|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 2
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Szef sztabu - reakcja albo dymisja |
|
|
Zaskoczyła Pana decyzja o rozformowaniu 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego?
- Zarówno w wymiarze organizacyjnym, jak i kadrowym to decyzja zaskakująca i mam wrażenie, że nieprzemyślana. Jestem tym zaskoczony podobnie jak większość Polaków czy żołnierzy, a może przede wszystkim żołnierzy. 36. specpułk był bowiem jednym z najlepszych pułków w Polsce. Z pewnością pewne udoskonalenia przydałyby się, podobnie jak we wszystkich tego typu organizacjach, ale likwidacja tego pułku jest działaniem niepotrzebnym, na wyrost, które nosi znamiona polityczne ze strony zarówno rządu, jak i nowego ministra obrony Tomasza Siemoniaka.
Dodajmy, szefa MON, który nigdy wcześniej nawet nie otarł się o wojsko.
- Podejrzewam, że minister Siemoniak nie ma w ogóle pojęcia o wojsku, a tak jak szef każdej instytucji powinien mieć przynajmniej ogólne wyobrażenie na temat funkcjonowania i elementarnej specyfiki instytucji, którą ma kierować. Pan minister niestety nie ma. Moim zdaniem, problem jest jednak jeszcze szerszy. Szef MON powinien zajmować się nie tylko Siłami Zbrojnymi, ale obroną narodową i systemem obronnym, natomiast podejrzewam, że pan Siemoniak nie ma o tym zielonego pojęcia.
Kto w takim razie podjął decyzję o rozformowaniu specpułku?
- Nie ma wątpliwości, że premier Tusk. Natomiast minister Siemoniak został wyznaczony do wykonania tego jednego, typowo politycznego zadania, które polega na tym, żeby zdjąć z rządu i samego Donalda Tuska odpowiedzialność za katastrofę smoleńską i obarczyć tą odpowiedzialnością Wojsko Polskie. Oczywiście odbywa się to pod płaszczykiem pewnych zmian i w tym kontekście jest to typowe użycie wojska do rozgrywek politycznych. Należy jednak pamiętać, że jest to sprzeczne z art. 26 Konstytucji RP, który mówi jednoznacznie o apolityczności wojska.
Chce Pan powiedzieć, że nie mamy do czynienia z żadną skokową poprawą jakości w polskich Siłach Zbrojnych, jak chce to przedstawić Donald Tusk, a decyzją partyjną, która ma zamydlić oczy wyborcom?
- Jest to typowe działanie, zgodne z logiką funkcjonowania tego rządu. Oczekiwałbym, żeby gen. Mieczysław Cieniuch, szef Sztabu Generalnego, zajął w tej sprawie jednoznaczne stanowisko, a przede wszystkim, żeby stanął w obronie swoich żołnierzy, swojej armii. Potrzebne są tutaj konkretne działania, które broniłyby wojsko przed wciąganiem w rozgrywkę polityczną i obciążaniem winą za katastrofę smoleńską. Tymczasem gen. Cieniuch stoi z boku, nie odzywa się, bo tak jest wygodnie. Wydaje mi się, że jeśli tak dalej pójdzie, to w skrajnej sytuacji powinien podać się do dymisji. Tak powinien postąpić każdy honorowy żołnierz.
Sugeruje Pan, że z jednostki na Okęciu zrobiono kozła ofiarnego?
- Tak, z tych żołnierzy zrobiono ofiary. Nie mogą się bronić, bo obowiązują ich pewne zasady. Ponadto zawsze można ich postraszyć i wysłać na emeryturę. Do mediów raczej też nie pójdą się poskarżyć, chyba że uczynią to emerytowani żołnierze. W tym wypadku powinni interweniować przełożeni, bo jest to godzenie w interes narodowy, a w dłuższej perspektywie także w bezpieczeństwo Polski.
Wszędzie, także w pułku czy brygadzie, można znaleźć błędy. Są to najczęściej błędy wynikające z tego, że każda organizacja jest elementem jakiegoś większego systemu. Dowódca pułku czy brygady ma ograniczone możliwości działania chociażby pod względem finansowym czy kadrowym. Stąd błędy, jakie się pojawiają, wynikają z ułomności całego systemu. Idąc tropem rozumowania premiera Tuska, trzeba by rozwiązać prawie wszystkie pułki czy brygady w Polsce, bo jak przyjrzeć się bliżej, jest w nich znacznie gorzej niż w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego. Powtórzę jeszcze raz: był to jeden z najlepszych pułków, który stał się ofiarą działań politycznych. W innych pułkach jest naprawdę gorzej.
Po raporcie komisji Millera i likwidacji specpułku rząd uważa, że problem odpowiedzialności za katastrofę smoleńską został rozwiązany.
- Nic bardziej błędnego. Myślę, że na faktyczne wskazanie przyczyn katastrofy poczekamy jeszcze długo. Najbardziej tragiczne jest to, że rząd próbuje całą odpowiedzialność zrzucić na wojsko i jeżeli Sztab Generalny nie podejmie zdecydowanych działań, to najprawdopodobniej się to uda. Tym samym w odbiorze społecznym, w oczach obywateli wojsko straci cały dotychczasowy prestiż, szacunek i autorytet, który jest podstawą naszego systemu obronnego.
Polityczna pozycja premiera jest stawiana wyżej niż autorytet polskiej armii?
- Niestety tak. Tym samym poważnie jest zagrożone nasze bezpieczeństwo. Pozycja wojska wynika m.in. z zaufania. Niestety, to zaufanie jest podważane dla wyraźnych korzyści czy zysków politycznych. To typowe nieodpowiedzialne działanie, w którym nie ma mowy o myśleniu o Polsce, o interesie narodowym i polskiej racji stanu. Osobiście mnie to jednak nie dziwi, bo po tym rządzie i po premierze Tusku niczego innego nie można się spodziewać. Ostatnie cztery lata to niestety czas stracony dla Polski.
Są też inne przykłady zaniechań, np. zniesienie poboru.
- Nie chciałbym podejrzewać kogokolwiek o likwidację polskich Sił Zbrojnych. One gdzieś tam będą, ale ich siła nie będzie odpowiadała potrzebom wynikającym przede wszystkim z sytuacji geopolitycznej czy geostrategicznej. W tym znaczeniu nie będą one w stanie wywiązać się z podstawowego zadania obrony Polski i realizacji art. 26 Konstytucji RP.
Po decyzji o likwidacji pułku Polska jako jedyny kraj w Europie nie ma jednostki odpowiedzialnej za transport najważniejszych osób w państwie.
- Nie chodzi tu jednak wyłącznie o transport najważniejszych osób w państwie. Owszem, jest to ważne, ale jedno z wielu zdań, które ten pułk realizował. Chodzi tu przede wszystkim o zdolność do pewnego, awaryjnego działania naszego państwa w sytuacjach kryzysowych, np. do udzielenia pomocy polskim obywatelom, którzy utknęli w konkretnym punkcie globu. W takich sytuacjach konieczny jest awaryjny środek transportu, który w jak najszybszym czasie będzie w stanie ich ewakuować. To przykład, że rząd myśli tylko o sobie, natomiast nie myśli o innych zadaniach takiego pułku na rzecz całego państwa i wszystkich obywateli. To nie przypadek, że każdy rząd ma taki pułk do użytku. Rolą rządu, premiera, ministra obrony jest umiejętność działania nie tylko PR-owskiego, ale działania w sytuacjach kryzysowych, awaryjnych. Tym bardziej premier powinien zdawać sobie sprawę z tego, że w sytuacjach kryzysowych samolot rejsowy nie poleci i nie wyląduje na lotnisku wojskowym, i to w strefie realnego zagrożenia. Wszystko wskazuje na to, że premier Tusk, podejmując doraźne decyzje, nie myśli kategoriami państwa i dobra obywateli, ale zwraca uwagę na słupki poparcia dla siebie i swojej formacji politycznej. Takie zachowanie trudno nawet nazwać.
Minister Radosław Sikorski, chwaląc decyzję o rozwiązaniu specpułku, mówił, że śmigłowce należące do niego można np. oddać policji, a w razie potrzeby wynająć samolot od komercyjnej firmy, tak jak np. w Danii, gdzie szef MSZ wynajmuje samoloty od firmy Lego.
- W ciągu ostatnich dwóch, trzech lat minister Sikorski swoimi wypowiedziami dostatecznie się skompromitował w moich oczach, ale myślę, że także w oczach wielu Polaków. Osobiście wypowiedzi szefa MSZ nie traktuję poważnie. Świadczą one bowiem albo o złej woli ministra, albo złych intencjach, ewentualnie o kompletnie skrajnym braku kompetencji w tej sprawie. Nie ulega wątpliwości, że każde państwo powinno, a nawet musi dysponować jednostką wojskową do reagowania w sytuacjach awaryjnych na całym świecie i do udzielania pomocy politykom, ale również wszystkim potrzebującym tego obywatelom. Pozbywanie się tego typu jednostki i liczenie w tym względzie wyłącznie na usługi cywilnych przewoźników nie jest ani rozsądne, ani bezpieczne.
Jakie mogą być skutki tej politycznej szarży?
- Wszystko to zmierza do jednej wielkiej katastrofy. Jeżeli w krótkim czasie nie nastąpi jakaś zmiana, jeżeli najbliższe wybory nie spowodują przewartościowania na polskiej scenie politycznej, a do władzy nie dojdą odpowiedzialni politycy, którzy potrafią myśleć perspektywicznie, o państwie, o Narodzie w dynamicznie zmieniającym się świecie, pełnym zagrożeń, chociażby ekonomicznych i militarnych, to niechybnie czeka nas nieszczęście. Kontynuacja obecnej polityki jest zagrożeniem dla państwa, dla naszych dzieci i dla przyszłych pokoleń. |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia sierpnia 08 2011 08:18:13 ·
9 Komentarzy ·
237 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|