Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
Grzegorz Braun o obcych wojskach i ustawie 1066: Zapraszanie lisa do kurnika
Teraz jednak z jakichś przyczyn aktualny układ władzy uznał za wskazane zalegalizować operowanie obcych wojsk w granicach Rzeczypospolitej również bez oficjalnego proklamowania stanu nadzwyczajnego. "Projekt ustawy o zmianie ustawy o zasadach pobytu wojsk obcych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej oraz zasadach ich przemieszczania się przez to terytorium" przedłożony w ostatnich dniach lutego przez MON i przyjęty na Radzie Ministrów zakłada, że decydować będzie o tym prezydent - który na wniosek MON i za zgodą premiera stwierdzać ma możliwość i określać zakres działania armii NATO i UE w Polsce - w sytuacji, jak głosi komunikat rządowy, "gdyby nie było jeszcze podstaw do uruchomienia działań na podstawie art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego".

Należę do pokolenia, nie tak wiekowego jeszcze, które dobrze pamięta stałą obecność żołnierzy obcej armii jako charakterystyczny element pejzażu wielu polskich miast i miasteczek - nie mogę więc ze spokojem przyjmować takich wiadomości. Jeszcze ćwierć wieku nie minęło od czasu, gdy cudem Opatrzności odjechały na wschód ostatnie eszelony Północnej Grupy Wojsk Armii Czerwonej - a już nam suwerenność niemiła? Obruszy się z pewnością niejeden wierny sympatyk obecnego układu, że co innego Moskale, a co innego nasi amerykańscy alianci. Owszem, nie stawiam tu przecież znaku równości - potrafię odróżnić system GuŁag od systemu McDonald's. Ale nie zmienia to faktu, że obecność nad Wisłą i Odrą jakichkolwiek innych formacji bojowych poza Wojskiem Polskim może w niedalekiej przyszłości okazać się elementem większego nacisku politycznego na pobliską Warszawę niż na daleką Moskwę. Coraz więcej słyszymy w ostatnich dniach o pilnej potrzebie "wzmacniania wschodniej flanki NATO" - któż jednak ze strony naszych zachodnich aliantów wygłasza takie slogany? Są to politycy, którzy kwestię polskiej suwerenności z całą pewnością traktują bardziej utylitarnie niż pryncypialnie - m.in. ludzie z Waszyngtonu, których Polacy mogli dobrze popamiętać z kolejnych "resetów" i "resetów resetów" w stosunkach z Moskwą - a zatem całkowicie niewiarygodni jako protektorzy i gwaranci naszego bezpieczeństwa.

Zwróćmy uwagę na postać Aleksandra "Sandy" Vershbowa, wicesekretarza generalnego NATO, który w imperialnej dyplomacji pracuje już czwarta dekadę. Jako ambasador USA w Moskwie (2001-2005) m.in. uprawiał "dyplomację sederową" manifestując wraz żoną swoje przywiązanie do tradycyjnej kuchni. Jego zasługi dla państwa i diaspory żydowskiej są jednak znacznie poważniejsze - w roku 1990 otrzymał nagrodę im. Szarańskiego za działania na rzecz transferu Żydów ze Związku Sowieckiego do Izraela. Prezydent Obama uczynił go odpowiedzialnym w Sekretariacie Stanu za kierunek rosyjski - akurat na lata 2009-2012, kiedy to polityka nowego otwarcia w polityce wschodniej została przez Rosję odebrana jako "carte blanche" do rewindykacji, których najbardziej spektakularnym aktem był oczywiście zamach warszawsko-smoleński wiosną 2010 r. Jeszcze w 2014 r. na konferencji w Krakowie deklarował, że Stany Zjednoczone stoją twardo na gruncie integralności terytorialnej Ukrainy - niewiele czasu trzeba było, by zweryfikować wiarygodność takich gwarancji. Jeśli więc teraz "Sandy" Vershbow z groźną miną wypowiada się na temat bezpieczeństwa Polski i "zagrożenia rosyjskiego" (co czyni nb w tym samym Krakowie), to nie należy brać takich tromtadrackich oświadczeń za cokolwiek ponad retorykę wynikającą z aktualnej "mądrości etapu".

A tymczasem przecież na innych odcinkach frontu najwyraźniej obowiązują jakieś zupełnie inne mądrości. Ledwie parę tygodni minęło wszak od moskiewskiej wizyty Henry Kissingera, który spotkawszy się z Włodzimierzem Putinem deklarował, że Rosja nie jest przeciwnikiem Stanów Zjednoczonych, a współtwórcą światowej architektury bezpieczeństwa. "Rosja nie jest zagrożeniem dla USA, ale kluczowym elementem globalnej równowagi" - stwierdził autorytatywnie Kissinger - "Zachód potrzebuje Rosji". W analogicznym trybie, ledwie tydzień wcześniej, podczas wizyty na Kremlu prezesa Europejskiego Kongresu Żydowskiego Mosze Kantora zadeklarowana i zaakceptowana została de facto rola Rosji jako protektora diaspory żydowskiej w Europie (sic). Jeśli dodamy do tego ujawnione na konferencji w Monachium działanie paktu Kerry-Ławrow - tj. zgodną kooperację Rosji i Ameryki na froncie "stabilizacji" w Syrii - to kto jeszcze w takich okolicznościach brać może za dobrą monetę nagły przypływ animuszu naszych zachodnich aliantów we "wzmacnianiu wschodniej flanki"? Należy z całym naciskiem stwierdzić, że zabieganie przez Warszawę o militarną obecność w naszych granicach nieszczerych, niestałych i nielojalnych sojuszników, reprezentowanych przez takich imperialnych "rewizorów" jak Alexander Vershbow czy pani Victoria Nuland - może już w niedalekiej przyszłości okazać się zapraszaniem lisa do kurnika.
 
Dodane przez prakseda dnia marca 15 2016 07:49:54 · 9 Komentarzy · 12 Czytań · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.