|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 5
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Czy Polacy zdołają ocalić białą rasę? |
|
|
We wszystkich tych krajach (z wyjątkiem Izraela, bo trwa tam holokaust Palestyńczyków, więc może Żydzi ich kiedyś wybiją całkowicie i Izrael stanie się monoetniczny) już niestety nie da się powrócić do monoetniczności - wszystkie kraje "starej" Unii Europejskiej są już skazane na multi-kulti po kres swych dziejów, gdyż sympatyczni, mocno opaleni goście ani myślą, by kiedykolwiek wracać do ojcowizny.
W każdym z multikulturalnych krajów (także w USA i Kanadzie) udział procentowy białej populacji systematycznie spada, zmierzając do zera. Powodów jest kilka, głównie są one historyczne. Zachód Europy zamienia się w śmietnik na własne życzenie i poprzez grzechy swoich przodków. Przede wszystkim kraje zachodnie (Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Włochy, Hiszpania, Portugalia, Holandia) do połowy XX wieku traktowały Afrykę jak swoją własność i teraz się to mści.
Kluczowa była Konferencja w Berlinie (1884-85), gdzie przywódcy europejskich mocarstw usiedli przy stole nad mapą Afryki i podzielili sobie kontynent jak tort na weselu. Dlatego do dzisiaj połowa granic między krajami Afryki wygląda jakby była narysowana od linijki - w Berlinie nie zwracano uwagi na rzeki, plemiona, pasma górskie i inne istotne aspekty, lecz po prostu wzięto linijkę i podzielono Afrykę. Gdy sprawę wprowadzono w życie - w Afryce zaczął się kocioł. Podobnie zrobiono z krajami Bliskiego Wschodu - granice Syrii czy Omanu również są proste jak od linijki. Mieszkańcy tych terenów do dzisiaj mają Europie to za złe (bardzo słusznie zresztą) i żądają rekompensaty, a z drugiej strony rdzenni mieszkańcy Europy naznaczeni są hańbą swych przodków, którzy to zrobili (pedagogika wstydu). Dlatego teraz głupio im odmawiać "uchodźcom" gościny.
Druga sprawa to rozleniwienie Europejczyków z zachodu. Przykładowo w Londynie, Hamburgu czy Paryżu bardzo ciężko znaleźć białego kierowcę autobusu czy sprzedawcę fast-food (nie mówiąc już o śmieciarzach). Biali mieszkańcy zachodnich dużych miast nie "zhańbią" się tego typu pracą, więc masowa imigracja z Krajów III Świata jest tam koniecznością, bo inaczej miasta utonęłyby w śmieciach i ich mieszkańcy umarli z głodu w korkach ulicznych. Stąd też jest tam dla każdego oczywiste, że imigranci będą tam już na zawsze. Do tego dochodzi socjal, islam, "kryzys uchodźców", polityczna poprawność i przyrost naturalny. Zachód jest w pułapce i po prostu czeka na upadek oraz wprowadzenie Kalifatu, stosując rozpaczliwą taktykę: "byle nie drażnić muzułmanów, to może nas w przyszłości nie pozabijają".
Jest to marzenie (nomen omen) ściętej głowy - muzułmanie ich oczywiście pozabijają (ewentualnie nałożą Dżizję i wsadzą ich córki w worki na kartofle), bo nie mają w zwyczaju być wdzięczni za gościnę - widać to choćby po wielkich pretensjach do Angeli Merkel i paleniu niemieckich flag w obozach dla uchodźców.
Na szczęście jest pewna biała plama na mapie wzbogacania kulturowego. Mam na myśli Europę Wschodnią, gdzie największym i wiodącym krajem jest Polska. Ukrainy po "Euromajdanie" nie ma już co traktować jako jeden kraj, bo w ich rządzie jest "cudotwórca" Balcerowicz i de facto są to obecnie 3 kraje (Banderowcy, Żydzi i Rosjanie), natomiast Rosja ma ogromny problem z islamistami z Kaukazu i na pewno nie jest krajem monoetnicznym.
Polska ma szczęście z kilku powodów. Po pierwsze - po 44 PRL-owskich latach rządów żydokomuny jesteśmy dość biedni i mało kto chce do nas "uchodzić". Przeciętny muzułmanin gdyby miał pracować za 350 euro (bo tyle zarobi w Polsce osoba bez kwalifikacji i języka) - nasrałby prędzej pracodawcy na głowę. Wolą do Niemiec, gdzie dostają za darmo wielokrotnie większe kwoty. Po drugie - Polska nie ma przeszłości kolonialnej ani imperialnej, to właśnie nas zawsze napadano z wszystkich możliwych stron. Dlatego statystyczny Polak nie ma żadnego poczucia winy za zbrodnie wojenne i zniszczone kraje, tak jak to jest zakodowane w głowie przeciętnego Niemca, Francuza czy Anglika. Po trzecie - jesienią miał miejsce tzw. Efekt Zandberga, czyli eksmisja polskojęzycznej lewicy z parlamentu. Gdyby nie to - teraz mielibyśmy w kraju rząd mniejszościowy PO-Nowoczesna-SLD-PSL i do Polski zmierzałyby dziesiątki autobusów z Niemiec, wypełnionych "opuchniętymi jądrami" - w imię europejskiej solidarności. Sytuacja polityczna byłaby dużo bardziej napięta, niż obecnie, dlatego zawsze widząc brodatą, dobrze odżywioną gębę Zandberga dziękuję Bogu, że tak to się skończyło w ostatnich wyborach.
Najważniejsze jednak, że Polacy są po prostu ksenofobiczni. Lewactwo ze słowa "ksenofobia" zrobiło znaczenie pejoratywne, ale ja nie ukrywam swej ksenofobii i nie uważam, żeby było to coś złego - zwykły instynkt samozachowawczy. Bardzo obawiam się muzułmanów, wręcz sram przed nimi ze strachu, bo dali mi ku temu powody, także w osobistych kontaktach z nimi podczas życia na emigracji. Są bezwzględni, podstępni, fałszywi, tworzą wspierające się kliki, są też świetnie wyszkoleni w walce i nienawidzą chrześcijan, a prorok Mahomet kazał im nas wszystkich pozabijać. Wiadomości z zachodu, gdzie codziennie muzułmanie popełniają setki przestępstw nie dodają mi paliwa w walce z własną ksenofobią. Czy to takie dziwne, że się ich boję? Z tego, co zauważyłem - prawie wszyscy Polacy boją się muzułmanów. Polacy dzielą się jednak na dwie grupy. Pierwsza (myślę, że większość Polaków) jest taka jak ja i otwarcie nie chce widzieć tutaj wyznawców Allaha z oczywistych względów. Druga grupa jest zakłamana i ogłupiona - niby chcą pomagać "uchodźcom", bo tak wypada i wtedy są zgodni z własnym sumieniem. Jednakże gdy zapytać takich ludzi o to, ilu "uchodźców" przyjmą pod własny dach - górę bierze zdrowy rozsądek i wychodzi z nich ukryta ksenofobia.
Oni chcą niby pomagać, ale najlepiej tak, żeby pozamykać wszystkich "uchodźców" w obozach na drugim końcu Polski (w Suwałkach, Ustrzykach czy Bogatyni). Zamknięci za drutem kolczastym "uchodźcy" na pewno się nie zintegrują, lecz prędzej zradykalizują, pobiją i zgwałcą nawzajem. Jedyny sposób na integrację to "wychowywanie" ich między Polakami, ale do tego potrzebni byliby chętni, którzy przyjęliby ich do siebie do domu. Oczywiście - chętnych brak (mimo, żeSoros hojnie wynagradza takich gospodarzy). Dlatego można stwierdzić, że Polacy jako naród nie chcą widzieć tutaj muzułmańskich "uchodźców", tylko niektórzy sami przed sobą wstydzą się o tym przyznać (okłamując samych siebie).
Według mnie - każdy, kto popiera przyjmowanie "uchodźców" powinien dać przykład i przyjąć chociaż jednego pod własny dach. Jeżeli tego nie zrobi, to znaczy, że jest ksenofobem i pozerem. Zabawne jest to, że osoby popierające przyjmowanie "uchodźców" zazwyczaj cały rząd PiS uważają za totalnych nieudaczników. Jednocześnie wymagają od tego samego rządu (którym gardzą), aby zintegrował "uchodźców", co nigdy nie udało się Szwedom, Francuzom czy Niemcom (przy wielokrotnie wyższych nakładach finansowych, niż ma do dyspozycji polski rząd). Paradoks logiczny.
Pospekulujmy jednak o przyszłości, bo to co dotychczas napisałem to raczej oczywiste rzeczy dla czytelników tego bloga. Widząc obrazki z licznych marszów antyimigracyjnych, stadionów piłkarskich czy z Marszu Niepodległości można mieć dużą nadzieję, że Polska obroni się przed inwazją. W modzie wśród młodzieży jest patriotyczna muzyka, patriotyczna odzież i Żołnierze Niezłomni. Jako naród jesteśmy świadomi zagrożenia. Jest internet, który codziennie informuje nas co na zachodzie wyrabiają muzułmanie. Mamy liczną emigrację, która podczas odwiedzin w Polsce zdaje nam relacje "z pierwszej ręki". Szkoły sztuk walki w całym kraju przeżywają oblężenie, modna zaczęła być też obrona terytorialna i grupy rekonstrukcyjne. Po latach degrengolady coś zaczyna się dziać w sprawie odbudowy polskiej armii. Gazeta Wyborcza tonie w długach i poprzez wielokrotne ośmieszenie się - z wpływowego niegdyś medium stała się obciachem i "pocałunkiem śmierci" dla kreowanych przez siebie postaw. Podobnie jest z Unią Europejską - w Brukseli wymyślają takie głupoty, że eurosceptyków przybywa w bardzo szybkim tempie. Rząd PiS jest jaki jest, ale mają ten plus, że robią wszystko, aby nie przyjmować do Polski żadnych "uchodźców". Nasz kraj jest więc przygotowany i świadomy.
Niestety - otoczenie nie jest sprzyjające. Póki co - na zachodzie rządzi lewactwo i polityczna poprawność. Wtekście o kredytach frankowych użyłem odniesienia do eksperymentu z żabą - gdyby wrzucić żabę do zimnej wody i powoli podgrzewać naczynie - żaba nie wyskoczy i się ugotuje. Gdyby jednak wrzucić żabę do bardzo gorącej wody - oparzy się ona i momentalnie wyskoczy. Zachodnie społeczeństwa są jak gotująca się od dawna żaba - niby powoli dociera do nich, że wdepnęli w niezłą kaszanę, ale nie mają już sił na wyskoczenie z wrzątku. Zachodnie żaby były tłuste (od socjalu i wysokich zarobków), więc miały swego rodzaju izolator, początkowo chroniący od gorącej wody. Tłuszcz już się jednak nagrzał i teraz zachodnie żabki gotują się w najlepsze.
Polacy zostali zbagatelizowani. Nie dość, że po PRLu byliśmy biedni i wychudzeni (brak izolatora), to jeszcze wrzucono nas do tej samej wody, co zachodnie żaby (czyli bardzo gorącej wody, podgrzewanej od wielu lat). Polska żaba na szczęście wyskoczyła z naczynia. Zachodnie żaby liczą już tylko, że ktoś inny się zlituje i pomoże im się wygramolić z naczynia z wrzątkiem. Chodzi im głównie o Polaków - widać to choćby po komentarzach pod filmikami z naszych marszów czy pod artykułami o Polsce w zachodniej prasie - większość tych komentarzy jest w tonie: "Polacy, ratujcie nas, jesteście ostatnią szansą dla Europy". Co my mamy jednak robić? Wysłać 10 autobusów wojowników ulicznych do Berlina i lać po pyskach wszystko, co się nawinie? Od razu byłaby pacyfikacja policyjna i skandal na pół świata (Gazeta Wyborcza by się chyba zesrała). Zresztą nie mamy tylu zasobów ludzkich, żeby pozwolić sobie na walkę "na wyjeździe".
Jedyne co Polska może zrobić jako "przywódca" to czekać i przygotowywać się do wojny. Sondaże polityczne z krajów zachodnich pokazują, że poparcie zyskuje tam skrajna prawica. Kilka dni temu w pierwszej turze wyborów prezydenckich w Austrii wygrał Norbert Hofer – przeciwnik UE i imigracji, zwany nacjonalistą, faszystą, ksenofobem. 22-go maja odbędzie się druga tura wyborów w Austrii i prawdopodobnie usłyszymy lewacki pokwik. Inne kraje przeżywają podobne trendy – w Niemczech zyskuje AFD, we Francji Front Narodowy, to samo dzieje się w Szwecji, Szwajcarii, Holandii, Włoszech… Wkrótce być może czeka nas Brexit w UK i prezydentura Donalda Trumpa w USA. Widać więc, że coś zaczyna się dziać i masońskie eurolewactwo zaczyna tracić wpływy. Polska w tych okolicznościach musi po prostu czekać i obserwować sytuację. Unia Europejska w obecnym (lewacko-biurokratycznym) stanie stoi nad przepaścią i albo mocno się zreformuje (w stronę prawicy), albo za chwilę przestanie istnieć. Musimy wytrzymać ten okres przejściowy i po prostu nie przyjmować "uchodźców" - najlepiej po prostu zgłaszać zastrzeżenia formalne i opóźniać wszystkie możliwe procedury relokacyjne, gdyż brukselskie prawo jest sprzeczne samo ze sobą i spory prawne potrafią ciągnąć się latami.
Gdy już na zachodzie Europy rządzić będzie prawica - Polska może stać się liderem zreformowanej Unii Europejskiej, jako największy bezpieczny kraj, wolny od silnych i dobrze wyszkolonych żołnierzy muzułmańskich. Oni na pewno nie poddadzą się bez walki, więc dopiero wtedy zacznie się prawdziwa zabawa w terroryzm i przestępstwa. Prawdopodobnie w przyszłości Polskę czeka najazd "uchodźców przed uchodźcami", czyli rdzennych mieszkańców zachodniej Europy, którzy uciekają przed mieczem Allaha (już zresztą są pojedyncze tego typu przypadki). Mam mieszane uczucia co do przyjmowania takich osób - w Polsce nie ma miejsca na podwojenie, albo nawet potrojenie populacji w krótkim czasie - tym bardziej, że wśród uciekinierów będzie z pewnością cała armia lewaków, rurkowców oraz agentów USA, Izraela, Rosji i innych krajów. Najlepiej byłoby po prostu zniszczyć ISIS, odesłać muzułmańskich "lekarzy" z powrotem, aby odbudowywali ojczyste kraje, a w Europie powrócić do struktury etnicznej z czasów połowy XX-go wieku. Jednakże zachodni Europejczycy musieliby zdjąć korony i zacząć wykonywać prace w zwykłych, prostych zawodach. Nie wiem, czy to jest jeszcze możliwe... My się jednak na pewno nie poddamy!
RacimiR |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia maja 23 2016 08:17:08 ·
9 Komentarzy ·
12 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|