Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 4
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
Janczarowie ze szkoły uników
Spółka Mrówka Cała, podobnie jak spółka Złoty Melon, to rodzinne przedsiębiorstwa państwa Owsiaków, prowadzone na niezbyt eksponowanym marginesie Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy albo przez samego "Jurka" albo przez "Dzidzię" - bo tak "Jurek" nazywa Lidię Niedźwiedzką-Owsiak, której żydowska gazeta dla Polaków wprost nie może nachwalić się za rzetelność.

Rzetelność - rzetelnością - ale gdy pan red. Rachoń zadał na konferencji prasowej wspomniane pytanie, zdenerwowany "Jurek Owsiak" kazał swoim dresiarzom pana red. Rachonia wyrzucić. I tak się stało - a obecni na sali dziennikarze niezależnych mediów głównego nurtu nawet nie drgnęli - nie mówiąc nawet o tym, by w odruchu solidarności opuścili salę, pozwalając "Jurkowi Owsiakowi" wygłaszać kazanie na puszczy. A gdzieżby się tam jeden z drugim ośmielił dopuścić takiej zuchwałości, graniczącej ze świętokradztwem!

Trudno o lepszą ilustrację faktu, że środowisko dziennikarskie w Polsce to kupa gówna, zmiksowanego przez bezpieczniackie watahy, upychające swoich konfidentów jeden przez drugiego po redakcjach przecież nie po to, by informowali opinię publiczną, co się w nieszczęśliwym kraju dzieje, czy formułowali jakieś własne opinie, tylko by pełnili rolę pasa transmisyjnego, przekazującego mądrości etapu od partii, a jeszcze lepiej - od oficerów prowadzących do ludowych mas. Ten typ dziennikarzy - "janczarów socjalizmu" - został w naszym nieszczęśliwym kraju rozmnożony za sprawą "Trybun Ludu", "Żołnierzy Wolności", no i przede wszystkim - rządowej telewizji, gdzie świadoma dyscyplina była podniesiona na niezwykle wysoki poziom - a kiedy nadszedł czas sławnej transformacji ustrojowej, ukształtowane kadry przeszły do "wolnej Polski" w szyku zwartym po pomoście między dawnymi a nowymi laty, jakim stała się "Gazeta Wyborcza".

Ciekawe, że nawet i ona uważa, że wprawdzie można "Jurka Owsiaka" zrozumieć, ale "nie można usprawiedliwić". Naprawdę? Jakże "nie można", kiedy przecież można - i jestem pewien, że w najbliższą niedzielę, kiedy owsiakowy amok osiągnie zenit, janczarowie z "Gazety Wyborczej" nie pozwolą nikomu się wyprzedzić w podrygiwaniu i kicaniu przed telewizyjnymi kamerami "Jurkowi" do taktu " bo wiadomo przecież, że przed resortowymi dziećmi - a "Jurek Owsiak" wśród resortowych dzieci jest prawdziwym Wunderkindem i wybrańcem Fortuny - zgina się w naszym nieszczęśliwym kraju każde kolano - w szczególności drżące kolana funkcjonariuszy państwowych i samorządowych, którzy "Jurkowi Owsiakowi" nie potrafią odmówić niczego, a już zwłaszcza kazionnej forsy.

Któż by tam "Jurka Owsiaka" ośmielił się nie "usprawiedliwić", kiedy przecież wiadomo, że za nim stoją i Moce i Trony? Pan red. Czuchnowski z "GW" najwyraźniej uległ pierwszemu odruchowi, bez koniecznej w takich razach konsultacji z panem red. Adamem Michnikiem, co to z "człowiekami honoru" był i jest za pan brat. Tymczasem jeszcze za pierwszej komuny Janusz Wilhelmi przestrzegał przed uleganiem pierwszym odruchom - "bo mogą być uczciwe". Tedy po konsultacjach z właściwymi dla niezależnych mediów głównego nurtu "człowiekami honoru" wszystko się wyjaśni i cały skandal zakończy się wesołym oberkiem, wyznaczając jednocześnie nowe standardy dziennikarskiego savoir-vivre'u i granice wolności słowa.

Tymczasem w naszym nieszczęśliwym kraju sfery rządowe obchodziły niedawno studniówkę pani premierzycy Ewy Kopacz, która z tej okazji wystąpiła w Sejmie z przemówieniem głosząc własną chwałę. Rzadko cytuję starego kiejkuta, szefa SLD Leszka Millera, specjalizującego się w rozmaitych bon-motach, ale tym razem prawie trafił w sedno: więcej telewizji, niż wizji. Prawie - bo okazało się, że pani premierzyca, chociaż jeszcze niedawno miała trudności z chodzeniem, to przecież w szkole premiera Tuska opanowała sztukę uników. Starsi ludzie pamiętają z pewnością piosenkę Wojciecha Młynarskiego, jak to "w słynnej prowincji Guadalajara istniała według szlachetnych wzorów wielce szanowna i bardzo stara szkoła dla przyszłych torreadorów", w której elewi doskonalili się właśnie w sztuce uników.

Kiedy więc rozgorzał straszliwy konflikt pana ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza z doktorami zrzeszonymi w Porozumieniu Zielonogórskim, pani premierzyca zniknęła z linii strzału tak dokładnie, że aż doktorzy zawiadomili policję o jej zaginięciu. Podobnie w cień usunął się pan prezydent Komorowski, któremu najwidoczniej jakiś Doradca Doskonały musiał podszepnąć, by nie pchał palca między drzwi, to znaczy - by się nie wtrącał w momencie, gdy bezpieczniackie watahy posługując się nieświadomym niczego panem ministrem Arłukowiczem właśnie realizują pierwszy etap Narodowego Programu Eutanazji, w którym chodzi o to, by pod pretekstem "dalszego doskonalenia" odstąpić od leczenia pacjentów onkologicznych. I tak nic im nie pomoże, a w międzyczasie w błoto wyrzuci się mnóstwo forsy, za którą można by założyć sporo starych, resortowych rodzin, a w ostateczności - choćby wypić i zakąsić w sławnej restauracji "Pod Pluskwami".

Tedy pan prezydent objawił się dopiero z okazji promowania nowego kodeksu wyborczego, który powinien nabrać mocy obowiązującej jeszcze przed tegorocznymi wyborami parlamentarnymi - żeby już nie było wątpliwości, kto ma wygrać, kto ma przegrać i jaka jest kolejność dziobania. Nie ulega wątpliwości, że przy pracach nad nowym kodeksem wyborczym zostały wykorzystane wszystkie spiżowe spostrzeżenia Józefa Stalina na temat demokracji, a w szczególności - konieczność odpowiedniego przygotowania alternatywy politycznej dla wyborców. Prawidłowo przygotowaną alternatywę poznaje się zaś po tym, że bez względu na to, kto wybory wygra - będą one wygrane.

Wygląda na to, iż przygotowania do ukształtowania prawidłowej alternatywy już się rozpoczęły, o czym świadczą wydarzenia na obrzeżach politycznej sceny, gdzie ostatnio pojawiły się zjawiska, które zaniepokoiły zarówno obóz zdrady i zaprzaństwa, jak i obóz płomiennych dzierżawców monopolu na patriotyzm. Na szczęście znalazły się zdrowe siły, które położyły temu kres i jeśli wszystko ułoży się zgodnie z planem, to nie tylko jesienią, kiedy przewidziane są wybory do tubylczego knesetu, ale również w maju, kiedy powinny odbyć się wybory prezydenta, wszystko przebiegnie godnie, jak się należy - żeby i wilk - czyli bezpieczniackie watahy - był syty i owca - czyli wiara w autentyczność politycznej demokracji - cała. Bo przecież o to przede wszystkim chodzi, nieprawdaż?

Stanisław Michalkiewicz
 
Dodane przez prakseda dnia stycznia 13 2015 09:20:29 · 9 Komentarzy · 21 Czytań · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.