|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 4
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Ani Boga, ani szatana? |
|
|
W diagnozie propozycji nowej ustawy antyaborcyjnej, postawionej przez redaktor "TP", najpierw razi wyłączenie z obrębu głównego zainteresowania osobą nienarodzonego dziecka i zamachu na jego życie. Zaś sytuacje owych trzech wyjątków dopuszczających aborcję traktuje się jako heroiczne zmaganie kobiety jakoby tylko z sobą samą, z jakimś problemem tylko jej samej dotyczącym ("Każdy jednak problem wynikający z potrzeby ochrony przed tym zamachem musi uwzględnić fakt, że nie jest to zamach czynników zewnętrznych, uruchomionych przez osoby trzecie (...), lecz decyzja wynikająca z "nie" samej matki dziecka, powiedzianego jej własnemu macierzyństwu"). Tutaj zdaje się leżeć ciężar argumentacji red. Hennelowej, chociaż domniemywa ona także możliwość jakichś niecnych intencji w głosie owych 600 tysięcy sygnatariuszy obywatelskiego projektu lub jego inicjatorów. Pozostawić jednak na uboczu należy te domysły i podejrzenia, ponieważ cudze intencje są zawsze niedostępne z zewnątrz. Obiektywnym i najważniejszym elementem opisywanej sytuacji jest fakt, że rozważany przez panią Hennelową przypadek aborcji eugenicznej zawsze dotyczy nie jednej, ale dwóch osób. Każdą z nich prawodawca powinien chronić, a zatem nie zezwalać na tylko instrumentalne traktowanie. Cóż to za władza w państwie, która chroni tylko niektórych, a nie chroni wszystkich? Cóż to za sprawiedliwa władza, która najpierw nie chroni najsłabszych? Nic zatem dziwnego, że już w 1993 r., w czasie tworzenia ustawy aborcyjnej, z argumentacją ówczesnej posłanki Hennelowej polemizował śp. ks. prof. Tadeusz Styczeń. Głośny był wtedy nie tylko sposób jej głosowania w Sejmie (wprost poparła wprowadzenie tzw. wyjątków w prawnej ochronie życia nienarodzonych; ta decyzja nie jest tym samym, co ostateczne poparcie całej "kulawej" ustawy, ale oznacza znalezienie się "w narożniku" za przyczyną nacisku proaborcyjnych posłów), ale także obrona tego rozwiązania, z powołaniem się na wypowiedź ks. Prymasa Józefa Glempa. Do dzisiaj zresztą red. Hennelowa twierdzi, że Prymas, określając ustawę z 1993 roku jako "krok we właściwym kierunku", miał na myśli udzielone przez posłankę poparcie dla aborcji w trzech sytuacjach (proszę sprawdzić w dokumentach sejmowych). W tekście zamieszczonym w "Niedzieli" w 1993 roku ks. prof. Styczeń - zawodowo zajmujący się etyką - wyjaśnił, jak należy interpretować wypowiedź ks. Prymasa, twierdząc zatem, że "pani Hennelowa stosuje wyraźnie selektywną, wybiórczą wykładnię Jego wypowiedzi, wypaczając ją w duchu utylitaryzmu sankcjonującego stosowanie niemoralnych środków dla dobrych celów". Obowiązek identyfikacji owego wypaczenia ma zaś wynikać "zarówno z respektu dla etyki i jej elementarnych wymagań (...), jak i z respektu dla (...) dezinformowanych tą konfuzją katolickich adresatów wypowiedzi Pani Posłanki. Nie wolno dopuścić do tego, by im na poczet rzekomej katolickości etyki zabierał ktoś (...) samą etyczność etyki, czyli po prostu etykę". Sposób uprawiania zaś polityki przez posłankę określił jako "amoralny makiawelizm polityczny".
Dzisiaj ks. prof. Styczeń już nie jest w stanie stawić się na polskim placu boju o demokrację, ale pewnie oczekuje, iż tysiące jego uczniów, słuchających jego wykładów z etyki w KUL, podniesie jego miecz i będzie dalej bronić demokracji przeciwko "makiawelizmowi politycznemu". Miarą demokracji - przypomniał ks. prof. Styczeń w swoim słynnym powiedzeniu, jednak krytykowanym przez ks. Józefa Tischnera - jest bowiem nienarodzony czy też stosunek do nienarodzonych. Brak jego prawnej ochrony oznacza właściwie totalitarne wypaczenie demokracji. Dziwią zatem ostatnie ataki na o. Tadeusza Rydzyka ze strony między innymi jednego z felietonistów "Uważam Rze", którego zdaniem oczywistym znakiem tego, że współczesna Polska nie jest państwem totalitarnym, jest pozostawienie na wolności słynnego redemptorysty. W państwie totalitarnym jakoby znalazłby się w więzieniu. Tymczasem nie to jest kryterium rozpoznawczym państwa totalitarnego. Możliwe jest ono bez więzień, łagrów i sądowych mordów, jak to widzimy w "Nowym wspaniałym świecie", prezentującym ulepszoną wersję totalitaryzmu wobec starej jego odmiany posługującej się siłą. Dzisiaj też niektórym wcale nie potrzeba policyjnej pały, aby czujnie kontrolowali swoje wypowiedzi wedle panujących wytycznych i woli rozdawców rozmaitych grantów. Z jakich innych powodów nawet w obrębie katolickiej wspólnoty panuje dzisiaj wymowne milczenie wobec głośnego usprawiedliwiania oczywistej zbrodni i zboczeń? Obyśmy zatem nie znaleźli się po śmierci w tym miejscu wieczności - jak to opisał Dante w "Boskiej komedii" (dziękuję pewnemu kaznodziei za ten cytat) - które przeznaczone zostało dla tych, do których nie tylko Bóg, ale także szatan nie zechce się przyznać.
Marek Czachorowski
"Nasz Dziennik" |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia lipca 12 2011 12:16:52 ·
9 Komentarzy ·
274 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|