Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
Bochniarz – dama z PZPR
Wielu bohaterów tej historii spotyka się co roku na gdańskich przyjęciach urodzinowych Lecha Wałęsy. Wśród kilkuset gości, w miłej atmosferze bawi się śmietanka polskiej oligarchii biznesowej, agenturalnej i politycznej. Starzy, dobrzy znajomi... Większość z nich zna się jeszcze z okresu założycielskiego III RP - z lat 80., kiedy byli w PZPR czy w rozmaitych służbach.

W ciągu ostatnich 20 lat zasiadali w tych samych radach nadzorczych, wspólnie uczestniczyli w prywatyzacjach i aferach, niekiedy ich nazwiska pojawiały się w komunikatach prokuratury, jeszcze rzadziej na salach sądowych, a już zupełnie wyjątkowo w nakazach aresztowania.

Afera Proxy

To była jedna z pierwszych głośnych afer III RP. W 1991 r. rząd Jana Krzysztofa Bieleckiego postanowił, jak to się mówiło, "zrestrukturyzować" jedną z najnowocześniejszych gałęzi polskiego przemysłu - zbrojeniówkę.

Henryka Bochniarz, minister przemysłu, nie zleciła przygotowania planu tej operacji żadnemu z setek podlegających jej urzędników, żadnemu departamentowi czy Agencji Rozwoju Przemysłu. To strategiczne zlecenie otrzymała dopiero co założona, nieznana, mała spółka z Krakowa, bez żadnego doświadczenia czy dorobku, kierowana przez młodego absolwenta UJ, Marka D. Można powiedzieć - spełnienie marzeń uczestnika programu "Pierwsza praca"...

Wyłonienie firmy odbyło się bez żadnego konkursu czy przetargu. A według NIK, także bez wiedzy UOP, odpowiedzialnego za ochronę kontrwywiadowczą tego przemysłu.

Jak przyznał przesłuchiwany w Sejmie Marek D., po prostu dobrze znał Bochniarz. I to stąd właśnie zlecenie za 15 mld zł. Według Jarosława Jakimczyka z "Wprost", nie było jednak w tym wyborze przypadkowości, ojcem sukcesu Marka D. był bowiem Gromosław Czempiński, dzięki którego "opiece" firma krzak mogła dostać tak lukratywne zlecenie od państwa.

Za przygotowany w trzy miesiące niezbyt skomplikowany raport, który sprowadzał się praktycznie do zestawienia w tabelkach danych otrzymanych z różnych zakładów, firma Marka D. - Proxy dostała 15 mld ówczesnych złotych. Ale istotniejszy od zawyżonej ceny był fakt, że wrażliwe informacje, do których dostęp uzyskała Proxy, były wprost bezcenne dla wywiadów naszych sąsiadów, a żywotnie ważne dla bezpieczeństwa państwa.

Wkrótce potem wspólnikiem Marka D. został niezwykle aktywny w Polsce w latach 90. rosyjski agent Siergiej Gawriłow, którego w 1997 r. wydalono z kraju na żądanie kontrwywiadu. Nici powiązań prezesa Proxy sięgały zresztą znacznie głębiej: do Ałganowa, "układu wiedeńskiego" Kuny i Żagla oraz wielu innych, których nazwiska wypływały przy kolejnych aferach ostatniego 20-lecia.

W dodatku przed Proxy Marek D. założył firmę w Leningradzie w Rosji, co w roku 1990 nie było ani łatwe, ani częste. A w tamtejszym urzędzie miasta właśnie wtedy rozpoczynał swoją wielką karierę młody kagiebista, Władimir Putin. Zajmował się m.in. kontaktami z zagranicznym biznesem. Z kolei tak się złożyło, oczywiście zupełnie przypadkowo, że dobrym znajomym Putina jeszcze z czasów szkoły KGB był Władimir Ałganow - w latach 90. szef rosyjskiej siatki wywiadowczej w Polsce. I tak koło się zamyka.

Jednocześnie, jakby dla równowagi, w strukturze Proxy znaleźli się Niemcy, i to tacy, którzy zapewne nie byli do końca zwykłymi cywilami. Czyżby więc pewne aspekty kondominium istniały już w 1991 r.?

Ile mogły kosztować szczegółowe informacje o polskim przemyśle zbrojeniowym, dowiedzą się może kiedyś historycy z archiwów. Bo choć Proxy według NIK naruszyło interes Skarbu Państwa oraz złamało tajemnicę państwową, choć sprawą powinny zająć się z urzędu prokuratura i UOP kierowany przez gen. Czempińskiego, to nie wszczęto w tej sprawie żadnego postępowania. Henryka Bochniarz mogła zatem spokojnie przejść do następnego etapu swojej błyskotliwej kariery.

Afera TP SA

Pierwszy biznes stworzyła na fali rozpoczynającej się transformacji. W 1988 r. z jej inicjatywy powstała spółka, która opracowywała analizy polskiej gospodarki na potrzeby Banku Światowego. Oczywiście można tam było zarabiać w dewizach, a więc pieniądze niewspółmiernie większe od ówczesnych pensji krajowych. Firma nazywała się Proexim. Podobieństwo nazwy do Proxy jest uderzające.

Bochniarz po stracie teki ministra kierowała własną firmą Nicom Consulting. Jak zeznał w Sejmie Marek D., zaoferował on jej pomoc przy tworzeniu firmy.

Nicom już wkrótce dostał niezwykle korzystny kontrakt przy prywatyzacji stulecia: miał planować i nadzorować sprywatyzowanie Telekomunikacji Polskiej. Jak przebiegła ta kontrowersyjna operacja i ile straciła na niej Polska, to temat na odrębne opowiadanie. W każdym razie, w jej wyniku nastąpił transfer własności TP SA. Właścicielem jednej z najważniejszych polskich firm stało się państwo francuskie zamiast polskiego, co notabene raczej trudno nazwać prywatyzacją...

Jan Kulczyk zarobił na tej transakcji kolosalną kwotę. Gdy Sejm zajął się badaniem tego procesu, okazało się, że koszty samego tylko doradztwa zostały zawyżone o 9 mln dolarów.

NIK złożył doniesienie o popełnieniu przestępstwa. Według Izby firma Nicom wygrała przetarg, choć przedstawiła najgorszą i najdroższą ofertę. W tej aferze zarzuty stawiano więc nie tylko Janowi Kulczykowi, ale także firmie Henryki Bochniarz i Czempińskiemu. Po objęciu władzy przez SLD prokuratura umorzyła jednak śledztwo, pomimo ostrych protestów Najwyższej Izby Kontroli.

Nie przeszkodziło to bynajmniej w dalszym bujnym rozwoju biznesowej kariery Henryki Bochniarz. Takie fakty jak korupcyjne zarzuty czy udział w niejasnych machinacjach stanowiły w III RP najwidoczniej rodzaj pozytywnej rekomendacji. W następnych latach Bochniarz znalazła się więc w składzie rad nadzorczych największych polskich spółek, m.in. ITI, gdzie zasiadała przez 12 lat, TVN-u, Agory, Banku Rozwoju Eksportu, Commercial Union, Lukas Banku, Pioneer PTE, Computerlandu i Constaru.

W większości z nich przewijają się te same nazwiska. Np. w radzie BRE Banku znalazła się w towarzystwie m.in. Czempińskiego, Kulczyka i Sławomira Wiatra. Jak zatem widać, więzi pomiędzy tymi firmami mają charakter nie tylko finansowy, ale również towarzysko-środowiskowy.

Socjologia zna określenie takiej struktury społecznej. Nazywa ją oligarchią.

Kariera, biznes i władza

Jak wejść w skład oligarchii? Najłatwiej po prostu dobrze się urodzić. Po liceum w Zielonej Górze Nika, jak zdrobniale ją nazywano, poszła do Szkoły Głównej Planowania i Statystyki (SGPiS) w Warszawie. Jak dziewczyna z dalekiej prowincji dostała się na najbardziej elitarną uczelnię PRL, kształcącą zaufane kadry ministerstw, handlu zagranicznego i dyplomacji? Jak sama przyznaje, o wyborze zdecydowały... znajomości. W Warszawie mieszkał "brat mojego ojca. Był profesorem na wydziale handlu zagranicznego SGPiS. Postanowiłam tam zdawać".

W tej kuźni PRL-owskich elit studiowała na jednym roku m.in. z Leszkiem Balcerowiczem, twórcą giełdy - Wiesławem Rozłuckim, szefami banków - Grzegorzem Wójtowiczem i Bogusławem Kottem. Każde z tych nazwisk to także ważna część bogatej historii biznesowo-aferalnej już po 1989 r.

Po studiach pracowała w Instytucie Koniunktur i Cen Handlu Zagranicznego związanym z SGPiS. Jej koleżanką była m.in. Danuta Hübner.

Podstawowym warunkiem i ułatwieniem kariery w PRL było oczywiście członkostwo w PZPR. Bochniarz wstąpiła do partii już w 1978 r. i była w niej do samego końca - do 1990 r. Szybko została I sekretarzem Organizacji Partyjnej w Instytucie, a w latach stanu wojennego (co wiele mówi) była w Komitecie Zakładowym PZPR w Ministerstwie Handlu Zagranicznego. Jak wiadomo, ministerstwo to i podlegające mu instytucje, w szczególności centrale handlu zagranicznego, były domeną Wojskowych Służb Informacyjnych.

Warto pamiętać, jaki był w PRL faktyczny zakres władzy I sekretarza partii. "Odpowiada jej pozycja narzucania kierownictwu swoich rozwiązań i w pewnym sensie rządzenie Instytutem, ponieważ kierownictwo nic nie może zrobić bez konsultacji z I sekretarzem" - pisał w raporcie o Bochniarz por. Służby Bezpieczeństwa P. Kamocki.

Artur Dmochowski
 
Dodane przez prakseda dnia grudnia 29 2015 17:47:11 · 9 Komentarzy · 12 Czytań · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.