 |
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
 Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Niemiecka litość dla SS-mana |
|
|
Dzisiaj Oskar Groening ma 94 lata i za sobą szczęśliwe życie. Najpierw był obiecującym członkiem Waffen-SS, później pełnił spokojniejszą służbę w KL Auschwitz - również pamiętnego lata 1944 roku, gdy do obozu zagłady Birkenau deportowano ok. 425 tys. Żydów z Węgier, z czego co najmniej 300 tys. niemal natychmiast uśmiercono w komorach gazowych. Był znany wśród więźniów - "buchalter Auschwitz" zajmował się zabezpieczaniem odebranych więźniom rzeczy. Fucha była dobra, więc wiadomo, że i pan buchalter nie należał do biednych. Znaczną część bogactwa udało mu się zatrzymać również po zakończeniu wojny. Przez 70 lat niemiecki wymiar sprawiedliwości raczej Oskara omijał i skutecznie udało mu się dożyć w spokoju sędziwego wieku - jego ofiary umarły tak dawno, że właściwie można było uznać, że sprawa się nie liczy, co zresztą radośnie zrobił niemieckie sądy i prokuratura w latach 80. XX wieku.
Kiedy proces Groeninga rozpoczął się w kwietniu sędziwy SS-man, szanowany członek lokalnej społeczności, zawsze ze spokojnym uśmiechem na ustach, przyznał się przed sądem w Lueneburgu, że "ponosi moralną współodpowiedzialność za zbrodnie, wiedział o dokonywanych w obozie okrucieństwach". - Ofiary Holokaustu proszę o przebaczenie - mówił spokojnie. Można wierzyć, że szczerze.
W procesie Groeninga bierze udział ponad 60 oskarżycieli posiłkowych - bliskich osób zamordowanych w Auschwitz. Wśród świadków są osoby, które przeżyły obóz. Nie wszyscy mogą mówić o swojej sytuacji ekonomicznej z równym spokojem, co ich oprawca. Żaden z nich nie zapomniał przerażającego koszmaru wojny i niewoli w obozie. Ani bliskich, których stracił.
- Ten proces, prawdopodobnie jeden z ostatnich przeciwko zbrodniarzom hitlerowskim, jest ważnym sygnałem politycznym, pokazującym, że ludobójstwo nie ulega przedawnieniu - mówi wiceprezydent Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego Christoph Heubner. Ale Heubner nie jest zadowolony z niemieckiego wymiaru sprawiedliwości w okresie powojennym. Szczególnie w obszarze jego bezczynności i bezkarności zbrodniarzy wojennych.
Kuriozalny wniosek prokuratury niemieckiej o 3,5 roku więzienia dla oprawcy z Auschwitz jest - patrząc na historię najnowszą - i tak krokiem na przód. Do niedawna zbrodniarze wojenni byli bezkarni, ponieważ niemiecki Trybunał Federalny orzekł w 1969 roku, że warunkiem skazania za pomoc w morderstwach jest udowodnienie indywidualnej winy oskarżonego. Ze względu na brak świadków zbrodni było to w większości przypadków niemożliwe.
Przełomowe dla ścigania sprawców tej kategorii przestępstw okazało się skazanie na pięć lat więzienia Johna Demjaniuka, byłego strażnika w obozie w Sobiborze. Sąd w Monachium uznał go w 2011 roku za winnego współuczestnictwa w zamordowaniu ponad 28 tys. więźniów, pomimo braku dowodów na popełnienie konkretnych czynów karalnych.
Dwa lata temu centralny urząd ds. ścigania zbrodni nazistowskich w Ludwigsburgu, opierając się na precedensowej sprawie Demjaniuka, zalecił właściwym prokuraturom wszczęcie postępowania przeciwko 30 byłym strażnikom, w tym przeciwko Groeningowi.
Pawel Pietkun
|
|
| |
Dodane przez prakseda
dnia lipca 10 2015 08:25:02 ·
9 Komentarzy ·
7 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|
