Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
Czuma Kaliszowi wilkiem jest - Seaman
Można się zastanawiać jak dalece Czuma zaszkodził narracji swojej partii, która polegała na straszeniu nikczemnym państwem PiS. Ale to była tylko narracja, a tę można zmieniać lub modyfikować do woli i to bez większej szkody. To wiemy już na pewno. Choćby z doświadczenia kadencji Donalda Tuska na stanowisku premiera, który przecież poglądy i narracje w ciągu tych prawie czterech lat zmieniał jak rękawiczki.

Jednakże w przypadku konkluzji raportu Kalisza, konkluzja Czumy jest jej prostym i stanowczym zaprzeczeniem. Przy czym negacja nastąpiła niejako ze strony partii, która jest faworytem salonu roniącego krokodyle łzy nad samobójstwem Barbary Blidy, czyli popierającego wnioski Kalisza. Ten fakt jednocześnie dopełnia galimatiasu i go potęguje, ale nade wszystko redukuje ostatecznie raport Kalisza do właściwego wymiaru, czyli politycznej publicystyki.

Andrzej Czuma konkluduje, że "za rządów PiS nacisków na policję, służby i prokuraturę nie było. Do premiera Jarosława Kaczyńskiego nie można mieć zastrzeżeń. Ani minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, ani szef CBA Mariusz Kamiński nie podejmowali bezprawnych działań".

Proszę to porównać tylko z konstatacją raportu Kalisza, że "Barbara Blida żyłaby, gdyby nie państwo PiS. Gdyby nie patologiczny mechanizm wiodący od góry do dołu".

Tu nie ma żadnych niedomówień ani niuansów, Czuma zaprzecza Kaliszowi najbardziej twardo jak tylko można. A pamiętać należy, że w przypadku Kalisza przewodniczył on jako eseldowski poseł komisji badającej okoliczności samobójstwa eseldowskiej działaczki. To z definicji uprzedza do obiektywizmu jego raportu. Odwrotnie jest z Czumą, który nie mógł mieć interesu politycznego w rozgrzeszeniu PiS i Kaczyńskiego.

Bez względu jak potoczą się dalsze losy raportu komisji Czumy, czy będą poprawki zmieniające ton konkluzji jej przewodniczącego, czy ich nie będzie, nie zmieni to wymowy całego zdarzenia. Śledczy Kalisz został zdeprecjonowany przez Czumę, ale przecież nie idzie tylko o niego. Zdeprecjonowana została narracja Gazety Wyborczej, która za Kaliszem stała murem i to jej eseldowski śledczy zawdzięcza, że w ogóle mógł wysmażyć takie kuriozalne bzdury w swoim dziele życia.

Przecież gdyby Wyborcza na swoich opiniotwórczych łamach nie potraktowała z powagą frazy o odpowiedzialności Jarosława Kaczyńskiego za „realizację koncepcji wykluczenia dużych grup obywateli”, to Kalisz mógłby z tym wystąpić jedynie w kabarecie.

Prorządowe media kładą nacisk na „rozgrzeszenie” PiS przez Czumę, ale jest oczywiste, że bardziej boli je kompletne zdezawuowanie raportu Kalisza. Polowanie na Kaczyńskiego wydawało się mieć szanse powodzenia, Trybunał Stanu tuż tuż, sieć misternie zastawiona. Tymczasem pod sam koniec Czuma ją porwał w drobny mak. Tej dziury już się załatać nie da, nawet po wyborach. Gdyby nawet Czuma zrobił piruet w tej sprawie i odwołał swoje sprośne błędy, to wrażenie będzie jeszcze gorsze.

Zdaje sobie z tego sprawę SLD, który rękami Grzegorza Napieralskiego złapał się za głowę z rozpaczy na wieść o konkluzji Czumy. „Platforma obiecała cztery lata temu, że zdemontuje IV RP, posprząta po tym całym zamieszaniu - mówił szef SLD. Ale - dodał - ten raport pokazuje, że nic się nie stało. Mamy też raport Ryszarda Kalisza - fakty, które podaliśmy, że naciski jednak były. Rozumiem, że PO zawiązuje sojusz z PiS-em, broni PiS-u, to jest coś nie do pomyślenia” - łkał niemal Napieralski.

W jednym miał rację szef SLD – to jest coś nie do pomyślenia, że w III RP po czterech latach rządów Platformy i tyluż agresywnego poparcia dlań michnikowszczyzny oraz zblatowanych biznesmediów, po dwóch sejmowych komisjach skierowanych przeciwko PiS, wali się tak precyzyjnie budowana narracja. To jest faktycznie ewenement i nawet trudno się dziwić poczciwemu Napieralskiemu, że nie potrafi tego pojąć. Prawdę mówiąc, nie jestem pewien, czy jest to w stanie pojąć sam premier Tusk.

Trudno jest przypuszczać, że w tak strategicznej w okresie przedwyborczym kwestii, jaką dla Platformy jest pogrążenie Kaczyńskiego, Czuma mógł rozstrzygnąć samodzielnie, bez konsultacji z szefem. Na pewno można się nad tym zastanawiać. Zwłaszcza że dla Tuska byłoby wygodne, że kwestię stawiania JK przed Trybunał pozostawić jaskiniowym antykaczystom z SLD. Bo to zawsze lepiej jest wyciągać gorące kasztany z ognia cudzymi rękoma niż własnymi. A w przypadku, gdyby Trybunał Stanu zdemolował oskarżenie Kaczyńskiego, to ośmieszy się Kalisz ze swoją partią. Tusk zaś wyjdzie na przenikliwego państwowca, który się eseldowskim jaskiniowcom nie kłaniał. W takie przedwyborcze klocki premier z Sopotu jest dobry i nie wykluczałbym na sto procent, że ten numer Czumy był ustawiony z Tuskiem.

Z drugiej strony przewodniczący komisji naciskowej nie po raz pierwszy wierzgnął wbrew michnikowszczyźnie i nawet wbrew swojej partii. Miałem bowiem wrażenie , że Tusk mimo wszystko był zaskoczony wnioskami byłego ministra sprawiedliwości i dość niezbornie tylko zabełkotał, że cieszy się, iż jego kolega na nikogo nie polował. Nikt nie odmówi Czumie odwagi cywilnej i to nie tylko w zamierzchłej przeszłości opozycyjnej.

W szczytowym okresie nagonki na historyków kwestionujących nieskazitelność Lecha Wałęsy, Czuma oświadczył bardzo dobitnie: - „Więc najlepiej, żeby pan Lech Wałęsa powiedział: podpisałem jakieś kwity, zrobiłem kilka głupstw. Nikt nie zarzuca panu Lechowi Wałęsie, że po 76 roku, tak jak zresztą mówił już kilka razy pan Antoni Macierewicz, a on naprawdę zna tę rzecz, że pan Lech Wałęsa współpracował z bezpieką. Nikt tego nie mówi. Niepotrzebnie pan Lech Wałęsa się wypiera tego smutnego i trudnego momentu w swoim życiu”.

Zatem stać go na samodzielność, o odwadze politycznej nie wspominając. Tego mu Napieralski ani Kalisz, ani inny Cimoszewicz nie odbierze. Bo w porównaniu z nim ich wiarygodność jest żadna. W tym sensie są zerami wobec niego. Dlatego wnioski śledczego Czumy dodatkowo pogrążyły śledczego Kalisza, który zresztą i tak już przekroczył granice śmieszności.

Czuma zrobił w dotychczasowej antypisowskiej narracji wyłom takich rozmiarów, że zasypać się go już nie da. Po jego konkluzji będzie bardzo trudno posłom Platformy poprzeć postawienie polityków PiS przed Trybunałem Stanu na wniosek SLD. Bo poza wszystkim trzeba będzie wybrać pomiędzy skrajnie upolitycznionym świadectwem beneficjenta PRL a racjami zasłużonego opozycjonisty. Tak się bowiem składa, że kiedy Czuma usiłował obalić siłą totalitarny ustrój, Kalisz wstępował do PZPR, która była tego ustroju podporą i gwarancją. To będzie również taki wybór.

I to z tego powodu tak boleśnie zawrzasnął Jacek Żakowski. Bo przecież Żakowski dobrze wie, że Czuma jest wilkiem Kaliszowi, a nie Lepperowi. Więc niech nie tańczy na umrzyka skrzyni.
 
Dodane przez prakseda dnia sierpnia 08 2011 07:13:50 · 9 Komentarzy · 227 Czytań · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.