby to niezgodne z wytycznymi Światowej Organizacji Handlu (WTO).
Jest to "wątpliwe, biorąc pod uwagę, że podobne zwolnienia zostały wcześniej zabezpieczone" - powiedziała Aggad. "Argumentowali również, że zwolnienia zachęciłyby do przenoszenia brudnego przemysłu do Afryki".
"Również wątpliwe (ze względu na badania, o których mowa powyżej), ale prawdopodobnie będzie to zależeć od polityki wprowadzonej w krajach, które również temu zapobiegają (przy odpowiednich zachętach można to przezwyciężyć)".
Stany Zjednoczone również borykają się z poważnymi niedogodnościami ekonomicznymi wynikającymi z CBAM w jego obecnej formie. Rodzime małe firmy i producenci są już związani ograniczeniami regulacyjnymi ustawy o czystym powietrzu [Clean Air Act], które nie są brane pod uwagę w programie CBAM.
"Propozycja UE nie uwzględnia kosztów regulacji krajowych w przypadku stosowania podatku granicznego" - donosi The Wall Street Journal. "Nieuznanie ukrytych kosztów regulacji amerykańskich nieuchronnie doprowadziłoby do podwójnego opodatkowania eksporterów emisjami".
World's largest carbon tax scheme just imposed by EU; more inflation and less trade to follow, Ethan Huff, 12/21/2022
------------------------
No, "unia" jest super - wie jak dociskać but gardle. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 22.12.22 |
Pobrań: 30 |
Pobierz () |
22.12.2022 Zielony komunizm szaleje w UE. To chyba przedśmiertny taniec św. Wita. System kartkowy n |
Zielony komunizm szaleje w UE. To chyba przedśmiertny taniec św. Wita. System kartkowy na powietrze.
ETS dla transportu i budownictwa, 2000 kg CO2 dla każdego! Czy Unia Europejska pozbawi nas domów podatkiem od powietrza?
Totalitaryzm klimatyczny, forsowany przez unijnych Zielonych Khmerów, będzie czymś dużo gorszym od dwudziestowiecznego komunizmu jaki znamy i jaki jawi nam się jako coś strasznego.
W zeszłą sobotę w parlamencie UE doszło do porozumienia w zakresie kontroli emisji CO2 będzie to miało wielkie znaczenie dla naszej przyszłości bo wprowadzony zostanie handel powietrzem ETS II, który tym razem obejmie emisję nie tylko Elektrowni ale również z budynków i z transportu.
Oprócz ETS II premier Mateusz Morawiecki zgodził się na budowę "węglowego kredytu społecznego", co w praktyce oznacza wprowadzenie powszechnego podatku osobistego od emisji dwutlenku węgla.
Zielony komunizm nigdy nie był tak blisko wdrożenia jak po sobotnim głosowaniu w Parlamencie Europejskim. Zdecydowano, że wszystkim zostanie narzucony tak zwany ETS czyli Emission Trading System, a po polsku system handlu emisjami dwutlenku węgla. Będzie to pierwszy krok w drodze do stworzenia systemu "kredytu społecznego", w którym wszyscy będziemy płacić za każdą emisję gazów CO2.
Już od przyszłego roku każdy budynek będzie musiał mieć tak zwany certyfikat energetyczny i za jego brak grozić będzie kara finansowa. Wcześniej spisywano źródła ciepła, czyli robiono inwentaryzację pieców, kominków i pomp ciepła. Innymi słowy czyniono przygotowania do tego co właśnie objawiono. Obowiązek posiadania certyfikatu energetycznego jest tylko częściowo związany z prądem elektrycznym, jak postrzegają to ludzie, choć konsumpcja energii elektrycznej jest jednym z elementów oceny tego jak bardzo ekologiczny jest budynek. Na podstawie tych danych będą wyliczane dozwolone emisje. To samo dotyczyć będzie również ruchu samochodów ciężarowych i osobowych, które także zostaną objęte system ETS ll.
"Opłaty za powietrze", które w tej chwili płacą elektrownie, wkrótce będą musieli płacić wszyscy i to już od 2027 r. Nie jest to zatem jakaś bliżej niesprecyzowane przyszłość tylko nasza rzeczywistość za kilka lat. Nie wiadomo w tej chwili jakie limity CO2 zostaną przyznane dla budynków, w tym domów jednorodzinnych, ale można podejrzewać że utrzymanie domu i samochodu będzie jeszcze trudniejsze i droższe po wdrożeniu unijnego zielonego komunizmu. Konstruktorzy tego dyktatu nie ukrywają że chodzi im o powstaniu świata w którym nikt nic nie będzie posiadał a emisje dwutlenku węgla będą minimalne,
Dla zwolenników marksizmu klimatycznego, ważne jest aby ograniczyć działalność ludzi. Mimo że ostateczne decyzję co do tego jeszcze nie zapadły to już teraz zaproponowano, że każdy będzie dysponował rocznym limitem 2000 kg CO2 do wykorzystania. Np. lot samolotem będzie liczony na 500 kg CO2, a jeden stek 6 kg, zatankowanie 50 l paliwa PB 95 ma kosztować 50 kg CO2 i tak dalej.
Cały ten system kartek na powietrze będzie bardzo przypominał paszporty szczepionkowe i być może zostanie użyta ta sama infrastruktura, czyli stanie się czymś w rodzaju systemu kredytu socjalnego. Każda nasza transakcja będzie automatycznie przeliczana na CO2 a zajmą się tym banki, które już to robią w ramach testów, na przykład polski oddział Santandera. Oczywiście warunkiem koniecznym wdrożenia tego typu rozwiązania jest też likwidacja gotówki i zastąpienie jej cyfrową walutą banków centralnych tak zwanym CBDC. Po takim uszczelnieniu systemu ucisku, w świecie marksizmu klimatycznego to inni będą decydować za nas czy możemy zakupić dane dobra. Bank będzie wiedział czy mamy nie tylko odpowiednią sumę pieniędzy ale też czy nie brakuje nam specjalnych punktów CO2 i jeśli zużyjemy nasz limit transakcja nie będzie możliwa chyba że odkupimy CO2 od tych, którzy zużywają go mniej niż 2000 kg rocznie.
Obraz systemu jaki chce nam wprowadzić Unia Europejska może przerażać zwłaszcza tych, którzy przeżyli komunizm. Wygląda na to, że ten poprzedni marksizm nie był perfekcyjny i dlatego upadł, bo nie miał jeszcze tak doskonałych narzędzi kontroli ludzi jakie dała informatyzacja. Niestety w związku z tym można oczekiwać, że totalitaryzm klimatyczny, forsowany przez unijnych Zielonych Khmerów, będzie czymś dużo gorszym od dwudziestowiecznego komunizmu jaki znamy i jaki jawi nam się powszechnie jako coś strasznego.
zmianynaziemi.pl |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 22.12.22 |
Pobrań: 29 |
Pobierz () |
22.12.2022 To Kaczyński i PiS złamali kark Kościołowi w Polsce. |
Pomnik pierwszego rektora Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i zasłużonego dla odrodzonej Polski księdza Idziego Benedykta Radziszewskiego (1871-1922) został zdemontowany. Jak informował KUL, monument miał znaleźć się na terenie kampusu uniwersyteckiego.
Mieszkańcy Lublina byli oburzeni tym czynem. Decyzja budziła powszechną i zrozumiałą niechęć.
Na szczęście pomnik założyciela KUL ma wrócić na swoje miejsce.
W jego miejscu miał stanąć kolejny pomnik Lecha Kaczyńskiego. Wiele osób pisało, że przecież Kaczyński nie miał nic wspólnego z KUL-em. Nic bardziej mylnego. Ten pomnik miał być symbolem zarządzania Kościołem w Polsce przez Prawo i Sprawiedliwość.
Ja doskonale pamiętam sprawę arcybiskupa Stanisława Wielgusa. Arcybiskupa, który był rektorem KUL-u w latach 1989?1998. Abp. Wielgus nie był entuzjastą Solidarności i całej styropianowej narracji. Dokładnie pamiętam haniebną rolę Gazety Polskiej i właśnie Lecha Kaczyńskiego.
W 2006 papież Benedykt XVI przeniósł Stanisława Wielgusa na urząd arcybiskupa metropolity warszawskiego.
Kilka dni po tym Gazeta Polska (tak się przewrotnie nazwała), opublikowała tekst z którego wynikało, że arcybiskup był współpracownikiem SB. Styropianowcy dostali wścieklizny i odprawiali swoje oszołomskie jasełka dzień po dniu. Włączyli się do tego głupsi księża, którzy nie rozumieli, kto ich rozprowadza i w jakim czyni to celu.
Arcybiskup nie miał już sił, by opierać się tym seansom nienawiści i kłamstwa. W dniu ingresu 7 stycznia 2007 arcybiskup Stanisław Wielgus złożył rezygnację z urzędu. Pamiętam klaszczącego w rytm okrzyków bezrozumnej tłuszczy Lecha Kaczyńskiego z żoną.
To był moim zdaniem moment złamania karku przez PiS-istów Kościołowi w Polsce. Nie należało wtedy ustępować PiS-owskim prowokatorom. Być może, gdyby hierarchia miała odwagę się sprzeciwić lustracyjnemu szaleństwu to dzisiaj Kościół byłby w zupełnie innym położeniu.
Od tego czasu Kościół jest jeszcze obficiej dokarmiany przez władze, ale stracił zupełnie głos w sprawach istotnych dla naszego narodu. Stał się klientem obecnej ekipy rządowej. Partia rządząca zblatowała się z hierarchią. Kościół stał się zależy od kaprysów rządzących. Żadnej refleksji nie widać.
Łukasz Marcin Jastrzębski
https://myslpolska.info/
--------------------------------
Email:
Abp. Wielgus jaki by tam nie był ale mnie coś podpowiada, że jego jedyną "winą" było to, że pewnie nie posiada pewnych korzeni tak jak nie posiada ich również abp. Lenga. Dlatego musiał odejść, a na jego miejscu jest dziś jakiś polak "rodowity"...
Link |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 22.12.22 |
Pobrań: 30 |
Pobierz () |
22.12.2022 Wielka smuta OBWE |
Przez kilka dziesięcioleci po II wojnie światowej, znaczonych konfrontacją ideologiczną między blokami państw Wschodu i Zachodu, w dyskusjach o stosunkach międzynarodowych przewijały się terminy związane z bezpieczeństwem zbiorowym i kooperacyjnym, pokojowym współistnieniem i odprężeniem.
Misja OBWE na Ukrainie
Turbulencje czasu pozimnowojennego doprowadziły nie tylko do wymazania z retoryki politycznej tych pojęć, ale przede wszystkim do zwiększenia ryzyka wybuchu konfliktu globalnego. Powraca klimat zimnowojenny, a wraz z nim ostrzeżenia przed III wojną światową.
Instytucje odpowiedzialne za bezpieczeństwo międzynarodowe stopniowo traciły na znaczeniu na rzecz przywództwa hegemonicznego Stanów Zjednoczonych. Przykładem degradacji jest Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), która stała się instytucją niespełniającą obecnie żadnych oczekiwań, związanych z zasadami i celami, dla których została powołana, jeszcze jako Konferencja w okresie détente lat siedemdziesiątych ub. stulecia.
Można ironizować, że mamy do czynienia z atrapą, formą pozbawioną treści. Jej przykład potwierdza starą prawdę, że instytucje trwają dłużej niż idee, które je do życia powołały.
Czym miała być OBWE
Istotą założeń Aktu Końcowego z Helsinek z 1975 r. była pozytywna filozofia polityczna zasypywania podziałów zimnowojennych, likwidowania uprzedzeń i błędów percepcyjnych oraz akceptacja dla koegzystencji różnych systemów politycznych, gospodarczych i aksjologicznych. Zachód wprawdzie nigdy nie zrezygnował z krucjat ideologicznych, ale przez kilka dekad udało się zbudować całkiem skuteczną infrastrukturę współpracy, opartą na transparentności i zaufaniu stron w tzw. Wielkiej Europie, tj. przestrzeni geopolitycznej od Vancouver do Władywostoku. Dzięki takiej filozofii skutki rozpadu imperium radzieckiego nie miały tak dramatycznego charakteru, jak można się było spodziewać.
Niestety, po zakończeniu "zimnej wojny", w świecie monocentrycznym instytucja OBWE straciła na znaczeniu. Strategia chronienia się pod "parasolem" zwycięzcy w "zimnej wojnie", czyli pod protekcją USA (bandwagoning), doprowadziła do głębokich podziałów wewnątrz organizacji. Pod wpływem państw zachodnich zaczęto znowu dzielić, a nie łączyć, różnicować ze względu na ustroje i interesy, a nie bronić koegzystencji w różnorodności.
Rosja w dobie Putina przeciwstawiając się podporządkowaniu polityce amerykańskiej stała się głównym oponentem, a z czasem przeciwnikiem i wrogiem Zachodu. Enemizacja stosunków międzynarodowych powróciła na agendę stosunków międzynarodowych w jaskrawej postaci.
Łódzka klęska
Ostatnie, grudniowe spotkanie Rady Ministerialnej OBWE w Łodzi dowodzi tego, że organizacja jest narzędziem piętnowania, stygmatyzowania i presji psychologicznej na Rosję. Nadużycie roli gospodarza przez odmowę wiz członkom rosyjskiej Dumy na Zgromadzenie Parlamentarne w Warszawie pod koniec listopada, a następnie udziału rosyjskiego ministra spraw zagranicznych w posiedzeniu Rady oznacza rezygnację z dotychczasowych funkcji konsultacyjnych i koordynacyjnych tego gremium.
Przyjmując jednoznacznie postawę proamerykańską przewodniczący OBWE, którym w roku 2022 był minister spraw zagranicznych Polski, jak i cała troika (poprzedni - Szwecja, obecny - Polska i przyszły przewodniczący - Macedonia Północna) stały się wykonawcami woli politycznej hegemona. Tak kończą żywot organizacje, których czas w dotychczasowej formule bezpowrotnie minął.
Zamiast łagodzenia sprzeczności i uśmierzania konfliktów OBWE jest instrumentem polityki jednej ze stron konfrontacji. Stanowi zaprzeczenie filozofii współistnienia i kooperacyjnego bezpieczeństwa. Dialog i dążenie do kompromisu, przy wykorzystaniu konsensualnych procedur dochodzenia do porozumień, zostały zastąpione dyktatem silniejszego. W dobie polaryzacji zanikła rola państw neutralnych i niezaangażowanych.
Przypadek Finlandii jest szczególnie zasmucający. Z państwa o bogatych tradycjach koncyliacyjnych, moderacyjnych i mediacyjnych między różnymi ugrupowaniami państw staje się ona gorliwym wyznawcą atlantyzmu.
USA zdecydowały o wyniesieniu Sojuszu Północnoatlantyckiego ponad OBWE. Jego interwencje na obszarach poza granicami obowiązywania casus foederis (zobowiązań traktatowych o udzieleniu wzajemnej pomocy na wypadek napaści na któregokolwiek z członków sojuszu), na przykład przeciw Jugosławii w 1999 roku, pokazują nie tylko ignorowanie zasad Karty Narodów Zjednoczonych, ale i powoływanie się na pozaprawne uzasadnienia legalności stosowania siły w stosunkach międzynarodowych. Wszystko to świadczy o kryzysie prawa międzynarodowego i instytucji stojących na straży jego obowiązywania.
Tragizm polskiego przywództwa...
w OBWE polega na tym, że zamiast promować alternatywne wobec wojny sposoby rozwiązywania sporów i przełamywania impasu - a to może zapewnić jedynie postawa neutralna wobec stron konfliktu - polscy politycy ruszyli w "retoryczny bój" przeciw Rosji, licytując się, kto jest bardziej gorliwy w wykonywaniu instrukcji hegemona.
Polskiemu ministrowi spraw zagranicznych obce są takie instrumenty o charakterze pomocniczym i wspierającym, jak moderacja (powściągliwość, tonowanie emocji), facylitacja (prawidłowa interpretacja zasad), admonicja (upominanie każdej ze stron, aby zaprzestały walk), koncyliacja (pojednawstwo) i in. Zamiast wykorzystać szansę samodzielnego i konstruktywnego zaistnienia w organizacji Polska postawiła się w roli głównego oskarżyciela Rosji, marnując szanse ułatwienia deeskalacji konfliktu. Niestety, stała się także grabarzem tej zasłużonej dla pokojowego współistnienia państw organizacji, eliminując w praktyce jednego z jej ważnych uczestników.
Postulat wykluczenia Rosji z OBWE pojawiał się w różnych enuncjacjach, jak choćby w 10-punktowym planie ratowania Ukrainy premiera Mateusza Morawieckiego z końca marca 2022 r., skwapliwie wspieranym przez władze Ukrainy. Wszystkie wykluczenia przynoszą jednak efekty przeciwne do zamierzonych. Świadczą też o ograniczonym polu widzenia tych, którzy je zgłaszają. Nie dostrzega się bowiem, że Rosja ma poza wojną na Ukrainie rozmaite role przeciwważące wobec Zachodu w państwach Azji Środkowej, Kaukazu Południowego i Bałkanów Zachodnich. To z tych powodów obszary te mają charakter konfliktogenny.
Wraz z wojną na Ukrainie i upadkiem OBWE skończył się porządek paneuropejski, oparty na wynegocjowanych w ostatnich trzech dekadach XX wieku wielostronnych gwarancjach wzajemnego zaufania i bezpieczeństwa. Stany Zjednoczone ogłaszając zwycięstwo w "zimnej wojnie" (według prezydenta George'a H.W. Busha (seniora): "dzięki łasce Boga") przystąpiły do anulowania kluczowej w KBWE/OBWE zasady "niepodzielności bezpieczeństwa" Z kolei "suwerenna równość" państw została zastąpiona "suwerenną nierównością", gdyż Waszyngton i inne stolice państw zachodnich zaczęły uzurpować sobie prawo do kurateli wobec słabszych i niekoniecznie uległych wobec Zachodu państw. Oznaczało to często jawną, ale i ukrytą ingerencję w sprawy wewnętrzne, obalanie rządów i podporządkowywanie "nowych elit" pod pretekstem propagowania wartości liberalnych.
Istotą nowego (nie)ładu stało się podważenie ukształtowanych historycznie ?linii podziałów? interesów, wpływów i odpowiedzialności. Twierdzenie, jakoby jedynie perfidna w swoich imperialnych apetytach Rosja miała swoje strefy wpływów, stało się najbardziej nośnym chwytem propagandowym, skierowanym na rewizję dotychczasowego status quo.
Tymczasem trzeba tu przypomnieć, że struktura systemu stosunków międzynarodowych ma charakter hierarchiczny. Nie da się ze względu na zróżnicowanie potęgi państw zniwelować zależności słabszych państw od silniejszych. Wzajemne traktowanie się państw w rzeczywistości nie zależy od formalnych reguł, ale od tego, jaką każde z nich generuje potęgę w układzie sił i na ile odbiegają od siebie ich wizje ładu międzynarodowego. Każde zatem mocarstwo, tak Stany Zjednoczone, jak Chiny czy Rosja ma naturalną tendencję do wciągania państw uzależnionych od siebie w pole swojej grawitacji i dominacji, co tworzy znane zjawisko satelizacji bądź klientelizacji wokół państwa-bieguna. Te procesy są podstawą występowania stref wpływów, w których narzucanie wzorów zachowań przez hegemona, nawet z zastosowaniem środków przymusu, istotnie ogranicza niezależność i swobodę działania słabszych uczestników.
Nowym zjawiskiem towarzyszącym globalizacji jest osobliwa "dyfuzja władzy" w systemie międzynarodowym. Polega ona na uznawaniu funkcji władczych rozmaitych podmiotów pozapaństwowych, przede wszystkim wielkich korporacji transnarodowych. Budują one strefy swojej eksploatacji, sprzyjając w ostatecznym rachunku realizacji interesów wielkich potęg. Nie ulega wątpliwości, że w zglobalizowanym świecie rynki i państwa nawzajem siebie potrzebują, ale trzeba dostrzec, że jedne państwa same są kreatorami procesów gospodarczych, a inne tylko ich "ofiarami". To jest właśnie istotą współczesnych uzależnień i wpływów.
Ukraińska klęska OBWE
Wojna na Ukrainie wywróciła do góry nogami wszystkie działania monitorujące, obserwacyjne i dyscyplinujące OBWE na wschodzie tego państwa. Pokazała, jak bezwolnym narzędziem w rękach Zachodu stała się organizacja zrzeszająca 57 państw. Skuteczność w zapobieganiu eskalacji konfliktu spadła do zera.
Misje OBWE straciły przede wszystkim obiektywizm w ocenie sytuacji. Przymykanie oczu na wszystkie mankamenty ustroju Ukrainy, łącznie z milczącą aprobatą dla zamachu stanu w 2014 roku, pokazują stronniczość i ślepotę poznawczą. Milczące poparcie dla zbrojenia Ukrainy przez Zachód i ignorowanie sygnałów ostrzegawczych ze strony Rosji musiało doprowadzić do kryzysu organizacji. Niedostrzeganie długotrwałego procesu demontowania systemu bezpieczeństwa paneuropejskiego doprowadziło do katastrofy wojennej, która żadnej ze stron nie była potrzebna i której poprzez wysiłki dyplomatyczne można było zapobiec. Do tego jednak potrzebna była wola polityczna po stronie wszystkich skonfliktowanych stron.
Już po wybuchu wojny Polska nie próbowała wykorzystać doświadczeń Trójstronnej Grupy Kontaktowej, która obejmowała przedstawicieli Rosji, Ukrainy i podmiotów separatystycznych. Po rozpadzie Grupy w wyniku rosyjskiej inwazji jej przewodniczący Mikko Kinnunen chciał kontynuować swoją misję, świadcząc dobre usługi, na przykład ułatwiać dostęp humanitarny czy wymianę jeńców. Ze strony Polski jako przewodniczącego OBWE nie było zgody na taką aktywność. OBWE nie została też włączona do rozmów między Kijowem a Moskwą w Stambule pod koniec marca, ani do negocjacji w lipcu 2022 r., które doprowadziły do zawarcia umowy zbożowej w regionie Morza Czarnego.
Wojna na Ukrainie nadwyrężyła wszystkie misje OBWE - w Mołdawii, Gruzji, Armenii, Azerbejdżanie i w Azji Środkowej. Załamanie współpracy Rosji z Zachodem w zarządzaniu konfliktami doprowadziło do paraliżu całej sfery środków budowy zaufania, która była największym osiągnięciem procesu paneuropejskiego. Organizacja przestaje być władna, aby bezkolizyjnie obsadzić najwyższe stanowiska kierownicze, uchwalić budżet, a także aby odnowić mandat większości operacji terenowych. Jeśli decyzje mają zapaść na drodze konsensusu, to sprzeciw Rosji zablokuje jakikolwiek postęp w tych sprawach. W grę wchodzi zatem przywłaszczenie organizacji przez Zachód, co grozi jej rozpadem, albo hibernacją na czas trwania wojny na Ukrainie.
Co ciekawe, najbardziej zainteresowani dalszym trwaniem, a raczej wegetacją OBWE są dyplomaci rezydujący w Wiedniu (gdzie znajduje się siedziba organizacji), argumentujący, że stanowi ona unikalną platformę dyplomatyczną, zdolną do odbudowy swojej dynamiki i skuteczności. Ożywienie organizacji byłoby możliwe, gdyby od najbardziej jątrzących kwestii odsunęły się mocarstwa zachodnie, a szczególnie Stany Zjednoczone. Ich "misyjny internacjonalizm" wymaga - jak radzą amerykańscy realiści polityczni - powściągliwości i roztropności.
Ustąpienie miejsca państwom zdystansowanym i niezaangażowanym w konflikt z Rosją dałoby szansę powołaniu grupy ad hoc, złożonej z państw wspomagających Macedonię Północną, jako państwo sprawujące przewodnictwo w roku 2023.
Macedonia jest państwem peryferyjnym w systemie bezpieczeństwa paneuropejskiego, ale mogłaby zostać wsparta przez doświadczone państwa w równoważeniu relacji między Zachodem a Rosją - Austrię, Szwajcarię, Finlandię, Turcję, Kazachstan i Uzbekistan.
Inicjatywność na rzecz zakończenia wojny na Ukrainie musi obejmować przekonanie Rosji, że chodzi o odbudowę kompleksowego systemu zabezpieczeń w stosunkach Wschód-Zachód, a nie jedynie odbudowę nowej wersji "antyrosyjskiego frontu". Zachód musi wziąć na siebie współodpowiedzialność za nową wersję ładu międzynarodowego, nieskupiającego się wyłącznie na bezpieczeństwie państw poradzieckich i jakościowo odmiennych od liberalnej demokracji reżimach politycznych.
Co się da uratować?
Trzeba niewątpliwie zaprzestać ideologizacji wojny na Ukrainie. Nie jest to wojna w obronie całej Europy, a tym bardziej całej cywilizacji zachodniej. Takie pragmatyczne stanowisko pozwoli być może uratować OBWE poprzez wysłanie sygnałów, że państwa członkowskie nie chcą, aby skutki wojny na Ukrainie zagroziły działaniom organizacji w innych miejscach.
Ponieważ spornym pozostaje objęcie przewodnictwa organizacji w 2024 r. przez Estonię, wobec której Rosja jeszcze w grudniu 2021 r. zgłosiła sprzeciw, niektórzy obserwatorzy dostrzegają wyjście z impasu w posadzeniu Turcji na czele OBWE po Macedonii. Biorąc pod uwagę dotychczasowy potencjał mediacyjny Ankary w rozmowach między Kijowem a Moskwą, OBWE pod jej kierownictwem mogłaby odegrać kreatywną rolę w przywróceniu pokoju na wschodzie Europy. Jest jednak bardziej prawdopodobne, że Turcja rozegra swoją pozycję na własne konto, dlatego rozważania o roli OBWE w konflikcie rosyjsko-ukraińskim mają w dużej mierze charakter spekulatywny.
Nie ulega wątpliwości, że inercja decyzyjna i brak bezstronności wyłączyły OBWE z procesu pokojowego. Jego głównymi aktorami będą mocarstwa zachodnie i Rosja. OBWE może co najwyżej uczestniczyć w kontroli procesu wdrożeniowego porozumień, uśmierzaniu napięć pokonfliktowych i przywracaniu normalnych warunków życia ludności cywilnej.
Niezależnie od tego, jak skończy się wojna, Ukraina będzie przechodzić długi proces rekonwalescencji, w którym przydatne będą środki sprawdzone przez OBWE na wielu obszarach. Być może ONZ powoła operacje pokojowe dla rozdzielenia skonfliktowanych stron. Wówczas ich wsparcie ze strony OBWE powinno być rzeczą oczywistą.
W 2025 r. upłynie 50. rocznica porozumień helsińskich, które stworzyły moralno-polityczne i wzmocniły normatywne podstawy ładu w stosunkach Wschód-Zachód. Z tej okazji prezydent Finlandii Sauli Niniistö, państwa, które wtedy będzie przewodniczyć OBWE, zaproponował spotkanie na wysokim szczeblu w Helsinkach, na którym mocarstwa odpowiedzialne za pokój i bezpieczeństwo międzynarodowe zobowiązałyby się do przestrzegania wspólnych zasad gwarantujących te wartości w nowej epoce.
Obecnie ze względu na trwającą wojnę takie pomysły wydają się dość abstrakcyjne. Polityka międzynarodowa jest jednak dynamiczna i zmienna. Zawsze można więc mieć nadzieję, że rozum polityczny w którymś momencie weźmie górę nad podłymi instynktami irracjonalnej wojny.
Prof. Stanisław Bieleń
https://myslpolska.info |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 22.12.22 |
Pobrań: 29 |
Pobierz () |
23.12.2022 Globalistyczny panteizm |
Dość rzadko projekt globalistyczny oglądany jest w kategoriach religijnych. Zwykle wystarcza nam stwierdzenie, że czołówka ideologów i aktywistów globalistycznych to ludzie niewierzący czy mocno zsekularyzowani, bez precyzowania szczegółów.
Lecz globalizm ma wyraźny odcień religijny w postaci panteizmu, tyle, że ukryty jest on za innym słownictwem. Papierkiem lakmusowym, po którym możemy poznać globalistę, jest nacisk stawiany na ekologizm. Nie na ekologię, na ekologizm.
Rozumiem przez to pojęcie klasyczne - i same w sobie słuszne ? postulaty czystego środowiska podane w kategoriach ideologicznych.
Ekolog to ktoś, kto chce czystego środowiska dla człowieka.
Ekologista traktuje jako podmiot planetę i chce czystości dla jej dobra, a nie ze względu na zamieszkującego ją człowieka, którego traktuje jako jej niszczyciela, pasożyta.
Tym samym ekolog jest antropocentryczny, gdy ekologista globocentryczny i z tego też powodu jest gotowy poświęcić interesy ludzkie na rzecz planety, a w ekstremalnych wypadkach przebąkuje coś nie coś na temat konieczności "depopulacji" Ziemi i redukcji ludzi do kilkuset milionów.
Jeden z największych skurwesynów, jakich nasza Ziemia nosi.
Globaliści są globocentryczni. Klaus Schwab z pełną powagą pisze, że nasza planeta jest jednym z najważniejszych "interesariuszy" w jego projekcie tzw. kapitalizmu interesariuszy i dlatego przedstawiciele organizacji ekologicznych winni zasiadać - jako przedstawiciele naszej planety - w radach nadzorczych wszystkich spółek. Tak jakby planeta była jednym wielkim żywym organizmem, który deleguje do zarządów swoich (ludzkich) przedstawicieli, gdyż sama nie umie mówić.
Zarówno Szwab, jak i Yuval Noah Harari ustawicznie poruszają problemy klimatyczne, dowodząc, że na polu walki z "emisją CO2" jedno czy kilka państw nic nie mogą zrobić. Skoro problem jest globalny i wymaga wprowadzenia "zielonego ładu" równocześnie na całym świecie, to może to skutecznie przeprowadzić tylko jeden zjednoczony rząd światowy, ewentualnie kilka rządów reprezentujących wielkie przestrzenie kontynentalne, działające na podstawie kompromisu. 150 czy 200 państw do jednomyślności nigdy nie dojdzie.
Warto czasami zajrzeć do literatury z lat siedemdziesiątych XX wieku, gdy na Zachodzie zaczęła się moda na ekologię. Wielu ówczesnych badaczy zwracało uwagę, badając nową modę, że między ekologizmem a panteizmem istnieje niewypowiedziana do końca zbieżność (pod pojęciem panteizmu rozumiem tutaj pogląd o nieistnieniu objawionego i transcendentnego Boga, lecz bóstwa przenikającego cały świat materialny).
Zresztą w pismach ekologistów znajdujemy czasami wyraźnie panteistyczne stwierdzenia. Najbardziej znanym z nich jest pogląd jednego z norweskich ideologów ruchu, że regulacja rzeki czy też postawienie na niej tamy tę rzekę "boli".
Rzeczy, a woda jest rzeczą, nie odczuwają przecież bólu. Nawet rośliny nie odczuwają bólu, a jedynie zwierzęta i człowiek. Ta często przytaczana wypowiedź, zwykle z dużym aplauzem, świadczy, że ekologiści przypisują przyrodzie zdolności do odczuwania. Przypisują ją planecie, a więc ujmują ją jako jeden gigantyczny i żywy organizm.
Podobno starożytni Grecy uważali, że astronomia jest nauką pozbawioną sensu, gdyż w każdej planecie zamieszkuje jakieś bóstwo, więc planeta ta może zmienić swój tor czy wprost odlecieć. Ale Grecy byli panteistami! Jeśli więc Klaus Schwab uważa, że drastyczny program ekologiczny należy wprowadzić nie ze względu na człowieka, lecz ze względu na planetę, a w dodatku daje jej prawo delegacji interesariuszy do zarządów firm na całym świecie, to trudno tutaj nie znaleźć jakiegoś mocnego śladu panteistycznego! To także tłumaczy jego kosmopolityzm: skoro wszyscy zamieszkujemy jedno planetarne bóstwo, to powinniśmy tworzyć jedno planetarne społeczeństwo!
Yuval Noah Harari przedstawia jeszcze radykalniejszy program panteistyczny. Jego zdaniem, istotą życia jest ruch danych, przekazywanie danych. Ten radykalny naturalista i ateista życie identyfikuje z obrotem informacją. Żyję, gdyż widzę, czuję, wącham, dotykam - za każdym razem pozyskane w ten sposób przez moje zmysły dane, za pomocą połączeń nerwowych, przekazywane są do mojego mózgu. Gdy moje zmysły przekazują dane, a mózg je odbiera i przetwarza, to znaczy, że żyję. Gdy pies liże moją rękę, a ona tego nie czuje, oko tego nie widzi, a mózg nie odbiera sygnałów, to znaczy, że przestałem już żyć.
Schwab i Harari są zwolennikami tzw. internetu rzeczy i powszechnego biochipowania. Ideą internetu rzeczy jest podłączenie do sieci całej planety, wszystkich znajdujących się na niej przedmiotów, aby mógł nimi zarządzać jeden centralny komputer wyposażony w futurystyczną sztuczną inteligencję. Z kolei każdy z nas będzie miał wszczepionego chipa, który do centralnego komputera (tego samego lub innego) będzie zbierał informacje o naszym zdrowiu - oczywiście dla naszego dobra, bo gdy zbliża się np. zawał to chip poinformuje o tym szpital dobę wcześniej. Tym samym wszystkie rzeczy i wszyscy ludzie zostaną podłączeni do systemu kierowanego przez planetarną sztuczną inteligencję.
Wykorzystując swoją teorię życia jako przesyłu danych, Harari dowodzi, że w ten sposób cały świat - rzeczy i ludzie - stanie się jednym jakby żywym organizmem, centralnie sterowanym przez komputerowy supermózg. Śmierć polegać będzie na odłączeniu od światowego systemu obiegu danych. Kto lub co nie jest częścią systemu, ten nie żyje. Czyż nie jest to, zapisana w języku algorytmów i informatyki, stara panteistyczna koncepcja, że bóstwo przenika cały świat, wszystkie rzeczy i wszystkich ludzi?
Panteizm zawsze łączył się z projektem despotycznym, w XX wieku nazwanym totalitaryzmem. Dlaczego? Dlatego, że idea, iż bóstwo przenika wszystkich i wszystko prowadzi do wniosku, że wszyscy i wszystko są kierowani przez jedną wyższą inteligencję. Nie ma tutaj miejsca na wolność, indywidualizm, wolną wolę. System centralnego planowania to zsekularyzowane panteistyczne wyobrażenie świata. I to nam szykują w Davos.
Adam Wielomski
https://konserwatyzm.pl/ |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 23.12.22 |
Pobrań: 28 |
Pobierz () |
23.12.2022 Poszukajmy głębi Bożego Narodzenia - ks. Marek na Święta |
'Poczekaj cierpliwie. Czas jest krótki. Przyjdzie dzień kiedy zasłona wiary spadnie. Olśni cię Pan Bóg swą bezbrzeżną Nieskończonością. W tym ten dramat dziejów zakończy swój tragizm. Przyjdzie ulga od cierpienia, przyjdzie wytchnienie, Pan Bóg otrze łzy.'
'Wiara jest cierpliwym czekaniem ratunku od Boga. Wszystko idzie ku dobremu. Komu Pan Bóg daje krzyż, to po to by miał zasługi i wielki udział w chwale Pana Jezusa.'
'Zło ma swój kres. Sprawiedliwość i wynagrodzenie Boga są bezkresne, bezbrzeżne. Warto cierpliwie czekać ratunku od Boga, bo rozradowanie będzie jak niegasnące echo.'
Link
AlterCabrio |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 23.12.22 |
Pobrań: 28 |
Pobierz () |
23.12.2022 O odpadach radioaktywnych w Polsce. To tykająca bomba jądrowa, której zapalnik został st |
O odpadach radioaktywnych w Polsce. Decyzje łobuzów i dyletantów. A pewnie też łapowników. To tykająca bomba jądrowa, której zapalnik został przed nami starannie schowany.
Od kilku dziesięcioleci w Polsce nie tyle decyzje w sprawach energetyki jądrowej, co propaganda na ten temat, zlecana jest niefachowcom. Decyzje istotne podejmowane są chyba daleko i przekazywane "do wykonania".
Przez jakiś czas w drugim dziesięcioleciu XXI wieku próbą wykonywania formalnie zajmowali się geodeci z zawodu - Aleksander Grad z małżonką. Cytuję z tamtych czasów, już po kompromitacji: "Aleksander Grad złożył dymisję z funkcji prezesa spółki PGE EJ 1, Grad zostanie członkiem Rady Nadzorczej Tauron Polska Energia". Potem, bezkarnie, bez śledztwa o wyjaśnienie, co zbudowano za użyte nasze 200 [ponad] milionów złotych - przeszli do biznesów prywatnych. Pozatem: Żona niejakiego GRADA [byłego ministra] ma zgarniać kokosy przez 30 lat! Link
Powtórzę, bo to charakterystyczne dla tematu: W tym czasie na propagandę pro-jądrową wydano i zwinięto ponad 200 000 000 zł, bez żadnych decyzji pozytywnych, merytorycznych.
W tym mniej więcej czasie również pewna pańcia, mówię o pani Trojanowskiej, która nie miała żadnych publikacji z energetyki jądrowej, była "szefową od spraw energetyki jądrowej", a pieniądze i ułatwienia wystąpień w telewizjach i na konferencjach na propagowanie otrzymywał podszywający się pod profesurę propagandzista [od lat 60-tych zeszłego wieku !! ] Andrzej Strupczewski, który niestrudzenie kłamał - i dalej kłamie. Pisaliśmy o tym wielokrotnie. Skąd się wzięła Hanna Trojanowska Link? Przed dziesięcioleciem pisałem: Polowanie na profesurę profesora - a poszukiwanie prawdy .
Również w poprzednich dziesięcioleciach za biznes kupowania energetyki jądrowej wziął się niejaki Jacek M, zbieżność nazwisk z kanclerzem Niemiec jest zapewne przypadkowa, więc ją pominę. Otóż ten człowiek wziął ogromne prowizje, komuś obiecując, że przez swoje możliwości w rządzie przepchnie zakup przez Polskę jakiś reaktorów energetycznych. Gdy zaś się okazało się, że we władzach państwa jest skompromitowany jako agent [nieistotne już jakich mocarstw], żalił się swoim [i naszym] znajomym, skąd weźmie pieniądze na oddanie tej prowizji, które już przepuścił [przy wódeczce mówił kumplom, że to 5% od wartości kontraktu...]. No, ale życzliwi opiekunowie z zagranicy uczynili go, pewnie w nagrodę, prezesem jakiegoś banku, chyba się nazywał Solidarność - Rothschild ?
Obecnie w Polsce również jest dużo propagandy, pojawiają się artykuły żurnalistów, którzy najróżniejsze bajeczki podają do wierzenia jako "niewątpliwą prawdę". Któryś z nich, nie pamiętam czy to był pan Wątróbka, czy Wiech, mówił o tym, że nie powinniśmy się obawiać o pozostające po pracy reaktorów odpady radioaktywne, bo tym zajmą się Panowie z zagranicy.
Ostatnio, w grudniu 2022 roku ujawniono, że narzucany przez bankruta jądrowego z Ameryki, Westinghouse kontrakt na budowę paru elektrowni jądrowych, nie zawiera jednak klauzuli zwrotu i ewentualnie utylizacji wypalonego paliwa przez Amerykanów.
Jednym z kłamstw szerzonych przez propagandystów jest to, że mówią: przecież można w zakładach utylizacji wypalonego paliwa odzyskać znajdujące się w paliwie pierwiastki rozszczepialne jak uran i wszystkie izotopy plutonu, "co rozwiązuje kwestię".
Jest w tym totalna nieznajomość rzeczy i jednocześnie próba bezczelnego kłamstwa. Mianowicie, po pierwsze w zakładach tego typu jak la Hague we Francji odzyskiwano rzeczywiście pierwiastki rozszczepialne, ale były z tym związane ogromne koszty, oraz wiele spowodowanych przez radioaktywność, śmierci pracowników. To również generuje ogromne koszty. Zakład miał być zamknięty z tych powodów. Podobny zakład istniał też w Japonii, ale również okazał się tak niebezpiecznym, jak i niezwykle drogim w użytkowaniu.
Natomiast najważniejsze w tym jest to że to były zakłady tylko do wydzielenia, odzyskania części pierwiastków rozszczepialnych, właśnie jak uran i pluton.
[The non-recyclable part of the radioactive waste is eventually sent back to the user nation.]
Natomiast pozostaje cała masa fragmentów rozszczepienia [ponad 90% rozpadów w zużytym paliwie], która z powodu swojej radioaktywności będzie wydzielała ciepło, a również jeszcze groźniejsze promieniowania alfa i gamma, trwające niektóre przez dziesiątki lat, inne przez dziesiątki tysięcy lat [jak pluton-239, czas połowicznego rozpadu to 24 tysiące lat].
Otóż nigdzie na świecie nie ma składowisk, w których wysoko promieniotwórcze izotopy mogłoby być bezpiecznie składowane przez najbliższe 10 lat czy 50 000 lat !! Przeczytałem teraz, szukając materiałów do tego artykułu, informacje w jakiejś prasie pseudo-naukowej w Polsce, że ? jakżeż ? w Stanach Zjednoczonych jest Waste Isolation Pilot Plant, we wnętrzu skał granitowych miejsce składowania "odpadów radioaktywnych bezpieczne, do którego przywożą w beczkach odpady radioaktywne, są tam starannie sprawdzane i składowane" - właśnie we wnętrzu masywu granitowego. Byłem poruszony.
Dopiero na koniec tego pochwalnego artykułów zauważyłem, że dotyczy to bardzo nisko aktywnych czyli nisko skażonych elementów jak jakieś rękawiczki, szpitalne tampony, fartuchy osób, które mogły otrzeć się o promieniotwórcze izotopy i podobne elementy. Są to elementy nie wymagające chłodzenia czyli bardzo nisko aktywne. Pozostałości po paliwie jądrowym są miliony a może nawet miliardy razy bardziej aktywne i one wymagają stałego chłodzenia przez najbliższe tysiące lat.
=================================
A sowieci wiedzieli lepiej, oni niczego się nie boją:
Potworną katastrofą składowiska odpadów radioaktywnych, ukrywaną nawet przed rosyjskimi fizykami jądrowymi, był wybuch [termiczny, nie jądrowy !!], w Kisztym w kombinacie Majak [na Uralu]. 29 września 1957 r. wybuchły zbiorniki z radioaktywnymi odpadami. Siła wybuchu odpowiadała 70-100 tonom trotylu. Chmura radioaktywna objęła Czelabińsk, obwód swierdłowski i tiumeński. Promieniowanie osiadło na powierzchnia 20 tys km2, 5000 ludzi dostało dawkę powyżej 100 rentgenów. [To dane sowieckie, znacznie zaniżone].
=========================
Koncern Westinghouse, który stara się nam w Polsce wepchnąć swoje reaktory, których nikt na świecie praktycznie nie kupuje, ma jednak orędowniczkę w postaci takiej pani Żorżety, która po zwinięciu majątku trzech kolejnych mężów stała się na starość damą i dyplomatką. Parę lat temu była ambasadorem Stanów Zjednoczonych w Polsce, i z wielką nieudolnością i bezczelnością narzucała premierowi, rządowi między innymi konieczność zakupienia od jej kolegów z Westinghouse reaktorów jądrowych.
Okazuje się że gadania takiej pańci, w dziedzinie nauk ścisłych i logiki, totalnej idiotki, zostały przez władze w Polsce poważnie wzięte pod uwagę! Ostatnio podobno już został parafowany czy nawet podpisany kontrakt. Jednak, jak dowiedzieliśmy się z przerażeniem, nie ma tam klauzul o odbiorze wypalonego paliwa przez kontrahenta amerykańskiego.
Wskazuje to, że po stronie polskiej tą sprawą zajmują się tylko dyletanci, socjologowie, politycy i podobne nieuctwo. Głosy i wskazania uczonych są ignorowane.
Powtarzam więc z uporem;
Na świecie w roku 2022 nie ma [jeszcze??] ani jednego składowiska na elementy wysokoaktywne, czyli na wypalone paliwo z reaktorów, które by zapewniało bezpieczeństwo na lat kilkadziesiąt, nie mówiąc już o bezpieczeństwie i zapewnieniu energii do chłodzenia tych elementów na przestrzeni lat kilkuset. Czy warto wspominać, podkreślać, przypominać, że konieczne byłoby zapewnienie takiego bezpieczeństwa co najmniej na parę tysięcy lat? Dziś znalazłem następujące zdanie: "Finlandia jest pierwszym i jedynym krajem na świecie, który rozpoczął budowę stałego składowiska odpadów radioaktywnych na swoim terenie". Link
Czy więc Polska skazana jest na naśladowanie tylu nieszczęsnych krajów, które nie wiedzą, co zrobić z piekielnie promieniującym wypalonym paliwem? Przecież w Fukushima jednym z najtrudniejszych problemów po katastrofie z 11 marca 2011 było i dalej jest - stopienie się [meltdown] zużytych prętów paliwowych MOX, składowanych "tymczasowo" na piętrze budynku reaktora nr 4.
Co chcecie zrobić, idioci, z gorącym kartoflem, tfu, gorącym tak termicznie, jak i jądrowo, rdzeniem?? Rdzeniami !!??!!
"Jakoś to będzie"???
================
Przed 11 laty pisałem: Gdzie, jak i za ile będzie składowane paliwo?
O tym, gdzie, jak i za ile będzie składowane wypalone paliwo, ile realnie kosztować będzie zabezpieczenie na wieczne czasy zużytego reaktora, zwolennicy koncepcji jądrowej nie wspominają. Nieznany mi jest sposób uwzględniania kosztów śmierci dziesiątków tysięcy górników rud uranowych i pracowników zakładów wzbogacania uranu i oczyszczania plutonu. A koszty chorób? W analizie takiej muszą pozatem być jawnie uwzględniane tak koszty inwestycyjne, eksploatacyjne, jak i realne koszty paliwa. Tylko takie 'uogólnione koszty' można i należy porównywać z kosztami produkcji energii z różnych źródeł kopalnych, z energii odnawialnych, czy też z kosztami zwiększenia potencjału energetycznego poprzez poszanowanie energii.
==================
Dotąd nie wyciągnięto żądnych wniosków...
Mirosław Dakowski. 22. XII. 2022. |
Licencja: |
O/S: |
Wersja: |
Dodano: 23.12.22 |
Pobrań: 29 |
Pobierz () |
|
|
|
|
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|