|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Nagonka na dr. Ewę Kurek za postawę w sprawie Jedwabnego. |
|
|
Jednym z takich środowisk jest "B'nai B-rith Polin". Przy okazji wyszło na jaw, że tak naprawdę zdane poszczególnych rabinów, jak np. Schudricha, to ich własne stanowisko i nie ma mocy religijnej. Wygląda na to, że szał tych środowisk w sprawie "niedopuszczalności ekshumacji" można sprowadzić do... niedopuszczalności prawdy.
------------------------------------------------------------------------
"Żydzi oburzeni wypowiedziami dr Ewy Kurek na antenie TVP Info
[Rzeczpospolita, publikacja: 25.07.2016]
Przedstawiciele żydowskiej organizacji B-nai B-rith Polin protestują przeciwko wypowiedziom dr Ewy Kurek, która w TVP Info wypowiadała się na temat ekshumacji ofiar zbrodni w Jedwabnem.
B'nai B'rith Polin to międzynarodowa organizacja założona w Polsce 22-23 października 1922 w Krakowie jako XII okręg polski, będąca filią międzynarodowych stowarzyszeń B'nai B'rith - najstarszej, nieprzerwanie działającej organizacji żydowskiej na świecie.
Oburzenie przedstawicieli tej organizacji wywołały wypowiedzi dr. Kurek w programie TVP Info z 21 lipca. Dr Kurek, historyk, wykładowca Wyższej Szkoły Umiejętności w Kielcach stwierdziła, że bez dokonania ekshumacji w Jedwabnem "trudno ustalić, ile osób zginęło w Jedwabnem, a nawet czy ktokolwiek zginął". Zarzuciła też naczelnemu rabinowi Polski Michaelowi Schudrichowi, że ten kłamie przedstawiając opinie o niedopuszczalności ekshumacji zwłok zgodnie z prawem halachicznym. - Niech się rabin Schudrich modli, aby mu Pan Bóg żydowski wybaczył kłamstwa, jakie firmuje lub niewiedzę - powiedziała dr Kurek.
"(Rabin Schudrich) jako Żyd i rabin ma prawo do własnego stanowiska w każdej sprawie, m.in. w sprawie dopuszczalności ekshumacji" - podkreślają przedstawiciele B'nai B'rith Polin.
Przedstawiciele stowarzyszenia są również oburzeni sugestią, że Żydzi, którzy sprzeciwiają się ekshumacji, chcą ukryć prawdę o Jedwabnem. "To obraźliwe" - podkreślają przedstawiciele organizacji.
"Oczekujemy, że TVP Info zajmie w tej sprawie stanowisko" - czytamy w piśmie, pod którym podpisani są Jan Woleński i Sergiusz Kowalski ze stowarzyszenia B'nai B'rith Polin.
------------------------------------------------------------------------------
"Zakazana Historia" Kwiecień 2016: Z dr. Ewą Kurek rozmawia Aldona Zaorska
Jakie więc dowody wskazują na kłamstwo w sprawie Jedwabnego?
Kłamstwo w sprawie Jedwabnego wynika z natury rzeczy. Kłamstwem historycznym są bowiem wszystkie rozpowszechniane informacje na temat przeszłości, które nie wynikają z rzetelnych badań historycznych przeprowadzonych według znanych i uznanych metod nauki historycznej. W wypadku Jedwabnego, podstawową metodą historyczną, którą należało zastosować, jest ekshumacja. Tylko ekshumacja może odpowiedzieć na podstawowe pytanie, czy w stodole w Jedwabnem rzeczywiście są ludzkie szczątki, a jeśli tak, czy są to szczątki żydowskie i jaka jest ich liczba. Wyniki ekshumacji będą podstawą do dalszych badań historycznych i ustalenia, co rzeczywiście wydarzyło się w Jedwabnem w roku 1941.
Komu zależy, żeby fałsz utrzymać?
Wbrew pozorom, sprawa Jedwabnego nie dotyczy sporu polsko-żydowskiego, lecz sporu biegnącego po linii ideologicznej, czyli polsko-żydowskie lewactwo kontra polskie i żydowskie środowiska religijne i patriotyczne. Proszę zauważyć, że argumentów do obalenia kłamstwa o zakazie jedwabińskiej ekshumacji dostarczyła nam religijna Gmina Żydowska w Warszawie, która dowiodła, że ekshumacja w stodole w Jedwabnem jest nakazem prawa i religii żydowskiej, a ogłoszone przez amerykańskiego rabina wespół z Gazetą Wyborczą rzekome zakazy są ordynarnym szytym grubymi nićmi kłamstwem.
Sytuacja taka jest zrozumiała tylko wtedy, jeśli wiemy, że lewactwo nie ma narodu. Lewactwo nienawidzi w równym stopniu religijnych Żydów jak religijnych Polaków, w równym stopniu nienawidzi patriotyzmu żydowskiego i polskiego oraz fałszuje historię polskich Żydów jeszcze okrutniej niż to czyni to z historią Polaków. Lewactwo żydowskie na równi z lewactwem polskim odpowiada m.in. za skalę i stopień zafałszowania najnowszej historii w ekspozycjach Muzeum Polskich Żydów w Warszawie, w których - mimo iż 85% polskiego przedwojennego żydostwa było ludźmi żydowskiej religii - nie uświadczymy informacji o polskich religijnych Żydach. To tak, jak gdyby zrobić muzeum poświęcone Polakom i ukryć informację, że większość spośród nas na przestrzeni ostatniego tysiąclecia była i jest katolikami. Ponieważ lewactwo żydowskie wstydzi się religijnych polskich Żydów chasydami zwanych wymordowanych w czasie drugiej wojny światowej, od lat usiłuje wymazać ich z pamięci świata. Lewactwo polskie także wstydzi się religijności Polaków i dla wzbudzenia odrazy do samych siebie, poprzez wstyd usiłuje obrzydzić Polakom polskość jako zbrodniczo-katolicką godną potępienia przypadłość. Premier Donald Tusk mówił wszak o tym otwarcie, że: "Polskość to nienormalność".
Kłamstwo jedwabińskie wpisuje się zatem doskonale we współczesną europejską lewacką politykę wstydu, która różnymi sposobami zmierza do tego, aby Francuzi, Szwedzi, Niemcy i wszystkie pozostałe europejskie narody zapomniały o tym, kim naprawę są, żeby wstydziły się swojej historii i po stu latach zrealizowały wreszcie bolszewicką ideę świata bez narodów, bez religii i tożsamości. Politykę tę wspiera także realizowana współcześnie przez Unię Europejską polityka multi-kulti, która zmierza do ubogacania europejskiego krajobrazu meczetami, szariatami, gwałtami i wszystkim tym, czego jesteśmy obecnie świadkami. W tym lewackim europejskim multi-kulti utonąć mają zarówno religijni Polacy ja i religijni Żydzi.
Jeden z mędrców powiedział, że należy wystrzegać się tych, którzy chcą w nas wzbudzić poczucie winy, albowiem pragną oni władzy nad nami. Lewacy dążą do władzy w całej Europie. Z nami, Polakami, problem jest bardziej złożony niż z innymi europejskimi narodami. Być może dlatego, że doświadczyliśmy zaborów i komunizmu, jesteśmy dość odporni na lewackie idee. Być może dlatego, że zbytnio wolność sobie cenimy, nie jest z nami łatwo. Rozumieli to doskonale komuniści. Julia Brystygierowa, żydowski kat stalinowskiej bezpieki, miała ponoć zwyczaj powtarzać, że dumę i honor wybije z Polaków choćby kańczugiem. Wiedziała, że duma i honor Polaków są dla totalitarnej władzy najbardziej niebezpieczne. Wiedziała, że jeśli nie wybije z Polaków dumy i honoru, nie zdoła ich zniewolić. Mijają dziesięciolecia. Idee lewackie pozostają bez zmian. Pedagogikę wstydu, z dobrymi efektami zastosowaną w innych europejskich krajach, lewactwo polskie zaczęło stosować w nowoczesnej europejskiej wersji po roku 1989. Jeśli zważyć, że Okrągły Stół dał Michnikowi Gazetę Wyborczą, a stacje radiowe oraz założone w latach dziewięćdziesiątych przez ludzi uwikłanych we współpracę z bezpieką stacje telewizyjne (1992 Polsat i 1996 TVN) mówiły tym samym głosem co Adam Michnik i spółka, to trzeba stwierdzić, że instrumenty do wybijania z Polaków dumy i honoru zostały przygotowane perfekcyjnie.
Na pierwszy ogień poszło Powstanie Warszawskie. Było niebezpieczne. Było wzorcem ociekającym polską dumą i honorem, na którym wychowały się powojenne pokolenia Polaków. W zamieszczonym w Gazecie Wyborczej artykule "Polacy - Żydzi: Czarne karty powstania" (29-30.01.1994) świeżo upieczony historyk Michał Cichy, zgodnie z zapowiedzią swojego protektora Adama Michnika, ujawniał "pełną prawdę" o Powstaniu Warszawskim i napisał, że powstańcy zajmowali się głównie mordowaniem żydowskich niedobitków. Napisał też, że jeśli chodzi o Powstanie Warszawskie, to Polacy nie mają z czego być dumni, bo ich bohaterowie byli zwykłymi bandziorami. Historycy polscy natychmiast zdemaskowali szyte grubymi nićmi kłamstwo, które doskonale określił Leszek Żebrowski jako "Fabryka bzdur o Powstaniu Warszawskim". Akcja Adama Michnika okazała się wielkim niewypałem. Ostatecznie Michał Cichy publicznie przeprosił powstańców Warszawy za swój artykuł.
Jeszcze nie ucichły echa bezpodstawnych oskarżeń wobec Powstania Warszawskiego, gdy ruszył drugi etap wzbudzania w Polakach poczucia winy. Symbolem rzekomych okrucieństw Polaków stało się miasteczko Jedwabne. Najpierw Agnieszka Arnold zrobiła dokumentalny film "Gdzie mój starszy syn Kain". W roku 2000 temat podjął i opisał w reklamowanej w całej Polsce książce pod tytułem "Sąsiedzi" Jan T. Gross. Książka Grossa o rzekomych zbrodniach Polaków nie miała pokazać prawdy o tym, co stało się w tym niewielkim miasteczku Białostocczyzny. Miała nas zawstydzić. Miała zaszczepić młodym Polakom przekonanie, że wstyd być Polakiem.
Co można zrobić, kiedy cały świat wszelkimi sposobami od lat jest przekonywany o polskiej odpowiedzialności za tamte wydarzenia? Czy jest jeszcze szansa na to, by świat usłyszał prawdę? Jak zmusić oszczerców do odszczekania kłamstw?
Powtarzam raz jeszcze. Nie wińmy za wszystko Żydów. W wypadku kłamstwa Jedwabnego, smutne to, ale prawdziwe, winę ponosi Państwo Polskie, które niezgodnymi z polskim prawem i nieodpowiedzialnymi decyzjami stworzyło w ciągu ostatnich kilkunastu lat warunki do upowszechnienia w świecie fantazji lewackich Żydów na temat Jedwabnego. Jest szansa, aby świat usłyszał prawdę pod warunkiem, że władze Polski wreszcie oprzytomnieją i odblokują badania historyczne, zaczynając od wznowienia prac ekshumacyjnych IPN. Jeśli będziemy mieli dowody w ręku, zmusimy oszczerców do odszczekania kłamstw. Ale powtarzam, nie zdobędziemy tych dowodów, dopóki ekshumacja IPN będzie zablokowana przez władze Rzeczypospolitej Polski. To nie jest zatem sprawa Żydów, to jest nasz polski problem i nikt za nas go nie rozwiąże.
Link |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia lipca 26 2016 18:50:42 ·
9 Komentarzy ·
13 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|