|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Dni ostatnie przed Dniem Konfidenta |
|
|
Najwyraźniej Nasza Złota Pani musiała zadzwonić do tego całego Timmermansa z zapytaniem, od kiedy ma te objawy - co musiało go trochę zacukać, a może nawet wpędzić w dysonans poznawczy. Z jednej bowiem strony jest on wielkim dygnitarzem, podobnie jak Donald Tusk, co to może otwierać i zamykać posiedzenia Rady Europejskiej i za te czynności dostaje alimenty siedmiokrotnie przekraczające uposażenie premiera rządu Rzeczypospolitej - ale z drugiej musi pamiętać, że to dygnitarstwo i te alimenty zależą przede wszystkim od tego, czy Kołchoz się nie rozleci, no i - od Naszej Złotej Pani, która każdego z tych mandarynów może w jednej chwili zgasić niczym gromnicę.
A Nasza Złota Pani chyba zwróciła uwagę holenderskiego śledzia, że 23 czerwca w Wielkiej Brytanii ma się odbyć referendum w sprawie Brexitu, więc jeśli teraz Komisja Europejska weźmie Polskę pod obcasy, to prawdopodobieństwo Brexitu rośnie w postępie geometrycznym. Tymczasem Niemcy nie po to wpompowały tyle forsy w budowę IV Rzeszy środkami pokojowymi, żeby teraz wszystko im się rozleciało i to w dodatku z powodu jakiegoś frędzla w osobie pana Andrzeja Rzeplińskiego. "Dzieci moje, wstrzymajcie wy się z tym rozbojem i daję me kanclerskie słowo, że ten, kto zlekceważy rozkaz, zapłaci własną, pustą głową". Zatem kiedy holenderski śledź usłyszał w słuchawce takie poważne ostrzeżenie, to zaraz zmiękła mu rura i zaczął składać się jak scyzoryk.
Nie oznacza to oczywiście rezygnacji Naszej Złotej Pani z urządzenia naszemu nieszczęśliwemu krajowi pokazuchy praworządności i demokracji, ale - jak śpiewała Violetta Villas - "przyjdzie na to czas, przyjdzie czas, przyjdzie czas na uściski w srebrny zmierzch", kiedy to Nasza Złota Pani tak nas przyciśnie do swego łona (brrr!), że nie będziemy mogli nawet złapać oddechu. Jeśli bowiem Brexit stałby się ciałem, to jest prawie pewne, że Nasza Złota Pani zacznie przywracać w reszcie Kołchozu pruską dyscyplinę, a Polska znakomicie nadaje się nie tylko na urządzenie pokazuchy, ale i na załatwienie w tym zamieszaniu wszystkich zaległości, oczekujących cierpliwie już od ponad 70 lat. Jednak "na tym świecie pełnym złości nigdy nie dość jest przezorności", toteż i Nasza Złota Pani musiała powściągnąć brukselskich mandarynów przed pokusą przedwczesnego pokazania swojej władzy naszemu bantustanowi.
Dzięki temu Wojskowe Służby Informacyjne zyskały więcej czasu, by spokojnie zająć się przebudową tubylczej sceny politycznej. Zdaje się, że te wszystkie Grzegorze Schetyny, Kidawy-Błońskie i Kosiniaki-Kamysze dopiero teraz zaczynają uświadamiać sobie przerażającą perspektywę, że siekiera została już do pnia przyłożona i tylko patrzeć, jak pod egidą filuta "na utrzymaniu żony" Wojskowe Służby Informacyjne zaczną kompletować nową klasę polityczną, nowych Umiłowanych Przywódców, przede wszystkim spośród agentów, następnie spośród konfidentów - bo z kim będzie łatwiej ręcznie sterować nie tylko całym państwem, ale nawet wszystkimi segmentami życia publicznego, czerpiąc pełnymi garściami korzyści z okupacji nieszczęśliwego kraju, a jednocześnie zachowując wszelkie pozory spontanu i odlotu - bo któż może zrobić lepsze wrażenie spontaniczności, niż zdyscyplinowani i odpowiednio zadaniowani konfidenci?
Toteż Mateusz Kijowski porzuca już wszelkie pozory i w Brukseli informuje Donalda Tuska nie tylko o tym, jak jest, ale przede wszystkim - jak będzie i jakie zadania Wojskowe Służby Informacyjne wyznaczyły mu na terenie unijnym. Jego kadencja upływa w połowie przyszłego roku, więc już zawczasu musi się akomodować do roli, jaką WSI mu przeznaczą; albo pilnować interesu w Brukseli, albo w naszym nieszczęśliwym kraju, gdzie musiałby chyba pójść pod komendę pana Mateusza Kijowskiego. Przedsmak tego, co go czeka, mógł odczuć na widok fartuszkowego strategosa, byłego ministra obrony Janusza Onyszkiewicza, jak pod batutą pana Kijowskiego skwapliwie kicał w obronie demokracji i praworządności - a to przecież dopiero początek treningu - no, ale nigdzie nie jest napisane, że ma być lekko.
Życie - powiadają - to jest bitwa, a już specjalnie z sytuacji, gdy "słodkich pierniczków dla wszystkich nie starczy i tak". Soldateska wprawdzie płaci, ale i wymaga, toteż trudno spodziewać się jakiejś staroświeckiej rewerencji w sytuacji, gdy "Padyszachowi wiozą zboże". Skoro WSI - oczywiście posługując się kanaliami ze stworzonych na tę okazję politycznych ekspozytur - będą musiały udelektować zarówno Naszą Złotą Panią co do zaległych remanentów, jak i lobby żydowskie co do realizacji "roszczeń majątkowych", to nie będzie tu miejsca na żadne samowolki. Świadoma dyscyplina będzie egzekwowana na każdym szczeblu, a prostowaniem zapominalskich zajmie się zarówno resortowa "Stokrotka", albo znany z żarliwego obiektywizmu pan Lis lub Kraśko - chyba, że zajdzie konieczność odwiedzin seryjnego samobójcy.
Tedy nie bez przyczyny najbliższa ogólnopolska demonstracja KOD w obronie demokracji i praworządności została wyznaczona na 4 czerwca, kiedy to, jak wiadomo, przypada Dzień Konfidenta. Wprawdzie propaganda usiłuje wmówić opinii publicznej, że to rocznica "pierwszych wolnych wyborów", ale jakich tam znowu "wolnych wyborów", kiedy przecież wszyscy pamiętają, że generał Kiszczak z zaufanymi osobnikami w rodzaju "Bolka" czy pana red. Michnika, nie tylko dopuścił zaledwie 35 procent, ale w dodatku - gdy się okazało, że obywatele, którzy myśleli, że z tym i wyborami to wszystko naprawdę i wycięli "listę krajową", na której RAZWIEDUPR ulokował swoich faworytów - zagroził, że te całe wybory rozgoni. Wtedy znany z "postawy służebnej" Tadeusz Mazowiecki wydusił z siebie, że "umów należy dotrzymywać" - ale nie tych, z wyborcami, tylko tych z RAZWIEDUPR-em.
Zatem 4 czerwca nie może kojarzyć się z żadnymi "wolnymi wyborami", tylko z Dniem Konfidenta, przypadającym w rocznicę storpedowania przez obydwie strony umowy "okrągłego stołu", to znaczy - przez RAZWIEDUPR i "stronę społeczną", próby ujawnienia komunistycznej agentury w strukturach państwa - tego podstawowego narzędzia okupacji kraju przez soldateskę. Nic zatem dziwnego, że wyznaczyła ona termin kolejnej próby ogólnopolskich demonstracji właśnie na Dzień Konfidenta, przy pomocy tej subtelnej aluzji przypominając, gdzie leży punkt ciężkości władzy.
Stanisław Michalkiewicz |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia czerwca 04 2016 09:11:22 ·
9 Komentarzy ·
13 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|