 |
Nawigacja |
 |
 |
Użytkowników Online |
 |
 |
Gości Online: 6
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
 |
 |
 |
 |
|
 |
PRZESŁUCHANIE prezydenta w pałacu namiestnikowskim |
 |
 |
Rozprawa się zakończyła i wszystko, co było do powiedzenia, zostało już powiedziane. Teraz pozostały już tylko komentarze reporterów czekających przed Pałacem Prezydenckim. Po czterogodzinnym przepytywaniu Bronisława Komorowskiego byłem zmęczony i nie chciałem rozmawiać o wydarzeniu, które właśnie dobiegło końca. Zwłaszcza że jeszcze przed wyjściem na zewnątrz poinformowano mnie, że awizowany przez cztery niezależne telewizje przekaz z rozprawy "na żywo" został zablokowany. Wozy transmisyjne TVP, TVN, Polsatu i Superstacji na zewnątrz, wewnątrz kamery i dziennikarze, którzy wypełnili całą pulę przyznanych akredytacji na transmisję z bezprecedensowego wydarzenia, jakim było przesłuchanie prezydenta - i nic.
Przyznaję, to było genialne posunięcie. Nie zadawałem sobie pytania, kto mógł zablokować przekaz czterech "niezależnych" telewizji, mających przecież czterech "niezależnych" szefów, bo już dawno wyrosłem z pytań o sprawy oczywiste. Zazwyczaj chętnie wierzę w zbiegi okoliczności, ale każda wiara ma swoje granice... Kto jak kto, ale akurat ja wiedziałem też, że mimo takiego "spektaklu" w wydaniu czterech "niezależnych" stacji telewizyjnych będę musiał odpowiedzieć na pytania "niezależnych" dziennikarzy czekających przed pałacem prezydenckim - bo jeśli nie odpowiem, to akurat moje milczenie wyemitują na pewno, z odpowiednim komentarzem, rzecz jasna. Wyszedłem na zewnątrz. Z miejsca oślepił mnie błysk lamp aparatów fotograficznych i kamer.
- Co powiesz o dzisiejszej rozprawie w Pałacu Prezydenckim'? - odezwała się dziennikarka TVN.
Uśmiechnąłem się najpogodniej, jak tylko potrafiłem, zaglądając reporterce w oczy.
- Żałuję, że Polacy zostali odcięci od przekazu z tak bezprecedensowej rozprawy i pozbawieni wyrobienia sobie samodzielnej opinii o tak niezwykłym wydarzeniu, jakim w każdym normalnym kraju byłoby przesłuchanie prezydenta. Zastanawiam się, co chcieli ukryć ludzie, którzy o tym zadecydowali...
- Czy jesteś zadowolony z przesłuchania'? - przerwała młoda dziewczyna z Polsat News. Ton pytania nie był przyjazny. Zastanowiłem się więc kilka sekund nad odpowiedzią.
- Sądziłem, że rekord byłego rzecznika rządu, Pawła Grasia, który przepytywany yw tej sprawie w sądzie siedemdziesiąt siedem razy odpowiedział: "nie pamiętam", będzie nie do pobicia. Nie przewidziałem, że Bronisław Komorowski może mieć jeszcze słabszą pamięć i nie pamiętać w zasadzie niczego. Martwię się o zdrowie pana prezydenta.
- Sugerujesz, że prezydent jest chory, może nienormalny'? - znów zapytała ta z TVN. Za pytaniem kryła się pułapka, z potencjalnie katastroficznym komentarzem i może nawet kolejnym oskarżeniem, tym razem o obrazę głowy państwa. Co by się stało, gdybym odpowiedział twierdząco? Doszedłem do wniosku, że nie chcę znać odpowiedzi na to pytanie. Postanowiłem odpowiedzieć nie wprost.
- Po dzisiejszym przesłuchaniu uważam, że są powody do zadawania pytań o stan zdrowia głowy państwa. Uzasadnię to. Po odczytaniu prezydentowi złożonych przez niego zeznań z 28 lipca 2007 roku, potwierdził on dziś ich prawdziwość: "skoro tak zeznałem w prokuraturze, to jest to prawda" - powiedział. Po chwili odczytano prezydentowi jego kolejne zeznania złożone w prokuraturze, z 18 stycznia 2008 roku, w których przyznawał, że poprzednie zeznania składane przed prokuratorami - te z lipca - były niezgodne z prawdą, że się w nich wielokrotnie mylił.
Ku zdumieniu słuchaczy prezydent potwierdził jednak także i te zeznania, dokładnie tak, jak poprzednie: "skoro tak zeznałem w prokuraturze, to jest to prawda". Niemożliwością w tej sytuacji było niezadanie kolejnego pytania: "to które z tych dwóch zeznań są prawdziwe, bo przecież jedne wykluczają drugie?" Po chwili namysłu prezydent odpowiedział: "wszystko, co zeznałem w prokuraturze, jest prawdą i nic więcej nie mam do powiedzenia". Czy ktoś z obecnych potrafi wyjaśnić ten absurd bez konsultacji z lekarzem?
Mimo powagi sytuacji reporterzy nie mogli powstrzymać się od uśmieszków. Po chwili jednak spoważniałem.
- Poza wszystkim jestem rozczarowany także i tym, że prezydent zeznając pod odpowiedzialnością karną i dodatkowo jeszcze zaprzysiężony, manipulował faktami i drastycznie mijał się z prawdą.
- To poważny zarzut. Zapominasz, że dziennikarz musi poprzeć swoje opinie dowodami - przypomniał jeden z kilku uczestniczących w rozmowie reporterów radiowych.
- Dowody są w aktach tej sprawy. Większość kłamców daje się przyłapać, ponieważ albo zapominają, co powiedzieli, albo ich kłamstwo staje niespodziewanie wobec niezaprzeczalnej prawdy. Dlatego ludzie mówiący nieprawdę i nie ufający swojej pamięci lub po prostu mniej przebiegli najczęściej stosują najprostszy wybieg, polegający właśnie na zasłanianiu się niepamięcią. Skuteczniejszym systemem kłamstwa jest przeplatanie prawdy kłamstwem albo trzymanie się na tyle blisko prawdy, że nigdy się nie ma pewności. Dziś było wszystko z tego po trochu, najwięcej oczywiście niepamięci. Ale tam, gdzie prezydent nie zasłaniał się niepamięcią, przeczył słowom większości innych świadków, od Krzysztofa Bondaryka, byłego szefa ABW począwszy, na Pawle Grasiu, byłym rzeczniku rządu, skończywszy.
Albo więc kłamało wielu innych świadków - a przecież zeznawali pod odpowiedzialnością karną - albo kłamał Bronisław Komorowski. Trzeciej drogi nie ma. Poza tym prezydent wielokrotnie twierdził dziś, że nie musiał nielegalnie zapoznawać się ze ściśle tajnym Aneksem do raportu WSI, bo i tak by się z nim zapoznał natychmiast po nominacji na stanowisko marszałka Sejmu. To kłamstwo. Przeczytałby Aneks dopiero po decyzji prezydenta Lecha Kaczyńskiego o jego ujawnieniu, a takiej decyzji Lech Kaczyński nigdy nie podjął. To tylko przykłady dzisiejszych manipulacji ze strony Bronisława Komorowskiego. Jest ich znacznie więcej.
Udzielałem odpowiedzi jeszcze przez kilka minut, nim dziennikarze, dostawszy to, czego chcieli, rozeszli się do swoich redakcji.
Po kilkunastominutowym spotkaniu z członkami Stowarzyszenia "Solidarni 2010", którzy przez czas rozprawy trwali na zewnątrz na deszczu i porywistym wietrze, udzielając mi moralnego wsparcia, postanowiłem wrócić do domu. Chciałem się przejść, by pomyśleć o tym i owym.
Wracając do domu zastanawiałem się, jak to możliwe, że prezydent cały czas cieszy się tak dużym poparciem. Wymykało się mojej wyobraźni, że można nie dostrzegać tego, co widać gołym okiem - i nie chodziło mi tylko o to, w jak fatalnym kierunku idą sprawy kraju. Myślałem o kolegach z branży, o tym jak dziś się zachowali... Trzeba było nie lada kunsztu i potężnej medialnej osłony, by w tym stanie rzeczy taki stan poparcia dla prezydenta utrzymać - i oczywiście odpowiednich wykonawców. I wtedy pomyślałem o moim dawnym koledze, z którym nasze drogi już dawno się rozeszły.
Poznałem go przed wielu laty, w czasach, gdy w mediach nie znał go jeszcze nikt. Było to latem 1998 roku, gdy ścigany przez Interpol po całej Europie zgłosił się do redakcji "Życia", na mój dyżur redakcyjny, by złożyć spowiedź nomen omen z życia. Po dwóch tygodniach monologu na jego prośbę odprowadziłem go do Prokuratury Apelacyjnej na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, gdzie na moich oczach zakuto go w kajdanki, a następnie przetransportowano do aresztu. Tę historię, pełną zawirowań i zwrotów akcji, opisałem w dwukolumnowym reportażu w "Życiu" w sierpniu 1998 roku.
Sylwester Latkowski - bo o nim owa - był poszukiwany między innymi w związku ze sprawą o podwójne zabójstwo w Szczecinie, ale tego - wbrew sugestiom Małgorzaty Wierchowicz, szefowej grupy "Generał" z Komendy Głównej Policji, prowadzącej śledztwo w sprawie zabójstwa generała Marka Papały - nigdy mu nie udowodniono. Ostatecznie więc Sylwek Latkowski odsiedział w więzieniu niecałe dwa lata, za wymuszenia rozbójnicze dokonywane z grupą rosyjskich reketierów, a następnie rozpoczął nowe życie. Rozpoczął od... realizacji dla Telewizji Polskiej filmu dokumentalnego swojego autorstwa. W całej tej sytuacji było coś niepojętego. Telewizja Publiczna nie dawała ot tak sobie ludziom spoza branży, którzy właśnie opuścili więzienie, telewizyjnej ekipy, środków itp. A jednak wówczas irracjonalnie uwierzyłem, że oto na moich oczach ziszcza się cud "zmartwychwstania" człowieka, który upadł i powstaje - kto chce, może się ze mnie śmiać, ale naprawdę tak wtedy myślałem... Przez następne lata Sylwester szedł do góry - zawsze z prądem, zawsze na fali. Przy okazji zmieniał poglądy; jak rękawiczki: gdy rządził PiS, był dziennikarzem o konserwatywnych poglądach i dawał wyraz "swoim przekonaniom" m.in. w autorskim programie telewizyjnym pt. "Konfrontacje", gdy do władzy doszła PO, Sylwester obwieścił światu, że był przez PiS... prześladowany. A potem nagle znalazł się we "Wprost", który w tamtym czasie był już tygodnikiem pro prezydenckim. Sylwester, jako redaktor naczelny, był jednym z tych, którzy na uroczystej gali wręczali prezydentowi nagrodę Człowieka Roku - za to, że łączy, a nie dzieli...
Na "rewelacje" ujawniane przez "Wprost" w tamtym czasie, w tym także na "aferę podsłuchową", patrzyłem, jak na wojnę dwóch zwaśnionych obozów władzy. Myślałem, że to oczywiście dobrze, że ogół wreszcie może zobaczyć to, co dotąd jasno wiedzieli nieliczni - jakiego autoramentu ludzie nami rządzą - ale byłem przekonany, że w tym przypadku nie chodzi o żadną "wolność słowa". Sylwek nigdy nie był typem człowieka idącego pod prąd, stąd jego wizerunek "obrońcy wolnego słowa", broniącego przed funkcjonariuszami ABW; w imię tej wolności, laptopa skrywającego tajne informacje - to wydawało mi się tak nieprawdopodobne, że ażwręcz groteskowe. Znałem go zbyt dobrze, by to "kupić".
Dla mnie od początku to był PR, zaś cała sytuacja - wojną w łonie jednej "sitwy", w której nie ma "dobrego" i "złego". Sylwester, jak zwykle, był po stronie silniejszego - w tym wypadku po stronie środowiska prezydenta w kontrze do środowiska premiera. Utwierdziłem się w swoim przekonaniu, gdy niedługo później sympatyzujący z Bronisławem Komorowskim "Wprost" odgrzał stare kotlety sugerując, że Komisja Weryfikacyjna WSI była skorumpowana. Pozwoliłem sobie na publiczne zajęcie stanowiska:
"Rzeczywistość III RP za rządów Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego najłatwiej zrozumieć przez pryzmat powieści "Paragraf 22": "Nie musisz latać (na akcje bombardowania), jeśli jesteś szalony, ale nie chcąc latać dowodzisz, że nie jesteś szalony, bo tylko wariat może chcieć brać udział w niebezpiecznych akcjach". Ta krótka wykładnia słynnego "Paragrafu 22" z powieści Josepha Hellera jak ulał pasuje do rzeczywistości dzisiejszej Polski. Kiedy ktoś próbuje się w tej rzeczywistości posługiwać racjonalnymi argumentami, wkracza tajna broń, właśnie w postaci paragrafu 22, w którym rządziła żelazna zasada: kiedy niemal wszystkie zachowania są patologiczne, kluczem do zrozumienia rzeczywistości jest absurd. Tę logikę widzę jasno w odniesieniu do propagowanej dziś nienormalności, którą ubiera się w szaty normalności. W kontekście logiki z "Paragrafu 22" łatwiej zrozumieć ostatnie wydarzenia związane z rewelacjami tygodnika" Wprost" odnośnie do Aneksu do Raportu WSI, który - jak widać dziś - żadnym aneksem nie był.
Skąd to wiadomo? Przemysław Wipler i Janusz Korwin Mikke zorganizowali konferencję prasową, podczas której poinformowali, iż z kilku niezależnych i wiarygodnych źródeł wiedzą i mają w tym zakresie absolutną pewność, że materiały opublikowane przez sympatyzujący z prezydentem Komorowskim Tygodnik " Wprost" wyciekły do redaktorów owego tygodnika z prokuratury, która sześć lat temu zabrała je Wojciechowi Sumlińskiemu. Rzeczonemu niżej podpisanemu Sumlińskiemu tymczasem prokuratura - rękami panów z ABW - zrabowała materiały dotyczące przestępczości zorganizowanej, tajnych zeznań świadków koronnych, tajemnicy śledztwa Ks. Jerzego Popiełuszki oraz służb tajnych, wykorzystane w mającym blisko dwumilionową widownię programie śledczym ,,30 minut", emitowanym w TVP. Żadnego Aneksu ani u mnie, ani u nikogo innego nigdy nie znaleziono - choćby jednej strony! - i wszystkie prowadzone z olbrzymim rozmachem prokuratorskie śledztwa w tym zakresie zostały (z wielkim smutkiem i bólem zapewne) dawno umorzone, z jednego prostego powodu: aneks nigdy nie wyciekł. Warto przypomnieć, że raz już w tej sprawie wyciekły z prokuratury zeznania interesującego świadka, Bronisława Komorowskiego. Było to latem 2008 roku, a więc na samym początku śledztwa prowadzonego w sprawie "afery marszałkowej", gdy wszystkie zeznania były tajne(!) i wówczas, co ciekawe, zeznania te trafiły do tygodnika "Najwyższy Czas", powiązanego z Januszem Korwinem Mikke. Jeżeli zatem panowie Wipler i Korwin Mikke mówią prawdę, to mamy do czynienia z surrealizmem w postaci czystej: prokuratura, która dokonała przecieku do "Wprost", wszczęła śledztwo w sprawie przecieku, którego dokonała.
W tej sytuacji nie mam już wyjścia i pierwszy raz muszę poprzeć pana prezydenta Bronisława Komorowskiego, w imieniu którego do publikacji - sympatyzującego z prezydentem Tygodnika" Wprost" - odniosła się Joanna Trzaska Wieczorek, szefowa prezydenckiego biura: "Ujawnienie tajnych informacji jest kolejnym skandalem w sprawie raportu WSI i należy oczekiwać, że prokuratura tym razem i w przeciwieństwie do wcześniejszych skandali związanych z raportem podejmie odpowiednie działania" - powiedziała. W pełni popieram oczekiwania pani Joanny Trzaski- Wieczorek: prokuratura bezwzględnie powinna podjąć w sprawie prokuratury odpowiednie działania i koniecznie powiadomić o ich efekcie opinię publiczną (a tak na marginesie pytanie do państwa prokuratorów: czy zlokalizowano autora wycieku z prokuratury zeznań Bronisława Komorowskiego w roku 2008?
Żartowałem! - to pytanie retoryczne...). Przy absurdach, które gotują nam decydenci III RP, bledną nawet pomysły jednego z bohaterów przywołanego na wstępie "Paragrafu 22" Josepha Hellera, w której to powieści nie jaki Major Major miał zasadę, że przyjmował petentów wtedy, gdy go nie było, a nie przyjmował wtedy, gdy był obecny. I wszystko to byłoby naprawdę śmieszne, gdyby przede wszystkim nie było straszne i nie dotyczyło spraw naprawdę bardzo ważnych, wręcz fundamentalnych. Bo to, że publikacja" Wprost" to element szerszej rozgrywki, jest dla mnie - nawiązując do słów klasyka - "oczywistą oczywistością". Ciąg dalszy tej rozgrywki z całą pewnością nastąpi - i to szybciej niż później...
I ciąg dalszy właśnie nastąpił, a jego efekty obserwowałem podczas "spektaklu", który właśnie dobiegł końca...
Jedyny możliwy wniosek wypływający z mojego dumania był dość przerażający. Nie należę do strachliwych, lecz wiem, kiedy trzeba się bać - najlepsza po temu okazja jest wówczas, gdy człowiek uświadamia sobie własną bezsilność. A najlepszy dowód na moją bezsilność otrzymałem kilka dni temu - i właśnie przed chwilą. Najpierw prokuratura. Ta zrobiła wszystko, by prezydent nie zeznawał w tej sprawie w sądzie. Gdy zabiegi prokuratury zakończyły się fiaskiem i gdy okazało się, że Bronisław Komorowski, którego potajemne spotkania z dwoma oficerami służb tajnych były pierwszą przyczyną całej tej historii, w związku z moim wnioskiem będzie jednak zmuszony do złożenia zeznań w sądzie, na kilka tygodni przed terminem przesłuchania prokuratura złożyła wniosek o wyłączenie jawności rozprawy. Działania prokuratury, podobnie jak ograniczenie przez Kancelarię Prezydenta do minimum dostępności dla mediów i publiczności uczestnictwa w tej nie mającej precedensu rozprawie, od początku postrzegałem jako chęć ukrycia przed opinią publiczną prawdy o niepochlebnej roli Prezydenta RP w tej sprawie - i w ogóle o całej tej historii. Gdy także i ten wniosek prokuratury zakończył się niepowodzeniem, w trybie pilnym zostałem wezwany na dzień 12 grudnia do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie, pod rygorem przymusowego doprowadzenia, do kancelarii tajnej. Tu przedstawiono mi kilku stronicowe pismo z zapisem szeregu spraw i wątków, o których mówienie publiczne - jak mnie poinformowano - będzie złamaniem tajemnicy państwowej, za co grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności. I zapewne tylko przez "przypadek" większościowy zakres rzeczonych spraw i wątków dotyczył Bronisława Komorowskiego. No, a teraz jeszcze media...
Do tego momentu chyba się jeszcze łudziłem, ale teraz nareszcie zrozumiałem. Nie jestem Einsteinem, ale jak mi dać parę razy po głowie, potrafię dostrzec to, co widać gołym okiem. Ktoś chciał, by bezprecedensowe wydarzenie, jakim w każdym demokratycznym kraju byłoby przesłuchanie prezydenta w sprawie jego nieformalnych związków z oficerami służb tajnych, z potencjalnym udziałem szpiegów obcego państwa, zostało zakryte przed widokiem opinii publicznej - więc zostało zakryte. W efekcie o tym, że takie wydarzenie w ogóle miało miejsce, dowiedziało się kilka procent Polaków. Dla zdecydowanej większości 18 grudnia 2014 roku w Pałacu Prezydenckim nie wydarzyło się kompletnie nic godnego uwagi.
Przypomniałem sobie spotkanie sprzed kilku dni z Przemkiem Wojciechowskim, kolegą, byłym dziennikarzem śledczym, który odnalazł się w realiach i podjął pracę w Telewizji Polskiej - już nie jako śledczy. Znaliśmy się od kilkunastu lat. Kiedyś, choć Przemek mieszkał w Krakowie, a ja w Warszawie, widywaliśmy się systematycznie, ale po roku 2008, gdy w efekcie traumatycznych przeżyć, aresztowania i próby samobójczej na stałe wyjechałem do Białej Podlaskiej, nasze kontakty stały się sporadyczne.
- Popatrz na tę panią - Przemek wskazał na kobietę w średnim wieku spacerującą z psem. - Czy myślisz, że obchodzą ją związki Komorowskiego z WSI, mafią czy kim tam jeszcze chcesz'?
- Mam nadzieję, że obchodzą - odparłem bez przekonania.
- Nawet jej pies nie kupiłby tej bzdury. Albo spójrz na tego pana - tu wskazał starszego mężczyznę zmierzającego spiesznie do tramwaju. - Czy myślisz, że jego to obchodzi'? Albo weź tych dwoje młodych, albo tamtych - popatrzyłem za jego wzrokiem na dwie pary nastolatków.
- Czy naprawdę sądzisz, że to, co robisz, ma dla nich jakiekolwiek znaczenie?
Milczałem, bo i cóż tu było do dodania?
- Książki? Jutro to tylko numery na anonimowej liście, która prędzej czy później i tak pewnie gdzieś się zawieruszy, a życie jest jedno. Zastanów się, zanim rozjadą cię na pasach albo zrobią coś gorszego. Pomyśl, zanim będzie za późno!
Miałem szczery zamiar pogłówkować o tym, co, jak i dlaczego wydarzyło się dziś w pałacu prezydenckim, bo dawno już powinienem wykazać choćby szczątkowe przejawy inteligencji, ale nie wziąłem pod uwagę nieprzespanych nocy, zmęczenia i stresu, jaki od dawna był mi nieodłącznym towarzyszem - i dałem spokój. Poszedłem za to tokiem sugestii kolegi i pomyślałem o tych wszystkich dobrze mi radzących, życzliwych mi przecież i przyjaznych ludziach. Zastanawiałem się, czy skoro tyle osób mówi mi w gruncie rzeczy to samo przekonując, że moja praca - praca dziennikarza śledczego - w tym kraju nie ma najmniejszego sensu i żadnego znaczenia, to może rzeczywiście tak jest? A jeśli tak jest, to po co było to wszystko?
Czy było warto? |
 |
|
Dodane przez prakseda
dnia kwietnia 29 2015 08:46:56 ·
9 Komentarzy ·
34 Czytań ·
|
|
 |
 |
 |
 |
Komentarze |
 |
 |
Dodaj komentarz |
 |
 |
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
 |
 |
 |
 |
 |
Oceny |
 |
|
 |
Logowanie |
 |
 |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
 |
 |
 |
 |
 |
Shoutbox |
 |
 |
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
 |
 |
 |
 |
|