Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
Bezpłatna szkoła coraz droższa
Pod rządami minister edukacji Katarzyny Hall, która przed pierwszym dzwonkiem stała się obiektem niewybrednych żartów, w szkołach marnie z matematyką, językami obcymi i całą resztą, nieźle z przeświadczeniem uczniów, że kto biedny ten gorszy.

Fotki uśmiechniętej Katarzyny Hall, minister edukacji, z opuszczonymi spodniami, w których zawsze chadza, ukazały się na pierwszej stronie w „Super Ekspresie” i są powodem niewybrednych żartów. „To była żenująca ustawka”, zacytujemy jeden z wpisów w Internecie nadających się do druku na naszych łamach. Hall udała się do lekarza, ale jako prawdziwie wyzwolona minister pokazała, że przed szeroką publicznością żadnych zakamarków ciała ukrywać nie będzie, niczego się nie wstydzi, niech wszyscy zobaczą, jaki ma kuperek. W Platformie Obywatelskiej zażenowanie:, po co to? Jak to, po co - minister Hall może liczy, że w przyszłym rządzie wymieni się stanowiskiem z koleżanką w resorcie zdrowia. I tu i tam panie minister zostawiają po sobie horrendalny bałagan i zgliszcza. Hall porzuciłaby zgliszcze edukacyjne i wychowawcze, a Ewa Kopacz – swoje. Dlatego za przeproszeniem „przyszła baba do lekarza”, najgorzej przecież, jak o człowieku nic nie mówią. Trochę niechcianego śmiechu mamy pod koniec lata, ale za chwilę, zaczną się łzy, ponieważ bezpłatna szkoła w Polsce jest coraz droższa.

Jaka jest ta demokracja XXI w.?

Nie wiadomo, czy jak tak dalej pójdzie, na wyekwipowanie dzieci do szkoły nie trzeba będzie zaciągać pokaźnych kredytów, nawet, jeżeli rodzina jako tako prosperuje, a nawet powodzi się jej całkiem dobrze. Co dopiero mówić setkach tysięcy rodzin w Polsce żyjących w ubóstwie. One też mają dzieci, często kilkoro. Dla wielu rodziców wyposażenie dziecka do szkoły stanowi prawdziwe wyzwanie: skąd wziąć tyle pieniędzy? Jak ten ból pogodzić z tym, że artykuł 70 Konstytucji RP z dnia w 2 kwietnia 1997 r. mówi o tym, że każdy ma prawo do nauki, do 18 roku życia nauka w Polsce jest obowiązkowa, a w szkołach publicznych podstawowych, zawodowych, gimnazjach i liceach - bezpłatna. Kiedy słyszymy w telewizji dyskusje „tęgich głów” bardziej lub mniej ortodoksyjnych, które można podsumować w ten sposób, że najwłaściwszą rolą państwa jest nie robić nic i że tak mają wyglądać państwa przyszłości, trudno nie wpaść w gorzkie myśli o w ten sposób przekształconej demokracji. Bo może państwo nie będzie także reagowało, na to, co się dzieje w polityce i stanie się nieczułe na jakiekolwiek wartości. Ale wtedy, po co nam takie państwo i czy rzeczywiście zaproponowana przez kapitalizm XXI wieku demokracja nie posiada żadnej moralnej podstawy, żadnego myślenia o dobru ogółu? Jeśli tak, to dziękujemy. I pora na zmiany.

Rodzice 515 tys. uczniów poprosili o wsparcie

Trudno wytłumaczyć, że przy takich zarobkach, jakie otrzymuje prawie 90 proc. Polaków, tylko za książki dla pierwszaków trzeba wydać w tym roku 180 – 355 zł (na szczęście dla ubogich rodzin jest wsparcie), komplet podręczników dla gimnazjalisty kosztuje 400-500 zł (jest wsparcie, ale wybiórcze), dla licealisty – 600-700 zł (pomocy udzielą wtedy, gdy chodzi o dziecko niepełnosprawne). Do tego doliczyć trzeba wydatki na przybory szkolne, kostium gimnastyczny, nowe buty, spodnie, spódnicę, koszulę itd. Coś niecoś z „socjału” jeszcze jakoś chybotliwie się trzyma. Ogłoszono program „Wyprawka szkolna”, dzięki któremu rodzice nie wszystkich dzieci, ale tych ze szkół podstawowych z klas od pierwszej do trzeciej, z trzecich klas gimnazjum oraz niektórych uczniów szkół ogólnokształcących i niektórych klas szkół artystycznych, mogą otrzymać pomoc państwa w wysokości od 180 do 390 zł. Program w 90 proc. adresowany jest do rodziców dzieci z wymienionych grup, w rodzinach, których dochody na osobę nie przekraczają miesięcznie 351 zł. Pozostałe do 10 proc. uczniów objętych pomocą, mimo przekroczenia przez ich rodziny (nieznacznie) tej kwoty, może otrzymać dofinansowanie w trybie specjalnym.

Jaka jest kondycja polskich rodzin, świadczy fakt, że w tym roku z wybiórczego mocno wsparcia skorzysta 515 tys. uczniów. Warunkiem pomocy jest złożenie w wyznaczonym terminie w gminie odpowiedniego wniosku. W wyposażaniu najuboższych dzieci do szkół biorą udział struktury Caritasu. M.in. zafundowano dzieciom darmowe tornistry, które zostały rozprowadzone po parafiach. Parafianie w miarę możliwości je zapełniali. Chętnych na tornistry puste i zapełnione było wielokrotnie więcej niż samych tornistrów.

Nie ma mundurków, jest rewia mody

Tornistry otrzymane przez dzieci w ramach pomocy są jednokolorowe: żółte, niebieskie, zielone, czerwone, bez „modnych” aplikacji z bajek „Hello, Kitty”, Disneya czy wizerunku Spidermana. Gustowniejsze niż te z aplikacjami, ale trudno to wytłumaczyć siedmio- czy dziesięciolatkowi. Czy władze oświatowe wiedzą, co się w szkołach dzieje, jak cierpią ubodzy uczniowie sekowani przez zamożniejszych kolegów, drożej wyposażonych? Dzisiejsza szkoła, zarówno państwowa, jak i prywatna, pod rządami pani minister Katarzyny Hall mniej niż marnie uczy matematyki, kiepsko języków obcych i całej reszty, doskonale za to pozwala pojmować, że status ucznia zależy od statusu finansowego jego rodziców. I nasuwa się ciężkie pytanie: czy nauczyciele, jeśli nie wszyscy, to znaczna ich część, kochają szkołę, czy też jej nienawidzą? Parę lat temu wyśmiano propozycję wprowadzenia mundurków szkolnych jako pomysł rodem z PRL, kiedy obowiązywały fartuchy i tarcze na rękawach. Inni mówili, że na taki wydatek rodziców nie będzie stać, a przecież rodzice niezamożni mogliby otrzymać na te ubrania dofinansowanie, przy dobrej woli resortu edukacji! No i mamy rewię mody w szkołach, ba, także rewię biżuterii. Uboższe dzieci kulą się, nie są zapraszane do „szkolnych paczek” organizujących „imprezy” (dawniej imieniny czy urodziny).

Rynek podręczników - tęgi zarobek

Już pierwszoklasista w skromnych porciętach i podobnej bluzie z miejsca czuje się gorszy od swojego kolegi w markowym ubraniu. Biedniejsze dzieci nie mają często pełnego zestawu książek, trudniej im się uczyć, są za to ganione przez nauczycieli: znów zapomniałeś podręcznika? A dziecko podręcznika nie zapomniało, ale go nie ma i wstyd mu się do tego przyznać, że mamie na podręcznik nie wystarczyło. Książki do nauki stały się towarem, na którym wydawca komercyjny świetnie zarabia, rodziców zmusza się do kupowania nowych podręczników, ponieważ stare stają się szybko nieaktualne. Minister Hall obiecuje zmiany, ale na razie jest, jak jest. Wartość rynku podręczników w ostatnich latach wyglądała następująco: rok 2005 – 620 mln zł, 2006 – 595 mln, 2007 – 640 mln, 2008 – 695 mln, 2009 – 775 mln, rok ubiegły to już ponad miliard złotych. W przyszłym roku obowiązkowo już, a nie dobrowolnie, do szkół muszą iść dzieci sześcioletnie, pierwszaków będzie wtedy aż 650 tys. (w tym roku jest 380 tys.). Dla wydawców nadejdzie tęgi zarobek, a dla tysięcy polskich rodzin wielka nerwówka. Kto wie, czy po wyborach, jeśli wygrałaby je Platforma Obywatelska, będzie dla nich jeszcze jakieś socjalne wsparcie „podręcznikowe”? Neoliberałowie muszą w końcu odsłonić swoje przysłonięte ostre zęby - obiecują to zresztą Brukseli.

Kto to jest Pahoa Investment?

Największym w Polsce wydawnictwem książkowym specjalizującym się w wydawaniu podręczników dla szkół podstawowych i średnich, czasopism metodycznych, encyklopedii i słowników, są Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, które zadebiutowały na Giełdzie Papierów Wartościowych w listopadzie 2004 r. W skład grupy kapitałowej WSiP wchodzą podmioty prowadzące hurtowy handel książką, tworzące ogólnopolska sieć dystrybucji. Finansowo piękny kawałek tortu, merytorycznie - rząd dusz nad edukacją i mózgami Polaków. WSiP powstały w 1945 r. jako Państwowe Zakłady Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych. Pierwszą książką, którą wydały PZWS, był „Elementarz” Mariana Falskiego, z którego polskie dzieci jeszcze długo uczyły się, że „Ala ma Asa”. Dzisiaj elementarzy i wszelkich książek do nauki w różnych klasach jest w księgarniach co niemiara. O kupno WSiP walczyła z determinacją spółka Agora, wydawca „Gazety Wyborczej”, oraz Włodzimierz Czarzasty, współwłaściciel wydawnictwa Muza. Bój prowadziły więc opcja Unii Wolności, której członkowie zasilili szczodrze szeregi PO, z opcją Sojuszu Lewicy Demokratycznej, reprezentowaną przez Czarzastego. Odpowiedź na pytanie, kto dzisiaj zarabia największe pieniądze na wydawaniu książek dla szkół w Polsce, wcale nie jest prosta. WSiP zostały wycofane z giełdy rok temu. Teraz należą do Funduszu Pahoa Investment sp. z o.o., pośrednio kontrolowanego przez spółkę zależną funduszu private equity Advent International. Co to takiego? Kto w tym naprawdę siedzi? Na to trzeba dobrego detektywa.

Wiesława Mazur
 
Dodane przez prakseda dnia sierpnia 29 2011 19:35:28 · 9 Komentarzy · 227 Czytań · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.