Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 2
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
Nauka przodująca, czyli jak rząd dopłaca do państwa
W znanej anegdocie młynarz skarżył się, że jego młyn każdego dnia przynosi mu straty. Słuchający tych skarg zapytali go, z czego w takim razie on żyje, skoro nieustannie musi do swego młyna dokładać - na co młynarz odpowiedział, że żyje z tego, że ten młyn w sobotę i w niedzielę stoi.

Nasz nieszczęśliwy kraj bardzo solidaryzuje się z Ukrainą, to znaczy - może nie tyle z Ukrainą, co z władzami w Kijowie. O ile wiarygodność władz w Warszawie bywa podważana, a nawet - otwarcie kwestionowana, o tyle wiarygodność władz w Kijowie wydaje się niepodważalna. Co tylko powiedzą, to na pewno jest prawda, bo wiadomo, że jeśli ktokolwiek kłamie, to zimny ruski czekista Putin, który niedługo otrzyma tytuł "ojca kłamstwa", podczas gdy z Kijowa chlusta na nas strumień dobra, prawdy i piękna. Najwyraźniej zarówno media niezależne, jak i te niepokorne, musiały otrzymać taki rozkaz i zgodnie z nakazem świadomej dyscypliny, która znowu święci w naszym nieszczęśliwym kraju triumfy, z jednej strony wychwalają, a z drugiej strony - groźnie kiwają palcem w bucie. Ale nie tylko groźnie kiwają, bo w przypływie dobrej woli mimowolnie tworzą też zręby nauki, którą Józef Stalin nazywał "nauka przodującą".

Starsi ludzie pamiętają, że za przedstawiciela "nauki przodującej" Ojciec Narodów uznał Aleksieja Stachanowa, górnika z Zagłębia Donieckiego, który "obalił istniejące dotychczas w nauce normy pracy". Innym przedstawicielem "nauki przodującej" był Trofim Łysenko, parający się genetyką. Stalinowi szczególnie spodobało się przemienianie perzu w pszenicę, czym Trofim Łysenko bardzo się chlubił, toteż każdy, kto w Łysenkę nie wierzył, narażał się na wielkie ryzyko nie tylko ze strony Chorążego Pokoju, ale również - kolegów naukowców, którzy też chcieli podążać za nieubłaganym postępem. Kult Łysenki przetrwał nawet Stalina i na przykład w naszym nieszczęśliwym kraju profesor Kazimierz Petrusewicz z Polskiej Akademii Nauk wierzył w Łysenkę aż do roku 1964, co pokazuje, że PAN nie tylko teraz, ale również w przeszłości dobrze zasłużyła na opinię parku jurajskiego. "Nauka przodująca" pokazuje, że nie ma takiej rzeczy, jakiej naukowcy, a zwłaszcza funkcjonariusze poprzebierani już to za naukowców, już to za dziennikarzy niezależnych mediów głównego nurtu nie zrobiliby dla "świętej sprawy". A ponieważ naszą świętą sprawą jest obecnie Ukraina, a ściślej - władze w Kijowie, toteż w ramach odradzania się w naszym nieszczęśliwym kraju "nauki przodującej", co i rusz pojawiają się coraz ciekawsze doniesienia.

Kiedy okazało się, że władze w Kijowie pogodziły się nie tylko z utratą Krymu, ale również - z utratą zbuntowanych obwodów na wschodzie, okazało się, że utrata tych terytoriów jest dla Ukrainy prawdziwym błogosławieństwem. Do Krymu bowiem, podobno, jak i do Doniecka czy Ługańska, Kijów musiałby dopłacać, ale skoro zarówno Krym, jak i obwody doniecki i Ługański przeszły pod kontrolę rosyjską, to teraz niech do nich dopłaca Rosja. Ciekawe, czy rząd w Kijowie dopłaca również do innych obwodów, na przykład - Dniepropietrowskiego, bo jeśli tak, to po co właściwie trzyma go w obrębie Ukrainy?

W ogóle skłania to do postawienia pytania, z czego właściwie żyją państwa - czy z tego, że rząd dopłaca do poszczególnych prowincji, czy też z tego, że pracujący w tych prowincjach ludzie wytwarzają bogactwo, z którego utrzymuje się również rząd. Zdania w tej kwestii muszą być podzielone, bo pamiętamy, jak to przed referendum akcesyjnym byliśmy przekonywani, że kiedy tylko Polska zostanie przyłączona do Unii Europejskiej, to ona sypnie złotem i znowu będzie, jak za Gierka. Ta propaganda ufundowana była na przekonaniu, że bogactwo bierze się z tego, że rząd - wszystko jedno, czy w Warszawie, czy w Brukseli - sypie forsą. Skąd ją bierze - tajemnica to wielka, podobna do tej, o której wspominał młynarz z anegdoty - z tego, że wszystko stoi, podobnie, jak ten młyn, do którego przynajmniej w sobotę i w niedzielę nie trzeba było dopłacać.

Stanisław Michalkiewicz
 
Dodane przez prakseda dnia listopada 28 2014 08:31:48 · 9 Komentarzy · 12 Czytań · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.