Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 4
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
Oto idą dwaj folksdojcze
"Popatrz matko, popatrz ojcze!
Oto idą dwaj folksdojcze.
Co za hańba, co za wstyd!
Jeden Polak, drugi Żyd."

- Taki okupacyjny wierszyk cytował mi w swoim czasie "Pan Brat", czyli ś.p. mecenas Stanisław Szczuka.

Kto by pomyślał, że w 70 roku od zakończenia pierwszej okupacji niemieckiej, ten wierszyk zacznie znowu nabierać aktualności i to w dodatku - precyzyjnej? Ciekawe, że znowu dzieje się to za sprawą Żydów, a konkretnie - za sprawą żydowskiej gazety dla Polaków, która na tym etapie z jednej strony nie pomija żadnej okazji, by dokuczyć mniej wartościowemu narodowi tubylczemu, a zwłaszcza - jego katolickiej części. Wprawiają się w tym zwłaszcza kandydaci na szabesgojów, którzy - jak przypuszczam - na polecenie ścisłego redakcyjnego sanhedrynu - nieubłaganymi palcami dźgają tubylczych katolików w chore z nienawiści oczy - ostatnio za "obżarstwo", któremu mają się oni oddawać z okazji Świąt Bożego Narodzenia.

Kto oryginalniej skrytykuje znienawidzoną katolicką część mniej wartościowego narodu tubylczego, ten ma większe szanse powiększyć rezerwę kadrową kandydatów na autorytety moralne - oczywiście jeszcze nie teraz, tylko w przyszłości, w miarę wykruszania się aktualnych karnych szeregów. Naturalnie sanhedryn nawet nie próbuje ręcznie wszystkim sterować, powierzając wiele burgrabiowskich czynności potomstwu świętych rodzin, np. pani red. Dominice Wielowieyskiej - bo nikt tak gorliwie nie wysługuje się sanhedrynowi, jak potomstwo świętych rodzin. Tedy debiutujący szabesgoje z jednej strony nieubłaganymi palcami dźgają katolicką część mniej wartościowego narodu tubylczego w chore z nienawiści oczy, pryncypialnie wytykając jej "obżarstwo" i to w dodatku - żywnością nie pochodzącą z uboju rytualnego, a z drugiej strony - brak należytego entuzjazmu do książek, a zwłaszcza - do filmów opowiadających o przygodach rozmaitych Żydów i Żydówek.

Kiedyś był rozkaz, by entuzjazmować się utworem pani reżyserowej Agnieszki Holland o problemach młodego Żyda z Hitlerjugend ze swoim napletkiem, no a znowu teraz obraz o Żydówce, która odkrywa swoje pikantne korzenie za sprawą upiornej stalinówy, wzorowanej ponoć na Helenie Wolińskiej, co to najpierw tresowała mniej wartościowy naród tubylczy do komunizmu, by potem z bezpiecznej Anglii obszczekiwać go za antysemityzm.

Film ten jest polskim kandydatem do Oskara za sprawą komisji przy Ministerstwie Chałtury, w której zasiada co najmniej trójka Żydów i jeden pan Żydowicz. W tej sytuacji chałturnicy-folksdojcze jeden przez drugiego piszą i kręcą w nadziei, że ktoś wreszcie ich zauważy. Tak było i za pierwszej komuny, co zresztą odnotował poeta: "A na końcu paniusie idą a piszą. Piszą, piszą i piszą. Piszą, piszą i piszą. Piszą piszą i piszą. Piszą i piszą."

Mechanizm jest taki sam, jaki kiedyś, kiedy bywało: "w Poroninie na jedlinie wiszą gacie po Leninie. Kto chce w Polsce awansować, musi gacie pocałować". Teraz etap oczywiście jest inny, więc i rozkaz różni się w szczegółach, ale mechanizm jest ten sam: jeśli ktoś chce awansować, musi Żyda pocałować - wiadomo w co. Amatorów nie brakuje, więc już sama ta obfitość byłaby dostatecznym znakiem czasu, a cóż dopiero, gdy w Warszawie rozkręca swój biznes Muzeum Historii Żydów Polskich, na które Ministerstwo Chałtury nie szczędzi forsy. Od razu widać, że szykują się wielkie zmiany, a kto pierwszy je wyczuje i się do nich akomoduje, ten zostanie Gierojem Judeopolonii.

Od dawna bowiem mamy do czynienia z koordynacją niemieckiej i żydowskiej polityki historycznej, której celem - ze strony niemieckiej - jest stopniowe zdejmowanie z Niemiec odpowiedzialności za ekscesy II wojny światowej, a ze strony żydowskiej - w miarę zdejmowania jej z Niemiec - przerzucanie tej odpowiedzialności na winowajcę zastępczego, na którego została wytypowana Polska. Stąd oskarżenia - najpierw o "bierność w obliczu holokaustu", później, tzn. w roku 2001 - o "współudział" a wreszcie, w roku 2011 - już po wizycie in corpore rządu premiera Tuska w Izraelu - oskarżenie o "sprawstwo".

Tej koordynacji towarzyszą z jednej strony roszczenia majątkowe, których realizacja doprowadziłaby do ekonomicznej i politycznej dominacji Żydów nad mniej wartościowym narodem tubylczym, a z drugiej - nieustająca ani na chwilę kampania oskarżania narodu polskiego o "antysemityzm" i wszystkie inne przywary - w czym celuje nie tylko piąta kolumna tworząca środowisko "Gazety Wyborczej", ale również liczne rzesze folksdojczów, którzy za ekspektatywę listka do wieńca sławy obrzygują i obsrywają współobywateli wydzielinami swego ducha twórczego. A więc znowu "dwaj folksdojcze - jeden Polak, drugi Żyd".

Sprawa nabiera jeszcze większej aktualności w związku z wysadzeniem w powietrze przez prezydenta Obamę politycznego porządku lizbońskiego z roku 2010, który ufundowany był na strategicznym partnerstwie NATO-Rosja, wspierającym strategiczne partnerstwo niemiecko-rosyjskie.

Ponieważ po wysadzeniu w powietrze porządku lizbońskiego, sytuacja w Europie Środkowej znowu stała się płynna, prezydent Obama kusi Naszą Złotą Panią z Berlina do porzucenia strategicznego partnerstwa ze złym Putinem. W sytuacji, gdy ambasador Stephen Mull oznajmia, że USA nie tylko nie będą wycofywały wojsk z Europy, tylko swoją militarną obecność tu wzmacniały, w odległą przyszłość oddala się również doktryna "europeizacji Europy", tedy przed Naszą Złotą Panią stoi wybór: czy trzymać się strategicznego partnerstwa z Rosją, czy też plunąć na nie i wziąć udział w amerykańskiej krucjacie przeciwko Moskwie.

Za kontynuowaniem strategicznego partnerstwa przemawia coraz mniej atutów, podczas gdy za krucjatą, w ramach której USA wojowałyby z Rosją niemieckimi rękami, co przemawia? Myślę, że Niemców mogłoby udelektować tylko jedno: zgoda USA na powrót do granicy z 31 grudnia 1937 roku, z jednoczesnym ufundowaniem Judeopolonii na resztówce obecnego polskiego terytorium państwowego - bo to zablokowałyby z góry wszelkie polskie protesty.

Decyzja jest w niemieckich rękach, bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że żaden z tubylczych Zasrancen nie ośmieliłby się pisnąć słowem. Zresztą pomyślmy sami - po cóż właściwie na większości, jeśli nie na wszystkich polskich uniwersytetach, utworzono kierunki judaistyki? Na jakie zatrudnienie liczą ich absolwenci, jeśli nie tłumaczy, tubylczych administratorów i torturantów?

Stanisław Michalkiewicz
 
Dodane przez prakseda dnia stycznia 03 2015 13:23:01 · 9 Komentarzy · 14 Czytań · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.