|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 4
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Grupa trzymająca Smoleńsk. Szokujący wywiad z Leszkiem Misiakiem |
|
|
Niebawem minie rok od objęcia rządów przez PiS, jednak nadal nie mamy praktycznie żadnej nowej wiedzy o katastrofie smoleńskiej. Czy powodem jest brak czarnych skrzynek i wraku?
- Nie. Dla ustalenia okoliczności dotyczących katastrofy mamy w Polsce narzędzia i wiedzę. Na pewno kluczowe kwestie możemy wyjaśnić i wskazać, kto w Polsce i jaką odpowiedzialność ponosi za to, co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 r. To powinno być już wyjaśnione. Przykro to stwierdzić, ale wciąż mamy do czynienia z ukrywaniem kluczowych informacji, które mogłyby pomóc w ustaleniu prawdy. Mam na myśli zwłaszcza wiedzę Służby Kontrwywiadu Wojskowego, ale nie tylko. Do dziś na przykład nie ujawniono, że dwa miesiące przed katastrofą Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego uznała za niezbędne uzyskanie przez tę służbę dostępu do bieżącej kontroli radarowej lotów z Okęcia i w ogóle lotów nad Polską. To zastanawiający zbieg okoliczności. Czyżby powodem były słowa Bronisława Komorowskiego wypowiedziane w 2009 r. w RMF FM, że prezydent gdzieś będzie leciał i wszystko się zmieni? Nigdy w historii nie zdarzyło się, by ta służba żądała dostępu do radarów lotniczych. Od 2 lutego 2010 r. ABW miała dostęp do "wtyczek" radarowych. Co takiego się stało, że nagle ta wiedza stała się dla ABW niezbędna? I kto personalnie kazał podjąć taką decyzję? ABW jest wykonawcą polityki rządu, premiera i jego najbardziej zaufanego otoczenia, w tak istotnych sprawach z pewnością działa za jego wiedzą, być może nawet z jego nakazu. Może coś na ten temat wie Jacek Cichocki, sekretarz kolegium ds. służb specjalnych w kancelarii premiera Donalda Tuska?
ABW nie ma w zakresie swoich ustawowych obowiązków monitorowania przestrzeni powietrznej, od tego są inne służby. Dostęp do "wtyczek" radarowych jest niczym innym jak monitorowaniem przestrzeni powietrznej. Jaki był zatem powód, że ABW postanowiła się tym zająć?
- To powinien wyjaśnić szef ABW. Ani zwierzchnik tej służby za rządów PO Krzysztof Bondaryk, ani jego następca Dariusz Łuczak, ani też obecny szef Piotr Pogonowski nie poruszali tej sprawy, a z całą pewnością wymaga ona wyjaśnienia. Nie próbował zająć się tym Antoni Macierewicz i jego komisja ani prokuratura prowadząca śledztwo smoleńskie. A przynajmniej nie poinformowali o swoich ustaleniach Polaków. To tylko jeden przykład nieznanego dotąd publicznie faktu, związanego, z uwagi na koincydencję czasową, z katastrofą. A ile, i to ważniejszych, ukrywa się...
Jaka wiedza jest ukrywana?
- Na przykład o systemie ACARS. W Tu-154 M 101 był zainstalowany system ACARS, który wysyłał do 36. SPLT, czyli Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego (tzw. specpułku) szczegółowe depesze o położeniu maszyny, stanie urządzeń, parametrach lotu, decyzjach załogi. Nawet rejsowe samoloty posiadają ACARS. Mógłby to być klucz do tajemnicy smoleńskiej. Ten klucz zna Służba Kontrwywiadu Wojskowego, która zgodnie z instrukcją HEAD, zatwierdzoną przez szefa MON, monitoruje loty VIP-owskie. Tu-154 M był maszyną wojskową. System ACARS lub jego wojskowa odmiana PACARS (szyfrowana) współpracuje z komputerem pokładowym FMS i systemem ostrzegania przed zderzeniem z ziemią TAWS. ACARS posiada funkcje planowania lotu, zarządzania paliwem, oblicza prędkości wznoszenia, zniżania, magazynuje dane nawigacyjne, systemy podejść, pasy lotnisk, drogi lotnicze, umożliwia wymianę danych z kontrolą ruchu, pozyskiwanie zezwoleń, informacji pogodowych. Także alarmuje załogę o wielu błędach, wysyła zdalnie na ziemię dane dotyczące stanu klap, podwozia, parametrów pracy silników. System ACARS bazuje na sieci przekaźników, rozsianych po całym świecie, informacje z systemu są automatycznie przesyłane do bazy na ziemi co kilka minut. Dzięki temu służby rządowe, lotniskowe, centrale linii lotniczych wiedzą, kiedy samolot wylądował i czy nie miał po drodze awarii. Zapisy systemu ACARS pomagają w wyjaśnieniu okoliczności wielu katastrof. W 36. SPLT był dyżurny koordynator lotów (DKL), który, oprócz prowadzących samolot kontrolerów cywilnych, monitorował lot Tu-154, odbierał depesze ACARS. Informacje na temat ACARS wciąż są przez MON z niewiadomych przyczyn utajnione. Znają je też amerykańscy producenci awioniki, która była zainstalowana w Tu-154 M 101. Antoni Macierewicz 17 października 2012 r. w "Rozmowie niezależnej" na vod.gazetapolska.pl pogratulował mnie i mojemu koledze ujawnienia informacji o istnieniu na pokładzie Tu-154M 101 systemu ACARS, który, jak wyraził się, śledził lot i pracę urządzeń samolotu oraz na bieżąco informował stronę polską o przebiegu lotu i działaniu poszczególnych elementów samolotu. Macierewicz uznał wtedy, że rząd pana Donalda Tuska musi dysponować pełnym zapisem przebiegu wydarzeń. Oni wiedzą, co się stało i ukrywają tę prawdę. To jest rzecz nieprawdopodobna i wstrząsająca, że z kamienną twarzą ci ludzie kłamią od rana do wieczora. Kłamali, kłamią i nadal chcą kłamać, mając w ręku wszystkie dowody w tej sprawie.
Ale dziś przecież Antoni Macierewicz ma w ręku te dowody, którymi dysponował Donald Tusk...
- No właśnie, tymczasem słyszymy o sekundach urwanych z zapisów czarnych skrzynek, o rozmiarze winy rosyjskich kontrolerów, ale ani słowa o wiedzy SKW, o ACARS. W raporcie ministra Jerzego Millera, co bardzo zastanawiające, też nie ma informacji o ACARS. Jednak w raportach sporządzonych przez amerykańskiego producenta Universal Avionics System Corporation (były dostępne tylko w wersji anglojęzycznej) z badania komputera pokładowego FMS i rejestratora alertów o zbliżaniu się do ziemi TAWS doszukaliśmy się informacji potwierdzających, że ACARS był na pokładzie Tu-154 M 101. W zał. nr 4.9.5 do raportu FMS i zał. 4.9.4 do raportu TAWS, sporządzonych przez Uniwersal Avionics, wyszczególniono, że awionika Tu-154 M 101 miała zainstalowane oprogramowanie ARINC. Oprogramowanie to służy właśnie do obsługi komputera ACARS. W raporcie umieszczono nawet zdjęcie z naklejką ARINC, na którym zakreślono wersję tego oprogramowania. Podano, że ARINC LS429 został zainstalowany 28 października 2008 r. W amerykańskim raporcie w opisie TAWS numer fabryczny 237 z Tu-154 M 101 mamy więc wymienione oprogramowanie służące do transmisji danych ACARS, a przecież nie instaluje się oprogramowania podnoszącego w znaczącym stopniu bezpieczeństwo lotu w rządowym samolocie, które ma nie wysyłać depesz, czyli być atrapą, bo jest to pozbawione elementarnej logiki.
(...)
Cały obszerny wywiad jest w najnowszym numerze tygodnika Warszawska Gazeta! |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia listopada 08 2016 15:33:43 ·
9 Komentarzy ·
39 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|