 |
Nawigacja |
 |
 |
Użytkowników Online |
 |
 |
Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
 |
 |
 |
 |
|
 |
KOR, PLAGIAT, rabin Ziemba, Polskie G., Wisłocka czyli Agora dziś i jutro? |
 |
 |
Przy okazji pożegnania z Blogerem Niewolnikiem (własnych genów) na Salonie24 wyskoczyła gdzieś informacja, że śp. Adam Wycichowski, wybitny architekt szwedzki i autor znakomitych rysunków jako "pozostający w kontakcie" z KSS KOR i ROBCiO oraz działacz "Solidarności" marzył w roku 1980 o solidarnościowej gazecie ogólnopolskiej z regionalnymi oddziałami. I w tej sprawie nawet się konsultował z doradcą NSZZ "S" niejakim Adamem Michnikiem, sygnatariuszem listu KOR z września 1977 r.
Co było dalej wiemy: wybitny architekt po spotkaniach III stopnia z kapitanem Cholewą urodzonym między Kalwarią Zebrzydowską i Wadowicami - wyemigrował do Szwecji w 1982 i później już nigdy Ojczyzna się o niego nie upomniała, żeby ją ubogacał jako architekt czy wydawca prasowy a Adam Michnik, który NIE jest zdolnym architektem i "wogóle" nie jest zdolny - został "legendą Solidarności", "autorytetem moralnym", współzałożycielem spółki Agora SA (wraz z reżyserem Wajdą, działaczem Bujakiem i redaktorem naczelnym ogólnopolskiej gazety zasadniczo solidarnościowej z regionalnymi oddziałami o nazwie Gazeta Wyborcza).
Nie mówiąc, że negocjował z Kiszczakiem, kazał nam się od...ć od Generała i wybrał prezydenta III RP jednym głosem, też zresztą generała i też człowieka honoru.
Jak więc widać, nie zawsze potrzebne są zdolności i nie zawsze zdolności wystarczają aby zostać "wybranym przez Ojczyznę" do bycia pożytecznym i do czynienia rzeczy słusznych.
No i w tym momencie przypomina mi się mama Foresta Gumpa pouczająca synka, że życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiadomo, co się trafi. Rzeczywiście: nigdy się nie wie. Jedni muszą skromnie orać na każdą koronę szwedzką czy złotówkę a inni mają możliwość kreowania i kontrolowania - przeszłości, przyszłości i teraźniejszości w europejskim kraju średniej wielkości.
To zarządzanie "przeszłością i przyszłością" i to aż dwóch narodów, bo polskiego i żydowskiego jest widoczne, kiedy się prześledzi pozornie nieważne wydarzenia, na które nie zwracamy uwagi. Czy raczej na które media "nie zwracają" uwagi.
Oto kilka dni temu dyskutowano o pierwszych wrażeniach z premiery filmu "Wołyń" panów: Smarzowskiego - reżysera oraz Pietrykowskiego, Połcia i Pastusiaka - producentów. Jeden z recenzentów lojalnie ostrzegł, że Polacy mogą się zdziwić, jak daleko autorzy poszli w "rozkładaniu akcentów" w opowiadaniu historii o prawdziwym ludobójstwie z przyczyn etnicznych.
No i tak sobie czytam scenariusze reżysera Smarzowskiego jego kilku ostatnich filmów: "Wesele" -2004, "Dom Zły" -2009, "Róża" -2011, "Drogówka"- 2013, "Pod Mocnym Aniołem" -2014 i "Wołyń" -2016. Łączy je ponadprzeciętna brutalność, brudny obraz i bohaterowie - Polacy - pokazani jako "odrażający, brudni, źli". Nie zasługujący na współczucie. No może trochę. Może "Róża" się broni. I zobaczymy, jak będzie z "Wołyniem". Ale skoro w obsadzie widzimy pana Arkadiusza Jakubika znanego z filmu "Dom zły" - to raczej zaskoczenia nie będzie.
Pan producent Andrzej Połeć po długiej przerwie ( w 1999 r. wyprodukował "Córy szczęścia" - Marty Meszaros - o złych Polakach wykorzystujących rosyjskie profesjonalistki marzące o romantycznej miłości pod Stadionem Dziesięciolecia) - powrócił do produkcji filmów fabularnych w 2009 filmem "Dom zły". A następnie wyprodukował trzy krzepiące polską duszę filmy: "Drogówkę" w 2013, "Polskie Gówno" - 2014 i "Wołyń" - 2016. W przygotowaniu film "Plac zabaw" o bardzo trudnej miłości dwunastolatków.
I takim sposobem docieramy do czegoś na kształt zawiązującej się stałej współpracy: pojawia się od 2013 r. dystrybutor firma Next Film sp. z o. o. , będąca własnością firmy Helios SA, będąca od 2010 r. w rękach Agora SA.
Zupełnie nowa firma Next Film zdążyła od roku 2013 zorganizować dystrybucję 22 filmów (do końca roku 2016), z tego 15 filmów finansowanych przez Państwowy Instytut Sztuki Filmowej.
Z siedmiu filmów, których NIE finansuje PISF, Agora SA jest koproducentem czterech, w tym : "Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej" (premiera styczeń 2017), "Disco Polo" - 2016, "Serce serduszko" - 2014. A dwa: "Sztuka uwodzenia Czesława M." i "Po prostu przyjaźń" - oba w roku 2016.
Tak więc na polski rynek dynamicznie wszedł nowy producent filmowy, który nie odżegnuje się od finansowania państwowego, posiada własną dystrybucję i sieć luksusowych multipleksów w dużych miastach - łącznie 37 kin na 40.087 miejsc a w budowie kolejne 9 kin, w tym "od strony ukraińskiej": Przemyśl i Krosno - 2. Wszystkie mają termin otwarcia 2016 r. Zapewne na premierę filmu "Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej".
Więc nie dziwi zdjęcie nadredaktora z premiery filmu "Polskie gówno", którego dystrybucją zajmowała się jego firma "Next Film". Po upokarzających klęskach na rynku gazet papierowych postanowił wziąć odwet w propagandzie filmowej.
Teraz proszę sobie wyobrazić próbę stworzenia jakiegoś porządnego filmu o Żołnierzach Niezłomnych, kiedy w drzwiach multipleksów stoi słynny dysydent, który kazał nam się od..ć od generała.
Nie muszę chyba mówić, że pobieżna analiza scenariuszy filmów produkowanych i dystrybuowanych przez Agorę SA pokazuje dwie możliwości: albo wylew szamba na Polaków plus seks& przemoc, jeśli finansuje PISF, albo niepruderyjna rozrywka połączona z ryciem beretów jak film o Michalinie Wisłosckiej czy film z życia hipsterów z korporacji warszawskich.
Nestor Wajda, zresztą wspólnik biznesowy, udaje się na zasłużoną filmową emeryturę bowiem produkcję filmów pozostawił w niezawodnych ideologicznie rękach nadredaktora. I niech teraz ktoś spróbuje nakręcić film o prawdziwym życiu Brystygierowej czy Różańskiego albo Bermana. Od razu na DVD. No chyba że do "jutuba".
Z innych ciekawych spraw dotyczących spółki Agora SA i jej wkładu w życie kulturalne kraju i stolicy warto może wspomnieć o procesie, który toczy się przed Sądem Okręgowym w Warszawie Wydział III Cywilny z powództwa pani Anny Ciałowicz, Redaktor Naczelnej Biuletynu Gminy Żydowskiej w Warszawie , tłumaczka języka Jidish, założycielka portalu http://www.varshe.org.pl/ - Moja Żydowska Warszawa i reżyserki filmu "Tora i Miecz".
Zgodnie z postanowieniem SSO Ewy Jończyk z dnia 22 czerwca 2016 r. "...na posiedzeniu niejawnym z powództwa Anny Ciałowicz przeciwko Agora Spółce Akcyjnej w Warszawie, Muzeum Żydów Polskich w Warszawie o ochronę praw autorskich ( w przedmiocie zabezpieczenia roszczenia), sąd postanowił:
1. Udzielić zabezpieczenia roszczeń powódki o ochronę osobistych praw autorskich poprzez ZAKAZANIE Agora Spółce Akcyjnej w Warszawie i Muzeum Żydów Polskich w Warszawie wydawania, dystrybucji i sprzedaży książki "Spacerownik po żydowskiej Warszawie" autorstwa Jarosława Zielińskiego i Jerzego S. Zielińskiego w formie papierowej oraz elektronicznej ( w postaci e-booka) na okres 1 (jednego) roku od doręczenia pozwanym postanowienia o zabezpieczenia powództwa
2. W pozostałym zakresie wniosek odrzucić.
W uzasadnieniu Sąd stwierdził, iż zgodnie z pozwem z dnia 28 stycznia 2016 r. o naruszenie przez pozwanych przysługujących Annie Ciałowicz "...praw autorskich do tłumaczenia na język polski wybranych fragmentów utworów zamieszczonych na portalu internetowym http://www.varshe.org.pl/ w treści książki "Spacerownik po żydowskiej Warszawie" autorstwa Jarosława Zielińskiego i Jerzego S. Majewskiego , wydanej przez Spółkę Agora i Muzeum Żydów Polskich wniosła o zobowiązanie pozwanych do zaniechania działań naruszających prawa autorskie powódki w postaci korzystania z portalu http://www.varshe.org.pl z pominięciem autorstwa powódki oraz z naruszeniem autorskich praw osobistych ...".
Okazuje się, że pani Anna Ciałowicz poświęciła wiele czasu i wiedzy przekopując się przez literaturę żydowską i tłumacząc zapomniane teksty w języku jidish na język polski oraz redagując fragmenty tekstów na portalu. Tymczasem dwaj sławni warsawianiści i historycy wedle tego, co szczegółowo wylicza w pozwie jej adwokat - umieścili w swojej książce co najmniej 30 stron tekstu (łącznie) w formie urywków po jednej - dwie strony w różnych rozdziałach. Każdy, kto sam pisze wie, że tłumaczka mogła rozpoznać swoje teksty. A tymczasem Gazeta Wyborcza z dnia 3.10.2014 r. (pan Jerzy Urzykowski) zachwalała książkę mającą 430 stron, wydaną w twardej oprawie ze znaczkami "Biblioteka Gazety Wyborczej" i "Polin Muzeum Historii Żydów Polskich" w ten sposób, że umieściła śródtytuł następującej treści: "Tytaniczna praca" a dalej było jeszcze lepiej: "...Wydany przez Agorę i Muzeum Historii Żydów Polskich "Spacerownik..." ma ponad 430 stron. Autorzy książki wykonali tytaniczną pracę. Korzystali z olbrzymiej ilości źródeł...".
Jak to mówią: korzystali i w pośpiechu zapomnieli podać nazwisko tłumaczki z języka jidish z portalu prowadzonego we współpracy z Żydowską Gminą Wyznaniową w Warszawie. No bo w głowie się nie mieści, aby najwięksi obrońcy przyzwoitości i prawdy czyli wydawcy: Agora SA i Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie nie sprawdzili przez swoich redaktorów i prawników takich drobiazgów jak: źródła podawanych treści i ewentualna znajomość przez autorów języka jidish. Bo teksty, które były bezprawnie zacytowane nie zostały opublikowane po polsku nigdzie wcześniej. A przynajmniej nie po wojnie.
Tzw. kwity czyli postanowienie sądu i pozew podrzucił mi zaprzyjaźniony Kolega Bloger. Uważam, że postanowienie Sądu Rzeczpospolitej Polskiej w tak bulwersującej sprawie, w której gołym okiem widać jak nierówne są siły Poszkodowanej i Jej Oponentów i jak brutalnie została potraktowana. Jak zlekceważona i znieważona. Dlatego pozwalam sobie bez wiedzy Pani Anny Ciałowicz, której nie mam zaszczytu znać - powiadomić o tej sprawie.
Tym bardziej, iż pani Anna Ciałowicz pokazuje, iż jest bardzo zaangażowana w sprawę przywrócenia Polakom i światu całej Historii Żydów Polskich, w tym przede wszystkim Historii Żydów Polskich Ortodosków, dla których nie znalazło się miejsce w ekspozycjach Muzeum Żydów Polskich.
Polecam wszystkim wysłuchanie wykładu pani Anny Ciałowicz i pana Leszka Żebrowskiego oraz dyskusji, jaka odbyła się w Klubie Ronina w dniu 7 kwietnia 2015 r. na temat Muzeum Żydów Polskich.
Z tych wykładów dowiadujemy się, że w Muzeum, na które Państwo Polskie czyli polski podatnik wyłożył ok. 300 mln zł - nie uznało za właściwe przedstawienie zupełnie podstawowych faktów i postaci z najnowszej historii Żydów Polskich Ortodoksów- historii XX w. , historii okupacji i Zagłady.
My Polacy mamy pretensję, że w III RP należało czekać 26 lat na pogrzeb Inki Siedzikówny i Zagończyka. Że powstał jeden i to kontrowersyjny film o jednym Żołnierzy Wyklętym i że nie ma na to funduszy.
Muzeum Historii Żydów Polskich kosztowało ok. 200 mln zł - budowa i około 140 mln zł - ekspozycja. Tymczasem omerta "środowiska staliniąt" jest taka, że do dziś nie ma w języku hasła "Menachem Ziemba". Jest za to w języku angielskim, albowiem Człowiek ten cieszył się takim mirem wśród Żydów ortodoksyjnych w Izraelu i na świecie, że kiedy ruiny Getta zostały uprzątnięte, na podstawie opowieści osób, które w czasie Powstania w Getcie były z Nim do śmierci i co ciekawe - wśród płonących budynków były zdeterminowane aby urządzić Mu religijny pochówek - ustalono, gdzie jest grób. I delegacja Żydów z Izraela przyjechała do Warszawy, dokonano ekshumacji i ciało rabina Menachema Ziemby zostało pochowane w Izraelu.
Menachem Ziemba urodził się na Pradze w Warszawie w 1883 r. i w bardzo młodym wieku został wybitnym znawcą i komentatorem świętych ksiąg a przed II wojną miał propozycję zostania rabinem w Jerozolimie (rabinem Jerozolimy?). A co najciekawsze dla nas, rabin Menachem Ziemba przebywając w Getcie Warszawskim zorganizował kilka/kilkanaście tajnych miejsc studiowania Tory i po głębokich przemyśleniach wydał opinię, iż NIE ORGANIZOWANIE ZBROJNEGO OPORU JEST SAMOBÓJSTWEM. Poparł Powstanie w Getcie Warszawskim.
Oczywiście powstaje kwestia cenzurowania takich "drobnych spraw" jak Żydowski Związek Wojskowy i Paweł Szapiro oraz specjalna pomoc dyplomacji polskiej dla Getta Warszawskiego. Okazuje się, że Konsul RP w Bernie (Szwajcaria) ambasador Aleksander Ładoś organizował dzięki finansowaniu Rządu RP w Londynie - paszporty urugwajskie (i następnie innych państw Ameryki Południowej) dla Żydów z warszawskiego Getta. W ten sposób zostało uratowanych kilkaset osób.
Ale o tym nie przeczytacie Państwo w haśle "Aleksander Ładoś" w wikipedii w języku polskim. Natomiast można o tym przeczytać w wielu opracowaniach anglojęzycznych. Na przykład Davida Engela: "Facing a Holocaust: The Polish Government-In-Exile and the Jews, 1943-1945".
Nam zostają przemyślenia nad głębią duchową towarzyszki Julii Brystygierowej dyskutującej z Prymasem Wyszyńskim. I On oczywiście sobie nie daje intelektualnie rady z taką gwiazdą.
Pink Panther
=========================
Z komentarzy:
@Jasminum J.
Szybko wytłumaczę, na czym polega mój problem z akceptacją tego filmu. Po pierwsze tak okrutna zbrodnia i cierpienie Ofiar - mogą być przez film jedynie zbanalizowane. A tyle Ofiar jeszcze nawet nie jest pochowanych. Więc obojętne mi jest KTO taki film kręci z tego punktu widzenia.
No ale mamy do czynienia z sytuacją, że film o rzezi Wołyńskiej nakręciło kilku gostków ze stajni TVN, ITI i gazowni. Dlaczego? Tacy patrioci? Przejęci dolą Polaków na Wołyniu a dolą Polaków w ogólności??
Jak mówi stare przysłowie: uważajcie, gdy Grecy przynoszą dary. Jest ważne od kogo jest ten film. Ja rozumiem, że ks. Isakowicz cieszy się, że "w końcu mamy jakikolwiek film o Rzezi Wołyńskiej" ale ja cały czas pamiętam, że ten film zaczął powstawać w 2011 r. czyli mniej więcej w tym samym czasie co "Ida'.
No a reżyser Smarzowski właśnie nie tak dawno podpisał list protestacyjny do TVP wraz z częścią rodziny Agnieszki Holland- żeby nie urządzać PRZED emisją filmu "Ida" w tejże TVP - dyskusji, która wyjaśniałaby "prawdy i przeinaczenia".
Na tym polega problem z filmem "Wołyń" tak na początek.
Bo może on jest fragmentem większej ustawki.
Np. żeby przykryć przemycanie układu handlowego CEPA, który jest otwartą bramą dla TIIP. Bułgaria i Rumunia już protestują - a nasz patriotyczny rząd milczy w sprawie Monsanto i w Bratysławie wyraził zgodę na CEPA.
Różne rzeczy się dzieją i czasem trzeba rzucić jakiś ochłap, żeby "gawiedź" się nie połapała, że jest rabowana na dużą skalę. Takie mam niesłuszne przemyślenia.
Ja oczekuję na porządny film o Rzezi Wołyńskiej w kontekście działań różnych "ukraińskich patriotów" w czasie okupacji w Krakowie pod opieką Hansa Franka. Te różne "marsze", dywizje SS itp.
Pozdrawiam
PINK PANTHER28.09 11:25
@PINK PANTHER
Według mnie, Pantherze, najistotniejszą informacją, płynącą z Twojej notki jest ta o EKSHUMACJI rabina Ziemby i jego ponownym pochówku w Izraelu. Tyczy przecież ortodoksów, na których żydowskie prawo powoływali się macherzy od Jedwabnego przy powstrzymaniu zaczętej już ekshumacji.
Lech Kaczyński, wówczas minister sprawiedliwości, szybko uległ tym sugestiom. Z fatalnymi skutkami na przyszłość.
Sądzę, że ta sprawa odnalezienia szczątków rabina Ziemby i przewiezienia ich do Izraela wymaga oddzielnej notki.
Jedwabne bowiem jest jedną z pierwszych pał na nasz naród, gorliwie do dzisiaj używaną.
Wobec Jedwabnego ten cały Smarzowski koniecznie Wojtek jest tylko wzmacniającą ornamentyką. Obrzydliwą, "pornograficzną" - taką, jaką sobie umyślono.
PS. Gdy przed laty "wyszła" sprawa Jedwabnego, w tutejszych środowiskach żydowskich, na przyjęciach, "żartowano": jedziemy na grilla do Jedwabnego. Tak do tego nieszczęścia plemiennego i ludzkiego właśnie podchodzono na tzw. niższych szczeblach.
KOSSOBOR28.09 15:51
|
 |
|
Dodane przez prakseda
dnia wrzenia 30 2016 08:22:41 ·
9 Komentarzy ·
75 Czytań ·
|
|
 |
 |
 |
 |
Komentarze |
 |
 |
Dodaj komentarz |
 |
 |
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
 |
 |
 |
 |
 |
Oceny |
 |
|
 |
Logowanie |
 |
 |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
 |
 |
 |
 |
 |
Shoutbox |
 |
 |
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
 |
 |
 |
 |
|