Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 2
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
11
Download: Gazetka "Wolne Słowo"
23.12.2022 Białoruś przedłuża ruch bezwizowy na 2023 rok
Agencja BelTA poinformowała, że 21 grudnia prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko poparł propozycję Rady Ministrów i Ministerstwa Spraw Zagranicznych w sprawie przedłużenia ruchu bezwizowego dla obywateli Polski, Litwy i Łotwy na cały 2023 rok.

Przypominamy, że od 15 kwietnia 2022 roku wprowadzono ruch bezwizowy dla obywateli Litwy i Łotwy, z kolei od 1 lipca 2022 roku analogiczne zasady wprowadzono dla obywateli Polski. Ważność przepisów o bezwizowym ruchu na Białoruś przewidziano pierwotnie do końca 2022 roku.

W okresie obowiązywania ruchu bezwizowego Białoruś odwiedziło prawie 370 tys. obywateli Unii Europejskiej (obywatele Litwy - ponad 70%, Łotwy - ok. 20%, Polski - 10%). Decyzję o przedłużeniu ruchu bezwizowego umotywowano otwartością Białorusi, ukierunkowaną na dobrosąsiedztwo i wzmacnianie więzi międzyetnicznych.

Obywatele Polski, Litwy i Łotwy nadal będą mogli bez przeszkód odwiedzać Republikę Białoruś, spotykać się z krewnymi, odwiedzać miejsca pochówku, korzystać z usług medycznych i robić zakupy w atrakcyjnych cenach.

Źródło: agencja BelTa
https://myslpolska.info/
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 23.12.22 Pobrań: 32 Pobierz ()
23.12.2022 A Słowo ciałem się stało
Kolejne Boże Narodzenie tuż przed nami. Adwentowa refleksja napawa myślami o niepokojących czasach, szalejącym modernizmie, wojnie z Tradycją, skandalach - wszystko to na łonie Matki naszej - Świętego Kościoła Rzymskiego. Ale czy tak naprawdę onegdaj było lepiej? Inaczej?

Jednym z błędów popełnianych przez chrześcijan jest przekonanie, że chrześcijanie muszą rządzić światem. To prawda że, gdybyśmy mieli chrześcijańskich, prawdziwie katolickich władców, nasz świat byłby światem lepszym.

Problem polega na tym, że świat, nigdy nie będzie rządzony przez naśladowców Chrystusa. Nigdy nie był i nigdy nie będzie.

Mijający Adwent jest czasem oczekiwania. Nie tylko kolejnej rocznicy narodzin Boga jako człowieka, ale też powrotu Króla Królów na ziemię. Dokładny przebieg tego powrotu jest nam znany z biblijnych stron.

Zastanówmy się zatem przez chwilę nad scenariuszem zamiennym. Gdyby dzisiaj Chrystus zgłosił swoją kandydaturę w wyborach - przegrałby. Media, z pewnością, opowiedziałyby się przeciwko niemu - kpiąc z Jego programu polityczno - socjalnego. Zwolennicy "postępu" byliby przeciwko niemu, socjaliści i kapitaliści, korporacyjni globaliści i środowiska feministyczne byłyby przeciwko niemu.

Oczywiście, miałby On swoich naśladowców i byliby oni solą ziemi, ale byliby także bezsilni przeciwko siłom stojącym im naprzeciw. Demokratyczny tłum ukrzyżowałby Go ponownie. Mamoniarze odczuliby ulgę, winszując fakt że kolejny wichrzyciel został usunięty a ich świat mógł jak zwykle skoncentrować się na giełdzie. Tymczasem prawdziwi wyznawcy Chrystusa byliby zmarginalizowani i wykluczeni, zmuszeni do egzystencji w podziemiu. Tak zresztą było zawsze.

Pierwszych trzydziestu paru papieży, w ciągu pierwszych 300 lat po ukrzyżowaniu Chrystusa, było męczennikami. Chrześcijanie byli częścią podziemnego kultu. Kościoła w katakumbach. Laikat i duchowieństwo, bezsilni politycznie, byli prześladowani i mordowani z nakazu świeckiej władzy.

Z kolei, w czasach, kiedy chrześcijaństwo znajdowało się w ascendencie pod względem swej ziemskiej władzy, było podatne na zepsucie, które było, jest i byłoby jeszcze bardziej szkodliwe niż prześladowanie z zewnątrz.

Chrystus obiecał, że chrześcijanie będą prześladowani, ponieważ On sam był prześladowany. Świat Go znienawidził, nienawidzi także tych, którzy za Nim idą.

Chrystus uczył nas, że podążając za zmieniającymi się trendami świata lub przyjmując jego żądania, zachcianki "emancypatorów" i "postępowców", jedyną rzeczą jaką sobie zagwarantujemy jest potępienie.

Kościół prześladowany to Kościół oczyszczony; Kościół, który przyjmuje trendy i modę świata, jest Kościołem dekadenckim. Ci, którzy rozumieją te fundamentalne realia, wiedzą, że Kościół w stanie wygnania, w tej dolinie łez, która jest przecież przewijającym się końcem historii, jest zawsze Kościołem Wojującym, Kościołem w Wojnie ze światem.

Dlatego też, modernizm jest śmiertelnym wrogiem Kościoła. To błąd tych, którzy sądzą, że Kościół musi poruszać się z duchem czasu, podczas gdy, jak przypomina nam Chesterton, nie potrzebujemy Kościoła, który będzie poruszał się wraz ze światem, ale Kościoła, który poruszy świat. To: pro Ecclesia contra mundum.

Jeśli Chrystus nie jest tym, za kogo się podaje, cała historia zamienia się w ponurą groteskową diabelską komedię. Komedię składającą się z nic nie znaczącego cierpienia w bezsensownym kosmosie. To właśnie to głoszą komisarze bezduchowego postępu. To ich antyewangelia rozpaczy, która przeciwstawia się Ewangelii nadziei.

Jeśli jednak Chrystus jest tym, za kogo się podaje, wiemy, że doczesna historia jest tylko przedsionkiem, w którym walczymy o nasze życie wieczne. Życie które zostało nam przez Niego dane na Golgocie. To nadzieja zapoczątkowana narodzinami w betlejemskiej stajence. Nadzieja, która powinna nam towarzyszyć podczas Adwentu, kulminując radością Jego narodzin.

To czas przygotowania i wyzwolenia w samoograniczeniach. Pamiętajmy że czym bardziej niepohamowane nasze pasje, tym bardziej nasze wybory są tak naprawdę mniej dobrowolne. A gdy nasze przyzwyczajenia skłaniają do nadmiaru, nie jesteśmy już w stanie dostrzec, gdzie faktycznie leży ich zaleta. Oto kajdany, którymi zostaliśmy skuci przez Oświeceniową wersję wolności. Nie ścigajmy tego co nie jest nam przeznaczone. Wszakże rządzić to służyć, a Pana możemy mieć tylko jednego.

Jak przypominał nam swego czasu Benedykt XVI, wyczekując ponownego przyjścia Pana Naszego, naśladujmy Jego Matkę.

Maryja Panna doskonale uosabia ducha Adwentu, który polega na słuchaniu Boga, głębokim pragnieniu pełnienia Jego woli, radosnej służbie innym. "Pozwólmy się przez Nią prowadzić aby przychodzący Bóg nie zastał nas zamkniętymi lub rozproszonymi, ale mógł w każdym z nas poszerzyć nieco swoje królestwo miłości, sprawiedliwości i pokoju".

Arkadiusz Jakubczyk
myslkonserwatywna.pl
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 23.12.22 Pobrań: 32 Pobierz ()
23.12.2022 Zełeński - kierownik nocnego klubu, czy następny "Bolek"?
W ostatnich dniach prezydent Ukrainy pojawił się w Waszyngtonie. Po Białym Domu paradował w swoim zielonkawym dresie. Prawicowe media w USA błyskawicznie zauważyły, że żaden człowiek nigdy nie obraził w ten sposób władz USA reprezentujących amerykański naród. Znany w świecie komentator prawicowy Tucker Carlson w stacji Fox News nazwał Zełeńskiego  kierownikiem klubu z panienkami Link (manager of a strip club). 

Opinie wyrażone przez Carlsona nie są bynajmniej odosobnione. Wręcz przeciwnie, amerykańskie i kanadyjskie środowiska prawicowe coraz mocniej i dobitniej podkreślają mistyfikacje jaką reprezentuje Zelenski sterowany przez globalistów w postaci Bidena i Sorosa. Zielonkawy dres prezydenta Ukrainy, w jakim niezmiennie pojawia się on od ponad roku, stal się symbolem teatrzyku urządzonego dla mas przez globalistów.  

Marny to teatr w jakim garderoba głównego aktora ograniczona jest do jednego wdzianka, na dodatek niezbyt wykwintnego. Okazuje się jednak, że w tej właśnie prostocie tkwi manipulacyjny geniusz. Ludzie zapomnieli już, że reprezentujący polski rząd na uchodźctwie generał Sikorski, jako premier w czasie wojny prezentował się wszędzie w galowym mundurze polskiego wojska. Większość mas sterowanych przez globalistów wierzy w bajkę o walce Ukrainy o demokrację i wolność dla zwykłych ludzi, jacy w domyśle na co dzień chodzą w dresie.  

Jak jednak podkreślają prawicowi komentarzy Link za oceanem, demokracja na Ukrainie przed inwazją Rosji, była co najwyżej "średnia". Zniszczony korupcją kraj rządzony był, delikatnie mówiąc, dziwnymi decyzjami, jakie bynajmniej nie dawały korzyści Ukraińcom, co gorzej, prowadziły do postępujących rozbiorów Ukrainy jakiej zasoby wyprzedawano międzynarodowym korporacjom. 

O jaką zatem Ukrainę walczy obecnie "demokratyczny świat"? Czy prezydent Zełeński rzeczywiście, jak pisze Carlson, jest kierownikiem klubu z panienkami?

Teledysk z Zełeńskim tańczącym na szpilkach w dość wulgarny sposób Link, wskazuje, że bolesne porównanie Carlsona nie jest całkiem pozbawione racji, a ukraiński aktor doskonale wywiązuje się ze swoich kolejnych ról. Potrafi zagrać zarówno w wulgarnym teledysku jak i w przestawieniu w Białym Domu. 

Obserwacje te prowadzą do bolesnej konkluzji, że wojna o Ukrainę to w istocie kolejny etap wprowadzania Wielkiego Resetu Link, a z obroną wolności i demokracji ten tragiczny konflikt nie ma nic wspólnego.  

Jeżeli ktoś ma dalej wątpliwości, może przeczytać wpis wicepremiera Ukrainy Mykhailo Fedorova zamieszczony na Twiterze na początku rosyjskiej inwazji Link. Przedstawiciel rządu Ukrainy podkreśla, że wojna toczy się o Ukrainę, w jakiej edukacja prowadzona będzie zdalnie, a u lekarza będą tylko teleporady. Na dodatek nie będzie biurokracji, dokumentów papierowych, gotówki ani sądów. Wyroki wydawać będą sterowane sztuczną inteligencją komputery, a urzędy zastąpią skomputeryzowane automaty. 

Cytując Wałęsę, jakiego dawną rolę odgrywał w tym tygodniu w Kongresie USA Zełeński: "Otake Ukraine walczylem". 
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 23.12.22 Pobrań: 31 Pobierz ()
24.12.2022 Co to jest? To nasza królowa?
Link
Link
Link

A żeby było "weselej" jeszcze coś takiego:
"Wody Polskie" zamierzają remontować stopień wodny we Włocławku na Kujawach. W tym celu zatrzymają bieg Wisły. Sytuacja powtórzy się ponad sto razy.

Zgodę na działanie wyraziła RDOŚ w Bydgoszczy. Nie będzie to pierwszy raz, gdy bieg Wisły zostanie wstrzymany. Miało to już miejsce w 2018 r. podczas remontu progu spiętrzającego wodę - również we Włocławku.

Według szacunków działaczy zajmujących się rzekami, miało wtedy umrzeć ok. 4 milionów ryb.

Dzisiaj ryby tak wołają o ratunek
Link

Akcja ma potrwać do 31 marca 2025 roku. W tym czasie Wisła ma zostać zatrzymana 110 razy, a mocno ograniczona - 45 razy. Jeśli każde zatrzymanie będzie trwało standardowe 4 godziny, to w sumie rzeka zostanie zatrzymana na 18 dni.

https://nczas.com/2022/12/24/wisla-przestanie-plynac-na-kilka-godzin-powtorzy-sie-to-ponad-sto-razy/
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 24.12.22 Pobrań: 30 Pobierz ()
24.12.2022 Jeśli posiadasz auto elektryczne, jesteś głupcem. Niech Zieloni Komuniści wreszcie zamkn
Pamiętaj ty nie masz "elektrycznego auta" tylko auto na węgiel brunatny, na promieniowanie radioaktywne, na węgiel kamienny, i w 4% na energie solarną i wietrzną.

Ponadto wyprodukowanie jednego akumulatora do auta elektrycznego, wytwarza w procesie produkcji akumulatora tyle dwutlenku węgla, ile wytwarza auto na ropę naftową w ciągu ośmiu lat.

Nie dajcie sobie wmawiać koledzy - i przyjaciele dobrych starych samochodów, że wasze auto szkodzi klimatowi. Aby to było jasne. Prywatny ruch samochodem osobowym to zaledwie 14% całego wytwarzania spalin, reszta czyli 86% to ruch ciężarówkami, tankowcami, i ruch spowodowany zaopatrzeniem.

Także niech Zieloni Komuniści wreszcie zamkną mordę! Albo niech oczekują przy okazji elektrycznych samolotów, elektrycznych statków z Chin, i oczywiście elektrycznych czołgów dla Ukrainy

Czołg na odpalenie silnika potrzebuje 40 litrów ropy. i 700 litrów ropy na 100 km. (to tylko ciekawostka).

Te kontenerowce z Chin, na serio chciałbym zobaczyć jak wielki musiał by być akumulator do takiego statku. O tym ZIELONI KOMUNIŚCI, Fetyszyści klimatu, Ostatnia Generacja WAM NIE MÓWIĄ !

Kto kupuje więc auto elektryczne i bije się w pierś bo on chroni klimat rzekomo, powinien uzmysłowić sobie że jego palec wskazujący powinien wylądować wpierw na jego czole. I pamiętaj! pokazując palcem na tych którzy jeżdżą na ropę i benzynę. TRZY TWOJE PALCE POKAZUJĄ NA CIEBIE ZIELONY KOMUNISTO! Jesteś zwykłym nieukiem i greenhornem, i powinieneś szybko wrócić do szkoły. Nieuku zasrany! Ja chętnie będę twoim nauczycielem, o ile dostanę uprawnienia bicia pasem po dupie, bo u was zieloni komuniści - wiedzę trzeba wbijać od tyłu. Gdyż z przodu macie najprawdopodobniej 4 calową płytę ołowiową przed mózgiem.

https://gloria.tv/share/e3uiW3MzzZin4PbSDSp1jhoTi
Turon0001 Kowalski
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 24.12.22 Pobrań: 30 Pobierz ()
24.12.2022 Cicha noc, święta noc...
"Cicha noc, święta noc, pokój niesie ludziom wszem..." - tak będziemy śpiewać przeżywając Boże Narodzenie.

Link

Będziemy śpiewać te słowa żyjąc w świecie, w którym znaczna część globu jest uwikłana w konflikty wojenne. Wojna toczy się w europejskiej Ukrainie, w Azji, w Afryce i w Ameryce Południowej, na wyspach Oceanii, 23 kraje świata mierzą się z konfliktami o wysokiej lub średniej intensywności.

Od 10 lat obserwuje się tendencję wzrostu ilości i eskalację działań wojennych na świecie. Tyle mówią statystyki, a prezes Grupy Banku Światowego David Malpass 7 marca br. tak podsumował tę sytuację: "Ostatnie trendy są przygnębiające i tragiczne (...). Konflikty mają daleko idące skutki społeczne i gospodarcze między innymi w Etiopii, Kongo, Somalii, Mozambiku, Jemenie i Afganistanie (...), znacząco utrudniają zlikwidowanie głodu i ubóstwa na świecie."

Powiedział też znamienne słowa: "Należy powstrzymać dostarczanie broni, która jest dostarczana do miejsc niestabilnych i dotkniętych konfliktami".

Przeżywając Adwent w takiej rzeczywistości warto pewnie poświęcić chwilę refleksji sprawie pokoju, zwłaszcza, że 1 stycznia będziemy po raz kolejny (już 56!) obchodzić Dzień Pokoju.

W moim sercu pojawia się kilka niewygodnych pytań. Cóż to za ironia losu, czy może chichot diabła? Im więcej razy obchodzimy to święto, tym bardziej wzrasta ilość konfliktów wojennych! Mapa wojny, a więc liczba krajów, w których trwają najcięższe konflikty podwoiła się w ciągu ostatniej dekady! Co jest z nami nie tak? A może to całe świętowanie, podobnie jak często bywa z dążeniem do jedności chrześcijan, to po prostu takie pozorowane działanie, mydlenie oczu sobie i innym, może zadowalamy się uroczystymi akademiami, wystąpieniami z górnolotnymi tekstami, pokojowymi demonstracjami? Odfajkowujemy kolejną rocznicę i jest w porządku, można na tym poprzestać, nie wysilając się zbytnio, nie narażając, nie podejmując niepopularnych politycznie, czy geopolitycznie działań, może usypiając swoje sumienie?

Zastanówmy się najpierw, czy mówiąc o pokoju, odmieniając słowo "pokój" przez wszystkie przypadki wiemy o czym mówimy? "Jezus powiedział do swoich uczniów: Pokój zostawiam wam, pokój Mój daję wam. Nie tak, jak daje świat Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka (...) Już nie będę z wami wiele mówił, nadchodzi bowiem władca tego świata. Nie ma on jednak nic swego we Mnie." (J 14, 27-31).

Władca tego świata - wiemy kim on jest, ten, który rozdziela, przewrotnie kłamie, mami dusze - przyczyna wszystkich konfliktów i wojen. A Jezus daje pokój, daje uczniom pokój w sytuacji, gdy Izrael jest pod okupacją Rzymian, gdy Izraelici nie są wolnym narodem, są narodem okupowanym, gdy co rusz mają miejsce powstania zbrojne przeciw Rzymowi.

Za chwilę naród żydowski rozczarowany Mesjaszem, na którego tak liczyli, że przyniesie im wyzwolenie, państwową niezależność, a który nie próbuje nawet uwolnić ich spod obcego jarzma, którego "sprawa narodowa" w ogóle nie interesuje, który mówi o jakiejś innej wolności, której nie rozumieją, ten Jego naród przepełniony złością, nienawiścią będzie krzyczał "ukrzyżuj Go". I zażąda uwolnienia Barabasza, który był bandytą, ale bojownikiem "za sprawę". I w tym świecie, rządzonym przez gubiącego duszę władcę, w świecie pełnym okrucieństwa, nienawiści, nieprzebaczenia, pragnienia zemsty, Jezus daje uczniom pokój. Jaki pokój?

Abyśmy mogli dobrze odpowiedzieć na to pytanie sięgnijmy do Łk 12, 49-53:

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. (...) Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce (...)".

Zwróćmy uwagę, że w Ewangelii Jana Jezus daje pokój, podkreślając, że to jest Jego pokój, wyłącznie swoim uczniom, to jest tym, którzy zostawili wszystko i poszli za Nim; zostawili wszystko, to znaczy, że zostawili także swoje dotychczasowe myślenie, swoje przywiązanie do bliskich krewnych, do ojcowizny, do swego narodu, do jego wolności, do ?sprawy narodowej? i w nagrodę otrzymali pokój Jezusa, to znaczy taki pokój, jaki jest w Nim! Jan wyraźnie zaznaczył, że Jezus mówił to tylko do swoich uczniów, do tych, którzy wszystko zostawili dla Niego i Jego Królestwa.

Natomiast w Ewangelii Łukasza Jezus mówi o tym, co daje ziemi, całej ziemi, na której Jego uczniowie są tylko garstką wśród tłumów, ziemi pełnej nieznających Go i obojętnych, którzy nie chcą Go poznać. Pełnej także tych, którzy z nienawiścią i pogardą odrzucają Jego i Jego naukę i kpią z niej, którzy przewrotnie przekręcają Jego nauczanie, którzy bałwochwalczo czcząc innych bogów używają Jego Imienia, by manipulować ludźmi, zwodzić ich, gubić ich dusze, którzy wzywając do nienawiści i zemsty kłamliwie twierdzą, że czynią to z woli i w Imię Boga Najwyższego, wypaczając obraz Boga w duszach tych, którzy jeszcze Boga nie poznali.

I tej ziemi, pełnej nieprawości, Jezus nie daje pokoju, na tę ziemię Jezus rzuca ogień prawdy i miłości, które niosą rozłam. Ci, którzy pragną prawdy, którzy w dobrej woli poszukują prawdy pójdą za Nim, ci, którzy wybrali wygodne dla nich kłamstwo wystąpią przeciw Niemu, będą postępowali wbrew Jego przykazaniom. Ci, którzy pragną miłości, poszukują miłości, będą miłosierni, wybiorą przebaczenie, a ci, którzy wybrali nienawiść, będą dążyć do zemsty. Między jednymi i drugimi powstanie rozłam, wymuszający dokonanie ostatecznego wyboru, opowiedzenia się za Jezusem lub przeciw Niemu.

Pokój Jezusa przeznaczony dla Jego uczniów, to pokój wewnętrzny, niezależny od sytuacji, okoliczności, to pokój dziecka Bożego, które bezgraniczne ufa swemu Ojcu, to pokój czystego serca, pokój, który towarzyszy przebaczeniu. Takiego pokoju świat dać nie może.

Podczas audiencji generalnej 13 kwietnia tego roku, półtora miesiąca po agresji rosyjskiej na Ukrainę, Ojciec Święty Franciszek tak skomentował przywołany wyżej fragment Ewangelii św. Jana (J 14, 27): "Nie tak, jak daje świat, Ja wam daję".

Są to dwa różne sposoby - ten, w jaki daje nam pokój świat, i sposób, w jaki Bóg daje nam pokój. Są odmienne. Pokój, który nam daje Jezus podczas Paschy, nie jest pokojem zgodnym ze strategiami świata, który sądzi, że można go osiągnąć siłą, przez podboje i różne formy narzucania. Taki pokój w rzeczywistości jest tylko przerwą między wojnami - dobrze o tym wiemy. Pokój Pana przychodzi drogą łagodności i krzyża - jest to branie odpowiedzialności za innych [...] Jego pokój nie jest owocem jakichś kompromisów, lecz rodzi się z daru z siebie. Ten łagodny i odważny pokój jest jednak trudno przyjąć. W rzeczywistości tłum, który wysławiał Jezusa (gdy wjeżdżał na osiołku do Jerozolimy), jest tym samym, który parę dni później woła: "Ukrzyżuj Go" [...] Pokój Jezusa nie góruje nad innymi, nie jest nigdy pokojem zbrojnym - nigdy! Bronią w Ewangelii jest modlitwa, czułość, przebaczenie i bezinteresowna miłość bliźniego, miłość do każdego bliźniego Właśnie w ten sposób wnosi się Boży pokój w świat. Toteż każda agresja w tych dniach, jak i każda inna wojna, jest znieważaniem Boga, bluźnierczą zdradą Pana Paschy, przedkładaniem nad Jego łagodne oblicze oblicza fałszywego bożka tego świata. Wojna jest zawsze działaniem ludzkim, aby doprowadzić do ubóstwienia władzy".

Świat będzie nam wmawiał, często powołując się na Boga i przyzywając Jego Imienia, że uzyskamy pokój poprzez wojnę, tak było od początku chrześcijaństwa i także XX wiek dał nam tego bolesne dowody: dokonywana przez nazistów masowa eksterminacja w obozach koncentracyjnych, krematoriach z hasłem "Gott mit uns"; dokonywana przez ukraińskich nacjonalistów rzeź polskiej ludności cywilnej na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej ze święceniem narzędzi zbrodni i modlitwami do "odwiecznej Matki Ukrainy" i "ducha odwiecznego żywiołu"; walki religijne w Irlandii Północnej; rzezie bratobójcze pomiędzy Bośniakami i Serbami; zbrodnie talibów i islamskich terrorystów, dokonywane "w imię Allacha".

Nic się nie zmieniło, przecież dziś także w tej bratobójczej wojnie, toczącej się za miedzą, powtarzane jest z ambon i przez głowy państw z jednej strony rosyjskie "Bog s nami", i z drugiej - ukraińskiej strony: "Slava Ukrajini, z namy Boh".

Łatwiej jest zrozumieć to, czym jest pokój, gdy spotka się na swojej drodze ludzi pokoju, patrząc na nich, słuchając ich, przebywając z nimi. W ostatnich latach dane mi było poznać i nieco czasu spędzić wśród niezwykłych ludzi, ludzi Jezusowego pokoju, pokoju, którego źródłem jest ufność Bogu i przebaczenie doznanych przed laty straszliwych krzywd. Gdy mieli 5, 10, 15 lat cudem uratowali się z rzezi, ukryci w krzakach, w stodole, na strychu. Często na ich oczach pastwiono się nad ich rodzicami, rodzeństwem, dziadkami. Słyszeli krzyki okrutnie mordowanych, widzieli najbliższych umierających w straszliwych męczarniach (zdarza się, że do dziś wracają te obrazy i krzyki w nocnych widzeniach). Potem przez lata walczyli w sobie o trwanie przy Chrystusie, o wolność od nienawiści i nieprzebaczenia. Odchodzą w pokoju, wolni. Pomogły im lata modlitw o miłosierdzie Boże i ludzkie przebaczenie dla sprawców zbrodni i tych, którzy nie potrafili przeciwstawić się złu; o to, by ofiara życia ich bliskich przyczyniła się do zgody i wzajemnego szacunku pomiędzy wszystkimi narodami.

Ludzie, o których mówię, to Kresowiacy, cudem ocaleni podczas ludobójstwa na Kresach, ci, którzy przebaczyli, ale pamiętają, bo zapomnieć się nie da, bo zapomnieć nie można, bo zapomnieć się nie godzi. Od lat modlą się też za tych, dzięki którym wielu z nich przeżyło, za ukraińskich Sprawiedliwych, ratujących Polaków i udzielających im pomocy, za co ginęli lub byli prześladowani. Proszą, by dobry Bóg wynagrodził ich miłosierdzie, a także, by stali się przykładem dla żyjących, by ich ofiara przyczyniła się do oświecenia umysłów i serc ich rodaków, by uzdolniła ich do odrzucenia i potępienia zbrodniczej ideologii Dmytro Doncowa. Modlą się za młode pokolenia Polski i Ukrainy, aby odrzucając kłamstwo, fałszowanie historii, polityczne manipulacje i nienawiść wybierali życie w prawdzie i pokoju. Modlitwa o prawdę?

Sama modlitwa o prawdę to jednak nie wszystko. Szanowni Czytelnicy "Myśli Polskiej" doskonale wiedzą, że o prawdę, także o prawdę historyczną, trzeba walczyć, nie zbrojnym orężem, lecz postawą i słowem. Prawdę trzeba głosić szczególnie w czasach, gdy ważnym, tragicznym wydarzeniom dziejowym narodu od dziesięcioleci towarzyszy zmowa milczenia, gdy prawda historyczna zostaje fałszowana lub jest przemilczana ze względów politycznych, gdy społeczeństwo poddawane jest operacji "prania mózgów", bo tego wymaga wielka geopolityka. Przez zasłonę niepamięci coraz mocniej, coraz śmielej - i to mimo wprowadzonej w ostatnich miesiącach ukrytej cenzury - przebija się światło prawdy o ludobójstwie, dokonanym na Kresach przez ukraińskich nacjonalistów.

Jednym z najnowszych upamiętnień ofiar tej zbrodni jest wydana przez krakowski oddział IPN książka ks. Józefa Mareckiego "Misterium Inquitatis" będąca hołdem złożonym osobom duchownym i zakonnym obrządku łacińskiego, zamordowanym przez ukraińskich nacjonalistów w latach 1939-1945. Zawiera ona zebrane ze wszystkich dostępnych obecnie źródeł szczegółowe biogramy polskich duchownych, którzy zginęli tylko za to, że byli Polakami, wiernymi Kościoła Katolickiego obrządku łacińskiego. Jak pisze autor: "wszyscy wymienieni w publikacji (...) zasługują na miano męczenników sprawy narodowej".

Wszystkim Czytelnikom życzę, abyśmy nadchodzące dni, Święta Bożego Narodzenia, Nowy Rok i wszystkie dni życia, które nam jeszcze pozostały, przeżyli w prawdzie, w pokoju serca, w bliskości z Jezusem, idąc za Nim.

Maria Stankiewicz-Władimirow
https://myslpolska.info
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 24.12.22 Pobrań: 32 Pobierz ()
24.12.2022 Na Boże Narodzenie 2022
W tych upokarzających dla Polski czasach, niech narodziny Pana Naszego, Jezusa Chrystusa, pozwolą choć na chwilę zapomnieć o nieznośnej rzeczywistości i natchnąć nas nadzieją na lepsze jutro.

Obyśmy mieli siłę odepchnąć fałszywych przyjaciół i inne osoby, niegodne kontaktu z nami, swoją mentalnością ściągające nas w dół. Obyśmy mieli siłę stać w prawdzie.

Wszystkiego dobrego i spokoju ducha życzy

admin strony "Wolne słowo"
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 24.12.22 Pobrań: 32 Pobierz ()
28.12.2022 Ukraińskie ulice nazwane imionami zbrodniarzy: Stepana Bandery, Romana Szuchewycza.
Tak plują Polakom w twarz! Ukraińskie ulice nazwane imionami zbrodniarzy: Stepana Bandery, Romana Szuchewycza.

Miasto Izium w obwodzie charkowskim przeprowadza derusyfikację nazw ulic. Nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby nie fakt, że otrzymują one imiona banderowskich zbrodniarzy. Ostatnio jedną z ulic nazwano na cześć Stepana Bandery, przywódcy OUN-B, a teraz kolejną ulicę przemianowano na ul. Romana Szuchewycza, naczelnego dowódcy UPA, odpowiedzialnego za ludobójstwo na Polakach.

Link

Izium stał się teatrem walk od końca lutego. Od początku kwietnia miasto było pod kontrolą Rosjan. Siły ukraińskie wkroczyły do niego 10 września.

Z informacji agencji Ukrinform podawanych w pierwszym tygodniu grudnia wynika, że w mieście zmieniono nazwy 21 ulic, które miały związek z Rosją. Szef administracji wojskowej miasta podpisał zarządzenie w tej sprawie, a dokument opublikował w mediach społecznościowych zastępca mera Wołodymyr Matsokin. Wcześniej zmieniono nazwy 22 innych ulic. Kolejny, trzeci dekret podpisany przez szefa lokalnych władz Walerego Marczenkę, Matsokin opublikował w poniedziałek. Dotyczy on 19 ulic.

I tak w Iziumie nie ma już m.in. ul. Puszkińskiej, której nadano imię Stepana Bandery. Przypomnijmy, że Ukrainiec został w styczniu 1936 roku skazany przez sąd w Warszawie na karę śmierci za zorganizowanie zamachu na ministra spraw wewnętrznych RP Bronisława Pierackiego. Później zamieniono ją na dożywocie. Bandera jednak we wrześniu 1939 roku wyrwał się z więzienia.

Bandera był też jednym z przywódców Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), a od 1940 r. przywódcą Prowodu OUN-B. Ta organizacja była zaś odpowiedzialna za Rzeź Wołyńską.

Inną z ulic przemianowano na ul. Romana Szuchewycza, naczelnego dowódcę Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA), przewodniczącego Sekretariatu Generalnego Ukraińskiej Głównej Rady Wyzwoleńczej i zbrodniarza wojennego. To Szuchewycz, jako główny dowódca UPA, ponosi bowiem bezpośrednią odpowiedzialność za przyjęcie Rzezi Wołyńskiej jako taktyki walki z Polakami. W wyniku "czystki etnicznej" przeprowadzonej przez Ukraińców na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej śmierć, w bestialski sposób, zadano około 100 tys. Polaków. Na Wołyniu zamordowano ok. 40-60 tys. Polaków, w Małopolsce Wschodniej ? od 20 tys. do 40 tys., a na ziemiach współczesnej Polski od 6 tys. do 8 tys.

Matsokin, jak przystało na przedstawiciela państwa ukraińskiego, nazwał Szuchewycza "wybitnym Ukraińcem", który wraz ze zmianą nazwy ulicy otrzymał "swoje należne miejsce".

https://nczas.com/2022/12/28/tak-pluja-polakom-w-twarz-ukrainskie-ulice-nazwane-imionami-zbrodniarzy/
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 28.12.22 Pobrań: 31 Pobierz ()
28.12.2022 To pracowity rząd utrzymuje państwo. I pszczoły.
Od wprowadzenia stanu wojennego minęło już 41 lat, a przecież był on - co widać z perspektywy czasu - dramatycznym zakończeniem pewnego etapu wprowadzania w Polsce ustroju jakiego świat nie widział, a jaki wykombinowali sobie jeszcze w XIX wieku doktrynerscy Żydowie z Karolem Marksem, którego niektórzy uważają za filozofa, a z kolei inni - za obdarzonego tupetem, elokwentnego dyletanta, co w sumie na jedno wychodzi. Jak pamiętamy, w pierwotnej wersji, państwo miało "zanikać", podobnie jak pieniądz, a w jego miejsce miały wchodzić stowarzyszenia wolnych wytwórców. Pieniądz natomiast nie byłby już potrzebny, bo te stowarzyszenia dawałyby każdemu "według potrzeb". Jednak w konfrontacji z rzeczywistością i naturą ludzką, te teoretyczne założenia nie wytrzymały krytyki i żeby jakoś opanować chaos, Józef Stalin, asekuracyjnie powołując się na Marksa, nie tylko przywrócił państwo w całej jego straszliwej postaci asyryjskiej despotii, które "wolnych wytwórców" ujęło w karby żelaznej dyscypliny na pograniczu niewolnictwa i za pośrednictwem centralnego planifikatora dyktowało każdemu, jakie wolno mu mieć "potrzeby".

Na przyczynę rozbieżności między teoretycznymi założeniami i rzeczywistością wskazał Stanisław Lem w "Bajce o trzech maszynach opowiadających króla Genialona", której negatywnym bohaterem jest niejaki Malapucyusz Chałos. Zaproponował on w ramach ustrojowej reformy, by zamiast dotychczasowego połączenia równoległego - bo akcja toczy się w środowisku robotów, czyli "sztucznej inteligencji", z którą tyle nadziei wiążą rozmaici półgłówkowie - wprowadzić połączenie szeregowe. Jeśli tedy - a owe roboty czerpały energię elektryczną z pocierania - chociaż jeden się potrze, to wszyscy będą mieli prądu pod dostatkiem. Okazało się jednak, że nikt nie chciał się pocierać. - Co ja się będę pocierał; niech się sąsiad pociera - z czego wyniknęło ogólne bezprądzie. Sytuacja ta wymagała oczywiście "dalszego doskonalenia", które pamiętamy z lat 70-tych, dopóki wszystko się nie skawaliło i trzeba było wrócić do surowej, stalinowskiej dyscypliny, czego dokonał generał Jaruzelski "suwerenną decyzją". "Stąd nauka jest dla żuka", że z inteligencją, wszystko jedno - naturalną, czy sztuczną - niczego zaplanować się nie da, a już specjalnie - idealnego ustroju, jakiego świat nie widział.

Wróćmy jednak do etapu, który zakończył się stanem wojennym. Wśród cech, jakimi się ona charakteryzował, chciałbym zwrócić uwagę na jedną. W tamtym czasie mianowicie nic nikomu się nie opłacało. Prawdopodobnie było to następstwem ustanawiania przez partię i rząd cen towarów, przed czym przestrzegał Milton Friedman. Ustanawiając odgórnie ceny, władza pozbawia się w ten sposób podstawowej informacji ekonomicznej - ile co naprawdę kosztuje.

W tych warunkach o jakimkolwiek racjonalnym zarządzaniu oczywiście nie mogło być mowy, toteż partia i rząd powszechnie posługiwały się zaklinaniem rzeczywistości, która na te zaklęcia okazywała się wyjątkowo oporna. "Niemały kłopot mam z ekonomiką, która się w ręce dostała magikom, co jak kapłani afrykańskich plemion, gusła sprawują nad wyschniętą ziemią" - pisał poeta w "Sądzie nad Don Kichotem".

Próbowano oswobodzić się z doktrynerskiej niewoli, wprowadzając tzw. "ceny komercyjne", a nawet całe "sklepy komercyjne", ale to niczego nie rozwiązywało, bo "Pisma" nie można było uchylić. "Nie temu bowiem system służy, by prolet gnuśniał w dobrobycie, lecz aby wizje gigantyczne tytanów myśli wcielać w życie" - pisał jeden poeta, podczas gdy drugi mu wtórował, pisząc, jak to pewien władca, "gnębiąc poddanych surowym edyktem, utwierdził Pismo i rozstał się z wiktem". Toteż w sytuacji bez wyjścia partia i rząd chwyciły się środka ostatecznego. Skoro nikomu nic się nie opłacało, to rząd zaczął do wszystkiego dopłacać żeby chociaż w ten sposób stworzyć wrażenie jakiejś równowagi.

Od tamtej pory minęło prawie 50 lat i oto, co się dzieje? Historia się powtarza, o czym świadczy niedawne spotkanie Naczelnika Państwa z rolnikami i innymi przedstawicielami polskiej wsi w Przysusze. Po serii komplementów, jak to rolnicy "żywią i bronią", Naczelnik przeszedł do nakreślania świetlanych perspektyw, które wprawdzie są świetlane, ale mają jeden plus ujemny ? że mianowicie są perspektywami. Na to oczywiście nic poradzić nie można i nie chodzi o to, byśmy tu nad tym wydziwiali.

Ważniejsze jest bowiem to, na jakim fundamencie te świetlane perspektywy są zbudowane. Otóż są one zbudowane na założeniu, że rząd będzie rolnikom do wszystkiego dopłacał i w ten sposób doprowadzi do zrównania poziomu życia na wsi z poziomem życia w mieście, którego mieszkańcom, czyli "miastowym", Naczelnik - podobnie jak podczas wcześniejszego zebrania budującego, lekarzom - nie szczędził gorzkich słów.

Warto zwrócić uwagę, że ? podobnie jak przed 50 laty, za czasów Edwarda Gierka i jego pierwszego ministra Piotra Jaroszewicza - również i teraz dopłacanie przez rząd do wszystkiego, jest metodą uniwersalną. Zacznijmy od tego, że rząd dopłaca do obywateli. Zaczął od dzieci, ale w miarę "dalszego doskonalenia", system rządowych dopłat obejmował coraz to nowe grupy obywateli, aż do starców, zwanych "seniorami". W rezultacie musi nieuchronnie dojść do tego, że wszyscy obywatele znajdą się na utrzymaniu rządu. Ale nie tylko oni. O ile przyzwyczailiśmy się już do rządowych dopłat do każdej obywatelskiej rodziny, to w Przysusze okazało się, że system dopłat wkrótce przekroczy ramy gatunku ludzkiego, bo pan Kowalczyk, który towarzyszył Naczelnikowi jako minister rolnictwa zapowiedział, że systemem rządowych dopłat już wkrótce zostanie objęta każda rodzina pszczela. Dotychczas pszczoły cieszyły się opinią stworzeń wyjątkowo pracowitych, co znalazło nawet wyraz w teologii, bo w hymnie pochwalnym, jaki w Wielką Sobotę śpiewa się w kościołach na cześć "woskowej kolumny", czyli paschału, jest mowa o "pracowitej pszczole". Skoro jednak również rodziny pszczele mają zostać objęte systemem rządowych dopłat, to znaczy, że produkowanie miodu również i dla nich przestało być opłacalne. Ładny interes!

Wygląda na to, że szybkim krokiem zbliżamy się do modelu państwa i gospodarki, jaki panował u nas przed 50 laty, kiedy to partia i rząd do wszystkiego dopłacały. Jak obliczył prof. Eugeniusz Rychlewski z SGH, w roku 1989, czyli roku zamknięcia PRL, wartość majątku trwałego w przemyśle była o pół miliarda dolarów niższa od sumy zagranicznego zadłużenia Polski. Na jaką sumę Polska zadłużona jest dzisiaj - tego oczywiście nie wiemy, bo to najściślej strzeżona tajemnica państwowa, ale wiemy, że w roku 2024, a może nawet jeszcze w roku przyszłym, same koszty obsługi tego długu przekroczą 105 mld złotych rocznie. Czy historia się powtórzy?

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika "Najwyższy Czas!".
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 28.12.22 Pobrań: 31 Pobierz ()
28.12.2022 Nazywajmy rzeczy po imieniu
Sytuacja geopolityczna sprawiła, że nieustannie zastanawiamy się nad stosunkiem sił do możliwości. W konflikcie Rosji i Ukrainy chodzi o siły militarne. W naszym kraju natomiast warto się zastanowić czy stać nas na taki zakres pomocy humanitarnej jaki ofiarowujemy Ukrainie. W tych dyskusjach stosowany jest, a nawet nadużywany zwrot "mierz siły na zamiary", który pochodzi z "Pieśni filaretów" Adama Mickiewicza, napisanej w 1820 roku dla tajnego stowarzyszenia patriotycznego młodzieży wileńskiej.

O dziwo zwrot ten używany jest obecnie w zupełnie przeciwnym znaczeniu niż użył go Mickiewicz i w sprzeczności z elementarną logiką. Przez polityków i dziennikarzy używany jest w sensie, że zamiary należy dostosowywać do możliwości, że nie należy ryzykować porywając się z motyką na słońce. Tymczasem jeżeli chciałoby się nawoływać do ostrożności należałoby przecież powiedzieć: "mierz zamiary na siły".

Znaczenie słów Mickiewicza jest zatem dokładnie przeciwne do obecnie używanego. Zwrot "mierz siły na zamiary" oznacza u Mickiewicza, że to możliwości trzeba dostosowywać do zamiarów, i że najpierw trzeba stawiać sobie ambitne i dalekosiężne cele a dopiero potem szukać sposobów ich zrealizowania. Warto to sprawdzić w oryginale, przy czym zauważmy, że w wersji pierwotnej siła była użyta w liczbie pojedynczej, było "mierz siłę na zamiary".

Cyrkla, wagi i miary
Do martwych użyj brył;
Mierz siłę na zamiary,
Nie zamiar podług sił.

W odniesieniu do wojny na Ukrainie - powinniśmy mierzyć zamiary na siły, tak naprawdę jednak mierzymy siły na zamiary, a nawołując w naszym mniemaniu do umiarkowania i ostrożności faktycznie nawołujemy do czegoś wręcz przeciwnego.

Trudno ustalić w jaki sposób  powstało to nieporozumienie. To nie jest zwykły błąd językowy jak na przykład nagminne używanie przez telewizyjne pogodynki zwrotu "temperatury minusowe" zamiast "temperatury ujemne" oraz setki podobnych błędów popełnianych przez polityków i dziennikarzy.

Używanie bez cienia refleksji tego zwrotu świadczy, że język polski jest nadal gwałcony, bo jak za czasów komuny słowom przypisuje się znaczenia wręcz przeciwne do ich znaczenia prawdziwego. Za czasów komuny zmiana znaczenia słów najczęściej odbywała się przez dodanie do właściwego słowa jakiegoś przymiotnika, który funkcjonując  jako differentia specifica miał je redefiniować. Tak powstał na przykład termin "demokracja ludowa", która - jak się mawiało - miała tyle wspólnego z demokracją co krzesło elektryczne ze zwykłym krzesłem.

Można podać wiele przykładów bezceremonialnego obecnie gwałcenia języka. Na przykład "preparat genetyczny na bazie technologii mRNA" niesłusznie nazywa się "szczepionką", a "walka o praworządność w Polsce" jest w istocie rzeczy "walką z praworządnością", walką o zachowanie status quo, czyli postkomunistycznego bezprawia.

Używanie słów niezgodnie z ich znaczeniem, albo co gorsza w przeciwnym znaczeniu, jest najistotniejszym symptomem zniewolenia społeczeństwa, które już nie zauważa codziennego kłamstwa albo milcząco je akceptuje. I nie jest to kłamstwo sporadyczne, które można przypisać konkretnym osobom lecz kłamstwo systemowe, instytucjonalne. W obronie kłamstwa instytucjonalnego stają nie tylko ci, którzy na kłamstwie korzystają lecz również ci, którzy dali się kłamstwu zwieść. W obronie kłamstwa komunistycznego, którego przejawem była komunistyczna nowomowa, stawali nie tylko partyjni prominenci lecz naiwniacy, którzy uwierzyli w dobrodziejstwa komuny i liczni oportuniści którzy godzili się używać bez protestów jej zakłamanego języka dla własnej korzyści, a nawet bez wyraźnej korzyści.

Doskonale rozumiał to George Orwell. W jego słynnej powieści "Rok 1984" możemy przeczytać napisane wielkimi literami - "WOJNA TO POKÓJ, WOLNOŚĆ TO NIEWOLA,  NIEWIEDZA TO SIŁA". Doskonale rozumiał to również Sołżenicyn, który ubolewał nad śmiercią języka rosyjskiego. Jak twierdził - jego rodacy zapomnieli znaczenia większości rosyjskich słów, a do porozumiewania się wystarczy im kilkaset słów wzbogaconych źle rozumianą angielszczyzną. Rosjanie jak pisał Sołżenicyn nie umieją już odróżniać kłamstwa od prawdy, lata niewoli zamordowały nie tylko język lecz i ducha narodu.

Dlatego trzeba pilnować języka polskiego żeby nie uległ podobnej degeneracji.

Pewien znany mi młody działacz ekologiczny nosi dokumenty w teczce z rysunkiem jaszczurki i napisem: "life let it be". Jego organizacja chce wydać podobną teczkę z odpowiednim napisem w języku polskim. Tłumacząc na polski to hasło napisałabym: "niech sobie żyje" mając na myśli oczywiście  jaszczurkę. Albo: "życie - niech sobie będzie". Młody człowiek upiera się jednak żeby na teczce umieścić napis: "niech żyje". albo "chrońmy wszelkie życie", albo - jego zdaniem dosłownie - "niech będzie życie". Tłumaczyłam mu,  że "niech żyje" wykrzykuje się podczas wieców i pijackich biesiad więc tu nie pasuje. Tłumaczenie nie musi być dosłowne natomiast powinno oddawać ducha przesłania. Przesłanie reklamującej ochronę przyrody teczki jest następujące - żyje sobie mała jaszczurka, nikomu nie przeszkadza więc pozwólmy jej nadal żyć. Chodzi o to żeby nie niszczyć bezmyślnie życia. "Chrońmy wszelkie życie" jest nadinterpretacją, podsuwa natychmiast argument, że przecież nie możemy i nie chcemy chronić wszelkiego życia na przykład groźnych dla życia człowieka  wirusów i bakterii, a nawet pcheł i kleszczy.

Jeszcze w kwestii dosłowności. Idiom angielski: "collect hay while the sun is shining" czyli: "zbieraj siano gdy świeci słońce" tłumaczymy: "kuj żelazo póki gorące". Obydwa idiomy odwołują się do mądrości ludowej lecz etyka tłumacza nie nakazuje nam posługiwać się dosłownym tłumaczeniem idiomu angielskiego. Podobnie "let us call a spade a spade" nie tłumaczymy: ?nazywajmy łopatę łopatą? lecz "nazywajmy rzeczy po imieniu?.

I właśnie o to chodziło Norwidowi gdy postulował: ?odpowiednie dać rzeczy słowo?  oraz  Słowackiemu gdy pisał : ?chodzi mi o to, aby język giętki, powiedział wszystko, co pomyśli głowa".

Izabela Brodacka
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 28.12.22 Pobrań: 32 Pobierz ()
28.12.2022 Czas Bismarcka i Hitlera już minął
Endecja jako ruch ideowo-polityczny, nie może być tym samym co skorupa wystawiona w gablocie muzeum. Jej wartością jest żywotność i aktualność w danym czasie.

By idea narodowo-demokratyczna była przydatna dzisiejszej Polsce, musi być dostosowana do aktualnych warunków zewnętrznych i wewnętrznych. Nie może stać się zbiorem dogmatów, nawet wtedy gdy zostały one spisane przez najwybitniejszego polskiego myśliciela politycznego XX wieku. Taki talmudyzm jest zgubny, i prowadzi do budzącego w nas śmiech Związku Piłsudczyków.

Są oczywiście elementy stałe w myśleniu endeckim. Głównym jest postrzeganie polityki przez pryzmat dobra narodu. Tu się nic nie zmieniło.

Niemcy były naszym głównym wrogiem w przeszłości. Z różnym natężeniem trwało to przez stulecia. To jest oczywistość. Miał oczywiście rację Roman Dmowski wskazując właśnie to zagrożenie jako pierwszorzędne. Mylili się ci, którzy w swoim zacietrzewieniu wskazywali Rosję jako głównym problem ówczesnej Polski. Wskazywali oni Rosję jako wroga właśnie z powodu swojego niereformowalnego talmudyzmu. Oczywistością jest również to, że Niemcy i ich sojusznicy byli naszymi głównymi wrogami w latach drugiej wojny światowej. Nawet po niej były realne działania NRF wobec Polski, które musiały budzić niepokój.

To co kiedyś było aktualne nie oznacza automatycznie tego, że pozostaje na zawsze. Trzeba się zmierzyć z tym intelektualnie i wyciągać wnioski. Potrzeba konfrontacji starego pisma z rozumem. Nie wolno bać się pewnych słów i myśli z obawy, że ktoś uzna to za sprzeniewierzenie się idei pierwotnej.

Zresztą Endecja nie była antyniemiecka z definicji. Ona była propolska. To ówczesna sytuacja geopolityczna sprawiła, że polityka endecka musiała być prowadzona przeciwko Niemcom. Dzisiaj jednak sprawa wygląda inaczej. Niemcy są w znacznej mierze podporządkowane temu samemu Przeciwnikowi co nasze państwo. Dzisiaj nasz zachodni sąsiad boryka się z ogromnymi problemami wewnętrznymi.

Potomkowie Fryderyka Wielkiego, Otto von Bismarcka i Adolfa Hitlera są przede wszystkim skupieni na swoim przetrwaniu jako państwa, a nie ekspansji na Wschód. [Może i tak... a może nie - admin]

Obserwuję ten proces również na swoim podwórku w mikro wymiarze. Niewiele zostało z dawnych licznych stowarzyszeń kulturalno-społecznych Niemców na Śląsku. Dzisiaj to nieliczne kluby dla staruszków. Ich realną siłę i liczebność widzimy na przykład podczas uroczystości takich jak np. w świętochłowickiej Zgodzie. Gromadzi się kilka, ewentualnie kilkanaście osób. Nie ma w nich chęci rewanżyzmu znanej z przeszłości.

Problem niemieckiego rewizjonizmu był prawdziwy w okresie Polski Ludowej. Wtedy działał prężnie wspomagany z budżetu centralnego Związek Wypędzonych. Większość z 13 pierwotnych założycieli związku w 1958 roku była związana z reżimem hitlerowskim - wśród nich Alfred Gille, Erich Schellhaus (Wehrmacht), Hainz Langguth, Rudolff Wollner (SS) Głównym mózgiem ZW był Hans Krüger (1902-1971), działacz NSDAP, zbrodniarz wojenny, polityk CDU, poseł Bundestagu i federalny minister ds. wypędzonych. Oni realnie myśleli o naszych Ziemiach Zachodnich jako swoim terytorium.

Tygodnik "Der Spiegel" podał, iż na 200 byłych członków kierownictwa Związku Wypędzonych, ponad 1/3 była członkami NSDAP i SS.

Nie wiemy również dokładnie w jakim stopniu te środowisko było zinfiltrowane przez amerykańskie czy brytyjskie służby. Na amerykańskie inspiracje rewizjonistyczne wskazywał gen. Tadeusz Walichnowski. Jednak tamte pokolenie wymarło, nowe jest w znacznej mierze zamerykanizowane, wynarodowione i pozbawione dawnych tęsknot. Dzisiaj wśród Niemców poglądy zbliżone do tych z lat 50-tych w Związku Wypędzonych są zupełną egzotyką. Zdarzają się sentymentaliści tacy jak Matthäus Golla, ale to margines.

Musimy przeciwnika i zagrożenia stopniować, by się nie pogubić w meandrach narzucanych zewnętrznie problemów. Naszym głównym wrogiem nie jest dzisiaj żadne państwo narodowe czy postnarodowe w Europie, a siły spoza naszego kontynentu. W dzisiejszym zglobalizowanym świecie naszym głównym Przeciwnikiem pozostaje od wielu lat świat anglosaski wraz z swoimi jawnymi i niejawnymi strukturami dokonującymi podporządkowania sobie coraz liczniejszych obszarów globu. Mamy do czynienia z realną anglosaską ekspansją kulturową i gospodarczą na Wschód.

Zagrożeniem dla Polski jest działalność różnorakich "niemieckich" fundacji (dekarbonizacyjnych, pseudoekologicznych, antydyskryminacyjnych, feministycznych, kościelnych, wolnościowych czy równościowych).

Zmarły trzy lata temu szef Instytutu Schillera Lyndon LaRouche wskazywał na powojenną amerykańską politykę w RFN polegająca na powoływaniu setek różnorakich fundacji, ruchów i stowarzyszeń, które w późniejszym okresie pączkują i tworzą polityczną pajęczynę oplatającą Europę. Dzisiaj zapewne wiele z tych ruchów, które powszechnie kojarzymy z Niemcami ma korzenia zupełnie pozaeuropejskie. Cele tym bardziej są dalekie od tego co jest dobre dla Europy.

Nie oznacza to oczywiście, że kwestia niemiecka powinna być całkowicie lekceważona. Państwo niemieckie w dalszym ciągu jest w nieporównywalnie lepszym położeniu ekonomicznym, niż Polska. Powinniśmy obserwować i analizować. Zmiany w dzisiejszym świecie zachodzą błyskawicznie i ranking naszych wrogów może się zmieniać. Pojawić w przyszłości może się oczywiście również realne zagrożenie niemieckie (chociaż podejrzewam, ze przez wiele dziesięcioleci takiego nie będzie)

Pojawiły się w środowiskach prosuwerenistycznych osoby demonizujące Niemcy. Przez swoje zacietrzewienie umniejszają oni inne zagrożenia. Czasem przybiera to formy komiczne, które przypominają podnoszenie do granic absurdu kwestii żydowskiej przez niektórych działaczy w latach 90-tych. Takie przejaskrawienie i absurdalna germanofobia niestety jest wykorzystywana przez Przeciwnika. Spycha ona myśl narodową w powszechnym odbiorze do antyniemieckich pojękiwań Solidarniej Polski i głupszej części Prawa i Sprawiedliwości.

Przecież skłócenie nas z Białorusią i Rosją, przypisywania diabolicznych zamiarów naszym sąsiadom, domagania się realnych i urojonych odszkodowań i warczeniu na inne państwa europejskie, to część scenariusza pisanego poza Europą.

Obserwuję z niepokojem, że część osób związanych z naszym środowiskiem polubiło te rytualne i bezużyteczne dla Polski pohukiwania na zachodniego sąsiada. To kolejny taki ZChN-izm ludzi odwołujących się do idei narodowej demokracji. Najpierw absurdalna polityka prometejska wobec Wschodu, a teraz totalne skonfliktowanie nas z zachodnim sąsiadem. Tym samym zgoda na wasalizację Polski przez Waszyngton, czyli całkowite uzależnienie od pewnych kół politycznych w USA.

Pomoc Solidarnej Polsce i PiS-owi w otwieraniu nowego frontu walki politycznej w naszym położeniu jest szaleństwem. To jest odwrotność polityki endeckiej, chociaż opakowana w endeckie sreberko. Naszym celem nie jest bycie nie przedmurzem ani klinem, a klamrą spinającą Wschód z Zachodem. Potrzebujemy dobrych relacji i handlu z sąsiadami a nie kolejnych bezsensownych konfliktów.

Jeśli ostatnie 30 lat dawało niektórym złudne poczucie spokoju i bezpieczeństwa z tak pojmowana polityką, to teraz już go nie ma. Na Wschodzie mamy realną, choć zastępczą wojnę. Wokół nas na światowej scenie geopolitycznej pojawili się nowi i silni gracze, tworzone są nowe sojusze, przewartościowują się stare układy.

Czas przestać kręcić sarmackie wąsy, potrząsać szabelką, wymachiwać flagą z orłem w koronie i wydzierać się na sąsiadów. Nie ułatwiajmy Przeciwnikowi pracy powielając wyprodukowane przez niego tezy. Już ostateczny czas porzucić stare sentymenty.

Łukasz Marcin Jastrzębski
https://myslpolska.info
-----------------------------------
W dzisiejszej sytuacji geopolitycznej na świecie i w Europie programem maximum byłby sojusz z państwami BRICS-u do których należy niewątpliwie przyszłość z Rosją w Europie w roli głównej.
Oczywiście jest to wariant zupełnie nierealny i to nie tylko ze względu na imperialistyczne interesy SZAP i całego NATO?które nigdy by nie dopuściły do utraty "Polin" jako antyrosyjskiej forpoczty w Europie Wschodniej, ale także na samobójcze tendencje w łonie polskiego społeczeństwa z jego idiotyczną miłością do hegemona i chorobliwą rusofobią.
Pozostaje "program minimum"... teoretycznie realny,ale faktycznie również-w dzisiejszej sytuacji-nie do przeprowadzenia czyli-na wzór Węgier Orbana - formalne pozostanie w UE i NATO przy faktycznej neutralności i dbaniu o interesy własnego narodu.

Zachód to kolektywny złodziej, ich prosperity to brutalny i bezwzględny kolonializm, który nie skończył się nigdy, przecież dużo łatwiej jest żyć na cudzy koszt mordując - tutaj mamy top nosicieli kultury germańskiej, a są jeszcze bardziej demoniczni złodzieje i mordercy. Wkrótce karma, lub jak kto woli Bóg, upomni się o sprawiedliwość, która woła o pomstę do nieba. "... pomsta będzie moja, Ja odpłacę".
Problemem jest niewiara większości ludzi, którzy w zderzeniu z propagandą szatańską wybierają medialne i naukowe kłamstwa - czyż to nie jest smutne? Pozwoliliśmy sobie wybrać "spokój" zamiast wolności, i teraz nie mamy ani tego ani tego.
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 28.12.22 Pobrań: 32 Pobierz ()
29.12.2022 Elektryczna Tesla płonęła blisko pięć godzin.
"Taki pożar jest ciężki do ugaszenia"

Blisko pięć godzin w oparach postępu - tyle czasu spędzili strażacy na gaszeniu elektrycznej Tesli i chłodzenia jej ogniw w Piotrkowie Trybunalskim.

Do zdarzenia doszło we wtorek ok. godz. 13.30 przy ul. Wojska Polskiego w Piotrkowie Trybunalskim. Na jednym z parkingów zapaliły się ogniwa w elektrycznej Tesli Model S. W samochodzie zaparkowanym przy zbiegu ulic Wojska Polskiego i Toruńskiej płonęła komora akumulatorów.

- Taki pożar jest ciężki do ugaszenia, bo reakcja, która zachodzi w uszkodzonych ogniwach elektrycznych cały czas podtrzymuje proces spalania. Udało nam się obniżyć temperaturę palących się ogniw. W wyniku pożaru nikt nie odniósł obrażeń. Z powodu znacznego zadymienia wstrzymaliśmy ruch na skrzyżowaniu przy ul. Wojska Polskiego - przyznał w rozmowie z mediami mł. bryg. Wojciech Pawlikowski z KP PSP w Piotrkowie Trybunalskim.

Na miejscu pojawił się nawet kontener, w którym miał zostać zatopiony samochód, żeby schłodzić ogniwa. Ostatecznie jednak strażacy zrezygnowali z takiego rozwiązania.

"Na razie zbyt wcześnie by mówić o jednoznacznych przyczynach pożaru, ale prawdopodobnie doszło do zwarcia w układzie zasilania" - podał portal piotrkowski24.pl.

https://nczas.com/2022/12/29/elektryczna-tesla-plonela-blisko-piec-godzin-taki-pozar-jest-ciezki-do-ugaszenia/
------------------------------

mail: A benzyniaka [zresztą sam się nie zapala] można ugasić pianą [to CO2] lub kocem azbestowym - odcinają dopływ tlenu. Tu - tlen niepotrzebny. Kiedy się nauczą robić aku niepalne??
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 29.12.22 Pobrań: 33 Pobierz ()
29.12.2022 Niemiecki klimatyczno-elektryczny Wielki Brat.
Niemiecki klimatyczno-elektryczny Wielki Brat i urządzenia do wyłączania urządzeń. Na co trzeba będzie zmarnować pieniądze z KPO.

Gaszenie pożaru trzeba powierzyć psychopacie piromanowi, on wszak się na ogniu zna.

--------------------------------------
Przy wszystkich dyskusjach o suwerennościowych i finansowych aspektach Krajowego Planu Odbudowy i pieniędzy, które być może unijny łaskawca, jeśli będziemy grzeczni, zechce pożyczyć, umyka jedna zasadnicza sprawa. Otóż główna idea KPO jest taka, by zadłużając się, na polecenie i pod kontrolą unijnych urzędników wydać pieniądze na to, co doprowadziło Europę do kryzysu energetycznego i na skraj katastrofy gospodarczej.

Część pieniędzy KPO to pożyczka, którą się oddaje, a część to tzw. "darmowe granty", które trzeba będzie spłacić podnosząc podatki i wysokość składki odprowadzanej na utrzymanie brukselskiej eurokracji. Blisko 43 % tak pozyskanych pieniędzy będziemy musieli przeznaczyć na realizację obłędnej, samobójczej polityki klimatycznej. Ponad 21 proc. na tzw. transformację cyfrową. Inaczej mówiąc 64 % środków będziemy musieli wydać tak, jak życzą sobie tego eurokraci. Mamy też wierzyć, że ci którzy jak Timmermans, czy jacyś niemieccy władcy Unii, doprowadzili Europę do rozpaczliwej sytuacji, mają dość rozumu, by wiedzieć na co inni mają wydawać pieniądze. Gaszenie pożaru trzeba powierzyć psychopacie piromanowi, on wszak się na ogniu zna.

Niemiecka nowoczesność w domu i zagrodzie

Gdy rozważa się kolejne unijne pomysły można wspomnieć program telewizyjny z czasów PRL "Nowoczesność w domu i zagrodzie" i sparafrazować klasyka "prondu ni ma i nie będzie". Unijne osiągnięcia są takie, że w trzeciej dekadzie XXI wieku połowa Europy zastanawia się, czy aby nie zamarznie zimą i czy ma wystarczający zapas świeczek w domu. Ale od czego są jaśnie oświeceni Niemcy ze swą genialną transformacją energetyczną Energiewende. Właśnie wymyślili jak zmarnować ogromne pieniądze i wydać je łącząc dwa cele KPO: zaspokojenie sekty klimatycznej i miłośników kontroli wszelakiej od transformacji cyfrowej. Pomysł niemieckiej Federalnej Agencji Sieci - Bundesnetzagentur będzie złotym cielcem, najwyższym, najdoskonalszym wcieleniem KPO.

Otóż ta niemiecka instytucja ogłosiła, że od 2024 roku dostawcy energii elektrycznej za pomocą specjalnych urządzeń będą mogli sami ograniczać pobór energii konkretnym prywatnym odbiorcom. I to bez ich zgody, a nawet wiedzy. Na razie chodzi o energię dla pomp ciepła do ogrzewania mieszkania i wody oraz dla stacji ładowania samochodów. Inaczej mówiąc, jeśli ktoś w niemieckiej elektrowni RWE, albo sam kanclerz Scholz dojdzie do wniosku, że w domu państwa Himmler jest zbyt ciepło, to może im pobór prądu przez pompę ciepła ograniczyć. Podobnie może uznać, że panu Goebbelsowi nigdzie się teraz nie spieszy, nie musi jechać, więc sobie poczeka na ładowania swojego elektrycznego samochodu ludowego - Volkswagena.

Niemcy są jak zwykle w awangardzie postępu - mają dwa w jednym i jednym genialnym pomysłem Bundesnetzagentur realizują politykę klimatyczną i transformację cyfrową. Póki co, nie ma planu całkowitego odłączania prądu - przecież nie o to chodzi, by Niemcy marzli w swych domach jak ich dziadkowie w okopach, tylko o to, by specjalne cacko - dzieło transformacji cyfrowej ograniczało pobór energii przez konkretne urządzenia. To ma działać jak elektroniczne ograniczanie prędkości w samochodzie, tyle, że będzie nim zdalnie sterował dostawca prądu. Albo kto wie, może w przyszłości jakiś urząd specjalnie do tego powołany, który będzie też sprawdzał czy kto grzeczny, czy nie i nagradzał dodatkowym prądem, bądź dyscyplinował. "Die Welt" wyliczył, że ograniczenie energii w stacji ładowania samochodów do 3,7 kilowatogodziny sprawi, że by pojechać swym ludowym samochodem 50 kilometrów pan Himmler będzie ładował go 3,5 godziny. Więc w przyszłości to taki specjalny urząd będzie być może będzie decydował jak długo pan Goebbels, czy który tam, będzie ładował samochód, w zależności od tego gdzie chce nim pojechać. Jak np. na zlot brunatnych zielonych, czy jakiejś innej sekty klimatycznej, to godzinkę, a jak na niepotrzebne nikomu spotkanie w parafii to 7 godzin. Dzięki transformacji cyfrowej możliwe będą takie rzeczy, które się nawet Chińczykom nie śniły.

Więc jak Polska w ramach KPO pożyczy kochane pieniążki, to realizując transformację cyfrową, będzie mogła kupić od Bundesnetzagentur miliony takich sprytnych urządzeń. A kto wie, może jak dobrze pokombinujemy to np. prezes PGE będzie mógł dajmy na to takiemu Borysowi Budce nawet telewizor wyłączyć.

W Szwajcarii już opracowano 4-stopniowy plan zakazu ładowania i prowadzenia pojazdów elektrycznych. Kolejne ograniczenia z całkowitym zakazem włącznie mają obowiązywać w zależności od stopnia obciążenia sieci i podaży energii elektrycznej. Ta bowiem w znacznej mierze importowana jest z Niemiec i Francji. Szwajcarzy uważają, że może jej więc zabraknąć.

Amerykańska wersja KPO

Do KPO powinien przystąpić też Nowy Jork - na początek miasto, a potem cały stan. Też będzie można za jednym zamachem zrobić sobie dobrze klimatycznie i cyfrowo. Jak donosi "New York Post" miasto za 1,1 miliarda dolarów chce w przyszłym roku kupić 500 autobusów elektrycznych. Na razie ma takich 15,ale ambitna gubernator Kathy Hochul ogłosiła, że docelowo wszystkie 5800 pojazdów ma być na prąd. Miejskie przedsiębiorstwo transportowe (MTA) ostrzega panią gubernator, że eksploatacja autobusu elektrycznego kosztuje 2 do 3 razy więcej niż diesla, czy na gaz, więc budżet nie wytrzyma tych 500 elektryków. Decyduje o tym koszt prądu. Pani gubernator zażądała więc, by stanowa Komisja Służby Cywilnej opracowała specjalny plan, który pozwoli ładować autobusy po niskiej cenie - z wielkim rabatem. Okazuje się, że aby było taniej, trzeba ładować autobusy wedle pewnego bardzo skomplikowanego harmonogramu, uwzględniając na bieżąco tysiące zmiennych i zrobić to tak, by sieć wytrzymała dodatkowe obciążenia. Inaczej mówiąc, by korków nie wywaliło. W tym celu trzeba zakupić specjalne "inteligentne" ładowarki samochodów i "inteligentne" urządzenia do sterowania energią w stacjach ładowania w całym mieście. Najpierw trzeba je też połączyć w sieć i dopiero tak będzie można inteligentnie sterować ładowaniem autobusów.

Tak więc gdyby pani gubernator zgłosiła się po KPO, to mogłaby za jednym zamachem zrealizować dwa cele i zaimponować unijczykom. Po pierwsze mogłaby zmarnować pieniądze na drogie autobusy elektryczne, które akurat teraz i tak nie mogą jeździć, bo z powodu globalnego ocieplenia cały stan Nowy Jork jest skuty lodem. Tak zrealizowałaby cel klimatyczny. A drugi cel - transformacji cyfrowej, osiągnęłaby marnując pieniądze na zakup specjalnych inteligentnych ładowarek, i urządzeń do sterowania energią w sieciach stacji, by ładować samochody, które jak jest mróz jeździć nie mogą. Lepszego planu sam Stanisław Bareja, by nie opracował, a i Timmermans byłby dumny z takiej korzyści klimatycznej.

Przykłady wydają się być skrajne, ale zaprawdę nie ma takiej głupoty, której fanatycy od globalnego ocieplenia i karbowi, którzy chcą ludzkość kontrolować nie wymyślili by. Te przykłady należy pomnożyć razy dziesiątki i być może wtedy otrzymamy pełen obraz KPO. Trzeba wyobrazić sobie osiedle mieszkaniowe w Radomiu z tysiącami inteligentnych stacji ładujących samochody. Albo kolejne urządzenia do wyłączania urządzeń jakie miłujący porządek i dyscyplinę Niemcy wymyślą.

Dariusz Matuszak
https://wpolityce.pl/polityka/628025-niemiecki-klimatyczno-elektryczny-wielki-brat
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 29.12.22 Pobrań: 31 Pobierz ()
29.12.2022 Nowa seria komunikatów z Budki Suflera. Narrator Niedzielski
Określany mianem "ministra jednej choroby", Niedzielski postanowił niespodziewanie rozszerzyć swoją działalność i wyjść poza obszar zjawisk paranormalnych zajmując się przez chwilę czymś realnym.

W ostatnim tygodniu przedświątecznym mieliśmy blisko 300 tysięcy zakażeń grypą. Tak było w najgorszych czasach pandemii /Link/

Niedzielski ma rację. Ma rację w tym sensie, że w najgorszym czasie "pandemii" zakażenia grypowe były klasyfikowane z obowiązującego rozdzielnika jako "covid". Robiono to za pomocą fałszywie dodatnich wyników testów PCR. O fałszywych wynikach testów mówił nawet, swego czasu, fanatyk zamordyzmu sanitarnego, funkcjonariusz... Grzesiowski (w kwietniu 2020 roku):

To duży problem. Fałszywe wyniki sparaliżowały na kilka dni pracę Szpitala Specjalistycznego Nr 2 w Jastrzębiu-Zdroju oraz Szpitala Kolejowego w Katowicach. To jest bardzo duże zagrożenie dla pacjentów i personelu. /Fałszywe wyniki testów na koronawirusa to poważny problem Link/

Co jeszcze powiedział Niedzielski?

... w nowym roku wprowadzamy testy różnicujące grypę, RSV i COVID-19" - oświadczył minister

I tu dopiero dochodzimy do tzw. pomroczności jasnej. Będziemy różnicować, dopiero od przyszłego roku, rodzaje infekcji grypowych. Akurat to, że ogromna cześć infekcji "covidowych" to grypa przebiegająca - cytuję: bezobjawowo, łagodnie lub ciężko, wiadomo nie od dziś. Od 1 kwietnia 2022 COVID-19 będzie traktowany jak grypa.

Niedzielski, dalej:

Dwa lata izolacji spowodowały, że nie mieliśmy normalnego kontaktu z patogenami, w związku z tym nasze układy odpornościowe się odzwyczaiły od wirusa, chociażby grypy.

Bingo! Jak widać minister PiS pochwalił się wiedzą z podstawowego zakresu szkoły średniej. Nie tylko on. Z wybiórczą nieśmiałością i pewną dozą schizofrenii powiedziała o tym pewna pani profesor w TV Polsat.

Duża ekspozycja na wirusy jest wyzwaniem dla układu odpornościowego - powiedziała w "Gościu Wydarzeń" u Marcina Fijołka prof. Katarzyna Życińska. Dodała, że nasz układ immunologiczny nie był przez pewien czas odpowiednio stymulowany i musi teraz na nowo budować odporność

Wiadomym jest, że noszenie maseczki, brak ruchu, izolacja w domu sprzyjają utracie odporności. Widać to po skutkach przymusowej izolacji dzieci/zwiększona liczba zakażeń/. Tymczasem pani Życińska dorzuciła: "jeśli sami czujemy się niepewnie, to warto założyć maseczkę, na przykład wchodząc do tramwaju. - Pozwoli to chronić innych przed infekcją".

"Byliśmy w swoich domach, byliśmy izolowani, nie mieliśmy kontaktu z innymi ludźmi"

Podczas rozmowy na filmie wyemitowanym na Interii.pl wyświetlił się następujący komunikat:

Po pandemii podatność na zachorowania na grypę zwiększyła się prawie o 60 proc.- pisze The Lancet

Link

Po pierwsze, co to znaczy "po pandemii"? Zwiększona zachorowalność jest spowodowana zmniejszeniem odporności z powodu lockdownu. Po drugie, nie tylko z powodu restrykcji covidowych, lecz również z powodu trutki nazywanej szczepionką, która poza tym, że nie zabezpieczała przed transmisją, zachorowaniem, hospitalizacją i śmiercią, dramatycznie obniżyła nam odporność powodując dodatkowo powikłania i przypadki nagłych zgonów z różnych przyczyn.

Skąd ta zmiana narracji?

Moim zdaniem, zmiana w przypadku osób odpowiedzialnych za zbrodniczy lockdown, jest podyktowana m.in. chęcią zmiany maski covidowej na maskę "osoby normalnej" przed nadchodzącą kampanią wyborczą.

Niedzielski wypowiedział się również na temat swojej politycznej przyszłości. - Jestem członkiem rządu PiS, w związku z tym to jest jedyna możliwa opcja - mówił o starcie w wyborach parlamentarnych w przyszłym roku.

CzarnaLimuzyna
-------------------------------
Z ziemskiego punktu widzenia, tak. Nawiązując do Brauna, gdy Rzeczpospolita wróci w całym swoim majestacie, szubienicznik nie uniknie kary. "Ofiary pandemii" umierają do dziś.
Link

Ekonomista wymądrza się na temat wirusologii i epidemiologii, bo inni zabawnisie przykleili mu na czole tytuł "ministra zdrowia". To tak, jakby pan od wuefu wykładał o budowie mostów. A polińskie stado słucha tych bredni z nabożeństwem i większość nawet nie wie, że on jest pan od rachunków i gada tylko to, co mu kazali, bo własnej wiedzy na ten temat nie posiada.
Niedzielski - kariera:od politycznej mierzwy do "specjalisty". Za komunisty Cimoszewicza w Ministerstwie Finansów, za komunisty Millera i socjalisty Kaczyńskiego doradca w NIK, za Tuska w ZUS, za PiS w NFZ.
A Polacy - cóż takich karierowiczów gotowych na każde szambo wybierają, no i mają gnojowicę, w której na rozkaz się nurzają.


Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 29.12.22 Pobrań: 33 Pobierz ()
30.12.2022 Kanibale z UPA
Wiedzieliście Państwo, że banderowcy uprawiali kanibalizm na swoich, pomordowanych przez siebie ofiarach?
To tekst, który przesłał mi bardzo dobry znajomy z prośbą o opublikowanie. Sam zrezygnował z publikowania w Sieci z ważnych powodów osobistych.


Zapraszam do lektury.

Wiedzieliście Państwo, że banderowcy uprawiali kanibalizm na swoich, pomordowanych przez siebie ofiarach?

Dostałem dziś po południu z jednego z portali społecznościowych, na których publikuje, szokujący list na ten temat, od pewnej starszej mieszkanki południowej Polski, po uprzednim przesłaniu tej Pani filmu ze starym wykładem, a tak naprawdę opowieścią prof. Wiktora Zina, której kanwą było prawdziwe zdarzenie, jakie miało miejsce w Wigilię Świat Bożego Narodzenia 1942 roku.

Opowieść Prof. Wiktora Zina o banderowskim mordzie w wigilię Bożego narodzenia. Ukraińscy kuzyni bez żadnej litości, z zimna krwią zamordowali swoich polskich siostrzeńców w wigilijna noc. To swoista przestroga dla obecnego pokolenia polskich durni, którzy po 24 lutego zapadli na chorobę banderamoku, że obecnie nic podobnego się nie powtórzy i będzie inaczej, niż wtedy.

Link

Nic bardziej mylnego w takim rozumowaniu, bo to typowa droga samo oszustwa. Historia właśnie kończy zataczać koło i jest tylko kwestia czasu, że ponownie się powtórzy, będąc straszliwym przebudzeniem dla tych, którzy uwierzyli w podawane im przez obecna propagandę kłamstwa. Pozycja obowiązkowa w każde święta.

Dokładnej lokalizacji miejsca obecnego zamieszkania i jej nazwiska, z oczywistych względów, nie opublikuje, bo byłoby to równoznaczne ze skazaniem jej osobiście, oraz całej rodziny tej Pani w obecnej atrapie Polski, na dosłowny medialny lincz, a w niczym też nie przesadzę, gdy stwierdzę, że i na bezpośrednie zagrożenie życia jej samej i jej najbliższych również, ze strony odmóżdżonych, sfanatyzowanych, polskojęzycznych sług Ukrainy, jakich masowy wysyp nastąpił po 24 lutego bieżącego roku, niczym eksplodujący nagle, nie wiadomo skąd gejzer cuchnących fekaliów, które zatruły do końca i tak już niezbyt zdrową atmosferę, panującą po dwuletnim, ordynarnym oszustwie operacji psychologicznej Covida 19.

Opisuje ona w nim historie starszego brata swojego taty, którego rezuny z UPA schwytały w specjalnie zastawionej na niego zasadzce 22 grudnia 1945 roku, i którego następnie po bestialskich torturach rozerwano końmi, a potem poćwiartowano, ugotowano, upieczono i w całości po prostu... zjedzono!

Pewien Ukrainiec, sąsiad jej babci, mieszkający w gospodarstwie znajdującym się nieopodal jej domu, dwa tygodnie później przyniósł 6 stycznia 1946 roku, w Wigilię greckokatolickiego Bożego Narodzenia, zawinięty w gazetę kawałek ciała jej zamordowanego przez upowców syna, który się z niego ostał i rzucając go na stół w jej kuchni, wycedził szyderczo przez zęby, z nie schodzącym mu z twarzy uśmiechem "Masz tu kawałek schabu swojego Janka".

Dlatego podtrzymuje i to z jeszcze większą mocą, swoje wszystkie, wcześniejsze twierdzenia, które głoszę od dziesięciu lat, czyli od samego początku mojej Kresowej działalności, iż wszystkich miejsc kaźni, dziesiątek tysięcy Polaków, spośród setek tysięcy zamordowanych przez banderowców, nie da się nigdy ustalić, ani też odnaleźć ich szczątek, a tym samym ustalić ostatecznej, prawdziwej liczby polskich ofiar ukraińskiego ludobójstwa, nie mającej nic wspólnego z obecnie zafałszowana cyfra ofiar, podawana do wierzenia polskiemu społeczeństwu przez kłamców i fałszerzy historii, reżimowych inżynierów dusz i kreatorów kłamstw, jako obowiązujących, jedynie słusznych, objawionych przez nich maluczkim prawd wiary, a tym samym doprowadzić do ich godnego, chrześcijańskiego pochówku, z tego prostego powodu, gdyż najzwyczajniej w świecie, co i tak nadal brzmi porażająco w dosłownym tego słowa znaczeniu, iż bardzo wiele z polskich ofiar OUN - UPA, zostało najzwyczajniej w świecie, skonsumowanych przez swoich banderowskich oprawców.

Jak napisała dalej w swoim liście, w bunkrach UPA zimą wbrew twierdzeniom współczesnej, banderowskiej propagandy, często brakowało zapasów żywności, by wykarmić kryjących się w nich tysięcy bojców UPA, które to braki w aprowizacji w mięso, będącym podstawowym źródłem białka, niezbędnego do przetrwania w tak ekstremalnych panujących wtedy, warunkach bardzo ostrych zim, nadrabiano odpowiednio przygotowanymi zasobami, z... pomordowanych wcześniej przez upowców ich polskich ofiar!!!

Sama świadomość tego faktu, dosłownie mrozi krew w żyłach i wywołuje u każdego normalnego człowieka po dzień dzisiejszy odruch wymiotny na samo wspomnienie czegoś podobnego, bo brzmi to jak relacja z jakiegoś arcy-zwyrodniałego, bo nie mieszczącego się w żadnych cywilizacyjnych normach horroru, w którym sam szatan i jego demony, grały pierwszoplanowe rolę architektów tego ponurego horroru i były także autorami tego samego scenariusza dla wszystkich uczestników tego diabelskiego sabatu, do udziału w którym banderowcy zgłosili się samorzutnie, na ochotnika, by odegrać w nim rolę, najgorliwszych ze wszystkich sług Lucyfera.

Zdumiewa zarazem w tym wszystkim, także coś jeszcze, a mianowicie, że znajomość tych porażających faktów, nigdy nie została podjęta przez kogokolwiek w celu ich wyświetlenia, zarówno w czasach tzw. komuny, ani też w żadnej z trzech dekad istnienia nowotworu o nazwie III RP, przez naczelną agendę tego "parapaństwa", specjalnie ponoć powołana przezeń do życia, by zajmowała się ona również takimi właśnie sprawami, czyli tzw. zatroskanego o polska pamięć narodowa IPN.

I do dziś instytucja ta z wiadomych już dziś wszystkim, powodów, nawet nie spojrzała w stronę tego tematu, nie mówiąc już nawet o, choćby li tylko, jego powierzchownym dotknięciu, jak zresztą wielu innym, niewygodnym obecnemu układowi niewładzy bantustanu Ukro-Polin także, o ironio, pomimo tego, że żyje jeszcze wielu świadków tego ukraińskiego zdegenerowania i zwyrodnialstwa tamtego czasu, żywcem wziętego z najmroczniejszych zakątków piekła, którym jest nasza planeta, gdzie zdziczały kanibalizm był normą dnia codziennego i wyznacznikiem całkowicie opadłej na samo dno "kultury" plemion i narodów go praktykujących, przez wiele długich wieków, a także ich głównym znakiem rozpoznawczym, podobnym banderowcom potworów, o których czytaliśmy dotąd, jedynie w takich mrocznych powieściach na ten temat, jak np. "Przygody Robinsona Crusoe", Daniela Defoe, "Do ostatniej kości" Camille De Angelis, "Historia Kanibalizmu" - Constantine Nathan i wielu innym, im podobnym, i jedynie słyszeliśmy o postaciach, równoznacznych banderowskim bestiom w ludzkiej powłoce, osobnikach stosujących te same praktyki wyrafinowanych zbrodni, co oni, jak dyktator Haiti François Duvalier, dyktator Dominikany Rafael Leónidas Trujillo, czy Idi Amin, zwany pieszczotliwie przez swoich poddanych, rzeźnikiem Ugandy, oraz samozwańczy Cesarz Republiki Środkowo-Afrykańskiej Jean-Bédel Bokassa, którzy, tak jak banderowscy ludobójcy czasów drugiej wojny światowej, co widać to już całkiem wyraźnie w obecnym czasie, są dzisiaj już bez żadnego udawania, czy zachowania choćby minimum pozorów, otwarcie promowani i kreowani, na wzory moralności i bohaterskich obrońców zasad, wprowadzanych przez globalistycznych władców, rękami takich właśnie, podległych im szumowin, na wcześniejszym etapie "mądrości" dziejów, tj. wszystkich wartości zachodniej demokracji staro - nowego ładu, które z niezrozumiałych dla nich powodów, zostały na wiele długi dziesięcioleci powstrzymane, by przedwcześnie nie skaziły Ziemi i nie zniewoliły przed wypełnieniem czasu całej ludzkości, a teraz ponownie wyszły na świat z czeluści mrocznej otchłani, by dopełnić swego dzieła oszustwa, zwiedzenia i zagłady tych, którzy nie uwierzyli prawdzie, ale ponad wszystko ukochali kłamstwo.

Więc czego jeszcze nie pojmujesz mój drogi rodaku?

https://spiritolibero.neon24.info
Licencja: O/S: Wersja:
Dodano: 30.12.22 Pobrań: 32 Pobierz ()
Strona 60 z 183 << < 57 58 59 60 61 62 63 > >>
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.