Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 2
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
Nasza Pani Pozłacana
Niemniej jednak w tym dowcipie było ziarno prawdy, które podczas transformacji ustrojowej zakiełkowało, a teraz na naszych oczach wyrasta w postaci pęczniejącego legionu przedstawicieli. Najwyraźniej coraz więcej ludzi zorientowało się, że przedstawicielstwo - zwłaszcza polityczne - to najlepszy w naszych czasach interes.

Na najniższym szczeblu może tego aż tak wyraźnie nie widać - jednak wedle stawu grobla i im wyższy szczebel przedstawicielstwa, tym lepszy interes. Pewnie dlatego Aleksander Kwaśniewski, były prezydent naszego nieszczęśliwego kraju, snuł marzenia o awansie na Przedstawiciela Całej Ludzkości, jako I Sekretarz Organizacji Narodów Zjednoczonych, a ostatecznie - o awansie na Przedstawiciela Lepszej Części Ludzkości - jako I sekretarz NATO. Niestety skończyło się na marzeniach ściętej głowy, bo autorytety pacanowskie nie wzbudzają na świecie takiego respektu, jak w "małym żydowskim miasteczku na niemieckim pograniczu" - jak Stanisław Cat - Mackiewicz nazywał Warszawę. W ramach bolesnego powrotu do rzeczywistości trzeba było stanąć na świecy i w charakterze starego kiejkuta kontentować się napiwkiem w wysokości 15 milionów dolarów - zresztą do podziału według partu, ale, jak powiadają, dobra psu i mucha. Ale jeśli nawet Aleksandrowi Kwaśniewskiemu się nie udało, to innym - już lepiej.

Taki na przykład Donald Tusk, dzięki łaskawej protekcji Naszej Złotej Pani, zrobił oszołamiającą karierę finansową, powiększając swoje dochody co najmniej siedmiokrotnie! Daj Boże każdemu - chociaż oczywiście każdy takiej zawrotnej kariery zrobić nie może, bo chociaż gospodarka Unii Europejskiej rośnie w siłę, a ludzie żyją dostatniej, to przecież takiej rozpusty by nie wytrzymała. Co prawda caryca Leonida tłumaczyła marszałowi Greczce, że w Europie tyle bogactwa, że "nie strwonisz go przez pięćset lat nawet takiego jak tu władztwa" - ale wiadomo, że nie ma takiego bogactwa, którego nie dałoby się strwonić.

Dlatego muszą być społeczne nierówności i nawet Pan Jezus przed pokusą urawniłowki przestrzegał mówiąc, że "ubogich zawsze będziecie mieli u siebie", z czego a contrario wynika, że bogatych także. Toteż jeszcze nie zdążyliśmy rozsmakować się finansowym awansem Donalda Tuska, kiedy dotarła do nas wieść skrzydlata o jednodniowym zarobku pani Elżbiety Bieńkowskiej, która objęła stanowisko komisarza Unii Europejskiej do spraw Rynku Wewnętrznego i Usług, a więc ministra wolnego rynku. Z wolnym rynkiem bowiem jest tak, jak z demokracją; ktoś mianowicie musi tym wszystkim kierować - no a kto lepiej pokieruje wolnym rynkiem, jeśli nie unijny komisarz zwłaszcza w kształtnej postaci pani Elżbiety Bieńkowskiej?

Kiedyś, u progu transformacji ustrojowej, ukazał się w tygodniku "Najwyższy Czas!" reportaż pióra Mateusza Michalkiewicza o Ministerstwie Wolnego Rynku, kierowanym przez ministra - prof. Biedę-Nędzarkiewicza. Były tam również piękne opisy rozmaitych technicznych urządzeń, na przykład chłodziarki do schładzania gospodarki, piecyków do podgrzewania koniunktury itp. - ale to były zaledwie parva principia, czyli skromne, a w dodatku tubylcze początki.

Od tamtej pory, zwłaszcza w Unii Europejskiej, nastąpił szalony postęp, toteż urządzenia techniczne do sterowania wolnym rynkiem, za jakimi zasiada pani komisarz Bieńkowska możemy sobie tylko wyobrazić - podobnie jak w koszmarnych czasach sanacji poeta wyobrażał sobie funkcjonowanie ministerstwa w Warszawie: "jeżeli tedy sanki usłyszysz i dzwonki ich tajemnicze, wiedz: to minister w skupionej ciszy nacisnął taki guziczek, że sanki dzwonią i gwiazdki lśnią nad miastem i nad wsią".

Od pani komisarz Bieńkowskiej zależą losy Europy, toteż nic dziwnego, że najsampierw załatwiła sobie ona odpowiednie alimenty za swoje bezcenne usługi dla znękanego kontynentu. Jak podał dziennik "Dziennik" za "Super Expressem" - pani Bieńkowska już pierwszego dnia zarobiła "kilkaset tysięcy złotych", w tym sam "dodatek powitalny" wyliczono na 174 tysiące.

Aż miło pomyśleć, co będzie w następnych dniach, zwłaszcza w okolicach świąt Bożego Narodzenia, które oczywiście będą nazywały się inaczej, żeby nie urazić Żydów, muzułmanów i ateistów, którzy w kwestii Bożego Narodzenia tworzą fołksfront ponad podziałami, no i Nowego Roku, podczas którego do Brukseli przybywa Dziadek Mróz.

I dopiero na tym tle lepiej możemy zrozumieć motywy, jakie mogły kierować panem marszałkiem Radosławem Sikorskim, kiedy lekkomyślnie ufając swej zawodnej pamięci omal nie doprowadził do zwichnięcia świetnie zapowiadającej się kariery Donalda Tuska w Brukseli, opowiadając, jak to zimny ruski czekista Putin proponował mu rozbiór Ukrainy, a premier Tusk nie pisnął nikomu ani słowa.

Jak pamiętamy, pan Radosław Sikorski, kiedy jeszcze był pełnym wigoru i planów na przyszłość ministrem spraw zagranicznych naszego nieszczęśliwego kraju, miał - jak twierdziły niezależne media głównego nurtu - "wielkie szanse" na objęcie stanowiska ministra spraw zagranicznych Unii Europejskiej po podobnej do konia angielskiej komunistce Katarzynie Ashton. Niestety - podobnie jak w przypadku Aleksandra Kwaśniewskiego - skończyło się na marzeniach ściętej głowy.

"Gardłuje jeden z drugim za Polską mocarstwową,
a tobie za imperium kąt w szynku, bujna głowo!
Tobie naftowa lampa Indiami w butelkach płonie;
nędzę ojczystą przetapiasz w stare zamorskie kolonie."

Skończyło się objęciem operetkowego stanowiska marszałka tubylczego Sejmu, który przekłada swoimi słowami dyrektywy Komisji Europejskiej i z tego między innymi powodu związane z tym alimenty ani się nie umywają do tych, jakie zamiast Radosława Sikorskiego otrzymała włoska komunistka Fryderyka Mogherini. Najwyraźniej ta fucha jest zarezerwowana dla komunistów, tymczasem Radosław Sikorski przechwalał się swoją "strefą zdekomunizowaną" w Chobielinie, więc nie jest wykluczone, że to właśnie go zgubiło. Kiedy więc uświadomił sobie, jakie alimenty przez te przechwałki utracił, mógł chwilowo zapaść na dolegliwość zwaną przez Chińczyków "chorobą czerwonych oczu" - niech każdemu będzie tak źle, jak mnie - i zakablował premiera Tuska. Aj!

Stanisław Michalkiewicz
 
Dodane przez prakseda dnia listopada 13 2014 09:06:42 · 9 Komentarzy · 20 Czytań · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.